6768
Szczegóły |
Tytuł |
6768 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6768 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6768 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6768 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Marianna Bocian
Odczucie i realno��
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
I
Niebezpiecznie jest pokazywa� cz�owiekowi zbyt cz�sto, �e jest taki sam jak dzikie
zwierz�ta, nie pokazuj�cmu tak�e jego wielko�ci. Jest r�wnie� rzecz� niebezpieczn�
pokazywa� mu zbyt cz�sto jego wielko��, nie wskazuj�c na jego pod�o��. Ale jeszcze
bardziej niebezpieczne jest pozostawianie go w nie�wiadomo�ci jednego i drugiego.
Ale za to bardzo dobrze by�oby pokaza� mu te dwie rzeczy razem.
Blaise Pascal (prze�. Tadeusz Boy-�ele�ski)
5
* * *
zaczynasz rozumie�
�e nie mia�e� �adnej drogi
kre�lonej na lekcjach historii
�e nie masz �adnej ucieczki
g�oszonej przez filozofi�
rozpi�ty na krzy�u w�asnych lat
w zagubieniu odnajdujesz siebie
jeszcze nie masz nieba
jeszcze nie �yjesz piek�em
jakby� po�rodku wi� si�
przez po�ow� siebie �yj�cy
przez po�ow� siebie umieraj�cy
przez po�ow� nie weso�y� dniem
przez po�ow� nie tragiczny noc�
mi�dzy nami nasze
ciep�e po�udnie
wierz i nie wierz
a b�dziesz przez po�ow� siebie
bli�ej tego �wiata
kt�ry jest tob�
kt�ry jeste� nim
w pe�ni
czy cz�owiecz� pe�ni�?
zaczynasz wiedzie�
przypominasz sobie
usi�ujesz znale�� punkt oparcia
dla stopy i d�oni
6
* * *
wszystko co jest powoli przestaje by� sob� w porannych funkcjach
nale�y podejrzewa� �e to wszystko czym by� powinno dok�adnie
zosta�o str�cone w niewiedz� nienawistnych
tak d�ugo zapowiadan� o �wicie
odrodzonych mi�o�ci�
na wszelki wypadek nale�y nawi�za� intymn� komunikacj�
mi�dzy �cian� m�wi�c� g�osem indywidualnej rzeczywisto�ci
a popielniczk� pe�n� resztek po sportach
czas st�pania po zimnej pod�odze jest jeszcze ogromny
nale�y podejrzewa� � nadci�ga pods�uchuj�cy anio� poezji
jutro lub jeszcze dzi� por� oboj�tn� chlu�nie tu objawienie
tak! tak � zagra�a nam pi�kno sk�r w�os�w ramion i piersi
samotni ubezw�asnowolnieni zmys�ami nie przewiduj� wyj�tku
�ciany otwieraj� tkanki pami�ci s� konfesjona�em w kt�rym
akonkretny ON nauczy� si� oczywistej prawdy i tak cierpliwie
odbiera s�owa cz�owieka i nim si� powt�rzy poza cia�em bywa
idealnym odbiorc� � st�d obecny jest �elbetonu jasny G�os
: �wi�� si� �ycia czas na ziemi!
samotno�� � r�ka Stw�rcy
wyci�gni�ta w przyjaznej chwili dojrzewania do Zdania!
tak! Tak
kt�rego� dnia gdy spotkam znajomych z lat lub wczoraj
potwierdz� ich prze�wiadczenie (niepotrzebny przypadek
przeci�cia si� dziwnych �renic czy�by naprawd� osi�gn�li
szacunek do �mierci czy zwyk�� nienawi��?) mo�e jednak
powiem � spijajcie mleko... by� mo�e oni te� mi powiedz�
�e wszystko powoli zaczyna jawnie d��y�... do umi�o...
kt�rego� dnia mo�e si� odnowi� trud poety
� jego �mieszno�� i bezradno�� w pokorze
oddala ha�b� poni�ania w ka�dym wieku �
odzyskuj�cego naturalne przymierze!
1976
7
P�ki, dot�d
jednak s�owo to okruch p�on�cego serca
�ycie ci�gle warte jest zwyk�ego �ycia
wszystkie racje przemin�y jak z�e sny
pie�� odzywa si� krwi�
b�d� a pos�yszysz jak r�wie�nica �mier�
bezustannie przypomina pe�ni� ka�dej doby
ona nie boli oddala nas noc� w p�acz
czy znalaz�e� ju� TO w imi� czego chcia�e�
urzeczywistnia� swe �ycie?
jednak s�owo pozostaje niepodobne do niczego
bo �pi�kne" to za ma�o a �zbawiaj�ce" za wiele
istnieje potrzeba pozdrowienia w obcym siebie
w�asnego obrazu... szcz�cie w tym drugim jest
r�wnie dalekie jak zmartwychwstanie w po�udnie
kto odwr�ci� si� od �mierci odwr�ci� si� od
wszystkiego co karmi... to co odleg�e w czasie
bliskie jest w ka�dej istocie
jednak s�owo jak zbite chmury pe�ne nadziei
z�ote krople... wiosenne deszcze nad polami
wzrasta niebo zielone... �wiat �ywy nie ma
wci�� granic... wybaczaj (s�ysz�c wieczorem
wszystkie d�wi�ki okolic)... nie wierzy�e�
�e �ycie przeobleka siebie wzorem Podobie�stwa
co chcia�e� uzyska� przez d�ugoletni� gotowo��
do pogardy codzienno�ci�
czym sta�e� si� sam dla siebie t e r a z?
jednak s�owo jest kszta�tem pierwszego poranka
i ostatni� �odzi� w kt�rej realne co wieczne
m�wi�: �ycie warte jest tylko �ycia
dlaczego coraz rzadziej serce ludzkie drga
wielkim p�aczem za dniem i za sob� wczoraj?
jednak s�owo pozostanie czym by�o � kropl�
wszak potrzeba narodzin jest powinno�ci� �mierci
sensem mowy pozostaje cz�owiek
a cierpienie jak przep�yw spi�trzonej rzeki w �y�ach
jednak tylko �ycie zas�uguje na zwyk�� mi�o��
na piaszczystej drodze p�ki jest p�ki trwa p�ki
boli p�ki oddanie
dot�d odkupienie
p�ki
8
* * *
nie jestem tak wa�na jak norma
nie b�d�
nawet patrze� w stron� zieleni
nie jestem tu lecz tylko w literze prawa
nie b�d� nie b�d� nie b�d�
nie jestem jeszcze ziemi� cmentarn�
nie jestem jeszcze ziemi�
nie jestem jeszcze
nie jestem
nie
�wiat gro�ne pi�kno czasu
oczy w kt�re patrzysz
przera�aj� niemo�liwym wezwaniem
9
* * *
w �yciu drzew nie ma sprawiedliwo�ci
li�� nie zak�ada s�dziowskiej togi
nie ma rozwod�w ani dyskoteki
nie ma kary skazania pokuty
nie ma przysi�gi i zdrady
brak solidnej pracy brak cha�tury
nie ma prawdy fa�szu i pomy�ki
korze� zjednoczony z ig�ami i koron�
trwa idealny wzrost
my nosimy w sobie dziesi�� przykaza�
zabite drzewo nie z�o�y
aktu oskar�enia
ale nasze r�ce z�o�� si�
na krzy�
pod korzeniem
wszak to samo �r�d�o
cho� inny krwiobieg
czy r�ne spe�nienia?
10
Pycha dzieli a �mier� ��czy
dlaczego piel�gniarka a nie siostra szpitalna
dlaczego lekarz a nie ojciec umieraj�cych
dlaczego ksi�dz a nie brat czuwaj�cy
dlaczego pacjenci a nie ludzie
dlaczego
j�zyk odcina siebie od naturalnej mowy
dlaczego �yciem nie budujemy zda� �ycia:
�Najwi�kszym jest Zwyci�zca Codzienno�ci"
czy prawd� jest �e zmiana stanu mowy
jest zmian� stanu naszego �ycia?
dlaczego cz�owiek pokonuj�cy chorob�
przekracza w niej siebie samego
w milczeniu �renicami ca�uje wszystko
co Jest bo jest jeszcze w obr�bie �ycia?
odradzam sw�j czas w jego ciep�ym wzroku
dlaczego nie ja lecz umieraj�cy
k�adzie na powieki
poca�unek �wiat�a?
11
* * *
my�l jak kolczasty krzew lodu i ognia � uwierz! �
nie jest zabaw� dla dzieci
bywaj� sprawy na kt�re pisa� si� mo�e cz�owiek
przepalony ziemi� gdy inne fasady obronne
ju� niepotrzebne
wolno�� zupe�na wolno�� do opasywania globu
g�osem? komu i czym sta� si� mo�e zbrodniczy glos?
jednak cz�owiek musi by� uzale�niony � s�abszy
o Stw�rstwo kt�re zawiera si� w Bogu i wtedy ON
w NIM odejdzie od �cinania m�odych jab�oni
w czas kwitnienia
jest pewna nieufno�� do siebie
kt�rej strzeg� jak �renicy oka... uwierz... doj�� do
prawdy to jakby zdj�� sk�r� bez s�owa
a� �cieknie tre�� czasu w jeden werset
gest dr��cej d�oni
trzymamy ognist� dob� tera�niejszo�ci w �y�ach i
prawdy dochodzi� musimy latami i ci�gle nie wiadomo
czy b�dzie nam dany �w b��kit z rdzenia mroku
... uwierz... jest to stysi�ckrotnione niebezpiecze�stwo
wi�ksze ni� obalanie s�owem tron�w... s�abn� s�oneczni..
j�zyk jest w nas... ogie� si� otwiera w tkance...
dlaczego my�l jak kolczasty krzew p�onie z cia�a?
dlaczego wszyscy rozbili si� o ska�y historii?
�e przed�u�yli trakt historii?
12
* * *
liczono na jedn� drog� i sprawiedliwego
ale inne drogi o innej ju� geometrii
przelicza�y procenty mogi�
a grabarz dolicza� do ostatniego
miesi�ca Matki Pieni�nej
za oknem bezwzgl�dnie stawa� si� dzie�
jedyny jak wszystkie li�cie na drzewie
nikt nie pyta� nikogo czy pragnie
liczono na jeden czas jedno �ycie Jedno
we wszystkim ukazywa�o pustk� w kt�rej
kto odszed� najdalej od w dwuszeregu
zbi�rka na bicie braw
� tu opis sta� si� nie do czytania �
kto stan�� w centralnym punkcie pustyni
ujrza� otwarte Jeruzalem i szum pie�ni
jakie wytrys�y z piersi wszystkich istnie�
ten nigdzie nie wraca�
bo nigdy nie wyszed� ze siebie ni �wiata
kt�rego nie stworzy� dziedzicz�c
liczono na nowe rozwi�zania ale bez szansy
przeliczano szeregi rzeczy wyzwolonej ��dzy
legion Gramatyk�w bawi� si� tabliczk� mno�enia
s�d�w zmian� kszta�tu urojonej geometrii
wyznaczano koniec �wiata kt�ry sta� si�
parodi� doliczan� do ostatniego
miesi�ca Matki Pieni�nej
tylko
grabarz kroczy ze wzniesionym czo�em
po trwa�ych alejach pe�nych ciszy i s�o�ca
13
* * *
10 grudnia 1972 roku kula ziemska
obraca�a si� wok� osi s�o�ca
pas�a na sobie dorodne stado ludzko�ci
w nim jedno stworzenie prze�ywa�o sw�j b�l g�owy
p�yn�cy z niestrawno�ci wielu bredz�cych ksi��ek
10 grudnia 1972 roku na ca�ej kuli ziemskiej ludzko��
�yciem odmierza�a porcj� �mierci ka�demu z osobna
w pe�ni nieomylnie co do sekundy
o godzinie 14.20 czasu europejskiego wynios�am g�ow� na ulic�
ziemia niepewna ziemia nieruchoma ros�a pod stop� lodowcem
krew powoli stawa�a si� p�dem w odwrotnym kierunku
obraca�am si� wok� osi zawa�u serca na wypasach
jak ca�e zreszt� stado dorodnej ludzko�ci
obraca�am si� �yciem wok� s�o�ca
� gor�co i duszno! tropik �
nie trwa�o to d�ugo
�ciany nawo�ywa�y mnie do celi (planetarium tworzenia
w m-2 na pi�tym pi�trze) dom �w peiperowski z�ocisty
k�os miasta pas� si� na naszych oczach brakiem tlenu
� dym czarna sahara nad miastem czarny �nieg pada
marzenia i sny ca�y okr�g�y rok kwit�y w nas purpur� �
zdziwiony t�um na m�j widok przystan�� min�am go w niedziel�
p�dem szale�ca w P�dzie do odwrotu do pi�ra piaskowego ptaka
cho� lepiej powiedzie� �e odp�ywa�y z mych ust p�atki maku
b�l st�p b�l g�owy warg b�l r�k gard�a
na mapie szcz�liwej ziemi dojrzewa� do �niw
z dala wy�a ju� suka pogotowia nazywana w �argonie
nowym typem arki ocalenia
10 grudnia 1972 roku zatrzyma�am ziemi�
a bezwiednie ruszy�am s�o�cem biologii
gdy notuj� � wiem ten ci�gle �mieszny zapis ogarnia mnie spok�j
moje odkrycie nie zak��ci�o pracownikom urz�du pogrzebowego
czasu picia napoj�w
przerywaj�cych
jak wiadomo
wy��cznie
nasz� trze�wo��...
14
Ballada o Wi�ziennej ulicy
Karolowi M.
po ulicy Wi�ziennej chodzi pan z bia�ym psem
ludzie m�wi�: nocy cie� kt�ry jednak znaczeniem
otwierasz oko przed wi�zienn� bram� a ta
otwiera si� przed tob� � ju� szacowny zabytek
m�odzi ucz� si� tu odtwarza� kszta�ty przesz�o�ci
zdarto �lady krwi ostatniego s�owa przed rozstrza�em
ot budowla jak wiele budowli mrocznej historii
wiek temu nazwa jej odbiera�a ludziom mow�
dzisiaj pan z bia�ym psem ukrywa w sobie
lata i cie� swego str�a
ulic� Wi�zienn� bez l�ku � tak m�wi� � przemyka
po ulicy Wi�ziennej chodzi pan z bia�ym psem
i u�miecha si� serdecznie
na dziedzi�cu teraz ju� zadbanym i �adnym
duchy bitych mog�yby rzec: � Mein Gott, jakie tu
pi�kne schody jakie balustrady i szerokie okna...
...wi�zienie nasze... dzi� malutki pa�acyk...
wiesz: uczciwo�� musi by� praktyczna
cho� ludzie nie lubi� ostrej prawdy
za nic nie chc� siebie odnale�� w tragedii innych
fakt � �ycie jednakowo ka�demu doskwiera
pogodny wiecz�r...tylko wybucha gdzie�
niemy krzyk torturowanych cho� nowy po�o�ono tynk..
i nagle rozp�tany s�o�cem �renic �wiat!
lubimy takie jasne zako�czenia tragedii
niezrozumia�e s�owa historii zapowiadaj� wtedy raj
m�wi�: �ycie potoczy�o si� dalej i bez nich
tamte zbrodnie zamalowano w nas do b��kitu
ciszy i s�o�ca... w ko�cu nie my�my ich...
w ko�cu
ile mo�na �y� w cudzym szale�stwie b�lu?
po ulicy Wi�ziennej chodzi pan z bia�ym psem
ludzie w jego realno�� nie wierz� a to on
nosi w sobie godziny i dobrze wie:
�adn� pie�ni� nie dojdziemy tragedii
uwi�zionych w �adnej mgle
uwalniamy siebie od spojrze� �renic w kt�rych jest..
w kt�rych jest...
15
a jesieni� li�cie s� ci�gle z�ote
i nocne ksi�ycowe cienie... jest!
jest naprawd� �ycie
na widok kt�rego mo�na tylko zbledn��
po ulicy Wi�ziennej chodzi pan z bia�ym psem
patrzy: ogie� zerwanych �y� z tamtej strony
bram� otwiera... wchodzimy jak do salon�w
... chowamy siebie za co�... i tylko ksi�yc
nad��a za sob� nad dachami wszelkich wi�zie�
i czas i kto� ludzi z czasu wysiedla...
budowla ju� w zabytek wzros�a...
zmieniaj�c kszta�t �wiata czy odmieniamy
istot� �ycia czy mo�liwa jest mi�dzy nami mowa
serdeczna... cisza! cisza...
po ulicy Wi�ziennej chodzi pan z bia�ym psem
mo�e w nim Tamten Kto� mo�e Kto� m�wi nim
�e ludzk� miar� jest spos�b
znoszenia nieszcz�cia
...mi�dzy nami cisza i brama...
na ulicy Wi�ziennej nie ma �adnego wi�zienia!
prosz� pana! to nie pan to bezustannie ja
jestem cieniem kt�remu nie zanios� dnia
po ulicy Wi�ziennej chodzi pan z bia�ym psem
raz tam jest a drugi raz nie ma go wcale
i �wiat pe�ny �ywych widm
i tylko ksi�ycowe oczy
po ulicy Wi�ziennej chodzi pan z bia�ym psem
16
* * *
skrywasz swe cia�o w mowie biologii
konieczne i ci�gle jedyne
jakby� za mnie mn� kona�
patrz� przez Twoj� ofiar� w �wiat
z b�lu niczego nie widz� czuj�c
�e �wiat
�yje si�� dzikich energii
a Ty
ci�gle skazujesz na mi�o�� poca�unkiem!
skrywasz si� przed jawno�ci�
nie l�kasz si� mnie?
Panie, nie l�kasz si� mnie
wzywa� i obdarza� �r�d�ami?
mi�o�� to te� groza
gdy
S�OWO uczyniono atrap�
17
* * *
noc jest jak mi�o�� skupiona niepodzielnie
samotno�� wyznacza kszta�ty doskona�o�ci
w pobli�u �mierci nieomylne zrozumienie �wiata
sekunda rodzi i r�wnocze�nie �ciera dzie�o ziemi
jedynie S�owo znakiem zbuntowanego anio�a i dziecka
wita �mier� nabieraj�c z�ocisto�ci �wiata uchodzi
iskrami w �wiat�o
�noc samotne drzewo �wiat�a
cia�o morze pe�ne ognia
b��kitny p�acz godzin
mewa wystrzeli�a z krzykiem
� tak przyjaci�ko! �
m�wimy jednym j�zykiem bo jedna tre��
w nieprzek�adalnej formie! jak daleko poranek?
nie widz�! wiatr s�o�ca i
poruszona ziemia... Panie nie widz�
... jeden �omot skrzyde�...
nie widz�... ogie� i cisza jakby podniesione odczuciem...
objawienie b�dzie przepaleniem �renic i odj�ciem s�owa
sama przed sob� w sobie wst�pi� morzem ognia
18
* * *
objawia si� co dzie� cisza NIC m�wi�ca
nasza semantyka o rw�cej si� sk�adni
gdzie �yj� zdania spinaj�ce podmiot cia�a rzeczy
z pospolit� natur� orzeczenia krwi kt�re czas wyznacza
groby cho� nieme co� jednak zdradzaj� milczeniem
objawia si� co dzie� brak ducha i g��d j�zyka
kt� by dzi� odwa�y� si� powiedzie� drugiemu �
� �ni�a mi si� wczoraj noc� ONA
co wieki w wysokich przenosi�a d�wi�kach
jej � fakt � imi� straszne: Rodzina
ale to sprawa semantyki?
na jasnej pustyni z upaln� nadziej� sk�adnia z�o�y si� w zdanie
kt�re poka�e nast�pcom �lad wo�aj�cego milczenia w jej w��knach
nie nadaremnie krwi� tkanych literach narasta Santa Polonia
wszak genetycznie pierwotniejsza rzeczywisto�� matki
nale�y teraz powiedzie� pierwsze zdanie
a tu m�wi� �e umar�em wczoraj
tak
powszednieje dzie� odarty z marzenia jednak
co nie ma by� nie przestaje i ci�gle bywa dowodem
wczoraj jest w nas zmian� kierunku w �r�dle zmiany
kt�re wy�oni jutro kt�re teraz si� zaczyna
ile razy umiera�e� tyle� razy rodzi� si� w swym Zdaniu!
1967
19
* * *
aby� nie czu� si� obco dano ci bose stopy
tak a nie inaczej daj� ci tutaj pust� scen�
cokolwiek jest dziwne w nocy � to przed�u�anie �ycia
my�l kt�ra nie przeniknie wszystkiego w jednym
stwarza w ja�owej przestrzeni dziwne centrum
w kt�re wkroczy nie istniej�cy rze�biarz
i stworzy zn�w pierwszy obraz cz�owieka
bez winy z prochu
wszak rze�bi wci�� ze �mierci i muzyki
najstarsz� dla cz�owieka niesko�czono��
� y c i e
aby� nie straci� godziny uroczystej powagi
tak a nie inaczej stawiam ci pytanie
� dlaczego stracili�my poezj� wszech�wiata
cokolwiek jest dziwne to zielone
z b o � e
20
Matki
milcz� wargi znaj�ce oparzenia ziemi i rany
powiedz czy prawd� jest �e p�k�o serce matce kaina
zabrak�o ciep�a na kolanach matki czesz�cej w�osy
w dali trzaska� tylko krzyk i widny pobryzg krwi
parz�ca by�a cisza cmentarna i bezradno�� matek
stoj�cych pod gilotynami na szarym widnokr�gu
obie bolesne i obie nagle osierocone
dwakro� matka kaina bo ona prze�knie wi�cej
uciekaj�c jak raniona przepi�rka z zasi�gu
s�owa i wzroku � jej nikt nie przebaczy
mi�o�ci kt�ra nie mo�e zas�abn��
nikt jej nie wyjdzie naprzeciw pocieszy�
� tak � matce kaina p�k�o serce brzemienne
w syna wolnego w niej od ciosu anio�a
bo matka-Chrystus znosi dziecka mord
i tak nie rodzi go po raz drugi w p�aczu
czy mo�na bardziej ukamienowa� matk�
1974
21
Sport
pycha ten mocny wisielczy sznur �miech trybun
oto cz�owiek zas�ab� na bie�ni �wiata i pot�piony
w jednej sekundzie (w poprzedniej by� oklaskiwany)
widocznie bez mi�o�ci
bo ona
ujmuje i upadki
kiedy� wychodzili�my razem z punktu
w kt�rym moc �ycia nie by�a z��czona
z gr� � biec z podniesionym czo�em
znaczy�o pragn�� m�odzie�czo wysi�ku
na rzecz doskonalenia by� �yciem
wielki bieg na stadionach pi�kny
przeskok w�asnej s�abo�ci ale
t�um ��da� by� wykluczy� innych si��
uderzy� jak bije miecz
by�e� coraz bardziej oboj�tny powtarzaj�cy s�owa:
� �aden bieg mnie nie ochroni ani zbawi
nie jestem ��dny bycia panem �wiata
z niemocy cia�a pragn��em budowa� siebie
by tylko biec w rado�ci bez obawy upadku
t�um musi by� s�aby skoro ��da si�y
wykluczaj�cej zjednoczenie w jednym
BY�
nie wiedzia�am jak okrutne bywa
obna�enie �ycia gdy t�um zdziera mask�
i pokazuje twarz chorego b�stwa
tak nagle potkn��e� si� nie pad�szy na kolana
a spiker d�awi� si� jakby ca�y nar�d
by� dobijany... oto Polacy trac� szans� na medal
na ojczystym stadionie niewiarygodna kl�ska!...
co� ujrza� wtedy �e schodz�c z bie�ni unios�e�
wysoko twarz po�r�d burzy gwizd�w? co� ujrza�?
zatrzymuj�c si� tu� przed bia�� lini�
gdy spikerzy ju� og�aszali
nowy rekord �wiata?
pomy�la�am: godno�� granic wysi�ku
nie ma �adnej mety
jest jak najciszej spo�ywana moc
nie kalecz�ca praw natury
zapyta�am: dlaczego �w. Jan w czasie Objawienia
m�g� si� zatrzyma�
w po�owie s�owa w po�owie zdania?
22
stadiony mecze olimpiady puchary
ca�e �ycie rzucone na j�zyki
t�um�w ale tam ju� nas nie ma
nasz codzienny trening
zmieni� wymiar co innego znaczy
z tamtej troski z ka�dym krokiem wsparci o por�cze
obracamy ku sobie �renice patrzymy w punkt
w kt�rym brak si�y nie jest �adnym upadkiem
siwa aureola olimpijski laur w ci�g�ej sztafecie
coraz trudniej utrzyma� chwiejn� my�l wzrok
u�miechamy si� serdecznie milcz�c gdy inni oklaskuj�
pot�g� rekord�w �wiata zbyt dobrze wiemy
�e stan� si� trwog� kt�ra zaboli! � ich
tak�e przekre�l� tupotem dzikich ��dz
wykluczaj�cych doskonalenie pi�kna
boski bieg b��ka si� tylko w s�owie BY�
czystym przeczuciem jeszcze ol�niewa
gdy dziecko goni za pi�k� w tym p�dzie
jeste�my odrodzeni nie chodzimy ju� na stadiony
nie uczestniczymy w konkursach
na wybitny wiersz � jest dorodna chwila
kt�rej nie mierzy zegar waga ani s�d
powiedz: dlaczego zatrzyma�e� si�
w pot�dze w�asnej mocy?
� pragn��em
zwyci�y� i zatrzyma� w p�dzie bieg czasu!
po to trwa�em w olimpijskim ogniu
sam siebie zwyci�y�em u mety
nie przekraczaj�c jej
z czystej mi�o�ci do kruchych cia�
23
* * *
musimy sobie pom�c rozumn� mi�o�ci�
jeszcze boli nas w�asne �ycie jeszcze
j e s t e �
� w cierpieniu trze�wym i bezradnym �
i zn�w dzie� � biegliwe jab�ko
kt�rego nie masz si�y spo�y� w rado�ci
musimy sobie pom�c
jeszcze p�ynie w nas burza i b��kit
jeszcze obejrzymy wschodz�ce
s � o � c e
by jutro umrze� lecz to ju� nie to samo
co dzisiaj wieczorne konanie wi�c jed�my
to jab�ko i patrzmy na cichn�cy �wiat
kt�ry nas jutro posi�dzie jeszcze dzi�
mamy si�� trzyma� d�onie ciep�e jeszcze
szcz�liwi jeszcze pijemy powietrze
najstarsze wino Winnic Pa�skich jeszcze
na nocy ugorze
� gdzie ani weso�o ani smutno Bo�e �
musimy niczego nie musz�c
pr�cz
p r z e � y w a n i a
24
* * *
po co ten cz�owiek otwiera swe �y�y
skoro na fortepianie gwiazd gra nie jego czas?
w ciszy roi si� szersze� k��liwy Kto� zn�w
w gniewie wyrusza w such� przepa�� nieba
ojciec m�j nie zatai� prawdy przede mn�
czy groby zosta�y przekazane pokoleniom?
o ska�� zakaz�w bi� Kto� kona� na prze�aj
ale obraz przyszed� do nas zza chmur
znany Wilk goni�cy imi� a� do granicy bezimiennego krzyku
mkn�� star� b�yskawic� od komory do komory serca
po co w tym �wiecie �yj� kochaj� i marz� poeci?
po co starzec opowiada wnukowi histori� trzebionego rodu?
dlaczego musimy przezwyci�a� w�asne z�o?
po co otwieraj� si� ludzkie �y�y?
a bodajby pytano po wsze czasy! Amen
25
* * *
trzecia wojna �wiatowa sko�czy�a si� w dniu
s�du ostatecznego grubo wcze�niej ni� zes�ano
�w. Jana na wysp� Patmos na kt�rej pocz��
w bia�ym sanatorium Apokalips�
� artystyczn� symfoni� grozy
ogniem zmiany trawi� si� wtedy �wiat � by�
jesienny dzie� i �adna �mier� nie str�ca�a
listowia pe�nego ��ci i czerwieni jak zapis
szyfrowy czego� co teraz nazywam blisko�ci� zwyci�stwa
by�am pewna �e wiosn� ka�dy li�� zostanie przywo�any
t� sam� moc� z kt�rej wy�ania si� ludzka my�l
na 13 stycznia 1969 wyznaczono koniec �wiata
nasze wizje zag�ady s� bezruchem czasu
zas�on� ludzi w ogniu mrozu kt�rych widz�
ale nie mog� odnale�� w cudzych s�owach ich imion
tak dok�adnie zostali wyprzedani �e z tragedii
r�k nie odczytano litery s�du ostatecznego
dlatego s�owa rozpe�zaj� si� robactwem przynosz�cym raj .
ikony i b�stwa maj� zaci�te miny oprawc�w ale jest to
kokietowanie groz� apokalipsy i po to aby odwr�ci� �renice
od dr��cej umieraj�cego d�oni
od b��kaj�cego si� noc� dziecka
nie nasza to sprawa my wyznaczamy koniec �wiata
wychodz� do sklepu mo�e i jest on ark� Noego
gdzie nie ujrz� swego zbawienia w �adnej twarzy
ludzi wolnych ludzi zm�czonych d�wiganiem lat
to co ocala zabija z jednakow� jakby moc� a
tej trwogi widocznie za ma�o skoro szastamy na
lewo rajem zbudowanym na cmentarzach dni
na prawo zag�ad� z ogniem s�du ostatecznego
jakby mniej istotny by� zawa� serca ekspedientki
niekt�rzy wykupuj� ju� fotele w powietrznym Trybunale S�du
inni z proroctwa zag�ady zbili sobie wille
niejeden �w. Jan skazany na Patmos milcz�c
patrzy w zachodz�ce s�o�ce i my�li: B�g mo�e
by� tylko wszystkim i dlatego inny Jan zabity
udowodni� �e �adna wojna nie by�a z Apokalipsy
i nie tylko dlatego nikt nie powiedzia�
�e s�d ostateczny b�dzie odrodzonym
26
oddechem �wiata bez okupu �yciem
dniem bez mordu
oto ucho igielne kt�rym przejdziesz
jak inni z ziemi do nieba z nieba
do ziemi przez punkt n�dzy kt�rej
imi� Nic i Nikt ale Ten co stworzy� i ocali�
wzywa do podobie�stwa
naprawd� nie wiem
czy pokorni posi�d� ziemi� w mi�o�ci
ale tego nie neguj�
27
Opowie�� z ma�ego miasteczka
przez cztery lata czeka� na rozstrzelanie
lecz nie sko�czy� pod murem
ca�e miasteczko wita�o go kwiatami bo to by�
cz�owiek wydelegowany jako wr�g co p�niej
okre�lono absurdalnym oskar�eniem
wyp�acono mu nawet odszkodowanie
zn�w zosta� listonoszem
jako� mu �ycie
nie sz�o niekt�rzy szeptali: jak on zdzicza�
przez te cztery lata jak si� powiesi�... o tu!
� pokazuje mi u�miechni�ta bibliotekarka �
na samym krzy�u obok ko�cio�a
to milicja go odcina�a
bo nikt nie chcia� a jego matka to nawet
nie p�aka�a mow� jej jakby odj�o!
chciano jej za�atwi� dom starc�w
ale si� stara upar�a
i tydzie� temu podpali�a
dom i siebie! � chod�my to poka�� pani
resztki
� zaprzeczy�am ruchem g�owy
opowiada�a takim g�osem jakby
to by�a ciekawostka
ma�ego miasteczka
bez wi�kszej historii
28
Odczucie i realno��
Warszawa... musica humana brzmi w obrocie historii jak Jeruzalem
wiedz� o tym kt�rzy przeciekli w dym i g��b kana��w znacz�c
nadziej� �ycia bez zaj�kni�cia pe�ni� m�odych lat
przekwitali w owoce ofiary i nieodgadnion� przysz�o��
�wiat przekraczali w rozp�dzie przeskakuj�c
nieruchome granice i mosty rzezi na Pradze
miasto... brzmi jak petardy metafor wojna dom�w i �lubne
samochody
Warszawa... wiele tu ze stygmatu Troi i tandetnej sielanki
(nie masz cwaniaka... za �elazn� bram�... kup pan pa�ac... k...)
jest godzina 2.43 stoj� na dziwnej ulicy kt�ra jest bezuliczna
bez pami�ci we mnie p o z o r n a
cicho�� jakby szare mury zamieszkiwa�y tamte ofiary
a to mowa miasta kt�re posiada samo siebie
i brzmi jak s�owo w zakl�tym kole zegara
nie ujawnione
jakby pod stopami zrasta�y si� zn�w korzenie w Tamto
co Teraz przerasta � na co tu czekam? �
wiem: to miasto pozostaje
nie ko�cz�c� si� fraz� �Naprz�d, Warszawo..."
Warszawa... ma wiele w sobie z pornografii nocnych uciech
lokale nie dla ubogich tu za noc wysoko p�ac�
obc� walut�... o czym m�wi� tandetne szlagiery?
ballady o szewcu Kili�skim nie �piewa ju� nikt
i zma�powane tango z Pary�a i to wielkie �arcie
w korytach nieustaj�ca rewia do wysokich sto�k�w
i ci�g�y gruz rosn�cy w niebo gwia�dziste
przera�liwie jasne cienie czyich� czo�g�w...
cisza... i nagle s�ysz� rw�cy si� stuk serca
� � Maurycy... tak... nie mo�e zasn�� po �ledztwie
... cienie profesor�w wyprowadzanych pod bagnetami...
po bruku
taczka z �ukasi�skim... kordon �o�nierzy cara...
kt�ry� jak �o�nierzowi salutuje... tylko
zaci�te twarze z salonu Targowicy
zamykam oczy je�li nie wyrusz� nie oderw� �renic
wrastaj�cych w beton st�p nie wydostan� si�
z ogrodu objawionej prawdy i legendy
29
Warszawa... zajad�a jak b�l wstydu po salonach
miasto pozornej mi�o�ci w katarynkowych szczebiotach
a tu nagie znak ociemnia�ego anio�a wychlusn��
z �y� Linkego � wiem! � przesz�o�� istnieje z pozycji
tera�niejszo�ci i brzmi jak ofiara i konstelacja
grzech�w o kt�rych milcze� znaczy gotowa� si� do kroku
w ogie� wyzby�y zdradliwej perspektywy
Warszawa... miasto kt�rego nie zna stary l�d Europy
jest jak upadek i scalenie Troja pad�a
Warszawa wsta�a tragiczniejsza o Jestem
to znaczy przypominam sobie winy bo to miasto
bywa magnesem dzi� Marek H�asko powr�ci� do swoich
im bli�ej jej �r�de� tym bardziej wzrasta op�r
... krzy�uj� si� �wiat�a... ulica jak ka�da ulica...
za godzin� stanie si� gie�d� p�z
parad� gry wyprzeda�� pozor�w
... mask�... wymian� obni�onych s��w
za kt�rymi pozostanie tamta Cena... Santa Polonia...
i wystarczy tu bruk b�ysk �renic a powszechnej ofiary
nie odm�wi nikt... zn�w cie� Baczy�skiego pomkn��
przez Plac Teatralny... dok�d tak Bo�e?
nie zd��y�am krzykn��... zgrzyt... rozleg� si� jednakowo
trwo�liwy g�os: gdzie si� kurwa pchasz na czerwonych �wiat�ach!
�wiata �lepoto nie widzisz? �
to prawda panie w�adzo... ja nie widz� tego co tu jest
ale co si� upotencjalnia... czuj� zrastanie...
Warszawa o 7.00 rano czasu europejskiego
brzmi w radiowozie trze�wo mandatem za 200 z�otych polskich
nic za darmo... przytomniej�... Warszawa brzmi jak Warszawa...
ja jak ja... wlok� si� do serdecznej Ba�ki Sadowskiej
s�ysz�: niech nas w ko�cu przestanie dzieli�
ta czer�... niech nas w ko�cu przestanie dzieli�...
bia�y dzie� jak pieluchy na balkonach
30
Podanie
wielki przyw�dca polityczny
wielki w�dz nauki
wielki in�ynier materii
wielki geometra ducha
nie pokonali �adnej choroby
byli silni ale nie potrafili
pewnego dnia podnie�� stopy
wielkiego przyw�dc� politycznego
pokona� niewidoczny wirus
wielki w�dz nauki potkn�� si�
o ziarenko piasku i skona�
wielki in�ynier materii wpad� w sie� korzeni
i ujrza� �wiat�o�� w owocu Boga
wielki geometra ducha zdj��
biologiczn� odzie� i uzna� �wiat
� duch nie pocz�� siebie
bez gliny i pustki!
wielcy nie patrzyli w twarz dziecka
dziecko (wszelki wz�r cz�owieka)
o poranku zaniem�wi�o ol�nione
iskrzeniem s�o�ca w rosie
dziecko nie wiedzia�o nic
o perfidii dzielenia �ycia
na ma�ych wielkich i szarych ludzi
wielki przyw�dca polityczny nigdy
nie biega� boso po rosie
wielki w�dz materii nigdy
nie bawi� si� po burzy w czarne mas�o
wielki in�ynier materii nigdy
nie �piewa� drzewom zakl�tych piosenek
wielki geometra ducha nigdy
nie p�aka� ol�niony kszta�tem
n�dznego piachu kt�ry si�
w arcy�ycie wciela
31
�pi�kno leczy obumar�e w nas zmys�y"
� z tego eksperci mowy szydzili
za odpowiedni� zap�at�
wielcy znawcy �lepymi
palcami przesuwaj� litery
sycz�: poezji tu nie ma!
a noc za nami to nie oktawa?
a prozodia cia�a to ju� dla was
nie ksi�ga a ja to dla was zn�w
skrzynka na wrzucanie zasad
zwyrodnia�ych norm i polece�?
ja
ani wielki ani ma�y
ani kolorowy ani szary
�miertelnik
ucz� si� patrze� w rozrzutny
potencja� koron wysokiego lasu
przelot chmur po niebie
ja
ani odwa�ny ani tch�rzliwy
cz�owiek
pragn� zachowa� z�o�ono�� �ycia
uszanowa� budow� �wiata w mchach
trwa�o�� i wierno�� st�p dr�g
wolno�� do znaczenia my�li
kt�re s� spl�tane
jak krwiobieg
wielcy i �wi�ci
pozostawcie mi
moj� niedoskona�� mow�
moj� ska�on� grzechem natur�
moj� rozrzutn� mi�o��
moj� siostr� tragedi�
prawem mojego �ycia
a odnajd� bez was PO-winno�ci moje
w si�dmym dniu Stworzenia
w mi�o�ci Ojca
nadane
32
* * *
odtr�conemu naj�atwiej wm�wi�
�e si� urodzi� pod fataln� gwiazd�
skrzywdzonemu najpro�ciej wm�wi�
cierpliwe znoszenie cierpienia
wi�niowi oskar�onemu przez pomy�k�
szybko wmawiamy cnot� po�wi�cenia
tym co l�yli moc kt�ra ucz�owiecza
nale�y przebaczy�
i nie wspomina�
by nowy legion
ukretynia� w nienawi�ci prawd�
poznajemy ci�gle b��dy i pomy�ki
ale to te� narkotyk
jednak
jest co� ostatecznego w dniu �ycia
jednak
wiedz�c... najtrudniej odst�pi�
od z�a kt�re czynimy pod s�o�cem!
1979
33
Po co
je�li ogarn� okiem przestrze� � czy jest moj� krwi�
kt�ra... dlaczego nie mie�ci si� w krwiobiegu mowy
po co bierze zmys�em w posiadanie
je�li brak jest s�onecznej rzeki
dlaczego dopiero teraz ukazuje
jak okrutne s� drogi nie przyj�tych do domu
po co zosta�a pocz�ta przy stole pierwszej wieczerzy nie-sko�czonej
w�r�d kt�rej jedni wstawali str�cani w groby przez salwy i psy
a drudzy rzucali si� wp�aw przez zdradzieckie zwyci�stwa Nocy .
noce jak noce cia�a jak cia�a samotno�� jak pies kt�ry szuka
je�li zakuj� w misterny kaftan mowy kawa�ek wiruj�cego globu
czy uwolni si� ten b�l p�yn�cy z narzuconego obszaru pragnie�
po co tak nazywam bior�c okruch �wiata na sw�j krzy� j�zyka
nie�wiadomo�� nakre�la lini� okrucie�stwa kt�r� brukowanie
drogi do domu � i � nie masz prawa do sto�u cho� jeste� u siebie
drzwi s� zaryglowane od pierwszej gwiazdy od pierwszego wiersza
od pierwszej mi�o�ci od pierwszej matki od pierwszej �mierci
po co taka mi�o�� gdy �al nie pomna�a chleba �ycia
krzyk co zbrodni� tworzenia lub �mierci� Van Gogha
o! ucho �ci�te z b�lu... dlaczego a� tak... dlaczego...
je�li teraz otworz� krew a� po granice nieprzeniknionego
czy poszerzy ona przestrze� i �wiat�o si� stanie ze mnie
czy b�dzie wtedy inne umieranie
czy okrucie�stwo mo�e by� pie�ni� o szcz�ciu
przekazaniem pe�nym mi�o�ci? � wo�anie tylko nieobecnego
je�li przyszed� sp�niony by� o akt czystego popio�u
g�os kona� a ramion nie by�o mo�na otworzy� na saharze ��ka
strugi potu � jedyna ulga gor�czki z�ota
wieczerza karmazynowych magnat�w
noce jak noce z�oto jak z�oto samotno�� jak pies kt�rego prowadzisz
� � � po co krwawisz �e m�wisz
po co m�wisz �e �yjesz
po co �yjesz nie przyj�ta w dom s�owa cia�a � � �
o tyle jestem o ile nie niszcz� �ycia
i abym mia�a z tego chleb nazajutrz
i aby rado�� by�a okrutnym snem spe�nionym
i aby by�y obecne twoje �renice
� � � po co tak pytamy ocalaj�c trwog�
po co odpowiadamy niepotrzebnie przedwczesn� �mierci�
34
je�li odkryj� prawd� czy pozwoli mi przekaza� wam
szeroko otwartymi �renicami cho� jedn� sylab� sensu
kto z �ywych wie jakim mrokiem sam sobie
� � � pragniesz � i � nie ma ratunku
cierpienie granic� bezpiecze�stwa my�li
� � � czujesz � i � nie masz szansy
odej�� od siebie bo mi�o�� jest samooddaniem
� � � a je�li minus 30 lat mojej krwi
znaczy co� wi�cej ni� tor biologii...
wszystko bo jedno � jedno bo wszystko
samotno�� jest psem prowadz�cym czule i bez b��du
�lepca kt�ry wapnem widzi a B�g cho� Niemowa
nie powiedzia�: wszystko nadaremno! wszak �r�d�em
prawdy jest ka�dy cz�owiek... tak m�wisz jak �yjesz
czym �yjesz tym piszesz chc�c uniewa�ni� w�asne z�o
na tyle wiesz na ile czynisz wedle tego dobro
je�li ogarn� s�owem �wiat w kt�rym namacalnie jestem
czy przez to samo nie przeminie ono wraz z obrotem globu?
... co poznasz w zmianie b�dzie ju� nie poznane...
� � � po co krwawisz �e m�wisz
po co m�wisz �e �yjesz � � �
co �yje nie mo�e �y� tylko przez siebie sob� w sobie
czy jedyn� przyczyn� starzenia si�
s� zegary �wiata? Panie gdzie s� �r�d�a s�owa
w kt�rych prawda nie nale�y do �adnego wieku
lecz ci�gle do chwili teraz?
czy moja prawda jest prawd� w �r�dle zmiany?
wszystko jak jedno jedno jak wszystko samotne
� � � odkrywasz daremno�� wi�c �yjesz
pewno�ci� ludzkiego wahania � � �
1972
35
Syjamsko��
moja siostra tragedia jest dos�owna
intymnym ruchem otwiera moj� t�tnic�
patrzy jakby chcia�a ujrze� bia�� rzek�
m�wi� do niej: tracisz czas!
tam jest tylko zwyk�a ziemia
kt�ra ciebie i mnie przetacza
w bia�y mrok
moja siostra tragedia jest realnie dorzeczna
zamyka t�tnic� i d�ugo patrzy
m�wi do mnie: bezbrze�na tam otch�a� otch�a�
kt�rej nie wype�nimy obie marianno!
pytam moj� siostr�: powiedz czy s�d
co� ju� postanowi�?
odpowiada (jak�e jest logiczna!):
s�d niczego nie rozstrzygnie poza nami
ty jeste� moj� lew� a ja twoj� praw� stron�
obie jeste�my sobie s�dem i rozwi�zaniem
jedna drugiej pl�cze plany dnia
jedna drug� w b��kitnej pracy zaprz�ga
jedna drug� na pewien czas przedrze�nia
usypia nie do u�pienia
�yjemy tak bo �ycie nam poza nami tak by�o dane
przyj�am si� w tobie w latach herezji
obie spotwarzane nie zdradzimy siebie
b�dziemy si� �miesznie k��ci� o zdanie
�Jedynie Zbawienie jest racj� tego �wiata?"
czy w rdzeniu �nie" pocz�tek ma ka�de �tak"?
to by�a wspania�a pora
mog�am �y� spokojnie z siostr� tragedi�
kt�ra nie wymaga ba�wochwalczego
padania przed ni� na kolana
ani wyp�dzania przekle�stwami
mistrz pokonywania z�a sob�
w �elistrzewie zwany Janem
nadawa� jej kszta�t
Logosu!
jak w natchnionej Grecji Sofokles
36
moja siostra tragedia jest perfidnie m�dra
o ca�y rodzaj starsza i m�drzejsza ale
myli si� ten kto za m�drcem powtarza
�e mo�na z ni� �y�
z nawyku lub przyzwyczajenia
� �miertelny to zawsze b��d!
tragedia nie zabija
Syzyf w m�ce przez wieki
toczy kamie� kt�ry si� w nasze �ycie wciela
ostatnio wypi�knia�a w zmarszczkach twarzy
wystroi�a sob� mnie w kolorow� sukienk�
i kaza�a prowadzi� szepc�c: �ciga nas Chronos
� zaprowad� mnie tam gdzie ta�cz�
i po�r�d �miechu pij� tokaj
w cieniu szcz�cia
nim zd��y�am jej wyt�umaczy� dlaczego
�Tre�ci� ka�dego poj�cia jest Zbawienie
dlaczego
Wszystkie poj�cia s� rozbitym Zbawieniem"
moja siostra tragedia ju� �piewa�a razem
z Micha�em Fostowiczem i jego m�od� �on�
Andrzejem Wi�ckowskim i Janem Stolarczykiem
... o m�j rozmarynie rozwijaj si�...
Marek Garbala podpowiada� zapomniane piosenki
...Marsz, Marsz Polonia, nasz dzielny narodzie...
potem � Przybyli u�ani pod okienko,
stukaj�, pukaj�, pu�� panienko...
szumia�y s�owa jak staropolski b�r w kt�rym
... zakwita�y p�ki bia�ych r�...
zebra�o si� wszystkim na �piew i �miech
pomy�la�am z zaci�ni�tym gard�em
� w zapomnianych piosenkach i ojczy�nie
dla wybaczenia nie b�dzie �adnych granic
� b�dzie romans boski na tej ziemi dany!
nie mog�am odwr�ci� twarzy od siostry patrz�cej
w ciemne drzwi... patrzy�a jak wyci�gni�ta z przestworzy
r�ka Dymitra Emmera jest ci�gle realna w mroku
on ci�gle z dowcipem greckich bog�w wo�a�:
� �y� m�k� i tworzeniem
nie znaczy nie ta�czy�
tylko Artysta ma prawo wyda� �yciu rozkaz
chod�, przeta�czmy, wyta�czmy
moj� we mnie bia�� groz�!
37
patrzy�am zdumiona jak siostra tragedia
ta�czy�a i �miej�c si� s�ysza�a szept:
tylko sztuka w sobie nie ma cienia zag�ady!
� poezja i malarstwo to jedna i ta sama symfonia
pomy�l babciu... jak cz�owiek i jego siostra
�mier�... ona we mnie ju� ta�czy a�
za pustk� za wysokim oknem! bierne cierpienie
wyzbywa nas i �wiata wszelkich cel�w i zobowi�za�!
przysi�gnij �e kiedy� cho� raz jeden
m�j cie� si� w wersecie twoim rozta�czy
w �miechu a� rozkwitn� p�ki bia�ych r�
po�rodku mrozu w ludzkich oczach
wtedy siostro zatraci�a� przeczucie
� tylko doskona�y b�l wykre�la czyste formy pragnie�
rozta�czy� chcia� b�l w szcz�liwo�� ol�niewaj�c�
by rozpacz� nie porazi� bli�niego
wtedy i teraz
milcza�am
�mia�e� si� m�wi�c
ok�adk� twojej poezji
b�d� ja sam
syjamski brat
b�d� w czarnych literach
czeka� cierpliwie na zmartwychwstanie
w kt�re nie wierz�
jaka by�a� wtedy rozbawiona siostro tragedio
wi�c jeszcze ma�o w tobie jest nas
�renice Emmera iskrz� si� za szyb�
wiekuisto�ci�
w mojej wyci�gni�tej d�oni nie znajdujesz
punktu... �mia�a� si� jak greckie bogi
�ywi ludzie ta�cz�
�ywi ludzie �piewaj�
galopuj�cy czas szcz�cia niepowstrzymanie
cichnie i odbija si� echem w sennym j�zyku
pyta�a� si� czy m�ka i szcz�cie w nas
to rzeczy w cz�ci zmy�lone?
nie ca�e �ycie poezj�
nie ca�e �ycie filozofi�!
38
tak syjamska a nigdy w nas nie ods�aniaj�ca
tr�j edynego o b l i c z a
siostro Hioba, Edypa i ka�dego cz�owieka
ciebie w rozpaczy zbyt cz�sto mylono z zag�ad�
czy jednak twoje ukryte oblicze...
dobrze!
dzi� nie b�dziemy ju� rozmawia�!
dobranoc!
m�wimy ludziom krwi� stworzenia
dobranoc
w winnym gronie Nocy!
wiem
� by�a� mi dana ku pomocy!
tob� m�j g�os nie k�amie
dzie� dobry!
m�wimy ludziom krwi� stworzenia!
siostro wtedy Nag�a i Niespodziewana
odnowi�a� �wi�te s�owo � Jestem!
39
* * *
Marii Rosie Wronie
dop�ki jeszcze szukamy �renic� drzew
czujemy pragnienie sycenia si� �wiatem
naszego �ycia nie ma w prawdziwym szcz�ciu
co poni�ej mi�o�ci poni�a nas bezustannie
jeste�my z epoki wpl�tanej w niesko�czon� wojn�
mieszaj�c� j�zyki rozum w niedorzeczno��
jeste�my si�� tego �wiata kt�ry �ycie globu
wymiata w zag�ad�
patrz� na bujn� koron� klonu
� jeszcze co� ocala�o pod s�o�cem
pozosta�o nietkni�te
w zasadach
ob��dem my�l�cego cz�owieka
wszystko co�my wiedzieli zawiod�o
urojone szcz�cie w rajach dyskotek
chore zwyci�stwa w pa�acach bog�w
k�amliwe obrazy wyniszczanego czasu
tylko
�ycie ani �mier� nie sta�y si� wzgl�dne
�Wszystko przeminie a moje S�owo nie przeminie"
z jakiego s�owa stali�my si� cia�em?
co staje si� mi�dzy nami w teraz?
dop�ki jeszcze szukamy �renic� drzew
widocznie pragniemy zwyk�ego dobra
w rdzeniu prawdy
wiedz�c �e umieramy wszyscy
na przedwczesn� �mier�
umar�y za nami w nas wieki i wiara
pragnienia ... niczym wieczna Pie��
kt�ra nie mo�e w nas skona�
dop�ki cz�owiek w trudzie dzie� �ycia
odradza
40
s�ysz� wyra�nie
w nieporadnym pierwszym wierszu poety
pragnienie przezwyci�enia s�dnych dni
braterstwem �miertelnych
41
II
(...) psychopaci: nie posiadaj� tzw. psychicznego �rodowiska
wewn�trznego, s� prymitywnie scaleni; nie maj�
z regu�y ci�kich prze�y�, nie przejawiaj� dynamizm�w
wy�ej wyszczeg�lnionych, �nie przejmuj�" si� w�asnymi
dramatami i tragediami, bo w ich prze�yciach te dramaty
i tragedie nie maj� �adnej g��bi, wi�kszego napi�cia czy
agonii psychicznej. (...) Psychopaci s� uwa�ani na og�
przez spo�ecze�stwo za ludzi daj�cych sobie rad�, mocnych,
sprawnych organizacyjnie (...)
Kazimierz D�browski �Trud istnienia"
Psychopaci w swej �zaradno�ci" odbieraj� osobie ludzkiej
prawo do cierpienia w drodze ku �mierci, traktuj�c je
jako pesymizm. Dlatego czas broni� prawa do cierpienia.
Marianna Bocian
26.682. Po co mia�by� �y� wiecznie? � Kiedy wydaje
si�, �e wszystkie zjawiska �ycia t w o r z � s w � j a k o � �
przez to, �e istnieje �mier�, przez to, �e �ycie jest ograniczone.
Co� mo�e istnie� chyba tylko jako Ograniczone.
Filozof Anonim, Zeszyt XXV
42
Cierpi� wi�c jestem
Realna jak skurcz serca godzina w�a�nie uciekaj�ca w wieczno��
doba dociera do m�zgu ostry b�l przep�ywania krwi albo inaczej:
gdzie� zapadasz obejmujesz r�ce matki w ostatnim rzucie �renic.
Je�li poczujesz ostry b�l znaczy: zbudzisz si� po tej stronie pe�nej
cierpienia.Pomy�le� nie do wszystkiego wypada si� przyzna� publicznie:
cierpienie jest jedynym powrotem w realno�� pojedynczego
serca (czy bezradno�� nie bywa jednym ze stan�w godno�ci?)
jest w�dzid�em na oszala�y w nas dziki b�l zwierz�t. Wszak nie
zapominajmy: jeste�my r�wnie� w fundamentalnej swej cz�ci syjamskimi
bra�mi we wsp�lnej �mierci � mi�snej. Przed wszystkim
zbiegniesz lecz nigdy przed cia�em w ciele.
Cierpi� wi�c jestem realna jak sypka doba i ten zapis. Przera�enie
bo�my nagle �miertelni? Nie wytrzymuj� w nas idea�y wyzbyte
topografii cierpienia z prawa natury ci�gle tajemnej i jak na ironi�
oczywistej. W dzieci�stwie z bardzo dalekiej gwiazdy odzywa�a
si� ogromna �mier� i do dzi� nie milknie. My za� jak �wiadcz�
wspomnienia op�akujemy siebie we wszystkim co umiera pozostawiaj�c
�ywymi niedopowiedzenia z a p e w n i a j � c e prawo do
zrozumienia dnia godziny w skurczu serca wielbi�cego
ostatni� sekund� za otrzymane �ycie.
43
* * *
pom�dl si� dziecko za ojca � pisze do mnie matka z nocy
patrz� za okno � elegancja umar�ych w po�udnie t�oczno
nie powtarzaj cudzych s��w � �mieje si� we mnie ojciec
wychodzimy jak wierne sobie psy w b��kitne pola jesieni
szeleszcz� li�cie niczym bia�e s�owa z tamtych lat w lesie
ojciec ca�uje dyskretnie li�� czerwonego w�oskiego d�bu
otar� w ukryciu krew z warg � chcia� oszuka� spokojem
ojciec nie umar� jego p�acz we mnie i �r�d�o si�y
jego m�oda jak na m�ski wiek po kl�skach �mier� wzgl�dna
szepce:
� naucz� ci� �mia� si� po�r�d jesieni w krwotoku
nie wierz dziecko nigdy �e to co nas otacza i porywa sob�
jest muzyk� zag�ady �mier� nie jest ko�cem �yciu
...ONA... gra we mnie jak jedna r�ka na dwu fortepianach
sp�jrz
wok� ka�dego cia�a jest b��kit b��kit a w nas tylko mrok
podobnie nigdy nie m�dl si� �adn� za mnie rozpacz�
pragn� by� podw�jnie �mia�a si� na to odmienione �ycie
za wszystko co w m�ce nasze i za jedno...
...
wiem ojcze!
...
id� przez jesie� dwa b��kitne psy a� li�cie zdumione szeleszcz�
nieznan� melodi� nieznan� ziemi� nad nieznan� rzek� nieznani
nikomu
nikt ich nie zabije jeden drugiego poch�on�� nikt ich nie dojdzie
id� jak cisza uroczysta i krople g�ogu w wargach... nowy wymiar...
zbyt jasny... niebiesko�� z purpury... ze s�o�ca bia�y chlusn�� g�os
... po czerwonej pustyni... ponad... pies postawi� spi�ow� stop�
kto dzie�o i dziecko stworzy� umiera� b�dzie niesko�czenie
jako i �y� niezliczone razy w narodzeniu
...
modl� si� stworzeniem za �ywych umar�ych
1973
44
* * *
(fragment) kt�rego nie mog� sko�czy�... w...
je�li jest cz�owiek to tematem �wiata jest �ycie
je�li jest �ycie wystarczy epoka mi�o�ci co prawd�
stary cz�owiek na o�tarzu ziemi przeistacza s�owo
ale zbrodniarz jest nieugi�ty � bezb��dny rozum? �
precyzyjny jak wszelka mocna logika wzoru
my za� opr�cz chlebostw�rstwa nie mamy prawa
walczy� wprost z racjami zbrodniarzy? �
b y w a �e goni nas ogie� z g�r niejasnych wiek�w
nag�a rzeka heraklita�ska ale o innej ju� fali
dzie� � wszak pami�tam � by� jasny i kruchy
w zakwit�ych konwaliach wtedy przeczuwali�my
trzymaj�c siebie za r�ce zmartwychwstanie �d�b�a
po�r�d po�udnia pe�nego sosen otwartych z hosti�
�ywicy ciekn�cej... i...
wtedy... w pomy�ce...
...
niezliczon� ilo�� razy odwracasz twarz na mnie
ale ja jak i tamta tera�niejszo�� nie wykrztusz�:
Bo�e! to nieprawda �e cz�owiek umiera w polach
siej�c jare z�oto i wst�puj�c w posiew nag�ej krwi
� s�ysz� � przemienia si� na INNE ale to jeden temat
o stary m�j ziemny i lazurowy w lnach nie lnami
m�j stary jak �wiate�ka �wietlistych robak�w noc�
m�j stary jak krucho�� poca�unk�w i p�yn�cych s��w
nie wypuszczaj mej d�oni ze swych mocnych palc�w
pal� si� wn�trza sosen ale ty wiesz...
narodzeniu potrzebne s� dwa cia�a
w �mierci cz�owiek samowystarczalny
45
* * *
w polach ludzie wi��� snopki owsa
solidne wi�zanie wieczno�ci z czasem
�miertelnym
oto zmienno�� naszego �ycia i �wiata
oto opoka � byt trwa�y � ruch r�ki!
w polach ludziom nikt nie powiedzia�
(przez wieki w m�dro�ci wiedzieli)
�e wi�zanie snopk�w jest wk�adem
w �r�d�a ocalaj�ce czas �ycia
ludzkiego rodzaju
spoceni strudzeni jak wszyscy �wi�ci
zakrz�tni�ci od snopka do snopka
jak B�g od siebie do dzie�a Stworzenia
obraz ich nabiera si�y i staje si� jasny
jak jeszcze Polska nie wie co karmi�ce
jak jeszcze nas b�aze�stwo wodzi na z�e
i skarlone uciechy �ycia
jak si� pod j�zykiem barbarzy�stwo
eleganckie rodzi i szyderstwo
pieni�dz jest panem �wiata?
w polach dzie� ludziom uby� wieczno�ci�
jak Ojcze nasz... o�ywiaj�cy si�y ludzkie
jako i �wiata
jak nie wiemy co nam obca przemoc wyj�a z serca
jak my sami przekr�camy j�zykami mow� cz�owiecz�
wi�zanie snopk�w
na r�wni z mieczem
os�ania nar�d!
jeszcze jeste�my zbyt toporni
aby odnowi� w mowie
polskie or�e z Ducha
cudze nas wabi�o z moc� narkotyku
�e�my si� ledwie i nagle ockn�li
nad skrajem zag�ady
w polach ludzie wi��� snopki owsa
dokarmiaj� �ywych rzetelnym potem
dla nich jeszcze Polska nie zgin�a
kiedy wi��� snopki owsa w polach
46
* * *
za ma�o �mierci na �ycie
za du�o �ycia na �mier�
to nie odwracanie s��w noc�
zielona szad� cia�a sine r�ce
�ycie jest powinno�ci� �mierci
�mier� jest powinno�ci� �ycia
p�aka� nad cia�em ju� nie mog�
a drwi� z umar�ych nie potrafi�
za du�o �ez daremnych
za ma�o skutecznej mi�o�ci
krzyczy uspokojone niebo w gwiazdach
ucich�o wo�anie cia�a po�r�d zieleni
47
* * *
min�y lata gdy odszed�e� w noce b��kitne
jak na ironi� pozostawiaj�c mnie i nasz dom
stoj� po�rodku nocy � wieje ciep�y wiatr i zn�w
ukrywasz si� w ciele niewypowiedzianych s��w
w g�szczu nocy pulsuj�cych �wiat�ami gwiazd
�mier� mo�e by� tylko zmian� �ycia
mo�e to moje cia�o dzieli my�li
a ty jak dawniej oplatasz ciep�em
lekko rozgarniaj�c wiatrem w�osy?
48
Mi�dzy s� cienie
DZI� � � � nie b�dziemy op�akiwa� siebie w mi�o�ci Poca�unek
sta� si� niemo�liwy jak powr�t w ciep�o ko�ysek szczeni�ce zwinie
ci� si� do snu u boku drugiego Bia�y ogie� wyzwala dawny spalony sad
jeszcze �ywy Biegnijmy od pnia do pnia cho� zima � sp�jrz �
kwitn� realnie Metamorfoza mrozu poda nam pachn�ce jab�ko
m�odo�ci krwi pe�ne Odci�te w milczenie Veni Creator
Dzi� nie b�dziemy op�akiwa� mi�o�ci w sadzie
Biegnijmy od wyci�tego pnia do pnia
ojciec zap�aci� za sad g�ow� a ty odziedziczy�e�
nie�mierteln� w tajemnicy cz�� prawdy
� dalekie odg�osy gonitwy
Sadzili�my w ogrodzie ente pn�cze na owoce
kto� �cina� je w czas obsypywania si� kwiatem a
jednak wierzyli�my w wigili� odradzania si� cia�
Tamten sad �ni� nas z w�asnych popio��w kochankami
jeszcze bielszy kamie� z wyroku sta�ych hemoglobin
Noc� nie b�dziemy op�akiwa� szcz�liwej mi�o�ci
�renice w kt�rych �wiecisz si� latami nie �lepn�
ago�� nie obna�ona staje si� fatamorgan� edenu
gwiazdy trac� blask a ziemia jest muzyk� ciszy
Biegnijmy od pnia do pnia a zewsz�d otoczy nas sad
podw�jna �mier� � tak jak WTEDY przychodzisz ZNIK�D
cho� ludzie m�wi� �e zosta�e� zabity i be�koc� gwiazdy
w krwiobiegu � wo�a ziemia szcz�liwa! Dos�ownie wiem
: nie pokonam ziemi g�odnej � �wiat�o twego cia�a
nic nie mog� pocz�� z granicami natury
Biegnijmy od pnia do pnia w spalonym sadzie dzieci�stwa
w�r�d �nie�ystej o�my Kwitniesz ziemi� sensown�
pragn� aby� ogarn�� mnie obna�onym ramieniem realnie
zewsz�d zagarn�� pod siebie w b�ogos�awion� bezwiedno��
a pragnienie wypali mr�z w ko�ciach zaprzysi�onych
Biegnijmy od pnia do pnia w �nie�ycy Mo�e si� wszystko jeszcze
powt�rzy� Mo�e osun� si� pod ostrzem siekiery w rozp�ataniu zapadn�
w s�up ciszy ziemi ognia pe�nej kt�rej �aden �nieg w kolorowej
zadymce nie wyciszy� Biegnijmy od pnia do pnia W ogr�jcu jestem
a ciebie �mier� uczyni�a Wszystkim Czekam na ogie� w spalonym
sadzie w kt�rym ostygn� w ostatecznym �lubie �wiata przez Veni
Creator a� w Salve Regina � � �
JUTRO
49
Commeatus
Brak Jednego a teraz wiem �e w nim umar�o Wielu
nierozdzieleni w prze�yciu jak mog� pozosta� w s�owie
�mierci rozdarci? � Wiem: przemin� wsp�lnie ogl�dane
poranki i zachody s�o�ca w bia�ym ogniu sad�w
nie przemin� s�owa przyjaci� � dwie r�ce przeci�te w krzy�
we wszystkich op�akiwa� b�d� Ciebie we wszystkich wita�
wspomina� ciep�y wiatr po�udnia nios�cy zapach macierzanek
Cz�owiek i cz�owiek � pocz�ty do symfonii narodzin Nowego
�e jeszcze p�acz� tym co nie narodzone po dzi�? � To
nie bezsensowne � twierdz� � w �a�obie odrodzi� si� sens
bywa �e �lepy los odzyskuje �renice niejednego Edypa
Cierpienia nie okre�lam czym� gorszym od szcz�cia
Kto z ob��kanych rozdziela �ycie od �mierci?
Od��czony w tajemnej m�ce pozostajesz w czym p�acz�
Kto wyleczy cz�owieka z Tragedii i w kt�rej klinice?
Brak Jednego a teraz wiem �e w nim umar�o Wielu
Chcia�am po pierwszym poca�unku by� cie� m�j prze�y�
mo�e przero�niesz pi�knem niczym �d�b�o przez ojca
Przed�u�am ciebie za w�asn� gromnic� p�omieniem
� Ty moim cia�em
Samotno�� � jedyny stan wyzbyty choroby na zbrodniczy l�k
Odk�adam Twoj� �mier� w Nie-By�� na obowi�zuj�c� przyja��
Tak zaczynam si� uczy� �y� samej bez Ciebie! Przyznam
to ci�ka praca jakby nie dla kobiety lecz przecie�
ci�gle szukam cz�owieka w ka�dym
50
Chwila
�ycie jest cudem bezustannie u�wi�canym
� szepn�� cz�owiek zjadany nowotworem -
z otch�ani �ycia
patrzy�y na mnie
�renice anio�a
n i e � m i e r t e l n o � �
zdejmuj�ca odzie� cia�a
51
* * *
umieranie wszystkiego co kiedykolwiek �y�o JESTEM
wyogromnia�o jedynie drzewo pierwszego poca�unku
co sta�o si� nie przychodzi ale nie mo�e zanikn��
pierwszy poca�unek jest burz� wiatru i przera�enia
rozmin�y si� nasze r�ce unosz�ce przed�wit cia�
a jednak on tam pozosta� i wzrasta tym samym
oczekiwaniem kt�re przekazuj� li�cie s�o�cu
im bli�ej �mierci bardziej pami�tasz to co
w nim by�o stanem uroczystym
pierwszy poca�unek
nie jest mi�osnym
� przera�a� czym� po �zy
umar� w nas spok�j dzieci�stwa
ogromnia�o przebudzenie cia�
wieczna p�odno�� zieleni
w tym samym szkolnym parku
jak ona wyogromnia�a
ponad nas wysoko
inna
obca
a my dalecy zn�w nieznajomymi sobie a jednak
gdy cierpimy wychodzimy z pami�ci sp�akani
i nie�mia�o u�miechamy si� � niewinnie �
u � m i e c h a m y
umieraniem wszystkiego
co kiedykolwiek w nas �y�o z g��bi JESTEM
52
Ballada
ksi��� ciemno�ci bez swego imienia
z czarn� walizk� w hebanowej d�oni
powiedz czy w twoim ciele jest
z�oty sen � terra incognita?
�wiat jest dworcem odje�d�aj�cych z Jestem
wok� potr�conych patrz� �renice po b�l
dla nas samotnych jest bia�ym wagonem
kt�ry nie zatrzyma si� na �adnym dworcu
� patrzymy przez okna �re