7330
Szczegóły |
Tytuł |
7330 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7330 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7330 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7330 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Sage Walker
Bia�a ciemno��
T�umaczyli Maria i Cezary Fr�c
Dla Hanka, kt�ry ho�ubi moje marzenia z mi�o�ci�,
wpraw� i cierpliwo�ci�.
Chcia�abym podzi�kowa� Normie Belew, P. Burrowi Loomisowi, kapi-
tanowi w stanie spoczynku z Rezerwy Marynarki Wojennej Stan�w
Zjednoczonych, i Billowi Wellsowi. Oddaj� te� honor}' nieustraszonej
odwadze Bardzo Ma�ego Oddzia�ku, w 1991 roku, w sk�adzie: Sally
Gwylan, Pat McCraw, Karen McCue, Pa� Nagle. Melinda Snodgrass.
Walter Jon Williams. Dzi�kuj� Brendan McFeely za podsuwanie w�a�ci-
wych s��w we w�a�ciwym czasie. Specjalne podzi�kowania nale�� si�
Mary Rosenblum za pomoc w budowaniu �wiat�w i postaci oraz Gard-
nerowi Dozois za przytyczki i s�owa zach�ty.
PROLOG
Tej trzeciej nocy � nie prawdziwej, gdy� tutaj w �rodku grudnio-
wego lata nie mog�o by� prawdziwych nocy � zmienna pogoda w Cie�-
ninie Drake'a zapewnia�a to, czego potrzebowali: szkwa�y i �nieg z de-
szczem w czasie nowiu ksi�yca i morze, kt�re burzy�o si� i ko�ysa�o,
lecz w gruncie rzeczy, jak na mo�liwo�ci w�d antarktycznych, by�o
w miar� spokojne.
Mihalis oznajmi�, �e pop�ynie zodiakiem i rzeczywi�cie tak zrobi�.
Przesun�� nadmuchiwan� ��d� ponad burt� trawlera i rzuci� w rozko�y-
sany bezmiar lodu. Jego s�owa, jakkolwiek brzmia�y, zatraci�y si� w wy-
ciu wichury.
Psyche czeka�a. Nikos, brat Mihalisa, sta� w milczeniu obok niej
w kabinie.
Mus, ch�opak z Naksos, by� zbyt m�ody i zbyt niespokojny, aby
czeka� bezczynnie. �ci�gn�� wok� twarzy sznurki kaptura i wyszed�
w burz�. Psyche widzia�a, jak po�lizn�� si� na oblodzonym pok�adzie
i /, koci� zwinno�ci� odzyska� r�wnowag�. Zacisn�� na relingu d�onie
os�oni�te grubymi r�kawicami i stan��, wpatruj�c si� w bia�� nico��.
Wiatr przybra� na sile. Zawodzi� niemal ludzkim g�osem, brz�cza�
w takielunku niczym r�j olbrzymich os. Ni�s� drobiny lodu, kt�re nara-
sta�y w g�stw� bia�ych kolc�w na linach, na relingach i na ramieniu
ch�opaka. Mus wlepia� oczy w burz�, jak gdyby m�g� zobaczy� statek
Tanaki, kt�ry Mihalis mia� zamiar unieruchomi�, albo samego Mihalisa
wracaj�cego w ma�ej �odzi. L�d rozprasza� nik�e �wiat�o, sprawiaj�c, �e
opatulona w gruby skafander sylwetka ch�opaka wygl�da�a jak p�aska
papierowa wycinanka. Psyche zastanowi�a si�, czy go nie zawo�a�, ale
Mus wypatruj�cy Mihalisa mia� te� oko na g�ry lodowe, a poza tym
w ko�cu to on marz�, nie ona.
Psyche ustawi�a �Siren�" pod wiatr. Trawler wysy�a� fa�szywe kody,
podszywaj�c si� pod statek z floty Tanaki. Z my�l�, �e pewnego dnia
mo�e si� przyda�, Mihalis skopiowa� chip, kt�ry da�amu kobieta Tanaki.
G�upiec. Na ile Psyche wiedzia�a, sygna�y radiowe identyfikowa�y ich
jako jednostk� korea�sk� albo, co gorsza, chilijsk�. Mihalis by� zbyt
ufny.
Nie pojawia� si� zbyt d�ugo.
Sonar by� wy��czony, czerwony wska�nik by� ciemny, ale Psyche
wyczuwa�a pod kilem s�odk� wod�, g�st� od niezliczonych drobnych
kryli i po�eraj�cych je wi�kszych ryb. Wyobrazi�a sobie, jak �Sirena"
ucieka przed sztormem, zatacza ko�o i po przej�ciu burzy wraca z po-
wrotem w to miejsce, by wyrzucie sieci i chwil� p�niej, ju� pe�ne,
wci�gn�� na pok�ad. Ale nie tym razem.
Ciemno�ci rozja�ni�a rozmyta pomara�czowa smuga fa�szywego
�witu. W okropnej po�wiacie py� wodny zamarzni�ty na linach przemie-
ni� si� w smocze z�by splamione barw� p�omienia. Cie� ch�opaka
z Naksos rozr�s� si� w olbrzymi� zjaw�, kt�ra powoli brn�a po pok�adzie
Mus zatrzasn�� za sob� drzwi kabiny, gdy Psyche otworzy�a przepus-
tnic�. Silniki zadudni�y, trawler zwr�ci� si� w kierunku, gdzie znikn�o
�wiat�o. Czeka� tam strach, mo�e �mier�.
Z radia, nastawionego na przeszukiwanie pasma, p�yn�� wy��cznie
szum zak��ce�. �Sirena" nadal wysy�a�a fa�szywe sygna�y. Psyche wy-
szarpn�a ze slotu chip cudzoziemki i rzuci�a nim o grod�. P�ytka
podskoczy�a na pochylonym pok�adzie i zatrzyma�a si� u jej st�p.
�Sirena" p�yn�a teraz w milczeniu, anonimowo � ciemny i niebezpiecz-
ny kszta�t na czyim� radarze.
Psyche, brat Mihalisa i ch�opak z Naksos szukali przez d�ugi czas.
Ich latarki daremnie kre�li�y kr�gi w zamieci. Dawali znaki krzykiem
i syrenami, lecz d�wi�ki zag�usza� ryk sztormu.
Znale�li l�d, tylko l�d, skruszony l�d i kr� rzucan� przez morze.
Wreszcie sztorm zmusi� ich do odp�yni�cia.
ROZDZIA� PIERWSZY
�nieg sypa� w Taos.
Signy wyci�gn�a ze sterty przy wej�ciu nar�cze sosnowych szczap,
kt�re kosztowa�y po sto dolc�w za s�g i szybko dro�a�y. Male�kie p�atki
s'niegu znalaz�y skrawek go�ej sk�ry mi�dzy skafandrem a r�kawicami.
Topi�c si�, wypala�y na delikatnej sk�rze nadgarstka wz�r, tajemn�
�nie�n� wiadomo��. Signy brak�o cierpliwo�ci, aby spr�bowa�j� odczyta�.
Pchn�a drzwi czubkiem buta, wnios�a drewno za pr�g, pchn�a
drzwi po�ladkami. Zatrzasn�y si� z satysfakcjonuj�cym j� hukiem.
Schronienie, ciep�o, bezpiecze�stwo � stare domostwo z ceg�y
suszonej na s�o�cu udziela�o schronienia, nie szcz�dzi�o ciep�a, zapew-
nia�o bezpiecze�stwo � ale tylko wtedy, gdy by�o wspierane ci�g�ym
nap�ywem got�wki, mn�stwem pieni�dzy. Tego ranka prze�ladowa�o j�
wra�enie, �e �adna z kochanych przez ni� os�b wcale si� tym nie
przejmuje.
Signy u�o�y�a drewno (po sto dolar�w za s�g) przy kominku w k�cie.
Ogie� buzowa� jak si� patrzy, pieni�dze ucieka�y kominem.
Paj�k wype�z� spod polana i biega�, szukaj�c kryj�wki. Nie by�a to
czarna wdowa. Signy darowa�a mu �ycie, zastanawiaj�c si�, co te�
u licha mia� do jedzenia w stosie suchego drewna, gdzie noc� tempera-
tura spada�a poni�ej zera.
� Signy?
G�os Pilar, cholera, ze sceny holograficznej na �rodku studia. Signy
nie odwr�ci�a si�, tylko dorzuci�a szczap� do ognia.
� Wr�ci�a� � mrukn�a. Zdj�a skafander i po�o�y�a go na banco
obok drew, nadal nie patrz�c na scen�.
� Signy, przepraszam.
Kapita� sp�ki Edges zosta� zredukowany niemal do zera: Dzi�ki ci,
Pilar. Pilar przeprasza.
� Jest Jared? � zapyta�a Pilar.
To by�o do przewidzenia.
Signy ci�kim krokiem przemierzy�a pok�j, rzuci�a si� na fotel przy
swojej konsoli, prze��czy�a scen� holo na pe�n� rozdzielczo��. Pilar
rozpu�ci�a ca�� fors� Edges i jaka reakcja? Poczucie winy? Skrucha? Nic
z tych rzeczy. Pilar potrzebuje Jareda; on j� pocieszy i u�mierzy smutki.
Dobrze, ju� dobrze � powie � i ukoi b�l. Niech Jared wszystko za�atwi,
pewnie!
� Jared jest na nartach.
Tw�r z bit�w i foton�w, Pilar, naturalnej wielko�ci, w jednej chwili
pojawi�a si� na scenie. Mgie�ka skrzy�a si� na jej d�ugich, czarnych
hiszpa�skich w�osach. Rzemie� torebki wgniata� kurtk� na ramieniu,
kurtk� malowan� w geometryczne wzory: bia�e, czarne, jaskrawopoma-
ra�czowe i b��kitne. W stylu Maj�w, now�, zapewne drog�.
Signy na�o�y�a gogle wirtualne, w pe�ni wnikaj�c w otoczenie Pilar.
Pilar by�a w domu w Seattle, tak, w studiu z wykuszowym oknem
i polerowan� drewnian� pod�og�.
� Z�o�cisz si� � stwierdzi�a.
� �agodnie powiedziane! Cholera, Pilar, jeste�my bez grosza! Do
diab�a, co si� sta�o?
� Ju� ci m�wi�am. Poczu�am, �e wpadam w zast�j. Chcia�am
napi�cia, jakie daje prawdziwa widownia. Do�adowania. To co� innego
ni� wirtualne audytorium, ni� sesje studyjne i powt�rki.
Pilar poruszy�a ramionami i torebka zsun�a si� na pod�og�. Nawet
ten prosty ruch zdradza� tancerk�; by�a tak pe�na wdzi�ku. Pilar, artystka
performance'u, gra�a dla Signy. Tylko raz, b�aga�a bezg�o�nie Signy, czy
nie mog�aby� cho� ten jeden raz tego nie robi�?
� I wyst�powa�am w pustych teatrach. Ju� nikt nie chce gry na
�ywo, nikomu nie wystarcza sam d�wi�k, wszyscy chc� zapachu i do-
tyku, tej ca�ej oklepanej szmiry, emocjonalnych wstrz�s�w i wirtualnych
sopli sp�ywaj�cych po plecach. Oto, czego chc�. Czy, w ka�dym razie,
czego chc� ode mnie.
Pilar cofn�a si� pod �cian�, wspar�a si� o ni� plecami i osun�a na
pod�og�. Siad�a ze skrzy�owanymi nogami, wytrenowane mi�nie po-
kazywa�y teatralne zniech�cenie. Signy mia�a ochot� trzasn�� j� z ca�ej
si�y.
� S�uchaj, przykro mi, �e ucierpia�a twoja wra�liwo�� artystyczna,
ale czy cho� raz zastanowi�a� si�, ile nas kosztowa� tw�j wybryk? Cho�
raz, Pilar?
� Nie.
� Nie. � W�a�nie zacz�y nap�ywa� informacje o przekroczeniu
stanu kont kredytowych Edges wskutek wyp�at dokonywanych przez
Pilar: o�wietlenie, nowy gitarzysta na studyjnych stawkach, nowe kostiu-
my w miejsce tych, kt�re wydawa�y si� nieodpowiednie. Potem organi-
zacja trasy, op�aty za korzystanie z autostrad mi�dzystanowych, bo
przew�z sprz�tu drog� lotnicz� wydawa� si� w�wczas za drogi. Pilar nie
zawraca�a sobie g�owy, �eby wliczy� w koszty wy�ywienie technicznych.
� Musisz mnie nienawidzi� � powiedzia�a Pilar.
Signy odetchn�a g��boko.
� S�uchaj, Pilar, Po prostu s�uchaj mnie przez chwil�. Starczy nam
pieni�dzy, by sp�aci� miesi�czne raty za domy w Taos i Seattle. I to
wszystko. � Dom w New Hampshire, kt�ry Paul otrzyma� w spadku,
zosta� sp�acony sto lat temu, dzi�ki Bogu. � B�dziemy mieli jeden
wp�yw za drobiazg, jaki zrobili�my dla Gulf Coast Intersystems, t�
poprawk� w ich negocjacjach z Grup� Arian o kanistry z benzyn�. To
drobna suma. I na tym koniec. Nie mam teraz czasu, �eby ci� nienawi-
dzi�. Musz� na gwa�t szuka� kontraktu, bo inaczej Edges szlag trafi!
Signy, m�wi�c te s�owa, zastanawia�a si�, co te� u licha wyprawia.
Da�a si� ponie�� nerwom, jasne, i wiedzia�a, �e p�niej dopadnie j�
poczucie winy, �al, �e straci�a panowanie, skrucha.
� Dlaczego mnie nie powstrzyma�a�? � zapyta�a Pilar.
Naprawd� wygl�da�a na zbola��. Zranion�. Nawet na zmartwion�.
Och, niech diabli wezm� t� jej twarz, doskona�y zarys ko�ci policzko-
wych, wielkie ciemne oczy, jej arystokratyczne anglo-hiszpa�skie rysy.
� Cholera jasna, Pilar! Rachunki, kt�re o ma�o nas nie zrujnowa�y,
nap�yn�y tego samego dnia, a ty by�a� off-line. Poza sieci�. Pozwoli�a�
sobie na chwil� relaksu z tym nowym gitarzyst�, prawda?
Mendez by� apetyczny, fakt. Gdybym by�a Pilar, pomy�la�a Signy,
uszczkn�abym par� godzin w tym hotelu w Scottsdale. w tym z dobr�
ochron�, kt�rej nie mogli�my z Paulem z�ama�.
Mieli�my niez�y ubaw, pr�buj�c pokona� system ochronny, Paul i ja,
ale je�li naprawd� szybko nie pod�apiemy jakiej� roboty, zabawa b�dzie
sko�czona. Nie dopuszcz� do rozpadu tej grupy, nie bez walki, a ju� na
pewno nie dlatego, �e ta pieprzona Pilar Videla ma ci�goty do artystycz-
nych wyskok�w.
� Jeste� doros�a, Pilar. Powstrzymywanie ciebie to nie m�j prob-
lem. Paula te� nie.
� S�uchaj, m�wi�am, �e mi przykro. � Pilar schyli�a si� po torb�.
Mia�a �zy w oczach. � Jeste� zdenerwowana, Signy. Wr�cimy do
sprawy p�niej.
� Pilar...
Sylwetka Pilar rozmy�a si� i niech to licho, znik�a. Wszystkie doj�cia
do Seattle zosta�y odci�te. Dramatyczne odej�cie Pilar wcale nie popra-
wi�o nastroju Signy. Wystuka�a sekwencj� dost�pu do domu w Seattle,
inn�, ale te� na pr�no. Nie korzysta�a z kod�w nag�ej potrzeby, nie
chc�c �ama� nie pisanej zasady, kt�ra m�wi�a: Nie korzystaj z nag�ej
potrzeby, o ile nie zachodzi nag�a potrzeba, czasami potrzebujemy
prywatno�ci.
Signy trzasn�a d�oni� w klawiatur� i splot�a r�ce na piersiach. Czy
tylko Pilar nie zawsze zachowuje si� jak osoba doros�a? A co z Signy
Thomas? Co z dojrza��, rozs�dn� Signy Thomas, przera�on� mo�liwo-
�ci� utraty grupy, rodziny, jakkolwiek by to zwa� � utraty Edges? Pilar
i Janina. Signy i Jared. Paul. Edges oznacza�o si��, wsparcie, wsp�dzia-
�anie; nie mogli si� utraci�, do licha! Boj�c si� tej straty, Signy pr�bo-
wa�a zamaskowa� gniewem strach, i oczywistym celem wybuchu sta�a
si� Pilar.
Signy wystuka�a wiadomos'� dla Seattle.
[Signy] Przeprosiny. Skrucha. Kocham ci�.
Wys�a�a j�. Wiadomo�� mia�a czeka�, p�ki Pilar nie zdecyduje si�
odpowiedzie�, a to mog�o oznacza� wiele dni; niekiedy, gdy Pilar
wpada�a w rozdra�nienie, znika�a na ulicach i nie wraca�a przed ucisze-
niem n�kaj�cych j� demon�w. Robi�a tak wcze�niej.
Janina mog�a pom�c, ale Signy nie widzia�a jej w domu w Seattle.
Wybra�a si� do rodziny, gdy Pilar by�a w trasie, ale mia�a wr�ci�...
Signy wczyta�a plik, w kt�rym cz�onkowie Edges zostawiali infor-
macje na temat miejsca pobytu � o ile pami�tali, by to zrobi�. Janina
mia�a wr�ci�... pewnego dnia.
Na konsoli Signy zamruga�o �wiat�e�ko Paula � z�ap mnie. Wcze�-
nie wsta�, jak na niego. W New Hampshire by�o po�udnie.
Paul czego� chcia�. W porz�dku, pogada z nim.
[Signy] O co chodzi, Paul?
[Paul] Kontrakt.
[Signy] Bierzemy.
Wsta�a i ruszy�a do kuchni. Mia�a nadziej�, �e sparzona rankiem
kawa nie jest zbyt nie�wie�a.
Z g�o�nika nad zlewem pop�yn�� g�os Paula.
� Tylko tyle? Nie s�dzisz, �e przed podpisaniem powinna� u�ysze�,
o co chodzi?
� Po prostu bierzemy, Paul. Na mi�o�� bosk�, nawet gdyby to by�a
robota dla mafii. Potrzebujemy pieni�dzy.
Wla�a zimn� kaw� do kubka i wstawi�a go do mikrofal�wki.
� Uspok�j si�, Signy.
Czy s�ucha�, gdy krzycza�a na Pilar? Co, Paul?
� Postaram si� � obieca�a.
� Wypij kaw�.
Kawa mia�a gorzki, nie�wie�y smak. Signy wys�czy�a j� mimo
wszystko, pr�buj�c nie zwraca� uwagi na co�, co sta�o jej w gardle.
� �mia�o, Paul. Opowiedz mi o robocie.
� Kontrakt dla kompanii o nazwie Tanaka � powiedzia� Paul. �
Przejd� do studia, przyjrzymy si� mu.
ROZDZIA� DRUGI
Postawi�a kubek z kaw� na biurku w wielkim pokoju w Taos,
w studiu z bli�niaczymi biurkami i monitorami, jej i Jareda, umieszczo-
nymi nisko, �eby nie zas�ania�y sceny holo. Signy spodziewa�a si�
dokument�w, map i przyt�aczaj�cego g�osu Paula.
� Pe�ny interfejs, prosz� � powiedzia� Paul.
Czy�by ju� nad tym popracowa�? Signy na�o�y�a gogle i wtopi�a si�
w iluzj� �wiata Paula Maury'ego.
Bia�y szum; pocz�tkowo rozmyte barwy przed jej oczami nabra�y
ostro�ci, jak gdyby mruganiem po/by�a si� �ez. Paul u�miecha� si� do
niej. Wesz�a w wirtualn� w miejscu, gdzie znajdowa�a si� jego twarz,
dlatego widzia�a j� w du�ym powi�kszeniu: blada zim� sk�ra, czarne
pi�ro brwi, g�ste rz�sy. Signy cofn�a si�. Paul by� ubrany w kasztanowy
golf, wymi�te tweedowe spodnie i postrz�pione we�niane skarpety. Na
jednej widnia�a �atka z ta�my samoprzylepnej.
Paul reprezentowa� smuk�� elegancj�, ale trudno by�o i�� z nim
mi�dzy ludzi. Signy nie pr�bowa�a. Wpasowa�a plecy w oparcie znajo-
mego fotela w stylu kr�lowej Anny � wra�enie dotyku burgundowej
sk�ry by�o fikcj� stworzon� przez nieznaczne zmiany ci�nienia w kom-
binezonie wirtualnym, jaki mia�a na sobie.
Paul na miejsce spotkania wybra� bibliotek� w swoim domu w New
Hampshire, pok�j ulubiony do prowadzenia rozm�w, znajomy, na wy-
soki po�ysk. On sam siedzia� w obitym sk�r� fotelu przy kominku.
P�omienie rzuca�y przypadkowe refleksy z�ota na pogr��on� w cieniu
�cian� ksi��ek za jego plecami.
� Najbogatsze wody na Ziemi � zagai�.
Wymodelowa� w r�kach globus, b��kitno-bia�� Ziemi�, kt�r� przy-
tuli� do siebie jak dziecko. Przekr�ci� glob i zanurzy� palce w chmury
wyczarowane nad Sahar�.
� Morze Po�udniowe.
B�d�c prawdziwym mistrzem iluzji, wymodelowa� ma�y �wiat
z ogromn� pieczo�owito�ci�. Wielka Pustynia Ameryka�ska rozci�ga�a
si� w kierunku Kanady. Strefa Sahary i Sahelu zajmowa�a prawie ca�y
kontynent afryka�ski; male�kie wysepki p�ywaj�cego archipelagu Ka-
lifornii roi�y si� na Pacyfiku. Stworzy� nawet miniaturow� p�askorze�b�
wzniesionego przez ludzi Los Angeles, zakotwiczonego na p�yciznach
zatoki Catalina. Antarktyda, teraz na czubku, jarzy�a si� biel� na tle
ciemnozielonego morza, male�kie g�ry marszczy�y g�adk� powierzch-
ni� globusa.
� Pracowa�e� ju� nad tym. Ile czasu to zabra�o? � zapyta�a Signy.
� Globus? Mia�em go gdzie� w plikach.
� Nie globus. Oferta pracy � poprawi�a Signy.
� Propozycja nadesz�a zesz�ej nocy. Interesuj�ca, Signy. � Paul
po�o�y� palec na male�kim pomara�czowo-czarnym s�upku, kt�ry zna-
czy� biegun po�udniowy. S�upek by� nieproporcjonalnie du�y. -pChodzi
o prac� w Antarktyce.
� W Antarktyce?
� No, w Lizbonie. W tym roku w Lizbonie odb�dzie si� spotkanie
Komisji Traktatu w sprawie Antarktyki.
� W Lizbonie. Zgadza si�.
� Prawd� m�wi�c, chodzi o oba miejsca. Nasz potencjalny praco-
dawca, Tanaka, korporacja z siedzib� w Japonii, zajmuje si� przetwa-
rzaniem biomasy kryla w u�yteczne proteiny. Chce, �eby�my pomogli
wprowadzi� pewne zmiany w Traktacie Antarktycznym.
� W prawie mi�dzynarodowym? Paul, czy znamy kogos: z odpo-
wiednim do�wiadczeniem?
� To jest do za�atwienia. Projekt sk�ada si� z element�w, z kt�rymi,
moim zdaniem, mo�emy sobie poradzi�.
� Chyba ju� to kiedy� s�ysza�am. � Signy wsta�a z wyobra�onego
fotela i zbli�y�a si� do kominka. Wspar�a r�k� o gzyms. Wypolerowany
maho� by� szorstki w dotyku, Paul stworzy� wra�enie kurzu. Nie by�
wzorem gospodarza. Nawet jego wirtuale by�y zakurzone.
� Nie, powa�nie. Damy rad�. � Paul popatrzy� na trzymany w r�-
kach model Ziemi. �cisn�� globus do wielkos'ci grapefruita i po�o�y� go
na stole. Signy przygl�da�a si� �y�om, kt�re nabrzmia�y na grzbietach
jego d�oni.
� Czego od nas chc�? Ukszta�towania opinii? Opracowania wize-
runku na potrzeby medi�w? � zapyta�a.
Edges sprzedawali jedno i drugie. Nieraz oferowali zdania, kt�re
mog�a wykorzysta� agencja reklamowa, kiedy indziej informacje odpo-
wiednio skrojone dla uszu decydenta, kt�ry by� w�adny wp�ywa� na
decyzje polityczne; Edges znajdowali odpowiedzi na r�norakie pytania
i zmagali si� z rozmaitymi problemami.
� Mieliby�my stworzy� opraw� frazeologiczn� dla sztabu prawni-
k�w Tanaki, aby mogli co� sprzeda� w Lizbonie. Na tym zasadniczo
polega�oby nasze zadanie.
� Jak� frazeologi�, Paul?
� Tanace zale�y na ograniczeniu po�ow�w kryla. Sam nie wysun��
propozycji, zrobi�a to grupa naukowc�w. Koncepcja przypad�a mu do
gustu, podobnie jak wi�kszo�ci uprawnionych do g�osowania cz�onk�w
Komisji. My musimy zadba� o utrzymanie korzystnego klimatu, to
wszystko.
� Co mamy zrobi�? � Signy pomy�la�a, �e je�li zadanie by�o
wykonalne, a Pilar nie obrazi�a si� na dobre, mo�e Edges jeszcze nie
wypadli z gry.
� Przekona� cz�onk�w Komisji, �eby opowiedzieli si� za ustalany-
mi co roku kontyngentami okre�lanymi na podstawie teorii biolog�w
morskich. Floty rybackie s� zaniepokojone spadkiem po�ow�w. Ten fakt
�wiadczy na korzy�� wprowadzenia limitu, przynajmniej w oczach
pa�stw, kt�re nie g�oduj�. B�dziemy musieli zadba�, �eby cz�onk�w
komisji nie rozproszy�y inne propozycje, o ile takie si� pojawi�, i �eby
wi�kszo�� pozosta�a wi�kszo�ci�, przynajmniej do chwili g�osowania.
Janina mog�aby zaj�� si� biologi�, z wykszta�cenia by�a in�ynierem
�rodowiskowym. B�dzie wiedzia�a, czy liczby dotycz�ce biomasy maj�
sens. Signy zastanowi�a si�, czy Janina jest ju� w domu, czy uspokoi�a
Pilar. Potrafi�a to zrobi�, chyba jako jedyna.
� Paul, zaczekaj, dobrze? Chc� co� sprawdzi�. � Signy znikn�a
z pokoju i obejrza�a widziane przez kamery wn�trze domu w Seattle.
Janiny nie by�o, a Pilar nie odebra�a wiadomo�ci.
� W porz�dku, ju� jestem.
Paul wygl�da� na lekko zirytowanego jej znikni�ciem.
� W Komisji zasiada pi��dziesi�ciu sze�ciu delegat�w z pi��dzie-
si�ciu sze�ciu pa�stw, przy czym ka�dy ma inne wytyczne, inne potrzeby
polityczne i osobiste s�abostki. Wystarczy pchn�� delikatnie mi�dzy-
narodow� komisj� w stron�, na kt�rej nam zale�y. Proste, nie uwa�asz?
� A co z Rosjanami?
� W tej chwili opowiadaj� si� za planem. Siedz� w antarktycznym
biznesie od pocz�tku. Ma�o tego, nadal my�l�, �e to oni odkryli Antarktyd�.
� Proste, racja � przyzna�a Signy. � Je�li szcz�cie nam dopisze
i jedna czy druga grupa nacisku nie wywo�a awantury na inny temat.
Zdaje si�, �e Tanaka, cokolwiek by to by�o, daje nam zadanie, kt�re
sprawia wra�enie a� nazbyt �atwego. Nigdy o nich nie s�ysza�am. I my-
�la�am, �e sprawa kryla zosta�a za�atwiona par� lat temu.
� Pomy�l o krylu jako o kilotonach jadalnego, samoistnie powie-
laj�cego si� bia�ka � podsun�� Paul. �Pomy�l o krylu jako o zagro�o-
nym �r�dle po�ywienia, �r�dle, kt�re wysycha. Nasi potencjalni praco-
dawcy s� zaniepokojeni wielko�ci� po�ow�w. S� sk�onni zrezygnowa�
z cz�ci swoich udzia��w, �eby utrzyma� po�owy w granicach uwa�a-
nych przez nich za bezpieczne. Starczy dla wieloryb�w, starczy dla
zysku, ale za ma�o dla zachowania bezpiecze�stwa. Lubi� przezorno��,
Signy.
Przezorny Paul Maury i jego �argon, jego niespieszne poczucie
czasu. Niekiedy Signy my�la�a, �e Paul postanowi� postawi� kropk� nad
ka�dym �i" i kreseczk� w ka�dym �t" na Ziemi.
� To ryzykowne zadanie � podj�� Paul. � Babraii�my si� w mn�s-
twie rzeczy, ale nigdy nie mieli�my do czynienia z czym�, co jest reszt�
�wiatowych zasob�w �ywno�ci.
� Warunki?
� Och, bardzo dobre. Tanaka ma urozmaicone zainteresowania �
obwody, przemys� wytw�rczy, przewozy morskie i tak dalej. Zgodzili
si� pokry� wydatki, naturalnie, plus dziesi�� procent zysk�w zjednorocz-
nych po�ow�w w nowych granicach � o ile zdo�amy je dla nich ustali�.
I par� innych rzeczy, ale to skomplikowane...
Gdyby go nie powstrzyma�a, Paul przyst�pi�by do wyliczania zesta-
wie� zysk�w i strat Tanaki za ostatni� dekad�.
� Czy Tanaka to osoba? � zapyta�a.
� Tak, jeden cz�owiek. Kt�ry, jak si� wydaje, ma zamiar za�o�y�
dynasti�. Yoshiio Tanaka, tak si� nazywa. Signy, nie wiem, w co si�
pakujemy, nie do ko�ca. Struktura korporacji jest powik�ana; znalaz�em
bloki danych, kt�re maj� niezwyk�e cechy. To mo�e by� robota jak
najbardziej w porz�dku, ale potrzebuj� troch� czasu, �eby zorientowa�
si� w sytuacji.
� Ich akcje s� notowane na gie�dach walor�w, prawda?
� O, tak. Jak najbardziej. Akcje Tanaki stoj� ca�kiem nie�le od
wielu lat; wykazuj� solidny, powolny wzrost. Pod tym wzgl�dem kom-
pania jest do�� wiarygodna. Zdecydowanie wiarygodna.
� We� zadatek, a rozpracujemy ich p�niej � zadecydowa�a Sig-
ny. � Zawsze mo�emy si� wycofa�, je�li nie spodoba nam si� to, co
znajdziemy. � Bierz t� robot�. Powiedz im, Paul, �e zrobimy wszystko,
cokolwiek chc�. � Jeste�my w k�opotach, Paul. Nie mo�emy by� zbyt
wybredni.
Paul spl�t� palce pod brod� i popatrzy� na Signy.
� Nie wiedzia�em, �e jeste� taka rozdra�niona.
� Jestem. Dra�ni mnie perspektywa �mierci g�odowej. Przyznaj�.
� W porz�dku, Signy. Wyra�� zgod�.
Paul zlikwidowa� b�d�cy jego tworem pok�j w New Hampshire.
Signy, zn�w w czasie rzeczywistym, patrzy�a na swoje studio, w kt�rym
zamiera� ogie�.
Pomy�la�a, �eby pozwoli� mu wygasn��, zamkn�� wysysaj�cy cie-
p�o przew�d kominowy, pozostawi� ogrzewanie piecowi i bateriom
s�onecznym. Ale pieni�dze ju� by�y w drodze. Edges mieli prac�.
Podsyci�a ogie�, �liczny, weso�y ogie� dla Jareda, kiedy wr�ci z g�r.
ROZDZIA� TRZECI
Signy us�ysza�a kroki w korytarzu, tupot but�w narciarskich na
deskach pod�ogi. Jared przyni�s� ze sob� zapach �niegu i sosny. Kark
Signy omy�a fala �wie�ego powietrza, ch�odnego powietrza, kt�re przy-
war�o do ubrania Jareda i wnios�o do domu posmak zimowego dnia.
� Mamy robot� � oznajmi�a.
� Doskonale. � Jared wspar� d�onie, jeszcze w r�kawicach, na
biurku, po obu stronach Signy, i pochyli� si�, aby j� poca�owa�. Jego
zimne usta musn�y jej policzek.
� Hej! � Odsun�a si� od niego. � Jaki by� �nieg?
� Kapitalny. � Jared zdj�� skafander.
� W piecyku jest garnek posol�.
Jared wyszed� do kuchni.
Na monitorze Signy przesuwa�a si� lista gatunk�w zwierz�t zamie-
szkuj�cych Antarktyk�. Euphasia superba, kryl antarktyczny, kr�lewski
robal, podstawa bogactwa. W Antarktyce �y�o wi�cej gatunk�w ping-
win�w, ni� przypuszcza�a. Cesarskie, kr�lewskie, Adeli.
� Adeli? � zaciekawi� si� Jared. Podszed� do swojego biurka
z talerzem, �y�k� i paroma zwini�tymi tortillami w r�kach.
� Pingwiny � wyja�ni�a Signy. Przenios�a list� na jego monitor
Ma
i otworzy�a okno Seattle. Nadal ani �ladu Janiny, ani �ladu Pilar. �
Mamy robot�.
� To dlatego wygl�dasz na zmartwion�?
� Zruga�am Pilar. Powa�nie.
� Jak?
� Powiedzia�am jej, �e jest rozrzutna. �e wpakowa�a nas w kana�.
Jared u�miechn�� si�. Jak�e pi�knie wygl�da�: twarz pociemnia�a po
dniu sp�dzonym na s�o�cu i �niegu, szerokie ramiona. Pot�ny m�czyz-
na ufny w swoj� si�� � ostoja bezpiecze�stwa.
� Signy, kochanie, nigdy si� nie nauczysz. Nie mo�na wyrzuca�
z siebie s��w prawdy i �udzi� si�, �e nie zrani� one ludzkich uczu�.
� Tak. Troch� mnie ponios�o. A teraz Pilar znikn�a, a Janina jest
nie osi�galna.
Na monitorze Signy pojawi� si� krab Paula.
[Paul] Pilar jest w kawiarni na Pik� Street
Market. Z Janin�.
� Doskonale � ucieszy�a si� Signy. � O, cholera! Jared, musz�
wymy�li�, co jej powiedzie�, gdy wr�ci do domu. Przykro mi za ten
wybuch, ale masz racj�, poda�am raczej oczywiste fakty.
� Cos' wykombinujesz �� powiedzia� Jared. � No, co z t� prac�?
[Paul] Obrady Komisji Traktatu w sprawie
Antarktyki w toku. Signy, potrzebujemy nowych
informacji. Wszystko w archiwach pochodzi z cza-
s�w sprzed wprowadzenia zakazu uprawiania tury-
styki. Stare. Nudne.
� Mam wi�c jecha� na Antarktyd�? � zapyta�a Signy.
[Paul] Nie. Jared pojedzie. Signy, ty, skoczysz
do Houston.
� Na Antarktyd�? �Jared sprawia� wra�enie szczerze zachwyco-
nego tym pomys�em.
� Do Houston? � powt�rzy�a Signy. � Paul, Houston nie jest
moim ulubionym miastem.
[Paul] Licz� si� dane, moja droga.
Ob�oczek pary przep�yn�� z posoli Jareda w kierunku nosa Signy,
nios�c aromat skropionych sokiem z limony, duszonych ziaren kukury-
dzy, wieprzowiny, zielonej ostrej papryki i oregano.
� W porz�dku. Pojad�. Mo�esz powiedzie� Pilar, �e wyjazd do
Houston jest moj� pokut� za utrat� panowania nad sob�.
[Paul] G�uptas.
Signy wystuka�a wiadomo��.
[Signy] Id� na obiad. P�niej.
Jared ju� by� poch�oni�ty jakim� projektem; adresy w�drowa�y w d�
ekranu jego monitora. Signy wysz�a do kuchni i na�o�y�a sobie posol�.
Prze�uwaj�c kawa�ek tortilli, wyla�a nie�wie�� kaw� i zaj�a si� brud-
nymi naczyniami.
By�a szcz�liwa. Poniewa� Jared wr�ci� do domu, poniewa� Sangre
de Cristos r�owia�y w blasku zachodz�cego s�o�ca i poniewa� po prostu
by�y, okryte �niegiem pogodne szczyty za wielkim kuchennym oknem.
Ze studia dochodzi� g�os Jareda, samo jego brzmienie. Signy nie
mog�a rozr�ni� poszczeg�lnych s��w. Jared z kim� rozmawia�, lecz nie
prze��czy� rozmowy na g�o�niki w kuchni.
B�dzie �wietnie, pomy�la�a. Paul jest w�cibski jak stara panna.
B�dzie w�szy�, p�ki nie roz�o�y kompanii Tanaki na czynniki pierwsze.
Cokolwiek znajdzie, my sobie z tym poradzimy.
Podgrza�a tortill�, posmarowa�a placek prawdziwym mas�em
(grzech i rozpusta!) i usiad�a przy stole, zahipnotyzowana widokiem
w�druj�cych na wsch�d b��kitnych cieni i p�owiej�cych barw g�r.
[Signy] Przeprosiny. Skrucha. Kocham ci�.
Wiadomo�� |arzy�a si� na monitorze Pilar w domu w Seattle. Pilar,
z Janin� zerkaj�c� jej przez rami�, odczyta�a j� i wzruszy�a ramionami.
� Chyba m�wi prawd� � powiedzia�a Janina.
Pilar postuka�a w klawiatur� i s�owa Signy znikn�y.
� Nie powinna przeprasza�. By�am bezmy�lna � przyzna�a.
Tak trzeba, prawda? Przy/na� si� i �y� dalej. Tak, pomy�la�a, by�am
bezmy�lna. Ale czy kto� by to powiedzia�, gdyby�my na moim tournee
zarobili kup� szmalu?
Za wykuszowym oknem mg�a skry�a styczniowy �wiat. Pilar zadr�a-
�a, t�skni�c, przez chwilk�, za Po�udniowym Zachodem, za suchym
powietrzem, upa�em lata.
� Porozmawiasz z ni�? � zapyta�a Janina.
Jak szeroko otwiera�y si� jej b��kitne oczy, gdy by�a zmartwiona.
Wygl�da�a jak laleczka Barbie, jedna z tych, kt�re czasami spotyka si�
w sklepach z antykami, tylko �e tamte maja. do�eczki, a Janina nie.
Troch� sponiewierana laleczka: blond w�osy pociemnia�e od mg�y,
policzki zaczerwienione przez zimny wiatr.
� Jasne, za chwil�. � Pilar niespiesznie stuka�a w klawisze, prze-
gl�daj�c wiadomo�ci, kt�re nadesz�y w ci�gu minionych dw�ch tygodni.
Cena powrotu do domu.
� Zrobi� herbat� � zaproponowa�a Janina.
Pilar przejrza�a ploteczki od przyjaci�ek, przeskoczy�a przez zwy-
k�e �mieci, kt�re nie powinny by�y przedosta� si� przez filtry, jakie
zostawi�a na mailu. Mo�e Paul m�g�by ponownie ustawi� program
stra�niczy.
Notka od agenta, m�wi�ca o jakim� honorarium za star�, wr�cz
staro�ytn� piosenk�. Ten kawa�ek sprzed ca�ych dziesi�ciu lat.
A potem Paul i Signy z tego dnia, rozmawiaj�cy o pracy. Pilar
przeczyta�a pobie�nie pocz�tek, a nast�pnie, kiedy rozmowa sta�a si�
interesuj�ca, prze��czy�a j� na pe�n� wirtualn� ze studia Paula.
Pilar us�ysza�a stuk kubka na biurku obok r�ki.
� Janina, mamy robot�.
� O rany! Ale szybko.
Nie zwracaj�c uwagi na ha�asy czynione przez Janin� sadowi�c� si�
przy swojej konsoli, szelest i par� g��bokich oddech�w, Pilar pozwoli�a,
by jej palce zata�czy�y po klawiszach. W jej s�uchawkach rozbrzmia�a
fraza piosenki, kt�r� zacz�a przed wyjazdem. Niez�a.
Niech Signy poczeka, pomy�la�a, ale przy�apa�a si� na wpatrywaniu
w obraz rejestrowany przez kuchenne kamery w Taos. Zmierzch rozmy-
wa� kontury masywnych vigas, okorowanych belek, kt�re wspiera�y
powa��, �agodzi� szorstk� faktur� ceglanych �cian i starego impregnowa-
nego drewna.
Signy wpatrywa�a si� w ciemny prostok�t szyby, za kt�rym g�ry
zlewa�y si� z noc�. Szerokie ramiona, w�skie biodra � Signy zawsze
sprawia�a wra�enie silnej. Jej szarobr�zowy kombinezon, w�osy koloru
starego d�bu, wtapia�y si� w otaczaj�ce j� barwy. Skr�ca�a kosmyk
w�os�w, bezczynnie siedz�c przed oknem.
Kocham ci�. Te s�owa l�ni�y na ekranie.
Nie prowokuj mnie w ten spos�b, pomy�la�a Pilar. Potrzebuj� was,
Janiny, Paula i Jareda, i ciebie te�, Signy, poniewa� ty dajesz mi
przestrze� do gry. Poniewa� mog� robi� swoje, a ty opieprzasz mnie
mniej ni� ktokolwiek inny. Kocham? Nie jestem pewna, czy wiem, co
to znaczy.
Pilar zamkn�a okno z widokiem Signy i zajrza�a do studia w Taos.
Jared kr��y� wok� sceny, rozmawiaj�c z agentem z biura podr�y.
Pilar westchn�a i przes�a�a g�os do g�o�nika w kuchni.
� S�ysza�am, �e jeste�my wyp�acalni.
Signy podskoczy�a i okr�ci�a si� na krze�le. Zamruga�a, wpatruj�c
si� w g�o�nik nad zlewozmywakiem.
� Pilar, przepraszam...
� Daj spok�j. Wszystko w porz�dku, Signy
Za�atwione, pomy�la�a Pilar. Wysz�a z Taos, zdj�a wirtualne okula-
ry i przeci�gn�a si� z rozkosz�.
To pocz�tek, pomy�la�a Signy. Pilar musi och�on��, a ja musz�
obmy�li� lepsze zabezpieczenia, �eby nie mog�a zrobi� krzywdy ani
nam, ani sobie. Paul opracuje system, kt�ry umo�liwi jej dost�p do
funduszy, ale nie pozwoli nas zrujnowa�. Powinni�my byli zrobi� to ca�e
lata temu. Ale dobre i to, �e Pilar nie d�sa�a si� w jakiej� kryj�wce. Dobry
pocz�tek.
Signy zdj�a z ko�ka w korytarzu sweter, zarzuci�a go na kombine-
zon. Noc by�a bezchmurna, a takie noce naprawd� bywaj� zimne.
� Zarezerwowa�em lot na po�udnie � oznajmi� Jared, gdy Signy
wesz�a do studia. � Musz� mie� jak�� prac�. Turystyka odpada. Tanaka
m�g�by zrobi� unik, ale jak si� okazuje, m�j stary kumpel jest lekarzem
na statku kompanii. Saigo Kihara, facet ze sp�ywu. Zast�pi� go.
� Hej! Szybka robota � pochwali�a Signy.
� Tak. Wyje�d�am o pi�tej rano.
� Rano? Tak po prostu?
� Tak po prostu � powt�rzy� Jared. � Paul m�wi, �e ju� rozma-
wia� i lud�mi z Gulf Coast w Houston. Lecisz w porze lunchu za dwa
dni. Musisz (ylko potwierdzi� rezerwacj�.
� Sama rado��.
� Sama rado��. Spakuj� si�.
Signy potwierdzi�a rezerwacj� lotu do Houston.
P�niej zajrza�a do New Hampshire. Paul zabarykadowa� si� za
znakiem kraba, ikonk� oznaczaj�c�, �e nie nale�y zawraca� mu g�owy.
W Seattle, Pilar i Janina przerzuca�y s�owa z jednego monitora na
drugi. Gra�y w swobodne skojarzenia, kompletuj�c listy s��w, kt�re
mog�y wywo�a� reakcje emocjonalne ludzi pracuj�cych w Gulf Coast
Intersystems, wielonarodowej grupie, kt�rej siedziba, jak si� dogodnie
z�o�y�o, mie�ci�a si� w Houston, w Teksasie, w Stanach Zjednoczonych.
Pilar i Janina radzi�y sobie wpaniale, skupione, zaabsorbowane prac�,
od czasu do czasu wybucha�y �miechem. Signy nie przeszkadza�a im.
Poza tym, Jared wyje�d�a� za par� kr�tkich godzin.
Czas jednak�e m�g� by� poj�ciem bardzo subiektywnym. Bardzo.
Pora do ��ka, zadecydowa�a Signy.
Signy le�a�a sk�pana w cieple Jareda, rozpostarta obok niego, rozle-
niwiona jak przekarmiona kotka. By�o jej troch� za gor�co, ale nie
chcia�a si� odsuwa�.
� Tylko nie odmro� sobie niczego wa�nego, kiedy b�dziesz uga-
nia� si� za pingwinami � za�artowa�a.
� Przy pierwszej okazji sprawi� sobie futrzane suspensorium �
zapewni� Jared.
� Koniecznie. � Prawie zasypia�a. Jared podci�gn�� si� pod szc/yt
��ka, burz�c doskonale wygodn� pozycj� Signy, i wsun�� poduszk� pod
plecy.
� Chyba b�dzie lepiej, jak co� ci powiem.
� Co takiego? � Signy przesun�a nog� na ch�odniejsz� stron�
��ka. Ch��d by� mi�y.
� Wiem, �e nie lubisz, gdy niespodziewanie daj� o sobie zna� moje
by�e kochanki.
� Zdecydowanie. � Naprawd� nie lubi�a. Ich zwi�zek by� otwarty.
lecz Signy nigdy nie wiedzia�a, co powiedzie� w przypadku konfronta-
cji: �O, cze��, mi�o ci� pozna�. Jared jest dobry w ��ku, prawda?"
� W Kanadzie pozna�em pewn� dziewczyn�. Na imi� ma Susan.
Susanna.
� Za�o�� si�, �e nie cierpi swojego imienia.
� Nie wiem. Nie pyta�em.
� Uh-huh. I co z t� Susann�?
� Wydaje si�, �e ostatnio jest z moim bratem.
Aha. Tak. Signy chcia�aby nie czu� b�lu. Ale czu�a.
� Czy Mark wie, hmmm... o waszym zwi�zku?
� Jasne. W ka�dym razie, Susan przys�a�a wideo. Swego rodzaju
kartk� bo�onarodzeniow�, jak s�dz�. Mo�e b�dziesz chcia�a rzuci�
okiem. Poniek�d Susan nale�y do rodziny, no i w og�le...
Nie mia�a najmniejszego zamiaru ogl�da� jeszcze jednej dawnej
kochanki Jareda. Jared by� wolny, ale Signy wola�a o tym nie pami�ta�.
Sama nawi�zywa�a przelotne romanse, kiedy j� nasz�a ochota. Tylko �e
nie mia�a ani ochoty, ani romansu od paru lat.
Ale mog�a mie�. pewnego dnia. Po prostu mog�a.
� Ty przedstawi�e� j� bratu?
� Oczywi�cie. Pomy�la�em, �e pasuj� do siebie.
� Przypuszczam, �e nie mog�e� jej zostawi� ot tak.
� Mo�e. Mniej wi�cej.
Jared zachowywa� si� tak, jakby flirt z Susann� by� tylko niezobowi�-
zuj�c� mi�ostk�. No c�, mia� swoje �ycie przed spotkaniem z Signy
i z czym� takim nale�a�o si� liczy�.
Jared zmieni� pozycj� i patrzy� teraz prosto w jej twarz, jakby nie
chcia�, �eby si� z�o�ci�a. W porz�dku. Wybaczy mu, w ka�dej chwili.
� Masz jeszcze co� do powiedzenia przed wyjazdem? � zapyta�a.
�ci�gn�� brwi, jak gdyby analizowa� w my�lach wydarzenia ubieg�e-
go miesi�ca.
� Chyba nie.
Niech ci� diabli.
� Powiedz, �e b�dziesz za mn� t�skni�.
� B�d� za tob� t�skni�. � Mia� tak� strapion� min�. Przyci�gn�� j�
do siebie, jego usta dotkn�y delikatnie jej szyi i Signy przesta�a by�
�pi�ca.
� Udowodnij -� poprosi�a.
Zrobi� to. Zna� j� na wylot, do ostatniej mo�liwej synapsy multior-
gazmowej ja�ni.
Cudownie.
Jared wyszed� po cichu, tak cicho, �e Signy przebudzi�a si� dopiero
w�wczas, gdy z korytarza dobieg�o st�umione trza�niecie drzwi.
Wysoko ponad ni� belka zaskrzypia�a w ch�odzie, jaki nasta� przed
wschodem s�o�ca.
Signy zosta�a w samotno�ci nie otrzymanych poca�unk�w, nie wy-
powiedzianych s��w po�egnania. Pok�j by� taki ciemny, zi�b na zew-
n�trz taki straszliwy, dom wok� taki pusty. Ca�kiem sama, wszyscy
odeszli.
Sama, z Edges na skraju rozpadu. Signy wiedzia�a, �e Edges s�
straceni, widzia�a to z realistyczn� jasno�ci�, jaka przychodzi przed
pe�nym rozbudzeniem, kiedy rozum zast�puje prawd� intuicyjnymi
skojarzeniami.
Odsuwali si� od siebie, wszyscy. Signy zobaczy�a Jareda z now�
kochank�, Pilar w sk�adzie bardziej tolerancyjnej grupy, jednej z tych,
kt�re nie �aja za takie g�upstwa, jak przepuszczenie funduszy, ani nie
przypominaj�, �e niekiedy trzeba spa�. Pilar, z id�c� w trop Janin�,
wiecznie pe�n� nadziei, wiecznie ignorowan�.
Paul ? Paul najprawdopodobniej nawet by nie zauwa�y�, gdyby wszyscy
znikn�li. Siedzia�by w swoim studiu i kre�li� przysz�� histori� afryka�-
skich koalicji. Ale zapomnia�by j� opublikowa� i nikt nigdy nie dowie-
dzia�by si�, �e mia� racj�.
Rozbola�y j� ramiona. Pomy�la�a, �e przez ca�� noc pr�bowa�a
utrzyma� w nich co�, czego utrzyma� nie by�o mo�na. Nie chcia�a
rozpadu Edges. Ju� prze�y�a co� podobnego, ju� kiedy� utraci�a drog�
sobie grup�. Cz�ciowo za spraw� Paula.
Doktorat Signy z neurobiologii i pi�� lat ci�kiej pracy zaowocowa�y
przydzieleniem jej w�asnego laboratorium w Genapt Technologies,
gdzie koordynowa�a prac� sze�ciu badaczy i ich ekip technicznych
Pracowali nad procesem starzenia, w m�zgach ssak�w. G�odzenie prze-
d�u�a�o �ycie, to by�o ju� ustalone. W przypadku podawania zwierz�tom
utrzymywanym na skraju g�odu mikrodawek hormonu wzrostu d�ugo��
�ycia wzrasta�a jeszcze bardziej. Zesp� Signy faszerowa� te genatrycz-
ne cuda dawkami farmaceutyk�w. O�rodkowe uk�ady nerwowe stymu-
lant�w tworzy�y godne uwagi krzywe uczenia si� u m�odzie�czych
starych szczur�w. Zesp� z podnieceniem obserwowa� zmiany w gospo-
darce tlenem, w st�eniu neurotransmiter�w, w procesach chemicznych
zachodz�cych w m�zgach kr�gowc�w w czasie rzeczywistym. Symula-
cje nauczy�y ich rozpoznawa� kolory m�zgu podczas pracy w sytuacjach
gniewu, strachu, zm�czenia. Bawili si� doskonale, toczyli zajmuj�ce
dyskusje, walczyli mi�dzy sob� i bronili swoich konstrukt�w proces�w
umys�owych.
Signy kierowa�a laboratorium w Atlancie do czasu przej�cia. W�w-
czas to pojawi� si� Paul, Paul outsider, Paul antagonista.
W ch�odnym �wietle pokoju konferencyjnego jego tweedowy garni-
tur sprawia� wra�enie zbyt ci�kiego jak na marzec na Po�udniu. Signy
wlepia�a oczy w materia� marynarki, grubsze w�ze�ki r�nych we�en
i mi�kkie l�ni�ce w��kna, mo�e jedwabiu � podczas gdy on spokojnie
rozwala� jej �wiat na kawa�ki. Przej�cie, ci�cia kadrowe, zmiana cel�w
badawczych.
Signy stara�a si� zachowa� spokojne brzmienie g�osu. Zadawa�a
pytania, �udz�c si�, �e otrzyma odrobin� nadziei, kt�r� zaniesie swojemu
zespo�owi. Byli sumiennymi pracownikami, mieli rodziny na utrzyma-
niu. Jim mia� stary dom i now� ��d�, swoj� dum� i rado��. Sara pomaga�a
dzieciom rozwiedzionej c�rki. Do licha, ich �ycie spoczywa�o na �asce
Signy, a wygl�da�o na to, �e ona nie mo�e nic zrobi�, nic, co zagwa-
rantowa�oby im spokojn� przysz�o��.
Paul Maury wnikliwie wpatrywa� si� w jej twarz, jakby szukaj�c
podpowiedzi, kt�re pomog�yby mu wyrazi� cel misji; jego br�zowe oczy
obserwowa�y jej reakcje, gdy przemawia� do czujnej grupy kierownic-
twa Genaptu. Signy pr�bowa�a zachowa� spok�j, czuj�c jednocze�nie
pot s�cz�cy si� spod pach i sp�ywaj�cy po bokach koszuli. Mia�a ochot�
zedrze� j� z grzbietu i cisn�� w tego zblazowanego intruza.
Zmiany w funduszu rz�dowym, m�wi� Paul. Nowy nacisk na badania
dotycz�ce po�ywienia, mniejsze zainteresowanie chorobami nerwowy-
mi, a zw�aszcza problemem starzenia si�.
Signy pragn�a, �eby si�, cholera, zamkn��, ju� wszystko by�o wia-
domo, no nie?
Przez ostatnie dziesi�� minut pierwszego spotkania z Paulem my�la-
�a wy��cznie o ucieczce. Jej dom na strze�onym osiedlu obiecywa�
bezpiecze�stwo. Dom m�g�by sta� gdziekolwiek, kiedykolwiek �je-
dynie pn�cza kwitn�cej wisterii i malowane na bia�o kolumny sprawia�y,
�e wygl�da� na siedzib� z Po�udnia.
W drodze do wyj�cia Paul u�miechn�� si� do niej.
� Troszczysz si� o swoich ludzi.
� Cholerna racja.
� P�jdziemy na kolacj�?
Poznaj swojego wroga, kto� powiedzia�. Wtedy ci� nie zaskoczy.
� Chyba tak. Dzi�kuj�.
Paul Maury, prawnik po Harvardzie, bostoriski snob kulturalno-inte-
lektualny, pod k��liwym dowcipem skrywa� g��bok� nie�mia�o��. Nie
by�a ura�ona, gdy czeka�, by zap�aci�a po�ow� rachunku. Tej pierwszej
nocy nie wykaza� �adnej inicjatywy seksualnej. Zastanawia�a si�, czy
nie jest przypadkiem gejem.
Negocjacje w Atlancie ci�gn�y si� przez ca�� wiosn�. Pro�ba Paula,
by Signy pokaza�a mu wie�, sprawi�a jej przyjemno��. Nie zna�a swego
wroga do�� dobrze, nadal m�g� j� zaskoczy�. Zwiedzali plantacje i mu-
zea, spacerowali po bujnych ogrodach w �agodnym wiosennym powie-
trzu, wst�powali do sklep�w z antykami. Powiedzia�, �e szuka srebrnej
czary. Do starej rodzinnej siedziby w New Hampshire. Na drodze jakiej�
alchemii zrozumienia nie wspominali o losach firmy. Signy przekupi�a-
by go, seksem albo pieni�dzmi, lecz on wydawa� si� nieprzekupny.
Pami�ta�a rdzawe �wiat�o, kt�re w zakurzonych sklepikach k�ad�o si�
na szczup�ej twarzy Paula. Skupiony na filigranowych szczeg�ach antycz-
nej bi�uterii, na granatach i szmaragdach w barokowej oprawie, zapyta�:
� Podoba ci si�? � I czeka� na jej aprobat�, jakby to mia�o
znaczenie.
Wiosenna noc by�a ch�odna jak na t� por� roku, na tyle ch�odna, by
tweedowa marynarka Paula przyjemnie ogrza�a jej ramiona, gdy popro-
si�a o po�yczenie. Pachnia�a dobrze. Tak wi�c w ko�cu zaprosi�a go do
��ka. I stwierdzi�a, �e jest nie�mia�y, delikatny i ch�tny do nauki.
Dwa tygodnie, oznajmi� im w sali konferencyjnej nast�pnego dnia
rano. Dwa tygodnie na sk�adanie poda� o prac� na stanowiskach, kt�re
pozostan� w firmie.
Signy z w�ciek�o�ci� zacisn�a szcz�ki. Uda�o jej si� podnie�� z fo-
tela i wyj�� bez s�owa.
W�a�nie wtedy wspomnia�a s�owa matki: �My nie p�aczemy, Signy".
Gniew jednak by� jak najbardziej na miejscu.
Musia�a przej�� d�ugim pustym korytarzem Genaptu, pod milcz�cy-
mi rz�dami kabli i przewod�w, musia�a wr�ci� do laboratorium. Jim
czeka�, i Sara, i Signy musia�a im powiedzie�, �e wszystko sko�czone.
Za ni�, w pewnej odleg�o�ci, pod��a� Paul. Obejrza�a si�, zobaczy�a, �e
zgubi� krok. Zatrzyma� si� i zawr�ci�.
Ale kiedy wr�ci�a na korytarz, godzin� p�niej, czeka� oparty
o �cian�.
� Signy? � Trzyma� r�ce za plecami. Jego twarz by�a bezbronna,
wystawiona na policzek, gdyby postanowi�a go wymierzy�. Wygl�da�
jak cz�owiek przera�ony. � Pracuj ze mn�.
� Cholerny Jankes. � Sama wychowa�a si� w Tucson, ale on by�
cholernym Jankesem. Wypowiadaj�c te s�owa, wiedzia�a, �e s� �mieszne.
� Tak � zgodzi� si�. � Chyba to prawda.
Wykonywa� jedynie swoj� prac�. Firma, kt�ra go zatrudni�a, mia�a
siedzib� w Singapurze. Mimo wszystko nadal by� cholernym Jankesem.
� Pracuj ze mn� � powt�rzy�. � Zrobisz to?
Oto, jak si� zacz�o. Tak by�o wtedy. Tak jest teraz, powiedzia�a
sobie Signy. Nie pozwol�, �eby�my utracili siebie.
Czy nadal jestem w�ciek�a na Paula, po tylu latach?
Zastanawiaj�c si� nad tym, przewr�ci�a si� na bok, naci�gn�a ko�dr�
na nos i postanowi�a na powr�t zapa�� w sen.
ROZDZIA� CZWARTY
Signy sz�a w stron� sto��wki w Gulf Coast Intersystems. Mia�a
nadziej�, �e wygl�da na pewn� siebie. Znajomy elastyczny nacisk �wyj-
�ciowego" kombinezonu na sk�r� dzia�a� koj�co, podnosi� j� na duchu.
Szarobr�zowy kombinezon z lycry by� na tyle nowy, �e nadal b�yszcza�.
Marynarka z czerwonego jedwabiu, swobodna, powiewna i odrobin�
ekstrawagancka, sprawia�a wra�enie drogiej, ale nie do tego stopnia, by
urazi�o to kogokolwiek z obecnych.
� Jeste� pi�kna � powiedzia� Paul.
Po�askota� j� c/ujnik na policzku, postuka�a wi�c w niego palcem
Mia�a na czole kamer�, ale nie na�o�y�a gogli, kt�re pozwoli�yby na
odczytywanie wy�wietlanych tekst�w. Do porozumiewania si� z Pau-
lem, kt�ry obieca� prowadzi� nas�uch, s�u�y� g�o�niczek przyklejony za
uchem i laryngofon ukryty pod wysokim golfem kombinezonu.
� Nasze udzia�y w Gulf Coast Intersystems spad�y dzi� rano
0 trzy punkty � poinformowa� Paul.
� Paul, dlaczego akurat teraz m�wisz mi takie rzeczy? � zapyta�a
szeptem Signy. � W�a�nie id�, cholera, do jadalni.
� Wiem. Ale pomy�la�em, �e to ci� zainteresuje.
� Hmmm. � Za dwuskrzyd�owymi drzwiami ludzie kr��yli po
wielkim pomieszczeniu i z leniwym zainteresowaniem sprawdzali za-
warto�� bufetu.
� Gdzie jest Jared?
� Nie wiem. Nie odezwa� si� od wczoraj. Mo�e utkn�� w Chile
albo co.
� �wietnie. � Signy omiot�a spojrzeniem sal�, sprawdzaj�c oto-
czenie. Wysokie okna, udrapowane jadowicie zielonym aksamitem,
wychodzi�y na holograficznie wyidealizowan� zatok�, kt�rej dope�nie-
niem by�y szybuj�ce mewy.
Pracownicy Gulf Coast ruszyli w stron� bufetu, gdzie na warstwie
lodu albo pod ci�kimi srebrnymi kopu�ami sta�y naczynia zjedzeniem.
Na stolikach przykrytych kwiaciastym brokatem sta�y bukiety wyhodo-
wanych w cieplarni czerwonych tulipan�w. Wystr�j zosta� zaprojekto-
wany w ten spos�b, aby budzi� wspomnienia baron�w naftowych i ich
bogactwa oraz pozwoli� zapomnie� o n�kaj�cej Houston rozpaczliwej
n�dzy. Gulf Coast trzyma�o bied� z daleka, za drutem kolczastym
1 murami ze zbrojonego betonu, licowanymi w celach kosmetycznych
p�ytami wapienia.
Signy wesz�a do sali, pr�buj�c ignorowa� zastrze�enia tej cz�ci
osobowo�ci, kt�ra ba�a si� obcych. Nie patrz spode �ba, upomnia�a si�
w my�lach. Jeste� na s�u�bie. Zrobi�a min�, kt�ra mia�a wyra�a� kom-
petencj� zmieszan� z bezbronno�ci�. Jared uczy� j� przemawiania j�zy-
kiem cia�a, �wicz�c reakcje z ni� i z tuzinem jej wirtualnych sobowt�-
r�w. Tuzin Signy, tuzin Jared�w; praca zako�czy�a si� kalejdoskopem
cia� i fajerwerkami �miechu, i kochali si�, podczas gdy wok� nich
k��bi�y si� ich zwielokrotnione wizerunki. Signy pozwoli�a, by to wspo-
mnienie odmalowa�o si� na jej twarzy � wiedzia�a, �e rozja�ni ono jej
oczy i u�yczy im g��bi nami�tno�ci.
Jared by� dobry w budzeniu lubie�nych my�li. Signy jeszcze nie
obejrza�a wiadomo�ci od Susanny. W porz�dku, zerknie na to choler-
stwo zaraz po lunchu.
Przy bufecie podnios�a mikrofon, kt�ry wczoraj umie�ci�a tam
i sprawdzi�a � mo�e trzy razy. Chrz�kn�a. Mikrofon odebra� d�wi�k.
W porz�dku.
� Witam. Nazywam si� Signy Thomas. Moja firma, Edges, stawia
wam dzisiaj lunch. W trakcie jedzenia z rozmieszczonych tu i �wdzie
g�o�nik�w pop�yn� s�owa. To nic podprogowego � us�yszycie s�owa,
je�li b�dziecie s�ucha�.
Gromadzimy reakcje na okre�lenia dotycz�ce Antarktyki. Edges
planuj� wykorzysta� zestawy okre�lonych reakcji do zoptymalizowania
warunk�w eksploatacji najwi�kszego na Ziemi naturalnego �owiska.
Niekt�rzy ju� podj�li przerwane rozmowy. To dobrze.
� Prosz� przy wychodzeniu k�a�� swoje karty na ladzie przy drzwiach.
Za informacje p�acimy po siedemdziesi�t pi�� dolar�w. Dzi�kuj�. � Signy
obr�ci�a si� wok� osi, nawi�zuj�c kontakt wzrokowy z kim tylko mog�a
(kobieta w seledynowym kitlu wygl�da�a na ogromnie zm�czon�),
u�miechn�a si� i ruszy�a przez t�um. Ten wysoki m�czyzna... ju� go
widzia�a � gdzie? Kiedy? By� rudy i atrakcyjny w nieco szorstki spos�b.
Signy u�miechn�a si� i przez d�u�sz� chwil� patrzy�a na niego, �eby Paul
m�g� dok�adnie obejrze� obraz rejestrowany przez jej kamery.
� Kto to? � wyszepta�a.
� Przegl�dam pliki kompanii. Alan Campbel�. In�ynier. By�y
astronauta. Pomaga� budowa� Stacj�.
� Cze�� � powita� j� Campbell.
� Mi�o zn�w pana widzie�, panie Campbell. Wybaczy pan? Praca
czeka. � Signy opu�ci�a sto��wk� i uda�a si� na g�r�, do kabiny
kontrolnej. Usadowi�a si� z westchnieniem ulgi.
Nie by�a sama. W obrotowym fotelu obok niej siedzia� puco�owaty
ch�opak, ubrany w czarny bawe�niany str�j, kt�ry niekorzystnie kontra-
stowa� z jego trupioblad� sk�r�. Pod spodem mia� kombinezon wirtual-
ny, na uszach s�uchawki.
� Cze��. Jestem Jimmy.
� Jimmy?
� Jimmy McKenna. Tymczasowy kontrakt z Gulf Coast.
Co oznacza�o, �e Signy nie mog�a go wykopa�. Tutaj nie potrzebo-
wa�a niczyjej pomocy, na mi�o�� bosk�. I wcale nie by�a wdzi�czna za
obserwatora z Gulf Coast. Czego si� po niej spodziewaj�? �e wrza�nie
�pieprzy� waszego szefa" na ca�� sal�?
� Cze�� � przywita�a si� Signy, gdy Paul m�wi�:
� Jimmy McKenna. Nie spodziewa�em si�. To on podsun�� nas
Tanace, przynajmniej takie dosz�y mnie s�uchy. Podzi�kuj mu w na-
szym imieniu, kiedy znajdziesz woln� chwil�, dobrze?
� Jestem Signy. � Mi�kkie rysy Jimmy'ego sprawia�y, �e trudno
by�o okre�li� jego wiek. Pocz�tkowo pomy�la�a, �e ma osiemna�cie lat.
M�g� mie� trzydzie�ci.
Jednostronnie przejrzysta szyba za rz�dem monitor�w umo�liwia�a
dyskretn� obserwacj� jadalni. Signy zerkn�a na t�um. Wzd�u� bufetu
przep�ywa� nieprzerwany strumyk konsument�w. To podnosi�o na du-
chu. Dostawcy artyku��w spo�ywczych musieli by� tak dobrzy, jak
wskazywa�y na to wystawione przez nich rachunki.
� Signy. Niez�e rozmieszczenie. � Jimmy ruchem g�owy wskaza�
na monitor, kt�ry ilustrowa� pozycj� mikrofon�w Signy. �Pr�bowa�em
wcze�niej paru konfiguracji. Wy�apa�a� wszystkie martwe miejsca.
� Dzi�ki. � Signy wczyta�a zebrane przez Pilar i Janin� zestawy
s��w i pu�ci�a je przez g�o�niki wycelowane w przypadkowe sto�y,
dostosowuj�c si�� g�osu do gwaru panuj�cego w sto��wce. Ws�ucha�a
si� w urywki rozm�w; jej r�ce pomyka�y nad studyjnymi konsolami.
Widmowe g�osy p�yn�y do jedz�cych, g�osy, kt�re zdawa�y si� dobie-
ga� od s�siedniego stolika, z drugiej strony pomieszczenia. Przy r�nych
sto�ach us�ysza�a s�owa-has�a wplatane w rozmowy: KOKAINA, KO��
S�ONIOWA, KRYL, SALAMANDRA. U�miechn�a si�. By�y te� inne
s�owa, inne zwroty. TOKSYNY, ograne od cz�stego u�ywania, ale
dobre do jako znacznik; przymiotnik BIA�Y. Przy sto�ach kierownictwa
pada�y inne s�owa: GRONOSTAJ, DREWNO SANDA�OWE. Niekt�-
re rozmowy dotyczy�y apetyt�w, zapach�w.
P�niej ona i Paul mieli dopasowa� reakcje do s��w. Konotacje nega-
tywne by�y �atwiejsze do skorelowania ni� pozytywne; do pozytywnych
cz�sto mo�na by�o doj�� jedynie drog� dedukcji. SALAMANDRA.
� ...i w Kostaryce nadal s� pierwotne lasy tropikalne � kto�'
m�wi�. � Naturalnie, �pierwotne" to okre�lenie wzgl�dne.
Signy pozwoli�a sobie na chwil� odpr�enia. LAS TROPIKALNY.
Wszystkie has�a by�y w obiegu. Dostosowa�a g�o�no�� nagranych s��w
do wzrostu poziomu nat�enia rozm�w, gdy lunch dobiega� ko�ca.
Niekt�rzy zacz�li wychodzi�, niezbyt szybko, niezbyt wolno. Program
by� zsynchronizowany z g�o�no�ci� rozm�w i s�owa cich�y stopniowo.
Signy sprawdzi�a par� nagra� na chybi� trafi�. Jak na razie � w porz�dku.
� A zatem po wszystkim � powiedzia� Jimmy McKenna.
G�os przestraszy� j�. Uda�o jej si� zapomnie� o jego obecno�ci.
� Tak. Po wszystkim.
Jimmy okr�ci� si� z fotelem i spojrza� jej w oczy.
� M�g�bym pozbiera� mikrofony. Gdy wszyscy wyjd�.
� Nie trzeba.
� Zapytaj go o kontrakt Tanaki � podsun�� Paul
� M�j partner m�wi, �e pomog�e� nam dosta� kontrakt z Tanak�.
Jimmy, kt�ry ju� si� podnosi�, opad� z powrotem na fotel.
� Zgadza si�.
� Dzi�kujemy.
Jimmy wpatrywa� si� w ni�