Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 14213 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
RAYMOND E. FEIST
POWR�T WYGNA�CA
Konklawe Cieni
Ksi�ga III
POWR�T WYGNA�CA
Tytu� orygina�u: EXILE'S RETURN
Copyright � 2004, 2006 Raymond E. Feist. Wszelkie prawa zastrze�one.
Prawa do wydania polskiego nale�� do ISA Sp. z o.o., Warszawa 2006.
Ilustracja na ok�adce: �ukasz Mrozek
Wszystkie postacie wyst�puj�ce w tej ksi��ce s� fikcyjne. Jakiekolwiek
podobie�stwo
do os�b prawdziwych, �yj�cych lub me, jest ca�kowicie przypadkowe.
Ksi��ka jest chroniona polskim i mi�dzynarodowym prawem autorskim. Jakiekolwiek
jej powielanie lub nieautoryzowany u�ytek jej zawarto�ci jest niedozwolone bez
pisemnej zgody wydawcy.
Wszelkie prawa zastrze�one.
Wydanie I
Wydawca: ISA Sp. z o.o. T�umaczenie:
Justyna Niderla-Bieh�ska Korekta: Joanna
Ku�akowska Sk�ad: KOMPEJ
Informacje dotycz�ce sprzeda�y hurtowej, detalicznej i wysy�kowej:
ISA Sp. z o.o. Al.
Krakowska 110/114 02-
256 Warszawa tel./fax
(0-22) 846 27 59 e-mail:
[email protected]
ISBN:83-7418-096-X
ISBN: 978-83-7418-096-2
Zapraszamy do odwiedzenia naszej strony internetowej
www.isa.pl
PODZI�KOWANIA
Tak jak zawsze, chcia�bym podzi�kowa� tym, kt�rzy stworzyli
Midkemi� i pozwolili mi tworzy� powie�ci w obr�bie tego �wiata.
Bez ich hojno�ci zapewne przerzuca�bym hamburgery. Zatem
dzi�kuj� wam, Steve A, Anito, Conanie, Steve B, Bobie, Richardzie,
April, Ethanie i wam wszystkim, kt�rym tak wiele zawdzi�czam.
Tym razem chcia�bym specjalnie podzi�kowa� grupie ludzi,
kt�rzy wspierali mnie nieprzerwanie i darzyli przyja�ni� podczas
mego osobistego szale�stwa, czyli: Andemu Abramsonowi, Richar-
dowi Spahlowi oraz Kim i Rayowi McKewon.
Sk�adam tak�e szczere wyrazy wdzi�czno�ci i uznania Paniom:
Annah Brealey, Jennifer Evins, Heather Haney, Candice Serbian,
Jennifer Sheetz, Tami Sullivan, Rebecce Thornhill, Amaliyi
Weisler, Elyssie Xavier oraz specjalne podzi�kowanie Roseannie
Necochia. To wy na wiele sposob�w sprawi�y�cie, �e moje �ycie
sta�o si� interesuj�ce i bogate. Wasza przyja�� uczyni�a ze mnie
cz�owieka bogatszego, ni� na to zas�uguj�.
Dzi�kuj� tak�e po raz kolejny Jonathanowi Matsonowi.
Dzi�kuj� mojej mamie, �e by�a ze mn�.
I na ko�cu, ale najbardziej g��boko dzi�kuj� moim dzieciom
za ich mi�o�� i pi�kno; doprowadzaj � mnie do szale�stwa, j edno-
cze�nie sprawiaj�c, �e pozostaj� przy zdrowych zmys�ach.
Ta jest dla Jamesa,
z ca�� mi�o�ci�, jak� mo�e da� ojciec.
Spis tre�ci
ROZDZIA� PIERWSZY
Wi�zie�
13
ROZDZIA� DRUGI
Przetrwanie
28
ROZDZIA� TRZECI
Farma
44
ROZDZIA� CZWARTY
Wioska
58
ROZDZIA� PI�TY
�o�nierz
71
ROZDZIA� SZ�STY
Okazja
84
ROZDZIA� SI�DMY
Decyzja
98
ROZDZIA� �SMY
Dow�dca
110
ROZDZIA� DZIEWI�TY
Morderstwo
122
ROZDZIA� DZIESI�TY
Na zach�d
142
ROZDZIA� JEDENASTY
Maharta
151
ROZDZIA� DWUNASTY
Rata'gary
167
ROZDZIA� TRZYNASTY
Filary Niebios
183
ROZDZIA� CZTERNASTY
Stra�nicy
198
ROZDZIA� PI�TNASTY
Kalkin
213
ROZDZIA� SZESNASTY
Sulth
233
ROZDZIA� SIEDEMNASTY
Dom
248
ROZDZIA� OSIEMNASTY
Konfrontacja
265
ROZDZIA� DZIEWI�TNASTY
Narada
278
ROZDZIA� DWUDZIESTY
Elvandar
300
ROZDZIA� DWUDZIESTY PIERWSZY
Po�oga
319
ROZDZIA� DWUDZIESTY DRUGI
Atak
331
EPILOG
Misje
344
Teraz rozumiem, cho� p�no imi� twe oczyszczono, I odzyska�
s�aw� ten, kogo niegdy� pot�piono.
Richard Savage Dzieje
Jamesa Fostera
ROZDZIA� PIERWSZY
Wi�zie�
(ie�d�cy byli coraz bli�ej.
J Jeszcze wczoraj Kaspar cieszy� si� tytu�em ksi�cia Olasko.
Teraz czeka�, got�w na wszystko, poruszaj�c lekko �a�cuchami.
Zaledwie chwil� wcze�niej zosta� przeniesiony na t� zapylon� r�w-
nin� przez bia�ow�osego maga, kt�ry zanim znikn��, zdoby� si�
jedynie na kilka suchych po�egnalnych s��w. I zostawi� by�ego
w�adc� ca�kiem samego, podczas gdy banda nomad�w zbli�a�a
si� w zastraszaj�cym tempie.
Kaspar nigdy jeszcze nie czu� si� tak pe�en si� i �ycia. Wy-
szczerzy� z�by w u�miechu, wzi�� g��boki oddech i lekko ugi��
kolana. Je�d�cy rozproszyli si� i ustawili w p�kolu. Domy�li� si�,
�e uwa�aj� starcie za do�� ryzykowne, chocia� sta� przed nimi
sam, bosy i pozbawiony wszelkiej broni. Je�eli nie liczy� ci�-
kich �a�cuch�w z obr�czami i zamkami.
Je�d�cy zwolnili. Ksi��� naliczy� ich sze�ciu. Nosili obco wy-
gl�daj�ce stroje - lu�ne p�aszcze w kolorze indygo, a pod spodem
bia�e kaftany przepasane biczami. Szerokie szarawary w�o�yli
13
RAYMONDE FEIST
w czarne sk�rzane buty Na g�owach mieli turbany, kt�rych wol
ne ko�ce opada�y az na prawe rami� Domy�li� si�, ze lu�no zwi
saj�cy koniec mo�e byc szybko umocowany z lewej strony, a tym
samym os�ania nos i usta przed wszechobecnym py�em, wznieca
nym przez nag�e podmuchy wiatru Albo po prostu umo�liwia
ukrycie twarzy w�a�ciciela Stwierdzi�, ze ubi�r przypomina ra
czej str�j etniczny mzjakis rodzaj munduru M�czy�ni pos�ugi
wali si� ca�� gam� �mierciono�nej broni
Ich przyw�dca przem�wi� w j�zyku, kt�rego Kaspar me rozu
mia�, chocia� s�owa brzmia�y mu dziwnie znajomo
- Nie przypuszczam, by�cie znali j �zyk Olasko9 zapyta� ksi���
M�czyzna, kt�ry zdaniem Kaspara by� przyw�dc� oddzia�u
powiedzia� cos do towarzyszy, machn�� r�k�, a potem rozpar� si�
w siodle i zacz�� si� przygl�da� Dwaj podw�adni zsiedli z wierz
chowcow i ruszyli w kierunku ksi�cia, wyci�gaj�c bron Trzeci
odpl�ta� od pasa sk�rzany bat, kt�ry najwyra�niej mia� s�uzyc
jako p�ta dla przysz�ego wi�nia
Olaskanm pozwoli�, aby �a�cuch opad� lekko, opu�ci� ci�ko
ramiona, jakby godzi� si� z przeznaczeniem By�y w�adca natych
miast zorientowa� si�, co zamierzaj � napastnicy Wyci�gn�� wnio
ski ze sposobu, w jaki si� zbli�ali Byli to do�wiadczeni woj�w
nicy, twardzi, spaleni s�o�cem nomadzi, zapewne mieszkaj�cy
w namiotach, ale z pewno�ci� nie odebrali wojskowego przeszko
lenia Jeden rzut oka pozwoli� Kasparowi wybra� odpowiedni�
strategi� �aden z je�d�c�w nie si�gn�� jeszcze po �uk
Pozwoli�, aby m�czyzna dzier��cy sk�rzany bat podszed� bh
zej, i w ostatniej chwili kopn�� go mocno Trafi� napastnika prosto
w klatk� piersiow� Wiedzia�, ze zaatakowany nomadajest najmniej
niebezpieczny ze wszystkich trzech, kt�rzy si� zbli�ali Nast�pnie
Kaspar rozhu�ta� �a�cuchy i uderzy� nimi prawie natychmiast Zbli
zaj�cy si� z prawej strony, uzbrojony w miecz, m�czyzna najwy
ra�niej uwa�a�, ze jest poza zasi�giem ksi�cia Dosta� prowizoryczn�
broni� prosto w twarz Kaspar us�ysza� trzask �amanej ko�ci Na
pastmk w milczeniu osun�� si� na ziemi�
Ostatni szermierz zareagowa� szybko Uni�s� miecz i krzykn��
kilka niezrozumia�ych s��w, kt�re mog�y byc obraz�, zawo�aniem
14
POWR�T WYGNA�CA
bitewnym albo wezwaniem jakiego� obcego boga W ka�dym ra-
zie przybysz me wiedzia�, co znacz� By�y w�adca zdawa� sobie
spraw�, ze zosta�y mu trzy, mo�e cztery sekundy �ycia Zamiast
ucieka� przed przeciwnikiem, rzuci� si� nan i uderzy� go mocno
ca�ym cia�em, miecz przeci�� powietrze
Uda�o mu si� wepchn�� rami� pod pach� wojownika, a kiedy
chybiony cios wytr�ci� nomad� z r�wnowagi, ksi��� pizerzuci�
go przez plecy M�czyzna polecia� daleko i ci�ko wyl�dowa�
na twardej ziemi powietrze opu�ci�o jego p�uca ze �wistem
Kaspar podejrzewa�, ze nomada z�ama� sobie kr�gos�up
Raczej wyczu�, mz zobaczy�, ze dwaj �ucznicy w�a�nie si�gaj�
po strza�y, wi�c skoczy� naprz�d i przetoczy� si� po ziemi Kiedy
wstawa�, dzier�y� miecz najbli�ej lez�cego napastnika Wojow-
nik co trzyma� wcze�niej rzemienny bat, pr�bowa� podnie�� si�
na nogi i tak�e wyci�gn�� ostrze, ale ksi��� by�juz przy mm i ude-
rzy� m�czyzn� w g�ow� p�azem Nomada upad� na plecy me
wydaj�c nawet jednego d�wi�ku
Kaspar me by� mo�e tak doskona�ym szermierzem jak Talwin
Hawkins, ale przez wi�kszo�� �ycia trenowa� walk� mieczem jako
�o�nierz i w bezpo�rednim starciu czu� si� jak ryba w wodzie Ru-
szy� w kierunku trzechjezdzcow, z kt�rych dw�ch uzbrojonych by�o
w �uki, a jeden w smuk�� lanc� Ostatni z napastnik�w wycelowa�
or� w Olaskamna i wbi� pi�ty w brzuch wierzchowca Zwierz�
z pewno�ci� me by�o koniem szkolonym do bitwy, ale dobrze je
uje�d�ono Skoczy�o naprz�d jak sprinter z hmi startowej i ksi���
ledwie unikn�� stratowania M�czyzna prawie trafi� go lanc� w pier�
i tylko szybki unik w lewo ocali� atakowanemu �ycie Gdyby kon
sta� metr czy dwa dalej w momencie startu, znalaz�by si� przy mm
tak szybko, ze Kaspar nie by�by w stanie zrealizowa� swego zamia
ru Ksi��� obr�ci� si� wok� w�asnej osn lew� r�k� z�apa�jezdzca za
lu�ny p�aszcz na plecach Przeciwnik zosta� �ci�gni�ty z siod�a
Kaspar me czeka�, az m�czyzna uderzy o ziemi�, lecz obr�-
ci� si� ponownie, z�by stawie czo�a bli�szemu z �ucznik�w, kt�ry
w�a�nie usi�owa� naci�gn�� �uk Rzuci� si� do przodu i lew� d�o-
ni� z�apa� nomad� za kostk� Pchn��, a nast�pnie poci�gn�� moc-
no �ucznik wyl�dowa� na ziemi, podobnie jak jego kompan
15
RAYMONDE.FEIST
By�y w�adca odwr�ci� si� na pi�cie i spojrza� na ostatniego
z nomad�w, zerkaj�c k�tem oka, czy powaleni nie pr�buj� wsta�.
Dwukrotnie omi�t� pole walki spojrzeniem, zanim zaakceptowa�
to, co zobaczy�. Wsta� powoli i pozwoli�, �eby miecz wysun��
mu si� z d�oni.
Ostatni z �ucznik�w spokojnie odjecha� par� krok�w dalej. Mil-
cz�c siedzia� w siodle i celowa� grotem strza�y prosto w Kaspara.
Sytuacja by�a beznadziejna. Nawet je�eli napastnik by� kiepskim
�ucznikiem, ksi��� nie m�g�by unikn�� strza�y wycelowanej pro-
sto w jego klatk� piersiow�.
M�czyzna u�miechn�� si� i pokiwa� g�ow�. Powiedzia� co�,
co szlachcic odebra� jako s�owa aprobaty, po czym spojrza� na to,
co dzia�o si� za plecami pokonanego.
Nagle jeden z je�d�c�w, kt�rych z tak� �atwo�ci� pozrzuca�
z siode�, z wielk� si�� wbi� �okie� w kark Olaskanina, obalaj�c go
na kolana. Us�ysza� brz�k �elaza i spr�bowa� si� obejrze�. Do-
my�li� si�, �e z ty�u kto� nadchodzi, nios�c jego �a�cuchy. Zanim
zdo�a� obr�ci� g�ow�, zimne �elazo uderzy�o go w szcz�k�. Pod
jego czaszk� eksplodowa� jasny ogie�. Chwil� p�niej pogr��y�
si� w nieprzeniknionej czerni.
* * *
Bola�a go szcz�ka. Podobnie jak szyja i reszta cia�a. Kaspar
przez moment czu� si� ca�kowicie zdezorientowany, a potem
przypomnia� sobie starcie z nomadami. Zamruga�, chc�c odzy-
ska� ostro�� wzroku, po czym zda� sobie spraw�, �e jest noc.
Spr�bowa� si� poruszy�. Z r�norodno�ci odczu� b�lowych
wysnu� wniosek, �e je�d�cy musieli sp�dzi� sporo czasu na
maltretowaniu go po tym, jak straci� przytomno��. Najwyra�-
niej pragn�li w ten spos�b skrytykowa� jego interpretacj� roz-
kazu poddania si�.
Uzna�, �e raczej nie zabi� �adnego z napastnik�w, w przeciw-
nym bowiem razie sko�czy�by z poder�ni�tym gard�em. U�wia-
domi� sobie, �e szansa na pokonanie sze�ciu wra�ych je�d�c�w
by�a i tak niewielka. Ale wiedzia� tak�e, �e w�r�d ludzi pokroju
nomad�w dobry, wyszkolony wojownik mia� wi�cej szans na prze-
trwanie i zyskanie szacunku ni� zwyczajny wie�niak czy s�uga.
16 * ..
POWR�T WYGNA�CA
Z wysi�kiem spr�bowa� si� podnie��, co nie by�o �atwe, gdy�
zwi�zano mu r�ce na plecach sk�rzanym rzemieniem.
Rozejrza� si� dooko�a i odkry�, �e le�y za namiotem. Wi�zy na
nadgarstkach zaci�gni�to bardzo umiej�tnie. Dla pewno�ci przy-
wi�zano go tak�e do masztu namiotu mocn� lin�, na tyle d�ug�, �e
m�g� odej�� na metr czy dwa od p��ciennej �cianki. Jednak nie by�
w stanie si� wyprostowa�, gdy� lin� zbyt mocno napi�to. Szybka
inspekcja masztu wykaza�a, �e prawdopodobnie uda�oby mu si�
go wyrwa�, ale je�eli by to uczyni�, zawali�by namiot, a tym sa-
mym poinformowa� swoich gospodarzy, �e zamierza ich opu�ci�.
Nadal mia� na sobie ubranie, w kt�rym go pojmali. Zrobi� szyb-
ki przegl�d uszkodze� cia�a i stwierdzi�, �e nic mu nie z�amano
ani zanadto nie nadwer�ono.
Siedzia� cicho i zastanawia� si� nad swoj� sytuacj�. Jak do tej
pory wydawa�o si�, �e prawid�owo oceni� motywy post�powania
napastnik�w. Nie m�g� zbyt wiele dojrze� zza �cianki namiotu,
lecz zorientowa� si�, �e ob�z nie nale�a� do du�ych. Zapewne
przebywa�o w nim tylko sze�ciu je�d�c�w i ich rodziny. By� mo�e
nieco wi�cej. Widzia� jednak prowizoryczn� zagrod� dla koni,
wi�c m�g� oszacowa�, �e ka�da osoba w obozie posiada co naj-
mniej dwa, je�eli nie trzy wierzchowce.
Z drugiej strony namiotu dobieg�y go ciche g�osy. Wyprosto-
wa� si� i zacz�� nas�uchiwa� obcego j�zyka. Opar� si� o maszt.
Zdawa�o mu si�, �e rozpoznaje pojedyncze s�owa.
Kaspar mia� talent do nauki j�zyk�w. Jako nast�pca tronu, od
najm�odszych lat musia� szkoli� si� w obcych mowach kraj�w
o�ciennych, wi�c p�ynnie i bez akcentu pos�ugiwa� si� j�zykiem
kr�lewskim, kt�rym m�wiono w Kr�lestwie Wysp, oraz ca��gam�
odmian roldemskiego, u�ywanych w jego rodzinnym Olasko
i okolicach. Doskonale w�ada� dworsk� odmian� j�zyka Keshu,
a tak�e nauczy� si� podstaw �uega�skiego, kt�ry wywodzi� si�
z kesha�skiego, powstaj�c na skutek wyodr�bnienia Kr�lestwa
Queg z Imperium Wielkiego Keshu dwa wieki temu.
Podczas swoich podr�y pozna� narzecza i j�zyki, jakimi po-
s�ugiwano si� na terytoriach wielu ksi�stw i kr�lestw. I to, co
s�ysza� teraz, wydawa�o mu si� dziwnie znajome. Zamkn�� oczy
17
RAYMOND E. FEIST
i pozwoli� swoim my�lom w�drowa� bez celu, jednocze�nie pil-
nie przys�uchiwa� si� tocz�cej si� rozmowie.
Nagle us�ysza� s�owa: ak-kawa. Ac�ual Akcent by� ci�ki, a in-
tonacja zupe�nie inna, ale s�owo w �uega�skim oznacza�o wod�!
Rozm�wcy m�wili o tym, �e musz� zatrzyma� si� gdzie�, �eby
nabra� wody. S�ucha� dalej, pozwalaj�c, �eby s�owa przep�ywa�y
przez jego umys� i nie stara� si� ich zrozumie�. Po prostu przy-
zwyczaja� uszy do rytmu zda�, akcent�w, wzorc�w intonacji
i d�wi�k�w nowej mowy.
Przez godzin� siedzia� s�uchaj�c obcego j�zyka. Z pocz�tku
rozpoznawa� co setne s�owo. Potem jedno na pi��dziesi�t. Kiedy
ju� m�g� zidentyfikowa� jedno na tuzin, us�ysza� zbli�aj�ce si�
kroki. Osun�� si� na ziemi� i uda�, �e ci�gle jest nieprzytomny.
Zbli�a�o si� do niego dw�ch ludzi. Jeden z nich powiedzia� co�
do drugiego �ciszonym g�osem. Ksi��� zrozumia� s�owa �dobry"
i �silny". Po tej uwadze nast�pi�a szybka wymiana zda�. O ile do-
brze zrozumia�, jeden z m�czyzn upiera� si�, �e nale�y go zabi�,
dop�ki nie odzyska� przytomno�ci, gdy� mo�e im sprawi� wi�cej
k�opot�w, ni� jest wart. Drugi nomada twierdzi�, �e jeniec ma du��
warto��, poniewa� jest silny i dobrze walczy, chocia� zademon-
strowa� tylko technik� walki mieczem, zanim go obezw�adniono.
Kaspar musia� wykorzysta� najg��bsze pok�ady silnej woli, aby
si� nie poruszy�, gdy poczu�, jak jeden z wojownik�w szturcha
go butem, aby sprawdzi�, czy wzi�ty do niewoli cz�owiek rze-
czywi�cie jest wci�� nieprzytomny. Potem obaj odeszli.
Ksi��� czeka�, a kiedy ju� zyska� pewno��, �e go nie us�ysz�,
zaryzykowa� lekkie uniesienie g�owy i spojrza� za oddalaj�cymi
si� m�czyznami. Dostrzeg� tylko ich plecy, nim schowali si� za
namiotem.
Usiad�.
Z trudem usi�owa� skoncentrowa� si� na tym, co w�a�nie us�y-
sza� i jednocze�nie zacz�� walczy� z p�tami. Obawia� si�, �e tak
bardzo zapami�ta si� w pragnieniu wolno�ci, i� nie us�yszy kro-
k�w zbli�aj�cych si� ludzi. Wiedzia�, �e pierwszej nocy ma naj-
wi�cej szans na ucieczk�, bo jego prze�ladowcy my�l�, �e ci�-
gle jest nieprzytomny. Nie mia� nad nimi wielkiej przewagi. Oni
18 " �.
POWR�T WYGNA�CA
najprawdopodobniej doskonale orientowali si� w topografii
okolicy i byli do�wiadczonymi tropicielami.
Jedyne, co mu pozosta�o, to zaskoczenie. Kaspar by� na tyle
dobrym my�liwym, �e wiedzia�, do czego zdolna mo�e by� �ci-
gana zwierzyna. Potrzebowa� co najmniej godziny przewagi, a naj-
pierw musia� uwolni� si� od rzemieni, kt�re unieruchomi�y mu
nadgarstki.
Podda� si� niedorzecznemu pragnieniu przetestowania wi�z�w.
Przekona� si�, �e zawi�zano je na tyle mocno, �e odczuwa b�l,
kiedy pr�buje rozsun�� r�ce. Nie m�g� zobaczy� p�t, ale czu�, �e
zrobiono je z nie wyprawionej sk�ry. Gdyby uda�o mu sieje zmo-
czy�, mog�yby si� rozci�gn�� i wtedy jako� by je zsun��.
Po kr�tkiej chwili bezskutecznych zmaga� zwr�ci� uwag� na
lin�, kt�r� przywi�zano go do masztu. Wiedzia�, �e nie istnieje
wielka szansa, aby �ci�gn�� j� z ko�ka, nie zawalaj�c przy tym ca-
�ego namiotu, lecz nie mia� innego wyj�cia. Przyjrza� si� dok�adnie
linie oraz masztowi z obu stron, po czym doszed� do wniosku, �e
nie uda mu si� nic zrobi� z r�kami zwi�zanymi na plecach.
Olaskanin siad� i czeka�. Mija�y godziny i odg�osy obozu po-
woli cich�y. Us�ysza� kroki i raz jeszcze uda� nieprzytomnego. Kto�
przyszed�, by rzuci� na� okiem, zanim po�o�� si� spa�. Odczeka�
jeszcze troch�, aby nabra� pewno�ci, �e mieszka�cy namiotu za-
padli ju� w sen. Dopiero wtedy usiad�. Popatrzy� na niebo i ujrza�
miliony obcych gwiazd. Podobnie jak wi�kszo�� cz�onk�w nad-
morskiego ludu z Olasko potrafi� nawigowa� na podstawie gwiazd,
zar�wno na l�dzie, jak i oceanie. Teraz jednak widzia� zupe�nie
inne konstelacje. B�dzie musia� polega� na podstawowych umie-
j�tno�ciach, zanim przywyknie do nowego niebosk�onu. Wiedzia�,
w kt�rym miejscu zasz�o s�o�ce, gdy� zapami�ta� odleg�� ska��,
przypominaj �c� spiral�, o�wietlon� czerwieni� ostatnich promieni
s�o�ca. A to oznacza�o, �e wie tak�e, gdzie jest pomoc.
Aby dotrze� do domu, musia� kierowa� si� na pomocny wsch�d.
Kaspar studiowa� mapy i zna� po�o�enie Novindusu wzgl�dem Ola-
sko. Musia� okre�li� punkt, w kt�rym si� znajduje, by odnale��
miejsce zwane Miastem Nad Gadzi� Rzek�. Wtedy b�dzie mia�
najwi�ksz� szans�, by dotrze� do Olasko. Pomi�dzy Novindusem
19
RAYMOND E. FEIST
a reszt� �wiata praktycznie nie istnia� handel, je�eli jednak jakie-
kolwiek statki wyrusza�y na inne kontynenty, to w�a�nie z tego por-
tu. Stamt�d mo�e uda�oby mu si� dop�yn�� do Wysp Zachodz�ce-
go S�o�ca, a potem do Krondoru. Kiedy ju� znajdzie si�
w Kr�lestwie Wysp, dotrze do domu cho�by na piechot�, je�li tak
b�dzie trzeba.
S�dzi�, �e prawdopodobnie nie uda mu si� wr�ci� do domu,
ale cokolwiek mia�o si� wydarzy�, wola� zgin�� w drodze, ni�
zda� si� na �ask� swoich prze�ladowc�w.
Dom, pomy�la� z gorycz�. Jeszcze dzie� wcze�niej by� w do-
mu i rz�dzi� poddanymi, potem zosta� pojmany w swojej w�asnej
cytadeli i pokonany przez by�ego s�ug�, kt�rego uwa�a� za mar-
twego. Sp�dzi� noc w �a�cuchach rozwa�aj�c nad dramatyczn�
zmian� losu. Spodziewa� si�, �e o �wicie zawi�nie na szubienicy.
Zamiast tego Tal win Hawkins, jego dawny podw�adny, wyba-
czy� mu i skaza� na wygnanie na ten odleg�y kontynent. Kaspar
nie by� pewny, co tak naprawd� si� wydarzy�o podczas minio-
nych kilku dni. Zastanawia� si�, czy rzeczywi�cie by� w pe�ni sob�
przez ostatnie lata.
S�ysza� rozmow� stra�nik�w, tocz�c� si� za zamkni�tymi
drzwiami pomieszczenia, w kt�rym oczekiwa� na egzekucj�. Leso
Varen, doradca i mag, zgin�� podczas bitwy w cytadeli. Czarno-
ksi�nik pojawi� si� na jego dworze par� dobrych lat temu i obie-
ca� mu wielk� moc w zamian za ochron�. Na pocz�tku jego obec-
no�� stanowi�a tylko niewielkie zak��cenie codzienno�ci, a sam
mag od czasu do czasu okazywa� si� przydatny.
Ksi��� wzi�� g��boki oddech i ponownie skoncentrowa� si� na
obmy�leniu planu uwolnienia si� z wi�z�w. Jeszcze znajdzie czas
na zastanawianie si� nad przesz�o�ci�, zak�adaj�c, �e uda mu si�
prze�y� kilka nast�pnych godzin.
Kaspar by� pot�nym m�czyzn� o niespotykanej sile, cho�
na pierwszy rzut oka wcale si� taki nie wydawa�. W przeciwie�-
stwie do wi�kszo�ci m�czyzn o takiej samej budowie dba� o kon-
dycj�. Wypchn�� powietrze z p�uc i wysun�� ramiona do przodu.
Jednocze�nie podci�gn�� wysoko kolana i wepchn�� g�ow� po-
mi�dzy uda. Z wysi�kiem przecisn�� stopy pomi�dzy zwi�zanymi
20 - ..
POWR�T WYGNA�CA
r�kami. Kiedy wyci�ga� ramiona coraz dalej, czu�, jak wi�zad�a
protestuj� b�lem, lecz w ko�cu uda�o mu si� prze�o�y� r�ce do
przodu.
Podczas tego zabiegu prawie przewr�ci� namiot. Zmusi� si�
do po�o�enia na ziemi, zmniejszaj�c tym samym napr�enie liny
i masztu. Przyjrza� si� dok�adnie w�z�om. Wi�zy rzeczywi�cie
wykonano z surowego rzemienia. Zaatakowa� je z�bami. Zmo-
czy� pierwszy w�ze� �lin� i zacz�� go rzu�, a� sk�ra nieco zmi�-
k�a. Przez d�ugie minuty zmaga� si� z p�tlami i sup�ami, a� nagle
rzemie� pu�ci� i Olaskanin mia� ju� wolne r�ce.
Zacz�� przebiera� palcami i rozciera� nadgarstki. Wreszcie od-
wa�y� si� wsta�, wolno i ostro�nie. Zmusi� si� do powolnego, miaro-
wego oddechu, po czym zakrad� si� przed wej�cie do namiotu. Wyj-
rza� zza p��ciennej �cianki i zobaczy� pojedynczego stra�nika. Siedzia�
plecami do ogniska, rozpalonego po przeciwnej stronie obozu.
W g�owie Kaspara galopowa�y my�li i pomys�y. W swoim �y-
ciu, pe�nym do�wiadcze�, nauczy� si� jednego: brak decyzji potrafi
wyrz�dzi� wi�ksze szkody ni� z�y wyb�r. M�g� spr�bowa� uci-
szy� wartownika i zyska�by kilka godzin przewagi nad po�cigiem,
kt�ry z pewno�ci� za nim pod��y. M�g� tak�e po prostu odej��
i mie� nadziej�, �e stra�nik nie przyjdzie sprawdzi� stanu wi�nia
przed �witem. Lecz cokolwiek zdecyduje, musi dzia�a� ju� teraz!
Ledwie zdaj�c sobie spraw� z tego, co robi, ruszy� w kierunku
m�czyzny. Ufa� swym instynktom. Ryzyko by�o warte poten-
cjalnej nagrody. Stra�nik mrucza� pod nosem jak�� prost� pio-
senk�, zapewne po to, aby nie zasn��. Ksi��� podkrad� si� i sta-
n�� za plecami nomady.
Mo�e sprawi�a to nieznaczna zmiana o�wietlenia, cichy d�wi�k,
a mo�e po prostu intuicja. Kiedy Kaspar stan�� pomi�dzy nim
a ogniskiem, m�czyzna si� odwr�ci�. Uciekinier zamachn�� si�
i uderzy� go z ca�ej si�y w g�ow�, tu� za uchem. Wartownik za-
chwia� si�, a jego oczy uciek�y w g��b czaszki. By�y w�adca ude-
rzy� ponownie, tym razem w szcz�k�. M�czyzna zacz�� osuwa�
si� na ziemi�, ksi��� z�apa� go w ostatniej chwili.
Wiedzia�, �e jego wolno�� mo�e potrwa� zaledwie kilka sekund.
B�yskawicznie pozbawi� stra�nika nakrycia g�owy i miecza. Na
21
RAYMONDE FEIST
nieszcz�cie m�czyzna mia� mniejsze stopy mz Kaspar Ksi���
nie m�g� zabra� jego but�w
Przekl�� �o�nierza, kt�ry zabra� mu buty w noc, gdy go wtr�cono
do wi�zienia Nie m�g� przecie� ucieka� na bosaka Jego stopy nie
przywyk�y do takiego podr�owania i me zna� terenu, przez kt�ry
przyjdzie mu si� przedziera�, ale juz na pierwszy rzut oka ziemia
wygl�da�a na ja�ow� i kamienist� Przypomnia� sobie niewielki za-
gajnik, rosn�cy samotnie na wzg�rzu na p�nocnym wschodzie, w�t-
pi�jednak, czy zdo�a si� w mm skutecznie ukry� Nie wiedzia�, jakie
inne kryj�wki znajduj� si� w pobli�u Nie mia� okazji na przygl�da-
nie si� okolicy, gdy� zosta� zaatakowany przez tubylc�w, kiedy tylko
znalaz� si� na obcej ziemi Jedyn� szans� na ucieczk� by�o zdobycie
pary but�w i odej�cie od obozowiska nomad�w, jak najdalej ljak
najszybciej, zanim si� obudz� Musia� wdrapa� si� na kamieniste
wzg�rza, z�by prze�ladowcy nie mogli go scigac konno
Przez krotk� chwil� sta� w ciszy, a potem pobieg� w kierunku
najwi�kszego namiotu Trzymaj�c miecz w pogotowiu, delikatnie
odsun�� na bok p�acht� zas�aniaj�c� wej�cie Us�ysza� dobiegaj�ce
ze �rodka chrapanie Wygl�da�o na to, ze wewn�trz spi dwoje lu-
dzi, m�czyzna i kobieta Niewiele widzia� w mroku, wi�c posta-
nowi� zaczeka�, az oczy przyzwyczaj� si� do ciemno�ci W ko�cu
dostrzeg� tak�e trzeci� posta�, spoczywaj�c� niedaleko, po lewej
stronie namiotu, s�dz�c po wielko�ci by�o to dziecko
Kaspar ujrza� par� but�w, stoj�c� obok ma�ej skrzyni, gdziemo-
g�y znajdowa� si� cenne przedmioty, nale��ce do wodza Ksi���
ostro�nie ruszy� w tamtym kierunku, z koci� gracj�, rzadk� u tak
pot�nie zbudowanego m�czyzny Cicho podni�s� buty i uzna�,
ze rozmiar z grubsza mu odpowiada, a nast�pnie zawr�ci� ku wyj-
sciu z namiotu Nagle zatrzyma� si� Okazja by�a zbyt poci�gaj�ca
Nomadzi mieli nad nim wielk� przewag� i z pewno�ci� uda im si�
go schwyta�, o ile nie zadba o to, by zyska� kilka dodatkowych
punkt�w Ale jak? Podczas gdy si� zastanawia�, mija� cenny czas,
czas, kt�ry zosta� zmarnowany, a przecie� uciekaj�ce minuty po-
zwoli�yby mu oddali� si� na wi�ksz� odleg�o�� od obozu
W naturze Kaspara le�a�a umiej�tno�� podejmowania decy-
zji Rozejrza� si� po mrocznym wn�trzu Zobaczy� bron wodza
22
POWR�T
WYGNA�
CA
umieszc
zon� w
zasi�gu
r�ki na
wypade
k
k�opot�
w, czyli
dok�ad-
nie w
tym
miejscu,
gdzie
si�jej
spodzie
wa�
Przesze
d� obok
spi�-cej
pary i
wzi��
sztylet
przyw�d
cy By�
d�ugi, o
szeroki
m
ostrzu,
wyra�ni
e
zaprojek
towany
do
jednego
celu,
aby
skuteczn
ie ude-
rzy� w
brzuch
podczas
bezpo�r
edniego
starcia
Bron
wygl�da
�a dosc
topornie
i
przypo
mina�a
nieco
sztylety
noszone
przez
no-
mad�w
z
pustyni
Jal-Pur
w
Imperiu
m
Wielkie
go
Keshu
Zasta-
nowi�
si�
przelotn
ie, czy
ci ludzie
maj� ze
sob� cos
wsp�lne
go J�zyk
lud�w z
Jal-Pur
me
wywodz
i� si� z
keshans
kiego,
ale z ko-
lei
�uegans
ki by�
dialekte
m
Keshu, a
j�zyk
nomad�
w z
Novmdu
-su
wykazy
wa�
pewne
podobie
�stwo
do
mowy
Quegan
ow
By�y
ksi���
Olasko
wzi��
sztylet i
podkrad�
si� bli�ej
do wyj-
scia
Spojrza�
na ma��
sylwetk�
, ledwie
widoczn
� w
mroku
By�o
zbyt
ciemno,
aby
rozrozm
c czy to
ch�opiec
, czy
dziewcz
ynka
W�osy
�pi�cego
dziecka
si�ga�y
ramion,
a twarz
by�a
odwr�co
na
Szybkim
ruchem
rzuci�
sztylet
w do�,
przebijaj
�c
p��cienn
�
pod�og�
Ostrze
wbi�o
si� w
ziemi�
Cichy
d�wi�k
sprawi�,
ze
dziecko
si�
poruszy�
o, lecz
me
obudzi�o
Opu�
ci�
namiot
Rozejrz
a� si�
szybko
dooko�a
i
zauwa�y
� to,
czego
potrzebo
wa� -
nape�nio
ny wod�
buk�ak
Chwyci
wszy
go,
popatrz
y�
t�sknie
na
konie,
ostatecz
nie
jednak
zignoro
wa� je
Wierzch
owiec
da�by
mu
wi�ksz�
szans�
na
przetrwa
nie, ale
pr�ba
osiod�an
ia z
pewno�c
i�
�ci�gn�
aby na
g�ow�
po�ow�
obozo-
wiska
Poza
tym
ostrze�e
nie
pozosta
wione w
namioci
e mog�o
przemo
wie do
tych
surowyc
h ludzi,
lecz
kradzie�
koma na
pewno
zniwecz
y�aby
efekt
osi�gni�
ty dzi�ki
oszcz�d
zeniu
dziecka
Wysz
ed� z
obozu i
ruszy�
ku
poro�ni�
tym
rzadkim
lasem
wzg�-
rzom
Zanim
go
schwyta
no,
zd��y�
zobaczy
�, ze tam
gdzie
ucieka�,
rozci�ga�
a si�
kamienis
ta
wy�yna
Mia�
nadziej�,
ze
je�d�cy
zrezy-
gnuj� z
po�cigu
ze
wzgl�du
na
trudne
warunki
Mo�e
ich trasa
wiod�a w
innym
kierunku,
wi�c nie
mogli
sobie
pozwoli�
na
op�nien
ia, a
mo�e
ostrze�e
nie
Kaspara
sk�oni
ich do
wycofan
ia si�
Je�eli
tylko
w�dz
nomad�
w niejest
g�upcem
, z
pewno�c
i� zro-
zumie
pozosta
wion�
wiadom
o��
Sztylet
wbity
tuz przy
�pi�cym
dziecku
m�wi�
mog�em
ci�
zabi�, a
tak�e
twoj�
rodzin�,
kiedy
spali�cie
Ale was
oszcz�d
zi�em A
teraz
zostaw
mnie w
spokoju
23
RAYMONDE.FEIST
A przynajmniej mia� nadziej�, �e przyw�dca tak to w�a�nie
zrozumie.
* * *
�wit zasta� Kaspara wysoko w g�rach, wspinaj�cego si� na
osypisko skalne. Poza widzianym ju� wczoraj ma�ym zagajni-
kiem nie napotka� �adnej kryj�wki na swojej trasie. Ksi��� de-
speracko rozgl�da� si� za jakimkolwiek schronieniem.
Ci�gle widzia� ob�z, roz�o�ony na r�wninie poni�ej. Teraz jed-
nak namioty wygl�da�y tylko jak ma�e kropki na dnie rozleg�ej do-
liny. Z miejsca, w kt�rym sta�, widzia�, �e dolina le�y w centrum
rozleg�ej r�wniny. Z jednej strony otacza�y j� poszarpane wzg�-
rza, z drugiej za� znajdowa� si� p�askowy�. Przed nim, w sporej
odleg�o�ci od kra�ca doliny, wznosi�y si� wysokie g�ry. Okryte
�niegiem szczyty wskazywa�y, i� g�ry nie s� �atwe do przebycia.
Jako �o�nierz, Kaspar podziwia� doskonale wybrany przez noma-
d�w punkt obronny. Pomy�la�, �e w miejscu obozu powinno si�
zbudowa� fortec�. Ale kiedy rozejrza� si� dok�adniej, doszed� do
wniosku, �e w okolicy nie ma nic, co warto by�oby broni�.
W dolinie najwyra�niej brakowa�o wody. Mijane drzewa nie
nale�a�y do �adnego znanego mu gatunku. By�y powykr�cane, mia�y
czarn�, tward� kor� i kolce. Na pierwszy rzut oka da�o si� zauwa-
�y�, �e nie potrzebowa�y zbyt wiele wilgoci, aby przetrwa�. Wsz�-
dzie, gdzie spojrza�, widzia� kamienie i py�. Dolina le��ca poni�ej
oraz g�adko toczone g�azy powiedzia�y mu, i� kiedy� p�yn�a tam-
t�dy rzeka. Trz�sienie ziemi albo drastyczna zmiana klimatu spra-
wi�y, �e woda wysch�a. Suche koryto pe�ni�o teraz funkcj� drogi
dla konnych nomad�w, ��cz�cej dwa nieznane mu miejsca.
Z odleg�ych d�wi�k�w wywnioskowa�, �e odkryto jego uciecz-
k�. Powr�ci� wi�c do pr�b pokonania ska�. Czu� zawroty g�owy,
ogarnia�a go s�abo��. Nie jad� od co najmniej dw�ch dni, je�li
prawid�owo oceni� up�yw czasu. W �rodku nocy zawleczono go,
zakutego w �a�cuchy, przed oblicze Talwina Hawkinsa i jego
sprzymierze�c�w, a ju� o �wicie przyby� tutaj. Naprawd� znalaz�
si� po drugiej stronie �wiata.
Potrzebowa� jedzenia i odpoczynku. W kieszonce na buk�aku
znalaz� odrobin� czego�, co chyba by�o suszonym mi�sem, oraz
24
POWR�T WYGNA�CA
twarde suchary. Planowa� jednak, �e zje to dopiero wtedy, gdy
znajdzie chwil�, by odetchn��. Teraz zale�a�o mu tylko na tym,
aby ods�dzi� si� od prze�ladowc�w na jak najwi�ksz� odleg�o��.
Dotar� do grani wzniesienia, po kt�rym bieg�a w�ska �cie�ka.
Podci�gn�� si� na kamieniach, po czym odwr�ci� na moment, �eby
spojrze� na odleg�y ob�z. Zwini�to namioty. Ludzie i konie, wy-
gl�daj�cy na ma�e kropki, poruszali si� w umiarkowanym tempie.
Nie widzia� �adnych oznak po�cigu. Kaspar odpocz�� chwil�, by
z�apa� oddech, i przyjrza� si� �cie�ce.
By�a szersza ni� szlak wydeptany przez zwierzyn�. Ukl�kn��
i przyjrza� si� nawierzchni. Kto� zada� sobie trud, aby dobrze ubi�
ziemi�. Poszed� zatem ow� �cie�k�. Wznosi�a si� nieznacznie,
prowadz�c go coraz dalej od obozu. Niebawem po prawej zoba-
czy� pot�n� ska��, kt�ra nosi�a �lady obr�bki narz�dziami. Na-
wis skalny cz�ciowo chroni� przed s�o�cem, wi�c ksi��� usiad�
pod nim i zjad� suchary z odrobin� suszonego mi�sa. Wypi� oko-
�o jednej trzeciej wody z buk�aka i postanowi� nieco odpocz��.
Najwyra�niej uda�o mu si� uciec. Wygl�da�o na to, �e przy-
w�dca nomad�w prawid�owo odczyta� wiadomo��. Nie pod��ali
za nim �adni je�d�cy, jego tropem nie szli zwiadowcy. By� wolny
i nikt go nie �ciga�.
Powietrze by�o suche. Wznosz�ce si� s�o�ce u�atwia�o mu orien-
tacj�. �cie�ka, kt�r� szed�, stanowi�a kiedy� drog� wojskow�. Wy-
gl�da�a na opuszczon�, lecz nie domy�la� si� przyczyny. Teren wo-
ko�o by� surowy i nieprzyjazny, wi�c prawdopodobnie �aden w�adca
nie ro�ci� sobie do niego pretensji. Mo�e droga s�u�y�a niegdy� ja-
kiemu� narodowi, co ju� dawno temu opu�ci� t� niego�cinn� ziemi�.
Wiedzia�, i� niebawem upa� stanie si� nie do wytrzymania, wi�c
zacz�� szuka� schronienia. Niestety w zasi�gu wzroku nie widzia�
nic zach�caj�cego. Postanowi� zatem i�� dalej star� wojskow�
drog�, gdy� roztacza� si� z niej widok na spory fragment krajo-
brazu. Pozwoli� sobie na ostatni, solidny �yk wody, a potem za-
tka� buk�ak. Nie mia� poj�cia, na jak d�ugo woda musi mu wystar-
czy� i kiedy odnowi zapasy.
Urywki rozmowy, pods�uchanej ubieg�ej nocy, sugerowa�y, �e
woda jest bardzo cennym towarem dla nomad�w. Zak�ada�, �e
25
RAYMONDE FEIST
przenosz� ob�z w pobli�e nowego zrod�a, wi�c zdecydowa� si�
isc szlakiem r�wnoleg�ym do ich trasy
Mm�a kolejna godzina i Kaspar zauwa�y�, ze dystans po-
mi�dzy nim a niedawnymi prze�ladowcami zwi�ksza si� Co
prawda prowadzili konie, ale przemieszczali si� po p�askim te-
renie, a ksi��� musia� starannie wybiera� drog� pomi�dzy lu�-
nymi kamieniami �cie�ka zazwyczaj bieg�a prosto przez kilka-
na�cie metr�w, me wi�cej Na jego trasie co chwila wyrasta�y
osypiska, skalne szczeliny i wielkie g�azy, naniesione przez la-
wmy ze wzg�rz Raz musia� zejsc w do� szesc metr�w, z�by
omin�� zawalony odcinek
Kiedy nadesz�o po�udnie, by� wyczerpany Zdj�� koszul� i za-
wi�za� tkanin� wok� g�owy, robi�c prowizoryczny turban Nie
pami�ta� sk�d posiada te informacje, ale jako ch�opiec s�ysza� od
kogo�, ze cia�o mo�e d�ugo opiera� si� s�onecznym promieniom,
je�eli tylko g�owa jest zakryta Wypi� jeszcze troch� wody, a na-
st�pnie prze�u� twarde mi�so By�o suche i me mia�o wiele t�usz-
czu, za to sporo soli Z trudem poskromi� pragnienie i pozwoli�
sobie jedynie na niewielki �yk po posi�ku
Siedzia� i rozgl�da� si� po okolicy
By� my�liwym Mo�e me tak doskona�ym jak Talwin Haw-
kins, lecz wiedza i intuicja �owiecka pozwala�y mu pozna�, ze
znajduje si� w op�akanej sytuacji Nawet je�eli deszcz kiedykol-
wiek pada� w tej nieprzyst�pnej krainie, musia�y byc to opady
sporadyczne i nieregularne Ksi��� nie widzia� �adnych roslm poza
rachitycznymi drzewami, wyrastaj�cymi tu i �wdzie pomi�dzy
ska�ami Kamienia, na kt�rym siedzia�, nie okala�y nawet poje-
dyncze zdziebe�ka trawy Kiedy go odwr�ci�, przekona� si�, ze na
zacienionej stronie me ros�y porosty ani mech Ta krama by�a
sucha przez wi�ksz� cz�sc roku
Popatrzy� wzd�u� gram, kt�r� pod��a�, i stwierdzi�, ze �cie�ka
biegnie na po�udnie Na wschodzie me by�o mc pr�cz usianej
ska�ami r�wniny, a na zachodzie rozci�ga�a si�ja�owa dolma Po-
stanowi� isc drog�jeszcze przezjakis czas i poszuka� czegokol-
wiek, co pozwoli mu prze�y� Nomadzi szli na po�udnie Nawet
me znaj�c terenu, m�g� byc pewien, ze rdzenni mieszka�cy tego
26
POWR�T WYGNA�CA
kraju kieruj� si� w stron� wody A�eby przetrwa�, potrzebowa�
p�ynu
Kaspar na chwil� obecn� wyznaczy� sobie jeden cel prze�y-
cie Ksi��� mia� wiele ambitnych plan�w, chcia� wrocic do Opar-
dum i za��da� tronu Olasko, a tak�e zem�cie si� na by�ych pod-
w�adnych w jego twierdzy - zdradzieckim kapitanie Quentime
Havrevulenie i Talwmie Hawkinsie Kiedy szed� dalej, wpad�a
mu do g�owy pewna mysi Ci dwaj m�czy�ni tak naprawd� nie
byli zdrajcami, bo przecie� to on sam zes�a� ich do wi�zienia na
wyspie zwanej Fortec� Rozpaczy Ale pal licho subtelno�ci - ksi�-
z� marzy� o tym, by zobaczy� ich martwych
B�dzie musia� zebra� lojaln� armi� i odbi� cytadel� z ich r�k
Zapewne Talwin zmusi� jego siostr�, Tali�, do ma��e�stwa, aby
na tej podstawie ro�cie sobie prawa do tronu, a Havrevulen pra-
wie na pewno zosta� dow�dc� armii Olasko Lecz dawny ksi���
Olasko znajdzie ludzi, co pami�taj�, kto jest prawowitym w�ad-
c� Gdy juz pomog� mu odzyska� utracony tron, nagrodzi ich
hojnie
Kiedy by�y w�adca szed� kamienist� �cie�k�, my�li k��bi�y si�
w jego g�owie, plan goni� za planem Kaspar wiedzia�, ze zanim
wdro�y owe pomys�y w �ycie, musi pokona� kilka przeszk�d Fakt,
ze aktualnie przebywa po drugiej stronie �wiata, wcale nie by� naj-
mniej istotn� z nich A to oznacza�o, ze b�dzie potrzebowa� statku
z za�og�, a to z kolei oznacza�o, ze potrzebuje z�ota A�eby mie�
z�oto, musi znale�� spos�b, abyje zarobi� lub ukrasc Zatem musi
znale�� jak�� cywilizacj� albo cos, co za takow� uchodzi na tym
kontynencie Dotarcie do ludzi zapewnia�o przetrwanie
Rozejrza� si� woko�o S�once sta�o w zenicie Pomy�la�, ze na
chwil� obecn� przetrwanie jest praktycznie nierealne W zasi�gu
wzroku nic si� nie porusza�o, za wyj�tkiem ma�ej chmurki kurzu,
kt�ra znaczy�a tras� nomad�w
Jednak�e wiedzia�, ze zatrzymywanie si� jest r�wnoznaczne
ze �mierci� Postanowi� isc, dop�ki starczy mu si�
Szed� wi�c dalej przed siebie
27
ROZDZIA� DRUGI
Przetrwanie
spar umiera�.
\^ Kiedy schroni� si� pod skalnym nawisem przed pal�cymi
promieniami popo�udniowego s�o�ca, wiedzia�, �e nie pozosta�o
mu wiele �ycia. Szed� ju� trzy dni, a o �wicie sko�czy�a si� woda.
W g�owie mu szumia�o i czu� si� nieco zdezorientowany. Potyka-
j�c si� zszed� ze szlaku i zwali� si� ci�ko w cieniu urwiska, �eby
przeczeka� upa�.
Zdawa� sobie spraw�, �e je�eli przed nastaniem nocy nie znaj-
dzie wody, to najprawdopodobniej ju� si� nie obudzi nast�pnego
dnia. Mia� sp�kane wargi, a spalone s�o�cem policzki i nos ob�a-
zi�y ze sk�ry. Le�a� na plecach, na twardej skale, ignoruj�c b�l
pokrytych p�cherzami ramion. By� zbyt zm�czony, �eby si� nim
przejmowa�. Poza tym fakt cierpienia dowodzi�, �e nadal �yje.
Zamierza� poczeka�, a� s�o�ce schyli si� ku zachodowi, a potem
zej�� na r�wnin�. Teren by� ja�owy i nieprzyst�pny. Olaskanin
wsz�dzie widzia� tylko pokruszone ska�y i osypiska. Zrozumia�,
�e mag nie da� mu wielkich szans na prze�ycie. Przeni�s� go na
28
POWR�T WYGNA�CA
pustyni�, cho� nie pokrywa� jej piach, kt�ry na og� kojarzy si�
z t� nazw�.
Kaspar mija� po drodze kilka drzew, ale by�y one od dawna
suche i martwe. Nawet po drugiej stronie przewracanych kamieni
nie znalaz� ani �ladu wilgoci. Jeden z jego nauczycieli powie-
dzia� mu wiele lat temu, �e czasem pod powierzchni� pustyni
mo�na znale�� wod�. Ksi��� jednak mia� pewno��, �e na tej wy-
soko�ci nie odnajdzie wilgoci. Kiedy� przez t� krain� p�yn�y stru-
mienie, lecz teraz ca�a woda znik�a. Je�eli nawet pozosta�y jakie�
resztki, musia� ich szuka� poni�ej - w w�wozach, kt�re by�y jego
celem, a nie na tej kamienistej wy�ynie. Przez kr�tk� chwil� z tru-
dem �apa� powietrze. Oddycha� bardzo ci�ko. Niewa�ne jak wiel-
kie hausty powietrza bra� do p�uc - ci�gle czu� si� niedotleniony.
Wiedzia�, �e to kolejny objaw jego s�abo�ci.
Kaspar nigdy nie widzia� tak pos�pnego miejsca. Wielkie
piaszczyste wydmy pustyni Jal-Pur w p�nocnym Keshu wyda-
wa�y mu si� egzotyczne. Jak wielkie morze rozhu�tanego pia-
sku, jak sypkie g�ry. By� tam jako dziecko wraz z ojcem i oczy-
wi�cie z eskort� kr�lewskich s�u��cych z dworu Wielkiego
Keshu, oczekuj�cych na ka�de jego skinienie. Podr�owali ca-
�ym miasteczkiem kolorowych namiot�w i luksusowych pawi-
lon�w. Kiedy ojciec polowa� na legendarne piaskowe jaszczury
z Jal-Pur, s�udzy zawsze byli w pobli�u wraz z od�wie�aj�cymi
napojami: wod� zaprawion� korzeniami albo sokami owoco-
wymi. Przemy�lnie przechowywano je w pude�kach zawieraj�-
cych l�d z wysokich g�r, dzi�ki czemu wci�� by�y ch�odne. Ka�-
dej nocy odbywa�a si� kr�lewska uczta, na kt�rej podawano
sch�odzone piwo i korzenne wino.
Ju� samo rozmy�lanie o napojach przyprawia�o go o niemal
fizyczny b�l. Z trudem oderwa� my�li od tego tematu i skupi� si�
na chwili obecnej.
Na pustkowiu istnia�y kolory, ale nie na tyle atrakcyjne, aby
przyci�gn�� wzrok. Widzia� tylko surow� ochr�, wyblak�� ���,
czerwie� jak zardzewia�e �elazo i br�z wymieszany z szaro�ci�.
Wszystko by�o pokryte py�em i nigdzie nie skrzy�a si� ziele� ani
b��kit, znamionuj�ce wilgo�. Chocia� na pomocnym wchodzie
29
RAYMONDE FEIST
dostrzeg� migotanie, kt�re mog�o pochodzie od rozgrzanej upa-
�em wody
Tylko jeden raz polowa� na pustkowiach Keshu, ale pami�ta�
doskonale wszystko, o czym mu m�wiono Keshanie byli potom-
kami �owc�w lw�w mieszkaj�cych na trawiastych r�wninach wo-
k� wielkiego jeziora, nazywanego Otch�ani� Overn Ich tradycje
przetrwa�y stulecia Stary przewodnik, Kulmaki, udziela� Kaspa-
rowi wielu rad Kaza� mu patrze� na ptaki o zachodzie s�o�ca,
gdy� wtedy zwierzyna pod��a w kierunku wody Przez ostatnie
dwa dm ksi��� rozgl�da� si� po niebie w poszukiwaniu pierza-
stych stworze�, ale �adnego nie widzia�
Kiedy tak le�a� wyczerpany i odwodniony, na przemian to tra-
ci�, to odzyskiwa� przytomno�� Jego umys� kipia� od gor�czko-
wych sn�w, wspomnie� i iluzji
Przypomnia� sobie ch�opi�ce lata, gdy ojciec zabra� go na
polowanie Wtedy po raz pierwszy pozwolono mu do��czy� do
towarzystwa m�czyzn Zwierzyn� �own� by� odyniec Kaspar
z trudem d�wiga� w d�oniach ci�k�, okut� metalem w��czni�
na grubego zwierza Jecha� tuz przy boku ojca i widzia�, jak ow
powala dwa pierwsze dziki Pozmej sam musia� ubi� zdobycz
Zawaha� si� przez u�amek sekundy i dzika �winia unikn�a sze-
rokiego ostrza w��czni Obejrza� si� przez rami� i zobaczy� nie-
zadowolenie w oczach ojca Pop�dzi� wi�c za zwierz�ciem, ucie-
kaj�cym w g�ste krzaki, nie zwracaj�c uwagi na ostrze�enia
wykrzykiwane przez mistrza polowania
Zanim reszta my�liwych dogoni�a Kaspara, jego kon zap�dzi�
dzika w g�szcz Nie mia�juz dok�d ucieka� Ksi��� praktycznie
z�ama� wszystkie zasady polowania Kiedy jednak ojciec i pozo-
stali do��czyli do mego, ch�opiec, ignoruj�c g��bokie rozci�cie
na nodze, sta� triumfuj�co nad ci�gle miotaj�cym si� stworze-
niem Mistrz polowania dobi� zwierz� strza�em z �uku, a w�adca
Olasko pospieszy� do syna i opatrzy� mu nog�
Mimo surowej nagany i wytkni�cia g�upoty post�pk�w ch�o-
pak widzia� podziw w oczach ojca i to utkwi�o w jego sercu na
ca�e �ycie Nigdy me czuj strachu, powiedzia� sobie wtedy Wie-
dzia�, ze niezale�nie od okoliczno�ci ka�dy wyb�r musi zosta�
30
POWR�T WYGNA�CA
podj�ty bez wahania i obaw, w przeciwnym bowiem razie wszyst-
ko stracone
Pami�ta� dzie�, gdy ci�ar korony spad� na jego barki Sta�
milcz�cy i smutny, trzymaj�c za r�k� m�odsz� siostr�, a kap�ani
pochylili pochodnie nad pogrzebowym stosem Kiedy dym i po-
pio� wznios�y si� do nieba, m�ody ksi��� Olasko ponownie po-
przysi�g� sobie, ze nie b�dzie nigdy czu� strachu I ze b�dzie bro-
ni� swoich poddanych, jak gdyby sam musia� zn�w stawie czo�a
dzikiemu odyncowi
Ale w kt�rym� momencie wszystko si� popsu�o Wci�� szuka�
dla siebie odpowiedniego miejsca pod s�o�cem Olasko i w jaki�
spos�b ta ch�� zamieni�a si� w czyst�, nag� ambicj� Nagle za-
pragn�� zosta� kr�lem Roldem By� �smy w kolejce do tronu, wi�c
potrzebowa� tylko kilku wypadk�w i przypadkowych zgon�w,
z�by wreszcie zebra� wszystkie rozproszone nacje wschodu pod
sztandarem Roldem
Kiedy tak le�a� i my�la� o przesz�o�ci, nagle przed jego ocza-
mi pojawi� si� ojciec Przez chwil� Kaspar zastanawia� si�, czy
juz umar� i czy rodzic ma go odprowadzi� do Kr�lestwa Umar-
�ych, gdzie Lims-Kragma po�o�y na szali jego dobre i z�e uczyn-
ki, po czym wyszuka dla niego miejsce na Kole Losu, kt�re obro-
ci si� ponownie
- Czy nie m�wi�em ci, zebys by� ostro�niej szy^
Pr�bowa� odpowiedzie�, lecz jego g�os by� jedynie skrzecz�-
cym szeptem Co?
Ze wszystkich s�abo�ci, kt�re powalaj� cz�owieka, proznosc
jest najbardziej niebezpieczna Proznosc sprawia, ze m�dry cz�o-
wiek staje si� g�upcem
Kaspar usiad� i ojciec nagle znikn��
Gor�czka nie pozwala�a mu zebra� my�li, wi�c ksi��� me wie-
dzia�, co oznacza�a wizja Cos jednak m�wi�o mu, ze nios�a ze
sob� wa�ne przes�anie Nie mia� czasu, z�by si� nad tym zastana-
wia� Zrozumia�, ze me mo�e czeka�, az zapadnie zmrok, gdy�
pozosta�o w mm juz niewiele �ycia Potykaj�c si� o kamienie ru-
szy� w do�, w kierunku r�wniny Gor�ce powietrze ta�czy�o ponad
31
RAYMOND E. FEIST
ochrowymi i szarymi ska�ami. Ksi��� omija� pokruszone g�azy,
kt�re w dawnych czasach wyg�adzi�a p�yn�ca woda.
Woda.
Widzia� rzeczy, kt�re by�y tylko iluzjami. Wiedzia�, �e jego
ojciec nie �yje, cho� zdawa�o mu si�, �e duch m�czyzny idzie
kilka krok�w przed nim.
- Pok�ada�e� zbyt wiele ufno�ci w tych, kt�rzy m�wili ci to,
co chcia�e�, aby by�o prawd�, a ignorowa�e� tych, co rzeczywi
�cie m�wili ci prawd�.
- Ale zmusili mnie do tego! Musia�em by� taki, �eby si� mnie
bali! - krzykn�� Kaspar w g��bi swego umys�u. D�wi�k wyszed�
z jego ust jako nieartyku�owane st�kni�cie.
- Strach nie jest jedynym narz�dziem dyplomacji i rz�d�w, m�j
synu. Lojalno�� rodzi si� z zaufania.
- Zaufanie! - warkn�� m�czyzna, ci�ko �api�c powietrze;
jego g�os zabrzmia�, jak drapanie pi�rem po suchym pergami
nie, w kt�ry zmieni�o si� gard�o. - Nikomu nie mo�na ufa�! -
Zatrzyma� si�, gdy� o ma�o nie upad�, i wycelowa� oskar�yciel-
ski palec w ojca. - To ty mnie tego nauczy�e�!
- Myli�em si� - odpar� ojciec z zasmucon� twarz� i znikn��.
Kaspar rozejrza� si� dooko�a i stwierdzi�, �e idzie w kierunku
migocz�cej mgie�ki, kt�r� widzia� z g�ry. Ruszy� dalej przed sie-
bie, potykaj�c si� i ledwo unosz�c stopy. Powoli pokonywa� od-
leg�o�� dziel�c� go od wybranych punkt�w krajobrazu; mozolnie
par� przed siebie.
Jego umys� nadal w�drowa� w przesz�o�ci. Wspomina� wyda-
rzenia z dzieci�stwa, a potem upadek swoich rz�d�w. Nagle po-
jawi�a si� przed nim m�oda kobieta, kt�rej imienia nie m�g� sobie
przypomnie�. Przez chwil� sz�a obok niego, a potem znik�a. Kim
by�a? Przypomnia� sobie w ko�cu. C�rka kupca. Dziewczyna bar-
dzo mu si� podoba�a, lecz jego ojciec zabroni� mu si� z ni� widy-
wa�. Powiedzia� mu, �e musi si� o�eni� z kim� ze swojego stanu
i mi�o�� nie ma tu nic do rzeczy. O�wiadczy�, �e je�eli chce, mo�e
si� z ni� przespa�, ale niech odsunie na bok g�upie my�li o g��b-
szym uczuciu.
Dziewczyna wysz�a za m��. Za kogo� innego.
32
POWR�T WYGNA�CA
Chcia�by sobie przypomnie� jej imi�.
Zataczaj�c si� par� do przodu; kilka razy upad� na kolana i tyl-
ko dzi�ki niez�omnej sile woli uda�o mu si� wsta�. Mija�y minuty,
godziny, dni, nie wiedzia� jak wiele. My�li zwr�ci�y si� do we-
wn�trz, jakby czu�, �e cia�o ju� nied�ugo umrze.
Ksi��� na chwil� si� ockn�� i ujrza�, �e dzie� ma si� ku ko�co-
wi. Znajdowa� si� w w�skiej rozpadlinie, prowadz�cej w d�.
A potem co� us�ysza�.
�piew ptaka. Nie wi�cej ni� �wierkni�cie wr�bla, ale z pew-
no�ci� by� to �piew ptaka.
Kaspar zmusi� wym�czony umys� do dzia�ania i zamruga�. Usi-
�owa� wyostrzy� wzrok, lecz obraz ci�gle zamazywa� si� przed
oczami. Zn�w us�ysza� �wierkanie. Przechyli� g�ow� i nas�uchi-
wa� uwa�nie. �piew dotar� do niego po raz trzeci.
Ruszy� w kierunku d�wi�ku, niepomny na lu�ne kamienie
i ust�pliwy grunt. Niemal�e upad�, ale uda�o mu si� oprze� o stro-
me �ciany coraz g��bszego w�wozu.
Pod stopami pojawi�a si� twarda trawa i umys� uchwyci� si�
natychmiast jednej my�li: je�li ro�nie tutaj trawa, musi te� by�
woda. Rozejrza� si� dooko�a. Nie zobaczy� nawet �ladu wilgoci,
jednak kawa�ek dalej majaczy�a k�pa drzew. Zmusi� si� do dal-
szego marszu, a� si�y ca�kowicie go opu�ci�y. Upad� na kolana,
a potem na twarz.
Le�a� dysz�c ci�ko z czo�em wci�ni�tym w traw�. Czu� wil-
gotne �d�b�a, ocieraj�ce si� o sk�r�. Z wysi�kiem wbi� palce
w spl�tane korzonki i przeora� lu�n� warstw� gleby. Poczu�, �e
ziemia jest mokra. Ostatnim aktem woli d�wign�� si� na kolana
i wyj�� miecz z pochwy. Przez g�ow� przep�yn�a mu dziwna my�l.
Gdyby jego stary nauczyciel szermierki zobaczy�, do czego za-
mierza u�y� miecza, nie oby�oby si� bez ch�osty. Zignorowa�
wspomnienie i wbi� ostrze w gleb�. Kopa�. U�ywa� miecza jak
ogrodnik �opat�. Odrzuca� ziemi� na boki.
Dar� i ci�gn�� resztkami si�. Gwa�townie jak borsuk kopi�cy
nor�, niemal histerycznie, odrzuca� za siebie ziemi� i porwan�
traw�. A potem poczu� to. Z dziury buchn�� zapach wody, a na
ostrzu pojawi�a si� l�ni�ca mgie�ka wilgoci.
33
RAYMOND E. FEIST
Wcisn�� r�ce w wykopany do�ek i natrafi� na b�oto. Odrzuci�
miecz na bok i zacz�� kopa� go�ymi r�koma. Nagle jego palce
zag��bi�y si� w wodzie. By�a b�otnista i mia�a smak gliny, ale ksi�-
�� rzuci� si� na brzuch. Zacz�� wyciska� sk�po s�cz�cy si� p�yn.
Nape�ni� wod� stulon� d�o�, uni�s� j� do sp�kanych warg i wypi�.
Kiedy ju� nasyci� pragnienie, zwil�y� kark i twarz, a nast�pnie
zn�w czerpa� z dziury i pi� nieprzerwanie. Nie mia� poj�cia, ile
razy unosi� d�o� do ust, ale w ko�cu straci� przytomno��. G�owa
uderzy�a o ziemi�, oczy wywr�ci�y si� bia�kami do g�ry... i za-
pad� w czer�.
* * *
Ptak rozgarn�� ziarno, jakby przeczuwa�, �e w pobli�u czai si�
niebezpiecze�stwo. Kaspar le�a� cicho w niewielkim zag��bieniu
kilka metr�w dalej, ukryty za g�stym, kolczastym krzakiem. Ob-
serwowa�, jak stworzenie dziobie ziarno. Nie rozpoznawa� ga-
tunku, cho� s�dzi�, �e to rodzaj cietrzewia. Ptak wzi�� ziarenko
do dzioba i po�kn��.
Olaskanin na tyle doszed� do siebie, �e o poranku zdo�a� si�
podnie�� i znale�� miejsce w cieniu. Opuszcza� je tylko po to,
aby napi� si� z zaimprowizowanej studni. Woda nie nap�ywa�a
ju� tak szybko jak na pocz�tku - ksi��� wiedzia�, �e p�yn niebawem
si� wyczerpie. W po�udnie zdecydowa� si� p�j�� dalej w�wozem
i zobaczy�, dok�d prowadzi. Mia� nadziej� znale�� kolejne miejsce,
gdzie woda p�ynie p�ytko pod powierzchni�.
Kiedy s�o�ce chyli�o si� ju� ku zachodowi, znalaz� drzewo.
Nie wiedzia�, jak si� nazywa, ale z jego ga��zi zwisa�y owoce
pokryte tward� sk�r�. Zerwa� kilka. Odkry�, �e gdy usunie si�
z nich sk�r�, mi��sz nadaje si� do jedzenia. Tak�e by� twardy
i do�� suchy. Smak z pewno�ci� nie zadowoli�by hedonisty, lecz
dawny w�adca by� zdesperowany. Zjad� kilka k�s�w, chocia� pu-
sty �o��dek domaga� si� wi�cej, i czeka�.
Wygl�da�o na to, �e owoce nie s� truj�ce. Zjad� jeszcze par�,
zanim �o��dkiem targn�� pierwszy spazm. Owoce mo�e i nie by�y
truj�ce, ale z pewno�ci� nie nale�a�y do lekkostrawnych. Cho-
cia� z drugiej strony trzydniowy post sprawi�, �e uk�ad trawienny
Kaspara reagowa� nieco przesadnie na ka�de po�ywienie.
34 ' .
I
POWR�T
WYGNA�
CA
Ksi��
�
zawsze
odznacz
a� si�
zdrowy
m
apetyte
m oraz
nigdy
nie
zazna�
g�odu
dotkliws
zego ni�
ten, gdy
opu�ci�
popo�ud
niowy
posi�ek,
b�d�c na
polowan
iu albo
p�ywaj�
c
�agl�wk
� u wy-
brze�y
Opardu
m.
Dworza
nie z
domost
wa ojca
cz�sto
narzekal
i
gorzkimi
s�owy,
kiedy
przez
niego
pozbawi
ono ich
posi�ku.
Za�mia�
si�
duchu,
wyobra�
aj�c
sobie ich
reakcj�
na takie
warunki.
�miech
zamar�
mu na
ustach,
gdy�
zda�
sobie
spraw�,
�e
prawdo-
podobni
e
wi�kszo
�� jego
przyjaci
�
by�aby
ju�
martwa.
Ptak
podsz
ed�
bli�ej.
M�c
zyzna
wysypa�
ziarno w
linii
prowadz
�cej
prosto
do side�,
skonstru
owanych
z tego,
co mia�
pod
r�k�.
Obola�y
mi d�o�-
mi spl�t�
twarde
w��kna,
kt�re
wyci�� z
bulwy
dziwacz
nie wy-
gl�daj�
cego
kaktusa.
Pleceni
a side�
nauczy�
go
kesha�s
ki
przewod
nik.
Nast�pni
e odci��
niewielk