7720
Szczegóły |
Tytuł |
7720 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7720 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7720 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7720 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Tad Williams
PAMI��, SMUTEK I CIER�: Wie�a Zielonego Anio�a tom 02 Kr�ta droga
Prze�o�y� Pawe� Kruk
Tytu� orygina�u To Green Angel Tower Part Two: The Winding Road
Wersja angielska 1993
Wersja Polska 1994
STRESZCZENIE �SMOCZEGO TRONU�
Przez wieki zamek Hayholt nale�a� do nie�miertelnych Sith�w, kt�rzy musieli z niego
ucieka� wygnani przez Cz�owieka. Od tamtej chwili rozpocz�y si� rz�dy ludzi w tej
najwi�kszej i najpot�niejszej z twierdz oraz w pozosta�ej cz�ci Osten Ard. Ostatnim z
panuj�cych jest Prester John, Wielki Kr�l wszystkich narod�w ludzkich. Po jego triumfalnym
obj�ciu rz�d�w nast�pi�y d�ugie lata pokoju, w czasie kt�rych zasiada� on na swym Smoczym
Tronie wykonanym z ko�ci smoka.
Simon, niezdarny czternastolatek, jest jednym z podkuchennych w Hayholt. Jego
rodzice nie �yj�, a rodzin� s� mu pokoj�wki i ich surowa prze�o�ona Rachel, zwana
Smokiem. Gdy tylko Simon mo�e uciec od prac kuchennych, chowa si� w zagraconych
komnatach ekscentrycznego uczonego z zamku, Doktora Morgenesa. Simon cieszy si�
bardzo, gdy starzec prosi go, by ten zosta� jego uczniem, lecz rado�� mija, kiedy okazuje si�,
�e Morgenes woli uczy� go czytania i pisania zamiast magii.
Wkr�tce umrze Kr�l John, wi�c Elias, jego starszy syn, przygotowuje si� do obj�cia
tronu. Josua, rozs�dny brat Eliasa, zwany Bezr�kim, gdy� nosi protez�, toczy z przysz�ym
kr�lem sp�r z powodu osoby Pryratesa, duchownego ciesz�cego si� z�� s�aw�, najbli�szego
doradcy Eliasa. Walka mi�dzy bra�mi okazuje si� zwiastunem z�a, kt�re zbli�a si� do zamku i
ca�ego kraju.
Elias dobrze rozpoczyna swoje rz�dy, lecz wkr�tce nastaje susza, kt�ra dotyka narody
Osten Ard. Na drogach pojawiaj� si� rozb�jnicy, a z odludnych wiosek znikaj� ludzie.
Naturalny porz�dek rzeczy zostaje zachwiany i poddani Kr�la zaczynaj� traci� w niego wiar�,
lecz w�adca i jego przyjaciele wydaj� si� nie zwa�a� na niedol� ludzi. W ca�ym kr�lestwie
rozlegaj� si� coraz cz�stsze g�osy niezadowolenia, a tymczasem brat Eliasa, Josua, znika -
niekt�rzy twierdz�, �e przygotowuje powstanie.
Z�e rz�dy niepokoj� wielu, mi�dzy innymi ksi�cia Isgrimnura z Rimmersgard, a tak�e
hrabiego Eolaira, wys�annika Hernystiru, le��cego na zachodzie kraju. Niepokoi si� nawet
c�rka Eliasa, Miriamele; szczeg�lnie martwi j� osoba ubranego zawsze w purpurowe szaty
powiernika ojca, Pryratesa.
Tymczasem Simon pomaga Morgenesowi. Zaprzyja�niaj� si�, pomimo niezdarnos�ci
ch�opca i odmowy Doktora uczenia go czegokolwiek, co mia�oby zwi�zek z magi�. Podczas
jednej ze swych w�dr�wek w podziemiach Hayholt, Simon odkrywa tajemne przej�cie i
zostaje nieomal schwytany przez Pryratesa. Udaje mu si� jednak uciec i dociera do
podziemnej celi. Znajduje w niej Josu�, uwi�zionego przez Pryratesa, kt�ry zamierza go
wykorzysta� w planowanym, tajemniczym rytuale. Simon sprowadza Doktora Morgenesa i
obaj uwalniaj� Josu�. Prowadz� go do komnaty Doktora, z kt�rej Ksi��� ucieka na wolno��
korytarzem wiod�cym pod pradawnym zamkiem. P�niej, gdy Morgenes wysy�a do
przyjaci� ptaki z wiadomo�ci� o tym, co si� sta�o, pojawia si� Pryrates ze stra�� kr�lewsk�,
by aresztowa� Doktora i Simona. W walce z Pryratesem ginie Morgenes, lecz jego ofiarna
�mier� umo�liwia ucieczk� Simona tym samym tunelem.
Oszala�y ze strachu Simon idzie przez ciemne lochy w�r�d ruin starego, sithijskiego
zamku. Wreszcie wychodzi na powierzchni�. Znajduje si� na cmentarzu poza murami miasta.
Jego uwag� przyci�ga blask ogniska. Staje si� �wiadkiem niezwyk�ych wydarze�: Pryrates i
Kr�l Elias bior� udzia� w dziwnym rytuale, w kt�rym uczestnicz� tak�e ubrane na czarno
postacie o bia�ych twarzach. One to daj� Eliasowi szary miecz, zwany Smutkiem, kt�ry
posiada tajemnicz� moc. Wystraszony Simon ucieka.
W�druje brzegiem ogromnego lasu Aldheorte. Mijaj� tygodnie, Simon jest skrajnie
wyczerpany z g�odu i zm�czenia, lecz wci�� znajduje si� bardzo daleko od celu, do kt�rego
zd��a: Naglimund, le��cej na P�nocy twierdzy Josui. Zbli�a si� do chaty drwala, by poprosi�
o co� do jedzenia, lecz tam znajduje obc� istot� z�apan� w pu�apk�; jest to jeden z Sith�w,
kt�rzy podobno istnieli tylko w legendach albo dawno ju� wygin�li. Wraca drwal i chce zabi�
bezbronnego Sith�, lecz w ko�cu sam ginie z r�k Simona. Uwolniony Sitha zatrzymuje si�
tylko na chwil�, posy�a Simonowi bia�� strza�� i znika. Nieznany g�os podpowiada Simonowi,
aby wzi�� strza��, kt�ra - jak wyja�nia - jest darem.
Ma�y przybysz okazuje si� trollem o imieniu Binabik, podr�uj�cym na ogromnej,
szarej wilczycy. Wyja�nia Simonowi, �e w�druje i mo�e mu towarzyszy� do Naglimund. W
drodze Binabik i Simon prze�ywaj� wiele przyg�d: u�wiadamiaj� sobie, �e grozi im znacznie
wi�ksze niebezpiecze�stwo ni� tylko gniew Kr�la i jego doradcy. Wreszcie �cigani przez
obdarzone nadprzyrodzon� moc� bia�e ogary ze znakiem Burzowej G�ry na obro�ach - g�ry o
z�ej s�awie, kt�ra le�y daleko na P�nocy - zmuszeni s� schroni� si� w le�nym domu Geloe.
Zabieraj� po drodze dw�ch podr�nik�w, kt�rych uratowali przed psami. Geloe, szczera i
otwarta kobieta, kt�ra mieszka w lesie i o kt�rej m�wi si�, �e jest czarownic�, przyzna�a, �e
staro�ytni Nornowie - sk��ceni z Sitnami ich krewni - zostali w jaki� spos�b wpl�tani w los
kr�lestwa Prestera Johna.
Wci�� �cigaj� ich �miertelnicy i inne istoty. Kiedy Binabik zostaje ranny, Simon i
s�u��ca z zamku, kt�ra mu towarzyszy, musz� przej�� na siebie trudy podr�y. Zostaj�
zaatakowani przez kud�atego olbrzyma, lecz ratuje ich Josua ze swymi my�liwymi. Ksi���
zabiera ich do Naglimund, gdzie Binabik dochodzi do siebie i gdzie potwierdza si�, �e Simon
zosta� wci�gni�ty w wir niebezpiecznych wydarze�. Nadci�ga Elias z wojskami, by rozpocz��
obl�enie Naglimund. Towarzyszka Simona, okazuje si� ksi�niczk� Miriamele, podr�uj�c�
w przebraniu. Uciek�a od ojca, kt�ry jej zdaniem oszala�, ulegaj�c wp�ywom Pryratesa. Z
P�nocy i z innych cz�ci kr�lestwa, przybywaj� do Naglimund przera�eni ludzie; w twierdzy
Josui szukaj� schronienia przed szalonym Kr�lem.
P�niej, gdy Ksi��� i jego rycerze obraduj� nad zbli�aj�c� si� bitw�, pojawia si�
dziwny Rimmersman, Jarnauga. Jest on cz�onkiem Ligi Pergaminu, ko�a wtajemniczonych
m�drc�w, do kt�rego nale�a� Morgenes i mistrz Binabika. Jarnauga przynosi jeszcze gorsze
wie�ci. Wyja�nia, �e ich wrogiem jest nie tylko Elias; Kr�la wspomaga Ineluki, Kr�l Burz.
By� on niegdy� ksi�ciem Sith�w. Zmar� pi�� wiek�w temu, lecz jego pozbawiony cia�a duch
panuje teraz w�r�d zamieszkuj�cych Burzow� G�r� Norn�w, krewnych wygnanych Sith�w.
Przyczyn� �mierci Inelukiego by�a straszliwa, magiczna moc szarego miecza, Smutku,
a tak�e atak ludzi na Sith�w. Wed�ug cz�onk�w Ligi Pergaminu akt darowania Smutku
Eliasowi ma by� pierwszym krokiem jakiego� niezrozumia�ego planu zemsty, planu, w
wyniku kt�rego wci�� �ywy Kr�l Burz ma obj�� ziemi� w posiadanie. Jedyna nadzieja w
profetycznym poemacie, kt�ry sugeruje, �e �trzy miecze� mog�yby przezwyci�y� magiczn�
moc Inelukiego. Jednym z nich jest Smutek Kr�la Burz, kt�ry znalaz� si� w r�kach ich
przeciwnika, kr�la Eliasa. Drugim jest pochodz�cy z Rimmersgard Minneyar, kt�ry by�
kiedy� w Hayholt, lecz nie wiadomo, gdzie si� teraz znajduje. Trzecim jest Cier�, czarny
miecz najs�awniejszego rycerza Kr�la Johna, Sir Camarisa. Jarnauga i pozostali
przypuszczaj�, �e mo�e on by� gdzie� w zakutej lodami P�nocy. Kierowany t� nik��
nadziej�, Josua wysy�a Binabika, Simona i kilku �o�nierzy na poszukiwanie Ciernia, gdy
tymczasem Naglimund przygotowuje si� do odparcia obl�enia.
Narastaj�cy kryzys wp�ywa na post�powanie innych. Ksi�niczka Miriamele,
zniech�cona troskliw� opiek� swego wuja Josui, w przebraniu ucieka z Naglimund w
towarzystwie tajemniczego mnicha Cadracha. Ma ona nadziej� dotrze� do le��cego na
Po�udniu Nabbanu i tam prosi� swych krewnych o pomoc dla Josui. Na pro�b� Josui stary
ksi��� Isgrimnur - bardzo charakterystyczna posta� - wyrusza w przebraniu na poszukiwanie
ratunku. Tiamak, uczony zamieszkuj�cy bagniste obszary kraju Wran, otrzymuje od swego
dawnego nauczyciela Morgenesa dziwn� wiadomo��, w kt�rej Doktor informuje go o
nadej�ciu z�ych czas�w i sugeruje, �e Tiamak ma do wype�nienia wa�ne zadanie. Maegwin,
c�rka Kr�la Hernystiru, patrzy bezsilna na upadek swego rodu i ca�ego kraju, pogr��aj�cych
si� w wirze wojny wywo�anej zdrad� Wielkiego Kr�la Eliasa.
Simon wraz z Binabikiem i pozosta�ymi towarzyszami wpada w zasadzk� Ingena
Jeggera, �owcy z Burzowej G�ry, i jego ludzi. Ratuje ich Sitha, Jiriki, ocalony wcze�niej
przez Simona przed chat� drwala. Dowiedziawszy si� o celu ich wyprawy, Jiriki postanawia
towarzyszy� im na g�r� Urmsheim, stanowi�c� legendarn� kryj�wk� jednego z ogromych
smok�w.
W czasie gdy Simon i jego towarzysze udaj� si� na g�r� Urmsheim, Kr�l Elias
rozpoczyna obl�enie Naglimund. Cho� pierwsze ataki zostaj� odparte, obl�eni ponosz�
dotkliwe straty. Wreszcie wydaje si�, �e Elias rezygnuje i jego si�y wycofuj� si�, lecz zanim
mieszka�cy zamku zaczn� cieszy� si� zwyci�stwem, na p�nocnym horyzoncie pojawia si�
dziwna burza. Pod jej os�on� przybywaj� przera�aj�ce si�y samego Inelukiego, armia
sk�adaj�ca si� z Norn�w i olbrzym�w. Kiedy Czerwona D�o�, pi�ciu g��wnych podw�adnych
Kr�la Burz, otwiera bramy Naglimund, rozpoczyna si� straszliwa rze�. Josua z kilkoma
innymi osobami ucieka z ruin zamku. Przed wej�ciem do ogromnego lasu przeklina Eliasa za
jego okrutny pakt z Kr�lem Burz i przysi�ga odebra� mu koron� ojca.
Simon i jego towarzysze wspinaj� si� na g�r� Urmsheim; pokonuj�c wiele
niebezpiecze�stw, odkrywaj� Drzewo Uduna, ogromny, zamarzni�ty wodospad. W pobliskiej
jaskini-grobowcu odnajduj� Cier�. Kiedy maj� ju� powr�ci� z mieczem, pojawia si� Ingen
Jegger i atakuje ich ze swymi lud�mi. Bitwa budzi Igjarjuka, bia�ego smoka, kt�ry od wiek�w
spa� pod lodem. Obie strony ponosz� dotkliwe straty. Na polu walki pozostaje tylko Simon
osaczony na skalnej p�ce. Kiedy lodowy smok atakuje go, Simon unosi Cier� i zadaje nim
cios. Tryska na niego czarna, gor�ca krew bestii i Simon traci przytomno��.
Budzi si� w jaskini na g�rze Yiquanuc zamieszkiwanej przez trolle. Opiekuj� si� nim
Jiriki i Haestan, erkynlandzki �o�nierz. Cier� odnaleziono, lecz Binabik zostaje uwi�ziony
przez sw�j lud razem ze Sludigiem, Rimmersmanem; grozi im kara �mierci. Krew smoka
naznaczy�a Simona pi�tnem i spory kosmyk jego w�os�w zbiela�. Jiriki nadaje mu imi�
��nie�now�osy� i oznajmia, �e Simon zosta� napi�tnowany - na dobre i na z�e.
STRESZCZENIE �KAMIENIA ROZSTANIA�
Simon, Sitna Jiriki i �o�nierz Haestan s� honorowymi go��mi w mie�cie zamieszka�ym
przez ma�e trolle, na szczycie g�ry Qanuc. Lecz Sludig - Rimmersman, a tym samym
pradawny wr�g ludu Qanuc - i przyjaciel Simona, troll Binabik, nie dost�pili takiego
zaszczytu. Ludzie Binabika uwi�zili ich obu i grozi im kara �mierci. W obliczu Pasterza i
�owczyni, w�adc�w Qanuc, Binabik zostaje oskar�ony o to, �e z�ama� przysi�g� ma��e�sk�,
kt�r� z�o�y� Sisqi, ich najm�odszej c�rce, i opu�ci� swoje plemi�. Simon b�aga Jirikiego, by
wstawi� si� za wi�niami, lecz Sitha ma zobowi�zania wobec swojej rodziny i nie chce
miesza� si� w sprawy trolli. Jiriki wyrusza do swego domu na kr�tko przed wykonaniem
wyrok�w.
Wprawdzie Sisqi ma �al do Binabika o to, �e nie dotrzyma� przysi�gi, ale z drugiej
strony nie mo�e pogodzi� si� z my�l�, �e troll zginie. Przy pomocy Simona i Haestana
pomaga uciec obu wi�niom, lecz kiedy szukaj� w jaskini mistrza Binabika zwoju, kt�ry mia�
im wskaza�, gdzie znajduje si� miejsce zwane Kamieniem Po�egnania, wszyscy zostaj�
ponownie schwytani przez rozgniewanych w�adc�w. Jednak testament mistrza Binabika
potwierdza wyja�nienia trolla co do jego nieobecno�ci, a tak�e przekonuje Pasterza i
�owczyni� o tym, �e nadchodzi niebezpiecze�stwo, z kt�rego nie zdawali sobie sprawy. Po
naradach wi�niowie zostaj� u�askawieni; Simon i jego towarzysze mog� odjecha� z Yiqanuc
do pozostaj�cego na wygnaniu ksi�cia Josui i zabra� miecz Cier�. Sisqi i pozosta�e trolle maj�
im towarzyszy� do podn�a g�r.
Tymczasem Josua i garstka jego zwolennik�w uciekaj� z Naglimund zanim twierdza
zostanie kompletnie zniszczona i przemierzaj� las Aldheorte �cigani przez Norn�w Kr�la
Burz. Zmuszeni s� broni� si� nie tylko przed strza�ami i w��czniami, lecz tak�e przed
niebezpieczn� magi�. Wreszcie spotykaj� mieszkaj�c� w lesie Geloe i Leleth, niem�
dziewczynk�, kt�r� Simon uratowa� przed ogarami ze sfory z Burzowej G�ry. Ta dziwna para
prowadzi Josu� i jego ludzi przez las do miejsca, kt�re kiedy� nale�a�o do Sith�w, a do
kt�rego Nornowie za nimi nie p�jd� w obawie przed z�amaniem Porozumienia pomi�dzy
sk��conymi krewnymi. Geloe nak�ania ich, by szli dalej, do miejsca jeszcze bardziej �wi�tego
dla Sith�w; jest to ten sam Kamie� Rozstania, do kt�rego skierowa�a Simona w przekazanej
mu wizji.
Miriamele, c�rka Wielkiego Kr�la Eliasa i siostrzenica Josui, podr�uje na Po�udnie w
nadziei, �e nak�oni swych nabba�skich krewnych do pomocy jej wujowi; towarzyszy jej
rozpustny mnich Cadrach. Oboje zostaj� schwytani przez hrabiego Streawe�a z Perdruin,
cz�owieka chciwego i wyrachowanego. O�wiadcza on Miriamele, �e przeka�e j� nieznajomej
osobie, wobec kt�rej ma d�ug do sp�acenia. Ksi�niczka z rado�ci� odkrywa, �e nieznajom�
osob� jest jej przyjaciel, duchowny Dinivan, sekretarz J^ektora Ranessina, g�owy Matki
Ko�cio�a. Dinivan pozostaje w tajemnicy cz�onkiem Ligi Pergaminu; ma nadziej�, �e
Miriamele przekona lektora, by ten zdemaskowa� Eliasa i jego doradc�, renegata Pryratesa.
Matka Ko�ci� musi odpiera� ataki zar�wno Eliasa, kt�ry domaga si�, by nie mieszano si� do
jego spraw, jak i Tancerzy Ognia, religijnych fanatyk�w twierdz�cych, �e Kr�l Burz
nawiedza ich w snach. Ranessin z niepokojem s�ucha opowie�ci Miriamele.
Simon i jego towarzysze opuszczaj� wysokie g�ry, lecz po drodze zostaj� zaatakowani
przez mieszkaj�ce w�r�d �nieg�w olbrzymy; ginie Haestan i wielu trolli. Rozmy�laj�c p�niej
nad niesprawiedliwo�ci� �ycia i �mierci, Simon nie�wiadomie o�ywia lusterko, amulet
ofiarowany mu przez Jirikiego, i w�druje �cie�k� Sn�w, na kt�rej spotyka najpierw
w�adczyni� Sith�w Amerasu, a potem Utuk�ku, straszliw� kr�low� Norn�w. Amerasu pr�buje
zrozumie� knowania Utuk�ku i Kr�la Burz, dlatego w�druje �cie�k� Sn�w w poszukiwaniu
prawdy i sprzymierze�c�w.
Josua i jego towarzysze wychodz� wreszcie z lasu na ��ki Wielkich Thrithing�w i
prawie natychmiast zostaj� schwytani przez w�drowny klan, kt�rego g�ow� jest Tan Fikolmij,
ojciec kochanki Josui, Vorzhevy. Fikolmij �a�uje, �e straci� c�rk�, dlatego wyzywa Josu� na
pojedynek, w kt�rym - jak przewiduje - Ksi��� ma zgin��. Jednak plan Fikolmija zawodzi i
Josua wygrywa walk�. Jego przeciwnik zmuszony jest wyp�aci� przegrany zak�ad w postaci
koni dla Josui i jego towarzyszy. Widz�c wstyd na twarzy Vorzhevy, wracaj�cej do swoich
ludzi, Josua po�lubiaj� przed Fikolmijem i reszt� klanu. Kiedy ojciec Vorzhevy o�wiadcza z
rado�ci�, �e nadje�d�aj� �o�nierze Kr�la Eliasa, by pochwyci� Josu�, Ksi��� i jego ludzie
odje�d�aj� w po�piechu na wsch�d, w kierunku Kamienia Rozstania.
W odleg�ym Hernystirze Maegwin pozosta�a ostatni� z panuj�cego rodu. Jej ojciec,
Kr�l i brat zgin�li w walce z cz�owiekiem Eliasa, Skalim; tak wi�c Maegwin i jej ludzie
schronili si� w jaskiniach w G�rach Grianspog. Maegwin m�cz� tajemnicze sny, pod
wp�ywem kt�rych udaje si� do jaski� i kopal� w sercu g�r. Hrabia Eolair, najwierniejszy
wasal jej ojca, wyrusza na poszukiwanie Maegwin i oboje odnajduj� ogromne, podziemne
miasto Mezutu�a. Maegwin jest przekonana, �e mieszkaj� w nim Sithowie i �e pomog� oni
Hernystirczykom, jak to mia�o miejsce w dawnych czasach. Jednak jedynymi istotami,
napotkanymi w starym mie�cie, s� karlaki - dziwne, boja�liwe istoty, zamieszkuj�ce
podziemia i spokrewnione z istotami nie�miertelnymi. Karlaki, mistrzowie prac kowalskich i
kamieniarskich, wyjawiaj�, �e poszukiwany przez ludzi Josui Minneyar jest w rzeczywisto�ci
mieczem znanym pod nazw� Bia�y Gw�d�, z�o�onym do grobu razem z Presterem Johnem,
ojcem Josui i Eliasa. Wiadomo�� ta nie ma wi�kszego znaczenia dla Maegwin, zawiedzionej,
�e sny nie pomog�y jej ludziom znale�� sprzymierze�c�w. Ponadto ogarnia j� te�, g�upie jak
s�dzi, uczucie mi�o�ci do Eolaira, dlatego wysy�a go w podr�; ma on dostarczy� Josui
wiadomo�ci o mieczu Minneyarze, a tak�e kopie kamiennych map karlak�w
przedstawiaj�cych korytarze pod zamkiem Eliasa, Hayholt. Eolair odje�d�a pos�usznie,
zdumiony i rozgoryczony.
Simon, Binabik i Sludig rozstaj� si� z Sisqi oraz pozosta�ymi trollami i kontynuuj�
podr� przez Bia�e Pustkowie. W pobli�u p�nocnej kraw�dzi wielkiego lasu odnajduj� stary
klasztor, zamieszkany przez dzieci, kt�rymi opiekuje si� starsza dziewczynka Skodi.
Zadowoleni z tego, �e znale�li dach nad g�ow� pozostaj� na noc, lecz Skodi okazuje si� kim�
innym ni� si� wydaje: przy pomocy magii wi�zi w nocy ca�� tr�jk�, a potem rozpoczyna
ceremoni�, w czasie kt�rej chce sprowadzi� Kr�la Burz i pokaza� mu zdobyty przez siebie
miecz Cier�. Wywo�any zakl�ciem Skodi pojawia si� kt�ry� z duch�w Czerwonej D�oni, lecz
jedno z dzieci przerywa ceremoni�, sprowadzaj�c monstrualne kopacze. Skodi oraz dzieci
gin�, lecz Simonowi i jego towarzyszom udaje si� uciec, g��wnie dzi�ki wilczycy Binabika.
Czerwona D�o� dotkn�� umys�u Simona, co spowodowa�o, �e ten oszala�y zostawia swych
towarzyszy i p�dzi konno przez las, a� wreszcie uderzony ga��zi� traci przytomno��. Le�y
omdla�y w parowie, dlatego Sludig i Binabik nie mog� go odnale��. Zrezygnowani zabieraj�.
Cier� i sami kontynuuj� podr� w kierunku Kamienia Rozstania.
Opr�cz Miriamele i Cadracha przybywaj� te� do pa�acu Lektora w Nabbanie inni
ludzie. W�r�d nich znajduje si� sprzymierzeniec Josui, ksi��� Isgrimnur, kt�ry szuka
Miriamele. Jest tam tak�e Pryrates, kt�ry wr�cza Lektorowi ultimatum od Kr�la. Ranessin
odmawia podporz�dkowania si� Eliasowi; rozz�oszczony emisariusz kr�lewski opuszcza sal�,
gro��c zemst�.
Tej nocy Pryrates przeistacza si� w mroczn� istot� przy pomocy zakl�cia, jakie
otrzyma� od s�ug Kr�la Burz. Zabija Dinivana i w okrutny spos�b morduje Lektora. Potem
wznieca ogie�, by rzuci� podejrzenie na Tancerzy Ognia. Cadrach, kt�ry bardzo obawia si�
Pryratesa i usilnie namawia Miriamele, by uciekli z pa�acu Lektora, wreszcie og�usza j� i
szybko si� oddala z nieprzytomn� ksi�niczk�. Isgrimnur odnajduje umieraj�cego Dinivana;
ten przekazuje mu znak Ligi Pergaminu dla Wranna�czyka Tiamaka i poleca, by uda� si� do
gospody o nazwie Puchar Pelippy w Kwanitupul, mie�cie le��cym na skraju bagien, na
po�udnie od Nabbanu.
Tymczasem Tiamak otrzymuje wcze�niejsz� wiadomo�� od Dinivana i jest w drodze
do Kwanitupul; w czasie podr�y zostaje zaatakowany przez krokodyla, co nieomal ko�czy
si� �mierci� Wranna�czyka. Ranny i chory przybywa wreszcie do gospody pod Pucharem
Pelippy, gdzie przyjmuje go jej nowa w�a�cicielka.
Miriamele odzyskuje przytomno�� i stwierdza, �e Cadrach umie�ci� j� w �adowni
statku, kt�ry wyp�yn�� na morze, w czasie gdy pijany mnich spa�. Odnajduje ich szybko Niska
Gan Itai; ma ona za zadanie chroni� statek przed morskimi stworzeniami - kilpami. Cho� Gan
Itai z sympati� odnosi si� do pasa�er�w na gap�, jednak ujawnia ich obecno�� w�a�cicielowi
statku Aspitisowi Prevesowi, m�odemu szlachcicowi z Nabbanu.
Na dalekiej P�nocy Simon budzi si� ze snu, w kt�rym po raz kolejny s�ysza� Sithijk�
Amerasu i odkry� tajemnic�, �e Ineluki, Kr�l Burz, jest jej synem. Simon, sam w pokrytym
�niegiem lesie Aldheorte, pr�buje wezwa� pomoc, pos�uguj�c si� lusterkiem Jirikiego, lecz
nikt nie odpowiada na jego wezwania. Wreszcie wyrusza w odpowiednim, jak mu si� wydaje,
kierunku, cho� wie, �e ma niewielkie szans� na pokonanie ogarni�tego zim� bezmiaru lasu.
W�druj�c, �ywi si� robakami i trawami, lecz coraz bli�szy jest szale�stwa lub �mierci
g�odowej. Wreszcie ratuje go Aditu, siostra Jirikiego, kt�ra przyby�a wezwana przez Simona
z� pomoc� lusterka brata. Podr�uj� dzi�ki magii Aditu, zima zamienia si� w lato, a oni
przybywaj� do ukrytego miasta Sith�w Jao e-Tinukai�i. W tym magicznie cudownym mie�cie
czas si� zatrzyma�. Kiedy Jiriki wita Simona, ten wyra�a sw� wielk� rado��, kt�ra zaraz
potem - gdy staje przed rodzicami Jirikiego i Aditu, Likimey� i Shima�onarim - ust�puje
miejsca przera�eniu. W�adcy Sith�w o�wiadczaj�, �e poniewa� �aden �miertelnik nie zosta�
nigdy wpuszczony do Jao e-Tinukai�i, Simon musi pozosta� tam na zawsze.
Josua i jego towarzysze wci�� uciekaj� przez p�nocne ��ki, lecz kiedy wreszcie
decyduj� si� stawi� czo�a po�cigowi, okazuje si�, �e za nimi jad� nie �o�nierze Eliasa, lecz
Thrithingowie, kt�rzy od��czyli si� od klanu Fikolmija i postanowili pom�c Ksi�ciu. Pod
przewodnictwem Geloe docieraj� wszyscy do Sesuad�ry, Kamienia Rozstania; jest to
ogromne, skaliste wzg�rze w �rodku rozleg�ej doliny. Sesuad�ra by�o miejscem, w kt�rym
Sithowie i Nornowie zawarli Pakt i gdzie si� rozstali. Utrudzeni towarzysze Josui ciesz� si� z
faktu, �e cho� na jaki� czas znale�li bezpieczn� przysta�. Maj� te� nadziej� odkry�, w jaki
spos�b trzy Wielkie Miecze pozwol� im pokona� Eliasa i Kr�la Burz, co przepowiada poemat
z ksi�gi Nissesa.
Tymczasem w Hayholt Elias zachowuje si� w spos�b coraz bardziej szalony. Hrabia
Guthwulf, by�y faworyt Kr�la, zaczyna w�tpi�, czy Elias jest zdolny do sprawowania w�adzy.
Kiedy w�adca zmusza go, by dotkn�� szarego miecza Smutku, dziwna moc tej broni wyciska
na nim pi�tno i Guthwulf zmienia si� na zawsze. Rachel - Smok, prze�o�ona pokoj�wek jest
tak�e przera�ona tym, co dzieje si� w Hayholt. Dowiaduje si�, �e Pryrates jest
odpowiedzialny za wydarzenia, kt�re, w jej mniemaniu, doprowadzi�y do �mierci Simona, i
postanawia, �e trzeba co� zrobi�. Po powrocie Pryratesa z Nabbanu atakuje go no�em. Lecz
duchowny posiada ju� tak� moc, �e odnosi tylko lekk� ran� i kiedy odwraca si�, by porazi�
Rachel swoj� magi�, wtr�ca si� Guthwulf i sam zostaje o�lepiony. Rachel w zamieszaniu
udaje si� uciec.
Aspitis dowiaduje si�, �e Miriamele jest c�rk� szlachcica i przyjmuje j� i Cadracha z
honorami; darzy te� dziewczyn� szczeg�ln� sympati�. Cadrach staje si� coraz bardziej ponury
i po nieudanej pr�bie ucieczki zostaje zakuty przez Aspitisa w kajdany. Czuj�c si�
opuszczon� i bezradn�, Miriamele pozwala uwie�� si� Aspitisowi.
W tym samym czasie Isgrimnur dociera wreszcie do Kwanitupul. Odnajduje Tiamaka
w gospodzie, lecz nie mo�e znale�� Miriamele. Pocz�tkowo rozczarowany, odkrywa wkr�tce,
�e stary g�upek, kt�ry pracuje w gospodzie jako od�wierny, to Sir Camarisem, najs�awniejszy
spo�r�d rycerzy Prestera Johna, do kt�rego nale�a� kiedy� miecz Smutek. Uwa�ano, �e
Camaris umar� czterdzie�ci lat wcze�niej, lecz pozostaje tajemnic�, co naprawd� zasz�o,
poniewa� stary rycerz jest bezrozumny jak niemowl�.
Binabik i Sludig uciekaj� z Cierniem przed olbrzymami; buduj� tratw� i przep�ywaj�
przez jezioro, w jakie zamieni�a si� po burzy dolina, w kt�rej znajduje si� Kamie� Rozstania.
Uwi�ziony w Jao e-Tinukai�i Simon jest bardziej znudzony ni� przestraszony, lecz
wci�� martwi si� o swoich towarzyszy. Wzywa go Amerasu, Pierwsza Babka Sith�w. Jiriki
prowadzi go do dziwnego domu Sithijki, gdzie Amerasu bada wspomnienia Simona, szukaj�c
wskaz�wek, kt�re pomog�yby jej odkry� plany Kr�la Burz. Nied�ugo potem Simon zostaje
wezwany na zebranie wszystkich Sith�w. Amerasu o�wiadcza, �e opowie wszystkim, czego
dowiedzia�a si� o Inelukim, lecz najpierw upomina sw�j lud z powodu niech�ci do walki i
niezdrowej obsesji przesz�o�ci i �mierci. Przedstawia jednego ze �wiadk�w: przedmiot, kt�ry,
podobnie jak lusterko Jirikiego, pozwala w�drowa� �cie�k� Sn�w. Amerasu ma wyja�ni�
Simonowi i zebranym Sitnom, co zamierza zrobi� Kr�l Burz i kr�lowa Norn�w, lecz wtedy
pojawia si� sama Utuk�ku i oskar�a Amerasu, �e ta sprzyja �miertelnikom. Ukazuje si� te�
jedna ze zjaw Czerwonej D�oni i kiedy Jiriki oraz pozostali Sithowie walcz� z ognistym
duchem, Ingen Jegger, �miertelnik, �owczy kr�lowej Norn�w, wdziera si� do Jao e-Tinukai�i i
zabija Amerasu, nie pozwalaj�c jej wyjawi� tajemnicy.
Ingen ginie, a Czerwona D�o� zostaje odp�dzony, lecz Sithowie nie potrafi� zapobiec
zniszczeniu. Pogr��aj� si� w �a�obie, a rodzice Jirikiego uniewa�niaj� sw�j wyrok i pozwalaj�
Simonowi, pod przewodnictwem Aditu, odej�� z Jao e-Tinukai�i. Opuszczaj�c miasto, Simon
spostrzega, �e wieczne lato Sith�w staje si� ch�odniejsze.
Kiedy docieraj� do kraw�dzi lasu, Aditu odprawia Simona ��dk�, wr�czaj�c mu
paczk� od Amerasu, kt�r� ch�opiec ma przekaza� Josui. Simon przeprawia si� przez zalan�
dolin� do Kamienia Rozstania, gdzie oczekuj� go przyjaciele. Na jaki� czas Simon i pozostali
b�d� mogli schroni� si� tutaj przed nadchodz�c� burz�.
STRESZCZENIE CZʌCI PIERWSZEJ PT. �CIERPLIWY KAMIEє
Ksi��� Josua i jego towarzysze - w�r�d nich Simon, Geloe, Binabik i Strangyeard -
pozostaj� na Sesuad�ra, Kamieniu Rozstania, kt�ry staje si� ich twierdz�. Osada otrzymuje
nazw� Nowe Gadrinsett. Simon zostaje pasowany na rycerza. W czasie nocy czuwania,
poprzedzaj�cej t� uroczysto��, ma wizj�, w kt�rej widzi moment rozstania wiele wiek�w
temu Norn�w i Sith�w. Geloe, Binabik i Simon jeszcze raz wchodz� na �cie�k� Sn�w. Geloe
dociera do Tiamaka i ukazuje mu miejsce, w kt�rym przebywaj� i w kt�rym i on mo�e si�
schroni�. Wranna�czyk wraz z Isgrimnurem, kt�ry wci�� poszukuje Miriamele, przebywaj� w
gospodzie Puchar Pelippy w Kwanitupul.
Josua i jego ludzie przygotowuj� si� wa�ki z nadci�gaj�cymi wojskami Kr�la Eliasa.
Dowodzi nimi Fengbald. Na Kamie� Rozstania przybywa Sisqi z oddzia�em troll�w. Simon
samowolnie wchodzi na �cie�k� Sn�w i porozumiewa si� ze swoim przyjacielem Jirikim,
sithijskim ksi�ciem, lecz ten nie mo�e obieca� mu pomocy Sith�w w obronie wzg�rza.
Wreszcie nadci�ga Fengbald i atakuje Sesuad�re. W zacieklej bitwie na zamarzni�tym
jeziorze po obu stronach wielu ginie, mi�dzy innymi Deornoth, najwierniejszy rycerz Josui.
Fengbald pr�buje podst�pem zdoby� wzg�rze, ale sam wpada w pu�apk� i ginie pod lodem,
ostatecznie przegrywaj�c bitw�.
Tymczasem ksi�niczka Miriamele i mnich Cadrach wci�� przebywaj� na Chmurze
Eadne, statku Aspitisa. Mnich po nieudanej ucieczce zostaje zakuty i uwi�ziony w �adowni
statku. Gan Itai, Niska strzeg�ca statku przed kilpami, wie, kim naprawd� jest Miriamele i
postanawia jej pom�c, widz�c, jak nikczemnie zachowuje si� wobec ksi�niczki hrabia
Aspitis, kt�ry zamierza po�lubi� Miriamele wbrew jej woli. Swoim �piewem Niska
sprowadza na pok�ad kilpy, kt�re atakuj� za�og� statku. Miriamele i Cadrach uciekaj� �odzi�.
Oboje docieraj� do gospody Puchar Pelippy - wcze�niej ju� znanej mnichowi - gdzie
spotykaj� ksi�cia Isgrimnura i Tiamaka Wranna�czyka. W tej samej gospodzie ksi���
odnalaz� Camarisa, dawnego towarzysza, najwi�kszego rycerza Kr�la Johna, kt�ry zagin��
przed czterdziestoma laty, a kt�ry utraciwszy cz�ciowo rozum s�u�y� w gospodzie za
od�wiernego. Tiamak opowiada pozosta�ym o miejscu, kt�re widzia� we �nie, i do kt�rego -
jego zdaniem - powinni si� uda�. Nie maj� wiele czasu do namys�u, gdy� pojawia si� Aspitis.
Hrabia prze�y� z cz�ci� za�ogi atak kilp i ��dny zemsty �ciga Miriamele. Uciekaj�c przez
bagna Wranu, Tiamak i jego towarzysze docieraj� do rodzinnej wioski Wranna�czyka, lecz
nie znajduj� w niej nikogo. Wranna�czyk zostaje schwytany przez ghanty i uwi�ziony w ich
gnie�dzie. Te, jak dot�d niegro�ne dla ludzi stworzenia, pr�buj� wykorzysta� Tiamaka w celu
porozumienia si� z innymi istotami. Miriamele, Isgrimnur i Cadrach przychodz� mu z
pomoc� i wszyscy uciekaj�.
Kr�l Elias i Pryrates, jego doradca, przygotowuj� si� do ostatecznej rozgrywki,
wspomagani przez Kr�la Burz. W podziemiach zamku Hayholt b��ka si� hrabia Guthwulf. Po
zamachu Rachel, prze�o�onej pokoj�wek, na Eliasa Guthwulf o�lep�, lecz zdo�a� ukry� si� w
nawiedzanych przez Norn�w korytarzach podziemia. W tych samych podziemiach ukrywa si�
Rachel.
CZʌ� DRUGA
KR�TA DROGA
17. Noc OGNISK
SlMONIE, ja wola�bym nie i��. - Jeremias polerowa� miecz Simona za pomoc�
kamienia i szmaty.
- Nie musisz. - Simon j�kn��, wci�gaj�c but na nog�. Od bitwy min�y ju� trzy dni, a
on wci�� czu� b�l w ka�dym mi�niu. - On po prostu chce czego� ode mnie.
Jeremias wydawa� si� zadowolony, lecz najwyra�niej nie chcia� pokaza�, �e tak �atwo
przyjmuje wolno��.
- Ale czy tw�j giermek nie powinien uda� si� z tob�, gdy wzywa ci� tw�j ksi���? Co
si� stanie, je�li b�dziesz potrzebowa� czego�, czego zapomnia�e�? Kto ci po to p�jdzie?
Simon roze�mia� si�, lecz zaraz umilk�, czuj�c przenikliwy b�l w �ebrach. Dzie� po
bitwie ledwo wsta� z ��ka. Mia� wra�enie, �e jego cia�o jest workiem pe�nym st�uczonych,
glinianych naczy�. Wci�� porusza� si� jak starzec.
- Po prostu sam p�jd� i to przynios� albo wezw� ciebie. Nie martw si�. Tutaj nie jest
tak jak tam, przecie� wiesz. To nie jest kr�lewski dw�r w Hayholt.
Jeremias przyjrza� si� uwa�nie ostrzu miecza i pokr�ci� g�ow�.
- - M�wisz tak, ale nigdy nie wiadomo, czy ksi��� si� nie roze�li na ciebie. Mo�e
nagle wpa�� w z�y humor i zachowa� si� jak kr�l.
- - Moje ryzyko. A teraz oddaj mi ju� ten przekl�ty miecz, bo nic z niego nie
zostanie.
Jeremias spojrza� na niego nieco przestraszony. Przyty� troch� od czasu przybycia do
Nowego Gadrinsett, lecz poniewa� nie mieli do�� �ywno�ci, daleko mu jeszcze by�o do
dawnego puco�owatego ch�opaka, z kt�rym kolegowa� si� Simon; wci�� jeszcze nie potrafi�
pozby� si� l�kliwego spojrzenia.
- - Zawsze dobrze obchodz� si� z twoim mieczem - o�wiadczy� z powag�.
- - Och, na Z�by Boga - zakl�� Simon jak zahartowany w bojach �o�nierz. -
�artowa�em tylko. Daj mi go. Musz� i��.
Jeremias spojrza� na niego z uraz�.
- Simonie, je�li ju� m�wimy o �artach, to powinny one by� �mieszne. - Z ledwie
dostrzegalnym u�miechem na twarzy wr�czy� Simonowi ostro�nie miecz. - Obiecuj�, �e
powiem ci, kiedy tw�j dowcip b�dzie �mieszny.
Zanim jednak Simon zd��y� odpowiedzie�, unios�a si� p�achta w wej�ciu do namiotu.
Ukaza�a si� tam ma�a posta�, milcz�ca i powa�na.
- Leleth - powiedzia� Jeremias. - Wejd�. Chcesz si� przej�� ze mn�? A mo�e doko�cz�
opowie�� o Jacku Mundwode i nied�wiedziu?
Dziewczynka zrobi�a kilka krok�w do przodu, co zwykle wyra�a�o jej zgod�.
Popatrzy�a przez chwil� na Simona, a on pomy�la�, �e jej spojrzenie jest nienaturalnie doros�e.
Pami�ta� j� ze �cie�ki Sn�w - wolne stworzenie, szcz�liwie unosz�ce si� w swoim �wiecie - i
poczu� niejasny wstyd, jakby w jakim� sensie przyczyni� si� do uwi�zienia pi�knej istoty.
- P�jd� ju� - powiedzia�. - Leleth, opiekuj si� Jeremiasem. Nie pozw�l mu bra� do r�ki
niczego ostrego.
Jeremias cisn�� w Simona ga�ganem do czyszczenia, kiedy ten wychodzi� z namiotu.
Simon, znalaz�szy si� na zewn�trz, odetchn�� g��boko. Powietrze by�o ch�odne, ale
chyba nie a� tak bardzo jak kilka dni temu, jakby w pobli�u skrada�a si� wiosna.
My tylko pokonali�my Fengbalda, upomina� samego siebie. Ani troch� nie zranili�my
Kr�la Burz, wi�c nie mo�na si� �udzi�, �e odgonili�my zim�.
My�l ta natychmiast nasun�a mu kolejne pytanie. Dlaczego Kr�l Burz nie przys�a�
Fengbaldowi pomocy, jak wtedy, kiedy Elias oblega� Naglimund? Sceny z opowie�ci
Strangyearda o przera�aj�cym ataku Norn�w by�y tak samo �ywe w jego umy�le, jak
wspomnienia jego w�asnych dziwnych przyg�d. Skoro miecze by�y tak wa�ne, a Hikeda�ya
wiedzieli, �e Josua posiada jeden z nich - ksi��� i Deornoth byli przekonani, �e tak jest w
istocie - to dlaczego nie przyby�y olbrzymy i uzbrojeni Nornowie? Czy mia� z tym co�
wsp�lnego sam Kamie�?
Mo�e dlatego, �e to sithijskie miejsce? Ale przecie� nie bali si� zaatakowa� Jao e-
Tinukai�i.
Pokr�ci� g�ow�. B�dzie musia� porozmawia� o tym z Binabikiem i Geloe, cho� by�
pewiem, �e oni te� ju� si� nad tym zastanawiali. Je�li tak, to b�dzie to jeszcze jedna zagadka
bez odpowiedzi w�r�d tylu innych, kt�re dotychczas nagromadzi�y si� przed nimi. Simon by�
ju� bardzo zm�czony pytaniami bez odpowiedzi.
Jego buty skrzypia�y na cienkiej warstwie �niegu, kiedy szed� przez Ogr�d Ognia do
Domu Rozstania. Simon celowo przekomarza� si� w namiocie z Jeremiasem, by rozweseli�
przyjaciela, lecz sam nie by� w zbyt weso�ym nastroju. Wci�� �ni�y mu si� okropno�ci bitwy:
krew i kwik koni. Teraz szed� do Josui, lecz ksi��� by� w jeszcze bardziej ponurym nastroju.
Wcale mu si� nie spieszy�o do tego spotkania.
Zatrzyma� si�, wypuszczaj�c ob�ok pary z oddechu, i spojrza� na zniszczon� kopu��
Obserwatorium. Gdyby tylko mia� na tyle odwagi, by wzi�� jeszcze raz lusterko i spr�bowa�
porozmawia� z Jirikim! Ale Simon dobrze wiedzia� co oznacza� fakt, �e Sithowie nie przybyli
im z pomoc�, chocia� tak bardzo byli im potrzebni: Jiriki mia� wa�niejsze sprawy na g�owie
ni� wa�nie �miertelnik�w. A poza tym Sitha wyra�nie ostrzega� Simona przez
niebezpiecze�stwem wchodzenia na �cie�k� Sn�w. Mo�e gdyby to zrobi�, w jaki� spos�b
zwr�ci�by uwag� Kr�la Burz na Sesuad�ra - m�g�by tym samym zburzy� �cian� oboj�tno�ci,
kt�ra wydawa�a si� by� g��wn� przyczyn� ich zdumiewaj�cego zwyci�stwa.
Ale teraz by� przecie� m�czyzn�, a przynajmniej powinien nim by�, wi�c nie m�g�
sobie pozwoli� na jakie� gamoniowate sztuczki. Sprawa by�a zbyt powa�na.
W DOMU ROZSTANIA panowa� p�mrok; zapalono tylko kilka pochodni, dlatego
te� ogromna sala gin�a cz�ciowo w cieniu. Josua sta� przy marach.
- Dzi�kuj�, �e przyszed�e�, Simonie. - Ksi��� na chwil� tylko oderwa� wzrok od cia�a
Deornotha, kt�re spoczywa�o z�o�one na kamiennej kolumnie, okryte sztandarem z Drzewem
i Smokiem, jakby rycerz spa� tylko przykryty cienkim kocem. - S� ju� Binabik i Geloe -
powiedzia� ksi���, wskazuj�c na dwie postacie siedz�ce przy palenisku pod przeciwleg��
�cian�. - Zaraz do was przyjd�.
Simon poszed� w stron� paleniska, staraj�c si� robi� jak najmniej ha�asu. Troll i
czarownica rozmawiali cicho.
- Witaj, Simonie, przyjacielu - odezwa� si� Binabik. - Chod� do nas. Usi�d� i ogrzej
si�.
Simon usiad� skrzy�owawszy nogi na kamiennej pod�odze, lecz po chwili przysun��
si� bli�ej ognia.
- Wydaje si� jeszcze bardziej smutny ni� wczoraj - szepn��. Troll spojrza� na Josu�.
- To dla niego wielki cios. Jakby z Deomothem odeszli wszyscy ludzie, kt�rych
kocha� i o kt�rych si� troszczy�.
Geloe wyda�a cichy odg�os zniecierpliwienia.
- - Nie mo�na toczy� bitew bez odnoszenia strat. Deornoth by� dobrym cz�owiekiem,
ale zgin�li te� inni.
- - My�l�, �e on w ten spos�b op�akuje tak�e i pozosta�ych. - Troll wzruszy�
ramionami. - Ale jestem pewien, �e dojdzie do siebie.
Geloe skin�a g�ow�.
- Tak, ale mamy ma�o czasu. Musimy wykorzysta� nasz� przewag�.
Simon popatrzy� na ni� zaciekawiony. Jak zawsze wydawa�a si� pozbawiona
konkretnego wieku, lecz jakby straci�a nieco ze swej dotychczasowej pewno�ci. I nic
dziwnego: ostatni rok by� straszliwy.
- Geloe, chcia�bym ci� o co� zapyta� - powiedzia�. - Czy wiedzia�a� o Fengbaldzie?
Czarownica zwr�ci�a n� niego swe ��te oczy.
- Pytasz, czy wiedzia�am, �e wy�le na pole walki kogo� w swojej zbroi, �eby nas
oszuka�? Nie. Ale wiedzia�am o planach Josui i Helfgrima. Nie wiedzia�am tylko, czy
Fengbald po�knie przyn�t�.
- Simonie, i ja o tym wiedzia�em - odezwa� si� Binabik. - Pomaga�em zaplanowa�, jak
rozbi� l�d. Dokonano tego z pomoc� moich troll�w.
Simon czu� rumie�ce na policzkach.
- Tak wi�c wiedzieli wszyscy z wyj�tkiem mnie? Geloe pokr�ci�a g�ow�.
- - Nie, Simonie. Opr�cz mnie, Josui i Helfgrima wiedzieli tylko Binabik, Deornoth,
Freosel i trolle, kt�re pomog�y przygotowa� pu�apk�. W niej pok�adali�my ostatni� nadziej�,
dlatego nie chcieli�my, by wie�� o tej zasadzce roznios�a si� i dotar�a do Fengbalda.
- - Nie ufali�cie mi?
Binabik po�o�y� d�o� na ramieniu Simona.
- - Simonie, tu nie chodzi�o o zaufanie. Ty i inni walcz�cy na lodzie mogli�cie zosta�
schwytani. W czasie tortur nawet najdzielniejsi nie potrafi� zachowa� tajemnicy, a przecie�
Fengbald nie ma skrupu��w w takich sprawach. Im mniej os�b wiedzia�o o zasadzce, tym
wi�ksze by�y szans� jej powodzenia. Gdyby trzeba by�o ci� o tym poinformowa�,
zrobiliby�my to bez wahania.
- - Simonie, Binabik ma racj�. - Josua podszed� bardzo cicho i teraz sta� nad
siedz�cymi. D�ugi, ciemny pas jego cienia pad� na sufit. - Ufam tobie tak samo jak
pozosta�ym... pozosta�ym �yj�cym. - Ledwie dostrzegalny cie� przemkn�� po jego twarzy. -
To ja rozkaza�em, aby wiedzieli tylko ci bezpo�rednio zaanga�owani w plan. Jestem pewien,
�e mnie rozumiesz.
Simon prze�kn�� �lin�.
- Oczywi�cie, Ksi��� Josuo.
Josua usiad� na kamieniu ze wzrokiem utkwionym w faluj�ce p�omienie.
- - Odnie�li�my wielkie zwyci�stwo, to doprawdy cud. Chocia� cena by�a wysoka.
- - �adna cena nie jest wysoka, je�li niewinni ludzie zachowuj� �ycie -
odpowiedzia�a Geloe.
- - By� mo�e. Ale mo�na by�o przypuszcza�, �e Fengbald wypu�ci kobiety i dzieci...
- Ale teraz oni wszyscy �yj� i s� wolni - odpar�a zwi�le Geloe. - A z nimi wielu
m�czyzn. Do tego jeszcze odnie�li�my niespodziewane zwyci�stwo.
Na ustach Josui pojawi� si� ledwo dostrzegalny u�miech. - Valada Geloe, czy
zajmujesz miejsce Deornotha? On zawsze robi� to samo: upomina� mnie, kiedy zaczyna�em
si� zamartwia�.
- - Nie mog� zaj�� jego miejsca, Josuo, ale chyba nie ma powodu, �eby�my musieli
przeprasza� za zwyci�stwo. Nie widz� ujmy w op�akiwaniu zmar�ych. Nie chc� ci tego
odmawia�.
- - Nie, oczywi�cie, �e nie. - Ksi��� przygl�da� si� jej przez chwil�, po czym odchyli�
si� do ty�u i rozejrza� po sali. - Musimy odda� cze�� zmar�ym.
W drzwiach zaskrzypia�a sk�ra. Sta� tam Sludig z dwoma torbami przerzuconymi
przez rami�. S�dz�c po jego napi�tej twarzy, mo�na by�o przypuszcza�, �e s� one pe�ne
kamieni.
- - Ksi��� Josuo? Ksi��� odwr�ci� si�.
- - Tak, Sludig?
- - Tylko to znale�li�my. Jest na nich herb Fengbalda. S� ca�kiem przemoczone, ale
ich nie otwiera�em.
- - Po�� je przy ogniu. Usi�d� i zosta� z nami. Bardzo nam pomog�e�, Sludigu.
Rimmersman sk�oni� g�ow�.
- - Dzi�kuj�, Ksi��� Josuo, ale mam te� dla ciebie inn� wiadomo��. Wi�niowie s�
gotowi do rozmowy z tob�. Tak przynajmniej twierdzi Freosel.
- - Ach. - Josua spu�ci� g�ow�. - Skoro tak twierdzi Freosel... On jest prostoduszny
ale bardzo rozs�dny. Nie tak jak nasz stary przyjaciel Einskaldir, prawda, Sludigu?
- - Tak, Wasza Wysoko��. - Wydawa�o si�, �e Sludig czuje si� niezr�cznie,
rozmawiaj�c z ksi�ciem. Simon zauwa�y�, �e jego przyjaciel zosta� wreszcie doceniony, lecz
jakby nie czu� si� dzi�ki temu bardziej szcz�liwy.
Josua po�o�y� d�o� na ramieniu Simona.
- - W takim razie wzywaj� mnie obowi�zki - powiedzia�. - P�jdziesz ze mn�,
Simonie?
- - Oczywi�cie, Ksi��� Josuo.
- - Dobrze. - Josua zwr�ci� si� do pozosta�ych. - B�d�cie tak dobrzy i przyjd�cie po
kolacji. Mamy jeszcze du�o do om�wienia.
Kiedy doszli do drzwi, Josua wsun�� kikut prawego przedramienia pod rami� Simona i
poprowadzi� go do mar, na kt�rych spoczywa�o cia�o Deornotha. Simon zauwa�y�, �e jest
nieco wy�szy od ksi�cia. Dawno ju� nie sta� tak blisko Josui, lecz mimo wszystko zdziwi� si�.
On, Simon, by� wysokim m�czyzn�, nie m�odzie�cem. Zdumia�a go ta my�l.
Zatrzymali si� przed marami. Simon sta� cierpliwie. Nie czu� si� dobrze w tak
bezpo�redniej blisko�ci cia�a rycerza. Blada, kanciasta twarz na kamiennej p�ycie bardziej
przypomina�a oblicze wyrze�bione w mydle ni� twarz Deornotha, kt�rego pami�ta�. Sk�ra,
szczeg�lnie na nosie i powiekach, sta�a si� teraz p�prze�roczysta.
- Simonie, nie zna�e� go tak dobrze jak ja. By� najlepszy. Simon prze�kn�� �lin�.
Poczu� sucho�� w ustach. Zmarli byli tacy... nie�ywi. Kiedy� Josua, Binabik, Sludig, wszyscy
z Nowego Gadrinsett do��cz� do nich. Nawet on, pomy�la� z odraz�. Jak to jest by�
martwym?
- - By� zawsze dla mnie bardzo mi�y, Wasza Wysoko��.
- - Zawsze taki sam. By� rycerzem do szpiku ko�ci.
Im wi�cej Josua m�wi� o Deornothu w ci�gu ostatnich kilku dni, tym bardziej Simon
zdawa� sobie spraw�, �e prawie go nie zna�. Wydawa� si� prostym cz�owiekiem, cichym i
uprzejmym, lecz trudno by�o o nim my�le� w kategoriach wsp�czesnego rycerza, tak jak
wyra�a� si� o nim Josua.
- - Zgin�� dzielnie. - Zabrzmia�o to jak marne kondolencje, lecz ksi��� u�miechn��
si�.
- - Tak. Szkoda �e nie uda�o warn si� ze Sludigiem dotrze� do niego wcze�niej, ale z
pewno�ci� zrobili�cie wszystko, co by�o w waszej mocy. - Twarz Josui zmieni�a si� w jednej
chwili, jakby chmury zas�oni�y nagle s�o�ce. - Nie chc� przez to powiedzie�, �e w
czymkolwiek zawiedli�cie. Wybacz, Simonie. Staj� si� bezmy�lny w swoim smutku.
Deornoth zawsze wiedzia�, jak mnie przywo�a� do porz�dku. Ach, Bo�e, b�dzie mi go
brakowa�o. On by� moim najlepszym przyjacielem, cho� nie zdawa�em sobie z tego sprawy
do chwili jego �mierci.
Simon poczu� si� jeszcze bardziej nieswojo, widz�c �zy w oczach Josui. Chcia� si�
odwr�ci�, ale przypomnieli mu si� Sithowie i s�owa Strangyearda. Mo�e to najwi�ksi i
najwspanialsi zawsze najbardziej cierpieli? Czy mo�na obwinia� kogo� za tak wielki smutek?
Simon dotkn�� ramienia Josui.
- Chod�, Josuo. Chod�my ju�. Opowiedz mi o Deornothu. Nie mia�em okazji pozna�
go lepiej.
Ksi��� d�ugo si� oci�ga�, zanim oderwa� wzrok od alabastrowego oblicza.
- Tak, masz racj�. P�jdziemy ju�. Pozwoli�, by Simon poprowadzi� go na zewn�trz.
GDY TYMCZASEM on przyszed�, �eby mnie przeprosi�. - Josua roze�mia� si�, cho�
niewiele by�o rado�ci w jego u�miechu. - Jakby cokolwiek zawini�. Biedny, wierny Deornoth.
- Pokr�ci� g�ow�, ocieraj�c oczy. - Na Aedona, dlaczego tak si� dzieje, �e wisi nade mn�
chmura �alu nad przesz�o�ci�? Wci�� albo ja b�agam o wybaczenie albo robi� to inni wok�
mnie. Nie dziwi� si�, �e Elias zawsze uwa�a� mnie za g�upca. Czasem wydaje mi si�, �e mia�
racj�.
Simon powstrzyma� u�miech.
- Mo�e tw�j problem polega na tym, �e jeste� zbyt sk�onny dzieli� si� my�lami z
lud�mi, kt�rych dobrze nie znasz, na przyk�ad ze zbieg�ymi podkuchennymi.
Josua najpierw spojrza� na niego uwa�nie, a potem roze�mia� si�, lecz tym razem
pogodniej.
- - Mo�e masz racj�, Simonie. Ludzie woleliby pewnie silnego i zdecydowanego
ksi�cia. - Zachichota�. - Ach, Usiresie Aedonie, czy doczekaj� si� kiedy� lepszego? - Podni�s�
wzrok i rozejrza� si� po namiotach. - Bo�e, zagada�em si�. Gdzie jest jaskinia, w kt�rej
trzymaj� je�c�w?
- - Tam - Simon wskaza� na skalisty wyst�p tu� pod kamienn� kraw�dzi� Sesuad�ry,
ledwie widoczny za �cianami miasta namiot�w. Josua skierowa� si� w tamt� stron�, a Simon
poszed� za nim; szed� wolno, by z�agodzi� wci�� odczuwalny b�l goj�cych si� ran.
- - Zap�dzi�em si� - powiedzia� Josua. - I to nie tylko szukaj�c wi�ni�w. Prosi�em,
by� poszed� ze mn�, gdy� chcia�em ci� o co� zapyta�.
- - Tak? - Simon nie potrafi� ukry� zaciekawienia. Czego mo�e chcie� od niego
ksi���?
- - Chcia�bym pochowa� zmar�ych na wzg�rzu. - Josua zatoczy� �uk ramieniem
ponad trawiastym szczytem Sesuad�ry. - Ty najlepiej znasz Sith�w, a przynajmniej jeste� z
nimi w najlepszych stosunkach. Binabik i Geloe z pewno�ci� tak�e du�o
0nich wiedz�. Czy my�lisz, �e pozwoliliby na to? W ko�cu to ich miejsce.
Simon zastanawia� si� przez chwil�.
- Czy pozwoliliby? Nie s�dz�, by Sithowie mogli tego zabroni�, je�li o to chodzi. -
U�miechn�� si� smutno. - Nie przybyli nawet, �eby broni� Kamienia, wi�c nie wydaje mi si�,
aby ich armia pr�bowa�a powstrzyma� nas przed pochowaniem tutaj zmar�ych.
Szli jaki� czas w milczeniu.
- Nie, chyba nie mieliby nic przeciwko temu - odezwa� si� wreszcie. - Co nie znaczy,
�e wypowiadam si� w ich imieniu - doda� po�piesznie. - Jiriki pochowa� swojego krewnego
An�nai razem z Grimmriciem na g�rze Urmsheim. - Wydarzenia na smoczej g�rze wyda�y
mu si� ju� tak odleg�e, jakby prze�y� je inny Simon, jego daleki krewny. Potar� obola�e rami�
1westchn��. - Ale, jak powiedzia�em, nie mog� m�wi� w imieniu Sith�w. By�em tam
przez... przez ile? miesi�c?, a mimo to daleko mi do zrozumienia ich.
Josua podni�s� wzrok zaciekawiony.
- - Jak si� czu�e�, mieszkaj�c w�r�d nich? Jak wygl�da�o ich miasto Jao...
- - Jao e-Tinukai�i. - Simon odczu� zadowolenie, �e z �atwo�ci� wypowiada trudn�
nazw�. - Josuo, bardzo chcia�bym ci to opisa�. Ale to tak jakby opisywa� sen: potrafisz
powiedzie�, co si� sta�o, lecz nie do ko�ca jeste� w stanie opisa�, co czu�e�. Oni s� starzy,
Wasza Wysoko��, bardzo starzy. Cho� gdy si� na nich patrzy, s� m�odzi, zdrowi i... pi�kni. -
Przypomnia� sobie Aditu, siostr� Jirikiego: jej wspania�e, jasne oczy drapie�nika, u�miech
pe�en skrywanej rado�ci. - Josuo, oni maj� prawo nas nienawidzi�, tak mi si� przynajmniej
wydaje, a mimo to sprawiaj� wra�enie zdumionych nami. My czuliby�my si� podobnie,
gdyby owce sta�y si� nagle gro�ne i wyp�dzi�y nas z miasta.
Josua roze�mia� si�.
- Owce? Chcesz powiedzie�, �e w�adcy Nabbanu, kr�l Fingil z Rimmersgard, a nawet
m�j ojciec byli zaledwie kud�atymi, niegro�nymi stworzeniami?
Simon zaprzeczy�.
- Nie. Chcia�em tylko wyrazi�, jak bardzo r�nimy si� od Sith�w. Oni rozumiej� nas
w r�wnie ma�ym stopniu jak my ich. Jiriki i jego babka Amerasu mo�e a� tak bardzo si� nie
r�ni�. Potraktowali mnie uprzejmie i ze zrozumieniem, ale pozostali Sithowie... - Simon
zatrzyma� si�, nie mog�c znale�� odpowiedniego s�owa. - Nie wiem, jak to wyt�umaczy�.
Josua patrzy� na niego �yczliwie.
- - A jak wygl�da�o miasto?
- - Pr�bowa�em ju� opisa� je wcze�niej, kiedy tutaj przyby�em. Powiedzia�em, �e
przypomina�o ogromn� ��d�, lecz tak�e wygl�da�o jak t�cza przed wodospadem. To okropne,
ale wci�� nie potrafi� znale�� lepszych s��w. Ca�e miasto to p�achty rozwieszone pomi�dzy
drzewami, lecz wydaj� si� one bardzo solidne. Sprawia�o to wra�enie, �e w ka�dej chwili
mog� je spakowa� i zabra�, dok�d zechc�. - Roze�mia� si� zrezygnowany. - Brakuje mi s��w.
- - My�l�, �e do�� dobrze to wyrazi�e�, Simonie. - Ksi��� patrzy� przed siebie
zamy�lony. - Bardzo chcia�bym ich kiedy� pozna�. Nie rozumiem, dlaczego m�j ojciec tak si�
ich ba� i nienawidzi�. Jaki kawa� historii i wiedzy musz� oni posiada�!
Dotarli do wej�cia jaskini, zagrodzonego prowizoryczn�, opuszczon� krat� z drewna.
Pilnuj�cy groty stra�nik, jeden z Thrithing�w Hotviga, postawi� na ziemi dzban pe�en
�arz�cych si� w�gli, przy kt�rym rozgrzewa� sobie r�ce, i uni�s� krat�, by wpu�ci� ich do
�rodka.
W przedsionku sta�o wi�cej stra�nik�w: byli tam zar�wno Thrithingowie i
Erkynlandczycy Freosela. Zasalutowali Josui i Simonowi, kt�ry przyj�� honory wielce
za�enowany. Z g��bi pieczary wy�oni� si� Freosel.
- Wasza Wysoko��, sir Seomanie - powiedzia� sk�aniaj�c g�ow�. - My�l�, �e ju� czas.
Zaczynaj� si� o�ywia�. Je�li b�dziemy d�u�ej zwleka�, mo�emy mie� k�opoty, je�li wolno mi
si� tak wyrazi�.
- Zdaj� si� na tw�j s�d, Freoselu - odpar� Josua. - Zaprowad� mnie do nich..
Wn�trze obszernej jaskini, oddzielone od wej�cia skr�caj�c� �cian� - przez co
pozostawa�o odci�te od s�o�ca - podzielono drewnian� palisad� na dwie cz�ci.
- Wykrzykuj� na siebie nawzajem. - U�miech Freosela ukaza� dziur� po brakuj�cym
z�bie. - Obwiniaj� si�. W nocy budz� jedni drugich. Zachowuj� si� tak, jak przewidywali�my.
Josua skin�� g�ow�, podchodz�c do lewej przegrody, po czym zwr�ci� si� do Simona.
- Nic nie m�w - rzuci� stanowczo. - S�uchaj tylko. Pocz�tkowo Simon niewiele potrafi�
dojrze� w s�abym �wietle pochodni. Wyra�nie czu� by�o uryn� i nie myte cia�a - a wydawa�o
mu si�, �e ju� nie zauwa�a takich zapach�w.
- Chcia�bym pom�wi� z waszym kapitanem! - zawo�a� Josua.
W mroku co� si� poruszy�o i przy palach pojawi� si� gwardzista w podartym zielonym
mundurze.
- - To ja, Wasza Wysoko��. Josua przyjrza� mu si� uwa�nie.
- - Sceldwine? Czy to ty?
- - To ja, Ksi��� Josuo - odpowiedzia� �o�nierz, wyra�nie skonfundowany.
- - No c�. - Josua wydawa� si� zaskoczony. - Nie s�dzi�em, �e spotkam ci� w takim
miejscu.
- - Ja te� nie, Wasza Wysoko��. Nie my�la�em te�, �e b�d� musia� z tob� walczy�.
To wstyd...
Freosel zbli�y� si� do rozmawiaj�cych.
- Nie s�uchaj go, Josuo - odezwa� si� szyderczo. - On i jego rzezimieszki powiedz�
wszystko, byleby tylko ratowa� swoje �ycie. - Uderzy� ogromn� d�oni� w palisad�, tak �e ca�a
zadr�a�a. - My nie zapomnieli�my, co�cie zrobili w Falshire.
Sceldwine najpierw cofn�� si� przestraszony, a potem pochyli� do przodu, by lepiej
widzie�. W blasku pochodni ukaza�a si� teraz jego blada, um�czona twarz. - Nie robili�my
tego dla przyjemno�ci. - Zwr�ci� si� do ksi�cia: - Przeciwko tobie te� nie walczyli�my z
w�asnej woli, Ksi��� Josuo. Musisz nam uwierzy�.
Josua zamierza� co� powiedzie�, lecz Freosel przerwa� mu niespodziewanie:
- Josuo, twoi ludzie nie pozwol� na to. To nie jest Hayholt czy Naglimund. Nie ufamy
tym uzbrojonym gburom. B�dziemy mieli k�opoty, je�li zostawisz ich przy �yciu.
W�r�d wi�ni�w rozleg�y si� niewyra�ne pomruki, lecz z pewno�ci� nie by�y to
odg�osy dzielnych wojownik�w.
- - Freoselu, nie chc� ich zabija� - powiedzia� Josua ponuro. - Przysi�gali mojemu
bratu. Nie mieli wyboru.
- - A czy my mieli�my? - odpowiedzia� szybko Freosel. - Oni dokonali z�ego
wyboru. Splamili r�ce nasz� krwi�. Zabij ich i sko�czmy z tym. Niech B�g martwi si� o
wyb�r.
Josua westchn��.
- Sceldwine, co ty na to? Dlaczego mia�bym pozwoli� ci �y�?
Erkynlandczyk wydawa� si� zagubiony.
- Poniewa� jeste�my tylko �o�nierzami w s�u�bie Kr�la. Chocia�by z tego powodu. -
Patrzy� szeroko otwartymi oczami.
Josua skin�� na Freosela i Simona i wszyscy trzej odeszli na �rodek jaskini poza zasi�g
s�uchu wi�ni�w.
- - I co? - spyta�