8665

Szczegóły
Tytuł 8665
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8665 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8665 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8665 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Stanis�aw Wyspia�ski KAZIMIERZ WIELKI I Wielko�ci! komu nazw� tw� przydano, ten t�gich si� od�ywia w sobie moce i dusz� trwa, wielokro� powo�an�, �wiec�c� w d�ugie narodowe noce; wi�c, cho� jej �wie�y gr�b op�akiwano, przemo�e �mier� i trumien g�az zdruzgoce; powstanie z martwych na narodu czele w nie�miertelno�ci kr�lowa� ko�ciele. II W szkar�atach mi� spowito w z�otej trumnie i pochowano na wawelskiej g�rze, a tam sarkofag stawiono w marmurze, gdzie z ber�em i w koronie spa�em dumnie; za� wszystkie stany w �a�obnej posturze, niejako p�aczki, zwraca�y si� ku mnie, nade mn�, nad ostatnim z rodu, wznosz�c lament. Wielko�� - ludowi przekazywa� m�j testament. III I �ni�em �ycie mojego narodu kr�lewskie, b��kitne, pogodne: jak ros�y, pot�nia�y wie�e grodu, miasta olbrzymy, z mych czas�w wywodne, w S�awie, w szeregach przelicznych pochodu wiek�w... i lud�w wielo��; wszystkie zgodne; tak my�l je moja ��czy i zasila. Zda�o si�, �e si� nieba sk�on odchyla. IV O snu! d�ugiego snu! O S�awo! S�awo! O Dolo ty! p�yn�ca wielk� rzek�! O Losie ty! wulkann� rwi�cy law�, O Wieki! - jak si� bezpowrotne wlek� ... Pot�go! surm wojennych grzmi�ca wrzaw�. O �zy! te, co rado�ci� trys�e ciek�. O serce! - jak mi�o�cie �wiaty krusz�! O Snu, b�ogiego Snu! O S�awo-duszo! V Zaszed�em w jakie� r�wniny przedwieczne bez kresu, ��ki stepowe, kwieciste; niebo nade mn� rozwi�o swe mleczne drogi i gwiazdy pali�o z�ociste; gwiazdy poza mn� sz�y na drogi wsteczne, olbrzymie ko�a zakre�l�c koliste; a ja ��k stepem bezkresnym w Milczenie id� i ducha wiod� w zapomnienie. VI Ju� poraz gwiazdy przede mn� zgasa�y, nad ��k� mglista zawis�a opona chmur p�owych, kt�re nieruchome sta�y. Obr�czne �wiat�a, zanim kt�re skona, t�czowo jeszcze na g�stwie mgie� dr�a�y, gasn�c; - ju� dal je ch�onie niesko�czona. Ju� kresy wieczne, dla dusz pastewniki, poj�ce woni� zi� - ju� i strumyki, VII kt�rych srebrzysta woda, stalo-mleczna, wij� si�, splotne tysi�cznymi skr�ty, w stron�, gdzie d���, k�dy Rzeka-wieczna Zapomnie� - k�dy duch m�j zga�nie z j�ty; a� go Wyrocznia odrodzi s�oneczna, gdy b�dzie z trud�w �ywych wypocz�ty - . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . VIII A przez te ��ki id� dusze pochod�w ci�giem nieprzerwanym, a� wst�pi� w wody bia�e; a� hen przepad�e w wodne g�usze, odm�tem rwane niewstrzymanym, przepomn� �ycie ca�e; przepomn� �ycia skarg i m�k, przepomn� kl�sk, pogn�bie�. IX I myj� brudy krwawe z r�k, a� czyste - do pog��bie� podziemnych zest�pi�. I jeszcze w mg�ach oparnych z ��k na darniach leg�e cia�a k�pi�; i id� dalej przemienione w stepy bezkre�ne, niesko�czone, a kwiaty im rosn�, gdzie st�pi�. X Ju� przez te ��ki u po�owu drogi rzeka przez grz�s�a p�yn�ca, rozlewna, a w�d rozlewem zwalaj�ca progi porost�w; - chocia� cicha, szybko wiewna po ki�ciach kwiat�w, zwanych z�oto-g�ogi, kt�rymi �ciele si� ta ��ka rzewna - a w rzece p�ynie dziwnie tajna Si�a odmiany; - zasi� dusza, kt�ra pi�a XI tej wody - Doli swojej zapomina i jest zwolona z pet�w ziemskiej z�udy i oczyszczona - i ju� nie przeklina ani z�orzeczy, a wst�puje w cudy, kt�rymi tamta �wi�cona kraina, i zdolna w nowe p�j�� �ywotne trudy, idzie ... - Ju� chyl� nad letejskie brod�a g�ow� i czerpam pi�, ju� si�gam �r�d�a ... XII Gdy naraz z wody wstaje wielka mara i oczyma mnie uderza i wi��e, �e tak p�-ruchu stoj�: d�o� jak czara, ju� si�gaj�ca ust - ju� duchem ci��� ku wodzie: - pami�� mi� odejdzie stara, a duch ju� nowe tchu zawi�zki l��e - gdy naraz g�os przeciwko mnie ogromny, �em si� pochyli� na brzeg nieprzytomny. XIII Topiel si� rzeczna, jak posta�, podnios�a; wytrysk, wodnymi strugami obwis�y w powietrzu, wstrz�sa� ponade mn� wios�a r�k, kt�re jako m�y�skie skrzyd�a trys�y, w wielkich rozp�dach, miec�c od si� trzos�a deszczowe kropel, co zanim rozprys�y, �wieci�y srebrem kul, a� w rzek� wpad�y na dno, wprz�g�ymi zje�one widziad�y. XIV Przez jedn� chwil� by�a mi odkryta to� straszna i dno rzeki, co zd�biona, wodnist� ku mnie potwor� zakwita - i widz�: - spod�w �o�yska i �ona w namu�ach, glebie, �wirach - bo odwita przede mn� zwalna tajemnic przepona: jako tam wszystkie Z�a i Zbrodnie leg�y i jak jaszczury potworne ich strzeg�y. XV Tak by�a mnoga twor�w cie�� sk��biona, cia� ludzkich, w�ych, pni�w, konar�w drzewnych, zaplataj�cych w tysi�czne ramiona kamienne, ludzie te o twarzach rzewnych, o twarzach w bolu strasznym, kt�ry kona wci��, pod pokryw� ci�k� rzek przelewnych - ten raz jedyny dla mnie ods�oniona. - I zrozumia�em, co chcia�em uczyni�, czerpaj�c wody - ... zapomnie�: zawini�! XVI A ju� w�r�d g�uszy, bo tam p�yn� g�uche, jak Noc, te strugi w step, w odwieczne dale gromki g�os mary zbudzi� zawieruche i hucza� wichrem d�cy ponad fale, a grzmia�, �e sta�em si� jak twory kruche, kt�rym si� jawi duch nad nie pot�ny. M�wi�, a ryk po falach szed� daleko-si�ny: XVII "Wracaj!" - a oto g��bia rzeki jawna; duchy tam by�y uwi�zg�e w kamieniu, na wielkie m�ki wydane od dawna; wiekami wielu j�cz�ce w zamknieniu kajdan - a rzeka ponad nimi sp�awna, ci�arem bielma t�oczy�a w p�ynieniu; nie pozwala�a tchu chwyta� i blasku, �e mar�y wci�� cia�ami wryte w piasku. XVIII Co�kolwiek przeznaczono duchom dzia�a�, dope�ni� w krwi rozlewie i przeboju; czynach, od kt�rych serca maj� pa�a�; a� zryte czo�a w ci�kich trud�w znoju, wypisz� same czytelnie: "zosta�a-� li dusza jeno, �akn�ca pokoju; wielko�ci�, mord�w, zbrodni mr�ca wag�; ci�aru upragniona zby� i sta� si� nag�" ... XIX By�, jako dziecko, czyst� i niewinn�; nie zna�, co b�dzie, i nie zna�, co by�o; �y� chwil� czas�w jedn�, wieczno-p�ynn�, co jest dla my�li i dzia�a� mogi��; bez czucia, bolu, rado�ci, pami�ci, jak Bogi nie�miertelne, jak p�-�wi�ci; z marno�ci twor�w sta� si� u�wi�conym; gdy to, co w �yciu zdzia�ano sko�czonym, gdy�my we walkach padali przekl�ci, z t� sam� moc� i t� sam� si�� XX po wieki swoje zbrodnie upami�tnia w tym dnie przekl�tej prawdy wiekuistej i nowym tortur zaplotem uwstr�tnia g��b t� odm�tn� czelu�ci nieczystej. "Wracaj" - a moja si� dusza zasm�tnia ... mia��ebym wi�niem by� Martwicy istej; w wieczn� Niepami�� rzucon, w Zatracenie, �e dr�a�em trwog�, jako dr�� li�cienie drzew zl�k�ych . . . XXI "Wracaj!" - a sta�em ju� w ��kach Erebu, "Powracaj!" - a wko�o mnie kwietne pola, "Wracaj!" - bo oto dzie� twego pogrzebu i twojej �mierci drugiej, i twa Dola dla ci� wybrana; ty twojemu niebu wr�con; kr�lestwo twoje! twoja Wola! "Powracaj!" - i ju� znika dla mnie rzeka, "Wracaj!" - - ju� znik�a i ��ka daleka. XXII A ust pragnienie pali, chu� �akoma tych w�d, tych bia�ych w�d och�ody! Ju� wargi osch�e, j�zykiem oskoma przewija, jedn� cho�by kropl� wody! M�ko! cho�by zi� soczystych aroma ... A coraz spod st�p gin� strugi, brody ... Chocia�by �odyg narwa� jaskru - pusta wsz�dy gleba; zaskrzep�e grudy; ... pal� usta! XXIII W jakich� ugorach, rozoranych rolach b��kam si� znowu i wlok� spiesz�cy i wci�� ten s�ysz� g�os - "powracaj!" w polach, w po�wistach wichr�w nade mn� graj�cy; id� a trudem nogi wi�zgn�, w b�lach gn� si�, upadam a spiesz�; - gor�cy dech i opary duszne ziemi... Powietrza! - Tchu!... Jakby ciasnemi XXIV jestem uj�ty �ciany - uwi�ziony; wi�zgn� mi r�ce w ruchu zesztywnia�e, sprzed oczu znik�y te odleg�e sk�ony przestrzenne; - czuj� si� zamkni�ty w ska��; w ko�� cz�na w�arty wr�b ci�kiej korony, a w r�ku ber�o jakowe� spr�chnia�e i czuj�, �e je ko�ciec, nie d�o� trzyma i �e si� kruszy ko��, gdy silniej ima. XXV Powietrza! Tchu! - ju� g�os zamiera we mnie; ju� Echo g�uche spada na twarz w�asn�, jeszcze gor�ce dechom - w straszne ciemnie oczy si� patrz�, w pustk� czarn� ciasn�; - cho� ko��mi jam� rozprze�! - nadaremnie, tu� nad mym cia�em kamienie tarasn� zapor� zamk�y grobowe sklepienia. Tchu! Tchu! bo sp�on� szale�stwem p�omienia. XXVI Wtem us�ysza�em jakby do grobowca stukanie - - - i jakby si� obsuwa� z�om granitu; uczu�em, �e si� �yska wierzch pokrowca z�otymi ni�mi od jakiego� �witu; zn�w wo� kadzide� palonych z ja�owca i jaki� strop z gwiazdami i z b��kitu - - - W ko�ciele by�em trup; wi�cem si� wzdrygn�� i naraz kamie� tumby kto� pod�wign��. XXVII Tu; gdzie le�a�em ja, w grobu pomroczy, pochodni �una zajrza�a gor�ca i na prost oczu moich czyje� oczy i twarz, w wy�omie muru p�omieni�ca; w zorzach si� ludzi cichych kilku t�oczy; �arem si� runi twarz moja ja�ni�ca; - pr�chno, zbutwia�e stroje, szata zgni�a nag�� purpur� ognia si� pali�a. XXVIII I to raz zajrzy kto�, to si� odchyli; raz buchnie �wiat�o pr�dsze, zn�w przyga�nie i g�owa czyja� inna; - patrz�, czyli jestem - bo imie moje szepc� w�a�nie; kilku - bo �ywo s�owami gwarzyli; zn�w kamie� wa�� taranem ha�a�nie. Spad�; - oni oto naraz zmilkli, dysz� ... - Ujrzeli, jakom jest grobem i cisz�. XXIX Doczesno�ci si� moje ju� sko�czy�y? Wi�c ju�em w proch si� star� i skruszy�; to jeno strz�py z szat, co z�ote by�y? Jedwab spopieli� si�, w py� si� rozpr�szy�. A czym�e s� wielko�ci, co si� �ni�y? z kt�rych-em pa�stwu wi� Los, �wietno�� tuszy�? Loch grobu czarny, zgnilizna, te �uny! Sz�y po mnie dreszczem podziemne pioruny. XXX Ogromny �oskot s�ysza�em ostatni spod sklep�w ciemnych g��bokiej czelu�ci, d�ugotrwaj�cy - gin�� w piwnic klatni, a jeszcze tylko wichrem t�skno szu�ci... cichnie. - Ju� ludzie ci, jak moi szatni - a niech im nag�o�� chwili B�g odpu�ci - j�li si� zdziera� r�k� szat purpury i z�otog�owu szarpa� z�ote sznury. XXXI A ju� si� by�o �wiat�o dzienne wdar�o w gr�b i stan�o ur�ga� w roz�amie: "Oto�e� kr�l" - ju� s�owem-krzykiem �ar�o - "Korona twoim pr�chnom marnym k�amie! Co by�o w tobie pot�g�, umar�o. Kr�l-�e� ty? - pr�chnem �yska zesch�e rami�!" A mnie tu �zami wstydu twarz pociek�a i czarno�� na si� i mroki nawlek�a. XXXII I sta�o si�, �em wszystkie si�y st�y�, ko�ciec - modlitw� jedn� wstydu straszn� - jak w konaj�cym b�lu, raz rozpr�y� i zatrz�s� samym sob�; - - t� rubaszn� gawied� ciekaw� trwo��c, bom zaci�y� nad nimi Groz� �mierci nieustraszn�: sypi�c si� w proch, co jeszcze �udzi� zsiad�y; w popio�y ko�ci rozprz�g�e opad�y. XXXIII Sta�a tych ludzi p�kolem gromadka; jedni tarany dzier��, kute m�oty - jaka� zb��kana, bezpa�ska czeladka; - inni papier�w pliki, kre�l� noty, sprawdzaj�, bior� gromnic �ar na �wiadka; to ku koronie �ysn�; na poz�oty wp�biedrza . . . wsz�dy ciekawi i skrz�tni, a� ustali: - ju� tylko na mnie patrz�, sm�tni. XXXIV Nad prochami ksi�dz �piewa� umar�ych Wilije; - - mnie cz�owiek jaki� za ko�ciec ujmowa�, jakby w me r�ce sk�ada� serce czyje, jakby mi� prosi� o co czy dzi�kowa�; �lubowa� wskrzesza� narodu Gloryje, �e i mnie, chodem kr�l, a dreszcz przejmowa�; - spowiada� mi si� z b�lu i �a�o�ci, szepta� o jakiej� ofierze mi�o�ci. XXXV By� ma�y, jako ludzie cia�em drobni, i przygarbiony nie wiekiem, lecz prac�; by� z tych, kt�rzy s� Anio�om podobni, kt�rych �ywoty wiele wyko�ac�, gdy si� w nich �wi�ta duma odosobni, gotowi si� po�wi�ca�, maj�c za co; - - do poca�unku g�ow� chyli� w d�ugich lokach, z oczu mu gorza� �ar - taki w prorokach. XXXVI "Przed tob� jako Skarga si� rozp�acz� i za�ami� r�ce w dnie roz�amu, i zabarwi� twe dumy junacze, i napi�tnuj� Rozpacz wobec K�amu, by� mi� pozna�, jak opowiadacze, i by� nie bra� mnie za kupce kramu. Oto czytaj w sercu i sumieniu, daj�� dusz� w tym r�k u�ci�nieniu. XXXVII "A to s� moje �zy, kt�rych nie spatrzy cz�owiek, co by si� moim �zom ur�ga� i �ledzi� po mej twarzy, czym nie bladszy, i horoskopy mej duszy wyci�ga�, a w tajemnice moich n�dz si� wkradszy, duchem mnie do niewoli zaprz�ga�; a to s� moje �zy, teraz p�yn�ce na �achman kr�la-p�aszcz i ko�ci schn�ce. XXXVIII "A je�li �ywot mej ziemskiej niedoli b�dzie przed�u�e� w staro�� p�n�, siw� i rosn�� duchem B�g s�udze pozwoli, i przyjmie prac� wys�ugi cierpliw�; ju� serce szcz�cia nadmiarem wyzwoli, a chwil� �mierci-wyzwolin szcz�liw� b�d� zwa�; - - tyle wielkich serc upad�o, tylu ju� smutnych do grobu si� k�ad�o". XXXIX Patrzy� si� na mnie i tak� wymow� serca ... Czy by�y to anielskie warty: ci ludzie, �wiat�em duchy sobie bli�nie; �a�obnych skrzyde� kr�g nade mn� zwarty i szept ten: "Niebios Naj�wi�tsza Kr�lowo, dopu��, by godne ostateczne S�owo, kt�rym mi przyjdzie zamkn�� �ywe karty, by�o: B�ogos�aw, Bo�e, mej Ojczy�nie". XL Nie rozumia�em, co m�wi�, co szepta�.. . Jakie� to chwa�y wskrzesza�? Gdzie zapad�e? Kt� S�aw� ich poha�bi� i podepta�? Ich�e to mod�y ciche, w l�ku zblad�e? Gdzie� kr�le, moi nast�pcy dziedziczni! Jakie Ofiary-mi�o�ci przepad�o? - - Czemu� ci, jakby wszyscy, cho� nieliczni, tacy powag� starzy - XLI Jakie� ubiorki ich czarne, �a�obne, i d�onie obu r�k dr�� za�amane. Czyli wysute ju� �pichrze zasobne; w skarbnicach skrzynie denar�w wybrane; - jedne im oczy te �zami ozdobne, jak per�y czyste i niepokalane; o �zy te �wi�te, wzruszeniem p�yn�ce na �achman kr�la-p�aszcz i ko�ci schn�ce. XLII Teraz�e pojrz� bli�ej w ich oblicza, jak ich postawy uroczyste, skromne; �e �wiat�o�� na ich czo�ach pos�annicza, �e dumy-szczerbce i jeszcze niez�omne; �e w serca szpona si� wpi�a zbrodnicza zawod�w, m�cze�stw, �e kl�ski pogromne wielk� nad nimi zaci��y�y chmur� . . . . . . . . . . . . . . . . . . . XLIII Potem te ko�ci moje kto� wybiera�; podawa� tym, co na ko�ciele stali; - lecz jaki� dziwny �al z �cz im poziera�, tacy si� czuli strwo�eni, nie�miali; jakby mniemaj�c, �em drugi raz umiera�, gdy mi� w sosnow� trumienk� chowali. - A� gdy mi i koron� zdj�to z czo�a, poj��em: - - oto Pomsty wszystko wo�a. XLIV A ka�da moja ko�� by�a nazwana, przez te ich r�ce przesuwana dr��ce, �e czu�em po tych r�kach: rozerwana jest wielka Mi�o�� - a duchy w nich �pi�ce, obaw� wielk� ucich�e tyrana; - tak si� skar�y�y, tak by�y p�acz�ce, �e prawiem szed� przez r�ce ich bezwiedne sam - i pozna�em te dusze spowiedne. XLV Jako w wichrowym locie p�acz� drzewa brzozy, a li�cia warkoczem si� skar��; jako po starych dzwonnicach wichr �piewa; jako nad trupem leg�ych konie zar��; jak wody, gdy si� �cina w l�d polewa i co �piewniejsze fale ju� zamar��, skargami j�cz� i �al� si� ze dna; - tak w nich d�wi�cza�a w sercach Skarga jedna: XLVI "Oto�my drzewa na jesiennej s�ocie i k�osy z��te rzucone na wichrze; odartych li�ci na j �wietnie j szych krocie le�� pokotem we krwi - oto spichrze; k�os�w si� snopy ponurzone w b�ocie walaj� - przeto skargi wstydem cichsze; i noc - straszliwa Noc dla ducha ci��y, a dusze zap�d rwie ... nie wie, gdzie d��y. XLVII "O znaj ty nasze m�cze�stwa sybirne, �elazem d�onie i r�ce zakute, oczy wy�arte, jak przez piaski �wirne, strugami �ez, co zasch�y �loz� strute; �e jedno znamy, jako dziady lirne, straszliw� �al�w i j�czenia nut�. O ty nasz kr�l-dziad, ty u�omny, a my tw�j nar�d, tw�j lud, tw�j bezdomny". XLVIII "O Pomsty!" krzyk�em duchem przez ich serca, a nie wiedzia�em jeszcze pomsty za co; ju�em rozumia� sercem: kto� wydzierca! Kto�, co korony tkn��! - O to ko�ac� im w piersiach dzwony skarg! - Do szczerca dusz ich si�g�em; - krwawo p�ac� za czyje� winy; - oni, jak bezdomni, tul� si�, bladzi, chwiejni, nieprzytomni. XLIX Ju� ko�ci le�� zn�w w sosnowej trumnie, ze �wie�ych pni ciosanej, z boru; ju� ch�on� zapach, ju� czar powia� ku mnie �ywicy lepem i �wierk�w koloru jaka� majaka w oczach staje; - szumnie ga��zie zwie�ne gwarz� - jak wieczoru owego . . . Bo�e! czyli� go przypomn� . .. gdy - wszak ci by�o tu - Szcz�cie ogromne. L �wi�ta pie�� szcz�cia, co si� w ka�dym �piewa, cho� o tym nie wie, ale przedsi� czuje, �e szcz�cie jest, co w piersiach si� przelewa i my�lom z chaty pa�ace buduje; �e potem taki cz�owiek jest bogaty; ju� cho�by rozda� wszystko, nie zrujnuje �pichlerza, gdzie mu Mi�o�� skrzynie �adzi, a r�k� Lito�� serdeczna prowadzi, tak si� cudowny nad nim d�wi�k rozbrzmiewa. LI A on, �e w d�wi�ku czasem si� zas�ucha, nie mog�c zrazu wiedzie�, sk�d przylata; sk�d zrywa go na wielkie loty ducha; sk�d wznosi go w rozleg�e sfery �wiata �w d�wi�k - co nag�y jak wulkan wybucha i z ideami �wi�tymi go brata - jest zas�uchany i czuje si� bo�y, jak dziecko, skoro mu Ojciec po�o�y LII d�o� na g��wce - spokojny, spokojny i czysty - jakby przepomni przez chwil� przyja�nie-zdrady i sojusze-wojny i jest ogromnie pewny w swojej sile, czuje si� piastun-kr�l szczodry i hojny, co siad� do stypy z braci� na mogile i cienie ojc�w czcz�c stosu pogrzebem, z ka�dym, jak z r�wnym swym, �ama� si� chlebem. LIII Tutaj to, tutaj ko�czy�em budow� i strop sklepienny przewi�za�em t�cz�, i sarkophagum stawi�em ciosowe ojcu - niech spocz�� po trudach, co m�cz�, m��, kt�ry wielkie prze�omy dziejowe podj��, nim czo�o korony obr�cz� podni�s�szy dumne, harde, nieugi�ty, wrog�w w �elazne pozakuwa� p�ty. LIV A gdy ja ch�opak sta�em mu przy r�ku i na koron� patrzy�em nowiutk�, ojciec co� m�wi�, a g�os gin�� w brz�ku ha�a�nym tr�b; - bo mia� malutk� posta�; - wi�c przy tym mlecz�w szcz�ku dobywanych, co przed nim ulic� calutk� zamk�y - �e staj� w mieczyskach rycerze, a tr�by graj� hymnus, �e dreszcz bierze... LV Tutaj to - widz�, �e lata- min�y. Kt� to, ten m�ody, wysmuk�y, rycerski; strojem jak Greki; jakimi� to dzie�y s�awien; - li tylko przez �mier� bohaterski? �e ko�ci jego i prochy spocz�y opodal - �e on mnie dzi� duch braterski: stoi, na mieczu r�ka; - duch-�e wojny chwil� przystan�� w nim, chwil� spokojny. LVI A oto w bieli jakowa� niewiasta, ponad kolumn� przygi�ta strzaskan�; snad� �zawi lice - i oto urasta w mych oczach, tyle smutku w niej wydano, jak b�agalnica ta z Bo�ego-miasta, gdy nad Chrystusa grobem zap�akan� pociesza� Anio�;..... pochodnia opada. Grobowiec Smutkiem wkamienionym gada. LVII Do marmurowych �cian czarnych kaplicy, gdzie z�otem snop�w grodzi�a si� krata, przenie�li trumn� we �wiat�ach gromnicy; czuli, �e m�j nad nimi duch ulata, �e s� jak mali zranieni orlicy, i gdy ich tak Nieszcz�cie wielkie brata, pokl�kli, pacierz za mnie m�wi�c kr�tki, i wszystkie swoje w nim zawarli smutki. LVIII A gdy ju� miano mnie tam w tej samotni zamyka� i podwoj�w ju� parto zawory - ci ze �piewami ju� poszli przelotni i mia�em osta� Sam - na te nieszpory cicho p�on�cych �wiec, jak si� z nich lotni modlitwa jaka� odwieczna Pokory; a widma czarne w paw�okach przechodz�: p�aczki cienie - i od nich �ywych mnie odgrodz�, LIX gdy si� m�� nag�y zjawia u podwoi, im wida� z ruch�w i postawy znany, bo si� ju� do nich zwraca: "bracia moi.... nasz kr�l" .... a oni m�wi�: "zakowany". I pojrza� wzrokiem ob��du, gdzie stoi piedesta� w ciemne choiny przybrany . . . . . . . . . . . . . . . LX Nadbiega i ju� wo�a: - "ja sp�niony! - O kr�lu - wiek�w pi�ciu latmi wielki, ju�e� ty dla mnie zakowan, zamkniony, i� ci� nie ujrz� wzroki" .... �ez kropelki dwie roz�wieci�y oczy, zawstydzony, w ogniach rumie�c�w ��dzy karmicielki, d�awi� w sobie ten p�acz - szuka� dusz�, oczami, kt�re deski trumien krusz�. LXI Taka w nich si�a duchowa zbudzona, iskrami cisn�c, do grobu przypad�a, jak b�yskawica biegaj�c szalona, stapia�a proch�w m�t i tre�� ich jad�a - �arem pal�ca p�omiennego �ona, a� kr�la mnie pod drzewem tam odgad�a. Wi�c pad� na ziemi� krzy�em i zaszlocha�, a groby wko�o widzia�y, �e kocha�. LXII "Widzia�em twoj� Wielko�� i tw� N�dz�. Czyli� przed oczy moje stawion truch�o, i�bym twe grzechy w twoich dziej�w ksi�dze przemaza� - i�by zgnilizn� nie cuch�o, co ma by� straw� �ywych i snu� prz�dz�, a�by z niej nowym ogniem �ycie buchto. Historia! Dzieje! Otom jest w sumieniu pora�on s�dzia; - przebacz, S�dzio Cieniu!" LXIII G�azy g��bokim j�kiem mu odrzek�y, dziej�w ubieg�ych zwo�uj�c wspomnienia, a Echa si� te d�ugie w �a�cuch wlek�y; zrazu przeci�g�y w naw niskich podcienia skrywa� si�, gdzie wilgoci� �ciany ciek�y; to si� a� chwyta� strop�w i sklepienia - rozko�ysany na paj�czej pletni, z�otego wieku strz�sa� py� stuletni. LXIV Nad arkadami wielkie chusty zblad�e, spylone, zwis�y; - na nich jakie� stroje dziwne - snad� bajki si� ple�ni�y zsiad�e o jakiej� wojnie - jacy� kr�le-woje, w wielkim rozmachu mlecz�w na tarcz pad�e, i wielkie t�um�w zl�k�ych niepokoje, i wielkie wie�e w gruzach, i �wi�tynie, jak z nich po�arny dym w k��bach si� winie. LXV Ilijon w gruzach - bohatery walcz�, w smugach obrazu p�yn�cy ku S�awie; m�otami wal�, bij� o tarcz tarcz� w nierozstrzygni�tej walki strasznej jawie; na wieki jeszcze d�ugie ramion starcz� zapasom, w wielkiej snad� podj�tym sprawie - a ju� z�owr�bny ko� po�rodku stoi... O Ilion! przedsi� walcz� m�e twoi! LXVI Polska si� ca�a zbieg�a do mych proch�w, w gr�b m�j patrz�ca pusty. - "Tu kr�l le�a�" pocz�li wo�a� w szemraniu pop�och�w. "Oto ju� gniazdo wiekowe odbie�a�!" "Oto ��damy widzie� widmo loch�w, aby je ka�den swoj� miar� mierza�. On jest nasz - wszystkich! Jeste�my Tomasze; ��damy widzie�, patrze� w �wi�te nasze!" LXVII "Chcemy po�o�y� g�ow� w ich po�cieli, py�em ich �wi�tym �egna� nasze dzieci; niechaj�e Jego duch w ma�e si� wcieli i nieugi�cie z nich b�yska i �wieci, niechby si� w jednym pi�tnie proch�w j�li ramiony, �e si� po�ar w nich roznieci! Oto jeste�my Tomasze bez wiary, widzie� ��damy pr�chno - w nim s� Czary!" LXVIII "Uprowadzaj� nam kr�le w zazdro�ci. Odwalon kamie� tumby, a loch pusty. Oto niesiemy balsamy, wonno�ci, uwoni� strz�py, proch ca�owa� usty; niechby w nas Spok�j-wiekowy zago�ci, spowied� uczy nim i znajdziem odpusty". O pust� tumb� rozbili swe dzbany mleka i miodu i j�kli: "porwany!" LXIX Rzesze sz�y; wszystkie szemrz�: "Kr�l porwany". "Nie ujrzym Kr�la! Nie masz!" - Rzesza ros�a. "Gdzie Kr�l!!" A inni krzycz�: "Zmartwychwstany!" "Oto go Bo�a-moc z grobu unios�a!" - "Oto wykl�czym kamienie kolany, a� go nam wr�ci B�g Zwiastuna-pos�a. Bo snad� zrz�dzenie to i snad� by� mia�o, by Jego wszystko serce dzi� p�aka�o". LXX Widz� ich potem, jak do krat si� cisn�, kt�rymi by�em odgrodzon, w go�cinie; jak cia�em w nie si� wpoj�, jak zawisn� u zimnych br�z�w r�kami; - - i p�ynie na mnie dech tw�rczy z nich; zakl�ciem wskrzysn� si� ko�ci, prochy rusz� . . . wstaj� ninie! Duchem podnosz� si� z trumnego stosu na �uny gorej�cych �wiec - pot�g� g�osu. LXXI Pot�g� tego wo�ania: "B�d� wskrzeszon! Bo ju� nam braknie tchu �y�, bo ju� mrzemy! Wskrze�nij! Aby tw�j nar�d by� pocieszon, oto w rozpaczy �alach szaty rwiemy. Jako �w Chrystus by� na krzy� zawieszon, tak my nad pustk� zawi�li, �akniemy! Kr�la! - Kr�lewski Cieniu! Z nami, z nami! Sta� si� Duch! Zmi�uj nad pokoleniami". LXXII O ludy, teraz rozumiem g�os Ducha; teraz rozumiem . . . "wracaj" ... sk�d wo�ano. Teraz, gdy na mnie, jako orkan, bucha narodu zgodny j�k, rozkaz i miano. I ta grobowa straszliwa posucha ust, gdy ju� kamie� tumby odwalano. Powietrza! Tchu! Hej, z wami, z wami, z wami! . . . . . . . . . . . . . . . . . . LXXIII Ponosi mnie wicher w sk��bionej zamieci, ju� chmur si� zagony pi�trz�ce odwal�, ju� piorun z nich wypad� i czelu�� roz�wieci, powietrzne dziwad�a piorunem si� pal�; jak li�ciem mn� burza przegania i miece, a g�os m�j si� niesie daleki Echami: "Do mnie, hej, do mnie! na wiekowe wiece! Ja kr�l nad wami! Ja Duch znowu z wami!" LXXIV Mia�em mie� pogrzeb - a ju�em by� wolny jak duch - ju�em polatywa� nad krajem; patrzy�em na Rozpacz, na �al nieudolny; - widzia�em, jako l�yli siebie wzajem; moje dni sam przypomnia� mi lud rolny, dawnym w zagrodach rz�dny obyczajem; - a i tam jeszcze dymne spalenisko kurz�ce - i ju� �mier� duchowa blisko. LXXV Po jakiej� wielkiej po�arnej ofierze i wielkim dusz zatraceniu przyszed�em; - gdy pobory swoje bierze N�dza, ca�emu w�adna pokoleniu. I rany te serdeczne jeszcze �wie�e, i przera�enie to straszne w sumieniu. Wi�c z�orzeczy�em, wi�c blu�ni�em Niebu, wyczekuj�cy w j�kach dnia pogrzebu. LXXVI Pod wielk� wie��, gdzie zegary dzwoni�, dawne, prastare, j�kliwe godziny, usiad�em i opar�em g�ow� w d�oniach; czekam, a� wreszcie ten dzie� Zorze sp�oni�, w kt�rym si� wszystkie moje zbior� syny, kt�re si� znacz� or�em i pogoni�; a� je przywiedzie has�o na r�wniny podmiejskie - a�e zalegn� na b�oniach. LXXVII A� up�yn�o czterykro� dni czworo, ca�y stok wzg�rza narodem zakwita�. Noc�, gdy spali, szed�em po�r�d zmor�; k�ad�em na sennych r�ce, bom si� wita�; kre�li�em na nich znaki mej pami�ci; a czo�a im od dotkni�� moich g�r�. Trudami drogi pielgrzymiej po�ni�ci leg� - a ju� daleki odblask �wita�. LXXVIII A gdy kr�l k�adzie d�o� na serce ludu, to serce jako ptasz� do� trzepoce i blisk� chwila jest duchowa cudu, �e oto wtenczas s� przesilne noce, a �pi�cy zbywa na �nie grzech�w brudu;- a stado or��w nagle za�opoce, przelatuj�ce ponad wie�ycami, i tylko s�ycha�, jak bij� skrzyd�ami. LXXIX A potem inne gromadz� si� rzesze ptasie; kracz�ce chmarami z�owrogie, �wiergotne czy�e, jask�ce podstrzesze, �urawne hufce, wronie roty mnogie - i polatuj� i kr��� z wysoka z�e-duchy, kt�re nocna rodzi Mroka; - a� naraz we mnie uderzaj� wrogie wrzaskiem i krzykiem strasz�c i z�orzecz�c, a jako widma Piekie�, nikn� lec�c. LXXX Tylko si� �pi�cy we snach przel�kali i ci�ko dysz�c, robili piersiami, i wida� by�o, jako na snach �kali, straszeni duch�w czarnymi lotami. I ju� si� groz� z legowisk zrywali. Ale ju� serce w nich czarem zmienione; krzywd niepami�tne bratnich, podniesione, wi�c si� ockni�ci krzy�ami �egnali: AVE MARYA ? CHRYSTE ? DUCH NAD NAMI. LXXXI W ko�ciele, w katedrze, przed trumn� �wi�tego grobowa moja korona, �wiat z�oty i ber�a kawa�ek kruchego, na o�tarz po�o�ona. Lud idzie i szepce: "dyjadema Jego, spu�cizna, wywy�szona". Szkar�atem �wi�ty st� pokryty, str�ami srebrne monolity, a trumna im wi�zgnie w ramiona. 1. Wi�c patrz� zdziwione, trumniskiem zgarbione Anio�y te bo�e ja�ni�ce, 2. Sk�d przysz�a korona, czy z grob�w zwleczona na o�tarz, gromnice i S�o�ce. 3. A ludy, pielgrzymi w �piew jeden olbrzymi mod�y uderz� skar��ce. 4. Wi�c s�ysz� Anio�y, jak zgodne wespo�y w nich serca zabi�y gor�ce. 5. Wi�c patrz�, s�uchaj� i silniej trzymaj� trumnisko srebrne ci���ce. 6. A w trumnie co� j�k�o i wieko rozp�k�o i blachy zachwia�y si� dr��ce, 7. Anio�y przel�k�e zadrga�y przykl�k�e, spojrza�y po sobie znacz�ce. 8. Wi�c silniej dzier�ej�, wi�c l�kn�, truchlej�, bo rosn� szelesty strasz�ce. 9. Wi�c silniej trzymaj�, wi�c palce wpijaj� we srebro z uj�cia rw�ce. 10. Wi�c si�y wci�� mno��, a z �cz, co si� trwo��, �zy wielkie im spad�y b�ysn�ce. LXXXII Nareszcie przyszed�, po�udniem upalny, s�onecznych skwar�w �w dzie�. - Ludem rojno. Sejm, jak �urawni, odprawiali walny; gromadni - jak przed jak� wielk� wojn�; na ten m�j pogrzeb zszed�szy, t�um proszalny, co mi� zbieg� darzy� �ez obiat� hojn�. Nad miastem pad�o pos�pne milczenie. Snu�y si� ludy �a�obne, jak cienie LXXXIII ciche - jak owe cienie elizejskie, ju� modlitwami nawet nie szemrz�ce; jeno p�-usty szeptaj�c swe wiejskie chora�y; - duchem wzniesione, marz�ce. Ju� moje w�adztwo widz� czarodziejskie: Czujni - ju� teraz tylko ber�em tr�c�... a ockn� si� na duchu przetworzeni . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Oto ju� �una stok zamku rumieni: l. Id� pos�pni a graj� im dzwony ze wszystkich ko�cio��w a graj� im dzwony �a�obne. 2. Id� pos�pni a nios� korony ozdobne, misterne a dla nich ci���ce jak o��w, korony sczernia�e, pogrobne. 3. A graj� im dzwony ze wszystkich ko�cio��w a szumi�, �opoc� szarfami przyczo��w chor�gwie, proporce pogrzebne. 4. A graj� im dzwony ze wszystkich ko�cio��w ogromne, t�tni�ce, podniebne. 5. A �piewy nad nimi, jak skrzyd�a Anio��w ko�ysz� si� g�rne, wr�ebne. 6. A id� pos�pni ze wszystkich ko�cio��w z cechami, wie�cami, co kwietne, pachn�ce, w tysi�ce by�y liczone. 7. I ch�opy sukmanne i pany strojone w p�sowe �upany, delije. 8. I dziewki przekrasne, pani�ta przejasne, ja�niejsze ni� bia�e lelije. 9. A id� �a�obni a id� pos�pni przez d�ugie ulice podgrodne; a id� �a�obni a id� pos�pni, cho� niebo b��kitem pogodne. 10. Wiatr chmury przegania, to skrywa, ods�ania orszaki pochodne, stokrotne; 11. A cienie si� wij�, to ja�ni�, to kryj�, to w biegu znikaj� przelotne. 12. A oni pos�pni a graj� im dzwony ze wszystkich ko�cio��w zawodne . . . . . . . . . . . . . . . . 13. Czyli ��ki nietkni�te tak gwarz�, Czyli kwiaty wyci�te si� skar�� - Czyli ��ki i �any si� k�oni�, Czyli wiatru przygi�te pogoni�? 14. Czy to las�w stoki si� chwiej�, Czy tak wie�ce jod�owe woniej� ... Czy to lasy sosnowe si� k�oni�, Czyli wiatru przygi�te pogoni�? 15. Za orszakiem. - czy to ��ki szarzej�... za orszakiem, czy to �any ju� gwarz�, za orszakiem, czy to bory si� chwiej� za orszakiem, czy to lasy ju� id�... czyli pszczelne roje tak brz�cz� za orszakiem - czyli ziemie tak j�cz�? 16. A id� �a�obne, pos�pne, pogrzebne i ��ki pachn�ce i lasy podniebne, wnucz�ta moje pogrobne. 17. A graj� im dzwony ze wszystkich ko�cio��w ogromne, t�tni�ce, wr�ebne. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . LXXXIV Ju� stokiem wzg�rza gromnic �ar ofiarny wije si� rzek� �wiate�, co migoc�; wl�k� si� olbrzymi w�z, ca�unem czarny w�r�d maszt�w, kt�rych chusty si� szamoc�; wicher �a�osny zawiewa� cmentarny, jakby w godzin� duch�w przed p�noc�. - Tam proch kr�lewski m�j ze czci� wieziony. W tak� to chwil� ja widmem zjawiony, LXXXV sta�em si� Duch, modlitew wskrzeszon cudem, a strz�p mych szat powion�� nad ich g�owy, gdym ja w koronie widmo gada� z ludem, cienie po baszcie chwiej�c wawelowej olbrzymie! snad�-�e by�em wielkoludem; - dreszcz przez nich bieg�, poczuli dech grobowy. - Bitem w nich krzykiem mej piersi spr�chnia�ej, a echo si� po Polsce nios�o ca�ej: LXXXVI "Pomst� mi dajcie, wy ludzie pogrzebni! Pomst� za moje wezg�owie we strz�pach! Nam, co jeste�my �ywota potrzebni, co si� tu�amy w urwiskach i k�pach. Spom�cie, wy karmazyny i wy zgrzebni, przechowa� klejnot chwa� w ruin ost�pach; w gruz rozsypuj� si� w�z�y korony i spok�j grob�w �wi�ty naruszony. LXXXVII "S�dzie na �wiat�a dzie� moje oblicze zwlekli, �em moj� wielko�� uzna� marno��. Sumienie przetrz�sali tajemnicze, stawi�c je przed wiekowych S�d�w karno��; nawet tajone uczynki zbrodnicze i moj� t� przemy�ln� gospodarno��. I wstyd m�j ojca odkryli przegni�y, i gady, kt�re w piersiach mi��sz stoczy�y. LXXXVIII "Spa�em spokojny, wielko�ci� przej�ty narodu, kt�rym z krasn� Lad� �eni�, i ostawia�em w polach plon nie z��ty, gdy ju� pszenicznych ziarn k�os si� rumieni�. Ludu m�j, oto� w n�dzy jest przygi�ty: L�k si� i Smutek w twe serce wkorzeni�". - Ca�y lud wrzasn�� ku mnie: "Cie� Ka�mierza!" A by� ten krzyk jak piorun, co uderza. LXXXIX Jako wulkanny wybuch gromop�odny z piersi tysi�cznej naraz ... krzyk Przymierza! Nar�d m�j wo�a g�osem jednozgodny: "Ka�mierza kr�la duch! - Duch Kazimierza!" Oni, ci sami, kt�rych ja bu�aw� i mieczem niegdy musz� ku jedno�ci, dzisiaj bezpa�scy, wielk� b�lu wrzaw� wyznaj�: oto jedno�� w sercach go�ci. Dusze ich splata� w�ze� wsp�lnej kl�ski w mym duchu, kt�rym sta� tam, jak zwyci�ski. XC A dzwon ten wielki bi� dla mnie pok�ony, wielkim powietrze faluj�c przelotem d�wi�k�w przeci�g�ych br�zu, rozmodlony, pog��biaj�cy ich mod�y �oskotem: "B�d� nam jedyny, ty kr�l odrodzony grob�w! - o sta� si� piorunowym grzmotem! Duchem pozosta� w�r�d nas, twego ludu! Cudu ��damy, kr�lu! Dope�� cudu!!" XCI Chwil� tak sta�em, w nar�d m�j bolesny jamami oczu wygas�ych patrz�cy; dobiega� do mnie szum pogwar�w le�ny; prze�wietla� Wis�y skr�t, tu� si� wij�cy; ��k oddalony sk�on, hen g�ro-kresny, i zap�d t�umnej rzeszy, w g�r� rw�cy. Raz jeden jeszcze w�r�d mgie� AVE krzyk�em - bo w zmierzchach, jako cienie lotne, nik�em. XCII Nar�d m�j tak si� we sw� przesz�o�� we�ni�; schodzi� we wszystkie grobowe piwnice, z trupami si�, umar�ymi r�wie�ni�, bada� im w trzewach skonu tajemnice; �e sam w tych ci�g�ych �zach i p�aczach ple�ni�, bruzdami czo�o poora� i lice i starza� - w coraz dalsze patrz�c groby; wzrok t�y� w mroczne podcienia �a�oby. XCIII Rozpoznawa�em, �e kocha� si� w trunach, ko�ysz�c w nich sw� my�l jakby w szalupach; �e czyta� zna�, jak w powik�anych runach, w bere� kruszynach i koron skorupach; jak na spu�cizny cieszy� si� fortunach, rozmi�owany w tych przegni�ych trupach; mniemaj�c, �e go to do �ycia wiod�o, �e bra� te trupie piszczele za god�o. XCIV Widywa�em tych trup�w korowody; ten ponad nimi �al p�acz�cych lutni, bo prochom uroczyste sprawiano wywody, i na ten kr�tki czas niechano k��tni nad ka�d� z trumien, kt�r� w imi� zgody wiedli na Wawel - ci z�otem rozrzutni; mo�ni i biedni dobywali z kalet; sztuka wdzi�czy�a zmar�ych z krasnych palet. XCV A tacy byli skorzy, tak si� rwali, tak ich ten gr�b, trumny wesel�; �e jakby innych rado�ci nie znali, tylko te, gdy cmentarze �wiat�em �ciel�; w naj�wietniejsze si� stroje przybierali; miodem si�, mlekiem, chlebem z trumn� dziel�. Smutni zawsze - naraz pr�dsi, gospodarni, �ywi! - tak pi�kni byli! a cmentarni. XCVI I nazywali kr�lami tych marnych, kt�rzy si� w w�asnym lubowali j�ku; co twarze przys�oniwszy w kirach czarnych, stawali przed narodem z harf� w r�ku; serca na sto�ach palili ofiarnych, durz�c si� dymem przy harf rzewnym brz�ku; a chodz�c w ko�ach z lauru drzew uszczkni�tych, por�wnywali si� do polskich �wi�tych. XCVII Wn�trzno�ci rozkrawali m�czennika, wr�yli z trzew o jutra przysz�ej dobie, badali loty ptak�w, bieg ponika, gwarzyli, �e si� Dzieci� zjawi w ��obie; widzieli Go w postaci ogrodnika, �e wsta�, cho� zbrojna stra� przy Jego grobie. - I �adne wr�by ich si� nie spe�nia�y, a we wr�bit�w patrza� nar�d ca�y. XCVIII I przychodz�cy coraz nowi m�e na obchodowe dzwonili nieszpory; na o�tarzyskach �wi�cili or�e - a ka�dy z nich by� jakby duchem chory; wida�, �e wielkiej chwa�y nie dosi�e; �e cz�sto ledwo si� zyska pozory; - a kraj ich wszystkich s�ucha�, wszystkim wierzy� - i� coraz g��bszym smutkiem si� przymierzy�. XCIX Strojeni w wiechy laur�w poczernia�e, we swoich proroctw zadumie owici, wst�powali jak pos�gi na ska��, a przez fa�dziste szaty pr�chno �wici; pokazywali rany posinia�e, �e przez te rany S�aw� s� okryci i �e te rany w�a�ni bracia im zadali, �e si� w po�wi�ce� �zach i krwi k�pali. C To byli wodze narodu, ich w�a�ni, co przewodzili nad ludem krzykami, g�d�bami nowe podsycali wa�ni samozwa�czymi b�d�c prorokami; stawa� si� nar�d jak ugorne pole, �e chwasty k�osom przeros�y g�owami, g�usz�ce czysty siew coraz ha�a�niej - �e ju� zacz�to ze zb� plewi� role. CI M�wili wszystko, co powinien czyni� nar�d - w rozstajne wskazuj�c mu drogi; wzajem si� w s�owiech j�li l�y� i wini�, a� wzro�li na olbrzymie truch�a-trwogi; - sta� lud, gromad� s�uchaj�c bezradn�, i� si� tak mi�dzy sob� szarpi� bogi, obiecuj�c, �e �y�y z�ote w nim odgadn� .. . Zaj�k�em - bo mu, widz�, dusz� kradn�. CII Wi�c krwi� i ko�ci� nagle ze �ywymi, sta�em si� kowal w �elaznej obr�czy na czole - i dzier�y�em m�ot olbrzymi �elazny - wci�� ten �omot g�uchy brz�czy jeszcze w uszach - - - �e b�d� nad nimi w�dz! - A nade mn� B�g na t�czy ... Wi�c wspar�em m�ot o st� o�tarza skalny, przy kt�rym nar�d Sejm odprawia� walny. CIII Ju� zapomnia�em by� wszystkich roz�ale�; t�umy m�j rozkaz wype�nia� gotowe; - ju� tylko na mnie! bliscy i z oddale� patrz�; - - ju� oczy w nich wpi�em surowe i badam: �e s� bliscy tych rozpale�, od kt�rych razy s� b�yskawicowe - ... �e si� rozpaczy gad na o�tarz �lizn��... - rzuci�em w m�wc� m�ot, �e piersi� bryzn�� CIV i pad� - a nar�d obaczy� si� wolny. KONIEC KSI��KI