8848
Szczegóły |
Tytuł |
8848 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8848 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8848 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8848 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
W cyklu �wiat antyczny ukaza�y si�: I Staro�ytno�� bajeczna, II Grecja niepodleg�a, III Rzeczpospolita rzymska, IV Cesarstwo rzymskie.
Uwagi do wersji elektronicznej �Rzeczpospolitej rzymskiej�:
- Numeracja znajduje si� na g�rze strony.
- Numery stron w spisie tre�ci odpowiadaj� numerom stron w ksi��ce.
- Usuni�to ilustracje, kt�rych spis zamieszczono na ko�cu dokumentu.
- Usuni�to indeks nazw osobowych i geograficznych.
Tadeusz Zieli�ski
RZECZPOSPOLITA RZYMSKA
Wydawnictwo ��l�sk"
Do druku poda� oraz przedmow� opatrzy�
Aleksander Krawczuk
ISBN 83-216-0767-5
Spis tre�ci
Przedmowa 5
RZYM KR�LEWSKI
1. Za�o�enie Rzymu 13
2. Rzym za pierwszych kr�l�w 19
3. Tarkwiniusze 27
WALKA STAN�W
4. Pierwsze lata republiki 41
5. G�ra �wi�ta 46
6. Koriolan 51
7. Cyncynat 56
8. Decemwirowie 60
9. Nowe zdobycze 67
10. Kamillus 71
ZJEDNOCZENIE ITALII
11. Pierwsza wojna samnicka 85
12. Druga wojna samnicka 90
13. Kwintus Fabiusz i Apiusz Klaudiusz 98
14. Trzecia wojna samnicka 101
15. Tarent 104
16. Pyrrus, kr�l Epiru 106
17. Pyrrus i Fabrycjusz 110
18. �mier� Pyrrusa 115
KARTAGINA
19. Przesz�o�� Kartaginy 119
20. Mamertyni 124
21. Pierwsza wojna punicka 127
22. Hamilkar Barkas 132
23. Galowie 124
24. Barkidzi w Hiszpanii 135
25. Pocz�tek drugiej wojny 139
26. Trazymen i Kanny 143
27. Hannibal w Kapui 147
28. Archimedes 151
29. Scypionowie w Hiszpanii 157
30. Hasdrubal Barkas 160
31. Zwyci�stwo Rzymu 162
WSCH�D GRECKI
32. Demetrios Poliorketes 171
33. Menander 189
34. Aleksandria 197
35. Pogrom galijski 206
36. Pergamon 217
37. Szko�a grecka 228
38. Odrodzenie Sparty 236
39. Wsch�d w czasie wojny Hannibalowej 247
EPOKA CHWA�Y
40. Imperium rzymskie 257
41. Hellenizm w Rzymie 264
42. Flamininus 271
43. Bracia Scypionowie 279
44. Tysi�clecie Troi 291
45. Emiliusz Paulus 297
46. Machabeusze 309
47. �Ceterum censeo..." 314
48. Scypion M�odszy 322
SCHY�EK
49. Spo�ecze�stwo rzymskie 333
50. Bracia Grakchowie 347
51. Po�udnie i p�noc 365
52. Gajusz Mariusz 379
53. Italikowie a Rzym 386
54. Mitrydates Eupator 395
55. Pierwsza wojna domowa 403
56. Sulla Szcz�liwy 414
KONIEC REPUBLIKI
57. Sertoriusz i Lukullus 425
58. Spartakus 437
59. Pompejusz Wielki 446
60. Spisek Katyliny 461
61. Pierwszy triumwirat 474
62. Cezar 488
�r�d�a ilustracji 506
Spis ilustracji
Przedmowa
Tytu� Rzeczpospolita Rzymska, jaki da� Tadeusz Zieli�ski trzeciemu tomowi swego wielkiego cyklu �wiat antyczny, nale�y uzna� za zbyt w�ski w stosunku do jego tre�ci. Om�wiono tu bowiem nie tylko dzieje Rzymu od samych pocz�tk�w miasta w po�owie wieku VIII a� po upadek republiki u schy�ku wieku I p.n.e., ale r�wnie�, przynajmniej cz�ciowo, histori� tych pa�stw nad�r�dziemnomorskich, kt�re dostawa�y si� kolejno w orbit� rzymskich zainteresowa�, wp�yw�w, podboj�w. Chodzi�o wi�c najpierw o Kartagin�, potem za� o tak zwane monarchie hellenistyczne, Macedoni�, Pergamon, Syri�, Egipt, a tak�e o miasta i pa�stewka Grecji w�a�ciwej.
Podobnie jak w tomach poprzednich, autor po�wi�ci� du�o miejsca i uwagi sprawom kultury greckiej i rzymskiej owej epoki. A zw�aszcza ta pierwsza zdobywa�a wtedy rozleg�e obszary, rozlewaj�c si� z jednej strony szeroko po wszystkich krainach Bliskiego Wschodu, z drugiej za� zyskuj�c poj�tnych uczni�w w samych Rzymianach. Powstawa�y nowe i do dzi� wywieraj�ce sw�j wp�yw dzie�a, formy i kierunki tw�rczo�ci naukowej i artystycznej we wszystkich dziedzinach i zakresach.
Tak wi�c pe�ny i odpowiadaj�cy tre�ci tytu� dzie�a winien by brzmie�: Rzeczpospolita rzymska i �wiat grecki w okresie hellenistycznym. Trzeba jednak przyzna�, �e ten obrany przez autora jest usprawiedliwiony nie tylko ze wzgl�du na sw� zwi�z�o��, ale r�wnie� z g��bszych powod�w. Oto historia Rzymu stanowi o� narracji, kt�rej kr�g rozszerza si� stopniowo w miar� rozwoju owego niezwyk�ego tworu politycznego, wyros�ego z ma�ej osady pasterskiej na wzg�rzu palaty�skim, a ju� po kilku wiekach rozci�gaj�cego swe wp�ywy od Atlantyku po Eufrat.
6
Jeste�my wi�c, czytaj�c opowie�� Zieli�skiego, �wiadkami najpierw dramatycznych zmaga� Rzymian z najbli�szymi s�siadami nad Tybrem, potem z coraz dalszymi ludami Italii, wreszcie z pot�gami zamorskimi. Obserwujemy r�wnie� wszystkie fazy coraz to nowych konflikt�w wewn�trznych, spo�ecznych i ustrojowych; grozi�y one w pewnych momentach niemal rozsadzeniem pa�stwa, a ostatecznie doprowadzi�y do wieloletnich, krwawych wojen domowych i do upadku porz�dku republika�skiego. Budowniczowie politycznej i terytorialnej pot�gi pa�stwa okazali si� zarazem grabarzami jego ustroju i znaczenia swej warstwy spo�ecznej � cho� oczywi�cie sta�o si� tak wbrew ich najlepszej woli, wbrew interesom; i cho� byli naj�wi�ciej przekonani, �e wszystko co czyni� � wojny, kt�re prowadz�, podboje, kt�rych dokonuj� � s�u�y w�a�nie umacnianiu tradycyjnej konstrukcji.
Tyle najog�lniej o tre�ci tomu. Ka�demu wszak�e, kto bierze t� ksi��k� do r�ki, nasun�� si� musi s�uszne i zrozumia�e pytanie, czy rzecz napisana przed p�wieczem mo�e jeszcze s�u�y� za zas�uguj�cego na zaufanie przewodnika po historii rzymskiej republiki, za wiarogodne �r�d�o informacji. Cho� bowiem w badaniu przesz�o�ci nie ma w zasadzie odkry� i przemian tak gwa�townych, szybkich i prawdziwie rewolucyjnych, jakie sta�y si� od kilku pokole� czym� oczywistym w naukach przyrodniczych i w technice, to przecie� i historycy maj� czym si� pochwali�. Niemal w ka�dym roku przybywa nieco nowych �r�de� dla poznania epok minionych, dokonuje si� dzi�ki �mudnym analizom pewnych poprawek i u�ci�le�, cz�sto tylko drobnych, ale przecie� w sumie wa��cych, a zmienia si� r�wnie� istota i forma pyta�, jakie stawiamy przesz�o�ci. Wszystko to sprawia, �e nawet najwarto�ciowsza ksi��ka z zakresu historii pisana przed laty kilkudziesi�ciu nieuchronnie wymaga pewnych poprawek i uzupe�nie�, pozostaj�c wci�� godn� lektury, je�li jej autor by� dobrym fachowcem i utalentowanym pisarzem.
Je�li chodzi o rzecz, kt�r� mamy przed sob�, sprawa przedstawia si� jeszcze inaczej. Oto mamy tu do czynienia z takim uj�ciem historii Rzymu, zw�aszcza okresu wczesnego, kt�re by�o czym� przestarza�ym i niezgodnym ze zdobyczami nauki ju� wtedy, gdy autor je pisa�; uczyni� to jednak, jak przypuszczam, �wiadomie i nie bez pewnych racji.
Czytaj�c kolejne rozdzia�y o za�o�eniu Rzymu, o siedmiu kr�lach, o pocz�tkach republiki, s�uchamy opowie�ci przekazanych nam przez antyczn� tradycj�, a zw�aszcza przez Liwiusza, kt�ry przed dwoma tysi�cami lat odmalowa� barwnie i obowi�zuj�ce dla przysz�ych pokole� najobszerniejsz� panoram� dziej�w swej ojczyzny.
7
Tak uczy�y si� przez dwadzie�cia wiek�w kolejne generacje Europejczyk�w historii miasta na siedmiu wzg�rzach � i tak powtarza j� nam Tadeusz Zieli�ski.
Tymczasem nowo�ytna nauka dokona�a krytycznej analizy owych legend, mit�w, opowie�ci. Dzi�ki jej wynikom, a tak�e dzi�ki odkryciom archeologicznym, pracom j�zykoznawc�w i badaniom w zakresie wielu innych dziedzin wiedzy uda�o si� doj�� do pewnych ustale�, zmieniaj�cych w spos�b zasadniczy obraz tradycyjny. Tote� takich zarys�w wczesnej epoki rzymskiej, kt�re by polega�y w�a�ciwie tylko na streszczaniu Liwiusza, nikt dzi� nie pisze.
Na czym polegaj�, do jakich najistotniejszych punkt�w sprowadzaj� si� rezultaty wspomnianych bada�? Najkr�cej mo�na by uj�� je tak:
Podkre�la si� fakt, �e na ziemiach P�wyspu Apeni�skiego �y�o wiele lud�w o swoistej i zr�nicowanej kulturze w czasach, gdy Rzym jako miasto jeszcze nie istnia�, a na wzg�rzach nad Tybrem wegetowa�o zaledwie kilka n�dznych wiosek. W�r�d owych lud�w szczeg�ln� rol� odgrywali Etruskowie. Od wieku VII p.n.e. ich bogata, wysoka kultura odgrywa dominuj�c� rol� w Italii; rozpoczyna si� te� ich ekspansja polityczna z teren�w w�a�ciwej Etrurii w kierunku p�nocnym, za Apeniny, i po�udniowym, za Tybr.
W�a�nie w toku owych zatybrza�skich podboj�w Etruskowie zdobyli osady na wzg�rzach za rzek� i za�o�yli w ich miejscu miasto, kt�remu dali nazw� jednego ze swych rod�w � Ruma. Sta�o si� to na pewno w wieku VI p.n.e., w latach gdzie� pomi�dzy 575 a 560. To nowe miasto mia�o te� etruskich kr�l�w. Tradycja przekaza�a ich imiona: Tarkwiniusz Stary, Serwiusz Tuliusz, Tarkwiniusz Pyszny. S� oni prawdopodobnie postaciami rzeczywistymi; co oczywi�cie nie oznacza, �e historyczne s� wszystkie zwi�zane z nimi legendy. Natomiast czterej pierwsi kr�lowie, z Romulusem w��cznie, to tylko wytwory p�niejszej wyobra�ni. Obalenie etruskiego w�adztwa by�o prawdziw� rewolucj� i ustrojow�, i wyzwole�cz�, ale wp�ywy etruskie w zakresie instytucji politycznych, a zw�aszcza w religii i kulturze, trwa�y przez wieki.
Tadeusz Zieli�ski pisz�c Rzeczpospolit� rzymsk� nie m�g� jeszcze wiedzie�, �e dat� powstania Rzymu jako miasta przesunie si� na wiek VI. Wiedzia� natomiast doskonale, bo sam w innych dzie�ach o tym m�wi�, jak wa�na by�a kultura Etrusk�w i jak silnie zaznaczy�y si� jej wp�ywy w wielu rejonach Italii, a zw�aszcza w samym Rzymie. Mimo to w�a�ciwie pomin�� ten wielki rozdzia� dziejowy id�c wiernie �ladami rzymskich historyk�w, kt�rzy ze wzgl�d�w patriotycznych rol� Etrusk�w pomniejszali lub wr�cz przemilczali. Czym to wyja�ni�?
8
Zapewne uzna� on, �e dla przeci�tnego czytelnika interesuj�ce i warto�ciowe b�dzie nie zapoznawanie si� z wynikami szczeg�owych bada� nowo�ytnych i mnogo�ci� hipotez o pocz�tkach Rzymu, lecz z tym, co sami Rzymianie o swej najdawniejszej przesz�o�ci wiedzieli i m�wili, jak j� oceniali i rozumieli. Mog�o mu si� to wydawa� tym bardziej wskazane, a nawet konieczne, �e w�a�nie �w obraz tradycyjny przeszed� ju� na sta�e do europejskiej kultury i wyobra�ni, owocuj�c mnogo�ci� dzie� sztuki i literatury, a nawet zwyk�ych por�wna�, przeno�ni, wr�cz przys��w w mowie codziennej.
I s� to niew�tpliwie racje godne uwagi. Rzeczpospolita rzymska Tadeusza Zieli�skiego mo�e s�u�y� za doskona�e uzupe�nienie nowszych podr�cznik�w i opracowa� monograficznych w�a�nie przez sw� tradycyjno�� � oczywi�cie pod warunkiem, i� czytelnik zdaje sobie spraw� z charakteru i ogranicze� tej ksi��ki.
A s� jeszcze inne kwestie, na kt�re nale�y zwr�ci� uwag�. Jest ona od pocz�tku do ko�ca pisana z rzymskiego punktu widzenia, a �ci�lej bior�c � rzymskich warstw posiadaj�cych. Odnosi si� niekiedy wra�enie przy lekturze ksi��ki, �e zdaniem autora inne ludy zosta�y po prostu po to stworzone, aby Rzymianie mogli uszcz�liwi� je swymi podbojami; wszystkie, nawet Grecy, ich bowiem kultura nie mog�aby tak si� rozprzestrzeni� zw�aszcza w Europie zachodniej, gdyby nie rzymskie po�rednictwo.
W parze z tym idzie idealizacja rzymsko�ci � cech indywidualnych i zbiorowych, ustroju, metod rz�dzenia, post�powania. Oto jeden z licznych przyk�ad�w:
�Lud rzymski... przeszed� trwa�� i powa�n� szko�� w�adzy; wychowany w tej szkole istotnie sta� si� ludem rz�dz�cym i pod tym wzgl�dem �aden z narod�w Europy nawet nie mo�e si� z nim por�wna�. A�eby si� o tym przekona�, wystarczy przeczyta� pierwsz� lepsz� mow� Cycerona, skierowan� do ludu... i por�wna� j� z przem�wieniami wsp�czesnych m�wc�w wiecowych albo z artyku�em przeznaczonym dla pisma ludowego. Nie m�wi�c ju� o szlachetno�ci tonu �wczesnego i trywialno�ci dzisiejszego, samo por�wnanie tre�ci, charakteru i biegu my�li, linii wywod�w, stwierdza, �e tam mia�o si� na celu przekonanie ludzi my�l�cych albo zmian� istniej�cego ich przekonania, gdy tu chodzi o to, aby obuchem wbi� dany pogl�d t�umowi niezdolnemu do my�lenia."
Ot� s� to stwierdzenia jawnie nieprawdziwe. Po pierwsze, wiecowe przem�wienia staro�ytnych � r�wnie� Cycerona! � pe�ne s� przy bli�szej analizie, wszelkich kr�tactw,
9
demagogicznych chwyt�w, krzykactw, maj�cych przes�oni� brak argument�w; nie m�wi�c ju� o ich politycznej stronniczo�ci. A przecie� zachowane mowy tego rodzaju stanowi� i tak kwiat �wczesnej retoryki wiecowej! Na jakim wi�c poziomie by�y inne, te przeci�tne, wyg�aszane nie przez Cycerona i jemu podobnych mistrz�w stylistyki, lecz przez polityk�w i m�wc�w ni�szych lot�w? Po drugie za�, nowo�ytno�� i czasy najnowsze zna�y i mog� podziwia� wielu �wietnych krasom�wc�w wiecowych, ich za� przem�wienia, wypowiadane z pasj� i si�� przekonania, broni�ce spraw, kt�re uwa�ali oni za s�uszne, wcale nie ust�puj� antycznym, a w wielu przypadkach by�y i s� szlachetniejsze, maj� bowiem na celu rzeczywi�cie dobro mas najszerszych. Wystarczy tu przypomnie� s�awne, porywaj�ce, pe�ne trafnych my�li mowy Ignacego Daszy�skiego, prawdziwego trybuna ludu w pocz�tkach naszego wieku.
Zieli�ski za�, trzeba i to powiedzie� otwarcie, patrzy� na historie republiki nie tylko z pozycji Rzymianina, ale te� Rzymianina-senatora. Niech�tny wszelkim zmianom, konserwatysta, nie rozumiej�cy g��bi i znaczenia wielkich proces�w spo�ecznych, by�by w�wczas cz�onkiem zachowawczego stronnictwa optymat�w. I w tym te� duchu, a wi�c krytycznie, ocenia pr�by reform braci Grakch�w.
Idealizuje natomiast � jak�e niekonsekwentnie! � posta� i czyny Cezara; jest ni� wyra�nie zafascynowany. Co prawda owe ko�cowe rozdzia�y ksi��ki pisane s� jakby z pewnym po�piechem, maj� charakter tylko szkicu w por�wnaniu z po�wieconymi okresom wcze�niejszym. W ka�dym razie proporcje pomi�dzy t� cz�ci� a poprzednimi zosta�y zachwiane. W gruncie rzeczy bogactwo wydarze� ostatniego wieku Rzeczypospolitej, od wyst�pienia Grakch�w do �mierci Cezara i jej skutk�w w��cznie, wymaga�oby osobnego tomu.
Aby u�atwi� czytelnikowi lektur� i zrozumienie tamtej, odleg�ej epoki, Zieli�ski u�ywa cz�sto pewnych termin�w i poj�� nowo�ytnych dla okre�lenia zjawisk typowych dla �wiata rzymskiego, co jest wszak�e bardzo myl�ce. I tak np. pos�uguje si� wyrazem �szlachta", gdy mowa o rzymskiej nobilitas. A przecie� by�y to stany spo�eczne zupe�nie r�ne! Tylko urodzenie lub akt prawny nobilitacji dawa�y szlachectwo w Polsce dawnej. Tymczasem w Rzymie warstwa nobilitas by�a teoretycznie Otwarta; nale�eli do niej ci wszyscy, kt�rzy mogli wykaza�, �e ich przodkowie osi�gn�li urz�d najwy�szy, konsulat, o ten za� w zasadzie m�g� stara� si� ka�dy obywatel, je�li tylko rozporz�dza� odpowiednim maj�tkiem i wp�ywami, by przeprowadzi� sw�j wyb�r. Nie znano te� w Rzymie poj�cia herbu.
10
Rycerze za� rzymscy, zwani po �acinie equites, to r�wnie� nazwa nie maj�ca nic wsp�lnego z rycerstwem w rozumieniu �redniowiecznym. Byli to mianowicie bogaci przedsi�biorcy, bankierzy i dzier�awcy podatk�w; wojownicza nazwa tego stanu wzi�a si� st�d, �e g�osowali w tak zwanych centuriach jazdy.
Nie b�dzie wi�c, jak mo�na mniema�, nadu�yciem, je�li w redakcji niniejszego wydania zast�pimy poj�cia �szlachta" i �rycerze" � mog�ce wprowadzi� czytelnika w b��d i utrudni� mu lektur� innych ksi��ek po�wi�conych tamtym czasom � poj�ciami nobilitas (�nobilowie") oraz equites (�ekwici'). Z tych samych powod�w nieodzowna okaza�a si� modernizacja pisowni imion w�asnych oraz nazw geograficznych.
Tyle uwag, kt�re mo�na by uzna� za uzupe�niaj�ce lub wyja�niaj�ce w stosunku do tego tomu dzie�a Tadeusza Zieli�skiego. Ma ono tyle walor�w narracyjnych, pisane jest przez tak wybitnego uczonego, �e wci�� mo�e uchodzi� za bardzo interesuj�ce, zw�aszcza dla m�odszego czytelnika, przedstawienie dziej�w republiki rzymskiej. Kto by jednak pragn�� zaznajomi� si� z nimi g��biej, kto by chcia� pozna� wyniki nowszych bada� � wskaza�em je powy�ej og�lnie i przyk�adowo � winien si�gn�� do opracowa�, jakich w j�zyku polskim nie brak. Podaj� tu najwa�niejsze:
M. Jaczynowska, Historia staro�ytnego Rzymu, wyd. 6, Warszawa 1986.
J. Heurgeon, Rzym i �wiat �r�dziemnomorski, Warszawa 1973.
M. Grant, Mity rzymskie, Warszawa 1978.
A. �widerk�wna, Hellenika, Warszawa 1974.
A. �widerk�wna, Hellada kr�l�w. Warszawa 1967.
M. Pallotino, Etruskowie, Warszawa 1968.
G. Charles-Picard, Hannibal, Warszawa 1971.
A. Krawczuk, Gajusz Juliusz Cezar, Wroc�aw 1962.
Aleksander Krawczuk
13
RZYM KR�LEWSKI
1. Za�o�enie Rzymu
W tych czasach zamierzch�ych, kiedy w Grecji i Sparta, i Ateny by�y jeszcze ma�ymi pa�stewkami, w Italii, na brzegach Tybru, narodzi�o si� miasto, kt�remu przeznaczone by�o zosta� panem �wiata; by� to Rzym. Jako rok za�o�enia Rzymu przyj�to p�niej rok 753 przed nar. Chr.; o tym, co spowodowa�o jego za�o�enie, opowiadano, co nast�puje.
Kiedy zburzona zosta�a Troja, Eneasz, krewny jej poleg�ego kr�la, Priama, zebra� doko�a siebie resztki hufc�w troja�skich i wyruszy� na poszukiwanie nowej siedziby; wr�ba, jak� otrzyma� od bog�w, g�osi�a, �e zosta� wybrany, aby w dalekiej Italii za�o�y� now� Troj�. Nie od razu Eneasz znalaz� drog� do ziemi obiecanej; burza zanios�a go ku p�nocnemu przyl�dkowi Afryki, gdzie na kr�tko przedtem kr�lowa Fenicjan, Dydona, kt�ra usz�a ze swej ojczyzny, za�o�y�a pot�ne miasto � Kartagin�.
Ta uprzejmie przyj�a w�drowca i Eneasz ze sw� dru�yn� d�ugo u niej go�ci�; wszystko prowadzi�o ku temu, by rycerz troja�ski zosta� m�em Dydony i kr�lem jej miasta. Lecz sen proroczy przypomnia� Eneaszowi o jego pos�annictwie; z �alem w sercu opu�ci� wi�c sw� wielkoduszn� gospodyni�. Dydona nie znios�a roz��ki: sama spali�a si� na stosie i umar�a z modlitw�, by z jej popio��w powsta� m�ciciel jej wzgardzonej mi�o�ci.
Eneasz pop�yn�� dalej; po ca�ym szeregu przyg�d dotar� do miejsca, gdzie rzeka Tyber, przep�ywaj�c przez ja�owe pola, wpada do morza. Nad zamieszka�ym tutaj ludem panowa� niejaki Latinus; i od niego lud (rzekomo) przybra� nazw�. Jako kr�l cnotliwy, by� on wtajemniczony w zamiary bog�w i wiedzia� o pos�annictwie swego go�cia; dlatego te� nie tylko przyj�� go uprzejmie,
14
lecz i got�w by� da� mu c�rk� Lawini� za �on�, aby zapewni� rodowi swemu fortun� zapowiedzian� Eneaszowi. Lecz jego �ona A m a t a nie chcia�a nawet s�ysze� o przyj�ciu w��cz�gi troja�skiego za zi�cia; sprzyja�a raczej m�odemu kr�lowi s�siedniego narodu Rutul�w, Turnusowi, kt�ry ju� od dawna s�a� dziewos��b�w do pi�knej Lawinii. W ten spos�b wybuch�a wojna. Zwyci�zc� zosta� jednak Eneasz: zabi� Turnusa w pojedynku, zdoby� za �on� Lawinie i za�o�y� w pobli�u miasto, kt�re na cze�� kr�lowej nazwa� L a w i n i u m.
Potomkowie Eneasza przesiedlili si� z le��cego na r�wninie Lawinium do zbudowanego na wzg�rzu miasta �Bia�ego", Alby, kt�re wyci�gn�o si� wzd�u� brzegu Jeziora Alba�skiego i st�d zosta�o nazwane �D�ugim" (Alba Longa).
Tu min�o kilka pokole� kr�l�w z krwi Eneasza; w ko�cu tron przypad� w udziale niejakiemu Numitorowi, kr�lowi dobremu i spokojnemu. Numitor wzbudzi� swym nastrojem pokojowym zbrodnicze nadzieje m�odszego brata, Amuliusa; w samej rzeczy,
15
uda�o si� temu ostatniemu pozbawi� tronu Numitora i zabi� jego syna. Nied�ugo jednak uzurpator cieszy� si� owocami zbrodni. Numitor mia� c�rk�, kt�rej na imi� by�o Rea Sylwia; Amulius przeznaczy� j� na kap�ank� Westy, dziewiczej bogini ogniska grodowego. Obowi�zkiem tych kap�anek, zwanych westalkami, by�o podtrzymywa� nieustanny ogie� na o�tarzu bogini i nie wolno im by�o wychodzi� za m��. Przeznaczaj�c Re� na westalk�, chcia� w�a�nie Amulius skaza� j� na dziewictwo, aby z jej rodu nie m�g� powsta� m�ciciel Numitora. Lecz zawiod�o go wyrachowanie. Za przyczyn� miejscowego boga wojny Marsa sta�a si� Rea matk� i powi�a bli�ni�ta.
Amulius dowiedziawszy si� o tym wpad� w gniew i rozkaza� rzuci� do rzeki zar�wno matk�, jak i niemowl�ta. Rea Sylwia zgin�a, lecz dzieci ocala�y. Sta�o si� to dzi�ki temu, �e kat kr�lewski zlitowa� si� nad nimi i nie chc�c ich wprost utopi�, po�o�y� w korycie, zdaj�c na �ask� fal Tybru. Fala wyrzuci�a je na brzeg; na krzyk dzieci przybieg�a wilczyca
16
i nakarmi�a je swoim mlekiem. Przypadkowo spostrzeg� to miejscowy pasterz Faustulus; widok, kt�ry ujrza�, zda� mu si� cudowny- a poniewa� wiedzia� o nieszcz�ciu, jakie doskn�o Re� Sylwi�, nietrudno mu by�o si� domy�li�, czyje dzieci widzi. Ostro�nie wzi�wszy je, zani�s� nast�pnie swojej �onie. Tak wi�c dzieci owe, chowane w �rodowisku pasterskim, wyros�y na pasterzy; jeden otrzyma� imi� Romulus, drugi za� Remus. W one czasy pasterze zmuszeni byli broni� swoich trz�d nie tylko od dzikich zwierz�t. lecz i od chciwo�ci innych pasterzy; starcia zbrojne by�y rzecz� zwyk��, m�stwo wi�c i si�� wielce ceniono. Romulus i Remus wkr�tce wyr�nili si� po�r�d m�odych pasterzy i zostali ich przyw�dcami.
17
Podczas jednego z takich star� Remus zosta� wzi�ty do niewoli; poniewa� za� przeciwnikami okazali si� pasterze Numitora, odprowadzono przeto je�ca w celu ukarania do wygnanego kr�la, jego dziada. Faustulus przerazi� si�; aby zapobiec nieszcz�ciu, odkry� tajemnic� i swoim wychowankom, i Numitorowi. Wtedy m�odzie�cy postanowili przywr�ci� dziadowi tron i w�adz�; przy pomocy swoich towarzysz�w napadli na zamek kr�lewski i zabili Amuliusa. Wkr�tce potem Numitora og�oszono powt�rnie kr�lem Alby.
Lecz Romulus i Remus nie chcieli pozosta� w mie�cie, w kt�rym przelewali krew rodow�; za zgod� Numitora za�o�yli nowy gr�d w tym miejscu, w kt�rym ongi wyrzuci�y ich fale Tybru. Wznosi�o si� tam wzg�rze zwane Palatynem, kt�re graniczy�o z drugim, mniejsz� zajmuj�cym powierzchni�, lecz wy�szym; b�d�c niejako g�ow� pierwszego, nosi�o ono przeto miano Kapitelu. Bracia postanowili zbudowa� na Palatynie miasto w�a�ciwe, jeden z dw�ch wierzcho�k�w Kapitelu zamieni� na twierdz�, drugi za� po�wi�ci� b�stwu � w�adcy nieba i piorun�w.
Do niego te� zanie�li mod�y, by raczy� wskaza�, kt�ry z dw�ch braci ma nada� swoje imi� nowo za�o�onemu miastu i by� jego kr�lem. W celu �atwiejszego zrozumienia woli boga podzielili niebo na dwie cz�ci i ka�dy w swojej upatrywa� znaku na niebie. Wkr�tce w cz�ci Remusa ukaza�o si� sze�� s�p�w. M�odzieniec ju� triumfowa�, gdy bezpo�rednio potem Romulus ujrza� ich dwana�cie. Ten znak by� pomy�lniejszy � wr�y� bowiem nowo powsta�emu miastu dwunastowiekowe istnienie, co rzeczywi�cie z cudown� �cis�o�ci� si� spe�ni�o. Okrzyk powszechny zmusi� Remusa, aby uleg� fortunie brata. Romulus wi�c zosta� kr�lem i nada� miastu nazw� pochodz�c� od swego imienia � R o m a, kt�ra w naszym j�zyku brzmi Rzym.
Remus ust�pi�, lecz utai� gniew w duszy i zacz�� przemy�liwa� nad tym, w jaki spos�b obni�y� powag� wr�by dla brata pomy�lnej. Wkr�tce nadarzy�a si� po temu sposobno��: podczas budowy mur�w, kt�re mia�y otacza� miasto, przeskoczy� w obecno�ci brata pierwsze ich warstwy, si�gaj�ce zaledwie do po�owy wzrostu ludzkiego. Oburzony tym Romulus zabi� brata m�wi�c: �Niechaj tak zginie ka�dy, kto przez mury moje przej�� si� odwa�y!"
Pierwszymi mieszka�cami grodu byli m�odzi pasterze, r�wie�nicy Romulusa. W celu zwi�kszenia ich liczby og�osi� kr�l, i� gaj le��cy miedzy wierzcho�kami Kapitolu b�dzie miejscem zapewniaj�cym nietykalno�� ka�demu prze�ladowanemu (tzw. asilum).
18
Wkr�tce zacz�li do� nap�ywa� junacy z okolicznych osad. Nowa gmina ros�a co do liczby, lecz r�wnocze�nie zamienia�a si� w burzliw� i wojownicz� watah�, b�d�c� postrachem s�siad�w. Obywatele o�ciennych plemion niech�tnie wydawali c�rki za m�� za rozb�jnik�w palaty�skich; bardzo wi�c nieliczni spo�r�d nich posiadali rodziny.
Aby temu zaradzi�, Romulus powzi�� plan nast�puj�cy: oznaczy� dzie� �wi�ta i igrzysk na cze�� boga zasiew�w Konsusa i zaprosi� na t� uroczysto�� swoich s�siad�w. Poniewa� odmowa by�aby r�wnoznaczna z obraz� b�stwa, przybyli wi�c zaproszeni, a w�r�d nich mieszka�cy pobliskiego miasta Kures, nale��cego do plemienia S a b i n � w, wraz ze swymi �onami i c�rkami. Na to liczy� Romulus. W czasie igrzysk Rzymianie na dany przez niego znak rzucili si� na m�ode uczestniczki i uprowadzili je do swoich dom�w.
To �porwanie Sabinek" nie mog�o uj�� bezkarnie. Kwiryci � tak bowiem zwano mieszka�c�w Kures � zacz�li si� gotowa� do wojny. Przygotowania bojowe przeci�gn�y si� jednak do�� d�ugo, a przez ten czas Sabinki zd��y�y si� pogodzi� ze swoimi nowymi m�ami, zw�aszcza za� Hersilia, �ona(Romulusa, kt�ra by�a dumna ze swego stanowiska kr�lowej Rzymu. Mimo to wszystko wojna dosz�a do skutku. Sabinowie pod wodz� kr�la Tytusa Tacjusza obiegli Kapitol, zdoby� go wszak�e nie mogli przez czas d�u�szy. Podczas zawieszenia broni Tarpeja, c�rka dow�dcy za�ogi Kapitolu, zesz�a w dolin� po wod�. Otoczyli j� wnet Sabinowie i zaproponowali wysok� nagrod� za otwarcie bram Kapitolu.
19
Sabinowie byli bogaci i na lewej r�ce ka�dego z nich b�yszcza�a z�ota bransoleta � przepych niewidziany w Rzymie. To skusi�o Tarpej�. � Je�li przyobiecacie mi to � rzek�a � co nosicie na lewych r�kach, gotowa jestem spe�ni� wasze pro�by. Sabinowie przyrzekli i pozwolili jej odej��. Tarpeja dotrzyma�a zobowi�zania i nast�pnego dnia Sabinowie byli panami Kapitolu. Gdy jednak zdrajczyni zjawi�a si� po um�wion� nagrod�, Tacjusz rozkaza� swoim wojownikom zarzuci� j� tarczami � te bowiem r�wnie� noszono na lewej r�ce � i w ten spos�b Tarpeja, zgnieciona ich ci�arem, zgin�a. T� za� pochy�o�� Kapitolu, po kt�rej wprowadzi�a wrog�w, Rzymianie nazwali Ska�� Tarpejsk� (Saxum Turpeium) i przekl�li j� na zawsze; od tej pory st�d zrzucano cia�a przest�pc�w.
W ten wi�c spos�b Sabinowie stali si� panami Kapitolu, los za� Palatynu zale�a� od wyniku bitwy. Lecz gdy oba wojska stan�y naprzeciw siebie w szyku bojowym, rzuci�a si� nagle mi�dzy nich Hersilia na czele Sabinek, b�agaj�c o zaniechanie ha�bi�cego przelewu krwi. Wtedy opad�y Sabinom r�ce: te�ciowie i szwagrowie musieli si� pogodzi� ze swoimi zi�ciami. Pok�j umocniono zwi�zkiem, zwi�zek za� wsp�osiedleniem. Rzymianie odst�pili Kwirytom wzg�rze, kt�re ci zajmowali przygotowuj�c obl�enie Kapitolu, i od tej pory zacz�to je zwa� Kwiryna�em. Dolin� za� pomi�dzy trzema wzg�rzami (Palatynem, Kapitolem i Kwiryna�em), tzw. Forum, uczyniono miejscem wsp�lnych zebra� handlowych i narad pa�stwowych.
Pocz�tkowo ka�da z gmin mia�a swego kr�la, lecz po �mierci Tacjusza zjednoczy�y si� ostatecznie. Postanowiono, �e oba narody zwa� si� b�d� w czasie wojny Rzymianami, w czasie pokoju Kwirytami. P�niej mieszka�cy Palatynu zaj�li s�siednie wzg�rza, Awentyn i Celius, a mieszka�cy Kwiryna�u ze swej strony � wzg�rza Wiminal i Eskwilin; razem z poprzednimi powsta�o w ten spos�b owe s�ynne �siedem wzg�rz" Rzymu.
2. Rzym za pierwszych kr�l�w
Podanie g�osi, �e nast�pc� Romulusa by� Sabi�czyk Numa Pompiliusz Rzymianie uwa�ali go za swego pierwszego prawodawc� i tw�rc� kultu bog�w. Trzech bog�w og�osi� kr�l ten za najwy�szych: Marsa, Kwiryna i Jowisza.
20
Pierwszy z nich by� pocz�tkowo bogiem Rzymu �aci�skiego, drugi � sabi�skich Kures, trzeci za� wsp�lnym dla obydwu plemion. Starsi z kap�an�w, tzw. flaminowie (flamines) byli s�ugami tych bog�w. Do istniej�cego ju� za Romulusa kolegium augur�w (augures) wr�cych z lotu ptak�w Numa doda� jeszcze kolegium pontyfik�w (pontifices), kt�rych nale�a�o si� radzi� we wszystkich sprawach dotycz�cych religii. Najstarszemu z nich odda� r�wnie� w�adz� nad zapo�yczonym z Alba Longa kolegium westalek dziewiczych, kt�re strzeg�y niegasn�cego ognia Westy w jej male�kiej okr�g�ej �wi�ty�ce na Forum. Rzym nie posiada� innych �wi�ty� pr�cz tej jednej; nie robiono jeszcze r�wnie� pos�g�w b�stw.
Numa nie toczy� wojen; swoje pokojowe usposobienie podkre�li� wyra�nym rozkazem zamkni�cia bramy wojennej. Brama ta by�a po�wi�cona Janusowi, bogu wszelkiego pocz�tku i zamiaru,
21
imi� kt�rego �yje do dzi� dnia w �aci�skiej nazwie miesi�ca stycznia (Januarius). Brama by�a przez Rzymian nazywana wprost Janusem. Godnym uwagi jest fakt, �e od czas�w Numy do narodzenia Chrystusa zamykano j� tylko dwa razy.
Nar�d, kt�ry wzr�s� na si�ach pod panowaniem Numy, by� got�w do prowadzenia nowych wojen za jego nast�pcy, �mia�ego Tullusa Hostiliusza (Tullus Hostilius). W�wczas do staro�ytnej Alby, macierzy Rzymu, nale�a�a jeszcze hegemonia nad miastami laty�skimi tworz�cymi jakby jedn� rodzin� w�r�d innych plemion italskich: obywatel jednego miasta laty�skiego m�g� naby� posiad�o�� ziemsk� w drugim (zwa�o si� to prawo ius commercii) i wzi�� za �on� c�rk� obywatela tego miasta (ius connubii). Poniewa� jednak Rzym by� ju� znacznie pot�niejszy od Alby, Tullus Hostiliusz zapragn�� zdoby� dla� prawo hegemonii. Znaleziono wkr�tce pretekst do wojny. Lecz w czasie przygotowa� do niej zmar� nagle kr�l alba�ski i lud mianowa� Metiusa Sufetiusza dyktatorem � tak po �acinie zwano wodz�w z w�adz� nieograniczon�, wybieranych na czas wojny. Chc�c unikn�� przelewu krwi, Sufetiusz zaproponowa� kr�lowi Rzymu, by kwesti� hegemonii rozwi�za� za pomoc� pojedynku przedstawicieli obu lud�w. Ten zgodzi� si�. Przypadkowo w�r�d Rzymian za najodwa�niejszych byli uwa�ani trzej bracia z rodu Horacjusz�w, w�r�d Alba�czyk�w r�wnie� trzej bracia Kuriacjusze. Im to polecono stoczy� walk� za swoje ludy, przy czym pozostali wojownicy obu stron mogli jedynie w charakterze widz�w obserwowa� ten b�j decyduj�cy.
Pocz�tkowo szcz�cie sprzyja�o Kuriacjuszom. Z r�ki ich pad�o dw�ch Horacjusz�w; trzeci, chocia� nietkni�ty, pocz�� uchodzi�. Alba�czycy ju� triumfowali, Rzymian za� ogarn�a rozpacz z powodu �mierci dw�ch wojownik�w i tch�rzostwa trzeciego. Lecz wkr�tce okaza�o si�, �e ucieczk� pozosta�ego Horacjusza spowodowa� nie l�k, lecz wyrachowanie. Wrogowie jego byli ju� ranni: �cigaj�c uchodz�cego przeciwnika w miar� si� swoich, odsun�li si� znacznie jeden od drugiego. Na to tylko czeka� Horacjusz: niespodziewanie zawr�ciwszy, stawi� czo�o �cigaj�cym go wrogom, b�yskawicznymi ciosy pokona� pierwszego, potem dw�ch pozosta�ych i zdar�szy z nich p�aszcze wojenne, wr�ci� z tymi trofeami do Rzymu jako zwyci�zca.
Rzym ca�y wyszed� na jego spotkanie, a na czele szli stary ojciec i m�oda siostra bohatera. Wnet jednak rado�� siostry zmieni�a si� w rozpacz: by�a bowiem narzeczon� jednego z Kuriacjusz�w i pozna�a nagle na ramieniu brata p�aszcz narzeczonego, tkany jej w�asnymi r�kami.
22
Niby z�owr�bny znak rozleg� si� jej krzyk bolesny w�r�d triumfuj�cych okrzyk�w obywateli. Horacjusz nie m�g� znie�� takiej obelgi, chwyci� miecz i przeszy� siostr�, m�wi�c: � Niech tak zginie ka�da Rzymianka, kt�ra o�mieli si� rozpacza� z powodu �mierci wroga.
Lud stan�� zdumiony i przera�ony: ten przed chwil� uwielbiany bohater sta� si� nagle zab�jc� siostry, godnym s�du i kary �mierci.
Prawo s�du nale�a�o do kr�la. Powinien by� teraz os�dzi� zbawc� Rzymu lub przebaczaj�c mu z�ama� prawo: � Odwo�aj si� do ludu � rzek� zatem przest�pcy � niech lud ci� os�dzi.
By� to pierwszy przyk�ad rozstrzygni�cia sprawy w taki spos�b i od tej pory sta� si� obowi�zuj�cy na przysz�o��: ka�dy obywatel skazany na �mier� mia� prawo �odwo�a� si� do ludu" (provocare ad populum) i wbrew jego woli nie m�g� by� stracony.
Zebra� si� lud na s�d. Sam ojciec Horacjusza wstawia� si� za synem, b�agaj�c, by go nie pozbawiano ostatniej podpory staro�ci. Lud ulitowa� si�, przebaczy� m�odzie�cowi, lecz rozkaza� mu dokona� zado��uczynienia za spe�nion� zbrodni� w spos�b nast�puj�cy: na jednej z uliczek miasta umocowano poziomo belk� i pod ni� przeprowadzono przest�pc� z g�ow� nakryt� i nisko zwieszon�. Belka ta przetrwa�a d�ugo; lud nazywa� j� �belk� siostrzan�" (tigillum sororium) i patrz�c na ni� przypomina� sobie podanie o bohaterskim czynie i wyst�pku Horacjusza.
Tymczasem zwyci�ona Alba oczekiwa�a rozkaz�w zwyci�zcy. Kr�l Hostiliusz, maj�c zamiar wyzyska� pomoc Alba�czyk�w w potrzebie przeciw nowemu wrogowi, rozkaza� Sufetiuszowi nie zwalnia� �o�nierzy z szereg�w. Chodzi�o o to, �e obszary na p�noc od Tybru zajmowa�o pot�ne plemi� Etrusk�w. Z licznych miast, nale��cych do nich, najbli�sze Rzymu by�y Weje (Veii) i starcia ustawicznie trwa�y mi�dzy s�siadami. Sufetiusz pozornie us�ucha�, lecz w g��bi ducha uplanowa� zdrad�: pos�a� go�ca do wrog�w z propozycj� �mia�ego przyj�cia bitwy, obiecuj�c w stanowczym momencie przej�� na ich stron�. Tak te� si� sta�o. Na widok uchodz�cych z pola bitwy Alba�czyk�w powsta�o zamieszanie w szeregach rzymskich. Wtedy Tullus Hostiliusz, szybko si� orientuj�c, zakrzykn�� g�o�no: � Nie obawiajcie si� niczego. Alba�czycy odchodz�, by zaj�� ty�y wrogom, stosownie do mojego rozkazu.
S�owa te us�yszeli r�wnie� Weja�czycy i przerazili si� niezmiernie, przypuszczaj�c, �e zostali oszukani przez Sufetiusza. Rzymianie wyzyskali to wahanie przeciwnika, �mia�o run�li na Weja�czyk�w i wkr�tce osi�gn�li zupe�ne zwyci�stwo.
24
Zmieszany Sufetiusz przyby� z�o�y� powinszowanie zwyci�skiemu kr�lowi. Hostiliusz przyj�� w milczeniu �yczenia, zwo�a� nast�pnie swoich wojownik�w i przy nich og�osi� zdrajcy nast�puj�cy wyrok:
� Jak przedtem rozdzieli�e� dusz� swoj� pomi�dzy dwa narody, tak teraz cia�o twoje b�dzie podzielone.
Rzek�szy to, rozkaza� przyprowadzi� dwa wozy bojowe, z kt�rych ka�dy zaprz�gni�ty by� czw�rk� koni. Zdrajc� przywi�zano za ramiona do jednego, za nogi za� do drugiego wozu. Wo�nice pop�dzili konie w przeciwleg�e strony i Sufetiusza rozszarpano na cz�ci.
Alba�czykom Hostiliusz rozkaza� opu�ci� swe miasto i przesiedli� si� do Rzymu, gdzie oddano im do rozporz�dzenia wzg�rze Celius; miasto za� ich zburzono.
Oddany ca�kowicie wojnie Hostiliusz ma�o zwraca� uwagi na kult bog�w wprowadzony przez swego poprzednika. Lecz przyszed� czas, �e i on si� zestarza� i rozchorowa� i wtedy przypomnia� sobie bog�w i zacz�� usilnie szpera� w ksi�gach Numy. M�wiono za� o Numie, �e drog� tajemniczych obrz�d�w umia� wywo�ywa� samego Jowisza i rozmawia� z nim oko w oko; przeto i Hostiliusz stara� si� wnikn�� we wszystkie szczeg�y tych obrz�d�w. Gdy mu si� zdawa�o, �e ju� je zg��bi� dostatecznie, uda� si� sam na Kapitel. Przez czas pewien trwa�a cisza, gdy nagle przerwa� j� grzmot og�uszaj�cy. �wita kr�lewska pobieg�a na szczyt wzg�rza i znalaz�a tam tylko zw�oki Hostiliusza, kt�ry tak nieudolnie chcia� si� zbli�y� do boga gromow�adcy.
Jego nast�pca, czwarty kr�l Rzymu, Ankus Marcjusz (Ancus Marcius), pomny losu poprzednika, przywr�ci� obrz�dy ustanowione przez Num�, lecz zmuszony by� r�wnie� nie lekcewa�y� spraw wojennych. Miasta laty�skie opornie uznawa�y hegemoni� zwyci�zc�w Alby, wrota Janusa przeto musia�y by� otwarte przez ca�y czas panowania tego �agodnego kr�la.
Jak wida� z powy�szego, w�adza kr�lewska w Rzymie nie by�a dziedziczna: po �mierci kr�la lud wybiera� jego nast�pc�. Podczas bezkr�lewia w�adza si�� rzeczy nale�a�a do rady kr�lewskiej � tzw. senatu. Rada ta, jak twierdz�, by�a utworzona ju� przez Romulusa z najbardziej bliskich mu �ojc�w rodzin" (patres familias). Potomk�w ich zwano patrycjuszami. Pozostali Rzymianie, nie nale��cy do patrycjusz�w, stanowili tzw. plebs. Nie wchodzili w sk�ad senatu i nie mogli poznawa� woli wy�szego b�stwa drog� wr�b z lotu ptak�w (auspicia); uczestniczyli jednak w wojnach i dzi�ki temu mieli prawo g�osowania na zebraniach ludowych, zbieraj�c si� wedle tzw. tribus.
27
Tribus odpowiada�y greckim fylom (phyle); w Rzymie by�o ich trzy: jedna powsta�a z rdzennych Rzymian Romulusa, druga � z Sabin�w Tytusa Tacjusza, trzecia prawdopodobnie z Alba�czyk�w przesiedlonych za Hostiliusza. Ka�da tribus dzieli�a si� na 10 kurii (curiae), dlatego te� i zebrania ludowe zgromadzone wed�ug tribus i kurii zwano comitia curiata.
Ankus Marcjusz zmuszony by� r�wnie� przesiedla� do Rzymu pokonywanych przeze� Latyn�w; tych jednak nie przyjmowa� do grona patrycjusz�w i nie tworzy� nowych tribus. Wszyscy osiedle�cy stawali si� plebejuszami, dlatego te� wielu uwa�a�o Ankusa za tw�rc� rzymskiego plebsu. W ka�dym razie kr�l ten znacznie go powi�kszy�.
3. Tarkwiniusze
Po jego �mierci spotykamy na tronie rzymskim ju� nie Rzymianina, lecz Etruska, wychod�c� z etruskiego miasta Tarkwinie � kr�la Tarkwiniusza Priskusa (Tarquinius Priscus), tj. Starego; tak go zwano dla odr�nienia od p�niejszego kr�la tego samego imienia, o kt�rym b�dzie jeszcze mowa.
Obecno�� nie-Rzymianina na tronie rzymskim podanie obja�nia w ten spos�b, �e �w Tarkwiniusz, przesiedliwszy si� ze swego rodzinnego miasta do Rzymu, uzyska� tam dzi�ki swym bogactwom przemo�ny wp�yw; wi�cej atoli jest prawdopodobne, �e by� to po prostu kr�l etruski, kt�ry podbi� Rzym i uczyni� go swoj� stolic�. W ka�dym razie jest rzecz� niew�tpliw�, �e Rzym sw�j niezwyk�y rozkwit zawdzi�cza Tarkwiniuszowi. W�adzy jego podlega�a opr�cz w�a�ciwego obszaru rzymskiego powa�na cz�� Etrurii i grod�w laty�skich, a poniewa� Etruria dzi�ki o�ywionym stosunkom z Grecj� by�a bardziej ucywilizowana ani�eli jej s�siad po�udniowy, wi�c teraz ta cywilizacja poczyna przenika� i do Rzymu. Wtedy to powstaje my�l o �wi�tyni na Kapitolu. Tarkwiniusz chcia� j� po�wi�ci� oczywi�cie Jowiszowi, daj�c mu jako wsp�w�adczynie: �aci�sk� Junon� i etrusk� Minerw� (Grecy uto�samiali j� ze swoj� Aten�). Ten �lub atoli spe�ni� dopiero jego syn.
Co prawda Tarkwiniusz ulegaj�c pi�knu greckiej religii traktowa� nieco lekcewa��co stare porz�dki Numy. M�wi�, �e gdy pewnego razu chcia� wskutek potrzeb wojennych powi�kszy� liczebno�� swej konnicy i augur Atius Newiusz sprzeciwi� si� temu, m�wi�c:
28
� Romulus stworzy� sw� konnice, opieraj�c si� na auspicjach, bez auspicji przeto zmieni� jej nie mo�na. � Tarkwiniusz odpar� ironicznie: � Je�li tak bardzo wierzysz swoim ptakom, to powiedz mi, czy jest mo�liwe to, co w tej chwili pomy�la�em?
Atius dokona� obrz�dku wr�by z ptak�w i odpowiedzia�: � Tak, to jest mo�liwe.
� Doskonale � odrzek� kr�l � pomy�la�em, by� wzi�� t� oto brzytw� i rozci�� ni� t� ose�k�.
Przypadkowo jedno i drugie znajdowa�o si� pod r�k�. Atius bez chwili wahania chwyci� brzytw� i uderzy� ni� w ose�k�, kt�ra si� rozpad�a na dwie po�owy. Na widok tego cudu Tarkwiniusz zaniecha� innowacji, Atiusowi natomiast zbudowa� pomnik � pierwszy w Rzymie pos�g cz�owieka.
Wyrazem pot�gi Tarkwiniusza by�o r�wnie� uzyskanie dziedziczno�ci tronu dla swojego rodu. Co prawda umieraj�c zostawi� obu swych syn�w jeszcze nieletnich i dlatego tron obj�� zi�� jego � sz�sty z kolei kr�l Rzymu � Serwiusz Tuliusz (Servius Tullius).
29
Panowanie jego mia�o donios�e dla Rzymu znaczenie: podobnie jak Solon, podzieli� on obywateli na pi�� klas, stosownie do stopnia ich zamo�no�ci. Od przynale�no�ci do tej czy innej klasy zale�a�a wysoko�� podatku wp�acanego do skarbu, jak r�wnie� rodzaj s�u�by wojskowej: najbogatsi musieli si� stawi� w pe�nym uzbrojeniu, biedni za� s�u�yli jako lekkozbrojni. A poniewa� wed�ug przekonania kr�la tylko obro�ca ojczyzny mia� prawo decydowa� o jej losie, wi�c na zebrania ludowe byli wzywani tylko ci obywatele, kt�rzy odbywali s�u�b� wojskow� i przy tym wed�ug oddzia��w wojskowych, zwanych centuriami. Po zwo�aniu obywateli zapytywa� ich kr�l:
30
� Czy chcecie i rozkazujecie, Kwiryci, aby to i to by�o wykonane? Wtedy najpierw ka�dy obywatel odpowiada� �tak" lub �nie" i je�li wi�kszo�� w centurii o�wiadczy�a si� za �tak", uwa�ano to za g�os ca�ej centurii. Potem liczono g�osy wszystkich centurii, zaczynaj�c od centurii klasy pierwszej i �yczenie wi�kszo�ci uwa�ano za wol� ludu. Takie g�osowanie nazywamy po�rednim; w Atenach np. by�o g�osowanie bezpo�rednie, na zebraniu ludowym liczono g�osy wszystkich obywateli i o woli ludu decydowa�a ich wi�kszo��. Rzymianie byli bardzo dumni ze swego g�osowania wed�ug centurii, uwa�aj�c, �e w ten spos�b zachowuje si� wi�kszy porz�dek na zebraniach ludowych. Drug� charakterystyczn� cech� rzymskiego zebrania ludowego by�o to, �e m�g� na nim przemawia� jedynie kr�l lub w og�le osoba urz�dowa � lud odpowiada� tylko �tak" albo �nie", lecz nie wolno mu by�o wy�oni� spo�r�d siebie m�wc�w.
Tak wi�c wygl�da�y zaprowadzone przez Serwiusza Tuliusza comitia centuriata. Lecz daj�c ludowi takie prawa, kr�l nie chcia�, aby biedni, kt�rych oczywi�cie by�o wi�cej, mieli przewag� nad bogatymi; uwa�a� bowiem, �e bogaci, jako ponosz�cy dla ojczyzny wi�cej ofiar, powinni posiada� i wi�kszy wp�yw. W tym celu postanowi�, aby bogate klasy mia�y znacznie wi�cej centurii ani�eli biedne � wskutek czego ka�da centuria bogatej klasy by�a mniejsza liczebnie i co za tym idzie, g�os ka�dego jej obywatela mia� wi�ksze znaczenie ni� obywatela z centurii klasy biednej. Oto dlaczego konstytucj� Serwiusza Tuliusza nazywamy arystokratyczn�. A wi�c od stanu maj�tkowego obywatela zale�a�a jego przynale�no�� do tej lub innej klasy; �e za� ten stan maj�tkowy cz�stej ulega� zmianie, niezb�dne by�o przeto dokonywanie w okre�lonych terminach spisu maj�tku obywateli. Taki spis Rzymianie nazywali cenzusem (census) i obchodzili bardzo uroczy�cie.
Drug� wielk� zas�ug� Serwiusza Tuliusza by�o otoczenie murem ca�ego Rzymu ze wszystkimi jego siedmiu wzg�rzami. Szcz�tki tego muru Serwiusza przetrwa�y do dzi� dnia.
W og�le Rzymianie zawsze z wielk� wdzi�czno�ci� wspominali tego kr�la; �ycie wszak�e jego by�o bardzo nieszcz�liwe.
Ju� wspomnieli�my, �e Tarkwiniusz Stary umieraj�c pozostawi� dw�ch syn�w; byli to Lucjusz i Arruns. Pierwszy by� cz�owiekiem nami�tnym i gwa�townym, drugi � spokojnym i �agodnym. Uwa�aj�c ich za prawnych nast�pc�w tronu, Serwiusz wyda� za nich swoje c�rki, przy tym �agodn� za Lucjusza, a nami�tn� za Arrunsa, spodziewaj�c si�, �e w obydwu wypadkach rozs�dniejsze z ma��onk�w podzia�a pow�ci�gaj�co na drugie.
31
Lecz te wyrachowania go zawiod�y. Bardziej nieokie�znana z Tulii (Tuliae) � tak bowiem wed�ug rzymskiego obyczaju zwano c�rki Serwiusza Juliusza � potrafi�a zbli�y� si� do tego z kr�lewicz�w, kt�ry by� jej bli�szy pod wzgl�dem charakteru. Wkr�tce potem umiera nagle Arruns, jak r�wnie� i �agodna Tulia, a Lucjusz niebawem po�lubia owdowia�� bratow�, potwierdzaj�c tym haniebnym zwi�zkiem wiarogodn� pog�osk�, �e dokonana zosta�a podw�jna zbrodnia.
Stary Tuliusz nie mia� ani ch�ci, ani si� �ciga� z�oczy�c�w w �onie w�asnej rodziny, a tymczasem Lucjusz, pod�egany przez swoj� niecierpliw� ma��onk�, pocz�� r�nymi �rodkami zjednywa� sobie stronnik�w. Gdy liczba ich by�a do�� znaczna, rozkaza� Lucjusz ludowi przyby� na Forum do gmachu senatu, �do kr�la Tarkwiniusza". Wielu zdziwi�o si�: �Co to znaczy? Czy�by stary Serwiusz ju� zmar�? Na zebranie to przyby� i sam stary kr�l ze swoj� �wit�. Tego w�a�nie oczekiwa� Tarkwiniusz: na dany przeze� znak stronnicy jego wszcz�li b�jk� ze �wit� Serwiusza. W ko�cu Tarkwiniusz schwyciwszy �elaznymi r�koma starego kr�la, przeni�s� go przez ca�y gmach do wyj�cia i tam zepchn�� brutalnie na Forum.
32
Samotny Serwiusz uda� si� do swego pa�acu, pragn�c zapewne powr�ci� z oddzia�em stra�y przybocznej. Lecz Tarkwiniusz nie dopu�ci� do spe�nienia tego zamiaru; pos�a� za nim uzbrojonych siepaczy, kt�rzy dogonili starego kr�la w jednej z w�skich uliczek wiod�cych na wzg�rze eskwili�skie i okrutnie zamordowali.
W kr�tkim czasie wsz�dzie dowiedziano si� o ca�ym zdarzeniu; Tulia, uszcz�liwiona, przywdzia�a str�j kr�lewski i w poje�dzie uda�a si� do senatu. Z dum� i rado�ci� zbli�y�a si� do m�a:
� Pozdrowienie ci, kr�lu Tarkwiniuszu!
� Wracaj do domu � odpar� ponuro m��. � Kobiety tutaj znajdowa� si� nie powinny!
Kr�lowa sp�on�a rumie�cem. Nieprzytomna z gniewu i wstydu, wskoczy�a do swojego pojazdu, rozkazuj�c p�dzi� na Eskwilin do pa�acu kr�lewskiego, aby go zaj�� jako kr�lowa. Szybko pomkn�� pojazd; ulice by�y puste, wszystkich bowiem l�k zmusi� do ukrycia si�. Nagle pojazd stan��. Co si� sta�o? Wo�nica oniemia�y ze strachu wskaza� cia�o le��ce bez �ycia w poprzek ulicy � pozna�a w nim swojego ojca. Wtedy szale�stwo ostatecznie ni� ow�adn�o: wyrwawszy bicz z r�k wo�nicy, zaci�a konie, a te ponios�y j� przez cia�o zabitego kr�la. Krew trysn�a z otwartych �wie�ych ran i opryska�a str�j nowej kr�lowej. Z takim ojcowskim b�ogos�awie�stwem wkroczy�a w jego komnaty. Lud zachowa� pami�� o jej czynie: zau�ek, w kt�rym czyn ten spe�niono, nazwany zosta� �zau�kiem Zbrodniczym" (vicus Sceleratus).
Kr�l Serwiusz Tuliusz dzi�ki swej �agodno�ci i sprawiedliwo�ci pozostawi� w narodzie dobr� o sobie pami��. Nast�pca by� pod wzgl�dem charakteru zupe�nym jego przeciwie�stwem: z senatem si� nie liczy� i nawet nie wyznacza� nowych senator�w na miejsce zmar�ych; wszystkie sprawy za�atwia� sam, wrogich sobie obywateli skazywa� na �mier� � jednym s�owem, post�powa� tak, jak grecki tyran Periander albo Hippiasz, za co te� nazwany zosta� Tarkwiniuszem Pysznym (Targuinius Superbus).
Na wojnie jednak i w stosunkach z o�ciennymi pa�stwami okaza� si� dzielnym i m�drym w�adc�; za pomoc� zr�cznie zawieranych traktat�w uzyska� dla Rzymu w�adz� i na p�noc od Tybru nad Etruskami, i na po�udniu nad Latynami oraz pokrewnymi im plemionami. Dzi�ki temu zmieni� swoje pa�stwo w najwi�ksz� pot�g� Italii.
W tym czasie wp�yw Grek�w wzmaga� si� wci�� zar�wno w Etrurii, jak i na po�udniu od Lacjum, w tzw. Kampanii, gdzie znajdowa�a si� s�ynna grecka kolonia Kyme (Cumae). M�wi�, �e pewnego razu z tego miasta przysz�a do Rzymu,
33
do Tarkwiniusza, tajemnicza staruszka i zaproponowa�a mu kupno dziewi�ciu zapisanych zwoj�w, nie m�wi�c, jakiej s� tre�ci. Zap�aty za��da�a bardzo wysokiej; kr�l ze �miechem odm�wi�. Wtedy rzuci�a trzy zwoje w p�on�cy w�a�nie ogie� i za pozosta�e sze�� za��da�a tej samej zap�aty. Kr�l nazwa� j� szalon�. W�wczas zn�w trzy zwoje wrzuci�a w ogie�, ofiarowuj�c kr�lowi trzy pozosta�e w tej samej cenie. Natr�ctwo staruszki zastanowi�o Tarkwiniusza i uleg� jej ��daniu; w�wczas znikn�a, zostawiaj�c w jego r�kach trzy tajemnicze zwoje. Okaza�o si�, �e by�y to wyrocznie napisane greckimi wierszami, kt�re wskazywa�y miastu drogi zbawienia w razie nieszcz�cia. Tarkwiniusz zrozumia�, �e pod postaci� staruszki zjawi�a mu si� d�ugowieczna wieszczka Apollina � Sybilla z Kyme.
Zwoje � tzw. ksi�gi sybilli�skie � odda� w celu zg��bienia i przechowania kolegium sakralnemu (sacrorum), kt�re uzyska�o takie samo znaczenie, jak za�o�one przez Num� kolegium pontyfik�w.
34
W razie nieszcz�cia zwracano si� do niego, a kolegium na podstawie ksi�g sybilli�skich naznacza�o te lub inne obrz�dy ku czci tych lub innych bog�w. Obrz�dy te, zar�wno jak i b�stwa, by�y greckie i w ten spos�b religia rzymska przybiera�a coraz bardziej charakter grecki. G��wnych rzymskich bog�w uto�samiono z greckimi: Jowisza z Zeusem, Junon� z Her�, Minerw� z Pallas Aten�, Wenus z Afrodyt�, Dian� z Artemid�, Cerer� z Demeter, Marsa z Aresem, Merkurego z Hermesem, Wulkana z Hefajstosem itd.
35
Aby u�wietni� swoje panowanie, Tarkwiniusz, wype�niaj�c jednocze�nie �lub swego ojca, upi�kszy� Kapitol wspania�� �wi�tyni� po�wi�con� g��wnym bogom, opiekunom Rzymu i jego sprzymierze�c�w � Jowiszowi, Junonie i Minerwie. Budowniczych sprowadzi� z Etrurii, wskutek czego i plan, i styl �wi�tyni by�y etruskie, co jednak nie razi�o Rzymian. Lecz Tarkwiniusz wprowadzi� i inn� innowacj�: przed nim Rzym nie zna� pos�g�w b�stw, nie przedstawia� ich sobie w postaci ludzi, tylko czci� jako tajemnicze, pot�ne si�y. Pierwszy Tarkwiniusz ustawi� na wz�r grecki w nowej �wi�tyni pos�gi Jowisza, Junony i Minerwy, zbli�aj�c w ten spos�b jeszcze bardziej religi� rzymsk� do greckiej.
Nie do�� mu by�o tego: niespokojny o przysz�o�� swej w�adzy, wyprawi� poselstwo do Delf, kt�re wtedy, w VI wieku, osi�gn�y szczyt s�awy; w charakterze pos��w wys�a� dw�ch swoich syn�w, daj�c im za towarzysza swego siostrze�ca, niejakiego Lucjusza Juniusza. By� to cz�owiek ostro�ny: widz�c, �e kr�l stara si� usuwa� ludzi wyr�niaj�cych si� wp�ywem i rozumem, udawa� g�upkowato�� i dzi�ki temu zwano go Brutusem � tj. prostakiem. Takie mniemanie o Lucjuszu pozwoli�o mu przebywa� w otoczeniu rodziny kr�lewskiej, gdzie uwa�any za narwanego, przygl�da� si� bacznie tymczasem wszystkim i wszystkiemu. Tote� i teraz Tarkwiniusz wyznaczy� go na towarzysza obu kr�lewiczom. Synowie kr�lewscy wzi�li ze sob� bogate dary dla Apollina Delfickiego; r�wnie� i Lucjusz, lecz jego darem by� z�oty pr�t w rogowej ordynarnej oprawie � odzwierciedlenie jego w�asnej duszy. Po wype�nieniu polece� ojcowskich kr�lewicze, stoj�c przy o�tarzu przed �wi�tyni�, oznajmili kap�anowi, �e maj� zada� bogu jeszcze jedno pytanie od siebie, i wr�czaj�c wspania�e dary rzekli:
� Zapytaj boga, kt�ry z nas odziedziczy w�adz� kr�lewsk�? � przy czym Brutus r�wnie� wyci�gn�� sw� rogow� lask�, na co kr�lewicze g�o�nym wybuchn�li �miechem. Kap�an odebrawszy dary znikn�� w �wi�tyni; po chwili powr�ci� przynosz�c odpowied� boga:
� Ten, kt�ry pierwszy wyci�nie poca�unek na obliczu matki. Brutus nagle upad� na ziemi�, czym jeszcze bardziej rozweseli� kr�lewicz�w.
� Nie b�dziemy si� sprzecza� � rzek� jeden z nich drugiemu � wr�cimy razem do Rzymu i za pomoc� los�w rozstrzygniemy, kt�ry z nas ma poca�owa� nasz� matk�. �
Lecz Brutus wiedzia�, co robi: upad�szy, jakby niechc�cy, wycisn�� nieznacznie poca�unek na obliczu Matki-Ziemi.
Tymczasem w Rzymie coraz bardziej wzmaga�o si� niezadowolenie z Tarkwiniusza.
36
Do jego w�asnych zbrodni do��czy�y si� i zbrodnie doros�ych syn�w, w�r�d kt�rych szczeg�lnie wyr�nia� si� starszy, Sekstus. Pewnego razu, kiedy kr�l oblega� Arde�, miasto na po�udnie od Rzymu, wynik� przy uczcie sp�r pomi�dzy znakomitymi �onatymi m�odzie�cami o to, czyja �ona jest lepsza. Tarkwiniusz Kollatyn (Tarquinius Collatinus), krewny kr�lewicz�w, twierdzi�, �e nie ma lepszej nad jego Lukrecj�. Postanowiono przekona� si� o tym tej�e nocy. Osiod�awszy konie, udali si� wszyscy do Rzymu i niepostrze�enie wkradli si� do kr�lewskiego pa�acu. Tam wsz�dzie ucztowano: tak �ony kr�lewicz�w skraca�y sobie czas roz��ki z ma��onkami.
37
Nast�pnie m�odzie�cy udali si� do domu Kollatyna, w oknach kt�rego r�wnie� jarzy�o si� �wiat�o: to Lukrecja w otoczeniu s�ug prz�d�a we�n�. Zwyci�stwo przyznano Kollatynowi.
Lecz Lukrecja przewy�sza�a wszystkie kobiety Rzymu nie tylko cnot�, ale i pi�kno�ci�. Sekstus Tarkwiniusz wi�c, aczkolwiek dotkni�ty poniesion� pora�k�, zapa�a� ku niej niepohamowan� n