Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie Young P. William - Chata PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
William P. Young
Chata
Prze�o�y�a Anna Reszka
m
nowaproza
Warszawa 2009
Tytu� orygina�u: The Shack
Copyright � 2007 by William P. Young
Copyright for the Polish translation � 2009 by Wydawnictwo Nowa Proza
This edition published by arrangement with Windblown Media, Inc. Ali rights reserved.
Redakcja: Joanna Figlewska
Korekta: Urszula Okrzeja
Ilustracja i projekt ok�adki: Marisa Ghiglieri, Dave Aldrich i Bobby Downes
Opracowanie graficzne ok�adki: Jaros�aw M. Musia�
Projekt typograficzny, sk�ad i �amanie: Tomek Laisar Fru�
ISBN 978-83-7534-056-3 Wydanie I
Wydawca:
Nowa Proza sp. z o.o.
ul. F. Znanieckiego 16a m. 9, 03-980 Warszawa
tel (22)2510371
www.nowaproza.eu
Wy��czny dystrybutor:
Firma Ksi�garska Jacek Olesiejuk Sp. z o.o.
ul. Pozna�ska 91, 05-850 O�ar�w Maz.
tel. (22) 721-30-00
www.olesiejuk.pl
Druk i oprawa:
[email protected]
Ta historia zosta�a napisana dla moich dzieci:
Chada � �agodnej G��bi
Nicholasa � Czu�ego Badacza
Andrew � Dobrego Serca
Amy � Radosnego M�drka
Alexandry (Lex) � Ja�niej�cej Mocy
Matthew � Staj�cego Si� Cudu
I dedykowana jest,
po pierwsze:
Kim,
mojej Ukochanej,
kt�rej dzi�kuj� za uratowanie �ycia.
A po drugie:
�...wszystkim nam, b��dz�cym,
kt�rzy wierz�, �e Mi�o�� rz�dzi.
Wsta�cie i pozw�lcie jej ja�nie�".
S�owo wst�pne
Kto nie odni�s�by si� sceptycznie do cz�owieka twierdz�cego, �e sp�dzi� weekend z Bogiem, i to w chacie?
Bo to by�a chata.
Znam Macka od ponad dwudziestu lat, od dnia, kiedy obaj zjawili�my si� w domu s�siada, �eby pom�c mu zebra� z pola siano dla jego dw�ch kr�w. Od tamtej pory zacz�li�my sp�dza� razem czas, pija� kaw� albo, je�li o mnie chodzi, herbat�, bardzo gor�c� z mlekiem sojowym. Nasze rozmowy sprawiaj� nam g��bok� rado��, zawsze s� pe�ne �miechu, a czasami pop�ynie par� �ez. Prawd� m�wi�c, im robimy si� starsi, tym cz�ciej ze sob� przebywamy, je�li wiecie, co mam na my�li.
Jego imi� i nazwisko brzmi Mackenzie Allen Phillips, ale wi�kszo�� ludzi m�wi do niego Allen. To rodzinna tradycja: wszyscy m�czy�ni nosz� takie samo pierwsze imi�, ale znani s� z drugiego, pewnie dlatego �e wol� unikn�� ostentacyjnych przydomk�w Junior, Senior albo numer�w I, II, III. Jest to r�wnie� spos�b na telemarketer�w, zw�aszcza takich, kt�rzy zwracaj� si� do cz�owieka jak do najlepszego przyjaciela. Tak wi�c on, jego dziadek, ojciec, a teraz najstarszy syn, wszyscy maj� na imi� Mackenzie, ale na og�
7
u�ywaj� drugiego. Tylko jego �ona Nan i najbli�si znajomi nazywaj� go Mack.
Mack urodzi� si� na �rodkowym Zachodzie w rodzinie irlandzko-ameryka�skich farmer�w o stwardnia�ych d�oniach i rygorystycznych zasadach. Jego nazbyt surowy ojciec, cho� pozornie religijny, a do tego starszy ko�cio�a, by� w gruncie rzeczy pijakiem, zw�aszcza kiedy nie pada� deszcz albo gdy zaczyna� pada� zbyt wcze�nie; zreszt� w przerwach mi�dzy opadami r�wnie� t�go popija�. Mack prawie nigdy o nim nie m�wi, ale kiedy to robi, z jego twarzy znikaj� wszelkie emocje, jakby zabra�a je fala odp�ywu, zostawiaj�c tylko pos�pne oczy bez �ycia. Z nielicznych opowie�ci Macka wiem, �e tatu� nie nale�a� do tych alkoholik�w, kt�rzy szybko zasypiaj�, tylko do tych, kt�rzy t�uk� �ony, a potem prosz� Boga o wybaczenie.
Punkt krytyczny nast�pi� wtedy, gdy trzynastoletni Mack niech�tnie obna�y� dusz� przed pastorem i pod wp�ywem chwili wyzna� ze �zami, �e nie zrobi� nic, �eby pom�c mamie, kiedy wielokrotnie by� �wiadkiem, jak jego pijany tatu� bi� j� do nieprzytomno�ci. Nie wzi�� jednak pod uwag�, �e jego powiernik pracuje i chodzi do ko�cio�a razem z panem Phillipsem, wi�c zanim dotar� do domu, rodzic ju� czeka� na niego na ganku. Mama i siostry by�y nieobecne. P�niej Mack dowiedzia� si�, �e ojciec przezornie wys�a� je do cioci May, �eby samemu m�c swobodnie udzieli� zbuntowanemu synowi lekcji na temat szacunku. Przywi�za� go do du�ego d�bu na ty�ach domu i przez prawie dwa dni bi� pasem, smagaj�c jednocze�nie wersami z Biblii, gdy tylko budzi� si� z pijackiego snu i odstawia� butelk�.
Dwa tygodnie p�niej, kiedy Mack by� ju� w stanie porusza� nogami, po prostu odszed� z domu, ale wcze�niej wla� trutk� na myszy do wszystkich butelek alkoholu, kt�re
8
znalaz� na farmie. Nast�pnie wykopa� obok budynku gospodarczego ma�e blaszane pude�ko ze swoimi ziemskimi skarbami: fotografi� rodzinn�, na kt�rej wszyscy mru�yli oczy, jakby patrzyli w s�o�ce (tatu� sta� z boku), kart� z debiutuj�cym baseballist� Luke'em Easterem z 1950 roku, ma�� buteleczk� Ma GrirTe (jedynych perfum, kt�rych u�ywa�a jego matka), szpulk� nici, paroma ig�ami, ma�ym srebrnym modelem odrzutowca Air Force F-86 i oszcz�dno�ciami ca�ego �ycia w wysoko�ci pi�tnastu dolar�w i trzynastu cent�w. Potem jeszcze na chwil� zakrad� si� do domu i wsun�� li�cik pod poduszk� mamy, podczas gdy ojciec chrapa� po kolejnym pija�stwie. Na kartce napisa�: �Mam nadziej�, �e kiedy� mi wybaczysz". Przysi�g� sobie, �e nigdy tu nie wr�ci, i... d�ugo dotrzymywa� s�owa.
Trzyna�cie lat to niezbyt odpowiedni wiek, �eby rozpoczyna� samodzielne �ycie, ale Mack nie mia� wyboru, wi�c szybko dor�s�. O latach, kt�re nast�pi�y po ucieczce z domu, do dzi� rzadko opowiada. Wi�kszo�� tego czasu sp�dzi� za oceanem, pracuj�c w wielu miejscach na ca�ym �wiecie. Zarobione pieni�dze wysy�a� dziadkom, a oni je przekazywali jego matce. W jednym z tych dalekich kraj�w chyba nawet wzi�� do r�ki bro� i bra� udzia� w walce, bo do dzi� nienawidzi wojny z ca�ego serca. Cokolwiek si� wtedy wydarzy�o, w wieku dwudziestu paru lat wyl�dowa� w seminarium w Australii. Po przyswojeniu stosownej dawki teologii i filozofii wr�ci� do Stan�w, zawar� pok�j z matk� i siostrami i przeni�s� si� do Oregonu. Tam pozna� i po�lubi� Nannette A. Samuelson.
W �wiecie gadu� Mack woli my�le� i dzia�a�. Niewiele m�wi, je�li kto� wprost nie zada mu pytania, a ci, kt�rzy go znaj�, nauczyli si� tego nie robi�. Gdy ju� si� odzywa, cz�owiekowi przychodzi do g�owy, �e ma przed sob� kosmit�,
9
kt�ry zupe�nie inaczej postrzega krajobraz ludzkich idei i do�wiadcze�.
Rzecz w tym, �e Mack zwykle doszukuje si� innego sensu w �wiecie, w kt�rym wi�kszo�� s�yszy to, do czego jest przyzwyczajona, czyli zwykle niewiele. Znajomi na og� go lubi�, pod warunkiem, �e Mack nie dzieli si� z nimi swoimi przemy�leniami. A kiedy ju� zabiera g�os, nie przestaj� go lubi�, tylko trac� nieco zadowolenia z siebie.
Kiedy� mi powiedzia�, �e w m�odo�ci mia� zwyczaj m�wi�, co my�li, ale potem zrozumia�, �e tym gadaniem jedynie pr�buje zag�uszy� cierpienie. Cz�sto ko�czy�o si� tak, �e wyrzuca� z siebie b�l, atakuj�c s�owami wszystkich w swoim otoczeniu. Podobno wytyka� ludziom wady i upokarza� ich, dzi�ki czemu sam zachowywa� poczucie fa�szywej w�adzy i kontroli. Niezbyt mi�e z jego strony.
Kiedy pisz� te s�owa, my�l� o Ma�ku, jakiego zawsze zna�em: zwyczajnym cz�owieku, kt�ry na pierwszy rzut oka niczym szczeg�lnym si� nie wyr�nia. W�a�nie ko�czy pi��dziesi�t sze�� lat, jest niepozornym, niskim bia�ym facetem, �ysiej�cym i z lekk� nadwag�, czyli wygl�da jak wielu m�czyzn w tych stronach. Pewnie nie zauwa�y�bym go w t�umie ani nie czu�bym si� nieswojo, siedz�c obok niego w poci�gu, kiedy drzemie w czasie cotygodniowej podr�y do miasta, jad�c na spotkanie w interesach. Wi�kszo�� pracy wykonuje w swoim ma�ym gabinecie w domu przy Wildcat Road. Sprzedaje jakie� nowoczesne gad�ety, tajemnicze ustrojstwa, kt�rych nawet nie pr�buj� zrozumie�, ale dzi�ki kt�rym wszystko dzia�a szybciej. Jakby �ycie ju� nie do�� szybko p�dzi�o.
Cz�owiek nie zdaje sobie sprawy, jaki Mack jest bystry, dop�ki nie pods�ucha jego rozmowy z ekspertem. By�em kiedy� przy tym, jak nagle j�zyk, w kt�rym m�wiono,
10
przesta� przypomina� angielski, a ja pr�bowa�em zrozumie� s�owa wylewaj�ce si� kaskad� z jego ust. M�j przyjaciel potrafi m�wi� inteligentnie prawie o wszystkim i cho� wyczuwa si�, �e ma silne przekonania, jest na tyle delikatny, �e pozwala innym zachowa� ich w�asne.
Jego ulubione tematy to B�g, Stworzenie i dlaczego ludzie wierz� w to, co robi�. Jego oczy zaczynaj� si� iskrzy�, k�ciki ust wykrzywia u�miech, zm�czenie nagle znika jak u ma�ego dziecka, a on sam z trudem nad sob� panuje. Jednocze�nie wcale nie jest zbyt religijny. Wydaje si�, �e do religii ma stosunek, kt�ry mo�na okre�li� jako mi�o��/nienawi��. Chyba podobnie jest z Bogiem, kt�rego uwa�a za ponurego, dalekiego i wynios�ego. Przez szczeliny w murze jego rezerwy czasami przebijaj� si� ma�e kolce sarkazmu niczym strza�ki zanurzone w truci�nie. Bywa, �e czasami obaj pojawiamy si� w tym samym ma�ym ko�ciele z �awkami i ambon� (Pi��dziesi�tego Pi�tego Niezale�nego Zgromadzenia �wi�tego Jana Chrzciciela, jak lubimy go nazywa�), ale wida�, �e Mack nie czuje si� tam dobrze.
Jest �onaty z Nan od ponad trzydziestu pi�ciu - przewa�nie szcz�liwych - lat. Twierdzi, �e �ona uratowa�a mu �ycie i zap�aci�a za to wysok� cen�. Z jakiego� niepoj�tego powodu ona kocha go teraz bardziej ni� kiedykolwiek, cho� mam wra�enie, �e na pocz�tku ma��e�stwa Mack mocno j� zrani�. Poniewa�, jak przypuszczam, wi�kszo�� ran zadaj� nam najbli�si, zwi�zek z drugim cz�owiekiem jest te� miejscem, w kt�rym najlepiej si� one goj�, a poza tym wiadomo, �e �aska rzadko ma sens dla tych, kt�rzy patrz� z zewn�trz.
Tak czy inaczej, Mack ma �on�, a Nan jest �zapraw�", kt�ra spaja ich rodzin�. Podczas gdy on walczy w �wiecie o wielu odcieniach szaro�ci, jej �wiat pozostaje g��wnie czarno-bia�y. Zdrowy rozs�dek przychodzi Nan tak �atwo,
11
�e ona nawet nie uwa�a go za dar. Za�o�enie rodziny przekre�li�o jej marzenia o zostaniu lekarzem, ale jako piel�gniarka zyska�a wielkie uznanie za opiek� nad terminalnymi pacjentami onkologicznymi. Podczas gdy relacja Macka z Bogiem jest szeroka, relacj� Nan mo�na nazwa� g��bok�.
Ta osobliwa para sp�odzi�a pi�cioro niezwykle pi�knych dzieci. Mack lubi m�wi�, �e wygl�d odziedziczy�y po nim, �bo Nan zachowa�a sw�j". Dw�ch z trzech ch�opc�w ju� wyprowadzi�o si� z domu: Jon, niedawno o�eniony, pracuje w dziale sprzeda�y miejscowej firmy, a Tyler,
absolwent college'u, rozpocz�� studia magisterskie. Josh i jedna z dw�ch dziewcz�t, Katherine (Kate), mieszkaj� z rodzicami i chodz� do miejscowej szko�y �redniej. I jest jeszcze najm�odsza, Melissa albo Missy, jak lubili�my j� nazywa�. Ona... c�, poznacie ich wszystkich lepiej na stronach tej ksi��ki.
Ostatnie lata by�y, �e si� tak wyra��, do�� dziwne. Mack si� zmieni�; teraz jest jeszcze bardziej wyj�tkowy ni� kiedy�. Odk�d go znam, zawsze by� raczej �agodny i dobry, ale od pobytu w szpitalu sta� si�... c�, jeszcze milszy. Nale�y do tych nielicznych ludzi, kt�rzy doskonale czuj� si� we w�asnej sk�rze. I ja czuj� si� przy nim dobrze jak przy nikim innym. Gdy si� rozchodzimy, wydaje mi si�, �e w�a�nie odby�em najlepsz� rozmow� w �yciu, nawet kiedy to ja g��wnie gadam. A je�li chodzi o Boga, Mack si�gn�� w g��b. Ale drogo go to kosztowa�o.
Dzisiaj jest zupe�nie inaczej ni� siedem lat temu, kiedy do jego �ycia wkroczy� Wielki Smutek, a on niemal ca�kiem przesta� si� odzywa�. Mniej wi�cej w tym czasie na prawie dwa lata przestali�my si� spotyka�, jakby na mocy obop�lnej milcz�cej umowy. Tylko czasami widywa�em Macka w miejscowym sklepie spo�ywczym albo jeszcze rzadziej
12
w ko�ciele i cho� zwykle witali�my si� uprzejmie, nie m�wili�my o niczym wa�nym. Jemu by�o trudno nawet spojrze� mi w oczy; pewnie nie chcia� zaczyna� rozmowy, kt�ra mog�aby jeszcze bardziej urazi� jego zranione serce.
Wszystko zmieni�o si� po paskudnym wypadku... Ale znowu wybiegam naprz�d. Dojdziemy do tego we w�a�ciwym czasie. Powiem tylko, �e w ci�gu tych ostatnich lat Mack od�y�, a ci�ar Wielkiego Smutku zel�a�. To, co zdarzy�o si� trzy lata temu, ca�kowicie zmieni�o melodi� jego �ycia i ju� nie mog� si� doczeka�, �eby wam j� przedstawi�.
Cho� werbalnie Mack komunikuje si� ca�kiem sprawnie, nie czuje si� pewnie, je�li chodzi o pisanie. Wie natomiast, �e ja je uwielbiam. Poprosi� mnie wi�c, �ebym za niego spisa� t� histori�, jego histori�, �dla dzieciak�w i Nan". Chcia� poprzez ni� nie tylko wyrazi� g��bi� swojej mi�o�ci, ale r�wnie� pokaza� im, co si� dzieje w jego wewn�trznym �wiecie. Znacie to miejsce, gdzie cz�owiek jest sam... i mo�e jeszcze B�g, je�li w niego wierzycie. Oczywi�cie B�g mo�e by� w nim obecny, nawet je�li w niego nie wierzycie. To do niego podobne.
To, co teraz przeczytacie, przez wiele miesi�cy starali�my si� z Ma�kiem wyrazi� s�owami. Jest w tym troch�... no, c�, du�o fantastyki. Czy wszystko jest prawd�, nie mnie os�dza�. Wystarczy powiedzie�, �e, cho� niekt�rych rzeczy nie da si� udowodni� naukowo, nie oznacza to, �e nie s� prawdziwe. Powiem wam szczerze, �e udzia� w tej historii mia� na mnie g��boki wp�yw. Odkry�em w sobie miejsca, w kt�rych nigdy wcze�niej nie by�em i nawet nie wiedzia�em o ich istnieniu. Przyznam si�, �e bardzo bym chcia�, �eby wszystko, co opowiedzia� mi Mack, wydarzy�o si� naprawd�. Przez wi�kszo�� czasu twardo stoj� przy nim, ale
13
w inne dni - kiedy �wiat betonu i komputer�w wydaje si� jedynym realnym - trac� orientacj� i zaczynam mie� w�tpliwo�ci.
Jeszcze par� ostatnich uwag. Je�li przeczytacie t� histori� i znienawidzicie j�, Mack chcia�by wam powiedzie�: �Przykro mi, ale ona nie zosta�a napisana dla was".
A mo�e jednak? Za chwil� si� dowiecie, co m�j przyjaciel zapami�ta� z tamtych wydarze�. To jest jego historia, a nie moja, wi�c w kilku miejscach, gdzie si� pojawiam, wyst�puj� w trzeciej osobie - z punktu widzenia Macka.
Pami�� bywa zawodna, szczeg�lnie w tym wypadku, wi�c nie by�bym zaskoczony, gdyby mimo naszych stara� znalaz�y si� na tych stronach b��dy faktograficzne i fa�szywe wspomnienia. Z pewno�ci� nie s� zamierzone. Mog� was zapewni�, �e rozmowy i wydarzenia s� spisane jak najwierniej, wi�c w imieniu Macka prosz� o wyrozumia�o��. Jak si� przekonacie, nie�atwo jest m�wi� o tych sprawach.
Willie
1
Skrzy�owanie �cie�ek
�Dwie drogi zbieg�y si� w po�owie mego �ycia, Rzek� pewien m�dry cz�owiek. Wybra�em drog� mniej ucz�szczan� I widz� r�nic� co noc i co dzie�".
Larry Norman (przepraszaj�c Roberta Frosta)
Marzec rozpocz�� si� ulewnymi deszczami po wyj�tkowo suchej zimie. Potem zimny front z Kanady zderzy� si� z porywistym wiatrem, kt�ry z wyciem nadlecia� wzd�u� kanionu ze wschodniego Oregonu. Cho� wiosna by�a tu� za progiem, b�g zimy nie zamierza� bez walki odda� z trudem zdobytego panowania. G�ry Kaskadowe przysypa�a nowa warstwa �niegu, deszcz zamarza� w zetkni�ciu ze zmro�onym gruntem, co ka�dy uzna�by za wystarczaj�cy pow�d, �eby usadowi� si� z ksi��k�, gor�cym cydrem i kocem przy trzaskaj�cym ogniu.
Zamiast tego wi�ksz� cz�� ranka Mack sp�dzi� przy biurku w domowym gabinecie. Siedz�c wygodnie w spodniach od pi�amy i podkoszulku, wykonywa� telefony s�u�bowe, g��wnie na Wschodnie Wybrze�e. Cz�sto robi� sobie przerwy, s�ucha� b�bnienia krystalicznego deszczu o szyby
15
i obserwowa�, jak wszystko na zewn�trz z wolna pokrywa si� lodem. Nieuchronnie stawa� si� wi�niem w swoim domu � ku w�asnemu zachwytowi.
By�o co� radosnego w burzach, kt�re przerywa�y rutyn�. �nieg albo marzn�cy deszcz nagle uwalniaj� cz�owieka od zobowi�za�, tyranii um�wionych spotka� i plan�w. W przeciwie�stwie do choroby jest to na og� zbiorowe, a nie indywidualne do�wiadczenie. Mo�na niemal us�ysze� ch�ralne westchnienie dobiegaj�ce z miasta i okolic, gdzie interweniowa�a natura, �eby da� wytchnienie strudzonym ludziom. W takiej sytuacji poszkodowani jednocz� si� we wsp�lnej wym�wce, a ich serca nieoczekiwanie wype�nia rado��. Nie trzeba �adnych t�umacze�, �e si� nie pojawi�o na takim czy innym spotkaniu. Wszyscy rozumiej� i przyjmuj� to wyj�tkowe usprawiedliwienie, a nag�e zmniejszenie presji sprawia, �e mog� przez chwil� odda� si� beztrosce.
Oczywi�cie jest r�wnie� prawd�, �e burze szkodz� interesom i cho� kilka firm zarabia dodatkowo, inne trac� pieni�dze, co oznacza, �e s� tacy, kt�rzy nie ciesz� si�, kiedy wszystko zostaje zamkni�te na jaki� czas. Ale nie mo�na wini� nikogo za straty ani za to, �e nie da� rady dotrze� do biura. Nawet je�li oblodzenie utrzymuje si� zaledwie dzie� albo dwa, ka�dy czuje si� panem swojego �wiata tylko dlatego, �e ma�e krople wody zamarzaj� w zetkni�ciu z ziemi�.
Nawet zwyczajne czynno�ci staj� si� prawdziwym wyzwaniem, a codzienne wybory przygodami i cz�sto s� odbierane z poczucie wzmo�onej przejrzysto�ci. P�nym popo�udniem Mack okuta� si� p�aszczem i wyszed� na dw�r, �eby przebrn�� jakie� sto jard�w do skrzynki pocztowej. L�d w magiczny spos�b zmieni� to proste zadanie w walk� w �ywio�ami, uniesienie pi�ci przeciwko brutalnej sile natury i akt buntu, �miech w twarz. Fakt, �e nikt tego nie
16
zauwa�y�, nie mia� dla niego znaczenia - to by�a tylko refleksja, do kt�rej Mack u�miechn�� si� w duchu.
Grudki lodu smaga�y go po policzkach i r�kach, kiedy ostro�nie szed� po drobnych nier�wno�ciach podjazdu. Przypuszcza�, �e wygl�da jak pijany marynarz zmierzaj�cy do nast�pnej spelunki. Kiedy cz�owiek stawia czo�o burzy lodowej, nie idzie �mia�o naprz�d z nieposkromion� pewno�ci� siebie. Zuchwa�o�� sprowadza zgub�. Mack musia� dwa razy wstawa� z kolan, zanim w ko�cu obj�� skrzynk� na listy jak dawno niewidzianego przyjaciela.
Zatrzyma� si� na chwil� w tej pozycji, �eby ch�on�� pi�kno �wiata zamkni�tego w krysztale. Wszystko odbija�o �wiat�o, tak �e mimo p�nego popo�udnia by�o jasno jak w s�oneczny dzie�. Drzewa na polu s�siada wdzia�y przezroczyste p�aszcze, ka�de wyj�tkowe w swej urodzie mimo jednakowego stroju. Ten cudowny widok i o�lepiaj�cy splendor zdj�y na kr�tk� chwil� Wielki Smutek z ramion Macka.
Prawie minut� zaj�o Ma�kowi od�upanie lodu, kt�ry zaklei� drzwiczki skrzynki. Nagrod� za te wysi�ki by�a pojedyncza koperta z jego imieniem wystukanym na maszynie; �adnego znaczka, �adnego stempla pocztowego ani adresu nadawcy. Zaciekawiony Mack rozerwa� kopert�, co nie by�o �atwe, bo palce mia� zdr�twia�e z zimna. Odwr�ci� si� plecami do wiatru zapieraj�cego dech w piersiach i wyj�� ma�y prostok�t niez�o�onego papieru. Wiadomo�� napisana na maszynie brzmia�a:
Mackenzie,
min�o troch� czasu. T�skni�em za Tob�. B�d� w chacie w najbli�szy weekend, je�li chcesz si� spotka�.
Tata
U
Mack zesztywnia�, kiedy przetoczy�a si� przez niego fala md�o�ci. Zaraz potem ogarn�� go gniew. Stara� si� wyrzuci� tamto miejsce z pami�ci, a kiedy mu si� to nie udawa�o, jego my�li nie by�y pozytywne ani ciep�e. Je�li kto� zrobi� mu dowcip, to naprawd� przeszed� samego siebie. A podpis �Tata" czyni� ca�� rzecz jeszcze bardziej przera�aj�c�.
- Idiota! - warkn�� Mack, my�l�c o listonoszu Tonym, nazbyt przyjaznym W�ochu o wielkim sercu, ale niewielkim takcie.
Dlaczego dostarczy� taki niedorzeczny list? Nawet nie by�o na nim znaczka. Mack ze z�o�ci� zgni�t� kopert�, wcisn�� j� razem z karteczk� do kieszeni p�aszcza i ruszy� z powrotem do domu. Porywisty wiatr, kt�ry najpierw go spowalnia�, teraz skr�ci� czas potrzebny do pokonania trawersem coraz grubszego minilodowca.
Mack radzi� sobie ca�kiem dobrze, dop�ki nie dotar� do miejsca, gdzie podjazd lekko opada� i skr�ca� w lewo. Cho� wcale nie mia� takiego zamiaru, zacz�� nabiera� szybko�ci, �lizgaj�c si� na butach o g�adkich podeszwach, jak kaczka po zamarzni�tym stawie. Dziko machaj�c r�kami, �eby zachowa� r�wnowag�, sun�� w stron� jedynego drzewa rosn�cego przy podje�dzie � kt�rego dolne ga��zie przyci�� zaledwie kilka miesi�cy wcze�niej. Teraz czeka�o, �eby go obj��, p�nagie i najwyra�niej ��dne zemsty. W ostatniej chwili Mack uzna�, �e lepiej mie� obola�e po�ladki ni� wyjmowa� drzazgi z twarzy. Wybra� tch�rzliwe wyj�cie i pozwoli�, �eby stopy wysun�y si� spod niego � co i tak zamierza�y zrobi� bez jego �wiadomej decyzji.
Mack pr�bowa� kontrolowa� upadek, ale zareagowa� przesadnie i w rezultacie zobaczy� w�asne nogi unosz�ce si� przed nim w zwolnionym tempie, jakby zosta� poderwany do g�ry przez pu�apk� zastawion� w d�ungli. Uderzy�
18
twardo o ziemi� ty�em g�owy i zatrzyma� si� bezw�adnie u podstawy roziskrzonego drzewa, kt�re jakby spogl�da�o na niego
z g�ry z zadowoleniem wymieszanym z niesmakiem i rozczarowaniem.
Na chwil� �wiat zrobi� si� czarny. Mack le�a� oszo�omiony i patrzy� w niebo, mru��c oczy przed lodowatymi kroplami, kt�re ch�odzi�y jego zarumienion� twarz. Czu� ciep�o i dziwny spok�j, jakby jego gniew wyparowa� pod wp�ywem zderzenia.
- No i kto tu jest idiot�? - mrukn��, maj�c nadziej�, �e nikt go nie widzi.
Zimno szybko przenikn�o przez jego p�aszcz i sweter. Mack wiedzia�, �e deszcz, kt�ry topnia� i jednocze�nie zamarza� pod nim, wkr�tce stanie si� bardzo nieprzyjemny. Z j�kiem przewr�ci� si� na brzuch i jak starzec d�wign�� si� na kolana, podpieraj�c si� r�kami. I wtedy zobaczy� czerwony �lad biegn�cy od miejsca upadku do pnia drzewa. Na ten widok od razu poczu� t�pe pulsowanie w tyle g�owy. Odruchowo si�gn�� do �r�d�a b�lu, a kiedy opu�ci� r�k�, zobaczy�, �e ca�a jest we krwi.
Szorstki l�d i �wir porani�y mu d�onie i kolana, kiedy, pe�zn�c i �lizgaj�c si�, w ko�cu dotar� do p�askiego odcinka podjazdu. Z trudem stan�� na nogi i ostro�nie ruszy� do drzwi, upokorzony i pokonany przez po��czone si�y lodu i grawitacji.
Znalaz�szy si� bezpiecznie w domu, zacz�� mozolnie zdejmowa� kolejne warstwy ubrania; na p� odmro�one palce dzia�a�y ze zr�czno�ci� i precyzj� przero�ni�tych maczug. Mack zostawi� przemoczony i zakrwawiony k��b w przedpokoju i ca�y obola�y ruszy� do �azienki, �eby zbada� obra�enia. Nie by�o w�tpliwo�ci, �e oblodzony podjazd odni�s� nad nim zwyci�stwo. Rozci�cie na tyle g�owy krwawi�o,
19
kilka ma�ych kamyk�w wbi�o si� w sk�r�. Tak jak Mack si� spodziewa�, ju� wyr�s� mu porz�dny guz niczym garbaty wieloryb wyskakuj�cy ponad wzburzone fale jego rzedn�cych w�os�w.
Mack pr�bowa� opatrzy� ran�, stoj�c przed du�ym lustrem �azienkowym i przystawiaj�c do ty�u g�owy ma�e lusterko. Chwil� p�niej podda� si� sfrustrowany. Myli�y mu si� kierunki i nie by� pewien, kt�re z dw�ch zwierciade� k�amie. Ostro�nie macaj�c sk�r�, zdo�a� usun�� najwi�ksze kawa�ki �wiru, ale potem operacja sta�a si� zbyt bolesna, �eby m�g� j� doko�czy�. Wzi�� z apteczki jak�� ma�� i posmarowa� ni� ran� najlepiej, jak potrafi�. Nast�pnie przy�o�y� �cie-reczk� i owi�za� j� gaz�, kt�r� znalaz� w szufladzie. Obejrzawszy si� w lustrze, uzna�, �e wygl�da jak �eglarz z Moby Dicka. Roze�mia� si� i natychmiast skrzywi� z b�lu.
Na prawdziw� pomoc medyczn�, jedn� z wielu korzy�ci ma��e�stwa z dyplomowan� piel�gniark�, musia� zaczeka�, a� Nan wr�ci do domu. Tak czy inaczej, wiedzia�, �e im gorzej wygl�da, tym wi�cej wsp�czucia mo�e oczekiwa�. Je�li si� zastanowi�, to w ka�dej ci�kiej sytuacji s� jakie� dobre strony. Mack za�y� kilka tabletek przeciwb�lowych, �eby u�mierzy� t�pe pulsowanie w tyle g�owy, i poku�tyka� do przedpokoju.
Ani na chwil� nie zapomnia� o li�ciku. Przeszukawszy stos mokrych ubra�, znalaz� go w kieszeni p�aszcza i z karteczk� w r�ce poszed� do gabinetu. Tam odszuka� i wykr�ci� numer miejscowego urz�du pocztowego. Tak jak si� spodziewa�, odebra�a Annie, kierowniczka poczty i stra�niczka sekret�w wszystkich mieszka�c�w okolicy.
- Cze��, jest mo�e Tony?
- Hej, Mack, to ty? Pozna�am tw�j g�os. - Oczywi�cie, �e tak. - Przykro mi, ale Tony jeszcze nie wr�ci�. W�a�nie
20
rozmawia�am z nim przez radio, jest dopiero w po�owie Wildcat, jeszcze nie dotar� do ciebie. Chcesz, �ebym do niego zadzwoni�a czy wolisz zostawi� wiadomos'�?
- O, to ty, Annie? - Mack nie zdo�a� si� oprze� pokusie, cho� jej akcent ze �rodkowego Zachodu nie pozostawia� �adnych w�tpliwo�ci, kto odebra� telefon. - Przepraszam, ale cos' odwr�ci�o moj� uwag� i nie s�ysza�em ani jednego twojego s�owa.
Kierowniczka si� rozes'mia�a.
- Daj spok�j, Mack, wiem, �e s�ysza�e�. Nie pr�buj oszuka� oszusta. Nie urodzi�am si� wczoraj. Co mam powiedzie� Tony'emu, je�li wr�ci �ywy?
- W�a�ciwie ju� odpowiedzia�a� na moje pytanie. Po drugiej stronie zapad�a cisza.
- Prawd� m�wi�c, nie pami�tam, �eby� jakie� zada�. Co z tob�, Mack? Nadal palisz za du�o trawki czy robisz to tylko w niedzielne poranki, �eby przetrwa� msz�? - Parskn�a �miechem, jakby straci�a czujno��, zachwycona swoim b�yskotliwym poczuciem humoru.
- Wiesz, Annie, �e nie pal� trawki. Nigdy nie pali�em i nie zamierzam. - Mack nie chcia� ryzykowa�, �e kierowniczka poczty zapami�ta t� rozmow� na sw�j spos�b. Nie po raz pierwszy jej �art przerodzi�by si� w dobr� historyjk�, a ta z kolei wkr�tce sta�aby si� faktem. Ju� s�ysza� swoje nazwisko rzucone z ambony i skierowan� do wiernych pro�b�, �eby si� za niego modli�. � W porz�dku. Z�api� Tony'ego innym razem, to nic wa�nego.
- Dobrze, sied� w domu, bo tam jest najbezpieczniej. Wiesz, �e starszy go�� taki jak ty �atwo mo�e straci� r�wnowag�. Nie chcia�abym, �eby ucierpia�a twoja duma, kiedy si� po�li�niesz. Tony mo�e w og�le do ciebie nie dotrze�. W �niegu, deszczu i nocnych ciemno�ciach jako�
21
sobie radzimy, ale ten zamarzaj�cy deszcz to prawdziwe wyzwanie.
- Dzi�ki, Annie. Postaram si� zapami�ta� twoj� rad�. Porozmawiamy p�niej. Na razie.
W g�owie dudni�o mu coraz bardziej, jakby ma�e m�oteczki t�uk�y go od �rodka w rytm bicia serca. Ciekawe, kto odwa�y� si� w�o�y� co� takiego do naszej skrzynki? - pomy�la�. �rodki przeciwb�lowe dopiero zacz�y dzia�a�, ale to wystarczy�o, �eby troch� st�pi� niepok�j, kt�ry z wolna go ogarnia�. Nagle dopad�o go zm�czenie. Po�o�y� g�ow� na biurku i... chwil� p�niej, jak mu si� zdawa�o, obudzi� go telefon.
- Eee... Halo?
- Cze��, kochanie. M�wisz, jakbym wyrwa�a ci� ze snu. G�os Nan brzmia� rado�nie, ale Mack s�ysza� w nim nut�
smutku, kt�ry czai� si� pod powierzchni� ka�dej ich rozmowy. Jego �ona te� uwielbia�a tak� pogod�. Mack w��czy� lamp� biurkow� i spojrza� na zegarek. Z zaskoczeniem stwierdzi�, �e spa� kilka godzin.
- Przepraszam. Chyba si� troch� zdrzemn��em.
- M�wisz, jakby� jeszcze si� nie rozbudzi�. Wszystko w porz�dku?
- Tak. - Cho� na zewn�trz by�o prawie ciemno, Mack zobaczy�, �e burza szaleje dalej, a warstwa lodu powi�kszy�a si� o kilka cali. Ga��zie drzew wisia�y nisko; je�li wiatr przybierze na sile, w ko�cu z�ami� si� pod ci�arem. - Mia�em ma�� przygod� na podje�dzie, kiedy szed�em po poczt�, ale poza tym wszystko w porz�dku. Gdzie jeste�?
- Nadal u Arlene i my�l�, �e razem z dzie�mi sp�dz� tutaj noc. Dobrze, �eby Kate by�a blisko rodziny... Zdaje si�, �e to przywraca jej r�wnowag�. - Arlene by�a siostr� Nan i mieszka�a po drugiej stronie rzeki, w stanie Waszyngton. -
22
Zreszt� jest za �lisko, �eby teraz jecha�. Mam nadziej�, �e do rana si� poprawi. Szkoda, �e nie wyruszyli�my wcze�niej, ale trudno. - Umilk�a na chwil�. - Jak w domu?
-Absolutnie cudownie, ale bezpieczniej jest wygl�da� przez okno ni� chodzi�, wierz mi. Nie chc�, �eby� je�dzi�a w takich warunkach. Wsz�dzie pusto. My�l�, �e nawet Tony nie da rady dostarczy� nam poczty.
- My�la�am, �e ju� odebra�e� listy?
- W�a�ciwie to nie odebra�em. My�la�em, �e Tony ju� by�, wi�c wyszed�em do skrzynki, ale... - zawaha� si�, patrz�c na li�cik, kt�ry le�a� przed nim na biurku - okaza�o si�, �e listonosz jeszcze si� nie pojawi�. Zadzwoni�em do Annie, a ona powiedzia�a, �e Tony prawdopodobnie w og�le nie dotrze na wzg�rze. Tak czy inaczej, nie zamierzam wypuszcza� si� drugi raz, �eby to sprawdzi�. A przy okazji - zmieni� temat, �eby unikn�� dalszych pyta� - jak Kate?
Po chwili ciszy ze s�uchawki dobieg�o d�ugie westchnienie. Kiedy Nan si� odezwa�a, m�wi�a �ciszonym, niewyra�nym g�osem, jakby zas�ania�a usta.
- Sama chcia�abym wiedzie�, Mack. Zupe�nie, jakbym m�wi�a do ska�y. W �aden spos�b nie mog� do niej dotrze�. Kiedy jest w otoczeniu rodziny, zdaje si�, �e wychodzi ze skorupy, ale potem znowu si� w niej chowa. Po prostu nie wiem, co robi�. Modli�am si� i modli�am, �eby Tata pom�g� nam znale�� do niej drog�, ale... wygl�da na to, �e On nas nie s�ucha.
�Tata". By�o to ulubione imi� Boga u�ywane przez Nan i wyra�aj�ce jej zachwyt blisk� przyja�ni�, kt�r� j� z Nim ��czy�a.
- Skarbie, jestem pewien, �e B�g wie, co robi. Wszystko si� u�o�y. - Cho� Ma�kowi te s�owa nie przynosi�y
23
pocieszenia, mia� nadziej�, �e z�agodz� trosk�, kt�r� s�ysza� w g�osie �ony.
-Wiem - powiedzia�a Nan z westchnieniem. - Ale chcia�abym, �eby si� po�pieszy�.
-Ja te�. - Tylko tyle Mack zdo�a� z siebie wykrzesa�. � C�, uwa�ajcie na siebie, ty i dzieci. Pozdr�w Arlene i Jimmy'ego i podzi�kuj im. Mam nadziej�, �e zobaczymy si� jutro.
- Dobrze, kochanie. Powinnam i�� im pom�c. Wszyscy szukaj� �wiec, na wypadek gdyby wysiad� pr�d. Ty chyba powiniene� zrobi� to samo. S� nad zlewem w piwnicy. W lod�wce zostawi�am resztk� pasztecik�w, wi�c mo�esz je sobie podgrza�. Na pewno wszystko w porz�dku?
-Tak, najbardziej ucierpia�a moja duma.
- G�owa do g�ry. Mam nadziej�, �e zobaczymy si� rano.
- Dobrze, kochanie. Trzymaj si� i zadzwo� do mnie, je�li b�dziesz czego� potrzebowa�. Cze��.
G�upie gadanie, pomy�la�, odk�adaj�c s�uchawk�. Ciekawe, jak mia�by im pom�c, gdyby czego� potrzebowali.
Po rozmowie z Nan Mack przez d�u�sz� chwil� siedzia� i patrzy� na li�cik. Pr�by rozeznania si� w wirze niepokoj�cych emocji i mrocznych obraz�w, kt�re zalewa�y jego umys�, by�y trudne i bolesne - milion my�li podr�uj�cych z szybko�ci� miliona mil na godzin�. W ko�cu Mack si� podda�, z�o�y� kartk�, wsun�� j� do ma�ego blaszanego pude�ka, kt�re trzyma� na biurku, i zgasi� �wiat�o.
W kuchni uda�o mu si� znale�� co� do podgrzania w mikrofal�wce. Potem z kocami i poduszk� ruszy� do salonu. Zerkn�wszy na zegar, stwierdzi�, �e ju� si� zacz�� show Bil-la Moyera, ulubiony program, kt�rego stara� si� nie przegapi�. Moyer by� jednym z niewielu ludzi, kt�rych Mack
24
chcia�by pozna� - b�yskotliwy i wygadany, potrafi� niestrudzenie docieka� prawdy i jednocze�nie okazywa� ludziom wsp�czucie. Tego wieczoru bohaterem jednej z historii by� nafciarz Boone Pickens, kt�ry dla odmiany zacz�� wierci� studnie w poszukiwaniu wody.
Nie odrywaj�c wzroku od telewizora, Mack si�gn�� na koniec sto�u po oprawion� w ramki fotografi� ma�ej dziewczynki. Przycisn�� j� do piersi. Drug� r�k� naci�gn��
koce pod brod� i umo�ci� si� wygodniej na kanapie.
Wkr�tce w salonie rozleg�o si� ciche chrapanie, podczas gdy telewizja skierowa�a uwag� na ucznia szko�y �redniej w Zimbabwe, kt�ry zosta� pobity za wypowiedzi przeciwko rz�dowi. Ale Mack by� ju� nieobecny. Opu�ci� pok�j, �eby zmaga� si� ze swoimi snami. Mo�e tej nocy nie b�dzie mia� koszmar�w, tylko wizje lodu, drzew i grawitacji.
2
G�stniej�cy mrok
�Nic nie czyni nas bardziej samotnymi ni� nasze tajemnice".
Paul Tournier
W nocy nieoczekiwany chinook powia� przez dolin� Willamette, uwalniaj�c �wiat z lodowatego u�cisku, opr�cz miejsc ukrytych w najg��bszym cieniu. W ci�gu dwudziestu czterech godzin zrobi�o si� wiosennie ciep�o. Mack spa� do p�na jednym z tych sn�w bez marze�, po kt�rych ma si� wra�enie, �e trwa�y chwil�.
Kiedy w ko�cu zwl�k� si� z kanapy, z pewnym �alem stwierdzi�, �e lodowe dekoracje znikn�y bez �ladu, ale godzin� p�niej z rado�ci� powita� Nan i dzieci. Najpierw dosta� przewidywan� zas�u�on� bur� za to, �e nie zani�s� zakrwawionych ubra� do pralni, a potem stosown� i zadowalaj�c� liczb� och�w i ach�w towarzysz�cych badaniu obra�e�. Troska �ony sprawi�a mu du�� przyjemno��. Nan wkr�tce go opatrzy�a, doprowadzi�a do porz�dku i nakarmi�a. Mack nie wspomnia� jednak o li�cie, cho� przez ca�y czas o nim pami�ta�. Nadal nie wiedzia�, co o nim s�dzi�. Nie chcia� niepokoi� Nan, gdyby si� okaza�o, �e to jaki� okrutny �art.
26
Drobne rozrywki, takie jak burza lodowa, by�y mile widzianym, cho� kr�tkim wytchnieniem od uporczywej obecno�ci sta�ego towarzysza, Wielkiego Smutku, jak go nazywa�. Kr�tko po tym lecie, kiedy znikn�a Missy, Wielki Smutek osiad� na jego ramionach jak niewidzialna ko�dra. To brzemi� zasnuwa�o mu mg�� oczy, przygniata�o plecy. Nawet wysi�ki, �eby je zrzuci�, by�y wyczerpuj�ce, jakby jego r�ce ugrz�z�y w wyblak�ych fa�dach rozpaczy, a on sam sta� si� jego cz�ci�. Jad�, pracowa�, kocha�, �ni� i bawi� si� w tym ci�kim odzieniu, garbi� si�, jakby nosi� o�owiany p�aszcz, codziennie brn�� przez �ycie z przygn�bieniem, kt�re ze wszystkiego wysysa�o kolor.
Czasami czu�, jak Wielki Smutek powoli zaciska si� wok� jego piersi i serca niczym zwoje boa dusiciela, wyciska mu �zy z oczu do ostatniej kropli. Kiedy indziej �ni�o mu si�, �e Missy biegnie le�n� �cie�k�, w czerwonej letniej sukience w z�ote s�oneczniki migaj�cej w�r�d drzew, a jego stopy grz�zn� w lepkim b�ocie. Dziewczynka by�a ca�kowicie nie�wiadoma tego, �e za ni� skrada si� mroczny cie�. Cho� Mack jak szalony pr�bowa� ostrzec j� krzykiem, z jego ust nie wydobywa� si� �aden d�wi�k. Zawsze si� sp�nia� i by� za s�aby, �eby j� uratowa�. Siada� gwa�townie na ��ku, zlany potem, a fale md�o�ci i �alu przetacza�y si� po nim jak tsunami.
Historia znikni�cia Missy, niestety, nie r�ni si� od wielu innych. Wszystko wydarzy�o si� w czasie d�ugiego weekendu przed �wi�tem pracy, ostatnim podrygiem lata przed kolejnym rokiem szkolnym i jesienn� rutyn�. Mack dzielnie postanowi�, �e zabierze troje m�odszych dzieci nad jezioro Wallowa w p�nocno-wschodnim Oregonie. Nan mia�a w tym czasie wyk�ady w Seattle, a starsi ch�opcy ju� wr�cili do swoich zaj��. Mack by� pewien, �e dzi�ki swoim
27
umiej�tno�ciom skautowskim i macierzy�skim doskonale sobie poradzi. Ostatecznie Nan dobrze go wyszkoli�a.
Uczestnicy wyprawy poczuli zew przygody i w domu zapanowa�a gor�czka przygotowa� do biwaku. Gdyby Mack postawi� na swoim, podprowadziliby samoch�d pod drzwi wej�ciowe i przenie�li do niego zawarto�� domu niezb�dn� na d�ugi weekend. Po�r�d ca�ego zamieszania Mack w pewnym momencie uzna�, �e potrzebuje odpoczynku, i usadowi� si� w fotelu, wyrzuciwszy najpierw z niego Judasza, ich kota. Ju� mia� w��czy� telewizor, kiedy do pokoju wpad�a Missy z ma�ym pude�kiem z pleksiglasu.
- Mog� zabra� swoj� kolekcj� owad�w? - zapyta�a.
- Chcesz wzi�� ze sob� robaki? - zdziwi� si� ojciec. -Tatusiu, to nie s� robaki, tylko owady. Sp�jrz, mam
ich tutaj du�o.
Gdy Mack niech�tnie na to przysta�, Missy z entuzjazmem zacz�a opowiada� o swoim skarbie.
- Widzisz, to s� dwa koniki polne. Na tym li�ciu siedzi g�sienica, a tutaj... Jest! Widzisz biedronk�? Mam te� tu gdzie� much� i kilka mr�wek.
Podczas gdy c�rka prezentowa�a swoj� kolekcj�, Mack stara� si� okazywa� zainteresowanie, kiwaj�c g�ow�.
- No wi�c, mog� je zabra�?
- Jasne, �e tak, kochanie. Mo�e wypu�cimy je na wolno��, skoro ju� b�dziemy w dziczy.
- Nie! - dobieg� z kuchni g�os matki. - Missy, musisz zostawi� sw�j zbi�r w domu, skarbie. Uwierz mi, �e tutaj b�dzie bezpieczniejszy. - Nan wsun�a g�ow� do pokoju i z czu�� nagan� spojrza�a na m�a.
Mack wzruszy� ramionami.
- Stara�em si�, kochanie - szepn�� do c�rki.
28
-Wrr! - zawarcza�a Missy, ale zdaj�c sobie spraw�, �e bitwa jest przegrana, wzi�a pude�ko i wysz�a z salonu.
W czwartek wieczorem van by� za�adowany po brzegi, przyczepa z namiotem wyposa�ona w �wiat�a, hamulce sprawdzone. W pi�tek rano, po ostatnim wyk�adzie Nan na temat bezpiecze�stwa, pos�usze�stwa, mycia z�b�w, nieza-bierania kot�w z bia�ymi pasami na grzbiecie i paru innych rzeczy, wyruszyli: Nan mi�dzystanow� 205 na p�noc do Waszyngtonu, a Mack z tr�jk� amigos na wsch�d do mi�-dzystanowej 84. Planowali wr�ci� we wtorek wieczorem, tu� przed pierwszym dniem szko�y.
W�w�z Columbii jest sam w sobie wart wycieczki: osza�amiaj�ce widoki, wyci�te przez rzek� p�askowzg�rza, kt�re niczym senni wartownicy sprawuj� w letnim upale stra� nad kanionem. Wrzesie� i pa�dziernik cz�sto maj� do zaoferowania najlepsz� orego�sk� pogod�. W okolicach �wi�ta pracy wraca india�skie lato i trwa a� do Halloween, kiedy to szybko robi si� zimno, mokro i brzydko. Ten rok nie by� wyj�tkiem. Dzi�ki niezbyt nasilonemu ruchowi na drodze i sprzyjaj�cej pogodzie uczestnicy wyprawy ledwo zauwa�yli up�yw czasu i pokonywane mile.
Zatrzymali si� przy wodospadzie Multnomah, �eby kupi� ksi��eczki do kolorowania dla Missy i dwa niedrogie, wodoodporne, jednorazowe aparaty fotograficzne dla Kate i Josha. Nast�pnie postanowili przej�� kr�tki odcinek szlakiem biegn�cym w g�r� do mostu, kt�ry znajduje si� naprzeciwko wodospadu. Kiedy� by�a tam �cie�ka, kt�ra prowadzi�a wok� g��wnej sadzawki do p�ytkiej jaskini ukrytej za �cian� wody, ale niestety, w�adze parku zamkn�y j� z powodu erozji. Missy, kt�rej bardzo si� tam spodoba�o, poprosi�a tat�, �eby opowiedzia� jej legend� o pi�knej
29
india�skiej dziewczynie, c�rce wodza plemienia Multno-mah. Po d�ugich namowach Mack w ko�cu ust�pi� i spe�ni� jej pro�b�, podczas gdy ca�a czw�rka patrzy�a na mg�y zasnuwaj�ce kaskad�.
Bohaterk� legendy by�a india�ska ksi�niczka, jedyne dziecko starzej�cego si� ojca. W�dz, kt�ry uwielbia� c�rk�, starannie wybra� dla niej m�a, m�odego wojownika i wodza plemienia Clatsop, bo wiedzia�, �e dziewczyna go kocha. Oba plemiona zebra�y si� na weseln� uczt�, ale nied�ugo przed uroczysto�ciami zacz�a si� w�r�d nich rozprzestrzenia� straszna choroba. Zmar�o du�o ludzi.
Wodzowie i starsi zasiedli w kr�gu, by si� naradzi�, jak powstrzyma� zaraz�, kt�ra dziesi�tkowa�a wojownik�w. Najstarszy szaman opowiedzia�, �e kiedy jego ojciec by� stary i bliski �mierci, wywr�y� straszn� chorob�, kt�ra zabije wsp�plemie�c�w i kt�r� b�dzie mo�na powstrzyma� tylko wtedy, gdy czysta i niewinna c�rka wodza dobrowolnie odda �ycie za sw�j lud. �eby spe�ni� proroctwo, dziewczyna musi z w�asnej woli wspi�� si� na urwisko nad Wielk� Rzek� i skoczy� na ska�y.
Przed rad� sprowadzono dwana�cie m�odych kobiet, c�rek wodz�w. Po d�ugich rozwa�aniach starsi postanowili, �e nie poprosz� o tak cenn� ofiar�, opieraj�c si� tylko na legendzie, kt�rej prawdziwo�ci w dodatku nie s� pewni.
Ale choroba nadal si� rozprzestrzenia�a, a� w ko�cu zapad� na ni� r�wnie� m�ody w�dz, przysz�y m�� ksi�niczki. Dziewczyna, kt�ra go kocha�a, wiedzia�a, �e co� trzeba zrobi�, wi�c poca�owa�a go w czo�o i wymkn�a si� z obozu.
Ca�� noc i nast�pny dzie� zabra�o jej dotarcie do miejsca, o kt�rym m�wi�a legenda, do wysokiego urwiska g�ruj�cego nad Wielk� Rzek� i otaczaj�cymi j� ziemiami.
30
Dziewczyna pomodli�a si�, sk�adaj�c siebie w ofierze Wielkiemu Duchowi, a nast�pnie bez wahania rzuci�a si� na ska�y.
Proroctwo si� spe�ni�o i nast�pnego ranka chorzy wyzdrowieli. W obozie zapanowa�a wielka rado��, dop�ki m�ody wojownik nie odkry�, �e jego narzeczona znikn�a. Kiedy wie�� o tym, co si� sta�o, rozesz�a si� w�r�d ludzi, wielu wyruszy�o na jej poszukiwania. Gdy w milczeniu zebrali si� wok� zgruchotanego cia�a dziewczyny le��cego u podstawy urwiska, zdj�ty �alem ojciec zawo�a� Wielkiego Ducha, pytaj�c, czy jej ofiara zostanie zapami�tana. W tym momencie z miejsca, z kt�rego skoczy�a ksi�niczka, zacz�a spada� woda, zmieniaj�c si� w drobn� mg�� i powoli tworz�c pi�kn� sadzawk� u st�p zgromadzonych.
Missy uwielbia�a t� opowie��, podobnie jak Mack. Legenda mia�a w sobie wszystkie elementy prawdziwej historii o odkupieniu, jak ta o Jezusie, kt�r� dziewczynka dobrze zna�a. By� w niej ojciec, kt�remu prorok przepowiedzia� ofiar� z jedynego dziecka, a ono z mi�o�ci ch�tnie po�wi�ci�o �ycie, by uratowa� narzeczonego i wsp�plemie�c�w od pewnej �mierci.
Ale tym razem, kiedy Mack umilk�, Missy nie odezwa�a si� ani s�owem, tylko odwr�ci�a si� i ruszy�a do samochodu, jakby chcia�a powiedzie�: �No, dobrze, mo�emy ju� jecha�".
Zatrzymali si� na obiad i kr�tki odpoczynek nad rzek� Hood, a potem wyruszyli w dalsz� drog�. Wczesnym popo�udniem dotarli do La Grand�. Tam zjechali z 1-84 na drog� Wallowa Lak�, kt�ra po siedemdziesi�ciu dw�ch milach doprowadzi�a ich do Joseph. Jezioro i kemping, cel ich podr�y, znajdowa�y si� zaledwie kilka mil za miastem.
31
Kiedy ju� znale�li sobie miejsce na obozowisko, rozpakowali si� i urz�dzili, mo�e niekoniecznie tak, jak chcia�aby Nan, ale ca�kiem wygodnie.
Pierwszy posi�ek by� zgodny z tradycj� rodziny Phil-lips�w: �ata marynowana w sekretnym sosie wuja Joe. Na deser zjedli ciastka czekoladowe z orzechami, kt�re Nan upiek�a dzie� wcze�niej, i lody waniliowe,
kt�re przywie�li w suchym lodzie.
Tego wieczoru, kiedy Mack siedzia� mi�dzy tr�jk� roze�mianych dzieci, obserwuj�c jeden z najwspanialszych popis�w natury, jego serce przepe�nia�a nieoczekiwana rado��. Nieliczne chmury, kt�re czeka�y za kulisami, �eby wej�� na scen� jako g��wni aktorzy tego wyj�tkowego przedstawienia, zachodz�ce s�o�ce malowa�o w jaskrawe kolory. Mack pomy�la� sobie, �e jest bogatym cz�owiekiem, pod wszystkimi wzgl�dami, kt�re si� liczy�y.
Zanim posprz�tali po kolacji, zapad�a noc. Jelenie - codzienni go�cie na kempingu, a czasami prawdziwe utrapienie - posz�y tam, dok�d chodz� spa� jelenie. Ich miejsce zaj�y nocne rozrabiaki: szopy pracze, wiewi�rki i pr�gow-ce, w�druj�ce ca�ymi stadami w poszukiwaniu ka�dego niedomkni�tego pojemnika. Phillipsowie poznali ju� ich zwyczaje na poprzednich wyprawach. Pierwsza noc, kt�r� sp�dzili w tym miejscu, kosztowa�a ich cztery tuziny Rice Krispies Treats, pude�ko czekoladek i wszystkie ciasteczka z mas�em orzechowym.
Przed snem wszyscy czworo udali si� na kr�tk� wycieczk� poza blask obozowych ognisk i latarni, w ciche i ciemne miejsce, gdzie mogli z zachwytem obserwowa� Drog� Mleczn�, bardzo wyra�n�, kiedy nie przy�miewa�y jej �wiat�a miasta. Mack m�g�by tak le�e� i patrze� ca�ymi godzinami. Czu� si� bardzo ma�y, ale by�o mu dobrze.
32
Ze wszystkich miejsc na �wiecie tutaj najbardziej odczuwa� obecno�� Boga, otoczony przez natur�, pod roziskrzonym niebem. Niemal s�ysza� pie�� dzi�kczynn�, kt�r� gwiazdy �piewa�y Stw�rcy, i w g��bi niech�tnego serca przy��czy� si� do nich najlepiej, jak potrafi�.
Po powrocie do obozu i po kilku wyprawach do toalety i �azienki Mack w ko�cu bezpiecznie umie�ci� ca�� tr�jk� w �piworach. Pomodli� si� kr�tko z Joshem, a nast�pnie poszed� do czekaj�cych na niego c�rek. Ale kiedy przysz�a kolej Missy na modlitw�, ona wola�a porozmawia�.
- Tatusiu, dlaczego ona musia�a umrze�?
Min�a chwila, zanim Mack zrozumia�, o kim m�wi c�rka, i nagle u�wiadomi� sobie, �e musia�a my�le� o ksi�niczce Multnomah od postoju przy wodospadzie.
- Kochanie, ona nie musia�a umiera�, tylko postanowi�a si� po�wi�ci�, �eby uratowa� sw�j lud. Wszyscy byli chorzy, a ona chcia�a, �eby wyzdrowieli.
Zapad�a cisza. Mack wiedzia�, �e w ciemno�ci obok niego formuje si� nast�pne pytanie.
- Czy to si� naprawd� wydarzy�o? - Tym razem zada�a je Kate, najwyra�niej zainteresowana ich rozmow�.
-Ale co?
- Czy india�ska ksi�niczka naprawd� zgin�a? Czy ta historia jest prawdziwa?
Mack zastanawia� si� przez chwil�.
- Nie wiem, Kate. To legenda, a legendy to cz�sto historie z mora�em.
- Wi�c to si� mog�o wydarzy�? - zapyta�a Missy. -Mog�o, kochanie. Czasami legendy s� oparte na
prawdziwych historiach, na tych, kt�re naprawd� si� wydarzy�y.
Znowu cisza, a potem:
33
- Wi�c �mier� Jezusa to legenda? - Mack niemal s�ysza�, jak w g�owie Kate obracaj� si� trybiki.
- Nie, kochanie, to prawdziwa historia. I wiesz co? My�l�, �e opowie�� o india�skiej ksi�niczce te� jest prawdziwa.
Mack czeka�, a� dziewczynki przemy�l� jego s�owa. Pierwsza odezwa�a si� Missy:
- Czy Wielki Duch to inne imi� Boga, no wiesz, Jezusa, tatusiu?
Mack u�miechn�� si� w ciemno�ci. Cowieczorne modlitwy Nan rzeczywi�cie dzia�a�y.
- S�dz�, �e tak. To dobre imi�, bo B�g jest Duchem i jest Wielki.
- Wi�c dlaczego jest taki pod�y? Zatem o to chodzi�o?
- Co masz na my�li, Missy?
- Wielki Duch zmusi� ksi�niczk�, �eby skoczy�a z urwiska, i zmusi� Jezusa, �eby umar� na krzy�u. To wydaje mi si� pod�e.
Mack nie wiedzia� co odpowiedzie�. W wieku sze�ciu i p� roku Missy zadawa�a pytania, z kt�rymi m�drzy ludzie zmagali si� od wiek�w.
- Kochanie, Jezus nie uwa�a�, �e jego tata jest pod�y. Uwa�a�, �e jest pe�en mi�o�ci i bardzo go kocha. On wcale nie kaza� mu umrze�. Jezus sam postanowi� odda� �ycie, bo obaj kochaj� ciebie, mnie i wszystkich na �wiecie. Uratowa� nas od choroby, tak jak ksi�niczka.
Cisza, kt�ra zapad�a po tym wyja�nieniu, trwa�a d�u�ej ni� zwykle. Mack pomy�la�, �e dziewczynki usn�y. Ju� mia� si� pochyli� i poca�owa� je na dobranoc, kiedy w ciemno�ci rozleg� si� cichy, wyra�nie dr��cy g�osik.
- Tatusiu?
34
- Tak, kochanie?
- B�d� musia�a kiedy� skoczy� z urwiska?
Ma�kowi omal nie p�k�o serce, kiedy zrozumia�, o czym naprawd� jest ta rozmowa. Wzi�� c�rk� w ramiona i przytuli� j� do siebie. Zd�awionym g�osem odpowiedzia�:
- Nie, kochanie. Nigdy nie poprosz� ci�, �eby� skoczy�a z urwiska, nigdy, przenigdy.
- A je�li B�g poprosi mnie, �ebym skoczy�a?
- Nie, Missy. Nigdy o co� takiego ci� nie poprosi. Dziewczynka wtuli�a si� w niego mocniej.
- To dobrze! Dobranoc, tatusiu. Kocham ci�.
I zasn�a g��boko, �eby mie� tylko dobre i mi�e sny. Po kilku minutach Mack delikatnie u�o�y� j� w �piworze.
- Wszystko w porz�dku, Kate? - Szepn��, ca�uj�c j� na dobranoc.
- Tak - dobieg�a z ciemno�ci cicha odpowied�. - Tatusiu?
- S�ucham, skarbie.
- Ona zadaje dobre pytania, prawda?
- Jasne. Jest wyj�tkow� ma�� dziewczynk�, obie jeste�cie wyj�tkowe, tylko �e ty ju� nie jeste� ma�a. A teraz �pij, bo jutro czeka nas wielki dzie�. S�odkich sn�w, kochanie.
- Tobie te�, tatusiu. Kocham si� bardzo, bardzo!
- Ja ciebie te�, ca�ym sercem. Dobranoc.
Mack wyszed� z namiotu i zasun�� zamek. Otar� �zy z policzk�w i odm�wi� cich� modlitw� dzi�kczynn� do Boga, a potem poszed� zaparzy� sobie kawy.
3
Punkt prze�omowy
�Przebywanie z dzie�mi leczy dusz�".
Fiodor Dostojewski
Park Stanowy Wallowa w Oregonie i jego okolice s� okre�lane jako Ma�a Szwajcaria Ameryki. Dzikie, poszarpane g�ry wznosz� si� na prawie dziesi�� tysi�cy st�p, s� mi�dzy nimi ukryte niezliczone doliny, jest mn�stwo strumieni, szlak�w pieszych i wysokog�rskich ��k usianych polnymi kwiatami. Jezioro Wallowa jest bram� do parku krajobrazowego Eagle Cap i narodowego obszaru rekreacyjnego Helis Canyon, kt�re szczyci si� najg��bszym w�wozem w Ameryce P�nocnej. Wyci�ty w ci�gu wiek�w przez rzek� Snake miejscami ma kilka mil g��boko�ci i do dziesi�ciu mil szeroko�ci.
Siedemdziesi�t pi�� procent tych teren�w jest pozbawione dr�g, ma natomiast dziewi��set mil pieszych szlak�w. Niegdy� by�o to terytorium dominuj�cego plemienia Nez Perce, kt�rego pozosta�o�ci do dzisiaj zachowa�y si� na ca�ym pustkowiu, podobnie jak �lady po przej�ciu bia�ych osadnik�w zmierzaj�cych na zach�d. Pobliskie miasto zosta�o nazwane Joseph na cze�� pot�nego wodza, kt�rego
36
india�skie imi� oznacza�o Grzmot Tocz�cy Si� z G�ry. Te obszary s� siedliskiem bogatej flory i fauny, mi�dzy innymi �osi, nied�wiedzi, jeleni i g�rskich kozic. Obecno�� grze-chotnik�w, zw�aszcza pobli�u rzeki Snake, jest wystarczaj�cym powodem, �eby zachowa� ostro�no��, je�li si� zboczy ze szlaku.
Samo jezioro Waflowa o szeroko�ci jednej mili i d�ugo�ci pi�ciu mil zosta�o podobno utworzone przez lodowce przed dziewi�cioma milionami lat. Teraz znajduje si� jak�� mil� od Joseph i le�y na wysoko�ci czterech tysi�cy czterystu st�p. Woda, przez wi�ksz� cz�� roku lodowato zimna, pod koniec lata nadaje si� do p�ywania, przynajmniej blisko brzegu. Z wysoko�ci prawie dziesi�ciu tysi�cy st�p spogl�da na ten niebieski klejnot pokryta �niegiem, wynios�a Saca-gawea.
Nast�pne trzy dni Mack i dzieci wype�nili zabaw� i lenistwem. Missy, najwyra�niej zadowolona z odpowiedzi taty, ju� nigdy wi�cej nie poruszy�a tematu ksi�niczki, nawet kiedy pewnego dnia w czasie w�dr�wki dotarli w okolice stromych urwisk. Kilka godzin po�wi�cili na op�yni�cie brzeg�w jeziora �odziami wios�owymi, grali w minigolfa, za�arcie walcz�c o nagrod�, a nawet wybrali si� na konn� przeja�d�k�. Po porannej wyprawie do historycznego Wad� Ranch, znajduj�cego si� w po�owie drogi mi�dzy Joseph a Enterprise, popo�udnie sp�dzili w mie�cie, odwiedzaj�c ma�e sklepiki.
Po powrocie nad jezioro Josh i Kate urz�dzili sobie wy�cigi na torze gokartowym. Ch�opiec wygra�, ale p�niej tego samego dnia jego siostra odzyska�a prawo do przechwa�ek, kiedy z�owi�a trzy spore pstr�gi. Missy z�apa�a jednego na robaka, natomiast Josh i Mack nie mogli si� pochwali� ani jedn� zdobycz� mimo wymy�lnych przyn�t.
37
W czasie tego weekendu do �wiata Phillips�w w jaki� magiczny spos�b przenikn�y dwie inne rodziny. Jak to si� cz�sto zdarza, najpierw znajomo�ci zawi�za�y si� mi�dzy dzie�mi, a potem mi�dzy doros�ymi. Joshowi szczeg�lnie zale�a�o na poznaniu Ducette'�w, kt�rych starsza c�rka Amber okaza�a si� �adn� m�od� dam� w jego wieku. Kate nie przepuszcza�a �adnej okazji, �eby dr�czy� starszego brata docinkami, na co on, czerwony na twarzy i ura�ony, odmaszerowywa� do namiotu. Amber mia�a siostr� Emmy, tylko o rok m�odsz� od Kate, wi�c obie sp�dza�y razem du�o czasu. Pa�stwo Ducette przyjechali z Colorado, gdzie Emil pracowa� w S�u�bie Po�owu i Dzikiej Przyrody, a Vicki zajmowa�a si� domem i rocznym nieplanowanym synem JJ.'em
Ducette'owie przedstawili Macka i jego dzieci kanadyjskiej parze, kt�r� poznali wcze�niej, Jessemu i Sarah Madisonom. Oboje mieli niewymuszony, bezpretensjonalny spos�b bycia, tak �e Mack od razu ich polubi�. Byli niezale�nymi konsultantami - on specjalist� od kadr, ona od zarz�dzania zmianami. Sarah bardzo przypad�a do gustu Mis-sy, tak �e obie cz�sto przebywa�y w obozowisku Ducette'�w, pomagaj�c Vicki przy J.J.'u
W poniedzia�ek, kt�ry powita� ich doskona�� pogod�, ca�e towarzystwo by�o podekscytowane planami wyprawy kolejk� na Mount Howard, wznosz�c� si� osiem tysi�cy sto pi��dziesi�t st�p nad poziom morza. Linia zbudowana w 1970 roku mia�a najwi�ksze nachylenie w Ameryce P�nocnej, a d�ugo�� kabla si�ga�a prawie czterech mil. Droga na szczyt w wagoniku dyndaj�cym od trzech do stu dwudziestu st�p nad ziemi� trwa oko�o pi�tnastu minut.
Nie zabrali ze sob� kanapek, bo Jesse i Sarah uparli si�, �e postawi� wszystkim obiad w Summit Grill. Zamierzali
38
zje�� od razu po dotarciu na wierzcho�ek, a potem odwiedzi� wszystkie pi�� punkt�w widokowych. Wyruszyli po �niadaniu, uzbrojeni w aparaty fotograficzne, okulary przeciws�oneczne, butelki z wod� i kremy z filtrem. Zgodnie z planem zafundowali
sobie w Summit Grill prawdziw� uczt� z�o�on� z hamburger�w, frytek i koktajli mlecznych. Wysoko�� najwyra�niej zaostrzy�a im apetyt, bo nawet Mis-sy poch�on�a ca�� porcj�.
Po obiedzie pomaszerow