7398
Szczegóły |
Tytuł |
7398 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7398 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7398 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7398 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Autor: SZYMON SZYMONOWIC
Tytul: SIELANKI
DEDYKACJA
JA�NIE WIELMO�NEMU PANU
JEGO MO�CI PANU
MIKO�AJOWI WOLSKIEMU
MARSZA�KOWI NADWORNEMU KORONNEMU
KRZEPICKIEMU STARO�CIE
PANU SWEMU MI�O�CIWEMU
SIMON SIMONIDES
NANI�SZE S�U�BY ZALECIWSZY ETC.
Cny Marsza�ku, lubo� jest nie w lesiech schowany,
Ani wiek tw�j na pod�e zabawy oddany,
Ale� w pa�skich pa�acach lata �wietne trawi�
I dzielno�� sw� na miejscach okaza�ych stawi�;
Te wszak�e sielskie mowy i proste rozprawy
Przynosz� przed ci�! Czasem podlejsze potrawy
Lepiej smakuj� ni�li pu�miski kosztowne!
A mnie nie tak do ciebie wi��� twoje g�owne
I wielgomy�lne sprawy, jako przyrodzona
Ludzko��, ode mnie zawsze cale do�wiadcz�;
Wi�c i to, �e� ty prawie sam z grona onego
Ludzi ch�dogich zosta�, kt�rzy ozdobnego
Wieku kwitn�li, Muzom uczonym przyjemni,
Za co i po dzi� dzie� nie s� �wiatu tajemni.
Acz si� obawam, �ebym wstydu st�d nie za�y�
�em si� otrze� o przednie rymopisy wa�y�,
Kt�rzy z tej cienkiej prace znacznej dostawali
Pochwa�y i s�awnymi na wieki zostali;
Sk�d i Maro, co m�e, co wojny, co zbroje
�piewa�, naprz�d rozg�osi� wielkie imi� swoje.,'
Cienk� t� prac� zow�, ale Maronowy
Wysoki duch nie zni�y si� moimi s�owy.
Lubo Homera rymem g�o�nym wyr�wnywa,
Lubo przed Askrejczykiem g�r� wylatywa,
Gdy mu przysz�o (mym zdanim) na sykulskie Muzy,
Nie dogania pasterza pi�knej Syrakuzy.
A mnie co za rozs�dek czeka, �em si� pi�ry
Ma�ymi kusi� o wierzch niedost�pnej g�ry?
Ten, co Ikara? Wszak�e przewaga niech b�dzie
Wiadoma! Kto nie wa�y, wysoko nie �ledzie.
�mia�ego szcz�cie d�wiga, szcz�ciu okr�t daje
�agle i rym za szcz�ciem przyjemnym si� staje.
Owa i mnie skrzyd�em swym wzniesie pi�kna s�awa,
Kt�ra i tobie niechaj wdzi�czno�� sw� oddawa
Za twe ozdobne cnoty. Ja b�d� w pami�ci,
P�kim �yw, chowa� twoje nieodmienne ch�ci.
SIELANKA PIERWSZA: DAFNIS
Kozy; ucieszne kozy, ma trzodo jedyna!
Tu, k�dy to zaros�a poziema leszczyna,
Tu gry�cie list zielony, gry�cie chr�cik m�ody,
Ja tym czasem przy strugu tej ciek�cej wody
Przyl�g� i frasunku lubo snem swobodnym,
Lubo b�d� zabywa� �piewaniem �agodnym,
Poniewa� mi� tak moja Fillis wyprawi�a,
�e mi� na wieki wolnych my�li pozbawi�a.
C� czyni�? Jakie szcz�cie o cz�eka si� kusi,
Tak sercu bywa b�ogo i tym si� pa�� musi.
Okrutna Filli, tobie ani zdrowie moje,
Ani starganych my�li ci�kie niepokoje,
Ani serce zwi�zane, ani zbytnie ch�ci,
Ani s�owo oddane zostawa w pami�ci!
Chociaj tobie i sady moje zaradza�y,
Chociaj koszary mleka i s�odkie nabia�y,
I co pi�kniejsze jagni�, i ko�l�ta ma�e,
I za tob� sz�y barci i pasieki ca�e,
A nade wszystko ja sam i pie�niami mymi
Rozs�awi�a� si� mi�dzy pasterzmi wszystkimi.
Przedtym albo nic, albo niewiele ci� znano,
I kr�p�, i Cygank� czarn� przezywano.
Dzi� i p�e�, i postawa u ciebie nadobna,
I uroda do jedlin wysokich podobna,
Lice do mleka z r�, wargi koralowi,
Z�by per�om, mi�kkiemu w�osy jedwabiowi.
Dzi� ci� co �ywo chwali, a to uczyni�y
Pie�ni moje, kt�re ci� wsz�dzie rozg�osi�y.
Ty przedsi� mn� pogardzasz, a ledwie nie tego
Pragniesz, aby� mi� w rych�e mia�a nie�ywego.
Teraz, jako to s�o�ce w po�udnie dogrz�wa,
I ptak, i byd�o w cichych ch�odach odpoczywa,
I oracz wolno pu�ci� wo�y wyprz�one,
I pod krzami ucich�y jaszczurki zielone,
Ja tylko, n�dznik, w sercu mam ustawn� trwog�
Ani strapionych my�li uspokoi� mog�.
Lwica za wilkiem bie�y, za koz� wilczyca,
Koza za wrzosem, i mnie do ciebie t�sknica;
Ka�dego swoja lubo��, swoja ��dza p�dzi,
Ka�dego sw�j m�l gryzie, swoja n�dza sw�dzi.
U�api�em sarneczek par�, jeszcze maj�
Srokacinki na grzbiecie, co dzie� wysysaj�
Dwie dojne kozie, a te chowam samej tobie,
Dawno Testylis chcia�a uprosi� je sobie
I podobno otrzyma, poniewa� prze twoje
Zbytni� hardo�� u ciebie �mierdz� dary moje.
Tu lasy, tu po lesiech ptaszkowie �piewaj�,
Tu ��ki, a po ��kach pi�kne stada graj�.
Tu by�my z sob� wieku mi�ego za�yli,
Tu by�my a� do �mierci lata przetrawili,
By� si� tylko pastersk� bud� nie brzydzi�a,
By� tylko umys� ku mnie ca�y przyk�oni�a.
Tu jamy mchem odziane, tu debrze, tu cienie,
Tu strugi uciekaj�, szemrz�c, przez kamienie,
Tu wynios�e topole, lipy roz�o�yste,
Tu jawory, tu d�by stoj� wiekuiste.
Ale bez ciebie �adne rzeki, �adne gaje,
Bez ciebie �adne miejsce k sercu nie przystaje.
Nie owszem mi� te� mo�esz pot�pi� w urodzie,
Widzia�em si� niedawno z brzegu w jasnej wodzie.
Nie ko�dy z s�siad moich, by� te� i ty zgo�a
S�dzi� mia�a, podle mnie w tej mierze wydo�a.
Owiec u mnie na polach ruskich tysi�c chodzi.
Tyle drugie z nich co rok jagni�t si� przyp�odzi.
Tu ko�o mnie k�z tysi�c; mleka mam bohato,
Mam �wie�e ca�� zim�, �wie�e ca�e lato.
Potrafi� te� na g�lach i o dwojej kwincie,
Jako wi�c na aktejskim grawa� Aracyncie
Amfijon, muzyk derski, gdy chodzi� za stady,
A lasy i �wierz dziki szed� za jego szlady.
C� po tym? Gdy ja pr�no �piewam, pr�no prosz�,
Gdy od ciebie �al jawny i wzgard� odnosz�,
Okrutna Filli! Lecz i ja ma�o rozumny,
Co narzekaniem z�omi� chc� tw�j umys� dumny.
A ty si� z tego k�dy� po�miewasz na stronie
Abo kogo inszego piastujesz na �onie.
�miej si� zdrowa, okrutnej lwice srogie plemi�,
Potym, kiedy nasyp� na me oczy ziemi�,
Niechaj ten napis niesie wynios�a mogi�a:
6Fillis sroga n�dznego Dafnisa zabi�a.6
SIELANKA WT�RA: WESELE
Tyrsis, Morson, �piewak�w cztery.
Tyrsis
Powiedz nam, Morson - wszak to za pochwa�� daj�,
Kiedy si� m�odzi ludzie o rzeczach pytaj� -
Co za pie�ni �piewano, kiedy za Damona
S�siadka nasza, Fillis, by�a po�lubiona?
Bo� ty tam by�, a nam si� by� tam nie zdarzy�o,
A mam-li prawd� zezna�: i �al komu� by�o.
Morson
Dobrze tak na leniwe, a teraz kto inny
Tak grzeczn� dziewk� uni�s� do cudzej dziedziny.
Tyrsis
Tak to bywa, postronni lepsze szcz�cie maj�;
Na cudzym lepsze zbo�e, dawno powiadaj�.
Morson
Barzo te� przebieracie; wszak si� wam k�aniano,
A ledwie, i� tak rzek�, do r�ku nie tkano.
Tyrsis
Czego B�g nie obieca�, otrzyma� niesnadnie,
Cz�sto od samej g�by i �y�ka odpadnie.
Morson
Trudno na Boga sk�ada�, B�g do gotowego.
G�upi, dopiero kiedy nie masz, chce dobrego.
Tyrsis
B�g przecie nie opu�ci; czas wszystko przyniesie.
Niejedna, powiadaj�, r�zga ro�nie w lesie.
Morson
Co nie szuka�, nie szuka�! Niech �linki po�yka,
Kto zaspa�: a kto odni�s�, niech ma i wykrzyka!
Tyrsis
Nie na to�my zacz�li, aby� nas strofowa�,
Raczej by� to na inszy czas i miejsce schowa�.
Ale o pie�ni prosim, bo je wys�awiano
A� nazbyt, w czym podobno nas te� przegarzano.
Morson
By�o o co przegarza�; i ode mnie macie
To� odnie��, i pr�no si� o pie�niach pytacie.
Tyrsis
Je�li nam pann� wzi�to, co czyni� nie miano,
Pie�ni nie dla jednego wesela sk�adano,
Ale aby po wszystkich biesiadach lata�y.
Muzy cichej muzyki nigdy mie� nie chcia�y.
Morson
By�-�e tam sobie by�o: �le si� rachujecie
Z rozumem; doma siedz�c wszystko wiedzie� chcecie.
Tyrsis
Widzisz t� na mnie tajstr� szychem wyszywan�?
Widzisz i t� maczug� woskiem napuszczan�?
Oboje-� to daruj�, jedno nas tym daruj.
S�o�ca, m�wi�, i ognia u�ywa� nie �a�uj.
Morson
By�cie si� jedno na tej kupi nie sparzyli!
Kiedy�cie ju� tak mocno na nie zawa�yli,
Ja-� wezm� upominki i podobro z zyskiem
B�d� lepszym, a wy si� uweselcie piskiem.
Tyrsis
Ju� ty jedno zaczynaj nie bawi�c si� si�a.
Morson
Jako wiecie, biesiada niema�a tam by�a.
Go�ci wiele, s�siedzi wszyscy z okolicy
I postronnych niema�o; kt� wszystkich wyliczy?
Picia, jedzenia wielki dostatek dawano,
W muzyki rozmaite na przemiany grano:
To w fletnie, to w piszcza�ki, to w g�le podgorskie;
By�y rega�y, by�y i skrzypice w�oskie.
Potym pito za zdrowie ma��e�stwa przysz�ego,
Ka�dy pe�ni�, a jeden dogl�da� drugiego,
Mieni�c Cypryd�, mieni�c jej pi�knego syna:
Cypryd� i mi�o�ci dawc� - Kupidyna.
A wtym czterej �piewak�w wynidzie w po�rodek:
Stanie si� pomilczenie i jednemu przodek
Inszy dadz�; on zacznie o ma�ym Kupidzie,
Tak�e o matce jego, nadobnej Cyprydzie.
To� wt�ry, to� i trzeci, to� i czwarty za nim,
A� si� wszyscy obeszli jednakim �piewanim.
Pierwszy
Cnej Wenery dziecin�, gdy mi�d z dzieni krad�a,
Pcz�ka nieluto�ciwa w paluszek ujad�a,
A� mu r�czka opuch�a. Od b�lu krzycza�o
Niebo��tko i z p�aczem do matki bie�a�o.
A depc�c n�k� w ziemi�: 6Moja matko droga!
Od jakiego robaczka, jaka rana sroga!6
A Wenus ro�miawszy si�: 6M�j synu kochany!
I ty� maluchny, ale czynisz wielkie rany6.
Wt�ry
Kiedym spa�, pi�kna Wenus widzie� mi si� da�a,
A Kupida, ch�opi� swe, za r�czk� trzyma�a,
M�wi�c do mnie: ,6Pasterzu, na-� to z r�ku moich
Ch�opi�tko, naucz mi go, prosz�, piosnek swoich6.
A ja g�upi, niem�dry mniemaj�c, �e mia�o
By� co z niego, bo mi si� ch�opi� rzeskie zda�o,
J��em go uczy� i gra� przed nim proste pie�ni,
Jakie pasterze graj� i faunowie le�ni;
Jako niegdy wynalaz� Pan piszcza�k� krzyw�,
Jako Minerwa surm� i dudk� krzykliw�,
Merkury wdzi�czn� lutni�, Apollo cytar�.
Tegom go uczy�, alem puszcza� pr�n� par�,
Bo on tego nie s�ucha�; ale swych chytro�ci
U�ywa�, a przede mn� �piewa� o mi�o�ci:
Co matka jego robi, jakie on sam strzela
Strza�ki i jako miesza z frasunki wesela.
I takem do frymarku przyszed� misternego:
Czegom Kupida uczy�, zapomnia�em tego;
A czego mi� Kupido nauczy�, to miewam
W pami�ci i dzi� tylko o mi�o�ci �piewam.
Trzeci
Ch�opi� ma�e po gaju na ptaszki strzela�o
I tam Kupida mi�dzy chr�cin� ujrza�o
Na trzmielowej ga��zi: r�czki mu zadr�a�y
Od ch�ci, bowiem si� mu zda� by� ptak niema�y.
Pocznie kusz� napina�, be�ciki gotuje,
A Kupido z krzaczka na krzaczek przelatuje.
Potym rozgniewawszy si�, kiedy nic nie wskora�,
Szed� do starca, kt�ry tam niedaleko ora�.
I j�� si� przed nim skar�y�, bo strzela� od niego
Nawyk� by� i ukaza� mu ptaka onego.
A starzec, ro�miawszy si� i trzasn�wszy g�ow�,
Rzecze: 6Nie baw si�, dzieci�, �wierzyn� takow�
Ani jej go�; i owszem, uciekaj, bo m�ciwy
To ptak jest i dot�de�, niebo��, szcz�liwy,
P�ki go nie u�apisz, p�ki� jeszcze ma�y,
Ale gdy lata twoje b�d� dorasta�y,
Ten, co teraz ucieka, co przed tob� stroni,
Sam ci na g�owie si�dzie i sam ci� ugoni6.
Czwarty
Wo�a�a po ulicach Kupida zbieg�ego
Pi�kna Wenus: 6Widzia� kto k�dy ch�opca mego?
Uciek� mi. Kto mi o nim powie, udaruj�;
Kto o nim powie, tego Wenus poca�uje.
A kto mi go przywiedzie, nie tylko ca�owa�,
no Ale go mo�e Wenus czym lepszym czestowa�.
Znaczny jest, rozeznasz go mi�dzy stem: nie bia�y,
Ale jakoby s�o�cem wszystek przepala�y.
Oczki ostre, ogniste, z�a my�l, s�odkie s�owa;
Insze na sercu nosi, insze m�wi mowa.
S��wka jego mi�d, ale z�e serce, gniewliwe,
Nieub�agane, gdy si� zwa�ni, i zdradliwe.
Nic prawdy, chytre ch�opi�, �mieje si� i d�sa,
Igra i nie folguje, �artuje i k�sa.
W�oski ma k�dzierzawe i pogl�da �miele,
Twarzyczka uporniuchna i wstydu niewiele.
R�czynki ma kr�ciuchne, lecz nimi szeroko
Zasi�ga i pod ziemi� przenika g��boko.
Nagie i go�e cia�ko, ale, my�l kud�ata,
Skrzyde�kami jako ptak to tam, to sam lata
Do panien, do otrok�w, a na sercach siada.
�uczek ma, a na �uczek strza�eczk� przyk�ada.
Strza�ka jego maluchna, lecz ci�ciwka t�ga;
Kiedy strzeli, i nieba samego dosi�ga.
Sajdaczek z�oty, a w nim strza�ki g�sto tkane,
Kt�rymi i mnie samej nie raz zada� ran�.
Wszystko jad, wszystko ��d�o. Nagorsza u niego
Maluchna pochodniczka, kt�r� i samego
Febusa nie raz pali. Je�li-� si� do r�ki
Dostanie, wied�, nie folguj i prowad� przez dzi�ki.
Je�liby p�aka�, strze� si�; p�acz jego fa�szywy.
�mia�-li-by si�, wied� przedsi�; i �miech nieprawdziwy. J
Chcia�-li-by ci� ca�owa�, nie daj si�, bo zdrady "
Pe�no w tym i nagorsze w u�ciech jego jady.
M�wi�-li-by: �Cokolwiek broni mam przy sobie,
' Pobierz ode mnie, a ja to daruj� tobie>>.
Nie bierz ani si� tykaj; niepewne u niego
Upominki i pe�ne ognia szkodliwego6.
Morson
Tu koniec by�, a wszyscy znowu wypijali,
Pannie i panicowi szcz�cia winszowali.
Pannie dobrego m�a, �ony panicowi;
A pie�ni sykulskiemu niegdy pasterzowi
Przyznawali, kt�ry lub pod Etn� si� bawi�,
Lubo nad Syrakuz� spokojny wiek trawi�,
�piewa� �agodne pie�ni, a stada mu zatym
Mno�y�y si� i s�yn�� pasterzem bogatym.
Tyrsis
Bierz tajstr� i maczug�, m�j Morsonie drogi,
A je�li-� si� nawiedzi� trafi tamte progi,
Powiedz Fillidzie, �e si� nazbyt ukwapi�a.
Ukwapiona rzecz nigdy z po�ytkiem nie by�a.
SIELANKA TRZECIA: SILENUS
Przedsi� wy, le�ne Muzy, przedsi� w pie�ni swoje!
Chromis, Mikon i Mnazyl, ma�ych ch�opi�t troje,
Sylena w cichej jamie zdybali spi�cego.
Jeszcze by� nie wyszumia� z wina wczorajszego.
Jako zawsze wie�ce mu z g�owy pospada�y,
Dzban tylko i multanki przy stronie wisia�y.
Rzuc� si� na� i jego� w�asnymi wie�cami
Im� wi꿹c, bo nie raz ich obietnicami
Starzec wodzi�, a oni darmo si� k�aniali,
A nigdy nic od niego nie otrzymywali.
Gdy si� kr�c�, wtym Egie do onej biesiady
Przypadnie, Egie mi�dzy wszystkimi najady
Napi�kniejsza, a gdy ju� patrza�, jako mia�a
Pe�n� gar�� kalin, twarz mu nimi popisa�a.
Ro�mieje si� i rzecze: 6Po co mi� wi��ecie?
Rozwi��cie, dzieci! Pie�ni b�dzie, ile chcecie.
Wam, dzieci, pi�kne pie�ni b�d�, a ty za t�
Uczynno�� we�miesz, mi�a, inaksz� zap�at�6.
Wtym zaczyna�, a nimfy zewsz�d si� zbiega�y
I niekt�re z faunami taniec gotowa�y.
�wierz dziki z g�r si� sypa�; las i wielkie so�nie,
I cokolwiek bujnego drzewa w boru ro�nie,
Wierzchami potrz�sa�y, w�a�nie by rozumne,
I wiatrowie ciszyli swoje wiania szumne.
Ani si� tak dziwuje Izmar Orfeowi,
Ani ska�a parnaska m�dremu Febowi.
A on �piewa�, jako �wiat stworze� od pocz�tku,
Jako przed wiekiem rzeczy tych nie by�o szcz�tku,
Jako ziemia w swych grunciech zawieszona, jako
Wody, ognie, powietrza dziel� si� trojako:
Sk�d ludzki rodzaj, sk�d �wierz wszelki inszy niemy,
Jako od byd�a ro�nym darem my �ywiemy.
Sk�d sionce, sk�d gwiazdami niebo osypane,
Czemu ksi�yce bior� w �wiat�o�ci odmian�.
Sk�d wichry, sk�d pioruny, sk�d straszliwe gromy,
Co ziemi� trz�sie i gdzie s� piekielne domy.
Czemu za wiek�w z�otych ni ziemie orania,
Ni by�o po szerokich morzach �eglowania,
Ani zbr�j, ani miecz�w, ani wojen znano,
Ani praw, ani wielkich statut�w pisano,
Cnot� i przyrodzeniem ludzie si� rz�dzili,
A� si� potym znienag�a swej wolej napili.
Wi�c z ojc�w niepobo�nych nie lepszy synowie,
A z z�ych syn�w gorszy si� rodzili wnukowie.
Na koniec do �elaznych przysz�o wiek�w smutnych,
W kt�rych si� namno�y�o si�a serc okrutnych,
Si�a zdrad, si�a fa�sz�w. Brat powsta� na brata,
Syn na ojca; tu �ona m�a g�adzi z �wiata,
Tu go�� go�cia, s�siedzi wzajem si� morduj�,
Z�e macochy pasierbom truciny gotuj�,
A �wi�ta Sprawiedliwo��, kt�ra tu mieszka�a
Obecnie z lud�mi, natwet w niebo ulecia�a.
A wtym B�g rozgniewany �wiat potopem psowa�,
Dwoje tylko lepszych dusz przy zdrowiu zachowa�.
A ci wi�c znowu ludzkie wieki rozmna�ali,
Gdy ko�ci wielkiej matki przez g�ow� miotali.
K temu przydawa�, jako syn niezwyci�ony
Jowisz�w �wiat przeje�dzi� i na wszystkie strony
Strasznym by�. A c� po tym? Wszystkim jego by�a
Moc straszna, a samego domowa zgubi�a.
Po co, �liczna kr�lowa, dufasz w chytre czary?
Po co m�owi swemu �lesz nieszcz�sne dary?
Nie to ci� ma zaleci�, nie to wiar� daje,
Ale nienaganione, �wi�te obyczaje.
Potym �miech wszystkich bog�w, gdy Marsa sieciami
Przyrzuci� Wulkan, a sam po�yska� rogami.
Wi�c bystr� Atalant�, kt�ra swe panice
Traci�a przez zawodu srog� obietnice.
Wi�c ciebie, Enomau, ach, ojcze przekl�ty!
I na to� uczyniony ma��e�ski stan �wi�ty,
Aby nim nieostro�na m��d� sz�a do utraty?
�le do ciebie, z�y ojcze, je�dzi� by�o w swaty.
Z�y ojcze, i na to�e� pi�knych c�r namno�y�,
Aby� nimi nad zdrowiem zi�ci�w swych si� sro�y�?
I wy, bezecne siostry, wy nieluto�ciwe,
Co�cie pomordowa�y swe m�e w�a�ciwe,
Za co w piekle bezdenn� bani� nalewacie,
Bezdenn�, a prace swej korzy�ci nie macie.
Bodaj i ta nied�ugo wzi�a r�wn� m�k�,
Co przypsi�gszy i �lubem uwi�zawszy r�k�,
Potym do niecudnego rozwodu skoczy�a,
A m�a ojczystych pa�stw pi�knych pozbawi�a.
A on n�dznik, ma��e�stwa s�owem omylony,
Zosta� wygna�cem i dzi� jedzie w obce strony.
Potym przypomnia�, jako skrz�tn� Koronid�
Chciwe oko do paniej przywiod�o w ohyd�,
Ze j� od fraucymeru swojego wygna�a.
N�dznico, do czego-� nic, czemu� wiedzie� chcia�a?
Nie z�yje z lud�mi, kto si� chce o wszystkim bada�,
Kto skrz�tny i j�zykiem nie umie ten w�ada�.
A j�zyk naszkodliwsza sztuka u cz�owieka,
Prze�� i ciebie ka�dy omija� z daleka,
A ty� tylko nad brzegi pustymi schadza�a,
A�e� si� w wronie pi�ra na koniec odzia�a.
I ty�, kruku, przed laty pi�knym ptakiem bywa�,
I bia�o�ci� z �ab��mi dobrze por�wnywa�.
J�zyk, bezecny j�zyk i pi�ry czarnymi
Oszpeci� ci�, i z ptaki pomiesza� grubymi.
I teraz, gdyby� cicho lata�, cicho siada�,
Mniej by� miewa� zazdro�ci i lepiej by� jada�;
Ale ty wsz�dzie kraczesz i sroki ci� znaj�,
I psi, i wilcy prawie-� z g�by wydzieraj�.
Takie piosnki wymy�la� niegdy kszta�tem nowym
Apollo, gdy za byd�em chodzi� Admetowym,
I na bukach wycina�. Stamt�d wyczytali
Satyrowie i tak�e po lesiech �piewali.
Oni �piewali, lasy im si� odzywaj�,
A lasom si� woko�o g�ry sprzeciwiaj�.
A starca wi�c tam one ch�opi�ta trzyma�y,
A� ju� prawie ostatnie zorze zapada�y;
Dopiero si� rozeszli, ka�dy w swoje �lady,
Ch�opcy z byd�em do domu, Sylen do biesiady
SIELANKA CZWARTA: KOSARZE
Mi�ko, Baty.
Mi�ko
Kosarzu, robotniku dobry, co-� si� sta�o?
Przedtym miedzy czeladzi� nad ci� nie bywa�o.
Teraz ani docinasz i pokosy psujesz,
Ani r�wno z inszymi w rz�dzie post�pujesz,
Ale po wszystkich idziesz; tak za trzod� w pole
Owca idzie, gdy nog� na cierniu zakole.
Jakim w po�udnie b�dziesz abo do wieczora,
Je�li-� zaraz z poranku robota niespora?
Baty
Mi�ku, nie przyr�wnywaj inszych do swej mocy,
Bo ty kosisz nie tylko w dzie�, ale i w nocy.
Dusza twoja z kamienia k�dy� si� urwa�a.
S�uchaj, abo-� t�sknica nigdy nie bywa�a?
Mi�ko
Nie bywa�a: po kim�e ch�op prosty ma tu�y�,
Kt�ry ustawnie musi robi� abo s�u�y�?
Baty
Ani-� si� przytrafia�o, aby� zami�owa�
I nie spa� ca�ej nocy, i zalot pilnowa�?
Milko
Bodaj si� nie trafia�o: szkoda tam by� musi
Bez pochyby, k�dy pies rzemienia zakusi.
Baty
Alem ja zami�owa�; ju� to wymin�a
Wt�ra niedziela, jako napa�� mi� ta wzi�a.
Mi�ko
Pan-e� ty, bracie, a my prosty chleb jadamy,
Ty z pe�nej beczki toczysz, my dro�d�y nie mamy.
Baty
W tym pa�stwie chwastem u mnie zaros�y zagony,
A jakom posia�, jeszcze �aden nie plewiony.
Mi�ko
Kt�ra� to zuchwalica tak ci� popsowa�a?
Baty
Owa, co nam przy �niwie pie�ni zaczyna�a.
Mi�ko
Dosta�e�, czego� szuka�. B�g frantom nagali.
I �wiercze w s�omie, kiedy� spa�, o tym �piewali.
Baty
Nie ka� na hard� i nie �miej si� z mej g�upo�ci:
Nie tylko �lepi �ebrz�, l�n� ludzie w mi�o�ci.
Mi�ko
Nie moja rzecz by� hardym, wszak�e nie pr�nujmy,
Ale spieszno przy inszych z kos� post�pujmy.
Ty za�piewaj co o swej mi�ej, l�ejsza b�dzie
Tak robota; wszak i ty dudk� s�yniesz wsz�dzie.
Baty
Muzy, ucieszne Muzy. teraz zaczynajcie,
A ze mn� moj� pi�kn� pann� wys�awiajcie.
Kogo si� wy dotkniecie przez wdzi�czne �piewanie,
Ka�dy si� urodziwym, ka�dy pi�knym zstanie.
Bombiko ma namilsza, wszyscy ci� i ma��,
I chud�, i Cygank� zow� ogorza��.
Ja subteln�, ja Greczk�; nie wszystko s� bia�e
Fijo�ki, s� bronatne, s� i podpala�e,
S� i zi�ka ciemniejsze, a w�dy je zbieraj�
Pi�kne panny i w wie�cach przodek im dawaj�.
Oracz za p�ugiem chodzi, za oraczem wrona,
Ja za tob�, Bombiko moja ulubiona.
Gdybym mia� skarb kr�lewski abo z�ote bani,
Staliby�my oboje ze z�ota odlani.
Ty by� b�benek abo piszcza�k� trzyma�a,
Abo r�, abo mi jab�ko podawa�a.
Ja bym sta�, jako stawam, gdy taniec wywodz�,
Pi�rko za czapk�, g�adka sk�rzenka na nodze.
Bombiko ma namilsza, twoja n�ka bia�a,
S��wka jedwabne, �aska, nie wiem, jako trwa�a?
Mi�ko
Wej�e tego kosarza, jako chytrze z nami
Obchodzi si�: tak d�ugo tai� si� z pie�niami.
Wier� j� dobrze wyci��; moja brodo mi�a,
Nie darmo� to konopie tak bujno pu�ci�a.
Pos�uchaj te� ty moich, lecz ja nic swojego
Nie za�piewam, rym tylko dawny Litersego.
Cerero wielo�yzna, zdarz, aby to by�o
Plenne zbo�e, aby si� do gumna zwozi�o!
Grabcie i wi��cie mocno, aby nie rzeczono:
6S�omiany to robotnik, p�ac� tu stracono6.
Gdy wiatr z pu�nocy abo z zachodu powiewa,
Rozstawcie snopy, bo tak k�os ziernistszy bywa.
Kto m��ci, niech si� strze�e w przypo�udnie spania:
W po�udnie zbite zbo�e lepsze do wywiania.
Kosarz ma wsta� z skowronkiem, a lec, gdy on �ledzie,
Dobremu kosarzowi zn�j nigdy nie b�dzie.
Najlepszy �abi �ywot: nigdy nie upragnie,
Nigdy nie wo�a: 6Daj pi�6, zawsze mi�szka w bagnie.
Urz�dniku, nie umiesz, tylko nam chwast warzy�,
Kiedy pokrzywy dzielisz, waruj r�ki sparzy�.
Azaby takie pie�ni, kiedy s�o�ce pali,
Przy robotach kosarze nie raczej �piewali?
A ty wi�c o mi�ostkach swoje narzekanie
Zachowaj do macierze, kiedy rano wstanie.