Outsider-Colin Wilson (1956)

Szczegóły
Tytuł Outsider-Colin Wilson (1956)
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Outsider-Colin Wilson (1956) PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Outsider-Colin Wilson (1956) PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Outsider-Colin Wilson (1956) - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 COLIN WILSON Outsider SPIS TREĝCI WSTĉP Outsider po dwudziestu latach................................................. 3 ROZDZIAà 1 Kraina Ğlepców....................................................................... 16 PrzeáoĪyáa ROZDZIAà 2 Maria Traczewska ĝwiat bez wartoĞci .................................................................. 35 ROZDZIAà 3 Outsider romantyczny ............................................................ 58 PrzedmowĊ i posáowie ROZDZIAà 4 táumaczyli: Beata Moderska DąĪenie do uzyskania kontroli nad samym sobą ................. 86 i Tadeusz Zysk ROZDZIAà 5 Próg cierpienia..................................................................... 131 ROZDZIAà 6 skan i ocr: halgir Problem toĪsamoĞci ............................................................. 179 ROZDZIAà 7 Wielka synteza...................................................................... 215 ROZDZIAà 8 Outsider-wizjoner................................................................. 244 ROZDZIAà 9 Przerwanie krĊgu ................................................................. 298 PRZYPISY................................................................................. 338 POSTSCRIPTUM ...................................................................... 349 UWAGA! Po skanowaniu przeprowadziáem tylko pobieĪna korektĊ, a wiec mogą wystĊpowaü drobne báĊdy w tekĞcie!!! 2 Strona 2 WSTĉP typowym Rakiem) i brakowaáo mi jej. A jednak jakiĞ wewnĊtrzny przymus spowodowaá, Īe znalazáem siĊ w takiej sytuacji. Zacząáem coĞ pisaü na ten temat w moim pamiĊtniku, starając siĊ uchwyciü to zjawisko. I wówczas, nagle stwierdziáem, Īe mam temat na ksiąĪkĊ. Odwróciáem pamiĊtnik i od koĔca zacząáem pisaü: Notatki do ksiąĪki OUTSIDER W LITERATURZE. Mam go przed sobą, gdy teraz piszĊ te sáowa. Na nastĊpnych dwóch stronach naszkicowaáem doĞü szczegóáowy konspekt ksiąĪki, wedle którego zostaáa w koĔcu napisana. Tej nocy zasnąáem z gáĊbokim poczuciem satysfakcji. Byáy to najprawdopodobniej najbardziej udane ĞwiĊta jakie dotąd Outsider po dwudziestu latach spĊdziáem. Dwa dni póĨniej, gdy tylko Briáish Museum byáo czynne, Pierwszy dzieĔ ĝwiąt BoĪego Narodzenia 1954 roku byá lodo- pojechaáem tam na rowerze, o dziewiątej rano, zdecydowany by wato zimny i pochmurny. SpĊdziáem go samotnie w wynajmo- pisaü od zaraz. W drodze przypomniaáa mi siĊ powieĞü, jaką wanym pokoju w Brockley w poáudniowej czĊĞci Londynu. Pa- wczeĞniej przeczytaáem — o mĊĪczyĨnie, który spĊdziá wiele dni na miĊtam, co jadáem na obiad — smaĪony boczek z pomidorami. podglądaniu przez dziurĊ w Ğcianie hotelowego pokoiku Īycia Byáem sam, dziewczyna pojechaáa na ĞwiĊta do rodziców, a ja nie toczącego siĊ w sąsiednim pokoju. KsiąĪka ta — jak dobrze miaáem pieniĊdzy na bilet do mego rodzinnego miasta — Lei-cester. pamiĊtam — byáa pierwszym duĪym sukcesem Henri Barbus-se'a, Poza tym moje stosunki z rodziną byáy doĞü napiĊte. Ojciec uwaĪaá, powieĞciopisarza, który zyskaá Ğwiatową sáawĊ dziĊki powieĞci Le Īe powinienem zabraü siĊ za jakąĞ porządną pracĊ i prorokowaá mi, Feu, na temat pierwszej wojny Ğwiatowej. Kiedy dotaráem do Īe Ĩle skoĔczĊ. Museum, odszukaáem zaraz tĊ ksiąĪkĊ w katalogu. Przez nastĊpne parĊ godzin przeczytaáem ją od deski do deski. NastĊpnie Przez caáy rok mieszkaáem w Londynie, próbując napisaü przepisaáem z niej fragment: „Tam, na górnej platformie tramwaju, powieĞü Ritual in the Dark, o mordercy, którego pierwowzorem byá siedzi máoda dziewczyna, wiatr unosi ku górze jej sukniĊ. Niestety Kuba Rozpruwacz. By zaoszczĊdziü pieniądze, sypiaáem latem w ruch uliczny rozdziela nas..." wodoszczelnym Ğpiworze na Hampstead Heath, a dnie spĊdzaáem w czytelni British Museum. To wáaĞnie tam spotkaáem Angusa Tego popoáudnia napisaáem cztery początkowe strony Outsi- Wilsona, pisarza a zarazem wielkodusznego i przyjaznego dera. czáowieka, który wyraziá ochotĊ na przeczytanie mojej powieĞci. Obiecaá, Īe jeĞli mu siĊ ona sposoba, to poleci ją swemu wydawcy. Kilka tygodni wczeĞniej skoĔczyáem pierwszą czĊĞü ksiąĪki, tak JakĪe interesującym wydaje mi siĊ teraz fakt, Īe na samym wiĊc przyrzeká mi, Īe przez ĞwiĊta ją przejrzy. Nie miaáem nic do początku mojej pracy za motto wybraáem ten fragment. O mĊĪ- roboty. Siedziaáem na áóĪku, opatulony w pierzynĊ, pisaáem coĞ w czyĨnie, który pragnie zajrzeü pod spódnicĊ dziewczynie i prze- pamiĊtniku. UĞwiadomiáem sobie wówczas, Īe znalazáem siĊ w szkadza mu w tym uliczny ruch. I choü w Outsiderze tak maáo sytuacji moich ulubionych bohaterów literackich: Raskolnikowa z mówiĊ o seksie, bez wątpienia byá on jednym z wiodących moty- Braci Karamazow Dostojewskiego, MaltĊ Lauridsa Brigge Rilkego wów tej koncepcji. Doskonale rozumiaáem, co miaá na myĞli czy pisarza z Gáodu Hamsuna. Samotny, w pustym pokoju, odciĊty bohater Barbusse'a, kiedy opisywaá pójĞcie do áóĪka z prostytutką, od Ğwiata. Nie byáo to dla mnie miáe. Byáem bardzo przywiązany do banalny rytuaá kopulacji i to, jak uczucie zostaje bardzo upodlone. domu i rodziny (jestem Byáa to jedna z moich obsesji — zerkniĊcie pod kobie- 3 4 Strona 3 cą spódnicĊ wywoáaü moĪe olbrzymie poĪądanie, uczucie które go, Austina Nunne, kiedy nabiera podejrzeĔ, Īe jest on mordercą na stanie siĊ motorem pogoni za nią do koĔca Ğwiata, a sam stosunek tle seksualnym. Wydaje mu siĊ bowiem, Īe mógáby to byü sposób nie jest w stanie w peáni zaspokoiü tego poĪądania. Kiedy wreszcie na uchwycenie istoty seksu: chwyciü dziewczynĊ w momencie zdobywa siĊ tĊ dziewczynĊ i idzie z nią do áóĪka, wszystko ulega kiedy wzbudza ona gwaátowne poĪądanie seksualne i zedrzeü z niej gwaátownej zmianie... ubranie. Co najdziwniejsze, nigdy nie przychodzi mu do gáowy, Īe To wáaĞnie ten motyw byá gáównym tematem mojej powieĞci Nunne moĪe siĊ kierowaü w swoim postĊpowaniu zupeánie innymi Ritual in the Dark. Podobnie jak bohater Barbusse'a, Gerard Sorme motywami. Mimo iĪ wie, Īe jest on homoseksualistą, to jednak jego rzucony jest w sytuacje peáne seksualnej stymulacji. Reklamy wáasna obsesja seksualna zaburza mu jasnoĞü widzenia Ğwiata. londyĔskiego metra, przedstawiające roznegliĪowane dziewczĊta, Temat ten powtórzyáem na pierwszych kilku stronach Outsidera. powodują u niego gwaátowną frustracjĊ, podobną do „zapaáki Bohater Barbusse'a podgląda rozbierającą siĊ w sąsiednim pokoju przytkniĊtej do szmaty nasyconej benzyną". Uwodzi kobietĊ w dziewczynĊ, ale kiedy próbuje odtworzyü tĊ scenĊ w wyobraĨni, Ğrednim wieku, Ğwiadka Jehowy (po czĊĞci kieruje nim chĊü uzyskuje jedynie nĊdzną kopiĊ. „Sáowa są martwe. Nie zdoáaáy przezwyciĊĪenia jej religijnych poglądów), i jej kilkunastoletnią nawet dotknąü powierzchni tego, co siĊ wydarzyáo". Innym znowu siostrzenicĊ. Ale jego poĪądanie seksualne nie zostaje zaspokojone. razem jest obecny na przyjĊciu, podczas którego ktoĞ opisuje Szczególne znaczenie w tej ksiąĪce miaáa dla mnie jedna scena — morderstwo maáej dziewczynki na tle seksualnym. Wszyscy są Sorme spĊdziá popoáudnie w áóĪku z Caroline, siostrzenicą, niezmiernie zainteresowani morderstwem, nawet máoda matka z kochając siĊ z nią szeĞü lub siedem razy. Jest seksualnie dzieckiem, mimo Īe wszyscy próbują udawaü, Īe nic ich to nie zaspokojony, wydaje siĊ, Īe jego poĪądanie zostaáo speánione, Īe obchodzi. Ironia sytuacji polega na tym, Īe Barbus-se nie moĪe fantazje seksualne straciáy nad nim kontrolĊ. Wstaje, idzie rzeczy nazwaü po imieniu. Gdyby rzeczywiĞcie podglądaá nastĊpnie na schody — akcja dzieje siĊ w suterenie — by przynieĞü dziewczynĊ rozbierającą siĊ w sąsiednim pokoju, prawdopodobnie mleko i spostrzega, Īe po kratach nad jego gáową idzie jakaĞ by siĊ onanizowaá a usiáuje przekonaü Czytelnika, Īe byáo to dziewczyna. Ukradkiem oka spogląda pod jej sukniĊ. I natychmiast doĞwiadczenie duchowego piĊkna. Pomimo caáego wywodu czuje poĪądanie... odnoĞnie do prawdy, narrator nie jest szczery. Nie zajmowaáem siĊ wyáącznie intensywnoĞcią mĊskiego po- W Ritual in the Dark niezdolnoĞü uchwycenia istoty seksual- Īądania seksualnego — choü byáem przekonany, Īe ma ono o wiele noĞci staje siĊ symbolem naszej niezdolnoĞci uchwycenia istoty wiĊksze znaczenie niĪ mĊĪczyĨni sądzą. Byá w tym element czegoĞ czegokolwiek waĪnego—jesieni, wody... A to, jak mi siĊ wydaje, „nieosiągalnego". Przypominaáo mi to uczucie, jakiego doznaáem, stanowi podstawową róĪnicĊ pomiĊdzy ludĨmi. Jedni są w peáni kiedy byáem dzieckiem i jeĨdziáem na jednodniowe wycieczki nad usatysfakcjonowani tym co mają — jedzą, piją, zapáadniają swe morze. Gdy pociąg przejeĪdĪaá przez rzekĊ lub jechaá w pobliĪu Īony i biorą Īycie takim jakim jest. Inni caáy czas pamiĊtają, Īe jeziora, czuáem dziwną gáĊboką tĊsknotĊ za wodą, pragnienie, Īycie ich oszukuje, Īe kusi ich do walki, mami seksem, piĊknem, którego nie ugasiáoby wypicie czy przepáyniĊcie oceanu. Podobną sukcesem i Īe zawsze za ludzki wysiáek páaci faászywą monetą. W rzecz miaá na myĞli C. S. Lewis; dziwnym uczuciem napawaáa go mojej powieĞci Nunne — czysto fizyczny typ — podąĪa za swym jesieĔ — brązowe JiĞcie, zapach dymu z palonych ognisk, dziwny, poĪądaniem z desperackim okrucieĔstwem. Malarz, Oli-ver Glasp, mokry zapach trawy... Sorme Īywiá to samo uczucie wobec seksu; pada ofiarą obsesyjnej miáoĞci do dziesiĊcioletniej modelki, ale Īe jest to popĊd w ostatecznym rozrachunku nie do speánienia, Īe to, przeraĪa go kaĪda myĞl o jakimkolwiek rodzaju miáoĞci fizycznej. co ma miejsce w áóĪku, jest rodzajem oszustwa, podáej sztuczki. Z Sublimuje swe poĪądanie w dekadencko-ro-mantyczne obrazy. tego wáaĞnie powodu zaczyna darzyü pewnego rodzaju sympatią Sorme, outsider intelektualny, szuka swego swego nowego znajome- 5 6 Strona 4 zaspokojenia w sposób równie okrutny. Choü, jako osoba o áago- ciĊĪkiej pracy, a rozwiązanie tak i tak byáo skutkiem olĞnienia dnej naturze, niezdolny jest do zadawania bólu. podczas jazdy autostopem na naczepie ciĊĪarówki niedaleko JakiĞ czas przed BoĪym Narodzeniem 1954 roku spacerowaáem Oxfordu.) Próbowaáem przesáaü kilka stron ksiąĪki wraz z kons- nabrzeĪem Tamizy ze swym najstarszym i najbliĪszym pektem do wydawcy Victora Gollancza. Ku memu zdziwieniu przyjacielem, Billem Hopkinsem, objaĞniając mu zamysá powieĞci. odpowiedziaá nieomal natychmiast, pisząc, Īe konspekt mu siĊ WyjaĞniáem, Īe Sorme jest outsiderem intelektualnym, o duĪej podoba i Īe prosi resztĊ. W tym czasie pracowaáem wieczorami w dyscyplinie umysáu, ale nie panuje nad ciaáem i emocjami. Glasp, barze kawowym, dziĊki czemu mogáem spĊdzaü caáe dnie w British jak van Gogh, jest emocjonalnym outsiderem, o duĪej dyscyplinie Museum na pisaniu. Jesienią posáaáem do wydawnictwa kompletny emocjonalnej, ale nie panuje nad ciaáem i intelektem. Nunne, tak jak rĊkopis, który zostaá zaakceptowany. Tamtej zimy rzuciáem pracĊ i tancerz NiĪyĔski, jest outsiderem fizycznym, o duĪej dyscyplinie na kilka tygodni — po raz pierwszy od czasu gdy ukoĔczyáem cielesnej, ale nie panuje nad emocjami i intelektem. Wszyscy trzej szkoáĊ w wieku lat szesnastu — i Īyáem z zaliczki w wysokoĞci stoją na pograniczu szaleĔstwa. Wskazaáem mu takĪe, Īe siedemdziesiĊciu piĊciu funtów wypáaconej przez Gollancza. podobnych kategorii uĪyá Dostojewski tworząc postacie braci Byáem pewien, Īe ksiąĪka odniesie sukces. MyĞlĊ, Īe pewnoĞü co Karamazow. I to byáo, jak sądzĊ, pierwotne Ĩródáo Outsidera. do waĪnoĞci tego co piszĊ usuwaáa w cieĔ jakiekolwiek wątpliwoĞci Bardzo szybko napisaáem rozdziaá charakteryzujący te trzy typy i záe przeczucia. Gollancz najwidoczniej nie podzielaá mego zdania outsiderów (DąĪenie do uzyskania kontroli nad samym sobą). Staá i zadecydowaá, Īe nakáad pierwszego wydania wyniesie dziesiĊü on siĊ trzonem ksiąĪki. tysiĊcy egzemplarzy. DzieĔ rozpoczĊcia sprzedaĪy zostaá ustalony na poniedziaáek, 26 maja 1956 roku. JuĪ przed ukazaniem siĊ ksiąĪki poczuáem smak Musiaáem odrzuciü sporo materiaáu. Zamierzaáem, na przykáad, sáawy i bardzo mnie to ekscytowaáo. Edith Sitwell, poetka która napisaü rozdziaá o FauĞcie, od Marlowe'a do Manna. Koncepcja „odkryáa" Dylana Thomasa, na zlecenie wydawnictwa napisaáa osiągniĊcia ideaáu twórcy Czarodziejskiej góry byáa w oczywisty recenzjĊ. Stwierdziáa, Īe bĊdĊ wielkim pisarzem. Dziennikarz sposób bliska mojej. Napisaáem teĪ rozdziaá dotyczący jednej z popoáudniówek postanowiá przeprowadziü ze mną wywiad. outsiderów-kryminalistów, z którego zrezygnowaáem po kilku SpĊdziáem wieczór w jego mieszkaniu, mówiąc do mikrofonu podrozdziaáach; fragment ten zostaá póĨniej przedrukowany w An magnetofonu — który wtedy wydawaá mi siĊ bajecznym Encyclopaedia of Murder. Napisaáem teĪ interesujący szkic na urządzeniem — i sáuchając najnowszego nagrania wielkiego hitu, temat „sáabego outsidera" — charakteryzujący takie postacie jak: jakim wówczas byá musical My Fair Lady. Wydawca powiadomiá Obáamow, Wielki Gatsby, Hamlet, poetów lat 1890-tych jak mnie, Īe Evening News obiecaá zamieĞciü recenzjĊ w sobotĊ przed Dowson, Johnson, i Verlaine... Szczególnie fascynowaáa mnie ukazaniem siĊ ksiąĪki. Moja dziewczyna, Joy, spĊdziáa ten weekend postaü Gatsby'ego, gdyĪ istota jego pragnienia dotyczyáa istoty ze mną — wynajmowaáem pokój w Notting Hill Gate — i „sukcesu". Byáem przekonany, Īe istota sukcesu — jak i kaĪda inna kupiliĞmy gazetĊ natychmiast, jak tylko siĊ ukazaáa. Ale nie byáo tego typu wartoĞü — jest oszustwem. CóĪ, moja romantyczna tam Īadnej recenzji. Poszedáem spaü w stanie dziwnego natura nie mogáa siĊ z tym pogodziü... Póátora roku po napisaniu przygnĊbienia — kilka godzin wczeĞniej ukradziono mi rower i to pierwszej strony Outsidera miaáem okazjĊ sam to sprawdziü. byá záy omen. WiĊksza czĊĞü ksiąĪki byáa gotowa juĪ w poáowie 1955 roku. NastĊpnego ranka obudziliĞmy siĊ wczeĞnie i popĊdziliĞmy na (Najtrudniejsze okazaáo siĊ pokazanie powiązaĔ pomiĊdzy róg Westbourne Grove, aby kupiü dwie, mające duĪe wziĊcie, poszczególnymi czĊĞciami — przejĞcie od Wellsa do Sar-tre'a w niedzielne gazety. Obie poĞwiĊciáy swe wiodące recenzje Outside- pierwszym rozdziale kosztowaáo mnie dwa tygodnie rowi i obie peáne byáy pochwaá. Kiedy wróciliĞmy do mieszkania, 7 8 Strona 5 ktoĞ powiedziaá, Īe jednak opublikowano recenzje we wczorajszej zaliczyü moĪna i Elvisa Presleya i Marlyn Monroe i Brigitte Bardot gazecie. PrzejrzeliĞmy ją ponownie i znaleĨliĞmy nagáówek: Jest i Arthura Millera i Sandy Wilsona i PiĊtro Annigoniego (który wielkim pisarzem, a ma dopiero dwadzieĞcia cztery lata. Nim malowaá portrety Królowej) i Francisa Bacona i Stirlinga Mossa, i zapadá wieczór nie miaáem juĪ Īadnych wątpliwoĞci, Īe bĊdĊ Morta Sahla i wiele, wiele równie doborowych i znakomitych sáawny, cokolwiek by to znaczyáo. Nie miaáem naturalnie telefonu, postaci, które wydawaáy siĊ charakterystyczne dla poáowy lat ale sąsiad z sutereny miaá. Telefony rozdzwoniáy siĊ okoáo piĊüdziesiątych. Okres ten obfitowaá w debiuty takich pisarzy jak: dziewiątej rano — wczeĞniej zadzwoniá wydawca i zapytaá, czy Amis, Wain, Iris Murdoch, Brendan Behan, Fran-coise Sagan, moĪe podaü numer sąsiada prasie. W ciągu kilku godzin zdoáaáem Michael Hastings (miaá wówczas osiemnaĞcie lat), Jane Gaskell udzieliü wywiadów dla póá tuzina gazet, wystąpiü w radiu i w (miaáa wówczas czternaĞcie). Do grupy tej zaliczyü powinno siĊ teĪ telewizji. Co wiĊcej, tego samego dnia swój sukces ĞwiĊciá takĪe dziewiĊcioletnią francuską poetkĊ zwaną Minou Drouet. Wydaje mi dramatopisarz John Osborne. Jego sztuka Look Back in Anger miaáa siĊ, Īe gazety kierowaáy siĊ niezbyt uĞwiadomioną tendencją do swą premierĊ kilka dni wczeĞniej w Royal Court, a recenzje wykreowania nowej epoki. Tak jak miaáo to miejsce w latach Kennetha Tynana i Harolda Hobsona nadaáy mu tytuá pierwszego dziewiĊüdziesiątych XIX wieku, czy latach dwudziestych naszego Máodego Gniewnego. (Termin ten ukuá J. B. Prisley, który napisaá stulecia. I ja znalazáem siĊ miĊdzy nimi, uznany za „genialnego artykuá o nas pod takim wáaĞnie tytuáem w New Statesman tydzieĔ cháopca". Osborne i ja mieliĞmy byü dowodem na to, Īe Anglia jest póĨniej.) W gruncie rzeczy Osborne i ja podzielaliĞmy tylko jedną peána máodych, wspaniaáych talentów, ujawnieniu których rzecz — obydwaj zostaliĞmy okrzykniĊci outsiderami z powodu przeszkadza panujący system.* Nie mogliĞmy zrobiü kariery w swego robotniczego pochodzenia i przypuszczenia, Īe resztĊ normalny sposób, zmuszeni byliĞmy do samotnej wĊdrówki. naszego Īycia moglibyĞmy spĊdziü wĞród doáów spoáecznych. Fakt, MieliĞmy byü reprezentantami o-gromnych rzesz outsiderów i Īe pojawiliĞmy siĊ jednoczeĞnie na literackiej scenie, zwielokrotniá máodych gniewnych, którzy postanowili obaliü panujący áad. Byü efekt. moĪe zabrzmi to dziwnie, ale uczestnictwo w caáym tym To co wówczas doĞwiadczaáem, byáo niezmiernie dziwne. 24 zamieszaniu nie byáo dla mnie ani szczególnie interesujące, ani maja 1956 roku byáem nikomu nieznanym máodym czáowiekiem. I szczególnie ekscytujące. NaleĪaáo zacząü od tego, Īe publikacje w choü nigdy nie wątpiáem w swój talent, to jednak byáem gazetach byáy na tak dennym poziomie (jak to zazwyczaj bywa), Īe przygotowany na to Īe „Ğwiat" siĊ na mnie nie pozna. „Sáawni" bardzo szybko przeobraziáy siĊ w parodiĊ tego wszystkiego, co ludzie stanowili — w moich oczach — niezwykle ekskluzywny i staraliĞmy siĊ zrobiü. ĩądaáy drwiny i ją oczywiĞcie otrzymywaáy. maáy klub, a szanse dostania siĊ do niego byáy niezmiernie maáe. I Byáem zachwycony, gdy stwierdziáem, Īe juĪ nigdy nie bĊdĊ musiaá nagle 25 maja jednomyĞlnie zostaáem przyjĊty do tego klubu, wróciü do pracy w fabryce czy biurze. Poza tym sáawa nic mi wiĊcej prestiĪowe i opiniotwórcze gazety zapewniaáy Ğwiat, Īe pojawiá siĊ nie dawaáa. Nie niosáa Īadnej wolnoĞci. Jadaáem dobrze, piáem talent na miarĊ Sartre'a czy Camusa. Prawdziwy brytyjski dobre wino, a Īe jedzenie i picie nigdy mnie szczególnie nie domorosáy egzystencjalista. A kiedy do prasy dotaráa informacja, Īe interesowaáo — nie byáa to waĪna zmiana. Nie lubiĊ teĪ specjalnie noce spĊdzaáem w Ğpiworze na Hamstead Heath, uznanie nie miaáo podróĪowaü. Gdybym nie byá z Joy, na pewno najprzyjemniejszym koĔca. Na staáe zagoĞciáem na áamach prasy... skutkiem sáawy byáyby moje podboje seksualne. Nie miaáem jednak Nie ulega wątpliwoĞci, Īe ogromna czĊĞü uznania, jakie na mnie zamiaru rozstawaü siĊ z nią, musiaáem tą pokusĊ odáoĪyü na bok. spadáo, wynikaáa z faktu, Īe przynaleĪaáem do grupy, „nowej Przyznam, Īe z wielkim Īalem. grupy", nie tylko pisarzy, ale osób o szczególnie interesującej * Tak zresztą fenomen Colina Wilsona wyjaĞnia táumaczka w osobowoĞci, którym zawsze warto poĞwiĊciü kilka zdaĔ w prasie, posáo-wiu zamieszczonym do I wydania. najlepiej w dziale poĞwiĊconym plotkom. Do grupy tej 9 10 Strona 6 To, czego gazety tak naprawdĊ chciaáy od nas, to skandalu. Ritual in the Dark ukazaá siĊ pod koniec 1960 roku i odniósá Dostarczyáem go im zupeánie nieĞwiadomie na początku 1957 roku, pewien sukces, mimo nieprzychylnej postawy krytyki. Byáem w ich gdy rodzice Joy wpadli do naszego mieszkania w Notting Hill Gate, oczach jedynie meteorytem i nie mieli najmniejszego zamiaru zdecydowani wydrzeü ją Īyciu w grzechu. Jej ojciec miaá ze sobą zmieniü o mnie zdania. Outsider przyniósá mi okoáo 20 tysiĊcy nawet bat. JedliĞmy wáaĞnie kolacjĊ z Christophe-rem Hamiltonem, funtów w ciągu pierwszego roku, wówczas znaczną kwotĊ. starym plotkarzem — (pierwowzór Norrisa z ksiąĪki Christophera NastĊpne ksiąĪki rzadko kiedy przynosiáy dochód przekraczający Isherwooda). Gdy rodzice Joy próbowali zwlec ją ze schodów, tysiąc funtów. Nigdy nie zaglądaáa nam bieda w oczy, ale i teĪ nasze Gerald udaá siĊ do najbliĪszego telefonu i obdzwoniá redakcje konto bankowe nie byáo zbyt imponujące. W latach najbardziej plotkarskich gazet. (A ukáady to on miaá znakomite.) Po szeĞüdziesiątych wyjeĪdĪaáem na wykáady do Ameryki, co po- dziesiĊciu minutach, gdy odprawiáem jej rodzinĊ (nie da siĊ ukryü, zwoliáo mi trochĊ ustabilizowaü sytuacjĊ finansową. Po takich Īe przy pomocy policji), do naszego mieszkania zaczĊli napáywaü powrotach zazwyczaj wracaáem do Anglii z sumą pozwalającą na dziennikarze i fotoreporterzy. Kiedy spostrzegliĞmy pierwszych, uregulowanie najbardziej pilnych rachunków. Co pozwalaáo uciekliĞmy tylnym wyjĞciem. Noc spĊdziliĞmy u przyjaciela, a zaczynaü od nowa... nastĊpnie udaliĞmy siĊ do De-von, prosiü o azyl pisarza Negleya Farsona. Prasa dopadáa nas po kilku dniach, a potem deptaáa nam po piĊtach przez caáą WaliĊ i IrlandiĊ. Plotki o naszej przygodzie nie MyĞlĊ, Īe ta caáa historia ma swój happy end. Kiedy ukazaá siĊ schodziáy z pierwszych stron gazet przez dwa tygodnie, aĪ do Outsider, T. S. Eliot powiedziaá mi, Īe sposób, w jaki zyskaáem naszego powrotu do Londynu. Victor Gollancz sądziá, Īe te rozgáos, byá najgorszy z moĪliwych. Nie jest zbyt mądrą rzeczą byü wszystkie afery rozdmuchiwane przez prasĊ mocno nadszarpnĊáy znanym naraz przez zbyt wiele osób. WáaĞciwe postĊpowanie to moją reputacjĊ jako powaĪnego pisarza i Īe jeĞli nie wyjadĊ z stopniowe zdobywanie popularnoĞci czytelników, powolna Londynu, to juĪ nigdy nie napiszĊ nic wartoĞciowego. Sąsiad, który ekspansja. Pod koniec lat szeĞüdziesiątych zdaáem sobie sprawĊ, Īe zajmowaá mieszkanie piĊtro niĪej, wynająá nam domek w pobliĪu taka sytuacja ma wáaĞnie miejsce. W antykwariatach mówiono mi, Mevagis-sey w Kornwalii. Skorzystaáem z rady wydawcy i Īe pewni ludzie w wrĊcz obsesyjny sposób zbierają moje ksiąĪki i wyjechaáem z Londynu i juĪ na zawsze zamieszkaáem poza nim. Īe są gotowi zapáaciü za nie doĞü wysokie sumy. W New Statesman Miaá racjĊ Gollancz. Niemądre plotkarskie publikacje skáoniáy ukazaáo siĊ nawet ogáoszenie zapraszające do wstąpienia do Colin opiniotwórcze elity do niezbyt powaĪnego traktowania mnie. Wilson Society (jak sądzĊ, jego zaáoĪyciele byli pewni, Īe juĪ nie NastĊpna ksiąĪka zostaáa bardzo Ĩle przyjĊta. Najprawdopodobniej ĪyjĊ). Udaáo im siĊ przetrwaü przez parĊ lat (co jest zadziwiające, równie szybko zyskaáem powodzenie jak je straciáem. Nigdy nie jako Īe wszyscy na pewno uwaĪali siĊ za outsiderów). Przez te kilka miaáem powaĪniejszych káopotów ze znalezieniem wydawcy dla lat spotykali siĊ dwa razy w tygodniu, aby dyskutowaü nad moimi moich ksiąĪek — przynajmniej w tym wzglĊdzie poĪytecznym ksiąĪkami. Staáem siĊ przedmiotem kultu, choü nadal trudno byáo okazaáa siĊ dziaáalnoĞü prasy — ale juĪ krytycy postarali siĊ o to, by mi zarobiü na godziwe Īycie. W 1967 roku amerykaĔski wydawca moje nastĊpne ksiąĪki nie znalazáy siĊ na czoáowych miejscach list zleciá mi napisanie ksiąĪki o okultyzmie. Zawsze lubiáem ksiąĪki na bestsellerów. Religion and the Rebel, The Age of Defaet i The ten temat, choü nie braáem ich nigdy zbyt powaĪnie. Kiedy Strength to Dream miaáy bardzo podobne recenzje: „nowa ksiąĪka ukoĔczyáem pracĊ, maszynopis liczyá ponad tysiąc stron. I w Colina Wilsona, pretensjonalny beákot intelektualnie zagubionego i rezultacie przestaáem traktowaü sprawĊ lekko. W gruncie rzeczy za wczeĞnie okrzykniĊtego gwiazdą máodego czáowieka..." staáo siĊ dla mnie jasne, Īe moje rozwaĪania wiodą ku problematyce „paranormal-noĞci". Niestety wydawca angielski, który teĪ zamówiá ten ma- 11 12 Strona 7 szynopis, wycofaá siĊ z obietnic. Maszynopis wydaá mu siĊ zbyt PoniewaĪ pomysá niósá tak wielkie nadzieje. Byá zapowiedzią obszerny i zasugerowaá, bym znalazá innego wydawcĊ. Na szczĊ- sukcesu, co do którego nie miaáem nigdy wątpliwoĞci. Teraz myĞlĊ, Ğcie inny, bardziej przedsiĊbiorczy wydawca — Hodders — kupiá Īe tamta chwila byáa zapowiedzią czegoĞ innego — tego iĪ pomysá i nawet poprosiá, bym ksiąĪkĊ rozszerzyá. Robin Den-niston, dojrzaáem do odpowiedzialnego Īycia. Po dáugich, krĊtych i cie- redaktor, uznaá, Īe nadszedá czas, by Colin Wilson zmartwychwstaá. mnych latach dzieciĔstwa, po peánych dramatyzmu poszukiwaniach Miaá zamiar umieĞciü nawet artykuá na mój temat, by przygotowaü samoĞwiadomoĞci w okresie dojrzewania odnalazáem siĊ, promocjĊ ksiąĪki. Pokiwaáem gáową i pomyĞlaáem: Biedacy, stracą przestaáem marnowaü czas, zacząáem robiü to, do czego byáem kupĊ pieniĊdzy. predysponowany. Czuáem siĊ jak podróĪnik opuszczający port i Ku memu zaskoczeniu okazaáo siĊ, Īe to oni mieli racjĊ. udający siĊ w daleką podróĪ. I nie miaáo Īadnego znaczenia to, co Recenzje utrzymane byáy w powaĪnym i peánym uznania tonie, krytycy póĨniej pisali o ksiąĪce, co próbowali mi odebraü. Nie byli jakiego nie sáyszaáem od czasu Outsidera. Oszoáomiony i peáen w stanie uniewaĪniü mi paszportu, który wczeĞniej wystawili po niedowierzania stwierdziáem, Īe w koĔcu ustabilizowaáem swoją ukazaniu siĊ Outsidera. renomĊ. Nie byáem juĪ „genialnym máodzieĔcem", który w koĔcu okazaá siĊ pretensjonalnym oszustem. Uznanie, jakie wówczas Colin Wilson spáynĊáo na mnie, udzieliáo siĊ teĪ innym — Cyryl Connolly i Philip Toynbee — dwaj krytycy, którzy umieĞcili Outsidera na szpaltach prasy piĊtnaĞcie lat temu, tej oszaáamiającej niedzieli, a nastĊpnie potĊpili w czambuá moje póĨniejsze ksiąĪki — napisali dáugie i przemyĞlane recenzje o The Occult, peáne pochwaá, które moĪna umieszczaü na okáadce ksiąĪki jako reklamĊ. Najwidoczniej wybaczono mi. Tak naprawdĊ recenzje z The Occult byáy bardzo podobne do recenzji Outsidera. Wywiady, programy telewizyjne byáy jednak bardziej powaĪne niĪ przy Outsiderze, przede wszystkim ksiąĪka sprzedawaáa siĊ równie dobrze jak Outsider, a Īe kosztowaáa piĊü razy wiĊcej, dochody byáy odpowiednio wiĊksze, nawet uwzglĊdniając inflacjĊ. JeĞli The Occult nie uczyniá mnie czáowiekiem bogatym — rzadko które ksiąĪki nie bĊdące powieĞciami przynoszą fortuny — to przynajmniej pozbyáem siĊ lĊku o zrobienie debetu na koncie. KsiąĪka ta daáa mi teĪ szansĊ na to, bym przez nastĊpne szeĞü lat mógá pracowaü nad dalszym ciągiem Mysteries, której ostatni rozdziaá odáoĪyáem, by napisaü niniejszy wstĊp. Co myĞlĊ o Outsiderze obecnie, z perspektywy czasu? By odpowiedzieü na to pytanie, przeczytaáem ją raz jeszcze i stwier- dziáem, Īe nie jestem w stanie spojrzeü na nią z boku. WciąĪ wywoáuje we mnie ten sam dreszczyk ekscytacji i niecierpliwoĞci, jakiego doĞwiadczaáem, gdy w BoĪe Narodzenie 1954 roku zabieraáem siĊ do szkicowania konspektu. Skąd niecierpliwoĞü? 13 14 Strona 8 R O Z D Z I A à 1 Kraina Ğlepców BROADBENT: ...UwaĪam Ğwiat za caákiem wystarczająco dobry dla Na pierwszy rzut oka outsider, „ten obcy", stanowi problem mnie — to raczej wesoáe miejsce. spoáeczny. To czáowiek stojący na uboczu i obserwujący Īycie KEEGAN (patrząc na niego ze spokojnym zdziwieniem): JesteĞ przez dziurĊ w Ğcianie. zadowolony ze Ğwiata? BROADBENT: Jako czáowiek rozumujący logicznie, tak. Nie widzĊ w Tam, na górnej platformie tramwaju, siedzi máoda dziewczyna. nim Īadnego záa — z wyjątkiem, oczywiĞcie, záa przyrodzonego — którego Suknia jej, nieco uniesiona, uwydatnia krągáoĞü ksztaátów... Lecz nie moĪna by usunąü za pomocą wolnoĞci, samorządu i instytucji stáoczenie pojazdów rozdziela nas od siebie. Tramwaj mknie, angielskich. MyĞlĊ tak nie dlatego, Īe jestem Anglikiem, lecz Īe tak kaĪe rozpáywa siĊ jak mara. mi zdrowy rozsądek. W jedną stronĊ, w drugą, ulica jest peána sukien, koáyszą siĊ, KEEGAN: A wiĊc czujesz siĊ na Ğwiecie zupeánie dobrze? rozwiewają, ofiarowują siĊ — takie lekkie, o brzegach niemal BROADBENT: OczywiĞcie. A ty nie? ulatujących w powietrze; suknie, które podnoszą siĊ, a jednak siĊ KEEGAN (z najgáĊbszym, instynktownym przeĞwiadczeniem): Nie. nie podnoszą! Bernard Shaw, Druga wyspa W gáĊbi wysokiego, wąskiego lustra w oknie wystawowym Johna Bulla, akt IV widzĊ samego siebie podchodzącego coraz bliĪej; twarz mam nieco pobladáą, oczy podbite. Nie, nie o jakąĞ jedną kobietĊ mi chodzi, pragnĊ wszystkich kobiet; i szukam ich wszĊdzie wokoáo, jednej za drugą...* Fragment ten, wyjĊty z ksiąĪki Henri Barbusse'a pt.: 1'Enfer (Piekáo), jasno uzmysáawia pewne wáaĞciwoĞci outsidera. Bohater powieĞci idzie ulicą paryską i nurtujące w nim poĪądanie wyraĨnie odgranicza go od innych ludzi. Owo poĪądanie kobiety nie ma zresztą w tym wypadku wyáącznie zwierzĊcego charakteru, gdyĪ autor pisze dalej: Pokonany, poszedáem za gáosem instynktu, zdaáem siĊ na los szczĊĞcia. Ruszyáem za kobietą, czatującą na mnie na rogu ulicy. PóĨniej szliĞmy obok siebie. ZamieniliĞmy parĊ sáów; zaprowadziáa mnie do swego pokoju... Potem przeĪyáem banalną scenĊ. Wszystko to minĊáo tak szybko, jak nagáe runiĊcie w dóá. * patrz przypisy na koĔcu ksiąĪki (przyp. red.) 15 16 Strona 9 Znów jestem na chodniku. Wbrew oczekiwaniu nie czujĊ siĊ siĊ powieĞciom powojennej Francji (toteĪ Guido Ruggiero mógá uspokojony. DrĊczy mnie niesáychany zamĊt. MoĪna by napisaü: „Egzystencjalizm traktuje Īycie jak sensacyjną powieĞü z powiedzieü, Īe przestaáem widzieü wszystko tak, jak jest w dreszczykiem"). rzeczywistoĞci; siĊgam wzrokiem zbyá daleko i widzĊ zbyt wiele.*2 Ale punkt kulminacyjny dopiero przyjdzie. NastĊpnego dnia AĪ do koĔca powieĞci bohater pozostaje bezimienny: To ano- nasz outsider usiáuje odtworzyü sobie w wyobraĨni obserwowaną nimowy Czáowiek z Zewnątrz — outsider. scenĊ, lecz nie udaje mu siĊ to, podobnie jak przedtem nie udaáa mu PrzyjeĪdĪa do ParyĪa z prowincji; otrzymuje posadĊ w jakimĞ siĊ próba odtworzenia rozkoszy seksualnej, jaką zawdziĊczaá swej banku; wynajmuje pokój w pension de familie. Znalazászy siĊ sam kochance: w czterech Ğcianach, rozmyĞla. „Nie jestem geniuszem, nie mam Īadnej misji do speánienia, Īadnego wielkiego uczucia do Stopniowo dochodzĊ do tego, Īe zaczynam wyszukiwaü w ofiarowania. Nie mam nic i na nic nie zasáugujĊ. A jednak, mimo pamiĊci pewne szczegóáy, by wspomnienie uzyskaáo wiĊkszą wszystko, pragnĊ pewnego rodzaju rekompensaty."3 Religia... Jest intensywnoĞü: „Przybieraáa lubieĪne pozy..." mu zupeánie obojĊtna. „JeĞli chodzi o dysputy filozoficzne, uwaĪam Nie! Nie! To nieprawda! je za caákowicie jaáowe. Nic nie da siĊ skontrolowaü, nic sprawdziü. Wszystko to są bezsilne sáowa, nie mogące oĪywiü wspaniaáoĞci Prawda — co to jest prawda?"4 MyĞli jego báąkają siĊ mgliĞcie tego, co byáo.6 pomiĊdzy przeĪytą przygodą miáosną i związaną z nią Pod koniec ksiąĪki bezimienny bohater Piekáa styka siĊ z przyjemnoĞcią fizyczną a Ğmiercią: „ĝmierü — to najbardziej literatem, zabawiającym towarzystwo opowiadaniem o ksiąĪce, nad waĪkie ze wszystkich pojĊü". Potem znów nawrót do problemów którą wáaĞnie pracuje. Zbieg okolicznoĞci... Autor opisuje Īyciowych: „MuszĊ mieü pieniądze". W pewnej chwili w górze pod czáowieka, który wywierciá dziurĊ w Ğcianie i podgląda, co dzieje sufitem spostrzega jakieĞ Ğwiatáo; pochodzi ono z sąsiedniego siĊ w sąsiednim pokoju. Pisarz omawia treĞü swej powieĞci; pokoju. Outsider staje na áóĪku i zagląda przez dziurĊ w cienkiej sáuchacze wykrzykują z zachwytem: Brawo! Wspaniaáy sukces! Ğcianie. Lecz nasz outsider sáucha posĊpny. „Ja, który przeniknąáem w PatrzĊ, widzĊ... Sąsiedni pokój ofiarowuje mi siĊ w caáej swej najtajniejszą gáąb czáowieczeĔstwa i wróciáem, nie mogáem do- nagoĞci.5 strzec nic ludzkiego w tej roztaĔczonej karykaturze! To byáo tak páytkie, Īe aĪ faászywe." PowieĞciopisarz wyjaĞnia: „Czáowiek Rozpoczyna siĊ akcja powieĞci. Bezimienny bohater dzieĔ w odarty z pozorów — oto co chcĊ, by widziano. Inni sáuĪą fantazji, ja dzieĔ wchodzi na áóĪko i cháonie wzrokiem Īycie páynące za Ğcianą — prawdzie".7 Outsider czuje, Īe wáaĞnie to, co widziaá, jest jego pokoju. Przez caáy miesiąc obserwuje, co siĊ tam dzieje, stojąc prawdą. na uboczu i — symbolicznie — patrząc na wszystko z góry. Jego GdybyĞmy przeczytali tĊ powieĞü w póá wieku po jej napisaniu, pierwszą namiastką przygody jest przyglądanie siĊ pewnej kobiecie, nie widzielibyĞmy wielkiej róĪnicy pomiĊdzy prawdą owego autora która zajĊáa ów pokój na noc i rozbiera siĊ. Na widok ten, bohater a prawdą bohatera Piekáa. „Dramaty" rozgrywające siĊ w Pieklą wprawia siĊ w podniecenie przechodzące w histeriĊ. przylegáym pokoju przypominają nam czasem Sardou, czasem PowyĪsze karty ksiąĪki Barbusse'a tchną tą samą wyrafinowaną Dostojewskiego, w chwilach kiedy zajmuje siĊ raczej wykáadaniem sensacyjnoĞcią, którą tak sáusznie zarzuca jakiejĞ idei niĪ wcielaniem jej w ludzi i wydarzenia. JednakĪe Barbusse jest szczery i jego ideaá „sáuĪenia prawdzie" stanowi jedyny dostrzegalny nurt w caáej literaturze dwudziestego stulecia. * wszystkie podkreĞlenia w cytowanych fragmentach są dokonane Bohater Barbusse'a posiada wszelkie wáaĞciwoĞci outsidera. przez Colina Wilsona (przyp. red.) 17 18 Strona 10 Czy jest outsiderem dlatego, Īe zmarnowaá Īycie i posiada nad- gáĊboko ludzki. Maápa i czáowiek istnieją w jednym ciele; w chwili mierną wraĪliwoĞü? Czy teĪ jego nadmierna wraĪliwoĞü wypáywa z gdy poĪądanie maápy jest o krok od zaspokojenia, zwierzĊ znika i jakiegoĞ gáĊbszego instynktu, który kaĪe mu szukaü samotnoĞci? miejsce jego zajmuje czáowiek, w którym apetyty maápy budzą Nie moĪe on siĊ wydrzeü z krĊgu páci, zbrodni, choroby. Na najwyĪszą odrazĊ. pierwszych kartach swej powieĞci opisuje poobiednią pogawĊdkĊ, Na tym polega problem outsidera. W toku tej ksiąĪki zetkniemy prowadzoną przez mieszkaĔców hotelu: obroĔca sądowy opowiada siĊ z nim w najrozmaitszych postaciach: na páaszczyĨnie o rozprawie przeciwko mĊĪczyĨnie, który zgwaáciá i zadusiá maáą metafizycznej — u Sartre'a i Camusa (gdzie nosi miano dziewczynkĊ. Wszystkie rozmowy milkną, salon zalega nagáa cisza, egzystencjalizmu), na páaszczyĨnie religijnej — u Boehmego i a nasz outsider bacznie obserwuje swych sąsiadów, wsáuchanych w Kierkegaarda, nawet na páaszczyĨnie kryminalnej — u odraĪające szczegóáy relacji adwokata: Dostoje-wskiego (w postaci Stawrogina, który równieĪ zgwaáciá maáą dziewczynkĊ i ponosi odpowiedzialnoĞü za jej Ğmierü). W JakaĞ máoda matka, obok której siedzi maáa córeczka, podniosáa zasadzie problem pozostaje ten sam; chodzi tylko o áatwiejsze lub siĊ z krzesáa, lecz nie moĪe zdobyü siĊ na to, by wyjĞü z pokoju... trudniejsze przejĞcie nad nim do porządku dziennego. A mĊĪczyĨni!... Ten oto spokojny i skromny, wyraĨnie Barbusse sugeruje, Īe jego bohater dlatego staje siĊ outsiderem, sáyszaáem, jak dyszsd. Tamten — o nijakiej twarzy mieszczucha — Īe siĊga wzrokiem gáĊbiej niĪ jego otoczenie; jednoczeĞnie z wielkim wysiákiem bawi swą máodą sąsiadkĊ zdawkową rozmową, stwierdza, Īe „nie jest geniuszem, nie ma Īadnej misji do speánienia lecz patrzy na nią wzrokiem, który chciaáby dotrzeü do jej ciaáa i itd." ĝledząc jego historiĊ na pozostaáych kartach powieĞci, nie siĊgnąü jeszcze gáĊbiej; wzrokiem, nad którym nie jest zdolny mamy podstaw, by wątpiü w prawdĊ tych sáów. Bohater Pieklą zapanowaü i którego siĊ wstydzi...8 bezsprzecznie jest czáowiekiem przeciĊtnym; nie potrafi pisaü, caáa ksiąĪka roi siĊ od wyĞwiechtanych zwrotów. PodkreĞlenie tego Postawa outsidera w stosunku do spoáeczeĔstwa jest caákiem faktu jest niezbĊdne, by nie ulec pokusie utoĪsamiania outsidera z wyraĨna. Wszyscy mĊĪczyĨni i kobiety posiadają owe groĨne, nie artystą, a tym samym nadmiernego uproszczenia problemu — dające siĊ nazwaü impulsy, lecz starają siĊ je ukryü, grając komediĊ choroba czy umiejĊtnoĞü patrzenia w gáąb? Wielu spoĞród wielkich wobec samych siebie i wobec innych ludzi. Ich zachowanie, artystów nie posiadaáo Īadnych wáaĞciwoĞci outsidera. Szekspir, nakazujące szacunek, ich filozofia, ich religia — to wszystko ma na Dante, Keats — to wszystko ludzie pozornie normalni i celu jedynie powleczenie pozáótką, nadanie pozorów kultury i dostosowani do Īycia w spoáeczeĔstwie, wolni od czegokolwiek, co racjonalnoĞci czemuĞ, co jest barbarzyĔskie, nie ujĊte w karby, moĪna by okreĞliü jako chorobĊ czy niedomaganie systemu irracjonalne. Bohater Piekáa jest outsiderem, gdyĪ sáuĪy Prawdzie. nerwowego. Keats, który zawsze w sposób bardzo jasny i Tak wygląda sprawa outsidera. Lecz na niekorzyĞü jego prze- romantyczny rozróĪnia poetĊ od zwykáego Ğmiertelnika, nie mawia rzucająca siĊ w oczy anormalnoĞü, wpatrzenie we wáasne ja. zdradzaá chyba najlĪejszego cienia kompleksu niĪszoĞci czy W rzeczywistoĞci postawa tego rodzaju wygląda na usiáowanie neurozy na tle seksualnym, czających siĊ w gáĊbi duszy. Nie miaá samousprawiedliwienia siĊ przez czáowieka, który ma ĞwiadomoĞü teĪ charakterystycznego dla D. H. Lawrence'a instynktu równoĞci wáasnej degeneracji, choroby, rozszczepienia. GdyĪ niewątpliwie spoáecznej ani nie odczuwaá, tak jak James Joyce, potrzeby wystĊpuje tu rozszczepienie. MĊĪczyzna, który obserwuje podkreĞlania wáasnej wyĪszoĞci intelektualnej; przede wszystkim rozbierającą siĊ kobietĊ, ma przekrwione oczy maápy; lecz zaĞ nie miaá zrozumienia dla postawy Axela — bohatera Adama mĊĪczyzna, który widzi parĊ máodych kochanków, po raz pierwszy Villiersa de 1'Isle (darzonego tak wielkim podziwem przez Yeatsa): naprawdĊ samych, i pisząc o nich, wydobywa caáą wzniosáoĞü, „ĩyü? Mogą uczyniü to za nas nasi sáudzy". JeĞli ktokolwiek czuáoĞü i onieĞmielenie — nie jest brutalem; jest bardzo pragnąá Īyü wáasnym Īyciem, to wáaĞnie Keats. I niewąt- 19 20 Strona 11 pliwie potwierdza on raczej reguáĊ, niĪ stanowi wyjątek wĞród Ostatnio wydana praca H. G. Wellsa* pozwala nam wejrzeü w wielkich poetów. Outsider moĪe byü artystą, lecz artysta nieko- takie otwarcie oczu na chaos. Wydaje siĊ, Īe Mind at the End of Its niecznie musi byü outsiderem. Tether (Granice rozumowania) napisaá on w celu przedstawienia Jako wáaĞciwoĞü charakterystyczną dla kaĪdego outsidera pewnego odkrycia: moĪna wymieniü poczucie obcoĞci i nierzeczywistoĞci. Nawet Keats potrafiá teĪ przed Ğmiercią napisaü w liĞcie do Browna: „Mam Pisarz znajduje bardzo powaĪne racje, by sądziü, Īe w ciągu wraĪenie, Īe juĪ umaráem i obecnie ĪyjĊ Īyciem pozagrobowym". okresu, który naleĪy mierzyü raczej na tygodnie i miesiące niĪ na To jest wáaĞnie owo poczucie nierealnoĞci, które moĪe spaĞü nagle epoki geologiczne, zaszáa zasadnicza zmiana warunków, w jakich jak piorun z jasnego nieba. Mocne zdrowie i silne nerwy mogą do Īycie rozwija siĊ od samego początku — i to nie tylko Īycie ludzi, tego nie dopuĞciü; lecz jedynie dlatego, Īe czáowiek zdrowy ma lecz egzystencja wszelkich Ğwiadomych siebie istot. JeĞli myĞli pocháoniĊte innymi sprawami i nie kieruje wzroku tam, gdzie rozumowanie jego jest logiczne... koniec wszystkiego, co czai siĊ niepewnoĞü. A skoro ktoĞ choü raz ją dostrzeĪe, Ğwiat na nazywamy Īyciem, jest tuĪ tuĪ, nie da siĊ go uniknąü. Autor zawsze juĪ przestanie byü dla niego prosty i nieskomplikowany. przedstawia wnioski, do jakich obserwacja rzeczywistoĞci skáoniáa Barbusse pokazaá nam, Īe outsider to czáowiek, który nie potrafi Īyü jego wáasny umysá, i sądzi, Īe rozwaĪenie tych wniosków moĪe byü w wygodnym, odosobnionym Ğwiecie mieszczuchów i przyjmowaü interesujące, lecz bynajmniej nie usiáuje ich nikomu narzuciü.9 wszystkiego, co widzi i czego dotyka, za rzeczywistoĞü. „SiĊga wzrokiem zbyt gáĊboko i widzi zbyt wiele", a to, co widzi, w istocie To ostatnie zdanie zasáuguje na uwagĊ ze wzglĊdu na swą swej stanowi chaos. Dla mieszczucha Ğwiat jest zasadniczo ciekawą logikĊ. PrzeĞwiadczenie Wellsa, Īe Īycie jest bliskie koĔca, miejscem, w którym panuje porządek, zakáócany wprawdzie przez stanowi — jak mówi sam autor — „oszoáamiające twierdzenie". pewien czynnik irracjonalny, budzący w nim grozĊ, lecz caákowite JeĪeli tak jest istotnie, mamy tu zaprzeczenie caáego wywodu, gdyĪ zaprzątniĊcie myĞli chwilą bieĪącą zazwyczaj pozwala mu o tym twierdzenie to neguje wszelkie Īycie i jego objawy. Zdając sobie zapomnieü. Dla ousidera natomiast Ğwiat nie jest racjonalny, nie jest mgliĞcie sprawĊ z owej sprzecznoĞci, Wells táumaczy siĊ tym, Īe uporządkowany. Kiedy outsider przeciwstawia mieszczaĔskiej, pisze „pod przemoĪną siáą nawyku myĞlenia naukowego, który zadowolonej z siebie afirmacji Īycia swój anarchizm, nie wypáywa zmusza go do wyjaĞniania tajemnic Ğwiata i wáasnych poglądów w to jedynie z nieodpartej pokusy zagrania na nosie draĪniącej go miarĊ siá i moĪliwoĞci". szacownoĞci. Kryje siĊ w tym rozpaczliwe przeĞwiadczenie, Īe prawdĊ naleĪy gáosiü za wszelką cenĊ, w przeciwnym razie nie ma Jego odradzająca siĊ inteligencja staje wobec dziwnych najmniejszej nadziei na ostateczne przywrócenie porządku. Nawet przejawów rzeczywistoĞci, tak przytáaczających, Īe gdyby byá jeĞli wydaje siĊ, Īe sytuacja jest zupeánie beznadziejna, prawdĊ jednym z logicznie rozumujących, konsekwentnych ludzi, do bezwzglĊdnie naleĪy gáosiü. (PoniĪej przytoczymy ciekawy przy- których miana wszyscy skáonni jesteĞmy roĞciü sobie prawo, dzieĔ i káad takie postawy). Outsider to czáowiek, któremu nagle otworzyáy noc rozmyĞlaáby w najĪarliwszym skupieniu, peáen trwogi i walki siĊ oczy na chaos. MoĪe on nawet nie mieü podstaw do przekonania, wewnĊtrznej, nad ostateczną klĊską zagraĪającą rodzajowi Īe chaos posiada jakąĞ wartoĞü pozytywną, Īe tkwi w nim zaląĪek ludzkiemu. Nie mamy w sobie nic z jego postawy. ĩyjemy pod Īycia (w ksiĊgach Kabaáy „chaos" — to po prostu stan, w którym znakiem doĞwiadczeĔ z przeszáoĞci, a nie wydarzeĔ przyszáych, ukryty jest áad; jajo — to „chaos" ptaka); pomimo to prawdĊ naleĪy choüby nieuniknionych.10 bezwzglĊdnie gáosiü, chaosowi trzeba stawiü czoáo. * w 1945 roku (przyp. red.) 21 22 Strona 12 Komentując swą wczeĞniejszą ksiąĪkĊ pt. The Conąuest of Time ich przyszáe drogi, tym wiĊkszą stwierdzaá rozbieĪnoĞü. Dotychczas (ZwyciĊstwo czasu) Wells mówi: „Tego rodzaju zwyciĊstwo jest poszczególne wydarzenia byáy związane ze sobą jakąĞ logiczną dzieáem raczej czasu niĪ czáowieka". konsekwencją, jak ciaáa niebieskie są związane prawem grawitacji. Time like an ever rolling stream bears all its sons away They fly Teraz wiĊĨ ta — zda siĊ — znikáa i wszystko pĊdziáo nie wiadomo forgotten as a dream dies at the opening day.*u jak i dokąd, ze stale wzrastającą szybkoĞcią... Zarysy przyszáych To iĞcie szekspirowski pesymizm zaczerpniĊty wprost z wypadków zataráy siĊ.*12 Mac-betha czy Tymona. Sáowa tego rodzaju są czymĞ Na dalszych stronicach swej ksiąĪki Wells rozwija te poglądy zdumiewającym w ustach czáowieka, który od najwczeĞniejszej dalej i powtarza je, lecz nie wyjaĞnia, jak do nich doszedá. ,,W máodoĞci gáosiá credo: „JeĞli ci siĊ twoje Īycie nie podoba, moĪesz rzeczy wdaráa siĊ jakaĞ okrutna dziwacznoĞü", a w nastĊpnym je zmieniü"; w ustach optymisty — autora ksiąĪek Men Like Gods rozdziale: „Wchodzimy w oĞlepiający blask dotychczas niewia- (Ludzie jak bogowie) i A Modern Utopia (Nowoczesna utopia). rygodnej nowoĞci... Im skrupulatniejsza bĊdzie nasza analiza, tym Wells oĞwiadcza, Īe — jeĞli czytelnik podąĪy wiernie za tokiem bardziej nieuchronnie uĞwiadomimy sobie poraĪkĊ umysáu". jego rozwaĪaĔ — wyjaĞni mu powody tej zmiany poglądów. „Mamy przed sobą ekran filmowy. Ten ekran — to prawdziwa RzeczywistoĞü spogląda zimno i záowrogo na tych, którzy przĊdza naszej egzystencji. Nasze uczucia miáoĞci i nienawiĞci, umieją wyzwoliü swój umysá... by zmierzyü siĊ z bezlitosnym nasze wojny i bitwy to jedynie záudzenia wyobraĨni taĔczące na problemem, jaki przytáoczyá pisarza. Stwierdzają oni, Īe w Īycie owej tkaninie, w istocie swej równie niekonkretne, jak marzenia wdaráa siĊ jakaĞ tchnąca grozą dziwacznoĞü. Do zwykáych senne." zainteresowaĔ pisarza naleĪy krytyczne przewidywanie. W OczywiĞcie pomiĊdzy postawą Wellsa a bohatera powieĞci stosunku do wszystkiego zadaje on sobie pytanie: do czego to Barbusse'a zachodzi olbrzymia róĪnica, lecz áączy ich wspólna doprowadzi? OczywiĞcie wiĊc stanąá na stanowisku, Īe zmiany zasadnicza postawa outsidera: nieakceptowanie Īycia — Īycia podlegają pewnym ograniczeniom, Īe coraz to nowe zjawiska i ludzkiego przeĪywanego przez istoty ludzkie w spoáecznoĞci lu- wydarzenia bĊdą wystĊpowaáy w logicznym powiązaniu, z dzkiej. Obydwaj mogliby powiedzieü: „Takie Īycie — to sen; ono zachowaniem naturalnego porządku Īycia. A zatem w obecnym nie jest rzeczywiste". Wells posuwa siĊ dalej niĪ Barbusse w wielkim zamĊcie panującym w naszym Ğwiecie moĪna kierunku caákowitej negacji. KoĔczy pierwszy rozdziaá sáowami: przewidywaü w przyszáoĞci przywrócenie rozumnego áadu... „Stąd nie moĪna wyjĞü, tego nie moĪna obejĞü, przez to nie moĪna Pozostaje tylko fascynujące pytanie, jaką postaü przybierze ta nowa, przejĞü". Nie ulega najmniejszej wątpliwoĞci, Īe jeĞli oparta na rozumie, faza — i jaki nad-czáowiek, jaki Erewhon czy coĞ innego przedrze siĊ przez chwilowe chmury i zamĊt. Pisarz zająá siĊ tym zagadnieniem. * Czytelnicy dzieá profesora Whiteheade'a prawdopodobnie odniosą Czyniá wszystko, co leĪaáo w jego mocy, by przeĞledziü owe wraĪenie, Īe poglądy Wellsa to Ĩle dobrany przykáad stale zwalczanej przez spirale, wijące siĊ w górĊ... aĪ do ich zbiegniĊcia siĊ w nowej fazie Whiteheade'a tezy o „dwoistoĞci natury", tzn. Īe pisarz jako naukowiec historii Īycia, lecz im wiĊkszą wagĊ przykáadaá do przejawów posunąá siĊ do kraĔcowoĞci, dzieląc naturĊ na „rzeczy takie, jakimi są" (tj. rzeczywistoĞci, jakie miaá przed oczami, tym mniej byá zdolny do stanowiące przedmiot badaĔ naukowych) i takie, jak widzą je istoty ludzkie odkrycia jakiejkolwiek zbieĪnoĞci. Zmiany zatraciáy swą logiczną (tj. przedmiot zainteresowaĔ sztuk plastycznych i muzyki) i Īe konsekwencjĊ; im gáĊbiej rozwaĪaá przeĞwiadczenie Wellsa, jakoby pomiĊdzy linią rozwojową umysáu a natury powstaáa zasadnicza rozbieĪnoĞü — to jedynie ostateczna konsekwencja jego postawy. Niewątpliwie Whiteheadowska „filozofia organizmu" gáosi taką samą jednoĞü koncepcji umysáu i natury, jak ja w * Czas, jak wiecznie páynący strumieĔ, znosi wszystkich swych synów. niniejszej ksiąĪce; zestawienie poglądów profesora Whiteheade'a z tezami Odpáywają w zapomnienie, jak sen rozwiewający siĊ o Ğwicie, (przyp. T. E. Hulme'a prawdopodobnie rzuciáoby jasny snop Ğwiatáa na táum.) zagadnienie wspóáczesnego humanizmu, (przyp. autora) 23 24 Strona 13 chodzi o Wellsa, z pewnoĞcią „siĊga on wzrokiem zbyt gáĊboko i Teáher jako „eksplozjĊ zrzĊdnoĞci autora w stosunku do Ğwiata, widzi zbyt wiele". Tego rodzaju ĞwiadomoĞü — to impas, ostate- który nie chciaá uznaü go za swego Mesjasza". Niewątpliwie, jeĞli czna konkluzja z Gerontion Eliota: „Po takiej wiedzy, jakie przyjmujemy wypowiedĨ Wellsa w caáej rozciągáoĞci, aprobując przebaczenie?" kaĪde zdanie, czujemy w niej kotáowanie siĊ problemów, które Wells przyrzeká przedstawiü argumenty, które doprowadziáy go zdają siĊ krĊciü w kóáko i wracaü do punktu wyjĞcia. Dlaczego tak do tak oszoáamiającego twierdzenia. Na dalszych kartach swego napisaá, skoro nie potrafi wykrzesaü najmniejszej iskry nadziei na utworu (dziewiĊtnaĞcie stron) nic na ten temat nie mówi; powtarza wybawienie? JeĞli wnioski, do jakich doszedá, negują zarówno jego swoją tezĊ. „Nasze przeklĊte mrowisko", „zawziĊta, nieubáagana wáasną przeszáoĞü, jak ewentualną przyszáoĞü caáej rasy ludzkiej — wrogoĞü w stosunku do naszego wszechĞwiata", „brak dokąd zdąĪamy? Wells twierdzi, Īe nigdy nie dąĪyliĞmy nigdzie — jakichkolwiek wzorów". MgliĞcie mówi o Einsteinowskim dawaliĞmy siĊ pociągaü naszym záudzeniom i przeĞwiadczeniu, Īe paradoksie na temat szybkoĞci Ğwiatáa, o „mierniku radioakty- jakikolwiek ruch jest lepszy niĪ Īaden. A tymczasem prawdą jest, wnoĞci" (metodzie stosowanej przez geologów do obliczania wieku Īe coĞ wrĊcz przeciwnego — bezruch — stanowi ostateczną ziemi). Nawet zaprzecza swemu pierwotnemu twierdzeniu, Īe odpowiedĨ, odpowiedĨ na pytanie: co ludzie uczynią, kiedy wszelkie Īycie zbliĪa siĊ ku koĔcowi; chodzi jedynie o gatunek zobaczą wszystko tak, jak jest? homo sapiens, który jest na wymarciu. „Gwiazdy w swym biegu Odkrycie pana Polly'ego („JeĞli ci siĊ twoje Īycie nie podoba, zwróciáy siĊ przeciwko niemu i czáowiek musi ustąpiü miejsca moĪesz je zmieniü") od stwierdzenia: „Stąd nie moĪna wyjĞü, tego jakiemuĞ innemu stworzeniu, lepiej przystosowanemu do wziĊcia nie moĪna obejĞü, przez to nie moĪna przejĞü" — dzieli duĪa siĊ za bary z losem zagraĪającym ludzkoĞci." Na ostatnich stronach odlegáoĞü. Barbusse ze swym pytaniem: „Prawda — co to jest Granic rozumowania Wells zmieniá gáos trąby zapowiadającej Sąd prawda?", którego uzupeánieniem jest: „Zmiana — jakąĪ róĪnicĊ Ostateczny na pytanie: czy kulturĊ moĪna uratowaü? ona przynosi?", przeszedá poáowĊ drogi. Wells przebyá caáą odlegáoĞü i wylądowaá na progu egzystencjalistycznego problemu: Lecz mój wáasny temperament nieodparcie nasuwa mi czy myĞl musi negowaü Īycie? wątpliwoĞü, czy aby znajdzie siĊ bodaj najbardziej znikoma garstka Zanim przejdziemy do tego nowego aspektu zagadnienia ou- ludzi, który zobaczą Īycie dobiegające nieuchronnego koĔca.13 tsidera, przeprowadĨmy dalsze porównanie pomiĊdzy Barbus-se'em BądĨ co bądĨ utwór ten musimy uwaĪaü za najbardziej pesy- a Wellsem i rozwaĪmy jeszcze jeden punkt zasáugujący na mistyczną indywidualną wypowiedĨ w literaturze nowoczesnej omówienie. Bohater Barbusse'a jest outsiderem w chwili, gdy obok Hollow Men (WydrąĪeni ludzie) T. S. Eliota. Rozpacz Eliota stykamy siĊ z nim po raz pierwszy; prawdopodobnie outsiderem byá wypáywa jednak zasadniczo z podáoĪa religijnego; bylibyĞmy zawsze. Wells przez znaczną czĊĞü swego Īycia byá zdecydowanie skáonni przypuszczaü, Īe rozpacz Wellsa wypáywa równieĪ z „insiderem", czuá siĊ ĞciĞle związany ze spoáecznoĞcią ludzką. pobudek religijnych, gdyby nie usilne podkreĞlanie przez autora, Īe Niezmordowanie speániaá swe obowiązki wobec spoáeczeĔstwa, nie mówi o zjawisku naukowym, o obiektywnej rzeczywistoĞci. szczĊdziá dobrych rad, jak je udoskonaliü. Byá wcieleniem ducha Nic dziwnego, Īe utwór Wellsa nie wywoáaá Īywszego od- nauki, studiowaá bieg historii Īycia i wyciągaá zeĔ wnioski, badaá dĨwiĊku ze strony wspóáczesnych; na to, by wywodom jego nadaü zagadnienia gospodarcze i spoáeczne, historiĊ polityczną i rozwój wiarygodnoĞü, potrzebny byáby potĊĪny aparat dialektyczny dzieáa religii. To spadkobierca francuskich encyklopedystów, który nigdy Schopenhauera pt. Wplt ais Wille und Vorstellung lub Spenglera nie zaprzestaá gromadzenia materiaáu i ujmowania go w zwiĊzáej Untergang des Abendlandes. Sáyszaáem, jak pewien wspóáczesny formie. Z jego „Prawda — co to jest prawda?" moĪna by wyciągnąü Wellsowi literat okreĞlaá The Mind at the End of Its krótki a treĞciwy przegląd wszystkich pojĊü prawdy na przestrzeni historii siedmiu kultur A W 25 26 Strona 14 fakcie, Īe czáowiek tego rodzaju staá siĊ outsiderem, j'est coĞ tak Īuje zasadniczy problem duĔskiego filozofa, zmaráego w Kopen- wstrząsającego, Īe czujemy siĊ skáonni szukaü przyczyn owej hadze w roku 1855. Sóren Kierkegaard równieĪ orzeká, Īe dyskusje zmiany w podáoĪu fizycznym. Pisząc Granice rozumowania, Wells filozoficzne nie mają w ogóle Īadnego sensu, wychodząc z tego byá czáowiekiem chorym i zmĊczonym. Czy nie moĪna przyjąü samego zaáoĪenia co Wells: rzeczywistoĞü zaprzecza wszelkim stanu jego zdrowia za jedyną przyczynĊ i bodziec do napisania tego dyskusjom. Albo, wedle ujĊcia Kierkegaarda, egzystencja im utworu? zaprzecza. Filozof duĔski skierowaá swój atak przede wszystkim Niestety, nie. Wells oĞwiadczyá, Īe konkluzje, do jakich doszedá, przeciwko niemieckiemu metafizykowi Heglowi, który (podobnie są obiektywne. Skoro sprawa tak siĊ przedstawia, utrzymywaü, Īe jak Wells) próbowaá „usprawiedliwiü stosunek Boga do czáowieka", pracowaá nad swą ksiąĪką bĊdąc chorym, byáoby równoznaczne z mówiąc o celowoĞci w historii i miejscu czáowieka w czasie i powiedzeniem, Īe miaá wtedy na sobie szlafrok i pantofle. Do nas przestrzeni. Kierkegaard byá gáĊboko religijny i ujĊcie Hegla naleĪy wydanie sądu, czy Ğwiat moĪna widzieü w ten sposób, by uwaĪaá za bezgranicznie páytkie. OĞwiadczyá: „Wciągnijcie mnie w konkluzje Wellsa wysunĊáy siĊ jako nieuniknione, a jeĞli tak, jakiĞ System, a zaprzeczycie memu istnieniu — nie jestem winniĞmy orzec, czy tego rodzaju sposób patrzenia na Ğwiat jest symbolem matematycznym — istniejĊ." sáuszniejszy, bardziej przekonywający i obiek-tywniejszy niĪ nasz OczywiĞcie takie negowanie logicznej i naukowej analizy po- zwykáy sposób patrzenia. Nawet gdybyĞmy z góry zaáoĪyli, Īe ciąga za sobą ciekawe konsekwencje. Caáy gmach naszej wiedzy odpowiedĨ wypadnie przecząco, moĪemy wyciągnąü niemaáą zbudowany jest na zaáoĪeniu, Īe twierdzenie w rodzaju: „Wszystkie korzyĞü, üwicząc siĊ w zmianie wáasnego punktu widzenia. ciaáa spadają z przyspieszeniem 9,81 m/sek2 w polu przyciągania ziemi" posiada okreĞlone znaczenie. Z chwilą jednak, gdy negujemy ostateczną wartoĞü logiki, twierdzenie to staje siĊ Outsider roĞci sobie takie same pretensje, jak bohater Wellsa z nonsensem. JeĞli natomiast logiki nie negujemy, trudno jest, idąc za Krainy ĝlepców (The Country of the Blind): utrzymuje, Īe jest biegiem tych rozwaĪaĔ, zatrzymaü siĊ w miejscu, nie dochodząc do jedynym czáowiekiem posiadającym zdolnoĞü widzenia. Na zarzut, stanowiska Wellsa i Johna Stuarta Milla. ToteĪ Kierkegaard zadaje Īe jest chory i cierpi na zaburzenia nerwowe, odpowiada: „W pytanie: „Czy system egzystencjalistyczny jest moĪliwy?" albo, Krainie ĝlepców jednooki jest królem". Istotnie, outsider uwaĪa siĊ innymi sáowy: „Czy moĪna Īyü wedáug zasad jakiejĞ filozofii, nie za jedynego czáowieka, który wie, Īe jest chory, Īyjąc w Ğrodowisku negując bądĨ Īycia, bądĨ filozofii?" Uczony duĔski doszedá do zupeánie nie zdającym sobie sprawy ze swej choroby. Pewni wniosku, Īe to niepodobieĔstwo, lecz moĪna Īyü wedáug zasad outsiderzy, którymi zajmiemy siĊ póĨniej, pójdą jeszcze dalej i religii, nie negując ani Īycia, ani religii. Nie potrzebujemy siĊ tu oĞwiadczą, Īe chora jest sama natura ludzka, a outsider to czáowiek, zatrzymywaü nad tokiem rozumowania, które doprowadziáo go do który nie zamyka oczu na to przykre zjawisko. Na razie jednak tym powyĪszego wniosku (czytelnicy zainteresowani tym problemem zagadnieniem nie bĊdziemy siĊ zajmowali; zwrócimy tylko uwagĊ mogą zajrzeü do jego Afsluttende uuidenskabelig Efterskrift til de na negacjĊ, która wedle oĞwiadczenia outsidera stanowi istotĊ philosophiske Smuler (Nienaukowe postscriptum). Warto zwróciü Ğwiata takiego, jakim on go widzi. „Prawda — co to jest prawda?" i przy tym uwagĊ, Īe uznanie walorów chrzeĞcijaĔstwa nie „Stąd nie moĪna wyjĞü, tego nie moĪna obejĞü, przez to nie moĪna powstrzymaáo Kierkegaarda przed gwaátownym atakowaniem przejĞü". Na tym zagadnieniu musimy siĊ zatrzymaü. KoĞcioáa w oparciu o zarzut, Īe rozwiązaá on problem Īycia wedáug Kiedy Barbusse wáoĪyá w usta swego bohatera owo pierwsze zasad religii, okaleczając religiĊ w straszliwy sposób, by pytanie, niemal z pewnoĞcią nie zdawaá sobie sprawy, Īe parafra- dostosowaü ją do Īycia. Zabawne, Īe inny wielki filozof— egzystencjalista z dziewiĊtnastego stulecia, Fryderyk Nietzsche — atakowaá KoĞcióá chrzeĞcijaĔski, wysu- 27 28 Strona 15 wając zarzuty wrĊcz przeciwne; twierdziá, Īe KoĞcióá rozwiązaá ów jakimĞ hotelu w Hawrze. ĩycie jego mogáoby byü spokojnym problem, masakrując Īycie, by dostosowaü je do religii chrze- ciągiem dociekaĔ naukowych, rozmów w bibliotece, stosunków ĞcijaĔskiej. Obaj ci uczeni, zarówno Kierkegaard jak Nietzsche, páciowych z wáaĞcicielką kawiarni:......... ĪyjĊ sam, zupeánie sam. byli powaĪnymi myĞlicielami i obaj do pewnego stopnia cheápili siĊ Nigdy z nikim nie rozmawiam; nic nie otrzymujĊ, nic nie da- stwierdzaniem, Īe są outsiderami. Wobec tego powinni byĞmy jĊ."14 znaleĨü w ich dzieáach jakieĞ rzeczowe argumenty broniące Lecz caáy szereg objawieĔ mąci mu spokój. Oto Roąuentin stoi outsidera i jego stanowiska. I rzeczywiĞcie znajdujemy je. nad brzegiem morza i podnosi páaski kamyk, by rzuciü nim po Nietzsche i Kierkegaard rozwinĊli filozofiĊ, której punktem wodzie, gdy nagle... „Byáo coĞ, co spostrzegáem i co przyprawiáo wyjĞcia jest outsider; obecnie, mówiąc o niej, posáugujemy siĊ mnie o niesmak, ale nie wiem juĪ, czy patrzyáem na morze, czy na okreĞleniem Kierkegaarda i nazywamy ją egzystencjalizmem. kamieĔ."15 Wypuszcza kamyk z rĊki i odchodzi. Kiedy w wieku dziewiĊtnastym w Niemczech wznowiono wydanie Dziennik Roąuentina jest próbą obiektywizacji tego, co mu siĊ dzieá Kierkegaarda, uczeni niemieccy kontynuowali jego myĞli; zdarzyáo. Bada swą pamiĊü, roztrząsa przeszáoĞü. CoĞ dziwnego odrzucając wnioski natury religijnej, zastosowali jego metodĊ spotkaáo go w Indochinach: jeden z kolegów zaproponowaá mu analizy przy tworzeniu systemu tak zwanej Existenzphi-losophie. W wziĊcie udziaáu w wyprawie archeologicznej do Bengalu; ten sposób przesunĊli punkt ciĊĪkoĞci z problemu outsidera i Roąuentin juĪ gotów byá przyjąü propozycjĊ... przerzucili go z powrotem na heglowską metafizykĊ. W póĨniejszym okresie we Francji egzystencjalizm rozpowszechniá ...nagle przebudziáem siĊ z szeĞcioletniego snu... Nie mogáem siĊ dziĊki dzieáom Jean-Paul Sartre'a i Alberta Camusa, którzy zrozumieü, dlaczego jestem w Indochinach. I cóĪ ja tu robiĊ? jeszcze raz skupili uwagĊ przede wszystkim na zagadnieniu Dlaczego rozmawiam z tymi ludĨmi? Dlaczego jestem tak dziwnie outsidera i w koĔcu doszli do wáasnych wniosków w związku z ubrany?... Przede mną, postawiona niedbale, znajdowaáa siĊ mdáa pytaniem, jak Īyü zgodnie z filozofią: Sartre w swej „doktrynie myĞl o pokaĨnych ksztaátach. Nie wiem dobrze,na czym to polegaáo, związania" (którą zajmiemy siĊ póĨniej), a Camus w ogáoszonej ale nie mogáem patrzeü, tak mnie napawaáa obrzydzeniem.16 przez siebie zasadzie: pozostaĔ outsiderem. Kolejno rozwaĪymy oba te stanowiska. Niewątpliwie coĞ siĊ dzieje. Oto zwykáe Īycie Roąuentina z momentami wiary w sens, celowoĞü, uĪytecznoĞü. I oto owe objawienia, a raczej ataki obrzydzenia, które burzą caáą podstawĊ W jednej z pierwszych swych powieĞci.pt. La Nausee (MdáoĞci) jego zwykáego Īycia. Powodów nie trzeba szukaü daleko. Sartre umiejĊtnie syntetyzuje wszystkie punkty, jakie juĪ Roąuentin jest zbyt bystrym i uczciwym obserwatorem. Podobnie rozwaĪyliĞmy powyĪej w związku z Wellsem i Barbusse'em: jak Wells ustawicznie zadaje sobie pytanie: do czego to nierealnoĞü, odrzucenie przyjĊtych norm kulturalnych i prze- " doprowadzi? Uwaga jego stale pracuje. O wáaĞcicielu kawiarni ciĊtnego typu czáowieka, a wreszcie „ekran" nagiej egzystencji mówi: .... w porze kiedy lokal pustoszeje, to samo dzieje siĊ z wraz z orzeczeniem: „Stąd nie moĪna wyjĞü, tego nie moĪna obejĞü, jego gáową."17 ĩycie takich ludzi to seria przypadków. Gdyby w przez to nie moĪna przejĞü". Īyciu ich przestaáo siĊ dziaü coraz to coĞ nowego, sami przestaliby MdáoĞci — to rzekomy pamiĊtnik historyka nazwiskiem istnieü. Jeszcze gorzej przedstawia siĊ sprawa z salauds, których Ro-ąuentin; nie jakiegoĞ historyka-naukowca w peánym tego sáowa obrazy Roąuentin ogląda w miejskiej galerii sztuki; z tymi znaczeniu, jakim byá Wells, lecz historyka-literata, zajmującego siĊ znakomitymi osobistoĞciami, tak pewnymi siebie, tak gáĊboko wydobywaniem na Ğwiatáo dzienne Īycia nieuczciwego przeĞwiadczonymi, Īe są panami Īycia i Īe ich istnienie jest Īyciu poli-tyka-dyplomaty, Rollebona. Roąuentin mieszka samotnie w niezbĊdnie potrzebne. Krytycyzm Roąuentina kieruje swe o- 29 30 Strona 16 strze przeciwko niemu samemu; on równieĪ uznaá sens tam, gdzie w lasach i szedáem wciąĪ ku nowym miastom. Miaáem kobiety, obecnie stwierdza, Īe nie ma Īadnego. On równieĪ jest zaleĪny od biáem siĊ z róĪnymi facetami; i nigdy nie mogáem powróciü wstecz, przypadkowych wydarzeĔ. tak jak páyta nie moĪe siĊ krĊciü do tyáu.21 W zatáoczonej kawiarni boi siĊ spojrzeü na szklankĊ piwa. „Nie Dzieáa sztuki nie mogą zbyt dáugo oddziaáywaü na Roąuenti-na. mogĊ... wytáumaczyü tego, co widzĊ. Nikomu. I proszĊ: powoli Sztuka — to myĞl, a myĞl nadaje Ğwiatu tylko pozory áadu, moĪe zanurzam siĊ w gáĊbinĊ, w strach."18 wiĊc przekonaü jedynie kogoĞ dostatecznie sáabego, kto ulega W parĊ dni póĨniej Roquentin znów opisuje szczegóáowo sugestii pozorów. Tylko coĞ tak instynktownie rytmicznego, jak okolicznoĞci towarzyszące atakowi obrzydzenia. Tym razem blues, moĪe daü Roąuentinowi poczucie áadu, które nie wydaje siĊ Ĩródáem choroby są szelki wáaĞciciela kawiarni. Zdajemy sobie » faászywe. Lecz nawet to moĪe mu daü jedynie chwilowe ukojenie; sprawĊ, Īe obrzydzenie zdaje siĊ wyjaskrawiaü plugawoĞü oto- ciĊĪsze nerwowe wyczerpanie spowodowaáoby runiĊcie poczucia czenia Roąuentina. (Sartre poszedá dalej niĪ którykolwiek z jego áadu nawet w Some of These Days. poprzedników-pisarzy w uwydatnianiu „mroku i brudu"; ani Joyce, W dzienniku obserwujemy zaáamanie siĊ wszelkich wartoĞci ani Dostojewski nie oddali równie wstrząsająco stanu umysáu uznawanych przez Roąuentina. WycieĔczenie ogranicza go coraz duszącego siĊ w fizycznym brudzie). Opanowuje go duchowy bardziej do teraĨniejszoĞci, do chwili bieĪącej i najbliĪszego odpowiednik gwaátownych mdáoĞci fizycznych. otoczenia. PamiĊü, wiąĪąca wydarzenia w pewien konsekwentny MdáoĞci nie znajdują siĊ we mnie: czujĊ je tam na Ğcianie, na áaĔcuch przyczynowy, zawodzi i Roąuentin chcąc uchwyciü sens — szelkach, wszĊdzie wokóá mnie. àączą siĊ z kawiarnią, a ja znajdujĊ staje siĊ coraz bardziej zaleĪny od tego, co podpada pod jego zmysá siĊ w nich.'9 wzroku i dotyku. To Hume'owski sceptycyzm, który staje siĊ instynktowny i niweczący. Wszystko, co Roąuentin moĪe zobaczyü Podobnie jak Wells, Roąuentin káadzie nacisk na obiektywny i czego moĪe dotknąü, jest niepoznawalne, pozbawione podpory charakter takiego objawienia. pamiĊci; jak fotografia jakiegoĞ dobrze znanego przedmiotu, ujĊta z KtoĞ zakáada páytĊ patefonową. Gáos jakiejĞ Murzynki Ğpiewa nieznanej strony. Roąuentin patrzy na áawkĊ i nie moĪe jej Some of These Days (Przyjdzie kiedyĞ dzieĔ). Roąuentin sáucha i rozpoznaü. mdáoĞci ustĊpują. SzepcĊ: to áawka... Ale sáowo pozostaje mi na wargach: nie chce Kiedy gáos podniósá siĊ w ciszy, czuáem, jak moje ciaáo umieĞciü siĊ na rzeczy... Rzeczy oswobodziáy siĊ od swoich nazw. twardnieje, i MdáoĞci uleciaáy. Za jednym zamachem; to byáo Są tutaj, groteskowe, uparte, olbrzymie, i wydaje siĊ to idiotyczne prawie mĊczące, staü siĊ tak twardym, tak báyszczącym... Jestem w nazywaü je áawkami lub powiadaü o nich cokolwiek: jestem w muzyce. W lustrach toczą siĊ kule ognia; obrĊcze dymu okrąĪają je i Ğrodku Rzeczy nienazy walny eh.22 wirują zasáaniając twardy uĞmiech Ğwiatáa.20 W parku caáa peánia objawienia spáywa na Roąuentina, gdy Doznania tego nie trzeba poddawaü analizie. Jest to stare, patrzy na korzenie kasztana. pospolite doznanie natury estetycznej: sztuka wprowadza áad i Nie pamiĊtaáem nawet, Īe to jest korzeĔ. Sáowa zagubiáy siĊ, a logikĊ w chaos. wraz z nimi znaczenie rzeczy, sposoby ich uĪywania, sáabe znaki Jestem wzruszony, odczuwam swoje ciaáo jak precyzyjną uczynione przez czáowieka na ich powierzchni. Siedziaáem... maszynĊ w spoczynku. Tak, przeĪyáem prawdziwe przygody. Nie naprzeciw tej czarnej wĊĨlastej masy, caákiem surowej i przychodzi mi do gáowy Īaden szczegóá, ale spostrzegam Ğcisáe napawającej mnie lĊkiem. Zaparáo mi oddech. Nigdy przed tymi powiązania okolicznoĞci. Przebyáem morze, pozostawiáem za sobą ostatnimi dniami nie przeczuwaáem, co to znaczy „istnieü". Byáem miasta, páynąáem w górĊ rzek lub zagáĊbiaáem siĊ jak inni... Mówiáem jak oni: „morze 31 32 Strona 17 jest zielone; ten biaáy punkt, tam wysoko to jest mewa", ale nie jakiĞ inny sposób Īycia, który nie jest bezsensowny. W zakoĔczeniu czuáem, Īe to istnieje... A potem nagle przyszáo, byáo jasne jak dzieĔ dziennika przewija siĊ ta wáaĞnie nuta. — nagle istnienie odsáoniáo siĊ. Straciáo obojĊtny wygląd abstrakcyjnej kategorii: to byáa wáaĞnie miazga rzeczy, ten korzeĔ byá ugnieciony z istnienia... Wszystkie te przedmioty... Roąuentin mieszka tak, jak bohater Barbusse'a; jego pokój Przeszkadzaáy mi; Īyczyábym sobie, aby istniaáy mniej silnie, stanowi teren, poza który ĞwiadomoĞü jego niemal wcale nie bardziej sucho, abstrakcyjnie, bardziej powĞciągliwie.23 wykracza. Ale Roąuentin siĊgnąá dalej i gáĊbiej niĪ czáowiek zaglądający przez dziurĊ w Ğcianie. Doszedá do kraĔcowego punktu Roąuentin osiągnąá samo dno pogardy w stosunku do siebie; * stanowiska Wellsa; okreĞlenie — „Czáowiek to niepotrzebna nawet przedmioty negują go. DoĞü dobrze poznaliĞmy jego prze- namiĊtnoĞü" — moĪna traktowaü jako zwiĊzáy skrót Granic Īycia związane z innymi ludĨmi; jakaĞ silna osobowoĞü lub prze- rozumowania. Caákowita negacja, jak w Eliotowskicái Hollow Men: konanie moĪe siĊ narzuciü bez wzglĊdu na opór; nawet samo miasto, jesteĞmy ludĨmi wydrąĪonymi, jesteĞmy salauds. Roąuentin zamĊt ruchu pojazdów i przechodniów na Regent Street moĪe znajduje siĊ w sytuacji bohatera Krainy ĝlepców. Sam jeden tylko przytáoczyü sáabą indywidualnoĞü i napeániü ją poczuciem wáasnej ma ĞwiadomoĞü prawdy, a gdyby wszyscy ludzie byli jej Ğwiadomi, bez wartoĞciowoĞci. Roąuentin czuje swą znikomą wartoĞü wobec nastąpiáby kres Īycia. W Krainie ĝlepców jednooki jest królem, lecz przedmiotów. Bez tego znaczenia, jakie aktem woli nadaáby swemu jego królewska wáadza jest wáadzą pozorną. Nie daje potĊgi i istnieniu, istnienie to jest absurdem. Przyczy-nowoĞü — straszak przywilejów, tylko pociąga za sobą utratĊ wiary i odbiera siáy do Hume'a — runĊáa, a zatem nic siĊ nie dzieje. Biografia Rollebona dziaáania. ĝwiat tego królestwa jest Ğwiatem bez wartoĞci. byáaby jeszcze jednym przykáadem zakáamania, gdyĪ sugerowaáaby Oto stanowisko, do jakiego doprowadziá nas outsider koniecznoĞü jego istnienia, której w rzeczywistoĞci nie byáo; Barbus-se'a. WyraĨnie uwidoczniáo siĊ to juĪ w poĪądaniu, które poszczególne wydarzenia naprawdĊ nie kojarzyáy siĊ ze sobą i nie nurtowaáo w nim na widok rozwiewających siĊ sukien kobiecych; nastĊpowaáy po sobie kolejno jak w opowiadaniu; jedynie Ğlepota pragnąá bowiem nie stosunku páciowego, lecz jakiejĞ nieokreĞlonej na fakt surowej, nagiej egzystencji mogáaby kiedykolwiek wywoáaü wolnoĞci, której symbolem byáy owe kobiety ze swą osáoniĊtą i záudzenie, Īe tak byáo. ukrytą nagoĞcią. WystĊpowaáo tu poĪądanie seksualne, lecz nie ono A wiĊc co? PrzyczynowoĞü w ogóle nie istnieje, wszystko jest samo tylko; obciąĪone, rozdĊte jak balon przez niechĊü bez znaczenia? Sartre streszcza swe pojĊcie o Īyciu w sáowach: ,,L' przeradzającą siĊ w bunt przeciwko oszoáamiającemu ruchowi ulicy homme est unepassion inuáile". W ujĊciu Roąuentina nie ma ParyĪa z jego dobrze ubranymi kobietami. „Pomimo to pragnĊ wyboru: albo jest siĊ bezuĪytecznym i wie siĊ o tym, albo jest siĊ jakiejĞ rekompensaty..." Pomimo kultury, która wyryáa na nim bezuĪytecznym i nie wie siĊ o tym. piĊtno bezwartoĞciowoĞci tak gáĊbokie, Īe jest pewien, iĪ „nic nie A jednak Roąuentin miaá kiedyĞ przebáysk poczucia celowoĞci i ma i na nic nie zasáuguje", bohater Pieklą czuje, Īe posiada prawo áadu; sáuchając Some of These Days. Byáa tam celowoĞü, związek do... do czego? Do wolnoĞci? To sáowo niewáaĞciwe. Na próĪno przyczynowy, jedna nuta nastĊpowaáa nieuchronnie po drugiej. studiujemy Piekáo, szukając odpowiedniego okreĞlenia. Sartre i Roąuentin dziwi siĊ: czemu on sam nie umiaáby stworzyü czegoĞ Wells orzekli, Īe czáowiek nigdy nie jest wolny; i jest po prostu zbyt podobnego, czegoĞ rytmicznego, celowego — na przykáad jakiejĞ gáupi, by uĞwiadomiü to sobie. Do czegóĪ wiĊc, ĞciĞle mówiąc, powieĞci, którą ludzie mogliby póĨniej czytaü i przeĪywaü: czyĪby outsider ma przyrodzone prawo? to byáa próba wprowadzenia áadu w chaos? Roąuentin porzuci Pytanie to musi skierowaü nasze rozwaĪania na inny teren: Havre i biografiĊ Rollebona; musi istnieü zajmiemy siĊ outsiderami, którzy do pewnego stopnia wejrzeli w istotĊ wolnoĞci. 33 34 Strona 18 R O Z D Z I A à 2 Dzisiaj umaráa mama. Albo wczoraj, nie wiem.1 Ten ton obojĊtnoĞci utrzymuje siĊ od początku do koĔca powieĞci Z 'Etranger (Obcy). Podobnie jak Piekáo i MdáoĞci powieĞü ta napisana jest w konwencji dziennika, prowadzonego przez jej bohatera. Meursault jest Algierczykiem. JuĪ pierwsze zdania dziennika okreĞlają wyraĨnie jego charakter. Prosząc swego szefa o parodniowe zwolnienie w związku z pogrzebem matki, ĝwiat bez wartoĞci Meursault usprawiedliwia siĊ: — To nie moja wina... Outsider dąĪy do wyraĪenia samego siebie w kategoriach ... PomyĞlaáem wiĊc, Īe nie powinienem byá mu tego mówiü... to filozofii egzystencjalistycznej. Niewiele go obchodzi rozróĪnienie raczej jemu wypadaáo záoĪyü mi kondolencje.2 pomiĊdzy ciaáem a duchem, czy teĪ czáowiekiem a naturą; te pojĊcia prowadzą do myĞli teologicznej i filozofii; outsider odrzuca Gdyby Meursault „odczuá" Ğmierü matki, nie byáby siĊ u-spr a zarówno jedno, jak i drugie. WaĪne jest dla niego jedynie wiedli wiaá. Jak czytelnik niebawem siĊ przekona, odczuwa on rozróĪnienie pomiĊdzy bytem a nicoĞcią. Bohater Barbusse'a mówi: bardzo maáo. „ĝmierü — to najbardziej waĪkie ze wszystkich pojĊü". Nie znaczy to, Īe bohater powieĞci Camusa jest rozczarowany Barbusse i Wells reprezentują dwa róĪne podejĞcia do tego czy teĪ znudzony Īyciem. Jego typ lekkomyĞlnoĞci wykazuje raczej problemu. PodejĞcie Barbusse'a moĪna by nazwaü „empirycznym". bliĪsze powinowactwo z „máodzieĔcami w getrach" Wo-dehouse'a. Bohater jego nie jest myĞlicielem; akceptuje fakt Īycia, nie moĪe Meursault znajduje przyjemnoĞü w jedzeniu i piciu, w kąpieli jedynie zaakceptowaü jego wartoĞci. Wells idzie znacznie dalej, w sáonecznej i pójĞciu do kina. ĩyje caákowicie chwilą obecną. Mówi ostatecznych swych wnioskach dochodzi do nihilizmu; podejĞcie o pogrzebie swej matki rzeczowo, lecz obojĊtnie; pogrzeb zmĊczyá jego, podobnie jak podejĞcie Hume'a, jest racjonalistyczne. go przez koniecznoĞü caáonocnego czuwania, poza tym jednak ani W przypadku Roąuentina, wnioski ostateczne są wynikiem trochĊ go nie poruszyá. NastĊpnego dnia Meursault idzie na plaĪĊ i wspóádziaáania rozumu i doĞwiadczenia. U niego równieĪ czynnik poznaje dziewczynĊ. PoáowĊ stronicy poĞwiĊca naszkicowaniu rozumowy doprowadza do nihilizmu; jedynym „przebáyskiem rozwoju tej znajomoĞci: idą razem na komediĊ filmową, nastĊpnie zbawienia" jest sfera nie tkniĊta logicznym myĞleniem, daje mu go wracają do jego pokoju i spĊdzają noc razem. Rano, po odejĞciu piosenka Some of These Days (Przyjdzie kiedyĞ dzieĔ). Rozum kochanki „...spaáem do dziesiątej. Potem do poáudnia paliáem doprowadza do impasu. JeĞli istnieje jakieĞ rozwiązanie, naleĪy go papierosy ciągle leĪąc".3 szukaü nie drogą rozumowania, lecz poprzez zbadanie przeĪyü. Nie To atmosfera Jaáowej ziemi (Waste Land) Eliota: wolno nam zapominaü o logicznej moĪliwoĞci, Īe rozwiązanie w ogóle nie istnieje. W kaĪdym razie musimy teraz przeĞledziü Czytam nocami, w zimie jadĊ na poáudnie* podejĞcie empiryczne. Outsider Alberta Camusa jest w jeszcze wyĪszej mierze typem Przy zestawieniu tych utworów zaskakuje nas w ksiąĪce Camusa empiryka niĪ outsider Barbusse'a. MyĞli jeszcze mniej; „nie jest brak moralnej dezaprobaty. Nie ma tam najmniejszej geniuszem, nie ma Īadnego wielkiego uczucia do ofiarowania"; w istocie, prawie nic w ogóle nie odczuwa. * táum. Czesáaw Miáosz (Czas niepokoju, antologia wspóáczesnej poezji brytyjskiej i amerykaĔskiej; Nowy Jork 1958 r.) (przyp. táum.) 35 36 Strona 19 sugestii, Īe autor pragnie potĊpiü Meursaulta jako bezdusznego zadaje sobie trudu ukrywania ironii. Meursault, równie niewinny próĪniaka. jak pan Pickwick, sáyszy sáowa prokuratora wypowiadane z Niezwykáą zaletĊ Meursaulta stanowi jego uczciwoĞü. Dzie- gáĊbokim przejĊciem: wczyna prosi go, by siĊ z nią oĪeniá, a on od razu na to przystaje: — Panowie przysiĊgli, ten czáowiek nazajutrz po Ğmierci matki zaĪywaá kąpieli, nawiązaá nielegalny stosunek i poszedá siĊ poĞmiaü ...chciaáa wiedzieü, czy ją kocham. Odpowiedziaáem jej to samo, na komiczny film. Nie mam wam nic wiĊcej do powiedzenia.6 co juĪ raz kiedyĞ mówiáem, Īe to nie ma Īadnego znaczenia, ale Īe na pewno nie kocham jej.4 Nic wiĊcej mówiü nie potrzebuje, Meursault zostaje skazany na Ğmierü. UczciwoĞü ta wypáywa z obojĊtnoĞci na czyjeĞ uczucia. Meur- W celi odwiedza go kapelan wiĊzienny i jeszcze usilniej nawo- sault do niczego nie przywiązuje wagi; czemuĪ wiĊc miaáby áuje do skruchy. Nagle Meursault nie moĪe dáuĪej znieĞü tych káamaü? bzdur; chwyta ksiĊdza za koánierz i daje upust swemu rozdraĪ- ZaprzyjaĨnia siĊ z jakimĞ sutenerem i mimo woli wplątuje siĊ w nieniu: spór pomiĊdzy nim a pewnym Arabem. DzieĔ spĊdzony beztrosko na plaĪy koĔczy siĊ zastrzeleniem Araba przez Meursaulta. Uczyniá Miaá tak pewną siebie minĊ — prawda? A jednak Īadne z jego to w obronie wáasnego Īycia, lecz Arab nie miaá przy sobie Īadnej przeĞwiadczeĔ nie byáo warte wáosa kobiety. broni i na miejscu nie byáo Ğwiadków. Meursault staje przed sądem ...Nic, nic nie ma znaczenia i dobrze wiedziaáem dlaczego... Z pod zarzutem morderstwa. gáĊbi mojego przyszáego losu, w absurdzie Īycia, które wiodáem, I oto teraz jego dziwne wáaĞciwoĞci outsidera zwracają siĊ wznosiá siĊ ku mnie od lat, które jeszcze nie nadeszáy, mroczny przeciwko niemu. Czáowiek, który popeániá morderstwo, powinien podmuch, zrównując na swej drodze wszystko, co mi wówczas by co najmniej okazaü pewne zainteresowanie swym czynem; ofiarowywano w latach, które przeĪyáem, niewiele prawdziwszych mógáby mieü nadziejĊ na uzyskanie wyroku uniewinniającego, od tamtych. gdyby páakaá, protestowaá, wyglądaá na zdruzgotanego straszliwym Ich równieĪ skaĪą pewnego dnia. Jego takĪe skaĪą. JakieĪ miaáo wypadkiem. Tymczasem juĪ od samego początku rozprawy to znaczenie, gdyby — oskarĪono go o morderstwo i ĞciĊto, obojĊtnoĞü Meursaulta zbija z tropu wszystkich czáonków trybunaáu. poniewaĪ nie páakaá na pogrzebie swej matki?7 Mogą przypisaü ów czyn jedynie jego zatwardziaáoĞci. Poza tym Ostatnie rozwaĪania Meursaulta, kiedy zasypia w przeddzieĔ istnieje jeszcze sprawa pogrzebu. Dlaczego w ogóle nie przejąá siĊ swej egzekucji, przynoszą mu pewnego rodzaju objawienie: Ğmiercią matki? Czy jej nie kochaá? Znów jego uczciwoĞü zwraca siĊ przeciw niemu: BĊdąc tak bliską Ğmierci, mama chciaáa siĊ poczuü od niej wolna i gotowa zacząü wszystko od początku... Ja równieĪ czuáem siĊ OczywiĞcie kochaáem matkĊ, ale to o niczym nie Ğwiadczy.5 gotów przeĪyü wszystko od nowa. Jak gdyby ten wybuch wielkiej wĞciekáoĞci oczyĞciá mnie ze záa, odebraá mi rozpacz, wobec tej SĊdzia Ğledczy jest czáowiekiem ludzkim i religijnym, z naj- nocy... po raz pierwszy pozwoliáem siĊ ogarnąü tkliwej nieczuáoĞci wiĊkszą radoĞcią znalazáby podstawy do uniewinnienia Meursaulta, Ğwiata. Czując, Īe tak jest do mnie podobny, tak bohaterski, gdyĪ „w niebie wiĊcej bĊdzie radoĞci nad jednym grzesznikiem pojąáem, Īe byáem szczĊĞliwy, Īe jestem nim nadal. I aby wszystko pokutĊ czyniącym..." Ze ázami w oczach pokazuje oskarĪonemu siĊ dopeániáo, abym poczuá siĊ mniej samotny, pozostaáo mi jeszcze krucyfiks i nawoáuje go do skruchy. Lecz Meursault patrzy na niego pragnąü, by w dniu mojej egzekucji, byáo wielu widzów i by mnie z áagodnym zdziwieniem. To wszystko nie ma sensu. Nie ma powitali okrzykami nienawiĞci.8 Īadnego związku z istotą sprawy. Skrucha — z jakiego powodu? Ostatecznie Meursault staje przed sądem. Teraz Camus nie 37 38 Strona 20 Ostatnie karty powieĞci odsáoniáy tajemnicĊ Meursaulta; jego byáaby idealnie rozsądną przypowieĞcią dla jakiegoĞ tybetaĔskiego obojĊtnoĞü wypáywa z poczucia nierzeczywistoĞci. Caáe Īycie prze- buddysty. Īyá z tym samym przeĞwiadczeniem co Roąuentin: wszystko jest KsiąĪka Camusa przywodzi nam na myĞl innego wspóáczesnego nieprawdziwe. Lecz owa ĞwiadomoĞü istnienia bez przyczyny i celu pisarza, który zajmowaá siĊ zagadnieniem wolnoĞci — Ernesta nie drĊczy Meursaulta tak, jak drĊczyáa outsiderów z pierwszego Hemingwaya. Obcy kojarzy nam siĊ z nowelą Soldier's Home rozdziaáu naszej ksiąĪki. Bohater Camusa przyjmuje Īycie, (Powrót Īoánierza), porównanie tych dwu autorów jasno wykazuje, przyjmuje Ğwiatáo sáoĔca, jedzenie, ciaáa dziewcząt; przyjmuje Īe caáa twórczoĞü amerykaĔskiego pisarza wiąĪe siĊ z równieĪ ową nierzeczywistosc. Dopiero rozprawa sądowa wyrywa zagadnieniem egzystencjalistycznego outsidera. Wkáad Hemin- go z tego stanu brutalnym jak uderzenie pioruna: „Stój!" (okreĞlenie gwaya warto rozpatrzeü pod tym kątem widzenia. Wellsa). Perspektywa Ğmierci obudziáa go, speániając tĊ samą Gáównym bohaterem noweli Soldier's Home jest amerykaĔski funkcjĊ co stany obrzydzenia Roąuentina. Wprawdzie, jeĞli o niego Īoánierz, który wróciá z wojny pod koniec roku 1919. Przed samego chodzi, zbudziáa go zbyt póĨno. Ale przynajmniej daáa mu zaciągniĊciem siĊ do wojska Krebs uczĊszczaá do kolegium, pro- pojĊcie o znaczeniu wolnoĞci. WolnoĞü — to wyzwolenie z wadzonego przez metodystów; po powrocie zdaje sobie sprawĊ, Īe nierzeczywistoĞci. „Byáem dawniej szczĊĞliwy i nadal jestem nic go juĪ nie áączy ani z rodziną, ani z wáasnym dawnym ja. Nikt szczĊĞliwy" — ale na czym polega istota szczĊĞcia, jeĞli szczĊĞcie nie ma ochoty sáuchaü o jego przeĪyciach wojennych — w kaĪdym jest zakryte przed ĞwiadomoĞcią grubą powáoką nierzeczywistoĞci? razie nie o tych prawdziwych. MyĞl Meursaulta Sartre póĨniej ujmie w twierdzenie: „WolnoĞü — to groza". W swej La Republiąue dusilence zauwaĪa on, Īe Przez to, Īe naopowiadaá káamstw, poczuá wstrĊt do wszystkiego, wáaĞnie w czasie wojny, biorąc czynny udziaá w podziemnym co przeĪyá na wojnie. Wszelkie te momenty, o których myĞląc czuá Ruchu Oporu, w atmosferze ustawicznego niebezpieczeĔstwa siĊ wewnĊtrznie ĞwieĪy i czysty, te tak juĪ dawne chwile, kiedy zdrady i Ğmierci czuá siĊ najbardziej wolny, czuá, Īe naprawdĊ Īyje. robiá jedną, jedyną rzecz, jaką winien byá robiü mĊĪczyzna, i to z Najwidoczniej wolnoĞü nie polega na prostej moĪnoĞci czynienia áatwoĞcią i naturalnie, chociaĪ mógá robiü coĞ innego — teraz tego, na co siĊ ma ochotĊ; wolnoĞü — to zdolnoĞü napiĊcia woli, a zagubiáy swoją ĞwieĪoĞü i wartoĞü, a potem zagubiáy siĊ same.9 wystĊpuje ona we wszelkich warunkach, które ograniczają Po powrocie do domu ogarnĊáa go pewnego rodzaju apatia i czáowieka i pobudzają jego wolĊ do intensywniejszego dziaáania. spĊdzaá czas na czytaniu lub grze w karty. Miaáby ochotĊ na Czytelnika musi uderzyü podobieĔstwo zachodzące pomiĊdzy dziewczynĊ, lecz nie mógá przezwyciĊĪyü owej apatii w dostate- ksiąĪką Camusa a Franza Kafki. Kafka odczucie nieprawdziwoĞci cznej mierze, by zadaü sobie trud znalezienia odpowiedniej. istnienia zupeánie Ğwiadomie oddaje przy pomocy techniki snu. Pewnego ranka matka mówi do niego podczas Ğniadania: Bohater Przemiany budzi siĊ pewnego ranka i stwierdza, Īe zmieniá siĊ w olbrzymiego chrząszcza; bohater Procesu zostaje — Bóg ma dla kaĪdego jakąĞ pracĊ — powiedziaáa matka. aresztowany i ostatecznie stracony, nie wiedząc za co. — Nie moĪe byü próĪnujących w jego królestwie. Przeznaczenie zdaje siĊ druzgotaü pytaniem: jeĪeli sądzicie, Īe Taki argument z reguáy jest dla outsidera bez znaczenia. Krebs Īycie jest czymĞ nierzeczywistym, jak to wytáumaczyü? Jego odpowiada: naczelny nakaz zdaje siĊ brzmieü: domagaj siĊ wolnoĞci, w przeci- wnym razie bowiem... Ludzi, którzy nie domagają siĊ wolnoĞci, — Ja nie naleĪĊ do jego królestwa. spotyka nagáa katastrofa, stany obrzydzenia, rozprawa sądowa, — Wszyscy naleĪymy do jego królestwa. — Krebs poczuá egzekucja, przeistoczenie w niĪszą formĊ Īycia. Przemiana Kafki siĊ skrĊpowany i záy jak zawsze... — Nie kochasz juĪ swojej mamy, cháopcze drogi? 39 40