8940

Szczegóły
Tytuł 8940
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8940 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8940 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8940 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Eric Van Lustbader Zas�ona tysi�ca �ez (The Weil of a Thousand Tears) Drugi tom cyklu �Per�a� Przek�ad Lucyna Targosz Data wydania oryginalnego 2002 Data wydania polskiego 2003 Dla Davida, Lindy i Thoma Ksi�ga pierwsza Tajemne wrota Tajemne wrota to jedyna z pi�tnastu Wr�t Duszy, w kt�rych spoczywa duch, tasuj�c karty losu i przysz�o�ci: to tutaj bierze pocz�tek nadzieja i dobiega ko�ca �nienie. Przeczyste �r�d�o �wi�ty Pi�cioksi�g Miiny 1. Wy�om Riane i Giyan znajdowa�y si� w bibliotece Opactwa Gor�cego Nurtu. By�a p�noc. Zimny wiatr szele�ci� kolczastymi sysalowcami, tward� ska�� pod opactwem za� przebiega�o rytmiczne dr�enie � to strumienie mocy splata�y si� tam niczym pasma rudawych w�os�w wielkiej bogini Miiny. Biblioteka � wy�o�ona marmurem, zdobna kolumnami � by�a sennym pomieszczeniem w �rodku przypominaj�cej twierdz� budowli. Ramaha�skie opactwo opuszczono przed wieloma laty, a kilka tygodni temu Riane wraz z przyjaci�mi � kundala�sk� czarodziejk� Giyan, v�ornna�skim Rhynnnonem Rekkkiem Hacilarem, przyw�dczyni� kundala�skiej partyzantki Elean� i Rappa imieniem Thigpen � wybrali je na swoj� siedzib�. Oddzia�y Khagggun�w przeczesywa�y okolic�, szukaj�c ich. Kiedy raz zap�dzili si� do opactwa, zbieg�w ocali�a magia Giyan. Czarodziejka zbudzi�a ich, zabrali wszystko, co mog�o zdradzi� ich obecno��, i uciekli do pobliskiego lasu; tam, w g�uchym milczeniu, czekali, a� wr�g odejdzie. Opactwo, obrabowane przed dziesi�cioleciami przez v�ornna�skich naje�d�c�w, by�o cz�ciowo spalone i zrujnowane. Pod zniszczonym okapem gnie�dzi�y si� gimnopedy. W zacienionych k�tach paj�ki wysnu�y ca�e paj�czynowe miasta. Na podw�rcu wyr�s� pi�kny sysalowiec, rozsadzaj�c wschodnie nadpro�e �wi�tyni. Poskr�cane, szarawe korzenie zniszczy�y kamienne p�yty, daj�c �wiadectwo temu, �e �ycie zajmuje i przekszta�ca pustk�. Jedynie biblioteka pozosta�a nietkni�ta � chroni�o j� pot�ne zakl�cie, kt�re Giyan zneutralizowa�a, by mogli tam wej��. Riane przygl�da�a si� Giyan � wysokiej, smuk�ej, pi�knej, z�ocistej, promiennej, lecz z d�o�mi i przedramionami skrytymi w poczernia�ych skorupach magicznych poczwarek. Nawet teraz ledwo mog�a uwierzy�, �e zn�w s� razem. Przy Giyan czu�a si� rozdarta, rozdwojona. By�a nie tylko Riane, szesnastoletni� kundala�sk� sierot�, kt�ra nie pami�ta swoich rodzic�w i nie ma poj�cia, sk�d pochodzi. By�a r�wnie� V�ornnem, Annonem Asher�, najstarszym synem Eleusisa Ashery. Eleusis za� by� regentem Kundali a� do zamachu, jakiego dokonali jego najwi�ksi wrogowie � naczelny faktor Wennn Stogggul i dow�dca przybocznej gwardii regenta, Kinnnus Morcha. Riane spojrza�a w b��kitne jak niezabudki oczy Giyan. � Zawsze masz zdziwion� min�, kiedy na mnie patrzysz � powiedzia�a. Giyan zabola�o serce, bo za tym zwyczajnym stwierdzeniem wyczu�a emocje, pytanie, kt�rego Riane nie by�a w stanie zada�: czy nadal mnie kochasz? � Cudownie by� tutaj tylko z tob�. I m�c nazywa� ci� Teyjattt. Teyje to przepi�kne, barwne, czteroskrzyd�e ptaki, kt�re Gyrgoni (kasta v�ornna�skich technomag�w) hodowali i wsz�dzie ze sob� zabierali. � Ma�y Teyj. Uwielbia�a� tak nazywa� Annona, kiedy by� dzieckiem. Giyan poczu�a niepok�j i zn�w �cisn�o si� jej serce. � A Annon tego nie lubi�? Przez chwil� panowa�o milczenie. � Wydaje mi si�, �e Annon nie ceni� twojej mi�o�ci. Nie mia� poj�cia, co z ni� pocz��. � Jak osobliwie o tym m�wisz. � Nie jestem ju� Annonem. � Riane roz�o�y�a r�ce. � Annon nie �yje. Ca�a Kundala o tym wie. � A my? Co my wiemy? Riane spojrza�a na wspania�e sklepienie biblioteki, ozdobione mozaik� przedstawiaj�c� Kundal� i otaczaj�ce j� konstelacje, kt�re � wysadzane milionami male�kich barwnych szklanych p�ytek, dopasowanych tak kunsztownie, jak to jedynie kundala�scy rzemie�lnicy potrafili � rozsiewa�o zjawiskowy poblask wiecznego wschodu lub zachodu s�o�ca. Pod os�on� tego nieba dziewczyna czu�a si� bezpieczna, chroniona zar�wno przed wrogami Annona, jak i przed nieprzyjaci�mi Daru Sala�at. Bo Annon by� nie tylko dziedzicem Konsorcjum Asher�w. Wraz z Riane zostali zespoleni w unikaln� jedno�� i byli Darem Sala�at, wybrankiem Miiny maj�cym, jak to przepowiedziano, odnale�� Per�� (najpot�niejszy, tajemniczy, staro�ytny kundala�ski artefakt) i wyzwoli� Kundalan z trwaj�cej sto jeden lat niewoli u przewy�szaj�cych ich rozwojem technologicznym V�ornn�w. � Kiedy jeste�my tutaj tylko we dwie � odezwa�a si� dziewczyna � mo�emy si� dzieli� wspomnieniami. Jak duchy warz�ce pokarm �ycia. � Mieszaj�ce w kocio�ku. � Tak. � U�miechn�a si� z gorycz� Riane. � Szykuj�ce co� wspania�ego. K�tem oka dostrzeg�a jaki� ruch. W wysokim wychodz�cym na wsch�d oknie mign�a sylwetka Rekkka Hacilara. Na pod�u�nej, sto�kowatej, pozbawionej w�os�w g�owie mia� bojowy he�m, wykonany, jak twierdzono, z czaszki pokonanego Kraela, w d�oni trzyma� kord. Purpurowa zbroja po�yskiwa�a z�owieszczo. Kiedy� by� Khagggunem, nale�a� do v�ornna�skiej kasty wojskowych, og�osi� si� jednak Rhynnnonem, porzuci� swoj� kast� i po�wi�ci� wa�niejszej sprawie. Odda� si� w s�u�b� Nith Sahorowi, nie�yj�cemu ju� Gyrgonowi. Poniewa� Nith Sahor �yczy� sobie, by odnaleziono i chroniono Dar Sala�at, Rekkk przysi�g� broni� Riane. Zosta� r�wnie� kochankiem Giyan. � Ofiarowano nam dar jedyny w swoim rodzaju, nieprawda�? � Powiedzia�a Giyan. � Drug� szans�. Na dziedzi�cu w�r�d ruin Rekkk rozpocz�� �wiczebn� wymian� cios�w z Elean�, co sta�o si� ju� rytua�em. Dziewczyna by�a r�wie�nic� Riane. V�ornna�ski kord wydawa� si� masywny w jej delikatnych bia�ych d�oniach, lecz zr�cznie w�ada�a t� broni� o bli�niaczych ostrzach. Dzi�ki naukom Rekkka szybko stawa�a si� mistrzyni�. Nieustannie trenowali, Hacilar twierdzi�, �e to pozwala mu nie rozmy�la� o ranach tak fizycznych, jak i psychicznych. Riane przygl�da�a si� jej przez chwil� ze �ci�ni�tym gard�em. Annon i Eleana byli w sobie zakochani. A teraz Eleana, podobnie jak wszyscy, s�dzi�a, �e Annon nie �yje. Riane za�, z dusz� Annona, nadal kocha�a Elean� i nie wiedzia�a, jak sobie z t� mi�o�ci� poradzi�. � Wiem, �e pragniesz jej o wszystkim opowiedzie� � powiedzia�a Giyan, r�wnie� przygl�daj�c si� Eleanie. � Bardzo j� kocham. I nigdy nie przestan�. � I mi�o�� sprawia, �e chcia�aby� jej wszystko wyzna�. � Milczenie Riane by�o wymowne. � Nie wolno ci. Je�eli jej powiesz, kim naprawd� jeste�, narazisz na niebezpiecze�stwo zar�wno swoje, jak i jej �ycie. � Dzia�a w partyzantce, jest przyzwyczajona do tajemnic. � Ale nie takich. Ta by�aby zbyt wielka. Przyt�oczy�aby j� niczym g�ra. � Mo�e jej nie doceniasz. Wszyscy us�yszeli ten charakterystyczny d�wi�k i zamarli. Spojrzeli ku niebu, bo buczenie po�yskuj�cych dzia�kami jonicznymi poduszkowc�w Khagggun�w zag�uszy�o szum wiatru i g�osy nocnych ptak�w. Poczuli d�awi�cy niepok�j, jakby nagle zabrak�o im powietrza. Dostrzegli smugi jon�w, ulotne jak dym, pod�wietlone po�wiat� ksi�yc�w, kre�l�ce pod przep�ywaj�cymi chmurami z�owr�bne znaki. Po chwili buczenie si� oddali�o, os�ab�o i wreszcie zamilk�o, a cisza niemal bole�nie dzwoni�a im w uszach. Riane i Giyan z ulg� wymieni�y spojrzenia i dziewczyna zn�w zapatrzy�a si� na zwinne ruchy Eleany, na jej twarz w po�wiacie ksi�yc�w, ciemne rz�sy, �agodn� wypuk�o�� brzucha. � A mo�e chodzi o co� innego? Nie ufasz jej. � Chodzi nie tylko o zaufanie � odpar�a ostro�nie Giyan. � Czy�by? � Odparowa�a ostrzej, ni� zamierza�a Riane. � Przecie� ju� ci m�wi�am. Przepowiednia g�osi, �e jeden z sojusznik�w Daru Sala�at b�dzie go kocha�, drugi zdradzi, a trzeci spr�buje go zniszczy�. � Tu nie mo�e chodzi� o Elean�. Na pewno nie o ni�. � Nie. � Giyan m�wi�a cicho i mi�kko. � Wiem, �e tak by� nie pomy�la�. � Nosi dziecko Kurgana. (Kurgan by� najstarszym synem Wennna Stogggula i niegdysiejszym najlepszym przyjacielem Annona.) B�dzie jej potrzebna nasza pomoc i wsparcie. � Jeste� Darem Sala�at. Masz wa�niejsze sprawy. � Wci�� dr�czy si� gwa�tem, jaki jej zada� Kurgan. C� jest wa�niejszego od czyjej� udr�ki? � Los naszego ludu. � Los naszego ludu zasadza si� na cierpieniu. W�a�nie ty, spo�r�d wszystkich Kundalan, przede wszystkim powinna� to przyzna�. Giyan spojrza�a w zamy�leniu na Riane � z�otow�os�, opalon�, o mi�niach wy�wiczonych przez ukochane g�rskie wspinaczki � i pomy�la�a, �e ta silna, pi�kna dziewczyna mog�aby by� jej c�rk�, gdyby kiedy� wybra�a Kundalanina. � Musisz mi wybaczy�, Teyjattt. Ca�e �ycie strzeg�am sekret�w. Najpierw ukrywa�am sw�j dar magii Osoru, zdemonizowanej przez Ramahanki. Potem tai�am przed V�ornnami, �e jestem siln� czarodziejk�, boby mnie zabili, gdyby si� o tym dowiedzieli. Teraz za� strzeg� tajemnicy twojej prawdziwej to�samo�ci, bo zgin��by�, gdyby si� to wyda�o. Takie by�o moje �ycie. Po�wiata pi�ciu ksi�yc�w Kundali, wpadaj�ca przez pi�� �ukowatych okien osadzonych w grubych murach biblioteki, rozjarza�a szklane p�ytki mozaiki, nadawa�a im tr�jwymiarow� g��bi�. Giyan, sk�pana w �wietle ksi�yc�w, a� pulsowa�a magiczn� moc�. Jej bia�e szaty by�y jasne jak �niegi le��ce na poszarpanych szczytach g�r Djenn Marre. Nie �wieci�y jedynie d�onie i przedramiona, skryte w czarnych kokonach. Poczwarki pojawi�y si� wtedy, kiedy Giyan przerwa�a �wi�ty kr�g Nanthery, daremnie usi�uj�c zachowa� Annona przy �yciu. Zdoby�a si� na to, bo by� jej synem. Urodzi�a syna regenta, Eleusisa Ashery. Nie zdradzi�a tego nikomu � ani Rekkkowi, ani nawet samemu Annonowi. Eleusis od pocz�tku wym�g� na niej dochowanie tajemnicy. Gyrgoni systematycznie wysy�ali oddzia�y Khagggun�w na poszukiwanie dzieci urodzonych przez Kundalanki zgwa�cone przez V�ornn�w. Ci miesza�cy, zewn�trznie niczym nie r�ni�cy si� od V�ornn�w, byli zabierani przez Genomatekk�w do przytu�ku B�ogos�awi�cego Ducha, rozleg�ego medycznego kompleksu w Axis Tyr, b�d�cego niegdy� kundala�skim hospicjum. Nawet Eleusis nie m�g� si� dowiedzie�, jakie eksperymenty wykonywano na tych biedactwach. Giyan potrz�sn�a g�ow�. � Mimo to nie doradz� ci, co masz zrobi�. To musi by� twoja decyzja. � Obiecuj� ci, �e nie b�dzie pochopna � rzek�a Riane. � Nie mog�abym prosi� o wi�cej, Darze Sala�at. Dziewczyna zaj�a si� ksi�g�, kt�r� da�a jej Giyan. Giyan, podobnie jak jej bli�niaczka, by�a ramaha�sk� kap�ank�, lecz w przeciwie�stwie do Bartty � kt�ra praktykowa�a Kyofu, Czarne �nienie, i zgin�a w magicznej po�odze � zajmowa�a si� Osoru, magi� Pi�ciu Ksi�yc�w. Riane r�wnie� mia�a Dar, Annon odziedziczy� go po Giyan. Dziewczyna dopiero zacz�a nauki Osoru i bardzo pragn�a szybko sta� si� r�wnie bieg�� czarodziejk� jak Giyan. Stogggul i Morcha ju� nie �yli, Riane pokona�a pot�n� czarodziejk� Osoru, Malistr�, ale Dar Sala�at nadal mia� licznych wrog�w. I to o wiele pot�niejszych ni� Malistra. Wykorzystywali oni czarodziejk� do swoich podst�pnych intryg, a kiedy umar�a, znale�li sobie nowych wykonawc�w, Riane by�a tego pewna. Teraz jednak nale�a�o wyja�ni� inn� piln� spraw�. Od�o�y�a ksi�g� pe�n� zawi�ych znak�w Starej Mowy i podesz�a do Giyan. W powietrzu wirowa�y drobinki kurzu, po�yskuj�c w �wietle lampy. Jeden z ksi�yc�w w pe�ni, o najdelikatniejszym odcieniu zieleni �wie�o wzesz�ej trawy, wisia� za oknem jak owad schwytany w paj�cz� sie�. � Tak szybko sko�czy�e� nauk�, Teyjattt? G�ste miedziane w�osy sp�ywa�y po smuk�ej szyi Giyan, okala�y jej ramiona niczym p�ynne �wiat�o. � Prawd� m�wi�c, tyle mam w g�owie pyta�, �e niczego wi�cej nie mog� do niej wbi�. � Riane opar�a d�onie na d�ugim jak ca�a biblioteka stole z drewna ammonowca. � Musisz mi powiedzie�, o ile to wiesz, dlaczego nie mog�am otworzy� Drzwi Skarbnicy. Giyan bardzo d�ugo milcza�a. Bez w�tpienia, podobnie jak Riane, my�la�a o Drzwiach Skarbnicy, zainstalowanych przed eonami przez Miin� w pieczarach pod �rodkowym Pa�acem. To w Skarbnicy Miina ukry�a Per��, by si� tam bezpiecznie przechowa�a do czasu zapowiedzianego w proroctwie. Kundala�ska tradycja g�osi�a, �e drzwi mo�e otworzy� jedynie Dar Sala�at, korzystaj�c z Pier�cienia Pi�ciu Smok�w. Wy��cznie Dar Sala�at m�g� otworzy� drzwi. Riane, pokonawszy z�� czarodziejk� Malistr�, pr�bowa�a otworzy� drzwi pier�cieniem, ale bez skutku. Dlaczego? Giyan ju� mia�a co� powiedzie�, kiedy nagle skrzywi�a si� z b�lu. Zach�ysn�a si� oddechem, z�apa�a za poczwark� na prawym przedramieniu. � Giyan... � W porz�dku � szepn�a. � B�l ju� mija. � Pot wyst�pi� jej na czo�o. � Chc� pom�c. � Ch�ci, niestety, nie wystarcz�. �W k�cikach oczu Giyan b�yszcza�y �zy, by�a blada, lecz po chwili zapanowa�a nad sob� i podj�a: � Pier�cie� Pi�ciu Smok�w tylko w jednym przypadku nie otworzy�by drzwi. Kiedy Miina budowa�a Skarbnic�, zastosowa�a pewne ostateczne zabezpieczenie. Cho� to si� wydaje niemo�liwe, musia� si� pojawi� wy�om w portalu pomi�dzy t� sfer� a Otch�ani�. I demony przyby�y tutaj, sk�d je przed eonami przep�dzono. Dop�ki b�d� w naszym �wiecie, nawet ty nie zdo�asz otworzy� drzwi. Riane bole�nie �cisn�o si� serce. � Tzelos... � Tak. Dwa razy widzia�a� Tzelosa: raz stanowi� cz�� rzuconego na ciebie uroku, a za drugim razem by� magiczn� awatar� Kyofu. Musz� uzna�, �e Tzelos si� tutaj pojawi�. To demon z Otch�ani. Przedosta� si� do naszego �wiata. � Ale jak? Giyan pociemnia�y oczy. � Obawiam si�, �e to przeze mnie. � Przez ciebie? Nie rozumiem. � Zaklinanie Nanthery niesie ze sob� ogromne ryzyko� powiedzia�a Giyan. � W tym tak�e otwarcie portalu wiod�cego do Otch�ani. Giyan i Bartta, rozpaczliwie staraj�c si� ocali� Annona przed wrogami, uciek�y si� do zakl�cia Nanthery, na kr�tko otwieraj�c zakazany portal do Otch�ani. Dzi�ki temu ja�� Annona zosta�a przeniesiona w cia�o Riane, kundala�skiej dziewczyny umieraj�cej na gor�czk� duur. Ocala�o za� jego v�ornna�skie cia�o, kt�re oddano wrogom. Annon po��czy� si� z Riane i powsta� Dar Sala�at, wybraniec Miiny. Teraz od Riane zale�a�a przysz�o�� Kundali. � Przecie� m�wi�a�, �e zaklinaniu Nanthery towarzyszy mn�stwo pot�nych i skomplikowanych zabezpiecze�. � To prawda. Ale z�ama�am jedno z nich. Si�gn�am po ciebie w obr�b magicznego kr�gu. Nie mog�am si� powstrzyma�. Ja... � Dotkn�a d�oni� skroni. Riane j� obj�a. � Nawet je�eli masz racj�, nawet je�eli to w�a�nie si� sta�o, i tak ju� si� dokona�o. Niewa�ne, jak naruszono zamkni�cie portalu. Wa�ne, by go na nowo zapiecz�towa�. Giyan potrz�sn�a g�ow�. � To nie takie proste, Darze Sala�at. Miina, tworz�c Otch�a�, by uwi�zi� w niej demony i arcydemony, przyda�a jej siedem portali, ka�dy opatrzy�a odmiennym magicznym zamkni�ciem. To by�o zabezpieczenie. Nawet gdyby arcydemonowi, Pyphorosowi lub jednemu z jego trzech potomk�w, uda�o si� jako� prze�lizn�� przez jeden z portali, to pozosta�e by nas chroni�y. Bo demony tylko wtedy mog�yby si� przedosta� do naszego �wiata, gdyby jednocze�nie otwarto wszystkie siedem portali. � Giyan nerwowo chodzi�a tam i z powrotem. � Prawdziwy problem stanowi nie Tzelos, lecz arcydemon, kt�ry si� wydosta�. Riane wpatrywa�a si� w ni�. � Arcydemon w naszym �wiecie? � To mo�e by� katastrofalne � rzek�a Giyan. � Je�eli nam nie uda si� odnale�� arcydemona i go unieszkodliwi�, mo�e on wyrz�dzi� nieobliczalne szkody. � Ale je�eli tu jest, to kto� na pewno ju� by zobaczy� tego... arcydemona. � Wcale nie. Dop�ki nie otworzy si� siedmiu portali, arcydemony nie mog� si� pojawi� we w�asnej postaci. Musz� sobie znale�� nosicieli, op�ta� ich i poprzez nich dzia�a�. Dlatego tak trudno je wykry� i s� tym gro�niejsze. Legenda m�wi, �e nie kontroluj� w pe�ni swoich nosicieli. Dzia�ania nosiciela mog� si� niekiedy wydawa� dziwaczne, bo arcydemon nie ma bezpo�redniego dost�pu do ca�ej jego wiedzy. Jednak�e z czasem mo�e to ulega� zmianie. � Musimy albo obu zniszczy�, albo przep�dzi� do Otch�ani � uzna�a Riane. � Inaczej nigdy nie zdo�am otworzy� Drzwi Skarbnicy. I nigdy nie odnajd� Per�y. Giyan u�miechn�a si� ponuro, poruszaj�c palcami zamkni�tymi w niesamowitych os�onkach. � Musimy przyspieszy� twoje magiczne szkolenie. Tyle tylko mo�emy zrobi�, Thigpen i ja. �wi�te Ksi�gi Miiny, Przeczyste �r�d�o i Ksi�ga Zaparcia si� Wiary, kt�re ju� czyta�a�, wymagaj� odpowiedniej interpretacji, dzi�ki niej zaszyfrowany j�zyk stanie si� dla ciebie nauk�, a nauka magi�. Takie interpretacje wymagaj� tworzenia �ci�le okre�lonych powi�za�, konstruowania fraz, inkantacji, teorii, idei, szept�w, cieni i blasku. Kiedy ju� sobie przyswoisz nauki, to nieustannie powinna� �wiczy� owe interpretacje, dop�ki si� w tobie nie zakorzeni�, dop�ki nie stan� si� cz�ci� ciebie. Przez twarz Riane przemkn�� cie�. � Matka by mnie nauczy�a � wyszepta�a. � Ale Matka nie �yje. Dziewczyna by�a ubrana w turkusowy str�j uszyty z szat Matki, kt�r� zabi�a, zmylona straszliwym zakl�ciem Kyofu. Proroctwo przepowiedzia�o to morderstwo, co wcale nie przynosi�o Riane ulgi. Giyan poruszy�a si�. W swoim przemienionym dziecku widzia�a wielk� nadziej� dla Kundali, lecz czu�a te� b�l i �al. �al, �e nigdy nie mog�a zdradzi� Annonowi, i� jest jej synem, �e musia�a go ukry� wewn�trz Riane, a potem zostawi� Riane z Bartt�, kt�ra tak �le j� traktowa�a. � Matka by ci powiedzia�a, �e �aden nauczyciel nie wystarczy. � Giyan czu�a smutek swojego dziecka i pragn�a ca�y ten ci�ar wzi�� na swoje barki. � Przed tob� d�uga droga, Darze Sala�at, �mudna i kr�ta. Jest kto�, do kogo musz� ci� jak najszybciej zaprowadzi�. To ona rozpocznie twoj� nauk�. Jest imari w �Nimbusie�, kashiggenie w p�nocnej dzielnicy Axis Tyr. � Czeg� mo�e mnie nauczy� szafarka rozkoszy w przybytku salamuuunu? Giyan u�miechn�a si� leciutko. � Zn�w m�wisz jak V�ornn. Wiem, �e si� niecierpliwisz, Teyjattt, lecz musisz si� pogodzi� z tym, �e przed tob� wyt�ona nauka. Nie ma �adnych dr�g na skr�ty, ani magicznych, ani innych. Jak m�wi�am, droga Daru Sala�at jest najtrudniejsza. Do tej pory �y�e� albo jako uprzywilejowany v�ornna�ski ch�opiec, albo jako Ramahanka zamkni�ta w Opactwie Op�ywaj�cej Jasno�ci. W obu przypadkach nie mia�e� styczno�ci z codziennym �yciem. Oba twoje dotychczasowe �ycia dobieg�y kresu. � Nie rozumiem. Giyan odwr�ci�a ksi�g�, kt�r� czyta�a, tak �e Riane widzia�a tekst w Starej Mowie. � Przed pojawieniem si� V�ornn�w, kiedy b�yskawice przecina�y niebiosa i wszystkie magiczne stworzenia Miiny, Rappa, narbuki, perwillony, a nawet Ja-Gaar i Pi�� �wi�tych Smok�w, w�drowa�y po ziemi i niebie, wszyscy Kundalanie �yli w harmonii. � Giyan odwr�ci�a stronic�. � M�czy�ni i kobiety dzielili si� wszystkim, tak�e w�adz�. By�y nie tylko ramaha�skie kap�anki, ale i kap�ani. � Lecz potem klika ramaha�skich kap�an�w odebra�a Matce w�adz� � odezwa�a si� Riane. � Wi�zili j� ponad wiek. Dop�ki jej nie odnalaz�a� i nie uwolni�a�. � Giyan, wyczuwaj�c niepok�j Riane, podj�a opowie�� � A oto pewna wa�na sprawa. Obecnie kundala�scy m�czy�ni traktuj� kobiety jak istoty ni�sze, dok�adnie tak samo jak V�ornnowie To temu b�dziesz musia�a stawi� czo�o w codziennym �yciu. � Z trzaskiem zamkn�a ksi�g�. � To mnie przera�a. To przejaw najgorszego, co V�ornnowie nam uczynili. Wiesz, o czym m�wi�, Riane? � Odebrali nam wolno��. � To z�e, lecz nie najgorsze. � Zabili i torturowali dziesi�tki tysi�cy naszych. � To straszne, o tak. � Giyan pokiwa�a g�ow�. � Jednak najgorsze robi� teraz, metodycznie, V�ornnowie wykorzystuj� przeciwko nam czas, idee i nas samych. Jak my�lisz, dlaczego najm�odsi Kundalanie pogardliwie odnosz� si� do kobiet? Bo tego ich nauczono. Ka�dego dnia pewna liczba Kundalan przechodzi na Kar�, religi� bez bogini. Sk�d si� twoim zdaniem wzi�a Kara? Od V�ornn�w, rzecz jasna. � Jeste� pewna? � zdumia�a si� Riane. � Annon o tym nie wiedzia�. � Nie w�tpi�, �e wi�kszo�� V�ornn�w nie wie. To wymys� Gyrgon�w. Kara wci�� zdobywa nowych wyznawc�w. V�ornna�ski jad z ka�dym pokoleniem wytrawia to, co Miina z takim trudem wpoi�a swoim dzieciom, Kundalanom. Zetkn�a� si� ju� z tym w Opactwie Op�ywaj�cej Jasno�ci. Nie naucza si� Osoru, �wi�te teksty zosta�y zniekszta�cone nie do poznania. A najgorsze, �e akolitki to zaakceptowa�y. Nie mog� dostrzec prawdy, bo w obr�bie opactwa zniszczono moralno��, a prawda bez moralno�ci jest niczym. Giyan mia�a �zy w oczach. Riane cierpia�a tak samo jak ona. Te s�owa, uczucia, wyst�pki V�ornn�w sprawi�y, �e v�ornna�ska cz�� osobowo�ci dziewczyny si� wycofa�a. Przez to �od��czenie� Riane zakr�ci�o si� w g�owie, os�ab�a i musia�a si� chwyci� kraw�dzi sto�u, �eby nie upa�� na po�yskuj�c� pod�og�. � Zapami�taj, Riane � wyszepta�a Giyan. � Czas jest wielkim sprzymierze�cem k�amcy, bo kiedy wystarczaj�co d�ugo powtarza si� k�amstwa, prawda blaknie i zostaje zapomniana. A wtedy to k�amstwa staj� si� prawd�. Powstaje nowa wersja historii i wszystko przepada. Riane wspomnia�a, jak kieruj�ca opactwem Bartta zamordowa�a jej przyjaci�k�, Astar, i twierdzi�a, �e to by� wypadek. Przypomnia�a sobie, jak Bartta j� torturowa�a i omal nie zabi�a. Bartta by�a niegodziwa, bo zacz�a wierzy� we w�asne k�amstwa i przeinaczenia. By�a zarazem sprawczyni� i ofiar�. � A jednak... Giyan patrzy�a spokojnie na Riane i nawi�za�a si� mi�dzy nimi ni� porozumienia, po��czy� je w�asny j�zyk, kt�ry Annon pami�ta� od zawsze. Taki j�zyk to wspania�a rzecz, znakomity przeka�nik, bo p�ynie wraz z krwi� i przepe�nia wiedz�. � A jednak serce V�ornna kryje tajemnic� � wyszepta�a Giyan. � By� Eleusis, dzielny i wsp�czuj�cy; jest Rekkk, odwa�ny i wsp�czuj�cy. A co najbardziej zadziwiaj�ce i niepoj�te, by� Gyrgon Nith Sahor, kt�ry odda� za nas �ycie. � A jak�� tajemnic� kryje serce Kundalanki � podj�a Riane � skoro wychowa�a� Annona i nie �ywi�a� do niego nienawi�ci jako do �miertelnego wroga, skoro go kocha�a�, jakby by� z twojej krwi i ko�ci, skoro, ryzykuj�c w�asne �ycie, uratowa�a� go przed wrogami Asher�w? � Wrogowie Asher�w s� moimi wrogami � rzek�a Giyan. Kiedy to powiedzia�a, sw� nieugi�t� moc� zdoby�a i ten ostatni bastion v�ornna�skiej osobowo�ci, kt�ry wci�� jeszcze tkwi� w duszy Riane. � Kocham ci�, Giyan � powiedzia�a dziewczyna. � Uwa�am, �e to cudowne, �e w�a�nie ty jeste� pani�, wyznaczon� na przewodniczk� Daru Sala�at. � Kocham ci� ponad �ycie, Teyjattt. � Po policzkach Giyan sp�yn�y �zy, chcia�a przytuli� swoje dziecko, ale aplikowane jej przez poczwarki magiczne wstrz�sy sprawia�y, �e nic nie czu�a. � Wsp�lnie do�o�ymy stara�, �eby przywr�ci� chwa�� �wi�tym naukom Miiny � oznajmi�a zdecydowanie Riane. � Obawiam si�, �e czeka nas ci�ka praca. Jaka� cz�stka Riane zadr�a�a z trwogi. Dziewczyna wiedzia�a z do�wiadczenia, �e s�owa Giyan bywaj� prorocze. Potem przewa�y�a v�ornna�ska dzielno�� Annona i Riane powiedzia�a: � Niech si� tak stanie, skoro takie nasze przeznaczenie. Giyan u�miechn�a si� przez �zy. � Kiedy tak m�wisz, przypomina mi si� Nith Sahor. Brakuje mi go. Jego �mier� to ogromna strata dla naszej sprawy. � Tylko raz spotka�am Gyrgona � rzek�a Riane. � Ale bez jego pomocy nie dotar�abym na czas do Drzwi Skarbnicy i Tymnos zniszczy�by Kundal�. � Ceni�aby� jego m�dro�� i na pewno by� go polubi�a. Jaka szkoda, �e by� wyj�tkiem w�r�d Gyrgon�w. Riane dopiero teraz zobaczy�a tytu� ksi�gi, kt�r� Giyan czyta�a: Mrok i jego elementy. Wskaza�a j� ogorza�� od s�o�ca r�k�. � Opisano tam Tzelosa? Giyan u�miechn�a si� ponuro i ponownie otworzy�a ksi�g�. Riane ujrza�a zajmuj�cy ca�� stron�, bardzo dok�adny rysunek straszliwej bestii, kt�r� widzia�a w Nad�wiecie. Rysunek zarazem fascynowa� i budzi� odraz�. � Blu�nierczy eksperyment Pyphorosa, kt�ry si� nie powi�d� � powiedzia�a Giyan. � Jak wszystkie jego eksperymenty. � Co pr�bowa� zrobi�? � Co�, co potrafi jedynie Stw�rca: chcia� stworzy� �ycie. � A wielka bogini Miina? � Mo�e da� �ycie, jak napisano. Ale to nie to samo. Nawet Miina nie jest Stw�rc�. Nie potrafi stworzy� nowego �ycia z podstawowych sk�adnik�w kosmosu. � Przecie� stworzy�a Kundal�. � O nie. Kaza�a �wi�tym Smokom stworzy� Kundal� i zrobi�y to z pomoc� Per�y. Sprawi�y, �e materia si� rozszczepi�a. Sprowadzi�y ogie� i powietrze, wod� i ziemi�, metal z odleg�ych ciemnych gwiazd. A kiedy Kundala ju� si� narodzi�a, w czasie przed wyobra�eniem, Stw�rca skin�� d�oni� i pojawili si� Kundalanie. Riane przez chwil� duma�a nad jej s�owami. W bibliotece wyczuwa�o si� powiew historii, jakby dawa�y si� s�ysze� g�osy kundala�skich przodk�w wyrwanych z d�ugiego snu rozmow� o stworzeniu. Delikatny powiew muska� policzek dziewczyny, widzia�a �wiat�o odbite od mozaikowego nieba, czu�a oddech minionych pokole�. Nadzieje, obawy, marzenia �y�y w migotliwych gwiazdach mozaiki, po�yskliwych kontynentach, ciemnych jak rakkis morzach. Riane poczu�a, jak wzbiera w niej g��boka mi�o�� do tej kobiety, kt�ra wychowa�a Annona, ocali�a go od pewnej �mierci, by�a gotowa po�wi�ci� wszystko, tak�e w�asne �ycie, �eby uratowa� wychowywane przez siebie v�ornna�skie dziecko. Jedna cz�� jej duszy nigdy nie poj�a tego cudu, druga czu�a wy��cznie wdzi�czno��. Typowe. V�ornnowie szukali odpowiedzi na wszystkie pytania � i bez w�tpienia w�a�nie to sprawia�o, �e nie przerywali swojej samotnej podr�y przez kosmos. To sk�ania�o Gyrgon�w do kontynuowania tajemniczych eksperyment�w. Szukali odpowiedzi: kim jeste�my, sk�d przychodzimy, dok�d d��ymy. M�wiono, �e Gyrgoni pragn�li nie�miertelno�ci, �e chcieli by� r�wni bogowi Enlilowi, kt�rego si� zaparli. Czy to prawda? Nikt tego nie wiedzia�. Gyrgoni byli mistrzami tajemnic, wybieg�w i zmy�ek. W pewnym sensie ju� byli p�bogami � pot�ni, mieli wszystko pod kontrol�, trzymali si� na uboczu. Tacy byli wszyscy Gyrgoni, z wyj�tkiem Nith Sahora. � A gdzie by�a Miina? � spyta�a z m�odzie�cz� bezpo�rednio�ci� Riane. � Widzia�a Stw�rc�? � Spa�a � odpar�a Giyan z pewno�ci� p�yn�c� z wiary. � A kiedy si� zbudzi�a, ju� tam byli�my, z jej imieniem na ustach. Chcia�a m�wi� dalej. Otworzy�a usta, ju� mia�a wypowiedzie� kolejne s�owo, kiedy poczu�a straszliwy b�l. Z j�kiem osun�a si� na kolana, przycisn�a do siebie r�ce. Riane ukl�k�a przy niej i tuli�a j� tak czule, jak niegdy� Giyan tuli�a dr��cego w febrze Annona. Na pod�og� pad� cie�, odwr�ci�y g�owy ku oknu i zobaczy�y, jak przed tarcz� ksi�yca w pe�ni przelatuje sowa, wielkie nakrapiane skrzyd�a porusza�y si� bezszelestnie. Omen, pomy�la�a Giyan i serce si� jej �cisn�o. Miina da�a nam znak. Wtem sta�o si� tak, jakby sowa wpad�a przez okno, a mo�e by�a to ksi�ycowa po�wiata przeobra�ona w strumie� energii. Ksi�gi spad�y ze sto�u, ich stronice zje�y�y si� niczym pi�ra gniewnych ptak�w. Inne ksi�gi gwa�townie wyskoczy�y z p�ek, jakby reagowa�y na zak��cenie spokoju. Riane zosta�a odrzucona w ty�, sun�a po pod�odze i stara�a si� wyhamowa�, ale popycha�a j� nieznana si�a. Zatrzyma�a si� na ci�kim krze�le z drewna ammonowca, kt�re si� przewr�ci�o, jego noga bole�nie uderzy�a j� w �ebra. Widzia�a Giyan, wygi�t� w �uk, z uniesionymi w g�r� r�kami, jakby ci�gn�y j� niewidoczne liny. Po bibliotece szala�y z wyciem podmuchy lodowatego jak �mier� powietrza, zag�uszaj�c Riane wo�aj�c� do Giyan. W dziewczynie zamar�o serce. Kiedy tak patrzy�a na wszystko z rosn�cym przera�eniem, Giyan unios�a si� w powietrze. Z poczwarek pokrywaj�cych d�onie i przedramiona Giyan emanowa� niesamowity blask. Ju� nie by�y czarne, stawa�y si� szare jak popi�, z�uszcza�y si� z nich cienkie warstwy i ko�owa�y w wirze powietrza niczym p�ytki zbroi. Kawa�eczki dociera�y do obrze�a wiru i wystrzeliwa�y jak lodowe pociski, przebijaj�c ksi�gi i meble. Wbija�y si� w wysmuk�e kolumny, w rze�bione belki nad drzwiami, w �ciany. Riane schyli�a si�, bo jeden przemkn�� o centymetry obok jej g�owy. Przelecia� ze �wistem podobnym do tego, jaki wydaj� �opatki wentylatora. Dziewczyna spr�bowa�a wsta� i upad�a. Z biblioteki wyssano wszelkie ciep�o. Zi�b przenikn�� j� a� do ko�ci, osadzi� na nich lodowe per�y, zmieni� szpik w suchy bia�y popi�. Oddech wi�z� jej w p�ucach, oddycha�a z trudem jak w burzy piaskowej, jakby powietrze przemieni�o si� w co� mrocznego, pe�nego gro�by, odra�aj�cego niczym grzech. Na koniec poczwarki opad�y z Giyan, z�uszczy�y si�, ods�oni�y r�ce i przedramiona, pokryte g�st� pl�tanin� kr�tych czerwonych �y� i ��tych t�tnic. Oczy mia�a szeroko otwarte, nieruchome; ich b��kit zmieni� si� w niesamowit� opalizuj�c� biel, w kt�rej tkwi�y czarne �renice, jak �epki szpilki. Usta Giyan zastyg�y w �miertelnym grymasie. W jej d�ugich g�stych w�osach pojawi�y si� kawa�ki ciemnej metalicznej substancji, kt�re natychmiast przesun�y si� na ty� g�owy i utworzy�y co� w rodzaju cierniowej korony � �yj�ce drobiny, kt�re si� przesuwa�y i l�ni�y w blasku lampy, po�yskiwa�y i l�ni�y, splataj�c si� w okropny tw�r. Ksi�ycowa po�wiata by�a blada, nierzeczywista. W strugach �wiat�a wirowa�y drobinki kurzu. Riane mia�a wra�enie, �e zosta�a uwi�ziona w g��bokim �nie, r�ce i nogi mia�a pozbawione czucia, my�li spowolnia�y. By�a przera�ona i bezsilna, niczym w koszmarze. Mia�a na tyle przytomno�ci umys�u, �eby poj��, i� to w�a�nie bezradno�� pot�guje przera�enie, lecz ta �wiadomo�� nie na wiele jej si� zdawa�a. Umys� dziewczyny wype�nia�o przera�liwe gro�ne dudnienie, zapowied�, �e zn�w straci Giyan. Tym razem by tego nie znios�a. Nie by�o czasu na my�lenie. Giyan wbi�a w ni� spojrzenie swych przera�aj�cych bia�ych oczu, opu�ci�a lewe rami� i d�oni� celowa�a wprost w Riane. Dziewczyna widzia�a po�rodku obu d�oni spiralny szpikulec, podobny do element�w cierniowej korony stercz�cych z cia�a Giyan, nie by�o jednak krwi ani �adnej rany. Szpikulce zdawa�y si� by� jej cz�ci�, podobnie jak korona wyrastaj�ca z czaszki. Dziewczyna patrzy�a, jak prostuje si� opleciony �y�ami palec wskazuj�cy z d�ugim, czarnym i l�ni�cym paznokciem. Riane czu�a si� wyobcowana, odseparowana od otaczaj�cego j� �wiata. Groza spowodowa�a, �e otworzy�o si� jej Trzecie Oko i ujrza�a wok� siebie krew, wiadra i kadzie krwi, prawdziwy ocean krwi, �ycie wyciekaj�ce staro�ytnym kamiennym kana�em, zatkanym w ci�gu eon�w poczernia�ym mchem i gnij�cymi odpadkami, o�liz�ymi resztkami czasu. By�a to chwila, kt�r� zapami�ta na ca�e �ycie, kt�ra b�dzie j� nawiedza� na jawie i we �nie. Giyan nie �yje, niech �yje... co? W jak�� straszliw� besti� zmieni�a si� pani? Riane stara�a si� znale�� przeciwzakl�cie na magiczn� transformacj�, jakiej poczwarki podda�y Giyan, ale zna�a tak niewiele zakl�� i �adne nie wydawa�o si� odpowiednie. �Nie pobiera�a� nauk. I cho� masz tak wielk� moc, to nieznajomo�� pradawnej wiedzy czyni ci� podatniejsz� na ataki wroga�, powiedzia�a jej kiedy� Matka. �Dlatego musisz zachowywa� szczeg�ln� ostro�no��. Dlatego musisz tai�, kim jeste�, dop�ki nie zako�czysz nauk magicznej sztuki�. O tak, Matka mia�a racj�. I Giyan te�. Jej wrogowie nie marnowali czasu i przygotowali kolejny atak. W desperacji wypowiedzia�a s�owa w Starej Mowie, rzucaj�c czar o nazwie Ziemski Spichlerz, najpot�niejsze z uzdrowicielskich zakl�� Osoru. Niemal w tej samej chwili us�ysza�a skwierczenie, jakby przypiekano cia�o. Wstrz�sn�� ni� dreszcz, serce zabi�o szybciej. A potem uderzy� w ni� magiczny urok, pozbawiaj�c tchu. Dobrze, �e rzuci�a zakl�cie, bo os�oni�o j� ono, ocali�o jej �ycie. Czo�ga�a si� z mozo�em po pod�odze biblioteki, to trac�c, to odzyskuj�c przytomno��. Wszystkie rezerwy energii wk�ada�a we Wzmacnianie zakl�cia, otula�a si� nim, dba�a, �eby si� nie rozprysn�o, bo wtedy nic by jej nie os�oni�o przed zaciek�ym, morderczym atakiem. A oto i on: z ropiej�cych czubk�w palc�w Giyan wysnuwa� si� Tzelos, wi� si� w bezcielesnej postaci, demon z Otch�ani tworzony przez stwora, kt�ry by� niegdy� Giyan. Uderzy� w ni� od�r Tzelosa, smr�d gnij�cego mi�sa cora. Stw�r by� czarny jak smo�a, cia�o o dwunastu odn�ach mia� posegmentowane niczym owad, wypuk�y tu��w by� chroniony twardym pancerzem. W pod�u�nej, sp�aszczonej, wstr�tnej czaszce, br�zowo-czarnej i po�yskuj�cej niczym obsydian, tkwi�y monstrualne z�biaste �uwaczki. Wlepia� w dziewczyn� dwana�cie fasetowatych �lepi�w, jarz�cych si� jak granaty. Magiczny urok ust�pi�. Riane z trudem si� podnios�a, doby�a sztyletu, gotowa si� broni�. Giyan si� porusza�a, lecz dziewczyna ca�� uwag� skupi�a na zbli�aj�cym si� Tzelosie. Nagle dostrzeg�a co� k�tem oka � futrzaste, sze�cionogie stworzenie z tr�jk�tnymi uszami, d�ugim puszystym pasiastym ogonem i ciemnymi inteligentnymi �lepiami. Thigpen, Rappa. � Odsu� si�, Thigpen! � krzykn�a Riane. Stworzenie j� zignorowa�o. Dziewczyna otrz�sn�a si� z oszo�omienia, chwyci�a przewr�con� lamp� i cisn�a ni�. Lampa trafi�a w Tzelosa i przelecia�a przez niego. By� iluzj�, jak tamten, kt�ry si� pojawi�, kiedy przez pomy�k� zabi�a Matk�. Tzelos rzuci� si� na ni�, a ona instynktownie przygotowa�a si� na atak. � Nie zwracaj na niego uwagi � odezwa�a si� Thigpen. � Pos�u� si� Trzecim Okiem, by odr�ni�, co jest realne, a co nie. Riane przez chwil� czu�a ch��d, jakby l�d zsun�� si� jej po karku. Giyan zacz�a si� podnosi� z pod�ogi. Roz�o�y�a szeroko ramiona, lekko odchyli�a g�ow�, mocno zacisn�a szcz�ki. Dziewczyna skorzysta�a z magicznego Trzeciego Oka i wykry�a we wn�trzu Giyan czyj�� obecno��. Co� wi�o si� w Giyan jak olbrzymi w�� oplataj�cy jej kr�gos�up. Wstrz��ni�ta Riane u�wiadomi�a sobie, �e to co� wnikn�o do m�zgu Giyan. To ono unosi�o j� w powietrzu. Os�upia�a Riane patrzy�a, jak Giyan � kt�rej d�ugie w�osy wi�y si� niczym k��bowisko w�y � p�ynie ku wybitemu oknu i wylatuje na zewn�trz. � Nie pozw�lmy jej uciec! � zawo�a�a Thigpen. � Co� ni� zaw�adn�o! Czuj� czyj�� obecno��! � krzykn�a Riane. � Co si� dzieje? � To Malasocca � wyszepta�a Thigpen. � Co oznacza �Mroczna Noc Duszy�. Nic o tym nie wiem i w�tpi�, by wiedzia� kto� z �yj�cych. Pojmuj� tylko tyle, �e jej duch jest stopniowo zast�powany przez demona. Je�eli jej nie zatrzymamy, je�eli pos�ucha zewu, je�eli zniknie, b�dzie dla nas stracona, Riane. � Thigpen drepta�a po pod�odze, nie zwracaj�c uwagi na od�amki szk�a, czepiaj�ce si� poduszeczek jej smuk�ych, podobnych do d�oni �apek. � Co gorsza, jej miejsce zajmie nasz najbardziej nieprzejednany wr�g. � Jak mo�emy temu zapobiec? � Je�eli zniszczy si� cia�o nosiciela, demon wraca do Otch�ani � rzek�a Thigpen. � Nie zabij� jej. � To spos�b na Malasocca � odpar�a Thigpen. � Musi by� jakie� inne wyj�cie. � Nie s�ysza�am o �adnym innym. Demon jest jeszcze bezbronny, ale ju� nied�ugo to potrwa. � Trudno. Nie zrobi� jej krzywdy. Thigpen porusza�a w�sikami, co zdradza�o, jak bardzo jest przej�ta. � Kocham Giyan r�wnie mocno jak ty, Darze Sala�at, lecz uwolniono straszliwe moce. Jeszcze zanim to si� sko�czy, mo�esz �a�owa�, �e jej nie zabi�a�, kiedy mia�a� okazj�. Riane dotar�a do parapetu, z�apa�a r�wnowag�, spr�y�a si� i podskoczy�a, wyci�gaj�c r�ce, i z�apa�a Giyan za kostki. Thigpen krzykn�a ostrzegawczo. Giyan zwr�ci�a ku niej niesamowite, p�on�ce oczy, z czubk�w jej palc�w strzeli� zimny p�omie�. Riane krzykn�a i pu�ci�a j�, spad�a z wysoko�ci dw�ch metr�w w zeschni�t� traw� tu� pod rozbitym oknem. Nad jej plecami przep�yn�� jasny strumie� ognia i dotar� do wizerunku Tzelosa. Zosta� wessany w kontur demona, wype�ni� go, sprawi�, �e zacz�� pulsowa� i ja�nie�. Da� si� s�ysze� odra�aj�cy szelest, jakby maszerowa�a armia gro�nych owad�w. Tzelos obr�ci� sp�aszczony tr�jk�tny �eb. Z otwor�w za fasetowatymi oczami wys�czy�a si� pienista g�sta substancja. Szcz�kn�� gro�nie �uwaczkami. Riane widzia�a Rekkka i Elean� id�cych na demona z dobyt� broni�. Ale widok tak okropnie zmienionej Giyan wprawi� ich w konsternacj�. � Pani... � zacz�a Eleana i zakrztusi�a si�. � Co si�, na N�Luuur�, z tob� sta�o, Giyan!? � Twarz Rekkka by�a blada i �ci�gni�ta. � Poczwarki p�k�y � powiedzia�a Riane. � Musimy jej pom�c. � Thigpen wodzi�a po nich ciemnymi inteligentnymi �lepiami. � Musimy jej teraz pom�c albo wszystko b�dzie stracone. Rekkk wyskoczy� przez okno, nieustraszona Eleana tu� za nim. Tzelos uni�s� si� na trzech parach tylnych �ap. Przednie ko�czyny z po�yskuj�cymi rz�skami wyrzuci� do przodu. Rekkk zamachn�� si� kordem, a Tzelos otworzy� pysk i plun�� ��t� lepk� substancj�, kt�ra przywar�a do ostrzy. Zmieni�o to ich wibracj�, odwr�ci�o strumie� jon�w i przera�liwy b�l szarpn�� ramieniem Rekkka. Eleana z uniesionym kordem sta�a tu� za nim. Riane widzia�a napi�te mi�nie jej ramienia, oczy wpatrzone w demona oraz to, czego dziewczyna nie zauwa�y�a: opuszczaj�c� si� praw� r�k� Giyan, kt�ra sia�a jasne jak kryszta� iskry. Przera�ony nagon�g poderwa� si� z gniazda. Dosta� si� w strumie� iskier, poczernia�, zesztywnia� i jak kamie� run�� na ziemi�. Snop iskier ju� dociera� do Eleany i Riane rzuci�a si� ku niej. Eleana si� po�lizn�a, upad�a i iskry przelecia�y nad ni�. Riane pochwyci�a j�, os�oni�a w�asnym cia�em, poczu�a, jak otula j� jej ciep�o i zapach. Le�a�y, a nad nimi powietrze �wiszcza�o, wytracaj�c ciep�o. Potem Eleana i ca�y �wiat zapad�y si� w g��b studni. Riane dozna�a poczucia przemieszczenia, kt�re si� pojawia�o, kiedy opuszcza�a swoje cia�o i wchodzi�a w Ayame, stan g��bokiego transu Osoru. W Nad�wiecie ujrza�a straszliwy widok: olbrzymi ptak Ras Shamra, magiczna awatara Giyan, by� uwi�ziony w klatce, pot�ne skrzyd�a mia� skr�powane. A wi�c prawdziwa Giyan zosta�a pochwycona przez jak�� nieznan� z�owrog� moc. Ras Shamra zobaczy� dziewczyn� i wyda� rozdzieraj�cy krzyk, kt�ry wstrz�sn�� magiczn� dziedzin�. Kiedy Riane spr�bowa�a si� zbli�y� do klatki, Ras Shamra zacz�� szale� � krzycza� raz po raz i uderza� o pr�ty, a� si� porani�. � Uspok�j si�! Uspok�j! � zawo�a�a Riane. � Chc� ci pom�c! Ale Ras Shamra nie s�ucha�. Im bli�ej podchodzi�a Riane, tym bardziej awatara Giyan szala�a. Dziewczyna rozpocz�a rzucanie Wiekuistej Gwiazdy, czaru, kt�rym si� pos�u�y�a, �eby uwolni� Matk�. Podj�a pr�b� z�amania pr�t�w magicznej klatki. Lecz wtedy cie� pad� na Nad�wiat. Unios�a g�ow� i s�owa inkantacji uwi�z�y jej w gardle. Otwiera�o si� wielkie Oko, Oko Ajbal, teraz ju� wiedzia�a, dlaczego Ras Shamra krzycza�. Pr�bowa� j� ostrzec. Wiedzia�a, �e nie poradzi sobie z tym pot�nym czarem. Przecie� kiedy� omal nie pokona� Giyan. � Nie poddawaj si� � powiedzia�a do awatary Giyan. � Wr�c� po ciebie, cho�by mia�o mi to zaj�� nie wiem ile czasu. Po raz ostatni spojrza�a t�sknie na Ras Shamra i opu�ci�a Nad�wiat. Us�ysza�a rozpaczliwy krzyk Thigpen. � Odesz�a! Eleana i Rekkk odwr�cili si�, s�ysz�c g�uche d�wi�ki, wydawane przez Thigpen. Rappa szlocha�a, �zy sp�ywa�y jej po futrzastych policzkach, skapywa�y z pyszczka. � Znikn�a. Thigpen mia�a racj�. Demon Tzelos znikn�� w nocnym niebie, a wraz z nim ich ukochana Giyan. 2. Rescendencja W pa�acu v�ornna�skiego regenta w Axis Tyr � niegdy� �rodkowym Pa�acu Ramahan � wrza�o niczym w ulu. Kolejki urz�dnik�w, ministr�w, petent�w ze wszystkich kast wi�y si� w d�ugich przedpokojach, w�r�d kolumn i snop�w �wiat�a, niczym fala przyp�ywu wype�nia�y obszerne i wspania�e pomieszczenia. Wszyscy si� domagali, �eby nowy regent po�wi�ci� im chwil�. Kurgan, ignoruj�c ich i swoje obowi�zki, wszed� schodami, na kt�rych nikt go nie m�g� zobaczy�, i przemierza� szybko i cicho swoje komnaty. Wystr�j prywatnych komnat regenta bardzo si� zmieni�. Za czas�w Eleusisa Ashery odzwierciedla� stateczno�� dyplomaty. Fotele by�y ustawione tak, by zapewni� dyskrecj� � Eleusis rozmawia� tu z ministrami i negocjowa� umowy � pe�no tam by�o pami�tek opowiadaj�cych przebieg kariery opartej na rozs�dnym kompromisie. W gruncie rzeczy by�o to miejsce pracy. Kiedy ojciec Kurgana, Wennn Stogggul, zamordowa� Eleusisa Asher� i na kr�tko obj�� urz�d regenta, nakaza� czeredzie Mesagggun�w i Tuskugggun, by zmienili wystr�j rezydencji. Taki przepych widywa�o si� jedynie u elity bashkirskich lord�w. Kurgan, nie zwa�aj�c na protesty rodziny, natychmiast sprzeda� bogat� ojcowsk� kolekcj� dzie� sztuki. By� to rozmy�lny akt okrucie�stwa i przejaw braku szacunku, kt�ry sprawi� mu ogromn� przyjemno��. Teraz komnaty cechowa�a godna m�czyzny oszcz�dno�� i funkcjonalno�� kwatery genera�a polnego. Na �cianach wisia�y w r�wniutkich rz�dach trofea wojenne: bro� odebrana poleg�ym na odleg�ych o lata �wietlne polach bitewnych; wszystko l�ni�o od oliwy i wosku, by�o skatalogowane i u�o�one alfabetycznie. Lecz Kurgan cz�sto si� tu dusi�. Co gorsza, nudzi�o go i brzydzi�o towarzystwo ministr�w, bashkirskich dworak�w, adiutant�w, s�ugus�w i im podobnych. Do perfekcji opanowali sztuk� pozornej aktywno�ci i byli nie tylko godni pogardy, ale te� �miertelnie nudni. Odkry�, �e za�arcie bronili swego skrawka terytorium, niszcz�c przy tym innych. Byli niczym psy wyr, o�lepione blaskiem dworu regenta. Warczeli na siebie i podgryzali si� bezlito�nie. Wysi�ki te bardzo szybko zaczyna�y przeradza� si� w inercj�. A przecie� nie m�g� ich wszystkich odes�a�, bo � jak mu wyja�ni� gwiezdny admira� Olnnn Rydddlin � mieli w ma�ym palcu wiedz� o skomplikowanym funkcjonowaniu urz�du regenta. Kurgan wyra�nie widzia�, �e sztywna etykieta ogranicza ich dzia�alno�� do absolutnego minimum. Jego zdaniem by�o to zupe�nie nie w stylu V�ornn�w i zastanawia� si�, czy to sprawka Gyrgon�w chc�cych powstrzyma� regenta od wprowadzania jakichkolwiek zmian. Zamierza� zerwa� te p�ta, bez wzgl�du na ich os�d. Axis Tyr stanowi�o centrum kundala�skiego �ycia. W zasadzie tylko Kurgan zdawa� sobie spraw�, �e ma to swoist� wymow�. Axis Tyr bowiem by�o miastem splamionym ha�bi�c� kl�sk� � �wi�tym miejscem Kundalan, zbezczeszczonym okupacj� V�ornn�w, kt�rzy umie�cili swoje g��wne urz�dy w dw�ch naj�wi�tszych przybytkach. On sam, b�d�c regentem, mieszka� i pracowa� w niegdysiejszym �rodkowym Pa�acu, Gyrgoni za� przekszta�cili Opactwo Nas�uchuj�cej Ko�ci w �wi�tyni� Mnemoniki. Prawd� m�wi�c, bardzo mu si� podoba�o, �e to w�a�nie on dostrzega to upokorzenie, b�l w spojrzeniach wpuszczanych do miasta Kundalan. Ich poni�enie wywy�sza�o go jeszcze bardziej. Axis Tyr, dzi�ki v�ornna�skim innowacjom i technologii, by�o gwarn� metropoli�, mimo smutku i rozpaczy Kundalan. Mno�y�y si� kundala�skie spiski; prawd� m�wi�c, ku rozpaczy Olnnna, Kurgan do nich zach�ca�. Czu� desperacj� towarzysz�c� tworzeniu niezgranych kadr, nieodpowiednich sojuszy, improwizowanych rz�d�w na uchod�stwie. Strz�pki pozornie niewinnych rozm�w, zas�yszanych w jakim� zau�ku czy na jakim� placu, pe�ne by�y sekret�w, od kt�rych powietrze wibrowa�o niczym od wst�puj�cych gor�cych pr�d�w. To by�a gra: wykry� zmow�, namierzy� konspirator�w i aresztowa� ich w�a�nie wtedy, kiedy im si� zdawa�o, �e s� o krok od sukcesu. A potem z przyjemno�ci� ich ukara� za wyst�pki. Pod apartamentami regenta znajdowa� si� labirynt komnat, korytarzy i loggii, gdzie ma�o kto si� zapuszcza� od czas�w zabicia Ramahan, kt�rzy stamt�d rz�dzili Kundal�. Kurgan przemierza� komnaty niegdy� przyozdobione bogato w kundala�skim stylu, teraz by�y zarzucone kielichami i naczyniami, pe�ne paj�czyn i kurzu. Pozosta�o�ci po nieznanych uroczysto�ciach i obrz�dach. Melancholijne jesienne �wiat�o pada�o na otwarte loggie przez �wietliki i oculusy. Chmurnie spogl�da�y na niego postaci z fresk�w. D�ugotrwa�a okupacja zatar�a w �wiadomo�ci symbolik� przedstawie�. Kurgan, trawiony nienawi�ci� do ojca, po�wi�ci� du�o czasu i zada� sobie wiele trudu, by drobiazgowo zaplanowa� przej�cie stanowiska regenta, lecz w og�le si� nie zastanawia� nad czekaj�cymi go obowi�zkami. Jaka� pustka po zwyci�stwie! A przecie� a� si� pali�, �eby zosta� regentem. Z pomoc� Olnnna Rydddlina uknu� skomplikowan� intryg�, w wyniku kt�rej dwie najwa�niejsze osoby w jego �yciu: ojciec i mentor � niegdy� sprzymierze�cy! � wyko�czyli si� nawzajem. Zrealizowa� marzenie i teraz przyt�acza�y go rozmaite sprawy zwi�zane z rz�dzeniem planet�. Sk�d Eleusis Ashera mia� cierpliwo�� do wsp�pracy z t� band� rozgadanych kreatur? Nic dziwnego, �e ojciec nie dawa� sobie z tym rady. Jeszcze bardziej nienawidzi� Eleusisa za to, �e tak �wietnie radzi� sobie z czym�, do czego jemu, Kurganowi, najwyra�niej kompletnie brakowa�o zdolno�ci. Wszystko by�o przesi�kni�te md�os�odkim zapaszkiem � meble, dywany, a nawet wy�o�one marmurem �ciany, by� pewien, �e r�wnie� one wydzielaj� od�r �mierci. Kurgan nie m�g� znie�� tej melancholii i wyszed� na jaki� balkon z porfirowymi kolumnami i balustrad� z ciemno po�yskuj�cych p�ytek. Opar� si� o ni� i spojrza� na miasto � plamy jaskrawych barw, owadzie brz�czenie poduszkowc�w, szeleszcz�ce pod stopami zwi�d�e li�cie, pl�tanina rozbiegaj�cych si� we wszystkie strony zat�oczonych ulic, g�owy przechodni�w: miedzianosk�re, po�yskliwe i bezw�ose � V�ornn�w oraz z g�stymi czuprynami � Kundalan, gwar g�os�w, zapachy przypraw i oliwy, sma��cego si� mi�sa i rozpalonego metalu. Poni�ej przechodzi�a m�oda Kundalanka, ob�adowana pakunkami. D�ugie l�ni�ce w�osy opada�y jej na plecy. Przystan�a, �eby prze�o�y� ci�ar na drugie rami�. Biodro wygi�o si� wdzi�cznie, a w�osy si� rozko�ysa�y. Kurgan poczu� po��danie. Mia� wyra�n� s�abo�� do Kundalanek w pewnym typie; by�a to jedyna cecha, kt�r� odziedziczy� po ojcu. Na ca�kowicie pozbawionych ow�osienia V�ornn�w bujne fryzury Kundalanek cz�sto dzia�a�y jak afrodyzjak. Twarz dziewczyny wy�oni�a si� z cienia i Kurgan przypomnia� sobie, jak to kiedy� z Annonem, b�d�c na polowaniu, podgl�dali podobn� kobiet�, kt�r� p�niej zgwa�ci� i o kt�r� omal si� z Annonem nie pobili. On i Annon byli najlepszymi przyjaci�mi, na przek�r rywalizacji ich rodzin. A mo�e stali si� nimi ze wzgl�du na t� rywalizacj�, bo obaj byli przekorni i sk�onni do buntu. A� do tamtej chwili uwa�a�, �e Annon jest raczej �agodny. Ale ta jego rozw�cieczona mina! Jakby przesta� si� pilnowa� i ods�oni� t� cz�stk� siebie, kt�rej Kurgan nie zna�. Nowy regent westchn��, oparty o balustrad� patrzy�, jak Kundalanka znika w t�umie wype�niaj�cym ulic�. Wspomnienie tamtej kobiety i Annona przypomnia�o mu o �yciu, kt�re za sob� zostawi�, i zn�w popad� w melancholi�. W takich chwilach strasznie mu Annona brakowa�o, za �ycia przyjaciela nawet nie wyobra�a� sobie, �e m�g�by odczuwa� jego brak. Kurgan Stogggul najlepszym przyjacielem Ashery � to ci dopiero paradoksalna sytuacja. Ojca strasznie to irytowa�o. U�miechn�� si� i troch� powesela�. Ze wszystkich potomk�w Wennna Stogggula tylko on jeden potrafi� doprowadzi� ojca do takiej pasji. No i oczywi�cie Marethyn, ale to by�o co� zupe�nie innego. Ona by�a Tuskugggun, kobiet�. Us�ysza�, �e kto� go wo�a, ale nie poruszy� si�, nie odpowiedzia�. Czeka�, a� Gyrgon Nith Batoxxx podejdzie ku niemu, przemierzywszy ciemne komnaty. Cho� sta� ty�em, wyczuwa� obecno�� Gyrgona, niespieszn� w�dr�wk� atom�w po sk�rze ramion, od kt�rej zje�y�yby mu si� w�osy, gdyby je mia�. Dostrzeg�, co ich ��czy�o, w czym byli podobni. Nie tylko ambicja i plany, kt�re taili przed sob� nawzajem; byli zdobywcami korzystaj�cymi z owoc�w zwyci�stwa. Otacza�y ich szcz�tki kundala�skich bestii, pad�ych pod ciosami ich jonicznych kord�w; jednym skinieniem d�oni mogli nakaza� sponiewieranym t�umom, by si� przemie�ci�y tu czy tam, by wyskandowa�y lub zrobi�y to, co akurat kt�remu� z nich strzeli�o do g�owy. Obecno�� Gyrgona w pa�acu przynosi�a korzy�ci. Po pierwsze, niepokoi�a; Kurgan mia� satysfakcj�, obserwuj�c zdenerwowanie innych. Po drugie, Gyrgon�w otacza�a aura w�adzy, sekret�w skrytych tu� pod l�ni�c� powierzchni� exomatrix. Jaka szkoda, �e nie m�g� �cierpie� tego w�a�nie Gyrgona, kt�ry pod postaci� Starego V�ornna by� jego nauczycielem i mentorem. By� zmuszony przysi�c wierno�� Nith Batoxxxsowi, uwa�a� to za smutne i odra�aj�ce i nie zamierza� d�ugo tego znosi�. Teraz, kiedy ju� zosta� regentem, planowa� znale�� s�aby punkt Bractwa Gyrgon�w i dzi�ki temu uzyska� dost�p do nowych technologii, kt�re stworzyli i kt�rych zazdro�nie strzegli. Wszyscy � zar�wno V�ornnowie, jak i Kundalanie � �yli pod zbrojn� w r�kawic� pi�ci� Gyrgon�w, a Kurgan z ca�ych si� pragn�� po�o�y� kres tej hegemonii. Cho� to wcale nie b�dzie �atwe, zw�aszcza �e pozostawa� pod tak �cis�ym nadzorem tego w�a�nie Gyrgona. Nith Batoxxx, pod postaci� Starego V�ornna, szkoli� Kurgana na regenta. Dlaczego? Czeg� jeszcze ten Gyrgon od niego oczekiwa�? Z�o�ci�o go, �e bez pomocy i wskaz�wek Gyrgona by�by zaledwie jednym z szesnastoletnich bashkirskich synalk�w, ucz�cym si� kierowa� rodzinnym konsorcjum. � Nie ukryjesz si� przede mn� � odezwa� si� z ciemnego wn�trza Nith Batoxxx. � Dobrze o tym wiesz. � �wiat�o odbija�o si� od powierzchni jego czarnej exomatrix, kt�ra nadawa�a mu wygl�d owada. � A mimo to tkwisz tutaj sam � ur�kawiczniona d�o� Gyrgona przesun�a si� po �cianie � zaniedbuj�c swoje obowi�zki. Kurgan wiedzia�, �e ten Gyrgon r�ni si� od innych z Bractwa. Cho� nie mia� poj�cia, co dok�adnie go od nich r�ni�o. Poci�g�a, szczup�a twarz Gyrgona mia�a jasnobursztynow� barw�. Ty� czaszki, od ciemienia do karku, pokrywa�a skomplikowana sie� obwod�w tertowogermanowych. Czarne jak obsydian oczy mia�y czerwone �renice. W obu ko�ciach policzkowych tkwi�y implanty tertowej sieci neuralnej, pulsuj�ce w rytm uderze� jego serc. � Czego chcesz ode mnie? � spyta� szorstko Kurgan. Gyrgon zrobi� dwa d�ugie kroki i znalaz� si� przy nim. Leniwym ruchem, niemal pogardliwie dotkn�� palcem wskazuj�cym mostka Kurgana. Pod ch�opakiem ugi�y si� nogi i osun�� si� na kolana. Lecz nawet tak wielki b�l nie zmusi� go do krzyku; Stary V�ornn dobrze go wyszkoli�. � Ani ty, ani �aden V�ornn nie macie prawa zadawa� mi pyta�, Kurganie Stogggulu. Nith Batoxxx g�rowa� nad nim jak wie�a. Kurgan mia� tyle rozs�dku, �eby si� nie poruszy�, nawet na niego nie spojrze�. Da�y si� s�ysze� trzaski wzbudzonych jon�w, by�o to niczym