14213

Szczegóły
Tytuł 14213
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14213 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14213 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14213 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

RAYMOND E. FEIST POWR�T WYGNA�CA Konklawe Cieni Ksi�ga III POWR�T WYGNA�CA Tytu� orygina�u: EXILE'S RETURN Copyright � 2004, 2006 Raymond E. Feist. Wszelkie prawa zastrze�one. Prawa do wydania polskiego nale�� do ISA Sp. z o.o., Warszawa 2006. Ilustracja na ok�adce: �ukasz Mrozek Wszystkie postacie wyst�puj�ce w tej ksi��ce s� fikcyjne. Jakiekolwiek podobie�stwo do os�b prawdziwych, �yj�cych lub me, jest ca�kowicie przypadkowe. Ksi��ka jest chroniona polskim i mi�dzynarodowym prawem autorskim. Jakiekolwiek jej powielanie lub nieautoryzowany u�ytek jej zawarto�ci jest niedozwolone bez pisemnej zgody wydawcy. Wszelkie prawa zastrze�one. Wydanie I Wydawca: ISA Sp. z o.o. T�umaczenie: Justyna Niderla-Bieh�ska Korekta: Joanna Ku�akowska Sk�ad: KOMPEJ Informacje dotycz�ce sprzeda�y hurtowej, detalicznej i wysy�kowej: ISA Sp. z o.o. Al. Krakowska 110/114 02- 256 Warszawa tel./fax (0-22) 846 27 59 e-mail: [email protected] ISBN:83-7418-096-X ISBN: 978-83-7418-096-2 Zapraszamy do odwiedzenia naszej strony internetowej www.isa.pl PODZI�KOWANIA Tak jak zawsze, chcia�bym podzi�kowa� tym, kt�rzy stworzyli Midkemi� i pozwolili mi tworzy� powie�ci w obr�bie tego �wiata. Bez ich hojno�ci zapewne przerzuca�bym hamburgery. Zatem dzi�kuj� wam, Steve A, Anito, Conanie, Steve B, Bobie, Richardzie, April, Ethanie i wam wszystkim, kt�rym tak wiele zawdzi�czam. Tym razem chcia�bym specjalnie podzi�kowa� grupie ludzi, kt�rzy wspierali mnie nieprzerwanie i darzyli przyja�ni� podczas mego osobistego szale�stwa, czyli: Andemu Abramsonowi, Richar- dowi Spahlowi oraz Kim i Rayowi McKewon. Sk�adam tak�e szczere wyrazy wdzi�czno�ci i uznania Paniom: Annah Brealey, Jennifer Evins, Heather Haney, Candice Serbian, Jennifer Sheetz, Tami Sullivan, Rebecce Thornhill, Amaliyi Weisler, Elyssie Xavier oraz specjalne podzi�kowanie Roseannie Necochia. To wy na wiele sposob�w sprawi�y�cie, �e moje �ycie sta�o si� interesuj�ce i bogate. Wasza przyja�� uczyni�a ze mnie cz�owieka bogatszego, ni� na to zas�uguj�. Dzi�kuj� tak�e po raz kolejny Jonathanowi Matsonowi. Dzi�kuj� mojej mamie, �e by�a ze mn�. I na ko�cu, ale najbardziej g��boko dzi�kuj� moim dzieciom za ich mi�o�� i pi�kno; doprowadzaj � mnie do szale�stwa, j edno- cze�nie sprawiaj�c, �e pozostaj� przy zdrowych zmys�ach. Ta jest dla Jamesa, z ca�� mi�o�ci�, jak� mo�e da� ojciec. Spis tre�ci ROZDZIA� PIERWSZY Wi�zie� 13 ROZDZIA� DRUGI Przetrwanie 28 ROZDZIA� TRZECI Farma 44 ROZDZIA� CZWARTY Wioska 58 ROZDZIA� PI�TY �o�nierz 71 ROZDZIA� SZ�STY Okazja 84 ROZDZIA� SI�DMY Decyzja 98 ROZDZIA� �SMY Dow�dca 110 ROZDZIA� DZIEWI�TY Morderstwo 122 ROZDZIA� DZIESI�TY Na zach�d 142 ROZDZIA� JEDENASTY Maharta 151 ROZDZIA� DWUNASTY Rata'gary 167 ROZDZIA� TRZYNASTY Filary Niebios 183 ROZDZIA� CZTERNASTY Stra�nicy 198 ROZDZIA� PI�TNASTY Kalkin 213 ROZDZIA� SZESNASTY Sulth 233 ROZDZIA� SIEDEMNASTY Dom 248 ROZDZIA� OSIEMNASTY Konfrontacja 265 ROZDZIA� DZIEWI�TNASTY Narada 278 ROZDZIA� DWUDZIESTY Elvandar 300 ROZDZIA� DWUDZIESTY PIERWSZY Po�oga 319 ROZDZIA� DWUDZIESTY DRUGI Atak 331 EPILOG Misje 344 Teraz rozumiem, cho� p�no imi� twe oczyszczono, I odzyska� s�aw� ten, kogo niegdy� pot�piono. Richard Savage Dzieje Jamesa Fostera ROZDZIA� PIERWSZY Wi�zie� (ie�d�cy byli coraz bli�ej. J Jeszcze wczoraj Kaspar cieszy� si� tytu�em ksi�cia Olasko. Teraz czeka�, got�w na wszystko, poruszaj�c lekko �a�cuchami. Zaledwie chwil� wcze�niej zosta� przeniesiony na t� zapylon� r�w- nin� przez bia�ow�osego maga, kt�ry zanim znikn��, zdoby� si� jedynie na kilka suchych po�egnalnych s��w. I zostawi� by�ego w�adc� ca�kiem samego, podczas gdy banda nomad�w zbli�a�a si� w zastraszaj�cym tempie. Kaspar nigdy jeszcze nie czu� si� tak pe�en si� i �ycia. Wy- szczerzy� z�by w u�miechu, wzi�� g��boki oddech i lekko ugi�� kolana. Je�d�cy rozproszyli si� i ustawili w p�kolu. Domy�li� si�, �e uwa�aj� starcie za do�� ryzykowne, chocia� sta� przed nimi sam, bosy i pozbawiony wszelkiej broni. Je�eli nie liczy� ci�- kich �a�cuch�w z obr�czami i zamkami. Je�d�cy zwolnili. Ksi��� naliczy� ich sze�ciu. Nosili obco wy- gl�daj�ce stroje - lu�ne p�aszcze w kolorze indygo, a pod spodem bia�e kaftany przepasane biczami. Szerokie szarawary w�o�yli 13 RAYMONDE FEIST w czarne sk�rzane buty Na g�owach mieli turbany, kt�rych wol ne ko�ce opada�y az na prawe rami� Domy�li� si�, ze lu�no zwi saj�cy koniec mo�e byc szybko umocowany z lewej strony, a tym samym os�ania nos i usta przed wszechobecnym py�em, wznieca nym przez nag�e podmuchy wiatru Albo po prostu umo�liwia ukrycie twarzy w�a�ciciela Stwierdzi�, ze ubi�r przypomina ra czej str�j etniczny mzjakis rodzaj munduru M�czy�ni pos�ugi wali si� ca�� gam� �mierciono�nej broni Ich przyw�dca przem�wi� w j�zyku, kt�rego Kaspar me rozu mia�, chocia� s�owa brzmia�y mu dziwnie znajomo - Nie przypuszczam, by�cie znali j �zyk Olasko9 zapyta� ksi��� M�czyzna, kt�ry zdaniem Kaspara by� przyw�dc� oddzia�u powiedzia� cos do towarzyszy, machn�� r�k�, a potem rozpar� si� w siodle i zacz�� si� przygl�da� Dwaj podw�adni zsiedli z wierz chowcow i ruszyli w kierunku ksi�cia, wyci�gaj�c bron Trzeci odpl�ta� od pasa sk�rzany bat, kt�ry najwyra�niej mia� s�uzyc jako p�ta dla przysz�ego wi�nia Olaskanm pozwoli�, aby �a�cuch opad� lekko, opu�ci� ci�ko ramiona, jakby godzi� si� z przeznaczeniem By�y w�adca natych miast zorientowa� si�, co zamierzaj � napastnicy Wyci�gn�� wnio ski ze sposobu, w jaki si� zbli�ali Byli to do�wiadczeni woj�w nicy, twardzi, spaleni s�o�cem nomadzi, zapewne mieszkaj�cy w namiotach, ale z pewno�ci� nie odebrali wojskowego przeszko lenia Jeden rzut oka pozwoli� Kasparowi wybra� odpowiedni� strategi� �aden z je�d�c�w nie si�gn�� jeszcze po �uk Pozwoli�, aby m�czyzna dzier��cy sk�rzany bat podszed� bh zej, i w ostatniej chwili kopn�� go mocno Trafi� napastnika prosto w klatk� piersiow� Wiedzia�, ze zaatakowany nomadajest najmniej niebezpieczny ze wszystkich trzech, kt�rzy si� zbli�ali Nast�pnie Kaspar rozhu�ta� �a�cuchy i uderzy� nimi prawie natychmiast Zbli zaj�cy si� z prawej strony, uzbrojony w miecz, m�czyzna najwy ra�niej uwa�a�, ze jest poza zasi�giem ksi�cia Dosta� prowizoryczn� broni� prosto w twarz Kaspar us�ysza� trzask �amanej ko�ci Na pastmk w milczeniu osun�� si� na ziemi� Ostatni szermierz zareagowa� szybko Uni�s� miecz i krzykn�� kilka niezrozumia�ych s��w, kt�re mog�y byc obraz�, zawo�aniem 14 POWR�T WYGNA�CA bitewnym albo wezwaniem jakiego� obcego boga W ka�dym ra- zie przybysz me wiedzia�, co znacz� By�y w�adca zdawa� sobie spraw�, ze zosta�y mu trzy, mo�e cztery sekundy �ycia Zamiast ucieka� przed przeciwnikiem, rzuci� si� nan i uderzy� go mocno ca�ym cia�em, miecz przeci�� powietrze Uda�o mu si� wepchn�� rami� pod pach� wojownika, a kiedy chybiony cios wytr�ci� nomad� z r�wnowagi, ksi��� pizerzuci� go przez plecy M�czyzna polecia� daleko i ci�ko wyl�dowa� na twardej ziemi powietrze opu�ci�o jego p�uca ze �wistem Kaspar podejrzewa�, ze nomada z�ama� sobie kr�gos�up Raczej wyczu�, mz zobaczy�, ze dwaj �ucznicy w�a�nie si�gaj� po strza�y, wi�c skoczy� naprz�d i przetoczy� si� po ziemi Kiedy wstawa�, dzier�y� miecz najbli�ej lez�cego napastnika Wojow- nik co trzyma� wcze�niej rzemienny bat, pr�bowa� podnie�� si� na nogi i tak�e wyci�gn�� ostrze, ale ksi��� by�juz przy mm i ude- rzy� m�czyzn� w g�ow� p�azem Nomada upad� na plecy me wydaj�c nawet jednego d�wi�ku Kaspar me by� mo�e tak doskona�ym szermierzem jak Talwin Hawkins, ale przez wi�kszo�� �ycia trenowa� walk� mieczem jako �o�nierz i w bezpo�rednim starciu czu� si� jak ryba w wodzie Ru- szy� w kierunku trzechjezdzcow, z kt�rych dw�ch uzbrojonych by�o w �uki, a jeden w smuk�� lanc� Ostatni z napastnik�w wycelowa� or� w Olaskamna i wbi� pi�ty w brzuch wierzchowca Zwierz� z pewno�ci� me by�o koniem szkolonym do bitwy, ale dobrze je uje�d�ono Skoczy�o naprz�d jak sprinter z hmi startowej i ksi��� ledwie unikn�� stratowania M�czyzna prawie trafi� go lanc� w pier� i tylko szybki unik w lewo ocali� atakowanemu �ycie Gdyby kon sta� metr czy dwa dalej w momencie startu, znalaz�by si� przy mm tak szybko, ze Kaspar nie by�by w stanie zrealizowa� swego zamia ru Ksi��� obr�ci� si� wok� w�asnej osn lew� r�k� z�apa�jezdzca za lu�ny p�aszcz na plecach Przeciwnik zosta� �ci�gni�ty z siod�a Kaspar me czeka�, az m�czyzna uderzy o ziemi�, lecz obr�- ci� si� ponownie, z�by stawie czo�a bli�szemu z �ucznik�w, kt�ry w�a�nie usi�owa� naci�gn�� �uk Rzuci� si� do przodu i lew� d�o- ni� z�apa� nomad� za kostk� Pchn��, a nast�pnie poci�gn�� moc- no �ucznik wyl�dowa� na ziemi, podobnie jak jego kompan 15 RAYMONDE.FEIST By�y w�adca odwr�ci� si� na pi�cie i spojrza� na ostatniego z nomad�w, zerkaj�c k�tem oka, czy powaleni nie pr�buj� wsta�. Dwukrotnie omi�t� pole walki spojrzeniem, zanim zaakceptowa� to, co zobaczy�. Wsta� powoli i pozwoli�, �eby miecz wysun�� mu si� z d�oni. Ostatni z �ucznik�w spokojnie odjecha� par� krok�w dalej. Mil- cz�c siedzia� w siodle i celowa� grotem strza�y prosto w Kaspara. Sytuacja by�a beznadziejna. Nawet je�eli napastnik by� kiepskim �ucznikiem, ksi��� nie m�g�by unikn�� strza�y wycelowanej pro- sto w jego klatk� piersiow�. M�czyzna u�miechn�� si� i pokiwa� g�ow�. Powiedzia� co�, co szlachcic odebra� jako s�owa aprobaty, po czym spojrza� na to, co dzia�o si� za plecami pokonanego. Nagle jeden z je�d�c�w, kt�rych z tak� �atwo�ci� pozrzuca� z siode�, z wielk� si�� wbi� �okie� w kark Olaskanina, obalaj�c go na kolana. Us�ysza� brz�k �elaza i spr�bowa� si� obejrze�. Do- my�li� si�, �e z ty�u kto� nadchodzi, nios�c jego �a�cuchy. Zanim zdo�a� obr�ci� g�ow�, zimne �elazo uderzy�o go w szcz�k�. Pod jego czaszk� eksplodowa� jasny ogie�. Chwil� p�niej pogr��y� si� w nieprzeniknionej czerni. * * * Bola�a go szcz�ka. Podobnie jak szyja i reszta cia�a. Kaspar przez moment czu� si� ca�kowicie zdezorientowany, a potem przypomnia� sobie starcie z nomadami. Zamruga�, chc�c odzy- ska� ostro�� wzroku, po czym zda� sobie spraw�, �e jest noc. Spr�bowa� si� poruszy�. Z r�norodno�ci odczu� b�lowych wysnu� wniosek, �e je�d�cy musieli sp�dzi� sporo czasu na maltretowaniu go po tym, jak straci� przytomno��. Najwyra�- niej pragn�li w ten spos�b skrytykowa� jego interpretacj� roz- kazu poddania si�. Uzna�, �e raczej nie zabi� �adnego z napastnik�w, w przeciw- nym bowiem razie sko�czy�by z poder�ni�tym gard�em. U�wia- domi� sobie, �e szansa na pokonanie sze�ciu wra�ych je�d�c�w by�a i tak niewielka. Ale wiedzia� tak�e, �e w�r�d ludzi pokroju nomad�w dobry, wyszkolony wojownik mia� wi�cej szans na prze- trwanie i zyskanie szacunku ni� zwyczajny wie�niak czy s�uga. 16 * .. POWR�T WYGNA�CA Z wysi�kiem spr�bowa� si� podnie��, co nie by�o �atwe, gdy� zwi�zano mu r�ce na plecach sk�rzanym rzemieniem. Rozejrza� si� dooko�a i odkry�, �e le�y za namiotem. Wi�zy na nadgarstkach zaci�gni�to bardzo umiej�tnie. Dla pewno�ci przy- wi�zano go tak�e do masztu namiotu mocn� lin�, na tyle d�ug�, �e m�g� odej�� na metr czy dwa od p��ciennej �cianki. Jednak nie by� w stanie si� wyprostowa�, gdy� lin� zbyt mocno napi�to. Szybka inspekcja masztu wykaza�a, �e prawdopodobnie uda�oby mu si� go wyrwa�, ale je�eli by to uczyni�, zawali�by namiot, a tym sa- mym poinformowa� swoich gospodarzy, �e zamierza ich opu�ci�. Nadal mia� na sobie ubranie, w kt�rym go pojmali. Zrobi� szyb- ki przegl�d uszkodze� cia�a i stwierdzi�, �e nic mu nie z�amano ani zanadto nie nadwer�ono. Siedzia� cicho i zastanawia� si� nad swoj� sytuacj�. Jak do tej pory wydawa�o si�, �e prawid�owo oceni� motywy post�powania napastnik�w. Nie m�g� zbyt wiele dojrze� zza �cianki namiotu, lecz zorientowa� si�, �e ob�z nie nale�a� do du�ych. Zapewne przebywa�o w nim tylko sze�ciu je�d�c�w i ich rodziny. By� mo�e nieco wi�cej. Widzia� jednak prowizoryczn� zagrod� dla koni, wi�c m�g� oszacowa�, �e ka�da osoba w obozie posiada co naj- mniej dwa, je�eli nie trzy wierzchowce. Z drugiej strony namiotu dobieg�y go ciche g�osy. Wyprosto- wa� si� i zacz�� nas�uchiwa� obcego j�zyka. Opar� si� o maszt. Zdawa�o mu si�, �e rozpoznaje pojedyncze s�owa. Kaspar mia� talent do nauki j�zyk�w. Jako nast�pca tronu, od najm�odszych lat musia� szkoli� si� w obcych mowach kraj�w o�ciennych, wi�c p�ynnie i bez akcentu pos�ugiwa� si� j�zykiem kr�lewskim, kt�rym m�wiono w Kr�lestwie Wysp, oraz ca��gam� odmian roldemskiego, u�ywanych w jego rodzinnym Olasko i okolicach. Doskonale w�ada� dworsk� odmian� j�zyka Keshu, a tak�e nauczy� si� podstaw �uega�skiego, kt�ry wywodzi� si� z kesha�skiego, powstaj�c na skutek wyodr�bnienia Kr�lestwa Queg z Imperium Wielkiego Keshu dwa wieki temu. Podczas swoich podr�y pozna� narzecza i j�zyki, jakimi po- s�ugiwano si� na terytoriach wielu ksi�stw i kr�lestw. I to, co s�ysza� teraz, wydawa�o mu si� dziwnie znajome. Zamkn�� oczy 17 RAYMOND E. FEIST i pozwoli� swoim my�lom w�drowa� bez celu, jednocze�nie pil- nie przys�uchiwa� si� tocz�cej si� rozmowie. Nagle us�ysza� s�owa: ak-kawa. Ac�ual Akcent by� ci�ki, a in- tonacja zupe�nie inna, ale s�owo w �uega�skim oznacza�o wod�! Rozm�wcy m�wili o tym, �e musz� zatrzyma� si� gdzie�, �eby nabra� wody. S�ucha� dalej, pozwalaj�c, �eby s�owa przep�ywa�y przez jego umys� i nie stara� si� ich zrozumie�. Po prostu przy- zwyczaja� uszy do rytmu zda�, akcent�w, wzorc�w intonacji i d�wi�k�w nowej mowy. Przez godzin� siedzia� s�uchaj�c obcego j�zyka. Z pocz�tku rozpoznawa� co setne s�owo. Potem jedno na pi��dziesi�t. Kiedy ju� m�g� zidentyfikowa� jedno na tuzin, us�ysza� zbli�aj�ce si� kroki. Osun�� si� na ziemi� i uda�, �e ci�gle jest nieprzytomny. Zbli�a�o si� do niego dw�ch ludzi. Jeden z nich powiedzia� co� do drugiego �ciszonym g�osem. Ksi��� zrozumia� s�owa �dobry" i �silny". Po tej uwadze nast�pi�a szybka wymiana zda�. O ile do- brze zrozumia�, jeden z m�czyzn upiera� si�, �e nale�y go zabi�, dop�ki nie odzyska� przytomno�ci, gdy� mo�e im sprawi� wi�cej k�opot�w, ni� jest wart. Drugi nomada twierdzi�, �e jeniec ma du�� warto��, poniewa� jest silny i dobrze walczy, chocia� zademon- strowa� tylko technik� walki mieczem, zanim go obezw�adniono. Kaspar musia� wykorzysta� najg��bsze pok�ady silnej woli, aby si� nie poruszy�, gdy poczu�, jak jeden z wojownik�w szturcha go butem, aby sprawdzi�, czy wzi�ty do niewoli cz�owiek rze- czywi�cie jest wci�� nieprzytomny. Potem obaj odeszli. Ksi��� czeka�, a kiedy ju� zyska� pewno��, �e go nie us�ysz�, zaryzykowa� lekkie uniesienie g�owy i spojrza� za oddalaj�cymi si� m�czyznami. Dostrzeg� tylko ich plecy, nim schowali si� za namiotem. Usiad�. Z trudem usi�owa� skoncentrowa� si� na tym, co w�a�nie us�y- sza� i jednocze�nie zacz�� walczy� z p�tami. Obawia� si�, �e tak bardzo zapami�ta si� w pragnieniu wolno�ci, i� nie us�yszy kro- k�w zbli�aj�cych si� ludzi. Wiedzia�, �e pierwszej nocy ma naj- wi�cej szans na ucieczk�, bo jego prze�ladowcy my�l�, �e ci�- gle jest nieprzytomny. Nie mia� nad nimi wielkiej przewagi. Oni 18 " �. POWR�T WYGNA�CA najprawdopodobniej doskonale orientowali si� w topografii okolicy i byli do�wiadczonymi tropicielami. Jedyne, co mu pozosta�o, to zaskoczenie. Kaspar by� na tyle dobrym my�liwym, �e wiedzia�, do czego zdolna mo�e by� �ci- gana zwierzyna. Potrzebowa� co najmniej godziny przewagi, a naj- pierw musia� uwolni� si� od rzemieni, kt�re unieruchomi�y mu nadgarstki. Podda� si� niedorzecznemu pragnieniu przetestowania wi�z�w. Przekona� si�, �e zawi�zano je na tyle mocno, �e odczuwa b�l, kiedy pr�buje rozsun�� r�ce. Nie m�g� zobaczy� p�t, ale czu�, �e zrobiono je z nie wyprawionej sk�ry. Gdyby uda�o mu sieje zmo- czy�, mog�yby si� rozci�gn�� i wtedy jako� by je zsun��. Po kr�tkiej chwili bezskutecznych zmaga� zwr�ci� uwag� na lin�, kt�r� przywi�zano go do masztu. Wiedzia�, �e nie istnieje wielka szansa, aby �ci�gn�� j� z ko�ka, nie zawalaj�c przy tym ca- �ego namiotu, lecz nie mia� innego wyj�cia. Przyjrza� si� dok�adnie linie oraz masztowi z obu stron, po czym doszed� do wniosku, �e nie uda mu si� nic zrobi� z r�kami zwi�zanymi na plecach. Olaskanin siad� i czeka�. Mija�y godziny i odg�osy obozu po- woli cich�y. Us�ysza� kroki i raz jeszcze uda� nieprzytomnego. Kto� przyszed�, by rzuci� na� okiem, zanim po�o�� si� spa�. Odczeka� jeszcze troch�, aby nabra� pewno�ci, �e mieszka�cy namiotu za- padli ju� w sen. Dopiero wtedy usiad�. Popatrzy� na niebo i ujrza� miliony obcych gwiazd. Podobnie jak wi�kszo�� cz�onk�w nad- morskiego ludu z Olasko potrafi� nawigowa� na podstawie gwiazd, zar�wno na l�dzie, jak i oceanie. Teraz jednak widzia� zupe�nie inne konstelacje. B�dzie musia� polega� na podstawowych umie- j�tno�ciach, zanim przywyknie do nowego niebosk�onu. Wiedzia�, w kt�rym miejscu zasz�o s�o�ce, gdy� zapami�ta� odleg�� ska��, przypominaj �c� spiral�, o�wietlon� czerwieni� ostatnich promieni s�o�ca. A to oznacza�o, �e wie tak�e, gdzie jest pomoc. Aby dotrze� do domu, musia� kierowa� si� na pomocny wsch�d. Kaspar studiowa� mapy i zna� po�o�enie Novindusu wzgl�dem Ola- sko. Musia� okre�li� punkt, w kt�rym si� znajduje, by odnale�� miejsce zwane Miastem Nad Gadzi� Rzek�. Wtedy b�dzie mia� najwi�ksz� szans�, by dotrze� do Olasko. Pomi�dzy Novindusem 19 RAYMOND E. FEIST a reszt� �wiata praktycznie nie istnia� handel, je�eli jednak jakie- kolwiek statki wyrusza�y na inne kontynenty, to w�a�nie z tego por- tu. Stamt�d mo�e uda�oby mu si� dop�yn�� do Wysp Zachodz�ce- go S�o�ca, a potem do Krondoru. Kiedy ju� znajdzie si� w Kr�lestwie Wysp, dotrze do domu cho�by na piechot�, je�li tak b�dzie trzeba. S�dzi�, �e prawdopodobnie nie uda mu si� wr�ci� do domu, ale cokolwiek mia�o si� wydarzy�, wola� zgin�� w drodze, ni� zda� si� na �ask� swoich prze�ladowc�w. Dom, pomy�la� z gorycz�. Jeszcze dzie� wcze�niej by� w do- mu i rz�dzi� poddanymi, potem zosta� pojmany w swojej w�asnej cytadeli i pokonany przez by�ego s�ug�, kt�rego uwa�a� za mar- twego. Sp�dzi� noc w �a�cuchach rozwa�aj�c nad dramatyczn� zmian� losu. Spodziewa� si�, �e o �wicie zawi�nie na szubienicy. Zamiast tego Tal win Hawkins, jego dawny podw�adny, wyba- czy� mu i skaza� na wygnanie na ten odleg�y kontynent. Kaspar nie by� pewny, co tak naprawd� si� wydarzy�o podczas minio- nych kilku dni. Zastanawia� si�, czy rzeczywi�cie by� w pe�ni sob� przez ostatnie lata. S�ysza� rozmow� stra�nik�w, tocz�c� si� za zamkni�tymi drzwiami pomieszczenia, w kt�rym oczekiwa� na egzekucj�. Leso Varen, doradca i mag, zgin�� podczas bitwy w cytadeli. Czarno- ksi�nik pojawi� si� na jego dworze par� dobrych lat temu i obie- ca� mu wielk� moc w zamian za ochron�. Na pocz�tku jego obec- no�� stanowi�a tylko niewielkie zak��cenie codzienno�ci, a sam mag od czasu do czasu okazywa� si� przydatny. Ksi��� wzi�� g��boki oddech i ponownie skoncentrowa� si� na obmy�leniu planu uwolnienia si� z wi�z�w. Jeszcze znajdzie czas na zastanawianie si� nad przesz�o�ci�, zak�adaj�c, �e uda mu si� prze�y� kilka nast�pnych godzin. Kaspar by� pot�nym m�czyzn� o niespotykanej sile, cho� na pierwszy rzut oka wcale si� taki nie wydawa�. W przeciwie�- stwie do wi�kszo�ci m�czyzn o takiej samej budowie dba� o kon- dycj�. Wypchn�� powietrze z p�uc i wysun�� ramiona do przodu. Jednocze�nie podci�gn�� wysoko kolana i wepchn�� g�ow� po- mi�dzy uda. Z wysi�kiem przecisn�� stopy pomi�dzy zwi�zanymi 20 - .. POWR�T WYGNA�CA r�kami. Kiedy wyci�ga� ramiona coraz dalej, czu�, jak wi�zad�a protestuj� b�lem, lecz w ko�cu uda�o mu si� prze�o�y� r�ce do przodu. Podczas tego zabiegu prawie przewr�ci� namiot. Zmusi� si� do po�o�enia na ziemi, zmniejszaj�c tym samym napr�enie liny i masztu. Przyjrza� si� dok�adnie w�z�om. Wi�zy rzeczywi�cie wykonano z surowego rzemienia. Zaatakowa� je z�bami. Zmo- czy� pierwszy w�ze� �lin� i zacz�� go rzu�, a� sk�ra nieco zmi�- k�a. Przez d�ugie minuty zmaga� si� z p�tlami i sup�ami, a� nagle rzemie� pu�ci� i Olaskanin mia� ju� wolne r�ce. Zacz�� przebiera� palcami i rozciera� nadgarstki. Wreszcie od- wa�y� si� wsta�, wolno i ostro�nie. Zmusi� si� do powolnego, miaro- wego oddechu, po czym zakrad� si� przed wej�cie do namiotu. Wyj- rza� zza p��ciennej �cianki i zobaczy� pojedynczego stra�nika. Siedzia� plecami do ogniska, rozpalonego po przeciwnej stronie obozu. W g�owie Kaspara galopowa�y my�li i pomys�y. W swoim �y- ciu, pe�nym do�wiadcze�, nauczy� si� jednego: brak decyzji potrafi wyrz�dzi� wi�ksze szkody ni� z�y wyb�r. M�g� spr�bowa� uci- szy� wartownika i zyska�by kilka godzin przewagi nad po�cigiem, kt�ry z pewno�ci� za nim pod��y. M�g� tak�e po prostu odej�� i mie� nadziej�, �e stra�nik nie przyjdzie sprawdzi� stanu wi�nia przed �witem. Lecz cokolwiek zdecyduje, musi dzia�a� ju� teraz! Ledwie zdaj�c sobie spraw� z tego, co robi, ruszy� w kierunku m�czyzny. Ufa� swym instynktom. Ryzyko by�o warte poten- cjalnej nagrody. Stra�nik mrucza� pod nosem jak�� prost� pio- senk�, zapewne po to, aby nie zasn��. Ksi��� podkrad� si� i sta- n�� za plecami nomady. Mo�e sprawi�a to nieznaczna zmiana o�wietlenia, cichy d�wi�k, a mo�e po prostu intuicja. Kiedy Kaspar stan�� pomi�dzy nim a ogniskiem, m�czyzna si� odwr�ci�. Uciekinier zamachn�� si� i uderzy� go z ca�ej si�y w g�ow�, tu� za uchem. Wartownik za- chwia� si�, a jego oczy uciek�y w g��b czaszki. By�y w�adca ude- rzy� ponownie, tym razem w szcz�k�. M�czyzna zacz�� osuwa� si� na ziemi�, ksi��� z�apa� go w ostatniej chwili. Wiedzia�, �e jego wolno�� mo�e potrwa� zaledwie kilka sekund. B�yskawicznie pozbawi� stra�nika nakrycia g�owy i miecza. Na 21 RAYMONDE FEIST nieszcz�cie m�czyzna mia� mniejsze stopy mz Kaspar Ksi��� nie m�g� zabra� jego but�w Przekl�� �o�nierza, kt�ry zabra� mu buty w noc, gdy go wtr�cono do wi�zienia Nie m�g� przecie� ucieka� na bosaka Jego stopy nie przywyk�y do takiego podr�owania i me zna� terenu, przez kt�ry przyjdzie mu si� przedziera�, ale juz na pierwszy rzut oka ziemia wygl�da�a na ja�ow� i kamienist� Przypomnia� sobie niewielki za- gajnik, rosn�cy samotnie na wzg�rzu na p�nocnym wschodzie, w�t- pi�jednak, czy zdo�a si� w mm skutecznie ukry� Nie wiedzia�, jakie inne kryj�wki znajduj� si� w pobli�u Nie mia� okazji na przygl�da- nie si� okolicy, gdy� zosta� zaatakowany przez tubylc�w, kiedy tylko znalaz� si� na obcej ziemi Jedyn� szans� na ucieczk� by�o zdobycie pary but�w i odej�cie od obozowiska nomad�w, jak najdalej ljak najszybciej, zanim si� obudz� Musia� wdrapa� si� na kamieniste wzg�rza, z�by prze�ladowcy nie mogli go scigac konno Przez krotk� chwil� sta� w ciszy, a potem pobieg� w kierunku najwi�kszego namiotu Trzymaj�c miecz w pogotowiu, delikatnie odsun�� na bok p�acht� zas�aniaj�c� wej�cie Us�ysza� dobiegaj�ce ze �rodka chrapanie Wygl�da�o na to, ze wewn�trz spi dwoje lu- dzi, m�czyzna i kobieta Niewiele widzia� w mroku, wi�c posta- nowi� zaczeka�, az oczy przyzwyczaj� si� do ciemno�ci W ko�cu dostrzeg� tak�e trzeci� posta�, spoczywaj�c� niedaleko, po lewej stronie namiotu, s�dz�c po wielko�ci by�o to dziecko Kaspar ujrza� par� but�w, stoj�c� obok ma�ej skrzyni, gdziemo- g�y znajdowa� si� cenne przedmioty, nale��ce do wodza Ksi��� ostro�nie ruszy� w tamtym kierunku, z koci� gracj�, rzadk� u tak pot�nie zbudowanego m�czyzny Cicho podni�s� buty i uzna�, ze rozmiar z grubsza mu odpowiada, a nast�pnie zawr�ci� ku wyj- sciu z namiotu Nagle zatrzyma� si� Okazja by�a zbyt poci�gaj�ca Nomadzi mieli nad nim wielk� przewag� i z pewno�ci� uda im si� go schwyta�, o ile nie zadba o to, by zyska� kilka dodatkowych punkt�w Ale jak? Podczas gdy si� zastanawia�, mija� cenny czas, czas, kt�ry zosta� zmarnowany, a przecie� uciekaj�ce minuty po- zwoli�yby mu oddali� si� na wi�ksz� odleg�o�� od obozu W naturze Kaspara le�a�a umiej�tno�� podejmowania decy- zji Rozejrza� si� po mrocznym wn�trzu Zobaczy� bron wodza 22 POWR�T WYGNA� CA umieszc zon� w zasi�gu r�ki na wypade k k�opot� w, czyli dok�ad- nie w tym miejscu, gdzie si�jej spodzie wa� Przesze d� obok spi�-cej pary i wzi�� sztylet przyw�d cy By� d�ugi, o szeroki m ostrzu, wyra�ni e zaprojek towany do jednego celu, aby skuteczn ie ude- rzy� w brzuch podczas bezpo�r edniego starcia Bron wygl�da �a dosc topornie i przypo mina�a nieco sztylety noszone przez no- mad�w z pustyni Jal-Pur w Imperiu m Wielkie go Keshu Zasta- nowi� si� przelotn ie, czy ci ludzie maj� ze sob� cos wsp�lne go J�zyk lud�w z Jal-Pur me wywodz i� si� z keshans kiego, ale z ko- lei �uegans ki by� dialekte m Keshu, a j�zyk nomad� w z Novmdu -su wykazy wa� pewne podobie �stwo do mowy Quegan ow By�y ksi��� Olasko wzi�� sztylet i podkrad� si� bli�ej do wyj- scia Spojrza� na ma�� sylwetk� , ledwie widoczn � w mroku By�o zbyt ciemno, aby rozrozm c czy to ch�opiec , czy dziewcz ynka W�osy �pi�cego dziecka si�ga�y ramion, a twarz by�a odwr�co na Szybkim ruchem rzuci� sztylet w do�, przebijaj �c p��cienn � pod�og� Ostrze wbi�o si� w ziemi� Cichy d�wi�k sprawi�, ze dziecko si� poruszy� o, lecz me obudzi�o Opu� ci� namiot Rozejrz a� si� szybko dooko�a i zauwa�y � to, czego potrzebo wa� - nape�nio ny wod� buk�ak Chwyci wszy go, popatrz y� t�sknie na konie, ostatecz nie jednak zignoro wa� je Wierzch owiec da�by mu wi�ksz� szans� na przetrwa nie, ale pr�ba osiod�an ia z pewno�c i� �ci�gn� aby na g�ow� po�ow� obozo- wiska Poza tym ostrze�e nie pozosta wione w namioci e mog�o przemo wie do tych surowyc h ludzi, lecz kradzie� koma na pewno zniwecz y�aby efekt osi�gni� ty dzi�ki oszcz�d zeniu dziecka Wysz ed� z obozu i ruszy� ku poro�ni� tym rzadkim lasem wzg�- rzom Zanim go schwyta no, zd��y� zobaczy �, ze tam gdzie ucieka�, rozci�ga� a si� kamienis ta wy�yna Mia� nadziej�, ze je�d�cy zrezy- gnuj� z po�cigu ze wzgl�du na trudne warunki Mo�e ich trasa wiod�a w innym kierunku, wi�c nie mogli sobie pozwoli� na op�nien ia, a mo�e ostrze�e nie Kaspara sk�oni ich do wycofan ia si� Je�eli tylko w�dz nomad� w niejest g�upcem , z pewno�c i� zro- zumie pozosta wion� wiadom o�� Sztylet wbity tuz przy �pi�cym dziecku m�wi� mog�em ci� zabi�, a tak�e twoj� rodzin�, kiedy spali�cie Ale was oszcz�d zi�em A teraz zostaw mnie w spokoju 23 RAYMONDE.FEIST A przynajmniej mia� nadziej�, �e przyw�dca tak to w�a�nie zrozumie. * * * �wit zasta� Kaspara wysoko w g�rach, wspinaj�cego si� na osypisko skalne. Poza widzianym ju� wczoraj ma�ym zagajni- kiem nie napotka� �adnej kryj�wki na swojej trasie. Ksi��� de- speracko rozgl�da� si� za jakimkolwiek schronieniem. Ci�gle widzia� ob�z, roz�o�ony na r�wninie poni�ej. Teraz jed- nak namioty wygl�da�y tylko jak ma�e kropki na dnie rozleg�ej do- liny. Z miejsca, w kt�rym sta�, widzia�, �e dolina le�y w centrum rozleg�ej r�wniny. Z jednej strony otacza�y j� poszarpane wzg�- rza, z drugiej za� znajdowa� si� p�askowy�. Przed nim, w sporej odleg�o�ci od kra�ca doliny, wznosi�y si� wysokie g�ry. Okryte �niegiem szczyty wskazywa�y, i� g�ry nie s� �atwe do przebycia. Jako �o�nierz, Kaspar podziwia� doskonale wybrany przez noma- d�w punkt obronny. Pomy�la�, �e w miejscu obozu powinno si� zbudowa� fortec�. Ale kiedy rozejrza� si� dok�adniej, doszed� do wniosku, �e w okolicy nie ma nic, co warto by�oby broni�. W dolinie najwyra�niej brakowa�o wody. Mijane drzewa nie nale�a�y do �adnego znanego mu gatunku. By�y powykr�cane, mia�y czarn�, tward� kor� i kolce. Na pierwszy rzut oka da�o si� zauwa- �y�, �e nie potrzebowa�y zbyt wiele wilgoci, aby przetrwa�. Wsz�- dzie, gdzie spojrza�, widzia� kamienie i py�. Dolina le��ca poni�ej oraz g�adko toczone g�azy powiedzia�y mu, i� kiedy� p�yn�a tam- t�dy rzeka. Trz�sienie ziemi albo drastyczna zmiana klimatu spra- wi�y, �e woda wysch�a. Suche koryto pe�ni�o teraz funkcj� drogi dla konnych nomad�w, ��cz�cej dwa nieznane mu miejsca. Z odleg�ych d�wi�k�w wywnioskowa�, �e odkryto jego uciecz- k�. Powr�ci� wi�c do pr�b pokonania ska�. Czu� zawroty g�owy, ogarnia�a go s�abo��. Nie jad� od co najmniej dw�ch dni, je�li prawid�owo oceni� up�yw czasu. W �rodku nocy zawleczono go, zakutego w �a�cuchy, przed oblicze Talwina Hawkinsa i jego sprzymierze�c�w, a ju� o �wicie przyby� tutaj. Naprawd� znalaz� si� po drugiej stronie �wiata. Potrzebowa� jedzenia i odpoczynku. W kieszonce na buk�aku znalaz� odrobin� czego�, co chyba by�o suszonym mi�sem, oraz 24 POWR�T WYGNA�CA twarde suchary. Planowa� jednak, �e zje to dopiero wtedy, gdy znajdzie chwil�, by odetchn��. Teraz zale�a�o mu tylko na tym, aby ods�dzi� si� od prze�ladowc�w na jak najwi�ksz� odleg�o��. Dotar� do grani wzniesienia, po kt�rym bieg�a w�ska �cie�ka. Podci�gn�� si� na kamieniach, po czym odwr�ci� na moment, �eby spojrze� na odleg�y ob�z. Zwini�to namioty. Ludzie i konie, wy- gl�daj�cy na ma�e kropki, poruszali si� w umiarkowanym tempie. Nie widzia� �adnych oznak po�cigu. Kaspar odpocz�� chwil�, by z�apa� oddech, i przyjrza� si� �cie�ce. By�a szersza ni� szlak wydeptany przez zwierzyn�. Ukl�kn�� i przyjrza� si� nawierzchni. Kto� zada� sobie trud, aby dobrze ubi� ziemi�. Poszed� zatem ow� �cie�k�. Wznosi�a si� nieznacznie, prowadz�c go coraz dalej od obozu. Niebawem po prawej zoba- czy� pot�n� ska��, kt�ra nosi�a �lady obr�bki narz�dziami. Na- wis skalny cz�ciowo chroni� przed s�o�cem, wi�c ksi��� usiad� pod nim i zjad� suchary z odrobin� suszonego mi�sa. Wypi� oko- �o jednej trzeciej wody z buk�aka i postanowi� nieco odpocz��. Najwyra�niej uda�o mu si� uciec. Wygl�da�o na to, �e przy- w�dca nomad�w prawid�owo odczyta� wiadomo��. Nie pod��ali za nim �adni je�d�cy, jego tropem nie szli zwiadowcy. By� wolny i nikt go nie �ciga�. Powietrze by�o suche. Wznosz�ce si� s�o�ce u�atwia�o mu orien- tacj�. �cie�ka, kt�r� szed�, stanowi�a kiedy� drog� wojskow�. Wy- gl�da�a na opuszczon�, lecz nie domy�la� si� przyczyny. Teren wo- ko�o by� surowy i nieprzyjazny, wi�c prawdopodobnie �aden w�adca nie ro�ci� sobie do niego pretensji. Mo�e droga s�u�y�a niegdy� ja- kiemu� narodowi, co ju� dawno temu opu�ci� t� niego�cinn� ziemi�. Wiedzia�, i� niebawem upa� stanie si� nie do wytrzymania, wi�c zacz�� szuka� schronienia. Niestety w zasi�gu wzroku nie widzia� nic zach�caj�cego. Postanowi� zatem i�� dalej star� wojskow� drog�, gdy� roztacza� si� z niej widok na spory fragment krajo- brazu. Pozwoli� sobie na ostatni, solidny �yk wody, a potem za- tka� buk�ak. Nie mia� poj�cia, na jak d�ugo woda musi mu wystar- czy� i kiedy odnowi zapasy. Urywki rozmowy, pods�uchanej ubieg�ej nocy, sugerowa�y, �e woda jest bardzo cennym towarem dla nomad�w. Zak�ada�, �e 25 RAYMONDE FEIST przenosz� ob�z w pobli�e nowego zrod�a, wi�c zdecydowa� si� isc szlakiem r�wnoleg�ym do ich trasy Mm�a kolejna godzina i Kaspar zauwa�y�, ze dystans po- mi�dzy nim a niedawnymi prze�ladowcami zwi�ksza si� Co prawda prowadzili konie, ale przemieszczali si� po p�askim te- renie, a ksi��� musia� starannie wybiera� drog� pomi�dzy lu�- nymi kamieniami �cie�ka zazwyczaj bieg�a prosto przez kilka- na�cie metr�w, me wi�cej Na jego trasie co chwila wyrasta�y osypiska, skalne szczeliny i wielkie g�azy, naniesione przez la- wmy ze wzg�rz Raz musia� zejsc w do� szesc metr�w, z�by omin�� zawalony odcinek Kiedy nadesz�o po�udnie, by� wyczerpany Zdj�� koszul� i za- wi�za� tkanin� wok� g�owy, robi�c prowizoryczny turban Nie pami�ta� sk�d posiada te informacje, ale jako ch�opiec s�ysza� od kogo�, ze cia�o mo�e d�ugo opiera� si� s�onecznym promieniom, je�eli tylko g�owa jest zakryta Wypi� jeszcze troch� wody, a na- st�pnie prze�u� twarde mi�so By�o suche i me mia�o wiele t�usz- czu, za to sporo soli Z trudem poskromi� pragnienie i pozwoli� sobie jedynie na niewielki �yk po posi�ku Siedzia� i rozgl�da� si� po okolicy By� my�liwym Mo�e me tak doskona�ym jak Talwin Haw- kins, lecz wiedza i intuicja �owiecka pozwala�y mu pozna�, ze znajduje si� w op�akanej sytuacji Nawet je�eli deszcz kiedykol- wiek pada� w tej nieprzyst�pnej krainie, musia�y byc to opady sporadyczne i nieregularne Ksi��� nie widzia� �adnych roslm poza rachitycznymi drzewami, wyrastaj�cymi tu i �wdzie pomi�dzy ska�ami Kamienia, na kt�rym siedzia�, nie okala�y nawet poje- dyncze zdziebe�ka trawy Kiedy go odwr�ci�, przekona� si�, ze na zacienionej stronie me ros�y porosty ani mech Ta krama by�a sucha przez wi�ksz� cz�sc roku Popatrzy� wzd�u� gram, kt�r� pod��a�, i stwierdzi�, ze �cie�ka biegnie na po�udnie Na wschodzie me by�o mc pr�cz usianej ska�ami r�wniny, a na zachodzie rozci�ga�a si�ja�owa dolma Po- stanowi� isc drog�jeszcze przezjakis czas i poszuka� czegokol- wiek, co pozwoli mu prze�y� Nomadzi szli na po�udnie Nawet me znaj�c terenu, m�g� byc pewien, ze rdzenni mieszka�cy tego 26 POWR�T WYGNA�CA kraju kieruj� si� w stron� wody A�eby przetrwa�, potrzebowa� p�ynu Kaspar na chwil� obecn� wyznaczy� sobie jeden cel prze�y- cie Ksi��� mia� wiele ambitnych plan�w, chcia� wrocic do Opar- dum i za��da� tronu Olasko, a tak�e zem�cie si� na by�ych pod- w�adnych w jego twierdzy - zdradzieckim kapitanie Quentime Havrevulenie i Talwmie Hawkinsie Kiedy szed� dalej, wpad�a mu do g�owy pewna mysi Ci dwaj m�czy�ni tak naprawd� nie byli zdrajcami, bo przecie� to on sam zes�a� ich do wi�zienia na wyspie zwanej Fortec� Rozpaczy Ale pal licho subtelno�ci - ksi�- z� marzy� o tym, by zobaczy� ich martwych B�dzie musia� zebra� lojaln� armi� i odbi� cytadel� z ich r�k Zapewne Talwin zmusi� jego siostr�, Tali�, do ma��e�stwa, aby na tej podstawie ro�cie sobie prawa do tronu, a Havrevulen pra- wie na pewno zosta� dow�dc� armii Olasko Lecz dawny ksi��� Olasko znajdzie ludzi, co pami�taj�, kto jest prawowitym w�ad- c� Gdy juz pomog� mu odzyska� utracony tron, nagrodzi ich hojnie Kiedy by�y w�adca szed� kamienist� �cie�k�, my�li k��bi�y si� w jego g�owie, plan goni� za planem Kaspar wiedzia�, ze zanim wdro�y owe pomys�y w �ycie, musi pokona� kilka przeszk�d Fakt, ze aktualnie przebywa po drugiej stronie �wiata, wcale nie by� naj- mniej istotn� z nich A to oznacza�o, ze b�dzie potrzebowa� statku z za�og�, a to z kolei oznacza�o, ze potrzebuje z�ota A�eby mie� z�oto, musi znale�� spos�b, abyje zarobi� lub ukrasc Zatem musi znale�� jak�� cywilizacj� albo cos, co za takow� uchodzi na tym kontynencie Dotarcie do ludzi zapewnia�o przetrwanie Rozejrza� si� woko�o S�once sta�o w zenicie Pomy�la�, ze na chwil� obecn� przetrwanie jest praktycznie nierealne W zasi�gu wzroku nic si� nie porusza�o, za wyj�tkiem ma�ej chmurki kurzu, kt�ra znaczy�a tras� nomad�w Jednak�e wiedzia�, ze zatrzymywanie si� jest r�wnoznaczne ze �mierci� Postanowi� isc, dop�ki starczy mu si� Szed� wi�c dalej przed siebie 27 ROZDZIA� DRUGI Przetrwanie spar umiera�. \^ Kiedy schroni� si� pod skalnym nawisem przed pal�cymi promieniami popo�udniowego s�o�ca, wiedzia�, �e nie pozosta�o mu wiele �ycia. Szed� ju� trzy dni, a o �wicie sko�czy�a si� woda. W g�owie mu szumia�o i czu� si� nieco zdezorientowany. Potyka- j�c si� zszed� ze szlaku i zwali� si� ci�ko w cieniu urwiska, �eby przeczeka� upa�. Zdawa� sobie spraw�, �e je�eli przed nastaniem nocy nie znaj- dzie wody, to najprawdopodobniej ju� si� nie obudzi nast�pnego dnia. Mia� sp�kane wargi, a spalone s�o�cem policzki i nos ob�a- zi�y ze sk�ry. Le�a� na plecach, na twardej skale, ignoruj�c b�l pokrytych p�cherzami ramion. By� zbyt zm�czony, �eby si� nim przejmowa�. Poza tym fakt cierpienia dowodzi�, �e nadal �yje. Zamierza� poczeka�, a� s�o�ce schyli si� ku zachodowi, a potem zej�� na r�wnin�. Teren by� ja�owy i nieprzyst�pny. Olaskanin wsz�dzie widzia� tylko pokruszone ska�y i osypiska. Zrozumia�, �e mag nie da� mu wielkich szans na prze�ycie. Przeni�s� go na 28 POWR�T WYGNA�CA pustyni�, cho� nie pokrywa� jej piach, kt�ry na og� kojarzy si� z t� nazw�. Kaspar mija� po drodze kilka drzew, ale by�y one od dawna suche i martwe. Nawet po drugiej stronie przewracanych kamieni nie znalaz� ani �ladu wilgoci. Jeden z jego nauczycieli powie- dzia� mu wiele lat temu, �e czasem pod powierzchni� pustyni mo�na znale�� wod�. Ksi��� jednak mia� pewno��, �e na tej wy- soko�ci nie odnajdzie wilgoci. Kiedy� przez t� krain� p�yn�y stru- mienie, lecz teraz ca�a woda znik�a. Je�eli nawet pozosta�y jakie� resztki, musia� ich szuka� poni�ej - w w�wozach, kt�re by�y jego celem, a nie na tej kamienistej wy�ynie. Przez kr�tk� chwil� z tru- dem �apa� powietrze. Oddycha� bardzo ci�ko. Niewa�ne jak wiel- kie hausty powietrza bra� do p�uc - ci�gle czu� si� niedotleniony. Wiedzia�, �e to kolejny objaw jego s�abo�ci. Kaspar nigdy nie widzia� tak pos�pnego miejsca. Wielkie piaszczyste wydmy pustyni Jal-Pur w p�nocnym Keshu wyda- wa�y mu si� egzotyczne. Jak wielkie morze rozhu�tanego pia- sku, jak sypkie g�ry. By� tam jako dziecko wraz z ojcem i oczy- wi�cie z eskort� kr�lewskich s�u��cych z dworu Wielkiego Keshu, oczekuj�cych na ka�de jego skinienie. Podr�owali ca- �ym miasteczkiem kolorowych namiot�w i luksusowych pawi- lon�w. Kiedy ojciec polowa� na legendarne piaskowe jaszczury z Jal-Pur, s�udzy zawsze byli w pobli�u wraz z od�wie�aj�cymi napojami: wod� zaprawion� korzeniami albo sokami owoco- wymi. Przemy�lnie przechowywano je w pude�kach zawieraj�- cych l�d z wysokich g�r, dzi�ki czemu wci�� by�y ch�odne. Ka�- dej nocy odbywa�a si� kr�lewska uczta, na kt�rej podawano sch�odzone piwo i korzenne wino. Ju� samo rozmy�lanie o napojach przyprawia�o go o niemal fizyczny b�l. Z trudem oderwa� my�li od tego tematu i skupi� si� na chwili obecnej. Na pustkowiu istnia�y kolory, ale nie na tyle atrakcyjne, aby przyci�gn�� wzrok. Widzia� tylko surow� ochr�, wyblak�� ���, czerwie� jak zardzewia�e �elazo i br�z wymieszany z szaro�ci�. Wszystko by�o pokryte py�em i nigdzie nie skrzy�a si� ziele� ani b��kit, znamionuj�ce wilgo�. Chocia� na pomocnym wchodzie 29 RAYMONDE FEIST dostrzeg� migotanie, kt�re mog�o pochodzie od rozgrzanej upa- �em wody Tylko jeden raz polowa� na pustkowiach Keshu, ale pami�ta� doskonale wszystko, o czym mu m�wiono Keshanie byli potom- kami �owc�w lw�w mieszkaj�cych na trawiastych r�wninach wo- k� wielkiego jeziora, nazywanego Otch�ani� Overn Ich tradycje przetrwa�y stulecia Stary przewodnik, Kulmaki, udziela� Kaspa- rowi wielu rad Kaza� mu patrze� na ptaki o zachodzie s�o�ca, gdy� wtedy zwierzyna pod��a w kierunku wody Przez ostatnie dwa dm ksi��� rozgl�da� si� po niebie w poszukiwaniu pierza- stych stworze�, ale �adnego nie widzia� Kiedy tak le�a� wyczerpany i odwodniony, na przemian to tra- ci�, to odzyskiwa� przytomno�� Jego umys� kipia� od gor�czko- wych sn�w, wspomnie� i iluzji Przypomnia� sobie ch�opi�ce lata, gdy ojciec zabra� go na polowanie Wtedy po raz pierwszy pozwolono mu do��czy� do towarzystwa m�czyzn Zwierzyn� �own� by� odyniec Kaspar z trudem d�wiga� w d�oniach ci�k�, okut� metalem w��czni� na grubego zwierza Jecha� tuz przy boku ojca i widzia�, jak ow powala dwa pierwsze dziki Pozmej sam musia� ubi� zdobycz Zawaha� si� przez u�amek sekundy i dzika �winia unikn�a sze- rokiego ostrza w��czni Obejrza� si� przez rami� i zobaczy� nie- zadowolenie w oczach ojca Pop�dzi� wi�c za zwierz�ciem, ucie- kaj�cym w g�ste krzaki, nie zwracaj�c uwagi na ostrze�enia wykrzykiwane przez mistrza polowania Zanim reszta my�liwych dogoni�a Kaspara, jego kon zap�dzi� dzika w g�szcz Nie mia�juz dok�d ucieka� Ksi��� praktycznie z�ama� wszystkie zasady polowania Kiedy jednak ojciec i pozo- stali do��czyli do mego, ch�opiec, ignoruj�c g��bokie rozci�cie na nodze, sta� triumfuj�co nad ci�gle miotaj�cym si� stworze- niem Mistrz polowania dobi� zwierz� strza�em z �uku, a w�adca Olasko pospieszy� do syna i opatrzy� mu nog� Mimo surowej nagany i wytkni�cia g�upoty post�pk�w ch�o- pak widzia� podziw w oczach ojca i to utkwi�o w jego sercu na ca�e �ycie Nigdy me czuj strachu, powiedzia� sobie wtedy Wie- dzia�, ze niezale�nie od okoliczno�ci ka�dy wyb�r musi zosta� 30 POWR�T WYGNA�CA podj�ty bez wahania i obaw, w przeciwnym bowiem razie wszyst- ko stracone Pami�ta� dzie�, gdy ci�ar korony spad� na jego barki Sta� milcz�cy i smutny, trzymaj�c za r�k� m�odsz� siostr�, a kap�ani pochylili pochodnie nad pogrzebowym stosem Kiedy dym i po- pio� wznios�y si� do nieba, m�ody ksi��� Olasko ponownie po- przysi�g� sobie, ze nie b�dzie nigdy czu� strachu I ze b�dzie bro- ni� swoich poddanych, jak gdyby sam musia� zn�w stawie czo�a dzikiemu odyncowi Ale w kt�rym� momencie wszystko si� popsu�o Wci�� szuka� dla siebie odpowiedniego miejsca pod s�o�cem Olasko i w jaki� spos�b ta ch�� zamieni�a si� w czyst�, nag� ambicj� Nagle za- pragn�� zosta� kr�lem Roldem By� �smy w kolejce do tronu, wi�c potrzebowa� tylko kilku wypadk�w i przypadkowych zgon�w, z�by wreszcie zebra� wszystkie rozproszone nacje wschodu pod sztandarem Roldem Kiedy tak le�a� i my�la� o przesz�o�ci, nagle przed jego ocza- mi pojawi� si� ojciec Przez chwil� Kaspar zastanawia� si�, czy juz umar� i czy rodzic ma go odprowadzi� do Kr�lestwa Umar- �ych, gdzie Lims-Kragma po�o�y na szali jego dobre i z�e uczyn- ki, po czym wyszuka dla niego miejsce na Kole Losu, kt�re obro- ci si� ponownie - Czy nie m�wi�em ci, zebys by� ostro�niej szy^ Pr�bowa� odpowiedzie�, lecz jego g�os by� jedynie skrzecz�- cym szeptem Co? Ze wszystkich s�abo�ci, kt�re powalaj� cz�owieka, proznosc jest najbardziej niebezpieczna Proznosc sprawia, ze m�dry cz�o- wiek staje si� g�upcem Kaspar usiad� i ojciec nagle znikn�� Gor�czka nie pozwala�a mu zebra� my�li, wi�c ksi��� me wie- dzia�, co oznacza�a wizja Cos jednak m�wi�o mu, ze nios�a ze sob� wa�ne przes�anie Nie mia� czasu, z�by si� nad tym zastana- wia� Zrozumia�, ze me mo�e czeka�, az zapadnie zmrok, gdy� pozosta�o w mm juz niewiele �ycia Potykaj�c si� o kamienie ru- szy� w do�, w kierunku r�wniny Gor�ce powietrze ta�czy�o ponad 31 RAYMOND E. FEIST ochrowymi i szarymi ska�ami. Ksi��� omija� pokruszone g�azy, kt�re w dawnych czasach wyg�adzi�a p�yn�ca woda. Woda. Widzia� rzeczy, kt�re by�y tylko iluzjami. Wiedzia�, �e jego ojciec nie �yje, cho� zdawa�o mu si�, �e duch m�czyzny idzie kilka krok�w przed nim. - Pok�ada�e� zbyt wiele ufno�ci w tych, kt�rzy m�wili ci to, co chcia�e�, aby by�o prawd�, a ignorowa�e� tych, co rzeczywi �cie m�wili ci prawd�. - Ale zmusili mnie do tego! Musia�em by� taki, �eby si� mnie bali! - krzykn�� Kaspar w g��bi swego umys�u. D�wi�k wyszed� z jego ust jako nieartyku�owane st�kni�cie. - Strach nie jest jedynym narz�dziem dyplomacji i rz�d�w, m�j synu. Lojalno�� rodzi si� z zaufania. - Zaufanie! - warkn�� m�czyzna, ci�ko �api�c powietrze; jego g�os zabrzmia�, jak drapanie pi�rem po suchym pergami nie, w kt�ry zmieni�o si� gard�o. - Nikomu nie mo�na ufa�! - Zatrzyma� si�, gdy� o ma�o nie upad�, i wycelowa� oskar�yciel- ski palec w ojca. - To ty mnie tego nauczy�e�! - Myli�em si� - odpar� ojciec z zasmucon� twarz� i znikn��. Kaspar rozejrza� si� dooko�a i stwierdzi�, �e idzie w kierunku migocz�cej mgie�ki, kt�r� widzia� z g�ry. Ruszy� dalej przed sie- bie, potykaj�c si� i ledwo unosz�c stopy. Powoli pokonywa� od- leg�o�� dziel�c� go od wybranych punkt�w krajobrazu; mozolnie par� przed siebie. Jego umys� nadal w�drowa� w przesz�o�ci. Wspomina� wyda- rzenia z dzieci�stwa, a potem upadek swoich rz�d�w. Nagle po- jawi�a si� przed nim m�oda kobieta, kt�rej imienia nie m�g� sobie przypomnie�. Przez chwil� sz�a obok niego, a potem znik�a. Kim by�a? Przypomnia� sobie w ko�cu. C�rka kupca. Dziewczyna bar- dzo mu si� podoba�a, lecz jego ojciec zabroni� mu si� z ni� widy- wa�. Powiedzia� mu, �e musi si� o�eni� z kim� ze swojego stanu i mi�o�� nie ma tu nic do rzeczy. O�wiadczy�, �e je�eli chce, mo�e si� z ni� przespa�, ale niech odsunie na bok g�upie my�li o g��b- szym uczuciu. Dziewczyna wysz�a za m��. Za kogo� innego. 32 POWR�T WYGNA�CA Chcia�by sobie przypomnie� jej imi�. Zataczaj�c si� par� do przodu; kilka razy upad� na kolana i tyl- ko dzi�ki niez�omnej sile woli uda�o mu si� wsta�. Mija�y minuty, godziny, dni, nie wiedzia� jak wiele. My�li zwr�ci�y si� do we- wn�trz, jakby czu�, �e cia�o ju� nied�ugo umrze. Ksi��� na chwil� si� ockn�� i ujrza�, �e dzie� ma si� ku ko�co- wi. Znajdowa� si� w w�skiej rozpadlinie, prowadz�cej w d�. A potem co� us�ysza�. �piew ptaka. Nie wi�cej ni� �wierkni�cie wr�bla, ale z pew- no�ci� by� to �piew ptaka. Kaspar zmusi� wym�czony umys� do dzia�ania i zamruga�. Usi- �owa� wyostrzy� wzrok, lecz obraz ci�gle zamazywa� si� przed oczami. Zn�w us�ysza� �wierkanie. Przechyli� g�ow� i nas�uchi- wa� uwa�nie. �piew dotar� do niego po raz trzeci. Ruszy� w kierunku d�wi�ku, niepomny na lu�ne kamienie i ust�pliwy grunt. Niemal�e upad�, ale uda�o mu si� oprze� o stro- me �ciany coraz g��bszego w�wozu. Pod stopami pojawi�a si� twarda trawa i umys� uchwyci� si� natychmiast jednej my�li: je�li ro�nie tutaj trawa, musi te� by� woda. Rozejrza� si� dooko�a. Nie zobaczy� nawet �ladu wilgoci, jednak kawa�ek dalej majaczy�a k�pa drzew. Zmusi� si� do dal- szego marszu, a� si�y ca�kowicie go opu�ci�y. Upad� na kolana, a potem na twarz. Le�a� dysz�c ci�ko z czo�em wci�ni�tym w traw�. Czu� wil- gotne �d�b�a, ocieraj�ce si� o sk�r�. Z wysi�kiem wbi� palce w spl�tane korzonki i przeora� lu�n� warstw� gleby. Poczu�, �e ziemia jest mokra. Ostatnim aktem woli d�wign�� si� na kolana i wyj�� miecz z pochwy. Przez g�ow� przep�yn�a mu dziwna my�l. Gdyby jego stary nauczyciel szermierki zobaczy�, do czego za- mierza u�y� miecza, nie oby�oby si� bez ch�osty. Zignorowa� wspomnienie i wbi� ostrze w gleb�. Kopa�. U�ywa� miecza jak ogrodnik �opat�. Odrzuca� ziemi� na boki. Dar� i ci�gn�� resztkami si�. Gwa�townie jak borsuk kopi�cy nor�, niemal histerycznie, odrzuca� za siebie ziemi� i porwan� traw�. A potem poczu� to. Z dziury buchn�� zapach wody, a na ostrzu pojawi�a si� l�ni�ca mgie�ka wilgoci. 33 RAYMOND E. FEIST Wcisn�� r�ce w wykopany do�ek i natrafi� na b�oto. Odrzuci� miecz na bok i zacz�� kopa� go�ymi r�koma. Nagle jego palce zag��bi�y si� w wodzie. By�a b�otnista i mia�a smak gliny, ale ksi�- �� rzuci� si� na brzuch. Zacz�� wyciska� sk�po s�cz�cy si� p�yn. Nape�ni� wod� stulon� d�o�, uni�s� j� do sp�kanych warg i wypi�. Kiedy ju� nasyci� pragnienie, zwil�y� kark i twarz, a nast�pnie zn�w czerpa� z dziury i pi� nieprzerwanie. Nie mia� poj�cia, ile razy unosi� d�o� do ust, ale w ko�cu straci� przytomno��. G�owa uderzy�a o ziemi�, oczy wywr�ci�y si� bia�kami do g�ry... i za- pad� w czer�. * * * Ptak rozgarn�� ziarno, jakby przeczuwa�, �e w pobli�u czai si� niebezpiecze�stwo. Kaspar le�a� cicho w niewielkim zag��bieniu kilka metr�w dalej, ukryty za g�stym, kolczastym krzakiem. Ob- serwowa�, jak stworzenie dziobie ziarno. Nie rozpoznawa� ga- tunku, cho� s�dzi�, �e to rodzaj cietrzewia. Ptak wzi�� ziarenko do dzioba i po�kn��. Olaskanin na tyle doszed� do siebie, �e o poranku zdo�a� si� podnie�� i znale�� miejsce w cieniu. Opuszcza� je tylko po to, aby napi� si� z zaimprowizowanej studni. Woda nie nap�ywa�a ju� tak szybko jak na pocz�tku - ksi��� wiedzia�, �e p�yn niebawem si� wyczerpie. W po�udnie zdecydowa� si� p�j�� dalej w�wozem i zobaczy�, dok�d prowadzi. Mia� nadziej� znale�� kolejne miejsce, gdzie woda p�ynie p�ytko pod powierzchni�. Kiedy s�o�ce chyli�o si� ju� ku zachodowi, znalaz� drzewo. Nie wiedzia�, jak si� nazywa, ale z jego ga��zi zwisa�y owoce pokryte tward� sk�r�. Zerwa� kilka. Odkry�, �e gdy usunie si� z nich sk�r�, mi��sz nadaje si� do jedzenia. Tak�e by� twardy i do�� suchy. Smak z pewno�ci� nie zadowoli�by hedonisty, lecz dawny w�adca by� zdesperowany. Zjad� kilka k�s�w, chocia� pu- sty �o��dek domaga� si� wi�cej, i czeka�. Wygl�da�o na to, �e owoce nie s� truj�ce. Zjad� jeszcze par�, zanim �o��dkiem targn�� pierwszy spazm. Owoce mo�e i nie by�y truj�ce, ale z pewno�ci� nie nale�a�y do lekkostrawnych. Cho- cia� z drugiej strony trzydniowy post sprawi�, �e uk�ad trawienny Kaspara reagowa� nieco przesadnie na ka�de po�ywienie. 34 ' . I POWR�T WYGNA� CA Ksi�� � zawsze odznacz a� si� zdrowy m apetyte m oraz nigdy nie zazna� g�odu dotkliws zego ni� ten, gdy opu�ci� popo�ud niowy posi�ek, b�d�c na polowan iu albo p�ywaj� c �agl�wk � u wy- brze�y Opardu m. Dworza nie z domost wa ojca cz�sto narzekal i gorzkimi s�owy, kiedy przez niego pozbawi ono ich posi�ku. Za�mia� si� duchu, wyobra� aj�c sobie ich reakcj� na takie warunki. �miech zamar� mu na ustach, gdy� zda� sobie spraw�, �e prawdo- podobni e wi�kszo �� jego przyjaci � by�aby ju� martwa. Ptak podsz ed� bli�ej. M�c zyzna wysypa� ziarno w linii prowadz �cej prosto do side�, skonstru owanych z tego, co mia� pod r�k�. Obola�y mi d�o�- mi spl�t� twarde w��kna, kt�re wyci�� z bulwy dziwacz nie wy- gl�daj� cego kaktusa. Pleceni a side� nauczy� go kesha�s ki przewod nik. Nast�pni e odci�� niewielk