8652

Szczegóły
Tytuł 8652
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8652 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8652 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8652 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Maria Konopnicka Wiersze i obrazki WOLNY NAJMITA W�sk� �cie�yn�, co wije si� wst�g� Mi�dzy p�lkami j�czmienia i �yta, Szed� blady, n�dzn� odziany siermi�g�, Wolny najmita. I nigdy wyraz nie by� dalszym tre�ci, Jak w zestawieniu takim ur�gliwym! Nigdy nie by�o tak g�uchej bole�ci W jestestwie �ywym. Rok ten by� ci�ki: ulewa smaga�a Srebrnym swym biczem wiosenne zasiewy I ziemia we �zach zaledwie wyda�a S�om� a plewy. Z chaty, za kt�r� zaleg�y podatki, Wygnany n�dzarz nie �egna� nikogo... Tylko gar�� ziemi zawi�za� do szmatki I poszed� drog�. W powietrzu ciche zawis�y b��kity, Echo fujarki spod lasu wsch�d wita... Stan�� i otar� �z� po�� swej �wity, Wolny najmita. Wolny, bo z wi�z�w, jakimi go przyku� Rodzinny zagon, gdzie pot roni� krwawy, Ju� go rozwi�za� bezduszny artyku� Twardej ustawy... Wolny, bo nie mia� da� ju� dzisiaj komu �wie�ego siana pokosu u ��oba; Wolny, bo rzuci� m�g� dach swego domu, Gdy si� podoba... Wolny, bo nic mu nie ci�y na �wiecie -Kosa ta chyba, co zwis�a z ramienia, I n�dzny �achman sukmany na grzbiecie, I b�l istnienia... Wolny, bo jego ostatni sierota, Co z g�odu opuch� na wiosn�, nie �yje... Pies nawet stary pozosta� u p�ota I z cicha wyje... Wolny! - Wszak mo�e i�� albo spoczywa�, Albo kl�� z zgrzytem t�umionej rozpaczy, Mo�e oszale� i p�aka�, i �piewa� -B�g mu przebaczy... Mo�e zastygn��, jak szrony, od ch�odu, Bi� g�ow� w ziemi�, jak czyni� szaleni... Od wschodu s�o�ca do s�o�ca zachodu Nic si� nie zmieni. Wolny, bo z wi�z�w, jakimi go przyku� Rodzinny zagon, gdzie pot roni� krwawy, Ju� go rozwi�za� bezduszny artyku� Twardej ustawy... Wolny, bo nie mia� da� ju� dzisiaj komu �wie�ego siana pokosu u ��oba; Wolny, bo rzuci� m�g� dach swego domu, Gdy si� podoba... Wolny, bo nic mu nie ci�y na �wiecie -Kosa ta chyba, co zwis�a z ramienia, I n�dzny �achman sukmany na grzbiecie, I b�l istnienia... Wolny, bo jego ostatni sierota, Co z g�odu opuch� na wiosn�, nie �yje... Pies nawet stary pozosta� u p�ota I z cicha wyje... Wolny! - Wszak mo�e i�� albo spoczywa�, Albo kl�� z zgrzytem t�umionej rozpaczy, Mo�e oszale� i p�aka�, i �piewa� -B�g mu przebaczy... Mo�e zastygn��, jak szrony, od ch�odu, Bi� g�ow� w ziemi�, jak czyni� szaleni... Od wschodu s�o�ca do s�o�ca zachodu Nic si� nie zmieni. Ubogi zagon u n�dznej twej chatki I mokr� ��czk�, i mszary, i wrzosy Obsadzi urz�d... podatki! podatki! Ty id� do kosy! Id�, id�! Op�at� do kasy wnie�� trzeba, Cho� jedno ziarno wydadz� trzy k�osy I cho� nie zaznasz przez rok ca�y chleba... Id�, id� do kosy! Czeg� on stoi? Wszak wolny jak ptacy? Chce - niechaj �yje, a chce - niech umiera! Czy si� utopi, czy chwyci si� pracy, Nikt si� nie spiera... I cho�by gar�ci� rwa� w�osy na g�owie, Nikt si�, co robi, jak �yje, nie spyta... Cho�by pad� trupem, nikt s��wka nie powie... - Wolny najmita! SOBOTNI WIECZ�R Od zgrzytaj�cej z�bami maszyny Powsta� znu�ony, z os�upia�ym okiem, W kt�rym si� pali� p�omyk jaki� siny, I przeszed� izb� w milczeniu g��bokiem. O czym mia� m�wi�? - My�l jego, wt�oczona Pomi�dzy ko�a i �ruby, i pi�y, By�a tak ci�k� jak jego ramiona, Co si� bezw�adnie wzd�u� cia�a zwiesi�y... O czym mia� m�wi�? Wszak �wiata obroty. Jego pragnienia i walki, i ruchy Nie dobiegaj� tam, gdzie ci�kie m�oty, Grzmi�c przez dzie� ca�y, og�uszaj� duchy. Jak senny przeszed� przez puste warsztaty, Z g�ow� zwieszon�, z obliczem wygas�em A� tam, gdzie kasy okienko zza kraty Miga�o wyp�at tygodniowych has�em. Woko�o gwarnym cisn�li si� t�umem Dnia najemnicy, z zamglon� �renic�; A zmrok zapada� z g�uchym jakim� szumem Ponad tych istnie� smutn� tajemnic�... Zap�at� swoj� wzi�� w ci�bie ostatni I wyszed� czo�o ocieraj�c z potu. Po dniu sp�dzonym w�r�d maszyn �oskotu Chcia�by us�ysze� g�os ludzki, g�os bratni, My�l z odr�twienia rozbudzi� w gaw�dzie, U�cisn�� r�k� przyja�ni �yczliw�, Poczu� w swym bycie nie martwe narz�dzie, Lecz jakie� �ywe ludzko�ci ogniwo... Stan�� w ulicy; na rogu jaskrawy Napis obwieszcza�, �e tutaj dostanie G�o�nej muzyki i hucznej zabawy, I zapomnienia o ka�dej swej ranie... U wej�cia para buchn�a gor�ca, T�um w drzwi otwarte cisn�� si� nawa�em, A b��dny ob�ok skrzyd�em swojem bia�em Chwyta� przeb�yski gasn�cego s�o�ca... Cofn�� si� m�ody robotnik sprzed progu; Ten zmierzch wieczorny, przejrzysty, r�owy Jakie� mu dumki nawiewa� do g�owy O wio�nie, ciszy, przyrodzie i Bogu... Jakie� pytania o �yciu, o �wiecie Zm�con� fal� o dusz� mu bi�y... On czu� si� cz�stk� i ruchu, i si�y, Lecz nie�wiadom� i biern� jak dzieci�... Powiew �ywszego, szerszego ju� pr�du Pchn�� my�li jego na g��bi� od brzegu... Lecz brak�o steru i w b��dnym tym biegu Nie umia� dostrzec przystani i l�du... Czu�, �e s� wy�sze i czystsze uciechy Nad wrzask pijanej ci�by i muzyki, Nad wyuzdan� swawol� i �miechy, Nad brz�k kieliszk�w i kl�twy, i krzyki... Lecz gdzie je znale��? Ach, gdyby w tym t�umie Us�ysza� jakie� dobre, m�dre s�owo, Rze�wi�ce ros� my�l jego ja�ow�, Jak�eby s�ucha� w powa�nej zadumie! Jak�eby ch�tnie podzieli� si� biciem Serca, stwardnia�ej d�oni swej u�ciskiem... Jak�eby ch�tnie �y�, cho� chwil�, �yciem Wiedzy i �wiat�a, i prac ducha bliskiem... Sta� tak niepewny, a wrzawa kipia�a. Przed nim szli ludzie... My�l�ce oblicza Si�a sympatii jakiej� tajemnicza Nieraz ku niemu przyja�nie zwraca�a... Z przechodni�w owych niejeden zapewne Kocha� lud, my�la� o jego o�wiacie I mia� dla niego to uczucie rzewne, Kt�re obcemu nawet m�wi: bracie... Lecz gdzie� s� drogi, na kt�rych by duchy Dw�ch sfer odmiennych schodzi�y si� spo�em? Czy li� zwyczaje, jak wi�z�w �a�cuchy, Ka�dej z nich ciasnym nie zamkn�y ko�em? Przedmiotem czyjej troski i narady Jest znikczemnienie w zwierz�cym spoczynku?... Czyli� wi�c dziwno, �e wyrobnik blady Posta�, poduma� i poszed� - do szynku. PRZED S�DEM Drobny, wychud�y, z oczyma jasnemi, W kt�rych �zy wielkie i srebrne wzbiera�y I gas�y w rz�sach spuszczonych ku ziemi, Blady jak n�dza, a tak jeszcze ma�y, �e m�g� rozp�aka� si� i wo�a�: Matko! Gdyby mia� matk�... i m�g� stroi� psoty, I poca�unk�w ��da�, i pieszczoty, I spa� na piersiach ojca... a tak dr��cy, Jak ptak wyj�ty z gniazda i ju� mr�cy, Wiejski sierota sta� w s�dzie przed kratk�. A dziwna by�a ta sala s�dowa, Wielka i pusta, i ciemna, i ch�odna, I bezlitosna, i �ez ludzkich g�odna. I nigdy dla nich nie maj�ca s�owa Mi�o�ci bratniej, i taka surowa, Tak spiskuj�ca �awkami w p�kole Na ludzk� n�dz� i ludzk� niedol�, �e Chrystus bia�y, co sta� tam w pobli�u, Zdawa� si� cierpie� i dr�e� na swym krzy�u. Przy winowajcy nie by�o nikogo... I kt� by broni� dzieci�cia n�dzarzy? Chyba te wielkie dwie �zy, co po twarzy Lecia�y jak�� pe�n� iskier drog�. Chyba dzieci�stwo, n�dz pe�ne, sieroty I chyba tylko promyczek ten z�oty, Co mu przez okno upada� na g�ow�, Jakby B�g g�adzi� w�osi�ta mu p�owe. Wszed� s�dzia, spojrza� i rzek�: "Gdzie rodzice?" "Nieznani" - odrzek� pan pisarz z powag�. Ch�opiec wzni�s� zgas�e, b��kitne �renice I �ci�gn�� �witk� na pier� swoj� nag�, Bo oto nagle od jednego s�owa Zj�o go zimno i pustka grobowa... S�dzia zaduma� si�, pochyli� czo�a I spyta� znowu: "Czy w wiosce jest szko�a?" "Nie". - Pisarz zwykle chmurny by� w urz�dzie, Przy tym - pytanie by�o jako� dziwne... Waha� si� chwil�, czy w�a�ciwym b�dzie Odpowied� ch�opca pisa� w protok�le; Wi�c wyprostowa� palce swoje sztywne I b�bni� z lekka po szarej bibule... A s�dzia patrzy� na dr��c� dziecin�, Na r�ce nagie, wychud�e i sine, Na pier� zapad�� i n�dzne �achmany, Na blask tych oczu zm�cony i szklany, Gdzie przecie� mog�y odbi� si� niebiosy... Na drobn� g��wk�, gdzie my�l g�ucho �pi�ca Nie zna�a �wiat�a innego pr�cz s�o�ca I innych wra�e� o�ywczych pr�cz rosy. I dziwnym cieniem zasz�o mu oblicze, I w piersi uczu� dr�enie tajemnicze, Jakby ta sala pusta by�a tronem, Nad kt�rym przysz�o�� z czo�em zachmurzonem Zasiada, pe�na kl�sk i spustoszenia... I jakim� grzmi�cym i ogromnym s�owem Oblicza plony na polu ja�owem, Przed s�d wzywaj�c ca�e pokolenia... I widzia�, jak sz�y g�ste, ciemne t�umy I tamowa�y ruch globu w b��kicie... I spostrzeg�, pe�ny trwogi i zadumy, �e by�y chmur� ogromn� o �wicie, Przez kt�r� przebi� nie mog�o si� s�o�ce, I zmierzch nad ziemi� trwa� przez lat tysi�ce... Widzia�, �e t�um ten - to si�a stracona Dla wielkich cel�w i d��e� ludzko�ci, I czyta� w gro�nym spojrzeniu przysz�o�ci, �e chce rachunku - z miliona... I ujrza� nagle, �e wydziedziczeni Za spo�ecze�stwa swego cierpi� winy... I przera�ony - pos�ysza� w przestrzeni S�dy - nad spraw� ch�opczyny... "Niech�e was Chrystus - g�os m�wi� - rozs�dzi, Kto wi�cej winien: czy ten nie�wiadomy, Co drogi nie zna i w ciemno�ciach b��dzi, Czy wy, co grube spisujecie tomy Karnej ustawy, a nie dbacie o to, By uczy� dzieci�, kt�re jest sierot�?... Niech�e was Chrystus s�dzi!" Lecz krzy� czarny Sta� nieruchomy i cichy na stole, Jako milcz�ce wobec �ez o�tarze... A s�dzia powsta� i szed�, gdzie pachol� Blade czeka�o na wyrok surowy, I dotkn�� r�k� jego p�owej g�owy, I rzek�: "P�jd�, dzieci�! ja ci� uczy� ka��!" Z SZOPK� Przed dworskim gankiem stan�o ich czworo, G��wki na mrozie odkrywszy z pokor�. Zwyczajnie, dzieci, z male�ka ju� karne, Wiedz�, �e dw�r jest rzecz pa�ska, wielmo�na, Nie to, co chaty ich, n�dzne i czarne, Gdzie ledwo �nie�nej zamieci uj�� mo�na! Nie wiem, czy kt�re z tych biednych us�yszy Kiedy w swym �yciu, co godnym jest cz�ci; Nie wiem, czy przyjdzie kto, by w chaty ciszy Zasi��� do wielkiej lat dawnych powie�ci; Czy im kto powie, jak kocha� potrzeba Zagon ojczysty, co daje k�s chleba, Jak cudze prawa szanowa�, jak �ywem Poczu� si� w wielkim �a�cuchu ogniwem, Lecz wiem, �e z dawna uczono batogiem Odkrywa� g�ow� przed pa�skim tym progiem. Stan�y zbite w gromadk�; nad niemi Jaskrawa gwiazda na �erdzi wyb�yska, �ciel�c snop �wiat�a krwawego po ziemi... Kometa dr��ca, dziwna, bez nazwiska, Co raz do roku zjawia si�-i �wieci Ponad g�owami bosych, ch�opskich dzieci... Dr��ce od zimna podnios�y si� glosy I uderzy�y po �nie�nej przestrzeni, A noc s�ucha�a, sm�tna, a niebiosy Pe�ne si� zda�y iskier i p�omieni, I ech �a�osnych, zmieszanych w rozd�wi�ki, I w jakie� ciche westchnienia, i w j�ki. Najm�odszy, dziecko drobne, co z drugimi Sta� wpo�r�d jasnej okien dworskich �uny Odziany w �achman, z stopami bosymi, Umilkn�� nagle jak rw�ce si� struny... I ponad gwiazd�, klejon� z tektury, Wielkie i smutne oczy wzni�s� do g�ry I my�la� sobie: "Czemu to, m�j Bo�e, Cho� Chrystus przyszed�, tak �le jest na �wiecie I czarnej m�ki gar�� tylko w komorze? I nie ma ciep�ej sukmanki na grzbiecie? I tatu�, taki pijany z wieczora, Matul� bije, cho� p�acze i chora?... Czemu to ludzie w przedn�wek tak bledn� I jakby cienie po drogach si� w��cz�? A dzieci we wsi z male�ka ju� kradn�? A jego dot�d na ksi��ce nie ucz�? Cho� rad by wiedzie�, co jest tam daleko, Het, het, za lasem, za m�ynem, za rzek�!... Wida� dla ch�op�w nie przyszed� B�g mo�e? Wszak�e, cho� co rok do dworu ch�opi�ta Id� z kol�d� i z szopk� w tej porze, On przecie nigdy, jak �yw, nie pami�ta, �eby kto z dworu do chaty przychodzi� I m�wi�: "Bracia, Chrystus si� narodzi�!" Czemu?" -O dzieci�! mg�a nocy zas�ania Dzie�, co odpowie na twoje pytania... Och! oby tylko nie wzeszed� on s�dem Kl�sk ostatecznych nad morzem i l�dem! Och! oby tylko wiekowi przysz�emu Grom pomsty twego nie powt�rzy�: "Czemu?!" CH�OPSKIE SERCE W t�umie, na mrozie stan�a pod �cian�, Okryta star�, m�owsk� sukman�. Pos�pna rzecz jest ta siwa siermi�ga, Przesi�k�a potem i �zami i zdarta Na zgi�tym w pracy i niedoli grzbiecie N�dzarza, kt�ry nigdy z ciemno�ci nie si�ga Do �wiat�a �adn� o�ywcz� nadziej�... I sm�tna rzecz jest, i zadumy warta, I sama w sobie taka �a�o�liwa, Jakby nie �achman, ale rana �ywa Na narodowym ciele si� krwawi�ca... Kiedy�, gdy wichry i burze przewiej� I rozb��kitni si� w sobie wiek s�o�ca, O tej siermi�dze m�wi� b�d� w �wiecie I zwa� jej dzieje ludu epopej�... I mo�e wtedy nawet my, my sami, W�r�d narodowych skarb�w i pami�tek Ten n�dzny, zgrzebny, poszarpany szcz�tek Chowa� b�dziemy - i oblewa� �zami! P� dnia ju� sta�a tak, nieporuszona, Bezw�adnie oba zwiesiwszy ramiona, Patrz�c upornie na gmach, k�dy w sali Rekrut�w strzygli i mundurowali, W r�ku ubogi w�ze�ek trzyma�a -Chudoba syna, mizerna i licha... Twarz jej wygas�a, po��k�a, zmartwia�a, Jak pustka by�a pos�pna i cicha, I tylko usta zaci�te, drgaj�ce, Jaki� krzyk duszy zdradza�y ogromny, Co m�g� wybuchn�� dziki, nieprzytomny, I bi� w niebiosa, i wstrz�sa� to s�o�ce, Co bezpromienn� i zimn� sw� g�ow� Ukry�o k�dy� za chmury �niegowe. S�siad przem�wi� do niej: ,,Pochwalony!" Odrzek�a na to j�kiem jakim� g�uchym... Pier� jej w �miertelnej podnios�a si� m�ce I znowu wzrokiem b�yszcz�cym i suchym Patrzy�a na drzwi zamkni�te, przed siebie. O, pochwalony! O. b�ogos�awiony B�d� Ty mi, Chryste, co przebite r�ce Rozci�gasz ponad wie�niacze zagony Z przydro�nych krzy��w! Ty� jest B�g n�dzarzy! Ty liczysz k�dy� w b��kitnym swym niebie Wszystkie gryz�ce �zy troski i b�lu, Co ��obi� bruzdy w�r�d zwi�d�ych tych twarzy... O! pochwalony b�d�, bole�ci Kr�lu! Z trzaskiem otwarto drzwi sali: w nat�oku On jeden tylko jest widny jej oku... Jej Jasiek!... Dziwne spostrzega odmiany: Jakie� odblaski tragiczne, surowe Pad�y ju� na t� obna�on� g�ow�, Kt�r� dzi� jeszcze ocienia� w�os lniany... Klasn�a w d�onie i w oczy mu patrzy. Podszed� w milczeniu. By� gibszy i bladszy, A �zy, co k�dy� pod sercem zaleg�y, Wielkie i s�one po licach mu zbieg�y... "O matko!" - "Nie p�acz! Pan Jezus przemieni... Ty� g�odny; we� to, posil si� na drog�..." Chleb mu poda�a: wyj�� n� z kieszeni, Odkroi� k�sek i szepn��: "Nie mog�! Nie mog�, matko, sam!" - Jak chusta zblad�a, Lecz roz�ama�a chleb - i z synem jad�a. A wtem wydano ostatnie rozkazy. Marsz zabrzmia�. Jakie� zmieszane obrazy ��k, p�l i las�w, i chaty, i wioski Powia�y razem z d�wi�kami tej nuty... - Hej!... nie zobaczy� ju� tego w �o�nierce! -Powsta� zgie�k, lament... Ja�ka tylko matka Bez �zy, bez skargi trwa�a do ostatka, Zwr�ciwszy oczy smutne, pe�ne troski, Na drog�, kt�r� i�� mia�y rekruty... Nagle, jak gdyby zawiod�a j� si�a, Syna r�koma za piersi chwyci�a... "Dziecko!..." krzykn�a raz tylko i zblad�a, I zatoczy�a si� - i martwa pad�a... M�wiono, �e jej p�k�o ch�opskie serce. JA� NIE DOCZEKA� W ubogiej izbie go�� zjawi� si� b�ogi: S�oneczny promie� wiosenny, majowy! Wszed� przez okienko z szybami drobnemi I jasnym snopem rzuci� si� po ziemi, Jak z�ota strza�a pad� na st� sosnowy, Na deski starej, spaczonej pod�ogi, Na tapczan n�dzny, zas�any bar�ogiem, Na komin pusty, zimny, bez ogniska, Na obraz, kt�ry jaskrawie wyb�yska Z�ocist� glori� w poddaszu n�dzarza, Tak, jakby m�g� Ten, co biednych jest Bogiem I mi�osierdziem, i smutnych odwag�, Gromadzi� skarby u swego o�tarza I sta� w purpury blaskach i kamieni, Gdy ludzie g�odni, n�dzni, opuszczeni, Korz�c si� przed nim, bij� w pier� sw� - nag�! By� to niedzielny poranek wio�niany. W izbie wyrobnik siedzia� z zgas�� twarz� U pociemnia�ej i wilgotnej �ciany, Po kt�rej zamr�z kroplami ocieka�... A� z dum swych ciep�ym zbudzony promieniem, Pos�ysza� wr�ble, co na dachu gwarz�; Spojrza� po izbie okiem sm�tnem, mg�awem, Potem na jasno�� t� o�ywcz� s�o�ca I szepn�� z cichym, st�umionym westchnieniem: "Ja� nie doczeka�!" I otar� grubej koszuli r�kawem �z�, co po twarzy toczy�a si�, dr��ca I taka m�tna, i ci�ka, i wielka, Jakby to wody nie by�a kropelka, Lecz kamie�, kt�ry, wyrzucony z duszy, Padnie w g��biny i ziemi� poruszy. Zima ta ci�ka by�a. �nie�ne duchy Pomi�dzy ziemi� lata�y a niebem, Bia�ymi skrzyd�y zakrywszy b��kity, A mro�ne wichr�w p�nocnych podmuchy Dreszczem wstrz�sa�y ubogie te �ciany, W�r�d kt�rych n�dzarz tak rzadko jest syty Twardym i czarnym niedoli swej chlebem; Tak biedne nosi na grzbiecie �achmany, Tak ci�ko musi pracowa� na dzieci W�r�d skrz�cych mroz�w i wietrznej zamieci! Zima ta ci�ka by�a. Na kominie Ogie� nie co dnia roznieca� si� lichy, Nie co dnia ciep�� gotowano straw�. Ojciec przychodzi� wieczorem bez si�y, Nie mog�c d�wign�� siekiery ni pi�y, I pada� spocz��, jak martwy, na �aw�... A Ja� tymczasem, w n�dznej koszulinie, Coraz to bledszy, coraz bardziej cichy, Na kszta�t mdlej�cej lampy lub pochodni, Zjada� k�s chleba - i siada� na ziemi, Patrz�c na ojca oczyma smutnemi. Jak ci, co m�wi� nie �mi�, �e s� g�odni! Wreszcie z tapczana nie podni�s� si� wcale, Ojca witaj�c z daleka - u�miechem... Przel�k� si� n�dzarz, chwyci� go w ramiona, W piersiach mu gra�y i �kania, i �ale... Noc ca�� dziecko zagrzewa� oddechem, Bo mu si� zda�o, �e stygnie, �e kona... Modli� si�, p�aka�, o �ciany t�uk� g�ow�, A �ciany skrzy�y si� jak diamentowe... Bo zima na nie rzuci�a p�aszcz bia�y. �zy na nich marz�y - i jak per�y sta�y. Rankiem wyrobnik zastawi� sw� pi��, Por�ba� sto�ek, rozpali� ognisko, Przyzwa� lekarza. Lekarz, cz�owiek m�ody, O�wiadczy�, �e tu jest powietrze zgni�e, �e straszna wilgo� ma tutaj siedlisko, �e dziecku trzeba da� lepsze wygody, Izb� obszern�, jasn� i ogrzan�, Ciep�e okrycie, a przy tym co rano Posi�ek lekki; po�ywny, gor�cy. Zapewni� nadto, �e je�li ch�opczyna Wiosny doczeka, to wzmocni go s�o�ce. Wreszcie o�wiadczy�, �e mr�z - trzaskaj�cy! I wyszed�. - Ojciec stan�� jak zmartwia�y, We drzwi wlepiwszy �renice b�yszcz�ce... A wiatr tymczasem rozmiata� z komina Iskry i dymy i w szyby tak sieka�, Jakby bra� szturmem t� izb� ubog�. Blada twarz ch�opca zrobi�a si� sina... Do ojca sztywne wyci�gn�� r�cz�ta, Rzuci� si�... wargi drobne mu zadrga�y... A �mier�, srebrzyst� szat� owini�ta, Wzi�a go z sob� tajemnicz� drog�... Promienia s�o�ca Ja� ju� nie doczeka�! W mogi�ce le�y i nigdy mu duszy �adne ju� �wiat�o nie zbudzi, nie wzruszy... Nigdy nie wzniesie pogodnych swych powiek Na wielkie cuda tworz�cej przyrody I nigdy zapa� do wiedzy, swobody Nie drgnie mu w piersi okrzykiem: Ty� cz�owiek! Ach, ile� takich mogi� jest na ziemi I jak�e smutne s� takie mogi�y! Ludzko�� �y� winna si�ami wszystkiemi, A n�dza co dzie� odbiera jej si�y... Ten szereg drobnych grob�w w�r�d cmentarza, Co my�liciela sm�tnego przera�a, To siew bez plonu, rzucony na marno, Kwiat bez owocu - i stracone ziarno. Poprzez mogi�y, gdzie �pi� te dzieciny W milczeniu �mierci przera�liwem, g�uchem, Ludzko��, ubo�sza ramieniem i duchem, Idzie tak wolno, jakby cel si� zwleka�! O bracia, czy w nas wcale nie ma winy, �e s�onka Ja� nie doczeka�? W PIWNICZNEJ IZBIE W piwnicznej izbie zmrok wczesny pada, Wilgotny a ponury; M�tnymi szyby drobne okienko Na brudne patrzy mury. W piwnicznej izbie g�os dziecka s�ycha�: To westchnie, to zagada... Ojciec chleb czarny wykuwa m�otem, Przy igle matka blada. "Moja mate�ko! Moja rodzona! Jak te� tam na wsi onej ? Czy te� tam dzieci chodz� w s�oneczku, Po trawce, po zielonej? I nie mieszkaj�, jak my, w piwnicy? I widz� het... ob�oki?" "Oj, widz�, synku, wszy�ciutko widz�, Calu�ki �wiat szeroki! Oj, widz� one pola i lasy I ��ki i zagaj�; Widz�, jak s�onko idzie do morza I jak zn�w rankiem wstaje... Widz�, jak p�ugi rzn� wiosn� skiby, Jak siewacz rzuca ziarna, Jak wo�y ci�gn� z�bat� bron�, Jak rodzi ziemia czarna... Oj, widz� one, jak �r�d�a bij�, Jak mokre rzeki p�yn�, Jak dzikie g�si na ug�r lec�, Jak staw zarasta trzcin�... "A nie ma takich mur�w doko�a, �e a� si� przegi�� trzeba, �eby cho�. skrawek, cho� odrobink� Zobaczy� czasem nieba?" "Niebo tam, synku, wszystkim otwarte, Z wschodu na zach�d wolne, Czy zorza �wieci, czy gwiazdy wschodz�, Jako te kwiaty polne". "To i Pan Jezus bli�ej by� musi I patrzy na te dzieci... A od nas tutaj do Pana Boga I pacierz nie doleci..." ......................................... W piwnicznej izbie j�k zabrzmia� cichy, Matka si� po niej krz�ta... W g�stn�cym zmroku g�os dziecka s�aby Z ciemnego s�ycha� k�ta. "Moja mate�ko, moja rodzona, A jak tam jest w tym polu?" "W polu to, synku, zbo�a a zbo�a, Przetkane w kwiat k�kolu... Takie ci owsy, takie ci �yta, Ze si� w nich cz�owiek schowa! A grusza na nie cie� rzuca ch�odny, A wko�o wo� chlebowa... Spojrzysz na lewo, spojrzysz na prawo, To k�osy a� si� garn�. Jakby kto z�ot� nakry� kurzaw� Ca�� t� ziemi� czarn�... A wierzchem takie ci id� szumy, Takie w powietrzu granie, Jak kiedy, na ten przyk�ad, w ko�ciele Zagraj� na organie... Od spodu s�oma, jak trzcina, stoi, Ot, gdzie tam do niej tobie! A takie ziarnem pe�niu�kie k�osy, A� k�ad� si� po sobie! A j�czmie� to ci taki w�saty! A gryka taka miodna! A lny - jak niebo... a grochy w str�kach, �e ich nie przejrzysz do dna. A tu ci zaj�c spod miedzy smyrgnie, Przepi�rka w g�os zadzwoni... A z ��ki k�dy� po rosie s�ycha� Sp�tanych r�enie koni..." ......................................... W piwnicznej izbie zmrok coraz g�stnie, Wilgotne �ciany p�acz�... Dziecko w ciemno�ci oczy otwiera, Czy czego nie zobacz�... ......................................... "Moja mate�ko! Moja rodzona! A jak tam na tej ��ce?" "Na ��ce, synku, to trawy rosn�, W srebrzystej mgle stoj�ce... A w trawach kwiecie ��te i bia�e, A bokiem modra struga, A s�onko sobie po niebie chodzi I z�otem okiem mruga... A po mokrad�ach bocian szczud�uje I �aby dziobem bierze... A skowroneczek do Boga leci I �piewa swe pacierze... A dziewcz� idzie i kr�wk� p�dzi -Chu�cina i zapaska... A kr�wka ryczy a porykuje, A pastuch z bicza trzaska... Brze�kiem, nad rowem, z�ocieniec ro�nie I wierzba na fujarki... A siwy kaczor w trzcinach si� zrywa. Sznurkuje derkacz szparki... A po przydro�ku, pod le�n� �cian�, Kosiarze id� z kos�, A te dziewcz�ta, jak g�ski bia�e, W dwojakach je�� im nios�..." ......................................... W piwnicznej izbie g�os dziecka wzdycha Z wilgotnej, brudnej ple�ni... A oczy jego patrz� w okienko, Czy mu si� czasem nie �ni... ......................................... "Moja mate�ko! Moja rodzona, A jak tam jest w tym lesie?" "W lesie to, synku, szum si� okrutny Po wielkich sosnach niesie! I wielkie jakie� dziwy powiada O starych onych czasach, Co to ju� o nich wie�� tylko lata Po ciemnych, cichych lasach... A taki zmrok tam zielony, �wie�y, Ze - gdzie!... i ksi�dz sam nie ma Na Bo�e Cia�o, na procesy!, Takiego baldachima! D�by a jod�y, jako te wie�e, Pod niebo si� d�wigaj�, �e i kr�lowie w z�otych pa�acach Pi�kniejszych wie� nie maj�... A sosny �mig�e szumi� a szumi�, A brzozy li�ciem trz�s�, A dzie� si� przez nie, jak sitem, sieje I patrzy z�ot� rz�s�... Czasem gdzie� go��b dziki zagrucha, Czasem wiewi�rka �wi�nie, A jarz�biny w koralach stoj� I pachn� le�ne wi�nie... A jakie to tam gniazda s� ptasz�, Furkania a szczebioty! A g�szcz ci taki, �e s�o�ce ledwo Przeci�nie. smu�ek z�oty! A co tam �uczk�w, a muszek brz�ku, A co tam jag�d krasnych, A co mch�w tkanych, jak aksamity, A co dzwoneczk�w jasnych! A owczarz sobie pod lasem stoi, Siwe owieczki pasie, A Kurta szczeka, a naszczekuje: A nawr�� si�! A zasi�!... A z Bo�� m�k� krzy� w macierzankach Starej mogi�y strze�e. A kto tam przejdzie, ten sobie westchnie I szepce swe pacierze... A dech ci taki s�odki a mocny, Gdzie st�pisz dooko�a... Bo sm�ki topn� i mirr� s�cz�, I zdrowiem tchn� tam zio�a..." "A to i ja bym mo�e, male�ko, Ozdrowia� w onym lesie? A w tej piwnicy, tom jak �d�b�o ono, Co si� za wiatrem niesie..." "Oj, ozdrawia�by�, synku, niebo��, M�j ty �wierszczyku cichy! A tak mi zamrzesz jeszcze przed zim�, Jak ten wr�belek lichy... Oj, ozdrowia�by�, synku rodzony, M�j ty robaczku marny! A tak mi przyjdzie twoj� g��we�k� Zakopa� w do�ek czarny!" ......................................... "Nie p�aczcie, matu�, nie pl�czcie ino! Mo�e� si� jeszcze uda... A teraz precz mi rozpowiadajcie, Jakie to tam s� cuda?" "Oj, s� tam cuda, dzieci�tko moje Serdeczne a rodzone! Z�ociste �any, srebrzyste zdroje I sady rozkwiecone... Oj, s� tam takie cuda na niebie I na tej bo�ej ziemi, �e cz�owiek nie wie, na co ma pierwej Oczami patrze� swemi!" "A ja�, mate�ko, zobacz� kiedy Wszy�ciutko, co m�wicie? One to ptaki w lasach graj�ce, One zaj�czki w �ycie? A ja�, mate�ko, nie taki samy, Jako te insze dzieci, Co to si� dla nich zieleni ��ka I jasne s�onko �wieci?" ......................................... W piwnicznej izbie ci�kie westchnienie Z ciemnego s�ycha� k�ta... Ucich�o dzieci� na swym bar�ogu, Matka si� we �zach krz�ta. W piwnicznej izbie zmierzch zapad� czarny, Jako ta czarna dola... Kt� dziecku temu da troch� s�o�ca, Poka�e lasy, pola? A JAK POSZED� KR�L... A jak poszed� kr�l na wojn�, Gra�y jemu surmy zbrojne, Gra�y jemu surmy z�ote Na zwyci�stwo, na ochot�... A jak poszed� Stach na boje, Zaszumia�y jasne zdroje, Zaszumia�o k�os�w pole Na t�sknot�, na niedol�... A na wojnie �wiszcz� kule, Lud si� wali jako snopy, A najdzielniej bij� kr�le, A najg�ciej gin� ch�opy. Szumi� or�y chor�gwiane, Skrzypi k�dy� krzy� wioskowy... Stach �mierteln� dosta� ran�, Kr�l na zamek wraca zdrowy... A jak wje�d�a� w jasne wrota, Wysz�a przeciw zorza z�ota I zagra�y wszystkie dzwony Na s�oneczne �wiata strony. A jak ch�opu d� kopali, Zaszumia�y drzewa w dali. Dzwoni�y mu przez d�brow� Te dzwoneczki, te liliowe... KONIEC KSI��KI