Ward. J.R. - Ofiara Krwi całość

Szczegóły
Tytuł Ward. J.R. - Ofiara Krwi całość
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

Ward. J.R. - Ofiara Krwi całość PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd Ward. J.R. - Ofiara Krwi całość pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Ward. J.R. - Ofiara Krwi całość Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

Ward. J.R. - Ofiara Krwi całość Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Witam wszystkich, kt�rzy dostali has�o do tej ksi��ki. Nie pozwalam na chomikowanie i wstawianie u siebie. Nie radz� te� pr�bowa� innych sposb�w bo doskonale wiem, po czym pozna� swoj� prac�. Sp�dzi�am nad ni� kilka dni i nie �ycz� sobie, �eby kto� rozpowszechnia� moj� prac�. Pozdrawiam Kasia Glosariusz Bractwo czarnego sztyletu � tajna organizacja mistrz�w sztuk walki, kt�rej zadaniem jest obrona wampir�w przed Korporacj� Reduktor�w. Dzi�ki w�a�ciwemu doborowi genetycznemu cz�onkowie Bractwa obdarzeni s� pot�nym cia�em i umys�em, oraz niecodzienn� zdolno�ci� regeneracji. Bractwo wy�awia kandydat�w na swoich cz�onk�w, kt�rzy nie s� rodzonymi bra�mi. Agresywni, pewni siebie a przy tym tajemniczy, trzymaj� si� z dala od cywil�w i nie utrzymuj� kontakt�w z cz�onkami pozosta�ych kast, o ile nie potrzebuj� si� dokrwi�. W �wiecie wampir�w bracia ciesz� si� wielkim powa�aniem. O ich wyczynach kr��� legendy. Gin� tylko od bardzo powa�nych uraz�w; takich jak rany postrza�owe, cios w serce itp. Broniec � samiec wampir�w, kt�ry ma partnerk�. Samce mog� mie� wi�cej, ni� jedn� partnerk�. Chc�czka � okres p�odno�ci u samicy wampir�w; zwykle trwa dwa dni i towarzyszy jej pot�ny apetyt seksualny. Pierwsza chc�czka wyst�puje oko�o pi�ciu lat po przemianie, p�niej pojawia si� raz na dziesi�� lat. Chc�czka samicy wyczuwana jest przez wszystkie samce, kt�re maj� z ni� kontakt. Chc�czka to niebezpieczny okres, w kt�rym dochodzi do wa�ni i star� mi�dzy rywalizuj�cymi samcami, zw�aszcza je�li samica nie ma partnera. Juchacz wampir p�ci m�skiej lub �e�skiej, kt�ry ma obowi�zek karmi� swoj� krwi� w�a�ciciela.Cho� posiadanie juchaczy nale�y do gin�cych obyczaj�w, jest nadal praktyk� legaln�. Korporacja Reduktor�w organizacja zab�jc�w powo�ana przez Omeg� w celu eksterminacji rasy wampir�w. Krwiczka wampirzyca, kt�ra ma partnera seksualnego. Samice zwykle poprzestaj� na jednym partnerze, poniewa� samce maj� silny instynkt terytorialny. Krypta rytualne miejsce spotka� Bractwa Czarnego Sztyletu, wykorzystywane do ceremonii oraz przechowywania s�oi z sercami reduktor�w. W Krypcie odbywaj� si� ceremonie przyj�cia do Bractwa i pogrzeby; tu r�wnie� dyscyplinuje si� niepos�usznych cz�onk�w Bractwa. przys�uguje jedynie cz�onkom Bractwa, Pani Kronik i inicjowanym adeptom. Lilan pieszczotliwie: ukochany, ukochana. Omega z�owroga, tajemnicza posta� d���ca do zag�ady wampir�w z powodu niech�ci do Pani Kronik. Istota nadprzyrodzona, posiada zdolno�ci magiczne, z wyj�tkiem mocy tworzenia. Pani Kronik duchowy autorytet, doradczyni kr�l�w, stra�niczka �wi�tych ksi�g wampir�w, dawczyni przywilej�w. Istota nadprzyrodzona, posiada wiele nadprzyrodzonych mocy. W jednorazowym akcie kreacji powo�a�a do istnienia ras� wampir�w. Pierwsza Rodzina kr�lewska para wampir�w z ewentualnym potomstwem. Princeps bardzo wysoki stopie� w hierarchii wampirzej arystokracji; ust�puje rang� jedynie cz�onkom Pierwszej Rodziny i Wybrankom Pani Kronik. Przemiana prze�omowy okres w �yciu wampir�w obojga p�ci, w kt�rym osi�gaj� dojrza�o��. Odt�d musz� regularnie pi� krew osobnika p�ci przeciwnej i nie mog� przebywa� w �wietle s�onecznym. Przemiana zwykle wyst�puje w wieku oko�o dwudziestu pi�ciu lat. Niekt�re wampiry, zw�aszcza samce, gin� w trakcie przemiany. Wampiry przed przemian� s� s�abowite, nierozbudzone p�ciowo i niezdolne do dematerializacji. Psaniec wampir nale��cy do kasty s�ug. Psa�ce s� pos�uszne wielowiekowej tradycji, kt�ra dyktuje ich str�j i maniery. Mog� przebywa� w �wietle dziennym, za to starzej� si� do�� szybko. �rednia d�ugo�� �ycia psa�ca wynosi oko�o pi�ciuset lat. Pyrokant pi�ta achillesowa, s�aby punkt lub niszcz�ca s�abo�� danego osobnika. Natury wewn�trznej (np. na��g) lub zewn�trznej (np. kochanek). Reduktor cz�onek Korporacji Reduktor�w. Bezduszny humanoid, pogromca wampir�w. Reduktor�w mo�na pozbawi� �ycia wy��cznie przez przebicie piersi; w pozosta�ychwypadkach �yj� wiecznie. Nie jedz�, nie pij�, nie rozmna�aj� si�. Z czasem trac� pigment we w�osach, sk�rze i t�cz�wkach s� bezkrwi�ci, bia�ow�osi, oczy maj� bezbarwne. Pachn� zasypk� dla niemowl�t. Do Korporacji wprowadzani przez Omeg�, po rytualnej inicjacji wypatroszone serce przechowuj� w kamiennym s�oju. Ryth rytua� zwracania honoru proponowany przez stron� zniewa�aj�c�. Zniewa�ony wybiera dowoln� bro� i atakuje nieuzbrojonego adwersarza (samca lub samic�). Wampir przedstawiciel gatunku odmiennego od Homo sapiens. Aby �y�, wampir musi pi� krew osobnika p�ci przeciwnej. Ludzka krew utrzymuje wampiry przy �yciu, jednak jej dzia�anie jest kr�tkotrwale, Po przemianie, kt�ra wyst�puje oko�o dwudziestego pi�tego roku �ycia, wampiry nie mog� przebywa� na s�o�cu i regularnie musz� si� dokrwi�. Istota ludzka nie mo�e zosta� wampirem przez uk�szenie ani transfuzj� krwi, spotyka si� jednak rzadkie przypadki krzy��wki ras. Wampiry potrafi� si� dematerializowa�, ale wymaga to spokoju i koncentracji oraz braku wi�kszych obci��e�. Potrafi� te� wymazywa� wspomnienia z pami�ci kr�tkoterminowej cz�owieka. Niekt�re wampiry umiej� czyta� w my�lach. �rednia �ycia wampira wynosi ponad tysi�c lat; znaczna cz�� osobnik�w �yje o wiele d�u�ej. Wybranki samice wampir�w chowane na s�u�ebnice Pani Kronik. Uchodz� za arystokracj�, cho� bardziej w hierarchii duchowej ni� �wieckiej. Z samcami nie maj� prawie styczno�ci, czasem jednak parz� si� z wybranymi dla nich przez Pani� Kronik bra�mi, aby zapewni� liczebno�� kasty. Posiadaj� dar jasnowidzenia. W dawnych czasach karmi�y swoj� krwi� cz�onk�w Bractwa, kt�rzy nie mieli w�asnych krwiczek, praktyka ta zosta�a jednak zarzucona. Zanikh duchowa kraina, w kt�rej zmar�e wampiry p�dz� �ycie wieczne w otoczeniu swoich bliskich. Zwyrth martwy osobnik powracaj�cy z Zanikhu do �wiata �ywych. Zwyrthy darzone s� g��bokim szacunkiem i podziwiane za bolesne do�wiadczenia. Rodzia� 1 Do DIABLA, V, CHCESZ MNIE CHYBA WP�DZI� DO GROBU. Butch 0'Neal przetrz�sa� szuflad� bieli�niarki, bezskutecznie usi�uj�c wypatrzy� czarne, jedwabne skarpety w g�szczu bia�ych, sportowych. No, mo�e nie do ko�ca bezskutecznie. w�a�nie wy�owi� jedn� skarpetk� od garnituru, co od biedy mo�na by�o nazwa� po�owicznym sukcesem. - Gdybym ci� zechcia� wp�dzi� do grobu, glino, by�oby ci wszystko jedno, co masz na nogach. Butch spojrza� spod oka na osobnika, kt�ry dzieli� z nim pok�j i jak on kibicowa� Red Soxom. Mia� przed sob� jednego z dw�ch najlepszych kumpli. Nawiasem m�wi�c, obaj byli wampirami. Vrhedny wyszed� spod prysznica. Owini�ty tylko r�cznikiem, eksponowa� imponuj�ce bicepsy i muskulatur� klatki piersiowej. Wsun�� wytatuowan� d�o� w czarn� sk�rzan� r�kawiczk�. Czy musisz koniecznie zak�ada� moje skarpetki od garnituru? S� bardzo �adne u�miechn�� si� V, b�yskaj�c k�ami znad koziej br�dki. To popro� Fritza, �eby ci kupi�. Jest zbyt zaj�ty wyszukiwaniem eleganckich ciuszk�w dla ciebie. To, �e Butch odkry� w sobie niedawno pokrewie�stwo z Versacem, nie znaczy wcale, �e ma od razu hurtowo zamawia� jedwabne skarpety. Poprosz� go w twoim imieniu. To mi�o z twojej strony. V odgarn�� ciemne w�osy z czo�a, ods�aniaj�c przez chwil� tatua� na lewej skroni. Chcesz cadillaca na wiecz�r? Tak, poprosz�. Butch wsun�� jednocze�nie obie stopy w mokasyny Gucciego. B�dziesz si� widzia� z Mariss�? Butch potakn��. Musz� wiedzie�, czy w�z, czy przew�z. Przeczuwa�, �e jednak przew�z. To porz�dna samica. Bez w�tpienia, i dlatego zapewne nie odpowiada na jego telefony. By�y policjant, kt�ry nie stroni od szkockiej whisky, nie jest stosownym towarzystwem dla samic, ani ludzkich, ani wampirzych. R�nica ras tylko pogarsza�a sytuacj�. Planujemy z Rankohrem wpa�� do One Eye na kilka g��bszych. Do��cz do nas, jak ju� b�dzie po wszystkim... Gwa�townie odwr�cili g�owy. Drzwi wej�ciowe trz�s�y si�, jakby je kto� pr�bowa� staranowa�. V poprawi� r�cznik. Kiedy nasz pi�kni� nauczy si� wreszcie, jak dzia�a dzwonek? Ty z nim pogadaj. Mnie nie s�ucha. Rankohr nie s�ucha nikogo. V pu�ci� si� po schodach na d�. Kiedy �omotanie ucich�o, Butch wr�ci� do kolekcji krawat�w, kt�r� regularnie powi�ksza�. Wybra� bladoniebieski krawat od Brioniego; postawi� ko�nierzyk wytwornej bia�ej koszuli i zadzierzgn�� na szyi jedwabn� p�tl�. Kiedy wchodzi� do salonu. Rankohr i V rozmawiali o p�ycie 2Paca. Roze�mia� si� mimo woli. Rany, w swoim �yciu z niejednego pieca jad�, g��wnie w nieciekawych okoliczno�ciach, nigdy by jednak nie przypu�ci�, �e przyjdzie mu zamieszka� z sz�stk� walecznych wampir�w. Czy mo�e tylko ostatkiem si� walcz�cych o przetrwanie ich gin�cego gatunku, kt�ry zmuszony by� zej�� do podziemia? Tak czy owak, czu� jak�� wi� z Bractwem Czarnego Sztyletu. A z Vrhednym i Rankohrem stanowili zgrany tercecik. Rankohr z reszt� braci mieszka� po drugiej stronie podw�rza, w rezydencji, jednak ich tr�jka zwykle przesiadywa�a w str��wce, gdzie ulokowali si� Vrhedny i Butch. Str��wka, zwana Bunkrem, by�a pa�acem w por�wnaniu z ruderami, w jakich zdarza�o si� Butchowi mieszka�. Obaj z V mieli po pokoju z �azienk�, do tego kuchni� stylizowan� na kambuz okr�towy i czarowny, postmodernistyczny salon utrzymany w klimacie �wietlicy w m�skim akademiku: dwie sk�rzane kanapy, telewizor plazmowy, st� do gry w pi�karzyki, poniewieraj�ce si� worki treningowe. Wieczorowa kreacja Rankohra powali�a Butcha: czarny sk�rzany p�aszcz do ziemi. Czarna koszulka rockmana do czarnych sk�rzanych spodni. W czarnych buciorach Rankohr musia� mie� ze dwa metry. Co tu m�wi�, by� zab�jczo przystojny, nawet w oczach zdeklarowanego heteroseksualisty, jakim by� Butch. Skubaniec wygl�da�, jakby drwi� sobie z praw natury. Blond w�osy nosi� kr�tko podci�te z ty�u, d�u�sze z przodu. Lazurowe oczy Rankohra wygl�da�y jak morska to� na Bahamach. Brad Pitt przy nim m�g� si� ubiega� o rol� w10latmniej. Mimo uwodzicielskiej urody, Rankohr bynajmniej nie by� maminsynkiem. Za ol�niewaj�c� fasad� od pierwszego wejrzenia wyczuwa�o si� co� mrocznego, gro�nego. Roztacza� aur� kogo�, kto pi�ci� dochodzi swoich praw, a u�miech nie znika mu z twarzy, nawet gdy przyjdzie mu wyplu� z�by. Wybierasz si� gdzie�, Hollywood? spyta� Butch. Trzeba si� troch� przewietrzy�, panie glino u�miechn�� si� Rankohr, ods�aniaj�c rz�dy �nie�nobia�ych k��w. Ej, ma�o ci by�o wczoraj, wampirze? Tamta ruda ca�kiem straci�a dla ciebie g�ow�. Podobnie jak jej siostrzyczka. Wiesz dobrze, �e nigdy nie mam dosy�. C�, szcz�liwie dla Rankohra, kobiety ustawia�y si� w kolejk�, �eby zaspokoi� jego nienasycony apetyt. A on zalicza� je seryjnie. Rany boskie, ten kole� nie pi�, nie pali�, tylko zalicza� kobiety. Butch w �yciu nie spotka� takiego dziwkarza. A przecie� koledzy Butcha do �wi�tych nie nale�eli. Ubieraj si�, ch�opie. Ponagli� Rankohr Vrhednego. W r�czniku si� wybierasz do One Eye? Przesta� mnie, bracie, pogania�. To rusz wreszcie dup�. Vrhedny wsta� zza sto�u zastawionego sprz�tem elektronicznym, kt�rego obfito�� mog�aby przyprawi� samego Billa Gatesa o zawr�t g�owy. Ze swojej dyspozytorni V czuwa� nad bezpiecze�stwem i monitoringiem urz�dze� obs�uguj�cych posiad�o�� Bractwa, w sk�ad kt�rej wchodzi�a rezydencja, podziemny kompleks treningowy, Bunkier, w kt�rym wysiadywa�o ich trio, a tak�e system podziemnych tuneli ��cz�cych wszystkie obiekty. St�d V dyrygowa� wszystkim: zdalnie sterowanymi stalowymi �aluzjami na wszystkich oknach, zamkami w stalowych drzwiach, temperatur� pomieszcze�, o�wietleniem, kamerami przemys�owymi, bram� wjazdow�. V sam zgromadzi� i skonfigurowa� ca�y zestaw, zanim Bractwo, przed trzema tygodniami, wprowadzi�o si� na posesj�. Budynki i tunele datowa�y si� z pocz�tk�w dwudziestego wieku; przez wi�kszo�� czasu nie by�y u�ywane. Bractwo po wydarzeniach lipcowych zdecydowa�o si� skonsolidowa� si�y i zamieszka� razem. V wyszed�, �eby si� ubra�. Rankohr wyj�� z kieszeni lizak do �ucia w czerwonym papierku, rozpakowa� i w�o�y� do ust. Butch czu� na sobie jego wzrok. Spodziewa� si� docink�w ze strony kompana. Nie wierz�, �e si� tak wyszykowa�e� na wypad do baru, glino. Za bardzo jeste� odstrzelony, nawet jak na ciebie. Nowy krawat, nowe spinki... Zgad�em? Butch poprawi� krawat od Brioniego i si�gn�� po marynark� od Toma Forda, kolorystycznie zgran� ze spodniami. Nie by� skory do zwierze� na temat Marissy. Do�� ju� mia� uwag V. Zreszt�, co mia� niby powiedzie�? �Przewr�ci�a moje �ycie do g�ry nogami, ale od trzech tygodni nie odbiera moich telefon�w. A ja, zamiast pogodzi� si� z pora�k�, jad� �ebra� o jej przychylno��". Nie mia� ochoty zwierza� si� ze swoich rozterek idea�owi m�skiej urody, cho� by� jego najlepszym kumplem. Powiedz mi tylko jedno. Rankohr przekr�ci� w ustach lizak. Po co si� tak stroisz, skoro nie robisz z tego �adnego u�ytku? Widz� w pubie, jak sp�awiasz kolejne samice. Boisz si� straci� wianek przed �lubem? Zgad�e�. Zawi�za�em sobie na supe�, p�ki nie p�jd� do o�tarza. Kiedy to mi naprawd� sp�dza sen z powiek. Strze�esz cnoty dla jakiej� dziewczyny? Nie doczekawszy si� odpowiedzi, Rankohr za�mia� si� cicho. Znam j�? Butch zmru�y� oczy, zastanawiaj�c si�, czy milczenie jest najlepsz� strategi�. Raczej nie. Gdy Rankohr raz si� zawzi��, nigdy nie odpu�ci�, ani w walce, ani w rozmowie. Nie jeste� w jej gu�cie? Dowiemy si� dzisiaj. Butch sprawdzi� zawarto�� portfela. By� detektywem, kt�ry po szesnastu latach wys�ugi w wydziale zab�jstw nie pachnia� groszem. Dopiero odk�d zada� si� z Bractwem, kasy przybywa�o mu w takim tempie, �e nie nad��a� z wydawaniem. Szcz�ciarz z ciebie, glino. Butch zamruga� oczami. Czemu tak s�dzisz? Czasem my�l�, czyby nie ustatkowa� si� z jak� porz�dn� samic�. Butch parskn�� �miechem. Facet by� demonem seksu. W�r�d wampir�w kr��y�y legendy o jego wyczynach. V twierdzi�, �e opowie�ci o Rankohrze przechodzi�y, w stosownym wieku, z ojca na syna. Mia�by to wszystko rzuci�, �eby zosta� �onkosiem? Wolne �arty! Fajny dowcip, ale nie rozumiem pointy. Podpowiesz mi? Przez twarz Rankohra przemkn�� grymas b�lu. �Niech to diabli, facet m�wi powa�nie". Ej, bracie, ja naprawd� nie... Spoko, nie ma sprawy. Na twarz Rankohra powr�ci� u�miech, jednak z oczu nadal wyziera�a pustka. Powl�k� si� do kosza na �mieci i wyrzuci� patyczek po lizaku. Kiedy st�d wreszcie wyjdziemy? Strasznie si� guzdracie, ch�opaki. Mary Luce wjecha�a do gara�u, wy��czy�a silnik hondy i zapatrzy�a si� na �opaty do od�nie�ania wisz�ce na �cianie. By�a wyko�czona, chocia� dzie� nie by� szczeg�lnie ci�ki. Odbieranie telefon�w i wype�nianie dokument�w w kancelarii prawnej nie nale�a�o do zaj�� wyczerpuj�cych fizycznie ani umys�owo. Nie mia�a podstaw do zm�czenia. A mo�e w�a�nie z braku wyzwa� zawodowych czuje si� jak d�tka? Mo�e powinna w ko�cu wr�ci� do pracy z dzie�mi? Pracowa� zgodnie ze swoim wykszta�ceniem? Kocha�a t� prac�, czu�a si� w niej spe�niona. Praca z ma�ymi autystykami, kt�rym pomaga�a w nawi�zywaniu kontaktu z otoczeniem, by�a dla niej �r�d�em satysfakcji, zar�wno osobistej, jak i zawodowej. Odesz�a od niej na dwa lata z konieczno�ci, nie z wyboru. Mo�e powinna zadzwoni� do o�rodka, sprawdzi�, czy ju� jest jaki� wakat. Nawet je�li nie ma dla niej posady, mog�aby by� wolontariuszk�, p�ki co� si� nie zwolni. Tak, odezwie si� do nich jutro. Nie ma co odk�ada� tego w niesko�czono��. Wzi�a torebk� i wysiad�a z samochodu. Drzwi gara�u zacz�y zasuwa� si� automatycznie. Obesz�a dom i wyj�a poczt� ze skrzynki na furtce. Przerwa�a na chwil� ogl�danie rachunk�w, �eby g��biej odetchn�� pa�dziernikowym powietrzem. Pachnia�o rze�ko. Ju� dobry miesi�c temu jesie� wypar�a resztki lata i z Kanady nap�yn�a fala ch�od�w. Uwielbia�a jesie�, szczeg�lnie atrakcyjn� tu, na p�nocy. Do Caldwell, miasta w stanie Nowy Jork, w kt�rym przysz�a na �wiat i w kt�rym zapewne do�yje swoich dni, z Manhattanu jecha�o si� ponad godzin� w kierunku p�nocnym, dlatego uchodzi�o za �p�noc". Po�o�one nad Hudsonem Caldie, jak nazywali je autochtoni, by�o typowym ameryka�skim miastem �redniej wielko�ci. Bogate dzielnice, biedne dzielnice, niebezpieczne dzielnice, zwyk�e dzielnice. Tanie centra handlowe, McDonaldy, muzea i biblioteki. Pier�cie� podmiejskich hipermarket�w zaciska� si� wok� coraz bardziej rozmytego centrum. Trzy szpitale, dwa stanowe college'e, spi�owy pomnik Jerzego Waszyngtona w miejskim parku. Zadar�a g�ow�, �eby popatrze� na gwiazdy. Czu�a, �e nigdy st�d nie wyjedzie, cho� nie wiedzia�a, czy �wiadczy to o patriotyzmie lokalnym, czy tylko o braku fantazji. �A mo�e wszystkiemu winien jest ten dom" pomy�la�a, podchodz�c do drzwi wej�ciowych. Przerobiony ze stajni, sta� na obrze�ach starej farmy; Mary podpisa�a umow� kupna w pi�tna�cie minut po tym, jak przekroczy�a pr�g w towarzystwie agenta. Wszystkie pomieszczenia by�y niewielkie i przytulne. Wn�trze tchn�o... ciep�em. Dlatego w�a�nie kupi�a ten dom cztery lata temu, zaraz po �mierci matki. Potrzebowa�a wtedy ciep�a i ca�kowitej zmiany otoczenia. Dawna stajnia mia�a w sobie wszystko, czego jej brakowa�o w rodzinnym domu. Sosnowa pod�oga, pokryta �wie�ym lakierem barwy miodu, by�a nieskazitelnie czysta. W Crates and Barrels kupi�a nowiutkie meble. Do tego szorstkie, sizalowe maty oblamowane zamszem. Wszystko od narzut i zas�on po �ciany i sufity utrzymane w tonacji kremowej bieli. Wystr�j domu by� odbiciem jej l�ku przed ciemno�ci�, ale wmawia�a sobie, �e kieruj� ni� wzgl�dy estetyczne � gama be��w ujednolici wn�trze. Po wej�ciu do kuchni od�o�y�a torebk� i klucze i si�gn�a po s�uchawk� telefonu. Masz... dwie... nowe wiadomo�ci oznajmi�a sekretarka. Cze�� Mary, m�wi Bill. Chcia�bym skorzysta� z twojej propozycji. By�oby cudownie, gdyby� mog�a dzi� wiecz�r zast�pi� mnie na linii przez godzin�. Je�li si� zgadzasz, nie musisz oddzwania�. Dzi�ki raz jeszcze. Bip. Skasowa�a wiadomo��. Witaj, Mary. Tu gabinet doktor Della Croce. Dzwonimy w sprawie kontynuacji twoich bada� okresowych. Prosimy o telefon w celu ustalenia terminu wizyty. Postaramy si� znale�� termin, kt�ry ci b�dzie odpowiada�. Dzi�kujemy. Od�o�y�a s�uchawk�. Najpierw zacz�y jej dr�e� kolana, potem uda. Kiedy dr�enie dotar�o do �o��dka, pu�ci�a si� p�dem do �azienki. Kontynuacja bada�. Postaramy si� znale�� termin, kt�ry ci b�dzie odpowiada�. �Nawr�t" skonstatowa�a Mary. Mia�a nawr�t bia�aczki. Rozdzia� 2 Co MY MU POWIEMY, DO DIAB�A? B�dzie tutaj za dwadzie�cia minut! Pan O ze znudzeniem przygl�da� si� histeryzuj�cemu koledze. Durny reduktor podskakiwa� jak pi�ka. Cholerny E to kawa� niedo��gi. Jakim cudem w og�le znalaz� kogo�, kto wci�gn�� go do Korporacji? Nie mia� energii ani ideowego zaanga�owania. Nie mia� do�� jaj, by w��czy� si� w nurt nowej polityki przeciwko wampirom. Co my mu... Nic mu nie b�dziemy m�wi�. O rozejrza� si� po piwnicy. Na odrapanym bufecie w rogu poniewiera�y si� no�e, brzytwy i m�otki. Tu i �wdzie widnia�y ka�u�e krwi, cho� wcale nie pod sto�em, co wydawa�oby si� logiczne. Czerwie� miesza�a si� z po�yskliw� czerni�, s�cz�c� si� z ran E. Wampir zwia�, zanim uda�o si� nam cokolwiek z niego wydusi�! Dzi�ki za b�yskotliwe podsumowanie. W�a�nie brali si� we dw�ch za przes�uchanie samca, kiedy O wezwano do pomocy. Gdy wr�ci�, okaza�o si�, �e wampir si� wyrwa�, a E, nie�le pokiereszowany, samotnie wykrwawia si� w k�cie. Ten kutas, ich szef, wkurwi si� na maksa, a chocia� 0 mia� gdzie� pana X, co do jednego byli zgodni: niezgulstwo nie pop�aca. O w dalszym ci�gu przygl�da� si� podskokom E; niezborne ruchy reduktora mog�y u�atwi� wyj�cie z obecnego impasu i zaoszcz�dzi� przysz�ych problem�w. Debilny E rozlu�ni� si�, widz�c u�miech na twarzy O. Nie martw si� burkn�� O. Powiem mu, �e wynie�li�my cia�o i porzucili�my w lesie, na s�o�cu. Powinien to �ykn��. Pogadasz z nim? Jasne. Ale ty lepiej si� st�d zmyj. B�dzie z�y. E kiwn�� g�ow� i doskoczy� do drzwi. Do zobaczenia. �Raczej dobranoc, ciulu" odpar� w my�lach O, zabieraj�c si� za sprz�tanie piwnicy. Ma�a rudera, w kt�rej pracowali, wci�ni�ta mi�dzy wypalon� ruin� dawnej knajpy z ro�nem a dom schadzek, nie rzuca�a si� w oczy. Dzielnica, w kt�rej plugawe domostwa s�siadowa�y z przybytkami niewybrednych us�ug, by�a dla nich wymarzon� okolic�. Nikt si� tutaj nie p�ta� po zmroku. Strza�y s�ysza�o si� r�wnie cz�sto, jak alarm samochodowy, nikt nie reagowa� na krzyki i wrzaski. W dodatku mo�na by�o wej�� i wyj�� dyskretnie. �ar�wki latar� zosta�y wystrzelane w s�siedzkich porachunkach, a z okolicznych dom�w s�czy�o si� najwy�ej md�e �wiat�o. Na plus nale�a�o te� zapisa� osobne drzwi do piwnicy os�oni�te daszkiem. Wnoszenie i wynoszenie cia� w worach przebiega�o bezszmerowo. Niepo��danych �wiadk�w mo�na by�o zlikwidowa� od r�ki, co okoliczni przyjmowali bez zaskoczenia. Bia�a ho�ota sama si� pcha�a do grobu. To by� ich jedyny wrodzony talent, poza biciem �on i ��opaniem piwska. O star� z ostrza no�a czarn� krew E. W niskiej i ciasnej piwnicy mie�ci� si� stary st� z komputerem i odrapany bufet, na kt�rym trzymali swoje instrumentarium. Jednak w opinii O lokal nie nadawa� si� do bezpiecznego przechowywania wampir�w, przez co nie mogli dostatecznie rozmi�kcza� pojmanych. Czas nadwer�a cia�o i umys�. Odpowiednio dawkowany up�yw dni by� najskuteczniejszym narz�dziem �amania ducha. O marzy� si� jaki� obiekt w lasach, na tyle du�y, by mo�na by�o przechowywa� w nim je�c�w przez d�u�szy czas. Wampiry trzeba chroni� przed s�o�cem, inaczej wyparuj� o �wicie. Jednak wi�zione w zwyk�ym pokoju, jak wida�, potrafi� wy�lizn�� si� z r�k. Przyda�aby si� �elazna klatka... Drzwi na ty�ach skrzypn�y, po czym rozleg�y si� kroki na schodach. W �wietle go�ej �ar�wki wyr�s� pan X. Nadreduktor mia� metr dziewi��dziesi�t i postur� bramkarza. Wyp�owia�, jak wszyscy wieloletni zab�jcy Stowarzyszenia. Jego w�osy i sk�ra by�y bia�e jak p��tno, t�cz�wki szkliste i bezbarwne. Podobnie jak O, mia� na sobie uniform reduktora: czarne drelichy, czarny golf i sk�rzan� kurtk�, a pod ni� bro�. Jak panu idzie, panie O? spyta�, jakby ba�agan w piwnicy m�wi� sam za siebie. Czy ja dowodz� tym miejscem? odpowiedzia� pytaniem na pytanie O. Pan X niedbale podszed� do bufetu i wzi�� do r�ki d�uto. Nno, do pewnego stopnia. Czy wobec tego mam prawo nie dopu�ci�, �eby podobna sytuacja O zatoczy� r�k� szerokie ko�o mia�a miejsce ponownie? Co si� sta�o? M�wi�c kr�tko: Uciek� nam cywil. Prze�y�? Nie wiem. By� pan tutaj, kiedy si� to sta�o? Nie. Poprosz� o szczeg�y za��da� pan X, kiedy O milcza� uporczywie. Zdaje pan sobie spraw�, panie O, �e pa�ska lojalno�� mo�e napyta� panu biedy. Co� mi si� zdaje, �e pan nie chce, �ebym ukara� sprawc�? Wola�bym zaj�� si� tym sam. Nie w�tpi�. Ale je�li b�dzie pan os�ania� winowajc�, b�d� musia� spisa� pora�k� na pa�skie konto. Czy gra warta �wieczki? O ile pozwoli mi pan wymierzy� sprawiedliwo�� na w�asn� r�k�. Ch�tnie bym si� temu poprzygl�da� zarechota� pan X. O czeka� na odpowied�, obserwuj�c b�ysk ostrza d�uta w d�oni pana X, kt�ry przechadza� si� po pokoju. Przydzieli�em panu niew�a�ciwego partnera, zgadza si�? mrukn�� X, podnosz�c z pod�ogi kajdanki. Rzuci� je na bufet. Liczy�em na to, �e E podci�gnie si� do pana poziomu. Pomyli�em si�. To �adnie, �e zwr�ci� si� pan do mnie. zanim dobierze mu si� pan do sk�ry. Obaj wiemy, �e lubi pan pracowa� na w�asn� r�k�. I obaj wiemy, jak bardzo ja tego nie lubi�. Ponad ramieniem pos�a� O bezbarwne spojrzenie. Bior�c pod uwag� wszystko, zw�aszcza fakt, �e zwraca si� pan do mnie o zgod�. E, nale�y do pana. Chcia�bym mie� widz�w. Pa�ski oddzia�? Nie tylko. Zn�w chce si� pan popisa�? Chc� podnie�� morale Korporacji. A mo�e jest pan tylko ma�ym, aroganckim chujkiem? wycedzi� pan X z lodowatym u�miechem. Jestem pa�skiego wzrostu. Nagle O straci� w�adz� w r�kach i nogach. Zd��y� wcze�niej zobaczy� cholerny paralizator w r�ku pana X, wi�c wiedzia�, co jest grane. Teraz X szed� w jego stron� z d�utem. O, spotnia�y, daremnie pr�bowa� wykona� jakikolwiek ruch. Pan X podszed� tak blisko, �e �e jego pier� musn�a pie� O. O poczu�, �e co� drapie go w po�ladek. Baw si� dobrze, ch�optasiu. szepn�� mu X do ucha. To, �e wyros�e� z kr�tkich spodenek, jeszcze nie znaczy, �e jeste�my sobie r�wni. Miej do�� oleju w g�owie, �eby o tym pami�ta�. Do zobaczenia. Pewnym krokiem wyszed� z piwnicy. Drzwi na g�rze szcz�kn�y dwukrotnie. Gdy tylko O odzyska� w�adz� w cz�onkach, si�gn�� do tylnej kieszeni. Pan X wsadzi� mu d�uto. Rankohr wysiad� z cadillaca, bacznie lustruj�c ciemno�ci wok� One Eye z nadziej�, �e wychynie z nich banda reduktor�w. Nie mia� dzi� szcz�cia. Od wielu godzin kr��yli bezskutecznie z Vrhednym po mie�cie. Ani jedna sylwetka nie zamajaczy�a w mroku. Dziwne. Ale dla Rankhora, kt�ry walczy� z pobudek prywatnych � frustruj�ce jak diabli. Wojna wampir�w z Korporacj�, jak to wojna, przechodzi�a r�ne stadia; aktualnie wampiry by�y g�r�. Nie bez walki. W lipcu Bractwo Czarnego Sztyletu zlikwidowa�o miejscowy o�rodek rekrutacyjny Korporacji wraz z dziesi�tk� ich najlepszych ludzi. Korporacja najwyra�niej wola�a teraz wzi�� ich na przeczekanie. Chwa�a Bogu, istnia�y inne sposoby, �eby si� roz�adowa�. Powi�d� wzrokiem po gnie�dzie rozpusty, w ktorym cz�onkowie Bractwa lubili si� zabawi� przy d�wi�kach rocka. Lokal sta� na przedmie�ciach a jego klientela sk�ada�a si� z rowerzyst�w , robotnik�w z okolicznych bud�w i innych kmiotk�w, kt�rym s�oma nadal wystawa�a zza cholewy. Pub by� typow� mordowni�. Parterowy budynek sta� na asfaltowym parkingu. Ci�ar�wki, stare limuzyny, harleye. Zza ma�ych okien l�ni�y czerwono � z�to � niebieskie neony z markami lokalnych piw � cors, budweiser, michelob. Corona czy heineken nie dogadza�y podniebieniom kolesi�w. Rankhor zatrzasn�� drzwi do samochodu. Ca�y dr�a�, sk�ra go sw�dzia�a, czu� skurcze w mi�niach. Przeci�gna� si�, licz�c bodaj na chwil� ulgi, jednak zabieg okaza� si�, zgodnie z przewidywaniami, bezskuteczny. Zn�w dopad�a go kl�twa, pchaj�c w niebezpieczne rewiry. Je�li nie roz�aduje si� natychmiast, b�dzie gro�ny. � Pi�kne dzi�ki, o Pani Kronik�. Nie do��, �e przyszed� na �wiat jako dziwol�g, kt�rego rozsadza niespo�yta energia i si�a to jeszcze podpad� duchowej przewodniczce wampir�w, kt�ra z dzik� rozkosz� dorzuci�a do jego nieszcz�� swoje trzy grosze. Musia� roz�adowywa� si� regularnie inaczej mog�o si� to �le sko�czy�. Tylko walka i seks obni�a�y napi�cie, wi�c dozowa� je sobie jak diabetyk insulin�. Regularne stosowanie obu remedi�w utrzymywa�o go w r�wnowadze, ale kuracja nie zawsze odnosi�a skutek. A kiedy traci� kontrol�, mog�o to �le sko�czy� si� dla wszystkich, nie wy��czaj�c jego samego. Mia� szczerze do�� w�asnego cia�a, kontrolowania zachcianek, nak�adania sobie hamulc�w. Oczywi�cie ol�niewaj�ca uroda i pot�ne musku�y mia�y swoje zalety, ale w zamian za pi�� minut spokoju zgodzi�by si� zosta� nawet szpetnym cherlakiem. W�a�ciwie nie pami�ta� ju�, co to jest spok�j. Ma�o nie bardzo pami�ta�, kim jest. Rozlecia� si� w szybkim tempie. Raptem kilka lat po tym, jak dosi�g�a go kl�twa, straci� nadziej�, �e kiedykolwiek zazna spokoju i odt�d dba� wy��cznie o to, �eby nie skrzywdzi� nikogo. Wtedy te� zacz�� si� rozpada�, a teraz, po stu latach, by� psychicznym wrakiem, skrytym za uwodzicielsk� mask� lowelasa. Musia� pogodzi� si� z faktem, �e by� gro�ny nawet dla najbli�szych. Nikt przy nim nie zna� dnia ani godziny. To wyka�cza�o go bardziej ni� cielesne katusze, jakich do�wiadcza�, gdy kl�twa si� uaktywnia�a. �y� w ci�g�ej trwodze, �e skrzywdzi jednego ze swych braci. Albo, jak w zesz�ym miesi�cu, Butcha. Odwr�ci� si� z powrotem w stron� samochodu. Przez szyb� widzia� twarz samca cz�owiek�w. Rany, kto by przypu�ci�, �e si� b�dzie kumplowa� z Homo sapiens? Do��czysz do nas p�niej, glino? Butch wzruszy� ramionami. Nie wiem. Powodzenia, ch�opie. Co komu pisane. Rankohr zakl�� w odpowiedzi. Cadillac odjecha�. Ruszyli z Vrhednym przez parking. Kim ona jest, V? To jedna z naszych? Nazywa si� Marissa. Marissa? Tak jak by�a krwiczka Ghroma? Rankohr pokr�ci� g�ow� w os�upieniu. Ch�opie, wi�cej szczeg��w. Konam z ciekawo�ci. Nie ci�gn� go za j�zyk. Ty te� powiniene� da� mu spok�j. Nie jeste� ciekaw? V nie odpowiada�. Byli na progu pubu. Rozumiem. Ty i tak wiesz, co b�dzie. V wzruszy� lekko ramionami, k�ad�c d�o� na klamce. Rankohr z�apa� go za r�k�. V, czy miewasz wizje na m�j temat? Zagl�da�e� w moj� przysz�o��? Vrhedny popatrzy� w bok. W �wietle piwnego neonu jego lewe, okolone tatua�ami oko, zia�o czerni�. �renica rozszerzy�a si�, poch�aniaj�c t�cz�wk� i bia�ko; zosta�a tylko mroczna otch�a�. Rankohr poczu� si�, jakby zajrza� w twarz niesko�czono�ci. Albo jakby ju� umar� i wejrza� w Zanikh. Naprawd� chcesz zna� swoj� przysz�o��? Rankohr pu�ci� r�k� Vrhednego. W�a�ciwie chcia�bym tylko jedno wiedzie� czy do�yj� uwolnienia od kl�twy? Rozumiesz, czy zaznam cho� sekundy spokoju? Drzwi otwar�y si� z impetem; zalany burak zatoczy� si� jak ci�ar�wka ze z�aman� osi�. Skierowa� swoje kroki w krzaki, po czym pu�ci� pawia i zaleg� twarz� do asfaltu. �Tylko �mier� jest gwarancj� spokoju pomy�la� Rankohr. �mier� nie ominie nikogo. Nawet po najd�u�szym �yciu. Nawet wampir�w". Odesz�a go ochota, by zagl�da� w oko Vrhednego. Zapomnijmy o wszystkim. Ju� nie chc� wiedzie�. By� przekl�ty i mia� przed sob� dziewi��dziesi�t jeden lat, zanim wyzwoli si� z kl�twy. Dziewi��dziesi�t jeden lat, osiem miesi�cy, cztery dni do dnia, kiedy przestanie nim rz�dzi� potw�r. Chybaby nie poci�gn�� d�u�ej, gdyby wiedzia�, �e nie do�yje wyzwolenia. Chc� ci co�, bracie, powiedzie�. Co takiego? Wkr�tce dosi�gnie ci� twoje przeznaczenie. Spotkasz sw� ukochan�. Doprawdy? Rankohr parskn�� �miechem. Co to jedna? Wiesz, �e lubi�... Jest dziewic�. Zimny dreszcz przebieg� mu po plecach, przechodz�c w �cisk p�dupk�w. Kpisz sobie ze mnie? Sp�jrz mi w oko, je�li uwa�asz, �e si� z ciebie nabijam. V zawaha� si�. potem pchn�� drzwi. Owion�� ich od�r piwa i ludzkich cia�. Pub t�tni� starym przebojem Guns N'Ro�e| Niez�y z ciebie aparat mrukn�� Rankohr. Weszli. Rozdzia� 3 PAW��W ZNA� SI� NA RZECZY, my�la�a Mary, jad�c w stron� miasta. Panika, jakiej uleg�a po telefonie z gabinetu doktor Della Croce, by�a odruchem warunkowym, a nie racjonaln� reakcj�... Kontynuacja bada� mog�a oznacza� sto najr�niejszych rzeczy. Telefon z gabinetu przyj�a za nieodwo�alny wyrok, a przecie� nie by�a jasnowidzem. Sk�d ta pewno��, �e co� jest nie tak? Ostatecznie remisja trwa�a ju� dwa lata, a Mary czu�a si� nie najgorzej. Co prawda by�a troch� zm�czona, ale mia�a powody po pracy w kancelarii udziela�a si� jako wolontariuszka. Zadzwoni z samego rana i um�wi si� na wizyt�. Teraz jecha�a zast�pi� Billa na pocz�tku jego zmiany. Bill by� wolontariuszem w telefonie zaufania dla potencjalnych samob�jc�w. Niepok�j zel�a�. Odetchn�a g��biej. Nie wiedzia�a, jak zniesie najbli�sz� dob� z nerw�w by�a napi�ta jak struna, jej my�li zatacza�y b��dne ko�o. Najwa�niejsze to przetrwa� kolejny atak paniki i pozbiera� si�, kiedy strach zel�eje. Zostawi�a hond� na parkingu przy Dziesi�tej Ulicy i ruszy�a pospiesznie w stron� odrapanego; pi�ciopi�trowego budynku. Budynek sta� w obskurnej dzielnicy, nosz�cej �lady plan�w z lat siedemdziesi�tych, by uaktywni� zawodowo obszar kilku przecznic tak zwanej �z�ej dzielnicy�. Projekt nie wypali� i biurowce o oknach pozabijanych deskami s�siadowa�y obecnie z n�dzn� zabudow� mieszkaln�. Mary zatrzyma�a si� przy wyj�ciu i pomacha�a dw�jce policjant�w z wozu patrolowego. Telefon zaufania dla potencjalnych samob�jc�w mia� swoj� siedzib� na pierwszym pi�trze od frontu; Mary zadar�a g�ow� i spojrza�a w o�wietlone okna. Pierwszy kontakt z telefonem zaufania mia�a jako klientka. Trzy lata p�niej sama odbiera�a telefony w czwartkowe, pi�tkowe i sobotnie wieczory. Zast�powa�a r�wnie� koleg�w na urlopach i przy innych okazjach. Nikt nie wiedzia�, �e sama kiedy� skorzysta�a z tej linii. Je�li b�dzie musia�a wypowiedzie� wojn� w�asnej krwi, t� wiadomo�� r�wnie� zachowa dla siebie. By�a przy �mierci swojej matki i wiedzia�a, �e nie �yczy sobie, by kto� szlocha� u jej wezg�owia. Zna�a smak bezsilnej w�ciek�o�ci, kiedy �aska uzdrowienia nie sp�ywa, mimo usilnych b�aga�. Nie mia�a zamiaru powtarza� tej komedii, kiedy b�dzie walczy� o oddech, a kolejne narz�dy odm�wi� pos�usze�stwa. No tak. Zn�w te nerwy. Z lewej strony dobieg� j� szelest. Co�, jakby ludzka posta�, przemkn�o, znikaj�c za rogiem budynku. B�yskawicznie wystuka�a kod i wesz�a do �rodka. Ruszy�a po schodach. Na pierwszym pi�trze wcisn�a przycisk interkomu telefonu zaufania. Przechodz�c ko�o lady recepcyjnej, pomacha�a rozmawiaj�cej przez telefon kierowniczce, Rhondzie Knute. Kiwn�a g�ow� Nan, Stuartowi i Loli, kt�rych dy�ur wypada� tego wieczoru, i zaj�a miejsce w wolnej kabinie. Upewniwszy si�, �e ma wystarczaj�c� ilo�� kwestionariuszy wywiadu i d�ugopis�w oraz podr�czn� ksi��k� adresow�, wyj�a z torebki butelk� mineralnej. Jedna z jej linii odezwa�a si� jak na zawo�anie. Mary zerkn�a na ekran, �eby sprawdzi� numer klienta. Zna�a ten numer. Policja ustali�a, �e jest to telefon automatu w �r�dmie�ciu. A wi�c zn�w on. Rozleg� si� drugi dzwonek. Mary podnios�a s�uchawk�. Linia Zapobiegania Samob�jstwom, m�wi Mary. W czym mog� pom�c? spyta�a zgodnie z obowi�zuj�c� formu��. Telefon milcza�. Nie s�ycha� by�o nawet oddechu. Z oddali dobieg� j� d�wi�k uruchamianego silnika. Warkot samochodu stawa� si� coraz cichszy. Tajemniczy osobnik zawsze dzwoni� z automatu, zmieniaj�c lokalizacje, �eby go nie przy�apano. Tu Mary. Czym mog� s�u�y�? �ciszy�a g�os, odst�puj�c od przyj�tych zasad. Wiem, �e to ty i mi�o mi, �e zn�w do mnie dzwonisz. Bardzo bym chcia�a jednak wiedzie�, jak si� nazywasz i czemu dzwonisz. Czeka�a. Rozm�wca roz��czy� si�. Ten sam, co zawsze? spyta�a Rhonda, popijaj�c herbatk� zio�ow�. Po czym pozna�a�? Kto� obdzwania� wszystkie stanowiska i roz��cza� si� po wst�pnym powitaniu. A potem widz� nagle, �e szepcesz co� do s�uchawki. Nno tak... Policja zn�w mnie dzi� wypytywa�a. Na razie s� bezradni, chyba �e wezm� wszystkie miejskie automaty pod obserwacj�, do czego nie chc� si� jeszcze posun��. Ju� ci m�wi�am, �e nie czuj�, aby mi co� grozi�o. Nie ma takiej gwarancji. Rhonda, przecie� to ju� si� ci�gnie od dziewi�ciu miesi�cy. Gdyby kto� chcia� mnie napa��, dawno by to zrobi�. A ja naprawd� chcia�abym pom�c... To te� mnie martwi. Wykazujesz instynkt opieku�czychocia� nie wiesz, kto dzwoni. Za bardzo si� anga�ujesz. Nieprawda. Ten kto� dzwoni, bo ma problem, a ja napewno umia�abym mu pom�c. Zastan�w si�, co m�wisz. Rhonda podjecha�a z krzes�em do Mary. Nie wiem, jak ci to powiedzie�...Zni�y�a g�os. Uwa�am, �e powinna� da� sobie troch� wolnego. Mary nastroszy�a si�. Od czego? Za du�o tu przesiadujesz. Pracuj� tyle samo dni, co wszyscy. Ale sp�dzasz tu ca�e godziny po swojej zmianie i ci�gle bierzesz zast�pstwa. Za bardzo ci� to wci�ga. Wiem, �e teraz zast�pujesz Billa, ale kiedy przyjdzie, prosz� ci�, �eby� od razu posz�a do domu. I nie chc� ci� tu widzie� przez par� tygodni. Potrzebujesz zmiany optyki. To trudna, wyczerpuj�ca praca i musisz nabra� do niej dystansu. Nie teraz, Rhonda. B�agam, nie teraz. Ta praca jest mi w tej chwili bardziej potrzebna ni� kiedykolwiek. Wiesz dobrze, �e to nie jest odpowiednie miejsce do odreagowywania w�asnych problem�w. Rhonda �agodnie �cisn�a zdr�twia�� d�o� Mary. Jeste� jedn� z najlepszych wolontariuszek i b�d� na ciebie czeka�. Ale najpierw musisz si� troch� od�wie�y�. Nie wiem, czy b�d� mia�a na to czas szepn�a Mary ledwie dos�yszalnie. Co m�wisz? Mary opanowa�a si�. Nie, nic. U�miechn�a si� z wysi�kiem. Jasne. Masz racj�. Znikam, jak tylko przyjdzie Bill. Bill pojawi� si� po godzinie i Mary natychmiast si� zwin�a. Kiedy wesz�a do domu, zamkn�a drzwi i opar�a si� o drewnian� boazeri�, ws�uchuj�c si� w cisz�. Straszn�, przyt�aczaj�c� cisz�. Wo�a�aby si� znale�� z powrotem w centrali. S�ysze� przyciszone g�osy wolontariuszy. Dzwonki telefon�w. Bzyczenie jarzeni�wek na suficie... Jej umys�, kiedy nie mia� si� czym zaj��, produkowa� przera�aj�ce wizje: ��ka szpitalne. Ig�y. Kropl�wki. W upiornej migawce zobaczy�a w�asn�, �ys� g�ow�, szar� twarz i podkr��one oczy. Wygl�da�a jak kto� inny, przestawa�a by� sob�. Dobrze pami�ta�a, jak to jest, kiedy przestaje si� by� sob�. Poddaj�c si� chemioterapii, zasili�a szeregi podrz�dnej kasty chorych i umieraj�cych, kt�rzy dla reszty �wiata nios� �a�osne, ponure memento, a jej twarz sta�a si� symbolem nietrwa�o�ci ludzkiego �ycia. Przebieg�a przez salon i kuchni�, otwar�a rozsuwane drzwi. Z przera�enia musia�a zaczerpn�� tchu, ale nag�y powiew lodowatego powietrza wyr�wna� jej oddech. Jeszcze nie ma �adnych z�ych wiadomo�ci. Jeszcze nie ma... Id�c w stron� basenu, powtarza�a t� mantr�, �eby ukr�ci� �eb narastaj�cej panice. Basen by� zaledwie spor� wann� wkopan� w ziemi�, a jego woda, bliska zamarzni�cia, w �wietle ksi�yca po�yskiwa�a jak towot. Mary usiad�a, zdj�a buty i skarpety i zanurzy�a stopy w lodowatej toni. Siedzia�a tak, mimo �e nogi jej zdr�twia�y, �a�uj�c, �e nie ma do�� odwagi, by wskoczy� i zanurkowa� do kraty na dnie. Gdyby przytrzyma�a si� kraty przez chwil�, zafundowa�aby sobie pe�ne znieczulenie. Pomy�la�a o swojej matce. O tym, jak Cissy Luce umiera�a we w�asnym ��ku w domu, kt�ry by� ich wsp�lnym domem. W pami�ci Mary od�y� ka�dy szczeg� sypialni: koronkowe zas�ony, przez kt�re s�czy�o si� �wiat�o, pokrywaj�c pok�j deseniem p�atk�w �niegu. Wielki kremowy dywan na blado��tych �cianach. Ulubiona ko�dra matki w drobne r�yczki na be�owym tle. Aromatyczna kompozycja w miseczce, wydzielaj�ca zapach imbiru i ga�ki muszkato�owej. Krucyfiks nad zag��wkiem ��ka i wielki obraz Matki Boskiej w rogu. Bolesne wspomnienia. Mary zmusi�a si�, by przypomnie� sobie pok�j, kiedy ju� by�o po wszystkim I po chorobie, umieraniu, sprz�taniu, sprzeda�y domu, jak jak wygl�da� tu� przed jej wyprowadzk�. Czysty, schludny. Dewocjonalia matki spakowane. Slad po krzy�u na �cianie zas�oni�a reprodukcja akwareli Andrew Wyetha. Nie mog�a powstrzyma� �ez, kt�re p�yn�y ciurkiem, kapi�c do basenu. Patrzy�a, jak uderzaj� w powierzchni� wody i ton�. Podnios�a g�ow�. Kto� by� obok niej. Poderwa�a si� i zacz�a cofa�, ale zaraz przystan�a, zaskoczona. Przed ni� sta� ch�opiec. Nastolatek. Mia� ciemne w�osy i blad� cer�. Straszliwie zabiedzony, a przy tym nadludzko pi�kny. Co tu robisz? � spyta�a, niezbyt przestraszona. Trudno by�o ba� si� ch�opca o tak anielskiej urodzie. Kim jeste�? Ch�opiec w odpowiedzi potrz�sn�� tylko g�ow�. Zgubi�e� si�? Wygl�da�, jakby si� zgubi�. By�o o wiele za zimno, �eby chodzi� w samych d�insach i trykotowej koszulce. Jak si� nazywasz? Przytkn�� r�k� do gard�a, potem pomacha� ni� przed sob�, jakby by� cudzoziemcem, kt�ry nie zna j�zyka. M�wisz po angielsku? Kiwn�� g�ow� i zacz�� miga� d�o�mi. Ameryka�ski j�zyk migowy. Tak, to by�o to. Mary cofn�a si� w pami�ci do lat, kiedy uczy�a autystyczne dzieci porozumiewania si� d�o�mi. S�yszysz, czy czytasz z ruch�w warg? zamiga�a do ch�opca. Zamar�, jakby fakt, �e Mary zna j�zyk migowy, by� ostatni� rzecz�, jakiej si� spodziewa�. S�ysz� bardzo dobrze, ale nie umiem m�wi�. Mary obrzuci�a go przeci�g�ym spojrzeniem. To ty do mnie stale dzwonisz. Zawaha� si�, potem przytakn��. Nie chcia�em ci� przestraszy� ani zdenerwowa�. Mi�o mi tylko kiedy... tam jeste�. Ale nie jestem �adnym zbocze�cem, przysi�gam. Sprawia� wra�enie, jakby przywyk� do tego, �e ludzie pr�buj� go sp�awi�. Wierz� ci. Tyle �e nie wiedzia�a, co z tym fantem zrobi�. Telefon zaufania zabrania� kontakt�w z klientami. Ale przecie� nie powie biednemu dzieciakowi, �e ma si� wynosi�. Chcesz co� zje��? Pokr�ci� g�ow� odmownie. Czy m�g�bym z tob� troch� poby�? Usi�d� po drugiej stronie basenu. Nie odpar�a. Kiwn�� g�ow� i zacz�� si� zbiera� do odej�cia. To znaczy tak. Usi�d� tutaj, ko�o mnie. Podszed� ostro�nie, jakby liczy� si� z mo�liwo�ci�, �e Mary zmieni zdanie. Kiedy usiad�a i z powrotem w�o�y�a nogi do wody, zdj�� obdarte tenis�wki, podwin�� nogawki workowatych spodni i usadowi� si� w bezpiecznej odleg�o�ci od niej. �Bo�e, jaki jest jeszcze dziecinny". W�o�y� nogi do wody i u�miechn�� si�. Zimna zamiga�. Chcesz sweter? Potrz�sn�� g�ow� i zacz�� zatacza� stopami k�ka. Jak si� nazywasz? John Matthew. U�miechn�a si�. Mieli z sob� co� wsp�lnego. Jan i Mateusz. Imiona ewangelist�w. Zakonnice tak mnie nazwa�y. - Zakonnice? Zapad�a d�uga cisza, jakby zastanawia� si�, ile mo�e bezpiecznie powiedzie�. - By�e� w sieroci�cu? pr�bowa�a podpowiedzie�. O ile pami�ta�a, w mie�cie nadal dzia�a� sierociniec prowadzony przez zakon Matki Bo�ej Mi�osiernej. Urodzi�em si� w kabinie toalety na dworcu autobusowym. Znalaz� mnie sprz�tacz i zani�s� do zakonnic. To one wybra�y mi imi� i nazwisko. Nie da�a po sobie pozna� wzruszenia. - Gdzie teraz mieszkasz? Kto� ci� zaadoptowa�? Pokr�ci� g�ow�. - Jeste� w rodzinie zast�pczej? i Bo�e, spraw, �eby by� w rodzinie zast�pczej. Mi�ej rodzinie zast�pczej, kt�ra go karmi i ubiera. U dobrych ludzi, dla kt�rych by� wa�ny, chocia� rodzice go porzucili. Nic odpowiada�. Obrzuci�a go wzrokiem. Wys�u�one ubranie, dojrza�y wyraz twarzy. Nie wygl�da�, jakby zazna� wiele dobrego w �yciu. Mieszkam przy Dziesi�tej Ulicy zamiga� z oci�ganiem. To znaczy, �e albo koczowa� nielegalnie w jakim� budynku do rozbi�rki, albo podnajmowa� n�dzne lokum w jednej z zaszczurzonych ruder. To, �e by� schludny, zakrawa�o na cud. - Mieszkasz ko�o centrali, zgad�am? I dlatego wiedzia�e�, �e tam dzi� jestem, cho� to nie by�a moja zmiana. Potakn��. Mieszkam naprzeciwko. Wiem, kiedy przyje�d�asz i odje�d�asz, ale nie podgl�dam ci�. Ja... uwa�am ci� za przyjaciela. Kiedy pierwszy raz zadzmnilem, sam nie wiem po co, w�a�nie ty odebra�a�. Spodoba� mi si� tw�j glos. Ma pi�kne d�onie, zauwa�y�a. Szczup�e, delikatne. Dziewcz�ce. - Przyjecha�e� tu dzisiaj za mn�? Robi� tak prawie co wiecz�r. Mam rower, a ty je�dzisz powoli. Wpad�em na pomys�, �eby ci towarzyszy� dla twojego bezpiecze�stwa. Wychodzisz p�no z pracy, a to nie jest dobra dzielnica dla samotnej kobiety. Nawet zmotoryzowanej. Mary potrz�sn�a g�ow�. Dziwny ch�opak. Wygl�da� jak dziecko, ale rozumowa� jak m�czyzna. W gruncie rzeczy powinna si� wstydzi�. Ch�opak, kt�ry j� �ledzi�, uwa�a� si� za jej opiekuna, cho� wygl�da�, jakby sam potrzebowa� opieki. Dlaczego p�aka�a� przed chwil�? zamiga�. - Bo moje dni mog� by� policzone. wyrzuci�a z siebie. - Mary? Mo�na jeszcze zajrze�? Mary obejrza�a si�. Bella, jej jedyna s�siadka, przesz�a przez ��k� dziel�c� ich posesje i przystan�a na skraju trawnika. - Cze��, Bella. Poznaj, hm, Johna. Bella z wdzi�kiem podesz�a do basenu. Wprowadzi�a si� na star� farm� przed rokiem. Ch�tnie umawia�y si� z Mary na wieczorne pogaw�dki. Metr osiemdziesi�t, ciemne w�osy do pasa Bella by�a niez�� lask�. Mia�a tak pi�kn� twarz, �e Mary nie mog�a si� jej napatrzy�. Ze swoj� figur� mog�aby �mia�o reklamowa� bielizn�. Nic dziwnego, �e John wygl�da�, jakby go razi� grom. Mary pr�bowa�a bezskutecznie odgadn��, jak to jest wzbudza� tak� reakcj� u m�czyzn, a nawet niedojrza�ych ch�opc�w. Sama nigdy nie by�a pi�kna, natomiast nale�a�a do szerokiej kategorii kobiet, kt�re nie by�y ani �adne, ani brzydkie. I to przed chemioterapi�, kt�ra zrujnowa�a jej w�osy i cer�. Bella nachyli�a si� i z u�miechem poda�a ch�opcu r�k�. Cze��. Wymieni� z ni� przelotny u�cisk d�oni, jakby nie by� pewien, czy ma do czynienia ze zwyk�� �miertelniczk�. Dziwne, Marv miewa�a podobne odczucie wobec s�siadki. By�a... by� w niej jaki� nadmiar wszystkiego. Wydawa�a si� kim� wi�kszego formatu ni� ludzie, z kt�rymi Mary spotyka�a si� na co dzie�. Wysoka, postawna, energiczna. Niezwyk�a. Nie mia�a przy tym w sobie nic z femme fatale. By�a cicha i skromna, mieszka�a sama, �yj�c bodaj z pisania. Mary nigdy nie widywa�a jej za dnia, nigdy te� nie widzia�a, �eby kto� odwiedza� star� farm�. John zetkn�� niespokojnie na Mary. Chcesz, �ebym ju� poszed�? zamiga�. Nie czekaj�c na jej odpowied�, wyj�� nogi z wody. Obj�a go. Bo�e, sama sk�ra i ko�ci. - Nie. Chc�, �eby� zosta�. Bella zdj�a adidasy i skarpetki i zacz�a pluska� palcami u n�g po powierzchni basenu. Zostajesz z nami zadecydowa�a. Rozdzia� 4 RANKOHR UPATRZY� JU� SOBIE PIERWSZE DANIE NA WIECZ�R, jasnow�osa samiczka cz�owiek�w, pon�tna i ch�tna. Podobnie jak jej kole�anki przy barze, sygnalizowa�a swoj� gotowo��, kr�c�c pup� i potrz�saj�c nastroszon� fryzur�. - Znalaz�e� co� w twoim gu�cie? spyta� V z przek�sem. Rankohr potakn�� i kiwn�� palcem na samiczk�. Podesz�a ochoczo. To w�a�nie mu odpowiada�o u samic cz�owiek�w. Po�era� oczyma jej biodra. Nagle inne j�drne kszta�ty przys�oni�y obiekt jego po��dania. Spojrza� i skrzywi� si�. Caith nale�a�a do jego rasy; by�a czarnook�, kruczow�os� pi�kno�ci�. Lecia�a g��wnie na Braci, stale kr�ci�a si� wok� nich, proponuj�c swoje wdzi�ki. Traktowa�a ich jak zdobycz. Dra�ni�o go to. Dzi�ki Caith wiedzia�, od czego pochodzi s�owo wkurwiaj�cy. - Cze��, Vrhedny zagadn�a niskim, zmys�owym g�osem. - 'bry wiecz�r, Caith. V �ykn�� w�dki. Co s�ycha�? Rankohr �ypn�� okiem na biodra Caith. Na szcz�cie blondyna nie zniech�ci�a si� konkurencj� i zbli�a�a si� do ich stolika. - Nie przywitasz si� ze mn�, Rankohr? mizdrzy�a si� Caith. - Przywitam, o ile si� odsuniesz. Zas�aniasz mi widok. - Kolejna z tysi�ca twoich wybranek? zachichota�a Caith. Szcz�ciara. - Sama by� chcia�a, Caith. Owszem. Pos�a�a mu drapie�ne, chutliwe spojrzenie Mo�e by� si� zabawi� w tr�jk�cik ze mn� i z Vrhednym? Chcia�a pog�aska� go po g�owie, ale j� z�apa� za nadgarstek. - Nie pozwalaj sobie za bardzo! - Lecisz samiczki cz�owiek�w, a mnie nie chcesz. - Nie kr�cisz mnie. - Musia�by� mnie kiedy� skosztowa� szepn�a mu do ucha, napieraj�c na niego wdzi�kami. �cisn�� jej r�k� bole�nie i odepchn��. - Mocniej. Rankohr, mocniej, uwielbiam sadomaso. pu�ci� j� natychmiast. M�wisz, V, �e jeste� zaj�ty? zwr�ci�a si� pogodnie do Vrhednego, rozcieraj�c nadgarstek. - Na razie si� aklimatyzuj�. Ale mo�e p�niej. - Wiesz, gdzie mnie szuka�. - Nie wiem, co ty w niej widzisz zwr�ci� si� Rankohr do towarzysza, kiedy Caith odp�yn�a. V �ykn�� w�dki, odprowadzaj�c Caith g��boko osadzonymi oczami. - Ma swoje uroki. Blondyna wreszcie dotar�a do nich i zastyg�a przed Rankohrem we wdzi�cznej pozie. Z�apa� j� za pup� i posadzi� sobie na kolanach. - Cze�� powiedzia�a, pr�buj�c si� wyswobodzi�. Lustrowa�a go, bacznie taksuj�c garderob� i z�oty rolex, wystaj�cy spod r�kawa czarnego trencza. W jej oczach b�ysn�o wyrachowanie, zimne jak serce Rankohra. Najch�tniej by si� st�d zwin��; mia� tego bagna wy�ej uszu. Ale jego cia�o domaga�o si� ��da�o � roz�adowania. Czu�, jak budzi si� w nim pal�ca ��dza, a jego serce, jak zawsze w takich przypadkach, stoi gdzie� z boku, bezczynne. - Jak si� nazywasz? spyta�. Tiffany. Mi�o ci� pozna�. Tiffany � sk�ama�. Kilkana�cie kilometr�w dalej, przy basenie na ty�ach domu, Mary, John i Bella, nie bacz�c na nic, bawili si� znakomicie. Bujasz powiedzia�a Mary do Johna z rozbawieniem. Nie bujam. Gania�em od kina do kina. Co powiedzia�? chcia�a wiedzie� Bella. Obejrza� Matrix w dniu premiery cztery razy. John, jeste� niemo�liwy roze�mia�a si� pisarka. Pos�a� jej promienny u�miech i sp�on�� rumie�cem. W�adca Pier�cieni te� ci� tak zafascynowa�? dopytywa�a. Pokr�ci� g�ow�, pokaza� co� na migi i spojrza� wyczekuj�co na Mary. M�wi, �e intere

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!