4073
Szczegóły |
Tytuł |
4073 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4073 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4073 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4073 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ZBIGNIEW MACHEJ
TRZECI BRZEG
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
Wiersz po�egnalny o u�miechach
Tw�j u�miech czerpie z glorii pierwszego dnia �wiata,
z imion s�owia�skich, kt�re na chrzcie tobie dano
i z obcowania z dzie�mi w szk�ce co niedziela
jak r�wnie� z ewangelii czytywanej rano.
Chyba te� z woni frezji oraz smaku jab�ek,
trudnego tremolanda granego na flecie,
figury gimnastycznej nazywanej gwiazd�,
a tak�e z ogl�dania zim� drogi mlecznej.
Tw�j u�miech bywa smutny, nie maskuje troski,
nie umie by� nieszczery, wywo�ywa� z�udze�,
ale czasami lubi igra� w �otrzykowski
spos�b, co mu wybacz� p�niej dobrzy ludzie.
Splendor s�o�ca w dolinie rado�nie migoce.
W b��kitn� otch�a� leci synogarlic para.
Na zboczach g�r widocznych z twojego pokoju
w liliowych chmurach brz�z zn�w ziele� zmartwychwsta�a.
Blask twojego u�miechu ma nade mn� w�adz�.
Nie by�by mi z nim straszny �aden Bo�y dopust.
Dzi� musz� ci� po�egna�. C� na to poradz�?
D�u�ej chwili rozstania odwleka� nie spos�b.
Przes�anie
U�miechy, o, u�miechy, pasa�e do raju,
archanielskie postscripta do Ksi�gi Rodzaju.
A ka�dy z nich m�drzejszy nad wiek nasz i p�e�,
nad wszystkie rzeczy ziemskie, kt�re mo�na mie�.
5
Zamykam si�
Zamykam si�
w swoim pokoju
�eby rozmawia� z tob�
w ciszy
i �eby nikt, nawet ty,
nie widzia�,
�e ta rozmowa
ko�czy si� �zami.
Teraz jestem
jeszcze bardziej milcz�cy,
jeszcze bardziej zamkni�ty,
jeszcze bardziej daleki
i obcy.
Teraz
tylko ty jedna
mo�esz za�piewa�
ko�ysank�
mojej t�sknocie.
6
Dziesi�� s��w dla Safony
...........................................
...........................................
i do czyjego� zn�w policzka
modli si� czyja� d�o� p�ywa
7
Ma�a, blador�owa
Ma�a, blador�owa r�ko,
naigrawasz si� ze mnie.
Szyderczo koronujesz
moj� czu�o�� czerwieni�
swoich paznokci.
8
9
* * *
Jaskry i polne mlecze
te� wyruszaj� w drog� nad ranem,
kiedy n�w powoli i delikatnie
wbija si�
w czarn� bry�� fabryki silnik�w
jak w urodzinowy tort.
W wagonie drugiej klasy
poci�gu po�piesznego
t�sknota zapada w p�ytki sen.
Za brudn� szyb�
uciekaj� drzewa
obsypane gwiazdami
i �wiat�o znowu
k�adzie si� na ciemno�ci.
10
* * *
Oto cz�owiek,
kt�ry odkry�
w sobie Boga.
Odt�d jego �ycie
sta�o mu si� obce.
I teraz jest
jak ogie� z�otnika
albo �ug farbiarza.
Wyr�nia to, co
nie jest,
by to, co jest,
unicestwi�.
11
Wspomnienie drezde�skie
W 1945 roku
pada�y bielsze �niegi.
A� do jesieni chodzili�my
pod r�k� ze �mierci�.
Skomlenie kobiet
i wrzaski m�czyzn
wyrywa�y dzieci ze snu.
Tu� obok eksplodowa�y
domy. Raz za razem
rozdziera�y si� sploty
naszego szcz�cia.
Ca�e nasze przesz�e
�ycie
znieruchomia�o
jak rozbity
kalejdoskop.
A nasze �ycie przysz�e
hucza�o mrokiem
i scytyjskim
mrozem.
12
Przypis do pewnej teorii widzenia
Astygmatyczne oczy s� w�a�nie po to, by
� bezb��dnie odr�niaj�c g��bi� od otch�ani �
odwa�niej m�c przekroczy� tysi�c p�ynnych granic.
To nic, �e czasem przy tym makija� zniszcz� �zy.
13
* * *
Gdy wraca�em od Ciebie, pia�y koguty.
Atramentowe niebo blad�o od wschodu, a s�o�ce,
niewidoczne jeszcze, r�owi�o pasmo chmur
nad horyzontem. Za miastem, za cmentarzem,
ujrza�em nagle Wenus. Ja�nia�a jak monstrancja
nad procesj� czarnych top�l w oddali. Bezwstydna
i kr�lewska l�ni�a blu�nierczo ponad golgot�
trzech s�up�w wysokiego napi�cia.
14
* * *
Ju� wiemy, co dla nas znaczy
twe dobrowolne wygnanie,
wi�c � by nie ulec rozpaczy �
ob�askawiamy otch�anie.
Cho� czas nie jest naszym wrogiem,
a przestrze� nas nie rozdziela,
wybieramy jednak drog�
s�owa, kt�re si� nie wciela.
Ziemia dla nas nie przy�pieszy
swego biegu wok� s�o�ca.
Gorycze naszej roz��ki
wys�czamy a� do ko�ca.
�ywio�, kt�ry nas prowadzi,
nie jest �lepy ani g�uchy.
Lepiej wierzy�, �e sprawuj�
nad nim w�adz� dobre duchy.
15
* * *
Mi�o�� w chrystusowych latach
chce podbija� �wiaty nowe.
Nie przypadkiem jej zwyci�stwa
oka�� si� pyrrusowe.
Bo wcale jej nie obchodzi,
co powiedz� o niej ludzie.
Bo jest nieludzko okrutna
dla ich spokoju i z�udze�.
Bo sakrament i majestat
prawa dla niej nic nie znacz�.
Wszystko ko�czy si� na gestach,
kt�re chroni� przed rozpacz�.
W sercach sprzeczne lojalno�ci
walcz� jak anio� z Jakubem,
lecz nie dla b�ogos�awie�stwa,
ale na ha�b� i zgub�.
16
* * *
Bo to jest tak: jeste� w ci��y i coraz bardziej
czujesz si� jak emeryt. Co prawda dziecko
jest jeszcze dla ciebie abstrakcj�, ale masz
zupe�nie inne poczucie czasu i przestrzeni
ni� kondycja ci na to pozwala. Na przyk�ad
za pi�� minut masz autobus i normalnie
w tym czasie dochodzisz st�d na przystanek
dziesi�� razy, a tu tymczasem nic z tego,
nie zd��asz w tym normalnym czasie.
I to jest koszmar, czas si� wyd�u�a, przestrze�
rozci�ga, czujesz si� jakby� mia�a sze��dziesi�t,
siedemdziesi�t lat. Potem dziecko si� rodzi.
To wielka ulga, bo ju� nie jeste� taka ci�ka
i zazwyczaj znikaj� problemy z chodzeniem.
Nie do��, �e ju� nie masz tego brzucha, to jeszcze
masz w�zek, kt�rym si� podpierasz, a jest
to taki �rodek lokomocji jak samoch�d.
Robisz wtedy nieprzytomne zakupy, bo wszystko
mo�na na nim powiesi�. Po dw�ch, trzech
latach, kiedy dziecko ju� nie potrzebuje w�zka,
czujesz si� jak bez r�ki. Nie do��, �e musisz
targa� ze sob� zakupy, to jeszcze ci�gniesz
dziecko. Ale s� kobiety, kt�re z tego potrafi�
wybrn�� i jak dziecko ju� nie potrzebuje
w�zka, zachodz� znowu w ci���. I tak
mo�na w niesko�czono��.
17
* * *
Kwitn� ziemniaki. Ca�e pole
od tor�w a� do drogi.
Dalej ziele� posiwia�ego owsa
i k�py czerwonolistnej leszczyny.
Nad nimi g�ste, popielate chmury.
Poci�g zwalnia. Odwracam g�ow�
i znowu widz� przed sob�
u�miechni�t� staruszk�,
kt�ra trzyma w r�kach
cztery lilie.
18
Rynny
Rynny s�
pu�apkami,
w kt�re �atwo
wpada pierwszy
lepszy frajerski
ksi�yc lub
pierwszy lepszy
frajerski feniks.
Czy nigdy nie
s�yszeli�cie
ich syreniego
miauczenia?
Wystarczy
przecie�
do kt�rej�
z nich przy�o�y�
ucho
w pierwsz�
lepsz�
bezchmurn�
noc.
19
* * *
Kroplo deszczu, moja nauczycielko,
najmniejsza pasierbico zachodniego wiatru,
wyodr�bniasz si�, wyobcowujesz,
ale nie po to, by si� oddzieli� od �wiata
albo go sob� zas�oni�. Bezbronna
i znikoma � poruszasz bezkres horyzontu.
Ko�yszesz ciemniej�c� otch�a� niebios.
20
Pod sto�em
W dni deszczowe by�em bardziej zach�anny. Obw�chiwa�em
krzes�a zaraz potem jak opuszczali je ludzie. Wodzi�em nosem i pal �
cami po tych miejscach, kt�re przez chwil� przechowywa�y obce, lu �
dzkie ciep�o. Ze spi�arni krad�em jajka, aby na surowo wysysa� je
ze skorup. Przesiadywa�em pod sto�em i ogl�da�em zdj�cia w tygo �
dniku �Dooko�a �wiata". Pod blach� sycza� wilgotny w�giel, z�owie �
szczo hucza� ogie�. O pi�� krok�w ode mnie drzwi otwiera�y si� i za �
myka�y, lecz ub�ocone gumowce m�czyzn i �ylaki na nogach kobiet
rozw�ciecza�y mnie. W bezsilnej, niepoj�tej z�o�ci zgrzyta�em z�bami,
zaciska�em pi�ci i plu�em do gar�w na piecu, gdzie gotowa�a si� bry �
ja dla �wi�. Powtarzaj�ce si� napady podobnej w�ciek�o�ci zosta�y
jednak ukarane. Wkr�tce w prze�yku wyr�s� mi trzeci migda�, wielki
jak w�oski orzech.
21
Pudel
Jak�e wyt�skniony, jak�e by� wyczekiwany ten deszcz, kt�ry pa �
da ju� prawie od godziny. S�ysz� jak rynny krztusz� si� niespodzie �
wanym nadmiarem brudnej wody. Ale c� to? Co si� dzieje? Zdaje si�,
�e jakie� czarne psisko chce dosta� si� przez ma�e okno do mojej piw �
nicznej, sublokatorskiej izdebki. Zwabi�y go tu zapachy kolacji, sma �
�one jajka i holenderska wo�owina z puszek. G�upi, mokry pudel.
Jak rozpaczliwie drapie ub�oconymi pazurami w szyb�. Jego skom �
lenie irytuje mnie jednak coraz bardziej, och, ju� tak bardzo, �e a�
musz� wewn�trznie z sob� walczy�, aby nie cisn�� we� widelcem.
Wiem bowiem, �e poza zasi�giem mojego wzroku, pod ociekaj�c� de �
szczem grusz�, stoi d�ugow�ose dziecko, kt�re w�ciek�ym szeptem
i histerycznym �miechem podjudza to biedne zwierz�.
22
Autobus nr 107
W tych dniach, kiedy ciep�e deszcze spada�y na dachy fabryk
i korony drzew, pewien m�ody in�ynier zab��dzi� w mie�cie, w kt� �
rym mieszka� od urodzenia, a od o�miu lat pracowa� jako nauczyciel
fizyki. Jego sytuacja by�a tym bardziej �a�osna, �e gdzie� zapodzia�
mu si� r�wnie� portfel z osobistymi dokumentami. Pal licho doku �
menty, m�wi� sobie na g�os in�ynier, ale jak tu si� teraz dobra� do
w�asnego konta w banku? Z og�uszaj�cym hukiem mija�y go poci�gi
towarowe za�adowane koksem, bo znajdowa� si� gdzie� w pobli�u
wiaduktu. Zanim si� wreszcie przedosta� na bulwar po drugiej stro �
nie rzeki przez par� kwadrans�w kluczy� uporczywie mi�dzy wago �
nami, semaforami a wie�� wodn�. Na bulwarze, na �awkach w cie �
niu, mali ch�opcy w kr�tkich portkach i pi�ropuszach zabawiali si�
gr� w szachy. Poniewa� jeden z nich pogrozi� mu �ukiem, przy�pie �
szy� kroku i ni st�d ni zow�d znalaz� si� w dzielnicy willowej. Wszy �
stkie okna by�y tu zas�oni�te gazetami. W pobli�u za� musia�o by�
jakie� bajoro, bo powietrze drga�o od rechotania �ab. Zapada�
zmierzch, ale latarnie si� nie zapala�y. M�ody in�ynier brn�� dalej pu �
stymi ulicami w�r�d �ywop�ot�w. Wci�� dr�czy�a go rozterka, co robi�
najpierw: szuka� portfela czy odnale�� znajom� okolic� i blok, gdzie
na dziewi�tym pi�trze pozostawi� �on� z trzyletnim synkiem. Kiedy
wi�c zza wilgotnych, paruj�cych drzew wy�oni�y si� wie�owce, wszed�
do pierwszego z nich i nacisn�� guzik sprowadzaj�cy wind�. Po chwi �
li winda dotar�a na parter, ale nie otworzy� nawet drzwi jej kabiny,
gdy� wewn�trz, oparty o lusterko, sta� m�czyzna w marynarskiej
czapce i z blad�, g�adko ogolon� twarz�. Przed nim kl�cza�a kr�tko
ostrzy�ona blondynka w czarnej sp�dnicy. Obejmowa�a go r�kami po �
wy�ej kolan, a jej pi�knie wygi�ty grzbiet i przechylona g�owa po �
ch�oni�te by�y bez reszty jego m�sko�ci�. Poniewa� winda natych �
miast ruszy�a w g�r� m�ody in�ynier postanowi� skorzysta� ze scho �
d�w. Jednak ju� na pierwszym pi�trze musia� zawr�ci�. Na klatce
schodowej pi�trzy�y si� bowiem a� po sufit sto�y, krzes�a, szafy, biur �
ka i inne meble. Co si� sta�o? Gdzie ja w�a�ciwie jestem? � zadawa�
sobie na g�os gor�czkowe pytania opuszczaj�c wie�owiec. Na ulicy,
z dusznej ciemno�ci, wy�oni� si� przegubowy autobus miejski z wid �
niej�cym na przedniej szybie numerem 107. Pojazd zatrzyma� si�
w pobli�u jakby na niego czekaj�c. Mo�e by�a to jaka� szansa na wy �
ja�nienie tej idiotycznej sytuacji? Wskoczy� na w�skie stopnie. Auto �
matyczne drzwi natychmiast zamkn�y si� za nim i autobus ruszy�
dalej. Wewn�trz ogarn�� go przyjemny ch��d. Trzymaj�c si� zimnego
uchwytu spojrza� w g��b pojazdu i nagle zamar� w bezruchu. Za �
miast pasa�er�w w autobusie wisia�y p�tusze �wi�skie.
23
Rozmowa polska latem 1984 roku
� Czy ju� pani s�ysza�a,
co si� zdarzy�o w nocy
przy ulicy Bobreckiej?
Do jednej starszej pani,
co akurat wr�ci�a
od swych krewnych w Monachium,
w�amali si� rabusie.
Przywi�zali j� sznurem
do kuchennego krzes�a
i � �eby nie krzycza�a �
udusili poduszk�.
O, zgroza! Zgroza! Zgroza!
Do czego to dochodzi?!
Dot�d jednak milicja
nie z�apa�a morderc�w!
� O, co za okropie�stwo!
Do czego to dochodzi?!
A, prosz� pana, znowu
sprzedawca rurek z kremem,
ten co mia� kiosk na rynku
i grywa� na klarnecie,
stru� si� p�ynem borygo,
tym razem ju� na amen.
Ale mo�e to lepiej,
bo on podobno strasznie
dr�czy� sw� star� matk�
i teraz ona b�dzie
mia�a wi�cej spokoju.
� Mo�e to nawet lepiej,
ale tak sobie my�l�,
�e spokoju nie b�dzie,
bo wczoraj rano znowu
w parku ko�o muzeum
le�a�a na trawniku
zalana prawie w trupa
nie najm�odsza niewiasta
przyodziana zaledwie w jedn� brudn� skarpet�.
Na plecach, na po�ladkach,
na piersiach i na �onie
kto� jej powypisywa�
czerwonym d�ugopisem
przer�ne spro�ne has�a...
24
Cieszyn, Europa �rodkowa
Rumianek ro�nie na rynku
mi�dzy kostkami austriackiego bruku.
Za granic�, w zachodniej cz�ci miasta.
Tam, gdzie starcze g�osy zawodz� �jeszcze
Polska nie zgin�a...�, dzieci�ce g�osy nuc�
�kde domov muj...�
25
* * *
Gdzie� pod lipcowym niebem w jak�� noc bezsenn�
grzech nierz�dnego smutku i czerstwa g�upota
b�yskaj� aureol� nad butelk� w�dki.
A pij�cy za zdrowie albo na pohybel
spieraj� si� o wolno��, dobrobyt, lojalno��,
zrabowane marzenia straconych pokole�.
Spieraj� si� i krzycz�, �miej� si� i p�acz�
zupe�nie nie�wiadomi pewnej starej prawdy:
kto nie przeb�aga gniewu zazdrosnego Boga
nigdy nie b�dzie wolny w Rzeczypospolitej.
26
27
W lipcowy wiecz�r
Jak� ulg� sprawi� mi widok �wietlik�w,
kiedy wczoraj wieczorem, aby by� dalej
od zgie�ku i spalin, wraca�em do domu
przez cmentarz. Wi�c jeszcze nie zgin�y,
s�, �wiec� w mroku nad ci�k� architektur�
grobowc�w. Bia�e punkty, spokojne i �ywe,
dryfuj� w suchym powietrzu
po�r�d czarnych jode�, cyprys�w i anio��w
z kamienia. A dalej, w g��bi alei,
czer� krzy�a wtopi�a si�
w przepastny cie� kasztanowc�w
i bia�awy kszta�t Chrystusa unosi� si�
wysoko jak przedpotopowa wa�ka.
Ogromna. Tryumfuj�ca. Zmartwychwsta�a.
28
Los
Pami�ci Kornela Filipowicza
Przemin� pory roku, lata i dekady. Pewnego wieczoru
za�niesz jak zwykle, a nazajutrz otworzysz oczy
i los nieoczekiwanie ods�oni si� przed tob� jak krajobraz
przed siedemnastoletnim ch�opcem, kt�ry w przedostatni dzie�
wakacji wybra� si� na rowerze za miasto, daleko
jak nigdy przedtem, w nieznan� okolic�.
Tam, pod sierpniowym niebem, zachwyci�y go stawy
w dolinie i groble mi�dzy nimi, i tatarak,
i ciemne �wierki na drugim brzegu, kt�rych cienie
spotyka�y si� na lustrze wody z ta�cz�cymi
odblaskami s�o�ca. A tak�e z�otawe brzuchy karpi
pod wod�, pohukiwanie ropuch i niebieskie wa�ki.
Nigdy przedtem nie zazna� takiego spokoju.
Czu�, �e ju� nie mo�e opu�ci� tego miejsca,
a jednocze�nie wiedzia�, �e musi powr�ci�.
Do rodzic�w, do szko�y, do miasta.
29
T�o
Szukaj�c odosobnienia m�czyzna
w niebieskiej koszuli poprowadzi� kobiet�
o kasztanowych w�osach do parku za starym,
nieczynnym ko�cio�em �wi�tej Tr�jcy,
gdzie ruchliwe cienie klon�w
i opalizuj�ce w blasku popo�udnia trawy
sta�y si� t�em dla ich poca�unk�w.
30
* * *
�d�b�a trawy, pochylone przez wiatr
fosforyzuj� w popo�udniowym blasku s�o�ca.
Cie� jarz�biny, faluj�c gwa�townie,
cofa si� wolno na po�udniowy wsch�d.
Wr�ba zas�yszana we �nie
31
Wr�ba zas�yszana we �nie
�adna szarzyzna ju� ci� nie lubi.
�miertelny ob�ok zn�w p�etw� zgubi�.
32
Dwa epitafia dla Miros�awa Dzielskiego
I
�y�e� ze �wiadomo�ci�, �e Tw�j czas jest kr�tki
wci�� bior�c pod uwag� przedsi�biorczo�� �mierci.
Emisariuszu ducha nadchodz�cych czas�w,
odpoczywaj w spokoju jasnej g��bi �ycia.
II
Nie przyjd� ju� dla Ciebie dni nast�pnej wiosny.
Wszystkie miejsca na ziemi z Tob� si� rozsta�y.
Nic wi�cej ju� nie dodasz do swej �miertelno�ci.
Ju� to, co nie�miertelne, dodaje Ci chwa�y.
33
Dawna przepowiednia
Nadejd� czasy demokracji i wiara oka�e si�
r�wnie ulotna jak prawa. Wysoko�� czynszu,
c�a i podatku stanie si� w�a�ciw� miar�
wolno�ci. Deficyt podyktuje nowe dogmaty.
Polityczna czujno�� wyrodzi si� w niezno�n�,
proceduraln� nud�. S�owa jednak nadal b�d�
ukrywa�y my�li, a aureola otaczaj�ca g�upot�
nigdy nie zaga�nie. R�ce, kt�re rwa�y ciernie,
obmyj� si� na spotkanie d�oni, kt�re plot�y
bicze. Godno�� i po��danie w jednym stan�
domku, a wilk przytuli si� do czarnej owieczki
i brzydkiego kacz�tka. Marzenie o wielkiej hurtowni
owoc�w po�udniowych za�mi t�sknot�, za sztuk�
czyst�. Mesjasz litewskich wieszcz�w nie znajdzie
przytu�ku nawet w gabinecie figur woskowych.
Zw�tpienie zamknie wyobra�ni� poet�w
w widzialnym, rzeczywistym �wiecie. Mi�o��,
na szcz�cie, wci�� na nowo b�dzie rozk�ada�
swoje akcenty w nieprzewidywalnym rytmie.
Natomiast nico�� nareszcie objawi si� czysta
jak b��kit nieba na widok�wce z Rzymu.
34
* * *
W jakim� biednym zau�ku
�rodkowej Europy
stoi zdzicza�a jab�o�
tu� ko�o starej szopy.
Pod koniec listopada
jej zbrunatnia�e li�cie
nie znajd� ju� dla siebie
ratunku, oczywi�cie.
Los identyczny spotka
kilka upartych jab�ek,
kt�rych wcze�niej nie strz��niesz
nawet gdyby� by� diab�em.
Po deszczach i wichurach,
po nocnych mroz�w serii
dla li�ci i owoc�w
nie b�dzie ju� nadziei.
Nie b�dzie ju� nadziei,
nie b�dzie ju� widok�w.
I tak ju� pozostanie
do wiosny w przysz�ym roku.
35
36
Czarne krawaty
�ona samob�jcy
odwraca si� we �nie
na drugi bok.
W procesji za krzy�em
najpierw id� dzieci,
�pi�ce niemowl�ta
w czerwonych w�zkach.
W bia�ym wiadrze
pod �cian�
krzepnie krew.
Czarne, trupie
krawaty
wisz�
w d�bowej
szafie.
37
W przedpokoju
Czarne palce
r�kawic
stercz� �miesznie
z kieszeni
zimowego p�aszcza,
kt�ry wisi
na wieszaku
w przedpokoju.
Popielaty szal
dusi si�
w jego prawym
r�kawie.
38
Starzec na poczcie
Moje palce
ju� nie s�
takie weso�e
jak niegdy�.
Dlatego bardzo
pani� prosz�:
niech mi pani
przylepi ten znaczek.
39
Sma�alnia ryb
Sma�alnia ryb
jest w zimie
zamkni�ta.
Przez szpary
w drzwiach
wsysa w siebie
suchy �nieg.
Fioletowy �led�
na �cianie
krztusi si�
s�onym wapnem
i ig�ami szronu.
Pod �cian�
dwa rz�dy
taboret�w
po�o�onych
jeden na drugim
czerniej� jak
przedpotopowy
kr�gos�up.
40
Piosenka adwentowa
Je�li jeste� mi matk�,
przem�w do mnie �agodnie.
Je�li jeste� mi ojcem,
wsp�czuj mi, nie przeklinaj.
A je�li jeste� bratem,
nie zapominaj o mnie.
A je�li przyjacielem,
wyci�gnij do mnie d�onie.
Wyci�gnij do mnie d�onie,
podnie� mnie z opuszczenia.
Wydob�d� mnie z milczenia
i wyd�wignij z ciemno�ci
g�stej, ciasnej, ja�owej.
Niech ju� nie nikczemnieje
uparta, skryta mi�o��
i przysz�o�� niech ju� nie jest
taka jak dot�d by�a.
41
* * *
W dali, z rozdartej chmury, ogie� gwiazd wypada.
Siwiej� drzewa w lasach i skostnia�ych sadach.
Nocy wreszcie ubywa, dni si� wyd�u�aj�.
Na �niegu �lad zostawi� wyg�odnia�y zaj�c.
Drzewka w ciep�ych mieszkaniach szybko trac� szpilki
i telewidz�w strasz� na dobranoc wilki.
�wiece si� wypali�y, op�atki strawione.
Szkielety ryb przypadkiem stworzy�y koron�
na podw�rzu nad kub�em rozd�tym od �mieci.
Senne echo kol�dy z gorzkim dymem leci.
Ksi�yc si� do komin�w jak z�y aktor wdzi�czy.
W czarnych za�omach dach�w wiatr zm�czony kl�czy.
Gdzie� na przedmie�ciu, w stajni, zn�w B�g si� narodzi�.
Dwie doby �wi�t min�y. Nowy rok nadchodzi.
42
43
By�y lata
Przed jedenast� w��czy�em telewizor.
Zm�czony, lekko pijany, le��c w poprzek
tapczanu patrzy�em na czarnobia�y film.
Jaki� prowincjonalny inteligent
w �rednim wieku bilansowa� swoje �ycie
spaceruj�c po cmentarzu ze swoj�
niedosz�� �on�, kt�ra opiera�a si�
o w�zek. By�y lata sze��dziesi�te.
Na zako�czenie �yciowego bilansu
inteligent powiesi� swoj� peruk�
na ramieniu krzy�a jednego z nagrobk�w...
Po filmie wy��czy�em telewizor,
bo zacz�y si� ostatnie wieczorne
wiadomo�ci. Wypi�em resztk� wina
i zaraz zasn��em. Pada� deszcz.
Mija�a pierwsza sobota 1992 roku.
Tej nocy przy�ni� mi si� m�j p�toraroczny
siostrzeniec, kt�ry podczas zabawy
przegryz� mi znami� na prawym boku,
a nad ranem znowu obudzi� mnie pisk
hamulc�w zatrzymuj�cych si� pod oknem
autobus�w. W ten spos�b miasto wzywa�o mnie
�ebym przeprowadzi� si� gdzie indziej.
44
Trzeci brzeg
Kto� mnie prowadzi� w p�mroku
wzd�u� moich jedenastu twarzy. Wiatr
bezg�o�nie ko�ysa� wygaszonymi lampami.
Chmury p�ka�y, niebo zapada�o si�
pode mn�, w oddali dzwoni�y gard�a
ptak�w i czarnobia�e t�cze wolno
przesuwa�y si� nad po�wiat�
podmiejskich ogrod�w. Cienie drzew
bieg�y przede mn� jak psy.
Dziedzictwa i przeznaczenia bezwstydnie
zamienia�y si� maskami. Piecz�cie
krwi rozsypywa�y si� w proch.
Nie mia�em ju� nikogo. Nie
mia�em nawet imienia i nazwiska.
P�aka�em jak m�ody faraon,
kt�rego odj�to od piersi Izydy.
Jaki� g�os m�wi�:
musisz powr�ci� tam, gdzie nic
nie krystalizuje si� w minera�,
nie wyodr�bnia w ro�lin�, zwierz�,
cz�owieka, musisz powr�ci�
do pocz�tku.
Zbli�a�a si� wiosna. Jecha�em w wagonie
towarowym z resztkami po��k�ego �niegu,
przykryty wojskowym p�aszczem. Nie
by�o ze mn� nikogo. �odzi�
bez wiose� i steru przeprawia�em si�
na drugi brzeg rzeki, za wod� wielk�,
gorzk� i niezbyt czyst�. Kamienne mosty
p�yn�y tu� za mn�. Na trzeci brzeg.
45
Poemat na po�egnanie m�odo�ci
Podleg�y raz na zawsze niepoj�tym prawom
i wydany na pastw� przewrotnemu �wiatu
�yje bez �wiadomo�ci czym jest jego �ycie.
Wci�� jednakowo biedny, niesyty mi�o�ci,
czysty i naznaczony przez biblijne bestie,
karmi si� owocami dawnych, lepszych czas�w.
Ro�nie razem z �elazem, kwitnie razem z laurem.
Chce towarzyszy� wszystkim cz�owieczym zaj�ciom.
Nie podejrzewa zdrady, nie knuje podst�pu,
ze spokojem smakuje coraz g��bsz� gorycz.
Koszary, kina, dworce, ko�cio�y, szpitale
oczekuj� na niego cierpliwiej ni� ludzie.
Jego spojrzenie wnika z t� sam� ufno�ci�
w g�szcz wywy�szonych cieni, w poni�one blaski,
a jego my�l to raczej bezg�o�na melodia.
Oduczany zdziwienia powtarza pytanie:
sk�d przychodzi i dok�d wraca ziemskie pi�kno?
Powo�any do przej�cia przez ucho igielne
w przeplotach dni i nocy, w twardego snu wirach
idzie wolno, a ponad widnokr�giem gwiazda
znowu schodzi za gwiazd�. I nabrzmiewa chwila
�eby si� przepoczwarzy� w wiek m�ski, wiek kl�ski.
Przez wod�, glin�, ogie� i mi�e powietrze
�mier� idzie mu naprzeciw innymi drogami
ni� w�druje cierpienie, rozkosz lub nadzieja.
�mier� idzie mu naprzeciw innymi drogami,
aby z py�kami kwiat�w pa�� mu na powieki.
O jego przysz�ych dziejach milczy w rzece ryba
i s�o�ce je odbija w wystawowych szybach,
w kt�rych si� przegl�daj� wci�� nowi przechodnie.
Przes�anie
Jest twoim przewodnikiem �d�b�o nik�ego �wiat�a.
To ginie ci sprzed oczu, to si� znowu zjawia...
I nie wiesz, jak odnale�� w sobie jego korze�,
biedny, wydziedziczony kr�lu ziemskich stworze�.
46
PRZEK�ADY
47
T.S. ELIOT
Wiatr zerwa� si� o czwartej nad ranem
Wiatr zerwa� si� o czwartej nad ranem.
Wiatr zerwa� si� i p�k�y dzwony
Przez �mier� i �ycie ko�ysane.
Tutaj, w kr�lestwie �mierci �nionym
Echo przedrze�nia zgie�k bitewny,
Ale czy �ni� nie jestem pewny
Gdy poczernia�e lustro wody
Jest twarz�, kt�ra poci �zy.
Widzia�em poczernia�� rzek�
A za ni� wrog�w przy ogniskach
I potrz�sanie w��czniami.
Lecz tu, za inn� rzek� �mierci,
Widz� Tatar�w na konikach
I potrz�sanie w��czniami.
48
WILLIAM CARLOS WILLIAMS
Nadmorskie kwiaty
Gdy nad kwiecisty, ostry brzeg
pastwiska, niewidoczny, d�wiga si�
s�ony ocean � cykoria i stokrotki
spl�tane, roz��czone, zdaj� si� nie by� kwiatami,
lecz barw�, ruchem albo mo�e kszta�tem
niepokoju. Natomiast
morze, zaokr�glone, ko�ysze si�
�agodnie na swej ro�linnej �odydze.
49
WILLIAM CARLOS WILLIAMS
Portret damy
Twoje uda to jab�onie,
kt�rych kwiat dotyka nieba.
Jakiego nieba? Nieba,
w kt�rym Watteau zawiesi� damski
pantofel. Twoje kolana
s� po�udniow� bryz� albo
�nie�n� zamieci�. Ach! jakim�
m�czyzn� by� Fragonard?
� tak jakby tutaj istnia�a
odpowied�. Ale� tak � poni�ej
kolan, odk�d melodia
t�dy opada, widnieje
biel letniego dnia,
twoje kostki w wysokiej trawie
po�yskuj�cej na brzegu.
Na jakim brzegu?
piasek przylega do mych warg �
Na jakim brzegu?
Ach, mo�e to p�atki. Sk�d
mog� wiedzie�?
Na jakim brzegu? Na jakim brzegu?
P�atki � powiadam � p�atki
kwitn�cej jab�oni.
50
EZRA POUND
Sub Mare
To jest i nie jest, wszak jeszczem zmys��w nie straci�,
Odk�d tu jeste� wszystko wko�o mnie wiruje,
To zmy�lenie stworzone z woni r� jesiennych
Ma odt�d barw� jak�e inn�, z�ot�.
B��dzi� po�r�d tych rzeczy na o�lep jak w�t�e
Algi co si� unosz� i wynurzaj�
Z bladej zieleni fal ci�kiego przyboju,
Po�r�d tych rzeczy starszych ni�li ich imiona,
Po�r�d tych rzeczy jak�e bliskich bogom.
51
EZRA POUND
Nadej�cie wojny: Akteon
Widmo letejskich w�d
i pola
Pe�ne nik�ego �wiat�a,
z�ote,
Szare urwiska
a pod nimi
Morze
Szorstkie bardziej ni� granit
i zawsze wzburzone.
Niebotyczne kszta�ty
ruchliwych bog�w
O gro�nych obliczach.
I kto� powiedzia�:
�Oto Akteon.�
Akteon o z�otych nagolennicach!
Ponad czysto�ci� ��k,
Ponad stygn�c� twarz� p�l,
Zawsze wzburzone, faluj�ce
Rzesze staro�ytnych.
Milcz�cy poch�d pokole�.
52
EZRA POUND
Figura taneczna
dla nowo�e�c�w w Kanie Galilejskiej
O, ciemnooka,
Wy�niona kobieto,
W sanda�y z ko�ci s�oniowej obuta,
Pomi�dzy tancerkami nie ma tobie r�wnej,
Nie ma �adnej o stopach tak chy�ych.
Nie odnalaz�em ci� w namiotach,
W pierzchliwej ciemno�ci.
Nie odnalaz�em ci� u �r�d�a
W�r�d kobiet z dzbanami.
Twoje ramiona jak mi��sz pod kor� m�odych drzew,
Twoja twarz jak rzeka pe�na �wiate�.
Bia�e jak migda� twoje plecy,
Jak �wie�y migda� obrany z �upiny.
Eunuchowie przy tobie nie trzymaj� stra�y
Ani rygle z miedzi do ciebie nie broni� dost�pu.
Z�ocony turkus i srebro na miejscu twojego spoczynku.
Obleczona� w br�zow� sukni�, w szat� wzorzyst� wyszywan� z�otem,
O, Nathat � Ikanaie, Drzewo Nadrzeczne.
Niby strumie� p�yn�cy po�rodku turzycy jest dotyk twych d�oni,
Twoje palce niby oszroniony potok.
Panny tobie przydane bia�e jak kamyki,
Ich muzyka naoko�o ciebie!
Pomi�dzy tancerkami nie ma tobie r�wnej,
Nie ma �adnej o stopach tak chy�ych.
53
EZRA POUND
Albatre
Ta dama w bia�ym k�pielowym p�aszczu,
kt�ry nazywa peniuarem,
Jest na razie kochank� mego przyjaciela
A delikatne bia�e �apy jej pieska
Nie s� delikatniejsze od niej.
Wi�c nawet sam Gautier nie wzgardzi�by
przewrotno�ci� tej bieli
Zw�aszcza, �e dama siedzi w g��bokim fotelu
Mi�dzy dwiema p�on�cymi leniwie �wiecami.
54
ERZA POUND
Pie�� XLV
Przez Lichw�
Przez lichw� nikt nie ma domu z dobrego kamienia
z blok�w g�adko wyci�tych po�o�onych r�wno
tak �e ornament mo�e pokry� ich powierzchni�
przez lichw�
nikomu raj na freskach �ciany nie zdobi w ko�ciele
harpes et luthes
ani miejsce zwiastowania Pannie
ani promienne snycerstwo aureol,
przez lichw�
�aden Gonzaga nie odwiedza ani swego potomstwa ani swych na�o�nic
�aden obraz nie powstaje by trwa� w ludzkim mieszkaniu
lecz by go sprzeda� i to jak najpr�dzej
przez lichw�, grzech przeciw naturze,
tw�j chleb to st�ch�e szmaty
tw�j chleb suchy jak papier,
bez �ladu g�rskiej pszenicy, bez m�ki bia�ej
przez lichw� grubieje linia
przez lichw� zaciera si� granica
i nikt nie znajduje miejsca na swoje mieszkanie.
Kamieniarzowi odbiera si� kamie�
tkaczowi jego krosna
PRZEZ LICHW�
na targ nie dowo�� we�ny
owce nie daj� zysku przez lichw�.
Lichwa to jest zaraza, lichwa
st�pia ig�� w d�oni dziewczyny,
zr�czno�ci prz�dki k�adzie kres. Pietro Lombardo
przeszed� bez lichwy
Duccio przeszed� bez lichwy
i Piero della Francesca; bez lichwy Zuan Bellin
i bez niej namalowana La Calunnia.
Nie z lichwy wzi�� si� Angelico; nie z niej Ambrogio Praedis,
ani z kamienia wyci�ty ko�ci� z napisem: Adamo me fecit.
Nie z lichwy �w. Trofim.
Nie z lichwy �wi�ty Hilary.
Lichwa rdz� kryje d�uto,
pokrywa rdz� rzemios�o i rzemie�lnika,
w�era si� w ni� na krosnach
i nikt si� wi�cej nie uczy wyszywania z�otem.
55
Przez lichw� parszywieje lazur, nie haftuje si� cramoisi,
szmaragd nie trafia do Memlinga.
Lichwa morduje dziecko w �onie,
k�adzie kres zalotom m�odzie�ca,
do �o�a wnios�a parali�, zalega
w noc po�lubn� pomi�dzy nowo�e�cami
CONTRA NATURAM
Sprowadzili kurwy do Eleusis.
Trupy posadzili do uczty
na ��danie lichwiarzy.
56
Spis wierszy
Wiersz po�egnalny o u�miechach
Zamykam si�
Dziesi�� s��w dla Safony
Ma�a, blador�owa
* * * (Jaskry i polne mlecze)
* * * (Oto cz�owiek)
Wspomnienie drezde�skie
Przypis do pewnej teorii widzenia
* * * (Gdy wraca�em od Ciebie)
* * * (Ju� wiemy...)
* * * (Mi�o�� w chrystusowych latach)
* * * (Bo to jest tak...)
* * * (Kwitn� ziemniaki...)
Rynny
* * * ( Kroplo deszczu)
Pod sto�em
Pudel
Autobus nr 107
Rozmowa polska latem 1984 roku
Cieszyn, Europa �rodkowa
* * * (Gdzie� pod lipcowym niebem...)
W lipcowy wiecz�r
Los
T�o
* * * (�d�b�a trawy, pochylone przez wiatr...)
Wr�ba zas�yszana we �nie
Dwa epitafia dla Miros�awa Dzielskiego
Dawna przepowiednia
* * * (W jakim� biednym zau�ku...)
Czarne krawaty
W przedpokoju
Starzec na poczcie
Sma�alnia ryb
Piosenka adwentowa
* * * (W dali, z rozdartej chmury...)
By�y lata
Trzeci brzeg
Poemat na po�egnanie m�odo�ci
57
PRZEK�ADY
T.S.Eliot
Wiatr zerwa� si� o czwarej nad ranem
William Carlos Williams
Nadmorskie kwiaty
Portret damy
Ezra Pound
Sub Mare
Nadej�cie wojny: Akteon
Figura taneczna
dla nowo�e�c�w w Kanie Galilejskiej
Albatre
Pie�� XLV
58