4097

Szczegóły
Tytuł 4097
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4097 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4097 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4097 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

TERRY PRATCHETT NOM�W KSI�GA WYJ�CIA Ksi�ga pierwsza sagi o nomach SPIS TRE�CI SPIS TRE�CI......................... 2 Nomy i czas......................... 4 Na pocz�tku........................... 5 Rozdzia� pierwszy....................... 7 Rozdzia� drugi........................ 22 Rozdzia� trzeci........................ 35 Rozdzia� czwarty....................... 43 Rozdzia� pi�ty........................ 53 Rozdzia� sz�sty........................ 58 Rozdzia� si�dmy........................ 65 Rozdzia� �smy........................ 84 Rozdzia� dziewi�ty....................... 94 Rozdzia� dziesi�ty....................... 101 Rozdzia� jedenasty....................... 110 Rozdzia� dwunasty....................... 113 Rozdzia� trzynasty....................... 127 Rozdzia� czternasty...................... 141 Jeszcze jedna dla Rhianny Nomy i czas Nomy s� ma�e, a generalnie rzecz ujmuj�c, ma�e istoty nie �yj� d�ugo. Za to mog� �y� szybko. Na przyk�ad: jednym z najkr�cej �yj�cych na Ziemi stworze� jest pospolita j�tka, zwana jednodni�wk�. Najbardziej za� d�ugowieczny jest pewien gatunek sosny, kt�rego najstarsi przedstawiciele maj� cztery tysi�ce siedemset lat i nadal rosn�. Mo�e si� to wyda� niesprawiedliwe dla j�tek, ale najwa�niejsze przecie� nie jest to, ile czasu faktycznie si� �yje, lecz jak d�ugo to trwa dla przedstawicieli danego gatunku. Dla j�tki jedna godzina mo�e trwa� r�wnie d�ugo jak stulecie. Ot, cho�by stare j�tki mog� toczy� d�ugie pogaw�dki o tym, �e �ycie w tej minucie jest znacznie gorsze, ni� to kiedy� bywa�o � dajmy na to ze dwie godziny temu. �wiat by� m�odszy, s�o�ce ja�niejsze, a larwy okazywa�y starszym cho� troch� szacunku. Sosny natomiast, nie s�yn�ce z szybkiego refleksu, mog�y w�a�nie zauwa�y�, jak dziwnie niebo migoce, co pewnie ma zwi�zek z podsychaj�cymi korzeniami, a by� mo�e te� z natr�ctwem kornik�w. Wszystko, a zw�aszcza czas, jest w pewien spos�b wzgl�dne � im szybciej si� �yje, tym czas si� bardziej rozci�ga. Dla nom�w rok trwa tak samo d�ugo, jak dla ludzi dziesi�� lat. Nale�y o tym pami�ta�. I nie nale�y si� tym przejmowa�. Nomy si� nie przejmuj�. Prawd� m�wi�c, nawet o tym nie wiedz�. Na pocz�tku... I. Na pocz�tku by�o Miejsce. II. I przyby� tam Arnold Bros (za�. 1905) i dostrzeg�, i� ma ono Mo�liwo�ci. III. Jako �e znajdowa�o si� przy High Street. IV. A tako� by�o dogodne dla Autobus�w. V. I rzek� Arnold Bros (za�. 1905): �Niech stanie si� tu Sklep i niechaj b�dzie to Sklep, jakiego do tej pory �wiat nie widzia�." VI. �Niechaj jego d�ugo�� b�dzie od Palmer Street po Fish Market, szeroko�� za� od High Street po Disraeli Road." VII. �Zasi� jego wysoko�� niechaj b�dzie na Pi�� Pi�ter, a tako� Piwnic�. Niechaj znajd� si� w nim Windy, niechaj w Kot�owni p�onie Wieczysty Ogie�, a ponad wszystkim niechaj si� stanie Rachuba Klient�w, by Zamawia� Dobra Wszelakie." VIII. �I niechaj wszyscy wiedz�, �e Arnold Bros (za�. 1905) to Dobra Wszelakie pod Jednym Dachem. I niechaj nazwany zostanie: Sklep Arnolda Brosa (za�. 1905)." IX. I tak si� sta�o. X. I podzieli� Arnold Bros (za�. 1905) Sklep na Dzia�y, jako to: Towary �elazne, Gorsety, Moda, Materia�y Pi�mienne i wiele innych wed�ug potrzeb jego. I stworzy� mrowie Ludzi, by je zape�nili Dobrami Wszelakimi i dziwowali si� wielce: �Zaprawd� Wszelakie Dobra tu s�." I rzek� Arnold Bros (za�. 1905): �Niechaj stan� si� Auta Ci�arowe, a ich barwy niechaj b�d� Czerwie� i Z�oto, i niechaj wyjad�, aby wiadomym by�o, i�e Arnold Bros (za�. 1905) dostarcza D�br Wszelakich, jednako� jedynie po Um�wieniu." XI. �I niechaj si� stan� Groty �wi�tego Miko�aja1, Wyprzeda�e Zimowe, Obni�ki Letnie, Zn�w do Szko�y i inne Okazje w Porach W�a�ciwych." 1 Przed gwiazdk� w du�ych sklepach ameryka�skich i brytyjskich buduje si� groty, w kt�rych siedzi �wi�ty Miko�aj z drobnymi upominkami i przyjmuje dzieci. W Polsce dot�d ten obyczaj si� nie przyj��, cho� w niekt�rych sklepach (zw�aszcza wi�kszych) mo�na spotka� �wi�tego Miko�aja (przyp. t�um.). XII. I do Sklepu przybyli nomowie, obieraj�c go na sw� Siedzib� po Wieczne Czasy. Ksi�ga nom�w, Piwnice, w. I-XII Rozdzia� pierwszy Jest to opowie�� o powrocie do domu. Jest to tak�e opowie�� o krytycznej drodze. I jest to r�wnie� opowie�� o ci�ar�wce, kt�ra z rykiem silnika przejecha�a przez �pi�ce miasto, demoluj�c latarnie i wystawy, a gdy ju� za miastem zatrzyma�a j� policja, okaza�o si�, �e nikt ni� nie kierowa�. Gdy og�upieni policjanci meldowali o tym przez radio, ci�ar�wka spokojnie odjecha�a i znikn�a w mrokach nocy. Bynajmniej nie jest to koniec opowie�ci. Prawd� m�wi�c, nie jest to tak�e jej pocz�tek. Z nieba pada�o przygn�bienie i nuda. By� to ten z�o�liwy rodzaj m�awki, kt�ry moczy� znacznie dokuczliwiej i szybciej, ni� porz�dny deszcz padaj�cy du�ymi kroplami albo inny, przypominaj�cy sp�ywaj�ce z g�ry morze, w kt�rym z rzadka wyst�puj� przerwy. Krople wystukiwa�y zwariowany rytm na starych pude�kach po hamburgerach i torebkach po frytkach, kt�re wype�nia�y druciany kosz stanowi�cy chwilow� kryj�wk� Masklina. Masklin by� mokry, zzi�bni�ty i wybitnie zaniepokojony. I mia� dziesi�� centymetr�w wzrostu. Kosz z zasady stanowi� ca�kiem dobry teren �owiecki, nawet zim�. Cz�sto znale�� mo�na by�o kilka frytek � zimnych co prawda, ale za to w torebce. Czasem nie ca�kiem ogryzion� ko�� kurczaka, a raz albo dwa nawet szczura. Ostatni szczur wystarczy� im na tydzie�, cho� k�opot polega� na tym, �e mia�o si� go naprawd� do�� trzeciego dnia. Prawd� m�wi�c, to nawet przy trzecim gryzie... ale mimo wszystko by� to dobry dzie� � ten, w kt�rym spotka� owego szczura. Masklin ponownie przyjrza� si� parkingowi dla ci�ar�wek. Dok�adnie o czasie zjawi�a si� ta, na kt�r� czeka�, rozpryskuj�c ka�u�e i zatrzymuj�c si� z sykiem. Przez ostatnie cztery tygodnie obserwowa� jej przybycie ka�dego ranka we wtorek i czwartek, i sprawdza�, jak d�ugo trwa ka�dy post�j. Wysz�o mu, �e trzy minuty, co dla dziesi�ciocentymetrowego osobnika stanowi r�wnowarto�� p� godziny. Ze�lizn�� si� po wyt�uszczonym papierze, wypad� przez dziur� w dnie kosza i pogna� ku zaro�lom na skraju parkingu, w kt�rych czeka�a Grimma i starzy. � Ju� tu jest! � oznajmi�. � Chod�cie! Podnie�li si�, mamrocz�c i narzekaj�c; przygl�da� si� temu ze zniecierpliwieniem, ale po dw�ch tuzinach pr�b doskonale zdawa� sobie spraw�, �e nie ma sensu ich ponagla� krzykiem. Podniesiony g�os powodowa� jedynie poirytowanie i wi�ksze ni� zwykle og�upienie ko�cz�ce si� fal� zrz�dze� i narzeka�. Narzekali zreszt� zawsze i na wszystko � na zimne frytki, mimo �e Grimma podgrzewa�a je nad ogniskiem, na szczury i na ich brak. Powa�nie si� zastanawia�, czy ich nie zostawi� i nie opu�ci� okolicy samemu, ale nie m�g� si� na to zdoby�. Prawda by�a taka, �e go potrzebowali. Cho�by po to, by mie� na kogo gdera�. Ale byli tak powolni... zamiast jednak ich pogania�, zwr�ci� si� do Grimmy: � Chod�! Albo podzia�a na nich, �e oboje odchodzimy, albo trzeba ich b�dzie pop�dza� kijem. Sami nigdy si� nie rusz�! � S� przera�eni. � Poklepa�a go po ramieniu. � Id� przodem, przyprowadz� ich na czas, nie b�j si�. Czasu w�a�nie nie mieli, tote� postanowi� nie marnowa� go na spory. Biegn�c przez b�otnist� nawierzchni� parkingu, zdj�� z ramienia zw�j liny zako�czonej kotwiczk�, kt�rej wykonanie zaj�o mu tydzie�. Na szcz�cie drut w p�ocie nie by� zbyt gruby. Kilka kolejnych dni sp�dzi� na �wiczeniach, zanim doszed� do jakiej takiej wprawy, ale za to gdy si� zatrzyma� przy kole ci�ar�wki, kotwiczka zatacza�a ju� ze �wistem kr�gi nad jego g�ow�. Ostrze zaczepi�o o plandek� przy drugiej pr�bie. Masklin sprawdzi�, czy solidnie, i zacz�� wspinaczk�, wymacuj�c stopami nier�wno�ci opony. Radzi� sobie ca�kiem sprawnie, ale przecie� robi� to ju� czwarty raz. Wgramoli� si� przez szczelin� mi�dzy burt�, a plandek� w wype�niaj�c� wn�trze ciemno�� i natychmiast przywi�za� link� do jednej z grubych lin mocuj�cych brezent do drewna. Lina by�a grubo�ci jego ramienia, ale obwi�za� j� starannie swoj� link� i pospieszy� do otworu, przez kt�ry dosta� si� do �rodka. Grimma na szcz�cie zagania�a starych w stron� ci�ar�wki. Sz�o jej to nawet nie�le, skoro s�ysza� ju� ich narzekania. Tym razem g��wnie na ka�u�e. I tak zreszt� trz�s�o go ze zniecierpliwienia, bo ca�a operacja zdawa�a si� trwa� godzinami. A przecie� t�umaczy� im milion razy, �e konieczny jest po�piech. Lecz za m�odu nie wdrapywali si� na skrzynie ci�ar�wek i nie bardzo rozumieli, dlaczego maj� zacz�� to robi� na staro��. Na przyk�ad Babka Morkie upar�a si�, �eby wszyscy si� odwr�cili, kiedy zakasywa�a sp�dnice. A stary Torrit tak skamla�, �e Masklin musia� go opu�ci�, by Grimma mog�a zawi�za� mu oczy. Gdy wci�gn�� kilkoro pierwszych, sz�o ju� �atwiej, poniewa� byli jak�� pomoc� przy windowaniu nast�pnych. Grimme podci�gn�� ostatni�. By�a zadziwiaj�co lekka. Po prawdzie to ka�dy z nich by� lekki. No c� � nie co dzie� trafia si� szczur. Ku swemu szczeremu zaskoczeniu stwierdzi� nagle, �e wszyscy s� ju� na g�rze, a nie trzasn�y jeszcze drzwi kierowcy, kt�rego powolne, ci�kie kroki s�ysza� wyra�nie. � Dobra � odsapn�� z ulg�. � Skoro wreszcie jeste�my w komplecie, to wystarczy, jak... � Upu�ci�em Rzecz! � j�kn�� nagle stary Torrit. � Rzecz! Upu�ci�em j� przy kole, kiedy ona zawi�zywa�a mi oczy. Zejd� i przynie� j�, ch�opcze. Masklin wytrzeszczy� oczy. Najpierw na starego, a potem na d� przez odchylon� plandek�. Rzeczywi�cie, w dole dostrzeg� niewielki, czarny sze�cian le��cy na ziemi. Rzecz. Sze�cian le�a� w samym �rodku ka�u�y obok ko�a, co zreszt� by�o bez znaczenia � woda na niego nie dzia�a�a, nic innego r�wnie� nie. Nie mo�na go by�o nawet spali�. � Nie ma czasu! � sprzeciwi� si�, s�ysz�c zbli�aj�ce si� kroki. � Nie mo�emy bez niej odej��! � Grimma niespodziewanie popar�a Torrita. � Naturalnie, �e mo�emy. To tylko przedmiot. Na nic si� nam nie przyda tam, dok�d jedziemy! � Wstyd mu si� zrobi�o, ledwie to powiedzia�, ale i tak jego reakcja by�a niczym w por�wnaniu z reakcjami pozosta�ych. Grimma zaniem�wi�a, a Babka Morkie wyprostowa�a si� niczym dr��ca struna. � Zapominasz si�, m�odzie�cze! � warkn�a. � Tym razem blu�nierstwa ci nie pomog�. Powiedz mu, Torrit! Ton i szturchni�cie w �ebra pobudzi�y Torrita do kolejnej wypowiedzi: � Bez Rzeczy nigdzie nie jad�! � oznajmi� stanowczo. � Niew�a�ciwe jest... � W�dz ci to m�wi! � przerwa�a mu Babka Morkie. � Wi�c zr�b, co m�wi. Zostawi�?! Te� co�! To nie by�oby w�a�ciwe! Ani uczciwe! Przesta� tak sta� i gapi� si� na mnie, tylko z�a� i przynie� j�. Natychmiast! Masklin spojrza� z obrzydzeniem na ka�u�� i bez protest�w przerzuci� za burt� lin�, po kt�rej ze�lizn�� si� na d�. Pada�o mocniej ni� przed chwil�, w dodatku do deszczu do��czy� �nieg, cho� jeszcze nie�mia�o. Wiatr przybra� na sile i zdrowo nim potrz�sn��, nim min�� ko�o i z chlupotem wyl�dowa� w ka�u�y. Masklin z�apa� Rzecz i us�ysza� trzask drzwi kierowcy... Gor�czkowo zacz�� si� wspina�, gdy ci�ar�wka o�y�a. Najpierw rykn�a; nie by� to ju� d�wi�k, lecz solidna �ciana ha�asu. Potem parskn�a fal� smrodu, a w ko�cu zadygota�a, a� zatrz�s�a si� ziemia. Masklin krzykn�� rozpaczliwie, nie przerywaj�c jednak�e wspinaczki, gdy dotar�o do�, �e nawet on nie s�yszy w�asnego g�osu. Kto� na g�rze musia� jednak my�le� � najprawdopodobniej by�a to Grimma, gdy� r�wnocze�nie z drgni�ciem wielkiego ko�a lina nagle poderwa�a si�, unosz�c go tak szybko, �e zaniecha� wspinaczki, kurczowo trzymaj�c si� sznura. Niemal bliski og�uchni�cia, kr�ci� si� i obija�, usi�uj�c r�wnocze�nie wm�wi� sobie, �e nie jest przera�ony. Wielkie ko�o obr�ci�o si� o centymetry od jego oczu i stwierdzi�, �e nie jest przera�ony. To by�o co� znacznie gorszego. Poza tym by� pewien, �e zginie. I to za chwil�. A najgorsza by�a �wiadomo��, �e zginie przez Rzecz, czyli przez co�, co si� nigdy nikomu na nic nie przyda�o. Przez bezu�yteczne co�, co by�o zwyk�� rzecz�, trafi do nieba. Ciekawe, czy stary Torrit ma racj� co do tego, co si� dzieje, gdy si� umrze? Wydawa�o mu si�, �e to lekka przesada � zgin��, by si� o tym przekona�, tym bardziej �e od lat wpatrywa� si� w niebo i nigdy nie zauwa�y� tam �adnego noma... Teraz zreszt� i tak nie mia�o to znaczenia... Czyje� d�onie z�apa�y go pod ramiona i wci�gn�y pod plandek�, a potem z pewnym trudem wyci�gn�y mu z zanadrza Rzecz. Puste pola za rozp�dzaj�c� si� ci�ar�wk� przes�oni�a entuzjastyczna fala deszczu. Nie tylko na polach nie by�o ju� upraw � w ca�ym kraju nie by�o ju� nom�w. W czasach, w kt�rych znacznie mniej pada�o, nom�w by�o du�o � Masklin osobi�cie pami�ta�, �e by�o ich ponad czterdzie�cioro. Potem zbudowano autostrad�, strumie� umieszczono w podziemnych rurach, a najbli�sze krzewy wyci�to. Nomy zawsze zamieszkiwa�y rozmaite k�ty, a tu nagle okaza�o si�, �e na �wiecie nie ma ju� �adnych k�t�w. Nic wi�c dziwnego, �e liczba nom�w zacz�a male�. Cz�ciowo spowodowane to by�o przyczynami naturalnymi, a dla dziesi�ciocentymetrowych osobnik�w to oznacza wszystko, co ma z�by, szybkie nogi i ochot� na polowanie. Cz�ciowo powodem by� Pyrrince, kt�ry �jako typ najbardziej awanturniczy � poprowadzi� ekspedycj� przez autostrad�, by zbada� le��cy za ni� las. Wyruszyli pewnej nocy i nigdy nie wr�cili. Niekt�rzy utrzymywali, �e przyczyn� by�y soko�y, inni, �e ci�ar�wka, a jeszcze inni twierdzili wr�cz, �e wyprawa dotar�a do po�owy autostrady i wci�� tkwi na rozdzielaj�cym jezdni� pasie zieleni, nie mog�c ani p�j�� dalej, ani si� cofn��, odci�ta nie ko�cz�cymi si� sznurami samochod�w. Potem przy drodze wybudowano bistro, co mo�na by�o uzna� za popraw�. Ocena zale�a�a od punktu widzenia. Je�li kto� uznaje zimne frytki i pozosta�o�ci 10 po szarych kurczakach za jedzenie, to nagle zrobi�o si� go wystarczaj�co du�o dla wszystkich. W ko�cu zacz�o si� lato i Masklin z pewnym zdziwieniem stwierdzi�, �e pozosta�o ich zaledwie dziesi�cioro, z czego osiem sztuk jest zbyt starych, by przyda� si� na cokolwiek. Torrit mia� prawie dziesi�� lat! By�o to upiorne lato. Grim-ma robi�a, co mog�a, pr�buj�c organizowa� rajdy na kosze na �mieci (z regu�y 0 p�nocy), Masklin za� usi�owa� polowa�. Samotne polowanie najbardziej przypomina�o umieranie po kawa�ku, poniewa� wi�kszo�� tego, na co si� poluje, tak�e poluje na my�liwego. A je�li nawet ma si� szcz�cie i upoluje szczura, to jak go dostarczy� do domu? Ostatnio zabra�o mu to dwie doby ci�gni�cia za ogon i noc sp�dzon� na przeganianiu wszystkiego, co tak�e mia�o ochot� na szczura, ale nie mia�o ochoty na polowanie. Dziesi�ciu silnych my�liwych mog�o zrobi� wszystko � obrabowa� ul, na�apa� myszy, odkopa� kreta. Lecz jeden, i to nie maj�cy oczu z ty�u g�owy, by� w wysokiej trawie po prostu nast�pnym obiadem dla wszystkiego, co mia�o k�y 1 pazury. �eby mie� co je��, potrzeba wielu silnych my�liwych, ale �eby mie� du�o my�liwych, potrzebna jest okolica, w kt�rej mo�na znale�� du�o jedzenia. I w tym w�a�nie tkwi� problem. Grimma co prawda twierdzi�a, �e na jesieni si� poprawi, gdy� b�d� grzyby, jagody, orzechy i wszystko. Okaza�o si�, �e grzyb�w nie ma w og�le, a pada�o tak, �e wi�kszo�� jag�d zgni�a na krzaczkach, zanim zd��y�y dojrze�. Orzech�w za to by�o du�o, tylko co z tego? Najbli�sza leszczyna ros�a o p� dnia marszu, a on sam m�g� zabra� najwy�ej tuzin orzech�w, je�li wpierw wy�uska� je ze skorup i ci�gn�� w papierowej torbie znalezionej w koszu. Zabiera�o to w sumie ca�y dzie� i poci�ga�o za sob� ryzyko wypatrzenia przez jastrz�bie, a dawa�o w efekcie jedzenie dla wszystkich na jeden dzie�. Ledwie. Na koniec zawali�a si�, podmyta przez deszcze, tylna �ciana nory. Wtedy to w�a�nie Masklin zacz�� niemal z przyjemno�ci� opuszcza� nor�: nawet samotne polowania by�y lepsze od ci�g�ego zrz�dzenia, �e nie przeprowadza podstawowych napraw. Tym, co przepe�ni�o czar�, czyli wyczerpa�o definitywnie jego cierpliwo��, by� ogie�. A raczej jego brak. Ogie� by� potrzebny tak do gotowania, jak i do odstraszania r�nych stworze�, zw�aszcza nocnych. Dlatego ognisko rozpalano przy wej�ciu i zawsze go pilnowano. Tyle �e Babka Morkie zasn�a pewnego dnia na warcie i ogie� zgas�. Dobrze, �e mia�a cho� na tyle przyzwoito�ci, by si� do tego przyzna� i przeprosi�. Masklin, gdy wr�ci� tamtego wieczoru i zobaczy� wygas�e ognisko, wbi� dzid� w ziemi� i wybuchn�� �miechem. �mia� si� tak d�ugo, a� si� rozp�aka�, a potem wyszed� i siedzia� na zewn�trz. Grimma przynios�a mu skorup� orzecha pe�n� herbaty pokrzywowej. Zimnej naturalnie. A potem dosz�o do nast�puj�cej wymiany pogl�d�w: 11 � Bardzo ich to wzburzy�o � pierwsza odezwa�a si� Grimma. � Pewnie, �e tak � parskn��. � S�ysza�em nawet, jak bardzo, Torrit w�a�nie za��da� nowego niedopa�ka, bo mu si� tyto� ko�czy, a reszta ma ochot� na ryb�, kt�r� naturalnie te� ja powinienem przynie��. No i sta�e zrz�dzenie, �e m�odzi my�l� tylko o sobie, nie to, co za ich czas�w... � Tacy ju� s� � westchn�a. � Tylko nie dociera do nich, �e gdy byli m�odzi, by�y tu setki nom�w. � Sporo czasu minie, nim zn�w b�dziemy mieli ogie�. � Masklin bez celu pogrzeba� w b�ocie. Mieli soczewk� ze znalezionych na parkingu okular�w, ale do rozpalenia ognia niezb�dny by� jeszcze s�oneczny dzie�. � Mam tego do�� � stwierdzi� cicho i zdecydowanie. � Zamierzam si� st�d wynie��. � Ale�... my ci� potrzebujemy. � Ja te� si� potrzebuj�. To znaczy: co to jest za �ycie? � Ale je�li odejdziesz, oni umr�! � Oni i tak umr� � zauwa�y� rozs�dnie. � Jeste� okrutny! � Takie ju� jest �ycie, ka�dy kiedy� umiera. My te�. Popatrz na siebie: sp�dzasz ca�e dnie na myciu, gotowaniu i chodzeniu wok� nich. Masz prawie trzy lata! Najwy�szy czas, �eby� mia�a w�asne �ycie. � Babka Morkie by�a dla mnie mi�a, kiedy by�am ma�a. Poza tym ty te� kiedy� b�dziesz stary. � Tak? I kto wtedy b�dzie si� o mnie troszczy�? By�o to pytanie ko�cz�ce wymian� pogl�d�w. Sytuacja denerwowa�a go coraz bardziej. By� przekonany, i� ma racj�, a czu� si� tak, jakby jej nie mia�. To jedynie pogarsza�o spraw�. My�la� o tym od d�u�szego czasu i zawsze si� z�o�ci�, przekonany, �e da� si� wrobi�. Wszyscy sprytni i odwa�ni odeszli dawno temu w ten czy inny spos�b. Na po�egnanie m�wili mu, �e jest porz�dny ch�op i �eby opiekowa� si� starymi, a oni b�d� z powrotem, nim si� obejrzy. Gdy tylko znajd� lepsze miejsce. Za ka�dym razem ust�powa� i zostawa�, mimo �e mia� ochot� z nimi i��, i to w�a�nie najbardziej go denerwowa�o. Cokolwiek sobie obieca�, i tak zawsze dawa� si� wmanewrowa�. Inni odchodzili, a on zostawa� ze starymi, przejmuj�c na siebie obowi�zek opieki nad nimi. Zda� sobie spraw�, �e Grimma wpatruje si� w niego niezbyt przychylnie. Wzruszy� ramionami, zrezygnowany. � Ju� dobrze, dobrze, mog� i�� z nami � burkn��. � Wiesz, �e nigdzie nie p�jd�, s� za starzy. Tu si� urodzili i wyro�li, tu zawsze �yli i tu im si� podoba. 12 � Im si� podoba, dop�ki jeste�my w pobli�u, by si� o nich troszczy� � poprawi� j �. Na tym dyskusja si� sko�czy�a. Na kolacj� by�y orzechy. Masklin znalaz� w swoim wk�adk� mi�sn�, czyli robaka. Potem poszed� na wzg�rze, siad�, podpieraj�c brod� d�o�mi, i obserwowa� s autostrad�, przypominaj�c� strumie� bia�ych i czerwonych �wiate�. �wiat�a nale�a�y do pude� na ko�ach, w kt�rych siedzieli ludzie spiesz�cy w jakich� tajemniczych interesach. Ludzie zawsze za czym� goni�, cokolwiek to jest. Got�w by� si� za�o�y�, �e nie jadaj� szczur�w. Ludzie w sumie maj� dobrze � s� duzi i powolni, ale nie musz� �y� w wilgotnych norach, czekaj�c, a� jaka� t�pa, stara baba zapomni do�o�y� do ognia. Pij� ciep�� herbat� i wyrzucaj� orzechy z wk�adk� mi�sn�. Je�d��, dok�d chc�, i robi�, co chc�, a to dlatego, �e ca�y �wiat nale�y do nich. I ca�� noc je�d�� w t� i z powrotem: czy�by nigdy nie sypiali? Musz� ich by� ca�e setki. Od dawna �ni�, �e odjedzie st�d ci�ar�wk� � jedn� z tych, kt�re cz�sto zatrzymywa�y si� przy bistro. �atwo by by�o znale�� si� w kt�rej� z nich; no, powiedzmy, w miar� �atwo. Wszystkie by�y l�ni�ce i czyste � musia�y pochodzi� z lepszego miejsca ni� to. Alternatywy w sumie nie by�o � w �aden spos�b nie mo�na liczy� na to, �e przetrzymaj� tu zim�, a o w�dr�wce piechot� przez za�nie�one pola nawet nie ma co marzy�. Dot�d ko�czy�o si� naturalnie na marzeniach, jak zwykle w ca�ym jego �yciu. Mo�na by�o tylko �ni� o tych migaj�cych �wiat�ach... albo o gwiazdach widocznych na niebie. Torrit gada� zawsze, �e gwiazdy s� bardzo wa�ne, z czym Masklin prywatnie nie bardzo si� zgadza�. Bo tak: zje�� si� ich nie da�o, nawet dobrze nie �wieci�y i ma�o co by�o wida� bez ksi�yca. Jak si� tak g��biej zastanowi�, gwiazdy by�y w�a�ciwie bezu�yteczne... Kto� krzykn��. Masklin by� na nogach i w biegu, zanim zda� sobie w pe�ni spraw� z tego, co robi i dok�d zmierza. A zmierza� ku wej�ciu do nory. Wej�cie by�o w ca�o�ci zablokowane przez �eb lisa, kt�rego reszta znajdowa�a si� na zewn�trz i macha�a rado�nie ogonem. Masklin rozpozna� go natychmiast � mia� ju� z nim kilka bliskich spotka�. Gdzie� w g�owie Masklina jego cz��, o kt�rej stary Torrit mawia�, �e to prawdziwy Masklin, z przera�eniem obserwowa�a, jak jego r�ka �apie dzid� wbit� w ziemi� przed nor� i z ca�ych si� d�ga lisa w tyln� �ap�. Z nory doszed� st�umiony skowyt i po chwili �eb do��czy� do reszty lisa, par� b�yszcz�cych �lepi przygl�daj�c si� napastnikowi, kt�ry odskoczy�, nie wypuszczaj�c broni z r�k. By� to jeden z tych moment�w, gdy czas zwalnia, a wszystko wygl�da znacznie bardziej realnie. Mo�e kiedy si� wie, �e si� umiera, zmys�y pa- 13 kuj� do g�owy, ile tylko zdo�aj� szczeg��w, korzystaj�c z tego, �e jeszcze maj� okazje... �lepia lisa by�y ��te i z�e, a pysk umazany we krwi... Masklin poczu� w�ciek�o�� rosn�c� w nim niby gigantyczny b�bel. Nie przepada� za starymi, ale to nie pow�d, by takie co� mog�o sobie z nich robi� przek�sk�. Widz�c czerwony j�zor zlizuj�cy krew z pyska, Masklin zrozumia�, �e ma tylko dwie mo�liwo�ci � uciec lub zgin��. Dlatego te� zaatakowa�. Celnie rzucona w��cznia trafi�a lisa prosto w pysk, wbijaj�c si� w warg�, a nim zaskoczony drapie�nik sko�czy� skomle�, pr�buj�c si� jej pozby�, Masklin dopad� jego boku, skoczy� i wdrapa� si� po rudym futrze na lisi grzbiet, siad� mu okrakiem na karku i kamiennym no�em zacz�� d�ga� tak energicznie, jakby pr�bowa� odp�aci� za ca�e z�o tego �wiata... Lis zaskomla� i odskoczy�. Gdyby Masklin by� zdolny do logicznego my�lenia, zrozumia�by, �e no�em mo�e jedynie wkurzy� zwierz�. Lis natomiast nie by� przyzwyczajony do odgryzaj�cych si� zaciekle przek�sek, tote� zrezygnowa� z jedzenia i poda� ty�y. Naturalnie rzuci� si� prosto przed siebie, a �e sta� akurat zwr�cony ku autostradzie, pogna� ku rzece �wiate�. P�d i gwizd wiatru w uszach otrze�wi�y nieco Masklina, dzi�ki czemu ponownie zacz�� my�le�. S�ysz�c coraz g�o�niejszy ha�as ci�ar�wek, skoczy� w wysok� traw�, tu� przed tym jak lis wypad� na asfalt. Ci�ko wyl�dowa�, przetoczy� si� po trawie i straci� oddech. Ale nie straci� zdolno�ci obserwacji, a to, co zobaczy�, naprawd� na d�ugo zapad�o mu w pami��. Sam by� zdziwiony, bowiem zobaczy� potem tyle dziw�w, �e na nic wi�cej nie powinno mu starczy� miejsca w pami�ci. Ot� lis wpad� na asfalt i zamar�, o�wietlony lampami najbli�szej ci�ar�wki, a potem spr�bowa� warkn�� g�o�niej ni� ona. W nast�pnej sekundzie dosz�o do spotkania nieruchomego drapie�nika z dziesi�cioma tonami metalu poruszaj�cego si� z pr�dko�ci� stu dziesi�ciu kilometr�w na godzin�. Co� �upn�o, pisn�o i znikn�o. Masklin le�a� przez d�ug� chwil�, wtulaj�c twarz w mokr� traw� i wysilaj�c wyobra�ni�. Gdy uzna�, �e wyobrazi� sobie wystarczaj�co makabryczne rzeczy, wsta� i ruszy� ku norze. Przy wej�ciu czeka�a Grimma, trzymaj�c pa�k� z ga��zi, kt�r� omal go nie zdzieli�a, gdy wytoczy� si� z ciemno�ci. Delikatnie, acz stanowczo odsun�� znieruchomia�� w pobli�u ucha bro� i spojrza� pytaj�co na Grimm�. � Nie wiedzieli�my, co si� z tob� sta�o. � S�ycha� by�o, �e tylko ma�y krok dzieli j� od histerii. � Us�yszeli�my ha�as i tam, gdzie ty powiniene� by�, by� lis i dosta� Merta i Cooma, i zacz�� kopa�... � Zamilk�a i jakby zapad�a si� w sobie. � Serdeczne dzi�ki za trosk� � odpar� ch�odno. � Tak, jestem ca�y. Mi�o, �e pytasz. � Co... co si� sta�o? 14 Zignorowa� j�, wszed� do ciemnego wn�trza i po�o�y� si� po omacku. S�ysza� szepty pozosta�ych, skulonych w ciemno�ciach, i doskonale wiedzia�, o czym szepcz�. 0 tym, �e powinien tu wtedy by�. Bo oni naprawd� s� od niego zale�ni. 1 dlatego musz� jecha� razem z nim. Wszyscy. Wtedy wygl�da�o to na doskona�y pomys�. Teraz wygl�da�o to troszk� inaczej. Teraz wszyscy siedzieli skuleni w k�cie ogromnej, ciemnej ci�ar�wki. Byli cicho, bo na �aden ha�as nie by�o miejsca � ryk silnika szczelnie wype�nia� ca�e wn�trze. Czasami przygasa�, ale jedynie po to, by wybuchn�� z now� si��. Chwilami ca�� ci�ar�wk� szarpa�o i rzuca�o. Grimma przeczo�ga�a si� po dygocz�cej pod�odze do siedz�cego przy burcie Masklina. � Jak d�ugo potrwa, zanim tam dojedziemy? � spyta�a. � Gdzie �tam"? � Tam, dok�d jedziemy. Gdziekolwiek to jest. � Poj�cia nie mam. � Widzisz, oni s� g�odni. Nie by�o to nic nowego czy zaskakuj�cego � zawsze byli g�odni. Masklin spojrza� w stron� skulonych starych: jeden czy dwoje obserwowa�o go wyczekuj�co. � Nic na to nie poradz� � odpar� zrezygnowany. � Te� jestem g�odny, ale sama widzisz, �e tu nic nie ma. Ani do jedzenia, ani w og�le. � Babka Morkie robi si� bardzo nerwowa, gdy nie dostaje posi�ku na czas � doda�a Grimma. Masklin spojrza� na ni� pustym wzrokiem, po czym przeczo�ga� si� do skulonej grupy i siad� mi�dzy Torritem, a star� zrz�d�. U�wiadomi� sobie, �e tak naprawd� nigdy z nimi nie rozmawia�. Gdy by� ma�y, oni byli olbrzymami, kt�rzy go nie interesowali; potem by� �owc� przebywaj�cym z innymi my�liwymi, a tego roku albo szuka� po�ywienia, albo spa� jak zabity. Wiedzia�, dlaczego Torrit jest wodzem � by� najstarszy, a najstarszy nom by� zawsze przyw�dc� i co do tego nigdy nie by�o �adnej w�tpliwo�ci. Podobnie jak co do tego, �e musi to by� nom p�ci m�skiej, i nawet Babka Morkie wiedzia�a, �e nie do pomy�lenia jest, aby by�o inaczej. Og�lnie by�o to nieco dziwne, gdy� akceptuj�c t� tradycj�, i tak traktowa�a Torrita jak idiot�, a on nie podj�� �adnej decyzji, nie patrz�c na ni� cho�by k�tem oka. Masklin westchn�� ci�ko i wlepi� wzrok we w�asne kolana. � Pos�uchajcie, nie wiem jak d�ugo... 15 � Nie martw si� o nas, ch�opcze � odpar�a Babka Morkie zadziwiaj�co niskim g�osem. � To wszystko jest raczej podniecaj�ce, nie s�dzisz? � Ale mo�e zaj�� wieki. Nie wiem, ile to potrwa. To by� w sumie zwariowany pomys�... � Masklin urwa�, czuj�c ko�cisty palec miedzy �ebrami. � M�odzie�cze, prze�y�am Wielk� Zim� tysi�c dziewi��set osiemdziesi�tego sz�stego roku, a by�a straszna. Nie powiesz mi nic nowego o g�odzie. Grimma to dobra dziewczyna, ale za bardzo si� zamartwia. � Przepraszam, ale ja nawet nie wiem, dok�d jedziemy! � nie wytrzyma� Masklin. Torrit, trzymaj�cy na kolanach Rzecz, przyjrza� mu si� krytycznie oczkami kr�tkowidza. � Mamy Rzecz � oznajmi� niespodziewanie. � Ona poka�e nam drog�. Poka�e. Masklin ponuro kiwn�� g�ow�. Zabawne, sk�d Torrit zawsze wiedzia�, czego chce Rzecz. Zwyk�y czarny sze�cian mia� ca�kiem konkretne pogl�dy na wa�no�� regularnych posi�k�w albo na to, �e nale�y s�ucha� starszych. Zdawa� si� mie� odpowied� albo rad� na wszystko. � A dok�d nas zaprowadzi ta droga? � spyta� Masklin, staraj�c si�, by nie brzmia�o to z�o�liwie. � Doskonale wiesz. Do niebios. � A, tak � mrukn�� zrezygnowany, podejrzliwie przygl�daj�c si� Rzeczy. By� prawie pewien, �e nic nie m�wi�a Torritowi. Nic w og�le. Mia� naprawd� dobry s�uch, a nigdy nie zdarzy�o mu si� s�ysze�, by cho� szepta�a cokolwiek. Ani nic nie m�wi�a, ani si� nie rusza�a, ani w og�le nic nie robi�a. Jedyne, co robi�a przez ca�y czas, to wygl�da�a czarno i sze�ciennie. W tym by�a naprawd� dobra. � Tylko �ci�le wype�niaj�c polecenia Rzeczy, mo�emy by� pewni, �e trafimy do niebios � oznajmi� niepewnie Torrit, zupe�nie jakby ten tekst s�ysza� dawno temu, ale wci�� nie do ko�ca go rozumia�. � No dobra � zgodzi� si� Masklin i wsta�. Tym razem do burty przeszed�, co by�o sporym wyczynem, jako �e pod�oga wyczynia�a dzikie harce. Zebra� si� na odwag�, wysun�� g�ow� spod plandeki i rozejrza� si�. Na zewn�trz nie by�o nic poza rozmazanymi kszta�tami i �wiat�ami oraz dziwnymi woniami. Wszystko sz�o nie tak, jak powinno, a tydzie� temu wydawa�o mu si� takie sensowne i logiczne. Wszystko wydawa�o si� lepsze od pozostania tam, gdzie byli dotychczas. Starzy zrz�dzili i j�czeli praktycznie przy ka�dej okazji, kiedy im si� co� nie podoba�o, za to teraz, gdy wszystko zacz�o wygl�da� naprawd� �le, stali si� niemal rado�ni. Wychodzi�o na to, �e s� znacznie bardziej skomplikowani, ni� wygl�daj�. Mo�e Rzecz by�aby w stanie to wyja�ni�, gdyby si� wiedzia�o, jak zapyta�. 16 Ci�ar�wka nagle skr�ci�a, wjecha�a w d�, w ciemno��, i niespodziewanie stan�a. Zupe�nie bez ostrze�enia Masklin znalaz� si� w du�ej, o�wietlonej przestrzeni pe�nej ci�ar�wek i, co gorsza, pe�nej ludzi... Cofn�� czym pr�dzej g�ow� i pospieszy� ku Torritowi. � Hm... � zagai� niepewnie. � Tak, ch�opcze? � Niebiosa. Ludzie te� tam trafiaj�? � Niebios jest wiele, ale do tych niebios trafiamy tylko my. � Jeste� tego absolutnie pewien? � Absolutnie. � Torrit u�miechn�� si�. � Naturalnie ludzie mog� mie� swoje w�asne, o kt�rych nic nie wiemy. Ale w naszych niebiosach ich nie ma. Mo�esz by� tego pewien. � Aha. Torrit przyjrza� si� Rzeczy. � Zatrzymali�my si� � stwierdzi�. � Gdzie jeste�my? Masklin spojrza� niepewnie w stron� brezentu. � My�l�, �e lepiej b�dzie, jak si� dowiem � zg�osi� si� na ochotnika. Na zewn�trz co� zagwizda�o, huk ludzkich g�os�w stopniowo ucich� i �wiat�o zgas�o. Co� przesun�o si� ze zgrzytem i �oskotem, potem szcz�kn�o metalicznie i zapad�a cisza. Po chwili od strony jednej z ci�ar�wek dobieg�o ciche chrobotanie. Spod jej plandeki wysun�a si� linka grubo�ci nitki i wysuwa�a si� tak d�ugo, a� dotkn�a t�ustej pod�ogi gara�u. Min�a minuta ca�kowitej ciszy i bezruchu. Potem powoli i ostro�nie po linie opu�ci�a si� niewielka, kr�pa posta� i stan�a na pod�odze. Kilka sekund sta�a nieruchomo, wodz�c jedynie oczami. Posta� wprawdzie by�a humanoidalna: mia�a odpowiedni� liczb� r�k i n�g oraz innych element�w, jak oczy czy uszy, wszystko tak�e znajdowa�o si� na w�a�ciwym miejscu. Ale � odziana w mysie sk�ry � przemyka�a si� po zacienionej pod�odze, kszta�tem przypominaj�c ceg��. Normalny nom zbudowany by� tak, �e zawodnik sumo wygl�da� przy nim jak na wp� zag�odzona ofiara, a jego spos�b poruszania si� sugerowa�, �e jest wytrzymalszy od wojskowych but�w. Prawd� m�wi�c, Masklin by� tak przera�ony jak nigdy. Wok� nie by�o niczego, co m�g�by rozpozna� albo co cho�by wygl�da�o znajomo, je�li nie liczy� zapachu <i>wo</i>, kt�ry � jak si� przekona� � nieod��cznie towarzyszy� ludziom, a zw�aszcza ci�ar�wkom (Torrit twierdzi�, �e jest to p�on�ca woda, kt�r� pij� ci�ar�wki, co ostatecznie przekona�o Masklina, �e stary straci� resztki zdrowego rozs�dku, jako �e woda si� przecie� nie pali). 17 Nic tu w og�le nie mia�o sensu. Wok� sta�y wysokie puszki i inne wielkie kawa�y metalu, co sugerowa�o, �e znalaz� si� w ludzkich niebiosach. Ludzie uwielbiali metal, zw�aszcza taki, z kt�rego co� zrobiono. Ostro�nie omin�� rozdeptany niedopa�ek, zapami�tuj�c, gdzie le�y, by w drodze powrotnej zabra� go dla Torrita. Wsz�dzie wok� sta�y ci�ar�wki � ciche i ciemne. Masklin uzna�, �e jest to gniazdo ci�ar�wek. A to z kolei sugerowa�o, i� jedynym po�ywieniem w okolicy b�dzie najprawdopodobniej po�ywienie ci�ar�wek. Odpr�y� si� nieco i postanowi� spenetrowa� mrok pod �awk�, kt�ra g�rowa�a przy �cianie niczym dom. Le�a�y tam jakie� pogniecione papiery i co� znajomo pachnia�o... Zapach doprowadzi� go do ca�kiem sporego ogryzka jab�ka, kt�re ledwie zaczyna�o br�zowie�. By�o to ca�kiem niez�e znalezisko, tote� zarzuci� je sobie na rami� i odwr�ci� si�, chc�c wraca�. I znieruchomia�. Dostrzeg� bowiem przygl�daj�cego mu si� z namys�em szczura. I to wi�kszego ni� te, z kt�rymi walczy� w koszu na �mieci. Zwierz� opad�o na cztery �apy i ruszy�o ku niemu niespiesznie. Masklin prawie si� u�miechn�� � wreszcie co� znajomego: co to szczur i jak z nim post�powa�, wiedzia� doskonale i nie mia�o najmniejszego znaczenia, w jakich warunkach dochodzi do spotkania. Pu�ci� ogryzek, zmieni� uchwyt na drzewcu dzidy i powoli wymierzy� grot dok�adnie mi�dzy oczy szczura... R�wnocze�nie wydarzy�y si� dwie rzeczy. Zauwa�y�, �e szczur ma w�sk�, czerwon� obro��, i us�ysza� czyj� g�os: � Stop! Za d�ugo go tresowa�em! Na Raj Przecen, sk�d ty si� wzi��e�?! Pytaj�cy wyszed� z cienia i Masklina zamurowa�o. Obcy bowiem by� nomem. Przynajmniej Masklin zmuszony by� tak za�o�y�, skoro wygl�da� i porusza� si� jak nom. Tylko to ubranie... Podstawowym kolorem stroju praktycznego noma, nie �ywi�cego sk�onno�ci samob�jczych, zawsze by� b�otnisty. Tak nakazywa� zdrowy rozs�dek. Grim-ma zna�a z p� setki sposob�w uzyskiwania barwnik�w z rozmaitych ro�lin, ale wszystkie dawa�y kolor b�d�cy, je�li si� dobrze przypatrzy�, w zasadzie odmian� b�otnistego. Czasem by� to ��tob�otny, czasem br�zowob�otny, a czasem nawet zielonkawobury, ale b�otnisty dominowa�. Pow�d by� prosty: jakikolwiek nom paraduj�cy po �wiecie w jaskrawej czerwieni czy intensywnym b��kicie mia� przed sob� mniej wi�cej (z naciskiem na mniej) p� godziny �ycia, nim przytrafi�o mu si� co� trawiennego, czyli m�wi�c kr�tko, nim sta� si� czyim� posi�kiem. Ten za� nom wygl�da� niczym t�cza, a jego r�nobarwne ubranie zrobione by�o z tak doskona�ego materia�u jak opakowania po czekoladkach. Pas nabijany mia� kawa�kami szk�a, a na nogach wysokie buty z prawdziwej sk�ry. Na dok�adk� 18 nosi� kapelusz z pi�rkiem, a gdy m�wi�, uderza� si� po udzie smycz�, na kt�rej � co Masklin dostrzeg� dopiero teraz � trzyma� szczura. � No?! � zirytowa� si� nieco nom. � Odpowiedz mi! � Przyjecha�em ci�ar�wk� � odpar� kr�tko Masklin, nie spuszczaj�c wzroku ze szczura. Ten przesta� si� iska� za uchem, przyjrza� mu si� niezbyt �yczliwie i schowa� si� za swoim panem. � Ale co tu robisz? Odpowiadaj! Masklin wyprostowa� si�. � Podr�ujemy � odpar� jeszcze zwi�lej. Kolorowy nom wytrzeszczy� na niego oczy. � Co to znaczy �podr�ujemy"? � spyta� po chwili. � Przenosi� si� z miejsca na miejsce. No, przyby� z jednego, a udawa� si� do innego. O�wiadczenie wywar�o dziwne wra�enie na kolorowym: nie �eby od r�ki zrobi� si� uprzejmy, ale przynajmniej przesta� by� niemi�y. � Chcesz mi powiedzie�, �e przyby�e� z zewn�trz?! � W�a�nie. � Ale� to niemo�liwe! � Naprawd�? � Masklin lekko si� zaniepokoi�. � Zewn�trz nie ma! � Naprawd�? Przykro mi, ale stamt�d w�a�nie przybywamy. Sprawia ci to jaki� k�opot? � Ty naprawd� masz na my�li Zewn�trz? � spyta� nom, przysuwaj�c si� bli�ej. � Chyba naprawd�. Nigdy si� w�a�ciwie nad tym nie zastanawiali�my. Co to za mi�... � Jakie ono jest? � Co?! � Zewn�trz. Jakie ono jest? Pytanie zaskoczy�o Masklina. � No... � odpar� po namy�le. � Du�e... � I? � No... i jest go tam naprawd� du�o... � Tak? � No i... jest tam ca�a masa r�nych rzeczy... � Czy to prawda, �e sufit jest tak wysoko, �e go nie wida�? � Kolorowy nom najwyra�niej nie potrafi� opanowa� podniecenia. � Nie wiem � przyzna� Masklin. � Co to �sufit"? � To � odpar� kolorowy nom, wskazuj�c na ledwie widoczn� w g�rze pl�tanin� cieni i wspornik�w. 19 � Aha... niczego podobnego nie widzia�em � poinformowa� go Masklin. � Zewn�trz jest niebieskie albo szare i czasami lataj� tam takie ma�e, bia�e. � L .. i �ciany s� tak daleko, i na pod�odze le�y taki zielony dywan, co ro�nie? � Kolorowy nom zacz�� podskakiwa� z przej�cia. � Nie wiem. � Masklin by� jeszcze bardziej wyg�upiony. � Co to �dywan"? � Uch! � Kolorowy nom najwyra�niej jako� si� opanowa� i wyci�gn�� dr��c� d�o�. � Nazywam si� Angalo. Angalo de Pasmanterii, ale to ci naturalnie nic nie m�wi. A to jest Bobo. Szczur wygl�da�, jakby si� u�miecha�, a Masklin zacz�� dochodzi� do wniosku, �e zdziwienie mo�e nie mie� granic. Poza tym nigdy nie s�ysza�, by szczura nazywano inaczej ni� �obiadem". � Jestem Masklin � przedstawi� si�. � Nie masz nic przeciwko temu, �eby reszta do nas do��czy�a? To by�a naprawd� d�uga podr�, � Jasne! To was jest wi�cej? I wszyscy z zewn�trz?! Ojciec mi nigdy nie uwierzy. � Przepraszam, ale nie rozumiem. Co w tym takiego niezwyk�ego? Byli�my na zewn�trz, teraz jeste�my wewn�trz. Tymczasem doszli do ci�ar�wki i na sygna� Masklina pozostali powoli zacz�li si� opuszcza� po linie. � Starsi! � zdumia� si� Angalo. � I wygl�daj� zupe�nie jak my! I nawet nie maj� spiczastych g��w! � Impertynent! � warkn�a Babka Morkie i Angalo przesta� si� cieszy�. � Madame, czy wie pani, do kogo m�wi? � spyta� lodowato. � Do kogo�, kto nie jest wystarczaj�co stary, by nie przyda�o mu si� lanie � odpar�a ze znawstwem. � Gdybym wygl�da�a tak jak ty, ch�opcze, wygl�da�abym na pewno o wiele lepiej. Spiczaste g�owy, te� co�! Angalo bezg�o�nie otworzy� usta, po czym tak samo je zamkn��. � Zadziwiaj�ce! � przyzna�. � Dorcas uwa�a�, �e nawet je�li �ycie na zewn�trz Sklepu jest mo�liwe, nie mo�e to by� �ycie, jakie znamy! Prosz� za mn�, wska�� drog�. I pogna� ku �cianie. Pozostali wymienili znacz�ce spojrzenia, ale pod��yli za nim. Gniazdo ci�ar�wek nie by�o miejscem zach�caj�cym do d�u�szego pobytu. � Pami�tam, jak tw�j ojciec kiedy� by� za d�ugo na s�o�cu i potem wygadywa� rozmaite bzdury. Zupe�nie jak ten tu � oceni�a cicho Babka Morkie. Wygl�da�o na to, �e Torrit dochodzi do jakiego� wniosku, co zawsze d�ugo trwa�o, ale wszyscy zd��yli si� do tego przyzwyczai�, tote� czekali w uprzejmej ciszy. � Uwa�am � o�wiadczy� wreszcie � uwa�am, �e powinni�my zje�� jego szczura. � Och, zamknij si� lepiej � skomentowa�a automatycznie Babka Morkie. 20 � Jestem wodzem... jestem? � upewni� si� Torrit. � Oczywi�cie, �e jeste�! � warkn�a Babka. � Kto m�wi, �e nie jeste�? Nigdy nie powiedzia�am, �e nie jeste� wodzem! Jeste� wodzem. � W�a�nie. � Torrit przesta� j�cze�. � A teraz si� zamknij � zako�czy�a. Masklin stukn�� Angala w rami� i spyta� uprzejmie: � Co to za miejsce? Angalo zatrzyma� si� przy �cianie i spojrza� na niego zdziwiony. � Nie wiecie?! � Jakby�my wiedzieli, to by�my nie pytali, prawda? Po prostu my�leli�my, �e dobrze by�oby znale�� si� tam, dok�d udaj� si� ci�ar�wki � odpar�a z godno�ci� Grimma. � No, i mieli�cie racj�. � Angalo nad�� si� dumnie. � To najlepsze miejsce, w kt�rym mo�na by�. To Sklep! Rozdzia� drugi XIII. I nie by�o w Sklepie Nocy ni Dnia, jeno Otwarcie a Zamkni�cie. Tako� nie pada� tam Deszcz ni �nieg. XIV. Namowie zasie obrastali t�uszczem i mno�yli si�. Po latach zacz�y si� Rywalizacje Dzia�u z Dzia�em i zapomnieli byli wszystko o Zewn�trzu. XV. Powiadali bowiem: �Azali� Arnold Bros (za�. 1905) nie stworzy� D�br Wszelakich pod Jednym Dachem?" XVI. A ci, co m�wili: �By� mo�e nie Wszelakie Dobra", byli wy�miewani i wyszydzani. XVII. Inni zasi� m�wili: �Nawet je�li istnieje Zewn�trze, c� takiego mo�e tam by�, czego by�my potrzebowali? Mamy Elektryk�, tako� Emporium z Przysmakami, jako i Inne Rozrywki." XVIII. I tak mija�y lata mi�ksze i wygodniejsze ni�li poduszki w Wy�cie�anych Meblach (3 p.). XIX. A� przyby� z daleka Obcy i zakrzykn�� wielkim g�osem: �Biada wam!" Ksi�ga nom�w, Pi�tro Pierwsze, w. XIII-XIX Co chwila potykali si� i wpadali na siebie, szli bowiem praktycznie ca�y czas, rozgl�daj�c si� wok� i zerkaj�c w g�r�, a cz�sto tak�e z otwartymi z wra�enia ustami. Angalo doprowadzi� ich do dziury w �cianie i gestem zaprosi� do �rodka. Babka Morkie poci�gn�a nosem, stan�a i stwierdzi�a oskar�ycielsko: � To szczurza nora! Co ty sobie my�lisz, podrostku?! Torrit, on chce, �eby�my weszli do szczurzej nory! Ani mi si� �ni tam wchodzi�! � A dlaczego? � zdziwi� si� Angalo. � Bo to szczurza nora! � A w�a�nie, �e nie: to zamaskowane wej�cie, kt�re tylko wygl�da jak szczurza nora. � Tw�j szczur w�a�nie tam wlaz�, to jest szczurza nora! � odpar�a z tryumfem Babka Morkie, co ostatecznie pozbawi�o przewodnika daru wymowy: spojrza� b�agalnie na Grimm� i pod��y� w �lad za swoim szczurem. � Nie s�dz�, �eby to by�a szczurza nora � powiedzia�a Grimma nieco st�umionym g�osem, bo w�a�nie wsadzi�a tam g�ow�. 22 A mo�na wiedzie�, dlaczego tak nie s�dzisz? Bo w �rodku s� schody. I ma�e lampki. To by�a d�uga wspinaczka i kilkakrotnie musieli robi� przerwy, by starsi mogli odpocz��. Torritowi i tak trzeba by�o pomaga�. Na g�rze schody ko�czy�y si� prawie normalnie wygl�daj�cymi drzwiami, a za drzwiami... Nawet w m�odo�ci Masklin nie widzia� nigdy wi�cej ni� p� setki nom�w naraz. Tu by�o ich znacznie wi�cej. A w dodatku by�o tu jedzenie. Co prawda nie wygl�da�o znajomo, ale obecni je jedli, nie mog�o wi�c by� niczym innym. Pomieszczenie, w kt�rym si� znale�li, mia�o wysoko�� ponad dw�ch ros�ych nom�w i ci�gn�o si� prawie w niesko�czono��, a jedzenie poustawiano w zgrabne stosy, mi�dzy kt�rymi prowadzi�y proste i czyste przej�cia. Pe�ne nom�w wszelkich rozmiar�w i w ka�dym wieku. No i obojga p�ci, ma si� rozumie�. Tak wi�c nikt z obecnych nie zwr�ci� uwagi na ciasno zbit� gromadk� w�druj�c� cicho za Angalem, kt�ry jakby zyska� na pewno�ci siebie. Nie tylko Angalo prowadzi� szczura na smyczy, cho� jego Bobo by� najokazalszy. Niekt�re co elegantsze damy prowadza�y tak�e na smyczkach myszy. Nie spotka�o si� to z aprobat� Babki Morkie, ale stara�a si� j� wyra�a� nader cicho (Masklin s�ysza� j� ledwie k�tem ucha). Za to Torrita s�ycha� by�o ca�ym uchem, a nawet obydwoma: � To znam! � ucieszy� si� nagle. � To si� nazywa ser! W koszu by�a raz kanapka z serem w lecie osiemdziesi�tego czwartego, pami�tasz... ? Pytanie mog�o by� skierowane jedynie do Babki Morkie i od niej te� dosta� odpowied� popart� ko�cistym kuksa�cem w �ebra: � Zamknij si�! Nie r�b z nas po�miewiska i to w takim t�umie. Jeste� wodzem, to zachowuj si� jak w�dz! B�d� dumny! Nie byli w tym dobrzy. Doskonale natomiast wychodzi�o im w�drowanie w osza�amiaj�cej ciszy. Owoce i warzywa, kt�re w�a�nie mijali, sprawnie rozdzielano na kawa�ki na d�ugich sto�ach, a wsz�dzie pe�no by�o produkt�w, kt�rych nikt z ich grupy nawet nie pr�bowa� zidentyfikowa�. Masklin z pocz�tku tak�e nie chcia� okazywa� ignorancji, ale w ko�cu ciekawo�� zwyci�y�a. � Co to takiego? � spyta� Angala, ci�gn�c go za r�kaw i wskazuj�c dzid�. � Salami. Jad�e� kiedy�? � Ostatnio na pewno nie � przyzna� zgodnie z prawd� Masklin. 23 � Tu s� daktyle, banany � rozgada� si� Angalo. � Pewnie nigdy dot�d nie widzieli�cie banana, co? Tym razem Babka Morkie by�a szybsza. � Jaki� niewyro�niety ten tu � sarkn�a. � Ca�kiem ma�y, prawd� m�wi�c, w por�wnaniu z tymi, kt�re znamy. � Doprawdy? � zdziwi� si� nie ca�kiem przekonany Angalo. � Doprawdy. � Babka Morkie zaczyna�a si� rozgrzewa�. � O, ten tu jest ca�kiem ma�y, w domu to ledwie mogli�my takiego wszyscy wykopa� z ziemi. Wymiana zda� dotyczy�a banana rozmiar�w �redniej ��dki. Angalo spr�bowa� spiorunowa� Babk� wzrokiem, ale ta sztuka nigdy i nikomu si� jeszcze nie uda�a, tote� si� podda�. � A, co tam � b�kn��, odwracaj�c wzrok. � Cz�stujcie si�, czym chcecie, a jak b�d� pyta�, to m�wcie, �e wszystko idzie na rachunek de Pasmanterii, tylko nie m�wcie, �e jeste�cie z zewn�trz. Chc�, �eby to by�a niespodzianka. Zanim sko�czy�, pozosta� przy nim jedynie Masklin, reszta znikn�a. Wy��cznie Babka Morkie oddali�a si� dystyngowanie (acz b�yskawicznie) i ze zdziwieniem stwierdzi�a, �e drog� zagrodzi� jej placek. Masklin, nie zwa�aj�c na protesty �o��dka, pozosta�. Nie by� pewien, czy kiedykolwiek zrozumie, jakie mechanizmy rz�dz� �yciem w tym ca�ym Sklepie, mia� natomiast niepodwa�aln� pewno��, �e je�li nie stawi im si� czo�a od razu, to sko�czy si� na robieniu rzeczy, z kt�rych nie b�dzie si� zadowolonym. � Nie jeste� g�odny? � zdziwi� si� Angalo. � Jestem, tylko nie jem. Sk�d jest to ca�e jedzenie? � Och, zabieramy je ludziom. S� raczej g�upi, jak by� nie wiedzia�. � A oni co na to? � My�l�, �e to szczury. �eby ich w tym utwierdzi�, rozk�adamy w Emporium z Przysmakami szczurze odchody, a raczej rody z Emporium to robi�. A ludzie my�l�, �e to szczury. Masklin zmarszczy� brwi w wyra�nym wysi�ku my�lowym. � Odchody? � spyta� w ko�cu. � No, wiesz... g�wna. � Aha � ucieszy� si� Masklin. � I to wystarcza, �eby uwierzyli? � M�wi�em ci, �e ludzie s� raczej g�upi � przypomnia� mu Angalo i doda�: � Musz� ci� przedstawi� ojcu. Naturalnie, przy��czycie si� do de Pasmanterii. Masklin rozejrza� si�, wy�awiaj�c z t�umu cz�onk�w swego szczepu. Torrit koncentrowa� ca�� uwag� na kawale sera wielko�ci w�asnej g�owy, Babka Morkie natomiast ogl�da�a banana, jakby grozi� wybuchem. Reszta zachowywa�a si� podobnie � nawet Grimma nie zwraca�a na niego �adnej uwagi. Pierwszy raz w �yciu poczu� si� zagubiony. By� dobry w �ledzeniu szczura po polach i u�miercaniu go jednym rzutem dzidy, a potem przyci�ganiu go do domu. 24 Zdawa� sobie z tego spraw� nawet bez pochwa�, kt�rych mu przy takich okazjach i tak nie szcz�dzono. Co� mu jednak m�wi�o, �e banana nie trzeba �ledzi�. � Twojemu ojcu? � spyta� ostro�nie. � Ksi��� de Pasmanterii. � W g�osie Angala brzmia�a duma. � Obro�ca P�pi�trza i Autokrata Sto��wki dla Personelu. � On jest w trzech osobach? � upewni� si� Masklin. � To jego tytu�y, to znaczy cz�� z nich. Jest prawie najpot�niejszym nomem w ca�ym Sklepie. Tam, na zewn�trz, macie takie rzeczy jak ojcowie? Masklin opanowa� si� z pewnym trudem � Angalo by� bezczelnym g�wniarzem, wyj�wszy te momenty, gdy m�wi� o �wiecie poza Sklepem, bo w�wczas przypomina� ma�ego ch�opca pe�nego marze�. � Mia�em kiedy� jednego � odpar� zwi�le, nie chc�c si� nad tym rozwodzi�. � Za�o�� si�, �e mia�e� ca�� mas� przyg�d! Masklin przypomnia� sobie cz�� z tego, co mu si� ostatnio przytrafi�o, a raczej co mu si� prawie przytrafi�o, dok�adniej rzecz ujmuj�c, i westchn��. � Mia�em. � I za�o�� si�, �e by�y przyjemne. Masklin ju� prawie nie pami�ta�, co znaczy �przyjemny". Ganiania po mokrych wykrotach, gdy goni�o go co� z ostrymi z�bami, definitywnie nie okre�la� tym mianem. � Polujecie? � spyta�. � Czasami. Na szczury w kot�owni. Nie mo�emy pozwoli�, �eby si� za bardzo rozmno�y�y � odpar� Angalo, drapi�c Boba za uchem. � Zjadacie je? Angalo wygl�da� na zszokowanego. � Po co mieliby�my je je��? � wykrztusi� w ko�cu. � Fakt. � Masklin rozejrza� si� po otaczaj�cych go g�rach jedzenia. � Wiesz, nigdy nie s�dzi�em, �e na �wiecie jest tyle nom�w. Ilu nas tu w�a�ciwie �yje? Angalo powiedzia� mu. � Dwa co? � zdziwi� si� Masklin. Angalo powt�rzy� i widz�c, �e wyraz twarzy Masklina si� nie zmienia, doda�: � Nie robi to na tobie wra�enia. Masklin przyjrza� si� z uwag� kamiennemu grotowi swej dzidy. Kamie� znalaz� kt�rego� dnia na polu, ale ca�e wieki zaj�o mu przymocowanie go odci�tym ze snopka sznurkiem do odpowiedniego drzewca tak, by stanowi�y jedn� ca�o��. Teraz by�a to jedyna znajoma rzecz w pe�nym niespodzianek �wiecie. � Nie wiem � przyzna� w ko�cu. � Co to �tysi�c"? 25 Ksi��� Cido de Pasmanterii, b�d�cy tak�e Lordem Protektorem G�rnej Windy, Obro�c� P�pi�trza i Rycerzem Lady, powoli i uwa�nie obejrza� Rzecz. Nast�pnie odrzuci� j � na st�. � Ciekawe � oceni�. � Nawet radosne. Znajdowali si� w ksi���cym pa�acu � ciasno zbita grupka niepewnych no-m�w. Pa�ac mie�ci� si� aktualnie pod pod�og� Dzia�u Mebli Wy�cie�anych. Ksi��� mia� na sobie zbroj� i nie by� specjalnie radosny. � A wi�c jeste�cie z zewn�trz, tak? � spyta� i doda�, nim ktokolwiek mia� szans� mu odpowiedzie�: � I my�licie, �e wam uwierz�? � Ojcze, ja sam... � zacz�� Angalo. � B�d� cicho! Znasz s�owa Arnolda Brosa (za�. 1905)! Wszystko pod Jednym Dachem. Oto te s�owa! Wszystko! A skoro wszystko, to nie mo�e by� �adnego Zewn�trz, bo tam nic nie ma! A wi�c i nom�w! I dlatego, moi mili, nie mo�ecie stamt�d przybywa�, tylko z jakiej� odleg�ej cz�ci Sklepu. Z Gorset�w by� mo�e albo z M�odej Mody... nigdy tak naprawd� nie zbadali�my tych rejon�w. � Jeste�my z... � zacz�� Masklin, ale gospodarz uciszy� go w�adczym gestem. � Pos�uchajcie mnie uwa�nie � doda� ksi���, przeszywaj�c wzrokiem Ma-sklina. � Nie winie was: znam swojego syna i wiem, jak bujn� ma wyobra�ni� i jak potrafi by� przekonuj�cy, gdy mu naprawd� na czym� zale�y. Nie mam te� cienia w�tpliwo�ci, �e to on was do wszystkiego nam�wi�. Za du�o czasu sp�dza na przygl�daniu si� ci�ar�wkom i s�uchaniu g�upich bajek. Nic dziwnego, �e czasem m�zg mu si� przegrzewa. Jestem jednak rozs�dnym nomem i nie uwierz� w niemo�liwe, co wcale nie znaczy, �e nie znajdzie si� dla was miejsce w�r�d de Pasmanterii. Taki silny, m�ody nom jak ty mo�e zrobi� karier� w mojej stra�y. Proponuj� wi�c, aby�my zapomnieli o tym ca�ym nonsensie i przeszli do rzeczy. Zgoda? � Ale my naprawd� przybyli�my z zewn�trz � upiera� si� Masklin. � Nie ma �adnego Zewn�trz! � zirytowa� si� ksi���. � Naturalnie poza tym, kt�re czeka dobrego noma, je�li prowadzi� w�a�ciwe �ycie. Wtedy tam trafia i w splendorze �yje wiecznie. No, do�� tych nonsensownych pogaw�dek, czas zabra� si� do powa�nych i odwa�nych przedsi�wzi��. � Jakich i po co? � odezwa� si� Masklin ostro�nie. � Nie chcia�by� chyba, aby �elaznotowarowi zaj�li nasz dzia�, prawda? � spyta� ksi���. Masklin zerkn�� na Angala, kt�ry zdecydowanie potrz�sn�� g�ow�. � Chyba nie � odpar� � ale przecie� wszyscy jeste�cie nomami, nie? A miejsca tu starczy dla ka�dego, wi�c sp�dzanie czasu na k��tniach o nie wy- 26 daje mi si� nieco g�upawym zaj�ciem. � K�tem oka dostrzeg�, jak Angalo �apie si� obur�cz za g�ow�. Ksi��� poczerwienia�. � G�upawym, powiadasz? Masklin na wszelki wypadek nieco si� odsun��, ale poniewa� wychowano go w poszanowaniu uczciwo�ci, nie ust�pi�. Poza tym czu�, �e nie jest wystarczaj�co bystry, by daleko zajecha� na k�amstwach. � No c�... � odpar� potwierdzaj�co. � S�ysza�e� mo�e kiedy� o honorze? � spyta� zadziwiaj�co spokojnie ksi���. Masklin wyt�y� pami�� i przecz�co potrz�sn�� g�ow�. � �elaznotowarowi chc� opanowa� ca�y Sklep � d