8787
Szczegóły |
Tytuł |
8787 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8787 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8787 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8787 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Wojciech Wid�ak
Pan Kuleczka Skrzyd�a
2002
GO��
By� ranek. Pies Pype� le�a� na swoim pos�aniu. Obudzi�o go furkotanie.
� Zaraz � powiedzia� Pype� do siebie, nie otwieraj�c oczu. � W�a�ciwie tylko
ptaki
furkocz�. W naszym domu tylko Katastrofa jest ptakiem. Ale Katastrofa nie umie
furkota�, bo
ma za kr�tkie skrzyde�ka. Zreszt� teraz �pi. S�ysz� jej pochrapywanie. Wi�c�
Pomilcza� chwil�, rozmy�laj�c. W ko�cu wci�� z zamkni�tymi oczyma u�miechn�� si�
i
powiedzia�:
� Aha. Wi�c to niemo�liwe, �eby w naszym domu co� furkota�o. Po prostu mi si�
zdaje.
Wtedy w�a�nie co� mu zafurkota�o nad sam� g�ow�.
Otworzy� oczy. Obok zobaczy� �pi�c� wci�� Katastrof�, a tu� nad sob�, na
p�eczce �
szarego ptaszka. Ptaszek wygl�da� na przestraszonego. Przekrzywi� g��wk� i
wpatrywa� si� w
Pypcia.
� Hej � powiedzia� Pype�. � To ty tak furkoczesz?
Ptaszek jakby na to czeka�. Natychmiast poderwa� si� w g�r�, odbi� si� od
sufitu, potem od
�ciany, potem od drugiej �ciany, a potem jeszcze par� razy powt�rzy� t� sam�
tras�. Furkota�
przy tym nieprzytomnie.
� Ojej � zmartwi� si� Pype�. � Ciasno ci, co? A mnie si� zawsze wydawa�o, �e
mamy
takie wielkie mieszkanie.
Ptaszek zafurkota� jeszcze raz. Trafi� w lampk�, kt�ra spad�a prosto na
Katastrof�. Na
szcz�cie nic im si� obu nie sta�o, tylko Katastrofa przesta�a chrapa� i
wyskoczy�a z ��ka.
� Uwaga, lampy spadaj�! � zawo�a�a troch� nieprzytomnie.
Wtedy do pokoju wlecia�a mucha Bzyk�Bzyk i wszed� Pan Kuleczka. Ptaszek na ich
widok natychmiast da� popisowy koncert furkotania.
� To wr�belek! � zawo�a� Pan Kuleczka. � Bzyk�Bzyk, lepiej si� schowaj! Zdaje
si�,
�e wr�belki bardzo lubi� muszki.
Zgrabnym ruchem podsun�� Bzyk�Bzyk s�oik, a gdy tam wlecia�a, zakr�ci� go
przykrywk�
z dziurkami i odstawi�.
� Jak wr�belki lubi� muszki, to dlaczego pan zamyka Bzyk�Bzyk? � zaprotestowa�a
Katastrofa.
Wr�belek lata� to tu, to tam, a wszyscy usi�owali nad��y� za nim oczyma. Nawet
Bzyk�
Bzyk zza s�oikowej szyby.
� Sprawa jest powa�na � powiedzia� Pan Kuleczka. � Zaraz zobaczycie.
I zaprowadzi� ich do kuchni.
� T�dy wlecia� � wyja�ni� Pan Kuleczka, pokazuj�c uchylone okno.
Ale wszyscy patrzyli na pod�og�. Le�a�y tam obrazki, kt�re jeszcze wczoraj
wisia�y na
�cianie, pude�ka z przyprawami, kt�re jeszcze wczoraj sta�y na p�eczkach,
ksi��ki
kucharskie, papiery i mn�stwo innych rzeczy, kt�re wzi�y si� nie wiadomo sk�d.
Wygl�da�o
to gorzej ni� k�cik Pypcia i Katastrofy po ca�ym dniu �wietnej zabawy.
� On na pewno nie zrobi� tego specjalnie! � zawo�a�a Katastrofa.
� Oczywi�cie, �e nie � powiedzia� Pan Kuleczka. � Tylko bardzo si� boi, a tutaj
jest mu
okropnie ciasno.
� Musimy go wypu�ci� � stwierdzi� stanowczo Pype�. Wr�cili do pokoju. Zamkn�li
drzwi, a Pan Kuleczka odsun�� zas�ony i otworzy� szeroko okno. Zrobi�o si�
troch� ch�odno,
ale nikt nie narzeka�. Chodzi�o przecie� o wa�niejsz� spraw�. Wr�belek najpierw
nie bardzo
wiedzia�, po co to wszystko. Ale gdy zacz�li wymachiwa� r�koma, �apami i
skrzyde�kami (co
tam kto mia�), zafurkota� kr�tko i zaraz by� za oknem.
� Szkoda, �e si� z nami nie po�egna� � powiedzia�a Katastrofa.
� A mnie si� zdaje, �e s�ysz� jeszcze jego furkotanie � zdziwi� si� Pype�.
Katastrofa przez chwil� nas�uchiwa�a, a potem krzykn�a:
� Jakie tam furkotanie! Zapomnieli�my o Bzyk�Bzyk!
I wszyscy rzucili si� wypuszcza� Bzyk�Bzyk ze s�oika. Czeka�o ich jeszcze
mn�stwo
sprz�tania, ale byli bardzo zadowoleni. Niejeden rycerz z bajki m�g� im
pozazdro�ci�. Dzie�
ledwo si� zacz��, a im ju� si� uda�o uwolni� a� dwie osoby!
TAJEMNICA
Pies Pype� by� zadumany. Mia� pewn� tajemnic�, o kt�rej nikomu, ale to nikomu
nie m�g�
powiedzie�. Ta tajemnica mog�a sporo zmieni�. Nie tylko w jego �yciu, ale tak�e
w �yciu
Pana Kuleczki, kaczki Katastrofy i muszki Bzyk�Bzyk�
Tajemnica by�a okr�g�a, zimna i niewielka. Nazywa�a si� pi�� z�otych. Pojawi�a
si� dawno
temu � jeszcze jesieni�, kiedy byli w sklepie. Pype� podszed� do pani
sprzedawczyni i gdy
nikt nie widzia�, da� jej wszystkie zbierane od dawna monety. Pani przeliczy�a
je i poda�a mu
dwukolorowe pi�� z�otych.
Bo Pype� mia� plan. Na parapecie w ich mieszkaniu sta�y skrzynki. Kiedy� co� w
nich
pewnie ros�o. Ale ju� od dawna by�a w nich tylko ziemia. Kiedy wr�cili do domu,
a Pan
Kuleczka z Katastrof� rozpakowywali zakupy, Pype� cicho otworzy� okno i wsun��
pi��
z�otych g��boko do skrzynki z ziemi�.
Od tego czasu cz�sto wygl�da� przez okno. Mija�y dni. Najpierw opad�y li�cie z
drzew,
potem spad� �nieg, potem stopnia�, ale potem zn�w spad� i Pypciowi wydawa�o si�,
�e zima
nigdy si� nie sko�czy. Bo Pype� wiedzia�, �e trzeba czeka� na wiosn�. Wiosn� nie
b�dzie
�niegu, s�o�ce zacznie przygrzewa�, na go�ym drzewie za oknem pojawi� si�
malutkie plamki
li�ci i za�piewaj� ptaki. Tak powiedzia� Pypciowi Pan Kuleczka. I powiedzia�
jeszcze, �e
wiosn� wszystko ro�nie.
� Ja te� urosn�! � zawo�a�a wtedy kaczka Katastrofa. � B�d� wielka jak szafa i
wszyscy
b�d� si� musieli mnie s�ucha�!
Pype� wyobrazi� sobie tak� wielk� Katastrof� i troch� si� przestraszy�. Ale
zaraz
powiedzia�, �e jak ona si� zrobi jak szafa, to on b�dzie wielki jak dom, a Bzyk�
Bzyk jak pi�ka
pla�owa! Pan Kuleczka pr�bowa� im wyt�umaczy�, �e a� tak bardzo nie urosn�, ale
oni wcale
nie byli tacy pewni. Najwa�niejsze � tego Pype� by� prawie pewien � �e z jego
pieni��ka
wyro�nie du�o nowych, okr�g�ych i zimnych monet. Kupi� za nie w ko�cu nowy
parasol dla
Pana Kuleczki, mn�stwo ubranek dla Bzyk�Bzyk i nie wiadomo co jeszcze. Mo�e
nawet
samoch�d?
To by�o dawno. Od tego czasu Katastrofa uros�a, ale na szcz�cie do szafy
jeszcze jej sporo
brakowa�o. Wci�� by�a mniejsza nawet od nocnej szafki Pana Kuleczki.
Tego dnia od rana s�o�ce przygrzewa�o tak mocno, �e chyba musia�a ju� by�
naprawd�
wiosna. Pan Kuleczka u�miechn�� si� rado�nie i otworzy� szeroko okno.
� Ojej! Chod�cie! � zawo�a�. � Zobaczcie, co nam wyros�o!
Pype� pop�dzi�, potykaj�c si� o w�asne uszy. Katastrofa i Bzyk�Bzyk za nim.
Pype�
wyobra�a� sobie, jak si� wszyscy zdziwi�, sk�d si� wzi�o tyle pieni�dzy, a on
im b�dzie
t�umaczy�, a potem p�jd� na zakupy i�
� Ojej, co to? � zapyta� zdziwiony.
Zamiast ma�ych zimnych monet, ze skrzynek wyrasta�y jakie� delikatne kolorowe
kwiatki.
� To krokusy � wyja�ni� kr�tko Pan Kuleczka.
� Ale� ale� � zacz�� Pype�. � Ale sk�d one si� wzi�y?
� To rzeczywi�cie tajemnicza sprawa � powiedzia� Pan Kuleczka. � Wyobra�cie
sobie,
�e kiedy jesieni� robi�em tu porz�dki, znalaz�em w skrzynce pi�� z�otych.
Kupi�em za nie
cebulek i zasadzi�em. Prawda, �e pi�knie wyros�y?
� Ale� � zacz�� zn�w Pype�.
� Nie my�la�am, �e z jednego pieni��ka mo�e wyrosn�� tyle rado�ci � przerwa�a mu
zachwycona Katastrofa.
� Nie! � potwierdzi�a Bzyk�Bzyk.
A Pype� ju� nic nie powiedzia�.
SKRZYD�A
Pan Kuleczka nie bardzo lubi� robi� zakupy w du�ych sklepach. Nawet je�li � tak
jak dzi�
� towarzyszyli mu pies Pype�, kaczka Katastrofa i mucha Bzyk�Bzyk.
Szkoda, �e nie mam trzeciej r�ki � my�la�, jak zwykle przy takich okazjach. �
Mog�aby
mi wyrasta� od czasu do czasu. Przynajmniej, jak wracamy.
Musia� przerwa� rozmy�lania i zostawi� pe�ny w�zek w kolejce do kasy. Katastrofa
z
Pypciem i Bzyk�Bzyk mieli ju� do�� czekania i w�a�nie zacz�li bawi� si� w berka
mi�dzy
p�kami. Biegali tak szybko, �e Panu Kuleczce wydawa�o si�, �e s� w trzech
miejscach naraz.
� Wiecie, co? � powiedzia� troch� p�niej, kiedy w ko�cu uda�o mu si� ich z�apa�
i
zaci�gn�� do kolejki. � Chcia�bym mie� sze�cioro oczu, bo wtedy m�g�bym bez
problemu
pilnowa� was wszystkich.
Zdyszana Katastrofa spr�bowa�a wyobrazi� sobie Pana Kuleczk� z sze�ciorgiem oczu
i
zacz�a chichota�. Pype� zastanowi� si� chwil� i powiedzia�:
� Ale jakby si� panu zepsu� wzrok, musia�by pan nosi� trzy pary okular�w! To
chyba
strasznie niewygodne!
Katastrofa chichota�a jeszcze bardziej.
� Masz racj�, Pypciu � zgodzi� si� Pan Kuleczka i opowiedzia� o swoim marzeniu o
trzeciej r�ce.
Katastrofa przesta�a chichota� i powiedzia�a:
� A ja bym chcia�a mie� prawdziwe skrzyd�a, a nie takie malutkie, kt�re do
niczego si�
nie nadaj�!
I spojrza�a na Pypcia, czy nie b�dzie si� z niej �mia�. Pype� si� wcale nie
�mia�, tylko
powiedzia� cicho:
� A ja to bym chcia� mie� nawet takie malutkie skrzyd�a jak ty�
Bzyk�Bzyk nic nie powiedzia�a, tylko lata�a wok� nich, pobzykuj�c weso�o. Mo�e
dlatego, �e by�a zadowolona z tego, co mia�a, a mo�e po prostu dlatego, �e nie
umia�a m�wi�.
Katastrofa zdziwi�a si� troch�, �e kto� mo�e chcie� czego� tak niepozornego jak
jej
skrzyd�a.
� A ja bym chcia�a by� taka silna jak ty � powiedzia�a prawie bez namys�u.
� Naprawd�? � teraz zdziwi� si� Pype�. � Uwa�asz, �e jestem silny?
� No pewnie � powiedzia�a Katastrofa. � Pami�tasz, jak nam kredki wpad�y za
szafk�,
to sam j� przesun��e�.
Pype� pami�ta�, ale my�la�, �e to nic takiego.
� Jak by� mia� skrzyd�a zamiast �ap, to by ci si� pewnie nie uda�o � doda�a
Katastrofa.
� Bzyk�Bzyk � zabzycza�a potwierdzaj�co Bzyk�Bzyk.
� A jak ty by� mia�a wielkie skrzyd�a, mog�aby� si� �atwo zgubi� � powiedzia�
Pan
Kuleczka. � Pomy�l tylko: machn�aby� nimi kilka razy i ju� by� by�a nie wiadomo
gdzie.
Katastrofa zrobi�a niewyra�n� min�. By�a bardzo dzielna, ale nie lubi�a si�
gubi�.
� A poza tym �adne ubranka by na ciebie nie pasowa�y � doda� Pype�. � Pewnie by
trzeba we wszystkich twoich koszulach, swetrach i kurtkach zrobi� wielkie dziury
na
skrzyd�a�
W�a�nie doszli do kasy.
� A jak by Pan Kuleczka mia� trzy r�ce, to by by�o jeszcze gorzej! � krzykn�a
Katastrofa, a� pani kasjerka spojrza�a na ni� ze zdziwieniem. � Do wszystkiego
trzeba by
doszywa� trzeci r�kaw!
� I sk�d bra� zim� trzeci� r�kawiczk�? � zmartwi� si� Pype�.
Zapakowali zakupy do toreb i jeszcze d�ugo rozmawiali, co by by�o, gdyby. W
ko�cu
doszli do wniosku, �e mo�e najlepiej jest tak, jak jest? A Panu Kuleczce uda�o
si� donie��
wszystkie zakupy bez trzeciej r�ki, bo cz�� toreb wzi�� Pype�, a cz��
Katastrofa. Tylko
Bzyk�Bzyk nic nie nios�a, ale wiadomo, �e ona jest jeszcze za ma�a. Za to
pobzykiwa�a im
jak�� weso�� piosenk�.
I dziwna rzecz� Cho� nikomu nic na plecach nie wyros�o, to s�owo daj�, wr�cili
do domu
jak na skrzyd�ach
LOT
� Czy wiecie, co jest potrzebne do latania? � zapyta� Pan Kuleczka.
By� ciep�y poranek. Dzie� niedawno si� zacz�� i jeszcze wszystko mog�o si�
wydarzy�.
� Jejku, pewnie, �e wiemy! � zawo�a�a kaczka Katastrofa, podskakuj�c na ��ku. �
Przecie� ju� tyle razy sobie o tym m�wili�my!
I zrobi�a fiko�ka. Z tego wszystkiego zapomnia�a powiedzie�, co jest potrzebne
do latania.
� No, skrzyd�a � wtr�ci� pies Pype�.
Wygl�da� przez okno i pr�bowa� policzy� wszystkie ptaki, kt�re siedzia�y na
drzewie i
�wierka�y rado�nie. Za ka�dym razem, kiedy mu si� ju� prawie udawa�o, kt�ry� z
ptaszk�w
odlatywa� albo przylatywa�y dwa inne i Pype� musia� liczy� od nowa. Zaczyna� by�
troch�
z�y.
� Bzyk�Bzyk � zabzycza�a mucha Bzyk�Bzyk, pokazuj�c swoje niewielkie, ale
nadzwyczaj skuteczne skrzyde�ka.
� Skrzyd�a? Tak � potwierdzi� Pan Kuleczka. I doda� tajemniczo: �Ale
niekoniecznie.
� Jak to niekoniecznie?! � zawo�a�a Katastrofa i ze zdumienia stan�a na g�owie.
Pype� nagle pomy�la�, �e w�a�ciwie to wszystko jedno, ile ptaszk�w siedzi na
drzewie.
Zadowolony przesta� wygl�da� przez okno i powiedzia�:
� No tak, na przyk�ad rakieta nie ma skrzyde�, a lata!
� Rakieta! Zr�bmy rakiet�! Polecimy na Ksi�yc! � zawo�a�a Katastrofa.
Zeskoczy�a z
��ka i zacz�a biega� w t� i z powrotem, szybko jak rakieta.
Pan Kuleczka potar� czo�o i powiedzia� troch� zak�opotany:
� Hm, rzeczywi�cie chcia�em, �eby�my zrobili co� lataj�cego. Ale�
Wyszed� na chwil� z pokoju. Gdy wr�ci�, trzyma� w r�ku kilka cienkich d�ugich
drewienek
i kolorowy papier.
� Rakieta? Z tego? Niemo�liwe! � wo�a�a Katastrofa.
� A ja wiem � ucieszy� si� Pype�. � Zrobimy latawiec!
I rzeczywi�cie. Zaj�cie mieli a� do obiadu. Kleili, ci�li i przywi�zywali
sznurek. Latawiec
uda� im si� nadspodziewanie dobrze.
� Ale wielki! � powiedzia� Pype�. � Chyba taki jak ja!
� Ale ogon ma d�u�szy! � zawo�a�a zaraz Katastrofa. � I bardziej kolorowy ni�
tw�j!
Katastrofa zaraz, chcia�a puszcza� latawiec w domu, ale Pan Kuleczka
wyt�umaczy�, �e
latawiec, tak jak ptaki, potrzebuje wi�cej miejsca. Wi�c zaraz po obiedzie
pojechali
autobusem za miasto. Byli bardzo dumni. Wszyscy im si� przygl�dali. Nawet pan
kierowca.
Pan Kuleczka pokaza� Katastrofie i Pypciowi, jak trzyma� sznurek i w kt�r�
stron� trzeba
biec. Najpierw troch� si� k��cili, kto pierwszy b�dzie trzyma�, ale potem�
Biegali i biegali,
ale latawiec jako� nie bardzo chcia� wznie�� si� w powietrze. Nie pomog�o nawet
i to, �e
Bzyk�Bzyk lata�a ko�o niego i bzycza�a po swojemu zach�caj�co�
� A m�wi�am, �eby mu zrobi� skrzyd�a! � powiedzia�a Katastrofa, zdyszana i z�a.
�
Jakby mia� skrzyd�a, to na pewno by polecia�.
� A ja my�l�, �e on si� boi � powiedzia� Pype�. � Przecie� ma polecie� pierwszy
raz.
Pog�aska� latawiec, co� do niego zaszepta� i pobieg� jeszcze raz, mocno
trzymaj�c sznurek.
Latawiec zaszumia� ogonem i nagle zacz�� si� wznosi� coraz wy�ej i wy�ej�
� Hura! � zawo�ali wszyscy.
A gdy wracali do domu na kolacj�, Katastrofa powiedzia�a:
� To jednak mo�na lata� bez skrzyde�.
A Pype� doda�:
� Tylko potrzebny jest kto�, kto szybko biega i mocno trzyma sznurek!
PODRӯ
� Jedzie poci�g z daleka � bul, bul � na nikogo nie czeka � bul, bul� �
pod�piewywa�a
kaczka Katastrofa, bulgocz�c soczkiem jab�kowym. Jaki� czas temu odkry�a, �e
je�li dmucha
si� w rurk�, zanurzon� w soczku, rozlega si� mi�y bulgot.
� Katastrofciu � powiedzia� Pan Kuleczka � nie bulgocz tak, prosz�. To
nieelegancko.
� Gancko, gancko, elegancko � bul, bul � za�piewa�a Katastrofa.
Jechali poci�giem na wakacje. Ju� d�ugo: chyba z pi�tna�cie minut. Katastrofa
zd��y�a na
razie spr�bowa� jab�ka, cukierk�w, gumy i chips�w. Teraz zachcia�o jej si� pi�,
wi�c Pan
Kuleczka pi�ty raz si�ga� do koszyka z zapasami. Ca�e szcz�cie, �e w przedziale
byli sami,
bo Pan Kuleczka wiedzia� z do�wiadczenia, �e nie wszyscy lubi� takie �ywe i
g�odne
kaczuszki.
Pies Pype� patrzy� przez okno, a mucha Bzyk�Bzyk wci�� rozp�dza�a si� i odbija�a
od
szyby, bzycz�c z zadowoleniem.
� Daleko jeszcze? � zapyta�a Katastrofa.
Pan Kuleczka chrz�kn��. Nie wiedzia�, co powiedzie�.
� Daleko � zdecydowa� si� wreszcie. � Ale bli�ej, ni� by�o.
Katastrofa przez chwil� zastanawia�a si� nad t� odpowiedzi�.
� Aha � powiedzia�a w ko�cu.
Mo�e chcia�a co� jeszcze doda�, ale Pype� w�a�nie zawo�a�:
� A ja widz� krow�!
Katastrofa podskoczy�a do szyby i odbi�a si� od niej jak Bzyk�Bzyk. Zd��y�a
zobaczy�
dwie nogi i ogon. Krowa znikn�a.
� Mog�e� powiedzie� wcze�niej! � obrazi�a si� Katastrofa.
� Powiedzia�em od razu � t�umaczy� Pype� � ale tu jest inaczej� W domu mo�na
sobie ogl�da� drzewo za oknem przez ca�y dzie�, a tutaj widok strasznie szybko
si� zmienia.
� Ojej � przerwa�a mu Katastrofa � bociany! Rzeczywi�cie, teraz wida� by�o
zielon�
��k� i bia�o�czerwone ptaki. Jeden z nich lecia� przez chwil� tu� przy poci�gu.
� On nam macha! � wo�a�a Katastrofa i te� zamacha�a swoimi male�kimi
skrzyde�kami.
� Hurra!
Bocian znikn�� i pojawi�y si� domki z czerwonymi dachami.
� Jak by�em ma�y, mia�em kolejk� elektryczn� i takie same malutkie domki �
przypomnia� sobie Pan Kuleczka. I opowiedzia� im, jak jego poci�g je�dzi� w
ma�ym tunelu,
zatrzymywa� si� na ma�ej stacji i mija� ma�e szlabany.
Potem jechali obok drogi i �ciga� si� z nimi jaki� samoch�d, a oni krzyczeli do
maszynisty:
� Szybciej, panie maszynisto!
Potem si� okaza�o, �e samoch�d musi si� zatrzyma� przed prawdziwym du�ym
szlabanem,
a oni nie musz�, wi�c skakali z rado�ci, �e wygrali wy�cig. Potem by�o stado
koni, potem
wielka maszyna na polu, potem p�ot ca�y w jakich� napisach (ale Pan Kuleczka nie
zd��y� im
ich przeczyta�), potem macha�y im dzieci� A potem Pan Kuleczka zacz�� zdejmowa�
z p�ki
walizk� i powiedzia�, �e trzeba wysiada�.
� Jak to?! � krzycza�a Katastrofa. � Przecie� dopiero wsiedli�my!
� Nie! � bzycza�a Bzyk�Bzyk. � Nie, nie!
� Zosta�my jeszcze troch� � prosi� Pype�.
Pan Kuleczka nie da� si� przekona�. Wi�c kiedy w ko�cu wyszli i stali ju� na
peronie,
Katastrofa zmarszczy�a czo�o i powiedzia�a:
� Ale musi pan obieca�, �e z powrotem pojedziemy dalej!
WPADKA
Pan Kuleczka, kaczka Katastrofa i pies Pype� stali nad rzek� i wpatrywali si� w
wod�.
Mucha Bzyk�Bzyk lata�a przy nich i pr�bowa�a bawi� si� w berka z nowo poznan�
wa�k�.
Wa�ka najwyra�niej nie chcia�a.
� Woda jest jak lustro � powiedzia� Pype�. � Zobacz, jak wszystko si� w niej
odbija:
drzewa, trzciny i my. Nawet ta ma�a wa�ka�
� Jak zepsute lustro! � zawo�a�a Katastrofa, a� trzciny si� zachwia�y, a wa�ka
unios�a si�
i odlecia�a w nieznanym kierunku. � W lustrze wida� wyra�nie, a tu wszystko jest
jakie�
takie zamazane, jakby kto� malowa�, ale mu si� r�ka trz�s�a!
Bzyk�Bzyk spr�bowa�a si� bawi� w berka sama. To nie by�o to.
� Rzeka p�ynie � wyja�ni� Pan Kuleczka � a w dodatku marszczy j� wiatr. To
dlatego
wida� wszystko, hm� niejasno.
� Lustro nigdy si� nie marszczy � zauwa�y� Pype�.
� Najwy�ej si� dzieli � doda�a Katastrofa, kt�ra co� wiedzia�a na ten temat.
Pomilczeli chwil�, a potem wr�cili na koc. Bzyk�Bzyk bzycza�a cicho, znu�ona
berkiem.
Pan Kuleczka wyj�� z koszyka r�ne smaczne rzeczy. Pili wod� mineraln� i jedli
kanapki, a�
zosta�y same okruszki. Okruszkami zaj�y si� mr�wki.
� A w�a�ciwie � powiedzia�a nagle Katastrofa � dlaczego rzeka ci�gle si� rusza?
Pan Kuleczka pomy�la� chwil�.
� My�l�, �e chce dotrze� jak najdalej i sprawdzi�, co tam jest � odpowiedzia� w
ko�cu.
� Jak ta wa�ka, z kt�r� bawi�a si� Bzyk�Bzyk � doda� Pype�.
� Bzyk�Bzyk � potwierdzi�a Bzyk�Bzyk.
� No, niezupe�nie � powiedzia� Pan Kuleczka. � Gdzie polecia�a wa�ka, nie
wiadomo.
A rzeka � wiadomo: wpada do innej rzeki, potem do jeszcze innej, a na koniec do
morza.
Wszyscy pokiwali g�owami.
� Czy jest jeszcze woda? � spyta� Pype� troch� nie na temat.
Pan Kuleczka zajrza� do koszyka.
� Nie ma � odpowiedzia� po kr�tkim poszukiwaniu.
� Pi� mi si� chce � wyzna� Pype� i zajrza� do koszyka z drugiej strony. Nic nie
zobaczy�,
wi�c spr�bowa� si� na niego wdrapa�. Co� zaskrzypia�o i mign�o. Kto� zawo�a�
�oj!�.
Wszyscy spojrzeli w tamt� stron�. Koszyk sta�. Pype� znikn��. Po chwili rozleg�y
si� szelesty
i z koszyka wyjrza�a g�owa. G�owa Pypcia.
� Hi, hi! � ucieszy�a si� Katastrofa. � Rzeki wpadaj� do morza, a Pypcie�
� �wpadaj� do koszyka � doko�czy� ponurym g�osem Pype�. � To wcale nie jest
�miesz�
Nagle przerwa� i zanurkowa� w koszu. Kiedy zn�w si� wynurzy�, trzyma� ma��
buteleczk�
z wod�.
� Musia�a si� schowa�! � zamrucza� rado�nie � Gdybym tu nie� hmm� wszed�,
nigdy bym jej nie znalaz�.
� No, widzisz! � zawo�a�a Katastrofa. � Gdyby rzeki nie wpada�y do morza, morze
by
wysch�o. A gdyby Pypcie nie wpada�y do koszyka, Pypcie by wysch�y! Ja sobie od
razu
pomy�la�am, �e jak Pypcie wpadaj� do koszyka, to musi by� po co�!
Pan Kuleczka przytuli� ich oboje.
� Oczywi�cie. Wszystko jest po co� � powiedzia�.
A Pype� doda�, wychylaj�c si� z koszyka:
� Tylko nie zawsze od razu wiadomo po co.
MRUCZANKA
Pan Kuleczka, kaczka Katastrofa, pies Pype� i mucha Bzyk�Bzyk byli w lesie.
Takim
prawdziwym, gdzie drzewa s� grube i wysokie, pod nogami mo�na zobaczy� poziomk�
albo
jagod�, a w krzakach spotka� krasnoludka albo nawet dzika.
� Mru�mru�mru, mru�mru�mru � mrucza�a kaczka Katastrofa. Na wszelki wypadek,
�eby odstraszy� dzika, je�liby si� akurat jaki� chowa� w pobli�u. A krasnoludek
� my�la�a �
na pewno by si� takiej mruczanki nie przestraszy�.
Wok� szumia�o i �piewa�o. Szumia�y drzewa, a �piewa�y najprawdopodobniej ptaki.
Ale
mog�o by� te� odwrotnie, bo wida� by�o tylko drzewa, a ptak�w ani troch�. Tak
rozmy�la�
Pype�. Z do�wiadczenia jednak wiedzia�, �e �piewaj� w�a�nie ptaki. Drzewa
w�a�ciwie nic nie
robi�. Tylko rosn�. No i szumi�, ale tylko wtedy, gdy jest wiatr. Gdy wiatru nie
ma, nie
szumi�.
� A wiatr potrafi szumie� bez drzew � powiedzia� g�o�no Pype�. � I to tak, �e
uszy
furkocz�.
� Co? � zdziwi�a si� Katastrofa i a� przesta�a mrucze�.
Pype� spojrza� na ni� troch� nieprzytomnie. Potem spojrza� uwa�niej i
powiedzia�:
� Ojej, dlaczego jeste� w kropki?
� Kropki? � zdziwi�a si� jeszcze bardziej Katastrofa.
Ale kiedy popatrzy�a po sobie, zobaczy�a, �e rzeczywi�cie ma na sobie mn�stwo
ma�ych,
czarnych kropek.
� Ojej � powiedzia�a tym razem Katastrofa. A potem doda�a: � Ojej, ojej! One si�
ruszaj�!
I podskoczy�a w g�r�, jakby nie by�a kaczuszk�, tylko kangurem, i to na
spr�ynce.
Macha�a przy tym z ca�ych si� skrzyde�kami, podnosi�a to jedn�, to drug� n�k�,
i wo�a�a:
� Mru�mru�mru!
Pan Kuleczka za bardzo grubym drzewem pokazywa� w tym czasie muszce Bzyk�Bzyk
r�ne rodzaje mchu, cierpliwie znosz�c nieustanne �Nie!�. Gdy us�ysza� dziwne
odg�osy,
wyjrza� zza drzewa i otworzy� szeroko oczy. Najbardziej zdziwi�o go, �e
Katastrofa tak
g�o�no mruczy. Ruszy� w jej kierunku, ale Bzyk�Bzyk by�a szybsza. Z wielkim
bzykiem
zacz�a gania� kropki, kt�re ucieka�y z Katastrofy.
Katastrofa przesta�a macha�, bo si� ba�a, �e trafi Bzyk�Bzyk. Powtarza�a tylko
nieustannie:
� Mru�mru�mru!
Pype� biega� naoko�o niej. Uwa�a�, �e w tak trudnej sytuacji powinien co� robi�.
Nie
chcia�, �eby mu si� w g�owie zakr�ci�o, wi�c co jaki� czas zawraca� i p�dzi� w
drug� stron�.
Pan Kuleczka dobieg� w ko�cu nieco zasapany i ku zdumieniu Pypcia, dysz�c
zamrucza�:
� Mr�hu�hu�
A Katastrofa krzykn�a wreszcie pe�nym g�osem:
� No w�a�nie! Przecie� m�wi� wam wyra�nie, �e mr�wki mnie oblaz�y!
Wsp�lnymi si�ami jako� uda�o im si� po�egna� z mr�wkami. Potem chcieli pom�c
odbudowywa� mrowisko, na kt�rym � jak si� okaza�o � niechc�cy usiad�a
Katastrofa. Ale
Pan Kuleczka im wyt�umaczy�, �e mr�wki same sobie z tym lepiej poradz�.
� Wiecie co? � powiedzia�a Katastrofa. � Tylko ju� lepiej nie mruczmy w lesie.
Bo jak
ja mrucza�am, to one na pewno pomy�la�y, �e ja je wo�am, i dlatego do mnie
przysz�y.
Wi�c wracaj�c, pod�piewywali tylko �lalala�. Na wszelki wypadek cichutko. Bo kto
wie,
czy w takim du�ym lesie nie mieszka na przyk�ad lalalampart?
SKARB
� Hyc, hyc! Hyc, hyc! � pod�piewywa�a kaczka Katastrofa, skacz�c po chodniku.
Pr�bowa�a tak skaka�, �eby nie nadepn�� na linie i prawie zawsze jej si�
udawa�o. A jak si�
nie uda�o, to szybko przesuwa�a nog�, �eby si� jednak uda�o.
� Bzyk�Bzyk! � bzycza�a z Katastrof� mucha Bzyk�Bzyk.
�piewa�y ptaki, pachnia�a mokra ziemia, a s�o�ce mocno �wieci�o. Ca�y �wiat
wydawa� si�
bardziej kolorowy ni� naprawd�. A mo�e teraz w�a�nie by� taki kolorowy jak
naprawd�?
Pies Pype� szed� szybciej ni� zwykle i macha� uszami. Udawa�, �e straszy wr�ble.
Wr�ble
udawa�y, �e si� boj� i odlatywa�y troch� dalej. I Pype�, i wr�ble byli
zadowoleni z tego
udawania.
� Wiecie co? � powiedzia� Pan Kuleczka. � A mo�e poszukamy skarb�w?
� Taaak! � zawo�ali wszyscy, a� wr�ble przestraszy�y si� naprawd� i odlecia�y na
dobre.
Przez chwil� szli, rozgl�daj�c si� uwa�nie doko�a.
� Eeee tam! � zawo�a�a nagle Katastrofa. � Przecie� nic nie znajdziemy! W
mie�cie nie
ma skarb�w!
� Tak � popar� j� niespodziewanie Pype�. � Pami�tam! Skarby s� w lesie, pod
kwiatem
paproci. I on kwitnie raz w roku.
Katastrofa przeskoczy�a kolejn� lini�.
� A jeszcze lepsze to s� na wyspie! � doda�a szybko. � Takiej z piratami!
� Bzyk�Bzyk! � zabzycza�a Bzyk�Bzyk, jakby pirat ostrzy� swoj� bardzo pirack�
szabl�.
� W�krz�yni�al�bo�na�wet�w�kil�ku! � wydysza�a Katastrofa, nie przerywaj�c
skok�w.
� No, skrzyni chyba nie znajdziemy� � powiedzia� Pan Kuleczka. � Zim�, owszem,
si� zdarzaj�, ale tylko z piaskiem.
Wtedy w�a�nie Katastrofa zawo�a�a g�o�no i wyra�nie:
� Oj! � i stan�a jak wryta, pokazuj�c jaki� niewielki przedmiot na linii, kt�r�
w�a�nie
mia�a przeskoczy�. � Skarb!
Wszyscy si� pochylili. Nie by�a to co prawda skrzynia, tylko�
� Portfel � powiedzia� Pan Kuleczka takim tonem, jakby si� czym� martwi�.
� Hurra! � zawo�a�a Katastrofa, podskakuj�c naoko�o portfela. � Znale�li�my
skarb!
Uda�o si�! Znale�li�my!
Pan Kuleczka tymczasem rozgl�da� si� po ulicy.
� My znale�li�my � powiedzia� powoli Pype� � to znaczy, �e kto� musia� zgubi�
Katastrofa przesta�a skaka�. Ale tylko na chwil�.
� Wiem! � zawo�a�a, znowu skacz�c. � Piraci! Nowocze�ni. Tacy, co nie chowaj�
skarb�w w skrzyniach, tylko w portfelach!
Pan Kuleczka zajrza� do portfela i pokr�ci� g�ow�:
� Co� mi to nie wygl�da na piracki portfel � powiedzia�. � Za ma�o wypchany.
Chod�cie, szukamy dalej.
� Bardziej wypchanego portfela? � zdziwi�a si� Katastrofa.
� Nie � wyja�ni� Pan Kuleczka � tym razem w�a�ciciela.
Nie szukali d�ugo. Tu� za rogiem zobaczyli starsz� pani�, kt�ra sz�a, patrz�c
uwa�nie pod
nogi. Wygl�da�a na zmartwion�.
� Czy co� si� sta�o? � upewni� si� Pan Kuleczka.
� Oj � machn�a r�k� starsza pani � sta�o si�, i owszem. Zgubi�am portfel.
I zanim Pan Kuleczka zd��y� cokolwiek powiedzie�, doda�a:
� I nawet, wie pan, nie chodzi mi o pieni�dze, ale mia�am tam tak� bardzo star�
fotografi�
mojej mamy. To by� dla mnie prawdziwy skarb.
Pype� z Katastrof� spojrzeli po sobie i zawo�ali:
� A my go znale�li�my!
� Tylko my�leli�my, �e pani jest piratem � doda�a ciszej Katastrofa.
Starsza pani wpatrywa�a si� w portfel. Potem wyj�a z niego czarno�bia��
fotografi�
ma�ej dziewczynki i pokazywa�a j� wszystkim, nawet Bzyk�Bzyk. Na koniec
zaprosi�a ich na
lody.
A kiedy si� ju� �egnali, powiedzia�a do Pana Kuleczki:
� Wspania�e ma pan te zwierzaki! To prawdziwy skarb!
WINDA
� Kt�re to pi�tro? � zapyta� pies Pype�.
� Si�dme � odpowiedzia� nieco zasapany Pan Kuleczka zza kwiat�w. � Ale nie martw
si� � doda� � pojedziemy wind�.
Pype� dopiero teraz zacz�� si� martwi�. W zasadzie lubi� r�ne wynalazki, ale
nie
wszystkie.
� Hura! � zawo�a�a kaczka Katastrofa. � Wind�! Gdyby�my w domu mieli wind�,
ci�gle bym je�dzi�a. W g�r� i w d�, w g�r� i w d�! Fantastycznie! To prawie
tak, jakby si�
lata�o.
� Bzyk�Bzyk � potwierdzi�a mucha Bzyk�Bzyk, kt�ra najlepiej zna�a si� na
lataniu.
Szli z wizyt�. W�a�ciwie to najpierw szli, potem jechali autobusem, potem znowu
szli, a
teraz stali i czekali na wind�
� A nie lepiej by�oby p�j�� schodami? � zapyta� Pype�.
� Schodami? � zdziwi�a si� Katastrofa. � Schodami to sobie mo�emy chodzi�
wsz�dzie. To znaczy wsz�dzie, gdzie s� schody! A wind� nie! Jedziemy wind�!
� Bzyk�Bzyk � potwierdzi�a stanowczo Bzyk�Bzyk.
� No, wiesz � zacz�� t�umaczy� Pypciowi Pan Kuleczka � to jest wysoko. Nogi by
was
bola�y.
� W�a�nie! � zawo�a�a Katastrofa. � Bardzo by mnie bola�y. W�a�ciwie to ju� mnie
bol�. Oj, oj. I Bzyk�Bzyk te�!
Bzyk�Bzyk zabzycza�a sm�tnie, cho� Pype� wiedzia�, �e mog� j� bole� najwy�ej
skrzyde�ka, bo bez przerwy nimi macha�a.
� No tak � pr�bowa� jeszcze walczy� Pype� � ale s�yszeli�cie kiedy�, �eby schody
si�
zepsu�y?
� Nie � zdziwi�a si� Katastrofa.
� A windy tak! � powiedzia� triumfuj�co Pype�. � Ta te� na pewno si� zepsu�a.
Widzisz � w og�le nie przyje�
Przerwa�, bo za metalowymi drzwiami zjecha�a najpierw d�uga gruba lina, a potem
ma�y
o�wietlony pokoik. Wszyscy do niego weszli, a Pan Kuleczka cicho zamkn�� drzwi.
� Jedziemy! � zawo�a�a Katastrofa.
� Co� ty, przecie� stoimy � zauwa�y� sm�tnie Pype�. � Zepsu�a si�. M�wi�em.
Idziemy.
� Winda dzia�a � wyt�umaczy� Pan Kuleczka. � Tylko trzeba jej powiedzie�, na
kt�re
pi�tro ma jecha�.
� Na si�dme, windo, na si�dme! � podskoczy�a Katastrofa. � Ale m�dra winda!
Ruszy�a!
� To ty si� ruszasz � wymrucza� Pype�. � Winda stoi. Zepsu�a si�. M�wi�em.
� Dzia�a � powt�rzy� Pan Kuleczka � tylko �eby zrozumia�a, gdzie ma jecha�,
trzeba
nacisn�� ten bia�y guziczek.
Katastrofa i Bzyk�Bzyk bardzo chcia�y nacisn�� guziczek, ale Bzyk�Bzyk nie mia�a
tyle
si�y, a Katastrofa trzyma�a prezent. Wi�c Pan Kuleczka podni�s� Pypcia. Pype�
by� dumny, bo
pami�ta�, jak wygl�da �siedem� i wiedzia�, kt�ry guzik nacisn��.
Winda drgn�a i ruszy�a w g�r�.
� Hura! � zawo�a�a Katastrofa.
� Bzyk�Bzyk � zabzycza�a Bzyk�Bzyk.
Nawet Pype� zamacha� ogonkiem. A winda� stan�a.
� Oj, oj! � zmartwi�a si� Katastrofa.
� Zepsu�a si�. M�wi�em, �eby si� jeszcze nie cieszy� � powiedzia� Pype�, cho�
nikt nie
pami�ta�, �eby tak m�wi�.
� Chyba wiem, co si� sta�o � stwierdzi� Pan Kuleczka.
Docisn�� drzwi i winda ruszy�a.
� Machn��e� ogonkiem tak, �e drzwi si� uchyli�y � wyja�ni� Pan Kuleczka. � A
wtedy
winda staje.
� Aha � zamy�li� si� Pype�. � Jednak mia�em racj�. Z windami trzeba ostro�nie.
Nawet
jak si� ju� jedzie, lepiej si� za bardzo nie cieszy�.
A gdy winda zatrzyma�a si� wreszcie na si�dmym pi�trze, doda�:
� No, chyba �e si� nie ma ogonka!
BEZSENNO��
By�o ciemno, ciep�o i cicho. Tylko zza uchylonego okna dochodzi� czasem
st�umiony szum
samochod�w. Pies Pype� przewraca� si� z boku na bok i pr�bowa� goni� sen. Much�
Bzyk�
Bzyk dawno ju� po�o�yli spa�. Kaczka Katastrofa pochrapywa�a weso�o. Tylko on
wci�� nie
m�g� zasn��. Rozmy�la�.
� Co by by�o, gdyby tak wszyscy nigdy, ale to nigdy nie spali�? � mrucza� do
siebie.
� Mo�na by si� d�u�ej bawi� Nie trzeba by by�o przebiera� si� na noc� Ani my�
przed
snem�
Troch� si� rozmarzy�, ale nagle zawstydzi� � jakby kto� m�g� pods�ucha� jego
my�li.
Zaraz wi�c doda�:
� I o ile wi�cej rzeczy mo�na by zrobi� ni� teraz� � Rozejrza� si�. � Ze dwa
razy
wi�cej ��ek, szafek, lampek, zabawek�
Wyobrazi� sobie dwa ��ka, dwie szafki z dwiema lampkami i dwie myszy Wisze,
�pi�ce z
jedn� Katastrof�.
Ale w�a�ciwie po co Katastrofie dwa ��ka? � pomy�la� i przewr�ci� si� na drugi
bok. �
Tylko biega�aby z jednego na drugie i z powrotem. I nie mog�a si� zdecydowa�, na
kt�rym si�
po�o�y�. Poza tym, gdzie by�my wstawili to drugie ��ko?
Daleko za oknem zatr�bi� samoch�d.
I dwa razy wi�cej samochod�w� � my�la� dalej Pype�. � Ju� i tak nie mieszcz� si�
na
ulicach i zajmuj� chodniki. Jakby ich by�o tak du�o, sta�yby chyba wsz�dzie � na
polach,
��kach, pla�ach, w ogr�dkach, na drzewach� Okropne! Brrr!
Zn�w zmieni� bok i spojrza� na drzewo za oknem. Na razie nie by�o tam �adnego
samochodu, tylko ciemnogranatowe li�cie na tle jasnogranatowego nieba. Spomi�dzy
nich
patrzy� na Pypcia ksi�yc, okr�g�y jak guzik, ale bez dziurek.
� A ksi�yc w nocy nie �pi � odkry� nagle Pype�. � I nikt mu nie ka�e�
Pozastanawia� si� chwil� nad tym, �e to niesprawiedliwe � jakby by� Katastrof�,
a nie
Pypciem. Ale Katastrofa spa�a, wi�c przynajmniej troszeczk� chcia� j� zast�pi�.
� Chrrr � zachrapa�a nagle g�o�niej Katastrofa. Musia�a poczu�, �e o niej
w�a�nie my�li.
� I jakby w nocy si� nie spa�o � odkry� nagle Pype� � to nikomu nie
przeszkadza�oby
chrapanie!
� Chrr! � potwierdzi�a Katastrofa.
Pype� odwr�ci� si� do �ciany.
Im bardziej goni si� sen, tym on bardziej ucieka � pomy�la� i popatrzy� na
cienie na
�cianie. Jeden z nich wygl�da� zupe�nie jak Pan Kuleczka�
Pype� wsta� i pocz�apa� do kuchni. Przy kuchennym stole Pan Kuleczka pisa� co�
w�r�d
roz�o�onych papier�w. Uni�s� wzrok i spojrza� nieprzytomnie na Pypcia.
� Nie mog� zasn�� � wymrucza� Pype�, cho� to w�a�ciwie by�o wida�.
Pan Kuleczka oprzytomnia� i od�o�y� d�ugopis. Chyba chcia� co� powiedzie�, ale
si�
rozmy�li�.
Pype� by� ju� w�a�ciwie ca�kiem du�y, ale teraz nikt go nie widzia�, wi�c jak za
bardzo
dawnych czas�w wskoczy� Panu Kuleczce na r�ce. Pan Kuleczka mocno go przytuli�,
zacz��
ko�ysa� i prosto do ucha cichutko za�piewa� mu ich star� ko�ysank�przytulank�,
o kt�rej
my�la�, �e ju� si� nigdy nie przyda� A oczom Pypcia nagle bardzo, bardzo
zachcia�o si�
zamkn��.
Pype� zd��y� jeszcze tylko pomy�le�:
� Ale jakby w nocy si� nie spa�o, to nie by�oby ko�ysanek�przytulanek.
U�miechn�� si� i przesta� goni� sen. A wtedy� sen dogoni� jego.
OKNA
Pies Pype� i kaczka Katastrofa siedzieli w fotelu i patrzyli w okno. Mucha Bzyk�
Bzyk
�azi�a po szybie. Byli sami. Robi�o si� ciemno, ale nikomu nie chcia�o si�
ruszy�, �eby zapali�
�wiat�o. Patrzyli na dalekie domy. Wydawa�y si� teraz niebieskie, cho� Pype�
pami�ta�, �e w
dzie� s� szare. Co jaki� czas na kt�rej� niebieskiej �cianie pojawia�a si� ��ta
plamka.
� Widocznie tam komu� chcia�o si� ruszy�, �eby zapali� �wiat�o � powiedzia�
Pype�.
� Co, co, co? � zapyta�a zdziwiona Katastrofa. Chyba na chwil� zasn�a.
� M�wi� o ��tych plamkach � wyt�umaczy� Pype�. � Jak si� pojawiaj�, to znaczy,
�e
kto� w tym pokoju zapali� �wiat�o.
� Mhy � kiwn�a g�ow� Katastrofa. � No to co?
� Wiesz � powiedzia� Pype� � jak tak siedz� i patrz� sobie na te malutkie ��te
plamki,
to nie mog� uwierzy�, �e wsz�dzie tam kto� jest� Dzieci, rodzice, babcie,
dziadkowie, psy�
� I kaczki� � wtr�ci�a szybko Katastrofa.
� No, nie wiem � zamy�li� si� Pype�.
� I myszy � doda�a wi�c Katastrofa i przytuli�a mysz� Wisz�.
� Bzy�bzyk � zabzycza�a Bzyk�Bzyk przy szybie.
� �i muchy � doko�czy� Pype�.
Chwil� milczeli, patrz�c w okno. �wiate� powoli przybywa�o.
� I mo�e kogo� z nich boli g�owa � odezwa� si� Pype�. � Albo przypali�a mu si�
zupa.
Albo czeka, �eby go kto� odwiedzi��
� Albo si� pok��ci� i teraz si� wstydzi � powiedzia�a Katastrofa. � Albo zepsu�
radio i
troch� boi si� przyzna�. Albo zgubi� klucz i nie mo�e si� dosta� do domu�
� No, nie � zaprotestowa� Pype� � jakby si� nie dosta�, toby si� nie zapali�o
�wiate�ko.
� W�a�nie! � zawo�a�a Katastrofa. � Widzisz, ile jest ciemnych okien?
� Bzyk�Bzyk � zabzycza�a Bzyk�Bzyk.
� �albo nie umie m�wi� i si� martwi, bo nikt go nie rozumie � dopowiedzia�
jeszcze
Pype�.
Znowu chwil� pomilczeli.
� Musimy co� zrobi�! � zawo�a�a nagle Katastrofa. � Nie mo�emy ich tak z tym
wszystkim zostawi�!
� Ale nas jest tak ma�o � powiedzia� Pype�. � A ich du�o�
� No� � zmartwi�a si� Katastrofa. � Ale �eby chocia� wiedzieli, �e ich widzimy,
�e
si� o nich martwimy i �e nie s� sami!
Przez chwil� pr�bowali co� wymy�li�. Sprawa nie by�a prosta.
� Wiem! � zawo�a� nagle Pype�. � Damy im znak. Przez okno!
Zeskoczy� z fotela, podbieg� do �ciany i zapali� �wiat�o. Zgasi�. A potem zn�w
zapali�. I
zn�w, i zn�w. Wpatrywali si� uwa�nie w okna dalekich dom�w. Nic si� nie dzia�o.
Co jaki�
czas na kt�rej� �cianie pojawia�o si� nowe �wiate�ko. Rzadziej kt�re� gas�o.
Pype� pstryka�, a
pok�j na zmian� rozja�nia� si� i ciemnia�.
� Bzyk�Bzyk! � zabzycza�a nagle gwa�townie Bzyk�Bzyk.
Ona zobaczy�a pierwsza. Katastrofa i Pype� zaraz potem. Jedno z dalekich
�wiate�ek
zgas�o na chwil�, potem zn�w si� zapali�o, zn�w zgas�o, i zn�w�.
� Hura! � zawo�a�a Katastrofa. � Zobaczyli nas! Wiedz�, �e nie s� sami! Hura!
I odta�czy�a z Pypciem radosny taniec na �rodku pokoju.
� I wiesz, co jeszcze? � zapyta� po chwili zdyszany Pype�. � My te� nie jeste�my
sami!
Nawet jak nie ma Pana Kuleczki. Wystarczy spojrze� przez okno.