4824

Szczegóły
Tytuł 4824
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4824 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4824 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4824 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Alfred de Musset Spowied� dzieci�cia wieku Prze�o�y� i wst�pem opatrzy� Tadeusz �ele�ski (Boy) Od t�umacza Alfred de Musset, tak dobrze znany u nas z nazwiska i z legendy, a tak ma�o ze swoich dzie�, jest jednym z najbardziej uroczych pisarzy francuskich; artyst�, kt�ry ��czy przymioty galijskiego umys�u z rzadk� w tej rasie wibracj� liryzmu, czyni�c� ze� harf� poezji. Ta Spowied�, kt�ra najbardziej bezpo�rednio pozwala zajrze� w dusz� poety, jest zarazem jednym z nader znamiennych dokument�w Romantyzmu. Jest ciekawa i przez to, i� dotyczy w�a�nie owego epizodu �ycia poety, ko�o kt�rego oplata si� jego legenda: mi�o�ci do George Sand. Epizodem tym zajmowano si� do przesytu; jest to dosy� zrozumia�e. Mi�o�� ta, kt�ra, jak g�rnolotnie m�wi jeden z jej historiograf�w1, sta�a si� �r�wnie s�awn� jak mi�o�� Eneasza i Dydony�, jest jedynym (chyba �e postawimy obok pani� de Sta.l i Benjamina Constant) przyk�adem nami�tnego uczucia ��cz�cego dwoje genialnych tw�rc�w, dwoje pisarzy wielkiej, mimo i� b�d� co b�d� nier�wnej miary. Wycisn�a ona pi�tno zar�wno na ca�ym dalszym �yciu, jak i na tw�rczo�ci Musseta. Epoka, na kt�r� przypada owa mi�o��, pe�na fala Romantyzmu nios�ca z sob� osobliwy styl tych prze�y�, rozg�os, jaki towarzyszy� im wsp�cze�nie, artystyczna rama wreszcie, kt�r�, jakby wiedziony instynktem, dramat ten obra� na swe urzeczywistnienie � wszystko to zapewnia �epizodowi weneckiemu� miejsce wyj�tkowe. Literatura osnuta doko�a tego wydarzenia jest ogromna, a rozpoczyna si� r�wnocze�nie niemal z faktami. George Sand, �na ciep�o� jeszcze, w�o�y�a strz�py prze�y� weneckich w swoje Listy podr�nika, pisane jakoby do Musseta i drukowane (z jego wiedz� zreszt�) w �Revue des deux Mondes�. Po zerwaniu Musset pisze Spowied� dzieci�cia wieku i Noce; w dwa lata po jego �mierci (Musset urodzi� si� w 1810, umar� w 1857) George Sand wydaje powie�� Ona i on2 maluj�c� pod przejrzyst� os�on� dzieje ich stosunku; na co brat Musseta Pawe�, m�ciciel cierpie� Alfreda i nienawidz�cy George Sand, odpowiedzia� inwektyw� pt. On i ona3. Wszcz�a si� przykra polemika, w kt�rej nawet s�dziwa matka Musseta zabra�a g�os. Powstawa�y stronnictwa mussetyst�w i sandyst�w l��ce bohater�w przeciwnego obozu. Nawet trzeciego aktora dramatu, lekarzyn� w�oskiego Pagello, wci�gni�to do sporu: jeszcze w r. 1896, interwiewowali skrz�tni biografowie patriarch�, kt�ry do�y� dziewi��dziesi�tki, o szczeg�y tego chlubnego epizodu jego �ycia z r. 1834! Sam Pagello, w kilkana�cie lat po wypadkach, spisa� pami�tnik, kre�l�c w spos�b wi�cej barwny ni� �cis�y dzieje swoich przyg�d z George Sand i Mussetem. Rodzina Musseta sprzeciwia�a si� d�ugo og�oszeniu list�w kochank�w; kr��y�y w urywkach, w odpisach; wreszcie, w r. 1904, og�oszono je drukiem w Brukseli, w ca�o�ci: tj. o tyle o ile, niekt�re bowiem zdania pad�y ju� wprz�dy ofiar� no�yczek George Sand. 1 Charles Maurras, Les amants de Venise. 2 P�niej George Sand wr�ci jeszcze do tych wspomnie� w ksi��ce Historia mego �ycia. 3 Na ten temat napisa�a powie�� p. Ludwika Colet, pt. On. Jak mo�na si� domy�la�, komentatorowie rzucili si� na t� histori�, widz�c w niej �up obfity i pon�tny. Napisano ca�e tomy; mimo to, nie m�wi�c o uczuciach, nie wy�wietlono nawet fakt�w w tym romantycznym epizodzie. Nadto jest za�gany poezj�. Literatura przesz�a t�dy w dwojakim kierunku: raz, stylizuj�c ju� same prze�ycia bohater�w na mod�� literack� o zabarwieniu epoki; po wt�re, stylizuj�c je tym bardziej, w chwili gdy przelewa�y si� na papier. W rezultacie zosta�a gar�� ciekawych dokument�w, z kt�rych niekt�re s� klejnotami poezji, i ka�dy z badaczy uk�ada z tych kamyczk�w swoj� mozaik�, kszta�tuj�c j� wedle w�asnych sympatii i pogl�d�w. Im bardziej wczytywa� si� w akta sprawy, tym bardziej wydaje si� ona psychologicznie zawi�� i z�o�on�. Czy� nie jest zreszt� zawi�� ka�da kontrowersja tego rodzaju? Poj�cia nasze o mi�o�ci, jak w og�le o �yciu, s� konwencjonalne, poniewa� nim zaczniemy my�le� i patrzy�, ju� otrzymujemy je w gotowej postaci z literatury, z pierwszej czy z drugiej r�ki. Literatura, niezdolna ogarn�� �ycia w jego bogactwie, upraszcza je, schematyzuje (przyk�adem cho�by ta Spowied� dzieci�cia wieku w zestawieniu z wydarzeniami, z kt�rych si� urodzi�a!). Wstydliwo��, lenistwo, rutyna oddalaj� nas od szczero�ci. Jeden Rousseau w swoich Wyznaniach chcia� by� szczerym za wszelk� cen�; cena okaza�a si� diabelnie wysoka. Ile� obrzydliwo�ci nam ods�oni�, kt�rych mu potomno�� nie daruje! Ach, tak! �ycie ujawnia si� w gabinecie lekarza, przy konfesjonale (o tyle, o ile, bo i tam wciska si� rutyna), przed kratkami s�dowymi pod krzy�owym ogniem pyta� brutalnych i ostrych jak n� chirurga... Ale te� biada cz�owiekowi, bodaj �najporz�dniejszemu�, kt�ry zahaczy si� przypadkowo o straszliw� machin� s�dow� i narazi si� na wywlekanie na �wiat�o tajemnic jego �ycia. Delikatne i bolesne problemy egzystencji w jak�e szpetnym, trywialnym, komicznym nieraz wyst�puj� �wietle! A w�a�nie przedmiotem takiego �ledztwa, prowadzonego przez �histori� literatury�, staj� si� wielcy ludzie, wielcy arty�ci, typem swojej psychiki, swego �ycia, z konieczno�ci tak bardzo oddaleni od dogmat�w przeci�tno�ci. A wreszcie, gdzie jest �prawda�? Czy jest ni� fakt, czy u c z u c i e, czy jakie� X, kt�re nie jest �adnym z nich? Nie mam zbytniego zami�owania do takich analiz; ogranicz� si� tedy do rzeczowego przypomnienia fakt�w tej znanej historii, poniewa� s� one niezb�dne jako komentarz do Spowiedzi dzieci�cia wieku; ksi��ka ta, gdyby�my jej nie brali jako fantazj� na tle istotnych prze�y� poety, straci�aby wiele na prawdzie i kolorze. Zarazem wplot� w tok opowiadania nieco dokument�w, bardziej ni� cokolwiek innego pozwalaj�cych czytelnikom pochwyci� t o n a c j �, na kt�r� by�y nastrojone dusze uczestnik�w dramatu. Zatem dwudziestodwuletni Musset, g�o�ny ju� i rokuj�cy najpi�kniejsz� przysz�o�� poeta, oraz dwudziestodziewi�cioletnia Aurora Dudevant, separowana z m�em, matka dwojga dzieci, nie mniej g�o�na (pod pseudonimem literackim George Sand) autorka Indiany, Walentyny i drukuj�cej si� w�a�nie Lelii, spotkali si� po raz pierwszy na obiedzie u redaktora �Revue des deux Mondes�, Buloza. Sta�o si� to w czerwcu 1833, z ko�cem za� sierpnia tego� roku byli kochankami. Musset, smuk�y, nerwowy, pe�en wdzi�ku i iskrz�cej werwy z odcieniem dandyzmu, mia� za sob� par� lat hulanki oraz �wiatowych mi�ostek; George Sand, brunetka o typie Kreolki i ogromnych czarnych oczach, skupiona, ma�om�wna, poch�oni�ta prac�, mia�a r�wnie� przesz�o�� mi�osn�, a figurowa�y w niej dwa nazwiska literackie: Juliusz Sandeau (prototyp Balzakowskiego Stefana Lousteau; powie�� Balzaka Muza z za�cianka zawiera niew�tpliwie wiele rys�w z po�ycia tej pary) oraz osch�y i niewdzi�czny jako amant Prosper M�rimee. Do�wiadczenia te zostawi�y w jej sercu jedynie osad zawodu i goryczy. Nowy stosunek mi�osny, zrazu podj�ty przez obie strony z entuzjazmem, rych�o pocz�� si� m�ci�; g��wn� przyczyn� by� tu charakter Musseta, nier�wny, szukaj�cy w mi�o�ci dramatycznych prze�y�, obdarzony potrzeb� cierpienia i zadawania b�lu. Brutalny sceptycyzm w stosunku do kobiet i do mi�o�ci, wybuchy zazdro�ci o przesz�o�� dawa�y przyczyn� do ci�g�ych burz. Raz po raz zerwanie wisia�o na w�osku; ale, nazajutrz, Alfred wraca� do st�p kochanki, skruszony, pe�en tkliwo�ci i �alu... Spodziewaj�c si� w ucieczce od �wiata znale�� uspokojenie, kochankowie udaj� si�, z ko�cem r. 1833, do W�och. Od Genui George Sand zacz�a niedomaga�; przybywszy do Wenecji po�o�y�a si� w�r�d objaw�w jakiej� febry. Musset, nerwowy, niecierpliwy, niezdolny do roli siostry mi�osierdzia, ucieka od smutnego pokoju chorej, zaniedbuje j�, ugania po Wenecji, pije. (sk�onno�� do pija�stwa, kt�ra mia�a p�niej poch�on�� go zupe�nie, datuje od m�odych lat), s�owem, na wszelki spos�b �u�ywa �ycia�. Sandy�ci notuj�, i� poeta przegra� na s�owo 10 000 frank�w, na kt�r� to sum� towarzyszka jego musia�a znale�� pokrycie, hipotekuj�c j� na przysz�ych p�odach swego pi�ra; mussety�ci sprowadzaj� t� kwot� do skromniejszych rozmiar�w 360 frank�w, na kt�re kredyt Musseta w �Revue des deux Mondes� wystarcza� w zupe�no�ci... Rys ten cytuj� na dow�d rozbie�no�ci nawet w rzeczach tak �cis�ych jak cyfry: c� dopiero m�wi� o uczuciach! Podobno Musset o�wiadczy� wr�cz towarzyszce, �e si� pomyli� i �e jej nie kocha; przychodzi do gwa�townych scen, niemal do zerwania: mieszkaj� obok, ale drzwi ��cz�ce ich pokoje zostaj� zamkni�te. W�r�d tego George Sand, kt�ra by�a niezmordowan� pracowniczk� pi�ra4, pisze bez wytchnienia, aby nastarczy� potrzebom wsp�lnego gospodarstwa. Z kolei Musset zapada: dostaje gor�czki (tyfus?), kt�ra (mo�e na tle alkoholicznym?) przybiera charakter maligny. Aurora, st�umiwszy urazy, piel�gnuje go z oddaniem macierzy�stwa, kt�re stanowi cech� jej charakteru. Pomaga jej w tym m�ody lekarz Pietro Pagello. Jakiej natury uczucia popychaj� Auror� w ramiona Pagella, nie sil� si� wyja�nia�; dosy�, i� podj�wszy sama trudy pierwszych krok�w, zostaje, podobno jeszcze przy �o�u chorego Musseta, jego kochank�. Tak twierdz� uporczywie mussety�ci; sandy�ci oddalaj� ten fakt jako nazbyt ,,potworny�; pozostawiam czytelnikom i czytelniczkom swobod� psychologizowania na ten temat. (Zaciekli mussety�ci utrzymuj� nawet, opieraj�c si� na podejrzanym co prawda �wiadectwie Paw�a de Musset, i� chory widzia� wr�cz George Sand w obj�ciach Pagella, ale �e p�niej kochanka, przy pomocy lekarza wsp�lnika, wm�wi�a we�, �e to by�a halucynacja, ba, nawet da�a do zrozumienia, i� gdyby si� upiera�, by�oby to dowodem, �e jest ob��kany, i poci�gn�oby odpowiednie nast�pstwa!!...) Spokojne i wolne od literackich subtelno�ci uczucie Pagella n�ci George Sand jako wypoczynek po sza�ach poety, kt�rego znowu� zazdro�� sprowadza do stop kochanki. Tutaj nast�puje okres, kt�ry w pi�tej cz�ci Spowiedzi dzieci�cia wieku znajduje, jak si� zdaje, wierne odbicie: mi�o��, przyja��, �zy, braterstwo dusz, troje serc zespolonych jednym w�z�em, licytacja na heroizm, na po�wi�cenie, oto ton, jaki dla tych dwojga poet�w wykarmionych na Nowej Heloizie, daj�cych, w zupe�nej izolacji od realnego �ycia, swobodny bieg fantazji, sta� si� chlebem powszednim. A Pagello te� dostroi� si� do stylu i ca�uj�c z rozczuleniem George Sand, prawi� o �il nostro amore per Alfredo�... Nie oby�o si� przedtem bez burz, w kt�rych takie ewentualno�ci jak zab�jstwo, pojedynek, samob�jstwo by�y na porz�dku dziennym: w ko�cu jednak rzeczy wzi�y taki obr�t: Musset o d k r y w a wzajemn� mi�o�� Aurory i Pagella, wydobywa z W�ocha wyznanie i czyni ze swego szcz�cia ofiar� na o�tarzu przyja�ni; ust�puje dobrowolnie, kojarz�c r�ce kochaj�cej si� pary. Wszyscy troje wylewaj� �zy rado�ci i entuzjazmu, po czym Musset, wy�ciskany przez kochank� i przez Pagella, z kt�rym wymienili zakl�cia dozgonnej przyja�ni (czy� m�ody lekarz nie ocali� poecie �ycia? a teraz czy� nie wraca mu go po raz drugi, daj�c szcz�cie ub�stwianej przez Alfreda kobiecie?), zostawia towarzyszk� jej nowej mi�o�ci i sam wyje�d�a do Pary�a. Tak przedstawia�y si� poecie te sprawy ju� po rozstaniu i poniek�d w epoce, gdy pisa� Spowied� dzieci�cia wieku. P�niej, kiedy - w cz�ci pod wp�ywem ��yczliwych� j�zyk�w - och�on�� z egzaltacji, jad podejrze� wmiesza� si� w czyste wspomnienie. Je�li Aurora by�a 4 Opowiadaj�, i� raz, sko�czywszy jednej nocy powie�� przed up�ywem zwyczajnej ilo�ci godzin pracy, natychmiast rozpocz�a drug�, czyni�c tylko tyle przerwy ile by�o potrzeba na zapakowanie r�kopisu i po�o�enie na nim adresu wydawcy. kochank� Pagella ju� wcze�niej, je�li ca�e jej post�powanie by�o gr� i mia�o na celu �agodne pozbycie si� Alfreda, je�li on, w porywie wznios�o�ci, pob�ogos�awi� mi�o�� dwojga os�b, kt�re si� dawno bez tego b�ogos�awie�stwa obesz�y, w takim razie, w istocie, poeta odegra� w swoich oczach do�� komiczn� rol�... Daleki zreszt� jestem od ironizowania sytuacji, kt�re �ycie sp�aszcza swoj� stop�, ale kt�re wynik�y ze szlachetnej ch�ci wzniesienia si� ponad p�asko�� �ycia. Na razie jeste�my na szczytach egzaltacji. Musset, z drogi do Pary�a, pisze do dawnej kochanki gor�ce i tkliwe listy; ona odpowiada mu macierzy�sk� serdeczno�ci�. Przytocz� urywek tej korespondencji, kt�r� George Sand odczytywa�a wsp�lnie z oddanym Pagellem. Musset pisze z Genui: �...Ujrza�em si� w lustrze, pozna�em to samo dziecko. C�e� ty uczyni�a, biedactwo moje drogie? I to by� cz�owiek, kt�rego� chcia�a kocha�! Mia�a� dziesi�� lat cierpienia w sercu, mia�a� od dziesi�ciu lat nieugaszone pragnienie szcz�cia, i to by�a trzcina, na kt�rej chcia�a� si� oprze�! Ty, ty kocha�a� mnie! M�j biedny George, dreszcz mi� przechodzi na t� my�l! By�a� przy mnie tak nieszcz�liwa! W jakie� straszliwe kl�ski omal ci� nie wtr�ci�em! D�ugo b�d� widzia�, George m�j, t� twarz poblad�� od czuwania, kt�ra przez o�mna�cie nocy pochyla�a si� nad mym wezg�owiem, d�ugo b�d� ci� widzia� w tej nieszcz�snej izdebce, gdzie pop�yn�o tyle �ez. Biedna George, biedne drogie dziecko! Omyli�a� si�; uwa�a�a� si� za m� kochank�, a by�a� jedynie moj� matk�. Niebo stworzy�o nas dla siebie wzajem; dusze nasze, w swej wynios�ej sferze, pozna�y si� niby ptaki w g�rach; pomkn�y jedna ku drugiej; ale u�cisk by� za mocny. Pope�niali�my kazirodztwo. Tak, moja jedyna przyjaci�ko, by�em dla ciebie istnym katem, przynajmniej pod koniec. Zada�em ci wiele cierpie�, ale Bogu chwa�a, nie zrobi�em najgorszego, co mog�em. Och, dziecko moje, �yjesz, jeste� m�oda, przechadzasz si� pod najpi�kniejszym niebem, wsparta na ramieniu cz�owieka, kt�rego serce jest godne ciebie. Zacny m�odzieniec! Powiedz mu, �e go kocham i �e nie mog� pow�ci�gn�� �ez, my�l�c o nim...� Ona podejmuje ten ton. Napawaj�c si� spokojn� mi�o�ci� Pagella, pracuj�c przy tym po siedem, osiem, czasem trzyna�cie godzin na dob�, czuje jeszcze w sercu nadmiar tkliwo�ci, kt�ra teraz, wyzwolona wyjazdem poety z dra�liwej komplikacji, p�ynie swobodnie za odje�d�aj�cym: �...Czy by�am twoj� kochank�, czy matk�, mniejsza: czy zrodzi�am w tobie mi�o��, czy przyja��, czy by�am z tob� szcz�liwa, czy nie, wszystko to nie zmienia nic w obecnym stanie mej duszy. Wiem, �e ci� kocham, to wszystko. Czuwa� nad tob�, chroni� ci� od przeciwno�ci, dostarcza� ci przyjemno�ci i rozrywek, oto potrzeba, oto �al, jakich do�wiadcza�am od czasu, jak ci� straci�am. Czemu to zadanie tak s�odkie, kt�re by�abym spe�nia�a z tak� rado�ci�, sta�o si� stopniowo tak gorzkie, a potem wr�cz niemo�liwe? Co za fatalno�� zmienia�a w trucizn� lekarstwa, kt�re ci podawa�am? Czemu ja, kt�ra wys�czy�abym wszystk� krew, aby ci da� jedn� noc spokoju i wytchnienia, sta�am si� dla ciebie m�czarni�, plag�, upiorem? Kiedy te straszne wspomnienia nawiedz� mnie (a czy� jest godzina, w kt�rej by mnie poniecha�y?), czuj� si� bliska szale�stwa. Oblewam poduszk� �zami, s�ysz� g�os tw�j wo�aj�cy mnie w ciszy nocnej. Kt� mnie zawo�a teraz? Kto b�dzie potrzebowa� mego czuwania? Dla kogo zu�yj� si��, kt�r� zgromadzi�am dla ciebie, a kt�ra teraz obraca si� przeciw mnie? O dziecko! dziecko! Jak ja potrzebuj� twojej tkliwo�ci i twego przebaczenia!� W innym li�cie: �...Pagello jest prawdziwy anio� i wart by� szcz�liwym... Sp�dzam z nim najs�odsze chwile w dniu, rozmawiaj�c o tobie. Ten cz�owiek jest taki tkliwy, taki dobry! Tak dobrze rozumie m�j smutek, szanuje go tak �wi�cie...� I znowu�: �Twoje wspomnienie jest �wi�t� relikwi�, imi� twoje jest uroczystym s�owem, kt�re wymawiam wiecz�r w ciszy lagun, a odpowiada na nie wzruszony g�os s�owem s�odkim, prostym i zwi�z�ym, kt�re wydaje mi si� w�wczas tak pi�kne: Io l'amo5.� 5 Kocham go. Urywki z list�w Musseta: �...Pomy�l, ja mam tylko ciebie: wszystkiemu przeczy�em, wszystkiemu blu�ni�em, w�tpi� we wszystko, wyj�wszy w ciebie. Czy wiesz, czemu kocham tylko ciebie?... Nie �udz� si� co do �adnej z twoich wad; nie k�amiesz, oto czemu ci� kocham. Przypominam sobie dobrze ow� noc... Ale, powiedz, gdyby nawet wszystkie podejrzenia by�y prawd�, i w czym mnie oszukiwa�a�? Czy m�wi�a�, �e mnie kochasz? Czy nie uprzedzi�a� mnie? Czy mia�em jakie prawo? O, dzieci� ukochane, w�wczas, gdy� mnie kocha�a, czy� mnie oszuka�a kiedy? Czy� mog�em ci uczyni� najl�ejsz� wym�wk� przez tych siedem miesi�cy, kt�re widywa�em ci� dzie� po dniu? I gdzie� jest cz�owiek tak nikczemny, aby wini� o przewrotno�� kobiet�, kt�ra ceni go na tyle, aby go uprzedzi�, �e godzina jego nadesz�a? K�amstwo, oto czym si� brzydz� i co mnie czyni najpodejrzliwszym z ludzi, mo�e najnieszcz�liwszym. Ale ty jeste� r�wnie szczera jak szlachetna i dumna. Oto czemu wierz� w ciebie i b�d� ci� broni� przeciw ca�emu �wiatu, do ostatniego tchu. ...Wiesz, co mnie zachwyci�o w twoim li�cie? Spos�b, w jaki m�wisz o Pagellu, o jego dba�o�ci o ciebie, o twoim przywi�zaniu, szczero��, z jak� pozwalasz czyta� mi w swym sercu... Wierzaj, kobieta tak m�wi�ca o nowym kochanku temu, kt�rego rzuca i kt�ry kocha j� jeszcze, daje mu najwy�szy dow�d szacunku, jaki m�czyzna mo�e otrzyma� od kobiety.� O, Janie Jakubie, zaiste, twoje ziarno nie pad�o na opok�! ��Powiedz Pagellowi, �e dzi�kuj� mu za to, �e ci� kocha i czuwa nad tob�. Czy� to nie jest najpocieszniejsza rzecz w �wiecie to uczucie? Kocham tego ch�opca prawie talk jak ty: wyt�umacz to, jak umiesz. Jest przyczyn�, i� straci�em ca�y skarb mego �ycia, a kocham go, jak gdyby mi go da�. Nie chcia�bym was widzie� razem, a szcz�liwy jestem my�l�c, �e jeste�cie razem. Och, m�j aniele, m�j aniele, b�d� szcz�liwa, w�wczas i ja b�d� szcz�liwy...� Pagello nie pozostaje nieczu�y na te wylewy. Oto urywek z jego listu: �Drogi Alfredzie, nie pisali�my jeszcze do siebie, mo�e dlatego, �e �aden z nas nie chcia� by� pierwszy. Ale to w niczym nie uszczupla wzajemnego przywi�zania, kt�re zawsze nas b�dzie spaja�o w�z�em tak wznios�ym, a niezrozumia�ym dla �wiata...� Mimo tej harmonii trojga dusz George Sand odczuwa niekiedy w obj�ciach Pagella t�sknot� za burzliw� mi�o�ci� poety, kt�ra tak szczelnie umia�a wype�ni� jej �ycie: �...Przywyk�am do entuzjazmu i brakuje mi go niekiedy... Tutaj nie jestem pani� Sand; poczciwy Pietro nie czyta� Lelii i nie s�dz�, aby z niej co� zrozumia�. Pierwszy raz w �yciu kocham bez nami�tno�ci. Ot� ja potrzebuj� cierpie� dla kogo�; potrzebuj� zu�y� ten nadmiar energii i czucia, jaki jest we mnie. Potrzebuj� da� pokarm tej macierzy�skiej troskliwo�ci, kt�ra przywyk�a czuwa� nad cierpi�c� i znu�on� istot�. Och! czemu� nie mog� �y� mi�dzy wami dwoma, czemu nie mog� dawa� wam szcz�cia nie nale��c do �adnego z was.� Tu zaczyna si� nowy akt romantycznej tragikomedii. George Sand wraca do Pary�a i z osobliwym, jak na tak rozumn� kobiet�, brakiem orientacji, wlecze za sob� Pagella. Jedn� z pobudek podr�y Pagella, jest ch�� �u�ciskania Alfreda�, kt�ry r�wnie� gor�co go do tego zach�ca. Od pierwszego dnia . fikcja tej wznios�ej �tr�jcy�, wyrojona w egzotycznych warunkach w Wenecji, staje si� niemo�liw�: �ycie sp�aszcza j� i wykrzywia. Nico�� biednego W�ocha, kt�ry na tle lagun�w odni�s� triumf nad poet�, ujawnia si� w sceptycznej atmosferze Pary�a zbyt jaskrawo. Pagello, nie czuj�c gruntu pod nogami, robi si� dra�liwy, zazdrosny: nie wie, co z sob� pocz�� w tym artystycznym �wiatku, w kt�rym kochanka jego odnalaz�a si� jak w swoim �ywiole: George Sand wymyka mu si�, Musset jest uprzejmy, ale sztywny; w dodatku W�och jest kuso z pieni�dzmi, mieszka osobno w n�dznym hoteliku... Aby zabi� czas i spo�ytkowa� t� niewczesn� podr�, Pagello ucz�szcza do szpitali paryskich. Spotkanie Musseta z George Sand rozpali�o na nowo w sercu poety wszystkie ognie. Postanawia uciec, opu�ci� kraj na zawsze; jako� w istocie wyje�d�a do Badenu, ale jedynie po to, aby stamt�d pisywa� coraz p�omienniej: �...Nigdy �aden cz�owiek nie kocha� tak, jak ja ci� kocham. Ton�, p�awi� si� w mi�o�ci; nie wiem ju�, czy �yj�, czy jem, czy chodz�, czy oddycham, czy m�wi�: wiem, �e kocham. Ach, je�li mia�a� przez ca�e �ycie niewygas�e pragnienie szcz�cia, je�li to jest szcz�cie by� kochan�, je�li kiedy prosi�a� o nie Boga, och ty, moje �ycie, moje dobro, moja ub�stwiana, sp�jrz na s�o�ce, na kwiaty, na zielono��, na �wiat! Jeste� kochan�, powiedz to sobie, tak jak B�g mo�e by� kochany przez swoich lewit�w, wyznawc�w, m�czennik�w. Umieram z mi�o�ci, mi�o�ci bez ko�ca, bez nazwy, szalonej, rozpaczliwej, zatraconej; kocham ci�, uwielbiam, ub�stwiam a� do ostatniego tchu! Nie, nie wylecz� si�. Nie, nie b�d� pr�bowa� �y�; i wol� to; umrze� kochaj�c ci�, to wi�cej warte ni� �y�. Du�o dbam o to, co ludzie powiedz�! Powiedz�, �e masz innego kochanka. Wiem o tym, p�ac� to �yciem. Ale kocham, kocham, kocham! Niech mi zabroni� kocha�! ...Powiedz mi, �e mi dajesz swoje wargi, swoje z�by, w�osy, wszystko, t� g�ow�, kt�ra by�a moj�, i �e mnie tulisz do siebie, ty, mnie! O Bo�e, o Bo�e, kiedy my�l� o tym, gard�o mi si� �ciska, w oczach mi si� �mi, kolana uginaj� si� pode mn�. Och! straszne jest umiera�, straszne jest kocha� w ten spos�b. C� za pragnienie. George m�j, c� za pragnienie ciebie! Umieram. �egnaj!� Jak mo�na si� domy�li�, Musset nie umiera, ale wraca do Pary�a. Aurora, kt�r� wszystko popycha w obj�cia Alfreda, upiera si�, przez konsekwencj�, w marzeniu o zwi�zku trojga dusz, wyzwolonych od zmys��w. Ale ju� i Pagello zbuntowa� si� przeciw tej mistycznej tr�jcy: �...On, kt�ry wszystko rozumia� w Wenecji, z chwil� gdy st�pi� nog� we Francji nie rozumie ju� nic, i jest w rozpaczy. Wszystko we mnie rani go i dra�ni. Mam� powiedzie�? Jedzie, ju� mo�e pojecha� w tej chwili, a ja go nie zatrzymam, poniewa� jestem obra�ona do g��bi duszy tym, co mi pisze, i poniewa�, czuj� to dobrze, nie ma w nim ju� wiary, tym samym wi�c nie ma i mi�o�ci. Wielkie kobiece s�owo: wierzysz swoim oczom raczej ni� mnie, z a t e m ju� mnie nie kochasz! �...Rozwia� si� tedy pi�kny poemat naszej �wi�tej przyja�ni i tego idealnego zwi�zku, jaki si� wytworzy� mi�dzy nami trojgiem, w�wczas kiedy ze� wydar�e� w Wenecji wyznanie, �e mnie kocha, i kiedy ci poprzysi�g�, �e mnie uczyni szcz�liw�... Wszystko by�o tedy jedynie bajk�? Tak, tylko majakiem, i ja jedna, ja g�upia jak dziecko, brn�am z ufno�ci� i z wiar�! I ty chcesz, abym po przebudzeniu, kiedy widz�, �e jeden mnie pragnie, a drugi mnie rzuca i zniewa�a, abym wierzy�a w szczytn� mi�o��!...� �Fatalno��, jak m�wi libretto Pi�knej Heleny, zrobi�a swoje. George sk�oni�a si� w ramiona Alfreda, nim jeszcze Pagello opu�ci� Pary�. Oto jak, w swoim dzienniku, W�och kre�li chwil� rozstania: � Po�egnanie nasze by�o nieme; u�cisn��em jej r�k�, nie mog�c patrze� na ni�. By�a widocznie pomieszana; nie wiem, czy cierpia�a; by�a zak�opotana m� obecno�ci�. Nu�y� j� ten W�och, kt�ry swoim prostym rozs�dkiem podcina� niezrozumia�� wznios�o��, w jak� mia�a zwyczaj spowija� przesyty swoich mi�ostek...� Ostatni rozdzia� romansu przynosi moment r�wnie nieoczekiwany, jak wzruszaj�cy. Mo�na si� domy�li�, i� po�ycie z��czonych na nowo kochank�w dalekie by�o od harmonii. Ten sam Musset, ju� poprzednio do szale�stwa zazdrosny o przesz�o��, do kt�rej nie mia� prawa, czy� m�g� zapomnie� o tym, co tak �wie�o przeora�o jego �ycie, zbruka�o jego mi�o��? Od pierwszej chwili szarpanie, piek�o, plwanie w oczy wszystkich fakt�w, odartych ju� z idealnej frazeologii... Raz po raz poeta grozi zamordowaniem kochanki; to zn�w ucieka, rzuca j�, zamyka si� w domu. Egzaltacja udziela si� i jej; ta spokojna, zr�wnowa�ona kobieta rywalizuje z kochankiem w szale�stwach mi�o�ci. Jest tu zarazem co� z gry, w kt�rej ka�da strona pok�ada sw� ambicj� w tym, aby mie� ostatnie s�owo. Dodajmy, i� ca�y Pary� przygl�da� si� z zaciekawieniem temu turniejowi, kt�rego przebieg znany by� publiczno�ci. Po kt�rym� zerwa- niu Aurora, nie mog�c wedrze� si� do Alfreda, ucina swoje wspania�e w�osy i posy�a mu je. Ale tym razem, mimo romantyzmu gest�w, to mi�o��, prawdziwa mi�o��, kt�ra si�gn�a do samych trzewi�w kobiety. Daleko jeste�my od surogatu macierzy�stwa, kt�ry przewa�a� w pierwszym okresie stosunku. Znamy karty Dziennika George Sand: �S�ynne listy zakonnicy portugalskiej s� letnie i spokojne w por�wnaniu do tych stronic, kt�re mo�na zaliczy� mi�dzy najp�omienniejsze, jakie kiedykolwiek mi�o�� wydar�a kobiecie�, pisze o tym Dzienniku inna kobieta...6 Przytocz� par� ust�p�w: �Kocham ci� ca�� dusz�, a ty, ty nie masz dla mnie nawet przyja�ni. Pisa�am do ciebie dzi� wiecz�r; nie odpowiedzia�e�. Powiedziano mi, �e wyszed�e� i nie wst�pi�e� do mnie ani na pi�� minut. Wr�ci�e� tedy bardzo p�no i gdzie� by�e�, Bo�e ty m�j? Ach, wszystko sko�czone, nie kochasz mnie ju� wcale. Sta�abym ci si� wstr�tna i nienawistna, gdybym zosta�a tutaj... Daruj, �e� przeze mnie cierpia�: jeste� pomszczony: nie ma na �wiecie istoty nieszcz�liwszej ode mnie... ...Gdyby uwiesi� si� u dzwonka i dzwoni�, p�ki mi nie otworzy? Gdyby si� po�o�y� pod progiem, a� b�dzie przechodzi�. Gdyby si� rzuci� � nie do jego st�p, to by�oby szale�stwo, to by znaczy�o b�aga� go, a wszak z pewno�ci� robi dla mnie, co mo�e, okrucie�stwem jest n�ka� go i ��da� niepodobie�stwa � ale gdybym mu si� rzuci�a na szyj�, w ramiona, gdybym powiedzia�a: Kochasz mnie jeszcze, cierpisz, rumienisz si�, �e kochasz, ale nadto litujesz si�, aby nie kocha�. Widzisz wszak, �e ci� kocham, �e mog� kocha� tylko ciebie. U�ciskaj mnie, nie m�w nic, nie spierajmy si�; powiedz mi par� s�odkich s��w, popie�� mnie, skoro podobam ci si� jeszcze mimo uci�tych w�os�w, mimo dw�ch bruzd, jakie wy��obi�y si� od owego dnia na mej twarzy. Wi�c dobrze! Kiedy uczujesz, �e twoja tkliwo�� si� ko�czy i niech�� wraca, odp�d� mnie, zn�caj si� nade mn�, ale niech to nie b�dzie nigdy z tym. okropnym s�owem: o s t a t n i r a z! B�d� cierpie�, ile zechcesz, ale pozw�l ma. czasem, cho�by raz na tydzie�, zaj�� do ciebie po �z�, po poca�unek, kt�ry by mi wr�ci� �ycie i doda� si�y. ...Och! on �le czyni, nieprawda�? M�j Bo�e, �le czyni, �e mnie rzuca teraz, kiedy moja dusza oczy�ci�a si� i kiedy pierwszy raz zaw�adn�a we mnie surowa wola... Ta mi�o�� mog�aby mnie zawie�� na koniec �wiata. Ale nikt jej nie chce; p�omie� zga�nie niby daremne ca�opalenie. Nikt mnie nie chce!... Och! nie mo�na kocha� dw�ch m�czyzn naraz. Mnie si� to zdarzy�o. Zdarzy�o si�, ale nie zdarzy si� wi�cej. Czy� ja nie pokutuj� za moje szale�stwa i b��dy? Czy� lekcje nie id� na po�ytek kobietom takim jak ja? Czy� nie mam trzydziestu lat? Czy nie jestem w pe�ni si�? Tak, wielki Bo�e, czuj� to, mog� by� jeszcze rado�ci� i dum� m�czyzny, je�li ten m�czyzna zechce mi pom�c. Potrzebuj� krzepkiego ramienia, aby mnie wspiera�o, serca wolnego od pr�no�ci, aby mnie przygarn�o i zachowa�o. Gdybym by�a znalaz�a takiego cz�owieka, nie by�abym, gdzie jestem. Ale tacy ludzie to s� s�kate d�by, szorstko�� ich kory odpycha. A ty, poeto, pi�kny kwiecie, ach, chcia�am pi� twoj� ros�. Upoi�a mnie, zatru�a i w godzinie gniewu si�gn�am po inn� trucizn�, kt�ra mnie dobi�a. By�e� zbyt s�odki i subtelny, drogi m�j zapachu, aby� m�g� nie ulotni� si�, ilekro� wargi moje ci� wdycha�y. Urocze krzewy Indyj i Chin gn� si� na w�t�ej �odydze i chyl� si� przy lada wietrze. Nie z nich ciosa si� belki, aby budowa� dom!... ...Och, te listy, kt�rych ju� nie mam, kt�re tak ca�owa�am, tak zlewa�am �zami, tak cisn�am do nagiego serca, kiedy tamten (Pagello) nie widzia�! ...Tak, to nawr�t twojej mi�o�ci w Wenecji sta� si� przyczyn� mej rozpaczy i zbrodni. Czy mog�am ci wyzna�? Nie by�by� ju� �cierpia� mej opieki, umar�by� z w�ciek�o�ci poddaj�c si� jej. I c� by� pocz�� beze mnie, biedny umieraj�cy go��biu? Och, Bo�e! ani razu nie mog�am pomy�le� o tym, co wycierpia�e� przez t� chorob� i przeze mnie, aby pier� moja nie �ama�a si� �kaniem. Oszukiwa�am ci�, by�am mi�dzy dwoma m�czyznami, z kt�rych jeden m�wi�: �Wr�� do mnie, naprawi� wszystkie winy, b�d� ci� kocha�, umr� bez ciebie!�Drugi za� 6 Mme Arv�de Barine: Alfred de Musset. szepta� mi w drugie ucho:�Strze� si�, jeste� moj�, nie ma ju� powrotu. K�am, B�g tak chce, B�g ci odpu�ci�. Ach, biedna kobieto, biedna kobieto, w�wczas to trzeba by�o umrze�. ...O moje b��kitne oczy, nie patrzycie ju� na mnie! Ty pi�kna g�owo, ju� nie ujrz�, jak si� pochylasz nade mn� i przes�aniasz s�odkim omdleniem. Moje ty cia�ko, tak gibkie i ciep�e, nie po�o�ysz si� ju� na mnie, jak Elizeusz na martwym dzieci�ciu, aby mnie o�ywi�. Nie dotkniesz mi ju� r�ki, jak Jezus c�rki Jaira, m�wi�c: ,,Dzieweczko, wsta�.� �egnajcie, w�oski blond, �egnajcie, bia�e ramionka, �egnaj wszystko, com kocha�a, wszystko, co by�o moje. B�d� �ciska�a teraz, w p�omienne noce, sosny i ska�y le�ne krzycz�c twoje imi�, kiedy za� wymarz� sobie rozkosz, padn� zemdlona na wilgotn� ziemi�. ...Jakie� �ary wszczepi�y�cie w szpik moich ko�ci, wy duchy pomsty bo�ej? C� uczyni�am anio�om niebios, i� zst�puj� na mnie, tchn�c we mnie, za kar�, mi�o�� lwicy? Czemu krew moja zmieni�a si� w ogie� i czemu w chwili gdy mam umrze�, pozna�am u�ciski gor�tsze ni� u�ciski ludzi? Jaki� sza� ci� ogarn��, ty, kt�ry wpychasz mnie nog� do trumny, gdy usta twoje syc� si� mi��szem mego cia�a? Chcesz tedy, bym si� zabi�a? Bronisz mi tego, ale c� stanie si� ze mn� z dala od ciebie, je�li ten p�omie� b�dzie mnie nadal trawi�? Skoro nie mija jedna noc, abym nie krzycza�a za tob� i nie tarza�a si� na ��ku, c� poczn�, skoro strac� ci� na zawsze? Czy wyschn� i zbledn� jak zakonnica po�erana ��dz�? Czy oszalej� i b�d� budzi� mieszka�c�w domu swym wyciem? Och, ty chcesz, abym si� zabi�a!� George Sand pierwsza ockn�a si� z transu. Mo�e dopom�g� jej w tym imperatyw talentu. Tw�rczo�� Musseta �y�a jak salamandra w ogniu nami�tno�ci; regularna praca, wysi�ek obce by�y muzie poety. Natomiast dzie�o �ycia George Sand mia�o pop�yn��, jak rzeka, szerokim, spokojnym �o�yskiem. Musia�a si� wyzwoli�. Potajemnie, dnia 9 marca 1835, ucieka do Nohant (nazwa kawa�ka ziemi, kt�ry posiada�a), przechodzi atak w�troby, wraca do zdrowia i - opami�tywa si�. Krzepka jej natura, utrzymywana w r�wnowadze prac�, przychodzi do siebie i niebawem wyci�ga r�ce do nowych uczu�; �ycie Musseta natomiast, tak cz�owieka, jak artysty, wlecze si� od tej pory �miertelnie podci�te. Kiedy Musset, wyjechawszy, z ko�cem 1833, ostentacyjnie z Pary�a z George Sand, wr�ci� po kilku miesi�cach sam, miasto zawrza�o od plotek. Na wszystkie strony komentowano przygod� weneck�, i to w duchu niekorzystnym dla przyjaci�ki poety. Musset, po rycersku, kruszy za ni� kopie, gdzie mo�e; w�wczas to rodzi si� w nim my�l spisania dziej�w ich dwojga. Koncepcja przysz�ej ksi��ki uk�ada si� w g�owie poety zgodnie ze stanem egzaltacji, w jakim opu�ci� Wenecj�. Dzieli si� tym planem z przyjaci�k�: �Zabieram si� do napisania powie�ci. Mam ochot� skre�li� nasz� histori�: zdaje mi si�, �e to by mnie uleczy�o i skrzepi�o mi serce. Chcia�bym ci zbudowa� o�tarz, chocia�by ze swoich ko�ci; ale zaczekam na twoje wyra�ne pozwolenie. ...Co do mnie, nie umr�, p�ki nie napisz� mojej ksi��ki o sobie i o tobie (zw�aszcza o tobie); nie, moja pi�kna, moja �wi�ta oblubienico, nie spoczniesz w ch�odnej ziemi, nim ta ziemia nie dowie si�, kogo nosi�a. Nie, nie, przysi�gam na m� m�odo�� i m�j geniusz, na twoim grobie zejd� jedynie lilie bez zmazy. Tymi oto r�kami wznios� nagrobek z marmuru czystszego ni� pos�gi naszych jednodniowych chwa�. Potomno�� b�dzie powtarza� nasze imiona, jak imiona owych nie�miertelnych kochank�w, kt�rzy we dwoje maj� ju� tylko jedno miano, jak Romeo i Julia, jak Heloiza i Abelard... B�dzie to ma��e�stwo �wi�tsze od tych, kt�re kojarz� ksi�a: niezniszczalne i czyste ma��e�stwo ducha.� Ksi��ka ta to by�a Spowied� dzieci�cia wieku; w niej to postanowi� wznie�� kochance pomnik wobec potomno�ci. By� to okres, w kt�rym wszystkie wyst�pki widzia� po swojej stronie; on by� zbrodniarzem, ona anio�em dobroci, czysto�ci, po�wi�cenia. Odmalowa� j� pod postaci� Brygidy Pierson, zacieraj�c zreszt� podobie�stwo rys�w i wydarze�; on sam, jako Oktaw, wyspowiada� si� z w�asnych przewin i s�abo�ci. Pagello przedzierzgn�� si� r�wnie� we wz�r cnoty: w kryszta�owego Smitha. Ta ch�� oddania p r a w d y, przy r�wnoczesnym przekszta�ceniu jej rys�w, nie zawsze wychodzi ksi��ce na korzy��; obok kart t�tni�cych �y- ciem, znajduj� si� inne, blade; czasem opowiadanie �amie si� w niekonsekwencjach lub banalno�ci wyrojonych szczeg��w. Tak np. ko�cowy epizod z fili�ank� herbaty, nosz�cy wyra�ne cechy autentyczno�ci i zrozumia�y pod gor�cym niebem W�och, tutaj, w stosunku anielskiej Brigidy do limfatycznego Smitha, �detonuje� wr�cz komicznie. I sama Brygida gubi si� nam w ci�gu opowiadania: trudno nam rozpozna� pocz�tkow� mi�osierniczk� z cz�ci trzeciej, w klasycznej mi�o�nicy cz�ci dalszych. Rola �czarnego charakteru�, Merkansona, uj�ta niezaradnie i w gruncie do�� zbyteczna, razi swym �wolterianizmem�, z kt�rym Mussetowi tak bardzo jest nie do twarzy! Jednak�e, bior�c t� ksi��k� pod k�tem �pomnika� dla kochanki, znajdziemy na tym pomniku i powa�niejsze p�kni�cia. Poznanie Oktawa z Brygid� Pierson poprzedzone jest inn� przygod� mi�osn� bohatera; przygod�, w kt�rej ten, oddawszy z ufno�ci� swe m�odzie�cze serce, spotyka si� z czarn� zdrad�. Ot�, komentatorowie omawiaj�cy Spowied� dzieci�cia wieku nie do�� mo�e, moim zdaniem, zwr�cili uwag� na to, ile ta pierwsza cz�� zawiera r e a l n y c h szczeg��w, wi���c posta� tej p i e r w s z e j kobiety z George Sand. Idealn� Brygid� wyposa�y� poeta w rysy raczej konwencjonalne; ta jasnow�osa os�bka, pieszcz�ca si� z k�zk� i w�druj�ca po okolicy szukaj�c chorych do piel�gnowania, niewiele ma wsp�lnego z autork� Lelii: tamtej natomiast pierwszej, z�emu duchowi swego �ycia, da� poeta niew�tpliwie prawdziwe rysy kochanki: ten �kark, g�adki i pachn�cy, na kt�rym splataj� si� dwa l�ni�ce czarne warkocze� - to ona; ta piosenka w�oska, kt�r� zwyk�a by�a nuci�, to, jestem pewien, piosenka wyj�ta z w�asnych ust George Sand. Mam uczucie, �e ca�y epizod z obr�ceniem g�owy i s�owami: �Czy to ty?�, oraz brutalny wybuch Oktawa; �e owa mocna scena, w kt�rej Oktaw grozi kochance no�em, a mo�e i sama scena z pocz�tku trzeciego rozdzia�u, to r�wnie� echa prze�y� weneckich!... To, �e r�wnocze�nie wpl�tuj� si� tu i wspomnienia innych m�odzie�czych do�wiadcze� poety, to w niczym rzeczy nie zmienia. Tak wi�c, �wiadomie czy nie�wiadomie, Musset prowadzi w tej ksi��ce podw�jn� gr�; bije, na pami�tk� swej m�ki, medal o podw�jnej fizjognomii, r�wnocze�nie apoteozuje sw� kochank� i pi�tnuje j� dotkliwie. I czy� w�a�nie ta dwoisto�� nie jest bardzo ludzka? Czy� nie wyra�a wiernie nastroj�w poety, kt�ry to plwa� na swoj� mi�o��, to w��czy� si� przed ni� na kolanach, kalaj�c si� za to �wi�tokradztwo? I, nie zapominajmy, im bardziej poeta oddala si� od tego wspomnienia, tym bardziej w duszy jego rysuje si� obraz kochanki nie jako s�odkiej Brygidy, ale jako owego czarnookiego demona z pierwszej cz�ci Spowiedzi. Szczytowym punktem tego stanu ducha jest Noc pa�dziernikowa (pisana w 1837), w kt�rej - nim poeta wypowie ostateczne s�owo przebaczenia - smaga ha�b� wspomnienie kochanki. Honte a toi qui la premi�re M'as appris la trahison, Et d'horreur et da col�re M'as fait perdre la raison! Honte a toi, femme a l'oeil sombre, Dont les funestes amours Ont enseveli dans l'ombre Mon printemps et mes beaux jours! 7 Czy� Oktaw de T***, bohater Spowiedzi dzieci�cia wieku, inaczej m�wi�by o swej czarnow�osej zmiennicy? Stara�em si� tu przedstawi� najciekawsze dokumenty tego zawi�ego procesu dwojga serc, nie pozwalaj�c sobie na wyra�anie osobistych zapatrywa�. Musz� wszak�e zaznaczy�, i�, im 7 �Ha�ba tobie, kt�ra pierwsza nauczy�a� mnie co to zdrada, i przyprawi�a� o szale�stwo ze zgrozy i gniewu! Ha�ba tobie, kobieto o pos�pnym oku, kt�rej z�owrogie mi�ostki pogrzeba�y w mrokach wiosn� mego �ycia i moje pi�kne dni!� wi�cej wczytywa�em si� w akta, tym bardziej sympatie moje przechyla�y si� na stron� George Sand. Jest w tej pe�nej, dojrza�ej kobiecie akcent ludzkiej dobroci, szczero�ci, wi�cej budz�cy zaufania ni� zaczyniona romantyzmem egzaltacja m�odocianego jej partnera. A je�eli zechcemy uwa�a�, i� ta w�a�nie ludzko�� i dobro�, czasem wykraczaj�ca w swoich przejawach poza ramy wzork�w obyczajowych, zap�dzi�a j� w dra�liwe �yciowe sytuacje, nie zapominajmy, �e �ycie uczuciowe dwojga (a tym bardziej trojga) ludzi nigdy nie jest przeznaczone do publicznych roztrz�sa�, �e zatem ca�a niedelikatno�� jest po naszej stronie. Jako utw�r literacki Spowied� dzieci�cia wieku jest istotnie - jak ma�o kt�ra ksi��ka - dzieckiem swej epoki. To Romantyzm dziewi��dziesi�tej pr�by; orgia liryzmu, przelewaj�ca si� poza brzegi quasi-powie�ciowej ramy. Maurycy Donnay, w prelekcjach swoich o Mussecie, dowcipnie nazwa� t� powie�� roman a �je� continu. Mo�emy tu studiowa� geologiczne warstwy Romantyzmu: Spowied� ta wiedzie si� w prostej drodze z Wyzna� Jana Jakuba (�...ja, kt�ry zawsze, mimo wszystko, cho�bym nawet pope�ni� zbrodnie, powtarza�bym sobie, �e serce moje jest niewinne...� etc.); ale drog� t� skrzy�owa� ju� Chateaubriand ze swoim przepychem j�zyka, pomp� obrazowania i swoim dumnym znudzeniem. A por�wnajmy wsp�czesn� tej powie�ci Pann� de Maupin Gautiera (1834), a b�dziemy mieli - przy ca�ej r�nicy temperament�w - dwie odmiany lirycznego weltschmerzu, i nieraz, ach! lirycznej biegunki s��w... Nawet owe arcyromantyczne braki gustu, jakie nieraz nam przychodzi zanotowa� przy lekturze tej ksi��ki, jak�e s� stylowe! Np. cz�� pierwsza: po dytyrambie drugiego rozdzia�u i jego pysznym skr�cie katastrofy napoleo�skiej - rozdzia� trzeci: sp�dniczka, serweta, upuszczony widelec... A ta ci�g�a mieszanina rozlewno�ci religijnej i erotycznej; ten �gr�b ojca�, ten �B�g�, kt�remu, jak w powie�ciach George Sand, ka�e si� spe�nia� osobliwe funkcje: ta �dobroczynno��, jak�e pocieszna dla nas, dzisiejszych ludzi, przeoranych demokracj�, socjalizmem, syndykalizmem... ta �dobroczynno�� niby jedwabna sakiewka ze z�otymi pomponikami, z kt�rej rozdawa�o si� z wdzi�kiem miedziaki, odbieraj�c w zamian potok b�ogos�awie�stw! Ale w�r�d tych stronic o nier�wnej warto�ci niecierpliwi�cych nieraz sw� pretensjonalno�ci�, �dandyzmem�8, swoim arealizmem, ile� znajdziemy takich, kt�re stanowi� per�y prozy francuskiej, owej prozy rodz�cej si� jedynie pod pi�rem poety! I wiele rzeczy mo�e by� w tej ksi��ce fa�szywych, ale zawsze zostanie prawdziw�, szczer� jedna: to serce, szalone serce, kt�re w ob��dzie swym chcia�o, aby ka�de jego bicie by�o biciem mi�o�ci, ten rozpalony m�zg, kt�ry chcia�, aby ka�da jego my�l by�a my�l� o mi�o�ci. I w ca�ej literaturze francuskiej, w kt�rej mi�o�� kobiety odgrywa tak przemo�n� rol�, nikt mo�e tak zupe�nie nie odda� jej wszystkich w��kien swej tw�rczo�ci, jak ten poeta, kt�ry w jednym ze swych klejnocik�w scenicznych9 powiada: �...Powiedz mi - je�li istnia�a kiedy chwila w kt�rej wszystko stworzono - na mocy jakiej si�y zacz�y si� porusza� te �wiaty, kt�re nie zatrzymuj� si� nigdy?... Przez wiekuist� mi�o��. R�ka, kt�ra je zawiesi�a w przestworzu, wypisa�a tylko jedno s�owo niezatartymi g�oskami. �yj�, bo d��� do siebie; te s�o�ca rozpad�yby si� w py�, gdyby jedno z nich przesta�o kocha�... Tak, ca�e �ycie jest w tym - od Oceanu, kt�ry wzdyma si� pod bladymi poca�unkami Diany, a� do chrz�szczyka, kt�ry zazdro�nie usypia w ukochanym kwiecie. Spytaj las�w i kamieni, co by rzek�y, gdyby umia�y m�wi�. Maj� mi�o�� w sercu i nie umiej� jej wyrazi�. Kocham ci�, oto co wiem, droga moja, oto co powie ci ten kwiat, on, kt�ry wybiera w �onie ziemi soki maj�ce mu s�u�y� za pokarm; kt�ry usuwa i odtr�ca nieczyste sk�adniki zdolne skazi� jego kras�! On wie, �e trzeba, aby by� pi�kny w blasku dnia i aby umar� w swojej szacie �lubnej w obliczu s�o�ca, kt�re go stworzy�o...� 8 Gdyby�my nie wiedzieli, �e Oktaw de T*** to sam autor, by�by on jako bohater powie�ci nie do zniesienia, gdy� Musset zaniedba� mu da� jakiekolwiek rysy stanowi�ce r�kojmi�, i� pr�niactwo, jakie przez ca�y czas uprawia, jest p�odnym pr�niactwem poety, a nie ja�owym pr�niactwem wa�konia. 9 Nie trzeba si� zarzeka�. (Il ne faut jamais jurer de rien.) Jako� w tej inwazji problem�w mi�osnych, jaka zala�a literatur� romantyczn� i poromantyczn� wszystkich kraj�w, nie najmniejsz� z pewno�ci� odpowiedzialno�� ponosi �w z�otow�osy cherubinek, Fantazjo-Musset, o kt�rym mo�na by powiedzie� jak S�owacki m�wi o swoim bohaterze: ...dziwnie ten Fantazjusz �yje, Z babami si� jak na pa�asze bije... Krak�w, w czerwcu 1920 Cz�� pierwsza ROZDZIA� I Aby napisa� histori� swego �ycia, trzeba przede wszystkim �y�; nie moj� w�asn� te� histori� pisz�. Dotkni�ty, w m�odym wieku jeszcze, okropn� chorob� moraln�, opowiadam, co mi si� zdarzy�o w ci�gu trzech lat. Gdybym tylko sam jeden by� chory, milcza�bym: ale poniewa� wielu pr�cz mnie cierpi na t� chorob�, pisz� dla nich. Nie wiem nawet, czy zwr�c� uwag� na me s�owa, ale gdyby nawet mia�y si� spotka� z zupe�n� oboj�tno�ci� i tak zyska�bym tyle, i� lepiej uleczy�bym sam siebie. Jak lis uj�ty w pu�apk�, odgryzam przyci�t� w pa�ci nog�. ROZDZIA� II Za wojen Cesarstwa, gdy m�owie i bracia byli w Niemczech, niespokojne matki wyda�y na �wiat pokolenie p�omienne, blade, nerwowe. Pocz�te mi�dzy dwiema bitwami, wychowane w szkole w�r�d warczenia b�bn�w, dzieci spogl�da�y po sobie wzajem chmurnie, pr�buj�c w�t�ych mi�ni. Od czasu do czasu zjawiali si� zakrwawieni ojcowie, podnosili je do piersi szamerowanych z�otem, stawiali je na ziemi i siadali z powrotem na ko�. Jeden cz�owiek �y� w�wczas w Europie; reszta stara�a si� nape�ni� p�uca powietrzem, kt�re on wydycha�. Co roku Francja sk�ada�a temu cz�owiekowi w darze trzysta tysi�cy m�odych ludzi; by� to haracz p�acony Cezarowi. Gdyby nie mia� tej trzody, nie m�g�by biec za sw� fortun�. By�a to eskorta, kt�rej potrzebowa�, aby przeby� �wiat i pa�� w ko�cu w kotlince bezludnej wyspy, w cieniu p�acz�cej wierzby. Nigdy nie sp�dzono tylu bezsennych nocy co za czasu tego cz�owieka; nigdy nie widziano takiego t�umu zrozpaczonych matek wygl�daj�cych z sza�c�w miasta; nigdy nie by�o takiej ciszy doko�a tych, kt�rzy m�wili o �mierci. A mimo to nigdy nie by�o tyle rado�ci, tyle �ycia, tyle fanfar wojennych we wszystkich sercach. Nigdy nie wschodzi�o na niebie czystsze s�o�ce ni� to, kt�re osusza�o wszystk� krew. Powiadano, �e B�g zsy�a je dla tego cz�owieka i nazwano je jego �s�o�cem spod Austerlitz�. Ale to on stwarza� je swymi wci�� grzmi�cymi armatami, po kt�rych zostawa�y chmury jedynie nazajutrz po bitwie. Tym to powietrzem oddycha�y w�wczas dzieci: atmosfer� owego nieba bez plamki, gdzie b�yszcza�o tyle chwa�y, gdzie l�ni�o si� tyle stali. Wiedzia�y, �e s� przeznaczone na hekatomby, ale wierzy�y w to, �e Murata nie imaj� si� szable, cesarz za� przeszed� most, gdzie �wista�o tyle kul, i� nie wiedziano wr�cz, czy on mo�e umrze�. A gdyby nawet umrze�, i c�? �mier� by�a w�wczas tak pi�kna, wielka, tak wspania�a w swej dymi�cej purpurze! Tak bardzo podobna by�a do nadziei, kosi�a tak zielone k�osie, �e sta�a si� jakby czym� m�odym i �e przestano wierzy� w staro��. Wszystkie kolebki Francji sta�y si� puklerzami, wszystkie trumny r�wnie�: w istocie, nie by�o ju� starc�w; by�y same trupy albo p�bogi. Tymczasem nie�miertelny cesarz znalaz� si� jednego dnia na pag�rku patrz�c, jak siedem narod�w wyrzyna si� wzajem; gdy jeszcze nie wiedzia�, czy b�dzie panem �wiata, czy tylko jego po�owy, Azrael przeszed� mu drog�, musn�� go ko�cem skrzyd�a i pchn�� w Ocean. Na odg�os jego upadku konaj�ce mocarstwa podnios�y si� na �o�ach bole�ci; wysuwaj�c haczykowate �apy, kr�lewskie paj�ki rozdrapa�y Europ� i z purpury Cezara uczyni�y sobie str�j Arlekina. Tak jak podr�nik, p�ki jest w drodze, spieszy dniem i noc� po deszczu i s�o�cu, ledwie �wiadom bezsenno�ci i niebezpiecze�stw; ale skoro znajdzie si� w�r�d rodziny i si�dzie przy kominku, odczuwa bezgraniczne znu�enie i z trudem mo�e si� dowlec do ��ka; tak Francja, owdowia�a po Cezarze, uczu�a nagle sw� ran�. Popad�a w niemoc i zasn�a tak g��bokim snem, i� s�dziwi jej kr�lowie, uwa�aj�c j� za umar��, spowili j� w bia�y ca�un. Stara osiwia�a armia wr�ci�a do domu wyczerpana znu�eniem; ogniska opustosza�ych zamk�w zap�on�y smutnym blaskiem. W�wczas ci woje cesarscy, kt�rzy tyle si� nagonili i namordowali, u�cisn�li wychud�e �ony i wspomnieli dawn� mi�o��; przejrzeli si� w strumieniu p�yn�cym przez rodzinne ��ki i spostrzegli, i� s� tak starzy, tak zu�yci, i� przypomnieli sobie o synach, aby mie� kogo�, kto by im zamkn�� powieki. Spytali o nich: ch�opcy wyszli z mur�w kolegium i nie widz�c ju� szabel ani pancerzy, piechur�w ani je�d�c�w, spytali znowu� oni, gdzie s� ojcowie. Odpowiedziano im, �e wojna sko�czona, Cezar nie �yje, i �e portrety Wellingtona i Bluchera wisz� w przedpokojach konsulat�w i ambasad z podpisem: Salvatoribus mundi. W chmurnej zadumie siad�a m�odzie� na ruinach �wiata. Wszystkie te dzieci, to by�y krople pal�cej krwi, kt�r� sp�yn�a ziemia; urodzi�y si� w �onie wojny, dla wojny. Marzy�y pi�tna�cie lat o �niegach Moskwy i s�o�cu piramid. Ch�opcy ci nie opu�cili rodzinnego miasta, ale powiedziano im, �e ka�d� rogatk� tego miasta idzie si� do kt�rej� ze stolic Europy. Mieli w g�owie ca�y �wiat; spogl�dali na ziemi�, niebo, na ulice i drogi; wszystko by�o puste, jedynie dzwony parafialnego ko�cio�a odzywa�y si� w dali. Blade widma, okryte czarnymi szatami, przechodzi�y wolno przez sio�a; inne puka�y do drzwi domostw i skoro im otwarto, dobywa�y z kieszeni wielkie, zu�yte do szcz�tu pergaminy, moc� kt�rych wyp�dza�y mieszka�c�w. Ze wszech stron przybywali ludzie jeszcze dr��cy od strachu, jaki ich chwyci� przy ucieczce, dwadzie�cia lat temu. Wszyscy dopominali si� czego�, k��cili si� i krzyczeli; dziw, i� jedna �mier� mog�a �ci�gn�� tyle kruk�w! Kr�l Francji zasiad� na tronie, zagl�daj�c to tu, to tam, czy nie dojrzy jakiej pszczo�y w swych dywanach. Jedni podsuwali mu kapelusz, rzuca� we� pieni�dze; drudzy ukazywali mu krucyfiks, ca�owa� go; inni krzyczeli mu jeno w ucho wielkie brzmi�ce nazwiska, tym odpowiada�, aby przeszli do wielkiej komnaty, �e tam jest d�wi�czne echo; inni wreszcie pokazywali mu, jak skrz�tnie zatarli pszczo�y na starych p�aszczach, i tym dawa� now� odzie�. Dzieci patrza�y na to wszystko, my�l�c ci�gle, i� cie� Cezara wyl�duje w Cannes i zdmuchnie te upiory, ale cisza trwa�a ci�gle, na niebie za� widnia� jeno odblask bladych lilii. Kiedy ch�opcy m�wili o s�awie, powiadano im: �Zosta�cie ksi�mi�; kiedy m�wili o ambicji: �Zosta�cie ksi�mi�; o nadziei, mi�o�ci, sile, �yciu: �Zosta�cie ksi�mi!� Tymczasem wst�pi� na krasom�wcz� trybun� cz�owiek, kt�ry trzyma� w d�oni pakt mi�dzy kr�lem a narodem; zacz�� od o�wiadczenia, i� s�awa to �adna rzecz i rycerska ambicja r�wnie�, ale �e istnieje rzecz �adniejsza, a nazywa si� wolno��. Dzieci podnios�y g�ow� i przypomnia�y sobie dziadk�w, kt�rzy te� m�wili o wolno�ci. Przypomnia�y sobie, i� widywa�y w jakim� zak�tku rodzicielskiego domu tajemnicze biusty z marmuru z d�ugimi w�osami i rzymskim napisem; przypomnia�y sobie, jak wieczorem, w�r�d gaw�dy przy kominku, babki kiwa�y g�owami i m�wi�y o strumieniu krwi o wiele jeszcze straszliwszym ni� za cesarza. By�o dla nich w tym s�owie �wolno�� co�, co przyprawia�o ich o bicie serca, co� niby odleg�e i straszne wspomnienia, i jak jeszcze odleglejsza droga nadzieja. Zadr�eli s�ysz�c to s�owo, ale wracaj�c do domu, ujrzeli trzy zakratowane wozy ci�gn�ce do Clamart: byli to trzej m�odzi ludzie, kt�rzy wym�wili zbyt g�o�no s�owo �wolno��. Osobliwy u�miech przemkn�� im po wargach na ten smutny widok, ale inni m�wcy j�li oblicza� g�o�no z trybuny, co kosztuje ambicja, oraz m�wi�, �e s�awa jest to rzecz bardzo droga; ukazali okropno�� wojny i nazwali hekatomby jatkami. M�wili tyle i tak d�ugo, i� wszystkie z�udzenia ludzkie opada�y doko�a nich, li�� po li�ciu, niby z drzew w jesieni, s�uchacze za� przeci�gali r�k� po czole, jak cz�owiek, kt�ry si� budzi z gor�czki. Jedni m�wili: �Przyczyn� upadku cesarza by�o to, �e lud go ju� nie chcia��; drudzy: �Lud chcia� kr�la, nie wolno�ci, nie rozumu, nie religii, nie konstytucji angielskiej, nie absolutyzmu�; ostatni doda�: �Nie, niczego zgo�a, tylko spoczynku.� Mi�dzy trzy �ywio�y dzieli�o si� tedy �ycie, kt�re nastr�cza�o si� w�wczas m�odym lud