3832
Szczegóły |
Tytuł |
3832 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3832 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3832 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3832 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
J. Ingram -
P�on�cy Dom
S�OWO WST�PNE
Czy pozwolisz, Czytelniku, bym ju� teraz oszcz�dzi� Ci troch� czasu oraz
trudu i powiedzia�, czego nie znajdziesz w tej ksi��ce? Nie ma tu prawie
nic na temat r�nic mi�dzy m�zgami m�czyzn i kobiet, nie znajdziesz w mej
pracy �adnych sztuczek pozwalaj�cych poprawi� pami�� ani s��w pocieszenia,
�e sprawno�� m�zgu nie obni�a si� wraz z wiekiem. Ponadto nie pisz� o tym,
gdzie w m�zgu znajduje si� o�rodek kontroluj�cy potrzeby seksualne.
Chocia� stara�em si� unikn�� pogoni za sensacj� i w zwi�zku z tym moje
intencje musz� by� nieskazitelnie czyste, musz� przyzna� (bez
najmniejszego wstydu), �e lobotomia, Prozac i t�umione wspomnienia
wyst�puj� w tej ksi��ce, podobnie jak ko�czyny fantomowe, opowie�� o
kobiecie, kt�ra my�la�a, �e jej lewa r�ka w rzeczywisto�ci nale�y do kogo�
innego, oraz relacja o m�czy�nie, kt�ry nie pami�ta nic z ostatnich
czterdziestu lat swego �ycia. Naukowcy badaj�cy m�zg maj� na co dzie� do
czynienia z tego typu historiami � bez nawi�zania do nich ksi��ka na temat
m�zgu nie by�aby wyczerpuj�ca, a mo�e i dostatecznie interesuj�ca.
Moim zdaniem, �aden opis osoby, kt�ra dozna�a jakiego� upo�ledzaj�cego
uszkodzenia m�zgu, nie b�dzie jednak pe�ny, o ile nie zako�czy si�
pytaniem: �Jakie p�yn� z tego wnioski dla mnie?" Zgadzam si�, �e rzecz�
dziwn� i fascynuj�c� jest na przyk�ad to, �e rozs�dna pod pewnymi
wzgl�dami kobieta mo�e uwa�a�, i� jej sparali�owana lewa r�ka nale�y do
kogo� innego. R�ka ta rzekomo zosta�a przyczepiona do cia�a pacjentki
przez chirurg�w ze szpitala, w kt�rym odbywa ona rekonwalescencj� po
wylewie. Sprowadzenie tej historii do podobnego opisu przypomina�oby
w�dr�wk� po g��wnym korytarzu jakiego� muzeum i przygl�danie si� tylko
najbardziej interesuj�cym eksponatom. A przecie� taka opowie�� wymaga
namys�u; przyjrzawszy si� jej baczniej � co mo�e wi�za� si� z potrzeb�
wyobra�enia sobie, �e znalaz�e� si� w sytuacji tej pacjentki �
stwierdzisz, �e rozumowanie chorej jest znacznie mniej dziwaczne, ni�
wydaje si� na pierwszy rzut oka. Pewne jej my�li mog�yby pojawi� si� w
Twoim m�zgu, innymi s�owy, Tw�j m�zg m�g�by przyj�� podobny tok
rozumowania. Ludzki m�zg nie cierpi pr�ni i je�li jaka� historia
pozostaje nie doko�czona lub jaka� zagadka nie rozwi�zana, m�zg ka�dego z
nas b�dzie dok�ada� stara�, by temu zaradzi�, niezale�nie od tego, czy
b�dzie to sensowne.
Ustalanie strat, jakie wynik�y z jakiego� uszkodzenia m�zgu, to jedna z
najcz�ciej stosowanych metod badania jego funkcjonowania; alternatywne
podej�cie polega na bezpo�redniej obserwacji pracy m�zgu. Wykorzystuje si�
zatem techniki, kt�re pozwalaj� na uzyskanie informacji o m�zgu przy
zastosowaniu rezonansu magnetycznego lub emisyjnej tomografii pozytonowej
(PET). Techniki te dostarczaj� fascynuj�cych obraz�w pracuj�cego m�zgu. W
momencie gdy pisz� te s�owa, czasopismo �Natur�" opublikowa�o seri� zdj��
przedstawiaj�cych m�zgi szachist�w. W czasie gdy gracze patrzyli na
szachownic� na ekranie komputera, proszono ich o wykonanie serii zada�:
pocz�wszy od bardzo �atwego � �Jakiego koloru s� poszczeg�lne figury?" �
sko�czywszy na najtrudniejszym � �Czy w nast�pnym ruchu mo�liwy jest mat?"
Gdy badani namy�lali si� nad odpowiedzi� na ostatnie pytanie, wzrost
aktywno�ci obserwowano w dw�ch obszarach m�zgu: w p�atach czo�owych i w
rejonach wzrokowych, po�o�onych w tylnej cz�ci m�zgu. Ten obraz
aktywno�ci w m�zgu interpretowano nast�puj�co: p�aty czo�owe zajmuj� si�
planowaniem ruchu maj�cego doprowadzi� do mata (wiadomo, �e w innych
sytuacjach odgrywaj� one podobn� rol�), podczas gdy zadanie rejon�w
wzrokowych polega na stworzeniu my�lowego obrazu tego posuni�cia.
W tym miejscu konieczne jest jednak pewne zastrze�enie. Stwierdzenie �
dokonane na podstawie obraz�w otrzymanych metod� PET � �e dane obszary
m�zgu uaktywniaj� si�, nie pozwala jeszcze na uznanie sprawy za
definitywnie rozstrzygni�t�. Albowiem dzi�ki tym obrazom wiemy podobnie
du�o o procesach przebiegaj�cych w m�zgu, co o zdarzeniu na danej ulicy na
podstawie satelitarnego zdj�cia �wiate� miejskich, kt�re zosta�o zrobione
po tej stronie naszej planety, gdzie panuje noc. Wiele rzeczy pozostaje tu
nie wyja�nionych, podobnie jak w przypadku za�o�enia, �e istnieje �cis�y
zwi�zek mi�dzy zmian� w zachowaniu pacjenta, kt�ry dozna� urazu m�zgu, a
cz�ci� m�zgu, kt�ra zosta�a uszkodzona. Wniosek, �e ta cz��, kt�ra
uleg�a uszkodzeniu, jest odpowiedzialna za konkretne zachowania, nie
zawsze musi by� prawdziwy.
Natomiast prawd� jest zar�wno to, �e w ci�gu ostatnich dwudziestu lat
naukowcy zrewolucjonizowali nasze poj�cia na temat m�zgu, jak i to, �e s�
oni wci�� bardzo odlegli od tego, by go ca�kowicie pozna�. W tym sensie
badacze m�zgu pozostaj� w sytuacji przypominaj�cej nieco po�o�enie Martina
Froshibera, kt�ry wp�yn�wszy w 1576 roku do Zatoki Froshibera [Zatoka na
Ziemi Baffina w arktycznych rejonach wschodniej Kanady; przyp. t�um.]
przypuszcza�, �e znajduje si� u wr�t �...Morza Zachodniego, prowadz�cego
do Chin i do Indii Zachodnich". By�o to wspania�e osi�gni�cie, a
roztaczaj�cy si� przed oczyma podr�nika krajobraz z�o�ony z g�r i lod�w
okaza� si� niezwyk�y, tajemniczy i pi�kny. Froshiber nie odnalaz� jednak
Przej�cia P�nocno-Zachodniego, kt�rego poszukiwa�.
Krajobraz m�zgu, kt�ry mo�emy obecnie ogl�da� dzi�ki nowym technikom, jest
r�wnie cudowny jak ten, kt�ry widzia� Froshiber. Mimo to � podobnie jak
wyprawa dawnego zdobywcy � podr� naukowca nie dobieg�a ko�ca. Nie wiadomo
nawet, jak m�g�by wygl�da� koniec tej podr�y.
A jednak w�a�nie ta niepewno�� czyni ca�e przedsi�wzi�cie jeszcze bardziej
atrakcyjnym. Nie nale�y oczekiwa�, �e rozw�j nowego my�lenia o
funkcjonowaniu m�zgu wyrwie z korzeniami albo te� tylko troch� podkoloruje
ca�� dotychczasow� wiedz�; wiedza ta ulegnie po prostu modyfikacji. We�my,
na przyk�ad, wspomnienia. Pomy�l o nich nie jak o ma�ych scenkach,
odtwarzanych w Twoim umy�le, ale jak o momentach, w kt�rych wiele r�nych
obszar�w m�zgu, jakie uleg�y pobudzeniu w czasie pierwotnego zdarzenia,
uaktywnia si� ponownie. Uaktywnienie to zachodzi za ka�dym razem tak samo
i jest koordynowane w czasie przez pewien elektryczny rytm, przy czym
Twoje odczucie, �e przypominasz sobie jak�� wcze�niej zapami�tan� scen�,
zawdzi�czasz wy��cznie temu, i� takie ponowne uaktywnienie si� tych
wszystkich obszar�w nast�puje jednocze�nie. Przyj�cie tej nowej
interpretacji zjawisk jest typowe dla zmian zachodz�cych w rozumieniu
m�zgu, do kt�rych dochodzi w miar� rozwoju bada� naukowych.
M�zg bywa nazywany najbardziej z�o�onym elementem wszech�wiata, ale James,
zaprzyja�niony ze mn� stolarz �z�ota r�czka", okre�li� go bardziej
trafnie. Stali�my w�a�nie obaj na �rodku mojej kuchni, zmagaj�c si� z
samym poj�ciem m�zgu, gdy nagle James przerwa� cisz�, m�wi�c: �To ci
dopiero narz�d".
Wstecz / Spis Tre�ci / Dalej
ROZDZIA� 1
WYCIECZKA DO MUZEUM
Jeden z najbardziej pami�tnych wywiad�w w moim �yciu przeprowadzi�em z
Mohamadem Haleemem, kustoszem Zbioru Anatomii Prawid�owej i Patologicznej
oraz Rozwoju M�zgu im. Yakovleva w Instytucie Patologii Si� Zbrojnych w
Waszyngtonie. Trudno sobie wyobrazi� lepsze miejsce: Zbi�r Yakovleva
znajduje si� w g��bi pewnego budynku skonstruowanego tak, by wytrzyma�
wybuch bomby atomowej (jest to jedyny tego typu budynek w tym mie�cie).
Gdy w 1949 roku Zwi�zek Radziecki przeprowadzi� pierwszy wybuch swojej
bomby atomowej, wydano polecenie wybudowania w Waszyngtonie budynku
odpornego na skutki u�ycia broni j�drowej, kt�ry na wypadek ataku
zamieni�by si� w siedzib� rz�du. Jednak�e w sierpniu 1953 roku ZSRR
wypr�bowa� sw� bomb� wodorow�, co sprawi�o, �e bomba atomowa straci�a
znaczenie militarne, a zabezpieczenia przeciwko niej sta�y si� po prostu
bezu�yteczne.
Zbi�r M�zg�w znajduje si� w jasno o�wietlonej sali, w kt�rej po jednej
stronie mo�na prowadzi� szczeg�owe badania wybranych m�zg�w, po drugiej
za� stoi rz�d gablot. Gabloty s� w tej kolekcji odpowiednikiem ci�kich
bibliotecznych p�ek na rolkach, kt�re przesuwaj� si�, gdy kr�ci si�
korbk�. Gabloty te r�ni� si� jednak od wyposa�enia biblioteki; po
pierwsze: brak w nich p�lek, wida� natomiast sze��dziesi�t czy
siedemdziesi�t g��bokich na par� centymetr�w szuflad; po drugie: Zbi�r
M�zg�w im. Yakovleva wyposa�ony jest w specjalny system elektryczny, kt�ry
wysuwa gabloty.
Moja wizyta w tym muzeum mia�a szczeg�lny charakter dzi�ki osobie mego
rozm�wcy, kt�rym by� Mohamad Haleem. Pe�ni� on funkcj� kustosza kolekcji,
a ponadto przez z g�r� dwadzie�cia lat blisko wsp�pracowa� z doktorem
Paulem Ivanem Yakovlevem, za�o�ycielem Zbioru. Yakovlev umar� w 1983 roku,
lecz Haleem wci�� m�wi� o nim z g��bok� czci� (nazywa� go �mistrzem") i
traktowa� zbi�r jak powierzony mu w opiek� bezcenny skarb. Muzeum m�zg�w
jest powa�nym przedsi�wzi�ciem naukowym, do tego miejsca �ci�gaj�
neurobiolodzy z ca�ego �wiata. Spowodowane jest to nie tylko niewiarygodn�
r�norodno�ci� m�zg�w, udost�pnionych tutaj dla cel�w badawczych, lecz
tak�e tym, �e ka�dy m�zg zosta� poci�ty dok�adnie w taki sam spos�b: w
serie przylegaj�cych do siebie plastr�w, niczym bochenek chleba pokrajany
od pi�tki do pi�tki. Liczba plastr�w w danym m�zgu mo�e �atwo przekroczy�
cztery tysi�ce, chocia� dok�adna liczba zale�y od tego, czy m�zg zosta�
poci�ty w p�aszczy�nie z przodu do ty�u, z g�ry w d� czy od jednego boku
do drugiego. Ponadto przybywaj�cy naukowcy dobrze wiedz�, co mo�na znale��
w Zbiorze Yakovleva. Je�li chce si� zmierzy� wielko�� na przyk�ad zakr�tu
obr�czy (gyrus cinguli) w m�zgu cz�owieka, kt�ry dozna� wylewu, a
nast�pnie por�wna� ten m�zg, plaster po plastrze, z innym, to jest to
mo�liwe. Mo�na r�wnie� bada� plastry pochodz�ce z m�zgu
dziesi�ciotygodniowego p�odu lub m�zgu stujednolatka. W kolekcji znajduj�
si� m�zgi uszkodzone w wyniku zatrucia tlenkiem w�gla, m�zgi chorych w
p�nych stadiach syfilisu i choroby Alzheimera, a tak�e m�zgi ma�p,
kaszalota oraz konia.
Mimo �e m�zgi s� ofiarowywane do zbior�w przez ca�y czas, przyjmuje si�
tylko najbardziej niezwyk�e z nich (niezwyk�y w tym przypadku mo�e
oznacza� tak�e m�zg tak �normalny", jak tylko jest to mo�liwe). Trzeba
ca�ego roku na utwardzenie m�zgu metodami chemicznymi, by przy krojeniu w
plastry nie zniekszta�ca� si� pod naciskiem ostrza. Ka�dy m�zg pokrojony
jest w plastry o grubo�ci oko�o jednej trzydziestej milimetra (cztery czy
pi�� plastr�w z�o�onych razem mia�oby grubo�� jednej kartki tej ksi��ki).
Ka�dy plaster chroniony jest mi�dzy dwiema cienkimi szybkami, kt�re maj�
wielko�� niedu�ego obrazka. Plastry s� tak cienkie, �e wydaj� si�
przezroczyste i z �atwo�ci� mo�na je ogl�da� pod mikroskopem.
Zbi�r Yakovleva nie ma charakteru sensacyjnego, przeciwnie � jest to
tradycyjnie pomy�lane muzeum, gdzie starannie gromadzony i porz�dkowany
zbi�r ma s�u�y� badaczom teraz i w przysz�o�ci. Mimo to �wiadomo��, �e
jest si� otoczonym przez setki tysi�cy kawa�k�w m�zgu, wywo�uje niezwyk�e
uczucie. Miejsce to przyprawia o md�o�ci wi�kszo�� ludzi � w�a�ciwie nie
bardzo wiem, dlaczego tak si� dzieje. By� mo�e, chodzi o konsystencj�
m�zgu, kt�ry jest wilgotny, mi�kki i ci�ki. My�l o tym, by wzi�� jeden z
eksponat�w do r�ki, jest dla wi�kszo�ci ludzi nie do zniesienia. Rzecz
jasna, w przypadku Zbioru Yakovleva ten argument akurat nie jest zbyt
istotny, poniewa� plastry m�zg�w umieszczone w szufladach maj� mniej
wi�cej tyle wsp�lnego z �wilgotnym" m�zgiem, ile plastry ��tego sera z
pierwotnym produktem, z kt�rego powsta�y. Mimo wszystko � jak wolno
przypuszcza� � wra�enie, jakie wywo�uje m�zg, nie jest chyba wyj�tkowe.
Moja �ona Cynthia jest g��boko przekonana, �e wzi�cie do r�ki nerki by�oby
czym� znacznie gorszym.
Uczucie niesamowito�ci, jakie wywo�uje w nas taki kontakt z m�zgiem,
wynika prawdopodobnie z faktu, �e dla wi�kszo�ci z nas m�zg jest czym�
wi�cej ni� cz�ci� cia�a. M�zg cz�owieka kojarzy nam si� bezpo�rednio z
jego my�lami i uczuciami; trzymaj�c czyj� m�zg odnosimy wra�enie, �e mamy
�w r�kach" samego cz�owieka. Powoduje to tak�e doznanie emocjonalne,
jakiego przypuszczalnie nie mieliby�my szans do�wiadczy�, gdyby dr
Yakovlev gromadzi� trzymetrowe odcinki ludzkich jelit i nazwa� sw�
kolekcj� Zbiorem Dwunastnic im. Yakovleva. Nawiasem m�wi�c, brak
szczeg�lnego szacunku dla m�zgu doprowadzi� niemal do wymarcia pewnej
grupy etnicznej, plemienia Fore, �yj�cego na Nowej Gwinei. Do zwyczaj�w
tego plemienia nale�a� rytua�, w czasie kt�rego ka�dy ostatnio zmar�y
krewny zostawa� zjadany. Na nieszcz�cie plemi� to dotkni�te by�o przez
rzadk� chorob� zaka�n�, kt�ra atakowa�a m�zg, powoduj�c post�puj�ce
wprawdzie powoli, ale na og� �miertelne pora�enie funkcji ruchowych.
Ktokolwiek zjad� kawa�ek m�zgu osoby zmar�ej na t� chorob�, zwan� kuru,
m�g� by� w zasadzie pewny, �e sam r�wnie� padnie jej ofiar�. Wkr�tce po
rym jak przekonano cz�onk�w tej spo�eczno�ci, by zaniechali tego
szczeg�lnego rytua�u, kuru znikn�a, chocia�, zanim to nast�pi�o, m�zgom
dw�ch ofiar tej choroby uda�o si� trafi� do Zbioru Yakovleva.
W naszych czasach m�zg zdoby� szczeg�lny szacunek. Warto natomiast
wiedzie�, �e nie zawsze tak by�o, nawet w tych kulturach, gdzie pojawia�y
si� g��bokie refleksje o m�zgu. Na przyk�ad staro�ytni Egipcjanie, kt�rzy
stworzyli wyszukane poj�cia dotycz�ce �ycia umys�owego i duchowego, takie
jak ba (niematerialna reprezentacja charakteru lub osobowo�ci) i ka
(rodzaj ducha-sobowt�ra, kt�ry prze�ywa� swojego �miertelnego
odpowiednika), wierzyli, �e siedzib� tych byt�w jest serce, a nie m�zg.
St�d podczas mumifikacji serce starannie zabezpieczano, m�zg za� by�
wyci�gany przez nozdrza lub przez podstaw� czaszki, a nast�pnie wyrzucano
go.
Od czas�w Imperium Rzymskiego a� do momentu odleg�ego od nas o zaledwie
kilka stuleci znawcy anatomii � cho� zdawali ju� sobie spraw� z tego, �e
m�zg jest narz�dem my�lenia � mylnie przypisywali kluczow� rol�
wype�nionym p�ynem przestrzeniom w m�zgu, kt�re zwano komorami, pomijali
za� kom�rki m�zgowe wraz z ich po��czeniami, bior�c je � by tak rzec � za
opakowanie. Nawet konkretne w�a�ciwo�ci umys�owe, takie jak rozumowanie,
formu�owanie s�d�w i pami��, przypisywano r�nym, chocia� ��cz�cym si� ze
sob� przestrzeniom.
Dzi� nie jest znany �aden p�yn, kt�ry m�g�by odpowiada� za ca�� z�o�ono��
m�zgu; obecnie kom�rki m�zgowe i ��cz�ce je w��kna � pomijane uprzednio
jako opakowanie � uznaje si� za najwa�niejsz� cz�� m�zgu cz�owieka.
Niezale�nie od tego, ka�de uczucie skr�powania wynikaj�ce z przebywania
w�r�d m�zg�w w Zbiorze Yakovlewa jest irracjonalne � oboj�tnie jak na to
spojrzymy. Je�eli wierzymy w istnienie duszy, uznamy, �e opu�ci�a ona m�zg
na d�ugo przed w��czeniem go do Zbioru Yakovleva. Z drugiej strony, je�li
my�limy, �e �mier� k�adzie kres wszystkiemu, to dlaczego wzi�cie do r�ki
m�zgu mia�oby przyprawia� nas o md�o�ci w wi�kszym stopniu ni� dotkni�cie
ko�ci udowej. Wszystko to jest tylko martw� tkank�.
A jednak m�zgi s� czym� specjalnym: przeprowadzanie wywiadu radiowego w
otoczeniu tysi�ca sze�ciuset m�zg�w zapowiada�o si� Jako niezapomniane
do�wiadczenie. Pan Haleem wybra� dla mnie niekt�re spo�r�d najciekawszych
okaz�w i wyeksponowa� je w o�wietlonych gablotach. Znajdowa� si� w nich
m.in. m�zg pacjenta poddanego lobotomii, nast�puj�co opisany: �M�czyzna,
pi��dziesi�t dziewi�� lat. Zgon sze�� miesi�cy po operacji". Poniewa�
lobotomia by�a zabiegiem stosowanym w latach czterdziestych i
pi��dziesi�tych, wi�kszo�� z nas ma mizerne wyobra�enie o tym, na czym
polega� �w zabieg. Ponadto wielu z nas z pewno�ci� nie ma najmniejszego
poj�cia o tym, jak cz�sto go stosowano oraz jak wielkim uznaniem si�
cieszy�. Operacja ta polega�a na naci�ciu p�at�w czo�owych m�zgu i by�a
zalecana dla pacjent�w poddawanych leczeniu psychiatrycznemu, co do
kt�rych uznano, �e nie ma innego sposobu opanowania ich l�ku czy
antysocjalnego zachowania. Takich operacji wykonano tysi�ce, a badania
oceniaj�ce rezultaty lobotomii, prowadzone w latach czterdziestych,
zgodnie wskazywa�y, �e stan wi�kszo�ci pacjent�w poprawi� si� dzi�ki temu
zabiegowi. Specjali�ci potwierdzali, ze �ycia tych pacjent�w nie
dezorganizowa�y ju� cierpienia spowodowane obsesyjnymi my�lami lub
dziwacznymi zachowaniami, typowymi dla schizofrenii czy psychozy
maniakalno-depresyjnej. Jakkolwiek dzi� brzmi to dziwnie, faktem jest, �e
portugalski lekarz odpowiedzialny za wprowadzenie lobotomii, Antonio
Cayetano Moniz, zosta� jednym z laureat�w Nagrody Nobla w dziedzinie
fizjologii i medycyny w 1949 roku za: �odkrycie terapeutycznych
w�a�ciwo�ci leukotomii p�at�w czo�owych (lobotomii) w leczeniu pewnych
psychoz". Warto doda�, �e w samych Stanach Zjednoczonych przeprowadzono
oko�o 40 000 tych operacji, g��wnie na pocz�tku lat pi��dziesi�tych.
Jednym z powod�w, dla kt�rych ta brutalna forma leczenia zaburze�
psychiatrycznych zosta�a przyj�ta z nadmiernym entuzjazmem � zanim
dokonano w�a�ciwej jej oceny � by� fakt, �e ofiarami drugiej wojny
�wiatowej byli tak�e liczni weterani z powa�nymi problemami
psychiatrycznymi, kt�rych leczenie nastr�cza�o trudno�ci. Poza tym
psychiatr�w by�o zbyt ma�o, a prace nad lekami przeciwpsychotycznymi
ledwie si� rozpocz�y.
Ryc. 1.: Jedna z technik lobotomii
Wielu ludzi b��dnie uwa�a, �e lobotomia polega na usuni�ciu przedniej
cz�ci m�zgu. Chocia� istnia�a pewna technika, w ramach kt�rej usuwano
kawa�ki p�at�w czo�owych (wa�ono je, by ustali� dok�adnie, ile zosta�o
wyci�te), w wi�kszo�ci przypadk�w po prostu je roz��czano, zazwyczaj
poprzez wprowadzenie do przedniej cz�ci m�zgu ostrza, kt�rym nast�pnie
poruszano tam i z powrotem ruchem wahad�owym. M�zg poddany niegdy�
zabiegowi lobotomii zosta� w Zbiorze Yakovleva poci�ty w plastry (po
�mierci pacjenta) w taki spos�b, by z boku mo�na by�o zobaczy� naci�cie,
kt�re rozdzieli�o p�aty czo�owe, lecz pozostawi�o je w tym samym miejscu,
podtrzymywane przez ko�ci czaszki.
Znajomo�� dziej�w lobotomii pomaga w zrozumieniu kr�tkich opis�w, kt�rymi
opatrzono niekt�re m�zgi. Jeden z nich opisany jest w katalogu Yakovleva
jako: �C-64... 32 It... 13 It... K... H". Kobieta, lat trzydzie�ci dwa,
zgon trzyna�cie lat po operacji, przekr�j horyzontalny. A ten eksponat?
Lobotomia z powodu anoreksji, 1951 rok; by� to czas szczytu popularno�ci
lobotomii. Pan Haleem pokaza� mi r�wnie� m�zgi ofiary wylewu, czterolatka
z zespo�em Downa oraz r�nych zwierz�t, w tym goryla i delfina.
By� mo�e, w ci�gu tych kilku minut sp�dzonych w Zbiorze zanadto przywyk�em
do m�zg�w; mo�e nies�usznie za�o�y�em, �e codzienna praca w tym miejscu
sprawia, i� cz�owiek zaczyna rutynowo traktowa� ludzkie szcz�tki. Mniejsza
o to, jak to si� sta�o, przekroczy�em jednak granice zwyk�ego wywiadu,
kiedy zacz��em rozmawia� z panem Haleemem o jego mistrzu, Paulu Ivanie
Yakovlevie. Gdy Yakovlev umar� w 1983 roku, jego m�zg natychmiast zosta�
w��czony do kolekcji jako jeden z jej najcenniejszych okaz�w. Jest on
oczywi�cie poci�ty w plastry, tak samo jak pozosta�e m�zgi... no c�,
wcale nie tak samo. W przypadku m�zgu swojego prze�o�onego pan Haleem
nagi�� nieco obowi�zuj�ce regu�y. Aby mo�na by�o ogl�da� pod mikroskopem
m�zg, barwi si� co dwudziesty jego plaster. Tym razem Haleem zabarwi� co
dziesi�ty plaster. W rezultacie eksponowanych jest wi�cej plastr�w m�zgu
dra Yakovleva ni� jakiegokolwiek innego m�zgu, dlatego wi�cej szuflad
przeznaczono dla niego. Nawiasem m�wi�c, podobnie jak w galerii sztuki,
tylko cz�� kolekcji plastr�w jest wystawiona, reszt� za� przechowuje si�
w magazynie. Pan Haleem zadba� te� o to, by m�zg dra Yakovleva zosta�
pokrajany w ulubiony przez �mistrza" spos�b: w przekroju strza�kowym,
polegaj�cym na cieciu od lewej strony ku prawej. By�em tak zafascynowany
tym, co us�ysza�em, �e chcia�em koniecznie zobaczy� m�zg Yakovlewa:
INGRAM: Czy jego m�zg jest tutaj?
HALEEM: Naturalnie.
INGRAM: Czy mo�emy go zobaczy�?
HALEEM: Oczywi�cie. Jest tutaj. Zobaczy go pan i chocia� b�dzie mi
naprawd� bardzo smutno, poka�� panu ten m�zg. To jest w�a�nie m�zg...
doktora Yakovleva...
INGRAM: Czy nie ma on Jakiego� specjalnego miejsca?
HALEEM: Nie. Jest on Jeszcze Jednym pacjentem, kt�ry, niestety, koniec
ko�c�w znalaz� si� tutaj.
INGRAM: Nie ma tu nawet Jego nazwiska.
HALEEM: To prawda. Nie mo�emy ujawnia� nazwisk.
INGRAM: Tylko numery.
HALEEM: W rzeczy samej, w zawodzie lekarza niedopuszczalne jest podawanie
nazwisk i by� mo�e, my te� nie powinni�my tego robi�.
INGRAM: OK, a wi�c on jest po prostu MU...
HALEEM: MU 157.
INGRAM: 1183. Osiemdziesi�t trzy to rok jego �mierci?
HALEEM: Zgadza si�. To s�, jak pan widzi, plastry jego m�zgu. To jest
numer 511. Je�li chodzi o mnie, to z przyczyn sentymentalnych lub, by�
mo�e, z innych powod�w postanowi�em zabarwi� co dziesi�ty plaster zamiast,
jak zwykle, co dwudziesty. Chcia�em mie� mo�liwie najwi�cej wycink�w tego
m�zgu. Ach... oto on. Widzi Pan, ile jest tutaj szuflad. Oko�o... mniej
wi�cej... trzydzie�ci pi�� szuflad na ten jeden m�zg.
INGRAM: Je�li patrzy pan na ten m�zg jako na przypadkowy egzemplarz w tej
ogromnej kolekcji, czy s�dzi pan, �e jest r�ny od innych?
HALEEM: Naturalnie. Szczerze m�wi�c, rozmawiaj�c teraz z panem, mam
dreszcze. Naprawd�. Czuj�...Gdy m�wi� o innych m�zgach, czuj� si� w
porz�dku. Ale ten m�zg jest dla mnie czym� wyj�tkowym. Nawet gdyby pana tu
nie by�o... Za ka�dym razem, gdy t�dy przechodz�, czuj� si� jako�
szczeg�lnie.
Ludzki m�zg wa�y �rednio oko�o 1400 g, przy czym m�zgi m�czyzn s� ci�sze
od m�zg�w kobiet, przeci�tnie o oko�o 100 g {szczeg�owe badania
anatomiczne wykaza�y, �e liczba kom�rek m�zgowych, czyli neuron�w,
obecnych w ka�dym centymetrze sze�ciennym m�zgu kobiety jest wi�ksza ni� u
m�czyzny, tak �e ostatecznie ca�kowita liczba neuron�w jest taka sama dla
obu p�ci. Pami�taj o tym nast�pnym razem, gdy us�yszysz kogo�, kto pr�buje
wyja�ni�, dlaczego m�zgi m�czyzn s� wi�ksze). A� 1400 g, w przybli�eniu
p�tora kilograma � m�zg ludzki wa�y ca�kiem sporo. Jego naturalny kolor
jest raczej r�owy ni� szary. Naprawd� zaskakuj�c� cech� w wygl�dzie
�ywego m�zgu s� rozmiary naczy� krwiono�nych, przebiegaj�cych na jego
powierzchni. Wiedzia�em wprawdzie, �e s� one przewodami zaspokajaj�cymi
olbrzymie zapotrzebowanie m�zgu na krew bogat� w tlen, ale nie mia�em
poj�cia, �e wybrzuszaj� si� na powierzchni m�zgu jak �y�y na ramieniu
kulturysty. Nie jest to jednak dziwne, gdy we�mie si� pod uwag� potrzeby
energetyczne m�zgu: oko�o 25% ca�kowitego poboru tlenu przez cia�o jest
przeznaczone dla m�zgu, tlen zasila elektryczn� aktywno�� kom�rek
m�zgowych.
Inn� wa�n� cech� powierzchni m�zgu jest to, co niew�tpliwie wszyscy ju�
widzieli, nawet je�li nie po�wi�cili temu wiele uwagi. Mam na my�li
pofa�dowanie powierzchni m�zgu, szczeg�lnie na bokach i na szczycie. Ca�a
zewn�trzna powierzchnia m�zgu jest nie ko�cz�cym si� ci�giem niskich,
�agodnych wzniesie� rozdzielonych g��bokimi, w�skimi szczelinami. Ka�de
wzg�rze to gyrus (zakr�t); ka�da dolina to sulcus (bruzda). Niekt�re z
g��wnych element�w nosz� imiona anatom�w, kt�rzy pierwsi zwr�cili uwag� na
te cz�ci: bruzda Rolanda (W�och �yj�cy w XVIII wieku), bruzda Sylwiusza
(Francuz �yj�cy w XVII wieku); wi�kszo�� za� zosta�a po prostu nazwana od
miejsca, gdzie si� znajduje � na przyk�ad: zakr�t czo�owy. Geograficzne
podej�cie zastosowano r�wnie�, wprowadzaj�c podzia� ca�ej powierzchni
m�zgu na cztery p�aty: czo�owy, ciemieniowy, skroniowy i potyliczny.
Obszary te zosta�y wyr�nione tak, by odpowiada�y rejonom czaszki
po�o�onym bezpo�rednio nad nimi, ale przyporz�dkowanie to jest tylko
przybli�one. Najwi�ksze s� p�aty czo�owe, kt�re zajmuj� oko�o 30% ca�ej
kory m�zgowej; rozci�gaj� si� one poprzez ca�� przedni� cz�� m�zgu a� do
miejsca, gdzie zaczynaj� si� uszy. P�at ciemieniowy obejmuje szczytow�
cz�� m�zgu i ci�gnie si� do ty�u mniej wi�cej do miejsca, gdzie
znajdowa�by si� pasek czapki baseballowej. P�at potyliczny le�y z ty�u
czaszki, a p�aty skroniowe rozpo�cieraj� si� wok� uszu.
Ryc. 2.: P�aty m�zgowe
W tym miejscu warto wyja�ni� trzy �ci�le ze sob� powi�zane terminy.
Powierzchnia wypuk�a m�zgu dzieli si� na cztery wspomniane p�aty. Linie
graniczne mi�dzy p�atami s� niezbyt widoczne i wyznaczono je nieco
arbitralnie, ale wyst�puje tu jeden wyra�ny podzia�, przebiegaj�cy
dok�adnie przez �rodek. Ludzki m�zg widziany z g�ry przypomina orzech
w�oski, kt�rego po��wki to lewa i prawa p�kula m�zgowa. Wierzchnia
warstwa ca�ego m�zgu � zar�wno prawej, jak i lewej p�kuli � zwana jest
kor� m�zgow� i rzeczywi�cie przypomina kor� drzewa. Kora m�zgowa ma
grubo�� tylko kilku milimetr�w i w�a�nie w tej cienkiej, wierzchniej
warstwie znajduj� si� cia�a kom�rek nerwowych. Przestrze� we wn�trzu m�zgu
poni�ej kory m�zgowej jest zaj�ta, przez tak zwan� istot� bia��, czyli
sie� przewod�w ��cz�cych r�ne cz�ci powierzchni m�zgu. Dzi�ki temu, �e
kora m�zgowa jest pomarszczona, wi�ksza jej ilo�� mie�ci si� na
powierzchni m�zgu. Gdyby ca�kowicie rozprostowa� kor� m�zgow�, zwisa�aby
poza brzegi m�zgu. Pofa�dowanie kory m�zgowej jest jedynym sposobem na
zmieszczenie jej wewn�trz czaszki. Powstanie bardziej pofa�dowanej kory
m�zgowej, szczeg�lnie z przodu, stanowi�o jedno z g��wnych osi�gni��
ewolucji m�zgu w ci�gu ostatniego miliona lat.
Przeczyta�em kiedy�, �e gdyby rozpostarto fa�dy kory m�zgowej, to
pokry�aby ona stolik do gry w karty. Wydawa�o si� to ca�kiem
niewiarygodne, ale sprawi�o, �e zacz��em si� zastanawia�, jak du�a by�aby
kora m�zgowa, gdyby�my j� rozprostowali. Wed�ug mnie mia�aby wielko��
pizzy dla ca�ej rodziny: nie by�by to z�y wynik, ale trudno go por�wnywa�
z rozmiarami stolika do gry w karty. By�em zdumiony, gdy zda�em sobie
spraw�, �e nikt nie zna odpowiedzi na moje pytanie. Szybko przejrza�em
literatur� fachow� i znalaz�em nast�puj�ce szacunki dotycz�ce rozmiar�w
wyg�adzonej kory m�zgowej ludzkiego m�zgu.
Julie Ann Miller w artykule opublikowanym w czasopi�mie �Bioscience" w
listopadzie 1987 roku twierdzi, ze kora m�zgowa ma powierzchni� zwyk�ej
serwetki, czyli kwadratu o boku r�wnym 25cm. Miesi�cznik �Scientific
American" we wrze�niu 1992 roku znacznie poprawi� ten wynik, podaj�c
wielko�� 1,5 m2; otrzymujemy zatem kwadrat kory m�zgowej o boku 125 cm, co
zbli�a nas do rozmiar�w stolika do gry w karty. Cho� pewien psycholog z
Uniwersytetu w Toronto doszed� do wniosku, �e kora m�zgowa pokry�aby
pod�og� jego salonu (nie widzia�em jego salonu), to rekordowe oszacowanie
pojawi�o si� na plakacie wydanym w 1993 roku przez czasopismo brytyjskie
�New Scientist" � okaza�o si�, �e kora m�zgowa po rozprostowaniu zakry�aby
kort tenisowy. Jak dosz�o do takich rozbie�no�ci? Dlaczego tylu
specjalist�w nie wie, jak wielka jest kora m�zgowa? Nie umiem odpowiedzie�
na to pytanie, ale obecnie poluj� na eksperta, kt�ry powie, �e ca�kowicie
rozpostarta kora m�zgowa pokry�aby boisko futbolowe.
Takie sytuacje sprawiaj�, �e niezbyt ch�tnie odwo�uj� si� do innych
fascynuj�cych twierdze� na temat m�zgu � obawiam si� po prostu, �e oka��
si� r�wnie niewiarygodne. Z jednego z nich, na przyk�ad, dowiadujemy si�,
ze je�li �wie�y m�zg pozostawi� w spokoju � cho�by w misce na spaghetti �
to b�dzie on poma�u �siada�" i powoli straci swoj� sztywno�� bry�y.
�Rozp�ynie si�", poniewa� zawiera stosunkowo du�o p�ynu. Nie pami�tam,
gdzie o tym przeczyta�em po raz pierwszy, ale jestem pewien, �e niewielu
ludzi mia�o okazj� zaobserwowa�, co dzieje si� z m�zgiem umieszczonym w
misce na spaghetti. Sk�din�d m�zg w oko�o 85% sk�ada si� z wody i trzeba
go nas�czy� �ywic� i utwardzi�, zanim b�dzie mo�na go pokroi� i w��czy� do
Zbioru Yakovleva.
Gdyby m�zg by� po prostu pofa�dowany jak chodnik przyci�ni�ty nog� kanapy,
trudno by�oby sobie wyobrazi�, �e ma jakiekolwiek znaczenie to, i� jest
si� na dnie szczeliny zamiast na szczycie wzniesienia, czy te� nawet na
jednym wzniesieniu zamiast na innym. Wyniki ostatnich bada� dowodz�
jednak, �e pozostawanie na wzniesieniu b�d� w dolinie nieoczekiwanie
odgrywa pewn� rol�.
W serii bada� dr George Ojemann i jego wsp�pracownicy z Uniwersytetu
stanu Waszyngton w Seattle podj�li pr�b� bardzo dok�adnego oznaczenia
rejon�w zwi�zanych z mow� na powierzchni lewej p�kuli; zaobserwowali oni
ogromn� zmienno�� w po�o�eniu rejon�w odgrywaj�cych istotn� rol� w
nazywaniu rzeczy. Jednym z najbardziej intryguj�cych i najmniej
zrozumia�ych odkry� by�o ustalenie, �e jedna z tych r�nic jest
skorelowana z poziomem sprawno�ci j�zykowej. Okazuje si�, �e obszary
odgrywaj�ce kluczow� rol� w nazywaniu znajduj� si� na szczycie jednego
zakr�tu u �ych, kt�rzy sprawnie pos�uguj� si� j�zykiem, i na szczycie
nast�pnego u tych, kt�rych sprawno�� jest mniejsza.
Wyniki innych bada� dotycz�cych pami�ci, opublikowane na pocz�tku 1994
roku przez naukowc�w z Toronto, ujawni�y, �e najwi�ksz� aktywno�� m�zgu
obserwuje si� raczej w g��bokich szczelinach mi�dzy fa�dami, a nie na ich
szczytach. Ochotnicy uczestnicz�cy w tych eksperymentach s�uchali serii
zda�, kt�rych znaczn� cz�� s�yszeli dzie� wcze�niej. Obrazy monitoruj�ce
aktywno�� m�zgu w czasie s�uchania zda� z poprzedniego dnia
(przypuszczalnie pami�tanych jeszcze w momencie badania) wykaza�y, �e
aktywno�� wyst�powa�a g��wnie w przedniej cz�ci m�zgu, skupiaj�c si� w
szczelinach. Podobnie jak George Ojemann, naukowcy z Toronto nie potrafili
w pe�ni wyja�ni� swego odkrycia, ale badania tego rodzaju mog� pom�c w
ustaleniu topografii m�zgu, a nawet w wyznaczeniu dok�adnych wsp�rz�dnych
poszczeg�lnych rejon�w.
Szybki rzut oka na zewn�trzn� powierzchni� m�zgu nie wystarczy, aby
przekona� si�, �e jest to jeden z cud�w natury. Nie trzeba jednak dr��y�
bardzo g��boko, by dostrzec szczeg�lne w�a�ciwo�ci m�zgu. Pod mikroskopem
wida�, �e pofa�dowana kora m�zgowa jest wype�niona szczelnie
przylegaj�cymi do siebie kom�rkami m�zgowymi, u�o�onymi w poziome warstwy
(co najmniej sze�� w niekt�rych miejscach, a by� mo�e, wsz�dzie) i w
pionowe kolumny. G��biej znajduj� si� w��kna, kt�re ��cz� zar�wno
s�siaduj�ce ze sob�, jak i odleg�e od siebie kom�rki. Te przebiegaj�ce pod
powierzchni� obwody przesy�aj� informacje z jednej cz�ci m�zgu do innych,
ni�ej za� s� po�o�one inne o�rodki nerwowe, w sensie ewolucyjnym bardziej
�staro�ytne" ni� kora m�zgowa. To tutaj, w g��bi m�zgu, znajdujemy tak
zwany m�zg ssaczy oraz m�zg gadzi, w kt�rych znajduj� si� o�rodki emocji,
pragnienia i pop�du p�ciowego, a tak�e obwody reguluj�ce oddychanie i sen.
S� to �stare" cz�ci m�zgu, wsp�lne dla cz�owieka i innych zwierz�t, ale
zasadnicza praca ludzkiego m�zgu � obliczenia i przetwarzanie informacji,
kt�re, jak si� wydaje, wykonujemy lepiej ni� jakikolwiek inny gatunek �
odbywa si� w cienkiej zewn�trznej pokrywie: korze m�zgowej. Odr�nia nas
ona od wszelkich innych stworze�, nawet po �mierci.
Precyzyjne krojenie i barwienie plastr�w � stosowane w Zbiorze Yakovleva �
to tylko jeden ze sposob�w przechowywania m�zg�w. Kanadyjski Bank Tkanki
M�zgowej w Toronto gromadzi m�zgi co najmniej r�wnie szybko jak Zbi�r
Yakovleva, ale, jak ka�dy inny bank, z maksymaln� pr�dko�ci� zamienia
wp�aty na wyp�aty. Badacze � zainteresowani raczej chemi� ni� anatomi� �
przesy�aj� do owego banku list� swoich �ycze� i gdy pojawia si� odpowiedni
m�zg, dzieli si� go na kawa�ki � 20 g p�atu skroniowego kory m�zgowej
temu, par� gram�w istoty czarnej dla tamtego � kt�re mo�liwie pr�dko s�
przesy�ane badaczom. Im m�zg �wie�szy, tym lepszy, gdy� badanie chemii
m�zgu wymaga tkanki, kt�ra zachowa�a jak najwi�cej w�asno�ci �ywej tkanki.
Instytucja ta ma tak�e odpowiedniki bankowych sejf�w: po�owa ka�dego m�zgu
konserwowana jest w formalinie i przechowywana w plastikowych pojemnikach,
wype�niaj�cych jedno z pomieszcze� Budynku Bantinga na College Street w
Toronto.
Jedn� z g��wnych przyczyn gromadzenia m�zg�w by�a nadzieja, �e uda si�
zidentyfikowa� jakie� ich strukturalne w�asno�ci � szczeg�lnie w m�zgach
s�ynnych ludzi � kt�re mog�yby pom�c w wyja�nieniu nadzwyczajnych
zdolno�ci genialnych umys��w. Oczekiwanie to jednak nigdy si� nie
spe�ni�o. Przypominam sobie, �e kiedy pisa�em t� ksi��k�, dyrektor
Moskiewskiego Instytutu M�zgu, Oleg Adrian�w, og�osi�, �e siedemdziesi�t
lat bada� nad m�zgiem Lenina doprowadzi�o do konkluzji: m�zg wodza
rewolucji nie zawiera �niczego sensacyjnego".
Rosyjscy naukowcy, kt�rzy badali m�zg Lenina, musieli spodziewa� si�, �e
znajd� w nim co� niezwyk�ego, jak�� charakterystyczn� cech�, kt�ra
pozwoli�aby im wykrzykn��: �To w�a�nie sprawi�o, �e W�adimir Ilicz by�
wielkim cz�owiekiem!" Nigdy jednak nie uda�o si� znale�� zwi�zku mi�dzy
r�nicami w strukturze m�zgu a poziomem osi�gni�� intelektualnych, cho�
pewni badacze ostatnio starali si� wykaza� korelacj� mi�dzy wielko�ci�
m�zgu a inteligencj� cz�owieka. W jednych z najbardziej wiarygodnych bada�
tego typu Nancy Andreasen z Uniwersytetu stanu Iowa i jej wsp�pracownicy
starali si� znale�� zwi�zek mi�dzy inteligencj� (mierzon� ilorazem
inteligencji, czyli IQ) a rozmiarami r�nych cz�ci m�zgu. Stwierdzili
oni, �e osoby o wi�kszych m�zgach cz�ciej uzyskuj� wy�sze wyniki w
testach mierz�cych IQ, ale zarazem podkre�lili, �e si�a tej korelacji jest
�umiarkowana", a ponadto �wiele innych czynnik�w musi r�wnie� odgrywa�
istotn� rol�". Innymi s�owy, nie mo�esz ograniczy� si� do ogl�dzin danego
m�zgu, by na podstawie jego wielko�ci oceni� inteligencj� jego
w�a�ciciela. To samo b�dzie dotyczy� szczelin, fa�d i innych cech
strukturalnych. Pojawiaj� si� zatem powa�ne w�tpliwo�ci co do opinii dra
Adrianowa, �e m�zg Lenina, cho� nie wykazywa� �adnych nadzwyczajnych cech,
by� jednak �z pewno�ci� m�zgiem utalentowanego cz�owieka".
W mie�cie Lawrence, w stanie Kansas, m�zg Einsteina wci�� moczy si� w
formalinie w mieszkaniu doktora Thomasa Hanreya, kt�ry w 1955 roku
przeprowadzi� sekcj� zw�ok s�ynnego uczonego. W m�zgu nie znaleziono nic
istotnego: nie by� to szczeg�lnie du�y m�zg, a jego waga wynosi�a 1230 g.
Do tej pory nikt nie podejmowa� stara�, aby m�zg Einsteina przenie�� z
mieszkania doktora Harveya w inne miejsce.
INGRAM: Prosz� Pana, czy w przysz�o�ci pa�ski m�zg zostanie w��czony do
kolekcji?
HALEEM: Takie jest moje �yczenie i oczywi�cie jest to wp�yw doktora
Yakovleva oraz tego, czemu po�wi�ci�em ostatnie trzydzie�ci lat, pracuj�c
w s�u�bie nauki. Uwa�am, �e przynajmniej tyle mog� zrobi� dla nauki, hm,
�e m�g�bym si� jeszcze na co� przyda�.
S�owa te, wypowiedziane w 1992 roku, brzmi� teraz inaczej. Pan Haleem
zmar� na raka na pocz�tku 1994 roku i prawdopodobnie wiedzia� o swej
chorobie, gdy przeprowadza�em z nim wywiad. �yczenie, by jego m�zg zosta�
w��czony do zbior�w, zosta�o spe�nione. M�zg pana Haleema jest obecnie
poddawany d�ugiemu procesowi przygotowywania do poci�cia na plastry. W
przeciwie�stwie do swojego mentora, dra Yakovleva, pan Haleem nie mia�
chyba szczeg�lnych preferencji co do kierunku ci�cia, ale okre�li�, jaki
numer ma by� przypisany fragmentom jego m�zgu oraz wskaza� p�k�, na
kt�rej maj� by� one przechowywane.
Dr Adriann� Noe, kt�ra sprawowa�a piecz� nad zbiorami m�zg�w w czasie, gdy
pisa�em t� ksi��k�, jest jedn� z trzech os�b, kt�re omawia�y z panem
Haleemem spos�b przygotowania jego m�zgu. Jak si� od niej dowiedzia�em, w
ca�ej swojej karierze, gdy zajmowa�a si� du�ymi zbiorami muzealnymi, nigdy
wcze�niej nie zdarzy�o jej si� bra� udzia�u w dyskusji nad przygotowaniem
eksponatu, w kt�rej uczestniczy�by sam eksponat.
Na koniec wa�na informacja: kolekcja ta nosi obecnie nazw� Zbioru Anatomii
Prawid�owej i Patologicznej oraz Rozwoju M�zgu im. Yakovleva i Haleema.
Wstecz / Spis Tre�ci / Dalej
ROZDZIA� 2
ODCZYTYWANIE M�ZGU
Pobyt w muzeum m�zg�w stanowi �wietn� okazj�, by troch� poszpera� w
bezcennym archiwum. Mimo wszystko nie mo�na jednak dowiedzie� si�, jak
m�zg dzia�a, badaj�c go w muzeum, gdzie przechowywany jest w ca�o�ci lub
nawet w plastrach. Je�li m�zg naprawd� decyduje o tym, �e jeste�my tym,
czym jeste�my, lepiej obserwowa� go bezpo�rednio lub po�rednio, s�owem � w
akcji.
Na pocz�tku XIX wieku narodzi�a si� pewna teoria m�zgu, kt�ra zyska�a
ogromn� popularno��, cho� zapewne na to nie zas�ugiwa�a. Teoria ta
g�osi�a, �e na podstawie wygl�du powierzchni czaszki (nie m�zgu!) mo�na
wnioskowa� o tym, co dzieje si� w jej wn�trzu. Nauka ta, zwana frenologi�,
opiera�a si� na nast�puj�cym dwustopniowym rozumowaniu � po pierwsze: m�zg
sk�ada si� z autonomicznych region�w, kt�re odpowiedzialne s� za pewne
cechy osobowo�ci; po drugie: te regiony m�zgu, kt�re u danej osoby s�
szczeg�lnie dobrze rozwini�te, napieraj� na czaszk� od spodu i tworz�
wyczuwaln� wypuk�o��, gdy dotyka si� g�rnej cz�ci g�owy.
Ciekawo��, dowcip, s�uch, mowa i pr�no��. Je�li kto� ma wyj�tkowe
zdolno�ci czy sk�onno�ci, zwi�zane zjedna z wymienionych cech lub z
kt�r�kolwiek z pozosta�ych trzydziestu paru, zidentyfikowanych przez
frenolog�w, to powinien mie� namacaln� wypuk�o�� na czaszce bezpo�rednio
nad t� cz�ci� m�zgu, kt�rej przypisano odpowiedni� cech�. Indywidualizm
/osta� na przyk�ad umiejscowiony tu� nad nosem i uwa�any by� za cz��
m�zgu odpowiedzialn� za tworzenie poj�� (zapewne twierdzenie to
sformu�owano wtedy, gdy kto� zaobserwowa�, �e czaszka Micha�a Anio�a mia�a
wypuk�o�� w tym rejonie, podczas gdy Szkoci � jako grupa � jej nie mieli).
Umi�owanie progenitury, czyli mi�o�� do dzieci, reprezentowana by�a przez
wypuk�o�� z ty�u m�zgu, obserwowan� o wiele cz�ciej u kobiet i ma�p
cz�ekokszta�tnych ni� u m�czyzn. A jednak ca�a sprawa nie wygl�da�a tak
prosto. Gdy kto� mia� wyj�tkowo du�y �narz�d" � jak nazywano regiony m�zgu
odpowiedzialne za poszczeg�lne cechy � nie by�o to wcale r�wnoznaczne z
tym, �e cech� przypisywan� temu narz�dowi mia� maksymalnie rozwini�t�.
M�zg ka�dej osoby by� bowiem analizowany oddzielnie, a rozmiar ka�dego
narz�du oceniano przez por�wnanie z rozmiarami innych narz�d�w tego samego
m�zgu. Tak wi�c Johan Kaspar Spurzheim, czo�owy propagator frenologii,
m�g�by przyzna�, �e m�zgi kobiet s� na og� mniejsze ni� m�zgi m�czyzn,
ale bynajmniej nie poprzesta�by na tym. Uczony ten doda�by zapewne, i� z
powy�szego nie musi wynika�, �e wszystkie cechy s� silniej rozwini�te w
m�zgu m�czyzny ni� kobiety: �narz�dy skryto�ci i przezorno�ci [w m�zgu
kobiety] s� mimo wszystko najwi�ksze i dlatego maj� zasadniczy wp�yw na
kszta�towanie charakteru kobiety". Komentarz ten jest najlepszym dowodem
na to, �e przes�dy dotycz�ce braku r�wno�ci mi�dzy p�ciami i pseudonauka
s� siebie warte.
Ryc. 3.: M�zg wed�ug frenolog�w. Ilustracja opublikowana w jednym z
popularnych pod koniec XIX wieku czasopism frenologicznych. Obrazuje
podzia� m�zgu na poszczeg�lne �narz�dy" odpowiedzialne za r�ne cechy
osobowo�ci.
Rewelacyjne czasopismo po�wi�cone zagadnieniom Etnologii, Fizjologii,
Frenologii. Fizjonomii, Psychologii, Socjologii, Biografii, Edukacji,
Sztuki, Literatury, stawiaj�ce sobie za cel Zreformowanie, Podniesienie
i Doskonalenie Ludzko�ci pod wzgl�dem Fizycznym, Mentalnym i Duchowym.
Podstawowe �r�d�o wiedzy we wszelkich kwestiach zwi�zanych z Naukami o
Cz�owieku. Redagowane i wydawane przez S. R. Wells, 389 Broadway, New
York; w cenie $3,00 za rok lub 30 cent�w za numer. Numery z listopada i
grudnia bezp�atne dla nowych prenumerator�w. amativeness � kochliwo��;
conjugal love � mi�o�� ma��e�ska; phitoprogenitiveness � umi�owanie
progenitury; friendship � przyja��; continuity � ci�g�o��; selfesteem �
samoakcepatacja; approbativeness � zgodno��; cautiousness � rozwaga;
combativeness � waleczno��; vitaliveness � �ywotno��; secretiveness �
skryto��; sublimity � wznios�o��; consctentiousness � sumienno��;
firmness � stanowczo��; veneration � cze��; hope � nadzieja; ideality �
kierowanie si� idea�ami; acquisttiveness � materializm; destructiveness
� destrukcyjno��; altmentiveness � �akomstwo; constructiveness �
zdolno�ci techniczne; spirttuality � uduchowienie; imitation �
na�ladownictwo; benevolence � �yczliwo��; suavity � uprzejmo��;
mirthfulness � weso�o��; time � czas; tune � s�uch; calculation �
rachunki; language � j�zyk; order � porz�dek; weight � waga; size �
wielko��; form � kszta�t; individuality � indywidualizm; locality �
po�o�enie; memory � pami��; causality � przyczynowo��; human nature �
cz�owiecze�stwo; compassion � lito��; inhabitiveness � zasiedzia�o��.
Mentor Spurzheima, wiede�ski lekarz Franz Joseph Gali, by� tw�rc�
frenologii, a w dodatku niez�ym znawc� anatomii. To w�a�nie on rozr�ni� w
m�zgu substancj� szar� (cia�a kom�rek m�zgowych) i substancj� bia��
(obwody ��cz�ce ze sob� r�ne cz�ci kory m�zgowej), a tak�e wyja�ni�,
dlaczego powierzchnia wypuk�a m�zgu jest tak bardzo pofa�dowana. Jednak
nawet je�li Gali, tworz�c podstawy frenologii, naprawd� my�la� o
uprawianiu nauki, to jego idea zosta�a wkr�tce wypaczona na skutek
gwa�townie rosn�cej popularno�ci analiz wypuk�o�ci na czaszce. Niebawem
pojawi�y si� nie tylko tysi�ce praktykuj�cych frenolog�w, zapraszaj�cych
klient�w na wizyty, ale powsta�y te� dziesi�tki towarzystw, a nawet kilka
specjalistycznych czasopism po�wieconych tym badaniom [Oczywi�cie nie
znaczy to, �e samo posiadanie czasopisma musi by� istotne � na przyk�ad w
Stanach Zjednoczonych istnieje czasopismo naukowe po�wi�cone badaniu
Klingonu, czyli j�zyka, kt�rym w telewizyjnym serialu Star Trek pos�uguj�
si� Klingonowie, mieszka�cy obcej planety. Czasopismo nosi tytu� �HolQeD"
(�Lingwistyka") i zawiera artyku�y w rodzaju: �Pierwsze kroki w kierunku
fonologicznej teorii Klingonu"]. Pomimo istnienia owych instytucji
frenologia nie mog�a jednak przetrwa�, gdy� nietrudno wykaza� brak
korelacji miedzy inteligencj� i osobowo�ci� a kszta�tem ludzkiej g�owy.
�mier� frenologii by�a natomiast do�� powolna. Mimo �e oko�o po�owy XIX
wieku powszechne zainteresowanie frenologia zacz�o s�abn��, badania
opinii publicznej ujawni�y �e jeszcze w 1925 roku 40% Amerykan�w ci�gle
wierzy�o w zasady frenologii; koniec ko�c�w oko�o 1974 roku liczba ta
spad�a do zera. Brytyjskie Towarzystwo Frenologiczne zosta�o rozwi�zane
dopiero w 1967 roku.
Frenologia zawsze by�a przedmiotem atak�w ze strony naukowc�w, pod koniec
dziewi�tnastego wieku wy�miewano si� z niej w r�nych drukach i
karykaturach. Cho� dzi� traktowana jest jako absurdalny przypadek
zbiorowego urojenia, nie powinni�my jednak uwa�a� teorii frenologii za
nonsens, kt�ry m�g� si� zrodzi� tylko z ciemnoty panuj�cej w dawnych
czasach. Dzisiejsi przedstawiciele nauk o m�zgu nie s� wprawdzie
frenologami, ale nie maj� nic przeciwko przypisywaniu r�nych funkcji
umys�owych poszczeg�lnym cz�ciom m�zgu. Rozpoznawanie twarzy zachodzi
g��wnie w prawej p�kuli m�zgowej; uwa�a si�, �e w pos�ugiwaniu si�
imionami w�asnymi bierze udzia� szczytowy rejon lewego p�ata skroniowego;
pami��, zwana operacyjn� lub kr�tkotrwa��, anga�uje g��wnie przedni� cz��
m�zgu. Pogl�d, �e r�nego rodzaju operacje umys�owe zachodz� w r�nych
miejscach, respektuj� dzisiejsi naukowcy, podobnie jak dawni frenolodzy.
Oczywi�cie nikt dzisiaj nie odwa�y si� przydzieli� konkretnego miejsca w
m�zgu cesze tak wyspecjalizowanej jak na przyk�ad mi�o�� do dzieci. Nikt
te� nie b�dzie twierdzi�, �e � w jaki� bli�ej nie okre�lony spos�b � te
rejony m�zgu, kt�re dobrze si� rozwin�y, b�d� napiera�y na czaszk�
bezpo�rednio nad nimi. Sama zasada natomiast nie zosta�a podwa�ona.
Nawet pomys�, by bada� wypuk�o�ci czaszki, nie jest a� tak �mieszny. Gdy
naukowcy badaj�cy ewolucj� naszego gatunku staj� wobec trudnych pyta� w
rodzaju: Kiedy nasi przodkowie zacz�li m�wi�? czy te�: Kiedy pojawi� si�
m�zg podobny do ludzkiego? � to musz� g��boko dr��y�, by znale��
jakiekolwiek wskaz�wki. I tak: mo�liwe jest odtworzenie m�zgu jednego z
naszych wymar�ych przodk�w, je�li zbada si� wypuk�o�ci na powierzchni
czaszek znalezionych w czasie wykopalisk. Nie jest to jeszcze frenologia,
gdy� w tym przypadku chodzi o wewn�trzn� powierzchni� czaszki.
Antropolog�w interesuj� nie tyle wypuk�o�ci, ile ledwo widoczne bruzdy czy
zag��bienia na powierzchni ko�ci. Oczywi�cie, badaj� oni czaszki nale��ce
do tych naszych przodk�w, kt�rych uzna� mo�na za dobrych kandydat�w na
tw�rc�w ludzkiego j�zyka. Czaszki maj�ce wi�cej ni� dwa miliony lat s� po
prostu zbyt ma�e, by zmie�ci� m�zg, kt�ry radzi�by sobie ze z�o�ono�ci�
j�zyka; poza tym uwa�a si�, �e od dwustu tysi�cy lat j�zykiem w�adano Ju�
ca�kiem sprawnie. To w�a�nie ten przej�ciowy okres � trwaj�cy 1,8 miliona
lat � jest przedmiotem zainteresowania naukowc�w, gdy� w�a�nie w tym
czasie umiej�tno�� pos�ugiwania si� j�zykiem pojawi�a si�, a nast�pnie
zaw�adn�a pewnymi cz�ciami m�zgu i �rozros�a si�" zar�wno pod wzgl�dem
wielko�ci, jak i znaczenia.
M�zg przywiera do wewn�trznej powierzchni czaszki tak szczelnie, �e
niekt�re elementy jego budowy, takie jak wypuk�o�� i bruzdy, a tak�e
najbardziej wydatne spo�r�d naczy� krwiono�nych przebiegaj�cych na
powierzchni m�zgu, pozostawiaj� p�ytkie odciski na ko�ci. Podczas gdy od
p�tora miliona lat m�zg ludzki gwa�townie si� zwi�ksza�, niekt�re jego
cz�ci rozrasta�y si� szybciej ni� inne. Wynikaj�ce st�d zmiany w
wewn�trznej budowie m�zgu mo�na okre�li�, analizuj�c serie chronologicznie
uporz�dkowanych czaszek. Oceniaj�c wiek danej