4097
Szczegóły |
Tytuł |
4097 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4097 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4097 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4097 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
TERRY PRATCHETT
NOM�W KSI�GA WYJ�CIA
Ksi�ga pierwsza sagi o nomach
SPIS TRE�CI
SPIS TRE�CI......................... 2
Nomy i czas......................... 4
Na pocz�tku........................... 5
Rozdzia� pierwszy....................... 7
Rozdzia� drugi........................ 22
Rozdzia� trzeci........................ 35
Rozdzia� czwarty....................... 43
Rozdzia� pi�ty........................ 53
Rozdzia� sz�sty........................ 58
Rozdzia� si�dmy........................ 65
Rozdzia� �smy........................ 84
Rozdzia� dziewi�ty....................... 94
Rozdzia� dziesi�ty....................... 101
Rozdzia� jedenasty....................... 110
Rozdzia� dwunasty....................... 113
Rozdzia� trzynasty....................... 127
Rozdzia� czternasty...................... 141
Jeszcze jedna dla Rhianny
Nomy i czas
Nomy s� ma�e, a generalnie rzecz ujmuj�c, ma�e istoty nie �yj� d�ugo. Za to mog� �y� szybko.
Na przyk�ad: jednym z najkr�cej �yj�cych na Ziemi stworze� jest pospolita j�tka, zwana jednodni�wk�. Najbardziej za� d�ugowieczny jest pewien gatunek sosny, kt�rego najstarsi przedstawiciele maj� cztery tysi�ce siedemset lat i nadal rosn�.
Mo�e si� to wyda� niesprawiedliwe dla j�tek, ale najwa�niejsze przecie� nie jest to, ile czasu faktycznie si� �yje, lecz jak d�ugo to trwa dla przedstawicieli danego gatunku. Dla j�tki jedna godzina mo�e trwa� r�wnie d�ugo jak stulecie. Ot, cho�by stare j�tki mog� toczy� d�ugie pogaw�dki o tym, �e �ycie w tej minucie jest znacznie gorsze, ni� to kiedy� bywa�o � dajmy na to ze dwie godziny temu. �wiat by� m�odszy, s�o�ce ja�niejsze, a larwy okazywa�y starszym cho� troch� szacunku.
Sosny natomiast, nie s�yn�ce z szybkiego refleksu, mog�y w�a�nie zauwa�y�, jak dziwnie niebo migoce, co pewnie ma zwi�zek z podsychaj�cymi korzeniami, a by� mo�e te� z natr�ctwem kornik�w.
Wszystko, a zw�aszcza czas, jest w pewien spos�b wzgl�dne � im szybciej si� �yje, tym czas si� bardziej rozci�ga. Dla nom�w rok trwa tak samo d�ugo, jak dla ludzi dziesi�� lat. Nale�y o tym pami�ta�.
I nie nale�y si� tym przejmowa�.
Nomy si� nie przejmuj�. Prawd� m�wi�c, nawet o tym nie wiedz�.
Na pocz�tku...
I. Na pocz�tku by�o Miejsce.
II. I przyby� tam Arnold Bros (za�. 1905) i dostrzeg�, i� ma ono Mo�liwo�ci.
III. Jako �e znajdowa�o si� przy High Street.
IV. A tako� by�o dogodne dla Autobus�w.
V. I rzek� Arnold Bros (za�. 1905): �Niech stanie si� tu Sklep i niechaj b�dzie to Sklep, jakiego do tej pory �wiat nie widzia�."
VI. �Niechaj jego d�ugo�� b�dzie od Palmer Street po Fish Market, szeroko�� za� od High Street po Disraeli Road."
VII. �Zasi� jego wysoko�� niechaj b�dzie na Pi�� Pi�ter, a tako� Piwnic�. Niechaj znajd� si� w nim Windy, niechaj w Kot�owni p�onie Wieczysty Ogie�, a ponad wszystkim niechaj si� stanie Rachuba Klient�w, by Zamawia� Dobra Wszelakie."
VIII. �I niechaj wszyscy wiedz�, �e Arnold Bros (za�. 1905) to Dobra Wszelakie pod Jednym Dachem. I niechaj nazwany zostanie: Sklep Arnolda Brosa (za�. 1905)."
IX. I tak si� sta�o.
X. I podzieli� Arnold Bros (za�. 1905) Sklep na Dzia�y, jako to: Towary �elazne, Gorsety, Moda, Materia�y Pi�mienne i wiele innych wed�ug potrzeb jego. I stworzy� mrowie Ludzi, by je zape�nili Dobrami Wszelakimi i dziwowali si� wielce: �Zaprawd� Wszelakie Dobra tu s�." I rzek� Arnold Bros (za�. 1905): �Niechaj stan� si� Auta Ci�arowe, a ich barwy niechaj b�d� Czerwie� i Z�oto, i niechaj wyjad�, aby wiadomym by�o, i�e Arnold Bros (za�. 1905) dostarcza D�br Wszelakich, jednako� jedynie po Um�wieniu."
XI. �I niechaj si� stan� Groty �wi�tego Miko�aja1, Wyprzeda�e Zimowe, Obni�ki Letnie, Zn�w do Szko�y i inne Okazje w Porach W�a�ciwych."
1 Przed gwiazdk� w du�ych sklepach ameryka�skich i brytyjskich buduje si� groty, w kt�rych siedzi �wi�ty Miko�aj z drobnymi upominkami i przyjmuje dzieci. W Polsce dot�d ten obyczaj si� nie przyj��, cho� w niekt�rych sklepach (zw�aszcza wi�kszych) mo�na spotka� �wi�tego Miko�aja (przyp. t�um.).
XII. I do Sklepu przybyli nomowie, obieraj�c go na sw� Siedzib� po Wieczne Czasy.
Ksi�ga nom�w, Piwnice, w. I-XII
Rozdzia� pierwszy
Jest to opowie�� o powrocie do domu.
Jest to tak�e opowie�� o krytycznej drodze.
I jest to r�wnie� opowie�� o ci�ar�wce, kt�ra z rykiem silnika przejecha�a przez �pi�ce miasto, demoluj�c latarnie i wystawy, a gdy ju� za miastem zatrzyma�a j� policja, okaza�o si�, �e nikt ni� nie kierowa�. Gdy og�upieni policjanci meldowali o tym przez radio, ci�ar�wka spokojnie odjecha�a i znikn�a w mrokach nocy.
Bynajmniej nie jest to koniec opowie�ci.
Prawd� m�wi�c, nie jest to tak�e jej pocz�tek.
Z nieba pada�o przygn�bienie i nuda. By� to ten z�o�liwy rodzaj m�awki, kt�ry moczy� znacznie dokuczliwiej i szybciej, ni� porz�dny deszcz padaj�cy du�ymi kroplami albo inny, przypominaj�cy sp�ywaj�ce z g�ry morze, w kt�rym z rzadka wyst�puj� przerwy.
Krople wystukiwa�y zwariowany rytm na starych pude�kach po hamburgerach i torebkach po frytkach, kt�re wype�nia�y druciany kosz stanowi�cy chwilow� kryj�wk� Masklina.
Masklin by� mokry, zzi�bni�ty i wybitnie zaniepokojony. I mia� dziesi�� centymetr�w wzrostu.
Kosz z zasady stanowi� ca�kiem dobry teren �owiecki, nawet zim�. Cz�sto znale�� mo�na by�o kilka frytek � zimnych co prawda, ale za to w torebce. Czasem nie ca�kiem ogryzion� ko�� kurczaka, a raz albo dwa nawet szczura. Ostatni szczur wystarczy� im na tydzie�, cho� k�opot polega� na tym, �e mia�o si� go naprawd� do�� trzeciego dnia. Prawd� m�wi�c, to nawet przy trzecim gryzie... ale mimo wszystko by� to dobry dzie� � ten, w kt�rym spotka� owego szczura.
Masklin ponownie przyjrza� si� parkingowi dla ci�ar�wek.
Dok�adnie o czasie zjawi�a si� ta, na kt�r� czeka�, rozpryskuj�c ka�u�e i zatrzymuj�c si� z sykiem. Przez ostatnie cztery tygodnie obserwowa� jej przybycie ka�dego ranka we wtorek i czwartek, i sprawdza�, jak d�ugo trwa ka�dy post�j.
Wysz�o mu, �e trzy minuty, co dla dziesi�ciocentymetrowego osobnika stanowi r�wnowarto�� p� godziny.
Ze�lizn�� si� po wyt�uszczonym papierze, wypad� przez dziur� w dnie kosza i pogna� ku zaro�lom na skraju parkingu, w kt�rych czeka�a Grimma i starzy.
� Ju� tu jest! � oznajmi�. � Chod�cie!
Podnie�li si�, mamrocz�c i narzekaj�c; przygl�da� si� temu ze zniecierpliwieniem, ale po dw�ch tuzinach pr�b doskonale zdawa� sobie spraw�, �e nie ma sensu ich ponagla� krzykiem. Podniesiony g�os powodowa� jedynie poirytowanie i wi�ksze ni� zwykle og�upienie ko�cz�ce si� fal� zrz�dze� i narzeka�. Narzekali zreszt� zawsze i na wszystko � na zimne frytki, mimo �e Grimma podgrzewa�a je nad ogniskiem, na szczury i na ich brak. Powa�nie si� zastanawia�, czy ich nie zostawi� i nie opu�ci� okolicy samemu, ale nie m�g� si� na to zdoby�. Prawda by�a taka, �e go potrzebowali.
Cho�by po to, by mie� na kogo gdera�.
Ale byli tak powolni... zamiast jednak ich pogania�, zwr�ci� si� do Grimmy:
� Chod�! Albo podzia�a na nich, �e oboje odchodzimy, albo trzeba ich b�dzie pop�dza� kijem. Sami nigdy si� nie rusz�!
� S� przera�eni. � Poklepa�a go po ramieniu. � Id� przodem, przyprowadz� ich na czas, nie b�j si�.
Czasu w�a�nie nie mieli, tote� postanowi� nie marnowa� go na spory.
Biegn�c przez b�otnist� nawierzchni� parkingu, zdj�� z ramienia zw�j liny zako�czonej kotwiczk�, kt�rej wykonanie zaj�o mu tydzie�. Na szcz�cie drut w p�ocie nie by� zbyt gruby. Kilka kolejnych dni sp�dzi� na �wiczeniach, zanim doszed� do jakiej takiej wprawy, ale za to gdy si� zatrzyma� przy kole ci�ar�wki, kotwiczka zatacza�a ju� ze �wistem kr�gi nad jego g�ow�.
Ostrze zaczepi�o o plandek� przy drugiej pr�bie. Masklin sprawdzi�, czy solidnie, i zacz�� wspinaczk�, wymacuj�c stopami nier�wno�ci opony. Radzi� sobie ca�kiem sprawnie, ale przecie� robi� to ju� czwarty raz.
Wgramoli� si� przez szczelin� mi�dzy burt�, a plandek� w wype�niaj�c� wn�trze ciemno�� i natychmiast przywi�za� link� do jednej z grubych lin mocuj�cych brezent do drewna. Lina by�a grubo�ci jego ramienia, ale obwi�za� j� starannie swoj� link� i pospieszy� do otworu, przez kt�ry dosta� si� do �rodka.
Grimma na szcz�cie zagania�a starych w stron� ci�ar�wki. Sz�o jej to nawet nie�le, skoro s�ysza� ju� ich narzekania. Tym razem g��wnie na ka�u�e. I tak zreszt� trz�s�o go ze zniecierpliwienia, bo ca�a operacja zdawa�a si� trwa� godzinami. A przecie� t�umaczy� im milion razy, �e konieczny jest po�piech.
Lecz za m�odu nie wdrapywali si� na skrzynie ci�ar�wek i nie bardzo rozumieli, dlaczego maj� zacz�� to robi� na staro��. Na przyk�ad Babka Morkie upar�a si�, �eby wszyscy si� odwr�cili, kiedy zakasywa�a sp�dnice. A stary Torrit tak skamla�, �e Masklin musia� go opu�ci�, by Grimma mog�a zawi�za� mu oczy.
Gdy wci�gn�� kilkoro pierwszych, sz�o ju� �atwiej, poniewa� byli jak�� pomoc� przy windowaniu nast�pnych.
Grimme podci�gn�� ostatni�. By�a zadziwiaj�co lekka. Po prawdzie to ka�dy z nich by� lekki. No c� � nie co dzie� trafia si� szczur.
Ku swemu szczeremu zaskoczeniu stwierdzi� nagle, �e wszyscy s� ju� na g�rze, a nie trzasn�y jeszcze drzwi kierowcy, kt�rego powolne, ci�kie kroki s�ysza� wyra�nie.
� Dobra � odsapn�� z ulg�. � Skoro wreszcie jeste�my w komplecie, to wystarczy, jak...
� Upu�ci�em Rzecz! � j�kn�� nagle stary Torrit. � Rzecz! Upu�ci�em j� przy kole, kiedy ona zawi�zywa�a mi oczy. Zejd� i przynie� j�, ch�opcze.
Masklin wytrzeszczy� oczy. Najpierw na starego, a potem na d� przez odchylon� plandek�. Rzeczywi�cie, w dole dostrzeg� niewielki, czarny sze�cian le��cy na ziemi.
Rzecz.
Sze�cian le�a� w samym �rodku ka�u�y obok ko�a, co zreszt� by�o bez znaczenia � woda na niego nie dzia�a�a, nic innego r�wnie� nie. Nie mo�na go by�o nawet spali�.
� Nie ma czasu! � sprzeciwi� si�, s�ysz�c zbli�aj�ce si� kroki.
� Nie mo�emy bez niej odej��! � Grimma niespodziewanie popar�a Torrita.
� Naturalnie, �e mo�emy. To tylko przedmiot. Na nic si� nam nie przyda tam, dok�d jedziemy! � Wstyd mu si� zrobi�o, ledwie to powiedzia�, ale i tak jego reakcja by�a niczym w por�wnaniu z reakcjami pozosta�ych.
Grimma zaniem�wi�a, a Babka Morkie wyprostowa�a si� niczym dr��ca struna.
� Zapominasz si�, m�odzie�cze! � warkn�a. � Tym razem blu�nierstwa ci nie pomog�. Powiedz mu, Torrit!
Ton i szturchni�cie w �ebra pobudzi�y Torrita do kolejnej wypowiedzi:
� Bez Rzeczy nigdzie nie jad�! � oznajmi� stanowczo. � Niew�a�ciwe jest...
� W�dz ci to m�wi! � przerwa�a mu Babka Morkie. � Wi�c zr�b, co m�wi. Zostawi�?! Te� co�! To nie by�oby w�a�ciwe! Ani uczciwe! Przesta� tak sta� i gapi� si� na mnie, tylko z�a� i przynie� j�. Natychmiast!
Masklin spojrza� z obrzydzeniem na ka�u�� i bez protest�w przerzuci� za burt� lin�, po kt�rej ze�lizn�� si� na d�. Pada�o mocniej ni� przed chwil�, w dodatku do deszczu do��czy� �nieg, cho� jeszcze nie�mia�o. Wiatr przybra� na sile i zdrowo nim potrz�sn��, nim min�� ko�o i z chlupotem wyl�dowa� w ka�u�y. Masklin z�apa� Rzecz i us�ysza� trzask drzwi kierowcy...
Gor�czkowo zacz�� si� wspina�, gdy ci�ar�wka o�y�a.
Najpierw rykn�a; nie by� to ju� d�wi�k, lecz solidna �ciana ha�asu. Potem parskn�a fal� smrodu, a w ko�cu zadygota�a, a� zatrz�s�a si� ziemia.
Masklin krzykn�� rozpaczliwie, nie przerywaj�c jednak�e wspinaczki, gdy dotar�o do�, �e nawet on nie s�yszy w�asnego g�osu. Kto� na g�rze musia� jednak my�le� � najprawdopodobniej by�a to Grimma, gdy� r�wnocze�nie z drgni�ciem wielkiego ko�a lina nagle poderwa�a si�, unosz�c go tak szybko, �e zaniecha� wspinaczki, kurczowo trzymaj�c si� sznura.
Niemal bliski og�uchni�cia, kr�ci� si� i obija�, usi�uj�c r�wnocze�nie wm�wi� sobie, �e nie jest przera�ony. Wielkie ko�o obr�ci�o si� o centymetry od jego oczu i stwierdzi�, �e nie jest przera�ony. To by�o co� znacznie gorszego.
Poza tym by� pewien, �e zginie. I to za chwil�. A najgorsza by�a �wiadomo��, �e zginie przez Rzecz, czyli przez co�, co si� nigdy nikomu na nic nie przyda�o. Przez bezu�yteczne co�, co by�o zwyk�� rzecz�, trafi do nieba. Ciekawe, czy stary Torrit ma racj� co do tego, co si� dzieje, gdy si� umrze?
Wydawa�o mu si�, �e to lekka przesada � zgin��, by si� o tym przekona�, tym bardziej �e od lat wpatrywa� si� w niebo i nigdy nie zauwa�y� tam �adnego noma...
Teraz zreszt� i tak nie mia�o to znaczenia...
Czyje� d�onie z�apa�y go pod ramiona i wci�gn�y pod plandek�, a potem z pewnym trudem wyci�gn�y mu z zanadrza Rzecz.
Puste pola za rozp�dzaj�c� si� ci�ar�wk� przes�oni�a entuzjastyczna fala deszczu. Nie tylko na polach nie by�o ju� upraw � w ca�ym kraju nie by�o ju� nom�w.
W czasach, w kt�rych znacznie mniej pada�o, nom�w by�o du�o � Masklin osobi�cie pami�ta�, �e by�o ich ponad czterdzie�cioro. Potem zbudowano autostrad�, strumie� umieszczono w podziemnych rurach, a najbli�sze krzewy wyci�to. Nomy zawsze zamieszkiwa�y rozmaite k�ty, a tu nagle okaza�o si�, �e na �wiecie nie ma ju� �adnych k�t�w.
Nic wi�c dziwnego, �e liczba nom�w zacz�a male�. Cz�ciowo spowodowane to by�o przyczynami naturalnymi, a dla dziesi�ciocentymetrowych osobnik�w to oznacza wszystko, co ma z�by, szybkie nogi i ochot� na polowanie. Cz�ciowo powodem by� Pyrrince, kt�ry �jako typ najbardziej awanturniczy � poprowadzi� ekspedycj� przez autostrad�, by zbada� le��cy za ni� las. Wyruszyli pewnej nocy i nigdy nie wr�cili. Niekt�rzy utrzymywali, �e przyczyn� by�y soko�y, inni, �e ci�ar�wka, a jeszcze inni twierdzili wr�cz, �e wyprawa dotar�a do po�owy autostrady i wci�� tkwi na rozdzielaj�cym jezdni� pasie zieleni, nie mog�c ani p�j�� dalej, ani si� cofn��, odci�ta nie ko�cz�cymi si� sznurami samochod�w.
Potem przy drodze wybudowano bistro, co mo�na by�o uzna� za popraw�. Ocena zale�a�a od punktu widzenia. Je�li kto� uznaje zimne frytki i pozosta�o�ci
10
po szarych kurczakach za jedzenie, to nagle zrobi�o si� go wystarczaj�co du�o dla wszystkich.
W ko�cu zacz�o si� lato i Masklin z pewnym zdziwieniem stwierdzi�, �e pozosta�o ich zaledwie dziesi�cioro, z czego osiem sztuk jest zbyt starych, by przyda� si� na cokolwiek. Torrit mia� prawie dziesi�� lat! By�o to upiorne lato. Grim-ma robi�a, co mog�a, pr�buj�c organizowa� rajdy na kosze na �mieci (z regu�y
0 p�nocy), Masklin za� usi�owa� polowa�.
Samotne polowanie najbardziej przypomina�o umieranie po kawa�ku, poniewa� wi�kszo�� tego, na co si� poluje, tak�e poluje na my�liwego. A je�li nawet ma si� szcz�cie i upoluje szczura, to jak go dostarczy� do domu? Ostatnio zabra�o mu to dwie doby ci�gni�cia za ogon i noc sp�dzon� na przeganianiu wszystkiego, co tak�e mia�o ochot� na szczura, ale nie mia�o ochoty na polowanie.
Dziesi�ciu silnych my�liwych mog�o zrobi� wszystko � obrabowa� ul, na�apa� myszy, odkopa� kreta. Lecz jeden, i to nie maj�cy oczu z ty�u g�owy, by� w wysokiej trawie po prostu nast�pnym obiadem dla wszystkiego, co mia�o k�y
1 pazury.
�eby mie� co je��, potrzeba wielu silnych my�liwych, ale �eby mie� du�o my�liwych, potrzebna jest okolica, w kt�rej mo�na znale�� du�o jedzenia. I w tym w�a�nie tkwi� problem.
Grimma co prawda twierdzi�a, �e na jesieni si� poprawi, gdy� b�d� grzyby, jagody, orzechy i wszystko. Okaza�o si�, �e grzyb�w nie ma w og�le, a pada�o tak, �e wi�kszo�� jag�d zgni�a na krzaczkach, zanim zd��y�y dojrze�. Orzech�w za to by�o du�o, tylko co z tego? Najbli�sza leszczyna ros�a o p� dnia marszu, a on sam m�g� zabra� najwy�ej tuzin orzech�w, je�li wpierw wy�uska� je ze skorup i ci�gn�� w papierowej torbie znalezionej w koszu. Zabiera�o to w sumie ca�y dzie� i poci�ga�o za sob� ryzyko wypatrzenia przez jastrz�bie, a dawa�o w efekcie jedzenie dla wszystkich na jeden dzie�. Ledwie.
Na koniec zawali�a si�, podmyta przez deszcze, tylna �ciana nory. Wtedy to w�a�nie Masklin zacz�� niemal z przyjemno�ci� opuszcza� nor�: nawet samotne polowania by�y lepsze od ci�g�ego zrz�dzenia, �e nie przeprowadza podstawowych napraw. Tym, co przepe�ni�o czar�, czyli wyczerpa�o definitywnie jego cierpliwo��, by� ogie�. A raczej jego brak.
Ogie� by� potrzebny tak do gotowania, jak i do odstraszania r�nych stworze�, zw�aszcza nocnych. Dlatego ognisko rozpalano przy wej�ciu i zawsze go pilnowano. Tyle �e Babka Morkie zasn�a pewnego dnia na warcie i ogie� zgas�. Dobrze, �e mia�a cho� na tyle przyzwoito�ci, by si� do tego przyzna� i przeprosi�.
Masklin, gdy wr�ci� tamtego wieczoru i zobaczy� wygas�e ognisko, wbi� dzid� w ziemi� i wybuchn�� �miechem. �mia� si� tak d�ugo, a� si� rozp�aka�, a potem wyszed� i siedzia� na zewn�trz. Grimma przynios�a mu skorup� orzecha pe�n� herbaty pokrzywowej. Zimnej naturalnie.
A potem dosz�o do nast�puj�cej wymiany pogl�d�w:
11
� Bardzo ich to wzburzy�o � pierwsza odezwa�a si� Grimma.
� Pewnie, �e tak � parskn��. � S�ysza�em nawet, jak bardzo, Torrit w�a�nie za��da� nowego niedopa�ka, bo mu si� tyto� ko�czy, a reszta ma ochot� na ryb�, kt�r� naturalnie te� ja powinienem przynie��. No i sta�e zrz�dzenie, �e m�odzi my�l� tylko o sobie, nie to, co za ich czas�w...
� Tacy ju� s� � westchn�a. � Tylko nie dociera do nich, �e gdy byli m�odzi, by�y tu setki nom�w.
� Sporo czasu minie, nim zn�w b�dziemy mieli ogie�. � Masklin bez celu pogrzeba� w b�ocie.
Mieli soczewk� ze znalezionych na parkingu okular�w, ale do rozpalenia ognia niezb�dny by� jeszcze s�oneczny dzie�.
� Mam tego do�� � stwierdzi� cicho i zdecydowanie. � Zamierzam si� st�d wynie��.
� Ale�... my ci� potrzebujemy.
� Ja te� si� potrzebuj�. To znaczy: co to jest za �ycie?
� Ale je�li odejdziesz, oni umr�!
� Oni i tak umr� � zauwa�y� rozs�dnie.
� Jeste� okrutny!
� Takie ju� jest �ycie, ka�dy kiedy� umiera. My te�. Popatrz na siebie: sp�dzasz ca�e dnie na myciu, gotowaniu i chodzeniu wok� nich. Masz prawie trzy lata! Najwy�szy czas, �eby� mia�a w�asne �ycie.
� Babka Morkie by�a dla mnie mi�a, kiedy by�am ma�a. Poza tym ty te� kiedy� b�dziesz stary.
� Tak? I kto wtedy b�dzie si� o mnie troszczy�? By�o to pytanie ko�cz�ce wymian� pogl�d�w.
Sytuacja denerwowa�a go coraz bardziej. By� przekonany, i� ma racj�, a czu� si� tak, jakby jej nie mia�. To jedynie pogarsza�o spraw�.
My�la� o tym od d�u�szego czasu i zawsze si� z�o�ci�, przekonany, �e da� si� wrobi�. Wszyscy sprytni i odwa�ni odeszli dawno temu w ten czy inny spos�b. Na po�egnanie m�wili mu, �e jest porz�dny ch�op i �eby opiekowa� si� starymi, a oni b�d� z powrotem, nim si� obejrzy. Gdy tylko znajd� lepsze miejsce. Za ka�dym razem ust�powa� i zostawa�, mimo �e mia� ochot� z nimi i��, i to w�a�nie najbardziej go denerwowa�o. Cokolwiek sobie obieca�, i tak zawsze dawa� si� wmanewrowa�. Inni odchodzili, a on zostawa� ze starymi, przejmuj�c na siebie obowi�zek opieki nad nimi.
Zda� sobie spraw�, �e Grimma wpatruje si� w niego niezbyt przychylnie.
Wzruszy� ramionami, zrezygnowany.
� Ju� dobrze, dobrze, mog� i�� z nami � burkn��.
� Wiesz, �e nigdzie nie p�jd�, s� za starzy. Tu si� urodzili i wyro�li, tu zawsze �yli i tu im si� podoba.
12
� Im si� podoba, dop�ki jeste�my w pobli�u, by si� o nich troszczy� � poprawi� j �.
Na tym dyskusja si� sko�czy�a.
Na kolacj� by�y orzechy. Masklin znalaz� w swoim wk�adk� mi�sn�, czyli robaka. Potem poszed� na wzg�rze, siad�, podpieraj�c brod� d�o�mi, i obserwowa�
s
autostrad�, przypominaj�c� strumie� bia�ych i czerwonych �wiate�. �wiat�a nale�a�y do pude� na ko�ach, w kt�rych siedzieli ludzie spiesz�cy w jakich� tajemniczych interesach. Ludzie zawsze za czym� goni�, cokolwiek to jest.
Got�w by� si� za�o�y�, �e nie jadaj� szczur�w. Ludzie w sumie maj� dobrze � s� duzi i powolni, ale nie musz� �y� w wilgotnych norach, czekaj�c, a� jaka� t�pa, stara baba zapomni do�o�y� do ognia. Pij� ciep�� herbat� i wyrzucaj� orzechy z wk�adk� mi�sn�. Je�d��, dok�d chc�, i robi�, co chc�, a to dlatego, �e ca�y �wiat nale�y do nich.
I ca�� noc je�d�� w t� i z powrotem: czy�by nigdy nie sypiali? Musz� ich by� ca�e setki.
Od dawna �ni�, �e odjedzie st�d ci�ar�wk� � jedn� z tych, kt�re cz�sto zatrzymywa�y si� przy bistro. �atwo by by�o znale�� si� w kt�rej� z nich; no, powiedzmy, w miar� �atwo.
Wszystkie by�y l�ni�ce i czyste � musia�y pochodzi� z lepszego miejsca ni� to. Alternatywy w sumie nie by�o � w �aden spos�b nie mo�na liczy� na to, �e przetrzymaj� tu zim�, a o w�dr�wce piechot� przez za�nie�one pola nawet nie ma co marzy�.
Dot�d ko�czy�o si� naturalnie na marzeniach, jak zwykle w ca�ym jego �yciu. Mo�na by�o tylko �ni� o tych migaj�cych �wiat�ach... albo o gwiazdach widocznych na niebie. Torrit gada� zawsze, �e gwiazdy s� bardzo wa�ne, z czym Masklin prywatnie nie bardzo si� zgadza�. Bo tak: zje�� si� ich nie da�o, nawet dobrze nie �wieci�y i ma�o co by�o wida� bez ksi�yca. Jak si� tak g��biej zastanowi�, gwiazdy by�y w�a�ciwie bezu�yteczne...
Kto� krzykn��.
Masklin by� na nogach i w biegu, zanim zda� sobie w pe�ni spraw� z tego, co robi i dok�d zmierza. A zmierza� ku wej�ciu do nory.
Wej�cie by�o w ca�o�ci zablokowane przez �eb lisa, kt�rego reszta znajdowa�a si� na zewn�trz i macha�a rado�nie ogonem. Masklin rozpozna� go natychmiast � mia� ju� z nim kilka bliskich spotka�.
Gdzie� w g�owie Masklina jego cz��, o kt�rej stary Torrit mawia�, �e to prawdziwy Masklin, z przera�eniem obserwowa�a, jak jego r�ka �apie dzid� wbit� w ziemi� przed nor� i z ca�ych si� d�ga lisa w tyln� �ap�.
Z nory doszed� st�umiony skowyt i po chwili �eb do��czy� do reszty lisa, par� b�yszcz�cych �lepi przygl�daj�c si� napastnikowi, kt�ry odskoczy�, nie wypuszczaj�c broni z r�k. By� to jeden z tych moment�w, gdy czas zwalnia, a wszystko wygl�da znacznie bardziej realnie. Mo�e kiedy si� wie, �e si� umiera, zmys�y pa-
13
kuj� do g�owy, ile tylko zdo�aj� szczeg��w, korzystaj�c z tego, �e jeszcze maj� okazje...
�lepia lisa by�y ��te i z�e, a pysk umazany we krwi... Masklin poczu� w�ciek�o�� rosn�c� w nim niby gigantyczny b�bel. Nie przepada� za starymi, ale to nie pow�d, by takie co� mog�o sobie z nich robi� przek�sk�. Widz�c czerwony j�zor zlizuj�cy krew z pyska, Masklin zrozumia�, �e ma tylko dwie mo�liwo�ci � uciec lub zgin��.
Dlatego te� zaatakowa�. Celnie rzucona w��cznia trafi�a lisa prosto w pysk, wbijaj�c si� w warg�, a nim zaskoczony drapie�nik sko�czy� skomle�, pr�buj�c si� jej pozby�, Masklin dopad� jego boku, skoczy� i wdrapa� si� po rudym futrze na lisi grzbiet, siad� mu okrakiem na karku i kamiennym no�em zacz�� d�ga� tak energicznie, jakby pr�bowa� odp�aci� za ca�e z�o tego �wiata...
Lis zaskomla� i odskoczy�. Gdyby Masklin by� zdolny do logicznego my�lenia, zrozumia�by, �e no�em mo�e jedynie wkurzy� zwierz�. Lis natomiast nie by� przyzwyczajony do odgryzaj�cych si� zaciekle przek�sek, tote� zrezygnowa� z jedzenia i poda� ty�y. Naturalnie rzuci� si� prosto przed siebie, a �e sta� akurat zwr�cony ku autostradzie, pogna� ku rzece �wiate�.
P�d i gwizd wiatru w uszach otrze�wi�y nieco Masklina, dzi�ki czemu ponownie zacz�� my�le�. S�ysz�c coraz g�o�niejszy ha�as ci�ar�wek, skoczy� w wysok� traw�, tu� przed tym jak lis wypad� na asfalt. Ci�ko wyl�dowa�, przetoczy� si� po trawie i straci� oddech. Ale nie straci� zdolno�ci obserwacji, a to, co zobaczy�, naprawd� na d�ugo zapad�o mu w pami��. Sam by� zdziwiony, bowiem zobaczy� potem tyle dziw�w, �e na nic wi�cej nie powinno mu starczy� miejsca w pami�ci.
Ot� lis wpad� na asfalt i zamar�, o�wietlony lampami najbli�szej ci�ar�wki, a potem spr�bowa� warkn�� g�o�niej ni� ona. W nast�pnej sekundzie dosz�o do spotkania nieruchomego drapie�nika z dziesi�cioma tonami metalu poruszaj�cego si� z pr�dko�ci� stu dziesi�ciu kilometr�w na godzin�.
Co� �upn�o, pisn�o i znikn�o.
Masklin le�a� przez d�ug� chwil�, wtulaj�c twarz w mokr� traw� i wysilaj�c wyobra�ni�. Gdy uzna�, �e wyobrazi� sobie wystarczaj�co makabryczne rzeczy, wsta� i ruszy� ku norze.
Przy wej�ciu czeka�a Grimma, trzymaj�c pa�k� z ga��zi, kt�r� omal go nie zdzieli�a, gdy wytoczy� si� z ciemno�ci. Delikatnie, acz stanowczo odsun�� znieruchomia�� w pobli�u ucha bro� i spojrza� pytaj�co na Grimm�.
� Nie wiedzieli�my, co si� z tob� sta�o. � S�ycha� by�o, �e tylko ma�y krok dzieli j� od histerii. � Us�yszeli�my ha�as i tam, gdzie ty powiniene� by�, by� lis i dosta� Merta i Cooma, i zacz�� kopa�... � Zamilk�a i jakby zapad�a si� w sobie.
� Serdeczne dzi�ki za trosk� � odpar� ch�odno. � Tak, jestem ca�y. Mi�o, �e pytasz.
� Co... co si� sta�o?
14
Zignorowa� j�, wszed� do ciemnego wn�trza i po�o�y� si� po omacku. S�ysza� szepty pozosta�ych, skulonych w ciemno�ciach, i doskonale wiedzia�, o czym szepcz�.
0 tym, �e powinien tu wtedy by�. Bo oni naprawd� s� od niego zale�ni.
1 dlatego musz� jecha� razem z nim. Wszyscy.
Wtedy wygl�da�o to na doskona�y pomys�.
Teraz wygl�da�o to troszk� inaczej.
Teraz wszyscy siedzieli skuleni w k�cie ogromnej, ciemnej ci�ar�wki. Byli cicho, bo na �aden ha�as nie by�o miejsca � ryk silnika szczelnie wype�nia� ca�e wn�trze. Czasami przygasa�, ale jedynie po to, by wybuchn�� z now� si��. Chwilami ca�� ci�ar�wk� szarpa�o i rzuca�o.
Grimma przeczo�ga�a si� po dygocz�cej pod�odze do siedz�cego przy burcie Masklina.
� Jak d�ugo potrwa, zanim tam dojedziemy? � spyta�a.
� Gdzie �tam"?
� Tam, dok�d jedziemy. Gdziekolwiek to jest.
� Poj�cia nie mam.
� Widzisz, oni s� g�odni.
Nie by�o to nic nowego czy zaskakuj�cego � zawsze byli g�odni. Masklin spojrza� w stron� skulonych starych: jeden czy dwoje obserwowa�o go wyczekuj�co.
� Nic na to nie poradz� � odpar� zrezygnowany. � Te� jestem g�odny, ale sama widzisz, �e tu nic nie ma. Ani do jedzenia, ani w og�le.
� Babka Morkie robi si� bardzo nerwowa, gdy nie dostaje posi�ku na czas � doda�a Grimma.
Masklin spojrza� na ni� pustym wzrokiem, po czym przeczo�ga� si� do skulonej grupy i siad� mi�dzy Torritem, a star� zrz�d�. U�wiadomi� sobie, �e tak naprawd� nigdy z nimi nie rozmawia�. Gdy by� ma�y, oni byli olbrzymami, kt�rzy go nie interesowali; potem by� �owc� przebywaj�cym z innymi my�liwymi, a tego roku albo szuka� po�ywienia, albo spa� jak zabity. Wiedzia�, dlaczego Torrit jest wodzem � by� najstarszy, a najstarszy nom by� zawsze przyw�dc� i co do tego nigdy nie by�o �adnej w�tpliwo�ci. Podobnie jak co do tego, �e musi to by� nom p�ci m�skiej, i nawet Babka Morkie wiedzia�a, �e nie do pomy�lenia jest, aby by�o inaczej. Og�lnie by�o to nieco dziwne, gdy� akceptuj�c t� tradycj�, i tak traktowa�a Torrita jak idiot�, a on nie podj�� �adnej decyzji, nie patrz�c na ni� cho�by k�tem oka. Masklin westchn�� ci�ko i wlepi� wzrok we w�asne kolana.
� Pos�uchajcie, nie wiem jak d�ugo...
15
� Nie martw si� o nas, ch�opcze � odpar�a Babka Morkie zadziwiaj�co niskim g�osem. � To wszystko jest raczej podniecaj�ce, nie s�dzisz?
� Ale mo�e zaj�� wieki. Nie wiem, ile to potrwa. To by� w sumie zwariowany pomys�... � Masklin urwa�, czuj�c ko�cisty palec miedzy �ebrami.
� M�odzie�cze, prze�y�am Wielk� Zim� tysi�c dziewi��set osiemdziesi�tego sz�stego roku, a by�a straszna. Nie powiesz mi nic nowego o g�odzie. Grimma to dobra dziewczyna, ale za bardzo si� zamartwia.
� Przepraszam, ale ja nawet nie wiem, dok�d jedziemy! � nie wytrzyma� Masklin.
Torrit, trzymaj�cy na kolanach Rzecz, przyjrza� mu si� krytycznie oczkami kr�tkowidza.
� Mamy Rzecz � oznajmi� niespodziewanie. � Ona poka�e nam drog�. Poka�e.
Masklin ponuro kiwn�� g�ow�. Zabawne, sk�d Torrit zawsze wiedzia�, czego chce Rzecz. Zwyk�y czarny sze�cian mia� ca�kiem konkretne pogl�dy na wa�no�� regularnych posi�k�w albo na to, �e nale�y s�ucha� starszych. Zdawa� si� mie� odpowied� albo rad� na wszystko.
� A dok�d nas zaprowadzi ta droga? � spyta� Masklin, staraj�c si�, by nie brzmia�o to z�o�liwie.
� Doskonale wiesz. Do niebios.
� A, tak � mrukn�� zrezygnowany, podejrzliwie przygl�daj�c si� Rzeczy. By� prawie pewien, �e nic nie m�wi�a Torritowi. Nic w og�le. Mia� naprawd�
dobry s�uch, a nigdy nie zdarzy�o mu si� s�ysze�, by cho� szepta�a cokolwiek. Ani nic nie m�wi�a, ani si� nie rusza�a, ani w og�le nic nie robi�a. Jedyne, co robi�a przez ca�y czas, to wygl�da�a czarno i sze�ciennie. W tym by�a naprawd� dobra.
� Tylko �ci�le wype�niaj�c polecenia Rzeczy, mo�emy by� pewni, �e trafimy do niebios � oznajmi� niepewnie Torrit, zupe�nie jakby ten tekst s�ysza� dawno temu, ale wci�� nie do ko�ca go rozumia�.
� No dobra � zgodzi� si� Masklin i wsta�.
Tym razem do burty przeszed�, co by�o sporym wyczynem, jako �e pod�oga wyczynia�a dzikie harce. Zebra� si� na odwag�, wysun�� g�ow� spod plandeki i rozejrza� si�.
Na zewn�trz nie by�o nic poza rozmazanymi kszta�tami i �wiat�ami oraz dziwnymi woniami. Wszystko sz�o nie tak, jak powinno, a tydzie� temu wydawa�o mu si� takie sensowne i logiczne. Wszystko wydawa�o si� lepsze od pozostania tam, gdzie byli dotychczas. Starzy zrz�dzili i j�czeli praktycznie przy ka�dej okazji, kiedy im si� co� nie podoba�o, za to teraz, gdy wszystko zacz�o wygl�da� naprawd� �le, stali si� niemal rado�ni. Wychodzi�o na to, �e s� znacznie bardziej skomplikowani, ni� wygl�daj�. Mo�e Rzecz by�aby w stanie to wyja�ni�, gdyby si� wiedzia�o, jak zapyta�.
16
Ci�ar�wka nagle skr�ci�a, wjecha�a w d�, w ciemno��, i niespodziewanie stan�a. Zupe�nie bez ostrze�enia Masklin znalaz� si� w du�ej, o�wietlonej przestrzeni pe�nej ci�ar�wek i, co gorsza, pe�nej ludzi...
Cofn�� czym pr�dzej g�ow� i pospieszy� ku Torritowi.
� Hm... � zagai� niepewnie.
� Tak, ch�opcze?
� Niebiosa. Ludzie te� tam trafiaj�?
� Niebios jest wiele, ale do tych niebios trafiamy tylko my.
� Jeste� tego absolutnie pewien?
� Absolutnie. � Torrit u�miechn�� si�. � Naturalnie ludzie mog� mie� swoje w�asne, o kt�rych nic nie wiemy. Ale w naszych niebiosach ich nie ma. Mo�esz by� tego pewien.
� Aha.
Torrit przyjrza� si� Rzeczy.
� Zatrzymali�my si� � stwierdzi�. � Gdzie jeste�my? Masklin spojrza� niepewnie w stron� brezentu.
� My�l�, �e lepiej b�dzie, jak si� dowiem � zg�osi� si� na ochotnika.
Na zewn�trz co� zagwizda�o, huk ludzkich g�os�w stopniowo ucich� i �wiat�o zgas�o. Co� przesun�o si� ze zgrzytem i �oskotem, potem szcz�kn�o metalicznie i zapad�a cisza.
Po chwili od strony jednej z ci�ar�wek dobieg�o ciche chrobotanie. Spod jej plandeki wysun�a si� linka grubo�ci nitki i wysuwa�a si� tak d�ugo, a� dotkn�a t�ustej pod�ogi gara�u. Min�a minuta ca�kowitej ciszy i bezruchu.
Potem powoli i ostro�nie po linie opu�ci�a si� niewielka, kr�pa posta� i stan�a na pod�odze. Kilka sekund sta�a nieruchomo, wodz�c jedynie oczami.
Posta� wprawdzie by�a humanoidalna: mia�a odpowiedni� liczb� r�k i n�g oraz innych element�w, jak oczy czy uszy, wszystko tak�e znajdowa�o si� na w�a�ciwym miejscu. Ale � odziana w mysie sk�ry � przemyka�a si� po zacienionej pod�odze, kszta�tem przypominaj�c ceg��. Normalny nom zbudowany by� tak, �e zawodnik sumo wygl�da� przy nim jak na wp� zag�odzona ofiara, a jego spos�b poruszania si� sugerowa�, �e jest wytrzymalszy od wojskowych but�w.
Prawd� m�wi�c, Masklin by� tak przera�ony jak nigdy. Wok� nie by�o niczego, co m�g�by rozpozna� albo co cho�by wygl�da�o znajomo, je�li nie liczy� zapachu <i>wo</i>, kt�ry � jak si� przekona� � nieod��cznie towarzyszy� ludziom, a zw�aszcza ci�ar�wkom (Torrit twierdzi�, �e jest to p�on�ca woda, kt�r� pij� ci�ar�wki, co ostatecznie przekona�o Masklina, �e stary straci� resztki zdrowego rozs�dku, jako �e woda si� przecie� nie pali).
17
Nic tu w og�le nie mia�o sensu. Wok� sta�y wysokie puszki i inne wielkie kawa�y metalu, co sugerowa�o, �e znalaz� si� w ludzkich niebiosach. Ludzie uwielbiali metal, zw�aszcza taki, z kt�rego co� zrobiono.
Ostro�nie omin�� rozdeptany niedopa�ek, zapami�tuj�c, gdzie le�y, by w drodze powrotnej zabra� go dla Torrita.
Wsz�dzie wok� sta�y ci�ar�wki � ciche i ciemne. Masklin uzna�, �e jest to gniazdo ci�ar�wek. A to z kolei sugerowa�o, i� jedynym po�ywieniem w okolicy b�dzie najprawdopodobniej po�ywienie ci�ar�wek.
Odpr�y� si� nieco i postanowi� spenetrowa� mrok pod �awk�, kt�ra g�rowa�a przy �cianie niczym dom. Le�a�y tam jakie� pogniecione papiery i co� znajomo pachnia�o... Zapach doprowadzi� go do ca�kiem sporego ogryzka jab�ka, kt�re ledwie zaczyna�o br�zowie�. By�o to ca�kiem niez�e znalezisko, tote� zarzuci� je sobie na rami� i odwr�ci� si�, chc�c wraca�.
I znieruchomia�.
Dostrzeg� bowiem przygl�daj�cego mu si� z namys�em szczura. I to wi�kszego ni� te, z kt�rymi walczy� w koszu na �mieci. Zwierz� opad�o na cztery �apy i ruszy�o ku niemu niespiesznie. Masklin prawie si� u�miechn�� � wreszcie co� znajomego: co to szczur i jak z nim post�powa�, wiedzia� doskonale i nie mia�o najmniejszego znaczenia, w jakich warunkach dochodzi do spotkania. Pu�ci� ogryzek, zmieni� uchwyt na drzewcu dzidy i powoli wymierzy� grot dok�adnie mi�dzy oczy szczura...
R�wnocze�nie wydarzy�y si� dwie rzeczy.
Zauwa�y�, �e szczur ma w�sk�, czerwon� obro��, i us�ysza� czyj� g�os:
� Stop! Za d�ugo go tresowa�em! Na Raj Przecen, sk�d ty si� wzi��e�?!
Pytaj�cy wyszed� z cienia i Masklina zamurowa�o.
Obcy bowiem by� nomem. Przynajmniej Masklin zmuszony by� tak za�o�y�, skoro wygl�da� i porusza� si� jak nom.
Tylko to ubranie...
Podstawowym kolorem stroju praktycznego noma, nie �ywi�cego sk�onno�ci samob�jczych, zawsze by� b�otnisty. Tak nakazywa� zdrowy rozs�dek. Grim-ma zna�a z p� setki sposob�w uzyskiwania barwnik�w z rozmaitych ro�lin, ale wszystkie dawa�y kolor b�d�cy, je�li si� dobrze przypatrzy�, w zasadzie odmian� b�otnistego. Czasem by� to ��tob�otny, czasem br�zowob�otny, a czasem nawet zielonkawobury, ale b�otnisty dominowa�. Pow�d by� prosty: jakikolwiek nom paraduj�cy po �wiecie w jaskrawej czerwieni czy intensywnym b��kicie mia� przed sob� mniej wi�cej (z naciskiem na mniej) p� godziny �ycia, nim przytrafi�o mu si� co� trawiennego, czyli m�wi�c kr�tko, nim sta� si� czyim� posi�kiem.
Ten za� nom wygl�da� niczym t�cza, a jego r�nobarwne ubranie zrobione by�o z tak doskona�ego materia�u jak opakowania po czekoladkach. Pas nabijany mia� kawa�kami szk�a, a na nogach wysokie buty z prawdziwej sk�ry. Na dok�adk�
18
nosi� kapelusz z pi�rkiem, a gdy m�wi�, uderza� si� po udzie smycz�, na kt�rej � co Masklin dostrzeg� dopiero teraz � trzyma� szczura.
� No?! � zirytowa� si� nieco nom. � Odpowiedz mi!
� Przyjecha�em ci�ar�wk� � odpar� kr�tko Masklin, nie spuszczaj�c wzroku ze szczura.
Ten przesta� si� iska� za uchem, przyjrza� mu si� niezbyt �yczliwie i schowa� si� za swoim panem.
� Ale co tu robisz? Odpowiadaj! Masklin wyprostowa� si�.
� Podr�ujemy � odpar� jeszcze zwi�lej. Kolorowy nom wytrzeszczy� na niego oczy.
� Co to znaczy �podr�ujemy"? � spyta� po chwili.
� Przenosi� si� z miejsca na miejsce. No, przyby� z jednego, a udawa� si� do innego.
O�wiadczenie wywar�o dziwne wra�enie na kolorowym: nie �eby od r�ki zrobi� si� uprzejmy, ale przynajmniej przesta� by� niemi�y.
� Chcesz mi powiedzie�, �e przyby�e� z zewn�trz?!
� W�a�nie.
� Ale� to niemo�liwe!
� Naprawd�? � Masklin lekko si� zaniepokoi�.
� Zewn�trz nie ma!
� Naprawd�? Przykro mi, ale stamt�d w�a�nie przybywamy. Sprawia ci to jaki� k�opot?
� Ty naprawd� masz na my�li Zewn�trz? � spyta� nom, przysuwaj�c si� bli�ej.
� Chyba naprawd�. Nigdy si� w�a�ciwie nad tym nie zastanawiali�my. Co to za mi�...
� Jakie ono jest?
� Co?!
� Zewn�trz. Jakie ono jest? Pytanie zaskoczy�o Masklina.
� No... � odpar� po namy�le. � Du�e...
� I?
� No... i jest go tam naprawd� du�o...
� Tak?
� No i... jest tam ca�a masa r�nych rzeczy...
� Czy to prawda, �e sufit jest tak wysoko, �e go nie wida�? � Kolorowy nom najwyra�niej nie potrafi� opanowa� podniecenia.
� Nie wiem � przyzna� Masklin. � Co to �sufit"?
� To � odpar� kolorowy nom, wskazuj�c na ledwie widoczn� w g�rze pl�tanin� cieni i wspornik�w.
19
� Aha... niczego podobnego nie widzia�em � poinformowa� go Masklin. � Zewn�trz jest niebieskie albo szare i czasami lataj� tam takie ma�e, bia�e.
� L .. i �ciany s� tak daleko, i na pod�odze le�y taki zielony dywan, co ro�nie? � Kolorowy nom zacz�� podskakiwa� z przej�cia.
� Nie wiem. � Masklin by� jeszcze bardziej wyg�upiony. � Co to �dywan"?
� Uch! � Kolorowy nom najwyra�niej jako� si� opanowa� i wyci�gn�� dr��c� d�o�. � Nazywam si� Angalo. Angalo de Pasmanterii, ale to ci naturalnie nic nie m�wi. A to jest Bobo.
Szczur wygl�da�, jakby si� u�miecha�, a Masklin zacz�� dochodzi� do wniosku, �e zdziwienie mo�e nie mie� granic. Poza tym nigdy nie s�ysza�, by szczura nazywano inaczej ni� �obiadem".
� Jestem Masklin � przedstawi� si�. � Nie masz nic przeciwko temu, �eby reszta do nas do��czy�a? To by�a naprawd� d�uga podr�,
� Jasne! To was jest wi�cej? I wszyscy z zewn�trz?! Ojciec mi nigdy nie uwierzy.
� Przepraszam, ale nie rozumiem. Co w tym takiego niezwyk�ego? Byli�my na zewn�trz, teraz jeste�my wewn�trz.
Tymczasem doszli do ci�ar�wki i na sygna� Masklina pozostali powoli zacz�li si� opuszcza� po linie.
� Starsi! � zdumia� si� Angalo. � I wygl�daj� zupe�nie jak my! I nawet nie maj� spiczastych g��w!
� Impertynent! � warkn�a Babka Morkie i Angalo przesta� si� cieszy�.
� Madame, czy wie pani, do kogo m�wi? � spyta� lodowato.
� Do kogo�, kto nie jest wystarczaj�co stary, by nie przyda�o mu si� lanie � odpar�a ze znawstwem. � Gdybym wygl�da�a tak jak ty, ch�opcze, wygl�da�abym na pewno o wiele lepiej. Spiczaste g�owy, te� co�!
Angalo bezg�o�nie otworzy� usta, po czym tak samo je zamkn��.
� Zadziwiaj�ce! � przyzna�. � Dorcas uwa�a�, �e nawet je�li �ycie na zewn�trz Sklepu jest mo�liwe, nie mo�e to by� �ycie, jakie znamy! Prosz� za mn�, wska�� drog�.
I pogna� ku �cianie.
Pozostali wymienili znacz�ce spojrzenia, ale pod��yli za nim. Gniazdo ci�ar�wek nie by�o miejscem zach�caj�cym do d�u�szego pobytu.
� Pami�tam, jak tw�j ojciec kiedy� by� za d�ugo na s�o�cu i potem wygadywa� rozmaite bzdury. Zupe�nie jak ten tu � oceni�a cicho Babka Morkie.
Wygl�da�o na to, �e Torrit dochodzi do jakiego� wniosku, co zawsze d�ugo trwa�o, ale wszyscy zd��yli si� do tego przyzwyczai�, tote� czekali w uprzejmej ciszy.
� Uwa�am � o�wiadczy� wreszcie � uwa�am, �e powinni�my zje�� jego szczura.
� Och, zamknij si� lepiej � skomentowa�a automatycznie Babka Morkie.
20
� Jestem wodzem... jestem? � upewni� si� Torrit.
� Oczywi�cie, �e jeste�! � warkn�a Babka. � Kto m�wi, �e nie jeste�? Nigdy nie powiedzia�am, �e nie jeste� wodzem! Jeste� wodzem.
� W�a�nie. � Torrit przesta� j�cze�.
� A teraz si� zamknij � zako�czy�a.
Masklin stukn�� Angala w rami� i spyta� uprzejmie:
� Co to za miejsce?
Angalo zatrzyma� si� przy �cianie i spojrza� na niego zdziwiony.
� Nie wiecie?!
� Jakby�my wiedzieli, to by�my nie pytali, prawda? Po prostu my�leli�my, �e dobrze by�oby znale�� si� tam, dok�d udaj� si� ci�ar�wki � odpar�a z godno�ci� Grimma.
� No, i mieli�cie racj�. � Angalo nad�� si� dumnie. � To najlepsze miejsce, w kt�rym mo�na by�. To Sklep!
Rozdzia� drugi
XIII. I nie by�o w Sklepie Nocy ni Dnia, jeno Otwarcie a Zamkni�cie. Tako� nie pada� tam Deszcz ni �nieg.
XIV. Namowie zasie obrastali t�uszczem i mno�yli si�. Po latach zacz�y si� Rywalizacje Dzia�u z Dzia�em i zapomnieli byli wszystko o Zewn�trzu.
XV. Powiadali bowiem: �Azali� Arnold Bros (za�. 1905) nie stworzy� D�br Wszelakich pod Jednym Dachem?"
XVI. A ci, co m�wili: �By� mo�e nie Wszelakie Dobra", byli wy�miewani i wyszydzani.
XVII. Inni zasi� m�wili: �Nawet je�li istnieje Zewn�trze, c� takiego mo�e tam by�, czego by�my potrzebowali? Mamy Elektryk�, tako� Emporium z Przysmakami, jako i Inne Rozrywki."
XVIII. I tak mija�y lata mi�ksze i wygodniejsze ni�li poduszki w Wy�cie�anych Meblach (3 p.).
XIX. A� przyby� z daleka Obcy i zakrzykn�� wielkim g�osem: �Biada wam!"
Ksi�ga nom�w, Pi�tro Pierwsze, w. XIII-XIX
Co chwila potykali si� i wpadali na siebie, szli bowiem praktycznie ca�y czas, rozgl�daj�c si� wok� i zerkaj�c w g�r�, a cz�sto tak�e z otwartymi z wra�enia ustami. Angalo doprowadzi� ich do dziury w �cianie i gestem zaprosi� do �rodka.
Babka Morkie poci�gn�a nosem, stan�a i stwierdzi�a oskar�ycielsko:
� To szczurza nora! Co ty sobie my�lisz, podrostku?! Torrit, on chce, �eby�my weszli do szczurzej nory! Ani mi si� �ni tam wchodzi�!
� A dlaczego? � zdziwi� si� Angalo.
� Bo to szczurza nora!
� A w�a�nie, �e nie: to zamaskowane wej�cie, kt�re tylko wygl�da jak szczurza nora.
� Tw�j szczur w�a�nie tam wlaz�, to jest szczurza nora! � odpar�a z tryumfem Babka Morkie, co ostatecznie pozbawi�o przewodnika daru wymowy: spojrza� b�agalnie na Grimm� i pod��y� w �lad za swoim szczurem.
� Nie s�dz�, �eby to by�a szczurza nora � powiedzia�a Grimma nieco st�umionym g�osem, bo w�a�nie wsadzi�a tam g�ow�.
22
A mo�na wiedzie�, dlaczego tak nie s�dzisz? Bo w �rodku s� schody. I ma�e lampki.
To by�a d�uga wspinaczka i kilkakrotnie musieli robi� przerwy, by starsi mogli odpocz��. Torritowi i tak trzeba by�o pomaga�. Na g�rze schody ko�czy�y si� prawie normalnie wygl�daj�cymi drzwiami, a za drzwiami...
Nawet w m�odo�ci Masklin nie widzia� nigdy wi�cej ni� p� setki nom�w naraz.
Tu by�o ich znacznie wi�cej.
A w dodatku by�o tu jedzenie.
Co prawda nie wygl�da�o znajomo, ale obecni je jedli, nie mog�o wi�c by� niczym innym.
Pomieszczenie, w kt�rym si� znale�li, mia�o wysoko�� ponad dw�ch ros�ych nom�w i ci�gn�o si� prawie w niesko�czono��, a jedzenie poustawiano w zgrabne stosy, mi�dzy kt�rymi prowadzi�y proste i czyste przej�cia. Pe�ne nom�w wszelkich rozmiar�w i w ka�dym wieku. No i obojga p�ci, ma si� rozumie�. Tak wi�c nikt z obecnych nie zwr�ci� uwagi na ciasno zbit� gromadk� w�druj�c� cicho za Angalem, kt�ry jakby zyska� na pewno�ci siebie.
Nie tylko Angalo prowadzi� szczura na smyczy, cho� jego Bobo by� najokazalszy. Niekt�re co elegantsze damy prowadza�y tak�e na smyczkach myszy. Nie spotka�o si� to z aprobat� Babki Morkie, ale stara�a si� j� wyra�a� nader cicho (Masklin s�ysza� j� ledwie k�tem ucha). Za to Torrita s�ycha� by�o ca�ym uchem, a nawet obydwoma:
� To znam! � ucieszy� si� nagle. � To si� nazywa ser! W koszu by�a raz kanapka z serem w lecie osiemdziesi�tego czwartego, pami�tasz... ?
Pytanie mog�o by� skierowane jedynie do Babki Morkie i od niej te� dosta� odpowied� popart� ko�cistym kuksa�cem w �ebra:
� Zamknij si�! Nie r�b z nas po�miewiska i to w takim t�umie. Jeste� wodzem, to zachowuj si� jak w�dz! B�d� dumny!
Nie byli w tym dobrzy. Doskonale natomiast wychodzi�o im w�drowanie w osza�amiaj�cej ciszy. Owoce i warzywa, kt�re w�a�nie mijali, sprawnie rozdzielano na kawa�ki na d�ugich sto�ach, a wsz�dzie pe�no by�o produkt�w, kt�rych nikt z ich grupy nawet nie pr�bowa� zidentyfikowa�.
Masklin z pocz�tku tak�e nie chcia� okazywa� ignorancji, ale w ko�cu ciekawo�� zwyci�y�a.
� Co to takiego? � spyta� Angala, ci�gn�c go za r�kaw i wskazuj�c dzid�.
� Salami. Jad�e� kiedy�?
� Ostatnio na pewno nie � przyzna� zgodnie z prawd� Masklin.
23
� Tu s� daktyle, banany � rozgada� si� Angalo. � Pewnie nigdy dot�d nie widzieli�cie banana, co?
Tym razem Babka Morkie by�a szybsza.
� Jaki� niewyro�niety ten tu � sarkn�a. � Ca�kiem ma�y, prawd� m�wi�c, w por�wnaniu z tymi, kt�re znamy.
� Doprawdy? � zdziwi� si� nie ca�kiem przekonany Angalo.
� Doprawdy. � Babka Morkie zaczyna�a si� rozgrzewa�. � O, ten tu jest ca�kiem ma�y, w domu to ledwie mogli�my takiego wszyscy wykopa� z ziemi.
Wymiana zda� dotyczy�a banana rozmiar�w �redniej ��dki. Angalo spr�bowa� spiorunowa� Babk� wzrokiem, ale ta sztuka nigdy i nikomu si� jeszcze nie uda�a, tote� si� podda�.
� A, co tam � b�kn��, odwracaj�c wzrok. � Cz�stujcie si�, czym chcecie, a jak b�d� pyta�, to m�wcie, �e wszystko idzie na rachunek de Pasmanterii, tylko nie m�wcie, �e jeste�cie z zewn�trz. Chc�, �eby to by�a niespodzianka.
Zanim sko�czy�, pozosta� przy nim jedynie Masklin, reszta znikn�a. Wy��cznie Babka Morkie oddali�a si� dystyngowanie (acz b�yskawicznie) i ze zdziwieniem stwierdzi�a, �e drog� zagrodzi� jej placek.
Masklin, nie zwa�aj�c na protesty �o��dka, pozosta�. Nie by� pewien, czy kiedykolwiek zrozumie, jakie mechanizmy rz�dz� �yciem w tym ca�ym Sklepie, mia� natomiast niepodwa�aln� pewno��, �e je�li nie stawi im si� czo�a od razu, to sko�czy si� na robieniu rzeczy, z kt�rych nie b�dzie si� zadowolonym.
� Nie jeste� g�odny? � zdziwi� si� Angalo.
� Jestem, tylko nie jem. Sk�d jest to ca�e jedzenie?
� Och, zabieramy je ludziom. S� raczej g�upi, jak by� nie wiedzia�.
� A oni co na to?
� My�l�, �e to szczury. �eby ich w tym utwierdzi�, rozk�adamy w Emporium z Przysmakami szczurze odchody, a raczej rody z Emporium to robi�. A ludzie my�l�, �e to szczury.
Masklin zmarszczy� brwi w wyra�nym wysi�ku my�lowym.
� Odchody? � spyta� w ko�cu.
� No, wiesz... g�wna.
� Aha � ucieszy� si� Masklin. � I to wystarcza, �eby uwierzyli?
� M�wi�em ci, �e ludzie s� raczej g�upi � przypomnia� mu Angalo i doda�: � Musz� ci� przedstawi� ojcu. Naturalnie, przy��czycie si� do de Pasmanterii.
Masklin rozejrza� si�, wy�awiaj�c z t�umu cz�onk�w swego szczepu. Torrit koncentrowa� ca�� uwag� na kawale sera wielko�ci w�asnej g�owy, Babka Morkie natomiast ogl�da�a banana, jakby grozi� wybuchem. Reszta zachowywa�a si� podobnie � nawet Grimma nie zwraca�a na niego �adnej uwagi.
Pierwszy raz w �yciu poczu� si� zagubiony. By� dobry w �ledzeniu szczura po polach i u�miercaniu go jednym rzutem dzidy, a potem przyci�ganiu go do domu.
24
Zdawa� sobie z tego spraw� nawet bez pochwa�, kt�rych mu przy takich okazjach i tak nie szcz�dzono. Co� mu jednak m�wi�o, �e banana nie trzeba �ledzi�.
� Twojemu ojcu? � spyta� ostro�nie.
� Ksi��� de Pasmanterii. � W g�osie Angala brzmia�a duma. � Obro�ca P�pi�trza i Autokrata Sto��wki dla Personelu.
� On jest w trzech osobach? � upewni� si� Masklin.
� To jego tytu�y, to znaczy cz�� z nich. Jest prawie najpot�niejszym nomem w ca�ym Sklepie. Tam, na zewn�trz, macie takie rzeczy jak ojcowie?
Masklin opanowa� si� z pewnym trudem � Angalo by� bezczelnym g�wniarzem, wyj�wszy te momenty, gdy m�wi� o �wiecie poza Sklepem, bo w�wczas przypomina� ma�ego ch�opca pe�nego marze�.
� Mia�em kiedy� jednego � odpar� zwi�le, nie chc�c si� nad tym rozwodzi�.
� Za�o�� si�, �e mia�e� ca�� mas� przyg�d!
Masklin przypomnia� sobie cz�� z tego, co mu si� ostatnio przytrafi�o, a raczej co mu si� prawie przytrafi�o, dok�adniej rzecz ujmuj�c, i westchn��.
� Mia�em.
� I za�o�� si�, �e by�y przyjemne.
Masklin ju� prawie nie pami�ta�, co znaczy �przyjemny". Ganiania po mokrych wykrotach, gdy goni�o go co� z ostrymi z�bami, definitywnie nie okre�la� tym mianem.
� Polujecie? � spyta�.
� Czasami. Na szczury w kot�owni. Nie mo�emy pozwoli�, �eby si� za bardzo rozmno�y�y � odpar� Angalo, drapi�c Boba za uchem.
� Zjadacie je?
Angalo wygl�da� na zszokowanego.
� Po co mieliby�my je je��? � wykrztusi� w ko�cu.
� Fakt. � Masklin rozejrza� si� po otaczaj�cych go g�rach jedzenia. � Wiesz, nigdy nie s�dzi�em, �e na �wiecie jest tyle nom�w. Ilu nas tu w�a�ciwie �yje?
Angalo powiedzia� mu.
� Dwa co? � zdziwi� si� Masklin.
Angalo powt�rzy� i widz�c, �e wyraz twarzy Masklina si� nie zmienia, doda�:
� Nie robi to na tobie wra�enia.
Masklin przyjrza� si� z uwag� kamiennemu grotowi swej dzidy. Kamie� znalaz� kt�rego� dnia na polu, ale ca�e wieki zaj�o mu przymocowanie go odci�tym ze snopka sznurkiem do odpowiedniego drzewca tak, by stanowi�y jedn� ca�o��. Teraz by�a to jedyna znajoma rzecz w pe�nym niespodzianek �wiecie.
� Nie wiem � przyzna� w ko�cu. � Co to �tysi�c"?
25
Ksi��� Cido de Pasmanterii, b�d�cy tak�e Lordem Protektorem G�rnej Windy, Obro�c� P�pi�trza i Rycerzem Lady, powoli i uwa�nie obejrza� Rzecz. Nast�pnie odrzuci� j � na st�.
� Ciekawe � oceni�. � Nawet radosne.
Znajdowali si� w ksi���cym pa�acu � ciasno zbita grupka niepewnych no-m�w. Pa�ac mie�ci� si� aktualnie pod pod�og� Dzia�u Mebli Wy�cie�anych. Ksi��� mia� na sobie zbroj� i nie by� specjalnie radosny.
� A wi�c jeste�cie z zewn�trz, tak? � spyta� i doda�, nim ktokolwiek mia� szans� mu odpowiedzie�: � I my�licie, �e wam uwierz�?
� Ojcze, ja sam... � zacz�� Angalo.
� B�d� cicho! Znasz s�owa Arnolda Brosa (za�. 1905)! Wszystko pod Jednym Dachem. Oto te s�owa! Wszystko! A skoro wszystko, to nie mo�e by� �adnego Zewn�trz, bo tam nic nie ma! A wi�c i nom�w! I dlatego, moi mili, nie mo�ecie stamt�d przybywa�, tylko z jakiej� odleg�ej cz�ci Sklepu. Z Gorset�w by� mo�e albo z M�odej Mody... nigdy tak naprawd� nie zbadali�my tych rejon�w.
� Jeste�my z... � zacz�� Masklin, ale gospodarz uciszy� go w�adczym gestem.
� Pos�uchajcie mnie uwa�nie � doda� ksi���, przeszywaj�c wzrokiem Ma-sklina. � Nie winie was: znam swojego syna i wiem, jak bujn� ma wyobra�ni� i jak potrafi by� przekonuj�cy, gdy mu naprawd� na czym� zale�y. Nie mam te� cienia w�tpliwo�ci, �e to on was do wszystkiego nam�wi�. Za du�o czasu sp�dza na przygl�daniu si� ci�ar�wkom i s�uchaniu g�upich bajek. Nic dziwnego, �e czasem m�zg mu si� przegrzewa. Jestem jednak rozs�dnym nomem i nie uwierz� w niemo�liwe, co wcale nie znaczy, �e nie znajdzie si� dla was miejsce w�r�d de Pasmanterii. Taki silny, m�ody nom jak ty mo�e zrobi� karier� w mojej stra�y. Proponuj� wi�c, aby�my zapomnieli o tym ca�ym nonsensie i przeszli do rzeczy. Zgoda?
� Ale my naprawd� przybyli�my z zewn�trz � upiera� si� Masklin.
� Nie ma �adnego Zewn�trz! � zirytowa� si� ksi���. � Naturalnie poza tym, kt�re czeka dobrego noma, je�li prowadzi� w�a�ciwe �ycie. Wtedy tam trafia i w splendorze �yje wiecznie. No, do�� tych nonsensownych pogaw�dek, czas zabra� si� do powa�nych i odwa�nych przedsi�wzi��.
� Jakich i po co? � odezwa� si� Masklin ostro�nie.
� Nie chcia�by� chyba, aby �elaznotowarowi zaj�li nasz dzia�, prawda? � spyta� ksi���.
Masklin zerkn�� na Angala, kt�ry zdecydowanie potrz�sn�� g�ow�.
� Chyba nie � odpar� � ale przecie� wszyscy jeste�cie nomami, nie? A miejsca tu starczy dla ka�dego, wi�c sp�dzanie czasu na k��tniach o nie wy-
26
daje mi si� nieco g�upawym zaj�ciem. � K�tem oka dostrzeg�, jak Angalo �apie si� obur�cz za g�ow�. Ksi��� poczerwienia�.
� G�upawym, powiadasz?
Masklin na wszelki wypadek nieco si� odsun��, ale poniewa� wychowano go w poszanowaniu uczciwo�ci, nie ust�pi�. Poza tym czu�, �e nie jest wystarczaj�co bystry, by daleko zajecha� na k�amstwach.
� No c�... � odpar� potwierdzaj�co.
� S�ysza�e� mo�e kiedy� o honorze? � spyta� zadziwiaj�co spokojnie ksi���. Masklin wyt�y� pami�� i przecz�co potrz�sn�� g�ow�.
� �elaznotowarowi chc� opanowa� ca�y Sklep � d