Ward. J.R. - Ofiara Krwi całość
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Ward. J.R. - Ofiara Krwi całość |
Rozszerzenie: |
Ward. J.R. - Ofiara Krwi całość PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd Ward. J.R. - Ofiara Krwi całość pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Ward. J.R. - Ofiara Krwi całość Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
Ward. J.R. - Ofiara Krwi całość Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Witam
wszystkich,
kt�rzy
dostali
has�o
do tej
ksi��ki.
Nie
pozwalam
na
chomikowanie
i
wstawianie
u
siebie.
Nie
radz�
te�
pr�bowa�
innych
sposb�w
bo doskonale
wiem,
po
czym
pozna�
swoj�
prac�.
Sp�dzi�am
nad
ni�
kilka
dni
i
nie
�ycz�
sobie,
�eby
kto�
rozpowszechnia�
moj�
prac�.
Pozdrawiam
Kasia
Glosariusz
Bractwo czarnego sztyletu
� tajna organizacja mistrz�w sztuk walki, kt�rej zadaniem jest
obrona wampir�w przed Korporacj� Reduktor�w. Dzi�ki w�a�ciwemu doborowi genetycznemu
cz�onkowie Bractwa obdarzeni s� pot�nym cia�em i umys�em, oraz niecodzienn� zdolno�ci�
regeneracji. Bractwo wy�awia kandydat�w na swoich cz�onk�w, kt�rzy nie s� rodzonymi bra�mi.
Agresywni, pewni siebie a przy tym tajemniczy, trzymaj� si� z dala od cywil�w i nie utrzymuj�
kontakt�w z cz�onkami pozosta�ych kast, o ile nie potrzebuj� si�
dokrwi�. W
�wiecie wampir�w
bracia ciesz� si� wielkim powa�aniem. O ich wyczynach
kr��� legendy. Gin� tylko od bardzo
powa�nych uraz�w; takich jak rany postrza�owe, cios w serce itp.
Broniec � samiec wampir�w, kt�ry ma partnerk�. Samce mog� mie� wi�cej, ni� jedn�
partnerk�.
Chc�czka � okres p�odno�ci u samicy wampir�w; zwykle trwa dwa dni i towarzyszy jej
pot�ny apetyt seksualny. Pierwsza chc�czka wyst�puje oko�o pi�ciu lat po przemianie, p�niej
pojawia si� raz na dziesi�� lat. Chc�czka samicy wyczuwana jest przez wszystkie samce, kt�re
maj� z ni� kontakt. Chc�czka to niebezpieczny okres, w kt�rym dochodzi do wa�ni i star� mi�dzy
rywalizuj�cymi samcami, zw�aszcza je�li samica nie ma partnera.
Juchacz
wampir
p�ci m�skiej lub �e�skiej, kt�ry ma obowi�zek karmi� swoj� krwi�
w�a�ciciela.Cho� posiadanie juchaczy nale�y do gin�cych obyczaj�w, jest nadal praktyk� legaln�.
Korporacja Reduktor�w organizacja
zab�jc�w powo�ana przez Omeg� w celu
eksterminacji rasy wampir�w.
Krwiczka wampirzyca,
kt�ra ma partnera seksualnego. Samice zwykle poprzestaj� na
jednym partnerze, poniewa� samce maj� silny instynkt terytorialny.
Krypta rytualne
miejsce spotka� Bractwa Czarnego Sztyletu, wykorzystywane do
ceremonii oraz przechowywania s�oi z sercami reduktor�w. W Krypcie odbywaj� si� ceremonie
przyj�cia do Bractwa i pogrzeby; tu r�wnie� dyscyplinuje si� niepos�usznych cz�onk�w Bractwa.
przys�uguje jedynie cz�onkom Bractwa, Pani Kronik i inicjowanym adeptom.
Lilan pieszczotliwie:
ukochany, ukochana.
Omega z�owroga,
tajemnicza posta� d���ca do zag�ady wampir�w z powodu niech�ci do
Pani Kronik. Istota nadprzyrodzona, posiada zdolno�ci magiczne, z wyj�tkiem mocy tworzenia.
Pani Kronik duchowy
autorytet, doradczyni kr�l�w, stra�niczka
�wi�tych ksi�g
wampir�w, dawczyni przywilej�w. Istota nadprzyrodzona, posiada wiele nadprzyrodzonych mocy.
W jednorazowym akcie kreacji powo�a�a do istnienia ras� wampir�w.
Pierwsza Rodzina kr�lewska
para wampir�w z ewentualnym potomstwem.
Princeps bardzo
wysoki stopie� w hierarchii wampirzej arystokracji; ust�puje rang�
jedynie cz�onkom Pierwszej Rodziny i Wybrankom Pani Kronik.
Przemiana prze�omowy
okres w
�yciu wampir�w obojga p�ci, w kt�rym osi�gaj�
dojrza�o��. Odt�d musz� regularnie pi� krew osobnika p�ci przeciwnej i nie mog� przebywa� w
�wietle s�onecznym. Przemiana zwykle wyst�puje w wieku oko�o dwudziestu pi�ciu lat. Niekt�re
wampiry, zw�aszcza samce, gin� w trakcie przemiany. Wampiry przed przemian� s� s�abowite,
nierozbudzone p�ciowo i niezdolne do dematerializacji.
Psaniec wampir
nale��cy do kasty s�ug. Psa�ce s� pos�uszne wielowiekowej tradycji,
kt�ra
dyktuje ich str�j i maniery. Mog� przebywa� w
�wietle dziennym, za to starzej� si� do��
szybko. �rednia d�ugo��
�ycia psa�ca wynosi oko�o pi�ciuset lat.
Pyrokant pi�ta
achillesowa, s�aby punkt lub niszcz�ca s�abo�� danego osobnika. Natury
wewn�trznej (np. na��g) lub zewn�trznej (np. kochanek).
Reduktor cz�onek
Korporacji Reduktor�w. Bezduszny humanoid, pogromca wampir�w.
Reduktor�w mo�na pozbawi�
�ycia wy��cznie przez przebicie piersi; w pozosta�ychwypadkach
�yj� wiecznie. Nie jedz�, nie pij�, nie rozmna�aj� si�. Z czasem trac� pigment
we w�osach,
sk�rze i t�cz�wkach s�
bezkrwi�ci, bia�ow�osi, oczy maj� bezbarwne.
Pachn� zasypk� dla
niemowl�t. Do Korporacji wprowadzani przez Omeg�, po rytualnej
inicjacji wypatroszone
serce przechowuj� w kamiennym s�oju.
Ryth
rytua�
zwracania honoru proponowany przez stron� zniewa�aj�c�. Zniewa�ony
wybiera dowoln� bro� i atakuje nieuzbrojonego adwersarza (samca lub samic�).
Wampir
przedstawiciel
gatunku odmiennego od Homo sapiens. Aby �y�, wampir musi pi�
krew osobnika p�ci przeciwnej. Ludzka krew utrzymuje wampiry przy �yciu, jednak jej dzia�anie
jest kr�tkotrwale, Po przemianie, kt�ra wyst�puje oko�o dwudziestego pi�tego roku �ycia, wampiry
nie mog� przebywa� na s�o�cu i regularnie musz� si� dokrwi�. Istota ludzka nie mo�e zosta�
wampirem przez uk�szenie ani transfuzj� krwi, spotyka si� jednak rzadkie przypadki krzy��wki ras.
Wampiry potrafi� si� dematerializowa�, ale wymaga to spokoju i koncentracji oraz braku
wi�kszych obci��e�. Potrafi� te� wymazywa� wspomnienia z pami�ci kr�tkoterminowej cz�owieka.
Niekt�re wampiry umiej� czyta� w my�lach.
�rednia
�ycia wampira wynosi ponad tysi�c lat;
znaczna cz�� osobnik�w
�yje o wiele d�u�ej.
Wybranki samice
wampir�w chowane na s�u�ebnice Pani Kronik. Uchodz� za
arystokracj�, cho� bardziej w hierarchii duchowej ni�
�wieckiej. Z samcami nie maj� prawie
styczno�ci, czasem jednak parz� si� z wybranymi dla nich przez Pani� Kronik bra�mi, aby
zapewni� liczebno�� kasty. Posiadaj� dar jasnowidzenia. W dawnych czasach karmi�y swoj� krwi�
cz�onk�w Bractwa, kt�rzy nie mieli w�asnych krwiczek, praktyka ta zosta�a jednak zarzucona.
Zanikh duchowa
kraina, w kt�rej zmar�e wampiry p�dz�
�ycie wieczne w otoczeniu
swoich bliskich.
Zwyrth martwy
osobnik powracaj�cy z Zanikhu do �wiata
�ywych. Zwyrthy darzone s�
g��bokim szacunkiem i podziwiane za bolesne do�wiadczenia.
Rodzia� 1
Do
DIABLA, V,
CHCESZ
MNIE
CHYBA
WP�DZI�
DO
GROBU. Butch
0'Neal przetrz�sa� szuflad� bieli�niarki,
bezskutecznie usi�uj�c wypatrzy� czarne, jedwabne skarpety w g�szczu bia�ych, sportowych.
No,
mo�e nie do ko�ca bezskutecznie. w�a�nie
wy�owi�
jedn� skarpetk� od garnituru, co od biedy mo�na by�o nazwa� po�owicznym sukcesem.
- Gdybym ci� zechcia� wp�dzi� do grobu, glino, by�oby ci wszystko jedno, co masz na nogach. Butch
spojrza� spod oka na osobnika, kt�ry dzieli� z nim pok�j i jak on kibicowa� Red Soxom. Mia�
przed sob� jednego z dw�ch najlepszych kumpli. Nawiasem m�wi�c, obaj byli wampirami.
Vrhedny wyszed� spod prysznica. Owini�ty tylko r�cznikiem, eksponowa� imponuj�ce bicepsy i
muskulatur� klatki piersiowej. Wsun�� wytatuowan� d�o� w czarn� sk�rzan� r�kawiczk�.
Czy
musisz koniecznie zak�ada� moje skarpetki od garnituru?
S�
bardzo �adne u�miechn��
si� V, b�yskaj�c k�ami znad koziej br�dki.
To
popro� Fritza,
�eby ci kupi�.
Jest
zbyt zaj�ty wyszukiwaniem eleganckich ciuszk�w dla ciebie.
To,
�e Butch odkry� w sobie niedawno pokrewie�stwo z Versacem, nie znaczy wcale,
�e ma
od razu hurtowo zamawia� jedwabne skarpety.
Poprosz�
go
w
twoim
imieniu.
To
mi�o z twojej strony. V
odgarn�� ciemne w�osy z czo�a, ods�aniaj�c przez chwil� tatua� na
lewej skroni.
Chcesz
cadillaca na wiecz�r?
Tak,
poprosz�. Butch
wsun�� jednocze�nie obie stopy w mokasyny Gucciego.
B�dziesz
si� widzia�
z Mariss�?
Butch potakn��.
Musz�
wiedzie�, czy
w�z,
czy
przew�z.
Przeczuwa�,
�e jednak przew�z.
To
porz�dna samica.
Bez w�tpienia, i dlatego zapewne nie odpowiada na jego telefony. By�y policjant, kt�ry nie
stroni od szkockiej whisky, nie jest stosownym towarzystwem dla samic, ani ludzkich, ani
wampirzych. R�nica ras tylko pogarsza�a sytuacj�.
Planujemy
z Rankohrem wpa�� do One Eye na kilka g��bszych. Do��cz do nas, jak ju� b�dzie po
wszystkim...
Gwa�townie odwr�cili g�owy. Drzwi wej�ciowe trz�s�y si�, jakby je kto� pr�bowa�
staranowa�.
V poprawi� r�cznik.
Kiedy
nasz pi�kni� nauczy si� wreszcie, jak dzia�a dzwonek?
Ty
z nim pogadaj. Mnie nie s�ucha.
Rankohr
nie s�ucha nikogo. V
pu�ci� si� po schodach na d�.
Kiedy �omotanie ucich�o, Butch wr�ci� do kolekcji krawat�w, kt�r� regularnie powi�ksza�.
Wybra� bladoniebieski krawat od Brioniego; postawi� ko�nierzyk wytwornej bia�ej koszuli i
zadzierzgn�� na szyi jedwabn� p�tl�. Kiedy wchodzi� do salonu. Rankohr i V rozmawiali o p�ycie
2Paca.
Roze�mia� si� mimo woli. Rany, w swoim
�yciu z niejednego pieca jad�, g��wnie w
nieciekawych okoliczno�ciach, nigdy by jednak nie przypu�ci�,
�e przyjdzie mu zamieszka� z
sz�stk� walecznych wampir�w. Czy mo�e tylko ostatkiem si� walcz�cych o przetrwanie ich
gin�cego gatunku, kt�ry zmuszony by� zej�� do podziemia? Tak czy owak, czu� jak��
wi� z Bractwem Czarnego Sztyletu. A z Vrhednym i Rankohrem stanowili zgrany tercecik.
Rankohr z reszt� braci mieszka� po drugiej stronie podw�rza, w rezydencji, jednak ich tr�jka
zwykle przesiadywa�a w str��wce, gdzie ulokowali si� Vrhedny i Butch. Str��wka, zwana
Bunkrem, by�a pa�acem w por�wnaniu z ruderami, w jakich zdarza�o si� Butchowi mieszka�. Obaj
z V mieli po pokoju z �azienk�, do tego kuchni� stylizowan� na kambuz okr�towy i czarowny,
postmodernistyczny salon utrzymany w klimacie
�wietlicy w m�skim akademiku: dwie sk�rzane
kanapy, telewizor plazmowy, st� do gry w pi�karzyki, poniewieraj�ce si� worki treningowe.
Wieczorowa kreacja Rankohra powali�a Butcha: czarny sk�rzany p�aszcz do ziemi. Czarna
koszulka rockmana do czarnych sk�rzanych spodni. W czarnych buciorach Rankohr musia� mie� ze
dwa metry. Co tu m�wi�, by� zab�jczo przystojny, nawet w oczach zdeklarowanego heteroseksualisty,
jakim by� Butch.
Skubaniec wygl�da�, jakby drwi� sobie z praw natury. Blond w�osy nosi� kr�tko podci�te z
ty�u, d�u�sze z przodu. Lazurowe oczy Rankohra wygl�da�y jak morska to� na Bahamach.
Brad Pitt przy nim m�g� si� ubiega� o rol� w10latmniej.
Mimo uwodzicielskiej urody, Rankohr bynajmniej nie by� maminsynkiem. Za ol�niewaj�c�
fasad� od pierwszego wejrzenia wyczuwa�o si� co� mrocznego, gro�nego. Roztacza� aur� kogo�,
kto pi�ci� dochodzi swoich praw, a u�miech nie znika mu z twarzy, nawet gdy
przyjdzie mu
wyplu�
z�by.
Wybierasz
si� gdzie�, Hollywood? spyta�
Butch.
Trzeba
si� troch� przewietrzy�, panie glino u�miechn��
si� Rankohr, ods�aniaj�c rz�dy
�nie�nobia�ych k��w.
Ej,
ma�o ci by�o wczoraj, wampirze? Tamta ruda ca�kiem straci�a dla ciebie g�ow�. Podobnie jak
jej siostrzyczka.
Wiesz
dobrze,
�e nigdy nie mam dosy�.
C�, szcz�liwie dla Rankohra, kobiety ustawia�y si� w kolejk�,
�eby zaspokoi� jego
nienasycony apetyt. A on zalicza� je seryjnie. Rany boskie, ten kole� nie pi�, nie pali�, tylko zalicza�
kobiety. Butch w
�yciu nie spotka� takiego dziwkarza.
A przecie� koledzy Butcha do �wi�tych nie nale�eli.
Ubieraj
si�, ch�opie. Ponagli�
Rankohr Vrhednego.
W
r�czniku si� wybierasz do One Eye?
Przesta�
mnie, bracie, pogania�.
To
rusz wreszcie dup�.
Vrhedny wsta� zza sto�u zastawionego sprz�tem elektronicznym, kt�rego obfito�� mog�aby
przyprawi� samego Billa Gatesa o zawr�t g�owy. Ze swojej dyspozytorni V czuwa� nad
bezpiecze�stwem i monitoringiem urz�dze� obs�uguj�cych posiad�o�� Bractwa, w sk�ad kt�rej
wchodzi�a rezydencja, podziemny kompleks treningowy, Bunkier, w kt�rym wysiadywa�o ich trio,
a tak�e system podziemnych tuneli ��cz�cych wszystkie obiekty. St�d V dyrygowa� wszystkim:
zdalnie sterowanymi stalowymi
�aluzjami na wszystkich oknach, zamkami w stalowych drzwiach,
temperatur� pomieszcze�, o�wietleniem, kamerami przemys�owymi, bram� wjazdow�.
V sam zgromadzi� i skonfigurowa� ca�y zestaw, zanim Bractwo, przed trzema tygodniami,
wprowadzi�o si� na posesj�. Budynki i tunele datowa�y si� z pocz�tk�w dwudziestego wieku; przez
wi�kszo�� czasu nie by�y u�ywane. Bractwo po wydarzeniach lipcowych zdecydowa�o si� skonsolidowa�
si�y i zamieszka� razem.
V wyszed�,
�eby si� ubra�. Rankohr wyj�� z kieszeni lizak do �ucia w czerwonym papierku,
rozpakowa� i w�o�y� do ust. Butch czu� na sobie jego wzrok. Spodziewa� si� docink�w ze strony
kompana.
Nie
wierz�, �e si� tak wyszykowa�e� na wypad do baru, glino. Za bardzo jeste� odstrzelony,
nawet jak na ciebie. Nowy krawat, nowe spinki... Zgad�em?
Butch poprawi� krawat od Brioniego i si�gn�� po marynark� od Toma Forda, kolorystycznie
zgran� ze spodniami.
Nie by� skory do zwierze� na temat Marissy. Do�� ju� mia� uwag V. Zreszt�, co mia� niby
powiedzie�?
�Przewr�ci�a moje
�ycie do g�ry nogami, ale od trzech tygodni nie odbiera moich
telefon�w. A ja, zamiast pogodzi� si� z pora�k�, jad�
�ebra� o jej przychylno��".
Nie mia� ochoty zwierza� si� ze swoich rozterek idea�owi m�skiej urody, cho� by� jego
najlepszym kumplem.
Powiedz
mi tylko jedno. Rankohr
przekr�ci� w ustach lizak. Po
co si� tak stroisz, skoro nie
robisz z tego �adnego u�ytku? Widz� w pubie, jak sp�awiasz kolejne samice. Boisz si� straci�
wianek przed �lubem?
Zgad�e�.
Zawi�za�em sobie na supe�, p�ki nie p�jd� do o�tarza.
Kiedy
to mi naprawd� sp�dza sen z powiek. Strze�esz cnoty dla jakiej� dziewczyny? Nie
doczekawszy si� odpowiedzi, Rankohr za�mia� si� cicho. Znam
j�?
Butch zmru�y� oczy, zastanawiaj�c si�, czy milczenie jest najlepsz� strategi�. Raczej nie.
Gdy Rankohr raz si� zawzi��, nigdy nie odpu�ci�, ani w walce, ani w rozmowie.
Nie
jeste� w jej gu�cie?
Dowiemy
si� dzisiaj.
Butch sprawdzi� zawarto�� portfela. By� detektywem, kt�ry po szesnastu latach wys�ugi w
wydziale zab�jstw nie pachnia� groszem. Dopiero odk�d zada� si� z Bractwem, kasy przybywa�o
mu w takim tempie,
�e nie nad��a� z wydawaniem.
Szcz�ciarz
z ciebie, glino.
Butch zamruga� oczami.
Czemu
tak s�dzisz?
Czasem
my�l�, czyby nie ustatkowa� si� z jak� porz�dn� samic�.
Butch parskn��
�miechem. Facet by� demonem seksu. W�r�d wampir�w kr��y�y legendy o
jego wyczynach. V twierdzi�,
�e opowie�ci o Rankohrze przechodzi�y, w stosownym wieku, z ojca
na syna. Mia�by to wszystko rzuci�,
�eby zosta�
�onkosiem? Wolne
�arty!
Fajny
dowcip, ale nie rozumiem pointy. Podpowiesz mi?
Przez twarz Rankohra przemkn�� grymas b�lu.
�Niech to diabli, facet m�wi powa�nie".
Ej,
bracie, ja naprawd� nie...
Spoko,
nie ma sprawy. Na
twarz Rankohra powr�ci� u�miech, jednak z oczu nadal wyziera�a
pustka. Powl�k� si� do kosza na
�mieci i wyrzuci� patyczek po lizaku.
Kiedy
st�d wreszcie wyjdziemy? Strasznie
si�
guzdracie, ch�opaki.
Mary Luce wjecha�a do gara�u, wy��czy�a silnik hondy i
zapatrzy�a
si� na �opaty do
od�nie�ania wisz�ce na
�cianie.
By�a wyko�czona, chocia� dzie� nie by� szczeg�lnie ci�ki. Odbieranie telefon�w i
wype�nianie dokument�w w kancelarii prawnej nie nale�a�o do zaj�� wyczerpuj�cych fizycznie ani
umys�owo. Nie mia�a podstaw do zm�czenia.
A mo�e w�a�nie z braku wyzwa� zawodowych czuje si� jak d�tka?
Mo�e powinna w ko�cu wr�ci� do pracy z dzie�mi? Pracowa� zgodnie ze swoim
wykszta�ceniem? Kocha�a t� prac�, czu�a si� w niej spe�niona. Praca z ma�ymi autystykami, kt�rym
pomaga�a w nawi�zywaniu kontaktu z otoczeniem, by�a dla niej
�r�d�em satysfakcji, zar�wno
osobistej, jak i zawodowej. Odesz�a od niej na dwa lata z konieczno�ci, nie z wyboru.
Mo�e powinna zadzwoni� do o�rodka, sprawdzi�, czy ju� jest jaki� wakat. Nawet je�li nie
ma dla niej posady, mog�aby by� wolontariuszk�, p�ki co� si� nie zwolni.
Tak, odezwie si� do nich jutro. Nie ma co odk�ada� tego w niesko�czono��.
Wzi�a torebk� i wysiad�a z samochodu. Drzwi gara�u zacz�y zasuwa� si� automatycznie.
Obesz�a dom i wyj�a poczt� ze skrzynki na furtce. Przerwa�a na chwil� ogl�danie rachunk�w,
�eby
g��biej odetchn�� pa�dziernikowym powietrzem. Pachnia�o rze�ko. Ju� dobry miesi�c temu jesie�
wypar�a resztki lata i z Kanady nap�yn�a fala ch�od�w.
Uwielbia�a jesie�, szczeg�lnie atrakcyjn� tu, na p�nocy.
Do Caldwell, miasta w stanie Nowy Jork, w kt�rym przysz�a na
�wiat i w kt�rym zapewne
do�yje swoich dni, z Manhattanu jecha�o si� ponad godzin� w kierunku p�nocnym, dlatego
uchodzi�o za �p�noc". Po�o�one nad Hudsonem Caldie, jak nazywali je autochtoni, by�o typowym
ameryka�skim miastem
�redniej wielko�ci. Bogate dzielnice, biedne dzielnice, niebezpieczne
dzielnice, zwyk�e dzielnice. Tanie centra handlowe, McDonaldy, muzea i biblioteki. Pier�cie�
podmiejskich hipermarket�w zaciska� si� wok� coraz bardziej rozmytego centrum. Trzy szpitale,
dwa stanowe college'e, spi�owy pomnik Jerzego Waszyngtona w miejskim parku.
Zadar�a g�ow�, �eby popatrze� na gwiazdy. Czu�a,
�e nigdy st�d nie wyjedzie, cho� nie
wiedzia�a, czy �wiadczy to o patriotyzmie lokalnym, czy tylko o braku fantazji.
�A mo�e wszystkiemu winien jest ten dom" pomy�la�a,
podchodz�c do drzwi
wej�ciowych. Przerobiony ze stajni, sta� na obrze�ach starej farmy; Mary podpisa�a umow� kupna
w pi�tna�cie minut po tym, jak przekroczy�a pr�g w towarzystwie agenta. Wszystkie
pomieszczenia by�y niewielkie i przytulne. Wn�trze tchn�o... ciep�em.
Dlatego w�a�nie kupi�a ten dom cztery lata temu, zaraz po �mierci matki. Potrzebowa�a
wtedy ciep�a i ca�kowitej zmiany otoczenia. Dawna stajnia mia�a w sobie wszystko, czego jej
brakowa�o w rodzinnym domu. Sosnowa pod�oga, pokryta
�wie�ym lakierem barwy miodu, by�a
nieskazitelnie czysta. W Crates and Barrels kupi�a nowiutkie meble. Do tego szorstkie, sizalowe
maty oblamowane zamszem. Wszystko od
narzut i zas�on po �ciany i sufity utrzymane
w tonacji
kremowej bieli.
Wystr�j domu by� odbiciem jej l�ku przed ciemno�ci�, ale wmawia�a sobie, �e kieruj� ni�
wzgl�dy estetyczne � gama be��w ujednolici wn�trze.
Po wej�ciu do kuchni od�o�y�a torebk� i klucze i si�gn�a po s�uchawk� telefonu.
Masz...
dwie...
nowe
wiadomo�ci oznajmi�a
sekretarka.
Cze��
Mary, m�wi Bill. Chcia�bym skorzysta� z twojej propozycji. By�oby cudownie, gdyby�
mog�a dzi� wiecz�r zast�pi� mnie na linii przez godzin�. Je�li si� zgadzasz, nie
musisz oddzwania�. Dzi�ki raz jeszcze.
Bip. Skasowa�a wiadomo��.
Witaj,
Mary. Tu gabinet doktor Della Croce. Dzwonimy w sprawie kontynuacji twoich bada�
okresowych. Prosimy o telefon w celu ustalenia terminu wizyty. Postaramy si�
znale�� termin, kt�ry ci b�dzie odpowiada�. Dzi�kujemy.
Od�o�y�a s�uchawk�.
Najpierw zacz�y jej dr�e� kolana, potem uda. Kiedy dr�enie dotar�o do �o��dka, pu�ci�a si�
p�dem do �azienki.
Kontynuacja bada�. Postaramy si� znale�� termin, kt�ry ci b�dzie odpowiada�.
�Nawr�t" skonstatowa�a
Mary. Mia�a nawr�t bia�aczki.
Rozdzia� 2
Co
MY
MU
POWIEMY, DO
DIAB�A? B�dzie tutaj za dwadzie�cia minut!
Pan O ze znudzeniem przygl�da� si� histeryzuj�cemu koledze. Durny reduktor podskakiwa�
jak pi�ka.
Cholerny E to kawa� niedo��gi. Jakim cudem w og�le znalaz� kogo�, kto wci�gn�� go do
Korporacji? Nie mia� energii ani ideowego zaanga�owania. Nie mia� do�� jaj, by w��czy� si� w nurt
nowej polityki przeciwko wampirom.
Co
my mu...
Nic
mu nie b�dziemy m�wi�. O
rozejrza� si� po piwnicy. Na odrapanym bufecie w rogu
poniewiera�y si� no�e, brzytwy i m�otki. Tu i
�wdzie widnia�y ka�u�e krwi, cho� wcale nie pod
sto�em, co wydawa�oby si� logiczne. Czerwie� miesza�a si� z po�yskliw� czerni�, s�cz�c� si� z ran
E.
Wampir
zwia�, zanim uda�o si� nam cokolwiek z niego wydusi�!
Dzi�ki
za b�yskotliwe podsumowanie.
W�a�nie brali si� we dw�ch za przes�uchanie samca, kiedy O wezwano do pomocy. Gdy
wr�ci�, okaza�o si�, �e wampir si� wyrwa�, a E, nie�le pokiereszowany, samotnie wykrwawia si� w
k�cie.
Ten kutas, ich szef, wkurwi si� na maksa, a chocia� 0 mia� gdzie� pana X, co do jednego
byli zgodni: niezgulstwo nie pop�aca.
O w dalszym ci�gu przygl�da� si� podskokom E; niezborne ruchy reduktora mog�y u�atwi�
wyj�cie z obecnego impasu i zaoszcz�dzi� przysz�ych problem�w. Debilny E rozlu�ni� si�, widz�c
u�miech na twarzy O.
Nie
martw si� burkn��
O. Powiem
mu, �e wynie�li�my cia�o i porzucili�my w lesie, na s�o�cu.
Powinien to �ykn��.
Pogadasz
z nim?
Jasne.
Ale ty lepiej si� st�d zmyj. B�dzie z�y.
E kiwn�� g�ow� i doskoczy� do drzwi.
Do
zobaczenia.
�Raczej dobranoc, ciulu" odpar�
w my�lach O, zabieraj�c si� za sprz�tanie piwnicy.
Ma�a rudera, w kt�rej pracowali, wci�ni�ta mi�dzy wypalon� ruin� dawnej knajpy z ro�nem
a dom schadzek, nie rzuca�a si� w oczy. Dzielnica, w kt�rej plugawe domostwa s�siadowa�y z
przybytkami niewybrednych us�ug, by�a dla nich wymarzon� okolic�. Nikt si� tutaj nie p�ta� po
zmroku. Strza�y s�ysza�o si� r�wnie cz�sto, jak alarm samochodowy, nikt nie reagowa� na krzyki i
wrzaski.
W dodatku mo�na by�o
wej��
i wyj�� dyskretnie.
�ar�wki latar� zosta�y wystrzelane w
s�siedzkich porachunkach, a z okolicznych dom�w s�czy�o si� najwy�ej md�e
�wiat�o. Na plus
nale�a�o te� zapisa� osobne drzwi do piwnicy os�oni�te daszkiem. Wnoszenie i wynoszenie cia� w
worach przebiega�o bezszmerowo. Niepo��danych
�wiadk�w mo�na by�o zlikwidowa� od r�ki, co
okoliczni przyjmowali bez zaskoczenia. Bia�a ho�ota sama si� pcha�a do grobu. To by� ich jedyny
wrodzony talent, poza biciem
�on i
��opaniem piwska.
O star�
z ostrza no�a
czarn� krew E.
W niskiej i ciasnej piwnicy mie�ci� si� stary st� z komputerem i odrapany bufet, na kt�rym
trzymali swoje instrumentarium. Jednak w opinii O lokal nie nadawa� si� do bezpiecznego
przechowywania wampir�w, przez co nie mogli dostatecznie rozmi�kcza� pojmanych. Czas
nadwer�a cia�o i umys�. Odpowiednio dawkowany up�yw dni by� najskuteczniejszym narz�dziem
�amania ducha.
O marzy� si� jaki� obiekt w lasach, na tyle du�y, by mo�na by�o przechowywa� w nim
je�c�w przez d�u�szy czas. Wampiry trzeba chroni� przed s�o�cem, inaczej wyparuj� o
�wicie.
Jednak wi�zione w zwyk�ym pokoju, jak wida�, potrafi� wy�lizn�� si� z r�k. Przyda�aby si�
�elazna
klatka...
Drzwi na ty�ach skrzypn�y, po czym rozleg�y si� kroki na schodach. W
�wietle go�ej
�ar�wki wyr�s� pan X.
Nadreduktor mia� metr dziewi��dziesi�t i postur� bramkarza. Wyp�owia�, jak wszyscy
wieloletni zab�jcy Stowarzyszenia. Jego w�osy i sk�ra by�y bia�e jak p��tno, t�cz�wki szkliste i
bezbarwne. Podobnie jak O, mia� na sobie uniform reduktora: czarne drelichy, czarny golf i
sk�rzan� kurtk�, a pod ni� bro�.
Jak
panu idzie, panie O? spyta�,
jakby ba�agan w piwnicy m�wi� sam za siebie.
Czy
ja dowodz� tym miejscem? odpowiedzia�
pytaniem na pytanie O.
Pan X niedbale podszed� do bufetu i wzi�� do r�ki d�uto.
Nno,
do pewnego stopnia.
Czy
wobec tego mam prawo nie dopu�ci�,
�eby podobna sytuacja O
zatoczy� r�k� szerokie ko�o
mia�a
miejsce ponownie?
Co
si� sta�o?
M�wi�c
kr�tko: Uciek� nam cywil.
Prze�y�?
Nie
wiem.
By�
pan tutaj, kiedy si� to sta�o?
Nie.
Poprosz�
o szczeg�y za��da�
pan X, kiedy O milcza� uporczywie. Zdaje
pan sobie spraw�,
panie O, �e pa�ska lojalno�� mo�e napyta� panu biedy. Co� mi si� zdaje,
�e pan nie chce,
�ebym
ukara� sprawc�?
Wola�bym
zaj�� si� tym sam.
Nie
w�tpi�. Ale je�li b�dzie pan os�ania� winowajc�, b�d� musia� spisa� pora�k� na pa�skie konto.
Czy gra warta
�wieczki?
O
ile pozwoli mi pan wymierzy� sprawiedliwo�� na w�asn� r�k�.
Ch�tnie
bym si� temu poprzygl�da� zarechota�
pan X.
O czeka� na odpowied�, obserwuj�c b�ysk ostrza d�uta w d�oni pana X, kt�ry przechadza� si�
po pokoju.
Przydzieli�em
panu niew�a�ciwego partnera, zgadza si�? mrukn��
X, podnosz�c z pod�ogi
kajdanki. Rzuci� je na bufet. Liczy�em
na to,
�e E podci�gnie si� do pana poziomu. Pomyli�em si�.
To �adnie,
�e zwr�ci� si� pan do mnie. zanim dobierze mu si� pan do sk�ry. Obaj wiemy, �e lubi
pan pracowa� na w�asn� r�k�. I obaj wiemy, jak bardzo
ja tego nie lubi�. Ponad
ramieniem pos�a�
O bezbarwne spojrzenie. Bior�c
pod uwag� wszystko, zw�aszcza fakt,
�e zwraca si� pan do mnie
o zgod�. E, nale�y do pana.
Chcia�bym
mie� widz�w.
Pa�ski
oddzia�?
Nie
tylko.
Zn�w
chce si� pan popisa�?
Chc�
podnie�� morale Korporacji.
A
mo�e jest pan tylko ma�ym, aroganckim chujkiem? wycedzi�
pan X z lodowatym u�miechem.
Jestem
pa�skiego wzrostu.
Nagle O straci� w�adz� w r�kach i nogach. Zd��y� wcze�niej zobaczy� cholerny paralizator
w r�ku pana X, wi�c wiedzia�, co jest grane. Teraz X szed� w jego stron� z d�utem.
O, spotnia�y, daremnie pr�bowa� wykona� jakikolwiek ruch.
Pan X podszed� tak blisko, �e
�e jego pier� musn�a pie� O. O poczu�,
�e co� drapie go w
po�ladek.
Baw
si� dobrze, ch�optasiu. szepn��
mu X do ucha. To,
�e wyros�e� z kr�tkich spodenek,
jeszcze nie znaczy,
�e jeste�my sobie r�wni. Miej do�� oleju w g�owie, �eby o tym pami�ta�. Do
zobaczenia. Pewnym
krokiem wyszed� z piwnicy. Drzwi na g�rze szcz�kn�y dwukrotnie.
Gdy tylko O odzyska� w�adz� w cz�onkach, si�gn�� do tylnej kieszeni.
Pan X wsadzi� mu d�uto.
Rankohr wysiad� z cadillaca, bacznie lustruj�c ciemno�ci wok� One Eye z nadziej�,
�e
wychynie z nich banda reduktor�w. Nie mia� dzi� szcz�cia. Od wielu godzin kr��yli bezskutecznie
z Vrhednym po mie�cie. Ani jedna sylwetka nie zamajaczy�a w mroku. Dziwne.
Ale dla Rankhora, kt�ry walczy� z pobudek prywatnych � frustruj�ce jak diabli.
Wojna wampir�w z Korporacj�, jak to wojna, przechodzi�a r�ne stadia; aktualnie wampiry
by�y g�r�. Nie bez walki. W lipcu Bractwo Czarnego Sztyletu zlikwidowa�o miejscowy o�rodek
rekrutacyjny Korporacji wraz z dziesi�tk� ich najlepszych ludzi. Korporacja najwyra�niej wola�a
teraz wzi�� ich na przeczekanie.
Chwa�a Bogu, istnia�y inne sposoby, �eby si� roz�adowa�.
Powi�d� wzrokiem po gnie�dzie rozpusty, w ktorym cz�onkowie Bractwa lubili si� zabawi�
przy d�wi�kach rocka. Lokal sta� na przedmie�ciach a jego klientela sk�ada�a si� z rowerzyst�w ,
robotnik�w z okolicznych bud�w i innych kmiotk�w, kt�rym s�oma nadal wystawa�a zza cholewy.
Pub by� typow� mordowni�. Parterowy budynek sta� na asfaltowym parkingu. Ci�ar�wki, stare
limuzyny, harleye. Zza ma�ych okien l�ni�y czerwono � z�to � niebieskie neony z markami
lokalnych piw � cors, budweiser, michelob.
Corona czy heineken nie dogadza�y podniebieniom kolesi�w.
Rankhor zatrzasn�� drzwi do samochodu. Ca�y dr�a�, sk�ra go sw�dzia�a, czu� skurcze w
mi�niach. Przeci�gna� si�, licz�c bodaj na chwil� ulgi, jednak zabieg okaza� si�, zgodnie z
przewidywaniami, bezskuteczny. Zn�w dopad�a go kl�twa, pchaj�c w niebezpieczne rewiry. Je�li
nie roz�aduje si� natychmiast, b�dzie gro�ny.
� Pi�kne dzi�ki, o Pani Kronik�.
Nie do��, �e przyszed� na
�wiat jako dziwol�g, kt�rego rozsadza niespo�yta energia i si�a to
jeszcze podpad� duchowej przewodniczce wampir�w, kt�ra z dzik� rozkosz� dorzuci�a do jego
nieszcz�� swoje trzy grosze. Musia� roz�adowywa� si� regularnie inaczej mog�o si� to
�le
sko�czy�.
Tylko walka i seks obni�a�y napi�cie, wi�c dozowa� je sobie jak diabetyk insulin�.
Regularne stosowanie obu remedi�w utrzymywa�o go w r�wnowadze, ale kuracja nie zawsze
odnosi�a skutek. A kiedy traci� kontrol�, mog�o to
�le sko�czy� si� dla wszystkich, nie wy��czaj�c
jego samego.
Mia� szczerze do�� w�asnego cia�a, kontrolowania zachcianek, nak�adania sobie hamulc�w.
Oczywi�cie ol�niewaj�ca uroda i pot�ne musku�y mia�y swoje zalety, ale
w zamian za pi�� minut
spokoju zgodzi�by si� zosta� nawet szpetnym cherlakiem. W�a�ciwie nie pami�ta� ju�, co to jest
spok�j. Ma�o nie
bardzo pami�ta�, kim jest.
Rozlecia� si� w szybkim tempie. Raptem kilka lat po tym, jak dosi�g�a go kl�twa, straci�
nadziej�,
�e kiedykolwiek zazna spokoju i odt�d dba� wy��cznie o to,
�eby nie skrzywdzi� nikogo.
Wtedy te� zacz�� si� rozpada�, a teraz, po stu latach, by� psychicznym wrakiem, skrytym za
uwodzicielsk� mask� lowelasa.
Musia� pogodzi� si� z faktem,
�e by� gro�ny nawet dla najbli�szych. Nikt przy nim nie zna�
dnia ani godziny. To wyka�cza�o go bardziej ni� cielesne katusze, jakich do�wiadcza�, gdy kl�twa
si� uaktywnia�a.
�y� w ci�g�ej trwodze,
�e skrzywdzi jednego ze swych braci. Albo, jak w zesz�ym
miesi�cu, Butcha.
Odwr�ci� si� z powrotem w stron� samochodu. Przez szyb� widzia� twarz samca
cz�owiek�w.
Rany, kto by przypu�ci�,
�e si� b�dzie kumplowa� z Homo sapiens?
Do��czysz
do nas p�niej, glino?
Butch wzruszy� ramionami.
Nie
wiem.
Powodzenia,
ch�opie.
Co
komu pisane.
Rankohr zakl�� w odpowiedzi. Cadillac odjecha�. Ruszyli z Vrhednym przez parking.
Kim
ona jest, V? To jedna z naszych?
Nazywa
si� Marissa.
Marissa?
Tak jak by�a krwiczka Ghroma? Rankohr
pokr�ci� g�ow� w os�upieniu. Ch�opie,
wi�cej szczeg��w. Konam z ciekawo�ci.
Nie
ci�gn� go za j�zyk. Ty te� powiniene� da� mu spok�j.
Nie jeste� ciekaw?
V nie odpowiada�. Byli na progu pubu.
Rozumiem.
Ty i tak wiesz, co b�dzie.
V wzruszy� lekko ramionami, k�ad�c d�o� na klamce.
Rankohr z�apa� go za r�k�.
V,
czy miewasz wizje na m�j temat? Zagl�da�e� w moj� przysz�o��?
Vrhedny popatrzy� w bok. W
�wietle piwnego neonu jego lewe, okolone tatua�ami oko,
zia�o czerni�.
�renica rozszerzy�a si�, poch�aniaj�c t�cz�wk� i bia�ko; zosta�a tylko mroczna
otch�a�.
Rankohr poczu� si�, jakby zajrza� w twarz niesko�czono�ci. Albo jakby ju� umar� i wejrza�
w Zanikh.
Naprawd�
chcesz zna� swoj� przysz�o��?
Rankohr pu�ci� r�k� Vrhednego.
W�a�ciwie
chcia�bym tylko jedno wiedzie� czy
do�yj� uwolnienia od kl�twy? Rozumiesz, czy
zaznam cho� sekundy spokoju?
Drzwi otwar�y si� z impetem; zalany burak zatoczy� si� jak ci�ar�wka ze z�aman� osi�.
Skierowa� swoje kroki w krzaki, po czym pu�ci� pawia i zaleg� twarz� do asfaltu.
�Tylko
�mier� jest gwarancj� spokoju pomy�la�
Rankohr. �mier�
nie ominie nikogo.
Nawet po najd�u�szym
�yciu. Nawet wampir�w".
Odesz�a go ochota, by zagl�da� w oko Vrhednego.
Zapomnijmy
o wszystkim. Ju� nie chc� wiedzie�.
By� przekl�ty i mia� przed sob� dziewi��dziesi�t jeden lat, zanim wyzwoli si� z kl�twy.
Dziewi��dziesi�t jeden lat, osiem miesi�cy, cztery dni do dnia, kiedy przestanie nim rz�dzi�
potw�r. Chybaby nie poci�gn�� d�u�ej, gdyby wiedzia�,
�e nie do�yje wyzwolenia.
Chc�
ci co�, bracie, powiedzie�.
Co
takiego?
Wkr�tce
dosi�gnie ci� twoje przeznaczenie. Spotkasz sw� ukochan�.
Doprawdy?
Rankohr
parskn��
�miechem. Co
to jedna? Wiesz, �e lubi�...
Jest
dziewic�.
Zimny dreszcz przebieg� mu po plecach, przechodz�c w
�cisk p�dupk�w.
Kpisz
sobie ze mnie?
Sp�jrz
mi w oko, je�li uwa�asz, �e si� z ciebie nabijam.
V zawaha� si�. potem pchn�� drzwi. Owion�� ich od�r piwa i ludzkich cia�. Pub t�tni� starym
przebojem Guns N'Ro�e|
Niez�y
z ciebie aparat mrukn��
Rankohr.
Weszli.
Rozdzia� 3
PAW��W
ZNA�
SI�
NA
RZECZY, my�la�a Mary, jad�c w stron� miasta. Panika, jakiej uleg�a po
telefonie z gabinetu doktor Della Croce, by�a odruchem warunkowym, a nie racjonaln� reakcj�...
Kontynuacja bada� mog�a oznacza� sto najr�niejszych rzeczy. Telefon z gabinetu przyj�a
za nieodwo�alny wyrok, a przecie� nie by�a jasnowidzem. Sk�d ta pewno��, �e co� jest nie tak?
Ostatecznie remisja trwa�a ju� dwa lata, a Mary czu�a si� nie najgorzej. Co prawda by�a troch�
zm�czona, ale mia�a powody po
pracy w kancelarii udziela�a si� jako wolontariuszka.
Zadzwoni z samego rana i um�wi si� na wizyt�. Teraz jecha�a zast�pi� Billa na pocz�tku
jego zmiany. Bill by� wolontariuszem w telefonie zaufania dla potencjalnych samob�jc�w.
Niepok�j zel�a�. Odetchn�a g��biej. Nie wiedzia�a, jak zniesie najbli�sz� dob� z
nerw�w
by�a napi�ta jak struna, jej my�li zatacza�y b��dne ko�o. Najwa�niejsze to przetrwa� kolejny atak
paniki i pozbiera� si�, kiedy strach zel�eje.
Zostawi�a hond� na parkingu przy Dziesi�tej Ulicy i ruszy�a pospiesznie w stron�
odrapanego; pi�ciopi�trowego budynku. Budynek sta� w obskurnej dzielnicy, nosz�cej
�lady
plan�w z lat siedemdziesi�tych, by uaktywni� zawodowo obszar kilku przecznic tak zwanej �z�ej
dzielnicy�. Projekt nie wypali� i biurowce o oknach pozabijanych deskami s�siadowa�y obecnie z
n�dzn� zabudow� mieszkaln�.
Mary zatrzyma�a si� przy wyj�ciu i pomacha�a dw�jce policjant�w z wozu patrolowego.
Telefon zaufania dla potencjalnych samob�jc�w mia� swoj� siedzib� na pierwszym pi�trze
od frontu; Mary zadar�a g�ow� i spojrza�a w o�wietlone okna. Pierwszy kontakt z telefonem
zaufania mia�a jako klientka. Trzy lata p�niej sama odbiera�a telefony w czwartkowe, pi�tkowe i
sobotnie wieczory. Zast�powa�a r�wnie� koleg�w na urlopach i przy innych okazjach.
Nikt nie wiedzia�,
�e sama kiedy� skorzysta�a z tej linii. Je�li b�dzie musia�a wypowiedzie�
wojn� w�asnej krwi, t� wiadomo�� r�wnie� zachowa dla siebie.
By�a przy
�mierci swojej matki i wiedzia�a,
�e nie
�yczy sobie, by kto� szlocha� u jej
wezg�owia. Zna�a smak bezsilnej w�ciek�o�ci, kiedy �aska uzdrowienia nie sp�ywa, mimo
usilnych b�aga�. Nie mia�a zamiaru powtarza� tej komedii, kiedy b�dzie walczy� o oddech, a
kolejne narz�dy odm�wi� pos�usze�stwa.
No tak. Zn�w te nerwy.
Z lewej strony dobieg� j� szelest. Co�, jakby ludzka posta�, przemkn�o, znikaj�c za rogiem
budynku. B�yskawicznie wystuka�a kod i wesz�a do �rodka. Ruszy�a
po schodach.
Na pierwszym
pi�trze wcisn�a przycisk interkomu telefonu zaufania.
Przechodz�c ko�o lady recepcyjnej, pomacha�a rozmawiaj�cej przez telefon kierowniczce,
Rhondzie Knute. Kiwn�a g�ow� Nan, Stuartowi i Loli, kt�rych dy�ur wypada� tego wieczoru, i
zaj�a miejsce w wolnej kabinie. Upewniwszy
si�,
�e ma wystarczaj�c� ilo�� kwestionariuszy
wywiadu i d�ugopis�w oraz podr�czn� ksi��k� adresow�, wyj�a z torebki butelk� mineralnej.
Jedna z jej linii odezwa�a si� jak na zawo�anie. Mary zerkn�a na ekran,
�eby sprawdzi�
numer klienta. Zna�a ten numer. Policja ustali�a,
�e jest to telefon automatu w
�r�dmie�ciu.
A wi�c zn�w on.
Rozleg� si� drugi dzwonek. Mary podnios�a s�uchawk�.
Linia
Zapobiegania Samob�jstwom, m�wi Mary. W czym mog� pom�c? spyta�a
zgodnie z
obowi�zuj�c� formu��.
Telefon milcza�. Nie s�ycha� by�o nawet oddechu.
Z oddali dobieg�
j� d�wi�k uruchamianego silnika. Warkot samochodu stawa� si� coraz
cichszy. Tajemniczy osobnik zawsze dzwoni� z automatu, zmieniaj�c lokalizacje,
�eby go nie
przy�apano.
Tu
Mary. Czym mog� s�u�y�? �ciszy�a
g�os, odst�puj�c od przyj�tych zasad. Wiem,
�e to ty i
mi�o mi,
�e zn�w do mnie dzwonisz. Bardzo bym chcia�a jednak wiedzie�, jak si� nazywasz i
czemu dzwonisz.
Czeka�a. Rozm�wca roz��czy� si�.
Ten
sam, co zawsze? spyta�a
Rhonda, popijaj�c herbatk� zio�ow�.
Po
czym pozna�a�?
Kto�
obdzwania� wszystkie stanowiska i roz��cza� si� po wst�pnym powitaniu. A potem widz�
nagle,
�e szepcesz co� do s�uchawki.
Nno
tak...
Policja
zn�w mnie dzi� wypytywa�a. Na razie s� bezradni, chyba
�e wezm� wszystkie miejskie
automaty pod obserwacj�, do czego nie chc� si� jeszcze posun��.
Ju�
ci m�wi�am,
�e nie czuj�, aby mi co� grozi�o.
Nie
ma takiej gwarancji.
Rhonda,
przecie� to ju� si� ci�gnie od dziewi�ciu miesi�cy. Gdyby kto� chcia� mnie napa��,
dawno by to zrobi�. A ja naprawd� chcia�abym pom�c...
To
te� mnie martwi. Wykazujesz instynkt opieku�czychocia� nie wiesz, kto dzwoni. Za bardzo si�
anga�ujesz.
Nieprawda.
Ten kto� dzwoni, bo ma problem, a ja napewno umia�abym mu pom�c.
Zastan�w
si�, co m�wisz. Rhonda
podjecha�a z krzes�em do Mary. Nie
wiem, jak ci to
powiedzie�...Zni�y�a
g�os. Uwa�am,
�e powinna� da� sobie troch� wolnego.
Mary nastroszy�a si�.
Od
czego?
Za
du�o tu przesiadujesz.
Pracuj�
tyle samo dni, co wszyscy.
Ale
sp�dzasz tu ca�e godziny po swojej zmianie i ci�gle bierzesz zast�pstwa. Za bardzo ci� to
wci�ga. Wiem,
�e teraz zast�pujesz Billa, ale kiedy przyjdzie, prosz� ci�,
�eby� od razu posz�a do
domu. I nie chc� ci� tu widzie� przez par� tygodni. Potrzebujesz zmiany optyki. To trudna,
wyczerpuj�ca praca i musisz nabra� do niej dystansu.
Nie
teraz, Rhonda. B�agam, nie teraz. Ta praca jest mi w tej chwili bardziej potrzebna ni�
kiedykolwiek.
Wiesz
dobrze,
�e to nie jest odpowiednie miejsce do odreagowywania w�asnych problem�w. Rhonda
�agodnie
�cisn�a zdr�twia�� d�o� Mary. Jeste�
jedn� z najlepszych wolontariuszek i b�d�
na ciebie czeka�. Ale najpierw musisz si� troch� od�wie�y�.
Nie
wiem, czy b�d� mia�a na to czas szepn�a
Mary ledwie dos�yszalnie.
Co
m�wisz?
Mary opanowa�a si�.
Nie,
nic. U�miechn�a
si� z wysi�kiem. Jasne.
Masz racj�. Znikam, jak tylko przyjdzie Bill.
Bill pojawi� si� po godzinie i Mary natychmiast si� zwin�a. Kiedy wesz�a do domu,
zamkn�a drzwi i opar�a si�
o drewnian� boazeri�, ws�uchuj�c si� w cisz�. Straszn�,
przyt�aczaj�c�
cisz�.
Wo�a�aby si� znale�� z powrotem w centrali. S�ysze� przyciszone g�osy wolontariuszy.
Dzwonki telefon�w. Bzyczenie jarzeni�wek na suficie...
Jej umys�, kiedy nie mia� si� czym zaj��, produkowa� przera�aj�ce wizje: ��ka szpitalne.
Ig�y. Kropl�wki. W upiornej migawce zobaczy�a w�asn�, �ys� g�ow�, szar� twarz i podkr��one
oczy. Wygl�da�a jak kto� inny, przestawa�a by� sob�.
Dobrze pami�ta�a, jak to jest, kiedy przestaje si� by� sob�. Poddaj�c si� chemioterapii,
zasili�a szeregi podrz�dnej kasty chorych i umieraj�cych, kt�rzy dla reszty
�wiata nios�
�a�osne,
ponure memento, a jej twarz sta�a si� symbolem nietrwa�o�ci ludzkiego
�ycia.
Przebieg�a przez salon i kuchni�, otwar�a rozsuwane drzwi. Z przera�enia musia�a
zaczerpn�� tchu, ale nag�y powiew lodowatego powietrza wyr�wna� jej oddech.
Jeszcze nie ma
�adnych z�ych wiadomo�ci. Jeszcze nie ma...
Id�c w stron� basenu, powtarza�a t� mantr�,
�eby ukr�ci� �eb narastaj�cej panice.
Basen by� zaledwie spor� wann� wkopan� w ziemi�, a jego
woda, bliska zamarzni�cia, w
�wietle ksi�yca po�yskiwa�a jak towot. Mary usiad�a, zdj�a buty i skarpety i zanurzy�a stopy w
lodowatej toni. Siedzia�a tak, mimo
�e nogi jej zdr�twia�y,
�a�uj�c,
�e nie ma do�� odwagi, by
wskoczy� i zanurkowa� do kraty na dnie. Gdyby przytrzyma�a si� kraty przez chwil�,
zafundowa�aby sobie pe�ne znieczulenie.
Pomy�la�a o swojej matce. O tym, jak Cissy Luce umiera�a we w�asnym ��ku w domu,
kt�ry by� ich wsp�lnym domem.
W pami�ci Mary od�y� ka�dy szczeg� sypialni: koronkowe zas�ony, przez kt�re s�czy�o si�
�wiat�o, pokrywaj�c pok�j deseniem p�atk�w
�niegu. Wielki kremowy dywan na blado��tych
�cianach. Ulubiona ko�dra matki w drobne r�yczki na be�owym tle. Aromatyczna kompozycja w
miseczce, wydzielaj�ca zapach imbiru i ga�ki muszkato�owej. Krucyfiks nad zag��wkiem ��ka i
wielki obraz Matki Boskiej w rogu.
Bolesne wspomnienia. Mary zmusi�a si�, by przypomnie� sobie pok�j, kiedy ju� by�o po
wszystkim I po chorobie, umieraniu, sprz�taniu, sprzeda�y domu, jak jak wygl�da� tu� przed jej
wyprowadzk�. Czysty, schludny. Dewocjonalia matki spakowane. Slad po krzy�u na
�cianie
zas�oni�a reprodukcja akwareli Andrew Wyetha.
Nie mog�a powstrzyma� �ez, kt�re p�yn�y ciurkiem, kapi�c do basenu. Patrzy�a, jak
uderzaj� w powierzchni� wody i ton�.
Podnios�a g�ow�. Kto� by� obok niej.
Poderwa�a si� i zacz�a cofa�, ale zaraz przystan�a, zaskoczona. Przed ni� sta� ch�opiec.
Nastolatek. Mia� ciemne w�osy i blad� cer�. Straszliwie zabiedzony, a przy tym nadludzko pi�kny.
Co
tu robisz? � spyta�a, niezbyt przestraszona. Trudno by�o ba� si� ch�opca o tak anielskiej
urodzie. Kim
jeste�?
Ch�opiec w odpowiedzi potrz�sn�� tylko g�ow�.
Zgubi�e�
si�? Wygl�da�,
jakby si� zgubi�. By�o o wiele za zimno, �eby chodzi� w samych
d�insach i trykotowej koszulce. Jak
si� nazywasz?
Przytkn�� r�k� do gard�a, potem pomacha� ni� przed sob�, jakby by� cudzoziemcem, kt�ry
nie zna j�zyka.
M�wisz
po angielsku?
Kiwn�� g�ow� i zacz�� miga� d�o�mi. Ameryka�ski j�zyk migowy. Tak, to by�o to.
Mary cofn�a si� w pami�ci do lat, kiedy uczy�a autystyczne dzieci porozumiewania si�
d�o�mi.
S�yszysz,
czy czytasz z ruch�w warg? zamiga�a
do ch�opca.
Zamar�, jakby fakt, �e Mary zna j�zyk migowy, by� ostatni� rzecz�, jakiej si� spodziewa�.
S�ysz� bardzo dobrze, ale nie umiem m�wi�.
Mary obrzuci�a go przeci�g�ym spojrzeniem.
To
ty do mnie stale dzwonisz.
Zawaha� si�, potem przytakn��.
Nie chcia�em ci� przestraszy� ani zdenerwowa�. Mi�o mi tylko kiedy... tam jeste�. Ale nie
jestem
�adnym zbocze�cem, przysi�gam.
Sprawia� wra�enie, jakby przywyk� do tego,
�e ludzie pr�buj� go sp�awi�.
Wierz�
ci. Tyle
�e nie wiedzia�a, co z tym fantem zrobi�. Telefon zaufania zabrania� kontakt�w z
klientami.
Ale przecie� nie powie biednemu dzieciakowi,
�e ma si� wynosi�.
Chcesz
co� zje��?
Pokr�ci� g�ow� odmownie.
Czy m�g�bym z tob� troch� poby�? Usi�d� po drugiej stronie basenu.
Nie
odpar�a.
Kiwn�� g�ow� i zacz�� si� zbiera� do odej�cia. To
znaczy tak. Usi�d� tutaj, ko�o
mnie.
Podszed� ostro�nie, jakby liczy� si� z mo�liwo�ci�,
�e Mary zmieni zdanie. Kiedy usiad�a i z
powrotem w�o�y�a nogi do wody, zdj�� obdarte tenis�wki, podwin�� nogawki workowatych spodni i
usadowi� si� w bezpiecznej odleg�o�ci od niej.
�Bo�e, jaki jest jeszcze dziecinny".
W�o�y� nogi do wody i u�miechn�� si�.
Zimna zamiga�.
Chcesz
sweter?
Potrz�sn�� g�ow� i zacz�� zatacza� stopami k�ka.
Jak
si� nazywasz?
John Matthew.
U�miechn�a si�. Mieli z sob� co� wsp�lnego.
Jan
i Mateusz. Imiona ewangelist�w.
Zakonnice
tak
mnie
nazwa�y.
- Zakonnice?
Zapad�a d�uga cisza, jakby zastanawia� si�, ile mo�e bezpiecznie powiedzie�.
- By�e� w sieroci�cu? pr�bowa�a
podpowiedzie�. O ile pami�ta�a, w mie�cie nadal dzia�a�
sierociniec prowadzony przez zakon Matki Bo�ej Mi�osiernej.
Urodzi�em si� w kabinie toalety na dworcu autobusowym. Znalaz� mnie sprz�tacz i zani�s�
do zakonnic. To one wybra�y mi imi� i nazwisko.
Nie da�a po sobie pozna� wzruszenia.
- Gdzie teraz mieszkasz? Kto� ci� zaadoptowa�?
Pokr�ci� g�ow�.
- Jeste� w rodzinie zast�pczej? i Bo�e, spraw, �eby by� w rodzinie zast�pczej. Mi�ej rodzinie
zast�pczej, kt�ra go karmi i ubiera. U dobrych ludzi, dla kt�rych by� wa�ny, chocia� rodzice go
porzucili.
Nic odpowiada�. Obrzuci�a go wzrokiem. Wys�u�one ubranie, dojrza�y wyraz twarzy. Nie
wygl�da�, jakby zazna� wiele dobrego w
�yciu.
Mieszkam przy Dziesi�tej Ulicy zamiga�
z oci�ganiem.
To znaczy,
�e albo koczowa� nielegalnie w jakim� budynku do rozbi�rki, albo podnajmowa�
n�dzne lokum w jednej z zaszczurzonych ruder. To,
�e by� schludny, zakrawa�o na cud.
- Mieszkasz ko�o centrali, zgad�am? I dlatego wiedzia�e�,
�e tam dzi� jestem, cho� to nie by�a moja
zmiana.
Potakn��. Mieszkam naprzeciwko. Wiem, kiedy przyje�d�asz i odje�d�asz, ale nie podgl�dam
ci�. Ja... uwa�am ci� za przyjaciela. Kiedy pierwszy raz zadzmnilem, sam nie wiem po co, w�a�nie
ty odebra�a�. Spodoba� mi si� tw�j glos.
Ma pi�kne d�onie, zauwa�y�a. Szczup�e, delikatne. Dziewcz�ce.
- Przyjecha�e� tu dzisiaj za mn�?
Robi� tak prawie co wiecz�r. Mam rower, a ty je�dzisz powoli. Wpad�em na pomys�, �eby ci
towarzyszy� dla twojego bezpiecze�stwa. Wychodzisz p�no z pracy, a to nie jest dobra dzielnica
dla samotnej kobiety. Nawet zmotoryzowanej.
Mary potrz�sn�a g�ow�. Dziwny ch�opak. Wygl�da� jak dziecko, ale rozumowa� jak
m�czyzna. W gruncie rzeczy powinna si� wstydzi�. Ch�opak, kt�ry j�
�ledzi�, uwa�a� si� za jej
opiekuna, cho� wygl�da�, jakby sam potrzebowa� opieki.
Dlaczego p�aka�a� przed chwil�?
zamiga�.
- Bo moje dni mog� by� policzone. wyrzuci�a
z siebie.
- Mary? Mo�na jeszcze zajrze�?
Mary obejrza�a si�. Bella, jej jedyna s�siadka, przesz�a przez ��k� dziel�c� ich posesje i
przystan�a na skraju trawnika.
- Cze��, Bella. Poznaj, hm, Johna.
Bella z wdzi�kiem podesz�a do basenu. Wprowadzi�a si� na star� farm� przed rokiem.
Ch�tnie umawia�y si� z Mary na wieczorne pogaw�dki. Metr osiemdziesi�t, ciemne w�osy do pasa
Bella by�a niez�� lask�. Mia�a tak pi�kn� twarz,
�e Mary nie mog�a si� jej napatrzy�. Ze swoj�
figur� mog�aby
�mia�o reklamowa� bielizn�.
Nic dziwnego,
�e John wygl�da�, jakby go razi� grom.
Mary pr�bowa�a bezskutecznie odgadn��, jak to jest wzbudza� tak� reakcj� u m�czyzn, a
nawet niedojrza�ych ch�opc�w. Sama nigdy nie by�a pi�kna, natomiast nale�a�a do szerokiej
kategorii kobiet, kt�re nie by�y ani �adne, ani brzydkie. I to przed chemioterapi�, kt�ra zrujnowa�a
jej w�osy i cer�.
Bella nachyli�a si� i z u�miechem poda�a ch�opcu r�k�.
Cze��.
Wymieni� z ni� przelotny u�cisk d�oni, jakby nie by� pewien, czy ma do czynienia ze zwyk��
�miertelniczk�. Dziwne, Marv miewa�a podobne odczucie wobec s�siadki. By�a... by� w niej jaki�
nadmiar wszystkiego. Wydawa�a si� kim� wi�kszego formatu ni� ludzie, z kt�rymi Mary spotyka�a
si� na co dzie�. Wysoka, postawna, energiczna. Niezwyk�a.
Nie mia�a przy tym w sobie nic z femme fatale. By�a cicha i skromna, mieszka�a sama, �yj�c
bodaj z pisania. Mary nigdy nie widywa�a jej za dnia, nigdy te� nie widzia�a,
�eby kto� odwiedza�
star� farm�.
John zetkn�� niespokojnie na Mary.
Chcesz, �ebym ju� poszed�? zamiga�.
Nie czekaj�c na jej odpowied�, wyj�� nogi z wody.
Obj�a go. Bo�e, sama sk�ra i ko�ci.
- Nie. Chc�, �eby� zosta�.
Bella zdj�a adidasy i skarpetki i zacz�a pluska� palcami u n�g po powierzchni basenu.
Zostajesz
z nami zadecydowa�a.
Rozdzia� 4
RANKOHR
UPATRZY�
JU�
SOBIE
PIERWSZE
DANIE
NA
WIECZ�R, jasnow�osa samiczka cz�owiek�w,
pon�tna i ch�tna. Podobnie jak jej kole�anki przy barze, sygnalizowa�a swoj� gotowo��, kr�c�c
pup� i potrz�saj�c nastroszon� fryzur�.
- Znalaz�e� co� w twoim gu�cie? spyta�
V z przek�sem.
Rankohr potakn�� i kiwn�� palcem na samiczk�. Podesz�a ochoczo. To w�a�nie mu
odpowiada�o u samic cz�owiek�w.
Po�era� oczyma jej biodra. Nagle inne j�drne kszta�ty przys�oni�y obiekt jego po��dania.
Spojrza� i skrzywi� si�.
Caith nale�a�a do jego rasy; by�a czarnook�, kruczow�os� pi�kno�ci�. Lecia�a g��wnie na
Braci, stale kr�ci�a si� wok� nich, proponuj�c swoje wdzi�ki. Traktowa�a ich jak zdobycz. Dra�ni�o
go to.
Dzi�ki Caith wiedzia�, od czego pochodzi s�owo
wkurwiaj�cy.
- Cze��, Vrhedny zagadn�a
niskim, zmys�owym g�osem.
- 'bry wiecz�r, Caith. V
�ykn�� w�dki. Co
s�ycha�?
Rankohr �ypn�� okiem na biodra Caith. Na szcz�cie blondyna nie zniech�ci�a si�
konkurencj� i zbli�a�a si� do ich stolika.
- Nie przywitasz si� ze mn�, Rankohr? mizdrzy�a
si� Caith.
- Przywitam, o ile si� odsuniesz. Zas�aniasz mi widok.
- Kolejna z tysi�ca twoich wybranek? zachichota�a
Caith. Szcz�ciara.
- Sama by� chcia�a, Caith.
Owszem. Pos�a�a
mu drapie�ne, chutliwe spojrzenie
Mo�e
by� si� zabawi� w tr�jk�cik ze mn� i z Vrhednym? Chcia�a
pog�aska� go
po g�owie, ale j�
z�apa� za nadgarstek.
- Nie pozwalaj sobie za bardzo!
- Lecisz samiczki cz�owiek�w, a mnie nie chcesz.
- Nie kr�cisz mnie.
- Musia�by� mnie kiedy� skosztowa� szepn�a
mu do ucha, napieraj�c na niego wdzi�kami.
�cisn�� jej r�k� bole�nie i odepchn��.
- Mocniej. Rankohr, mocniej, uwielbiam sadomaso.
pu�ci�
j� natychmiast. M�wisz,
V, �e jeste�
zaj�ty? zwr�ci�a
si� pogodnie do Vrhednego, rozcieraj�c nadgarstek.
- Na razie si� aklimatyzuj�. Ale mo�e p�niej.
- Wiesz, gdzie mnie szuka�.
- Nie wiem, co ty w niej widzisz zwr�ci�
si� Rankohr do towarzysza, kiedy Caith odp�yn�a.
V �ykn�� w�dki, odprowadzaj�c Caith g��boko osadzonymi oczami.
- Ma swoje uroki.
Blondyna wreszcie dotar�a do nich i zastyg�a przed Rankohrem we wdzi�cznej pozie. Z�apa�
j� za pup� i posadzi� sobie na kolanach.
- Cze�� powiedzia�a,
pr�buj�c si� wyswobodzi�. Lustrowa�a go, bacznie taksuj�c garderob� i z�oty
rolex, wystaj�cy spod r�kawa czarnego trencza. W jej oczach b�ysn�o wyrachowanie, zimne jak
serce Rankohra.
Najch�tniej by si� st�d zwin��; mia� tego bagna wy�ej uszu. Ale jego cia�o domaga�o si� ��da�o
� roz�adowania. Czu�, jak budzi si� w nim pal�ca
��dza, a jego serce, jak zawsze
w takich przypadkach, stoi gdzie� z boku, bezczynne.
- Jak si� nazywasz? spyta�.
Tiffany.
Mi�o
ci� pozna�. Tiffany � sk�ama�.
Kilkana�cie kilometr�w dalej, przy basenie na ty�ach domu, Mary, John i Bella, nie bacz�c
na nic, bawili si� znakomicie.
Bujasz
powiedzia�a
Mary do Johna z rozbawieniem.
Nie bujam. Gania�em od kina do kina.
Co
powiedzia�? chcia�a
wiedzie� Bella.
Obejrza�
Matrix w dniu premiery cztery razy.
John,
jeste� niemo�liwy roze�mia�a
si� pisarka.
Pos�a� jej promienny u�miech i sp�on�� rumie�cem.
W�adca
Pier�cieni te� ci� tak zafascynowa�? dopytywa�a.
Pokr�ci� g�ow�, pokaza� co� na migi i spojrza� wyczekuj�co na Mary.
M�wi,
�e intere