8606

Szczegóły
Tytuł 8606
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8606 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8606 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8606 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Znajdziesz tutaj to, czego od dawna poszukujesz, za czym od dawna t�sknisz. Czeka ci� tu najprawdziwszy kontakt z Bogiem, by� mo�e pierwszy w twoim �yciu, a na pewno najnowszy. To jest kontakt jak najbardziej realny. B�g przem�wi do ciebie, przeze mnie. Kilka lat temu nie o�mieli�bym si� czego� takiego powiedzie�; teraz m�wi�, poniewa� sam tego do�wiadczy�em � i stad wiem, �e to jest mo�liwe. Nie tylko mo�liwe, to odbywa si� nieustannie. Tak jak dzieje si�. ta rzecz pomi�dzy nami za po�rednictwem tych s��w, tu i teraz. Samancie Tarze-Jenell Nicholasowi Travisowi Karusowi Tristanowi Devonowi Dustinowi Dy �anowi, kt�rzy ofiarowali o wiele wi�cej, ni� ja kiedykolwiek mog�em im da�. Nie by�em takim ojcem, jak to sobie wymarzy�em. Ale cierpliwo�ci. Jeszcze mo�emy to nadrobi�. Sprawa nie jest zamkni�ta. tpodzi�l�pwania JNade wszystko pragn� uhonorowa� To, Co Jest Wszystkim, co stanowi �r�d�o wszelkich rzeczy, wraz z niniejsz� ksi��k�. Czy nazwiecie to Bogiem, jak czyni� to ja, czy inaczej, to nie ma znaczenia -�r�d�o by�o, jest i b�dzie �r�d�em po wsze czasy, a nawet niesko�czenie d�u�ej. Dalej, chcia�bym sp�aci� m�j d�ug wdzi�czno�ci wobec rodzic�w, za po�rednictwem kt�rych sp�yn�o na mnie tyle niezapomnianych do�wiadcze� i przez kt�rych doznawa�em �r�d�owej obecno�ci Boga w �yciu. Razem tworzyli niesamowity zesp�. Postronny obserwator m�g�by mie� inne zdanie, ale oni sami ani przez chwil� w to nie w�tpili. Mama m�wi�a o tacie, �e jest �utrapieniem", a on o niej, �e jest �trucizn�", kt�rej nie potrafi si� oprze�. Moja matka, Ann�, by�a nadzwyczajn� kobiet� -przepe�nion� niewyczerpanym wsp�czuciem, g��bokim zrozumieniem, zawsze skor� do wybaczania, do dawania z siebie wszystkiego, o niespo�ytej cierpliwo�ci, �agodnej m�dro�ci i niezachwianej wierze w Boga, kt�ra sprawi�a, �e gdy umiera�a, ksi�dz, nowicjusz, udzielaj�cy jej ostatniego namaszczenia, z podziwem wyszepta�: �M�j Bo�e, to ona pociesza�a mnie." Najwy�szym ho�dem dla Mamy niech b�dzie to, �e wcale mnie to nie zdziwi�o. M�j ojciec, Alex, nie nale�a� do potulnych. By� szorstki w obej�ciu, potrafi� dotkliwie urazi�, a niekt�rzy powiadaj�, �e cz�sto post�powa� okrutnie, szczeg�lnie wobec mojej matki. Nie chc� go za to os�dza� (ani za cokolwiek innego). Matka nie wyrzuca�a mu tego ani nie pot�pia�a go (wr�cz przeciwnie, w swych ostatnich s�owach wypowiada�a si� o nim bardzo pochlebnie), dlatego te� nie widz� dla siebie �adnych korzy�ci w odrzuceniu jej przyk�adu. Ponadto, ojciec mia� mn�stwo zalet, o kt�rych moja matka nigdy nie zapomina�a. Nale�a�y do nich wiara w niez�omno�� ludzkiego ducha oraz jasne prze�wiadczenie, �e niczego nie zmieni si� narzekaniem. Nauczy� mnie, �e mog� osi�gn�� wszystko pod warunkiem, �e zaanga�uj� w to ca�� swoj� dusz�. Zawsze mo�na by�o na niego liczy�, do samego ko�ca. By� wzorem lojalno�ci, cz�owiekiem czynu; zawsze zajmowa� stanowisko, nie zra�a� si� przeciwno�cia-mi, kt�re pokona�y tylu innych. Wobec nawet najbardziej niepomy�lnych kolei losu mia� sw� mantr�. �Och, nie ma si� czym przejmowa�", zwyk� mawia�. Sam stosowa�em t� mantr� w najci�szych chwilach mojego �ycia. Zadzia�a�a za ka�dym razem. Najwy�szym ho�dem dla Taty niech b�dzie to, �e wcale mnie to nie zdziwi�o. Znalaz�szy si� mi�dzy nimi, odczu�em wezwanie zar�wno do ca�kowitej pewno�ci siebie jak i bezwarunkowej mi�o�ci dla ka�dego. Co za po��czenie! W pierwszej cz�ci z�o�y�em podzi�kowania pozosta�ym cz�onkom rodziny i kr�gu mych przyjaci�, kt�rzy w nieoceniony wprost spos�b wp�yn�li na moje �ycie � i nadal wp�ywaj�. Chcia�bym do tej listy do��czy� dwoje niezwyk�ych ludzi, z kt�rymi si� zetkn��em od czasu napisania tamtej ksi��ki i kt�rzy poruszyli mnie do g��bi. Leo i Leth� Bush�w... kt�rzy unaocznili mi swym codziennym �yciem, i� to, co najpi�kniejsze w �yciu mo�na znale�� w chwilach bezinteresownej s�u�by, troski, �yczliwo�ci, oraz we wzajemnej mi�o�ci i niezachwianej wierze w siebie nawzajem. By�a to dla mnie nie tylko nauka, ale i inspiracja. R�wnie� na tych stronicach pragn� wyrazi� swoje uznanie innym specjalnym nauczycielom, anio�om zes�anym przez Boga, dzi�ki kt�rym dotar�y do mnie rzeczy o wielkim znaczeniu, co teraz jasno widz�. Niekt�rzy przekazali mi to osobi�cie, inni z oddali, jeszcze inni z tak odleg�ego punktu w Macierzy, �e pewnie nie s� �wiadomi mego istnienia. Mimo to moja dusza wch�on�a ich energi�. Mowa tu o my�licielach, przyw�dcach, pisarzach i towarzyszach w podr�y po Duchowej Drodze; ich wk�ad w Zbiorow� �wiadomo�� dopom�g� w powstaniu skarbnicy m�dro�ci, kt�ra stanowi Umys� Boga, albowiem stam- � t�d pochodzi. Z tego w�a�nie �r�d�a wzi�� si� materia� zawarty w Rozmowach z Bogiem. Dzie�o to jest ukoronowaniem mych nauk, do�wiadcze� i poszukiwa�, teraz dost�pnym dla ka�dego w postaci mych dialog�w z Bogiem. Tak naprawd� we wszech�wiecie nie powstaj� �adne nowe idee, wszelkie nowo�ci s� zaledwie kolejnym wyrazem Odwiecznej Prawdy. Opr�cz tego, chcia�bym te� podzi�kowa� nast�puj�cym osobom, kt�re wzbogaci�y moje �ycie: Kenowi Keyesowi... kt�rego dar wgl�du oddzia�a� na �ycie tysi�cy ludzi (r�wnie� moje). Ken powr�ci� ju� do Domu, spe�niwszy sw� rol� niezr�wnanego pos�a�ca. Doktorowi Robertowi Muellerowi... kt�rego praca na rzecz �wiatowego pokoju okaza�a si� dobrodziejstwem dla nas wszystkich i tchn�a w �wiat now� nadziej�. Doi�y Par ton... kt�rej muzyka, u�miech i ca�a osobowo�� urzek�a nar�d i radowa�a moje serce � nawet gdy by�o z�amane i nic nie mog�o go uleczy�. To szczeg�lna magia. Terry Cole-Whittaker... kt�rej bystro��, g��bia i pogoda ducha oraz absolutna uczciwo�� od chwili naszego poznania sta�y si� dla mnie wzorcem i natchnieniem. Swym cudownym oddzia�ywaniem obj�a tysi�ce. Neilowi Diamondowi... kt�ry sw�j artyzm czerpie z g��bi duszy i dlatego przenika do mojej oraz duszy ca�ego pokolenia. Jego talent, hojno��, z jak� dzieli� z nami swoje uczucia, s� wyj�tkowe. Thei Alexander... kt�rej pisarstwo mn� wstrz�sn�o i objawi�o mo�liwo�� wyra�ania mi�o�ci bezgranicznie, bezbole�nie, bez goryczy zazdro�ci i ukrytych cel�w, bez oczekiwa� i bez potrzeb. Rozpali�a w nas na nowo niespokojnego ducha nieskr�powanej mi�o�ci oraz naturalne pragnienie radosnego rozkoszowania si� seksem, przywracaj�c jego pi�kno, tajemnic� i niewinn� czysto��. Robertowi Rimmerowi... kt�ry dokona� dok�adnie tego samego. Warrenowi Spahnowi... kt�ry udowodni� mi, �e d��enie do doskona�o�ci w ka�dej dziedzinie �ycia polega na postawieniu sobie najwy�szej poprzeczki i upartym przy niej obstawaniu; wymaganiu od siebie maksimum, nawet kiedy minimum nie zwr�ci�oby niczyjej (a mo�e zw�aszcza wtedy). Gwiazda sportu pierwszej wielko�ci, bohater na polu walki, wz�r w �yciu codziennym, niestrudzenie d���cy do przekraczania siebie bez wzgl�du na to, ile to kosztuje wysi�ku. Jimmy'emu Carterowi... kt�ry dzielnie sobie poczyna w mi�dzynarodowej polityce, kieruj�c si� sercem i swym przekonaniem o tym, co w my�l Najwy�szego Prawa jest s�uszne, i wnosi do zat�ch�ego �wiata polityki o�ywczy powiew. Shirley MacLaine... kt�ra pokaza�a, �e rozrywka i intelekt si� nie wykluczaj�; �e mo�na wznie�� si� ponad to, co przyziemne i banalne. �e mo�na porusza� sprawy wielkie i drobne, wa�kie i lekkie, g��bokie i p�ytkie. Stara si� ze wszystkich si� nada� naszym rozmowom wy�szy wymiar, a tym samym i naszej �wiadomo�ci; oddzia�ywa� tw�rczo na gie�d� pogl�d�w. Oprah Winfrey... kt�ra robi dok�adnie to samo. Stevenowi Spielbergowi... kt�ry robi dok�adnie to samo. Ronowi Howardowi... kt�ry robi dok�adnie to samo. Hughowi Dwonsowi... kt�ry robi dok�adnie to samo. Oraz Gene'owi Roddenberry... kt�rego Duch z pewno�ci� s�yszy moje s�owa i u�miecha si�... albowiem mia� w tym wszystkim wielki udzia�; podj�� ryzyko; stan�� na skraju; ruszy� dalej ni� ktokolwiek przed nim. Ludzie ci stanowi� skarb, jak i my wszyscy. Jednak w odr�nieniu od nas, postanowili hojnie darzy� innych skarbami swojej Ja�ni, po�wi�ci� si� i zaryzykowa�, wyrzec si� prywatno�ci i z��czy� sw�j los z burzliwymi kolejami �wiata, aby obdarzy� innych sw� prawdziw� istot�. Nie mogli przewidzie�, czy ich dar z siebie zostanie przyj�ty. Mimo to nie szcz�dzili siebie. Jestem im wszystkim wdzi�czny. Dzi�kuj� wam, gdy� wzbogacili�cie moje �ycie. Wst�p To nadzwyczajne dzie�o. Stanowi przes�anie Boga, kt�ry sugeruje w nim rewolucj� spo�eczn�, seksualn�, o�wiatow�, polityczn�, gospodarcz� i teologiczn� o skali dot�d na planecie nie spotykanej, rewolucj�, o jakiej �ni�o si� niewielu. Sugestie te nawi�zuj� wprost do pragnie� wyra�anych przez nas jako mieszka�c�w Ziemi. W my�l naszych w�asnych deklaracji, d��ymy do zapewnienia godnego �ycia dla wszystkich, podniesienia poziomu �wiadomo�ci i tworzenia podwalin nowego �wiata. B�g nie pot�pi nas, cokolwiek wybierzemy, je�li jednak zdecydujemy si� w�a�nie na to, ch�tnie poka�e nam drog�. Lecz nie b�dzie si�� narzuca� nam swych pogl�d�w, ani teraz, ani nigdy. S�owa zawarte w tej ksi��ce s� dla mnie zarazem porywaj�ce i niepokoj�ce, buduj�ce i prowokuj�ce. Porywa mnie rozmach i zasi�g jej koncepcji. Niepokoi obraz, jaki si� z niej wy�ania, obraz mnie samego i ca�ej ludzkiej rasy. Prowokuje �mia�o��, z jak� stawia mi wyzwania, nakazuje przekracza� samego siebie, sta� si� �r�d�em �wiata, wolnego od ma�ostkowej zazdro�ci, z�o�ci, zaburze� seksualnych, ekonomicznej niesprawiedliwo�ci, nier�wno�ci spo�ecznej, og�upiaj�cej edukacji, zakulisowych machinacji i walk o w�adz�. Buduje za� to, i� daje nam nadziej� na przysz�o��, pokazuje, �e to wszystko jest w zasi�gu naszych mo�liwo�ci. Czy naprawd� mo�emy stworzy� taki �wiat? B�g m�wi, �e tak, i wszystko, co do tego trzeba, to jedno- my�lne postanowienie, wyb�r dokonany przez ka�dego z nas. Ksi��ka ta stanowi wierny zapis dialogu z Bogiem. Jest drug� cz�ci� planowanej trylogii Rozm�w z Bogiem, trwaj�cych ju� ponad pi�� lat � po dzi� dzie�. Mo�e trudno ci b�dzie uwierzy� w to, �e to wszystko istotnie pochodzi od Boga, zreszt� to nie jest wcale konieczne. Dla mnie liczy si� przede wszystkim to, czy materia� tu zawarty sam w sobie ma warto��, czy wnosi nowe spostrze�enia, budzi i odnawia, zach�ca do wprowadzenia zmian w nasze codzienne �ycie na Ziemi. B�g wie, tak dalej by� nie mo�e. Musimy si� zmieni�. Ca�e przedsi�wzi�cie zacz�o si� od ksi�gi pierwszej, opublikowanej w maju 1995 roku. Traktowa�a ona g��wnie o sprawach osobistych, i odmieni�a moje �ycie. I wielu innych ludzi. W ci�gu kilku tygodni sta�a si� prawdziwym bestsellerem. Nak�ad przeszed� naj�mielsze oczekiwania, niebawem miesi�cznie sprzedawa�o si� 12 tysi�cy egzemplarzy i liczba ta nadal ros�a. Oczywi�cie �autor" tej ksi��ki nie by� postaci� nieznan�. I to w�a�nie sprawi�o, �e intrygowa�a i mia�a tak� moc oddzia�ywania. Jestem zaszczycony, �e mog� uczestniczy� w tym procesie, dzi�ki kt�remu donios�e prawdy ponownie staj� si� udzia�em tysi�cy ludzi. Ciesz� si�, �e tak wiele os�b skorzysta�o z tego dzie�a. Pragn� jednak wyzna�, �e z pocz�tku strasznie si� ba�em. Obawia�em si�, �e zostan� pos�dzony o urojenia, o mani� wielko�ci. Z drugiej za� strony, ba�em si�, �e gdy czytelnicy naprawd� uwierz�, i� te s�owa pochodz� od Boga, pos�uchaj� zawartych tam rad. Lecz dlaczego si� tego l�ka�em? To proste. Przecie� we wszystkim, co napisa�em, mog�em si� myli�. W�wczas zacz�y nap�ywa� listy. Z ca�ego �wiata. Wtedy ju� wiedzia�em. Wiedzia�em w g��bi serca, �e si� nie myli�em. Tego w�a�nie by�o potrzeba �wiatu, w tej okre�lonej chwili. Teraz ukazuje si� kolejna ksi�ga i zn�w daje o sobie zna� strach. Mowa w niej o szerszym wymiarze naszych pojedynczych istnie�, jak r�wnie� o sprawach politycznych i gospodarczych o zasi�gu og�lno�wiatowym. Podejrzewam wi�c, i� ta druga ksi��ka mo�e okaza� si� dla przeci�tnego czytelnika znacznie bardziej kontrowersyjna. I st�d obawa. Obawa, �e mo�e nie przypa�� ci do gustu to, co tutaj przeczytasz. �e dostanie mi si� po g�owie. �e ksi��k� t� �wk�adam kij w mrowisko", �wywo�uj� burz�". Ponadto, zn�w si� boj�, �e mog� nie mie� racji. Do�wiadczenie winno by�o ju� mnie nauczy�, �e m�j strach jest bezpodstawny. Jednak zn�w odzywa si� moja ludzka s�abo��. Spiesz� wyja�ni�, i� nie jest moim zamiarem nikim wstrz�sn��. Pragn� jedynie wiernie i skwapliwie przekaza� to, co us�ysza�em od Boga w odpowiedzi na me pytania. Obieca�em to Bogu � �e udost�pni� te rozmowy og�owi � i nie mog� tej obietnicy z�ama�. Ty r�wnie� nie mo�esz si� wycofa�. Z pewno�ci� podj��e� postanowienie, �e b�dziesz otwarty na wszelkie nowe idee, pogl�dy i przekonania, �e b�dziesz got�w przewarto�ciowa� to, w co wierzy�e� do tej pory. Przyrzek�e� sobie, �e b�dziesz nieustannie si� rozwija�. Inaczej bowiem ta ksi��ka nie trafi�aby do twych r�k. Tkwimy wi�c w tym razem. I nie ma powodu do obaw. Jeste�my tacy, jacy jeste�my, i st�d wynika nasze post�powanie. Widz� teraz wyra�nie to, czego do tej pory zaledwie si� domy�la�em � jeste�my pos�a�cami, ty i ja. Gdyby tak nie by�o, nie czyta�by� teraz tej ksi��ki, a ja bym jej nie pisa�. Mamy wi�c zadanie do wykonania. Po pierwsze, musimy si� upewni�, �e dobrze zrozumieli�my przes�anie, jakie nios� Rozmowy z Bogiem. Dalej, musimy uczyni� z tego przes�ania u�ytek w naszym �yciu codziennym. I wreszcie, musimy g�osi� je innym, naszym w�asnym przyk�adem za�wiadcza� o jego prawdzie tym, z kt�rymi si� stykamy. Rad jestem, �e postanowi�e� do��czy� do mnie w tej wyprawie. Z tob� ra�niej i przyjemniej. Przejd�my wi�c wsp�lnie przez te stronice. Czekaj� nas tu i �wdzie wyboje. Nie tak jak w ksi�dze pierwszej. Ksi�ga pierwsza by�a czu�ym u�ciskiem Boga. Druga cze��, r�wnie promieniuj�ca mi�o�ci�, raz po raz lekko tob� potrz�sa. Jest jak pobudka, wyzwanie, aby� nie ustawa� w drodze. Zawsze masz przed sob� co� do odkrycia. Twoja dusza nie lubi spoczynku � jej udzia�em tu na Ziemi ma by� najbogatsze, nie najubo�sze do�wiadczenie. I cho� wyb�r nale�y do ciebie, twa dusza wola�aby, aby� nie popada� w samozadowolenie czy gnu�no��. Zbyt wiele trzeba bowiem w �wiecie zmieni�, zbyt wiele siebie musisz jeszcze stworzy�. Zawsze jest nowy szczyt do zdobycia, nowa rubie� do zbadania, nowy l�k do zwalczenia. Wspanialszy stan, �mielsza wizja, wy�sza koncepcja. Dlatego te� ksi��ka ta mo�e narazi� ci� na pewne niewygody. Ale nie uciekaj, pozosta� na pok�adzie, nawet je�li tob� rzuca. I �yj w nowym paradygmacie. A jeszcze lepiej, cudownym przyk�adem swego �ycia przyczy� si� do jego powstania. Neale Donald Walsch Ashland, Oregon marzec 1997 l Witaj. Ciesz� si�, �e jeste� ze mn�. Byli�my ze sob� um�wieni, to prawda; ale mimo to mog�e� nie przyby� na spotkanie. Mog�e� postanowi� inaczej. Tymczasem wybra�e� t� godzin�, to um�wione miejsce, aby ta ksi��ka trafi�a w twoje r�ce. I za to ci dzi�kuj�. Je�li jednak nie u�wiadamia�e� sobie do ko�ca, co robisz i dlaczego, i ta sprawa wydaje ci si� troch� tajemnicza, nale�y ci si� ma�e wyja�nienie. Zaczn� od zwr�cenia ci uwagi na to, i� ksi��ka ta zjawi�a si� w twoim �yciu w sam� por�, w najw�a�ciwszym momencie. Teraz jeszcze nie zdajesz sobie pewnie z tego sprawy, ale kiedy b�dziesz mia� ju� za sob� do�wiadczenie, kt�re jest dla ciebie przygotowane, zyskasz co do tego absolutn� pewno��. Wszystko przebiega w doskona�ym porz�dku, a pojawienie si� tej ksi��ki w twoim �yciu nie jest wyj�tkiem od tej regu�y. Znajdziesz tu to, czego od dawna poszukujesz, za czym od dawna t�sknisz. Czeka ci� tu najprawdziwszy kontakt z Bogiem, by� mo�e pierwszy w twoim �yciu, a na pewno najnowszy. To jest kontakt jak najbardziej realny. B�g przem�wi do ciebie, przeze mnie. Kilka lat temu nie o�mieli�bym si� czego� takiego powiedzie�; teraz m�wi�, poniewa� sam tego do�wiadczy�em i st�d wiem, �e to jest mo�liwe. Nie tylko mo�liwe -odbywa si� nieustannie. Tak jak dzieje si� ta rzecz pomi�dzy nami za po�rednictwem tych s��w, tu i teraz. Trzeba, aby� zna� sw�j w tym udzia�, podobnie jak przyczyni�e� si� do tego, �e ta ksi��ka trafi�a w twoje r�ce. Wszyscy bez wyj�tku odpowiadamy za wydarzenia wyst�puj�ce w naszym �yciu i wsp�lnie z Jednym Wielkim Stw�rc� powo�ujemy do istnienia okoliczno�ci, kt�re do ka�dego z tych wydarze� prowadz�. Pierwszy etap moich rozm�w z Bogiem w twoim imieniu mia� miejsce w latach 1992-1993. Napisa�em w�wczas gniewny list do Boga, domagaj�c si� wyja�nienia, dlaczego moje �ycie jest jednym pasmem tar� i niepowodze�. Dos�ownie wszystko, pocz�wszy od mi�osnych zwi�zk�w, przez prac�, do stosunk�w z dzie�mi i do zdrowia � wszystko � naznaczone by�o walk� i pora�k�. W li�cie za��da�em, aby B�g odpowiedzia� mi dlaczego � i czego potrzeba, aby zacz�o mi si� wreszcie w �yciu uk�ada�. Ku mojemu zdumieniu, B�g mi odpisa�. Spos�b i tre�� tych odpowiedzi da�y pocz�tek ksi��ce, opublikowanej w maju 1995 roku pod tytu�em Rozmowy z Bogiem, ksi�ga pierwsza. Mo�e o niej s�ysza�e�, niewykluczone, �e j� przeczyta�e�. Je�li tak, to nie potrzebujesz dalszego wprowadzenia do niniejszej ksi��ki. Je�li pierwsza cz�� nie jest ci znana, mam nadziej�, �e wkr�tce zmieni si� ten stan rzeczy, gdy� szczeg�owo opisuje ona to, jak dosz�o do jej powstania, i zawiera odpowiedzi na wiele pyta� na temat �ycia ka�dego z nas � dotycz�cych pieni�dzy, mi�o�ci, seksu, Boga, zdrowia i choroby, jedzenia, zwi�zk�w z innymi lud�mi, �godziwej pracy" i wielu innych spraw �ycia codziennego � kt�rymi tutaj si� nie zajmujemy. Gdybym mia� prosi� Boga, aby uczyni� teraz co� dla �wiata, poprosi�bym o przekazanie wiedzy, kt�ra znalaz�a si� w cz�ci pierwszej Rozm�w z Bogiem. Zgodnie z przyrzeczeniem (�Zanim zapytasz, otrzymasz odpowied�.") B�g ju� to uczyni�. Mam wi�c nadziej�, �e po przeczytaniu niniejszej ksi��ki (a mo�e nawet w trakcie czytania) si�gniesz po pierwsz� cz��. To sprawa wyboru, a Wolny Wyb�r przywi�d� ci� do tych stronic w tej chwili. Tak jak wytworzy� wszelkie twoje do�wiadczenia. (Koncepcj� t� wyja�nia w�a�nie cz�� pierwsza.) Wst�p do ksi�gi drugiej powsta� w marcu 1996; ma on na celu kr�tkie wprowadzenie do jej tre�ci. Podobnie jak w cz�ci pierwszej, informacje dociera�y do mnie w spos�b zadziwiaj�co prosty. Na pustej kartce papieru pisa�em pytanie � dowolne... zazwyczaj pierwsze, jakie przysz�o mi do g�owy -i ledwo ko�czy�em pisa�, ju� powstawa�a w mym umy�le odpowied�, jakby Kto� szepta� mi do ucha. Wygl�da�o to jak dyktando! Z wyj�tkiem tych kilku pocz�tkowych uwag, ca�y materia� tej ksi��ki zapisany zosta� mi�dzy wiosn� 1993 roku i latem roku nast�pnego. Pragn� przedstawi� ci go tak, jak go otrzyma�em... * * * Jest Wielkanoc 1993 roku. Zgodnie z poleceniem, wyczekuj� z o��wkiem w r�ku i kartk� papieru, gotowy do dzie�a, do drugiego etapu. Powinienem jednak wyja�ni�, �e to B�g mnie o to poprosi�. Wyznaczy� mi dat�. Dzi� mamy rozpocz�� drug� ksi��k� z planowanej trylogii � ksi��k�, kt�ra b�dzie wsp�lnym do�wiadczeniem Boga, moim i twoim. Nie mam poj�cia, o czym b�dzie w niej mowa, jakie poruszymy tematy. To dlatego, �e nie mam �adnej jej wizji w g�owie. Nie mog�. Nie ja mam decydowa�, co si� w niej znajdzie, lecz B�g. Rok temu � w Wielkanoc � B�g nawi�za� ze mn� dialog. Wiem, �e to brzmi niepowa�nie, ale to istotnie mia�o miejsce. Jaki� czas temu nasza rozmowa dobieg�a ko�ca. Nakazano mi odpoczynek... i zarazem wyznaczono termin wznowienia dialogu. Ty te� jeste� z nami um�wiony. I pojawiasz si� tak, jak by�o ustalone. Widz� wyra�nie, �e ta ksi��ka powstaje nie dla mnie, lecz dla ciebie przeze mnie. Zapewne poszukiwa�e� Boga � wypatrywa�e� znaku od Niego � od dawna. Ja r�wnie�. Dzi� razem odnajdziemy Boga. To niezmiennie najlepszy spos�b na trafienie do niego. Razem. Nigdy nie znajdziemy Boga oddzieleni. Mam tu na my�li dwa znaczenia. Chodzi mi o to, �e nigdy nie znajdziemy Boga, dop�ki sami b�dziemy oddzieleni jeden od drugiego. Pierwszym bowiem krokiem do odkrycia, �e nie jeste�my oddzieleni od Boga, jest odkrycie, �e nie jeste�my oddzieleni od siebie nawzajem. Dop�ki nie u�wiadomimy sobie, �e wszyscy stanowimy Jedno��, tak d�ugo nie mo�emy wiedzie�, �e my i B�g to Jedno��. B�g nie jest od nas oddzielony, nam tylko si� zdaje, �e my istniejemy osobno. To b��dne przekonanie jest szeroko rozpowszechnione. Wydaje nam si� te�, �e istniejemy oddzielnie od drugiego cz�owieka. Najszybszym sposobem �znalezienia Boga", jak si� przekona�em, jest odnalezienie siebie nawzajem. Wyj�cie z ukrycia przed drugim cz�owiekiem. I oczywi�cie, przed samym sob�. Najpr�dzej mo�na to osi�gn�� g�osz�c prawd�. Ka�demu. O ka�dej porze. Zacznij m�wi� prawd� teraz i nigdy nie przestawaj. Na pocz�tek m�w sobie prawd� o sobie. Nast�pnie powiedz sobie prawd� o drugim cz�owieku. Potem og�o� prawd� o sobie drugiemu i drugiemu prawd� o nim samym. Na koniec m�w prawd� ka�demu o wszystkim. Oto Pi�� Stopni G�oszenia Prawdy. To pi�ciostopniowa droga do wolno�ci. Prawda ci� wyzwoli. W tej ksi��ce jest mowa o prawdzie. Nie mojej, lecz Boga. Nasz pocz�tkowy dialog � Boga i m�j � zako�czy� si� przed miesi�cem. Zak�adam, �e ten przebiega� b�dzie podobnie jak za pierwszym razem. To znaczy, ja stawiam pytania, a B�g odpowiada. Chyba przerw� pisanie i zadam Bogu pytanie. Bo�e � czy tak w�a�nie potoczy si� nasza rozmowa? Owszem. Tak jak przypuszcza�em. Tyle �e w tej ksi��ce sam porusz� pewne tematy, z w�asnej inicjatywy. W pierwszej cz�ci raczej tego nie praktykowa�em, jak wiesz. Wiem. Dlaczego wprowadzasz t� innowacj�? Poniewa� ta ksi��ka powstaje na Moje �yczenie. Nakaza�em ci si� tu stawi� � jak sam zauwa�y�e�. Pierwsza ksi��k� ty zainicjowa�e�. Mia�e� swoje spra- wy do za�atwienia. W tej ksi��ce nie masz swoich spraw. W tej ksi��ce wype�niasz jedynie Moja wole. Tak. Masz s�uszno��. S�uszno��, Neale, to bardzo dobra rzecz. �ycz� jej tobie � oraz innym � najwi�cej. Ale s�dzi�em, �e Twoja wola jest moj� wol�. Jak mog� nie czyni� Twojej woli, je�li pokrywa si� z moj�? To do�� zawi�a kwestia � i dobrze si� stanie, je�li od niej zaczniemy ten dialog. Wr��my do tego, co powiedzia�e�. Ja przecie� nigdy nie twierdzi�em, �e Moja wo�a jest twoja wola. Jak to? W poprzedniej ksi��ce oznajmi�e� mi wyra�nie: �Twoja wola jest Moj� wol�." Istotnie � ale to nie to samo. Czy�by? Wi�c da�em si� nabra�. Kiedy m�wi�: �Twoja wola jest Moj� wol�", to nie znaczy to samo, co Moja wola jest twoja. Gdyby� zawsze spe�nia� Moja wole, nic nie sta�oby ju� na przeszkodzie, aby� osi�gn�� O�wiecenie. Proces ju� by dobieg� ko�ca. To ju� by si� sta�o. Gdyby� cho� przez jeden dzie� czyni� wy��cznie Moja wole, dost�pi�by� O�wiecenia. Gdyby� wype�nia� Moja wole przez te wszystkie lata swojego �ycia, czy potrzebowa�by� naszych rozm�w? Chyba nie. Zatem nie wype�niasz Mojej woli, co wi�cej, nawet jej nie znasz. Nie znam? W�a�nie. To dlaczego mi jej nie oznajmisz? Oznajmiam, ale ty nie s�uchasz. A kiedy s�uchasz, tak naprawd� nie s�yszysz. A kiedy us�yszysz, nie wierzysz, a kiedy uwierzysz, w to co s�yszysz, i tak nie stosujesz si� do zalece�. Stwierdzenie, �e Moja wola jest twoja wola, mija si� wiec mocno z prawda. Z drugiej jednak strony, twoja wola istotnie jest Moja wola. Po pierwsze, poniewa� j� znam. Po drugie, poniewa� j� akceptuje. Po trzecie, poniewa� j� pochwalam. Po czwarte, poniewa� j� kocham. Po pi�te, poniewa� uznaje j� za sw� w�asn� i nazywam Moj�. Wynika st�d, �e ty masz woln� wole post�powania, jak ci si� podoba � a Ja, powodowany bezwarunkow� mi�o�ci�, przyjmuje j� jako Moj� w�asn�. Tak wiec, aby Moja wola sta�a si� twoj�, musia�by� zrobi� to samo. Po pierwsze, musia�by� j� zna�. Po drugie, musia�by� j� zaakceptowa�. Po trzecie, musia�by� j� pochwala�. Po czwarte, musia�by� j� pokocha�. Po pi�te, musia�by� j� uzna� za sw� w�asn�. W ca�ej historii ludzkiej rasy tylko niewielu stosowa�o si� do tych zasad konsekwentnie. Garstka stosowa�a si� do tego niemal zawsze, wielu cz�sto, jeszcze wi�cej od czasu do czasu. Za� w�a�ciwie ka�demu zdarzy�o si� zastosowa� do nich cho� raz � chocia� s� tacy, kt�rzy nie uczynili tego nigdy. Do kt�rej kategorii ja si� zaliczam? Czy to wa�ne? Do kt�rej kategorii chcesz nale�e� od tej chwili? Czy to nie trafniejsze pytanie? Owszem. / jak brzmi twoja odpowied�? Chcia�bym nale�e� do pierwszej kategorii. Chcia�bym zna� i czyni� Twoj� wol� zawsze. To chwalebne, lecz raczej niewykonalne. Dlaczego? Poniewa� musisz jeszcze przeby� d�uga drog� rozwoju, nim b�dziesz m�g� to o sobie o�wiadczy�. Ale powiadam ci: M�g�by� to osi�gn��, m�g�by� dost�pi� Bosko�ci, w tej sekundzie, gdyby� zechcia�. Tw�j rozw�j nie musi trwa� tak d�ugo. To dlaczego zabiera mi to tyle czasu? W rzeczy samej. Dlaczego? Na co w�a�ciwie czekasz? Nie sadzisz chyba, �e to Ja ci� wstrzymuje? Nie. To dla mnie jasne, �e sam si� wstrzymuj�. To dobrze. Jasno�� widzenia to pierwszy krok do doskona�o�ci duchowej. Chcia�bym osi�gn�� duchow� doskona�o��. Jak tego dokona�? Czytaj dalej te ksi��k�. Zabieram ci� w�a�nie w tamtym kierunku. 2 C^hyba nie wiem, dok�d ta ksi��ka zmierza. Nie jestem pewny, od czego zacz��. Dajmy sobie czas. Ile jeszcze czasu nam potrzeba? Up�yn�o ju� pi�� miesi�cy od napisania pierwszego rozdzia�u. Ludziom mo�e si� wydawa�, �e to wszystko sp�ywa na papier jednym, nie ko�cz�cym si� strumieniem. Nie u�wiadamiaj� sobie, �e pocz�tek tego rozdzia�u dzieli od ko�ca poprzedniego ca�e dwadzie�cia tygodni. Nie rozumiej�, �e czasami chwile natchnienia zdarzaj� si� w odst�pach p�rocznych. Ile jeszcze czasu mamy sobie da�? Nie o to mi chodzi�o. Chcia�em powiedzie�, aby�my wzi�li sobie czas jako pierwszy punkt naszych roz- wa�a�. Ach tak. Zgoda. Ale skoro jeste�my przy tym zagadnieniu, dlaczego uko�czenie jednego akapitu zabiera nieraz d�ugie miesi�ce? Dlaczego robisz sobie takie przerwy? M�j drogi i wspania�y synu, nie robi� sobie d�ugich przerw. Nigdy nie oddalam si� od ciebie. Po prostu nie zawsze jeste� �wiadomy. Dlaczego? Dlaczego nie u�wiadamiam sobie Twojej obecno�ci, je�li zawsze jeste� przy mnie? Poniewa� uwik�any bywasz w r�ne �yciowe sprawy. Powiedzmy sobie szczerze: by�e� mocno zabiegany przez ostatnie pi�� miesi�cy. To prawda. Tyle si� ostatnio dzia�o. I dopu�ci�e�, aby to sta�o si� wa�niejsze ode Mnie. To nie jest zgodne z moj� prawd�. Zach�cam ci� do zastanowienia si� nad twym post�powaniem. G��boko poch�on�o ci� �ycie w wymiarze fizycznym. Zaniedba�e� sprawy duszy. Musia�em sprosta� wielu wyzwaniom. Tak. Tym bardziej wiec powiniene� by� w��czy� w to swoja dusze. Z Moja pomoc� znacznie �atwiej by� si� z tym wszystkim upora�. Mog� ci co� doradzi�? Nie tra� kontaktu. Staram si� nie oddala�, ale zatracam si� � pogr��am, jak to okre�lasz � we w�asnych dramatach. I jako� nie znajduj� czasu dla Ciebie. Nie medytuj�. Nie modl� si�. I nic nie pisz�. Wiem. Na tym polega ironia �ycia � kiedy najbardziej potrzebujesz blisko�ci ze Mn�, odsuwasz si�. Jak z tym zerwa�? Zerwij z tym. No w�a�nie. Ale jak? Po prostu przestaj�c to robi�. To nie jest takie proste. Jest. �yczy�bym sobie, aby tak by�o. W takim razie naprawd� b�dzie proste, poniewa� twoje �yczenie jest dla Mnie rozkazem. Pami�taj, M�j kochany � twoje pragnienia s� Moimi. Twoja wola jest Moj�. Zgoda. W porz�dku. Wobec tego �ycz� sobie, aby ta ksi��ka zosta�a uko�czona do marca. Teraz mamy pa�dziernik. Nie �ycz� sobie wi�cej pi�ciomiesi�cznych przerw w dop�ywie materia�u. Tak te� si� stanie. �wietnie. Chyba �e b�dzie inaczej. Daj�e spok�j. Znowu zaczynasz swoje gierki? Nie. Ale do tej pory tak w�a�nie post�powa�e� ze swoim �yciem. Wci�� zmieniasz zdanie. Pami�taj, �ycie to nieustanne tworzenie. W ka�dej minucie stwarzasz swoja rzeczywisto��. Decyzja, kt�ra podejmujesz dzi�, cz�sto rozmija si� z wyborem, jakiego do-donujesz jutro. Lecz oto sekret wszystkich Mistrz�w: wybieraj wci�� to samo. Wci�� na nowo? Raz nie wystarczy? Wci�� na nowo, a� twoja wola objawi si�. w rzeczywisto�ci. U niekt�rych mo�e to trwa� latami. U innych miesi�cami lub tygodniami. U tych, kt�rzy bliscy s� doskona�o�ci, zi�ci� si� to mo�e w ci�gu kilku dni, godzin, a nawet minut. Mistrzowie za� tworz� natychmiast. Poznasz, �e jeste� na drodze ku doskona�o�ci, gdy zauwa�ysz, �e zamyka si� przepa�� dziel�ca Wole od Do�wiadczania. Powiedzia�e�: �Decyzja, jak� podejmujesz dzi�, cz�sto rozmija si� z wyborem, jakiego dokonujesz jutro". I jaki st�d p�ynie wniosek? �e nigdy nie powinni�my sobie pozwala� na zmian� zdania? Ale� zmieniaj sobie zdanie do woli. Wiedz jednak, �e ka�da zmiana postanowienia nadaje nowy kierunek biegowi wszech�wiata. Gdy co� postanawiasz, wprawiasz wszech�wiat w ruch. W procesie tym bior� udzia� moce wykraczaj�ce poza twoje rozumienie � natury bardziej subtelnej i z�o�onej, ni� mo�esz sobie wyobrazi�. Dopiero teraz powoli zaczynacie poznawa� te zawi�a dynamik�. Si�y te, ten proces, wchodz� w sk�ad misternego splotu r�norakich form energii wzajemnie na siebie oddzia�ywuj�cych. Obejmuj� one ca�o�� bytu, a wiec to, co zwiecie samym �yciem. W istocie s� one Mn�. Zatem kiedy zmieniam zdanie, utrudniam Tobie spraw�, tak? Dla Mnie nie ma rzeczy trudnych � ale mo�esz sam sobie skomplikowa� �ycie. Tote� wytyczaj sobie jeden cel, b�d� jednej my�li. I nie rozpraszaj umys�u. Zogniskuj go, ze�rodkuj swoje si�y, a� urzeczywistnisz sw�j cel. Na tym polega niepodzielno�� umys�u. Je�li co� wybierasz, w�� w to wszystkie swoje si�y, ca�e serce. Nie anga�uj si� po�owicznie. Id� naprz�d! Zd��aj do celu. B�d� wytrwa�y. Nie zra�a] si� przeciwno�ciami. Ot� to. A je�li racja jest po stronie przeciwno�ci? Je�li to, czego pragniemy, nam nie s�u�y, nie przyniesie nam �adnego dobra? W�wczas nam tego nie dasz, prawda? Nieprawda. �Dam" wam, cokolwiek przywo�acie, niezale�nie od tego, czy jest dla was �dobre" czy �z�e". Przygl�da�e� si� ostatnio swemu �yciu? Ale mnie uczono, �e nie zawsze mo�emy mie� to, czego pragniemy � �e B�g nam tego nie da, je�li nie s�u�y to naszemu najwy�szemu dobru. Tak twierdza ci, kt�rzy chc� ci oszcz�dzi� rozczarowania danym rezultatem. Przede wszystkim, raz jeszcze postawmy jasno spraw� naszych wzajemnych stosunk�w. Ja nic ci nie �daje" � ty przywo�ujesz to sam. Cze�� pierwsza wyczerpuj�co wyja�nia, jak to si� dzieje. Po drugie, nie os�dzam tego, co powo�ujesz do istnienia. Nie uznaje czegokolwiek za �dobre" czy �z�e". (Tobie te� przyda�oby si�, aby� tego zaniecha�.) Jeste� przecie� istot� tw�rcz� � uczynion� na obraz i podobie�stwo Boga. Mo�esz mie�, cokolwiek wybierzesz. Ale nie mo�esz mie� wszystkiego, co chcesz. W gruncie rzeczy nie dostaniesz niczego, je�li chcesz tego mocno. Wiem. To r�wnie� wyt�umaczy�e� mi w cz�ci pierwszej. Powiedzia�e�, �e pragnienie czego� odsuwa od nas t� rzecz. Tak, a czy pami�tasz dlaczego? Poniewa� my�li s� stw�rcze. My�l o tym, �e czego� chcemy, jest o�wiadczeniem wobec wszech�wiata � stwierdzeniem prawdy � kt�r� wszech�wiat potem wprowadza do mojej rzeczywisto�ci. Dok�adnie! Trafi�e� w sedno! Nauczy�e� si� jednak. Rozumiesz. To �wietnie. Tak w�a�nie to dzia�a. Z chwila, gdy wypowiesz s�owa �Ja chce" (czegokolwiek), wszech�wiat odpowiada �Zaiste chcesz" i zsy�a dok�adnie to do�wiadczenie � do�wiadczenie �chcenia" tego! Cokolwiek umie�cisz po �Ja", staje si� stw�rczym nakazem. D�inn w butelce � kt�rym jestem Ja � nie mo�e nie wykona� polecenia. Ja stwarzam to, co ty przywo�ujesz! Ty przywo�ujesz to, co my�lisz, czujesz i m�wisz. Nic prostszego. Wyja�nij mi wi�c raz jeszcze � dlaczego tyle czasu zabiera mi stworzenie rzeczywisto�ci, kt�r� wybieram? Sk�ada si� na to wiele przyczyn. Nie wierzysz, �e to, co wybierasz, si� spe�ni. Nie wiesz, co wybra�. Pr�bujesz ustali�, co dla ciebie ,,najlepsze". Chcia�by� gwarancji z g�ry na to, �e tw�j wyb�r oka�e si� �s�uszny". A do tego wci�� zmieniasz zdanie! Nie wiem, czy dobrze rozumiem. Nie powinienem pr�bowa� ustali�, co dla mnie najlepsze? �Najlepsze" to pojecie wzgl�dne i zale�y od setki zmiennych. To nies�ychanie utrudnia wyb�r. Przy podejmowaniu decyzji nale�y mie� na wzgl�dzie tylko jedno � Czy to mnie wyra�a? Czy daje �wiadectwo temu, Czym Postanawiam By�? Ca�e twoje �ycie powinno o tym �wiadczy�. I w gruncie rzeczy, �wiadczy. Tylko �e ty mo�esz sprawi�, aby odbywa�o si� to z przypadku albo ze �wiadomego wyboru. �ycie z �wyboru jest �yciem �wiadomego dzia�ania. �ycie z przypadku jest �yciem nie�wiadomej reakcji. Re-akcja to ni mniej, ni wi�cej tylko dzia�anie, kt�re podj��e� ju� kiedy� w przesz�o�ci. Kiedy reagujesz, to w istocie oceniasz nap�ywaj�ce dane, odnajdujesz w swoim banku pami�ci identyczne lub zbli�one zdarzenie i post�pujesz tak jak wtedy. To dzie�o twojego umys�u, a nie duszy. Dusza kaza�aby ci przeszuka� jej �pami��", aby� zobaczy�, jak stworzy� autentyczne do�wiadczenie siebie w Chwili Tera�niejszej. Na tym polega �zg��bianie duszy", o kt�rym zapewne s�ysza�e� wiele razy, ale trzeba �postrada� rozum", aby tego dokona�. Trwonisz czas g��wkuj�c nad tym, co jest dla ciebie �najlepsze". Powiadam ci: lepiej oszcz�dza� czas ni� trwoni� go bez �adnego po�ytku. Odrzucenie rozumu pozwala unikn�� straty czasu. Decyzje podejmuje si� szybko, wybory wprowadza w �ycie bezzw�ocznie, gdy� dusza tworzy wy��cznie w oparciu o obecne do�wiadczenie, nie przegl�da, nie analizuje, nie roztrz�sa zdarze� minionych. Zapami�taj to: dusza jest kreatywna, umys� � reaktywny. W swej m�dro�ci dusza wie, �e to, co spotyka ci� w Tej Chwili, jest do�wiadczeniem, kt�re zes�a� tobie B�g, zanim zd��y�e� sobie to u�wiadomi�. B�g uprzedza twoje �yczenie � jeszcze zanim poprosisz, otrzymasz. Ka�da Chwila Tera�niejszo�ci to wspania�y dar Bo�y, to Bo�a obecno��. Dusza intuicyjnie wyszukuje sytuacje, okoliczno�ci, jakich w�a�nie potrzeba do uzdrowienia z�ej my�li, sprzyjaj�cych poznaniu w do�wiadczeniu Twej Prawdziwej Istoty. Pragnieniem duszy jest pojedna� ci� z Bogiem -przyprowadzi� z powrotem do Mnie. D��y ona do poznania siebie do�wiadczalnie -i w ten spos�b do poznania Mnie. Rozumie bowiem, �e Ty i Ja to Jedno, nawet je�li umys� zaprzecza tej prawdzie, a cia�o te negacj� odgrywa. Tote�, podejmuj�c donios�e decyzje, odrzu� rozum i si�gnij w g��b duszy. Dusza rozumie to, co dla rozumu niepoj�te. Je�li b�dziesz zastanawia� si�, co dla ciebie �najlepsze", twoje wybory zd�awi ostro�no��, decyzje przed�u�a si� w niesko�czono�� i wyruszysz w podr� �ycia po morzu oczekiwa�. Je�li nie b�dziesz uwa�a�, utoniesz. To dopiero odpowied�! Ale jak s�ucha� duszy? Sk�d mam wiedzie�, co w�a�ciwie s�ysz�? Dusza przemawia przez uczucia. S�uchaj g�osu uczu�. Kieruj si� nim. Szanuj go. To dlaczego wydaje mi si�, �e w�a�nie szanowanie moich uczu� wp�dza mnie w k�opoty? Poniewa� rozw�j kojarzysz z �k�opotami", a zast�j z �bezpiecze�stwem". Powiadam ci: Uczucia nigdy nie przysporz� ci �k�opot�w", gdy� stanowi� twoja prawd�. Je�li chcesz prze�y� �ycie nie s�uchaj�c g�osu uczu�, lecz ka�de uczucie poddaj�c obr�bce Umys�u, prosz� bardzo. Opieraj si� na analizie sytuacji dokonanej przez Umys�. Ale nie sad�, �e znajdziesz w tych machinacjach rado��, �e b�dziesz m�g� opiewa� swa prawdziwa istot�. Pami�taj: �wi�towanie �ycia odbywa si� bez umys�u. Je�li ws�uchasz si� w dusze, dowiesz si�, co dla ciebie �najlepsze", poniewa� to, co jest dla ciebie najlepsze, stanowi zarazem twoja prawd�. Gdy dzia�asz zgodnie ze swoja prawda, przyspieszasz sw�j duchowy rozw�j. Kiedy stwarzasz do�wiadczenie oparte na twej �obecnej prawdzie", zamiast powiela� do�wiadczenie oparte na �prawdzie] przesz�ej", powstaje �nowy ty". Dlaczego tyle czasu trwa stworzenie rzeczywisto�ci, kt�ra wybierasz? Oto dlaczego: poniewa� nie �yjesz zgodnie ze swoja prawda. Poznaj prawd�, a ona ci� wyzwoli. Lecz gdy raz ja poznasz, nie zmieniaj wci�� swojego zdania na ten temat. Tak w�a�nie przejawia si� d��enie umys�u do okre�lenia, co jest dla ciebie �najlepsze". Przesta�! Opami�taj si�! Odrzu� rozum i zdaj si� na zmys�y! Oznacza to powr�t do tego, co czujesz, a nie, co my�lisz. My�li s� tylko tym � my�lami. Konstrukta-mi umys�u. �Wymy�lonymi" tworami. A uczucia? � one s� rzeczywiste. Uczucia s� mow� duszy. Dusza to twoja prawda. To tyle. Czy to wydaje ci si� sp�jne? Czy mam przez to rozumie�, �e nale�y wyra�a� wszelkie uczucia � jakkolwiek by by�y szkodliwe czy negatywne? Uczucia nie s� ani szkodliwe ani negatywne. S� prawd�. Wszystko sprowadza si� do tego, jak j� przekazujesz. Gdy wyra�asz j� z mi�o�ci�, skutki ujemne, negatywne, wyst�puj� rzadko, a je�li wyst�pi�, to dlatego, �e druga osoba postanowi�a odebra� twoj� prawd� w spos�b negatywny. W takim przypadku raczej nic nie mo�na na to poradzi�. Z pewno�ci� nie jest rzecz� w�a�ciw� nieokazywa-nie swojej prawdy. Mimo to ludzie nieustannie to robi�. Tak si� boj� sprawi� czy narazi� si� na przykro��, �e skutecznie ukrywaj� swoj� prawd�. Wiedz jedno: O wiele wi�ksze znaczenie od tego, jak zosta�a odebrana wiadomo��, ma to, jak zosta�a nadana. Nie mo�esz bra� odpowiedzialno�ci za to, jak kto inny przyjmie twoj� prawd�; mo�esz tylko zadba� o to, aby zosta�a w�a�ciwie przekazana. Przez w�a�ciwie rozumiem nie tylko jasno, ale r�wnie� z mi�o�ci�, wsp�czuciem, wra�liwo�ci�, odwa�nie i do samego ko�ca. Nie pozostawia to miejsca na niedopowiedzenia, na �brutaln�" czy �szczer�" prawd�. Chodzi tu o prawd�, ca�� prawd� i tylko prawd�, tak ci dopom� B�g. Ten ostatni cz�on, �tak ci dopom� B�g", wzbogaca prawd� o Boski wymiar mi�o�ci i wsp�czucia -Ja ze swej strony zawsze ci� w tym wspomog�, je�li o to poprosisz. Tak wiec, wyra�aj swoje, jak je okre�lasz, najbardziej �negatywne" uczucia, ale nie w spos�b destrukcyjny. Niedopuszczenie do wyra�ania (czyli wypchni�cia na zewn�trz) uczu� negatywnych bynajmniej nie sprawi, �e one znikn�. One pozostan� w �rodku, st�umione. Uwi�ziona w ten spos�b negatywno�� szkodzi cia�u i ci��y duszy. Ale je�li druga osoba pozna ka�d� niepochlebn� my�l, jak� ma si� na jej temat, z pewno�ci� odbije si� to na zwi�zku, cho�by przekazywana by�a z mi�o�ci�. M�wi�em, �e trzeba wyrazi� (wypchn�� na zewn�trz) negatywne uczucia � nie powiedzia�em jednak ani jak, ani do kogo je kierowa�. Nie trzeba okazywa� wszystkich negatywnych uczu� osobie, wobec kt�rej si� je �ywi. Nale�y przekaza� je drugiemu tylko wtedy, gdy nieujawnienie ich narazi na szwank twoja wewn�trzna uczciwo�� albo przedstawi sytuacje w fa�szywym �wietle. Postawa negatywna nie ma nic wsp�lnego z ostateczna prawda, nawet je�li w danej chwili wydaje ci si� twoja prawda. Mo�e ona bra� si� z jakiej� nie-uzdrowionej cz�stki ciebie. W gruncie rzeczy, zawsze st�d si� bierze. Dlatego tak wa�ne jest, aby wyrzuci� z siebie szkodliwe, ujemne my�li. Tylko wtedy gdy je uwolnisz, umie�cisz przed sob� na widoku, dojrzysz je na tyle wyra�nie, aby osadzi�, czy naprawd� im wierzysz. Wszystkim wam zdarzy�o si� m�wi� rzeczy � przykre rzeczy � po to, aby si� przekona�, �e raz wypowiedziane, przestaj� by� �prawdziwe". Wszystkim wam zdarzy�o si� wyra�a� uczucia -od strachu do z�o�ci i gniewu � po to, aby si� przekona�, �e raz wyra�one, nie oddaj� naprawd� tego, co odczuwacie. Uczucia mog� by� zwodnicze. S� one mowa duszy, ale musisz si� upewni�, �e s�uchasz g�osu autentycznych swoich uczu�, a nie twor�w swego umys�u pozoruj�cych prawdziwe uczucia. O nie, wi�c nawet nie mog� ufa� w�asnym uczuciom? Wspaniale! S�dzi�em, �e stanowi� drog� do prawdy! S�dzi�em, �e tego w�a�nie mnie uczysz! Bo tak jest. Pos�uchaj. Na obecnym twoim etapie wydaje ci si� to niezrozumia�e, ale pewne uczucia s� autentyczne, zrodzone w duszy, inne za� nie, gdy� powstaj� w umy�le. Innymi s�owy, wcale uczuciami nie s� � tylko my�lami. My�lami przebranymi za uczucia. My�li te oparte s� na twych wcze�niejszych do�wiadczeniach i do�wiadczeniach innych ludzi, kt�re podpatrzy�e�. Widzisz, jak kto� si� wykrzywia, gdy mu wyrywaj� z�b, i sam si� wykrzywiasz, gdy wyrywaj� z�b tobie. Mo�e wcale ci� nie boli, ale i tak robisz cierpi�ca min�. Twoja reakcja nie ma �adnego zwi�zku z rzeczywisto�ci�, tylko z tym, jak ja postrzegasz, w ramach do�wiadcze� innych ludzi albo w�asnych prze�y� w przesz�o�ci. Najwi�kszym wyzwaniem dla ludzi jest Bycie Tutaj Teraz, zerwanie z nieustannym wymy�laniem rzeczy/ Przesta� tworzy� my�li na temat tera�niejszo�ci. B�d� w niej obecny! Pamietej, �e stanowi ona dar dla Ja�ni. Ta chwila kry�a w sobie zal��ek donios�ej prawdy. Pragn��e� te prawd� zachowa�. Lecz gdy nadszed� ten moment, od razu przyst�pi�e� do snucia o niej my�li. Zamiast by� w tej chwili, stan��e� na zewn�trz i osadzi�e� ja. Potem nast�pi�a re-akcja, czyli post�pi�e� jak poprzednim razem. Przyjrzyj si� tym dw�m s�owom: REAKCJA KREACJA Zauwa�, �e to jedno i to samo s�owo. Tylko �K" zosta�o przesuni�te! Gdy postawisz �K" na w�a�ciwym miejscu, stajesz si� Kreatywny. To bardzo sprytne. Tego mo�na si� po Bogu spodziewa�. Lecz, jak widzisz, chodzi mi przede wszystkim o uwypuklenie pewnej prawdy: ot�, gdy podchodzisz do ka�dej chwili bez obci��e� przesz�o�ci, wolny od wcze�niejszych my�li, mo�esz stworzy� siebie na nowo, zamiast odgrywa� to, kim ju� by�e�. �ycie to proces tworzenia, a ty �yjesz tak, jak gdyby polega�o ono na odtwarzaniu! Ale jak rozumna istota mo�e odrzuci� swoje uprzednie do�wiadczenia w chwili, gdy co� si� dzieje? To chyba normalne, �e odwo�ujesz si� do swojej wcze�niejszej wiedzy na ten temat i ni� si� kierujesz? Normalne mo�e tak, ale nie �naturalne". �Normalne" jest co�, co robi si� zwykle. �Naturalne" jest twoje post�powanie, kiedy nie pr�bujesz by� �normalny"! To dwie r�ne rzeczy. W danej chwili mo�esz zrobi� to, co robisz normalnie, albo to, co przychodzi do ciebie naturalnie. M�wi� ci: Nie ma rzeczy bardziej naturalnej ni� mi�o��. Kierowanie si� mi�o�ci� oznacza dzia�anie naturalne. Kiedy za� reagujesz strachem, uraza, z�o�ci�, mo�e zachowujesz si�. normalnie, ale nigdy nie osi�gniesz naturalno�ci. Ale w jaki spos�b mog� kierowa� si� mi�o�ci�, je�li ca�e moje wcze�niejsze do�wiadczenie ostrzega mnie, �e dana �chwila" z pewno�ci� przysporzy mi b�lu? Zignoruj wcze�niejsze do�wiadczenia i zanurz si� w chwili obecnej. B�d� Tutaj Teraz. Zobacz, co mo�esz wykorzysta� w tej chwili do tworzenia siebie na nowo. Pami�taj, �e w�a�nie o to tutaj chodzi. Przychodzicie na ten �wiat tak, a nie inaczej, w tym czasie, w tym miejscu, aby dowiedzie� si�, Kim Jeste�cie � i urzeczywistni� to, Kim Pragniecie By�. Taki jest cel ca�ego �ycia. To ci�g�y, nie ko�cz�cy si� proces tworzenia na nowo. Tworzycie od nowa swoja ja�� na obraz najwy�szego o sobie mniemania, kt�re wci�� si� zmienia. To przypomina mi sytuacj� cz�owieka, kt�ry skoczy� z dachu najwy�szego budynku, przekonany, �e potrafi lata�. Zignorowa� swoje �wcze�niejsze do�wiadczenie" i �do�wiadczenie innych, kt�re podpatrzy�", i skoczy� og�aszaj�c: �Jestem Bogiem! Jestem Bogiem!" To niezbyt roztropne. A ja powiadam ci: Ludzie dokonali rzeczy wi�kszych. Uzdrawiali choroby. Wskrzeszali umar�ych. �ci�lej m�wi�c, jeden. Uwa�asz, �e tylko jednemu cz�owiekowi zosta�a dana taka w�adza nad fizycznym wszech�wiatem? Tylko jeden j� okaza�. Niezupe�nie. Kto rozdzieli� Morze Czerwone? B�g. Istotnie, ale kto Go o to poprosi�? Moj�esz. W�a�nie. A kto Mnie prosi�, abym uleczy� chorych, o�ywi� zmar�ych? Jezus. Zgadza si�. Wobec tego, czy uwa�asz, �e ty nie jeste� w stanie uczyni� tego co Moj�esz i Jezus? Ale przecie� to Ty sprawi�e� przez nich! To co innego. W porz�dku. Trzymajmy si� wiec twojego modelu. Czy uwa�asz, �e ty te� m�g�by� Mnie poprosi� o dokonanie tych cud�w? Chyba m�g�bym. A czy spe�ni�bym twoj� pro�b�? Nie wiem. / to w�a�nie r�ni ci� od Moj�esza! Dzieli od Jezusa! Wielu ludzi wierzy, �e je�li b�d� prosi� w imi� Jezusa, spe�nisz ich �yczenia. Tak, istotnie wielu w to wierzy. Uwa�aj�, �e sami nie maj� �adnej mocy, ale widzieli (albo przyj- muj� �wiadectwo tych, kt�rzy widzieli) moc Jezusa, dlatego prosz� w jego imi�. Mimo �e on sam powiedzia�: �Dlaczego tak si� dziwicie? Te rzeczy i inne i wy czyni� b�dziecie." Ale w to ludzie nie mogli uwierzy�. Nawet dzi� budzi to op�r. Wszyscy my�licie, �e nie jeste�cie godni. Dlatego wzywacie Jezusa. Albo Marie Pann�. Albo ��wi�tego patrona" od tego czy owego. Przywo�ujecie Boga S�o�ca. Albo ducha Wschodu. Ka�de imi� jest dobre � ka�de � byle nie wasze w�asne. Lecz Ja wam powiadam � Pytajcie, a b�dzie want dane. Szukajcie, a znajdziecie. Pukajcie, a b�dzie want otworzone. Skocz z dachu, a polecisz. C�, znane s� przypadki lewitacji. Wierzysz w le-witacje? S�ysza�em o tym. Niekt�rzy przenikaj� te� przez �ciany. I wychodz� poza cia�o. Owszem. Ale ja nigdy nie widzia�em, �eby kto� przeszed� przez �cian� � i nikomu nie radzi�bym tego pr�bowa�. Nie pochwalam te� skakania z dach�w. To raczej nie s�u�y zdrowiu. Ten cz�owiek si� zabi� nie dlatego, �e latanie jest niemo�liwe, gdy znajdziesz si� we w�a�ciwym stanie istnienia. Zgin��, poniewa� nie mo�na okazywa� Bos-ko�ci przez zaznaczenie swojej odr�bno�ci od drugiego cz�owieka. Prosz� o wyja�nienie. Cz�owiek ten �y� w �wiecie w�asnych iluzji, wyobra�a� sobie, �e jest inny ni� pozostali. Og�aszaj�c, �e jest Bogiem, ju� na samym wst�pie dopu�ci� si� k�amstwa. Chcia� si� oddzieli�. Pokaza�, �e jest wa�niejszy. Pot�niejszy. To by� czyn ego. Ego � czyli to, co odr�bne, indywidualne � �adnym sposobem nie mo�e na�ladowa� czy objawia� Jedno�ci. Usi�uj�c dowie��, �e jest Bogiem, cz�owiek �w okaza� tylko sw� odr�bno��, a nie wi� ze wszystkim, co jest. Zatem pr�bowa� objawi� Bosko�� objawiaj�c jej przeciwie�stwo, dlatego przegra�. Z kolei Jezus okazywa� Bosko�� potwierdzaj�c Jedno�� � postrzegaj�c Jedno�� i wi� z Ca�o�ci�, gdziekolwiek (i na kogokolwiek) zwr�ci� swoje spojrzenie. W tym jego �wiadomo�� i Moja �wiadomo�� stanowi�y jedno, w takim stanie ziszcza�o si� w jego Boskiej rzeczywisto�ci wszystko, o cokolwiek prosi�. Rozumiem. Aby m�c dokona� cud�w, potrzeba tylko ��wiadomo�ci Chrystusa". To upraszcza spraw�... W istocie. Bardziej, ni� ci si� wydaje. Wielu osi�ga�o tak� �wiadomo��. Wielu dost�pi�o uChrystuso-wienia, nie tylko Jezus z Nazaretu. Ty te� mo�esz Nim si� sta�. Jak? D���c do tego. Wybieraj�c. Ale tego wyboru musisz dokonywa� ka�dego dnia, w ka�dej minucie. Musi to by� celem twego �ycia. To jest cel twojego �ycia � tylko o tym nie wiesz. A nawet je�li wiesz, nawet je�li pami�tasz o tym szczytnym przeznaczeniu, nie bardzo wiesz, jak tam dotrze� ze swego obecnego po�o�enia. Ot� to. Zatem jak mog� dotrze� tam, gdzie chc� by� � st�d, gdzie jestem? Powtarzam raz jeszcze: Szukajcie, a znajdziecie. Pukajcie, a b�dzie watn otworzone. �Szukam i pukam" od trzydziestu pi�ciu lat. Wybacz, ale ta �piewka mi si� ju� sprzykrzy�a. Jeste� rozczarowany, prawda? Ale tak naprawd�, chocia� zas�ugujesz na dobr� ocen� za swoje starania, nie mog� si� zgodzi� z tym, �e od trzydziestu pi�ciu lat poszukujesz i ko�aczesz do drzwi. Od trzydziestu pi�ciu lat, zgoda, ale z przerwami, g��wnie z przerwami. Kiedy�, w m�odo�ci, przychodzi�e� do Mnie tylko wtedy, kiedy mia�e� k�opoty, kiedy czego� potrzebowa�e�. Gdy doros�e�, dojrza�e�, u�wiadomi�e� sobie, �e to nie by� odpowiedni stosunek do Boga, st�d postanowienie stworzenia czego� bardziej znacz�cego, g��bszego. Ale nawet wtedy by�em w zasadzie �raz na jaki� czas". Jeszcze p�niej, gdy zrozumia�e�, �e uni� z Bogiem mo�na osi�gn�� wy��cznie przez komuni�, podj��e� praktyki prowadz�ce do komunii, ale nawet im oddawa�e� si� sporadycznie, niesystematycznie. Medytowa�e�, uczestniczy�e� w obrz�dach, przyzywa�e� Mnie w mod�ach i �piewach, budzi�e� Mojego Ducha w sobie, ale tylko wtedy, gdy mia�e� ku temu nastr�j. I cho� te rzadkie do�wiadczenia byty tak wspania�e, i tak sp�dza�e� 95 procent swego �ycia uwik�any w iluzj� odr�bno�ci, a przeb�yski ostatecznej rzeczywisto�ci stanowi�y kr�tkotrwa�e przerywniki, rozproszone i oderwane. Twoje �ycie nadal kreci si� wok� rachunk�w za telefon, wizyt w warsztatach samochodowych, tego, czego oczekujesz od innych, a zatem wok� dramat�w, kt�re stworzy�e�, a nie wok� ich tw�rcy. Wiesz, dlaczego wci�� je podsycasz. Bo bardzo poch�ania ci� ich odgrywanie. Powiadasz, �e pojmujesz sens �ycia, ale nie �yjesz zgodnie ze swym pojmowaniem. O�wiadczasz, �e wiesz, jak dost�pi� komunii z Bogiem, ale nie stosujesz tej wiedzy. Twierdzisz, �e wst�pi�e� na duchowi} �cie�k�, ale nie kroczysz ni�. I zwracasz si� do Mnie, m�wisz, �e poszukujesz i ko�aczesz od 35 lat. Przykro mi pozbawia� ci� z�udze�, ale... Najwy�szy czas, aby� ujrza� prawd� o sobie, zamiast obwinia� Mnie o doznane rozczarowania. Pytam wiec: Czy chcesz sta� si� jak Chrystus? Je�li tak, to post�puj jak Chrystus, w ka�dej minucie ka�dego dnia. (Nie wiesz jak? To marny wykr�t. On sam pokaza� ci przecie� drog�.) W ka�dych okoliczno�ciach zachowuj si� jak Chrystus. (Nie potrafisz? To kiepska wym�wka. Przecie� zostawi� ci wskaz�wki.) Gdyby� potrzebowa� pomocy, znajdziesz ja. Ja udzielam ci rad bez przerwy. Jestem tym cichym g�osem wewn�trznym, kt�ry podpowiada ci, gdzie si� zwr�- ci�, jak� drog� p�j��, co odpowiedzie�, jakie podj�� dzia�anie, co powiedzie� � jak�