9612
Szczegóły |
Tytuł |
9612 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9612 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9612 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9612 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Krzysztof Daukszewicz
IZYRAJDER
czyli pieszy je�dziec
Ilustracje - Julian Bohdanowicz
WYDAWNICTWA RADIA l TELEWIZJI WARSZAWA 1991
Opracowanie graficzne i typograficzne Jacek Brzozowski
Redaktor Larysa Misiak
Redaktor techniczny Mariola Bartosiewicz
Korektor Izabela Kujawa-Wolin
. (c)Copyright by Krzysztof Daukszewicz, Warszawa 1991 lllustrations (c)
copyright by Julian Bohdanowicz. Warszawa 1991
Wydawnictwa Radia i Telewizji - 1991 Wydanie l. Nak�ad 39790 +210 egz. Obj�to��
ark. wyd. 8,91; ark. druk. 9,00. Sk�ad wykona�a Pracownia Poligraficzna "FORMAT"
Druk i opraw� wykonano w Czechos�owacji. ISBN 83-212-0570-4
Spis tre�ci
O sobie ............ 5
to jest m�j kraj .......... 7
Easy rider, czyli pieszy je�dziec ...... 8
Obok hotelu ,,Grand" ......... 12
Przyszli dzi� z�odzieje ......... 14
Poeta i pan Strauss ......... 15
Wspomnienie z Izby Otrze�wie� ...... 16
Pralnia ............ 19
Leniwa niedziela .......... 21
Hamburg ............ 23
Ballada o martwej naturze na emeryturze .... 26
W pogoni za niepewnym jutrem ...... 27
Kupi�em stare skrzypce ........ 29
�mier� wojny ........... 30
Ja umieram jak las ......... 31
Na przej�ciu ........... 32
Narkomani ............ 34
G�os w sprawie w�a kusiciela ...... 36
Pi�� do oka ........... 36
A pszcz�ki ju� tamuj nie by�o ....... 37
Nie id�, synku, do miasta ........ 38
Ballada o zmartwychwstaniu dzia�acza .... 40
Bieda-kole�ka ........... 42
Treser lwa ............ 43
Tyle mi zosta�o, co mi nakapa�o ...... 45
Zadupie ............ 46
Moja lista ............* 48
Obowi�zuj�cy rozk�ad jazdy ....... 50
Do czego mam pi�ci ......... 52
Ballada o cz�owieku z kwiatami ...... 52
Nasz rachunek ........... 53
Dlatego wol� walce ......... 54
Broadway ............ 56
Nie da� si� sprowokowa� ........ 58
Hotel ,,Nitz" ........... 60
Ballada o trze�wym diable ........ 61
Do�� drew do ogniska ........ 63
Bezrocze ............ 64
Klas�wka z fragmentu wolno�ci ...... 65
�mier� satyryka .......... 68
Mi�dzy swemi ........... 69
List Ignacego do Hrabiego ........ 71
Kr�l i smok (bajka o obaleniu pewnych mit�w) . . 76
Samob�jca ........... 80
Dzie� powszedni pary tanecznej ...... 82
Dzie� �wi�teczny pary tanecznej ...... 83
Wr�bita ............ 83
Szalet uczelniany .......... 86
Monolog z czaszk� '86 ......... 88
Bananiarz ............ 91
Inteligencja ucz�ca si� ........ 93
Komunikaty historyczne ........ 95
List ze wsi ............ 98
Planowanie ........... 99
Stycze� le�niczego (pami�tnik 1978 roku) .... 101
Skarga kinooperatora ......... 102
Bibliotekarz ........... 104
Wojna prawie trzydziestoletnia ...... 107
Lod�wka 2006 ........... 112
Dyskretny urok reglamentacji ..... . ._ 114
Kronika 100-lecia istnienia jednostki ...... 116
Ko�owrotek ........... 118
Odchwaszczanie j�zyka ........ 119
Zebranie o kulturze (stenogram) ...... 121
Jechali Cyganie drog� ......... 123
Prosz� posadzi� .......... 127
Pami�tnik rozwini�tego ........ 130
Ulica Przej�ciowa .......... 132
Anio� ............. 134
Historia w po�owie zmy�lona ....... 138
Kac ............. 140
O wp�ywie (...) na kszta�towanie obyczaj�w. Ma�y las . 142
O sobie
Dzie� dobry tym wszystkim, kt�rzy dzie� zaczynaj� od czytania, i dobry wiecz�r
tym, kt�rzy go w ten spos�b ko�cz�.
Ot�, postanowi�em przeprowadzi� wywiad z samym sob�. To znaczy, nie b�d� pyta�
o to, ile mam dzieci, czym si� zajmuj� i tym podobne sprawy, bo - po pierwsze -
ja to dobrze znam,
a po drugie - kogo to naprawd� obchodzi?
Nie b�d� te� m�wi� o tak zwanej drodze do kariery, bo w naszym wypadku (tu
generalizuj�) kariera to jest za du�e s�owo. To tak jak has�o ,,reforma" brzmi
powa�niej ni� rozmowa
o efektach.
Od czego� jednak trzeba zacz��. A wi�c: nazywaj� mnie
Krzysztof Daukszewicz, to znaczy nazywaj� mnie tak ci, kt�rzy zapami�tali, jak
si� takie nazwisko wymawia, to jest Urz�d Skarbowy, komornik i troch� znajomych.
Przeci�tny obywatel wymawia moje nazwisko Dauszkiewicz lub Da�szkiewicz. Jedynie
,,Magazyn rodzinny" par� lat temu wydrukowa� poprawnie Daukszewicz, ale za to
da� mi na imi� Krystyna.
Urodzi�em si� na Warmii tylko dlatego, �e na Wile�szczy�nie Mamie robi�o si� za
ciasno, a Tacie nie w smak by�a �wczesna niewola niemiecka. Zdecydowano si� na
kompromis. Wile�sz-czyzna osiad�a na Warmii, zaci�gaj�c po swojemu, ale wtedy to
nawet i Warmiacy m�wili jeszcze po mazursku.
Po jakim� czasie doros�em do wzrostu 191 centymetr�w i wtedy uko�czy�em nauki
udokumentowane dyplomem szko�y �redniej Zawodowego Liceum Pedagogicznego, po
kt�rym do pracy w szko�ach szli nauczyciele. Potem kilku pan�w dosz�o do
wniosku, �e jak na nasz ustr�j to jest zbyt proste. Teraz trzeba uko�czy�
zawod�wk� ze specjalno�ci� �lusarz, �eby nast�pnie - po odbyciu trzymiesi�cznego
szkolenia dydaktyczno-wycho-wawczego - zacz�� naucza� geografii, j�zyka
polskiego lub
�piewu. Je�eli jeszcze komu� chce si� �piewa�.
Ja �y�em jeszcze w takich czasach, kiedy nie wiedziano o tym, �e �wiat zrodzi�
si� z chaosu, co obecnie widoczne jest na ka�dym kroku. �wiat - to mo�e jednak
za du�o powiedziane.
Pod koniec lat sze��dziesi�tych zacz��em pracowa�. Robi�em to z pe�nym
zaanga�owaniem, czego dowodem by�y dyplomy i odznaczenia, kt�re wr�czano w
latach siedemdziesi�tych ka�demu, kto szcz�liwie uko�czy� osiemnasty rok
�ycia, nie by� garbaty i niepos�uszny.
W wieku dwudziestu trzech lat zacz��em dorasta� do awansu. Mia� mnie on spotka�
po uko�czeniu studi�w zaocznych, na
kt�re dosta�em skierowanie. Skierowanie na studia - to brzmi �adnie a� do
dzisiaj. Skierowanie.
Poniewa� potraktowa�em to tak, jak si� traktuje skierowanie na wczasy, do
dzisiaj pozostaj� satyrykiem bez wy�szego wykszta�cenia.
Przed chwil� pad�o s�owo satyryk, w zwi�zku z tym powinienem zada� sobie pytanie
w normalnym wywiadzie obowi�zkowe:
- Kiedy zauwa�y� Pan objawy odbierania �wiata w krzywym zwierciadle?
Jak to m�drze sformu�owane. Powiedzia�bym nawet: co za wykwintne pytanie.
Nie wiem, czy zauwa�yli�cie Pa�stwo, �e przeszli�my teraz ze sob� na "pan".
Jeden z dziennikarzy, z kt�rym jestem jeszcze na ,,ty", powiedzia�, �e ludzie
nie toleruj� poufa�o�ci w wywiadach. Rozmowa mi�dzy nami wygl�da�a mniej wi�cej
tak:
Ja:
- Co s�dzisz o wynikach referendum? On:
- A co mnie to wszystko obchodzi! Lepiej powiedz, co my�lisz o sytuacji w
polskim kabarecie? Ja:
- Je�eli chodzi o moich konkurent�w, to popieram t� sytuacj�.
Co i w gazecie zabrzmia�o podobnie. Ja:
- Je�eli chodzi o referendum, to ja, panie redaktorze, popieram. A je�eli chodzi
o kabaret, to co mnie to obchodzi!
A wi�c, panie redaktorze, to, �e bawi� mnie pewne sytuacje, zauwa�y�em po raz
pierwszy, gdy jeden z miejscowych prominent�w, otwieraj�c wystaw�
filatelistyczn� zorganizowan� pod has�em ,,Znaczek uczy, bawi, wychowuje",
powiedzia�:
- Wiecie co, dyrektorze? Znaczki to �e�cie nawet i �adne powiesili, ale has�o
jest niepe�ne. Wed�ug mnie, powinno ono brzmie�: ,,Znaczek uczy, bawi, wychowuje
i posiada walory kszta�c�ce".
To zdarzenie mia�o miejsce w 1976 roku. Zaraz potem powsta� kabaret ,,Gwu��" i
narodzi�em si� ja, wasz Krzysztof Dau..... Po prostu m�wcie, jak chcecie.
(1989)
l to jest m�j kraj
Zbyt cz�sto mnie pytaj� ludzie, bo �piewam im i gram, jaki naprawd� jest m�j
kraj? Ja nie wiem, nie wiem sam.
Bo co odpowiedzie� przy tych gramach stu, gdy z w�dk� si� miesza tylko gorycz
st�w. Nie pan i nie u�an, inny mamy dzi� fart. Tu Pewex wytworny, tu obskurny
bar. l szare ulice tam, gdzie mia� by� raj, i gruszki na wierzbach. l to jest
m�j kraj. Tu jedni maj� grosz powszedni, a drudzy pe�ny miech. Tu m�drych orz�,
g�upich siej�, a trzecim z tego �miech. Pijaczki, prostaczki maj� wszystko
gdzie�. A ci, co przegrali, pij�, by si� wznie��. Tu wielki z�odziej eks-
dobrodziej spokojnie mo�e ty�. l s� uczciwi �ywi, cho� tak ci�ko jest im �y�. l
dziwki jak �liwki, �e tylko p�aci� i bra�. l panny pokrzywki, bo a� strach z
nimi spa�. Tu �wi�te krowy je�d�� w nowych mercedesach Benz. Tramwaje maj� ci,
co wstaj� do pracy pi�ta pi��. l szalet�w smr�d,
czy grudzie� to czy maj,
i zapach maciejki.
l to jest m�j kraj.
M�czy�ni godnie nosz� spodnie,
bo na to ich jeszcze sta�.
Ci maj� gorzej,
co w honorze postanowili trwa�.
Kobiety, niestety,
dzieci, dom i sklep,
by zapach w�dzonek
m�om da� na chleb.
Poetom bywa czasem dobrze,
a czasem bywa �le.
Wi�c jaki jest?
Ja nie wiem sam.
Po prostu my�l�, �e
dla uczciwych to piek�o,
dla cwaniak�w raj,
dla g�upich g�upota.
Dla mnie to m�j kraj.
(19BS)
Easy rider, czyli pieszy je�dziec
A kiedy nic ju� nie mia�em w mie�cie do roboty, bo na wi�kszo�� poet�w sko�czy�
si� tu popyt, wsiad�em w auto i rzek�em:
- Pora mi ucieka�
do tej Polski, gdzie jeszcze
kocha si� cz�owieka.
Tam, gdzie rowy przydro�ne,
ubarwione mleczem,
zapraszaj� w�drowca:
,,Wst�pcie do miasteczek!"
Easy rider,
przesz�o mi przez g�ow�.
Easy rider,
g�upiec - jednym s�owem.
Lecz ci�gn�y mnie panny
ciep�e jak poranek,
kiedy mleko skwaszone
wnosz� mi na ganek.
Easy rider!
W miasteczku pierwszym zamkni�ty by� jedyny hotel, bo personel mia� wolne
w�a�nie w t� sobot�. A w prywatnym mieszkaniu drzwi otworzy� blondyn i zapyta�
mnie z miejsca:
- Jakie masz pogl�dy?
- Sprawiedliwo�� i prawda to jest dla mnie wszystko! Wtedy pad�a odpowied�:
- Zje�d�aj, aktywisto!
Easy rider,
przesz�o mi przez g�ow�.
Easy rider,
g�upiec - jednym s�owem.
Lecz ci�gn�y mnie dalej
wierzby malowane
i te nasze dziewczyny
�adne jak z pisanek.
Easy rider!
W nast�pnym domku z ogr�dkiem miejski prokurator r�om kolce przycina�. R�wno
ci�� sekator. Przywita�em si� grzecznie z pro�b� o mieszkanie. On zapyta� mnie
tylko:
- Jakie ma pan zdanie?
- Sprawiedliwo�� i prawda to jest dla mnie wszystko! Us�ysza�em odpowied�:
- Odejd�, ekstremisto! Easy rider, przesz�o mi przez g�ow�.
Easy rider,
g�upiec - jednym s�owem. Lecz ci�gn�o mnie jeszcze do go�cinnych wiosek, gdzie
cz�stuj� ka�dego miodem i bigosem. Easy rider!
Solidny dom z pruskiej ceg�y,.
siatk� ogrodzony
i na bramie tabliczka
,,Obcym wst�p wzbroniony".
l na ganku gospodarz
czerstwy jak bochenek
wzi�� przywita� pytaniem:
- Co najbardziej ceni�?
- Sprawiedliwo�� i prawda to jest dla mnie wszystko!
- Burek, bierz miastowego, b�dzie widowisko!!!
Easy rider,
przesz�o mi przez g�ow�.
Easy rider,
g�upiec - jednym s�owem.
Lecz ci�gn�o mnie jeszcze
w strony te dalekie,
gdzie tak swojsko nam pachnie
sianem i cz�owiekiem.
Easy rider. A kiedy min�� ju� miesi�c w mej samotnej drodze, gdzie� na szlaku
zatrzyma� pojazd m�j w�drowiec.
-Sprawiedliwo�� i prawda!
rzek�em do rodaka.
l by� pierwszym, co spyta�:
- Dobrze, ale jaka?! l podzieli� si� ze mn� chlebem i k�opotem. To by� te� easy
rider, tylko na piechot�. Easy rider!!!
(1983)
Obok hotelu ..Grand"
Obok hotelu "Grand",
gdzie daj� chateaubriand,
stoi hotelik
dla obywateli,
obok hotelu ,,Grand".
Tu nie licz dzi� na cud,
tu zesz�oroczny brud,
lecz spanie ma popyt,
to ma�� na k�opoty,
wi�c nie licz tu na cud.
Stolik, i owszem, jest,
samotny jak ten pies.
Zaprasza go�ci,
gdy w �yczeniach pro�ci,
ciebie przygarnie te�.
Obok hotelu "Grand",
gdzie daj� chateaubriand,
stoi hotelik
dla obywateli,
obok hotelu "Grand".
Z kuchni, gdzie sw�d i czad,
kelner z wizyt� wpad�
i panna wymi�ta
jak forsa klienta,
obok hotelu "Grand".
Dancing, i owszem, trwa,
przecie� tu tak�e �wiat.
Dla ludzi ubogich
to balsam na nogi,
niechaj wi�c dalej trwa. Obok hotelu ,,Grand", gdzie daj� chateaubriand, stoi
hotelik dla obywateli, obok hotelu ,,Grand".
A kiedy st�w� dasz,
szatniarz ci poda p�aszcz.
l nic ju� nie powie,
gdy rzygasz jak cz�owiek
obok hotelu "Grand".
Po�ciel od kilku dni
co noc z kim� innym �pi.
Za to, �e� buli�,
i ciebie utuli
po�ciel od kilku dni.
Obok hotelu "Grand",
gdzie daj� chateaubriand,
stoi hotelik
dla obywateli,
obok hotelu "Grand". A rano wstaniesz i wstydliwie zamkniesz drzwi. Zap�acisz za
wszystko i wyjdziesz z walizk�, a� do wieczora, gdy...
Obok hotelu "Grand",
gdzie daj� chateaubriand,
stoi hotelik
dla obywateli,
obok hotelu ,,Grand", (igee)
Przyszli dzi� z�odzieje
Hej, przyszli dzi� z�odzieje
zabra� mi nadziej�
pod sercem ukrywan�
na przysz�o�� nieznan�.
Hej, prosz� was serdecznie,
we�cie co innego,
nie czy�cie wy z cz�owieka
a� tak ubogiego.
Mam ko�uch u�ywany,
r�cznie haftowany.
Co wam, z�odzieje, szkodzi
w baranicy chodzi�.
W skrzypi�ce, t�gie mrozy
ko�uch was ogrzeje,
ja zimy te przechodz�
spowity w nadziej�.
Mam buty z cholewami
mi�kkie jak aksamit,
starannie pastowane
na drogi nieznane.
Te buty w �wiat szeroki
ch�tnie was ponios�,
nadziej� mi zostawcie,
to p�jd� i boso.
Obr�czki obie sprzedam, je�li u was bieda, i pi�� tysi�cy dodam, bo mi ich nie
szkoda. Bogactwa wi�cej nie mam, b�d�cie z tym szcz�liwi, Nadziej� mi
zostawcie, b�d� si� ni� �ywi�.
Z�odzieje nie s�uchali,
ze �miechu p�akali.
Bogactwa mamy przecie�
najwi�cej na �wiecie,
lecz nam potrzeba - rzekli,
i moich s��w si� �miej�c -
by� ty by� bez nadziei, a tylko my z nadziej�.
Hej, prosz� was serdecznie,
we�cie co innego,
nie czy�cie wy z cz�owieka
a� tak ubogiego.
(1982)
Poeta i pan Strauss
Odchodzi� Stary Rok
rozpoczyna� si� sezon na zjazdy i bale.
A biedny stary Strauss
w roku pa�skim bie��cym nie szykowa� si� wcale.
Przemin�� dawny walc
i gdy �wiat gna� do przodu, by powita� Rok Nowy,
poeta, kumpel z Polski wpad�
z zaproszeniem do K�aja na bal sylwestrowy.
Ten bal zaczyna� si�
polonezem jak dawniej, od sali do sali.
Poeta m�wi� wiersz,
nie s�uchany poemat kto� potem pochwali�.
A gdy si� sko�czy� pl�s
i na minut pi�tna�cie pary ta�czy� przesta�y,
zza sto��w krzykn�� kto�:
- Ty! Artysta! Opowiedz nam lepiej kawa�y. Pomy�la� stary Strauss, jak to ci�ko
by� dzisiaj lirycznym poet�. Orkiestra disco gra
i nie przebijesz si� wierszem i proz� przez beton. l rzek� arty�cie Strauss w
sali, gdzie si� przed chwil� co� wi�za� zacz�o:
- Twe �ycie to jest bal, nie umowa o dzie�o, gdy sam jeste� dzie�o.
A taniec dalej trwa�,
bruderszaft�w zast�py odk�ada�y si� w g�owach.
A jaki� starszy pan
w pas czerwony wpl�tany nad sto�ami szybowa�.
A potem to by� bal.
Walc zaprasza� do ta�ca, lecz go nikt nie us�ysza�.
Poeta m�wi� wiersz.
Jaki� pan artyst� w�asnor�cznie ucisza�. Zez�o�ci� si� pan Strauss,
kt�ry chcia� nam przypomnie� swe modre Dunaje. Powiedzia�: - Co za kac!
Wzi�� p� litra ze sto�u i zap�aka� nad K�ajem. M�j przedostatni walc, kt�ry
zbyt delikatnie poprosi� o cisz�. M�j przedostatni walc, bo ostatni to chyba raz
jeszcze us�ysz�.
Karnawa� sko�czy� si�,
zasypiaj� po szafach sukienki-motyle,
a poeta uczy si�
ta�czy� w rytm rozespanych fabrycznych syren.
Karnawa� sko�czy� si�,
zasypiaj� po szafach sukienki-motyle.
�e nam si� jeszcze chce
ta�czy� w rytm rozespanych fabrycznych syren.
(1980)
Wspomnienie z Izby Otrze�wie�
Wchodzi pierwszy zalany,
drzwi si� zamykaj�.
Wida�, film ma urwany,
kica w k�t jak zaj�c.
l be�koce: - Wylali
bez motywowacji.
Pij�, bo kac jest lepszy
od stanu frustracji.
Tylko kto mnie, ...ma�, tak skurczy�
do rozmiaru krasnoludka?
Przez judasza g�os doszed�:
- W�dka, tylko w�dka!
Wchodzi facet ubrany
r�wno jak pod sznurek,
m�wi: - Bardzo przepraszam.
Wida�, zna kultur�.
l si� ch�opcom przedstawia:
- Macie tu aktora,
kt�ry �eby zarobi�,
zgrywa amatora.
Kto� mi, kurza twarz, podmieni�
Hamleta na liliputka.
Przez judasza g�os doszed�:
- W�dka, tylko w�dka! Po aktorze ma�olat, jeszcze ma tr�dziki.
- W domu roz�am, powiada, w budzie narkotyki. Jeszcze dosz�y do tego z
wychowania dw�je.
- Synu, rzek� mu artysta, ja ci� adoptuj�. Kto urz�dzi� tak ma�ego? Jaka na to
odtrutka?
Przez judasza g�os doszed�:
- W�dka, tylko w�dka! Wchodzi znany dziennikarz, ka�dy si� przymyka, nie
wiadomo, czy w�szy, czy si� te� na�yka�? Nagle g�os ma�olata przerwa� t�p�
cisz�:
- Pewnie pije, bo trze�wy tego nie napisze. Co si� sta�o z redaktorem, �e si�
chwieje jak ��dka?
Przez judasza g�os doszed�:
- W�dka, tylko w�dka! Teraz wytworna pani na okropnej bani, nagle wszyscy doko�a
ch�opcy malowani.
- Teraz wiem, rzecze dama, czemu kraj zaniem�g�, bowiem tutaj si� skry�y resztki
d�entelmen�w. Kto� was, ch�opcy najmilejsi, zn�w wystrychn�� na dudka.
Przez judasza g�os doszed�:
- W�dka, tylko w�dka! Po niej wielki uczony, te� ubzdryngolony, ale m�dro�� w
nim taka, �e a� bi� pok�ony.
- P�ki talent m�j, rzecze, w r�kach decydent�w, ni do pracy powrotu, ni do
abstynent�w. Kto mnie jeszcze raz przekona, �e przyczyny tkwi� w skutkach? Przez
judasza g�os doszed�:
- W�dka, tylko w�dka! Na to powsta� socjolog, co spa� od po�udnia, kt�ry z braku
etatu w szklarni si� zatrudnia�. Rzek�: - Pisa�em doktorat, �e nie problem w
czystej. l dlatego, panowie, jestem wci�� magistrem. Tylko praca jest odtrutk�
na taplanie si� w smutkach!
Przez judasza g�os doszed�:
- W�dka, tylko w�dka! l wsun�li si� wszyscy pod �wie�utkie ko�dry, wszyscy,
kt�rych zjedna�o zalewanie mordy. Tylko biedny artysta ci�gn�� wci�� do ludzi i
z pijackim uporem �pi�cych chcia� rozbudzi�
- Co nam szkodzi w tym �yciu?! Niech mi z was kto� odpowie! Przez judasza g�os
doszed�:
- Picie kolorowej!
(1985)
Pralnia
W pralni, w pralni nie znajdziesz
tych spo�ecznych podzia��w,
kt�rych pe�no jest dzi�
w okolicy.
W wielkim b�bnie nie wida�
ni okop�w, ni sza�c�w,
tu nie licz� si� z nikim
i z niczym.
l raz,
i dwa,
i w prawo,
i w lewo,
garnitury ministra
i dres podw�adnego.
l dwa,
i trzy,
tu p�aszcz spekulanta,
kufajka rencisty
i d�ins milicjanta.
Bo pralnia w nosie
ma rzeczywisto��,
kiedy program
nastawisz
na czysto��. Tu Machejek z Konwickim zaczepieni guzikiem b�d� zgodnie si� nurza�
w krochmalu. Tu Nienacki si� mo�e wzi�� zapl�ta� w Passenta i nie b�dzie nowego
skandalu.
Wajda razem z Por�b� raz na dole, raz w g�rze, a Lipi�ska podomk� ich splecie.
Hanuszkiewicz z Gawlikiem wybieleni bielikiem
i Olbrychski ze Zwierzem w duecie. l raz, i dwa, i w prawo, i w lewo,
podkoszulka ekstremy z pi�am� �ledczego. l dwa, i trzy, tu spodnie cenzora ze
swetrem poety i bluz� aktora. Bo pralnia w nosie ma rzeczywisto��, kiedy program
nastawisz na czysto��. W pralni takiej nie widzisz, co przynosz� i kiedy, i czyj
towar jest te� nie wiadomo. l jest szansa, �e Urban si� przeprosi z Pietrzakiem,
kiedy razem wypierze ich OMO. l raz, i dwa, i w lewo, i w prawo, i kr�ci si�
b�ben z powag� i wpraw�. A poza pralni� mir i kadzid�a, kamienie na sza�cach i
w�azy bez myd�a. Cho� po tych zwrotkach wida� realnie, �e nast�pi i podzia� na
pralnie. (19S6)
J-e niwa n iedz i e l a
Jad� auta ma�e, du�e, Roztr�caj�c w kr�g ka�u�e. Bo orzekli w radio spece:
- B�dzie ciep�o jak za piecem. Nie przekracza nikt sze��dziesi�t, Nie ma takich,
co si� spiesz�. Maj� dzi� obywatele Leniw� niedziel�.
Asfalt pachnie �wie�ym deszczem Jak pod�ogi przed�wi�teczne. To w nadwoziach aut
seryjnych Tworzy nastr�j familijny. Ludzie dobrzy s� od rana Jak z audycji ,,W
Jezioranach" W taki dzie�, gdy wypadnie, Nawet z�odziej nie kradnie.
Pani lekkich obyczaj�w Porzuci�a wrota raju. Wraca wolno prosto z Essen Swoim
pierwszym mercedesem. Puder sp�ywa jej po twarzy l przeszkadza w je�dzie marzy�:
Jak tu ��ko wymo�ci�, By si� odda� z mi�o�ci.
Docent z ch�opskim pochodzeniem Jedzie w nowym volkswagenie. Jego dzieci widz� w
rowie Ch�opca, kt�ry je razowiec. Te� by zjad�y co� takiego, Co� innego, co�
wiejskiego, Ale tata si� z�o�ci, �e chc� je�� tak jak pro�ci.
Dygnitarza sen rozbudzi�, �e ma �y� w�r�d prostych ludzi.
Jedzie wolno, wedle mody, W dwa s�u�bowe samochody. Szofer w randze porucznika
Sennie wiezie dostojnika. Jedziepan, jego �ona l znudzona ochrona.
A ch�opaki z braku zdarze� Graj� w karty na radarze. Kto przegrywa, ten ma z
g�owy Plik mandat�w kredytowych. Sier�ant nie ma dzisiaj fartu, Wi�c prywatnie,
tak dla �art�w, Wsadzi� blotk� do ula l melduje: - Mam fula.
A po drodze mkn� g�rnicy, Naukowcy, urz�dnicy, Nawet ch�opi, czuj�c bluesa,
Do��czyli na Ursusach. Tylko czasem jakie� auto Zje�d�a wolno w rowu stron�. A
kolumna jak salw� �egna zgub� klaksonem.
A na stacji benzynowej
Ajent w�o�y� str�j wyj�ciowy.
Salutuje samochodom,
Kt�re dzi� donik�d wiod�.
Nie przekracza nikt sze��dziesi�t,
Nie ma takich, co si� �piesz�.
Maj� dzi� obywatele
Leniw� niedziel�.
(1984)
Hamburg
Prosz� pa�stwa, to ju� miasto Hamburg.
Dwa miliony mieszka�c�w i ZOO Hackenbecka,
port najwi�kszy w Europie.
Zabytki zburzone w czasie wojny
dzi� znowu zachwycaj� cz�owieka.
Czy kto� jeszcze chce wiedzie�
co� na temat Hamburga?
Przewodniczka w tej sprawie nie�le oczytana,
ale t�um w autokarze spyta� jednocze�nie:
- Gdzie sprzedaje Moszkowicz?
l gdzie sklepy "Montana"?
Bo i jakie zabytki?
Przecie� u nas Wawel!
A tu ju� sam Moszkowicz zaprasza do raju
i tabliczka zach�ca:
,,Tu si� m�wi po polsku".
Tu si� m�wi jak u siebie w kraju.
Tu si� m�wi po polsku,
tu si� m�wi po polsku! Tu si� kupi, co mog�o by� w kraju!
Mnie, niestety, niestety, za spraw� si� chyba nieczystych los podrzuci� raz
ksi��k� o �yciu znanego artysty, kt�ry chocia� na scenie si� wy�ej odrywa� od
ziemi, to mia� przecie� tak samo jak ja dziury w ka�dej kieszeni. �w pan m�wi�,
�e po to potrzebne pieni�dze i s�awa, �eby potem do �witu, do rana si� dobrze
zabawia�. Ale w kraju �y� takim, gdzie inna got�wka i racja. Mnie pieni�dze
wydawa� do spodu uczy�a inflacja.
Tak wi�c w dzie�, gdy�my wszyscy na redzie stan�li u celu, mojm by�o
pragnieniem, by p�j�� do hamburskich burdel�w.
Z oddali ten �ar neon�w ci�gnie jak do pieca. Panienek nie wida� jeszcze
- jak�e to podnieca!
Przeliczam te kilka marek
uchowanych z trudem
i wchodz� do baru.
A tam siedz� same rude.
Pachn�ce niesamowicie,
jakby r�e ci�te,
te w�osy jak nasze domy
przed majowym �wi�tem.
Wi�c z miejsca zamawiam jasne
i zaczynam targ.
A one z u�miechem do mnie:
- Taxa funfzig mark! Och, zez ty!
l oni doszli a� do takich cen! Hej, barman! Ja tylko piwo! l auf Wiedersehen.
Ulotki do porno-shop�w
mocno trzymam w pi�ci,
na ziemi tysi�ce innych
pod nogami chrz�ci.
Wi�c wchodz� do nast�pnego,
by ponowi� pr�b�,
a w �rodku,
w�r�d chudych mieszczan,
siedz� same grube.
Ein, zwei, drei, lalalalala hoch!
Ludzie, jakie one wszystkie grube!
Takie pe�ne!
Tak pe�ne
jak nasze kuflowe z czubem!
Ka�da z nich jak rumiany bochenek,
jak jesienna rzepa,
a� rozumiem tych Niemc�w, gdy m�wi�,
�e lubi� poklepa�.
Wi�c dosiadam do sto�u
z t� my�l�, �e id� va banque.
A� si� nie chce uwierzy�,
�e one chc� te�
funfzig mark!
Ein, zwei, drei, lalalalala hoch!
Wychodz� z postanowieniem:
"ko�cz� t� zabaw�.
Ju� lampy uliczne wi�dn�,
pora i�� na kaw�.
A wsz�dzie w zielonych autach
ich zielone gliny,
wi�c, �eby przeczeka�, skr�cam.
Tu same blondyny.
Siedz� przy barze w szyku
,,r�wno jak we wojsku"
l nagle ... co ja s�ysz�?
M�wi si� po polsku!
Targowa� tu jako� g�upio,
jako� nie wypada.
- S�uchajcie, dziewczyny moje,
wpad�em tu pogada�!
Ein, zwei, drei,
lalalalala hoch!
Pojedziesz do Niemiec i przekonasz si�, co to jest t�sknota, co rodzinny dom...
(1988)
Ballada o martwej naturze naemeryturze
Czasami musz� s�ucha� staruszek zgarbionych gorzej ni� ja. Bo ich marzenia, nie
do ziszczenia, s� garbem numer dwa. Wszystkie marzenia, te do zjedzenia i te, by
co� dla dusz. A tu podr�e na emeryturze, na rencie w piecu ruszt. Co kiedy�
by�o, ju� si� sko�czy�o. Teraz wspomnienia chodz� po sieniach i po pokojach,
gdzie w ksi��kach Boya �pi m�odo�� z tamtych lat. Tylko czasami, podwieczorkami,
z kole�ankami, pod kocykami, z herbatnikami i albumami powraca stary �wiat.
P�miski srebrne, dawniej potrzebne do uroczystych mi�s, drzemi� pogodnie, cho�
coraz g�odniej i przyda�by si� k�s. Pluton talerzy te� chcia�by prze�y� najazd
grzybowych zup. A tu, niestety, tylko apetyt jak z niedobrego snu. Stara karafka
wije si� w czkawkach,
nie mo�e sama �y�,
bo kieliszeczki chc� naleweczki
i krzycz� do niej: - Pi�!
A czajnik stary zdj�� okulary
i nie chce widzie�, �e
chi�ska herbata parzona w ratach
to ju� herbaty cie�.
Co kiedy� by�o,
ju� si� sko�czy�o.
Teraz wspomnienia
chodz� po sieniach
i po szufladach,
w kt�rych si� sk�ada
pami�tki z tamtych lat.
Tylko czasami,
podwieczorkami,
ze �ciereczkami
nad talerzami,
ponad kurzami
wraz z westchnieniami
powraca stary �wiat. W krzes�ach pluszowych �pi st� d�bowy i te� na pewno �ni.
Bo czasy inne, sprz�ty go�cinne prze�y�y swoje dni. Gdy w�a�ciciele mog�
niewiele, to wtedy wida�, �e martwej naturze na emeryturze tak�e nie wiedzie
si�.
(1985)
W pogoni za niepewnym jutrem
W pogoni za niepewnym jutrem i za tym, �eby co� do chleba, zapominamy �y� dla
siebie. l je�li jest tak, to mi przebacz.
Raj przyrzeka�em, to pami�tam, lecz w obiecanym dla mnie raju,
a ten jest czynny tylko w �wi�ta, brak powszedniego, wi�c mi daruj. l to nie ja
tu zawini�em, �e wiedzie nam si� tak pochmurnie, i przez to Ty nie ro�niesz w
si��, a ja dla Ciebie wiecznym durniem. U mnie w kieszeni tylko bilon i tyle
spraw bezideowych. l wszystko tak si� pokr�ci�o, �e ju� wypad�a� z mojej g�owy.
Z tego powodu mi�dzy nami ni ciep�a nie ma, ni uniesie�, a nie pomaga s��w
aksamit, gdy w naszych sercach tylko jesie�. Wi�c teraz idzie Twoja kolej na
mi�o�� do mnie, nie na ersatz. Bo ja jednego wci�� si� boj�:
by� nie wypad�a z mego serca.
(198S)
^<upi�emJitare skrzypce
Kupi�em stare skrzypce w mie�cie, na jarmarku, bo co� mi rz�poli�o w duszy
zakamarku. A �e sfatygowane, nic mi to nie szkodzi. Kupi�em, by mie� na czym nad
�yciem zawodzi�. A naoko�o ludzie patrzyli pochmurnie. - Stereo by se kupi�,
gdyby nie by� durniem. Kupi�em czekolad� w najbli�szej "Baltonie", bo jak��
dziwn� s�odycz czu�em wtedy do niej. A potem jeszcze drug�,
�eby g��biej posz�o,
bo z dobrym ,,Van Houtenem"
mo�e by� mi gorzko. A naoko�o szept�w niestrudzony potok.
- Na diesla nie od�o�y
ten, kto jest idiot�. Kupi�em od pijaka, gdy bez forsy wraca�, z trawnika rwane
kwiaty, bo chcia� mie� na kaca. A potem jeszcze drugie, niech go nie telepie. W
portfelu moim gorzej, ale w sercu lepiej.
A naoko�o t�umek
zn�w si� na mnie gapi.
- Za to by mia� na �wiartk�
i sam by si� napi�. Do domu powr�ci�em. Witajcie mi, meble, witajcie, �ciany
zimne, z wami jest mi cieplej. Witaj�e, m�j tapczanie, jutro mnie rozbudzisz.
Dzi� chcia�em by� cz�owiekiem, lecz za du�o ludzi.
(1986)
�mier� wojny
Zwiedzi�a wojna ca�y �wiat
i �wiata zakamarki.
l z ka�dym, kto by� zuch i chwat,
trzyma�a si� za barki.
l trwa�o to tysi�ce lat
bez niedziel i urlop�w.
Bo ka�dy raj,
gdziekolwiek jest,
wy�ania si� z okop�w.
Dlatego ci�gle piff i paff! l z przyczyn takich prostych miliony syn�w wojny
wci�� chowaj� wojny siostry.
Lecz kiedy �mier� zabra�a jej
i m�a, i kochank�w,
do wodz�w rzek�a:
- Mam ju� do�� tych szar�y o poranku.
Od dzisiaj ka�dy krwawy �wit
zast�pi� �witem znojnym.
Bo ka�dy raj
zaczyna si�
od ko�ca ka�dej wojny.
Dlatego ci�gle piff i paff! l z przyczyn tych z�o�onych miliony m��w wojny
wci�� chowaj� m��w �ony.
Marsza�ek wtedy wezwa� j�
i m�wi: - Daj�e spok�j!
Ten raz na wojn� jeszcze id�
i sama walcz o pok�j.
l poszed� rozkaz w ca�y �wiat
do wszystkich jej �o�nierzy.
Zgin�a wojna w bitwie tej,
lecz pok�j
tak�e nie �y�.
(1987)
Ja umieram jak las
Ja umieram jak las, mnie zabija ten wrzask, ju� nie ptak�w, lecz pi� motorowych.
Ja umieram jak las, mnie zabija ten wrzask, chocia� m�wi�:
- Wygl�dasz jak zdrowy.
Ja umieram jak dom,
mnie porazi� ten tr�d,
co gromadzi� si� w murach
przez lata.
Ja umieram jak dom,
chocia� uczonych gros
twierdzi:
- Minie to szybko jak katar. A je�li b�dzie tak, zata�czymy, panowie, do �witu.
Lecz je�li b�dzie nie,
c� wyro�nie, pr�cz chwast�w i mit�w? A je�li b�dzie tak,
to zapraszam na �piewy i taniec. Lecz je�li b�dzie nie, to z was tak�e tu nic
nie zostanie.
Ja umieram jak sad,
na mnie deszcz bury spad�
i ju� inne
owoce i klimat.
Ja umieram jak sad,
chocia� uczonych kwiat
g�osi �wiatu,
�e jeszcze wytrzymam. Ja umieram jak staw, w kt�rym tlenu ju� brak i milcz�co
na �ycie spogl�da. Ja umieram jak staw i nie �ycz� tych prawd, �e zewn�trznie to
dobrze wygl�dam.
(1987)
Na przej�ciu
Zwiedzi�em Europy szmat, tej wschodniej i zachodniej. Nie o tym jednak w pie�ni
tej,
gdzie by�o mi wygodniej,
lecz o tym, �e gdzie stan� ja
nie wita nikt mnie sercem,
a podejrzliwie patrz� mi
i w oczy, i na r�ce.
Zachodni tylko: - Passport, please!
l: - Ile wioz� w�dki?
Jak gdyby ten pijany �wiat
to mojej �ytniej skutki.
l dobrotliwie klepi�c mnie
pytaj�: - Czy zostaj�?
Nie rozumiej�c tego, �e
i piek�o bywa krajem.
S�siedzi za� na temat m�j
odmienn� maj� wersj�:
�e albo przemyt jaki� mam,
lub wioz� im dywersj�.
Wi�c stoj�c u s�owackich bram
na przej�ciach coraz d�u�szych,
wiem jedno: musz� wr�ci� st�d,
najlepiej b�d�c chudszy.
Rumu�ski pan do torby mej wci�� si�ga jak po swoje, za Odr� za� wiadomym jest,
�e s�owa to naboje. Wi�c z waliz zabieraj� mi t� zmi�t� gar�� pocisk�w.
Szczeg�lnie gdy bibu�a to:
Gorbaczow po rosyjsku.
l kiedy wreszcie wida� dom,
to na granicznych stacjach
tablica zawsze wita mnie,
�e przyja�� si� umacnia.
l wtedy mi przychodzi my�l:
czy jam konserwatywny?
Czy mo�e znowu wiod� prym
pierwszego w�r�d naiwnych?
Bo w moim domu zwyczaj jest, z tradycji on wynika, �e gdy przyjaciel staje w
drzwiach, ja drzwi mu nie zamykam. Wi�c kiedy znowu rusz� w �wiat
w najbli�sz� okolic�,
to m�wcie do mnie: - Prosz�, wejd�.
Lub zmie�cie cho� tablice.
(1988)
Narkomani
Pani chce, bym powiedzia�, jak jest, gdy wysi�dziesz na obcym lotnisku. Czy
rado�ci w tym wi�cej, czy �ez, gdy za tob� tych lat grz�zawisko?
Pan mnie pyta po prostu: - Jak �y�, �eby mie� co� lepszego od chleba? Tego nie
wiem, prosz� pana, bo ja by�em tam w kulturalnych potrzebach.
Pan mi wmawia, �e nasi, co tam, wyrzekaj� si� ojczystej strony. Takich przy mnie
nie by�o, bo ja jestem dla nich obecnie czerwony.
A ci inni, prosz� pana, co tam, kt�rzy byli przez ca�y czas ze mn�, to gdy pan
chleb nasz zwyczajnie �pa, dla nich je�� ten razowiec - to �wi�to.
Bo to s�, prosz� pana, prosz� pani, narkomani. Prosz� pana, prosz� pani,
narkomani. Tego chleba, prosz� pani, narkomani.
Pani m�wi: - To kto ich tam gna�, je�li obcy bochenek niedobry? Wybierali si� po
prostu W �wiat, �yj�c my�l�, �e jad� na odwyk.
A oni dalej, prosz� pana, prosz� pani, narkomani. Prosz� pana, prosz� pani,
narkomani. Tego chleba, prosz� pani, narkomani.
Ta ironia: - Nie wygania� nikt! Co to ma, prosz� pana, do rzeczy?! Ja t�umacz�,
�e s� tu i tam ludzie, kt�rych si� nie da wyleczy�.
Bo to s� prosz� pana, prosz� pani narkomani!
(1988)
G�os w sprawie w�a kusiciela
Od �adnych kilkuset ju� lat
uczonych r�j si� g�owi,
z jakiej przyczyny powsta� �wiat
i gdzie raj umiejscowi�.
Dochodzi te� i g�os�w stos, by zbada� nale�ycie, kim w raju tym naprawd� by�
s�ynny ju� w�� kusiciel.
A wed�ug mnie, odpowied� jest
tu prawie mechaniczna:
�w w�� kusiciel pierwsza to
na �wiecie partia polityczna. Si�� perswazji Ew� on do zmiany linii zmusi�. l
wtedy ruszy� nowy �ad, a partia dalej kusi.
(1977)
Pi�� do oka
l niby mia� te swoje idea�y, Sta� w pierwszej linii, Czasem musia� sta�. l
zawsze mia� ten sz�sty zmys�, Kt�ry pozwala� trwa�.
l niby mia� to swoje w�asne zdanie,
Czasem wyg�osi� co�
Ca�kiem a propos.
Mia� sw�j kierunek zgodny z lini� wiatru
l jako� sz�o. l teraz stoi za m�wnic�, l krzyczy zn�w:
- Niech dr�y opoka!
l trzyma w g�rze chud� pi��.
l pasuje to
jak pi�� do oka. (1977)
A pszcz�ki ju� tamuj nie by�o
Lecia�a do miodu pszcz�ka,
na drodze jej sta�a stod�ka.
W stod�ce Kasie�ka z Jasie�kiem od rana,
wlecia�a tam pszcz�ka narwana.
Za moment w stod�ce pisn�o, zawy�o,
Ja� krzykn��:
- O rany! Co� w d... u��dli�o! A pszcz�ki ju� tamuj nie by�o.
Lecia�a pszcz�eczka do miodu,
wlecia�a do samochodu.
Kierowca rajdowy gaz wciska do dechy,
narobi mu pszcz�ka uciechy.
Za moment na szosie �upn�o, strzeli�o,
M O przyjecha�o
i nic nie stwierdzi�o.
Bo pszcz�ki ju� tamuj nie by�o!
Lecia�a do miodu pszcz�ka,
na drodze jej druga stod�ka.
W stod�ce ch�op Maciej harowa� od rana,
wlecia�a tam pszcz�ka ju� znana nam.
Pszcz� Maciej nie lubi�, wi�c w k�cik j� zwabi�.
Rzek�: - Ja ci poka��...
i ju� po nektarze.
l pszcz�ki ju� tamuj nie by�o.
A mora� z tej bajki:
nie szukaj powodu,
by zgin�� tak g�upio,
gdy lecisz do miodu.
Bo pszcz�ki ju� tamuj nie by�o.
A tre�� tej piosenki,
by� mo�e, nie krzepi,
lecz do takiej tre�ci
si� nikt nie przyczepi.
Bo pszcz�ki ju� tamuj nie by�o. (1977)
Nie id�, synku, do miasta
Nie id�, synku, do miasta,
ch�op rzadko czego si� w mie�cie dorobi�.
Jeszcze si� taki nie znalaz� rolnik,
kt�ry z mleka miejskiego
wiejskie zsiad�e zrobi�.
A tu sosny strzeliste,
dziewuchy soczyste,
powietrze lekkie jak walczyk,
Na lewo k�os,
na prawo k�os,
miejsca dla wszystkich wystarczy. Tu, synku m�j, jeste� pan, zechcesz, to mo�esz
i radnym zosta�. Nikt wtedy ciebie pod sklepem nie ruszy, w mie�cie wa�nemu dzi�
si� trudniej osta�.
Nie id�, synku, do miasta Ojciec pomo�e w potrzebie. Hotel postawi na �rodku wsi
i miasto przyjdzie do ciebie.
A tu sosny strzeliste,
dziewuchy soczyste,
powietrze lekkie jak walczyk.
Na lewo k�os,
na prawo k�os,
miejsca dla wszystkich wystarczy. Nie id�, synku, do miasta, miasto niedobre dla
ch�opa. Hotel powstanie na �rodku wsi i b�dzie Europa.
(1979)
Ballada o zmartwychwstaniu dzia�acza
,,Ach, �wi�ty Piotrze - wo�a ch�r
anio��w bogobojnych -
do nieba bram dobija si�,
zdaje si�, �e dostojnik".
A �wi�ty Piotr powiada im:
,, Przywita� w naszych progach
i zaprowadzi� go�cia wprost
do komnat Pana Boga".
B�g osobi�cie staje w drzwiach, na s�u�b� klaszcze w d�onie. ,,Posad�cie - m�wi
- prosz� was, pana na moim tronie". Usiedli i ju� m�wi B�g:
,,Witaj, m�j go�ciu drogi, i powiedz, jakie ciebie tu przygna�y do mnie bogi".
"Ach, Panie m�j - powiada go��
g�osem z emocji dr��cym -
ja musz� najpierw przyzna� si�,
�e by�em niewierz�cy".
"Ty lepiej powiedz - m�wi B�g -
jakie s� twoje winy?
A wtedy ja odpowiem ci,
co dalej b�d� czyni�".
"Ja twierdz� - odpowiada go�� -
m�j Panie, Bo�e �wi�ty,
za jakie grzechy, nie wiem sam,
zosta�em w kraju zdj�ty.
l w zwi�zku z tym ja prosz� Ci�,
�agodn� kar� wymy�l".
"Poczekaj chwil� - m�wi B�g -
my zaraz to sprawdzimy".
Teleskop wnet wynurza si�
i patrzy B�g na ziemi�.
Odwraca si�, a w oczach ma
nieboskie wr�cz spojrzenie.
l wolno m�wi s�owa te:
"Go�ciu umi�owany,
nie wiem, czy zdajesz spraw�, �e
czuj� si� oszukanym.
M�yny zamkni�te, pierwsza rzecz,
i pusto w ca�ym kraju".
,,A po co m�yny - rzecze go�� -
gdy nie ma urodzaj�w?"
"Popatrz na ludzi - ci�gnie B�g -
milcz�cy s� i szarzy".
"Gdy w ich imieniu m�wi� ja,
to o czym maj� gwarzy�?"
"Lasy wyci�te prawie w pie� -
dopowie B�g od razu -
a kraj ten zawsze szczyci� si�
bogactwem krajobraz�w".
A go�� wytrzyma� Boski wzrok
i rzecze: "Tak si� sk�ada,
�e wed�ug ustaw za ten stan
prawnie nie odpowiadam".
Po takich s�owach dobry B�g
pogr��y� si� w zadumie.
Jak mo�e rz�dzi� cz�owiek, co
swych b��d�w nie rozumie?
A potem wzi�� otworzy� drzwi
i z raju go wydali�.
l rzek�: "Niech s�dz� tego g�upca ci,
co sami go wybrali".
(1980)
Bieda - kole�ka
Przysz�a do mnie bieda jak stary kole�ka. Powiedzia�a ju� od progu:
- B�d� z tob� mieszka�.
- Czym ci� ja ugoszcz�, kiedy czajnik pusty? Kaw� �e�my pi� przestali w ubieg�e
zapusty.
- Dasz mi �yczek wrz�tku z rumiankiem do smaku. Bieda, m�j ty mi�y panie, nie
pije koniak�w.
- Czym ci� ja nakarmi�, gdy w spi�arni pusto? Rok ju� mija, gdy�my zjedli g�sk�
pe�not�ust�.
- Dasz mi gar�� okruch�w, z kogucika szyj�. Bieda, m�j ty mi�y panie, kawiorem
nie �yje.
- Gdzie ci� spa� po�o��, kiedy ciasno wsz�dzie? Czworo nas w pokoju jednym,
jeszcze ty przyb�dziesz.
- Miejsca na tapczanie jeszcze macie sporo. Z biedy dzieci te� si� rodz�, b�dzie
nas pi�cioro.
- A co b�dziesz robi�,
gdy p�jd� na zmian�?
Z nud�w umrzesz, moja biedo,
gdy sama zostaniesz.
- Domu b�d� strzeg�a i posprz�tam �adnie. P�ki bieda w domu str�em, nikt ci�
nie okradnie.
Z �alu tego wzi��em bied�
i adoptowa�em.
Niechaj chocia� ta sierota
ma mieszkanie sta�e. Tylko czasem z niej �artuj� przy mocniejszym trunku:
- Urodzili ci� w urz�dach, pomrzesz w kwaterunku.
(1982)
Treser lwa
Uwaga!
Ludzie!
Teraz wam
poka�e straszny numer
treser!
On wk�ada w paszcz� lwa
sw� g�ow� wraz z rozumem!
Ryzyko, jakie wyczyn ten
za sob� mo�e nie��,
to strach, co stanie si�, gdy lew
ten rozum zechce zje��!!!
Na s�owa te pokorny zwierz wyszczerzy� ostre z�by, pogromca g�ow� schyli� i...
wpakowa� mu do g�by. Min�o sekund r�wno pi��, ju� mija� zgrozy czas. l w tym
momencie ca�y cyrk us�ysza� g�o�ne:
- Mlask!
Uwaga!
Ludzie!
Kln� si� wam
na wszystkich znanych �wi�tych,
�e w chwil� potem treser �w
pokaza� si� nie tkni�ty.
Brawa rozleg�y si� i t�um
zaintonowa� �piew,
lecz umilk� nagle,
bowiem bat
pochwyci� zr�cznie lew.
- Niech �yje kr�l!
rozleg�o si�, gdy teraz
zwierz� srogie
trzaska�o biczem,
treser za�
niezr�cznie skaka� w ogie�.
Z pokor� bra� za ciosem cios
nie protestuj�c, bo
w tej chwili nie o rozum,
lecz o g�ow� raczej sz�o.
Nazajutrz rekord widz�w pad�, bo wszyscy ��dni wra�e� zobaczy� chcieli, co te�
dzi� ten cwany lew poka�e. Ju� werbel dudni, mro��c krew,
ju� idzie strach do g�owy! Ju� treser wchodzi!
Za nim lew! strzelec wyborowy.
l wszystko tak jak dawniej sz�o, oklaski treser zbiera�, l tylko lew wci�� myli�
si�, gdy spojrza� na snajpera. A kiedy numer sko�czy� si�, wypad�o zdanie z
t�um�w:
- l widzisz, Jasiu, wysz�o, �e mo�na te� bez rozumu.
(1983)
Tyle mi zosta�o, co mi nakapa�o
Siedz� w swoim domu, w k�cie, w przytulnych walonkach, jeszcze wczoraj by�o
ciep�o, grza�o cho� od s�onka. Dzisiaj co� im nawali�o i si� pr�d wy��czy�.
Tylko zacier jest na chodzie i z rurki si� s�czy.
Tyle mi zosta�o,
co mi nakapa�o.
Jak przyjdzie milicja,
b�dzie prohibicja. Wody wczoraj mi naciek�o prawie p� miednicy, dzisiaj dup! i
wywali�o rury w kamienicy. Tych �eberek, co pod oknem, ogrza� ju� nie spos�b.
Gdyby one by�y z mi�sa, mia�bym chocia� ros�.
Tyle mi zosta�o
Teraz z kran�w mi nie leci, w �azience mi cuchnie. Gaz bezwonny, to nie w��czam,
bo a nu� wybuchnie. W kuchni mrozi si� lod�wka, ale te� zewn�trznie. Pralka
tylko wtedy chodzi, kiedy pior� r�cznie. Tyl.e mi zosta�o
Telewizor wy��czy�em - �wieci� za niebiesko. Bo samogon, gdy wyp�dz�, to chowam
w kineskop. Zreszt�, mo�e bym i w��czy�, ale nie ma pr�du. Tylko zacier jest na
chodzie i dow�d do wgl�du. Tyle mi zosta�o
l tak jest ka�dego roku,
kiedy t�ga zima.
My�l�: przyjdzie jeszcze jedna
i blok nie wytrzyma.
P�ki co, by ta nast�pna
nie da�a we znaki,
kupi� drugi telewizor,
by mie� dwa baniaki.
Tyle mi zosta�o,
co mi nakapa�o.
Jak przyjdzie milicja
b�dzie prohibicja.
(1984)
Zadupie
Tu nie jest potrzebny poeta i wiersze,
te jego najszczersze,
gdy trzeba, po pierwsze,
za�ata� to stare, by sz�o nam si� r�wniej,
a on i z ob�ok�w wci�� babra si� w g�wnie.
l zawsze co� palnie,
i zawsze co� powie!
Poeta, panowie, jest g�upi jak cz�owiek.
Wi�c odejd��e od nas
lub je�li� nie g�upiec,
to czeka na ciebie zadupie,
wspania�e zadupie.
,,G��boka studzienka,
g��boko kopana,
a przy niej Kasie�ka
tak�e rozebrana". l gdzie tu potrzebny tak zwany artysta, co w barze ma
przysta�, na scenie za� Tristan. l razem z poet� po rynku si� b��ka, a daj mu
referat, te� b�dzie si� j�ka�. Na scenie zda� per�y, za scen� mizeria.
Tak zwany artysta nie dla nas materia�. Wi�c odejd��e od nas lub je�li� nie
g�upiec, to czeka na ciebie zadupie, wspania�e zadupie.
,,Cyt, cyt, ojciec �pi,
obudzi si�, b�dzie z�y.
Cyt, cyt, matu� �pi,
Jasiu, �pij�e te� i ty!" l komu potrzebny, powiedzmy, �e malarz, co farb� si�
kala, by �wiat sw�j wyzwala�.
Lecz w �wiecie tym nie ma post�p�w i fakt�w. A wszystko dlatego, �e �yje w�r�d
akt�w. A przecie� jest znany ten fakt pospolity,
�e u nas najlepiej, gdy wstyd jest ukryty. Wi�c odejd�, malarzu, lub je�li� nie
g�upiec, to czeka na ciebie zadupie, wygodne zadupie.
"Wszystkie rybki �pi� w jeziorze,
ciurala, ciurala, �aj.
Jedna nie �pi, pewnie mo�e,
ciurala, ciurala, �aj". Wi�c prosz� pami�ta�, poeci, malarze, �e czas wam
poka�e, gdzie droga do marze�. Tu ludziom potrzebny solidny op�otek, by da� im
oparcie w t� woln� sobot�. l piwo za z�ote, kapele w niedziel�,
by ludziom zm�czonym zn�w by�o weselej. l tak si� to kr�ci, i nie ma gdzie uciec
przed miastem, co zwie si� zadupie, wspania�e zadupie.
(1985)
Moja lista
Przedszkolak Jasio,
co w Konstancinie
obla� kuchark�
starym budyniem. Kolejarz lgn�c, co wzi�� przyspawa� kawa� wagonu do szyny
kawa�.
Sier�ant milicji,
co nie zna� taty
synka, kt�remu
wr�czy� mandaty.
G�rnik zmianowy, co mia� k�opoty, bo wzi�� se wolne w wolne soboty.
Cztery figury,
co w pudle siedz�c
m�wi�, �e w s�dzie
wszystko powiedz�. Dziennikarz, kt�ry ze szlaku zbacza, bo pisz�c prawd�, prawdy
wypacza.
S�omiany chocho�
i taki� zapa�
za to, �e s�omy
tyle nachapa�.
Pies �a�cuchowy, co pogryz� hycla, to dla niekt�rych te� opozycja.
(1985)
Obowi�zuj�cy rozk�ad jazdy
Zauwa�ono w pracy, �e by tlenu
z�apa� �wie�y �yk,
to trzeba wybra� si� grupowo
w stron� las�w.
Bo pojedynczy cz�owiek idzie tam,
gdzie czynny tani bar,
i na powietrze nie ma ch�ci
ani czasu.
Zebrana Rada ustali�a,
�e w niedziel�, pi�ta pi��,
na kt�rym� z dworc�w si� odb�dzie
ludzi zbi�rka.
Bowiem "meteo" zapowiada,
�e w najbli�sze cztery dni
nad naszym krajem nie zawi�nie
nawet chmurka.
Dyrektor projekt ten pochwali�
m�wi�c, �e on sam
pojedzie drug� klas�,
tak jak r�wny z r�wnym.
Lecz, �eby status w�adzy
jako tako zachowany by�,
to proponuje wszystkim spotka� si�
na G��wnym.
Na to zareagowa� Przedstawiciel
ZSMP.
- Tradycj� jest, powiada, zbiera� si� na Wschodnim.
Tu opozycja zak�adowa z krzese� poderwa�a si�, �e, w takim razie, jeszcze lepszy
jest Zachodni. Tu wsta� katolik z Paxu i powiedzia�:
- Przyszed� czas
rozwi�za�, w imi� Bo�e,
bardziej liberalnych.
Z tego powodu,
w imi� Bo�e, razem z nasz� POP
z samego rana si� zbieramy
przy Centralnym.
Przewodnicz�cy Nowych Zwi�zk�w
teraz zabra� g�os:
- W imieniu swoich cz�onk�w
chcia�bym rzec kolegom,
�e nam jest wszystko jedno,
gdzie wsi�dziemy, wa�ne tylko jest,
byleby nie zaczyna� znowu
od Gda�skiego. Dyskusja w trakcie g�osowania sz�a ju� przy u�yciu r�k i wsp�lny
projekt stan�� zn�w w obliczu kl�ski.
Nie pom�g� nawet z ko�ca sali jaki� �artobliwy g�os:
- S�uchajcie, ludzi, ta� pozosta� nam Wile�ski!
Do domu wszyscy si� rozeszli w zgodzie
jak jeden m��
i tylko wniosek wysuni�to po zebraniu:
�e chocia� nigdzie nie jedziemy,
to i sukces przecie� by�,
bo jednak wi�kszo�� wzi�a udzia�
w g�osowaniu.
(1988)
Do czego mam pi�ci
Kiedy zegn� palce u r�k,
To mam pi�ci. Tylko po co?
To nie u mnie kolby u drzwi,
�aden wr�g nie nachodzi mnie noc�.
Kocham wszystkich, kt�rych kocha� mog�,
l je�eli sercu memu wierzy�,
To te pi�ci zaci�ni�te - i tak
Nie s� w stanie nikogo uderzy�.
Dobry B�g - m�j Kierownik �ycia -
Nie najgorsz� powierzy� mi rol�.
Czy wi�c pi�ci, co je czasem mam,
To wy��cznie symbole?
(1977)
Ballada o cz�owieku z kwiatami
Zbiera� cz�owiek na ��ce kwiaty pi�knie pachn�ce. Kwiaty pi�knie wschodz�ce
zrywa� cz�owiek na ��ce.
- Pi�kne kwiaty.
- Hej! Na ��ce. Najpierw by�y rumianki bia�e, jak �nieg jest bia�y. Cz�owiek
sta� si� rumiankiem, cz�owiek bia�y by� ca�y.
- Jak rumianek.
- Pi�knie bia�y.
Druga ��ka zielona. Hej! Zielona tam trawa. Cz�owiek rzuca� rumianek i zielonym
si� stawa�.
- Hej! Zielonym.
- Hej! Si� stawa�. Tak cudowna jest ziele�, pi�knie �y� w�r�d zieleni. Jednak
nudzi si� cz�owiek, �ycie pragnie odmieni�.
- �ycie pragnie.
- Hej! Odmieni�. Hej! Zakwit�y wnet maki, maki jak�e czerwone. Hej! Kusz�ce s�
maki, cz�owiek ruszy� w ich stron�.
- Ruszy� w stron�.
- Hej! W czerwone. Idzie cz�owiek po ��ce, zrywa kwiaty pachn�ce. Hej! Zatrzyma
si� mo�e przy nast�pnym kolorze.
- Hej! Nast�pnym.
- Hej! Kolorze.
(1978)
Nasz rachunek
Si�d� na zwalonym drzewie w lesie
l s�uchaj.
Jak tu cicho teraz.
Echo szum li�ci tylko niesie,
Przechodzi i zamiera.
O tak� cisz� Tobie chodzi? �eby ju� �aden ptak nie �piewa�? Ten hektar lasu bez
dzi�cio�a To ju� nie b�r. To tylko drzewa.
Ten hektar zbo�a dorodnego,
Co si� wyk�osi�
Tu� przy domach,
Bez pary szpak�w kradn�cych ziarno
To tylko s�oma.
Ta szara rzeka bez jednej ryby,
Bez kr�w,
Pojonych dzi� w zagrodach,
Gdy brzegom setny komin przybywa,
To tylko woda.
Ta... ten... to...
l dodaj echo, kt�re zamiera.
Si�d� na zwalonym drzewie w lesie
l s�uchaj.
Jak tu cicho teraz.
(1980)
Dlatego wol� walce
Gdy wino nam wejdzie porz�dnie
do g�owy,
to wtedy przychodzi
czas pie�ni frontowych.
l �piewa je wiara
i m�oda, i starsza,
te pie�ni bojowe
p�yn�ce w takt marsza.
Gdzie r�wny krok
i szable b�yszcz� w d�oni,
i tr�bek d�wi�k,
i t�tent wiernych koni,
i �wisty ku�,
co w bitwach przygrywaj�.
l panny, gdy na ch�opc�w swych
czekaj�c,
�piewaj� w takt walca o smutnych rozstaniach, o nocach bezsennych od
wyczekiwania. l w pie�niach tych nie ma lampas�w ze z�ota, bo zas�ug nie pojmie
panie�ska t�sknota.
A pie�ni wiarus�w nad sto�em wci�� p�yn�, o he�mach stalowych i Monte Cassino. A
p�niej, gdy maj� na �arty ochot�, �piewaj� kuplety o Ka�kach za p�otem. Co
ch�tne s�, a oni szable w d�oni, a potem: - Cze��! i t�tent wiernych koni. l
Ka�kom swym zn�w dziarsko salutuj�c, na b�j, na zew weso�o maszeruj�.
A wszystkie kobiety, i m�ode, i starsze, �piewaj�, �e wol� te walce ni� marsze.
Bo walc si� zaczyna od r�k ca�owania, a marsz to najcz�ciej od �ez.
(1981)
54
Broadway
Ech, ten Broadway,
ten Broadway z kolorowych, pi�knych kart.
Ech, ten Broadway,
ten Broadway, kt�rym si� zachwyca �wiat.
(1981)
Po ulicy przetacza� si� bajecznie barwny t�um, migota�a reklama jakiej� wody
,,Silver moon". l drapacze drapa�y wierzcho�kami brzuchy chmur, kiedy do�em
przeje�d�a� gigantyczny woz�w sznur.
Taki Broadway
to Broadway z kolorowych, pi�knych kart.
Taki Broadway
to Broadway, kt�rym si� zachwyca �wiat. A na rogu ulicy, mo�e by� Czterdzie�ci
Dwa, stary Murzyn wirtuoz na gitarze bluesa gra�. Tak nami�tnie, jak tylko
czarny umie bluesa gra�, ca�e serce w to w�o�y�, �eby innym ludziom da�.
Taki Broadway,
ten Broadway z kolorowych, pi�knych kart.
Taki Broadway,
ten Broadway, kt�rym si� zachwyca �wiat. Czasem kto� si� zatrzyma� i na �ycie
quartera da�, czasem s�ysza�, jak m�wi�, �e ten czarny dobrze gra.
Wtedy rusza� do baru, bo ju� nie m�g� tego znie��, �e nie czuj� przechodnie,
jaka w bluesach drzemie tre��.
Ech, ten Broadway,
ten Broadway z kolorowych, pi�knych kart.
Ech, ten Broadway,
ten Broadway, kt�rym si� zachwyca �wiat. A� kt�rego� po�udnia, kiedy gra� za
marny grosz, stan�� przy nim z gitar� niepozorny bia�y go��. l cho� na tej
gitarze prawie jak amator gra�, to wy�piewa� genialnie to, co czarny w sercu
mia�.
Taki Broadway,
ten Broadway z kolorowych, pi�knych kart.
Taki Broadway,
ten Broadway, kt�rym si� zachwyca �wiat. l gdy sko�czy� si� wiecz�r, stary
Murzyn go zaprosi� na kolejne po�udnie i te bluesy na dwa g�osy. Potem spyta� go
jeszcze: - Sk�d znasz te niedole? l us�ysza� odpowied�: - Bracie, l'm from
Poland.
Nie da� si� sprowokowa�
Nad miasteczkiem mrok zapada�, kiedy szed�em przez ulic�. Nagle facet mnie
dopada, ni to bandzior, ni to szpicel. Ju� dochodzi, ju� zaczepia, a ja w
strachu nie bez racji, przecie� naoko�o tyle rozmaitych prowokacji.
Nie da� si� sprowokowa�!
Tylko spok�j, tylko nie da� si� sprowokowa�!
My�l� sobie:
nie da� si� sprowokowa�!!! Je�li �obuz mi dosunie, trzeba odda� mu z nawi�zk�.
Ale mo�e si� okaza�, �e dok�adam nowym zwi�zkom. A je�eli to turysta i z obszaru
pani Thatcher? l przy�o�� mu niewinnie? Czym si� wtedy wyt�umacz�?
Nie da� si� sprowokowa�!
Tylko spok�j, tylko nie da� si� sprowokowa�!
My�l� sobie:
tylko nie da� si� sprowokowa�!!! Przez ten ca�y galimatias i ob��dny stan
frustracji odruchowo sprawdzam portfel, a w nim plik legitymacji. l zn�w kr��y
to pytanie, i w mej g�owie twardy orzech:
�e z jakiego to imienia dzia�a� b�d�, gdy przy�o��?
Nie da� si� sprowokowa�!
Tylko spok�j, tylko nie da� si� sprowokowa�!
My�l� sobie:
nie da� si� sprowokowa�!!! , Je�li sprawdz�, �em partyjny, wtedy b�d� g�osy
liczne,
�e t� now� prowokacj� robi� sekty polityczne. Albo �e to ksi�dz dobrodziej, cho�
z ambony si� zabrania. No bo nie wiem, po co nosz� jaki� papier z bierzmowania.
Nie da� si� sprowokowa�!
Tylko spok�j, tylko nie da� si� sprowokowa�!
My�l� sobie:
tylko nie da� si� sprowokowa�!!! Te nast�pne dokumenty te� piekielnie denerwuj�,
bo a� nie chce mi si� wierzy�, �e w�dkarze tak�e knuj�. A legitymacja ORMO,
kt�ra z r�k mi si� wysuwa, sp�odzi plotk�, �e ormowiec lepiej bije, ni�li czuwa!
Nie da� si� sprowokowa�!
Tylko spok�j, tylko nie da� si� sprowokowa�!
My�l� sobie:
tylko nie da� si� sprowokowa�!!! Druk honorowego dawcy te� zaszkodzi mi jak
wy�ej, bo powiedz�, �em zwi�zany z Mi�dzynarodowym Krzy�em. A on idzie, ju�
podchodzi, nagle s�ysz� go wyra�nie:
- Halo! Tyle teraz prowokacji a we dw�ch to zawsze ra�niej!
Nie da� si� sprowokowa�!
Tylko spok�j, tylko nie da� si� sprowokowa�!
My�l� sobie:
tylko nie da� si� sprowokowa�!!!
(1981)
Hotel "Nitz'
W hotelu ,,Nitz" serwuj� dzisiaj nowy program, wspania�y program rozrywkowo-
kulturalny. Jest pan atleta, striptizerka, swojs