7116
Szczegóły |
Tytuł |
7116 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7116 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7116 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7116 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Robin Hobb
Misja B�azna
T�umaczenie Zbigniew A. Kr�licki
Wydanie oryginalne: 2001
Wydanie polskie: 2003
Dla Ruth i jej wiernych fan�w,
Aleksandra i Krzy�owc�w
3
ROZDZIA� 1
CIER� SPADAJ�CA GWIAZDA
Czy� czas jest obracaj�cym si� ko�em, czy te� kolein�, kt�ra po nim pozostaje?
Zagadka Kelstara
Przyby� pod koniec deszczowej wiosny i wni�s� w moje progi wielki �wiat.
Mia�em wtedy trzydzie�ci pi�� lat. Kiedy mia�em dwadzie�cia lat, uwa�a�em
m�czyzn� w takim wieku za s�dziwego starca. Teraz nie uwa�am siebie ani
za m�odzika, ani za staruszka � raczej za cz�owieka w �rednim wieku. Nie mog� ju�
usprawiedliwia� si� m�odzie�czym nieokrzesaniem, a jeszcze nie mam prawa do starczych
dziwactw. Pod wieloma wzgl�dami sam ju� nie wiem, co mam o sobie my�le�.
Czasem mam wra�enie, �e moje dawne �ycie powoli znika, rozmywaj�c si� jak �lady
st�p na deszczu, a� kiedy� stan� si� zwyczajnym cz�owiekiem, wiod�cym skromny �ywot
w spokojnej wiosce mi�dzy puszcz� a morzem.
Tego ranka le�a�em na �o�u, ws�uchuj�c si� w codzienne, ciche d�wi�ki, kt�re zwykle
przynosi�y mi ukojenie. Wilk miarowo oddycha� przy cicho trzaskaj�cym na palenisku
ogniu. Przywo�a�em nasz� wsp�ln� magi� Rozumienia i delikatnie obejrza�em jego
senne marzenia. We �nie bieg� ze swym stadem po g�adkiej pokrywie �niegu, otulaj�cej
wzg�rza. Dla �lepuna by� to sen o ciszy, ch�odzie i �owach. Pospiesznie wycofa�em si�,
aby nie zak��ca� jego w spokoju.
Za okienkiem mojej chaty powracaj�ce ptaki rzuca�y sobie �piewne wyzwania. Wia�
�agodny wietrzyk i ilekro� poruszy� li��mi, strz�sa� z nich krople nocnego deszczu, kt�re
wygrywa�y melodie na mokrej murawie. Przed domem ros�y cztery srebrzyste brzozy.
Kiedy je posadzi�em, ledwie si�ga�y mi do ramienia. Teraz ich g�ste listowie rzuca�o
mi�y cie� przed oknem mojej sypialni. Zamkn��em oczy i niemal czu�em na powiekach
migotanie �wiat�a. Nie zamierza�em wstawa�, jeszcze nie.
4
Miniony wiecz�r by� bardzo nieprzyjemny i musia�em samotnie stawi� mu czo�a.
M�j ch�opak, Traf, wyruszy� z Wilg� zwiedza� �wiat ju� trzy tygodnie temu i jeszcze
nie wr�ci�. Nie mog�em mie� mu tego za z�e. Moje ciche i samotnicze �ycie zacz�o
by� dla niego zbyt ci�kim brzemieniem. Opowie�ci Wilgi o �yciu w Koziej Twierdzy,
odmalowane zr�cznie przez pie�niark�, by�y zbyt interesuj�ce, aby m�g� je zignorowa�.
Tak wi�c niech�tnie pozwoli�em, �eby zabra�a go na wakacje do Koziej Twierdzy, gdzie
b�dzie m�g� zobaczy� wiosenny festyn, skosztowa� ciasta posypanego nasionami kopytnika,
obejrze� przedstawienie kukie�kowe, a mo�e nawet poca�owa� jak�� dziewczyn�.
Traf dorasta� i regularne posi�ki oraz ciep�e ��ko przesta�y mu ju� wystarcza�.
Wiedzia�em, �e nadszed� czas, �eby wypu�ci� go w �wiat, znale�� jakiego� dobrego stolarza
lub cie�l�, kt�ry przyj��by go na czeladnika. Ch�opak wykazywa� spore zdolno�ci
w tej dziedzinie, a im wcze�niej ch�opiec rozpocznie praktyk�, tym wi�cej si� nauczy.
Tylko �e jeszcze nie by�em got�w rozsta� si� z nim. Na razie zamierza�em przez ten miesi�c
cieszy� si� spokojem i samotno�ci�, przypomnie� sobie, jak to jest radzi� sobie samemu.
Mia�em przecie� �lepuna, a on mia� mnie. Czego jeszcze mogliby�my chcie�?
Mimo to zaledwie ch�opiec odszed�, w domu zrobi�o si� zbyt cicho. Wywo�ane perspektyw�
wyjazdu podniecenie ch�opca a� nazbyt przypomnia�o mi rado��, jak� niegdy�
sprawia� mi wiosenny festyn i tym podobne zabawy, przedstawienia kukie�kowe,
ciastka posypane nasionami kopytnika i ca�owanie dziewczyn. Przywo�a�o �ywe wspomnienia,
kt�re uwa�a�em za dawno zapomniane. Mo�e to z tych wspomnie� zrodzi�y
si� sny. Dwukrotnie budzi�em si� zlany potem, dr��cy, z zaci�ni�tymi pi�ciami. Przez
kilka lat przesz�o�� nie zak��ca�a mojego spokoju, lecz w ci�gu ostatnich czterech zacz�a
powraca� coraz cz�ciej, w nieregularnych odst�pach czasu. Tak jakby Moc nagle
przypomnia�a sobie o mnie i usi�owa�a wyrwa� mnie z mojej oazy spokoju i samotno�ci.
Jej zew zak��ca� monotoni� dni, kt�re dotychczas p�yn�y g�adko, podobne do siebie
jak nanizane na nitk� koraliki. Czasem g��d Mocy z�era� mnie jak rak z�era cia�o.
Innym razem ko�czy�o si� na kolorowych, t�sknych snach. Gdyby ch�opiec by� w domu,
zapewne zdo�a�bym otrz�sn�� si� z tego i zag�uszy� natarczywy zew Mocy. Ale jego nie
by�o i dlatego wczorajszego wieczoru uleg�em niepohamowanej pokusie, jak� wywo�a�y
sny. Poszed�em na nadmorskie urwisko, usiad�em na �awce, kt�r� zrobi� dla mnie ch�opak
i si�gn��em moj� magi� ponad falami. Wilk siedzia� przez pewien czas przy mnie,
spogl�daj�c z dezaprobat�. Pr�bowa�em nie zwraca� na niego uwagi.
� To nie jest gorsze ni� twoje upodobanie do je�ozwierzy � powiedzia�em.
Tylko �e ich kolce mo�na usun��. A te, kt�re tkwi� w tobie, wchodz� coraz g��biej i j�trz�
twoje cia�o.
Czemu nie zapolujesz na kr�lika?
Odes�a�e� ch�opaka z jego �ukiem.
� Wiesz co, m�g�by� sam co� upolowa�. Kiedy� potrafi�e�.
5
Kiedy� chodzi�e� ze mn� na �owy. Dlaczego nie p�jdziesz teraz, zamiast zajmowa� si�
bezowocnymi poszukiwaniami? Kiedy wreszcie pogodzisz si� z tym, �e nikt nie mo�e ci�
us�ysze�?
Po prostu musz�... pr�bowa�.
Dlaczego? Czy moje towarzystwo ci nie wystarcza?
Wystarcza. Zawsze mi wystarcza�o.
Otworzy�em si� szerzej na nasz� wsp�ln� magi� Rozumienia i usi�owa�em pokaza�
mu, w jaki spos�b poci�ga mnie Moc.
To magia tego chce, nie ja.
Zabierz to. Nie chc� tego widzie�. A kiedy zamkn��em przed nim t� cz�� mojej ja�ni,
zapyta� �a�o�nie: Czy to nigdy nie zostawi nas w spokoju?
Nie zna�em odpowiedzi na to pytanie. Po pewnym czasie wilk po�o�y� si�, opar� sw�j
wielki �eb na przednich �apach i zanikn�� �lepia. Wiedzia�em, �e zostanie ze mn�, poniewa�
martwi si� o mnie. Poprzedniej zimy dwukrotnie zu�y�em tyle energii na pr�by nawi�zania
kontaktu, �e nie by�em w stanie o w�asnych si�ach dowlec si� do domu. �lepun
musia� sprowadzi� na pomoc Trafa. Tym razem jednak byli�my sami.
Wiedzia�em, �e to g�upie i bezsensowne. Ale wiedzia�em r�wnie�, �e nic mnie
nie powstrzyma. Jak g�odny cz�owiek, kt�ry je zach�annie, �eby wype�ni� straszliw�
pustk� w brzuchu, tak ja dotyka�em Moc� wszystkich, kt�rzy znale�li si� w jej zasi�gu.
Wnika�em w ich my�li, na chwil� zaspokajaj�c swoj� t�sknot�, wype�niaj�c pustk�.
Pozna�em rybak�w, kt�rzy wyp�yn�li w ten wietrzny dzie� na po��w, troski kapitana,
kt�rego statek przewozi� nieco zbyt ci�ki �adunek. Bosmana niepokoi� przysz�y
zi��, kt�ry by� wprawdzie przystojnym m�czyzn�, ale patentowanym leniem. Ch�opiec
okr�towy za� przeklina� swojego pecha. Statek zawinie do portu Koziej Twierdzy ju� po
wiosennym festynie. Do tego czasu po �wi�cie zostan� tylko usychaj�ce w rynsztokach
zwi�d�e wianki. Takie ju� jego psie szcz�cie.
Wszystkie te my�li pozwala�y mi na chwil� oderwa� si� od rzeczywisto�ci.
Przypomina�y, �e �wiat nie ogranicza si� do czterech �cian mojego domu i otaczaj�cego
go ogrodu. Nie by�o to jednak to samo, co prawdziwe korzystanie z Mocy. Nie mog�o
r�wna� si� z tym uczuciem spe�nienia, po��czenia si� umys��w, kiedy to ca�y �wiat staje
si� jedno�ci�, a twoje cia�o jest zaledwie py�kiem.
Z transu wyrwa�y mnie wilcze k�y, zaciskaj�ce si� na moim przedramieniu.
Chod�. Ju� wystarczy. Je�li zemdlejesz, przele�ysz tu ca�� zimn� i deszczow� noc. Nie ma
ch�opca, a ja nie zdo�am postawi� ci� na nogi. Chod� ju�.
Podnios�em si� z �awki i lekko pociemnia�o mi w oczach. Ta s�abo�� zaraz mi przesz�a,
w przeciwie�stwie do ponurego nastroju, kt�ry pojawi� si� w �lad za ni�. Poszed�em
za wilkiem przez g�stniej�cy mrok, z powrotem do dogasaj�cego na palenisku ognia
i pe�zaj�cego na stole blasku �wiec. Zrobi�em sobie napar z koz�ka, czarny i gorzki, wie-
6
dz�c, �e jeszcze bardziej pog��bi moj� duchow� samotno��, ale za to z�agodzi dokuczliwy
b�l g�owy. Wykorzysta�em energi� dostarczona przez napar, aby popracowa� nad
opisaniem regu�y gry w kamyki. Ju� kilkakrotnie pr�bowa�em napisa� taki traktat i za
ka�dym razem dochodzi�em do wniosku, �e jest to niewykonalne, �e mo�na nauczy�
si� tej gry jedynie graj�c w ni�. Tym razem doda�em do tekstu szereg ilustracji ukazuj�cych
przebieg typowej rozgrywki. Kiedy przed �witem od�o�y�em pi�ro, mia�em wra�enie,
�e jest to najmniej udana z dotychczasowych pr�b. Po�o�y�em si� spa� o wschodzie
s�o�ca.
Obudzi�em si� p�nym rankiem. W odleg�ym k�cie podw�rza kury grzeba�y w ziemi
i zawzi�cie plotkowa�y. G�o�no pia� kogut. J�kn��em. Powinienem wsta� i sprawdzi�,
czy kury znios�y jajka, i sypn�� im troch� ziarna. Ro�liny w ogrodzie ju� zacz�y kie�kowa�.
Powinienem zabra� si� za pielenie i ponownie obsia� grz�d� sa�aty, kt�r� z�ar�y
�limaki. Dobrze by�oby tak�e zerwa� jeszcze troch� tych purpurowych kosa�c�w, dop�ki
kwitn�. Wprawdzie ostatnia pr�ba uzyskania z nich inkaustu okaza�a si� nieudana,
ale chcia�em spr�bowa� ponownie. Powinienem tak�e nar�ba� drewna na opa� i r�wno
je pouk�ada�. Ugotowa� owsiank�, wygarn�� popi� z paleniska. A tak�e wdrapa� si� na
rosn�cy przy kurniku jesion i odci�� nad�aman� ga���, zanim zwali j� wiatr.
�lepun doda� do mojej listy jeszcze jeden punkt.
Powinni�my te� p�j�� nad rzek� i sprawdzi�, czy ryby zacz�y ju� p�yn�� na tar�o. �wie�a
ryba to dobra rzecz.
W zesz�ym roku o ma�o nie pad�e� po zjedzeniu zepsutej ryby.
Tym bardziej powinni�my p�j�� teraz, kiedy s� �wie�e. M�g�by� wzi�� w��cznie ch�opca.
Przemokn� i zmarzn�.
Lepiej przemokn�� i zmarzn�� ni� g�odowa�.
Przewr�ci�em si� na drugi bok i zamkn��em oczy. Poleniuchuj� sobie w ten jeden ranek.
Kto si� o tym dowie i kogo to obchodzi? Kury? Ale po jakim� czasie �lepun tr�ci�
mnie my�l�.
Obud� si�, bracie. Nadje�d�a jaki� obcy ko�.
Natychmiast si� ockn��em. Sko�na smuga wpadaj�cego przez okienko �wiat�a wskazywa�a,
�e min�o kilka godzin. Wsta�em, wci�gn��em przez g�ow� szat�, spi��em j� pasem
i wepchn��em stopy w sanda�y na grubej sk�rzanej podeszwie. Odgarn��em w�osy
z czo�a i przetar�em zaspane oczy.
� Id� zobaczy�, kto to � powiedzia�em do �lepuna.
Sam sobie zobacz. Jest ju� prawie przy drzwiach.
Nikogo nie oczekiwa�em. Wilga przyje�d�a�a trzy lub cztery razy do roku, przywo��c
mi najnowsze plotki, porz�dny pergamin i dobre wino, ale ani ona, ani Traf nie wr�c�
tak szybko. Inni go�cie bardzo rzadko zachodzili w moje progi. W s�siedniej dolinie
7
mieszka� Zatokowy, hodowca �wi�, lecz on nie mia� konia. Dwa razy do roku odwiedza�
mnie w�drowny druciarz. Po raz pierwszy trafi� tu przypadkiem, kiedy jego ko� okula�
w czasie burzy, i wtedy zobaczy� miedzy drzewami �wiate�ko mojego domu. Czasem odwiedzali
mnie podobni podr�ni. Na drzewie, kt�re ros�o przy dr�ce wiod�cej do mojej
chaty, druciarz wyci�� zwini�tego w k��bek kota � symbol go�cinnego domostwa.
Tak wi�c ten je�dziec zapewne by� zagubionym podr�nym lub znu�onym kupcem.
W duchu powiedzia�em sobie, �e niespodziewany go�� mo�e by� mi�� odmian�, cho�
m�wi�em to bez przekonania.
Stukot ko�skich kopyt ucich� przed samym domem, a potem us�ysza�em charakterystyczne
d�wi�ki towarzysz�ce zsiadaniu z konia.
To Stary � warkn�� cicho wilk.
Serce na moment przesta�o mi bi�. Otworzy�em drzwi w tej samej chwili, gdy stary
podni�s� r�k�, �eby w nie zastuka�. Popatrzy� na mnie i nagle u�miechn�� si�.
� Rycerski, m�j ch�opcze. Och, Bastardzie!
Wyci�gn�� ramiona, �eby mnie obj��. Przez moment sta�em jak wryty, nie mog�c si�
ruszy�. Nie wiedzia�em, co mam o tym my�le�. Przerazi�o mnie, �e m�j dawny mistrz
odnalaz� mnie po tylu latach. Musia� istnie� po temu jaki� wa�ny pow�d, a nie tylko
ch��, �eby zn�w mnie zobaczy�. Jednocze�nie poczu�em ��cz�ce nas pokrewie�stwo
dusz, g��bokie zainteresowanie, jakie zawsze budzi� we mnie Cier�. Kiedy by�em ch�opcem,
w sekrecie wzywa� mnie po nocach do swej tajemnej komnaty, znajduj�cej si� na
szczycie wie�y Koziej Twierdzy. Tam miesza� swe trucizny, uczy� mnie skrytob�jczego
fachu i wi�za� ze sob� na zawsze. Zawsze kiedy otwiera�em zamaskowane drzwi, serce
bi�o mi mocniej. Pomimo up�ywu wielu lat i tylu cierpie�, wci�� tak na mnie dzia�a�.
Wydawa�o si�, �e spowija go aura tajemnicy i przygody.
Tak wi�c chwyci�em go za zgarbione ramiona i u�cisn��em. Stary znowu by� tak chudy
jak wtedy, kiedy go pozna�em. Tylko �e teraz ja by�em zaniedbanym wie�niakiem
w znoszonej szacie z szarej we�ny. On mia� na sobie b��kitne spodnie i tego samego koloru
ka.an, z wy�ogami r�wnie zielonymi, jak jego skrz�ce si� oczy. Nosi� r�wnie� wysokie
buty z czarnej sk�ry i takie same r�kawiczki. Zielony p�aszcz by� dobrany barw� do
wy�og�w ka.ana i podbity futrem. Mia� koronkowy ko�nierz i r�kawy. �lady po ospie,
kt�re stary kiedy� tak skwapliwie ukrywa�, by�y ledwie widoczne na opalonej twarzy.
Siwe w�osy opada�y mu na ramiona i lekko kr�ci�y si� nad czo�em. W uszach mia� kolczyki
ze szmaragdami, a na �rodku z�otej obr�czy na jego szyi tkwi� taki sam klejnot.
Stary skrytob�jca u�miechn�� si�, patrz�c, jak podziwiam jego str�j.
� No c�, doradca kr�lowej musi nale�ycie si� prezentowa�, je�li ma budzi� szacunek,
na jaki oboje zas�uguj�.
� Rozumiem � wymamrota�em. � Wejd�, wejd�. Obawiam si�, �e m�j dom jest
nieco ubo�szy od tych, do jakich przywyk�e�, ale mimo to jest go�cinny.
8
� Nie przyjecha�em tu, aby gaw�dzi� o twoim domu, ch�opcze. Przyby�em zobaczy�
si� z tob�.
� Ch�opcze? � powt�rzy�em z u�miechem, wprowadzaj�c go do �rodka.
� No c�. Dla mnie chyba zawsze nim b�dziesz. To jeden z przywilej�w podesz�ego
wieku. Mog� nazywa� ka�dego jak mi si� podoba i nikt nie o�mieli si� ze mn� spiera�.
Ach, widz�, �e wci�� masz tego wilka. �lepun, czy tak? Widz�, �e te� ma ju� swoje lata.
Nie pami�tam tej siwizny na jego pysku. Chod� tu, dobry wilk. Bastardzie, czy zechcia�by�
oporz�dzi� mojego wierzchowca? Przez ca�y ranek by�em w siodle, a ostatni� noc
sp�dzi�em w wyj�tkowo pod�ym zaje�dzie. Troch� zesztywnia�em, no wiesz. I czy mo�esz
przynie�� moje juki?
Pochyli� si�, by podrapa� wilka za uszami. U�miechn��em si� i wyszed�em. Kara
klacz, na kt�rej przyjecha�, by�a pi�knym, �agodnym i pos�usznym zwierz�ciem. Mi�o
jest zajmowa� si� takim stworzeniem. Napoi�em j�, da�em jej troch� ziarna z zapasu dla
kur, a potem wpu�ci�em do pustej zagrody kucyka. Juki, kt�re nios�em do domu, by�y
do�� ci�kie, a z jednego z nich dobiega�o obiecuj�ce bulgotanie.
Wszed�em i zasta�em Ciernia siedz�cego przy biurku w moim gabinecie i przegl�daj�cego
moje papiery.
� Ach, jeste� ju�. Dzi�kuj�, Bastardzie. To gra w kamienie, prawda? Ta, kt�rej nauczy�a
ci� Pustu�ka, �eby odwr�ci� twoj� uwag� od drogi Mocy? Fascynuj�ce. Chcia�bym
dosta� jeden taki manuskrypt, kiedy go sko�czysz.
� Je�li chcesz... � odpar�em cicho. Czu�em si� nieswojo. Niedbale rzuca� imiona
i nazwy, kt�re ju� dawno pochowa�em w niepami�ci. Pustu�ka. Droga Mocy. Ju�
dawno odepchn��em je od siebie. � Ju� nie jestem Bastardem. Teraz zw� si� Tom
Borsuczow�osy.
� Ach tak?
Dotkn��em bia�ego pasemka zas�aniaj�cego blizn� na g�owie.
� Od tego. Ludziom m�wi�, �e urodzi�em si� z tym kosmykiem siwizny i dlatego rodzice
tak mnie nazwali.
� Rozumiem � mrukn�� niech�tnie. � No c�, to ma sens. � Odchyli� si� do ty�u
na moim drewnianym krze�le, a� zatrzeszcza�o. � W jukach jest brandy, je�li masz kubki.
A tak�e troch� pierniczk�w od starej Sary... Pewnie nie spodziewa�e� si�, �e pami�tam,
jak bardzo je lubi�e�. Chyba troch� si� pogniot�y, ale nie straci�y smaku.
Wilk podszed� i opar� pysk o kraw�d� sto�u. Nie odrywa� oczu od juk�w.
� Czy Sara wci�� jest kuchark� w Koziej Twierdzy? � zapyta�em, szukaj�c dw�ch
porz�dnych kubk�w. Sam nie mia�em nic przeciwko u�ywaniu wyszczerbionych naczy�,
ale nie chcia�em zmusza� Ciernia do korzystania z takiego.
Wyszed� z gabinetu i podszed� do kuchennego sto�u.
9
� Och, niezupe�nie. Nogi za bardzo jej dokuczaj�, kiedy zbyt d�ugo stoi. Ma teraz
wielki i mi�kki fotel, ustawiony na podwy�szeniu w k�cie kuchni i z niego nadzoruje
prac�. Przygotowuje tylko to, co najbardziej lubi: wymy�lne pasztety, ciasta z korzeniami
i inne s�odycze. Wi�kszo�� potraw przyrz�dza teraz m�odzieniec zwany �amag�.
M�wi�c to, rozpakowywa� sakwy. Wyj�� z nich dwie butelki brandy z Piaszczystych
Kres�w. Ju� nie pami�ta�em, kiedy ostatni raz j� pi�em. Potem, sypi�c okruchami, odwin��
z lnianej serwetki pierniczki, nieco zgniecione, tak jak zapowiada�. Wilk po��dliwie
pow�szy� i zacz�� si� �lini�.
� Widz�, �e on te� je lubi � zauwa�y� sucho Cier� i rzuci� mu jeden. Wilk zr�cznie
chwyci� ciasteczko w powietrzu i zani�s� pod piec, �eby je tam w spokoju schrupa�.
Z juk�w szybko wy�ania�y si� kolejne skarby. Ryza dobrego pergaminu, ka�amarze
z niebieskim, czerwonym i zielonym inkaustem. Gruby korze� imbiru, zaczynaj�cy
w�a�nie puszcza� p�dy, gotowy do zasadzenia. Kilka paczuszek przypraw. I rzadki
u mnie luksus � kr��ek dojrza�ego sera. A w drewnianym kuferku rzeczy wygl�daj�ce
obco, chocia� tak znajome. Drobiazgi, kt�re ju� dawno temu uzna�em za bezpowrotnie
stracone. Pier�cie�, kt�ry niegdy� nale�a� do ksi�cia Ruriska z G�rskiego Kr�lestwa.
Grot strza�y, kt�ra przebi�a mu pier� i o ma�o go nie u�mierci�a. Drewniane puzderko na
trucizny, zrobione przeze mnie przed laty. Otworzy�em je. By�o puste. Zamkn��em puzderko
i postawi�em na stole. Spojrza�em na go�cia. Nie by� zwyk�ym starym cz�owiekiem,
kt�ry przyjecha� z wizyt�. Ci�gn�� za sob� ca�� moj� przesz�o��, jak dama wlecze
ha.owany tren swojej sukni. Z chwil� kiedy wpu�ci�em go do mojej chaty, wraz z nim
wtargn�� do niej m�j dawny �wiat.
� Dlaczego? � zapyta�em cicho. � Dlaczego odszuka�e� mnie po tylu latach?
� No c�. � Cier� przysun�� do sto�u krzes�o i opad� na nie z westchnieniem ulgi.
Odkorkowa� butelk� brandy i nala� dla nas obu. � Z tuzina powod�w. Zobaczy�em
twojego ch�opca z Wilg�. Natychmiast domy�li�em si�, kim on jest. Nie jest podobny do
ciebie, tak samo jak Pokrzywa nie jest podobna do Brusa, ale po prostu ma twoje nawyki:
nigdy si� nie spieszy i najpierw starannie ocenia sytuacj�, zanim podejmie decyzj�.
Kiedy tak rozmy�la z lekko przechylon� g�ow�, bardzo przypomina mi ciebie, kiedy
by�e� w jego wieku...
� Widzia�e� Pokrzyw� � wtr�ci�em beznami�tnie. To nie by�o pytanie.
� Oczywi�cie � odrzek� spokojnie. � Chcia�by� wiedzie�, jak ona si� miewa?
Nie odpowiedzia�em z obawy, �e mo�e za�ama� mi si� g�os. Rozs�dek ostrzega� mnie,
�ebym nie okazywa� zbytniego zainteresowania jej osob�. Mimo to poczu�em uk�ucie
niepokoju na my�l o tym, �e Pokrzywa, moja c�reczka, kt�r� widywa�em tylko we
snach, mo�e by� powodem wizyty Ciernia. Spojrza�em na kubek, zastanawiaj�c si�, czy
powinienem pi� brandy przed �niadaniem. Potem znowu pomy�la�em o Pokrzywie,
nie�lubnym dziecku, kt�re wbrew mej woli musia�em opu�ci� jeszcze przed jej narodzi-
10
nami. Wypi�em. Ju� zapomnia�em, jak g�adko pije si� brandy z Piaszczystych Kres�w.
Ciep�o rozesz�o si� po moim ciele z szybko�ci� m�odzie�czego po��dania.
� Jest bardzo podobna do ciebie � rzek� Cier� i u�miechn�� si�. � Jednak, chocia�
to dziwne, jeszcze bardziej podobna jest do Brusa. Przej�a wi�cej jego nawyk�w i zachowa�
ni� kt�rykolwiek z jego pi�ciu syn�w.
� Pi�ciu! � wykrzykn��em ze zdumieniem.
Cier� wyszczerzy� z�by w u�miechu.
� Pi�ciu ch�opc�w, tak grzecznych i pos�usznych ojcu, jak tylko mo�na sobie �yczy�.
W przeciwie�stwie do Pokrzywy. Ona znakomicie opanowa�a ponur� min� Brusa i obrzuca
go takim spojrzeniem, kiedy j� karci. Co rzeczywi�cie rzadko si� zdarza. Wcale nie
twierdz�, �e jest jego ulubienic�, ale s�dz�, �e jej hardo�� podoba mu si� bardziej ni� uleg�o��
jego syn�w. Ona jest r�wnie niecierpliwa jak Brus i tak samo wyczulona na dobro
i z�o. Ponadto jest uparta tak jak ty, chocia� tego mo�e te� nauczy�a si� od niego.
� Zatem widzia�e� si� z Brusem?
On mnie wychowa�, a teraz wychowywa� moj� c�rk� jako swoj� w�asn�. O�eni� si�
z kobiet� jakoby opuszczon� przeze mnie. Oboje uwa�ali mnie za zmar�ego. W ich �yciu
od dawna nie by�o dla mnie miejsca. Wie�ci o nich wywo�a�y b�l zmieszany z rozczuleniem.
Sp�uka�em go solidnym �ykiem brandy z Piaszczystych Kres�w.
� Nie m�g�bym zobaczy� Pokrzywy, nie widz�c si� z Brusem. Pilnuje jej jak... jak ojciec.
On miewa si� dobrze. Z wiekiem nie przesta� utyka�, jednak rzadko porusza si� na
piechot�, wi�c raczej mu to nie przeszkadza. Jak zawsze, prawie wsz�dzie je�dzi na koniu.
� Cier� odkaszln��. � Wiesz, �e kr�lowa i ja zadbali�my o to, �eby dosta� �rebaki
po Fircyku i Sadzy? No c�, te dwa wspania�e konie zapewni�y mu dostatnie �ycie.
W�gielek, t� klacz, kt�r� przed chwil� rozsiod�a�e�, kupi�em w�a�nie od niego. Teraz nie
tylko hoduje konie, ale tak�e je uk�ada. Nigdy nie b�dzie bogaty, bo za ka�dy zaoszcz�dzony
grosz kupuje nowego konia lub kolejne pastwisko. Jednak kiedy zapyta�em go,
jak mu si� wiedzie, odpar�: �Ca�kiem nie�le�.
� A co Brus powiedzia� na twoj� wizyt�? � zapyta�em.
By�em dumny, �e nie powiedzia�em tego zduszonym g�osem.
Cier� zn�w si� u�miechn��, tym razem nieco �a�o�nie.
� Kiedy otrz�sn�� si� z zaskoczenia, by� bardzo uprzejmy i go�cinny. A gdy nast�pnego
dnia dosiada�em konia, kt�rego osiod�a� dla mnie jeden z jego bli�niak�w, chyba
Zwinny, Brus szepn��, �e pr�dzej mnie zabije, ni� pozwoli, by co� sta�o si� Pokrzywie.
Powiedzia� to ze smutkiem, ale stanowczo. Nie w�tpi�, �e dotrzyma�by s�owa.
� Czy ona wie, �e Brus nie jest jej ojcem? Czy wie co� o mnie?
Dziesi�tki pyta� cisn�y mi si� na usta, ale odepchn��em je.
Nienawidzi�em impulsu, kt�ry kaza� mi zada� te dwa, ale nie zdo�a�em si� powstrzyma�.
To by�o jak g��d Mocy, ta niepohamowana ciekawo��, ch�� poznania fakt�w po
tylu latach. Cier� odwr�ci� wzrok i s�czy� brandy.
11
� Nie wiem. Nazywa go tatusiem. Bardzo go kocha, bezgranicznie. Och, cz�sto si�
z nim spiera, ale akceptuje go bez zastrze�e�. Obawiam si�, �e jej stosunki z matk� s�
bardziej napi�te. Pokrzywa nie interesuje si� pszczo�ami ani �wiecami, a Sikorka chcia�aby,
�eby c�rka posz�a w jej �lady. A poniewa� Pokrzywa jest bardzo uparta, Sikorka b�dzie
musia�a przekaza� fach jednemu lub drugiemu synowi. � Spojrza� za okno i doda�
cicho: � Nie wymawiali�my twojego imienia, kiedy Pokrzywa by�a w pobli�u.
Obraca�em w d�oniach kubek.
� Co j� interesuje?
� Konie. Soko�y. Miecze. Poniewa� ma pi�tna�cie lat, my�la�em, �e b�dzie m�wi�a
o ch�opcach, ale ci najwyra�niej wcale jej nie interesuj�. Mo�e jeszcze nie obudzi�a si�
w niej kobieta, a mo�e ma zbyt wielu braci, �eby �ywi� jakie� romantyczne z�udzenia co
do ch�opc�w. Chcia�aby pojecha� do Koziej Twierdzy i wst�pi� do stra�y miejskiej. Wie,
�e Brus by� kiedy� kr�lewskim masztalerzem. Zreszt� jednym z powod�w mojej wizyty
u niego by�a propozycja kr�lowej, aby zechcia� ponownie obj�� to stanowisko. Ale Brus
odm�wi�. Pokrzywa nie mog�a zrozumie�, dlaczego.
� Ja rozumiem.
� Ja te�. W trakcie wizyty powiedzia�em mu, �e nawet je�li on nie chce wr�ci� na zamek,
m�g�bym znale�� tam miejsce dla Pokrzywy. Mog�aby by� moim paziem, chocia�
jestem pewien, �e kr�lowa Ketriken z przyjemno�ci� wzi�aby j� do siebie. Pozna�aby
twierdz� i miasto, posmakowa�a �ycia na dworze � powiedzia�em Brusowi. Ale on bez
namys�u odm�wi�; sprawia� wra�enie niemal obra�onego.
Mimo woli odetchn��em z ulg�. Cier� upi� kolejny �yk brandy i siedzia�, uwa�nie
mi si� przypatruj�c. R�wnie dobrze jak ja wiedzia�, o co teraz zapytam. Po co odszuka�
Brusa, dlaczego zaproponowa�, �e zabierze Pokrzyw� do Koziej Twierdzy? Ja te� poci�gn��em
brandy i przygl�da�em si� staremu. Zestarza� si�, ale nie tak, jak wi�kszo�� ludzi.
W�osy wprawdzie mu posiwia�y, lecz pod �nie�nobia�ymi lokami jego zielone oczy
zdawa�y si� p�on�� jeszcze intensywniej ni� kiedy�. Zastanawia�em si�, ile trudu wk�ada
w to, �eby si� nie garbi�, jakie leki za�ywa, aby zachowa� si�y witalne, a tak�e, jak� p�aci
za to cen�. By� starszy od kr�la Roztropnego, a ten nie �y� ju� od wielu lat. Tak samo jak
ja by� b�kartem kr�lewskiego rodu, lecz w przeciwie�stwie do mnie uwielbia� dworskie
intrygi i spiski. Ja unika�em dworu i wszystkiego, co si� z nim wi�za�o. Cier� pozostawa�
na dworze i sta� si� niezast�piony dla kolejnego pokolenia Przezornych.
� No tak. A jak si� miewa Cierpliwa? � zapyta�em ostro�nie. Wie�ci o �onie mojego
ojca nie by�y tymi, kt�re interesowa�y mnie najbardziej, ale chcia�em wykorzysta�
jego odpowied� do poruszenia najwa�niejszego dla mnie tematu.
� Pani Cierpliwa? Och, nie widzia�em jej od wielu miesi�cy, chyba ju� ponad rok.
Jak wiesz, mieszka w Kupieckim Brodzie. W�ada nim, i to ca�kiem nie�le. To niezwyk�e,
kiedy si� nad tym zastanowi�. Kiedy by�a kr�low� i �on� twojego ojca, nigdy si�
12
nie udziela�a. Jako wdowa zadowala�a si� opini� ekscentrycznej pani Cierpliwej. Jednak
gdy wszyscy inni uciekli, ona sta�a si� rzeczywist� w�adczyni� Koziej Twierdzy. Kr�lowa
Ketriken m�drze uczyni�a, oddaj�c jej Kupiecki Br�d we w�adanie, gdy� dla mieszka�c�w
Koziej Twierdzy Cierpliwa zawsze pozostawa�aby prawdziw� w�adczyni�.
� A ksi��� Sumienny?
� Jest bardzo podobny do swojego ojca � zauwa�y� Cier�. Obserwowa�em go
uwa�nie, zastanawiaj�c si�, co te� ten stary lis chce przez to powiedzie�. Co on wie?
Zmarszczy� brwi i m�wi� dalej: � Kr�lowa powinna czasem wypuszcza� go spod swoich
skrzyde�. Lud ma o Sumiennym takie samo zdanie, jak o twoim ojcu, Rycerskim:
�Porz�dny, ale s�aby� � powiadaj�, i ju� zacz��em si� obawia�, �e mog� mie� racj�.
Ledwie s�yszalna zmiana tonu jego g�osu sprawi�a, �e nadstawi�em ucha.
� Ale...? � spyta�em cicho.
Cier� pos�a� mi niemal przepraszaj�cy u�miech.
� Ostatnio ch�opiec zmieni� si� nie do poznania. Zawsze by� samotnikiem, lecz to
normalne w przypadku jedynego dziedzica tronu. Musi nieustannie pami�ta� o swojej
pozycji, uwa�a�, aby nie uznano, �e faworyzuje kt�rego� ze swoich towarzyszy.
W rezultacie zamkn�� si� w sobie. Jednak od niedawna znacznie spos�pnia�. Sta� si�
nieobecny i ponury, i cz�sto popada w tak g��bok� zadum�, �e zupe�nie nie wie, co si�
wok� niego dzieje. Nie jest nieuprzejmy ani oboj�tny. Mimo to...
� Ile ma lat, czterna�cie? � zapyta�em. � Z tego, co s�ysz�, zachowuje si� prawie tak
samo, jak od niedawna Traf. Ja te� doszed�em do wniosku, �e powinienem wypu�ci� go
spod moich skrzyde�. Czas, �eby zobaczy� kawa�ek �wiata i nauczy� si� czego� nowego
od innych ludzi, nie tylko ode mnie.
Cier� skin�� g�ow�.
� S�dz�, �e masz racje. Kr�lowa Ketriken i ja podj�li�my tak� sam� decyzj� w sprawie
ksi�cia Sumiennego.
Ton jego g�osu ostrzeg� mnie, �e w�a�nie przed chwil� sam w�o�y�em g�ow� w p�tl�.
� Ach tak? � powiedzia�em ostro�nie.
� Ach tak? � powt�rzy� za mn� Cier�, a potem nachyli� si�, �eby dola� sobie brandy.
U�miechn�� si�, daj�c mi zna�, �e zabawa sko�czona. � Z pewno�ci� ju� zgad�e�.
Chcieliby�my, �eby� wr�ci� do Koziej Twierdzy i uczy� ksi�cia w�adania Moc�. M�g�by�
r�wnie� uczy� Pokrzyw�, gdyby uda�o si� nak�oni� Brusa, �eby pu�ci� j� do zamku, i je�li
dziewczynka posiada taki dar.
� Nie � powiedzia�em pospiesznie, ale czu�em, �e moja odmowa nie by�a nale�ycie
zdecydowana. Zaledwie Cier� wyst�pi� z t� propozycj�, a ju� zacz�a mi si� podoba�.
By�a jak�e prostym wyj�ciem z sytuacji m�cz�cej mnie przez tyle lat. Mog�em stworzy�
nowy kr�g Mocy. Wiedzia�em, �e Cier� ma zwoje i tabliczki opisuj�ce zasady pos�ugiwania
si� Moc�. Przed laty mistrz Konsyliarz, a potem ksi��� W�adczy bezprawnie
13
pozbawili nas dost�pu do tych �r�de� wiedzy. Teraz jednak m�g�bym je przestudiowa�,
nauczy� si� wi�cej i wyszkoli� innych nale�ycie, nie tak, jak to robi� Konsyliarz. Ksi���
Sumienny mia�by kr�g Mocy, kt�ry broni�by go i pomaga� mu, a tak�e zako�czy� moj�
d�ugoletni� samotno��. Si�gaj�c Moc�, zawsze znalaz�bym bratni umys�.
I moje dzieci pozna�yby mnie jako cz�owieka, chocia� nie jako swego ojca.
Cier� by� sprytny, jak zawsze. Widocznie wyczu� moje wahanie, gdy� pozostawi�
moj� odmow� zawieszon� w pr�ni, bez s�owa komentarza. Zajrza� do kubka, przez
moment przypominaj�c mi Prawego, a potem podni�s� wzrok i zmierzy� mnie bystrym
spojrzeniem zielonych oczu. O nic nie pyta�, niczego nie ��da�. Tylko czeka�. Wiedzia�,
�e przed tak� taktyk� nie zdo�am si� obroni�.
� Wiesz, �e nie mog�. Dobrze wiesz, dlaczego nie powinienem.
Nieznacznie pokr�ci� g�ow�.
� Nie wiem. Dlaczego ksi��� Sumienny ma by� pozbawiony tego, do czego ma s�uszne
prawo jako potomek rodu Przezornych? � I nieco ciszej doda�: � Czy Pokrzywa
nie ma do tego prawa?
� Prawo? � za�mia�em si� z gorycz�. � To raczej dziedziczna choroba, Cierniu.
To na��g, kt�ry mo�e opanowa� cz�owieka w takim stopniu, �e powiedzie go daleko
poza G�rskie Kr�lestwo. Sam widzia�e�, co sta�o si� ze Szczerym. Moc poch�on�a go.
Wprawdzie wykorzysta� to do swoich cel�w, rze�bi�c smoka i wnikaj�c we�, aby ocali�
Kr�lestwo Sze�ciu Ksi�stw. Jednak Szczery wyruszy�by w g�ry nawet, gdyby nie musia�
walczy� ze szkar�atnymi okr�tami. To miejsce wzywa�o go. Taki koniec mo�e spotka�
ka�dego obdarzonego Moc�.
� Rozumiem twoje obawy � przyzna� cicho. � S�dz� jednak, �e si� mylisz. Uwa�am,
�e Konsyliarz celowo zaszczepi� ci te obawy, sk�po wydzielaj�c ci wiedz� i pr�buj�c ci�
zastraszy�. Czyta�em zwoje Mocy. Wprawdzie nie zrozumia�em wszystkiego, ale wiem,
�e Moc to co� znacznie wi�cej, ni� tylko umiej�tno�� porozumiewania si� na odleg�o��.
Dzi�ki niej cz�owiek mo�e �y� d�u�ej i w lepszym zdrowiu. Moc zwi�ksza si�� perswazji
m�wcy. Twoje szkolenie... Za�o�� si�, �e Konsyliarz nauczy� ci� tylko tyle, ile musia�.
� W g�osie starego s�ysza�em rosn�ce podniecenie, jakby m�wi� o jakim� ukrytym
skarbie. � W Mocy kryj� si� ogromne, niewiarygodne mo�liwo�ci. Z niekt�rych pism
wynika, i� mo�na j� wykorzysta� do uzdrawiania, do diagnozowania obra�e� i leczenia
ich. Osoba obdarzona Moc� mo�e czyta� w oczach innych ludzi, poznawa� ich obawy
i uczucia. I...
� Cierniu.
Przez chwil� czu�em wzbieraj�cy gniew, �e czyta� zwoje. Nie mia� do tego prawa, pomy�la�em,
ale zaraz u�wiadomi�em sobie, �e je�li otrzyma� je od kr�lowej, to by� jak najbardziej
uprawniony do tego, �eby je przeczyta�. Bo kt� inny m�g� to zrobi�? Nie by�o
ju� �adnego mistrza Mocy. Wszyscy obdarzeni tym darem powymierali. No, niezupe�-
14
nie. Ja ich zabi�em. Pozabija�em jednego po drugim ostatnich przeszkolonych adept�w
Mocy, cz�onk�w kr�gu stworzonego w Koziej Twierdzy. Zdradzili swego kr�la, wi�c
zniszczy�em ich, a wraz z nimi ich magi�. Racjonalna cz�� mojego umys�u podpowiada�a
mi, �e tego rodzaju magii nie nale�y wskrzesza�.
� Nie jestem mistrzem Mocy, Cierniu. Moja wiedza o niej jest skromna, a umiej�tno�ci
nazbyt zawodne. Je�li przeczyta�e� zwoje, to z pewno�ci� wiesz, �e za�ywanie
kozika to najgorsze, co mo�e uczyni� cz�owiek obdarzony Moc�. To ziele ogranicza,
a nawet zabija magiczne umiej�tno�ci. Pr�bowa�em unika� tego �rodka ze wzgl�du na
uboczne skutki jego dzia�ania, jednak nawet powodowane przeze� ot�pienie jest lepsze
od g�odu Mocy. Czasem, kiedy nie mog�em ju� wytrzyma�, za�ywa�em koz�ek przez kilka
dni z rz�du. � Odwr�ci�em g�ow�, widz�c jego zatroskan� min�. � Je�li nawet mia�em
dar Mocy, to teraz zapewne jest ju� w zaniku.
Cier� odpowiedzia� �agodnie:
� Wydaje mi si�, �e tw�j nieustanny g��d Mocy wskazuje, �e jest wprost przeciwnie,
Bastardzie. Przykro mi s�ysze�, �e tak cierpia�e�. Naprawd� nie mieli�my o tym poj�cia.
My�la�em, �e g��d Mocy jest czym� w rodzaju na�ogu i w wyniku przymusowej abstynencji
po pewnym czasie s�abnie.
� Nie, nic podobnego. Czasem tylko przycicha. Mijaj� miesi�ce, a nawet lata, i bez
�adnej wyra�nej przyczyny g��d zn�w si� budzi. � Na moment zacisn��em powieki.
Rozmowa o tym przypomina�a grzebanie w otwartej ranie. � Cierniu, wiem, �e w�a�nie
z tego powodu przejecha�e� taki szmat drogi i zada�e� sobie tyle trudu, �eby mnie
odszuka�. Us�ysza�e� ju� moj� odmow�. Czy teraz mo�emy porozmawia� o czym� innym?
Bo ta rozmowa... sprawia mi b�l.
Milcza� chwil�, a potem powiedzia� z wymuszon� swobod�:
� Oczywi�cie. M�wi�em Ketriken, �e w�tpi�, czy zgodzisz si� na nasz plan.
� Westchn��. � Po prostu b�d� musia� sam jako� sobie radzi� z tym, co uda�o mi si�
zrozumie� ze zwoj�w. No dobrze. Co teraz chcesz us�ysze�?
� Chyba nie chcesz powiedzie�, �e zamierzasz uczy� Sumiennego korzystania z Mocy
na podstawie tego, co zdo�a�e� wyczyta� ze zwoj�w?
Nagle zacz�� wzbiera� we mnie gniew.
� Nie pozostawiasz mi innego wyboru � zauwa�y� uprzejmie.
� Czy pojmujesz, na jakie narazisz go niebezpiecze�stwo? Moc opanowuje cz�owieka,
Cierniu, i niczym magnes przyci�ga jego umys� i serce. I cz�owiek pragnie si�
z ni� zjednoczy�. Je�li ksi��� cho� przez chwil� podda si� temu uczuciu, b�dzie stracony.
A nie b�dzie przy nim nikogo obdarzonego Moc�, kto m�g�by wyruszy� za nim i wyci�gn��
go z jej nurtu.
Wyraz twarzy Ciernia nie pozostawia� najmniejszych w�tpliwo�ci, �e stary nie ma
zielonego poj�cia, o czym m�wi�. Odpar� z uporem:
15
� Wyczyta�em w zwojach, �e bardzo niebezpiecznie jest pozostawi� cz�owieka obdarzonego
Moc� bez �adnego szkolenia. Zdarza�o si�, �e tacy ludzie zaczynali instynktownie
pos�ugiwa� si� Moc�, nie maj�c poj�cia, jak j� kontrolowa� i co mo�e im grozi�.
Moim zdaniem, nawet skromna wiedza mo�e by� dla ksi�cia lepsza ni� kompletna nie�wiadomo��.
Otworzy�em usta, �eby co� powiedzie�, ale zaraz je zamkn��em. Nabra�em tchu i powoli
wypu�ci�em powietrze z p�uc.
� Nie dam si� w to wci�gn��, Cierniu, odmawiam. Obieca�em to sobie przed wieloma
laty. Siedzia�em przy Stanowczym i patrzy�em, jak umiera. Nie zabi�em go, poniewa�
obieca�em sobie, �e ju� nie b�d� skrytob�jc�, narz�dziem w cudzych r�kach. Nie
pozwol�, �eby mn� manipulowano i wykorzystywano mnie. Do�� ju� z�o�y�em w ofierze.
Uwa�am, �e zas�u�y�em na emerytur�. A je�li ty i Ketriken jeste�cie innego zdania
i nie b�dziecie ju� wspiera� mnie finansowo, to trudno, jako� sobie poradz�.
Dobrze, �e w ko�cu otwarcie postawi�em t� kwesti�. Za pierwszym razem, kiedy po
odje�dzie Wilgi znalaz�em pod ��kiem sakiewk� z monetami, poczu�em si� ura�ony.
Hodowa�em t� uraz� przez kilka miesi�cy, a� do czasu jej nast�pnej wizyty. Wy�mia�a
mnie i powiedzia�a, �e wbrew moim domys�om nie jest to jej zap�ata za moje us�ugi,
lecz pensja z Kr�lestwa Sze�ciu Ksi�stw. W�a�nie wtedy musia�em pogodzi� si� z my�l�,
�e cokolwiek wie o mnie Wilga, Cier� r�wnie� o tym wie. To on przysy�a� mi porz�dny
papier i atramenty, kt�re czasem przywozi�a. Zapewne po ka�dym powrocie do Koziej
Twierdzy sk�ada�a mu raport. Powtarza�em sobie, �e nie ma si� czym przejmowa�. Teraz
jednak zadawa�em sobie pytanie, czy przez te wszystkie lata dyskretnego nadzoru Cier�
cierpliwie czeka�, a� zn�w b�d� m�g� mu si� przyda�. Chyba wyczyta� to z mojej twarzy.
� Ch�opcze, uspok�j si�. � Stary wyci�gn�� r�k� i uspokajaj�co poklepa� moj�
d�o�. � O niczym takim nie by�o mowy. Oboje doskonale zdajemy sobie spraw�,
jak wiele ci zawdzi�czamy � nie tylko my oboje, ale ca�e Kr�lestwo Sze�ciu Ksi�stw.
Kr�lestwo zapewni ci utrzymanie do ko�ca twoich dni. Natomiast co do szkolenia ksi�cia
Sumiennego, nie zawracaj sobie tym g�owy. To przecie� nie twoje zmartwienie.
Ponownie z niepokojem zacz��em si� zastanawia�, jak du�o wie.
� Jak sam powiedzia�e�, to nie moja sprawa. Mog� tylko ci� ostrzec, �eby� zachowa�
ostro�no��.
� Ach, Bastardzie, czy widzia�e�, �ebym kiedy� by� nieostro�ny?
Jego oczy u�miechn�y si� do mnie znad kraw�dzi kubka.
Usi�owa�em zepchn�� jego propozycj� w mrok niepami�ci, ale r�wnie dobrze m�g�bym
pr�bowa� wyrwa� drzewo z korzeniami. Troch� si� obawia�em, �e ucz�c m�odego
ksi�cia, niedo�wiadczony Cier� mo�e wpakowa� go w powa�ne niebezpiecze�stwo.
Jednak najwa�niejsze by�o to, �e tworz�c nowy kr�g Mocy, m�g�bym zaspokoi� dr�cz�cy
mnie g��d. Zda�em sobie spraw�, �e nie mog� nie podj�� si� tego zadania i skaza� innych
na taki los jak m�j.
16
Cier� dotrzyma� s�owa i nie wspomnia� ju� wi�cej o Mocy. Zamiast tego rozmawiali�my
o ludziach, kt�rych zna�em z Koziej Twierdzy, i o tym, co si� z nimi sta�o.
Brzeszczot zosta� dziadkiem, a b�l staw�w w ko�cu zmusi� Lam�wk� do przej�cia na
emerytur�. R�ce by� teraz masztalerzem w Koziej Twierdzy. O�eni� si� z kobiet� z g��bi
l�du, o ogni�cie rudych w�osach i takim samym temperamencie. Wszystkie ich dzieci
mia�y rude w�osy. �ona trzyma�a go kr�tko i zdaniem Ciernia, by�o mu z tym dobrze.
Ostatnio zam�cza�a go, �eby przenie�li si� do jej rodzinnego Ksi�stwa Trzody, a on
zdawa� si� przychyla� do tego ��dania. Dlatego w�a�nie Cier� pojecha� do Brusa, �eby
zaproponowa� mu obj�cie swojego dawnego stanowiska. I tak powoli o�ywa�y moje
wspomnienia i wy�ania�y si� z mej pami�ci niemal ca�kowicie zapomniane twarze. A�
do b�lu zat�skni�em za Kozi� Twierdz� i nie potrafi�em powstrzyma� si� od zadawania
kolejnych pyta�. Kiedy oplotkowali�my ju� wszystkich znajomych, oprowadzi�em
go po moim gospodarstwie, jakby by� star� ciotk�, kt�ra przyby�a z wizyt� do krewnej.
Pokaza�em mu moje kury i wierzby, m�j ogr�d i szop�, w kt�rej sporz�dza�em barwniki
i kolorowe inkausty, kt�re Traf sprzedawa� nast�pnie na targu. Ta ostatnia informacja
nieco go zaskoczy�a.
� Przywioz�em ci inkausty z Koziej Twierdzy, ale teraz zaczynam si� zastanawia�,
czy twoje nie s� lepsze.
Poklepa� mnie po ramieniu tak jak kiedy�, gdy w�a�ciwie miesza�em sk�adniki trucizny,
i tak samo jak wtedy poczu�em si� dumny, �e spe�ni�em jego oczekiwania.
Pokaza�em mu znacznie wi�cej ni� zamierza�em. Kiedy spogl�da� na rabaty z kwiatami,
z pewno�ci� zastanawia� si�, ile nich zi� ma dzia�anie uspokajaj�ce i przeciwb�lowe.
A gdy pokaza�em mu �aweczk� na szczycie klifowego brzegu, powiedzia� cicho:
� Tak, Szczeremu spodoba�oby si� tutaj.
Pomimo tego, co zobaczy�, nie wspomina� ju� wi�cej o Mocy.
Tego wieczoru rozmawiali�my do p�na i potem pokaza�em mu podstawowe regu�y
gry w kamienie, kt�rej nauczy�a mnie Pustu�ka. �lepun znudzi� si� nasz� d�ug� rozmow�
i ruszy� na polowanie. Wyczu�em, �e by� odrobin� zazdrosny, ale postanowi�em mu
to p�niej wynagrodzi�. Kiedy przestali�my ju� gra�, skierowa�em rozmow� na temat
samego Ciernia i jego pracy. Z u�miechem przyzna�, �e cieszy go powr�t na dw�r i mi�dzy
ludzi. Opowiada� mi, co dawniej rzadko czyni�, o swojej m�odo�ci. By� weso�ym hulak�,
zanim przez nieuwag� poparzy� si� wywarem. Wstydzi� si� swojej powierzchowno�ci
do tego stopnia, �e wybra� �ycie w cieniu i fach kr�lewskiego skrytob�jcy. Jednak
w ostatnich latach powr�ci� do m�odzie�czych zwyczaj�w, ciesz�c si� ta�cami i spotkaniami
z damami. By�em z tego rad, wi�c tylko �artowa�em, pytaj�c:
� A jak godzisz swoj� sekretn� prac� dla korony z tymi wszystkimi randkami?
Odpowiedzia� szczerze:
� Jako� sobie radz�. M�j obecny ucze� jest bystry i ch�tny, wi�c nied�ugo b�d� m�g�
przekaza� moje obowi�zki w m�odsze r�ce.
17
Przez moment poczu�em uk�ucie zazdro�ci na my�l o tym, �e na moje miejsce wzi��
sobie innego ucznia. W nast�pnej chwili poj��em jednak niedorzeczno�� takiej reakcji.
Przezorni zawsze b�d� potrzebowali cz�owieka potrafi�cego dyskretnie wymierza� kr�lewsk�
sprawiedliwo��. Ja oznajmi�em im, �e nie b�d� ju� kr�lewskim skrytob�jc�, lecz
to wcale nie oznacza�o, �e taki cz�owiek nie jest im ju� potrzebny.
� Zatem wci�� prowadzisz swoje eksperymenty i nauczasz w tej komnacie na wie�y.
Z powag� skin�� g�ow�.
� Tak. Prawd� m�wi�c... � Nagle wsta� z fotela przy palenisku. Bezwiednie usiedli�my
tak, jak niegdy� mieli�my w zwyczaju: on na fotelu przy piecu, a ja na pod�odze
u jego st�p. Dopiero w tym momencie u�wiadomi�em sobie, jakie to dziwne, a zarazem
jak�e naturalne. Cier� przetrz�sn�� z�o�one na stole juki. Wyj�� z nich poplamiony buk�ak
z twardej sk�ry.
� Przywioz�em go, �eby ci pokaza�, a przez t� ca�� nasz� gadanin� o ma�o nie zapomnia�em.
Pami�tasz moj� fascynacj� sztucznymi ogniami, dymami i tym podobnymi
rzeczami?
Skrzywi�em si�. Ta jego �fascynacja� nieraz da�a nam si� we znaki. Wola�bym zapomnie�
ten ostatni raz, kiedy widzia�em skutki u�ycia jego sztucznych ogni. Sprawi�, �e
pochodnie w Koziej Twierdzy p�on�y niebieskim blaskiem i gas�y. To by�o w t� noc,
kiedy ksi��� W�adczy bezprawnie obwo�a� si� dziedzicem korony Przezornych. Tamtej
nocy zamordowano kr�la Roztropnego i aresztowano mnie pod takim zarzutem. Je�li
Cier� przypomnia� sobie o tym, to niczym tego nie zdradzi�. Lekkim krokiem wr�ci�
do mnie, nios�c buk�ak.
� Czy masz kartk� papieru? Ja chyba nie zabra�em ani kawa�ka.
Znalaz�em kartk� i z niepokojem patrzy�em, jak oddar� d�ugi pasek, zgi�� go wp�,
poczym starannie nasypa� we wg��bienie spor� dawk� proszku. Potem z�o�y� papier
i spiralnym zwojem zabezpieczy� przed rozwini�ciem.
� Teraz popatrz! � rzuci� niecierpliwie.
Z niepokojem patrzy�em, jak wk�ada zwitek w ogie� na palenisku. Cokolwiek mia�
zrobi� ten �adunek: rozb�ysn��, zaiskrzy� czy dymi� � niczego takiego nie zrobi�. Papier
zbr�zowia�, zaj�� si� ogniem i sp�on��. W powietrzu rozesz�a si� jedynie nik�a wo� siarki.
To wszystko. Drwi�co unios�em brew.
� To nie tak mia�o by�! � zaprotestowa�, zaczerwieniony. Pospiesznie sporz�dzi�
nast�pny taki zwitek papieru, lecz tym razem hojniej nasypa� do niego proszku z ma�ej
buteleczki. Umie�ci� papier w naj�ywiej skacz�cych p�omieniach. Odchyli�em si� do
ty�u, przygotowany na najgorsze, ale i tym razem rozczarowali�my si�. Potar�em szcz�k�,
kryj�c u�miech na widok jego zgn�bionej miny.
� Pomy�lisz sobie, �e ju� nic nie umiem! � wykrzykn��.
18
� Och, w �adnym razie � zapewni�em, z trudem powstrzymuj�c �miech. Tym razem
skr�ci� z papieru co� podobnego do grubej kie�basy, z kt�rej ko�c�w wysypywa�
si� proszek. Przezornie wsta�em i odszed�em od pieca, kiedy wk�ada� �adunek w ogie�.
Jednak tak jak poprzednie, i ten zwitek po prostu sp�on��.
Cier� prychn�� z obrzydzeniem. Zerkn�� w ciemny otw�r flaszki i potrz�sn�� ni�.
Potem z odraz� zatka� j� korkiem.
� Wilgo� dosta�a si� do �rodka i popsu�a mi ca�e przedstawienie.
Cisn�� flaszk� w ogie�, co u oszcz�dnego Ciernia by�o oznak� niezwyk�ej irytacji.
Usiad�em z powrotem przy piecu i wyczu�em, jak bardzo stary mistrz czuje si� rozczarowany.
Zrobi�o mi si� go �al. Pr�bowa�em jako� z�agodzi� ten cios.
� To mi przypomina, jak pomyli�em dymny proszek ze sproszkowanym korzeniem
lancetnika. Pami�tasz? �zy p�yn�y mi z oczu ca�ymi godzinami.
Parskn�� �miechem.
� Pami�tam.
Milcza� przez jaki� czas, u�miechaj�c si� do w�asnych my�li. Wiedzia�em, �e wr�ci�
w nich do dawnych czas�w, gdy byli�my razem. Potem pochyli� si� i po�o�y� d�o� na
moim ramieniu.
� Bastardzie � powiedzia� z naciskiem, spogl�daj�c mi w oczy � nigdy ci� nie
oszuka�em, prawda? Zawsze by�em szczery i od samego pocz�tku m�wi�em ci, czego
ci� ucz�.
Wtedy dopiero dostrzeg�em, jak wiele nas teraz dzieli. Po�o�y�em r�k� na jego d�oni
i patrzy�em w p�omienie.
� Zawsze by�e� wobec mnie uczciwy, Cierniu. Je�li kto� mnie zawi�d�, to ja sam siebie.
Obaj s�u�yli�my kr�lowi i zrobili�my co trzeba dla sprawy. Nie wr�c� do Koziej
Twierdzy, jednak nie z powodu tego, co ty uczyni�e�, ale tego, kim ja si� sta�em. Nie
mam do ciebie �adnych pretensji, o nic.
Odwr�ci�em si� i spojrza�em na niego. Mia� powa�ny wyraz twarzy, a w jego oczach
wyczyta�em to, czego mi nie powiedzia�. T�skni� za mn�. Prosz�c mnie, �ebym wr�ci�
do Koziej Twierdzy, dzia�a� nie tylko w imieniu swojej kr�lowej, ale i swoim w�asnym.
Wci�� by�em kochany, przynajmniej przez Ciernia. To mnie poruszy�o �cisn�o mnie
w gardle. Usi�owa�em obr�ci� wszystko w �art.
� Nigdy nie twierdzi�e�, �e jako tw�j ucze� b�d� wi�d� spokojne i bezpieczne �ycie.
Jakby na potwierdzenie tych s��w, w palenisku nagle pot�nie hukn�o. Gdybym
nie by� zwr�cony twarz� do go�cia, zapewne zosta�bym o�lepiony, a tak tylko og�uszy�
mnie gromowy huk towarzysz�cy rozb�yskowi. Poczu�em uk�ucia �migaj�cych w powietrzu
iskier, a ogie� w piecu rykn�� jak w�ciek�y zwierz. W nast�pnej chwili lawina
sadzy z dawno nie czyszczonego komina prawie zgasi�a ogie�. Biegali�my z Cier-
19
niem po komnacie, zadeptuj�c czerwone skry i odrzucaj�c kopniakami kawa�ki p�on�cej
flaszki z powrotem w palenisko, zanim zajmie si� od nich pod�oga. Drzwi otworzy�y
si� gwa�townie i do �rodka wpad� �lepun. Zatrzyma� si� w miejscu, szoruj�c pazurami
po pod�odze.
� Nic mi nie jest, nic mi nie jest! � zapewni�em go, przekrzykuj�c dzwonienie
w uszach. �lepun prychn�� z obrzydzeniem na przykry zapach i nie podzieliwszy si� ze
mn� nawet jedn� my�l�, wymaszerowa� z powrotem w noc.
Cier� poklepa� mnie po ramieniu.
� Zgasi�em ostatni� iskr� � zapewni� mnie.
Przez d�ug� chwil� doprowadzali�my komnat� do porz�dku, po czym ponownie rozniecili�my
ogie� w piecu. Cier� przezornie odsun�� fotel sprzed paleniska, a ja tak�e nie
usiad�em na poprzednim miejscu.
� Czy nie tak w�a�nie mia� dzia�a� ten proszek? � spyta�em, kiedy uspokoili�my
sko�atane nerwy nast�pn� porcj� brandy z Piaszczystych Kres�w.
� Nie! Na jaja Ela, ch�opcze, czy my�lisz, �e m�g�bym zrobi� co� takiego w twoim
piecu? Ten proszek zawsze dawa� nag�y b�ysk bia�ego �wiat�a, niemal o�lepiaj�cy, ale nie
powinien by� wybuchn��. Zastanawiam si�, dlaczego eksplodowa�. Co by�o nie tak? Do
licha. Chcia�bym sobie przypomnie�, co ostatnio przechowywa�em w tej flaszce...
Gniewnie zmarszczy� brwi i zapatrzy� si� w p�omienie, a ja pomy�la�em, �e jego
nowy czeladnik b�dzie teraz musia� �ama� sobie g�ow� nad tym, co spowodowa�o wybuch.
Nie zazdro�ci�em mu do�wiadcze�, jakie niew�tpliwie b�dzie musia� z tego powodu
przeprowadzi�.
Cier� sp�dzi� noc na moim ��ku, podczas gdy ja przenios�em si� na pos�anie Trafa.
Nast�pnego ranka obaj czuli�my, �e wizyta dobieg�a ko�ca. Nagle nie mieli�my ju�
o czym m�wi�, a nie by�o sensu gada� o byle czym. Poczu�em, �e dzieli nas przepa��. Po
co mia�bym go pyta� o ludzi, kt�rych nigdy nie zobacz�, dlaczego on mia�by opowiada�
mi o politycznych intrygach, kt�re nie mia�y dla mnie �adnego znaczenia? Przez jedno
d�ugie popo�udnie i wiecz�r nasze �cie�ki znowu si� przeci�y, lecz z nadej�ciem szarego
�witu by�em ju� zaj�ty codzienn� krz�tanin�: noszeniem wody, karmieniem drobiu,
szykowaniem �niadania i myciem naczy�. Z ka�d� chwil� niezr�cznego milczenia coraz
bardziej oddalali�my si� od siebie. Niemal zacz��em �a�owa�, �e w og�le przyjecha�.
Po �niadaniu oznajmi�, �e musi rusza�, a ja nawet nie pr�bowa�em go zatrzyma�.
Obieca�em, �e otrzyma zw�j z opisem regu� gry w kamyki, kiedy tylko go uko�cz�.
Da�em mu kilka zwoj�w, na kt�rych spisa�em zasady dawkowania uspokajaj�cych napar�w,
oraz kilka korzeni rosn�cych w moim ogrodzie ro�lin leczniczych, kt�rych nie
zna�. Ponadto da�em mu kilka buteleczek z kolorowymi inkaustami. Wtedy podj�� raz
jeszcze pr�b� zmiany mojej decyzji, stwierdzaj�c, �e w Koziej Twierdzy by�by du�y popyt
na takie rzeczy. Skin��em na to g�ow� i powiedzia�em, �e kiedy� po�l� tam Trafa.
20
Potem osiod�a�em i przyprowadzi�em mu jego pi�kn� klacz. U�ciska� mnie na po�egnanie,
dosiad� j� i odjecha�. Sta�em i patrzy�em, jak oddala si� dr�k�. Nagle u mego boku
pojawi� si� �lepun i wsun�� �eb pod moj� d�o�.
�a�ujesz?
Wielu rzeczy. Wiem jednak, �e gdybym z nim pojecha� i zrobi� to, czego chcia�, �a�owa�bym
jeszcze bardziej.
Mimo to nie mog�em ruszy� si� z miejsca i sta�em, spogl�daj�c w �lad za Cierniem.
Jeszcze nie jest za p�no, pomy�la�em. Wystarczy�by jeden okrzyk, a wr�ci�by po mnie.
Zacisn��em z�by.
�lepun tr�ci� nosem moj� d�o�.
Rusz si�. Chod�my na polowanie. Bez ch�opca, bez �uku. Tylko ty i ja.
� Brzmi nie�le � us�ysza�em sw�j w�asny g�os.
Tak te� zrobili�my, i nawet uda�o nam si� z�apa� niez�ego wiosennego kr�lika.
Dobrze by�o znowu rozprostowa� ko�ci i udowodni� sobie, �e wci�� potrafi� to zrobi�,
�e jeszcze nie jestem zgrzybia�em starcem, i tak samo jak Traf potrzebuj� jakiej� odmiany.
Potrzebuj� nauczy� si� czego� nowego. To by�o zawsze zalecane przez Cierpliw� lekarstwo
na nud�. Gdy tego wieczoru rozejrza�em si� po mojej chacie, wyda�a mi si� ciasna,
a nie przytulna. To, co kilka dni temu jawi�o mi si� znajome i zaciszne, teraz wygl�da�o
nijako. Wiedzia�em, �e sprawi� to kontrast mi�dzy barwnymi opowie�ciami
Ciernia o Koziej Twierdzy a monotoni� mojego �ycia. Jednak taki niepok�j, raz obudzony,
trudno uciszy�.
Usi�owa�em przypomnie� sobie, kiedy ostatni raz sp�dzi�em noc poza domem.
Wiod�em naprawd� ustabilizowany �ywot. Co roku w porze �niw rusza�em na miesi�c
w �wiat, wynajmuj�c si� do koszenia, grabienia siana lub zrywania jab�ek. Te dodatkowe
pieni�dze bardzo mi si� przydawa�y. Dwa razy do roku udawa�em si� do pobliskiego
miasteczka, aby wymieni� moje inkausty i barwniki na odzie�, garnki i tym podobne
rzeczy. Przez ostatnie dwa lata posy�a�em tam ch�opca na jego t�ustym, starym kucu.
Moje �ycie bieg�o tak ustalonym trybem, �e nawet tego nie zauwa�a�em.
No tak. C� wi�c chcesz robi�?
�lepun przeci�gn�� si� i ziewn��, zrezygnowany.
Sam nie wiem � wyzna�em staremu wilkowi. Co� innego. Co by� powiedzia� na to,
gdyby�my troch� pokr�cili si� po �wiecie?
�lepun na chwil� wycofa� si� do tej cz�ci swego umys�u, kt�ra by�a jego niepodzieln�
w�asno�ci�, a potem zapyta� z lekk� uraz�:
Czy obaj b�dziemy podr�owali pieszo, czy te� oczekujesz, �e przez ca�y dzie� b�d� pod��a�
za twoim koniem?
Dobre pytanie. A je�li obaj p�jdziemy pieszo?
My�lisz o tym miejscu wysoko w g�rach, prawda?
O staro�ytnym mie�cie? Tak.
Zabierzemy ch�opca?
My�l�, �e zostawimy tu Trafa, �eby sam sobie radzi�. To mu dobrze zrobi. Poza tym kto�
musi zaj�� si� kurami.
Zatem nie wyruszymy, dop�ki ch�opiec nie wr�ci?
Skin��em g�ow�. Zastanawia�em si�, czy zupe�nie postrada�em rozum.
Zastanawia�em si�, czy w og�le jeszcze kiedy� tu wr�cimy.
22
ROZDZIA� 2
WILGA
Wilga S�owicza, pie�niarka kr�lowej Ketriken, zainspirowa�a tyle� pie�ni, ile ich sama
u�o�y�a. Legendarna towarzyszka kr�lowej Ketriken podczas wyprawy w poszukiwaniu
Najstarszych po wojnie szkar�atnych okr�t�w, przez kilkadziesi�t lat pozostawa�a na
s�u�bie Przezornych, b�d�c �wiadkiem odbudowy Kr�lestwa Sze�ciu Ksi�stw. Oddawa�a
kr�lowej nieocenione us�ugi w niespokojnych czasach, kt�re nast�pi�y po odbiciu Koziej
Twierdzy. Powierzano jej nie tylko skomplikowane kwestie traktat�w pokojowych i um�w
mi�dzy szlacheckimi rodami, al