12573
Szczegóły |
Tytuł |
12573 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
12573 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 12573 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
12573 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
TYSIĄC LAT
HISTORII
POLSKIEGO NARODU
Tom III
Jędrzej Giertych
TYSIĄC LAT
HISTORII
POLSKIEGO NARODU
Tom III
Poznań 1997
Kk ' ?—? "^
© Copyright by Maciej Giertych
Wydanie I: Londyn 1986
Wydanie II: Warszawa 1988 (podziemne)
Wydanie III: Poznań 1997 (reprint z wydania londyńskiego)
POLSKA
ODBUDOWANA
Wydawnictwo WERS
60-962 Poznań 22
skr. poczt. 59
Printed by Veritas Foundation Press, 63 Jeddo ftd, London W12
Fotoskład "Unicom Studio", 63 Jeddo Road, Londyn W12 9EE
POLSKA ODBUDOWANA
Mickiewicz napisał w „Dziadach": ,,A ileż trzeba czasu, nim się
przedmiot świeży jak figa ucukruje, jak tytoń uleży?"
Są tacy, co uważają, że w książkach przeznaczonych dla ogółu (poza
dociekaniami specjalistycznymi) nie powinno się pisać o czasach najnowszych,
które starsi, albo i młodzi ludzie pamiętają, bo spory są jeszcze żywe i ludzie
nie są jeszcze zdolni do oceny sprawiedliwej.
Poddaję się temu poglądowi. Oczywiście, mam bardzo określony pogląd
nawet na czasy najnowsze. Ale nie chcę Czytelnikom mojego poglądu
narzucać. Muszę jednak także o historii najnowszej coś niecoś opowiedzieć.
Będę się jednak starał przedstawiać równolegle sprzeczne punkty widzenia.
Zakończę mój wykład na zakończeniu drugiej wojny światowej, a o
czasach po roku 1945 nie będę mówić nic.
PIERWSZA WOJNA ŚWIATOWA
' Polska odzyskała niepodległość w wyniku pierwszej wojny światowej.
Istotą tej wojny z polskiego punktu widzenia było to, że po raz pierwszy w
historii państwa zaborcze (naród niemiecki i Rosja) głęboko się ze sobą
poróżniły. (Przedtem, przez około półtora wieku, były ze sobą na wskroś
solidarne — jeśli nie liczyć takich przelotnych sporów, jak kilkutygodniowa
wojna prusko-austriacka 1866 roku). Długa, zawzięta wojna między
zaborcami pozwoliła Polsce odzyskać niepodległość.
Główną przyczyną wojny było to, że Niemcy ogromnie wzrosły w potęgę
i chciały zapanować nad całą Europą, a może i nad światem. Wzbudziło to
obawy w innych krajach. Nie tylko Francja, już raz przez Niemcy śmiertelnie
porażona (1870/71), była coraz więcej przerażona wzrostem niemieckiej
potęgi. Także Rosja — nie cała, ale w swych odłamach patriotycznych —
bała się, że będzie przez naród niemiecki całkowicie owładnięta i w istocie
znajdzie się w niemieckiej niewoli. Ale rzecz szczególnie ważna, także i Anglia,
tak dotąd przyjazna Prusom i Niemcom, poczuła nagle, że rozwój floty
wojennej niemieckiej i polityka kolonialna niemiecka może zagrażać jej roli
w świecie. Zrodziło się z tego poczucie, że państwa zagrożone przez Niemcy
muszą się zjednoczyć, by się wspólnie bronić. W roku 1893 zawarty został
sojusz Francji i Rosji, w roku 1904 porozumienie Francji i Anglii, a w roku
1907 pierścień się zamknął przez zbliżenie Anglii i Rosji, przez co wytworzyła
się koalicja — nie zaczepna, lecz obronna — trzech państw, zagrożonych
przez Niemcy i gotowych wspólnie przed potęgą niemiecką się bronić.
Niemcy nie bały się tworzącego się przeciwko nim frontu i postanowiły
same wszcząć wielką wojnę, po to, by potęgę swoją znacznie rozszerzyć.
Pretekstem do tej wojny stał się pochód Austro-Węgier — które były
wówczas już tylko satelitą Niemiec — na Półwysep Bałkański. W roku 1908
Austro-Węgry ogłosiły aneksję prowincji Bośni i Hercegowiny, które były
przez nie wojskowo okupowane już od roku 1878 (nominalnie należały do
Turcji), a miały ludność przeważnie serbską (z przymieszką Chorwatów i
mówiących |5o serbsku mahometan). Wzbudziło to w maleńkiej wówczas,
niepodległej Serbii obawy o jej byt. Zrodził się głęboki zatarg austriacko-
serbski. Dnia 24 czerwca 1914 roku serbski zamachowiec zabił w Sarajewie
austriackiego następcę tronu Franciszka Ferdynanda wraz z jego żoną. Z
poduszczenia Niemiec Austria wystąpiła w związku z tym wobec Serbii dnia
23 lipca z ultimatum (bezwarunkowymi żądaniami), które w istocie oznaczały
zagrożenie niepodległości Serbii. Serbia była w sojuszu z Rosją i opierając
się o nadzieje pomocy rosyjskiej, zaspokoiła żądania austriackie tylko
8
^ęściowo. Wobec tego Austria — wciąż z poduszczenia Niemiec —
wypowiedziała 28 lipca Serbii wojnę. Rosja w odpowiedzi na to zarządziła
^ siebie mobilizację, nie wypowiadając jednak Austrii wojny. Ale ta
^obilizacja była dostateczynym pretekstem dla Niemiec: dnia 1 sierpnia, w
^ dni po wybuchu wojny austro-serbskiej, wypowiedziały one Rosji wojnę,
^ dnia następnego, 2 sierpnia, wypowiedziały wojnę sprzymierzonej z Rosją
Francji. Wojna między Rosją a Austrią wybuchła dopiero 6 sierpnia.
Niemcy projektowały rozegrać wojnę w sposób błyskawiczny („wojna
błyskawiczna" — „Blitzkrieg"), mianowicie w ten sposób, że zapewniając
sobie faktyczną bezczynność Rosji i walcząc tylko z Francją na jednym
froncie, miałyby powalić ją w ciągu kilku tygodni, zająć Paryż i dojść do
Oceanu i do gór Pirenejskich i potem narzucić swój pokój całej Europie,
organizując tak zwaną Europę Środkową (Mitteleuropa), która byłaby takim
samym rozszerzeniem władzy niemieckiej na cały kontynent europejski, jak
yv roku 1871 utworzenie cesarstwa niemieckiego było rozszerzeniem władzy
pruskiej na całe Niemcy. (Plany szczegółowe owej „Mitteleuropy" istniały
yv kilku odmianach. Dyskutowano te plany w 1914 roku u kanclerza
niemieckiego Bethmann-Hollwega. Z grubsza, do „Związku środkowo-
europejskiego" miały wejść Niemcy, Austro-Węgry, Francja, Belgia,
Holandia, Luksemburg, Dania i Królestwo Polskie, a w luźniejszym związku
Z nim miały być Szwecja, Norwegia i Włochy. Wielkie obszary miały być
przez Niemcy i Austro-Węgry bezpośrednio anektowane. Dane Fritz
Fischera).
Warunkiem powodzenia niemieckiego planu wojny błyskawicznej było
unieruchomienie Rosji. Aby to osiągnąć, Niemcy planowali spowodowanie
wybuchu polskiego powstania przeciw Rosji w zaborze rosyjskim. Skutkiem
tego powstania byłoby w najgorszym dla Niemiec razie zajęcie się przez Rosję
przez kilka tygodni walką z tym powstaniem, a w wyniku tego zaniechanie
^zamiaru zrobienia ofensywy przeciwko Niemcom, co pozwoliłoby Niemcom
na szybkie rozprawienie się z osamotnioną Francją.* Po upadku Francji Rosja
carska nie byłaby już w stanie samotnie z Niemcami walczyć i byłaby także
zawarła z Niemcami korzystny dla Niemiec pokój. W lepszym dla Niemiec
razie — Rosja zawarłaby z Niemcami pokój zaraz po wybuchu powstania
i jeszcze przed upadkiem Francji. W najlepszym razie — w oburzonej polskim
powstaniem Rosji zwyciężyłby kierunek proniemiecki i nieprzyjazny Francji
i Rosja zmieniłaby front w wojnie, stając w niej po stronie Niemiec.
* Wedle Churchilla „Niemcy (...) wystawiły 248 dywizji (wojska), z których 207 walczyło
tia froncie zachodnim. Francja ze swej strony wystawiła 118 dywizji, z których 110 było na
zachodnim froncie, a Wielka Brytania 89 dywizji, z których 63 było na zachodnim froncie, co
stanowi łącznie 173 alianckich i 207 niemieckich dywizji na zachodzie. Równość sil została
Osiągnięta dopiero, gdy Amerykanie przyjechali ze swoimi 34 dywizjami". W 1914 roku nie
byto jeszcze 63 dywizji angielskich we Francji, a wiec nierówność sil była jeszcze większa. Przy
okazji warto wspomnieć, że armia polska (tzw. armia Hallera) osiągnęła na samym początku
1919 roku siłę 6 dywizji we Francji, a wiec tylko około 6 razy mniej niż potężna i niepodległa
Ameryka. Okazała sit już jednak we Francji niepotrzebna, bo Niemcy II listopada 1918 roku
skapitulowali.
Niemcy spodziewali się — i bardzo na to liczyli — że polskie powstanie
przeciwko Rosji wybuchnie 6 sierpnia 1914 roku. Wiemy już dziś — z
licznych, ujawnionych późniejszych źródeł — o tym, że Niemcy od wielu lat
budowali swoje plany wojenne na założeniu, że Polacy zrobią przeciwko Rosji
powstanie. Najciekawsze są pod tym względem ogłoszone w wiele lat po
śmierci autora pamiętniki szefa sztabu armii niemieckiej z lat 1888—1900,
marszałka Alfreda von Waldersee, który ongiś blisko i stale współpracował
z kanclerzem Prus i Niemiec, Bismarckiem. Wśród wielu wzmianek o
rozmowach z Bismarckiem i jego wypowiedziach, a także o poglądach
własnych, poświęconych możliwości użycia sprawy polskiej w razie wojny
na dwa fronty z Francją i Rosją, znajduje się wzmianka z dnia 12 listopada
1886 roku, której najważniejsza część brzmi: „łatwe to w każdym razie nie
będzie, bo Polacy nie powstaną ot tak sobie, bez powodu. (...) Sprawa
musiałaby być wzięta w rękę przez Austrię; my (podkreślenie Walderseego)
nie ściągniemy pod broń nawet setki Polaków".
Sprawa była rzeczywiście wzięta w ręce przez Austrię i przez 10 dni, od
6 do 16 sierpnia 1914 roku czynione były w części Królestwa Kongresowego,
przy poparciu austriackim, wysiłki, by powstanie polskie wywołać. Ale
okazało się to niemożliwe, bo w wojnie światowej naród polski stanął w
przytłaczającej większości w obozie antyniemieckim.
Polityk niemiecki Kuno Westarp pisał do przywódcy konserwatystów
niemieckich von Heydebranda und der Łasa w dniu 6 sierpnia 1914 roku „że
dzisiaj ma w Rosji wybuchnąć polskie powstanie, było mi wiadome" (Fritz
Fischer).
Austro-węgierski minister spraw zagranicznych hrabia Leopold
Berchtold w rozmowie z polskim politykiem Stanisławem Głąbińskim w dniu
2 sierpnia 1914 roku powiedział: „Czy już wszystko przygotowane do
wywołania powstania? (Gląbiński...) O jakim powstaniu Ekscelencja mówi?
(Berchtold) Przecież o powstaniu na tyłach armii rosyjskiej! (Głąbiński)
Takiego powstania nie będzie! (Berchtold) Ależ na Boga, co Ekscelencja
mówi! Takie powstanie być musi, zostało mi święcie przyrzeczone, ja
przyjąłem wobec sztabu stanowcze zobowiązanie, sztab na nie rachuje
(Gląbiński). Nie wiem, kto Panom mógł coś podobnego przyrzec. W każdym
razie był to jakiś człowiek niesumienny wobec narodu i wobec Was samych
(Berchtold). Dlaczego? (...) Berchtold chwycił się tu oburącz za głowę i wołał
rozpaczliwie: Ależ to nie może być, na to już wszyscy rachują" (Pamiętniki
Głąbińskiego).
Pułkownik von Sauberzweig, przedstawiciel armii niemieckiej,
powiedział do działacza polskiego, Michała Sokolnickiego 1 października 1914
roku: „Przewidywane powstanie w Polsce nie wybuchło" (Sokolnicki).
Powstanie polskie nie wybuchło — i to spowodowało dla Niemiec
zupełną zmianę sytuacji strategicznej. Niemcy musiały się bić na dwa fronty:
z Francją, zarówno jak z Rosją. W Rosji na kilka lat przed wojną był między
generałami spisek (być może Niemcy o tym wiedzieli) postanawiający, że
Rosja nie dotrzyma zobowiązań sojuszniczych wobec Francji, w razie wojny
nie przedsięweźmie ofensywy i wycofa swoje wojska w postawie obronnej
na linię Białystok-Brześć.
10
W pierwszych dniach po wybuchu wojny stoczona została na szczytach
hierarchii wciskowej rosyjskiej walka o to, kto ma być w tej wojnie wodzem
naczelnym ai .ii rosyjskiej: stryj cesarski wielki książę Mikołaj Mikołajewicz,
zwolennik d trzymania umowy z Francją, czy też zwolennik cofnięcia się
na linie obronną, generał Suchomlinow. „Walka o to, kto ma być wodzem
naczelnym (...) była zacięta".* Fakt, że Rosja nie miała w owej chwili
kłopotów ze sprawą polską był jedną z przyczyn, dla których zwyciężył
kierunek profrancuski i wodzem został Mikołaj Mikołajewicz, który mimo
że nic do tego nie zostało przygotowane, zaimprowizował wielką ofensywę
na Prusy Wschodnie. Niemcy musieli się więc bić na dwa fronty.
Niemcy doznali kilkakrotnej niespodzianki. Inną dla nich niespodzianką
było, że Belgia stawiła im zacięty opór i że Anglia stanęła w obronie Belgii,
wypowiedziała Niemcom wojnę i wysłała na pomoc Francji korpus
ekspedycyjny, złożony z 6 dywizji. Niemcy nie wierzyli, że będą się musieli
bić także z Anglią — i byli tym zaskoczeni.
Francja miała silną linię fortec i innej obrony na granicy z Niemcami.
Ale Niemcy postanowiły obejść tę linię od tyłu, maszerując przez neutralną
Belgię i wychodząc na Francję od strony niebronionej. Wedle umowy
międzynarodowej, podpisanej także i przez Niemcy, Belgia miała być stale
krajem neutralnym, przez nikogo nie zdobywanym. Niemcy uznali jednak
swoje zobowiązanie w tej sprawie za „świstek papieru" („scrap of paper")
i 4 sierpnia, w dwa dni po wypowiedzeniu Francji wojny, wielką masą wojsk
runęli na Belgię, po to, by poprzez Belgię wyjść na tyły armii francuskiej.
Tymczasem Belgia po bohatersku stawiła Niemcom opór i o kilka dni pochód
niemiecki opóźniła.
Wojska francuskie ustawiły się do wielkiej bitwy obronnej wzdłuż rzeki
Marny. Razem z ich frontem ustawił się i korpus brytyjski.
A tymczasem Rosja uderzyła na Prusy Wschodnie. Zaskoczone Niemcy
wycofały wobec tego z frontu francuskiego 2 korpusy i dodatkowo 1
samodzielną dywizję i posłały je kolejami do Prus Wschodnich. Nawet jeszcze
przed nadejściem tych wojsk niemiecki generał Hindenburg odniósł
druzgocące zwycięstwo — nazywane drugą bitwą pod Grunwaldem — w
dniach 25-30 sierpnia nad armią rosyjską, która wkroczyła do Prus
Wschodnich od południa. Armia ta uległa zupełnemu unicestwieniu, jej wódz,
generał Samsonow, popełnił samobójstwo. 30 tysięcy żołnierzy rosyjskich
poległo, 92 tysiące poszło do niewoli. Także i drugie uderzenie rosyjskie na
Prusy Wschodnie, od wschodu, zostało pokonane w bitwie nad Jeziorami
Mazurskimi 5-15 września i odrzucone. Rosja została już w pierwszej fazie
wojny światowej dotkliwie pobita. Ale jej strategiczny, czynny udział w
walkach w pierwszych tygodniach wojny światowej sprawił, że Niemcy wojny
tej nie wygrały.
„Rosjanie rozpoczęli ofensywę w dwa tygodnie po mobilizacji zamiast
sześciu, co plan niemiecki zakładał" (Tuchman). Plan niemiecki w istocie
milcząco zakładał coś więcej jeszcze: że polskie powstanie w ogóle Rosję
unieruchomi.
• Moje streszczenie wywodów generała Danilowa w jednej z moich książek.
11
W dniach 7-10 września, a wiec w około tygodnia, czy też 10 dni po
bitwie grunwaldzkiej, rozegrana została niemiecko-francuska bitwa nad
Marną. Zabrakło Niemcom w tej bitwie odwodów w postaci tych korpusów
i dywizji, które do walki z Rosją wycofali znad Marny i wysłali na wschód.
W rezultacie, tę wielką bitwę — jedną z największych w dziejach świata —
Niemcy przegrali.
„Bitwa pod Grunwaldem była kompletną rosyjską klęską. Ale często
tak na wojnie była, że taktyczne kieski potrafią być czynnikiem strategicznych
zwycięstw. Bitwa pod Grunwaldem rozstrzygnęła wojnę światową, nie w
kierunku zwycięstwa Niemiec, lecz w kierunku ich przegranej, bo pozwoliła
Francuzom odnieść zwycięstwo nad Marną, a tym samym przekreślić
niemiecki plan błyskawicznego powalenia Francji i wygrania wojny światowej
< Blitzkriegiem *?.(... Bitwa nad Marną) była bitwą < o włos ? — i właśnie
nieobecność niemieckich odwodów, odesłanych na wschód, przechyliła na
rzecz Francji szalę. (...) Odnosząc swoje zwycięstwo (... pod Grunwaldem),
Niemcy odnieśli zwycięstwo pirrusowe: bijąc Rosję, przegrali wojnę
światową".*
Angielski mąż stanu Churchill powiedział: ,,W gigantycznych i
strasznych bojach na polach Prus Wschodnich padł kwiat rosyjskiej armii.
Ale rezultaty rosyjskiej inwazji przyniosły korzyść w rozstrzygającej
minucie". Inny brytyjski mąż stanu, Lloyd George, powiedział w brytyjskim
parlamencie: ,,W 1914 roku plany (niemieckie...) o mało nie zostały
uwieńczone powodzeniem; byłyby zostały uwieńczone powodzeniem, gdyby
nie Rosja".
Gdy umarł — w roku 1929 — wielki książę Mikołaj Mikołajewicz,
Francuzi czcili jego pamięć jako jednego ze sprawców zwycięstwa nad Marną.
Rosyjski admirał, członek rosyjskiej dynastii, napisał (to prawda, że
przesadnie), że „prawdziwe imię zwycięzcy nad Marną brzmi nie Joffre, lecz
Samsonow" (Aleksander Michałowicz Romanów).
Nie można nie doceniać wielkiej roli Rosji i wielkiego księcia Mikołaja
Mikołajewicza w wydarzeniach sierpniowych 1914 roku. Ale byłoby
jednostronnością nie doceniać w nich i nie dostrzegać także i roli narodu
polskiego. „W bitwie grunwaldzkiej (...) narody polski i rosyjski wystąpiły
(...) jako sojusznicy i tylko to pozwoliło bitwę nad Marną, a tym samym
i pierwszą wojnę światową obozowi alianckiemu wygrać. Pięć narodów
stoczyło w owych dniach gigantyczną walkę z Niemcami, stawiając łącznie
skuteczny opór ich dążeniu do zapanowania nad światem. Były nimi Francja,
Anglia, Belgia, Rosja i Polska. Zapewne bez wkładu żadnego z tych narodów
zwycięstwo alianckie nie byłoby możliwe. Bez Polski — było może mniej
możliwe niż bez niektórych innych.
Świat nie ma o tym najmniejszego pojęcia — i nawet wielu Polaków
o tym nie wie, albo wiedzieć nie chce. Ale to nie przestaje pomimo tego być
prawdą".*
Rola Polski w wydarzeniach 1914 roku była dwojaka. Po pierwsze —
była to rola polityczna. Naród polski stanął w wojnie światowej po stronie
antyniemieckiej — i przez to nie dopuścił w dniach 6-16 sierpnia do
wywołania przez wpływ austriacki i niemiecki polskiego, antyrosyjskiego
powstania, a przez to umożliwił zwycięstwo w sporach strategicznych wśród
rosyjskiej generalicji kierunku profrancuskiego nad proniemieckim, a więc
dojście do skutku przeciwniemieckiej ofensywy rosyjskiej.
Po drugie, przez to, że dostarczył dla tej ofensywy ludzi. To nie tylko
krew rosyjska polała się pod Grunwaldem. Polała się tam obficie krew polska.
Naród polski nie tylko sprzeciwił się antyrosyjskiemu powstaniu, ale poparł
rosyjską mobilizację. Rosyjskie odległości i stan rosyjskich kolei sprawiały,
że Rosja nie mogła na czas sprowadzić do bitwy wojsk z głębi Rosji. Tylko
jeden korpus, mianowicie 13 smoleński, w armii, co walczyła pod
Grunwaldem w składzie więcej niż 7 korpusów, był w całości złożony z
Rosjan. Inne złożone były głównie z Polaków, gdyż około dwóch trzecich
ich stanów to byli pobrani na miejscu rezerwiści (Tuchman, Suchomlinow).
„Prusy Wschodnie spłynęły niestety krwią polską. Ale bitwa nad Marną
— decydująca o wyniku wojny — była wygrana". „Szaro odziane masy
rosyjskiej piechoty, złożonej (...) w znacznej części z polskich rezerwistów
(...) chętnie idących na front, bo mających świadomość, że w nienawistnym
rosyjskim mundurze idą bić się za polską sprawę, bić się z głównym wówczas
wrogiem Polski, Prusami-Niemcami (... poszły) na błonia Grunwaldu".*
Tak wiec naród polski przyczynił się już w pierwszych tygodniach wojny
do tego, że wojna nie została wygrana przez Niemców. Przyczynił się postawą
negatywną, przez uchylenie się od wszczęcia powstania i pozytywnie, przez
udział w bitwie grunwaldzkiej.
Klęska niemiecka nad Marną była przekreśleniem niemieckiego planu
błyskawicznego zwycięstwa w krótkiej wojnie. Ale nie była ona jeszcze
wygraniem wojny przez obóz antyniemiecki. Na razie, okazało się, że chociaż
główna bitwa była wygrana, wojna była nierozegrana.
Dwa obozy stanęły naprzeciw siebie, bezsilne. Ani jedna, ani druga
strona nie mogła odnieść zwycięstwa rozstrzygającego. Na zachodnim froncie,
jedna i druga strona zatrzymała się tam, gdzie stała, budując potężną linię
okopów, które nie pozwalały drugiej stronie na ofensywę, a więc na
„przełamanie frontu". Wojna okopowa trwała odtąd z górą cztery lata.
Przedsiębrano próby kilkakrotnie, by przebić się przez nieprzyjacielskie okopy
po to, by zrobić nową ofensywę w głąb nieprzyjacielskiego kraju. Olbrzymie
ofensywy, niemiecka pod Verdun, trwająca pół roku (luty-wrzesień 1916 roku),
w której poległo 281 000 żołnierzy niemieckich i 315 000 żołnierzy francuskich
oraz angielska i francuska pod Ypres i nad Sommą, gdzie straty były także
olbrzymie, nie pozwoliły nigdzie na skuteczne przełamanie frontu. Dopiero
z wiosną 1918 roku, po zawarciu przez Niemcy pokoju z Rosją, udało się
Niemcom zrobić wielką ofensywę, która sprawiła, że Niemcy byli znowu o
krok od zwycięstwa, ale przystąpienie Ameryki do wojny i przyjazd wojsk
« Cytata z innej mojej książki.
• Cytata z innej mojej książki.
Cytata z innej mojej książki.
13
12
amerykańskich w odsiecz Francuzom i Anglikom także i tę ofensywę
niemiecką zahamowały.
Także i wielkie zmagania niemiecko-rosyjskie i austriacko-rosyjskie na
„froncie wschodnim" w latach 1915 i 1916 zakończyły się, po zdobyciu przez
Niemcy Warszawy, Wilna, Kurlandii, części Wołynia i innych obszarów pod
rządami rosyjskimi ustanowieniem nieruchomego frontu okopowego.
Olbrzymie znaczenie miała wojna na morzu. Wielkie starcie głównej
floty niemieckiej z główną flotą brytyjską w bitwie tak zwanej jutlandzkiej,
niedaleko brzegów Danii, 31 maja - 1 czerwca 1916 roku nie przyniosło
zwycięstwa ani jednej, ani drugiej stronie.*
Niemcy wynaleźli inny sposób zwalczania floty brytyjskiej: zbudowali
ogromną liczbę lodzi podwodnych i tymi łodziami topili znienacka zarówno
nieprzyjacielskie okręty wojenne, jak i statki handlowe, a także jadące do
Anglii statki krajów neutralnych. Byli wskutek tego bliscy pokonania Anglii
głodem, przez pozbawienie jej możności sprowadzania niezbędnej żywności,
a także ropy naftowej, żelaza i wszelkiego sprzętu i przez zmuszenie jej do
poddania się. Churchill napisał potem: „Niemcy walczyły niemal przeciwko
całemu światu, niemal samotnie i o mało nie zwyciężyły. Ci, którzy wiedzą
najlepiej, wiedzą dobrze, że kilkakrotnie wynik Wielkiej Wojny wahał się
na szali i że przypadki i zbiegi okoliczności przeważyły szale, brzemienne w
los".
Wojna pociągnęła za zobą wynalezienie nowych sposobów prowadzenia
wojny i porobienie nowych wynalazków. Niemcy zrobili wynalazek, że można
by nieprzyjaciela masowo zabijać, wypuszczając przeciwko temu
nieprzyjacielowi chmury trującego gazu, korzystając z korzystnego kierunku
wiatru. Straty francuskie i angielskie, spowodowane atakami gazowymi, były
olbrzymie. Ale alianci wkrótce poradzili sobie z tym, zaopatrując swoich
żołnierzy w maski, nie przepuszczające gazu. Alianci wynaleźli czołgi (tanki),
olbrzymie wozy motorowe, grubo opancerzone i zaopatrzone w armaty,
zdolne do jazdy nie tylko po drogach, ale i na wprost przez pole, a nawet
przez mniejszy las i poprzez budynki. Ale ani gazy, ani czołgi nie zniszczyły
nieruchomości wojnu okopowej.
Do wojny stopniowo, częściowo jeszcze w roku 1914, a częściowo w
latach następnych, przystąpiły i inne państwa, prócz Niemiec, Austro-Węgier,
Serbii i związanego z nią Czarnogórza, Rosji, Francji, Belgii i Anglii. Po
stronie antyniemieckiej od razu wystąpiła Japonia i szybko zdobyła kolonie
niemieckie na Dalekim Wschodzie i na Oceanie Spokojnym, a potem także
Włochy, Rumunia, Portugalia i z czasem Stany Zjednoczone. Po stronie
niemieckiej Turcja i Bułgaria. Wojna objęła także kolonie niemieckie w
Afryce i wszystkie morza i oceany świata. We Włoszech i na Bałkanach (koło
Salonik) wytworzyły się fronty okopowe, podobne do linii okopów na froncie
francuskim. Niektóre państwa południowo-amerykańskie przyłączyły się
• Hitler powiedział 23 maja 1939 roku do niemieckich szefów sztabu: ,,W wojnie światowej,
gdybyśmy byli mieli o dwa pancerniki i o dwa krążowniki więcej i gdyby bitwa jutlandzka zaczęła
się byta rano, nota brytyjska zostałaby pobita, a Anglia rzucona na kolana". Anglik Churchill
sprzeciwia się zresztą temu poglądowi.
14
także nominalnie po stronie alianckiej do wojny, nie dla udziału w walce,
ale dla skonfiskowania u siebie niemieckich statków.
W roku 1916 Niemcy doszły do wniosku, że muszą znowu posłużyć się
sprawą polską, by jakoś usunąć, lub przynajmniej zmniejszyć front wschodni,
przerzucić swoje wojska lub ich większą część z frontu wschodniego na front
zachodni i uzyskać wskutek tego taką przewagę wojskową na zachodzie, by
móc jednak Francję i Anglię pokonać. Aby to osiągnąć, zapragnęły zrobić
pobór do wojska w zajętym przez siebie i Austrię Królestwie Kongresowym
(gdzie Rosja przeprowadziła w roku 1914 i 1915 tylko niepełny pobór),
utworzyć w wyniku tego złożoną z Polaków armię półmilionową lub nawet
milionową, armii tej powierzyć front wschodni przeciwko Rosji i zwolnioną
dzięki temu półmilionową lub milionową masę swojego własnego wojska
przerzucić do Francji. Byłoby to oczywistym pogwałceniem zasad prawa
międzynarodowego: wedle tego prawa, na okupowanych obszarach
nieprzyjacielskich poboru przeprowadzać nie wolno. Niemcy nie zdobyli się
jakoś na otwarte zrobienie tego bezpośrednio; liczyli się zresztą z tym, że
kiepskie to będzie wojsko, zmobilizowane w sposób bezprawny i że swego
zadania na wschodnim froncie nie spełni. Wymyślili wobec tego sposób też
w istocie bezprawny, ale mniej jaskrawy, a dla przyszłych poborowych w
ich przekonaniu być może pociągający. Mianowicie postanowili ogłosić w
Królestwie Kongresowym samodzielne państwo polskie i spowodować, że
pobór będzie przeprowadzony przez władze tego państwa, niejako w imieniu
polskim, a utworzona armia, do walki z Rosją, będzie armią polską, w
polskich mundurach, z polską komendą i pod polskim sztandarem.
Wykonując ten plan, Niemcy i Austria wydały w dniu 5 listopada 1916
roku wspólny akt o wznowieniu Królestwa Polskiego jako państwa, jednak
bez określenia, jakie będą granice tego państwa, kto będzie jego królem oraz
jaki będzie jego rząd. Tyle tylko było wiadomo, że państwo to miało być
wykrojone z części zaboru rosyjskiego.
Przeciwko temu aktowi niektórzy Polacy ogłosili ostry protest,
stwierdzając, że jest on tylko chwytem, mającym umożliwić Niemcom
powołanie wielkiej masy Polaków do wojska, mającego zapewnić Niemcom
zwycięstwo i że prawdziwa, odrodzona Polska musi być zjednoczona z trzech
zaborów, a do tego potrzebna jest klęska Niemiec. Inni jednak Polacy przyjęli
ten akt. Niemiecki generał-gubernator w Warszawie, von Beseler, wydał w
porozumieniu z czynnikami austriackimi rozporządzenie o utworzeniu
Tymczasowej Rady Stanu, której członków generał-gubernatorzy niemiecki
i austriacki mianowali i która miała być ciałem doradczym — wobec Niemiec
i Austrii — i miała za zadanie opracować — dla rządów tych państw —
projekt przedstawicielstwa kraju i administracji. Mianowani członkowie
Tymczasowej Rady Stanu nominację przyjęli.
Zaczęły się przygotowania do ogłoszenia poboru i do zorganizowania
armii. Niemcy uważali, że to oni tę armię zorganizują, a dowódcą jej będzie
niemiecki generał, dotychczasowy generał-gubernator warszawski, Hans von
Beseler.
Wyłoniła się w związku z tym sprawa naczelnego dowództwa owej
mającej być utworzoną polskiej armii. Józef Pilsudski, który był członkiem
15
Tymczasowej Rady Stanu, chciał by to on byl tym wodzem naczelnym, na
co Niemcy nie chcieli się zgodzić, choć chcieli wyzyskać jakoś jego nazwisko
dla zapewnienia swoim planom większej popularności. Wyłoniły się stąd
zatargi między Pilsudskim a generałem Beselerem. Sprawa jednak rozwiązała
się sama, gdyż Niemcy nagle przestali się sprawą utworzenia wielkiej polskiej
armii interesować, a to dlatego, że w Rosji — w dniach 10-15 marca 1917
roku, w cztery miesiące po ogłoszeniu przez Niemcy polskiego królestwa —
wybuchła rewolucja.
Niemcy spodziewali się teraz, że osiągną skasowanie frontu wschodniego
sposobem łatwiejszym niż utworzenie wielkiej polskiej armii pod swoim
dowództwem, mianowicie przez zawarcie z Rosją pokoju. Uznali wiec plany
tworzenia tej polskiej armii za nieaktualne. Z Pilsudskim przestali na serio
pertraktować i aresztowali go w noc z 21 na 22 lipca 1917 roku, czyli w 4
miesiące po wybuchu rewolucji rosyjskiej i pozbyli się go, internując go w
twierdzy w Magdeburgu.
Ponieważ przez akt 5 listopada 1916 roku zaangażowali się w sprawę
polską — trudno im było z tej sprawy nagle się wycofać. Porobili więc kroki,
pozorujące trwanie przy tej samej polityce, ale w istocie będące tylko fikcją.
Dnia 12 września cesarze niemiecki i austriacki mianowali „Radę
Regencyjną", na miejsce nie mianowanego jeszcze króla, w osobach
politycznie naiwnego arcybiskupa warszawskiego Aleksandra Kakowskiego
i otwarcie proniemieckich księcia Zdzisława Lubomirskiego i Józefa
Ostrowskiego. Rada ta mianowała rząd z Janem Kucharzewskim na czele.
Niemcy zezwolili temu rządowi na objęcie władzy nad szkolnictwem i
sądownictwem w Królestwie Kongresowym. Utworzono oddział wojskowy
polski, głównie z byłych członków Legionów galicyjskich, pod nazwą Polskiej
Siły Zbrojnej (Polnische Wehrmacht), jednak nie pod władzą Rady
Regencyjnej, lecz pod dowództwem general-gubernatora von Beselera.
Oddział ten w dniu 12 października 1918 roku osiągnął liczbę 5713 żołnierzy
i oficerów.
Przemiany w Rosji potoczyły się jednak wolniej, niż można by
oczekiwać. Rosja rewolucyjna dalej prowadziła wojnę z Niemcami i Austrią
— choć bez większego wysiłku. Dopiero 7 listopada 1917 roku nastąpiła w
Rosji druga rewolucja, zwana październikową od starego kalendarza, w której
wyniku objęła w Rosji władzę partia komunistów-,.bolszewików"
(większościowców). (Głównym sprawcą tej rewolucji był Włodzimierz
Ulianow, czyli Lenin, który przebywał jako emigrant w Szwajcarii, ale
którego Niemcy w specjalnym wagonie (podobno zaplombowanym)
przewieźli przez swoje terytorium do Szwecji, skąd w kwietniu 1917 roku
mógł się udać do Rosji). Rosja bolszewicka zawarła dnia 15 grudnia 1917
roku rozejm z Niemcami. Dnia 9 lutego 1918 roku, w Brześciu Litewskim,
Ukraina, oderwana od Rosji przy pomocy niemieckiej, zawarła z Niemcami
i Austrią (także z Turcją i Bułgarią) pokój. W niecały miesiąc potem, 3 marca
1918 roku, także w Brześciu, pokój z tymi samymi państwami zawarła Rosja
bolszewicka.
Tak więc Niemcy mogły wprawdzie nie skasować, ale bardzo osłabić
swój front wschodni i przerzucić dużą część swych wojsk na front francuski,
16
zdobywając tam znaczną przewagę liczebną nad wojskami francuskimi i
innymi.
Trzeba przy okazji wspomnieć, że pokój brzeski jest dowodem, jak
bardzo Niemcy nie liczyli się w owej chwili wielkiego swojego tryumfu z
narodem polskim, ani z utworzonym przez siebie ogniskiem politycznym
polskim w Warszawie. Część Królestwa Kongresowego — Ziemia Chełmska
wraz z Chełmem i Zamościem — została traktatem ukraińskim oderwana
od Królestwa i przyłączona do Ukrainy. Rada Regencyjna i jej rząd nie zostały
w najmniejszej formie dopuszczone do udziału w rokowaniach w Brześciu,
owo „Królestwo", powołane do życia przez Niemcy i Austrię nie stało się
w najmniejszym stopniu uczestnikiem stworzonej przez Niemcy sytuacji
międzynarodowej.
Traktat brzeski, będący wynikiem niemieckiego zwycięstwa nad Rosją,
okazał światu, czym potrafi być niemieckie zwycięstwo. Niemcy podeptały
nie tylko Polskę, ale przede wszystkim Rosję. Pod niemiecką okupacją lub
trwałą władzą znalazły się, prócz ziem polskich, Litwa, Łotwa, Estonia,
Białoruś, Ukraina, Krym, Zagłębie Donieckie, takie rosyjskie okolice jak
Psków. „Rosja utraciła w wyniku pokoju brzeskiego (...) 26 procent
terytorium państwowego (...), 26 procent sieci kolejowej, 27 procent ziemi
zdatnej do uprawy, 73 procent przemysłu żelaznego, a nawet 75 procent
kopalń węgla. (...) Państwo rosyjskie poniosło stratę obszaru, który obejmuje
z górą milion kilometrów kwadratowych (podwójny obszar Rzeszy
Niemieckiej) i z górą 60 milionów ludności" (Werner Hahlweg).
Niemcy odniosły z pokoju brzeskiego nie tylko tę wojenną korzyść, że
mogły wysłać wielkie masy swoich wojsk z frontu rosyjskiego na front
francuski, ale i tę, że bardzo poprawiły swoje położenie gospodarcze. Były
już bardzo wygłodzone i gospodarczo wyniszczone przez wojnę: państwa
alianckie były razem bogatsze od Niemiec i choć słabsze wojskowo, górowały
nad Niemcami pod względem wszelkiego rodzaju zaopatrzenia. Teraz, mając
do dyspozycji pszenicę ukraińską (zabieraną z wielką bezwzględnością) oraz
ukraińskie żelazo i dostęp do kaukaskiej nafty znalazły się w znacznie
poprawionym położeniu gospodarczym.
Poczynając od 21 marca 1918, w 18 dni po podpisaniu pokoju z Rosją,
Niemcy runęli na wojska najpierw angielskie, a potem francuskie. Dzięki
osiągniętej liczebnej przewadze zaczęli odnosić olbrzymie zwycięstwa. „3
czerwca Niemcy byli znowu nad Marną, na wschód od Chateau-Thierry.
Ich odległość drogowa od Paryża wynosiła teraz 56 mil angielskich" (Cyril
Falls).
Francuzi i Anglicy stali w obliczu grożącej im całkowitej klęski. Dopiero
teraz, dnia 14 kwietnia 1918, w niewiele więcej niż w miesiąc po wycofaniu
się Rosji z wojny przez traktat brzeski, zdobyli się na ustanowienie w osobie
francuskiego marszałka Ferdynanda Focha wspólnego naczelnego wodza nad
armiami obu państw, co ułatwiło ich współdziałanie.
Ale to był kres niemieckich powodzeń. Stany Zjednoczone dnia 2
kwietnia 1917 roku przystąpiły do wojny, po stronie antyniemieckiej. „W
końcu lipca 1918 roku zastęp 27 dywizji (amerykańskich) już przybył (do
Francji), a dwie dalsze wyładowywały się" (Cyril Falls). Wojska amerykańskie
2 — Hist. Nar. Poi., t. III
17
wkroczyły do boju, wspierając francuską i angielską obronę.
Niemcy ocenili, że przewadze nieprzyjacielskiej nie poradzą i że wojnę
na zachodnim froncie przegrali. Uznali, że lepiej poddać się, gdy są jeszcze
wielką silą i mają potężną armię, niż doczekać się tego, że będą całkowicie
powaleni i bezsilni.
W rezultacie — dnia 11 listopada 1918 roku podpisali (w Compiegne)
umowę rozejmową z zachodnimi aliantami, która była w istocie ich
kapitulacją. Tym sposobem pierwsza wojna światowa się skończyła.
Niemcy przypuszczali pierwotnie, że będą stroną, która przegrała wojnę
tylko na zachodzie, to znaczy że straty ich — poza wycofaniem się z okupacji
Belgii i dużych obszarów francuskich — wynosić będą tylko zwrócenie Francji
Alzacji i Lotaryngii, utratę kolonii zamorskich i utratę floty wojennej,
natomiast że na wschodzie pozostaną nadal zwycięzcami w wyniku pokoju
brzeskiego. Ale alianci uznali ich kapitulację za całkowitą, a więc dotyczącą
także i Europy Wschodniej.
Rozważania w obozie alianckim na temat pokoju trwały długo. Niemcy
przedstawiony tekst traktatu pokoju odrzuciły, żądając poprawek. Poprawki
te zostały zrobione — i ostateczny tekst traktatu wersalskiego został podpisany
z jednej strony przez Niemcy, z drugiej strony przez państwa alianckie, a
wśród nich i Polskę, w dniu 28 czerwca 1919 roku.
ZJEDNOCZENIE A NIEPODLEGŁOŚĆ
Przez czas trwania pierwszej wojny światowej oraz w okresie
poprzedzającym jej wybuch, istniały w Polsce dwa wielkie obozy polityczne,
które prowadziły dwie polskie polityki, sobie przeciwstawne i zmierzały do
odzyskania przez Polskę niepodległości na dwa odmienne sposoby. W sposób
najogólniejszy można określić te dwa obozy dwoma nazwiskami przywódców:
Dmowskiego i Piłsudskiego. Rdzeniem obozu Dmowskiego byli narodowcy
(„endecy"), rdzeniem obozu Piłsudskiego — socjaliści. Z grup innych niż
narodowcy i socjaliści można przyjąć, że ludowcy (pod wodzą Witosa) i część
konserwatystów zaboru rosyjskiego szli z Dmowskim, konserwatyści
galicyjscy, duża część konserwatystów litewskich, lewicowi ludowcy w
Królestwie („Wyzwolenie") i różne grupy liberalne szły z Piłsudskim.
Panuje w niektórych środowiskach w Polsce przekonanie, że polityka
obu grup doprowadziła do niepodległości w sposób łączny i że ich wspólny
wysiłek złożył się na ostateczne zwycięstwo sprawy polskiej. Nie zgadzam
się z tym poglądem. Polityki te wyłączały się wzajemnie. Przeszkadzały sobie,
a nie uzupełniały się. Zwycięstwo jednej wykluczało drugą. Gdyby była
zwyciężyła ta druga, Polska poniosłaby straszliwą, historyczną klęskę. Co
więcej, wobec zwycięstwa jednej z tych polityk, druga polityka nie dołożyła
się w jakichś szczegółach dodatkowymi osiągnięciami, ale przeciwnie, w wielu
szczegółach zwycięstwo strony zwyciężającej — i zwycięstwo Polski —
zmniejszyła i ograniczyła. Odmienny pogląd, przypisujący tej drugiej polityce
pożyteczną czy też nawet główną rolę jest owocem potężnej propagandy sił
wrogich Polsce oraz podatności dużej części polskiej opinii publicznej —
odzwyczajonej przez czasy niewoli od politycznego myślenia — na hasła
efektowne, lecz naiwne, szerzone wcale nie w interesie Polski.
Trzeba zestawić ze sobą hasła i działania, w związku z pierwszą wojną
światową, obozu Dmowskiego i Piłsudskiego.
Pierwszym z zagadnień, które zasługują tu na poruszenie, jesi
przeciwstawienie obozu, który sam się nazwał „niepodległościowym",
obozowi, który można by nazwać „zjednoczeniowym".
Obóz Piłsudskiego głosił, że rezultatem wojny światowej powinna być
niepodległość Polski choćby na najmniejszym terytorium.
Piłsudski mówił późniejszemu generałowi Kukielowi, przy innych
wybitnych świadkach, w październiku 1911 roku: „Wynik może być
połowiczny. Dobrze będzie, jeśli osiągniemy odbudowanie państwa w
granicach rozszerzonego ku wschodowi Królestwa — może z przyłączeniem
Galicji. (...) Ale wolałby nawet samo Królestwo, byle całkiem niepodległe.
19
Galicja przyłączyłaby się wcześniej czy później (przewidywany rozpad Austro-
-Węgier). Tu moje (Kukiela — J.G.) pytanie: «A co, Komendancie, z
zaborem pruskimi (...) <Co się spieszycie, trzeba coś zostawić na tę drugą
wojnę>" (Kukieł).*
Podobnych oświadczeń można by przytoczyć więcej. (W niektórych
mowa jest także i o możliwości okrojenia Królestwa, w szczególności o
możliwości oddania Niemcom węglowego Zagłębia Dąbrowskiego). Celem
Pilsudskiego była niepodległość małego państwa, zasługującego na nazwę
państewka. Był to ten sam program, co polityków polskich w roku 1831.
Program ten przewidywał wprawdzie, że może można będzie granice tego
państewka w przyszłości rozszerzyć, ale na razie, to znaczy w okresie pierwszej
wojny światowej, celem jest małe państwo, wykrojone tylko z jednego zaboru.
Nie ulega wątpliwości, że program ten odpowiadał nadziejom i
marzeniom wielu Polaków. W państewku tym byłoby polskie wojsko, polskie
mundury, polskie orły, polska flaga, polski hymn, polskie znaczki pocztowe
i pieniądze, dla wielu ludzi okazja do zostania ministrami, senatorami,
ambasadorami, generałami. Był to program, odpowiadający tęsknocie za
zaspokojeniem potrzeby zewnętrznej godności polskości, zarówno jak
bardziej egoistycznym pragnieniem ludzi o pragnieniach osobistej kariery.
Obóz Dmowskiego odrzucał tak pojęte rozwiązanie sprawy polskiej.
Uważał on, że niepodległość malej tylko części Polski nie zaspokaja dążeń
polskiego narodu. Naród polski zmierza do odbudowy tego, co zniszczyły
rozbiory, mianowicie Polski, dużego kraju, jednego z dużych krajów
europejskich, a złożonego z trzech części, zagarniętych przez trzech zaborców.
Państwo czy też państewko dające wolność tylko części Polaków, przy
równoczesnym pozostawieniu dotychczasowemu losowi ich pozostałej rzeszy,
będącej prawdopodobnie większością, jest zdradzeniem polskich narodowych
dążeń.
Co więcej, małe państewko nie byłoby zdolne do życia i nie byłoby
rzeczywiście wolne. Nie miałoby ono dostępu do morza, a więc nie byłoby
niezależne gospodarczo i pod względem zaopatrzenia, co w jego położeniu
uzależniałoby je od któregoś z sąsiadów. W tym miejscu Europy, na szerokiej
równinie między dwiema wielkimi potęgami, nie ma miejsca na małe państwo
w rodzaju otoczonej górami Szwajcarii. Niepodległe Królestwo Kongresowe
lub inne jakieś państewko do niego zbliżone musiałoby się w sposób
nieuchronny stać wasalem któregoś z sąsiadów, tylko pozornie niepodległym;
zresztą nawet jego pozorna niepodległość była możliwością wątpliwą, bo
potężni sąsiedzi mogli także i do niej, w ostatecznym wyniku po swojej
zwycięskiej wojnie, nie dopuścić. Co więcej, niektóre części Polski — takie,
jak Pomorze i duże inne części zaboru pruskiego — były zagrożone
wynarodowieniem lub zniszczeniem przez napływ obcej kolonizacji i
zaniechanie ich wyzwolenia przy tak znakomitej okazji jak wojna światowa,
po to, by dać byt państwowy najmniej zagrożonej grupie Polaków, byłoby
* W popularnej i żartobliwej postaci, niektórzy zwolennicy obozu Pilsudskiego mówili:
„Niechby państwo polskie obejmowało tylko Saską Kępę (przedmieście Warszawy), byleby jednak
było całkiem niepodległe".
narażeniem narodu polskiego na to, że się nieodwołalnie liczebnie i
terytorialnie skurczy i swego rzeczywistego miejsca w Europie, zniszczonego
przez rozbiory, nie odzyska nigdy. I że Polska, odbudowana jako małe
państewko, na zawsze zostanie małym państewkiem i narodem, w dodatku
zagrożonym tym, że w niedalekim czasie może być znowu zniszczone.
Dmowski uważał więc, że zjednoczenie Polski, połączenie jej trzech
wielkich części w jedną całość i w jednolity organizm jest ważniejsze i
pilniejsze od budowania małego polskiego państewka. Jego pierwszym celem
było zjednoczenie, to znaczy zbudowanie całej, prawdziwej Polski, po to,
by niepodległą mogła się stać cała Polska, a nie jej część.
Dmowski wyśmiewał projekty utworzenia małego polskiego państewka.
Pisał: „Niemało było u nas ludzi, którzy się uważali za polityków, a którzy
znajdowali się w tym stadium politycznego myślenia, w którym niepodległość
państwowa wyraża się tylko w oznakach zewnętrznych, w orle jednogłowym
na sztandarach i gmachach państwowych, w widoku maszerujących polskich
żołnierzy, a dla niektórych — przede wszystkim w tym, że oni byliby
dygnitarzami państwowymi".
Są w Polsce ludzie, co twierdzą, że Dmowski, dążąc do zjednoczenia,
nie dążył do niepodległości. I że jego celem była autonomia pod władzą carów
rosyjskich. Jest to nieporozumienie. Dążył on do zjednoczenia — z tym, że
zjednoczona Polska będzie niepodległa. Hasła niepodległości w roku 1914
głośno nie wysuwał, ale w jego polityce było ono celem. Zachowało się
kilkakrotne świadectwo o nim, że przed wojną mówił poufnie kilku ludziom,
iż Królestwo Polskie nigdy nie uzyska autonomii, natomiast Polska uzyska
niepodległość. Jest wiadome, że jako poseł do Dumy wcale nie przykładał
ręki do starań o autonomię Królestwa — czego niektórzy Polacy oczekiwali
od niego, spodziewając się, że będzie usiłował osiągnąć dla Królestwa to,
co politycy konserwatywni uzyskali od Austrii dla Galicji. A w roku 1915
świadomie dążył do tego, by nie dopuścić do uchwalenia czegokolwiek przez
zwołaną z inicjatywy cesarza rosyjskiego „naradę" polsko-rosyjską i
doprowadził do tego, że narada ta skończyła się na niczym. Uzasadnieniem
tego są jego słowa: „oni myślą o szerszej lub węższej autonomii, a nas może
zadowolić tylko całkowita niepodległość. Po cóż więc teraz dyskutować?"
Nie chciał bowiem doprowadzić „do pokłócenia nas z Rosjanami podczas
wojny".*
Dmowski napisał: „Zdarza się u nas czytać polemiki na temat, (...) który
obóz pierwszy powiedział głośno, że chce niepodległości. (...) Niepodległość
nie dlatego mamy, że ktoś powiedział głośno, iż jej chce, jeno dlatego, że
byli ludzie zmierzający planowo do jej odzyskania. (...) Zadowalać się
* W kwietniu 1915 roku poseł Józef Nakonieczny informował w Lublinie wtajemniczonych
ludzi w imieniu Dmowskiego: „My chcemy w wyniku wojny uzyskać niepodległość i zjednoczenie
wszystkich ziem polskich, lecz w tej chwili nie można jeszcze oficjalnie wysunąć tego programu,
szczególnie wobec Rosji. (...) Istnieje (w Rosji) silna partia (...) która dąży do zawarcia pokoju
na zasadzie status quo (stan dotychczasowy). Wysuniecie już teraz zadania niepodległości dałoby
jej tylko silny argument przemawiający za bezcelowością dla Rosji dalszego prowadzenia wojny"
(Wojdaliński).
21
20
chceniem może przeciętny obywatel kraju, nie działający politycznie, ludzie
wszakże, mający pretensję do kierowania losami narodu muszą wiedzieć nie
tylko, co chcą mieć, ale co mają zrobić, jaką drogą pójść do upragnionego
celu. Programy chceń — to tylko jałowe, puste hasła. (...) Zresztą osiągnięciu
celu nie zawsze pomaga głośne jego zawczasu deklarowanie".
W czerwcu 1905 roku Dmowski napisał — a w roku 1907 wydrukował
powtórnie: „Według naszego mniemania, przed nami wcale nie otwiera się
okres wygodnego spoczynku na łonie konstytucji i autonomii, ani doba
przymusowego spokoju w murach więziennych. Wstępujemy bodaj w czasy
bardzo niespokojne i zmienne, w których nie wolno nam zginąć, ale z których
przeciwnie musimy wyjść zwycięsko. Nasza nawa narodowa zmuszona będzie
żeglować po burzliwych morzach — musimy tedy opatrzyć jej wiązania, dać
jej ster pewny i w silną dłoń go ująć. Musimy stworzyć rząd w narodzie i
zdobyć dla niego ogólny posłuch".
Trudno się nie zgodzić, że była to zapowiedź walki o odbudowanie
Polski. Oraz że było to odrzucenie takich czy innych dążeń do autonomii.
W latach wcześniejszych Dmowski otwarcie deklarował, że obóz jego
dąży do niepodległości Polski. W roku 1895, w stulecie ostatniego rozbioru
Polski, „Przegląd Wszechpolski", organ „endecji", wychodzący we Lwowie,
ukazał się w czarnej obwódce.
Jan Ludwik Popławski, wespół z Dmowskim twórca „endecji", napisał
w roku 1899: „Dążenie do niepodległości politycznej nie polega na ciągłym
proklamowaniu tego hasła, na powtarzaniu go przy każdej sposobności, a
czasem i bez powodu. Dla nas to dążenie jest takim logicznym, koniecznym
wynikiem naszego pojmowania patriotyzmu, że po prostu nieraz dziwnym
nam się wydaje żądanie zaznaczania lub nawet szczególnego podkreślania
tego najważniejszego postulatu polityki prawdziwie narodowej, a tym bardziej
uzasadniania go i tłumaczenia. Nie tylko dziwnym, ale nawet trochę
podejrzanym wydać się może to żądanie, nasuwa bowiem przypuszczenie,
że ludzie, domagający się, ażebyśmy im wciąż hasło odzyskania niepodległości
głosili, chcą dźwiękiem powtarzanych słów zagłuszyć bezwiednie powstającą
w ich duszy wątpliwość straszną, chcą żeby ich przekonywano, żeby w nich
wmawiano to, w co wierzyć pragną. Albo może ich pojęcia polityczne są
jeszcze tak pierwotne, że przypisują pewnym słowom cudowne, magiczne
własności. Przyszła Polska niepodległa jest dla nas (...) koniecznym
postulatem naszego istnienia narodowego, więcej nawet, jest artykułem wiary,
nie potrzebującym uzasadnienia".*
W latach 1914-1915, a właściwie 1907-1915 Dmowski nie występował
z programem niepodległości, ale to nie znaczy, że do niej nie dążył. W roku
1916 zaczął program niepodległości wysuwać otwarcie. W końcu lutego 1916
oświadczył ambasadorowi rosyjskiemu w Paryżu, Izwolskiemu, że sprawa
dojrzała do postawienia na forum dyplomatycznym postulatu niepodległości,
zażądał od rządu rosyjskiego uznania tej niepodległości i zapowiedział, że
w duchu tej niepodległości będzie odtąd prowadzić akcję na forum
międzynarodowym. Dnia 2 marca 1916 roku wyłuszczył to samo na piśmie
•Poplawski, J. L. „Pisma Polityczne", Kraków-Wamawa 1910.
w memorialedla rządu rosyjskiego, doręczonym temu samemu ambasadorowi
Izwolskiemu. Kopie tego memoriału doręczył innym rządom sprzymierzonym.
Jeszcze w styczniu 1916 roku, będąc w Rzymie, oświadczył kardynałowi
Giuseppe Gaspariemu, watykańskiemu sekretarzowi stanu, że „dążymy do
Polski niepodległej".
Tak więc, obóz Piłsudskiego dążył do Polski niepodległej choćby na
najmniejszym terytorium, byle natychmiast, a obóz Dmowskiego dążył do
odbudowania całej, zjednoczonej Polski, przy czym ta zjednoczona Polska
odzyska pełną niepodległość albo od razu, albo może stopniowo i etapami,
a więc nie od razu. W praktyce, w początkowym okresie obóz Piłsudskiego
dążył do ustanowienia polskiego państewka, nominalnie niepodległego, a
wykrojonego tylko z części ziem zaboru rosyjskiego, z tym, że będzie ono
w rzeczywistości wasalem Niemiec i Austrii. Była to racz