8298

Szczegóły
Tytuł 8298
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8298 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8298 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8298 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Andrzej W�jcikiewicz GO��BICA I �Gdy my�lisz- szybujesz, gdy kochasz - przyci�gasz" Ina by�a wyj�tkow� go��bic�. Mia�a przepi�kne, bia�e pi�ra, ko�ce skrzyde� lekko zabarwione bordowo-wi�niowym kolorem, kt�ry zdecydowanie wyr�nia� j� w�r�d innych go��bi. Bardzo lubi�a grucha� ze znajomymi go��biami, opowiada� im o swoich marzeniach, s�ucha� historii, kt�re dzia�y si� w go��bnikach. Ina szcz�liwie prze�y�a wiele go��bich lat, nauczy�a si� pi�knie fruwa�, nigdy jednak nie odwa�a�a si� wyfrun�� sama poza granice w�asnego go��bnika... Ba�a si�. Kiedy�, jeszcze jako piskl�, mia�a z�y sen. Sen o jastrz�biu, kt�ry by� przebrany w go��bie pi�ra. Jastrz�b by� szaro-czarny, z ogromnym, zakrzywionym dziobem, wielki, drapie�ny, niebezpieczny, obezw�adniaj�cy. Wiedzia�a, �e chcia� j� skrzywdzi�, mo�e zabi�... Od tamtego momentu ba�a si� szybowa� w powietrzu sama, bez opieki. Najpierw fruwa�a tylko ze swoimi go��bimi rodzicami, p�niej z r�wie�nikami z go��bnika. Jej serce cieszy�o si�, gdy inne go��bie stara�y si� jej pom�c, ale by�a bardzo ostro�na. By�a bardzo pi�kna go��bic�, wi�c gdy dorasta�a wiele m�skich go��bi stara�o si� pozyska� jej wzgl�dy. Niestety, dawny sen nie pozwala� jej szybowa� osobno z �adnym z nich... Cz�sto, gdy zamyka�a oczy, widzia�a cie� jastrz�bia z go��bimi pi�rami i znowu przeszywa� j� dreszcz grozy... Po odej�ciu od rodzic�w Ina sta�a si� cz�ci� stada, kt�re mia�o swoje regu�y, swoje prawa, swoje zasady. Ina stara�a si� zawsze podporz�dkowywa�" temu, czego nauczyli j� rodzice i co nakazywa�a go��bia starszyzna. Nasta�y czasy wsp�lnego, stadnego fruwania. W stadzie nie musia�a si� obawia� jastrz�bi, prawdziwych czy wyobra�onych lub liczy� na go��bich rodzic�w, bo mia�a obok siebie wiele innych go��bi. W go��bniku czeka�a niecierpliwie na momenty wsp�lnego fruwania... Nigdy nie odwa�y�a si� wyfrun�� sama, wszak my�la�a, �e jedynie stado mo�e obroni� ja przed jastrz�biem... By�a szcz�liwa gruchaj�c z go��biami i nie wyobra�a�a sobie szybowania innego ni� w grupie. Stado by�o dla niej ca�ym �wiatem, zaspokaja�o wszystkie jej potrzeby... Mog�a z nim fruwa� do woli i beztrosko grucha�... W ten spos�b min�o wiele szcz�liwych, go��bich dni, miesi�cy i lat. Pewnego razu (gdy by�a ju� doros�� go��bica) siedzia�a na roz�o�ystej so�nie i obserwowa�a towarzyszy fruwa�, kt�rzy zataczali wok� zagajnika du�e ko�a. By�a nieco znudzona tym codziennym, rutynowym fruwaniem i postanowi�a nieco odpocz��. W pewnym momencie przysz�o jej do g�owy dziwne pytanie: - Sk�d mog� wiedzie�, czy rzeczywi�cie jestem szcz�liwa? - JA ci o tym powiem - us�ysza�a cichy g�os. Inne go��bie stara�y si� jej pom�c, ale by�a bardzo ostro�na. By�a bardzo pi�kna go��bic�, wi�c gdy dorasta�a wiele m�skich go��bi stara�o si� pozyska� jej wzgl�dy. Niestety, dawny sen nie pozwala� jej szybowa� osobno z �adnym z nich... Cz�sto, gdy zamyka�a oczy, widzia�a cie� jastrz�bia z go��bimi pi�rami i znowu przeszywa� j� dreszcz grozy... Po odej�ciu od rodzic�w Ina sta�a si� cz�ci� stada, kt�re mia�o swoje regu�y, swoje prawa, swoje zasady. Ina stara�a si� zawsze podporz�dkowywa�" temu, czego nauczyli j� rodzice i co nakazywa�a go��bia starszyzna. Nasta�y czasy wsp�lnego, stadnego fruwania. W stadzie nie musia�a si� obawia� jastrz�bi, prawdziwych czy wyobra�onych lub liczy� na go��bich rodzic�w, bo mia�a obok siebie wiele innych go��bi. W go��bniku czeka�a niecierpliwie na momenty wsp�lnego fruwania... Nigdy nie odwa�y�a si� wyfrun�� sama, wszak my�la�a, �e jedynie stado mo�e obroni� ja przed jastrz�biem... By�a szcz�liwa gruchaj�c z go��biami i nie wyobra�a�a sobie szybowania innego ni� w grupie. Stado by�o dla niej ca�ym �wiatem, zaspokaja�o wszystkie jej potrzeby... Mog�a z nim fruwa� do woli i beztrosko grucha�... W ten spos�b min�o wiele szcz�liwych, go��bich dni, miesi�cy i lat. Pewnego razu (gdy by�a ju� doros�� go��bica) siedzia�a na roz�o�ystej so�nie i obserwowa�a towarzyszy fruwa�, kt�rzy zataczali wok� zagajnika du�e ko�a. By�a nieco znudzona tym codziennym, rutynowym fruwaniem i postanowi�a nieco odpocz��. W pewnym momencie przysz�o jej do g�owy dziwne pytanie: - Sk�d mog� wiedzie�, czy rzeczywi�cie jestem szcz�liwa? - JA ci o tym powiem - us�ysza�a cichy g�os. - Kto to jest JA? - z przera�eniem rozejrza�a si� wok� siebie. Nie by�o przy niej nikogo. - Kto do mnie m�wi? - zagrucha�a g�o�no. Panowa�a cisza. S�ysza�a tylko przyspieszone uderzenia swojego go��biego serca... - Chyba zwariowa�am - pomy�la�a - Czy to przypadkiem nie jastrz�b? - Nie, ONO ma racje! - to by� ju� inny g�os. Ina rozejrza�a si� szybko - znowu nie by�o nikogo w pobli�u. Nie by�o nikogo na ca�ym drzewie. Zdecydowa�a, �e to nie mo�e by� g�os jastrz�bia, przecie� jastrz�bie nie gruchaj� go��bim g�osem, a to by�y g�osy bardzo przyjemne... koj�ce... - Kto to jest ONO? - pomy�la�a. - Kt�re ONO? - spyta� pierwszy g�os. - Ilu was jest? - zagrucha�a g�o�no. Znowu odpowiedzia�a jej cisza. - Ilu was jest? - pomy�la�a. - Jest nas dwoje � odpowiedzia�y g�osy w pi�knej harmonii. To by�o dla niej co� zupe�nie nowego. Dotychczas jej jedyne gruchania by�y to gruchania z rodzicami, ze znajomymi go��biami z go��bnika i z towarzyszami fruwarl. Te g�osy by�y jednak zupe�nie inne... Wyra�nie pochodzi�y gdzie� z jej wn�trza, by�y jakby... gruchaniem z sob�. Zamkn�a oczy i z ca�� odwag�, na jak� by�o j� sta�, zagrucha�a w my�li: - Czy jeste�cie jastrz�biem? - Jeste�my TOB� - odpowiedzia� natychmiast pierwszy g�os - A czy ty jeste� jastrz�biem? - Nie jestem jastrz�biem, jestem go��bic�. - Bez nas - kontynuowa� g�os - by�aby� parodi� go��bicy. Nie mog�aby� wznie�� si� w powietrze, nie mog�aby� szybowa�, nie by�aby� ptakiem. - Wi�c kim jeste�cie? - Jeste�my twoimi skrzyd�ami... Ina zaniem�wi�a z wra�enia. Nie przypuszcza�a, �e mo�na rozmawia� z w�asnymi skrzyd�ami. - Dlaczego do tej pory nie odzywali�cie si� - spyta�a po chwili z doza pretensji w g�osie. - Bo o nic nas nie pyta�a�. U�ywa�a� nas tylko w czasie lotu. To sta�o si� ju� troch� nudne. - To dlaczego akurat teraz? - Zada�a� pytanie troch� m�drzejsze ni� zwykle. - Na razie o nic was nie pyta�am, bo nie wiedzia�am, �e umiecie grucha�. Co to za skrzyd�a, kt�re gruchaj�, zamiast macha� - Ina poczu�a si� dotkni�ta. - No w�a�nie - odpowiedzia�y - tak uwa�aj� wszystkie go��bie. Dlatego nas nie s�ysz�. - Co o mnie wiecie? - spyta�a znowu. - Wiemy wszystko - pytaj o co chcesz! - odpowiedzia� pierwszy g�os. Ina nie bardzo wiedzia�a, o co ma spyta�... Nic specjalnego nie przychodzi�o jej do g�owy... Poza tym obawia�a si� zada� pytanie, kt�re skrzyd�a uznaj� za g�upie. Zaciekawienie wzi�o jednak g�r�... � Czy mog� przesta� ba� si� jastrz�bi? - w jej g�osie by� wyra�ny l�k... - Jeszcze nie! - odpowiedzia�y bez wahania. - Dlaczego nie? - zdziwi�o j�, �e tak szybko odpowiedzia�y. - Nie jeste� jeszcze gotowa do samodzielnego szybowania, W tym momencie Ina by�a sama, gdy� stado pofrun�o ju� z powrotem do go��bnika... Sta�a si� niespokojna, bo czu�a, �e powinna te� wr�ci�, ale niezwyk�o�� tego zdarzenia by�a dla niej jeszcze bardziej frapuj�ca, wi�c pomimo l�ku, zn�w zwr�ci�a si� do skrzyde�... - Macie dwa r�ne g�osy - zagrucha�a - kt�re z was jest kt�re? - Jestem twoim prawym skrzyd�em - odpowiedzia� pierwszy g�os - znam twoje emocje, kieruje twoim instynktem, pomagam ci widzie� nawet wtedy, kiedy masz zamkni�te oczy... G�os by� cichy, rozmarzony, koj�cy, pochodz�cy z jej wn�trza... - Ja jestem twoim lewym skrzyd�em - odezwa� si� drugi g�os. By� nieco silniejszy, bardziej konkretny. Pomagam ci lepiej rozumie� �wiat wok� ciebie i mog� odpowiada� na twoje pytania. - Kiedy machamy razem - odezwa�o si� zn�w prawe skrzyd�o - utrzymujesz si� w powietrzu i jeste� ptakiem... Tak� sam� funkcj� spe�niamy wewn�trz ciebie... Kiedy pracujemy razem... jeste� In�... Prawdziwa In�. Ina nie bardzo rozumia�a, dlaczego mia�aby nie by� In�, je�eli skrzyd�a czego� nie robi� razem w jej wn�trzu... Poza tym - co skrzyd�a mog� robi� we wn�trzu go��bia? S� od machania... Czy we wn�trzu te� si� fruwa...? Wyobrazi�a sobie swoje skrzyd�a machaj�ce do wewn�trz i bardzo j� to roz�mieszy�o... - To dlaczego nie mog� fruwa� sama? - powr�ci�a do pierwszego tematu. - Nie nauczy�a� si� szybowa� poza siebie - odpowiedzia� drugi g�os. Nast�pne g�upstwo... Jak mo�na pofrun�� poza siebie - Ina zacz�a mie� powoli do�� tych dziwnych zagadek... - Co znaczy poza siebie? - spyta�a. Na odpowied� nie by�o ju� czasu. Poczu�a nagle podmuch silnego wiatru, kt�ry o ma�o nie zrzuci� jej z ga��zi. Zamacha�a szybko skrzyd�ami, aby znale�� r�wnowag� w powietrzu i skierowa�a si� w stron� go��bnika. My�l o rozmowie z w�asnymi skrzyd�ami nie dawa�a jej jednak spokoju... II �Przestrze� oznacza mo�liwo�� ujrzenia siebie w innym ptaku i innego ptaka w sobie'' Dlaczego skrzyd�a do mnie m�wi�? zastanawia�a si� Ina. Jak to si� dzieje, �e przedtem nigdy tego nie do�wiadczy�am? Czy to tylko moja wyobra�nia i to ja do siebie m�wi�? Te rozmowy s� takie wyra�ne, takie normalne... jakbym rozmawia�a ze swoj� najbli�sz� przyjaci�k�... A mo�e one zawsze do mnie m�wi�y, tylko nie zwraca�am na to uwagi i dlatego ich nie s�ysza�am? Poza tym - dlaczego to w�a�nie skrzyd�a do mnie m�wi�? Jak tak dalej p�jdzie za chwil� zacznie grucha� c�o mnie moja szyja, pazury, a mo�e ka�de pi�ro z osobna?. Mo�na zwariowa�. No i co to znaczy wyfruwanie POZA SIEBIE? Te pytania pojawia�y si� w jej g�owie, ale nie zastanawia�a si� specjalnie nad odpowiedzi�. Zacz�a z obaw� obserwowa� poszczeg�lne cz�ci swojego upierzenia i cia�a, ale na szcz�cie �adne inne cz�ci nie odzywa�y si� do niej... Poniewa� skrzyd�a te� milcza�y, wi�c po paru dniach Ina zapomnia�a o tym incydencie. Codziennie, rutynowo fruwa�a w stadzie wok� go��bnika, tak jak to zawsze robi�a, czasami troch� dalej, ale nigdy poza granice, kt�re wyznaczy�a grupa. Pewnego dnia postanowi�a oderwa� si�, pofrun�� nieco dalej... sama... Czu�a si� bardzo niepewnie, bo w stadzie starszyzna trzyma�a wszystkie go��bie �elaznym skrzyd�em i nie pozwala�a na �adne wybryki i samotne fruwania... - Je�li nie pofrun� kiedy� sarna, to nie b�d� wiedzia�a, jak to jest - pomy�la�a. - To jest w�a�nie fruwanie poza siebie - us�ysza�a nagle ciche gruchniecie prawego skrzyd�a. - Przecie� ja nie frun� �poza sob�", tylko jestem w sobie -pomy�la�a zdziwiona tym nag�ym odezwaniem si�. O co ci chodzi?. - zwr�ci�a si� z lekk� z�o�ci� do skrzyd�a. - Dop�ki nie wyfruniesz poza granice, kt�re .sobie sama wyznaczy�a�, nie b�dziesz wiedzia�a, kim jeste� � odpowiedzia�o skrzyd�o... - To nie ja wyznaczy�am granice, wyznaczy�y je starsze go��bie... - Ale ty je przyj�a� jako swoje w�asne... wi�c s� twoje... - Wiem, kim jestem - odgruchn�a - jestem go��bic�, kt�ra do tego ma jakie� g�upio gruchaj�ce skrzyd�a. - To przecie� ty pomy�la�a�, �e je�li nie pofruniesz kiedy� sama, to nie b�dziesz wiedzia�a, jak to jest... - odci�o si� skrzyd�o. To jest twoja my�l, nie moja. Ina zignorowa�a ten sarkazm i skupi�a si� na swojej niepewno�ci... Musze zaryzykowa�, aby zobaczy� jak du�y b�dzie m�j l�k - pomy�la�a. Pozosta�a nieco z ty�u stada i gdy zauwa�y�a, �e pozosta�e go��bie nie patrz� - skierowa�a si� w inna stron�... Machaj�c szybko skrzyd�ami, dolecia�a do granicy go��bnika i mechanicznie zawr�ci�a... Poczu�a nagle przyspieszone bicie serca... Cie� jastrz�bia ci�gle istnia�. By� niewidzialny, ale by�... Nie mog�a przesta� si� go ba�, bo jak mo�na przesta� si� ba� czego�', czego nie wida�, jak mo�na przesta� broni� si� przed czym�, czego nie mo�na dotkn��... Zastanawia�a si�, jak mo�e pozby� si� tego l�ku, co mo�e by� silniejsze od jastrz�bi...? Zapytam skrzyde� - postanowi�a... - Co jest silniejsze od jastrz�bi? - zapyta�a, gdy by�a ju� w go��bniku. - Burza - odgrucha�o cicho prawe skrzyd�o. - Dlaczego chcesz pozby� si� tego strachu? - zapyta�o lewe. - Wydaje mi si�, �e inne go��bie lataj� dalej ni� ja i nie boj� si� jastrz�bi. Dlaczego mam si� wiecznie ba�? - Inne go��bie fruwaj� dok�adnie jak ty... W stadzie i do granicy. - Porozmawiaj z burz� - szepn�o znowu prawu skrzyd�o ledwo s�yszalnym gruchaniem. Ina ba�a si� burz, cho� nie tak bardzo jak jastrz�bi. Podziwia�a burze, ale nie te z piorunami, z ulewnym deszczem. W czasie takich burz ka�dy go��b siedzi w go��bniku i nie wystawia dzioba zza jego bezpiecznych �cian. Burze, kt�re podziwia�a, to by�y silne, huraganowe wichury, czasami tak silne, �e Ina ba�a si�, i� j� sam� porw� z go��bnika. Wyobra�a�a sobie, �e takie wichury potrafi� przenosi� go��bie tam, gdzie same nie s� w stanie dolecie�, bardzo daleko, w nieznane, wspania�e okolice, gdzie by�y pi�kne widoki, urzekaj�ce wysoko�ci i doznania przyprawiaj�ce o zawroty g�owy... Takie burze poci�ga�y In� swoj� tajemniczo�ci� i nieznan� moc�. Jedynym problemem by�o to, �e nie mo�na by�o w czasie burzy szybowa� razem ze stadem, w wi�kszej grupie go��bi. By�y zbyt .silne, a pr�dy powietrzne zbyt gwa�towne. Powodowa�y zbyt du�e zawirowania, aby utrzyma� harmonijny lot w grupie, a przecie� samotne wyfruni�cie gdziekolwiek dalej na razie przekracza�o granice jej wyobra�ni. Poza tym tego rodzaju burze w jej okolicy zdarza�y si� niezwykle rzadko... Kiedy� przez kr�tki czas odwa�y�a si� poszybowa� na fali takiej wichury, ale szybko wr�ci�a z powrotem... To by�o ciekawe, ale i przera�aj�ce... Od tego czasu my�la�a jednak o wichurach, kt�re mog�yby j� ponie�� dalej ni� zwykle... My�la�a o nich i ba�a si�. By�o to w momencie, kiedy stado spa�o sobie smacznie w go��bniku po porannych lotach i wsp�lnych pogruchiwaniach. Ina nie mog�a spa�... w g�owie mia�a ci�gle gruchanie skrzyde� na temat burzy... �eby porozmawia� z burz�, trzeba si� z ni� spotka�, ale jak spotka� co�, przed czym chowaj� si� wszystkie go��bie... Nagle poczu�a ogromn� ch��, aby zacz�� lata� samotnie, bez opieki innych, bez konieczno�ci latania wsz�dzie tam, gdzie starszyzna ka�e fruwa�... Ch�� by�a tak wszechogarniaj�ca, �e cicho wysun�a si� z go��bnika i pofrun�a w stron� pobliskiego lasu... Po kr�tkim locie usiad�a na ga��zi znajomej sosny, sprawdzaj�c, czy �aden go��b za ni� nie polecia�... Wok� niej by�o pusto, �adnego go��bia, tylko wr�ble i wrony daleko, na innych drzewach... Ze zdziwieniem stwierdzi�a, �e pomimo lekkiego niepokoju czuje si� ca�kiem bezpiecznie... By�a w granicach go��bnika, tyle �e po raz pierwszy - zupe�nie sama... - Hm... pomy�la�a - je�li tak wygl�da pokonywanie l�k�w, to wcale nie jest to takie trudne... - Czy dobrze zrobi�am? - zapyta�a skrzyde�. - Co czujesz w sercu? - pytaniem odpowiedzia�o prawe skrzyd�o. - Czuj� wolno��... czuj� wi�ksz� przestrze�... tylko troch� si� boj�... - To co jest w twoim sercu jest najwa�niejsze... My pomagamy tobie by� tak�, jak� chcesz by�... � Nie chc� si� ba�... - To porozmawiaj z burz�... - Jak j� znale��... - Nie musisz jej szuka�... To ona znajdzie ciebie, bo o niej my�lisz... Musisz tylko by� cierpliwa. Od tej pory Ina codziennie samotnie wyfruwa�a z go��bnika w czasie, kiedy pozosta�e go��bie spokojnie sobie drzema�y... Szybowa�a nad lasem, czasami nieco dalej, nad rzek�, nad polem, zawsze jednak w granicach wyznaczonych przez stado... Poza tymi granicami m�g� czai� si� jastrz�b, wi�c nawet si� do nich nie zbli�a�a... Fruwa�a z nadziej�, �e kt�rego� dnia burza j� odnajdzie, tak jak to obieca�y skrzyd�a, ale przez wiele dni i tygodni nic si� nie dzia�o. W czasie jednego z takich spokojnych, samotnych szybowa� nad okolicznym lasem postanowi�a ponownie poradzi� si� skrzyde�... - Na razie nic si� nie dzieje... Co mam robi�, �eby spotka� moj� burz�? - spyta�a. - Przyci�gasz burz� i jednocze�nie j� odpychasz... - od-grucha�o lewe skrzyd�o. - Nie rozumiem - zdziwi�a si� Ina. - Jedna cz�� ciebie chce jej do�wiadczy�, druga boi si� jej... Burza nie wie, czy ma si� zjawi�... - To jak mam przesta� si� jej ba�... � Zobacz sw�j l�k - szepn�o prawe skrzyd�o. - Jak mam zobaczy� l�k przed burza? - pomy�la�a. Jak mo�na zobaczy� co�, co jest tylko w �rodku duszy go��bia?... czego nie mo�na dziobn��, ofrun��... - Jak mam zobaczy� l�k przed burza? - spyta�a ponownie skrzyde�. - Porozmawiaj z nim - szepn�o prawe skrzyd�o. - Tylko zr�b to ostro�nie - ostrzega�o lewe. - To znaczy, co mam zrobi�? � zdenerwowa�a si� Ina. Jedno z was podpowiada mi to, drugie tamto... - Jest w tobie konflikt.. Wa�ne jest to, czego tak naprawd� chcesz - odpowiedzia�y obydwa razem. - Chc� lepiej pozna� burz�... - Nie masz innej rady, jak tylko porozmawia� z burz�, zaprzyja�ni� si� z ni�... - Czy mo�na zaprzyja�ni� si� z l�kiem? - Ina by�a zaszokowana. - Mo�na, kiedy si� go zobaczy, kiedy si� go oswoi. - Jak mam zobaczy� co�, co jest niewidzialne? - To, co jest niewidzialne dla twoich oczu, jest widzialne dla mnie - odpowiedzia�o prawe skrzyd�o. Jest widzialne r�wnie� dla ciebie, ale musisz nauczy� si� patrze�... Nie mo�esz by� tak jak ludzie, tam na dole, pod nami. Oni prawie wszyscy s� �lepi. Patrz� tylko oczyma i wydaje im si�, �e widz�... - To jak mam patrze�, �eby zobaczy� sw�j l�k, �eby porozmawia� z burz�? - Musisz zamkn�� oczy, Ina postanowi�a zaryzykowa�. Serce bi�o jej mocno i bardzo szybko, ale jej go��bia ciekawo�� by�a silniejsza ni� l�k przed zobaczeniem w�asnego l�ku. Poza tym nie by� to ten sam parali�uj�cy strach, jaki czu�a przed jastrz�biem. By� jaki� inny... bardziej przyjazny. Usiad�a spokojnie na ga��zi drzewa i ponownie spyta�a skrzyde�. - No to co mam robi�? - Ja ci� poprowadz� - odpowiedzia�o prawe skrzyd�o - ale najpierw zamknij oczy. To, co jest na zewn�trz ciebie, co widz� twoje oczy, mo�e ci przeszkadza�. To, co jest wewn�trz, widzimy tylko my, a ty mo�esz to zobaczy� tylko swoim czuciem, swoj� wyobra�ni�... Zamknij oczy. Ina zamkn�a oczy, - Teraz pomy�l o burzy i o swoim l�ku... Poczuj go... Postaraj si� nada� jaki� kszta�t, ale trzymaj go bardzo daleko od siebie... - cichutki szept prawego skrzyd�a by� uspokajaj�cy. Pocz�tkowo nic jej si� nie pojawia�o, w wyobra�ni widzia�a tylko czer�1, ale po chwili zacz�� si� wy�ania� kszta�t. By�o to co� w rodzaju czarnej kuli albo ogromnego, czarnego, p�katego ptaka. A� zagrucha�a z przera�enia... Postanowi�a jednak nie otwiera� oczu, aby mu si� dok�adniej przyjrze�. Trzyma�a zaci�ni�te powieki... i powoli zauwa�y�a, �e kszta�t w jej wyobra�ni nie by� ju� taki straszny... Zmniejszy� si�. �Hm - pomy�la�a - okazuje si�, �e wystarczy si� nie przestraszy�, a strachy zmieniaj� si� na mniejsze. Tylko co dalej?" - Co mam dalej robi�? - spyta�a skrzyde�. - Zapytaj burzy i tego l�ku, co ci przynosz� - us�ysza�a natychmiastow� odpowiedz". - Co mi przynosisz? - zapyta�a nieco niepewnym, zdziwionym gruchni�ciem, zwracaj�c si� do obrazu l�ku... Nie wydawa�o jej si� mo�liwe, aby l�k m�g� przynosi� cokolwiek innego, opr�cz l�ku. - Ze mn� jeste� bezpieczna i pewna siebie - us�ysza�a wyra�ne s�owa. To by� inny g�os. To by� g�os jej l�ku. - To, czego si� boj� przynosi mi bezpiecze�stwo i pewno��? Jak to mo�e by�, to niemo�liwe! - zagrucha�a zdumiona. - Broni� ci� przed b�lem, daj� ci pewno��, �e nigdy nie wyfruniesz poza granice go��bnika i dlatego ci, kt�rzy s� tobie bliscy, daj� ci mi�o��, kt�rej boisz si� straci�, gdyby� wyfrun�a zbyt daleko. Ina by�a zaszokowana. Wszystkiego si� spodziewa�a, tylko nie tego, �e jej l�k b�dzie si� opiekowa� jej mi�o�ci�. Nie wiedzia�a, co ma zrobi�. - Co mam teraz robi� - spyta�a cicho prawe skrzyd�o. - Podzi�kuj swojemu l�kowi za opiek� i za to, �e ci� broni� przez tyle lat - us�ysza�a w odpowiedzi. - Ale ja nie chc�, �eby mnie broni� w ten spos�b... - Mia� dobre intencje - wi�c mu podzi�kuj - nalega�o skrzyd�o. Ina ponownie spojrza�a na sw�j l�k. By� ju� zupe�nie inny. Bardziej przyjazny i nie taki ciemny. Zacz�� nabiera� kolor�w lasu i s�o�ca. - Dzi�kuj� ci - zagrucha�a w my�lach. - Teraz zapytaj go, czy pozwoli ci samej si� broni�, bo jeste� ju� doros�� go��bic� i potrafisz sama powr�ci� do domu nawet, je�eli polecisz dalej, ni� chcia�a� - podpowiada�o skrzyd�o. - Jestem ju� doros�a go��bica - zwr�ci�a si� do l�ku - czy pozwolisz mi samej teraz dba� o moje bezpiecze�stwo, moj� pewno�� i moj� mi�o��? - Zapytaj skrzyde� - odpowiedzia� l�k - czy nie maj� nic przeciwko temu - ja przecie� zale�� od nich. - Czy mog�? - Ina zwr�ci�a si� do prawego skrzyd�a. Zdziwi�o j�, �e jej l�k mo�e zale�e� od skrzyde�, W ko�cu skrzyd�a s�u�ij do fruwania... no mo�e jej skrzyd�a by�y troch� nietypowe, bo z ni� pogruchiwa�y, ale co ma l�k do skrzyde�...? To tak, jakbym chcia�a por�wnywa� go��bie pi�ro do sosen w lesie... Postanowi�a jednak nie przejmowa� si�... zostawi�a to na p�niej. - Tak, oczywi�cie - odpowiedzia�o skrzyd�o. - A ty? - pytanie skierowa�a do lewego skrzyd�a. - Tak - lewe skrzyd�o by�o bardzo lakoniczne i formalne. Ina spojrza�a zn�w na l�k i a� zatrzepota�a skrzyd�ami ze zdumienia. W jej wyobra�ni zrodzi� si� teraz pi�kny, z�oty kszta�t przypominaj�cy go��bia, kt�ry z pewno�ci� go��biem nie by�. Ten kszta�t wnikn�� g��boko w jej dusz�, przesta� istnie� w jej wyobra�ni, sta� si� ni� sam�... III Je�li ptak cho� raz poleci wy�ej, raz przekroczy swoje granica, nigdy ju� nie b�dzie chcia� wr�ci� do poprzednich granic..." Ateraz porozmawiaj z burz� jeszcze raz -us�ysza�a znowu szept prawego skrzyd�a. Porozmawianie z burz� wydawa�o si� tym razem �atwiejsze. Je�eli burza by�a dawnym lekiem, by� to ju� inny l�k, �adniejszy, przyjazny. Inie podoba�o si�, �e l�k chcia� j� broni�, tylko ci�gle nie rozumia�a jak to jest mo�liwe... Zastanawia�a si� chwil� nad kszta�tem, kt�ry si� jej objawi�, staraj�c si� zrozumie�, co to w�a�ciwie by�o. Czy ten kszta�t m�g� przypomina� ptaka? Przez chwil� przeszy� j� dreszcz i serce zacz�o szybciej bi�, gdy przemkn�a jej my�l, czy to przypadkiem nie by� jastrz�b... Po chwili uspokoi�a si�. Nie, to na pewno nie by� jastrz�b. Jastrz�bie s� czarne i podobno boj� si� burz jeszcze bardziej ni� go��bie. Tylko, je�eli burza ma kszta�t ptaka, to czym jest burza? Wyobrazi�a sobie znowu ten kszta�t i zapyta�a: - Czym jeste�? Czy jeste� burz�? - Tak - odpowiedzia�a burza. - Gdzie jeste�? - odwa�y�a si� na nast�pne pytanie. - Jestem w tobie, jestem poza tob�, jestem wsz�dzie... - Czy jeste� dobra, czy z�a? - Nie jestem ani dobra, ani z�a. Jestem taka, jak� chcesz, �ebym by�a. - Nie rozumiem - oburzy�a si� Ina. Przecie� burze mog� by� z�e. Niszcz� go��bniki. Porywaj� z wiatrem go��bie, mog� nawet zabi�... - Jeste�my takie, jakie jeste�my, kiedy znajdujemy si� na zewn�trz ciebie. To ty decydujesz, czy si� mnie boisz, czy mnie lubisz, czy wykorzystasz moj� moc, czy b�dziesz ode mnie stroni�a i chowa�a si� w go��bniku. To ty decydujesz, czy b�dziesz mnie szuka�a, czy ucieka�a ode mnie. Je�li zdecydujesz si� mnie polubi� - b�d� twoj� przyjaci�k� i pomog� ci poszybowa� tam, gdzie zechcesz. Je�eli jednak zechcesz dalej si� mnie ba�" - b�d� ci� straszy�a. To jest twoja decyzja. Ja po prostu jestem. Ina s�ucha�a zafascynowana. Do tej pory wydawa�o si� jej, �e l�k po prostu jest i jest czym�, czego trzeba si� ba�. Owszem, fascynowa�y j� pewne elementy burzy, ale nawet przez my�l jej nie przesz�o, �eby cokolwiek z tego zale�a�o od niej. Mo�e nie wszystkie go��bie boj� si� burz... - zastanowi�a si� przez chwil�, Nie wiedzia�a przecie�, co robi� go��bie w innych go��bnikach. - Co mam robi�? - spyta�a skrzyde�. - Nie jest wa�ne, co robi� inne go��bie - odgrucha�o lewe skrzyd�o - dla ciebie wa�ne jest to, co ty robisz. Ina przypomnia�a sobie rozmow� z burz�. - Je�eli polec� z tob�, to gdzie jeste� - na zewn�trz mnie, czy wewn�trz? - spyta�a. - Jestem na zewn�trz ciebie, bo nios� ci� swoim wiatrem. Jestem wewn�trz ciebie, bo daj� ci odwag�, aby� pozwoli�a si� nie��. - W takim razie jeste� dobra... - ucieszy�a si� Ina. - Jestem tak�, jak� zdecydujesz, �e jestem - powt�rzy�a burza - je�eli rozwiniesz skrzyd�a, ponios� ci� tam, gdzie twoje marzenia jeszcze nie si�gaj�, na wysoko�ci, kt�rych jeszcze nigdy nie do�wiadczy�a�. Je�eli to, co zobaczysz, jest cz�ci� ciebie, je�eli to, co poczujesz, poruszy twoje serce, je�eli poczujesz dum� i rado�� - wtedy jestem dla ciebie dobr� burz�... Je�eli jednak twoje skrzyd�a b�d� napi�te, je�eli l�k przed wysokim lotem i przed zawirowaniami powietrza, kt�re ci� mog� tam spotka�, zdominuje twoje serce - wtedy jestem z�� burz�. Wtedy musisz wr�ci� do go��bnika i ba� si� dalej, bo nie jeste� gotowa, aby si� ze mn� zaprzyja�ni�. W ka�dej chwili twojego lotu ty decydujesz, czy mnie lubisz, czy si� mnie boisz. - Przecie� l�k mo�e przyj�� niespodziewanie... Jak mog� kontrolowa� co�, czego jeszcze nie znam. - Znasz. Rozmawia�a� z nim przed chwil�... - Ten, z kt�rym rozmawia�am, nie jest ju� l�kiem, jest jakim� z�otym ptakiem czy kul�... nie jest ju� tym, czym by� przedtem. Tylko... sk�d mog� wiedzie�, czy nie zmieni si� z powrotem w to, czym by�, gdy zaczn� z tob� szybowa�"... - Je�li zdecydujesz, �e mnie lubisz, wtedy poszybujesz ze mn� 1 wtedy b�d� dla ciebie dobr� burz�. Je�eli zdecydujesz, �e si� mnie dalej boisz, zmieni� si� - odpowiedzia�a burza. - Ale bezpieczniej poszybowa� z tob� w grupie ~ stwierdzi�a nagle Ina. Burza milcza�a. Nie by�o �adnej odpowiedzi. Ina pomy�la�a, �e to, co powiedzia�a, zabrzmia�o chyba g�upio... Przecie� ca�a ta sprawa opiera�a si� na jej l�ku przed samotnym lotem. Z grup� i tak si� nie ba�a. Tylko... wydawa�o si� jej, �e potrzebuje i burzy, do tego, aby szybowa� samotnie, i potrzebuje grupy, aby jej w tym locie towarzyszy�a... Poczu�a na skrzyd�ach silny podmuch wiatru... jak gdyby burza... ta prawdziwa, na zewn�trz, dawa�a o sobie zna�. A wiec to jest teraz... Ogarn�o j� ponownie przera�enie. - Co mam robi�? - spyta�a skrzyde�. - Le� - odpowiedzia�o prawe skrzyd�o. - Uwa�aj - odpowiedzia�o lewe. To by�o zaskoczenie. Skrzyd�a znowu nie by�y zgodne. Co to wszystko dla mnie znaczy? - zastanawia�a si� Ina. Sk�d ten brak jedno�ci u moich tak zawsze zgodnych skrzyde�? - Dlaczego mam uwa�a�? - zapyta�a lewe skrzyd�o. - Bo cz�� ciebie t�skni za burz�... a cz�� si� jej boi... Ja tylko wygrucha�em to, co jest w tobie... - Wiem - odpowiedzia�a Ina - waham si�, ci�gle si� boj�... - Dzisiejsza chwila wahania - lewe skrzyd�o grucha�o dalej -jutro mo�e by� dla ciebie chwil� rado�ci. Sercem i marzeniem szybujesz ju� z burz� i wiatrem, ale ja jestem cz�ci� twojej go��biej natury, ta, kt�ra dotyka istoty twojego istnienia jako go��bia... Gdy tak zdecydujesz, my same poniesiemy ci� tam, gdzie wiatr jest najsilniejszy, najpi�kniejsze widoki, najwi�ksze wysoko�ci... - A kiedy zniknie l�k? - Kiedy zdecydujesz, �eby znikn��! - w��czy�o si� prawe skrzyd�o. Tymczasem wiatr czeka� jakby na to, co ona zadecyduje... Jego podmuchy raz by�y silniejsze, tak jakby przyci�ga� j� ku sobie, to zn�w s�absze, jakby zach�ca� j� swoist�, wietrzn� pieszczot�. Ina nie wiedzia�a, co robi�... Czu�a si� wewn�trz rozdarta... bezpieczna z gadaj�cymi skrzyd�ami i niepewna przestrzeni, samotno�ci. L�k ci�gle istnia�... Nie ufa�a jeszcze burzy... nie ufa�a podmuchom wiatru. - I co z was za po�ytek, kiedy wprowadzacie mnie w takie wewn�trzne konflikty - zagrucha�a do skrzyde�. - My wiemy, �e jeste� bezpieczna - odpowiedzia�o prawe, Potrafimy wylecie� poza ciebie, popatrze� przez twoje oczy daleko w prz�d, zobaczy� to, czego ty jeszcze nie widzisz, poprowadzi� ci� najlepsz� drog�, aby� zawsze wr�ci�a do go��bnika, nawet z bardzo dalekiej podr�y. Ty jedynie musisz by� na to przygotowana. W tym celu musisz si� przyzwyczai� do my�li o wyfruni�ciu poza to, co jest twoj� rutyn�, poza siebie... Gdy wyobrazisz to sobie -zaczniesz si� zmienia� i my zaczniemy si� zmienia�. - To co mam robi�? � Zrobisz to, co chcesz. Wszystko zale�y od ciebie - szepn�o ponownie prawe skrzyd�o. Zapytaj siebie, czy jeste� gotowa na zmian�...? Czy nadszed� ju� czas? - Jeszcze nie jestem gotowa - zdecydowa�a, opuszczaj�c dzi�b - jeszcze si� boj�, zostaj�. Po tej decyzji zrobi�o si� jej smutno, ale w g��bi serca czu�a, �e jej prawe skrzyd�o ma racj�. Przecie� stanowi�o istot� jej go��biego istnienia... a wi�c - to jeszcze nie czas. Dosz�a do wniosku, �e �ycie go��bia sk�ada si� z dokonywania wybor�w, a najdonio�lejszym dla niej wyborem jest ten zwi�zany z okre�leniem istoty samej siebie... Poczu�a si� wyj�tkowym ptakiem. Zda�a sobie nagle spraw�, �e nie istnieje na ca�ym go��bim �wiecie �adna inna Ina. W tym momencie wyborem by�a jej decyzja. Szybuj�c, mo�na pod��a� za g�osem serca lub g�osem tego, co inne go��bie uwa�aj� za rozs�dek... Pomy�la�a, �e przecie� ka�dy go��b jest pi�kny i ka�dy ma nieograniczone mo�liwo�ci rozwijania istniej�cego w nim potencja�u, poszerzania j swoich granic do poziom�w, gdzie granic ju� nie ma. Nagle zrozumia�a, �e istnienie polega na wiecznym szukaniu pi�kna i �e w ostatecznym rozrachunku wygrywa ten, kto potrafi sprawi�, aby pi�kno sta�o si� podstaw� istnienia... Przeczuwa�a, �e jej dotychczasowe �ycie w obecnej formie dobiega kresu, �e rodzi si� nowa Ina, bogatsza, pe�niejsza. - Naucz si� oddala� od tego, co ci� ogranicza i nieustannie szukaj przestrzeni - szepn�o jej prawe skrzyd�o. Czu�a, �e uruchamia w sobie si�y do zmian, kt�rych ju� od dawna pragn�a, �e jej niespodziewany dialog ze skrzyd�ami oraz to, co si� dzia�o wok� niej i w niej, by�o tylko fizycznym wymiarem tych zmian. - Czego chcesz? - zapyta�a siebie. Odpowied� skrzyde� brzmia�a: �Przestrzeni". �Ka�da chwila szybowania jest najwi�kszym bogactwem i na zawsze b�dzie we mnie trwa� - pomy�la�a. - To tak, jakby te chwile zmieni�y ju� na zawsze barw� mojego serca..." Ina rozpostar�a skrzyd�a, pofrun�a tak wysoko, jak tylko mog�a i - zataczaj�c majestatyczne kr�gi - poszybowa�a w stron� go��bnika. IV �Gdy pragniesz - przyci�gasz to. czego pragniesz. Pozb�d� si� leku. Tw�j l�k mo�e przyci�gn�� to, czego si� najbardziej boisz..." �ycie go��bia jest zorganizowane. Ka�dy ma sw�j go��bnik, posiada go��bich przyjaci� z rodzinnego go��bnika, z kt�rymi grucha i fruwa wok� wydzielonej sfery. Czasami zagl�daj� tam go��bie z innych go��bnik�w. Rodzinna hierarchia decyduje, kt�re z nich maj� prawo przekroczy� wyznaczone granice. Na og� go��bia stra� przep�dza obcych, aby pofrun�li sobie gdzie indziej. W Inie czasami odzywa�a si� jej buntownicza natura, wi�c nie zawsze akceptowa�a to, co si� podoba, czy nie podoba starszy�nie. Sama wybiera�a sobie towarzyszy fruwa� i grucha�. Inne go��bie przyzwyczai�y si�, �e taka jest i przez ostatnie par� go��bich lat mia�a spok�j ze swoimi wyborami... Nawet tata-go��b i mama--go��bica zaakceptowali jej towarzyskie i emocjonalne gruchania oraz w�dr�wki. Zawsze jednak ostrzegali j� przed wichurami i burz�. To oni, swoimi opowie�ciami, spowodowali, �e tak bardzo ba�a si� huragan�w... cho� nie tak bardzo jak jastrz�bi. W ko�cu burze to by� l�k wyuczony... jastrz�bie - jej w�asny z�y sen. Teraz w g�owie Iny zapanowa� chaos. Rozmowy ze skrzyd�ami, z burz�, marzenia o szybowaniu z wiatrem wyda�y si� jej troch� nierealne. Nast�pnego dnia nie pami�ta�a ju� dok�adnie, co to by�y za gruchania. Czu�a jednak, �e musi co� zrobi�. Z trudem przypomina�a sobie obraz burzy, kt�ry przedstawi� si� jej w postaci dziwnego ptaka. Marzy�a, aby poszybowa� dalej ni� zwykle. W g��bi siebie t�skni�a i czeka�a na wiatr. Nie na ten lekki, codzienny zefirek, kt�rych by�o du�o, ale na siln�, huraganow� wichur�, kt�ra tak bardzo pobudzi�a jej wyobra�ni�... Postanowi�a jeszcze raz poradzi� si� skrzyde�, co ma robi�, gdyby nagle zmieni�a si� pogoda... Czego naprawd� pragn�? Zosta� w go��bniku...? Zawsze fruwa� z grup�...? Czy poszybowa� samej nie wiadomo gdzie...? - Odpowied� ju� znasz - us�ysza�a wewn�trzny g�os, zanim zd��y�a zada� pytanie. Tym razem skrzyd�a by�y szybsze od niej. - Wiem, �e pragn� przestrzeni, ale przestrze� ju� mam, kiedy fruwam w grupie... - pomy�la�a. Czub jednak, �e tu nie chodzi o t� sam� przestrze�, kt�rej ju� tyle razy do�wiadcza�a podczas wsp�lnych fruwa�. Czu�a w sercu t�sknot� do innej przestrzeni, tej, kt�ra nie ma granicy i zale�y tylko od niej... Tej, kt�rej jeszcze �aden go��b z jej go��bnika nie przekroczy�. - Co mam robi�? - zapyta�a znowu skrzyde�. - Przecie� ju� wiesz, pokochaj burz�! - odpowiedzia�y. - Wczoraj mia�am si� przesta� ba�, a dzisiaj ju� mam pokocha� co�, przed czym wszyscy ostrzegaj� m�ode go��bie? Co�, czeg� jeszcze nie pozna�am...? Wy�cie chyba zwariowa�y! - zagrucha�a gniewnie. L�k na chwil� zmrozi� jej skrzyd�a, ale natychmiast przypomnia� si� jej wyobra�ony symbol burzy i poczu�a dreszcz podniecenia... Tak, burz� w takim kszta�cie mo�na pokocha� - pomy�la�a. - To co mam zrobi�, aby pokocha� burz�? - zada�a skrzyd�om nast�pne pytanie. - Przecie� lubisz zabaw�, pobaw si� z wiatrem - szepn�o lewe skrzyd�o. - Poczuj go ca�� sob�, wykorzystaj jego si�� - doda�o prawe. Ina postanowi�a, �e przestanie si� zastanawia� i zrobi co�, czego jeszcze nie robi�a... Pofrunie sobie sama, bez stada, dalej ni� zwykle. �Zobacz� co si� sianie" - pomy�la�a. Przesta�a si� martwi�, co b�dzie, je�li kt�ry� z go��bi zobaczy jej nieobecno��. Je�li to si� komu� nie spodoba, to jego problem" - pomy�la�a bu�czucznie. Poczeka�a na odpowiedni moment i wyfrun�a z go��bnika. Ju� po paru ruchach skrzyde� poczu�a si� dziwnie... To by�o nieznane uczucie wolno�ci i zupe�nie innej przestrzeni ni� ta, kt�r� do�wiadcza�a do tej pory ze stadem... Nagle zapragn�a wiatru... wichury... huraganu... Chcia�a, aby zaistnia�... Nie wiedzia�a, czy go znajdzie i gdzie go znajdzie, bo pogoda by�a spokojna i s�oneczna. Pofrun�a w stron� lasu, maj�c nadziej�, �e stare drzewa, pami�taj�ce wiele pokole� go��bi, poradz� jej, gdzie ma go szuka�, jak d�ugo czeka�... Zacz�a ws�uchiwa� si� w ich szum. - Kiedy spotkam wiatr, kt�rego szukam? - spyta�a sosen. - On ju� tu jest - zaszumia�y. - Tak szybko? - jej zaskoczenie po��czone by�o z podekscytowaniem, l�kiem i z ciekawo�ci� ptaka. Gdzie�, w przestrzeni istnia�y przecie� jastrz�bie. - Gdy pragniesz - przyci�gasz to, czego pragniesz -zaszumia�y sosny. - Pozb�d� si� l�ku, bo tw�j l�k mo�e przyci�gn��" to, czego si� najbardziej boisz... - zaszumia�y d�by. Ina poczu�a lekkie podmuchy pod skrzyd�ami... zmieniaj�ce si� napi�cie powietrza... obietnic� czego�... Jastrz�bie znikn�y nagle z jej my�li, znikn�a obawa. Pojawi�a si� ch�� bli�szego poznania specjalnego wiatru... Jej wiatru... Ch�� poszybowania w nim i z nim, przyzwolenia, aby dotyka� jej skrzyde�, przeszywania dziobem jego przestrzeni... Zacz�a marzy� o nim... Przyci�ga�a go swoimi my�lami... Czu�a, �e to, co zaczyna si� dzia� pod jej szeroko roz�o�onymi skrzyd�ami, to nie by� ju� wiatr z jej wyobra�ni. To by� prawdziwy, specjalny wiatr, kt�ry wia� tylko dla niej i kt�rego si�a wzmaga�a si� i opada�a wok� niej, zmieniaj�c si� z ka�d� chwil�. Wzbi�a si� w g�r� i przez moment znieruchomia�a w powietrzu, wczuwaj�c si� w jego podmuchy... Wiedzia�a, �e to ju� nie jest codzienne, rutynowe fruwanie. Przez jej skrzyd�a przep�yn�� nag�y dreszcz, bo poczu�a zwi�kszaj�cy si� nagle nap�r powietrza, kt�ry j� zacz�� unosi� coraz wy�ej, cho� jej skrzyd�a by�y w dalszym ci�gu prawie nieruchome. Pierwsze dotkni�cia wiatru by�y lekkie, ledwo wyczuwalne... Szybowa�a, pozwalaj�c mu owiewa� i delikatnie dotyka� swoich pi�r... od czasu do czasu lekko porusza�a skrzyd�ami, ta�cz�c \v rytm jego podmuch�w... Trwa�o to bardzo d�ugo... tak d�ugo, �e w pewnej chwili zw�tpi�a, czy to jest wiatr, na kt�ry czeka�a od tak dawna... Wiatr jakby czyta� jej my�li, cho� nie zdoby�a si� na najmniejsze gruchniecie w jego stron�... Nagle zacz�� zmienia� kierunek i si��. Teraz ju� ca�a by�a z wiatrem, czu�a jego niezwyk�� blisko��... W zamian delikatnie muska�a skrzyd�ami jego powierzchnie, pozwalaj�c mu przep�ywa� pod sob� i nad sob�. Dzi�kuj� -us�ysza�a jego szept. Ju� si� nie dziwi�a, �e s�yszy i rozumie mow� wiatru, drzew, skrzyde�, Po pierwszych mu�ni�ciach wiedzia�a, �e sprawia jej to wielk� rado��... Zacz�a si� poddawa� podmuchom, staraj�c si� poczu� pieszczot� ka�dym swoim pi�rem. Wzrasta�a w niej ch�� czucia jego przestrzeni wok� siebie i w sobie, oderwania si� od rzeczywisto�ci. Szybowania w jego obj�ciach i z��czenia si� z rzeczywisto�ci� podmuch�w ka�dym ruchem skrzyde�. Wykorzystania wszystkich zawirowa�, kt�re jej oferowa�... Ka�dym kolejnym ruchem prosi�a go o wi�cej si�y, o wi�cej przestrzeni, o wi�cej g��bi... Przesta�a zastanawia� si�, gdzie szybuje, jak daleko jest od go��bnika, gdzie s� inne go��bie. Pozwoli�a porywa� si� w g�r� i w d�, coraz szybszym szybowaniem, z coraz wi�kszym zapami�taniem, nabieraj�c coraz wi�kszej wysoko�ci... Czu�a, �e wiatr przenika� j�, obejmowa�, odkrywa� jej doskona�o��, opiekowa� si� ni�. W tym zapami�ta�ym locie w g�r� i w d� czu�a si� ca�kowicie bezpieczna. Jej skrzyd�a porusza�y si� raz szybciej raz wolniej, obejmuj�c coraz wi�ksz� przestrze� i bior�c pod siebie coraz wi�ksze i coraz bardziej gwa�towne podmuchy powietrza... Szybowa�a coraz dalej, poza swoje w�asne granice nie martwi�c si� gdzie jest, wolna od l�k�w i zahamowa�... Jej dotkni�cia sta�y si� tak samo pi�kne, jak jego pieszczoty. Robi�a w powietrzu najrozmaitsze, najbardziej skomplikowane figury. Czu�a jak wiatr ka�dym zawirowaniem, ka�dym podmuchem wnika� coraz bardziej w istot� jej go��biej potrzeby bycia ptakiem nowych przestrzeni, bycia prawdziw� sob�. Ina pragn�a nacieszy� si� i wykorzysta� ka�dy moment tego szybowania.. Dziobem dotyka�a wiatru, czu�a jak pokonuje jego op�r, jak go kontroluje ka�dym ruchem skrzyde�... Jak pozwala mu sterowa� podmuchami, kt�re raz by�y gwa�towne, to zn�w tak lekkie, �e ledwo wyczuwalne... Gdy rozchyla�a dzi�b - czu�a jak wnika� w jej wn�trze. Gdy go zamyka�a, g�aska� jej �ebek, pie�ci� ka�de jej pi�ro, op�ywa� jej ogon, pozwalaj�c, aby ponownie pu�ci�a si� w taniec... Bardzo ciep�o, bardzo gwa�townie i bardzo d�ugo, tam, gdzie obydwoje byli pod przestrzeni� i ponad przestrzeni� owini�ci w jej rytm, zd��aj�c do granic, kt�re kiedy� istnia�y tylko w jej wyobra�ni. Wiedzia�a, �e jest ju� daleko poza go��bnikiem, dalej ni� kiedykolwiek przedtem, ale teraz to nie by�o wa�ne. Nie istnia�y przera�aj�ce jastrz�bie... Robi�a to, co poradzi�y jej skrzyd�a, do czego t�skni�a i czego w g��bi siebie pragn�a od najwcze�niejszego go��bie�stwa. Nie martwi�a si�, jak powr�ci i kiedy powr�ci. Wiedzia�a, �e istnieje w niej moc tworzenia siebie mocniejszej ni� kiedykolwiek. Z ka�dym ruchem skrzyde� odkrywa�a w sobie nowe mo�liwo�ci przekraczania narzuconych sobie granic. Podmuchy wiatru stawa�y si� coraz mocniejsze, coraz bardziej gwa�towne. Ina czu�a powi�kszaj�c� si� z ka�d� chwil� wewn�trz niej rado�� przestrzeni. Czu�a te�, �e to ona decyduje, jak szybuje i gdzie szybuje, jak� pokonuje przestrze�, jak� to jej daje rado�� i jak bardzo zmienia siebie. Jej go��bie cia�o robi�o wszystko to, co podpowiada�a jej wyobra�nia. Ka�dym ruchem skrzyde� uwalnia�a si� od dawnych l�k�w. Wykonywa�a w powietrzu niezwyk�e figury i esy-floresy. Raz wytryskiwa�a w g�r�, jak cudownie lekka jask�ka; to zn�w nurkowa�a dziobem w d�, jak gdyby by�a drapie�nym or�em goni�cym swoj� ofiar�, by po chwili sta� si� delikatnym motylem muskaj�cym powierzchni� wiatru. W ten spos�b sk�ada�a sobie i jemu swoisty ho�d - niczym dawanie i branie najwy�szej nagrody. Czu�a si� ca�kowicie szcz�liwa, bo wiedzia�a, �e to ona kontroluje wiatr i decyduje, gdzie szybuje, kiedy szybuje, jak wysoko i jak daleko. Poddawa�a si� jego pieszczotom i odkrywa�a jego przestrze� z coraz wi�ksz� pasj� - zmieniaj�c kierunek to w d�, to w g�r�, zanurzaj�c si� w g��bi jego przestrzeni lub siadaj�c na nim jak na fali rozko�ysanego burz� jeziora. Robi�a w powietrzu piruety, kt�rych nie powstydzi�yby si� najbardziej do�wiadczone jask�ki... Podmuchy by�y coraz szybsze i mocniejsze, tak szybkie, �e jej panowanie nad lotem stawa�o si� coraz trudniejsze, ale i coraz pi�kniejsze, Rado�� w Inie narasta�a z ka�dym podmuchem wewn�trznego i zewn�trznego huraganu... To by� prawdziwy taniec w przestrzeni, kt�ra nie ma granic. Taniec natury z��czonych ze sob�, dzikich cz�ci oszala�ego pr�du powietrza i oddaj�cego si� temu p�dowi ptaka, kt�ry zacz�� odnajdywa� w tym niebywa�ym p�dzie cz�stki siebie, kt�re spoczywa�y przez wiele lat g��boko ukryte. Nagle wiatr wyni�s� In� tak wysoko w g�r� i tak gwa�townymi podmuchami, �e poczu�a, jak gdyby ziemia przestawa�a istnie�... i razem z niebem, b�yskami s�o�ca, chmurami wszystko scali�o si� w jedno niesamowite wirowanie... Nios�y j� wzbieraj�ce w jej wn�trzu, pot�ne moce rado�ci szybowania i przestrzeni, kt�rych ju� nie potrafi�a hamowa�, ani nie chcia�a hamowa�... Ruchy jej skrzyde� sta�y si� gwa�towne i szybkie. Wznios�a si� na jeszcze wi�ksz� wysoko��, czuj�c, �e wiatr te� zacz�� traci� kontrol�, staj�c si� wichur� tak gwa�town�, i� wypchni�ta w g�r� nag�ym jej podmuchem - szeroko rozpostar�a skrzyd�a i ze st�umionym d�wi�kiem, kt�ry przypomina� ni to zagruchanie, ni to krzyk zwyci�aj�cego ptaka, pozwoli�a, aby fala t�umionej, zebranej rado�ci przep�yn�a przez ca�e jej cia�o, wyzwalaj�c zebran� w niej przez wszystkie pokolenia go��bi - energi� �ycia. To by�o co�, czego od tak dawna pragn�a i na co czeka�a... Otoczy�a wiatr ca�� sob�, zamkn�a go w g��bi siebie, wch�on�a jego moc... i znieruchomia�a w powietrzu. W tym momencie zapad�a cisza... wiatr przesta� wia� tak nagle, jak nagle si� pojawi�. Niemal czu�a d�wi�k tej ciszy... Zacz�a si� w ni� ws�uchiwa�, maj�c nadziej�, �e chwila b�dzie trwa�a wiecznie... Odpoczywaj�c szybowa�a powoli z rozpostartymi skrzyd�ami, zatacza�a szerokie, majestatyczne ko�a, powoli zni�aj�c lot bez poj�cia, gdzie jest, jak daleko odlecia�a, jak daleko by�a... Ba�a si� spojrze� w d�, aby to sprawdzi�, cho� wiedzia�a, �e instynkt zaprowadzi j� z powrotem do go��bnika... Mia�a wra�enie, �e szybowanie trwa w niesko�czono��... My�la�a o burzy, kt�rej przed chwil� do�wiadczy�a... nie by�o w niej ju� cienia l�ku... Pod ni�, poza ni�, wok� niej by�a jej nowa przestrze�. - Dzi�kuj�... - pomy�la�a, �agodnie ruszaj�c skrzyd�ami, zwracaj�c si� my�lami ku burzy. - Dzi�kuj� i kocham ci�... - Kocham ci� - us�ysza�a nagle szept odlatuj�cego wiatru... - Kochamy ci� - szepn�y skrzyd�a... - Kocham ci� - us�ysza�a g�os swojego serca... - Kocham ci� - powiedzia�a przestrze� i wype�ni�a jej istnienie nowym wymiarem. Z sercem wype�nionym pi�knem, szcz�ciem i harmoni� Ina skierowa�a si� w stron� go��bnika... Wiedzia�a, �e tym razem by�a daleko, poza jego granicami, ale nie mia�o to �adnego znaczenia. V �Gdziekolwiek jeste�, b�dziesz opada�a, utrzymywa�a si� lub wznosi�a ze swymi my�lami.. Jeste� tak s�aba, jak twoje l�ki i tak silna, jak twoje pragnienia. Tak s�aba, jak twoje z�e wyobra�enia, tak silna jak dobre..." Od momentu jej zwariowanego fruwania min�o par� dni. Flirt z burz� i pieszczoty z wiatrem ca�kowicie zdezorientowa�y In�, Nie wiedzia�a, co ma robi�, czego si� ba�, czego nie ba�, co kocha�. Wiedzia�a, �e go��b musi si� czego� ba�, inaczej nie by�by go��biem. Na szcz�cie - pomy�la�a - mam jeszcze l�k przed jastrz�biem. Nikt mnie nie zmusi, �ebym si� tego przesta�a ba�. �adne skrzyd�o, �adna burza, �aden wiatr. Mam ten l�k, lubi� go, czuje si� z nim dobrze, bo daje mi pewno��, �e czego� si� boj�, tak jak ka�da szanuj�ca si� go��bica. Nie mog�a pozby� si� my�li o wietrze... Serce jej zaczyna�o szybciej bi�, kiedy my�la�a o locie poza granice, o zwariowanych figurach, kt�re wykonywa�a w powietrzu i niesamowitym uczuciu wolno�ci i przestrzeni, o tym, co na koniec us�ysza�a... Wtedy w jej g�owie nie by�o �adnych jastrz�bi, �adnych l�k�w. By�a tylko przestrze� i przyjemno�� szybowania. Po paru dniach i po och�oni�ciu przysz�y refleksje... Przecie� go��bia m�dro�� nakazuje, aby nie fruwa� zbyt daleko... aby by� rozs�dn� i fruwa� zgodnie z go��bi� tradycj�. Do tego by�a przyzwyczajona... Poprawnie i w grupie... bez es�w-flores�w w powietrzu, bo inne go��bie b�d� o niej �le grucha�y. - Co mnie obchodzi, o czym gruchaj� inne go��bie! -pomy�la�a z lekkim gniewem na siebie. Ja mam swoje do�wiadczenia, one maj� swoje. Nie s�dz�, aby inne go��bie szepta�y i grucha�y ze swoimi skrzyd�ami, tak jak ja to robi�... Szybowanie z burz� by�o zmian� w niej samej, tylko na jak d�ugo? Granice, kt�re sobie wyznaczy�a i kt�re dotychczas stanowi�y o jej wewn�trznym komforcie, sta�y si� nagle zbyt ciasne, go��bnik zbyt ma�y, go��bia tradycja zbyt sztywna. - Tylko co mam zrobi� - pomy�la�a - aby na sta�e rozszerzy� te granice...] aby nie by�a to tylko jednorazowa przygoda... aby to by�o trwa�e... aby zmiana sta�a si� mn�...? - Czego naprawd� chcesz? - us�ysza�a gruchanie skrzyde�. - Nie chce znowu zacz�� ba� si� burzy... - Nie pytam, czego nie chcesz - tym razem g�os lewego skrzyd�a dominowa� w jej g�owie - skoncentruj si� na swoim pragnieniu. - Chc� przestrzeni, tylko to si� dla mnie liczy -odpowiedzia�a... Chc� pokocha� wiatr - doda�a po chwili z wahaniem. - A co czujesz teraz - zaszele�ci�y pi�ra prawego skrzyd�a. - Czuj� si� podzielona... - Nie mo�esz szybowa�, u�ywaj�c tylko jednego z nas -zagrucha�o znowu lewe - tylko razem mo�emy ci� wznie�� w g�r�. Kiedy ca�� sob� b�dziesz chcia�a zmiany, wtedy zrealizujesz swoje pragnienie... Kiedy jej brak b�dzie dla ciebie b�lem i t�sknot�, a jej zaistnienie - twoim szcz�ciem i harmoni�, wtedy zmiana stanie si� tob�. - To co mam zrobi�? - powt�rzy�a w my�li Ina. - Poszybowa� innymi drogami - odpowiedzia�o lewe skrzyd�o. Kiedy fruwasz zawsze tym samym szlakiem, my wiemy, jak szybko mamy macha�, gdzie i ile razy skr�cisz, z kim pogruchasz... Mo�emy wy��czy� nasz� uwag�, bo wszystko jest zawsze tak samo, tak jak s�o�ce, kt�re po�ow� dnia idzie w g�r� i drug� po�ow� w d�... Wczoraj, gdy polecia�a� z burz�, czu�y�my si� obudzone, wewn�trz nas stworzy�a� inny szlak, inne wra�enie. Tylko wtedy, kiedy wzmocnisz nowe szlaki, zmieni� si� wewn�trz ciebie stare. Ka�de szybowanie w starych granicach, ka�de zawr�cenie, gdy do nich si� zbli�asz, staje si� jedynym znanym nam �wiatem i jedynym wzorem dla nas. Przyzwyczai�y�my si� do niego tak bardzo, �e ustawiamy nasze pi�ra tak, aby� ich nie mog�a przekroczy�... Dopiero burza pomog�a nam zrobi� inaczej. Ina ws�ucha�a si� zafascynowana w ten wewn�trzny g�os skrzyde�, nie mog�c jeszcze zrozumie�, co w�a�ciwie ma zrobi�...? Jak wzmacnia� te inne szlaki? Przez chwil� ws�uchiwa�a si� jeszcze w siebie, ale skrzyd�a milcza�y... Zda�a sobie spraw�, �e jest w �rodku go��bnika, s�ysza�a gruchanie innych go��bi... Nie zwa�aj�c na nie, wyfrun�a na zewn�trz, zatoczy�a szerokie ko�o nad zagajnikiem i usiad�a na ga��zi... Wia� lekki wiatr i delikatny szelest li�ci pozwoli� jej na skupienie uwagi na tym, co powiedzia�y skrzyd�a... Wczu�a si� w szum wiatru, przypomnia�a sobie to, co prze�y�a i nagle... wszystko sta�o si� jasne. �Trzeba ci�gle, bez przerwy poszerza� swoje granice - ta my�l by�a wyra�na i dominuj�ca. - Tylko to pozwoli do�wiadczy�" przestrzeni, pomo�e pokocha� zmian�, ugo��bi� j� na sta�e". Ina mia�a ochot� pofrun�� daleko, mimo i� tym razem nie by�o wiatru, nie by�o burzy, kt�ra by jej w tym pomog�a. Waha�a si� chwil�, ale czu�a, �e jeszcze nie jest gotowa, tak jak poprzednio by�a gotowa pie�ci� si� z wiatrem, jak gotowa by�a pokocha� burz�. Szybowanie samotne, bez innych go��bi, bez stada, bez pomocy wiatru, bez zatracenia si� i zach�y�ni�cia przestrzeni� wydawa�o si� jeszcze zbyt trudne. Zrozumia�a teraz znaczenie tego, co chcia�o jej przekaza� lewe skrzyd�o... Tak, na pewno mia�a stworzony w sobie wz�r fruwa�, lata�, szybowa�. Ka�de jej fruwanie do w�asnej granicy wzmacnia�o to, co w sobie sama stworzy�a... Czu�a, �e jej nast�pnym zadaniem b�dzie pofruniecie dalej, poza siebie i bez pomocy burzy. To by�o dziwne uczucie. Podziwia�a m�dro�� skrzyde�, kt�re jej podpowiedzia�y: �Pokochaj burz�". Pokocha� to, czego si� go��bie boj�... Pokocha� wiatr, kt�ry przylatuje z burz�. Co�, co] kiedy� wydawa�o si� jej niemo�liwe? �Skoro jednak niemo�liwe staje si� rzeczywisto�ci� - my�la�a dalej - to co jeszcze jest mo�liwe? Jakie s� granice niemo�liwo�ci?" - Granice s� tylko w tobie - szepn�o prawe skrzyd�o. - Sk�d mam wiedzie�, jak daleko pofrun��, aby znikn�y? zapyta�a. _ My to wiemy - jeste�my przecie� twoimi skrzyd�ami, pomo�emy ci przekroczy� ka�d� granic�... ale tylko ty mo�esz nam to kaza� zrobi�... - Sk�d mam wiedzie�, co mam kaza� i jak mam kaza�? Nie mog� wam kaza� mnie zanie�� poza granic� l�ku... - Przypomnij sobie uczucie bezgraniczno�ci - prawe skrzyd�o dominowa�o w tej konwersacji. - Pami�tam to uczucie, ale to by�o wtedy, gdy szybowa�am z wiatrem. - Uczucie pokonania starych granic jest ju� cz�ci� ciebie, jest w tobie, jest twoim do�wiadczeniem - szept prawego skrzyd�a by� coraz wyra�niejszy - powr�� do niego. Prze�yj go jeszcze raz. Ina zamkn�a oczy i poczu�a, �e w wyobra�ni znowu szybuje bardzo daleko i wysoko z wiatrem. Poczu�a wzbieraj�ce w niej momenty szcz�cia, wznoszenie si� i opadanie, do�wiadczenie ogromnych wysoko�c