4011
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 4011 |
Rozszerzenie: |
4011 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 4011 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 4011 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
4011 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
MARGUERITE YOURCENAR
Pami�tniki Hadriana
(Prze�o�y�a: Hanna Szuma�ska-Grossowa)
Animula vagula, blandula,
Hospes comes�ue corporis,
Quae nunc abibis in loca
Pallidula, rigida, nudula,
Nec, ut soles, dabis iocos...1
P. Aelius Hadnanus. Imp.
ANIMULA VAGULA BLANDULA
Drogi Marku,
Uda�em si� dzi� rano do mego lekarza Hermogenesa, kt�ry niedawno powr�ci� do Willi z dosy� d�ugiej podr�y po Azji. Badanie mia�o si� odby� na czczo: um�wili�my si� na wczesn� godzin� porann�. Po�o�y�em si� na ��ku, zdj�wszy p�aszcz i tunik�. Oszcz�dz� ci szczeg��w, kt�re by�yby ci tak samo jak i mnie niemi�e, i opisu cia�a m�czyzny, kt�ry si� posuwa w latach i oswaja z my�l� o �mierci na puchlin� serca. Powiedzmy tylko, �em kaszla�, oddycha� i wstrzymywa� oddech, pod�ug wskaz�wek Hermogenesa, zaniepokojonego jednak tak szybkimi post�pami choroby i gotowego obarczy� odpowiedzialno�ci� za to m�odego Iollasa, kt�ry mnie podczas jego nieobecno�ci leczy�. Trudno jest pozosta� cesarzem w obecno�ci lekarza, trudno jest te� zachowa� swoje cz�owiecze�stwo. Oko praktyka widzia�o we mnie tylko zbiorowisko humor�w, smutny amalgamat limfy i krwi. Tego ranka po raz pierwszy nawiedzi�a mnie my�l, �e moje cia�o, ten wierny towarzysz, ten przyjaciel pewniejszy i lepiej mi znany ni� moja dusza, jest tylko przyczajonym potworem, kt�ry w ko�cu po�re swego pana. Pok�j... Lubi� moje cia�o; s�u�y�o mi dobrze i na wszelkie sposoby, i nie sk�pi� mu potrzebnych stara�. Ale ju� nie licz�, jak wydaje si� jeszcze czyni� Hermogenes, na cudotw�rcze w�a�ciwo�ci zi�, �cis�e dozowanie mineralnych soli, po kt�re je�dzi� na Wsch�d. Ten cz�owiek, tak przecie� rozumny, potraktowa� mnie og�lnikowymi formu�kami otuchy, zbyt banalnymi, by kogokolwiek oszuka�; wie, jak wstr�tne jest mi tego rodzaju oszustwo, ale nie mo�na bezkarnie zajmowa� si� medycyn� przez lat przesz�o trzydzie�ci. Wybaczam zacnemu s�udze to usi�owanie ukrycia przede mn� mojej �mierci. Hermogenes jest uczony; jest nawet m�dry; jego uczciwo�� o wiele przewy�sza zwyk�� uczciwo�� pospolitego dworskiego lekarza. B�d� dzi�ki temu najlepiej piel�gnowanym chorym. Ale nikt nie mo�e przeskoczy� naznaczonych granic; moje spuchni�te nogi ju� mnie nie d�wigaj� podczas d�ugich ceremonii rzymskich; dusz� si�; i mam sze��dziesi�t lat.
Nie wyci�gaj st�d fa�szywych wniosk�w: nie jestem jeszcze dosy� s�aby, �eby si� podda� urojeniom strachu, niemal tak samo jak urojenia nadziei niedorzecznym, a na pewno o wiele przykrzejszym. Gdyby si� trzeba by�o �udzi�, wola�bym si� �udzi� ufaj�c; nie straci�bym na tym wi�cej, a mniej bym cierpia�. Ten termin, taki ju� bliski, nie musi by� bezzw�oczny; jeszcze si� k�ad� co noc z nadziej� doczekania ranka. Wewn�trz nieprzekraczalnych granic, o kt�rych przed chwil� m�wi�em, mog� broni� mego stanowiska, pi�d� za pi�dzi�, a nawet i odzyskiwa� kilka cali z terenu, kt�rym utraci�. Wszelako doszed�em do wieku, w kt�rym �ycie dla ka�dego cz�owieka jest dobrowolnie przyj�t� kl�sk�. Rzec, �e moje dnie s� policzone, nic nie znaczy; zawsze tak by�o; i jest tak dla nas wszystkich. Ale niepewno�� miejsca, pory i sposobu, kt�ra nie pozwala nam widzie� wyra�nie tego celu, ku kt�remu zbli�amy si� bez ustanku, zmniejsza si� dla mnie w miar� post�p�w mojej �miertelnej choroby. Ka�dy w ka�dej chwili mo�e umrze�; ale chory wie, �e za dziesi�� lat nie b�dzie �y�. M�j margines niepewno�ci rozci�ga si� ju� nie na lata, ale na miesi�ce. Moje szans�, �e zgin� od pchni�cia sztyletem w serce albo od upadku z konia staj� si� ju� ca�kiem znikome; d�uma wydaje si� nieprawdopodobna; tr�d i rak ostatecznie prze�cigni�te. Ju� mi nie grozi ryzyko, �e polegn� na granicy od kaledo�skiej siekiery albo przeszyty partyjsk� strza��; burze nie umia�y skorzysta� z dawanych im okazji i widocznie mia� s�uszno�� wieszczek, kt�ry przepowiedzia� mi, �e nie uton�. Umr� w Tiburze, w Rzymie albo, najdalej, w Neapolu i dokona tego dzie�a atak duszno�ci. Czy zabierze mnie dziesi�ty atak, czy setny? Oto ca�e pytanie. Jak podr�nik �egluj�cy mi�dzy wyspami Archipelagu, kt�ry widzi �wietlist� mg�� wznosz�c� si� pod wiecz�r i odkrywa powoli zarys brzeg�w, zaczynam dostrzega� profil mojej �mierci.
Niekt�re dziedziny mego �ycia ju� s� podobne do opr�nionych ze sprz�t�w komnat zbyt wielkiego pa�acu, kt�rego zbiednia�y w�a�ciciel nie jest w stanie zamieszkiwa� w ca�o�ci. Ju� nie poluj�: gdybym tylko ja jeden zak��ca� im prze�uwanie paszy i zabawy, kozice w g�rach Etrurii �y�yby w spokoju. Zawsze utrzymywa�em z le�n� Dian� zmienne i nami�tne stosunki m�czyzny z przedmiotem ukochania: kiedy by�em m�odzie�cem, �owy na dzika da�y mi pierwsze szans� zetkni�cia si� z dowodzeniem i niebezpiecze�stwem; oddawa�em si� im z pasj�; Trajan �aja� mnie za moje w tej dziedzinie wybryki. Polowanie z nagonk� na polanie w Hiszpanii by�o moim najdawniejszym do�wiadczeniem �mierci, odwagi, lito�ci dla stworze� i tragicznej uciechy przygl�dania si�, jak cierpi�. Jako dojrza�emu m�czy�nie, �owy dawa�y mi wytchnienie po tylu walkach, jakie stacza�em skrycie z przeciwnikami nazbyt przebieg�ymi albo nazbyt t�pymi, nazbyt s�abymi albo nazbyt silnymi dla mnie. Ta uczciwa walka mi�dzy inteligencj� cz�owieka i czujn� zwinno�ci� dzikich zwierz�t wydawa�a mi si� dziwnie czysta w por�wnaniu z ludzk� przebieg�o�ci�. Jako cesarzowi, moje �owy w Toskanii pozwala�y mi ocenia� odwag� albo pomys�owo�� wysokich urz�dnik�w, wyeliminowa�em lub wybra�em podczas �ow�w niejednego m�a stanu. P�niej w Bitynii, w Kapadocji, wielkie polowania z nagonk� by�y mi pretekstem do uroczystego �wi�towania, jesiennego triumfu w lasach Azji. Ale towarzysz moich ostatnich �ow�w umar� m�odo i moje zami�owanie do tych gwa�townych uciech bardzo os�ab�o po jego odej�ciu. Jednak nawet tu, w Tiburze, nag�e parskni�cie jelenia pod li��mi wystarcza, by drgn�� we mnie instynkt starszy od wszystkich, dzi�ki kt�remu czuj� si� tyle� gepardem co i cesarzem. Kto wie? Mo�e tak oszcz�dza�em krew ludzk� dlatego jedynie, �em przela� tyle krwi dzikich zwierz�t, kt�re niekiedy, potajemnie, wola�em od ludzi. Przyznam, �e obraz dzikich zwierz�t nurtuje mnie ci�gle i z trudem si� powstrzymuj� od nie ko�cz�cych si� my�liwskich opowie�ci, kt�re mog�yby na nie lada pr�b� wystawi� cierpliwo�� moich wieczornych go�ci. Przecie� wspomnienie dnia, w kt�rym po raz pierwszy zosta�em my�liwym, ma sw�j urok, historia za� o lwach zabitych w Mauretanii te� jest niez�a.
Wyrzeczenie si� konia by�o ofiar� jeszcze przykrzejsz�: zwierzyna jest tylko przeciwnikiem, ko� by� zawsze przyjacielem. Gdyby mi pozwolono samemu sobie wybra� kszta�t i stan, zosta�bym centaurem. Stosunki mi�dzy Borystenesem i mn� by�y matematycznie �cis�e: s�ucha� mnie jak swego m�zgu, a nie jak swego pana. Czym uzyska� kiedy, by tak post�powa� cz�owiek? W�adza tak ca�kowita mie�ci w sobie, jak i ka�da inna, ryzyko omy�ki dla cz�owieka, kt�ry j� sprawuje, ale rozkosz porywania si� na niemo�liwo�� w dziedzinie skok�w przez przeszkody by�a zbyt wielka, by �a�owa� zwichni�tego ramienia czy z�amanego �ebra. M�j ko� tysi�czne poj�cia tycz�ce tytu�u, funkcji, nazwiska, kt�re komplikuj� przyja�� ludzk�, zast�powa� jedn� jedyn� a dok�adn� znajomo�ci� mego ludzkiego ci�aru. W moich porywach bra� udzia� pospo�u ze mn�; wyczuwa�, mo�e lepiej ni� ja, moment, w kt�rym moja wola bra�a rozbrat z moj� si��. Ale ju� nie objuczam nast�pcy Borystenesa ci�arem cz�owieka chorego, o zwiotcza�ych mi�niach, zbyt s�abego, by si� wdrapa� o w�asnych si�ach na grzbiet wierzchowca. M�j adiutant Celer uje�d�a go w tej chwili na trakcie do Preneste; moje wszystkie minione do�wiadczenia z szybko�ci� pozwalaj� mi dzieli� uciech� je�d�ca i uciech� konia, oceni� doznania cz�owieka, kt�ry mknie galopem w s�oneczny i wietrzny dzie�. Kiedy Celer z konia zeskakuje, razem z nim zn�w staj� na ziemi. Tak samo jest z p�ywaniem: wyrzek�em si� p�ywania, ale jeszcze odczuwam rozkosz p�ywaka pieszczonego przez wod�. Biec, nawet po najkr�tszym szlaku, by�oby mi dzi� tak samo trudno jak ci�kiemu pos�gowi, jakiemu� cezarowi z kamienia, ale pami�tam, jak biega�em, b�d�c dzieckiem, po wysch�ych wzg�rzach Hiszpanii, pami�tam t� gr� ze sob�, w kt�rej dochodzi si� a� do kresu tchu, maj�c pewno��, �e doskona�e serce, nietkni�te p�uca przywr�c� r�wnowag�; i z byle atlet�, �wicz�cym si� w bieganiu na d�ugi dystans, ��czy mnie ni� porozumienia, jakiego nie da�aby sama inteligencja. W ten spos�b z ka�dej umiej�tno�ci uprawianej w swoim czasie czerpi� wiedz�, kt�ra mi po cz�ci rekompensuje utracone uciechy. Wierzy�em, i w dobrych chwilach jeszcze wierz�, �e mo�na by dzieli� -w ten spos�b istnienie wszystkich i �e to powinowactwo by�oby jednym z najmniej w�tpliwych rodzaj�w nie�miertelno�ci. Zdarza�y si� chwile, w kt�rych owo wsp�rozumienie usi�owa�o przekroczy� to, co ludzkie, przesun�� si� z p�ywaka na fal�. Ale tu. nie wspomagany �adnym �cis�ym poznaniem, wkraczam w dziedzin� metamorfoz snu.
Ob�arstwo to wada rzymska, lecz dla mnie rozkosz� by�a wstrzemi�liwo��. Hermogenes niczego nie musia� zmienia� w mojej diecie, mo�e tylko t� niecierpliwo��, kt�ra mi kaza�a je�� byle gdzie, o byle jakiej porze, pierwsz�, jaka popad�a, potraw�, jakby po to, by za jednym zamachem zaspokoi� wymagania g�odu. I jest to oczywiste, �e cz�owiek bogaty, kt�ry tylko z w�asnej woli zaznawa� niedostatku albo do�wiadcza� go jedynie przej�ciowo, jako jednego z bardziej lub mniej podniecaj�cych sk�adnik�w wojny i podr�y, robi�by z�e wra�enie che�pi�c si�, �e si� nie ob�era. Ob�arstwo w pewne uroczyste dnie by�o zawsze naturaln� ambicj�, rado�ci� i dum� biedak�w. Lubi�em wo� pieczonego mi�siwa i brz�k kot��w rado�nie opr�nianych przez wojsko, lubi�em, kiedy uczty obozowe (albo to, co w obozie jest uczt�) by�y tym, czym powinny by�, weso�� i rubaszn� przeciwwag� codziennych prywacyj; znosi�em ca�kiem nie�le wo� frytur na publicznych placach w czasie Saturnali�w. Ale rzymskie festyny wywo�ywa�y we mnie tyle wstr�tu i nudy, �e je�lim przypuszcza� czasami, i� mo�e i zgin� podczas jakiej� wyprawy badawczej albo wojennej, m�wi�em sobie na pokrzepienie ducha, �e przynajmniej nie b�d� ju� bywa� na obiadach. Nie uw�aczaj mi, prosz�, bior�c mnie za pospolitego abnegata: czynno��, kt�ra odbywa si� dwa albo trzy razy dziennie i kt�rej celem jest zasilanie �ycia, na pewno zas�uguje na nasze wszelkie staranie. Je�� owoc to wch�ania� w siebie pi�kny przedmiot, �ywy, obcy, wykarmiony i troskliwie wyhodowany, jak i my. przez ziemi�; to spo�ywa� ofiar�, w kt�rej siebie przek�adamy ponad rzecz. Ilekro� mia�em w ustach k�s �o�nierskiego chleba, zawsze zachwyca�o mnie, �e rzecz ci�ko i pospolicie trawiona przez �o��dkowe soki potrafi si� zamieni� w krew, w ciep�o, w odwag� by� mo�e. Ach, dlaczego m�j umys�, w swoje najlepsze dnie, posiada zaledwie cz�� asymilacyjnych mocy cia�a?
W�a�nie w Rzymie, podczas d�ugich oficjalnych bankiet�w, zdarza�o mi si� rozmy�la� o pocz�tkach, niedawnych stosunkowo, naszego zbytku, o tym ludzie skrz�tnych rolnik�w i wstrzemi�liwych �o�nierzy, �ywi�cych si� czosnkiem i j�czmieniem, kt�rzy, przez podb�j, nagle dorwawszy si� do kuchen Azji, zacz�li poch�ania� te skomplikowane pokarmy z nieokrzesaniem wie�niak�w czuj�cych wilczy g��d. Nasi Rzymianie d�awi� si� ortolanami, zalewaj� sosami i truj� korzeniami. Apicjusz pyszni si� kolejno�ci� podawanych potraw, nast�pstwem da� kwa�nych i s�odkich, ci�kich i lekkich, kt�re sk�adaj� si� na pi�kny porz�dek jego uczt; jeszcze p� biedy, gdyby ka�de z tych da� by�o podawane osobno, przyswajane na czczo, uczenie kosztowane przez smakosza maj�cego wszystkie brodawki smakowe nietkni�te. Podawane jedne po drugich, w spowszednia�ej i codziennej obfito�ci, tworz� na podniebieniu i w �o��dku jedz�cego cz�owieka paskudn� mieszanin�, w kt�rej wonie, smaki, substancje trac� w�a�ciw� sobie warto�� i zachwycaj�c� to�samo��. Ten biedak Lucjusz zabawia� si� niegdy� w przyrz�dzanie dla mnie rzadkich potraw; jego pasztety z ba�ant�w, w kt�rych w spos�b i�cie naukowy dozowano szynk� i korzenie, by�y �wiadectwem sztuki tak �cis�ej jak sztuka muzyka i malarza; a przecie� wola�bym czyste mi�so tego pi�knego ptaka. Grecja lepiej si� na tym rozumia�a; jej wino zaprawione �ywic�, jej chleb posypany sezamem, ryby opiekane na ruszcie, na brzegu morza, nier�wno przypalone ogniem i doprawione tu i �wdzie zgrzytliwym ziarnkiem piasku, w czysty spos�b syci�y apetyt nie otaczaj�c nadmiarem komplikacji najprostszej z naszych rado�ci. W spelunkach Eginy i Faleronu kosztowa�em pokarm�w tak �wie�ych, �e pozostawa�y bosko czyste mimo brudnych palc�w podaj�cego ch�opca, tak skromnych, ale tak obfitych, jakby zawiera�y w sobie w najbardziej skondensowanej postaci jak�� esencj� nie�miertelno�ci. Mi�so pieczone wieczorami podczas polowa� mia�o tak�e t� jako�� nieledwie sakraln�, kaza�o si� nam cofn�� g��biej a� do dzikich plemiennych pocz�tk�w. Wino wtajemnicza nas w wulkaniczne sekrety gleby, w ukryte mineralne bogactwa: puchar wina z Samos, wypity w po�udnie w s�o�cu albo, przeciwnie, wypity zimowym wieczorem, w stanie zm�czenia, kt�re pozwala od razu uczu� we wg��bieniu przepony ciep�e przep�ywanie napoju, jego pewne i rozgrzewaj�ce rozchodzenie si� po naszych �y�ach, jest doznaniem prawie �wi�tym, cz�sto za silnym dla ludzkiej g�owy; nie odnajduj� go w takiej czysto�ci w winie pochodz�cym z numerowanych piwnic Rzymu i niecierpliwi mnie pedantyzm wielkich znawc�w gatunk�w win. Woda pita z d�oni albo wprost ze �r�d�a jeszcze bogobojniej wlewa w nas naj-sekretniejsz� s�l ziemi i niebia�ski deszcz. Ale nawet woda jest rozkosz�, kt�rej choremu, jakim jestem, wolno u�ywa� tylko umiarkowanie. Trudno: b�d� si� stara� czu� na wargach jej nik�� w smaku �wie�o��, nawet i w agonii, zmieszan� z gorycz� ostatnich lek�w.
Przez kr�tki czas powstrzymywa�em si� od spo�ywania mi�sa, w szko�ach filozoficznych, gdzie godzi si� wypr�bowa� raz ka�d� metod� post�powania; p�niej, w Azji, widzia�em gimnosofist�w indyjskich odwracaj�cych g�owy od dymi�cych jagni�t i �wiartek gazeli podawanych pod namiotem Osroesa. Ale ta praktyka, w kt�rej znajduje urok tw�j m�odzie�czy ascetyzm, wymaga jeszcze bardziej skomplikowanych zabieg�w ni� ob�arstwo; za bardzo nas oddziela od og�u ludzi w funkcji prawie zawsze publicznej, kt�rej najcz�ciej patronuj� wystawno�� albo przyja��. Wol� przez ca�e �ycie �ywi� si� tuczonymi g�mi i perliczkami ni� si� nara�a� przy ka�dym posi�ku na to, �e mnie wsp�biesiadnicy pomawia� b�d� o popisywanie si� ascetyzmem. I tak nie bez trudu, przy pomocy suszonych owoc�w i powolutku wys�czanej szklanki, udawa�o mi si� ukrywa� przed moimi go��mi, �e przygotowane na m�j st� przez moich kuchmistrz�w potrawy by�y bardziej dla nich ni� dla mnie albo �e moja ciekawo�� tych da� ko�czy�a si� wcze�niej ni� ich. Panuj�cemu nie dostaje tu swobody, jakiej za�ywa filozof: nie mo�e sobie pozwoli� na to, by by� odmiennym w nazbyt wielu punktach r�wnocze�nie, a wiedz� bogowie, �e moje punkty odmienne by�y ju� a� nazbyt liczne, cho� pochlebia�em sobie, �e wielu z nich nie wida�. Za� religijne skrupu�y gimnosofisty, jego wstr�t na widok krwawi�cego mi�sa, przej�yby mnie bardziej, gdyby mi si� nie zdarza�o zastanawia�, na czym polega istotna r�nica mi�dzy cierpieniem �cinanej trawy i cierpieniem zarzynanych baran�w, i czy nasza zgroza na widok mordowanych zwierz�t nie polega przede wszystkim na tym, �e nasza wra�liwo�� przynale�y do tego samego kr�lestwa istot �ywych. Wszelako w pewnych chwilach �ycia, w okresach obrz�dowego postu na przyk�ad albo podczas religijnych wtajemnicze�, pozna�em, jakie wynikaj� korzy�ci i niebezpiecze�stwa dla ducha z r�nych form �cis�ej wstrzemi�liwo�ci czy nawet dobrowolnego wycie�czenia, z tych stan�w bliskich sza�u, kiedy cia�o, wyzbywszy si� po cz�ci swego balastu, wchodzi w �wiat, do kt�rego nie zosta�o stworzone, a kt�ry jest prefiguracj� ch�odnej lekko�ci �mierci. W innych chwilach te do�wiadczenia pozwoli�y mi igra� z my�l� o stopniowym samob�jstwie, �mierci przez kolejne wtajemniczenia, jak si� to zdarza niekt�rym filozofom, czym� na kszta�t odwr�conej rozpusty, w kt�rej dochodzi si� a� do wyczerpania ludzkiej substancji. Ale nigdy bym nie mia� ochoty w��czy� si� ca�kowicie w jaki� system i nie chcia�bym, �eby skrupu� odebra� mi prawo do najedzenia si� w�dlin�, je�libym przypadkiem mia� ch�� albo je�liby to by�o jedyne �atwo dost�pne po�ywienie.
Cynicy i morali�ci zgodnie k�ad� rozkosze mi�o�ci mi�dzy uciechy zwane pospolitymi, mi�dzy przyjemno�ci picia i jedzenia, uznaj�c je przy tym - poniewa� twierdz�, �e si� mo�na oby� bez nich - za mniej od tych drugich nieodzowne. Po morali�cie spodziewam si� wszystkiego, ale dziwi mnie, �e cynik si� tak myli. Przypu��my, �e jedni i drudzy boj� si� swoich demon�w, ulegaj� im b�d� te� im si� opieraj�, i usi�uj� zlekcewa�y� dawan� przez nich rozkosz, �eby jej jako� odj�� t� niemal straszliw� moc, pod kt�r� musz� si� ugi��, i dziwn� tajemniczo��, w kt�rej si� czuj� zab��kani. Uwierz� w uto�samienie mi�o�ci z rado�ciami czysto fizycznymi (je�li przypu�cimy, �e takie w og�le istniej�) w dzie�, w kt�rym zobacz�, jak smakosz szlocha z rozkoszy przed ulubion� potraw� niczym kochanek na m�odym ramieniu. Ze wszystkich gier i uciech jest to jedyna mog�ca wstrz�sn�� dusz� i jedyna, w kt�rej gracz musi podda� si� oszo�omieniu doznawanemu przez cia�o. Nie jest nieodzowne, by pij�cy wyrzek� si� rozs�dku, ale kochanek, kt�ry rozs�dek zachowuje, nie jest do ko�ca pos�uszny swojemu b�stwu. Wyrzeczenie si� albo nadu�ycie wsz�dzie indziej wci�ga tylko cz�owieka samego: wyj�wszy przypadek Diogenesa, kt�rego ograniczenia i charakter rozs�dnego poprzestania na gorszym okre�laj� si� same przez si�, ka�dy zabieg zmys�owy stawia nas wobec Drugiego Cz�owieka, wpl�tuje w wymagania i konieczno�ci wyboru. Nie znam dziedziny, w kt�rej cz�owiek decydowa�by si� dla powod�w prostszych i bardziej nieuchronnych, w kt�rej wybrany przedmiot wa�ony by by� �ci�le pod�ug swego w�a�ciwego ci�aru rozkoszy, w kt�rej amator prawd mia�by wi�cej szans na os�dzenie istoty nagiej. Poczynaj�c od chwili tego wyzucia ze wszystkiego, r�wnego wyzuciu �mierci, pokory wi�kszej ni� pokora kl�ski i modlitwy, za ka�dym razem zdumiewam si� i zachwycam widz�c, jak si� formuje od nowa zawi�o�� odm�w, odpowiedzialno�ci, wk�ad�w, rzewnych wyzna�, kruchych k�amstw, nami�tnych kompromis�w, mi�dzy moimi uciechami i uciechami tej Osoby Drugiej, tyle wi�z�w niemo�liwych do rozerwania, a przecie� rozpl�tywanych tak szybko. Ta tajemnicza gra, zmierzaj�ca od mi�o�ci cia�a do mi�o�ci osoby, wydawa�a mi si� wystarczaj�co pi�kna, by po�wi�ci� jej cz�� mojego �ycia. S�owa myl�, gdy� s�owo �rozkosz" przykrywa rzeczywisto�ci sprzeczne, mie�ci w sobie zarazem poj�cia ciep�a, �agodno�ci, bliskiej za�y�o�ci cia� i poj�cia przemocy, agonii i krzyku. Spro�ne zdanko Poseidoniosa o pocieraniu si� dw�ch cz�stek nask�rka, kt�re, widzia�em, wypisywa�e� ze staranno�ci� grzecznego dziecka w twoich szkolnych zeszytach, tyle� okre�la fenomen mi�o�ci, ile struna dotkni�ta palcem daje poj�cie o cudzie d�wi�k�w. Ubli�a nie tyle rozkoszy, ile samemu cia�u, temu instrumentowi z mi�ni, krwi i nask�rka, tej czerwonej chmurze, kt�rej b�yskawic� jest dusza.
I wyznaj�, �e rozum staje w pomieszaniu wobec samego cudu mi�o�ci, dziwnej obsesji, kt�ra sprawia, �e ta sama materia cielesna, kt�r� zajmujemy si� tak ma�o, kiedy stanowi nasze w�asne cia�o, o kt�r� troszczymy si� po to tylko, by j� umy�, nakarmi� i, je�eli mo�na, nie da� jej cierpie� - mo�e w nas wzbudzi� tak nami�tn� potrzeb� pieszczoty jedynie dlatego, �e jest o�ywiona osobowo�ci� odmienn� od naszej i �e, uk�adaj�c si� w rysy twarzy, przedstawia jakie� pi�kno, co do kt�rego zreszt� i najlepsi s�dziowie nie s� w zgodzie. Tu ludzka logika pozostaje na zewn�trz jak w objawieniach misteri�w. Nie omyli�a si� w tym wzgl�dzie ludowa tradycja, kt�ra zawsze widzia�a w mi�o�ci form� wtajemniczenia, punkt, w kt�rym spotyka si� to, co sekretne i sakralne. Do�wiadczenie zmys�owe da si� por�wna� z misteriami tak�e i w tym, �e pierwsze zbli�enie wydaje si� niewtajemniczonemu rytua�em mniej lub bardziej przera�aj�cym, gorsz�co dalekim od znanych mu na co dzie� czynno�ci spania, picia i jedzenia, przedmiotem kpiny, wstydu albo zgrozy. W�a�nie tak, jak taniec menad albo sza� korybant�w, nasza mi�o�� poci�ga nas w �wiat odmienny, w kt�ry kiedy indziej nie wolno nam wchodzi� i w kt�rym przestajemy porusza� si� swobodnie, kiedy ga�nie zapa� albo ko�czy si� rozkosz. Przybity do kochanego cia�a jak ukrzy�owany do swojego krzy�a, dowiedzia�em si� o �yciu kilku sekret�w, kt�re ju� mi w pami�ci blakn�, podlegaj�c temu samemu prawu, kt�re czyni, �e ozdrowieniec przestaje si� orientowa� w tajemniczych prawdach swojej choroby, �e wypuszczony na wolno�� wi�zie� zapomina o m�ce, a otrze�wia�y triumfator o chwale.
Marzy�o mi si� czasem opracowanie systemu ludzkiego poznania opartego na erotyce, teorii kontaktu, w kt�rej tajemnica i godno�� Istoty Drugiej polega�aby w�a�nie na dawaniu memu Ja tego punktu oparcia z innego �wiata. Rozkosz zmys�owa by�aby w tej filozofii form� pe�niejsz�, a zarazem bardziej samoistn� tego zbli�enia z Drug� Istot�, jeszcze jedn� umiej�tno�ci� oddan� w s�u�b� poznawania tego, co nie jest nami. Nawet w zbli�eniach najmniej zmys�owych to w�a�nie poprzez kontakt cielesny wzruszenie zamiera albo si� rodzi: nieco odra�aj�ca r�ka tej staruszki, kt�ra mi podaje pro�b�, wilgotne czo�o mego konaj�cego ojca, obmyta rana rannego. Nawet stosunki najbardziej intelektualne albo najbardziej oboj�tne dokonuj� si� poprzez ten system sygna��w cia�a: nagle rozja�nione spojrzenie trybuna, kt�remu t�umaczysz manewr w ranek przed bitw�, bezosobowy uk�on podw�adnego, kt�remu nasze pojawienie si� ka�e zastygn�� w postawie pos�usze�stwa, przyjazne spojrzenie niewolnika, kt�remu dzi�kuj� za przyniesienie tacy, albo mina starego przyjaciela na widok greckiej kamei, kt�r� mu daj�, �wiadcz�ca o nale�ytym oszacowaniu jej warto�ci. Wobec wi�kszo�ci istot najl�ejsze, najbardziej powierzchowne kontakty czyni� zado�� naszej ch�ci, a nawet ju� przewy�szaj� j�. Je�li si� uporczywie mno�� wok� istoty jedynej, p�ki jej nie otocz� ca�kowicie, je�li ka�da cz�stka czyjego� cia�a przyobleka si� dla nas w tyle� wstrz�saj�cych znacze� co i rysy twarzy; je�li jedno stworzenie miast wzbudza� w nas co najwy�ej rozdra�nienie, przyjemno�� albo nud� prze�laduje nas jak muzyka i n�ka jak matematyczne zadanie; je�li przejdzie z peryferyj naszego �wiata w jego centrum, stanie si� nam, nareszcie, bardziej nieodzowne ni� nasze w�asne Ja - to znaczy, �e zadziwiaj�cy cud sta� si�, cud, w kt�rym widz� w o wiele wi�kszym stopniu ow�adni�cie cia�a duchem ni� zwyk�� igraszk� cia�a.
Takie zapatrywania na mi�o�� mog�yby prowadzi� do kariery uwodziciela. Je�lim jej nie zrobi�, to dlatego zapewne, �em robi� co� innego, co� lepszego mo�e. W braku geniuszu taka kariera wymaga stara�, nawet i podst�p�w, do kt�rych nie bardzo si� czu�em uzdolniony. To zastawianie wci�� tych samych side�, ta rutyna poprzestaj�ca na wiecznym przybli�aniu si�, kt�re samo zwyci�stwo ogranicza, wszystko to mnie znu�y�o. Technika wielkiego uwodziciela wymaga w przechodzeniu z przedmiotu na przedmiot �atwo�ci, oboj�tno�ci, kt�rych wobec nich nie mam: w ka�dym razie cz�ciej one mnie rzuca�y ni� ja je; nigdy nie rozumia�em, jak mo�na si� jak�� istot� nasyci�. Ch�� dok�adnego obliczenia bogactw, jakie nam ka�da nowa mi�o�� przynosi, ch�� patrzenia, jak si� zmieniaj�, jak si�, by� mo�e, starzej�, nie idzie w parze z mnogo�ci� zdobyczy. Niegdy� przypuszcza�em, �e niejakie zami�owanie do pi�kna zast�pi mi cnot�, potrafi mnie uodporni� na nazbyt pospolite zabiegi. Alem si� omyli�. Mi�o�nik pi�kna ko�czy na odnajdywaniu go wsz�dzie, z�otej �y�ki w najpodlejszych �y�ach; na doznawaniu, kiedy bierze do r�ki te arcydzie�a szcz�tkowe, pobrudzone albo pot�uczone, przyjemno�ci znawcy, kt�ry jeden jedyny kolekcjonuje wyroby garncarskie uznawane za pospolite. Powa�niejsz� dla cz�owieka maj�cego dobry smak przeszkod� jest wybitna pozycja w uk�adzie spraw ludzkich i owo ryzyko pochlebstwa albo k�amstwa, jakie w sobie mie�ci niemal absolutna pot�ga. My�l, �e kto�, cho�by w najmniejszej mierze, sztucznie zmienia si� w mojej obecno�ci, jest zdolna sprawi�, bym go �a�owa�, gardzi� nim albo go znienawidzi�. Cierpia�em od tych niedogodno�ci mojej szcz�snej doli jak ubogi od niedogodno�ci swojej n�dzy. Jeszcze krok, a by�bym uleg� fikcji, kt�ra polega na przypuszczeniu, �e czarujesz, w�wczas gdy wiesz, �e si� narzucasz. Za� tam zacz�� si� mo�e obrzydzenie, a nawet i g�upota.
I, nareszcie, od zwietrza�ych podst�p�w oczarowywania wola�oby si� ca�kiem proste prawdy rozpusty, gdyby tam tak�e nie w�ada�o k�amstwo. W zasadzie jestem got�w zgodzi� si�, �e prostytucja jest sztuk� jak masa� albo czesanie, ale ju� mi trudno znale�� upodobanie w bytno�ci u fryzjera czy u masa�ysty. Nic tak grubia�skiego jak wsp�lnicy. Spojrzenie spod oka ober�ysty, kt�ry dla mnie chowa najlepsze wino, a przez to samo pozbawia go kogo� innego, wystarcza�o w czasach mojej m�odo�ci, by mi zbrzydzi� rozrywki Rzymu. Niemi�o mi, kiedy jaki� stw�r s�dzi, i� jest w stanie dyskontowa� moje pragnienie, przewidzie� je, mechanicznie dostosowa� si� do tego. co uwa�a za m�j wyb�r. To g�upie i zniekszta�cone odbicie mnie samego, jakie pokazuje mi w takich chwilach ludzki m�zg, mog�oby sprawi�, �e ju� wola�bym smutne skutki ascetyzmu. Je�li legenda nie wyolbrzymia ob��ka�czych wyskok�w Nerona, kunsztownych do�wiadcze� Tyberiusza, ci wielcy konsumenci rozkoszy musieli wida� mie� zmys�y mocno niemrawe, je�li si� wysilali na tak skomplikowane przedsi�wzi�cia, i musieli niezwykle gardzi� lud�mi, by �cierpie�, �e wyszydzaj� i wykorzystuj� ich. Wszelako, �em si� prawie �e wyrzek� tych zbyt machinalnych form rozkoszy albo �em w nich nie zaszed� za daleko, zawdzi�czam raczej memu szcz�ciu ni� cnocie, niezdolnej si� czemukolwiek oprze�. M�g�bym w to popa�� na staro�� jak i w ka�dy inny rodzaj zm�czenia albo nie�adu. Choroba i stosunkowo bliska �mier� ocal� mnie od monotonnego powtarzania tych samych gest�w, podobnego do wydawania lekcji za dobrze wyuczonej na pami��. Ze wszystkich rado�ci, jakie mnie powoli opuszczaj�, sen jest jedn� z najcenniejszych, a te� i najpowszechniejszych. Cz�owiek, kt�ry �le i ma�o sypia, oparty na licznych poduszkach, ma kiedy medytowa� o tej osobliwej rozkoszy. Przyznaj�, �e sen najdoskonalszy jest niemal koniecznie dodatkiem do mi�o�ci: rozwa�ny odpoczynek odzwierciedlaj�cy si� w dw�ch cia�ach. Ale tu interesuje mnie specyficzna tajemnica snu za�ywanego dla samego spania, nieuniknione nurkowanie, na jakie si� odwa�a co wieczora cz�owiek nagi, sam i bezbronny, w oceanie, w kt�rym si� wszystko zmienia, barwy, g�sto�ci, nawet rytm oddechu, i w kt�rym spotykamy zmar�ych. Uspokaja nas co do snu to, �e si� z niego wychodzi i �e si� wychodzi nie zmienionym, poniewa� przedziwny zakaz nie pozwala nam zabiera� ze sob� ca�ej pozosta�o�ci naszych marze� sennych. Uspokaja nas i to tak�e, �e sen leczy ze zm�czenia, ale leczy nas z niego na pewien czas, metod� najradykalniejsz�, urz�dzaj�c si� tak, �eby nas nie by�o. Tu, jak i wsz�dzie, przyjemno�� i sztuka polegaj� na �wiadomym poddaniu si� tej b�ogos�awionej nie�wiadomo�ci, na zgodzie na to, by by� tak subtelnie s�abszym, ci�szym, l�ejszym, bardziej zatartym, ni� si� jest. P�niej pom�wi� jeszcze o zadziwiaj�cym plemieniu sennych marze�. Teraz wol� m�wi� o pewnych do�wiadczeniach czystego spania, czystego budzenia si�, kt�re granicz� ze �mierci� i ze zmartwychwstaniem. Postaram si� odtworzy� dok�adne wra�enie pora�aj�cych jak grom sn�w m�odo�ci, kiedy cz�owiek zasypia� nad ksi��kami, w ubraniu, i zostawa� nagle przeniesiony z matematyki i prawa do wn�trza snu mocnego i pe�nego, tak wype�nionego nie u�yt� energi�, �e si� w nim kosztowa�o, by tak rzec, czystej esencji bytu poprzez zamkni�te powieki. Wspominam nag�e u�niecie na go�ej ziemi, w lesie, po m�cz�cym dniu �ow�w; budzi�o mnie szczekanie ps�w albo ich �apy postawione na mojej piersi. Tak ca�kowite by�o odej�cie, �e za ka�dym razem m�g�bym si� obudzi� kim innym, i dziwi�em si�, a czasem bywa�o mi smutno, �e to bezb��dnie dzia�aj�ce urz�dzenie sprowadza�o mnie z tak daleka do tej ciasnej dzia�ki ludzko�ci, jak� jestem ja sam. Czym�e by�y te cechy szczeg�lne, na kt�rych nam najbardziej zale�y, je�li liczy�y si� tak ma�o dla swobodnego �pi�cego i je�li na sekund� przed powr�ceniem z �alem w sk�r� Hadriana uda�o mi si� rozkoszowa� nieledwie �e �wiadomie tym cz�owiekiem pustym, tym istnieniem bez przesz�o�ci?
Sk�din�d choroba, wiek te� maj� swoje cudowno�ci i otrzymuj� od snu inne formy b�ogos�awie�stwa. Przed rokiem mniej wi�cej, po dniu szczeg�lnie nu��cym, w Rzymie, zazna�em wytchnienia, w kt�rym wyczerpanie si� zdzia�a�o te same cuda - albo raczej inne cuda ni� niegdy� niewyczerpane tych si� zasoby. Rzadko teraz bywam w mie�cie; stara�em si� za�atwi� tam najwi�cej, ile da si�. Dzie� by� niezwykle wype�niony: po posiedzeniu w Senacie posiedzenie w trybunale, potem arcyd�uga dyskusja z jednym z kwestor�w; po czym uroczysto�� religijna, kt�rej nie mo�na skr�ci� i w czasie kt�rej pada� deszcz. Ja sam zebra�em, sam skleci�em w ca�o�� te wszystkie r�ne zaj�cia, �eby zostawi� mi�dzy nimi mo�liwie najmniej czasu niepotrzebnym natr�tom i pochlebcom. Powr�t konno by� jedn� z moich ostatnich takich jazd. Wr�ci�em do Willi z niesmakiem, chory, zzi�bni�ty, jak si� zi�bnie, kiedy krew wzdraga si� i ju� nie dzia�a w naszych �y�ach. Celer i Chabrias krz�tali si� przy mnie, ale troskliwo�� mo�e by� m�cz�ca, nawet kiedy jest szczera. W mojej sypialni prze�kn��em kilka �y�ek gor�cego kleiku, kt�ry gotowa�em sam nie przez podejrzliwo��, jak wyobra�ano sobie, ale dlatego �e w ten spos�b fundowa�em sobie luksus samotno�ci. Po�o�y�em si�; sen wydawa� si� tak ode mnie daleki jak zdrowie, jak m�odo��, jak si�a. Usn��em. Piasek w klepsydrze mi dowi�d�, �e spa�em ledwie godzin�. Kr�tka chwila ca�kowitego u�pienia w moim wieku staje si� ekwiwalentem spania, kt�re niegdy� trwa�o przez ca�e p� obiegu gwiazd; m�j czas mierzy si� teraz w du�o mniejszych jednostkach. Ale jedna godzina starczy�a, by dokona� skromnego i zadziwiaj�cego cudu: ciep�o krwi grza�o mi r�ce; serce, p�uca zn�w pracowa�y z czym� na kszta�t dobrej woli; �ycie ciek�o jak �r�d�o niezbyt obfite, ale wierne. Sen w tak kr�tkim czasie naprawi� skutki mojej cnoty z tak� sam� bezstronno�ci�, z jak� naprawia�by skutki wybryk�w moich wyst�pk�w. Bowiem bosko�� wielkiego odnowiciela na tym polega, �e "jego dobrodziejstwa dokonuj� si� na �pi�cym, nie bacz�c, kim on jest, tak jak woda maj�ca w�a�ciwo�ci lecznicze nie dba o to, kto pije z jej �r�d�a.
My�limy za� tak ma�o o zjawisku, kt�re wch�ania najmniej trzeci� cz�� ca�ego �ycia, dlatego �e potrzebna jest pewna skromno��, by jego �aski oceni�. U�pieni, Kajus Kaligula i sprawiedliwy Arystydes s� tyle� samo warci; odk�adam moje pr�ne i wa�ne przywileje; nie r�ni� si� od czarnego wartownika, kt�ry �pi w poprzek mego progu. Czym�e jest nasza bezsenno��, je�li nie maniackim uporem naszej inteligencji w fabrykowaniu my�li, ci�g�w rozumowania, sylogizm�w i definicji jej tylko w�a�ciwych, je�li nie jej odmow� zrzeczenia si� w�adzy na korzy�� boskiej g�upoty zamkni�tych oczu albo rozumnego szale�stwa sn�w? Cz�owiek, kt�ry nie �pi, a od kilku miesi�cy mam a� za wiele okazji sprawdzenia tego na sobie, wzbrania si� bardziej lub mniej �wiadomie zaufa� p�yn�cemu potokowi dziej�cych si� rzeczy. Brat �mierci... Isokrates omyli� si� i jego okre�lenie jest tylko retoryczn� amplifikacj�. Zaczynam poznawa� �mier�; ma inne sekrety, jeszcze dziwniejsze dla naszej obecnej ludzkiej kondycji. A jednak tak zwik�ane, tak g��bokie s� te tajemnice nieobecno�ci i cz�ciowego zapomnienia, �e czujemy, i� gdzie� sp�ywaj� si� w jedno �r�d�o bia�e i �r�d�o czarne. Nigdy nie patrzy�em ch�tnie, jak �pi� ci, kt�rych kocha�em; odpoczywali ode mnie, to wiem; a tak�e wymykali mi si�. I ka�dy cz�owiek wstydzi si� swojej twarzy splamionej snem. Ile� to razy, wstawszy bardzo wcze�nie, �eby si� uczy� albo czyta�, sam poprawia�em te zmi�te poduszki, te rozrzucone przykrycia, �lady nieledwie spro�ne naszych spotka� z nico�ci�, dowody, �e ka�dej nocy nas tu ju� nie ma...
Powoli, powoli ten list po to zacz�ty, by ci donie�� o post�pach mojej choroby, sta� si� wytchnieniem dla cz�owieka, kt�ry ju� nie ma energii potrzebnej do zajmowania si� przez czas d�u�szy sprawami pa�stwa, pisan� medytacj� chorego, kt�ry s�ucha swoich wspomnie�. Mam teraz zamiar zrobi� co� wi�cej: postanowi�em opowiedzie� ci moje �ycie. Racja, u�o�y�em w zesz�ym roku oficjalne sprawozdanie z moich post�pk�w, w kt�rego nag��wku umie�ci� swoje nazwisko m�j sekretarz Flegon. K�ama�em tam, ile si� da�o najmniej. Dobro publiczne i przyzwoito�� zmusi�y mnie wszelako do zmieniania uk�adu pewnych fakt�w. Prawda, kt�r� chc� tutaj pokaza�, nie jest szczeg�lnie skandaliczna albo jest ni� tylko w tym stopniu, w jakim ka�da prawda jest skandalem. Nie spodziewam si�, �e twoje siedemna�cie lat co� z tego zrozumiej�. Chc� ci� jednak pouczy�, mo�e i urazi�. Twoi preceptorzy, kt�rych sam wybra�em, dali ci edukacj� surow�, kontrolowan�, za bardzo mo�e chronion�, po kt�rej si� w sumie spodziewam du�o dobrego dla ciebie i dla pa�stwa. Daj� ci tu, jako korektyw�, opowie�� pozbawion� z g�ry powzi�tych my�li i abstrakcyjnych zasad, wyci�gni�t� z do�wiadczenia jednego cz�owieka, kt�rym jestem ja sam. Nie wiem, do jakich wniosk�w doprowadzi mnie to opowiadanie. Licz� na to badanie fakt�w, �eby si� samemu okre�li�, mo�e i os�dzi�, a przynajmniej, �eby si� samemu pozna� lepiej przed �mierci�.
Jak wszyscy, mam na swe us�ugi tylko trzy sposoby oceny ludzkiej egzystencji: badanie siebie, najtrudniejsz� i najniebezpieczniejsz�, ale te� i najp�odniejsz� z metod; obserwacj� ludzi, kt�rzy tak post�puj� najcz�ciej, by ukry� przed nami swe sekrety albo kaza� nam wierzy�, �e je maj�; oraz ksi��ki, z osobliwymi b��dami perspektywy, kt�re rodz� si� mi�dzy wierszami. Przeczyta�em mniej wi�cej wszystko, co nasi historycy, nasi poeci, a nawet i nasi noweli�ci napisali, cho� ci ostatni maj� reputacj� frywolnych, i zawdzi�czam im, by� mo�e, wi�cej informacji, ni�lim ich zebra� w rozmaitych sytuacjach w�asnego �ycia. Litera pisana nauczy�a mnie s�ucha� ludzkiego g�osu, jak i wielkie nieruchome pos�gi w zastyg�ym ruchu nauczy�y mnie ceni� gest. I w nast�pstwie, odwrotnie, �ycie wyja�nia�o mi ksi��ki.
Ale one k�ami�, nawet i najszczersze. Najmniej zr�czni, w braku s��w i zda�, w kt�rych mogliby je zamkn��, bior� z �ycia obraz p�aski i ubogi; inni, jak Lukan, obci��aj� je i oszpecaj� uroczyst� powag�, jakiej �ycie nie ma. Inni, jak Petroniusz, przeciwnie, odci��aj� je, robi� z niego pi�k� skacz�c� i pust�, �atw� do z�apania i rzucenia we wszech�wiat pozbawiony ci�aru. Poeci przenosz� nas w �wiat szerszy albo pi�kniejszy, p�omienniejszy albo �agodniejszy ni� ten, kt�ry jest nam dany, a przez to samo odmienny i w praktyce niemal nie do zamieszkania. Filozofowie poddaj� rzeczywisto��, chc�c m�c j� bada� czyst�, niemal takim samym przekszta�ceniom, jakim ogie� albo st�por poddaj� cia�a: ze stworzenia czy z faktu, takich, jakie znali�my, nic chyba nie zostaje w tych kryszta�ach czy w tym popiele. Historycy proponuj� nam zbyt ca�kowite systemy przesz�o�ci, serie przyczyn i skutk�w zbyt �cis�ych i zbyt jasnych, by mog�y by� rzeczywi�cie prawdziwe; porz�dkuj� t� cierpliw� martw� materi� i wiem, �e nawet Plutarchowi zawsze si� wymknie Aleksander. Noweli�ci, autorzy opowie�ci milezyjskich, niczym rze�nicy wieszaj� w jatkach tylko kawa�eczki mi�sa, kt�re bardzo sobie ceni� muchy. Bardzo �le czu�bym si� w �wiecie bez ksi��ek, ale rzeczywisto�ci w ksi��kach nie ma, bo si� w nich w ca�o�ci nie mie�ci.
Bezpo�rednia obserwacja ludzi jest metod� jeszcze mniej kompletn�, ograniczaj�c� si� najcz�ciej do do�� przyziemnych stwierdze�, jakimi si� karmi ludzka nie�yczliwo��. Ranga, pozycja, nasze wszystkie przypadki zacie�niaj� pole widzenia znawcy ludzi: m�j niewolnik, �eby mnie obserwowa�, ma ca�kiem inne mo�liwo�ci od tych, jakie ja mam, �eby obserwowa� jego; s� one tak samo ulotne jak moje. Stary Euforion podaje mi od dwudziestu lat flakon z oliw� i g�bk�, ale moja znajomo�� jego zatrzymuje si� na jego s�u�bie, jego za� znajomo�� mnie - na mojej k�pieli, i wszelkie usi�owanie dowiedzenia si� czego� wi�cej szybko robi wra�enie niedyskrecji tak na cesarzu, jak i na niewolniku. Niemal wszystko, co wiemy o innych, jest z drugiej r�ki. Je�li przypadkiem cz�owiek spowiada si�, broni swojej sprawy; jego w�asna apologia jest ju� gotowa. Je�li go obserwujemy, nie jest sam. Zarzucano mi, �e lubi� czyta� raporty rzymskiej policji; znajduj� tam nieustannie powody do zdziwienia; przyjaciele czy podejrzani, nieznajomi czy znajomi z dawna, ludzie ci mnie zadziwiaj�; ich szale�stwa s�u�� moim za usprawiedliwienie. Nieznu�enie por�wnuje cz�owieka odzianego z cz�owiekiem nagim. Ale te raporty, tak naiwne w szczeg�ach, powi�kszaj� stosy moich akt bynajmniej nie pomagaj�c mi w wydaniu ko�cowego werdyktu. To, �e jaki� urz�dnik, z pozoru tak surowy, pope�ni� zbrodni�, bynajmniej nie pozwala mi go pozna� lepiej. Zostaj� z tak� chwil� postawiony wobec dwu zjawisk zamiast jednego, pozoru urz�dnika i jego zbrodni.
Je�li za� idzie o obserwowanie siebie, zmuszam si� do tego cho�by po to, by doj�� do �adu z osobnikiem, przy kt�rym b�d� musia� �y� a� do ko�ca, ale nawet blisko sze��dziesi�cioletnia za�y�o�� jeszcze kryje w sobie du�e mo�liwo�ci omy�ki. W znaczeniu najg��bszym - moja znajomo�� siebie jest niejasna, zewn�trzna, niesformu�owana, okryta tajemnic� jak wsp�lnictwo w zbrodni. W znaczeniu najbardziej bezosobowym - jest tak ch�odna jak teorie cyfr, kt�re wypracowa� by�bym w stanie: zu�ywam moj� ca�� inteligencj� na ogl�danie - z po�o�onego najdalej i najwy�ej punktu - mego �ycia, kt�re staje si� w�wczas �yciem cudzym. Ale te dwie metody poznawania s� trudne i wymagaj� jedna - zej�cia w siebie, druga - wyj�cia poza siebie. Przez bezw�ad staram si�, jak wszyscy, zast�pi� je �rodkami najczystszej rutyny, ide� mego �ycia cz�ciowo zmodyfikowan� przez ten jego obraz, jaki sobie tworzy og�, przez s�dy gotowe, czyli �le przykrojone jak gotowy patron, do kt�rego niezdarny krawiec pracowicie przypasowuje materia� b�d�cy nasz� w�asno�ci�. Ekwipunek nier�wnej warto�ci; narz�dzia bardziej albo mniej st�pione; ale innych nie mam: to nimi obrabiam sobie, jak mog�, koncepcj� mego ludzkiego przeznaczenia.
Kiedy si� przypatruj� memu �yciu, jestem przera�ony znajduj�c je niekszta�tnym. Egzystencja bohater�w, jak z opowie�ci wynika, jest prosta; zmierza wprost do celu, jak strza�a. I przewa�nie ludzie lubi� streszcza� swoje �ycie w jednej formule, czasem w przechwa�ce albo w skardze, prawie zawsze we wzajemnym oskar�eniu; ich pami�� fabrykuje im us�u�nie egzystencj� wyt�umaczaln� i jasn�. Moje �ycie ma mniej wyra�ne kontury. Jak si� cz�sto zdarza, to, czym nie by�em, by� mo�e okre�la je z wi�ksz� �cis�o�ci�: dobry �o�nierz, ale bynajmniej nie wielki bojownik, amator sztuk, ale bynajmniej nie �w artysta, kt�rym Neron czu� si� w chwili �mierci, zdolny do zbrodni, ale nie obci��ony zbrodniami. Zdarza mi si� my�le�, �e ludzi wielkich znamionuje w�a�nie ich pozycja najdalej wysuni�ta, gdzie utrzymywanie si� przez ca�e �ycie jest ich heroizmem. S� naszymi biegunami albo antypodami. Zajmowa�em kolejno wszystkie pozycje najdalej wysuni�te, alem si� na nich nie utrzyma�; �ycie zawsze sprawia�o, �em si� z nich ze�lizn��. Cho� nie mog� r�wnie�, jak cnotliwy oracz albo tragarz, che�pi� si� egzystencj�, kt�rej miejsce przypad�o po�rodku.
Krajobraz moich dni wydaje si� sk�ada�, jak okolice g�rskie, z r�nych materia��w porozrzucanych bez�adnie. Spotykam tam moj� natur�, ju� te� z�o�on�, uformowan� w r�wnej mierze z instynktu i kultury. Tu i �wdzie stercz� granity nieuniknionego; wsz�dzie zwaliska przypadku. Wysilam si�, by jeszcze raz przemierzy� moje �ycie po to, �eby w nim odnale�� jego osnow�, wy�ledzi� �y�� o�owiu czy z�ota albo nurt podziemnej rzeki, ale ta osnowa, ca�kowicie sztuczna, jest tylko optycznym z�udzeniem wspomnienia. Od czasu do czasu w spotkaniu, wr�bie, okre�lonym nast�pstwie wydarze� poznaj�, zdaje mi si�, zrz�dzenie losu, ale zbyt wiele dr�g wiedzie donik�d, zbyt wiele sum nie da si� do siebie doda�. Owszem, dostrzegam w tej r�norodno�ci, w tym nie�adzie obecno�� osoby, ale jej kszta�t wydaje si� prawie zawsze uzale�niony od splotu okoliczno�ci; jej rysy m�c� si� jak obraz odbity w wodzie. Nie nale�� do tych, kt�rzy m�wi�, �e ich czyny nie s� do nich podobne; musz� by� podobne, skoro s� moj� jedyn� miar� i jedynym sposobem wrycia si� w pami�� ludzi, a nawet i w moj� w�asn� pami��; skoro, by� mo�e, w�a�nie niemo�liwo�� dalszego wyra�ania i zmieniania siebie przez dzia�anie stanowi r�nic� mi�dzy stanem umar�ego i stanem �yj�cego. Ale mi�dzy mn� i tymi czynami, z kt�rych jestem uczyniony, jest jaki� nieokre�lony rozziew. Czego dowodem, �e ustawicznie czuj� potrzeb� wa�enia ich, t�umaczenia, zdawania z nich sprawy samemu sobie. Niekt�re prace, trwaj�ce kr�tko, na pewno mo�na zlekcewa�y�, ale zaj�cia rozci�gaj�ce si� na ca�e �ycie znacz� nieraz nie wi�cej. Na przyk�ad w chwili, w kt�rej to pisz�, wydaje mi si� ma�o istotne, �e by�em cesarzem. Trzy czwarte mego �ycia wymykaj� si� zreszt� okre�leniu przez czyny: masa moich zachcianek, pragnie�, moich projekt�w nawet pozostaje tak mglista i niepochwytna, jak widmo. Reszta, cz�� dotykalna, bardziej lub mniej uwiarygodniona przez fakty, jest ledwie �e troch� wyra�niejsza, sekwencja za� wydarze� jest tak m�tna jak sekwencja sn�w. Mam swoj� w�asn� chronologi�, niemo�liw� do uzgodnienia z t�, kt�ra opiera si� na za�o�eniu Rzymu, albo z er� Olimpiad. Pi�tna�cie lat w wojsku trwa�y kr�cej ni� jeden ranek w Atenach; s� ludzie, u kt�rych bywa�em przez ca�e �ycie i kt�rych nie poznam w Hadesie. Plany przestrzeni te� zachodz� na siebie: Egipt i dolina Tempe s� bardzo sobie bliskie i nie zawsze jestem w Tiburze, kiedy tam jestem. Niekiedy moje �ycie wydaje mi si� banalne do tego stopnia, �e niewarte nie tylko opisania, ale nawet i d�u�szej kontemplacji, wcale nie wa�niejsze, nawet dla mnie, ni� �ycie byle przechodnia. Niekiedy wydaje mi si� wyj�tkowe, jedyne, a przez to samo bez warto�ci, niepotrzebne, bo nie daj�ce si� zredukowa� do do�wiadczenia og�u ludzi. Nic mnie nie t�umaczy: moje wady i cnoty nie wystarczaj� na to �adn� miar�; moje szcz�cie ju� bardziej, ale z przerwami, nie ci�gle, a zw�aszcza bez godziwej przyczyny. Ale umys� ludzki wzdraga si� przed przyj�ciem siebie z r�k przypadku, przed uznaniem si� tylko za przemijaj�cy przedmiot zbieg�w okoliczno�ci, kt�rymi nie kieruje �aden b�g, a zw�aszcza nie on sam. Cz�� ka�dego �ycia, i to nawet ka�dego �ycia bardzo ma�o godnego ogl�dania, up�ywa na poszukiwaniu racji istnienia, punkt�w wyj�cia, �r�de�. W�a�nie moja bezsilno�� w ich wykrywaniu kaza�a mi si� czasem sk�ania� ku wyt�umaczeniom magicznym, szuka� w majaczeniach okultyzmu tego, czego mi prosty rozs�dek nie dawa�. Kiedy wszystkie skomplikowane rachunki okazuj� si� fa�szywe, kiedy sami filozofowie nic ju� nam nie maj� do powiedzenia, wolno przecie� zwr�ci� si� do przypadkowego szczebiotania ptak�w albo do dalekiej przeciwwagi gwiazd.
VARIUS MULTIPLEX MULTIFORMIS
Marullinus, m�j dziadek, wierzy� w gwiazdy. Ten wysoki starzec, wysch�y i po��k�y wskutek wieku, w takim samym stopniu okazywa� mi przywi�zanie - bez czu�o�ci, bez oznak zewn�trznych, niemal bez s��w - co zwierz�tom w swojej posiad�o�ci, swojej ziemi, swojej kolekcji kamieni spad�ych z nieba. Pochodzi� z d�ugiej linii przodk�w osiad�ych w Hiszpanii od czas�w Scypion�w. By� z rangi senatorem, trzecim tego imienia; a� do tamtej pory nasza rodzina nale�a�a do stanu ekwit�w. Bra� udzia�, zreszt� skromny, w sprawach publicznych za Tytusa. Ten prowincjusz nie zna� greki i m�wi� po �acinie z chrypliwym hiszpa�skim akcentem, kt�ry mi przekaza� i kt�ry p�niej budzi� �miech. Jego umys� nie by� wszak�e ca�kiem nieokrzesany; znaleziono u niego, po jego �mierci, kufer pe�en matematycznych przyrz�d�w i ksi��ek, kt�rych nie tyka� od dwudziestu lat. Mia� swoje wiadomo�ci, p�naukowe, p�ch�opskie, mieszanin� ciasnych przes�d�w i starej m�dro�ci, co charakteryzowa�o i starego Katona. Ale Katon by� przez ca�e swoje �ycie cz�owiekiem rzymskiego Senatu i wojny kartagi�skiej, doskona�ym przedstawicielem twardego Rzymu republika�skiego. Twardo�� bez ma�a nieprzenikalna Marullinusa bra�a si� z odleglejszych �r�de�, z epok bardziej staro�ytnych. By� to cz�owiek plemienia, inkarnacja �wiata �wi�tego i niemal przera�aj�cego, kt�rego szcz�tki znajdowa�em czasami w naszych etruskich nekromantach. Chodzi� zawsze z go�� g�ow�, co i ja czyni�em, mimo krytyk; jego zrogowacia�e stopy obywa�y si� bez sanda��w. Jego odzie� na dnie powszednie ledwie odr�nia�a si� od odzie�y starych �ebrak�w czy powa�nych dzier�awc�w wysiaduj�cych w kucki na s�o�cu. M�wiono, �e jest czarownikiem, i wie�niacy starali si� unika� jego spojrzenia. Ale mia� niezwyk�� w�adz� nad zwierz�tami. Widywa�em, jak jego stara g�owa zbli�a�a si� ostro�nie, przyja�nie do gniazda �mij, jak jego s�kate palce wykonywa�y przed jaszczurk� co� na kszta�t ta�ca. Zabiera� mnie podczas letnich nocy na obserwowanie nieba ze szczytu ja�owego wzg�rza. Zasypia�em w bru�dzie, zm�czony liczeniem meteor�w. On siedzia�, ze wzniesion� g�ow�, obracaj�c� si� nieznacznie razem z gwiazdami. Musia� zna� systemy Fijolaosa i Hipparcha, i system Arystarcha z Samos, kt�ry mnie p�niej bardziej przypad� do przekonania, ale te spekulacje ju� go nie interesowa�y. Gwiazdy by�y dla niego p�on�cymi punkcikami, przedmiotami jak kamienie i niemrawe owady, z kt�rych r�wnie� wyczytywa� przepowiednie, sk�adowymi cz�ciami magicznego wszech�wiata, kt�ry mie�ci� w sobie tak�e postanowienia bog�w, wp�yw demon�w i cz�stk� zachowan� dla ludzi. Zestawi� horoskop mego wielkiego przeznaczenia. Pewnej nocy podszed� do mnie, potrz�sn�� mn�, �eby mnie zbudzi�, i oznajmi� mi, z tak� sam� burkliw� lakoniczno�ci�, z jak� przepowiedzia�by bogate plony ludziom z folwarku, �e b�d� panowa� nad �wiatem. Po czym, tkni�ty niedowierzaniem, wzi�� z ma�ego ogniska, kt�re pali�, �eby nas grza�o podczas zimnych godzin, p�on�c� ga��zk� winoro�li, zbli�y� j� do mojej r�ki i wyczyta� z pulchnej d�oni jedenastoletniego dziecka nie wiem jakie potwierdzenie linii zapisanych na niebie. �wiat by� dla niego jedn� ca�o�ci�; r�ka potwierdza�a gwiazdy. Jego nowina wstrz�sn�a mn� mniej, ni�by mo�na przypu�ci�: dla dziecka wszystko jest mo�liwe. P�niej, my�l�, zapomnia� o w�asnym proroctwie, uleg� oboj�tno�ci na zdarzenia obecne i przysz�e, w�a�ciwej wiekowi s�dziwemu. Znaleziono go pewnego ranka w kasztanowym lesie, na kra�cach posiad�o�ci, ju� zimnego i podziobanego przez drapie�ne ptaki. Przed �mierci� pr�bowa� nauczy� mnie swojej sztuki. Bez powodzenia; moja naturalna ciekawo�� przeskakiwa�a od razu do wniosk�w, nie przekopuj�c si� uci��liwie przez zawi�e i nieco odra�aj�ce szczeg�y jego wiedzy. Ale zami�owanie do pewnych niebezpiecznych do�wiadcze� a� za bardzo mi zosta�o.
M�j ojciec, Eliusz Afer Hadrian, by� cz�owiekiem przyt�oczonym cnotami. Jego �ycie min�o na nie daj�cym s�awy urz�dowaniu; jego g�os nigdy si� nie liczy� w Senacie. Odwrotnie, ni� si� to zwykle zdarza, zarz�dzanie Afryk� nie wzbogaci�o go. U nas, w naszym hiszpa�skim municypium Italice, marnowa� si�y na porz�dkowanie miejscowych konflikt�w. By� bez ambicji, bez rado�ci i, jak wielu ludzi, kt�rzy z roku na rok coraz bardziej schodz� na ubocze, doszed� do maniackiej skrupulatno�ci w drobiazgach, do kt�rych si� ograniczy�. Ja sam te� pozna�em te szacowne pokusy dok�adno�ci i skrupulatno�ci. Do�wiadczenie rozwin�o w moim ojcu wobec wszystkich stworze� niezwyk�y sceptycyzm, w kt�ry w��czy� i mnie, ju� jako ma�e dziecko. Moje sukcesy, gdyby by� ich �wiadkiem, bynajmniej by go nie ol�ni�y; rodowa pycha by�a tak pot�na, �e nie uznano by, i� ja mog� co� jeszcze doda� do tej chwa�y. Mia�em dwana�cie lat, kiedy ten przepracowany cz�owiek odszed� od nas. Moja matka zamkn�a si� na ca�e �ycie w surowym wdowie�stwie; nie widzia�em jej wi�cej od dnia, w kt�rym, wezwany przez mego opiekuna, wyjecha�em do Rzymu. Po jej pod�u�nej twarzy hiszpa�skiej, na kt�rej malowa�a si� nieco melancholijna s�odycz, zachowa�em wspomnienie wspomo�one przez woskowe popiersie ze �ciany przodk�w. Z c�r Kadyksu mia�a ma�e stopy w w�skich sanda�ach, a w postaci tej m�odej, nieskazitelnej matrony mo�na by�o odnale�� mi�kkie ko�ysanie si� bioder tancerek z tej okolicy.
Cz�sto rozmy�la�em, jak� pope�niamy omy�k� przypuszczaj�c, �e cz�owiek, rodzina nieuchronnie bior� udzia� w pogl�dach albo wydarzeniach czas�w, w jakich im wypad�o �y�. Odd�wi�ki rzymskich intryg niemal nie dobiega�y do moich rodzic�w w tym zak�tku Hiszpanii, chocia� w okresie buntu przeciwko Neronowi dziadek udzieli� na jedn� noc go�ciny Galbie. �y�o si� wspomnieniem niejakiego Fabiusza Hadriana, spalonego �ywcem przez Kartagi�czyk�w podczas obl�enia Utyki, i drugiego Fabiusza, pechowego �o�nierza, kt�ry �ciga� Mitrydatesa po drogach Azji Mniejszej, nieznanego bohatera z prywatnych archiw�w chwa�y. Pisarzy wsp�czesnych m�j ojciec nie zna� prawie wcale: Lukan i Seneka byli mu obcy, cho� jak my wywodzili si� z Hiszpanii. M�j stryjeczny dziad Eliusz, kt�ry by� wykszta�cony, poprzestawa� w swych lekturach na autorach najbardziej znanych ze stulecia Augusta. Ta wzgarda dla wsp�czesnych m�d oszcz�dzi�a im wielu omy�ek smaku; jej zawdzi�czali unikni�cie wszelkiej emfazy. Hellenizm i Wsch�d by�y nieznane albo przypatrywano si� im z daleka, surowo marszcz�c brwi; na ca�ym p�wyspie nie by�o, zdaje mi si�, ani jednego dobrego greckiego pos�gu. Oszcz�dno�� sz�a w parze z zamo�no�ci�; pewne prostactwo z powag� nieledwie pompatyczn�. Moja siostra Paulina by�a powa�na, milcz�ca, ponura i wysz�a za m�� m�odo za starca. Surowo przestrzegano prawo�ci, ale