8629

Szczegóły
Tytuł 8629
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8629 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8629 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8629 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Ken Wilber Kr�tka historia wszystkiego Wst�p SZE�� LAT TEMU, w 1989 r., ruszy�em przez kraj w poszukiwaniu m�dro�ci. W trakcie tej w�dr�wki pracowa�em z ponad dwustu psychologami, filozofami, lekarzami, naukowcami i mistykami, kt�rzy utrzymywali, �e znaj� odpowiedzi na moje pytania. Gdy pisa�em What Really Matters: Searching for Wisdom in America, nie mia�em w�tpliwo�ci, �e Ken Wilber jest klas� sam dla siebie. Uwa�am, �e rodz�cy si� ostatnio specyficznie ameryka�ski rodzaj m�dro�ci ma w nim swego zdecydowanie najbardziej przekonuj�cego i wnikliwego przedstawiciela. Min�o ju� niemal dwadzie�cia lat od dnia, gdy Ken Wilber opublikowa� The Spectrum of Consciousness. Mia� w�wczas dwadzie�cia trzy lata. Spectrum niemal z dnia na dzie� uczyni�o go by� mo�e najbardziej wszechstronnym my�licielem naszych czas�w. Wilber napisa� je w ci�gu trzech miesi�cy po tym, jak rzuci� studium podyplomowe z biochemii. Wykaza� w nim, �e rozw�j cz�owieka przebiega okre�lonymi etapami, kt�re si�gaj� dalej, ni� to zwykle uznaje zachodnia psychologia. Jedynie pomy�lne przebycie ka�dego z tych etap�w - dowodzi� - umo�liwia najpierw rozwini�cie zdrowego poczucia indywidualno�ci a nast�pnie do�wiadczenie szerszego uto�samienia, kt�re przekracza - i zawiera - indywidualne self. W rzeczy samej Wilber o�eni� Freuda z Budd� - dot�d rozdzielonych r�nicami zda�o si� nie do pogodzenia. By�o to jednak zaledwie pierwsze z jego wielu oryginalnych dokona�. Ta ksi��ka nosi zwodniczo prosty tytu�. Kr�tka Historia Wszystkiego daje czytelnikowi dok�adnie to, co zapowiada. Obejmuje rozleg�y historyczny materia�, od Wielkiego Wybuchu a� po wypreparowan� postmodernistyczn� tera�niejszo��. Przebywaj�c t� drog� usi�uje ukaza� sens rozwini�tych przez cz�owieka i nierzadko sprzecznych postaw wobec rzeczywisto�ci - fizycznych, emocjonalnych, intelektualnych, moralnych, duchowych. Mimo tak rozleg�ej tematyki jest niezwykle kr�tka i zwarta. Kr�tka Historia Wszystkiego r�ni si� od Spectrum i kolejnych jedenastu ksi��ek Wilbera. Nie tylko rozwija idee przedstawione we wcze�niejszych pracach, ale prezentuje je teraz w prostej, przyst�pnej formie dialogu. Wi�kszo�� ksi��ek Wilbera wymaga przynajmniej pewnej znajomo�ci g��wnych kontemplacyjnych tradycji Wschodu i zachodniej psychologii rozwoju. Kr�tka Historia adresowana jest do znacznie szerszego odbiorcy - do tych z nas, kt�rzy usi�uj� odnale�� m�dro�� w swoim codziennym �yciu, lecz gubi� si� w�r�d mnogo�ci potencjalnych �cie�ek wiod�cych do prawdy, kt�re tak cz�sto wydaj� si� zaprzecza� sobie nawzajem - i zawodzi� w podstawowych kwestiach. Czytelnikom, kt�rzy zako�cz� lektur� tej ksi��ki z uczuciem niedosytu, polecam niedawne dzie�o Wilbera Sex, Ecology, Spirituality, w kt�rym wiele spo�r�d zawartych tutaj idei poddanych zosta�o bardziej szczeg�owej analizie. Nie spotka�em nikogo, kto by �cie�k� ludzkiego rozwoju - ewolucji �wiadomo�ci - opisa� w bardziej systematyczny lub zrozumia�y spos�b, ni� Wilber. W trakcie swej podr�y zetkn��em si� z niezliczon� ilo�ci� ludzi, kt�rzy pod niebiosa wychwalali lansowan� przez siebie wersj� prawdy. Stwierdzi�em jednak, �e niemal zawsze do swych konkluzji dochodzili poprzez stronniczo��, s�awi�c wybrane zdolno�ci i warto�ci, a odrzucaj�c inne. Niebawem odkryjesz, �e podej�cie Wilbera jest bardziej otwarte i wszechstronne. Na stronach tej ksi��ki rozwija on sp�jn� wizj�, kt�ra uznaje i ��czy w sobie prawdy z r�norodnych i zasadniczo odmiennych dziedzin - fizyki i biologii; nauk spo�ecznych i teorii system�w; sztuki i estetyki; psychologii rozwoju i mistycyzmu kontemplacyjnego - jak r�wnie� z przeciwstawnych ruch�w filozoficznych, od neoplatonizmu do modernizmu, od idealizmu do postmodernizmu. Wilber uznaje, �e okre�lone twierdzenie mo�e by� s�uszne, mimo i� nie jest kompletne, mo�e by� prawdziwe, lecz tylko tak dalece, jak daleko samo si�ga, i trzeba widzie� je jako cz�� innych i r�wnie wa�nych prawd. By� mo�e najpot�niejszym nowym narz�dziem, jakim Wilber pos�uguje si� w Kr�tkiej Historii, jest idea czterech "�wiartek" rozwoju. Przygl�daj�c si� setkom map rozwoju, wykre�lanym w ci�gu lat przez r�nych my�licieli - mapom biologicznego, psychologicznego, poznawczego i duchowego rozwoju, by wymieni� tylko kilka - Wilber zda� sobie spraw�, �e cz�sto opisuj� one bardzo odmienne wersje "prawdy". Na przyk�ad zewn�trzne formy rozwoju cechuje to, �e mo�na je zmierzy� obiektywnie i empirycznie. Ale Wilber jasno ukazuje, �e ta forma prawdy nie doprowadzi ci� nigdzie dalej. Ka�dy wszechstronny rozw�j obejmuje r�wnie� subiektywny i wymagaj�cy interpretacji wymiar wewn�trzny, kt�ry zale�y od �wiadomo�ci i introspekcji. Co wi�cej, ani wewn�trzny ani zewn�trzny rozw�j nie dokonuje si� jedynie w wymiarze indywidualnym, lecz w kontek�cie spo�ecznym lub kulturowym. St�d owe cztery �wiartki. Za pomoc� jasnych przyk�ad�w Wilber dowodzi, �e �adnej z tych form prawdy nie mo�na zredukowa� do innej formy prawdy. Oto ledwie jeden przyk�ad: behawiorysta nie mo�e zrozumie� wewn�trznych prze�y� jakiej� osoby, je�li b�dzie obserwowa� wy��cznie jej zewn�trzne zachowanie - lub jedynie fizjologiczne symptomy tych prze�y�. Prawda rzeczywi�cie uwolni ci�, ale tylko w�wczas, gdy rozumiesz, �e istnieje wi�cej ni� jeden rodzaj prawdy. Kr�tk� Histori� Wszystkiego mo�na odczytywa� na kilku poziomach. Nie spotka�em dot�d r�wnie precyzyjnego opisu �wiata, w kt�rym �yjemy, oraz miejsca, jakie zajmuj� w nim m�czy�ni i kobiety. Wilber sugeruje, �e w dialektyce post�pu ka�dy etap ewolucji przekracza ograniczenia fazy poprzedniej, jednocze�nie wprowadzaj�c nowe bariery. Taki pogl�d dodaje godno�ci i u�wi�ca codzienne wysi�ki ka�dego autentycznego d��enia do bardziej �wiadomego i pe�nego �ycia. "�adna epoka nie jest ostatecznie uprzywilejowana", pisze Wilber. "Wszyscy jeste�my straw� dla jutra. Ten proces trwa. Duch zawarty jest w samym procesie, a nie w jakiej� okre�lonej epoce, czasie czy miejscu�. Na innym poziomie Wilber pe�ni rol� demaskatora - wnikliwego krytyka nauczycieli, technik, idei i system�w, obiecuj�cych dost�p do wszechogarniaj�cej prawdy, lecz najcz�ciej niekompletnych, zwodniczych, b��dnych lub zniekszta�conych. Bardzo cz�sto sami przyk�adamy do tego r�ki. Obawiaj�c si� jakiejkolwiek zmiany i zawsze gotowi ok�amywa� samych siebie, zbyt pochopnie czepiamy si� prostych odpowiedzi i szybkich rozwi�za�, kt�re ostatecznie jedynie zaw�aj� nasz� perspektyw� i hamuj� rozw�j. Praca Wilbera jest czym� niezwyk�ym. Wk�ada w ni� zar�wno serce, jak i wierno�� prawdzie. Wilber poszerza soczewki, by uzyska� mo�liwie najpe�niejszy obraz, jednak nie zgadza si� na r�wne traktowanie wszystkich jego element�w. Dokonuje jako�ciowych rozr�nie�. Ceni g��bi�. Mimo i� szanuje r�ne opinie, nie l�ka si� wyg�asza� twierdze�, kt�re przysporz� mu wrog�w. Dzi�ki temu Kr�tka Historia Wszystkiego rzuca bardzo oryginalne �wiat�o nie tylko na kwestie kosmiczne w naszym �yciu, ale na tuziny budz�cych zam�t i niepok�j problem�w wsp�czesno�ci - zmieniaj�ce si� role m�czyzn i kobiet; nieustann� destrukcj� �rodowiska; zr�nicowanie i wielokulturowo��; wyparte wspomnienia i seksualne wykorzysytwanie dzieci; rol� Internetu w tym wieku informacji - oraz wiele innych. Nie wyobra�am sobie, by mog�a istnie� lepsza mo�liwo�� zaznajomienia si� z dzie�em Kena Wilbera ni� poprzez t� ksi��k�. Wynosi ona dyskusj� na temat ewolucji, �wiadomo�ci i naszej zdolno�ci do zmiany na zupe�nie nowy poziom. Z bardziej praktycznego punku widzenia, oszcz�dzi ci ona wielu fa�szywych krok�w i b��dnych decyzji, niezale�nie od tego, jak� �cie�k� m�dro�ci wybierzesz. TONY SCHWARTZ S�owo do Czytelnika W Ksi��ce Douglasa Adamsa Hitchhiker's Guide To The Galaxy olbrzymi superkomputer mia� udzieli� ostatecznej, absolutnej odpowiedzi, odpowiedzi, kt�ra ca�kowicie obja�ni "Boga, �ycie, wszech�wiat i wszystko�. Ale komputer potrzebowa� na to siedmiu i p� miliona lat i kiedy wreszcie udzieli� odpowiedzi, wszyscy zapomnieli ju�, jakie by�o pytanie. Nikt nie pami�ta� ostatecznego pytania, ale ostateczna odpowied�, do jakiej doszed� komputer, brzmia�a: 42. Zdumiewaj�ce! W ko�cu pojawi�a si� ostateczna odpowied�. Poniewa� jednak brzmi tak zadziwiaj�co, rozpoczynaj� si� zawody: trzeba odgadn�� pytanie. Pada wiele g��bokich pyta�, ale to, kt�re w ko�cu zwyci�a (owo ostateczne pytanie, na kt�re ostateczn� odpowiedzi� jest "42") brzmi: Jak wiele dr�g musi cz�owiek przej��? "B�g, �ycie, wszech�wiat i wszystko" to mniej wi�cej temat tej ksi��ki, cho� oczywi�cie odpowied� nie jest wcale tak prosta jak "42". M�wi ona o materii, �yciu, umy�le i duchu, i o ewolucyjnych nurtach, kt�re wydaj� si� ��czy� to wszystko w jeden wzorzec. Napisa�em t� ksi��k� w formie dialogu - pyta� i odpowiedzi. Wiele z tych dialog�w rzeczywi�cie mia�o miejsce, ale wi�kszo�� napisa�em specjalnie na potrzeby tej ksi��ki. S� to pytania bardzo konkretne - gdy� w�a�nie takie zadawano mi najcz�ciej odno�nie moich ksi��ek w og�le, a ostatniej w szczeg�lno�ci (Sex, Ecology, Spirituality). Lecz znajomo�� moich ksi��ek nie jest konieczna: s�dz�, �e tematy omawiane w tym tomie same budz� zainteresowanie. Poni�sze dialogi nie wymagaj� �adnej uprzedniej ani specjalistycznej znajomo�ci poruszanych zagadnie�. (Uczeni zainteresowani adnotacjami, bibliografi�, przypisami i szczeg�owymi obja�nieniami znajd� je w Sex, Ecology, Spirituality.) Pierwsze rozdzia�y m�wi� o materialnym kosmosie i powstaniu �ycia. Co uporz�dkowa�o chaos? W jaki spos�b materia zrodzi�a �ycie? Jakie si�y o�ywiaj� t� niezwyk�� gr� ewolucji? Czy istnieje "duch" ekologii? Czy to wszystko ma jakie� znaczenie? �rodkowe rozdzia�y badaj� rozw�j umys�u lub �wiadomo�ci. Prze�ledzimy ewolucj� �wiadomo�ci poprzez pi�� lub sze�� g��wnych etap�w ludzkiego rozwoju, od kultury zbierackiej poprzez ogrodnicz�, agrarn�, przemys�ow� do informacyjnej. Jaki by� status m�czyzn i kobiet na ka�dym z tych etap�w? Dlaczego niekt�re z nich wynosi�y m�sko��, a inne kobieco��? Czy to rzuca jakie� �wiat�o na dzisiejsz� wojn� p�ci? Czy w ewolucji cz�owieka wyst�puj� te same tendencje, co w grze kosmicznej? Jaki zwi�zek ma przesz�o�� ludzko�ci z dzisiejszymi problemami ludzi? Czy, nie pami�taj�c przesz�o�ci, skazani jeste�my na powtarzanie tych samych b��d�w? Nast�pnie przyjrzymy si� Sferze Ducha. Jaki by� jego rzeczywisty zwi�zek z tw�rczymi si�ami materii, �ycia i umys�u? Jak i dlaczego religia historycznie ust�pi�a miejsca psychologii? Dawniej, je�li czu�e� wewn�trzny zam�t i pobudzenie, je�li dr�czy�y ci� w�tpliwo�ci, radzi�e� si� kap�ana. Teraz radzisz si� psychiatry - lecz kap�ani i psychiatrzy rzadko si� ze sob� zgadzaj�. Dlaczego? Co si� wydarzy�o? Czy oni maj� nam co� wa�nego do powiedzenia? Czy zamiast by� walcz�cymi kuzynami, nie powinni trwa� w przyja�ni? A do kogo my zwracamy si� ze swoimi w�tpliwo�ciami? Czy ostatecznej odpowiedzi oczekujemy od superkomputera Adamsa? Czy zwracamy si� do religii? polityki? nauki? psycholog�w? guru? swojego duchowego przyjaciela? W czym w ko�cu pok�adamy swoje najg��bsze zaufanie w prawdziwie istotnych kwestiach? Czy to co� nam m�wi? Czy te r�ne �r�d�a mo�na jako� po��czy� razem? Czy mo�liwe jest, by ka�de z nich wypowiada�o swoje w�asne prawdy w spos�b wiod�cy do r�wnowagi i harmonii? Czy jest to nadal mo�liwe w dzisiejszym podzielonym �wiecie? Ostatnie rozdzia�y m�wi� o p�askiej ziemi - o skar�owaceniu okaza�ej struktury Kosmosu w p�aski i wyblak�y jednowymiarowy �wiat, ponury i monochromatyczny �wiat modernizmu i postmodernizmu.* Ale naszym zamiarem nie jest pot�pianie wsp�czesnego �wiata, lecz raczej pr�ba odkrycia promiennego Ducha w dzia�aniu, nawet w naszych pozornie przez Boga zapomnianych czasach. Gdzie w tych p�ytkich wodach jest B�g, gdzie Bogini? Jak wiele dr�g musi ka�dy z nas przej��? I na to pytanie mo�e w ko�cu pojawi� si� odpowied�, gdy� nadal musuje w nas zdumienie, a rado�� nagle wyp�ywa na powierzchni�, nios�c uwolnienie w rozpoznaniu i wyzwolenie w przebudzeniu. Wszyscy wiemy jak podda� si� zdumieniu, kt�re przemawia j�zykami tego Boga, kt�ry jest w nas, i w niewyt�umaczalny spos�b wskazuje drog� do domu. K. W. Boulder, Colorado wiosna 1995 * Modernizm i postmodernizm s� bardzo r�nie definiowane. Sam Ken Wilber okre�la je nast�puj�co: �...�modernizm� zwykle oznacza zdarzenia, kt�re mia�y sw�j pocz�tek w okresie O�wiecenia, w czasach Descartesa, Locke�a i Kanta, oraz towarzysz�cy im rozw�j techniczny, kt�ry przeszed� od agrarnego feudalizmu z jego �wiatopogl�dem mitycznym do industrializacji i �wiatopogl�du racjonalnego. A �postmodernizm� w najszerszym sensie oznacza zwykle ca�y zakres posto�wieceniowych dokona�, co obejmuje r�wnie� postindustrialny rozw�j�. (Ken Wilber Kr�tka historia wszystkiego, str. 37 - rozdz. �Przemys��; przyp. t�um.) Wstecz / Spis Tre�ci / Dalej Wzorzec powi�za� A wi�c zaczniemy nasz� opowie�� od Wielkiego Wybuchu, a potem nakre�limy przebieg ewolucji od materii poprzez �ycie do umys�u. Nast�pnie, gdy ju� wy�oni si� umys� lub �wiadomo�� cz�owieka, przyjrzymy si� pi�ciu lub sze�ciu g��wnym epokom ludzkiej ewolucji. A wszystko to osadzone jest w kontek�cie duchowo�ci - czym jest duchowo��, jakie formy przyjmowa�a w trakcie historii i jakie formy mo�e przyj�� jutro. Czy tak? Tak, to swego rodzaju kr�tka historia wszystkiego. Brzmi to bardzo pompatycznie, ale opiera si� na tym, co nazywam "orientuj�cymi uog�lnieniami�, kt�re ogromnie wszystko upraszczaj�. Czym w�a�ciwie s� orientuj�ce uog�lnienia? Je�li przygl�damy si� r�nym obszarom ludzkiej wiedzy - od fizyki poprzez biologi�, psychologi�, socjologi�, teologi� po religi� - wy�aniaj� si� pewne szerokie, og�lne tematy, co do kt�rych w rzeczywisto�ci istnieje tylko niewielka r�nica zda�. Za przyk�ad we�my sfer� rozwoju moralnego. Nie wszyscy zgadzaj� si� ze szczeg�ami schematu moralnych stopni Lawrenca Kohlberga ani te� ze szczeg�ami zaproponowanymi w nowym uj�ciu Carol Gilligan. Ale istnieje powszechna i ca�kowita zgoda co do tego, �e rozw�j moralny przechodzi przez co najmniej trzy g��wne stopnie. Noworodek nie jest jeszcze wprowadzony w �aden moralny system - jest "prekonwencjonalny�. Nast�pnie dziecko uczy si� og�lnego moralnego systemu, reprezentuj�cego podstawowe warto�ci spo�ecze�stwa, w kt�rym dorasta - staje si� "konwencjonalne�. W trakcie dalszego rozwoju cz�owiek mo�e zacz�� zastanawia� si� nad swoim spo�ecze�stwem i w ten spos�b nabra� do niego pewnego dystansu, posi��� zdolno�� do krytykowania lub reformowania go - taka jednostka jest w pewnym stopniu "postkonwencjonalna�. A wi�c, chocia� szczeg�y i �cis�e znaczenia tych etap�w rozwoju s� nadal gor�co dyskutowane, wszyscy mniej wi�cej zgadzaj� si�, �e co� takiego, jak te trzy podstawowe stopnie, rzeczywi�cie wyst�puje i to wyst�puje powszechnie. To w�a�nie s� orientuj�ce uog�lnienia: pokazuj� nam, przy niemal powszechnej zgodzie, gdzie le�� licz�ce si� lasy, nawet je�li nie mo�emy zgodzi� si� co do tego, ile jest w nich drzew. Chodzi mi o to, �e je�li we�miemy tego rodzaju niemal powszechnie akceptowane orientuj�ce uog�lnienia z r�nych ga��zi wiedzy - od fizyki poprzez biologi�, psychologi� po teologi� - i je�li po��czymy je razem, dojdziemy do zdumiewaj�cych i nierzadko g��bokich konkluzji. Niezale�nie od tego, jak niezwyk�e by�yby te konkluzje, uciele�niaj� jednak nie co innego, jak nasz� wiedz�, kt�r� ju� wcze�niej zaakceptowali�my. Paciorki wiedzy ju� zosta�y zaakceptowane: trzeba je tylko po��czy� w naszyjnik. Zatem w naszych rozwa�aniach b�dziemy pr�bowali stworzy� swego rodzaju naszyjnik. W pewnym sensie tak. Operuj�c generalnymi orientuj�cymi uog�lnieniami mo�emy zasugerowa� generaln� orientuj�c� map� miejsca m�czyzn i kobiet w relacji do Wszech�wiata, �ycia i Ducha. Szczeg�y tej mapy wszyscy mo�emy wype�ni� jak si� nam podoba, ale jej og�lne zarysy zosta�y wytyczone na podstawie ogromnej ilo�ci potwierdzonych danych z r�nych ga��zi wiedzy. Dane te zgromadzono z prostych lecz pewnych orientuj�cych uog�lnie�. Kosmos Przyjrzymy si� ewolucji w r�nych obszarach, od materii poprzez �ycie do umys�u. Te trzy g��wne obszary nazywasz materi� lub kosmosem, �yciem lub biosfer� i umys�em lub noosfer�. Natomiast wszystkie te obszary razem nazywasz "Kosmosem�. Pitagorejczycy wprowadzili termin "Kosmos" (Kosmos), kt�ry zwykle t�umaczony jest jako kosmos (cosmos). Ale pierwotnie Kosmos oznacza� ukszta�towan� wed�ug okre�lonego wzorca natur� lub proces wszystkich obszar�w istnienia, od materii poprzez umys� do Boga. Dzisiaj jednak s�owa "kosmos" i "wszech�wiat" oznaczaj� zazwyczaj jedynie fizyczny wszech�wiat. Chcia�bym wi�c ponownie wprowadzi� termin Kosmos. Jak wspomnia�e�, Kosmos zawiera kosmos (sfer� fizyczn�), bios (lub biosfer�), psyche lub rozum (noosfer�), i theos (sfer� bosk� lub duchow�). Mo�emy wi�c sprzecza� si� na przyk�ad, w jakim punkcie materia staje si� �yciem - lub kosmos staje si� bios - ale jak wskazuje Francisco Varela, autopoiesis (lub samopomna�anie si�) wyst�puje tylko w organizmach �ywych. Nie spotkamy tego nigdzie w kosmosie, jedynie w bios. To wa�ne i g��bokie zdarzenie, co� zdumiewaj�co nowego. Pod��am �ladem kilku tego rodzaju przekszta�ce� lub zdarze� w trakcie ewolucji Kosmosu. A wi�c w tych rozwa�aniach nie interesuje nas jedynie kosmos, lecz Kosmos. Tak. Wiele kosmologii ma wyra�nie materialistyczn� inklinacj�: z jakich� wzgl�d�w fizyczny kosmos uwa�any jest za najbardziej realny wymiar, a wszystko inne wyja�nia si� w odniesieniu do tego materialnego planu. Ale jakie� to brutalne podej�cie! Roztrzaskuje ca�y Kosmos o �cian� redukcjonizmu i na twoich oczach wszystkie sfery z wyj�tkiem fizycznej powoli wykrwawiaj� si� na �mier�. Czy mo�na tak traktowa� Kosmos? Nie. Jak s�dz�, pragniemy stworzy� Kosmologi�, nie kosmologi�. Dwadzie�cia zasad: wzorce powi�za� Mo�emy rozpocz�� t� Kosmologi� od przyjrzenia si� charakterystycznym cechom ewolucji w r�nych sferach. Wyodr�bni�e� dwadzie�cia wzorc�w, kt�re wydaj� si� prawdziwe dla ewolucji w ka�dym obszarze, od materii poprzez �ycie do umys�u. To prawda. Z tych dwudziestu wzorc�w wybierzmy przyk�adowo kilka zasad, by pokaza�, o co chodzi. Zasad� numer jeden jest to, �e rzeczywisto�� sk�ada si� z ca�o�ci/cz�ci czyli "holon�w�. Rzeczywisto�� sk�ada si� z holon�w? Czy to jest dalekie od prawdy? Czy wprowadza zam�t? Nie? Wi�c Arthur Koestler uku� termin "holon" na okre�lenie bytu, kt�ry sam jest ca�o�ci� i jednocze�nie cz�ci� jakiej� innej ca�o�ci. Je�li zaczniesz uwa�nie przygl�da� si� rzeczom i procesom, wkr�tce stanie si� dla ciebie oczywiste, �e one nie s� jedynie ca�o�ciami, lecz r�wnie� cz�ciami czego� innego. S� ca�o�ciami/cz�ciami, s� holonami. Na przyk�ad ca�y atom jest cz�ci� ca�ej cz�stki. Ca�a cz�stka jest cz�ci� ca�ej kom�rki. Ca�a kom�rka jest cz�ci� ca�ego organizmu itd. �aden z tych byt�w nie jest ani ca�o�ci� ani cz�ci�, lecz ca�o�ci�/cz�ci�, czyli holonem. Chodzi o to, �e zasadniczo wszystko jest takiego czy innego rodzaju holonem. Atomi�ci i holi�ci od dw�ch tysi�cy lat tocz� filozoficzny sp�r o to, co jest ostatecznie rzeczywiste, ca�o�� czy cz��? A odpowied� brzmi: ani jedno ani drugie. Lub, je�li wolisz, i jedno i drugie. Wsz�dzie, w g�rze i w dole, istniej� tylko ca�o�ci/cz�ci. Jest taki stary dowcip o Kr�lu, kt�ry zapyta� M�drca, jak to si� dzieje, �e ziemia nie spada. A M�drzec odpowiedzia�, "Ziemia spoczywa na lwie�. "A zatem, na czym spoczywa lew?" "Lew spoczywa na s�oniu�. "Na czym spoczywa s�o�?" "S�o� spoczywa na ��wiu�. "Na czym spoczywa...?" "Mo�esz si� tutaj zatrzyma�, Wasza Wysoko��. Dalej ju� s� same ��wie�. Dalej same ��wie, dalej same holony. Niezale�nie jak daleko posuwamy si� w d�, spotykamy holony spoczywaj�ce na holonach, spoczywaj�ce na holonach. Nawet subatomowe cz�stki znikaj� w prawdziwej chmurze baniek w ba�kach, holon�w w holonach, w niesko�czono�ci fal mo�liwo�ci. Wsz�dzie w d�, holony. I wsz�dzie w g�r�, jak powiedzia�e�. Nigdy nie docieramy do ostatecznej Ca�o�ci. S�usznie. Nie ma takiej ca�o�ci, kt�ra nie jest jednocze�nie cz�ci� jakiej� innej ca�o�ci, niesko�czenie, bezustannie. Czas p�ynie, dzisiejsze ca�o�ci s� jutrzejszymi cz�ciami... Nawet "Ca�o��" Kosmosu jest jedynie cz�ci� ca�o�ci wy�aniaj�cej si� w nast�pnej chwili, bez ko�ca. Nigdy nie mamy tej ca�o�ci, poniewa� nie ma �adnej ca�o�ci, zawsze s� tylko ca�o�ci/cz�ci. A wi�c pierwsza zasada m�wi, �e rzeczywisto�� nie sk�ada si� ani z rzeczy ani z proces�w, ani z ca�o�ci ani z cz�ci, ale z ca�o�ci/cz�ci czyli holon�w - wsz�dzie w g�r�, wsz�dzie w d�. Zatem rzeczywisto�� nie sk�ada si�, powiedzmy, z cz�stek. Oczywi�cie, �e nie. To ca�kowicie redukcjonistyczny pogl�d, poniewa� uprzywilejowuje wszech�wiat materialny, fizyczny. Wtedy wszystko inne - od �ycia poprzez umys� do ducha - musi wywodzi� si� z subatomowych cz�stek, a to si� nigdy nie sprawdzi. Zauwa� jednak, �e subatomowa cz�stka sama jest holonem. Tak samo kom�rka. I symbol, wyobra�enie, koncepcja. Czymkolwiek wszystkie te byty s�, w pierwszym rz�dzie s� holonem. A wi�c �wiat nie sk�ada si� z atom�w ani z symboli, kom�rek czy koncepcji. Sk�ada si� z holon�w. Skoro Kosmos sk�ada si� z holon�w, zatem je�li patrzymy na to, co jest wsp�lne dla wszystkich holon�w, mo�emy dostrzec, co jest wsp�lne dla ewolucji we wszystkich obszarach. Holony w kosmosie, w bios, psyche, theos - jak one wszystkie si� rozwijaj�, jakie s� ich wsp�lne wzorce. Co jest wsp�lne dla wszystkich holon�w. W ten spos�b doszed�e� do dwudziestu zasad. Tak. Odr�bno�� i wsp�lnota Zatem pierwsza zasada m�wi, �e Kosmos sk�ada si� z holon�w. Wszystkie holony maj� pewne wsp�lne cechy - to zasada druga. Poniewa� ka�dy holon jest ca�o�ci�/cz�ci�, mo�na rzec, �e ma dwie "tendencje" lub dwa "pop�dy" - musi utrzyma� zar�wno sw� ca�o�� jak i sw� cz�stkowo��. Z jednej strony, musi zachowa� sw� ca�o��, to�samo��, autonomi�, sw� odr�bno��. Je�li nie utrzyma i nie zachowa swej odr�bno�ci, w�wczas po prostu przestanie istnie�. Zatem jedn� z cech holonu, w ka�dym obszarze, jest odr�bno��, zdolno�� do zachowania swej ca�o�ci wobec napor�w z otoczenia, kt�re w innym razie by go unicestwi�y. Jest to prawdziwe w odniesieniu do atom�w, kom�rek, organizm�w, idei. Ale holon nie jest tylko ca�o�ci�, kt�ra musi zachowa� sw� odr�bno��, lecz jest r�wnie� cz�ci� jakiego� innego systemu, jakiej� innej ca�o�ci. A wi�c, poza tym, �e musi utrzyma� sw� odr�bno�� jako ca�o��, jednocze�nie musi dostosowa� si� jako cz�� czego� innego. Jego w�asne istnienie zale�y od zdolno�ci dostosowania si� do otoczenia. Ta zasada obowi�zuje na wszystkich poziomach - od atom�w poprzez moleku�y, zwierz�ta a� do ludzi. Zatem ka�dy holon jest nie tylko odr�bny jako ca�o��, musi r�wnie� dopasowa� si� w swoich powi�zaniach jako cz�� innych ca�o�ci. Je�li nie zdo�a utrzyma� zar�wno swej odr�bno�ci jak i swych powi�za�, zostanie po prostu unicestwiony. Przestanie istnie�. Transcendencja i rozpuszczenie To jest cz�� zasady numer dwa - ka�dy holon jest zar�wno odr�bny jak i powi�zany. Nazywasz to "horyzontalnymi" w�a�ciwo�ciami holon�w. Co z w�a�ciwo�ciami "wertykalnymi�, kt�re nazywasz "samotranscendencj�" i "samorozpuszczaniem?" Je�li holon nie zachowa swojej odr�bno�ci i swoich powi�za�, mo�e si� ca�kowicie rozpa��. W�wczas rozk�ada si� na subholony: kom�rki rozk�adaj� si� na moleku�y, a te rozpadaj� si� na atomy, kt�re pod intensywnym naporem mog� zosta� doszcz�tnie "zmia�d�one�. W rozk�adzie holonu zdumiewa fakt, �e rozpada si� w odwrotnym kierunku ni� powstawa�. Ten rozk�ad jest "samorozpuszczeniem", lub po prostu rozpadem na subholony, kt�re mog� rozpa�� si� na swoje subholony itd. Ale sp�jrz na odwrotny proces, kt�ry jest czym� w najwy�szym stopniu niezwyk�ym: na proces powstawania, wy�aniania si� nowych holon�w. Przede wszystkim jak to si� dzieje, �e bezw�adne moleku�y schodz� si� razem, by uformowa� �ywe kom�rki? Absolutnie nikt ju� nie wierzy w klasyczn�, g�adk�, neodarwinowsk� teori� naturalnej selekcji. Jasne jest, �e ewolucja cz�ciowo dzia�a w zgodzie z darwinowsk� naturaln� selekcj�, ale �w proces jedynie selekcjonuje te przemiany, kt�re ju� si� dokona�y, za pomoc� mechanizm�w, kt�rych nikt nie rozumie. Na przyk�ad? We�my klasyczne twierdzenie, �e skrzyd�a po prostu rozwin�y si� z przednich n�g. �eby wytworzy� sprawne skrzyd�o z nogi, trzeba by� mo�e setek mutacji - p�-skrzyd�o nie wystarczy. P�-skrzyd�o nie jest dobre ani jako noga, ani jako skrzyd�o - nie mo�esz ani biec, ani fruwa�. Nie ma �adnej warto�ci przystosowawczej. M�wi�c inaczej, z p�-skrzyd�ami jeste� obiadem. Skrzyd�o b�dzie funkcjonowa�o jedynie w�wczas, kiedy te setki mutacji wyst�pi� jednocze�nie, w jednym zwierz�ciu - r�wnie� te same mutacje musz� wyst�pi� jednocze�nie w innym zwierz�ciu przeciwnej p�ci. Nast�pnie te zwierz�ta musz� si� jako� spotka�, zje�� obiad, wypi� kilka drink�w, sparzy� si� i mie� ma�e z prawdziwymi sprawnymi skrzyd�ami. M�wimy o czym� niepoj�tym. To jest zupe�nie, absolutnie, ca�kowicie niepoj�te. Przypadkowe mutacje nie wyja�niaj� tego nawet w najmniejszym stopniu. B�d� co b�d� zdecydowana wi�kszo�� mutacji jest �miertelna; jak mo�e doj�� do setek nie�miertelnych mutacji jednocze�nie? Czy cho�by czterech lub pi�ciu? Ale kiedy ju� dokona si� ta niewiarygodna przemiana, w�wczas naturalna selekcja rzeczywi�cie wyselekcjonuje lepsze skrzyd�a spo�r�d mniej sprawnych skrzyde� - ale skrzyd�a same? Nikt nie ma poj�cia. Na razie wszyscy zgodzili si� nazywa� to po prostu "ewolucj� kwantow�" lub "ewolucj� przerywan�" lub "ewolucj� nag��" - ca�kowicie nowe, nag�e i niewiarygodnie skomplikowane holony powstaj� w ogromnym skoku, jakby na spos�b kwantowy - bez �adnego �ladu jakichkolwiek form po�rednich. Tuziny lub setki jednoczesnych nie�miertelnych mutacji musi wyst�pi� w tym samym czasie, by w og�le przetrwa�o - skrzyd�o na przyk�ad lub ga�ka oczna. Niezale�nie od tego, jak wyja�nimy spos�b zachodzenia tych niezwyk�ych przemian, niezaprzeczalnym faktem jest, �e zachodz�. Dlatego wielu teoretyk�w, jak np. Erich Jantsch, nazywa ewolucj� po prostu "samorealizacj� poprzez samotranscendencj�. Ewolucja jest procesem niezwyk�ej samotranscendencji: ma absolutnie zdumiewaj�c� zdolno�� przekraczania tego, co by�o wcze�niej. A wi�c ewolucja jest cz�ciowo procesem transcendencji, kt�ry w��cza to, co by�o wcze�niej, a potem dodaje niewiarygodnie nowe sk�adniki. P�d do samotranscendencji jest zatem immanentnym elementem Kosmosu. Cztery pop�dy wszystkich holon�w Stanowi on czwarty "pop�d" wszystkich holon�w. Mamy wi�c odr�bno�� i wsp�lnot�, operuj�ce "horyzontalnie" na ka�dym poziomie, a "wertykalnie" mamy wznoszenie si� na wy�szy poziom, czyli samotranscendencj�, i schodzenie na ni�szy poziom, czyli samorozpuszczenie. Dok�adnie tak. Poniewa� wszystkie holony s� ca�o�ciami/cz�ciami, podlegaj� r�nym "naciskom�. Naciskowi, �eby by� ca�o�ci�, naciskowi, �eby by� cz�ci�, naciskowi, �eby si� wznosi�, naciskowi, �eby i�� w d�: odr�bno��, wsp�lnota, transcendencja, rozpuszczanie. Zasada druga m�wi po prostu, �e wszystkie holony podlegaj� tym czterem naciskom. Mamy zatem przyk�ad, jak wygl�daj� dwie pierwsze z tych dwudziestu zasad. Pozosta�e s� wynikiem obserwowania tego, co si� dzieje, gdy te r�ne si�y zmierzaj� do swoich cel�w. P�d do samotranscendencji stwarza �ycie z materii i umys� z �ycia. Te zasady po prostu wyznaczaj� wszelkie rodzaje wsp�lnych wzorc�w wyst�puj�cych w ewolucji holon�w, gdziekolwiek si� pojawi� - w materii, w �yciu, w umy�le i by� mo�e nawet na wy�szych etapach. By� mo�e nawet na etapach duchowych, nieprawda�? A wi�c w ewolucji wyst�puje jakiego� rodzaju jedno��. Tak, po cz�ci o to chodzi. Ci�g�y proces samotranscendencji stwarza nieci�g�o�ci, przesuni�cia, tw�rcze przeskoki. Tak wi�c w ewolucji pojawiaj� si� nieci�g�o�ci - umys�u nie mo�na zredukowa� do �ycia, �ycia nie mo�na zredukowa� do materii; a jednocze�nie istnieje te� ci�g�o�� - wsp�lne wzorce, jakie ewolucja przyjmuje we wszystkich obszarach. I w tym sensie, tak, Kosmos trzyma si� razem, po��czony jednym procesem. To jest uni-wers, jedna pie��. Kreatywne powstawanie T� jedn� pie�� nazywasz Duchem-w-dzia�aniu, lub rodzeniem si� Boga. Do tej kwestii chc� powr�ci� p�niej. Ale teraz zasada trzecia m�wi po prostu: Holony powstaj�. Tak. Jak m�wili�my, ewolucja jest cz�ciowo procesem samotranscendencji - zawsze wykracza poza to, co by�o wcze�niej. W tej �wie�o�ci, w tym novum, w tej kreatywno�ci powstaj� nowe byty, rozwijaj� sie nowe wzorce, wy�aniaj� si� nowe holony. Ten niezwyk�y proces buduje zwi�zki z fragment�w i ca�o�ci z bez�adnej masy. Kosmos wydaje si� rozwija� w kwantowych skokach kreatywnego powstawania. I dlatego danego poziomu nie mo�na zredukowa� do jego ni�szych komponent�w ani holonu nie mo�na zredukowa� do jego subholon�w. Tak. Chodzi mi o to, �e mo�esz roz�o�y� ca�o�� na jej sk�adowe i b�dzie to ca�kowicie zasadne przedsi�wzi�cie. Ale w�wczas masz cz�ci, nie ca�o��. Mo�esz rozebra� zegarek i zanalizowa� jego cz�ci, ale one nie powiedz� ci, kt�ra jest godzina. To samo dotyczy ka�dego holonu. Ca�o�ci holonu nie mo�na znale�� w �adnej jego cz�ci i to k�adzie kres redukcjonistycznemu szale�stwu, kt�re trapi�o zachodni� nauk� praktycznie od jej zarania. Szczeg�lnie od pojawienia si� teorii system�w, w naukowym umy�le zaczyna rodzi� si� ta �wiadomo��: �yjemy w �wiecie kreatywnego powstawania. Chocia� wci�� istniej� redukcjoni�ci, wydaje si�, �e sprawy przyjmuj� nowy obr�t. Nie musisz ju� t�umaczy�, dlaczego redukcjonizm, w sobie i z siebie, jest "z�y�. A nieredukcjonizm w pewnym sensie oznacza, �e Kosmos jest kreatywny. Czy� to nie jest zdumiewaj�ce? Whitehead wymieni� jedynie trzy "ostateczne kategorie" - poj�cia, kt�re s� potrzebne, �eby�my mogli w og�le o czym� my�le�. S� to: kreatywno��, jedno, wiele. (Poniewa� w istocie ka�dy holon jest jednym/wieloma, te kategorie w rzeczywisto�ci sprowadzaj� si� do: kreatywno��, holony.) Ale rzecz w tym, jak to uj�� Whitehead, �e "Ostateczn� metafizyczn� podstaw� jest kreatywne pod��anie w novum�. Nowe holony kreatywnie powstaj�. Kreatywno��, holony - to s� jedne z najbardziej podstawowych kategorii, o kt�rych musimy pomy�le�, zanim w og�le b�dziemy mogli zacz�� my�le� o czymkolwiek innym! Oto wi�c zasada trzecia: holony powstaj�. A ka�dy z nich ma te cztery podstawowe w�a�ciwo�ci - odr�bno��, powi�zanie, samorozpuszczanie, samotranscendencja. A zatem - ruszajmy, tworz�c Kosmos. To troch� wyprzedza nasz� histori�, dlatego nie chc� teraz zanadto rozwija� tego tematu. Ale wi��esz ze sob� kreatywno�� i Ducha. A czym�e jest kreatywno��, jak nie inn� nazw� Ducha? Je�li, jak powiedzia� Whitehead, kreatywno�� jest kategori� ostateczn� - musisz j� mie�, nim b�dziesz m�g� mie� cokolwiek innego - to czym jest "ostateczna metafizyczna podstawa", je�li nie Duchem? Ducha okre�la si� r�wnie� buddyjskim terminem "Pustka�. Mo�emy o tym porozmawia�. Ale Duch lub Pustka rodzi form�. Nowe formy powstaj�, nowe holony powstaj� - ale nie bior� si� z powietrza. Jak widzieli�my, nauka zgadza si�, �e samotranscendencja jest immanentnym elementem wszech�wiata. Jakby tego nie nazwa�, czym jest ta samotranscenduj�ca kreatywno��? Czy� nie Duchem? Pustka, kreatywno��, holony. Niekt�re naukowe kr�gi wykazuj� ostatnio nieco cieplejsze uczucia dla bardziej duchowego lub idealistycznego podej�cia do kreacji. W pewnym sensie. Wielki Wybuch uczyni� Idealist� z ka�dego, kto my�li. Najpierw nie by�o absolutnie niczego, wtem Buch! Co�. To niepoj�te. Z najczystszej Pustki wy�ania si� manifestacja. Dla tradycyjnej nauki to jest koszmar, ale ustanawia granic� czasow� dla tych g�upich przypadkowych mutacji, kt�re rzekomo obja�nia�y rozw�j wszech�wiata. Pami�tasz tysi�c ma�p i Szekspira - przyk�ad ukazuj�cy, jak przypadek m�g�by stworzy� uporz�dkowany wszech�wiat? Gdyby mia�y wystarczaj�c� ilo�� czasu, ma�py pisz�ce na chybi� trafi� na maszynie mog�yby przepisa� sztuk� Szekspira. Gdyby mia�y wystarczaj�c� ilo�� czasu! Pewne wyliczenie dowiod�o, �e szansa, by ma�pa ze swoimi zdolno�ciami, stworzy�a jedn� sztuk� Szekspira, jest jak jeden do dziesi�ciu tysi�cy milion�w milion�w milion�w milion�w milion�w milion�w. A wi�c zdarzy�oby si� to w ci�gu miliarda miliard�w lat. Ale wszech�wiat nie ma miliarda miliard�w lat. Liczy sobie zaledwie dwana�cie miliard�w lat. A to zmienia wszystko. Obliczenia wykonane przez naukowc�w, poczynaj�c od Freda Hoyle a na F. B. Salisbury ko�cz�c, zgodnie wykazuj�, �e dwana�cie miliard�w lat to za ma�o, by przypadkowo wytworzy� cho� jeden enzym. M�wi�c inaczej, to nie przypadek porusza wszech�wiatem. Przypadek by� wybawieniem dla tradycyjnych naukowc�w. Przypadek by� ich bogiem. Przypadek m�g� wyja�ni� wszystko. Przypadek - plus niesko�czony czas - m�g� stworzy� wszech�wiat. Ale oni nie maj� niesko�czonego czasu i dlatego ich b�g ci�ko ich zawi�d�. Ten b�g jest martwy. Przypadek nie wyja�nia rozwoju wszech�wiata; w rzeczywisto�ci, wszech�wiat wykonuje pot�n� prac�, by pokona� przypadek. P�d Kosmosu do samotranscendencji pokonuje przypadek. To jest inne uj�cie my�li, �e samotranscendencja jest immanentnym elementem wszech�wiata lub, jak to okre�li�e�, jest jednym z czterech pop�d�w ka�dego holonu. Tak s�dz�. Kosmos ma kszta�tuj�cy pop�d, ma cel. Ma kierunek. Zmierza dok�d�. Jego podstaw� jest Pustka; jego pop�dem jest organizowanie Formy w coraz zgodniej powi�zane holony. Pustka, kreatywno��, holony. "Religijni kreacjoni�ci" narobili wok� tego wielkiej wrzawy. Twierdz�, �e to jest zgodne z Bibli� i Ksi�g� Genesis. Uczepili si� coraz bardziej oczywistej prawdy, �e tradycyjny naukowy spos�b wyja�niania rzeczy jest niewystarczaj�cy. Kreatywno��, nie przypadek, tworzy Kosmos. Ale to nie oznacza, �e mo�esz zr�wnywa� kreatywno�� ze swoim ulubionym, konkretnym Bogiem. Nie oznacza to, �e w t� pustk� mo�esz rzutowa� Boga maj�cego wszystkie te szczeg�lne w�a�ciwo�ci, kt�re czyni� ci� szcz�liwym - B�g jest tylko Bogiem �yd�w, albo tylko Hindus�w, albo tylko twoich wsp�ziomk�w, i jest dobry, sprawiedliwy, �askawy itd. Musimy bardzo ostro�nie podchodzi� do takich ograniczonych i antropomorficznych cech. Dlatego wol� "Pustk�, kt�ra oznacza nieograniczone i nie daj�ce si� okre�li�. Ale fundamentali�ci, "kreacjoni�ci�, zagarniaj� puste pokoje w naukowym hotelu, �eby zape�ni� konferencj� swoimi delegatami. Dostrzegaj� pust� przestrze� - kreatywno�� jest absolutem - i zr�wnuj� ten absolut z ich mitycznym bogiem. Potem napychaj� go wszystkimi cechami wspieraj�cymi ich w�asne egoiczne sk�onno�ci, poczynaj�c od faktu, �e je�li nie wierzysz w tego konkretnego boga, b�dziesz przez wieczno�� sma�y� si� w piekle. To wyra�nie odzwierciedla stan umys�u tych, kt�rzy wierz� w co� tak okrutnego. Dlatego s�dz�, �e powinni�my zacz�� skromnie i zachowa� ogromn� ostro�no��. Istnieje duchowa przestrze� w Kosmosie. Uwa�ajmy, czym j� wype�niamy. Ujmuj�c to najpro�ciej: Duch lub Pustka nie mo�e by� okre�lona, ale nie jest inercyjna i niepodatna, gdy� rodzi manifestacj�: pojawiaj� si� nowe formy. To jest kreatywno�� podstawowa. Pustka, kreatywno��, holony. Zatrzymajmy si� na razie tutaj, dobrze? Mo�emy wr�ci� do tego problemu p�niej. Holarchia Oczywi�cie. Wi�c rozpatrywali�my w�a�nie zasad� numer trzy "Holony powstaj�". Zasada numer cztery brzmi: Holony powstaj� holarchicznie. Holarchia? Koestler tak nazywa� hierarchi�. Hierarchia obecnie ma bardzo z�� reputacj�, g��wnie dlatego, �e ludzie myl� hierarchie dominacji z naturalnymi hierarchiami. Naturalna hierarchia to jedynie porz�dek narastaj�cej ca�o�ci, jak na przyk�ad: od cz�stek poprzez atomy, kom�rki do organizm�w, albo od liter poprzez s�owa, zdania do akapit�w. Ca�o�� z jednego poziomu staje si� cz�ci� ca�o�ci kolejnego poziomu. M�wi�c inaczej, zwyk�e hierarchie sk�adaj� si� z holon�w. Dlatego Koestler twierdzi�, �e "hierarchie" powinny by� w istocie zwane "holarchiami�. I ma absolutn� racj�. Praktycznie wszystkie procesy rozwoju, od materii poprzez �ycie do umys�u, przebiegaj� poprzez naturalne holarchie lub porz�dki narastaj�cej ca�o�ci. A wi�c naturalna hierarchia lub holarchia to proces, w kt�rym ca�o�ci staj� si� cz�ciami nowych ca�o�ci. To hierarchie dominacji odstr�czaj� ludzi. I s�usznie. Kiedy jaki� holon w naturalnej holarchii nadu�ywa swej pozycji i usi�uje opanowa� ca�o��, w�wczas powstaje hierarchia patologiczna lub dominuj�ca - rakowata kom�rka opanowuje cia�o, albo faszystowski dyktator opanowuje system spo�eczny, albo represyjne ego opanowuje organizm itd. Ale lekarstwem na patologiczne holarchie nie jest pozbycie si� samych holarchii - co i tak nie jest mo�liwe - lecz raczej powstrzymanie owego aroganckiego holonu i w��czenie go ponownie w naturaln� holarchi� lub, by tak powiedzie�, ustawienie go na w�a�ciwym miejscu. Krytycy hierarchii - a jest ich ca�y legion - po prostu myl� te patologiczne holarchie z holarchiami w og�le i tym samym wylewaj� dziecko razem z k�piel�. Twierdz�, �e pozbywaj�c si� hierarchii staj� si� holistyczni. Wr�cz odwrotnie. Jedyna droga do holizmu wiedzie przez holarchi�. Gdy holi�ci m�wi�, �e "ca�o�� jest wi�ksza ni� suma jej cz�ci�, znaczy to, i� ta ca�o�� jest na wy�szym lub g��bszym poziomie organizacji ni� same cz�ci - a to jest hierarchi�, holarchi�. Oddzielne moleku�y ��czone s� w pojedyncz� kom�rk� przez w�a�ciwo�ci, kt�re zajmuj� miejsce samych moleku� - kom�rka jest zbudowana holarchicznie. A bez holarchii mamy jedynie sterty, a nie ca�o�ci. M�wi�c inaczej, ci tak zwani "holi�ci�, kt�rzy odrzucaj� holarchi�, w istocie s� "stertowcami�. To redukcjoni�ci w przebraniu. Wiele feministek i wielu ekofilozof�w twierdzi, �e ka�dego rodzaju hierarchia lub klasyfikacja prowadzi do ucisku, nawet faszyzmu. M�wi�, �e wszelkie klasyfikacje warto�ciuj�ce s� "starym paradygmatem" albo s� "patriarchalne" lub po prostu prowadz� do ucisku i �e powinny by� zast�pione ��cz�cym a nie klasyfikuj�cym �wiatopogl�dem. W tej sprawie wykazuj� skrajn� agresj�; rzucaj� zjadliwe oskar�enia. Jest w tym troch� ob�udy, poniewa� nie mo�na ca�kowicie unikn�� hierarchii. Nawet wspomniani przez ciebie teoretycy antyhierarchii maj� swoj� w�asn� hierarchi�, sw� w�asn� klasyfikacj�. Mianowicie, uwa�aj�, �e ��czenie jest lepsze od klasyfikowania. A to jest hierarchia, klasyfikacja warto�ci. Poniewa� jednak nie przyznaj� si� do tego, ich hierarchia staje si� nie�wiadoma, ukryta, odrzucona. Ich hierarchia odrzuca hierarchi�. Maj� system klasyfikacji, kt�ry m�wi, �e klasyfikowanie jest z�e. Nazywasz to " sprzeczno�ci� funkcjonaln��. Chodzi o to, �e postawa antyhierarchiczna jest g��boko wewn�trznie sprzeczna i w�a�nie dlatego ci teoretycy nazbyt cz�sto przyjmuj� postaw� pe�n� hipokryzji. Maj� hierarchi�, tyle �e po prostu nieu�wiadomion� i s�abo przemy�lan�. Przy pomocy tej skrytej hierarchii atakuj� wszystkie inne hierarchie i s� bardzo z siebie zadowoleni, poniewa� s� "wolni" od tego ca�ego obmierz�ego klasyfikowania. Zaciekle pot�piaj� innych za robienie dok�adnie tego, co sami robi�, lecz do czego nie chc� si� przyzna�. To bardzo nieprzyjemna sprawa. Ale jak sam obszernie wyja�nia�e�, hierarchia by�a wielokrotnie nadu�ywana. Tak, ale rzecz nie w tym, by ca�owicie pozby� si� hierarchii czy holarchii - to jest niemo�liwe. Pr�ba pozbycia si� klasyfikacji sama jest klasyfikacj�. Odrzucanie hierarchii samo jest hierarchi�. W�a�nie dlatego, �e Kosmos sk�ada si� z holon�w, a holony istniej� holarchicznie, nie mo�na unikn�� tych wsp�rodkowych porz�dk�w. Chcemy raczej oddzieli� normalne holarchie od holarchii patologicznych lub dominuj�cych. Wi�c holarchii nie mo�na unikn��. Nie, poniewa� nie mo�na unikn�� holon�w. Wszystkie wzorce ewolucji i rozwoju wyznaczane s� przez holarchizacj�, proces narastaj�cych porz�dk�w ca�o�ci i w��czania, kt�ry jest swego rodzaju klasyfikacj� pod k�tem zdolno�ci holistycznej. Z tego wzgl�du podstawow� zasad� holizmu jest holarchia: wy�szy lub g��bszy wymiar stanowi zasad�, "klej" lub wzorzec jednocz�cy i ��cz�cy poza tym oddzielne, sprzeczne i odizolowane cz�ci w sp�jn� jedno��, przestrze�, w kt�rej oddzielne cz�ci mog� odnale�� wsp�ln� ca�o�� i w ten spos�b unikn�� losu bycia jedynie cz�ci�, jedynie fragmentem. Zatem ��czenie jest naprawd� wa�ne, ale jest ono osadzone w klasyfikacji i holarchii i mo�e istnie� jedynie dzi�ki holarchii, zapewniaj�cej wy�sz� lub g��bsz� przestrze�, w kt�rej mo�e dokona� si� ��czenie lub scalanie. Inaczej mamy sterty, nie ca�o�ci. A kiedy jaki� okre�lony holon nadu�ywa swej pozycji w holarchii - kiedy chce by� jedynie ca�o�ci� a nie cz�ci� - wtedy ta naturalna lub normalna holarchia wyrodnieje w holarchi� patologiczn� lub dominuj�c�, kt�ra, jakby tego nie nazwa�, jest schorzeniem, patologi�, chorob� - czy to fizyczn�, emocjonaln�, spo�eczn�, kulturow� czy duchow�. My chcemy "zaatakowa�" te patologiczne hierarchie nie po to, by pozby� si� samych hierarchii, ale by pozwoli� pojawi� si� w jej miejsce normalnej lub naturalnej hierarchii, kt�ra b�dzie kontynuowa�a sw�j zdrowy wzrost i rozw�j. Przekraczanie i zawieranie Podsumujmy to, co powiedzieli�my dotychczas. Ca�y Kosmos sk�ada si� z holon�w. Wszystkie holony maj� cztery podstawowe w�a�ciwo�ci - odr�bno�� i wsp�lnot�, transcendencj� i rozpuszczanie. Holony pojawiaj� si�. Holony pojawiaj� si� holarchicznie. To s� pierwsze cztery zasady. A oto zasada pi�ta: Ka�dy powstaj�cy holon przekracza i jednocze�nie zawiera holon(y) wcze�niejszy(e). Na przyk�ad kom�rka przekracza - lub wychodzi poza - swoje molekularne sk�adniki, ale oczywi�cie r�wnie� je zawiera. Moleku�y przekraczaj� i zawieraj� atomy, kt�re przekraczaj� i zawieraj� cz�stki... Rzecz w tym, �e skoro wszystkie holony s� ca�o�ciami/cz�ciami, ca�o�� przekracza, ale cz�ci s� zawierane. W procesie przekraczania sterty zmieniaj� si� w ca�o�ci; w procesie zawierania cz�ci s� r�wno obejmowane i przygarniane, ��czone w ca�o�� i wsp�ln� przestrze�, kt�ra uwalnia je od ci�aru bycia fragmentem. A wi�c ewolucja jest procesem przekraczania i zawierania, przekraczania i zawierania. Ten proces zaczyna otwiera� si� na samo serce Ducha-w-dzia�aniu, tajemnic� ewolucyjnego impulsu. Wstecz / Spis Tre�ci / Dalej Tajemny impuls Tajemny impuls ewolucji? Moleku�a przekracza i zawiera atomy. Przekracza, poniewa� posiada pewne dodatkowe, nowe lub tw�rcze w�a�ciwo�ci, kt�re nie s� jedynie sum� jej sk�adnik�w. Ca�a istota teorii system�w i holizmu w og�le zawiera si� w tym, �e powstaj� nowe poziomy organizacji , kt�rych nie mo�na zredukowa� jedynie do wcze�niejszych wymiar�w - one je przekraczaj�. Ale jednocze�nie zawieraj� je, poniewa� wcze�niejsze holony s� mimo wszystko sk�adnikami nowego holonu. A wi�c przekraczaj� i zawieraj�. Czyli wy�szy poziom zawiera zasadnicze elementy poziomu ni�szego plus co� dodatkowego. Tak, to inny spos�b uj�cia my�li, kt�r� po raz pierwszy wyrazi� Arystoteles - ca�y ni�szy poziom zawarty jest w poziomie wy�szym, ale wy�szy poziom nie mie�ci si� ca�kowicie w poziomie ni�szym. A to zawsze ustanawia hierarchi� lub holarchi�. Kom�rki zawieraj� moleku�y, ale nie odwrotnie. Moleku�y zawieraj� atomy, ale nie odwrotnie. Zdania zawieraj� s�owa, ale nie odwrotnie. W�a�nie to nie odwrotnie ustanawia hierarchi�, holarchi�, porz�dek narastaj�cej ca�o�ci. Wy�sze i ni�sze Kwestia �wy�szego� i �ni�szego� poziomu wywo�uje ostre spory. Ty jednak poda�e� prost� zasad�, dzi�ki kt�rej mo�na ustali�, co jest wy�sze, a co ni�sze w danym porz�dku. Przyjrzyjmy si� dowolnemu ewolucyjnemu rozwojowi, powiedzmy, od atom�w poprzez moleku�y i kom�rki a� do organizm�w. Jest to porz�dek narastaj�cej ca�o�ci, narastaj�cych holon�w. Ka�da kolejna ca�o�� przekracza i zawiera wcze�niejsz� ca�o��. Gdyby� teraz, na zasadzie eksperymentu my�lowego, �zniszczy�� okre�lonego rodzaju holon, w�wczas wszystkie wy�sze holony r�wnie� zostan� zniszczone. To zniszczenie nie dotknie jednak �adnego ni�szego poziomu. Ten prosty eksperyment my�lowy mo�e pom�c ci zorientowa� si�, co w danym porz�dku jest wy�sze a co ni�sze. Gdyby�, na przyk�ad, zniszczy� wszystkie moleku�y we wszech�wiecie, w�wczas wszystkie wy�sze poziomy - kom�rki i organizmy - r�wnie� zosta�yby zniszczone. Ale wszystkie ni�sze poziomy - atom�w i cz�stek subatomowych - pozosta�yby nietkni�te. Rozumiem. A wi�c �wy�sza� i �ni�sza� organizacja nie jest wy��cznie wzgl�dn� �ocen� warto�ci�. S�usznie. M�wimy o poziomach organizacji strukturalnej. W takiej holarchii nie ma niczego arbitralnego. Nie jest to wytw�r patriarchalnej paranoi czy ideologii faszystowskiej. Je�li zniszczysz okre�lonego rodzaju holon, w�wczas zniszczone zostan� r�wnie� wszystkie wy�sze holony, poniewa� cz�� ich sk�adnik�w pochodzi z ni�szych holon�w. Ale ni�sze holony �wietnie sobie radz� bez wy�szych holon�w: atomy mog� r�wnie dobrze istnie� bez moleku�, ale moleku�y nie mog� istnie� bez atom�w. Ta zasada jest prosta, ale bardzo jasno okre�la, co w ramach danej holarchii jest wy�sze, a co ni�sze.