7782
Szczegóły |
Tytuł |
7782 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7782 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7782 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7782 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
PATRICK LYNCH
Omega
Przek�ad Marek Mastalerz
AMBER
Tytu� orygina�u OMEGA
Projekt graficzny ok�adki KLAUDIUSZ MAJKOWSKI
Redakcja merytoryczna ROMAN WOJCIECHOWSKI
Redakcja techniczna ANDRZEJ WITKOWS
Korekta ANNA MATUSIK
Sk�ad WYDAWNICTWO AM
Informacje o nowo�ciach i pozosta�ych ksi��kach Wydawnictwa AMBER oraz mo�liwo�� zam�wienia mo�ecie Pa�stwo znale�� na stronie Internetu http://www.amber.supermedia.pl
Copyright � 1997 by Patrick Lynch Ali rights reserved
For the Polish edition � Copyright by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. 1998
ISBN 83-7169-834-8
WYDAWNICTWO AMBER Sp. z o.o. 00-108 Warszawa, ul.Zielna 39, tel. 620 40 13, 620 81 62
Warszawa 1998. Wydanie I Druk: Zak�ady Graficzne �ATEXT" w Gda�sku
Personelowi Centrum Medycznego King/Drew dzielnicy South Central w Los Angeles
Je�eli nadal b�dziemy tak szasta� antybiotykami, grozi nam powr�t do medycznego �redniowiecza. Antybiotyki przestan� by� skuteczne w wypadku wielu zaka�e�; same b�d� wywo�ywa� niekt�re z nich, inne za� infekcje mog� przybra� rozmiary �mierciono�nych epidemii... idealistom staraj�cym si� przestrzec nas przed wyrz�dzanymi szkodami sprzeciwia si� z�owrogi alians tych, kt�rzy dostarczaj� antybiotyki i tych, kt�rzy si� ich domagaj�.
Profesor Graham Dukes,
Katedra Zasad Farmakoterapii,
Uniwersytet Groningen
Obr�t �wiatowego przemys�u farmaceutycznego wynosi co najmniej 270 miliard�w dolar�w rocznie.
Vikram Sanu, bank Credit Suisse First Boston
Prolog
Dzielnica South Central, Los Angeles
Dzilla siedzia� na rogu La Salle i Florence, czytaj�c katalog firmy wysy�kowej, gdy zobaczy� Rekina, nadchodz�cego chodnikiem pofa�dowanym od upa�u, z paczk� pod lewym ramieniem. Rekin sprawia� wra�enie zmartwionego, pociera� stale d�oni� gard�o. Dzilla zmarszczy� czo�o, nie wierz�c w�asnym oczom. Ca�a dzielnica rozprawia�a o numerze, kt�ry Rekin i Tyrone Garret odstawili w Walnut Park zesz�ej nocy. Obskoczyli dragstore i o�lepili dziewczyn�. I prosz� bardzo, Rekin jakby nigdy nic pa��ta si� po ulicy jak ostatni ciul.
- Siema - rzuci� Rekin - Jak leci, Dzil?
- Prosz�, prosz�, Pan Tibs - odpar� Dzilla. Siedzia� ze spuszczon� g�ow�, nawet nie drgn�� na �awce. - Wygl�dasz jakby� si� na�yka� o�ci, mistrzu - stwierdzi�, popatruj�c na gard�o Rekina.
- Cz�owieku, czuj� si�, jakbym �yka� szk�o. - Rekin znowu potar� grdyk�. -Kawa�ek po kawa�ku, s�owo daj�.
Dzilla postuka� w udo zwini�tym w rulon katalogiem. Wiedzia�, �e gard�o nie by�o w tej chwili najwi�kszym problemem Rekina. Zastanawia� si�, czy powiedzie� mu, co jest grane.
- Gdzie si� podziewa�e�, cz�owieku? - zapyta� pozornie beztroskim g�osem, jak gdyby o niczym nie mia� poj�cia. Unika� jednak spojrzenia Rekina.
- Och, tu i tam.
- Pytali o ciebie r�ni tacy.
- Taa? Niby kto?
- R�ni. - Dzilla przyjrza� si� uwa�nie przez moment Rekinowi. - By�e� w Walnut Park wczoraj w nocy?
Rekin �ypn�� nerwowo okiem i zacisn�� �apska na pakunku. Dzilla dopiero teraz zada� sobie pytanie, co w nim trzyma. Mo�e kas� ze skoku?
- Kto tak powiedzia�? - spyta� Rekin i utkwi� spojrzenie w twarzy Dzilli. Zezowa� troch� do �rodka lewym okiem.
I )/ill i m . .. zcrzy� z�by i nic nie odpar�. Rekin regularnie kupowa� dzia�ki �u. ale Dzill� zawsze zdumiewa�a g�upota brata, kt�ry nie sprawia� i muto�n.
, scy, cz�owieku - rzek� Dzilla, rozgl�daj�c si� po ulicy, czy nie wida� 111111111 i. Ca�a okolica gada o skoku na drugstore zesz�ej nocy. < <> m�wi�? - Rekin przesta� masowa� gard�o. Niby ci� tam nie by�o? Nic nie zrobi�em, m�wi� ci, cz�owieku.
Ho ja wiem? - Dzilla kiwn�� powoli g�ow�, wydymaj�c wargi. - S�ysza�em EUpe�nie co innego. Gadaj� o tobie dooko�a.
Rekin usi�owa� prze�kn�� �lin�. Przywi�d� Dzilli na my�l Wile E. Coyote'a i ha�a�liwy, charcz�cy odg�os z kresk�wki.
Kto tam g�ga? I co? - zapyta� Rekin, krzywi�c si� z b�lu. M�wi�em ci, wszyscy, cz�owieku. Opowiadaj�, jak� ty i Tyrone Garret wyprawili�cie strzelanin�. O�lepili�cie jak�� meksyka�sk� lask�.
Rekin zacz�� otwiera� paczk�. Dzilla pomy�la� przez chwil�, �e mo�e by� w niej pistolet, po chwili jednak dostrzeg� fors� i... jakie� tubki ma�ci oraz buteleczki 7. proszkami. Dzilli przysz�o do g�owy, �e Rekin obrobi� drugstore w�a�nie dla proch�w, nie dla forsy. Ale to chyba niemo�liwe. Nikt nie by�by a� takim baranem.
Wydaj�c z siebie niski, przeci�g�y j�k, Rekin zacz�� rozk�ada� sw�j majdan na ziemi. Dzilla podni�s� si� z �awki i zrobi� par� krok�w, rozgl�daj�c si� po ulicy - co par� chwil mija� ich samoch�d. Nie mia� ochoty stercze� ko�o Rekina; ba� si�, �e lada moment jacy� desperados mog� skosi� ich obydw�ch z przeje�d�aj�cej bryki.
- Co jest grane, braciszku? Czego tam grzebiesz?
- Szukam... szukam... - wyst�ka� Rekin.
Po chwili zerwa� si� na r�wne nogi, sapi�c ci�ko. Wytrz�sn�� par� kapsu�ek z niewielkiej buteleczki i wsadzi� je sobie do ust. Przez chwil� zdawa�o si�, �e nie zdo�a ich prze�kn��. Kr�ci� bezradnie g�ow� i zn�w wydawa� odg�osy jak kojot z �Kr�lika Bugsa", ale wreszcie po�kn�� pigu�ki. Dzilla wyj�� mu buteleczk� z r�ki i przyjrza� si� etykiecie.
- Mak-ro-dan-tin. Co to za szajs?
- Tyrone powiedzia�, �e tego mi potrzeba. To antybiotyk. - Odebra� bratu buteleczk� i wrzuci� j� do pud�a.
- Mocny jak diabli - powiedzia� Rekin. - Nie dostaniesz tego tak od r�ki. Trza mie� rycept�.
Pokaza� Dzilli kilka kolejnych buteleczek. Dzilla przyjrza� si� im, sk�adaj�c usta przy odcyfrowywaniu trudnych nazw: achromycyna, trimetoprim, oksytetra-cyklina.
- Ze sklepu? - spyta�, podnosz�c wzrok.
- A niby gdzie mia�em to skr�ci�? Dzilla odda� mu ostatni� buteleczk�.
- Boja wiem, cz�owieku? Musisz uwa�a� z tym szajsem. Nie mo�esz �adowa� w siebie, co popadnie.
Rekin zwija� jednak ju� sw�j majdan, straciwszy ochot� na dalsz� rozmow�. Pokaza�, co mia� do pokazania. Wlepi� wzrok w ziemi�. Najwyra�niej nie mia� poj�cia, co dalej. Pewnie nie zdawa� sobie sprawy, �e o�lepi� dziewczyn�. Wszystko si� popieprzy�o, i tyle.
- Po pierwsze nikogo nie zabi�em � powiedzia�, podnosz�c w ko�cu g�ow�. Dzilla wzruszy� ramionami, jakby nie robi�o mu to �adnej r�nicy.
- Po drugie to by� ten por�bany Tyrone.
- Ale dlaczego odstawili�cie ten numer w�a�nie w Walnut Park? Wkurzyli�cie skubanych Meks�w. Nied�ugo nie b�dzie mo�na wyj�� na ulic�.
Rekin wzruszy� tylko ramionami. Wszystko si� popieprzy�o - nic wi�cej do niego nie dociera�o. Obchodzi�o go jedynie, by znowu by� na haju. Zapomnia�by przynajmniej o swoim gardle. Wyci�gn�� z kieszeni spodni dwudziestodolarowy banknot i wetkn�� go Dzilli w r�k�. Dzilla skin�� na stoj�cego dziesi�� krok�w dalej ch�opaka.
- Dawaj dwie - powiedzia� oboj�tnym, �ciszonym tonem.
Ch�opak odwr�ci� si� na pi�cie bez s�owa i pogna� w g��b ulicy. Dzilla ponownie przysiad� na �awce.
- M�wi�e�, �e o�lep�a? - spyta� Rekin.
- Tak s�ysza�em. - Dzilla przygl�da� si�, jak dzieciak znika za rogiem. - Tak czy inaczej dziewucha straci�a oko, Panie Tibs.
- Nie m�w tak do mnie! - Rekin potrz�sn�� g�ow�.
Nie lubi�, jak nazywano go �Panem Tibsem". By� to skr�t od tibur�n, przezwiska, jakim Meksykanie ochrzcili go w szkole. Nie mia� nic przeciwko niemu -znaczy�o rzeczywi�cie �rekin" i brzmia�o gro�nie. �Pan Tibs" nadawa� si� na imi� kota lub nazw� karmy dla kot�w, wkurza� Rekina, bez wzgl�du na przydomki, jakimi okre�lano Sidneya Poitiera. Dzilla doskonale o tym wiedzia�, ale czasami zapomina� si� jak wszyscy w okolicy.
Rekin przygni�t� klapy pude�ka. Wydawa�o si�, �e zawarto�� nie chcia�a zmie�ci� si� z powrotem w �rodku.
- No... - wymamrota�. Przest�powa� z nogi na nog�, nie mog�c doczeka� si� swojego cracku.
- No i co? - zapyta� Dzilla, wzruszaj�c ko�cistymi ramionami. - Sprzedawca mia� gnata, taa?
- Nie - odpar� Rekin, bez przerwy wygl�daj�c go�ca. - By�o zupe�nie inaczej . � Wreszcie popatrzy� prosto na Dzill�, przesta� drepta� w nowiutkich adidasach firmy Nike. Nareszcie sprawia� wra�enie gotowego wyja�ni� to i owo. -Wy�azimy, jarzysz, z tego cholernego sklepu. Tyrone ci�gle macha swoj� czterdziestk� pi�tk�. Ju� po ptakach, rozumiesz? Sprzedawca nie ma nawet �y�ki do opon, ale Tyrone ci�gle nie chowa gnata. Nie potrafi inaczej, czuje si� wa�ny, jak trzyma go w �apie. No, wychodzimy i Tyrone m�wi do mnie: �Filuj, co si� dzieje". Kto� wy�azi z magazynu, z kibla, cholera wie z czego4 Widz�, �e to dzieciak. Meksyka�ska podfruwajka, dwana�cie, mo�e trzyna�cie lat. Widzi Tyrone'a i ga�y wy�a�� jej na wierzch, kurde. Ale stoi spokojnie. No, mo�e najwy�ej wrzasn�a. Tyrone poczu� cykora i poci�gn��, kurde, za spust.
�
- Jak m�wisz? Tyrone trafi� tego dzieciaka?
- Nie, by� tak na�adowany, �e g�wno wiedzia�, co robi. Za pierwszym strza�em sypn�o si� par� p�ytek z sufitu, a on dalej wali w od�ywki dla niemowlak�w. Jarzysz? W pieprzone od�ywki dla niemowlak�w. Ca�y stos, po sam sufit. Bang, bang! Marchewka i inne syfy bryzgaj� wsz�dzie, a ten dzieciak, ta podfruwaja, leci na ziemi�. Nie przygl�dali�my si� nawet, co z ni�, nie? Wybyli�my stamt�d, byle szybciej.
Goniec Dzilli wr�ci� z torb� firmow� Kentucky Fried Chicken, ko�ysz�c biodrami jak alfons. Dziesi�� krok�w od �awki wrzuci� j� do kosza na �mieci. Interes zosta� ubity.
- No... - powt�rzy� Rekin, ruszaj�c po swoj� dzia�k�.
- Podobno straci�a oko, cz�owieku! - zawo�a� za nim Dzilla.
- Tak, ju� m�wi�e�. - Rekin zatrzyma� si� i odwr�ci�.
- Zabrali j� do Willowbrook - powiedzia� Dzilla. - Szukaj� ci�, cz�owieku. -Niby kto?
- Nie przepuszcz� takiego numeru.
- Kto, cz�owieku?
- Locitas. Siostra tej podfrawajki, kt�ra oberwa�a, jest w Locitas. Wiesz, jednym z dziewczy�skich gang�w z Walnut.
- A niech szukaj�. - Rekin si�gn�� r�k� do kosza po dzia�k� - powoli, by zaznaczy�, �e si� tym nie przejmuje. - Nigdzie si� nie ruszam. Ostatecznie nie ja mia�em gnata. Mog� jej to powiedzie� prosto w oczy.
Dzilla pierwszy zauwa�y�, �e ulic� toczy si� corvette z ciemnymi szybami i or�em na masce. Wyraz twarzy kumpla sprawi�, �e Rekin odwr�ci� si� gwa�townie, si�gaj�c po trzydziestk� �semk�. By� to jednak tylko Tyrone. Otworzy� z �oskotem drzwi i wylaz� na chodnik zalany jaskrawym, porannym blaskiem, obci�gaj�c swoje ubranie alfonsa. Skin�� g�ow� w stron� Dzilli i spojrza� na Rekina.
- Wsiadaj, cz�owieku.
Rekin wyci�gn�� r�k� spod koszuli. Tyrone mia� na g�owie nowe dredy, dzi�ki czemu Rekin zorientowa� si�, �e jego wsp�lnik zosta� na noc podyma� Shan-nel, swoj� kurewk�.
- Gdzie skr�ci�e� t� bryczk�, Tyrone? - spyta�.
- Przyjrzyj si� uwa�nie, czarnuchu. - Tyrone poklepa� dach gestem dumnego posiadacza. - Corvette osiemdziesi�t trzy.
- S�ysza�e� o dziewczynie? - skwitowa� to Rekin, staraj�c si� jak zawsze �ci�gn�� na ziemi� swojego wsp�lnika.
Tyrone ponownie obejrza� si� na Dzill�, nim wr�ci� spojrzeniem do Rekina.
- A jak my�lisz, dlaczego ci� szukam, cz�owieku? Na razie mamy przechlapane. Normalnie si� prosisz o kul� w �eb, kiedy tak sterczysz na ulicy. - Poczeka�, a� jego s�owa dotr� do Rekina, po czym uchyli� drzwi wozu. - To co, jedziesz czy zostajesz?
Pojechali z La Salle na Siedemdziesi�t� Dziewi�t�, tam skr�cili w prawo. Tyrone opowiada� przez drog� o znanym mu motelu niedaleko lotniska, a Rekinowi
10
ko�ata�y si� po g�owie sm�tne my�li o gangach dziewczyn, od kt�rych zaroi�o si� ostatnio w mie�cie. Kiedy� tego nie by�o. Rekin zamartwia� si� r�wnie�, �e Tyrone pogoni go na sta�e, bo nie b�dzie chcia� wi�cej zadawa� si� z takim za�panym, pogi�tym, beznadziejnym facetem.
Sprawa jednak mia�a si� tak, �e wsp�lnik zabra� go ze sob�, bo chcia� razem z nim znikn�� gdzie� na jaki� czas. Rekin za bardzo ba� si� Tyrone'a, by powiedzie� wprost: �zatrzymaj samoch�d i wypu�� mnie". Tyrone tylko wzdycha� ci�ko; wida� by�o, �e jest naprawd� wkurzony.
Rekin zebra� si� wreszcie na odwag� i waln�� d�oni� w desk� rozdzielcz�.
- Sta�, cz�owieku!
Tyrone odwr�ci� gwa�townie g�ow�.
- Sta�, powiedzia�em!
Tyrone zjecha� na pobocze za nast�pnym skrzy�owaniem, obr�ci� si� i wspar� rami� na zag��wku. Sapa� tak, �e wida� by�o wyra�nie, jak bardzo jest w�ciek�y.
- No, co z tob�? - Wzruszy� ramionami. - Potrzebujesz si� odla� czy co?
- Musz� znale�� jak�� aptek� - powiedzia� Rekin.
- Pieprzysz? - Tyrone opar� si� o drzwi samochodu. - Zapomnia�e�, �e w�a�nie tak w�adowali�my si� w to bagno?
- S�owo daj�, nie. Musz� o co� zapyta�.
- �e co?
- O proszki, cz�owieku. Na�yka�em si� r�nego szajsu, a Dzilla powiedzia�, �e mo�e powinienem si� zastanowi�. - Potrz�sn�� pude�kiem z lekami, przybieraj�c cierpi�tnicz� min�. - Gard�o mnie boli jak jasny gwint, cz�owieku.
Tyrone rozchyli� usta i zamkn�� je po chwili- Wygl�da�, jak gdyby zaraz mia� wpa�� w sza�.
- Chromol� Dzill� i twoje gard�o! Wrzuci� bieg, ale Rekin z�apa� za kierownic�.
- M�wi� powa�nie, Tyrone. Napierdziela mnie jak cholera. Sam zajrzyj, jak nie wierzysz.
Otworzy� usta tak szeroko, jak m�g�. Tyrone odwr�ci� g�ow� z obrzydzeniem.
- Wysiadaj, cz�owieku. Nie b�d� zagl�da� ci w paszcz�.
- �yka�em te prochy, bo mi kaza�e�. - Rekin wyci�gn�� opakowanie makro-dantinu. - Ale nic mi nie pomog�y.
Tyrone wyszarpn�� mu pude�ko i zacz�� grzeba� w �rodku.
- Nie ma �adnych instrukcji? Na pude�ku czy w butelce, bo ja wiem...
- Tyrone, przecie� nie mia�em czasu si� przygl�da�. Bra�em, co popad�o. Nie ma pude�ek, nie ma instrukcji, wszystko luzem-
Tyrone popatrzy� mu prosto w oczy. Rekin mia� przez chwil� wra�enie, �e kumpel szuka sposobu, �eby si� go pozby�, lecz wreszcie Tyrone spojrza� we wsteczne lusterko i g��boko westchn��.
- Rekin, wszyscy w okolicy wiedz�, �e obskoczyli�my ten drugstore. Tylko czeka�, a� gliny dobior� si� nam do dupy. - Wyjrza� na ulic�. - O ile najpierw nie dopadn� nas te szprychy od Locity.
- Chc� si� tylko popyta�, to wszystko, cz�owieku!
11
- Jak wysi�dziesz, zostawi� ci� tutaj.
Tyrone zdj�� r�ce z kierownicy. Rekin popatrzy� na niego bez s�owa i nacisn�� klamk�.
Ruszy� Western Avenue na p�noc, spodziewaj�c si� us�ysze� pisk opon wozu Tyrone'a. Mniej wi�cej pi��dziesi�t metr�w dalej natrafi� na staromodn� aptek�. Przystan�� w wej �ciu i rozejrza� si� po ulicy. Corvette wci�� sta�a na poboczu. Do Tyrone'a najwidoczniej dotar�o, �e nie mo�e porzuci� �wiadka strzelaniny z ubieg�ej nocy. Rekin mia� ochot� prysn�� za r�g, ale po chwili przysz�o mu do g�owy, �e apteka mo�e mie� tylne wyj�cie. Przekroczy� pr�g i podszed� do stoj�cego za kontuarem Hindusa, kt�ry wygl�da� na zdenerwowanego.
- Chcia�em tylko o co� zapyta� - powiedzia�, dotykaj�c odruchowo gard�a i wodz�c dooko�a wzrokiem w poszukiwaniu drugiego wyj�cia. Poda� Hindusowi trzyman� w lewej r�ce buteleczk�. - Doktor przepisa� mi te proszki na gard�o. Boj� si�, �e nie o takie mi chodzi�o, rozumie pan?
Hindus przyjrza� si� opakowaniu i zwr�ci� je Rekinowi ze strapion� min�.
- Dosta� to pan na gard�o?
- No - odpar� Rekin. Dostrzeg� wreszcie drzwi, ale zaraz pomy�la�, �e mog� prowadzi� do magazynu.
- To makrodantin - stwierdzi� Hindus. - Lek na infekcje uk�adu moczowego.
- �e co? - Rekin utkwi� wzrok w twarzy sprzedawcy.
- Na zaka�enia uk�adu moczowego, prosz� pana.
- Moczowego? To znaczy na ptaka, tak?
Hindus wzruszy� ramionami. Rekin odsun�� si� o krok od lady, �ciskaj�c si� za gard�o. Znieruchomia�, gdy ujrza�, �e Hindus podnosi r�ce do g�ry.
Rekin odwr�ci� si�.
Na �rodku apteki sta�a dziewczyna, jakby spad�a tu w�a�nie z ksi�yca. U�miecha�a si� gniewnie, przygryzaj�c z�by. Utkwi�a w Rekinie spojrzenie, kieruj�c ku niemu oczy, obwiedzione b�yszcz�cym, zielonym cieniem do powiek. Glock 19 w jej d�oni wydawa� si� wielki jak rusznica przeciwpancerna. Zanim Rekin zd��y� si�gn�� po trzydziestk� �semk�, podesz�a do niego i wbi�a mu luf� w gard�o, zmuszaj�c go do odchylenia g�owy.
- Hola, Tibur�n - powiedzia�a. - Masz k�opoty z gard�em, sukinsynu? I poci�gn�a za spust.
Cz�� pierwsza
J�ZYK REKINA
Zachodnie Los Angeles
T~~\ oktor Marcus Ford, ordynator Oddzia�u Traumatologii szpitala Centrum Me-l_>/dyczne Willowbrook, odstawi� kubek z kaw� i rozejrza� si� po pokoju, staraj�c si� ustali� �r�d�o uprzykrzonego d�wi�ku przypominaj�cego brz�czenie szerszenia czy wielkiej, t�ustej muchy. Nienawidzi� much, brzydzi�y go ich �oportunizm" i pogo� za zgnilizn�. Ale nie by�o to bzykanie muchy. Wreszcie zda� sobie spraw�, �e tak brz�czy budzik z radiem w pokoju c�rki. Sam go kupi� na jej trzynaste urodziny. Zwykle wstawa� rano i wychodzi� z domu znacznie wcze�niej, zanim c�rka budzi�a si� na d�wi�k zegara. Ford posta� przez chwil�, nas�uchuj�c, jakby chcia� uchwyci� t� cz�stk� �ycia c�rki, kt�ra mu na co dzie� umyka�a.
Przypomnia� sobie, �e nie powinien by� zbyt zadowolony z c�rki, nale�a�o j� skarci� za spos�b, w jaki si� zachowywa�a. Wiedzia�, �e je�li nie wyka�e stanowczo�ci, sytuacja jeszcze si� pogorszy, obawia� jednak si� konfrontacji z Sunny. Jak by si� zachowa�, gdyby go zignorowa�a lub zabroni�a wtr�ca� si� do jej spraw? Mo�e post�pi�aby jeszcze gorzej? W ostatnim okresie wszystkiego mo�na si� by�o po niej spodziewa�. W najmniej oczekiwanych momentach sprzeciwia�a mu si�, protestowa�a, rzuca�a k��liwe uwagi, jak gdyby rozmy�lnie obliczone na zranienie jego uczu�. Za ka�dym razem trafia�a celnie, poniewa� Ford nie by� w stanie przyj�� do wiadomo�ci, �e jego c�reczka mo�e odzywa� si� w ten spos�b. Przywyk�, �e odnosi�a si� do niego zupe�nie inaczej. Mia� wra�enie, jakby zamieszka�a w niej zupe�nie obca osoba i stara�a si� przej�� nad ni� kontrol�. Pr�bowa� wyobrazi� sobie, co powiedzia�aby Carolyn. Mo�e potrafi�aby zrozumie� c�rk�, lepiej sobie z ni� poradzi�? Pomy�la� sobie jednak, �e gdyby Carolyn �y�a, zapewne z Sunny nie by�oby �adnych problem�w.
Przeszed� do kuchni i nala� sobie szklank� soku pomara�czowego. Przez �aluzje przes�cza�o si� pomara�czowe �wiat�o, z zewn�trz dobiega� trzepot ptasich skrzyde� i szum spryskiwaczy ogrodowych. Wyjrza� na ogr�dek za domem. M�czyzna w garniturze i z akt�wk� wsiad� do lincolna continentala i wyjecha� ty�em z podjazdu. Dan, Don, co� w tym rodzaju. S�siad wprowadzi� si� na Kirkside
15
rok temu. Pracowa� w fimduszu
^p
DzSLka popatrzy�a na Forda rozespanymi oczami, westchn�a, prze-wr�ci�a!2J2SLJbok i wy��czy�a budzik. Ford um�s� brwi.
Sf, po czym powoli d�wign�a si� na �okciach.
� Tak
� Tak
Poda� jej szklani i podszed� do okna rozsun�� zas�ony.
j�c na g�ow� prze�cierad�o.
- Czas wstawa�, m�oda damo.
Dziewczyna schowa�a stopy pod po�ciel, jak gdyby marz�a.
- O kt�rej wczoraj wr�ci�a�, Sunny? -S�ucham?-znieruchomia�a.
u, o kt�rej
W SW�MusSy� - najmniej wp� do jedenastej, Sunny. Obieca�a�, �e wr�cisz przed vL�t �si�te/ Przecie� powiedzia�em ci to wyrazme.
16
- Nie moja wina. Kumple chcieli posiedzie� d�u�ej.
- Skoro tak, mog�a� przecie� do mnie zadzwoni�. Martwi�em si�.
Sunny odrzuci�a prze�cierad�o i popatrzy�a na Forda jasnob��kitnymi oczami - oczami Carolyn.
- O co?
- �e mog�o ci si� co� sta�. Sk�d mia�em wiedzie�, �e nikt ci� nie napad�, �e nie mia�a� wypadku czy czego� w tym rodzaju?
- W Beverlywood? Daj spok�j, tato, na jakim ty �wiecie �yjesz?
�Na jakim ty �wiecie �yjesz?" - tak brzmia� zwrot, kt�rego Sunny u�ywa�a za ka�dym razem, gdy Ford powiedzia� co�, co nie przypad�o jej do gustu. Mo�na by odnie�� wra�enie, �e �y�a w prawdziwym �wiecie, podczas gdy ojciec przybywa� do niej z ca�kowicie obcej Planety Rodzic�w.
- Na takim, w kt�rym masz wraca� do domu wtedy, gdy ci ka��, albo dostajesz szlaban na wychodzenie. Rozumiemy si�?
- Przecie� sam nigdy nie mo�esz nigdzie zd��y� - odpar�a wynio�le. - Powiniene� si� pospieszy�, bo sp�nisz si� do pracy.
- Nie w tym rzecz - powiedzia� Ford. - Wzi��em dzisiaj wolne, je�li ci� to interesuje. Chodzi o...
- Naprawd�? - Sunny usiad�a, zupe�nie rozbudzona. - Wi�c mo�esz p�j�� dzisiaj ze mn� na siatk�wk�?
- Nie pr�buj zmienia� tema...
- Pierwszy raz gram w dru�ynie.
Ford przymkn�� oczy. C�rka dosta�a si� do dru�yny siatk�wki junior�w. Wiedzia�, �e bardzo jej na tym zale�a�o. Poczu� si� zawiedziony, �e powiedzia�a mu o tym dopiero teraz.
-Naprawd�?! Dlaczego wcze�niej si� nie pochwali�a�?
- Bo nie - odpar�a z dra�liwo�ci�, jakiej mimo wszystko ostatnio nie okazywa�a. Przybieranie dziecinnych p�z stanowi�o element zachodz�cej w niej przemiany. Trudno by�o doj�� z tym do �adu. - Mecz jest o wp� do sz�stej - doda�a.
- Kochanie, problem polega na tym... - Ford potar� du�ym palcem u nogi plam� po kawie na dywanie.
- Och, prosz� ci�! To wielka okazja, b�d� wszyscy rodzice!
- Kochanie, nie mog�. Mam dzi� wyg�osi� odczyt na konferencji, m�wi�em ci. Wzi��em wolne w�a�nie po to, by si� do niego przygotowa�.
Ford popatrzy� na zegarek. Tak naprawd� pozosta�a mu jeszcze do napisania wi�ksza cz�� wyst�pienia, poza tym musia� je przedstawi� do zatwierdzenia dyrektorowi do spraw lecznictwa, nie wspominaj�c o Lucy Patou, kierowniczce s�u�by epidemiologicznej.
- Taaatooo! - rzuci�a Sunny, przeci�gaj�c sylaby na znak, �e uwa�a go za najgorszego ojca w okolicy. - A kiedy wr�cisz?
- Chyba o wp� do sz�stej, je�eli nic mi nie wypadnie. Sunny utkwi�a na chwil� wzrok w po�cieli.
- No dobrze - powiedzia�a doros�ym g�osem i wsta�a. Nie by�a ju� jego ma�� dziewczynk�.
2 � Omega
17
Ford wiedzia�, �e powinien kontynuowa� rozmow� o ostatnim wieczorze, ale nie potrafi� si� na to zdoby�.
- Przepraszam, kochanie.
Sunny odwr�ci�a si� i popatrzy�a na jego ubranie, odsuwaj�c loki sprzed czo�a.
- Ile lat ma ten garnitur? - spyta�a.
- Czyja wiem? Sze��, siedem, mo�e dziesi�� - odpar� i opu�ci� g�ow�.
- Jest na ciebie za ma�y - stwierdzi�a. Wysz�a do �azienki.
Ford wspar� r�ce na biodrach i zmarszczy� brwi. Odwr�ci� si� i spojrza� w lustro toaletki. Sunny mia�a racj�: spodnie pi�y w talii, nad kt�r� zaznacza� si� wa�eczek t�uszczu. W przesz�o�ci Ford stale dba� o kondycj�, lecz ostatnio zaprzesta� systematycznego uprawiania joggingu i gry w tenisa - skutek by�o wida� go�ym okiem. �atwiej mu by�o utrzyma� dobr� form�, kiedy �y�a �ona. Cz�sto biegali wsp�lnie, poza tym Carolyn by�a mistrzyni� sportu w liceum. Sunny gra�a w tenisa i mia�a zdradziecki forhend, ale ostatnio poch�ania�y j� r�wnie� inne zaj�cia szkolne.
Ford westchn�� i podszed� bli�ej lustra. Dok�adnie za dwa miesi�ce stuknie mu czterdziestka. Kiedy spr�bowa� si� u�miechn��-wed�ug Carolyn by�a to jego najlepsza mina - zauwa�y� plamy od kawy na dolnych z�bach. Zastanowi� si�, ile czasu minie, nim zsiwiej� mu w�osy koloru piaskowego. I tak cofn�y si� znacznie na skroniach. Pomy�la� z niepokojem, �e ju� wkr�tce ciemne kr�gi pod oczami zamieni� si� w niechlujne wory, zwiastuj�ce nadej�cie wieku �redniego.
Gdyby Carolyn �y�a, pewnie orzek�aby, �e pora odej�� z traumatologii. Sie-demdziesi�ciogodzinny tydzie� pracy i ca�odobowe dy�ury nadawa�y si� tylko dla m�odych lekarzy. Ma�o kto wytrzymywa� to po czterdziestce. Ford spr�bowa� wyobrazi� sobie, co dok�adnie powiedzia�aby Carolyn, by sk�oni� go do porzucenia Willowbrook i przeniesienia si� na bardziej komfortowe stanowisko, zapewniaj�ce dwukrotnie wy�sze zarobki - na przyk�ad w szpitalu Cedars-Sinai czy Korporacji Opieki Medycznej Columbia. Czy w tym �uk�adzie" znalaz�oby si� miejsce dla Sunny? Usi�owa� odgadn�� potencjalne argumenty �ony i to, czy w ko�cu spe�ni�by jej �yczenia.
Gor�ce wiatry od Santa Ana zacz�y si� wcze�nie w tym roku. W ko�cu tygodnia na p�nocnych wzg�rzach tli�y si� po�ary. Nad miastem wisia�a brunatna mgie�ka, zanieczyszczaj�ca powietrze chemiczn� woni� kojarz�c� si� z olejem nap�dowym i palonym plastikiem. W po�udnie temperatura si�ga�a trzydziestu pi�ciu stopni Celsjusza i zdawa�a si� wzrasta�.
Zje�d�aj�c bia�ym buickiem century ze wzniesienia Robertson w stron� Autostrady Santa Monica, Ford toczy� walk� z klimatyzacj�. Niemal po pi�ciu latach u�ytkowania samochodu wci�� nie potrafi� si� z ni� upora�. Jakkolwiek j� nastawia�, kt�rekolwiek dysze uruchamia�, gdziekolwiek kierowa� przep�yw powietrza, we wn�trzu wozu panowa� ukrop lub arktyczny zi�b. Mimo to nie rezygnowa�. Przez ca�e lato ka�dego ranka sp�dza� kilka frustruj�cych minut na obracaniu pokr�t�ami, przechylaniu wylot�w powietrza i poprawianiu klapek, nirn
18
wreszcie z rezygnacj� uchyla� okno. Inne w�a�ciwo�ci pojazdu te� by�y irytuj�ce: wielgachna kierownica i zawieszenie dzia�aj�ce jak gumowa pi�ka, nie wspominaj�c o tym, �e wn�trze wozu przypomina�o najkoszmarniejsze ekscesy projektant�w kr��ownik�w szos z lat siedemdziesi�tych. Carolyn wybucha�a �miechem za ka�dym razem, gdy Ford stacza� walk� z oporn� skrzyni� bieg�w, kiedy Sunny w�azi�a do �rodka z zab�oconymi tenis�wkami lub rozp�ywaj�cymi si� lodami, komentowa�a to z udawan� desperacj�: �Mo�emy po�egna� si� z autentycznym, welwetowym obiciem foteli o barwie burgunda". Tak czy inaczej, w rodzinnym wozie �miech by� cz�stym go�ciem.
Dojazd autostrad� do Centrum Medycznego Willowbrook zabiera� Fordowi p� godziny. Szpital zbudowano w wyniku bezpo�redniej reakcji w�adz na zamieszki w Watts w 1965 roku i le��ce u ich pod�o�a problemy spo�eczne. Chocia� urbani�ci i administratorzy zadbali, by miano Watts niemal ca�kowicie znik�o z plan�w miasta, bia�a ludno�� Los Angeles rzadko zapuszcza�a si� w okolice szpitala. Wskutek programu ci�� bud�etowych rejon szpitala wynosi� obecnie oko�o trzystu kilometr�w kwadratowych, ale nadal zaledwie trzy procent pacjent�w mo�na by�o zakwalifikowa� wed�ug ameryka�skiej nomenklatury do rasy kaukaskiej. Wi�kszo�� stanowili Latynosi, co odzwierciedla�o rozmiary nap�ywu imigrant�w bezpo�rednio przez po�udniow� granic�. Wi�kszo�� personelu Willowbrook stanowili Murzyni, czyli wed�ug obowi�zuj�cego okre�lenia Amerykanie afryka�skiego pochodzenia. Na traumatologii pracowa�a jednak wielonarodowa mieszanka, na kt�r� sk�adali si� w du�ym stopniu chirurdzy z armii. Dwa tysi�ce pacjent�w, przyjmowanych rocznie do Willowbrook z umy�lnie zadanymi obra�eniami, umo�liwia�o szkolenie w post�powaniu z ranami, nieosi�galne nigdzie indziej w czasach pokoju. Program rotacji chirurg�w wojskowych powsta� w istocie z inicjatywy Marcusa Forda, kt�ry przedtem specjalizowa� si� w chirurgii w Szpitalu imienia Waltera Reeda w Waszyngtonie. S�u��c w korpusie medycznym przez osiem lat, osi�gn�� rang� majora.
Mimo nasilenia si� przemocy, Ford nie denerwowa� si� ju� ulicznym ruchem, gdy doje�d�a� do dzielnicy South Central. Przyczyni�o si� do tego powstanie autostrady 105 - szpital znajdowa� si� zaledwie o dwie przecznice od zjazdu na wsch�d i o sze�� od zjazdu zachodniego. Siedem lat wcze�niej, gdy Ford podj�� prac� w Willowbrook, by�o inaczej. Zale�nie od tego, w kt�r� stron� si� w�wczas skr�ci�o, pozostawa�y cztery kilometry do Imperia� Highway lub pi�� do bulwaru El Segundo. Droga w obydwie strony prowadzi�a wzd�u� plac�w bud�w s�yn�cych z napad�w, strzelanin i kradzie�y samochod�w. Oczywi�cie ludzie nadal zachowywali ostro�no�� po opuszczeniu autostrady i jechali lewym pasem z zablokowanymi drzwiami. Ford nie s�ysza� jednak, by ktokolwiek zgin�� tu po zamieszkach z 1992 roku i sporadycznie odczuwa� niepok�j, gdy tu dociera�.
Ruch we wtorkowy poranek by� umiarkowany, wi�c Ford nie musia� si� zbytnio koncentrowa�. Zaj�� si� szlifowaniem swojego wyst�pienia, utrwalaj�c pomys�y na mikrokasecie. Spotkanie naukowe mia�o si� odby� w Centrum Konferencyjnym w �r�dmie�ciu. Zorganizowa� j� NIH - Narodowy Instytut Zdrowia, pod has�em: �W stron� roku 2000: Priorytety bada� rozwojowych w medycynie".
19
Popo�udniowa sesja po�wi�cona by�a tematyce �rodk�w przeciwinfekcyjnych i zapowiada�a si� nader interesuj�co.
Dotychczasowe do�wiadczenia u�wiadomi�y Fordowi, �e nie jest urodzonym m�wc�. Czu� si� swobodnie przed niewielk� grupk� student�w medycyny, niczym w czasie rozmowy. Mo�na by�o patrze� na nich, ocenia� ich zainteresowanie, nawi�zywa� bezpo�redni kontakt. T�um nieznajomych ludzi zachowywa� si� jednak zupe�nie inaczej. S�uchali, gdy m�wi� - je�li ich to interesowa�o i byli w stanie nad��y� za wywodem, je�eli prezentowa� swe pogl�dy w spos�b przejrzysty i pozbawiony waha�, zdecydowany. W przeciwnym razie widzia� tylko rz�dy twarzy pozbawionych wyrazu, niem� publiczno��, kt�ra nie mo�e si� doczeka� ko�ca dr�twej mowy. My�l, �e tego dnia stanie jako lekarz praktyk przed specjalistami od farmakologii, skupiaj�cymi si� na w�asnej dziedzinie, napawa�a Forda jeszcze wi�kszymi obawami.
Wci�� uk�ada� w my�lach swoje wyst�pienie, gdy dotar� do zjazdu na Wil-mington Avenue. Pod��a� w�a�nie drog� dojazdow� z szybko�ci� sze��dziesi�ciu pi�ciu kilometr�w na godzin�, gdy z piskiem opon zahamowa� przed nim pick-up, zarzucaj�c ty�em. Ford nacisn�� hamulec, by� jednak zbyt blisko poprzedzaj�cego go samochodu i jecha� zbyt szybko; czu� impet rozp�dzonego, ci�kiego wozu i blokuj�ce si� ko�a. Szarpn�� kierownic� w prawo, pr�buj�c zmie�ci� si� w luce mi�dzy pick-upem i barierk�.
Uderzy� w t� ostatni�. Rozleg� si� �oskot niczym strza� z dubelt�wki. Si�� bezw�adu Ford polecia� do przodu. Poczu� wrzynaj�ce si� w cia�o pasy. Potem gdy w�z si� zatrzyma�, siedzia� jeszcze przez chwil� nieruchomo, jak gdyby czeka�, a� cia�o da mu zna� o obra�eniach. Na szcz�cie wyszed� z tego bez szwanku. Wci�� rozdygotany, wjecha� z powrotem na drog�.
Najbli�sze skrzy�owanie by�o zakorkowane, w �rodku tkwi�a karetka, stoj�c� uko�nie do Wilmington Avenue. W g�rze kr��y� policyjny helikopter. Zafascynowani i zatrwo�eni okropno�ciami ludzie wysiadali z samochod�w, by przyjrze� si� dok�adniej szczeg�om. Ford ogarn�� wzrokiem ca�� scen�. Okaza�o si�, �e ambulans zosta� rozmy�lnie zniszczony. Wygl�da�, jakby zgrachotano go kamieniami i podpalono. ��ta ta�ma, kt�r� oznakowano miejsce wypadku trzepota�a w powietrzu cuchn�cym dymem, Ford dostrzeg� par� radiowoz�w ko�o skrzy�owania i grupk� policjant�w otaczaj�cych jak�� Murzynk�. Wsz�dzie pe�no by�o potrzaskanego szk�a. Ty� karetki pokrywa�y plamy ciemnej substancji - najprawdopodobniej krwi.
Gdy Ford wszed� na korytarz, piel�gniarka Gloria Tyrell w�a�nie wychodzi�a z izolatki Oddzia�u Nag�ych Przypadk�w z par� schlapanych krwi� pump reebok�w.
- Dzie� dob...
Jej powitanie przerwa� wrzask z izolatki:
- O rany! .. .rwa ma�!
W krzyku pobrzmiewa�a nieludzka w�ciek�o��. Gloria wzruszy�a ramionami szerokimi jak u mamy nied�wiedzicy i podnios�a przed siebie skrwawione buty.
- Ch�opak jest na haju. Pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy, �e dosta� dwa razy no�em.
Ford popatrzy� w g��b korytarza, gdzie w t�oku przyjmowano pacjent�w i prowadzono selekcj� najbardziej nagl�cych przypadk�w.
- Co si� dzieje, Gloria?
- Nie s�ysza� pan wiadomo�ci?
- W radiu m�wili tylko o jakiej� dziewczynce, nazywa si� bodaj�e Hammel, tak? O to chodzi?
Ford spostrzeg�, �e z sali przypadk�w krytycznych wy�ania si� Mary Draper, lekarka na czwartym roku specjalizacji. Zza niej dobiega� baryton radiologa Ma-rvina Leonarda, wo�aj�cego: �Pro-mie-nio-wa-nie, pro-mie-nio-wa-nie", by da� czas personelowi na opuszczenie sali przed wykonaniem zdj��. Mary Draper u�miechn�a si� na widok chirurga.
- Ciesz� si�, �e znalaz� pan dla nas troch� czasu, panie doktorze.
- Ugrz�z�em na autostradzie - wyja�ni� Ford. - Kto� podpali� karetk� na rampie dojazdowej.
- Wiem. Uda�o si� nam ustabilizowa� stan jednego z sanitariuszy. Teraz jest na sali operacyjnej, na dw�jce, ma powa�ne obra�enia g�owy. Pobito go kijem baseballowym.
-Ojej.
- Do tego dochodz� dwie ofiary wypadk�w i par� ran postrza�owych. Policjant z patrolu, kt�ry oberwa� przypadkowo w udo i czarny miglanc - dosta� w szyj� kul� kalibru dziewi�� milimetr�w. Sanitariusz m�wi�, �e chyba z glocka. Nie wzywano pana przez pager?
- Dzisiaj mam wolne, ale przyjecha�em, bo musz� pom�wi� z Haynesem.
Ford na�o�y� bia�y fartuch i wszed� za lekark� na sal� przypadk�w krytycznych wielko�ci dziesi�� na dziesi�� metr�w. Z sze�ciu w�zk�w noszowych cztery by�y zaj�te. Krz�tali si� przy nich lekarze w trakcie specjalizacji i kurs�w oraz sta�y�ci. Wszyscy m�wili naraz, udra�niali drogi oddechowe, zak�adali wk�ucia, starali si� uzyska� stabilizacj� stanu pacjent�w. Zwykle przypadkami postrza��w, ran k�utych, a tak�e obra�e� w wypadkach drogowych zajmowali si� lekarze z izby przyj��, chirurdzy robi�cy specjalizacj�, radiolodzy i anestezjolodzy - tak zwane Zespo�y ��te - lecz gdy tworzy�y si� zatory, wzywano posi�ki z s�siednich oddzia��w. Willowbrook by� szpitalem prowadz�cym edukacj� lekarzy, wi�c mimo braku funduszy zawsze by�o do�� personelu do pomocy, jednak czasami opanowanie sytuacji na Oddziale Nag�ych Przypadk�w graniczy�o z cudem.
Ford dostrzeg� rumianego policjanta w mundurze, stoj�cego w k�cie z tekturowym kubkiem w d�oniach. Funkcjonariusz wpatrywa� si� znu�onym wzrokiem w le��cego na w�zku noszowym rannego koleg�, kt�rego nogi spowija�y spodnie przeciwwstrz�sowe.
20
U
21
- Gdzie ten miglanc? - spyta� Ford.
Mary Draper podprowadzi�a go do najbardziej zgie�kliwej grupki. Zesp� lekarski rozst�pi� si� przed Fordem i powita� go, nie przerywaj�c swoich dzia�a�. Pacjent by� w�a�nie znieczulany. Chirurg na czwartym roku specjalizacji przecina� b�on� pier�cienno-tarczow� nad krtani� pacjenta, by umo�liwi� dop�yw powietrza do p�uc z pomini�ciem nosa i ust. W tym czasie inny lekarz, te� w trakcie specjalizacji rozci�� po kolei nogawki spodni m�odego m�czyzny, a potem ca�� reszt�, z bielizn� i paskiem. Spodnie opad�y na nosze jak sk�rka od banana; w ow�osieniu �onowym postrzelonego ch�opaka kry�y si� k��buszki zmechaconej tkaniny. Fordowi rzuci�o siew oczy, i� krwawienie by�o do�� niewielkie - ot, par� plam na nowiutkich butach firmy Nike. Przemkn�o mu przez g�ow� pytanie, dlaczego w�r�d wyrostk�w tak modne s� adidasy.
- Dosta� kul� kalibru dziewi�� milimetr�w w gard�o?
-Wygl�da na to, �e rana wylotowa znajduje si�z lewej strony szcz�ki-przytakn�a Mary Draper, wskazuj�c jednocze�nie ran� wlotow� po prawej stronie.
Znieczulony pacjent zacz�� charcze�, gdy w otw�r w szyi wk�adano mu rurk� tracheostomijn� i pompowano kryz� stabilizuj�c�. Mo�na by�o odnie�� wra�enie, �e ch�opak chce co� odkrztusi�, lecz trwa�o to zbyt d�ugo. Charczenie wreszcie usta�o. Ford rzuci� okiem na kardiomonitor. Serce pacjenta pracowa�o normalnie. Dwaj lekarze odsun�li si� od sto�u. Wida� by�o, jak rozlu�niaj� si� ich barki, gdy uporali si� z wyczerpuj�cym nerwowo zadaniem.
- �adna intubacja - kto� skomentowa�.
- Pocisk chyba omin�� g��wne naczynia - skonstatowa� Ford. Rozleg�o si� ostre trzeszczenie odrywanego przylepca; g�ow� ch�opaka przytwierdzono do pod�o�a. -Ci�nienie ma w porz�dku, wi�c pewnie nie krwawi� za bardzo. Tylko jedna kula?
- O ile zdo�ali�my si� zorientowa�.
Mary Draper wybiera�a w�a�nie numer telefonu jednej z sal operacyjnych. W Willowbrook by�o ich trzy; znajdowa�y si� na pierwszym pi�trze bezpo�rednio nad Oddzia�em Nag�ych Przypadk�w, obok Oddzia�u Intensywnej Terapii.
Melvyn Hershy, kt�ry wykona� tracheostomi�, przeszed� na drug� stron� w�zka noszowego. W tym czasie Mary Draper zacz�a m�wi� do s�uchawki z typow� dla siebie niewzruszon� manier� kogo�, kogo ju� nic w �yciu nie zaskoczy:
- Halo? Janet? Mamy dla was klienta. Czarny m�czyzna, oko�o dwudziestu pi�ciu lat...
- Glock - rzek� Hershy. �wiadek twierdzi, �e strzela�a jaka� dziewczyna. Kana� pocisku biegnie przez mi�sie� mostkowo-obojczykowo-sutkowy, podstaw� j�zyka i lew� stron� szcz�ki. Chyba zaledwie o w�os min�� t�tnic� i �y�� szyjn�.
Ford popatrzy� na pacjenta, oddychaj�cego ju� przez rurk�.
- Ch�opak ma te� paskudn� infekcj� gard�a - doda� Hershy niemal sam do siebie.
- S�ucham?
- Zapalenie gard�a. Stwierdzi�em to, gdy tylko zajrza�em mu w usta. Na pewno gronkowiec.
- No, teraz to jeden z jego najmniejszych problem�w - powiedzia� Ford.
22
Hershy przyj�� uwag� kolegi z u�miechem i spyta�:
- Gdzie utkn��e�?
- By�a zadyma na autostradzie.
- Nie dziwi� si�. - Hershy pokr�ci� g�ow�, spogl�daj�c na pacjenta. -Tak?
- Nie s�ucha�e� rano wiadomo�ci? - Hershy popatrzy� na Forda ze zdziwion� min�.
-Nie.
- Mieli�my piekieln� noc. - Lekarz ponownie pokr�ci� g�ow�. - Wielka strzelanina w Crenshaw. Ci�ar�wka z nawozem wywr�ci�a si� na autostradzie Pomo-na. Oko�o pierwszej Szpital Matki Boskiej zacz�� odsy�a� pacjent�w do nas. Nad ranem przywieziono stamt�d ma�� dziewczynk� z zapaleniem wyrostka robaczkowego. Wyrostek p�k� w karetce, ma�a wesz�a we wstrz�s i zmar�a.
-Chryste.
-Tak... Od razu zrobi�o si� pe�no reporter�w. Nie mam poj�cia, jak si� zwie-dzieli o tym dzieciaku. Rano wsz�dzie ju� o tym tr�biono. �Szpital odmawia przyj�cia czarnosk�rej dziewczynki" i tak dalej.
- Wi�c zacz�o si� podpalanie karetek. - Ford potrz�sn�� g�ow�.
- Sala operacyjna numer trzy gotowa, panie doktorze - oznajmi�a Mary Draper, od�o�ywszy s�uchawk�.
- Wiemy jak si� nazywa ten miglanc? - Ford wr�ci� my�lami do swego zadania.
- Powiedzia� sanitariuszom, �e wo�aj� na niego Rekin.
- Pierwsza ryba, jak� dzisiaj z�owi�em - powiedzia� chirurg z u�miechem i popatrzy� na Hershy'ego.
Nagle wzm�g� si� ha�as w drugim ko�cu sali. Zawsze panowa� tu zgie�k, gdy zaj�tych by�o wi�cej w�zk�w noszowych ni� jeden, kiedy jednak sytuacja stawa�a si� dramatyczna, w wo�aniach lekarzy pojawia� si� desperacki, gor�czkowy ton. Ford odwr�ci� si� od Hershy'ego i podszed� do drugiej grupki.
- T�tno sto dwadzie�cia. Tachykardia!
- �ci�gnijcie z niego te cholerne spodnie!
Funkcjonariusz zosta� brutalnie szarpni�ty, gdy zdarto mu z n�g pozbawione powietrza spodnie przeciwwstrz�sowe. Pod spodem mia� przesi�kni�te krwi� granatowe spodnie od munduru.
- Przytrzymajcie go, na mi�o�� bosk�!
Policjanta natychmiast unieruchomiono, poniewa� zacz�� grzeba� r�k� przy masce tlenowej. Ford podszed� do w�zka i odsun�� �agodnie piel�gniark�.
- Rozetnijcie mundur. Opaska uciskowa na lewe udo. Ozal, niech pan za�o�y wk�ucie do �y�y odpiszczelowej. Trzeba mu wla� co najmniej trzy litry p�yn�w.
Nat�enie okrzyk�w spad�o do zwyk�ego poziomu, jak podczas informowania o aktualnym stanie pacjenta. Peter Ozal, lekarz na trzecim roku specjalizacji z chirurgii, wykona� naci�cie na kostce, niezb�dne do uzyskania dost�pu do �y�y odpiszczelowej. Ford przygl�da� si�, jak kolega zak�ada sprawnymi ruchami wk�ucie do �y�y.
23
- Doskonale - skomentowa� i zaczerpn�� g��boko tchu. Stara� si� nie da� po sobie pozna� gniewu. � Mieli�my idealny przyk�ad, dlaczego spodnie przeciw-wstrz�sowe w tym samym stopniu utrudniaj� �ycie, co i u�atwiaj�. Ozal, co pan o tym s�dzi?
M�odszy lekarz zmarszczy� czo�o z namys�em, wprowadzaj�c jednocze�nie dziesi�ciocentymetrow�, steryln� kaniul� do du�ej �y�y na nodze.
- Mo�na chyba powiedzie�, �e ich zalety s� zarazem wadami - rzuci� k�tem ust.
- Mo�na - odpar� Ford z u�miechem. Lubi� Ozala, ale irytowa�a go nieco jego ma�om�wno��. - Co pan przez to rozumie?
- Spodnie przeciwwstrz�sowe powoduj� podwy�szenie oporu obwodowego w kr��eniu w dolnej po�owie cia�a, dzi�ki czemu wi�cej krwi dop�ywa do tu�owia i g�owy. Problem polega jednak na tym, �e je�li zbyt szybko wypu�ci si� z nich powietrze... - Ozal rzuci� okiem na drobniutk� piel�gniark� pochodzenia azjatyckiego, kt�ra unika�a jego wzroku, wpatruj�c si� w monitory -...mo�e doj�� do g��bokiej hipotensji. Ci�nienie u chorego spada na �eb na szyj�.
- W�a�nie. Inny problem, �e nie wiemy, co si� dzieje pod nimi. Bez spodni wida� wyra�nie miejsce, gdzie pocisk wnikn�� w cia�o. - Ford wskaza� ran� na lewym udzie funkcjonariusza i powi�d� wzrokiem po kr�gu m�odych twarzy. -Pami�tajcie, �e pacjent umrze z niedotlenienia, zanim si� wykrwawi, jednak w rzeczywisto�ci w�a�nie wykrwawienie jest drug� z najpowszechniejszych przyczyn zgonu, po uszkodzeniach o�rodkowego uk�adu nerwowego. - Ford popatrzy� jeszcze raz na monitory i odst�pi� od w�zka.
- Wyjdzie z tego?
Zgie�k komentarzy ucich�. Ford obejrza� si� i stwierdzi�, �e stan�� przed nim ten drugi policjant, ci�gle z kubkiem w d�oni. Wykona� nim ruch w stron� swojego kolegi i powt�rzy� pytanie:
- Wyli�e si� z tego, prawda?
Ford przyjrza� si� pe�nej wyczerpania twarzy kr�pego, dobiegaj�cego pi��dziesi�tki m�czyzny. Pop�kane �y�ki na policzkach stwarza�y pozory zdrowych rumie�c�w, ale poprzeszywana nitkowatymi kapilarami sk�ra mia�a w istocie ziemisty odcie� i wielkie pory. Na czole policjanta rozsmarowany by� brud. Wygl�da�o na to, �e ma za sob� ci�k� noc.
- S�dz�, �e tak - powiedzia� Ford. - Zabieramy go na sal� operacyjn�, �eby mu wyj�� kul� z nogi.
Chirurg ruszy� do wyj�cia, lecz funkcjonariusz pod��y� za nim.
- Panie doktorze... - Policjant nie odst�powa� lekarza i na korytarzu. Ford spostrzeg� pozostawione na pod�odze przez Glori� skrwawione buty i schyli� si� po nie. - Doktorze, chc� o co� zapyta�.
Nieprzyjazny ton funkcjonariusza sprawi�, �e Ford przygotowa� si� w duchu na przykre komentarze. Odwr�ci� si� w jego stron� z poplamionymi szkar�atem butami w prawej r�ce.
- Prosz� bardzo.
- Chcia�em pana zapyta�... - Policjant by� tak rozz�oszczony, �e musia� zaczerpn�� tchu. -.. .Dlaczego zaj�� si� pan najpierw byle zafajdanym bandziorem, przed funkcjonariuszem postrzelonym w czasie pe�nienia s�u�by?
- Po pierwsze nie wiem, czy ten m�ody m�czyzna jest bandziorem � odpowiedzia� Ford, unosz�c ostrzegawczo palec. - By� mo�e jest tylko bogu ducha winnym �wiadkiem zaj�cia.
Po tych s�owach funkcjonariusz zacisn�� d�oni� usta, jakby stara� si� zdusi� wzbieraj�c� w nim w�ciek�o��. Chirurg dostrzeg� obgryzione paznokcie, otarcia hm sk�rze i brud na k�ykciach.
- Poza tym okoliczno�ci, w jakich ludzie zostaj� postrzeleni, nie s� dla mnie i s l otne - kontynuowa� Ford. - Rana szyi bardzo cz�sto zagra�a �yciu. Nie ma pan poj�cia, jak szybko mo�na straci� pacjenta z postrza�em tej okolicy, poniewa� Milko st�d do kr�gos�upa i g��wnych naczy� krwiono�nych. Podj��em decyzj� I ipert� na w�asnych do�wiadczeniach.
Policjant nie wytrzyma�.
- Przecie� widzia�em, �e m�j partner niemal wykrwawi� si� na �mier�, do iholery!
Machni�ciem r�ki Ford nakaza� odej�� zatroskanemu Me�vynowi Hershy'e-mu. Zamierza� sam poradzi� sobie z pretensjami policjanta.
- Mog�o to dla pana tak wygl�da�. Istotnie, dosz�o do przej�ciowej hipowo-lemii w wyniku b��du... w wyniku niezachowania dostatecznej ostro�no�ci. Pana koledze za�o�ono jednak wk�ucie do �y�y i nic mu ju� nie grozi.
Policjant podszed� bli�ej, tak �e Ford poczu� jego nie�wie�y oddech.
Wie pan, co s�dz�, doktorze?
Chirurg popatrzy� mu wprost w przekrwione oczy. Nie trzeba by� telepat�, by zna� niekiedy cudze my�li.
- S�dz�, �e w czasie... w czasie wojny musia�by pan zdecydowa�, po czyjej jest stronie.
Dziesi�� minut p�niej Ford my� si� do zabiegu operacyjnego. Popatrzy� po raz ostatni, jak gor�ca woda sp�ywa po jego przedramionach i d�oniach, po czym �okciem nacisn�� d�wigni� zast�puj�c� kurek. Stawa�y mu przed oczami twarze wystraszonych ludzi, przygl�daj�cych si� ze swoich woz�w p�on�cej karetce. Wiedzia� dok�adnie, co my�leli: par� godzin wcze�niej, a to m�g�bym by� ja. Ka�dej nocy telewizja raczy�a widz�w opowie�ciami o gwa�tach, morderstwach, strza�ach z przeje�d�aj�cych samochod�w, zab�jstwach dla zabawy i zamieszkach, lecz dopiero gdy cz�owiek poczu� dym i zobaczy� krew na chodniku, dociera�o do niego, jak wiele jest przemocy w Los Angeles.
- No i co, doktorku?
Ford odwr�ci� si� i ujrza� Conrada Allena, wyspecjalizowanego w torakochi-rurgii - post�powaniu w urazach klatki piersiowej i jej narz�d�w. Allen, na�o�y� ju� r�kawiczki i by� gotowy do operacji nieprzytomnej Meksykanki, z kul�w okr�-�nicy, czekaj�cej na sali operacyjnej numer jeden.
24
25
T
Na widok starego przyjaciela Ford wzruszy� ramionami. Allen mia� ciemn�, karmelow� cer� i kr�tkie, naje�one w�osy. Jego swobodne, �artobliwe zachowanie pozornie k��ci�o si� z faktem, i� by� doskona�ym chirurgiem: zdecydowanym, ostro�nym, szybkim w razie potrzeby. Cechy te przejawia�y si� w jego post�powaniu z nie zmniejszon� si�� nawet pod koniec dwunastogodzinnej zmiany. By� jedn� z niewielu os�b na Oddziale Traumatologii, na kt�rych Ford m�g�
polega� w stu procentach.
- Policjant powiedzia� mi w�a�nie, �e powinienem si� zdecydowa�, po czyjej
jestem stronie.
- Bohater�w czy �ajdak�w, tak? - odpar� Allen z u�miechem, kt�ry marszczy� sk�r� wok� inteligentnych, br�zowych oczu.
- Raczej: czarnych czy bia�ych.
- Peeewnie - Allen przeci�gn�� pierwsz� sylab�, nie przestaj�c si� u�miecha�. - My�la�em, �e to Loulou Patoulou zepsu�a ci ranek.
- Widzia�e� j�?
- Sz�a w�a�nie do Haynesa.
Doktor Lucy Patou (inaczej Loulou Patoulou lub S�pica) od 1990 roku by�a w Willowbrook kierowniczk� s�u�b epidemiologicznych. Wed�ug koncepcji wydzia�u zdrowia okr�gu zadaniem osoby na tym stanowisku by�a walka ze wzmo�on� �miertelno�ci� wskutek tak zwanych zaka�e� jatrogennych - infekcji, na kt�re chorzy zapadaj� w szpitalu i kt�rych szerzeniu si� sprzyjaj� szpitalne warunki.
W tym roku, gdy doktor Patou zacz�a pracowa� w Willowbrook, na oddziale noworodkowym dosz�o do czterech przypadk�w zaka�e� gronkowcem z�ocistym; jedno dziecko zmar�o. Szczep okaza� si� oporny na penicylin�, lecz na szcz�cie skuteczne okaza�y si� wysokie dawki cefalosporyn. Mimo to doktor Patou ustanowi�a drako�ski re�im, maj�cy na celu usuni�cie wszelkich organicznych zanieczyszcze� - obejmowa� tak�e dezynfekcj� zas�on, prze�cierade�, a nawet gumowych uszczelek w takim sprz�cie, jak wentylatory i w�zki, oraz mycie ca�ego oddzia�u �rodkami odka�aj�cymi. Personel d�ugo po tym nie m�g� doj�� do siebie.
Patou zacz�a pracowa� jako pediatra; w dziedzinie tej zaka�enia s� jednym z g��wnych wrog�w klinicyst�w. Zdaniem Forda, zbyt cz�sto patrzy�a na wszelkie aspekty opieki szpitalnej z pediatrycznego punktu widzenia, przez co nierzadko wchodzi�a w konflikty z personelem Oddzia�u Traumatologii, gdzie zazwyczaj rezygnowano z wymog�w sterylno�ci na rzecz szybko�ci interwencji.
Pi�� lat w Willowbrook nauczy�o Lucy Patou trzyma� si� z daleka od traumatologii i ma�o buduj�cego widoku brudnych ludzi, zg�aszaj�cych si� do szpitala z brudnymi ranami. Oznacza�o to niestety, i� przepychanki mi�dzy kierowniczk� s�u�b epidemiologicznych i lekarzami odbywa�y si� na Oddziale Intensywnej Terapii. Doktor Patou ��da�a wykonywania posiew�w z najprzer�niejszych �r�de�, by przekona� si�, czy nie zal�g�y si� tam zarazki. Bez �adnego t�umaczenia nakazywa�a wymian� aparat�w do kropl�wek czy materacy, a niekiedy nawet ich palenie. Nawet respiratory wy��czano z u�ycia, by rozebra� je na cz�ci, pobra� pr�bki do posiew�w i z�o�y� z powrotem. Zdaniem cz�ci personelu Oddzia�u
26
Traumatologii, doktor Patou wola�aby pewnie, �eby Willowbrook nie przyjmowa�o pacjent�w. W szpitalu by�oby w�wczas o wiele czy�ciej.
- Widzia�e� j�? - spyta� Ford. - Czyli z ni� nie rozmawia�e�?
- O nie, szanowny panie.
Ford westchn��. By� przygotowany na zrelacjonowanie jakiego� zjadliwego komentarza, zauwa�y� jednak zgry�liw� min� Allena.
- No i co?
�Nie rozmawia�em z ni�. Tylko ona m�wi�a. �askawa pani wlepi�a we mnie swoje nieruchome oczka - sz�a w�a�nie do Russela - i raczy�a rzec: �Powiedz doktorowi Fordowi, �e nie dam mu spokoju".
- O Jezu!
Allen spojrza� badawczo na uniesione d�onie Forda, jak gdyby szuka� na nich brudu.
- Pilnuj czysto�ci, bo zrobi ci posiew z ty�ka.
Marcus popatrzy� na plecy odchodz�cego Allena, staraj�c si� domy�li�, jakie nieszcz�cia go czekaj�, je�eli rzeczywi�cie Lucy Patou �nie da mu spokoju". Ich stosunki, od samego pocz�tku nie najlepsze, pogorszy�y si� od zimy tego roku, gdy Ford opublikowa� artyku� w �California Medical Review". Zaj�� si� w nim nietypowymi zaka�eniami ran brzucha u pacjent�w z Willowbrook. G��wnym czynnikiem sprawczym zaka�e� by� Enterococcusfaecalis, beztlenowa bakteria, obecna w dolnym odcinku przewodu pokarmowego. Mimo zastosowania szerokiego spektrum antybiotyk�w, z wankomycyn� w��cznie, nie uda�o si� powstrzyma� rozwoju infekcji. W ci�gu dziesi�ciu tygodni u czterech pacjent�w Oddzia�u Intensywnej Terapii wyst�pi�a posocznica i dosz�o do zgonu.
Sam fakt, i� rany jamy brzusznej ulega�y zaka�eniu, nie stanowi� niczego wyj�tkowego. Ryzyko infekcji by�o bardzo wysokie bez wzgl�du na to, czy rana pochodzi�a od no�a czy od kuli. Poni�ej �o��dka w przewodzie pokarmowym �yj� olbrzymie populacje bakterii. Faktycznie na ka�dym calu kwadratowym powierzchni ludzkiego jelita znajduje si� wi�cej drobnoustroj�w ni� ludzi na ziemi. Cia�o cz�owieka sk�ada si� z mniejszej liczby kom�rek, ni� wynosi liczba �yj�cych w nim mikroorganizm�w.
Je�eli bakterie pozostaj� w przewodzie pokarmowym, przyczyniaj� si� - dla w�asnych potrzeb - do rozk�adu t�uszcz�w, bia�ek, cukr�w i zb�dnych produkt�w przemian biochemicznych. Jest to uk�ad ukszta�towany mi�dzy mikroorganizmami i ssakami naczelnymi w czasie milion�w lat ewolucji. W pewnym sensie bakterie w przewodzie pokarmowym wykonuj� brudn� robot� i s� za to tolerowane. Je�eli jednak przedostaj� si� poza obr�b jelita, staj� si� gro�ne. Dlatego w�a�nie pacjentom z ranami jamy brzusznej profilaktycznie podaje si� antybiotyki o szerokim dzia�aniu.
Te cztery przypadki infekcji martwi�y Forda. Zmusi�y go tak�e do napisania artyku�u - po pierwsze z powodu nieub�aganego rozwoju zaka�e� i niemo�no�ci powstrzymania ich przez personel Oddzia�u Intensywnej Terapii, a po drugie dlatego, i� dosz�o do ich wyst�pienia w bardzo kr�tkim okresie, w ci�gu zaledwie paru tygodni.
27
^^^kmim^^m^mi-'::
W kilka dni po ukazaniu si� artyku�u Ford zosta� wezwany do dyrektora do spraw lecznictwa. Sam Russell Haynes raczej nie przejmowa� si� tym, co okre�li� jako �nieprzestrzeganie pewnej kultury" przez Marcusa. Da� mu jednak jasno do zrozumienia, �e Lucy Patou poskar�y�a si�, i� jako przedstawiciel szpitala wypowiada� si� publicznie na temat kt�ry dotyczy� jej specjalno�ci i zakresu obowi�zk�w.
Dosz�o do nieprzyjemnej rozmowy, podczas kt�rej doktor Patou stara�a si� przywo�a� Forda do porz�dku - w jej rozumieniu tego s�owa. Przypomnia�a mu
0 serii zaka�e� enterokokami opornymi na antybiotyki w Szpitalu �wi�tego Tomasza w New Jersey w 1994 roku. Mog�a dzi�ki temu stwierdzi�, �e przypadki, z kt�rymi mia� do czynienia Ford, to nic wyj�tkowego. Co wi�cej, sama liczba infekcji nie �wiadczy�a jeszcze, �e w�r�d og�lnej populacji szerz� si� zarazki oporne na antybiotyki, jak zdawa� si� sugerowa� Ford w swoim artykule. Faktycznie udowodniono, �e oporne bakterie na oddziale intensywnej terapii w New Jersey szerzy�y si� od pacjenta do pacjenta poprzez ska�ony sprz�t. Innymi s�owy, wierna wyznawanym zasadom Lucy P