10383

Szczegóły
Tytuł 10383
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

10383 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 10383 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

10383 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Frederik Pohl Skarb w �rodku gwiezdnej t�czy Konstytucja - jeden Z dziennika pok�adowego podpu�kownika lotnictwa USA Sheffielda N. Jackmana, dow�dcy Statku Kosmicznego Stan�w Zjednoczonych "Konstytucja", dzie� 40. Wszystko w porz�dku, przyjaciele. Dzi�kujemy Kierownictwu Wyprawy za porcj� depesz prywatnych. Podoba� nam si� nadany przez was koncert, nawet nagrali�my wi�ksz� cz��, by m�c go sobie odtwarza�, gdy ��czno�� zacznie kaprysi�. Zbli�a si� koniec sz�stego tygodnia naszej wyprawy do Alfy Centaura - na planet� Alef i teraz, przekroczywszy granic� najdalszych dotychczas wypraw za�ogowych z Ziemi, zaczynamy odczuwa�, �e wyruszyli�my w podr�: Ostatnia kontrola danych nawigacyjnych potwierdza zgodno�� z trajektori� zaplanowan� przez Kierownictwo Wyprawy. Oceniamy, �e orbit� Plutona przekroczymy oko�o godziny 1631 czasu pok�adowego, czterdziestego dnia podr�y, czyli dzi�. Letski �ledzi efekty wyd�u�ania si� czasu, kt�re obecnie, gdy lecimy z pr�dko�ci� r�wn� oko�o 6 procent szybko�ci �wiat�a, staj� si� znacz�ce i m�wi, �e w przybli�eniu b�dzie to za kwadrans druga rano waszego czasu. Uchwalili�my, �e b�dziemy ten punkt uwa�a� za granic� "w�d terytorialnych". Od tego momentu opu�cimy Uk�ad S�oneczny i staniemy si� pierwszymi istotami ludzkimi, kt�re wst�pi�y w g��bie przestrzeni mi�dzygwiezdnej. Zamierzamy to uczci�. Letski i Ann Becklund sporz�dzili flag� ameryka�sk�, kt�r� wyrzucimy za burt� przez Luk Obserwacji Numer Trzy wraz z p�ytk� ze stali nierdzewnej z tekstem po�egnalnej mowy Prezydenta. Ka�dy z nas doda do tego co� z rzeczy osobistych. Ja pami�tkowy pier�cie� mojej promocji w Akademii Lotniczej. Od poprzednich raport�w ma�o zmian. Dobrze dostosowujemy si� do rozk�adu zaj��. Ju� dawno uko�czyli�my ca�� kontrol� postartow� i jak to przewidzia� Dr Knefhausen, czas zaczyna nam si� d�u�y�. O tej chwili a� do przybycia na planet� Alfa-Alef niewiele b�dziemy mieli zaj�� naprawd� istotnych dla przebiegu lotu kosmicznego. Zgodzili�my si� wi�c na zaproponowany przez Kneffiego plan rozrywek, pos�uguj�c si� arkuszami roboczymi, przygotowanymi przez Oddzia� Spraw Osobowych i Szkolenia NASA. Pocz�tkowo (mam nadziej�, �e ch�opcy tam w Indianie s� do�� doro�li, by si� o tym dowiedzie�!) spotka�o si� to z tak zwanym ch�odnym przyj�ciem. Wszyscy si� zgodzili, �e pomys�, by�my si� uczyli teorii liczb czy rachunku zdaniowego, co nam przekazano na pocz�tku, jest do niczego. Doszli�my do wniosku, �e tak bardzo zdesperowani jeszcze nie jeste�my, wi�c zacz�li�my si� zabawia� czym innym. Ann i Will Becklund czesto graj� w szachy, Dot Letski zacz�a pisa� adaptacje "Wojny i pokoju" wierszem. Pozostali grzebali w wyposa�eniu, robili obserwacje astronomiczne albo po prostu gadali po pr�nicy. Ale, zgodnie z tym, co m�wi� Kneffie na odprawach, do�� szybko nam si� to znudzi�o. Porozmawiali�my sobie o jego pomy�le, �e najlepszy spos�b sp�dzania czasu na statku kosmicznym to zainteresowa� si� problemami matematycznymi - nie wymaga to za�adunku dodatkowej masy, nie wprowadza mog�cego wywo�a� irytacj� momentu rywalizacji i tak dalej. Teraz wi�c Letski ju� dziesi�ty dzie� stara si� znale�� wz�r og�lny liczb pierwszych, a moja kochana Flo usi�uje wyprowadzi� dow�d na Przypuszczenie Goldbacha przy pomocy teorii kongruencji liczb. To jest dziewczyna; kt�ra jeszcze dwa miesi�ce temu nie umia�a sprawdzi� rachunku z pralni! Na pewno pomaga to sp�dzi� czas. Zdrowie wszystkim dopisuje - do��cz� dok�adne pomiary ci�nienia krwi, pulsu itd., jak r�wnie� ta�m� z zapisami dzia�ania system�w nap�du i nawigacji. Zg�osz� si� ponownie zgodnie z planem. Opiekujcie si� Ziemi� pod nasz� nieobecno�� - oczekujemy ponownego z ni� spotkania za par� lat! Waszyngton Tego tygodnia w Waszyngtonie nast�pi� zast�j w dzia�aniach partyzantki miejskiej. Helikopter m�g� wi�c wyl�dowa� na po�udniowym trawniku Bia�ego Domu nie napotkawszy ani ognia snajper�w, ani rakiet termolokacyjnych, ani nawet gradu kamieni. Doktor Dieter von Knefhausen spojrza� podejrzliwie na grupk� znu�onych pikieciarzy, stoj�cych w dozwolonej pi��dziesi�ciojardowej odleg�o�ci od ogrodzenia. Nie wygl�dali bojowo, mogli to by� ludzie z Wyzwolenia Pederast�w albo, kt� to mo�e wiedzie�, Zwolennik�w Naturalnych Pokarm�w czy Jedynego Podatku. W ka�dym razie nie lecia�y z ich strony kamienie, w chwili l�dowania helikoptera rozleg�o si� tylko par� odosobnionych gwizd�w. Knefhausen uk�oni� si� szyderczo, wyskoczy� zwinnie i odsun�� si� od helikoptera, kt�ry w tym samym momencie poderwa� si� do g�ry. Doktor nie zada� sobie trudu, by biec do Bia�ego Domu. Poszed� spacerowym krokiem. W przeciwie�stwie do pilota helikoptera nie ba� si� tych prostych ludzi. A tak�e nie zale�a�o mu szczeg�lnie na punktualnym stawieniu si� przed Prezydentem. Rewiduj�cy go adiutant nie u�miecha� si�. S�u�bowy prowadz�cy go na Taras Zachodni nie zasalutowa�. Nikt nie pom�g� mu nie�� ci�kiej teki z prze�roczami i papierami. Helikopter kilkakrotnie okr��y� Bia�y Dom, by nabra� wysoko�ci, nim pilot odwa�y si� polecie� nad rozpostartym w dole miastem. Schylaj�c g�ow� przed podmuchem wirnika doktor pomy�la�, �e natychmiast mo�na si� zorientowa�, gdy popad�o si� w nie�ask�. Dawniej by�o zupe�nie inaczej - na tym ganku sta� przed dziennikarzami i fotoreporterami �wiatowej prasy, by opowiedzie� im o Planie Alfa-Alef. Swoje zdj�cie z prezydentem ujrza� na pierwszych stronach wszystkich gazet, ogl�da� siebie w dziennikach telewizyjnych, m�wi�cego o Nowej Ziemi, odleg�ej o cztery lata �wietlne planecie, nadaj�cej si� w ca�o�ci do kolonizacji przez Ameryk�. Pami�ta� start z Cape w obecno�ci p�tora miliona zaproszonych z ca�ego �wiata go�ci, zagranicznych m��w stanu, gryz�cych palce z zazdro�ci naukowc�w i ameryka�skich przyw�dc�w, promieniej�cych z dumy. S�u�bowi salutowali wtedy starannie. Honoraria za jego odczyty si�ga�y niebotycznych wy�yn. By�a nawet mowa, by kandydowa� na wiceprezydenta w nast�pnych wyborach - i mog�oby si� to zdarzy�, gdyby wybory odby�y si� w�a�nie wtedy i gdyby na przeszkodzie nie sta�o to, �e urodzi� si� w innym kraju. Teraz wszystko si� zmieni�o. Na g�r� zawieziono go wind� towarow�. Jakim sposobem dowiedziano si�, �e jest w tarapatach? Czy sz�o tylko o te historie gazetowe, czy mo�e by� przeciek? Wartownik z piechoty morskiej stukn�� jeden raz w drzwi sali zebra� ministr�w, kt�re otworzy�y si� od �rodka. Knefhausen wszed�. �adnego "Wejd�, Dieter, m�j ch�opcze, klapnij sobie". Wiceprezydent nie podskoczy�, bo go chwyci� za r�k� i poklepa� po plecach. Powita�o go trzydzie�ci zwr�conych ku niemu w milczeniu twarzy, jedne potne rezerwy, inne wprost wrogo�ci. Obecny by� ca�y gabinet ministr�w wraz z p�tuzinem szef�w departament�w i sztabem osobistym prezydenta, za� najbardziej wroga ze zgromadzonych przy wielkim owalnym stole twarz nale�a�a do samego prezydenta. Knefhausen sk�oni� si�. Atawistyczna t�sknota za dowcipami na poziomie ucznia szko�y junkierskiej sprawi�a, �e pomy�la�, by strzeli� obcasami i poprawi� monokl w oku. Ale nie mia� monokla i nie ulega� tego rodzaju impulsom. Po prostu stan�� przy ko�cu sto�u i gdy prezydent kiwn�� g�ow�, powiedzia�: - Dzie� dobry, panowie i panie. Przypuszczam, �e chcecie si� ze mn� zobaczy� w zwi�zku z g�upimi k�amstwami, jakie Rosjanie rozpowszechniaj� na temat planu Alfa-Alef. Szuruburuszuru - zamamrotali mi�dzy sob�. Prezydent odpowiedzia� wysokim tenorem: - Wi�c s�dzi pan, �e to tylko k�amstwa? - K�amstwa albo pomy�ki, Panie Prezydencie, co za r�nica? My mamy s�uszno��, a oni nie i to wszystko. Szuruburuszuru. Sekretarz Stanu spojrza� pytaj�co na Prezydenta, kt�ry skin�� g�ow� i zapyta�: - Doktorze Knefhausen, przez d�ugi czas by�em cz�onkiem pa�skiego zespo�u i nie chc� sprzeciwia� si� �adnemu o�wiadczeniu, kt�re zechce pan z�o�y�, ale czy naprawd� jest pan tak pewien swego? Ze strony Rosjan nadesz�y bardzo przekonuj�ce dane cyfrowe. - S� fa�szywe, panie ministrze. - No dobrze, Doktorze: Ja jestem sk�onny polega� na pa�skim s�owie, ale inni nie. Nie dziwacy i nie malkontenci, Doktorze Knefhausen, ale dobrzy, przyzwoici ludzie. Czy takim jak oni mo�e pan przedstawi� dowody? - Pan pozwoli, Panie Prezydencie? Prezydent zn�w skin�� g�ow�, Knefhausen otworzy� zamek swej teki i wyj�� paczuszk� prze�roczy. Wr�czy� j� majorowi piechoty morskiej, kt�ry spojrza� na Prezydenta w oczekiwaniu zgody, a nast�pnie zrobi� to; co mu poleci� Knefhausen. �wiat�a w sali zgas�y i po chwili manipulowania na ekranie nad g�ow� Knefhausena ukaza� si� pierwszy obraz. Widnia�a na nim olbrzymia procesja metalowych s�up�w w kszta�cie litery "Y", ci�gn�ca si� w dal na tle niego�cinnego, jakby przysypanego py�em krajobrazu. - To zdj�cie ukazuje radioteleskop na Odwrotnej Stronie Ksi�yca - powiedzia�. - Z Ziemi nie wida� go nigdy, poniewa� ta cz�� powierzchni Ksi�yca jest od nas stale odwr�cona i w�a�nie z tego powodu wybrali�my j� jako miejsce dla naszego teleskopu. Nie ma tam �adnych zak��ce� elektrycznych. Instrument sk�ada si� z 33 milion�w oddzielnych dipoli, ustawionych z dok�adno�ci� milionowych cz�ci milimetra. Jest to ko�o o �rednicy osiemnastu mil, ale dzi�ki dok�adno�ci celowania jego zdolno�� rozdzielcza jest efektywnie r�wna rozdzielno�ci teleskopu o �rednicy oko�o dwudziestu sze�ciu mil. Nast�pny obraz, prosz�. Pstryk. Zdj�cie pot�nego radioteleskopu umkn�o w bok. Zast�pi� je obraz drugiej, podobnej, ale wyra�nie mniejszej i ubo�szej konstrukcji. - A to jest instrument rosyjski, panowie. I panie. Ma �rednic� w przybli�eniu r�wn� jednej czwartej naszego. Ma mniej ni� jedn� dziesi�t� element�w i nasze raporty... - s� tajne, ale podano mi, �e zebranie jest uprawnione do zapoznawania si� z takimi informacjami? Tak - nasze raporty podaj�, �e jego dok�adno�� celowania jest na poziomie bardzo prymitywnym. Mo�na nawet powiedzie�, �e okropnym. R�nica mi�dzy obiema instalacjami pod wzgl�dem pojemno�ci informacyjnej wynosi mniej wi�cej jeden do stu, na nasz� korzy��. �wiat�o, prosz�. - Oznacza to - ci�gn�� dalej �agodnym g�osem, u�miechaj�c si� do ka�dej kolejno osoby przy stole - �e je�li Rosjanie m�wi� "nie", a my "tak", mo�na si� za�o�y�, �e jest "tak". Naszemu radioteleskopowi mo�na wierzy�. Ich nie. Zebrani poruszyli si� niespokojnie na krzes�ach. R�wnie mocno chcieli uwierzy� Knefhausenowi, jak on ich przekona�. Ale nie mieli pewno�ci. Deputowany Belden, przewodnicz�cy Komisji Bud�etowej przem�wi� w imieniu wszystkich. - Nikt nie w�tpi w jako�� pa�skiego instrumentu. Szczeg�lnie - doda� - �e jeszcze odczuwamy siniaki, kt�re si� nam dosta�y, gdy przysz�o do p�acenia za� rachunk�w. Ale o�wiadczenie Rosjan jest kategoryczne. M�wi, �e Alfa Centaura nie mo�e mie� planety o �rednicy wi�kszej, ni� tysi�c mil ani le��cej na orbicie bli�szej, ni� p� miliona mil od gwiazdy. Mam tu odbitk� komunikatu: podaje, �e s� w posiadaniu o�wiadczenia, podpisanego przez dwudziestu dw�ch akademik�w, kt�re stwierdza, �e ich sprz�t nie m�g�by nie zauwa�y� cia�a niebieskiego wi�kszego lub le��cego bli�ej ni� poda�em, ani te� �adnego cia�a jakiegokolwiek, rodzaju, do�� du�ego, by umo�liwi� astronautom l�dowanie. Czy to o�wiadczenie jest panu znane? - Tak, oczywi�cie, czyta�em je... - Wi�c wie pan, �e stwierdza ono zdecydowanie, i� planeta, kt�r� pan nazywa "Alf�-Alef nie istnieje. - Tak. - Ponadto o�wiadczenie z�o�one przez autorytety naukowe z Obserwatorium Paryskiego oraz Centrum Astrofizycznego UNESCO w Trie�cie oraz Kr�lewskiego Astronoma Anglii zgodnie stwierdzaj�, �e sprawdzili oni i potwierdzaj� podane przez Rosjan liczby. Knefhausen weso�o kiwn�� g�ow�. - Tak jest istotnie, panie deputowany. Potwierdzaj� oni, �e je�li dane obserwacyjne s� zgodne z rzeczywisto�ci�, w�wczas wynikaj� z nich wnioski, wyci�gni�te na podstawie danych radzieckiej instalacji na odwrotnej stronie Ksi�yca. Nie kwestionuj� ich arytmetyki. Stwierdzam tylko, �e obserwacji dokonano za pomoc� instrument�w nie odpowiadaj�cych wymaganiom i w ten spos�b radzieccy astronomowie wyci�gn�li fa�szywy wniosek. Ale nie zamierzam wykorzystywa� waszej cierpliwo�ci dla wys�uchiwania niczym nie popartych stwierdze� - doda� po�piesznie, widz�c, �e deputowany Belden otwiera usta, by ponownie zabra� g�os..- To, co twierdz� Rosjanie, jest czyst� teori�. Przeciwstawiam temu nie tylko lepsz� teori�, ale tak�e obiektywne fakty. Wiem, �e Alfa-Alef istnieje, poniewa� j� widzia�em! �wiat�o, majorze! I prosz� o nast�pne prze�rocze. Ekran rozja�ni� si�, ukazuj�c ol�niewaj�co bia�� p�aszczyzn�, usian� kurzem czarnych punkcik�w. Najwi�kszy znajdowa� si� dok�adnie po�rodku obrazu, wraz z tuzinem nieco mniejszych, rozrzuconych wok� niego. Knefhausen uj�� latark� wskaz�wkow� i skierowa� grot strza�ki �wietlnej na punkt w centrum. - Jest to negatyw fotograficzny - powiedzia� - co oznacza, �e ukazuje czer� tam, gdzie w rzeczywisto�ci jest biel i odwrotnie. To s� cia�a niebieskie. Zdj�cie wykonano czterna�cie miesi�cy temu w pobli�u orbity Jowisza z naszego sztucznego satelity "Briareus Dwana�cie" lec�cego ku Neptunowi. Obiekt centralny to Alfa Centaura. Zosta�a sfotografowana za pomoc� specjalnego przyrz�du elektronicznego, kt�ry odfiltrowuje wi�kszo�� �wiat�a samej gwiazdy i jest nieco podobny do koronogramu, u�ywanego przy fotografowaniu protuberancji naszego S�o�ca. Mieli�my nadziej�, �e w ten spos�b uda si� nam rzeczywi�cie sfotografowa� planet� Alfa-Alef. I uda�o si�, jak zobaczycie. Grot strza�ki �wietlnej zbli�y� si� do punkciku, le��cego tu� obok gwiazdy centralnej. - To, panowie i panie, jest Alfa-Alef. Znajduje si� dok�adnie w punkcie, przewidzianym na podstawie danych z radioteleskopu. Od strony sto�u dobieg� szum. W ciemno�ci zdawa� si� by� g�o�niejszy, ni� poprzednio. Sekretarz Stanu krzykn�� g�o�no: - Panie Prezydencie! Czy nie mo�emy opublikowa� tej fotografii? - Opublikujemy j� natychmiast po tym spotkaniu odpar� Prezydent. Szuruburu. G�os zabra� przewodnicz�cy komisji parlamentarnej - Panie Prezydencie, jestem pewien; �e gdy pan m�wi, i� to jest planeta, jakiej nam potrzeba, to jest to ta planeta. Ale inni, za granic�, mog� w�tpi�, bo te wszystkie punkciki naprawd� wygl�daj� mi jednakowo. Zastanawiam si�, czy Knefhausen mo�e zaspokoi� ciekawo�� laika. S k � d wiadomo, �e to jest Alfa-Alef? - Prosz� prze�rocze Numer Cztery - a Numer Trzy prosz� zachowa� w ramce. Ukaza� si� obraz pozornie identyczny, z drobn� tylko r�nic�. - Panowie, prosz� zauwa�y�, �e jedno cia�o, to tutaj, znajduje si� w innym miejscu. Poruszy�o si�. Gwiazdy nie wykazuj� dostrzegalnego ruchu, rzecz oczywista. Poruszy�o si� dlatego, �e to zdj�cie "Briareus Dwana�cie" wykona� w osiem miesi�cy p�niej, wracaj�c z oblotu Neptuna, a w tym czasie planeta Alfa-Alef przemie�ci�a si� na swej orbicie. To nie teoria, to dow�d. Chce doda�, �e oryginalne ta�my, z kt�rych zrobiono te odbitki, s� z�o�one w obserwatorium Goldstone, nie ma wiec mowy o jakich� manipulacjach. Szuruburu, ale na wy�szym tonie i z podnieceniem. Zadowolony Knefhausen postawi� kropk� nad "i". - A wi�c, majorze, je�li zechce pan powr�ci� do prze�rocza Numer Trzy, tak... A teraz przeskakiwa� tam i z powrotem mi�dzy Trzecim i Czwartym, tak szybko, jak pan potrafi... Dzi�kuj� Czarny punkcik zwany Alfa-Alef skaka� jak pi�eczka pingpongowa, podczas gdy wszystkie inne punkty, oznaczaj�ce gwiazdy sta�e, pozosta�y nieruchome. - To prosz� pa�stwa, nazywamy metod� por�wnywania migowego. Zwracam uwag�, �e je�li to, na co patrzycie nie jest planet�, to jest to, z przeproszeniem Pana Prezydenta, najbardziej zwariowana z cholernych gwiazd, jakie kiedykolwiek ogl�dali�my. I do tego znajduje si� dok�adnie w odleg�o�ci i dok�adnie na orbicie, kt�re obliczyli�my, opieraj�c si� na danych radioteleskopu. Czy s� jeszcze pytania? - Nie, sir! - To wspania�e, Kneffie! - Jasne jak krowi ty�ek dla zarodowego byka. - My�l�, �e to ko�czy spraw�. G�os Prezydenta by� najg�o�niejszy ze wszystkich. - S�dz�, �e mo�na zapali� �wiat�o, majorze Menton - powiedzia�. - Doktorze Knefhausen, dzi�kuj� panu. B�d� wdzi�czny, je�li pozostanie pan w pobli�u przez par� chwil, by spotka� si� z Murrayem i ze mn� w gabinecie i przejrze� tekst naszego o�wiadczenia. Kiwn�� na po�egnanie lekko g�ow� w stron� swego g��wnego doradcy naukowego, po czym, widz�c uszcz�liwione twarze cz�onk�w rz�du, mia� tyle przytomno�ci umys�u, by u�miechn�� si� z zadowoleniem. Konstytucja - dwa Dziennik pok�adowy Sheffielda Jackmana. Statek Kosmiczny "Konstytucja". Dzie� 95. Wed�ug Letskiego podr�ujemy w tej chwili z pr�dko�ci� niemal 30 000 mil na sekund�. Nap�d atomowy dzia�a sprawnie i g�adko. Krzywe paliwa, mocy i regeneracji powietrza �ci�le trzymaj� si� optymalnych. �adnych k�opot�w ze statkiem czy w og�le z czymkolwiek. Efekty relatywistyczne ujawniaj� si� zgodnie z przewidywaniami. Badania spektralne Jima Barstowa dowodz�, �e gwiazdy przed nami wykazuj� przesuni�cia w kierunku fioletu, za� S�o�ce i reszta gwiazd za nami w stron� czerwieni. Ale bez spektroskopu niewiele z tego wida�. Mo�e Beta Cyrkla wygl�da troch� dziwnie. S�o�ce nadal jest bardzo jasne - Jim okre�li� par� godzin temu jego wielko�� na minus sze��. Nigdy jednak nie by�em w takiej sytuacji, nie wiem wi�c, czy jest ja�niejsze czy nie. Na pewno nie ma odcienia z�oto��tego, kojarz�cego si� z typem gwiazdowym G0, ale nie ma go r�wnie� Alfa Centaura - przed nami i naprawd� nie widz� mi�dzy nimi r�nicy. Wynika to st�d, jak my�l�, �e obie gwiazdy s� bardzo jasne, chocia� spektroskop, jak m�wi�em, wykazuje r�nice. Na zmian� obserwowali�my kierunek rufy. Co, jak s�dz�, by�o ca�kiem naturalne. Ci�gle jeszcze przez teleskop mo�emy dostrzec Ziemi�, a nawet, przy szcz�liwym zbiegu okoliczno�ci, Ksi�yc. Wczoraj Ski o ma�y w�os dosta�by po oku pe�nym blaskiem S�o�ca, poniewa� ich odleg�o�� optyczna wynosi obecnie oko�o dwunastu sekund k�towych. Za par� dni b�d� zbyt blisko siebie, by je odr�ni�. Co tam jeszcze? Dobrze si� bawimy programem rozrywkowym. Ann wskoczy�a w arytmetyk� dw�jkow� jak kaczka do wody. Pogr��y�a si� w co�, co, jak s�dz�, nale�y do jakiego� gatunku statystyki eksperymentalnej (nie wsadzamy nosa w to, co robi� inni, zanim nie s� gotowi o tym m�wi�) i - co� podobnego! - za��da�a, aby�my jej dostarczyli monet do rzucania. No i oczywi�cie okaza�o si�, �e �adne z nas nie zabra�o pieni�dzy) Dw�ch z nas, jednak co� mia�o. Ski mia� rosyjskiego srebrnego rubla, kt�rego dosta� na szcz�cie od ciotecznego dziada, a ja w kieszeni znalaz�em zapomniany �eton komunikacji miejskiej w Filadelfii. Ann odrzuci�a m�j �eton jako zbyt lekki, by na nim polega�, ale sp�dza obecnie szcz�liwe godziny rzucaj�c rublem "orze� czy reszka" i zapisuj�c wyniki jako serie sze�ciopozycyjnych liczb w systemie dw�jkowym, z "1" dla reszki i "0" dla or�a. Gdy j� pytam, co robi, odpowiada: "za pomoc� rzeczy �atwych i prostych pojmujemy prawa ca�ego �wiata". A gdy m�w�e, �e to bardzo �adnie, ale co zamierza poj�� rzucaj�c monet�, odpowiada: "Gdy prawa ca�ego �wiata zostan� poj�te, nast�puje doskona�o��". Dlatego, jak ju� m�wi�em, nie wtr�camy si� do siebie nawzajem. Kneffie by�by dumny z siebie, gdyby m�g� zobaczy�, jak bardzo jeste�my zaj�ci. �adnemu z nas nie uda�o si� rozwi�za� Ostatniego Teorematu Fermata ani czego� takiego, ale to przecie� nie o to chodzi. Gdyby�my umieli r o z w i � z a � problemy, co by nam zosta�o do zabawy? Program rozrywkowy dzia�a dok�adnie tak, jak by�o zamierzone. W tym d�ugim i nieuchronnie raczej nudnym rejsie trzyma nas w stanie czujno�ci umys�owej. Stosunki mi�dzyludzkie? Fajnie, ch�opy, fajnie. Znacznie lepsze, ni� si� spodziewali�my, siedz�c na szkoleniach na temat higieny psychicznej, wtedy, w Kierownictwie Wyprawy. Dziewczyny za�ywaj� pasiaste pigu�ki codziennie a� do trzeciego dnia przed periodem, nast�pnie zielone przez cztery dni, po czym odstawiaj� wszelkie pigu�ki na dni cztery i na koniec z powrotem do pasiastych. Pocz�tkowo by�o troch� dowcip�w na ten temat, ale obecnie nale�y to do zwyk�ego rozk�adu zaj��, jak mycie z�b�w. My, m�czy�ni, za�ywamy nasze czerwone pigu�ki (Ski ochrzci� je "�wiat�ami stopu") do chwili, gdy nasze dziewczyny m�wi� nam, by przesta� (oczywi�cie rozumiecie, �e ka�da dziewczyna m�wi to osobno swemu m�owi), nast�pnie za�ywamy Niebieskiego Diab�a (tak nazywamy antidotum) i zaczyna si� piekielna zabawa do chwili, gdy dziewczyna zn�w wraca do pasiak�w. A wiecie, nikt z nas nie przypuszcza�, �e to si� uda. Ale dzia�a doskonale. Nawet nie pomy�l� o seksie, zanim Flo nie poca�uje mnie w ucho i nie powie, �e jest gotowa, przepraszam za wyra�enie, zacz�� ruj�. A wtedy... ho-ho! Tak jest ze wszystkimi. Pok�j rufowy z pi�knymi szerokimi kojami nazywamy Hotelem Nowo�e�c�w. Nale�y do tego, kto go potrzebuje i nie zdarzy�o si� jeszcze, by obie koje naraz by�y w u�yciu. Reszt� czasu sypiamy tam, gdzie komu wygodnie i nikt si� tym nie czuje skr�powany. Wybaczcie, �e omawiam sprawy intymne, ale m�wili�cie mi, �e chcecie wiedzie� wszystko, a poza tym niewiele jest od opowiedzenia. Wszystkie zespo�y w stanie optymalnym. Sprawdzamy je w k�ko, ale �aden nie sprawi� nam k�opotu, ani nawet nil mia� takiej miny, jakby chcia� zrobi� k�opot w przysz�o�ci. A na zewn�trz nie ma absolutnie nic, co warto by ogl�da�, poza gwiazdami. Do tej chwili napatrzyli�my si� na nie tyle, ile kto chcia�. Strumie� plazmowy brz�czy sobie spokojnie przy naszym przyspieszeniu 0,75 G. Przestali�my go ju� s�ysze�. I nawet przyzwyczaili�my si� do systemu obiegu zamkni�tego: Nikt z nas tak naprawd� nie spodziewa� si�, �e pogodzimy si� ze ss�cym klozetem, nie m�wi�c ju� o tym, co si� dzieje z zawarto�ci�. Ale okaza�o si�, �e by�o to tylko troch� irytuj�ce i tylko przez pierwsze dni. Teraz ju� w porz�dku. Produkt idzie do zbiornik�w z glonami, ka� i mocz razem. Szlam glonowy przechodzi na grz�dki hydroponiczne, ale w�wczas jest to ju� tylko zielonkawobr�zowa masa ro�linna podobna do tej, jak� m�j ojciec uzyskiwa� z kompostowania. Wszystko to jest oczywi�cie sterowane p�automatycznie, wi�c nasz pierwszy kontakt z systemem odbywa si� w kuchni. �ywno�� pojawia si� tam w postaci �adnych czerwonych pomidor�w, po�ywnego pilawu z ry�em i tym podobnych. Troch� nam brak bia�ka zwierz�cego; zapas mro�onek musi wystarczy� na d�ugo, wi�c ka�dy hamburger to uczta i mamy je tylko raz na tydzie�. Woda, kt�r� pijemy, pochodzi w rzeczywisto�ci z powietrza, skraplana przez osuszacze do zbiornik�w rezerwowych, sk�d pobieramy j� do picia. Jest przyjemnie napowietrzona, sch�odzona i ma doskona�y smak. Oczywi�cie do powietrza dostaje si� przez wypocenie z naszych por�w albo przez transpiracj� ro�lin (kt�re s� nawadniane wprost przez przerobiony produkt zbiornik�w regeneracyjnych) i wiemy wszyscy, nawet o tym nie my�l�c, �e ka�da jej moleku�a przesz�a do tej pory czterdzie�ci razy przez nasze nerki. Ale nie bezpo�rednio. I o to chodzi. To, co pijemy to przezroczysta, s�odka rosa. A je�li kiedy� by�a czymkolwiek innym, to czy nie mo�na powiedzie� tego samego o zawarto�ci jeziora Erie? Dobra. My�l�, �e wystarczy. Chyba ju� macie og�lny obraz: jeste�my zadowoleni i wszyscy dzi�kujemy wam za zafundowanie nam tej przyjemnej wycieczki! Waszyngton Oczekuj�c na spotkanie z Prezydentem doktor Knefhausen raz jeszcze odczyta� komunikat ze statku kosmicznego, chichocz�c weso�o. - " Jeste�my zadowoleni". - "Wtedy... ho-ho". - "Kneffie by�by dumny z siebie" - i rzeczywi�cie Kneffie by�. I dumny z nich, tych cudownych dzieci tam daleko i Takich dzielnych. Takich silnych. By� z nich tak dumny, jakby byli jego w�asnymi synami i c�rkami, ca�a �semka. Wszyscy wiedzieli, �e Plan Alfa-Alef by� dzieckiem Knefhausena, ale on stara� si� ukrywa� przed �wiatem, �e we w�asnych my�lach ojcostwo rozci�gn�� te� na za�og�. By�a �mietank� �wiata, a on umie�ci� ich tam, gdzie si� znajdowali. Podni�s� g�ow�, przys�uchuj�c si� odleg�ym okrzykom zza ogrodzenia, gdzie dzi� t�um obrzydliwym pokazem swej przemocy stara� si� n�ka� tych, dzi�ki kt�rym toczy� si� �wiat. Jakie� lumpy si� tam zgromadzi�y, d�ugow�ose i niemoralne. Niebiosa nale�a�y tylko do anio��w i w�a�nie Dieter von Knefhausen by� tym, kt�ry wybra� anio�y. By� tym, kt�ry ustanowi� tryb post�powania selekcyjnego (a je�li zrobi� przy tym pac� rzeczy, o kt�rych lepiej nie wspomina�, to co z tego?). By� tym, kt�ry u�o�y� i zastosowa� bardzo wa�ny plan rekreacyjny, a ponad wszystko tym, kt�ry wymy�li� ca�y projekt i przekona� Prezydenta do jego realizacji. Elementy konstrukcji planu by�y niczym, liczy�y si� tylko pieni�dze. Podstawowe za�o�enia naukowe by�y znane; wi�kszo�� komponent�w na sk�adzie; trzeba by�o tylko woli, by to razem posk�ada�. A wola nie istnia�aby, gdyby nie Knefhausen, kt�ry og�osi� ze swego obserwatorium na Odwrotnej Stronie odkrycie Alfy-Alef (i nada� jej t� nazwo, cho� wszyscy wiedzieli, �e m�g�by j� nazwa� jak mu si� podoba�o, nawet w�asnym nazwiskiem) i toczy� wszelkimi dost�pnymi �rodkami walk� o Plan, a� Prezydent da� si� przekona�. By�a to twarda, zaci�ta walka. Odwa�nie przypomnia� sobie, �e najgorsze jeszcze przed nim. Niewa�ne. Jakikolwiek by�by koszt, zosta�o to dokonane i by�o warte zachodu. Dowodzi�y tego raporty z "Konstytucji". Wszystko toczy�o si� zgodnie z planem i... - Przepraszam, Doktorze Knefhausen. Podni�s� g�owo, gwa�townie przerzucony tu z odleg�o�ci p� roku �wietlnego. - Powiedzia�em, panie Doktorze, �e Prezydent czeka na pana powt�rzy� od�wierny. - Ach - powiedzia� Knefhausen. - Tak, oczywi�cie. By�em pogr��ony w my�lach. - Tak, sir. T�dy, sir. Przeszli obok okna, przez kt�re dolecia� odg�os wrzask�w i b�ysn�� widok zam�tu przed bram�, tablic z has�ami, u�ywanych jako halabardy, bladoniebieskiej chmurki gazu �zawi�cego. - Kr�l Mot�och dzi� dzia�a - zauwa�y� w roztargnieniu Knefhausen. - Nie ma niebezpiecze�stwa, sir. Teraz prosto, sir. Prezydent siedzia� w prywatnym gabinecie, ale ku zdumieniu Knefhausena nie by� sam. Obecny by� jego osobisty sekretarz Murray Amos, co mo�na by�o zrozumie�, jednak w pokoju znajdowa�o si� jeszcze trzech innych ludzi. Knefhausen ich zna�: Sekretarz Stanu, Spiker Izby i na dobitk� Wiceprezydent. Jak dziwnie zapowiada si� to, co mia�o by� poufnym raportem tylko dla Prezydenta - pomy�la� Knefhausen. Ale pr�dko si� opanowa�. - Przepraszam, Panie Prezydencie - powiedzia� weso�o. - Musia�em pana �le zrozumie�. S�dzi�em, �e czeka pan na nasz� ma�� rozm�wk�. - Czekam, Knefhausen - odpowiedzia� Prezydent. Lata d�wigania ci�aru Bia�ego Domu da�y mu si� we znaki i to wida� - pomy�la� krytycznie Knfhausen. Prezydent wygl�da� na bardzo starego i bardzo zm�czonego. - Powiesz tym panom to, co mia�e� powiedzie� mnie. - Ach tak, rozumiem - odrzek� Knefhausen, staraj�c si� ukry� fakt, �e w og�le nic nie rozumia�. Z pewno�ci� Prezydent nie to mia� na my�li, co by�o zawarte w jego s�owach, trzeba wi�c by�o postara� si� wysondowa� jego my�li. - Tak, oczywi�cie. Mam tu co�, Panie Prezydencie. Nowy raport z pok�adu "Konstytucji"! Odebrany przed godzin� w Goldstone via Lunar Orbiter i w�a�nie oddany z deszyfracji. Nasi dzielni astronauci radz� sobie znakomicie, dok�adnie tak, jak planowali�my. Podaj�, �e... - Nie czytaj nam teraz tego - przerwa� szorstko Prezydent. Wys�uchamy najpierw Czego� innego. Chce, aby� przekaza� tu zebranym ca�� histori� Planu Alfa-Alef. - Ca�� histori�, Panie Prezydencie? - trwa� dzielnie przy swoim Knefhausen. - Rozumiem. Chce pan, abym zacz�� od samego pocz�tku, gdy po raz pierwszy zorientowali�my si� w obserwatorium, �e odkryli�my planet�... - Nie, Knefhausen. Nie histori� maskuj�c�. Prawd�. - Panie Prezydencie! - zawo�a� w �miertelnej trwodze Knefhausen. - Musz� panu o�wiadczy�, �e protestuj� przeciw temu przedwczesnemu ujawnianiu najwy�szej wagi... - Prawd�, Knefhausen! - rykn�� Prezydent. Po raz pierwszy Knefhausen us�ysza�, �e ten cz�owiek podnosi g�os. - To nie wyjdzie poza ten pok�j, ale musisz im powiedzie� wszystko. Powiedz im, czemu by�o tak, �e Rosjanie mieli racj�, a my sk�amali�my! Powiedz im, czemu wys�ali�my astronaut�w w samob�jcz� misj�, z rozkazem l�dowania na planecie, o kt�rej wiedzieli�my przez ca�y czas, �e nie istnieje! Konstytucja - trzy Dziennik Shefa Jackmana, dzie� 130. Dawno to by�o, prawda? Przepraszam, �e jestem takim n�dznym korespondentem. By�em w samym �rodku meczu szachowego z trzynastu partii z Ew� Barstow - ona gra�a partie Bobby Fischera, a ja w stylu Reshevsky'ego - i Ewa powiedzia�a co�, co naprowadzi�o mnie na my�l o starych Kneffie, a to oczywi�cie przypomnia�o mi, �e jestem wam winien transmisj�. No wi�c jest. Na swoj� obron� mam nie tylko to, �e byli�my zaj�ci czym� innym. Te gadane li�ciki poch�aniaj� mas� energii. Niekt�rzy z nas nie s� pewni, czy s� tego warte. Im jeste�my dalej, tym wi�cej energii musimy na tak� transmisj� zgromadzi�. W tej chwili nie jest jeszcze tak �le, ale c�, mog� wam chyba powiedzie� prawd�, nie? Kneffie wym�g� na nas tak� obietnice. Zawsze m�wcie prawdo, powiedzia�, poniewa� jeste�cie cz�ci� eksperymentu i musimy wiedzie�, co robicie i to w ca�o�ci. No c�, w tym wypadku prawda jest taka, �e troch� nam brakowa�o mocy dyspozycyjnej, poniewa� Jim Barstow potrzebowa� jej mas� do cel�w badawczych. Zapewne zastanawiacie si�, co to za badania, ale my mamy zasad�, �e nie krytykujemy, a nawet nie omawiamy tego, co inni robi�, nim nie s� gotowi, by o tym m�wi�, a on nie jest jeszcze got�w. Przyjmuj� odpowiedzialno�� za wszystko, nie tylko za wydatkowanie energii, ale i za uszkodzenia statku. Lecimy teraz ca�kiem szybko i dla nieuzbrojonego oka gwiazdy w kierunku dziobu i rufy przesun�y si� w stron� fioletu i czerwieni niemal poza granice widzialno�ci. Zabawne, ale nie uda�o nam si� jeszcze zobaczy� Alfy-Alef, nawet z tarcz� zas�aniaj�c� gwiazd�. A teraz, wskutek przesuni�cie ku fioletowi, zapewne jej nie zobaczymy, p�ki nie zwolnimy. Ci�gle jeszcze wida� S�o�ce, ale przypuszczam, �e widzimy to, co na wyj�ciu jest ultrafioletem. Oczywi�cie relatywistyczne przesuni�cie cz�stotliwo�ci oznaczaj�, �e do transmisji potrzebujemy dodatkowej mocy dla ich skompensowania i z tego tak�e powodu, bior�c wszystko pod uwago, nie b�d� pisa� do domu co niedziela mi�dzy �niadaniem i meczem baseballu, tak jak powinienem! Zreszt� wszystko jest w porz�dku. "Stosunki mi�dzyludzkie" nadal wspania�e. Przeprowadzi�em ma�e badanko eksperymentalne, kt�rego nie by�o w programie, ale wszystko jest w porz�dku. Bez problem�w. Wyniki znakomite. Mo�e opuszcz� nieco szczeg��w, ale wynale�li�my spos�b p�j�cia w pewnych sprawach na skr�ty. Och, do diab�a, dam wam trop: Dot Letski jest zdania, �e powinienem wam powiedzie�, by ch�opcy w kierownictwie Wyprawy rozgnietli dwa pasiaki i jednego Niebieskiego Diab�a, zmieszali to z �wierci� �y�eczki czarnego pieprzu i dwoma mililitrami p�ynu ch�odz�cego z aparatury obiegu zamkni�tego. Podawa� w oran�adzie i o rany, co si� dzieje! Po pierwszej dawce Flo za�artowa�a, �e to jest "zap�adniaj�ce", co wed�ug mnie mia�o by� naszym prywatnym �artem, ale spowodowa�o, �e wszyscy p�kli. Dot wymy�li�a to na w�asny u�ytek ju� pac� tygodni temu. Zastanawiali�my si�, jakim sposobem posz�o jej tak szybko z "Wojn� i pokojem", p�ki nie zwierzy�a si� z sekretu. I wtedy wykryli�my co to daje, emocjonalnie i intelektualnie: jak to m�wi� - tw�rczo��, wynikaj�ca z podniecenia. Ann i Ski szybko wyczerpali swe programy rozrywkowe (naprawd� szybko - mia�y wystarczy� na ca�� podr�!), wi�c wymienili mikrofisze z uzasadnieniem, �e ka�de jest zainteresowane pewnym aspektem przyczynowo�ci i chce si� przekona�, co druga strona ma do zaofiarowania. Teraz Ann pogr��y�a si� po uszy w takich facetach jak Kant i Carnap, a Ski jest niepocieszony, �e w ogr�dku hydroponicznym nie ma Achilles millefolium. M�wi, �e potrzebuje jej �odyg do swych bada�. Radzi sobie zast�pczo podrzucaj�c rubla, by uzyska� heksagramy; prawd� m�wi�c wszyscy po�yczamy go od czasu do czasu, ale to nie jest w�a�ciwy spos�b. S�owo daj�, on ma racj�. Trzeba by�o troch� pomy�le� o innych naszych potrzebach, nie tylko seksie i teorii liczb. Nie mo�emy nawet u�y� ko�ci od kotlet�w z odpadk�w kuchennych, bo nie ma �adnych takich odpadk�w. Rozumiem, �e nie mogli�cie my�le� o wszystkim, ale jednak... Tak czy inaczej improwizujemy jak umiemy i w wi�kszo�ci wypadk�w zadowalaj�co. Co tam jeszcze? Czy przes�a�em wam dow�d Jima Barstowa na koniunkcj� Goldbacha? Okaza� si� bardzo prosty od chwili, gdy Jim wymy�li� wielowarstwow� analiz� parzysto�ci. Ale przewa�nie ju� nie zawracamy sobie g�owy takimi g�upstwami. Znudzi�a nam si� teoria liczb po tym, jak rozpracowali�my wszystko, co jest w niej zabawnego i jedyn� rzecz�, nad kt�r� wszyscy pracujemy (nie licz�c prywatnych zainteresowa�) s� funkcje zdaniowe. Nie robimy tego systematycznie, a tylko w czasie wolnym od innych zaj��, ale wszyscy jeste�my przekonani, �e gramatyka uniwersalna jest zupe�nie mo�liwa do skonstruowania i dostatecznie �atwa, by sprawdzi�, do czego prowadzi. Flo zdzia�a�a najwi�cej z nas. Prosi�a mnie, by wam wspomnie�, �e Boole, Venn i wszyscy pozostali staruszkowie byli na b��dnym tropie, ale ona s�dzi, �e co� jest w pomy�le Leibnitza o "calculus ratiocinator". Jest sugestia u J.W. Swansona, kt�ra si� jej podoba dla multipleksowania j�zyk�w. (Jim wyszed� z tego, gdy opracowywa� sw� analiz� parzysto�ci). Pomys� polega na opracowaniu j�zyka o podw�jnym znaczeniu. Jedna seria znacze� jest przekazywana, powiedzmy, za pomoc� fonem�w - to znaczy kszta�t�w samych s��w. Drug� przekazuje tonacja. To tak, jakby przekaz wy�piewa�, z po�ow� jego zawarto�ci komunikowan� s�owami, a drug� tonami. Jak w muzyce rockowej. Obie serie znacze� odbiera si� r�wnocze�nie. Flo pracuje teraz nad trzecim, czwartym i n-tym wymiarem po to, by m�c przekazywa� r�wnocze�nie wiele rodzaj�w znacze�, ale jak dot�d nie jest to p�odne w nast�pstwa (z wyj�tkiem u�ywania stosunku p�ciowego jako jednego z medi�w komunikacyjnych). Wi�kszo�� naszych zmys��w ma zbyt ograniczony zakres na to, by mog�y wiele przekaza�. Aha, najlepiej jak tylko umiemy sprawdzili�my wszystkie istniej�ce "sztuczne j�zyki" - na przyk�ad zahiponotyzowali�my Willa Becklunda dla ca�kowitego wywo�ania z pami�ci esperanto, kt�rego si� uczy� jako ch�opiec. Ale wszystkie okaza�y si� �lepymi uliczkami. Nie maj� nawet takiej pojemno�ci przesy�owej, jak standardowy francuski czy angielski. Za��czam wydruki informacji medycznej. Wszyscy jeste�my zdrowi. Dla pewno�ci zbada�a nas Ewa Barstow. Ann i Ski mieli male�kie ubytki w kilku z�bach trzonowych, wi�c je zaplombowa�a, raczej dla praktyki ni� z potrzeby. Nie m�wi� o praktyce plombowania; chcia�a spr�bowa� akupunktury zamiast znieczulenia prokain�. Podzia�a�a znakomicie. Wszyscy tak si� czujemy, jakby�my pisali do tatusia i mamusi z obozu na wczasach, wi�c chcieli�my przes�a� wam pr�bki naszych rob�tek r�cznych. K�opot z tym, �e jest ich tak du�o. Ka�dy ma co�, ca osobi�cie szczeg�lnie lubi, na przyk�ad Barstow rozwi�zania wi�kszo�ci problem�w matematycznych, a ja moj� multimedialn� adaptacj� "Sur le pont d'Avignon". Trudno zdecydowa�, co przes�a� przy tak ograniczonych zasobach energii, a nie chcieliby�my jej marnowa� na wysy�anie odpadk�w. Ostatecznie zdecydowali�my w g�osowaniu, �e najlepszym naszym produktem jest wierszowana wersja "Wojny i pokoju". Dosy� to d�ugie. Mam nadziej�, �e moc przesy�owa wytrzyma. Przeka�� z tego tyle, ile si� tylko da... Waszyngton W Waszyngtonie by�a ju� pe�nia wiosny. Wzd�u� Potomaku zacz�y si� rozwija� p�czki kwitn�cej wi�ni, a Park Rock Creek pe�en by� jasnej zieleni m�odych listk�w. Nawet przez szum rotoru helikoptera Knefhausen s�ysza� od czasu do czasu grzechot r�cznej broni z okolic Georgetown, a butelki zapalaj�ce i gaz �zawi�cy zasnuwa�y niebo dymem i oparami wok� kompleksu dom�w mieszkalnych Water Gate. Nigdy si� to nie sko�czy - pomy�la� rozdra�niony Knethausen. Jaki sens mia�y pr�by ratowania takich ludzi? To go rozprasza�o. Zauwa�y�, �e ma uwaga rozstrzelon� w trzech kierunkach: pokiereszowanego zielonego krajobrazu pod nim, samolot�w z miotaczami ognia, kr���cymi jako eskorta wok� jego helikoptera oraz trzymanych na kolanach dokument�w. Wszystko to go irytowa�o. Nie m�g� si� skupi� na niczym z osobna. A najmniej podoba� mu si� meldunek z "Konstytucji . Musia� za��da� pomocy ekspert�w dla przet�umaczenia wszystkiego, co zawiera�. A jeszcze mniej spodoba�y mu si� wyniki, Co tu posz�o nie tak? To by�y jego dzieci, wybrane z tysi�cy. W �adnym z nich nie by�o na przyk�ad ani �ladu sk�onno�ci do hippisowstwa, w ka�dym razie po przekroczeniu dwudziestki a u Ann Becklund i Florence Jackman nawet w�wczas. Jak oni si� wdali w te g�upstwa z ksi�gi "I Ching" i idiotyzm z Achlilea millefolium, bardziej znan� jako krwawnik pospolity ? Co za "eksperymenty"? Kto zacz�� z obrzydliwie antynaukow� akupunktur�? Jak �mieli naruszy� zaprogramowany bud�et energetyczny dla "cel�w badawczych"? I co to by�y za cele? A ponad wszystko, to co za "uszkodzenie statku"? Nabazgra� w notesie: Natychmiast przerwa� te nonsensy. Odnosz� wra�enie, �e zachowujecie si� jak nieodpowiedzialne dzieci. Zdradzacie idea�y naszego programu. Knethausen Przebieg�szy kr�tk� odleg�o�� mi�dzy l�dowiskiem helikopter�w i strze�onym wej�ciem do Bia�ego Domu, odda� tam kartka go�ciowi z O�rodka ��czno�ci do natychmiastowego zaszyfrowania i nadania na "Konstytucj�" z Goldstone via Lunar Orbiter 1 oaza na Odwrotnej Stronie. Trzeba ich tylko upomnie�, t�umaczy� Sobie, a uspokoj� si�. Ale przegl�daj�c si� w lustrze, przyg�adzaj�c w�osy i uk�adaj�c ko�cem palca w�sy, a tak�e potem, staj�c przed g��wnym sekretarzem Prezydenta, by� ci�gle zaniepokojony. Tym razem skierowali si� w d�, nie w g�r�. Knefhausen szed� w stron� podziemnej sali, kt�ra niegdy� mie�ci�a kolejno basen k�pielowy Franklina Roosevelta, pok�j prasowy Bia�ego Domu, studio telewizyjne dla nagrywania migawek Prezydenta z kongresmanami i senatorami dla wyborc�w z ich stron, a teraz by� pot�nie opancerzonym bunkrem, w kt�rym ka�dy, kogo by zasta� w Bia�ym Domu atak z zewn�trz, m�g� trzyma� si� przez kilka tygodni, co wystarczy Czwartej Pancernej na przybycie z jej bazy w Marylandzie i odbicie terytorium. Nie by�o to pomieszczenie wygodne, ale by�o bezpieczne. Poza tym, dzi�ki opancerzeniu przeciw atakowi, by�o bardziej d�wi�koszczelne, szpiegoszczelne i przeciekoszczelne ni� jakiekolwiek na �wiecie, Knefhausena wpuszczono i posadzono. Prezydent i para innych os�b by�o pogr��onych w rozmowie szeptem na jednym ko�cu sali, za� para tuzin�w innych wyci�ga�o szyje, by popatrze� na Kenfhausena. Po chwili Prezydent podni�s� g�ow�. - W porz�dku - powiedzia�. Napi� si� wody z kryszta�owej szklanki. Twarz mia� znu�on� i pooran� zmarszczkami; malowa�o si� na niej rozczarowanie sposobem, w jaki spe�ni�y si� ch�opi�ce marzenia: prezydentura nie wygl�da�a w rzeczywisto�ci tak, jak j� widzia� z Muncie, stan Indiana. - Wszyscy wiemy, na czym stoimy - powiedzia�. - Rz�d Stan�w Zjednoczonych og�osi� informacj�, kt�ra by�a nieprawdziwa. Zrobi� to z pe�n� wiedz� i rozmy�lnie i zosta� na tym przy�apany. Teraz chcemy pozna� kulisy sprawy i dlatego Doktor Knefhausen wyja�ni Plan Alfa-Alef. Zaczynaj, Knefhausen. Knefhasen wsta� i bez po�piechu podszed� do przygotowanego dla� pulpitu. Roz�o�y� papiery, przez chwil� przygl�da� im si� w zamy�leniu, potem zacz�� m�wi�. - Jak powiedzia� Prezydent, Plan Alfa-Alef jest kamufla�em. Niekt�rzy z was dowiedzieli si� o tym kilka miesi�cy temu i wtedy okre�lili go innymi s�owami. "Oszustwo". "Fa�szerstwo". Takimi. Ale nie pasuje tu �adne z tych s��w. Je�li mog� to wyrazi� po francusku, jest to pe�noprawny ruse de guerre. Nie guerre przeciw jakiemu� przeciwnikowi politycznemu, ani nawet przeciw tym g�upim dzieciakom, kt�re biegaj� po ulicach z butelkami zapalaj�cymi i ceg�ami. Nie mam na my�li �adnej z tych wojen, lecz wojna przeciw ciemnocie. Bo, rozumiecie, by�y pewne oznaki - pewne r z e c z y , kt�rych musieli�my si� dowiedzie� dla dobra nauki i post�pu. Alfa-Alef zosta� zaplanowany, by je dla nas wykry�. - Na pocz�tek - ci�gn�� dalej - powiem wam to, co najgorsze. Po pierwsze, nie ma takiej planety jak Alfa-Alef. Rosjanie m�wili prawd�. Po drugie, wiedzieli�my o tym od pocz�tku. Nawet te zdj�cia, kt�re opublikowali�my by�y fa�szowane i na d�u�sz� met� �wiat to wykryje i dowie si� o naszym rusa de guerre. Mog� tylko mie� nadziej�, �e nie wykryje zbyt szybko, bo je�li b�dziemy mieli szcz�cie i przez pewien czas utrzymamy tajemnice, w�wczas mam nadziej� przedstawi� dobre wyniki na usprawiedliwienie tego, co zrobili�my. Po trzecie, gdy "Konstytucja" osi�gnie Alf� Centaura, nie znajdzie miejsca do l�dowania, �adnego sposobu opuszczenia statku kosmicznego, �adnych surowc�w, kt�re mog�yby zasta� u�yte jako paliwo na podr� powrotn�, nic zupe�nie, pr�cz gwiazdy i pustej przestrzeni, Z tego faktu wynikaj� pewne konsekwencje. "Konstytucje" zaprojektowano na paliwo wodorowe w ilo�ci dostatecznej na podr� w jedn� strona, plus rezerwa na manewrowanie. Nie ma go tyle, by mog�a powr�ci�, za� �r�d�o, w kt�rym za�oga spodziewa�a si� zaopatrzy�, to znaczy planeta Alfa-Alef, nie istnieje, wi�c nie wr�c�. A wiec tam umr�. To s� te z�e rzeczy, kt�re musze wyzna�. W�r�d s�uchaczy rozleg�y si� szepty i westchnienia. Prezydent siedzia� zmarszczony, w roztargnieniu, nie s�uchaj�c innych. Knefhausen czeka� spokojnie a� s�uchacze prze�kn� gorzkie lekarstwo, po czym kontynuowa�. Pytacie wobec tego, czemu�my to zrobili? Skazali o�mioro m�odych ludzi na �mier�? Odpowied� jest prosta: wiedza, Innymi s�owami: musimy uzyska� podstawowe dane naukowe, potrzebne nam do obrony wolnego �wiata. Jest wam wiadoma, jak przypuszczam, i� w ostatnich dziesi�ciu latach i dawniej, post�p w zakresie naukowych bada� podstawowych by� znikomy. Prowadzono du�o bada� rozwojowych. Du�o technologicznych. Du�o w zakresie zastosowa�. Ale od lat, od czas�w Einsteina czy �ci�lej od Weizsackera bardzo ma�o podstawowych. A bez nowej wiedzy podstawowej technologia szybko przestanie si� rozwija�. Straci nap�d. Musz� wam teraz opowiedzie� pewn� histori�. Jest to prawdziwa, naukowa historia, �aden �art. By� sobie niejaki de Bono, Malta�czyk, kt�ry chcia� zbada� proces my�lenia tw�rczego. Niewiele o nim wiadomo, ale de Bono mia� pomys�, jak si� czego� dowiedzie�. Przygotowa� wi�c do do�wiadczenia pok�j, z kt�rego wyniesiono wszystkie meble, z dwojgiem drzwi w przeciwleg�ych �cianach. Wchodzi si� przez jedne, przechodzi przez pok�j, wychodzi drugimi. Przy drzwiach wej�ciowych po�o�y� troch� materia�u - dwie p�askie deski, troch� sznur�w. Do do�wiadczenia u�y� kilkorga dzieci. I powiedzia� im: "Zagramy sobie w tak� gr�. Musicie przej�� przez pok�j i wyj�� tamtymi drzwiami, to wszystko. Kto to zrobi, wygrywa. Ale jest jeden przepis. Nie wolno wam dotkn�� pod�ogi ani stopami, ani kolanami, ani �adn� cz�ci� cia�a czy ubrania. Mieli�my tu ch�opca - powiedzia� - kt�ry by� bardzo wysportowany i przeszed� przez pok�j na r�kach, ale zosta� zdyskwalifikowany. Tego robi� nie wolno. A teraz ruszajcie, a kto przejdzie najszybciej, dostanie czekolad�". Wyprowadzi� wi�c wszystkie dzieci, po czym wszystkie po kolei pr�bowa�y. By�o ich dziesi�cioro czy pi�tna�cioro, a wszystkie zrobi�y to samo. Niekt�rym wymy�lenie rozwi�zania zabra�o wi�cej czasu, inne wpad�y na nie natychmiast ale trik by� zawsze ten sam: siada�y na pod�odze przed drzwiami, bra�y sznury i deski, ka�d� przywi�zywa�y do jednej stopy i przechodzi�y przez pok�j jak na nartach. Najszybsze z nich potrzebowa�o na wymy�lenie tego i przej�cie paru sekund. Najwolniejszym zaj�o to wiele minut. Ale rozwi�zanie w ka�dym przypadku by�o takie samo. To by�a pierwsza cz�� eksperymentu. A wtedy ten Malta�czyk, de Bono, przeprowadzi� jego drug� cz��. Dok�adnie jak poprzednio, z jednym wyj�tkiem. Nie da� im dw�ch desek. Da� tylko jedn�. I w drugiej cz�ci wszystkie dzieci te� znalaz�y takie samo rozwi�zanie, oczywi�cie inne ni� za pierwszym razem. Przywi�zywa�y sznur do jednego ko�ca jedynej deski, stawa�y na niej, podskakiwa�y, poci�gaj�c sznurem desk� do przodu i tak podskakuj�c i poci�gaj�c, posuwaj�c si� za ka�dym skokiem nieco do przodu, wszystkim uda�o si� przej�� przez pok�j. Tyle, �e w pierwszym eksperymencie �redni czas przej�cia wynosi� oko�o czterdziestu pi�ciu sekund, w drugim oko�o dwudziestu. U�ywaj�c jednej deski przechodzi�y szybciej, ni� z dwiema. Mo�e teraz ju� niekt�rzy z was domy�laj� si�, o co chodzi. Czemu �adne z dzieci w pierwszej grupie nie wpad�o na szybsz� metod� przej�cia przez pok�j? To proste. Spojrza�y na dost�pne im pomoce i b�d�c takimi jak ka�dy z nas, chcia�y zu�y� wszystkie. Ale wszystkich przecie� nie potrzebowa�y. Mog�y mie� lepsze wyniki przy mniejszej ich liczbie i innej metodzie. Knefhausen zrobi� przerw� i rozejrza� si� po pokoju, smakuj�c wra�enie chwili. Mia� ich ju� w kieszeni, wiedzia� o tym. Tak samo by�o trzy lata wcze�niej z Prezydentem. Zaczynali rozumie� konieczno�� tego, co zrobiono i blade, uniesione ku niemu twarze nie mia�y ju� wyrazu wrogo�ci, a tylko zak�opotania i pewnego l�ku. Kontynuowa� przem�wienie. - Tego w�a�nie dotyczy Plan Alfa-Alef, panie i panowie. Wybrali�my o�mioro najinteligentniejszych istot ludzkich, jakie uda�o si� znale�� - m�odych, zdrowych, bardzo �mia�ych. Bardzo tw�rczych. Na pewno zrobili�my im �wi�stwo. Ale dali�my im mo�liwo��, jakiej nikt nigdy nie mia�. Mo�liwo�� m y � 1 e n i a . My�lenia przez d z i e s i � � 1 a t . My�lenia o problemach podstawowych. Tam w przestrzeni nie maj� tej drugiej deski, kt�ra by ich rozprasza�a. Je�li chc� si� czego dowiedzie�, nie mog� pobiec do biblioteki, zajrze� do ksi��ki i dowiedzie� si�, �e kto� kiedy� powiedzia�, �e to o czym my�l� nie ma sensu. Musz� wszystko wymy�le� sami dla siebie. Aby im to umo�liwi� oszukali�my ich i b�dzie ich to kosztowa� �ycie. Tak, prawda, to tragiczne. Ale odbieraj�c im �ycie dajemy im w zamian nie�miertelno��. Jak to robimy? Zn�w oszuka�stwem, panowie i panie. Nie m�wimy im: "Uwaga, macie odkry� nowe podej�cie do podstaw nauki i poda� je nam". Kamuflujemy cel, aby nawet on ich nie rozprasza�. Powiedzieli�my im, �e jest to program rekreacyjny, pomoc w sp�dzeniu czasu. To te� jest ruse de guerre. "Rekreacja" nie jest po to, aby im u�atwi� podr�; jest sama w sobie celem podr�y. Wys�ali�my ich wi�c w drog� z podstawowym narz�dziem nauki. Z liczbami, to znaczy z wielko�ciami i ilo�ciami, czyli wszystkim, czego dotycz� badania naukowe. Z gramatyk�. Nie t�, kt�rej uczyli�cie si� maj�c trzyna�cie lat; jest to termin techniczny, dotycz�cy rachunku zdaniowego i podstawowych zasad komunikowania. Przy jej pomocy mog� si� porozumiewa� w pe�ni, bez m�tnych dwuznaczno�ci. Dali�my im niewiele wi�cej; tylko mo�liwo�� po��czenia tych dw�ch podstawowych element�w i uzyskania w ten spos�b nowych form wiedzy. Co z tego wyniknie? Uzasadnione pytanie. Niestety bez odpowiedzi. Jeszcze nie. Gdyby�my z g�ry znali odpowied�, nie musieliby�my przeprowadza� eksperymentu. Nie wiemy wi�c, jaki b�dzie rezultat ko�cowy, ale ju� teraz osi�gn�li oni bardzo wiele. Ju� rozwi�zali stare problemy, kt�re stanowi�y zagadk� dla najm�drszych naukowc�w przez ca�e wieki. Podam wam jeden przyk�ad. Zapytacie: dobrze, ale co to d a j e ? Odpowiadam: nie wiem; wiem tylko, �e jest to tak trudne pytanie, i� nikt inny nie umia� na nie odpowiedzie�. Jest to dow�d na tak zwan� koniunkcj� Goldbacha. Tylko przypuszczenie, mo�na by�o to nawet nazwa� zgadywaniem. Domys�em znakomitego matematyka sprzed wielu lat, �e ka�da liczba parzysta mo�e by� napisana jako suma dw�ch liczb pierwszych. Jest to jeden z tych prostych problem�w matematycznych, kt�re ka�dy rozumie, ale nikt nie potrafi rozwi�za�. Mo�ecie powiedzie�: to oczywiste, szesna�cie jest sum� jedenastu i pi�ciu, kt�re obie s� liczbami pierwszymi, a trzydzie�ci to suma dwudziestu trzech i siedmiu, kt�re te� s� liczbami pierwszymi i mo�emy wymieni� takie liczby pierwsze dla ka�dej parzystej, kt�r� wybieramy. Tak, ale czy mo�ecie udowodni�, �e dla ka�dej z a w s z e b�dzie to mo�liwe? Nie. Nie mo�ecie. Nigdy i nikomu si� to nie uda�o, ale nasi przyjaciele z "Konstytucji" zrobili to i to w pierwszych miesi�cach podr�y. Maj� przed sob� prawie dziesi�� lat. Nie potrafi� powiedzie�, zrobi� w tym czapie, ale na pewno b�dzie to co� wielkiego. Nowa teoria wzgl�dno�ci, grawitacji - nie wiem, m�wi� puste s�owa. Ale co� wielkiego Zn�w przerwa. Panowa�a g�ucha cisza. Nawet Prezydent nie patrzy� oboj�tnie przed siebie, tylko na niego. - Nie jest zbyt p�no, by zniszczy� ten eksperyment. Jest wi�c konieczne, aby�my zachowali tajemnic� jeszcze przez kr�tki czas. Ale teraz ju� wiecie, panowie i panie. Taka jest prawda o Alfie-Alef. Ba� si� tego, co teraz nast�pi, odwl�k� to jeszcze na sekund�, przegl�daj�c papiery, w ko�cu wzruszy� ramionami, spojrza� na s�uchaczy i zapyta�: - Czy s� jakie� pytania? O tak, by�y pytania. Pan Ka�dy by� troch� og�upia�y, potrzebowa� chwili, by przezwyci�y� czar prostych i pi�knych prawd, kt�re us�ysza�, ale. wreszcie rozleg� si� pierwszy g�os, nast�pnie drugi, po tym rozleg�y si� trzy czy cztery wrzaski r�wnocze�nie. By�y pytania, rzecz prosta. Pytania, na kt�re nie by�o odpowiedz�e. Pytania, kt�rych Knefhausen nie zd��y� us�ysze�, a c� dopiero odpowiedzie� na nie, a ju� zadawano nast�pne. Pytania, na kt�re nie zna� odpowiedzi. I najgorsze pytania te, na kt�re odpowiedzi dzia�aj� jak pieprz rzucony w oczy, wywo�uj� w�ciek�o�� i �lepot� na zdrowy rozs�dek. Ale musia� stawia� im czo�a i pr�bowa� odpowiada�. Nawet gdy wywrzaskiwano je tak g�o�no, �e na zewn�trz, za grubymi podw�jnymi drzwiami, �o�nierze piechoty morskiej spogl�dali po sobie z nie