6856

Szczegóły
Tytuł 6856
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6856 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6856 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6856 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Biografie S�awnych Ludzi Stanis�aw Grzybowski Jan Zamojski Pa�stwowy Instytut Wydawniczy Indeks zestawi� Tadeusz Nowakowski Wyb�r ilustracji Stanis�aw Grzybowski Opracowanie graficzne Jolanta Bar�cz � Copyright by Stanis�aw Grzybowski, Warszawa 1994 PRINTED IN POLAND Pa�stwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1994 r. Wydanie pierwsze Ark. wyd. 18,9. Ark. druk. 18,75 Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca, Krak�w Nr zam. 8084/93 ISBN 83-06-02340-4 SPIS RZECZY WST�P 5 M�ODO�� TRYBUNA 11 SEKRETARZ ZYGMUNTA AUGUSTA 29 O KR�LA SZLACHECKIEGO 38 DROGA DO FRANCJI 55 BYLE NIE CESARZ 66 SEJM KORONACYJNY 78 BUNT GDA�SKI 86 M�ODE WINO W STARE DZBANY 95 PO�OCK I WIELKIE �UKI 106 KAMPANIA PSKOWSKA 125 U SZCZYTU S�AWY 143 SPRAWA ZBOROWSKICH 161 Z DALA OD POLITYKI 179 TRZECIA ELEKCJA 189 WOJNA DOMOWA 203 SEJM PACYFIKACYJNY 216 MI�DZY AUSTRI� A TURCJ� 227 SEJM INKWIZYCYJNY 243 MECENAS I BUDOWNICZY 253 OSTATNIE BOJE 266 WIELKI PODDANY 282 Bibliografia 287 Indeks os�b 290 Spis ilustracji 300 WST�P Legenda Sariusz�w Zamoyskich zrodzi�a si� przed przyj�ciem na �wiat najznakomitszego przedstawiciela rodu. Jan D�ugosz zanotowa� makabryczny dialog mi�dzy W�adys�awem �okietkiem a przebitym trzema krzy�ackimi w��czniami Florianem Sariuszem. ,,Jak ci�k� m�k� ponosi ten rycerz" - rzec mia� kr�l, widz�c przytrzymywane przez rannego ostatkiem si�, wyp�ywaj�ce z rozp�atanego brzucha jelita. �Sro�-sza nier�wnie m�ka znosi� z�ego s�siada, jakiego ja wycierpia�em" odrzek� podobno Florian. Kr�l przyrzek� sw� pomoc, rycerza od z�ego s�siedztwa uwolni�, a do jego herbu, Ko�larogi, przedstawiaj�cego koz�a w czerwonym polu, doda� trzy w��cznie i nada� mu now� nazw�: Jelita. Opowie�� to, zdaniem Aleksandra Semkowicza i Mariana Biskupa, nader w�tpliwej autentyczno�ci, pochodz�ca najpewniej z p�niejszej tradycji rodzinnej, w szczeg�ach sprzeczna z przebiegiem wydarze� pod P�ow-cami. Sta�a si� jednak wa�nym elementem tradycji narodowej, wzorcem, na kt�rym wiele pokole� Polak�w si� chowa�o. Nim jednak do tego dosz�o, kszta�towa�a ona �wiadomo�� m�odych potomk�w legendarnego Floriana, kt�rego nazwisko Sarius spolszczono p�niej na Szary. Uporczywe, a nie zawsze uczciwe walki Jana Zamoyskiego ze z�ymi rzekomo s�siadami mo�e i tu cz�ciowo mia�y swe psychologiczne uzasadnienie. Niew�tpliwie za� wyra�a�y dobrze pazerno�� tej szlachty kresowej, kt�ra nawet w ostatniej opresji, nawet w b�lach i m�kach o maj�tno�ciach swoich, o obronie i poszerzeniu granic pami�ta�a. WST�P W czasach Batorego legend� t� rozpowszechni� mi�dzy innymi znany heraldyk Bartosz Paprocki. Utalentowany pochlebca, potrafi� wkr�tce po pierwszej wolnej elekcji odkry� prawdziw� z�ot� �y�� w pochwa�ach staro�ytnych, a tak�e mniej staro�ytnych rod�w, w kre�leniu ich prawdziwych, a jeszcze lepiej fikcyjnych, byle wznios�ych dziej�w. Opowie�� o przodku Zamoyskich nadawa�a si� tu znakomicie. Mamy w niej dramatyczne efekty i pouczaj�ce wnioski, m�stwo na polu bitwy i z�ego s�siada, a wreszcie dobr� w�adz�, kt�ra nagradza zas�u�onego kombatanta z cudzej kieszeni, nie bacz�c, kto w sporze granicznym mia� racj�. Jakie� to polskie -- i jakie� w gruncie rzeczy mimowolnie z�o�liwe wobec Jana Zamoyskiego, kt�ry w�wczas w�a�nie dzi�ki �asce monarszej wygra� g�o�n� a niezbyt czyst� spraw� o nie najmniejsze starostwo. Nie pierwsza to mia�a by� z�o�liwo�� Paprockiego pod adresem pot�nego kanclerza i hetmana. Uczony heraldyk zamieni� si� wkr�tce r�wnie� w kombatanta, tyle �e po niew�a�ciwej, przegranej, stronie. Klient Samuela Zborowskiego, zwi�zany p�niej z jego bra�mi, po bitwie pod Byczyn� schroni� si� musia� na Morawach. Do�y� tam swoich lat jako pisarz wydaj�cy dzie�a niemal wy��cznie w czeskich t�umaczeniach, zas�u�ony dla czeskiej literatury. Ale do kraju wr�ci� nie m�g�, a jego zaciek�e paszkwile zwalczaj�ce teraz Zamoyskiego niewiele przeciwnikowi mog�y dokuczy�. W ojczy�nie swojej zosta� Paprocki zapomniany, w najlepszym razie uznany za pisarza pomniejszej rangi -a szkoda. Wierniej s�u�y� i lepiej s�aw� Zamoyskiego g�osi� Reinhold Heidenstein. Ten Niemiec pruski, wykszta�cony w Padwie jak Zamoyski i nie kryj�cy tam swojej nienawi�ci do Polak�w, zapomnia� o niej, gdy przy boku Batorego i Zamoyskiego nadarzy�a si� okazja kariery. Historiograf pos�uszny, cz�sto podpisuj�cy, co mu kazano, cz�ciej ubieraj�cy to w form� g�adk�, konsekwentn� i logiczn�, umia� narzuci� potomnym z�udne przekonanie, �e pisze prawd�, tylko prawd� i ca�� prawd�; wsp�cze�ni mieli wi�cej zastrze�e�. Obok niego Samuel Knut, zapewne autor anonimowego �yciorysu kanclerza, Stanis�aw Bartolan, reporterskim pi�rem kre�l�cy dzieje wyprawy wo�oskiej Zamoyskiego, i wielu, wielu innych szerzy�o umiej�tnie chwa�� hojnego mecenasa, wsp�dzia�a�o w bu- WST�P dowie papierowego pomnika dla potomno�ci. Samemu kanclerzowi te� nieraz si� zdarza�o sw�j �yciorys umiej�tnie upi�ksza�, jak cho�by w li�cie do s�awnego weneckiego drukarza i humanisty Paw�a Manucjusza. Zabieg okaza� si� w pe�ni udany. Wkr�tce po �mierci Zamoyskiego pami�� o jego �yciu i czynach zacz�a przybiera� formy narodowego mitu, podsuwaj�cego wzorce zachowa� politycznych, skutecznych, a zarazem � w my�l �wczesnych przekona� � obywatelskich i moralnych. Wzorzec by� pojemny: mogli w nim si� zmie�ci� tak od siebie odmienni bezpo�redni kontynuatorzy linii politycznej Zamoyskiego, jak Zebrzydowski i ��kiewski czy podobnie dbaj�cy o popularno�� w�r�d szlachty Jakub Sobieski i, najzr�czniejszy z nast�pc�w ideowych kanclerza, syn Jakuba, kr�l Jan III Sobieski. P�niej, od Stanis�awa Staszica zaczynaj�c, si�gano po mit Zamoyskiego nieraz dla cel�w ze sob� sprzecznych. By� to bowiem mit polityka stoj�cego ponad polityk�, dbaj�cego tylko o dobro Rzeczypospolitej i interesy szlacheckie � p�niej uto�samiane z interesami narodowymi - - polityka bezstronnego i dalekowzrocznego. A zarazem mit aprobuj�cy polityk� jako zbi�r bana��w i konglomerat dobrych ch�ci, ideologi� pi�knych wypowiedzi, kt�rych realizacji nikt nie kontroluje. Mit mo�e dlatego w�a�nie popularny i zarazem fa�szywy, bo odrywaj�cy polityk� od �ycia i stawiaj�cy j� jako warto�� najwy�sz�, ca�kowicie autonomiczn� i ca�kowicie teoretyczn�. St�d cz�sto Zamoyski papierowy i p�aski. St�d r�wnie cz�sto szczeg�lnie fa�szywy, pe�en nienawi�ci Zamoyski Narodowej Demokracji. Mit to obra�liwy dla pami�ci Wielkiego Toleranta i szermierza Rzeczypospolitej Wszystkich Narod�w, lecz mimowolnie ods�aniaj�cy kompleksy dorobkiewiczowskie i samego kanclerza, i drobnomieszcza�skiego stronnictwa, kt�re go sobie przyw�aszczy�o jako patrona. To wszystko odstr�cza historyk�w od pr�by ca�o�ciowego uj�cia. M�owi stanu tego formatu w ka�dym innym kraju europejskim po�wi�cono by dziesi�tki powa�nych monografii, nie wspominaj�c o r�nych vies romancees. Jan Zamoyski znalaz� w�a�ciwie tylko jednego biografa. By� nim Artur �liwi�ski (1877�1953), posta� zreszt� niezwykle interesuj�ca. W m�odo�ci dzia�acz rewolucyjny, bliski wsp�pracownik Pi�sud-skiego, po odzyskaniu niepodleg�o�ci mi�dzy innymi wiceprezydent Warszawy, premier, dyrektor teatr�w, a nast�pnie banku, sam wart jest WST�P wyczerpuj�cej biografii. Jako historyk, autor kilku interesuj�cych ksi��ek, niew�tpliwie by� zdolnym i zas�u�onym pisarzem, szukaj�cym w dziejach �r�de� inspiracji dla swojej dzia�alno�ci publicznej. Jan Zamoyski, ostatnie i najdojrzalsze z jego dzie�, wydane w 1947 r., to jednak raczej ksi��ka sumiennego reportera ni� badacza przesz�o�ci. Od tego czasu pojawi�y si� zaledwie dwie niewielkie biografie: ksi��eczka Leszka Podhorodeckiego i dzie�ko Danuty W�jcik-G�ralskiej o dyskusyjnym tytule W s�u�bie czterech monarch�w, obie r�wnie� ma�o krytyczne, je�li nie hagiograficzne. O poniekt�rych beletrystycznych i telewizyjnych wizerunkach kanclerza przez lito�� nie wspomn�. Jednak nie brak �r�de� drukowanych i nie konieczno�� si�gni�cia do r�kopis�w jest przyczyn� naszych zaniedba�. Cho� monumentalne wydawnictwo Archiwum Jana Zamoyskiego utkn�o z czwartym tomem przy pocz�tkach panowania Zygmunta III, to przecie� tylu znakomitych historyk�w wykorzysta�o w badaniach szczeg�owych materia�y nie publikowane, �e istotnych rewelacji faktograficznych trudno si� ju� tam spodziewa�. Archiwa obce przejrzane zosta�y z pewno�ci� nie do�� jeszcze szczeg�owo, lecz ani wydane stosunkowo niedawno materia�y z Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, ani przebadane przeze mnie dok�adnie dla tego okresu archiwum paryskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie wspominaj� zbyt cz�sto o Zamoyskim, je�li w og�le zauwa�aj� jego istnienie. Z dalszej, zachodnioeuropejskiej, perspektywy posta� kanclerza jakby maleje, okazuje si� wa�niejsza dla wewn�trznych spraw polskich ni� dla polityki zagranicznej Rzeczypospolitej. Z perspektywy wschodniej natomiast hetman Zamoyski znaczy na pewno wi�cej od kanclerza Zamoyskiego. Tote� wewn�trznych lub wojskowych problem�w dotycz� znakomite monografie Wac�awa Sobieskiego, Stanis�awa �empickiego, Aleksandra Tarnawskiego, Kazimierza Lepszego, Stanis�awa Herbsta, Jerzego Kowalczyka, Henryka Kolarskiego czy Adama Andrzeja Witusika. Ju� u niekt�rych wspomnianych wy�ej autor�w, a ostatnio zw�aszcza w pracach bardziej szczeg�owych, po�wi�conych konkretnym aspektom dzia�alno�ci kanclerza, ale tak�e w pr�bach oceny ca�o�ciowej zarysowa� si� daleko id�cy krytycyzm wobec osoby i dzia�a� Zamoyskiego, w szczeg�ach przewa�nie s�uszny, w ca�o�ciowej ocenie na pewno przesadny. WST�P Wi�za�o si� to po cz�ci z tendencj�, kt�r� Janusz Tazbir, sam od niej w ocenie Zamoyskiego niewolny, nazwa� s�usznie �pochwa�� nieudacznika i nagan� kariery". Rzecz to nieraz zrozumia�a jako reakcja na dotychczasow� jednostronno�� ocen, lecz niebezpieczna, gdy polityka oceniamy tylko w aspekcie stara� o materialne zabezpieczenie sobie podstaw dzia�alno�ci publicznej, a hetmana � po napoleo�sku � wedle szybkich dyktatorskich decyzji na polu bitwy, nie widz�c organizacyjnej strony dzia�a� wojennych, nie doceniaj�c umiej�tno�ci dobierania sobie wsp�pracownik�w oraz wykorzystywania ich koncepcji. Wi�za�o si� to r�wnie� z cz�stkowym uj�ciem, kt�re pozwala�o na s�uszny krytycyzm wobec nieprzewidzianych meandr�w polityki Zamoyskiego, nie pozwala�o jednak dostrzec ostatecznych cel�w i skutk�w jego dzia�alno�ci. Niewielka a interesuj�ca ksi��ka przedwcze�nie zmar�ego, nieod�a�owanego Zdzis�awa Spieralskiego znakomicie ilustruje te wahania opinii o kanclerzu i hetmanie. Znamienne, �e sam Spieralski �atwiej ulega sugestiom krytycznym, tam gdzie opiera si� na dotychczasowych badaniach i je referuje, ocenia natomiast Zamoyskiego wy�ej, co nie znaczy, �e jednoznacznie, tam gdzie korzysta z w�asnych bada� �r�d�owych. Dotychczasowy bowiem krytycyzm, konieczny jako pewien etap w badaniach nad postaci� i rol� dziejow� Zamoyskiego, pos�u�y� winien teraz stawianiu nowych pyta� znanemu na og� zasobowi �r�de�. W tym kierunku sz�y w�a�nie ostatnio interesuj�ce badania nad kanclerzem i jego kr�giem podj�te przez m�odszych historyk�w.* W tym �wietle coraz wyra�niej rysuje si� Zamoyski jako pierwszy od czas�w antycznych m�� stanu opieraj�cy si� na szerokich masach wyborc�w, rysuje si� obraz jego kariery jako pierwszej w dziejach Europy wielkiej kariery parlamentarnej. Nieod��cznym warunkiem takiej kariery jest propaganda, cz�stym � demagogia. I propaganda, i demagogia w dzia�alno�ci Zamoyskiego odegra�y wielk� rol�. Pi�kne s�owa, jakich wyborcom i zwolennikom nie szcz�dzi�, oddzieli� trzeba od czyn�w, od fakt�w. Nie zawsze jest to mo�liwe. Nawet obietnice * Ju� po oddaniu maszynopisu do druku ukaza�a si� wa�na pozycja � Jerzy Besala w swoim Stefanie Batorym przedstawi� nam barwnie, szczeg�owo i z temperamentem nakre�lony obraz dziej�w panowania wielkiego w�adcy, w kt�rych i Zamoyski odegra� niepo�ledni� rol�. WST�P bez pokrycia, kt�re dotrzymane nie zosta�y i nigdy dotrzymane by� nie mia�y, s� faktem spo�ecznym. Nawet bana�y i pustos�owie maj� donios�e znaczenie polityczne: tworz� nawyki my�lowe, kszta�tuj� dojrza�o�� lub petryfikuj� niedojrza�o�� polityczn� spo�ecze�stwa. Tak tworz� si� mity, tak powstaj� wzorce, kt�re dominowa� b�d� nad mentalno�ci� wielu pokole�. Tak� rol� odegra w naszej �wiadomo�ci politycznej opowie�� o Florianie Szarym. Tak� r�wnie�, tylko znacznie donio�lejsz�, opowie�� 0 ba�niowej karierze jego potomka, o �yciu i czynach Jana Zamoyskiego, kanclerza i hetmana. Autor poczuwa si� do mi�ego obowi�zku z�o�enia gor�cych podzi�kowa� za cenne uwagi i uzupe�nienia pierwszym czytelnikom tej pracy, profesorom Stanis�awowi Cynarskiemu i Ryszardowi Szczyg�owi oraz dr. Henrykowi Kolarskiemu, zawsze ch�tnemu do dyskusji i porady. Ze specjalnym wzruszeniem podkre�li� pragn� rol�, jak� w kszta�towaniu mojej wiedzy i zainteresowa� odegrali prof, dr Franciszek Fuchs 1 prof, dr Kazimierz Lepszy. Ich pami�ci chcia�bym po�wi�ci� to dzie�o. M�ODO�� TRYBUNA �yzne ziemie Rusi Halickiej, dawnych Grod�w Czerwie�skich, odzyskane przez Kazimierza Wielkiego i ubezpieczone dzi�ki unii z Litw�, sta�y si� w XV w. terenem wzmo�onego zainteresowania szlachty z przeludnionych wojew�dztw zachodnich. Po powrocie Pomorza do Korony i otwarciu drogi wi�lanej dla polskiego zbo�a i drewna, szczeg�lnie atrakcyjne sta�y si� tereny nad g�rnym Wieprzem, rzadko zaludnione, a przecie� bogate, przewa�nie lessy i czarnoziemy, obramowane wielkimi lasami, dostarczaj�cymi drewna na p�askodenne komi�gi, przer�ni�te rzek� sp�awn� okresowo, a od Krasnegostawu przez ca�y rok, po�o�one w pobli�u ruchliwej drogi handlowej z Lublina do Lwowa, znad Ba�tyku nad Morze Czarne. Osiada�y tu rody mazowieckie, jak Sieniccy herbu Bo�cza, i ma�opolskie, kt�rych najbardziej znanym w Che�mszczy�nie przedstawicielem sta� si� mia� Miko�aj Rej z Nag�owi�. W po�owie XV w. przyby� tu r�wnie� przedstawiciel ��czyckich Jelitczyk�w, Tomasz z �a�nina, dzisiejszego �azina, wsi po�o�onej na granicy Mazowsza, w p� drogi z �owicza do ��czycy, w jednym z najg�ciej w�wczas zaludnionych powiat�w Korony. Tomasz naby� dwie wsie w po�udniowej cz�ci ziemi che�mskiej, po�o�one na granicy wojew�dztwa be�skiego, Wierzb� i Zamo��, nazwany p�niej Starym Zamo�ciem. Tu, ci�ko zapewne pracuj�c, ale i korzystaj�c z pomy�lnej koniunktury, k�ad� podwaliny pod pomy�lno�� rodu. By� mo�e nie przypadkiem przydomek, jakim szczyci� si� mieli jego potomkowie � Sariusz � nasuwa� najprawdopodobniejsze skojarzenie z �aci�skim czasownikiem sarrio, uprawia� ziemi� grac� lub motyk�, pracowa� 11 M�ODO�� TRYBUNA znojnie bez wielkiego po�ytku. Rzeczywi�cie, umieraj�c oko�o 1473 r., synom urodzonym z jakiej� nie znanej nam Ma�gorzaty pozostawi� nie wi�cej, ni� przybywaj�c tu naby�. Pisali si� oni ju� �z Zamo�cia", cho� rezydowa� w nim tylko starszy, Florian; m�odszy, Maciej, protoplasta obecnie �yj�cych Zamoyskich, z mieczem w d�oni jako rotmistrz kr�lewski pracowa� b�dzie na swoje i potomk�w zaopatrzenie. Florian pozyska� w�jtostwo w Krasnem; dzieje rodu mog�yby pos�u�y�, co i dalej zobaczymy, jako typowy schemat dorabiania si� szlachty i jej wywy�szania nad inne stany. Umieraj�c w 1510 r., z ma��e�stwa z Ann� Komorowsk� zostawi� dw�ch syn�w. I zn�w jeden z nich pozosta� na roli, a drugi szuka� kariery poza domem rodzinnym. Tym razem kariery duchownej. Miko�aj Zamoyski, �yj�cy w latach 1472�1532, pojawi� si� w �r�d�ach od razu jako kanonik i proboszcz che�mski, by p�niej po��czy� z tym inne t�uste probostwa, a r�wnie� i wy�sze godno�ci: kanonika krakowskiego, sekretarza kr�lewskiego i referendarza dworskiego, kantora sandomierskiego, scholastyka ��czyckiego. Za suchym tym wyliczeniem kryj� si� �aski kr�lewskie wyra�one w dochodach powa�nych na owe czasy: poparcie wp�ywowego krewniaka w sutannie jest nieod��cznym elementem awansu rod�w szlacheckich. Nie dziwota, �e brat m�odszy Miko�aja, Feliks, pozostaj�c w maj�tkach rodzinnych rozszerzonych 0 posiad�o�ci na terenie wojew�dztwa be�skiego, zajmuje kolejne urz�dy w obu ziemiach, be�skiej i che�mskiej, jako wojski, �owczy, poborca, wreszcie podkomorzy che�mski. To ju� stanowisko powa�ne, najwy�sze w hierarchii szlacheckich urz�d�w ziemskich, dowodz�ce niema�ej wiedzy 1 du�ego autorytetu w�r�d s�siad�w. Potomkowi Floriana Szarego przysz�o teraz samemu rozs�dza� spory graniczne. Fortuna ros�a. Feliks Zamoyski pisa� si� ju�, jakby jaki� senator, �panem na Skok�wkach", od Skok�wki, nabytego w 1517 r. wraz z bratem zameczku, wzniesionego przez s�siad�w i powinowatych (przez ma��e�stwo siostry Barbary) Ostrowskich. Z drugiej �ony Anny Uhrowieckiej zostawi� dw�ch syn�w, Floriana i Stanis�awa. Tym razem, po �mierci zmar�ego w 1535 r. Feliksa, ziemi dla obu starczy�o. Stanis�aw to w�a�nie ojciec p�niejszego kanclerza; Florian, m�odszy, prze�y�, mia� znacznie brata i patrze� jeszcze na ba�niow� karier� bratanka. Zmar� bezpotomnie w 1591 r. 12 M�ODO�� TRYBUNA O Stanis�awie Zamoyskim, ojcu Jana, urodzonym w 1519 r., wi�cej ju� powiedzie� mo�emy. Nie tylko o jego karierze. Miko�aj Rej bowiem, dobry znawca charakter�w, zostawi� nam w Zwierzy�cu dwuznaczny a wart w ca�o�ci przytoczenia portret wsp�wyznawcy i s�siada. Domowego� �wiczenia, ale W�oszku mi�y, Je�li mi go oszukasz, b�dziem ci� chwalili, Bo �cz go kolwiek spytasz, wnet Moskwicin z niego, Znajdziesz s�uszn� odpowied� wedle stanu swego, Wi�c si� k'temu tym para poczciwa my�l jego, Aby m�g� na wszem u�y� stanu rycerskiego. Lecz c� po takich ludzioch niedba�ej Koronie? Wzi�wszy drugi tarcz z drzewem porzuciwszy plunie. Nieuczony, sprytny, dzielny, niedoceniony: taki jest podstawowy sens Rejowej charakterystyki. �Pan na Skok�wkach", w�a�ciciel �danowa, gdzie znajdowa�y si� grobowce rodzinne, Kalinowic i po�owy Pniowa, po�o�onych nad Kalinowic� (dzi� �abu�k�) i Wieprzcem (dzi� Topornic�) oraz Tworyczowa i ��towni (dzi� Kit�w) na p�noc od Szczebrzeszyna, fortun� budowa� nie na tych wioskach, niemi�osiernie zreszt� obci��onych d�ugami, i nie na poparciu braci szlachty polega�. Raz wybrany, i to zaledwie �owczym che�mskim -- zapewne �s�uszna odpowied�", kt�r� zawsze umia� znale��, oraz umiej�tno�� oszukiwania bli�nich popularno�ci mu nie przysporzy�y � wola� liczy� na �ask� kr�lewsk�. Wszystko zreszt� wskazuje na to, �e na dw�r Zygmunta Augusta dotar� jako klient Radziwi���w. Na kr�tko bowiem przed �mierci� w 1572 r. Stanis�aw Zamoyski uzna� za wskazane przypomnie� Miko�ajowi Krzysztofowi Radziwi��owi, zwanemu Sierotk�, i� wiernie s�u�y� ca�e �ycie i jemu, i jego ojcu Miko�ajowi �Czarnemu", a teraz poleca i �za s�ug� wiecznego" ksi�ciu oddaje swego syna Jana. Wiele to m�wi�cy testament polityczny i pami�taj�c o nim lepiej zrozumiemy pocz�tki kariery Jana Zamoyskiego. Ale i bez protekcji Radziwi���w jego ojciec na �aski kr�lewskie zas�ugiwa�. Przede wszystkim jako �o�nierz. Od siedemnastego roku �ycia w polu, wyr�ni� si� pod komend� Jana Tarnowskiego w walkach z Mo�dawi� i przy obl�eniu Chocimia. Za Zygmunta Augusta walcz�c 13 M�ODO�� TRYBUNA w Inflantach przeciw Moskwie i Tatarom (kampanie te musia�y go jeszcze zbli�y� do Radziwi���w), obj�� w ko�cu stanowisko hetmana nadwornego. Za bitw� pod Newlem otrzyma� t�uste starostwo be�skie, za udzia� w wyprawie radoszkowickiej � niewielkie zamechskie. Od 1566 r. zasiada� w senacie jako kasztelan che�mski, pierwszy senator w rodzie, k�ad�c tym samym materialne i � co nie najmniej wa�ne � propagandowe podstawy pod przysz�� �wietno�� i autorytet swoich potomk�w. Stanis�aw Zamoyski poj�� za �on� Ann� Herburt�wn� z Mizie�ca, przedstawicielk� s�awnego, cho� rozrodzonego i niezbyt maj�tnego rodu. Anna by�a wdow�: z pierwszego ma��e�stwa mia�a syna, Krzysztofa Lipskiego. Stanis�aw dochowa� si� z ni� trojga dzieci, syn�w: Feliksa, zwanego tak�e Auctusem, i Jana, oraz c�rki Anny, wydanej p�niej za Marcina Ole�nickiego. Auctus zmar� m�odo: podobno w wieku dziewi�tnastu lat zgin�� w walce z Tatarami, przynajmniej wedle wersji szerzonej znacznie p�niej przez Jana. Urodzony Jj marca li42_i^Jia�zamku w_Skok�wce Jan�Sa�us^ Zamoyski, wedle w�asnych wspomnie� przeznaczony pocz�tkowo do ~-^_ls�u�by duchownej, wobec bezdzietno�ci stryja Floriana sta� si� jedynym dziedzicem wybijaj�cego si� rodu. O jego latach dzieci�cych nic prawie nie wiemy. Matk� utraci� maj�c lat dwana�cie. Do szko�y zosta� oddany w pobliskim Krasnymstawie. Tam jego nauczycielem by� Wojciech Ostrowski, by� mo�e krewniak, w ka�dym razie szlachcic uczony i d�ugo pami�tany; jeszcze w XVIII w. autor poczytnych kalendarzy zamojskich, Stanis�aw Du�czewski, wspomni Ostrowskiego w swoim herbarzu jako �laureata". Szko�a krasnostawska by�a tradycyjna i zapewne solidna. Uczono tu wedle sprawdzonego w �redniowieczu programu tak zwanych siedmiu sztuk wyzwolonych: gramatyki, retoryki i dialektyki, arytmetyki, geometrii, muzyki i astronomii. Wykszta�cenie to bardziej chyba zawa�y�o na przysz�o�ci m�odego cz�owieka, ni� si� s�dzi, bardziej ni� Pary�, Strasburg i Padwa, zw�aszcza je�li rzeczywi�cie, jak twierdzi Knut, przeznaczono go pocz�tkowo na ksi�dza. Rzecz to jednak niepewna, skoro w 1551 r., id�c z powszechnym w�wczas pr�dem w�r�d nowobogackiej zw�aszcza szlachty, Stanis�aw Zamoyski przyj�� wyznanie kalwi�skie. St�d te� pierwsza konkretna i dobrze udokumentowana wiadomo�� o jego synu Janie pochodzi z protoko��w synodalnych kalwi�skich 14 M�ODO�� TRYBUNA i informuje nas, �e 24 kwietnia 1560 r. w Bychawie �pan Stanis�aw Zamoyski, �owczy che�mski, syna swego, pana Jana, w lat 18 m�odzie�ca uczonego, kt�ry na ten czas na nauk� mia� wyjecha� do Niemiec, a potym do Pary�a, zborowi i modlitwom zborowym odda�, i sam pan Zamoyski m�ody pi�kn� uczyni� rzecz, modlitwom si� zborowym oddaj�c i siebie zborowi ofiaruj�c". Informacja ta zas�uguje na baczniejsz� uwag�, wyra�nie bowiem jest sprzeczna z tym, co twierdzi� p�niej sam Jan i inspirowani przez niego biografowie. �Jaciem a� do Francji by� jecha� w lat trzyna�cie tylko" pisa� Zamoyski w 1591 r. do Krzysztofa Radziwi��a. Paprocki, Heidenstein, Knut, p�niej Adam Burski, profesor Akademii Zamojskiej, uzupe�nili t� wiadomo�� szeregiem informacji szczeg�owych, kt�re niestety wydaj� si� mocno podejrzane. A wi�c mia� rzekomo m�ody Zamoyski studiowa� we Francji cztery lata. Pocz�tkowo zamiarem ojca by�o, aby przebywa� na dworze delfina Franciszka, p�niej pierwszego m�a Marii Stuart i kr�la Francji jako Franciszka II. Nie przypad�y jednak do gustu m�odemu Polakowi rozkosze dworskiego pr�nowania w gronie �l�ni�cych purpur� m�odzie�c�w". Wola� studia uniwersyteckie w Kolegium Kr�lewskim, za�o�onym przez Franciszka I jako przeciwwaga scholastycznej Sorbony. Tam jego nauczycielem by� podobno s�awny Piotr Ramus, pogromca tradycji arystotelesowskiej, wymowy uczyli go Adrian Turnebe i Denys Lambin, filozofii za�arty obro�ca Arystotelesa Jacques Charpentier, matematyki za� ucze� Ramusa, Jean Penna. Zw�aszcza nauk� arytmetyki Zamoyski mia� ceni� wysoko, przeciwstawiaj�c si� panuj�cym w�wczas pogl�dom, i� jest to umiej�tno�� dla posp�lstwa, i podnosz�c jej znaczenie zar�wno dla zarz�dzania sprawami w�asnymi, jak i publicznymi. W Pary�u r�wnie� przeszed� Zamoyski d�ugotrwa�� ci�k� chorob� i z Pary�a dopiero uda� si� do Strasburga. Ca�a ta opowie�� wydaje si� niezbyt prawdopodobna. Dw�r Henryka II i jego syna, delfina Franciszka, by� fanatycznie katolicki i bardzo ekskluzywny. Trudno sobie na nim wyobrazi� m�odego prostego szlachcica protestanckiego z dalekiej Polski, zw�aszcza �e wysuwana tu przez niekt�rych badaczy mo�liwo�� protekcji kar�a Jana Krasowskiego, rzekomego kasz-telanica podlaskiego i b�azna Katarzyny Medycejskiej, jest ca�kiem nieprawdopodobna: wp�ywy Krasowskiego w Luwrze to sprawa znacznie 15 M�ODO�� TRYBUNA p�niejsza. Pr�dzej mo�na by przypu�ci�, �e niemo�no�� dostania si� na dw�r delfina spowodowa�a nag�y zapa� ma�ego Jana � a raczej chyba jego nie znanego nam z nazwiska preceptora � do nauki uniwersyteckiej. Nie w Kolegium Kr�lewskim przecie�, skoro Charpentier, Turnebe i Lambin wyk�adali wtedy nie tam, ale na Sorbonie. Nie u Charpentiera i Ramusa r�wnocze�nie, bo zbyt si� nienawidzili, by tolerowa� ucznia, kt�ry nie opowiedzia�by si� jednoznacznie za jednym z nich. A je�li rzeczywi�cie m�ody Zamoyski sp�dzi� cztery lata w Pary�u, to jakim cudem nie nauczy� si� tam lepiej po francusku? P�niejsze �wiadectwa zdaj� si� sugerowa�, �e relacjonowa� raczej, ni� przek�ada� wypowiedzi w tym j�zyku innym Polakom, ale sam nim p�ynnie nie w�ada�. Wreszcie podana kolejno�� studi�w � wpierw Pary�, p�niej Strasburg � wydaje si� niezbyt logiczna: kt� to studiuje najprz�d na uniwersytecie, a potem w gimnazjum, nawet je�li gimnazjum jest na wysokim poziomie? I rzeczywi�cie posiadamy konkretn� wiadomo��, �e w 1557 r. Jan Zamoyski by� w Strasburgu. A zatem ca�y epizod paryski musia� przedstawia� si� odmiennie ni� w uj�ciu p�niejszych nadwornych biograf�w. Jak wi�c oceni� ich informacj�? Pami�ta� musimy, �e Zamoyski by� mistrzem autoreklamy. Studia paryskie, i to nie na fanatycznej Sorbonie, mia�y by� w konstruowanym przez niego w�asnym �yciorysie przeciwwag� epizodu reformacyjnego, kt�ry w oczach katolik�w go kompromitowa�, w oczach protestant�w te�, jako odst�pcy, nie przynosi� zbytniej chluby. St�d, opowiadaj�c dzieje swojej m�odo�ci, zapewne sporo j� ubarwia�. Opowie�� taka z kolei jeszcze raz by�a podkolorowana przez skorego do pochlebstw biografa i w takiej postaci do nas dotar�a. Mia� zreszt� Zamoyski pewne sk�onno�ci do mitomanii, kt�re p�niej ujawni�y si� i w sprawie Zborowskich, i w oskar�eniach pod adresem Zygmunta III. Na kruchych fundamentach budowa� fantastyczne opowie�ci, w kt�re sam z czasem uwierzy�. W tym jednak wypadku ubarwiony fragment �yciorysu mia� niew�tpliwie s�u�y� potrzebom autopropagandy: zw�aszcza pot�pienie �ycia dworskiego wspaniale trafia�o w �wczesne gusta szlacheckie. Jak mog�o by� w rzeczywisto�ci? Wyjazd trzynastolatka do Pary�a jest prawdopodobny. Zawiedzione nadzieje na karier� dworsk� r�wnie�. Nast�pi�oby to w 1555 r. W tej zapewne sytuacji nie znany nam z nazwiska �dyrektor", jak w�wczas m�wiono, studi�w m�odego Jana musia� napisa� 16 M�ODO�� TRYBUNA do Stanis�awa Zamoyskiego z pro�b� o nowe instrukcje, a tymczasem pos�a� wychowanka na wyk�ady francuskich profesor�w. Ojciec, chyba nie od razu, lecz zasi�gn�wszy rady u bieglej szych w naukach wsp�wyznawc�w -- wyznaniowy charakter jego decyzji nie ulega dla Heidensteina w�tpliwo�ci � nakaza� synowi uda� si� do Strasburga. Wi�ksz� uwag� zwr�ci� wi�c musimy na studia strasburskie, zw�aszcza �e istnieje p�ne, ale wiarygodne �wiadectwo by�ego kolegi z tej szko�y, �e bawi� tam Zamoyski ju� w 1557 r. Mianowicie w zbiorku wierszy wydanych w 1601 r. wspomniany jest, okraszony zreszt� niewybrednymi pochlebstwami, sen niejakiego Wojciecha Zakrzewskiego, kt�ry studiowa� w Stras-burgu w 1557 r. i we �nie widzia� w Sariuszu Zamoyskim drugiego Belizariusza, zdobywc� nowych kr�lestw dla swojego monarchy. Za�o�one w 1538 r. i prowadzone odt�d przez Jana Sturma gimnazjum w Strasburgu by�o uczelni� humanistyczn� i protestanck� zarazem, cho� te dwie tendencje stawa�y si� coraz trudniejsze do pogodzenia. Sturm pragn�� nauczy� swych wychowank�w �m�drej i wymownej pobo�no�ci", uczyni� z nich ludzi podobnych staro�ytnym Rzymianom, dzielnych polityk�w i obywateli. Celowi temu mia�o s�u�y� typowe dla humanizmu kszta�cenie w trzech j�zykach staro�ytnych, hebrajskim, grece i �acinie, oraz w sztuce krasom�wczej; sprawy religijne dla tolerancyjnego kierownika uczelni zdawa�y si� mie� mniejsze znaczenie. Nauka trwa�a lat osiem, odbywana by�a systemem klasowo-lekcyjnym, stosowano r�wnie� egzaminy promocyjne. Nie ulega w�tpliwo�ci, �e m�ody Zamoyski ca�ego jej kursu nie przeby�; najlepszym tego dowodem, �e sam p�niej ubolewa� nad sw� zbyt ma�� znajomo�ci� j�zyka greckiego. �e studi�w strasburskich nie odby� na pr�no, �wiadczy� mo�e wspomniany protok� synodalny, dow�d uzdolnie� retorycznych m�odego adepta ma�opolskiego zboru ewangelickiego. Skoro syn dotychczasowych lat studi�w nie zmarnowa� i dobrze si� zaprezentowa� w Bychawie, podj�� Stanis�aw Zamoyski decyzj� wys�ania go raz jeszcze za granic�. Decyzj� zapewne nie�atw� dla szlachcica na kilku wioskach; by�o to, zanim jeszcze otrzyma� kasztelani�, bu�aw� nadworn� i bogate starostwo. A przecie� wszystko wskazuje na to, �e grosza na studia syna Stanis�aw Zamoyski nie szcz�dzi�. Ambitny dorobkiewicz czu� widocznie nieraz niedostatki swego �domowego �wiczenia" i zwi�zanych z tym upokorze� synowi pragn�� oszcz�dzi�. 2 � Zamoyski 17 M�ODO�� TRYBUNA Protok� synodalny wspomina� o wyje�dzie do Niemiec i Pary�a. W praktyce mia� to by� jedynie kr�tki przejazd. Gdzie wtedy bawi� i czy w og�le odwiedzi� i planowany Pary�, i nie wspomniany nawet, cho� wymieniany przez niekt�rych biograf�w Strasburg � nie wiemy. Przypuszcza� natomiast mo�emy, �e jeszcze przed wyjazdem syna Stanis�aw Zamoyski zmieni� plany: uleg�, cho� jak twierdzi Heidenstein, z trudno�ci�, jego pro�bom i zezwoli� mu zrezygnowa� z dalszych studi�w strasburskich w zamian za podj�cie nauki na uniwersytecie padewskim. Decyzja by�a dramatyczna, bo mimo wielkiej tolerancji okazywanej w Padwie r�no-wiercom musia�a si� jednak wi�za� � i wi�za�a si� � ze zmian� wyznania, powrotem Jana na katolicyzm. Kiedy to nast�pi�o dok�adnie, nie wiemy: wersja, jakoby w Padwie w wyniku lektury doktor�w i ojc�w Ko�cio�a Jan przekonany zosta� o s�uszno�ci twierdze� katolickich, wydaje si� tylko podsumowywa�, w spos�b reklamiarsko efektowny, d�u�szy proces zmiany nie tyle przekona�, ile orientacji. Albowiem zaanga�owanie wyznaniowe Zamoyskiego by�o zawsze funkcj� jego dzia�alno�ci politycznej i d��e� osobistych. Niew�tpliwie na sw�j spos�b pobo�ny, zapewne nie traktowa� r�nic mi�dzy katolicyzmem a innymi wyznaniami inaczej ni� jako r�nice organizacji i obrz�dku, ma�o istotne dla tre�ci wewn�trznych prze�y� religijnych; zbyt by� trze�wy i rozs�dny, aby na przyk�ad sp�r o to, czy Chrystus w sakramencie o�tarza obecny jest realnie czy duchowo, uzna� za co� wi�cej ni� scholastyczn� sofistyk�. Za�o�ona w 1222 r. uczelnia padewska sk�ada�a si� z dw�ch niezale�nych uniwersytet�w, prawa i sztuk wyzwolonych, z kt�rych szczeg�lnym zainteresowaniem cieszy�a si� medycyna, dzi�ki publicznie dokonywanym sekcjom cia� ludzkich, wielkiej atrakcji turystycznej owych czas�w. Znaczenie ich by�o w pewnej mierze symboliczne: zwalcza�y wstyd i strach, obrzydzenie i odraz�, psychologiczne podpory religii i opartej na religijnym zakazie etyki. Padwa nale�a�a do posiad�o�ci Rzeczypospolitej Weneckiej i wp�yw jej to nie tylko wp�yw weneckiego rozumienia spraw politycznych, ale r�wnie� weneckiego p�nego Renesansu, kt�ry w �wiecie gwa�townych konflikt�w, przygotowuj�cych nowe barokowe spojrzenie na �wiat i cz�owieka, gra� rol� pomostu mi�dzy dwiema odr�bnymi formacjami kulturowymi. Z baroku uczeni padewscy przej�li mi�dzy innymi rozumienie dialektycznego, pe�nego sprzeczno�ci �wiata, a z Renesansu � umiej�tno�� 18 M�ODO�� TRYBUNA tolerancji wobec tych sprzeczno�ci. Wenecki model polityczny w�a�nie dla polskiego szlachcica mia� znaczenie istotne i wa�kie. Stanis�aw Windakiewicz wysun�� w swoim czasie twierdzenie, i� humanizm polski dzieli� si� na dwie fazy: wp�yw�w florenckich, oddzia�uj�cych na dw�r kr�lewski, dostojnik�w duchownych i �wieckich, wybitnych mieszczan, oraz wp�yw�w weneckich, kt�rych pojawienie si� i zwyci�stwo zwi�zane by�o z �wybuchem pr�du szlacheckiego". Zas�u�ony uczony ocenia� to zjawisko negatywnie: wed�ug niego humanizm wenecki cechowa�y �powierzchowno��, sensualizm, pompatyczno��"; dorobek jego by� wt�rny, by� jedynie na�ladownictwem wcze�niejszych zdobyczy i r�wnie� w kulturze sarmatyzmu doprowadzi� musia� do przewagi element�w wt�rych i nieoryginalnych. S�d to interesuj�cy, cho� przesadnie krytyczny. Gdy pisze Windakiewicz, �e atmosfera humanizmu weneckiego w Polsce �szarpa�a i m�czy�a indywidua, ale nie dawa�a im zaspokojenia", jest to renesansowe, r�wnie� w swej stronniczo�ci, uj�cie barokowego niepokoju tw�rczego, pobudzaj�cego do nowych wci�� poszukiwa�. T�umaczy to wp�yw Padwy na kultur� sarmatyzmu, nie w pe�ni jednak. I nie tylko do szlachty trzeba ten wp�yw odnie��, skoro ten�e Windakiewicz wyliczy�, �e z tysi�ca Polak�w, kt�rzy w XVI w. przewin�li si� przez uniwersytet padewski, wysz�o 37 biskup�w, 12 opat�w, 14 wojewod�w i 24 kasztelan�w, �e byli w�r�d nich wybitni dyplomaci, z trzema podkanclerzymi i licznymi sekretarzami kr�lewskimi na czele. Dodajmy, r�wnie� wybitni uczeni, z Miko�ajem Kopernikiem, Stanis�awem Orzechowskim i Marcinem Kromerem, czy poeci, jak Klemens Janicki i Jan Kochanowski. Ich kariery rozpoczynaj� si� w okresie panowania Zygmunta Starego, �kr�la senatorskiego", cho� garni�cie si� do s�u�by pa�stwowej przypada na czasy Zygmunta Augusta. Wp�yw zatem Padwy w Polsce wcze�niejszy jest ni� zwyci�stwo ruchu szlacheckiego, ale wraz z tym zwyci�stwem zamienia si� w prawdziw� - - w jednym zreszt� tylko pokoleniu wyra�n�, w�a�nie w pokoleniu Zamoyskiego � dominacj� padewczyk�w w polskim �yciu publicznym. Dominacja ta, widoczna zreszt� nie tylko w Polsce, �wiadczy�a, �e dla m�odego pokolenia, wchodz�cego w �ycie w trzeciej �wierci XVI w., oferta sk�adana przez uniwersytet padewski by�a szczeg�lnie po��dana i poszukiwana, odpowiada�a �wczesnyrp d��eniom, potrzebom i idea�om. 19 M�ODO�� TRYBUNA Zbyteczne doda�, �e by�a to w istocie oferta wenecka. Rzeczpospolita �w. Marka nie szcz�dzi�a grosza na swoj� uczelni�, zapewniaj�c jej bud�et, jak to okre�li� Windakiewicz, �bajeczny". Do serca przybywaj�cej m�odzie�y trafia�y nie tylko naukowe walory Padwy. �ycie tu by�o weso�e i burzliwe. Temperamenty, gor�tsze ni� w naszym stuleciu, preferuj�cym ch��d i opanowanie, znajdowa�y dla siebie uj�cie zar�wno w ulicznych zwadach, cz�sto b�d�cych odbiciem nienawi�ci narodowych, jak w alkowach padewskich czy weneckich kurtyzan i aktorek. Wykorzystuj�c naturalne sk�onno�ci cz�owieka, w tym s�abo�� do blichtru i potrzeb� rywalizacji, Padwa tworzy�a konsekwentnie wi�zi spo�eczne i polityczne nie na renesansowej harmonii i umiarze oparte, ale na barokowym ju� traktowaniu �wiata jako hierarchii i walki; na naturalnym d��eniu ludzkim do wywy�szenia si�, uj�tym w karby organizacji spo�ecznej, politycznych regu� gry. I tu odpowiednikiem rywalizacji osobistej, jednostkowej stawa�a si� rywalizacja grupowa, odgrywaj�ca wielk� rol� w organizacji uniwersytet�w padewskich i w przygotowaniu student�w padewskich do ich p�niejszych zada� politycznych w krajach ojczystych. Ta skomplikowana gra wyborcza, daj�ca studentom trudn�, nieraz do burd prowadz�c�, ale wychowawczo w�a�nie dlatego p�odn� samorz�dno��, rywalizacja w�oskich stronnictw i zaalpejskich nacji, wyra�aj�ca si� w ulicznych zwadach r�wnie dobrze jak w wyborczych kompromisach, uczy�a w akademickim mikrokosmosie stosowania zasad racji stanu, mi�ych weneckim doktrynom politycznym. �w problem �raggione di stato", przyswajanie my�li weneckiej i przyk�ad�w weneckich przez student�w, gra� rol� niebagateln�, nawet je�li ukryt�. W �redniowiecznym bowiem uk�adzie warto�ci, przyj�tym w zasadzie przez Odrodzenie, ogromne znaczenie mia�a hierarchia warto�ci nieantagonistycznych, sk�adaj�ca si� na idealny �ad i porz�dek wszech�wiata. Nat�ok nowych fakt�w i nowych, czy po wiekach odnowionych, idei Renesans pragn�� stopi� w jedn� konsekwentn� i harmonijn� ca�o��. D��enie do �adu i harmonii, do jedno�ci i konsekwencji przenika�o wszystkie dziedziny �ycia, od nauki i sztuki po gospodark� i polityk�. D��enie to urabia�o umys�y i charaktery, kszta�towa�o w my�li ludzkiej nowe systemy skojarze�, wytycza�o nowe zasady odczuwania i rozumienia �wiata. M�ODO�� TRYBUNA A r�wnocze�nie w t� paradoksaln�, wci�� p�odn� pr�b� pogodzenia renesansowego buntu, renesansowego pragnienia wolno�ci i pe�ni cz�owiecze�stwa ze �redniowieczn� nieantagonistyczn� harmoni� warto�ci wdziera�a si� doktryna g�osz�ca, �e cz�owiek jest z natury z�y, �e interesy ludzkie s� z natury antagonistyczne i �e dla zachowania �adu i harmonii niezb�dne jest uznanie jednej warto�ci zasadniczej i najwy�szej, racji nadrz�dnej � w tym wypadku racji stanu. Doktryna w gruncie rzeczy r�wnie paradoksalna, usi�uj�ca ratowa� bowiem �redniowieczny uniwersalizm przez przypisanie najwy�szej warto�ci temu, co uniwersalizmu tego by�o zaprzeczeniem � nowo�ytnego pa�stwa. Podobnie jak humanizm, kt�ry odwo�ywa� si� nie do cz�owiecze�stwa, ale do cz�owieka, nie do spo�ecze�stwa, ale do jednostki, by� zaprzeczeniem tego uniwersalizmu na innej p�aszczy�nie. Rzecz charakterystyczna: racja stanu odrzuca�a uniwersalizm wyra�aj�cy si� w umieszczaniu Ko�cio�a na szczycie hierarchii spo�ecznej i stawia�a na to miejsce indywidualne niejako pa�stwo. Humanizm odrzuca� r�wnie� hierarchi� warto�ci etycznych s�u��cych zachowaniu wi�zi mi�dzygrupo-wych, hierarchi� par excellence religijn�, zast�puj�c j� etyk� stosunk�w mi�dzyludzkich, mi�dzyjednostkowych, par excellence laick�. O tym w�a�nie musimy pami�ta�, gdy b�dziemy analizowa� stosunek Zamoy-skiego do wsp�czesnych mu spor�w wyznaniowych, jego padewsk� konwersj� i polsk� polityk�. Nazwany przez jednego z badaczy Wielkim Tolerantem, by� raczej wielkim politykiem, i tolerancj� uwa�a� po prostu za dobr� polityk�. W hierarchii warto�ci, kt�rej go Padwa nauczy�a, polityka i polityczne cele sta�y na pierwszym miejscu: nawet cele religijne za ich tylko po�rednictwem mog�y by� w pe�ni i skutecznie realizowane. Albowiem, jak stwierdzi� nieco wcze�niej landgraf Filip heski, religia to �instrumentum regni", narz�dzie panowania. W�a�nie pobyt w Padwie mia� nauczy� m�odego polskiego studenta, jak w przysz�o�ci narz�dziami takimi pos�ugiwa� si� biegle i cynicznie. Bo przecie� nie na pr�no badacze doktryn politycznych tego okresu stwierdzaj�, �e model ustrojowy wenecki � a padewskie uczelnie stanowi�y jakby jego uproszczon� dla cel�w dydaktycznych kopi� � pozwala� traktowa� polityk� �jako sztuk� i gr�", kt�rej w�tkami s� �kalkulacja, intryga, technika, taktyka i psychologia", wykazuj�, �e stanowi� on klasyczny 21 M�ODO�� TRYBUNA model mechaniki politycznej, atrakcyjny zw�aszcza dla arystokratycznych statyst�w w�oskich i polskich, angielskich i w�gierskich. By� on bowiem dostosowany do sytuacji w tym czasie cz�stej --do ostrej, lecz uj�tej w karby okre�lonych regu� gry walki mi�dzy monarchami a przez arystokracj� zwykle kierowanymi zgromadzeniami stanowymi. Od najm�odszych swoich lat szkolnych, kt�re zbieg�y si� przecie� z pierwszymi burzliwymi sejmami czas�w Zygmunta Augusta, widzia� Jan, jak ten problem pojawia si� w Polsce. Nawet kr�tki pobyt w Pary�u musia� mu ukaza�, jak wielkie w tej walce tkwi� niebezpiecze�stwa dla spokoju i jedno�ci pa�stwa. W Strasburgu obserwowa� sprawnie zarz�dzan� i spokojn�, tolerancyjn� a siln� rzeczpospolit� miejsk�. Teraz w drugiej, kupieckiej i arystokratycznej, a zarazem miejskiej, Rzeczypospolitej �w. Marka z tym wi�kszym zaciekawieniem obserwowa� musia� jej funkcjonowanie i uczy� si� zasad polityki na wsp�czesnych mu i staro�ytnych przyk�adach. Pierwszy raz w �yciu stawa� przed konieczno�ci� wa�nych decyzji, kt�re mia�y raz na zawsze wytyczy� jego przysz�e losy, przysz�e zaanga�owanie polityczne. Nie tylko decyzji naukowych. Prawda, pierwszym faktem z jego pobytu w Padwie, kt�ry znamy, jest zakupienie 20 czerwca 1561 r. Pandekt�w, czyli zbioru fragment�w z pism juryst�w rzymskich, wchodz�cego w sk�ad Kodeksu Justyniana, opracowanego przez s�ynnego francuskiego humanist� Guillaume'a Bud�. P�niej jednak przysz�o mu wybra� mistrza na uniwersytecie, na kt�rym, w ogniu rywalizacji uczonych, wyb�r taki ��czy� si� z wyborem stronnictwa. Najwi�ksz� popularno�ci� cieszyli si� w�wczas Francesco Robortello, filolog, i Carlo Sigonio, prawnik. Robortello mia� poparcie Niemc�w � czyli zajmowa� stanowisko prohabsburskie. Sigonio znany by� z sympatii dla Francji i z uroku osobistego, �czarowa�, i to nie tylko w szkole, ale tak�e w po�yciu towarzyskim", jak to okre�li� malowniczo Windakiewicz. Jan, niew�tpliwie zgodnie z wol� ojca, zwr�ci� si� do Robortella; stary Zamoyski w spory polityczne si� nie miesza�, ale klamki pa�skiej si� trzyma�, a w�a�nie wtedy Zygmunt August, sk��cony ze szlacheckim obozem egzekucyjnym i antyhabsburskim, liczy� na pomoc swych wiede�skich krewniak�w. W�wczas jednak Robortello potraktowa� Zamoyskiego podobno nieufnie i niegrzecznie, podejrzewaj�c, i� jest wys�any od Sygoniusza na przeszpiegi. 22 M�ODO�� TRYBUNA To zawa�y�o. Obra�ony Zamoyski uda� si� do Sigonia i co wi�cej, mia� ju� podobno w�r�d innych polskich student�w taki autorytet, �e i ich dla Sigonia zjedna�. Wiemy zreszt�, �e i p�niej nacja polska w Padwie konsekwentnie sta�a przy tym profesorze. Opowie�� Heidensteina mo�e budzi� pewne w�tpliwo�ci. By� mo�e w podejrzliwo�ci Robortella by�o co� na rzeczy, mo�e nieufno�� by�a wywo�ana protestanckim rodowodem kandydata na ucznia. Niemniej bieg wypadk�w zmusi� niezbyt chyba dot�d zdecydowanego m�odego Jana do zwi�zania si� z obozem antyhabsburskim. To za�, dzi�ki szcz�liwemu zbiegowi okoliczno�ci, sta�o si� dla� pierwszym krokiem do umiej�tnie i zapobiegliwie budowanej kariery osobistej. �Karierowicz". Ten zarzut spotyka� Zamoyskiego wielokrotnie. Nawet �yczliwy mu historyk gorszy si� nieco �zapobiegliwo�ci� praktyczn�" dziewi�tnastoletniego studenta padewskiego i dodaje: �w takim wieku troska o karier� nie powinna zaprz�ta� umys�u cz�owieka, na taki wiek przystaj� bardziej rojenia o szczytniejszych celach". To zreszt� s�d sprzed lat dziewi��dziesi�ciu: dzisiejszy historyk, na Freudzie wychowany, dziwi� si� raczej b�dzie brakowi informacji o padewskich romansach Zamoyskiego i w tym wietrzy� jak�� anomali� psychiczn�. I jeden, i drugi nie maj� racji. Do �szczytniejszych cel�w" d�ugo trzeba dojrzewa�, romanse to dla m�odego cz�owieka � zw�aszcza w �wczesnych W�oszech � rzecz zbyt �atwa, naturalna i osobista, �eby po latach opowiada� o tym urz�dowym biografom. Natomiast ambicja, a zw�aszcza ura�ona ambicja (dw�r paryski zapewne, a Robortello na pewno odprawili m�odzie�ca w spos�b niezbyt grzeczny) to pot�ny bodziec do stara� o karier�, o zatarcie poni�enia, o wywy�szenie w�asne, troch� na zasadzie: �ja wam jeszcze poka��". Skutkiem tego b�dzie dra�liwo�� Zamoyskiego, przesadna dba�o�� o autorytet granicz�ca z reklamiarstwem, wreszcie zbyt ostre reakcje w�wczas, gdy uwa�a� si� � nieraz nies�usznie � za obra�onego. �Padwa uczyni�a mnie m�em" - mia� mawia� p�niej Zamoyski. To prawda: znaczy to, �e oduczy�a go w�a�nie owych roje�, o kt�rych pisa� historyk sprzed stulecia, ukaza�a �wiat jako miejsce twardej, m�skiej walki. Ale i drugi czynnik, pozytywny, wp�yn�� na u�wiadomienie sobie przez Zamoyskiego swych ambicji, na wczesne wytyczenie drogi �yciowej 23 M�ODO�� TRYBUNA w Padwie w�a�nie: popularno��. 13 wrze�nia 1561 r. m�ody Jan Zamoyski, niedawno zapewne przyby�y do Padwy, wybrany zosta� konsyliarzem nacji polskiej, to jest jej reprezentantem we w�adzach uczelni. Dwa miesi�ce p�niej, w sporze mi�dzy Robortellem a Sygoniuszem, reprezentowa� tego ostatniego w Wenecji i przed rektorem. W pa�dzierniku 1562 r. dwudziestoletni student przemawia� na pogrzebie wybitnego chirurga i anatoma, profesora Gabriela Fallopiusa, swego, jak to sam okre�li�, najbli�szego przyjaciela; znakomita, wkr�tce drukiem wydana mowa t�umaczy�a po cz�ci, jakimi sposobami, w dobie wszechw�adnego wp�ywu pi�knej retoryki na serca i umys�y, zdobywa� Zamoyski popularno��. Wreszcie 4 sierpnia 1563 r. doczeka� si� najwi�kszego tryumfu: wyboru na rektora uniwersytetu prawnik�w. Droga do tego tryumfu nie by�a �atwa. Sam zamys� kandydowania d�ugo by� trzymany w tajemnicy. Urz�d ten wymaga� z jednej strony wiedzy prawniczej, by podo�a� obowi�zkom, z drugiej � znacznej fortuny, gdy� by� oczywi�cie honorowy, a poci�ga� za sob� wydatki. Lecz sytuacja maj�tkowa Zamoyskich poprawi�a si� ju� w 1560 r., gdy ojciec i syn dostali od kr�la w do�ywocie kilka wsi w starostwie be�skim, dzier�onym w�wczas przez wojewod� krakowskiego Stanis�awa T�czy�skiego, po �mierci za� tego� stary Zamoyski otrzyma� ca�e to bogate starostwo, przytykaj�ce do granic jego obd�u�onych w�o�ci; dyplom kr�lewski datowany 10 czerwca 1563 r. w Wilnie zapewne zado�� czyni� wcze�niejszej obietnicy. R�wnocze�nie zdo�a� ju� Jan zyska� spor� wiedz� prawnicz�. Nie ulega w�tpliwo�ci, �e by� to g��wny przedmiot jego studi�w. Zbyt pochopnie niekt�rzy biografowie przypisuj� mu powa�ne zainteresowanie innymi przedmiotami na podstwie znajomo�ci wyk�adaj�cych je profesor�w, znajomo�ci, kt�ra mog�a mie� charakter towarzyski, zw�aszcza je�li to w�a�nie oni po latach przypominali si� pot�nemu ju� m�owi stanu, licz�c na jego protekcj� i wsparcie. Wzmianki Paprockiego, �e Zamoyski ucz�szcza� na wyk�ady arystotelika Francesca Piccolominiego o duszy �wiadcz�, �e paryski ucze� arystotelika Charpentiera pogl�d�w nie zmieni�, ale nie oznacza to, �e filozofi� si� powa�niej zajmowa�. Od Paprockiego te� wiemy, �e Zamoyski pojawia� si� na wyk�adach teoretyka medycyny Bassiana Lando, przedstawiaj�cego swym uczniom pogl�dy Galena. Mamy prawie ca�kowit� pewno��, �e w�r�d jego mistrz�w by� Guido 24 M�ODO�� TRYBUNA Panciroli, ucze� s�awnego Alciata, profesor prawa rzymskiego, ujmuj�cy jego dzieje na podstawie wielkiej wiedzy historycznej i filologicznej, oraz Tiberio Deciani, znakomity i nies�ychanie popularny w�r�d m�odzie�y wyk�adowca prawa karnego. Najwi�ksze jednak niew�tpliwie znaczenie mia� wp�yw Sygoniusza. Uczony filolog skierowa� m�odego Polaka ku badaniom nad dziedzin� niew�tpliwie przysz�emu m�owi stanu potrzebniejsz� ni� rozwa�ania prawnicze � nad histori� ustroju dawnego Rzymu i jego republika�skich instytucji. Charakterystyczne to by�o dla epoki, w kt�rej szerz�ce si� niepokoje polityczne, zachwianie si� stabilno�ci ustrojowej wielu pa�stw europejskich poci�ga�o za sob� ucieczk� od czystych studi�w literackich czy j�zykowych, pr�b� znalezienia odpowiedzi na dr�cz�ce pytania w dziejach staro�ytnych. Do tych�e dziej�w zwracali si� humani�ci poprzedniego pokolenia, teraz jednak pytania by�y inne, a odpowiedzi nie tak �atwe i jednomy�lne. Dla jednych wzorem by� Rzym cesarski. Tu ostateczne konsekwencje najwyra�niej mo�na by�o czyta� w post�powaniu wielkich ksi���t Moskwy, kt�rzy przyj�wszy tytu� carski, wraz z nim uznali swe pa�stwo za �trzeci Rzym" po Rzymie cesarskim i po Bizancjum. Wnioski z przeciwstawnej tendencji wyci�ga� mieli ju� po �mierci Jana Zamoy-skiego pogrobowcy jego stronnictwa, sandomierscy rokoszanie: dla nich trzecim Rzymem by�a Rzeczpospolita, spadkobierczyni i kontynuatorka tradycji Rzeczypospolitej Rzymskiej i Rzeczypospolitej Weneckiej. T� drog� jednak, studiuj�c instytucje republika�skie, zaczyna� ju� w Padwie wytycza� m�ody ucze� Sygoniusza. W roku 1563, roku wyboru Zamoyskiego na rektora, ukaza�o si� wydanie jego pierwszej pracy literackiej, �aci�skie dzie�o De senatu romano, dedykowane Piotrowi Myszkowskiemu, sekretarzowi kr�lewskiemu, kt�ry w tym czasie obj�� urz�d podkanclerzego koronnego. Zamoyski do �ask Myszkowskiego trafi� po�rednio, przez Padw� i Rzym. Sigonio poleci� go swemu przyjacielowi, Paw�owi Manucjuszowi, rzymskiemu spadkobiercy tradycji oficyny humanistycznej weneckich drukarzy Manucjusz�w. Pawe� z kolei rekomendowa� m�odego Polaka robi�cemu szybk� karier� polskiemu dostojnikowi. Skutki b�d� dalekosi�ne i p�odne: trwa�a przyja�� z Manucjuszem i stosunki z Myszkowskim, kt�re zaowocowa�y po latach mi�dzy innymi przej�ciem przez Zamoyskiego mecenatu nad tw�r- M�ODO�� TRYBUNA czo�ci� Jana Kochanowskiego, zwi�zanego z Myszkowskim. Na razie znalaz�o to odbicie w dedykacji debiutu pisarskiego Zamoyskiego. Staro�cie be�ski nawi�za� r�wnie� stosunki z innym sekretarzem kr�lewskim, znanym filologiem i kanonikiem warmi�skim Andrzejem Pa-trycym Nideckim. Rzeczywiste autorstwo rozprawy o senacie ju� po kilkudziesi�ciu latach wzbudzi� mia�o dyskusj�, trwaj�c� do dzisiaj: Zamoyski czy pod jego nazwiskiem Sygoniusz. �wiadectwa �wczesne, zw�aszcza wypowiedzi samego Sygoniusza, mog� budzi� pewne w�tpliwo�ci. Zdaje si� jednak, �e ka�da odpowied� jednoznaczna by�aby fa�szywa. Dzie�o w wielu partiach jest nadspodziewanie dojrza�e, w innych zdradza brak do�wiadczenia. Odpowiedni dob�r fragment�w m�g�by udowodni� dowoln� tez� dotycz�c� autorstwa. Ale naprawd� dowodzi tylko tego, �e sumienny mistrz czuwa� nad post�pami zdolnego ucznia, kontrolowa� i prowadzi�jego prac� badawcz�, podsuwa� � a mo�e nawet czasami dyktowa� -- konkretne rozwi�zania. M�ody Polak na pewno zawdzi�cza� mu wiele. Nie autorstwo ca�ego dzie�a, cho� samodzielnym jeszcze nazwa� go nie mo�na; ale zale�no�� koncepcji, konstrukcji i podstawy �r�d�owej od wcze�niejszego dzie�a Sygoniusza Dw�ch ksi�g o staro�ytnym prawie obywateli rzymskich jest uderzaj�ca. Pierwsza z dw�ch ksi�g dzie�ka Zamoyskiego jest rozwini�ciem jednego z rozdzia��w Sigonia. Traktuje ona o urz�dzie senatora, jego powo�aniu, stanowisku, prawach i obowi�zkach. Druga m�wi o posiedzeniach senatu, zakresie dzia�alno�ci i autorytecie. Stanowi� po�yteczne jak na owe czasy i d�ugo, przez kilka stuleci, zachowuj�ce warto�� kompendium, dobrze osadzone w prawid�owo wyzyskanych �r�d�ach. Podobno Zamoyski napisa� w�wczas i drugie dzie�o, ukazuj�ce sylwetk� doskona�ego senatora, modny w�wczas typ �zwierciad�a" na wz�r Makiawelowego Ksi�cia czy Dworzanina Baltazara Castiglione. Dzie�o to mia�o by� zadedykowane Stanis�awowi Tarnowskiemu, wojewodzie sandomierskiemu; z nie do�� jasnej wzmianki wydaje si�, �e jeszcze Starowolski co� o nim wiedzia� wi�cej. Dzi� �ladu nie pozosta�o: mo�e zawa�y� na tym fakt, �e w 1568 r. inny polski padewczyk, Wawrzyniec Go�licki, opublikowa� w Wenecji s�ynne dzie�o De optima senatore. Pozosta�e po Zamoyskim notaty �wiadczy�y tak�e � dop�ki kres ich 26 M�ODO�� TRYBUNA istnieniu nie po�o�y�o niemieckie barbarzy�stwo - - �e interesowa� si� rzymskim s�downictwem i histori� Kartaginy. W tej sytuacji szczeg�lnego, symbolicznego znaczenia nabiera fakt, �e tym, co zadecydowa�o o tryumfie Polak�w nad nacj� niemieck� i wyborze