9612

Szczegóły
Tytuł 9612
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9612 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9612 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9612 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Krzysztof Daukszewicz IZYRAJDER czyli pieszy je�dziec Ilustracje - Julian Bohdanowicz WYDAWNICTWA RADIA l TELEWIZJI WARSZAWA 1991 Opracowanie graficzne i typograficzne Jacek Brzozowski Redaktor Larysa Misiak Redaktor techniczny Mariola Bartosiewicz Korektor Izabela Kujawa-Wolin . (c)Copyright by Krzysztof Daukszewicz, Warszawa 1991 lllustrations (c) copyright by Julian Bohdanowicz. Warszawa 1991 Wydawnictwa Radia i Telewizji - 1991 Wydanie l. Nak�ad 39790 +210 egz. Obj�to�� ark. wyd. 8,91; ark. druk. 9,00. Sk�ad wykona�a Pracownia Poligraficzna "FORMAT" Druk i opraw� wykonano w Czechos�owacji. ISBN 83-212-0570-4 Spis tre�ci O sobie ............ 5 to jest m�j kraj .......... 7 Easy rider, czyli pieszy je�dziec ...... 8 Obok hotelu ,,Grand" ......... 12 Przyszli dzi� z�odzieje ......... 14 Poeta i pan Strauss ......... 15 Wspomnienie z Izby Otrze�wie� ...... 16 Pralnia ............ 19 Leniwa niedziela .......... 21 Hamburg ............ 23 Ballada o martwej naturze na emeryturze .... 26 W pogoni za niepewnym jutrem ...... 27 Kupi�em stare skrzypce ........ 29 �mier� wojny ........... 30 Ja umieram jak las ......... 31 Na przej�ciu ........... 32 Narkomani ............ 34 G�os w sprawie w�a kusiciela ...... 36 Pi�� do oka ........... 36 A pszcz�ki ju� tamuj nie by�o ....... 37 Nie id�, synku, do miasta ........ 38 Ballada o zmartwychwstaniu dzia�acza .... 40 Bieda-kole�ka ........... 42 Treser lwa ............ 43 Tyle mi zosta�o, co mi nakapa�o ...... 45 Zadupie ............ 46 Moja lista ............* 48 Obowi�zuj�cy rozk�ad jazdy ....... 50 Do czego mam pi�ci ......... 52 Ballada o cz�owieku z kwiatami ...... 52 Nasz rachunek ........... 53 Dlatego wol� walce ......... 54 Broadway ............ 56 Nie da� si� sprowokowa� ........ 58 Hotel ,,Nitz" ........... 60 Ballada o trze�wym diable ........ 61 Do�� drew do ogniska ........ 63 Bezrocze ............ 64 Klas�wka z fragmentu wolno�ci ...... 65 �mier� satyryka .......... 68 Mi�dzy swemi ........... 69 List Ignacego do Hrabiego ........ 71 Kr�l i smok (bajka o obaleniu pewnych mit�w) . . 76 Samob�jca ........... 80 Dzie� powszedni pary tanecznej ...... 82 Dzie� �wi�teczny pary tanecznej ...... 83 Wr�bita ............ 83 Szalet uczelniany .......... 86 Monolog z czaszk� '86 ......... 88 Bananiarz ............ 91 Inteligencja ucz�ca si� ........ 93 Komunikaty historyczne ........ 95 List ze wsi ............ 98 Planowanie ........... 99 Stycze� le�niczego (pami�tnik 1978 roku) .... 101 Skarga kinooperatora ......... 102 Bibliotekarz ........... 104 Wojna prawie trzydziestoletnia ...... 107 Lod�wka 2006 ........... 112 Dyskretny urok reglamentacji ..... . ._ 114 Kronika 100-lecia istnienia jednostki ...... 116 Ko�owrotek ........... 118 Odchwaszczanie j�zyka ........ 119 Zebranie o kulturze (stenogram) ...... 121 Jechali Cyganie drog� ......... 123 Prosz� posadzi� .......... 127 Pami�tnik rozwini�tego ........ 130 Ulica Przej�ciowa .......... 132 Anio� ............. 134 Historia w po�owie zmy�lona ....... 138 Kac ............. 140 O wp�ywie (...) na kszta�towanie obyczaj�w. Ma�y las . 142 O sobie Dzie� dobry tym wszystkim, kt�rzy dzie� zaczynaj� od czytania, i dobry wiecz�r tym, kt�rzy go w ten spos�b ko�cz�. Ot�, postanowi�em przeprowadzi� wywiad z samym sob�. To znaczy, nie b�d� pyta� o to, ile mam dzieci, czym si� zajmuj� i tym podobne sprawy, bo - po pierwsze - ja to dobrze znam, a po drugie - kogo to naprawd� obchodzi? Nie b�d� te� m�wi� o tak zwanej drodze do kariery, bo w naszym wypadku (tu generalizuj�) kariera to jest za du�e s�owo. To tak jak has�o ,,reforma" brzmi powa�niej ni� rozmowa o efektach. Od czego� jednak trzeba zacz��. A wi�c: nazywaj� mnie Krzysztof Daukszewicz, to znaczy nazywaj� mnie tak ci, kt�rzy zapami�tali, jak si� takie nazwisko wymawia, to jest Urz�d Skarbowy, komornik i troch� znajomych. Przeci�tny obywatel wymawia moje nazwisko Dauszkiewicz lub Da�szkiewicz. Jedynie ,,Magazyn rodzinny" par� lat temu wydrukowa� poprawnie Daukszewicz, ale za to da� mi na imi� Krystyna. Urodzi�em si� na Warmii tylko dlatego, �e na Wile�szczy�nie Mamie robi�o si� za ciasno, a Tacie nie w smak by�a �wczesna niewola niemiecka. Zdecydowano si� na kompromis. Wile�sz-czyzna osiad�a na Warmii, zaci�gaj�c po swojemu, ale wtedy to nawet i Warmiacy m�wili jeszcze po mazursku. Po jakim� czasie doros�em do wzrostu 191 centymetr�w i wtedy uko�czy�em nauki udokumentowane dyplomem szko�y �redniej Zawodowego Liceum Pedagogicznego, po kt�rym do pracy w szko�ach szli nauczyciele. Potem kilku pan�w dosz�o do wniosku, �e jak na nasz ustr�j to jest zbyt proste. Teraz trzeba uko�czy� zawod�wk� ze specjalno�ci� �lusarz, �eby nast�pnie - po odbyciu trzymiesi�cznego szkolenia dydaktyczno-wycho-wawczego - zacz�� naucza� geografii, j�zyka polskiego lub �piewu. Je�eli jeszcze komu� chce si� �piewa�. Ja �y�em jeszcze w takich czasach, kiedy nie wiedziano o tym, �e �wiat zrodzi� si� z chaosu, co obecnie widoczne jest na ka�dym kroku. �wiat - to mo�e jednak za du�o powiedziane. Pod koniec lat sze��dziesi�tych zacz��em pracowa�. Robi�em to z pe�nym zaanga�owaniem, czego dowodem by�y dyplomy i odznaczenia, kt�re wr�czano w latach siedemdziesi�tych ka�demu, kto szcz�liwie uko�czy� osiemnasty rok �ycia, nie by� garbaty i niepos�uszny. W wieku dwudziestu trzech lat zacz��em dorasta� do awansu. Mia� mnie on spotka� po uko�czeniu studi�w zaocznych, na kt�re dosta�em skierowanie. Skierowanie na studia - to brzmi �adnie a� do dzisiaj. Skierowanie. Poniewa� potraktowa�em to tak, jak si� traktuje skierowanie na wczasy, do dzisiaj pozostaj� satyrykiem bez wy�szego wykszta�cenia. Przed chwil� pad�o s�owo satyryk, w zwi�zku z tym powinienem zada� sobie pytanie w normalnym wywiadzie obowi�zkowe: - Kiedy zauwa�y� Pan objawy odbierania �wiata w krzywym zwierciadle? Jak to m�drze sformu�owane. Powiedzia�bym nawet: co za wykwintne pytanie. Nie wiem, czy zauwa�yli�cie Pa�stwo, �e przeszli�my teraz ze sob� na "pan". Jeden z dziennikarzy, z kt�rym jestem jeszcze na ,,ty", powiedzia�, �e ludzie nie toleruj� poufa�o�ci w wywiadach. Rozmowa mi�dzy nami wygl�da�a mniej wi�cej tak: Ja: - Co s�dzisz o wynikach referendum? On: - A co mnie to wszystko obchodzi! Lepiej powiedz, co my�lisz o sytuacji w polskim kabarecie? Ja: - Je�eli chodzi o moich konkurent�w, to popieram t� sytuacj�. Co i w gazecie zabrzmia�o podobnie. Ja: - Je�eli chodzi o referendum, to ja, panie redaktorze, popieram. A je�eli chodzi o kabaret, to co mnie to obchodzi! A wi�c, panie redaktorze, to, �e bawi� mnie pewne sytuacje, zauwa�y�em po raz pierwszy, gdy jeden z miejscowych prominent�w, otwieraj�c wystaw� filatelistyczn� zorganizowan� pod has�em ,,Znaczek uczy, bawi, wychowuje", powiedzia�: - Wiecie co, dyrektorze? Znaczki to �e�cie nawet i �adne powiesili, ale has�o jest niepe�ne. Wed�ug mnie, powinno ono brzmie�: ,,Znaczek uczy, bawi, wychowuje i posiada walory kszta�c�ce". To zdarzenie mia�o miejsce w 1976 roku. Zaraz potem powsta� kabaret ,,Gwu��" i narodzi�em si� ja, wasz Krzysztof Dau..... Po prostu m�wcie, jak chcecie. (1989) l to jest m�j kraj Zbyt cz�sto mnie pytaj� ludzie, bo �piewam im i gram, jaki naprawd� jest m�j kraj? Ja nie wiem, nie wiem sam. Bo co odpowiedzie� przy tych gramach stu, gdy z w�dk� si� miesza tylko gorycz st�w. Nie pan i nie u�an, inny mamy dzi� fart. Tu Pewex wytworny, tu obskurny bar. l szare ulice tam, gdzie mia� by� raj, i gruszki na wierzbach. l to jest m�j kraj. Tu jedni maj� grosz powszedni, a drudzy pe�ny miech. Tu m�drych orz�, g�upich siej�, a trzecim z tego �miech. Pijaczki, prostaczki maj� wszystko gdzie�. A ci, co przegrali, pij�, by si� wznie��. Tu wielki z�odziej eks- dobrodziej spokojnie mo�e ty�. l s� uczciwi �ywi, cho� tak ci�ko jest im �y�. l dziwki jak �liwki, �e tylko p�aci� i bra�. l panny pokrzywki, bo a� strach z nimi spa�. Tu �wi�te krowy je�d�� w nowych mercedesach Benz. Tramwaje maj� ci, co wstaj� do pracy pi�ta pi��. l szalet�w smr�d, czy grudzie� to czy maj, i zapach maciejki. l to jest m�j kraj. M�czy�ni godnie nosz� spodnie, bo na to ich jeszcze sta�. Ci maj� gorzej, co w honorze postanowili trwa�. Kobiety, niestety, dzieci, dom i sklep, by zapach w�dzonek m�om da� na chleb. Poetom bywa czasem dobrze, a czasem bywa �le. Wi�c jaki jest? Ja nie wiem sam. Po prostu my�l�, �e dla uczciwych to piek�o, dla cwaniak�w raj, dla g�upich g�upota. Dla mnie to m�j kraj. (19BS) Easy rider, czyli pieszy je�dziec A kiedy nic ju� nie mia�em w mie�cie do roboty, bo na wi�kszo�� poet�w sko�czy� si� tu popyt, wsiad�em w auto i rzek�em: - Pora mi ucieka� do tej Polski, gdzie jeszcze kocha si� cz�owieka. Tam, gdzie rowy przydro�ne, ubarwione mleczem, zapraszaj� w�drowca: ,,Wst�pcie do miasteczek!" Easy rider, przesz�o mi przez g�ow�. Easy rider, g�upiec - jednym s�owem. Lecz ci�gn�y mnie panny ciep�e jak poranek, kiedy mleko skwaszone wnosz� mi na ganek. Easy rider! W miasteczku pierwszym zamkni�ty by� jedyny hotel, bo personel mia� wolne w�a�nie w t� sobot�. A w prywatnym mieszkaniu drzwi otworzy� blondyn i zapyta� mnie z miejsca: - Jakie masz pogl�dy? - Sprawiedliwo�� i prawda to jest dla mnie wszystko! Wtedy pad�a odpowied�: - Zje�d�aj, aktywisto! Easy rider, przesz�o mi przez g�ow�. Easy rider, g�upiec - jednym s�owem. Lecz ci�gn�y mnie dalej wierzby malowane i te nasze dziewczyny �adne jak z pisanek. Easy rider! W nast�pnym domku z ogr�dkiem miejski prokurator r�om kolce przycina�. R�wno ci�� sekator. Przywita�em si� grzecznie z pro�b� o mieszkanie. On zapyta� mnie tylko: - Jakie ma pan zdanie? - Sprawiedliwo�� i prawda to jest dla mnie wszystko! Us�ysza�em odpowied�: - Odejd�, ekstremisto! Easy rider, przesz�o mi przez g�ow�. Easy rider, g�upiec - jednym s�owem. Lecz ci�gn�o mnie jeszcze do go�cinnych wiosek, gdzie cz�stuj� ka�dego miodem i bigosem. Easy rider! Solidny dom z pruskiej ceg�y,. siatk� ogrodzony i na bramie tabliczka ,,Obcym wst�p wzbroniony". l na ganku gospodarz czerstwy jak bochenek wzi�� przywita� pytaniem: - Co najbardziej ceni�? - Sprawiedliwo�� i prawda to jest dla mnie wszystko! - Burek, bierz miastowego, b�dzie widowisko!!! Easy rider, przesz�o mi przez g�ow�. Easy rider, g�upiec - jednym s�owem. Lecz ci�gn�o mnie jeszcze w strony te dalekie, gdzie tak swojsko nam pachnie sianem i cz�owiekiem. Easy rider. A kiedy min�� ju� miesi�c w mej samotnej drodze, gdzie� na szlaku zatrzyma� pojazd m�j w�drowiec. -Sprawiedliwo�� i prawda! rzek�em do rodaka. l by� pierwszym, co spyta�: - Dobrze, ale jaka?! l podzieli� si� ze mn� chlebem i k�opotem. To by� te� easy rider, tylko na piechot�. Easy rider!!! (1983) Obok hotelu ..Grand" Obok hotelu "Grand", gdzie daj� chateaubriand, stoi hotelik dla obywateli, obok hotelu ,,Grand". Tu nie licz dzi� na cud, tu zesz�oroczny brud, lecz spanie ma popyt, to ma�� na k�opoty, wi�c nie licz tu na cud. Stolik, i owszem, jest, samotny jak ten pies. Zaprasza go�ci, gdy w �yczeniach pro�ci, ciebie przygarnie te�. Obok hotelu "Grand", gdzie daj� chateaubriand, stoi hotelik dla obywateli, obok hotelu "Grand". Z kuchni, gdzie sw�d i czad, kelner z wizyt� wpad� i panna wymi�ta jak forsa klienta, obok hotelu "Grand". Dancing, i owszem, trwa, przecie� tu tak�e �wiat. Dla ludzi ubogich to balsam na nogi, niechaj wi�c dalej trwa. Obok hotelu ,,Grand", gdzie daj� chateaubriand, stoi hotelik dla obywateli, obok hotelu ,,Grand". A kiedy st�w� dasz, szatniarz ci poda p�aszcz. l nic ju� nie powie, gdy rzygasz jak cz�owiek obok hotelu "Grand". Po�ciel od kilku dni co noc z kim� innym �pi. Za to, �e� buli�, i ciebie utuli po�ciel od kilku dni. Obok hotelu "Grand", gdzie daj� chateaubriand, stoi hotelik dla obywateli, obok hotelu "Grand". A rano wstaniesz i wstydliwie zamkniesz drzwi. Zap�acisz za wszystko i wyjdziesz z walizk�, a� do wieczora, gdy... Obok hotelu "Grand", gdzie daj� chateaubriand, stoi hotelik dla obywateli, obok hotelu ,,Grand", (igee) Przyszli dzi� z�odzieje Hej, przyszli dzi� z�odzieje zabra� mi nadziej� pod sercem ukrywan� na przysz�o�� nieznan�. Hej, prosz� was serdecznie, we�cie co innego, nie czy�cie wy z cz�owieka a� tak ubogiego. Mam ko�uch u�ywany, r�cznie haftowany. Co wam, z�odzieje, szkodzi w baranicy chodzi�. W skrzypi�ce, t�gie mrozy ko�uch was ogrzeje, ja zimy te przechodz� spowity w nadziej�. Mam buty z cholewami mi�kkie jak aksamit, starannie pastowane na drogi nieznane. Te buty w �wiat szeroki ch�tnie was ponios�, nadziej� mi zostawcie, to p�jd� i boso. Obr�czki obie sprzedam, je�li u was bieda, i pi�� tysi�cy dodam, bo mi ich nie szkoda. Bogactwa wi�cej nie mam, b�d�cie z tym szcz�liwi, Nadziej� mi zostawcie, b�d� si� ni� �ywi�. Z�odzieje nie s�uchali, ze �miechu p�akali. Bogactwa mamy przecie� najwi�cej na �wiecie, lecz nam potrzeba - rzekli, i moich s��w si� �miej�c - by� ty by� bez nadziei, a tylko my z nadziej�. Hej, prosz� was serdecznie, we�cie co innego, nie czy�cie wy z cz�owieka a� tak ubogiego. (1982) Poeta i pan Strauss Odchodzi� Stary Rok rozpoczyna� si� sezon na zjazdy i bale. A biedny stary Strauss w roku pa�skim bie��cym nie szykowa� si� wcale. Przemin�� dawny walc i gdy �wiat gna� do przodu, by powita� Rok Nowy, poeta, kumpel z Polski wpad� z zaproszeniem do K�aja na bal sylwestrowy. Ten bal zaczyna� si� polonezem jak dawniej, od sali do sali. Poeta m�wi� wiersz, nie s�uchany poemat kto� potem pochwali�. A gdy si� sko�czy� pl�s i na minut pi�tna�cie pary ta�czy� przesta�y, zza sto��w krzykn�� kto�: - Ty! Artysta! Opowiedz nam lepiej kawa�y. Pomy�la� stary Strauss, jak to ci�ko by� dzisiaj lirycznym poet�. Orkiestra disco gra i nie przebijesz si� wierszem i proz� przez beton. l rzek� arty�cie Strauss w sali, gdzie si� przed chwil� co� wi�za� zacz�o: - Twe �ycie to jest bal, nie umowa o dzie�o, gdy sam jeste� dzie�o. A taniec dalej trwa�, bruderszaft�w zast�py odk�ada�y si� w g�owach. A jaki� starszy pan w pas czerwony wpl�tany nad sto�ami szybowa�. A potem to by� bal. Walc zaprasza� do ta�ca, lecz go nikt nie us�ysza�. Poeta m�wi� wiersz. Jaki� pan artyst� w�asnor�cznie ucisza�. Zez�o�ci� si� pan Strauss, kt�ry chcia� nam przypomnie� swe modre Dunaje. Powiedzia�: - Co za kac! Wzi�� p� litra ze sto�u i zap�aka� nad K�ajem. M�j przedostatni walc, kt�ry zbyt delikatnie poprosi� o cisz�. M�j przedostatni walc, bo ostatni to chyba raz jeszcze us�ysz�. Karnawa� sko�czy� si�, zasypiaj� po szafach sukienki-motyle, a poeta uczy si� ta�czy� w rytm rozespanych fabrycznych syren. Karnawa� sko�czy� si�, zasypiaj� po szafach sukienki-motyle. �e nam si� jeszcze chce ta�czy� w rytm rozespanych fabrycznych syren. (1980) Wspomnienie z Izby Otrze�wie� Wchodzi pierwszy zalany, drzwi si� zamykaj�. Wida�, film ma urwany, kica w k�t jak zaj�c. l be�koce: - Wylali bez motywowacji. Pij�, bo kac jest lepszy od stanu frustracji. Tylko kto mnie, ...ma�, tak skurczy� do rozmiaru krasnoludka? Przez judasza g�os doszed�: - W�dka, tylko w�dka! Wchodzi facet ubrany r�wno jak pod sznurek, m�wi: - Bardzo przepraszam. Wida�, zna kultur�. l si� ch�opcom przedstawia: - Macie tu aktora, kt�ry �eby zarobi�, zgrywa amatora. Kto� mi, kurza twarz, podmieni� Hamleta na liliputka. Przez judasza g�os doszed�: - W�dka, tylko w�dka! Po aktorze ma�olat, jeszcze ma tr�dziki. - W domu roz�am, powiada, w budzie narkotyki. Jeszcze dosz�y do tego z wychowania dw�je. - Synu, rzek� mu artysta, ja ci� adoptuj�. Kto urz�dzi� tak ma�ego? Jaka na to odtrutka? Przez judasza g�os doszed�: - W�dka, tylko w�dka! Wchodzi znany dziennikarz, ka�dy si� przymyka, nie wiadomo, czy w�szy, czy si� te� na�yka�? Nagle g�os ma�olata przerwa� t�p� cisz�: - Pewnie pije, bo trze�wy tego nie napisze. Co si� sta�o z redaktorem, �e si� chwieje jak ��dka? Przez judasza g�os doszed�: - W�dka, tylko w�dka! Teraz wytworna pani na okropnej bani, nagle wszyscy doko�a ch�opcy malowani. - Teraz wiem, rzecze dama, czemu kraj zaniem�g�, bowiem tutaj si� skry�y resztki d�entelmen�w. Kto� was, ch�opcy najmilejsi, zn�w wystrychn�� na dudka. Przez judasza g�os doszed�: - W�dka, tylko w�dka! Po niej wielki uczony, te� ubzdryngolony, ale m�dro�� w nim taka, �e a� bi� pok�ony. - P�ki talent m�j, rzecze, w r�kach decydent�w, ni do pracy powrotu, ni do abstynent�w. Kto mnie jeszcze raz przekona, �e przyczyny tkwi� w skutkach? Przez judasza g�os doszed�: - W�dka, tylko w�dka! Na to powsta� socjolog, co spa� od po�udnia, kt�ry z braku etatu w szklarni si� zatrudnia�. Rzek�: - Pisa�em doktorat, �e nie problem w czystej. l dlatego, panowie, jestem wci�� magistrem. Tylko praca jest odtrutk� na taplanie si� w smutkach! Przez judasza g�os doszed�: - W�dka, tylko w�dka! l wsun�li si� wszyscy pod �wie�utkie ko�dry, wszyscy, kt�rych zjedna�o zalewanie mordy. Tylko biedny artysta ci�gn�� wci�� do ludzi i z pijackim uporem �pi�cych chcia� rozbudzi� - Co nam szkodzi w tym �yciu?! Niech mi z was kto� odpowie! Przez judasza g�os doszed�: - Picie kolorowej! (1985) Pralnia W pralni, w pralni nie znajdziesz tych spo�ecznych podzia��w, kt�rych pe�no jest dzi� w okolicy. W wielkim b�bnie nie wida� ni okop�w, ni sza�c�w, tu nie licz� si� z nikim i z niczym. l raz, i dwa, i w prawo, i w lewo, garnitury ministra i dres podw�adnego. l dwa, i trzy, tu p�aszcz spekulanta, kufajka rencisty i d�ins milicjanta. Bo pralnia w nosie ma rzeczywisto��, kiedy program nastawisz na czysto��. Tu Machejek z Konwickim zaczepieni guzikiem b�d� zgodnie si� nurza� w krochmalu. Tu Nienacki si� mo�e wzi�� zapl�ta� w Passenta i nie b�dzie nowego skandalu. Wajda razem z Por�b� raz na dole, raz w g�rze, a Lipi�ska podomk� ich splecie. Hanuszkiewicz z Gawlikiem wybieleni bielikiem i Olbrychski ze Zwierzem w duecie. l raz, i dwa, i w prawo, i w lewo, podkoszulka ekstremy z pi�am� �ledczego. l dwa, i trzy, tu spodnie cenzora ze swetrem poety i bluz� aktora. Bo pralnia w nosie ma rzeczywisto��, kiedy program nastawisz na czysto��. W pralni takiej nie widzisz, co przynosz� i kiedy, i czyj towar jest te� nie wiadomo. l jest szansa, �e Urban si� przeprosi z Pietrzakiem, kiedy razem wypierze ich OMO. l raz, i dwa, i w lewo, i w prawo, i kr�ci si� b�ben z powag� i wpraw�. A poza pralni� mir i kadzid�a, kamienie na sza�cach i w�azy bez myd�a. Cho� po tych zwrotkach wida� realnie, �e nast�pi i podzia� na pralnie. (19S6) J-e niwa n iedz i e l a Jad� auta ma�e, du�e, Roztr�caj�c w kr�g ka�u�e. Bo orzekli w radio spece: - B�dzie ciep�o jak za piecem. Nie przekracza nikt sze��dziesi�t, Nie ma takich, co si� spiesz�. Maj� dzi� obywatele Leniw� niedziel�. Asfalt pachnie �wie�ym deszczem Jak pod�ogi przed�wi�teczne. To w nadwoziach aut seryjnych Tworzy nastr�j familijny. Ludzie dobrzy s� od rana Jak z audycji ,,W Jezioranach" W taki dzie�, gdy wypadnie, Nawet z�odziej nie kradnie. Pani lekkich obyczaj�w Porzuci�a wrota raju. Wraca wolno prosto z Essen Swoim pierwszym mercedesem. Puder sp�ywa jej po twarzy l przeszkadza w je�dzie marzy�: Jak tu ��ko wymo�ci�, By si� odda� z mi�o�ci. Docent z ch�opskim pochodzeniem Jedzie w nowym volkswagenie. Jego dzieci widz� w rowie Ch�opca, kt�ry je razowiec. Te� by zjad�y co� takiego, Co� innego, co� wiejskiego, Ale tata si� z�o�ci, �e chc� je�� tak jak pro�ci. Dygnitarza sen rozbudzi�, �e ma �y� w�r�d prostych ludzi. Jedzie wolno, wedle mody, W dwa s�u�bowe samochody. Szofer w randze porucznika Sennie wiezie dostojnika. Jedziepan, jego �ona l znudzona ochrona. A ch�opaki z braku zdarze� Graj� w karty na radarze. Kto przegrywa, ten ma z g�owy Plik mandat�w kredytowych. Sier�ant nie ma dzisiaj fartu, Wi�c prywatnie, tak dla �art�w, Wsadzi� blotk� do ula l melduje: - Mam fula. A po drodze mkn� g�rnicy, Naukowcy, urz�dnicy, Nawet ch�opi, czuj�c bluesa, Do��czyli na Ursusach. Tylko czasem jakie� auto Zje�d�a wolno w rowu stron�. A kolumna jak salw� �egna zgub� klaksonem. A na stacji benzynowej Ajent w�o�y� str�j wyj�ciowy. Salutuje samochodom, Kt�re dzi� donik�d wiod�. Nie przekracza nikt sze��dziesi�t, Nie ma takich, co si� �piesz�. Maj� dzi� obywatele Leniw� niedziel�. (1984) Hamburg Prosz� pa�stwa, to ju� miasto Hamburg. Dwa miliony mieszka�c�w i ZOO Hackenbecka, port najwi�kszy w Europie. Zabytki zburzone w czasie wojny dzi� znowu zachwycaj� cz�owieka. Czy kto� jeszcze chce wiedzie� co� na temat Hamburga? Przewodniczka w tej sprawie nie�le oczytana, ale t�um w autokarze spyta� jednocze�nie: - Gdzie sprzedaje Moszkowicz? l gdzie sklepy "Montana"? Bo i jakie zabytki? Przecie� u nas Wawel! A tu ju� sam Moszkowicz zaprasza do raju i tabliczka zach�ca: ,,Tu si� m�wi po polsku". Tu si� m�wi jak u siebie w kraju. Tu si� m�wi po polsku, tu si� m�wi po polsku! Tu si� kupi, co mog�o by� w kraju! Mnie, niestety, niestety, za spraw� si� chyba nieczystych los podrzuci� raz ksi��k� o �yciu znanego artysty, kt�ry chocia� na scenie si� wy�ej odrywa� od ziemi, to mia� przecie� tak samo jak ja dziury w ka�dej kieszeni. �w pan m�wi�, �e po to potrzebne pieni�dze i s�awa, �eby potem do �witu, do rana si� dobrze zabawia�. Ale w kraju �y� takim, gdzie inna got�wka i racja. Mnie pieni�dze wydawa� do spodu uczy�a inflacja. Tak wi�c w dzie�, gdy�my wszyscy na redzie stan�li u celu, mojm by�o pragnieniem, by p�j�� do hamburskich burdel�w. Z oddali ten �ar neon�w ci�gnie jak do pieca. Panienek nie wida� jeszcze - jak�e to podnieca! Przeliczam te kilka marek uchowanych z trudem i wchodz� do baru. A tam siedz� same rude. Pachn�ce niesamowicie, jakby r�e ci�te, te w�osy jak nasze domy przed majowym �wi�tem. Wi�c z miejsca zamawiam jasne i zaczynam targ. A one z u�miechem do mnie: - Taxa funfzig mark! Och, zez ty! l oni doszli a� do takich cen! Hej, barman! Ja tylko piwo! l auf Wiedersehen. Ulotki do porno-shop�w mocno trzymam w pi�ci, na ziemi tysi�ce innych pod nogami chrz�ci. Wi�c wchodz� do nast�pnego, by ponowi� pr�b�, a w �rodku, w�r�d chudych mieszczan, siedz� same grube. Ein, zwei, drei, lalalalala hoch! Ludzie, jakie one wszystkie grube! Takie pe�ne! Tak pe�ne jak nasze kuflowe z czubem! Ka�da z nich jak rumiany bochenek, jak jesienna rzepa, a� rozumiem tych Niemc�w, gdy m�wi�, �e lubi� poklepa�. Wi�c dosiadam do sto�u z t� my�l�, �e id� va banque. A� si� nie chce uwierzy�, �e one chc� te� funfzig mark! Ein, zwei, drei, lalalalala hoch! Wychodz� z postanowieniem: "ko�cz� t� zabaw�. Ju� lampy uliczne wi�dn�, pora i�� na kaw�. A wsz�dzie w zielonych autach ich zielone gliny, wi�c, �eby przeczeka�, skr�cam. Tu same blondyny. Siedz� przy barze w szyku ,,r�wno jak we wojsku" l nagle ... co ja s�ysz�? M�wi si� po polsku! Targowa� tu jako� g�upio, jako� nie wypada. - S�uchajcie, dziewczyny moje, wpad�em tu pogada�! Ein, zwei, drei, lalalalala hoch! Pojedziesz do Niemiec i przekonasz si�, co to jest t�sknota, co rodzinny dom... (1988) Ballada o martwej naturze naemeryturze Czasami musz� s�ucha� staruszek zgarbionych gorzej ni� ja. Bo ich marzenia, nie do ziszczenia, s� garbem numer dwa. Wszystkie marzenia, te do zjedzenia i te, by co� dla dusz. A tu podr�e na emeryturze, na rencie w piecu ruszt. Co kiedy� by�o, ju� si� sko�czy�o. Teraz wspomnienia chodz� po sieniach i po pokojach, gdzie w ksi��kach Boya �pi m�odo�� z tamtych lat. Tylko czasami, podwieczorkami, z kole�ankami, pod kocykami, z herbatnikami i albumami powraca stary �wiat. P�miski srebrne, dawniej potrzebne do uroczystych mi�s, drzemi� pogodnie, cho� coraz g�odniej i przyda�by si� k�s. Pluton talerzy te� chcia�by prze�y� najazd grzybowych zup. A tu, niestety, tylko apetyt jak z niedobrego snu. Stara karafka wije si� w czkawkach, nie mo�e sama �y�, bo kieliszeczki chc� naleweczki i krzycz� do niej: - Pi�! A czajnik stary zdj�� okulary i nie chce widzie�, �e chi�ska herbata parzona w ratach to ju� herbaty cie�. Co kiedy� by�o, ju� si� sko�czy�o. Teraz wspomnienia chodz� po sieniach i po szufladach, w kt�rych si� sk�ada pami�tki z tamtych lat. Tylko czasami, podwieczorkami, ze �ciereczkami nad talerzami, ponad kurzami wraz z westchnieniami powraca stary �wiat. W krzes�ach pluszowych �pi st� d�bowy i te� na pewno �ni. Bo czasy inne, sprz�ty go�cinne prze�y�y swoje dni. Gdy w�a�ciciele mog� niewiele, to wtedy wida�, �e martwej naturze na emeryturze tak�e nie wiedzie si�. (1985) W pogoni za niepewnym jutrem W pogoni za niepewnym jutrem i za tym, �eby co� do chleba, zapominamy �y� dla siebie. l je�li jest tak, to mi przebacz. Raj przyrzeka�em, to pami�tam, lecz w obiecanym dla mnie raju, a ten jest czynny tylko w �wi�ta, brak powszedniego, wi�c mi daruj. l to nie ja tu zawini�em, �e wiedzie nam si� tak pochmurnie, i przez to Ty nie ro�niesz w si��, a ja dla Ciebie wiecznym durniem. U mnie w kieszeni tylko bilon i tyle spraw bezideowych. l wszystko tak si� pokr�ci�o, �e ju� wypad�a� z mojej g�owy. Z tego powodu mi�dzy nami ni ciep�a nie ma, ni uniesie�, a nie pomaga s��w aksamit, gdy w naszych sercach tylko jesie�. Wi�c teraz idzie Twoja kolej na mi�o�� do mnie, nie na ersatz. Bo ja jednego wci�� si� boj�: by� nie wypad�a z mego serca. (198S) ^<upi�emJitare skrzypce Kupi�em stare skrzypce w mie�cie, na jarmarku, bo co� mi rz�poli�o w duszy zakamarku. A �e sfatygowane, nic mi to nie szkodzi. Kupi�em, by mie� na czym nad �yciem zawodzi�. A naoko�o ludzie patrzyli pochmurnie. - Stereo by se kupi�, gdyby nie by� durniem. Kupi�em czekolad� w najbli�szej "Baltonie", bo jak�� dziwn� s�odycz czu�em wtedy do niej. A potem jeszcze drug�, �eby g��biej posz�o, bo z dobrym ,,Van Houtenem" mo�e by� mi gorzko. A naoko�o szept�w niestrudzony potok. - Na diesla nie od�o�y ten, kto jest idiot�. Kupi�em od pijaka, gdy bez forsy wraca�, z trawnika rwane kwiaty, bo chcia� mie� na kaca. A potem jeszcze drugie, niech go nie telepie. W portfelu moim gorzej, ale w sercu lepiej. A naoko�o t�umek zn�w si� na mnie gapi. - Za to by mia� na �wiartk� i sam by si� napi�. Do domu powr�ci�em. Witajcie mi, meble, witajcie, �ciany zimne, z wami jest mi cieplej. Witaj�e, m�j tapczanie, jutro mnie rozbudzisz. Dzi� chcia�em by� cz�owiekiem, lecz za du�o ludzi. (1986) �mier� wojny Zwiedzi�a wojna ca�y �wiat i �wiata zakamarki. l z ka�dym, kto by� zuch i chwat, trzyma�a si� za barki. l trwa�o to tysi�ce lat bez niedziel i urlop�w. Bo ka�dy raj, gdziekolwiek jest, wy�ania si� z okop�w. Dlatego ci�gle piff i paff! l z przyczyn takich prostych miliony syn�w wojny wci�� chowaj� wojny siostry. Lecz kiedy �mier� zabra�a jej i m�a, i kochank�w, do wodz�w rzek�a: - Mam ju� do�� tych szar�y o poranku. Od dzisiaj ka�dy krwawy �wit zast�pi� �witem znojnym. Bo ka�dy raj zaczyna si� od ko�ca ka�dej wojny. Dlatego ci�gle piff i paff! l z przyczyn tych z�o�onych miliony m��w wojny wci�� chowaj� m��w �ony. Marsza�ek wtedy wezwa� j� i m�wi: - Daj�e spok�j! Ten raz na wojn� jeszcze id� i sama walcz o pok�j. l poszed� rozkaz w ca�y �wiat do wszystkich jej �o�nierzy. Zgin�a wojna w bitwie tej, lecz pok�j tak�e nie �y�. (1987) Ja umieram jak las Ja umieram jak las, mnie zabija ten wrzask, ju� nie ptak�w, lecz pi� motorowych. Ja umieram jak las, mnie zabija ten wrzask, chocia� m�wi�: - Wygl�dasz jak zdrowy. Ja umieram jak dom, mnie porazi� ten tr�d, co gromadzi� si� w murach przez lata. Ja umieram jak dom, chocia� uczonych gros twierdzi: - Minie to szybko jak katar. A je�li b�dzie tak, zata�czymy, panowie, do �witu. Lecz je�li b�dzie nie, c� wyro�nie, pr�cz chwast�w i mit�w? A je�li b�dzie tak, to zapraszam na �piewy i taniec. Lecz je�li b�dzie nie, to z was tak�e tu nic nie zostanie. Ja umieram jak sad, na mnie deszcz bury spad� i ju� inne owoce i klimat. Ja umieram jak sad, chocia� uczonych kwiat g�osi �wiatu, �e jeszcze wytrzymam. Ja umieram jak staw, w kt�rym tlenu ju� brak i milcz�co na �ycie spogl�da. Ja umieram jak staw i nie �ycz� tych prawd, �e zewn�trznie to dobrze wygl�dam. (1987) Na przej�ciu Zwiedzi�em Europy szmat, tej wschodniej i zachodniej. Nie o tym jednak w pie�ni tej, gdzie by�o mi wygodniej, lecz o tym, �e gdzie stan� ja nie wita nikt mnie sercem, a podejrzliwie patrz� mi i w oczy, i na r�ce. Zachodni tylko: - Passport, please! l: - Ile wioz� w�dki? Jak gdyby ten pijany �wiat to mojej �ytniej skutki. l dobrotliwie klepi�c mnie pytaj�: - Czy zostaj�? Nie rozumiej�c tego, �e i piek�o bywa krajem. S�siedzi za� na temat m�j odmienn� maj� wersj�: �e albo przemyt jaki� mam, lub wioz� im dywersj�. Wi�c stoj�c u s�owackich bram na przej�ciach coraz d�u�szych, wiem jedno: musz� wr�ci� st�d, najlepiej b�d�c chudszy. Rumu�ski pan do torby mej wci�� si�ga jak po swoje, za Odr� za� wiadomym jest, �e s�owa to naboje. Wi�c z waliz zabieraj� mi t� zmi�t� gar�� pocisk�w. Szczeg�lnie gdy bibu�a to: Gorbaczow po rosyjsku. l kiedy wreszcie wida� dom, to na granicznych stacjach tablica zawsze wita mnie, �e przyja�� si� umacnia. l wtedy mi przychodzi my�l: czy jam konserwatywny? Czy mo�e znowu wiod� prym pierwszego w�r�d naiwnych? Bo w moim domu zwyczaj jest, z tradycji on wynika, �e gdy przyjaciel staje w drzwiach, ja drzwi mu nie zamykam. Wi�c kiedy znowu rusz� w �wiat w najbli�sz� okolic�, to m�wcie do mnie: - Prosz�, wejd�. Lub zmie�cie cho� tablice. (1988) Narkomani Pani chce, bym powiedzia�, jak jest, gdy wysi�dziesz na obcym lotnisku. Czy rado�ci w tym wi�cej, czy �ez, gdy za tob� tych lat grz�zawisko? Pan mnie pyta po prostu: - Jak �y�, �eby mie� co� lepszego od chleba? Tego nie wiem, prosz� pana, bo ja by�em tam w kulturalnych potrzebach. Pan mi wmawia, �e nasi, co tam, wyrzekaj� si� ojczystej strony. Takich przy mnie nie by�o, bo ja jestem dla nich obecnie czerwony. A ci inni, prosz� pana, co tam, kt�rzy byli przez ca�y czas ze mn�, to gdy pan chleb nasz zwyczajnie �pa, dla nich je�� ten razowiec - to �wi�to. Bo to s�, prosz� pana, prosz� pani, narkomani. Prosz� pana, prosz� pani, narkomani. Tego chleba, prosz� pani, narkomani. Pani m�wi: - To kto ich tam gna�, je�li obcy bochenek niedobry? Wybierali si� po prostu W �wiat, �yj�c my�l�, �e jad� na odwyk. A oni dalej, prosz� pana, prosz� pani, narkomani. Prosz� pana, prosz� pani, narkomani. Tego chleba, prosz� pani, narkomani. Ta ironia: - Nie wygania� nikt! Co to ma, prosz� pana, do rzeczy?! Ja t�umacz�, �e s� tu i tam ludzie, kt�rych si� nie da wyleczy�. Bo to s� prosz� pana, prosz� pani narkomani! (1988) G�os w sprawie w�a kusiciela Od �adnych kilkuset ju� lat uczonych r�j si� g�owi, z jakiej przyczyny powsta� �wiat i gdzie raj umiejscowi�. Dochodzi te� i g�os�w stos, by zbada� nale�ycie, kim w raju tym naprawd� by� s�ynny ju� w�� kusiciel. A wed�ug mnie, odpowied� jest tu prawie mechaniczna: �w w�� kusiciel pierwsza to na �wiecie partia polityczna. Si�� perswazji Ew� on do zmiany linii zmusi�. l wtedy ruszy� nowy �ad, a partia dalej kusi. (1977) Pi�� do oka l niby mia� te swoje idea�y, Sta� w pierwszej linii, Czasem musia� sta�. l zawsze mia� ten sz�sty zmys�, Kt�ry pozwala� trwa�. l niby mia� to swoje w�asne zdanie, Czasem wyg�osi� co� Ca�kiem a propos. Mia� sw�j kierunek zgodny z lini� wiatru l jako� sz�o. l teraz stoi za m�wnic�, l krzyczy zn�w: - Niech dr�y opoka! l trzyma w g�rze chud� pi��. l pasuje to jak pi�� do oka. (1977) A pszcz�ki ju� tamuj nie by�o Lecia�a do miodu pszcz�ka, na drodze jej sta�a stod�ka. W stod�ce Kasie�ka z Jasie�kiem od rana, wlecia�a tam pszcz�ka narwana. Za moment w stod�ce pisn�o, zawy�o, Ja� krzykn��: - O rany! Co� w d... u��dli�o! A pszcz�ki ju� tamuj nie by�o. Lecia�a pszcz�eczka do miodu, wlecia�a do samochodu. Kierowca rajdowy gaz wciska do dechy, narobi mu pszcz�ka uciechy. Za moment na szosie �upn�o, strzeli�o, M O przyjecha�o i nic nie stwierdzi�o. Bo pszcz�ki ju� tamuj nie by�o! Lecia�a do miodu pszcz�ka, na drodze jej druga stod�ka. W stod�ce ch�op Maciej harowa� od rana, wlecia�a tam pszcz�ka ju� znana nam. Pszcz� Maciej nie lubi�, wi�c w k�cik j� zwabi�. Rzek�: - Ja ci poka��... i ju� po nektarze. l pszcz�ki ju� tamuj nie by�o. A mora� z tej bajki: nie szukaj powodu, by zgin�� tak g�upio, gdy lecisz do miodu. Bo pszcz�ki ju� tamuj nie by�o. A tre�� tej piosenki, by� mo�e, nie krzepi, lecz do takiej tre�ci si� nikt nie przyczepi. Bo pszcz�ki ju� tamuj nie by�o. (1977) Nie id�, synku, do miasta Nie id�, synku, do miasta, ch�op rzadko czego si� w mie�cie dorobi�. Jeszcze si� taki nie znalaz� rolnik, kt�ry z mleka miejskiego wiejskie zsiad�e zrobi�. A tu sosny strzeliste, dziewuchy soczyste, powietrze lekkie jak walczyk, Na lewo k�os, na prawo k�os, miejsca dla wszystkich wystarczy. Tu, synku m�j, jeste� pan, zechcesz, to mo�esz i radnym zosta�. Nikt wtedy ciebie pod sklepem nie ruszy, w mie�cie wa�nemu dzi� si� trudniej osta�. Nie id�, synku, do miasta Ojciec pomo�e w potrzebie. Hotel postawi na �rodku wsi i miasto przyjdzie do ciebie. A tu sosny strzeliste, dziewuchy soczyste, powietrze lekkie jak walczyk. Na lewo k�os, na prawo k�os, miejsca dla wszystkich wystarczy. Nie id�, synku, do miasta, miasto niedobre dla ch�opa. Hotel powstanie na �rodku wsi i b�dzie Europa. (1979) Ballada o zmartwychwstaniu dzia�acza ,,Ach, �wi�ty Piotrze - wo�a ch�r anio��w bogobojnych - do nieba bram dobija si�, zdaje si�, �e dostojnik". A �wi�ty Piotr powiada im: ,, Przywita� w naszych progach i zaprowadzi� go�cia wprost do komnat Pana Boga". B�g osobi�cie staje w drzwiach, na s�u�b� klaszcze w d�onie. ,,Posad�cie - m�wi - prosz� was, pana na moim tronie". Usiedli i ju� m�wi B�g: ,,Witaj, m�j go�ciu drogi, i powiedz, jakie ciebie tu przygna�y do mnie bogi". "Ach, Panie m�j - powiada go�� g�osem z emocji dr��cym - ja musz� najpierw przyzna� si�, �e by�em niewierz�cy". "Ty lepiej powiedz - m�wi B�g - jakie s� twoje winy? A wtedy ja odpowiem ci, co dalej b�d� czyni�". "Ja twierdz� - odpowiada go�� - m�j Panie, Bo�e �wi�ty, za jakie grzechy, nie wiem sam, zosta�em w kraju zdj�ty. l w zwi�zku z tym ja prosz� Ci�, �agodn� kar� wymy�l". "Poczekaj chwil� - m�wi B�g - my zaraz to sprawdzimy". Teleskop wnet wynurza si� i patrzy B�g na ziemi�. Odwraca si�, a w oczach ma nieboskie wr�cz spojrzenie. l wolno m�wi s�owa te: "Go�ciu umi�owany, nie wiem, czy zdajesz spraw�, �e czuj� si� oszukanym. M�yny zamkni�te, pierwsza rzecz, i pusto w ca�ym kraju". ,,A po co m�yny - rzecze go�� - gdy nie ma urodzaj�w?" "Popatrz na ludzi - ci�gnie B�g - milcz�cy s� i szarzy". "Gdy w ich imieniu m�wi� ja, to o czym maj� gwarzy�?" "Lasy wyci�te prawie w pie� - dopowie B�g od razu - a kraj ten zawsze szczyci� si� bogactwem krajobraz�w". A go�� wytrzyma� Boski wzrok i rzecze: "Tak si� sk�ada, �e wed�ug ustaw za ten stan prawnie nie odpowiadam". Po takich s�owach dobry B�g pogr��y� si� w zadumie. Jak mo�e rz�dzi� cz�owiek, co swych b��d�w nie rozumie? A potem wzi�� otworzy� drzwi i z raju go wydali�. l rzek�: "Niech s�dz� tego g�upca ci, co sami go wybrali". (1980) Bieda - kole�ka Przysz�a do mnie bieda jak stary kole�ka. Powiedzia�a ju� od progu: - B�d� z tob� mieszka�. - Czym ci� ja ugoszcz�, kiedy czajnik pusty? Kaw� �e�my pi� przestali w ubieg�e zapusty. - Dasz mi �yczek wrz�tku z rumiankiem do smaku. Bieda, m�j ty mi�y panie, nie pije koniak�w. - Czym ci� ja nakarmi�, gdy w spi�arni pusto? Rok ju� mija, gdy�my zjedli g�sk� pe�not�ust�. - Dasz mi gar�� okruch�w, z kogucika szyj�. Bieda, m�j ty mi�y panie, kawiorem nie �yje. - Gdzie ci� spa� po�o��, kiedy ciasno wsz�dzie? Czworo nas w pokoju jednym, jeszcze ty przyb�dziesz. - Miejsca na tapczanie jeszcze macie sporo. Z biedy dzieci te� si� rodz�, b�dzie nas pi�cioro. - A co b�dziesz robi�, gdy p�jd� na zmian�? Z nud�w umrzesz, moja biedo, gdy sama zostaniesz. - Domu b�d� strzeg�a i posprz�tam �adnie. P�ki bieda w domu str�em, nikt ci� nie okradnie. Z �alu tego wzi��em bied� i adoptowa�em. Niechaj chocia� ta sierota ma mieszkanie sta�e. Tylko czasem z niej �artuj� przy mocniejszym trunku: - Urodzili ci� w urz�dach, pomrzesz w kwaterunku. (1982) Treser lwa Uwaga! Ludzie! Teraz wam poka�e straszny numer treser! On wk�ada w paszcz� lwa sw� g�ow� wraz z rozumem! Ryzyko, jakie wyczyn ten za sob� mo�e nie��, to strach, co stanie si�, gdy lew ten rozum zechce zje��!!! Na s�owa te pokorny zwierz wyszczerzy� ostre z�by, pogromca g�ow� schyli� i... wpakowa� mu do g�by. Min�o sekund r�wno pi��, ju� mija� zgrozy czas. l w tym momencie ca�y cyrk us�ysza� g�o�ne: - Mlask! Uwaga! Ludzie! Kln� si� wam na wszystkich znanych �wi�tych, �e w chwil� potem treser �w pokaza� si� nie tkni�ty. Brawa rozleg�y si� i t�um zaintonowa� �piew, lecz umilk� nagle, bowiem bat pochwyci� zr�cznie lew. - Niech �yje kr�l! rozleg�o si�, gdy teraz zwierz� srogie trzaska�o biczem, treser za� niezr�cznie skaka� w ogie�. Z pokor� bra� za ciosem cios nie protestuj�c, bo w tej chwili nie o rozum, lecz o g�ow� raczej sz�o. Nazajutrz rekord widz�w pad�, bo wszyscy ��dni wra�e� zobaczy� chcieli, co te� dzi� ten cwany lew poka�e. Ju� werbel dudni, mro��c krew, ju� idzie strach do g�owy! Ju� treser wchodzi! Za nim lew! strzelec wyborowy. l wszystko tak jak dawniej sz�o, oklaski treser zbiera�, l tylko lew wci�� myli� si�, gdy spojrza� na snajpera. A kiedy numer sko�czy� si�, wypad�o zdanie z t�um�w: - l widzisz, Jasiu, wysz�o, �e mo�na te� bez rozumu. (1983) Tyle mi zosta�o, co mi nakapa�o Siedz� w swoim domu, w k�cie, w przytulnych walonkach, jeszcze wczoraj by�o ciep�o, grza�o cho� od s�onka. Dzisiaj co� im nawali�o i si� pr�d wy��czy�. Tylko zacier jest na chodzie i z rurki si� s�czy. Tyle mi zosta�o, co mi nakapa�o. Jak przyjdzie milicja, b�dzie prohibicja. Wody wczoraj mi naciek�o prawie p� miednicy, dzisiaj dup! i wywali�o rury w kamienicy. Tych �eberek, co pod oknem, ogrza� ju� nie spos�b. Gdyby one by�y z mi�sa, mia�bym chocia� ros�. Tyle mi zosta�o Teraz z kran�w mi nie leci, w �azience mi cuchnie. Gaz bezwonny, to nie w��czam, bo a nu� wybuchnie. W kuchni mrozi si� lod�wka, ale te� zewn�trznie. Pralka tylko wtedy chodzi, kiedy pior� r�cznie. Tyl.e mi zosta�o Telewizor wy��czy�em - �wieci� za niebiesko. Bo samogon, gdy wyp�dz�, to chowam w kineskop. Zreszt�, mo�e bym i w��czy�, ale nie ma pr�du. Tylko zacier jest na chodzie i dow�d do wgl�du. Tyle mi zosta�o l tak jest ka�dego roku, kiedy t�ga zima. My�l�: przyjdzie jeszcze jedna i blok nie wytrzyma. P�ki co, by ta nast�pna nie da�a we znaki, kupi� drugi telewizor, by mie� dwa baniaki. Tyle mi zosta�o, co mi nakapa�o. Jak przyjdzie milicja b�dzie prohibicja. (1984) Zadupie Tu nie jest potrzebny poeta i wiersze, te jego najszczersze, gdy trzeba, po pierwsze, za�ata� to stare, by sz�o nam si� r�wniej, a on i z ob�ok�w wci�� babra si� w g�wnie. l zawsze co� palnie, i zawsze co� powie! Poeta, panowie, jest g�upi jak cz�owiek. Wi�c odejd��e od nas lub je�li� nie g�upiec, to czeka na ciebie zadupie, wspania�e zadupie. ,,G��boka studzienka, g��boko kopana, a przy niej Kasie�ka tak�e rozebrana". l gdzie tu potrzebny tak zwany artysta, co w barze ma przysta�, na scenie za� Tristan. l razem z poet� po rynku si� b��ka, a daj mu referat, te� b�dzie si� j�ka�. Na scenie zda� per�y, za scen� mizeria. Tak zwany artysta nie dla nas materia�. Wi�c odejd��e od nas lub je�li� nie g�upiec, to czeka na ciebie zadupie, wspania�e zadupie. ,,Cyt, cyt, ojciec �pi, obudzi si�, b�dzie z�y. Cyt, cyt, matu� �pi, Jasiu, �pij�e te� i ty!" l komu potrzebny, powiedzmy, �e malarz, co farb� si� kala, by �wiat sw�j wyzwala�. Lecz w �wiecie tym nie ma post�p�w i fakt�w. A wszystko dlatego, �e �yje w�r�d akt�w. A przecie� jest znany ten fakt pospolity, �e u nas najlepiej, gdy wstyd jest ukryty. Wi�c odejd�, malarzu, lub je�li� nie g�upiec, to czeka na ciebie zadupie, wygodne zadupie. "Wszystkie rybki �pi� w jeziorze, ciurala, ciurala, �aj. Jedna nie �pi, pewnie mo�e, ciurala, ciurala, �aj". Wi�c prosz� pami�ta�, poeci, malarze, �e czas wam poka�e, gdzie droga do marze�. Tu ludziom potrzebny solidny op�otek, by da� im oparcie w t� woln� sobot�. l piwo za z�ote, kapele w niedziel�, by ludziom zm�czonym zn�w by�o weselej. l tak si� to kr�ci, i nie ma gdzie uciec przed miastem, co zwie si� zadupie, wspania�e zadupie. (1985) Moja lista Przedszkolak Jasio, co w Konstancinie obla� kuchark� starym budyniem. Kolejarz lgn�c, co wzi�� przyspawa� kawa� wagonu do szyny kawa�. Sier�ant milicji, co nie zna� taty synka, kt�remu wr�czy� mandaty. G�rnik zmianowy, co mia� k�opoty, bo wzi�� se wolne w wolne soboty. Cztery figury, co w pudle siedz�c m�wi�, �e w s�dzie wszystko powiedz�. Dziennikarz, kt�ry ze szlaku zbacza, bo pisz�c prawd�, prawdy wypacza. S�omiany chocho� i taki� zapa� za to, �e s�omy tyle nachapa�. Pies �a�cuchowy, co pogryz� hycla, to dla niekt�rych te� opozycja. (1985) Obowi�zuj�cy rozk�ad jazdy Zauwa�ono w pracy, �e by tlenu z�apa� �wie�y �yk, to trzeba wybra� si� grupowo w stron� las�w. Bo pojedynczy cz�owiek idzie tam, gdzie czynny tani bar, i na powietrze nie ma ch�ci ani czasu. Zebrana Rada ustali�a, �e w niedziel�, pi�ta pi��, na kt�rym� z dworc�w si� odb�dzie ludzi zbi�rka. Bowiem "meteo" zapowiada, �e w najbli�sze cztery dni nad naszym krajem nie zawi�nie nawet chmurka. Dyrektor projekt ten pochwali� m�wi�c, �e on sam pojedzie drug� klas�, tak jak r�wny z r�wnym. Lecz, �eby status w�adzy jako tako zachowany by�, to proponuje wszystkim spotka� si� na G��wnym. Na to zareagowa� Przedstawiciel ZSMP. - Tradycj� jest, powiada, zbiera� si� na Wschodnim. Tu opozycja zak�adowa z krzese� poderwa�a si�, �e, w takim razie, jeszcze lepszy jest Zachodni. Tu wsta� katolik z Paxu i powiedzia�: - Przyszed� czas rozwi�za�, w imi� Bo�e, bardziej liberalnych. Z tego powodu, w imi� Bo�e, razem z nasz� POP z samego rana si� zbieramy przy Centralnym. Przewodnicz�cy Nowych Zwi�zk�w teraz zabra� g�os: - W imieniu swoich cz�onk�w chcia�bym rzec kolegom, �e nam jest wszystko jedno, gdzie wsi�dziemy, wa�ne tylko jest, byleby nie zaczyna� znowu od Gda�skiego. Dyskusja w trakcie g�osowania sz�a ju� przy u�yciu r�k i wsp�lny projekt stan�� zn�w w obliczu kl�ski. Nie pom�g� nawet z ko�ca sali jaki� �artobliwy g�os: - S�uchajcie, ludzi, ta� pozosta� nam Wile�ski! Do domu wszyscy si� rozeszli w zgodzie jak jeden m�� i tylko wniosek wysuni�to po zebraniu: �e chocia� nigdzie nie jedziemy, to i sukces przecie� by�, bo jednak wi�kszo�� wzi�a udzia� w g�osowaniu. (1988) Do czego mam pi�ci Kiedy zegn� palce u r�k, To mam pi�ci. Tylko po co? To nie u mnie kolby u drzwi, �aden wr�g nie nachodzi mnie noc�. Kocham wszystkich, kt�rych kocha� mog�, l je�eli sercu memu wierzy�, To te pi�ci zaci�ni�te - i tak Nie s� w stanie nikogo uderzy�. Dobry B�g - m�j Kierownik �ycia - Nie najgorsz� powierzy� mi rol�. Czy wi�c pi�ci, co je czasem mam, To wy��cznie symbole? (1977) Ballada o cz�owieku z kwiatami Zbiera� cz�owiek na ��ce kwiaty pi�knie pachn�ce. Kwiaty pi�knie wschodz�ce zrywa� cz�owiek na ��ce. - Pi�kne kwiaty. - Hej! Na ��ce. Najpierw by�y rumianki bia�e, jak �nieg jest bia�y. Cz�owiek sta� si� rumiankiem, cz�owiek bia�y by� ca�y. - Jak rumianek. - Pi�knie bia�y. Druga ��ka zielona. Hej! Zielona tam trawa. Cz�owiek rzuca� rumianek i zielonym si� stawa�. - Hej! Zielonym. - Hej! Si� stawa�. Tak cudowna jest ziele�, pi�knie �y� w�r�d zieleni. Jednak nudzi si� cz�owiek, �ycie pragnie odmieni�. - �ycie pragnie. - Hej! Odmieni�. Hej! Zakwit�y wnet maki, maki jak�e czerwone. Hej! Kusz�ce s� maki, cz�owiek ruszy� w ich stron�. - Ruszy� w stron�. - Hej! W czerwone. Idzie cz�owiek po ��ce, zrywa kwiaty pachn�ce. Hej! Zatrzyma si� mo�e przy nast�pnym kolorze. - Hej! Nast�pnym. - Hej! Kolorze. (1978) Nasz rachunek Si�d� na zwalonym drzewie w lesie l s�uchaj. Jak tu cicho teraz. Echo szum li�ci tylko niesie, Przechodzi i zamiera. O tak� cisz� Tobie chodzi? �eby ju� �aden ptak nie �piewa�? Ten hektar lasu bez dzi�cio�a To ju� nie b�r. To tylko drzewa. Ten hektar zbo�a dorodnego, Co si� wyk�osi� Tu� przy domach, Bez pary szpak�w kradn�cych ziarno To tylko s�oma. Ta szara rzeka bez jednej ryby, Bez kr�w, Pojonych dzi� w zagrodach, Gdy brzegom setny komin przybywa, To tylko woda. Ta... ten... to... l dodaj echo, kt�re zamiera. Si�d� na zwalonym drzewie w lesie l s�uchaj. Jak tu cicho teraz. (1980) Dlatego wol� walce Gdy wino nam wejdzie porz�dnie do g�owy, to wtedy przychodzi czas pie�ni frontowych. l �piewa je wiara i m�oda, i starsza, te pie�ni bojowe p�yn�ce w takt marsza. Gdzie r�wny krok i szable b�yszcz� w d�oni, i tr�bek d�wi�k, i t�tent wiernych koni, i �wisty ku�, co w bitwach przygrywaj�. l panny, gdy na ch�opc�w swych czekaj�c, �piewaj� w takt walca o smutnych rozstaniach, o nocach bezsennych od wyczekiwania. l w pie�niach tych nie ma lampas�w ze z�ota, bo zas�ug nie pojmie panie�ska t�sknota. A pie�ni wiarus�w nad sto�em wci�� p�yn�, o he�mach stalowych i Monte Cassino. A p�niej, gdy maj� na �arty ochot�, �piewaj� kuplety o Ka�kach za p�otem. Co ch�tne s�, a oni szable w d�oni, a potem: - Cze��! i t�tent wiernych koni. l Ka�kom swym zn�w dziarsko salutuj�c, na b�j, na zew weso�o maszeruj�. A wszystkie kobiety, i m�ode, i starsze, �piewaj�, �e wol� te walce ni� marsze. Bo walc si� zaczyna od r�k ca�owania, a marsz to najcz�ciej od �ez. (1981) 54 Broadway Ech, ten Broadway, ten Broadway z kolorowych, pi�knych kart. Ech, ten Broadway, ten Broadway, kt�rym si� zachwyca �wiat. (1981) Po ulicy przetacza� si� bajecznie barwny t�um, migota�a reklama jakiej� wody ,,Silver moon". l drapacze drapa�y wierzcho�kami brzuchy chmur, kiedy do�em przeje�d�a� gigantyczny woz�w sznur. Taki Broadway to Broadway z kolorowych, pi�knych kart. Taki Broadway to Broadway, kt�rym si� zachwyca �wiat. A na rogu ulicy, mo�e by� Czterdzie�ci Dwa, stary Murzyn wirtuoz na gitarze bluesa gra�. Tak nami�tnie, jak tylko czarny umie bluesa gra�, ca�e serce w to w�o�y�, �eby innym ludziom da�. Taki Broadway, ten Broadway z kolorowych, pi�knych kart. Taki Broadway, ten Broadway, kt�rym si� zachwyca �wiat. Czasem kto� si� zatrzyma� i na �ycie quartera da�, czasem s�ysza�, jak m�wi�, �e ten czarny dobrze gra. Wtedy rusza� do baru, bo ju� nie m�g� tego znie��, �e nie czuj� przechodnie, jaka w bluesach drzemie tre��. Ech, ten Broadway, ten Broadway z kolorowych, pi�knych kart. Ech, ten Broadway, ten Broadway, kt�rym si� zachwyca �wiat. A� kt�rego� po�udnia, kiedy gra� za marny grosz, stan�� przy nim z gitar� niepozorny bia�y go��. l cho� na tej gitarze prawie jak amator gra�, to wy�piewa� genialnie to, co czarny w sercu mia�. Taki Broadway, ten Broadway z kolorowych, pi�knych kart. Taki Broadway, ten Broadway, kt�rym si� zachwyca �wiat. l gdy sko�czy� si� wiecz�r, stary Murzyn go zaprosi� na kolejne po�udnie i te bluesy na dwa g�osy. Potem spyta� go jeszcze: - Sk�d znasz te niedole? l us�ysza� odpowied�: - Bracie, l'm from Poland. Nie da� si� sprowokowa� Nad miasteczkiem mrok zapada�, kiedy szed�em przez ulic�. Nagle facet mnie dopada, ni to bandzior, ni to szpicel. Ju� dochodzi, ju� zaczepia, a ja w strachu nie bez racji, przecie� naoko�o tyle rozmaitych prowokacji. Nie da� si� sprowokowa�! Tylko spok�j, tylko nie da� si� sprowokowa�! My�l� sobie: nie da� si� sprowokowa�!!! Je�li �obuz mi dosunie, trzeba odda� mu z nawi�zk�. Ale mo�e si� okaza�, �e dok�adam nowym zwi�zkom. A je�eli to turysta i z obszaru pani Thatcher? l przy�o�� mu niewinnie? Czym si� wtedy wyt�umacz�? Nie da� si� sprowokowa�! Tylko spok�j, tylko nie da� si� sprowokowa�! My�l� sobie: tylko nie da� si� sprowokowa�!!! Przez ten ca�y galimatias i ob��dny stan frustracji odruchowo sprawdzam portfel, a w nim plik legitymacji. l zn�w kr��y to pytanie, i w mej g�owie twardy orzech: �e z jakiego to imienia dzia�a� b�d�, gdy przy�o��? Nie da� si� sprowokowa�! Tylko spok�j, tylko nie da� si� sprowokowa�! My�l� sobie: nie da� si� sprowokowa�!!! , Je�li sprawdz�, �em partyjny, wtedy b�d� g�osy liczne, �e t� now� prowokacj� robi� sekty polityczne. Albo �e to ksi�dz dobrodziej, cho� z ambony si� zabrania. No bo nie wiem, po co nosz� jaki� papier z bierzmowania. Nie da� si� sprowokowa�! Tylko spok�j, tylko nie da� si� sprowokowa�! My�l� sobie: tylko nie da� si� sprowokowa�!!! Te nast�pne dokumenty te� piekielnie denerwuj�, bo a� nie chce mi si� wierzy�, �e w�dkarze tak�e knuj�. A legitymacja ORMO, kt�ra z r�k mi si� wysuwa, sp�odzi plotk�, �e ormowiec lepiej bije, ni�li czuwa! Nie da� si� sprowokowa�! Tylko spok�j, tylko nie da� si� sprowokowa�! My�l� sobie: tylko nie da� si� sprowokowa�!!! Druk honorowego dawcy te� zaszkodzi mi jak wy�ej, bo powiedz�, �em zwi�zany z Mi�dzynarodowym Krzy�em. A on idzie, ju� podchodzi, nagle s�ysz� go wyra�nie: - Halo! Tyle teraz prowokacji a we dw�ch to zawsze ra�niej! Nie da� si� sprowokowa�! Tylko spok�j, tylko nie da� si� sprowokowa�! My�l� sobie: tylko nie da� si� sprowokowa�!!! (1981) Hotel "Nitz' W hotelu ,,Nitz" serwuj� dzisiaj nowy program, wspania�y program rozrywkowo- kulturalny. Jest pan atleta, striptizerka, swojs