8270
Szczegóły |
Tytuł |
8270 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8270 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8270 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8270 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Henryk Sienkiewicz
SABA�OWA BAJKA
Siedli�my wok� ogniska ws�uchani w t� cisz� tatrza�sk�, kt�ra a� w uszach
dzwoni. Zbli�a�a si� ju� i godzina spoczynku, gdy nagle
Saba�a podni�s� sw� pomarszczon� twarz, podobn� zarazem do g�owy starego s�pa i
do twarzy Miltona. Chwil� popatrzy� szklanymi
oczyma w ogie� � tak zacz�� opowiada�:
� Prosem piknie wasych mi�o�ci, raz se� ch�op ze �widrem i r�banic� do Nowego
Targu na siacie. Jako� za Poroninem stowarzysy�a si�
z nim stara baba. Ch�op, ze by� m�dry gazda, pozna� �mier� i zara my�li, jako
si� jej pozby�. Wzion wre�cie wierci� dziur� do wirby,
wierci�, p�ki nie wywierci�, a potem w ni� zagl�da.
� Cego patrzys? � pyta �mier�.
� Chces uzna�, to sama za�rzyj.
Za�rza�a �mier� do dziury, nie widzi nic � a bez ten cas ociosa� se ch�op
r�banic� bukowy ko�ek.
� Nie widz� nic � powiada �mier�.
� Wle� ca�kiem, to obacys.
Ledwie �mier� wlaz�a ca�kiem, zatka� ci j� ch�op � prosem piknie � bukowym
ko�kiem, przybi� ko�ek obuchem i pose�.
Az tu rok po roku idzie, ch�op �yje i �yje; ludziska przestali umiera�; zajazi�o
si� od nich w Zakopanem, w Bia�ym Dunajcu, w
Chocho�owie, ws�dy, ze c�ek ko�o c�eka sta�, jako smereki stojom w borze.
Ch�opisko si� zestarza�o, bieda pocena go gnie��, robi� juz
nie mog�o. Naprzykrzy�o mu si� w ostatku zy�, pose� i odetka� �mier� z wirby.
Jak �mier� � prosem piknie � skocy, jak we�mie kosi� � w Zakopanem, w Bia�ym
Dunajcu, w Ko�cieliskach, w Chocho�owie, to
ty�a si� luda wykopyrt�o, ze i chowa� gdzie nie by�o. Przychodzi wre�cie �mier�
do jednej ga�dziny wdowy � siedmioro sierot u niej �
i biere j�. A tu dzieci kiej nie zacnom lamentowa�:
� Nie bier matki, nie bier matki!
Zlutowa�a si� �mier� nad dzie�mi, idzie do Pana Boga i powieda:
� Panie Bo�e, jakoze mnie matk� bra�, kiej dzieci tak prosom, tak lamentujom,
aze mi si� luto sta�o.
A Pan B�g powieda tak:
� Ja w tych rzecach nie gazda, jeno Pan Jezus gazda. Id�ze do Pana Jezusa, niech
ci ta powie, jako ma by�.
Przychodzi �mier� do Pana Jezusa i powieda:
� Panie Jezu, jakoze mnie ga�dzin� bra�? � siedmioro sierot w cha�upie, tak
prosom, tak lamentujom, aze mi si� luto sta�o.
A Pan Jezus prask �mier� w pysk.
� Chybaj do morza, przynie� ska�k�!
Skocy�a �mier� do morza, na samiusierikie dno, przynios�a ska�k� kwardom,
okr�gluchnom jako bochenek chleba, a Pan Jezus do niej:
� Gry�!
Gryzie �mier�, gryzie � z�biska j� bolomj zgryz�a wre�cie calusie�kom ska�k� � i
patrzy: az w �rodku chrobocek malu�ki siedzi. A
Pan Jezus prask �mier� w pysk.
� Widzis � powieda � to ja i o tym malu�kim chrobocku na dnie morza wiem i
pami�tam; a ty my�lis, ze ja o sierotach nie b�d�
pami�ta�? � Chybaj, bier matk�!