11183

Szczegóły
Tytuł 11183
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

11183 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 11183 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

11183 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Roman Zieli�ski Pami�tnik Kibica Ludzie z pi�tnem Heysel * * * Wst�p Uczestniczy�e� cho� raz w stadionowej zadymie? Krzycza�e� "huj" pod adresem s�dziego? Dosta�e� pa�k� lub obrzuci�e� poci�g kamieniami? Nie jest to podr�cznik, jak wywo�a� rozr�b� na trybunach. Na stronach niniejszego tomiku poruszam wiele spraw obchodz�cych tych wszystkich, kt�rzy za swoj� dru�yn� daliby si� posieka�. Jestem kibicem �l�ska, dlatego ten klub i jego sprawy b�d� si� cz�sto przewija�y, jednak nie my�l, �e sprzedawanie punkt�w, robienie idiot�w z nas, fan�w to specjalno�� typowo wroc�awska. Mamy te same problemy, niezale�nie, czy mieszkamy w Szczecinie, Krakowie, Gda�sku czy Zamo�ciu. R�na jest jedynie skala zjawisk. Przeczytasz tu o patologii sportu, sprzedanych meczach, nieuczciwych s�dziach, ale g��wnie o zwyk�ym kibicowskim �yciu, wyjazdach, zadymach. Nie licz na m�j obiektywizm. Jak mam oceni� bijatyk� w Poznaniu? Swoich ch�opak�w widz� przed, w jej czasie i p�niej, gdy �ywo gestykuluj�c odreagowuj�. Wiem, kiedy si� boj�, a kiedy piana w�ciek�o�ci wyp�ywa na pyski. A poznaniak�w widzia�em przez moment, w czasie zaj�cia. �ycie na obrze�ach sportu dla niekt�rych jest tre�ci� istnienia, fascynuj�c� przygod�. O nich to, i dla nich t� ksi��k� napisa�em. Jest to ho�d z�o�ony Andrzejowi Kujawie, ch�opakowi kt�ry zgin�� w Chorzowie. * * * POCI�G Lato roku 89. W Polsce i na �wiecie dziej� si� rzeczy o kt�rych nie marzy�o si� nawet romatycznym politologom. Co prawda gdzie� tam, w Chinach zamordy�ci tward� r�k� postawili jeszcze na swoim, ale na W�grzech i u nas nast�pi� ju� prze�om. Za kilka tygodni w Pradze odb�dzie si� "aksamitna rewolucja", p�niej padnie berli�ski mur, rozstrzelany zostanie Causescu. Chwieje si� gmach komunizmu, w okowach kt�rego przysz�o wchodzi� w doros�e �ycie nie tylko mojemu pokoleniu. Lecz w poci�gu Gdynia-Wroc�aw wioz�cym fan�w Lechii na drugoli-gowy mecz z Moto-Jelczem nikt nie zwraca uwagi na wielk� polityk�. - No walnij luf� - lekko zamroczony "Suchy" pr�buje mnie nam�wi� do wypicia w�dki. - Przecie� wiesz, �e wysoki procent to nie dla mnie. - E tam, ty tak zawsze... A za �l�sk i Lechi� nie wypijesz? - dodaje z chytrym u�mieszkiem. - Nie podpuszczaj, nie wchod� na ambicj�. Ty wypij za przyja�� - odwracam kota ogonem. "Suchy" wychyla lampk�, po czym stwierdzaj�c, �e idzie szuka� "Magistra" zmienia przedzia�. "Magister" sta� si� dzi� gwiazd� wieczoru. Rozpracowa� jeden z przedzia��w w ten spos�b, �e zosta�y w nim jedynie grzejniki, kt�rych za choler� nie uda�o mu si� zdemontowa�, ani wyrwa�. Reszta wylecia�a przez okno. Swoje przezwisko wzi�� od tytu�u wywalczonego niezbyt du�ym nak�adem pracy. W ten spos�b udowodni�, �e kibice-chuligani to nie tylko przyg�upy z wykszta�ceniem niepe�nym podstawowym. Po wyj�ciu "Suchego" atmosfera uspokoi�a si�. Rozpocz�a si� rozmowa o planach na przysz�o��, szansach poszczeg�lnych zespo��w, w wydarzeniach z �ycia kiboli. O b�jkach, pija�stwach, zadymach. O meczach, bramkach, zawodnikach. O kumplach i wrogach, o rzeczach �miesznych i tragicznych, o faktach znanych nie od dzi� i tych zupe�nie nowych. Bo ju� tak jest, kiedy spotykaj� si� kibice. * * * ZIMA Stycze� 93, zima, �nieg, mr�z. Udajemy si� w kilkuosobowej grupce na sparring wsp�lideruj�cej na drugim froncie �l�zy a aktualnym Mistrzem Polski pozna�skim Lechem. Okazuje si�, �e na ten mecz trzeba wykupi� bilety. Co� nowego w naszych warunkach. Przy stosowy wuje-my si� b�yskawicznie do nowej rzeczywisto�ci. Klub wyci�ga r�k� po pieni�dze, a my kombinujemy jak by tu ich nie wyda�. U�miechamy si� pod nosem. - ZOO - potakuj�ce kiwni�cie g�owami. Wchodzimy na stadion przez p�ot od strony zwierzak�w. Poniewa� spotkanie zostanie rozegrane na bocznej p�ycie, trzeba si� b�dzie troszeczk� przej��. Nic nie szkodzi, przynajmniej si� rozgrzejemy. Po sforsowaniu ogrodzenia idziemy wydeptan� w �niegu �cie�k�. Wszystkie �lady prowadz� w jednym kierunku - nie jeste�my pierwsi. Sama gra nudna, lecz przyjrza�em si� bli�ej niepokoj�cemu mnie zjawisku. Kilkunastu �ebk�w w czerwono-��tych szalikach. To jest preludium, wst�p do tego co wydarzy�o si� na przestrzeni ostatnich kilku lat w Katowicach, Gdyni. �odzi. Pami�tam ,; miasto w��kniarzy, gdy Widzew w 1975 roku awansowa� do ekstraklasy. Nikomu si� w�wczas nie �ni�o, �e z czasem to nie �KS b�dzie rz�dzi� w swoim mie�cie. Ba, co niekt�rzy korzystaj�c z dogodnego dla siebie pretekstu, zamiast na wyjazd drepta�o na stadion "�ydk�w". P�niej, na bazie sukces�w na arenie europejskiej swtorzy�a si� grupka, kt�ra z czasem lak obros�a w pi�rka, �e biedni �KS-iacy teraz s� ganiani po �odzi. Podobnie rzecz ma si� w Tr�jmie�cie. Dziesi�� lat temu podzia� by� prosty. Arka-Lechia. Aktualnie gdynianom wyr�s� pod bokiem pryszcz w postaci kiboli Ba�tyku. - Ma�olaci, cz�� z nich chodzi na �l�sk - nawet nie wiem, kto to powiedzia�, gdy oplotkowali�my 20-osobow� grupk�. Ton by� wyra�nie bagatelizuj�cy. - Ci maj� po 17 lal, a za pi�� stuknie im 22, / co wtedy? - ripostowa�em. �le si� mieszka w mie�cie podzielonym nie tylko na parafi�, lecz tak�e na dowolne bandy szalikowc�w. Co� na ten temat mog� powiedzie� w Krakowie. Parafia, czy jak kto� woli dzielnica, osiedle, podw�rko. T�ucze si� tam go�ci tylko dlatego, �e mieszkaj� par� ulic dalej. U was jest inaczej? Bzdura, wsz�dzie bije si� obcych i innych. Po meczu przeje�d�amy obok szpitala zaka�nego, gdzie akurat le�akowali chorzy na ��taczk� "Robson" i "Grzyb". Nieco wcze�niej odwiedzi� ten przybytek "Nie�ac". Istna epidemia. Najprawdopodobniej struli si� rusk� w�dk�, kt�r� razem ��opali. Teraz wszyscy czekamy na "Hermana", jako �e chla� razem z nimi. ��taczka jest jedn� z tych chor�b, po kt�rej trzeba trzyma� �cis�� diet�. "Nie�acowi" si� ona przyda, a dopilnuje jej Marzena. M�ode ma��onki s� z regu�y troskliwe, a w tym konkretnym przypadku ��ko szpitalne zosta�o zaj�te bodaj trzy dni po �lubie. Z diet� poradzi sobie r�wnie� "Robson". Niedu�y, wr�cz drobny ch�opak, nigdy go nie ci�gnie do jedzenia. Natomiast nie wyobra�am sobie "Grzyba" trzymaj�cego si� ogranicze�. On nie tylko potrafi zg�adzi� na �niadanie 10 bu�ek, ale dla niego ci�g�e ruszanie �uchw� to niemal konieczno�� �yciowa. Takie skrzy�owanie chomika z krow�. W szpitalu zameldowali�my si� w osiem os�b, a poniewa� na zaka�nym odwiedzin nic ma, wi�c rozmawiali�my przez pleksiglasowe drzwi. �miesznie wygl�dali: "Robson" jakie� 50 kg �ywej wagi, "Grzyb" ponad sto. Troch� gaw�d i �miechu, co oczywi�cie zbulwersowa�o piel�gniark� z dy�urki. Pr�ba uciszenia towarzystwa spe�z�a na niczym. 3 Moment krzyku, jednak gdy dosz�a do wniosku, �e bezczelno�� jej pacjent�w dor�wnuje tej�e odwiedzaj�cych machn�a r�k� i da�a spok�j, uwa�aj�c jedynie, by �adna ze stron nie sforsowa�a wr�t przechodz�c na drug� stron�. "Grzyb" b�aga� o kilogram par�wek, albo o jaki� plakat, kt�ry u ma�olat�w m�g�by wymieni� na kilo mandarynek. Po po�udniu wraz z "Puzonem" i "Kolorem" czekamy na "Kruszona", kt�ry obieca� postawi� jakiego� literka. Na chlanie nie mia�em najmniejszej ochoty, lecz na gaw�d� - i owszem. "Kruszon" zjawia si� punktualnie, nast�pnie zakupi� dwie flachy 0.75, co w przypadku trzech pij�cych dawa�o niczego sobie �redni� na twarz. Lecz jak to zawsze w �ykend wieczorkiem, w rynku zacz�o si� zjawia� bractwo. Kolesie z Zachodniej wynurzyli si� z jakiego� baru gdzie oga�acali z wyp�aty pracuj�c� tam kelnerk�. "Kaskari-no" od miesi�ca oszukuje sam siebie udaj�c, �e szuka pracy. Twierdzi tak, gdy jest trze�wy, co nie zdarza mu si� zbyt cz�sto. - Pracujesz? - Co� ty, w�a�ciciele ziemscy nic nie robi� - ta odpowied� wskazywa�a, �e poziom alkoholu we krwi jest co najmniej odpowiedni. - A�ka pad�a, musieli�my j� odstawi� do boksu - informuje nie pytany o dziewczynie, kt�ra pr�bowa�a za�atwi� mu przyj�cie do roboty. - A poza tym mam dzisiaj imieniny! - Dobra, zbieramy si�, kierowca nie utrzymuje ju� pionu - komenderuje "Jasiu". 1 rzeczywi�cie, wyje�d�aj�c z podw�rka, na kt�re tymczasem przenios�a si� impreza "Jara" zahaczy� swoim zdezelowanym fiatem o jaki� w�z. Na szcz�cie lekko, w�a�ciciel z pewno�ci� zorientuje si� dopiero za kilka dni. Wystawi� auto na ulic� musia� kto� inny. "Kolor" w tym czasie opowiada� o kryminale. �yje tymi sprawami, niedawno co nieco odsiedzia�, a aktualnie ma trzy rozprawy w toku. - By�o w pudle trzech ruskich, wszyscy przeszli Afganistan. Jednego ch�opaka pytaj� za co siedzi. - Za dziesion� - odpowiada tamten nie�le po polsku, jednak z wyra�nym wschodnim akcentem. - Gdzie j� wykr�ci�e�, na kim? - Na nikim, ja niewinny, ja z pom�wienia. - A kto ci� pomawia? - Prokurator, ja go skurwiela ubiju. "Kruszon" ulula� si� na cacy. Spad� rjiu papieros, a podnosi� go tak, �e waln�� g�ow� w bruk. Przytomno�ci nie straci� ale le�a� .jak nie�ywy. Co� 6 trzeba robi�. Przetaszczyli�my go na �awki. Brr, minus pi�tna�cie a on z go�ymi nerami na oszronionej desce. Po paru minutach on jako tako doszed� do siebie, a my do wniosku, �e wypada�oby skorzysta� z okazji i odstawi� go na kwadrat. Chwa�a Bogu na tyle jarzy�, �e drepta� osobi�cie, bo gdyby�my mieli go unie��, to tragedia. To� on wa�y dobre 110 kilo. Przed bram� nieszcz�nik otrze�wia� do tego stopnia i� skuma� o co chodzi. - Nie do domu, bo mnie mamu�ka... Zadomofonowali�my do mieszkania i poinformowali�my domownik�w o mo�liwo�ci odebrania syna, na co dziarska matrona natychmiast chwyci�a za trzepaczk�. Ten widok podzia�a� jak reanimacja, a kobieta dla dodania sobie animuszu wymachuje uzbrojon� r�k�. - Nic si� nie sta�o - Andrzej i "Puzon" uspokajaj� szalej�c� matk� wystraszonego nie na �arty "Kruszona". - Ja wam dam, pijaki. A ty na g�r�, marsz - stoimy zrugani. Po pewnym czasie ponownie naciskam na guzik domofonu. Gdy kto� podnosi s�uchawk� wszyscy drzemy si� na ca�y g�os "Hej �l�sk". * * * PAMI�TKI Drobna rzecz, a cieszy. Szaliki. Wreszcie komu� si� chcia�o, znalaz� wykonawc�, zainwestowa�, zaryzykowa�. Powia�o zachodem. Na zielonym tle bia�a plama z czerwonym napisem: WKS �l�sk i dodatkowymi has�ami "Wroc�aw moim miastem, �l�sk moim �yciem". Trudno wychwala� ponad miar�, ale fakt ich popularno�ci mo�na zmierzy� ilo�ci� sprzedanych sztuk. W momencie, gdy zesp� stoi nad drugoligow� przepa�ci�, w kr�tkim okresie dw�ch zimowych miesi�cy bez specjalnej reklamy schodzi trzysta, bez wzgl�du na to, �e kilka jest uszkodzonych. W tym samym czasie rozmawia�em z dzia�aczami klubu o mo�liwo�ci stworzenia szerszego udzia�u sprzeda�y pami�tek. Gdy pokaza�em ten szalik natychmiast zrobi�o si� ma�e konsylium. Opr�cz zachwyt�w pierwsz� rzecz� jak� us�ysza�em, by�o pytanie: Czy ten, kto to robi, wie �e to nielegalne? No tak, je�li w klubie zwalniaj� nagle sporo os�b, to mo�na liczy� na nadgorliwo�� niekt�rych przeznaczonych do redukcji. Nielegalno�� polega�a na zastrze�eniu nazwy i herbu. Jak znam �ycie, to ani jedno, ani drugie formalnie zastrze�one nie jest. A przez ca�e kilkadziesi�t lat istnienia klubu zrobiono jedyni. .prawd� ekstra pami�tki. 7 Malutki metalowy, wpinany herb, oraz naszywk�, kt�ra okaza�a si� tak cenna, �e a� si� jej nie sprzedawa�o. Rozdawano natomiast za darmo za szczeg�lne dla klubu zas�ugi. Na ca�ym �wiecie �aden normalny klub nie interesuje si� tym kto i w jaki spos�b rozprowadza znaczki, breloczki, proporczyki, szaliki. Mo�na dosta� co tylko sobie potencjalny klient wymy�li. Prze�cierad�a z god�em, szklanki, d�ugopisy. Dos�ownie wszystko. Fanatyk mo�e sobie wystroi� dom w barwy dru�yny. Zarabiaj� na tej ludzkiej manii drobni producenci i detaliczni sprzedawcy. Klub jest zadowolony, gdy� tak zara�ony kibic na pewno nie opu�ci meczu swego ukochanego zespo�u. Poniewa� ch�tnych do zarobienia jest wielu, i nikt nie ma monopolu, wi�c przy sporej konkurencji obni�ane s� mar�e, a dzi�ki temu pami�tki s� bardziej dost�pne dla przeci�tnego zbieracza. U nas jeszcze to zagadnienie stoi na g�owie. Klub chc�c czerpa� zyski pragnie zachowa� monopol na handel artyku�ami ze swoj� nazw� i god�em. Nie jest zbyt agresywny w dzia�aniach zmierzaj�ych do wci�ni�cia klientom tych wyrob�w. Owocuje to nie najlepsz� dystrybucj�, i wysokimi cenami. Ma�o ludzi staje si� sympatykami w najprostszy spos�b, jako zbieracze. Mniej przez to przychodzi na spotkania, a to nie przysparza z kolei rozg�osu ani splendoru klubowi. K�ko si� zamyka. * * * PIENI�DZE By wygra� wojn� potrzeba trzech rzeczy. Po pierwsze pieni�dzy, po drugie pieni�dzy, po trzecie pieni�dzy. Te s�owa zosta�y wypowiedziane przez nie byle jakiego stratega - Napoleona Bonaparte. Co prawda nikt o tym nie m�wi zbyt g�o�no, lecz przyk�ad Berlusco-niego - AC Milan, czy Tapiego - 01ympique Marsylia dowodzi niezbicie, �e przek�adaj�c na j�zyk sportowy, by zosta� zwyci�zc� nale�y u�y� tej samej broni. Je�eli kto� nie wierzy, niechaj zerknie do rocznik�w gazet odnotowuj�cych wyniki lig zagranicznych. By�y takie momenty, i to wcale nie tak dawno, �e oba wymienione kluby nie wyst�powa�y w pier-wszysch ligach w swoich krajach, a teraz s� jednostkami, jakich niewiele w Europie, a nawet na �wiecie. Niestety, innym niepisanym prawem jest fakt, i� do finansowania spektakularnych przedsi�wzi�� sportowych cz�sto gani� si� ludzie, kt�rzy S swoje fortuny zdobyli w spos�b daleko odbiegaj�cy od norm prawnych. Spore k�opoty z udowodnieniem legalno�ci cz�ci swoich dochod�w ma wy�ej wymieniony Bernard T�pie. Sporo m�wi�o si� swego czasu o mo�liwo�ci finansowania SSC Napoli przez mafi�. Doniesienia z tego, najpi�kniejszego pono� miasta naszego kontynentu, m�wi�ce o zwi�zkach Camorry w ca�ych po�udniowych, i nie tylko, W�oszech w �wietle afery korupcyjnej wszechogarniaj�cej spo�ecze�stwo Italii zdaj� si� ten fakt potwierdza�. Ogromn� ilo�ci� afer w�r�d ludzi sponsoruj�cych sport sypn�� rok 1992 w Polsce. Jak grzyby po deszczu zacz�y si� pojawia� tytu�y w gazetach, �wiadcz�ce o bankructwach, matactwach, lub wr�cz niepoczytalno�ci finansowej pewnych os�b i sp�ek. Gdyby komu� chcia�o si� przysi��� nad lekturami dziennik�w regionalnych i og�lnopolskich sportowych, mo�e skleci� par� ciekawych zbitek. Hetman Zamo�� przez kr�tki czas umieszcza� w swej nazwie za��cznik "Kadex". W�a�ciciel firmy "Kadex" Krzysztof Duda znikn��, a podejrzewa si� go o wy�udzenie kredyt�w na ponad 170 miliard�w z�otych. Splajtowa� "Weltinex" sponsoruj�cy pi�karzy Chemika Bydgoszcz. Sporo wierzycieli nie odzyska�o z tego tytu�u swej got�wki, natomiast jeden ze wsp�w�a�cicieli bankruta nie�le prosperuje w innej firmie -Polfro�cie, zreszt� daj�cej nazw� koszykarzom by�ej "Astorii". Nast�pnie prokuratura zaj�a si� i Polfrostem. S�awomir Jaruga i Andrzej Salamon to w�a�ciciele firmy SaJar, kt�rej d�ugi wobec bank�w wynosi�y bez odsetek 110 miliard�w z�otych i 6 milion�w dolar�w. Ci biznesmeni wspomagali pi�karzy ��dzkiego Widzewa i koszykarki W��kniarza Pabianice. Sponsorowali) przez Janusza Leksztonia Ba�tyk Gdynia mia� si� dobrze, podczas gdy pracownicy firmy darczy�cy, El-Gazu nie otrzymywali pensji. Sporo k�opotu z pozostaniem na wolno�ci mieli organizatorzy fina��w Mistrzostw �wiata w �u�lu, jednocze�nie zwi�zani z wroc�awsk� firm� ASPRO. Wcze�niej, bo w roku 1991 jeden z klub�w pi�karskiego "g��bokiego zaplecza" wyst�pi� w koszulkach reklamuj�cych niezbyt wtedy jeszcze znan� firm� Art 'B. Dziwnym "zbiegiem okoliczno�ci" urywek z pro-winconalnego sjKitkania zosta� pokazany na ekranach og�lnopolskiej telewizji, gdzie nie mogli si� przebi� dnigoligowcy. 9 Na G�rnym �l�sku ma�e trz�sienie ziemi, tzn. kontrolerzy NIK. Jednak nie zmieni to faktu, �e p�tora miliona dolar�w wyjecha�o do Zuri-chu, wcale nie z przeznaczeniem na sprz�t sportowy. Zawisza Bydgoszcz - Piotr Bierwagen, za�o�yciel fundacji Zawisza-Futbol, a jednocze�nie kierownik sekcji pi�ki no�nej w tym wojskowym klubie nie mia� szcz�cia do interes�w. Fundacja potwierdzi�a kredyt-dziesi�� miliard�w z�otych - pewnemu biznesmenowi, kt�ry jednak nie kwapi si� z jego zwrotem. Tak�e fundacj� stworzono w innym wojskowym klubie, warszawskiej Legii. Jej szef Jerzy Wojtysiak ws�awi� si� tym, �e po sprzeda�y Romana Koseckiego musia� odpowiada� na zarzuty sporz�dzenia dw�ch um�w na kt�rych widnia�y dwie r�ne kwoty. Pan Wojtysiak bardziej ni� pi�k� interesuje si� aktualnie wiadomo�ciami z USA, gdzie b�d� s�dzeni nasi specjali�ci od handlu broni�. Gdyby nie przezorno��, to �awa oskar�onych nieco by si� wyd�u�y�a. W Zabrzu wsp�w�a�ciciel firmy "Kristex" sponsoruj�cej tamtejszego G�rnika d�ugo zastanawia� si� nad dalsz� wsp�prac�. Wcze�niej zwolniono dyscyplinarnie wiceprezesa Zbigniewa Bor�wk�, kt�remu zarzucono kradzie� 4 tysi�cy dolar�w. Przeciw obwinionemu wytoczono post�powanie prokuratorskie, sam Bor�wko twierdzi, i� "...Pope�ni� b��d w postaci pobrania z konta "Kristexu" tej kwoty, a nast�pnie przekazania jej prezesowi Ko-zubalowi, na kt�rego polecenie dzia�a�". G�upi czy naiwny? Wszelkie zyski Zag��bia Lubin wp�ywaj�ce na pocz�tku 93 roku na konta w Banku Zachodnim, oraz Banku Cuprum by�y zajmowane przez komornika. Klub ten zad�u�ony jest w kasie miejskiej, ma tak�e zaleg�o�ci p�atnicze wobec PZPN. Oczywi�cie, stwierdzenie, �e ka�dy kto si� tknie sportu musi si� ubabra�, jest krzywdz�ce dla wielu. Ale nie zaszkodzi przyjrze� si� bacznie co niekt�rym sponsorom oraz spo�ecznikom. Warto tak�e zajrze� na prywatne konta tak obdarzaj�cych, jak i obdarzanych. Najjaskrawszym przyk�adem �e nie mo�na ufa� nawet ludziom maj�cym spo�eczny mandat zaufania, jest przypadek pos�a Janusza Baranowskiego, aresztowanego dos�ownie w chwil� po cofni�ciu immunitetu poselskiego, w budynku Sejmu. Szef Westy, Westy-Life, oraz Polonii - zak�ad�w ubezpieczeniowych by� jednocze�nie sponsorem Widzewa ��d�. * * * POSZUKIWANY Jak si� czujesz, gdy tw�j znajomy wyst�puje jako gwiazda programu 997, lub jego fotk� mo�na ujrze� w lokalnej prasie jako poszukiwananego? Kole� wyci�� numer. Na komendzie poda� nie swoje dane, znajomka z Polski. Wobec tego tamtejszy dzielnicowy pofatygowa� si� powiadomi� rodzink� o tym, �e syn zosta� we Wroc�awiu zatrzymany. Troszk� si� z pewno�ci� zdziwi�, w momencie gdy na w�asne oczy ujrza� osob�, kt�ra wed�ug teleksu przebywa�a kilkaset kilometr�w od domu na "do�ku". Dzia�o si� to o godzinie 10. Natomiast o 16 po przepisowych 48 kolesia z mocnymi nerwami i kapitalnym poczuciem humoru wypuszczono. Zegnaj odpowiedzialno�ci. Nie pierwszy to raz policjanci dali wyraz temu, i� kr���ce o nich kawa�y nie s� wyssane z palca. * * * KURTKA - CHULIGANKA. ZADYMY Legenda kurtki lotnika si�ga czas�w drugiej wojny �wiatowej. Dla naszego pokolenia to prehistoria. Ostatnio w Europie zacz�y robi� furor� flejersy symuluj�ce t� cz�� garderoby podniebnych bohater�w. W Polsce pierwsi byli skini. To oni wdziali na siebie katany a'la lotnik, co pocz�tkowo by�o szpanem, szykiem, a nast�pnie sta�o si� og�lnie przyj�tym w �rodowisku m�odzie�owym obowi�zkiem. Garderoba dla ch�opc�w i dziewcz�t, chuligan�w i spokojnych. Z uwagi na sw� szy-kowno�� i praktyczno�� we flejersy szybciutko odziali si� przedstawiciele innych subkultur, oraz m�odzie� nie nale��ca do �adnych nieformalnych organizacji. Nie omin�li sklep�w z tymi kurtkami kibice. Oczywi�cie nie jest to obowi�zuj�cy garnitur, jednak�e bardzo usprawniaj�cy umiej�tno�� zacierania si� w t�umie. Kiedy zdecydowana wi�kszo�� jest ubrana niemal jednakowo, to piekielnie trudno jest znale�� winnego nawet w nielicznej grupie. Uniformacja pomaga. Niejeden unikn�� w ten spos�b sporych nieprzyjemno�ci. Teraz trudno dociec, kto pierwszy wpad� na genialny pomys� odwr�cenia fleyersa na drug�, pomara�czow� stron�. Moda ta b�yskawicznie ogarn�a fan�w sportowych wszelkiej ma�ci. P�tora roku (X) tym, gdy po raz pierwszy ujrza�em oran�owego szalikowca, TVP zaserwowa�a przekaz z siatk�wki m�czyzn z Olsztyna. Oko kamery zahaczy�o o sektor kibo�i z powywraca- 11 nymi podszewk� do g�ry kurtkami. Dzi�ki �rodkom masowego przekazu wszelkiego rodzaju mody rozprzestrzeniaj� si� w coraz bardziej b�yskawicznym tempie. Co dziwniejsze, nikt z komentator�w sportowych nie zorientowa� si� o co w tym wszystkim chodzi. Cytuj�c katowicki "Sport" czy spiker�w telewizyjnych trudno by�oby powiedzie� cokolwiek o pochodzeniu pomara�czowego koloni na trybunach. Nikt z mass-medi�w nie zada� sobie trudu, by dowiedzie� si� dlaczego t�um udaj�cy si� na stadion jest poubierany normalnie, nie wyr�niaj�c si� zbytnio na tle otoczenia, a w chwil� p�niej cz�� towarzystwa staje si� nagle widoczna w szczeg�lny spos�b. Przypisuj� co niekt�rzy ten stan rzeczy jakim� powi�zaniom z pracuj�cymi na torach robotnikami. Bodaj ca�a Polska �mia�a si� do rozpuku z tego stwierdzenia, kt�re opublikowano w "Sporcie" po przerwanym meczu �l�ska z Wis��. Do Wroc�awia zaje�d�a Lech na dzie� dobry pi�karskiej ligi anno domini 1993. Poznaniak�w zjecha�o ze cztery setki. W tej dosy� sporej grupie kiboli Lecha cz�� prezentowa�a si� w kolorze pomara�czowym. Nic inaczej wygl�da�y trybuny zajmowane przez miejscowych fanatyk�w. "Lisek" ni to stwierdzi�, ni spyta� - Po choler� oni odwracaj� te kurtki? - Odcinaj� si� od otoczenia. -A� tylu? - Noo, maj� silniejsze poczucie przynale�no�ci do grupy - ta odpowied� nie przysz�a �atwo, tym bardziej, �e by�a wyra�nie naci�gana. - Kt�rej grupy? - gdyby nie powa�na mina mojego rozm�wcy, doszed�bym do wniosku, �e zap�dzi� mnie w kozi r�g kpinami. - Official Hooligans - przyznam, �� wybrn��em nadspodziewanie �atwo. Na samym meczu skromna awantura. Na pocz�tek fajerwerki, co� na kszta�t ligi w�oskiej w miniaturowym wydaniu. Gdzie� oko�o pi�tej minuty, gdy �wiece i sztuczne ognie sko�czy�y si�, wiara, aby by�o weso�o musia�a sobie znale�� nowe zaj�cie. Jeden z kamikadze wypad� na bie�ni� i rozpocz�� slalom pomi�dzy porz�dkowymi i policjantami w kierunku poznaniak�w i g��wnej w takich wypadkach zdobyczy: flag go�ci. Mimo do�� du�ej liczby przedstawicieli porz�dku dobieg� i skutecznie miotaj�c si� przy p�ocie zdar� jeden z transparent�w. W tym czasie sfora entuzjast�w mocniejszych wra�e� z obu bojowo nastawionych grup, obwiesza�a ju� swoimi cia�ami ogrodzenie, a kilkunastu najzapalczy-wszych wbieg�o na plac boju. Policjanci pomimo wsparcia ps�w i 2 przestali si� kwapi� do czegokolwiek, zostawiaj�c gorliwo�� w w\ pe�-nianiu s�u�by na inn� okazj�. Triumfator biegu po flagi z podniesionymi r�kami forsowa� w drodze powrouiej p�ot, przy aplauzie ca�ej wroc�awskiej publiczno�ci. Nast�pnie przyjezdni zacz�li skandowa�: "chod�cie do nas". Kilkudziesi�ciu najbardziej podochoconych akcj� za bardzo wzi�o sobie te nawo�ywania do serca i ruszyli ku wo�aj�cym przebijaj�c si� przez pierwsz� zapor� z policjant�w. Sko�czy�o si� na drugiej i paru fruwaj�cych �awkach. Chwil� p�niej zadym� z policjantami mieli poznaniacy. W my�l niepisanej zasady: najwi�ksz� kurw� jest kurwa w mundurze wroc�awianie zacz�li skandowa�, �e "zawsze i wsz�dzie, policja jebana b�dzie". "Pyry" zrozumia�y w ten spos�b, i� chcieli, aby �l�sk ruszy� na funkcjonariuszy z drugiej strony. Troch� racji mieli, ale nie zastanowili si� co by by�o potem. Trzeba przyzna�, �e po raz pierwszy poznaniacy zdobywali w naszych oczach uznanie. Jedna z najwi�kszych zadym ostatnich czas�w w Polsce mia�a miejsce w Szczecinie. Bardzo szczeg�lnie traktuj� swoje wyjazdy do tego miasta kibice gda�skiej Lechii. Trudno si� po�apa� o co im kiedy� posz�o, jednak zawzi�to��, mimo braku wiedzy na temat genealogii konfliktu jest straszna. Ostatnie kilka sezon�w, to zar�wno w jednym, jak i w drugim mie�cie pe�na mobilizacja. Lechia ma�a wi�cej okazji do wyjazd�w, gdy� w drugiej lidze, w kt�rej wyst�puje na co dzie� gra� do niedawna klub z Polic. Raptem trzy rzuty beretem od Szczecina. Pogo� natomiast wraz z wej�ciem do esktraklasy straci�a mo�liwo�� jazdy do Tr�jmiasta. Najwi�ksza wojna mia�a miejsce jesieni� 91 r. kiedy oko�o dwustu lechi-st�w zawita�o w Grodzie Gryfa. Ta akcja stanowi�a odwet za wcze�niejsz� sytuacj�, kiedy portowcy w 60 os�b zrobili og�ln� demolk� na jednej z gda�skich dzielnic. Na ten wyjazd przypadkowi ludzie nie jechali. Bractwo doskonale wiedzia�o na co si� pisze. Pa�ki, �a�cuchy, kastety i pr�ty. Co kto tylko mia� zakamuflowane po piwnicach, wynosi� i szed� na b�j. Poniewa� szczecinianie przewidzieli taki obr�t sprawy post�pili dok�adnie tak samo. Rozmawia�em z wieloma mieszka�cami Gda�ska, uczestnikami tej zadymy. Reakcje by�) r�ne - Ba�em si� cholernie, ale widz� jak nasi �api� za kub�y i nabiegowo ruszaj� w kierunku atakuj�cych "�ledzi". W tym momencie pomy�la�em, �e lepiej dosta� �omot po g�owie, ani�eli zosta� samemu, v,'i�c zacz��em biec wraz z reszt�. By�o nas wi�cej, dlatego tamci zrejterowali. Ale za chwil� gdzie� z boku wypada na- 13 st�pn� banda z metalowymi rympa�ami. Po sekundzie dochodzi do walki wr�cz. Kole�ka, biegn�cy obok mnie dosta� g�azem w g�ow�. Dopadli�my w czterech jednego "typa" i wzi�li�my go na kopy, a tu nagle kto� nas atakuje z ty�u. W tym tumulcie trudno si� by�o zorientowa� kto jest kto. Jaka� wataha naszych przybiega nam na odsiecz, wtedy zerkn��em chc�c obj�� szerszy plan. Ca�a okolica to jedno wielkie pobojowisko i pole walki zarazem - opowiada mi ma�olat, kt�rego ksywki nie znam. - Lejemy si� ze "�ledziami", jest nas wi�cej, ale tamci agresywni jakby byli na prochach. Przez �rodek zamieszania jedzie sobie policyjny polonez. Nikt na nich nie zwraca uwagi, a niebiescy gdy tylko zajarzyli o co chodzi, depn�li na gaz. Kamil, Tomek, "Dzidek", z kim bym nie rozmawia�, wci�� s�ysz� to samo. Ci�g�y, totalny, nieko�czc�cy si� dym przed meczem. - Najwi�ksz� satysfakcj� mia�em - m�wi "Grabarz" - gdy typek ze Szczecina podszed� do nas ju� w czasie meczu, i stwierdzi�, �e tym razem byli�my lepsi, chocia� si� specjalnie na nas szykowali. - Faktycznie ich st�ukli�cie? - dopytuj� si�. - Co� ty, r�wna walka, tyle �e nie mieli�my dok�d ucieka� a ich zebra�o si� mniej ni� nas na mecz przyjecha�o.Zanotowali�my cholernie du�o strat. Kopa rozbitych g��w, kilka z�amanych nos�w. Ale oni tak�e nie�le ucierpieli. Nikt si� nie czai�, wszyscy walczyli. - By� strach? - prowokuj� troszk�. - Jasne, wyobra� sobie, nagle ni st�d, ni z ow�d wybiega z bramy kilkunastu policjant�w w rympa�ami. Towarzystwo r�nie reagowa�o, na szcz�cie by�o nas sporo, i nawet je�eli przez moment trzeba by�o wia�, to og�lnie goni�o si� typ�w. Ale do bramy nie wbiegniesz, bo nie wiesz co si� tam dzieje. Chyba, �e chcia�by� ryzykowa� �yciem. - Co na to policja? - Zdezorientowani. Pocz�tkowo nie by�o ich wcale, a p�niej lali�my si�, mimo �e mundurowych zjecha�o do�� du�o. - Konkretnie gdzie toczyli�cie walk�? - Praktycznie ca�� drog� na stadion. Jak nie totalna zadyma, to drobniejsza ganianka. - Jak si� prezentowa�a Pogo�? - Dobrzy s�, ale teraz b�dziemy ich mieli u siebie. Nie by�y to pierwsze krwawe derby Pomorza na linii Szczecin -Gda�sk. 1 nie ostatnie. - M�wi� wam - Jurek, jedyny kole� z Wroc�awia, kt�ry by� razem z Le- 14 chi� na tym meczu - Heysel to ma�e piwo, przy tym, co si� tam wyrabia�o. P� roku p�niej rewan�. Tylko troskliwa opieka znacznych si� policyjnych i przezorno�� bordowo-niebieskich uchroni�a ich od linczu, na kt�ry czeka� niemal ca�y Gda�sk. Jeszcze rok p�niej do Polic wybra�a si� gromada 300 lechist�w. Autobusy, kt�rymi przyjechali zosta�y natychmiast odes�ane z powrotem. Tak�e tym razem sporo by�o czekaj�cych na sprzyjaj�c� okazj� kiboli Pogoni, jednak niczego nie wsk�rali. * * * KOSZYK�WKA W czasie nocnej, bezpo�redniej transmisji z meczu gwiazd koszyk�wki NBA Wsch�d-Zach�d tylko trzykrotnie wspomniano w kometarzu o rodzimym baskecie. Raz - gdy m�wiono o najlepszych dla reprezentacji mitsrzostwach Europy, kt�re odby�y si� w 1964 roku we Wroc�awiu, a w kt�rych uczestniczy� Mieczys�aw �opatka, wtedy zawodnik, dzisiaj trener �l�ska. Dwa - stwierdzono, �e z takich transmisji wiele powinni skorzysta� nast�pcy "profesora" Zeliga. Trzy - kiedy zauwa�ono, �e jest taki o�rodek, w kt�rym dorobiono si� �wietnej, doskonale reaguj�cej i �ywio�owej basketbolowej publiczno�ci. Oczywi�cie we Wroc�awiu. Tak trzyma�, jestem mieszka�cem polskiej stolicy kosza! Hala Ludowa stoi sobie przez lata nie u�ywana. Nagle kto� wpada na pomys�, by wykorzysta� j� do rozgrywania ligowych spotka� koszykarzy. Trzeba uczciwie przyzna�, �e na pomys� ten wpadli przyparci do muru, policjanci z Gwardii. Ich ciasna hala przy ul. Nowotki nie zosta�a zweryfikowana jako nadaj�ca si� do rozgrywek przez PZKosz. Z czasem w Hali Ludowej zacz�� systematycznie grywa� pod patronatem PCS, �l�sk. Ma to swoje niebagatelne plusy. Pi�� tysi�cy miejsc siedz�cych i stoj�cych, doskona�a widoczno��, ogromna powierzchnia i kubatura. To bardzo du�e atuty. Jednak�e opr�cz tych wszystkich zalet, posiada ona, w por�wnaniu z ciasn� salk� przy ul. Mieszcza�skiej jeden powa�ny mankament. Fataln� akustyk�. Podczas, gdy w hali �l�ska wystarczy�o do zrobienia niez�ego dopingu kilkadziesi�t dos�ownie os�b, to dla por�wnywalnego efektu w ogromnej przestrzeni Hali Ludowej trzeba by�o co najmniej 5-6 razy wi�cej aktywnych garde�. 15 Kilkana�cie lat temu spotkanie z Turowem Zgorzelec. Po 10 minutach �l�sk przegrywa osiemnastoma punktami. Wtedy nie by�o jeszcze mo�liwo�ci rzutu "za trzy". Na sali co� kolo 150 os�b, w tym ze trzydziestka fan�w. Rzucamy has�o: Ma�o nas, ale dajemy z siebie wszystko. Jedziemy z koksem, trzeba pom�c. Najpierw zacz�li�my w grupce fanatyk�w. Ostatnie kilka minut spotkania, to doping wszystkich obecnych. Sza� rado�ci garstki ludzi po zako�czonym zwyci�stwem r�nic� jednego punktu meczu. "Kosynierka" - jak nazywa si� niewielk� sal� przy ul. Mieszcza�skiej jest bardzo przytulna. Podoba mi si� reakcja publiczno�ci na koszu we Wroc�awiu. Rzecz jasna na �l�sku, ASPRO nie ma "swojej" publiki. W chwili, gdy nasi koszykarze niemi�osiernie wtapiaj� zaczyna si� odczuwa� na trybunach podniecenie. W�a�nie wtedy, kiedy trac� kilkana�cie punkt�w z rz�du, publika powoli wprawia si� w stan mog�cy doprowadzi� do euforii. Napi�cie jest wyczuwalne, nagle ca�a widownia zaczyna nerwowo reagowa� na ka�de zagranie. Znika bierna oboj�tno��, tak wyczuwalna zw�aszcza w�r�d "dziadk�w" w okresach, gdy to �l�sk punktuje rywali. Nagle oklaski za finezyjne zagrania staj� si� mocniejsze, widownia wk�ada w wymachy r�k wi�cej energii. Gdy nie daj Bo�e s�dzia wyda lekkko kontrowersyjn� decyzj� z trybun zaczynaj� si� sypa� kurwy i hu-je. Najpierw pojedyncze z miejsc zajmowanych przez szalikowc�w, a tak�e z trybuny honorowej, sk�d nikt by si� czego� podobnego nie spodziewa�. Wtem rytmiczne oklaski podejmuje ca�a hala. Wzmaga si� doping. Ju� nie trzeba sakramentalnych pogadanek w stylu "no co jest z wami, obiadu nie jedli�cie?" czy tym podobnych. Wystarczaj� dwie skuteczne akcje, jakie� przej�cie pi�ki i na widowni wznieca si� szale�stwo. Nagle ka�dy zaczyna krzycze�, jedni swoje, inni co� innego, wzmaga si� tumult. Do�� cz�sto podrywa to gospodarzy, kr�puje nogi przeciwnikom. Zw�aszcza uwielbiam nerwowe ko�c�wki, kiedy trzeba goni� przeciwnika i uciekaj�cy czas. Dwie minuty do ko�ca, pi�� punkt�w do odrobienia. Wzrok pada na zawodnika b�d�cego w akcji, a zaraz p�niej na tablic�. Jeszcze minuta pi��dziesi�t cztery i pi�� punkt�w straty. Maj� pi�k�, ale ko�czy si� im czas... rzut... Jezu, �eby nie wesz�o. Nie ma!!! Zbi�rka, podawaj! Rzucaj, dlaczego nie rzucasz? Odda� pi�k�, czemu to tak d�ugo trwa. Przecie� ten farfocel nie wiejdzie. Jeeest! Jeszcze tylko trzy. Minuta czterdzie�ci cztery, jeszcze mamy szans�. Presing na parkiecie, na trybunach szale�stwo. Wszyscy jak jeden wyj� Wu-Ka-eS. 16 Tamci graj� na czas. Chc� doczeka� do trzydziestej sekundy, odda� rzut jak najp�niej. Maj� przewag� i galaret� w nogach. �l�sk to firma. Wygra� z Mistrzem Polski i to w jaskini lwa to sztuka nie lada. Niecz�sto zdarza si� przegrywa� tym najlepszym u siebie, a tu taka gratka! My krzyczymy, drzemy si�. Jeszcze minuta dwadzie�cia. Co ten s�dzia? Zwariowa�? Ludziska gwi�d�� i tupi�. Osobisty. Nie wejdzie, nie ma prawa wej��. Kurwaaaa! Wcelowa�, ale typ, jak on m�g�? Widmo zwyci�stwa oddala si�. Czy�by? Nie, niemo�liwe. Drugi osobisty. Nie ma! NIE MA! Uda�o si�. Minuta osiemna�cie, napi�cie osi�ga zenit. Teraz musi wej��, po prostu musi. Rzuc� za trzy, to jasne. Hala ryczy. Teraz ju� nie ma jakich� wysublimowanych �piew�w, piosenek. Jest jedno has�o, ka�dy si� drze, skanduje co mu na duszy siedzi. A siedzi jedno: Wu-Ka-eS. Kolesie i starsi panowie. Czasem nawet porz�dkowi. Krzycz� dziewczyny, kobiety. Nawet lo�a z dzia�aczami zaczyna jako� dziwnie reagowa�, ale teraz nikt na drobiazgi nie zwraca uwagi. Liczy si� jedno, minuta pi�� i minus cztery. R�ce chodz� w jednym rytmie: Wu-Ka-eS, gard�a nie wytrzymaj� p�niej. W tej chwili jest to niewa�ne. Rzuci�, czemu, do diab�a nie wesz�o! Zbi�rka! Tablica, skacz i wygarnij mu pi�k� z �ap, uda si�, musi! Jest! Tak, tak trzymaj! Ten czas, ten pieprzony czas, czemu on tak b�yskawicznie leci? Jeszcze przed sekund� by�o dwie minuty do ko�ca, a zosta�o tylko czterdzie�ci osiem sekund! Niesprawiedliwo��. Te fatalne cztery punkty. Czysta pozycja, musi by�. Taak jeest! Wu-Ka-eS, jeeest, z faulem panie s�dzio! Nie ma przewinienia? No trudno. Czterdzie�ci cztery. Tamci bior� czas. Sala wyje. Spiker co� pieprzy, nikt go nie s�ucha, Wu-Ka-eS! Chwila oddechu. Teraz �piewy ch�ralne. "To my, kibice �l�ska, zna nas ca�a Polska, za �l�sk, za WKS, p�jdziemy a� po �ycia kres." �piewamy na melodi� "Pierwszej brygady". Jedna z najbardziej udanych naszych piosenek. Albo zwyk�e "hej �l�sk". W sumie niewa�ne co si� teraz �piewa. Trzeba by� g�o�nym. Tamci musz� wiedzie�, �e nikt ich tu nie lubi. W tej hali wa�ny jest jeden klub. Nie ma zmi�uj si�. A nie daj Bo�e, �e przeciwko naszym graj� klienci ze szczeg�lnie nielubianego miasta. Ludzie wyj�, bo tak czuj�, tak musz�. My te� wyjemy bo tak czujemy. A do tego, bo nienawidzimy. Tych na parkiecie tak�e, za kibic�w nosz�cych znienawidzone szaliki, z kt�rymi si� lali�my. Bo dosta�em kamieniem, bo nie wycelowa�em desk�, bo si� ba�em, lub nie mog�em dogoni�. Bo jak jednego z ich kibic�w katowa�em, to dopadli mnie "niebiescy" i dosta�em pa�owanie w budzie. Za to wszystko, i za wiele innych spraw krzycz� teraz "hej �l�sk". I moja dru�yna musi zwyci�y�. I wygra! Nie ma bata, na przek�r z�o�liwcom, dziennikarzom ju� wietrz�cym sensacj�. Na przek�r temu rudemu policjantowi z g�upim u�miechem. Czemu ten typ tak si� gapi? Na z�o�� kibicom, s�uchaj�cych trenerskich rad przyjezdnych. Skurwiele jedne, siedz� sobie wygodnie w fotelach i czekaj� na wiadomo�ci sportowe. Przeciwko tobie, s�dzio. Jedziemy, razem, g�o�no. Wu-Ka-eS, nie, teraz nie, w tej chwili UUUUU gwizdy i tupanie. Ca�a hala wydaje jakie� d�wi�ki. Poniewa� sko�czy� si� w�a�nie czas, graj�. Trybuny �yj�. Zawodnik przy pi�ce odprowadzany jest tysi�cem wrogich spojrze�. Zostaw j�, stra�, podpowiadaj� z�e oczy. Trzydzie�ci dziewi�� sekund. W tumulcie nie spos�b rozr�ni� poszczeg�lne g�osy. Wszysycy razem, g�o�no, jeszcze g�o�niej! Panienki piszcz�, kto siedzi ten dodatkowo tupie nogami. Jaki faul! S�dzia, ty pieprzony skurwielu. A nie m�wi�em! On jest przeciwko nam. Ty ohydny, wstr�tny typie, jak mog�e� wywin�� taki numer mojej dru�ynie? Czy ty zdajesz sobie z tego spraw�, �e przez ciebie mo�emy przegra�? Jak ci� dorw�, to udusz�, ty ma�po wredna! No co on narobi� najlepszego? Trzydzie�ci jeden sekund, minus dwa i na dodatek faul dla tamtych. Dobrze, �e chocia� pokaza�e� "jeden za jeden", �e jak pacjent nie wceluje za pierwszym razem to gra potoczy si� dalej. Delikwent przymierza si� do odddania rzutu. Jak wceluje, to tragedia. Je�li mu si� uda rzuci� dwa razy - to koniec. Koz�uje pi�k�, patrzy na kosz. Sala wychodzi z siebie. Rycz� wszyscy, ile si� w p�ucach. �licznie wygl�da pierwszy rz�d siedz�cych za koszem. Wszystkie nogi trzepi� w szale�czym rytmie w parkiet. Kto� w szaliku pajacu-je tak, �e rzucaj�cy musi go widzie�. Ju� wzi�� pi�k� do r�ki, ugi�� nogi. Te nogi w tym momencie nie s� jego najmocniejsz� stron�. Wiem co� na ten temat. Widzia�em niejednego robi�cego jak�� prozaiczn� rzecz w stanie olbrzymiego stresu. On jest teraz pod presj� hali, wyniku, koleg�w z zespo�u. Od niego mo�e zale�e� premia za wygrany mecz. Pod-�wiadowmie wyolbrzymia sobie swoj� rol�. Widzi si� w ramionach kumpli z dru�yny, albo zawczasu szuka wyt�umaczenia b��du. Takiego obci��enia nie wytrzymyj� najtwardsi. Nie ma nikogo, kto by na niego nie patrzy�. Ziomki z dru�yny pragn� punktu. Najwi�kszy wr�g w zespole �yczy mu celnej r�czki. Jutro rano na treningu tej r�ce nie poda swojej, ale w tym momencie zaciska pod�wiadomie kciuki. Ca�a reszta sali pragnie jednego, o jednym my�li. Tak�e klient stoj�cy niedaleko nas, laj- 18 niak, co� tam buczy pod nosem. Jemu te� si� udzieli�o. Uuuu i tupot. Nogi rzucaj�cego prostuj� si�. Wyci�gni�ta r�ka wypycha nadgarstek, pi�ka odlecia�a od dr��cego strzelca. Ju� nikt nie ma wp�ywu, czy poleci prosto do czekaj�cego na ni� kosza czy te� odbije si� od obr�czy. Patrzymy, pobo�ne �yczenia krzy�yj� si� z przekle�stwami. To w my�lach, bo z garde� wydobywa si� ryk. Ani nasze wycie, ani modlitwa trenera go�ci ju� nie maj� najmniejszego znaczenia. Lecz szkoleniowiec zwraca si� do stw�rcy. Obiecuje mu wszystko. Jest got�w spe�ni� to, co przychodzi do �ba. Zapisuje dusz� diab�u, przechodzi na mahometanizm. My zreszt� te�, tylko �e dla nas cel tych b�aga� jest akurat odwrotny. Pi�ka zbli�a si� do obr�czy, dolatuje. Nie wpada! Ta�czy szale�czo. �ci�gnij j�, kurwa, z tamt�d! Wybij! Jeste� wspania�y, zgarn��e� pi�k� metr od kosza. Nie NIE!!! Nie do ciebie by�o to podanie. Sk�d ty si� tam wzi��e�, ty przecie� nie jeste� z naszej dru�yny, co si� porobi�o! Tragedia! Ty typie, kto ci� nauczy� tak wy�apywa� podania, ale ten tw�j kumpel, kt�remu poda�e� pi�k� mia� akurat nog� na linni. Aut! AUT. S�dzia gwi�d�e, aut dla nas! Szale�stwo. Dwadzie�cia osiem sekund, minus dwa. Nasza pi�ka. Jak gra�? O czas prosi nasz trener. Wu-Ka-eS. Nie ma lito�ci, do boju ch�opcy, jedynie dwa punkty do odrobienia. Musi si� uda�, to si� uda. Jak gra�? Do samego ko�ca i odda� rzut? czy mo�e spr�bowa� troszk� wcze�niej, by mie� czas na ewentualn� dobitk�? Jeden rzuca, reszta zbiera? Czterech wysokich na parkiet? rzuca� za dwa i liczy� na dogrywk�, czy za trzy, aby przes�dzi� spraw�? Nasz trener jest najwspanialszy, on to za�atwi, co� wymy�li. My znowu �piewamy jak�� rozdzieraj�c� gard�a i serca pie��. Wierzymy �e si� powiedzie, �e wygramy. Nie wyobra�amy sobie innej mo�liwo�ci, nie dopuszczamy do �wiadomo�ci faktu, �e wcale nie jest tak r�owo. Pora�ka? Niemo�liwe nawet w teorii. Gdy kogo� w duchu pali zgaga, co b�dzie je�li si� nie uda, to w atmosferze hali odrzuca z�e przeczucia precz. Wu-Ka-eS, doping, panowie doping, zaczynaj� gra�. Ch�opcy wyrzucaj� na aut. Kr�tkie krycie. Tego si� mo�na by�o spodziewa�. Trener nie w ciemi� bity, przewidzia�. Wyrzut z autu rozegrany idealnie, ale tamci siedz� na naszych. Sala faluje, ludzie nie wytrzymuj�. Dwadzie�cia sekund do ko�ca, niby sporo, ale je�li teraz rzuc�, to przeciwnicy b�d� mieli mo�liwo�� rozegrania akcji. Doping jakby nieco s�abnie. Nerwy, i gard�a puchn�. Siedemna�cie, szesna�cie. Faul! Widzia�em! S�dzia nie zauwa�y�? Mo�e i dobrze, wszak mog�oby si� za- 19 ko�czy� nieszcz�liwie, nie wcelowa�by w pierwszym podej�ciu i masz babo placek. No jasne, panie s�dzio, nie by�o faulu, �artowa�em. Wu-Ka-eS. R�ce kibic�w zaci�ni�te w pi�ci wymachuj� wykrzykiwany rytm. Dziesi��. Do diab�a, �eby tylko si� uda�o, �eby rzucili. Nie musi by� za trzy, wystarczy skromne za dwa. Taki remisik, niewinny remisik. Chcesz szatanie moj� dusz�? Sprzedam ci, tanio, podpisz� cyrograf. No sp�jrz, tak niewiele chc�, tak ma�o pragn�. Niech pi�ka znajdzie drog� do kosza, i moja duszyczka zmienia w�a�ciciela. Osiem sekund. Co jest grane, nikt nie wychodzi na czyst� pozycj�, ka�dy jest dok�adnie pilnowany. Co ci przyjezdni tacy skrupulatni? O teraz jeden z nich, zm�czony, jakby sobie odpu�ci� rozgrywaj�cego. P�tora metra miejsca! Podaj mu, b�agam! Dobrze, rzucaj za trzy! Jest, leci na wprost i b�dzie, musi wej��, idealnie, klasa! Jeeest! Za trzy!!! Sze�� sekund. Szale�stwo, wulkan. Kto� mi si� rzuca na szyj� z ty�u, ja z kolei w tym momencie skacz� na garba temu z drugiej strony. �e co? �e go nie znam? No to co, przecie� �l�sk wygrywa. Zreszt� on i tak wisi na mnie z jednej strony, a z drugiej kto� po nim skacze. Co� mi si� wali na g�ow�. To ma�olat, pi�tro wy�ej siedzia� na barierce. Jaki leciutki, odbi� si� jak pi�ka i wyl�dowa� pi�tro ni�ej. Natychmiast powsta� i skacze ze wszystkimi. Dosta�em obcasem po g�owie, nawet tego nie zauwa�am, nie boli, nie b�dzie guza. Ryk. Nikt nie siedzi. Wu-Ka-eS! Trener tamtych patrzy na zegar. Pi�� sekund. Teraz jemu si� �pieszy. Jeden punkt przewagi �l�ska wi�c chcia�by wzi�� czas, ale oba s� wykorzystane. Nic z tych rzeczy, kolego. Sekundy biegn�. Nagle czas, lec�cy do tej pory jak goniony psem, zaczyna si� wlec. Jak to mo�liwe, przecie� kosz pad� ca�e wieki temu, a tu cztery sekundy do ko�ca? Co� nie gra z zegarem, halo, stolikowy, prosz� zako�czy� imprez�. Co te� ten facet robi? Zwariowa�? Dlaczego on gna z pi�k� pod nasz kosz? Przecie� przegrali, czy�by nie zrozumia�? Nikt go nie chce, a on bezczelnie si� pcha, gdzie te �apska, no gdzie. Dwie sekundy. Podanie, a ten wysoki co znowu, rzuca? Na zegarze wci�� dwie sekundy, co jest grane, do kurwy n�dzy? Wu-Ka-eS. A ta pieprzona pi�ka, co z ni�? Gdzie ona leci? Wy�cie powariowali?! Nikt tego flaka nie zatrzyma w drodze do dziury? Czemu syrena jeszcze nie wyje? O Bo�e, kosz!! To niemo�liwe! Nic straconego, jest przecie� ta sekunda, przez taki u�amek czasu mo�na wiele zdzia�a�. Sowieci kiedy� wykiwali USA na olimpiadzie, te� w ci�gu jednej sekundy. Hej, s�dzia, nie by�o faulu atakuj�cego? Co, nie ma przewinienia? Czemu? Przecie� wyra�nie upad�! Widzieli�my to. Nic z tego, naprawd�? Ty durniu, drukarzu jeden, co ty sobie my�lisz. Ale to nic, jest na szcz�cie ta sekunda. W czasie mrugni�cia okiem nasi ch�opcy rozwal� tych typ�w. A co, �l�sk jest gorszy od ruskich? COO? Syrena? Jak to, by�a sekunda i jej nie ma? Przegrali�my? To niemo�liwe. Hala wype�niona lud�mi. Cisza. Jedynie kilkana�cie os�b rozpocz�o taniec rado�ci. Ich szkoleniowiec ju� po�egna� sw� dusz�. Przez okno zagl�da u�miechni�ty diabe� z cyrografem w �apie. To zwid, a nasze or�y? Siedz� na �awce, g�owy spuszczone. Wzrok wbity w deski parkietu. Dochodz� do siebie. Och�on��em. Przerywam cisz�. Ci�ko, bardzo ci�ko poci�gn�� za sob� kolesi. "�l�sku my z wami, my za was serca oddamy" lub zwyk�e Wu-Ka-eS, oboj�tnie co, byle koszykarze poczuli, �e jeste�my z nimi na dobre i na z�e. Ci�ko, towarzystwo powoli si� porozchodzi�o. Zaledwie kilku lub nieco wi�cej kumpli poci�gnie par� okrzyk�w wraz ze mn�. Jeste�my pod�amani, ka�dy straci� kilka dni �ycia. Niejeden klnie w duchu, paru na g�os. Kto� nadaje "ten a ten spieprzy�", inny dok�ada cegie�k� s�dziemu. Najch�tniej do�o�y�by cegie�k� po g��wce. Marzy mi si�, aby w takiej sytuacji ca�a sala krzykn�a "dzi�kujemy �l�sku". Nie, nie doszukujcie si� w tym ironii lub kpin. Po prostu tak czuj�, z tym sercem o kt�rym �piewam to nie �art. Dla mnie mog� przegrywa�, i tak s� najlepsi. Zaraz, jak to by�o? Dwie minuty do ko�ca i pi�� punkt�w straty? * * * �KS "Ober" charakter ma nieskomplikowany. Szko�y nie uko�czy� �adnej, nawet podstaw�wki. �KS-iak giganciarz. Lubi sobie poje�dzi� po kraju, czasem ni z gruszki ni z pietruszki zjawia si� we Wroc�awiu. Raz straci� tu dwa z�by. G�rne siekacze. Weszli z Marcinem do Aidy, spokojnej dosy� knajpki, b�d�c oczywi�cie na fleku. Marcinowi spodoba�a si� jaka� kr�lewna, wi�c rozpocz�� z ni� dyskusj�. Znaj�c go, podejrzewam, �e rozmow� zacz�� od s��w "ej no, ty, suko". Poniewa� panienki w knajpach z regu�y bywaj� ze swoimi adoratorami, przeto ci ostatni rzucili si� na grubasa. �e nie byli to zwykli cisi inteligenci, �wiadczy fakt posiadania przez nich pistoletu gazowego. "Ober", gdy do jego nadwyr�onej alkoholem �wiadomo�ci dotar�o co si� dzieje, jako kolega zachowa� si� 21 jak nale�a�o, czyli zaatakowa� jednego z gostk�w ok�adaj�cych kumpla. Sko�czy�o si� na wybiciu mieszka�cowi �odzi z�b�w. Marcin lekko przesadza� ze swymi po�amanymi �ebrami, tak w rzeczywisto�ci mia� je jedynie pop�kane. Je�li komu� po takiej przygodzie odechcia�oby si� awanturowa� na jaki� czas, to znaczy �e nie ma charakteru obu ziomali. "Ober" jest doskona�� kopalni� informacji o tym, kto kogo kiedy znokautowa�, pobi�, przed kim ucieka�. Zw�aszcza jest ekspertem od rejestrowania kibicowskich wojenek na terenie Polski centralnej. Opowiada o jakich� zadymach podczas spotka� Boruty w Zgierzu, W��kniarza w Pabianicach. Wie sporo, a jego wiarygodno�� po�wiadcza fakt, �e jeszcze nikt go nie oskar�y� o �garstwo. Cz�sto m�wi jak dar� zel�wki osobi�cie, co teoretycznie chluby mu przynosi� nie powinno. Wielu do tego nie przyzna�oby si� za nic w �wiecie. No c�, aktualnie �KS do potentat�w ligi chuligan�w nie nale�y, wi�c o sukcesy na tym polu trudno. �odzianie maj� tak egzotyczne dla nas zgody jak Zawisza Bydgoszcz, Stal Mielec czy Polonia Warszawa, wobec tego lubimy dowiadywa� si� o opiniach fan�w tych klub�w na nasz temat. Niestety, na tej niwie trudno jest wyci�gn�� od niego cokolwiek. M�wi ogl�dnie nie ujawniaj�c szczeg��w, o kt�rych z pewno�ci� musi wielokrotnie rozmawia� b�d�c na gigancie u znajomk�w. Og�lnie potwierdza nasze opinie z rzadka podpieraj�c je jakimi� przyk�adami. Jedna rzecz u "Obera" podoba mi si� najbardziej. Jest cholernie szczery. Nikt nie wnika, czy jest to spowodowane jego brakiem okrzesania, czy jak�� inn� przypad�o�ci�. Wr�cili�my ze Szczecina. Wraz z nami byli emisariusze z �KS-u i Le-chii. "Ober" i "Suchy". Trzeba ich by�o przenocowa�. Cwaniaki, wiedz�c, �e id� do domu nawet nikogo nie atakowali w tym temacie. Poniewa� dysponuj� dwoma sta�ymi ��kami, zadecydowa�em: Wy - tam, ja - tutaj. - Co mi przysz�o na stare lata, �eby z �ydkiem w jednym pokoju kima� -"Suchy" podtrzymywa� �artobliwy ton prowadzonej przez nas rozmowy. - Cholera, gdybym wiedzia� co mnie czeka, popar�bym aborcj� przed w�asnym narodzeniem - ripostuje "Ober" ze �ledziem pod ko�derk�! Poza tym �KS-iak ma wspania�y dar wynajdywania idiotycznych, lecz celnych por�wna�. Robi to �artobliwie, z ironi� w g�osie. 'Ty poje�dzie chrystusowy" do kierowcy chlapi�cego przechodni�w wywo�uje u�miech nawet na powa�nych twarzach nobliwych dewotek. Zawsze mia�em powa�anie dla fan�w �KS-u, a zw�aszcza gdy do g�osu w mie�cie w��kniarzy zacz�li dochodzi� widzewiacy. Serdecznie niewielu ich zosta�o, a takich, kt�rzy nie s� na fali podziwia� trzeba podw�jnie. To nic trudnego kibicowa� np. Realowi Madryt, klubowi, kt�ry gr� o puchar UEFA ma zapewnion� na starcie rozgrywek. Pieni�dze o tym �wiadcz�, kt�re Real ma. U wielu dru�yn z ligi hiszpa�skiej stan kasy wygl�da inaczej. Jedyny problem, to kt�re miejsce w pierwszej tr�jce "kr�lewscy" zajm�. Podziwiam fanatyk�w Atletico Madryt. Maj�c mo�ny klub pod bokiem �atwo ulec pokusie i uwielbia� lepszych. Szanuj� fan�w TSV 1860 z Monachium. Tam ma swoj� siedzib� jeden z najg�o�niejszych na �wiecie klub�w pi�karskich - Bayern. Arka, mimo, �e przez d�ugi okres czasu b��ka�a si� po trzeciej lidze w g��bokim cieniu rodz�cego si� powoli Ba�tyku nie straci�a swoich najwierniejszych fanatyk�w. Jest Cracovia, kt�rej losy s� niemal bli�niacze. Znacznie bardziej by�bym przychylnie nastawiony do �KS-u gdyby w samej ko�c�wce ubieg�orocznego sezonu nagle nie powyrastali jak grzyby po deszczu. Kiedy zaczyna�o si� ostatnie osiem kolejek ligowych, tych niby decyduj�cych o podziale miejsc w ekstraklasie (o tym "niby" w innym miejscu) szalikowc�w mia� ��dzki KS bodaj z dwustu. Czasami w porywach ciut wi�cej. Gdy do ko�ca rozgrywek pozosta�y trzy kolejki, nagle fani w bia�o-czerwono-bia�ych szalach rozmno�yli si�. Powyrastali nie wiadomo sk�d. Na pewno wr�ci�o wielu starych kiboli, kt�rzy nigdy na Widzew nie chodzili, i chodz� nie b�d�. Ale sk�d si� wzi�o tylu m�odych w barwach? Wytrzasn�li si� spod ziemi? Dla mnie odpowied� jest prosta. Spora cz�� ma�olat�w nowo przyby�ych to skakancy. Do niedawana biegali na Widzew krzycz�c RTS. Niech uwa�aj�, by si� nie pomyli�. Czasem, gdy ma si� co� g��boko zakodowanego w g�owie, to trudno nad tym przeskoczy�. Po jakiej� ostrej sytuacji zamiast "Jude RTS" jak si� nawzajem wyzywaj� �odzianie, mo�na z nawyku krzykn�� "Jude �KS". Sukces przyci�ga. Jego ojc�w jest wielu. Ch�tnych do obejrzenia tak�e. Mi�a atmosfera si� robi, szumowiny patrz�ce jak si� tu ob�owi� zlatuj� si� zewsz�d. I ju� pchaj� si� na sto�ki. Je�eli w �odzi jest inaczej, to tylko dlatego, �e nie�wie�y zapach roznosi si� wok� ponadnormatywnego zwyci�stwa nad Olimpi�. 15000 widz�w podczas ostatniej kolejki, to lwia cz�� wykupionych bilet�w w ca�ej wiosennej rundzie. Fani �KS rozmnio�yli si� nadspodziewanie. Wsz�dzie by�oby to samo, ale skala z 23 \ jak� rozbudzi�o si� zainteresowanie dla boiskowych poczyna� pi�karzy z Aleji Unii budzi u�mieszki u szalikowc�w w kraju. To nie by� sta�y, powolny, systematyczny wzrost, liczba widz�w skoczy�a gwa�townie. Podziw dla umiej�tno�ci wykorzystania sukcesu pod adresem dzia�aczy mieszany jest z niesmakiem dla cz�ci najg�o�niejszych sympatyk�w. Niew�tpliwie, �e dla niekt�rych zasiadaj�cych w "m�ynie" ��dzkiego KS, has�o "przywi�zanie do barw klubowych", kt�re stanowi sens istnienia fanatyka, mo�na z powodzeniem zamieni�' na "przywi�zanie do sukcesu". Ta uwaga dotyczy zmieniaj�cych b�yskawicznie ko�c�wki szalik�w z czerwonych na bia�e. Nie pos�dzam o dalekowzroczno�� ciesz�cych si� z ilo�ci ziomk�w starych wyg. Ci kt�rzy przyszli w chwili sukcesu, przy najmniejszym niepowodzeniu znikn� jak kamfora. W relacji z meczu z Olimpi� wida� wielk�, rzucaj�c� si� w oczy bia�� flag� z napisem "��d� moim miastem, �KS moim �yciem". Ubod�o to niejednego z fan�w �l�ska, z uwagi na pochodzenie has�a. P� roku wcze�niej wprowadzili�my je na swoje szaliki, przer�bka dotyczy jedynie miasta i klubu. - Tuman to robi� - komentuje flag� Marcin. - Co innego na szaliku. To s� barwy indywidualne noszone na pojedynczych szyjach. Na fladze zamiast