4073

Szczegóły
Tytuł 4073
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4073 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4073 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4073 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ZBIGNIEW MACHEJ TRZECI BRZEG Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 Wiersz po�egnalny o u�miechach Tw�j u�miech czerpie z glorii pierwszego dnia �wiata, z imion s�owia�skich, kt�re na chrzcie tobie dano i z obcowania z dzie�mi w szk�ce co niedziela jak r�wnie� z ewangelii czytywanej rano. Chyba te� z woni frezji oraz smaku jab�ek, trudnego tremolanda granego na flecie, figury gimnastycznej nazywanej gwiazd�, a tak�e z ogl�dania zim� drogi mlecznej. Tw�j u�miech bywa smutny, nie maskuje troski, nie umie by� nieszczery, wywo�ywa� z�udze�, ale czasami lubi igra� w �otrzykowski spos�b, co mu wybacz� p�niej dobrzy ludzie. Splendor s�o�ca w dolinie rado�nie migoce. W b��kitn� otch�a� leci synogarlic para. Na zboczach g�r widocznych z twojego pokoju w liliowych chmurach brz�z zn�w ziele� zmartwychwsta�a. Blask twojego u�miechu ma nade mn� w�adz�. Nie by�by mi z nim straszny �aden Bo�y dopust. Dzi� musz� ci� po�egna�. C� na to poradz�? D�u�ej chwili rozstania odwleka� nie spos�b. Przes�anie U�miechy, o, u�miechy, pasa�e do raju, archanielskie postscripta do Ksi�gi Rodzaju. A ka�dy z nich m�drzejszy nad wiek nasz i p�e�, nad wszystkie rzeczy ziemskie, kt�re mo�na mie�. 5 Zamykam si� Zamykam si� w swoim pokoju �eby rozmawia� z tob� w ciszy i �eby nikt, nawet ty, nie widzia�, �e ta rozmowa ko�czy si� �zami. Teraz jestem jeszcze bardziej milcz�cy, jeszcze bardziej zamkni�ty, jeszcze bardziej daleki i obcy. Teraz tylko ty jedna mo�esz za�piewa� ko�ysank� mojej t�sknocie. 6 Dziesi�� s��w dla Safony ........................................... ........................................... i do czyjego� zn�w policzka modli si� czyja� d�o� p�ywa 7 Ma�a, blador�owa Ma�a, blador�owa r�ko, naigrawasz si� ze mnie. Szyderczo koronujesz moj� czu�o�� czerwieni� swoich paznokci. 8 9 * * * Jaskry i polne mlecze te� wyruszaj� w drog� nad ranem, kiedy n�w powoli i delikatnie wbija si� w czarn� bry�� fabryki silnik�w jak w urodzinowy tort. W wagonie drugiej klasy poci�gu po�piesznego t�sknota zapada w p�ytki sen. Za brudn� szyb� uciekaj� drzewa obsypane gwiazdami i �wiat�o znowu k�adzie si� na ciemno�ci. 10 * * * Oto cz�owiek, kt�ry odkry� w sobie Boga. Odt�d jego �ycie sta�o mu si� obce. I teraz jest jak ogie� z�otnika albo �ug farbiarza. Wyr�nia to, co nie jest, by to, co jest, unicestwi�. 11 Wspomnienie drezde�skie W 1945 roku pada�y bielsze �niegi. A� do jesieni chodzili�my pod r�k� ze �mierci�. Skomlenie kobiet i wrzaski m�czyzn wyrywa�y dzieci ze snu. Tu� obok eksplodowa�y domy. Raz za razem rozdziera�y si� sploty naszego szcz�cia. Ca�e nasze przesz�e �ycie znieruchomia�o jak rozbity kalejdoskop. A nasze �ycie przysz�e hucza�o mrokiem i scytyjskim mrozem. 12 Przypis do pewnej teorii widzenia Astygmatyczne oczy s� w�a�nie po to, by � bezb��dnie odr�niaj�c g��bi� od otch�ani � odwa�niej m�c przekroczy� tysi�c p�ynnych granic. To nic, �e czasem przy tym makija� zniszcz� �zy. 13 * * * Gdy wraca�em od Ciebie, pia�y koguty. Atramentowe niebo blad�o od wschodu, a s�o�ce, niewidoczne jeszcze, r�owi�o pasmo chmur nad horyzontem. Za miastem, za cmentarzem, ujrza�em nagle Wenus. Ja�nia�a jak monstrancja nad procesj� czarnych top�l w oddali. Bezwstydna i kr�lewska l�ni�a blu�nierczo ponad golgot� trzech s�up�w wysokiego napi�cia. 14 * * * Ju� wiemy, co dla nas znaczy twe dobrowolne wygnanie, wi�c � by nie ulec rozpaczy � ob�askawiamy otch�anie. Cho� czas nie jest naszym wrogiem, a przestrze� nas nie rozdziela, wybieramy jednak drog� s�owa, kt�re si� nie wciela. Ziemia dla nas nie przy�pieszy swego biegu wok� s�o�ca. Gorycze naszej roz��ki wys�czamy a� do ko�ca. �ywio�, kt�ry nas prowadzi, nie jest �lepy ani g�uchy. Lepiej wierzy�, �e sprawuj� nad nim w�adz� dobre duchy. 15 * * * Mi�o�� w chrystusowych latach chce podbija� �wiaty nowe. Nie przypadkiem jej zwyci�stwa oka�� si� pyrrusowe. Bo wcale jej nie obchodzi, co powiedz� o niej ludzie. Bo jest nieludzko okrutna dla ich spokoju i z�udze�. Bo sakrament i majestat prawa dla niej nic nie znacz�. Wszystko ko�czy si� na gestach, kt�re chroni� przed rozpacz�. W sercach sprzeczne lojalno�ci walcz� jak anio� z Jakubem, lecz nie dla b�ogos�awie�stwa, ale na ha�b� i zgub�. 16 * * * Bo to jest tak: jeste� w ci��y i coraz bardziej czujesz si� jak emeryt. Co prawda dziecko jest jeszcze dla ciebie abstrakcj�, ale masz zupe�nie inne poczucie czasu i przestrzeni ni� kondycja ci na to pozwala. Na przyk�ad za pi�� minut masz autobus i normalnie w tym czasie dochodzisz st�d na przystanek dziesi�� razy, a tu tymczasem nic z tego, nie zd��asz w tym normalnym czasie. I to jest koszmar, czas si� wyd�u�a, przestrze� rozci�ga, czujesz si� jakby� mia�a sze��dziesi�t, siedemdziesi�t lat. Potem dziecko si� rodzi. To wielka ulga, bo ju� nie jeste� taka ci�ka i zazwyczaj znikaj� problemy z chodzeniem. Nie do��, �e ju� nie masz tego brzucha, to jeszcze masz w�zek, kt�rym si� podpierasz, a jest to taki �rodek lokomocji jak samoch�d. Robisz wtedy nieprzytomne zakupy, bo wszystko mo�na na nim powiesi�. Po dw�ch, trzech latach, kiedy dziecko ju� nie potrzebuje w�zka, czujesz si� jak bez r�ki. Nie do��, �e musisz targa� ze sob� zakupy, to jeszcze ci�gniesz dziecko. Ale s� kobiety, kt�re z tego potrafi� wybrn�� i jak dziecko ju� nie potrzebuje w�zka, zachodz� znowu w ci���. I tak mo�na w niesko�czono��. 17 * * * Kwitn� ziemniaki. Ca�e pole od tor�w a� do drogi. Dalej ziele� posiwia�ego owsa i k�py czerwonolistnej leszczyny. Nad nimi g�ste, popielate chmury. Poci�g zwalnia. Odwracam g�ow� i znowu widz� przed sob� u�miechni�t� staruszk�, kt�ra trzyma w r�kach cztery lilie. 18 Rynny Rynny s� pu�apkami, w kt�re �atwo wpada pierwszy lepszy frajerski ksi�yc lub pierwszy lepszy frajerski feniks. Czy nigdy nie s�yszeli�cie ich syreniego miauczenia? Wystarczy przecie� do kt�rej� z nich przy�o�y� ucho w pierwsz� lepsz� bezchmurn� noc. 19 * * * Kroplo deszczu, moja nauczycielko, najmniejsza pasierbico zachodniego wiatru, wyodr�bniasz si�, wyobcowujesz, ale nie po to, by si� oddzieli� od �wiata albo go sob� zas�oni�. Bezbronna i znikoma � poruszasz bezkres horyzontu. Ko�yszesz ciemniej�c� otch�a� niebios. 20 Pod sto�em W dni deszczowe by�em bardziej zach�anny. Obw�chiwa�em krzes�a zaraz potem jak opuszczali je ludzie. Wodzi�em nosem i pal � cami po tych miejscach, kt�re przez chwil� przechowywa�y obce, lu � dzkie ciep�o. Ze spi�arni krad�em jajka, aby na surowo wysysa� je ze skorup. Przesiadywa�em pod sto�em i ogl�da�em zdj�cia w tygo � dniku �Dooko�a �wiata". Pod blach� sycza� wilgotny w�giel, z�owie � szczo hucza� ogie�. O pi�� krok�w ode mnie drzwi otwiera�y si� i za � myka�y, lecz ub�ocone gumowce m�czyzn i �ylaki na nogach kobiet rozw�ciecza�y mnie. W bezsilnej, niepoj�tej z�o�ci zgrzyta�em z�bami, zaciska�em pi�ci i plu�em do gar�w na piecu, gdzie gotowa�a si� bry � ja dla �wi�. Powtarzaj�ce si� napady podobnej w�ciek�o�ci zosta�y jednak ukarane. Wkr�tce w prze�yku wyr�s� mi trzeci migda�, wielki jak w�oski orzech. 21 Pudel Jak�e wyt�skniony, jak�e by� wyczekiwany ten deszcz, kt�ry pa � da ju� prawie od godziny. S�ysz� jak rynny krztusz� si� niespodzie � wanym nadmiarem brudnej wody. Ale c� to? Co si� dzieje? Zdaje si�, �e jakie� czarne psisko chce dosta� si� przez ma�e okno do mojej piw � nicznej, sublokatorskiej izdebki. Zwabi�y go tu zapachy kolacji, sma � �one jajka i holenderska wo�owina z puszek. G�upi, mokry pudel. Jak rozpaczliwie drapie ub�oconymi pazurami w szyb�. Jego skom � lenie irytuje mnie jednak coraz bardziej, och, ju� tak bardzo, �e a� musz� wewn�trznie z sob� walczy�, aby nie cisn�� we� widelcem. Wiem bowiem, �e poza zasi�giem mojego wzroku, pod ociekaj�c� de � szczem grusz�, stoi d�ugow�ose dziecko, kt�re w�ciek�ym szeptem i histerycznym �miechem podjudza to biedne zwierz�. 22 Autobus nr 107 W tych dniach, kiedy ciep�e deszcze spada�y na dachy fabryk i korony drzew, pewien m�ody in�ynier zab��dzi� w mie�cie, w kt� � rym mieszka� od urodzenia, a od o�miu lat pracowa� jako nauczyciel fizyki. Jego sytuacja by�a tym bardziej �a�osna, �e gdzie� zapodzia� mu si� r�wnie� portfel z osobistymi dokumentami. Pal licho doku � menty, m�wi� sobie na g�os in�ynier, ale jak tu si� teraz dobra� do w�asnego konta w banku? Z og�uszaj�cym hukiem mija�y go poci�gi towarowe za�adowane koksem, bo znajdowa� si� gdzie� w pobli�u wiaduktu. Zanim si� wreszcie przedosta� na bulwar po drugiej stro � nie rzeki przez par� kwadrans�w kluczy� uporczywie mi�dzy wago � nami, semaforami a wie�� wodn�. Na bulwarze, na �awkach w cie � niu, mali ch�opcy w kr�tkich portkach i pi�ropuszach zabawiali si� gr� w szachy. Poniewa� jeden z nich pogrozi� mu �ukiem, przy�pie � szy� kroku i ni st�d ni zow�d znalaz� si� w dzielnicy willowej. Wszy � stkie okna by�y tu zas�oni�te gazetami. W pobli�u za� musia�o by� jakie� bajoro, bo powietrze drga�o od rechotania �ab. Zapada� zmierzch, ale latarnie si� nie zapala�y. M�ody in�ynier brn�� dalej pu � stymi ulicami w�r�d �ywop�ot�w. Wci�� dr�czy�a go rozterka, co robi� najpierw: szuka� portfela czy odnale�� znajom� okolic� i blok, gdzie na dziewi�tym pi�trze pozostawi� �on� z trzyletnim synkiem. Kiedy wi�c zza wilgotnych, paruj�cych drzew wy�oni�y si� wie�owce, wszed� do pierwszego z nich i nacisn�� guzik sprowadzaj�cy wind�. Po chwi � li winda dotar�a na parter, ale nie otworzy� nawet drzwi jej kabiny, gdy� wewn�trz, oparty o lusterko, sta� m�czyzna w marynarskiej czapce i z blad�, g�adko ogolon� twarz�. Przed nim kl�cza�a kr�tko ostrzy�ona blondynka w czarnej sp�dnicy. Obejmowa�a go r�kami po � wy�ej kolan, a jej pi�knie wygi�ty grzbiet i przechylona g�owa po � ch�oni�te by�y bez reszty jego m�sko�ci�. Poniewa� winda natych � miast ruszy�a w g�r� m�ody in�ynier postanowi� skorzysta� ze scho � d�w. Jednak ju� na pierwszym pi�trze musia� zawr�ci�. Na klatce schodowej pi�trzy�y si� bowiem a� po sufit sto�y, krzes�a, szafy, biur � ka i inne meble. Co si� sta�o? Gdzie ja w�a�ciwie jestem? � zadawa� sobie na g�os gor�czkowe pytania opuszczaj�c wie�owiec. Na ulicy, z dusznej ciemno�ci, wy�oni� si� przegubowy autobus miejski z wid � niej�cym na przedniej szybie numerem 107. Pojazd zatrzyma� si� w pobli�u jakby na niego czekaj�c. Mo�e by�a to jaka� szansa na wy � ja�nienie tej idiotycznej sytuacji? Wskoczy� na w�skie stopnie. Auto � matyczne drzwi natychmiast zamkn�y si� za nim i autobus ruszy� dalej. Wewn�trz ogarn�� go przyjemny ch��d. Trzymaj�c si� zimnego uchwytu spojrza� w g��b pojazdu i nagle zamar� w bezruchu. Za � miast pasa�er�w w autobusie wisia�y p�tusze �wi�skie. 23 Rozmowa polska latem 1984 roku � Czy ju� pani s�ysza�a, co si� zdarzy�o w nocy przy ulicy Bobreckiej? Do jednej starszej pani, co akurat wr�ci�a od swych krewnych w Monachium, w�amali si� rabusie. Przywi�zali j� sznurem do kuchennego krzes�a i � �eby nie krzycza�a � udusili poduszk�. O, zgroza! Zgroza! Zgroza! Do czego to dochodzi?! Dot�d jednak milicja nie z�apa�a morderc�w! � O, co za okropie�stwo! Do czego to dochodzi?! A, prosz� pana, znowu sprzedawca rurek z kremem, ten co mia� kiosk na rynku i grywa� na klarnecie, stru� si� p�ynem borygo, tym razem ju� na amen. Ale mo�e to lepiej, bo on podobno strasznie dr�czy� sw� star� matk� i teraz ona b�dzie mia�a wi�cej spokoju. � Mo�e to nawet lepiej, ale tak sobie my�l�, �e spokoju nie b�dzie, bo wczoraj rano znowu w parku ko�o muzeum le�a�a na trawniku zalana prawie w trupa nie najm�odsza niewiasta przyodziana zaledwie w jedn� brudn� skarpet�. Na plecach, na po�ladkach, na piersiach i na �onie kto� jej powypisywa� czerwonym d�ugopisem przer�ne spro�ne has�a... 24 Cieszyn, Europa �rodkowa Rumianek ro�nie na rynku mi�dzy kostkami austriackiego bruku. Za granic�, w zachodniej cz�ci miasta. Tam, gdzie starcze g�osy zawodz� �jeszcze Polska nie zgin�a...�, dzieci�ce g�osy nuc� �kde domov muj...� 25 * * * Gdzie� pod lipcowym niebem w jak�� noc bezsenn� grzech nierz�dnego smutku i czerstwa g�upota b�yskaj� aureol� nad butelk� w�dki. A pij�cy za zdrowie albo na pohybel spieraj� si� o wolno��, dobrobyt, lojalno��, zrabowane marzenia straconych pokole�. Spieraj� si� i krzycz�, �miej� si� i p�acz� zupe�nie nie�wiadomi pewnej starej prawdy: kto nie przeb�aga gniewu zazdrosnego Boga nigdy nie b�dzie wolny w Rzeczypospolitej. 26 27 W lipcowy wiecz�r Jak� ulg� sprawi� mi widok �wietlik�w, kiedy wczoraj wieczorem, aby by� dalej od zgie�ku i spalin, wraca�em do domu przez cmentarz. Wi�c jeszcze nie zgin�y, s�, �wiec� w mroku nad ci�k� architektur� grobowc�w. Bia�e punkty, spokojne i �ywe, dryfuj� w suchym powietrzu po�r�d czarnych jode�, cyprys�w i anio��w z kamienia. A dalej, w g��bi alei, czer� krzy�a wtopi�a si� w przepastny cie� kasztanowc�w i bia�awy kszta�t Chrystusa unosi� si� wysoko jak przedpotopowa wa�ka. Ogromna. Tryumfuj�ca. Zmartwychwsta�a. 28 Los Pami�ci Kornela Filipowicza Przemin� pory roku, lata i dekady. Pewnego wieczoru za�niesz jak zwykle, a nazajutrz otworzysz oczy i los nieoczekiwanie ods�oni si� przed tob� jak krajobraz przed siedemnastoletnim ch�opcem, kt�ry w przedostatni dzie� wakacji wybra� si� na rowerze za miasto, daleko jak nigdy przedtem, w nieznan� okolic�. Tam, pod sierpniowym niebem, zachwyci�y go stawy w dolinie i groble mi�dzy nimi, i tatarak, i ciemne �wierki na drugim brzegu, kt�rych cienie spotyka�y si� na lustrze wody z ta�cz�cymi odblaskami s�o�ca. A tak�e z�otawe brzuchy karpi pod wod�, pohukiwanie ropuch i niebieskie wa�ki. Nigdy przedtem nie zazna� takiego spokoju. Czu�, �e ju� nie mo�e opu�ci� tego miejsca, a jednocze�nie wiedzia�, �e musi powr�ci�. Do rodzic�w, do szko�y, do miasta. 29 T�o Szukaj�c odosobnienia m�czyzna w niebieskiej koszuli poprowadzi� kobiet� o kasztanowych w�osach do parku za starym, nieczynnym ko�cio�em �wi�tej Tr�jcy, gdzie ruchliwe cienie klon�w i opalizuj�ce w blasku popo�udnia trawy sta�y si� t�em dla ich poca�unk�w. 30 * * * �d�b�a trawy, pochylone przez wiatr fosforyzuj� w popo�udniowym blasku s�o�ca. Cie� jarz�biny, faluj�c gwa�townie, cofa si� wolno na po�udniowy wsch�d. Wr�ba zas�yszana we �nie 31 Wr�ba zas�yszana we �nie �adna szarzyzna ju� ci� nie lubi. �miertelny ob�ok zn�w p�etw� zgubi�. 32 Dwa epitafia dla Miros�awa Dzielskiego I �y�e� ze �wiadomo�ci�, �e Tw�j czas jest kr�tki wci�� bior�c pod uwag� przedsi�biorczo�� �mierci. Emisariuszu ducha nadchodz�cych czas�w, odpoczywaj w spokoju jasnej g��bi �ycia. II Nie przyjd� ju� dla Ciebie dni nast�pnej wiosny. Wszystkie miejsca na ziemi z Tob� si� rozsta�y. Nic wi�cej ju� nie dodasz do swej �miertelno�ci. Ju� to, co nie�miertelne, dodaje Ci chwa�y. 33 Dawna przepowiednia Nadejd� czasy demokracji i wiara oka�e si� r�wnie ulotna jak prawa. Wysoko�� czynszu, c�a i podatku stanie si� w�a�ciw� miar� wolno�ci. Deficyt podyktuje nowe dogmaty. Polityczna czujno�� wyrodzi si� w niezno�n�, proceduraln� nud�. S�owa jednak nadal b�d� ukrywa�y my�li, a aureola otaczaj�ca g�upot� nigdy nie zaga�nie. R�ce, kt�re rwa�y ciernie, obmyj� si� na spotkanie d�oni, kt�re plot�y bicze. Godno�� i po��danie w jednym stan� domku, a wilk przytuli si� do czarnej owieczki i brzydkiego kacz�tka. Marzenie o wielkiej hurtowni owoc�w po�udniowych za�mi t�sknot�, za sztuk� czyst�. Mesjasz litewskich wieszcz�w nie znajdzie przytu�ku nawet w gabinecie figur woskowych. Zw�tpienie zamknie wyobra�ni� poet�w w widzialnym, rzeczywistym �wiecie. Mi�o��, na szcz�cie, wci�� na nowo b�dzie rozk�ada� swoje akcenty w nieprzewidywalnym rytmie. Natomiast nico�� nareszcie objawi si� czysta jak b��kit nieba na widok�wce z Rzymu. 34 * * * W jakim� biednym zau�ku �rodkowej Europy stoi zdzicza�a jab�o� tu� ko�o starej szopy. Pod koniec listopada jej zbrunatnia�e li�cie nie znajd� ju� dla siebie ratunku, oczywi�cie. Los identyczny spotka kilka upartych jab�ek, kt�rych wcze�niej nie strz��niesz nawet gdyby� by� diab�em. Po deszczach i wichurach, po nocnych mroz�w serii dla li�ci i owoc�w nie b�dzie ju� nadziei. Nie b�dzie ju� nadziei, nie b�dzie ju� widok�w. I tak ju� pozostanie do wiosny w przysz�ym roku. 35 36 Czarne krawaty �ona samob�jcy odwraca si� we �nie na drugi bok. W procesji za krzy�em najpierw id� dzieci, �pi�ce niemowl�ta w czerwonych w�zkach. W bia�ym wiadrze pod �cian� krzepnie krew. Czarne, trupie krawaty wisz� w d�bowej szafie. 37 W przedpokoju Czarne palce r�kawic stercz� �miesznie z kieszeni zimowego p�aszcza, kt�ry wisi na wieszaku w przedpokoju. Popielaty szal dusi si� w jego prawym r�kawie. 38 Starzec na poczcie Moje palce ju� nie s� takie weso�e jak niegdy�. Dlatego bardzo pani� prosz�: niech mi pani przylepi ten znaczek. 39 Sma�alnia ryb Sma�alnia ryb jest w zimie zamkni�ta. Przez szpary w drzwiach wsysa w siebie suchy �nieg. Fioletowy �led� na �cianie krztusi si� s�onym wapnem i ig�ami szronu. Pod �cian� dwa rz�dy taboret�w po�o�onych jeden na drugim czerniej� jak przedpotopowy kr�gos�up. 40 Piosenka adwentowa Je�li jeste� mi matk�, przem�w do mnie �agodnie. Je�li jeste� mi ojcem, wsp�czuj mi, nie przeklinaj. A je�li jeste� bratem, nie zapominaj o mnie. A je�li przyjacielem, wyci�gnij do mnie d�onie. Wyci�gnij do mnie d�onie, podnie� mnie z opuszczenia. Wydob�d� mnie z milczenia i wyd�wignij z ciemno�ci g�stej, ciasnej, ja�owej. Niech ju� nie nikczemnieje uparta, skryta mi�o�� i przysz�o�� niech ju� nie jest taka jak dot�d by�a. 41 * * * W dali, z rozdartej chmury, ogie� gwiazd wypada. Siwiej� drzewa w lasach i skostnia�ych sadach. Nocy wreszcie ubywa, dni si� wyd�u�aj�. Na �niegu �lad zostawi� wyg�odnia�y zaj�c. Drzewka w ciep�ych mieszkaniach szybko trac� szpilki i telewidz�w strasz� na dobranoc wilki. �wiece si� wypali�y, op�atki strawione. Szkielety ryb przypadkiem stworzy�y koron� na podw�rzu nad kub�em rozd�tym od �mieci. Senne echo kol�dy z gorzkim dymem leci. Ksi�yc si� do komin�w jak z�y aktor wdzi�czy. W czarnych za�omach dach�w wiatr zm�czony kl�czy. Gdzie� na przedmie�ciu, w stajni, zn�w B�g si� narodzi�. Dwie doby �wi�t min�y. Nowy rok nadchodzi. 42 43 By�y lata Przed jedenast� w��czy�em telewizor. Zm�czony, lekko pijany, le��c w poprzek tapczanu patrzy�em na czarnobia�y film. Jaki� prowincjonalny inteligent w �rednim wieku bilansowa� swoje �ycie spaceruj�c po cmentarzu ze swoj� niedosz�� �on�, kt�ra opiera�a si� o w�zek. By�y lata sze��dziesi�te. Na zako�czenie �yciowego bilansu inteligent powiesi� swoj� peruk� na ramieniu krzy�a jednego z nagrobk�w... Po filmie wy��czy�em telewizor, bo zacz�y si� ostatnie wieczorne wiadomo�ci. Wypi�em resztk� wina i zaraz zasn��em. Pada� deszcz. Mija�a pierwsza sobota 1992 roku. Tej nocy przy�ni� mi si� m�j p�toraroczny siostrzeniec, kt�ry podczas zabawy przegryz� mi znami� na prawym boku, a nad ranem znowu obudzi� mnie pisk hamulc�w zatrzymuj�cych si� pod oknem autobus�w. W ten spos�b miasto wzywa�o mnie �ebym przeprowadzi� si� gdzie indziej. 44 Trzeci brzeg Kto� mnie prowadzi� w p�mroku wzd�u� moich jedenastu twarzy. Wiatr bezg�o�nie ko�ysa� wygaszonymi lampami. Chmury p�ka�y, niebo zapada�o si� pode mn�, w oddali dzwoni�y gard�a ptak�w i czarnobia�e t�cze wolno przesuwa�y si� nad po�wiat� podmiejskich ogrod�w. Cienie drzew bieg�y przede mn� jak psy. Dziedzictwa i przeznaczenia bezwstydnie zamienia�y si� maskami. Piecz�cie krwi rozsypywa�y si� w proch. Nie mia�em ju� nikogo. Nie mia�em nawet imienia i nazwiska. P�aka�em jak m�ody faraon, kt�rego odj�to od piersi Izydy. Jaki� g�os m�wi�: musisz powr�ci� tam, gdzie nic nie krystalizuje si� w minera�, nie wyodr�bnia w ro�lin�, zwierz�, cz�owieka, musisz powr�ci� do pocz�tku. Zbli�a�a si� wiosna. Jecha�em w wagonie towarowym z resztkami po��k�ego �niegu, przykryty wojskowym p�aszczem. Nie by�o ze mn� nikogo. �odzi� bez wiose� i steru przeprawia�em si� na drugi brzeg rzeki, za wod� wielk�, gorzk� i niezbyt czyst�. Kamienne mosty p�yn�y tu� za mn�. Na trzeci brzeg. 45 Poemat na po�egnanie m�odo�ci Podleg�y raz na zawsze niepoj�tym prawom i wydany na pastw� przewrotnemu �wiatu �yje bez �wiadomo�ci czym jest jego �ycie. Wci�� jednakowo biedny, niesyty mi�o�ci, czysty i naznaczony przez biblijne bestie, karmi si� owocami dawnych, lepszych czas�w. Ro�nie razem z �elazem, kwitnie razem z laurem. Chce towarzyszy� wszystkim cz�owieczym zaj�ciom. Nie podejrzewa zdrady, nie knuje podst�pu, ze spokojem smakuje coraz g��bsz� gorycz. Koszary, kina, dworce, ko�cio�y, szpitale oczekuj� na niego cierpliwiej ni� ludzie. Jego spojrzenie wnika z t� sam� ufno�ci� w g�szcz wywy�szonych cieni, w poni�one blaski, a jego my�l to raczej bezg�o�na melodia. Oduczany zdziwienia powtarza pytanie: sk�d przychodzi i dok�d wraca ziemskie pi�kno? Powo�any do przej�cia przez ucho igielne w przeplotach dni i nocy, w twardego snu wirach idzie wolno, a ponad widnokr�giem gwiazda znowu schodzi za gwiazd�. I nabrzmiewa chwila �eby si� przepoczwarzy� w wiek m�ski, wiek kl�ski. Przez wod�, glin�, ogie� i mi�e powietrze �mier� idzie mu naprzeciw innymi drogami ni� w�druje cierpienie, rozkosz lub nadzieja. �mier� idzie mu naprzeciw innymi drogami, aby z py�kami kwiat�w pa�� mu na powieki. O jego przysz�ych dziejach milczy w rzece ryba i s�o�ce je odbija w wystawowych szybach, w kt�rych si� przegl�daj� wci�� nowi przechodnie. Przes�anie Jest twoim przewodnikiem �d�b�o nik�ego �wiat�a. To ginie ci sprzed oczu, to si� znowu zjawia... I nie wiesz, jak odnale�� w sobie jego korze�, biedny, wydziedziczony kr�lu ziemskich stworze�. 46 PRZEK�ADY 47 T.S. ELIOT Wiatr zerwa� si� o czwartej nad ranem Wiatr zerwa� si� o czwartej nad ranem. Wiatr zerwa� si� i p�k�y dzwony Przez �mier� i �ycie ko�ysane. Tutaj, w kr�lestwie �mierci �nionym Echo przedrze�nia zgie�k bitewny, Ale czy �ni� nie jestem pewny Gdy poczernia�e lustro wody Jest twarz�, kt�ra poci �zy. Widzia�em poczernia�� rzek� A za ni� wrog�w przy ogniskach I potrz�sanie w��czniami. Lecz tu, za inn� rzek� �mierci, Widz� Tatar�w na konikach I potrz�sanie w��czniami. 48 WILLIAM CARLOS WILLIAMS Nadmorskie kwiaty Gdy nad kwiecisty, ostry brzeg pastwiska, niewidoczny, d�wiga si� s�ony ocean � cykoria i stokrotki spl�tane, roz��czone, zdaj� si� nie by� kwiatami, lecz barw�, ruchem albo mo�e kszta�tem niepokoju. Natomiast morze, zaokr�glone, ko�ysze si� �agodnie na swej ro�linnej �odydze. 49 WILLIAM CARLOS WILLIAMS Portret damy Twoje uda to jab�onie, kt�rych kwiat dotyka nieba. Jakiego nieba? Nieba, w kt�rym Watteau zawiesi� damski pantofel. Twoje kolana s� po�udniow� bryz� albo �nie�n� zamieci�. Ach! jakim� m�czyzn� by� Fragonard? � tak jakby tutaj istnia�a odpowied�. Ale� tak � poni�ej kolan, odk�d melodia t�dy opada, widnieje biel letniego dnia, twoje kostki w wysokiej trawie po�yskuj�cej na brzegu. Na jakim brzegu? piasek przylega do mych warg � Na jakim brzegu? Ach, mo�e to p�atki. Sk�d mog� wiedzie�? Na jakim brzegu? Na jakim brzegu? P�atki � powiadam � p�atki kwitn�cej jab�oni. 50 EZRA POUND Sub Mare To jest i nie jest, wszak jeszczem zmys��w nie straci�, Odk�d tu jeste� wszystko wko�o mnie wiruje, To zmy�lenie stworzone z woni r� jesiennych Ma odt�d barw� jak�e inn�, z�ot�. B��dzi� po�r�d tych rzeczy na o�lep jak w�t�e Algi co si� unosz� i wynurzaj� Z bladej zieleni fal ci�kiego przyboju, Po�r�d tych rzeczy starszych ni�li ich imiona, Po�r�d tych rzeczy jak�e bliskich bogom. 51 EZRA POUND Nadej�cie wojny: Akteon Widmo letejskich w�d i pola Pe�ne nik�ego �wiat�a, z�ote, Szare urwiska a pod nimi Morze Szorstkie bardziej ni� granit i zawsze wzburzone. Niebotyczne kszta�ty ruchliwych bog�w O gro�nych obliczach. I kto� powiedzia�: �Oto Akteon.� Akteon o z�otych nagolennicach! Ponad czysto�ci� ��k, Ponad stygn�c� twarz� p�l, Zawsze wzburzone, faluj�ce Rzesze staro�ytnych. Milcz�cy poch�d pokole�. 52 EZRA POUND Figura taneczna dla nowo�e�c�w w Kanie Galilejskiej O, ciemnooka, Wy�niona kobieto, W sanda�y z ko�ci s�oniowej obuta, Pomi�dzy tancerkami nie ma tobie r�wnej, Nie ma �adnej o stopach tak chy�ych. Nie odnalaz�em ci� w namiotach, W pierzchliwej ciemno�ci. Nie odnalaz�em ci� u �r�d�a W�r�d kobiet z dzbanami. Twoje ramiona jak mi��sz pod kor� m�odych drzew, Twoja twarz jak rzeka pe�na �wiate�. Bia�e jak migda� twoje plecy, Jak �wie�y migda� obrany z �upiny. Eunuchowie przy tobie nie trzymaj� stra�y Ani rygle z miedzi do ciebie nie broni� dost�pu. Z�ocony turkus i srebro na miejscu twojego spoczynku. Obleczona� w br�zow� sukni�, w szat� wzorzyst� wyszywan� z�otem, O, Nathat � Ikanaie, Drzewo Nadrzeczne. Niby strumie� p�yn�cy po�rodku turzycy jest dotyk twych d�oni, Twoje palce niby oszroniony potok. Panny tobie przydane bia�e jak kamyki, Ich muzyka naoko�o ciebie! Pomi�dzy tancerkami nie ma tobie r�wnej, Nie ma �adnej o stopach tak chy�ych. 53 EZRA POUND Albatre Ta dama w bia�ym k�pielowym p�aszczu, kt�ry nazywa peniuarem, Jest na razie kochank� mego przyjaciela A delikatne bia�e �apy jej pieska Nie s� delikatniejsze od niej. Wi�c nawet sam Gautier nie wzgardzi�by przewrotno�ci� tej bieli Zw�aszcza, �e dama siedzi w g��bokim fotelu Mi�dzy dwiema p�on�cymi leniwie �wiecami. 54 ERZA POUND Pie�� XLV Przez Lichw� Przez lichw� nikt nie ma domu z dobrego kamienia z blok�w g�adko wyci�tych po�o�onych r�wno tak �e ornament mo�e pokry� ich powierzchni� przez lichw� nikomu raj na freskach �ciany nie zdobi w ko�ciele harpes et luthes ani miejsce zwiastowania Pannie ani promienne snycerstwo aureol, przez lichw� �aden Gonzaga nie odwiedza ani swego potomstwa ani swych na�o�nic �aden obraz nie powstaje by trwa� w ludzkim mieszkaniu lecz by go sprzeda� i to jak najpr�dzej przez lichw�, grzech przeciw naturze, tw�j chleb to st�ch�e szmaty tw�j chleb suchy jak papier, bez �ladu g�rskiej pszenicy, bez m�ki bia�ej przez lichw� grubieje linia przez lichw� zaciera si� granica i nikt nie znajduje miejsca na swoje mieszkanie. Kamieniarzowi odbiera si� kamie� tkaczowi jego krosna PRZEZ LICHW� na targ nie dowo�� we�ny owce nie daj� zysku przez lichw�. Lichwa to jest zaraza, lichwa st�pia ig�� w d�oni dziewczyny, zr�czno�ci prz�dki k�adzie kres. Pietro Lombardo przeszed� bez lichwy Duccio przeszed� bez lichwy i Piero della Francesca; bez lichwy Zuan Bellin i bez niej namalowana La Calunnia. Nie z lichwy wzi�� si� Angelico; nie z niej Ambrogio Praedis, ani z kamienia wyci�ty ko�ci� z napisem: Adamo me fecit. Nie z lichwy �w. Trofim. Nie z lichwy �wi�ty Hilary. Lichwa rdz� kryje d�uto, pokrywa rdz� rzemios�o i rzemie�lnika, w�era si� w ni� na krosnach i nikt si� wi�cej nie uczy wyszywania z�otem. 55 Przez lichw� parszywieje lazur, nie haftuje si� cramoisi, szmaragd nie trafia do Memlinga. Lichwa morduje dziecko w �onie, k�adzie kres zalotom m�odzie�ca, do �o�a wnios�a parali�, zalega w noc po�lubn� pomi�dzy nowo�e�cami CONTRA NATURAM Sprowadzili kurwy do Eleusis. Trupy posadzili do uczty na ��danie lichwiarzy. 56 Spis wierszy Wiersz po�egnalny o u�miechach Zamykam si� Dziesi�� s��w dla Safony Ma�a, blador�owa * * * (Jaskry i polne mlecze) * * * (Oto cz�owiek) Wspomnienie drezde�skie Przypis do pewnej teorii widzenia * * * (Gdy wraca�em od Ciebie) * * * (Ju� wiemy...) * * * (Mi�o�� w chrystusowych latach) * * * (Bo to jest tak...) * * * (Kwitn� ziemniaki...) Rynny * * * ( Kroplo deszczu) Pod sto�em Pudel Autobus nr 107 Rozmowa polska latem 1984 roku Cieszyn, Europa �rodkowa * * * (Gdzie� pod lipcowym niebem...) W lipcowy wiecz�r Los T�o * * * (�d�b�a trawy, pochylone przez wiatr...) Wr�ba zas�yszana we �nie Dwa epitafia dla Miros�awa Dzielskiego Dawna przepowiednia * * * (W jakim� biednym zau�ku...) Czarne krawaty W przedpokoju Starzec na poczcie Sma�alnia ryb Piosenka adwentowa * * * (W dali, z rozdartej chmury...) By�y lata Trzeci brzeg Poemat na po�egnanie m�odo�ci 57 PRZEK�ADY T.S.Eliot Wiatr zerwa� si� o czwarej nad ranem William Carlos Williams Nadmorskie kwiaty Portret damy Ezra Pound Sub Mare Nadej�cie wojny: Akteon Figura taneczna dla nowo�e�c�w w Kanie Galilejskiej Albatre Pie�� XLV 58