Dawson Smith Barbara - Rosebuds 04 - Żar

Szczegóły
Tytuł Dawson Smith Barbara - Rosebuds 04 - Żar
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Dawson Smith Barbara - Rosebuds 04 - Żar PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Dawson Smith Barbara - Rosebuds 04 - Żar PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Dawson Smith Barbara - Rosebuds 04 - Żar - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 Strona 3 Strona 4 Prolog Londyn, styczeń 1816 r. Początkowo ten wieczór byl taki sam jak kaŜdy inny w stolicy. Brand Villiers, piąty ksiąŜę Faversham, siedział wygodnie rozparty w przeznaczonej dla specjalnych gości bawialni ekskluzywnego burdelu ze śliczną dziewczyną na kolanach, talią wytwornych kart w dłoni i kieliszkiem znakomitego bordeaux pod ręką. Wielu męŜczyzn mogłoby mu pozazdrościć. A jednak Brand odczuwał nieustającą nudę, niezadowolenie, do którego sam przed sobą nawet nie chciał się przyznać. - śycie jest cudowne jak cholera - mruknął. Sir John Gabler skrzywił się i podniósł wzrok znad kart. - O co chodzi? - Gabler miał piegowatą twarz i rozczochrane jasne włosy. Trzymał w ustach cygaro. Wydawał się zbyt młody na to, aby palić. Fular zawiązany miał tak, jakby nie opanował jeszcze do perfekcji sztuki wiązania skomplikowanych węzłów. - Nie ma nic lepszego na świecie niŜ trzymanie w ramionach pięknej kobiety - oświadczył Brand i pogładził okryte jedwabiem plecy Jewel. Uśmiechnęła się i spojrzała na niego spod półprzymkniętych powiek. Jej ciemne oczy błyszczały kusząco. Była nową dziewczyną i Brand nie mógł się doczekać chwili, kiedy skorzysta z jej usług. MoŜe wreszcie zdoła się pozbyć tego dręczącego poczucia nudy. Jeszcze nie jest twoja. Jeszcze nie wygrałeś.-Gabler wymienił dwie karty. Kiedy spojrzał na te, które dobrał Barbara Dawson Smith śar Strona 5 z gabinetu, zderzył się w drzwiach z męŜczyzną, który siłą z puli, jego jasnoniebieskie oczy zabłysły. Z triumfalną miną rzucił wdarł się do środka. na stół trzy asy. - Spróbuj to przebić, stary. Brand uniósł w górę Strzecha siwiejących kręconych włosów otaczała ptasią twarz jedną brew. przybysza. Kiedy pospiesznie zbliŜał się do stołu, poły surduta - Całkiem nieźle. powiewały za nim jak krucze skrzydła. - Jewel, chodź tu! Dzisiaj będziesz naleŜała do mnie. - - Faversham! Chwała Bogu, Ŝe cię znalazłem! Gabler pokiwał na dziewczynę palcem. - Trowbridge - powitał go Brand z rozdraŜnieniem. -Jeśli Brand mocno otoczył ramieniem jej wąską talię, a drugą ręką sam tego nie widzisz, to pragnę zauwaŜyć, Ŝe jestem teraz wyłoŜył na pokryty zielonym suknem stolik cztery zajęty. króle. Wicehrabia Trowbridge obrzucił Jewel przelotnym spoj- Gabler aŜ otworzył oczy ze zdumienia, po czym opadł na rzeniem, ale nie przestał trajkotać. krzesło z miną nadąsanego dziecka. - Muszę z tobą porozmawiać. W cztery oczy. To sprawa Ŝycia - A niech cię licho, Faversham! Powinienem był wie i śmierci. dzieć, Ŝe tylko naiwniak siada z tobą do gry. Masz piekiel - Dla ciebie nawet złamany paznokieć jest sprawą Ŝycia i ne szczęście. śmierci - odparł zrezygnowany Brand i odsunął Jewel. Brand musiał przyznać, Ŝe to prawda. Od lat znacznie Postanowił go wysłuchać, wiedząc, Ŝe nawet Trowbridge częściej wygrywał niŜ przegrywał. Od bardzo młodego wieku zazwyczaj szanuje prawo gentlemana do prywatności. doskonalił swój wrodzony talent do gry w karty i kości, - Pospiesz się, kochanie. - Jewel posłała mu pocałunek umiejętność odczytywania wyrazu twarzy przeciwnika, pełnymi, obrzmiałymi wargami. - Czekam na ciebie. kalkulowania szans, polegania na swoim instynkcie. Wiedział, Ten miękki, zmysłowy głos jeszcze zwiększył narastające w kiedy moŜe podjąć ryzyko, a kiedy lepiej spasować. Ale nim podniecenie, więc Brand z rozdraŜnieniem zwrócił się ku powodzenie zawdzięczał nie tylko błyskotliwemu umysłowi. wicehrabiemu, gdy tylko wyszli razem do holu. Został ponadto obdarzony błogosławieństwem - ktoś inny - O co chodzi? Jeśli to jeden z twoich kretyńskich pomysłów... mógłby powiedzieć, Ŝe przekleństwem - nieustającego - Nie! Przysięgam. - Trowbridge wyciągnął z kieszeni szczęścia w hazardzie. Niektórzy nawet szeptali po kątach, Ŝe zgniecioną kartkę papieru. Ręka mu drŜała. - Czytaj. To zaprzedał duszę diabłu. przyszło z wieczorną pocztą. Nie widział powodu, Ŝeby prostować te pogłoski. JuŜ Brand rozwinął kartkę i podszedł do stojącej na stoliku dawno zrozumiał, Ŝe ludzie zawsze wierzą w to, w co chcą lampy naftowej. Na białym papierze ktoś starannie wyka- wierzyć. ligrafował dwa słowa: Będziesz następny. - Rozejrzyj się za inną partnerką do łóŜka - poradził Gablerowi. - Ta Spojrzał ponownie na swego towarzysza. ślicznotka jest moja. - Jewel wtuliła się w niego, tak Ŝe wyczuwał - CóŜ to jest, do diabła? śart? wszystkie rozkoszne krągłości jej wspaniałego ciała. Pod osłoną stołu - Nie. - Trowbridge był roztrzęsiony. - To duch. wśliznęła dłoń w jego rozporek. - A kiedy będziesz wychodził, - Duch? dokładnie zamknij za sobą drzwi. Gabler zaklął pod nosem, odsunął Wicehrabia rozejrzał się po kompletnie pustym holu, krzesło i ruszył do drzwi po błękitnym, puszystym dywanie. jakby obawiał się, Ŝe ktoś podgląda ich zza drzwi któregoś Wychodząc z gabinetów. 11 Barbara Dawson Smith śar Barbara Dawson Smith Zar Strona 6 - Duch Ligi. Nie słyszałeś? łają sobie na ckliwe uczucia. Dawno temu przyjął postawę - Słyszałem, Ŝe Mellingham zginął w pojedynku, do którego lekcewaŜenia i dystansu wobec tego typu konwencjonalnych nie powinno było dojść. Wallace upił się do tego stopnia, Ŝe spadł nonsensów. W bardzo młodym wieku doszedł do wniosku, Ŝe ze schodów i skręcił kark. A Aldrich dostał ataku serca w łajdackie Ŝycie jest znacznie ciekawsze i Ŝe on sam bez okolicznościach, o jakich wszyscy moŜemy tylko pomarzyć: najmniejszych wątpliwości naleŜy do świata ciemności. Jewel między nogami dziwki. objęła go miękkim ramieniem. Trowbridge tak gwałtownie potrząsnął głową, Ŝe zakołysała - PołóŜ się przy mnie, milordzie. JuŜ zbyt długo na cie się jego skłębiona czupryna. Nieregularne rysy przysłonił bie czekam. cień trwogi. Brand wziął ją na ręce, zaniósł na posłanie i połoŜył się na - Ktoś chce mnie zabić, chce zabić nas wszystkich. Jed niej. Ciepło dziewczyny rozproszyło otaczające go cienie. nego po drugim. Wszystkich pozostających jeszcze przy Zatracił się w erotyzmie i zapomniał o całym boŜym świecie. Ŝyciu członków Ligi Lucyfera. AŜ do następnego ranka, kiedy usłyszał mroŜącą krew w Ŝyłach Branda przeszedł zimny dreszcz niepokoju. Odsuwając od siebie nowinę: złe przeczucie, wcisnął pismo do ręki Trowbridge'a. - Lord Trowbridge nie Ŝyje. - Przesadzasz. - Mówię ci, Ŝe ktoś czeka na zewnątrz, Ŝeby mnie zabić. - Z okrągłymi z przeraŜenia oczami złapał Branda za klapy. - Musisz mi pomóc odkryć, kto to jest. Błagam cię! Brand spojrzał na niego z zimną pogardą. - To tylko Ŝart, nic więcej. Ktoś się zabawił twoim kosztem. - Jeśli nie chcesz zrobić tego dla mnie, zrób to dla siebie. Ty moŜesz być następny, zaraz po mnie. - Idź, wypij parę drinków i zapomnij o tym. Ja właśnie to zamierzam zrobić. Brand odwrócił się na pięcie i wrócił do gabinetu. Przez chwilę stał przy drzwiach, pocierał palcem bliznę koło ust i zastanawiał się nad własną obojętnością. Latami narastały w nim pokłady cynizmu, przybierały powoli, jak woda, której poziom podnosi się centymetr po centymetrze, aŜ wreszcie człowiek odkrywa, Ŝe tonie i z największym trudem walczy o haust czystego powietrza. Pod powierzchnią snuły się cienie, ale nie zadał sobie trudu, Ŝeby się im przyjrzeć. Cienie, które ściemniały przed dziesięcioma laty, po śmierci jego brata i bratanka. Te cienie okrywały całunem jego zbrodnię... Głupiec! PrzecieŜ on nie naleŜy do ludzi, którzy pozwa- Barbara Dawson Smith śar Strona 7 Jedenaście lat temu, kiedy skończyła osiemnaście lat i Rozdział 1 miała zostać wprowadzona do towarzystwa, była zbyt świadoma swych braków, by stawić czoło londyńskiej Diabelska naleŜność socjecie. Inne szlachetnie urodzone dziewczyny powychodziły za mąŜ i pozakładały własne rodziny. Charlotta natomiast pozostała w rodzicielskim domu w Devon. Pięć lat temu, samolubna i niedojrzała, zaczęła wzdychać do najlepszego przyjaciela Branda, Michaela Kenyona. Próbowała Londyn, zniszczyć rozwijającą się miłość Michaela do Vivien, miesiąc później przyrodniej siostry Branda. Ukradła naszyjnik i postarała się o to, Ŝeby podejrzenie padło na Vivien. Przyszłam zobaczyć się z babcią - wyjaśniła lokajowi lady Niestety, właśnie Brand odkrył jej intrygę. Charlotta Quinton. Wchodząc wpuściła do domu powiew Charlotta do dzisiaj kuliła się na samo wspomnienie zimnego powietrza. Postawiła w przedpokoju koszyk z Fancy i własnego szaleństwa i potępienia Branda. Za karę rodzina rozpięła skórzany pas. zesłała ją na północ Yorkshire. Dziś zdawała sobie sprawę, jakŜe Kudłaty brązowy pies wyskoczył z koszyka, pośliznął się na ta banicja była jej potrzebna. Ona sama najlepiej wiedziała, jak marmurowej posadzce i wpadł wprost w ramiona Charlotty, bardzo dojrzała w ciągu ostatnich pięciu lat. I jak bardzo nieomal ją przewracając. Z trudem utrzymała się na starała się poprawić. zdrętwiałych z zimna nogach, Mięśnie kompletnie jej W stosunku do wszystkich poza Brandem. zesztywniały, bo ostatnie dwa dni spędziła zamknięta w Przed dwoma dniami dostała pilną wiadomość, Ŝe babcia powozie z Nan, swoją potwornie gadatliwą pokojówką. Ale odniosła obraŜenia w wypadku powozu i dochodzi do siebie wszystkie te niewygody nie miały najmniejszego znaczenia, akurat w londyńskim domu Branda, jakby nie było innego skoro babcia została ranna. Charlotta zniosłaby wszystko dla miejsca na ziemi. Charlotta nie miała innego wyjścia: musiała ukochanej babci, była nawet gotowa wejść do siedziby przyjechać do domu tego człowieka, chociaŜ w jej oczach był śmiertelnego wroga... Branda Villiersa, okrytego niesławą on diabłem wcielonym. księcia Faversham. Przytuliła swego psa do wełnianego płaszcza i obrzuciła śołądek zacisnął jej się w twardy węzeł. Nigdy w Ŝyciu nie spojrzeniem lokaja, którego końska twarz wyraŜała osłupienie. przyszłoby jej do głowy, Ŝe postawi kiedyś stopę w holu jego -Jestem lady Charlotta Quinton - wyjaśniła. - Lady Enid londyńskiego domu. Quinton jest moją babcią. Zamieszkała tu na czas re- Szesnaście lat temu, gdy była jeszcze dzieckiem, Brand konwalescencji po wypadku. złamał jej serce. Obdarzył ją pierwszym w jej Ŝyciu po- SłuŜący oderwał załzawiony wzrok od psa i uniósł w górę całunkiem po to tylko, Ŝeby zniszczyć jej romantyczne krzaczastą, siwą brew. marzenia o miłości. Uciekając przed jego szyderczym - Oczywiście, milady. Nie zostałem uprzedzony o pani śmiechem potknęła się, wpadła do kominka i oparzyła prawą przyjeździe. rękę. Okaleczona psychicznie i fizycznie, stała się zgorzkniała - Nie było sensu wysyłać zawiadomienia, bo wyjechałam z Yorku i zła. natychmiast, po otrzymaniu tej wiadomości. Barbara Dawson Smith Barbara Dawson Smith śar Zar Strona 8 Czy moi rodzice juŜ przyjechali? Albo któreś z moich braci - Lord Faversham jest tutaj? - Znów ścisnęło się jej ser czy sióstr? ce, tym razem z przeraŜenia. Nadzieja, Ŝe Brand pojechał -Nie, pani jest jedynym gościem jej wysokości. gdzieś do diabła ze swymi rozpustnymi kumplami, okaza Charlotta zmarszczyła brwi. Jej rodzina zawsze była we- ła się płonna. To był przecieŜ w końcu jego dom. Charlot wnętrznie skłócona, ale wszyscy bardzo kochali babcię, więc ta wiedziała, Ŝe Brand gardzi nią z powodu jej dawnego Charlotta spodziewała się, Ŝe przyjadą tu z Devon. Dlaczego zachowania. I w pełni to uczucie odwzajemniała. nie przyjechali? Ale to najmniejsze zmartwienie. - Niech pan będzie tak dobry i zaprowadzi mnie prosto do - Jego lordowska mość właśnie wrócił do domu po zło lady Enid. Ŝeniu wizyt u przyjaciół w mieście - oświadczył North. - - Obawiam się, Ŝe to niemoŜliwe. Jeśli pani nie zaleŜy, bym zaprowadził ją do jej pokoju... - NiemoŜliwe? Dlaczego? - Z przeraŜenia głos Charlotty -Nie - oznajmiła stanowczo Charlotta. - Pokojówka stał się ostry i lodowaty. Z lakonicznej wiadomości od lady rozpakuje mój bagaŜ, a ja w tym czasie spotkam się z babcią. Stokeford dowiedziała się jedynie, Ŝe babcia i jej dwie MoŜe pan powiedzieć księciu, Ŝe nalegałam. najbliŜsze przyjaciółki zostały ranne w wypadku powozu. North zawahał się, po czym wykonał sztywny ukłon. Teraz wszystkie lęki, jakie narastały w niej przez ostatnie Charlotta dojrzała tonsurę siwych włosów otaczającą łysinę. czterdzieści osiem godzin, odezwały się z nową siłą. - Jak pani sobie Ŝyczy. CzyŜby babcia... zmarła? Poprowadził ją w górę po szerokich marmurowych - Nie ma powodu do obaw ~ zawołał pospiesznie stary schodach. Lampa, którą trzymał w ręku rzucała drŜące lokaj na widok przeraŜenia, malującego się wyraźnie na światło na proste, eleganckie dekoracje. Charlotta twardo twarzy dziewczyny. - Po prostu u ich wysokości jest teraz postanowiła nie gapić się na piękne obrazy i wspaniałe lekarz. meble. Ze względu na przyjaźń łączącą ich babcie znała Ściśnięte serce Charlotty znów zaczęło bić spokojniej. Branda przez całe Ŝycie, ale choć często odwiedzała jego - Jak się miewa babcia? Czy została cięŜko ranna? wiejską rezydencję w Devon, nigdy dotychczas nie widziała - Te pytania najlepiej skierować do lekarza - oświadczył jego miejskiego domu, bo nie miała w Londynie debiutu. słuŜący. - Czy mogę zabrać pani okrycie? To była wyjątkowa złośliwość losu, Ŝe babcia i jej dwie Kiedy podszedł bliŜej i wyciągnął dłonie w białych ręka- przyjaciółki ucierpiały w wypadku powozu akurat w drodze wiczkach, Ŝeby wziąć płaszcz, wtulona w ramiona Charlotty do stolicy. Charlotta próbowała łudzić się nadzieją, Ŝe nie Fancy warknęła. spotka Branda do jutra. - Wszystko w porządku, kochanie, nikt cię nie skrzywdzi - Odgłos jej kroków zmieszał się z szuraniem stóp lokaja. mruknęła Charlotta, głaszcząc kudłaty łeb psa, i zwróciła się Kiedy dotarli na szczyt schodów i ruszyli w głąb mrocznego do lokaja: - Zostanę w płaszczu, dziękuję. Mogę zapytać o korytarza, Fancy zadrŜała, a jej ciemne oczy zabłysły w twoje nazwisko? gęstwinie brązowego futerka. - North, proszę pani. MoŜe wyczuwa mój niepokój, pomyślała Charlotta i po- - Porozmawiam z doktorem, North. Proszę mnie natych- głaskała psa. Suczka podpasła się w ciągu tych dwóch ty- miast do niego zaprowadzić. godni, które minęły od dnia, gdy Charlotta uratowała ją - Przykro mi, ale ksiąŜę wydał rozkazy... Barbara Dawson Smith Zar Zar Strona 9 z rąk bandziorów w Yorku. Otoczona troskliwą opieką i Charlotty, gdy go zobaczyła. Jeśli nie liczyć kilku srebrnych dobrze odŜywiana, nabrała trochę ciała i przestała juŜ być nitek, które pojawiły się wśród ciemnobrązowych włosów na chudym, Ŝałosnym stworzonkiem. Skołtuniona sierść na skutek skroniach, wyglądał tak samo j ak wtedy, kiedy przyłapał ją na codziennego szczotkowania zrobiła się lśniąca, a łysy placek na złośliwym kłamstwie. tylnej łapce zaczął zarastać nowym futerkiem. Jak dobrze by Serce jej się ścisnęło. Wielkie nieba, on nadal budził w niej było, Ŝeby babcia tę psinę polubiła... burzę gwałtownych uczuć. Upokorzenie z powodu North zatrzymał się pod rzeźbionymi drzwiami okolonymi bezduszności, z jaką potraktował ją zaraz po pocałunku, pozłacaną framugą. pierwszym pocałunku w jej Ŝyciu. Wstyd za zło, jakie wy- - Proszę pozwolić, Ŝe panią zaanonsuję. rządziła Vivien, swojej przyjaciółce a przyrodniej siostrze Z roztargnieniem kiwnęła głową. Gdy lokaj zniknął we Branda. Urazę, Ŝe z taką przyjemnością wykorzystał okazję, by ją wnętrzu pokoju, Charlotta postawiła Fancy na podłodze i ukarać. I mimowolne ukłucie czegoś jeszcze, czegoś delikatnego i zaczęła przechadzać się po korytarzu. Pies nie odstępował jej bolesnego. Pomimo przeszłości, pomimo rozdzielającego ich ani na krok. Charlotta zdjęła płaszcz i rzuciła go na delikatne gniewu, ciągle pamiętała, jak miło było przytulić się do jego krzesełko. Na pokrytych tapetą w niebieskie paseczki ścianach twardego, męskiego ciała. nie było Ŝadnego lustra, więc tylko przygładziła potargane - CóŜ za zły wiatr cię przywiał? - zapytał. kasztanowe włosy. Była głodna, zmęczona, rozdygotana i miała Charlotta zmusiła się do uprzejmego uśmiechu. Postanowiła wszystkiego dosyć, ale nie mogła pozwolić sobie na wypoczynek, za Ŝadne skarby świata nie dopuścić, Ŝeby Brand domyślił się dopóki na własne oczy nie zobaczy, jak czuje się babcia. jakie uczucia w niej budzi. Dlaczego ten North tak się guzdrze? A moŜe obraŜenia babci - Jesteś równie uroczy jak zwykle - stwierdziła chłodno. są powaŜniejsze, niŜ mówił? - Jeśli pozwolisz, chciałabym zobaczyć się z babcią. Sięgała właśnie do klamki, kiedy drzwi ponownie się Nie ruszył się z miejsca. Nadal opierał się o framugę. otworzyły. Pojawiła się w nich sylwetka starego lokaja, ale - Doktor kończy badanie. Mamy czas na małą pogawędkę. skinął tylko głową i powlókł się z powrotem korytarzem. - W tej chwili interesuje mnie tylko babcia. Jak ona się Chciała wejść do pokoju, lecz została przemocą zatrzymana. czuje? Stanęła twarzą w twarz z Bradem Villiersem. - Obie nasze babcie czują się nieźle. Pohamuj więc nie- Wysoki, smukły męŜczyzna zablokował wejście. Jego cierpliwość i porozmawiaj ze mną. lodowate szare oczy wyraŜały rozbawienie światowca, które - Nie mam ci nic do powiedzenia. zawsze w równym stopniują draŜniło co intrygowało. Był - W takim razie wezmę na siebie cięŜar konwersacji. MoŜe ubrany niemal całkowicie na czarno, jedynie szara kamizelka słyszałaś, Ŝe Vivien i Michael od pięciu lat są szczęśliwym łagodziła nieco mroczny, szatański wizerunek. małŜeństwem. Pięć lat nie zmieniło jego melancholijnych rysów, a maleńka Charlotta czuła, Ŝe się rumieni i nienawidziła się za to. A blizna nadal unosiła nieco w górę jeden kącik ust, nadając im więc Brand nie zamierzał zapomnieć o tej sprawie. Choć wyraz nieustającej ironii. Upływ czasu nie zniszczył mrocznej popełniła okropny błąd, próbując zdobyć Michaela dla siebie, urody Branda, nie miał teŜ wpływu na zdradzieckie ciepło, Brand nie musiał kolejny raz jej tego wypominać. które rozlało się po całym ciele - Oczywiście. Cieszę się wraz z nimi. Z niedowierzaniem uniósł brew. Barbara Dawson Smith - Powiększyli rodzinę o dwójkę dzieci. śar Barbara Dawson Smith Zar Strona 10 - W takim razie Ŝyczę im wszystkim szczęścia - powiedziała wemu rozsądkowi zauwaŜyła najdrobniejsze szczegóły ze szczerością, o jaką nigdy by jej nie podejrzewał. - Jeśli nic związane z Brandem: jego korzenny zapach, męską sylwetkę, więcej nie masz mi do powiedzenia... posępne usta. Podniecenie spłynęło w dół jej ciała, do brzucha i - Dopiero zacząłem. jeszcze niŜej, gdzie zagnieździło się, wywołując znajomy, Jego bezczelne spojrzenie lustrowało jej przemoczone dokuczliwy ból. ubranie i zabłocone półbuty. Charlotta Ŝałowała przez chwilę, Niech go diabli! To bezwartościowy, niemoralny drań. Dzięki Ŝe nie poświęciła odrobiny czasu, Ŝeby się odświeŜyć w swoim Bogu, miała dość rozsądku, by woleć takich męŜczyzn jak na pokoju. Powinna mieć na sobie najlepszą suknię, a nie tę przykład pan Harold Rountree. Uczepiła się tej myśli. Pan pogniecioną brązową kieckę, wybraną ze względu na kurz i Rountree miał więcej skrupułów moralnych w krótko błoto podróŜy. Powinna stanąć przed Brandem z przyciętych paznokciach niŜ Brand Villiers w całym swoim wyszczotkowanymi włosami zwiniętymi w wytworny kok. Nie grzesznym ciele. dlatego, by chciała zrobić na nim wraŜenie, a dlatego, Ŝe Z psem drepczącym przy nodze Charlotta przemierzyła powinna odpowiednio się uzbroić dla odparcia jego pogardy. niewielki przedpokoik, w którym stało kilka krzeseł, ala- - Bądź tak miły i przesuń się - poprosiła. bastrowe popiersie na piedestale i mrugająca lampa naftowa. - Wszystko w odpowiednim czasie. - Spojrzał z góry na Ściągnęła z rąk dziecięce rękawiczki, starając się opanować Fancy, która wyjrzała zza spódnicy Charlotty. - Widzę, Ŝe niepokój. Nie powinna okazywać zdenerwowania. Musi znalazłaś jednak jakąś istotę, która toleruje twoje towa- powitać babcię z uśmiechem pełnym otuchy. rzystwo. Jeśli ten kłębek sierści to naprawdę pies. Zakładając, oczywiście, Ŝe babcia jest przytomna. Wyciągnął rękę, jakby chciał pogłaskać Fancy. Z sypialni wyszedł szczupły męŜczyzna ze skórzaną torbą w Z gardła suczki wydobywało się głuche warczenie. Choć ręku. ucieczka nie leŜała w charakterze Charlotty, cofnęła się o - Jestem Charlotta Quinton, wnuczka lady Enid - powie krok. Pies trzymał się jej nóg jak przyklejony. działa, wyciągając do niego rękę. - Pan jest lekarzem? - Nie dotykaj jej. Ona boi się męŜczyzn. -Jak jej -Doktor Spencer, do usług. - Wykonał oryginalny, dworski pani? ukłon i zbliŜył się, nie odrywając wzroku od jej dłoni. - Nie boję się ciebie. Tylko cię nie lubię. Brand Zapanowała nad chęcią schowania pokrytej bliznami dłoni roześmiał się. za plecami. Ludzie często gapili się na tę okropną siatkę białych - Stara, dobra Char. Zawsze lubiłem twoją szczerość. blizn, znaczących jej prawą rękę. Dobrze, Ŝe przynajmniej długi - Nie przyjechałam tu dla twojej przyjemności. rękaw skrywał to, co nagorsze. Jego wzrok znowu przesunął się po sylwetce Charlotty. - PoŜar - wyjaśnia. Wolała szczerość od udawania. - Szkoda. Nie wiesz, co tracisz. Lekarz zamrugał i przeniósł wzrok na jej twarz. - Sądzę, Ŝe to raczej błogosławieństwo niŜ pech. Charlotta -Taaak... rozumiem. Jej wysokość wygodnie sobie odpoczywa. przepchnęła się obok niego, a poniewaŜ Brand Miło będzie pani usłyszeć, Ŝe dzisiaj czuje się o wiele lepiej. nie ruszył się z miejsca, otarli się o siebie. Wstrzymała oddech, kiedy - Czy jest powaŜnie ranna? przeszył ją dreszcz. To niemoŜliwe, by nadal w taki sposób na niego - To proste złamanie. Kość powinna się zrosnąć bez Ŝadnych reagowała. A jednak krew szybciej popłynęła w jej Ŝyłach, a serce komplikacji. zmyliło rytm. Wbrew zdro- - Złamanie? Barbara Dawson Smith Barbara Dawson Smith Zar śar Strona 11 - Ma złamaną rękę, milady. Na stoliku przy łóŜku stoi Charlotta odwróciła się w prawo i poczuła, Ŝe serce podchodzi butelka laudanum. Dwie krople co cztery godziny złagodzą ból jej do gardła na widok ukochanej babci. Tęga matrona, lady i pozwolą jej zasnąć. Enid Cminton, leŜała pogrąŜona we śnie. Nawet na łoŜu boleści - Dopilnuję, Ŝeby je przyjmowała. - Podniesiona tą diagnozą na siwiejących, niesfornych włosach nosiła turban, tym razem z na duchu, Charlotta minęła doktora i weszła przez otwarte Ŝółtego jedwabiu. Złamana ręka na temblaku spoczywała na drzwi. białych poduszkach. Wewnątrz przestronnego, wysokiego pokoju płonące w Nie o takim pojednaniu Charlotta marzyła w samotne noce, kilku kandelabrach świece rzucały smugi złotego blasku, tylko kiedy wiatr wył pod okapem jej stojącego na odludziu domku po kątach czaił się cień. W kominku z jasnego marmuru palił się na peryferiach hrabstwa York. Śniła, Ŝe powróci w środku lata ogień, rozpalony przez pokojówkę, która dygnęła przed do Quinton Lodge w Devon, a babcia powita ją z otwartymi Charlotta i wycofała się do przyległego pokoju. W sypialni stały ramionami wraz z mamą, tatą, braćmi i siostrami. Po pięciu trzy identyczne, bogato zdobione łoŜa z identycznymi zasłonami latach wygnania i separacji od rodziny Charlotta czuła, jak jej z ciemnowiśniowego aksamitu, przewiązanego złotymi serce wręcz puchnie z miłości do babci. sznurami. Przeszła po miękkim dywanie i stanęła przy łóŜku chorej. Charlotta zatrzymała się na ten widok. Jakie to typowe dla Powitalne okrzyki lady Faversham i lady Stokeford docierały RóŜyczek, Ŝe chcą leŜeć razem w jednym pokoju. Trzy starsze do niej jak przez mgłę. Myślała wyłącznie o babci. damy były najlepszymi przyjaciółkami przez ponad pół wieku. Była wstrząśnięta tym, jak staro i mizernie wygląda lady Enid. W czasie pierwszego sezonu, gdy zostały wprowadzone na Zmarszczki Ŝłobiące pulchną twarz pogłębiły się. Skóra w salony jako otoczone powszechnym podziwem debiutantki, świetle świec wydawała się szara. Charlotta pogładziła nazwano je RóŜyczkami ze względu na ich młodość i urodę. pomarszczone czoło babci i poczuła napływające pod powieki Często z lubością wspominały dni swej chwały, ale Charlotta Izy. podejrzewała, Ŝe miały do powiedzenia o wiele więcej, niŜ Krótkie, grube rzęsy uniosły się w górę. Charakterystyczne gotowe były ujawnić. dla rodziny brązowe oczy zamrugały trzykrotnie i wreszcie W tej chwili jednak mogła myśleć wyłącznie o tym, jakie to rozjaśniły się ze szczęścia. szczęście, Ŝe moŜe je znowu zobaczyć. I była wdzięczna Bogu, Ŝe - Charlotta? - zapytała chora drŜącym głosem. - Na przeŜyły ten okropny wypadek powozu. prawdę wróciłaś do domu? A moŜe ja tylko śnię? Po lewej stronie filigranowa lady Stokeford spoczywała Charlotta zatkała i objęła starą kobietę, uwaŜając, Ŝeby nie wsparta o stertę puchowych poduszek. Jakby na przekór urazić chorego ramienia. Wdychała znany sobie zapach delikatnemu ciału, była obdarzona bardzo silną wolą. Miała karmelu i wanilii, a kiedy pocałowała miękki, pomarszczony trzech wnuków, braci Kenyonów, których Charlotta znała od policzek babci, ogarnęła ją głęboka radość. dziecka. Na krzesełku u jej wezgłowia siedział elegancki siwy - Naprawdę tu jestem, babciu. Nie w domu, tylko tutaj, gentleman. w Londynie, przy tobie. - Głos dziewczyny zadrŜał z radości Lady Faversham zajmowała środkowe łóŜko. Jej szare jak i z Ŝalu. Miłość lady Enid była zawsze bezwarunkowa, metal włosy i szczupła, posępna twarz kontrastowały z białym a jednak Charlotta wystawiła ją na szwank tym jednym płótnem pościeli. Była odwrócona bokiem, bo mówiła coś głupim, występnym aktem szaleństwa... właśnie do lady Stokeford. Ta ponura kobieta o zaciśniętych ustach była babką Branda. Barbara Dawson Smith śar Barbara Dawson Smith Zar Strona 12 Zdrowym ramieniem babcia oddala wnuczce uścisk i - Właśnie, ja teŜ chciałbym się tego dowiedzieć. - Brand pulchnymi palcami zwichrzyła jej włosy. spojrzał na chwilę w oczy Charlotty, zanim znów przeniósł - No, no, moja słodka dziewczynko. Ani mi się waŜ szlochać. wzrok na trzy starsze damy. - NajwyŜszy czas, Ŝebyście się To tylko złamana kość. Wstanę z łóŜka, zanim się obejrzysz. wytłumaczyły. - Nie ma mowy - oświadczył Brand. Lady Stokeford spojrzała na przyjaciółki. Osłupiała Charlotta obejrzała się i stwierdziła, Ŝe wszedł za nią - Obawiam się, Ŝe to była moja wina... do pokoju. Stał w smudze cienia w nogach łóŜka swojej babci. - Dość, Lucy - przerwał siedzący u jej wezgłowia starszy pan. - Nawet u młodego człowieka zrośnięcie się kości musi trwać Pomimo surowego tonu z galanterią ucałował jej dłoń z sześć tygodni - ciągnął Brand. - A w waszym wieku... prześwitującymi przez skórę niebieskimi Ŝyłami. -Nie powinnaś - Tfu, teŜ mi gentleman! - przerwała mu lady Stokeford. - Nie się obwiniać. musisz nam ciągle przypominać o naszym zniedołęŜnieniu. Lady Stokeford spojrzała na niego z urazą. - Właśnie - huknęła lady Faversham ze środkowego łoŜa. - - Zrobię to, na co będę miała ochotę. Och, przepraszam, Jeszcze chwila, a wstanę z łóŜka i pokaŜę ci, w jakiej jestem jeszcze cię nie przedstawiłam Charlotcie. formie. - Ubrana w zapinaną pod szyję skromną koszulę nocną Dokonała prezentacji, ale Charlotta zdąŜyła juŜ się domyślić, wyciągnęła rękę po laseczkę z główką z kości słoniowej, opartą z kim ma do czynienia. To był Nathaniel Babcock, od kilku lat o nocną szafkę. oddany wielbiciel lady Stokeford. Brand usunął laskę poza zasięg babcinej ręki. Błękitne oczy męŜczyzny zabłysły, kiedy wstał i pochylił się - Zostaniesz w łóŜku, gdzie twoje miejsce. Nie połamałabyś do samego pasa w staromodnym, niskim ukłonie. Ŝeber, gdybyś zgodnie ze zdrowym rozsądkiem siedziała w - Nathaniel ma rację, Lucy, nie powinnaś być dla siebie taka domu i robiła na drutach, zamiast podczas zamieci gnać na surowa. - Lady Faversham wciągnęła drŜący oddech i połoŜyła złamanie karku. rękę na bandaŜu, ściskającym kontuzjowane Ŝebra. - Zrobiłaś - Robiła na drutach! ~ prychnęła z niesmakiem lady Fa- tylko to, co kaŜda kochająca babcia zrobiłaby na twoim versham. - Jeśli kiedykolwiek zobaczysz mnie siedzącą w miejscu. bujanym fotelu z drutami w ręku, moŜesz od razu zamówić - Jechałyśmy do Londynu, Ŝeby nie dopuścić do ślubu trumnę. Samuela - wyjaśniła lady Enid Charlotcie. - Ale tuŜ pod - Zrobiłyśmy to, co musiałyśmy zrobić - dorzuciła lady miastem nasz powóz zjechał z drogi i wpadł do rowu. Na Stokeford. - Ja osobiście miałam szczęście, po tym niefortunnym szczęście byłyśmy tylko o kilka kilometrów stąd. wypadku mam tylko kilka siniaków i zadrapań, ale w takiej - Samuela? - zapytała Charlotta. - Masz na myśli pana sprawie chętnie znów zaryzykowałabym Ŝycie. Firtha? - Był to nieślubny wnuk lady Stokeford, którego - Podobnie jak ja - poparła ją lady Enid. - Choćby szalała Charlotta nigdy nie spotkała. Był bogatym biznesmenem, który burza śnieŜna. sam doszedł do majątku i najwyraźniej Ŝywił urazę do rodziny - O jakiej sprawie mówicie? - zapytała zaskoczona Charlotta. - Stokefordów. Lady Stokeford dopiero przed rokiem dowiedziała Dlaczego właściwie wybrałyście się w podróŜ z Devon do się o jego istnieniu. Ten młody męŜczyzna stanowczo odrzucił jej Londynu w czasie zadymki? próby włączenia go do rodziny. - Tak - wyznała lady Stokeford z rezygnacją. - Nie miałam Barbara Dawson Smith pojęcia o planach małŜeńskich Samuela, dopóki cztery dni temu śar nie dostałam od niego listu. Barbara Dawson Smith śar Strona 13 - Ślub byt zaplanowany na następny dzień - dodała ponuro Cassandry wydawała się w pełni usprawiedliwiona. I choć lady Faversham. - Nie miałyśmy więc wyjścia: musiałyśmy czasami RóŜyczki przesadzały, manipulując członkami swych wyruszyć bezzwłocznie. A i tak przybyłyśmy za późno. I to w rodzin bez opamiętania, to zawsze miały dobre intencje. takiej kondycji, Ŝe nie mogłyśmy niczego powstrzymać. - Do diabła, to nieprawdopodobne szczęście, Ŝe wszystkie - Powinienem był wyruszyć z wami - oświadczył Nathaniel trzy jeszcze Ŝyjecie - stwierdził Brand. ZałoŜył ręce za plecami i Babcock. - Pewnie kazałyście woźnicy jechać zbyt szybko. nerwowo spacerował po błękitno-złotym dywanie. - Trzeba - A dlaczego właściwie chciałyście zapobiec temu ślubowi? - mieć ptasi móŜdŜek, Ŝeby wyruszać w podróŜ w taką zapytała Charlotta. zawieruchę. - Bo wtykają nos w nie swoje sprawy, jak zwykle - wtrącił się - Nie klnij - pouczyła wnuka lady Faversham. - I nie Brand. - Firth jest dorosłym męŜczyzną. Ma prawo Ŝenić się, z krytykuj starszych. kim chce. Wytrzymał spojrzenie babki. - Nie, jeśli dziewczyna ma zaledwie piętnaście lat - warknęła - Będę krytykował, ile mi się zachce. Widziałem ten powóz w lady Faversham. - To lady Cassandra, córka księcia Chiltern. stajni. Cały bok jest zmiaŜdŜony. Ten nikczemnik oddał ją Firthowi, Ŝeby spłacić dług karciany. - Wielkie nieba - szepnęła Charlotta i sięgnęła po pulchną dłoń - Nieśmiała, wychowana na wsi panienka to nie partia dla babci. - W takim razie to prawdziwy cud, Ŝe Ŝyjecie. - W kaŜdej człowieka światowego - dorzuciła lady Enid. innej sytuacji podziwiałaby RóŜyczki za ich odwagę. Sama - Raczej dla człowieka wściekłego na cały świat - poprawiła chciała być do nich podobna, czynna i pełna energii aŜ do lady Stokeford. Jej głos utonął w ataku kaszlu. - Och, to okropne późnej starości, ale teraz uzmysłowiła sobie w pełni, jak wątła londyńskie powietrze. Moje płuca naprawdę nie są w stanie jest jej babcia. - Zostanę przy tobie, dopóki nie staniesz na nim oddychać. nogi. Nathaniel Babcock podsunął jej szklankę wody i starsza pani - Miałam taką nadzieję - oznajmiła babcia z zadowoleniem i z wdzięcznością wypiła łyk. uścisnęła palce Charlotty. - Nie powtarzaj tego swoim braciom - Jeśli ten nowy specyfik od doktora nie zacznie działać - i siostrom, ale byłaś zawsze moją ukochaną wnuczką. Czy oświadczył - to natychmiast wracasz do Devon. wiesz, Ŝe uśmiechnęłaś się do mnie pierwszy raz juŜ w dniu - JuŜ cię tu nie będzie, Ŝeby mi rozkazywać - oznajmiła swoich urodzin? dumnie lady Stokeford. - Jutro wyjeŜdŜasz do Lancashire, Charlotta uśmiechnęła się teraz z gardłem ściśniętym ze pamiętasz? - Odwróciła się do Branda i Charlotty i wyjaśniła: - wzruszenia. Babcia wielokrotnie juŜ opowiadała jej tę bujdę. Biedna Cassandra uciekła do ojcowskiej rezydencji. PoniewaŜ Charlotta podejrzewała, Ŝe w rzeczywistości zdobyła specjalne my, z powodu kontuzji, nie moŜemy się stąd ruszyć, Nathaniel miejsce w sercu babci dlatego, Ŝe była jej pierwszą wnuczką. zgodził się zostać naszym emisariuszem. Zorientuje się, czy Jak strasznie tęskniła za całą rodziną, za dwoma młodszymi braćmi moŜna anulować to małŜeństwo. i trzema siostrami, za swymi drogimi rodzicami, których zawsze Charlotta przysiadła na skraju łóŜka. W przeciwieństwie kochała, choć czasem bywali flegmatyczni i nudni. Tata był do Branda ona nie miała pretensji do starszych pań, Ŝe emerytowanym marynarzem, któremu dziesięć lat temu za wtrącają się w nie swoje sprawy. Ich troska o dobro lady bohaterstwo na polu walki przyznano tytuł księcia Mildon. Od tego momentu Barbara Dawson Smith Zar Barbara Dawson Smith śar Strona 14 zaczął wieść osiadłe Ŝycie obywatela ziemskiego, nie ruszając ce się po całym ciele, postawiła kudłate stworzonko na łóŜku. się poza obręb swego majątku. A Charlotta zawsze marzyła, - Babciu, to jest Fancy. Ŝeby się stamtąd wyrwać. W miarę dorastania coraz bardziej - Imię teŜ cudaczne - mruknął Brand. nie lubiła swej pozycji najstarszego spośród sześciorga dzieci. -Co za słodkie, kochane zwierzątko - zawołała lady Enid z Oczekiwano, Ŝe będzie uczyć młodsze rodzeństwo i spełniać uśmiechem i pogłaskała psa. - Jest taka chudziutka. I ma łysą rolę mediatorki w ich nie kończących się sporach. Na plamkę na nodze, biedactwo. wygnaniu w Yorku po raz pierwszy w Ŝyciu miała szansę - Mieszkała na ulicy, kiedy ją znalazłam. Podoba ci się? zamieszkać sama. - Jeśli ty ją kochasz, to ja takŜe będę. Miała teŜ czas do namysłu i zastanowienia. Przyjrzała się Fancy obwąchała rękę babci, trzy razy okręciła się wokół dokładnie samej sobie i doszła do wniosku, Ŝe zbyt długo własnej osi i ułoŜyła się przy jej boku. pozwalała, by gorycz i uŜalanie się nad sobą mąciły jej myśli i - Tylko zobacz - zawołała rozradowana Charlotta. - JuŜ ci zaciemniały spojrzenie. Przysięgła, Ŝe się poprawi, Ŝe połoŜy kres ufa. Pomyślałam, Ŝe moŜe zechcesz ją zatrzymać, oczywiście po dawnym błędom i poświęci się dobroczynności. moim wyjeździe. I odkryła, Ŝe straszliwie tęskni za doskonale sobie znanym, - Zatrzymać ją? - Oczy babci były pełne troski i miłości. - hałaśliwym i męczącym Ŝyciem rodzinnym. Gwiazdeczko, nie mogłabym ci jej odebrać. - Gdzie mama i tata? - zapytała teraz. - Na pewno i im - To mój prezent dla ciebie. Ale nie musisz podejmować przesłałaś wiadomość. decyzji w tej chwili. Lady Enid lekcewaŜąco machnęła ręką. -Bardzo rozsądnie - mruknął Brand do Charlotty. -Babcia - Och, poradziłam im, Ŝeby zostali w domu, w Devon. złamała rękę, a ty ofiarowujesz jej psa, z którym będzie Wiesz przecieŜ, Ŝe zdecydowanie wolą wieś. A poza tym musiała chodzić na spacery. uznałam, Ŝe ty będziesz dla mnie idealną pielęgniarką. Charlotta rzuciła mu gniewne spojrzenie. Był naprawdę Charlotta cieszyła się, Ŝe tylko ona została wezwana. najbardziej irytującym męŜczyzną, jakiego znała. Pochyliła się Oczywiście chciała zobaczyć znowu swoją rodzinę, ale do psa i powiedziała powaŜnie: wiedziała, Ŝe wtedy byłoby bardzo hałaśliwie, a babcia - Pantofle, Fancy. Podaj pantofle. potrzebowała odpoczynku. Z kłębka brązowego futerka uniosło się w górę dwoje uszu. Gwałtownie odwróciła się do nocnego stolika po butelkę Fancy zeskoczyła z łóŜka, wetknęła nos pod stolik nocny, pod laudanum i niechcący trąciła nogą Fancy. Z podłogi dobiegł pobliskie krzesło i zaczęła węszyć po dywanie. cichy skowyt. - Ciekawe, czy ona cokolwiek widzi spoza tej sierści - Wzięła psa na ręce. mruknął Brand. - Przepraszam, kochanie - mruknęła. - Kompletnie za- Charlotta wydęła tylko usta w odpowiedzi, ściskając kciuki pomniałam, Ŝe tu jesteś. za to, Ŝeby Fancy zapamiętała coś z tresury. - Trudno się dziwić - warknął Brand. - Ten stwór bardziej Pies zrobił rundkę wokół pokoju, a potem zniknął w przyległej przypomina miotełkę do kurzu niŜ psa. garderobie. Po chwili pojawił się znów z dwoma róŜowymi Stał opierając się ramieniem o słupek baldachimu łoŜa i wpatrywał kapciami w pysku. Suczka truchcikiem podbiegła do łóŜka i się intensywnie w Charlotte. Starając się nie zwracać uwagi na połoŜyła pantofle u stóp Charlotty, patrząc na swą panią i zdradzieckie ciepło rozchodzą- merdając ogonem. Barbara Dawson Smith Barbara Dawson Smith śar śar Strona 15 - Dobry piesek! - Charłotta z dumą podniosła i przytu Podekscytowane RóŜyczki wykrzykiwały jedna przez liła psa. Fancy polizała swą panią w brodę, wijąc się ze drugą: szczęścia. - Zdobędziemy zaproszenia na najwspanialsze przyjęcia - RóŜyczki klaskały i chwaliły. Nathaniel Babcock chichotał. zawołała lady Faversham. - JakieŜ to mądre stworzonko - zawołała lady Stokeford z - Och, jak cudownie! - stwierdziła lady Enid, a oczy aŜ zachwytem. - Co jeszcze umie? zabłysły w okrągłej twarzy. - Chciałabym, Ŝebyśmy i my - Na razie to wszystko - wyjaśniła Charłotta. - Zaczęłam ją mogły pójść. tresować dopiero tydzień temu. Ale jest bardzo bystra i - MoŜe zdołam namówić lady Jersey, Ŝeby cię wprowa- szybko się uczy. Będzie duŜą pomocą dla babci po moim dziła - dodała lady Stokeford. - Musisz zostać przedstawiona wyjeździe. wszystkim odpowiednim gentlemanom. - UwaŜam, Ŝe jest wspaniała - oświadczyła lady Enid. - Postaram się ich ostrzec ~ stwierdził Brand półgłosem. - - Ale mam nadzieję, Ŝe nie zamierzasz jeszcze wyjeŜdŜać. Powinni wiedzieć, jaką jesteś jędzą. - Oczywiście Ŝe nie. To będzie długa, miła wizyta. Trzeba Gdy tak stał, opierając się o słupek baldachimu, wyglądał tygodni, Ŝeby odpowiednio wytresować Fancy. jak diabeł wcielony. Skrzywieniem warg i uniesieniem brwi - Doskonale - stwierdził Brand. - Do tego czasu lady Enid wyraŜał wątpliwość, czy w ogóle jakiś męŜczyzna mógłby będzie juŜ w pełni samodzielna. się nią zainteresować. Charłotta zacisnęła zęby i ponownie połoŜyła Fancy na Spotkała jego przenikliwe spojrzenie i poczuła kolejne łóŜku. ukłucie tęsknoty. Zawsze tak było. Nawet kiedy ją obraŜał, - Babcia będzie potrzebowała anioła stróŜa. Jeśli upad sprawiał, Ŝe jej serce biło mocniej. Z takim trudem zdobyta nie, moŜe nie móc sięgnąć do dzwonka. Nauczę Fancy dojrzałość nie zniszczyła tego idiotycznego pociągu do sprowadzać słuŜbę. Branda. Brand pozostał sceptyczny. Charłotta czuła, Ŝe jego spoj- Charłotta odwróciła się do niego plecami i spojrzała na rzenie aŜ ją pali. Cały czas była niepokojąco świadoma jego RóŜyczki. męskości. - Z radością informuję, Ŝe juŜ kilka miesięcy temu po- - A jeszcze lepiej - kpił - Ŝebyś nauczyła ją kilku proce znałam w Yorku wspaniałego gentlemana. Uczęszczamy do dur medycznych. Pomyśl, ile mogłabyś zaoszczędzić na tego samego kościoła. Obecnie bawi z wizytą w Londynie i... doktorach. - Kto to jest? - zapytał Brand. - Prześlę mu kondolencje. Charłotta rzuciła mu miaŜdŜące spojrzenie. - Rozmawiam z babcią, nie z tobą. - Charłotta rozpacz- - Rozejrzyj się dokoła. Jestem pewna, Ŝe w pobliŜu znaj- liwie skoncentrowała całą uwagę na ciepłych, brązowych dziesz jakiś rynsztok, w którym poczujesz się jak w domu. oczach babci. - To pan Harold Rountree. Ubiega się o wybór - MoŜe Brandon mógłby cię jutro oprowadzić po mieście - do Izby Gmin. pisnęła lady Stokeford. - Jeszcze nigdy nie byłaś w Londynie. - Rountree? - powtórzył Brand. - Wątpię, czy chciałabym oglądać to, co on miałby mi do Charłotta zignorowała go całkowicie. pokazania - powiedziała Charłotta i podeszła do babci. - Pan Rountree i ja znamy się całkiem dobrze. MoŜna - Ale nie miałabym nic przeciwko uczestnictwu w Ŝyciu powiedzieć, Ŝe doszliśmy do pewnego rodzaju... poro towarzyskim, dopóki tutaj jestem. zumienia. Barbara Dawson Smith Barbara Dawson Smith śar Zar Strona 16 RóŜyczki równocześnie gwałtownie złapały powietrze. - O, wielkie nieba! - zawołała lady Enid i uniosła głowę, Rozdział 2 Ŝeby spojrzeć wnuczce prosto w oczy. - Jesteście zaręczeni? Tajemniczy wielbiciel Nie miałeś prawa mnie stamtąd wyciągać - oświadczyła Charlotta, kiedy Brand wywlókł ją na korytarz. Brązowa miotełka do kurzu dreptała tuŜ przy jej nodze. - Byłam w trakcie rozmowy z babcią. PogrąŜony w ponurym zamyśleniu Brand ciągnął ją w głąb korytarza. - Mamy pewną waŜną sprawę do omówienia. - Nie interesuje mnie nic, co mogę od ciebie usłyszeć. - Zainteresuje cię to, co mam do powiedzenia o twoim... ukochanym. - Ostatnie słowo rzucił z ponurym sarkazmem. Przed miesiącem, po śmierci Trowbridge'a, Brand wdroŜył ciche dochodzenie, które na razie nie dało Ŝadnych rezultatów. Szukał powodu, dla którego ktoś zamordował czterech członków rozwiązanej Ligi Lucyfera. Odnalazł kilku byłych uczestników klubu i porozmawiał z nimi. Był wśród nich takŜe Harold Rountree. Czy to tylko zwykły zbieg okoliczności, Ŝe Rountree emabluje teraz Charlotte? Taki zbieg okoliczności wydawał się podejrzany. - Pan Rountree jest godnym szacunku, cięŜko pracują cym, rozsądnym i zrównowaŜonym człowiekiem, czyli twoim przeciwieństwem - oświadczyła Charlotta. - Jest takŜe w Yorku wziętym adwokatem. Nie mogę sobie wy obrazić, skąd moŜesz go znać, chyba Ŝe reprezentował cię w sądzie w jakiejś sprawie kryminalnej. Barbara Dawson Smith śar Strona 17 W kaŜdej innej sytuacji Brand wybuchnąłby śmiechem. Rzuciła mu pogardliwe spojrzenie, które słabszego męŜ- Przed pięcioma laty omal nie nabrał się na jej fałszywe czyznę mogłoby zmiaŜdŜyć. oskarŜenia. Tymczasem ze wszystkich znanych mu kobiet - Takie kluby są dość rozpowszechnione. Jakie grzechy właśnie Charlotta najlepiej do niego pasowała. popełnił pan Rountree? Pił i grał w karty? Teraz było w niej jednak coś innego i Brand starał się Brand zastanawiał się, czy powiedzieć jej prawdę. Ale by- zrozumieć, co. Wygnanie, rozłąka z rodziną i przyjaciółmi łaby zaszokowana. Musiałby mówić o dziwkach, orgiach, przydały dziewczynie dojrzałości, co pozwoliło wziąć w opium, rozpuście, o sprawach, o których dobrze wychowana karby swą wybuchową naturę. Kosmyki ciemnych, dama nie powinna nic wiedzieć. Brand tylko okazyjnie brał kasztanowych włosów Charlotty wymykały się z niesta- udział w tamtych orgiach; był na to zbyt wybredny w rannie zwiniętego koka. U dołu spódnicy widniały smugi doborze swoich kobiet. błota. Najwyraźniej przestała przejmować się własnym - Znacznie, znacznie więcej - powiedział, pozwalając wyglądem. Nie nosiła nawet rękawiczek, pod którymi kryła Charlotcie samej domyślać się reszty. - Jeśli sobie Ŝyczysz, niegdyś blizny na ręce. mogę ci opowiedzieć o działalności Ligi z najdrobniejszymi Przez chwilę wyobraŜał sobie, Ŝe rozpina na plecach jej szczegółami. suknię, ściąga gorset i poznaje wszystkie tajemnice jej buj- - Nie, dziękuję. Nie interesują mnie twoje brudne afery. - nego ciała. WyobraŜał sobie jej jęki i westchnienia, jej bła- Mocno zarumieniona, zaczęła schodzić w dół po mar- gania, by wziął ją do łóŜka. murowych schodach. - Mylisz się co do pana Rountree. Bardziej prawdopodobne, Ŝe rozłoŜyłaby go na obie Musiałeś go pomylić z kim innym. łopatki. - Nie, nie pomyliłem. - Brand ruszył za nią. Trzymał się o Do licha, widać jest w prawdziwej potrzebie! Upłynął juŜ kilka kroków z tyłu, mógł więc podziwiać widok. Do licha, miesiąc od jego krótkiego romansu z Jewel. PrzedłuŜający Charlotta miała świetną figurę o wąskiej talii i kobiecych się celibat był zapewne jedyną przyczyną, dla której zaczął biodrach. Przyszły mu na myśl szalone zmagania miłosne poŜądać uszczypliwej starej panny. pozbawione wszelkich zahamowań. Pragnął wyjąć spinki z I dał się zbić z tropu. jej koka, by gęste kasztanowe włosy opadły aŜ do pasa... - - Rountree nie jest takim wzorem cnót, za jaki go uwa Brałem udział w ostatnim spotkaniu. Ŝasz - powiedział. - W to akurat nie wątpię. Jednak to, co mówiłeś o panu Zielone oczy Charlotty zalśniły z oburzenia. Rountree, nie moŜe być prawdą. Pewnie za duŜo wypiłeś i - Daruj sobie zawoalowane insynuacje. Mów jasno, albo pomyliłeś go z kimś innym. wychodzę. - MoŜesz wierzyć, w co zechcesz, ale pamiętaj, Ŝe cię - Jak sobie Ŝyczysz. Spotkałem Harolda Rountree kilka lat ostrzegałem. - Brand miał nadzieję, Ŝe Charlotta zwróci temu. NaleŜał kiedyś do Ligi Lucyfera. przynajmniej uwagę na jego stanowczy ton. Bo nie zamierzał Charlotta stanęła u szczytu schodów, zatrzymała się ujawniać przed nią swoich podejrzeń. gwałtownie i spojrzała na Branda. -Do... czego? Obojętnie schodziła po schodach, jakby rozmawiali o - Liga Lucyfera to taki piekielny klub, który został roz czymś równie mało istotnym jak pogoda. wiązany cztery lata temu. Rountree był niegdyś jego ak- - Osobiście zapytam o to pana Rountree przy najbliŜszym tywnym członkiem. spotkaniu. - Zaprzeczy. Barbara Dawson Smith Zar Barbara Dawson Smith Zar Strona 18 - Więc będę miała jego słowo przeciwko twojemu - rzu - Nie masz pojęcia o jego intencjach - warknęła Charlot ciła przez ramię. - Jeśli to wszystko, co miałeś mi do po ta. - On jest niezwykle troskliwym i dobrym człowiekiem. wiedzenia, to Ŝegnam, ZaleŜy nam wzajemnie na sobie, choć pewnie nie jesteś Branda dręczył jakiś dziwny niepokój. Czy Charlotta została w stanie tego zrozumieć. oślepiona imponującą fasadą, którą Rountree przed nią Sztywno wyprostowana sylwetka dziewczyny świadczyła o roztoczył? Nie mógł dopuścić do jej konfrontacji z tym tym, Ŝe ją obraził. Zrozumiał to i zaklął pod nosem. Nic nie szło człowiekiem. Ta mała idiotka mogła narazić się na niebez- tak, jak sobie zaplanował. Opryskliwa czy nie, Charlotta była pieczeństwo... i zaprzepaścić śledztwo, które prowadził. jednak kobietą, a kobiety wymagają delikatniejszego podejścia. Zbiegł na dół, stanął przed Charlotta i wyciągnął przed siebie To zawsze czyni je bardziej podatnymi na perswazję. rękę, Ŝeby ją zatrzymać, ale ona wpadła na niego i pełne - Radzę ci tylko zachować ostroŜność, to wszystko. Trzy piersi na chwilkę przylgnęły do jego ramienia. Jej oczy maj się z dala od tego człowieka. Mnóstwo męŜczyzn z to przypominały teraz dwa zielone jeziora. Drgnęła, zesztywniała, a warzystwa byłoby szczęśliwych, mogąc zalecać się do tak jej policzki okryły się czerwienią. pięknej kobiety, jak ty. Brand zorientował się, Ŝe wpatruje się w jej rozchylone wargi Ogromne oczy Charlotty w przyćmionym świetle korytarza i pragnie ją pocałować. Znowu! Ale tym razem Charlotta nie wydawały się zielone jak liście. Przez chwilę gotów był była juŜ niedojrzałą dziewczynką. Była kobietą spragnioną przysiąc, Ŝe ją pociąga. śe pragnie, by wziął ją w ramiona i namiętnego dotyku męŜczyzny. pocałował. Całe jego ciało oblała fala gorąca. Ale kiedy się - Przepraszam - powiedziała lodowatym tonem. - Tara odezwała, jej głos wręcz ociekał pogardą. sujesz mi drogę. - Dlaczego próbujesz mi schlebiać? Z twoich komplementów Opanował się. robię sobie jeszcze mniej niŜ z innych kłamstw. - Musimy porozmawiać. - Nigdy cię nie okłamałem, Char. PrzecieŜ wiesz. Więc bądź Spojrzała na niego gniewnie, jak oburzona dziewica. ostroŜna i nie wspominaj mu o tej rozmowie. - Dość juŜ od ciebie usłyszałam jak na jeden wieczór. - Usłyszałam wyłącznie gołosłowne oskarŜenia. Uczciwość - To fatalnie, Ŝe tak sądzisz, bo jeszcze nie skończyłem. - Do wymaga, Ŝebym wysłuchała takŜe jego wersji. licha, dlaczego ona nie chce współdziałać z nim choćby ten Brand zacisnął zęby. Do licha, aleŜ ona jest uparta! A jeden raz? - Powiedz mi, od jak dawna Rountree przebywa w przecieŜ mogła przez to narazić się na śmierć. I czy mu się to Londynie? podobało, czy nie, musiał uzmysłowić jej zagroŜenie. - Ponad miesiąc. I wbrew temu, co myślisz, nie zapomniał o - Skoro juŜ musisz wiedzieć - zauwaŜył półgłosem - to mnie. Pisał codziennie. ci powiem: Rountree moŜe być winien morderstwa. - Oczywiście. Chce twojego posagu i arystokratycznego Wpatrywała się w niego z kompletnym niedowierzaniem. nazwiska. - A moŜe równieŜ czegoś więcej? MoŜe chodzi takŜe - Morderstwa? To najbardziej idiotyczne, śmieszne, irra- o powiązanie Charlotty z nim? Ta moŜliwość wstrząsnęła cjonalne... Brandem. MoŜe to było kompletnie bez znaczenia, ale chciał - Mów ciszej. Ktoś moŜe podsłuchiwać. Dokończymy tę mieć pewność. Jak wszyscy inni męŜczyźni z Ligi Lucyfera, rozmowę na osobności. Rountree był podejrzany. Brand wiedział, Ŝe dopóki nie zdobędzie dowodów jego niewinności, musi zakładać, Ŝe jest Barbara Dawson Smith niebezpieczny. śar Barbara Dawson Smith Zar~ Strona 19 Poprowadził ją przez hol wejściowy, jego kroki wręcz Postawił jej kieliszek na pobliskim stoliczku i pociągnął dzwoniły na jasnym, Ŝyłkowanym marmurze. Towarzyszyło łyk wina. im lŜejsze postukiwanie półbucików Charlotty. Jej wargi -W takim razie przejdę od razu do rzeczy. W ciągu były skrzywione w znanym mu wyrazie sprzeciwu, ale ostatnich miesięcy kilku członków Ligi zmarło w niezwy- przynajmniej miała dość rozsądku, by trzymać język za kłych okolicznościach. zębami. - Pod jakim względem niezwykłych? - Charlotta nie kry Wszedł do opustoszałego salonu po drugiej stronie holu i ła sceptycyzmu. zamknął drzwi. Wysoki zegar stojący w rogu pokoju mo- Brand oparł łokieć o gzyms nad kominkiem. notonnie odmierzał upływające sekundy, a w ciemnych - Lord Mellingham brał udział w pojedynku, ale jego oknach odbijały się płomienie buzującego na kominku ognia. broń nie wypaliła i zginął. Simon Wallace wypił za duŜo Gustownie udekorowany, utrzymany w stonowanych i spadł ze schodów. Sir Raymond Aldrich został trafiony zieleniach pokój był ulubionym miejscem babci Branda, apopleksją, a był młodszy ode mnie. która wielokrotnie wzywała go tu na połajanki, kiedy - Jak się Ŝyje w rozpuście, to i kończy się Ŝałośnie. przyjeŜdŜała do Londynu. Znów poczuł przypływ czarnego humoru z powodu jej Myśl o rannej, leŜącej na piętrze babci wstrząsnęła nim pruderii, ale nie był to najlepszy czas na przekomarzanie się. głęboko. Czy katastrofa powozu była tylko nieszczęśliwym - To nie wszystko. Kilka tygodni temu przyszedł do mnie wypadkiem? lord Trowbridge. Dostał anonimowy list, w którym były To pytanie dręczyło Branda. Przed czterema laty, gdy za- tylko dwa słowa: Będziesz następny. padła decyzja o rozwiązaniu Ligi Lucyfera, RóŜyczki znaj- ~ śart. dowały się w wiejskiej rezydencji. I wówczas, wiedzione - Ja teŜ nie uwierzyłem. Ale kiedy w kilka godzin póź swym zwykłym wścibstwem, zetknęły się z członkami Ligi. niej został napadnięty i zamordowany przez bandytów, A teraz Brand nie mógł pozbyć się niejasnego wraŜenia, Ŝe to nie mogłem juŜ uznać tego za zwykły zbieg okoliczności. ich jedno jedyne spotkanie z piekielnym klubem mogło mieć Ktoś naprawdę próbuje zabić członków Ligi. straszliwe konsekwencje. A jeśli morderca zamierza zabić Charlotta przyglądała mu się przez dłuŜszą chwilę. wszystkich, którzy mogą zidentyfikować członków Ligi? - Pan Rountree nie jest mordercą - powiedziała wresz Pomysł dość karkołomny, ale Brand zamierzał sprawdzić to cie głosem bez wyrazu. jutro z samego rana. Brand wiedział, Ŝe musi się poruszać bardzo ostroŜnie. Charlotta opadła na ustawiony przy kominku fotel, a pies - To oczywiście moŜe być prawda. Proszę cię tylko, Ŝebyś ułoŜył jej się na kolanach jak puchary dywanik. Brand ma- w tej chwili nie pytała go o Ligę. Przynajmniej do czasu, aŜ rzył o drinku, więc podszedł do barku z róŜanego drewna i zorientuję się w sytuacji. odkorkował butelkę wina. - Ty? Najlepiej byłoby oddać sprawę w ręce detektywa z Kryształ zadźwięczał, kiedy napełniał kieliszek. Spróbo- Bow Street. wał, uznał, Ŝe burgund ma odpowiedni smak i nalał kolejny - Człowiek z gminu nie będzie miał wstępu do towarzy- puchar dla Charlotty. stwa. Ja mam o wiele większe szanse, by uzyskać od tych -Proszę, będzie ci to potrzebne. ludzi informacje. Chodzę na te same przyjęcia, naleŜę do Odmówiła ruchem ręki. tych samych klubów. - Czekam na wyjaśnienia. I lepiej, Ŝeby były wyczerpujące. Barbara Dawson Smith Barbara Dawson Smith śar śar Strona 20 - Pan Rountree pochodzi z Yorku. Nie naleŜycie do tego tworzyło scenerię sprzyjającą uwodzeniu. Wyobraźnia samego towarzystwa. To dowodzi, Ŝe jest niewinny. podsunęła mu obraz silnych rąk i nóg Charlotty oplecionych - Ale kiedyś naleŜał do Ligi. Wszyscy członkowie są po- wokół niego w namiętnym zespoleniu. dejrzani. - Zarozumiały gnojek - prychnęła. - Trudno mi wyobrazić -Ty teŜ? sobie kogoś, kto budziłby we mnie większy niesmak niŜ ty. Zirytowany Brand dopił wino i odstawił kieliszek. -Naprawdę? - Sprowokowany Brand podszedł bliŜej i - Nie bądź śmieszna. Po co miałbym ci to wszystko opo- niemal wtłoczył ją w fotel. Inna kobieta usiadłaby na poprzednim wiadać, gdybym to ja był winowajcą? miejscu, ale nie Charlotta. Buntownicza i obdarzona silną wolą - śeby wplątać w to uczciwego obywatela. dziewczyna wytrzymała jego wzrok. Stał tak blisko, Ŝe jego nogi - Naprawdę jest tak honorowym człowiekiem? Harold ocierały się o jej spódnicę. W tym momencie mógłby przysiąc, Rountree ma bardzo silny motyw morderstwa. Gdyby rozeszły Ŝe nadal go pragnie. Wyczuwał to w bijącym od niej cieple, w się pogłoski o jego niezbyt kryształowej przeszłości, przegrałby lekkim rozszerzeniu jej źrenic, w napięciu całego ciała. wybory. A jakie wspaniałe miała ciało - niezwykle kobiece, o pełnych Charlotta siedziała w całkowitym bezruchu. Wydawała się piersiach i zaokrąglonych biodrach. Ale niełatwo ją będzie przejęta. Najwyraźniej walczyła z rodzącymi się w niej zdobyć. okropnymi wątpliwościami. Brand chciał, by mu uwierzyła, Pochylił się i przez dłuŜszą chwilę wdychał jej świeŜy by ich dawna animozja nie miała wpływu na jej osąd. zapach. Nagle Charlotta postawiła Fancy na podłodze i gwałtownie - Nie budzę w tobie niesmaku, Char - mruknął. - JuŜ zerwała się z fotela. raz ci to udowodniłem, przed laty. Pamiętasz? - To absurdalne oskarŜenie i nie zamierzam dłuŜej cię Powstrzymała jęk. słuchać! - Byłam młoda i głupia. Ale na szczęście potrafię uczyć się na własnych błędach. Szkoda, Ŝe nie mogę tego samego - Lepiej posłuchaj. Byłabyś kompletną idiotką, gdybyś powiedzieć o tobie. związała się z ewentualnym mordercą. - Brand nie mógł się - Grzech bywa całkiem miły. Powinnaś sama się przekonać. - powstrzymać od dodania: - Ale cóŜ, zawsze traciłaś głowę dla Gładził jej ramiona, potem przesunął palce na szyję, gdzie pewnego typu męŜczyzn. Włącznie ze mną. skóra była ciepła i aksamitna. - Ciekaw jestem, czy nadal Spoczęły na nim jej szeroko otwarte oczy. Musiała pamiętać całujesz jak napalona, ale naiwna dziewczynka. ten incydent sprzed lat, kiedy dosłownie rzuciła się na niego, Jej spojrzenie zmiękło, lecz tylko na chwilę. Gwałtownie błagając o pocałunek. Brutalnie rozwiał jej romantyczne podniosła ręce i odepchnęła go. W tej samej chwili coś ostrego marzenia. Od tego czasu Ŝywiła do niego pogardę. wbiło mu się w nogę nad kostką. Do diabła ze wstydem! Charlotta nie była juŜ młodziutką Odskoczył do tyłu. dziewczyną. Była kobietą, której potrzeby nie zostały - Jasna cholera! zaspokojone. To niezwykłe wyzwanie: rozbudzić namiętność - Czy twoja reakcja nie jest przypadkiem nieco przesadna? - drzemiącą w tej starej pannie. zapytała szyderczo. - Ledwo cię dotknęłam. Brand uświadomił sobie, Ŝe są całkiem sami. Cichy szept Brand schylił się i obejrzał pulsującą bólem kostkę. płomieni, zamknięte drzwi, mrok za oknem - to wszystko Barbara Dawson Smith Barbara Dawson Smith Zar śar