Ewa Wilczyńska - Dziewczyna w czarnej sukience. Historia zbrodni miłoszyckiej

Szczegóły
Tytuł Ewa Wilczyńska - Dziewczyna w czarnej sukience. Historia zbrodni miłoszyckiej
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Ewa Wilczyńska - Dziewczyna w czarnej sukience. Historia zbrodni miłoszyckiej PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Ewa Wilczyńska - Dziewczyna w czarnej sukience. Historia zbrodni miłoszyckiej PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Ewa Wilczyńska - Dziewczyna w czarnej sukience. Historia zbrodni miłoszyckiej - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 Strona 3 Redakcja: Paweł Goźliński Korekta: Hanna Jagodzińska Projekt okładki: Michał Pawłowski Zdjęcie na okładce: Kadr z policyjnego nagrania wizji lokalnej wykonanej 1 stycznia 1997 r. Opracowanie graficzne, skład: Elżbieta Wastkowska, ProDesGraf Redaktor prowadząca: Katarzyna Kubicka   ul. Czerska 8/10, 00-732 Warszawa   Copyright © by Ewa Wilczyńska, 2023 Copyright © by Agora SA, 2023   Wszelkie prawa zastrzeżone Warszawa 2023   ISBN: 978-83-268-4322-8 (EPUB); 978-83-268-4322-8 (MOBI)   Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i  wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w  internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i  koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty.   Szanujmy cudzą własność i prawo! Polska Izba Książki   Konwersja publikacji do wersji elektronicznej Strona 4 SPIS TREŚCI Dedykacja CZĘŚĆ 1. ONA Rozdział 1. ALCATRAZ Rozdział 2. OBOK STODOŁY Rozdział 3. SEKCJA Rozdział 4. MILCZENIE Rozdział 5. ŚLEDZTWO Rozdział 6. PODEJRZANI Rozdział 7. KRZYSIEK Rozdział 8. NA GRZYBKA Rozdział 9. ŚLADY Rozdział 10. Ł. Rozdział 11. NORBERT Rozdział 12. PROKURATORZY Rozdział 13. WODA CZĘŚĆ 2. ON Rozdział 1. WOLNY Rozdział 2. MASAŻYSTKA Rozdział 3. PRAWO I POLITYKA Rozdział 4. PROCES Rozdział 5. WYROK Rozdział 6. SPÓŹNIENIE Rozdział 7. ZNAK Strona 5 Rozdział 8. SPOKÓJ Rozdział 9. NA NOWO Rozdział 10. BOJĘ SIĘ Rozdział 11. UDAR CZĘŚĆ 3. ONI Rozdział 1. PAMIĘTNIK Rozdział. CHCESZ MIŁOSZYCE? Rozdział 3. IREK Rozdział 4. ZARZUTY Rozdział 5. KOBIETY Rozdział 6. EKSHUMACJA Rozdział 7. DNA Rozdział 8. OSOBA NIEWINNA Rozdział 9. WIZJA LOKALNA Rozdział 10. NORBERT Rozdział 11. RENATA Rozdział 12. PAWEŁ Rozdział 13. AKT OSKARŻENIA Rozdział 14. PROCES Rozdział 15. MILIONY Rozdział 16. ŚWIADKOWIE Rozdział 17. EPIDEMIA Rozdział 18. FILM Rozdział 19. WYROK Rozdział 20. TATA Rozdział 21. ARTUR Rozdział 22. BĘDZIEMY WALCZYĆ CZĘŚĆ 4. MY Rozdział 1. WIĘZIENIE Rozdział 2. KASACJA Strona 6 Rozdział 3. ZADOŚĆUCZYNIENIE Rozdział 4. HIPOTEZY Rozdział 5. KONIEC, KROPKA POST SCRIPTUM PODZIĘKOWANIA Strona 7             Rodzicom   Strona 8         Kto ci to zrobił, dziewczyno? Strona 9       CZĘŚĆ 1 ONA   Strona 10   Rozdział 1 ALCATRAZ     O każde wyjście na dyskotekę musi się naprosić. Rodzice marudzą, że  starsze chłopaki się tam kręcą. Dlatego nie chcą, żeby wracała po nocy. Wystarczy jedna zła ocena, i szlaban. Małgosia się zastanawia, jak ich namówić na andrzejki. Wszyscy z Jelcza-Laskowic tam będą, więc pewnie i Heniek. Już od jakiegoś czasu się jej podoba. Spotykają się czasem w pociągu z Wrocławia. Może na dyskotece porozmawiają? To niedaleko, pójdzie ze  znajomymi, a  imprezy pilnują ochroniarze, nic się nie stanie, ma już przecież piętnaście lat. Rodzice w  końcu się zgadzają. Małgosia wkłada dżinsy, nie sukienkę. Żeby nie drażnić ojca. Włosy związuje gumką, rozpuści je, kiedy wyjdzie z  domu. Zakłada czarny zegarek, w  uszach ma małe kółka i niewielki kolczyk w kształcie ust. Na palec wkłada sygnet, srebrny z  wygrawerowanymi roślinami, trochę podniszczony. Dostała go kilka lat temu od mamy, na urodziny. Był za duży, ale ścisnęła go zębami. Strona 11 Trzech łańcuszków nie zdejmuje nawet do  kąpieli. Jeden ma serduszko z  napisem „I  love you”. Dodawali go do  gazety dla nastolatek. Kupuje je specjalnie dla dodatków. Wkłada zapinane na  zamek bordowe botki na  grubym obcasie z  ozdobnymi brązowymi sznurówkami. Są trochę za  luźne, ma je po kuzynce. Bluzkę zresztą też. Dużo ubrań po niej donasza, ale nie narzeka. Ładne są, a u nich w domu się nie przelewa. Kieszonkowe ledwo starcza na kosmetyki i dyskoteki. Wychodzi zawsze z Iwoną, to jej najlepsza przyjaciółka. Znają się od  zerówki, ale zbliżyły dopiero w  połowie ósmej klasy. Teraz już nie chodzą razem do  szkoły, Iwona wybrała gastronomik we  Wrocławiu, Małgosia handlówkę, ale czasem razem dojeżdżają pociągiem z  Jelcza. Często do  siebie dzwonią, chodzą na  spacery z psami, zdarza się, że jedna drugą odwiedza w domu. Ale ostatnio rodzice są źli na  Iwonę, że  wyciąga Małgosię na  imprezy, więc rzadko się u nich pojawia. Teraz też spotykają się dopiero przed dyskoteką w  gminnym ośrodku kultury. Iwona stoi obok swojego chłopaka i  jego znajomych. Wchodzą do  środka. W  tłumie wyłapują znajome twarze. Chłopak Iwony kupuje im piwo. Małgosia wypija pół,  to wystarcza, żeby zaszumiało jej w głowie. Tańczy na środku parkietu. Kątem oka widzi Heńka. Uśmiecha się do  niej i  podchodzi. Miała nadzieję, że to zrobi. Dobrze im się razem tańczy. Może coś z tego wyjdzie? Powinna być w domu przed pierwszą, ale nie chce jeszcze wracać. * W pół do drugiej. Druga. Jadwiga, matka Małgosi, nie może spać. Chodzi od okna do okna. Strona 12 Już prawie trzecia. Może powinna zadzwonić na policję? Siedzi w  kuchni nad wystygłą herbatą i  wpatruje się w  zegar. Małgosi zdarzały się spóźnienia, ale nigdy tak duże. „Trzeba było jej nie puszczać na dyskotekę” – myśli. Da Małgosi jeszcze piętnaście minut, a potem... Jadwiga coś słyszy. To kroki. * Z Alcatraz nie ma ucieczki. Tak mówiono, ale trzech uciekło i nigdy ich nie znaleziono – ani żywych, ani martwych. Więzienie na wyspie zamknięto i zamieniono w muzeum, nazwa jednak nadal inspiruje, nawet właścicieli tancbudy w  Miłoszycach, którą urządzono w dawnej świetlicy. Wejściówki kosztują sześć złotych, najtaniej w  okolicy, dlatego do Alcatraz ciągnie młodzież ze wszystkich pobliskich miejscowości – Łęgu, Piekar, Dziupliny, Ratowic, ale też większego Jelcza- Laskowic. Jest sylwester, więc w  środku tłum, ze  dwieście osób, może więcej. Małgosia też jest, chociaż po powrocie z andrzejek nad ranem miała przechlapane. Matka zrobiła jej awanturę, przez parę tygodni musiała wracać po  szkole prosto do  domu, żadnych wyjątków. Jadwiga nagadała też Iwonie: – Nie życzę sobie, żebyś zabierała Małgosię na dyskoteki ze starszymi chłopakami. Tak jakby Gośka sama nie chciała. Jak w tej sytuacji namówić rodziców na sylwestra? Dziewczyny chciały koniecznie spędzić go w  Alcatraz, pierwszy raz Małgosia wspomniała o tym w święta. Tłumaczyła, że pojedzie pociągiem z  koleżankami, impreza będzie chroniona, nic się jej nie stanie. Rodzice się nie zgodzili, więc krzyki, płacz. Strona 13 Jadwiga i Krzysztof do końca zwlekali z ostateczną odpowiedzią. Widzieli, że  Małgosia chodzi smutna, bo  coraz to wracała do  tematu, a  oni odmawiali. W  końcu Jadwidze żal się jej zrobiło. Przecież to sylwester. – Powinniśmy ją puścić – powiedziała mężowi dzień przed imprezą, ale włosów pofarbować już nie pozwoliła. Ładne ma, ciemne, po co je farbami niszczyć? – I załóż spodnie – przestrzegał córkę Krzysztof. Małgosia przymierza dżinsy, ale tuż przed wyjściem przebiera się w sukienkę. Z cienkiego czarnego materiału, przed kolano, zapinaną na  guziki, po  kuzynce. Botki ostatnio jej latały, więc pod czarne rajstopy wkłada grube skarpetki. Białe z  czerwonym i  zielonym paskiem. Na  szyi ma trzy łańcuszki, te, co  zwykle, również ten z serduszkiem i napisem „I love you”. W uszach – małe kółka i ten sam niewielki kolczyk w  kształcie ust. Zakłada też swój srebrny sygnet i czarny zegarek. Usta pociąga brązową pomadką, paznokcie maluje fioletowym lakierem z  białym brokatem. Fioletowa jest także gumka, którą naciągnęła na  nadgarstek. Na  wszelki wypadek, gdyby włosy przeszkadzały jej w tańcu. Tuż przed wyjściem Iwona robi jej zdjęcie. * Zima jest bardzo mroźna, nocą temperatura spada do  minus kilkunastu stopni. Małgosia wkłada granatową kurtkę, białą czapkę z  pomponem, do  kieszeni wciska czarne wełniane rękawiczki. Pociągiem z  Jelcza do  Miłoszyc jedzie z  koleżankami Iwony, w  sumie jest ich szóstka, ale widzą w  wagonie wielu znajomych. Na miejscu są przed dwudziestą. Jeszcze nie wpuszczają do Alcatraz. Strona 14 Nazwę dyskoteki wymalowano sprejem, pogrubioną czcionką w  przenikających się kolorach, od  niebieskiego, przez fioletowy, do zielonego. Pomiędzy literami pręży się nienaturalnie długonoga kobieta w  kusych szortach i  krótkim topie odsłaniającym wąską talię. Kreskówkową twarz okalają różowe rozwiane włosy. Do środka prowadzą tylko jedne drzwi, w oknie są kraty. Zaraz przy wejściu, po  prawej stronie, jest szatnia. Naprzeciwko drzwi do magazynu i kuchni. Z przedsionka wchodzi się do głównej sali. W środku panuje półmrok, który rozświetlają kolorowe światła odbijające się w  wiszącej na  środku sufitu dyskotekowej kuli. Na wprost wejścia jest podest ze stanowiskiem didżeja. Obok niego przy stoliku siedzą właściciele dyskoteki. Stoliki dla gości są poupychane po kątach. Po lewej stronie bar. Chipsy, napoje, piwo. Gośka i  Iwona kupują po  jednym. Siedzą całą grupą, z  którą przyjechały pociągiem, dosiadły się do  nich jeszcze koleżanki z  Jelcza, zaraz jakiś kolega podchodzi, dwa stoliki zajęli, żeby się pomieścić. Ktoś zaczyna tańczyć, ktoś wychodzi się przewietrzyć, ktoś się z  kimś przytula, ktoś kogoś zagaduje na  parkiecie, ktoś butelkę wina podaje, jak to na dyskotece. Jeszcze cztery godziny i zacznie się 1997 rok. * Siedemnastoletni Krzysiek od  urodzenia mieszkał w  Miłoszycach. Na  imprezy jeździł zwykle z  kolegami do  Łęgu, tam mieszkały ich koleżanki. Ale skoro otworzyli dyskotekę po  sąsiedzku, chcieli zobaczyć. One wolały zostać u siebie, więc umówili się, że w paru chłopaków pójdą na sylwestra do Alcatraz. Krzysiek pojawia się tam o dwudziestej trzydzieści, jego najlepszy kumpel Andrzej już jest. Rozglądają się, ale same nieznajome twarze. W końcu spotykają kilku kolegów z Miłoszyc. Strona 15 –  Nic się tutaj nie dzieje, chodźmy do  Pandy – proponuje jeden z nich. Idą do  pobliskiego pubu. Tam zawsze można spotkać kogoś znajomego, piwa się w  spokoju napić, pograć w  bilard. Krzysiek zamawia colę, z alkoholem nie miał dotąd zbyt wielu doświadczeń, nie chce zaraz na początku się upić. Piwo kupuje dopiero w  Alcatraz, dokąd wracają może po godzinie. Impreza już się rozkręciła, na parkiecie tłum. Wyłapują znajomych z  Miłoszyc, rozmawiają to z  jednym,  to z  drugim. Krzysiek nawet tańczy w kółku. Odpoczywa przy podeście, kiedy zaczepia go dziewczyna. Nigdy wcześniej jej nie widział, ale bardzo mu się podoba. Widzi, że  jest pijana. Nie ona jedna. Na  dyskotece chyba wszyscy piją, niektórzy przynieśli ze  sobą wino albo wódkę, ochroniarze nie zwracają na to większej uwagi. Ta dziewczyna nie ma ze sobą kubka ani butelki z  alkoholem, ale chwieje się i  trochę bełkocze. Mówi, że  ma na  imię Gośka, pyta go, jak się nazywa. Podaje mu nazwę ulicy i numer swojego mieszkania w Jelczu. – Jeżeli zapamiętasz, to masz szczęście – rzuca. Krzyśka rozpiera duma. Pierwszy raz się zdarzyło, żeby na  dyskotece zagadnęła go dziewczyna, i  to jeszcze taka ładna. Przysuwa się do niego. Zaczynają tańczyć. * Rodzice Małgosi spędzają sylwestra w  remizie strażackiej w  Brzozowcu. Wybrali się tam razem ze  znajomym małżeństwem z  osiedla. Pojechali ich autem. To ledwo dwadzieścia kilometrów, ale już Opolszczyzna. W  Brzozowcu mieszkają rodzice Krzysztofa; młodszą córkę, Ewelinę, zostawiają im pod opiekę. Strona 16 Z  domu wyjechali około siedemnastej. Małgosia wciąż jeszcze szykowała się wtedy do wyjścia. Udały im się córki, chociaż łatwo w  życiu nie mieli. Zaraz po  ślubie Jadwiga i  Krzysztof tułali się po  hotelach robotniczych. Oboje skończyli zawodówki, praca raz była, raz jej nie było, pieniędzy wciąż za  mało, człowiek niczego swojego nie miał. Naczekali się na mieszkanie, na samochód długo ich nie było stać, rowerem dzieci się woziło. Kiedy urodziła się Małgosia, Jadwiga została z nią w domu. Teraz zajmowała się Eweliną i znowu nie pracowała zawodowo. Ale za to Krzysztof miał stabilną robotę. Był frezerem w  Jelczańskich Zakładach Samochodowych,  to największy pracodawca w  okolicy. Doświadczenie miał, przyuczał chłopaków do zawodu. Może im się nie przelewało, ale starczało na  życie. Mieli mieszkanie na  czwartym piętrze na  Hirszfelda, w  największym blokowisku w  Jelczu, niedaleko stacji kolejowej. Budynki ustawiono falami, między nimi drzewa, alejki, niedaleko sklepy, szkoła. Z Małgosią żadnych problemów wychowawczych nie mieli. Tylko o  te dyskoteki się kłócili. W  końcu ulegali, córka potrafiła ich urobić. Ale dobra z  niej dziewczyna, rodziców szanuje, w  domu pomaga i  rozumie, że  nie na  wszystko ich stać. Ale jak coś większego potrzebuje, to jej w końcu kupują, muszą tylko wcześniej zaplanować wydatek. Lubiła się ładnie ubrać, na  szczęście sporo ciuchów miała po  kuzynce, tę czarną sukienkę ze  zdjęcia zrobionego chwilę przed wyjściem na  sylwestra też. Małgosia, młoda zgrabna dziewczyna z  długimi brązowymi włosami odgarniętymi za  uszy i  grzywką opadającą na czoło, uśmiecha się nieśmiało. Strona 17 * Gośka mówi, że  źle się czuje. Krzysiek wyprowadza ją przed Alcatraz, żeby pooddychała świeżym powietrzem. I tak ze trzy albo cztery razy. Raz Gośkę tak już bierze, że  idzie pod płot zwymiotować. Krzysiek słyszy, jak po  konwulsjach spluwa, ale zaraz ciągnie go do  Alcatraz. Nie bardzo rozumie dlaczego, przecież jak ktoś się źle czuje, to lepiej, żeby na powietrzu postał. Gośka powtarza, że  jej niedobrze, widać zresztą, że  jest w  coraz gorszym stanie. Ledwo stoi na  nogach, potyka się o  podest, z  którego didżej puszcza muzykę, przewraca się. Chociaż to wychodzenie na  zewnątrz pomaga, bo  znowu go zagaduje. Podaje imiona i  nazwiska swoich kolegów, pyta, czy ich zna. Krzysiek nikogo nie kojarzy. Idą do stolika, przy którym siedzą koleżanki Małgosi. Dziewczyna siada mu na  kolanach, Krzysiek ją przytula. Któraś z  dziewczyn rzuca, że  Gośka jest strasznie pijana, jakby zła na  nią była. Nigdy nie widziały, żeby była taka nachalna wobec chłopaków. Niedługo północ. Krzysiek zostawia Małgosię z  jej znajomymi i  biegnie do  domu po  szampana. Po  drodze wpada na  zakrwawionego kolegę. Ktoś go przed chwilą uderzył. Nie znał typa. Potem będą go razem szukać na  dyskotece, ale nie znajdą. Na razie Krzysiek zaprasza kumpla, żeby poszedł z nim do domu się ogarnąć. W świetlicy zapalają światło. Zaczyna się odliczanie. – Witamy nowy rok – krzyczy do mikrofonu didżej Irek. Przed dyskoteką wybuchają petardy, niektórzy wychodzą na zewnątrz pooglądać fajerwerki. Ktoś puszcza butelkę, Iwona pije, zaraz po  niej Gośka. Kręcą się po sali, składają życzenia znajomym. Strona 18 Gośka przytula się do  Krzyśka, który już wrócił na  dyskotekę z winem musującym. * Oficjalnie parą byli z  Małgosią może przez tydzień, wszystko zaczęło się i skończyło w grudniu. Ale osiemnastoletni Daniel znał ją znacznie dłużej, z  osiedla. Najczęściej spotykali się na  dyskotekach. Do  domu nigdy go nie zaprosiła, on zresztą nie nalegał. Rozstali się po kłótni. Daniel chciał z nią spędzić trochę czasu, ale wymigała się, że  jest zajęta. Zaraz potem usłyszał, jak umawia się z  Iwoną na  spacer. Zaczął krzyczeć, że  Gośka go okłamuje, ona, płacząc, powiedziała, że  już nie mogą być razem. Chyba ktoś inny bardziej jej się podobał. Kiedyś, zanim zaczęli ze  sobą chodzić, zwierzyła się Danielowi, że wpadł jej w oko taki jeden Heniek. Poza tym Daniel miał poczucie, że  Gośce było wstyd, kiedy chodził po  osiedlu pijany. Zdarzało mu się wypić z  kolegami kilka piwek na  ławeczkach, czasem wódkę. A  Gośka była z  tych porządnych, jasne, że  nie chciała, by  rodzice widzieli ją z  zalanym chłopakiem. Po  tej kłótni przeprosił ją, proponował nawet, żeby znowu byli parą. Odmówiła. Ale wciąż się kolegowali. Daniel namawiał Gośkę, żeby spędzili sylwestra na  domówce u  jego kolegi w  Jelczu. I  ona, i  Iwona odpowiedziały, że  wolą potańczyć. Spotkali się więc w  pięciu, same chłopaki. Pili wódkę, może ćwiartkę na  głowę. Jak skończyli, uznali, że  jednak fajnie byłoby się pobawić na  dyskotece. Przebiegli cztery kilometry dzielące ich od Miłoszyc. Na miejscu byli niedługo po północy. Daniel od razu dostrzega dziewczyny. Iwona i Małgosia siedziały przy barze, obydwie pijane, Gośka bardziej niż Iwona. Strona 19 Rzucają mu się w ramiona. –  Wszystkiego najlepszego – mówi Gośka i  głośno się śmieje. Daniel jeszcze nigdy nie widział jej w takim stanie. O której godzinie Gośka znowu wychodzi na zewnątrz? Nikt nie jest tego pewny. Po  północy na  pewno, ale też przed pierwszą. Iwona stoi z nią chwilę, ale ziąb taki, że zaraz chowa się do środka. Na posterunku zostawia Grześka, ich dobrego kolegę z Jelcza, który na dyskotekę przyszedł razem z Danielem. Co się wydarzyło później? Grzesiek zapamiętał, że  podszedł do  niego Krzysiek. Powiedział, że teraz on zajmie się Gośką. Krzysiek twierdzi, że było inaczej: spotkał Małgosię w środku i to jej znajomi poprosili go, żeby wyprowadził ją na  zewnątrz jeszcze raz. Gośka już wtedy ledwo trzymała się na  nogach, sprawiała wrażenie, jakby nie wiedziała, co  się wokół niej dzieje. Krzysiek miał poczucie, że już go nie poznawała. Odchodzą kawałek od  wejścia. Przystają z  boku budynku. Krzysiek podtrzymuje Gośkę, inaczej się przewróci. Przed salą kręci się jeszcze parę osób, kilka zapamięta pijaną dziewczynę w  czarnej sukience. To nie był widok budzący specjalne zainteresowanie. Chwilę później w tym samym miejscu zatacza się inna nastolatka. – Wsadź sobie palca do  gardła, zwymiotujesz i  będzie ci lepiej – radzi jej chłopak, z którym bawi się na dyskotece. Ledwo kończy i zaraz zaczynają się całować. – Uważaj, bo jeszcze zwymiotuje ci do  ust – śmieje się jego koleżanka, która czeka w kolejce do ustawionych na zewnątrz toalet. Ośmielone alkoholem pary całują się to tu, to tam. Kogoś zawiało tak, że  aż  się przewraca. Kolejne dziewczyny mówią swoim znajomym, że źle się czują, chociaż prawie nic nie wypiły. Strona 20 * Do Gośki i Krzyśka podchodzi jakiś chłopak. Krzysiek go nie zna – tak utrzymuje potem. Nieznajomy obejmuje dziewczynę ramieniem. – Ale się, kurwa, napiłaś – rzuca. Gośka nie odpowiada. – To ja, Irek, twój brat, nie poznajesz mnie? – ciągnie tamten. Ona patrzy mu w  twarz, ale wciąż nic nie mówi, jakby go nie słyszała. „Irek” powtarza, że zabierze ją do domu. Dziewczyna nie protestuje, gdy chwyta ją pod ramię. Krzysiek podtrzymuje Gośkę z  drugiej strony, idą kilka metrów w milczeniu. Przechodzą na drugą stronę ulicy Kościelnej, w pobliże furtki do pierwszej posesji za Alcatraz. – Jesteś jej chłopakiem? – pyta Irek. – Nie – odpowiada Krzysiek. – Może godzinę temu ją poznałem. – To wracaj się bawić. On nie z  takich, co  będą się wykłócać. Zresztą brat ma rację, Gośka jest już w takim stanie, że powinna się położyć. Może jeszcze się spotkają? Zna jej adres. Irek coś jeszcze mówił, Krzysiek nie pamiętał później, czy że odprowadzi dziewczynę do domu, czy do ciotki. Zanim wrócił do  dyskoteki, w  świetle latarni zauważył, jak do Gośki i Irka podszedł drugi chłopak. * Urszula po  północy wychodzi przed dom pooglądać fajerwerki. Mieszka w  Miłoszycach od  lat z  mężem i  trójką synów. Ich dom stoi kilkaset metrów od Alcatraz, przy tej samej ulicy, Głównej. To