9322

Szczegóły
Tytuł 9322
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9322 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9322 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9322 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

London Jack Zam��p�j�cie Lit-Lit John Fox przyby� do krainy, gdzie whisky zamarza na kamie� i przez znaczn� cz�� roku mo�e s�u�y� za przycisk do papier�w, a przyby� tam wolny od mrzonek i z�udze�, jakie zazwyczaj utrudniaj� drog� do celu �mia�kom bardziej delikatnego pokroju. Urodzony i wychowany na samej granicy Stan�w Zjednoczonych, przywi�z� z sob� do Kanady umys� ciasny i spor� doz� prymitywnej prostoty, ale nie by� � jak to m�wi� � w ciemi� bity, dzi�ki czemu od razu �wietnie mu si� powiod�o na nowej drodze �ycia. Ze zwyk�ego s�ugi Towarzystwa Zatoki Hudsona, kt�ry wraz z voyageurs obraca wios�em i mi�dzy jednym szlakiem wodnym a drugim dyrda na piechot� objuczony baga�em, szybko awansowa� na kierownika faktorii w forcie Angelus. Tutaj, jako cz�owiek ubogi duchem, wzi�� za �on� kobiet� z tubylczego plemienia i w szcz�liwym po�yciu ma��e�skim unikn�� niepokoj�w i pr�nych t�sknot, jakie s� przekle�stwem bardziej wybrednych m�czyzn, zatruwaj� im �ycie i staj� si� w ko�cu przyczyn� kl�ski. Dobrze mu si� wiod�o, obowi�zki swe spe�nia� chwalebnie i jako pracownik Towarzystwa zyska� sobie jak najlepsz� opini�. Potem �ona Foxa umar�a. Jej ziomkowie zabrali zw�oki i wedle plemiennego obyczaju pochowali w blaszanej skrzyni wysoko na drzewie. �ona urodzi�a mu dw�ch syn�w. Awansowany przez Towarzystwo Fox pow�drowa� z nimi jeszcze dalej w g��b P�nocno-Zachodniego Terytorium, a� do osady zwanej Sin Rock, gdzie obj�� wa�n� plac�wk� skupu futer. Sp�dzi� tam kilka samotnych i pos�pnych miesi�cy, w czasie kt�rych niema�� odraz� napawa� go widok szpetnych india�skich dziewuch. Bardzo si� przy tym gryz�, �e synowie rosn� i brak im matczynej opieki. A� oko jego spocz�o na Lit-Lit. � Lit-Lit, no c�, to jest Lit-Lit � na taki opis dziewczyny wysili� si� Fox i tyle o niej powiedzia� swemu zast�pcy, Aleksandrowi McLeanowi. McLean niedawno przyjecha� ze Szkocji, gdzie si� wychowa�, i jeszcze mia� mleko pod nosem � jak mawia� Pox, ma�o wi�c obchodzi�o go, jak wygl�da o�enek w tym kraju. Nie mia� wszak�e nic przeciw temu, �eby pryncypa� narazi� na pot�pienie sw� nie�mierteln� dusz�. Poza tym sam odczuwa� zgubny poci�g do Lit-Lit i ponur� rado�� sprawia�a mu my�l o ocaleniu w�asnej duszy kosztem ma��e�stwa tamtych dwojga. Nie nale�y si� dziwi�, i� surowa szkocka dusza McLeana gotowa by�a jak na zawo�anie odtaja� w s�onecznym blasku oczu Lit-Lit. Dziewczyna by�a �adna, smuk�a i gibka, niepodobna do zwyczajnych squaw � najcz�ciej o niekszta�tnej, szerokiej twarzy i pozbawionej temperamentu. Nazywano j� Lit-Lit, bo od dziecka by�a trzpiotk�, fruwa�a jak motyl z kwiatka na kwiatek � p�oche, weso�e stworzenie, �mieszka, wsz�dobylska fryga. Ojcem Lit-Lit by� Snettishane, znakomity w�dz plemienia, a matk� p�krwi Indianka. Pewnego letniego dnia zaszed� do niego John Fox, niby to po drodze, a w gruncie rzeczy w zamiarze wszcz�cia pertraktacji o c�rk�. Usiedli razem w dymie ogniska, rozpalonego u wej�cia do sza�asu wodza dla ochrony przed moskitami, i gaw�dzili o wszystkim pod s�o�cem, a w ka�dym razie pod s�o�cem P�nocy, skrz�tnie jednak omijali temat ma��e�stwa. Kupiec przyszed� w tej sprawie, Snettishane wiedzia� o tym, go�� wiedzia�, �e tamten domy�la si�, o co chodzi, i dlatego obaj jak ognia unikali wzmianki na ten temat. Wymaga�a tego india�ska przebieg�o��, kt�ra jest, prawd� m�wi�c, oczywist� naiwno�ci�. Godziny mija�y, a Fox i Snettishane zawzi�cie palili fajki patrz�c sobie niewinnie w oczy jak dwaj znakomici aktorzy. By�o ju� dobrze po po�udniu, gdy McLean i jego serdeczny kolega, McTavish przeszli ko�o chatynki wodza, jakby ich to nic a nic nie obchodzi�o, i pod��yli w stron� rzeki. Kiedy w godzin� p�niej wracali ze spaceru, Fox i Snettishane zdo�ali ju� zacz�� oficjaln� wymian� pogl�d�w na temat jako�ci prochu i bekonu sprzedawanych przez Towarzystwo. Tymczasem Lit-Lit, domy�laj�c si�, po co Kupiec przyszed� do ojca, wpe�z�a od ty�u do sza�asu i zza zas�ony wisz�cej u wej�cia podgl�da�a dw�ch elokwentnych m�czyzn siedz�cych przy ognisku. Na twarz wyst�pi�y jej rumie�ce, oczy iskrzy�y si� ze szcz�cia. By�a dumna, �e sam Kupiec (kt�ry w hierarchii p�nocnej krainy szed� zaraz po Bogu) w�a�nie j� sobie upodoba�, i po kobiecemu ciekawa zobaczy� z bliska, jak wygl�da ten m�czyzna. S�o�ce odbite od tafli lodu, dym obozowego ogniska i wiatr sprawi�y, �e twarz ogorza�a mu na kolor miedzi. By� wi�c tak samo �niady jak jej ojciec, a ona mia�a p�e� ja�niejsz�. Cieszy�o j� to, ale najwi�cej jej si� podoba�o, �e Fox jest barczystym, silnym m�czyzn�, cho� wielka czarna broda wygl�da�a tajemniczo i niepokoj�co. M�odziutka Lit-Lit nic nie wiedzia�a o m�czyznach. Siedemna�cie razy patrzy�a, jak s�o�ce w�druje na po�udnie i znika za lini� horyzontu. Siedemna�cie razy widzia�a, jak s�o�ce wraca, dniem i noc� p�ynie po niebie, a� w ko�cu noc przed nim pierzcha. Przez wszystkie te lata ojciec strzeg� jej zazdro�nie i zawsze stawa� mi�dzy ni� a zalotnikami, z pogard� wys�uchiwa� m�odych my�liwych, gdy prosili o jej r�k�, i odprawia� ich z kwitkiem, jak gdyby Lit-Lit nie mia�a ceny. Snettishane mia� bowiem �eb do interes�w. Lit-Lit by�a dla niego lokat� kapita�u, od kt�rego spodziewa� si� nie okre�lonego procentu, lecz niewyczerpanych zysk�w. Wychowana nieomal w klasztorze, w tej mierze naturalnie, w jakiej na to pozwala�y warunki �ycia plemiennego, Lit-Lit z i�cie dziewcz�c� ciekawo�ci� przygl�da�a si� m�czy�nie, kt�ry niew�tpliwie przyszed� po ni�, m�owi, co mia� j� nauczy� tylu nieznanych rzeczy, w�adczej istocie, kt�rej s�owo stanie si� dla niej prawem, kt�ra po wszystkie dni kierowa� b�dzie ka�dym krokiem w jej �yciu. Gdy tak szpiegowa�a obu m�czyzn, przyczaiwszy si� za zas�on� u wej�cia do sza�asu, sp�oniona i dr��ca w obliczu nieznanego losu wyci�gaj�cego po ni� r�k�, ogarnia�o j� coraz wi�ksze rozczarowanie, w miar� jak dzie� chyli� si� ku ko�cowi, a Kupiec i ojciec wci�� z nad�t� powag� m�wili o wszystkim, tylko nie o ma��e�stwie. S�o�ce sk�ania�o si� coraz ni�ej, p�noc by�a ju� blisko. Kupiec zacz�� wyra�nie zbiera� si� do odej�cia. Ju� odchodzi � serce przesta�o jej bi�, o�y�o jednak, gdy Pox przystan�� i odwr�ci� si� na pi�cie. � S�uchaj, Snettishane, co to jeszcze chcia�em powiedzie�? Potrzebuj� squaw, �eby mi pra�a bielizn� i reperowa�a odzie� � zagadn��. Snettishane chrz�kn�� i zaproponowa� Wanidani, bezz�bn� staruch�. � Ale sk�d! � przerwa� mu Kupiec. � Potrzebna mi �ona. My�la�em o tym i przysz�o mi do g�owy, �e mo�e znasz dziewczyn�, kt�ra by si� nadawa�a. Snettishane zrobi� min� �wiadcz�c�, �e go to zainteresowa�o. Kupiec zawr�ci� i z kamienn� twarz� zatrzyma� si� na chwil�, by pogada� na ten nowy, ma�o zreszt� wa�ny temat. � A mo�e Kattou? � Ma tylko jedno oko � obruszy� si� Kupiec. � Laska? � Kolana szeroko jej si� roz�a��. Gdy stoi, Kips, tw�j najwi�kszy pies, mo�e jej hycn�� mi�dzy nogami. � Senatee? � Snettishane wci�� nie dawa� za wygran�. Tu John Fox uda�, �e si� rozgniewa�. � Kpisz sobie ze mnie, czy jak? � wo�a�. � Czy jestem stary, �e mi raisz leciwe baby? Z�b�w nie mam? Kulawy jestem? �lepy? A mo�e taki biedak, �e �adna pi�knooka dziewczyna nie spojrzy na mnie �askawie? S�uchaj! Jestem Kupiec, bogaty i wielki, mocarz w tym kraju. Gdy ja m�wi�, ludzie dr�� i s�uchaj� moich rozkaz�w! Snettishane by� bardzo z tego zadowolony, ale jego sfinksowa twarz ani drgn�a. Wci�ga� Kupca coraz dalej i prowokowa� do inicjatywy. Sam by� stworzeniem pierwotnym, w g�owie nie mie�ci�o mu si� wi�cej ni� jedna my�l i dlatego m�g� trzyma� si� tej my�li d�u�ej ni� Fox. Tamten bowiem, przy ca�ym swym prostactwie, by� natur� na tyle z�o�on�, �e mog�o mu naraz �wita� w g�owie kilka my�li, co nie pozwala�o trzyma� si� swego tak uporczywie i d�ugo, jak to potrafi w�dz plemienia. Snettishane z niezm�conym spokojem wywo�ywa�, jak na apelu, imiona kandydatek. John Fox bez chwili namys�u dyskwalifikowa� jedn� po drugiej, wyliczaj�c ich braki. Wreszcie machn�� r�k� i wybra� si� w drog� powrotn�. Snettishane patrzy� za nim, lecz nie pr�bowa� go zatrzyma�. Wnet ujrza�, �e Fox zn�w wraca. � Wyobra� sobie � zacz�� Kupiec � �e obaj na �mier� zapomnieli�my o Lit-Lit. Tak sobie my�l�, czy ona by mi si� nie nada�a? Snettishane przyj�� to z oboj�tn� min�, lecz poza t� mask� dusza jego szeroko si� u�miecha�a. Zwyci�stwo by�o wyra�ne. Gdyby Kupiec odszed� jeden krok dalej, w�dz musia�by sam napomkn�� o Lit-Lit, no ale Kupiec tego kroku nie zrobi�. Snettishane ani s��wka nie pisn�� na temat zalet swej c�rki, chcia� bowiem, �eby bia�y zrobi� nast�pny krok przewidziany protoko�em dyplomatycznym. � Hm � Kupiec my�la� g�o�no. � Widz� tu jeden tylko spos�b: po prostu trzeba spr�bowa�. � Podni�s� g�os. � Wobec tego dam ci za Lit-Lit dziesi�� koc�w i trzy funty tytoniu, i to dobrego tytoniu. Snettishane odpowiedzia� na to gestem maj�cym oznacza�, �e wszystkie koce i ca�y tyto� w �wiecie nie mog�yby wynagrodzi� mu straty Lit-Lit z jej niezliczonymi zaletami. Ulegaj�c jednak namowom Kupca, �eby oznaczy� cen�, bez zmru�enia oka wymieni� pi��set koc�w, dziesi�� strzelb, pi��dziesi�t funt�w tytoniu, dwadzie�cia sztuk szkar�atnego materia�u, dziesi�� butelek rumu, graj�ce pud�o i wreszcie �yczliwo��, nieustanne wzgl�dy Kupca oraz miejsce przy jego ognisku. Na to Pox dosta� najwyra�niej ataku apopleksji, kt�ry mia� t� dobr� stron�, �e liczba koc�w zmala�a do dwustu i odpad�o miejsce przy ognisku, warunek nie spotykany w ma��e�stwach bia�ych z c�rami p�nocnej ziemi. Dopiero po trzech godzinach targ�w doszli do zgody. Snettishane mia� otrzyma� za Lit-Lit sto koc�w, pi�� funt�w tytoniu, trzy strzelby i butelk� rumu, w czym mie�ci�a si� ju� �yczliwo�� i wzgl�dy dla jej ojca w postaci � jak twierdzi� Fox � dziesi�ciu koc�w i jednej strzelby ponad istotn� warto�� dziewcz�cia. Wracaj�c do siebie o trzeciej nad ranem w �wietle s�o�ca �wiec�cego na p�noco-wschodzie, szef plac�wki handlowej mia� niemi�e wra�enie, i� Snettishane grubo go okpi�. Zm�czony, zwyci�ski w�dz postanowi� uda� si� na spoczynek. U wej�cia do sza�asu przydyba� Lit-Lit, zanim zd��y�a umkn��. Chrz�kn�� znacz�co. � Widzia�a�. S�ysza�a�. Przekona�a� si� wi�c, jak wielki jest rozum i nieprzebrana m�dro�� twego ojca. �wietnie wyda�em ci� za m��. Bacz na moje s�owa i ta�cz, jak ci zagram, id�, gdy ci ka��, i wracaj, gdy ci� zawo�am, a b�dziemy si� pa�li bogactwami du�ego bia�ego cz�owieka, kt�ry jest taki g�upi jak du�y. Nast�pnego dnia zamkni�to sklep Towarzystwa. Pryncypa� otworzy� przed �niadaniem butelk� whisky ku wielkiej rado�ci McLeana i McTavisha, psom wyda� podw�jne racje, a sam w�o�y� najlepsze mokasyny. Na dworze przygotowywano potlatch. S�owo to oznacza uczt�, a trzeba powiedzie�, �e John Fox pragn�� uczci� sw�j �lub z Lit-Lit przyj�ciem r�wnie wspania�ym, jak pi�kna by�a panna m�oda. Po po�udniu ca�e plemi� przyby�o na weselisko. M�czy�ni, kobiety, dzieci i psy � wszystko to ob�era�o si� nieprzytomnie i ka�dy, nie wy��czaj�c przygodnych go�ci i my�liwych z innych plemion, kt�rzy akurat si� nawin�li, ka�dy bez wyj�tku zosta� obdarowany z hojnej r�ki pana m�odego. Sp�akan� i wystraszon� Lit-Lit brodaty ma��onek wystroi� w now� perkalow� sukienk�, mokasyny pi�knie obszyte paciorkami, wspania�� jedwabn� chustk� na kruczoczarn� g�ow�, purpurowy szalik na szyj�, miedziane kolczyki i pier�cionki, a do tego p� litra rozmaitych b�yskotek i nawet tani zegarek. Snettishane na ten widok nie wytrzyma� i przy pierwszej okazji odci�gn�� j� na bok. � Nie tej nocy ani nast�pnej � m�wi� z wielk� powag� � ale w kt�r�� noc g�osem kruka zawo�am znad brzegu rzeki. Wtedy masz wsta� z�o�a twego wielkiego m�a, kt�ry jest g�upiec, i przyj�� do mnie. Nie, nie � doda� �piesznie widz�c, �e spochmurnia�a na my�l o rozstaniu si� z nowym, cudownym �yciem. � Jak tylko to si� stanie, tw�j wielki m��, kt�ry jest g�upiec, przyjdzie z p�aczem do mnie. W�wczas ty te� b�dziesz becze� i narzeka�, �e to jest niedobrze, tamto ci si� nie podoba, �e by� �on� Kupca jest trudniej, ni� si� zdawa�o, ale zgodzisz si� wr�ci�, je�li tw�j biedny stary ojciec, Snettishane, dostanie now� porcj� koc�w, tytoniu i r�nych innych bogactw. Pami�taj: kiedy zawo�am w nocy g�osem kruka, znad rzeki. Lit-Lit skin�a g�ow�, wiedzia�a bowiem, �e niebezpiecznie by�oby odm�wi� ojcu pos�usze�stwa, a poza tym stary niewiele ��da� � kr�tkiej roz��ki z Kupcem, kt�ry b�dzie jeszcze szcz�liwszy, gdy j� odzyska. Wr�ci�a na uczt�, a �e zbli�a�a si� p�noc, Kupiec odszuka� j� i zabra� do fortu po�r�d �art�w i g�o�nych przycink�w, w kt�rych szczeg�lnie celowa�y india�skie squaw. Lit-Lit szybko si� przekona�a, �e po�ycie ma��e�skie z wodzem fortu przewy�sza jej naj�mielsze marzenia. Nie musia�a ju� nosi� drzewa i wody ani us�ugiwa� grubia�skim m�czyznom. Po raz pierwszy w �yciu mog�a wylegiwa� si� w ��ku do chwili, gdy �niadanie by�o na stole. A co za ��ko! Czyste, mi�kkie, wygodne � czego� podobnego jak �yje nie widzia�a. Albo jedzenie! M�ka upieczona na sucharki, gor�ce placki i chleb � trzy razy na dzie�, codziennie, i tyle, ile dusza zapragnie! Rozrzutno�� przechodz�ca wszelkie poj�cie. Rado�� jej by�a tym wi�ksza, �e m�dry Kupiec dobrze j� traktowa�. Pochowa� ju� jedn� �on� i wiedzia�, �e mo�na popu�ci� cugli, a nale�y �ci�gn�� je, i to ostro, gdy trzeba. � Lit-Lit jest pani� tego domu � oznajmi� stanowczo przy �niadaniu w dzie� po weselu. � Trzeba jej s�ucha�. Zrozumiano? McLean i McTavish zrozumieli. Wiadomo by�o, �e szef ma ci�k� r�k�. Lit-Lit jednak nie nadu�ywa�a swej w�adzy. Z miejsca zaj�a si� obu podrastaj�cymi synami m�a, a id�c za jego wzorem postara�a si�, aby im by�o lepiej ni� dot�d i da�a im tyle swobody, ile sama otrzyma�a od swego pana i w�adcy. Ch�opcy nie mogli si� nachwali� nowej mamy, McLean i MeTavish przy��czyli si� do nich, a Kupiec te� nie szcz�dzi� pochwa� ma��e�stwu, kt�re przynios�o mu tyle rado�ci. Wkr�tce ca�a okolica Sin Rock wiedzia�a, jak dobrze sprawuje si� Lit-Lit i jaki zadowolony jest jej m��. Tymczasem Snettishane, kt�remu wizje nieprzebranych korzy�ci nie dawa�y spa�, uzna�, �e nadszed� czas i trzeba przyst�pi� do dzie�a. W dziesi�t� noc ma��e�skiego po�ycia, Lit-Lit obudzi�o krakanie kruka. Wiedzia�a, �e to Snettishane czeka na ni� nad rzek�. W swym wielkim szcz�ciu zapomnia�a o uk�adzie. Wraz z przypomnieniem od�y� ca�y jej dziecinny l�k przed ojcem. Przez chwil� le�a�a dr��c ze strachu. Nie mia�a ochoty wyj��, a ba�a si� zosta�. W ko�cu jednak Kupiec odni�s� ciche zwyci�stwo. Jego dobro�, poparta si�� pot�nych musku��w i kwadratow� szcz�k�, doda�a jej ducha, postanowi�a wi�c zlekcewa�y� zew Snettishane'a. Ale rankiem wsta�a wystraszona. Krz�taj�c si� po domu obawia�a si�, �e lada chwila przyjdzie ojciec. W miar� jednak jak dzie� up�ywa�, odzyskiwa�a pewno�� siebie. Wielce podtrzyma� j� na duchu podniesiony g�os m�a, gdy sztorcowa� McLeana i McTavisha za jakie� drobne uchybienie w pracy. Stara�a si� nie traci� go z oczu. Kiedy posz�a z nim do ogromnej piwnicy i ujrza�a, jak obraca i ciska wielkimi belami towaru niczym puchowymi poduszkami, poczu�a si� umocniona w swym niepos�usze�stwie wobec ojca. Po raz pierwszy znalaz�a si� w magazynie (Sin Rock by� g��wnym punktem rozdzielczym dla ca�ej sieci mniejszych plac�wek Towarzystwa). Oszo�omi�y j� nieprzebrane bogactwa, jakie tam zgromadzono. Widok sk�adu i wspomnienie pustego sza�asu Snettishane'a rozwia�y reszt� w�tpliwo�ci. Wiar� w m�a uwie�czy�a kr�tka rozmowa z pasierbem. � Bia�y tata dobry? � zapyta�a, a ch�opiec odpar�, �e lepszego tatusia nie ma na ca�ym �wiecie. W nocy kruk zn�w si� odezwa�. Nast�pnej nocy krakanie sta�o si� jeszcze bardziej natr�tne i obudzi�o Kupca, kt�ry przez chwil� niespokojnie obraca� si� na ��ku. Po czym g�o�no powiedzia�: � Diabli nadali tego kruka! � a Lit-Lit zachichota�a cichutko pod kocami. Z pierwszym brzaskiem dnia zjawi� si� chmurny Snettishane. Do �niadania posadzono go w kuchni wraz z Wanidani. Odm�wi� �babskiego jad�a� i w chwil� p�niej dopad� zi�cia w otwartym sklepie. O�wiadczy�, �e dowiedzia� si�, jakim klejnotem jest jego dziewcz�, i przyszed� po now� porcj� koc�w, tytoniu i strzelb � zw�aszcza strzelb. Zosta� niew�tpliwie oszukany i przyby�, �eby sprawiedliwo�ci sta�o si� zado��. Ale Kupiec nie mia� niepotrzebnych koc�w ani nie chcia� szafowa� sprawiedliwo�ci�. Wobec czego zosta� poinformowany, �e Snettishane spotka� si� z misjonarzem w Rozstajnych Drogach, kt�ry o�wiadczy� mu, �e w niebie takie ma��e�stwa nie s� dobrze widziane i ojciec ma obowi�zek za��da� zwrotu c�rki. � Jestem teraz gorliwym chrze�cijaninem � zako�czy� Snettishane. � Pragn�, �eby moja Lit-Lit posz�a do nieba. Odpowied� Kupca by�a zwi�z�a i rzeczowa. Pos�a� go bowiem nie do nieba, lecz w przeciwnym kierunku, czyli do diab�a, i uj�wszy za ko�nierz oraz za fa�d� koca, pom�g� mu odby� cz�� drogi wypychaj�c go za drzwi. Ale Snettishane wr�ci� cichcem przez kuchni� i w du�ej izbie mieszkalnej przypar� Lit-Lit do muru. � Pewnie dzi� w nocy spa�a� tak mocno, �e� nie s�ysza�a, jak ci� wo�a�em znad rzeki? � zacz��, mierz�c j� pos�pnym spojrzeniem. � Nie. Obudzi�am si� i s�ysza�am. � Serce skoczy�o jej do gard�a, ale �mia�o m�wi�a dalej: � Zesz�ej nocy te� s�ysza�am. I dwie noce temu s�ysza�am. Nast�pnie, podniecona swym wielkim szcz�ciem i boj�c si�, �e mog�aby je utraci�, wyg�osi�a p�omienn� tyrad� w obronie praw kobiety � pierwsz� prelekcj� post�powej niewiasty na p�noc od pi��dziesi�tego trzeciego stopnia szeroko�ci geograficznej. Nie znalaz�a jednak wdzi�cznego s�uchacza. Snettishane pogr��ony by� jeszcze w mrokach �redniowiecza. Gdy przerwa�a, �eby zaczerpn�� tchu, powiedzia� gro�nie: � Dzi� w nocy zn�w zawo�am g�osem kruka. W tej chwili Kupiec wszed� do izby i po raz drugi pom�g� Snettishane'owi w drodze do diab�a. W nocy rozleg�o si� krakanie jeszcze bardziej natarczywe ni� dot�d. Lit-Lit sen mia�a lekki, us�ysza�a wi�c i u�miechn�a si�. John Fox poruszy� si� niespokojnie. Obudzi� si�, na dobre zaniepokojony. Mrucza�, parska�, kl�� po cichu i g�o�no, a� w ko�cu wyskoczy� z ��ka. Po omacku poszed� do wielkiej izby mieszkalnej, zdj�� z wieszaka strzelb� nabit� kaczym �rutem, pozostawion� tam przez lekkomy�lnego McTavisha. Kupiec ostro�nie wy�lizn�� si� z domu i pocz�� si� skrada� ku rzece. Krakanie usta�o. Po�o�y� si� w wysokiej trawie i czeka�. Powietrze by�o rze�kie i balsamiczne, ziemia po upalnym dniu parowa�a odurzaj�co. Kupiec podda� si� rytmowi sennej nocy, zdrzemn�� si�, pod�o�y� r�k� pod g�ow� i po chwili zasn�� na dobre. Pi��dziesi�t jard�w dalej, z g�ow� wspart� o kolana, plecami do Foxa, spa� Snettishane, zmo�ony nocn� cisz�. Min�a godzina. W�dz nagle ockn�� si� i nie podnosz�c g�owy przeszy� noc chrapliwym, gard�owym g�osem kruka. Kupiec obudzi� si� tak�e. Nie zerwa� si� jednak nieprzytomnie jak cz�owiek cywilizowany, tylko ze snu przeszed� g�adko do stanu trze�wej czujno�ci, jak to bywa u dzikich. W szarym mroku ujrza� jaki� ciemny przedmiot w�r�d trawy, zdj�� strzelb� z ramienia i zmierzy� si�. Ledwie krakanie odezwa�o si� po raz drugi, Fox poci�gn�� za cyngiel. Usta�o monotonne cykanie �wierszcza, dzika g� przesta�a krzycze�, urwa�o si� nagle krakanie. Zapad�a g�ucha cisza. Pox podbieg� i si�gn�� po ptaka, kt�rego ustrzeli�, ale jego palce zamkn�y si� na szczeciniastej czuprynie. Odwr�ci� twarz Snettishane'a ku gwiazdom b�yszcz�cym na niebie. Orientowa� si�, jak �rut razi na odleg�o�� pi��dziesi�ciu jard�w, i wiedzia�, �e przysoli� wodzowi w plecy i czu�e miejsce poni�ej. Snettishane wiedzia�, �e on wie, ale obaj pomin�li ten temat milczeniem., � C� ty tu robisz? � zapyta� Kupiec. � Czas by�by wyprostowa� stare ko�ci w ��ku. Snettishane by� w uroczystym nastroju, mimo �e �rut pali� go pod sk�r�. � Stare ko�ci nie mog� spa� � wyrzek� z wielk� powag�. � Op�akuj� c�rk�, moj� c�rk� Lit-Lit, kt�ra niedawno jeszcze �y�a, a teraz umar�a i na pewno p�jdzie do piek�a bia�ych ludzi. � P�acz wi�c po drugiej stronie rzeki, �eby nie by�o s�ycha� w moim domu � powiedzia� Fox odwracaj�c si� na pi�cie � bo strasznie g�o�no beczysz po nocy i nie dajesz ludziom spa�. � Serce mnie boli � odpar� Snettishane � a dni moje i noce s� czarne od smutku. � Jak czarny jest kruk � doda� Fox. � Jak czarny jest kruk � powt�rzy� Snettishane. Nigdy ju� wi�cej nie s�yszano g�osu kruka znad rzeki. Lit-Lit nabiera poma�u kszta�t�w matrony i jest bardzo szcz�liwa. Synowie Johna Foxa z pierwszej �ony, tej, kt�r� pochowano na drzewie, maj� siostrzyczki. Stary Snettishane nie zachodzi ju� do fortu i ca�ymi godzinami wyrzeka s�abym, starczym g�osem na niewdzi�czno�� dzieci w og�le, a c�rki Lit-Lit w szczeg�lno�ci. Podesz�e �ata zatruwa mu gorzkie prze�wiadczenie, �e zosta� oszukany. Trzeba doda�, �e sam John Fox nie twierdzi ju�, jakoby zap�aci� za Lit-Lit o dziesi�� koc�w i jedn� strzelb� za du�o.