Evans David - Życie prawdziwe

Szczegóły
Tytuł Evans David - Życie prawdziwe
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Evans David - Życie prawdziwe PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Evans David - Życie prawdziwe PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Evans David - Życie prawdziwe - podejrzyj 20 pierwszych stron:

David Evans • Dawid Minns Życie Prawdziwe Tłumaczenie Szymon Andrzejewski Tytuł oryginału: »MORE OF THE REAL LIFE... FREDDIE MERCURY. < Przekład: Szymon Andrzejewski Redakcja: Adam Senska * *•• «- Obsługa menedżerska: Jarosław Spłocharski Przygotowanie do druku. MARGRAFSEN, Bydgoszcz Druk: Zakład Poligraficzny ABED1K, Bydgoszcz Copyright (c) by Britannia Press Publishing, London Wydano za zgodą Britannia Press Publishing, I ondon (c) Copyright for Polish edition by Oficyna Wydawniczo-Reklamowa PRANA Sp. z o.o. Bydgoszcz, 1996 Wszelkie prawa zastrzeżone Żadna cześć niniejszej publikacji nie może być, zarówno w całości, jak i we fragmentach, reprodukowana, przechowywana na żadnym nośniku danych ani przekazywana w żadnej formie bez uprzedniej zgody właściciela praw wydawniczych. ISBN 83-903138-2-0 Oficyna Wydawniczo-Reklamowa PRANA Sp. z o.o. 85-741 Bydgoszcz, ul. Fabryczna 19, tel.: (052) 45 25 40, tel./fax (052) 45 25 79 . ,.,, , Książka ta dedykowana jest rodzicom Freddiego, których wielu z nas nigdy nie spotkało. Chcielibyśmy, aby wiedzieli, jak bardzo ich syn był kochany. Książka ta poświęcona jest także pamięci Douglasa Chalmersa, który, tak samo jak Freddie, zmarł w 1991 r. - zbyt wcześnie. Byłem współwykonawcą woli Douglasa i w czasie wynoszenia ostatnich należących do niego rzeczy z jego mieszkania, po tym jak zostało ono sprzedane, wszedłem do kuchni, by stwierdzić, że nowi właściciele pojawili się wcześniej i wyjęli tę niewielką ilość przedmiotów jaka pozostała w szufladach i szafkach, dla których oni sami nie znaleźli zastosowania. Między kilkoma starymi numerami telefonów, kubkiem, pogiętą łyżeczką i pogniecionymi kawałkami papieru znajdowało się serce. Trochę jakby ckliwy w swej wymowie, był to wypchany, wyblakły przedmiot, pierwotnie wykonany z czerwonego, błyszczącego płótna, przyozdobiony cekinami i wzorami z poskręcanej wełny, który ktoś zrobił po Pierwszej Wojnie Światowej, aby powiesić na ścianie, czcząc pamięć ukochanej osoby. Przytwierdzony do niego był, stanowiący integralną część wzoru, wełniany napis z rodzaju tych, które zwykliśmy nosić na sportowych uniformach w szkole. Sprzedano ich pewnie ze sto tysięcy. Kiedy złote słońce tonie Umysł od trosk wolnym jest Gdy ku innym myśli gonią Czy czasami wspomnisz mnie l Wydawało się to być dość trafnym stwierdzeniem. PAMIĘTAJCIE IMIONA David Evans SPIS TREŚCI Od wydawcy brytyjskiego........... 8 Od tłumacza ........................ 9 Wstęp............................... 11 Autorzy............................. 15 Pierwsze wrażenia .................. 21 Wsidłach ........................... 75 Myśli końcowe ...................... 171 Epilog .............................. 219 OD WYDAWCY BRYTYJSKIEGO Jako, iż nie jest to wznowienie, po raz pierwszy mieliśmy okazję zamieścić dwie bardzo ważne wypowiedzi na temat Freddiego, które nie były dostępne w czasie ukazania się pierwszego wydania - Jamesa Ar-thursa i Petera Freestone'a. James był wielkim przyjacielem Freddiego, a Peter pracował dla Queen od 1979, a przede wszystkim, przez prawie dziesięć lat był pełnomocnikiem Freddiego. Zarówno jego wiedza na temat Freddiego, jak i szacunek do niego są głębokie, dlatego też korzystamy z tej sposobności, by zamieścić niektóre ze wspomnień o człowieku dla którego pracował, gdy ten był zdrowy i którym opiekował się w chorobie. Zamieściliśmy epilog, który okazał się być przeglądem niektórych prawdziwych i wymyślonych zdarzeń, jakie miały miejsce w następstwie śmierci Freddiego. Mamy nadzieję, że będzie on dla was kształcący i wierzymy, iż dalsze wiadomości pojawiać się będą w miarę, jak zbliżać się będziemy do kolejnego wydania. Wydaje się, że zawsze będzie coś do dodania na temat życia Freddiego Mercury'ego. Britannia Press Publishing OD TŁUMACZA Książka taka jak ta, którą trzymacie Państwo w ręku, stanowi duże wyzwanie dla tłumacza. Pisana przez ponad dwudziestu ludzi pochodzących z odmiennych środowisk i posługujących się zróżnicowanymi stylami językowymi, wymaga szczególnej uwagi poświęconej procesowi przekładu. Wspomnień o Freddiem Mercurym nie pisały osoby mające na co dzień czynny kontakt z literaturą i dlatego język ich wypowiedzi ociera się mocno o mowę potoczną, a w niektórych przypadkach jest z nią po prostu jednaki. W swojej pracy starałem się nie zagubić owego kolorytu i zachować specyficzną gwarę, którą posługują się muzycy. Czy mi się to udało? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam Państwu. Szymon Andrzejewski WSTĘP Sława, uznanie, panteon gwiazd... Bogactwo, sukces, rozgłos... Bisy, aplauz, oklaski... Uwielbienie, pochwały, superlatywy... Popełnił być może kilka błędów, ale był gwiazdą do samego końca, a Freddie kochał być gwiazdą. Nigdy nie chciał być niczym innym. Po raz pierwszy spotkałem go w 1975 r. gdy, po trzech wydanych albumach, nazwa Queen nabierała za granicą rozgłosu. Freddie był znany, ale nie był gwiazdą. Po ukazaniu się Bohemian Rha-psody, obserwowałem, jak staje się gwiazdą; obserwowałem, jak dogania swe ambicje. Sam stwierdził w wywiadzie telewizyjnym, że nie potrafi gotować i że jest "bezużyteczną gospodynią domową", tak więc Freddie całkowicie oddał się byciu gwiazdą. Przyczyna, dlaczego nie wszyscy jesteśmy gwiazdami, jest taka, że jest to po prostu bardzo trudne. Nie możesz odczuwać strachu, musisz być człowiekiem prawdziwie utalentowanym, politycznym geniuszem formatu Machiavellego, posiadać dar krystalicznie zrozumiałego komunikowania się i błogosławieństwo uporu oraz wytrwałości Herkulesa przerzucającego łajno w stajniach. Jestem znacznie lepszym kucharzem, niż byłbym gwiazdą, tak więc ja oraz wszyscy jego pozostali przyjaciele i powiernicy byliśmy całkiem szczęśliwi, rozgrywając swoje życie, podczas gdy on zajmował się swoim, zawsze jednak na przestrzeni lat powracając często do podstaw, by utwierdzić się w tym, skąd pochodzimy, kim jesteśmy, jak daleko zaszliśmy i dokąd zmierzamy. Pod koniec Freddie wiedział nawet za dobrze dokąd zmierza i powiedział mi, że tego też się nie boi. Tak więc nie ma go teraz... Ciężko w to uwierzyć, jednak musimy przyjąć to do wiadomości, jako że zostaliśmy tu bez niego i nigdy już nie zostaniemy dotknięci przez blask gwiazdy takiej, jak jego. Istnienie jego gwiazdy nacechowane było przerażającą i unikalną logiką, którą moglibyście dostrzec, gdyby dane wam było znać go tak długo, jak my. Osiągnął prawie wszystko, czego pragnął, a przede wszystkim zawędrował na szczyt swego własnego świata, nie tonąc, nie posuwając się bokiem, nie ślizgając się ani pełznąc, ale stojąc pewnie na górze, dokładnie tam, gdzie sam się umieścił i nieprawdopodobnym jest myślenie, że mógłby się znaleźć gdziekolwiek indziej. Jego gwiazda nie stanie się nigdy tandetna, pozbawiona blasku czy splamiona porażką lub obmierzłą plotką. Zawsze świecić będzie tak jasno, jak ją zostawił. Niemniej jednak my, którzy zostaliśmy, straciliśmy przyjaciela, a ja staram pocieszyć się, powtarzając sobie, że nie byłbym w stanie wyobrazić go sobie jako sześćdziesięciolatka. WSTĘP Ale z drugiej strony, Freddie Mercury był śmiertelnikiem i dziwnie jest zdać sobie sprawę z tego, że to właśnie jego śmiertelność zmieni go w człowieka nieśmiertelnego, gdy mit stanie się legendą. Ten zimny, pozbawiony sumienia, wybierający ofiary na chybił trafił, oszukańczy wirus, przyczyniając się do jego śmierci na Ziemi, zapewnił mu także miejsce w wieczności. Czy uważacie, że gdyby wiedział jednak o tym, co uczynił, to zatrzymałby się, zaprzestałby szerzenia trwogi z właściwą sobie kliniczną sumiennością, obserwując nas, smucących się nad jeszcze jedną z jego ofiar? Oczywiście, Freddie nienawidził bycia chorym i nie chciał, aby ktokolwiek, nawet najbliżsi przyjaciele, o jego chorobie wiedział, aż do czasu gdy niemożliwym było, byśmy nie odgadli, co mu dolega. Ten okres jego życia, to zachowywanie wizerunku Freddiego Mercury'ego, gwiazdy, musiał być dla niego naprawdę ciężki, był bowiem człowiekiem niesamowicie, a często do przesady, uczciwym i otwartym, i nienawidził tego, iż musi się ukrywać. Fakt, że przyznał się Jamesowi Johnsonowi, w przeprowadzonym w 1975 roku wywiadzie, iż sypiał zarówno z mężczyznami jak i kobietami, ukrócił na kilka dobrych lat falę głupawych, nienawistnych spekulacji i pozwolił mu na publiczne prowadzenie swego prywatnego życia, które przez chwilę, było co prawda leciutko szalone, ale tylko dlatego, że trochę późno je rozpoczął. Prywatnie jego życie było tak normalne jak by sobie tego, zważając na okoliczności, mógł życzyć i mogę z zadowoleniem stwierdzić, że człowiek, który późno zaczął, wkrótce nadrobił zaległości. Jego własne życie miało wpływ na miliony innych ludzi, z których większość musiała zadowolić się miłością, a nawet uwielbieniem, na odległość. Ci z was, którzy tak jak ja zawsze będą kochać i uwielbiać tego chłopaka, i którzy wyszli z domów i kupili Those Werę The Days Of Our Lives, kiedy oglądać będą załączoną kasetę video, niech zamkną oczy i udają, że są tam, na podeście dla ekipy dźwiękowej i oglądają nagrywanie filmu. Po zakończeniu każdego z wielu wykonywanych w przeciągu dnia zdjęciowego ujęć, niech otworzą oczy, wtedy zobaczyliby Freddiego okaleczonego śmiertelną przypadłością, która zaatakowała jego stopę, kuśtykającego w wielkim bólu w stronę krzesła nie po to, by zrezygnować i pójść do domu, nie po to, by wzruszyć ramionami i poddać się oraz zadowolić ledwie takim sobie występem, ale po to, by zrobić to jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze raz, aż zaspokojony zostanie jego perfekcjonizm. Oto jest mężny człowiek, oto jest gwiazda i oto jest mój przyjaciel, a najlepszą częścią bycia gwiazdą, częścią o której nie wiedzą i WSTĘP natury której nie mogą zacząć podejrzewać nawet same gwiazdy, jest to, że gwiazdy są gwiazdami jedynie wtedy, jeśli inspirują i inspirowanie to kontynuują. Freddie inspirował nie tylko jako autor tekstów, muzyk i artysta występujący na scenie, ale ogólnie jako człowiek. David Euans, Listopad 1991 AUTORZY David Evans Po ukończeniu uniwersytetu, a przed przyłączeniem się do biura Bar-ry'ego Krosta, pracował dla reżysera telewizyjnego i filmowego, Sil via Narizzano. Dyrektor naczelny John Reid Enterprises w czasach Queen. Zostawił interes muzyczny, by zająć się karierą pisarską. David jest także autorem takich pozycji jak: Cat Stevens - The Boy Who Looked at the Moon, Dusty Springfield - Scissors and Pastę, From Mae To Madonna -Glamour Blondes. Yf <" David Minns Zanim przyłączył się do Rogera Clifforda i Petera Thomsona w Theatri-cal Publirity, pracował przy kostiumach i zajmował się garderobą. Przed założeniem swej własnej artystycznej agencji promocyjnej spędził jakiś czas w McCartney Productions. Pracował z Freddiem w jego Goose Pro-ductions Company, zanim opuścił je, by zająć się wydawaniem muzyki. Ostatnio pracuje jako dyrektor naczelny w Warner Chappell i zajmuje się zarówno sprawami wydawniczymi jak i produkcjami telewizyjnymi, a także kontynuuje swe zainteresowania, udzielając się jako manager kilku działających na rynku artystów i kompozytorów. Derrick Branche Aktor. Rówieśnik Freddiego w szkole w Indiach, gdzie przebywali w latach 1957- 1962. EddieHowell Brytyjczyk z domieszką krwi skandynawskiej. Autor piosenek, wokalista. Gdy w 1976 jego managerem był David Minns, pracował z Freddiem nad singlem Mań From Manhattan. W latach 1975-1978 związany kontraktem z Warner Brothers Records. Jego piosenki publikowane były przez Chrysalis. Peter Straker Urodzony na Jamajce. Do Anglii przyjechał Peter z babcią i braćmi, aby dołączyć do swej matki i ukończyć tam edukację, po czym przyłączył się do ekipy Hair w Shaftesbury Theatre, gdzie, zanim nie zabrał roli i całej produkcji do Norwegii, przez osiemnaście miesięcy grał Huda. Nagrał wiele płyt i wiódł także udaną karierę aktora scenicznego, telewizyjnego i kinowego. Pracował z Freddiem nad trzema albumami. Obecnie ponownie w Shaftesbury Theatre jako Upiór, w zrealizowanej przez Kena Hilla oryginalnej wersji Upiora w Operze. AUTORZY im Caroline Boucher Dziennikarka muzyczna pisząca dla Disc. Specjalista ds. reklamy i kontaktów prasowych w John Reid Enterprises w latach 1974-77, od roku 1975 agent Queen. Zajmowała się wszystkimi sprawami związanymi z prasą i informacjami na temat A Night At The Opera oraz następnych płyt w okresie, gdy zespołem opiekował się John Reid. Annie Nightingale Prowadząca audyq'e muzyczne oraz spikerka radia BBC. Dobrze znana z powodu swych osobistych upodobań muzycznych oraz wielkiej uczciwości. Pierwsza licząca się kobieta DJ, która prezentowała współczesną muzykę w sposób poważny i przemyślany. Od roku 1978 współprowadziła Old Grey Whistle Test\ > > < ' -^ ^ Nina Myskow Dziennikarka i radiowiec. Redaktorkajackie Magazine, pisała o muzyce rockowej w The Sun, krytyk telewizyjny News ofthe World, obecnie felietonistka w The Sun. Wśród wystąpień telewizyjnych jest także program New Faces oraz jej własne audyq'e w BSB. Woli, by znano ją jako starzejącą się lalunię i kobietę niedoświadczoną. * " t " '• f * t Mikę Moran Kompozytor, muzyk, dyrygent, producent płytowy i aranżer. Pracował z Freddiem nad singlem The Great Pretender i nad albumem Barcelona. Jacky Gunn Zaczęła pracować dla Queen Productions w 1982 roku i pozostaje tam od tego czasu. Jej specjalnym zadaniem jest zajmowanie się fanklubem zespołu - jakimiś dwudziestoma tysiącami członków znajdujących się w każdym kraju świata. Jim Jenkins Pracuje dla władz portu Liverpool. Najdłużej oddany zespołowi fan Queen. Zapisał się do fanklubu w lutym 1974 roku, gdy ten prowadzony był przez Pata i Sue Johnsonów z Trident. Znany jako Encyklopedia Queen i z tego powodu będący celem bezlitosnych docinków. * ; E * r Paul Gambaccini Dziennikarz, radiowiec, pisarz, gracz w soft-ball. Posiadacz jednego z najnieskazitelniej prawych charakterów w muzycznym biznesie i jeden z najbogatszych oraz najbardziej wszechstronnych "banków" wiedzy i informacji na temat muzyki popularnej. ... 16 AUTORZY Gordon Atkinson * Lekarz Freddiego; prowadzący go od 1976 roku. Dobry przyjaciel, powiernik. David Munns Przyłączył się do wytwórni płytowej EMI we wczesnych latach siedemdziesiątych jako dyrektor naczelny Label. Później dyrektor generalny Polydor Records, a teraz starszy wiceprzewodniczący Pop Marketing przy Polygram International. • ' » 7 PeterHince Od 1975 do 1986 osobisty techniczny Freddiego. Przedtem pracował między innymi dla Mott the Hoople. Teraz odnoszący sukces fotograf reklamowy, mający do czynienia z modą i ludźmi. Pracuje we własnym studio w City, a także na wyjazdach. Gary Langan Producent płytowy, właściciel odnoszącego wielkie sukcesy kompleksu studyjnego Metropolis. Począwszy od 1974 roku jednocześnie operator taśmy i asystent w Sarm East. Z Queen pracował nad Sheer Heart Attack, A Night At The Opera, A Day At The Races oraz News OfThe World Chris Taylor Od 1975 roku techniczny Rogera Taylora. Serdeczny przyjaciel Queen i Freddiego. Eilly Scfuier Urodzony w Bostonie. Teraz mieszka w Nowym Jorku. Amerykański autor piosenek i artysta scenowy. Znał Freddiego przez wiele lat i współpracował z nim ściśle w latach osiemdziesiątych. •". v • u> v .,"« '. Tony Hadley Wokalista Spandau Ballet. Teraz zajmuje się także albumem solowym i wydawaniem singli. Tim Rice Angielski pisarz i autor tekstów. Oprócz innych sukcesów znany zjesus Christ Superstari Evity. Ann Ortman Znana na międzynarodową skalę projektantka biżuterii i artystka posługująca się akwarelami. W1988 namalowała portrety kotów Freddiego. AUTORZY Diana Moseley > Projektantka kostiumów. Pracowała przy kilku teledyskach Freddiego i Qucen i zajmowała się kostiumami podczas European Magie Tour w 1986 roku. Trevor Clarke Przyjaciel i zaufany człowiek. Zawsze chciał być aktorem, ale znalazł lepszą do dostarczania rozrywki scenę w świecie barów i nocnych klubów, gdzie przyznaje się, iż uważa każdą noc za pierwszą, za noc, która pamiętana będzie przez ludzi, których on chce uczynić szczęśliwymi. Sarah Standing Jako Sarah Forbes, córka reżysera filmowego Bryana i aktorki Na-nette Newman, pracowała w latach 1976-1977 dla John Reid Enterprises i była zaręczona z Johnem Reidem, w owym czasie managerem Queen. Sarah Harrison Przez całe życie pracowała albo w modzie, albo w przemyśle rozrywkowym. Związana z Browns of South Molton Street, a później z Ralphem Laurenem. Jako wieloletnia asystentka Harvey'a Goldsmitha znała Freddiego zarówno osobiście, jak i na stopie zawodowej. Teraz mieszka we Franqi. > , Nigel Quiney Urodzony w Dulwich, w Londynie. Od wczesnych lat sześćdziesiątych biznesmen i projektant pocztówek oraz opakowań do prezentów. Cherry Brown Prowadziła przez wiele lat restaurację i bar z kabaretem "Country Cou-sin". Zaufana przyjaciółka Freddiego z wczesnych lat. Obecnie mieszka w Brighton; niezmordowana ochotniczka akcji charytatywnych na rzecz chorych na AIDS. Elaine Paige Gwiazda niezliczonych musicali West End-owych, również Evity, oraz artystka odnosząca sukcesy płytowe. Z Freddiem współpracowała blisko podczas gdy nagrywała swój Queen Album. 1 * " James Arthurs ' • H > Przyjaciel i zaufany człowiek Freddiego. . -^ > AUTORZY PeterFreestone Zanim zaczął pracować dla Queen, zajmując się kostiumami na trasy koncertowe, rozpoczął Peter swą karierę w Royal Opera House. W1982 roku został pełnomocnikiem Freddiego i był z nim aż do końca. Obecnie prowadzi praktykę prywatnego opiekuna2, ale trzyma rękę na pulsie biznesu związanego z muzyką rockową, jako doradca The Fuse, sześcioosobowego zespołu z okolic Bournemouth. Jego zdolność postrzegania potencjalnych wpadek, jak i zdecydowana strategia postępowania w muzycznym biznesie, będą nieocenioną pomocą dla zespołu i życzymy im wszystkiego dobrego. Peter wciąż też tak samo uwielbia operę i jest głęboko zaangażowany w działalność European Chamber Opera. ') Audycja muzyczna telewizji BBC (przyp. tłum.) *) Osoba, najczęściej mężczyzna, najmująca się do opieki nad ludźmi chorymi (przyp. tłum.) AUTORZY Widzę małą sylwetkę człowieka CZĘŚĆ I PIERWSZE WRAŻENIA DERRICK BRANCHE Trzydzieści pięć lat temu, w 1957r., w pociągu osobowym, zmierzającym krętym szlakiem z Bombaju, na równinach, do leżącej wśród wzgórz Poony zostały ze sobą splecione, dość przypadkowo, drogi życiowe pięciu dziesięcioletnich chłopców, którzy byli w drodze do poszczególnych szkół z internatami w Panchgani. Obracali się oni, obcy sobie nawzajem, wśród reszty pasażerów pociągu. Tak jak Great Malvern', usadowione między stokami Wzgórz Mal-vern, po drugiej stronie świata, tak i Panchgani było miastem szkół. Znajdowały się tam cztery główne placówki, dwie dla dziewcząt i dwie dla chłopców, a wspomniana wcześniej piątka skierowana była na pierwszy semestr do ś w. Piotra. Panchgani było miejscowością leżącą wśród wzgórz, azylem dla ludzi o kruchej kondycji i wystarczających środkach finansowych, którzy uciec chcieli od gorączki lata panującego na położonych niżej równinach. Dziesięć lat po oddzieleniu się Indii od Imperium Brytyjskiego w 1947 r. i uzyskaniu przez to państwo niepodległości, w tym małym miasteczku, gdzie mieszkało jakieś trzy tysiące dusz, ciągle wielu było Anglików z rodzaju tych ze Staying On Paula Scotta, przeżywających swój czas w idyllicznym krajobrazie tego cichego i spokojnego miejsca, z którego widok obejmował całą panoramę stoków i sięgał w dół, do rojącej się ludźmi, wypełnionej krzątaniną równiny. Klimat był dobry, dla dziecka w szkole z internatem było to rajskie miejsce do życia i wspaniała atmosfera do dorastania. Pięciu chłopców spotkało się po wyjściu z pociągu, a potem odbyło długą, powolną podróż autobusem z Poony do ich szkoły. Trzema z tych chłopców byli Bruce Murray, Farang Irani i Yictory Rana. Yicto-ry Rana - to jest nazwisko! Był krewnym króla i jeśli kiedykolwiek przedtem któryś z nas słyszał egzotyczne imię, nie było ono w połowie tak wymyślne, jak Yictory. Jednak jeżeli chodzi o wymyślność, to Yictory nie było nawet w połowie imieniem, jakie później przylgnęło do jednego nas. Czwartym chłopakiem byłem ja, Derrick Branche, a piąty spośród nas przebył najdłuższą drogę, by uczęszczać do tej szkoły. Faroukh Bulsara przepłynął cały ocean, a dokładnie przybył z Zanzibaru, gdzie mieszkał wraz ze swoją rodziną. Nie pamiętam, czy jego siostra także przebywała w Panchgani, w jednej ze szkół dla dziewcząt, ale wystarczy iż powiem, że bardzo dobrze przypominam sobie ten pierwszy raz, gdy spotkałem piątego członka naszej kompanii, który, jak na pewno odgadnęliście, miał być później bardziej znany jako Freddie Mercury. ') Miejscowość w Wielkiej Brytanii, niedaleko Worcester, znana z dużej ilości elitarnych szkól prywatnych (przyp. tłum) • • - PIERWSZE WRAŻENIA DAYID MINNS Po raz pierwszy spotkałem Freddiego na początku roku 1975. To był chyba marzec czy kwiecień, ale nie jestem pewien. Od pewnego czasu pracowałem dla Paula i Lindy McCartney'ów, najpierw z Vin-centem Romeo, a pod koniec z Brianem Broiły. Paul wyprodukował właśnie album swojego brata, Mikę'a, znanego dzięki Scaffold. Album, który wypuszczony został pod szyldem Warner Brothers, zatytułowany był po prostu McGear, a ja byłem w owym czasie mocno zajęty codziennymi zadaniami związanymi z karierą Mike'a. Zostałem również poproszony przez Chrysalis o zaopiekowanie się piosenkarzem i kompozytorem o nazwisku Eddie Howell i wieczorem, gdy miałem zastanowić się nad tą propozycją, zabrałem go na kolację do restauracji Fergusa Provana na Fulham Road, zaraz obok cmentarza. Wyszliśmy z restauracji na chłodne, nocne powietrze. Po przeciwnej stronie ulicy była inna restauracja, którą miałem później bardzo dobrze poznać o nazwie "September". Wychodził stamtąd Freddie i jego stary przyjaciel Malcolm Grey, którego znałem. Samochód Freddiego, prowadzony przez Roy'a Thomasa Bakera, zaparkowany był przy krawężniku przed restauracją Provana, zaraz przed samochodem, którego ja używałem. Gdy Freddie i Malcolm przeszli przez ulicę, nie miałem już wątpliwości, że jest to wokalista Queen, który po trzech jedynie wydanych albumach wyrobił sobie takie nazwisko, śpiewając utwory takie jak Seven Seas Of Rhye i Killer Queen. Freddie wyrabiał sobie także nazwisko na scenie glam-rockowej, a moje wspomnienia o nim z tamtej nocy są niezatarte. Ubrany był w swoją słynną kurtkę z lisów, przylegające ściśle do skóry czarne, atłasowe dżinsy i chodaki Dr. Scholla. Była to ta sama kurtka, którą miał na sobie na teledysku do Bohemian Rhapsody. Rzeczywiście, kurtka ta rzadko opuszczała jego plecy przez pierwsze dwanaście miesięcy naszej znajomości. Pomalowane na czarno paznokcie i srebrna, meksykańska bransoletka gustownie uzupełniały ten zestaw, a całość zwieńczona była mgiełką precyzyjnie wymuskanych włosów. Freddie nie poruszał się nigdy bez szczotki do włosów, która mieszkała sobie w futrzanej kurtce. Była to nierozłączna trójka. Brzmi to tak, jak gdybym był sparaliżowany wizją zbliżającego się do mnie fenomenu rocka i przypuszczam, że musiało tak właśnie być, ponieważ stałem nieruchomo przy krawężniku, podczas gdy Malcolm przedstawił nas wszystkich i spędziliśmy kilka minut, rozmawiając o tym i owym, i o niczym w szczególności, po czym Malcolm spytał Eddiego i mnie, czy nie chcemy dołączyć do nich "U PIERWSZE WRAŻENIA Roda", w klubie obok Furniture Cavern, za World's End na Kings Road. Malcolm wyjaśnił ową propozycję mówiąc, że Freddie jest w parszywym nastroju i potrzebuje rozrywki. Eddie grzecznie odmówił i zanim pojechał do domu, by położyć się wcześnie do łóżka, wyrzucił mnie przed klubem "U Roda". Roy Thomas Baker także skierował się w stronę studia. Jego życie producenta Queen płynęło właściwie cały czas przy konsolecie. Dla tych z was, którzy pamiętają klub "U Roda"; Malcolm, Freddie i ja siedzieliśmy z boku, przy czteroosobowym stoliku naprzeciwko długiego baru i gawędziliśmy, jak się wydawało, przez długie godziny. Jako iż to Freddie potrzebował rozweselenia, czułem, że powinienem pozwolić jemu wybierać temat rozmowy. I rzeczywiście, opowiadał mi głównie o nagraniach, które były podówczas całkiem mocno zaawansowane, a które pod koniec roku miały złożyć się na czwarty album Queen, A Night At The Opera. Pamiętam, że zanim się tamtej nocy pożegnaliśmy, powiedział mi, iż często popada w depresję w obawie, czy kiedykolwiek ujrzy produkt końcowy, jako że nagrania trwały już tak długo, ponieważ Brian May był ostatnio dość poważnie chory. Jego pewność wydawała się być zachwiana i to, jak się dowiedziałem, powodowało jego zły nastrój. Nie mogłem powstrzymać mojej, opartej na płaszczyźnie profesjonalnej, reakcji w stosunku do tego, cokolwiek zmaltretowanego artysty, który najwyraźniej uczepił się zupełnie obcej mu osoby, by wylać swe żale. Jakkolwiek, patrząc z zawodowego szczebla, zapewniłem go, iż nie ma naprawdę powodów do obaw i poradziłem, by nie dopuszczał, żeby osobiste poczucie zwątpienia stawało na drodze czegoś, co w sposób oczywisty jawiło się jako duża kariera. Chociaż dla kogoś stojącego z boku musi się wydawać ogromny, przemysł muzyczny, biorąc pod uwagę jego rdzeń, jest jednym z najmniejszych i najściślej powiązanych interesów, które egzystują pod dachem przemysłu rozrywkowego. Miałem szczęście pracować w samym centrum tego biznesu, jako członek McCartney Productions. The Beatles, Paul i Queen byli pod skrzydłami EMI jako ich wytwórni. Słyszałem o wspaniałościach przepowiadanych od jakiegoś czasu dla Freddiego i Queen tak więc byłem pewien, jak tylko mogłem, że nie wciskam Freddiemu bzdur, zachęcając go w tak pełen zapału sposób. Za pierwszym razem wydawało się, iż przychylnie zareagował na moje poparcie. Jednakże później odkryłem, że był on osobą, której przytrafiały się bardzo silne zmiany nastrojów, które co prawda często znikały tak szybko, jak się pojawiały, ale przydarzały mu się regularnie. Euforia potrafiła zmienić się w nastrój głęboko ponury tak łatwo, jak dzień PIERWSZE WRAŻENIA zmienia się w noc, ale co dziwne, to w niektórych ze swych najmrocz-niejszych nastrojów znajdował Freddie najpotężniejszą inspirację, zarówno twórczą, jak i polityczną. Z jakiegoś powodu pomogłem rozgonić mroczny nastrój, a on objął mnie ramieniem i pocałował w policzek. Odepchnęło mnie trochę to, n ktoś o tak wysokim statusie, jak Freddie, zachowywał się tak uczuciowo na środku sali barowej zatłoczonego klubu, ale dopiero później miałem odkryć, że Freddie całuje wszystkich z najbardziej błahych powodów! Pamiętajcie, że były to czasy, kiedy to mężczyźni nie całowali się zbyt często publicznie! To, co było w porządku dla piłkarza, zdecydowanie nie było "macho" dla gwiazdy rock'n'rolla. - Wyglądasz, kochany, na zszokowanego! - zauważył Freddie i wydawał się być całkiem zadowolony z siebie, ponieważ bycie szokującym było jednym z jego ulubionych sposobów żartowania. Wymieniliśmy się numerami telefonów, jego kontakt znajdował się chwilowo w Bronze Studios w Roundhouse na Chalk Farm i powiedział mi, żebym do niego zadzwonił. Podniosłem słuchawkę dopiero w trzy czy cztery tygodnie później. Był zachwycony, że zadzwoniłem. - Wpadnij jutro - powiedział. - Świetnie - powiedziałem - Czy nie masz nic przeciwko temu, żebym przyprowadził Adrienne? - Adrienne? - Posta - odpowiedziałem. Bardzo często widywałem Adrienne i jej, w owym czasie, męża, Grahama Bonnet, który przechodził wtedy bardzo skomplikowany okres zawodowego, jak i prywatnego, życia i o którego pokierowanie także mnie poproszono. Adrienne i ja przyjechaliśmy do Bronze Studios. Byli tam wszyscy członkowie Queen. Atmosfera była dość luźna, a wszyscy byli przyjaźni i rozmowni. - Teraz, kochany - obwieszcza Freddie - posłuchaj tego i powiedz co sądzisz o mojej rapsodii! Nie jest jeszcze zupełnie skończona, ale da ci pojęcie o ogóle. Palec Roy'a Thomasa Baker a uderzył w przycisk odtwarzania i po raz pierwszy usłyszałem Bohemian Rhapsody. Gdy utwór się skończył, Freddie chichotał. -No i? •• - . - Myślisz, że uda nam się zachować to w tak długiej formie? Wydaje mi się, iż pamiętam Briana zadającego takie pytanie. - To będzie po prostu zwyczajny hit albo będzie na pierwszych miejscach przez długie, długie tygodnie - powiedziałem. Pozycja Queen była na tyle ugruntowana, iż wiedziałem, że wejście na listy PIERWSZE WRAŻENIA przebojów utworu, nawet tak odmiennego jak Bohemian Rhapsody, było dość pewne, ale myślę, że wszyscy, którzy znajdowali się tamtej nocy w tamtym studio wiedzieli, iż usłyszeliśmy coś naprawdę rzadkiego i wyjątkowego. DAYID EYANS Freddie pojawił się w moim życiu za sprawą mojego współlokato-ra, Davida Minnsa. Był wczesny rok 1975, który nie rozpoczął się w sposób szczególnie warty zapamiętania. Od 1970 pracowałem dla Barry'ego Krosta, który był szefem agencji promocyjnej na Curzon Street, a którego głównymi klientami byli artyści tacy, jak Cat Stevens, Colin Blunstone, Peter Finch, Angela Lans-bury i reżyser filmowy Mikę Hodges; wspaniała lista. W 1974 Barry przeprowadził się na stałe do Los Angeles, zostawiając mnie z zadaniem prowadzenia londyńskiej filii czegoś, co było całkiem znaczącym koncernem i rynkową hybrydą, jako że zajmowało się tak wieloma gałęziami działalności: muzyką, aktorstwem, reżyserią i literaturą. Było to zajęcie ekscytujące, wspaniałe - ze względu na mnogość powiązań i przynoszące bogate doświadczenia. Pieniądze natomiast, w przeciwieństwie do tego, co można by sądzić, były kiepskie. Dzięki rodzicom kupiłem dwupokojowe mieszkanko na Werter Road, przy Putney High Street i dzieliłem je, tak samo jak w przypadku dwóch poprzednich mieszkań, z Davidem Minnsem. Mimo, iż nasze stosunki nie stały się nigdy intymne, to byliśmy naprawdę bliskimi przyjaciółmi. Pracowaliśmy także w tej samej branży; on dla McCartney'ów. Większość naszych przyjaciół, zarówno artystów jak i ludzi z agencji, wydziału managerskiego, wydawców i członków wytwórni płytowych pochodziło z tego świata; praca i przyjemności pokrywały się nam czasowo. Dla dwóch ludzi po dwudziestce, pracujących w muzycznej stolicy świata, dla wielkich koncernów tego przemysłu, było to wspaniałe życie. Myśleliśmy wtedy, że o nic nie musimy się martwić. Bardzo się cieszyłem, kiedy David zaczął regularnie widywać się z Freddiem. Na początku czułem ogromne szczęście, gdy Freddie zaczął spędzać coraz więcej czasu w naszym mieszkaniu. To, iż był człowiekiem o bardzo zmiennych nastrojach nie ulega wątpliwości, ale oprócz okazjonalnych napadów gniewu i przytłaczającej depresji, był przez dziewięćdziesiąt procent czasu zabawny, błyskotliwy, wysoce inteligentny i znajdowaliśmy wspólny język na temat umiłowania dobrego stylu, sztuki, kina i showbiznesu w ogóle. Co więcej, w tamtym czasie on także nie posiadał zbyt dużo pieniędzy i ponieważ zaczynaliśmy życie na równym poziomie, nasza przyjaźń nie została nigdy skażona tą potężną przepaścią finansową, która miała się wkrótce pojawić, gdy odniósł swój wielki sukces. Był człowiekiem bezlitośnie samokrytycznym oraz drobiazgowym i wymagającym perfekcjonistą. Był tego rodzaju osobą, iż cieszyłeś się, ma- PIERWSZE WRAŻENIA jąć go za przyjaciela, ale odczuwałeś przemożną ulgę, nie będąc zmuszonym obudzić się obok niego rano, gdy miał zły humor. Wszystkie gwiazdy, z którymi kiedykolwiek się zetknąłem, wydają się posiadać tę specyficzną skłonność do zmuszania cię, byś coś dla nich zrobił i czy cecha ta ujawniała się świadomie czy też nie, Freddie był nią obdarzony bardzo obficie. Był zarazem tak bardzo dynamiczny, że zdawałeś sobie sprawę z tego, iż powinieneś naprawdę uważać, by nie stanąć na jego drodze. Nie skosiłby cię celowo, ale w owym czasie jego rydwan w mistyczny sposób nabrał już właściwej sobie prędkości. Bohemian Rhapsody była świadkiem tego, jak Freddie i Queen zostają wyrzuceni w górę, by sięgnąć domostwa zamieszkiwanego przez znakomitości. Daimler "Queen Mary" został zastąpiony przez, kierowanego przez szofera, Rolls Royce^a "Silver Shadow", który stał przed naszym domem tak często, że miejscowe dzieci pukały do drzwi, prosząc o autograf. Za pierwszym razem było to miłe, za piątym zabawne, ale, za którymś tam z kolei, cholernie wkurzające. Cała sytuacja, związana z tą ogromną zmianą w życiu każdego z nas, skomplikowała się dopiero, gdy zdecydowałem się na opuszczenie koncernu Barry'ego Krosta i założenie własnego. Miałem kilku klientów, między innymi Petera Strakera i Briana Protheroe, a Crispin Campbell Lowe był na tyle uprzejmy, że wspomógł mnie, wydzielając przestrzeń na biuro. Życie mojej świeżo upieczonej niezależności było krótkie. John Reid, manager Eltona, z którym przyjaźniłem się od kilku lat, podpisał właśnie kontrakt na opiekę nad Quecn i prawdopodobnie dlatego, iż wiedział, że znam Freddiego, zaproponował mi przyłączenie się do jego agencji. Przypuszczam, że po części przyczyną tej propozycji było to, że byłem w stanie załagodzić do pewnego stopnia rany, jeśli doszłoby do jakiegoś rozlewu krwi po spotkaniu się dwóch tak wielkich gwiazd jak Elton i Queen. Przypuszczalnie skonsultowano się w mojej sprawie z Freddiem albo z Quecn i, jakkolwiek było naprawdę, rozpocząłem pracę. Oczywiście wkrótce, jako że Queen było w trasie, która okazała się dużym sukcesem, a Bohemian Rhapsody gruntowała swą pozycję nieprawdopodobnie wielkiego przeboju, spotykałem Freddiego nie tylko w biurze, ale także w domu. Na płaszczyźnie zawodowej Freddie był wspaniały. Nawet po gorących spotkaniach w biurze, w czasie których jeżyła się sierść i wszędzie fruwało pierze, przy wyjściu on puszczał do mnie oko i mówił: "Nie miałem na myśli nic osobistego, kochany. Do zobaczenia później". Wzdychając, zdawałem sobie wtedy sprawę, że niewątpliwie zobaczę go później i ze wstydem muszę się przyznać, iż warczałem w myślach, wiedząc, że tego wieczoru będę musiał chodzić po domu bardzo PIERWSZE WRAŻENIA cicho, ponieważ sprawy zostały po raz kolejny załagodzone, a tok wydarzeń odwrócony. Moja lojalność była zawsze nieszczęśliwie rozdarta pomiędzy moim pracodawcą, a jego klientami. Tak więc, co jest dość dziwne, postrzegałem Freddiego jako pewien rodzaj zagrożenia skierowanego w stronę stabilności mojego życia poza biurem, a zaczęło się to od momentu, w którym uświadomiłem sobie, że jeśli on i David nadal pozostawać będą w tak bliskim związku, to David wkrótce wyprowadzi się z mojego mieszkania i zostanę sam. Była to możliwość, której do tej pory nie poświęciłem nawet chwili rozmyślań. Założyłem po prostu, że David i ja zestarzejemy się razem i skończymy siedząc w jednakowych wózkach inwalidzkich na deptaku przy wschodniej granicy miasta. W sposób odpowiadający zachowaniu zaniepokojonego rodzica, zagadnąłem kiedyś o to Freddiego, późno w nocy, w jakimś dziwnym hotelu, gdy zespól był w trasie. - Jakie są - nalegałem - twoje zamiary? Czy podchodzisz do tej części swego życia serio? Muszę to wiedzieć, ponieważ ma to na mnie głęboki wpływ. Freddie był nie tylko uczciwy; powiedział, że jego podejście było bard/o poważne, a późniejsze wydarzenia dowiodły, że mówił prawdę; i nie tylko rozmawiał ze mną szczerze, ale oświadczył, iż bardzo martwi się o mnie. Zdawał sobie sprawę, co się ze mną działo, ponieważ w dziwny sposób, by utrzymać swe niedawno dopiero rozpoczęte prywatne życie, był zmuszony ranić innych ludzi. Osobiście, zawsze uważałem go za kogoś nigdy nie rezygnującego z uczciwości, zawsze szczerego i zawsze zdającego sobie sprawę z bagażu odpowiedzialności za swoje poczynania. Muszę te cechy podkreślić, ponieważ tym, którzy go nie rozumieją, zachowanie gwiazdy może wydawać się czasami kapryśne i okrutne. Mimo tego, iż wiedziałem, że znalazłem prawdziwego przyjaciela, zawsze byłem pełen szacunku dla siły Freddiego. Dla siły nie jego przemożnego wpływu na innych ani nie jego bogactwa, ale dla pewnego atawistycznego, prymitywnego - nie chciałbym używać tego słowa, ale muszę - magicznego magnetyzmu, który z niego emanował i który wciągał ludzi w wir jego osobowości. Gdy spotykał nowych przyjaciół, zawsze wiedział, jaki jest jego cel, ale wątpię, czy wiedzieli o tym oni. PIERWSZE WRAŻENIA EDDIE HOWELL Pierwszy raz, kiedy dotarły do mnie wiadomości o Freddiem, który tak naprawdę pamiętam, miał miejsce w "Thursday's Club" w Kensig-ton, który wynajęliśmy przez biura Moiry Bellas. Miałem zaśpiewać w Warner Brothers Records Eddie Howell Gramophone Record, mój pierwszy album dla Warners, a zespół, który mnie wspierał składał się z Robina Lumley'a na klawiszach, Jacka Lancastera na saksie, Rit- chiego Dharma'y na perkusji, Tony'ego Sadlera na gitarze i mnie, przygrywającego na gitarze akustycznej. Premierze tego albumu miało towarzyszyć wielu luminarzy, ale ku mojemu zdziwieniu, tuż przed rozpoczęciem koncertu, pojawił się ze swoimi kongami nawet Phil Collins i przyłączył się do zespołu. Graliśmy około dwudziestu minut, jakieś cztery utwory z tej płyty, gdy nagle siadło zasilanie i pozostała, półtoragodzinna, część występu stanęła pod znakiem zapytania. Większość instrumentów jednak ciągle nadawała się do grania akustycznego i właśnie, gdy mieliśmy zamiar ciągnąć koncert dalej, Derek Taylor, były przedstawiciel prasowy The Beatles, a potem dyrektor naczelny w Warners, wszedł na scenę, by najwyraźniej zakończyć występ. Nagle usłyszeliśmy dźwięki dobywające się z kong Phila, a rozpoczynające coś, co okazało się być bardzo udanym koncertem akustycznym. Zszedłem ze sceny i pierwszymi ludźmi, na których wpadłem, byli David Minns, mój manager i Freddie. Zamiast iść i dbać o interes związany z przemysłem płytowym, jak byłoby to oczekiwane od wschodzącej gwiazdy w czasie premierowego występu, zostałem porwany do kąta sali, gdzie pierwsze skrzypce grali Freddie i David. Pijąc drinki, rozmawialiśmy o tym, co mamy zamiar robić po koncercie i po pewnym czasie udaliśmu się z Kennym i Lee Everettem do "White Elephant on the River". Nie rozmawialiśmy wiele o muzyce. "To noc Eddiego", mówił wszystkim Freddie, a ja czułem się naprawdę przyjemnie i wydawało mi się, że jestem kimś specjalnym. Byłem całkiem zadowolony z tego, że tak naprawdę po sukcesie mojego małego koncertu, przypadło mi jednak tylko drugie miejsce. Później dowiedziałem się, że gdy wszystko zaczęło się sypać, Freddie bardzo chciał wejść na scenę i pomóc nam utrzymać atmosferę koncertu, ale zdecydował się nie odbierać splendoru Philowi albo mnie, gdy było już jasne, że pomoc Phila była wszystkim, czego potrzebowaliśmy. PIERWSZE WRAŻENIA PETER STRAKER Był rok 1975. David Evans, mój ówczesny manager, i ja siedzieliśmy w restauracji Provana, w czasie kolejnego, nie kończącego się spotkania, dotyczącego mojej podupadającej kariery. Po wymuszonej na Davidzie decyzji opiekowania się mną w czasie, gdy pracował on w biurze Barry'ego Krosta, stał on teraz w obliczu kolejnych kłopotów związanych z podjęciem się zadania prowadzenia mojej kariery. Da-vid dopiero co rozpoczął pracę dla Johna Reida, gdzie pomagał w prowadzeniu naprawdę skomplikowanych przypadków. Przypadkowo Freddie i John Reid jedli przy innym stoliku w tej samej restauracji. Był to czas, w którym Freddie i John Reid odbywali wiele krótkich spotkań, jako że Queen zmieniało management z braci Sheffield na Johna. Tak więc tego wieczoru u Provana wszyscy byli w trakcie krótkich spotkań bez końca. David i ja byliśmy bardzo zajęci, ponieważ sprawy dotyczące mojej kariery były bardzo napięte i nie zauważyłem, kto jeszcze znajdował się w restauracji... Kłamię. Powinienem powiedzieć, że w owym czasie próżność nie pozwalała mi nosić okularów czy szkieł kontaktowych, tak więc nie było możliwe, żebym dostrzegł, kto jeszcze siedział w restauracji. W końcu John podszedł do nas, by się przywitać i pożegnać, jako że on i Freddie wychodzili. John przedstawił mnie Freddiemu Mercur/emu z Quc.cn. Nazwa ta coś mi mówiła, ale niezbyt wiele, ponieważ Killer Queen był jedynym utworem, z którym mogłem sobie ją skojarzyć. Pamiętam wyliniałe futro i pomalowane na czarno paznokcie u rąk, białe chodaki i włosy. Zauważyłem także w jego sylwetce charakterystyczne pochylenie, lekkie ugięcie pleców; jakkolwiek, tym wrażeniem, które naprawdę utrwaliło mi się w pamięci, była jego niesamowita nieśmiałość. Spojrzenie wbijał w podłogę, coś co zawsze, przez całe swe życie robił, gdy po raz pierwszy przedstawiano go komuś obcemu. Mimo, iż dowiedziałem się potem, co znaczyły opuszczone oczy, to właśnie ta, prawie pełna bólu, nieśmiałość była pierwszą rzeczą związaną z Freddiem, jaką zapamiętałem. PIERWSZE WRAŻENIA CAROLINE BOUCHER Jest dla mnie szokiem i niepokoi mnie to, że nie mogę sobie przypomnieć, kiedy po raz pierwszy spotkałam Freddiego. Nie jestem w stanie wytłumaczyć sobie, dlaczego nie wywarł na mnie na początku ogromnego wrażenia, ale nie zrobił tego, ponieważ w innym przypadku byłabym go zapamiętała. Musiałam być po uszy zagrzebana w pracy z Elto-nem, kiedy to John Reid oświadczył mi, że muszę poświęcić każdą możliwą wolną chwilę na zajęcie się jego nowymi podopiecznymi, Queen. Nie uśmiechał mi się tak ogromny ładunek dodatkowej pracy. Z Freddiem musiałam się spotkać najpierw w kontekście znajomości z całym zespołem i, jako kobieta, początkowy kontakt wzrokowy i związany z mową ciała nawiązałam tylko z Rogerem i Brianem. Roger odnosił się do wszystkich w bardzo cielesny sposób - Brian był duży, przyjazny i, jak sobie przypominam, bardzo chętny do tego, by sprawiać innym przyjemność. Z żalem muszę powiedzieć, że odpychał mnie, jako kobietę, wygląd Freddiego. Włosy z rozszczepionymi końcówkami, jego zęby, jego fizyczny obraz nie należał do tych, które by na mnie działały. Nie miało to jednak nic wspólnego z jego seksualnością, jako że nie znałam jej wtedy i nie odebrałam w tym kierunku żadnych wibracji; pracowałam dla Eltona, który był homoseksualistą i którego uwielbiałam. Oczywiście, jak tylko zobaczyłam Freddiego występującego na scenie, obnażył on swą fizyczność i przeistoczył się z poczwarki w motyla, zadziwiając mnie faktem, iż oglądam tę samą osobę oraz pokazując, iż nigdy nie powinno się oceniać ludzi po wyglądzie. Jak tylko spotkałam Freddiego, utkwiło mi w pamięci, że zachowywał się dość ceremonialnie. Czułam, że utrzymywał dystans wobec każdego, z kim rozmawiał. Był zawsze w pewien sposób wyniesiony ponad poziom i tok wydarzeń, i stawało się to często przyczyną naszego zmieszania, ponieważ wydawało się, że mógłby nagle, nawet po tym jak przez jakiś czas śmiał się i żartował, wyłamać się i zepsuć jowialność ogólnego nastroju, co stanowiło dla nas duże utrudnienie, jako że gnieździliśmy się wszyscy blisko siebie w autobusie wożącym całą ekipę po kraju w czasie trasy promującej Night At The Opera. Siadaliśmy wszyscy dookoła jednego z rozkładanych stolików i rozmawialiśmy godzinami, a potem, puf! Freddie odchodził. Siedział sam, z dala od nas. Pamiętam, że podróżował wtedy ze swoim prywatnym masażystą... biedny chłopak! Freddie nieźle go szkolił, ale chłopak odgrywał się, opowiadając Freddiemu, podczas gdy naciągał i ugniatał jego ciało, historię jak to, gdy przychodził swego czasu do znanej francuskiej gwiazdy filmowej pokroju Bardot, on, masażysta, przesunął jeden z jej silikonowych im- plantów, co w niedługim czasie spowodowało, iż część jej klatki piersio- PIERWSZE WRAŻENIA wej przeprowadziła się w okolice podbródka! Freddie był tą opowieścią przerażony i na pewien czas zawieszał swe znęcanie się nad masażystą. Często bawił się w ten dość okrutny sposób w kotka i myszkę z ludźmi, o których wiedział, że nie mogą się odgryźć, a nawet z tymi, którzy byli w stanie to zrobić. •> « Po tym gdy opuściłam koncern Johna Reida, by urodzić moje pierwsze dziecko, nie widziałam Freddiego aż do przyjęcia, które odbyło się w kilka tygodni po narodzinach mojej córki, Katie, gdy mój mąż i ja wzięliśmy niemowlę do nosidełka i poszliśmy do restauracji "September" na Fulham Road. Dziecko zostawiliśmy na górze, w pokoju kierownika, i cieszyliśmy się krótką chwilą wytchnienia od pracy nianiek. Ludzie, jeżeli chodzi o doglądanie dziecka, byli obowiązkowi, ale ogólnie zachowywali się obojętnie. Tym, co zadziwiło mnie w sposób absolutny był fakt, że jedyną osobą, która okazywała przez cały czas troskę i wiecznie biegała na górę, by sprawdzić czy Katie płacze czy śpi, był Freddie Mercury. *' ' ANNIE NIGHTINGALE W środowe wieczory robiłam z Alanem Blackiem program pod tytułem Dźwięki Lat Siedemdziesiątych. Pamiętam, jak na moim biurku leżał pierwszy singel Queen, Seuen Seas OfRhye. Pamiętam nawet, jak wyglądał. W połowie czerwony, w połowie beżowy, wydany przez EMI. Słuchaliśmy nowych płyt i ten singel wywarł na mnie duże wrażenie. Był tak dobry, tak inny. Od razu wiedziałam, że odniosą wielki sukces. Zupełnie tak samo jak wtedy, gdy zagrałam pierwszą płytęPo/ice; nie wiedziałam kim są, ale po prostu byłam pewna... takie przeczucia są bardzo ekscytujące. Nie macie pojęcia, jak bardzo wasz własny entuzjazm odbija się na zespole, który się wam podoba, ponieważ nigdy go nie spotkaliście. Gdy oddacie się zespołowi i to oddanie trwa, tak długo oczywiście, jak nagrywają oni dobre płyty, wtedy wszyscy są przez cały czas myślami z tym zespołem. W tamtych dniach określenie "wszyscy" zawierało w sobie także Berniego Andrewsa, niezwykłego przyjaciela wielu zespołów, które wiele zawdzięczają jego wsparciu na początku ich karier. Pamiętam, jak przeczytałam, w załączonej do zestawu informacji prasowych, który otrzymaliśmy razem z singlem, biografii Queen, że jego członkowie posiadają stopnie naukowe i byłam pod dość dużym wrażeniem. Mimo tego, iż zespoły powinny zapłacić najpierw frycowe i przez wieki mozolić się podróżując po kraju, to wydawało się, że Queen wykonało to stosunkowo szybko. Z fotografii, która nadeszła razem z biografią zapamiętałam, że uderzyła mnie uroda Rogera. Jako frontman zespołu, jeśli chodzi o opinię ludzi w naszym biurze, na początku wynurzał się z nagrania Brian i jego gra na gitarze. Z początku Freddiego tam tak naprawdę nie było. Jednak działo się to, zanim ich zobaczyliśmy. Jak tylko obejrzeliśmy ich na żywo, wszyscy uważaliśmy, że jest w cudowny sposób nieokrzesany, chociaż ta jego cecha dojrzewała w miarę powoli. Na początku nie wybijał się jeszcze tak wyraźnie i co dziwniejsze, nie było żadnych przesłanek, po których można by sądzić, że w takim właśnie, jeśli chodzi o swój wizerunek sceniczny, pójdzie kierunku. Do czasu, gdy poj