12012

Szczegóły
Tytuł 12012
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12012 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12012 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12012 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

HANS CHRISTIAN ANDERSEN BA�NIE KRZESIWO Szed� sobie drog� �o�nierz: raz, dwa! Raz, dwa! Na plecach mia� tornister, a u boku szabl�, bo wraca� w�a�nie z wojny do domu. Na �rodku drogi spotka� star� czarownic�; by�a obrzydliwa, dolna warga zwisa�a jej a� na piersi. � Dobry wiecz�r, �o�nierzu! � powiedzia�a. � Jak� pi�kn� masz szabl�, jaki du�y tornister! Prawdziwy �o�nierz z ciebie! Dam ci tyle pieni�dzy, ile tylko zechcesz. � Dzi�kuj� ci, stara czarownico! � odpowiedzia� �o�nierz. � Widzisz tamto du�e drzewo? � spyta�a czarownica wskazuj�c mu drzewo stoj�ce na uboczu. � Jest ono zupe�nie puste w �rodku. Wdrapiesz si� na jego wierzcho�ek, a w�wczas zobaczysz otw�r, przez kt�ry si� w�li�niesz g��boko do �rodka. Obwi��� ci� w pasie sznurem, a kiedy zawo�asz, b�d� ci� mog�a wci�gn�� z powrotem na g�r�. � A po c� mam wle�� do tego drzewa? � spyta� �o�nierz. � Po pieni�dze! � powiedzia�a czarownica. � Musisz wiedzie�, m�j �o�nierzu, �e jak wejdziesz do �rodka, znajdziesz si� w du�ym korytarzu, b�dzie tam jasno, bo pali si� tam przesz�o sto lamp. Potem zobaczysz troje drzwi. Mo�esz je otworzy�, klucze tkwi� w zamkach. Wejdziesz w pierwsze drzwi. Tam na �rodku izby, na skrzyni, siedzi pies, ma on oczy jak fili�anki, ale nic si� nie b�j. Dam ci m�j fartuch w niebieskie paski, roz�o�ysz go na pod�odze; potem podejdziesz szybko do psa, posadzisz go na fartuchu, otworzysz skrzyni� i wyjmiesz tyle pieni�dzy, ile zechcesz; b�d� to same miedziaki. Je�li zechcesz mie� srebrne pieni�dze, musisz i�� do s�siedniej izby; siedzi tam pies z oczyma jak m�y�skie ko�a, ale nic si� nie b�j, posad� go na moim fartuchu i bierz pieni�dze! Je�li zechcesz z�ota, to mo�esz je tak�e mie�, i to tyle, ile 3 zdo�asz ud�wign��, ale musisz wej�� do trzeciej izby. Pies, kt�ry siedzi na skrzyni ze z�otem, ma dwoje oczu, a ka�de z tych oczu jest tak wielkie jak Okr�g�a Wie�a w Kopenhadze. To jest dopiero pies! Ale nic si� nie b�j! Posad� go tylko na moim fartuchu, a nic ci nie zrobi; potem �ap ze skrzyni tyle z�ota, ile ci si� podoba! � To by�oby wcale nie�le � powiedzia� �o�nierz � ale co ci mam da� za to, stara czarownico, bo czego� przecie� na pewno b�dziesz chcia�a! � Nie � odrzek�a czarownica � nie chc� ani grosika! Przynie� mi tylko stare krzesiwo, kt�rego zapomnia�a moja babka, kiedy ostatni raz tam by�a. � Zgoda � powiedzia� �o�nierz. � Przewi�� mnie sznurem. � Tu masz sznur � powiedzia�a czarownica � a tu m�j niebieski fartuch w paski. A wi�c �o�nierz wlaz� na drzewo, da� si� spu�ci� na sznurze do �rodka i oto, jak mu wied�ma powiedzia�a, sta� ju� w d�ugim korytarzu, gdzie p�on�y setki lamp. Otworzy� pierwsze drzwi. Brrr! Siedzia� tam pies z oczami jak fili�anki i gapi� si� na niego. � Podobasz mi si�, bratku � powiedzia� �o�nierz, posadzi� go na fartuchu czarownicy i wzi�� tyle miedziak�w, ile zmie�ci�o mu si� w kieszeni. Potem zamkn�� skrzyni�, posadzi� na niej psa z powrotem i poszed� do drugiego pokoju. I doprawdy! Siedzia� tam pies z oczyma jak m�y�skie ko�a. � Nie patrz tak na mnie! � powiedzia� �o�nierz. � Jeszcze ci� oczy zabol�! � i posadzi� psa na fartuchu wied�my; a gdy zobaczy� tyle srebra w skrzyni, wyrzuci� wszystkie miedziaki i napcha� sobie kieszenie i tornister samym srebrem. Potem przeszed� do trzeciej izby. Ach, to by�o okropne! Pies mia� doprawdy dwoje oczu tak wielkich jak Okr�g�a Wie�a w Kopenhadze, a kr�ci�y si� one w g�owie niby ko�a. � Dobry wiecz�r! � powiedzia� �o�nierz i si�gn�� do czapki, gdy� nigdy przedtem nie widzia� takiego psa; ale gdy mu si� troch� przyjrza�, pomy�la� sobie, �e to wystarczy, posadzi� go na pod�odze i otworzy� skrzyni�. Ach, m�j Bo�e! Ile� tam by�o z�ota! Za te pieni�dze m�g� kupi� ca�� Kopenhag� i wszystkie �winki z cukru od przekupek, wszystkich o�owianych �o�nierzy i wszystkie baciki, i konie na biegunach z ca�ego �wiata. To by�y pieni�dze! Wtedy �o�nierz wyrzuci� wszystkie srebrne pieni��ki, kt�rymi mia� nape�nione kieszenie i tornister, a na to miejsce nabra� z�ota; wszystkie kieszenie, tornister, czapka i buty tak by�y pe�ne, �e ledwo m�g� si� porusza�. Teraz mia� pieni�dze! Posadzi� psa z powrotem na skrzyni�, zatrzasn�� drzwi za sob� i zawo�a� w g�r�: 4 � Wyci�gnij mnie teraz na g�r�, ty stara wied�mo! � A masz krzesiwo? � spyta�a czarownica. � To prawda! � powiedzia� �o�nierz � zupe�nie zapomnia�em! � Wr�ci� i zabra� krzesiwo. Wied�ma wci�gn�a go na g�r� i oto sta� ju� znowu na drodze, z kieszeniami, tornistrem, butami i czapk� pe�nymi pieni�dzy. � Po co ci to krzesiwo? � spyta� �o�nierz. � Nic ci do tego, masz pieni�dze! � powiedzia�a wied�ma � a teraz dawaj krzesiwo! � Gadu! Gadu! � zawo�a� �o�nierz � w tej chwili mi powiesz, po co ci to krzesiwo! Inaczej utn� ci g�ow� t� szabl�! � Nie � powiedzia�a czarownica. Wtedy �o�nierz odr�ba� jej g�ow�. Mia�a za swoje! �o�nierz zawi�za� ca�e swoje z�oto w jej fartuch, zarzuci� sobie, jak w�ze�ek, na plecy, wsadzi� krzesiwo do kieszeni i ruszy� prosto do miasta. Pi�kne to by�o miasto. Wst�pi� tam do najpi�kniejszej gospody, za��da� najlepszych pokoj�w i potraw, bo by� przecie� bardzo bogaty teraz, gdy mia� tyle pieni�dzy. S�u��cy, kt�ry wzi�� mu buty do czyszczenia, dziwi� si� co prawda troch�, �e taki bogaty pan nosi takie �mieszne, stare buty, ale on nie zd��y� jeszcze kupi� nowych; na drugi dzie� kupi� sobie buty, w kt�rych mo�na by�o si� pokaza�, i takie pi�kne ubranie! Teraz z �o�nierza zrobi� si� wytworny pan. Ludzie opowiadali mu o wszystkich cudach miasta, o swoim kr�lu i o tym, jak� �liczn� ksi�niczk� jest jego c�rka. � Gdzie j� mo�na zobaczy�? � spyta� �o�nierz. � Nie mo�na jej wcale zobaczy� � powiedzieli wszyscy razem � mieszka w wielkim, krytym miedzi� pa�acu, otoczonym mn�stwem mur�w i wie�. Nikt pr�cz kr�la nie mo�e do niej wchodzi�, bo wywr�ono jej, �e wyjdzie za m�� za zwyk�ego �o�nierza, a o tym kr�l nie chce s�ysze�! �Chcia�bym j� zobaczy� � pomy�la� �o�nierz; ale to przecie� by�o niemo�liwe. Tymczasem wi�c p�dzi� weso�e �ycie, chadza� do teatru, zwiedza� ogr�d kr�lewski, a biednym dawa� zawsze du�o pieni�dzy, co by�o bardzo �adnie z jego strony: pami�ta� bowiem z dawnych czas�w, jak to niedobrze by� bez grosza! Teraz by� bogaty, mia� pi�kne ubrania, wielu przyjaci�, kt�rzy m�wili mu, �e jest dobrym cz�owiekiem i prawdziwym panem, a to si� podoba�o �o�nierzowi. 5 Ale pieni�dzy wydawa� codziennie du�o, a nowych nie przybywa�o, wi�c wkr�tce wyda� ju� prawie wszystko. Zosta�y mu tylko dwa szylingi; musia� wyprowadzi� si� z pi�knych pokoj�w, w kt�rych mieszka�, zaj�� male�k� n�dzn� izdebk� na poddaszu, sam czy�ci� sobie buty i zeszywa� je ig�� do cerowania, a �aden z przyjaci� go nie odwiedza�, bo za wysoko by�o wchodzi�. Pewnego razu by� ciemny wiecz�r, a �o�nierz nie mia� pieni�dzy nawet na �wiec�, wtedy przypomnia� sobie nagle, �e w krzesiwie przyniesionym z dziupli, do kt�rej spu�ci�a go czarownica, by� ma�y ogarek; wyj�� wi�c krzesiwo i ogarek, ale w tej samej chwili, gdy uderzy� o krzemie�, iskry posypa�y si� z krzesiwa, drzwi otworzy�y si� z trzaskiem, stan�� przed �o�nierzem pies z oczyma jak fili�anki, kt�rego widzia� w dziupli drzewca, i spyta�: � Co mi rozka�e m�j pan? � A to ci historia! � powiedzia� �o�nierz. � A to dopiero zabawne krzesiwko, mog� mie� z niego, co zechc�. Przynie� mi troch� pieni�dzy! � rozkaza� psu, i hyc! ju� psa nie by�o! hyc! ju� by� z powrotem i d�wiga� w pysku du�� torb� pe�n� miedziak�w! Teraz �o�nierz wiedzia� ju�, jakie to cudowne krzesiwa! Kiedy uderza� w nie raz, zjawi� si� pies, kt�ry siedzia� na skrzyni z miedziakami; gdy uderzy� dwa razy, przychodzi� ten, kt�ry mia� srebro, a za trzykrotnym uderzeniem krzesiwa zjawia� si� pies, kt�ry mia� z�oto. Wi�c �o�nierz wprowadzi� si� z powrotem do pi�knych pokoj�w, sprawi� sobie znowu �liczne stroje i znowu pami�tali o nim wszyscy jego serdeczni przyjaciele i bardzo go kochali. Pewnego razu �o�nierz pomy�la� sobie: �To jest jednak �mieszne, �e nie mog� zobaczy� ksi�niczki. Wszyscy m�wi�, �e jest prze�liczna; co z tego, kiedy wci�� siedzi zamkni�ta pod miedzianym dachem w zamku z tyloma wie�ami? Ale gdzie jest moje krzesiwo?� Zakrzesa� ognia, hyc! ju� sta� przed nim pies z oczyma jak fili�anki. � Jest teraz co prawda p�noc � powiedzia� �o�nierz � ale tak bardzo chcia�bym zobaczy� ksi�niczk�, chocia� na chwileczk�! Pies wypad� natychmiast za drzwi i zanim si� �o�nierz obejrza�, ju� by� z powrotem, a na grzbiecie ni�s� ksi�niczk�; spa�a i by�a �liczna, �e od razu mo�na by�o pozna�, i� jest to prawdziwa ksi�niczka; a �o�nierz nie m�g� si� powstrzyma�, �eby jej nie poca�owa�, bo to by� prawdziwy �o�nierz. A pies wr�ci� z ksi�niczk� do zamku, a gdy nasta� ranek i kr�l i kr�lowa pili herbat� porann�, ksi�niczka opowiada�a, �e mia�a tej nocy dziwny sen o psie i o �o�nierzu. Pies ni�s� j� 6 na grzbiecie, a �o�nierz j� poca�owa�. � To by�aby dopiero �adna historia! � zawo�a�a kr�lowa. Nast�pnej nocy jedna ze starych dam dworu czuwa�a przy ��ku ksi�niczki, aby si� przekona�, czy to by� sen, czy te� co� innego. �o�nierz t�skni� bardzo za widokiem �licznej ksi�niczki, wi�c pies zabra� j� znowu i bieg� z ni�, jak najszybciej go nogi nios�y, ale stara dama dworu w�o�y�a kalosze i bieg�a za nimi; gdy zobaczy�a, �e znikaj� w bramie du�ego domu, pomy�la�a: �No, teraz ju� wiem, gdzie to jest�, i kawa�kiem kredy nakre�li�a na bramie du�y krzy�. Potem wr�ci�a do domu i po�o�y�a si� z powrotem, a pies odni�s� ksi�niczk�. Kiedy pies zobaczy�, �e na bramie domu, w kt�rym mieszka� �o�nierz, narysowano kred� krzy�, wzi�� kawa�ek kredy i tak samo naznaczy� bramy wszystkich dom�w w ca�ym mie�cie; by�o to bardzo m�dre, gdy� w ten spos�b dama dworu nie mog�a znale�� w�a�ciwych drzwi, poniewa� na wszystkich by�y krzy�e. Wczesnym rankiem kr�l i kr�lowa, dama dworu i wszyscy oficerowie przyszli, by zobaczy� to miejsce, gdzie by�a w nocy ksi�niczka. � To tu! � powiedzia� kr�l, gdy ujrza� pierwsze drzwi oznaczone krzy�em. � Nie, to tu, m�j drogi m�u! � powiedzia�a kr�lowa wskazuj�c drugie drzwi oznaczone krzy�em. � Ale tu jest tak�e krzy�, i tu, i tu! � zawo�ali wszyscy; gdziekolwiek spojrzeli, widzieli drzwi oznaczone krzy�em. Wi�c zrozumieli, �e szukanie na nic si� nie zda. Ale kr�lowa by�a bardzo m�dr� kobiet�, umia�a ona nie tylko je�dzi� karet�. Wzi�a wi�c swe du�e, z�ote no�yczki, pokraja�a nimi kawa�ek jedwabiu na cz�ci i uszy�a z nich �liczny woreczek, mieszek ten nape�ni�a drobn� kasz� i przywi�za�a ksi�niczce na plecach, a gdy wszystko by�o gotowe, wyci�a w woreczku otworek, tak aby kasza znaczy�a ca�� drog�, kt�r� b�dzie jecha�a ksi�niczka. W nocy zjawi� si� znowu pies, wzi�� ksi�niczk� na grzbiet i pobieg� z ni� do �o�nierza, kt�ry j� tak bardzo kocha� i tak chcia� by� ksi�ciem, by m�c si� z ni� o�eni�. Pies nie zauwa�y� wcale kaszy, kt�ra sypa�a si� od zamku a� do okna �o�nierza, dok�d dosta� si� po murze razem z ksi�niczk�. Rano kr�l i kr�lowa ju� wiedzieli, gdzie by�a ich c�rka, schwytali �o�nierza i wsadzili go do wi�zienia. Siedzia� wi�c. Och, jak tam by�o ciemno i nudno! 7 Powiedzieli mu: �Jutro ci� powiesz��. Nie by�a to bardzo zabawna wiadomo��, a krzesiwa zapomnia� w gospodzie. Rankiem m�g� widzie� przez �elazne kraty okienka lud �piesz�cy z miasta, aby przygl�da� si�, jak go b�d� wieszali. S�ysza� werble b�bn�w i widzia� maszeruj�cych �o�nierzy. Wszyscy ludzie p�dzili, a w�r�d nich ma�y szewczyk w sk�rzanym fartuchu i pantoflach; bieg� tak szybko, �e jeden pantofel spad� mu z nogi i uderzy� o mur, za kt�rym siedzia� �o�nierz i wygl�da� zza krat. � S�uchaj, szewczyku! � zawo�a� �o�nierz. � Nie �piesz si� tak bardzo i tak nic z tego nie b�dzie, p�ki ja nie przyjd�; je�eli pobiegniesz tam, gdzie ja mieszka�em, i przyniesiesz mi krzesiwo, dostaniesz cztery szylingi. Ale musisz wzi�� nogi za pas! Szewczyk chcia� bardzo zarobi� cztery szylingi, pobieg� po krzesiwo, przyni�s� je �o�nierzowi, no a teraz pos�uchajcie! Za miastem zbudowano wysok� szubienic�, woko�o stali �o�nierze i setki tysi�cy ludzi. Kr�l i kr�lowa siedzieli na wspania�ym tronie, w�a�nie na wprost s�dzi�w i ca�ej rady. �o�nierz sta� ju� na drabinie; ale gdy mieli mu za�o�y� stryczek na szyj�, powiedzia�, �e przecie� przed wykonaniem wyroku powinno si� spe�ni� ka�de niewinne �yczenie grzesznika. On za� pragnie wypali� fajk�, b�dzie to przecie� ostatnia fajka w jego �yciu. Kr�l nie chcia� mu tego odm�wi�, �o�nierz wyj�� swe krzesiwo i zakrzesa� ognia: raz! dwa! trzy! I oto ju� sta�y przed nim trzy psy: i ten z oczami jak fili�anki, i ten z oczami jak ko�a m�y�skie, i ten z oczami jak Okr�g�a Wie�a. � Ratujcie mnie przed powieszeniem! � powiedzia� �o�nierz. Wtedy psy rzuci�y si� na s�dzi�w i na ca�� rad�, schwyci�y jednego za nogi, drugiego za nos i podrzuca�y tak wysoko w powietrze, �e upadli na ziemi� i rozlecieli si� na kawa�ki. � Nie chc�! � powiedzia� kr�l, ale ju� najwi�kszy pies schwyci� i jego, i kr�low�, i podrzuci� do g�ry jak innych. Wtedy to przestraszyli si� �o�nierze i ca�y lud, i krzykn�li: � Drogi �o�nierzu, b�d� naszym kr�lem, we� sobie �liczn� ksi�niczk�! I wsadzili �o�nierza do karety kr�la, a wszystkie trzy psy ta�czy�y przed ni� i wo�a�y: �Hura!�, ch�opcy gwizdali na palcach, a �o�nierze prezentowali bro�. Ksi�niczka wysz�a z zamku o miedzianym dachu i zosta�a kr�low�, a to jej si� bardzo podoba�o. Wesele trwa�o ca�y tydzie�, a psy siedzia�y przy stole razem ze wszystkimi i wytrzeszcza�y oczy. 8 KSIʯNICZKA NA ZIARNKU GROCHU By� sobie pewnego razu ksi���, kt�ry chcia� si� o�eni� z ksi�niczk�, ale to musia�a by� prawdziwa ksi�niczka. Je�dzi� wi�c po ca�ym �wiecie, �eby znale�� prawdziw� ksi�niczk�, lecz gdy tylko jak�� znalaz�, okazywa�o si�, �e ma jakie� �ale�. Ksi�niczek by�o du�o, jednak�e ksi��� nigdy nie m�g� zdoby� pewno�ci, �e to by�y prawdziwe ksi�niczki. Zawsze by�o tam co� niezupe�nie w porz�dku. Wr�ci� wi�c do domu i bardzo si� martwi�, bo tak ogromnie chcia� mie� za �on� prawdziw� ksi�niczk�. Pewnego wieczora by�a okropna pogoda; b�yska�o i grzmia�o, a deszcz la� jak z cebra; by�o strasznie. Nagle zapuka� kto� do bramy miasta i stary kr�l wyszed� otworzy�. Przed bram� sta�a ksi�niczka. Ale, m�j Bo�e, jak�e wygl�da�a, co uczyni�y z niej deszcz i s�ota! Woda sp�ywa�a z w�os�w i sukien, wlewa�a si� strumykiem do trzewiczk�w i wylewa�a si� pi�tami, ale dziewczynka powiedzia�a, �e jest prawdziw� ksi�niczk�. �Zaraz si� o tym przekonamy� � pomy�la�a stara kr�lowa, ale nie powiedzia�a ni s�owa, posz�a do sypialni, zdj�a ca�� po�ciel, na sp�d ��ka po�o�y�a ziarnko grochu i u�o�y�a jeden na drugim dwadzie�cia materac�w na tym ziarnku grochu, a potem jeszcze dwadzie�cia puchowych pierzyn na tych materacach. I na tym pos�aniu mia�a spa� ksi�niczka. Rano kr�lowa zapyta�a j�, jak sp�dzi�a noc. � O, bardzo �le! � powiedzia�a ksi�niczka � ca�� noc oka nie mog�am zmru�y�. Nie wiadomo, co tam by�o w ��ku. Musia�am le�e� na czym� twardym, bo mam ca�e cia�o br�zowe i niebieskie od si�c�w. To straszne! Wtedy mieli ju� pewno��, �e by�a to prawdziwa ksi�niczka, skoro przez dwadzie�cia materac�w i dwadzie�cia puchowych pierzyn poczu�a ziarnko grochu. Tak� delikatn� sk�r� mog�a mie� tylko prawdziwa ksi�niczka. Ksi��� wzi�� j� za �on�, bo teraz by� pewny, �e to prawdziwa ksi�niczka, a ziarnko grochu 9 oddano do muzeum, gdzie jeszcze teraz mo�na je ogl�da�, o ile go kto� nie zabra�. Widzicie, to by�a prawdziwa historia! 10 CALINECZKA By�a sobie pewnego razu kobieta, kt�ra bardzo, bardzo pragn�a mie� malutkie dziecko, ale nie wiedzia�a, sk�d je wzi��. Posz�a wi�c do starej czarownicy i powiedzia�a jej: � Pragn�abym z ca�ego serca mie� ma�e dziecko, czy mog�aby� mi powiedzie�, sk�d je mog� wzi��? � Znajdziemy na to rad� � powiedzia�a czarownica. � Masz tu ziarnko j�czmienia, nie z tego gatunku, kt�ry ro�nie na ch�opskim polu, ani z tego, kt�ry jedz� kury. Wsad� je do doniczki, zobaczysz, co z tego wyro�nie! � Dzi�kuj� ci � powiedzia�a kobieta i da�a czarownicy dwana�cie groszy. Potem posz�a do domu, zasadzi�a ziarnko j�czmienia i natychmiast wyr�s� pi�kny, du�y kwiat, kt�ry wygl�da� jak tulipan, ale p�atki mia� stulone tak, jak gdyby kwiat by� jeszcze w p�czku. � Jaki� to pi�kny kwiat! � powiedzia�a kobieta i poca�owa�a �liczne czerwone i ��te p�atki. I w chwili kiedy sk�ada�a ten poca�unek, rozleg� si� jak gdyby wystrza� i kwiat otworzy� si� od razu. By� to prawdziwy tulipan, ale w �rodku kwiatu siedzia�a na zielonym s�upku male�ka dziewczynka, �liczna i delikatna. Mia�a nie wi�cej ni� cal wysoko�ci i dlatego nazwano j� Calineczk�. Pi�knie polakierowana �upina w�oskiego orzecha s�u�y�a jej za ko�ysk�, b��kitne p�atki fio�k�w zast�powa�y materace, a p�atek r�y � ko�dr�. Spa�a tam w nocy, a w dzie� bawi�a si� na stole, gdzie kobieta postawi�a talerz, a naoko�o zrobi�a wianek z kwiat�w, kt�rych �odygi le�a�y w wodzie; po talerzu p�ywa� wielki p�atek tulipana, a Calineczka mog�a na nim siedzie� i p�ywa� z jednego brzegu talerza na drugi, a zamiast wiose� mia�a dwa bia�e ko�skie w�osy. Wygl�da�o to prze�licznie. Calineczka umia�a tak�e �piewa� tak pi�knie i wdzi�cznie jak nikt na �wiecie. Pewnej nocy, gdy le�a�a w swoim �licznym ��eczku, przysz�a wstr�tna ropucha; wskoczy�a przez okno, bo szyba by�a st�uczona. Ropucha by�a brzydka, du�a i mokra, wskoczy�a na st�, gdzie Calineczka spa�a pod czerwonym p�atkiem r�y. � Pi�kna by�aby z niej �ona dla mego syna! � powiedzia�a ropucha, wzi�a skorup� orzecha, gdzie spa�a Calineczka, i razem z ni� zeskoczy�a z okna do ogrodu. Przep�ywa�a tam szeroka rzeka, brzeg jej by� bagnisty, tu mieszka�a ropucha ze swoim synem. 11 Och, jaki� by� brzydki i wstr�tny, zupe�nie jak jego matka. �Kwa, kwa, brekekekeks!�, to by�o wszystko, co potrafi� powiedzie�, kiedy zobaczy� �liczn� male�k� dziewuszk� w �upinie orzecha. � Nie m�w tak g�o�no, bo si� obudzi � powiedzia�a stara ropucha. � I jeszcze nam ucieknie, bo jest lekka jak �ab�dzi puch. Posadzimy j� na rzece, na du�ym li�ciu lilii wodnej, tam jej b�dzie dobrze. Ona jest taka lekka i ma�a, �e li�� ten jest dla niej ca�� wysp�. Stamt�d nam nie ucieknie. A my tymczasem doprowadzimy do porz�dku od�wi�tn� izb� pod bagnem, gdzie zamieszkacie po �lubie. Na rzece ros�o mn�stwo wodnych lilii z szerokimi li��mi, kt�re wygl�da�y, jakby p�ywa�y po wodzie. Li�� le��cy najdalej by� najwi�kszy, do niego podp�yn�a ropucha i postawi�a na nim �upink� orzecha z Calineczk�. Biedna, ma�a istotka obudzi�a si� wczesnym rankiem i kiedy zobaczy�a, gdzie si� znajduje, zacz�a gorzko p�aka�, bo li�� otoczony by� ze wszystkich stron wod� i nie mog�a si� wydosta� na l�d. Stara ropucha siedzia�a na dole w bagnie i zdobi�a izb� trzcin� i ��tymi p�atkami nenufar�w; wszystko musia�o by� pi�kne dla nowej synowej; potem podp�yn�a razem ze swoim wstr�tnym synem do li�cia, na kt�rym sta�a Calineczka. Chcieli zabra� jej �liczne ��ko i wstawi� do pokoju m�odej pary, zanim ona sama si� tam zjawi. Stara ropucha sk�oni�a si� g��boko w wodzie przed Calineczk� i powiedzia�a: � Oto widzisz mego syna, zostanie on twoim m�em, a zamieszkacie z przepychem na dole, w bagnie! � Kwa, kwa brekekekeks! � to by�o wszystko, co potrafi� powiedzie� syn. Potem wzi�li �liczne ma�e ��eczko i odp�yn�li z nim, a Calineczka siedzia�a sama na zielonym listku i p�aka�a, bo nie chcia�a zamieszka� u wstr�tnej ropuchy ani zosta� �on� jej obrzydliwego syna. Ma�e rybki, kt�re p�ywa�y w wodzie, widzia�y ropuch�, s�ysza�y, co m�wi�a, i wysun�y g�owy z wody chc�c obejrze� ma�� dziewczynk�. Zachwyci�y si� ni� bardzo i zrobi�o im si� naprawd� �al, �e b�dzie musia�a zamieszka� u wstr�tnej ropuchy. Nie, nigdy, przenigdy! Zebra�y si� pod powierzchni� wody naoko�o zielonej �odygi z li�ciem, na kt�rym sta�a, przegryz�y z�bami �odyg� i li�� pop�yn�� z biegiem strumienia, a na nim Calineczka daleko, daleko, tam gdzie ropucha nie mog�a ju� jej dogoni�. Calineczka przep�ywa�a obok r�nych okolic, a ma�e ptaszki siada�y w krzakach, patrzy�y na ni� i �piewa�y: 12 �Jaka� to mi�a, ma�a dziewczynka!� Li�� razem z ni� p�yn�� coraz dalej i dalej; w ten oto spos�b pow�drowa�a Calineczka za granic�. Uroczy, ma�y bia�y motylek kr��y� nad ni� od dawna i w ko�cu usiad� na li�ciu, gdy� Calineczka spodoba�a mu si� niezmiernie; i ona r�wnie� by�a bardzo zadowolona, bo ropucha nie mog�a jej ju� dogoni� i tak pi�knie by�o tam, gdzie przep�ywa�a; s�o�ce �wieci�o na wodzie i wygl�da�o jak b�yszcz�ce z�oto. Calineczka wzi�a sw�j pasek i przywi�za�a jednym ko�cem motylka, drugi koniec wst��ki przymocowa�a do li�cia, ruszy� on teraz o wiele szybciej i ona r�wnie�, bo przecie� sta�a na li�ciu. Nagle sfrun�� wielki chrab�szcz, spostrzeg� j�, w mgnieniu oka schwyci� w swe macki smuk�� dziewczynk� i pofrun�� z ni� na drzewo, a zielony li�� p�yn�� dalej po rzece i motyl r�wnie�, bo by� przecie� przywi�zany do li�cia i nie m�g� si� uwolni�. M�j Bo�e, jak bardzo przestraszy�a si� biedna Calineczka, kiedy chrab�szcz usiad� z ni� na drzewie! Najbardziej martwi�a si� jednak tym, �e przywi�za�a motylka, bo przecie� je�eli nie uda mu si� uwolni�, umrze z g�odu. Ale chrab�szcz nie troszczy� si� o to wcale. Usadowi� si� razem z ni� na najwi�kszym zielonym li�ciu na drzewie, nakarmi� j� s�odkim kwiatowym sokiem i powiedzia� jej, �e jest urocza, chocia� zupe�nie nie przypomina chrab�szcza. P�niej przysz�y z wizyt� wszystkie chrab�szcze mieszkaj�ce na tym samym drzewie; obejrza�y j�; panny chrab�szcz�wny potrz�sa�y mackami i m�wi�y: �Ona ma tylko dwie nogi, jak�e to n�dznie wygl�da! Nie ma macek � m�wi�y inne. � Jaka� jest cienka w pasie, fe, wygl�da jak cz�owiek! Jaka brzydka!!!� � m�wi�y wszystkie chrab�szcz�wny, a Calineczka by�a przecie� taka �liczna! Tak te� my�la� z pocz�tku chrab�szcz, kt�ry j� porwa�, ale gdy wszyscy m�wili, �e jest brzydka, zacz�� sam w ko�cu tak s�dzi� i nie chcia� jej ju� wcale. Niech sobie idzie, dok�d chce. Chrab�szcze sfrun�y razem z ni� z drzewa i posadzi�y j� na stokrotce; a Calineczka p�aka�a, �e chrab�szcz jej nie chce, bo jest taka brzydka, a przecie� by�a najmilsz� istot�, jak� mo�na sobie wyobrazi�, taka delikatna i jasna jak najpi�kniejszy p�atek r�y. Przez ca�e lato mieszka�a biedna Calineczka sama jedna w du�ym lesie. Uplot�a sobie ��ko z traw i powiesi�a pod wielkim li�ciem szczawiu, aby deszcz na ni� nie pada�; zbiera�a s�odki sok z kwiat�w i wypija�a ros�, kt�ra co rano l�ni�a na li�ciach. Tak przesz�o lato i jesie�, ale oto przysz�a zima, mro�na, d�uga zima. Wszystkie ptaki, kt�re tak pi�knie dla niej �piewa�y, odlecia�y. Drzewa i kwiaty zwi�d�y, wielki szczawiowy li��, pod kt�rym mieszka�a, zwin�� si� i pozosta� tylko ��ty, suchy badyl. Calieczka marz�a straszliwie, bo jej sukienki podar�y si�, a ona 13 sama by�a taka delikatna i taka ma�a. Biedna Calineczka, mog�a zamarzn�� na �mier�! Zacz�� pada� �nieg i ka�dy p�atek �niegu, kt�ry na ni� pada�, by� tym, czym dla nas ca�a �opata �niegu, bo my jeste�my wielcy, a ona mia�a tylko cal d�ugo�ci. Otuli�a si� zesch�ym listkiem, ale nie ogrza�o jej to wcale; dr�a�a z zimna. Tu� pod lasem, gdzie mieszka�a, znajdowa� si� du�y �an zbo�a, ale zbo�a nie by�o ju� od dawna, tylko nagie, wysch�e r�ysko stercza�o na zmarzni�tej ziemi. R�ysko to wydawa�o si� Calineczce tak du�e jak olbrzymi las, o, jak�e dr�a�a z zimna! Dosz�a wreszcie do mieszkania polnej myszki. Myszka mieszka�a w ma�ej norze pod �cierniskiem. By�o tam ciep�o i zacisznie, ca�y pok�j zape�niony by� ziarnami zbo�a, opr�cz pokoju by�a pi�kna kuchnia i spi�arnia. Biedna Calineczka stan�a w drzwiach jak ma�a �ebraczka i poprosi�a o male�kie ziarnko j�czmienia, bo od dw�ch dni nic nie mia�a w ustach. � Moje ty biedne stworzonko! � powiedzia�a polna mysz, bo w gruncie rzeczy by�a to dobra, stara mysz � wejd� do mego ciep�ego pokoju i zjedz ze mn� obiad. A poniewa� Calineczka jej si� spodoba�a, powiedzia�a: � Mog�aby� zosta� u mnie przez zim�, ale musisz �adnie, czysto sprz�ta� m�j pok�j i opowiada� mi bajki, bo bardzo bajki lubi�. Calineczka robi�a wszystko, czego wymaga�a od niej stara mysz polna, i odt�d wiod�o jej si� wcale dobrze. � B�dziemy mia�y wkr�tce odwiedziny � powiedzia�a mysz polna � m�j s�siad ma zwyczaj odwiedzania mnie raz na tydzie�. Powodzi mu si� jeszcze lepiej ni� mnie, ma wielkie salony i nosi pi�kne, czarne aksamitne futro. Gdyby chcia� ci� wzi�� za �on�, mia�aby� los zapewniony, Tylko �e jest niewidomy. Musisz mu opowiada� najpi�kniejsze bajki, jakie znasz! Ale Calineczka nie mia�a na to ochoty, nie zale�a�o jej wcale na s�siedzie, gdy� by� to kret. Przyszed� wreszcie w odwiedziny w swym czarnym aksamitnym futrze. Mysz polna m�wi�a, �e jest taki bogaty i uczony, i �e jego mieszkanie by�o wi�cej ni� dwadzie�cia razy wi�ksze od mieszkania myszy; by� rzeczywi�cie uczony, ale nie znosi� s�o�ca i pi�knych kwiat�w, m�wi� o nich �le, bo ich nigdy nie widzia�. Calineczka musia�a mu �piewa� i za�piewa�a: �Le�, chrab�szczu, le� i �Chodzi mniszek po ��ce!� Wtedy kret zakocha� si� w niej, zachwycony jej pi�knym g�osem, ale nie powiedzia� nic, bo by� to ju� taki rozwa�ny jegomo��. Wykopa� sobie w ziemi d�ugi korytarz, prowadz�cy od jego domu do nory myszy; pozwoli� Calineczce i myszy, spacerowa� po tym korytarzu, kiedy tylko b�d� chcia�y. Prosi� je, aby si� nie ba�y martwego 14 ptaka, kt�ry le�y w korytarzu. By� to ca�y ptak ze skrzyd�ami i z dziobem, umar� zapewne niedawno i pochowano go w�a�nie tam, gdzie kret wykopa� sw�j korytarz. Kret wzi�� do pyska kawa�ek pr�chna, kt�re �wieci�o w ciemno�ciach, szed� przodem i �wieci� im w d�ugim, ciemnym korytarzu. Gdy przyszli do miejsca, gdzie le�a� martwy ptak, kret wpar� sw�j szeroki nos w powa�� i rozrzuca� ziemi�, dop�ki nie zrobi� du�ego otworu, przez kt�ry prze�wieca�o �wiat�o. Po�rodku na pod�odze le�a�a martwa jask�ka; pi�kne jej skrzyd�a by�y z obu stron przyci�ni�te do bok�w, nogi i g�owa schowane pod pi�ra; biedny ptak na pewno umar� z zimna. Calineczce strasznie go by�o �al, kocha�a tak bardzo wszystkie ptaszki, kt�re jej tak pi�knie �piewa�y i �wierka�y, ale kret tr�ci� ptaka swoj� kr�tk� nog� i powiedzia�: � Nie b�dzie ju� nigdy �piewa�! Jak�e godne politowania jest stworzenie, kt�re urodzi�o si� ptakiem! Bogu niech b�d� dzi�ki, �e �adne z moich dzieci nie b�dzie ptakiem; taki ptak nie potrafi nic, tylko wo�a�: �kwiwit�, a w zimie musi umiera� z g�odu! � Tak, m�wi pan jak cz�owiek rozs�dny � odezwa�a si� mysz polna. � Co przyjdzie ptaszkowi z jego �wiergotu, gdy nadchodzi zima? Musi g�odowa� i marzn��. Jednak jest w tym co� wznios�ego. Calineczka nie powiedzia�a nic; ale gdy oboje odwr�cili si� plecami do ptaka, schyli�a si�, odgarn�a pi�ra, kt�re zakrywa�y mu g�ow�, i poca�owa�a go w zamkni�te oczy. �Mo�e to on tak latem �licznie mi �piewa� � my�la�a. � Ile� rado�ci sprawi� mi ten kochany, pi�kny ptaszek!� Kret zatka� dziur�, przez kt�r� prze�wieca� jasny dzie�, i odprowadzi� panie do domu. Ale w nocy Calineczka nie mog�a spa�; wsta�a z ��ka i uplot�a ze s�omy du�y, �adny dywan, kt�ry zanios�a do korytarza, i przykry�a nim martwego ptaszka, potem po obu stronach ptaszka po�o�y�a mi�kk� bawe�n�, znalezion� w pokoju myszy; chcia�a, aby by� ciep�o przykryty w zimnej ziemi. � �egnaj, �liczny ma�y ptaszku! � powiedzia�a. � �egnaj, i dzi�kuj� ci za tw�j cudny �piew w lecie, gdy wszystkie drzewa by�y zielone i s�o�ce tak mocno nam �wieci�o! Potem przy�o�y�a sw� g�ow� do piersi ptaszka, ale nagle przerazi�a si�, bo wyda�o jej si�, jak gdyby w �rodku co� puka�o; by�o to serce ptaszka. Nie by� martwy, tylko skostnia�y z zimna, a teraz ogrza� si� i powraca� do �ycia. Jesieni� wszystkie jask�ki odlatuj� do ciep�ych kraj�w, ale ta, kt�ra si� sp�ni, marznie, pada na ziemi� i przykrywa j� zimny �nieg. Calineczka dr�a�a na ca�ym ciele, tak bardzo by�a przestraszona; ptak by� du�y, bardzo du�y w por�wnaniu z ni�, kt�ra mia�a tylko cal d�ugo�ci. 15 Ale zebra�a si� na odwag�, otuli�a mocniej bawe�n� biedn� jask�k�, przynios�a mi�towy listek, kt�ry jej s�u�y� za ko�dr�, i przykry�a nim g�ow� ptaka. Nast�pnej nocy wy�lizn�a si� do niego znowu; by� �ywy, ale tak s�aby, �e m�g� tylko na chwil� otworzy� oczy i spojrze� na Calineczk�, kt�ra sta�a z kawa�kiem pr�chna w d�oni, bo innej latarni nie mia�a. � Dzi�kuj� ci, moje �liczne, ma�e dziecko! � powiedzia�a chora jask�ka. � Tak si� doskonale ogrza�am. Wkr�tce odzyskam si�y i b�d� mog�a lata� na dworze w ciep�ym blasku s�o�ca. � Ach! � powiedzia�a Calineczka � na dworze jest tak zimno, �nieg i mr�z. Le� w twoim ciep�ym ��ku, b�d� ci� piel�gnowa�a! Przynios�a jask�ce wody w p�atku kwiatka; jask�ka wypi�a wod� i opowiedzia�a jej, jak to zrani�a sobie skrzyde�ko o ciernisty krzak i nie mog�a z tego powodu tak pr�dko fruwa� jak inne jask�ki, kt�re odlecia�y daleko, daleko, do ciep�ych kraj�w. Upad�a na ziemi�, ale potem nie wie ju� nic, co si� z ni� dzia�o i jak si� tu znalaz�a. Przez ca�� zim� zosta�a jask�ka pod ziemi�, a Calineczka by�a dla niej dobra i kocha�a j� bardzo; ani kret, ani mysz polna nie mieli o tym poj�cia, bo nie lubili przecie� biednej, ubogiej jask�ki. Natychmiast gdy przysz�a wiosna i s�o�ce ogrza�o ziemi�, jask�ka powiedzia�a Calineczne: �do widzenia�, i otworzy�a dziur� zrobion� przez kreta w g�rze. S�o�ce tak pi�knie �wieci�o i jask�ka spyta�a dziewczynk�, czy nie chcia�aby z ni� razem polecie�, mog�aby siedzie� na jej grzbiecie, polecia�aby daleko, do zielonego lasu. Ale Calineczka wiedzia�a, �e stara mysz polna zmartwi�aby si�, gdyby j� w ten spos�b porzuci�a. � Nie, nie mog� � powiedzia�a. � B�d� zdrowa, moja dobra, �liczna dziewczynko! � po�egna�a j� jask�ka i polecia�a ku s�o�cu. Calineczka patrza�a na ni� i oczy jej nape�ni�y si� �zami, bo bardzo kocha�a jask�k�. � Kwiwit! kwiwit! � �piewa� ptaszek i pofrun�� do zielonego lasu. Ale Calineczka by�a bardzo smutna. Nie mog�a wyj�� na ciep�e s�o�ce; zbo�e, kt�re by�o zasiane dooko�a domu polnej myszki, wyros�o tak wysoko, �e dla biednej, ma�ej Calineczki by� to du�y, g�sty las, mia�a przecie� tylko cal wzrostu. � Latem musisz sobie uszy� wypraw� � powiedzia�a do niej mysz polna, bo w�a�nie s�siad, nudny kret w czarnym futrze, poprosi� o jej r�k�. � Musisz mie� suknie i bielizn�, aby� mia�a w czym chodzi� i w czym spa�, kiedy b�dziesz �on� kreta. 16 Calineczka musia�a kr�ci� wrzeciono, a mysz polna wynaj�a cztery paj�ki, kt�re dzie� i noc prz�d�y i tka�y. Co wiecz�r odwiedza� j� kret i m�wi� bez przerwy o tym, �e kiedy si� sko�czy lato, s�o�ce przestanie tak grza� � bo teraz spala ziemi� na kamie� � wi�c kiedy przejdzie lato, wyprawi� sobie wesele. Ale dziewczynka nie by�a wcale zadowolona, bo nie znosi�a nudnego kreta. Co rano, kiedy s�o�ce wschodzi�o, i co wiecz�r, kiedy zachodzi�o, wymyka�a si� za drzwi, i kiedy wiatr rozwiewa� k�osy zbo�a, tak �e mog�a widzie� b��kit nieba, my�la�a o tym, jak pi�knie i jasno jest na �wiecie i jak bardzo by chcia�a zobaczy� jask�k�; ale jask�ka nigdy nie wraca�a; na pewno by�a daleko w pi�knym, zielonym lesie. Kiedy nadesz�a jesie�, wyprawa Calineczki by�a sko�czona. � Za cztery tygodnie b�dziesz mia�a wesele � powiedzia�a do niej mysz polna. Ale Calineczka zacz�a p�aka� i powiedzia�a, �e nie chce i�� za m�� za nudnego kreta. � G�upstwo � powiedzia�a mysz polna � nie upieraj si�, bo ci� ugryz� moimi bia�ymi z�bami. B�dziesz mia�a takiego pi�knego m�a. Nawet kr�lowa nie ma takiego pi�knego czarnego futra. Ma on dobrze zaopatrzon� kuchni� i piwnic�. Powinna� Bogu dzi�kowa� za takiego m�a. I oto mia�o si� odby� wesele. Przyszed� kret, aby zabra� Calineczk�, mia�a z nim mieszka� g��boko pod ziemi� i nigdy nie wychodzi� na ciep�e s�oneczko, bo kret nie znosi� s�o�ca. Biedne dziecko by�o bardzo zmartwione, musia�a si� po�egna� z jasnym s�o�cem, w kt�re mog�a przecie� patrze� stoj�c przed drzwiami mieszkania polnej myszy. � �egnaj, jasne s�o�ce! � powiedzia�a dziewczynka, wyci�gn�a do g�ry ramiona i oddali�a si� troch� od mieszkania polnej myszy. Zbo�e by�o z��te i stercza�y tylko suche badyle. � �egnaj, �egnaj! � powt�rzy�a i obj�a swoim delikatnym ramieniem ma�y, czerwony kwiatek, kt�ry tam r�s�. � Pozdr�w ode mnie kochan� jask�k�, je�eli j� zobaczysz! � Kwiwit! kwiwit! � rozleg�o si� nad jej g��wk�, obejrza�a si�, by�a to jask�ka, kt�ra w�a�nie nad ni� przelatywa�a. Gdy tylko zobaczy�a Calineczk�, bardzo si� ucieszy�a; dziewczynka opowiedzia�a jej, jak niech�tnie wychodzi za m�� za brzydkiego kreta, i �e b�dzie musia�a mieszka� g��boko pod ziemi�, gdzie nigdy nie �wieci s�o�ce. Nie mog�a si� powstrzyma� od p�aczu. � Teraz nadchodzi ch�odna zima � powiedzia�a jask�ka. � Lec� daleko st�d, do ciep�ych kraj�w, czy chcesz polecie� ze mn�? Mog�aby� usi��� na moim grzbiecie, przywi�� si� tylko mocno paskiem, wtedy odlecimy daleko od wstr�tnego kreta i jego ciemnej nory, daleko nad g�rami, do ciep�ych kraj�w, gdzie s�o�ce pi�kniej �wieci ni� tutaj, gdzie jest zawsze lato i gdzie 17 rosn� cudne kwiaty. Le� tylko ze mn�, ma�a kochana Calineczko, kt�ra uratowa�a� mi �ycie, kiedy le�a�am zmarzni�ta w ciemnej piwnicy. � Tak, polec� z tob� � powiedzia�a Calineczka i usadowi�a si� na grzbiecie jask�ki, nogi opar�a na rozpostartych skrzyd�ach i przywi�za�a si� paskiem do najmocniejszego pi�ra jask�ki, a jask�ka polecia�a wysoko w powietrze nad lasami i morzem, wysoko nad wielkimi g�rami, gdzie zawsze le�y �nieg. Calineczka marz�a w zimnym powietrzu, ale wtedy wtula�a si� w ciep�e pierze ptaka i wysuwa�a tylko g��wk�, aby podziwia� z g�ry wszystkie pi�kno�ci. Przylecia�y do ciep�ych kraj�w. S�o�ce �wieci�o tam o wiele ja�niej ni� tu; niebo by�o dwa razy tak wysokie, a na wzg�rzach i p�otkach ros�y najpi�kniejsze jasne i ciemne winogrona, a na drzewach wisia�y cytryny i pomara�cze; pachnia�y mirty i mi�ta, a po drogach biega�y �liczne dzieci i bawi�y si� du�ymi, barwnymi motylami. Ale jask�ka lecia�a jeszcze dalej, a by�o tam coraz �adniej i �adniej. Pod wspania�ymi, zielonymi drzewami na brzegu b��kitnego morza sta� l�ni�co bia�y, staro�ytny zamek z marmuru, winoro�le pi�y si� wzd�u� wysokich kolumn, na g�rze by�o wiele gniazd jask�czych, a w jednym z nich mieszka�a jask�ka, kt�ra przylecia�a z Calineczk�. � Tu jest m�j dom � powiedzia�a jask�ka. � Ale ty musisz sobie wyszuka� jeden z tych pi�knych kwiat�w, kt�re rosn� tam na dole, umieszcz� ci� tam i b�dzie ci tak dobrze, jak tylko mo�na sobie wymarzy�. � To cudownie � powiedzia�a Calineczka i klasn�a w ma�e r�czki. A le�a�a tam du�a, bia�a kolumna z marmuru; rozpad�a si� ona kiedy� na trzy kawa�ki, mi�dzy kt�rymi kwit�y najpi�kniejsze, wielkie, bia�e kwiaty. Jask�ka zni�y�a si� i posadzi�a Calineczk� na jednym z szerokich p�atk�w. Co za niespodzianka! W �rodku kwiatu siedzia� male�ki cz�owieczek, tak bia�y i przezroczysty, jak gdyby by� zrobiony ze szk�a; na g�owie mia� pi�kn� z�ot� koron�, a z ramion wyrasta�y mu cudne, jasne skrzyd�a, a nie by� wcale wi�kszy od Calineczki. By� to duszek kwiat�w. W ka�dym kwiecie mieszka� taki male�ki pan albo male�ka pani, ale ten kr�lowa� nad wszystkimi. � Bo�e, jaki� on pi�kny! � szepn�a Calineczka do jask�ki. Ma�y ksi��� przestraszy� si� bardzo jask�ki, bo w por�wnaniu z nim by�a olbrzymim ptakiem, ale kiedy zobaczy� Calineczk�, ucieszy� si�, by�a to najpi�kniejsza dziewczynka, jak� kiedykolwiek widzia�. Zdj�� wi�c z g�owy z�ot� koron�, w�o�y� j� Calineczce i spyta� j�, jak si� nazywa i czy chce zosta� jego �on� i kr�low� wszystkich kwiat�w. 18 To by� rzeczywi�cie zupe�nie inny m�� ni� syn ropuchy i kret w czarnym aksamitnym futrze. I dlatego Calineczka odpowiedzia�a pi�knemu ksi�ciu: �Tak�. Z ka�dego kwiatu wysz�a pani lub pan i byli tacy �liczni, �e a� przyjemnie by�o patrze�; ka�dy przyni�s� Calineczce jaki� podarunek, ale najpi�kniejsze ze wszystkiego by�y dwa pi�kne skrzyd�a du�ej, bia�ej muchy; skrzyd�a te przytwierdzono jej do plec�w i teraz mog�a fruwa� z kwiatka na kwiatek. By�a to wielka przyjemno��, a jask�ka siedzia�a na g�rze w swoim gnie�dzie i �piewa�a im, jak tylko potrafi�a naj�adniej, ale w g��bi duszy by�a zmartwiona, bo bardzo kocha�a Calineczk� i niech�tnie si� z ni� roz��cza�a. � Nie powinna� si� nazywa� Calineczk� � powiedzia� do niej duszek kwiat�w. � To brzydkie imi�, a ty jeste� taka �adna. B�dziemy ci� nazywali Maja. � B�d� zdrowa, b�d� zdrowa! � zawo�a�a jask�ka i odlecia�a z ciep�ych kraj�w w dalek� drog� do Danii. Tam uwi�a sobie ma�e gniazdko nad oknem, gdzie mieszka� pan, kt�ry umie opowiada� ba�nie. �piewa�a mu: �Kwiwit, kwiwit!�, i st�d ta ca�a historia. 19 TOWARZYSZ PODRӯY Biedny Jan by� smutny, bo jego ojciec by� bardzo chory i musia� umrze�. W ma�ym pokoiku nie by�o nikogo pr�cz nich dw�ch. Lampa na stoliku dogasa�a, by� bardzo p�ny wiecz�r. � By�e� dobrym synem, m�j Janie! � powiedzia� chory ojciec. � Pan B�g b�dzie ci dopomaga� w �yciu � spojrza� na niego powa�nymi, �agodnymi oczami, g��boko westchn�� i umar�. Zdawa�o si�, �e zasn��. Jan p�aka�, teraz nie mia� ju� nikogo na ca�ym �wiecie, ani ojca, ani matki, ani siostry, ani brata. Biedny Jan! Kl�cza� przed ��kiem i ca�owa� r�k� nie�ywego ojca, i p�aka� obfitymi, s�onymi �zami. A� wreszcie zamkn�y mu si� oczy i zasn�� z g�ow� opart� o tward� por�cz ��ka. Przy�ni� mu si� dziwny sen. Widzia�, jak mu si� k�ania�y s�o�ce i ksi�yc, widzia� ojca zdrowego i rze�kiego, s�ysza� jego �miech, tak jak si� zawsze �mia�, kiedy by� z czego� zadowolony. Pi�kna dziewczyna ze z�ot� koron� na d�ugich ciemnych w�osach wyci�gn�a do Jana r�k�, a ojciec powiedzia�: �Widzisz, jak� masz narzeczon�. Jest naj�adniejsza ze wszystkich dziewcz�t na ca�ym �wiecie!� Wtedy obudzi� si� i wszystkie cuda znik�y. Ojciec le�a� w ��ku martwy i zimny; nie by�o przy nim nikogo, biedny Jan! W tydzie� potem pogrzebano nieboszczyka. Jan szed� tu� za trumn�; nie m�g� ju� widzie� swego dobrego ojca, kt�ry go tak kocha�. S�ysza�, jak sypali piasek na trumn�, widzia� ju� tylko ostatni jej ro�ek, ale przy nast�pnej �opacie ziemi i ten skrawek znikn��. Wtedy tak si� zasmuci�, jak gdyby mia�o p�kn�� mu serce. Dooko�a niego �piewali ko�cieln� pie��, brzmia�o to tak pi�knie, �e oczy Jana nape�ni�y si� �zami; p�aka� i to koi�o jego b�l. S�o�ce o�wietla�o pi�knie zielone drzewa, jak gdyby chcia�o powiedzie�: �Nie b�d� taki smutny, Janie! Sp�jrz tylko, jakie niebo jest niebieskie, tam w g�rze jest tw�j ojciec i prosi Pana Boga, aby ci by�o zawsze dobrze.� � Chc� by� zawsze dobry! � powiedzia� Jan � a potem p�jd� do nieba do mego ojca, c� to b�dzie za rado��, kiedy si� tam zobaczymy! Ile rzeczy mu opowiem, a on b�dzie mi tyle pokazywa�, b�dzie mnie uczy� o wszystkich pi�kno�ciach nieba, tak jak mnie uczy� na ziemi. Ach, c� to b�dzie za rado��! Jan wyobra�a� to sobie tak wyra�nie, �e my�l�c o tym �mia� si�, a �zy wci�� jeszcze sp�ywa�y 20 mu po policzkach. Ma�e ptaszki siedzia�y na g�rze na kasztanach i �wierka�y: �Kwiwit, kwiwit!�; by�y bardzo zadowolone, chocia� by� to pogrzeb, ale wiedzia�y przecie�, �e nieboszczyk jest ju� w niebie, ma skrzyd�a o wiele �adniejsze i wi�ksze ni� one, i wiedzia�y, �e jest szcz�liwy, bo tu na ziemi by� dobry. Dlatego te� ptaszki si� cieszy�y. Jan widzia�, jak pofrun�y z zielonych drzew daleko w �wiat, i zachcia�o mu si� r�wnie� polecie� wraz z nimi. Przedtem jednak wyci�� z drzewa du�y krzy�, aby go postawi� na grobie ojca, a kiedy przyni�s� go wieczorem na cmentarz, gr�b posypany by� piaskiem i ubrany kwiatami. Zrobili to obcy ludzie, kt�rzy bardzo kochali dobrego nie�yj�cego ojca. Nazajutrz wczesnym rankiem spakowa� Jan ma�y w�ze�ek i schowa� do sakiewki za pasem ca�y odziedziczony po ojcu maj�tek, sk�adaj�cy si� z pi��dziesi�ciu talar�w i paru srebrnych szyling�w; z tym chcia� ruszy� w �wiat. Przedtem poszed� na cmentarz na gr�b ojca. zm�wi� Ojcze nasz i powiedzia�: � �egnaj, drogi ojcze! Pragn� by� zawsze dobrym cz�owiekiem, a ty powiniene� tylko prosi� Boga, aby mi si� dobrze powodzi�o! W polu, gdzie przechodzi� Jan, ros�o w gor�cym blasku s�o�ca tyle �wie�ych, �licznych kwiat�w; chyli�y si� na wietrze ich g�owy, tak jak gdyby chcia�y powiedzie�: �Witaj w polu! Czy� tu nie pi�knie?� Ale Jan obejrza� si� jeszcze raz, aby popatrzy� na stary ko�ci�, gdzie chrzcili go niemowl�ciem i dok�d chodzi� co niedziela wraz z ojcem modli� si� i �piewa� psalmy. Jan podni�s� wzrok na ko�cieln� wie�� i ujrza� ko�cielnego duszka w czerwonej spiczastej czapeczce wygl�daj�cego z okienka. Os�ania� si� on r�czk� przed blaskiem s�o�ca. Jan skin�� mu na po�egnanie, a ma�y elf powiewa� ku niemu czapeczk�, k�ad� r�k� na sercu i wiele razy posy�a� mu palcami ca�usa, aby pokaza�, jak mu jest �yczliwy i jak pragnie, aby Jasiowi dobrze si� w drodze powodzi�o. Jan my�la� o tym, ile pi�knych rzeczy zobaczy na tym wspania�ym, wielkim �wiecie, i szed� dalej i dalej do miejsc, w kt�rych nigdy nie by�. Nie zna� miast, przez kt�re w�drowa�, i nie zna� ludzi, kt�rych spotyka�. By� daleko, mi�dzy obcymi. Pierwszej nocy musia� si� po�o�y� na stogu siana, gdy� nie mia� innego ��ka. Ale to mu si� podoba�o. Nawet kr�l, my�la� sobie, nie ma lepiej. Ca�e pole ze strumykiem, st�g siana i niebieskie niebo, wszystko to by�o pi�kn� sypialni�. Zielona trawa z ma�ymi, czerwonymi i bia�ymi kwiatkami to by� dywan; krzaki bzu i dzikich r� by�y bukietami kwiat�w, jako umywalnia s�u�y� mu ca�y strumyk ze �wie��, przezroczyst� wod�, a trzciny k�ania�y mu si�, m�wi�c mu: �dobry wiecz�r� i �dzie� dobry�. Ksi�yc by� wspania�� nocn� lamp�, zawieszon� 21 wysoko nad b��kitnym sufitem, od tej lampy nie zapala�y si� firanki; Jan m�g� zupe�nie spokojnie spa�, tote� spa�, a gdy si� obudzi�, s�o�ce sta�o ju� wysoko na niebie i wszystkie ma�e ptaszki naoko�o �piewa�y: �Dzie� dobry, dzie� dobry! Jeszcze nie wsta�e�?� W ko�ciele dzwoniono na nabo�e�stwo, bo by�a niedziela. Ludzie szli na kazanie; Jan przy��czy� si� do nich, �piewa� psalmy, s�ucha� Bo�ego s�owa i wydawa�o mu si�, �e jest w swoim ko�ciele, gdzie by� chrzczony i gdzie �piewa� psalmy z ojcem. Na cmentarzu by�o wiele mogi�, a na niekt�rych z nich ros�a wysoka trawa. Jan przypomnia� sobie gr�b swego ojca, pomy�la�, �e teraz, kiedy nie b�dzie m�g� oczyszcza� go z chwast�w i przyozdabia�, gr�b b�dzie tak samo wygl�da� jak te mogi�y. Przykucn�� i zacz�� wyrywa� zielsko, poprawi� drewniane krzy�e, kt�re si� przewr�ci�y, i zawiesi� wie�ce zrzucone z grob�w przez wiatr; my�la� sobie przy tym: �Mo�e kto� inny tak samo zadba o gr�b mego ojca, teraz kiedy sam nie mog� tego zrobi�.� Przed ko�cio�em sta� stary �ebrak opieraj�c si� na kuli. Jan da� mu wszystkie srebrne pieni�dze, jakie mia�, i poszed� zadowolony i szcz�liwy w daleki �wiat. Pod wiecz�r nadci�gn�a straszna burza. Jan spieszy� si�, aby ukry� si� pod dachem, ale zbli�a�a si� ciemna noc. Przyszed� wreszcie do ma�ego ko�ci�ka, stoj�cego ca�kiem samotnie na wzg�rzu. Drzwi by�y szcz�liwie otwarte; Jan wszed� do �rodka, gdy� chcia� tam przeczeka� niepogod�. � Usi�d� w k�cie � powiedzia�. � Jestem bardzo zm�czony i musz� troch� odpocz��! � Usiad�, z�o�y� r�ce, odm�wi� modlitwie wieczorn� i zanim si� obejrza�, zasn��, podczas gdy na dworze grzmia�o i b�yska�o. Kiedy si� obudzi�, by�a g��boka noc, ale burza przesz�a i ksi�yc zagl�da� przez okno. Po�rodku ko�cio�a sta�a otwarta trumna, le�a� w niej umar�y, kt�rego jeszcze nie pogrzebali. Jan nie przestraszy� si� wcale, bo mia� czyste sumienie i wiedzia�, �e umarli nie robi� nikomu nic z�ego. Tylko �ywi �li ludzie krzywdz�. Tacy w�a�nie dwaj �ywi �li ludzie stali ko�o trumny z umar�ym, kt�r� ustawiono w ko�ciele przed pogrzebem. Chcieli mu zrobi� krzywd�, wyj�� go z trumny i wyrzuci� przed ko�ci� tego biednego nieboszczyka. � Dlaczego chcecie to zrobi�? � spyta� Jan. � To �le i okrutnie. Dajcie mu w imi� Boga spa�! � Nie m�w g�upstw! � powiedzieli obaj n�dznicy. � Oszuka� nas. Winien nam jest pieni�dze, nie m�g� nam ich zap�aci� i oto w dodatku umar�, a my nie dostali�my ani grosza, chcemy si� 22 wi�c na nim zem�ci�; niech le�y jak pies przed drzwiami ko�cio�a! � Mam tylko pi��dziesi�t talar�w! � powiedzia� Jan. � To jest ca�y spadek, jaki dosta�em, ale oddam je wam ch�tnie, je�eli mi obiecacie, �e zostawicie w spokoju tego biednego nieboszczyka. Dam sobie jako� rad� bez pieni�dzy, jestem zdr�w i silny, i Pan B�g mi b�dzie zawsze pomaga�! � Dobrze! � zgodzili si� �li ludzie � je�eli zap�acisz jego d�ugi, nie zrobimy mu �adnej krzywdy, mo�esz na to liczy�. Wzi�li pieni�dze od Jana, �miali si� g�o�no i szczerze z jego dobroduszno�ci i poszli swoj� drog�. A Jan u�o�y� umar�ego na nowo w trumnie, skrzy�owa� mu r�ce, po�egna� si� z nim i zadowolony poszed� przez wielki las. Tam gdzie ksi�yc prze�wieca� mi�dzy drzewami, widzia� Jan male�kie, urocze elfy, bawi�ce si� weso�o. Nie przerwa�y zabawy, wiedzia�y, �e by� dobrym cz�owiekiem, a tylko z�ym ludziom nigdy nie ukazuj� si� elfy. Niekt�re z nich nie by�y wi�ksze od palca, a d�ugie, jasne w�osy mia�y upi�te z�otymi grzebieniami, ko�ysa�y si� parami na du�ych kroplach rosy, l�ni�cych na li�ciach i wysokich trawach; czasami kropla spada�a, a wtedy i one spada�y na ziemi�, pomi�dzy �d�b�a traw, w�wczas w�r�d reszty ma�ych istotek rozbrzmiewa� �miech i gwar. By�o to bardzo zabawne. Elfy �piewa�y i Jan poznawa� wszystkie piosenki, kt�rych si� uczy� jako ma�y ch�opiec. Wielkie r�nobarwne paj�ki z srebrnymi koronami na g�owach prz�d�y od jednego k�ta do drugiego d�ugie, powietrzne mosty i pa�ace, a kiedy pada�a na nie rosa, wygl�da�o to w jasnym blasku ksi�yca jak po�yskuj�ce szk�o. Tak trwa�y a� do wschodu s�o�ca. Wtedy ma�e elfy schowa�y si� do p�czk�w kwiat�w, a wiatr zerwa� mosty i zamki, kt�re pofrun�y w powietrze jako d�ugie paj�czyny. Jan wyszed� w�a�nie z lasu, kiedy us�ysza�, �e jaki� dono�ny m�ski g�os wo�a za nim: � Hop, hop, towarzyszu! Dok�d to w�drujesz? � W daleki �wiat! � powiedzia� Jan. � Nie mam ani ojca, ani matki, jestem ubogim ch�opcem; ale Pan B�g mi dopomo�e! � I ja tak�e chc� pow�drowa� w daleki �wiat! � powiedzia� obcy cz�owiek. � Mo�e wybierzemy si� razem? � Bardzo ch�tnie! � rzek� Jan i poszli razem. Polubili si� wkr�tce bardzo, bo obaj byli dobrymi lud�mi. Ale Jan spostrzeg�, �e nieznajomy by� od niego o wiele m�drzejszy. Zna� 23 prawie ca�y �wiat i potrafi� opowiada� o wszystkim. S�o�ce sta�o ju� wysoko na niebie, kiedy zasiedli pod wielkim drzewem, aby zje�� �niadanie. Wtedy zbli�y�a si� jaka� staruszka. By�a stara i krzywa, opiera�a si� na kuli, na plecach d�wiga�a wi�zk� chrustu: uzbiera�a j� w lesie. Jan zobaczy�, �e w fartuchu mia�a trzy wielkie r�zgi z paproci i wierzbowych ga��zi. Gdy by�a ju� zupe�nie blisko nich, po�lizn�a si�, upad�a i krzykn�a g�o�no, gdy� z�ama�a nog�. Biedna staruszka! Jan chcia� j� zanie�� zaraz do domu, ale nieznajomy otworzy� tornister, wyj�� z niego s�oik i powiedzia�, �e posiada ma��, kt�ra natychmiast wyleczy i uzdrowi jej nog�, tak �e b�dzie mog�a sama p�j�� do domu, i to tak pewnie, jak gdyby nigdy nie mia�a z�amanej nogi; ale za to ��da�, aby mu podarowa�a trzy r�zgi, kt�re mia�a w fartuchu. � To dobra zap�ata! � powiedzia�a stara i kiwn�a jako� dziwnie g�ow�; niech�tnie rozstawa�a si� ze swoimi r�zgami, ale nie mia�a r�wnie� ochoty le�e� ze z�aman� nog�. Da�a mu wi�c r�zgi i gdy tylko obcy cz�owiek posmarowa� jej nog� ma�ci�, staruszka podnios�a si� i ruszy�a w drog� o wiele ra�niej ni� przedtem. Takie by�o dzia�anie tej ma�ci. Ale w aptece takiej ma�ci nie dostaniesz! � Po co ci te r�zgi? � spyta� Jan swego towarzysza podr�y. � S� to trzy pi�kne miot�y � powiedzia�. � Podobaj� mi si�, bo jestem dziwakiem! Potem poszli dalej. � Patrz no, jak si� niebo zaci�ga � powiedzia� Jan i wskaza� przed siebie. � Jakie straszne ci�kie chmury. � Nie! � powiedzia� towarzysz podro�y � to nie s� chmury, to s� g�ry, pi�kne, wielkie g�ry, tam dopiero wznosi si� cz�owiek ponad chmury, wysoko, wysoko! Wierz mi, tam jest naprawd� pi�knie! Jutro b�dziemy ju� a� tam, hen w g�rze! Do g�r nie by�o tak blisko, jak si� zdawa�o; musieli w�drowa� ca�y dzie�, �eby doj�� tam, gdzie ros�y a� do nieba czarne lasy i gdzie by�y kamienie tak wielkie jak ca�e miasta. Aby wdrapa� si� na sam szczyt, trzeba by�o forsownego marszu; Jan i jego towarzysz poszli do gospody, aby porz�dnie odpocz�� i nabra� si� do w�dr�wki, jak� mieli przed sob�. W gospodzie, w wielkiej szynkowej izbie, zebra�a si� masa ludzi, bo jaki� cz�owiek pokazywa� marionetki. Rozstawi� w�a�nie sw�j ma�y teatrzyk, a ludzie usadowili si� naoko�o, aby zobaczy� widowisko; ale na samym przedzie zasiad� stary, gruby rze�nik, zaj�� najlepsze miejsce. Jego wielki buldog � och, jak ten pies z�o�liwie wygl�da�! � usiad� obok niego i 24 wytrzeszcza� tak samo oczy jak wszyscy inni. Przedstawienie si� rozpocz�o, a by�a to �liczna komedia z kr�lem i kr�low�. Siedzieli na aksamitnym tronie, na g�owach mieli z�ote korony i d�ugie treny przy szatach, bo mogli sobie na to pozwoli�. �liczne, drewniane lalki o szklanych oczach sta�y przy drzwiach, otwiera�y je i zamyka�y, aby �wie�e powietrze mia�o dost�p do pokoju. By�o to naprawd� prze�liczne przedstawienie i wcale nie smutne, ale w�a�nie, kiedy kr�lowa wsta�a z tronu i przesz�a przez pok�j, wtedy � B�g wie, co ten wielki buldog sobie my�la� � ale poniewa� gruby rze�nik wcale go nie trzyma�, pies skoczy� na �rodek teatrzyku i schwyci� kr�low� za jej smuk�� tali�, tak �e a� zatrzeszcza�o. To by�o straszne. Biedny cz�owiek, kt�ry urz�dzi� to przedstawienie, przerazi� si�, by� strasznie zmartwiony t� kr�low�, bo to by�a jego naj�adniejsza lalka, a ten szkaradny buldog odgryz� jej g�ow�. Ale kiedy p�niej ludzie sobie poszli, nieznajomy, kt�ry by� z Janem, powiedzia�, �e j� uzdrowi; wyci�gn�� sw�j s�oik i posmarowa� lalk� ma�ci�, kt�r� uzdrowi� star� kobiet�, gdy z�ama�a nog�. Jak tylko posmarowa� lalk�, od razu wyzdrowia�a i mog�a nawet porusza� cz�onkami, nie trzeba jej by�o ci�gn�� za sznurki; lalka by�a jak �ywy cz�owiek, tyle tylko, �e nie m�wi�a. W�a�ciciel teatrzyku by� bardzo zadowolony, nie trzeba by�o wcale trzyma� tej lalki na sznurku, mog�a sama ta�czy�, czego �adna inna lalka nie potrafi. Kiedy nadesz�a noc i go�cie w gospodzie poszli spa�, rozleg�y si� g�o�ne, ci�kie westchnienia; wszyscy zerwali si� i pobiegli zobaczy�, kto tak wzdycha. W�a�ciciel teatrzyku po