Ward. J.R. - Mroczny Kochanek całość

Szczegóły
Tytuł Ward. J.R. - Mroczny Kochanek całość
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Ward. J.R. - Mroczny Kochanek całość PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Ward. J.R. - Mroczny Kochanek całość PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Ward. J.R. - Mroczny Kochanek całość - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Dedykuj�: Tobie, z szacunkiem i mi�o�ci�. Dzi�kuj�, �e przyszed�e� i odnalaz�e� mnie, I pokaza�e� mi drog�. To by�a podr� �ycia, Najlepsza jak� mia�am. Glosariusz Bractwo czarnego sztyletu � tajna organizacja mistrz�w sztuk walki, kt�rej zadaniem jest obrona wampir�w przed Korporacj� Reduktor�w. Dzi�ki w�a�ciwemu doborowi genetycznemu cz�onkowie Bractwa obdarzeni s� pot�nym cia�em i umys�em, oraz niecodzienn� zdolno�ci� regeneracji. Bractwo wy�awia kandydat�w na swoich cz�onk�w, kt�rzy nie s� rodzonymi bra�mi. Agresywni, pewni siebie a przy tym tajemniczy, trzymaj� si� z dala od cywil�w i nie utrzymuj� kontakt�w z cz�onkami pozosta�ych kast, o ile nie potrzebuj� si� dokrwi�. W �wiecie wampir�w bracia ciesz� si� wielkim powa�aniem. O ich wyczynach kr��� legendy. Gin� tylko od bardzo powa�nych uraz�w; takich jak rany postrza�owe, cios w serce itp. Broniec � samiec wampir�w, kt�ry ma partnerk�. Samce mog� mie� wi�cej, ni� jedn� partnerk�. Chc�czka � okres p�odno�ci u samicy wampir�w; zwykle trwa dwa dni i towarzyszy jej pot�ny apetyt seksualny. Pierwsza chc�czka wyst�puje oko�o pi�ciu lat po przemianie, p�niej pojawia si� raz na dziesi�� lat. Chc�czka samicy wyczuwana jest przez wszystkie samce, kt�re maj� z ni� kontakt. Chc�czka to niebezpieczny okres, w kt�rym dochodzi do wa�ni i star� mi�dzy rywalizuj�cymi samcami, zw�aszcza je�li samica nie ma partnera. Juchacz wampir p�ci m�skiej lub �e�skiej, kt�ry ma obowi�zek karmi� swoj� krwi� w�a�ciciela.Cho� posiadanie juchaczy nale�y do gin�cych obyczaj�w, jest nadal praktyk� legaln�. Korporacja Reduktor�w organizacja zab�jc�w powo�ana przez Omeg� w celu eksterminacji rasy wampir�w. Krwiczka wampirzyca, kt�ra ma partnera seksualnego. Samice zwykle poprzestaj� na jednym partnerze, poniewa� samce maj� silny instynkt terytorialny. Krypta rytualne miejsce spotka� Bractwa Czarnego Sztyletu, wykorzystywane do ceremonii oraz przechowywania s�oi z sercami reduktor�w. W Krypcie odbywaj� si� ceremonie przyj�cia do Bractwa i pogrzeby; tu r�wnie� dyscyplinuje si� niepos�usznych cz�onk�w Bractwa. przys�uguje jedynie cz�onkom Bractwa, Pani Kronik i inicjowanym adeptom. Lilan pieszczotliwie: ukochany, ukochana. Omega z�owroga, tajemnicza posta� d���ca do zag�ady wampir�w z powodu niech�ci do Pani Kronik. Istota nadprzyrodzona, posiada zdolno�ci magiczne, z wyj�tkiem mocy tworzenia. Pani Kronik duchowy autorytet, doradczyni kr�l�w, stra�niczka �wi�tych ksi�g wampir�w, dawczyni przywilej�w. Istota nadprzyrodzona, posiada wiele nadprzyrodzonych mocy. W jednorazowym akcie kreacji powo�a�a do istnienia ras� wampir�w. Pierwsza Rodzina � kr�lewska para wampir�w z ewentualnym potomstwem. Princeps bardzo wysoki stopie� w hierarchii wampirzej arystokracji; ust�puje rang� jedynie cz�onkom Pierwszej Rodziny i Wybrankom Pani Kronik. Przemiana prze�omowy okres w �yciu wampir�w obojga p�ci, w kt�rym osi�gaj� dojrza�o��. Odt�d musz� regularnie pi� krew osobnika p�ci przeciwnej i nie mog� przebywa� w �wietle s�onecznym. Przemiana zwykle wyst�puje w wieku oko�o dwudziestu pi�ciu lat. Niekt�re wampiry, zw�aszcza samce, gin� w trakcie przemiany. Wampiry przed przemian� s� s�abowite, nierozbudzone p�ciowo i niezdolne do dematerializacji. Psaniec wampir nale��cy do kasty s�ug. Psa�ce s� pos�uszne wielowiekowej tradycji, kt�ra dyktuje ich str�j i maniery. Mog� przebywa� w �wietle dziennym, za to starzej� si� do�� szybko. �rednia d�ugo�� �ycia psa�ca wynosi oko�o pi�ciuset lat. Pyrokant pi�ta achillesowa, s�aby punkt lub niszcz�ca s�abo�� danego osobnika. Natury wewn�trznej (np. na��g) lub zewn�trznej (np. kochanek). Reduktor cz�onek Korporacji Reduktor�w. Bezduszny humanoid, pogromca wampir�w. Reduktor�w mo�na pozbawi� �ycia wy��cznie przez przebicie piersi; w pozosta�ych wypadkach �yj� wiecznie. Nie jedz�, nie pij�, nie rozmna�aj� si�. Z czasem trac� pigment we w�osach, sk�rze i t�cz�wkach s� bezkrwi�ci, bia�ow�osi, oczy maj� bezbarwne. Pachn� zasypk� dla niemowl�t. Do Korporacji wprowadzani przez Omeg�, po rytualnej inicjacji wypatroszone serce przechowuj� w kamiennym s�oju. Ryth rytua� zwracania honoru proponowany przez stron� zniewa�aj�c�. Zniewa�ony wybiera dowoln� bro� i atakuje nieuzbrojonego adwersarza (samca lub samic�). Wampir przedstawiciel gatunku odmiennego od Homo sapiens. Aby �y�, wampir musi pi� krew osobnika p�ci przeciwnej. Ludzka krew utrzymuje wampiry przy �yciu, jednak jej dzia�anie jest kr�tkotrwa�e. Po przemianie, kt�ra wyst�puje oko�o dwudziestego pi�tego roku �ycia, wampiry nie mog� przebywa� na s�o�cu i regularnie musz� si� dokrwi�. Istota ludzka nie mo�e zosta� wampirem przez uk�szenie ani transfuzj� krwi, spotyka si� jednak rzadkie przypadki krzy��wki ras. Wampiry potrafi� si� dematerializowa�, ale wymaga to spokoju i koncentracji oraz braku wi�kszych obci��e�. Potrafi� te� wymazywa� wspomnienia z pami�ci kr�tkoterminowej cz�owieka. Niekt�re wampiry umiej� czyta� w my�lach. �rednia �ycia wampira wynosi ponad tysi�c lat; znaczna cz�� osobnik�w �yje o wiele d�u�ej. Wybranki samice wampir�w chowane na s�u�ebnice Pani Kronik. Uchodz� za arystokracj�, cho� bardziej w hierarchii duchowej ni� �wieckiej. Z samcami nie maj� prawie styczno�ci, czasem jednak parz� si� z wybranymi dla nich przez Pani� Kronik bra�mi, aby zapewni� liczebno�� kasty. Posiadaj� dar jasnowidzenia. W dawnych czasach karmi�y swoj� krwi� cz�onk�w Bractwa, kt�rzy nie mieli w�asnych krwiczek, praktyka ta zosta�a jednak zarzucona. Zanikh duchowa kraina, w kt�rej zmar�e wampiry p�dz� �ycie wieczne w otoczeniu swoich bliskich. Zwyrth martwy osobnik powracaj�cy z Zanikhu do �wiata �ywych. Zwyrthy darzone s� g��bokim szacunkiem i podziwiane za bolesne do�wiadczenia. Rozdzia� 1 HARDHY ROZEJRZA� SI� WOKӣ, ogarniaj�c wzrokiem p�nagie, k��bi�ce si� w ta�cu cia�a na parkiecie. Tego wieczoru w Screamerze panowa� t�ok. Mn�stwo kobiet ubranych w sk�ry i facet�w, kt�rzy wygl�dali, jakby mieli dyplomy z przemocy i zbrodni. Hardhy i jego towarzysz pasowali tu jak ula�. Z tym wyj�tkiem, �e oni faktycznie byli zab�jcami. Wi�c na serio to zrobisz? spyta� Tohrtur. Hardhy podni�s� wzrok znad niskiego stolika i spojrza� drugiemu wampirowi w oczy. Tak, zrobi� to. Tohrtur, bawi�c si� szklaneczk� z whisky, u�miechn�� si� ponuro, tak �e wida� by�o tylko ko�c�wki jego k��w. Wariat z ciebie, H. No, ty wiesz to najlepiej. Tohrtur uni�s� szklank� w ge�cie szacunku. Ale to ty podnosisz poprzeczk�. Chcesz wzi�� niewinn� dziewczyn�, kt�ra nie ma bladego poj�cia o tym, w co si� pakuje, i powierzy� jej przemian� komu� takiemu jak Ghrom. To szale�stwo. On nie jest taki z�y, na jakiego wygl�da. Hardhy dopi� swoje piwo. � I oka�, prosz�, troch� szacunku. Piekielnie go�cia szanuj�, ale to po prostu z�y pomys�. Potrzebuj� go. Jeste� tego pewien? Ko�o ich stolika przesz�a kobieta w mikromini, kozakach si�gaj�cych do p� uda i kr�ciutkim topie zrobionym z �a�cuch�w. Jej oczy l�ni�y spod p� kilograma pudru, a ch�d by� tak sztuczny, jakby mia�a dwie pary bioder. Hardhy nie zwr�ci� na ni� uwagi. Dzi� nie by� zainteresowany seksem. To moja c�rka, Tohr. To p�cz�owiek, H. A wiesz, jaki on ma stosunek do ludzi. Tohrtur pokr�ci� g�ow�. Moja praprababcia te� taka by�a i przy nim bym si� tym faktem nie chwali�. Hardhy podni�s� r�k�, by przyci�gn�� uwag� kelnerki, wskazuj�c na swoj� pust� butelk� i prawie such� szklank� Tohrtura. Nie pozwol�, by zmar�o moje kolejne dziecko. Nie wtedy, gdy jest szansa na jej ocalenie. Zreszt� nie wiemy nawet, czy przejdzie przemian�. Mo�e sko�czy si� tak, �e szcz�liwie prze�yje swoje �ycie, nic o nas nie wiedz�c. Tak bywa�o w przesz�o�ci. Mia� nadziej�, �e jego c�rka zostanie oszcz�dzona. Bo je�li przejdzie przemian� i pozostanie �ywa, ale b�dzie wampirem, b�d� na ni� polowa� jak na nich wszystkich. Hardhy, je�li on to w og�le zrobi, to tylko dlatego, �e jest ci co� winien, a nie dlatego, �e chce. Decyduj� si� na niego, niewa�ne z jakiego powodu. Ale co jej dajesz? On jest mniej wi�cej tak opieku�czy jak nabita spluwa, a ten pierwszy raz mo�e by� przykry, nawet je�li jest si� przygotowanym. A ona nie jest. Porozmawiam z ni�. Co to pomo�e? Po prostu podejdziesz do niej i powiesz: Hej, wiem, �e nigdy wcze�niej mnie nie widzia�a�, ale jestem twoim ojcem? Aha, i jeszcze jedno wygra�a� w�a�nie ewolucyjn� loteri�: Jeste� wampirem. Jed�my na wycieczk� do Disneylandu! Nienawidz� ci�. Tohrtur pochyli� si� do przodu, jego szerokie ramiona przesun�y si� pod ciemn�, sk�rzan� kurtk�. - Wiesz, �e b�d� ci� wspiera�. My�l� po prostu, �e powiniene� jeszcze to przemy�le�. Mo�e ja m�g�bym to zrobi� doda� po chwili milczenia. Hardhy rzuci� mu surowe spojrzenie. Chcesz spr�bowa� potem wr�ci� do swojego domu? Wellsie przebije ci serce ko�kiem i zostawi na s�o�cu, przyjacielu. Tohrtur wykrzywi� twarz. �Co racja, to racja. A potem przyjdzie mnie szuka�. Obaj m�czy�ni si� wzdrygn�li. - Poza tym... Hardhy odchyli� si� do ty�u, gdy kelnerka stawia�a ich zam�wione drinki. Odczeka�, a� si� oddali, mimo i� wok� dudni� ci�ki rap. Poza tym �yjemy w niebezpiecznych czasach. Je�li co� mi si� stanie... Ja si� ni� zajm�. Hardhy poklepa� przyjaciela po ramieniu. Wiem, �e to zrobisz. Ale Ghrom jest lepszy. W tych s�owach nie by�o zazdro�ci, tylko zwykle stwierdzenie faktu. Nie ma takiego drugiego jak on. I dzi�ki Bogu za to stwierdzi� Tohrtur z u�miechem. Ich Bractwo, doborowy kr�g twardych wojownik�w wymieniaj�cych si� wiedz� i walcz�cych rami� w rami�, by�o tego samego zdania. Ghrom by� spuszczany z �a�cucha, gdy chodzi�o o zemst� i �ciga� ich wrog�w z determinacj� granicz�c� z szale�stwem. By� ostatnim z rodu jedynym wampirem czystej krwi na Ziemi i cho� jego rasa czci�a go jako swego kr�la, on sam pogardza� swoim statusem. Niemal tragedi� by�o to, �e by� on najlepsz� gwarancj� prze�ycia dla c�rki Hardhego, kt�ra by�a p�wampirem. Mocna i nieska�ona krew Ghroma zwi�ksza�a szans� przetrwania przemiany, je�li co� posz�oby nie tak. Ale Tohrtur mia� racj�. To jak oddanie dziewicy oprawcy. Nagle t�um zafalowa�, ludzie wycofywali si�, spychaj�c stoj�cych za nimi. Schodzili komu� z drogi. Albo czemu�. Cholera, w�a�nie przyszed� szepn�� Tohrtur, szybko wychylaj�c reszt� whisky ze szklanki. Nie gniewaj si�, ale ja spadam. To nie jest rozmowa, w kt�rej musz� bra� udzia�. Hardhy patrzy� na rozst�puj�ce si� morze ludzi odsuwaj�cych si� od ciemnego, g�ruj�cego nad nimi cienia. Ucieczka jest w�a�ciwym odruchem instynktu przetrwania. Ponaddwumetrowy, odziany w sk�r� Ghrom by� uosobieniem terroru w najczystszej postaci. Mia� d�ugie czarne w�osy, kt�re opada�y prosto na dwie strony, tworz�c na czole charakterystyczne �V". Szczelnie dopasowane, okalaj�ce twarz okulary przeciws�oneczne zas�ania�y oczy, kt�rych nikt nigdy nie widzia�. Jego ramiona by�y dwa razy szersze ni� ramiona przeci�tnego m�czyzny. Z twarz� r�wnie arystokratyczn�, co brutaln�, wygl�da� jak kr�l, kt�rym by� z urodzenia, i wojownik, kt�rym uczyni�o go przeznaczenie. No i ta poprzedzaj�ca go aura grozy by�a piekielnie dobr� wizyt�wk�. Hardhy poci�gn�� d�ugi �yk piwa. Prosi� Boga, by okaza�o si�, �e podj�� w�a�ciw� decyzj�. Beth Randall unios�a oczy, gdy jej szef opar� biodro o jej biurko. Jego oczy skoncentrowa�y si� od razu na dekolcie jej bluzki. - Znowu pracujesz do p�na mrukn��. Cze��, Dick. � Czy nie powiniene� ju� i�� do �ony i dzieci?" doda�a w my�lach. Co robisz? Korekt� dla Tony ego. Wiesz, �e s� inne sposoby, by zrobi� na mnie wra�enie. Jasne, potrafi�a to sobie wyobrazi�. Czyta�e� mojego mai�a, Dick? Dzi� po po�udniu by�am na policji i rozmawia�am z Jos�m i Rickiem. Przysi�gaj�, �e do miasta przyjecha� handlarz broni�. Przy dilerach narkotyk�w znale�li dwa przerobione magnum. Dick pochyli� si� i poklepa� j� po ramieniu i cofaj�c r�k�, skorzysta� z okazji, by j� pog�aska�. Ty si� martw o teksty i pozw�l, by duzi ch�opcy zajmowali si� przest�pcami. Nie chcieliby�my, by� uszkodzi�a t� swoj� �liczn� bu�k�U�miechn�� si�, mru��c oczy i wodz�c spojrzeniem po jej ustach. �Ten bajer zestarza� si� ju� trzy lata temu" pomy�la�a. Zaraz po tym, jak zacz�a dla niego pracowa�. Papierowa torba. Potrzebowa�a papierowej torby, kt�r� mog�aby zak�ada� na g�ow�, gdy z nim rozmawia�a. Mo�e z przylepionym do niej zdj�ciem jego �ony. Mo�e chcesz, �ebym ci� odwi�z� do domu? spyta�. �Chyba tylko wtedy, gdyby z nieba pada�y pinezki i szpilki, rozpustniku". Dzi�ki, ale nie. Beth odwr�ci�a si� z powrotem do ekranu komputera, maj�c nadziej�, �e pojmie, co mu chcia�a da� do zrozumienia. W ko�cu odszed�, prawdopodobnie do baru naprzeciwko, o kt�ry po drodze do domu zahacza�a wi�kszo�� dziennikarzy ko�cz�cych prac�. Caldwell w stanie Nowy Jork nie by�o specjalnie ciekawe z dziennikarskiego punktu widzenia, ale duzi ch�opcy Dicka lubili stwarza� pozory, jakby mieli jak�� spo�eczn� misj� do spe�nienia. Uwielbiali przesiadywa� w barze u Charliego i opowiada� o czasach, kiedy pracowali dla wi�kszych i wa�niejszych gazet. W wi�kszo�ci byli tacy sami jak Dick: faceci w �rednim wieku, kompetentni, ale o �rednich mo�liwo�ciach w tym, co robili, stoj�cy po�rodku swojej �yciowej drogi. Caldwell by�o wystarczaj�co du�e i tak blisko Nowego Jorku, �e mia�o sw�j udzia� w paskudnych, brutalnych przest�pstwach, handlu narkotykami i prostytucji, wi�c byli do�� zaj�ci. Ale �Caldwell Courier Journal" nie byt �Timesem" i nikt z nich nigdy nie zdob�dzie nagrody Pulitzera. W sumie by�o to smutne. �Jasne, sp�jrz w lustro pomy�la�a Beth! �Jeste� tylko podrz�dnym pismakiem". Nigdy nawet nie pracowa�a w jakiej� krajowej gazecie. Wi�c gdy ju� b�dzie po pi��dziesi�tce, chyba �e co� si� zmieni, b�dzie w jakiej� darmowej gazetce reklamowej szlifowa� dzia� og�osze� i wspomina� dawn� glori� w �Caldwell Courier". Si�gn�a po paczk� M&JVI's�w, kt�re zawsze mia�a przy sobie. Cholerna paczka by�a pusta. Znowu. W�a�ciwie powinna ju� p�j�� do domu, a po drodze kupi� co� na wynos u Chi�czyka. Wychodz�c z newsroomu, kt�ry by� otwart� przestrzeni� przedzielon� lichymi �ciankami, zgarn�a ze sto�u kolegi paczk� ciastek. Tony jad� bez przerwy. Dla niego nie istnia�o poj�cie �niadania, lunchu czy kolacji. Konsumpcja by�a absolutn� podstaw�. Gdy tylko nie spa�, ci�gle co� przegryza� i gdy trzeba si� by�o do�adowa�, jego biurko by�o skarbcem kalorycznych grzech�w. Zerwa�a celofan, nie wierz�c, �e mo�e je�� to sztuczne �wi�stwo, zapali�a �wiat�o i zesz�a po schodach na Trade Street. Na zewn�trz lipcowa fala gor�ca stanowi�a fizyczn� barier� pomi�dzy ni� a jej mieszkaniem. Na szcz�cie chi�ska restauracja by�a w po�owie drogi do domu i mia�a sprawn� klimatyzacj�. Przy dobrym uk�adzie mo�e si� oka�e, �e maj� dzi� sporo klient�w i b�dzie mog�a zaczeka� w przyjemnym ch�odzie. Ko�cz�c ciastko, wyj�a kom�rk� i wciskaj�c szybkie wybieranie, zam�wi�a wo�owin� z broku�ami. Po drodze przygl�da�a si� znajomym i ponurym widokom. Na tym kawa�ku Trade Street znajdowa�y si� tylko bary, kluby ze striptizem i niewielki salon tatua�u. Chi�czyk i bufet TexMex by�y jedynymi restauracjami na ulicy. Pozosta�e budynki by�y biurami w latach dwudziestych. Zna�a tu ka�de p�kni�cie w chodniku, potrafi�a nawet przewidywa� zmian� �wiate� na drodze. Ha�as dochodz�cy przez otwarte drzwi i okna tak�e nie zawiera� niespodzianek. W barze McGridera grano bluesa. W Zero Sum zza oszklonych drzwi dochodzi�y becz�ce d�wi�ki techno, a w Rubensie grzmia�y maszyny karaoke. Wi�kszo�� miejsc mia�a w miar� dobr� reputacj�, ale by�o te� kilka takich, kt�rych z zasady unika�a. Zw�aszcza Screamer przyci�ga� piekielnie dziwn� klientel�. To by� jedyny pr�g, kt�rego nie przekroczy�aby bez policyjnej eskorty. Nagle ogarn�a j� fala zm�czenia. Bo�e, ale jest parno. Powietrze by�o tak ci�kie, �e czu�a, jakby oddycha�a wod�. Mia�a wra�enie, �e uczucie zm�czenia nie jest zwi�zane tylko z pogod�. Kiepsko czu�a si� od tygodni i podejrzewa�a, �e to pocz�tki depresji. Jej praca prowadzi�a donik�d. Mieszka�a w miejscu, kt�re by�o jej oboj�tne. Mia�a niewielu przyjaci�, �adnego kochanka i �adnych perspektyw na romans. Je�li wyobra�a�a sobie swoj� przysz�o�� za dziesi�� lat, widzia�a si� w Caldwell z Dickiem i jego du�ymi ch�opcami i tylko du�o wi�cej tej samej rutyny: wstajesz, idziesz do pracy, pr�bujesz co� zmieni�, przegrywasz i wracasz samotnie do domu. Mo�e po prostu powinna sobie da� spok�j. Spok�j z Caldwell i z �CCJ". Spok�j z elektroniczn� rodzin� jej budzika, telefonu na biurku i telewizora, kt�ry przechowywa� jej marzenia, gdy spa�a. B�g wie, �e w mie�cie nie trzyma�o jej nic opr�cz przyzwyczajenia. Ze swoimi przybranymi rodzicami nie rozmawia�a ju� od lat, wi�c nie b�d� za ni� t�skni�. A tych kilku przyjaci�, jakich mia�a, by�o zaj�tych w�asnymi rodzinami. Gdy us�ysza�a za sob� wyzywaj�cy gwizd, unios�a tylko brwi. Gdy pracujesz w pobli�u bar�w, musisz si� z tym liczy�. Za chwil� da� si� s�ysze� kolejny gwizd, po czym dw�ch facet�w przebieg�o przez jezdni� i ruszy�o za ni�. Rozejrza�a si� dooko�a. Oddala�a si� od bar�w w stron� d�ugiego odcinka opuszczonych budynk�w przed restauracjami. Wiecz�r by� ciemny, ale przynajmniej �wieci�y si� latarnie i od czasu do czasu przeje�d�a� samoch�d. Podobaj� mi si� twoje czarne w�osy powiedzia� ros�y go��, zr�wnuj�c z ni� krok. � Mog� ich dotkn��? Beth wiedzia�a, �e nie mo�e si� zatrzyma�. Wygl�dali jak ch�opcy z college'u na wakacjach, co oznacza�o, �e b�d� si� tylko naprzykrza�, ale nie chcia�a ryzykowa�. Poza tym Chi�czyk by� tylko pi�� przecznic dalej. Tak czy inaczej si�gn�a do torebki po sw�j gaz pieprzowy. Mo�e chcesz, �eby ci� gdzie� podwie��? spyta� wy�szy. Niedaleko st�d mam samoch�d. Serio, mo�e si� z nami wybierzesz na ma�� przeja�d�k�? U�miechn�� si� i mrugn�� do kolegi, tak jakby ta zagrywka mia�a mu za�atwi� numerek. Jego kumpel roze�mia� si� i obszed� j� dooko�a; mia� cienkie blond w�osy, kt�re zwisa�y bez�adnie. Przejed�my si� na niej! zasugerowa� blondynek. Do cholery, gdzie by� jej gaz? Wy�szy wyci�gn�� r�k�, dotykaj�c jej w�os�w. Beth spojrza�a na niego twardo. W koszulce polo i szortach khaki by� typowym szkolnym przystojniakiem. Stuprocentowy, typowy Amerykanin. Przyspieszy�a, gdy si� do niej u�miechn��, koncentruj�c wzrok na przy�mionym neonie chi�skiej restauracji. Modli�a si�, by kto� przechodzi� akurat ulic�, ale upa� wyp�dzi� wszystkich pieszych. W pobli�u nie by�o nikogo. Chcesz mi powiedzie�, jak masz na imi�? spyta� typowy Amerykanin. Jej serce zacz�o mocniej bi�. Gaz zostawi�a w drugiej torebce. Jeszcze tylko cztery przecznice. To mo�e ja sam wymy�l� ci imi�? Niech si� zastanowi�... Mo�e nazw� ci� �kicia"? Jak ci si� podoba? Blondynek zarechota�. Beth prze�kn�a �lin� i si�gn�a po kom�rk�, w razie gdyby musia�a wzywa� policj�. �Uspok�j si�. Trzymaj fason". Wyobrazi�a sobie, jak dobrze b�dzie si� czu�a, gdy wreszcie dotrze do klimatyzowanego wn�trza restauracji. Mo�e tam zaczeka i wezwie taks�wk�? Tylko po to, by unikn�� ponownych zaczepek. No chod�, kiciu zagrucha� typowy Amerykanin. Wiem, �e ci si� spodobam. Jeszcze tylko trzy przecznice... Gdy tylko zesz�a z kraw�nika, by przej�� na drug� stron� Dziesi�tej ulicy, chwyci� j� w talii. Stopy znalaz�y si� w powietrzu i gdy ci�gn�� j� do ty�u, zas�oni� jej usta ci�k� d�oni�. Walczy�a jak szalona, kopi�c i bij�c, a gdy si� odwr�ci�a, uderzaj�c go w oko, jego u�cisk zel�a�. Odepchn�a go z ca�ej si�y, jej pi�ty wr�ci�y na chodnik, ale oddech uwi�z� w gardle. Samoch�d przejecha� Trade Street, wi�c krzykn�a, gdy rozb�ys�y jego �wiat�a. Ale po chwili zn�w j� mia�. B�dziesz o to b�aga�, dziwko! Amerykanin krzykn�� jej do ucha, zaciskaj�c chwyt. Wykr�ci� jej szyj�, a� my�la�a, �e p�knie i wci�gn�� j� g��biej do cienia. Czu�a zapach jego potu i m�odzie�owej wody kolo�skiej. S�ysza�a piskliwy �miech jego kumpla. Alejka. Wci�gali j� w alejk�. Chcia�a wymiotowa�, ��� pali�a jej gard�o. Szarpa�a si� z furi�, pr�buj�c uwolni� si� z u�cisku. Panika dodawa�a jej si�, ale on by� silniejszy. Pchn�� ja za kontener na gruz i przygni�t� swoim cia�em. Wbi�a mu �okie� w �ebra zaserwowa�a kilka kopniak�w. Do cholery, trzymaj jej r�ce! Zd��y�a mocno kopn�� blondynka w �ydk�, zanim chwyci� j� za nadgarstki i przytrzyma� r�ce nad g�ow�. Chod�, dziwko, spodoba ci si� to! warkn�� Amerykanin, pr�buj�c wepchn�� swoje kolano mi�dzy jej uda. Trzymaj�c j� za gard�o, przypar� do ceglanej �ciany budynku. By rozerwa� bluzk�, musia� u�y� drugiej r�ki i gdy ods�oni� jej usta, krzykn�a. Uderzy� j� mocno, tak �e p�k�a jej warga. Zamroczona z b�lu, poczu�a, �e krew zalewa jej j�zyk. Jeszcze raz, a wytn� ci j�zyk! Oczy Amerykanina pe�ne by�y nienawi�ci i po��dania, gdy zrywa� jej stanik i ods�ania� piersi. Do diab�a, chyba i tak to zrobi�! - Hej, te cycki s� prawdziwe? I spyta� blondynek, tak jakby mia�a mu odpowiedzie�. Jego kumpel chwyci� jeden z sutk�w i poci�gn��. Sykn�a z b�lu, �zy sprawi�y, �e wszystko zafalowa�o. Cho� spowodowa� to zbyt szybki oddech. Amerykanin roze�mia� si�. My�l�, �e jest ca�a naturalna, ale sprawdzisz sam, gdy z ni� sko�cz�. Gdy blondynek rechota�, jaka� g��boka cz�� jej umys�u zacz�a dzia�a� i zaprzeczy�a, �e to si� rzeczywi�cie dzieje. Przesta�a walczy�, staraj�c si� si�gn�� pami�ci� do trening�w samoobrony. Jej cia�o zastyg�o w bezruchu i jedynie oddech nadal by� szybki. Amerykanin dostrzeg� to dopiero po minucie. - B�dziesz grzeczna? spyta�, przygl�daj�c si� jej bacznie. Kiwn�a wolno g�ow�. No to dobrze. Nachyli� si� i jego oddech wype�ni� jej nozdrza. Musia�a walczy� ze sob�, by nie wzdrygn�� si� z obrzydzenia, czuj�c st�ch�y zapach piwa i papieros�w. Ale je�li znowu krzykniesz, to ci� potn�. Kapujesz? Ponownie skin�a g�ow�. Pu�� j�. Blondyn pu�ci� jej r�ce i zarechota�, obchodz�c ich, jakby szuka� najlepszego miejsca dla siebie. Amerykanin zacz�� j� obmacywa�, jego d�onie przesuwa�y si� szorstko po jej sk�rze... Zmusza�a si�, by nie zwymiotowa� zjedzonego niedawno ciastka. Cho� brzydzi�a si� przesuwaj�cych si� po jej piersiach palc�w, si�gn�a do jego rozporka. Wci�� trzyma� j� za szyj� i nie mog�a dobrze oddycha�, ale gdy tylko dotkn�a jego krocza, j�kn�� i zwolni� u�cisk. Szybkim ruchem chwyci�a go za jaja, wykr�ci�a je najmocniej jak mog�a i gdy upada�, waln�a go w nos. Poczu�a nap�ywaj�c� adrenalin� i przez u�amek sekundy �a�owa�a, �e jego kumpel jej nie zaatakowa�, zamiast gapi� si� na ni� g�upkowato. Pieprzcie si�! krzykn�a do nich obu. Beth wyskoczy�a z alejki, przytrzymuj�c bluzk� podczas biegu i nie zatrzyma�a si�, a� dobieg�a do drzwi swojego mieszkania. Jej r�ce trz�s�y si� tak bardzo, �e nie mog�a trafi� kluczem do zamka i dopiero gdy sta�a przed lustrem w �azience, zobaczy�a, �e �zy sp�ywaj� jej po twarzy. Gdy odezwa�o si� policyjne radio, zamontowane na desce rozdzielczej jego nieoznakowanego radiowozu, Butch 0'Neal podni�s� g�ow�. W alejce, do�� niedaleko, by� ranny m�czyzna. Spojrza� na zegarek. By�o tu� po dziesi�tej, co znaczy�o, �e zabawa dopiero si� zaczyna. Pi�tek wiecz�r, pocz�tek lipca, wi�c �wie�o upieczone studenciki prze�ciga�y si� w g�upocie. Butch pomy�la�, �e ten kole� albo zosta� napadni�ty, albo dosta� od kogo� nauczk�. Mia� nadziej�, �e chodzi�o o to drugie. Chwyci� za s�uchawk� i zameldowa�, �e to sprawdzi, cho� by� specem od zab�jstw, a nie zwyk�ym glin�. Mia� dwie sprawy, nad kt�rymi obecnie pracowa�. Topielec z rzeki Hudson i kierowca, kt�ry uciek� z miejsca wypadku. Zawsze by�o miejsce na co� jeszcze. Je�li o niego chodzi�o, to uwa�a�, �e im mniej czasu sp�dzi w domu, tym lepiej. Niepozmywane naczynia w zlewie i zmi�ta po�ciel na ��ku nie b�d� za nim t�skni�. �No to zobaczmy, co tam s�ycha� u ch�opak�w lata" pomy�la�. W��czy� syren� i wcisn�� peda� gazu. Rozdzia� 2 PRZECHODZ�C PRZEZ KLUB, Ghrom spogl�da� szyderczo na szybko ust�puj�cy przed nim t�um. W ich pocie czu� by�o strach i niezdrow�, perwersyjn� ciekawo��. Wci�gn�� nosem odra�aj�cy zapach. �Jak byd�o" pomy�la�. Nawet mimo ciemnych okular�w jego oczy m�czy�y przy�mione �wiat�a, wi�c przymkn�� powieki. Mia� taki wzrok, �e by�by szcz�liwszy w totalnej ciemno�ci. Skupiaj�c si� na swoim s�uchu, rozr�nia� takty muzyki, przesuwaj�ce si� stopy, szepty i d�wi�k kolejnej szklanki rozbijaj�cej si� o pod�og�. Nie dba� o to, czy z czym� si� zderzy. Czy b�dzie to krzes�o, st� czy cz�owiek, i tak po prostu przejdzie po tym cholerstwie. �atwo wyczu� Hardhego, bo by�o to jedyne cia�o w klubie, kt�re nie �mierdzia�o panik�. Cho� dzi� nawet ten wojownik by� spi�ty. Gdy stan�� naprzeciw drugiego wampira, Ghrom otworzy� oczy. Hardhy by� dla niego zamazanym kszta�tem, a jego ciemna karnacja i czarne ubranie jedyn� informacj�, jak� przekazywa� mu o nim wzrok. Dok�d poszed� Tohr? spyta�, wyczuwaj�c wo� whisky. Wyszed� na powietrze. Dzi�ki, �e przyszed�e�. Ghrom opad� na fotel. Patrzy� wprost przed siebie, gdzie t�um stopniowo poch�ania� zrobion� przez niego �cie�k�. Mocny rap Ludacrisa zmieni� si� w stary, dobry kawa�ek Cypress Hill. B�dzie nie�le. Hardhy by� bezpo�rednim go�ciem, kt�ry wiedzia�, �e Ghrom nie znosi marnowania czasu. Je�li milcza�, to znaczy�o, �e co� jest na rzeczy. Hardhy dopi� swoje piwo i westchn�� g�o�no. M�j panie... Je�li czego� ode mnie chcesz, to nie zaczynaj z tym wycedzi� Ghrom, wyczuwaj�c zbli�aj�c� si� ku nim kelnerk�. Mia� wra�enie, �e pomi�dzy jej obcis�� bluzk� i kr�tk� sp�dniczk� znajduje si� obfity biust i pasek nagiego cia�a. Napijesz si� czego�? spyta�a wolno. Mia� ochot� jej powiedzie�, �eby po�o�y�a si� na stole i pozwoli�a mu zaj�� si� swoj� szyj�. Ludzka krew nie utrzyma�aby go d�ugo przy �yciu, ale smakowa�a znacznie lepiej ni� ten cholerny, rozwodniony alkohol. Nie teraz odpowiedzia�. Jego oszcz�dny u�miech wzbudzi� niepok�j i r�wnocze�nie wzm�g� po��danie. Ghrom wci�gn�� jej zapach do p�uc. �Nie jestem zainteresowany" pomy�la�. Kelnerka kiwn�a g�ow�, ale nie odesz�a. Wpatrywa�a si� w niego. Jej kr�tkie blond w�osy tworzy�y w ciemno�ci aureol� dooko�a jej twarzy. Jak zaczarowana, zdawa�a si� zapomina�, jak si� nazywa i kim jest.A le� to by�o denerwuj�ce. To wszystko mrukn�� niczego nie potrzebuj�. Gdy znika�a w t�umie, Ghrom us�ysza�, jak Hardhy chrz�kn��. Dzi�ki, �e przyszed�e�. Ju� to m�wi�e�. No tak. Ty i ja znamy si� od dawna. Fakt. Mieli�my razem ca�kiem niez�e walki i skosili�my sporo reduktor�w. Ghrom skin�� potakuj�co. Bractwo Czarnego Sztyletu od pokole� chroni�o ras� przed Korporacj� Reduktor�w. Hardhy, Tohrtur i czterech innych. Reduktorzy mieli znaczn� przewag� liczebn� nad bra�mi. Bezduszne humanoidy, kt�re s�u�y�y z�owrogiemu mistrzowi Omedze. Ale Ghrom i jego wojownicy potrafili si� broni�. I nie tylko. Hardhy chrz�kn��. Po tych wszystkich latach... Przejd� do rzeczy, H. Marissa musi co� za�atwi� dzi� wieczorem. Chcesz znowu u�y� pokoju u mnie? Wiesz, �e nie pozwalam nikomu innemu z niego korzysta�. Hardhy roze�mia� si� niezr�cznie. Z pewno�ci� jej brat wola�by, �eby� si� nie pokazywa� w jego domu. Ghrom skrzy�owa� ramiona na piersiach i odepchn�� butem stolik, robi�c sobie wi�cej miejsca. Mia� w dupie brata Marissy, jego wra�liwo�� i niech�� do stylu �ycia, jakie prowadzi� Ghrom. Agrhes by� snobem i dyletantem, kt�ry mia� g�ow� w ty�ku. Kompletnie nie by� w stanie zrozumie�, jakich wrog�w mia�a rasa i co by�o potrzebne, by j� ochroni�. I tylko dlatego, �e ten gogu� by� ura�ony, Ghrom nie zamierza� udawa� w�adcy, gdy wko�o mordowano cywil�w. Powinien by� w terenie ze swoimi wojownikami, a nie siedzie� na jakim� tronie. Agrhes mo�e si� wypcha�. A Marissa nie powinna si� przejmowa� postaw� swego brata. Niewykluczone, �e skorzystam z twojego zaproszenia. W porz�dku. Teraz m�w. Mam c�rk�. Ghrom powoli odwr�ci� g�ow�. Od kiedy? Od jakiego� czasu. Kto jest matk�? Nie znasz jej. Poza tym ona... nie �yje. Smutek Hardhego otoczy� go, gryz�cy zapach dawnego b�lu przebi� si� przez smr�d ludzkiego potu, alkoholu i seksu w klubie. Ile ma lat? docieka� Ghrom. Przeczuwa�, dok�d mo�e zmierza� ta rozmowa. Dwadzie�cia pi��. Ghrom zakl�� pod nosem. Nie pro� mnie, Hardhy. Nie pro� mnie, �ebym to zrobi�. Musz�, m�j panie. Twoja krew jest... - Nazwij mnie tak jeszcze raz, a zamkn� ci g�b�. I to na zawsze. Nie rozumiesz. Ona jest... Ghrom zacz�� si� podnosi� z fotela. Hardhy chwyci� go za rami�, ale zaraz pu�ci�. Jest p�cz�owiekiem. Jezus Maria... Wi�c mo�e nie przetrwa� przemiany, je�li b�dzie przez ni� przechodzi�. Je�li jej pomo�esz, przynajmniej b�dzie mia�a szans� prze�y�. Twoja krew jest tak mocna, �e znacznie zwi�kszy�aby szans� przej�cia przemiany przez miesza�ca. Nie prosz� ci�, �eby� j� wzi�� jako krwiczk�. Albo �eby j� chroni�, bo tyle i ja mog� zrobi�. Pr�buj� tylko... Prosz�. Moi synowie nie �yj�. Ona mo�e by� wszystkim, co po mnie zostanie. I ja... Kocha�em jej matk�. Gdyby by� to ktokolwiek inny, Ghrom u�y�by swojego ulubionego s�owa: spierdalaj. Jego zdaniem ludzie istnieli tylko w dw�ch pozycjach. Kobieta le��ca na plecach i facet na brzuchu, nie oddychaj�c. Ale Hardhy by� prawie przyjacielem. Albo by�by nim, gdyby Ghrom pozwoli� mu si� zbli�y�. Gdy Ghrom wsta�, zamkn�� oczy. Zala�a go nienawi��. Nie znosi� siebie za to, �e musi odej��, ale nie by� facetem, kt�ry m�g�by pom�c jakiemu� biednemu miesza�cowi przej�� przez ten bolesny i niebezpieczny czas. �agodno�� i lito�� nie by�y cz�ci� jego charakteru. Nie mog� tego zrobi�. Nawet dla ciebie. Agonia Hardhego uderzy�a go pe�n� moc� i Ghrom a� si� zachwia�. �cisn�� wampira za rami�. Je�li naprawd� j� kochasz, to zr�b co� dla niej i poszukaj kogo� innego. Odwr�ci� si� i szybko wyszed� z baru. Po drodze do drzwi wyczy�ci� wspomnienie o sobie z pami�ci kr�tkoterminowej ka�dego cz�owieka, kt�ry by� w klubie. Mocniejsi pomy�l�, �e si� im przy�ni�. S�absi w og�le nie b�d� go pami�ta�. Na ulicy skierowa� si� w najciemniejszy k�t, �eby m�c si� zdematerializowa�. Przeszed� obok jakiej� kobiety, robi�cej komu� loda w mroku, lumpa le��cego w alkoholowym amoku i dilera narkotyk�w, k��c�cego si� przez kom�rk� o cen� kokainy. Ghrom od razu wiedzia�, �e kto� go �ledzi. Wiedzia� te�, kto to jest. S�odki zapach zasypki dla niemowl�t zdradza� wszystko. U�miechn�� si� szeroko, rozpi�� swoj� sk�rzan� kurtk� i wyci�gn�� jedn� ze swoich hira shuriken. Stalowa gwiazdka do rzucania dobrze le�a�a w jego d�oni. Sto gram�w �mierci gotowe do lotu. Z broni� w r�ce Ghrom nie zwolni� kroku, cho� chcia� znikn�� w ciemno�ciach. Pragn�� walki po tym, jak sp�awi� Hardhego, a cz�onek Korporacji Reduktor�w za jego plecami mia� zajebiste wyczucie czasu. Zabicie bezdusznego humanoida by�o dok�adnie tym, czego teraz potrzebowa�, by m�c si� odpr�y�. Wci�gaj�c reduktora w g��bokie ciemno�ci, cia�o Ghroma gotowa�o si� do walki. Serce pompowa�o r�wno, musku�y w ramionach i udach drga�y w oczekiwaniu. Us�ysza� d�wi�k odbezpieczania broni i w my�lach kalkulowa� trajektori� lotu kuli. By�a wycelowana w ty� jego g�owy. Odwr�ci� si� p�ynnym ruchem, dok�adnie w momencie, gdy kula z hukiem opu�ci�a luf�. Pochyli� si� i rzuci� gwiazdk�, kt�ra rozb�ys�a srebrem, wiruj�c w �miertelnym �uku. Reduktor dosta� prosto w szyj�. Gwiazdka przesz�a na wylot, szybuj�c gdzie� dalej w ciemno�ciach. Pistolet upad� na ziemi�, dzwoni�c po asfalcie. Reduktor chwyci� si� obur�cz za szyj� i upad� na kolana. Ghrom podszed� i przeszuka� mu kieszenie. Wyj�� portfel i telefon kom�rkowy, po czym w�o�y� je do swojej kurtki. Z kabury na piersiach wyj�� d�ugi n� o czarnym ostrzu. By� zawiedziony, �e walka nie trwa�a d�u�ej, ale s�dz�c po d�ugich, ciemnych, kr�conych w�osach, by� to nowy rekrut. Szybkim pchni�ciem po�o�y� reduktora na plecach, podrzuci� n� w powietrzu, �api�c go w d�o�. Ostrze przesz�o przez cia�o, ko�ci i dotar�o do pustki, gdzie kiedy� by�o serce. Reduktor wyda� zduszony okrzyk i zdezintegrowa� si� w b�ysku �wiat�a. Ghrom wytar� ostrze o swoje sk�rzane spodnie, w�o�y� je z powrotem do pochwy i wsta�. Rozejrza� si� wok� i znikn��. Hardhy pi� trzecie piwo. Para gotyckich �licznotek zaproponowa�a mu pomoc w zapomnieniu o k�opotach. Podzi�kowa� i nie skorzysta�. Wyszed� z baru i skierowa� si� do swojego BMW650i, zaparkowanego nieprzepisowo w alejce za klubem. Jak ka�dy prawdziwy wampir, m�g� si� w ka�dej chwili zdematerializowa� i przenie�� na spor� odleg�o��, ale by�o to do�� trudne, gdy konieczne by�o przenoszenie czego� ci�kiego. No i nie robi�o si� tego na widoku. Zreszt� super by�o mie� fajny samoch�d. Hardhy wsiad� do beemki i zamkn�� drzwi. Z nieba zacz�� pada� deszcz, pokrywaj�c szyb� grubymi �zami. Istnia�y przecie� r�ne mo�liwo�ci. Wzmianka o bracie Marissy da�a mu do my�lenia. Agrhes by� medykiem, bardzo oddanym uzdrowicielem rasy. Mo�e on m�g�by pom�c? W ka�dym razie warto by�o spr�bowa�. Zaaferowany planami, Hardhy w�o�y� kluczyk do stacyjki i przekr�ci�. Silnik zarz�zi�. Znowu przekr�ci� kluczyk i w momencie, gdy us�ysza� rytmiczne klikanie, przeszy�o go straszne przeczucie. Bomba, przymocowana do podwozia i r�cznie wpleciona w system elektryczny pojazdu, wybuch�a. Jego ostatni� my�l�, gdy poch�ania�a go fala bia�ego gor�ca, by�o to, �e c�rka nie mia�a okazji go pozna�. I ju� tej okazji mie� nie b�dzie. Rozdzia� 3 BETH SIEDZIA�A POD PRYSZNICEM PRZEZ TRZY KWADRANSE, zu�ywaj�c p� butelki �elu i prawie stapiaj�c przylegaj�c� do �ciany tapet�, bo odkr�cona woda by�a tak gor�ca. Wytar�a si� i za�o�y�a szlafrok, pr�buj�c po raz kolejny nie dostrzec w lustrze swojego odbicia. Usta mia�a kompletnie rozwalone. Wesz�a do swojej kawalerki. Klimatyzacja wysiad�a ju� kilka tygodni temu, wi�c pok�j by� prawie tak duszny jak �azienka. Spojrza�a na swoje dwa okna i rozsuwane drzwi, prowadz�ce na zaniedbane podw�rze. Chcia�a je wszystkie otworzy�, ale zamiast tego sprawdzi�a tylko zamki. Mia�a zszargane nerwy, ale przynajmniej jej cia�o szybko odzyskiwa�o r�wnowag�. Wr�ci� pot�ny apetyt, wi�c wesz�a do ma�ej kuchni. Resztki kurczaka sprzed czterech dni wygl�da�y zach�caj�co, ale gdy odchyli�a foli�, poczu�a zapach przepoconych skarpetek. Wyrzuci�a jedzenie do kosza i w�o�y�a do mikrofal�wki gotowy posi�ek. Jad�a makaron z serem na stoj�co, podtrzymuj�c ma��, plastikow� tack� uchwytem do garnk�w. To nie mog�o nawet w cz�ci zaspokoi� jej g�odu, wi�c zjad�a kolejn� porcj�. My�l o przybraniu kilkunastu kilogram�w w ci�gu jednej nocy zdawa�a si� cholernie kusz�ca. Nic nie mog�a poradzi� na to, �e mia�a niez�� twarz, ale mog�a si� za�o�y�, �e jej niedosz�y gwa�ciciel, ten mizoginiczny neandertalczyk, wola� swoje ofiary ze zgrabnym ty�kiem. Mrugn�a oczami, pr�buj�c wyrzuci� z my�li jego twarz. Bo�e, wci�� czu�a jego d�onie, te ohydne, ci�kie paluchy gniot�ce jej piersi. Powinna to zg�osi�. Powinna i�� na policj�, tyle �e nie chcia�a wychodzi� z mieszkania. Przynajmniej do rana. Usiad�a na materacu, kt�ry s�u�y� jej za ��ko i sof�, podkurczaj�c pod siebie nogi. Jej �o��dek rozpracowywa� powoli hamburgera z serem. Poczu�a si� niedobrze, jej cia�em wstrz�sn�y dreszcze. Us�ysza�a ciche miaukni�cie i podnios�a g�ow�. Cze��, Bu powiedzia�a, poruszaj�c palcami bez przekonania. Biedny kot gdzie� si� schowa�, gdy wesz�a do domu, zrywaj�c z siebie ubranie i rozrzucaj�c je po pokoju. Czarny kot podszed� i miaucz�c, wskoczy� jej z gracj� na kolana. Jego wielkie, zielone oczy wygl�da�y na zmartwione. Przepraszam za ten dramatyzm szepn�a, robi�c mu miejsce. Mrucz�c, potar� �eb o jej rami�. By� ciep�y i przyjemnie ci�ki. Nie wiedzia�a, jak d�ugo tak siedzia�a, g�aszcz�c jego delikatne, mi�kkie futro. Podskoczy�a, gdy zadzwoni� telefon. Si�gaj�c po s�uchawk�, nie zmieni�a rytmu g�askania. Lata sp�dzone z Bu doprowadzi�y do perfekcji koordynacj� g�askania i rozm�w przez telefon. Halo? spyta�a, my�l�c o tym, �e jest ju� po p�nocy, co wyklucza�o sprzedawc�w telefonicznych i sugerowa�o albo kogo� z pracy, albo jakiego� �wira. Czo�em B. Zak�adaj swoje buciki do ta�ca. Samoch�d jakiego� go�cia wybuch� przy Screamerze. Z nim w �rodku. Beth zamkn�a oczy, chcia�o jej si� p�aka�. Jose de la Cruz by� jednym z policyjnych detektyw�w, ale tak�e kim� w rodzaju przyjaciela. W zasadzie, gdyby si� nad tym zastanowi�, to mog�a tak powiedzie� o wi�kszo�ci kobiet i m�czyzn nosz�cych niebieskie mundury. Poniewa� sp�dza�a tyle czasu w komendzie, do�� dobrze ich pozna�a, a Jose by� jednym z jej ulubie�c�w. Hej, jeste� tam? Powiedz mu. Powiedz, co si� sta�o. Tylko otw�rz usta. Wstyd i wspomnienie horroru sprawi�y, �e s�owa zamar�y jej na ustach. Jestem tu, Jose. Odgarn�a ciemne w�osy z twarzy i odchrz�kn�a. Nie mog� dzi� przyj��. Jasne. Od kiedy zacz�a� odrzuca� konkretne namiary? Roze�mia� si�. Ale nie b�j nic. Spraw� prowadzi Twardziel. Twardziel to detektyw z dzia�u zab�jstw, Brian 0'Neal, lepiej znany jako Twardziel lub po prostu sir. Serio nie dam rady... Nie dzi�. Tracisz czas na kogo�? W jego g�osie wyczuwa�o si� zainteresowanie. Jos� by� �onaty, i to szcz�liwie. Ale wiedzia�a, �e na komendzie wszyscy si� nad ni� zastanawiaj�. Kobieta z takim wygl�dem jak ona bez faceta? Co� musi by� na rzeczy. No tracisz? Bo�e, nie, no co� ty. Przez chwil� panowa�a cisza, gdy jej kolega gliniarz ewidentnie co� wyczu�. Co si� dzieje? Wszystko w porz�dku. Jestem po prostu zm�czona. Wpadn� jutro na komend�. Wtedy z�o�y raport. Jutro b�dzie wystarczaj�co silna, by opowiedzie� o tym, co si� sta�o i si� nie za�ama�. - Mam podjecha�? Nie, ale dzi�ki. Wszystko jest w porz�dku. Od�o�y�a s�uchawk�. Pi�tna�cie minut p�niej by�a ju� w �wie�o wypranych d�insach i koszulce spadaj�cej nieco poni�ej pupy. Zadzwoni�a po taks�wk�. Przed wyj�ciem przeszuka�a szaf�, a� znalaz�a swoj� drug� torebk�. �ciskaj�c mocno w d�oni puszk� z gazem pieprzowym, wysz�a z mieszkania. Pokonuj�c tych kilka kilometr�w, jakie dzieli�y j� od drzwi do miejsca, gdzie wybuch�a bomba, odzyska si�y i opowie wszystko Josowi. Cho� przera�a�o j� to, �e mia�a odtworzy� atak na siebie, nie pozwoli, by ten dupek pozosta� na wolno�ci i zrobi� to samo komu� innemu. Nawet je�li go nie z�api�, to ona b�dzie pewna, �e zrobi�a wszystko, by go dorwa�. Ghrom zmaterializowa� si� w salonie domu Hardhego. Cholera, zapomnia� ju�, jak wspaniale mieszka� ten wampir. Cho� H by� wojownikiem, mia� gust arystokraty. Zaczyna� jako wysoko urodzony w�adca, princeps, i wci�� ceni� sobie dobre �ycie. Jego dziewi�tnastowieczna rezydencja by�a zadbana, pe�na antyk�w i dzie� sztuki. By�a te� bezpieczna jak sejf w banku. Ale delikatna ��� �cian salonu dra�ni�a oczy Ghroma. Co za mila niespodzianka, m�j panie. Lokaj Fritz wszed� z holu i sk�oni� si� nisko, gasz�c �wiat�a, by oszcz�dzi� wzrok Ghroma. Starzec by� jak zwykle ubrany w czarn� liberi�. Sp�dzi� u Hardhego oko�o stu lat i by� psa�cem, co znaczy�o, �e m�g� wychodzi� w trakcie dnia, ale starza� si� szybciej od wampir�w. Jego gatunek s�u�y� arystokratom i wojownikom od tysi�cy lat. Czy zostaniesz z nami d�u�ej, panie? Ghrom potrz�sn�� przecz�co g�ow�. Nie, je�li b�dzie m�g� temu zapobiec. Najwy�ej godzin�. Tw�j pok�j jest gotowy, panie. B�d� w pobli�u, gdyby� mnie potrzebowa�. B Fritz sk�oni� si� ponownie w pas i wycofa� z pokoju, zamykaj�c za sob� podw�jne drzwi. Ghrom podszed� do ponaddwumetrowej wielko�ci portretu, kt�ry, jak mu powiedziano, przedstawia� kr�la Francji. Nacisn�� d�oni� na praw� cz�� ci�kiej, z�otej ramy i p��tno ods�oni�o korytarz z ciemnego kamienia, o�wietlony gazowymi lampami. Schody prowadzi�y w g��b ziemi. Na dole znajdowa�y si� dwie pary drzwi. Jedne prowadzi�y do wystawnego apartamentu Hardhego. Drugie wiod�y do czego�, co Ghrom m�g� nazwa� swoim domem z dala od domu. Wi�kszo�� dni przesypia� w magazynie w Nowym Jorku, wewn�trz stalowego pokoju wyposa�onego w system zamk�w rodem z Fort Knox. Jednak nigdy nie zaprosi�by tam Marissy ani nawet �adnego z jej braci. Ceni� swoj� prywatno��. Gdy wszed� do �rodka, �wiece umieszczone wok� na �cianach zap�on�y na jego �yczenie. Ich z�ocisty blask ledwo przebija� si� przez mrok. W trosce o wzrok Ghroma Hardhy pomalowa� wysokie na sze�� metr�w �ciany i sufit na czarno. W jednym rogu sta�o masywne ��ko, nakryte czarn� po�ciel� i g�r� poduszek. Naprzeciw znajdowa�a si� sk�rzana sofa, panoramiczny telewizor i drzwi prowadz�ce do czarnej, marmurowej �azienki. By�a te� szafa pe�na broni i ubra�. Z jakiego� powodu Hardhy zawsze naciska�, �eby zatrzymywa� si� w jego rezydencji. Piekielnie tajemnicza sprawa Nie mog�o chodzi� o kwesti� obrony, bo Hardhy da�by sobie rad� sam, a my�l, �e taki wampir jak H m�g�by si� czu� samotny, by�a po prostu �mieszna. Ghrom wyczu� Mariss�, zanim wesz�a do pokoju. Wyprzedza� j� zapach �wie�ej bryzy znad oceanu. �Zako�czmy to" pomy�la�. Chcia� jak najszybciej wr�ci� na ulice. Poczu� tylko przedsmak bitwy i chcia�, by dzi� wieczorem walka ca�kowicie go poch�on�a. Odwr�ci� si�. Gdy sk�oni�a ku niemu swe drobne cia�o, wyczu� w powietrzu wok� niej oddanie i zak�opotanie. M�j panie powiedzia�a. Cho� nie widzia� zbyt dobrze, zauwa�y�, �e mia�a na sobie rodzaj lu�nego i pow��czystego stroju z szyfonu. Jej d�ugie blond w�osy opada�y na ramiona i plecy. Wiedzia�, �e ubiera si� tak, by sprawi� mu przyjemno��, ale zdecydowanie wola�, �eby si� tak nie stara�a. Zdj�� swoj� sk�rzan� kurtk� i kabur� na no�e, kt�re nosi� na piersiach. Przekl�ci rodzice. Czemu dali mu tak� samic�? Tak�... delikatn�. Z drugiej strony, bior�c pod uwag� stan, w jakim si� znajdowa� przed przemian�, mo�e bali si�, �e kto� mocniejszy m�g�by go skrzywdzi�. Ghrom napr�y� musku�y. Grube bicepsy unios�y si�, a� jedno rami� zachrz�ci�o z wysi�ku. Gdyby tylko mogli go teraz zobaczy�. Ich ma�y ch�opczyk zmieni� si� w pewnego swoich racji, zimnego zab�jc�. �Pewnie lepiej, �e nie �yj�" pomy�la�. Nie zaakceptowaliby tego, kim si� sta�. Chocia� mo�e, gdyby do�yli staro�ci, on by�by inny. Marissa poruszy�a si� nerwowo. Wybacz, �e ci przeszkadzam, Ale nie mog�am ju� d�u�ej czeka�. Ghrom skierowa� si� do �azienki. Potrzebujesz mnie, wi�c jestem. Odkr�ci� wod� i podwin�� mankiety swojej czarnej koszuli. W zag�szczaj�cych si� k��bach pary zmywa� z d�oni brud, pot i �mier�. Potem u�y� myd�a, by umy� pokryte rytualnymi tatua�ami ramiona. Op�uka� si�, wytar� i podszed� do sofy. Usiad� i czeka�, zaciskaj�c mocno z�by. Jak d�ugo to robili? Ca�e wieki. Ale za ka�dym razem Marissa potrzebowa�a troch� czasu, zanim si� do niego zbli�y�a. Gdyby by� to ktokolwiek inny, to jego cierpliwo�� wyczerpa�aby si� po kilku chwilach, ale jej pozwala� na wi�cej. Prawda by�a taka, �e by�o mu jej �al, bo zosta�a zmuszona do tego, by by� jego krwiczk�. M�wi� wiele razy, �e uwolni j� od umowy i pozwoli, by znalaz�a sobie prawdziwego partnera. Kogo�, kto nie tylko zabije ka�dego, kto jej zagra�a, ale te� j� pokocha. Jednak, cho� Marissa by�a tak delikatna, nie chcia�a z niego zrezygnowa�. Pewnie s�dzi�a, �e �adna inna samica go nie zechce i �e nikt inny nie nakarmi bestii, gdy b�dzie tego potrzebowa�, co sprawi�oby, �e ich rasa straci�aby sw�j najsilniejszy r�d. Ich kr�la. Przyw�dc�, kt�ry nie chcia� by� wodzem. Jasne, by� cholernie dobr� zdobycz�. Trzyma� si� od niej z daleka, chyba �e musia� si� dokrwi�, co ze wzgl�du na jego rodow�d nie by�o zbyt cz�ste. Nigdy nie wiedzia�a, gdzie jest ani co robi. Sp�dza�a d�ugie, samotne dni w domu swego brata, po�wi�caj�c swoje �ycie, by utrzyma� przy �yciu ostatniego wampira czystej krwi. Jedynego bez nawet kropli ludzkiej krwi. Szczerze m�wi�c, nie wiedzia�, jak to wszystko znosi�a. Nagle mia� ochot� zakl��. Dzi� wieczorem zapowiada�a si� prawdziwa uczta dla jego ego. Najpierw Hardhy. Teraz ona. �ledzi� j� wzrokiem, gdy przesuwa�a si� po pokoju, kr���c, by�a coraz bli�ej. Rozlu�ni� mi�nie twarzy, oddycha� r�wno i trwa� w bezruchu. To by�a najtrudniejsza cz�� bycia z ni�. Panikowa�, nie mog�c si� poruszy� i wiedzia�, �e gdy ona zacznie si� posila�, uczucie d�awienia si� b�dzie jeszcze gorsze. By�e� zaj�ty, m�j panie? spyta�a �agodnie. Skin�� potakuj�co, my�l�c, �e je�li mu si� poszcz�ci to przed �witem b�dzie jeszcze bardziej zaj�ty. Wreszcie Marissa stan�a przed nim i poczu�, jak jej g��d przebija si� przez zak�opotanie. Wyczu� te� jej pragnienie. Po��da�a go, ale akurat to jej uczucie zablokowa�. Za �adn� cen� nie b�dzie uprawia� z ni� seksu. Nie wyobra�a� sobie, �e m�g�by skaza� Mariss� na to, co robi� z cia�ami innych kobiet. Nigdy nie pragn�� jej mie� w ten spos�b. Nawet na pocz�tku. Chod� tutaj powiedzia�, wskazuj�c r�k�. Opu�ci� rami�, nadgarstkiem do g�ry. Jeste� zag�odzona. Nie powinna� tak d�ugo zwleka�, zanim mnie wezwiesz. Marissa ukl�k�a na pod�odze obok jego kolan. Jej str�j sp�ywa� wok� jej cia�a i jego st�p. Jej palce by�y ciep�e, gdy dotyka�a wytatuowanych na jego sk�rze ciemnych liter staro�ytnego j�zyka, opisuj�cych jego rodow�d. By�a tak blisko, �e zobaczy� otwieraj�ce si� usta i b�ysk bia�ych k��w, zanim zag��bi�a je w jego �yle. Gdy zacz�a pi�, Ghrom zamkn�� oczy i odchyli� do ty�u g�ow�. Po chwili ogarn�a go panika. Wolnym ramieniem chwyci� brzeg kanapy, jego mi�nie skurczone by�y w wysi�ku, gdy pr�bowa� utrzyma� cia�o w bezruchu. Spok�j, musi zachowa� spok�j. Wkr�tce b�dzie po wszystkim i b�dzie wolny. Gdy dziesi�� minut p�niej Marissa unios�a g�ow�, odskoczy� gwa�townie i zacz�� chodzi�, by pozby� si� uczucia niepokoju, czuj�c niezdrow� ulg�, �e mo�e si� ju� porusza�. Gdy ju� oprzytomnia�, podszed� do niej. By�a syta, wch�aniaj�c si��, jak� dawa�o jej zmieszanie ich krwi. Nie podoba�o mu si�, �e le�y na pod�odze, wi�c wzi�� j� na r�ce i w�a�nie mia� zawo�a� Fritza, by zani�s� j� do domu jej brata, gdy kto� rytmicznie zapuka�. Ghrom spojrza� na drzwi z niezdowoleniem, podszed� do ��ka i po�o�y� j� na nim. Dzi�kuj�, m�j panie wyszepta�a. P�jd� do domu. Zawaha� si�. Przykry� jej nogi, podszed� do drzwi i otworzy� je szybko. Fritz by� czym� bardzo podekscytowany. Ghrom wy�lizgn�� si� na zewn�trz, dok�adnie zamykaj�c za sob� drzwi. Mia� w�a�nie spyta�, co u diab�a usprawiedliwia to naj�cie, gdy zapach lokaja przenikn�� przez jego poirytowanie. Wiedzia� bez pytania, �e �mier� z�o�y�a mu kolejn� wizyt�. Hardhy odszed�. Panie... W jaki spos�b? warkn��. Z b�lem b�dzie radzi� sobie p�niej. Najpierw potrzebuje informacji. Samoch�d... Wida� by�o, �e lokaj ledwo panuje nad sob�, jego g�os by� piskliwy i cienki, jak jego stare cia�o. Bomba, panie. Samoch�d. Na zewn�trz klubu. Dzwoni� Tohrtur. Widzia� to. Ghrom pomy�la� o reduktorze, kt�rego zabi�. Chcia�by wiedzie�, czy to by� ten, kt�ry to zrobi�. �ajdacy, nie mieli ju� honoru. Przynajmniej ich przodkowie, setki lat wcze�niej, walczyli jak wojownicy. Ten nowy gatunek to byli tch�rze, chowaj�cy si� za technologi�. Zwo�aj Bractwo wycedzi�. Powiedz, �eby przyszli natychmiast. - Tak, oczywi�cie. A ty, panie? Hardhy prosi�, by ci to przekaza� lokaj co� wyj�� gdyby nie by�o ci�, panie, przy nim, gdy b�dzie umiera�. Ghrom wzi�� kopert� i wr�ci� do komnaty, nie mog�c zaoferowa� wsp�czucia Fritzowi ani nikomu innemu. Marissy ju� nie by�o, co by�o dla niej dobre. W�o�y� ostatni� wiadomo�� od Hardhego za pas i uwolni� sw�j gniew. �wiece wybuch�y i rozsypa�y si� po pod�odze, gdy dooko�a niego zawirowa� cyklon w�ciek�o�ci. Coraz mocniej, szybciej, ciemniej, a� meble unios�y si� ponad pod�og� i kr��y�y wok� niego. Ghrom odchyli� g�ow� do ty�u i rykn��. Rozdzia� 4 GDY BETH DOTAR�A TAKS�WKA DO SCREAMERA, miejsce zbrodni by�o ju� zabezpieczone. Alejka by�a odgrodzona i o�wietlona bia�oniebieskimi b�yskami kogut�w na policyjnych samochodach. Pojawi� si� te� opancerzony pojazd policyjnych saper�w. Wsz�dzie kr�cili si� gliniarze, zar�wno w mundurach, jak i w cywilu. Wok� zebra� si� te� obowi�zkowy t�um pijanych kibic�w, pal�c i rozmawiaj�c. W trakcie swej pracy reportera odkry�a, �e morderstwa by�y w Caldwell popularnymi wydarzeniami. Oczywi�cie dla wszystkich opr�cz m�czyzny czy kobiety, kt�rzy akurat umierali. Dla ofiary, jak to sobie wyobra�a�a, �mier� by�a samotn� spraw�, nawet je�li on czy ona patrzyli w twarz swojego mordercy. Przez niekt�re mosty przechodzi si� samotnie i niewa�ne, kto nas do tego zmusi�. Beth zakry�a r�k� usta. Sw�d spalonego metalu i �r�cej chemii wype�ni� jej nozdrza. Hej, Beth! Jeden z gliniarzy kiwn�� do niej r�k�. Je�li chcesz podej�� bli�ej, przejd� od ty�u przez Screamera. Jest korytarz... W zasadzie chcia�abym zobaczy� si� z Josem. Jest w pobli�u? Policjant rozejrza� si� wok�. By� tu minut� temu. Mo�e wr�ci� na posterunek. Ricky! Widzia�e� Josego? Butch 0'Neal stan�� przed ni� i pos�a� drugiemu policjantowi wrogie spojrzenie. No prosz�, co za niespodzianka. Beth si� cofn�a. Twardziel by� kawa�em faceta. Wielkie cia�o, g��boki g�os i mn�stwo arogancji. Podejrzewa�a, �e wiele kobiet musia�o go uwa�a� za atrakcyjnego, poniewa� faktycznie by� przystojniakiem w takim