8745

Szczegóły
Tytuł 8745
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8745 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8745 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8745 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

KAZIMIERZ AJDUKIEWICZ ZAGADNIENIA I KIERUNKI FIL#ZOFII Teoria poznania Metafizyka S�owo wst�pne Klemens Szaniawski Czytelnik � Warszawa 1983 Obwolut�, ok�adk� i kart� tytu�ow� projektowa� Jan Bokiewicz W fpoi A � Copyright by Kazimierz, Ajdukiewicz Warszawa 1949 ISBN 83-07-00990-1 Filozofia w oczach racjonalisty 4 Losy tej ksi��ki s� paradoksalne. Pisana by�a z zamia- rem, by uprzyst�pni� problematyk� filozoficzn� ludziom, kt�rzy si� ni� specjalnie nie zajmuj�. Czytelnikom takim Autor pragn�� pom�c w zrozumieniu zagadnie� i stano- wisk filozoficznych, oddzielonych od potocznych form wy- powiadania my�li barier� swoistej terminologii. Nie zwra- ca� si� wi�c, pisz�c sw� ksi��eczk�, do koleg�w-filozof�w, nie chodzi�o mu o jeszcze jeden podr�cznik akademicki. Pragn�� trafi� do szerokiego kr�gu ludzi stawiaj�cych sobie pytania o charakterze filozoficznym i pr�buj�cych po amatorsku znale�� na nie odpowied�. Zrezygnowa� w tym celu z wymog�w maksymalnej �cis�o�ci, do kt�rych w swoim pisarstwie profesjonalnym przywi�zywa� naj- wy�sz� wag�. Tymczasem � i to w�a�nie jest paradoks � sta�o si� tak, �e dzie�ko w zamierzeniu popularyzatorskie nie tra- fi�o w og�le do wolnej sprzeda�y w ksi�garniach. Otrzy- ma�y je biblioteki, mogli je kupi� ludzie legitymuj�cy si� potrzeb� jego posiadania z racji uprawianego zawodu, natomiast Czytelnik, dla kt�rego ta ksi��ka zosta�a napi- sana, nie mia� do niej swobodnego dost�pu. Pierwsze i je- dyne dotychczas wydanie Zagadnie� i kierunk�w filozofii ukaza�o si� bowiem w czasie wyj�tkowo nie sprzyjaj�cym. By� rok 1949, pocz�tek stalinizmu w polityce kulturalnej. My�l odbiegaj�ca od obowi�zuj�cego szablonu nie mia�a przez najbli�sze lata prawa do egzystencji. Nie potrafi� odpowiedzie� na pytanie, dlaczego nie na- st�pi�o wznowienie tej ksi��ki w�wczas, gdy by�o ju� ono mo�liwe. Za �ycia Autora wymaga�oby to zapewne prze- r�bek, na kt�re nie mia� czasu (zawsze udoskonala� swoje teksty), p�niej rzecz posz�a w zapomnienie � jak dalece niezas�u�one, mo�na oceni� dzisiaj, gdy drugie wydanie Zagadnie� i kierunk�w filozofii dociera do r�k czytelnika W ostatnim dziesi�cioleciu ukaza�y si� przek�ady: an- gielski (Problems and Theories of Philosophy. Transl. by H. Skolimowski and A. Quinton. Cambridge University Press 1973) oraz portugalski (Problemas e teorias da filo- sofia. Tr�d. de Pablo Ruben Mariconda e Regina Correa Rocha. Sao Paulo 1979). Zagadnienia i kierunki filozofii wysz�y spod pi�ra zna- komitego my�liciela, jednego z najwi�kszych, jakich mie- li�my. S�owo wst�pne do ksi��ki ukazuj�cej si� w dwa- dzie�cia lat od jego �mierci powinno by� po�wi�cone przede wszystkim przypomnieniu tej niepospolitej postaci. Kazimierz Ajdukiewicz -urodzi� si� w 1890 roku w Tar- nopolu, w rodzinie urz�dniczej. Szko�� �redni� uko�czy� we Lwowie, tam�e odby� studia uniwersyteckie, zako�- czone w roku 1912 doktoratem z filozofii (studiowa� po- nadto matematyk� i fizyk�). G��wnym nauczycielem uni- wersyteckim Ajdukiewicza by� Kazimierz Twardowski, z kt�rego znakomitej szko�y wysz�a wi�kszo�� profesor�w filozofii w odrodzonej Polsce. Obowi�zuj�ce w tej szkole surowe wymogi �cis�o�ci, a zarazem �ywe zainteresowanie logik� formaln� (reprezentowan� w�wczas we Lwowie przez jednego z jej tw�rc�w, Jana �ukasiewicza) nada�y pierwszym ju� publikacjom Ajdukiewicza ten charakter, kt�ry p�niej trwale cechowa� jego prace. Dotyczy�y one problem�w bardzo wyra�nie okre�lonych, wypreparowa- nych niejako z tradycyjnej materii filozoficznej. I korzy- sta�y z aparatury poj�ciowej logiki formalnej, co by�o w�wczas w filozofii zupe�n� nowo�ci�. Ostatni rok przed wybuchem wojny �wiatowej sp�dzi� Ajdukiewicz w Getyndze, gdzie studiowa� filozofi� u Hus- serla i matematyk� u Hilberta. W lipcu 1914 zosta� powo- �any do armii austriackiej, a w nast�pnym roku skierowa- ny na front w�oski. W ten spos�b zacz�� si� dla niego kilkuletni okres s�u�by liniowej, kontynuowanej w wojsku polskim, kt�rego szeregi opu�ci� jesieni� 1920 roku w stop- niu kapitana artylerii. W rok p�niej habilitowa� si� z filozofii na Uniwersytecie Warszawskim, przed�o�ywszy dysertacj� pt. Z metodologii nauk dedukcyjnych. Do roku 1939 by� Ajdukiewicz najpierw docentem, a na- st�pnie profesorem Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, z kr�tk� przerw� (1926�1928) na profesur� w Warszawie. Z tego okresu datuj� si� m.in.: s�ynna kon- cepcja radykalnego konwencjonalizmu, podstawowe poj�- cia logiki pyta�, wyniki z zakresu logicznej sk�adni j�zyka. W latach wojny pozostawa� Ajdukiewicz we Lwowie, naj- pierw na stanowisku profesora radzieckiego uniwersytetu lwowskiego, nast�pnie � w czasie okupacji niemieckiej � jako urz�dnik i nauczyciel, pracuj�cy zarazem w tajnym szkolnictwie polskim. Po wojnie obj�� katedr� metodologii i teorii nauk w Uniwersytecie Pozna�skim, kt�rego rektorem by� w latach 1948�1952. Do Warszawy przeni�s� si� w roku 1955, na stanowisko profesora logiki w Uniwersytecie, a jedno- cze�nie kierownika zak�adu logiki w PAN. W tym cha- rakterze pracowa� do przej�cia na emerytur� w roku 1961. Zmar� nagle na serce w dwa lata p�niej, w pe�ni aktyw- no�ci tw�rczej, za�wiadczonej doskona�ymi publikacjami bie��cymi oraz zaawansowan� prac� nad podr�cznikiem, kt�ry wydany zosta� po�miertnie pt. Logika pragmatyczna. By� cz�onkiem rzeczywistym Polskiej Akademii Nauk od pocz�tku jej istnienia. Piastowa� liczne funkcje i godno�ci w polskich i mi�dzynarodowych instytucjach naukowych. Nale�a� do powszechnie uznanych wielko�ci wsp�czesnej filozofii. Mi�dzynarodowe uznanie zdoby� stosunkowo wcze�nie. Fakt godny odnotowania, poniewa� bariera j�zykowa nie- raz op�nia�a w��czenie idei polskich filozof�w do �wia- towego obiegu. W przypadku Ajdukiewicza istotn� rol� odegra�a publikacja jego klasycznych prac w czasopi�mie ,,Erkenntnis", wydawanym w Wiedniu przez g�o�n� w�w- czas grup� filozof�w spod znaku empiryzmu logicznego (zwanego tak�e neopozytywizmem). By�y to min.: J�zyk i poznanie (1934), Obraz �wiata i aparatura poj�ciowa (1934), Naukowa perspektywa �wiata (1935). Przedrukowy- wano je p�niej wielokrotnie. Wida� ju� z tytu��w, �e g��wnym przedmiotem �wczes- nych bada� Ajdukiewicza by� j�zyk jako narz�dzie pozna- nia. Chodzi�o mu w szczeg�lno�ci o to, w jakim stopniu poznanie �wiata zale�y od doboru aparatury poj�ciowej, w kt�rej si� �w �wiat opisuje. Stanowisko, do kt�rego doszed�, nazwa� Ajdukiewicz radykalnym konwencjona- lizmem. �M�j wk�ad do nauki polega w zasadzie tylko na zwr�- ceniu uwagi na fakt, �e od sposobu, w jaki rozumie si� wyrazy, a wi�c od znaczenia, w jakim si� ich u�ywa, za- le�y spos�b pos�ugiwania si� nimi" � tak pisa� Ajdukie- wicz w roku 1953 o swoich znanych ju� w�wczas po- wszechnie pracach z lat trzydziestych. Gdyby do tego si� istotnie sprowadza� uzyskany przez Ajdukiewicza wynik, radykalny konwencjonalizm by�by doktryn� niezmiernie �atw� do wy�o�enia, a tak�e nie budz�c� sprzeciwu z racji swej banalnej prawdziwo�ci. Jednak�e owa autocharakte- rystyka o tyle tylko jest trafna, �e ukazuje spostrze�enie, kt�re by�o zaledwie punktem wyj�cia dla koncepcji trud- nej i zarazem nader spornej. Dotyczy�a ona roli j�zyka w konstruowaniu obrazu �wiata. Chodzi�o przede wszystkim o to, by nada� �ci�lej- szy sens oczywistemu w�a�nie twierdzeniu, kt�re g�osi, i� akceptowanie lub odrzucanie zda� zale�y min. od zna- czenia wyra�e� u�ytych do ich sformu�owania. Pierwszym zadaniem, jakie Ajdukiewicz sobie postawi�, by�o wy�wiet- lenie zagadkowego poj�cia znaczenia. Rozumowa� mniej wi�cej tak. Skoro znaczenie wyra�e� wsp�determinuje spos�b pos�ugiwania si� nimi, to z w�a�- ciwego danemu j�zykowi sposobu u�ywania wyra�e� mo�- na wnosi� o ich znaczeniu w tym j�zyku. Je�li np. s�owo �kwadrat" znaczy w j�zyku polskim tyle co �prostok�t r�wnoboczny", to odrzucenie przez kogo� zdania �boki kwadratu s� sobie r�wne" �wiadczy�oby o tym, �e przy- pisuje on s�owom u�ytym w tym zdaniu inne znaczenie ni� przys�uguj�ce im w j�zyku polskim. Da�aby si� wi�c dla j�zyka polskiego sformu�owa� regu�a, kt�ra nakazuje uzna� przytoczone wy�ej zdanie za prawdziwe ze wzgl�du na-sens wyst�puj�cych w nim s��w. Jest to przyk�ad re- gu�y bezwarunkowej (nazywanej przez Ajdukiewicza aksjomatyczn�), mo�na jednak formu�owa� regu�y naka- zuj�ce uznawanie pewnych zda� ze wzgl�du na uznanie innych zda� (regu�y dedukcyjne) oraz � ze wzgl�du na pewne sytuacje do�wiadczalne (regu�y empiryczne). W ten spos�b zrodzi�a si� tzw. dyrektywalna koncepcja znaczenia. G�osi ona, �e znaczeniem wyra�e� danego j�- zyka jest to w�a�nie, co daje si� odczyta� z dyrektyw zna- czeniowych tego j�zyka, a wi�c z owych regu� � aksjo- matycznych, dedukcyjnych i empirycznych � nakazuj�- cych bezwarunkowo lub warunkowo uznawanie za praw- dziwe pewnych zda� sformu�owanych w tym j�zyku. Og� znacze� przyporz�dkowanych wyra�eniom danego j�zyka nazwa� Ajdukiewicz aparatur� poj�ciow� tego j�- zyka. I na tak przygotowanym gruncie g�osi� tez� znacznie mocniejsz� ni� klasyczny konwencjonalizm Poincarego. �Chcemy tu � pisa� w artykule Obraz �wiata i aparatura poj�ciowa � sformu�owa� i uzasadni� twierdzenie, �e nie tylko niekt�re (jak chcia� Poincare � K. S.), ale wszystkie s�dy, kt�re przyjmujemy i kt�re tworz� ca�y nasz obraz �wiata, nie s� jeszcze jednoznacznie wyznaczone przez da- ne do�wiadczenia, lecz zale�� od aparatury poj�ciowej, przy pomocy kt�rej odwzorowujemy dane do�wiadczenia. Mo�emy jednak wybra� tak� lub inn� aparatur� poj�cio- w�, przez co zmieni si� ca�y nasz obraz �wiata". Tak brzmi teza radykalnego konwencjonalizmu. Bli�sza jest ona z pewno�ci� paradoksowi ni� bana�owi. �atwiej j� zrozumie�, je�li uwzgl�dnimy, �e s�owo �j�zyk", a zatem i �aparatura poj�ciowa" � pojmuje si� nader restryktywnie. Mamy tu do czynienia z idealizacj�, daleko odbiegaj�c� nie tylko od j�zyk�w etnicznych, - ale r�wnie� od j�zyk�w wi�kszo�ci dyscyplin naukowych, nie spe�niaj� one bowiem bardzo mocnych za�o�e� przyj�tych w kon- cepcji Ajdukiewicza. Przy tych za�o�eniach zmiana cho�by jednej dyrektywy znaczeniowej zmienia ca�� aparatur� po- j�ciow�: dwie aparatury poj�ciowe s� albo identyczne, albo roz��czne, czyli nie maj� wsp�lnych element�w. W tym ostatnim przypadku odpowiadaj�ce im j�zyki s� nieprze- k�adalne. Radykalny konwencjonalizm nale�y ju� dzisiaj do hi- storii filozofii. Odst�pi� od niego sam Autor, kt�ry wcze�- niej i trafniej ni� p�niejsi jego krytycy dostrzeg� powody, dla kt�rych stanowisko tak skrajne nie daje si� utrzyma�. Ale, jak to cz�sto bywa z pr�bami �mia�ych rozstrzygni��, konwencjonalizm radykalny wywar� wi�kszy zapewne wp�yw na umys�y ni� doktryny bardziej kompromisowe, usi�uj�ce pogodzi� konfliktowe pogl�dy na rol� j�zyka w poznawaniu rzeczywisto�ci. Problematyki semiotycznej w zwi�zku z zagadnieniami teorii poznania nigdy w�a�ciwie nie przesta� Ajdukiewicz uprawia�, cho� r�wnolegle podejmowa� wiele innych za- gadnie� nale��cych do klasycznego repertuaru filozofii. W pi�knym odczycie pt. Zagadnienie empiryzmu a kon- cepcja znaczenia, wyg�oszonym na konferencji z okazji siedemdziesi�ciolecia urodzin, zdaje on spraw� z ewolucji swych pogl�d�w na poj�cie sensu i szkicuje kolejn� pr�b� rozwi�zania. �mier� przerwa�a prac� nad t� koncepcj�. Encyklopedia okre�la Ajdukiewicza mianem filozofa i logika. Kolejno�� ta wydaje mi si� trafna. Jakkolwiek pozostanie on autorem wybitnych .osi�gni�� w dziedzinie logiki, filozofem by� przede wszystkim, gdy� w wyborze problematyki kierowa� si� d��eniem do uzyskania pogl�du na. �wiat. Mia� to by� pogl�d racjonalny. A poniewa� tylko naukowemu poznaniu przypisywa� racjonalno��, koncentro- wa� si� na badaniu nauki, jej j�zyka i metod. Jako metodolog Ajdukiewicz g�osi� i realizowa� program, kt�ry stanowi rozwi�zanie znanego dylematu: albo meto- dologia ograniczy si� do zdawania s*prawy z tego, jak uczeni post�puj� (i wtedy zrezygnuje z odpowiedzi na py- tanie o zasadno��), albo b�dzie g�osi�a, jak powinni po- st�powa� (i w�wczas narazi si� na zarzut arbitralno�ci). Zadanie postawione metodologii przez Ajdukiewicza brzmi nast�puj�co. Trzeba najpierw zrekonstruowa�, spo- soby post�powania przyj�te de facto w nauce, a nast�pnie pr�bowa� je uzasadni� przez wykazanie, �e s� one sku- tecznym sposobem realizacji celu, kt�ry si� uczonemu hipotetycznie przypisuje. Uczony nie musi by� tego celu �wiadomy; wystarczy, �e zachowuje si� tak, jak gdyby si� nim kierowa�. Post�powanie uczonego daje si� w�wczas zrozumie� wedle schematu warunkowego: gdyby postawi� sobie tak a tak okre�lony cel, to stosowana przeze� me- toda post�powania by�aby racjonalna � w tym sensie,' �e stanowi�aby skuteczny spos�b osi�gni�cia owego celu. St�d termin �metodologia rozumiej�ca", cz�sto u�ywany dla okre�lenia bada� postulowanych przez Ajdukiewicza. Wcielaj�c w �ycie ten program Ajdukiewicz dokona� �wietnych analiz tak pospolicie stosowanych w nauce me- tod, jak definiowanie (w r�nych odmianach), pomiar, za- wodne sposoby wnioskowania. Kierowa� si� w tych pra- cach naszkicowan� wy�ej dyrektyw�, kt�r� uj�� kiedy� lapidarnie w s�owach nast�puj�cych: �Wszelkie poj�cie poprawno�ci takiej lub innej roboty my�lowej wymaga relatywizacji wzgl�dem celu, kt�ry si� bierze pod uwag�. Je�eli si� relatywizacji tej nie uczyni, to zak�ada si� ten cel milcz�co. Dopatrzenie si� tych cel�w, z punktu widze- nia kt�rych ocenia si� w naukach faktycznie r�ne ope- racje my�lowe i ich wytwory, stanowi jedno z najistot- niejszych zada� metodologii, o ile chce ona nauki jako zjawiska kulturowe w sensie humanistycznym zrozumie�". Tytu�em przyk�adu przypomn� w tym, miejscu pi�kne zastosowanie powy�szej dyrektywy, zawarte w pracy pt. O racjonalno�ci zawodnych sposob�w wnioskowania (1958). Zajmuje si� tam Ajdukiewicz zagadnieniem od paruset lat podejmowanym przez filozof�w, mianowicie pytaniem o zasadno�� wnioskowa� indukcyjnych. Dlaczego w�a�ci- wie wierzymy w prawdziwo�� zda�, kt�re wywnioskowa- li�my wedle zasady zawodnej, tj. takiej, kt�ra nie wyklu- cza fa�szywo�ci wniosku wyci�gni�tego z prawdziwych przes�anek? Pod jakimi warunkami nasza wiara jest ra- cjonalna? Odpowied� nawi�zuje do og�lnego poj�cia racjonalno�ci. Wprowadza si� poj�cie stopnia wiary w dane zdanie, zde- finiowanego jako gotowo�� do podj�cia dzia�ania przy za- �o�eniu, �e zdanie to jest prawdziwe. Im wi�ksze ryzyko zwi�zane jest z takim dzia�aniem, tym wy�szy stopie� 11 wiary. Z kolei schematowi wnioskowania mo�na przypisa� stopie� niezawodno�ci, okre�lony jako cz�sto��, z kt�r� schemat �w prowadzi od prawdziwych przes�anek do prawdziwych wniosk�w. W prostym, eleganckim wywodzie Ajdukiewicz pokazuje nast�pnie, �e na to, by bilans zysk�w i strat z naszych dzia�a� by� na d�u�sz� met� nieuiemny, potrzeba i wy- starcza, by stopie� wiary we wniosek nie przekracza� stopnia niezawodno�ci schematu, wedle kt�rego zdanie to zosta�o wywnioskowane. W tym wi�c sensie post�pujemy racjonalnie, gdy uznajemy (w okre�lonym stopniu) wnio- sek' taki za prawdziwy. Jest to przyk�ad z paru wzgl�d�w pouczaj�cy. Stanowi realizacj� g�oszonego przez Ajdukiewicza programu me- todologii rozumiej�cej. Pokazuje mianowicie, �e wniosku- j�c indukcyjnie uczony � i zreszt� nie tylko on � po- st�puje racjonalnie ze wzgl�du na przypisywany mu hipo- tetycznie cel (mieujemno�� bilansu dzia�a� opartych na wniosku). Ilustruje te� krytyczn� postaw� wobec obiego- wych s�d�w. Potocznie bowiem uwa�a si� � bez dowo- du � �e to, co prawdopodobne, zas�uguje na rozs�dn� wiar�. Teza ta nie zosta�a jednak w studium Ajdukie- wicza za�o�ona. Jej zasadno�� wykazano w �wietle og�l- nych kryteri�w racjonalno�ci. Ajdukiewicz by� w metodologii pionierem uj�� proba- bilistycznych. Bardzo wcze�nie zorientowa� si� co do roli, jak� poj�cie prawdopodobie�stwa mo�e odegra� w cha- rakterystyce metod nauk empirycznych. Podj�� t� kwesti� w podr�czniku pt. G��wne zasady metodologii nauk i lo- giki formalnej z roku 1928, a powr�ci� do niej w nie do- ko�czonym i wydanym po�miertnie dziele pt. Logika prag- matyczna (PWN 1965, przek�ad angielski: 1974). Z jego inicjatywy podj�to w Polsce badania zmierzaj�ce do uno- wocze�nienia problematyki indukcji w drodze analizy wnioskowa� statystycznych, szeroko stosowanych w przy- rodoznawstwie i naukach spo�ecznych. Takie wi�c by�y g��wne dziedziny tw�rczo�ci Kazimierza Ajdukiewicza: teoria poznania (z punktu widzenia po- 12 znawczej funkcji aparatury poj�ciowej) oraz og�lna me- todologia nauk (oparta na wynikach logiki i matematyki). Ale nieoboj�tna mu te� by�a problematyka post�powania ludzkiego. Zagadnieniom etycznym po�wi�ci� szereg prac, z kt�rych najwa�niejsza stanowi analiz� poj�cia sprawie- dliwo�ci. Rozpraw� o sprawiedliwo�ci, napisan� w roku 1939, pragn�� Ajdukiewicz odda� ho�d pami�ci swego zna- komitego nauczyciela, Kazimierza Twardowskiego, w pierwsz� rocznic� jego �mierci. Tekst ten zachowa� do dzisiaj swoj� donios�o��, a tak�e surowe pi�kno przys�u- guj�ce tylko wyj�tkowo przenikliwym my�lom o war- to�ciach. Tre�� g��wna poj�cia sprawiedliwo�ci zawiera si�, wedle Ajdukiewicza, w zasadzie r�wnej miary. Zasada ta (w swobodnym sformu�owaniu) g�osi, �e przyznanie konkret- nej osobie jakiego� uprawnienia musi by� uzasadnione regu�� sformu�owan� wy��cznie w kategoriach og�lnych � takich, z kt�rych nie mo�na wydedukowa� na drodze czysto logicznej, �e obejmuj� one ow� osob�. W pi�knym wywodzie, kt�ry mo�na by nazwa� pochwa�� sprawiedli- wo�ci, Ajdukiewicz pokazuje, �e chroni nas ona przed wrodzonym ka�demu egocentryzmem indywidualnym i grupowym, przed traktowaniem innych podmiot�w ludz- kich jak przedmioty. Ko�czy sw�j wyw�d nast�puj�co: �Zasada r�wnej miary ma charakter czysto negatywny M�wi ona tylko, co nie mo�e by� podstaw� dla s�usznych uprawnie�, �e mianowicie to, i� si� jest tym w�a�nie, a nie innym indywiduum ludzkim, nie mo�e stanowi� nigdy tytu�u do jakich� wyj�tkowych uprawnie�. Tre�� tej zasady jest niezwykle skromna. Stanowi ona jednak � jak si� zdaje � rdze� poczucia sprawiedliwo�ci, ten jego sk�adnik, kt�ry chyba zawsze w poczuciu spra- wiedliwo�ci wszystkich lud�w i wszystkich czas�w si� znajdowa�, a kt�rego brak �wiadczy o zupe�nym zaniku wszelkiego poczucia sprawiedliwo�ci moralnej". Zainteresowanie Kazimierza Ajdukiewicza klasyczn� problematyk� filozofii, zw�aszcza tzw. metafizyk�, znalaz�o wyraz min. w Zagadnieniach i kierunkach filozofii, pisa- 13 nych � jak ju� wspomnia�em � dla niefilozof�w. Jakie by�y w�asne pogl�dy Ajdukiewicza w kwestiach, kt�rych om�wienie znajdujemy w tej ksi��ce? W�asne stanowisko filozoficzne Ajdukiewicza da si� okre�li� jedynie og�lnikowo, gdy� nie by� to autor sk�onny do deklaracji �wiatopogl�dowych, a ju� w ka�dym razie � do uto�samiania ca�o�ci swych przekona� z jak�� istniej�- c� doktryn�. Pewne jest, �e obcy mu by� wszelki irracjo- nalizm, a ogromna cz�� jego dorobku po�wi�cona zosta�a w�a�nie wy�wietleniu kwestii, jak uzasadnione przekona- nia zas�uguj� na miano racjonalnych. Wyznawa� niew�tpliwie empiryzm, i to w wersji do�� skrajnej: w jego uj�ciu nawet definicje okazywa�y si� za- le�ne w pewnym sensie od do�wiadczenia. Nie uznawa� spekulacji filozoficznej nie popartej kon- kretami. W jednej z rzadkich autocharakterystyk nauko- wych napisa�: �Nie chc� opiera� pogl�du na �wiat o re- fleksj� nad poznaniem, jak to czyni wielu nowoczesnych filozof�w, ale pragn� go oprze� na empirycznym, o do- �wiadczenie i praktyk� opartym badaniu rzeczywisto�ci, jakiego najwy�szy wykwit stanowi� nauki � tak samo, jak to czyni materializm". Jest rzecz� godn� odnotowania, �e pogl�dy te rzadko dochodz� do g�osu na kartach Zagadnie� i kierunk�w filozofii. Autor postawi� sobie za zadanie wyk�ad mo�liwie neutralny, bezstronny, przedstawiaj�cy in optima forma r�wnie� i te doktryny, kt�re s� mu ca�kowicie obce. Cza- sem wi�c tylko pozwala sobie na dyskretne zaznaczenie � kilku wtr�conymi s�owami � odmienno�ci swego stano- wiska, np. wobec Kantowskiego pogl�du na aprioryczny charakter twierdze� matematyki stosowanej. Jednym z nielicznych odst�pstw od zasady bezstronnej narracji jest wyra�ne opowiedzenie si� za postaw� racjo- nalistyczn�, kt�rej istot� upatruje Ajdukiewicz w �przy- znawaniu warto�ci tylko poznaniu intersubiektywnie ko- munikowalnemu i kontrolowalnemu". �atwo ten wyj�tek zrozumie�: racjonalizm by� fundamentem pogl�d�w filo- zoficznych Ajdukiewicza, charakteryzuje on styl jego my- �lenia. R�wnie� � styl my�lenia szko�y, z kt�r� czu� si� 14 solidarny, szko�y okre�lanej przez niego jako �logistyczny antyirracjonalizm". O rozwoju tego kierunku w Polsce informowa� w artykule pod takim w�a�nie tytu�em, opu- blikowanym w �Erkenntnis" w roku 1935. Mia� na my�li trze�wy i �cis�y, �sprawdzalny" spos�b filozofowania, upa- truj�cy sw�j wzorzec w nauce raczej ni� w literaturze. Racjonalistyczny postulat komunikowalno�ci przekona� mo�na wprowadza� w �ycie z mniejszym lub wi�kszym ry- goryzmem. W ka�dym jednak" przypadku zmusza on do selekcji i reinterpretacji zagadnie� tradycyjnie zaliczanych do filozofii. Ta ostatnia bowiem miewa�a charakter ezote- ryczny, programowo wy��cza�a najog�lniejsz� refleksj� nad �wiatem spod kontroli wykonalnej w zasadzie przez ka�dego. Opowiadaj�c si� za racjonalizmem, Ajdukiewicz uznaje tym samym konieczno�� rewizji problematyki filo- zoficznej. Jest w tym zgodny z duchem swego czasu. Filozofowie spod znaku neopozytywizmu, zgrupowani w tzw. Kole Wiede�skim (oni to w�a�nie wydawali �Erkenntnis"), zaj- mowali wobec problem�w filozofii stanowisko granicz�ce z nihilizmem. Wi�kszo�� klasycznych pyta� filozoficz- nych � to by�y dla nich zagadnienia pozorne (Scheinpro- bleme), maj�ce swoje �r�d�o w nadu�yciu j�zyka, w naru- szeniu wymog�w komunikowalno�ci i sprawdzalno�ci. Ajdukiewicz sympatyzowa� z tendencj�, nie akceptowa� jej w wersji radykalnej. Stara� si� ocali� z filozofii to wszystko, co da si� w odpowiedzialny spos�b zakomuni- kowa� drugiemu cz�owiekowi. Co wi�cej, by� przekonany, �e przek�ad problem�w filozofii na j�zyk odpowiednio precyzyjny stwarza nie dostrzegane uprzednio mo�liwo�ci ich rozstrzygni�cia. Opublikowana w roku 1937 praca pt. Problemat transcendentalnego idealizmu w sformu�owaniu semantycznym jest pi�knym wyrazem tego prze�wiadcze- nia. Zawiera ona krytyk� u�ci�lonej interpretacji ideali- zmu wywodz�cego si� od Kanta i ko�czy si� nast�puj�cy- mi s�owami: �W odczycie niniejszym stara�em si� na przyk�adzie okaza�, �e w�r�d klasycznych zagadnie� filozoficznych istniej� takie, kt�rych rozwi�zanie napotyka�o na trud- 15 no�ci z powodu niedostatecznej precyzji aparatu poj�cio- wego, kt�ry s�u�y� do ich sformu�owania, oraz stara�em si� pokaza�, �e aparat poj�ciowy dzisiejszej logiki zastosowa- ny do tych zagadnie� pozwala na proste ich rozwi�zanie. By�bym rad, gdyby te moje wywody wyda�y si� przeko- nywaj�cymi i zdo�a�y zach�ci� do podobnego podchodzenia do klasycznych zagadnie� filozoficznych". Zagadnienia i kierunki filozofii realizuj� postulat u�ci�- lenia i systematyzacji pyta� filozoficznych � na poziomie popularyzacji. Nie jest przecie� ta ksi��ka podr�cznikiem akademickim. Jej Autor wyra�nie si� zastrzega, by nie by�a za taki uwa�ana. Lektura jej stawia jednak czytel- nikowi wymagania, z kt�rych Autor nie zdawa� sobie, by� mo�e, sprawy. Za najwa�niejsze uwa�a� bowiem dok�adne powiedzenie tego, co zamierza� powiedzie�, w zwi�zku z tym nie dba� ju� szczeg�lnie o lekko�� stylu, o urozmai- cenie wywodu, o �atw� sk�adni�. Jego tekst jest dost�pny dla ka�dego, kto zechce podj�� wysi�ek zrozumienia. Nie jest to jednak philosophy wit�iout tears. Trzeba mo�e na zako�czenie powiedzie�, �e Zagadnienia i kierunki filozofii powsta�y z g��bokiej potrzeby ducho- wej. Kazimierz Ajdukiewicz by� bowiem z powo�ania pro- fesorem. Nie po prostu uczonym, lecz profesorem w�a�nie. Lubi� uczy� i dydaktyka stanowi�a jeden z istotnych bod�- c�w jego tw�rczo�ci. Przygotowuj�c wyk�ady stawia� sobie pytania, kt�rych rozstrzygni�ciem by�y jego prace nauko- we. Mawia� o sobie �artobliwie, �e w�a�ciwie przez ca�e �ycie nie robi nic innego poza pisaniem podr�cznika logiki elementarnej. Fakt godny odnotowania, bo rzadki, coraz rzadszy. Ro�- nie dystans mi�dzy lini� frontu w badaniach naukowych a zapleczem, na kt�re sk�adaj� si� dobrze ugruntowane prawdy, przekazywane studentom do wierzenia. Nauczy- ciel akademicki niecz�sto ma okazj� informowa� w wy- k�adzie kursowym o rezultatach swych aktualnych bada�. Ajdukiewicz zawdzi�cza� harmonijno�� swej pracy uni- wersyteckiej temu g��wnie, i� potrafi� widzie� problemy tam, gdzie innym wszystko wydawa�o si� oczywiste. S�- 16 dz�, �e jest to jeden z symptom�w jego wielko�ci jako uczonego. Ajdukiewicza ksi��ka o filozofii jest dzie�em uczonego i pedagoga. Uczy filozofii, pokazuj�c jej problematyk� przemy�lan� w duchu racjonalizmu. Ksi��ka ta, po trzy- dziestu z g�r� latach od jej napisania, ma szans� kszta�- towania kultury filozoficznej w naszym kraju. S� to jak gdyby powt�rne jej narodziny. Klemens Szaniawski 2. Zagadnienia... Przedmowa W ksi��eczce niniejszej znajdzie czytelnik przegl�d najwa�niejszych zagadnie� zaliczanych zgodnie z tra- dycj� do tzw. teorii poznania oraz metafizyki. Znajdzie w niej r�wnie� przegl�d najcz�ciej spotykanych w dziejach filozofii sposob�w rozwi�zywania tych zagad- nie�, a wi�c przegl�d tzw. kierunk�w filozoficznych z dziedziny teorii poznania i metafizyki. Obok suche- go przedstawienia samych tez charakteryzuj�cych r�- ne kierunki, czyli tzw. stanowiska filozoficzne, naszki- cowany jest te�, w wi�kszo�ci wypadk�w, tok my�li, kt�ry prowadzi� do tych stanowisk, streszczona bywa te� niekiedy polemika, jak� toczyli ze sob� przedsta- wiciele zwalczaj�cych si� kierunk�w. Gdy przyst�pi�em do pisania, nie mia�em zamiaru napisa� osobnej ksi��ki. Ksi��eczka ta powsta�a w spos�b nast�puj�cy: Przed laty dwudziestu pi�ciu og�o- si�em pt. G��wne kierunki filozofii wypisy filozoficz- ne i poprzedzi�em je �Wst�pem", zawieraj�cym prze- gl�d zagadnie� i kierunk�w filozoficznych, kt�re ilu- strowane by�y nast�pnie przez teksty r�nych autor�w zawarte w wypisach. Opracowuj�c obecnie nowe wy- danie wspomnianych wypis�w, przyszed�em do prze- konania, �e �Wst�p" �w trzeba napisa� na nowo. Przy- st�pi�em tedy do nowej redakcji owego �Wst�pu". No- wa ta redakcja rozros�a si� jednak do rozmiar�w zbyt du�ych, by mog�a pomie�ci� si� w jednym tomie z �Wy- pisami". Wy�oni�a si� wi�c my�l, by �w �Wst�p" wy- 19 da� w postaci osobnej ksi��eczki. Taka jest geneza to- miku, kt�ry obecnie oddany zostaje do r�k czytelnik�w. Sposobem powstania niniejszej ksi��eczki t�umaczy si� te� jej charakter. Przede wszystkim nie jest to podr�cznik dla zaawansowanych, w kt�rym by autor nie liczy� si� ze wzgl�dami na przyst�pno�� wyk�adu i pisa� na najwy�szym poziomie, na jaki go sta�. Wprost przeciwnie, pisz�c t� ksi��eczk�, unika�em zbyt g��- boko si�gaj�cych analiz i nie stara�em si� o osi�gni�cie ca�kowitej rzeczowej jasno�ci wyk�adu, kt�r� musia�o- by si� op�aci� rezygnacj� z jego przyst�pno�ci. Znajd� si� wi�c w tek�cie cz�sto wypowiedzi, kt�rych sens nie jest dostatecznie sprecyzowany dla tego, kto w tym wzgl�dzie stawia wysokie wymagania, ale kt�rych nie- wystarczaj�ce pog��bienie interpretacyjne nie b�dzie razi�o przeci�tnego czytelnika. Pisz� to m.in. w tym celu, aby nie powsta�o nieporozumienie, jakobym sfor- mu�owania zawarte w tej ksi��ce uwa�a� za ostateczne i takie, kt�rych bym bardziej sprecyzowa� nie potrafi�. Nie jest te� niniejsza ksi��eczka najodpowiedniejszym wprowadzeniem do zagadnie� filozoficznych. Jest na to pisana zbyt zwi�le i nie s� wyzyskane wszystkie �rodki do�� sugestywnego przedstawienia problemat�w i ich rozwi�za�. Najw�a�ciwszym wprowadzeniem do zagadnie� filozoficznych jest zawsze lektura monografii opracowuj�cych dok�adnie poszczeg�lne zagadnienia. S�dz� jednak, �e i ta ksi��eczka w po��czeniu z lek- tur� Wypis�w filozoficznych, kt�re niebawem maj� by� wydane, b�dzie mog�a z powodzeniem spe�ni� rol� takiego �pierwszego wprowadzenia". Najlepsze us�ugi odda ksi��ka niniejsza na poziomie �rednim. B�dzie wi�c mog�a s�u�y� jako podr�cznik lub repetytorium przede wszystkim osobom, kt�re przez lektur� lub wyk�ady otar�y si� ju� nieco o filo- zofi�. Czytelnikom takim pozwoli znale�� dla zagad- nie� i kierunk�w filozofii mniej wi�cej uchwytne sfor- 20 mu�owanie, pozwoli je jako� uporz�dkowa� i znale�� zwi�zki mi�dzy nimi. By� mo�e, �e pozwoli nadto nie- jednemu wyrobi� sobie zdanie w r�nych kwestiach filozoficznych. Mam nadziej�, �e mimo wskazane ju� wy�ej i inne swe braki wype�ni� niniejsze Zagadnienia i kierunki powa�n� luk� w naszej literaturze filozoficznej. Brak w niej niemal zupe�ny ksi��ek, kt�re by w spos�b sy- stematyczny przedstawia�y ca�okszta�t zagadnie� teorii poznania i metafizyki. Rol� t� spe�nia�y wyczerpane ju� dawno przek�ady �wst�p�w do filozofii" pisanych przez autor�w niemieckich na prze�omie XIX i XX wieku. �Wst�py" te zbyt wiele pozostawia�y do �ycze- nia pod wzgl�dem pog��bienia analizy sensu refero- wanych przez si� twierdze� filozof�w. Praca niniej- sza, mimo kompromis�w dyktowanych wzgl�dami na przyst�pno�� i na szczup�o�� miejsca, stara si� wyja�- nia� znaczenie s��w, kt�rych u�ywali filozofowie przy wyk�adzie swoich doktryn. Dlatego oddaj�c j� w r�ce czytelnika ufam, �e b�dzie mu ona po�yteczna. Lipiec 1948 r. Kazimierz Ajdukiewicz Wst�p TEORIA POZNANIA I METAFIZYKA ORAZ POZOSTA�E NAUKI FILOZOFICZNE Co to jest filozofia? Pytanie to �atwo postawi�, ale wcale nie�atwo na nie odpowiedzie�. Wyraz �filo- zofia" posiada bowiem d�ug� bardzo histori� i w r�- nych okresach co innego wyrazem tym nazywano. Ni- gdy przy tym znaczenie wyrazu �filozofia" nie spre- cyzowa�o si� i nie ustali�o do tego stopnia, by mo�na by�o poda� jednoznaczne tego wyrazu okre�lenie, na kt�re wi�kszo�� r�wnocze�nie �yj�cych wyrazi�aby sw� zgod�. Wyraz �filozofia" narodzi� si� w staro�ytnej Grecji. Etymologicznie wyr�ni� mo�na w nim dwa sk�adniki: �t%ew (fileo) � mi�uj�, d��� i oo�na (sofia) = m�d- ro��, wiedza. Pierwotnie te� dla Grek�w znaczy� wyraz �filozofia" tyle, co �umi�owanie m�dro�ci" lub �d��e- nie do wiedzy". Zgodnie z tym pierwotnym znaczeniem nazywano �filozofi�" wszelkie badanie naukowe. Pier- wotnie wi�c wyraz �filozofia" oznacza� to samo co wy- raz �nauka". Z biegiem czasu, gdy w miar� post�pu zakres wiedzy pocz�� ogarnia� coraz szersze kr�gi i gdy wskutek tego opanowanie ca�okszta�tu wiedzy pocz�o przekracza� pojemno�� umys�u jednego cz�owieka, do- sz�o do specjalizacji nauk i od wsp�lnego niegdy� pnia jednej i uniwersalnej pierwotnie nauki � nazywanej �filozofi�" � pocz�y odrywa� si� poszczeg�lne nauki, kt�re otrzymywa�y odr�bn� nazw� i kt�rych ju� nie podci�gano pod wsp�lne niegdy� dla wszelkich bada� naukowych miano �filozofii". Od wsp�lnego niegdy� 23 trzonu uniwersalnej nauki pocz�y si� odrywa� spec- jalno�ci, kt�re historycznie p�niej powsta�y i rozwi- n�y si�, a wi�c nauki przyrodnicze, matematyka, hi- storia itd., w obr�bie za� macierzystego pnia bada� naukowych pozosta�y i zachowa�y pierwotn� nazw� �filozofii" te dociekania, kt�re b�d� uprawiano ju� na szerok� skal� w zaraniu my�li europejskiej, a wi�c w okresie poprzedzaj�cym specjalizacj� bada� nauko- wych, b�d� te� powsta�y p�niej, ale z tymi najwcze�- niejszymi dociekaniami �ci�le si� wi�za�y. Do niedawna mianem �filozofii" zaopatrywano na- st�puj�ce dyscypliny: metafizyk�, teori� poznania, lo- gik�, psychologi�, etyk�, estetyk�. W chwili obecnej dokona� si� lub dokonywa dalszy proces specjalizacji nauk i odrywaj� si� lub te� ju� si� oderwa�y od filo- zofii niekt�re z wymienionych powy�ej dyscyplin. Zwi�zek z filozofi� pragnie zerwa� psychologia wsp�- czesna, czuj�c si� bli�sz� biologii lub socjologii ni� po- zosta�ych nauk filozoficznych. Zrywa r�wnie� z filo- zofi� logika wsp�czesna, kt�ra uwa�a si� w pewnych swych cz�ciach za �ci�lej zwi�zan� z matematyk� ni� z reszt� swych dotychczasowych �filozoficznych" to- warzyszy. Tak�e i etyka, o ile si� j� pojmuje jako nauk� o moralno�ci, nie za� jako wyk�ad pewnej mo- ralno�ci, podobnie jak estetyka wykazuj� tendencje od�rodkowe. Jedynie wiernymi macierzy filozoficznej okazuj� si� metafizyka i teoria poznania, jak r�wnie� tzw. etyka normatywna, pragn�ca poucza� o tym, co dobre, a co z�e. Tym dwu pierwszym, najbardziej rdzennym naukom filozoficznym po�wi�cone b�d� dal- sze rozdzia�y tej ksi��ki. Zapoznamy si� w nich z bo- gat� problematyk� tych nauk. Cz�� pierwsza TEORIA POZNANIA 24 Rozdzia� pierwszy KLASYCZNE ZAGADNIENIA TEORII POZNANIA Teoria poznania, kt�r� nazywa si� te� epistemologi�, od greckiego EmoTrpr) (episteme), r�wnoznacznego z pol- skim wyrazem �wiedza", lub gnoseologi�, od greckiego Yvco0ic (gnosis), r�wnoznacznego z polskim wyrazem �poznanie", jest � jak sama nazwa wskazuje � nauk� o poznaniu. Lecz � co to jest poznanie? Poznaniem nazywa si� zar�wno pewne akty poznawcze jak i rezul- taty poznawcze. Aktami poznawczymi s� pewne czyn- no�ci psychiczne, jak np. spostrzeganie, przypominanie, s�dzenie, a dalej takie, jak rozwa�anie, rozumowanie, wnioskowanie i inne. Jako przyk�ady rezultat�w po- znawczych s�u�y� mog� twierdzenia naukowe. Twier- dzenia naukowe nie s� czynno�ciami psychicznymi, wi�c nie nale�� do akt�w poznawczych. Prawo grawitacji lub twierdzenie Pitagorasa to nie s� przecie� �adne zja- wiska psychiczne, lecz s� to znaczenia zda�, w kt�rych prawa te si� formu�uje. Czy teoria poznania, o kt�rej powiedzieli�my, �e jest nauk� o poznaniu, zajmuje si� aktami poznawczymi czy te� rezultatami? Chc�c na to pytanie odpowiedzie� zgodnie z tym, czym si� w dziejach teorii poznania rzeczywi�cie zajmowano, nale�y stwierdzi�, �e zajmo- wano si� zar�wno aktami poznawczymi jak i rezulta- tami. Je�li teoria poznania zajmuje si� aktami poznawczy- mi, a wi�c pewnymi zjawiskami psychicznymi, zajmuje si� tym samym, czym si� zajmuje psychologia w pe- 27 wnej swojej cz�ci. Psychologia bowiem traktuje min. 0 zjawiskach psychicznych, a wi�c i o aktach poznaw- czych. Jakkolwiek jednak przedmiot bada� psychologii 1 teorii poznania jest cz�ciowo wsp�lny, to jednak ka�- da z tych nauk bada ten przedmiot z innego punktu widzenia. Psychologi� obchodzi faktyczny przebieg pro- ces�w poznawczych. Stara si� ona je opisa�, poklasyfi- kowa� i znale�� prawa rz�dz�ce faktycznym ich prze- biegiem. O co� zupe�nie innego pyta teoria poznania. Akty poznawcze jak r�wnie� rezultaty poznawcze poddajemy ocenie. Oceniamy je z punktu widzenia ich prawdy lub fa�szu, oceniamy je te� z punktu widzenia ich uzasadnienia. Ot� faktyczny przebieg proces�w poznawczych, kt�rym zajmuje si� psychologia, nie in- teresuje teorii poznaniaj interesuje j� natomiast to, wedle czego poznanie bywa oceniane, a wi�c prawda i fa�sz, zasadno�� i bezzasadno�� poznania. Co to jest prawda? Oto pierwsze z naczelnych pyta� teorii po- znania, zwane zagadnieniem istoty prawdy. Drugie klasyczne zagadnienie teorii poznania nosi nazw� za- gadnienia �r�d�a poznania. W zagadnieniu tym chodzi o to, na czym w ostatecznej instancji poznanie winno si� opiera� i wedle jakich metod winno by� osi�gni�te, aby by�o pe�nowarto�ciowym, a wi�c nale�ycie uzasad- nionym poznaniem rzeczywisto�ci. Trzecie z klasycz- nych zagadnie� teorii poznania, zwane zagadnieniem granic (albo przedmiotu) poznania, domaga si� odpo- wiedzi na pytanie, co mo�e by� przedmiotem pozna- nia, a w szczeg�lno�ci, czy mo�e zosta� poznana rzeczy- wisto�� od poznaj�cego podmiotu niezale�na. Zadow�l- my si� na razie tymi og�lnikowymi sformu�owaniami trzech klasycznych zagadnie� teorii poznania i przyj- rzyjmy si� bli�ej sposobom, w jakie na nie odpowia- dano. Rozdzia� drugi ZAGADNIENIE PRAWDY Klasyczna definicja prawdy i zarzuty przeciw niej pod- noszone. Co to jest prawda? Klasyczna odpowied� na to pytanie g�osi, �ejprawda my�li polega na jej zgod- no�ci z rzeczywisto�ci�? Verit�s est adae�uatio rei et intellectus, tak brzmia�a ta klasyczna odpowied� w sfor- mu�owaniu scholastycznym. Lecz na czym ma polega� ta zgodno�� my�li z rzeczywisto�ci�, maj�ca stanowi� istot� prawdy? Na pewno nie na tym, i�by owa my�l by�a identyczna z rzeczywisto�ci�, kt�r� stwierdza. A wi�c mo�e na tym, i� owa my�l jest podobizn� cze- go� rzeczywistego, jest odbiciem jakiej� rzeczywisto�ci. Ale i ta wyk�adnia �zgodno�ci my�li z rzeczywisto�ci�" wydaje si� niekt�rym filozofom czym� absurdalnym. Jak�e, powiadaj�, mog�aby my�l by� podobizn� czego� od niej zasadniczo r�nego? Jak�eby my�l, kt�ra jest czym�, co ma tylko wymiary czasowe, a nie ma wcale wymiar�w przestrzennych, mog�a by� podobizn� czego�, co jest przestrzenne, jak�eby my�l mog�a by� np. po- dobna do bry�y sze�ciennej lub wodospadu Niagary? A zreszt�, nawet je�li idzie tylko o samo trwanie cza- sowe, nie musi my�l na to, aby by�a prawdziwa, upo- dabnia� si� do rzeczywisto�ci, kt�rej dotyczy. Aby by� prawdziwa, nie musi my�l dotycz�ca faktu trwaj�cego d�ugo sama trwa� d�ugo ani my�l dotycz�ca faktu kr�t- kotrwa�ego trwa� kr�tko. My�l zatem mo�e by� niepo- dobna do rzeczywisto�ci, a mimo to by� my�l� praw- dziw�. 28 Na tak� krytyk� klasycznej definicji prawdy odpo- wiadaj� niekt�rzy jej obro�cy zwr�ceniem uwagi na to, �e Lco innego jest sam proces, czyli akt my�lenia, a co innego jego tre��. Podkre�laj�, �e nie sam proces my�lenia winien by� podobny do rzeczywisto�ci, ale tre�� my�li musi si� do niej upodabnia�, je�li my�l ma by� prawdziwa. Ale i to nie zadowoli krytyk�w kla- sycznej definicji prawdy. Zwr�c� oni bowiem uwag�, �e poj�cie podobie�stwa bynajmniej nie jest poj�ciem ostrym. Podobie�stwo polega na cz�ciowej to�samo�ci cech; jaka jednak cz�� owych cech musi by� wsp�lna dwom przedmiotom na to, aby mo�na je by�o nazwa� �podobnymi", to bynajmniej nie jest ostro okre�lone. Wobec tego definicja, okre�laj�ca jako prawdziwe takie my�li, kt�rych tre�� jest podobna do czego� rzeczywi- stego, by�aby definicj� nieostr�, bo nie okre�la�aby, jak daleko powinno si�ga� podobie�stwo mi�dzy tre�ci� my�li a rzeczywisto�ci� na to, by my�l ta by�a praw- dziwa. Skoro owa zgodno�� my�li z rzeczywisto�ci� nie sprowadza si� ani do identyczno�ci, ani do podobie�- stwa mi�dzy nimi, wi�c na czym � pytaj� krytycy klasycznej definicji prawdy � owa zgodno�� ostatecz- nie mia�aby polega�? Nie znajduj�c zadowalaj�cej od- powiedzi na to pytanie dochodz� przeciwnicy klasycz- nej definicji prawdy do wniosku, �e definicja ta pozba- wiona jest w og�le rzetelnej tre�ci. Ale jest jeszcze inny tok my�li, kt�ry doprowadzi� niekt�rych my�licieli do odrzucenia klasycznej definicji prawdy. Niekt�rzy filozofowie odrzucaj� j� i szukaj� innej definicji, poniewa� s�dz�, �e tego, czy my�li nasze s� zgodne z rzeczywisto�ci�, czy te� nie, �adn� miar� nie mo�emy stwierdzi�. Gdyby wi�c prawda mia�a po- lega� na zgodno�ci my�li z rzeczywisto�ci�, to o niczym nie mogliby�my wiedzie�, czy jest, czy te� nie jest prawd�. Poj�cie prawdy jako zgodno�ci my�li z rze- czywisto�ci� powinni by�my wi�c zarzuci� jako nie- 30 do�cigniony idea� i zast�pi� je innym poj�ciem prawdy, przy kt�rym o naszych my�lach i twierdzeniach b�dzie mo�na rozstrzygn��, czy s� prawdziwe, czy te� nie. Pogl�d, i� zgodno�ci my�li z rzeczywisto�ci� niepo- dobna stwierdzi�, opiera si� na wywodach staro�ytnych sceptyk�w, kt�re stre�ci� mo�na w spos�b nast�puj�cy: Je�eli kto� chcia�by si� przekona�, czy pewna my�l czy te� twierdzenie zgodne jest z rzeczywisto�ci�, to mu- sia�by w tym ,celu zna� nie tylko t� my�l, lecz nadto wiedzie�, jaka jest ta rzeczywisto��. W jaki� spos�b b�dzie to m�g� uczyni�? Oto odwo�a si� do do�wiadcze- nia, b�dzie tak lub inaczej rozumowa�, s�owem: b�dzie stosowa� pewne metody czy te� kryteria. Ale sk�d pe- wno��, �e poznanie osi�gni�te przy pomocy tych kry- teri�w ods�oni nam nie zniekszta�con� rzeczywisto��? Trzeba by w tym celu podda� te kryteria kontroli. Kon- trol� t� przeprowadzimy stosuj�c znowu te same lub mo�e inne kryteria. Tak czy owak, warto�� tej kontroli zale�na b�dzie od warto�ci u�ytych w niej kryteri�w, kt�ra znowu jest w�tpliwa i wymaga dalszego badania; przy badaniu tym zostan� zastosowane zn�w jakie� kryteria, itd. w niesko�czono��. S�owem, nie b�dziemy mogli nigdy zasadnie pozna� rzeczywisto�ci i z tego po- wodu te� nigdy nie b�dziemy mogli si� dowiedzie�, czy my�li nasze s� z ni� zgodne, czy te� nie. Prawda jako zgodno�� z kryteriami. Streszczony wy�ej tok my�li doprowadzi� wielu filozof�w do odrzucenia definicji prawdy jako zgodno�ci my�li z rzeczywisto�ci� i do zast�pienia jej inn� definicj� prawdy. Do tej no- wej definicji prawdy dochodz� filozofowie przez takie ,fmniej wi�cej rozwa�ania: Przyjrzyjmy si� temu, w ja- ki spos�b faktycznie pos�ugujemy si� wyrazem �praw- da". W ten spos�b uda si� nam mo�e naj�atwiej zda� sobie spraw� z tego, co ten wyraz naprawd� dla nas znaczy. Ot� niew�tpliwie ka�dy got�w jest uzna� za 3� prawd� ka�de takie twierdzenie, w kt�re sam wierzy, kt�re uznaje, kt�re odpowiada jego przekonaniu. Ile- kro� kto� wierzy w to, �e A jest B, got�w jest te� stwierdzi�, i� twierdzenie g�osz�ce, �e A jest B, jest prawdziwe. Ale i na odwr�t: ilekro� kto� jakiemu� twierdzeniu przypisuje prawdziwo��, tylekro� got�w jest uwierzy� w to, co ono g�osi. Mimo to nikt nie b�dzie twierdzi�, �e twierdzenie prawdziwe to to samo, co twierdzenie, w kt�re on wierzy. Ka�dy bowiem zda- je sobie spraw� z tego, �e s� twierdzenia prawdziwe, w kt�re on nie wierzy z tej chocia�by przyczyny, �e ich nie zna. Z drugiej strony nikt nie uwa�a si� za nieomylnego i wie, �e istniej� twierdzenia, w kt�re on wierzy, a kt�re nie s� prawdziwe. Zdajemy sobie bo- wiem spraw� z tego, �e nie wszystkie nasze przekona- nia zdobyli�my na drodze dostatecznie starannych i ostro�nych bada�, lecz doszli�my do nich stosuj�c metody, czyli kryteria, kt�rych wyrok musi ust�pi� przed wyrokiem kryteri�w innych, stanowi�cych wy�- sz� instancj�. Dopiero wtedy nie zawahaliby�my si� uzna� wszystkich naszych przekona� za przekonania prawdziwe, gdyby�my wiedzieli, �e doszli�my do nich stosuj�c takie kryteria, od kt�rych nie ma apelacji, kryteria, kt�rych wyrok jest ostateczny i nieodwo�alny. Takie lub podobne rozwa�ania nasuwaj� niekt�rym filozofom nast�puj�c� definicj� prawdy: twierdze- nie prawdziwe � to tyle, co twierdze- nie, kt�re czyni zado�� kryteriomosta- tecznym i nieodwo�alnym. Nie ma bowiem innej drogi przekonania si� o tym, czy jakie� twierdze- nie jest prawdziwe, jak poddanie tego twierdzenia pr�bie takiego ostatecznego kryterium, kt�rego wyrok jest nieodwo�alny w tym sensie, �e wyrok ka�dego innego kryterium musi przed nim ust�pi�. Czy twier- dzenia, kt�re wytrzymuj� pr�b� tego ostatecznego kry- terium, s� czy te� nie s� zgodne z rzeczywisto�ci�, tego wiedzie� nie mo�emy i � jak to wykazywali sceptycy � nigdy wiedzie� nie b�dziemy mogli. Faktycznie wi�c przy odr�nianiu prawdy od fa�szu nie o to chodzi, czy dane twierdzenie jest zgodne z rzeczywisto�ci�, czy te� nie, lecz tylko czy jest zgodne z ostatecznymi kryte- riami. Wobec tego, chc�c zdefiniowa� poj�cie prawdy w spos�b zgodny z tym, jak si� naprawd� tym poj�ciem pos�ugujemy, winni�my prawd� zdefiniowa� jako zgodno�� my�li z ostatecznymi i nieodwo�alnymi kryteriami. Nieklasyczne definicje prawdy. Ta koncepcja prawdy przyjmuje u r�nych swych zwolennik�w rozmaite po- staci, zale�nie od tego, co za takie ostateczne kryterium uwa�aj�. I tak np. tzw. koherencyjna teoria praw- d y definiuje prawd� jako zgodno�� my�li mi�dzy sob�. Zwolennicy tej teorii uwa�aj� bowiem, �e kryterium decyduj�cym ostatecznie i nieodwo�alnie o tym, czy jakie� twierdzenie uzna�, czy odrzuci�, jest .zgodno�� tego twierdzenia z innymi twierdzeniami przyj�tymi; zgodno�� polegaj�ca na tym, �e nie popada ono z nimi w sprzeczno�� i daje si� harmonijnie w��czy� w system, kt�re one tworz�. Mog�oby si� wydawa�, �e ostatecznym kryterium jest wyrok do�wiadczenia. Tak jednak nie jest. bo ponad kryterium do�wiadczenia stoi jeszcze jako instancja wy�sza kryterium zgodno�ci. We�my np. �y�eczk� zanurzon� w szklance z wod�. �wiadectwo wzroku m�wi, �e �y�eczka jest z�amana, �wiadectwo dotyku, �e jest ona prosta. Dlaczego wierzymy tutaj dotykowi, a nie wzrokowi? Dlatego w�a�nie, �e twier- dzenie, za kt�rym opowiada si� wzrok, nie harmoni- zuje z reszt� naszej wiedzy (np. unoszenie si� nie pod- partej g�rnej cz�ci �y�eczki ponad wod� przeczy�oby prawu o spadaniu cia�); tymczasem twierdzenie dykto- wane nam przez dotyk (�e �y�eczka jest prosta) godzi 32 3. Zagadnienia... 33 si� znakomicie z reszt� naszej wiedzy. W�a�nie owa zgodno�� tego twierdzenia z pozosta�� reszt� twierdze� przyj�tych, a nie samo �wiadectwo zmys��w, kt�re w tym wypadku prowadzi do wynik�w sprzecznych, jest ostateczn� instancj�, decyduj�c� nieodwo�alnie o jego przyj�ciu. Zwolennikom koherencyjnej teorii prawdy zarzuca- no, �e sama zgodno�� my�li mi�dzy sob� nie mo�e stanowi� jeszcze wystarczaj�cego kryterium prawdy. Gdyby bowiem takim by�a, to ka�da konsekwentna i zwarta bajka mog�aby r�wnym prawem uchodzi� za prawd� jak teoria przyrodnicza oparta na �mudnych obserwacjach i eksperymentach. Koherencjoni�ci mo- gliby si� przed takim zarzutem broni�, precyzuj�s bli- �ej sw� koncepcj�. Idzie im bowiem o zgodno�� danej my�li nie z byle jakimi innymi, ale o zgodno�� jej z twierdzeniami, za kt�rymi opowiada si� do�wiadcze- nie. Ale i z tego materia�u twierdze� popartych �wia- dectwem do�wiadczenia daje si� nie jeden tylko system twierdze� harmonizuj�cych ze sob� zbudowa�. Mo�na ich utworzy� wi�cej, przy czym decyduj�c si� na jeden system b�dzie si� musia�o uzna� za fa�sz, za z�udzenie, pewne na do�wiadczeniu oparte twierdzenia, kt�re przy przyj�ciu innego systemu, je�li z nim harmonizuj�, uzna� b�dzie nale�a�o za prawd�. Sama wi�c zgodno�� z do�wiadczeniem i harmonia wewn�trzna jeszcze nie wystarcza. Trzeba jeszcze jakiego� dodatkowego kryte- rium wyboru mi�dzy r�nymi systemami harmonizu- j�cych ze sob� twierdze� zgodnych z do�wiadczeniem. Istotnie te� przy dok�adniejszym rozwijaniu koncepcji koherencjonistycznej wskazywano takie dodatkowe kry- teria wyboru mi�dzy systemami. Wymieniano np. pro- stot� systemu, ekonomi� �rodk�w itp. Rozwa�ania te posiadaj� niew�tpliwie warto�� jako pr�ba zdania sobie sprawy z tego, czym si� kierujemy przy uznawaniu twierdze� w naukach przyrodniczych, niezale�nie od w�tpliwej koherencjonistycznej definicji prawdy. Warto wskaza� jeszcze jedn� lini�, po kt�rej poszli niekt�rzy zwolennicy koherencyjnej koncepcji prawdy. Je�li o prawdziwo�ci jakiego� twierdzenia ma decy- dowa� jego zgodno�� z twierdzeniami na do�wiadcze- niu opartymi, to nasuwa si� pytanie, czy idzie o zgod- no�� z twierdzeniami, za kt�rymi opowiada�o si� do- tychczas do�wiadczenie, czy te� o zgodno�� zar�wno z dotychczasowym jak i przysz�ym do�wiadczeniem. Gdyby sz�o o dotychczasowe i o przysz�e do�wiadcze- nie, to o �adnym twierdzeniu dzi�, kiedy przysz�e do- �wiadczenia nie s� jeszcze znane, nie mo�na by zdecy- dowa�, czy jest ono prawdziwe. Twierdzenie jakie� mo-% �e znakomicie harmonizowa� z twierdzeniami dot�d przyj�tymi, nie mo�na jednak przewidzie�, czy p�niej- sze do�wiadczenia nie zmusz� nas do takiej przebudowy systemu, �e z t� now� jego postaci� twierdzenie to nie b�dzie harmonizowa�o. Je�liby wi�c prawda mia�a po- lega� na zgodno�ci danego twierdzenia z ca�ym syste- mem, ogarniaj�cym zar�wno tera�niejsze jak i przysz�e do�wiadczenia, to dopiero w niesko�czono�ci b�dzie mo�na si� przekona�, czy to twierdzenie jest, czy te� nie jest prawdziwe. Snuj�c takie my�li dochodz� nie- kt�rzy filozofowie (np. neokanty�ci ze szko�y marbur- skiej) do sformu�owania: prawda to proces niesko�czo- ny. Dla zwolennik�w takiego pogl�du (a jest ich poza neokantystami wielu) nie ma w�a�ciwie ostatecznego i nieodwo�alnego kryterium, a w zwi�zku z tym nie ma te� twierdze�, kt�re by�yby ostatecznie przyj�te i kt�re nie mog�yby (np. wobec nowych danych do�wiadcze�) ulec odrzuceniu. Odwo�ywalne s� wszystkie twierdze- nia, i to zar�wno twierdzenia maj�ce charakter hi- potez i teoryj jak r�wnie� twierdzenia bezpo�rednio oparte na do�wiadczeniu. Niczego nie mo�na twierdzi� t\ 34 35 ostatecznie i nieodwo�alnie, lecz ka�de twierdzenie jest tylko prowizoryczne. W poszukiwaniu kryterium, kt�re by ostatecznie i nieodwo�alnie decydowa�o o przyj�ciu jakiego� twier- dzenia, znajduj� je inni w tzw. powszechnej zgodzie. Gdy s�ysz� w ciszy nocnej jaki� ci�g�y ci- chy szum i chc� si� przekona�, czy szum ten rozlega si� naprawd�, czy te� mo�e ulegam tylko subiektywne- mu z�udzeniu, pytam innych, kt�rzy s� ze mn�, czy tak�e s�ysz� ten szum. Je�li go inni tak�e s�ysz�, wierz� w �wiadectwo mego s�uchu. Takie to i podobne rozwa- �ania sk�aniaj� niekt�rych do upatrywania w powszech- nej zgodzie ostatecznego i nieodwo�alnego kryterium. Skoro za� prawda ma polega� na zgodno�ci z takim kryterium, to nasuwa si� definicja, wedle kt�rej prawdziwo�� jakiego� twierdzenia po- lega na powszechnej na nie zgodzie. To poj�cie �powszechnej zgody" wymaga oczywi�cie bli�- szego sprecyzowania: nie idzie wszak o to, by dopiero wtedy uzna� jakie� twierdzenie, gdy upewnimy si�, �e wszyscy �yj�cy obecnie i ci, kt�rzy ju� zmarli, albo ci, kt�rzy si� dopiero narodz�, godz� si� na to Jtwierdzenie. Zale�nie od sposobu bli�szego okre�lenia owej �po-