1924

Szczegóły
Tytuł 1924
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1924 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1924 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1924 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Ernest Bryll Wiersze Polski Zwi�zek Niewidomych Zak�ad Wydawnictw i Nagra� Warszawa 1991 .pa T�oczono pismem punktowym dla niewidomych w Drukarni PZN, Warszawa, ul. Konwiktorska 9 Pap. kart. 140 g kl. Iii_B�1 Przedruk z Wydawnictwa "Pax", Warszawa 1988 Pisa�a K. Pabian Korekty dokona�y K. Markiewicz i D. Jagie��o .st .tc Wst�p .tc Poeta, prozaik, autor sztuk teatralnych i widowisk telewizyjnych, publicysta oraz krytyk filmowy Ernest Bryll urodzi� si� 1 marca 1935 roku w Warszawie. Uko�czy� filologi� polsk� na Uniwersytecie Warszawskim oraz Studium Filmowe przy Pa�stwowym Instytucie Sztuki. W latach 1959_#60 by� cz�onkiem redakcji czasopisma literacko_artystycznego "Wsp�czesno��", skupiaj�cego m�odych pisarzy i krytyk�w. Pismo to nosi�o charakter trybuny pokoleniowej. Publikowa�o artyku�y programowe, dyskusje, polemiki i utwory literackie, w kt�rych cz�stym motywem by�o rozmaicie manifestowane poczucie nieprzystosowania, zagubienia i odtr�cenia, bunt przeciw zak�amaniu, konwencjom obyczajowym i estetycznym, d��no�� do podejmowania temat�w z �ycia wsp�czesnego i sprzeciw wobec uznanych autorytet�w literackich. Znalaz�o to r�wnie� odbicie w tw�rczo�ci literackiej Ernesta Brylla. Jako poeta debiutowa� na �amach prasy literackiej w 1952 roku. Pierwsze tomiki poezji - "Wigilie wariata" wydane w 1958 roku i "Autoportret z bykiem" z 1960 roku - wyros�y z rozwijaj�cego si� w�wczas w naszej m�odej poezji kierunku zwanego turpizmem. Charakteryzowa� si� on upodobaniem do brutalizm�w, a nawet trywializm�w w warstwie j�zykowej, kontrastowaniem og�lnie przyj�tych starych kryteri�w pi�kna z brzydot� codziennego �ycia, �wiadomym przeciwstawianiem i zderzaniem ze sob� tych dwu przeciwstawnych estetyk. R�wnocze�nie ju� wtedy ujawni�a si�, nie opuszczaj�ca poety i p�niej, fascynacja nasz� literatur� narodow�. Wcze�nie zacz�� te� szuka� inspiracji tw�rczych w ludowo�ci. By�a to ch�� powiedzenia twardej prawdy o �yciu, o Polakach, o historii narodu widzianej z perspektywy prostego cz�owieka przez pryzmat trze�wej, odartej ze z�udze� mentalno�ci mas plebejskich. Albowiem temat naczelny, wiod�cy w tw�rczo�ci Brylla, stanowi sprawa polska. Z temperamentem i bezkompromisowo�ci� atakuje poeta nasze narodowe idole i u�wi�cone tradycj� mity, krytycznie ocenia nasze dzieje. Poetyka wczesnego Brylla wyrasta z katastrofist�w, przede wszystkim z Mi�osza. P�niej poeta m�wi ju� w�asnym g�osem, ale Mi�osz nie straci dla niego nigdy znaczenia. Lecz nade wszystko w liryce tej wybija si� powinowactwo z romantykami, g��wnie ze S�owackim. Nie tylko we wsp�lnej problematyce, cho� najzupe�niej odmiennie traktowanej, ale tak�e w rozbudowanej frazie, w p�czniej�cym dygresjami zdaniu, w g�stej metaforze. W p�niejszej fazie S�owacki ust�puje na rzecz Mickiewicza, ale tego p�nego, bardzo niby prostego, operuj�cego fragmentem. ��cz� si� z tym inne powinowactwa - poezja ludowa i poezja �redniowieczna. Im dalej, tym wiersze prostsze, wyra�niej czytelne, ale r�wnocze�nie nie mniej, je�li nie wi�cej widmowe. Poezja Brylla prze�y�a niejedn� przygod� - z dniem dzisiejszym, ze �wiatem, z histori�, z Polsk�, z w�asnym sumieniem i z Bogiem. Ale poeta nigdy nie pisa� w izolacji. Wiersze jego s� powszechnie czytane, krytykowane, na�ladowane, wybrzydzane. Stanowi� wi�c �ywy i wa�ny sk�adnik rozwoju kultury w przeci�gu ostatnich czterdziestu lat. .cp6 .tc+ Rok polski (1977) .tc+ .tc Stycze� .tc Marz� si� jeszcze nam cha�upy w �niegu@ takie przeczyste, takie z kalendarza,@ kurdesz z zadymk� i sanie w szeregu...@ Poeta s�owo na s�owa przetwarza,@ buduje polsk� zim�...@ A tu si�pi� deszcze,@ go�oled�, ch�opi na rowerach jad�,@ potem run� w autobus, a� blacha zatrzeszczy@ i tak �ci�ni�ci, spocon� gromad�@ dobij� do miasteczka.@ Tam z jak� godzink�@ poczekaj� na ciuchci� prosto do Warszawy,@ w karty zagraj� albo usn� krzynk�,@ �api�c przez nos powietrze. Takie oto sprawy@ mamy na stycze�. Zaduch okowity,@ kraj za oknem wagonu szary, spopiela�y,@ pi�� gawron�w na �niegu - ot, krajobraz ca�y@ i poci�g dynamitem zm�czenia nabity...@ .tc Luty .tc Zapiszmy w lutym ten g�os: ostry kaszel,@ potem stukot zegara, co karty stempluje,@ wychodzi nocna zmiana - �ony, matki nasze.@ Wiatr na przystanku dmucha, a� za sk�r� czujesz.@ Zapiszmy sobie to babskie paplanie@ i po�pieszny makija� - �eby nie tak sino,@ nie tak sennie wygl�da�...@ Zapiszmy te� granie@ taniutkich tranzystor�w - te ojra, betiny,@ tanga z Pary�a wprost z najnowszej mody...@ Zapiszmy wreszcie kamienicy schody,@ po kt�rych id� blade i dysz�ce,@ udr�czone czekaniem w sklepach, d�wigaj�ce@ chleb, mleko...@ Potem dzieci budzenie, �niadanie,@ sprz�tanie, gotowanie, prania pe�na miska,@ a nad ob�okiem mydlin radia wielkie granie@ i t�cza polki ojra - z przydechem, przy�wistem.@ .tc Marzec .tc O marcowe ob�oki - deszcz pada, �nieg pr�szy.@ W taki dzie�, kiedy toniesz w wietrze a� po uszy,@ mi�a jest ognia najmniejsza kropelka@ scedzona w �ele�niaku. Dym przez rur� bije@ i najwa�niejsza teraz ta koza niewielka,@ kt�ra w baraku niby serce �yje...@ Nie za weso�o tutaj - w�r�d mokrych waciak�w,@ co um�czone widz� - za zas�on� z �ach�w@ siedzi ch�opak palcami uszy zatykaj�c@ i powolutku sobie algebr� nadgryza,@ prostuje si�, podsadza, sposobu szukaj�c...@ W baraku idzie poker. Dwunasta si� zbli�a,@ a on si� palcami w t� nauk� wczepi�@ i szarpie si�, i ci�gnie w g�r�.@ Cho� omdlewa,@ cho�by tu jutro deszcz, grad i grom z nieba,@ ten rzep - wsiok mazowiecki - ju� si� nie odczepi.@ .tc Kwiecie� .tc W pustym polu pod miastem stoj� zapatrzeni@ w kopark�, co ugrz�z�a w lepkich zwa�ach ziemi.@ Tacy m�odzi, a tacy bardzo do�wiadczeni,@ wiedz�cy, jak si� mieszka po mieszkaniach cudzych,@ jak si� wieczorem �azi, gapi w okna ludzi,@ co maj� w�asny tapczan, szaf�, co siadaj�@ za w�asnym sto�em...@ O nadziejo gorzka,@ patrz�, czy �ciana domu cho� troch� uros�a.@ O wiaro, z kt�r� hucz�cym tramwajem,@ jak z gorej�c� �wieczk� do miasta wracaj�.@ .tc Maj .tc Wnuki tych, kt�rzy nigdy urlopu nie znali@ jak urlop bezrobocia - na maj�wk� jad�@ i, jak to dziennikarze nieraz ju� ob�miali,@ autobus pe�en w�dki, a ch�opy gromad�@ �piewaj� pie�ni... Najlepiej im idzie,@ gdy pie�� wojskowa, jak pieprz gard�o zdziera.@ - Co by�o, zby�o, mamy wolny tydzie�,@ na ca�� Polsk� zakrzyczymy teraz...@ O, jak haruj� ci�ko, �eby si� dorobi�@ tych wspomnie�, krajobraz�w, rodzinnych pami�tek.@ O, jak krwawy jest zawsze pocz�tek,@ cho�by� si� uczy� zwyk�ego patrzenia@ na drzewo, traw�, wod�, na chwil� wytchnienia.@ Autobus p�dzi. Ludzie pij�, jedz�,@ ale jako� zgarbieni - cho� tak pewni swego,@ to na karku im duchy ojc�w, dziad�w siedz�@ i przygniataj� do ziemi ka�dego.@ .tc Czerwiec .tc Ta wielka chwila ciszy, kiedy nad dachami,@ nad lepk� pap� frun� go��bie stadami.@ Ta minuta czerwcowa, kiedy zapatrzeni@ na swoje fajfry, gar�acze, pocztowe@ stoj� ch�opaki z r�koma w kieszeni,@ i zanim tak zagwi�d�� - jakby� na po�ow�@ rozerwa� cisz� - to sobie smakuj�@ ka�dziutkie lotu go��biego drgnienie@ i w ka�dej kostce, w ka�dej �y�ce czuj�,@ jakie skrzyde� na wietrze schylenie,@ jak pod wiatr szybuje, jak si� na d� �miga@ i jak si� ca�� piersi� nad powietrze d�wiga,@ gdzie nie ma ju� oddechu...@ gdzie smutek, zm�czenie@ strz��niesz najmniejszym skrzyd�a obr�ceniem.@ .tc Lipiec .tc My, co�my wyszli w g�r�, karier� zrobili,@ zasiadamy w redakcjach, biurach i urz�dach,@ my, co�my sobie �ask� wymodlili@ u Pana Boga na t�ustych prebendach,@ niby mamy to w�a�nie, co nam si� marzy�o@ w �wietle naft�wki g�ucho pe�gaj�cym,@ w ciemnym wagonie machork� �mierdz�cym,@ kt�rym si� ze wsi po szcz�cie je�dzi�o...@ Mamy to wszystko, jeszcze wi�cej mamy,@ a nie mo�emy noc� spa� w spokoju.@ Przez sen co� wspominamy, gadamy, szukamy,@ wstajemy i t�uczemy si� w ciasnym pokoju,@ rachuj�c to, co by�o w �yciu do zrobienia,@ i co przedrzemali�my w senno�ci sumienia.@ .tc Sierpie� .tc Warszawo moja, wp� miejska, wp� wsiowa,@ pe�na nas, co�my hurmem z prowincji zjechali,@ co�my si� niby przez gruz przegryzali.@ Warszawo moja - bezkszta�tna, surowa@ ani taka, ni siaka. Ci�ka jak zakalec,@ miasto, gdzie si� dzielnica z dzielnic� rozmija,@ jak dwa okr�ty nie wiedz�ce wcale,@ �e p�yn� obok siebie po morzu okrutnym,@ kt�re usypia czasem, a czasem zabija...@ O miasto, moje miasto z twoim �wi�tem smutnym,@ kiedy to w wielkiej ciszy si� uczymy,@ jak si� jednoczysz z nami, jak nas zespalasz@ twardziej ni�li na kamie�...@ Kiedy to patrzymy,@ jako si� pierwsza �wieczka w Pow�zkach zapala,@ a potem �wiat�o za �wiat�em liczymy@ powoli, dokumentnie - �eby si� naumie�,@ jak �y� w tym mie�cie rosn�cym na trumnie.@ .tc Wrzesie� .tc Ta ma�a polska wojna dot�d jeszcze drzyma@ za sk�r� �wiata. Cho� sad�em przeros�a,@ boli niby od�amek, jak my�l, co jej ni ma,@ bo� wszystko za�atwione, bo� sprawa jest prosta@ jak sprawy ma�ych kraj�w...@ Ta wojna wci�� �ywa@ przez t�uszcz przerzyna si�, krwawi, pogniwa,@ znowu wystercza jako wrz�d w Wietnamie,@ w Afryce pali niby krwawe znami�.@ I w nas te� mieszka i nam spa� nie daje,@ cho�by�my chcieli chrapn�� i nie wiedzie�,@ �e obok ma�y nar�d zn�w w okopach siedzi,@ a w bezpiecznych salonach legenda powstaje@ o ludziach, cho� odwa�nych, ale� g�upich, dzikich,@ co ruszaj� na czo�gi uzbrojeni w piki.@ .tc Pa�dziernik .tc Ani nie by�o tak, jak to �piewali@ prorocy, kt�rzy s�owa skanduj�c k�amali,@ �e ta Mogi�a - wioska zagubiona -@ zostanie z martwych w raje ziemskie przeniesiona.@ Ani i tak nie by�o - jak potem pisano -@ �e pr�no z grobu b�oto w g�r� wyd�wigano.@ O miasto, kt�re zwano M�odo�ci stolic�,@ a osta�o� si� tylko krakowsk� dzielnic�.@ O miasto - opiewane niby bohatery@ w bylinach, co zmieni�y si� w zdarte szlagiery.@ Ty� jest!@ Chocia� reduty s�awne legendami@ s� dzisiaj tylko zwyk�ymi domami,@ stoj� krzywo lepione mury miasta tego@ jak pomnik gorzkiej wiedzy rocznika mojego.@ .tc Listopad .tc U nas w zwyczaju na mogi�ki jecha�,@ cho�by najdalej by�o. Zmar�ym si� pochwali�.@ Oni samotni przecie� i dla nich uciecha@ wiedzie�, �e gdyby tak z martwych powstali,@ to nie znale�liby swych starych dom�w,@ gadek i pie�ni niezdatnych nikomu.@ To zobaczyliby nas - swoje wnuki - @ jako stoimy od�wi�tnie ubrani@ i mszy s�uchamy, kt�ra idzie za nich@ nad grobowcem z lastryka czy pod krzy�em kutym.@ U nas w zwyczaju z krewnymi si� widzie�.@ Tymi, co �yj� i tymi, co w grobie.@ W ten jeden wiecz�r powspomina� sobie,@ po�mia� si� i pop�aka� - jak nam w �yciu idzie...@ A potem w ciasny wagon si�� si� wpakowa�,@ sta�, spa� i do siebie z powrotem w�drowa�.@ .tc Grudzie� .tc Ch�opaki, co zjecha�y na �wi�ta do domu,@ �r�, pij�, a� im z czub�w t�uszcz z gorza�� dymi.@ Chc� opowiedzie� dokumentnie komu�,@ jak to bywa�o im w tej Bogatyni.@ I zwalaj�c butelki, pl�cz�c si� w kie�basach@ pokazuj�, jak cz�apie koparka, jak st�ka@ po ka�dym kroku ziemia i do rdzenia p�ka...@ Jak tam zabawa idzie, jak setki do basa@ wciskaj� Cyganowi i ta�cz�, co kto chce.@ A dziewczyny odwa�ne tam, nie takie owce,@ kolegowie weseli - �adna n�dza z bid�...@ Potem wstaj� i godnie do ko�cio�a id�@ zahucze� B�gsierodzi. Tak to si� uciera@ ojczyzna nasza nowa z najr�niejszych smak�w.@ Z w�dki i ognia, z �elaza i piachu.@ I tak jak te ch�opaki wszystkie si�y zbiera,@ aby z g�b� spocon� i�� przed siebie sztywno,@ i chocia� we �bie huczy - ani si� nie chybn��.@ .cp6 .tc+ Sadza (1982) .tc+ .tc P�ynie Wis�a p�ynie .tc W bulgocie telewizji Wis�a do nas p�ynie@ �piewnie, jak nigdy przez kraj nie p�yn�a.@ Jakby nie by�o brudu w jej g��binie,@ jak gdyby si� z rado�ci, a nie �zy zacz�a.@ Dop�ki jeszcze troch� mamy wiary,@ w to, co widzimy sami - dotknijmy palcami@ tego p�kni�cia Polski. Gorzkiej starej rany -@ niech si� otworzy na nowo przed nami.@ Zanim nas ugadaj�. Zanim og�uchniemy,@ ws�uchajmy si�, jak p�ynie ten nurt. Wolny -@ niemy,@ co si� latami wije, w mieliznach rozchodzi,@ by nagle buchn�� w okrutnej powodzi...@ .tc Apokryf o Tomaszu .tc Sta� Chrystus w wieczerniku s�uchaj�c powita�@ i czeka�, czy si� kt�ry naprawd� zapyta@ o jego krew i rany.@ Wszyscy zamodleni@ witali go, jak gdyby ju� odszed� z tej ziemi,@ jakby ju� nie by� cia�em cz�owieczym, co boli,@ jakby si� ju� wyzwoli� od cz�owieka doli.@ Wtedy wszed� Tomasz i zaraz palcami@ wepchn�� si� Panu w ran�, a� cia�o zadr�a�o.@ I poczu�o w tym dr�eniu, �e jest cia�em cia�o@ i ropa si� pola�a ciep�ymi kroplami:@ A kiedy Tomasz pod innych spojrzeniem@ zrozumia� swoje chamstwo i stan�� w czerwieni,@ pan posinia�y szepn�� - Dzi�kuj� Tomaszu,@ ty� si� jedyny w cz�owieku Boga nie przestraszy�.@ .ty * * * .ty .tt *** (Anio� zatr�bi�...) .tt Anio� zatr�bi� wielkie zmartwychwstanie@ ale nikt nie wsta�. Wszyscy swoje ko�ci@ kryli ze wstydem boj�c si� jasno�ci,@ anio� zatr�bi� wielkie zmartwychwstanie@ anio� namawia� - b�dzie przebaczenie,@ ale nikt nie chcia� pierwszy grzech�w zmaza�,@ bo trzeba by�o zgnilizn� pokaza�.@ Anio� namawia� - b�dzie przebaczenie@ wi�c B�g sam zamkn�� oczy i twarz odwr�ci�,@ a� by�o ciemno. Wtedy t�um si� ruszy�@ i ka�dy gna� zdyszany nios�c kamie� duszy,@ wi�c B�g sam zamkn�� oczy i twarz sw� odwr�ci�...@ .ty * * * .ty .tt *** (Sk�d to zm�czenie...) .tt Sk�d to zm�czenie w nas ka�dego rana@ jakby noc ka�da �le by�a przespana.@ Sk�d twarze takie szare, sk�d oczy takie stare,@ czemu gonimy tacy zadyszani,@ jakby si� nam ta ziemia chwia�a pod stopami@ i sk�d to, �e nie wiemy, dok�d tak biegniemy.@ Sk�d ten krzyk - szybciej, szybciej. Inaczej padniemy...@ .ty * * * .ty .tt *** (Wyszli�my szuka� prawdy na �wiecie...) .tt Wyszli�my szuka� prawdy na �wiecie@ a znale�li�my papier i �miecie.@ Wyszli�my sk�ada� dla wszystkich s�owa,@ a ka�dy teraz jest jak niemowa.@ Siedzimy teraz nad sto�em brudnym@ kawa�ek sera, butelka piwa.@ I w st� patrzymy jak w kraj bezludny,@ a st� na krzywej nodze si� kiwa.@ Ja jestem diabe� tw�j - ty m�j diabe�@ bo ty� mnie kusi�, ja ci k�ama�em,@ ja bi�em brawo, ty� klepa� brawo,@ a� tylko echo zosta�o...@ .tc Ko�ysanka dla doros�ych .tc �pijcie, zm�czeni, �pijcie, znu�eni@ niech wam si� przy�ni samo milczenie@ a w tym milczeniu, ciemnej g��binie@ niech ka�dy cicho przez noc przep�ynie.@ �pijcie, bo czasu dla was jest ma�o,@ za osiem godzin przyjdzie �witanie.@ Niech to, co by�o, na dnie zosta�o@ i nie szukajcie, co tam zostanie@ �pijcie, zm�czeni, �pijcie, znu�eni@ chrapi�c mamrocz�c prawdziwe s�owa.@ Mo�e od jutra wszystko si� zmieni@ i nie b�dziemy tych s��w mordowa�@ �pijcie po drugiej stronie czuwania,@ po tej jedwabnej stronie u�miechu,@ gdzie nikt odetchn�� jeszcze nie wzbrania,@ uczcie si� pierwszych ciep�ych oddech�w.@ .tc Ko�ysanka o �wicie .tc Panie motorniczy, jed� pan powolutku@ jeszcze wszyscy we �nie schowani jak w smutku@ niechaj cho� w tramwaju po�pi� sobie d�u�ej@ stuleni jak ptaki czekaj�ce burzy@ niechaj jeszcze cisza chwilk� w nich dojrzewa@ niechaj ich nie zi�bi jesienna ulewa@ zanim si� poderw� jak ptaki sp�oszone@ i polec� ci�ko@ ka�dy w inn� stron�@ .ty * * * .ty .tt *** (Och, �ebym m�g� zn�w zagra�...) .tt Och, �ebym m�g� zn�w zagra� na grzebieniu, na listku@ jak to w dzieci�stwie wygrywa�em wszystko@ cicho, cieniej ni� w�osek, wiatr w bu�anej grzywie,@ �eby zn�w cho�by jeden ton prawdziwie@ w tym zachodz�cym s�o�cu, co jak mrok przynosi...@ �ebym potrafi� za wszystko przeprosi� -@ za to huczenie, g�by nadymanie,@ za to �piewanie w ch�rze, za spadanie@ coraz to ni�ej i coraz wrzaskliwiej@ �ebym m�g� dotkn�� wargami prawdziwie@ czystej prawdy zielonej...@ Ale �ciskam w d�oni@ tylko listek osiki, co mnie nie obroni,@ bo jest z judasz�w drzewa, co dr�y nawet w ciszy@ i do snu spokojnego nigdy nie ko�ysze.@ .ty * * * .ty .tt *** (Z historii co by� mia�a) .tt Z historii co by� mia�a nasza i jedyna,@ zmykamy cichcem jak syn marnotrawny,@ ale nie b�dzie powrotu dla syna@ i nie wybaczy nikt, co by�o dawniej.@ Mo�emy my�le�, wsp�lnie jadaj�c z �winiami@ �e dziadowie, ojcowie wyczekuj� na nas,@ �e uchylona ojcowizny brama,@ a my tak sobie chodzimy �wiatami.@ Ale ju� nic nie czeka. Li�ciami �opianu@ zarasta kamie� po domu. A ludzie@ m�wi� j�zykiem dla nas ju� nie znanym@ i m�ode psy szczekaj� na nas w nowej budzie.@ I tyle. Bo naprawd� nam si� nie nale�y@ wi�cej ni� ta pogarda, co�my z ni� patrzyli,@ jak inni od zamkni�tej bramy odchodzili,@ kiedy�my warcz�c swoje, mogli przy niej le�e�...@ .ty * * * .ty .tt *** (Bo�e, mi�o�ciw b�d� ro�lince ma�ej) .tt Bo�e, mi�o�ciw b�d� ro�lince ma�ej,@ kt�ra si� w nas podnosi, czasami zieleni,@ �eby jej deszcze, wiatry nie z�ama�y,@ �eby dotrwa�a chocia� do jesieni.@ Bo�e mi�o�ciw b�d� w�t�ym korzeniom,@ co si� zaledwo mog� sczepi� z ziemi�.@ Pozw�l tej bezradno�ci dziecinnej przetrzyma�@ niechaj j� jak pierzyna �niegiem skryje ziemia@ ja wiem, �e tylko gorycz b�dzie wiosn�,@ bo te �dziebe�ka w ledwo co wyrosn�...@ Mo�e w troch� rado�ci tak pe�nej �a�o�ci,@ �e a� zimno przeniknie Ci� do samej ko�ci,@ gdy spojrzysz na to, Co� d�oni� okrywa�,@ ogrzewa� swym oddechem, otula� u�miechem.@ Ale b�d� nam Twa r�ka dalej mi�o�ciwa@ nad tym �d�b�em, co jest noc�, �wiat�em, dobrem, grzechem...@ .ty * * * .ty .tt *** (I zn�w weszli�my w ciemno��) .tt I zn�w weszli�my w ciemno��. Twarze tak znajome@ zmieni�y si�. Ju� obok nie id� ci sami@ co nam w dawnej jasno�ci byli kolegami@ i w naszych twarzach te� wszystko skrzywione.@ Wi�c po co �wieczk� ostatni� zapalasz?@ Po co podchodzisz do mnie z tym �wiat�em niejasnym - @ ka�dy jest sam w ciemno�ci. Chocia� coraz cia�niej@ zbijamy si� w gromad�, ka�dy si� oddala.@ .tc Koniugacja .tc Ja co pisz� w bolesnym imieniu@ ale �yj� sobie w t�ustym cieniu@ ty co niby� si� urobi� po �okcie@ a masz ledwo brudu za paznokciem@ on co �piewa zawsze jak najszczerzej@ a otwiera portfel jak najszerzej@ my co niby Boga szukamy@ a le�ymy do g�ry brzuchami@ nie zi�bimy ju� nie p�oniemy@ nawet letni by� nie umiemy@ .ty * * * .ty .tt *** (Gdzie jeste�cie, duchy) .tt Gdzie jeste�cie, duchy ziemi naszej,@ kt�re kiedy� �atwo si� zwabia�o@ na krwi kropl�, na mi�d garnek kaszy -@ ca�e stado jak wiatr zlatywa�o.@ Teraz wie�ce znosimy blaszane,@ teraz �wiat�a p�on� kolorowe -@ a wci�� pusto. Pewno zapomniane@ co wam i nam by�o jednym s�owem.@ Ani rady, ani z�orzeczenia@ nie s�yszymy. Jakby�cie nie chcieli@ spojrze� na swych wnuk�w, co stan�li@ z niepewno�ci ptakiem na ramieniu.@ .ty * * * .ty .tt *** (Czemu ci� rozumiemy tak prosto) .tt Czemu ci� rozumiemy tak prosto w Narodzeniu@ a tak �lepniemy patrz�c w Tw� prac� zmartwychwstania?@ Pewno tak jak pasterze �yjemy w kol�dy cieniu@ i jak pasterzy nas nie ma w godzinie krzy�owania.@ Umiemy i�� do szopki ze wszystkim co si� tam mia�o,@ i da� cieplutki podarek - reszt� sobie zatrzyma�.@ Troszeczk� pob�aznowa� - niech �mieje si� Dziecina.@ Zabulgota� muzyk� - �eby echo odgrzmia�o.@ Bo po to jest betlejemskiej gwiazdy miodowa �wieczka,@ �e cho�by� zgubi�, odnajdziesz j� kiedy� w �yciu swoim.@ Czcimy te� Zmartwychwstanie. Lecz ka�dy si� go boi,@ bo jak Ci� Bo�e, dogoni�, kiedy nie jeste� ju� dzieckiem...@ .tc Polak�w Portret W�asny .tc Jad� husarze od pracy z po�amanymi skrzyd�ami@ kt�re jak garb ogromny skrywaj� pod p�aszczami.@ Spoconymi palcami trzymaj� teczki kurczowo,@ jakby w nich trwa�y zwini�te s�awne chor�gwie bojowe.@ Ko�ysz� si� pekaesy, tramwaje i wagony,@ sen spada ludziom na twarze jak zakurzone zas�ony.@ Ka�dy jest w sobie osobny. Dosiada biedy swojej@ wierci si� w ciasnej kulbace, kuje bied� obcasem,@ a ona cz�apie t�po, przemyka borem lasem@ z�bami chwyci� pr�buje, strychuje si� my�li swoi swoich.@ - Bo piasek do wp� brzucha, bo ja�owizna po k��by...@ Wi�c budzi si� husaria. Prostuje ko�ci zzi�b�e,@ p�dzi galopem do domu, by drzwi za sob� zatrzasn��.@ I dzieciom ze skrzyde� ocali� cho� pi�rka ma�ego jasno��.@ .ty * * * .ty .tt *** (P�ki dla nas �wiate�ko si� pali) .tt P�ki dla nas �wiate�ko si� pali@ to nie l�kaj si� czy jutro b�y�nie@ i tak kiedy� d�oni� ze stali@ kto� nam nasz� �wieczuszk� zaci�nie@ ale teraz w jej blasku cieplutkim@ widz� twoje oczy wp� u�nione@ i iskierki w �renicach cichutkie@ i nad g�ow� lamp� jak koron�@ i za oknem wiatr i dym z miasta@ i �e idzie kto� - a stukanie@ po chodniku jest jak kropel padanie@ jeszcze �wieci w naszym oknie gwiazda@ .tc Portret w�asny .tc Przyjdzie czas kiedy ludzie tak niby garbaci@ tak nisko przyduszeni grzbiety rozprostuj�@ i zamiast garbu skrzyd�a na plecach poczuj�@ i cho� dzi� samotni nagle znajd� braci@ b�d� si� mogli s�owem nie k�amstwem podzieli�@ spojrze� w oczy - zobaczy� w zm�czeniu nadziej�@ i ten wiatr zrozumiej� co im w skrzyd�a wieje@ cho� o skrzyd�ach tak dawniej jako� zapomnieli@ przyjdzie czas kiedy w lustro popatrz� bez wstydu@ i nie b�d� do siebie chrz�ka�, podmrugiwa�@ i twarz swoj� obejrz� jak j� inni widz�@ i twarz innych zobacz� - nareszcie prawdziw�...@ .tc Rozmowa z Kobiet� .tc Co widzisz? Nic nie widz�. Bardzo rano wstaj�@ potem odwo�� dzieci daleko tramwajem@ do przedszkola. Co s�yszysz? Tylko kaszel suchy@ i ludzi co o �wicie st�paj� jak duchy@ nie patrz�c sobie w oczy.@ Gdzie jest twoja ziemska@ twoja radosna Gwiazda Betlejemska?@ A w sklepie. Wida� �wiat�o. Mo�e przywieziono@ troch� kie�basy, �eber, wo�owych ogon�w.@ Tam teraz centrum gwiazdy. I stamt�d ogromny@ ci�gnie si� pod domami, senny, nieprzytomny@ ogon komety. Cz�owiek do cz�owieka@ przyci�ni�ty. I ka�dy niecierpliwie czeka@ �eby dobi� do �wiat�a co nad lad� p�onie@ i blask jak kawa� mi�sa chwyci� wreszcie w d�onie.@ .tc Portret w p� nocy w p� �wicie .tc Jad� do pracy jeszcze na wp� we �nie@ w tej niejasnej szaro�ci tak bardzo zm�czeni@ �e s� jak oboj�tna, zimna gruda ziemi@ bo tak ju� bardzo p�no cho� jeszcze tak wcze�nie@ w kieszeni chleb ze smalcem �ci�ni�ty bole�nie@ w kawa� gazety gdzie ka�da litera@ tak rozmazana, �e nie dojdziesz teraz@ czy to ju� bardzo p�no cho� tak niby wcze�nie@ jad�, czekaj� s�owa, lecz wok� milczenie@ cho� w pomi�tych gazetach wielkie o nich pie�ni@ budz� si�. Twarze maj� ci�kie jak kamienie@ bo to ju� bardzo p�no, cho� niby tak wcze�nie@ .tc Piosenka kol�dnik�w .tc Przez �nieg grudniowy@ przez deszcz lodowy@ przez �wiat �miertelnie bia�y@ idziemy sami@ nios�c pytanie@ kto jeste�@ Polak ma�y@ nad nami gwiazda@ nie bardzo jasna@ wiatr nas za gard�o �cisn��@ chrypi�c �piewamy@ odpowiadamy@ ta ziemia@ m� ojczyzn�@ takie pytania@ bol� jak rana@ kto z was odpowie szczerze@ my�my zm�czeni@ sami nie wiemy@ w jak� to Polsk�@ wierzy�@ .tc Pie�� Anio�a Archanio�a .tc Powsta�cie i nie b�jcie si�@ gwiazda rozwija skrzyd�a swe@ powsta�cie i nie b�jcie si�@ ju� ogie� w was zapala si�@ sta�cie i w oczy sobie popatrzcie@ od najprawdziwszej prawdy zap�czcie@ sta�cie, spr�bujcie na nowo@ powiedzie� prawdy s�owo@ powsta�cie, pod�wignijcie si�@ Niech si� jak g�ra d�wignie �piew@ powsta�cie i nie b�jcie si�@ gwiazda rozwija skrzyd�a swe...@ .tc Modlitwa skundlonych .tc Za ten strach co mam w sobie, za winy i d�ugi@ znowu biegniemy rozlicza� si� z drugim.@ Po co mi patrze� w lustro i twarz sw� spowiada�@ jeszcze mog� wiatr chwyci� i znowu ujada�@ Lepiej jest przecie goni� ni�li by� gonionym.@ Popatrzcie, jak ju� merdam odwa�nie ogonem.@ Deszcz krew obmyje. Burza si� przewali.@ By�my tylko wytrwali, gnali i szczekali...@ .ty * * * .ty .tt *** (O nie. Tak by� nie mo�e) .tt O nie. Tak by� nie mo�e, jak zawsze bywa�o,@ kiedy si� chwilk� niby polata�o@ i trzeba by�o jasne pi�ra zrzuci�@ i do pe�zania pokornie powr�ci�.@ O nie, tak by� nie mo�e. I tak ju� nie b�dzie,@ �eby�my si� nie mogli inaczej utrzyma�@ jak tylko kl�cz�c.@ Je�li ludzie wsz�dzie@ podnios� si�, to d�wign� ojczyzn� do lotu.@ I chocia� nikt z nas nie ma tej si�y olbrzyma,@ to do pe�zania ju� nie ma powrotu,@ i my musimy lecie�, cho� tak bardzo bol�@ skrzyd�a, chocia� przed nami ciemno�� i zm�czenie,@ bo inaczej nam pe�za� nawet nie pozwol�,@ a nasza mowa zmieni si� w milczenie.@ .cp7 .tc+ Kol�da nocka Nowe wiersze (1982) .tc+ .ty * * * .ty .tt *** (Bo�e, we� ziemi� moj�) .tt Bo�e, we� ziemi� moj� jak listek zmarzni�ty@ i ogrzej, ukryj w swoich d�oniach �wi�tych@ mo�e si� jeszcze z lodu do �ycia odwinie@ i w �y�ach rzek nadzieja a nie krew pop�ynie@ mo�e zn�w Wis�a b�dzie Wis�� a nie blizn�@ mo�e si� nam ojczyzna zro�nie z ojcowizn�@ i to co dobre w kraju dobrym b�dzie w domu@ Bo�e, ogrzej oddechem ten listek skulony@ niech�e si� jeszcze chwil� pozieleni@ Bo�e wydob�d� nas z cienia jesieni@ .ty * * * .ty .tt *** (Pod g�osem Anio�a) .tt Pod g�osem Anio�a jak pod burz� bia��@ ruszyli ludzie goni�c swe stada we�niste@ i ja poku�tyka�em z sw� owieczk� ma��@ jak pasterz wylenia��, szpotaw�, nie czyst�@ jak chcia�em si� zatrzyma� g�ow� w krzaki wetkn��@ i przezimowa� to huczne wezwanie@ lecz Anio� patrzy� pilnie i nie da� odetchn��@ tak wi�c wytar�em nogi, stan��em na sianie...@ Odcedzam spok�j niby kropl� wody@ Anio� mnie ju� nie goni, nie strasz� Herody@ tutaj nawet �mier� zwleka - bo B�g tutaj czeka@ na skundlon� owieczk� i na grzech cz�owieka@ kt�ry nie wie - czy lizn�� betlejemsk� s�odycz@ czy odwr�ci� si�, skoczy� i w ciemno�� ucieka�...@ .ty * * * .ty .tt *** (Tyle razy dzieci�stwo) .tt Tyle razy dzieci�stwo wo�a�em do siebie@ i przychodzi�o jak �agodne zwierz�@ a teraz stoi w progu, z�by na mnie szczerzy@ i na grzbiecie ma ran� - d�ugi siny grzebie�@ nie chce by� u mnie dalej, nie chce z r�ki jada�@ tak si� wida� zmieni�em, tak sta�em si� obcy@ �e ju� nie jestem dla dzieci�stwa ch�opcem@ a ch�opem co je w�ciekle po grzbiecie ok�ada@ no to �egnaj �rebaczku, o n�kach niewinnych@ jeszcze ciebie dopadn�, przydusz� kolanem@ i zajrz� tobie w �lepka - kraju lat dziecinnych@ i odrzuc� jak szkap� z grzbietem po�amanym@ .ty * * * .ty .tt *** (Wymienili�cie j�zyk w naszych g�bach) .tt Wymienili�cie j�zyk w naszych g�bach@ wi�c jeszcze s�owa troszeczk� sp�oszone@ przesmykn� tam gdzie nie ma ju� od dawna z�ba@ albo rozbij� si� o z�b wstawiony@ ale to wszystko przejdzie. J�zyk si� wyuczy@ wszystkich blizn, z�ama� szcz�ki wszystkich p�oddech�w@ i s�odycz krwawa k�amstwa do ust wam powr�ci@ - tylko ostro�nie. Tylko bez po�piechu...@ .ty * * * .ty .tt *** (Ruszyli�my pochodem ogromnym) .tt Ruszyli�my pochodem ogromnym@ cho� nie by�o wcale wida� tego@ i chor�gwie wy�sze ni� domy@ ka�dy d�wiga� do nieba chmurnego@ ruszyli�my pochodem ogromnym@ tak jeste�my zgarbieni, zm�czeni,@ bo sztandary jak burza gradowa@ przygniataj� do samej ziemi@ a� biegniemy dysz�c bez s�owa@ tak jeste�mmy zgarbieni, zm�czeni@ gdy kto� obcy na to popatrzy@ to nie dojrzy wielkiego ruszenia@ bo nie wida� sztandar�w rozpaczy@ tylko oczu ziemiste spojrzenia@ gdy kto� obcy na to popatrzy@ ale bruki tego miasta czuj�@ jak kamienne jest ka�de st�pni�cie@ a� si� brzegi Wis�y roz�amuj�@ i otwiera si� rana - p�kni�cie@ ale bruki tego miasta czuj�...@ .ty * * * .ty .tt *** (Kiedy powr�cisz jak syn marnotrawny) .tt Kiedy powr�cisz jak syn marnotrawny@ nikt ci� nie b�dzie czeka�. Nawet winy swojej@ nie b�dzie komu wyzna�. Puste s� pokoje@ i nie ma w domu ludzi co w nim �yli dawniej@ sad zdzicza�. Ziemia na ug�r skwa�nia�a@ �e nawet obcy nie chc� tutaj siedzie�@ b�dziesz harowa� pokolenia ca�e@ �eby grudk� ojczyzny z pio�unu odcedzi�...@ .ty * * * .ty .tt *** (Wstajemy. Ci�ko brodzimy w cieniu) .tt Wstajemy. Ci�ko brodzimy w cieniu@ ka�dy Judasza ma na ramieniu@ Judasz nas dziobem uderza w szyje@ i milczkiem sprawdza jak serce bije@ i ostrzy pi�ra i �yka �lin�@ i ple�� wyczuwa, sen i padlin�@ pom� nam Bo�e bo upadamy@ gdy nas zaciska swymi skrzyd�ami@ ci�nie, t�u�cieje sobie na chwa��@ i chce by sta� si� z nim jednym cia�em...@ .ty * * * .ty .tt *** (Na dom nasz ciemna noc nadchodzi) .tt Na dom nasz ciemna noc nadchodzi@ a przecie� ledwo zd��yli�my@ zobaczy� jakie mamy twarze@ i z wstydem oczy zakryli�my@ na dom m�j ciemna noc nadchodzi@ i znowu wszystko si� zama�e@ i po omacku przyjdzie brodzi�@ i dysze�, milcze�, p�yn��, ton��@ na dom m�j ciemna noc nadchodzi@ a ludzie swoj� kruch� d�oni�@ ciemno�ci drog� chc� zagrodzi�@ d�onie jak �wiece od krwi p�on�@ na dom m�j ciemna noc nadchodzi@ .ty * * * .ty .tt *** (Ludzie wyrwani nagle) .tt Ludzie wyrwani nagle z ciasnych klatek w blokach@ unie�li si� nad miastem, znikn�li w ob�okach@ wiatr im niemot� jak py� z ust wydmucha�@ westchn�li - wreszcie mogli m�wi�, widzie�, s�ucha�@ zobaczyli sw� ziemi� jak gazeta zmi�t�@ zamazan� i w swojej �a�o�ci tak pi�kn�@ �e �zy jak deszcz pola�y si� na krzywe domy@ na rozkopane b�oto, fabryki zm�czone@ na wychud�e poletka jak szkapa dysz�ce@ sparcia�ym grzbietem ledwo zieleni�ce...@ Powietrze skamienia�o. Chcieli frun�� wy�ej@ lecz zostali w tym locie rozpi�ci na krzy�u.@ .ty * * * .ty .tt *** (Chodzimy z procesjami) .tt Chodzimy z procesjami@ Boga hurmem szukamy@ a On ukry� si�. Czeka@ na samotno�� cz�owieka...@ .ty * * * .ty .tt *** (Nie wida� rany) .tt Nie wida� rany i krwi nie przelano@ a jednak wszystko coraz bardziej bia�e@ ziemia jest jak okryte prze�cierad�em cia�o@ a my s�absi jak gdyby urok nam zadano@ nie wida� rany. Nikt nas nie uderzy�@ i wszyscy radz� �e czas ju� ozdrowie�@ a my zwijamy si� jak chore zwierz�@ i pukamy, szukamy tej krwi w samych sobie@ i tak bezkrwawo szpitalnie brudnawo@ gdzie� tam na korytarzu... Bo miejsca na sali@ braknie. Bo ju� si� nad innymi �al�@ przydychamy. Choroby naszej nie ustal�@ a� dopiero po sekcji. Tam z najwy�sz� wpraw�@ rozbior� nas chirurgi i poka�� �wiatu@ �e to �mier� sama w sobie. Wi�c nie ma dramatu@ .ty * * * .ty .tt *** (�wi�ty co nas porwa�) .tt Duch �wi�ty co nas porwa� z w�ciek�o�ci� za w�osy@ i podni�s� w g�r� a� nam dech odj�o@ czeka - czy si�y w sobie mamy dosy�@ �eby sta�?@ Czy kolana znowu nam ugi�o@ i przykucamy cichcem - niby nie kl�kaj�c@ niby tylko zm�czeni a ju� wp� pe�zaj�c...@ Nie wie czy nas przypala� b�lem ognia swego@ czy te� g�aska� ze smutkiem - jak psa pobitego...@ .ty * * * .ty .tt *** (A my ci�gle z nadziej�) .tt A my ci�gle z nadziej� jak �wieczk� cmentarn�@ wiatr j� przygasi� to j� zapalamy@ chcemy obroni� t� duszyczk� marn�@ niech r�owieje nam pod paluchami@ niech nawet boli nas sk�ra sparzona@ aby si� tylko ta lampeczka tli�a@ bo si� zapa�ka ostatnia zw�gli�a@ i ju� nie mamy wi�cej �wiat�a w d�oniach...@ .ty * * * .ty .tt *** (Mo�na mie� u nas spok�j) .tt Mo�na mie� u nas spok�j@ ale przeciw innym@ mo�na mie� dom rodzinny@ w kraju nie rodzinnym@ mo�na m�wi� do swoich@ z narodu zmykaj�c@ mo�na znale��@ dla innych nic ju� nie szukaj�c@ mo�na by� - b�d�c w sobie osobnym do zera@ mo�na i �y� razem z lud�mi - codziennie umiera�...@ .ty * * * .ty .tt *** (My�leli�my, �e to drzewo wyros�o) .tt My�leli�my �e to drzewo wyros�o@ i uchroni nas przed pragnieniem@ a to chmura grobowym cieniem@ nad g�owami niebo zanios�a@ jeszcze poj�� nie umiemy tego@ �e ojczyzn� jest ten ob�ok straszny@ i gdy zetn� cmentarne drzewo@ to odejdzie wszystko co nasze...@ .cp6 .tc+ Pusta noc (1983) .tc+ .ty * * * .ty .tt *** (Zapadaj, dobranocy) .tt Zapadaj, dobranocy, lito�ciwie skrywaj@ te usta wp�otwarte, z�by poczernia�e@ gard�a k�amliwe, z kt�rych si� wyrywa@ krzyk_mara, co nam na w�tpiach le�a�y@ zapadaj, dobranocy, na cia�a skulone@ jakby�my chy�kiem chcieli wej�� matkom do brzucha@ i na le��cych krzy�em, na grzbiet powalonych@ od wiatru, kt�ry rankiem nam zadmucha@ zapadaj, dobranocy, nad j�kiem, wzdychaniem@ bo z niego mo�e dziecko si� narodzi@ odgr�d� nas, nocy, od �mierci, co chodzi@ i nie wiadomo gdzie pod oknem stanie@ .ty * * * .ty .tt *** (Wyszli�my z dom�w) .tt Wyszli�my z dom�w jeszcze niezm�czeni@ z ple�ni� pod powiekami bohatersko skryt�@ w ubraniach niedomi�tych gdzie st�chlizna ziemi@ pod watolin� pokornie zaszyta@ wyszli�my z dom�w jeszcze nie zm�czeni@ wyszli�my z dom�w niby co� m�wi�cy@ cho� ma�o kto rozumia� ale jeszcze s�owa@ czepia�y si� j�zyka kt�ry je odtr�ca�@ i kto� kogo� pojmowa�, kto� kogo� �a�owa�@ wyszli�my z dom�w niby co� m�wi�cy@ powracali�my nios�c to co z nas zosta�o@ kupk� popio�u, kamyk, �lad po deszczu@ i tak ka�dy si� cieszy� �e ma co nie�� jeszcze@ powracali�my nios�c to co z nas zosta�o@ .ty * * * .ty .tt *** (Tego roku zmarli) .tt Tego roku zmarli milcz�c trwali@ na nic mod�y i chryzantemy@ wi�c zi�bli�my na cmentarzu niemym@ i na pr�no do grob�w pukali@ mo�e przyszed� czas �e i tutaj@ nie znajdziemy ju� swojej ziemi@ tyle kraju co pod �ladem buta@ tyle ciep�a co w �wieczki skwierczeniu@ .tc Piosenka podr�na .tc Pod p�askimi chmurami@ w�drujemy z workami@ w worku mas�a kawa�ek@ troch� kiszki wysta�ej@ ciemno��, kamie� przed nami@ mo�e to ju� wygnanie@ wielkie pielgrzymowanie@ w worku od �ez mulista@ grudka ziemi ojczystej@ i do Boga wo�anie@ .ty * * * .ty .tt *** (Kiedy nas st�d wygoni�) .tt Kiedy nas st�d wygoni� czy nam starczy wiary@ by si� g�ry ruszy�y i posz�y za nami@ �eby rzeki d�wign�y swoje grzbiety stare@ i niebo jako namiot wia�o nad g�owami@ gdzie jest to s�owo jak ziarno gorczycy@ tak male�kie, �e dot�d go nie odnalaz�@ pe�ne gor�czki co mow� przepala@ szukajmy tej drobinki. Tylko to si� liczy@ .tc Kantyczka .tc Bo�e ochro� ludzi biednych@ kiedy cz�api� um�czeni@ po rozkis�ej od �ez ziemi@ Bo�e daj nam dzie� powszedni@ Bo�e ogrzej swym oddechem@ tych co godzinami stali@ i niczego nie dostali@ Bo�e roz�miesz ich swym �miechem@ Bo�e spraw niech na �mietnisku@ d�wignie si� zdeptany krzaczek@ i cho� w �wiecie jest inaczej@ wspom� ten nadziei listek@ Bo�e wspom� ludzi biednych@ rzu� jak k�adk� promyk_jasno��@ by�mmy przeszli nad przepa�ci�@ Bo�e daj nam dzie� powszedni@ .tc Piosenka o gwiazdkowym prezencie .tc Chcia�em pogada� ze znajomym@ jak �artowa�em dwa dni temu@ ale on patrzy� niewidomy@ be�kota� tak jak g�uchoniemy@ wi�c czekali�my patrz�c w ziemi�@ przed wiatrem tul�c si� do �ciany@ by kupi� na to Narodzenie@ �a�cuch z papieru wyklejany@ .tc Metamorfozy .tc Teraz musimy �ledzi� swoje twarze@ bo nie wiadomo kiedy a u�miech si� skrzywi@ i ten kto� obcy - w�asny nagle si� uka�e@ z uchem st�ch�ym od strachu, z g�b� co si� dziwi@ mowo�linie, z oczami co si� naumia�y@ widzie� niewidywane albo b�ogo �lepn��@ o tak. Ka�dy ma w sobie ten k��buszek ma�y@ jak zwierz�tko zwini�te, kosmate i ciep�e@ ono ju� nie raz skoczy�o do gard�a@ i trzyma�o, trzyma�o a� nam twarz umar�a@ .tc Psalm zwyci�stwa .tc Kiedy� przecie wyjdziemy na s�oneczn� ��k�@ troch� p�lepi, niezdarni, �a�o�ni@ i przyjaci� wo�aj�c zaczniemy si� b��ka�@ zawadzaj�cy ludziom w�r�d rado�ci@ ale ta oczadzia�o�� opadnie po chwili@ oczy przestan� �zawi� a blask si� przyciemni@ i nie b�dziemy ju� swoich liczyli@ bo si� zgubili w ciemno�ci jak w ziemi@ co wi�cej mo�na - Krzy�yk im postawi�?@ A i zaledwo w my�li. Kto chcia�by zrachowa�@ te krzy�yki, to ��k� musia�by zad�awi�@ a przecie� rado�� mia�a tu ta�cowa�.@ .tc Wierszyk do sztambucha .tc Ach znale�� teraz przyjaciela@ to jak ogieniek w�r�d zamieci@ jak znak, �e b�dzie mo�na lecie�@ cho� nikt skrzyd�ami nie obdziela@ wi�c je�li komu to si� zdarzy@ niech w k�cie kryje t� nowin�@ i nie poka�e iskry w twarzy@ bo iskra zajdzie dym