4824
Szczegóły |
Tytuł |
4824 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4824 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4824 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4824 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Alfred de Musset
Spowied� dzieci�cia wieku
Prze�o�y� i wst�pem opatrzy� Tadeusz �ele�ski (Boy)
Od t�umacza
Alfred de Musset, tak dobrze znany u nas z nazwiska i z legendy, a tak ma�o ze
swoich
dzie�, jest jednym z najbardziej uroczych pisarzy francuskich; artyst�, kt�ry
��czy przymioty
galijskiego umys�u z rzadk� w tej rasie wibracj� liryzmu, czyni�c� ze� harf�
poezji. Ta Spowied�,
kt�ra najbardziej bezpo�rednio pozwala zajrze� w dusz� poety, jest zarazem
jednym z
nader znamiennych dokument�w Romantyzmu. Jest ciekawa i przez to, i� dotyczy
w�a�nie
owego epizodu �ycia poety, ko�o kt�rego oplata si� jego legenda: mi�o�ci do
George Sand.
Epizodem tym zajmowano si� do przesytu; jest to dosy� zrozumia�e. Mi�o�� ta,
kt�ra, jak
g�rnolotnie m�wi jeden z jej historiograf�w1, sta�a si� �r�wnie s�awn� jak
mi�o�� Eneasza i
Dydony�, jest jedynym (chyba �e postawimy obok pani� de Sta.l i Benjamina
Constant)
przyk�adem nami�tnego uczucia ��cz�cego dwoje genialnych tw�rc�w, dwoje pisarzy
wielkiej,
mimo i� b�d� co b�d� nier�wnej miary. Wycisn�a ona pi�tno zar�wno na ca�ym
dalszym
�yciu, jak i na tw�rczo�ci Musseta. Epoka, na kt�r� przypada owa mi�o��, pe�na
fala
Romantyzmu nios�ca z sob� osobliwy styl tych prze�y�, rozg�os, jaki towarzyszy�
im wsp�cze�nie,
artystyczna rama wreszcie, kt�r�, jakby wiedziony instynktem, dramat ten obra�
na
swe urzeczywistnienie � wszystko to zapewnia �epizodowi weneckiemu� miejsce
wyj�tkowe.
Literatura osnuta doko�a tego wydarzenia jest ogromna, a rozpoczyna si�
r�wnocze�nie
niemal z faktami. George Sand, �na ciep�o� jeszcze, w�o�y�a strz�py prze�y�
weneckich w
swoje Listy podr�nika, pisane jakoby do Musseta i drukowane (z jego wiedz�
zreszt�) w
�Revue des deux Mondes�. Po zerwaniu Musset pisze Spowied� dzieci�cia wieku i
Noce; w
dwa lata po jego �mierci (Musset urodzi� si� w 1810, umar� w 1857) George Sand
wydaje
powie�� Ona i on2 maluj�c� pod przejrzyst� os�on� dzieje ich stosunku; na co
brat Musseta
Pawe�, m�ciciel cierpie� Alfreda i nienawidz�cy George Sand, odpowiedzia�
inwektyw� pt.
On i ona3. Wszcz�a si� przykra polemika, w kt�rej nawet s�dziwa matka Musseta
zabra�a
g�os. Powstawa�y stronnictwa mussetyst�w i sandyst�w l��ce bohater�w przeciwnego
obozu.
Nawet trzeciego aktora dramatu, lekarzyn� w�oskiego Pagello, wci�gni�to do
sporu: jeszcze w
r. 1896, interwiewowali skrz�tni biografowie patriarch�, kt�ry do�y�
dziewi��dziesi�tki, o
szczeg�y tego chlubnego epizodu jego �ycia z r. 1834! Sam Pagello, w
kilkana�cie lat po
wypadkach, spisa� pami�tnik, kre�l�c w spos�b wi�cej barwny ni� �cis�y dzieje
swoich przyg�d
z George Sand i Mussetem. Rodzina Musseta sprzeciwia�a si� d�ugo og�oszeniu
list�w
kochank�w; kr��y�y w urywkach, w odpisach; wreszcie, w r. 1904, og�oszono je
drukiem w
Brukseli, w ca�o�ci: tj. o tyle o ile, niekt�re bowiem zdania pad�y ju� wprz�dy
ofiar� no�yczek
George Sand.
1 Charles Maurras, Les amants de Venise.
2 P�niej George Sand wr�ci jeszcze do tych wspomnie� w ksi��ce Historia mego
�ycia.
3 Na ten temat napisa�a powie�� p. Ludwika Colet, pt. On.
Jak mo�na si� domy�la�, komentatorowie rzucili si� na t� histori�, widz�c w niej
�up obfity
i pon�tny. Napisano ca�e tomy; mimo to, nie m�wi�c o uczuciach, nie wy�wietlono
nawet
fakt�w w tym romantycznym epizodzie. Nadto jest za�gany poezj�. Literatura
przesz�a t�dy w
dwojakim kierunku: raz, stylizuj�c ju� same prze�ycia bohater�w na mod��
literack� o zabarwieniu
epoki; po wt�re, stylizuj�c je tym bardziej, w chwili gdy przelewa�y si� na
papier. W
rezultacie zosta�a gar�� ciekawych dokument�w, z kt�rych niekt�re s� klejnotami
poezji, i
ka�dy z badaczy uk�ada z tych kamyczk�w swoj� mozaik�, kszta�tuj�c j� wedle
w�asnych
sympatii i pogl�d�w.
Im bardziej wczytywa� si� w akta sprawy, tym bardziej wydaje si� ona
psychologicznie
zawi�� i z�o�on�. Czy� nie jest zreszt� zawi�� ka�da kontrowersja tego rodzaju?
Poj�cia nasze
o mi�o�ci, jak w og�le o �yciu, s� konwencjonalne, poniewa� nim zaczniemy my�le�
i patrzy�,
ju� otrzymujemy je w gotowej postaci z literatury, z pierwszej czy z drugiej
r�ki. Literatura,
niezdolna ogarn�� �ycia w jego bogactwie, upraszcza je, schematyzuje (przyk�adem
cho�by ta Spowied� dzieci�cia wieku w zestawieniu z wydarzeniami, z kt�rych si�
urodzi�a!).
Wstydliwo��, lenistwo, rutyna oddalaj� nas od szczero�ci. Jeden Rousseau w
swoich Wyznaniach
chcia� by� szczerym za wszelk� cen�; cena okaza�a si� diabelnie wysoka. Ile�
obrzydliwo�ci
nam ods�oni�, kt�rych mu potomno�� nie daruje! Ach, tak! �ycie ujawnia si� w
gabinecie
lekarza, przy konfesjonale (o tyle, o ile, bo i tam wciska si� rutyna), przed
kratkami
s�dowymi pod krzy�owym ogniem pyta� brutalnych i ostrych jak n� chirurga... Ale
te� biada
cz�owiekowi, bodaj �najporz�dniejszemu�, kt�ry zahaczy si� przypadkowo o
straszliw�
machin� s�dow� i narazi si� na wywlekanie na �wiat�o tajemnic jego �ycia.
Delikatne i bolesne
problemy egzystencji w jak�e szpetnym, trywialnym, komicznym nieraz wyst�puj�
�wietle!
A w�a�nie przedmiotem takiego �ledztwa, prowadzonego przez �histori�
literatury�, staj�
si� wielcy ludzie, wielcy arty�ci, typem swojej psychiki, swego �ycia, z
konieczno�ci tak bardzo
oddaleni od dogmat�w przeci�tno�ci. A wreszcie, gdzie jest �prawda�? Czy jest
ni� fakt,
czy u c z u c i e, czy jakie� X, kt�re nie jest �adnym z nich?
Nie mam zbytniego zami�owania do takich analiz; ogranicz� si� tedy do rzeczowego
przypomnienia
fakt�w tej znanej historii, poniewa� s� one niezb�dne jako komentarz do
Spowiedzi
dzieci�cia wieku; ksi��ka ta, gdyby�my jej nie brali jako fantazj� na tle
istotnych prze�y�
poety, straci�aby wiele na prawdzie i kolorze. Zarazem wplot� w tok opowiadania
nieco dokument�w,
bardziej ni� cokolwiek innego pozwalaj�cych czytelnikom pochwyci� t o n a c j �,
na kt�r� by�y nastrojone dusze uczestnik�w dramatu.
Zatem dwudziestodwuletni Musset, g�o�ny ju� i rokuj�cy najpi�kniejsz� przysz�o��
poeta,
oraz dwudziestodziewi�cioletnia Aurora Dudevant, separowana z m�em, matka
dwojga
dzieci, nie mniej g�o�na (pod pseudonimem literackim George Sand) autorka
Indiany, Walentyny
i drukuj�cej si� w�a�nie Lelii, spotkali si� po raz pierwszy na obiedzie u
redaktora
�Revue des deux Mondes�, Buloza. Sta�o si� to w czerwcu 1833, z ko�cem za�
sierpnia tego�
roku byli kochankami. Musset, smuk�y, nerwowy, pe�en wdzi�ku i iskrz�cej werwy z
odcieniem
dandyzmu, mia� za sob� par� lat hulanki oraz �wiatowych mi�ostek; George Sand,
brunetka
o typie Kreolki i ogromnych czarnych oczach, skupiona, ma�om�wna, poch�oni�ta
prac�,
mia�a r�wnie� przesz�o�� mi�osn�, a figurowa�y w niej dwa nazwiska literackie:
Juliusz
Sandeau (prototyp Balzakowskiego Stefana Lousteau; powie�� Balzaka Muza z
za�cianka
zawiera niew�tpliwie wiele rys�w z po�ycia tej pary) oraz osch�y i niewdzi�czny
jako amant
Prosper M�rimee. Do�wiadczenia te zostawi�y w jej sercu jedynie osad zawodu i
goryczy.
Nowy stosunek mi�osny, zrazu podj�ty przez obie strony z entuzjazmem, rych�o
pocz�� si�
m�ci�; g��wn� przyczyn� by� tu charakter Musseta, nier�wny, szukaj�cy w mi�o�ci
dramatycznych
prze�y�, obdarzony potrzeb� cierpienia i zadawania b�lu. Brutalny sceptycyzm w
stosunku do kobiet i do mi�o�ci, wybuchy zazdro�ci o przesz�o�� dawa�y przyczyn�
do ci�g�ych
burz. Raz po raz zerwanie wisia�o na w�osku; ale, nazajutrz, Alfred wraca� do
st�p kochanki,
skruszony, pe�en tkliwo�ci i �alu...
Spodziewaj�c si� w ucieczce od �wiata znale�� uspokojenie, kochankowie udaj�
si�, z
ko�cem r. 1833, do W�och. Od Genui George Sand zacz�a niedomaga�; przybywszy do
Wenecji
po�o�y�a si� w�r�d objaw�w jakiej� febry. Musset, nerwowy, niecierpliwy,
niezdolny do
roli siostry mi�osierdzia, ucieka od smutnego pokoju chorej, zaniedbuje j�,
ugania po Wenecji,
pije. (sk�onno�� do pija�stwa, kt�ra mia�a p�niej poch�on�� go zupe�nie, datuje
od m�odych
lat), s�owem, na wszelki spos�b �u�ywa �ycia�. Sandy�ci notuj�, i� poeta
przegra� na
s�owo 10 000 frank�w, na kt�r� to sum� towarzyszka jego musia�a znale��
pokrycie, hipotekuj�c
j� na przysz�ych p�odach swego pi�ra; mussety�ci sprowadzaj� t� kwot� do
skromniejszych
rozmiar�w 360 frank�w, na kt�re kredyt Musseta w �Revue des deux Mondes�
wystarcza�
w zupe�no�ci... Rys ten cytuj� na dow�d rozbie�no�ci nawet w rzeczach tak
�cis�ych jak
cyfry: c� dopiero m�wi� o uczuciach! Podobno Musset o�wiadczy� wr�cz
towarzyszce, �e
si� pomyli� i �e jej nie kocha; przychodzi do gwa�townych scen, niemal do
zerwania: mieszkaj�
obok, ale drzwi ��cz�ce ich pokoje zostaj� zamkni�te.
W�r�d tego George Sand, kt�ra by�a niezmordowan� pracowniczk� pi�ra4, pisze bez
wytchnienia,
aby nastarczy� potrzebom wsp�lnego gospodarstwa. Z kolei Musset zapada: dostaje
gor�czki (tyfus?), kt�ra (mo�e na tle alkoholicznym?) przybiera charakter
maligny. Aurora,
st�umiwszy urazy, piel�gnuje go z oddaniem macierzy�stwa, kt�re stanowi cech�
jej
charakteru. Pomaga jej w tym m�ody lekarz Pietro Pagello. Jakiej natury uczucia
popychaj�
Auror� w ramiona Pagella, nie sil� si� wyja�nia�; dosy�, i� podj�wszy sama trudy
pierwszych
krok�w, zostaje, podobno jeszcze przy �o�u chorego Musseta, jego kochank�. Tak
twierdz�
uporczywie mussety�ci; sandy�ci oddalaj� ten fakt jako nazbyt ,,potworny�;
pozostawiam
czytelnikom i czytelniczkom swobod� psychologizowania na ten temat. (Zaciekli
mussety�ci
utrzymuj� nawet, opieraj�c si� na podejrzanym co prawda �wiadectwie Paw�a de
Musset, i�
chory widzia� wr�cz George Sand w obj�ciach Pagella, ale �e p�niej kochanka,
przy pomocy
lekarza wsp�lnika, wm�wi�a we�, �e to by�a halucynacja, ba, nawet da�a do
zrozumienia, i�
gdyby si� upiera�, by�oby to dowodem, �e jest ob��kany, i poci�gn�oby
odpowiednie nast�pstwa!!...)
Spokojne i wolne od literackich subtelno�ci uczucie Pagella n�ci George Sand
jako wypoczynek
po sza�ach poety, kt�rego znowu� zazdro�� sprowadza do stop kochanki. Tutaj
nast�puje
okres, kt�ry w pi�tej cz�ci Spowiedzi dzieci�cia wieku znajduje, jak si� zdaje,
wierne
odbicie: mi�o��, przyja��, �zy, braterstwo dusz, troje serc zespolonych jednym
w�z�em, licytacja
na heroizm, na po�wi�cenie, oto ton, jaki dla tych dwojga poet�w wykarmionych na
Nowej Heloizie, daj�cych, w zupe�nej izolacji od realnego �ycia, swobodny bieg
fantazji, sta�
si� chlebem powszednim. A Pagello te� dostroi� si� do stylu i ca�uj�c z
rozczuleniem George
Sand, prawi� o �il nostro amore per Alfredo�... Nie oby�o si� przedtem bez burz,
w kt�rych
takie ewentualno�ci jak zab�jstwo, pojedynek, samob�jstwo by�y na porz�dku
dziennym: w
ko�cu jednak rzeczy wzi�y taki obr�t: Musset o d k r y w a wzajemn� mi�o��
Aurory i Pagella,
wydobywa z W�ocha wyznanie i czyni ze swego szcz�cia ofiar� na o�tarzu
przyja�ni;
ust�puje dobrowolnie, kojarz�c r�ce kochaj�cej si� pary. Wszyscy troje wylewaj�
�zy rado�ci i
entuzjazmu, po czym Musset, wy�ciskany przez kochank� i przez Pagella, z kt�rym
wymienili
zakl�cia dozgonnej przyja�ni (czy� m�ody lekarz nie ocali� poecie �ycia? a teraz
czy� nie
wraca mu go po raz drugi, daj�c szcz�cie ub�stwianej przez Alfreda kobiecie?),
zostawia
towarzyszk� jej nowej mi�o�ci i sam wyje�d�a do Pary�a.
Tak przedstawia�y si� poecie te sprawy ju� po rozstaniu i poniek�d w epoce, gdy
pisa�
Spowied� dzieci�cia wieku. P�niej, kiedy - w cz�ci pod wp�ywem ��yczliwych�
j�zyk�w -
och�on�� z egzaltacji, jad podejrze� wmiesza� si� w czyste wspomnienie. Je�li
Aurora by�a
4 Opowiadaj�, i� raz, sko�czywszy jednej nocy powie�� przed up�ywem zwyczajnej
ilo�ci godzin pracy, natychmiast
rozpocz�a drug�, czyni�c tylko tyle przerwy ile by�o potrzeba na zapakowanie
r�kopisu i po�o�enie na
nim adresu wydawcy.
kochank� Pagella ju� wcze�niej, je�li ca�e jej post�powanie by�o gr� i mia�o na
celu �agodne
pozbycie si� Alfreda, je�li on, w porywie wznios�o�ci, pob�ogos�awi� mi�o��
dwojga os�b, kt�re si�
dawno bez tego b�ogos�awie�stwa obesz�y, w takim razie, w istocie, poeta odegra�
w swoich oczach
do�� komiczn� rol�... Daleki zreszt� jestem od ironizowania sytuacji, kt�re
�ycie sp�aszcza swoj� stop�,
ale kt�re wynik�y ze szlachetnej ch�ci wzniesienia si� ponad p�asko�� �ycia.
Na razie jeste�my na szczytach egzaltacji. Musset, z drogi do Pary�a, pisze do
dawnej kochanki
gor�ce i tkliwe listy; ona odpowiada mu macierzy�sk� serdeczno�ci�. Przytocz�
urywek
tej korespondencji, kt�r� George Sand odczytywa�a wsp�lnie z oddanym Pagellem.
Musset pisze z Genui:
�...Ujrza�em si� w lustrze, pozna�em to samo dziecko. C�e� ty uczyni�a,
biedactwo moje
drogie? I to by� cz�owiek, kt�rego� chcia�a kocha�! Mia�a� dziesi�� lat
cierpienia w sercu,
mia�a� od dziesi�ciu lat nieugaszone pragnienie szcz�cia, i to by�a trzcina, na
kt�rej chcia�a�
si� oprze�! Ty, ty kocha�a� mnie! M�j biedny George, dreszcz mi� przechodzi na
t� my�l!
By�a� przy mnie tak nieszcz�liwa! W jakie� straszliwe kl�ski omal ci� nie
wtr�ci�em! D�ugo
b�d� widzia�, George m�j, t� twarz poblad�� od czuwania, kt�ra przez o�mna�cie
nocy pochyla�a
si� nad mym wezg�owiem, d�ugo b�d� ci� widzia� w tej nieszcz�snej izdebce, gdzie
pop�yn�o tyle �ez. Biedna George, biedne drogie dziecko! Omyli�a� si�; uwa�a�a�
si� za m�
kochank�, a by�a� jedynie moj� matk�. Niebo stworzy�o nas dla siebie wzajem;
dusze nasze,
w swej wynios�ej sferze, pozna�y si� niby ptaki w g�rach; pomkn�y jedna ku
drugiej; ale
u�cisk by� za mocny. Pope�niali�my kazirodztwo.
Tak, moja jedyna przyjaci�ko, by�em dla ciebie istnym katem, przynajmniej pod
koniec.
Zada�em ci wiele cierpie�, ale Bogu chwa�a, nie zrobi�em najgorszego, co mog�em.
Och,
dziecko moje, �yjesz, jeste� m�oda, przechadzasz si� pod najpi�kniejszym niebem,
wsparta na
ramieniu cz�owieka, kt�rego serce jest godne ciebie. Zacny m�odzieniec! Powiedz
mu, �e go
kocham i �e nie mog� pow�ci�gn�� �ez, my�l�c o nim...�
Ona podejmuje ten ton. Napawaj�c si� spokojn� mi�o�ci� Pagella, pracuj�c przy
tym po siedem,
osiem, czasem trzyna�cie godzin na dob�, czuje jeszcze w sercu nadmiar
tkliwo�ci, kt�ra teraz, wyzwolona
wyjazdem poety z dra�liwej komplikacji, p�ynie swobodnie za odje�d�aj�cym:
�...Czy by�am twoj� kochank�, czy matk�, mniejsza: czy zrodzi�am w tobie mi�o��,
czy
przyja��, czy by�am z tob� szcz�liwa, czy nie, wszystko to nie zmienia nic w
obecnym stanie
mej duszy. Wiem, �e ci� kocham, to wszystko. Czuwa� nad tob�, chroni� ci� od
przeciwno�ci,
dostarcza� ci przyjemno�ci i rozrywek, oto potrzeba, oto �al, jakich
do�wiadcza�am od
czasu, jak ci� straci�am. Czemu to zadanie tak s�odkie, kt�re by�abym spe�nia�a
z tak� rado�ci�,
sta�o si� stopniowo tak gorzkie, a potem wr�cz niemo�liwe? Co za fatalno��
zmienia�a w
trucizn� lekarstwa, kt�re ci podawa�am? Czemu ja, kt�ra wys�czy�abym wszystk�
krew, aby
ci da� jedn� noc spokoju i wytchnienia, sta�am si� dla ciebie m�czarni�, plag�,
upiorem? Kiedy
te straszne wspomnienia nawiedz� mnie (a czy� jest godzina, w kt�rej by mnie
poniecha�y?),
czuj� si� bliska szale�stwa. Oblewam poduszk� �zami, s�ysz� g�os tw�j wo�aj�cy
mnie w
ciszy nocnej. Kt� mnie zawo�a teraz? Kto b�dzie potrzebowa� mego czuwania? Dla
kogo
zu�yj� si��, kt�r� zgromadzi�am dla ciebie, a kt�ra teraz obraca si� przeciw
mnie? O dziecko!
dziecko! Jak ja potrzebuj� twojej tkliwo�ci i twego przebaczenia!�
W innym li�cie:
�...Pagello jest prawdziwy anio� i wart by� szcz�liwym... Sp�dzam z nim
najs�odsze
chwile w dniu, rozmawiaj�c o tobie. Ten cz�owiek jest taki tkliwy, taki dobry!
Tak dobrze
rozumie m�j smutek, szanuje go tak �wi�cie...�
I znowu�:
�Twoje wspomnienie jest �wi�t� relikwi�, imi� twoje jest uroczystym s�owem,
kt�re wymawiam
wiecz�r w ciszy lagun, a odpowiada na nie wzruszony g�os s�owem s�odkim, prostym
i zwi�z�ym, kt�re wydaje mi si� w�wczas tak pi�kne: Io l'amo5.�
5 Kocham go.
Urywki z list�w Musseta:
�...Pomy�l, ja mam tylko ciebie: wszystkiemu przeczy�em, wszystkiemu blu�ni�em,
w�tpi�
we wszystko, wyj�wszy w ciebie. Czy wiesz, czemu kocham tylko ciebie?... Nie
�udz� si� co
do �adnej z twoich wad; nie k�amiesz, oto czemu ci� kocham. Przypominam sobie
dobrze
ow� noc... Ale, powiedz, gdyby nawet wszystkie podejrzenia by�y prawd�, i w czym
mnie
oszukiwa�a�? Czy m�wi�a�, �e mnie kochasz? Czy nie uprzedzi�a� mnie? Czy mia�em
jakie
prawo? O, dzieci� ukochane, w�wczas, gdy� mnie kocha�a, czy� mnie oszuka�a
kiedy? Czy�
mog�em ci uczyni� najl�ejsz� wym�wk� przez tych siedem miesi�cy, kt�re widywa�em
ci�
dzie� po dniu? I gdzie� jest cz�owiek tak nikczemny, aby wini� o przewrotno��
kobiet�, kt�ra
ceni go na tyle, aby go uprzedzi�, �e godzina jego nadesz�a? K�amstwo, oto czym
si� brzydz�
i co mnie czyni najpodejrzliwszym z ludzi, mo�e najnieszcz�liwszym. Ale ty
jeste� r�wnie
szczera jak szlachetna i dumna. Oto czemu wierz� w ciebie i b�d� ci� broni�
przeciw ca�emu
�wiatu, do ostatniego tchu.
...Wiesz, co mnie zachwyci�o w twoim li�cie? Spos�b, w jaki m�wisz o Pagellu, o
jego
dba�o�ci o ciebie, o twoim przywi�zaniu, szczero��, z jak� pozwalasz czyta� mi w
swym sercu...
Wierzaj, kobieta tak m�wi�ca o nowym kochanku temu, kt�rego rzuca i kt�ry kocha
j�
jeszcze, daje mu najwy�szy dow�d szacunku, jaki m�czyzna mo�e otrzyma� od
kobiety.�
O, Janie Jakubie, zaiste, twoje ziarno nie pad�o na opok�!
��Powiedz Pagellowi, �e dzi�kuj� mu za to, �e ci� kocha i czuwa nad tob�. Czy�
to nie
jest najpocieszniejsza rzecz w �wiecie to uczucie? Kocham tego ch�opca prawie
talk jak ty:
wyt�umacz to, jak umiesz. Jest przyczyn�, i� straci�em ca�y skarb mego �ycia, a
kocham go,
jak gdyby mi go da�. Nie chcia�bym was widzie� razem, a szcz�liwy jestem
my�l�c, �e jeste�cie
razem. Och, m�j aniele, m�j aniele, b�d� szcz�liwa, w�wczas i ja b�d�
szcz�liwy...�
Pagello nie pozostaje nieczu�y na te wylewy. Oto urywek z jego listu:
�Drogi Alfredzie, nie pisali�my jeszcze do siebie, mo�e dlatego, �e �aden z nas
nie chcia�
by� pierwszy. Ale to w niczym nie uszczupla wzajemnego przywi�zania, kt�re
zawsze nas
b�dzie spaja�o w�z�em tak wznios�ym, a niezrozumia�ym dla �wiata...�
Mimo tej harmonii trojga dusz George Sand odczuwa niekiedy w obj�ciach Pagella
t�sknot�
za burzliw� mi�o�ci� poety, kt�ra tak szczelnie umia�a wype�ni� jej �ycie:
�...Przywyk�am do entuzjazmu i brakuje mi go niekiedy... Tutaj nie jestem pani�
Sand; poczciwy
Pietro nie czyta� Lelii i nie s�dz�, aby z niej co� zrozumia�. Pierwszy raz w
�yciu kocham
bez nami�tno�ci.
Ot� ja potrzebuj� cierpie� dla kogo�; potrzebuj� zu�y� ten nadmiar energii i
czucia, jaki
jest we mnie. Potrzebuj� da� pokarm tej macierzy�skiej troskliwo�ci, kt�ra
przywyk�a czuwa�
nad cierpi�c� i znu�on� istot�. Och! czemu� nie mog� �y� mi�dzy wami dwoma,
czemu nie
mog� dawa� wam szcz�cia nie nale��c do �adnego z was.�
Tu zaczyna si� nowy akt romantycznej tragikomedii. George Sand wraca do Pary�a i
z
osobliwym, jak na tak rozumn� kobiet�, brakiem orientacji, wlecze za sob�
Pagella. Jedn� z
pobudek podr�y Pagella, jest ch�� �u�ciskania Alfreda�, kt�ry r�wnie� gor�co go
do tego
zach�ca. Od pierwszego dnia . fikcja tej wznios�ej �tr�jcy�, wyrojona w
egzotycznych warunkach
w Wenecji, staje si� niemo�liw�: �ycie sp�aszcza j� i wykrzywia. Nico�� biednego
W�ocha,
kt�ry na tle lagun�w odni�s� triumf nad poet�, ujawnia si� w sceptycznej
atmosferze Pary�a
zbyt jaskrawo. Pagello, nie czuj�c gruntu pod nogami, robi si� dra�liwy,
zazdrosny: nie
wie, co z sob� pocz�� w tym artystycznym �wiatku, w kt�rym kochanka jego
odnalaz�a si� jak
w swoim �ywiole: George Sand wymyka mu si�, Musset jest uprzejmy, ale sztywny; w
dodatku
W�och jest kuso z pieni�dzmi, mieszka osobno w n�dznym hoteliku... Aby zabi�
czas i
spo�ytkowa� t� niewczesn� podr�, Pagello ucz�szcza do szpitali paryskich.
Spotkanie Musseta z George Sand rozpali�o na nowo w sercu poety wszystkie ognie.
Postanawia
uciec, opu�ci� kraj na zawsze; jako� w istocie wyje�d�a do Badenu, ale jedynie
po
to, aby stamt�d pisywa� coraz p�omienniej:
�...Nigdy �aden cz�owiek nie kocha� tak, jak ja ci� kocham. Ton�, p�awi� si� w
mi�o�ci; nie
wiem ju�, czy �yj�, czy jem, czy chodz�, czy oddycham, czy m�wi�: wiem, �e
kocham. Ach,
je�li mia�a� przez ca�e �ycie niewygas�e pragnienie szcz�cia, je�li to jest
szcz�cie by� kochan�,
je�li kiedy prosi�a� o nie Boga, och ty, moje �ycie, moje dobro, moja
ub�stwiana,
sp�jrz na s�o�ce, na kwiaty, na zielono��, na �wiat! Jeste� kochan�, powiedz to
sobie, tak jak
B�g mo�e by� kochany przez swoich lewit�w, wyznawc�w, m�czennik�w. Umieram z
mi�o�ci,
mi�o�ci bez ko�ca, bez nazwy, szalonej, rozpaczliwej, zatraconej; kocham ci�,
uwielbiam,
ub�stwiam a� do ostatniego tchu! Nie, nie wylecz� si�. Nie, nie b�d� pr�bowa�
�y�; i wol� to;
umrze� kochaj�c ci�, to wi�cej warte ni� �y�. Du�o dbam o to, co ludzie
powiedz�! Powiedz�,
�e masz innego kochanka. Wiem o tym, p�ac� to �yciem. Ale kocham, kocham,
kocham!
Niech mi zabroni� kocha�!
...Powiedz mi, �e mi dajesz swoje wargi, swoje z�by, w�osy, wszystko, t� g�ow�,
kt�ra by�a
moj�, i �e mnie tulisz do siebie, ty, mnie! O Bo�e, o Bo�e, kiedy my�l� o tym,
gard�o mi si�
�ciska, w oczach mi si� �mi, kolana uginaj� si� pode mn�. Och! straszne jest
umiera�, straszne
jest kocha� w ten spos�b. C� za pragnienie. George m�j, c� za pragnienie
ciebie! Umieram.
�egnaj!�
Jak mo�na si� domy�li�, Musset nie umiera, ale wraca do Pary�a. Aurora, kt�r�
wszystko
popycha w obj�cia Alfreda, upiera si�, przez konsekwencj�, w marzeniu o zwi�zku
trojga
dusz, wyzwolonych od zmys��w. Ale ju� i Pagello zbuntowa� si� przeciw tej
mistycznej tr�jcy:
�...On, kt�ry wszystko rozumia� w Wenecji, z chwil� gdy st�pi� nog� we Francji
nie rozumie
ju� nic, i jest w rozpaczy. Wszystko we mnie rani go i dra�ni. Mam� powiedzie�?
Jedzie,
ju� mo�e pojecha� w tej chwili, a ja go nie zatrzymam, poniewa� jestem obra�ona
do g��bi
duszy tym, co mi pisze, i poniewa�, czuj� to dobrze, nie ma w nim ju� wiary, tym
samym
wi�c nie ma i mi�o�ci.
Wielkie kobiece s�owo: wierzysz swoim oczom raczej ni� mnie, z a t e m ju� mnie
nie kochasz!
�...Rozwia� si� tedy pi�kny poemat naszej �wi�tej przyja�ni i tego idealnego
zwi�zku, jaki
si� wytworzy� mi�dzy nami trojgiem, w�wczas kiedy ze� wydar�e� w Wenecji
wyznanie, �e
mnie kocha, i kiedy ci poprzysi�g�, �e mnie uczyni szcz�liw�... Wszystko by�o
tedy jedynie
bajk�? Tak, tylko majakiem, i ja jedna, ja g�upia jak dziecko, brn�am z
ufno�ci� i z wiar�! I
ty chcesz, abym po przebudzeniu, kiedy widz�, �e jeden mnie pragnie, a drugi
mnie rzuca i
zniewa�a, abym wierzy�a w szczytn� mi�o��!...�
�Fatalno��, jak m�wi libretto Pi�knej Heleny, zrobi�a swoje. George sk�oni�a
si� w ramiona
Alfreda, nim jeszcze Pagello opu�ci� Pary�. Oto jak, w swoim dzienniku, W�och
kre�li
chwil� rozstania:
� Po�egnanie nasze by�o nieme; u�cisn��em jej r�k�, nie mog�c patrze� na ni�.
By�a widocznie
pomieszana; nie wiem, czy cierpia�a; by�a zak�opotana m� obecno�ci�. Nu�y� j�
ten
W�och, kt�ry swoim prostym rozs�dkiem podcina� niezrozumia�� wznios�o��, w jak�
mia�a
zwyczaj spowija� przesyty swoich mi�ostek...�
Ostatni rozdzia� romansu przynosi moment r�wnie nieoczekiwany, jak wzruszaj�cy.
Mo�na
si� domy�li�, i� po�ycie z��czonych na nowo kochank�w dalekie by�o od harmonii.
Ten
sam Musset, ju� poprzednio do szale�stwa zazdrosny o przesz�o��, do kt�rej nie
mia� prawa,
czy� m�g� zapomnie� o tym, co tak �wie�o przeora�o jego �ycie, zbruka�o jego
mi�o��? Od
pierwszej chwili szarpanie, piek�o, plwanie w oczy wszystkich fakt�w, odartych
ju� z idealnej
frazeologii... Raz po raz poeta grozi zamordowaniem kochanki; to zn�w ucieka,
rzuca j�, zamyka
si� w domu. Egzaltacja udziela si� i jej; ta spokojna, zr�wnowa�ona kobieta
rywalizuje
z kochankiem w szale�stwach mi�o�ci. Jest tu zarazem co� z gry, w kt�rej ka�da
strona pok�ada
sw� ambicj� w tym, aby mie� ostatnie s�owo. Dodajmy, i� ca�y Pary� przygl�da�
si� z zaciekawieniem
temu turniejowi, kt�rego przebieg znany by� publiczno�ci. Po kt�rym� zerwa-
niu Aurora, nie mog�c wedrze� si� do Alfreda, ucina swoje wspania�e w�osy i
posy�a mu je.
Ale tym razem, mimo romantyzmu gest�w, to mi�o��, prawdziwa mi�o��, kt�ra
si�gn�a do
samych trzewi�w kobiety. Daleko jeste�my od surogatu macierzy�stwa, kt�ry
przewa�a� w
pierwszym okresie stosunku. Znamy karty Dziennika George Sand: �S�ynne listy
zakonnicy
portugalskiej s� letnie i spokojne w por�wnaniu do tych stronic, kt�re mo�na
zaliczy� mi�dzy
najp�omienniejsze, jakie kiedykolwiek mi�o�� wydar�a kobiecie�, pisze o tym
Dzienniku inna
kobieta...6 Przytocz� par� ust�p�w:
�Kocham ci� ca�� dusz�, a ty, ty nie masz dla mnie nawet przyja�ni. Pisa�am do
ciebie dzi�
wiecz�r; nie odpowiedzia�e�. Powiedziano mi, �e wyszed�e� i nie wst�pi�e� do
mnie ani na
pi�� minut. Wr�ci�e� tedy bardzo p�no i gdzie� by�e�, Bo�e ty m�j? Ach,
wszystko sko�czone,
nie kochasz mnie ju� wcale. Sta�abym ci si� wstr�tna i nienawistna, gdybym
zosta�a tutaj...
Daruj, �e� przeze mnie cierpia�: jeste� pomszczony: nie ma na �wiecie istoty
nieszcz�liwszej
ode mnie...
...Gdyby uwiesi� si� u dzwonka i dzwoni�, p�ki mi nie otworzy? Gdyby si� po�o�y�
pod
progiem, a� b�dzie przechodzi�. Gdyby si� rzuci� � nie do jego st�p, to by�oby
szale�stwo, to
by znaczy�o b�aga� go, a wszak z pewno�ci� robi dla mnie, co mo�e, okrucie�stwem
jest n�ka�
go i ��da� niepodobie�stwa � ale gdybym mu si� rzuci�a na szyj�, w ramiona,
gdybym
powiedzia�a: Kochasz mnie jeszcze, cierpisz, rumienisz si�, �e kochasz, ale
nadto litujesz si�,
aby nie kocha�. Widzisz wszak, �e ci� kocham, �e mog� kocha� tylko ciebie.
U�ciskaj mnie,
nie m�w nic, nie spierajmy si�; powiedz mi par� s�odkich s��w, popie�� mnie,
skoro podobam
ci si� jeszcze mimo uci�tych w�os�w, mimo dw�ch bruzd, jakie wy��obi�y si� od
owego dnia
na mej twarzy. Wi�c dobrze! Kiedy uczujesz, �e twoja tkliwo�� si� ko�czy i
niech�� wraca,
odp�d� mnie, zn�caj si� nade mn�, ale niech to nie b�dzie nigdy z tym. okropnym
s�owem: o s
t a t n i r a z! B�d� cierpie�, ile zechcesz, ale pozw�l ma. czasem, cho�by raz
na tydzie�,
zaj�� do ciebie po �z�, po poca�unek, kt�ry by mi wr�ci� �ycie i doda� si�y.
...Och! on �le czyni, nieprawda�? M�j Bo�e, �le czyni, �e mnie rzuca teraz,
kiedy moja dusza
oczy�ci�a si� i kiedy pierwszy raz zaw�adn�a we mnie surowa wola... Ta mi�o��
mog�aby
mnie zawie�� na koniec �wiata. Ale nikt jej nie chce; p�omie� zga�nie niby
daremne ca�opalenie.
Nikt mnie nie chce!... Och! nie mo�na kocha� dw�ch m�czyzn naraz. Mnie si� to
zdarzy�o.
Zdarzy�o si�, ale nie zdarzy si� wi�cej.
Czy� ja nie pokutuj� za moje szale�stwa i b��dy? Czy� lekcje nie id� na po�ytek
kobietom
takim jak ja? Czy� nie mam trzydziestu lat? Czy nie jestem w pe�ni si�? Tak,
wielki Bo�e,
czuj� to, mog� by� jeszcze rado�ci� i dum� m�czyzny, je�li ten m�czyzna zechce
mi pom�c.
Potrzebuj� krzepkiego ramienia, aby mnie wspiera�o, serca wolnego od pr�no�ci,
aby
mnie przygarn�o i zachowa�o. Gdybym by�a znalaz�a takiego cz�owieka, nie
by�abym, gdzie
jestem. Ale tacy ludzie to s� s�kate d�by, szorstko�� ich kory odpycha. A ty,
poeto, pi�kny
kwiecie, ach, chcia�am pi� twoj� ros�. Upoi�a mnie, zatru�a i w godzinie gniewu
si�gn�am po
inn� trucizn�, kt�ra mnie dobi�a. By�e� zbyt s�odki i subtelny, drogi m�j
zapachu, aby� m�g�
nie ulotni� si�, ilekro� wargi moje ci� wdycha�y. Urocze krzewy Indyj i Chin gn�
si� na w�t�ej
�odydze i chyl� si� przy lada wietrze. Nie z nich ciosa si� belki, aby budowa�
dom!...
...Och, te listy, kt�rych ju� nie mam, kt�re tak ca�owa�am, tak zlewa�am �zami,
tak cisn�am
do nagiego serca, kiedy tamten (Pagello) nie widzia�!
...Tak, to nawr�t twojej mi�o�ci w Wenecji sta� si� przyczyn� mej rozpaczy i
zbrodni. Czy
mog�am ci wyzna�? Nie by�by� ju� �cierpia� mej opieki, umar�by� z w�ciek�o�ci
poddaj�c si�
jej. I c� by� pocz�� beze mnie, biedny umieraj�cy go��biu? Och, Bo�e! ani razu
nie mog�am
pomy�le� o tym, co wycierpia�e� przez t� chorob� i przeze mnie, aby pier� moja
nie �ama�a si�
�kaniem. Oszukiwa�am ci�, by�am mi�dzy dwoma m�czyznami, z kt�rych jeden m�wi�:
�Wr�� do mnie, naprawi� wszystkie winy, b�d� ci� kocha�, umr� bez ciebie!�Drugi
za�
6 Mme Arv�de Barine: Alfred de Musset.
szepta� mi w drugie ucho:�Strze� si�, jeste� moj�, nie ma ju� powrotu. K�am, B�g
tak chce,
B�g ci odpu�ci�. Ach, biedna kobieto, biedna kobieto, w�wczas to trzeba by�o
umrze�.
...O moje b��kitne oczy, nie patrzycie ju� na mnie! Ty pi�kna g�owo, ju� nie
ujrz�, jak si�
pochylasz nade mn� i przes�aniasz s�odkim omdleniem. Moje ty cia�ko, tak gibkie
i ciep�e, nie
po�o�ysz si� ju� na mnie, jak Elizeusz na martwym dzieci�ciu, aby mnie o�ywi�.
Nie dotkniesz
mi ju� r�ki, jak Jezus c�rki Jaira, m�wi�c: ,,Dzieweczko, wsta�.� �egnajcie,
w�oski
blond, �egnajcie, bia�e ramionka, �egnaj wszystko, com kocha�a, wszystko, co
by�o moje.
B�d� �ciska�a teraz, w p�omienne noce, sosny i ska�y le�ne krzycz�c twoje imi�,
kiedy za�
wymarz� sobie rozkosz, padn� zemdlona na wilgotn� ziemi�.
...Jakie� �ary wszczepi�y�cie w szpik moich ko�ci, wy duchy pomsty bo�ej? C�
uczyni�am
anio�om niebios, i� zst�puj� na mnie, tchn�c we mnie, za kar�, mi�o�� lwicy?
Czemu
krew moja zmieni�a si� w ogie� i czemu w chwili gdy mam umrze�, pozna�am u�ciski
gor�tsze
ni� u�ciski ludzi? Jaki� sza� ci� ogarn��, ty, kt�ry wpychasz mnie nog� do
trumny, gdy
usta twoje syc� si� mi��szem mego cia�a? Chcesz tedy, bym si� zabi�a? Bronisz mi
tego, ale
c� stanie si� ze mn� z dala od ciebie, je�li ten p�omie� b�dzie mnie nadal
trawi�? Skoro nie
mija jedna noc, abym nie krzycza�a za tob� i nie tarza�a si� na ��ku, c�
poczn�, skoro strac�
ci� na zawsze? Czy wyschn� i zbledn� jak zakonnica po�erana ��dz�? Czy oszalej�
i b�d�
budzi� mieszka�c�w domu swym wyciem? Och, ty chcesz, abym si� zabi�a!�
George Sand pierwsza ockn�a si� z transu. Mo�e dopom�g� jej w tym imperatyw
talentu.
Tw�rczo�� Musseta �y�a jak salamandra w ogniu nami�tno�ci; regularna praca,
wysi�ek obce
by�y muzie poety. Natomiast dzie�o �ycia George Sand mia�o pop�yn��, jak rzeka,
szerokim,
spokojnym �o�yskiem. Musia�a si� wyzwoli�. Potajemnie, dnia 9 marca 1835, ucieka
do Nohant
(nazwa kawa�ka ziemi, kt�ry posiada�a), przechodzi atak w�troby, wraca do
zdrowia i -
opami�tywa si�. Krzepka jej natura, utrzymywana w r�wnowadze prac�, przychodzi
do siebie
i niebawem wyci�ga r�ce do nowych uczu�; �ycie Musseta natomiast, tak cz�owieka,
jak artysty,
wlecze si� od tej pory �miertelnie podci�te.
Kiedy Musset, wyjechawszy, z ko�cem 1833, ostentacyjnie z Pary�a z George Sand,
wr�ci�
po kilku miesi�cach sam, miasto zawrza�o od plotek. Na wszystkie strony
komentowano
przygod� weneck�, i to w duchu niekorzystnym dla przyjaci�ki poety. Musset, po
rycersku,
kruszy za ni� kopie, gdzie mo�e; w�wczas to rodzi si� w nim my�l spisania
dziej�w ich
dwojga. Koncepcja przysz�ej ksi��ki uk�ada si� w g�owie poety zgodnie ze stanem
egzaltacji,
w jakim opu�ci� Wenecj�. Dzieli si� tym planem z przyjaci�k�:
�Zabieram si� do napisania powie�ci. Mam ochot� skre�li� nasz� histori�: zdaje
mi si�, �e
to by mnie uleczy�o i skrzepi�o mi serce. Chcia�bym ci zbudowa� o�tarz,
chocia�by ze swoich
ko�ci; ale zaczekam na twoje wyra�ne pozwolenie.
...Co do mnie, nie umr�, p�ki nie napisz� mojej ksi��ki o sobie i o tobie
(zw�aszcza o tobie);
nie, moja pi�kna, moja �wi�ta oblubienico, nie spoczniesz w ch�odnej ziemi, nim
ta ziemia
nie dowie si�, kogo nosi�a. Nie, nie, przysi�gam na m� m�odo�� i m�j geniusz, na
twoim
grobie zejd� jedynie lilie bez zmazy. Tymi oto r�kami wznios� nagrobek z marmuru
czystszego
ni� pos�gi naszych jednodniowych chwa�. Potomno�� b�dzie powtarza� nasze imiona,
jak imiona owych nie�miertelnych kochank�w, kt�rzy we dwoje maj� ju� tylko jedno
miano,
jak Romeo i Julia, jak Heloiza i Abelard... B�dzie to ma��e�stwo �wi�tsze od
tych, kt�re kojarz�
ksi�a: niezniszczalne i czyste ma��e�stwo ducha.�
Ksi��ka ta to by�a Spowied� dzieci�cia wieku; w niej to postanowi� wznie��
kochance pomnik
wobec potomno�ci. By� to okres, w kt�rym wszystkie wyst�pki widzia� po swojej
stronie;
on by� zbrodniarzem, ona anio�em dobroci, czysto�ci, po�wi�cenia. Odmalowa� j�
pod
postaci� Brygidy Pierson, zacieraj�c zreszt� podobie�stwo rys�w i wydarze�; on
sam, jako
Oktaw, wyspowiada� si� z w�asnych przewin i s�abo�ci. Pagello przedzierzgn�� si�
r�wnie�
we wz�r cnoty: w kryszta�owego Smitha. Ta ch�� oddania p r a w d y, przy
r�wnoczesnym
przekszta�ceniu jej rys�w, nie zawsze wychodzi ksi��ce na korzy��; obok kart
t�tni�cych �y-
ciem, znajduj� si� inne, blade; czasem opowiadanie �amie si� w niekonsekwencjach
lub banalno�ci
wyrojonych szczeg��w. Tak np. ko�cowy epizod z fili�ank� herbaty, nosz�cy
wyra�ne
cechy autentyczno�ci i zrozumia�y pod gor�cym niebem W�och, tutaj, w stosunku
anielskiej
Brigidy do limfatycznego Smitha, �detonuje� wr�cz komicznie. I sama Brygida gubi
si�
nam w ci�gu opowiadania: trudno nam rozpozna� pocz�tkow� mi�osierniczk� z cz�ci
trzeciej,
w klasycznej mi�o�nicy cz�ci dalszych. Rola �czarnego charakteru�, Merkansona,
uj�ta
niezaradnie i w gruncie do�� zbyteczna, razi swym �wolterianizmem�, z kt�rym
Mussetowi
tak bardzo jest nie do twarzy!
Jednak�e, bior�c t� ksi��k� pod k�tem �pomnika� dla kochanki, znajdziemy na tym
pomniku
i powa�niejsze p�kni�cia. Poznanie Oktawa z Brygid� Pierson poprzedzone jest
inn�
przygod� mi�osn� bohatera; przygod�, w kt�rej ten, oddawszy z ufno�ci� swe
m�odzie�cze
serce, spotyka si� z czarn� zdrad�. Ot�, komentatorowie omawiaj�cy Spowied�
dzieci�cia
wieku nie do�� mo�e, moim zdaniem, zwr�cili uwag� na to, ile ta pierwsza cz��
zawiera r e
a l n y c h szczeg��w, wi���c posta� tej p i e r w s z e j kobiety z George
Sand. Idealn�
Brygid� wyposa�y� poeta w rysy raczej konwencjonalne; ta jasnow�osa os�bka,
pieszcz�ca si�
z k�zk� i w�druj�ca po okolicy szukaj�c chorych do piel�gnowania, niewiele ma
wsp�lnego z
autork� Lelii: tamtej natomiast pierwszej, z�emu duchowi swego �ycia, da� poeta
niew�tpliwie
prawdziwe rysy kochanki: ten �kark, g�adki i pachn�cy, na kt�rym splataj� si�
dwa l�ni�ce
czarne warkocze� - to ona; ta piosenka w�oska, kt�r� zwyk�a by�a nuci�, to,
jestem pewien,
piosenka wyj�ta z w�asnych ust George Sand. Mam uczucie, �e ca�y epizod z
obr�ceniem
g�owy i s�owami: �Czy to ty?�, oraz brutalny wybuch Oktawa; �e owa mocna scena,
w kt�rej
Oktaw grozi kochance no�em, a mo�e i sama scena z pocz�tku trzeciego rozdzia�u,
to r�wnie�
echa prze�y� weneckich!... To, �e r�wnocze�nie wpl�tuj� si� tu i wspomnienia
innych m�odzie�czych
do�wiadcze� poety, to w niczym rzeczy nie zmienia.
Tak wi�c, �wiadomie czy nie�wiadomie, Musset prowadzi w tej ksi��ce podw�jn�
gr�; bije,
na pami�tk� swej m�ki, medal o podw�jnej fizjognomii, r�wnocze�nie apoteozuje
sw�
kochank� i pi�tnuje j� dotkliwie. I czy� w�a�nie ta dwoisto�� nie jest bardzo
ludzka? Czy� nie
wyra�a wiernie nastroj�w poety, kt�ry to plwa� na swoj� mi�o��, to w��czy� si�
przed ni� na
kolanach, kalaj�c si� za to �wi�tokradztwo? I, nie zapominajmy, im bardziej
poeta oddala si�
od tego wspomnienia, tym bardziej w duszy jego rysuje si� obraz kochanki nie
jako s�odkiej
Brygidy, ale jako owego czarnookiego demona z pierwszej cz�ci Spowiedzi.
Szczytowym punktem tego stanu ducha jest Noc pa�dziernikowa (pisana w 1837), w
kt�rej
- nim poeta wypowie ostateczne s�owo przebaczenia - smaga ha�b� wspomnienie
kochanki.
Honte a toi qui la premi�re
M'as appris la trahison,
Et d'horreur et da col�re
M'as fait perdre la raison!
Honte a toi, femme a l'oeil sombre,
Dont les funestes amours
Ont enseveli dans l'ombre
Mon printemps et mes beaux jours! 7
Czy� Oktaw de T***, bohater Spowiedzi dzieci�cia wieku, inaczej m�wi�by o swej
czarnow�osej
zmiennicy?
Stara�em si� tu przedstawi� najciekawsze dokumenty tego zawi�ego procesu dwojga
serc,
nie pozwalaj�c sobie na wyra�anie osobistych zapatrywa�. Musz� wszak�e
zaznaczy�, i�, im
7 �Ha�ba tobie, kt�ra pierwsza nauczy�a� mnie co to zdrada, i przyprawi�a� o
szale�stwo ze zgrozy i gniewu!
Ha�ba tobie, kobieto o pos�pnym oku, kt�rej z�owrogie mi�ostki pogrzeba�y w
mrokach wiosn� mego �ycia i
moje pi�kne dni!�
wi�cej wczytywa�em si� w akta, tym bardziej sympatie moje przechyla�y si� na
stron� George
Sand. Jest w tej pe�nej, dojrza�ej kobiecie akcent ludzkiej dobroci, szczero�ci,
wi�cej budz�cy
zaufania ni� zaczyniona romantyzmem egzaltacja m�odocianego jej partnera. A
je�eli zechcemy
uwa�a�, i� ta w�a�nie ludzko�� i dobro�, czasem wykraczaj�ca w swoich przejawach
poza ramy wzork�w obyczajowych, zap�dzi�a j� w dra�liwe �yciowe sytuacje, nie
zapominajmy,
�e �ycie uczuciowe dwojga (a tym bardziej trojga) ludzi nigdy nie jest
przeznaczone
do publicznych roztrz�sa�, �e zatem ca�a niedelikatno�� jest po naszej stronie.
Jako utw�r literacki Spowied� dzieci�cia wieku jest istotnie - jak ma�o kt�ra
ksi��ka -
dzieckiem swej epoki. To Romantyzm dziewi��dziesi�tej pr�by; orgia liryzmu,
przelewaj�ca
si� poza brzegi quasi-powie�ciowej ramy. Maurycy Donnay, w prelekcjach swoich o
Mussecie,
dowcipnie nazwa� t� powie�� roman a �je� continu. Mo�emy tu studiowa�
geologiczne
warstwy Romantyzmu: Spowied� ta wiedzie si� w prostej drodze z Wyzna� Jana
Jakuba
(�...ja, kt�ry zawsze, mimo wszystko, cho�bym nawet pope�ni� zbrodnie,
powtarza�bym sobie,
�e serce moje jest niewinne...� etc.); ale drog� t� skrzy�owa� ju� Chateaubriand
ze swoim
przepychem j�zyka, pomp� obrazowania i swoim dumnym znudzeniem. A por�wnajmy
wsp�czesn� tej powie�ci Pann� de Maupin Gautiera (1834), a b�dziemy mieli -
przy ca�ej
r�nicy temperament�w - dwie odmiany lirycznego weltschmerzu, i nieraz, ach!
lirycznej
biegunki s��w... Nawet owe arcyromantyczne braki gustu, jakie nieraz nam
przychodzi zanotowa�
przy lekturze tej ksi��ki, jak�e s� stylowe! Np. cz�� pierwsza: po dytyrambie
drugiego
rozdzia�u i jego pysznym skr�cie katastrofy napoleo�skiej - rozdzia� trzeci:
sp�dniczka, serweta,
upuszczony widelec... A ta ci�g�a mieszanina rozlewno�ci religijnej i
erotycznej; ten
�gr�b ojca�, ten �B�g�, kt�remu, jak w powie�ciach George Sand, ka�e si�
spe�nia� osobliwe
funkcje: ta �dobroczynno��, jak�e pocieszna dla nas, dzisiejszych ludzi,
przeoranych demokracj�,
socjalizmem, syndykalizmem... ta �dobroczynno�� niby jedwabna sakiewka ze
z�otymi
pomponikami, z kt�rej rozdawa�o si� z wdzi�kiem miedziaki, odbieraj�c w zamian
potok
b�ogos�awie�stw!
Ale w�r�d tych stronic o nier�wnej warto�ci niecierpliwi�cych nieraz sw�
pretensjonalno�ci�,
�dandyzmem�8, swoim arealizmem, ile� znajdziemy takich, kt�re stanowi� per�y
prozy
francuskiej, owej prozy rodz�cej si� jedynie pod pi�rem poety! I wiele rzeczy
mo�e by� w tej
ksi��ce fa�szywych, ale zawsze zostanie prawdziw�, szczer� jedna: to serce,
szalone serce,
kt�re w ob��dzie swym chcia�o, aby ka�de jego bicie by�o biciem mi�o�ci, ten
rozpalony
m�zg, kt�ry chcia�, aby ka�da jego my�l by�a my�l� o mi�o�ci. I w ca�ej
literaturze francuskiej,
w kt�rej mi�o�� kobiety odgrywa tak przemo�n� rol�, nikt mo�e tak zupe�nie nie
odda�
jej wszystkich w��kien swej tw�rczo�ci, jak ten poeta, kt�ry w jednym ze swych
klejnocik�w
scenicznych9 powiada:
�...Powiedz mi - je�li istnia�a kiedy chwila w kt�rej wszystko stworzono - na
mocy jakiej
si�y zacz�y si� porusza� te �wiaty, kt�re nie zatrzymuj� si� nigdy?... Przez
wiekuist� mi�o��.
R�ka, kt�ra je zawiesi�a w przestworzu, wypisa�a tylko jedno s�owo niezatartymi
g�oskami.
�yj�, bo d��� do siebie; te s�o�ca rozpad�yby si� w py�, gdyby jedno z nich
przesta�o kocha�...
Tak, ca�e �ycie jest w tym - od Oceanu, kt�ry wzdyma si� pod bladymi poca�unkami
Diany,
a� do chrz�szczyka, kt�ry zazdro�nie usypia w ukochanym kwiecie. Spytaj las�w i
kamieni,
co by rzek�y, gdyby umia�y m�wi�. Maj� mi�o�� w sercu i nie umiej� jej wyrazi�.
Kocham
ci�, oto co wiem, droga moja, oto co powie ci ten kwiat, on, kt�ry wybiera w
�onie ziemi soki
maj�ce mu s�u�y� za pokarm; kt�ry usuwa i odtr�ca nieczyste sk�adniki zdolne
skazi� jego
kras�! On wie, �e trzeba, aby by� pi�kny w blasku dnia i aby umar� w swojej
szacie �lubnej w
obliczu s�o�ca, kt�re go stworzy�o...�
8 Gdyby�my nie wiedzieli, �e Oktaw de T*** to sam autor, by�by on jako bohater
powie�ci nie do zniesienia,
gdy� Musset zaniedba� mu da� jakiekolwiek rysy stanowi�ce r�kojmi�, i�
pr�niactwo, jakie przez ca�y czas
uprawia, jest p�odnym pr�niactwem poety, a nie ja�owym pr�niactwem wa�konia.
9 Nie trzeba si� zarzeka�. (Il ne faut jamais jurer de rien.)
Jako� w tej inwazji problem�w mi�osnych, jaka zala�a literatur� romantyczn� i
poromantyczn�
wszystkich kraj�w, nie najmniejsz� z pewno�ci� odpowiedzialno�� ponosi �w
z�otow�osy
cherubinek, Fantazjo-Musset, o kt�rym mo�na by powiedzie� jak S�owacki m�wi o
swoim bohaterze:
...dziwnie ten Fantazjusz �yje,
Z babami si� jak na pa�asze bije...
Krak�w, w czerwcu 1920
Cz�� pierwsza
ROZDZIA� I
Aby napisa� histori� swego �ycia, trzeba przede wszystkim �y�; nie moj� w�asn�
te� histori�
pisz�.
Dotkni�ty, w m�odym wieku jeszcze, okropn� chorob� moraln�, opowiadam, co mi si�
zdarzy�o w ci�gu trzech lat. Gdybym tylko sam jeden by� chory, milcza�bym: ale
poniewa�
wielu pr�cz mnie cierpi na t� chorob�, pisz� dla nich. Nie wiem nawet, czy
zwr�c� uwag� na
me s�owa, ale gdyby nawet mia�y si� spotka� z zupe�n� oboj�tno�ci� i tak
zyska�bym tyle, i�
lepiej uleczy�bym sam siebie. Jak lis uj�ty w pu�apk�, odgryzam przyci�t� w
pa�ci nog�.
ROZDZIA� II
Za wojen Cesarstwa, gdy m�owie i bracia byli w Niemczech, niespokojne matki
wyda�y
na �wiat pokolenie p�omienne, blade, nerwowe. Pocz�te mi�dzy dwiema bitwami,
wychowane
w szkole w�r�d warczenia b�bn�w, dzieci spogl�da�y po sobie wzajem chmurnie,
pr�buj�c
w�t�ych mi�ni. Od czasu do czasu zjawiali si� zakrwawieni ojcowie, podnosili je
do piersi
szamerowanych z�otem, stawiali je na ziemi i siadali z powrotem na ko�.
Jeden cz�owiek �y� w�wczas w Europie; reszta stara�a si� nape�ni� p�uca
powietrzem, kt�re
on wydycha�. Co roku Francja sk�ada�a temu cz�owiekowi w darze trzysta tysi�cy
m�odych
ludzi; by� to haracz p�acony Cezarowi. Gdyby nie mia� tej trzody, nie m�g�by
biec za sw�
fortun�. By�a to eskorta, kt�rej potrzebowa�, aby przeby� �wiat i pa�� w ko�cu w
kotlince
bezludnej wyspy, w cieniu p�acz�cej wierzby.
Nigdy nie sp�dzono tylu bezsennych nocy co za czasu tego cz�owieka; nigdy nie
widziano
takiego t�umu zrozpaczonych matek wygl�daj�cych z sza�c�w miasta; nigdy nie by�o
takiej
ciszy doko�a tych, kt�rzy m�wili o �mierci. A mimo to nigdy nie by�o tyle
rado�ci, tyle �ycia,
tyle fanfar wojennych we wszystkich sercach. Nigdy nie wschodzi�o na niebie
czystsze s�o�ce
ni� to, kt�re osusza�o wszystk� krew. Powiadano, �e B�g zsy�a je dla tego
cz�owieka i nazwano
je jego �s�o�cem spod Austerlitz�. Ale to on stwarza� je swymi wci�� grzmi�cymi
armatami,
po kt�rych zostawa�y chmury jedynie nazajutrz po bitwie.
Tym to powietrzem oddycha�y w�wczas dzieci: atmosfer� owego nieba bez plamki,
gdzie
b�yszcza�o tyle chwa�y, gdzie l�ni�o si� tyle stali. Wiedzia�y, �e s�
przeznaczone na hekatomby,
ale wierzy�y w to, �e Murata nie imaj� si� szable, cesarz za� przeszed� most,
gdzie �wista�o
tyle kul, i� nie wiedziano wr�cz, czy on mo�e umrze�. A gdyby nawet umrze�, i
c�?
�mier� by�a w�wczas tak pi�kna, wielka, tak wspania�a w swej dymi�cej purpurze!
Tak bardzo
podobna by�a do nadziei, kosi�a tak zielone k�osie, �e sta�a si� jakby czym�
m�odym i �e
przestano wierzy� w staro��. Wszystkie kolebki Francji sta�y si� puklerzami,
wszystkie trumny
r�wnie�: w istocie, nie by�o ju� starc�w; by�y same trupy albo p�bogi.
Tymczasem nie�miertelny cesarz znalaz� si� jednego dnia na pag�rku patrz�c, jak
siedem
narod�w wyrzyna si� wzajem; gdy jeszcze nie wiedzia�, czy b�dzie panem �wiata,
czy tylko
jego po�owy, Azrael przeszed� mu drog�, musn�� go ko�cem skrzyd�a i pchn�� w
Ocean. Na
odg�os jego upadku konaj�ce mocarstwa podnios�y si� na �o�ach bole�ci; wysuwaj�c
haczykowate
�apy, kr�lewskie paj�ki rozdrapa�y Europ� i z purpury Cezara uczyni�y sobie
str�j
Arlekina.
Tak jak podr�nik, p�ki jest w drodze, spieszy dniem i noc� po deszczu i s�o�cu,
ledwie
�wiadom bezsenno�ci i niebezpiecze�stw; ale skoro znajdzie si� w�r�d rodziny i
si�dzie przy
kominku, odczuwa bezgraniczne znu�enie i z trudem mo�e si� dowlec do ��ka; tak
Francja,
owdowia�a po Cezarze, uczu�a nagle sw� ran�. Popad�a w niemoc i zasn�a tak
g��bokim
snem, i� s�dziwi jej kr�lowie, uwa�aj�c j� za umar��, spowili j� w bia�y ca�un.
Stara osiwia�a
armia wr�ci�a do domu wyczerpana znu�eniem; ogniska opustosza�ych zamk�w
zap�on�y
smutnym blaskiem.
W�wczas ci woje cesarscy, kt�rzy tyle si� nagonili i namordowali, u�cisn�li
wychud�e �ony
i wspomnieli dawn� mi�o��; przejrzeli si� w strumieniu p�yn�cym przez rodzinne
��ki i
spostrzegli, i� s� tak starzy, tak zu�yci, i� przypomnieli sobie o synach, aby
mie� kogo�, kto
by im zamkn�� powieki. Spytali o nich: ch�opcy wyszli z mur�w kolegium i nie
widz�c ju�
szabel ani pancerzy, piechur�w ani je�d�c�w, spytali znowu� oni, gdzie s�
ojcowie. Odpowiedziano
im, �e wojna sko�czona, Cezar nie �yje, i �e portrety Wellingtona i Bluchera
wisz�
w przedpokojach konsulat�w i ambasad z podpisem: Salvatoribus mundi.
W chmurnej zadumie siad�a m�odzie� na ruinach �wiata. Wszystkie te dzieci, to
by�y krople
pal�cej krwi, kt�r� sp�yn�a ziemia; urodzi�y si� w �onie wojny, dla wojny.
Marzy�y pi�tna�cie
lat o �niegach Moskwy i s�o�cu piramid. Ch�opcy ci nie opu�cili rodzinnego
miasta, ale
powiedziano im, �e ka�d� rogatk� tego miasta idzie si� do kt�rej� ze stolic
Europy. Mieli w
g�owie ca�y �wiat; spogl�dali na ziemi�, niebo, na ulice i drogi; wszystko by�o
puste, jedynie
dzwony parafialnego ko�cio�a odzywa�y si� w dali.
Blade widma, okryte czarnymi szatami, przechodzi�y wolno przez sio�a; inne
puka�y do
drzwi domostw i skoro im otwarto, dobywa�y z kieszeni wielkie, zu�yte do szcz�tu
pergaminy,
moc� kt�rych wyp�dza�y mieszka�c�w. Ze wszech stron przybywali ludzie jeszcze
dr��cy
od strachu, jaki ich chwyci� przy ucieczce, dwadzie�cia lat temu. Wszyscy
dopominali si�
czego�, k��cili si� i krzyczeli; dziw, i� jedna �mier� mog�a �ci�gn�� tyle
kruk�w!
Kr�l Francji zasiad� na tronie, zagl�daj�c to tu, to tam, czy nie dojrzy jakiej
pszczo�y w
swych dywanach. Jedni podsuwali mu kapelusz, rzuca� we� pieni�dze; drudzy
ukazywali mu
krucyfiks, ca�owa� go; inni krzyczeli mu jeno w ucho wielkie brzmi�ce nazwiska,
tym odpowiada�,
aby przeszli do wielkiej komnaty, �e tam jest d�wi�czne echo; inni wreszcie
pokazywali
mu, jak skrz�tnie zatarli pszczo�y na starych p�aszczach, i tym dawa� now�
odzie�.
Dzieci patrza�y na to wszystko, my�l�c ci�gle, i� cie� Cezara wyl�duje w Cannes
i
zdmuchnie te upiory, ale cisza trwa�a ci�gle, na niebie za� widnia� jeno odblask
bladych lilii.
Kiedy ch�opcy m�wili o s�awie, powiadano im: �Zosta�cie ksi�mi�; kiedy m�wili o
ambicji:
�Zosta�cie ksi�mi�; o nadziei, mi�o�ci, sile, �yciu: �Zosta�cie ksi�mi!�
Tymczasem wst�pi� na krasom�wcz� trybun� cz�owiek, kt�ry trzyma� w d�oni pakt
mi�dzy
kr�lem a narodem; zacz�� od o�wiadczenia, i� s�awa to �adna rzecz i rycerska
ambicja r�wnie�,
ale �e istnieje rzecz �adniejsza, a nazywa si� wolno��.
Dzieci podnios�y g�ow� i przypomnia�y sobie dziadk�w, kt�rzy te� m�wili o
wolno�ci.
Przypomnia�y sobie, i� widywa�y w jakim� zak�tku rodzicielskiego domu tajemnicze
biusty z
marmuru z d�ugimi w�osami i rzymskim napisem; przypomnia�y sobie, jak wieczorem,
w�r�d
gaw�dy przy kominku, babki kiwa�y g�owami i m�wi�y o strumieniu krwi o wiele
jeszcze
straszliwszym ni� za cesarza. By�o dla nich w tym s�owie �wolno�� co�, co
przyprawia�o ich
o bicie serca, co� niby odleg�e i straszne wspomnienia, i jak jeszcze
odleglejsza droga nadzieja.
Zadr�eli s�ysz�c to s�owo, ale wracaj�c do domu, ujrzeli trzy zakratowane wozy
ci�gn�ce
do Clamart: byli to trzej m�odzi ludzie, kt�rzy wym�wili zbyt g�o�no s�owo
�wolno��.
Osobliwy u�miech przemkn�� im po wargach na ten smutny widok, ale inni m�wcy
j�li
oblicza� g�o�no z trybuny, co kosztuje ambicja, oraz m�wi�, �e s�awa jest to
rzecz bardzo
droga; ukazali okropno�� wojny i nazwali hekatomby jatkami. M�wili tyle i tak
d�ugo, i�
wszystkie z�udzenia ludzkie opada�y doko�a nich, li�� po li�ciu, niby z drzew w
jesieni, s�uchacze
za� przeci�gali r�k� po czole, jak cz�owiek, kt�ry si� budzi z gor�czki.
Jedni m�wili: �Przyczyn� upadku cesarza by�o to, �e lud go ju� nie chcia��;
drudzy: �Lud
chcia� kr�la, nie wolno�ci, nie rozumu, nie religii, nie konstytucji
angielskiej, nie absolutyzmu�;
ostatni doda�: �Nie, niczego zgo�a, tylko spoczynku.�
Mi�dzy trzy �ywio�y dzieli�o si� tedy �ycie, kt�re nastr�cza�o si� w�wczas
m�odym lud