7102

Szczegóły
Tytuł 7102
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7102 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7102 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7102 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jadwiga Courths-mahler Serce nie s�uga Tytu� orygina�u: Lena Warnstetten � Translation by Stefania Poleszczuk Znak firmowy Oficyny Wydawniczej �Akapit", Znaki firmowe serii wydawniczych �Akapitu" zastrze�one ISBN 83-85397-93-0 Projekt ok�adki i strony tytu�owej: Marek Mosi�ski Redakcja: Jolanta Dyduch Redakcja techniczna: Jaros�aw Fali Korekta: Gra�yna Fali Wydanie pierwsze. Wydawca: �Akapit" Oficyna Wydawmcza sp. z o.o. Katowice 1992 Ark. druk. 7,75. Ark. wyd. 7,5. Druk i oprawa: Rzeszowskie Zak�ady Graficzne Rzesz�w, ul. p�k. L. Lisa-Kuli 19. Zam. 6921/92. Lena Warnstetten sta�a blada i dr��ca przed ojcem i spogl�da�a na niego przera�onymi oczami. Czy to, co w�a�nie us�ysza�a, by�o prawd�? Mia�a po- �lubi� m�czyzn�, kt�rego nie kocha�a, i kt�ry zawsze wydawa� si� jej nie- sympatyczny. Mia�a go po�lubi�, by ocali� swoj� rodzin� przed n�dz� i ha�b�. Musia�a si� po�wi�ci� tylko dlatego, �e jej ojciec hulaszczym �y- ciem roztrwoni� maj�tek, doprowadzi� do upadku posiad�o�� Warnstetten, a sw�j honor narazi� na szwank. � Nie mog�, ojcze, nie potrafi� � wyszepta�a poblad�ymi wargami. � Musisz! � Pan Warstetten spojrza� na ni� chmurnie. � Tylko ty mo�esz nas uratowa�, rozumiesz?! Pomy�l o twojej matce... o twoim bra- cie... przecie� ich kochasz. O sobie nie chc� m�wi�, nie musisz nic robi� dla mnie, lecz to dla tych, kt�rych kochasz. Zerwa�a si�. Jej oczy b�ysn�y ponuro. Nigdy nie do ^iadczy�a mi�o�ci ojca � zawsze tylko szyderstwa i drwiny, poniewa� by�a inna ni� on i za- wsze bardziej przywi�zana do matki. Mama! Lena wzdrygn�a si�. W tej chwili jej matka le�a�a cicha i blada na stole operacyjnym. Nikt nie wie- dzia�, czy prze�yje operacj�. I w�a�nie teraz, gdy by�a nieobecna, gdy w kli- nice s�ynnego profesora walczy�a ze �mierci�, ojciec przyszed� do c�rki z takim ��daniem! Wiedzia�a ju� od dawna, �e jej rodzinie �le si� powodzi i �e dosz�o do tego w�a�nie z winy ojca. Z pe�n� �wiadomo�ci� przewidywa- �a nadchodz�cy upadek. Wiedzia�a, �e ojciec o�eni� si� z matk� tylko dla pieni�dzy i roztrwoni� jej maj�tek tak samo, jak przedtem sw�j. Delikatna kobieta, jaka by�a jej matka, znosi�a u boku m�a okropne cierpienia. Od dawna widzia�a konieczno�� intensywnego leczenia, by uwolni� si� od wieloletnich cierpie�. Ale nigdy nie by�o na to pieni�dzy. Pieni�dze znajdo- wa�y si� tylko wtedy, gdy ojciec wyrusza� dla rozrywki do Berlina. Na do- bre wino i cygara mia� zawsze � ale nigdy dla biednej, kochanej matki. A teraz, gdy ona walczy ze �mierci�, ojciec m�wi: �Musia�em uczyni� co� niegodnego, aby znale�� pieni�dze na operacj� twej matki, i teraz, je�eli nie zostaniesz �on� Borkenhagena, b�dziecie musia�y opu�ci� Warnstetten, a ja znajd� si� w wi�zieniu". Lena wiedzia�a, �e k�amie. Ojciec zha�bi� swoje nazwisko nie z powo- du matki, lecz z ch�ci zaspokojenia licznych zachcianek i przyjemno�ci. Wiedzia�a, �e operacja matki i jej pobyt w klinice nie zosta�y jeszcze op�a- cone i nie ma nawet na to pieni�dzy. Wszystkie ojciec wyda� na siebie, nie przes�a� nawet bratu sta�ej pensji, kt�rej ten potrzebowa�, by sko�czy� stu- dia. W Warnstetten wszystko by�o ju� zastawione, las, pola, a nawet zbiory. Ona i matka pracowa�y od rana do nocy, nosi�y uszyte przez siebie sukienki i oszcz�dza�y ka�dy grosz. Ojciec jednak pi� nadal francuskie szampany, ka- za� sprowadza� sobie ostrygi i nie interesowa� si� gospodarstwem. A teraz ona mia�a si� po�wi�ci� i kochaj�c innego, zosta� �on� bogate- go Borkenhagena, kt�ry prze�ladowa� j� swoimi o�wiadczynami. �Nie, ty Ikonie to!". � No, zdecyduj si� wreszcie � nalega� ojciec, patrz�c na ni� z nie- pokojem. Bez si� opad�a na krzes�o. To, co prze�y�a, z�ama�o jej si�y. Czy mo�e my�le� o sobie, gdy wszystko wok� niej wali si� w gruzy? Jej nikczemny ojciec napi�tnowa� ich nazwisko, zniszczy� �ycie jej brata, wszystko to fatalnie wp�yn�o na stan zdrowia matki. Lena mia�a teraz sposobno�� ura- towa� ich wszystkich. Ale za jak� cen�! Warnstetten spojrza� na ni� niepewnie. W oczach jego czai� si� strach. Zastanawia� si�, co c�rka zrobi. Czy zechce si� po�wieci�? Czu�, �e dla niego samego nie zrobi�aby nic. Po raz pierwszy �a�owa�, �e nie zdoby� jej mi�o�ci. Ale los jej matki i brata by� i tak z nim zwi�zany. Czy mi�o�� do tych dwojga by�a wystarczaj�co silna, by sk�oni� Len� do takiego po�wi�cenia? Nie pomy�la� nawet przez chwil�, ile kosztowa�oby j� to po- �wi�cenie. Herman Warnstetten troszczy� si� tylko o jedno na tym �wiecie: o w�as- ne dobro. Bez wyrzut�w sumienia zrzuci� na barki c�rki swoje k�opoty. Z rado�ci� przyj�� o�wiadczyny Borkenhagena, kt�re uwalnia�y go niemal natychmiast od wszystkich trosk. Borkenhagen obieca� mu, �e ureguluje jego d�ugi, a ponadto da do r�ki pewn� sum�, kt�ra pozwoli mu powr�ci� do �ycia towarzyskiego. Potem b�dzie ju� �atwo zatuszowa� fataln� afer� z wekslami, kt�ra wisi nad jego g�ow� jak miecz Damoklesa. Aby tego do- kona�, musia� mie� pieni�dze, a wszystkie �r�d�a ich uzyskania by�y ju� dla niego niedost�pne, gdyby nie to, nigdy nie zdecydowa�by si� na ten przekl�- ty podpis. A teraz... Lena musi si� zgodzi�! Musi! � A wiec? � zapyta� ponownie. � Nie mog� � odpowiedzia�a. Zbli�y� si� do niej. � Bo jeste� zakochana w Romittenie � powiedzia� zimno. � Wiesz o tym? � spojrza�a na niego z przera�eniem. Wzruszy� lekcewa��co ramionami. � Trudno by�o nie zauwa�y�. A niby po c� tak ci nadskakuje? Twoja matka cierpliwie znosi�a te mrzonki. Czego spodziewasz si� po Romittenie? Jest takim biedakiem, �e sam siebie nie potrafi utrzyma�. Na niego nie mo- �esz liczy�. � Wiem � odpowiedzia�a cicho. � A wi�c? B�d� rozs�dna. Jako �ona Borkenhagena zdob�dziesz od- powiedni� pozycje. Jest bogaty, ma miliony. Borkenhagen to najwspanial- szy maj�tek w okolicy, a fabryki konserw, kt�rych jest w�a�cicielem, przynosz� rocznie znaczny zysk. Zrobisz �wietn� parti�. U�miech pow�tpiewania przemkn�� przez jej twarz. � Nie zale�y mi na tym. Borkenhagen jest mi wstr�tny. Nie chc� go, nie chc�! A twoja matka? Przecie� tak ja kochasz? Chcesz, by musia�a wyprowa- dzi� si� z Warnstetten i popa�� w n�dze? Spojrza�a na ojca wzrokiem, kt�rego nie m�g� wytrzyma�. � W n�dz�? Moja matka pierwsza powiedzia�aby mi: �Nie r�b tego, Leno. Nie sprzedawaj si�". � Bzdury! Sentymentalne bzdury. Znale�li�my si� w sytuacji, kt�rej musimy si� podda�. To jest konieczno��. Chcesz nas wszystkich zgubi�? Gdy twoja matka wr�ci po operacji do domu, b�dzie potrzebowa�a spokoju i wypoczynku. Chcesz zburzy� ten spok�j i zn�w zagrozi� jej �yciu? Prze- cie� ja kochasz. Czym jest twoja mi�o�� do niej, skoro nie potrafisz ponie�� �adnej ofiary? Lena podnios�a si� dr��c. � A je�eli mama umar�a... je�eli by�o ju� za p�no... je�eli operacja si� nie uda? � pyta�a szeptem. � Masz jeszcze brata. � On jest m�czyzn� i sam sobie poradzi. Mo�e si� ograniczy�. � Zapominasz, �e honor naszego nazwiska wchodzi tu r�wnie� w rachub�. � Lena zakry�a r�kami twarz. � Dlaczego nam to zrobi�e�, ojcze? �krzykn�a. Przywo�a� na twarz wymuszony grymas. � Przecie� ju� ci m�wi�em: musia�em znale�� pieni�dze dla twej matki. Operacja by�a konieczna. Ja potrafi� ponosi� ofiary � powiedzia� zarozumiale. Obrzuci�a go spojrzeniem, pod wp�ywem kt�rego spu�ci� oczy. Potem posz�a wolno w kierunku drzwi. Zanim wysz�a, obejrza�a si� jeszcze raz za siebie i powiedzia�a cicho. � Zanim si� zdecyduj�, musz� to przemy�le� i wiedzie�, czy mama �yje. Decyduj�cy telegram powinien nadej�� jeszcze dzisiaj. Potem b�d� mog�a ci odpowiedzie�. � Nie czekaj�c na odpowied�, wysz�a. Nie zatrzymywa� jej, lecz �ledzi� niech�tnym wzrokiem. Lena zamkn�a si� w swoim pokoju. Zm�czona, rzuci�a si� na fotel i patrzy�a przed siebie p�on�cymi oczyma. W jej g�owie k��bi�y si� my�li nadaremnie szukaj�ce drogi ratunku. Z t�sknot� wyci�gn�a r�ce. �Mamo, moja mamo!" Ach, jak bardzo brakowa�o jej teraz matki. Ale tak by�o lepiej. Sama musia�a sobie da� rad�. Powinna zaoszcz�dzi� matce cierpie- nia, bo ona i tak do�wiadczy�a zbyt wielu smutk�w. Zaton�a w my�lach. Widzia�a przed sob� nalan�, czerwon� twarz Bor- kenhagena, o grubych wargach i po��dliwych oczach. Wstrz�sn�� ni� dreszcz obrzydzenia. Mia�a zosta� �on� m�czyzny, kt�rego g�o�ny i nie- okrzesany spos�b b/cia budzi� w niej wstr�t. Ca�ym sercem zwi�zana by�a z Henrykiem Romittenem. Henryk Romitten! Zacisn�a kurczowo r�ce i przycisn�a je do serca. Jak�e go kocha�a, po raz pierwszy poczu�a to z ca�� moc�. I on j� kocha�, by�a tego pewna, cho� nigdy nie pad�o mi�dzy nimi ani jedno s�owo o mi�o�ci. Nie potrzebowali s��w. Wiedzieli obydwo- je, �e ich dusze czuj� to samo. Jednak�e ich bieda sta�a si� przeszkod� nie do pokonania. Co pomy�li o niej Henryk Romitten, je�eli zostanie �on� Borkenhage- na? Czy nie zacznie ni� pogardza�? Czy nie by�oby to z jej strony wiaro- �omstwem, nawet je�eli nie pad�o mi�dzy nimi �adne decyduj�ce s�owo? Ale Borkenhagen mia� w swoich r�kach j� i jej najbli�szych, by� bowiem bogaty i dzi�ki temu posiada� w�adz�. Od niego zale�a�o �by� albo nie by�" jej rodziny. Czy mog�a zgubi� matk� i brata? Czy nie by�o jej obowi�zkiem po�wi�ci� si� dla ich dobra? Ale jednocze�nie ogarnia� j� bezgraniczny strach przed tym ma��e�stwem. Nie by�a egoistk�, nie chcia�a my�le� tylko o sobie, powinna wi�c podj�� t� trudn� decyzj� i'nie zdradzi� si� ze swoim cierpieniem. W jej duszy obudzi�a si� nienawi�� i pogarda dla ojca. To on by� przyczyn� tej m�ki, jak r�wnie� wszystkich innych smutk�w i niepowo- dze�, kt�re przynios�o jej ju� �ycie. Nie mog�a wi�c go ani kocha�, ani sza- nowa�. Cz�sto by�a �wiadkiem, jak �le traktowa� ukochan� matk�, jak j� upokarza� i poni�a�. Gdy Lena stawa�a w jej obronie, wyszydza� je obie, na- zywaj�c ich mi�o�� �cukierkow� ckliwo�ci�", po czym krzycz�c wychodzi� i zamyka� za sob� drzwi na klucz. A teraz na dodatek zrobi� co� tak nikczemnego, co�, co postawi ich pod pr�gierzem, je�eli ona nie zgodzi si� zosta� �on� Borkenhagena. Czy mo- g�aby si� przygl�da�, jak jeszcze jedno cierpienie spada na barki jej matki? Podnios�a si� zdecydowanie. Nie! Jej matka nie powinna si� nigdy do- wiedzie�, �e ojciec jest cz�owiekiem pozbawionym honoru. Je�eli B�g do- pomo�e i operacja si� uda, po�wi�ci si�. Znowu pomy�la�a z b�lem o Henryku Romittenie. On pogardzi ni�, gdy si� dowie, �e chce po�lubi� Borkenhagena. Pogarda i tyle cierpie� z jej po- wodu. Jaki� by�by wstrz��ni�ty, gdyby si� o tym dowiedzia�. Zadr�a�a. Pod- j�a niewzruszon� decyzj�. Powinien dowiedzie� si� o tym od niej, od nikogo innego. Sama powinna mu powiedzie�, �e jest zmuszona, podda� si� gorzkiej powinno�ci. Ju� od kilku godzin nie opuszcza�a swego pokoju. Jej ojciec niespokoj- nie chodzi� ci�kimi krokami po domu i dziedzi�cu, czekaj�c na wiadomo- �ci o �onie. Po raz pierwszy troszczy� si� i obawia� o jej �ycie i zdrowie, jednak nie z mi�o�ci do niej, lecz ze strachu. Gdyby umar�a teraz, w czasie operacji, Lena odm�wi�aby po�lubienia Borkenhagena, a w�wczas spad�aby na niego ha�ba. W ko�cu, po kilku m�cz�cych godzinach, zobaczy� id�cego dziedzi�- cem listonosza. Szybko wybieg� mu naprzeciw i pe�en gor�czkowego wzbu- r�enia, wyrwa� mu telegram. Dr��cymi r�kami otworzy� kopert� i przeczy- ta�: Operacja sko�czy�a si� pomy�lnie. Pacjentka przesy�a pozdrowienia. Szczeg�owe informacje jutro. Odetchn�� z ulg� i star� z czo�a kropelki potu. Szybko wr�ci� do domu i kaza� zawo�a� c�rk�. Lena nadesz�a. Wystraszy� si�, gdy j� zobaczy�. Wygl�da�a blado i mi- zernie. Cienie okala�y jej pozbawione blasku oczy, kt�rymi spogl�da�a na ojca. W milczeniu wr�czy� jej telegram. Przeczyta�a i kurczowo przycisn�a kartk� do serca. Poprawi�a w�osy i spojrza�a du�ymi, b��kitnymi oczyma prosto w twarz ojca. � B�g zwr�ci� mi matk�. Nie jestem tak� egoistk�, by my�le� tylko o sobie. Nie pozwol� mamie i Fredowi cierpie� � powiedzia�a bezd�wi�cznie. O nim nie powiedzia�a ani s�owa. Wyra�niej nie mog�a okaza�, jak ma�o dla niej znaczy�. Ale to ju� go nie obchodzi�o. Odetchn�� z ulg�. � Zgadzasz si� zatem po�lubi� Borkenhagena? � zapyta� ciep�o. Opad�a na fotel. � Tak, je�eli nie ma innego sposobu, aby uchroni� ci� przed ha�b�. Ale pod jednym warunkiem... Warnstetten spojrza� niespokojnie. Jej zachowanie wzbudzi�o w nim niesmak. Wydawa�o si�, �e nagle role si� zmieni�y. Jego stanowczo�� i pewno�� siebie znikn�y. Mia� poczucie, �e jest zale�ny od woli Leny. � Warunek? � zapyta� niepewnie. � Tak. Wiesz przecie�, �e kocham Henryka Romittena. Zachowywa- �am si� tak, �e mia� on prawo wierzy� w moj� wzajemno��. Nie chc�, by my�la� o mnie z pogard�. By�oby tak, gdyby dowiedzia� si� od kogo� inne- go, �e zgodzi�am si� na ma��e�stwo z Borkenhagenem. Zanim si� jednak na nie zgodz�, ��dam od ciebie, by� pozwoli� mi porozmawia� z Henrykiem. Wy�lij kogo� do niego i ka� poprosi�, by przyby� do nas jeszcze dzisiaj. � Chcesz wystawi� m�j honor na po�miewisko? � zerwa� si� Warn- stetten. � Chcesz mu wszystko powiedzie�? � Chc� mu powiedzie�, dlaczego zostan� �on� Borkenhagena. Nie chc� sprawi� mu wi�cej b�lu, chce go przekona�, �e nie jestem go warta. � M�wisz tak, jakby� by�a pewna jego mi�o�ci � powiedzia� ' znienacka. Podnios�a g�ow� i zapatrzy�a si� w dal. � Tak... jestem ca�kiem pewna. � Jak on �mia� m�wi� z tob� o mi�o�ci, gdy wiedzia�, �e nigdy nie b�- dziecie mogli si� pobra�?! � powiedzia� w�ciek�y. Spojrza�a na� spokojnie, on jednak nie m�g� wytrzyma� jej spojrzenia. � Nie, nie odwa�y� si�. Henryk Romitten jest cz�owiekiem honoru, dla kt�rego spok�j mojego serca jest �wi�ty. Ale nie potrzebowa� s��w, by powiedzie� mi, �e mnie kocha, bo on te� wie, �e ja go kocham. Zawo�aj tu Henryka Romittena. Dopiero gdy z nim porozmawiam, b�dziesz m�g� oznajmi� Borkenhagenowi o mojej zgodzie, nie wcze�niej. W jej s�owach brzmia�o ponure zdecydowanie, poczu� wi�c, �e musi si� podda�. By�o to dla niego tym trudniejsze, �e do tej pory w Warnstetten wszyscy podporz�dkowywali si� jego despotycznej woli. � Musisz mi jednak obieca�, �e nie zdradzisz Romittenowi tego, co ci z konieczno�ci wyzna�em. � Tw�j honor by�by u niego lepiej strze�ony, ni� u ciebie samego � spojrza�a na niego chmurnie. Powsta� jakby chcia� j� uderzy�. Wyprostowa� si� i spojrza� jej prosto w oczy. Oddycha� ci�ko. Czy to by�a jego cicha, uleg�a c�rka, kt�ra przed- tem podobnie jak matka poddawa�a si� bez sprzeciwu jego despotycznym nastrojom? Czy�by przez przyznanie si� do winy utraci� swoj� pozycj� w tym domu? Musia� ratowa� to, co zosta�o jeszcze do uratowania. � Co� za co�. Ka�e zawo�a� Romittena, mo�esz mu powiedzie�, co chcesz, ale nie mo�esz zdradzi� mu niczego, co dotyczy mojego honoru. Za�mia�a si� gorzko i bole�nie. � B�d� ci� os�ania�, mo�esz by� spokojny. Nawet gdyby Henryk Ro- mitten z mojego powodu strzeg� twojej winy niczym tajemnicy, nie powie- dzia�abym mu, bo mnie nie wypada ci� oskar�a�. Warnstetten odetchn��. � Wykorzystujesz to, �e by�em s�aby i wyspowiada�em si� przed tob�. Ale je�eli my�lisz, �e w ten spos�b b�dziesz mia�a przewag� nade mn�, to... � Nic bardziej mylnego. Jeste� w ko�cu moim ojcem. Ale �jej oczy b�ysn�y ponuro � o jedno tylko ci� prosz�: pozw�l mi, bym szanowa�a ci� przynajmniej jako ojca. Pod jednym wzgl�dem wykorzystam szans�, kt�r� w�o�y� mi w r�ce los � dam w przysz�o�ci mojej biednej mamie wi�cej ra- do�ci. Nigdy wi�cej nie pozwol�, by� j� dr�czy� i poni�a�. 8 Roze�mia� si� z zak�opotaniem. Po raz pierwszy kto� w ten spos�b wy- st�pi� przeciw niemu, i to w dodatku jego c�rka. To by�o niepoj�te! St�umi� sw� z�o��. � Zachowujesz si�, jak bym by� ludo�erc�. C� ja takiego zrobi�em twojej matce, �e w tak niestosowny spos�b narzucasz si� jako jej obro�czyni? W milczeniu spojrza�a na niego du�ymi, niebieskimi oczyma, w kt�- rych widnia�o oskar�enie. Nie wytrzyma� tego spojrzenia i odwr�ci� si�. � �wietnie, od teraz b�d� dotyka� twoj� matk� tylko w r�kawiczkach, by nie urazi� waszych sentymentalnych uczu�. B�d� si� stara�, jak tylko po- trafi�, chocia� wasza tkliwo�� wydaje si� nie do wytrzymania � mrukn�� cierpko. Lena podnios�a si�. � Po�lesz po Romittena, prawda, ojcze? � Dobrze. Niech si� stanie, co ma si� sta�. I mam twoje s�owo, �e przyjmiesz o�wiadczyny Borkenhagena. � Masz je. Zm�czona, posz�a powoli na g�r�, do swojego biednie urz�dzonego po- koju. Usiad�a cicho przy stoliku do szycia i mechanicznie rozpocz�a prze- rwan� prac�. Ale jej rozbiegane my�li szybowa�y gdzie� daleko. A serce ci��y�o jej w piersi jak kamie�. Henryk Romitten wr�ci� w�a�nie z pola. Zrobi� obch�d stajen, aby sprawdzi�, czy jego polecenia zosta�y dobrze wykonane. Musia� ci�ko pra- cowa�, gdy� posiad�o�� Romitten by�a prawie tak zad�u�ona jak Warnstet- ten. Maj�tek podupad� z powodu stanu zdrowia jego ojca, kt�ry od czasu wojny ci�gle chorowa�. Od kiedy Henryk by� wystarczaj�co doros�y, by m�c zrozumie� ich po�o�enie, sprzeciwia� si� z ca�ych si� temu upadkowi. Jego energia i ci�ka praca ochroni�y ich przed najgorszym. Ale ci�gle bra- kowa�o pieni�dzy, by postawi� na nogi Romitten. Powoli, bardzo powoli przeszed� przez najgorsze. Gdy �y� jeszcze jego ojciec, dokucza� mu m�- wi�c, �e powinien poszuka� sobie bogatej �ony. Ale Henryk od dawna ko- cha� Len� Warnstetten i nawet gdy dowiedzia� si�, �e ich mi�o�� nie ma 10 przysz�o�ci, wstr�t budzi�a w nim my�l, �e m�g�by o�eni� si� z inn� kobie- t�. Od �mierci ojca � matka zmar�a kilka lat wcze�niej � mieszka� sam w Romitten. �y� prosto, jak ch�op, a pracowa� d�u�ej i intensywniej ni� jego s�u�ba. Z godnym podziwu zapa�em usi�owa� wyd�wign�� sw�j maj�tek, mia� bowiem nadziej�, �e w ci�gu paru lat osi�gnie tak� pozycj�, i� b�dzie m�g� wprowadzi� do swego domu Len�. Ona by�a bowiem skromna i ma�o wymagaj�ca. Czasami my�la� o tym, czy mo�e ju� teraz zacz�� si� o ni� stara�. U niego nie by�oby jej gorzej ni� w Warnstetten. Ale jak m�g�by stan�� przed jej ojcem ze swymi o�wiadczynami, co m�g�by odpowiedzie� na py- tanie, czy mo�e zapewni� �onie godn�, pewn� egzystencj�? Nie, musia� cze- ka� do chwili, w kt�rej b�dzie m�g� �mia�o spojrze� w przysz�o��. Gdy wr�ci� ze stajni i chcia� wej�� do domu, przyby� z Warnstetten pos�aniec i wr�czy� mu list. Henrykowi zabi�o serce. Wszystko, co pocho- dzi�o z Warnstetten, by�o zwi�zane z jego ukochan�. Szybko otworzy� kopert�. Drogi Panie Romitten! Bardzo prosz� o jak najszybsze przybycie do Warnstetten. Moja c�rka pragnie porozmawia� z Panem w wa�nej sprawie. Prosz� prze- kaza� pos�a�cowi, kiedy mo�na si� Pana spodziewa�. Z pozdrowieniami Warnstetten Henryk zdenerwowa� si�. Co si� sta�o? Czego chcia�a od niego Lena? Da� pos�a�cowi odpowied�, �e powinien by� w Warnstetten w ci�gu godziny. Jedz�c sw�j skromny obiad, nieustannie my�la� o tym, co mog�o si� wydarzy�. Przysz�a mu na my�l pani Warnstetten. Wiedzia�, �e musia�a podda� si� ci�kiej operacji. Czy�by nadesz�y o niej z�e wiadomo�ci? Ale w takim razie Warnstetten nie zaznaczy�by wyra�nie, �e Lena chce z nim rozmawia�. Pe�en niepokoju, wyruszy� w drog�. Aby j� skr�ci�, przeci�� las Borkenhagena, kt�ry rozci�ga� si� mi�dzy Romitten a Warnstetten. Henryk z regu�y unika� go, by nie spotka� si� z Franzem Borkenhagenem, kt�ry 11 mieszka�, tak jak Warnstetten, w jego s�siedztwie. Odpycha�o go bowiem g�o�ne i nieco nieokrzesane zachowanie Borkenhagena. Dlatego te�, gdy tylko m�g�, schodzi� mu z drogi. Dzisiaj jednak mia� tylko jedno �yczenie, by jak najszybciej przyby� do Warnstetten. Na szcz�cie nie spotka� Borkenhagena. Z daleka zobaczy� tyl- ko wy�aniaj�ce si� z lasu, czerwone budynki fabryki konserw. Westchnienie wydar�o si� z jego piersi. Gdyby mia� niezb�dne pieni�- dze, m�g�by r�wnie� przerabia� w ten spos�b p�ody rolne. Tymczasem mu- sia� swoje plony tanio sprzedawa�, pozwalaj�c innym czerpa� z tego wielkie zyski. W Warnstetten zosta� powitany przez ojca Leny, kt�ry niepewnie spoj- rza� w przystojn�, szczup�� twarz m�odego m�czyzny, W duchu por�wna� go z Franzem Borkenhagenem. Nie dziwi�o go, �e serce Leny zwr�ci�o si� ku Henrykowi Romittenowi. Jego wysmuk�a sylwetka, kt�ra przy ka�dym ruchu zdradza�a si�� i zr�czno��, by�a elegancka w por�wnaniu z oci�a��, nieco oty�� figur� Borkenhagena. Mia� szlachetne rysy twarzy, a spojrzenie jego szarych oczu by�o czyste i dobre, zdradza�o m�dro�� i energi�. Borken- hagen nie m�g� si� z nim r�wna�. Ale na c� zda� si� wygl�d Romittena, gdy nie dysponowa� odpowiednim maj�tkiem. Ha, Lena musi si� z tym pogodzi�. Gdy przywitali si�, Henryk Romitten pytaj�co spojrza� w twarz Wari<- stettena. . � Przyby�em na pa�skie wezwanie najszybciej jak tylko mog�em, panie Warnstetten, � Dzi�kuj� panu. Wie pan, kochany Romittenie, �e jest pan zawsze mile widzianym go�ciem w Warnstetten. Nie m�wi�c o mnie, moja �ona kocha pana jak syna, Fred od dziecka jest pana przyjacielem, a moja c�rka... c�, nie mog� nic wi�cej powiedzie�. Henryk zaczerwjeni� si�, nie tyle na wspomnienie Leny, lecz dlatego, �e by� przekonany, i� wszyscy mieszka�cy Warnstetten witali go z rado�ci�, pr�cz ojca Leny. Zreszt� zbyt dok�adnie zna� panuj�ce tu stosunki, by czu� dla niego nawet zwyk�� sympati�. � Zawsze b�d� wspomina� z wdzi�czno�ci� w sercu, �e by�em przyj- mowany w Warnstetten z przyja�ni� i ciep�em � powiedzia� po�piesznie, poniewa� pe�en by� niepokoju i chcia� dowiedzie� si� wreszcie, dlaczego go wezwano. 12 Warnstetten uderzy� si� w pier�, jak gdyby mia� prawo przyj�� te s�owa uznania. � Tak, tak, m�j drogi Romittenie, ci�kie czasy silnie nas ze sob� po��czy�y. Ale nie kaza�em pana odrywa� od pracy po to tylko, by to panu powiedzie�. Nie s�dzi pan? � Oczywi�cie. Napisa� pan, �e pa�ska c�rka chce ze mn� rozmawia�. � No c�. Lena jest w pokoju go�cinnym. Od niej dowie si� pan, o co chodzi. Co to ja chcia�em jeszcze powiedzie�? ... Niech mi pan da s�owo ho- noru, �e zachowa pan milczenie o tym wszystkim, co powie panu Lena... nawet o tej rozmowie. Henryk spojrza� na niego nieprzychylnie. Niepok�j na jego twarzy po- g��bi� si�. � Przyrzekam, �e b�d� milcza� � powiedzia� po�piesznie. yia, i�i�,^��.T^ i, w blasku promieni s�onecz- jej pi�kn�, lecz blad� twarz. �jruy iii^iii.j"- �� �� nie sprawia�a jej przyjemno�ci, pad�a jej z r�ki. Sta�a ze spuszc nych. Henryk wystraszy� si�, � ; Oczy dziewczyny b�yszcza�y b�lesme- !!1�1�,^U^^ ni�e'widz� to p�pani' Pani matka... sta�o si� jej co�? ^^ ,,��fl7i� an nrosto w serce. � . _� '-r \-ijtrra Wamstetten by� zadowolony. �Je�li chodzi o dochowanie tajemnicy, to na kobietach nie mo�na polega�" � pomy�la�. Dlatego za��da� od Romittena s�owa honoru. Dopiero teraz, gdy nabra� pewno�ci, odetchn�� z ulg�. powiod�a. Podni�s� jej r�k� do ust. jednak dr�czy pani� jakie� cier- _ Chwa�a Bogu, obawia�em st� o m�. Jednak �* y P^^ pafli pienie? Chcia�a pani ze mn� "^T^,^ |�ja oddanego pani. pomoc? Wie pani przecie�, �e me ma nikogo bardzuy mz j 13 W jego g�osie s�ycha� by�o serdeczn� trosk�. Lekki rumieniec zabarwi� jej policzki. Wskazuj�c na jeden z foteli, ponownie usiad�a na swoim miejscu. Po- patrzy�a z udr�k� w jego oczy. � Tak, Henryku, wiem, �e jest pan moim najwierniejszym przyjacie- lem... nawet wi�cej �powiedzia�a cicho. � Leno! Na chwil� zamkn�a oczy i podnios�a r�k� w niemej pro�bie. � Nie, niech pan nic nie m�wi... ani s�owa do czasu, gdy mnie pan spokojnie nie wys�ucha. Poniewa� wiem, co pan do mnie czuje, kaza�am pana zawo�a�, by powiedzie� to, o czym nie powinien si� pan dowiedzie� od innych. Ja... jutro odb�d� si� moje zar�czyny z Borkenhagenem � wy- szepta�a bezd�wi�cznie poblad�ymi wargami. W�ciek�y zerwa� si� i �cisn�� kurczowo por�cz fotela. Krew odp�yn�a mu z opalonej twarzy. Z trudem odzyska� panowanie nad sob�. � I... kaza�a mnie pani zawo�a�, by mi to powiedzie�? � zapyta� wreszcie przez zaci�ni�te usta. Bezsilnie spu�ci�a g�ow� i modli�a si� o �mier�. � Tak, chcia�am panu powiedzie� o tym osobi�cie. Roze�mia� si� ostro. � Czy za��da pani ode mnie, bym �yczy� jej szcz�cia? � zapyta� z gorycz�. Jej cierpienie wydawa�o si� niczym wobec jego bole�ci. Spojrza�a na niego wzrokiem, kt�ry poruszy� jego dusz�. � To nie tak, Henryku, nie tak, b�agam pana. Nie musi pan marnowa� dla mnie swych �ycze�, zreszt� i tak by�yby bezskuteczne. Podszed� do niej szybko i schwyci� jej d�o�. S�owa te usun�y w cie� szyderstwo i gorycz i obudzi�y wsp�czucie. � Leno, czy pani wie, jaki zada�a mi b�l? Spojrza�a na niego. � Tak. W g��bi serca czuj� okrutn� m�k�. Nie sprawiaj mi przykro�ci, Henryku, nie pozw�l my�lom, by mnie oskra�a�y, B�g wie, jak straszny jest dla mnie ten krok. Ale musz� go zrobi�, musz�! � Kto pani� zmusi� dc tego, by zosta� �on� Borkenhagena? Uj�a jego r�k�. � Nie mog� tego zdradzi�, Henryku. Powiem panu tylko, �e v gr� 14 wchodzi �ycie mojej mamy, Freda i honor nazwiska, kt�re nosz�. Dla nich musz� ponie�� t� ofiar�. Nie mog� my�le� tylko o sobie, cho� jest to dla mnie niewymownie trudne. Jak zakl�ty �cisn�� jej r�k�. � Leno, czy wszystko pani przemy�la�a? Nie zdaje sobie pani sprawy, co pani na siebie bierze. Borkenhagen nie jest cz�owiekiem, przy kt�rym tak wra�liwa kobieta jak pani, mog�aby czu� si� szcz�liwa. � Szcz�liwa? Ach, Henryku... od tej chwili nie ma dla mnie szcz�cia. � Czy nie ma innego wyj�cia. Leno? Przecie� tak nie mo�na. Nie po- zwol� pani by� nieszcz�liw�. Westchn�a z b�lem. � Czy s�dzi pan, �e zdecydowa�abym si� na to, gdyby istnia�a inna szansa? Je�eli nie po�lubi� Borkenhagena, wszyscy b�dziemy musieli opu- �ci� Warnstetten. Niech pan pomy�li o mojej mamie, Henryku. Czy mam prawo obci��y� j� jeszcze tym cierpieniem, je�li mog� mu zapobiec? Opad� na fotel i patrzy� przed siebie, silnie zagryzaj�c wargi. � �e te� musz� by� takim biedakiem! � wyrzuci� z siebie, po czym patrz�c na ni� gor�cym wzrokiem, kontynuowa�: � Czy wiesz, Leno, jak bardzo pani� kocham? Czy wiesz, �e zdzieram sobie sk�r� z r�k, by dopro- wadzi� Romitten do rozkwitu, tylko po to, bym m�g� pewnego dnia powie- dzie� pani: �Chod� do mnie, przygotowa�em dla ciebie przytulne miejsce w moim domu i sercu". Dr��c siedzia�a przed nim z poblad�� twarz�, jej oczy by�y nieruchome, jakby by�a martwa. � Tak, tak, po tysi�ckro� tak, wiedzia�am o tym i moje serce znosi�o wszystkie smutki w nadziei, �e tak w�a�nie b�dzie. A teraz wszystko min�- �o. Od jutra nie b�d� ju� mog�a nawet o tym marzy�. � Leno! A ja mam si� spokojnie przygl�da� temu, jak rujnujesz siebie i swoje �ycie. Ty i Borkenhagen! Przecie� to szale�stwo, tak by� nie mo�e! � Tak by� musi � odpar�a bezg�o�nie, po czym zerwawszy si� gwa�- townie, kontynuowa�a: �Henryku, chce mnie pan dalej dr�czy�? Bardziej ni� o siebie, martwi� si� o pana, o to, �e musia�am zada� panu ,b�l. Prosz� im pom�c, ul�y� memu losowi. Nie mo�emy do siebie nale�e�... to jest nie- mo�liwe. Niech mi pan zostawi cho� t� jedn� pociech�, �e zapomni pan o tym, co musia�am powiedzie�, i �e nie b�dzie pan chowaj do mnie urazy. 15 � Podni�s� jej r�k� do ust i okry� j� poca�unkami. � Leno, kochana, droga Leno, zrobi� z pewno�ci� wszystko, co mo- g�oby ul�y� pani cierpieniom. Niech si� pani o mnie nie martwi, ja sobie po- radz�. Gdybym by� tylko tak spokojny o pani los, jak o m�j w�asny. W swym niedo�wiadczeniu nie przypuszcza pani nawet, na co si� pani decyduje. � Musz�... wiem, co wzi�am na siebie, i obawiam si� tego � wy- szepta�a poblad�ymi wargami. Wpatrywa� si� w ni� p�on�cymi oczyma, oddychaj�c z trudem. � Nie chce mi pani wyjawi� wszystkiego, Leno? Mo�e znalaz�bym jakie� wyj�cie, mo�e m�g�bym pani pom�c. Rozpaczliwie pokiwa�a g�ow�. � Nie, nie mo�e mi pan pom�c. A ja nie mog� panu powiedzie�, dla- czego musz� ponie�� t� ofiar�. Nie wiem, jak to znios�, wiem tylko, �e mu- sz� kroczy� drog�, kt�r� wyznaczy� mi los. Henryk odsun�� si� od niej, gdy� obawia� si�, �e d�u�ej nie b�dzie m�g� si� pohamowa�. � Czy pani matka wie, �e zar�cza si� pani z Borkenhagenem? � Nie, nie mo�e si� teraz o tym dowiedzie�, niepokoi�aby si� i mar- twi�a si� tylko. Wie przecie�, �e moje serce nale�y do pana. Mia�a nadziej� na lepsz� przysz�o�� dla mnie. � A wi�c to pani ojciec sk�oni� pani� do tego kroku? �pyta� ponuro. Zacisn�a kurczowo r�ce. � Niech pan nie pyta, nie mog� i nie powinnam panu odpowiedzie�. Henryk nie m�g� ju� d�u�ej patrze� w jej blad�, smutn� twarz. � Pozwoli pani, �e si� oddal�. Czuj� si� tak, jakby wszystko wok� mnie run�o. �ycz� pani szcz�cia... i dzi�kuj�, �e pani powiedzia�a mi o tym, czego musia�bym dowiedzie� si� od innych. Zbli�y� jej r�k� do swych ust, po czym wolno podszed� do drzwi �ledzi�a go wzrokiem, w kt�rym widoczny by� ogromny b�l. Przy drzwiach odwr�ci� si� raz jeszcze. Przez chwil� patrzyli sobie w oczy. Ich spojrzenia wyra�a�y udr�k� rozstania. Z ust obojga wyrwa�o si� westchnienie. Lena. przebieg�szy pok�j, znalaz�a si� obok niego. Jego ramiona obj�y smuk�d dr��c� posta� dziewczyny. Ich wargi spotka�y si� w nami�tnym poca�unku. Potem raz jeszcze spojrzeli sobie g��boko w oczy. � �yj szcz�liwie... moja ukochana Leno... �yj szcz�liwie � w> - szepta� zd�awionym g�osem. 16 _ Ty r�wnies^�, Henryku... Oderwa� si� oo�d niej i wybieg� z pokoju. Lena raz jeszcccze wykrzykn�a jego imi�, po czym bezsilnie opad�a na kolana. Jej krzyk trwsva� w jego uszach. Wzburzony przebieg� obok Hermana Warnstettena, na\^vet go nie zauwa�ywszy. Patrzy� przed siebie b��dnym wzrokiem, jego twjyarz pa�a�a wzburzeniem. Wskoczy� na konia i ruszy�. Warnstetten sjgpogl�da� za nim zmieszany i cicho zakl��. Zrobi�o mu si� nieswojo. Henryk Romi Htten nie wiedzia� nawet, dok�d niesie go ko�. Zatopiony w swym b�lu, nie zwraca� uwagi na drog�. Nie przysz�o mu nawet na my�l, by oszcz�dza� zw�jerz�. Chcia� uciec od g�uchej rozpaczy, kt�ra �ciska�a mu serce. Dopiero ter^-az zrozumia�, kim by�a dla niego Lena i co wraz z ni� utraci�. Obawia� s^i� w�asnego domu, gdzie jego b�l b�dzie si� wzmaga�, przygniataj�c go ^zupe�nie. �ycie wyda�o mu si� nagle pozbawione sensu. Po c� mia� teraz ppracowa�? Dla kogo? Galopowa� d<^> p�nego wieczora. By�o ju� ciemno, gdy wr�ci� wresz- cie do domu i bez � czucia pad� na ��ko. Tymczasem F^rank Borkenhagen oczekiwa� niecierpliwie na wiadomo�� z Warnstetten. Gc^y by� tam rano ze swoj� propozycj�, Leny nie by�o w do- mu. Ojciec uwa�a� to za szcz�liwe zrz�dzenie losu. Nie bez racji obawia� si� bowiem, �e Lejjia, nie uprzedzona przez niego, odrzuci�aby konkurenta. O�wiadczyny- te uwalnia�y Warnstettena od wszelkich trosk zwi�za- nych z jego przykrym po�o�eniem. Dlatego postanowi� poruszy� niebo i zie- mi�, by sk�oni� L^en� do ich przyj�cia. Zapewnia� Borkenhagena, �e jego propozycja przynosi zar�wno c�rce, jak i jemu ogromny zaszczyt. Obieca�, �e osobi�cie przyniesie mu odpowied� Leny. Pr�ny u�miech b��dzi� na twarzy Borkenhagena, gdy s�ucha� Warnstettena. Nie mia� cienia w�tpliwo- �ci, �e Lena z rodc^�ci� przyjmie tak bogatego konkurenta. Mia� pe�n� �wia- domo�� swojej warto�ci, szczeg�lnie, �e warto�� ta wyra�a�a si� bardzo wysokimi sumamj. D�ugo zwleka� jednak z deklaracj�. Wolno�� mia�a dla niego zbyt du�e znaczenie, by m�g� z niej tak �atwo zrezygnowa�. Ale 17 2 � Serce me s�uga uczucie, kt�rym darzy� pi�kn� dziewczyn�, zwyci�y�o. Zawsze dostawa� to, czego pragn��. Dlaczego mia�by sobie czego� odmawia�? Bezsprzecznie m�g�by zrobi� lepsz� parti�. Przed Frankiem Borkenhagenem, jak sam uwa�a�, wszystkie drzwi sta�y otworem. Ale tylko Lena Warnstetten pobudza�a wszystkie jego zmys�y, a im ch�odniej odnosi�a si� do niego, tym gwa�tow- niej jej pragn��. Wreszcie zdecydowa� si� wyst�pi� z propozycj� ma��e�stwa i w przy- p�ywie wielkoduszno�ci obieca� Warnstettenowi sw� pomoc. Zapad� ju� wiecz�r, gdy Warnstetten dotar� do posiad�o�ci Borkenha- gen. W�a�ciciel tych wspania�ych d�br przyj�� przysz�ego te�cia z niedba�a grzeczno�ci� i udanym spokojem w elegancko umeblowanym salonie. Tyl- ko w jego oczach czai� si� niepok�j. Poprosi� Warnstettena by usiad�, przysun�� mu stolik z przyborami do palenia i zapali� sam papierosa. Potem usiad� w g��bokim fotelu, za�o�y� no- g� na nog� tak, aby ods�oni� eleganckie, jedwabne po�czochy. Z ironicznie �yczliwym u�miechem spojrza� Warnstettenowi w oczy. � No, drogi te�ciu in spe, czy przyni�s� mi pan zgod� Magdaleny? Oczekiwa�em pana znacznie wcze�niej. Warnstetten poczu� si� nieswojo. � Przyszed�bym wcze�niej, ale wie pan, moja �ona uda�a si� dzi� do kliniki profesora Krause. � S�usznie. M�wi� mi pan o tym dzi� rano. Nie mia�em o tym poj�cia, w przeciwnym razie wstrzyma�bym si� z o�wiadczynami. � Nie, w�a�nie teraz, w tak ci�kich dla nas chwilach taka zach�ta jest jak najbardziej na miejscu. Chcia�em tylko usprawiedliwi� tak p�ne przy- bycie. Ale gdy Lena wreszcie wr�ci�a do domu, nadszed� telegram, dono- sz�cy o pomy�lnym przebiegu operacji. � Jak�e si� ciesz�. � Dzi�kuj�.'Jak ju� powiedzia�em, nadszed� telegram i c�rka by�a tak szcz�liwa, �e musia�em d�ugo czeka�, a� si� jako tako uspokoi. Dopiero p�nym popo�udniem mog�em z ni� porozmawia� o pa�skiej zaszczytnej pro- pozycji. I jestem tu wreszcie, by oznajmi� panu, �e moja c�rka wyrazi�a zgod�. Borkenhagen poprawi� si� w fotelu, u�miechaj�c si� serdecznie. � Czy nie by�a cho� troch� zaskoczona? � zapyta� z min� cz�owieka wielkodusznie rozdaj�cego kosztowne podarunki. 18 Warnstetten kurczowo zagryza� papierosa. � Troch� wi�cej ni� troch�, kochany synu. Z pocz�tku nie mog�a w to uwierzy� i jeszcze teraz jest poruszona � powiedzia� ze �miechem. Borkenhagen roze�mia� si� g�o�no, a jego zw�one i zamglone oczy b�yszcza�y po��dliwie. � No tak, mog� to sobie wyobrazi�. Z pewno�ci� tego nie oczekiwa�a. Mo�e by� piekielnie dumna. Dla �adnej innej nie po�wi�ci�bym mojej nie- zale�no�ci. Niech mi pan dok�adnie opowie, jak to przyj�a. Sk�pi�a mi za- wsze dobrego s�owa � zawsze ch�odna i oboj�tna. � Lena jest troch� dziwna, drogi synu. To wp�yw mojej �ony. Jest de- likatna jak szk�o. Musi pan by� ostro�ny. Nie lubi i mnie okazywa� tego, co czuje i wydaje si� bardziej ch�odna ni� jest w istocie. Borkenhagen zamruga� oczyma. � Ju� j� dostan�, nie martw si�. B�dzie jej u mnie dobrze. Paryskie kreacje, brylanty, podr�e � wszystko, czego dusza zapragnie. Znam do- brze kobiety, rozgryz�em je ju� � za�mia� si� i poufale poklepa� przysz�ego te�cia. Warnstetten jeszcze wczoraj podziela� zdanie Borkenhagena, teraz jed- nak nie by� ju� tak pewny. Zachowanie c�rki utwierdzi�o go w przekonaniu, �e nie docenia� jej dot�d. Nie by�a ju� tym uleg�ym, sentymentalnym dziec- kiem. Pokaza�a mu, �e ma r�wnie� w�asn� wole. C�, Borkenhagen wycho- wa j� sobie na swoj� mod��. To ju� jego sprawa, l chyba nie b�dzie to jednak zbyt trudne. Herman Warnstetten za bardzo sobie ceni� wygodne i przyjemne �ycie, by nie uwierzy�, �e Lena b�dzie w ko�cu zadowolona. W ma��e�stwie szybko zapomni o Romittenie. W ten spos�b uwolni� si� od wyrzut�w su- mienia. Gdy Borkenhagen kaza� przynie�� szampana, ju� w dobrym humo- rze wzni�s� toast i opowiedzia� zmy�lon� historyjk� o tym, jak to Lena by�a zdziwiona i uradowana o�wiadczynami. � Doprawdy? Moje kochane s�oneczko! Ostatnio zachowywa�em si� niedorzecznie. Miedzy nami m�wi�c, broni�em si� przed tym. Ale gdy ostatnio zobaczy�em j� w lesie... by�a ubrana w bia��, skromn� sukienk�, ale, na Boga, wygl�da�a jak kr�lowa. Ta jej figura... Nikt inny nie ma takiej. A gdyby by�a ubrana w parysk� kreacj� � rewelacja! Zakasuje wszystkie, na pewno wszystkie! Warnstetten skrzywi� si� z niesmakiem. Borkenhagen nigdy nie grzeszy� 19 subtelno�ci�. Jednak dla ojca nie by�o przyjemne, gdy Frank w taki spos�b m�wi� o jego c�rce. Ale milcza� i potakiwa� z wymuszonym u�miechem. Przy po�egnaniu ustalili, �e Borkerihagen przyjedzie nast�pnego dnia do Warnstetten, by spotka� si� z narzeczon�. Zgodnie z umow� zjawi� si� swym eleganckim powozem, ubrany jak zwykle wed�ug najnowszej mody. Napuszony, wszed� oci�ale po schodach. Warnstetten pozdrowi� go jowialnie w drzwiach domu i zaprowadzi� do staromodnie urz�dzonego salonu, w kt�rym oczekiwa�a go Lena. Przyj�a go nienagannie. Mia�a na sobie t� sam� skromn�, bia�� sukien- k�, w kt�rej ostatnio widzia� j� w lesie. Borkenhagen wr�czy� jej ogromny bukiet kwiat�w i poca�owa� w r�k�. � Uwa�am si� za szcz�liwca, droga Leno, poniewa� zgodzi�a si� pa- ni zosta� moj� �on� � powiedzia� oficjalnie. Jej zachowanie onie�miela�o go troch� i t�umi�o ha�a�liwy spos�b bycia. Lena szybko odebra�a sw� r�k� i oboj�tnie od�o�y�a bukiet. Frank ob- serwowa� j� gor�cym wzrokiem. Serce bi�o mu gwa�townie. Postanowi�, �e niezw�ocznie we�mie j� w ramiona i serdecznie poca�uje, ale co� w jej za- chowaniu zmusza�o go, by zaniecha� swoich zamiar�w. Warnstetten opu�ci� pok�j, rzuciwszy uprzednio c�rce spojrzenie pe�ne przestrogi. Narzeczeni zostali sami. � Przyj�am pa�skie o�wiadczyny, panie Borkenhagen, chocia� musz� panu otwarcie wyzna�, �e tego, co czuj� do pana, nie mo�na nazwa� mi�o�ci�. Musi by� pan dla mnie bardzo cierpliwy. Prosz� pana o to � po- wiedzia�a p�g�osem, obserwuj�c go powa�nymi oczyma. Nie takich s��w oczekiwa� Borkenhagen. Lena wygl�da�a jednak tak zachwycaj�co. Nag�e prze�wiadczenie, �e mia�a sta� si� jeszcze jedn�, �atwo zaspokojon� zachciank�, jego w�asno�ci�, straci�o na znaczeniu. Li- czy�a si� tylko ona. Zacz�o budzi� si� w nim przekonanie, �e tylko to jest wa�ne, co jest zgodne z jej wol�. Zala�a go fala tkliwo�ci. Wzi�� j� gwa�- townie w ramiona i ca�owa� nami�tnie jej blade, dr��ce usta. � Chc� ci� nauczy�, czym jest mi�o��, s�odka Leno � wyrzuci� z siebie. Lena trwa�a w jego ramionach jak martwa, pora�ona przera�eniem. Chcia�a krzykn��, ale �aden d�wi�k nie wydoby� si� ze �ci�ni�tego gard�a. Czu�a si� niewymownie upokorzona. Zatoczy�a si� i osun�a na fotel. Frank obserwowa� j� u�miechaj�c si�. Jak�e powabna by�a w swej dziewcz�cej nie�mia�o�ci. Zachowanie Leny wzi�� bowiem za zak�opotanie. Odszed� na bok, chc�c da� jej i sobie troch� czasu, aby mogli och�on�� z wra�enia. Zauwa�y� niedbale od�o�one kwiaty. � Czy kwiaty ci si� nie spodoba�y, najdro�sza? Otrz�sn�a si� z odr�twienia i podesz�a do sto�u. C� winne by�y kwia- ty, �e podarowa� je niekochany m�czyzna? � Ale� nie, s� przepi�kne, ale stanowczo zbyt kosztowne dla mnie. � Dla narzeczonej Franka Borkenhagena nic nie jest zbyt kosztowne � roze�mia� si� i pog�aska� jej r�k�. � Prosz� mi wybaczy�, ale chcia�abym przynie�� wody i umie�ci� kwiaty w wazonie. * � Co to ma znaczy�? � zatrzyma� j� � czy tak nale�y odnosi� si� do narzeczonego? Dr��c uwolni�a si� z u�cisku. � Prosz� mnie pu�ci�! Przecie� kwiaty.'.. � Nie, zosta�! Wod� mo�na przynie�� p�niej. Lena szybko si�gn�a po wazon i zwr�ci�a si� w kierunku drzwi. Mu- sia�a wyj�� na chwil�, nie mog�a d�u�ej tego wytrzyma�. Borkenhagen chcia� j� koniecznie zatrzyma�. Na szcz�cie zjawi� si� Warnstetten i Lena mog�a si� oddali�. W korytarzu, ozdobionym po��k�ymi wie�cami do�ynkowymi, stan�a przy oknie i przytkn�a rozpalone czo�o do ch�odnej szyby. G�uchy j�k wy- rwa� si� z jej piersi. � Pom� mi Bo�e, pom� mi � modli�a si� �arliwie. Sta�a tak d�ug� chwil�, po czym posz�a do kuchni, aby nala� wody do wazonu. Stara ku- charka zacz�a wypytywa� j� o obiad, na kt�rym Borkenhagen mia� zosta�. Lena odpowiedzia�a jej bezwiednie i opieszale wr�ci�a do salonu. Tam od- ruchowo w�o�y�a kwiaty do wody. Borkenhagen stan�� obok i przygl�da� si� jej rozkochanym wzrokiem. Jego oczy �lizga�y si� po smuk�ej, �agodnie zaokr�glonej figurze, po powa�- nej, pochylonej twarzy, na kt�rej odbija�o si� przed chwil� prze�yte cierpie- nie w dziwny, lecz zarazem uroczy spos�b. Obserwowa�, jak wdzi�cznie jej pi�kne, smuk�e d�onie uk�adaj� kwiaty. Uj�� je i podni�s� do ust. �miej�c si� 2 jej zak�opotania, spojrza� na Warnstettena, kt�ry skr�powany t� scen� sie- dzia� sztywno na kanapie. 21 20 � M�j go��beczek jest boja�liwy i nie�mia�y, te�ciu. Musi najpierw pozna�, jak� w�adz� ma nade mn� � powiedzia� g�osem t�umionym czu�o�ci�. Lena nadal zajmowa�a si� uk�adaniem kwiat�w, aby nie by� zmuszon�, patrze� na niego. Natomiast Frank nie odrywa� od niej wzroku i wyobra�a� sobie, jak podniecaj�ce b�dzie zwyci�stwo nad jej nie�mia�o�ci�. �eby tylko ju� wreszcie by�a jego �on�. Jak� rozkosz� b�dzie pokona� jej ch�odny sprzeciw, m�c ca�owa� blade i dr��ce wargi tak d�ugo, a� si� zaczerwieni� i oddadz� mu z uniesieniem poca�unek. Jak�e poci�gaj�ca by�a ta dziewcz�- ca pow�ci�gliwo��. To w�a�nie dzi�ki niej Lena fascynowa�a go tak bardzo, o wiele bardziej, ni� gdyby oddawa�a mu szczodrze pieszczoty. Kochana... Jest m�dra i przezorna, pokazuje mi si� tak rzadko, aby je- szcze bardziej mnie do siebie przywi�za�. Nie wie, �e nie musi tak robi�, bo i tak jestem zakochany do szale�stwa � my�la�, nie maj�c poj�cia, co dzie- je si� w Lenie. � Twoja sukienka nie ma �adnych ozd�b, Lenko. Nie chcesz przypi�� do niej przynajmniej jednego z moich kwiat�w? Popatrz na t� ledwo rozwi- ni�t� r��! Przypn� j� do twego paska. Dzisiaj nie mog� ofiarowa� ci nic innego, co upi�kszy�oby twoj� sukienk�, ale jutro dostaniesz prezent tak pi�kny i kosztowny, jak ty sama. Lena cofn�a si�. � Kwiat zwi�d�by szybko. � �mier� na twojej piersi by�aby z pewno�ci� cudowna �przekoma- rza� si� � zr�b mi t� przyjemno�� i pozw�l mi przypi�� ci t� r��. � Zapominasz, �e moja matka by�a operowana. Tak d�ugo, a� nie wy- zdrowieje, nie b�d� nosi� �adnych ozd�b � powiedzia�a broni�c si�. Warnstetten po�o�y� kres tej scenie, gdy� obawia� si�, �e Lena mog�aby zbyt wyra�nie okaza� sw� niech�� do narzeczonego. Gdyby Borkenhagen nie by� tak pewny siebie, musia�by i bez tego zauwa�y�, co Lena czuje do niego. Ale on wydawa� si� szcz�liwy i zadowolony z jej zachowania. � Mo�e usi�dziemy do sto�u, dzieci � zaproponowa�, pragn�c skiero- wa� rozmow� na inne tory. Borkenhagen zaoferowa� Lenie swe rami�. Dotkn�a go ko�cami pal- c�w, ale on uj�� jej d�o� i mocno opar� j� na ramieniu. � Inaczej zgubi�bym ci�, Lenko. Chc� poczu�, �e jeste� przy mnie � powiedzia�, patrz�c na ni� b�yszcz�cymi oczyma. Lena usiad�a przy stole i z wysi�kiem prze�kn�a kilka k�s�w. Borken- hagen uzna� podane potrawy za bardzo skromne i niezbyt smaczne. Jego na- rzeczona powinna mie� lepsze �ycie. G�o�no da� wyraz �yczeniu, aby �lub odby� si� jak najszybciej. Lena nieruchomo wpatrywa�a si� w talerz. � Dop�ki mama zupe�nie nie wyzdrowieje, nie mog� podj�� takiej decyzji. Musz� wszystko z ni� om�wi�. Powiniene� zrozumie�, �e musimy jej zaoszcz�dzi� wszelkich wstrz�s�w. O naszych zar�czynach powinna do- wiedzie� si� dopiero wtedy, gdy wr�ci ju� do domu. Dla Borkenhagena przykry by� fakt, �e musi jeszcze czeka� na chwil�, w kt�rej po�lubi Len�. Pociesza� si� jednak my�l�, �e starsza pani szybko powr�ci do zdrowia. Przytakn�� wi�c zgodnie. � Rozumiem, Leno. Nawet radosne wiadomo�ci mog� czasem nieko- rzystnie wp�ywa� na rekonwalescenta. Pozostaje mi wi�c tylko gor�co �y- czy� drogiej te�ciowej szybkiego powrotu do zdrowia. � Pa�ska ciepliwo�� nie b�dzie wystawiona na d�ug� pr�b�, kochany synu. Profesor przys�a� mi dzisiaj wspania�� wiadomo��. � Tym lepiej, drogi te�ciu. Ale czy nie mogliby�my zrezygnowa� z tego sztywnego �pan"? � Tak, tak. Chcia�em to ju� wcze�niej zaproponowa�. M�wmy sobie wi�c przez ty, drogi synu. Opr�nili kieliszki i wymienili u�cisk d�oni. Lena, blada opar�a si� o krzes�o. Czu�a, �e musi wsta� i uciec oboj�tnie dok�d, byle tylko nie by� w zasi�gu tych zakochanych, nami�tnych oczu, kt�re nie odrywa�y si� od niej i ci�gle zdawa�y si� jej przypomina�, jak ha- niebna i poni�aj�ca jest rola, kt�r� przysz�o jej odgrywa�. Borkenhagen rozmawia� z Warnstettenem o swoich rozleg�ych stosun- kach w okolicy. Proponowa� mu poka�ne sumy, chwal�c si� swym stanem posiadania. Potem znowu pog�aska� d�o� Leny. � Tak, tak, Lenko. W Borkenhagen pieni�dzy jest pod dostatkiem. Ka�de twoje �yczenie mo�e by� spe�nione, wystarczy powiedzie� jedno s�o- wo. Gdy tylko mama wr�ci do domu, urz�dzimy z wielk� pomp� nasze za- r�czyny. Lena drgn�a. � Wola�abym, �eby� zrezygnowa� z oficjalnych zar�czyn. � Nie, Leno. Chc� dzi�ki mojej narzeczonej zrobi� furor�. Ca�y �wiat 22 23 powinien mi zazdro�ci�. Zaprosimy wszystkich s�siad�w, ca�� �mietank� towarzysk� z naszej okolicy i wszystkie wa�ne osobisto�ci. Nie b�j si�, Lenko, Borkenhagen co� znaczy, a jego narzeczona b�dzie b�yszcze� najja�- niejszym blaskiem w tym towarzystwie. Lena apatycznie zamkn�a si� w sobie. By�o jej ju� wszystko jedno. Oczy jej ojca b�yszcza�y. Widzia� ju� w wyobra�ni rozkwit Warnstetten i nie pami�ta�, �e cen� za to � by�o szcz�cie i �ycie c�rki. Potem rozmawiano jeszcze o zawiadomieniach zar�czynowych. Pano- wie przygotowywali list� os�b, kt�re powinny zosta� powiadomione o tym fakcie. Lena wykorzysta�a t� okazj�, by cho� na godzin� zosta� sama. Frank chcia� j� wprawdzie zatrzyma�, ale wym�wi�a si� b�lem g�owy. Gdy m�czy�ni zostali sami, Warnstetten, staraj�c si� ukry� przyczyn� ozi�b�ego zachowania Leny, powiedzia�: � Musisz usprawiedliwi� Len�, kochany Franku, my�lami jest ca�y czas przy chorej matce, a poza tym jest bardzo wra�liwa. Borkenhagen roze�mia� si�. � Nie martw si�, te�ciu. Nie ma r�y bez kolc�w. Tak jest lepiej. Podoba mi si� to, �e mi si� nie narzuca. Do tej pory zna�em kobiety z innej strony. Moja �ona powinna by� sob�, musi wzbudza� m�j szacunek. Tak, podoba mi si� taka, jak� jest. Nie b�j si�, wychowam j� sobie. B�dzie taka, jak� j� chc� mie�. Tymczasem Lena le�a�a w swoim pokoju. Wydawa�a si� by� uosobie- niem w�tpliwo�ci: �Nie wytrzymam tego, nie wytrzymam!" Ale ludzkie serce potrafi wiele znie��. Ju� w godzin� p�niej, na poz�r o�ywiona, posz�a do kuchni, by poprosi� o kaw�, kt�r� w chwil� potem za- nios�a panom do salonu. Min�o par� tygodni. Tego dnia oczekiwano powrotu pani Warnstetten z kliniki. Lena przystroi�a ca�y dom kwiatami i od samego rana biega�a po domu, pe�na ni&pokoju i oczekiwania. Ojciec kilka dni temu wyjecha� do L..., by przywie�� �on�. Nie zrobi� tego dobrowolnie. To Lena prosi�a go, patrz�c na niego powa�nymi oczyma tak, �e nie mia� odwagi jej odm�- wi�. By�o to a� dziwne, jak ogromn� w�adz� mia�y nad nim oczy c�rki, od kiedy zosta�a narzeczon� Borkenhagena. Z oburzeniem buntowa� si� prze- ciwko temu, ale na nic si� to zda�o. By� mo�e wyp�ywa�o to st�d, �e widok c�rki przypomina� mu ca�y czas o jego winie i u�wiadamia� mu fakt, �e jest 24 od niej uzale�niony. Ich wzajemny stosunek zmieni� si� zupe�nie. Jego de- spotyzm nie odwa�y� si� teraz zmierzy� z jej wol�. Borkenhagen okazywa� Lenie ca�y czas swoje uczucie. Odnosi� si� do niej z wielk� galanteri�. Ka�dego dnia bywa� w Warnstetten i by� tak deli- katny i taktowny, �e obawia�a si� go. Wkr�tce wyczu�a jednak, jak� w�adz� ma nad nim, i z wrodzon� sobie m�dro�ci� w�adz� t� wykorzystywa�a, aby przyt�umi� wybuchy jego nami�tno�ci. Jej �yczliwy u�miech m�g� u niego wiele wsk�ra�. Upaja� si� okresem narzecze�stwa jak smakosz, kt�ry na ko- niec zostawia sobie najlepszy k�sek. Gdyby Lena przezwyci�y�a onie�mie- lenie ju� przed �lubem, nie mia�aby na niego takiego wp�ywu. Tak mu si� wydawa�o. Lena podda�a si� sytuacji z apatyczn� uleg�o�ci�. Nie mog�a my�le� o przysz�o�ci, gdy� wtedy opanowywa� j� strach. Na szcz�cie mia�a du�o pracy. Ojciec kaza� zmieni� meble i wystr�j wn�trz na specjalne �yczenie przysz�ego zi�cia i za jego pieni�dze. Gdy tylko pani Warnstetten ca�kowi- cie wyzdrowieje, mia�o si� odby� przyj�cie zar�czynowe. Tymczasem mat- ka Leny nie wiedzia�a jeszcze o zar�czynach c�rki. Lena chcia�a jej o tym powiedzie� sama, najdelikatniej, jak tylko potrafi�a. Wiedzia�a bowiem, �e ta wiadomo�� nie b�dzie dla niej radosna. Na powitanie przysz�ej te�ciowej Borkenhagen przys�a� pi�kne, rzadkie kwiaty ze swojej szklarni. Lena sta�a przy oknie i wypatrywa�a powozu, kt�ry mia� przywie�� ro- dzic�w ze stacji. Jej wzrok poszybowa� dalej. Tam po drugiej stronie lasu znajdowa� si� maj�tek Romitten. Tam bi�o smutne serce, pe�ne troski o ni�. Tam pracowa� samotnie m�czyzna, kt�rego ona, cel jego �ycia, musia�a zdradzi�. Przycisn�a r�ce do serca. Jaki b�l sprawia�y jej te rozmy�lania. Nie, tylko o tym nie my�le�! Jako narzeczona Borkenhagena nie ma do tego prawa. Od pami�tnej rozmowy nie widzia�a Romittena ani razu. Nigdy nie przyjecha� do Warnstetten, przysy�a� tylko pos�a�ca po wiadomo�ci o zdro- wiu pani Warnstetten, kt�ra lubi� i szanowa�. Dzi� rano przys�a� za� skrom- ny bukiet r�, do kt�rego do��czony by� bilecik z �yczeniami szybkiego powrotu do zdrowia. Zobaczy�a wreszcie nadje�d�aj�cy pow�z. W chwili gdy otwiera�a rzwi, zatrzyma� si� u wej�cia. Matka i c�rka pad�y sobie w obj�cia. Lena, . miej�c si� przez �zy, spojrza�a w ukochan� twarz matki z serdeczn� trosk� 1 P?�nym mi�o�ci niepokojem. 25 � Odzyska�am ci�, mamo � zaszlocha�a i przycisn�a j� mocno do siebie. Anna Warnstetten wygl�da�a jeszcze bardzo blado i mizernie, ale jej twarz promienia�a rado�ci�. W jej oczach, tak podobnych do oczu Leny, od- bija�a si� dobro� i delikatno�� serca. Anna