7676
Szczegóły |
Tytuł |
7676 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7676 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7676 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7676 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
CHRISTOPHER HYDE
SKAZANI NA ZAG�AD�
Cz�� pierwsza
CHINOOK
Pi�tek, trzydziesty listopada
WY��CZNIE DO U�YTKU S�U�BOWEGO
W przypadku og�oszenia alarmu CHINOOK musi
zosta� nawi�zany kontakt ze wszystkimi cz�on-
kami zespo�u, � wszelkie przepustki tr�c�
wa�no��. �o�nierze powinni w ci�gu dw�ch go-
dzin zameldowa� si� w dow�dztwie dywizji, gdzie
otrzymaj� szczeg�owe instrukcje. Je�li alarm
nie zostanie odwo�any w ci�gu dwunastu go-
dzin, automatycznie zmieni status na BLACK
ROLLER. W�wczas �o�nierze maj� zapozna� si�
z zawarto�ci� posiadanych zapiecz�towanych roz-
kaz�w. Tam znajd� dalsze wytyczne.
(-) Pu�kownik-porucznik James H. Wright
dow�dca oddzia�u specjalnego numer 7
AMCCOM
Okr�g Rock Island
Rock Island, Illinois
sekcja l, numer l, strona 5
BM-31-210
Rozdzia� pierwszy
Godzina szesnasta
Jesie� zawita�a do New Hampshire i lesiste wzg�rza otaczaj�ce miasteczko Je-
richo Falls z zielonej zmieni�y barw� na z�otoczerwon�. Dawno ju� min�y
ostatnie dni lata i przyroda sposobi�a si� do nadej�cia �nie�nej jak zwykle zimy.
By� trzydziesty listopada. Ju� nied�ugo s�o�ce schowa si� za horyzontem i zapad-
n� ciemno�ci.
Przedtem niewielk� dolin� okryje cie�, a wraz z nim nadleci ch�odny wiatr,
nios�cy zapach brzozowego dymu. Zrobi si� tak zimno, �e powierzchni� stawu
Drak�'a pokryje cieniutka, b�yszcz�ca warstwa lodu.
Wzd�u� poro�ni�tych drzewami ulic Frenchtown i River Park suche, koloro-
we li�cie b�d� porusza� si� na wietrze jak dzieci poprzebierane za duchy i gobli-
ny. Maluchy, biegaj�ce od drzwi do drzwi z torbami pe�nymi przygotowanych
przez Towarzystwo Wzajemnej Pomocy �Orfeusz" cukierk�w, orzech�w i cia-
stek, b�d� j e sprzedawa�y zbieraj�c fundusze na odrestaurowanie Sceny Teatral-
nej imienia Earla Alexandra Coolisa, zajmuj�cej �rodek Placu Komunalnego.
Drzewa szepcz� ostrze�enie przed zbli�aj�cym si� niebezpiecze�stwem, ale
dzieci na tyle ma�e, by wierzy� w Halloween, nie zdaj� sobie sprawy, �e opowie�ci,
kt�rymi wzajemnie si� strasz�, s� niczym w por�wnaniu z realnymi koszmarami
�wiata doros�ych. Nikt, stary czy m�ody, nie przypuszcza nawet, �e dla wi�kszo�ci
mieszka�c�w Jericho Falls dzisiejsze �wi�to Halloween b�dzie ostatnim w �yciu.
Karen Slater spacerowa�a tam i z powrotem po zniszczonych, skrzypi�cych
deskach niewielkiej, starej sceny, z d�o�mi wci�ni�tymi w kieszenie k�uj�cej w oczy,
jaskrawopomara�czowej, pikowanej kurtki narciarskiej. Oddycha�a szybko ze
zdenerwowania, a ob�oki pary ulatywa�y w ch�odne powietrze. Jej d�ugie, ciemne
w�osy ukryte by�y pod czapk�, tylko kilka kosmyk�w opada�o na zar�owione
policzki. Mia�a owaln� twarz i b�yszcz�ce energi� oczy.
- Czasami w tej dziurze jest tak okropnie, �e chce mi si� wy� - mrukn�a.
Zd��y�a si� ju� przyzwyczai� do tego, �e ostatnio bardzo si� zmieni�a. Mia�a
�wiadomo��, �e sta�a si� atrakcyjn� dziewczyn�, cho� mo�e ze zbyt szczup�ymi
nogami i nieco za ma�ymi piersiami. Ale w tej chwili zupe�nie nie dba�a o to, jak
wygl�da.
- Derek z�apa� chyba gryp�. Gdyby nie to, wszystko by�oby w porz�dku -
powiedzia� Billy Coyle, siedz�c na przegni�ych schodach, u st�p kt�rych ros�a
trawa w kolorze miedzi. Mia� szesna�cie lat, o rok wi�cej ni� Karen. Jego blond
w�osy kontrastowa�y z jej ciemnymi. Bez w�tpienia by� najprzystojniejszym
uczniem szko�y �redniej E. A. Coolisa. W kurtce koloru groszku, sztruksowych
spodniach i r�cznie robionych kowbojkach wygl�da� jak �ywcem wyj�ty z jakie-
go� magazynu mody. Gdyby jego ojciec nie nazywa� si� Luther Coyle i nie by�
rz�dz�cym �elazn� r�k� burmistrzem, a tak�e sta�ym przewodnicz�cym Izby Go-
spodarczej, mo�na by uzna� Billy'ego za chodz�cy idea�.
Karen prychn�a i podesz�a do szczytu schod�w. Usiad�a, obj�a Billy'ego
i na moment przytuli�a policzek do jego ramienia.
- Nie chodzi o Dereka - powiedzia�a wreszcie. - Nie powinni�my by� od
niego uzale�nieni. Przecie� nie �yjemy w latach pi��dziesi�tych.
- W Jericho Falls ci�gle jest trzydzie�ci lat do ty�u - odpowiedzia� ze �mie-
chem. - Przecie� wiesz, �e tutaj tak naprawd� nic si� nie zmienia.
- Jasne, �e wiem. I o tym w�a�nie m�wi�. Rozejrzyj si� doko�a.
Wyci�gn�a przed siebie woln� r�k�, wskazuj�c otaczaj�cy ich plac.
Kiedy� Plac Komunalny stanowi� centrum Jericho Falls i nadal pozostawa�
sercem miasteczka, cho� na wschodzie, wzd�u� Mountain Creek, powsta�a nowa
dzielnica biznesu, a cz�� funkcji pa�acu przej�� Strip - przed�u�one w g��b mia-
sta odga��zienie drogi numer 115A. Mieszka�cy Frenchtown, szukaj�cy tanich
ubra�, robili teraz zakupy na Stripie, a jedli u Arniego. Mimo to plac wci�� mia�
swoj� klas�.
Uformowane w prostok�t budynki otacza�y estrad� i park z szerokimi aleja-
mi obsadzonymi wi�zami i klonami, tak starymi jak miasteczko. Najwspanial-
szym gmachem by� Stark Hali, zbudowany w stylu neorenesansowym, z wysmu-
k�ymi bia�ymi kolumnami, portalami, kopu�ami oraz zegarem. Powsta� w tysi�c
osiemset pi��dziesi�tym �smym roku, zast�puj�c spalony budynek s�du, i otrzy-
ma� imi� po najwi�kszym bohaterze New Hampshire. Pu�kownik John Stark uczest-
niczy� w wojnie wyzwole�czej i zas�yn�� jako autor motta ca�ego stanu: ��yj wol-
nym lub zgi�". Obok mie�ci�y si� remiza ochotniczej stra�y po�arnej, komisariat,
a w rogu bank Jericho Falls Sayings and Loan.
Po przeciwnej stronie placu znajdowa� si� ci�g handlowy - szereg sklep�w
przeplatanych biurami, z obu stron ograniczony hotelem �Old Empire" i sklepem
Woolwortha. Naprzeciw tego ostatniego sta� �Bo-Peep Grill", gdzie ju� niemal od
pi��dziesi�ciu lat gromadzi�a si� m�odzie�. Obok za� wznosi� si� budynek Mur-
ray, poro�ni�ty bluszczem tak dok�adnie, �e nie by�o wida� jego czerwonych ce-
gie�. Znajdowa�o si� tu jedyne w miasteczku kino, wy�wietlaj�ce filmy we wtorki,
czwartki, pi�tki oraz w sobotnie przedpo�udnia.
10
- Zabita dechami dziura - orzek�a Karen. - Czasami mam wra�enie, �e si�
tu dusz�.
- Nie jest tak �le.
- Jasne. - Skrzywi�a si�. - Dla ciebie na pewno. Je�dzisz do Nowego Jorku
i Bostonu cztery, pi�� razy do roku. M�j ojciec nigdy si� st�d nie rusza.
- Za trzy lata p�jdziesz do college'u. To nie tak d�ugo.
- Zgadza si�. Ale w niczym nam to teraz nie pomo�e, prawda?
- Nie, chyba nie - przyzna� ch�opak. Odwr�ci� g�ow� i rozejrza� si� po wi-
trynach sklepowych, a� wreszcie zatrzyma� wzrok na aptece Havelocka.
- Mo�e m�g�by� tam po prostu wej�� i je kupi� - zasugerowa�a Karen, po-
d��aj�c za jego wzrokiem.
- Nie da rady. Pan Havelock natychmiast zatelefonowa�by do mojego ojca.
Lepiej nie.
- Mo�e poprosimy Bodo, �eby nam pom�g� - mrukn�a, ruchem g�owy wska-
zuj�c barczystego osi�ka powoli id�cego chodnikiem.
Bodo �urodzony g�upek" Bimm, cho� dobiega� czterdziestki, mia� umys� sze�cio-
latka. Nocami pracowa� w Ga� Bar obok motelu �Slumber-King" na skraju miasta.
Reprezentowa� taki poziom, �e trzeba by�o samemu sobie wydawa� reszt� za paliwo.
Nikt nie wiedzia�, sk�d pochodzi� ani gdzie mieszka� wcze�niej, ale na dobr�
spraw� nikogo to nie obchodzi�o. Przyzwyczajono si� do jego obecno�ci i trakto-
wano jako sta�y element miasteczka.
- Pewnie wr�ci�by z par� gumowych r�kawiczek - odpowiedzia� Billy, pa-
trz�c jak Bodo przemierzywszy Grand Street wchodzi do �Bo-Peep".
- No to co zrobimy?
- Nic. Bez Dereka nie da rady.
- Na pewno nic ci nie zosta�o?
- Na pewno. Ostatni� zu�yli�my, kiedy tw�j ojciec musia� zawie�� tamtego
faceta do Concord, pami�tasz?
- Tak, pami�tam.
Jak zawsze by�o mi�o, ale nie tak cudownie, jak opisywano to w ksi��kach.
Zaczyna�a pos�dza� si� o ozi�b�o��, ale potrafi�a podnieci� Billy' ego i to wystar-
cza�o, przynajmniej na razie.
- Jeste� pewna, �e s� potrzebne?
Karen pokiwa�a g�ow�.
- Jestem w �rodku cyklu. To zbyt niebezpieczne. - Chwyci�a go za r�k� i de-
likatnie poca�owa�a w policzek. - Przyjdziesz? Siedz� przy dziecku do wp� do
dziesi�tej. Crawfordsowie obiecali, �e sienie sp�ni�. Mo�emy robi�... inne rze-
czy, wiesz, a poza tym mogliby�my i�� razem na zabaw�.
- W porz�dku. Chyba tak b�dzie najlepiej.
- Cholera! - szepn�a Karen kryj�c si� za ch�opcem, gdy na placu pojawi�
si� znajomy, niebieski ford. W�z skr�ci� na parking przed Stark Hali. Wyjrza�a
zza ramienia Billy' ego, obserwuj�c wysokiego, ciemnow�osego m�czyzn� w br�-
zowej sk�rzanej kurtce z we�nianym ko�nierzem, kt�ry wysiad� z samochodu i szyb-
kim krokiem wbieg� na schodki prowadz�ce do komisariatu.
11
- To tata. Mia�abym k�opoty, gdyby mnie tu zobaczy�. Powinnam wr�ci� do
domu zaraz po szkole i odrobi� lekcje. - Odczeka�a, a� ojciec znikn�� w budyn-
ku, i wsta�a. Pochyli�a si� i mocno poca�owa�a Billy'ego, na chwil� wsuwaj�c ch�od-
ny j�zyk do jego ust.
- O si�dmej - rzuci�a. - O wp� do �smej dzieciak b�dzie ju� spa�. Zostanie
nam mn�stwo czasu. W porz�dku?
- Tak.
Poca�owa�a go jeszcze raz i przebieg�a przez plac. Billy Coyle odczeka� jesz-
cze kilkana�cie sekund i tak�e si� podni�s�. Z �alem popatrzy� na aptek�, a wresz-
cie zrezygnowany pokr�ci� g�ow� i obr�ci� si� na pi�cie.
Komisariat Jericho Falls mie�ci� siew pi�trowym budynku z ciosanego kamie-
nia. Kiedy� by� tu dom pogrzebowy Bullera. Kolejne przer�bki nie zdo�a�y pozba-
wi� wn�trz ponurego charakteru. We frontowej cz�ci znajdowa�y si� biura, a du�e
pomieszczenie od zaplecza, kiedy� �przebieralnia", zosta�o przerobione na areszt
i kostnic�, zb�dn� od czasu zbudowania centrum medycznego. W upalne letnie dni
czu�o si� tu jeszcze od�r formaliny, a niejeden pijak, zamkni�ty na noc w areszcie,
twierdzi�, �e miejsce to nawiedzaj� duchy by�ych klient�w.
Jack Slater - szeryf okr�gu Kancamagus i dow�dca si� policyjnych z�o�o-
nych z sze�ciu m�czyzn i kobiety - rozpi�� kurtk�, min�� masywne, drewniane
drzwi wej�ciowe, a p�niej szklane, prowadz�ce do cz�ci biurowej.
Dy�urka by�a niewielka, a wra�enie ciasnoty pot�gowa�a jeszcze wysoka lada
przedzielaj�ca pomieszczenie na p�. Rz�d �wietl�wek pod sufitem burcza� irytu-
j�co; Slater zmru�y� oczy przed ich jaskrawym �wiat�em. Po drugiej stronie kon-
tuaru sta�y cztery biurka, ale Lisa Colchester by�a w pomieszczeniu sama. Prze-
gl�da�a ostatni numer �People".
Mia�a trzydzie�ci lat, o dziesi�� mniej ni� jej szef, i nadal pozostawa�a pann�.
Twarz znaczy�y jej blizny po tr�dziku, a wydatny biust wyra�nie kontrastowa�
z reszt� niedu�ego cia�a. Obrazu dope�nia�y kr�tkie, matowe w�osy mysiego kolo-
ru. Ale podczas egzamin�w wst�pnych w Manchester uzyska�a najlepszy wynik
w klasie, strzela�a lepiej od wszystkich wsp�pracownik�w, w��cznie ze Slate-
rem, i odznacza�a si� niezachwianie optymistycznym stosunkiem do �wiata.
Podnios�a wzrok znad pisma i na widok prze�o�onego u�miechn�a si� rado-
�nie. Wsta�a i podesz�a do kontuaru.
- Co� si� dzieje? - zapyta� Jack, przegl�daj�c le��cy na ladzie dziennik. Jako
szef policji i szeryf okr�gowy m�g� spokojnie pracowa� od dziewi�tej do siedem-
nastej, jednak razem z innymi uczestniczy� w patrolach na zmiany. Dzisiaj mia�
zaplanowan� s�u�b� od szesnastej do p�nocy.
- Nic szczeg�lnego - poinformowa�a Lisa. - Zeke nadzoruje fina� ma�ej ligi
w parku, a Norm kr��y po Frenchtown.
- Co z Van Heusenem?
- Jest w centrum medycznym na treningu. Wpisa� to do dziennika.
- Mamy kogo� za kratkami?
12
- Jeszcze nie. Jest za wcze�nie.
- W porz�dku - mrukn�� kiwaj�c g�ow�. - Id� do �Bo-Peep" na kaw�. Niech
wszyscy, kt�rzy pe�ni� dzi� s�u�b�, zg�osz� si� tu o siedemnastej. - Wskaza� kr�t-
kofal�wk� przypi�t� do paska. - Wywo�aj, gdybym by� potrzebny.
- Jasne. - Lisa zerkn�a na zegarek. - Pami�ta�e� o zastrzyku?
- Zrobi� go po powrocie. - U�miechn�� si�. - Dzi�kuj� za przypomnienie.
- To cz�� moich obowi�zk�w - odpowiedzia�a ods�aniaj�c z�by. - Uprze-
dzi�am Changa, �eby nie pozwala� ci je�� tych s�odkich p�czk�w, wi�c nawet
o nie nie pytaj.
- Twarda z ciebie babka.
- Zgadza si�, szefie.
Jack, Jake, Slater, przy oficjalnych okazjach szeryfie, ale szefie? Lisa by�a
jedyn� osob� zwracaj�c� si� czasem do niego w ten spos�b i Slater czu� si� wtedy
zak�opotany, wiedz�c jak niewielk� w rzeczywisto�ci w�adz� dysponuje. Zapi��
kurtk� i wyszed� z komisariatu. Postawi� ko�nierz i wbi� d�onie w kieszenie, kie-
ruj�c si� do �Bo-Peep Grill" po przeciwnej stronie placu.
Szef policji Jack Montgomery Slater. Funkcja nie m�wi�a jednak niczego
o cz�owieku. Tydzie� temu sko�czy� czterdzie�ci lat, co zosta�o uczczone trzypi�-
trowym tortem - ka�de pi�tro o innym smaku - upieczonym przez jego c�rk�
Karen. Zamiast kartki z �yczeniami przeszuka�a swoje stare zabawki, wybieraj�c
spo�r�d nich lalki Kena i Skippera. Kena przebra�a w policyjny mundur i po��-
czy�a go ze Skipperem kajdankami zrobionymi z aluminiowej folii. Przyklei�a to
wszystko do deski kupionej w Craft House na Main Street i wyrze�bi�a na niej
napis: �Tatusiowi. Twoja na zawsze, Karen".
By� wzruszony widz�c, j ak si� napracowa�a, ale j ednocze�nie zrozumia� ukryt�
aluzj�. To on podj�� decyzj� o powrocie do Falls, ona za� musia�a si� podporz�d-
kowa�. W wieku pi�tnastu lat zaczyna�a j� dr�czy� ta sama ch�� poznania �wiata,
co niegdy� jej ojca. Jericho Falls sta�o si� dla dziewczyny nudn�, przyprawiaj�c�
0 klaustrofobi� klatk�. Nie by�o dnia, by nie pomy�la�a, �e �yj� w spo�ecznym
1 kulturalnym za�cianku. Nie rozumia�a, �e po trzyletniej s�u�bie w �andarmerii
w Wietnamie, nieudanym ma��e�stwie i nabawieniu si� nieuleczalnej choroby, Je-
richo Falls by�o wprost wymarzonym miejscem dla ojca wychowuj�cego samot-
nie dorastaj�c� c�rk�. Bezpieczn� przystani� dla statku, kt�ry zwiedzi� ju� ca�y
�wiat i chcia� zarzuci� kotwic� w jakiej� cichej zatoce.
Przeszed� na drug� stron� ulicy. Czterdziestka. Kiedy� uzna�by si� za dinozau-
ra, ale pokonanie tej bariery nie zrobi�o teraz na nim wi�kszego wra�enia. Mrukn��
co� pod nosem i u�miechn�� si� do siebie. Ju� dawno temu przeszed� kryzys wieku
�redniego, �aduj�c dyplomat�w do helikopter�w na dachu ambasady w Sajgonie.
Otworzy� drzwi �Bo-Peep" i wszed� do �rodka. W nozdrza natychmiast ude-
rzy� go zapach frytek, kt�re przysporzy�y Changowi s�awy. Restauracja mie�ci�a
si� w d�ugim, w�skim pomieszczeniu przyklejonym do kina Murray. Du�e okna
wychodz�ce na plac zawsze by�y zasnute skraplaj�c� si� par� wodn�. Zazwyczaj
o tej porze dnia sto�ki przy barze i tuzin stolik�w pod �cian� okupowa�a m�o-
dzie�. Ale dzisiaj, w Halloween, panowa�y tu pustki. Tylko Chang siedzia� przy
13
otwieranej korbk�, staromodnej kasie, czytaj�c �Leader Post", a przy barze nad
kubkiem kawy pochyla� si� Bodo Bimm.
Slater usiad� przy stoliku najbli�ej drzwi, a w�a�ciciel bez s�owa przyni�s� mu
du�y kubek kawy. Wytar� r�ce w d�ugi, poplamiony fartuch i usiad� naprzeciw
go�cia. Si�gn�� do kieszeni po zapa�ki, wyj�� zza ucha camela i zapali�. Westchn��
ci�ko i opar� r�ce na pod�okietnikach.
- Cholera, ale� mi si� d�u�y ten dzie�! - mrukn�� Chang. By� niskim, �ysiej�-
cym Azjat�. M�wi� z akcentem rodowitego mieszka�ca New Hampshire, bez �la-
du chi�skich nalecia�o�ci. Urodzi� si� ju� w Ameryce, a restauracja nale�a�a do
jego rodziny od p�wiecza.
- Taki ruch? - zapyta� Slater znad kubka.
- Inspekcja -j�kn�� w�a�ciciel. - Stanowa komisja zdrowia, Frank Rifkind
udaj�cy stra�aka i jacy� idioci z Manchesteru sprawdzaj�cy, czy instalacja nowej
frytkownicy jest zgodna z przepisami.
- Jak sobie poradzi�e�?
Chang by� znany w ca�ym okr�gu z ci�g�ego uskar�ania si� na administracyj-
ne dzia�ania powoduj�ce �t�umienie ducha przedsi�biorczo�ci, kt�ry pozwoli� temu
krajowi doj�� do tego, czym jest dzisiaj". Wystarczy�a najmniejsza zach�ta, by
rozwin�� wachlarz tyrad po�wi�conych prowadzeniu w�asnego interesu. Slater,
jak wszyscy w Jericho Falls, nas�ucha� si� ich ju� wielokrotnie.
- Bardzo dobrze. Nie znale�li karaluch�w. Frank nie wygrzeba� ani jednej
zat�uszczonej szmaty, a ten facet z Manchesteru uzna� instalacj� za �solidn�, pro-
fesjonaln� robot�".
- Czy�by� sam j � wykona�?
- Jasne, �e tak! - oburzy� si� gospodarz. - Wiem znacznie wi�cej o frytkow-
nicach ni� ci wszyscy kontrolerzy razem wzi�ci. To kolejny przyk�ad wtr�cania
si� w�adz do spraw zwyk�ych obywateli.
Jack wyczu�, �e zaraz rozpocznie si� kolejny wyk�ad, wi�c spr�bowa� zmie-
ni� temat:
- Wszystko gotowe na wiecz�r?
- Uhm - przytakn�� Chang. - Paulette Doyle przysz�a tu rano ze swoj� sza-
ra�cz�, �eby uzgodni� szczeg�y dotycz�ce zabawy w ratuszu. By�a nieco zawie-
dziona, �e nie zapewni� za darmo �mietanki i cukru, jakby kawa i kubeczki to
by�o ma�o. Brakowa�o jeszcze sporo do po�udnia, a nawet z ko�ca sali czu�o si�
od niej Binac�. Ciekawe.
- By�a pijana?
- Mo�na powiedzie�, �e by�a w wyj�tkowo pogodnym nastroju - odpowie-
dzia� ostro�nie restaurator. Slater �ykn�� kawy, by powstrzyma� u�miech.
- Nie jest �atwo by� �on� Dave'a Doyle'a - stwierdzi� po chwili.
- To prawda.
Cho� mia� raptem trzydzie�ci pi�� lat, Dave Doyle zd��y� ju� umoczy� palec
w ka�dym lepszym interesie w miasteczku. By� prezesem Izby Gospodarczej M�o-
dych, wsp�lnikiem firmy Frame, Doyle i Van Heusen, lokalnym asystentem sena-
tora Barretta O'Neilla, najs�awniejszym synem Jericho Falls, a dodatkowo zasia-
14
da� w radzie miejskiej i szkolnej radzie nadzorczej. Ale przede wszystkim by�
osobistym doradc�i adwokatem Luthera Coyle'a, co przynosi�o mu wi�ksze pro-
fity ni� wszystkie inne funkcje razem wzi�te. Po miasteczku kr��y�y plotki, �e
zaniedbuje obowi�zki ma��e�skie, a Paulette znalaz�a sobie kogo� chodz�c latem
na korty tenisowe do Old Creek Park.
- No, mo�e bym co� zjad� - rzek� wreszcie Jack. Nie mia� ochoty wys�uchi-
wa� plotek na temat moralno�ci Paulette Doyle.
- Jajka i tosty z pe�nego zbo�a. Bez frytek - powiedzia� Chang wstaj�c.
- To propozycja czy stwierdzenie?
- To jeden z zestaw�w zalecanych przez doktora Payne'a.
Rembrandt Payne by� szefem centrum medycznego Jericho Falls, a jednocze-
�nie lekarzem Jacka od czas�w jego dzieci�stwa. Gdy doktor dowiedzia� si�, �e
u Slatera wykryto cukrzyc�, zareagowa� ostro, uprzedzaj�c, �e ktokolwiek nakar-
mi go czym� niewskazanym, b�dzie mia� z nim do czynienia. Pok�tne udost�pnia-
nie policjantowi p�czk�w albo frytek mog�oby sko�czy� si� dla �Bo-Peep" nas�a-
niem kontroli, a nawet cofni�ciem preferencji w banku. Chang doskonale wie-
dzia�, �e nie s� to gro�by bez pokrycia.
- W porz�dku. - Jack tak�e by� przekonany, �e nie ma o co si� spiera�. Prze-
cie� powinien od�ywia� si� zdrowo dla w�asnego dobra. - Tylko przynajmniej
niech jajka tym razem b�d� �ci�te. Mam ju� do�� rozmoczonych tost�w.
- Zaraz ci przynios�.
Po dwudziestu minutach, sko�czywszy posi�ek, Jack wr�ci� do komisariatu.
Wszystkie trzy bia�o-zielone wozy patrolowe sta�y r�wno zaparkowane na zare-
zerwowanych miejscach obok jego prywatnego forda. Zerkn�� na zegarek. By�o
pi�� po pi�tej i zaczyna�o si� �ciemnia�.
Rozpoczynaj�ca si� zmiana trwa�a od siedemnastej do pierwszej nast�pnego dnia.
Pe�ni� j � mia�o trzech ludzi: Norm Lombard, haruj�cy za dw�ch teraz, gdy jego �ona
spodziewa�a si� dziecka, nowicjusz Charlie Hill i Tom Dorchester - najbardziej do-
�wiadczony z ca�ej tr�jki. Wszyscy czekali na Slatera w biurze, siedz�c przy biur-
kach, popijaj�c kaw� i gaw�dz�c z Lisa Colchester, nadal tkwi�c� przy radiu. Na wi-
dok szefa dziewczyna wsta�a i szybko w�o�y�a kurtk�, kt�r� wzi�a z oparcia krzes�a.
- Dzi�ki Bogu! - mrukn�a. - Ci trzej faceci doprowadzali mnie ju� do sza-
�u. - Poczeka�a, a� Jack uniesie ruchom� cz�� kontuaru, i opu�ci�a swoje stano-
wisko. - B�d� w domu, gdyby co� si� zdarzy�o - rzek�a, stoj�c ju� przy drzwiach.
- Nie um�wi�a� si� na zabaw�? - zapyta� Dorchester �miej�c si� znacz�co.
Siedzia� z nogami na biurku i kubkiem kawy umiej �tnie ustawionym na rozepchni�-
tym przez piwo brzuchu.
- Poca�uj mnie gdzie� - warkn�a Lisa, pokazuj�c mu wystawiony palec, za-
nim zatrzasn�a za sob� drzwi.
- Czemu j � zaczepiasz? - zapyta� Slater, posy�aj�c swemu zast�pcy z�e spoj-
rzenie. - Sam jeste� daleki od idea�u.
- Nie mia�em niczego z�ego na my�li.
Dorchester popatrzy� na zwierzchnika z niewinn� min�. Bladoniebieskie zim-
ne oczy dziwnie kontrastowa�y z u�miechni�t� twarz�. By� o dobre dziesi�� lat
15
starszy od Slatera i zapewne dlatego zdarza�o mu si� czasem okazywa� niesub-
ordynacj�. Nie sta� si� jeszcze alkoholikiem, ale niewiele mu do tego brakowa-
�o, o czym doskonale wiedzia�o ca�e miasteczko. Odznacza� si� tak�e wybucho-
wym charakterem i Jack by� pewien, �e pewnego dnia dojdzie mi�dzy nimi do
naprawd� powa�nego spi�cia.
- Po prostu zostaw j� w spokoju, dobrze? - Usiad� przy radiu i odwr�ci� fo-
tel w stron� zgromadzonych. - Zapoznali�cie si� ju� z planem i zadaniami na dzi�?
Przytakn�li zgodnie. Dorchester jak zwykle sprawia� wra�enie znudzonego,
Hill pe�nego zapa�u, a Norm Lombard mia� wyj�tkowo my�l�c� min�. Jack i Norm
byli niemal r�wie�nikami i przyja�nili si� od dawna. �ona Norma, Lois, wyst�po-
wa�a w roli swatki niemal od chwili powrotu Slatera do Falls; przedstawia�a go
ka�dej godnej uwagi pannie.
- Dlaczego Norm znowu ma s�u�b� przy radiu? - zapyta� Corchester. - Ca�y
wiecz�r siedzi na ty�ku, a my szwendamy si� po okolicy.
- On przynajmniej nie p�jdzie spa� gdzie� w k�cie - odci�� si� Jack. - W po-
rz�dku, do rzeczy. Jak wspomnia� Tom, Norm a� do ko�ca zmiany zostanie przy
radiu. Od osiemnastej do dwudziestej pierwszej Tom ma patrolowa� Frenchtown.
Charlie, ty zajmiesz si� River Park i Hill. Mnie pozostaje centrum. Mam pojawi�
si� na zabawie w Stark Hali, wi�c to sprawiedliwy podzia�. - Zerkn�� na Dorche-
stera. -1 nie szalejcie dzi� za bardzo. Mamy Halloween. Strzelanie fajerwerk�w
i przecholowanie z piwkiem to nie podstawa do aresztowania.
- Wi�c jak okre�li� granic�? - zapyta� najstarszy policjant.
- Wystarczy pos�u�y� si� zdrowym rozs�dkiem. Namydlenie przedniej szy-
by w samochodzie to j eszcze nie wandalizm, ale niszczenie nagrobk�w na cmen-
tarzu to co innego. Przede wszystkim uwa�ajcie na mniejsze dzieci. Zeke rozda�
im na szcz�cie kilkaset �wiate�ek odblaskowych, wi�c b�dziecie mie� nieco u�a-
twione zadanie.
- Od dziewi�tej mam si� zaj�� sto pi�tnast� i Old River Road? - zapyta�
Tom.
- Zgadza si�. Masz jakie� zastrze�enia?
- Nie. Nie widz� tylko sensu. O tak p�nej porze nikogo przecie� nie b�dzie
na autostradzie, a na Old River Road mo�na by z powodzeniem uprawia� kukury-
dz�.
- By� mo�e, ale Zeke kilka nocy temu zauwa�y� tam jakie� dzieciaki. Warto
to sprawdzi�.
- Pewnie to ci z m�yna - mrukn�� Dorchester zapalaj�c papierosa.
- W�tpi�, Tom - w��czy� si� do rozmowy Norm Lombard. - To spokojni
ludzie. Stawiam raczej na gang Vince'a Wrigleya.
- Zawsze masz co� do mieszka�c�w Frenchtown. A tych wszystkich boga-
czy z Hill najch�tniej poca�owa�by� w dup�.
Dorchester by� synem kamieniarza z Frenchtown, zatrudnionego w starych
kamienio�omach Notch na zach�d od miasta. Wed�ug jego kryteri�w ka�dy wy-
chowany na wsch�d od centrum by� dupkiem. Ojciec Lombarda, zmar�y wiele lat
temu, pe�ni� funkcj� ksi�gowego w okr�gowej izbie skarbowej. Norm, przyzwy-
16
czajony ju� do takich docink�w wsp�pracownika, nauczy� sieje ignorowa� i te-
raz skupi� ca�� uwag� na Slaterze.
- Mieli�my jakie� wezwania do po�ar�w? - zapyta�.
Stra� po�arna Jericho Falls sk�ada�a si� z ochotnik�w, a zg�oszenia kierowa-
no do komisariatu. W razie konieczno�ci dy�urny obs�uguj�cy radio wciska� przy-
cisk uruchamiaj �cy star� syren� alarmow�, zamontowan� na wie�y zegarowej Stark
Hali. Przyj�o si�, �e d�ugo�� jej sygna�u okre�la�a stopie� zagro�enia.
- Kirby Jones j est w domu. Niemal ca�a reszta a� do p�nocy b�dzie na zaba-
wie. Je�li trzeba, daj kr�tki sygna�, a p�niej przeka� adres przez radio.
- Jasne.
- Co� jeszcze?
Charlie Hill podni�s� r�k� jak ucze� na lekcji.
- Je�li mam kr��y� po Hill, to rejon obejmuje zasi�giem tak�e centrum me-
dyczne, prawda?
- Oczywi�cie - odpar� Jack. - W zwi�zku z imprez� b�dzie tam tylko kilko-
ro ludzi z personelu - doda� przewiduj�c kolejne pytanie. - Gdyby potrzebowali
od nas pomocy, kontaktuj si� z Normem. - Popatrzy� wyczekuj�co po twarzach
podw�adnych i wsta�. Zaczyna� odczuwa� pierwsze symptomy rosn�cego pozio-
mu cukru we krwi. Zacisn�� z�by, wiedz�c, �e jak najszybciej musi zrobi� sobie
zastrzyk. - W porz�dku, panowie, to wszystko. Spotykamy si� znowu o pierw-
szej. Spr�buj� zdoby� od organizator�w zabawy jakie� jedzenie.
Charlie Hill i Tom Dorchester wstali i bez po�piechu opu�cili biuro; Norm
Lombard usiad� przy radiu i zawiesi� na szyi stare s�uchawki.
- Nic ci nie jest, Jack? - zapyta� marszcz�c brwi.
Slater pokr�ci� g�ow�, czuj�c pot wyst�puj�cy na czo�o. Szale�stwem by�o
lekcewa�enie doskonale znanych reakcji organizmu, podczas gdy ca�y sprz�t do
robienia zastrzyk�w znajdowa� si� niemal w zasi�gu r�ki, za zamkni�tymi drzwiami
jego biura. Ale czasami przez tych kilka minut czu� potrzeb� udawania, �e jest
zupe�nie zdrowym cz�owiekiem.
- Jasne, Norm - odpowiedzia� zmuszaj�c si� do u�miechu. - Czuj� si� �wiet-
nie. Ulice roj� si� od postaci z piek�a rodem. Kolejna nudna noc w Jericho Falls.
Arnie Redenbacher siedzia� w �Bretton Woods Donut King" i moczy� nie-
zbyt �wie�e ciastko w trzecim ju� kubku kawy. W jasno o�wietlonej restauracji
by�o stanowczo za gor�co. Zacz�� si� poci�. Za wielkim oknem, wychodz�cym na
drog� New Hampshire 302, zapad� ju� zmrok i zatar� kontury G�ry Waszyngtona.
Zerkn�� na zegarek i stwierdzi�, �e dochodzi dziewi�tnasta. Jeszcze kilka minut
i b�dzie musia� rusza�. To dobrze, bo nie mia� ju� ochoty na te podstarza�e p�czki.
Ca�y dzie� bola� go �o��dek i czu�, �e nadal co� jest z nim nie w porz�dku.
Arnie mia� pi��dziesi�t siedem lat i by� niechlujnym typem z dwudziestokilo-
gramow� nadwag� oraz niezbyt sprawnym umys�em. Gdyby nie uczestniczy� w woj-
nie korea�skiej, zapewne sko�czy�by w kryminale, lecz s�u�ba w armii da�a mu
umiej�tno��, dzi�ki kt�rej od tamtego czasu wi�d� przyzwoite �ycie.
17
2 - Skazani na zag�ad�
Arnie by� mianowicie kierowc�. Rozklekotanymi d�ipami wozi� genera��w
po obszarze dzia�a� wojennych, a zagranicznych korespondent�w do czerwonej
dzielnicy Seulu. P�niej je�dzi� taks�wk�po Manchesterze, przewozi� ameryka�-
skie papierosy do Quebecu, za� wielkimi cysternami mleko z j ednego kra�ca New
Hampshire w drugi.
I szczerze nienawidzi� tej roboty. W jego wyobra�ni niebo to miejsce, gdzie
nie da�oby si� znale�� �adnego pojazdu ko�owego. Ale maj�c na uwadze w�asn�
przesz�o��, liczy� si� z tym, �e trafi raczej do autostradowego piek�a, gdzie jedna
za drug�, w niesko�czono�� ci�gn� si� budki do pobierania op�at.
Popatrzy� na fusy na dnie kubka. Gdzie� w zakamarku jego wolno pracuj�ce-
go m�zgu pojawi�a si� my�l, �e w�a�ciwie mog�oby by� gorzej. Mia� sta�� prac�
i nigdy si� nie nudzi�. Starcza�o mu pieni�dzy na przyzwoite mieszkanko, za� re-
gularnie raz na miesi�c m�g� sobie pozwoli� na wypraw� do Bretton Woods, gdzie
nie �a�owa� forsy na alkohol; sta� go by�o tak�e na odwiedzenie jakiej� prostytutki
w Manchesterze.
Mia� �wiadomo��, �e to zlecenie jest wyj�tkowe, ale od dw�ch lat nie zasta-
nawia� si� nad powodem specjalnych procedur i podejmowanych �rodk�w ostro�-
no�ci. W�a�ciwie nigdy go specjalnie nie obchodzi�o, czemu w�a�ciwie maj� s�u-
�y�. Jego brak wyobra�ni, dociekliwo�ci i og�lnie rzecz bior�c inteligencji, spra-
wia�, �e idealnie nadawa� si� do wykonywanej pracy. Otrzymywa� zlecenia
bezpo�rednio od dyspozytora - pana Simingtona - i wykonywa� je idealnie we-
d�ug instrukcji.
Zawsze by�o identycznie. Ostatniego dnia ka�dego miesi�ca odbiera� t� sam�,
nie oznakowan�, ciemnozielon� furgonetk� ecoline z Brown Avenue Yard i je-
cha� do Bretton Woods autostrad� mi�dzystanow� 93, przez g�ry. Szesna�cie ki-
lometr�w przed Franconi� skr�ca� w drog� stanow� 3 i by� na miejscu po po�ud-
niu. Mia� obowi�zek dotrze� tam przed siedemnast�. Ustawia� samoch�d na par-
kingu przy Main Street, zamyka� go i szed� do kina. Pod �adnym pozorem nie
wolno by�o mu wr�ci� do wozu przed dziewi�tnast� pi�tna�cie.
P�niej przeje�d�a� przez Bretton Woods, mija� tory pn�ce si� po zboczu
g�ry Waszyngtona, skr�ca� w drog� stanow� 302 i kierowa� si� na po�udnie, w stro-
n� Hart's Location i Notchland. Nie korzysta� z mi�dzystan�wki, cho� oznacza�o
to jazd� d�u�sz� drog� przez g�ry. Za Notchland opuszcza� drog� stanow� 302
i pod��a� na wsch�d, p�niej na po�udnie i zach�d, w�druj�c skomplikowan� tra-
s�, kt�ra w rezultacie doprowadza�a go do Jericho Falls.
Zosta�a ona wyznaczona tak, by podr�owa� przez najrzadziej zaludnione
okolice, autostradami o najmniejszym nat�eniu ruchu. W�z mia� wmontowany
ogranicznik, uniemo�liwiaj�cy przekroczenie pr�dko�ci dziewi��dziesi�ciu kilo-
metr�w na godzin�, a na desce rozdzielczej umieszczono urz�dzenie przypomi-
naj�ce tachometr. Wygl�da�o ono podobnie jak rekorder przebiegu lotu w samo-
lotach, lecz j edyny widoczny wska�nik mia� oznaczenia w milach, wi�c Arnie by�
przekonany, �e to rodzaj odometru.
R�wnocze�nie z prowadzeniem furgonetki z Bretton Woods na parking w Je-
richo Falls, Redenbacher mia� za zadanie co p� godziny, od chwili opuszczenia
18
parkingu, naciska� du�y, niebieski klawisz na odometrze. Przypomina� mu o tym
wibruj�cy, nieprzyjemny dla ucha brz�czyk. Mia� nacisn�� go tak�e w przypadku
postoju po paliwo, za potrzeb� lub gdyby samoch�d nawali�.
Doje�d�aj�c do Jericho Falls, Arnie skr�ca� w Old River Road, mija� rzek�
Jericho i tras� 115A przecina� Strip, kieruj�c si� do Airport Road, po przeciwnej
stronie miasteczka. Tam ponownie skr�ca� na po�udnie i min�wszy farm� Drak� 'a
trafia� na niewielkie lotnisko z jednym pasem startowym, gdzie mia� zaparkowa�
przed niewielkim, przypominaj�cym pude�ko biurem Coyle Air Seryices. Wcho-
dzi� do �rodka, oddawa� kluczyki pierwszej napotkanej osobie, nalewa� sobie kawy,
siada� i czeka�. Dok�adnie p� godziny p�niej cz�owiek z jego kluczykami wra-
ca� i Arnie m�g� ju� odprowadzi� samoch�d. Je�dzi� t� tras� ju� dwa lata i na
pami�� zna� ka�dy jej kilometr.
Kiedy�, zatrzymawszy si� na stacji, by skorzysta� z toalety, odczu� ogromn�
pokus� sprawdzenia, co takiego przewozi regularnie z Bretton Woods na lotnisko
w Jericho Falls. Wypr�bowa� wszystkie klucze od samochodu, ale �aden nie pa-
sowa� do pot�nych zamk�w, przesuwanych drzwi bocznych i tylnych, dwuskrzy-
d�owych, otwieranych na boki.
Za kabin� zainstalowano stalow� �cian�, oddzielaj�c� kierowc� od pomiesz-
czenia baga�owego, wi�c bez �omu lub palnika nie by�o mo�liwo�ci dostania si�
do �rodka. To wystarczy�o, by zniech�ci� go do jakichkolwiek dzia�a�; nigdy wi�-
cej ju� o tym nie my�la�. Je�li firma nie chcia�a, by ktokolwiek wiedzia�, co prze-
wozi, to jej sprawa i nikogo wi�cej.
O dziewi�tnastej osiem, w pi�tek, trzydziestego listopada, Arnie Redenba-
cher wyszed� z �Donut Kinga" i ruszy� na parking, jednocze�nie prze�ykaj�c �li-
n�, by pozby� si� niemi�ego pieczenia w gardle. Zboczy� nieco z drogi i w aptece
kupi� tabletki na zgag�. O dziewi�tnastej siedemna�cie dotar� do furgonetki, otwo-
rzy� zamek w drzwiach kierowcy i wsiad� do kabiny. Uruchomi� silnik, nacisn��
niebieski klawisz na odometrze i rozpocz�� stusze��dziesi�ciokilometrow� pod-
r� do Jericho Falls. Zanim dotar� do miasteczka Hart's Location, zaledwie pi�t-
na�cie kilometr�w od Bretton Woods, zd��y� ju� po�kn�� wszystkie pastylki.
- Pieprzona kawa - mrukn��, pot�n� d�oni� masuj�c si� po klatce piersiowej.
Zbli�a� si� koniec Arniego Redenbachera.
Rozdzia� drugi
Godzina dwudziesta pierwsza
Jack Slater jecha� powoli Main Street, k�tem oka lustruj�c witryny sklepowe
i zau�ki, a jednocze�nie pozwalaj�c my�lom buja� gdzie� daleko. Od p� roku
nie odnotowano �adnego w�amania do sklepu; nikt te� nie dokona� skoku na Jeri-
cho Falls Sayings and Loan od czasu pr�by Marcela LaFramboise z Trois Pistoles
w Qeubecu, kt�ra mia�a miejsce w roku 1954. LaFramboise stch�rzy� w ostatniej
chwili i zosta� schwytany na Old River Road, po rozbiciu kradzionego samocho-
du o budk� telefoniczn�.
Przest�pstwa, a raczej wykroczenia, do jakich tu dochodzi�o, mia�y zazwy-
czaj bardziej osobisty charakter: Dermit Culligan pi� zbyt du�o i bija� �on�; Bob
Hartley uskar�a� si�, �e pudel Harriet Newcomb za�atwia� si� na jego trawniku;
Ralph Beavis, po k��tni i szarpaninie, z�o�y� za�alenie na jednego ze swoich sprze-
dawc�w.
Slater przystan�� na chwil� na ko�cu ulicy, a potem skr�ci� w Overlook. Dzie-
ciaki rozwiesi�y transparent na drzwiach ko�cio�a episkopalnego, lecz uzna�, �e
nie warto interweniowa�. Przejecha� obok Placu Komunalnego i Sherbourne Street
pojecha� na p�noc, wzd�u� granicy Frenchtown. Zapali� papierosa, zaci�gn�� si�
g��boko i zmarszczy� brwi. Mo�e Karen rzeczywi�cie mia�a racj �: w Jericho Falls
niewiele si� dzia�o.
Opu�ci� boczn� szyb�, by owion�o go ch�odne powietrze. Wyczu� lekk� wo�
dymu z palonego drewna. Ludzie rozpalali ju� ogie� w kominkach i piecach, co
by�o oczywistym znakiem, �e zima zbli�a si� milowymi krokami. Popad� w senty-
mentalny nastr�j. Ten zapach i szelest ostatnich li�ci sprawi�y, �e wr�ci� wspom-
nieniami do w�asnego dzieci�stwa. By�o mu przykro, �e Karen nie darzy tego
miasteczka takim sentymentem jak on. Ale czasy si� zmieniaj�; nawet je�li jemu
wydawa�o si�, �e wci�� jest taki sam, Karen �y�a w �wiecie, kt�rym rz�dzi�y ze-
spo�y rockowe i wiadomo�ci o sz�stej. W wieku pi�tnastu lat wydawa�a mu si�
niezwykle do�wiadczon� osob�.
20
Wzruszy� ramionami. Samotne wychowywanie nastolatki, nawet bez dodat-
kowego rozwa�ania r�nic pokoleniowych, by�o trudnym zadaniem. Wj echa� w Qu-
ebec Street i min�� budynek szko�y �redniej. K�tem oka wychwyci� jaki� ruch
i machinalnie zwolni�, ale to by�a tylko dogl�dana przez jakiego� rodzica grupka
dzieci biegaj�cych po boisku. Zatrzyma� w�z na ty�ach boiska do baseballa, od-
chyli� si� na siedzeniu i spokojnie doko�czy� papierosa. Jak dot�d �adnych k�opo-
t�w. Operator radia zg�asza� si� co p� godziny z rutynowymi meldunkami. Zerk-
n�� na zegarek. Jeszcze dwadzie�cia minut i pojedzie do biblioteki, sk�d odbierze
Jenny.
U�miechn�� si� na sam� my�l o niej. Zwi�zek z Jennifer Hale nieco skompli-
kowa� mu �ycie. O dziesi�� lat m�odsza od niego, by�a w dodatku nauczycielk�
Karen. Pocz�tkowo pr�bowali utrzyma� sw�j romans w tajemnicy, ale tak na-
prawd� w Jericho Falls niczego nie da si� zachowa� w sekrecie. Karen uznawa�a
ten zwi�zek za najgorsz� z mo�liwych zdrad, ale powszechnie zak�adano si� ju�,
na kiedy zostanie wyznaczona data �lubu.
- G�upie gadanie - mrukn�� szeryf, gasz�c niedopa�ek w popielniczce. Od
niepami�tnych czas�w po raz pierwszy zwi�za� si� z kobiet�, a je�li Karen to si�
nie spodoba�o, to trudno. Mo�e uwa�a�a, �e czterdziestoletni facet powinien ju�
odwiesi� ostrogi, ale on by� przeciwnego zdania. Podci�gn�� szyb� i ruszy� wzd�u�
parku. By�o ciemno cho� oko wykol, tylko od czasu do czasu w przerwach mi�-
dzy chmurami pojawia� si� ksi�yc. Wymarzona noc dla duch�w i upior�w.
Mia� ochot� w��czy� koguta i sygna�, ale nakaza� sobie opanowanie. Czter-
dziestoletniemu szefowi policji od biedy wypada�o spotyka� si� z trzydziestolet-
ni� nauczycielk�, ale straszenie spokojnych mieszka�c�w to ju� za wiele, nawet
w Halloween. Skr�ci� w Brewer Street, przejecha� wzd�u� szeregowc�w i wresz-
cie zawr�ci� w stron� centrum.
Zazwyczaj mroczny strych Biblioteki Publicznej Jericho Falls by� jasno o�wiet-
lony sze�cioma lampami fotograficznymi na stojakach, skierowanymi na st� po-
�rodku pomieszczenia. Pod uko�nym sufitem pi�trzy�y si� stosy zakurzonych ksi�-
�ek, a w rogach wida� by�o paj�czyny, pami�taj�ce jeszcze zapewne Harry'ego
Trumana.
Jennifer Hale ustawi�a przes�on� aparatu marki nikon i zrobi�a zdj�cie Wr�-
blowi, pochylaj�cemu si� nad rozleg�� makiet� ustawion� na stole. Naci�gn�a
migawk� i zrobi�a zbli�enie jego d�oni. Podobnie jak ca�e cia�o, r�ce Wr�bla by�y
ogromne, z grubymi palcami i nier�wnymi, zakrzywionymi paznokciami. R�ce
cz�owieka pracy, ale poruszaj�ce si� z i�cie chirurgiczn� precyzj�, gdy poprawia�
jeden z mikroskopijnych budynk�w.
- Masz robi� zdj�cia modelu, a nie mnie - rzek� m�czyzna, na chwil� pod-
nosz�c g�ow�.
Jego twarz zdawa�a si� �ywcem wyj�ta z ok�adki magazynu �Life" z lat sze��-
dziesi�tych. William McKenzie Hawke, lepiej znany przyjacio�om i wrogom jako
Wr�bel, by� modelowym hipisem, z w�osami do p� plec�w, g�st�, d�ug� brod�
21
i przepask� na czole. Podstarza�e dziecko-kwiat, pomy�la�a Jenny. Ruda broda
przetykana siwizn�, w�osy na g�owie wyra�nie przerzedzone i zmarszczki na opa-
lonej twarzy, jak kalendarz minionych lat.
- Trzeba utrwali� dla potomno�ci nie tylko sam model, ale i jego tw�rc� -
zaoponowa�a.
- W�tpi�, �eby obchodzi�o to Instytut Smithsonia�ski.
- A mnie si� wydaje, �e jeste� po prostu przesadnie skromny. Powiniene�
by� dumny ze swojego dzie�a.
- Uhm.
Makieta przedstawia�a to, nad czym Wr�bel i jego przyjaciele z m�yna praco-
wali od niemal dekady. W latach sze��dziesi�tych pi�kne okolice Jericho Falls
przyci�gn�y kilku weteran�w wojennych, kt�rych Wr�bel - pilot �mig�owc�w
woj skowych, a j ednocze�nie rze�biarz - przyj�� pod sw�j e skrzyd�a. Wyst�puj �c
w galowym bia�ym mundurze marines przed rad� miejsk�, zdo�a� nam�wi� rad-
nych do wydzier�awienia opuszczonego m�yna za dolara rocznie. Jedynym wa-
runkiem by�o wyremontowanie g��wnego budynku w ci�gu roku, zabezpieczenie
go przed ogniem i za�o�enie w�a�ciwej instalacji elektrycznej. Wr�bel, z pomoc�
ponad dwudziestki miejscowych rzemie�lnik�w, dokona� tego w sze�� miesi�cy
i po tym pierwszym spotkaniu ju� nigdy nie w�o�y� swojego munduru.
Za�o�y� Jericho Falls Craft Cooperative jako sp�dzielni� non-profit o statu-
sie fundacji, co dawa�o zwolnienie z podatk�w. W ci�gu pi�ciu lat Coolis Mili
Co-op sta�o si� najwi�kszym centrum sztuki i rzemios�a w p�nocnym New Hamp-
shire. Dwa g�rne pi�tra m�yna zosta�y podzielone na niewielkie pomieszczenia
i nast�pnie wynaj�te miejscowym artystom na warsztaty oraz mieszkania. Parter
za� zamieniono w ci�g sklep�w, gdzie mo�na by�o dosta� zdrow� �ywno��, ksi��-
ki, narz�dzia i wyroby r�kodzielnicze. Mi�dzy nimi znalaz�o si� tak�e miejsce na
przedszkole i przychodni� zdrowia. Zamieszka�a tu para m�odych architekt�w
specjalizuj�cych siew renowacjach starych budynk�w, swoj�plac�wk� otworzy-
�a Izba Turystyczna New Hampshire, a wkr�tce �ci�gn�� te� zm�czony wielko-
miej skim �yciem ksi�gowy i otworzy� firm� finansow� Spinners and Weavers Credit
Union.
Nawet Luther Coyle, na pocz�tku przeciwny powstaniu sp�dzielni we m�y-
nie, by� zmuszony przyzna�, �e Wr�bel odni�s� sukces. Nie przeszkodzi�o mu to
jednak rok temu zacz�� po cichu szuka� sposobu zerwania umowy wieczystej
dzier�awy m�yna.
Zapewniwszy sprawne funkcjonowanie sp�dzielni, Hawke przyst�pi� do
pracy nad w�asnym projektem. Kiedy�, zanim pojawi�o si� LSD i wybuch�a wojna
wietnamska, marzy�, by zosta� archeologiem, lecz nie takim, kt�ry zajmuje si�
wygrzebywaniem resztek dawno upad�ych cywilizacji gdzie� za oceanem. On
chcia� by� w pe�ni ameryka�skim archeologiem, szperaj�cym w zak�tkach hi-
storii w�asnego kraju. Dzier�awa m�yna stworzy�a mu okazj�, kt�rej nie zamie-
rza� przegapi�.
Zacz�� od czytania wszystkiego, co wi�za�o si� z Jericho Falls. Zbada�
dok�adnie podziemia ratusza i dotar� do dokument�w, kt�rych nikt nie dotyka�
22
od ponad p�wiecza. Poszukiwania doprowadzi�y go do czas�w za�o�enia
miasteczka przez rodzin� Drak�'�w. Kiedy zbudowali oni pierwszy m�yn nad
Fourth Chute, powsta�a wioska sk�adaj�ca si� z sze�ciu dom�w, ku�ni i karcz-
my �Pod Or�em".
Po ponad rocznej eksploracji Wr�bel sta� si� autorytetem w sprawie konstrukcji
m�yn�w wodnych, a podczas jednej z zim zbudowa� idealnie dzia�aj�cy model
ko�a m�y�skiego w skali jeden do o�miu. Sam Quarrel opisa� to w �Leader Post".
Po pewnym czasie zainteresowali si� nim tak�e przedstawiciele �National Geo-
graphic". Jak zwyk� mawia� Sam, reszta by�a histori�. �National Geographic"
opublikowa� fotoreporta� o Wr�blu, co z kolei zwr�ci�o uwag� Instytutu Smith-
sonia�skiego. P� roku p�niej Hawke uzyska� fundusze na rozpocz�cie wykopa-
lisk w miejscu, gdzie kiedy� sta� m�yn Drake'a. W ci�gu czterech ostatnich lat
uda�o si� ods�oni� fundamenty m�yna, dom�w i karczmy. Odnalaz� jednocze�nie
mn�stwo przedmiot�w z okresu pocz�tk�w pa�stwa ameryka�skiego. Towarzy-
szy� temu ogromny entuzjazm �bandy d�ugow�osych".
Korzystaj�c ze zgromadzonych informacji, Wr�bel rozpocz�� prace nad mo-
delem dawnego Jericho Falls. Dzie�o to zosta�o w�a�nie uko�czone. Po ostatnich
poprawkach i wykonaniu przez Jenny dokumentacji fotograficznej, model mia�
zosta� rozebrany i przes�any do Instytutu.
- To chyba wszystko - mrukn�� Wr�bel.
Wyprostowa� si� i krytycznym okiem popatrzy� na swoje dzie�o. Si�gn�� do
g�rnej kieszeni kombinezonu roboczego po zniszczon� fajk� w stylu Sherlocka
Holmesa i zapali� j�. Gryz�cy dym wype�ni� pomieszczenie, na co Jennifer skrzy-
wi�a si� niemi�osiernie.
- Co to za tyto�? - zapyta�a.
- Szczypta tego, szczypta owego - odpar� z u�miechem i zaci�ga� si� g��bo-
ko. Energicznie wydmuchn�� kolejn� chmur� dymu i wyj�� fajk� z ust. - Chcesz
spr�bowa�?
- Nie, dzi�kuj�. Jack ma tu by� za kilka minut. Nauczycielce szko�y �redniej
nie wypada pali� takich rzeczy. Szczeg�lnie je�li do tego spotyka si� z szeryfem.
- Jack to porz�dny facet. To z mojej w�asnej uprawy. Nic takiego.
- Nie w tym rzecz.
- Chyba masz racj� - zgodzi� si� Hawke.
Wytrz�sn�� zawarto�� z fajki i schowa� jaz powrotem do kieszeni. U�miech-
n�� si� do Jenny. Ta wysoka blondynka zaliczy�a studia historyczne i pedagogicz-
ne, ale nigdy nie zdarzy�o si� jej kwestionowa� jego kwalifikacji i wp�ywa� na tok
prowadzonych bada�. Od czasu do czasu udziela�a jedynie rad, przede wszystkim
w sprawach dotycz�cych sposobu dokumentowania, ale nic ponadto. Jack bez
w�tpienia by� szcz�ciarzem.
- Jak wam si� uk�ada z szeryfem? - zapyta�. - Karen wci�� nie mo�e si� do
ciebie przekona�?
C�rka Jacka Slatera pracowa�a w czasie wakacji przy wykopaliskach, wi�c
Wr�bel zd��y� j � nie�le pozna�. Sprytna, �adna i uparta. Niezbyt szcz�liwa kom-
binacja.
23
- W klasie udaje anio�ka, ale od czasu do czasu �widruje mnie wzrokiem.
Nie akceptuj e naszego zwi�zku. Panicznie si� boi, �e Jack m�g�by mi si� o�wiad-
czy� i �e b�d� jednocze�nie jej macoch� i nauczycielk�.
- Jakie s� na to szans�?
- Na co? �e Jack mi si� o�wiadczy? - Jenny wzruszy�a ramionami. - Nie
wiem. Szczerze m�wi�c nigdy si� nad tym nie zastanawia�am.
Z ojcem Karen spotykali si� niemal od roku, ale dopiero w ci�gu ostatnich
miesi�cy zacz�li traktowa� ten zwi�zek powa�nie. Praktycznie od momentu, gdy
zacz�li ze sob� sypia�. By�a gotowa wskoczy� mu do ��ka ju� po drugiej randce,
ale on sprawia� wra�enie, jakby nie by� tym zainteresowany. Wreszcie skusi�a go
ostrygami w bia�ym winie, po�ow� butelki Jacka danielsa i perfumami Chanel.
Wynik przer�s� jej naj�mielsze oczekiwania. Jack Slater okaza� si� czu�ym,
delikatnym i bardzo sprawnym kochankiem. Dwana�cie lat seksu od przypadku
do przypadku z r�nymi facetami wyda�o jej si� teraz zmarnowanym czasem.
Nawet gdyby nie dosz�o do �lubu, Jack pokaza� jej, czego naprawd� mo�na za-
zna� w ��ku. U niego na pierwszym miejscu zawsze sta�a jako��.
- Jak mawiaj� m�drzy ludzie, wskazane jest ku� �elazo, p�ki gor�ce - po-
wiedzia� Wr�bel.
Pochyli� si� i poprawi� most spinaj�cy brzegi wykonanej z akrylu rzeki Jericho.
- Co to ma znaczy�?
- Nic takiego - odpowiedzia� wzruszaj�c ramionami i przygl�daj�c si� mo-
delowi z pewnego oddalenia. - Ale zauwa�am u siebie niepokoj�ce objawy.
- Jakie objawy?
- Jakby sw�dzenie. Odczuwam je szczeg�lnie teraz, kiedy sko�czy�em swo-
je dzie�o. - Pot�n� r�k� wskaza� miasteczko. - Xenia wzywa.
- O czym m�wisz?
- Xeniaw stanie Ohio. M�j e rodzinne miasteczko. - Poskroba� si� po brodzie
grubymi paluchami. - Przypomina Jericho Falls, tyle �e jest nieco wi�ksze. Prze�y-
�em tuzin zim w New Hampshire i wydaje mi si�, �e nast�pna b�dzie ostatnia.
- B�dziemy za tob� t�skni� - rzek�a Jenny szczerze. Wr�bel by� dla niej jak
idealny brat.
- Niekt�rzy b�d�, inni nie. Luther Coyle w�szy wok� nas, szukaj�c pieni�-
dzy. A ludzie z m�yna zawsze byli... nieco inni od tutejszych mieszka�c�w.
- Co ty wygadujesz - oburzy�a si� nauczycielka. - To nie rok tysi�c dzie-
wi��set sze��dziesi�ty �smy. Zosta�e� tu przecie� ca�kowicie zaakceptowany.
- Jasne. Jak �ydzi w Warszawie.
- Wmawiasz sobie dziwne rzeczy.
- By� mo�e. Ale to wym�wka r�wnie dobra jak ka�da inna.
- A wi�c wracasz do domu?
- Na pewien czas. Mo�e zetn� w�osy, zostan� biznesmenem i za�o�� sie�
kawiarni dla �pun�w �Nasionka i wywary". Co o tym my�lisz? - zapyta�, figlar-
nie mru��c oczy.
- �e mnie podpuszczasz. Nie rozumiem, co to ma wsp�lnego z Jackiem. Prze-
cie� on urodzi� si� w�a�nie w Jericho Falls.
24
- I ma c�rk�, kt�ra zrobi wszystko, �eby przekona� si�, czy ksi�yc j est zro-
biony z sera.
- Wi�c niech robi to sama. Jeszcze troch� i wyjedzie do college'u.
- By� mo�e. Ale Karenjest wym�wk� dla Jacka, tak jak ja powtarzam sobie,
�e nigdy nie stan� si� cz�ci� tutejszej spo�eczno�ci. Oni s� podobni jak dwie
krople wody i w�a�nie dlatego tak ze sob� walcz�. Oboje potrzebuj� wyzwa�,
a tutaj z pewno�ci� ich nie znajd�. W Jericho Falls najpowa�niejszym przest�p-
stwem jest zostawienie Changowi za ma�ego napiwku.
- Przecie� Slater do ko�ca �ycia nie musi by� gliniarzem.
- Oczywi�cie, �e musi, j e�li chce zosta� w Jericho - sprzeciwi� si� Wr�bel. -
A co innego m�g�by robi�? Wyst�pi� przeciw Lutherowi Coyle'owi w wyborach
na burmistrza?
- To wcale nie taki z�y pomys�.
- Nie �artuj sobie. W dniu, w kt�rym Jack zostanie politykiem, ja zaczn�
gra� w golfa i s�czy� drinki z parasolkami.
Za plecami, na schodach, us�yszeli kroki i jak na komend� odwr�cili si�, by zoba-
czy�, kto przybywa na strych. By� to Jack, z policyjn� czapk� w d�oni, w rozpi�tej
lotniczej kurtce. Belle MacCracken -osiemdziesi�ciosze�cioletniabibliotekarka -wraz
z pierwszymi oznakami och�odzenia w��cza�a ogrzewanie i przez p� roku niemal nikt
poni�ej siedemdziesi�tego roku �ycia nie m�g� tu d�ugo wytrzyma�.
- Mia�em nadziej�, �e was przy�api� - powiedzia� Slater z radosnym u�mie-
chem. - Sp�dzacie ze sob� tyle czasu, �e zaczyna mnie to zastanawia�.
Jenny odpowiedzia�a na u�miech. Jack to chyba najmniej zazdrosny m�czy-
zna, jakiego zna�a, w przeciwie�stwie do j ej by�ego m�a. Ostatni rok by� dla niej
jednym z najszcz�liwszych okres�w w �yciu. Popatrzy�a na Jacka z uczuciem,
wci�� nie dowierzaj�c, �e s� ju� ze sob� tak d�ugo. Zielony uniform harmonizo-
wa� z jego ciemn� karnacj� i kr�conymi, kruczymi w�osami; pomimo wysi�k�w
nie uda�o si� j ej nak�oni� go do wyrzucenia tej starej kurtki. Pochodzi�a z czas�w
s�u�by w wojsku i na prawej kieszeni wci�� jeszcze znajdowa�a si� plakietka z na-
zwiskiem. Karen przymocowa�a na obu ramionach naszywki policji Jericho Falls,
ale i tak kurtka sprawia�a wra�enie, jakby zosta�a wydobyta z magazyn�w Armii
Zbawienia.
- Czy�bym wyczuwa� tu w powietrzu jak�� nielegaln� substancj�? - zapyta�
policjant, zerkaj�c podejrzliwie na Wr�bla. Ten w odpowiedzi wyszczerzy� z�by.
- Nie, do diab�a. To tylko m�j p�yn po goleniu.
- Przecie� nie goli�e� si� od tysi�c dziewi��setsze��dziesi�tego czwartego -
zauwa�y� szeryf. Nagle spowa�nia�. - Gdyby Luther albo kt�ry� z jego przyjaci�
z Hill dowiedzia� si�, �e palicie trawk�, wiesz, �e mieliby�cie powa�ne k�opoty.
Los ca�ej sp�dzielni by�by zagro�ony.
- Dobrze wiesz, �e m�yn jest czysty. Nie jestem a� takim idiot�.
- Nie jest nim te� Luther - zareplikowa� Slater. - B�d� ostro�ny.
- Jasne.
Jack popatrzy� na okaza�y model z wyra�nym podziwem. Makieta z ogrom-
n� wierno�ci� topograficzn� i techniczn� odtwarza�a ka�d� nier�wno�� terenu.
25
W centrum znajdowa�a si� Farma Drake'a, ze stawem obok i wszystkie cztery
kaskady na rzece Jericho. Dalej pi�trzy�y si� zalesione wzg�rza na p�noc od
obecnego miasteczka i tylko gdzieniegdzie rozrzucone by�y bia�e budynki. Nikt
nie powiedzia�by, �e Wr�bel jest w stanie stworzy� co� takiego.
- Miasto bardzo si� zmieni�o w ci�gu tych stu pi��dziesi�ciu lat - zauwa�y�
policjant.
- W tysi�c osiemset dziewi��dziesi�tym sz�stym roku mieszka�o tu tysi�c
osiemset trzydzie�ci os�b - rzek� Hawke. - Przy czym wi�kszo�� stanowili w�-
drowni robotnicy z g��bi stanu. Do rodziny Drak�'�w nale�a�a ca�a ziemia od
Notch Road do Mountain Creek i od rzeki do wzg�rz.
- A Zachariah Coolis kupi� m�yn za sze�� dolar�w - wtr�ci�a Jenny.
- Za�o�� si�, �e to wz�r dla Luthera Coyle'a - roze�mia� si� Slater.
- Nie ma mowy - zaprotestowa� brodacz. - Stary Zachariah by� abolicjoni-
st�, j ednym z pierwszych przedsi�biorc�w, kt�rzy zrezygnowali z wyzysku czar-
nosk�rych, pomimo �e by� to niezmiernie op�acalny proceder. Troszczy� si� tak�e
bardzo o swoich pracownik�w. Stworzy� nawet dla nich fundusz emerytalny i za-
trudni� lekarza. Zupe�nie nie przypomina� Luthera. Zachariah Coolis chcia� two-
rzy� spo�ecze�stwo, a Coyle rz�dzi� nim i manipulowa�.
- Chyba jeste� dla niego nieco zbyt surowy - powiedzia� Jack. - Mo�e nie
jest najsympatyczniejszym facetem, ale zrobi� dla miasteczka wiele dobrego. Do-
gorywa�o, zanim przeforsowa� pomys� zbudowania tu centrum medycznego.
- A w jaki spos�b zdo�a� do tego doprowadzi�? By�em tu ju�, kiedy zapada�y
wszystkie decyzje. Luther kupi� Dave'a Doyle'a, a ten z kolei jest starym szkolnym
koleg� Barretta O'Neilla. Wiesz tak samo dobrze jak ja, �e planowano zlokalizowa-
nie o�rodka w Plymouth, a tu nagle taka zmiana. Dave Doyle dostaje klapsa w ty�ek
i Coyle przejmuje swoisty patronat nad interesem. To on kontroluje firmy wynaj-
muj�ce centrum karetki pogotowia i lotnicze ambulanse, Coyle Cleaners pierze po-
�ciel szpitaln�, Coyle Construction by�o wykonawc� budynk�w, Coyle Business
Systems umeblowa�o ca�y o�rodek, a Coyle Mai