12573

Szczegóły
Tytuł 12573
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12573 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12573 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12573 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

TYSIĄC LAT HISTORII POLSKIEGO NARODU Tom III Jędrzej Giertych TYSIĄC LAT HISTORII POLSKIEGO NARODU Tom III Poznań 1997 Kk ' ?—? "^ © Copyright by Maciej Giertych Wydanie I: Londyn 1986 Wydanie II: Warszawa 1988 (podziemne) Wydanie III: Poznań 1997 (reprint z wydania londyńskiego) POLSKA ODBUDOWANA Wydawnictwo WERS 60-962 Poznań 22 skr. poczt. 59 Printed by Veritas Foundation Press, 63 Jeddo ftd, London W12 Fotoskład "Unicom Studio", 63 Jeddo Road, Londyn W12 9EE POLSKA ODBUDOWANA Mickiewicz napisał w „Dziadach": ,,A ileż trzeba czasu, nim się przedmiot świeży jak figa ucukruje, jak tytoń uleży?" Są tacy, co uważają, że w książkach przeznaczonych dla ogółu (poza dociekaniami specjalistycznymi) nie powinno się pisać o czasach najnowszych, które starsi, albo i młodzi ludzie pamiętają, bo spory są jeszcze żywe i ludzie nie są jeszcze zdolni do oceny sprawiedliwej. Poddaję się temu poglądowi. Oczywiście, mam bardzo określony pogląd nawet na czasy najnowsze. Ale nie chcę Czytelnikom mojego poglądu narzucać. Muszę jednak także o historii najnowszej coś niecoś opowiedzieć. Będę się jednak starał przedstawiać równolegle sprzeczne punkty widzenia. Zakończę mój wykład na zakończeniu drugiej wojny światowej, a o czasach po roku 1945 nie będę mówić nic. PIERWSZA WOJNA ŚWIATOWA ' Polska odzyskała niepodległość w wyniku pierwszej wojny światowej. Istotą tej wojny z polskiego punktu widzenia było to, że po raz pierwszy w historii państwa zaborcze (naród niemiecki i Rosja) głęboko się ze sobą poróżniły. (Przedtem, przez około półtora wieku, były ze sobą na wskroś solidarne — jeśli nie liczyć takich przelotnych sporów, jak kilkutygodniowa wojna prusko-austriacka 1866 roku). Długa, zawzięta wojna między zaborcami pozwoliła Polsce odzyskać niepodległość. Główną przyczyną wojny było to, że Niemcy ogromnie wzrosły w potęgę i chciały zapanować nad całą Europą, a może i nad światem. Wzbudziło to obawy w innych krajach. Nie tylko Francja, już raz przez Niemcy śmiertelnie porażona (1870/71), była coraz więcej przerażona wzrostem niemieckiej potęgi. Także Rosja — nie cała, ale w swych odłamach patriotycznych — bała się, że będzie przez naród niemiecki całkowicie owładnięta i w istocie znajdzie się w niemieckiej niewoli. Ale rzecz szczególnie ważna, także i Anglia, tak dotąd przyjazna Prusom i Niemcom, poczuła nagle, że rozwój floty wojennej niemieckiej i polityka kolonialna niemiecka może zagrażać jej roli w świecie. Zrodziło się z tego poczucie, że państwa zagrożone przez Niemcy muszą się zjednoczyć, by się wspólnie bronić. W roku 1893 zawarty został sojusz Francji i Rosji, w roku 1904 porozumienie Francji i Anglii, a w roku 1907 pierścień się zamknął przez zbliżenie Anglii i Rosji, przez co wytworzyła się koalicja — nie zaczepna, lecz obronna — trzech państw, zagrożonych przez Niemcy i gotowych wspólnie przed potęgą niemiecką się bronić. Niemcy nie bały się tworzącego się przeciwko nim frontu i postanowiły same wszcząć wielką wojnę, po to, by potęgę swoją znacznie rozszerzyć. Pretekstem do tej wojny stał się pochód Austro-Węgier — które były wówczas już tylko satelitą Niemiec — na Półwysep Bałkański. W roku 1908 Austro-Węgry ogłosiły aneksję prowincji Bośni i Hercegowiny, które były przez nie wojskowo okupowane już od roku 1878 (nominalnie należały do Turcji), a miały ludność przeważnie serbską (z przymieszką Chorwatów i mówiących |5o serbsku mahometan). Wzbudziło to w maleńkiej wówczas, niepodległej Serbii obawy o jej byt. Zrodził się głęboki zatarg austriacko- serbski. Dnia 24 czerwca 1914 roku serbski zamachowiec zabił w Sarajewie austriackiego następcę tronu Franciszka Ferdynanda wraz z jego żoną. Z poduszczenia Niemiec Austria wystąpiła w związku z tym wobec Serbii dnia 23 lipca z ultimatum (bezwarunkowymi żądaniami), które w istocie oznaczały zagrożenie niepodległości Serbii. Serbia była w sojuszu z Rosją i opierając się o nadzieje pomocy rosyjskiej, zaspokoiła żądania austriackie tylko 8 ^ęściowo. Wobec tego Austria — wciąż z poduszczenia Niemiec — wypowiedziała 28 lipca Serbii wojnę. Rosja w odpowiedzi na to zarządziła ^ siebie mobilizację, nie wypowiadając jednak Austrii wojny. Ale ta ^obilizacja była dostateczynym pretekstem dla Niemiec: dnia 1 sierpnia, w ^ dni po wybuchu wojny austro-serbskiej, wypowiedziały one Rosji wojnę, ^ dnia następnego, 2 sierpnia, wypowiedziały wojnę sprzymierzonej z Rosją Francji. Wojna między Rosją a Austrią wybuchła dopiero 6 sierpnia. Niemcy projektowały rozegrać wojnę w sposób błyskawiczny („wojna błyskawiczna" — „Blitzkrieg"), mianowicie w ten sposób, że zapewniając sobie faktyczną bezczynność Rosji i walcząc tylko z Francją na jednym froncie, miałyby powalić ją w ciągu kilku tygodni, zająć Paryż i dojść do Oceanu i do gór Pirenejskich i potem narzucić swój pokój całej Europie, organizując tak zwaną Europę Środkową (Mitteleuropa), która byłaby takim samym rozszerzeniem władzy niemieckiej na cały kontynent europejski, jak yv roku 1871 utworzenie cesarstwa niemieckiego było rozszerzeniem władzy pruskiej na całe Niemcy. (Plany szczegółowe owej „Mitteleuropy" istniały yv kilku odmianach. Dyskutowano te plany w 1914 roku u kanclerza niemieckiego Bethmann-Hollwega. Z grubsza, do „Związku środkowo- europejskiego" miały wejść Niemcy, Austro-Węgry, Francja, Belgia, Holandia, Luksemburg, Dania i Królestwo Polskie, a w luźniejszym związku Z nim miały być Szwecja, Norwegia i Włochy. Wielkie obszary miały być przez Niemcy i Austro-Węgry bezpośrednio anektowane. Dane Fritz Fischera). Warunkiem powodzenia niemieckiego planu wojny błyskawicznej było unieruchomienie Rosji. Aby to osiągnąć, Niemcy planowali spowodowanie wybuchu polskiego powstania przeciw Rosji w zaborze rosyjskim. Skutkiem tego powstania byłoby w najgorszym dla Niemiec razie zajęcie się przez Rosję przez kilka tygodni walką z tym powstaniem, a w wyniku tego zaniechanie ^zamiaru zrobienia ofensywy przeciwko Niemcom, co pozwoliłoby Niemcom na szybkie rozprawienie się z osamotnioną Francją.* Po upadku Francji Rosja carska nie byłaby już w stanie samotnie z Niemcami walczyć i byłaby także zawarła z Niemcami korzystny dla Niemiec pokój. W lepszym dla Niemiec razie — Rosja zawarłaby z Niemcami pokój zaraz po wybuchu powstania i jeszcze przed upadkiem Francji. W najlepszym razie — w oburzonej polskim powstaniem Rosji zwyciężyłby kierunek proniemiecki i nieprzyjazny Francji i Rosja zmieniłaby front w wojnie, stając w niej po stronie Niemiec. * Wedle Churchilla „Niemcy (...) wystawiły 248 dywizji (wojska), z których 207 walczyło tia froncie zachodnim. Francja ze swej strony wystawiła 118 dywizji, z których 110 było na zachodnim froncie, a Wielka Brytania 89 dywizji, z których 63 było na zachodnim froncie, co stanowi łącznie 173 alianckich i 207 niemieckich dywizji na zachodzie. Równość sil została Osiągnięta dopiero, gdy Amerykanie przyjechali ze swoimi 34 dywizjami". W 1914 roku nie byto jeszcze 63 dywizji angielskich we Francji, a wiec nierówność sil była jeszcze większa. Przy okazji warto wspomnieć, że armia polska (tzw. armia Hallera) osiągnęła na samym początku 1919 roku siłę 6 dywizji we Francji, a wiec tylko około 6 razy mniej niż potężna i niepodległa Ameryka. Okazała sit już jednak we Francji niepotrzebna, bo Niemcy II listopada 1918 roku skapitulowali. Niemcy spodziewali się — i bardzo na to liczyli — że polskie powstanie przeciwko Rosji wybuchnie 6 sierpnia 1914 roku. Wiemy już dziś — z licznych, ujawnionych późniejszych źródeł — o tym, że Niemcy od wielu lat budowali swoje plany wojenne na założeniu, że Polacy zrobią przeciwko Rosji powstanie. Najciekawsze są pod tym względem ogłoszone w wiele lat po śmierci autora pamiętniki szefa sztabu armii niemieckiej z lat 1888—1900, marszałka Alfreda von Waldersee, który ongiś blisko i stale współpracował z kanclerzem Prus i Niemiec, Bismarckiem. Wśród wielu wzmianek o rozmowach z Bismarckiem i jego wypowiedziach, a także o poglądach własnych, poświęconych możliwości użycia sprawy polskiej w razie wojny na dwa fronty z Francją i Rosją, znajduje się wzmianka z dnia 12 listopada 1886 roku, której najważniejsza część brzmi: „łatwe to w każdym razie nie będzie, bo Polacy nie powstaną ot tak sobie, bez powodu. (...) Sprawa musiałaby być wzięta w rękę przez Austrię; my (podkreślenie Walderseego) nie ściągniemy pod broń nawet setki Polaków". Sprawa była rzeczywiście wzięta w ręce przez Austrię i przez 10 dni, od 6 do 16 sierpnia 1914 roku czynione były w części Królestwa Kongresowego, przy poparciu austriackim, wysiłki, by powstanie polskie wywołać. Ale okazało się to niemożliwe, bo w wojnie światowej naród polski stanął w przytłaczającej większości w obozie antyniemieckim. Polityk niemiecki Kuno Westarp pisał do przywódcy konserwatystów niemieckich von Heydebranda und der Łasa w dniu 6 sierpnia 1914 roku „że dzisiaj ma w Rosji wybuchnąć polskie powstanie, było mi wiadome" (Fritz Fischer). Austro-węgierski minister spraw zagranicznych hrabia Leopold Berchtold w rozmowie z polskim politykiem Stanisławem Głąbińskim w dniu 2 sierpnia 1914 roku powiedział: „Czy już wszystko przygotowane do wywołania powstania? (Gląbiński...) O jakim powstaniu Ekscelencja mówi? (Berchtold) Przecież o powstaniu na tyłach armii rosyjskiej! (Głąbiński) Takiego powstania nie będzie! (Berchtold) Ależ na Boga, co Ekscelencja mówi! Takie powstanie być musi, zostało mi święcie przyrzeczone, ja przyjąłem wobec sztabu stanowcze zobowiązanie, sztab na nie rachuje (Gląbiński). Nie wiem, kto Panom mógł coś podobnego przyrzec. W każdym razie był to jakiś człowiek niesumienny wobec narodu i wobec Was samych (Berchtold). Dlaczego? (...) Berchtold chwycił się tu oburącz za głowę i wołał rozpaczliwie: Ależ to nie może być, na to już wszyscy rachują" (Pamiętniki Głąbińskiego). Pułkownik von Sauberzweig, przedstawiciel armii niemieckiej, powiedział do działacza polskiego, Michała Sokolnickiego 1 października 1914 roku: „Przewidywane powstanie w Polsce nie wybuchło" (Sokolnicki). Powstanie polskie nie wybuchło — i to spowodowało dla Niemiec zupełną zmianę sytuacji strategicznej. Niemcy musiały się bić na dwa fronty: z Francją, zarówno jak z Rosją. W Rosji na kilka lat przed wojną był między generałami spisek (być może Niemcy o tym wiedzieli) postanawiający, że Rosja nie dotrzyma zobowiązań sojuszniczych wobec Francji, w razie wojny nie przedsięweźmie ofensywy i wycofa swoje wojska w postawie obronnej na linię Białystok-Brześć. 10 W pierwszych dniach po wybuchu wojny stoczona została na szczytach hierarchii wciskowej rosyjskiej walka o to, kto ma być w tej wojnie wodzem naczelnym ai .ii rosyjskiej: stryj cesarski wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, zwolennik d trzymania umowy z Francją, czy też zwolennik cofnięcia się na linie obronną, generał Suchomlinow. „Walka o to, kto ma być wodzem naczelnym (...) była zacięta".* Fakt, że Rosja nie miała w owej chwili kłopotów ze sprawą polską był jedną z przyczyn, dla których zwyciężył kierunek profrancuski i wodzem został Mikołaj Mikołajewicz, który mimo że nic do tego nie zostało przygotowane, zaimprowizował wielką ofensywę na Prusy Wschodnie. Niemcy musieli się więc bić na dwa fronty. Niemcy doznali kilkakrotnej niespodzianki. Inną dla nich niespodzianką było, że Belgia stawiła im zacięty opór i że Anglia stanęła w obronie Belgii, wypowiedziała Niemcom wojnę i wysłała na pomoc Francji korpus ekspedycyjny, złożony z 6 dywizji. Niemcy nie wierzyli, że będą się musieli bić także z Anglią — i byli tym zaskoczeni. Francja miała silną linię fortec i innej obrony na granicy z Niemcami. Ale Niemcy postanowiły obejść tę linię od tyłu, maszerując przez neutralną Belgię i wychodząc na Francję od strony niebronionej. Wedle umowy międzynarodowej, podpisanej także i przez Niemcy, Belgia miała być stale krajem neutralnym, przez nikogo nie zdobywanym. Niemcy uznali jednak swoje zobowiązanie w tej sprawie za „świstek papieru" („scrap of paper") i 4 sierpnia, w dwa dni po wypowiedzeniu Francji wojny, wielką masą wojsk runęli na Belgię, po to, by poprzez Belgię wyjść na tyły armii francuskiej. Tymczasem Belgia po bohatersku stawiła Niemcom opór i o kilka dni pochód niemiecki opóźniła. Wojska francuskie ustawiły się do wielkiej bitwy obronnej wzdłuż rzeki Marny. Razem z ich frontem ustawił się i korpus brytyjski. A tymczasem Rosja uderzyła na Prusy Wschodnie. Zaskoczone Niemcy wycofały wobec tego z frontu francuskiego 2 korpusy i dodatkowo 1 samodzielną dywizję i posłały je kolejami do Prus Wschodnich. Nawet jeszcze przed nadejściem tych wojsk niemiecki generał Hindenburg odniósł druzgocące zwycięstwo — nazywane drugą bitwą pod Grunwaldem — w dniach 25-30 sierpnia nad armią rosyjską, która wkroczyła do Prus Wschodnich od południa. Armia ta uległa zupełnemu unicestwieniu, jej wódz, generał Samsonow, popełnił samobójstwo. 30 tysięcy żołnierzy rosyjskich poległo, 92 tysiące poszło do niewoli. Także i drugie uderzenie rosyjskie na Prusy Wschodnie, od wschodu, zostało pokonane w bitwie nad Jeziorami Mazurskimi 5-15 września i odrzucone. Rosja została już w pierwszej fazie wojny światowej dotkliwie pobita. Ale jej strategiczny, czynny udział w walkach w pierwszych tygodniach wojny światowej sprawił, że Niemcy wojny tej nie wygrały. „Rosjanie rozpoczęli ofensywę w dwa tygodnie po mobilizacji zamiast sześciu, co plan niemiecki zakładał" (Tuchman). Plan niemiecki w istocie milcząco zakładał coś więcej jeszcze: że polskie powstanie w ogóle Rosję unieruchomi. • Moje streszczenie wywodów generała Danilowa w jednej z moich książek. 11 W dniach 7-10 września, a wiec w około tygodnia, czy też 10 dni po bitwie grunwaldzkiej, rozegrana została niemiecko-francuska bitwa nad Marną. Zabrakło Niemcom w tej bitwie odwodów w postaci tych korpusów i dywizji, które do walki z Rosją wycofali znad Marny i wysłali na wschód. W rezultacie, tę wielką bitwę — jedną z największych w dziejach świata — Niemcy przegrali. „Bitwa pod Grunwaldem była kompletną rosyjską klęską. Ale często tak na wojnie była, że taktyczne kieski potrafią być czynnikiem strategicznych zwycięstw. Bitwa pod Grunwaldem rozstrzygnęła wojnę światową, nie w kierunku zwycięstwa Niemiec, lecz w kierunku ich przegranej, bo pozwoliła Francuzom odnieść zwycięstwo nad Marną, a tym samym przekreślić niemiecki plan błyskawicznego powalenia Francji i wygrania wojny światowej < Blitzkriegiem *?.(... Bitwa nad Marną) była bitwą < o włos ? — i właśnie nieobecność niemieckich odwodów, odesłanych na wschód, przechyliła na rzecz Francji szalę. (...) Odnosząc swoje zwycięstwo (... pod Grunwaldem), Niemcy odnieśli zwycięstwo pirrusowe: bijąc Rosję, przegrali wojnę światową".* Angielski mąż stanu Churchill powiedział: ,,W gigantycznych i strasznych bojach na polach Prus Wschodnich padł kwiat rosyjskiej armii. Ale rezultaty rosyjskiej inwazji przyniosły korzyść w rozstrzygającej minucie". Inny brytyjski mąż stanu, Lloyd George, powiedział w brytyjskim parlamencie: ,,W 1914 roku plany (niemieckie...) o mało nie zostały uwieńczone powodzeniem; byłyby zostały uwieńczone powodzeniem, gdyby nie Rosja". Gdy umarł — w roku 1929 — wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, Francuzi czcili jego pamięć jako jednego ze sprawców zwycięstwa nad Marną. Rosyjski admirał, członek rosyjskiej dynastii, napisał (to prawda, że przesadnie), że „prawdziwe imię zwycięzcy nad Marną brzmi nie Joffre, lecz Samsonow" (Aleksander Michałowicz Romanów). Nie można nie doceniać wielkiej roli Rosji i wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza w wydarzeniach sierpniowych 1914 roku. Ale byłoby jednostronnością nie doceniać w nich i nie dostrzegać także i roli narodu polskiego. „W bitwie grunwaldzkiej (...) narody polski i rosyjski wystąpiły (...) jako sojusznicy i tylko to pozwoliło bitwę nad Marną, a tym samym i pierwszą wojnę światową obozowi alianckiemu wygrać. Pięć narodów stoczyło w owych dniach gigantyczną walkę z Niemcami, stawiając łącznie skuteczny opór ich dążeniu do zapanowania nad światem. Były nimi Francja, Anglia, Belgia, Rosja i Polska. Zapewne bez wkładu żadnego z tych narodów zwycięstwo alianckie nie byłoby możliwe. Bez Polski — było może mniej możliwe niż bez niektórych innych. Świat nie ma o tym najmniejszego pojęcia — i nawet wielu Polaków o tym nie wie, albo wiedzieć nie chce. Ale to nie przestaje pomimo tego być prawdą".* Rola Polski w wydarzeniach 1914 roku była dwojaka. Po pierwsze — była to rola polityczna. Naród polski stanął w wojnie światowej po stronie antyniemieckiej — i przez to nie dopuścił w dniach 6-16 sierpnia do wywołania przez wpływ austriacki i niemiecki polskiego, antyrosyjskiego powstania, a przez to umożliwił zwycięstwo w sporach strategicznych wśród rosyjskiej generalicji kierunku profrancuskiego nad proniemieckim, a więc dojście do skutku przeciwniemieckiej ofensywy rosyjskiej. Po drugie, przez to, że dostarczył dla tej ofensywy ludzi. To nie tylko krew rosyjska polała się pod Grunwaldem. Polała się tam obficie krew polska. Naród polski nie tylko sprzeciwił się antyrosyjskiemu powstaniu, ale poparł rosyjską mobilizację. Rosyjskie odległości i stan rosyjskich kolei sprawiały, że Rosja nie mogła na czas sprowadzić do bitwy wojsk z głębi Rosji. Tylko jeden korpus, mianowicie 13 smoleński, w armii, co walczyła pod Grunwaldem w składzie więcej niż 7 korpusów, był w całości złożony z Rosjan. Inne złożone były głównie z Polaków, gdyż około dwóch trzecich ich stanów to byli pobrani na miejscu rezerwiści (Tuchman, Suchomlinow). „Prusy Wschodnie spłynęły niestety krwią polską. Ale bitwa nad Marną — decydująca o wyniku wojny — była wygrana". „Szaro odziane masy rosyjskiej piechoty, złożonej (...) w znacznej części z polskich rezerwistów (...) chętnie idących na front, bo mających świadomość, że w nienawistnym rosyjskim mundurze idą bić się za polską sprawę, bić się z głównym wówczas wrogiem Polski, Prusami-Niemcami (... poszły) na błonia Grunwaldu".* Tak wiec naród polski przyczynił się już w pierwszych tygodniach wojny do tego, że wojna nie została wygrana przez Niemców. Przyczynił się postawą negatywną, przez uchylenie się od wszczęcia powstania i pozytywnie, przez udział w bitwie grunwaldzkiej. Klęska niemiecka nad Marną była przekreśleniem niemieckiego planu błyskawicznego zwycięstwa w krótkiej wojnie. Ale nie była ona jeszcze wygraniem wojny przez obóz antyniemiecki. Na razie, okazało się, że chociaż główna bitwa była wygrana, wojna była nierozegrana. Dwa obozy stanęły naprzeciw siebie, bezsilne. Ani jedna, ani druga strona nie mogła odnieść zwycięstwa rozstrzygającego. Na zachodnim froncie, jedna i druga strona zatrzymała się tam, gdzie stała, budując potężną linię okopów, które nie pozwalały drugiej stronie na ofensywę, a więc na „przełamanie frontu". Wojna okopowa trwała odtąd z górą cztery lata. Przedsiębrano próby kilkakrotnie, by przebić się przez nieprzyjacielskie okopy po to, by zrobić nową ofensywę w głąb nieprzyjacielskiego kraju. Olbrzymie ofensywy, niemiecka pod Verdun, trwająca pół roku (luty-wrzesień 1916 roku), w której poległo 281 000 żołnierzy niemieckich i 315 000 żołnierzy francuskich oraz angielska i francuska pod Ypres i nad Sommą, gdzie straty były także olbrzymie, nie pozwoliły nigdzie na skuteczne przełamanie frontu. Dopiero z wiosną 1918 roku, po zawarciu przez Niemcy pokoju z Rosją, udało się Niemcom zrobić wielką ofensywę, która sprawiła, że Niemcy byli znowu o krok od zwycięstwa, ale przystąpienie Ameryki do wojny i przyjazd wojsk « Cytata z innej mojej książki. • Cytata z innej mojej książki. Cytata z innej mojej książki. 13 12 amerykańskich w odsiecz Francuzom i Anglikom także i tę ofensywę niemiecką zahamowały. Także i wielkie zmagania niemiecko-rosyjskie i austriacko-rosyjskie na „froncie wschodnim" w latach 1915 i 1916 zakończyły się, po zdobyciu przez Niemcy Warszawy, Wilna, Kurlandii, części Wołynia i innych obszarów pod rządami rosyjskimi ustanowieniem nieruchomego frontu okopowego. Olbrzymie znaczenie miała wojna na morzu. Wielkie starcie głównej floty niemieckiej z główną flotą brytyjską w bitwie tak zwanej jutlandzkiej, niedaleko brzegów Danii, 31 maja - 1 czerwca 1916 roku nie przyniosło zwycięstwa ani jednej, ani drugiej stronie.* Niemcy wynaleźli inny sposób zwalczania floty brytyjskiej: zbudowali ogromną liczbę lodzi podwodnych i tymi łodziami topili znienacka zarówno nieprzyjacielskie okręty wojenne, jak i statki handlowe, a także jadące do Anglii statki krajów neutralnych. Byli wskutek tego bliscy pokonania Anglii głodem, przez pozbawienie jej możności sprowadzania niezbędnej żywności, a także ropy naftowej, żelaza i wszelkiego sprzętu i przez zmuszenie jej do poddania się. Churchill napisał potem: „Niemcy walczyły niemal przeciwko całemu światu, niemal samotnie i o mało nie zwyciężyły. Ci, którzy wiedzą najlepiej, wiedzą dobrze, że kilkakrotnie wynik Wielkiej Wojny wahał się na szali i że przypadki i zbiegi okoliczności przeważyły szale, brzemienne w los". Wojna pociągnęła za zobą wynalezienie nowych sposobów prowadzenia wojny i porobienie nowych wynalazków. Niemcy zrobili wynalazek, że można by nieprzyjaciela masowo zabijać, wypuszczając przeciwko temu nieprzyjacielowi chmury trującego gazu, korzystając z korzystnego kierunku wiatru. Straty francuskie i angielskie, spowodowane atakami gazowymi, były olbrzymie. Ale alianci wkrótce poradzili sobie z tym, zaopatrując swoich żołnierzy w maski, nie przepuszczające gazu. Alianci wynaleźli czołgi (tanki), olbrzymie wozy motorowe, grubo opancerzone i zaopatrzone w armaty, zdolne do jazdy nie tylko po drogach, ale i na wprost przez pole, a nawet przez mniejszy las i poprzez budynki. Ale ani gazy, ani czołgi nie zniszczyły nieruchomości wojnu okopowej. Do wojny stopniowo, częściowo jeszcze w roku 1914, a częściowo w latach następnych, przystąpiły i inne państwa, prócz Niemiec, Austro-Węgier, Serbii i związanego z nią Czarnogórza, Rosji, Francji, Belgii i Anglii. Po stronie antyniemieckiej od razu wystąpiła Japonia i szybko zdobyła kolonie niemieckie na Dalekim Wschodzie i na Oceanie Spokojnym, a potem także Włochy, Rumunia, Portugalia i z czasem Stany Zjednoczone. Po stronie niemieckiej Turcja i Bułgaria. Wojna objęła także kolonie niemieckie w Afryce i wszystkie morza i oceany świata. We Włoszech i na Bałkanach (koło Salonik) wytworzyły się fronty okopowe, podobne do linii okopów na froncie francuskim. Niektóre państwa południowo-amerykańskie przyłączyły się • Hitler powiedział 23 maja 1939 roku do niemieckich szefów sztabu: ,,W wojnie światowej, gdybyśmy byli mieli o dwa pancerniki i o dwa krążowniki więcej i gdyby bitwa jutlandzka zaczęła się byta rano, nota brytyjska zostałaby pobita, a Anglia rzucona na kolana". Anglik Churchill sprzeciwia się zresztą temu poglądowi. 14 także nominalnie po stronie alianckiej do wojny, nie dla udziału w walce, ale dla skonfiskowania u siebie niemieckich statków. W roku 1916 Niemcy doszły do wniosku, że muszą znowu posłużyć się sprawą polską, by jakoś usunąć, lub przynajmniej zmniejszyć front wschodni, przerzucić swoje wojska lub ich większą część z frontu wschodniego na front zachodni i uzyskać wskutek tego taką przewagę wojskową na zachodzie, by móc jednak Francję i Anglię pokonać. Aby to osiągnąć, zapragnęły zrobić pobór do wojska w zajętym przez siebie i Austrię Królestwie Kongresowym (gdzie Rosja przeprowadziła w roku 1914 i 1915 tylko niepełny pobór), utworzyć w wyniku tego złożoną z Polaków armię półmilionową lub nawet milionową, armii tej powierzyć front wschodni przeciwko Rosji i zwolnioną dzięki temu półmilionową lub milionową masę swojego własnego wojska przerzucić do Francji. Byłoby to oczywistym pogwałceniem zasad prawa międzynarodowego: wedle tego prawa, na okupowanych obszarach nieprzyjacielskich poboru przeprowadzać nie wolno. Niemcy nie zdobyli się jakoś na otwarte zrobienie tego bezpośrednio; liczyli się zresztą z tym, że kiepskie to będzie wojsko, zmobilizowane w sposób bezprawny i że swego zadania na wschodnim froncie nie spełni. Wymyślili wobec tego sposób też w istocie bezprawny, ale mniej jaskrawy, a dla przyszłych poborowych w ich przekonaniu być może pociągający. Mianowicie postanowili ogłosić w Królestwie Kongresowym samodzielne państwo polskie i spowodować, że pobór będzie przeprowadzony przez władze tego państwa, niejako w imieniu polskim, a utworzona armia, do walki z Rosją, będzie armią polską, w polskich mundurach, z polską komendą i pod polskim sztandarem. Wykonując ten plan, Niemcy i Austria wydały w dniu 5 listopada 1916 roku wspólny akt o wznowieniu Królestwa Polskiego jako państwa, jednak bez określenia, jakie będą granice tego państwa, kto będzie jego królem oraz jaki będzie jego rząd. Tyle tylko było wiadomo, że państwo to miało być wykrojone z części zaboru rosyjskiego. Przeciwko temu aktowi niektórzy Polacy ogłosili ostry protest, stwierdzając, że jest on tylko chwytem, mającym umożliwić Niemcom powołanie wielkiej masy Polaków do wojska, mającego zapewnić Niemcom zwycięstwo i że prawdziwa, odrodzona Polska musi być zjednoczona z trzech zaborów, a do tego potrzebna jest klęska Niemiec. Inni jednak Polacy przyjęli ten akt. Niemiecki generał-gubernator w Warszawie, von Beseler, wydał w porozumieniu z czynnikami austriackimi rozporządzenie o utworzeniu Tymczasowej Rady Stanu, której członków generał-gubernatorzy niemiecki i austriacki mianowali i która miała być ciałem doradczym — wobec Niemiec i Austrii — i miała za zadanie opracować — dla rządów tych państw — projekt przedstawicielstwa kraju i administracji. Mianowani członkowie Tymczasowej Rady Stanu nominację przyjęli. Zaczęły się przygotowania do ogłoszenia poboru i do zorganizowania armii. Niemcy uważali, że to oni tę armię zorganizują, a dowódcą jej będzie niemiecki generał, dotychczasowy generał-gubernator warszawski, Hans von Beseler. Wyłoniła się w związku z tym sprawa naczelnego dowództwa owej mającej być utworzoną polskiej armii. Józef Pilsudski, który był członkiem 15 Tymczasowej Rady Stanu, chciał by to on byl tym wodzem naczelnym, na co Niemcy nie chcieli się zgodzić, choć chcieli wyzyskać jakoś jego nazwisko dla zapewnienia swoim planom większej popularności. Wyłoniły się stąd zatargi między Pilsudskim a generałem Beselerem. Sprawa jednak rozwiązała się sama, gdyż Niemcy nagle przestali się sprawą utworzenia wielkiej polskiej armii interesować, a to dlatego, że w Rosji — w dniach 10-15 marca 1917 roku, w cztery miesiące po ogłoszeniu przez Niemcy polskiego królestwa — wybuchła rewolucja. Niemcy spodziewali się teraz, że osiągną skasowanie frontu wschodniego sposobem łatwiejszym niż utworzenie wielkiej polskiej armii pod swoim dowództwem, mianowicie przez zawarcie z Rosją pokoju. Uznali wiec plany tworzenia tej polskiej armii za nieaktualne. Z Pilsudskim przestali na serio pertraktować i aresztowali go w noc z 21 na 22 lipca 1917 roku, czyli w 4 miesiące po wybuchu rewolucji rosyjskiej i pozbyli się go, internując go w twierdzy w Magdeburgu. Ponieważ przez akt 5 listopada 1916 roku zaangażowali się w sprawę polską — trudno im było z tej sprawy nagle się wycofać. Porobili więc kroki, pozorujące trwanie przy tej samej polityce, ale w istocie będące tylko fikcją. Dnia 12 września cesarze niemiecki i austriacki mianowali „Radę Regencyjną", na miejsce nie mianowanego jeszcze króla, w osobach politycznie naiwnego arcybiskupa warszawskiego Aleksandra Kakowskiego i otwarcie proniemieckich księcia Zdzisława Lubomirskiego i Józefa Ostrowskiego. Rada ta mianowała rząd z Janem Kucharzewskim na czele. Niemcy zezwolili temu rządowi na objęcie władzy nad szkolnictwem i sądownictwem w Królestwie Kongresowym. Utworzono oddział wojskowy polski, głównie z byłych członków Legionów galicyjskich, pod nazwą Polskiej Siły Zbrojnej (Polnische Wehrmacht), jednak nie pod władzą Rady Regencyjnej, lecz pod dowództwem general-gubernatora von Beselera. Oddział ten w dniu 12 października 1918 roku osiągnął liczbę 5713 żołnierzy i oficerów. Przemiany w Rosji potoczyły się jednak wolniej, niż można by oczekiwać. Rosja rewolucyjna dalej prowadziła wojnę z Niemcami i Austrią — choć bez większego wysiłku. Dopiero 7 listopada 1917 roku nastąpiła w Rosji druga rewolucja, zwana październikową od starego kalendarza, w której wyniku objęła w Rosji władzę partia komunistów-,.bolszewików" (większościowców). (Głównym sprawcą tej rewolucji był Włodzimierz Ulianow, czyli Lenin, który przebywał jako emigrant w Szwajcarii, ale którego Niemcy w specjalnym wagonie (podobno zaplombowanym) przewieźli przez swoje terytorium do Szwecji, skąd w kwietniu 1917 roku mógł się udać do Rosji). Rosja bolszewicka zawarła dnia 15 grudnia 1917 roku rozejm z Niemcami. Dnia 9 lutego 1918 roku, w Brześciu Litewskim, Ukraina, oderwana od Rosji przy pomocy niemieckiej, zawarła z Niemcami i Austrią (także z Turcją i Bułgarią) pokój. W niecały miesiąc potem, 3 marca 1918 roku, także w Brześciu, pokój z tymi samymi państwami zawarła Rosja bolszewicka. Tak więc Niemcy mogły wprawdzie nie skasować, ale bardzo osłabić swój front wschodni i przerzucić dużą część swych wojsk na front francuski, 16 zdobywając tam znaczną przewagę liczebną nad wojskami francuskimi i innymi. Trzeba przy okazji wspomnieć, że pokój brzeski jest dowodem, jak bardzo Niemcy nie liczyli się w owej chwili wielkiego swojego tryumfu z narodem polskim, ani z utworzonym przez siebie ogniskiem politycznym polskim w Warszawie. Część Królestwa Kongresowego — Ziemia Chełmska wraz z Chełmem i Zamościem — została traktatem ukraińskim oderwana od Królestwa i przyłączona do Ukrainy. Rada Regencyjna i jej rząd nie zostały w najmniejszej formie dopuszczone do udziału w rokowaniach w Brześciu, owo „Królestwo", powołane do życia przez Niemcy i Austrię nie stało się w najmniejszym stopniu uczestnikiem stworzonej przez Niemcy sytuacji międzynarodowej. Traktat brzeski, będący wynikiem niemieckiego zwycięstwa nad Rosją, okazał światu, czym potrafi być niemieckie zwycięstwo. Niemcy podeptały nie tylko Polskę, ale przede wszystkim Rosję. Pod niemiecką okupacją lub trwałą władzą znalazły się, prócz ziem polskich, Litwa, Łotwa, Estonia, Białoruś, Ukraina, Krym, Zagłębie Donieckie, takie rosyjskie okolice jak Psków. „Rosja utraciła w wyniku pokoju brzeskiego (...) 26 procent terytorium państwowego (...), 26 procent sieci kolejowej, 27 procent ziemi zdatnej do uprawy, 73 procent przemysłu żelaznego, a nawet 75 procent kopalń węgla. (...) Państwo rosyjskie poniosło stratę obszaru, który obejmuje z górą milion kilometrów kwadratowych (podwójny obszar Rzeszy Niemieckiej) i z górą 60 milionów ludności" (Werner Hahlweg). Niemcy odniosły z pokoju brzeskiego nie tylko tę wojenną korzyść, że mogły wysłać wielkie masy swoich wojsk z frontu rosyjskiego na front francuski, ale i tę, że bardzo poprawiły swoje położenie gospodarcze. Były już bardzo wygłodzone i gospodarczo wyniszczone przez wojnę: państwa alianckie były razem bogatsze od Niemiec i choć słabsze wojskowo, górowały nad Niemcami pod względem wszelkiego rodzaju zaopatrzenia. Teraz, mając do dyspozycji pszenicę ukraińską (zabieraną z wielką bezwzględnością) oraz ukraińskie żelazo i dostęp do kaukaskiej nafty znalazły się w znacznie poprawionym położeniu gospodarczym. Poczynając od 21 marca 1918, w 18 dni po podpisaniu pokoju z Rosją, Niemcy runęli na wojska najpierw angielskie, a potem francuskie. Dzięki osiągniętej liczebnej przewadze zaczęli odnosić olbrzymie zwycięstwa. „3 czerwca Niemcy byli znowu nad Marną, na wschód od Chateau-Thierry. Ich odległość drogowa od Paryża wynosiła teraz 56 mil angielskich" (Cyril Falls). Francuzi i Anglicy stali w obliczu grożącej im całkowitej klęski. Dopiero teraz, dnia 14 kwietnia 1918, w niewiele więcej niż w miesiąc po wycofaniu się Rosji z wojny przez traktat brzeski, zdobyli się na ustanowienie w osobie francuskiego marszałka Ferdynanda Focha wspólnego naczelnego wodza nad armiami obu państw, co ułatwiło ich współdziałanie. Ale to był kres niemieckich powodzeń. Stany Zjednoczone dnia 2 kwietnia 1917 roku przystąpiły do wojny, po stronie antyniemieckiej. „W końcu lipca 1918 roku zastęp 27 dywizji (amerykańskich) już przybył (do Francji), a dwie dalsze wyładowywały się" (Cyril Falls). Wojska amerykańskie 2 — Hist. Nar. Poi., t. III 17 wkroczyły do boju, wspierając francuską i angielską obronę. Niemcy ocenili, że przewadze nieprzyjacielskiej nie poradzą i że wojnę na zachodnim froncie przegrali. Uznali, że lepiej poddać się, gdy są jeszcze wielką silą i mają potężną armię, niż doczekać się tego, że będą całkowicie powaleni i bezsilni. W rezultacie — dnia 11 listopada 1918 roku podpisali (w Compiegne) umowę rozejmową z zachodnimi aliantami, która była w istocie ich kapitulacją. Tym sposobem pierwsza wojna światowa się skończyła. Niemcy przypuszczali pierwotnie, że będą stroną, która przegrała wojnę tylko na zachodzie, to znaczy że straty ich — poza wycofaniem się z okupacji Belgii i dużych obszarów francuskich — wynosić będą tylko zwrócenie Francji Alzacji i Lotaryngii, utratę kolonii zamorskich i utratę floty wojennej, natomiast że na wschodzie pozostaną nadal zwycięzcami w wyniku pokoju brzeskiego. Ale alianci uznali ich kapitulację za całkowitą, a więc dotyczącą także i Europy Wschodniej. Rozważania w obozie alianckim na temat pokoju trwały długo. Niemcy przedstawiony tekst traktatu pokoju odrzuciły, żądając poprawek. Poprawki te zostały zrobione — i ostateczny tekst traktatu wersalskiego został podpisany z jednej strony przez Niemcy, z drugiej strony przez państwa alianckie, a wśród nich i Polskę, w dniu 28 czerwca 1919 roku. ZJEDNOCZENIE A NIEPODLEGŁOŚĆ Przez czas trwania pierwszej wojny światowej oraz w okresie poprzedzającym jej wybuch, istniały w Polsce dwa wielkie obozy polityczne, które prowadziły dwie polskie polityki, sobie przeciwstawne i zmierzały do odzyskania przez Polskę niepodległości na dwa odmienne sposoby. W sposób najogólniejszy można określić te dwa obozy dwoma nazwiskami przywódców: Dmowskiego i Piłsudskiego. Rdzeniem obozu Dmowskiego byli narodowcy („endecy"), rdzeniem obozu Piłsudskiego — socjaliści. Z grup innych niż narodowcy i socjaliści można przyjąć, że ludowcy (pod wodzą Witosa) i część konserwatystów zaboru rosyjskiego szli z Dmowskim, konserwatyści galicyjscy, duża część konserwatystów litewskich, lewicowi ludowcy w Królestwie („Wyzwolenie") i różne grupy liberalne szły z Piłsudskim. Panuje w niektórych środowiskach w Polsce przekonanie, że polityka obu grup doprowadziła do niepodległości w sposób łączny i że ich wspólny wysiłek złożył się na ostateczne zwycięstwo sprawy polskiej. Nie zgadzam się z tym poglądem. Polityki te wyłączały się wzajemnie. Przeszkadzały sobie, a nie uzupełniały się. Zwycięstwo jednej wykluczało drugą. Gdyby była zwyciężyła ta druga, Polska poniosłaby straszliwą, historyczną klęskę. Co więcej, wobec zwycięstwa jednej z tych polityk, druga polityka nie dołożyła się w jakichś szczegółach dodatkowymi osiągnięciami, ale przeciwnie, w wielu szczegółach zwycięstwo strony zwyciężającej — i zwycięstwo Polski — zmniejszyła i ograniczyła. Odmienny pogląd, przypisujący tej drugiej polityce pożyteczną czy też nawet główną rolę jest owocem potężnej propagandy sił wrogich Polsce oraz podatności dużej części polskiej opinii publicznej — odzwyczajonej przez czasy niewoli od politycznego myślenia — na hasła efektowne, lecz naiwne, szerzone wcale nie w interesie Polski. Trzeba zestawić ze sobą hasła i działania, w związku z pierwszą wojną światową, obozu Dmowskiego i Piłsudskiego. Pierwszym z zagadnień, które zasługują tu na poruszenie, jesi przeciwstawienie obozu, który sam się nazwał „niepodległościowym", obozowi, który można by nazwać „zjednoczeniowym". Obóz Piłsudskiego głosił, że rezultatem wojny światowej powinna być niepodległość Polski choćby na najmniejszym terytorium. Piłsudski mówił późniejszemu generałowi Kukielowi, przy innych wybitnych świadkach, w październiku 1911 roku: „Wynik może być połowiczny. Dobrze będzie, jeśli osiągniemy odbudowanie państwa w granicach rozszerzonego ku wschodowi Królestwa — może z przyłączeniem Galicji. (...) Ale wolałby nawet samo Królestwo, byle całkiem niepodległe. 19 Galicja przyłączyłaby się wcześniej czy później (przewidywany rozpad Austro- -Węgier). Tu moje (Kukiela — J.G.) pytanie: «A co, Komendancie, z zaborem pruskimi (...) <Co się spieszycie, trzeba coś zostawić na tę drugą wojnę>" (Kukieł).* Podobnych oświadczeń można by przytoczyć więcej. (W niektórych mowa jest także i o możliwości okrojenia Królestwa, w szczególności o możliwości oddania Niemcom węglowego Zagłębia Dąbrowskiego). Celem Pilsudskiego była niepodległość małego państwa, zasługującego na nazwę państewka. Był to ten sam program, co polityków polskich w roku 1831. Program ten przewidywał wprawdzie, że może można będzie granice tego państewka w przyszłości rozszerzyć, ale na razie, to znaczy w okresie pierwszej wojny światowej, celem jest małe państwo, wykrojone tylko z jednego zaboru. Nie ulega wątpliwości, że program ten odpowiadał nadziejom i marzeniom wielu Polaków. W państewku tym byłoby polskie wojsko, polskie mundury, polskie orły, polska flaga, polski hymn, polskie znaczki pocztowe i pieniądze, dla wielu ludzi okazja do zostania ministrami, senatorami, ambasadorami, generałami. Był to program, odpowiadający tęsknocie za zaspokojeniem potrzeby zewnętrznej godności polskości, zarówno jak bardziej egoistycznym pragnieniem ludzi o pragnieniach osobistej kariery. Obóz Dmowskiego odrzucał tak pojęte rozwiązanie sprawy polskiej. Uważał on, że niepodległość malej tylko części Polski nie zaspokaja dążeń polskiego narodu. Naród polski zmierza do odbudowy tego, co zniszczyły rozbiory, mianowicie Polski, dużego kraju, jednego z dużych krajów europejskich, a złożonego z trzech części, zagarniętych przez trzech zaborców. Państwo czy też państewko dające wolność tylko części Polaków, przy równoczesnym pozostawieniu dotychczasowemu losowi ich pozostałej rzeszy, będącej prawdopodobnie większością, jest zdradzeniem polskich narodowych dążeń. Co więcej, małe państewko nie byłoby zdolne do życia i nie byłoby rzeczywiście wolne. Nie miałoby ono dostępu do morza, a więc nie byłoby niezależne gospodarczo i pod względem zaopatrzenia, co w jego położeniu uzależniałoby je od któregoś z sąsiadów. W tym miejscu Europy, na szerokiej równinie między dwiema wielkimi potęgami, nie ma miejsca na małe państwo w rodzaju otoczonej górami Szwajcarii. Niepodległe Królestwo Kongresowe lub inne jakieś państewko do niego zbliżone musiałoby się w sposób nieuchronny stać wasalem któregoś z sąsiadów, tylko pozornie niepodległym; zresztą nawet jego pozorna niepodległość była możliwością wątpliwą, bo potężni sąsiedzi mogli także i do niej, w ostatecznym wyniku po swojej zwycięskiej wojnie, nie dopuścić. Co więcej, niektóre części Polski — takie, jak Pomorze i duże inne części zaboru pruskiego — były zagrożone wynarodowieniem lub zniszczeniem przez napływ obcej kolonizacji i zaniechanie ich wyzwolenia przy tak znakomitej okazji jak wojna światowa, po to, by dać byt państwowy najmniej zagrożonej grupie Polaków, byłoby * W popularnej i żartobliwej postaci, niektórzy zwolennicy obozu Pilsudskiego mówili: „Niechby państwo polskie obejmowało tylko Saską Kępę (przedmieście Warszawy), byleby jednak było całkiem niepodległe". narażeniem narodu polskiego na to, że się nieodwołalnie liczebnie i terytorialnie skurczy i swego rzeczywistego miejsca w Europie, zniszczonego przez rozbiory, nie odzyska nigdy. I że Polska, odbudowana jako małe państewko, na zawsze zostanie małym państewkiem i narodem, w dodatku zagrożonym tym, że w niedalekim czasie może być znowu zniszczone. Dmowski uważał więc, że zjednoczenie Polski, połączenie jej trzech wielkich części w jedną całość i w jednolity organizm jest ważniejsze i pilniejsze od budowania małego polskiego państewka. Jego pierwszym celem było zjednoczenie, to znaczy zbudowanie całej, prawdziwej Polski, po to, by niepodległą mogła się stać cała Polska, a nie jej część. Dmowski wyśmiewał projekty utworzenia małego polskiego państewka. Pisał: „Niemało było u nas ludzi, którzy się uważali za polityków, a którzy znajdowali się w tym stadium politycznego myślenia, w którym niepodległość państwowa wyraża się tylko w oznakach zewnętrznych, w orle jednogłowym na sztandarach i gmachach państwowych, w widoku maszerujących polskich żołnierzy, a dla niektórych — przede wszystkim w tym, że oni byliby dygnitarzami państwowymi". Są w Polsce ludzie, co twierdzą, że Dmowski, dążąc do zjednoczenia, nie dążył do niepodległości. I że jego celem była autonomia pod władzą carów rosyjskich. Jest to nieporozumienie. Dążył on do zjednoczenia — z tym, że zjednoczona Polska będzie niepodległa. Hasła niepodległości w roku 1914 głośno nie wysuwał, ale w jego polityce było ono celem. Zachowało się kilkakrotne świadectwo o nim, że przed wojną mówił poufnie kilku ludziom, iż Królestwo Polskie nigdy nie uzyska autonomii, natomiast Polska uzyska niepodległość. Jest wiadome, że jako poseł do Dumy wcale nie przykładał ręki do starań o autonomię Królestwa — czego niektórzy Polacy oczekiwali od niego, spodziewając się, że będzie usiłował osiągnąć dla Królestwa to, co politycy konserwatywni uzyskali od Austrii dla Galicji. A w roku 1915 świadomie dążył do tego, by nie dopuścić do uchwalenia czegokolwiek przez zwołaną z inicjatywy cesarza rosyjskiego „naradę" polsko-rosyjską i doprowadził do tego, że narada ta skończyła się na niczym. Uzasadnieniem tego są jego słowa: „oni myślą o szerszej lub węższej autonomii, a nas może zadowolić tylko całkowita niepodległość. Po cóż więc teraz dyskutować?" Nie chciał bowiem doprowadzić „do pokłócenia nas z Rosjanami podczas wojny".* Dmowski napisał: „Zdarza się u nas czytać polemiki na temat, (...) który obóz pierwszy powiedział głośno, że chce niepodległości. (...) Niepodległość nie dlatego mamy, że ktoś powiedział głośno, iż jej chce, jeno dlatego, że byli ludzie zmierzający planowo do jej odzyskania. (...) Zadowalać się * W kwietniu 1915 roku poseł Józef Nakonieczny informował w Lublinie wtajemniczonych ludzi w imieniu Dmowskiego: „My chcemy w wyniku wojny uzyskać niepodległość i zjednoczenie wszystkich ziem polskich, lecz w tej chwili nie można jeszcze oficjalnie wysunąć tego programu, szczególnie wobec Rosji. (...) Istnieje (w Rosji) silna partia (...) która dąży do zawarcia pokoju na zasadzie status quo (stan dotychczasowy). Wysuniecie już teraz zadania niepodległości dałoby jej tylko silny argument przemawiający za bezcelowością dla Rosji dalszego prowadzenia wojny" (Wojdaliński). 21 20 chceniem może przeciętny obywatel kraju, nie działający politycznie, ludzie wszakże, mający pretensję do kierowania losami narodu muszą wiedzieć nie tylko, co chcą mieć, ale co mają zrobić, jaką drogą pójść do upragnionego celu. Programy chceń — to tylko jałowe, puste hasła. (...) Zresztą osiągnięciu celu nie zawsze pomaga głośne jego zawczasu deklarowanie". W czerwcu 1905 roku Dmowski napisał — a w roku 1907 wydrukował powtórnie: „Według naszego mniemania, przed nami wcale nie otwiera się okres wygodnego spoczynku na łonie konstytucji i autonomii, ani doba przymusowego spokoju w murach więziennych. Wstępujemy bodaj w czasy bardzo niespokojne i zmienne, w których nie wolno nam zginąć, ale z których przeciwnie musimy wyjść zwycięsko. Nasza nawa narodowa zmuszona będzie żeglować po burzliwych morzach — musimy tedy opatrzyć jej wiązania, dać jej ster pewny i w silną dłoń go ująć. Musimy stworzyć rząd w narodzie i zdobyć dla niego ogólny posłuch". Trudno się nie zgodzić, że była to zapowiedź walki o odbudowanie Polski. Oraz że było to odrzucenie takich czy innych dążeń do autonomii. W latach wcześniejszych Dmowski otwarcie deklarował, że obóz jego dąży do niepodległości Polski. W roku 1895, w stulecie ostatniego rozbioru Polski, „Przegląd Wszechpolski", organ „endecji", wychodzący we Lwowie, ukazał się w czarnej obwódce. Jan Ludwik Popławski, wespół z Dmowskim twórca „endecji", napisał w roku 1899: „Dążenie do niepodległości politycznej nie polega na ciągłym proklamowaniu tego hasła, na powtarzaniu go przy każdej sposobności, a czasem i bez powodu. Dla nas to dążenie jest takim logicznym, koniecznym wynikiem naszego pojmowania patriotyzmu, że po prostu nieraz dziwnym nam się wydaje żądanie zaznaczania lub nawet szczególnego podkreślania tego najważniejszego postulatu polityki prawdziwie narodowej, a tym bardziej uzasadniania go i tłumaczenia. Nie tylko dziwnym, ale nawet trochę podejrzanym wydać się może to żądanie, nasuwa bowiem przypuszczenie, że ludzie, domagający się, ażebyśmy im wciąż hasło odzyskania niepodległości głosili, chcą dźwiękiem powtarzanych słów zagłuszyć bezwiednie powstającą w ich duszy wątpliwość straszną, chcą żeby ich przekonywano, żeby w nich wmawiano to, w co wierzyć pragną. Albo może ich pojęcia polityczne są jeszcze tak pierwotne, że przypisują pewnym słowom cudowne, magiczne własności. Przyszła Polska niepodległa jest dla nas (...) koniecznym postulatem naszego istnienia narodowego, więcej nawet, jest artykułem wiary, nie potrzebującym uzasadnienia".* W latach 1914-1915, a właściwie 1907-1915 Dmowski nie występował z programem niepodległości, ale to nie znaczy, że do niej nie dążył. W roku 1916 zaczął program niepodległości wysuwać otwarcie. W końcu lutego 1916 oświadczył ambasadorowi rosyjskiemu w Paryżu, Izwolskiemu, że sprawa dojrzała do postawienia na forum dyplomatycznym postulatu niepodległości, zażądał od rządu rosyjskiego uznania tej niepodległości i zapowiedział, że w duchu tej niepodległości będzie odtąd prowadzić akcję na forum międzynarodowym. Dnia 2 marca 1916 roku wyłuszczył to samo na piśmie •Poplawski, J. L. „Pisma Polityczne", Kraków-Wamawa 1910. w memorialedla rządu rosyjskiego, doręczonym temu samemu ambasadorowi Izwolskiemu. Kopie tego memoriału doręczył innym rządom sprzymierzonym. Jeszcze w styczniu 1916 roku, będąc w Rzymie, oświadczył kardynałowi Giuseppe Gaspariemu, watykańskiemu sekretarzowi stanu, że „dążymy do Polski niepodległej". Tak więc, obóz Piłsudskiego dążył do Polski niepodległej choćby na najmniejszym terytorium, byle natychmiast, a obóz Dmowskiego dążył do odbudowania całej, zjednoczonej Polski, przy czym ta zjednoczona Polska odzyska pełną niepodległość albo od razu, albo może stopniowo i etapami, a więc nie od razu. W praktyce, w początkowym okresie obóz Piłsudskiego dążył do ustanowienia polskiego państewka, nominalnie niepodległego, a wykrojonego tylko z części ziem zaboru rosyjskiego, z tym, że będzie ono w rzeczywistości wasalem Niemiec i Austrii. Była to racz