12596

Szczegóły
Tytuł 12596
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12596 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12596 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12596 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JAN TWARDOWSKI KILKA MY�LI O �WI�TYM J�ZEFIE WYBRA�A I OPRACOWA�A ALEKSANDRA IWANOWSKA NA POCZ�TKU S� �wi�ci dalsi i bli�si, serdeczni i mniej serdeczni, kochani i bardziej kochani. Chocia� wszyscy poszli do nieba, lecz nie do wszystkich jednakowo wyci�gamy r�ce, nie wszyscy jednakowo nas wzruszaj�. Niekt�re obrazki �wi�tych �apczywie trzymamy przy sobie i nie chcemy ich wypu�ci� z r�k, a inne, w z�otych ramkach, odk�adamy na bok. Ze wszystkich �wi�tych zawsze bliski jest �wi�ty J�zef, zawsze wzruszaj�cy, ca�y w radosnych tajemnicach r�a�ca �wi�tego. Jego uroczysto�� obchodzimy dziewi�tnastego marca, kiedy pachnie ju� Wielkanoc�, ale nam bardziej przypomina si� Bo�e Narodzenie. �wi�ty J�zef tak bardzo zrost si� z dzieci�stwem Pana Jezusa, �e nawet ka�de dziecko widzi go razem z kol�dami, gwiazdk� na niebie, choink� w pokoju. Za� cz�owiek stary, umieraj�c, wzywa imienia tego, kt�ry jest patronem dobrej �mierci, bo J�zef mia� �mier� najszcz�liwsz�: byli przy nim i Matka Boska, i Jezus. �wi�ty J�zef ma tak�e tytu�y patrona rodzin i ma��e�stw, patrona �ycia chrze�cija�skiego, patrona Ko�cio�a powszechnego, zakon�w kontemplacyjnych. O �wi�tym J�zefie, nawet je�eli wspomina si� jego prac� fizyczn�, m�wi si� najcz�ciej j�zykiem abstrakcyjnym i og�lnikowo o jego czysto�ci, poczuciu odpowiedzialno�ci, milczeniu, mistyce. Pi�kna litania do �wi�tego J�zefa, u�o�ona przez ksi�dza J�zefa Wilczewskiego, podaje wspania�e okre�lenia, ale tak�e do�� szerokie i og�lnikowe. Przypomnijmy po prostu, �e �wi�ty J�zef ma swoj� odr�bn� urod� i miejsce w Ko�ciele, jest on patronem tych, kt�rych praca jest zapomniana, trud niedoceniony, jest patronem ka�dego, bo pomaga odnale�� w �yciu utraconego i zgubionego Pana Jezusa. NAJMNIEJSZY NAJWI�KSZY W Ewangelii �wi�tego �ukasza czytamy pe�ne sekretu zdanie: �Mi�dzy narodzonymi z niewiast nie ma wi�kszego od Jana. Lecz najmniejszy w kr�lestwie Bo�ym wi�kszy jest ni� on� (�k 7,28) � czyli nikt nie urodzi� si� wi�kszy od �wi�tego Jana Chrzciciela, ale najmniejszy �wi�ty w kr�lestwie niebieskim jest wi�kszy od niego. O jakim �wi�tym mowa? Kto jest najmniejszy w kr�lestwie niebieskim, ale wi�kszy od takiego olbrzyma, jakim jest Jan Chrzciciel? Mo�e jeden z pasterzy betlejemskich? Ale pasterze nigdy nie wyst�puj� w liczbie pojedynczej. Zawsze jest ich kilku. Zawsze razem si� budzili, razem biegli, razem kl�kali. Nawet na obrazach jest ich wi�cej ni� trzech m�drc�w. Mo�e �wi�ta Tereska od Dzieci�tka Jezus? Ale mowa jest o najmniejszym, a nie o najmniejszej w kr�lestwie niebieskim. Mo�e tak jak na ziemi mamy Gr�b Nieznanego �o�nierza, w niebie jest miejsce dla nieznanego �wi�tego? Ale Jezus, nazywaj�c go najmniejszym, uczyni� go w jaki� spos�b znanym. My�l�, �e najmniejszym a najwi�kszym �wi�tym w kr�lestwie niebieskim jest �wi�ty J�zef. NAJBLI�EJ Niekt�rzy w chwilach najtrudniejszych pobo�nie wo�aj�: Jezus, Maria, J�zefie �wi�ty! � Nie wo�aj� Jana Chrzciciela, o kt�rym �wi�ty �ukasz napisa�, �e mi�dzy narodzonymi z niewiast nie ma wi�kszego ni� on. W kanonie Mszy �wi�tej J�zefa wspominamy przed papie�ami, Piotrem, Linusem i Kletem, przed trzema hierarchami, ponad tiarami, piuskami i tronami biskupimi. Wspomina si� go przed �wi�tym Andrzejem, kt�ry z Aposto��w by� najstarszy powo�aniem. Umieszczono go przed Kosm� i Damianem, wybitnymi lekarzami, wielkimi spo�ecznikami pierwszych wiek�w chrze�cija�stwa. �wi�ty Andrzej by� rybakiem, a potem zosta� Aposto�em. �wi�ty Piotr by� rybakiem, a potem zosta� papie�em. �wi�ty J�zef by� cie�l� i zosta� cie�l�. Nie zosta� ani papie�em, ani biskupem, ani kap�anem i ten zwyk�y cz�owiek, �pracownik fizyczny�, jest ponad papie�ami, biskupami, aposto�ami � najbli�szy Jezusa i Matki Bo�ej. Jest wi�c u Pana Boga poufne miejsce dla zapomnianych, bez godno�ci zewn�trznych, a tak bliskich Bogu. Niepozorny cie�la, niekonsekrowany, nieubrany w �adne fiolety i purpury kardynalskie uczy ka�dego cz�owieka � poprzez wiar�, wielk� mi�o�� i dobro� � najwi�kszej pobo�no�ci i blisko�ci Bogu. Co stanowi o blisko�ci z Jezusem? Nie wiedza, nie nauka, nie dyplomy, nie odznaczenia, nie posady, nie urz�dowe stanowiska, ale t�sknota za Bogiem i nieopuszczanie Matki Bo�ej. OPIEKUN �wi�ty J�zef nie by� intelektualist�. Nie by� filozofem, nie by� kaznodziej� � nie g�osi� kaza� ani za d�ugich, ani za kr�tkich, ani w sam raz. Nie by� biblist�, ani dygnitarzem. Nie by� urz�dnikiem, gryzipi�rkiem, nie chodzi� do biura, nie wypisywa� �adnych wykaz�w. Nigdy nie namalowano go z pi�rem w r�ku. Cz�sto na obrazach stoi jak ogrodnik z wysok� lili�. Czasem � jak wie�niak na odpu�cie � trzyma klatk� z go��biami i chce je zanie�� na ofiarowanie (podobno w Nazarecie hodowa� kr�liki i sam je karmi�). Cz�sto przedstawiaj� go z heblem, z kt�rego spadaj� wi�ry. Byt prostym cz�owiekiem, kt�remu B�g powierzy� to, co najdro�sze: Jezusa, Matk� Naj�wi�tsz�, stajni� w Betlejem, cha�upk� w Nazarecie. Zaufa� jego opiece i temu, �e przy nim nic z�ego si� nie stanie Naj�wi�tszej Rodzinie, ani dach si� nie zawali, ani osio�ek si� nie sp�oszy, ani okna nie wylec�. PO CIEMKU B�g m�wi do nas i za dnia, kiedy �wiat�o w oknach, i w nocy, kiedy �pimy po zgaszeniu �wiat�a. Zwiastowanie anielskie w �yciu �wi�tego J�zefa odbyto si� noc�. Jest bardziej dyskretne od zwiastowania w �yciu Matki Bo�ej, bo mniej si� o nim m�wi i nie ma swojego pacierza na co dzie�. Gdyby�my nawet uznali, �e sen by� jednym z rodzaj�w literackich, stosowanych przez ewangelist�w, to jednak g�os, kt�ry nakaza� J�zefowi przyj�� nie swoje Dziecko jako w�asne, by� niezwyk�y i pochodzi� spoza ludzkiego rozumowania. Jak trudno by�o J�zefowi podj�� decyzj�. Podj�� j� jednak nie ze wzgl�du na to, �e kocha� Maryj�, chcia� Jej pom�c, ale dlatego, �e przy�o�y� ucho do Pana Boga (i to zupe�nie po ciemku) i otworzy� si� na g�os Bo�y. Kiedy stajemy wobec trudnych decyzji, szukamy argument�w. Wielkie decyzje � przypomina Ewangelia � trzeba zawsze przemodli�, bo to, co najwa�niejsze dla nas, przychodzi zawsze z wysoka, spoza rozumowania. Mo�emy to nazwa� snem, ale to wi�cej ni� sen. RODOW�D �Sam za� Jezus rozpoczynaj�c swoj� dzia�alno�� mia� lat oko�o trzydziestu. By�, jak mniemano, synem J�zefa, syna Helego, syna Mattata, syna Lewiego, syna Melchiego, syna Jannaja, syna J�zefa, syna Matatiasza, syna Amosa, syna Nahuma, syna Chesliego, syna Naggaja, syna Maata, syna Matatiasza, syna Semei, syna Josecha, syna Jody, syna Jana, syna Resy, syna Zorobabela, syna Salatiela, syna Neriego, syna Melchiego, syna Addiego, syna Kosama, syna Elmadana, syna Hera, syna Jezusa, syna Eliezera, syna Jorima, syna Mattata, syna Lewiego, syna Symeona, syna Judy, syna J�zefa, syna Jony, syna Eliakima, syna Mele � asza, syna Menny, syna Mattata, syna Natana, syna Dawida, syna Jessego, syna Jobeda, syna Booza, syna Sali, syna Naassona, syna Aminadaba, syna Admina, syna Arniego, syna Esroma, syna Faresa, syna Judy, syna Jakuba, syna Izaaka, syna Abrahama, syna Tarego, syna Nachora, syna Serucha, syna Ragaua, syna Faleka, syna Ebera, syna Sali, syna Kainama, syna Arfaksada, syna Sema, syna Noego, syna Lamecha, syna Matusali, syna Enocha, syna Jareta, syna Maleleela, syna Kainama, syna Enosa, syna Seta, syna Adama, syna Bo�ego� (�k 3,23�38). Dlaczego ten rodow�d nazwano rodowodem Jezusa, przecie� J�zef nie by� Jego naturalnym ojcem, a Jezus by� Dzieckiem spoza naturalnego ma��e�stwa? W porz�dku nadprzyrodzonym, w porz�dku �aski, J�zef by� tylko opiekunem Jezusa, Jego przybranym ojcem, ale w �wietle prawa �ydowskiego jednak by� ojcem naturalnym, bo Maryja zosta�a mu oficjalnie po�lubiona. �ydzi byli bardziej prawnikami ni� teologami. Ewangeli�ci �ukasz i Mateusz podali rodow�d J�zefa jako prawnego ojca Jezusa. Poniewa� Matka Bo�a, podobnie jak J�zef, pochodzi�a r�wnie� z rodu Dawida, tym samym rodow�d J�zefa by� i Jej rodowodem, i Jezusa. Tak wi�c J�zef w �yciu Jezusa by� bardzo potrzebny nie tylko dlatego, �e przygotowa� grot�, przeprowadza� do Egiptu osio�ka z Panem Jezusem, ale nada� Jezusowi imi� i wprowadzi� Go w r�d kr�la Dawida, z kt�rego sam pochodzi�. Co nam ten rodow�d uprzytamnia? To, �e Jezus � przez Matk� Naj�wi�tsz� � wszed� w rodzin� ludzk�. Urodzony z najczystszej Dziewicy za spraw� Ducha �wi�tego m�g� przecie� stroni� od grzesznych ludzi i otoczy� si� tylko anio�ami, Archanio�ami, duchami czystymi. Tymczasem wszed� w r�d Dawida, wielkiego w�adcy, wspania�ego kr�la, ale i zarazem wielkiego grzesznika, cz�owieka pokuty, autora s�ynnego psalmu 51 �Zmi�uj si� nade mn�, Bo�e�, gdzie m�wi, i� grzech jest zawsze przed cz�owiekiem. Syn Dawida, Salomon, by� co prawda m�drym w�adc�, ale tak�e grzesznikiem. Kiedy czytamy imiona: Fares, Aram, Aminadab, Esrom, Salatiel, Tamar, Rachab � na pewno nie czytamy litanii do wszystkich �wi�tych. Czy to nie wzruszaj�ce, �e Jezus nie wstydzi si� tego towarzystwa krewnych? Tak jak stan�� razem z grzesznikami nad Jordanem po chrzest Janowy, tak wszed� w grzeszn� rodzin� ludzk� po to, aby j� ratowa�, umrze� za ni� z mi�o�ci i doprowadzi� do Boga. Rodow�d Jezusa to nie d�uga, nudna litania imion z ksi��ki telefonicznej, ale historia Jezusa, kt�ry nie brzydzi� si� grzesznym cz�owiekiem, to ilustracja do wezwa� z Litanii do Serca Pana Jezusa: Serce Jezusa, Ofiaro grzesznik�w; Serce Jezusa, �r�d�o pociechy � zmi�uj si� nad nami. L�K I UFNO�� �M�� Jej, J�zef, kt�ry by� cz�owiekiem sprawiedliwym i nie chcia� narazi� Jej na znies�awienie, zamierza� oddali� J� potajemnie� (Mt 1,19). Jak zrozumie� to, �e J�zef, aby nie znies�awi� Matki Naj�wi�tszej, chcia� J� potajemnie opu�ci�? Przecie� w�a�nie wtedy, gdyby J� opu�ci� i zostawi� z Dzieckiem, m�g�by J� znies�awi�. Potajemnie, to r�wnie� znaczy: najszybciej. �wi�ty Tomasz z Akwinu t�umaczy, �e �wi�ty J�zef nie m�g� pyta� Matki Bo�ej o nic. By�a Ona tak czysta i promieniowa�a tak� czysto�ci�, �e pytania nie mia�yby sensu. Kiedy J�zef dostrzeg�, �e Maryj� posiad� B�g i Ona ca�a nale�y do Boga, a B�g jest w Niej, uzna�, �e jest niegodny z Ni� obcowa� i poczu� si� zupe�nie niepotrzebny. J�zef wychowany by� na Starym Testamencie, pe�nym l�ku przed Bogiem. �yd w Starym Testamencie �yt boja�ni� Bo��, a ba� si� nie tylko Boga, ale i samego siebie w obliczu Pana Boga. Dla cz�owieka Starego Testamentu zobaczy� Boga znaczy�o umrze�. Kiedy Moj�esz us�ysza� g�os Bo�y na pustyni w gorej�cym krzaku, chcia� ucieka�. B�g go jednak zatrzyma� i pozwoli� mu zbli�y� si� do siebie. S�owa ��wi�ty, �wi�ty, �wi�ty�, kt�re powtarzamy we Mszy �wi�tej, s� s�owami anio��w, oddaj�cych cze�� Bogu. ��wi�ty� po hebrajsku znaczy: inny, niepoj�ty, taki, do kt�rego niepodobna si� zbli�y�, taki, kt�ry jest ponad cz�owiekiem. W �wi�tyni Jerozolimskiej do miejsca �wi�tego nikt nie m�g� wej��. J�zef okaza� Bogu podobn� cze��. Zdaj�c sobie spraw� z tego, kim jest, nie �mia� by� przy Tej, kt�r� zaw�adn�� sam B�g. Dopiero anio� Pa�ski, kt�ry ukaza� mu si� we �nie, uspokoi� go: �J�zefie, synu Dawida, nie b�j si� wzi�� do siebie Maryi, twej Mat�onki; albowiem z Ducha �wi�tego jest to, co si� w Niej pocz�to� (Mt 1,20). Chcia� odej�� jako cz�owiek Starego Testamentu, ale anio� kaza� mu pozosta� i by� cz�owiekiem Nowego Testamentu. Dwa wielkie prze�ycia duszy ludzkiej: poczucie w�asnej nico�ci i l�ku przed Bogiem, kt�ry jest ponad wszystkim i jednocze�nie ewangeliczna ufno�� w to, �e B�g pozwala by� przy sobie, rado��, �e do ponadludzkiego Boga mo�na zbli�y� si� i zaufa� Mu ludzkim sercem. GODNY NIEGODNY Anio� zatrzyma� J�zefa dlatego, �e jako opiekun Maryi zobaczy� sw� znikomo�� wobec wybranki Boga, a jedyn� godno�ci� cz�owieka wobec Boga jest poczucie ca�kowitej niegodno�ci. Kiedy �wi�ty Piotr zobaczy� cud rozmno�enia ryb, te� chcia� odej�� od Pana Jezusa. �Odejd� ode mnie� � m�wi�. Chcia�, �eby Jezus si� oddali�, bo czu� si� zupe�nie niegodzien. Tylko poczucie naszej ca�kowitej niegodno�ci pozwala nam przyjmowa� Komuni� �wi�t�. W pokorze czujemy si� zupe�nie niegodni jej przyj�cia. Czasem czujemy si� niegodni i niepotrzebni. W�a�nie b�d�my wtedy godni, kiedy czujemy si� niegodni. Jeste�my tak d�ugo potrzebni, jak d�ugo �yjemy na ziemi. Gdyby nam si� wydawa�o, �e jeste�my chorzy, do niczego � pami�tajmy, �e dop�ki �yjemy, B�g nas potrzebuje, nawet czasami beznadziejnie cierpi�cych. SNY Obaj biblijni J�zefowie, sprzedany przez swoich braci w niewol� egipsk� oraz opiekun Matki Bo�ej i Jezusa, byli wierni snom. Jednemu i drugiemu B�g objawia� swoje tajemnice poprzez sny, porozumiewa� si� z nimi przez sen jak przez telefon. Jeden i drugi zwraca nam uwag� na tajemnic� sn�w. Znam kogo�, komu sen uratowa� �ycie. Znam osoby, kt�re nawr�ci�y si�, bo sen przywo�a� ich do spowiedzi �wi�tej. Znam ksi�y, kt�rym przy�ni�o si� ich powo�anie. Adam Mickiewicz po wielu latach wyspowiada� si� w Rzymie, kiedy Ewa Ankwicz�wna (jedna z Polek na emigracji) opowiedzia�a mu, jaki mia�a o nim sen. J�zef, syn Jakuba i Rebeki � ewangeliczna posta� Starego Testamentu � wyt�umaczy� faraonowi sen o krowach, awansowa� z wi�nia na ministra skarbu i wcale nie przewr�ci�o mu si� od tego w g�owie i potrafi� przebaczy� braciom. Ostrze�ony we �nie J�zef sta� si� przewodnikiem Matki Bo�ej i ma�ego Jezusa. Wierz�c w sen, szed� drog� poprzez pustyni�, szlakiem karawan, z daleka od ludzkich osiedli, przesz�o pi��set kilometr�w. Tak d�ugo mia� wiar�, �e wierzy� w sen do ko�ca. Chocia� tak d�ugo szed�, nie zw�tpi� w sen i w to, �e poprzez sen B�g chcia� co� do niego powiedzie�. S�UCHAJ! �wi�ty J�zef by� chyba najbardziej zwyczajnym �wi�tym. Nie zak�ada� klasztor�w, nie by� uczonym, jak �wi�ty Tomasz z Akwinu. Nie by� spowiednikiem, jak �wi�ty Jan Vianney, kt�ry spowiada� po dziesi�� godzin dziennie i jad� dwa kartofle na dob�. Nie by� m�czennikiem, jak �wi�ty Bart�omiej, kt�rego obdarto ze sk�ry za to, �e kocha� Jezusa. Skoro nie by� wielki, czy uton�� w swojej codzienno�ci? Czy zwyczajno�� zastoni�a mu Boga? J�zef stale widzia� Boga w codziennych sprawach, kt�re byty ko�o niego. Stale s�ysza� Bo�ego anio�a i w chwilach waha� da� si� przez niego popycha�. Anio� m�wi�: Nie l�kaj si� przyj�� Maryj�! Nie opuszczaj Jej! � zosta� i po�lubi� J�; anio� poleci�: Nadaj Dzieci�tku imi� Jezus! � zrobi� tak; anio� powiedzia�: Uciekaj! � uciek� z Maryj� i Jezusem do Egiptu; anio� poleci�: Wracaj! � opu�ci� Egipt. Wydaje nam si� czasem, �e nic wielkiego nie czynimy, a �ycie codzienne poch�ania nas bez reszty. Oby�my w�a�nie wtedy umieli us�ysze� g�os Boga, kt�ry � tak jak do �wi�tego J�zefa � wci�� do nas przemawia. Nie l�kaj si�! Nie l�kaj si�, �e niczego nie potrafisz, a to, co robisz, �e jest za mat�. B�g przez twoje bardzo male�kie sprawy mo�e dokonywa� wielkich dzie�. Nie opuszczaj! Nie opuszczaj Matki Naj�wi�tszej, modlitwy do Niej, rachunku sumienia, cz�owieka, kt�ry potrzebuje twojej dobroci, serca, ciebie. Wsta�! Niech ci si� nie wydaje, �e nie podo�asz. Wracaj! Wracaj wci�� do codziennych spraw, k�opot�w, kt�re wydaj� si� tak niewa�ne i ma�e. W ci�g�ym powrocie do obowi�zk�w zawiera si� wierno�� Bogu. CO NAS ��CZY Naj�wi�tsza Rodzina � rodzina najbli�sza Bogu. Chyba tak j� mo�na najpro�ciej nazwa�. Maryja i J�zef szli z Jezusem, tak jak inne rodziny, do �wi�tyni, aby �pierworodne dzieci� p�ci m�skiej ofiarowa� Panu�. Pos�uszni, tak jak wszyscy, prawu Boskiemu i ludzkiemu. Tak samo jak inni ubodzy ludzie nie�li tylko dwa go��bie w ofierze. �adna nasza ludzka rodzina nie jest tak bliska Bogu. Przecie� Jezus by� Mesjaszem, a Matka Bo�a � niepokalanie pocz�ta. Czy jednak nie wzrusza nas, �e do tej niezwyk�ej tajemnicy � tajemnicy rodziny zjednoczonej z Bogiem � przybli�a to, co najbardziej zwyk�e, i to z ni� ��czy? Kiedy Naj�wi�tsza Rodzina �yta na ziemi, nie r�ni�a si� na poz�r od innych rodzin. Nie by�a ani celem �wi�tych pielgrzymek, ani widowiskiem dla ciekawych gapi�w. By�a jedn� z wielu. Tyle zwyk�ych rzeczy ��czy nas z Naj�wi�tsz� Rodzin�. Dom, st�, chleb, mleko, owoce. Wszelkie troski dnia powszedniego. To, co najbardziej zwyk�e, przyj�te z my�l� o Bogu � zbli�a nas do tajemnicy rodziny zjednoczonej z Bogiem. O PROSTYM PACIERZU W�a�nie w Betlejem wje�d�ali w groty niemalowane wrota � osio�ek zacz�� si� trz��� jak w kokluszu � zl�k� si� kapitalistycznego z�ota. �wi�ty J�zef podni�s� brwi � Betlejem sta�o si� pe�ne m�drc�w psycholog�w astronom�w kontemplatyk�w porwanych a� tak do si�dmego nieba � �e zapomnieli o imieninach mamusi o j�zyku w bucie o kruszynie dla wr�bli chleba Wielb��dy bi�y kopytami i zamienia�y Ziemi� �wi�t� w grzechotk� � w� si� chwia� � jakby sta� na biegunach � a Matka Boska rzek�a do �wi�tego J�zefa � Nie wpuszczaj. Niech im ksi�yc przypnie po srebrnej �acie � niech czekaj� � p�ki najmniejszy z pasterzy sko�czy m�wi� zwyk�y pacierz. MAMUSIA �wi�ty J�zef za�ama� r�ce, denerwuj� si� w niebie �wi�ci, teraz id� ju� nie Trzej M�drcy, lecz uczeni, doktorzy, docenci Teraz wszystko ca�kiem inaczej, to, co stare, odesz�o, min�o, zamiast z�ota nios� dolary, zamiast kadzid�a � komputer, zamiast mirry � video � Ach te czasy � my�li Pan Jezus � nawet gwiazda troch� zwariowa�a ale nic si� ju� nie zawali, bo wci�� mamusia ta sama. RӯA Lilie p�nagie chabry nieczesane kacze�ce jak kaczuszki co stan�y boso wszystkie pietruszki jawnie rozebrane A jednak �wi�ty J�zef d�sa si� wyra�nie gdy Matce Bo�ej r�� wystrojon� nios� LUDZKI �WI�TY Naj�wi�tsza Rodzina wydaje nam si� troch� nieludzka, nie z tego �wiata. Jezus by� Bogiem � Cz�owiekiem, Matka Boska � niepokalanie pocz�ta. Tylko jeden J�zef by� ludzkim �wi�tym, dopuszczonym do naj�wi�tszego grona. Naj�wi�tsza Rodzina by�a jednocze�nie bardzo ludzka. Wszyscy prze�ywali na co dzie� ludzkie �yciowe k�opoty: szukali mieszkania, uciekali przed Herodem, mieli na pewno swoje k�opoty materialne. Nasze codzienne �ycie, nasza krz�tanina od rana do wieczora, od nocy do rana, czyni cz�owieka �wi�tym ludzkim. NA OBRAZKACH Zapyta�em kiedy� w sklepie z pobo�nym towarem, czy jest obrazek ze �wi�tym J�zefem, ale taki, na kt�rym on by�by tylko sam. Odpowiedziano mi, �e w og�le takiego obrazka nie ma, bo samotny J�zef nie by�by podobny do �wi�tego J�zefa, opiekuna �wi�tej Rodziny. I tak ich pami�tamy � zawsze razem. Mam obrazek z Panem Jezusem, Matk� Bo�� i �wi�tym J�zefem w stajence betlejemskiej. U�miechali si� do pasterzy, kt�rzy przybiegali �piewa� kol�d�. Naj�wi�tsza Rodzina � u�miechni�ta. Pami�tam dwa obrazki: przedstawia�y Naj�wi�tsz� Rodzin� w �wi�tyni jerozolimskiej. Na jednym by�o wida�, jak Matka Boska ze �wi�tym J�zefem nie�li ma�ego Jezusa, by ofiarowa� Go Bogu. Naj�wi�tsza Rodzina � wzruszona. Na drugim � wymalowano, jak Matka Boska ze �wi�tym J�zefem odnale�li dwunastoletniego Jezusa. Jaka to rado�� odnale�� Jezusa! Naj�wi�tsza Rodzina � szcz�liwa. Pami�tam jeszcze nie obrazki, ale dwa obrazy. Jeden, kt�ry wisi w ko�ciele w Kaliszu. Pokazuje ma�ego Jezusa z Matk� Bo�� i �wi�tym J�zefem na spacerze. Naj�wi�tsza Rodzina � spaceruj�ca. Drugi znajduje si� w ko�ciele w Miedniewicach. Widzimy na nim Jezusa, Matk� Bo�� i �wi�tego J�zefa przy �niadaniu. Siedz� przy stole, a na talerzyku le�� owoce. Naj�wi�tsza Rodzina � przy �niadaniu. W tej Naj�wi�tszej Rodzinie wszyscy byli razem, razem si� martwili, wzruszali, spacerowali, radowali si�, zasiadali do sto�u. Wszyscy w tej Rodzinie nie tylko wzajemnie si� kochali, ale u�miechali si� i wyci�gali r�ce do pasterzy, do Trzech Kr�l�w � do ka�dego z osobna, do Symeona i Anny w �wi�tyni, nawet do uczonych, kt�rzy zadawali Jezusowi pytania; modlili si� za nich, �eby zm�drzeli, bo mo�na by� uczonym niedouczonym. Ka�da rodzina, nawet taka, w kt�rej si� czasem denerwuj�, k��c�, trzaskaj� drzwiami, po latach wydaje si� �wi�ta. DZIECI BOGA Nieraz patrzymy na Naj�wi�tsz� Rodzin� jak na rodzin� �nie z tej ziemi�. Ile jednak ��czy nas z t� niezwyk�� Rodzin�. Wiele naszych rodzin mieszka w niedobrych warunkach; nawet metra� stajni mo�e si� wydawa� nie tak maty, skoro pobo�na tradycja zmie�ci�a w nim wo�u i os�a. Ile rodzin wyp�dza z kraju brak mieszkania � udaj� si� czasem dalej ni� do Egiptu. Matka Boska i �wi�ty J�zef, szukaj�c dwunastoletniego Jezusa, prze�ywali samotno��, ogarn�� ich niepok�j, bo szukali tylko Jezusa � Cz�owieka. Jego tajemnica ich przerasta�a. Podobnie i my, �yj�c w rodzinach, czujemy si� samotni. Cho�by�my si� wzajemnie kochali, zapominamy, �e cz�owieka nie mo�na zagarn�� tylko dla siebie. Jest najpierw dzieckiem Boga � potem dzieckiem rodzic�w, siostr� czy bratem dla rodze�stwa. Cz�sto o naszych rodzinach my�limy bardzo krytycznie, a jednak we wspomnieniach pi�kniej�. Nawet niejedn� fotografi� matki po latach ludzie ca�uj� jak �wi�ty obrazek. Ojciec te� po up�ywie lat wydaje si� nam �wi�ty, cho�by nawet straszy� kiedy� jak Herod. Rodzina jest dzie�em Bo�ym. Mo�e by� krzy�em dla nas, mo�e by� rado�ci�. Nie od nas to jednak zale�y, �e mamy takich rodzic�w, a nie innych, takie rodze�stwo, a nie inne. Rodzina jest tajemnic� woli Bo�ej. W takiej, jak� B�g nam daje, mamy dojrzewa� do spotkania z Nim. W CIENIU W uroczysto�� �wi�tego J�zefa Ko�ci� czyta Ewangeli� o odnalezieniu Jezusa w �wi�tyni. Mo�na by chyba powiedzie�, �e dla �wi�tego J�zefa jest fragment najbole�niejszy i mo�e przez grzeczno�� powinno si� czyta� rodow�d Pana Jezusa, �eby nie zasmuca� solenizanta. W chwili odnalezienia Jezusa jednocze�nie spotka�a si� ca�a �wi�ta Rodzina. Jezus m�wi, Matka m�wi, a J�zefowi odebrano g�os. J�zef milczy. Wschodnim zwyczajem to w�a�nie on powinien zapyta� Jezusa, co si� z Nim dzia�o, dlaczego zagin��. Nie koniec na tym. Jezus publicznie odebra� J�zefowi prawo do jego ojcostwa. Powiedzia�, �e B�g jest Jego Ojcem, nie J�zef. Wiemy, �e J�zef nie by� ojcem Jezusa, ale wiemy te� jak ojciec adoptowanego dziecka lubi, kiedy m�wi si� do niego �ojcze�. Mo�e szcz�liwsz� Ewangeli� na uroczysto�� �wi�tego J�zefa by�by fragment o ucieczce do Egiptu? To J�zefowi, a nie Maryi przy�ni� si� anio�. To J�zef budzi� wszystkich po kolei, siod�a�t osio�ka, pakowa� baga�e, przeprowadza� Rodzin� przez pustyni� i zielon� granic�. On by� czuwaj�cym opiekunem, przewodnikiem, organizatorem, g�ow� rodziny. Bolesna Ewangelia czytana w uroczysto�� �wi�tego J�zefa ukazuje nam J�zefa najprawdziwszego, jeszcze bardziej ukrytego od Matki Bo�ej, J�zefa najbli�szego Jezusowi, a jednocze�nie najbardziej od Niego odsuni�tego. Tak ma�o o nim wiemy. Kto by� jego ojcem? �wi�ty Mateusz podaje, �e by� synem jakiego� Jakuba, �wi�ty �ukasz, �e by� synem Helego. Nie wiemy, ile mia� lat, czy by� stary, czy m�ody, kiedy umar�. Ilu jest takich ludzi, o kt�rych mato wiemy, kt�rzy rzuceni s� gdzie� do ciemnego k�ta, a jednak w swojej codziennej pracy s� tak blisko Pana Boga. �wi�ty J�zef jest patronem wszystkich tych, o kt�rych mato wiemy, kt�rzy nieraz nie maj� swoich dom�w lub s� zapomniani, ale na co dzie� s� z Panem Bogiem. NA SAMYM KO�CU �Dopiero po trzech dniach odnale�li Go w �wi�tyni, gdzie siedzia� mi�dzy nauczycielami, przys�uchiwa� si� im i zadawa� pytania. [�] a Jego Matka rzek�a do Niego: �Synu, czemu� nam to uczyni�? Oto ojciec Tw�j i ja z b�lem serca szukali�my Ciebie�� (�k 2 ,46.48). Po d�ugich, niepokoj�cych dniach szukania Maryja nie zapomnia�a, �e J�zef szuka� razem z Ni� � �Oto ojciec Tw�j i ja�, nawet wspomnia�a go na pierwszym na miejscu. Najcz�ciej matka, gdy szuka dziecka, my�li tylko o tym, ile ona sama wycierpia�a, nak�opota�a si� i nam�czy�a. Tak te� mog�a post�pi� i Matka Bo�a, tym bardziej �e Jezus by� tylko Jej Synem, tylko do Niej podobny, bo przecie� J�zef nie by� Jego ziemskim ojcem. Najpierw wi�c B�g, kt�rego szukam, potem kto�, kto razem ze mn� my�li, t�skni, cierpi, a dopiero na samym ko�cu ja. Rozminiemy si� z Matk� Bo��, je�li b�dziemy najpierw szukali samego siebie, potem bli�niego, a na ko�cu Boga. ZDZIWIONY Kiedy Matka Bo�a i J�zef zobaczyli Jezusa w �wi�tyni, zdziwili si�. Na pewno dziwili si� nie tylko ten jeden raz. Dziwili si� przez ca�e �ycie. My�l� nawet, �e J�zef dziwi� si� wi�cej ni� Maryja. Pomy�lmy: z jednej strony anio� objawia mu we �nie Jezusa jako Mesjasza; od Matki Bo�ej dowiaduje si�, �e Syn pocz�� si� w tajemniczy spos�b za spraw� Ducha �wi�tego, �e jest Synem Najwy�szego i kr�lem, kt�rego kr�lestwu i panowaniu nie b�dzie ko�ca. Z drugiej strony patrzy� na Jezusa zupe�nie niepozornego, na ch�opca bez �adnego cudu. Odszed� z tego �wiata, zanim Jezus uczyni� jakikolwiek cud, zanim wszed� na G�r� Przemienienia, zanim zbiera�y si� przy Nim t�umy, kl�ka�y przed Nim wielb��dy i osty, a ludzie rzucali palmy. Matka Bo�a �y�a d�u�ej, wi�c sama widzia�a cud w Kanie Galilejskiej, s�ysza�a o wskrzeszeniu m�odzie�ca z Nain, o wskrzeszeniu �azarza, o cudach uzdrowie�. By�a �wiadoma zmartwychwstania, co utwierdzi�o J� w przekonaniu, �e Jezus jest Mesjaszem. Mog�a si� zatem mniej dziwi� ni� J�zef. Jak J�zef m�g� nie dziwi� si�, skoro widzia�, jak zapowiedziany Mesjasz rodzi si� w stajni, ucieka przed ci�k� �ap� Heroda, tu�a si� po obczy�nie, s�u�y w domu w Nazarecie, jak inni r�wie�nicy, a jako dwunastoletni ch�opiec zna najwi�ksz� tajemnic� swojego �ycia? B�g da� J�zefowi mo�no�� obcowania z Jezusem bez cud�w, jedynie z wiedz�, �e jest to Mesjasz. Dlatego �wi�ty J�zef potrafi� tylko dziwi� si� i chyba te� umar� ze zdziwienia. W jego zdziwieniu by�a wiara, zachwyt i podziw nad tajemnic� Boga. Obcowa� z Jezusem tak, jak my obcujemy z Przenaj�wi�tszym Sakramentem. Wiemy, �e jest to naj�wi�tsza wielko��, lecz nie widzimy niczego poza lekkim op�atkiem chleba. Kiedy chcemy za bardzo wiedzie� i rozumie�, m�dlmy si� do �wi�tego J�zefa o dar podziwu nad tajemnic� Pana Boga. CA�E SZCZʌCIE Nawet w najlepszych rodzinach trzeba szuka� Boga, skoro szuka�a Go nawet �wi�ta Rodzina, Nawet w dobrych rodzinach nie zawsze u�wiadamiaj� sobie, �e dziecko najpierw jest w�asno�ci� Boga, a potem w�asno�ci� rodzic�w. W pewnym pobo�nym domu w jednej chwili stworzy�o si� piek�o, kiedy c�rka oznajmi�a, �e chce i�� do klasztoru. Rodzina uzna�a za niemo�liwe to, co by�o spraw� Ojca Niebieskiego. W innej rodzinie matka straci�a wiar� po �mierci swojego dziecka. Mo�e uwa�a�a, �e jej dziecko powinno tak d�ugo �y�, jak ona sobie tego �yczy�a? Nawet w dobrych rodzinach zapomina si� o pierwsze�stwie Pana Boga. Ludzie, kt�rzy chc� kocha� si� wzajemnie, musz� tak siebie kocha�, by B�g zmie�ci� si� w ich mi�o�ci. Je�li si� nie zmie�ci � wszystko si� rozpada. Ca�e szcz�cie kryje si� w tym, �e Pana Jezusa zgubi� nie mo�na, poniewa� On nas stale szuka. To my mo�emy si� pogubi�, je�li nie zobaczymy Go w naszym �yciu. W SPRAWACH OJCA Tyle razy m�wimy, �e dwunastoletni Jezus zgubi� si�, a Matka Bo�a razem ze �wi�tym J�zefem szukali Go dniem i noc�, w �wietle i po ciemku. Tymczasem Jezus nigdy nie ginie, tylko my si� gubimy. Mo�na nawet powiedzie�, �e najlepsi z najlepszych � Matka Boska i �wi�ty J�zef � sami troch� si� zagubili, gdy� na razie nie rozumieli, �e konieczne by�o, aby Jezus by� �w sprawach Ojca�. Fragment o odnalezieniu Jezusa w �wi�tyni m�wi w�a�ciwie o Jezusie szukaj�cym zagubionych, bo ten, kto jest w sprawach Ojca, w �wietle swojego powo�ania, nie gubi si�, tylko pomaga odnale�� si� innym. Cz�sto, nawet na pobo�nie odprawianej cichej drodze krzy�owej czy �piewanej drodze krzy�owej, jak� s� Gorzkie �ale, mo�emy zgubi� Jezusa i samego siebie, mimo �e �piewamy o Jezusie. Kiedy na drodze gubimy siebie, kiedy gubimy Jezusa? Wtedy, kiedy my�limy tylko o w�asnym cierpieniu, urazach. �piewamy, ale nie potrafimy nikomu przebaczy�. Skar�ymy si�, �e kto� nas, jak Pi�at, oskar�y� niewinnie, �e Cyrenejczyk nam nie pomaga, Weronika nie podbiega, nawet Matka Boska zabra�a si� i posz�a. Jezus jest ca�y w sprawach Ojca. Matka Bo�a i �wi�ty J�zef s� cali w sprawach Bo�ych. A my? O �WI�TYM J�ZEFIE � Co z tej deski b�dzie? � Mo�e domek dla szpaka p�ka stolik w ogrodzie. To nie wszystko � zostanie zwyk�y krzy�yk na co dzie� CIE�LA �Gdy Jezus doko�czy� tych przypowie�ci, oddali� si� stamt�d. Przyszed�szy do swego miasta rodzinnego, naucza� ich w synagodze, tak �e byli zdumieni i pytali: Sk�d u Niego ta m�dro�� i cuda? Czy� nie jest On synem cie�li? Czy Jego Matce nie jest na imi� Mariam, a Jego braciom Jakub, J�zef, Szymon i Juda?� (Mt 13,53 � 55) Jak g��boko ukryty jest J�zef, �e nawet nie nazwano go w Ewangelii po imieniu. Powiedziano o nim po prostu �cie�la� � nie prorok, nie uczony w Pi�mie, nie cudotw�rca, ale jaki� cie�la. S�ysza�em kiedy� tak� rozmow�: � W�a�nie wracamy ze zjazdu kole�e�skiego naszej dawnej szko�y. Ilu wybitnych uczni�w wyda�o to gniazdo! Ten zosta� wielkim profesorem, tamten wybitnym lekarzem, ten jest artyst�, a reszta� Pozostali to tylko mali pracownicy, kt�rzy niewiele znacz�. � Mo�na by powiedzie� j�zykiem Ewangelii: jacy� cie�le. Ten, kto w oczach �wiata mo�e wydawa� si� niepozornym cie�l�, w oczach Boga mo�e by� �wi�tym. Dla Boga nie jest wa�ne to, czy kto� mieszka w wielkiej stolicy i ma wa�ne stanowisko, czy jest na prowincji i ma male�k� posad�, czy pisze wielk� prac� naukow�, czy zamiata ulice. Dla Boga najwa�niejsz� spraw� jest to, w co ten kto� jest zakorzeniony, w jakiej intencji kocha, cierpi. Mo�na by� bardzo ma�ym nienazwanym pracownikiem i spe�nia� swoje powo�anie � by� bliskim Boga. Nie obawiajmy si� by� w oczach ludzkich niepotrzebnym cie�l�. Mamy by� �wi�tymi w oczach Boga. Pogardzany przez ludzi cie�la po latach mo�e sta� si� dla innych �r�d�em �wiat�a i pomoc�. �WI�TO PRACY Jak rozumie� �wi�to pracy? Jezus urodzi� si� w Ziemi �wi�tej podbitej w�wczas przez Imperium Rzymskie, a wi�c przyszed� na �wiat w morzu poga�stwa, kt�re pogardza�o prac� fizyczn�. Arystoteles, gwiazda swojego wieku, g�osi�, �e godn� prac� wolnego cz�owieka jest tylko trud my�lenia � filozofia, nauka abstrakcyjna. R�wnie� prac� godn� cz�owieka jest trud wojownika, walcz�cego o dobro pa�stwa. Praca fizyczna nie jest prac� godn� cz�owieka. Jest tylko dla niewolnik�w. Jezus urodzi� si� w rodzinie os�b pracuj�cych fizycznie. Sam ca�e �ycie by� cie�l�, naucza� tylko przez ostatnie trzy lata �ycia na ziemi. Tak cz�sto m�wimy, �e Jezus u�wi�ci� krzy�, kt�ry by� znakiem ha�by i wstydu, a jest znakiem mi�o�ci, odkupienia i naj�wi�tsz� relikwi�. Mato m�wimy o tym, �e Jezus, kt�ry pracowa� fizycznie, u�wi�ci� prac� fizyczn�. Praca fizyczna ma swoj� dusz�. M�wi Chrystus, �e trzeba w �wiecie zrobi� wielkie sprz�tanie, wielki porz�dek. �wi�ty Pawe� m�wi, �e trzeba uprz�tn�� z�y kwas, wysprz�ta� �wiat z nienawi�ci, z�o�ci, gniewu, zazdro�ci i uporz�dkowa� dusz�. Jednak takie sprz�tanie zaczyna si� od zamiatania i szorowania pod�ogi w mieszkaniu, od czyszczenia ubra�, wynoszenia �mieci. Najprostsza praca fizyczna mo�e by� prac� godn� cz�owieka i jest godna, je�eli o�ywia j� mi�o�� do Boga i ludzi. Najwi�ksza nawet praca umys�owa, je�eli nie dorasta do tych cn�t, a d��y do ch�ci stworzenia dzie�a egoistycznego, nie jest godna wolnego cz�owieka. R�CE J�ZEFA Cz�sto na obrazach widzimy rozmodlone, z�o�one do modlitwy r�ce, ale bardzo rzadko s� to r�ce �wi�tego J�zefa. Najcz�ciej jego r�ce widzimy przy pracy albo nios�ce Jezusa. Ile� pracuj�ce r�ce J�zefa musia�y dokonywa� szczeg�owych prac, fizycznych, ale zjednoczonych z najbli�szym Bogiem. Musia�y czesa� os�a, napoi� go, podawa� mu takie przysmaki, jak oset, przygotowa� go do podr�y, uk�ada� na nim pled dla Matki Bo�ej. Musia�y stuka�, �omota� w drzwi dom�w betlejemskich. Ile musia�y napracowa� si� w stajni betlejemskiej. W�a�ciwie �wi�ty J�zef by� chyba pierwszym ewangelicznym ko�cielnym, kt�ry zamiata� pierwszy ko�ci� Pana Jezusa, �cierk� wyciera� ���bek i wszystkie k�ty ca�ego pomieszczenia. by� pierwszym, kt�ry remontowa� ko�ci� Jezusa. Jego r�ce by�y um�czone pakowaniem, uk�adaniem baga�y, d�wiganiem. by� chyba patronem przeprowadzek, bo stale podr�owa�: najpierw na spis ludno�ci do Betlejem, potem do Egiptu, wreszcie do Nazaretu. R�ce cie�li musia�y opukiwa� drzewa, zbiera� z nich kor�, ci��, heblowa�, uk�ada�, ustawia�, przymierza�, sprawdza� klej, czy nie za g�sty. Musia�y wymiata� wi�ry. Musia�y uczy� Jezusa robienia mebli, narz�dzi ogrodniczych i rolniczych (dlatego �wi�ty Justyn nazwa� J�zefa cie�l� i ko�odziejem). Ko�ci� ma r�nych �wi�tych: nieraz eleganckich, wytwornych, czasem kr�lewskich pazi�w, monarch�w w r�kawiczkach, uczonych, kt�rzy delikatn� r�k� z d�ugimi palcami pisali na mi�kkich pergaminach cienkim pi�rem. Szorstkie d�onie J�zefa mia�y to szcz�cie, �e ogarnia�y Jezusa i os�ania�y Matk� Naj�wi�tsz�, chroni�y to, co najbardziej delikatne i kruche, jak dzieci�stwo naj�wi�tszego Dziecka. �wi�to J�zefa Robotnika, patrona fizycznej pracy, przypomina wszystkie ludzkie r�ce: spracowane, utrudzone prac�, r�ce, kt�re obs�uguj� maszyny, wyrabiaj� mn�stwo przedmiot�w, wymiataj� ko�ci�, myj� pod�og�, d�wigaj� kub�y z w�glem, wyrzucaj� obierki, nieraz s� mokre od brudnej wody, czarne od wilgotnej ziemi w polu czy w ogrodzie. Umniejszamy warto�� pracy fizycznej, a przecie� ona czasem bardziej u�atwia modlitw� i kontemplacj� ni� praca umys�owa. �wi�ty J�zef Robotnik zawsze przypomina warto��, szlachetno�� i �wi�to�� pracy ludzkich r�k i rozpoczyna maj � miesi�c niedostrze�onej pracy Matki Bo�ej. W TAJEMNICACH RADOSNYCH �wi�ty J�zef ca�y ukryty jest w radosnych tajemnicach r�a�ca. Na pewno umia� z rado�ci� wszystko przyjmowa� od Boga i Mu oddawa�. Je�li chodzi o nas, umiemy przyjmowa� to, co wydaje nam si� szcz�liwe, przyjemne, a wyrzekamy si� ch�tniej tego, co dla nas nieprzyjemne, k�opotliwe, za ci�kie. Od �wi�tego J�zefa mo�na wiele si� nauczy�. Przyjmowa� od Boga i to, co wydawa�o mu si� radosne i szcz�liwe, i to, co by�o dla niego ci�kie i trudne. Z rado�ci� przyj�� spotkanie z Maryj�, przyja�� z Ni�, dar anio�a, kt�ry go uspokoi�, poleci� nie opuszcza� Jej i mo�e powiedzia�: Nie l�kaj si�, cho� tak �wi�ta i pe�na Boga, przy Niej i ty znajdziesz swoje miejsce. Radowa� si� wsp�lnym mieszkaniem, obcowaniem na co dzie� z Maryj� i Jezusem. Umia� tak�e przyjmowa� to, co mog�o wydawa� si� tak ci�kie: �ebracz� poniewierk� w Betlejem, wyrzucanie sprzed kolejnych drzwi, grot� i stajni� w Betlejem, spanie mi�dzy zwierz�tami, tu�aczk� w Egipcie. Umia� odda� Bogu sw� ludzk� t�sknot�, by mie� swoj� �on�, w�asne dziecko. Skoro ju� mia� przybranego Syna, m�g� odczuwa� t�sknot�, by zobaczy� Go, kiedy doro�nie. I tego musia� si� wyrzec, bo B�g wcze�niej zabra� go z ziemi. Na �adnym z obraz�w ani obrazk�w nie widzia�em, by �wi�ty J�zef by� smutny. Ca�y w radosnych tajemnicach, umia� Bogu wszystko oddawa� z rado�ci�. REKOLEKCJE �wi�ty J�zef obchodzi swoje imieniny w Wielkim Po�cie. Ten opiekun i patron narzeczonych nigdy w dniu swych imienin nie jest na �adnym �lubie. �wi�ty Bo�ego Narodzenia, a bez choinki, op�atka, kiedy wo�u i os�a schowali�my ju� dawno do skrzyni, by otworzy� j� dopiero w grudniu. Dlaczego papie� Grzegorz XV na dzie� dziewi�tnastego marca ustali� imieniny J�zefa, Oblubie�ca Naj�wi�tszej Maryi Panny? �wi�to Zwiastowania Matki Bo�ej obliczone jest na dziewi�� miesi�cy przed Bo�ym Narodzeniem, ale uroczysto�� �wi�tego J�zefa wydaje si� przypadkowa. Jednak ten przypadkowy solenizant wprost z kol�d przypomina nam wielkopostne rekolekcyjne skupienie, rekolekcyjne ws�uchanie si� w Pana Boga, kt�ry m�wi do nas nawet przez sen, wtedy kiedy chce nam si� spa�, a nie zrywa� w �rodku nocy i w�drowa� do Egiptu. �wi�ty J�zef uczy nas ws�uchiwania si� w milczeniu, pos�usze�stwie i wierno�ci w Pana Boga. Cho� �adne s�owa J�zefa nie s� zapisane w Ewangelii, wiemy, �e jedno � podyktowane mu we �nie przez anio�a � musia� wypowiedzie� na pewno: Jezus. Milczenie i jedno s�owo �Jezus� � atmosfera prawdziwych rekolekcji, skupienia, prawdziwego zjednoczenia przy Jezusie. NIE DLA SIEBIE Cho� �wi�ty J�zef nigdy niczego nie pragn�� dla siebie � opiekowa� si� Dzieckiem, kt�rego nie by� ojcem, przebywa� z najpi�kniejsz� i naj�wi�tsz� kobiet�, kt�rej by� tylko przyjacielem, umar� tak po cichu, �e nikt nawet tego nie zauwa�y� � to nikt nie maluje �frasobliwego� �wi�tego J�zefa ze smutn� min�. �wi�ty J�zef jest pogodnym i pocieszaj�cym �wi�tym dlatego, �e przypomina si� z choink�, Bo�ym Narodzeniem, stajenk�, kt�rej by� lokatorem. Nie tylko dlatego, �e pojawia si� okresie Wielkiego Postu ubierany w ko�ciele na bia�o, �piewaj�c hymn: �Chwata na wysoko�ci Bogu, a na ziemi pok�j ludziom dobrej woli� i jak ksi�dz chodzi po kol�dzie. Przede wszystkim jednak pokazuje, �e nie b�d�c kanonizowanym �wi�tym, mo�na by� bliziutko Pana Jezusa i Matki Bo�ej. Przez �ycie J�zefa przesz�o czterech kr�l�w: Herod, Kasper, Melchior, Baltazar. Do �adnego z nich nie mia� pretensji, cho� przez Heroda skazany by� na poniewierk�, a imiona Kaspra, Melchiora i Baltazara do dzi� maluje si� na drzwiach, cho� to on tyle si� nam�czy� i napuka� si� do r�nych drzwi dom�w w Betlejem i bardziej zas�u�y� na pami��. Je�eli chodzi o nas, to chocia� byliby�my najskromniejsi, jednak ile mieliby�my pretensji do ca�ego �wiata, �e opiekujemy si� dzieckiem, kt�re nie m�wi do nas: �ojcze�, uwa�aliby�my, �e jeste�my pomini�ci, gdy wypisuj� na drzwiach imiona kr�l�w, a nie robotnika, kt�ry si� napracowa�. Mieliby�my pretensje, �e nie �ni nam si� nic przyjemnego, tylko Herod i �mier�, dziwiliby�my si�, �e tak si� po�wi�camy Bogu, a mamy �mier� nieg�o�n�, niebohatersk�, troch�, jak dla nas, za cich�. Ten, kto �yje tylko dla Boga, kto my�li tylko o Nim, nie ma nigdy �adnych pretensji. Przyjmuje wszystko to, co Pan B�g daje. JESZCZE NA ZIEMI �wi�ty J�zef odszed� w niewidoczny spos�b, bez nekrologu, bez pogrzebu. Zosta� odsuni�ty nawet po swojej �mierci. On � patron dobrej �mierci � nie ma swojego grobu. Cia�o Jezusa jest w niebie, cia�o Matki Bo�ej jest tak�e chwalebnym cia�em w niebie, a cia�o �wi�tego J�zefa uleg�o rozk�adowi, obr�ci�o si� w proch i razem z milionami proch�w ludzkich czeka na chwalebne zmartwychwstanie cia� na S�dzie Ostatecznym. Przed zako�czeniem litanii do Matki Bo�ej m�wimy: �Aby�my si� stali godnymi obietnic Chrystusowych�, bo na Matce Naj�wi�tszej wype�ni�y si� wszystkie obietnice Chrystusowe, nawet ta ostatnia: zosta�a z cia�em wzi�ta do nieba. Na zako�czenie litanii do �wi�tego J�zefa m�wimy: �Ustanowi� go panem domu swego�. Tak jakby nie wype�ni�y si� na Nim wszystkie obietnice Chrystusowe i zosta� tylko niewidzialnym opiekunem Ko�cio�a na ziemi. �wi�ty J�zef by� zawsze sob�. Nie zazdro�ci� nikomu innego rodzaju �wi�to�ci. Nie brat �adnych farb z innej palety. By� zapomnianym cz�owiekiem i doszed� do w�asnej wielkiej �wi�to�ci, chocia� nie spe�ni�y si� jeszcze wszystkie obietnice Chrystusowe, chocia� jeszcze z cia�em swym chwalebnym nie jest w niebie. W CISZY Kiedy Matka Boska sta�a pod krzy�em Jezusa, nie by�o przy Niej J�zefa. Ju� nie by�o go na ziemi. Ewangelia niewiele o nim m�wi. Tak jakby go stale pomija�a. W czasie pok�onu m�drc�w w Betlejem nawet nie zosta� wymieniony po imieniu. W czasie ofiarowania Pana Jezusa w �wi�tyni Ewangelista nie przypomina jego imienia. W czasie odnalezienia Pana Jezusa w �wi�tyni Matka Boska m�wi w imieniu �wi�tego J�zefa. On sam milczy. Tradycja go skrzywdzi�a. M�odego cz�owieka przedstawia�a zawsze jako starca. Jakby nadprzyrodzona wi� mi�o�ci do Matki Naj�wi�tszej mog�a by� w jego �yciu czym� nieudanym. Otacza�a go cisza przez ca�e wieki, a� do �redniowiecza. POS�USZNY �wi�ty J�zef jest jak dziecko. W swoim �yciu by� pos�uszny wszystkim anio�om, kt�rzy przychodzili do niego we �nie i na jawie. Spe�nia� wszystko, co m�wili. Jakie to szcz�cie mie� takie dzieci�ce serce jak �wi�ty J�zef i ufa� anio�om, a zw�aszcza tym, kt�rzy m�wi�, �e mamy by� przy Matce Bo�ej. ADORACJA �wi�tego J�zefa nazwano milcz�c� wielk� adoracj� Pana Boga. Ile czasu m�g� J�zef po�wi�ca� ka�dego dnia na modlitw�? Pami�tam obraz Bo�e Narodzenie przedstawiaj�cy Matk� Bo��, kt�ra modli si� w ch�rze jak zakonnica. Anio�owie przestali fruwa�, �eby dok�adniej si� modli�, a �wi�ty J�zef opatruje dziur� w drzwiach. O J�zefie powiedzia� kto�, �e nawet wtedy, kiedy siedzi przy ���bku i wpatruje si� w Jezusa, my�li prawdopodobnie o tym, jak za�ata� dach. �wi�ty J�zef by� � jak m�wi Pismo �wi�te � m�em sprawiedliwym, to znaczy oddawa� nale�n� cze�� Bogu. Na pewno �wi�towa� w soboty, pielgrzymowa� do Jerozolimy na �wi�to Paschy, obchodzi) �wi�to Namiot�w. Kiedy nasz dzie�, pe�en pracy, jest pe�en uwielbienia Boga? Czy rozpoczynaj�cy si� dzie� jest przemodlony? Musi znale�� si� chwila, by powiedzie�: Bo�e, wszystko, co b�d� czyni� �wiadomie czy nie�wiadomie, czy spotkaj� mnie upokorzenia czy wielkie wzloty � cokolwiek przyjdzie na mnie w tym dniu, niech b�dzie na Twoj� chwa�� i niech si� Tobie podoba. �wi�ty J�zef, cho� ca�e dnie sp�dza� na pracy, z pewno�ci� mia� niejedn� chwil� w ci�gu dnia czystej modlitwy, kiedy wszystkie swoje zabiegi po�wi�ca� Bogu. Czym jest adoracja? Jest najbardziej bezinteresown� modlitw�. Ten, kto adoruje Boga, rzuca prawdziwe �wiat�o w serca ludzi, kt�rych kocha. �WI�CI O �WI�TYCH Do rozwoju kultu przyczyni�a si� w �redniowieczu �wi�ta Brygida Szwedzka, mistyczka, za�o�ycielka Zakonu Brygidek � Naj�wi�tszego Zbawiciela. Zostawi�a ona po sobie ksi�gi objawie�, w kt�rych zapisa�a, �e widzia�a �mier� �wi�tego J�zefa, kt�ry umiera� w obj�ciach Jezusa i Matki Bo�ej (st�d s�awa �wi�tego jako opiekuna szcz�liwej �mierci). �wi�ty Bernardyn ze Sieny, kt�ry r�wnie� szerzy� kult �wi�tego J�zefa, wyra�a� z kolei przekonanie, �e podobnie jak Matka Bo�a zosta� on wzi�ty do nieba wraz z cia�em oraz �e ju� w tonie swojej matki zosta� oczyszczony z grzechu pierworodnego. G�osi� kazania o �wi�tym J�zefie, jakie byty nowo�ci� na owe czasy (fragment jednego z nich do dzi� czytamy w brewiarzu), cz�sto por�wnywa) J�zefa Oblubie�ca do wielkiego �wi�tego Starego Testamentu � J�zefa sprzedanego do niewoli. Jak sprawiedliwy J�zef dba� o zbo�e, �eby ludzie nie pomarli z g�odu, tak �wi�ty J�zef dbat o pokarm eucharystyczny, o Jezusa. Wielko�� J�zefa w XVI wieku g�osz� �wi�ta Teresa i papie� Leon XIII. Z siedemnastu klasztor�w, jakie powo�a�a do �ycia �wi�ta Teresa z Avila, karmelitanka, tylko pi�� nie jest pod imieniem tego �wi�tego. �wi�ta Teresa pisa�a w listach, �e jest rzecz� zdumiewaj�c�, ile osi�gn�a ona �ask dzi�ki modlitwie do �wi�tego J�zefa. M�wi�a, �e tak jak Jezus by� pos�uszny J�zefowi na ziemi (Ewangelia m�wi, �e �by� im poddany�), tak teraz Jezus wys�uchuje wszystko, o co prosi �wi�ty J�zef w niebie. �wi�ta Teresa zapewnia�a w listach, �e modlitwy za po�rednictwem �wi�tego J�zefa s� zawsze wys�uchane. Jezus jest pos�uszny J�zefowi w niebie tak, jak by� pos�uszny na ziemi. NA STRA�Y Najcz�ciej nazywamy �wi�tego J�zefa Oblubie�cem, co ju� jest jego nieprawdopodobnym wyr�nieniem. Pomy�lmy jednak, �e on jedyny na ziemi by� przedstawicielem samego Boga � Ojca. Mistycy nazwali go �cieniem� albo �odbiciem Ojca�. Stara legenda g�osi, �e ludzie pustyni, gdy dostrzeg� cie� or�a przelatuj�cego nad pustyni�, w miejscu, gdzie pada cie�, kopi� i zawsze znajduj� skarb pustyni � �r�d�o �ywej wody. Starotestamentalnego J�zefa, sprzedanego do niewoli w Egipcie, nazywano �stra�nikiem naturalnego chleba�, bo � jak wiemy � w czasie g�odu sta� na stra�y ziarna dla ludzi. �wi�tego J�zefa nazywaj� �stra�nikiem Chleba nadprzyrodzonego� � Komunii �wi�tej. Jedna ze starych modlitw � pie�ni m�wi nim jako o Aniele Str�u tabernakulum: O, J�zefie ukochany, Pod opiek� twoj� r�s� Chleb �ywota z nieba dany, Ty� Go na swym r�ku ni�s�. Ty� Go w ziarnie piel�gnowa�, by nakarmi� ludzki g��d; Ty� nam ustrzeg� i zachowa� ten mi�o�ci Bo�ej cud. Dla Niego �y�, z Tob� Go czci�, gdzie chwa�y swej On tai blask; by wszystkim nam by� Jezus sam, ach, upro� t� najdro�sz� z �ask. Widzia�em kiedy� obraz, na kt�rym �wi�ty J�zef nie trzyma� Dzieci�tka na r�ku, ale by� przedstawiony jako anio� strzeg�cy tabernakulum � Stra�nik Chleba nadprzyrodzonego. �WI�TO Stale s�yszymy, �e �wi�ty J�zef jest patronem dnia powszedniego. Ale czy naprawd� � je�li si� jest z Panem Jezusem � mo�na m�wi� o dniu powszednim? Je�li jest si� z Bogiem, zawsze jest �wi�to. Nie tylko niedziela, ale i poniedzia�ek, i wtorek, i �roda, i czwartek, i pi�tek, i sobota jest �wi�tem. Dla J�zefa wszystko by�o �wi�tem. �wi�to pierwszego u�miechu Jezusa, �wi�to zasypiaj�cego Jezusa, �wi�to Jezusa budz�cego si� ze snu, �wi�to pi�tych, sz�stych i kolejnych urodzin Jezusa. Odnalezienia Jezusa w �wi�tyni te� zawsze jest �wi�tem, cho�by wypada�o w dzie� powszedni. Je�eli przyja�nimy si� z kim� i opieramy t� przyja�� na Bogu, wtedy wszystko jest �wi�te. Ka�dy telefon, ka�de spotkanie i rozstanie � wszystko jest wielkie, o ile przyja�� przepaja mi�o�� do Boga i trzymanie si� zawsze Matki Bo�ej, nieopuszczanie nawet najprostszych modlitw (przede wszystkim r�a�ca). Niekt�rzy szukaj� bardzo m�drych teologii, ale trzymanie si� Matki Bo�ej daje potem blisko�� z Jezusem. Przebywanie z Bogiem zawsze jest �wi�tem dla duszy cz�owieka. BEZ KANONIZACJI Do wszystkich wzruszaj�cych i serdecznych tytu��w �wi�tego J�zefa chcia�bym doda� jeszcze jeden i nazwa� go patronem wszystkich niekanonizowanych �wi�tych. �eby w Ko�ciele by� kandydatem na �wi�tego, trzeba spe�nia� okre�lone warunki. �wi�ty musi mie� �wiadk�w, kt�rzy pod przysi�g� potwierdzaj� cuda, jakie uczyni�, i cnoty heroiczne, jakie posiada�. Najwi�kszym �wiadectwem by�oby m�cze�stwo z mi�o�ci do Pana Jezusa. W pierwszych wiekach wystarczy�a �mier� m�cze�ska, �eby zosta� �wi�tym. �wi�ty J�zef nie przeszed� przez �aden proces kanonizacyjny. Nikt nie �wiadczy� o jego cnotach ani o jego cudach. Wiemy o nim tak niewiele, o wiele mniej ni� o Matce Boskiej. Wiemy, �e opiekowa� si� Naj�wi�tsz� Rodzin� i, jak pastuszek betlejemski, ws�uchiwa� si� w g�os anio�a. Nie mia� budzika na stoliku, ale anio�a, kt�ry go stale budzi�. Wiemy, �e nie sta� pod krzy�em Jezusa i nie zgin�� �mierci� m�cze�sk�. Jednak ka�dy z nas, bez �adnego procesu kanonizacyjnego, wiedz�c tylko, �e na co dzie� potrafi� �y� z Bogiem, og�asza go �wi�tym. ZAGUBIONE IMI� Dzisiejszy �wiat zgubi� chyba J�zefa. Starotestamentalne imi� J�zef sta�o si� imieniem ewangelicznym. Rachela nazwa�a nim upragnionego syna, kt�rego bracia sprzedali w niewol� do Egiptu. J�zef oznacza �niech pomno�y; niech przyda Pan (drugiego syna)�. W tych s�owach kryje si� t�sknota matek �ydowskich za przyj�ciem Mesjasza. S�owo, kt�re jest kr�tk� modlitw�. Mamy wci�� za ma�o czasu, zapa�u, gorliwo�ci, a B�g zawsze doda. M�wi� �J�zef� oznacza: B�g doda mi si�y, przy�le mi to, czego najbardziej potrzebuj�. Kiedy� imi� to by�o bardzo modne. W dziewi�tnastym wieku od cesarza do piekarza � jak m�wiono � chodzi�o po ziemi tylu J�zef�w. Imi� naszych wodz�w: ksi�cia Poniatowskiego, genera�a Zaj�czka, kt�ry straci� nog� pod Berezyn�, Ch�opickiego, genera�a powstania listopadowego, Sowi�skiego, obro�cy Woli, Bema, genera�a wojsk polskich, w�gierskich i tureckich, Hallera, Pi�sudskiego i wielu wybitnych Polak�w, mi�dzy innymi: malarzy � Che�mo�skiego, Mehoffera, pisarzy � Kraszewskiego, Su�kowskiego, adiutanta Napoleona, znanego z wyprawy do Egiptu i relacji z niej, Wybickiego, autora naszego hymnu narodowego. W minionych wiekach ca�e starsze pokolenia by�y pokoleniami J�zef�w i w�a�ciwie nie by�o domu, gdzie nie by�oby J�zefa. Dzi� imi� to nie jest tak popularne, ale mo�e to i lepiej, bo �wi�ty J�zef nigdy nie dba� o mod� i nie patrzy� na ni�. Na pewno nie ma �alu do papie�y, kt�rzy tak rzadko przybieraj� jego imi�. Zawsze by� ukrytym i cichym �wi�tym, zas�uchanym tylko w to, co B�g mia� mu do powiedzenia. Czy umieliby�my, tak jak J�zef, us�ysze� g�os anio�a? OPIEKUN KO�CIO�A SI�STR WIZYTEK W ko�ciele Si�str Wizytek w Warszawie jest wiele wspomnie� o �wi�tym J�zefie. W g��wnym o�tarzu na obrazie Tadeusza Kuntzego�Konicza, nadwornego malarza biskupa Andrzeja Stanis�awa Za�uskiego, przedstawiony jest w scenie nawiedzenia w rozmowie z Zachariaszem. Niekt�rzy m�wi�, �e jest to pomy�ka malarza, bo J�zef nie szed� razem z Maryj� do �wi�tej El�biety, ale zapominaj�, �e mo�e to przecie� by� symbol obecno�ci, bo cz�owiek mo�e by� obecny na odleg�o�� poprzez swoje my�li, modlitw�. �wi�ty Jan od Krzy�a, wielki mistyk, powiedzia�, �e nie potrzeba koniecznie by� cielesnym cz�owiekiem, �eby by� razem. W o�tarzu bocznym, mi�dzy o�tarzem �wi�tej Ma�gorzaty Marii Alacoque, a o�tarzem �wi�tego Alojzego Gonzagi, wisi obraz ��wi�ty J�zef z Dzieci�tkiem Jezus�, namalowany przez Szymona Czechowicza, malarza rodem z Krakowa, kt�ry po przyje�dzie do Warszawy zamieszka� na Starym Mie�cie, a pochowany zosta� w podziemiach ko�cio�a kapucyn�w. �wi�ty J�zef przypomina si� jeszcze z dyskretnego obrazu (nad drzwiami wiod�cymi do zakrystii), przedstawiaj�cego pok�on trzech m�drc�w i w rze�bie, stoj�cej w ogr�dku, gdzie trzyma na r�ku nagiego Jezusa z lili� w r�ku. Jest opiekunem ko�cio�a Si�str Wizytek, patronem bardzo solidnym, gwarantowanym, skoro ko�ci�, jak arka Noego, ocala� w potopie drugiej wojny �wiatowej. Pod imieniem �wi�tego J�zefa ocala�y wszystkie inne ko�cio�y w p�on�cej w czasie powstania warszawskiego stolicy. CZY POTRAFI�? M�wiono nam nieraz, �e wiara to jest przyzwolenie rozumu na prawd� objawion� przez Jezusa, a podan� przez Ko�ci�. Chyba to jednak za mato. Wiara jest naszym ci�g�ym �ywym i osobistym kontaktem z Panem Bogiem. �wi�ty J�zef mia� bezpo�redni i sta�y kontakt z Bogiem poprzez anio�a, tak jakby mia� na stoliku telefon i wiecznie otrzymywa� wiadomo�ci z nieba. Czyja mam ci�g�y kontakt z Bogiem niewidzialnym, kt�ry mnie stworzy�? Czy tak jak �wi�ty J�zef umiem ws�uchiwa� si� w Bo�ego anio�a? Czy potrafi� tak si� uciszy�, by m�c us�ysze� samego Boga i by� Mu pos�usznym i tak mi�uj�cym Matk� Bo�� jak �wi�ty J�zef? Czy umiemy ws�ucha� si� w Boga, m�wi�cego do nas poprzez wyrzuty sumienia i poprzez to, co nas spotyka w �yciu? TYLKO WTEDY Kiedy przede wszystkim �wi�ty J�zef opiekuje si� nami? Wtedy, kiedy umiemy wszystko przyjmowa� od Boga, tak�e to, co najbardziej trudne i najci�sze: samotno��, cierpienie, �mier� najbli�szych. Wtedy, kiedy umiemy wszystkiego wyrzec si� z mi�o�ci dla Pana Boga i nie trzymamy si� pazurami czego�