5592
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 5592 |
Rozszerzenie: |
5592 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 5592 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 5592 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
5592 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
James Stevens-Arce
Sceny ma��e�skie z przysz�o�ci
Teraz
- No... w�a�ciwie... przegrali�my i ju� - m�wi Bub,
j�kaj�c si� troch�, a� wreszcie przypomina sobie zwrot, kt�ry
doskonale pasuje do sytuacji i pozwala spojrze� na wydarzenia z
w�a�ciwej perspektywy: - Znaczy si�... A co tam, no nie?
C�, nikt nigdy nie m�g� mu zarzuci�, �e jest nadmiernie
wygadany. Wstrzymuje oddech i czeka na reakcj� Kate.
Milczenie Kate jest jak ci�cie skalpelem. Kate go
nienawidzi.
- Chodzi mi o to, �e w�a�ciwie niczego nie stracili�my.
Tyle �e... Tyle �e niczego nie wygrali�my.
Ruch na obwodnicy wok� Minneapolis jest jeszcze wi�kszy
ni� zazwyczaj. �limaaaaaaczy si�. Ci������gnie. Wleeeeeecze.
Samochodowa klaustrofobia? Prosz� bardzo. Dmuchawa
zdezelowanego hyundaia passe t�oczy do kabiny lodowate
powietrze; zaci�ni�te na kierownicy palce Buba sztywniej� z
zimna.
- To przecie� tylko gra - m�wi, po raz kolejny zdejmuj�c
nog� z peda�u gazu. - Cholerna, g�upia gra.
Wie co� na ten temat. Jest przecie� sportowcem - no, by�ym
sportowcem, kt�rego smuk�e, umi�nione cia�o doprowadza�o
kiedy� Kate do szale�stwa - i uwa�a si� za autorytet w
dziedzinie wygrywania i przegrywania. Czasem ty ze�resz
nied�wiedzia, czasem on ze�re ciebie, mawia� trener Keegan.
Dzisiaj odegrali rol� karmy dla nied�wiedzi.
Bierze g��boki wdech.
- Wiem, jak mo�emy zarobi� pieni�dze. Du�o pieni�dzy.
Kate nie zwraca na niego uwagi. Jaki� wspania�y plan
obmy�li tym razem?
- Mo�emy machn�� dziecko. Zrobi� skrobank�. Sprzeda� p��d.
Wyrzuca z siebie s�owa mrukliwym, niemal gniewnym tonem i
w ten spos�b prowokuje Kate do odpowiedzi.
- To nielegalne.
- Jasne, �e nielegalne. - W jego g�osie rozbrzmiewa
nuta urazy. Czy ona uwa�a go za g�upca? - W�a�nie dlatego mo�na
na tym zarobi� mn�stwo forsy. Mam kumpla, kt�ry zna pewnego
faceta. Wszystko za�atwi.
Kate odsuwa si� od niego najdalej, jak mo�e, przyciska si�
do drzwi. Nic nie m�wi. Nie patrzy na niego. Oddycha szybko
przez nos i mruga raptownie. I znowu.
Rok temu
Szeroko otwartymi oczami wpatrywa�a si� w krew wyp�ywaj�c�
z ran na przegubach. Ci�cia by�y zaskakuj�co g��bokie; pewnie
dlatego, �e skalpel jest znacznie ostrzejszy od brzytwy. Co
dziwne, bola�o mniej ni� si� spodziewa�a. Du�o mniej ni� przy
poronieniu... Nie, o tym nawet nie chcia�a my�le�. Powiedzmy,
co� takiego jak przy zadrapaniu kolana, a B�g jeden wie, �e
zazna�a w nadmiarze tej w�tpliwej przyjemno�ci, kiedy jako ma�a
dziewczynka je�dzi�a z ojcem na rowerowe wycieczki po g�rach.
Jutro b�dzie lepiej ni� dzisiaj. Jej ojciec naprawd� w to
wierzy�. Wielkie ameryka�skie nadzieje przeniesione w paskudne
czasy. Ca�kowity bezsens. Przysz�o�� rozpad�a si� na kawa�ki,
zanim jeszcze zd��y�a nabra� jakiego� kszta�tu. Mi�dzy innymi
dlatego w�a�nie le�a�a teraz zwini�ta w k��bek w kabinie
prysznicowej, �eby jej krew mog�a sp�ywa� prosto do
kanalizacji. Ma�y anio�ek tatusia niczego nie pobrudzi.
Wystarczy w��czy� prysznic i sp�uka� �lad po ciemnoczerwonym
strumyku �ycia. W�tpliwe, czy cho�by wspomn� o niej w
wiadomo�ciach.
A w�a�ciwie, czemu mieliby cokolwiek m�wi�? Kogo
obchodzi�o, czy Kate Slade pope�ni�a samob�jstwo, czy nie? Jej
ojciec nie �y� - jego zamarzni�te zw�oki w rozprutym
kombinezonie spoczywa�y od lat na dole skalnej szczeliny w
ksi�ycowych Karpatach. Jej matka jakby nie �y�a - nie mog�a
pogodzi� si� z nieszcz�ciem, wi�c dosta�a wariackie papiery i
trafi�a do pa�stwowego zak�adu dla psychicznie chorych. A jej
m��... C�, Bub nie mia� poj�cia, kim naprawd� jest Kate Slade
ani do czego jest zdolna.
Zawsze pragn�a trafi� do telewizji w charakterze
zwyci�zczyni teleturnieju. To by�o jej wielkie dzieci�ce
marzenie. W teleturniejach najbardziej podoba�o jej si� to, �e
mo�na by�o tam wygra� dos�ownie wszystko: skandynawskie zastawy
sto�owe, japo�ski pojazd rekreacyjny, bezp�atn� operacj�
plastyczn� w Brazylii, weekend w Himalajach, stert� starych,
dobrych, ameryka�skich pieni�dzy. Wygrywaj�c, znajdowa�e� si�
przez chwil� blisko nieba; B�g wyci�ga� palec, by wskaza� twoje
nazwisko na obracaj�cym si� bezustannie kole fortuny.
Jej ulubionym teleturniejem by� KOSZ PE�EN NIESPODZIANEK.
Co prawda, przebierali ci� w ohydny str�j i kazali robi� r�ne
upokarzaj�ce rzeczy, ale za to w finale mog�e� wygra� par�
milion�w dolar�w! Wystarczy�o wskaza� w�a�ciwy spo�r�d trzech
koszy. Zastan�w si�, wybierz... i wszystko twoje! Najpierw
niesamowity dreszcz emocji, potem cudowne uczucie triumfu, a
nast�pnie wspania�e, bezproblemowe �ycie.
Bo�e, ale� by si� jej przyda� taki kopniak w g�r�!
Dotychczas na drodze �yciowej spotka�y j� same nieszcz�cia,
i wreszcie, dok�adnie na odwr�t ni� ojciec, nabra�a przekonania,
�e �ycie cuchnie.
Teraz
Bub poci�ga nosem. Co tak �mierdzi? Czy�by do kabiny ich
paliwo�ernego dinozaura przedostawa� si� tlenek w�gla?
Przyda�by si� nowy samoch�d. Lepszy. Najlepiej na baterie
s�oneczne. Na przyk�ad jeep solarian albo humvee photoglide.
Ale za co go kupi�? Przecie� nie maj� pieni�dzy. Zaliczka,
jak� dosta� po podpisaniu kontraktu z Sao Paulo, znikn�a bez
�ladu, podobnie jak ca�kiem spora sumka przekazana przez firm�
ubezpieczeniow� po �mierci ojca Kate. S� zad�u�eni po uszy.
Ki diabe� podsun�� mu pomys�, �e w Dead Lake w stanie
Minnesota mo�na zarobi� na �ycie prowadz�c kiosk z kuba�skim
�arciem na wynos? Kate od pocz�tku mia�a z�e przeczucia - i
s�usznie, jak si� okaza�o. Po "Zatoce �wi�" zostali praktycznie
bez centa przy duszy.
- W�a�ciwie... eee... Nie ma tego z�ego, co by na dobre
nie wysz�o - m�wi Bub. - Przegrali�my w teleturnieju, ale
przecie� mo�emy jeszcze zwyci�y� w grze zwanej �yciem.
Dlaczego wszystko, co powie, nawet zas�yszane w telewizji
albo od ludzi opinie, brzmi jak beznadziejne pieprzenie? Bub
ponownie wci�ga badawczo powietrze; cholera, to naprawd� tlenek
w�gla! Opuszcza troch� szyb�, mimo �e na zewn�trz jest
potwornie zimno. Lodowate powietrze k�sa go w policzek, ale
jednocze�nie rozja�nia umys�.
- Kochanie, prosz� ci�, powiedz co�! G�upio si� czuj�,
kiedy tak gadam do siebie.
Cztery lata temu
- Och, ty g�upolu! - szepn�a z niesko�czenie wielkim
smutkiem. Srebrzysta plama ksi�ycowego blasku wydobywa�a z
ciemno�ci jej delikatn� twarz. - Przecie� to dla ciebie!
Zostawi�am to dla ciebie...
- Nie chc� dziewicy - wymamrota� ponownie Bub.
Mia� zaledwie siedemna�cie lat i te� nigdy tego nie robi�.
Bub Bocigalupi, prawiczek. Co wiedzia� o seksie? A czego m�g�
si� dowiedzie� nie maj�c ojca, kt�ry wprowadzi�by go w tajniki
dojrza�ego �ycia, kt�ry wyja�ni�by, co powinni ze sob� robi�
kobieta i m�czyzna? Biblia nakazywa�a rozmna�a� si� i czyni�
sobie Ziemi� poddan�, ale katecheci wbili mu do g�owy, �e musi
za wszelk� cen� zachowa� czysto�� cia�a i umys�u. Przesycona
hormonami krew kipia�a mu w �y�ach, lecz by� tylko
wystraszonym, zdezorientowanym ch�opcem, potrzebuj�cym kogo�
do�wiadczonego, kto by nim pokierowa�.
Kate by�a sporo starsza, bo w�a�nie sko�czy�a
dziewi�tna�cie lat. Wygl�da�a jak dojrza�a kobieta, wi�c
przypuszcza�, i� wie o tych sprawach znacznie wi�cej od niego;
tymczasem okaza�o si�, �e jest r�wnie niedo�wiadczona.
Jedno by�o pewne: ten pierwszy raz wygl�da� zupe�nie inaczej
ni� w jego fantazjach.
- Nie chc� dziewicy - powt�rzy� na wypadek, gdyby nie
zrozumia�a.
Zsun�a si� z niego, ubra�a i wysz�a. W chwili, gdy
otworzy�y si� przed ni� drzwi modu�u sypialnego, owion�� go
podmuch g�o�nej muzyki i gwar rozbawionych g�os�w. Zaraz potem
znowu zapad�a cisza. Le�a� nieruchomo na wznak, wpatrzony w
zimowy ksi�yc w pe�ni, wisz�cy za oknem niczym wielki ��ty
balon.
Ojciec Kate by� tam, w g�rze. Nale�a� do ekipy wznosz�cej
Galileo, pierwsze ksi�ycowe osiedle. Kate cz�sto opowiada�a o
rodzicach. Wielki Kurt Slade i ma�a, s�odka Meg. W
przeciwie�stwie do niego, Kate urodzi�a si� w szcz�liwej
rodzinie. Bub nic nie wiedzia� o swoim nieobecnym starym - mo�e
z wyj�tkiem tego, �e by� do niego bardzo podobny, co szalenie
irytowa�o jego matk� i czemu dawa�a niekiedy wyraz w do��
gwa�towny spos�b. Nie zale�a�o mu, �eby si� dowiedzie�. Nie
mo�na zbyt d�ugo zaprz�ta� sobie czym� g�owy, bo to prowadzi do
op�akanych skutk�w. Rzeczy ulegaj� zniszczeniu, ludzie
przychodz� i odchodz�, nic nie trwa wiecznie. Dla w�asnego
dobra powiniene� zachowa� dystans. Nie anga�owa� si�. By� ponad
wszystko.
Gapi� si� w sufit, staraj�c si� nie mruga�. Kiedy zamyka�
oczy, odnosi� wra�enie, �e ��ko zaczyna obraca� si�, najpierw
powoli, potem coraz pr�dzej i pr�dzej, a� wreszcie porywa je
ogromny wir i wci�ga w g��b Ziemi. Nie mia� na sobie ubrania,
ale by�o mu cholernie duszno i gor�co.
Gdyby tak m�g� zapomnie� o tera�niejszo�ci... Przysz�o��
zapowiada�a si� wspaniale. Najpierw studia, oczywi�cie dzi�ki
stypendium, ale z tym akurat nie powinno by� �adnego problemu;
b�d� co b�d�, by� jednym z najlepszych cofni�tych �rodkowych,
jakich mo�na spotka� na parkietach, wschodz�c� gwiazd� bij�cej
wszelkie rekordy popularno�ci dyscypliny sportu b�d�cej
nast�pczyni� gry, kt�ra w ubieg�ym stuleciu przyci�ga�a przed
ekrany telewizor�w setki milion�w kibic�w na ca�ym �wiecie.
Pi�kne dziewczyny, drogie samochody, a potem... Potem
niebotyczny kontrakt z kt�rym� z zespo��w Ligi Mi�dzynarodowej.
�ycie mog�o by� pi�kne, naturalnie pod warunkiem, �e uda mu si�
otrz�sn�� z przygn�bienia i zacz�� trze�wo my�le�.
Znacznie �agodniejszy ni� poprzednio powiew ha�asu
poinformowa� go, �e Kate wr�ci�a oraz �e przyj�cie zbli�a si�
do ko�ca. Jego �o��dek troch� si� uspokoi�, lecz Bub w dalszym
ci�gu nie zaryzykowa�by gwa�townego poruszenia g�ow�.
Szelest sukienki sp�ywaj�cej na dywan. Ciep�e dotkni�cie
dziewcz�cej r�ki mi�dzy nogami. Usta Kate.
Nim zd��y� zaprotestowa�, ukl�k�a nad nim, a chwil�
p�niej bez najmniejszego problemu znalaz� si� w jej wn�trzu.
G�adko i szybko. Zdumia�o go to, gdy� dobrze pami�ta�, �e
zaledwie kilka chwil temu napotka� tam wyra�ny op�r, lecz jego
otumaniony piwem umys� nie by� w stanie wysnu� �adnych
wniosk�w. Kate wygi�a si� z rozkosz� i nasun�a si� na niego
jeszcze bardziej. Wpatrywa� si� w ni� szklistym spojrzeniem.
Unosi�a si� nad nim jak anio�. Chocia� prawie dor�wnywa�a
mu wzrostem, zdawa�a si� wa�y� nie wi�cej ni� podmuch ciep�ego
powietrza. Bub wyobrazi� sobie, �e jej ojciec spogl�da na nich
z g�ry, obserwuje z Ksi�yca, jak jego ukochana c�reczka z na
wp� otwartymi ustami, co chwila przesuwaj�c j�zykiem po
wargach, uje�d�a lekko zdezorientowanego, ale bardzo ch�tnego,
m�odego ogiera.
Kiedy osi�gn�a orgazm, zacisn�a palce, z�o�y�a d�onie
jak do modlitwy, wci�gn�a ze �wistem powietrze przez
zaci�ni�te z�by i znieruchomia�a na u�amek sekundy z napi�tymi
wszystkimi mi�niami. Zaraz potem z jej gard�a wydoby� si�
niezrozumia�y okrzyk niewiele dono�niejszy od szeptu, a
nast�pnie zacisn�a pi�ci i z zaskakuj�c� si�� opu�ci�a je na
twarz ch�opaka, �ami�c mu nos.
Nawet nie poczu� b�lu. Osun�a si� na niego, przywar�a do
jego torsu mokrymi od potu piersiami.
- Ty draniu... - szepn�a mu do ucha. A zaraz potem: -
Kocham ci�.
Teraz
- Kocham ci� - mamrocze, jakby prosi� j� o pozwolenie, po
czym wpycha si� na prawy pas. - S�yszysz mnie, anio�ku? - pyta
czule.
Doskonale wie, �e Kate nie znosi, kiedy zwraca si� do niej
jak ojciec, ale jest ju� za p�no. By� mo�e robi to
pod�wiadomie, poniewa� chce, by kocha�a go r�wnie bezkrytycznie
i szale�czo, jak kocha�a ojca. By� mo�e, pragnie kocha� j� tak�
sam� bezinteresown� mi�o�ci�, jak� obdarza� j� ojciec.
Zerka ukradkiem na jej odbicie w przedniej szybie. Nie
chce spojrze� na ni� bezpo�rednio, a raczej chce, lecz si� boi.
W zwi�zku z tym ogarnia go w�ciek�o��, z ochot� daje si� porwa�
fali s�usznego gniewu, nie troszcz�c si�, dok�d go zaniesie.
- Przecie� za�o�y�em t� przekl�t� sukienk� ci��ow�, jak mi
kazali! - m�wi z wyrzutem. - Przecie� przebra�em si� za bab� w
dziewi�tym miesi�cu ci��y i przypi��em sobie kartk� z tym
g�upim napisem: HEJ, BRATKU, MO�E KUPI�BY� ODE MNIE BACHORA?
W pierwszej chwili zrobi�o mu si� troch� g�upio ze wzgl�du
na Kate, kt�ra poroni�a jeszcze przed pierwsz� rocznic� ich
�lubu, ale to przecie� by�o dawno temu, przed czterema laty, a
poza tym wszyscy uczestnicy teleturnieju mieli podobne
przebrania. Na tym polega�a zabawa. W niczym jednak nie
zmienia�o to faktu, �e czu� si� jak idiota, paraduj�c w
przykr�tkiej obszernej sukience i z przyprawionym brzuchem.
- Przecie� zrobi�em z siebie cholernego kretyna, jak mi
kazali! - m�wi z pretensj� i gniewem.
Trzy lata temu
- Wcale nie jeste� kretynem, kochanie - uspokaja�a go,
przesuwaj�c mu po karku palcami delikatnymi jak p�atki �niegu.
- Przecie� j� rozbi�em, prawda?
- Tak, ale...
- Ale co? - zapyta� wyzywaj�cym tonem.
- Ale to nie ma znaczenia. Nie by�a wiele warta.
- Jasne - odpar� z gorycz�. - To tylko zwyk�a szklana
kula, kt�r� ojciec da� ci w prezencie na kr�tko przed tym, jak
polecia� na Ksi�yc i ju� stamt�d nie wr�ci�. Opowiada�a� mi t�
histori� milion razy w�a�nie dlatego, �e jest bez znaczenia,
prawda?
Mia� racj�. Pr�bowa�a go oszuka�. W rzeczywisto�ci by�a
ogromnie przywi�zana do wszystkich pami�tek po ojcu. Niszcz�c
szklan� kul� pozostawi� jeszcze jedn�, niewidzialn� blizn� na
duszy �ony. Jedn� z wielu. Jak wielu?
Ale wtedy jeszcze jej na nim zale�a�o. Co prawda, nie
okazywa� uczu� w tak demonstracyjny spos�b, jak czyni� to jej
ojciec, ona za� coraz wyra�niej wyczuwa�a w nim niepokoj�c�
oboj�tno��, co� jakby g��boko ukryt� bry�� lodu, kt�rej nie
potrafi�a stopi� bez wzgl�du na to, jak bardzo si� stara�a,
niemniej jednak wci�� zale�a�o jej na utrzymaniu ma��e�stwa w
dobrym stanie - tym bardziej i� chwilami odnosi�a wra�enie, �e
gdyby nie jej ci��a, Bub nigdy by si� z ni� nie o�eni�. Mo�e
w�a�nie dlatego usi�owa�a go broni� zamiast zrani� go w serce
kt�rym� z ostrych szklanych od�amk�w rozrzuconych na udaj�cej
d�bow� pod�odze modu�u sypialnego.
Ogromnie przywi�za�a si� do tandetnej kuli, uwielbia�a
potrz�sa� ni�, a potem patrze�, jak kolorowy anio� niknie w
�nie�nej zamieci. Czu�a si� szcz�liwa i bezpieczna, poniewa�
zdawa�a sobie spraw�, i� wkr�tce pojawi si� ponownie,
prezentuj�c sw� nieskalan� urod�. Najwa�niejsze jednak by�o to,
�e dosta�a kul� od ojca i �e by�a to jedna z nielicznych
pami�tek, jakie jej po nim zosta�y.
- Nie ma si� czym przejmowa�, kochanie. S�owo honoru.
Wydawa�o jej si�, �e naprawd� tak my�li. Ich ma��e�stwo
trwa�o dopiero nieca�y rok, ona jeszcze nie poroni�a ani nie
prze�y�a szoku zwi�zanego ze �mierci� ojca, a co najwa�niejsze,
wci�� wierzy�a, �e go kocha. Coraz cz�ciej nawiedza�y j�
jednak my�li, �e gdyby por�wnywa� �ycie do teleturnieju, to
mog�oby si� okaza�, i� wylosowa�a marnego partnera.
- Chodzi o to, �e... �e mnie si� ci�gle zdarza co�
takiego!
Zawsze by� po tym tak cudownie skruszony, tak bardzo
przepraszaj�cy, �e musia�a mu przebaczy�. Tak w�a�nie sta�o si�
nie tylko wtedy, ale nawet dwa lata p�niej, kiedy, mocno
utykaj�c, wr�ci� do domu z kontuzjowanym kolanem po jakim�
bezsensownym, niepotrzebnym meczu na osiedlowym boisku.
Jak m�g� by� a� tak g�upi? Przecie� doskonale zdawa� sobie
spraw�, �e zaliczka na poczet przysz�ego kontraktu rozp�yn�a
si� bez �ladu, utopiona w "Zatoce �wi�" razem z pieni�dzmi,
kt�re otrzyma�a po �mierci ojca, oraz �e na najbli�sz� wyp�at�
m�g� liczy� dopiero za dwa miesi�ce, to znaczy po rozpocz�ciu
sezonu. Arnie, jego agent, ostrzega� go, �e taki wybryk mo�e
doprowadzi� do uniewa�nienia kontraktu, lecz on mimo to poszed�
zagra� z kolegami na nier�wnym, pokrytym licznymi dziurami
boisku. Ca�kowicie beztroski. Jak ma�y ch�opiec.
Taki w�a�nie by� Bub: czaruj�cy, przystojny, seksowny... i
kompletnie nieodpowiedzialny. Doprowadza�o j� to do sza�u, lecz
zawsze mu wybacza�a. Wybaczy�a mu nawet w�wczas, gdy po
spartaczonej operacji sta�o si� jasne, �e jego nadzieje na
wielk� karier� s� tyle samo warte co rozpruty skafander jej
ojca. Wybaczy�a mu strzaskane kolano, strzaskan� szklan� kul�
oraz mn�stwo nie spe�nionych obietnic i strzaskanych marze�.
Potrzebowa� jej wyrozumia�o�ci, a cho� prawie wszystkiego im
brakowa�o, to wydawa�o jej si�, �e tym akurat mo�e szasta� bez
�adnych ogranicze�, bo to przecie� nic nie kosztuje.
Wobec samej siebie by�a znacznie mniej rozrzutna. Wci��
jeszcze nie wybaczy�a sobie poronienia. Tym bardziej �e w
rzeczywisto�ci nie by�o to poronienie, tylko aborcja.
Nie chcia�a tego, ale liczy�a sobie zaledwie
dziewi�tna�cie lat i nie mia�a wyboru, kiedy badanie DNA
wykaza�o, �e dziewczynka, kt�r� nosi w sobie, nie jest c�rk�
Buba. Jak mog�a mu o tym powiedzie�? Co by zrobi�, gdyby si�
dowiedzia�, �e o�eni� si� z ni�, poniewa� zasz�a w ci��� z
Dennym Castellano, jego koleg� z dru�yny, z kt�rym posz�a do
��ka w drugim module sypialnym zaraz po tym, jak Bub
o�wiadczy� jej, �e nie chce dziewicy?
Bo�e, jak m�g� j� do tego zmusi�? Kocha�a go i pragn�a,
by to on by� tym pierwszym, w�a�nie on, nie g�upi, zarozumia�y
Denny, kt�rego wykorzysta�a wy��cznie dlatego, �e akurat
znalaz� si� w pobli�u. Kiedy wspomina�a wydarzenia tamtej nocy,
coraz cz�ciej nie mog�a uwolni� si� od my�li, i� Bub nie
chcia� wzi�� na siebie odpowiedzialno�ci za pozbawienie jej
dziewictwa, w og�le natomiast nie poczuwa� si� do winy w
zwi�zku z tym, �e z�ama� jej serce.
A potem zniszczy� co�, co zapewnia�o jej sta�� emocjonaln�
wi� z ojcem.
- Kochanie... - powiedzia�a dr��cym g�osem, staraj�c si�
powstrzyma� nap�ywaj�ce jej do oczu �zy �alu za nieszcz�snym
roztrzaskanym anio�em, za nieszcz�snymi roztrzaskanymi Kurtem i
Meg, za ich nieszcz�sn� roztrzaskan� c�reczk� Kate. - Ka�dy ma
jakie�... Ty po prostu... Tobie akurat zdarza si� psu� r�ne
przedmioty. Nie przejmuj si�. To naprawd� niewa�ne. To jedna z
rzeczy, za kt�re ludzie ci� lubi�. Za kt�re ja ci� lubi�. S�owo
daj�, najdro�szy. Nie by�by� sob�, gdyby� od czasu do czasu nie
zrobi� czego� takiego.
Chocia� s�owa z trudem przeciska�y jej si� przez gard�o,
cho� mia�a wra�enie, �e lada chwila si� nimi ud�awi, zdo�a�a
jednak je wykrztusi�:
- Naprawd� nic si� nie sta�o. Zapomnijmy o tym, dobrze?
Teraz
- Naprawd� nie mo�esz o tym zapomnie�? - pyta, wpychaj�c w
pod�og� peda� gazu.
Silnik krztusi si�, prycha, wreszcie nabiera obrot�w.
Samoch�d przyspiesza gwa�townie, wpychaj�c ich g��biej w
fotele.
Nie jest �atwo by� m�em Kate. Lubi robi� wielkie problemy
z najmniej istotnych spraw.
- Przegrana w teleturnieju to nie to samo, co wypadek, po
kt�rym jeste� kalek� na ca�e �ycie - mruczy.
Wreszcie udaje im si� wydosta� z wiecznie zakorkowanej
obwodnicy. Stara dwupasmowa droga o asfaltowej nawierzchni jest
ma�o ucz�szczana, dzi�ki czemu Bub mo�e rozp�dzi� hyundaia do
zapieraj�cej dech w piersi pr�dko�ci czterdziestu pi�ciu
kilometr�w na godzin�; szybciej nie da rady, bo nie nad��y�by z
omijaniem licznych dziur i wyboj�w. Jeszcze tylko kilka godzin
i wreszcie znajd� si� w przytulnym domku na p�nocnym brzegu
zamarzni�tego Martwego Jeziora. Zimny wiatr wciskaj�cy si�
przez szpar� w oknie niesie ze sob� zapach �niegu.
- Z praktycznego punktu widzenia w�a�ciwie nic si� nie
sta�o. Rozumiesz, co mam na my�li?
Zawsze jest tak samo. Zawsze wymaga od niej, �eby
traktowa�a r�ne wydarzenia jak nieby�e albo spogl�da�a na nie
"z praktycznego punktu widzenia". Rok temu, kiedy pozrywa�
wi�zad�a w kolanie, przeci�a sobie �y�y, �eby wykrwawi� si� na
�mier�, poniewa� jednak zesp� ratunkowy ze Szpitala �w. Teresy
zdo�a� przywr�ci� j� do �ycia, "z praktycznego punktu widzenia"
samob�jcza pr�ba nie mia�a miejsca, w zwi�zku z czym Bub nie
uwa�a� za stosowne docieka� przyczyn, kt�re sk�oni�y j� do
podj�cia tego kroku.
Ale to si� sta�o naprawd�. Pr�bowa�a si� zabi�, a jedn� z
przyczyn - kto wie, czy nie g��wn� - by� w�a�nie on.
Gdyby zdo�a�a sk�oni� go do podj�cia tego tematu, us�ysza�aby
co� takiego: "Kurcz�, je�eli o mnie chodzi, to wiem tyle, �e
uciek�a� grabarzowi spod �opaty, a z praktycznego punktu
widzenia tylko to si� liczy." Bez wzgl�du na to, co by potem
m�wi�a, odnosi�aby wra�enie, �e rozmawia z trupem.
Prawda przedstawia�a si� w ten spos�b, �e nie uciek�a
grabarzowi spod �opaty. Wr�cz przeciwnie: broni�a si� ze
wszystkich si�, tak �e zesp� ratunkowy ze �w. Teresy musia�
si� zdrowo napracowa�, by zatrzyma� j� na tym �wiecie. Po
pewnym czasie u�wiadomi�a sobie, i� B�g postanowi� ukara� j� w
wyj�tkowo okrutny spos�b, zmuszaj�c, by �y�a dalej z potwornym
poczuciem winy, w gorsecie ma��e�stwa z Bubem.
- Przykro mi - m�wi Bub. - Naprawd� mi przykro. Jasne,
trzeba by�o wybra� Koszyk Trzeci, tak jak chcia�a�, ale jedynka
zawsze by�a moj� szcz�liw� cyfr�.
Milknie, zastanawiaj�c si� nad konsekwencjami wynikaj�cymi
z tego faktu. W koszyku wybranym przez Kate czeka�o na nich
sze�� milion�w dolar�w, on jednak zaufa� swojej szcz�liwej
gwie�dzie, zapominaj�c, i� opu�ci�a go na samym pocz�tku
prawdziwej kariery, i upar� si�, by wskaza� koszyk opatrzony
numerem, kt�ry zawsze nosi� na koszulce.
Usi�uje z�agodzi� b�l dawk� filozofii trenera Keegana
("Czasem ty ze�resz nied�wiedzia, czasem on ze�re ciebie"), ale
efekt terapeutyczny jest niewielki.
- To po prostu pech - mruczy pod nosem. - Cholerny pech i
tyle. Tr�jka te� mog�a by� pusta.
Kate powoli odwraca g�ow� w jego kierunku. Jej twarz jest
nieruchoma i pozbawiona wszelkiego wyrazu; kiedy by� ch�opcem,
matka te� przygl�da�a mu si� czasem z tak� min�. Trupi� min�.
Tak j� nazywa� i bardzo si� jej ba�. Teraz tak�e czuje si�
troch� nieswojo.
- Ale wtedy to by�by m�j pech - m�wi Kate przera�aj�cym
szeptem. - M�j pech, nie tw�j.
Rok temu
Mia�a pecha, poniewa� postanowi�a si� zabi� akurat tego
dnia, kiedy Bub przyku�tyka� do domu znacznie wcze�niej ni� si�
spodziewa�a. Zamierza� sp�dzi� wiecz�r w towarzystwie koleg�w,
ale na samym pocz�tku �ci�� si� z Dannym Castellano, pozostali
za� kazali mu spieprza�. Le�a�a zwini�ta w k��bek w kabinie
prysznicowej, krew powoli wyp�ywa�a z przeci�tych �y�, ona za�
my�la�a o ojcu, matce, martwym dziecku oraz o pieni�dzach,
kt�re potajemnie za nie wzi�a. Nie o m�u. Nawet w tych
chwilach, kt�re mia�y by� jej ostatnimi. Czy to nie dziwne? Czy
to nie bulwersuj�ce?
Jednak Bub znalaz� j�, zadzwoni� pod 911 i nieca�e pi��
minut po tym, jak pogr��y�a si� w cudownej ciemno�ci, dwaj
m�czy�ni z zespo�u ratunkowego przeszkolonego specjalnie z
my�l� o ratowaniu samob�jc�w, wyci�gali spod prysznica jej
�miertelnie blade, ale jeszcze ciep�e cia�o. Chocia� EKG
wykaza�o ustanie czynno�ci m�zgowych, pod��czyli j� do
aparatury zamra�aj�cej, a nast�pnie z w��czon� syren� i
migaj�cymi kolorowymi �wiat�ami zawie�li do nowo otwartego
O�rodka Rezurekcyjnego w Szpitalu �w. Teresy. Czekaj�cy w
pogotowiu zesp� lekarzy b�yskawicznie zasklepi� jej �y�y,
za�ata� przeci�t� sk�r�, nape�ni� uk�ad krwiono�ny �wie��
krwi�, uruchomi� serce, uaktywni� system nerwowy i, zdumion� i
zdezorientowan�, przywr�ci� do �ycia, gdzie czeka� ju� na ni�
rachunek za us�ug� medyczn�. Ca�a operacja trwa�a raptem sze��
godzin, poch�on�a natomiast wszystkie oszcz�dno�ci, a nawet
troch� wi�cej.
Teraz
- Chodzi o pieni�dze, prawda? - pyta Bub, rozp�dzaj�c
hyundaia jeszcze bardziej, poniewa� dotarli do wzgl�dnie
r�wnego odcinka drogi. - Za ka�dym razem, kiedy mogli�my zdoby�
troch� forsy, ja musia�em co� spieprzy�, a� w ko�cu co�
spieprzy�o si� mi�dzy nami.
- Nie tylko - odpowiada Kate, po czym, wymawiaj�c g�o�no i
wyra�nie ka�d� sylab�, jak wychowawczyni w przedszkolu, m�wi: -
PIE-NI�-DZE NIE DA-J� SZCZ�-�CIA. - Brakuje tylko podniesionej
r�ki i dyrygowania palcem. - Wszyscy o tym wiedz�.
- Naprawd�? Ale przynajmniej mo�na by posp�aca� d�ugi.
Kate nie odpowiada.
- Pos�uchaj... Wiem, �e po tym poronieniu nie chcesz mie�
ju� dzieci, ale gdyby� zasz�a w ci���, mogliby�my wyj�� na
prost�. Zacz�� od nowa, rozumiesz?
Spogl�da na niego.
- Nie - m�wi stanowczo. - Nie zrobi� tego.
Bub zerka na �on�, po czym kieruje wzrok z powrotem na
drog�. Jego jasnoniebieskie oczy ciemniej� z gniewu.
- Przecie� nie chodzi mi o to, �eby� urodzi�a dziecko!
- Wiem.
- To du�a forsa. - �agodny, kusz�cy ton ma j� zach�ci�,
zaintrygowa�, zarazi� entuzjazmem. - Naprawd�. Wi�cej ni� moja
zaliczka, prawie tyle samo, ile dosta�a� z ubezpieczenia.
Kate zamyka oczy. Tamte pieni�dze nie pochodzi�y z
ubezpieczenia ojca. Niewielkie odszkodowanie przekaza�a w
ca�o�ci matce. Spora kwota, jak� dosta�a, stanowi�a zap�at� za
dziecko Danny'ego.
- Poza tym nie chodzi�oby tylko o kas� - ci�gnie Bub. - Z
tkanek p�od�w robi si� lekarstwa na r�ne okropne choroby.
Pomogliby�my ludziom z Altzheimerem, Parkinsonem, stwardnieniem
rozsianym, Lou Gehrigiem i diabli wiedz�, czym jeszcze. -
Wypowiada obce nazwy z tak� swobod�, �e dla Kate nie ulega
w�tpliwo�ci, i� od dawna uk�ada� w my�lach to przem�wienie. -
Zrobiliby�my sporo dobrego.
Po jej policzkach p�yn� �zy, ale on tego nie dostrzega.
Wpatruje si� w drog�, my�li wy��cznie o swoim planie. W jego
g�osie pojawia si� b�agalna nuta, co �wiadczy o tym, �e sprawa
ma dla niego ogromne znaczenie.
- Przemy�l to sobie, dobrze? Obiecaj mi, �e przynajmniej
si� nad tym zastanowisz.
Rok temu
Zdumiewaj�ce, w jaki spos�b uda�o jej si� wreszcie
zrealizowa� marzenia i dosta� do telewizji. Poniewa� Kate Slade
by�a pierwsz� osob� wskrzeszon� w O�rodku Rezurekcyjnym przy
Szpitalu �w. Teresy, O�rodek za� by� pierwszym z wielu, jakie
mia�y powsta� we wszystkich wi�kszych miastach, jej
przetworzona cyfrowo podobizna zosta�a pokazana nie tylko w
og�lnokrajowych, ale tak�e lokalnych programach informacyjnych.
Z dnia na dzie�, zupe�nie niespodziewanie, sta�a si� s�awna.
Wcale jej to nie ucieszy�o. Uwa�a�a, �e lekarze podst�pnie
pozbawili j� szansy zaznania spokoju w wieczno�ci, skazuj�c na
dalsze uczestnictwo w �a�osnym spektaklu b�d�cym n�dzn�
imitacj� �ycia.
Teraz
Kate chwyta za kierownic�, szarpie j� w lewo, hyundai
przeje�d�a przez pas zieleni i wpada na drug� jezdni�. Bub
gwa�townie naciska peda� hamulca, odbija w prawo. B��d. Du�y
b��d.
Wpadaj� w po�lizg. Sun� prosto pod nadje�d�aj�cy ci�gnik
wlok�cy monstrualnych rozmiar�w cystern� z napisem PALIWO.
Ot, tak po prostu, nie wiadomo dlaczego ani w jaki spos�b,
stajemy oko w oko ze �mierci�...
Kierowca ci�gnika hamuje, blokuj�c wszystkie sto dwa ko�a
naczepy z cystern�. Bucha czarny dym, rozlega si� przera�liwy
pisk opon, naczep� zarzuca w prawo, hyundai jakim� cudem
zatrzymuje si� w poprzek pasa, zaledwie kilka centymetr�w od
nieruchomej masy �elastwa. G�rna kraw�d� okna zdezelowanego
samochodu osobowego znajduje si� na poziomie dolnej kraw�dzi
drzwi nowiutkiego, jak spod ig�y, ci�gnika. Zanim kierowca
zd��y przyjrze� im si� dok�adniej, otworzy� okno i obrzuci�
stekiem wyzwisk, Bub dodaje gazu, wraca na w�a�ciw� jezdni�,
ucieka z miejsca zdarzenia.
- Dlaczego to zrobi�a�? - pyta dr��cym g�osem.
Ju� raz pr�bowa�a ze sob� sko�czy� - w porz�dku, jej
sprawa. Ale czemu chcia�a zabra� go ze sob�?
Wci�� ma g�si� sk�rk�, a serce �omocze mu z tak� si��,
jakby pr�bowa�o wyskoczy� z piersi.
P� roku temu
Zanim prys�a ba�ka popularno�ci, Kate zg�osi�a ich do
KOSZYKA PE�NEGO NIESPODZIANEK. Fakt, �e w pewnym sensie sta�a
si� osob� publiczn�, z pewno�ci� wywar� wp�yw na decyzj�
producenta programu. Kiedy otrzyma�a wiadomo��, �e zostali
zakwalifikowani, ogarn�o j� ogromne podniecenie, i cho� nawet
sama przed sob� nie chcia�a przyzna�, �e udzia� w teleturnieju
stanowi kulminacyjny moment jej �ycia, to z pewno�ci� nie
potrafi�aby wskaza� wydarzenia, kt�re mia�oby dla niej wi�ksze
znaczenie. Chocia�, mo�e gdyby znalaz�a do�� odwagi, by urodzi�
dziecko Danny'ego Castellano...
Od chwili, kiedy dowiedzia�a si�, �e jest w ci��y i �e
p��d jest dziewczynk�, nazywa�a j� w my�lach Meg, bo tak mia�a
na imi� jej matka. Ale... Ale przecie� dopiero co sko�czy�a
dziewi�tna�cie lat, a poza tym, gdyby Bub dowiedzia� si�
kiedy�, �e to nie jego dziecko... Bo�e, jak mog�a zrobi� co�
takiego? Przecie� wzi�a za to pieni�dze. Wzi�a pieni�dze.
Wzi�a pieni�dze...
Najch�tniej zapomnia�aby o wszystkim, chocia� w�wczas by�a
przekonana, �e podj�a s�uszn� decyzj�. Skoro dziecko i tak
mia�o umrze�, czy nie by�oby lepiej, �eby jego m�zg oraz inne
tkanki pomog�y w leczeniu ludzi z choroby Altzheimera,
stwardnienia rozsianego oraz mn�stwa innych, okropnych
schorze�? Czy to jej wina, �e nie�yciowe prawa zakazywa�y
takich transakcji, w zwi�zku z czym wielkie firmy
farmaceutyczne musia�y p�aci� potajemnie du�e sumy kobietom,
kt�re zdecydowa�y si� podda� aborcji? Nic nie mog�o przywr�ci�
�ycia zabitym dzieciom, ale przynajmniej ich �mier� dawa�a
nadziej� wyzdrowienia ludziom takim jak jej matka, z
ka�dym dniem osuwaj�cym si� coraz g��biej w otch�a�, kt�r� kto�
por�wna� do �mierci za �ycia.
Setki bezsennych nocy wype�nionych takimi i podobnymi
rozwa�aniami nie zdo�a�y uwolni� jej od okropnego poczucia
winy. Zas�u�y�a sobie na Buba i na bezsensowne �ycie, na
dr�cz�ce j� koszmary, tym gorsze, �e nie by�a w stanie sobie
przypomnie�, czego w�a�ciwie dotyczy�y. Zanim podj�a decyzj�,
zanim wzi�a pieni�dze, wyobra�a�a sobie cz�sto, �e kiedy
dziewczynka doro�nie i nauczy si� m�wi�, b�dzie zwraca�a si� do
niej "Mavourneen", tak jak ona zwraca�a si� w dzieci�stwie do
swojej matki. W og�le Kate wyobra�a�a sobie wtedy mn�stwo
rzeczy; wi�kszo�� sta�a si� teraz bolesnymi wspomnieniami,
cz�� natomiast odesz�a na zawsze, pozostawiaj�c po sobie
nie spe�nione pragnienia.
Mo�e z jednym wyj�tkiem. Marzenie, by rozwi�za� wszystkie
�yciowe problemy za pomoc� ogromnych pieni�dzy i bajkowych
nagr�d, wci�� p�on�o �ywym ogniem. Jedno skinienie magiczn�
r�d�k�, jedno dotkni�cie boskiego palca... Czy to tak wiele?
Tym bardziej �e we wszystkich pozosta�ych aspektach �ycia Kate
osi�gn�a punkt, w kt�rym nic nie czu�a, niczego nie pragn�a.
Naturalnie opr�cz �mierci.
Teraz
Kate milczy. Znowu ma trupi� min�.
- Dlaczego to zrobi�a�? - pyta ponownie Bub.
Od unieruchomionego w poprzek jezdni ci�gnika z cystern�
dzieli ich ju� co najmniej dziesi�� kilometr�w, ale on wci��
czuje serce w gardle i nie mo�e normalnie odetchn��.
�nieg, kt�ry zapowiada� si� ju� od jakiego� czasu, zacz��
wreszcie sypa�, oddzielaj�c ich od �wiata bia�� zas�on�. Kate
odchyla g�ow� do ty�u, opiera j� na wytartym zag��wku, zamyka
oczy, wzdycha.
My�li o ojcu, nie wiadomo kt�ry raz pr�buje wyobrazi�
sobie, jak si� czu� w tym straszliwym u�amku sekundy, kiedy
lodowata pr�nia wdar�a si� przez dziur� w kombinezonie,
zamra�aj�c cia�o, ko�ci i krew. My�li o matce, przypomina sobie,
jak podczas ostatniej wizyty siedzia�a nieruchomo, wpatrzona w
wisz�cy nad szklanym dachem werandy ��ty balon ksi�yca, w
milczeniu piel�gnuj�c bolesny cier�, kt�ry utkwi� w jej duszy.
My�li o sobie i Bubie, przywo�uje w pami�ci niezliczone chwile,
kiedy w poszukiwaniu ciep�a przytula�a si� do niego pod cienkim
kocem, tylko po to, by wci�� na nowo do�wiadcza� ch�odu
emanuj�cego od bry�y lodu ukrytej g��boko w jego wn�trzu. My�li
o zamordowanym dziecku i o dniu, kiedy utraci�a je w tym
schludnym, wy�o�onym r�owymi kafelkami pokoju, przy pomocy
jowialnego lekarza i sympatycznej piel�gniarki, w�r�d
sterylnych metalowych tacek ze sterylnymi narz�dziami oraz
aparatury do przeprowadzania nanochirurgicznych operacji.
Wyobra�a sobie, �e czuje bicie ma�ego serduszka pod swoim
sercem, cho� o jego obecno�ci dowiedzia�a si� przypadkowo
dopiero wczoraj i jeszcze nie zd��y�a podzieli� si� z Bubem t�
nowin�.
Zamierza�a powiedzie� mu wieczorem, by wspania�a
wiadomo��, �e maj� syna, zwielokrotni�a rado�� zwi�zan� z
wygran� g��wnej nagrody w teleturnieju. Teraz wcale nie jest
pewna, czy chce, �eby wiedzia�.
Za szybami samochodu nic tylko �nieg, �nieg, �nieg...
Sypie bez opami�tania, wielkie bia�e p�atki migocz� w blasku
reflektor�w niczym umykaj�ce w pop�ochu przed nadje�d�aj�cym
pojazdem kr�liki. Spomi�dzy spierzchni�tych warg Kate wydobywa
si� g�o�ne westchnienie: szszszszsz... Jak powietrze uciekaj�ce
z balonu. Ch��d wpe�z� jej do �y� i rozchodzi si� po ca�ym
ciele, pozbawiaj�c j� si�y. Czuje si� �miertelnie zm�czona.
Miesi�c temu
- Jak si� czu�a� po �mierci?
Zaskoczy� j� tym pytaniem. S�dz�c po tonie, jakim je
zada�, chcia� j� o to zapyta� od bardzo dawna. Szkoda, �e
zdoby� si� na odwag� w�a�nie w tej chwili, przemkn�o jej przez
g�ow�. Dopiero co sko�czyli si� kocha�.
- Wspaniale - odpowiedzia�a bez wahania.
Na jego twarzy pojawi� si� ten sam wyraz ch�opi�cej urazy,
kt�ry kiedy� tak bardzo j� rozczula�, a na kt�rego widok
zbiera�o jej si� teraz na wymioty.
- Chcesz powiedzie�, �e wola�aby� nie �y� ni� by� ze mn�?
A wi�c jednak nie jest zupe�nie pozbawiony intuicji,
pomy�la�a.
Dopiero po d�u�szej chwili zorientowa� si�, �e jej
milczenie musi wystarczy� mu za odpowied�. Zrobi� jeszcze
bardziej ura�on� min�, lecz nie m�g� okie�zna� ciekawo�ci.
- Jak tam by�o?
W jaki spos�b mia�a mu o tym powiedzie�? Albo komukolwiek?
Jedynym wyj�ciem by�oby powt�rzy� to, co mawiaj� ludzie, kiedy
po zrelacjonowaniu nadzwyczaj - w swoim mniemaniu - zabawnego
zdarzenia, zorientuj� si�, �e opr�cz nich nikt si� nie �mieje:
�a�ujcie, �e was przy tym nie by�o.
C�, ona tam by�a. I pragn�a tam wr�ci�. �mier� ma
mn�stwo zalet. Kiedy otworzy�a oczy i stwierdzi�a, �e znowu
�yje, przez chwil� wydawa�o jej si�, �e zaraz oszaleje jak jej
matka.
Niestety, nic takiego nie nast�pi�o.
Teraz
- To by�o szale�stwo - m�wi Bub, w dalszym ci�gu
prze�ywaj�c niedawne zdarzenie. Tym razem wsp�lnie uciekli
grabarzowi spod �opaty.
Milczenie Kate jest jak ci�cie skalpelem.
- �wi�ty Bo�e... - mruczy jej m��.
Kate zamyka ze znu�eniem oczy. Zdumiewa j�, �e mimo
szalej�cej �nie�ycy widzi wszystko doko�a z zadziwiaj�c�
ostro�ci�. Czy w taki sam spos�b widzia� anio� ze szklanej
kuli?
- W gruncie rzeczy niczego nie przegrali�my, prawda, Bub?
Nie stracili�my niczego, co mieli�my.
Przez jaki� czas jad� w milczeniu przez �nie�n� zamie�.
- Zgadza si� - odpowiada wreszcie i milknie, boj�c si�
powiedzie� cokolwiek wi�cej. Po raz stutysi�czny staj� mu przed
oczami zakrwawiony skalpel, rany na jej przegubach, prawie
niedostrzegalne blizny.
Kate otwiera oczy i spogl�da przez okno, ale wiruj�ce
p�atki �niegu zas�aniaj� niebo, ksi�yc i okolic�. Wszystko
wygl�da jednakowo, wszystko jest pozbawione znaczenia - nawet
ledwo wyczuwalne oznaki �ycia, kt�re, jak sobie wyobra�a, czuje
w sobie. Ogarnia j� wielkie zm�czenie, jakby kto� wyssa� z niej
ca�� si��. Mo�e Bub ma racj�. Mo�e pieni�dze co� zmieni�. Mo�e
je�li si� zgodzi, �ycie u�o�y im si� lepiej. Tak czy inaczej
brakuje jej energii, by walczy� z mocami kszta�tuj�cymi jej
los.
- To tylko g�upia gra, prawda? - pyta ze znu�eniem. -
Tylko g�upia, cholernie g�upia gra...
Bub u�miecha si� z ulg�. My�li, �e jego �ona m�wi o
teleturnieju.
- Jasne - odpowiada weso�ym tonem. - A co tam!
Wydaje mu si�, �e wreszcie zacz�li nadawa� na tej samej
cz�stotliwo�ci i postanawia skorzysta� z okazji. Nape�nia p�uca
powietrzem, otrz�sa si�, jakby zamierza� zanurkowa� w
przera�liwie zimnych wodach Martwego Jeziora, po czym szepcze:
- W porz�dku. Wi�c jak? Zrobisz to? Co? Powiedz, zrobisz?
Nawet szept przychodzi mu z ogromnym trudem, poniewa�
wszystkie jego l�ki i nadzieje utkwi�y mu w gardle w postaci
suchego, twardego, niemo�liwego do prze�kni�cia k��bka.
Kate spogl�da na niego z trupi� min� i u�wiadamia sobie,
�e nic si� nie zmieni�o. Po raz dziesi�ciomilionowy my�li o
swoich przegubach, o skalpelu, o prawie niedostrzegalnych
bliznach.
- Jasne - odpowiada g�uchym g�osem. - A co tam.
Prze�o�y� Arkadiusz Nakoniecznik