8324
Szczegóły |
Tytuł |
8324 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8324 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8324 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8324 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Miko�aj Biernacki
Satyry i fraszki
Zasady (rok 1878)
Oddycha dla og�u,
Jasno sw�j sztandar niesie:
Waryacya! Waryacya!
Ssie bli�nich bez skrupu�u,
I coraz wy�ej pnie si�:
Racya! Racya! Racya!
Straci� i zlikwidowa�,
Zosta� w jednej kapocie:
Winny! Winny! Winny!
Trzy razy bankrutowa�,
Ma sk�ady, sklepy, krocie:
Czynny! Czynny! Czynny!
Uboga, g�odna wreszcie,
Skrad�a bochenek chleba:
Z�odziej! Z�odziej! Z�odziej!
Skrad� milion - da� na kwe�cie
A� tysi�c, wielkie nieba!
Dobrodziej! Dobrodziej!
Pisze, lecz piruet�w
Przed mitr� nie wyrabia:
Zero! Zero! Zero!
Autorem trzech pamflet�w
Na temat: wiwat hrabia!
Cycero! Cycero!
Pracuje i oszcz�dza,
Nie poi swe s�siady:
Sknera! Sknera! Sknera!
W sercu i w g�owie n�dza,
Zaprasza na obiady:
Wiwat! Et caetera...
To zupe�nie inna kwestya (rok 1881)
Ci ch�opi, to dziwna rasa:
Odwieczny wstr�t do o�wiaty
Nic a nic w nich nie wygasa.
Propagandy, systematy,
Ankiety, stowarzyszenia...
Wszystko idzie jak z kamienia.
Wczoraj, chc�c obejrze� studni�,
Id�... stoi ch�op przy chacie;
Wi�c m�wi�: dobre po�udnie,
Iwanie, c� tak dumacie?
I gaw�dz�c z nim troszeczk�,
Ofiaruj� mu ksi��eczk�.
K�ad� w g�ow� jak �opat�,
�e s� ciemni i niedbali,
�e jedyny �rodek na to,
�eby ksi��ki kupowali.
�e to nie jest �aden zbytek,
A przyjemno�� i po�ytek.
W ko�cu pytam: C� Iwanie?
A on m�wi z kwa�nym gestem,
"To prawda, Wielmo�ny panie,
Tylko �e ja g�odny jestem."
G�odny! Co za dzika bestya!
To zupe�nie inna kwestya!
Wszystkim dogodzi� nie mo�na (rok 1881)
�wiat ten jest siedliskiem n�dzy,
Gdzie spojrze� to si� rozpar�a!
Tak potrzebuj� pieni�dzy,
�e djab�u-bym wydar� z gard�a.
�ona w Ems, i to za cudze,
Andzia m�wi, �e j� nudz�,
D�ug�w po uszy,
�yda i �zami nie wzruszy,
Nie da, na naj�wi�tsze cele!
Do licha, w �eb sobie strzel�!
Nie, samob�jstwo w praktyce,
Rzecz g�upia... tr�ci waryacy�...
Nie ma co, �rodka si� chwyc�,
Co dzi� jest ultima ratio.
Jestem kasyerem, wi�c z kasy,
Po�ycz�, a w lepsze czasy
Napowr�t w�o��.
A gdyby?... Wszystko by� mo�e...
Ha, zrobi� jak pan Makary,
Wzi�� grubo - adieu �wiat stary!
B�dzie wrzask, wiem, mn�stwo os�b
Ryknie, �e to rzecz zdro�na...
Ba, niech dadz� lepszy spos�b?
Wszystkim dogodzi� nie mo�na.
�ycie jest tak marn� chwilk� (rok 1889)
�ycie jest tak marn� chwilk�,
�e pragn�� wiele nie radz�,
Mnie, gdyby fortuna tylko
Da�a wawrzyny i w�adz�,
I renty ze dwa miliony,
Ju� by�bym zadowolony.
Ulic� d��y dziewczyna (rok 1890)
Ulic� d��y dziewczyna,
Dwaj j� �cigaj� m�odzie�ce,
Nie laz�a im w �eb �acina,
Cho� zlaz�y z twarzy rumie�ce.
Czyni� kobiecie bezprawie,
Jak lwy zuchwa�e skacz�ce...
Nagle kto� z lask� si� zjawia,
I lwy przekszta�ca w zaj�ce.
Tak to ma, zacna natura,
Na wszystko oko matczyne:
Stworzy�a b�azna i gbura,
Stworzy�a lask� i trzcin�.
Gdy Hamlet cisn�� w twarz naturze (rok 1890)
Gdy Hamlet cisn�� w twarz naturze
"By� albo nie by�" pe�ne gracji,
Rzecz pewna, �e mia� w sercu burz�;
B�d� co b�d� by� on po kolacji.
Gdyby by� g�odny, by�by raczej,
Zamiast onego tragi-krzyku,
Niemniej tragicznie, cho� inaczej,
Zawo�a�: "dajcie mi befsztyku!"
Tak to zawi�� kwestyj� bytu,
Rozstrzyga prosta - apetytu.
W maju w Warszawie... (rok 1893)
W maju w Warszawie, w parku nad strumieniem,
Siad�em, pragn�c nasyci� si� s�owiczym pieniem.
Wyp�yn�� ksi�yc blady i luba ptaszyna,
W�r�d uroczystej ciszy koncert rozpoczyna.
Przeb�g, jakie� mi znane tony w przestrze� lec�...
Ach, to mistrza Mascagni s�ynne Intermezzo,
Grywane po ogr�dkach, wiecznie, co wieczora,
Siad�o wreszcie w gardzio�ku le�nego tenora.
Wsta�em, i nieprzepartym tkni�ty uniesieniem,
Schyli�em si�, i w krzaki - paln��em kamieniem.
Idylla male�ka taka (rok 1893)
Idylla male�ka taka:
Wr�bel po�yka robaka,
Wr�bla kot dusi niecnota,
Pies ch�tnie rozdziera kota,
Psa wilk z lubo�ci� po�era,
Wilka zad�awia pantera.
Panter� lew rwie na �wierci,
Lwa - cz�owiek; a sam, po �mierci
Staje si� �upem robaka.
Idylla male�ka taka.
I (rok 1890)
W pieluchach ucz� nas - muzyki,
Szko�a nas uczy - Cycerona,
�wiat uczy r�nej - gimnastyki,
Ale rozumu uczy - �ona.
IX (rok 1891)
Spotka�em raz poet�. By� deszcz, szed� piechota,
Oczy zwraca� ku chmurom, wzdycha�, by� natchniony.
Ostro�nie! Zawo�a�em, bo wleziesz pan w b�oto,
Patrz pod nogi i zagnij chocia� pantalony!
XIII (rok 1891)
Rzecz toczy si� o �onach: dwaj m�e zuchwali,
Drwi� z tych, co przed zachceniem babskim ladajakiem
Chyl� rozum i wol�... wtem z przyleg�ej sali
S�ycha� kroki ma��onek i... jak zasia� makiem.
XVI (rok 1892)
Miasto. P�noc. Kto idzie? - M�odzian bladolicy.
Co go t�oczy? T�sknota albo rozpacz wielka.
Idzie, idzie i znika na skraju ulicy.
Koniec. To barw pe�na i tre�ci - nowelka.
XXIII (rok 189?)
Za z�otych dla poezyi czas�w Mickiewicza,
Publiczno�� zachwyca�y: ksi�yc, �piew ptaszyny,
Czu�a mowa w gaiku panny i panicza,
Albo szlachetny rycerz bez l�ku i winy.
Dzisiaj, pragn�c, a�eby wie�czy�a go chwa�a,
Poeta wst�pi� winien na koniak do szynku,
�piewa� dzieje m�odzie�ca, co krad� pryncypa�a,
Albo stan duszy m�a, co wzi�� w pysk na rynku.
XXIX (rok 1895)
Panowie! Prawda? - Raj by�by ze �wiata,
Rozkoszny spok�j ow�adn��by dusz�...
Gdyby, ach, nie te g�upie systemata,
Kt�re dowodz� - �e g�odni je�� musz�.
XXXVII (rok 1896)
Gdy t�um w spo�ecznej walce morduje i pali,
Cnota si� od zbrodniczej odwraca swawoli,
Ale sumienie wstaje, i k�adzie na szali:
Godziny pijanej orgii i wieki niewoli.
KONIEC KSI��KI