Henley Virginia - Pirat i poganka

Szczegóły
Tytuł Henley Virginia - Pirat i poganka
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Henley Virginia - Pirat i poganka PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Henley Virginia - Pirat i poganka PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Henley Virginia - Pirat i poganka - podejrzyj 20 pierwszych stron:

VIRGINIA HENLEY PIRAT I POGANKA A R T - Kielce Kielce 1993 - Ach c� to za kogut - wyszepta�a przez �ci�ni�te gard�o. M�oda kobieta mia�a t� dzik�, niekonwencjonaln� urod�, w kt�rej spos�b bycia wsp�gra� z wygl�dem. Patrzy�a na ptaka d�ugo, zamieraj�c niemal ze wzruszenia. By� to z pewno�ci�, najwi�kszy kogut, jakiego widzia�a. Mru�y�a oczy z wyrazem rozkoszy, jakby do ko�ca niepewna, czy zmys�y jej nie �udz�. Syci�a si� nadziej� �e ju� za chwil� b�dzie do niej nale�a�. Oblizywa�a zmys�owo wargi. By� to rzeczywi�cie wspania�y okaz. Staraj�c si� go nie sp�oszy�, zacz�a kusi� go niskim, uwodzicielskim g�osem. - No, chod�, m�j male�ki. Jeszcze tylko par� krok�w i b�dziesz m�j. Nie wstyd� si�. W ko�cu to tylko ma�y grzeszek - szepta�a kusz�co. - Taka chwila zdarza si� raz w �yciu. Ach, jaki jeste� wielki! Chyba nie oka�esz si� dla mnie zbyt du�y. - Po chwili zacz�a zn�w m�wi� g�osem pe�nym nadziei i wyci�gn�a do niego r�k�. - Pozw�l mi si� dotkn��, pog�aska�. "A mo�e lepiej nic" - pomy�la�a. Wydawa�o si�, �e za chwil� si� cofnie. Jednak, gdy ju� by�a niemal pewna, �e za chwil� to si� wreszcie stanie, zawaha�a si�. Czy sprosta temu, co postanowi�a? Nie my�la�a o tym wcze�niej, cho� od dawna mia�a ju� na to ochot�. Wiedzia�a jednak, �e je�li zrobi to pierwszy raz, b�dzie to ju� powtarza�, gdy trafi si� okazja. Przez moment przerazi� j� jego ogrom. "A je�li zrobi mi krzywd�?" Mo�e poczyni� nieodwracalne szkody, gdy tylko da mu po temu okazj�. Odrzuci�a jednak trwo�ne my�li. Wzi�a g��boki oddech i rzuci�a si� w jego kierunku. 5 1 T�uste kogucisko zaskrzecza�o przera�liwie, bij�c skrzyd�ami tak mocno, �e z trudem go utrzyma�a. Jednak g��d, kt�ry skr�ca� jej wn�trzno�ci, sprawi�, �e ptaka nie wypu�ci�a. Zamkn�a oczy i przekr�ca�a jego szyj�, a� by� ca�kiem, ca�kiem martwy. Lady Summer St. Catherine mia�a czarne b�yszcz�ce w�osy, kaskad� opadaj�ce na plecy, skr�cone na ko�cach w naturalne loki. Orzechowe oczy, ocienione czarnymi rz�sami, zmienia�y kolor od br�zu po barw� jesiennych li�ci. Ich k�ciki unosi�y si� lekko ku g�rze, co uzasadnia�o jej przezwisko Cat*, kt�re zdecydowanie wola�a od swojego imienia, to bowiem wydawa�o jej si� zbyt pretensjonalne. Mia�a szerokie usta, tak samo sk�onne do d�su, z�o�ci, jak i perlistego �miechu; usta koloru dojrza�ych wi�ni. Brzoskwiniowa cera pi�knie kontrastowa�a z chmar� kruczoczarnych w�os�w. By�a szczup�a i d�ugonoga jak m�ode �rebi�. Tkanina przyciasnej, ch�opi�cej koszuli opina�a wyra�nie zarysowane piersi. Mia�a na sobie obszarpane, przykr�tkie spodnie i zakurzone d�ugie buty, z kt�rych wyr�s� jej m�odszy brat, wicehrabia Spencer. Wicehrabia Spencer St. Catherine tak�e nie znosi� swojego imienia i reagowa� tylko na przezwisko Spider**. Kornwalijska posiad�o��, w kt�rej mieszkali, nosi�a nazw� Roseland i zajmowa�a dwa i p� hektara pozosta�ych z pot�nego niegdy� maj�tku. Dzi� nie by�a w stanie da� utrzymania nawet jednemu s�u��cemu czy ogrodnikowi, zarasta�a wi�c chwastami, staj�c si� obrazem opuszczenia i zaniedbania. Matka Cat nie �y�a; �y� tylko ojciec, cho� wiele by da�a za to, by by�o odwrotnie. Do ojca nie �ywi�a �adnych uczu� poza nienawi�ci�. By� zawsze samolubnym, bezwzgl�dnym, wiecznie pijanym bydlakiem, kt�remu nieobcy by� �aden grzech znany cz�owiekowi. Matka zmar�a przy narodzinach Spencera, gdy Cat mia�a trzy lata. Po wielu latach dowiedzia�a si� od plotkuj�cej s�u�by, �e jej matka z trudem prze�y�a por�d Cat i lekarz uprzedzi� Randala St. Catherine'a bez ogr�dek, �e nast�pne dziecko j� zabije. - To po co urodzi�a mi dziewczyn� ? - wrzeszcza�, - Nie poprzestan�, dop�ki nie da mi syna. - Je�li zajdzie zn�w w ci���, b�dzie to morderstwo z premedytacj� - * Wyraz dwuznaczny. W j�zyku angielskim cat oznacza "kot"; mo�na go r�wnie� uzna� za skr�con� form� nazwiska bohaterki: Catherine (przyp. t�um.). ** ang. spider - "paj�k". 6 ostrzega� doktor. St. Catherine wzruszy� ramionami. - Wtedy b�d� m�g� si� zn�w o�eni� z m�odsz� i zdrow� kobiet�, kt�ra zadowoli mnie w ��ku. Zanim jednak �ona da�a mu syna i pos�usznie opu�ci�a ziemski pad�, jego �wiat zburzy�a wojna domowa. Parlament z�o�y� ster pa�stwa w silne r�ce Oliwiera Cromwella. St. Catherine szybko zdecydowa� si� na zmian� barw, gdy� uzna�, �e lojalno�� wobec starego kr�la mo�e sko�czy� si� utrat� maj�tku, za� przynale�no�� do arystokracji zagra�a wr�cz �yciu. Zadeklarowa� si� wi�c po stronie nowego, surowego porz�dku zakazuj�cego picia, hazardu, dziwek i wszelkich innych uciech, kt�re czyni� �ycie d�entelmena zno�nym. Min�o wiele lat, zanim porz�dek ten zosta� zmieciony, gdy� Anglicy doszli wreszcie do wniosku, �e wpadli z deszczu pod rynn�. Przemys� upada�, zbiory by�y z�e. Wszyscy zubo�eli, obnosz�c smutne twarze nad r�wnie smutnymi, n�dznymi szatami okrywaj�cymi ich cia�a. W du�ych i mniejszych miastach roi�o si� od szpieg�w Cromwella. Najmniejszy szmer niezadowolenia by� wystarczaj�cym powodem, by znale�� si� w wi�zieniu. Kornwalijczycy opierali si� znacznie silniej ni� mieszka�cy reszty kraju. Jednak, o ile ludzie honoru, tacy jak Grenvile'owie czy Helfordowie, ryzykowali maj�tkiem i �yciem, by przywr�ci� monarchi� Stuart�w, inni, jak St. Catherine, robili wszystko, by przyspieszy� upadek w�asnych maj�tk�w. Roseland sta�a si� jaskini� hazardu w czasie, gdy zakazano gry, pija�stwa i rozpusty. St. Catherine oszukiwa� w grze i szulerka sta�a si� wkr�tce drug� natur� jego dzieci. W roku 1660, gdy Karol II szcz�liwie powr�ci� na tron, zasz�y tak�e istotne zmiany w �yciu St. Catherine'a. Wyruszy� do Londynu i utkwi� w odm�tach tego piekielnego miasta na wiele lat. Jedynym powodem, dla kt�rego wraca� do Roseland, by�a ch�� ograbienia jego �cian z reszty cennych obraz�w i wyprzeda� pozosta�ych jeszcze koni. Podczas ostatniej jego bytno�ci przed czterema miesi�cami Cat wyprowadzi�a ze stajni swego ulubionego konia. Zosta�a z nim przez ca�� noc, a Randal, jak nazywa�a ojca, szala� ze z�o�ci, rzucaj�c na jej g�ow� najgorsze wyzwiska. Nast�pnie wyjecha�, zabrawszy ze sob� s�u�b�. Cat przedziera�a si� przez g�ste krzaki otaczaj�ce doskonale utrzyman� posiad�o�� Helford. Tylko raz, jak dot�d, przekroczy�a jej granice. By�o to tej nocy, gdy ratuj�c Ebony'ego przed sprzeda��, poprowadzi�a go przez 7 rozleg�e ��ki granicz�ce z Hclford i ukry�a na jednej z licznych polanek stanowi�cych cz�� ogrodu. Cisy, przyci�te w szczeg�lny spos�b, tworzy�y wysokie ciemne �ciany, kt�re nie dopuszcza�y s�o�ca i sprawia�y, �e nawet w gor�cy dzie� panowa� tam przyjemny ch��d. Ci�gn�ce si� w niesko�czono�� cisowe aleje by�y ciche i troch� niesamowite. Maj�tek Helford zajmowa� obszar dwie�cie pi��dziesi�t hektar�w ci�gn�cych si� od wybrze�a wzd�u� rzeki Helford a� do miasta Helson. Sam dom by� po�o�ony na wzg�rzu podobnie jak Roseland. Cho� oba maj�tki oddalone by�y od siebie prawie dwa kilometry, z St. Catherine mo�na by�o zobaczy� kominy, wie�e i fragmenty dachu pa�acu Helford, o ile znad morza nie nap�yn�a g�sta mg�a. Cat, siedz�c na koniu, cicho nuci�a jak�� melodi�. Zbli�aj�c si� do domu, dostrzeg�a brata, pomacha�a do niego weso�o i zawo�a�a: - Spider, uda�o ci si� zdoby� par� jajek? Zatrzyma� si� gwa�townie i na jego twarzy pojawi� si� wyraz rozpaczy. - Cat, do pioruna! Wysy�asz mnie, �ebym ukrad� par� jajek, co mo�e zrobi� nawet pi�cioletnie dziecko, a sama porywasz si� na takiego koguta! U�wiadomi�a sobie, �e podra�ni�a jego m�sk� dum�. - Spider, przysi�gam ci. Wyszed� prosto na mnie przez dziur� w p�ocie. Niewiele brakowa�o, �ebym go zdepta�a. Co mia�am zrobi�? Powiedzie� mu, �eby chwil� poczeka�, i jecha� po ciebie? - Wszystko jedno - powiedzia� ponuro. - Nadal twierdz�, �e ukr�canie �b�w kogutom to nie zaj�cie dla damy. Kiwn�a potakuj�co g�ow� i rzuci�a mu ptaka. U�miechn�� si� szeroko. - Ale ptaszysko! Za�o�� si�, �e narobi� straszliwego wrzasku. U�miechn�a si� na wspomnienie tej sceny. - Ba�am si� okropnie, �e nadejdzie gajowy, ale i tak poradzi�abym sobie jako�. Przecie� prawo zajmuje si� g��wnie kwesti� w�asno�ci ziemi. Ten kogut Helforda znalaz� si� na naszej posiad�o�ci. - Przez tego b�karta nie ma ju� kr�lik�w, na kt�re m�g�bym zastawi� sid�a. Wyt�pili je wszystkie tylko dlatego, �e podgryza�y cenne krzewy wok� pa�acu Helford. Poszli w stron� drzwi kuchennych. W Roseland by�o przepi�knie o tej porze roku. Winoro�l pokrywa�a �ciany pa�acu z czerwonej ceg�y, kapryfolium porasta�o wszystkie �cie�ki. Wczesne wiosenne r�e i fio�ki rywa- 8 lizowa�y z �onkilami, kt�re z�oci�y si� mi�dzy drzewami obsypanymi kwieciem. Trawnik przed pa�acem pokryty by� �wie�� zieleni�, jednak sw�j zadbany wygl�d zawdzi�cza� nie ogrodnikom, ale temu, �e Cat pas�a na nim dwa konie, kt�re im pozosta�y. Nie mieli owsa ani innej paszy, wi�c konie musia�y zadowoli� si� mi�kk� traw�. Za domem Cat za�o�y�a ogr�d warzywny. Ro�liny, kt�re tam ros�y, niejednokrotnie ju� uratowa�y ich przed g�odem. Teraz jednak wyczerpa�y si� zasoby zar�wno warzyw, jak i jab�ek. O tej porze roku ogr�d by� pi�kny, ale jego urod� nie mo�na by�o nape�ni� �o��dk�w. Wyros�a ju� m�oda cebula, by�o te� nieco ziemniak�w nie wi�kszych ni� kamyki. Cat westchn�a ci�ko, nastawiaj�c garnek z wod�. Musia�a oskuba� koguta, wypatroszy� go i umy�. Wiele czasu up�ynie, zanim apetyczny aromat gotowanego mi�sa rozejdzie si� po kuchni. - Stary tym razem znikn�� na d�u�ej - powiedzia� Spider. - Nie ma go ju� cztery miesi�ce - odpowiedzia�a. - Zastanawiam si�, kiedy ten diabe� wr�ci - doda� Spider z lekkim dr�eniem w g�osie. - Nie powiem, �ebym dba� o to, czy go jeszcze kiedykolwiek zobacz�, ale stary Randal przywozi zawsze ze sob� mn�stwo �arcia, napoje i s�u�b�. - Niech diabli wezm� tego cz�owieka! - mrukn�a Cat. - Musimy p�niej naprawi� ��d�. Jak ju� nie b�dzie nic do jedzenia, zostan� nam ryby. Gdy ju� nape�nimy brzuchy tym ptaszyskiem, zejdziemy do podziemia sprawdzi�, czy przyp�yw nie przyni�s� czego�, co mo�e nam si� przyda�. Zbadamy te�, w jakim stanie jest nasz rodowy j a c h t . Pa�ac sta� na kamiennym wzg�rzu, a w jego naturalnych grotach przygotowano piwnice. Tajny korytarz prowadzi� do groty, kt�r� zalewa� przyp�yw. Podczas odp�ywu mo�na tam by�o znale�� bary�k� koniaku albo inny towar z przemytniczych statk�w. Przycumowali swoj� ��deczk� u uj�cia groty, uprzednio naprawiwszy uszkodzenia z ostatniego sztormu. Po powrocie Spider usn�� przy kuchennym stole, czekaj�c na posi�ek. Cat patrzy�a na ch�opca ze �ci�ni�tym sercem. Mia� dopiero czterna�cie lat, cho� stara� si� wygl�da� na wi�cej. By� bardzo szczup�y, a przez ostatni rok wyr�s� jak trzcina. Zdawa�o si�, �e wystaj�ce kolana i �okcie przedziurawi� za chwil� przyciasne zniszczone ubranie. Lady Summer St. Catherine nie bywa�a w mie�cie, gdy� obawia�a si� 9 o�mieszy� w towarzystwie. Dama bez pieni�dzy, ubra�, s�u�by �atwo mog�a sta� si� przedmiotem drwin. By zniech�ci� intruz�w, umie�ci�a na p�otach napisy: "Teren prywatny. Wst�p wzbroniony." Mia�a sw�j Roseland i to jej w zupe�no�ci wystarcza�o. Spider by� inny. Bez obaw kontaktowa� si� z miejscow� m�odzie�� i by� przez ni� akceptowany. Jego przyjaci�mi byli synowie farmer�w, rybak�w i syn karczmarza. Nie mieli oni jednak poj�cia, �e Spider jest wicehrabi�, i uwa�ali go za jednego z ch�opc�w stajennych w pobliskim maj�tku. Cat, czekaj�c na posi�ek, zacz�a wspomina� wydarzenia poranka. To by� dla niej zawsze szczeg�lny moment, cho� robi�a tylko to, co sta�o si� ju� rytua�em. Niezale�nie od pogody zawsze o �wicie dosiada�a Ebony'ego i mkn�a samotnie wzd�u� pla�y na powitanie s�o�ca. Ten po�udniowy zak�tek Kornwalii mia� ciep�y klimat, a jego wybrze�e urozmaicone by�o przez zatoki i uj�cia licznych strumieni. Niskie zbocza pokrywa�y dzikie egzotyczne kwiaty, powietrze by�o balsamiczne niezale�nie od pogody. Poranki bywa�y mgliste i dopiero p�niej s�o�ce wy�ania�o si� zza opar�w. Wiatr, kt�ry gwa�townie rozwiewa� jej w�osy, bywa� ch�odny i nie zawsze przyjemny. Jednak to mi�e po�udniowe wybrze�e wyra�nie kontrastowa�o z p�nocn� Kornwali�, tak niedalek�. Tam klimat by� okrutny. Nad Atlantykiem, wzburzonym przez cz�ste sztormy, wznosi�y si� poszarpane, pozbawione ro�linno�ci wzg�rza. Ten zr�nicowany klimat t�umaczy� diabelskie moce, kt�re, zdaniem niekt�rych, zaw�adn�y duszami wielu Kornwalijczyk�w. Tak�e Cat uwa�a�a, �e to w�a�nie burzy�o jej krew. Jak�e inaczej mog�aby t�umaczy� to, �e ka�dego ranka co� ci�gnie j� na morski brzeg. Wr�ci�a my�lami do kuchni. Je�li nie przestanie marzy�, nigdy nie doczekaj� si� posi�ku. Westchn�a nad okrucie�stwem �ycia. Biedne kury. Ca�e �ycie znosz� jajka, a potem ko�cz� z odci�tym �bem w jakim� garnku. Ale to by� przecie� kogut i nie mia�a zamiaru u�ala� si� nad tym m�skim przedstawicielem gatunku. 2 Odsun�li wylizane do czysta talerze i oparli nogi na stole. Rozsiedli si� wygodnie przy kominku, wreszcie najedzeni do syta. Oczy Spidera zamyka�y si� same, ale u�miech od ucha do ucha nie schodzi� z jego twarzy. - Zastanawiam si�, co powiedzia�by lord Helford, wiedz�c, �e tak najedli�my si� na jego koszt. - Ba! Jest taki bogaty, ma z pi��dziesi�tk� s�u�by, kt�ra zbija b�ki, zamiast dba� o posiad�o��, kt�rej on sam nigdy nie odwiedza. Je�li o mnie chodzi, to ten przekl�ty lord Helford mo�e sobie zgni� w piekle. Mam nadziej�, �e m�cz� go dzi� senne koszmary, gdziekolwiek jest - powiedzia�a oblizuj�c jeszcze raz palce. Jednak lord Helford wcale nie mia� koszmarnej nocy. Ko�czy� w�a�nie kolacj� w maj�tku Arlington w towarzystwie najbardziej znacz�cych ludzi. Baron Arlington, sekretarz stanu, zatrudnia� najlepszych francuskich kucharzy i jednomy�lnie og�oszono go ponownie najwspanialszym gospodarzem w Londynie. Tego wieczoru nie wydawa� ani balu, ani bankietu, a jednak potrawy by�y r�wnie wspania�e jak p�niejsze, nader �mia�e, rozrywki. By zaostrzy� apetyty go�ci, zaproszono nagie tancerki madame Bennet. Wyst�pi�y, by uprzyjemni� konsumpcj� w�dzonego pstr�ga, kt�rego popijali szampanem, ostatnio przywiezion� z Francji sensacj�. Panowie, zgromadzeni przy stole, mieli przy tym okazj�, by wybra� sobie towarzyszk� p�niejszych zabaw. Nast�pnie zaj�li si� jedzeniem i interesami. Twarz kr�la stawa�a si� coraz bardziej ponura w miar�, jak s�ucha� 11 udzielanych mu rad. Ksi��� Buckingham przygl�da� si� ka�demu z uczestnik�w spotkania, jakby chcia� w ka�dym znale�� jaki� s�aby punkt, kt�ry w przysz�o�ci m�g�by wykorzysta�. Sir Thomas Clifford, lord Ashley i gadatliwy Szkot Lauderdale prowadzili o�ywion� rozmow�, a Jack Grenvile, obdarowany niedawno tytu�em hrabiego Bath, i hrabia Helford przygl�dali si� temu z pow�ci�gliwym rozbawieniem. - Panowie! Flota holenderska usi�uje wymaza� Angli� z mapy. Chcia�bym pozna� wasz� opini�, co powinni�my w tej sytuacji zrobi� - powiedzia� w ko�cu Karol. Bardzo go upokorzy�o pojmanie angielskich okr�t�w przez holendersk� flot�. Anglicy byli dumni ze swej marynarki. Kr�l wiedzia�, �e jedynym sposobem, by uczyni� jego nar�d wielkim, by� rozw�j morskiego handlu. Anglia musi panowa� nad morzami albo na zawsze pogr��y si� w ub�stwie. - Wobec ponawiaj�cych si� napa�ci - wycedzi� Buckingham - jedyn� odpowiedzi� jest wojna. Karol zareagowa� natychmiast: - Wojna wymaga pieni�dzy, ksi���. Nie wszyscy mamy tak pe�ne kieszenie jak ty. Lord Jerzy Villiers, ksi��� Buckingham, mia� jeden z najwi�kszych maj�tk�w w Anglii. Buckingham nie da� si� sprowokowa�. - A co z posagiem kr�lowej? Karol uni�s� wzrok. - Tych trzystu tysi�cy funt�w nie mam jeszcze w szkatule. Szpiedzy donosz�, �e Portugalczycy proponuj� wyp�acenie prawie po�owy posagu w cukrze i korzeniach zamiast w z�ocie. -' Cukier, korzenie i temu podobne p r z y j e m n o � c i - powiedzia� Buckingham z irytacj� - s� skutkiem tego, �e te sprawy powierzono Clarendonowi. Edward Hyde, hrabia Clarendon i zarazem kanclerz Anglii, stawa� si� obiektem podejrze� z powodu samej tylko nieobecno�ci na dworze. Nienawidzili go wszyscy, z wyj�tkiem kr�la. - Portugalia nie po�lubi�a mnie - powiedzia� Karol. - Po�lubi�a morsk� pot�g� Anglii. Dlatego Portugalczycy oddali nam swoje cenne kolonie 12 w Bombaju i Tangerze. Teraz Holandia drwi sobie z naszej pot�gi. Ka�dy z m�czyzn, zgromadzonych w tym pokoju, w okresie ostatnich trzech lat zbi� ogromny maj�tek, z nawi�zk� odbijaj�c sobie chude lata, kt�re sp�dzi� na wygnaniu. Lecz tylko g�upiec nie by�by w stanie przegapi� okazji zrobienia maj�tku w Londynie przy prowadzonej tam polityce nie t�umionej niczym przedsi�biorczo�ci. Teraz wi�c na nich powinna spoczywa� odpowiedzialno�� za to, by ca�a Anglia prosperowa�a tak, jak powinna. - Wszystko zawsze sprowadza si� do pieni�dzy, czy m�wimy o dziwkach, czy o ojczy�nie - powiedzia� powoli lord Lauderdale. - Potrzebuj� wi�cej pieni�dzy: na okr�ty, na szpieg�w, na �ap�wki - westchn�� Karol. - Musimy nadal n�ka� okr�ty holenderskie, nie wypowiadaj�c jednak wojny - powiedzia� Arlington. - Ju� dwa lata ich �cigamy i jak dot�d, nie wida� efekt�w - powiedzia� kr�l. - Pozw�lcie mi zgromadzi� przeciwko Holendrom okr�ty kaperskie - zaproponowa� Ruark Helford. W czasach Cromwella by� kapitanem na jednym z takich okr�t�w napadaj�cych na flot� walcz�c� po jego stronie. Jack Grenvile u�miechn�� si�. - Niech mi kto� poka�e Kornwalijczyka, kt�ry nie jest w duszy piratem. - Ty z pewno�ci� wiesz, o czym m�wisz - odpowiedzia� z u�miechem Ruark. Karol spojrza� na niego. - Najch�tniej pos�a�bym ci� do Kornwalii. To siedlisko przemytnik�w. Nic dziwnego,, �e moja szkatu�a jest pusta. Dzi� ka�dy wie, jak unika� p�acenia podatku od trunk�w. Przecie� wszystko, co jest sprowadzane do Anglii, powinno by� opodatkowane, czy to tyto� z Ameryki, wino z Francji, czy szk�o weneckie. A c� si� dzieje? Statki, zamiast p�yn�� do Londynu i op�aci� podatek, w�lizguj� si� tylnymi drzwiami wzd�u� brzeg�w Kornwalii. Postanowi�em mianowa� ci� s�dzi� i wysokim komisarzem ca�ego regionu. Chwytaj i karz przemytnik�w, a podatki same zaczn� nap�ywa� do mojej kasy. Helford uni�s� lekko brwi i spojrza� na kr�la, kt�ry, czekaj�c na odpowied�, lekko kiwa� g�ow�. 13 - Tak... To nawet by�oby co� wi�cej ni� tylko chwytanie drobnych przemytnik�w. Baza w Konwalii stanowi�aby te� dobr� przykrywk� dla moich szpieg�w. - Dobre sobie! Po co pytasz nas o rad�, je�li znasz odpowiedzi na wszystkie pytania? - powiedzia� powoli Buckingham. - C�... Je�li cho� jeden z nas wykorzystuje swoje szare kom�rki, pozostali mog� pofolgowa� innym organom - za�artowa� Clifford. Spotkanie sko�czy�o si� o p�nocy. Lord Helford odprowadzi� kr�la do pa�acu. Szli powoli przez ogrody Mulberry, rozci�gaj�ce si� po jego zachodniej stronie. - Nie s�dzi�em, �e do�yj� takiej nocy, kt�rej Wasza Wysoko�� wr�ci potulnie do �ony - powiedzia� ze �miechem Ruark. Kr�l spojrza� na niego z b�yskiem w oku. - Nie jestem jedynym, kt�ry potrzebuje nast�pcy... Ty nie jeste� ode mnie du�o m�odszy. - By�bym w stanie znie�� �on�, gdybym nie by� zmuszony ogl�da� jej poza sypialni� - odpowiedzia� z kamienn� twarz� Helford. - Nie masz specjalnego do�wiadczenia w tolerowaniu kobiet, Ruark. Dwaj m�czy�ni wygl�dali jak bracia. Obaj dysponowali zwierz�c� si�� wynikaj�c� z ich pot�nych postur. Mieli ciemne w�osy, ciemn� karnacj� i nieskazitelne maniery. - Wracaj�c do przemytnik�w - powiedzia� cicho Karol - to mniejsze szkody przynosi nap�yw towar�w ni� przenikanie informacji przez wybrze�e Kornwalii. Zatrzymaj przeciek informacji o mojej flocie do Holandii. Prosz� ci�, Ruark. - Zako�cz� natychmiast moje interesy w Londynie i gdy tylko glejt upowa�niaj�cy mnie do kaperstwa b�dzie gotowy, opuszcz� miasto. - A mo�e powinienem prosi� ci�, by� przekaza� ten glejt twojemu bratu, Rory'emu? - zapyta� Karol. Ruark Helford zesztywnia�. - Rory nie �yje - powiedzia� cicho. - To zwyk�e pog�oski wymy�lone przez tego �otra z nie znanych nam powod�w - powiedzia� Karol, nie t�umi�c podniecenia w g�osie. - Czy to jest rozkaz. Wasza Wysoko��? - zapyta� Ruark lodowatym tonem. 14 Karol skin�� g�ow�. - S�dz�, �e nie mo�emy zrezygnowa� z jego us�ug. - Prosz� przekaza� moje uk�ony kr�lowej, Wasza Wysoko�� - powiedzia� Ruark, sk�adaj�c formalny uk�on. Karol st�umi� u�miech. Wiedzia�, �e trafi� w s�abe miejsce wspominaj�c pirata Rory'ego. - Przeka� pozdrowienia swojej damie. Nie zazdroszcz� ci konieczno�ci wyja�nienia jej, dlaczego musisz wyjecha� do Kornwalii. Ruark Helford zmarszczy� brwi. - Nie opowiadam si� kobietom, sir. Karol roze�mia� si�. - Pewnego dnia trafi kosa na kamie�, Helford. Taki jest los wszystkich libertyn�w, przyjacielu. Cat przeci�gn�a si� i wsta�a od kuchennego sto�u, by zapali� lamp�. - Dok�d idziesz? - zapyta� Spider i ziewn��. - Musz� zej�� na d�, aby obejrze� ��d�. - Przecie� mo�emy to zrobi� rano - zaprotestowa�. - Jest odp�yw. Id� spa�. Dam sobie rad�. - Nie mo�esz i�� tam sama - powiedzia� zdecydowanie. W jego g�osie nie by�o ju� senno�ci. - Kto ma si� o ciebie troszczy�, je�li nie ja? Zada� to pytanie z wrodzon� arogancj� doros�ego m�czyzny. Ogarn�� j� l�k na my�l, �e ten ch�opiec, kt�rym tak d�ugo si� opiekowa�a, stanie si� wkr�tce m�czyzn�. Przez kr�tk� chwil� zapragn�a, �eby to si� nigdy nie sta�o, ale szybko zgromi�a si� za takie niegodziwe, samolubne my�li. Wzi�a latarni� i ruszyli razem przez piwnice do wy��obionej w ska�ach groty. Wykwity soli znaczy�y lini� przyp�ywu, wype�niaj�c ostrym zapachem ich nozdrza. Pochylili g�owy, by prze�lizgn�� si� przez w�skie przej�cie. Nagle Cat dostrzeg�a �wiat�o odbijaj�ce si� w wodzie i przerazi�a si�. By�o bardzo blisko, prawie przy brzegu. W tej samej chwili uprzytomnili sobie, �e jest to prawdopodobnie statek, na kt�rym �wiat�o ich latarni zosta�o przyj�te jako oczekiwany znak. Cat szybko zdmuchn�a p�omyk i zaraz potem dostrzegli statek. By�a to ma�a francuska fregata. �agle mia�a zwini�te, ale najwyra�niej wszyscy bardzo si� starali, aby pomimo to p�yn�a jak 15 najszybciej. Po morzu nios�y si� g�osy: - Vile! Patrouille marine! Oboje znali nieco francuski i zrozumieli, �e na statku dostrze�ono okr�t patrolowy marynarki. P�yn�� on po wzburzonym morzu i cho� widzieli, �e Anglicy s� jeszcze daleko, to dystans wci�� si� zmniejsza�, - Dam la mer! - pad� rozkaz, po kt�rym nast�pi�y cztery st�umione plu�ni�cia. - Wrzucaj� �adunek do morza - powiedzia�a Cat. - Je�li ich schwytaj� i przeszukaj� statek, nie znajd� dowod�w, chyba �e Anglicy b�d� mieli do�� czasu, by poczeka�, a� wyp�ynie zatopiony �adunek. - Planche a bouteilles? - zapyta� jaki� g�os dochodz�cy ze statku. Odpowied� by�a natychmiastowa. - Qui, qui. Embariller. Sel, sel. - Co on powiedzia�? - zapyta�a Cat. - Sel znaczy "s�l". Embariller znaczy "zapakowana w beczki". To musi by� ryba - odpowiedzia� niezadowolony Spider. - Nie, nie! On zapyta� kapitana, czy wyrzuci� tak�e planche a bouteilles. To drewniane skrzynki na butelki. Ju� wiem, co zrobili! - krzykn�a podniecona. W�o�yli do �adunku bry�y soli, �eby zaton��. Po kilku godzinach s�l si� roztopi i gdzie� o �wicie �adunek sam wyp�ynie. Spider stwierdzi� z zadum�: - Czy� to nie jest zadziwiaj�ce, jak �atwo czyje� nieszcz�cie staje si� dobrodziejstwem dla kogo� innego? W �wiecie istnieje pewien rodzaj r�wnowagi. - Ale musimy si� spieszy� i wykaza� du�o przebieg�o�ci - roze�mia�a si� Cat. - Wr��my do kuchni i prze�pijmy si� par� godzin. Trzeba poczeka� na przyp�yw. Do �witu brakowa�o jeszcze dobrej godziny, gdy mieli ju� wszystko, czego szukali. Morze wyrzuci�o na brzeg cztery du�e skrzynki koniaku i pi�� skrzynek markowego szampana, po pi��dziesi�t butelek w ka�dej. Cat nie s�ysza�a nigdy o szampanie, ale vin to by�o wino. Przyp�yw wykona� za nich ca�� robot�. Ryzykuj�c zaledwie lekkie zamoczenie, przechwycili ca�� kontraband�. Ustawili towar u wej�cia do groty i teraz pozosta�o im tylko czeka�, a� przyp�yw przyniesie skrzynki wprost do ich piwnicy. 16 Nieco p�niej tego ranka Cat osiod�a�a Ebony'ego i pogalopowa�a na powitanie dnia. Dzi� spodziewa�a si� na pla�y towarzystwa. Ostro�nie zbli�y�a si� do miejsca, w kt�rym dostrzeg�a dwie ma�e figurki. Przyspieszy�a bieg konia. Wkr�tce, zar�wno w �y�ach amazonki, jak i konia krew zacz�a szybciej kr��y�. Woda by�a jeszcze wysoka i ko� by� zanurzony po kolana. Nonszalancko opryska�a dw�ch m�czyzn, kt�rzy najwyra�niej czego� szukali. - Dzie� dobry - b�kn�li, wyra�nie speszeni tym, �e ich odkry�a. Skin�a im g�ow� od niechcenia i czeka�a. W ko�cu jeden z nich odwa�y� si� zapyta�: - Czy nie widzia�a pani czego� na pla�y, milady? Spojrza�a na nich podejrzliwie. - Nie jeste�cie chyba rabusiami statk�w, kt�rzy �ci�gaj� je na ska�y? - zapyta�a zuchwale tonem pe�nym niech�ci. Zaprzeczyli gwa�townie. - Ale� sk�d, prosz� pani. Taki tam drobny przemyt, nic wi�cej. Przysi�gamy. - Gdyby�cie okazali si� rabusiami, natychmiast zawiadomi�abym w�adze - ostrzeg�a. - Nie, nie! - powiedzia� m�odszy m�czyzna. - M�j ojciec ma tu w Mawnan gospod�. Oczekiwali�my dostawy koniaku. - Przejecha�am dzi� kilka kilometr�w i niczego na pla�y nie widzia�am. - U�miechn�a si�. - Wie pan, tym Francuzom nie mo�na ufa�. - To prawda, milady - odpowiedzieli, wiedz�c ju�, �e k�amie. Uderzy�a konia ostrogami i zatrzyma�a si�, jakby przysz�a jej nagle do g�owy jaka� my�l. - Je�li macie pieni�dze, mog� wam dostarczy� par� beczek koniaku i, powiedzmy, z pi��dziesi�t butelek francuskiego wina z piwnicy mojego ojca - powiedzia�a. Spojrzeli domy�lnie jeden na drugiego, zastanawiaj�c si�, jak tej dziewczynie uda�o si� przed nimi znale�� i ukry� �adunek. Byli jednak bezradni. Mia�a nad nimi t� przewag�, �e mog�a �ci�gn�� im na kark w�adze. - Przy�lijcie dzi� po po�udniu do Roseland jaki� w�z i cz�owieka, �eby przeni�s� beczu�ki z piwnicy - powiedzia�a weso�o. Zawr�ci�a konia i pomkn�a �cigaj�c si� z wiatrem. 17 Lord Randal St. Catherine po raz pierwszy czu� smr�d w�asnego cia�a i by� to smr�d strachu. Los odwr�ci� si� ostatnio od niego i wszystko, co mu pozosta�o, to jeden elegancki ubi�r i dobrze resorowany pow�z. "Musz� jutro jecha� do Roseland" - pomy�la�. Ale los jeszcze raz okaza� mu swoje ciemne oblicze, a zapadaj�ca noc okaza�a si� szczeg�lna. Z�y los, pech, przeznaczenie... Jakkolwiek by to nazwa�... Stan�o to za nim przy stole gry w Groom Porter's Lodge. Zacz�� wcze�nie, powoli podnosz�c stawk�. Po kilku godzinach nie musia� ju� szachrowa�, �eby wygrywa�. Za spraw� jakiej� diabelskiej mocy w�a�ciwe karty same wpada�y mu do r�ki. Jakby zawar� pakt z diab�em. Karty, kt�re by�y mu potrzebne, odkrywa�y si� same. Gdy wygra� ju� cztery tysi�ce funt�w, rozs�dek nakaza� mu zako�czy� gr�. Zam�wi� podw�jny koniak, my�l�c z satysfakcj�, �e wchodz�c do kasyna nie mia� do�� pieni�dzy, �eby sobie pozwoli� nawet na ma�� lampk�. Wychodz�c na brukowan� ulic�, zauwa�y�, �e jest niezwykle pusto. Banki, w kt�rych nie by�o ju� klient�w, wydawa�y si� brzydkie i zaniedbane. Wilgo�, przepe�nienie i chciwo�� w�a�cicieli dom�w sprawi�y, �e Londyn sta� si� �mierdz�c� kloak�. On sam, podobnie jak sie� otwartych �ciek�w biegn�cych wzd�u� ulic, sta� si� cz�ci� tego miasta. G�rne pi�tra dom�w zas�ania�y si� wzajemnie, ograniczaj�c dop�yw �wiat�a i powietrza. Wszystko to okryte by�o ca�unem nocy. "Niech piek�o porwie wszystkich stangret�w na �wiecie!" - zakl�� pod nosem. Spogl�daj�c wzd�u� ulicy, zastanawia� si�, w kt�rej knajpie uda mu si� znale�� swojego. Podszed� do rogu, spojrza� przez szyb� Rose and Crown, 3 19 skr�ci� i zakl�� zn�w. gdy czarny kot przebieg� mu drog�. Zobaczy� sw�j pow�z naprzeciwko Cock and Bull. Rozejrza� si� i ruszy� przed siebie. Ulice Londynu by�y niebezpieczne nawet dla �ebrak�w, nie m�wi�c ju� o osobach z bardziej zasobnymi portfelami. Us�ysza� z ty�u ciche kroki. Obejrza� si� i stwierdzi�, �e to jaki� elegancki d�entelmen w kapeluszu, kt�rego rondo ocienia�o twarz. Ruszy� po�piesznie w stron� powozu. Wiedzia�, �e w �rodku znajdzie metalow� sztab�, u�ywan�, gdy pow�z grz�zn�� w b�ocie. Wyci�gn�� r�k�, by otworzy� drzwi, i w tym momencie us�ysza� ten szczeg�lny d�wi�k, jaki wydaje szpada wyci�gana z pochwy. W�wczas w�a�nie poczu� smr�d swojego potu. Odwr�ci� si�, by spojrze� �mierci w twarz, i wtedy dosi�g�o go ostrze. Wbi�o si� mi�dzy �ebra, jakby by� tylko kawa�kiem jagni�cia upieczonego przez francuskiego kucharza. Czuj�c w ustach dziwny metaliczny smak, u�wiadomi� sobie, �e nie jest to zwyk�y napad rabunkowy, ale morderstwo z premedytacj� dokonane przez d�entelmena, kt�rego mia� pecha oszuka� podczas gry. By� to kto� tak samo wyrachowany, jak on. Gdy odnalaz� go stangret, le�a� na ziemi, do kt�rej ju� nale�a�, ale tli�y si� w nim jeszcze okruchy �ycia. - Lil - szepn��. - Lady Richwood... Stangret, obawiaj�c si� zostawi� go samego, zrezygnowa� z szukania pomocy. Podni�s� go i wsadzi� do powozu. Ledwie us�ysza� s�owa, wyszeptane przez zaci�ni�te z�by: "Cockspur... numer pi��". Wskoczy� na kozio� i zaci�� konie. Pomkn�� kr�tymi uliczkami Londynu a� do brzegu Tamizy. Musia� mocno �ci�gn�� cugle, by skr�ci� w ma�� uliczk� Cockspur. Wyci�gn�� St. Catherine'a z powozu i wni�s� go po schodach ma�ego eleganckiego domu. Od�wierny w liberii otworzy� mu drzwi. Odsun�� go i wszed� do holu. Usi�owa� postawi� St. Catherine'a, ale u�wiadomi� sobie, �e pozbawiony oparcia, zwali si� na pod�og�. Przystojna kobieta ko�o czterdziestki pojawi�a si� kilka minut p�niej. Spojrza�a zdumiona na St. Catherine'a. Ten otworzy� oczy i szepn��: - Lil, umieram... - W�a�nie widz� - powiedzia�a bezdusznym tonem. Zawsze potrafi�a znale�� w�a�ciw� odpowied�. - Randal, m�j drogi. Dlaczego w chwili, gdy �ycie zadaje ostateczny cios. m�czyzna zawsze zwraca si� do kobiety, kt�ra z ca�ej rodziny jest z nim najbli�ej spokrewniona. - Przerwa�a na chwil� jakby 20 dla uzyskania lepszego efektu i m�wi�a dalej. - Niezale�nie od tego, jak niegodziwie potraktowa� t� kobiet� w przesz�o�ci. - Wyg�adzi�a fa�dy eleganckiej sukni. - Czy mam sama na to odpowiedzie�? Poniewa� kobieta, niezale�nie od tego, jak zosta�a kiedy� potraktowana, nie zamknie drzwi przed bratem, nawet je�li jest on jej �miertelnym wrogiem. - Lil... - westchn�� gwa�townie. Jego twarz by�a blada jak sama �mier�. - Po�lij po moj� c�rk�. - Nie omieszkam tego zrobi�, Randal. B�d� spokojny. Nakaza�a stangretowi, by zani�s� rannego na g�r�. - By�e� zawsze niewiarygodnym brutalem. Nawet w tej ostatniej minucie musia�e� zniszczy� m�j nowy dywan - drwi�a. Odwr�ci�a si� do od�wiernego i rozkaza�a kr�tko: - Zaprowad� konie i pow�z do wozowni, James. Za�o�� si�, �e nie ma grosza przy duszy. Odprawi�a pokoj�wk� i przesz�a do ma�ej, zbytkownie urz�dzonej sypialni. - Rozbierz go - rzuci�a polecenie stangretowi, kt�ry po�o�y� Randala na ��ku. Spojrza�a spokojnie na ran�. Przy ka�dym najp�ytszym oddechu wyp�ywa�a z niej krew zmieszana z b�belkami powietrza. Bez s�owa wzi�a prze�cierad�o, oddar�a z niego szeroki pasek i owin�a go �ci�le wok� rany. - Lekarza - j�kn��. - Lekarz? - za�mia�a si� szyderczo Lil. - Chyba masz na my�li grabarza. - Jeste�... okrutna, Lil - powiedzia� chrapliwie. - Tak. Jestem okrutna. A powiedzie� ci, dlaczego? Wyrzuci�e� mnie z Roseland, gdy mia�am zaledwie pi�tna�cie lat, tylko dlatego, �e chcia�am codziennie je��. Szybko wi�c nauczy�am si� polega� na w�asnym rozumie. Aby nie zgin��, wysz�am za m�� za starca. Tego si� po mnie nie spodziewa�e�, prawda? Nie przypuszcza�e�, �e zostan� lady Richwood? Ale gdy uzna�e�, �e mo�esz mie� z tego jakie� korzy�ci, uczepi�e� si� mojego m�a i tkwi�e� przy nim, a� wysuszy�e� jego szkatu�� do dna. No c�, lord Richwood nic mi nie zostawi�, ale umo�liwi� mi dostanie si� na dw�r. I tylko dzi�ki temu przetrwa�am, drogi bracie. Teraz mam suknie, s�u�b�, poczucie bezpiecze�stwa i nie mam zamiaru z tego zrezygnowa�. - Dziwka - powiedzia� z szyderstwem w g�osie. 21 Skrzywi�a lekko wargi. - Stosunki, Randal. Dyskretne zwi�zki mi�dzy dam� o �wie�o rozkwit�ych wdzi�kach a d�entelmenami na dworze Jego Wysoko�ci, Kto� tak grubia�ski jak ty nazwa�by to kupczeniem w�asnym cia�em, ale w�a�nie to uczyni�o mnie okrutn�. Wysz�a z pokoju zabrawszy stangreta. - Chod�, zap�ac� ci to, co jest ci winien - powiedzia�a do niego po raz pierwszy g�osem bardziej o�ywionym. - Czy mam przyj�� jutro? - zapyta� niepewnie. - Na twoim miejscu spisa�abym go na straty. Cho�by by� tak bogaty jak Buckingham, nawet nadworny lekarz nie zapewni�by mu wi�cej ni� dzie�, dwa dni, �ycia. Stangret dotkn�� daszka, kln�c na kobiet� w duchu, �e zatrzyma�a konia i pow�z. Dobrze, �e chocia� wyp�aci�a mu pobory. Lil wys�a�a od�wiernego po lekarza, usiad�a przy biurku i wzi�a do r�ki pi�ro. Przy�o�y�a je na chwil� do policzka i po chwili zacz�a pisa� r�wnym, eleganckim pismem. Lady Summer St. Catherine, Tw�j ojciec uleg� gro�nemu wypadkowi. Przyjed� natychmiast. Ciotka Lil Lady Richwood zaadresowa�a list i poleci�a, by natychmiast przekazano go do furgonu pocztowego odje�d�aj�cego do Plymouth. Potem stan�a przy oknie i wbi�a wzrok w czarne ulice. - No c�, lady Summer. Ty otrzyma�a� wszelkie korzy�ci p�yn�ce z dobrego urodzenia, kt�rych mnie pozbawiono. Ciekawe, jak sobie teraz z tym poradzisz. Zatrzymaj wi�c zar�wno b�l, jak i wydatki. Ja nie chc� ani jednego, ani drugiego - powiedzia�a p�g�osem. Przesz�a powoli przez pok�j i wzi�a do r�ki karafk� z koniakiem. "Jak to naprawd� jest? - pomy�la�a. - Przecie� ja wcale nie jestem okrutna". Otar�a �z� i wr�ci�a do brata. Wiedzia�a, �e czeka j� bezsenna noc. -A niech to wszyscy diabli! - zakl�a Cat, gdy rzuci�a okiem na li�cik od ciotki. - Co� takiego! Pierwsze pieni�dze, kt�re trafi�y nam si� od tak dawna, i musz� je straci� na podr� do Londynu. To cholernie w jego stylu. - Czy co� si� sta�o Randalowi? - zapyta� Spider. - To list od ciotki Lil, jego siostry. Wygl�da na to, �e mia� wypadek i chce mnie natychmiast widzie�. - Pewnie jaki� rozw�cieczony m��, kt�remu przyprawi� rogi, zrani� go w pojedynku. - A kt�ra kobieta chcia�aby na niego spojrze�! Wiecznie pijany. Pr�dzej przy�apano go na szulerce. A teraz, gdy potrzebna mu piel�gniarka, przypomnia� sobie o mnie. - Do Londynu jest ponad trzysta kilometr�w. Ile czasu ci to zajmie? - zapyta� z pow�tpiewaniem. - Nie nara�� przecie� Ebony'ego na tak� podr�. Do diab�a! Randal z pewno�ci� nie jest tego wart. Jed�my do Falmouth zobaczy�, czy nie trafi si� jaki� statek do Portsmouth. Stamt�d z�api� dyli�ans do Londynu. Cat zamartwia�a si� o Spidera. Zostawi� go samego? Nie m�wi�a jednak nic na ten temat. Brat tak�e my�la� ze z�o�ci�, �e nie powinien pozwoli�, by Cat pojecha�a sama do tego oddalonego o tyle kilometr�w, przekl�tego miasta, ale nawet nie proponowa� jej swego towarzystwa. Wiedzia�a, �e na statku b�dzie zimno, wzi�a wi�c ciep�y �akiet, a na g�adko przyczesane w�osy w�o�y�a w��czkow� czapeczk�. Gdy jechali tak do Falmouth, przygodny obserwator m�g� wzi�� ich za braci. Po niespe�na godzinnej podr�y dotarli na miejsce. W jednej z portowych tawern Cat wzi�a kufel piwa i zacz�a wypytywa� obecnego tam marynarza o ruch statk�w. Obserwuj�c m�czyzn, szybko zorientowa�a si�, �e jeden z nich jest Amerykaninem. Przysiad�a si� wi�c do niego i odchyliwszy si� do ty�u na krze�le, podj�a rozmow�. - Z Karoliny? - zapyta�a leniwie. -Z Virginii - odpowiedzia� jej olbrzym z jasn� czupryn�. - Interesy? - zapyta�a. - Mo�e - odpar� wymijaj�co. - Wybierasz si� mo�e do Portsmouth albo do Londynu? - Mo�e - powt�rzy�. - Jaki towar? - zapyta�a nonszalancko. 23 - Ryba - odpowiedzia� szybko. Zrozumia�a i u�miechn�a si� do niego. Sko�czy�a pi� piwo, otar�a usta r�kawem i usiad�a normalnie. - Chyba przed wyruszeniem przez kana� b�dziesz si� chcia� pozby� towaru? Skin�� g�ow�. - Bez towaru pop�yn� szybciej. - Co by� powiedzia�, gdyby kto� mia� dobre miejsce do przechowania beczek z rybami? M�g�by� wtedy �atwo prze�lizgn�� si� przez celnik�w w Londynie i znale�� tam kupca na sw�j towar. Oczywi�cie, m�g�by� dostarczy� go l�dem i to na koszt odbiorcy. Kapitan zastanawia� si�, czy mo�e jej zaufa�. W ko�cu zapyta�: - A co wy b�dziecie z tego mieli? - Gdy ju� ukryjemy towar, zabierzesz mnie swoim statkiem do Portsmouth. Dobili targu i kapitan poszed� po za�og�. Gdy zostali sami, Cat powiedzia�a szybko do Spidera: - Gdy mnie ju� nie b�dzie, wyjmij tyto� z beczek i dobrze ukryj. Za reszt� pieni�dzy kup jakiej� taniej ryby i za�aduj do beczek. - Mo�esz ju� wi�cej nic nie m�wi�. - Spider chwyci� w lot to, o co jej chodzi. - Gdy przyb�d� po swoj� ryb�, nie�le si� w�ciekn�. - Cat b�ysn�y oczy na sam� my�l o podst�pie. Cat z niepokojem przygl�da�a si� za�odze barkasa. Byli to nieokrzesani ludzie, niejeden otar� si� pewnie o wi�zienie. Dreszcz przebieg� jej po plecach. Owin�a si� szczelnie �akietem i podnios�a ko�nierz. Gdy zosta�a sama ze Spiderem, powiedzia�a do niego cicho: - Jak ju� b�dziemy w grocie, le� na g�r� i przynie� pistolety Randolfa. Mog� nam si� przyda�. Skin�� g�ow� ze zrozumieniem. Na miejscu szybko roz�adowali towar. Wida� by�o, �e cz�� ju� gdzie� sprzedali, bo by�o tego wszystkiego czterdzie�ci bary�ek. Po wy�adunku Cat pomacha�a Spiderowi r�k� na po�egnanie i ruszyli. Nie chcia�a czu�ego po�egnania z bratem w obecno�ci ameryka�skiej za�ogi, ale te� nie potrzebowa�a m�wi� Spiderowi, �e wr�ci najszybciej, jak b�dzie mog�a. 24 Na pok�adzie Seagulla wymo�ci�a sobie wygodne gniazdko na zwoju lin i opar�a si� o reling. Cat kocha�a morze. Podnieca�o j�. Nic nie. mog�o si� r�wna� z jego dziko�ci�, nieokie�znaniem. Morze nigdy nie pozwoli nad sob� zapanowa� ani cz�owiekowi, ani jakiejkolwiek sile. Jest zawsze gro�ne. Wywo�ywa�o w jej duszy to wspania�e uczucie kontaktu z czym� absolutnie jedynym, niepowtarzalnym, dawa�o jej nieograniczone poczucie swobody. Gdzie� mi�dzy p�noc� a �witem Randal St. Catherine odezwa� si� do siostry siedz�cej przy jego ��ku: - Lekarz powiedzia�... �e to ju� koniec... prawda? Lil pochyli�a si� nad nim. W �wietle �wiec widzia�a wyra�nie jego szar� twarz i gasn�ce oczy. Wzi�a do r�ki karafk�. - Napij si� troch� koniaku, Randal. Zawsze go lubi�e�. Odsun�� jej r�k� i pokr�ci� przecz�co g�ow�. - Notes... papiery. Pod siedzeniem... - Zakas�a�. Po chwili odpoczynku m�wi� dalej: - Summer... ona b�dzie wiedzia�a... czarny cz�owiek. - Czarny cz�owiek? - usi�owa�a zgadywa� Lil. - Czy chcesz powiedzie�, �e pod siedzeniem powozu masz ukryty notes, i chcesz, �ebym przekaza�a go twojej c�rce? P�jd� w takim razie i spr�buj� go znale��. Wzi�a �wiec� i pospiesznie wysz�a z pokoju. Domy�la�a si�, �e notes zawiera jakie� cenne informacje, w przeciwnym wypadku nie ukrywa�by go. Wesz�a do powozu i zacz�a szuka�. Pocz�tkowo nie uda�o jej si�, dopiero si�gaj�c g��biej, chwyci�a zw�j zapiecz�towanego papieru i maty oprawiony w sk�r� notes. Usiad�a i otworzy�a go. Spojrza�a na znaki zapisane na stronicach, ale nie mog�a nic zrozumie�. By�y tam nazwy miejscowo�ci w Kornwalii, daty i nazwiska, kt�re tak�e jej nic nie m�wi�y. Posz�a szybko na g�r� zada� par� pyta� Randalowi, ale szybko zrozumia�a, �e si� jej to ju� nie uda. Randal wypi� ca�� karafk� koniaku i to przyspieszy�o jego kres. Cat zjawi�a si� w Portsmouth o �wicie. Mewy kr��y�y nad kutrami, dopominaj�c si� g�o�no o ryb�. Szybko uda�o jej si� z�apa� poranny dyli�ans do Londynu. Co prawda cena, kt�rej od niej ��dali, wyda�a si� horrendalna, ale Cat zdo�a�a przekona� wo�nic�; �eby za ni�sz� op�at� pozwoli� jej podr�owa� na ko�le. Podr� przeci�ga�a si�. Na ka�dym wzniesieniu pasa�erowie musieli wysiada� i i�� 25 pieszo, by ul�y� koniom. Dopiero po pi�ciu godzinach dotarli do rogatek. Gdy doje�d�ali do Londynu, Cat przygl�da�a si� zagrodom pe�nym owiec i kr�w i nie potrafi�a dostrzec r�nicy mi�dzy wsi� a osadami otaczaj�cymi miasto. Zaraz jednak zobaczy�a majestatyczne wie�e ko�cio��w, g�ruj�ce nad miastem, i ogarn�o j� podniecenie. Uszy atakowa�a kakofonia d�wi�k�w: ko�cielne dzwony i krzyki tragarzy, przekupni�w i dostawc�w piwa. W jej nozdrza wpada� niemi�y smr�d otwartych �ciek�w, gnij�cych warzyw, ko�skiego potu i nie mytych cia�. . Rozgl�da�a si� wok� z ciekawo�ci�. Ch�on�a ka�dy szczeg� tego najwi�kszego na �wiecie miasta. Przejechali po wielkim mo�cie, na kt�rym sta�y te� domy i sklepy, i wjechali przez bram� w murach, otaczaj�cych miasto. Cat zauwa�y�a panuj�cy na ulicy t�ok i zacz�a si� zastanawia�, co wygna�o tych wszystkich ludzi z dom�w. Szybko jednak pomy�la�a, �e jest to pewnie normalny obraz miasta. Z ogromnym zdziwieniem dostrzeg�a, �e mi�dzy kalekami i �ebrakami przechadza�y si� wspaniale ubrane pary. Niekt�re damy mia�y twarze przys�oni�te maskami, inne, wyra�nie s�u��ce, robi�y zakupy. Na domach przybite by�y tabliczki informuj�ce o zak�adach rzemie�lniczych i biurach. W drzwiach warsztat�w stali terminatorzy, zach�caj�c do korzystania z ich us�ug. Tragarze pochylali si� pod ci�kimi pakunkami, inni pchali po bruku w�zki za�adowane tak wysoko, �e zdawa�o si�, i� za chwil� wszystko zwali si� na ziemi�. Widzia�a dzieci �piewaj�ce dla zarobku na ulicy, kieszonkowc�w i z�odziei peruk, kt�rzy byli zmor� mieszka�c�w. Widzia�a eleganckich kawaler�w na koniach i pijanych m�czyzn przed gospod�. Dyli�ans zwolni�, by przepu�ci� doro�ki, ci�kie powozy i furmanki z baga�em. Us�ysza�a te� ca�� gam� przekle�stw, kt�rych nie zna�a, a kt�re wykrzykiwa� wo�nica zrywaj�c peruk�, gdy jaki� pow�z zatamowa� ruch. Cat by�a zachwycona miastem i jego energi�. U�wiadomi�a sobie, �e je�li nie chce pozosta� w tyle, musi nauczy� si� goni� jak inni. Tu� przy stacji dyli�ansu znajdowa�a si� gospoda. Zapyta�a s�u��c�, kt�ra my�a schody, jak dosta� si� na Cockspur Street, gdzie mieszka�a ciotka. - A czegoj! - wrzasn�a dziewczyna, s�ysz�c adres tej modnej dzielnicy. - No, m�w�e, g�upia dziwko! - krzykn�a rozz�oszczona Cat. - Wynocha st�d! - zawo�a�a oburzona dziewczyna i chlusn�a pomy- 26 jami na buty Cat. Cat chwyci�a j� za w�osy i powiedzia�a dobitnie: - Jak mi natychmiast nie powiesz, jak dosta� si� na Cockspur Street, wytarzam twoj� twarz w ulicznym kurzu. - O Bo�e! Morduj�! - Chyba ci� naprawd� zamorduj�, je�li mi nie powiesz - zagrozi�a Cat. - Id�ta przez Fleet do Strandu... Potem prosto prawie do pa�acu. Cat ruszy�a, mrucz�c pod nosem: "Patrzcie ich, wielcy londy�czycy! To ja, Cat St. Catherine, czy tego chcecie, czy nie". W tym momencie skurcz g�odu skr�ci� jej wn�trze. Kupi�a jaki� pasztecik z ciel�cin� i posz�a przed siebie. Fascynowa� j� ka�dy szczeg�. Przygl�da�a si� sklepom, stan�a przed aptek�, w kt�rej sprzedawali �rodki na potencj�, i przed sklepem z butami po nieboszczykach. Na ka�dym rogu sta�a gospoda i prawie ka�da mia�a w nazwie co� kr�lewskiego. Przyjrza�a si� z ciekawo�ci� ma�ym kominiarczykom, od st�p do g��w pokrytym sadz�. Zauwa�y�a �owc� szczur�w z wi�zk� martwych zwierzak�w na kapeluszu. Nim dosz�a do Strandu i znalaz�a Cockspur Street, by�a ju� ca�a pokryta kurzem i bola�y j� nogi. Zauwa�y�a, �e w tej cz�ci miasta ulice s� czyste, a domy pokryte �wie�ymi tynkami. Wbieg�a po schodach domu z numerem pi�tym i g�o�no zastuka�a. Od�wierny, kt�ry otworzy� jej drzwi, spojrza� tylko na ni� i krzykn��: - Zmiataj st�d, hultaju! Wsun�a but mi�dzy drzwi a futryn�, si�gn�a za pazuch� i wyci�gn�a pistolet. Oczy s�u��cego ma�o nie wysz�y z orbit. - Pomocy! Rabusie! - wrzasn��. Wtedy us�ysza�a spokojny, kobiecy g�os: - James, cokolwiek by tu si� dzia�o, nie zapominaj, �e w domu jest �a�oba. Cat obejrza�a dam�, eleganck� od czubka platynowych lok�w, przez wymalowan� twarz, jedwabn� sukni�, wachlarz z ko�ci s�oniowej i perskiego kota na �a�cuszku, i zapyta�a niepewnym g�osem: - Ciocia Lil? Drobna kobieta spojrza�a na ni� z oboj�tno�ci�. 27 - Jestem Summer, ale m�wi� do mnie Cat. - Schowa�a pistolet i wyci�gn�a list od ciotki. Lady Richwood oniemia�a ze zdziwienia. Powoli dosz�a do siebie i wykrztusi�a wreszcie: - Nadzwyczajne. Wchod� tu, zanim ci� kto� zobaczy. - Stoj�c tak i patrz�c na dziewczyn�, kt�ra okaza�a si� jej siostrzenic�, Lil poczu�a, �e serce topi si� w niej jak wosk. - Ach, dziecko, co on z tob� zrobi�? - Oczy Lil zaszkli�y si�. Nie czu�a sympatii do lady Summer St. Catherine, przypuszczaj�c, �e jest ona nad�t� i zepsut� dziedziczk� Roseland, ale okaza�o si�, �e sta�a przed ni� dziewczyna, kt�r� pozbawiono wszelkich przywilej�w. Wygl�da�a na wyra�nie zaniedban�. - Wejd� i siadaj, kochanie. Obawiam si�, �e mam dla ciebie smutn� wiadomo��. - Westchn�a g��boko. - Tw�j ojciec zmar� tej nocy. Cat zdj�a czapeczk� i w�osy rozsypa�y si� wok� jej g�owy. Nie odczuwa�a �alu, nie odczuwa�a i rado�ci. - Czuj� si� jak odr�twia�a - powiedzia�a i siad�a ci�ko na eleganckiej sofie krytej brokatem. - Summer, kochanie. Nie musisz mi niczego t�umaczy�. To m�j brat i doskonale wiem, jakim by� bydlakiem. W domu nie ma ju� jego cia�a. Zabrano go do ko�cio�a �w. Jana na uroczysto�ci pogrzebowe. Nie czeka�am z tym, bo nie wiedzia�am, czy przyjedziesz. - Nie b�d� mia�a czym zap�aci� za pogrzeb. Co mam zrobi�? - zapyta�a bezradnie Cat. - C�, chyba obie mamy do�� du�e do�wiadczenie, jak radzi� sobie bez pieni�dzy. - Zdj�a obro�� z szyi perskiego kota i pozwoli�a mu wskoczy� na sof�. - Ale po kolei. Wygl�dasz, jakby� nie jad�a od tygodnia. - Jad�am dwukrotnie. - Dzi�? - Nie. W tym tygodniu. - Widz�, �e nie opuszcza ci� dobry humor, kochanie. Potrzebujemy czego�, co nas odpr�y. A na deser podadz� nam truskawki. Ogromnie je lubi� - m�wi�a. - Najpierw jednak ci� nakarmi�, wyk�piesz si� i dopiero potem zajmiemy si� tym, co kobiety lubi� najbardziej, czyli pogadamy. Lil przynios�a jej bia�� nocn� koszul� ozdobion� koronkami i falbankami. By� to z pewno�ci� naj�adniejszy str�j, jaki Cat kiedykolwiek mia�a na sobie. 28 �wie�o umyte w�osy zwin�y si� wok� jej twarzy w wilgotne pier�cionki, gdy siedzia�a w cieple bij�cym od kominka. - A teraz, kochanie - powiedzia�a Lil pi�knie modulowanym g�osem, przeci�gaj�c sylaby. - Tw�j ojciec prosi�, �ebym przekaza�a ci ten notes i papiery. M�wi� co� o jakim� czarnym cz�owieku, ale nic z tego nie zrozumia�am. Cal rozpiecz�towa�a zw�j pergaminu i zacz�a czyta� prawniczy tekst. Nagle skoczy�a na r�wne nogi, przewracaj�c krzes�o. - Powinien sma�y� si� w piekle! - krzykn�a. - Zad�u�y� Roseland na ca�� jego warto��. W�a�nie min�� termin p�atno�ci. Bo�e, gdyby jeszcze �y�, zamordowa�abym go w�asnor�cznie. - Przesz�a gwa�townie przez pok�j i otworzy�a drugi dokument. - Ach, nie! To umowa sprzeda�y mojego konia, Ebony. Co za skurwysyn! Musz� wraca� do domu... Musz� jako� zdoby� pieni�dze... Ale sk�d? - Dawno ju� zrozumia�am, kochanie, �e poniewa� m�czy�ni sprawuj� piecz� nad maj�tkiem, jedyn� rozs�dn� rzecz�, jak� mo�e zrobi� kobieta, to wyci�gn�� je od jakiego� m�czyzny. - Masz na my�li ma��e�stwo dla pieni�dzy? - zapyta�a Cat z wyra�n� niech�ci�. - Nie wydaje mi si�, �ebym kiedykolwiek chcia�a wyj�� za m��, nawet dla maj�tku. Wszyscy m�czy�ni s� �li i samolubni. Gdybym nawet po�lubi�a kogo� bogatego, to rozwi�za�oby moje problemy finansowe, ale spowodowa�o nowe. W ten spos�b by�abym osaczona do ko�ca �ycia. Ma��e�stwo jest ostatni� rzecz�, kt�rej pragn�. - To nie jest takie proste, kochanie. Obawiam si�, �e w Londynie ma��e�stwo ca�kiem wysz�o z mody. Teraz panuje mania nie�lubnych zwi�zk�w, ale w twoim wypadku to zupe�nie nie wchodzi w gr�. - Dlaczego? - zdziwi�a si� szczerze Cat. Lady Richwood zastanawia�a si� przez chwil�, ale zdecydowa�a si� m�wi� otwarcie. - Tw�j typ urody nie jest w modzie. Teraz wszyscy szalej� za blondynkami. Ciemnow�ose kobiety s� uznawane za brzydkie, obce. Uwa�a si�, �e to Portugalki, jak nasza nieszcz�liwa kr�lowa. Pozw�l, kochanie, �e b�d� z tob� szczera. Rozbijasz si� w butach do konnej jazdy, klniesz jak szewc i m�wisz dok�adnie to, co my�lisz. M�czy�ni tego nie lubi�. Oni chc� mie� wymalowane laleczki, kt�re si� u�miechaj�, jedz� jak ptaszek, wygl�daj� jak anio�y i maj� nienaganne maniery. S� filigranowe, zabawne i ch�tne. 29 - Ch�tne? - powt�rzy�a Cat podejrzliwie. - Gotowe robi� w ��ku wszystko, czego od nich oczekuj� - uzupe�ni�a Lil. - Ach, wi�c to w�a�nie oznacza nie�lubny zwi�zek - zrozumia�a wreszcie Cat. - M�czy�ni s� potworami. Oni bior� w tym �wiecie wszystko, a kobiety tylko daj�. To niesprawiedliwe. Proponujesz, bym sprzeda�a swoje cia�o jakiemu� staremu rozpustnikowi. Wol� ju� ukra�� te pieni�dze. To nie porusza mojego sumienia. - Kochanie - powiedzia�a Lil, powoli cedz�c s�owa - w Londynie m�czy�ni trzymaj� pieni�dze bezpiecznie u z�otnika albo bankiera. Nie wystawiaj� ich na �up z�odziejom. Co� mi si� wydaje, �e masz zadatki na awanturnic�. Dlaczego zatem nie pobi� przeciwnika jego w�asn� broni�? Wykorzysta� m�czyzn� w ten sam spos�b, w jaki wykorzystuj� zawsze kobiety. Mo�esz by� pi�kna, a je�li jeste� tak m�dra, jak mi si� wydaje, to mo�esz ocali� Roseland i prze�y� reszt� �ycia w luksusie. Za pomoc� pochlebstw i obietni