6396

Szczegóły
Tytuł 6396
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6396 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6396 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6396 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Roman Giertych KONTRREWOLUCJA M�ODYCH Ksi��ka "Kontrrewolucja M�odych" jest pasjonuj�c� propozycj� programow� m�odego pokolenia. Powoli w miar� czytania, przedstawia si� nam obraz planu wygrania walki o Polsk�. Przedstawiciel jednej z rodzin od lat s�u��cej dzia�alno�ci� polityczn� Ojczy�nie, nakre�la na �amach swej pierwszej ksi��ki zasady, cel i spos�b realizacji gruntownej przebudowy naszego Kraju. Kierunek tej przebudowy to walka z wszelkiego rodzaju lewic�, w obronie Wiary, uczciwo�ci, zdrowego rozs�dku, tradycji, dobrobytu i porz�dku. Pod pozorem spokoju i intelektualnych rozwa�a� przewija si� na stronicach tej ksi��ki prawdziwa pasja i olbrzymia, m�odzie�cza wola walki o zwyci�stwo. Roman Giertych stoi na czele dynamicznego, og�lnopolskiego, m�odzie�owego ruchu politycznego. "Kontrrewolucja M�odych" jest programem tego nowego pokolenia polityk�w. Jedno jest pewne, je�eli im si� uda - to Polska wygra! ROMAN GIERTYCH - absolwent Wydzia�u Historii i student prawa Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Syn znanego polityka Macieja i wnuk historyka, pisarza i polityka J�drzeja. Za�o�yciel i prezes odrodzonej M�odzie�y Wszechpolskiej, najwi�kszej dzi� prawicowej organizacji m�odzie�owej. Autor licznych artyku��w m. in. w "Bastionie", "�adzie", "Najwy�szym Czasie", "Rycerzu Niepokalanej", "Wszechpolaku". Zamiast wst�pu - List do M�odych Rewolucja jest to robienie wszystkiego na odwr�t. Tymi s�owami Karol Marks okre�li� dzie�o swojego �ycia. Te s�owa i z nich wynikaj�ce konsekwencje sta�y u podstaw ruch�w rewolucyjnych w XIX i XX wieku. To na bazie tego stwierdzenia budowano system socjalistyczny, komunistyczny. Robiono wszystko na odwr�t. Pierwszym pytaniem ,kt�re si� nasuwa, na odwr�t czego? Marks i jego wsp�pracownicy mieli gotow� odpowied�. Na odwr�t od porz�dku jaki panowa� na w �wiecie w owym czasie, a w�a�ciwie na odwr�t do fundament�w tego porz�dku. Obali� wi�c Wiar�, w�adz�, w�asno�� prywatn�, sprawiedliwo��, mi�osierdzie, prawo, rozum. Obali� wszystko, na czym opiera�o si� zdrowe spo�ecze�stwo. System, jaki powsta� po wprowadzeniu tej zasady w �ycie nasze pokolenie mia�o okazj� pozna� na w�asnej sk�rze. Miliony zabitych, okradzionych, oszukanych, wyzyskanych, upokorzonych i og�upionych. Komunizm, kt�ry przemoc� wdar� si� do naszej ojczyzny, zatru� j� swymi wyziewami. Wszystko na odwr�t! Zniszczy� wi�c inteligencj�, a na jej miejsce postawi� socjalistycznego urz�dnika. Zr�wna� nierob�w z pracuj�cymi. Wiar� zast�pi� ateizmem. W�asno�� prywatn� zmieni� na niczyj�. Zdrow� inicjatyw� zdusi� w okowach idiotycznych przepis�w. Itd., itd. A na dodatek g�osi� wszystkim, �e wprowadzone zmiany wynikaj� z rozumu, post�pu, ba, nawet z patriotyzmu. Komunizm upad�. Tak og�osili nam ci, kt�rzy doszli do w�adzy w czerwcu 1989 roku. Sami wywodz�c si� z partii komunistycznej nie zauwa�yli, �e nic bardziej b��dnego. Komunizm trwa bowiem nadal, zar�wno w organach pa�stwa, jak i w �wiadomo�ci spo�ecznej. Bo na dobr� spraw� co si� zmieni�o? Jedynie to, �e sko�czy�a si� dominacja sowiecka. Socjalizm jednak istnieje nadal, tylko zakamuflowany. Ci, kt�rzy zacz�li rz�dzi� Polsk� w 1989 roku, nie zmienili systemu, oni zmienili czapk�. Nikt z nich nie proponuje obalenia komunizmu u jego podstaw. Tam gdzie le�y jego istota. To nasze pokolenie ludzi m�odych musi wzi�� na siebie t� wielk� odpowiedzialno�� i przeprowadzi� w Polsce kontrrewolucj�, tzn. zmian�, kt�ra przywr�ci�aby to, co odwr�ci� komunizm. Nasze pokolenie jest pozbawione nadziei. Jeste�my zm�czeni ob�ud� polityk�w, kt�rzy ci�gle m�wi� o reformach nie zmieniaj�c niczego. System, w kt�rym �yjemy, pozbawi� nas w du�ej mierze tak charakterystycznej m�odo�ci inicjatywy i m�skiej, zdecydowanej woli walki o nasze prawa, o prawa naszej Ojczyzny. Trzeba otrz�sn�� si� z tego snu. Je�eli b�dziemy dzia�a� razem, je�eli b�dziemy potrafili si� zjednoczy� w walce, a b�dzie to walka z tymi, kt�rzy boj� si� przysz�o�ci, boj� si� nowego my�lenia, boj� si� nowej epoki dla naszej Polski, je�eli b�dziemy potrafili walczy�, to zwyci�ymy. Musimy zbudowa� tak� Polsk�, o jakiej marzymy! Wyjazdy na Zach�d nie zast�pi� nam i naszym dzieciom kraju, kt�ry b�dzie rzeczywi�cie nasz i niczyj inny. To jest nasze pa�stwo, a nie skorumpowanych s�ugus�w socjalizmu albo przem�drza�ych urz�das�w "Zjednoczonej Europy". Dlaczego niby nasze pa�stwo nie mia�oby by� urz�dzone tak jak MY chcemy? Nasze pokolenie jest przecie� Jego spadkobierc� i Ono jest nasz� w�asno�ci�. Dla jakiej przyczyny ogranicza si� nam mo�liwo�� godnego i rozs�dnego �ycia? Panowie i Panie, zakaszmy r�kawy i we�my si� do pracy, do kontrrewolucji (oboj�tnie zreszt� jak to nazwiemy) i zr�bmy z naszego kraju pa�stwo NORMALNE!!! Rz�dzone przez twardych, odpowiedzialnych i uczciwych m�czyzn, a nie przez skorumpowanych, �lamazarnych lizus�w lub p�inteligentnych chytrus�w. Musimy uwierzy�, jeszcze raz uwierzy�, �e Polska mo�e by� normalnym krajem, rz�dzonym przez normalnych ludzi. Na fundamencie tej wiary musimy rozpocz�� marsz id�c powoli, ale konsekwentnie, prze�amiemy wszystkie przeszkody, odsuniemy od wp�yw�w ludzi skorumpowanych, ukarzemy z�odziei, zlikwidujemy niesprawiedliwo�� i zbudujemy na woli i wierze dobrych ludzi dobry ustr�j i dobry kraj. Tylko musimy uwierzy�! Dzisiaj te zamiary wygl�daj� jak marzenia science-fiction, ale one s� realne, je�li b�dziemy o nie walczy�. My musimy chcie� walczy�! Za nasze rodziny i dla naszych dzieci rozpoczynamy kontrrewolucj�. ZASADY POST�POWANIA Rozpoczynaj�c ka�d� prac� nale�y zda� sobie spraw� z tego, co chcemy osi�gn��, jakie �rodki mamy do dyspozycji i wreszcie na ko�cu nale�y u�o�y� sobie plan dzia�ania oraz go realizowa�. Ksi��eczka ta ma na celu pr�b� naszkicowania pierwszych trzech etap�w, tzn. celu, �rodk�w i planu dzia�ania. Samo dzia�anie nale�y do nas wszystkich! Zanim zaczniemy omawia� cel, do jakiego pragniemy d��y�, musimy sobie par� s��w powiedzie� o fundamentach, kt�re charakteryzuj� nasze my�lenie, o zasadach, kt�rych si� chcemy trzyma� i z kt�rych wynikaj� nasze pogl�dy i nasze dzia�anie. Rozum Socjalizm jest to system, zaprzeczaj�cy rozumowi. Bo czy mo�e by� rozumne robienie wszystkiego na odwr�t? Tak jak dziecko, kt�re z przekory robi rzecz odwrotnie ni� si� je prosi�o, tak i socjalizm wszystkie elementy �ycia spo�ecznego stara si� uk�ada� nienormalnie, a wi�c sprzecznie z rozumem (inn� spraw� jest, �e nie zawsze si� to udawa�o). Najlepsz� wi�c broni�, dzi�ki kt�rej mo�emy odwr�ci� skutki socjalizmu, jest rozum. Rozum powinien by� podstaw�, na kt�rej opieramy nasze dzia�anie. W Polsce od wielu lat przyj�o si�, �e wiele rzeczy ocenia si� uczuciami. Z ocen takich wynika bardzo cz�sto nasze dzia�anie. Jeszcze nie tak dawno panowa�a powszechnie opinia, �e "Ruskie s� z�e i dlatego ich nie lubimy". Na dobr� spraw� opinia taka nie by�aby wcale tak bardzo szkodliwa, gdyby�my nie dzia�ali wed�ug niej. A co robi pierwszy nie komunistyczny rz�d w Polsce? Zrywa wszelkie umowy i porozumienia z Z.S.R.R., co przynosi w rezultacie olbrzymie straty, ale za to nie handlujemy ju� z tymi "z�ymi Ruskami". Czysta g�upota! Ludzie, kt�rzy podejmuj� takie decyzj� s� albo dywersantami, albo reaguj� emocjonalnie jak dwunastoletnie dziewczynki, tylko �e z emocji ma�ych dzieci najcz�ciej nic nie wynika, a z decyzji politycznych podj�tych wbrew rozumowi mog� wynika�, ,jak w powy�szym przyk�adzie, olbrzymie straty dla ca�ego spo�ecze�stwa. Obowi�zek rozumnego my�lenia nie dotyczy tylko polityk�w podejmuj�cych decyzje. Obowi�zek ten dotyczy r�wnie� ca�ego spo�ecze�stwa, nas wszystkich. Naszym najwi�kszym obowi�zkiem wobec Polski jest rozs�dnie o Niej pomy�le�! Ludzie dzisiaj w Polsce nie rozumiej� sytuacji politycznej dlatego, �e nie chce im si� my�le�. W wyborach wi�c nie bior� udzia�u, albo bior�c g�osuj� na chybi� trafi�, b�d� na przystojniejszego, kieruj�c si� stu innymi powodami, tylko nie najwa�niejszym - �eby wybra� ludzi odpowiedzialnych. Nie takich, kt�rzy m�wi�, �e s� odpowiedzialni, ale takich, kt�rzy nimi s�. To jest niestety w polityce olbrzymia r�nica. Najlepszym rozumnym sposobem, a�eby rozezna� si� w tej politycznej grze, jest ocenia� ludzi po owocach ich pracy. Nie po ch�ciach, nie po zapewnieniach, nie po obietnicach, ale w�a�nie po owocach. Po tym, co w �yciu zdzia�ali w swojej pracy zawodowej i w rodzinie. Takiej oceny w dzisiejszej epoce demokratycznej, kt�ra przejdzie do historii pod nazw� "epoki k�amstw", trzeba si� nauczy�. Wreszcie rozum jest nam niezb�dnie potrzebny w planowaniu i wykonywaniu naszej pracy. Nie mo�emy sobie pozwoli� na emocje. To jest dobre dla dzieci. My musimy nasz� prac�, nasze oceny i kalkulacje oprze� na ch�odnej inteligencji, kt�ra znaj�c cele i �rodki b�dzie nas prowadzi�a i doprowadzi do zwyci�stwa. Prawda Rozum jest narz�dziem, kt�ry nam pozwala wychodz�c z pewnych za�o�e� dochodzi� do ocen i stwierdze�, kt�re staj� si� podstaw� naszego dzia�ania. Rozum pozwala nam te� weryfikowa� twierdzenia i za�o�enia, tzn. okre�la�, czy s� one prawdziwe, czy te� nie. Dochodzimy tutaj do niezwykle istotnego punktu w my�leniu cz�owieka - do prawdy. Istniej� w naszym �wiecie dwie, zasadniczo r�ne koncepcje prawdy. Z przyj�cia ka�dej z tych koncepcji wynikaj� konsekwencje w ca�ym my�leniu cz�owieka. Upraszczaj�c, mo�na powiedzie�, �e jedni ludzie twierdz�, i� prawda jest, a drudzy, �e jej nie ma. Znaczy to tyle, i� jedni uwa�aj�, �e w naszym �wiecie istnieje co� niepodwa�alnego, niezmiennego i rzeczywistego, a drudzy s�dz�, �e wszystko jest wzgl�dne, nie istniej� rzeczy niepodwa�alne i rzeczywisto�� jawi im si� jako u�uda. My my�l�c logicznie musimy przychyli� si� do pierwszego stanowiska. Nie mo�e by� bowiem zmienna prawda, np. �e 2+2=4. Nie mo�e by� podwa�ony fakt, �e �ycie ludzkie si� kiedy� ko�czy itd. Widzenie wi�c �wiata w kategoriach wzgl�dnej prawdy jest fa�szywe. W Polsce jednak trwa inwazja �wiatopogl�du wyznaj�cego, �e nie ma prawdy. Przy ofensywie tego �wiatopogl�du pojawia si� magiczne s�owo - tolerancja. Przypomn�, �e tolerancja to znaczy mniej wi�cej tyle co pob�a�anie jako taka jest niezb�dn� cech� ka�dego cz�owieka i ka�dego narodu. Dzi� jednak tolerancj� zaczyna si� traktowa� jako postaw� akceptacji wszystkiego, nawet z�a. Taka w�a�nie "tolerancja", akceptuj�ca wszystko, wynika ze stanowiska o wzgl�dno�ci prawdy. Jak mo�na bowiem akceptowa� jednocze�nie dobro i z�o, rzeczywisto�� i fikcj�, k�amstwo i prawd�`? Jak mo�na twierdzi�, �e nienormalne zboczenie, jakim jest np. homoseksualizm, zas�uguje na pe�n� zrozumienia akceptacj�, gdy� jest to inna preferencja seksualna? Przecie� tym samym stawia si� na jednym poziomie rodzin� normaln� ze zboczeniem, patologi� ze zdrowiem. Twierdzenia o wzgl�dno�ci prawdy mo�na spotka� w wypowiedziach wielu ludzi bezkrytycznie przyjmuj�cych i powtarzaj�cych opinie, do kt�rych sami nie doszli. Nie tak dawno �rodki masowego przekazu rozpropagowa�y twierdzenie, �e powr�t religii do szk� stanowi jaskrawy akt nietolerancji. Abstrahuj�c ju� od Wiary i ideologii, mo�na powiedzie� tylko na gruncie rozumu, �e stanowisko takie jest absurdalne. Nietolerancji wobec kogo? Czy� nie jest to w�a�nie aktem nietolerancji zabrania� rodzicom uczenia dzieci religii w szko�ach, kt�re przecie� powinny s�u�y� nauczaniu dziecka wed�ug �ycze� rodzic�w? Kogo obejmuje ta rzekoma nietolerancja ze strony Ko�cio�a? Przecie� nikt nikogo do niczego nie przymusza, nikt nie narzuca swoich pogl�d�w komukolwiek. Si�a jednak mass medi�w jest taka, �e niekt�rzy ludzie powtarzaj� jak nakr�cone katarynki, ur�gaj�c wszelkiej logice, �e religia w szko�ach to nietolerancja wobec tych, co na ni� nie chodz�. Znaczy to mniej wi�cej tyle, co za��danie wycofania ze szk� lekcji wychowania fizycznego, bo s� dyskryminacj� tych, kt�rzy na nie nie ucz�szczaj� (por�wnanie to, jest o tyle nieadekwatne, �e ilo�� dzieci nie chodz�cych na religi� jest mniejsza ni� nie chodz�cych na WF). Tego typu absurdy wynikaj� z przyjmowania twierdzenia, �e prawda jest wzgl�dna. Dla niekt�rych prawd� nie jest to co prawdziwe, ale to co powtarzane w TV. Ci, kt�rzy decyduj� o mass mediach, wracaj� do koncepcji Goebbelsa, kt�ry twierdzi�, �e k�amstwo wielokrotnie powtarzane staje si� faktem. My musimy powiedzie� sobie jasno, �e nasze dzia�anie jest oparte na za�o�eniach, kt�rych podstaw� jest nienaruszalna prawda. Wiemy, �e s� rzeczy, o kt�rych nie da si� powiedzie�, �e s� wzgl�dne. Oceniamy rzeczywisto�� za pomoc� zdrowego rozs�dku. Wiemy, �e k�amstwo to k�amstwo, z�o to z�o, zdrada to zdrada. Nie damy sobie powiedzie�, �e s� to rzeczy wzgl�dne, zale��ce od okoliczno�ci, nastroju, trudnego dzieci�stwa itd. Wiemy r�wnie� tak�e, co to jest dobro. Nie zgadzamy si� np. na twierdzenie, �e wszyscy ludzie byli zamieszani w komunizm w Polsce. Jest to bowiem nieprawda, krzywdz�ca wielu, rozg�aszana przez tych, kt�rzy maj� konformizm na sumieniu. Nasze idea�y, nasz honor jest bezkompromisowy, gdy� nic mo�emy zgodzi� si� na to, �eby zrezygnowa� z cz�ci tego, w co wierzymy i co stanowi o naszym charakterze. P�j�cie na kompromis w sprawach Wiary, idea��w, honoru oznacza�oby, �e nie mamy Wiary, idea��w i honoru. Oznacza�oby, �e nie wierzymy w prawd�. Je�eli kto� wic, �e dwa plus dwa to cztery, to nie zgodzi si� w tej sprawie na �aden kompromis. Je�li stwierdzamy, �e istnieje prawda, to za pomoc� rozumu odkrywamy, jaka ona jest. Je�eli to odkryjemy, musimy by� o tym przekonani, gdy� w przeciwnym wypadku wykazaliby�my si� brakiem zaufania do w�asnego rozumu. Nie mo�emy wi�c i�� w sprawie naszych przekona� na kompromis lub uznawa� kompetencj� innych (np. TV) do okre�lania, co jest, a co nie jest prawd�. Musimy domaga� si� od wszystkich �ycia zgodnego z prawd�, gdy� tylko prawda wyzwala cz�owieka z niepewno�ci i daje mu fundament pod prawdziwe �ycie. Godno�� Nasze pa�stwo istnieje ju� tysi�c lat. W swojej historii by�o jednym z najbardziej pokojowo nastawionych pa�stw Europy, pomimo tego, �e ci�gle musia�o si� bi� w swojej obronie. Pomimo pozycji pomi�dzy m�otem Niemiec a kowad�em Rusi nic ulegli�my i dzisiaj znowu stoimy na starych piastowskich ziemiach, kt�re: wydawa�o si�, �e stracili�my bezpowrotnie. Tysi�c lat walki z naporem Niemc�w jak na razie przynosi remis. Gdy nas nie zaczepiano, �yli�my w pokoju, ale gdy kto� chcia� nam co� zabra�, bili�my si� jak lwy i zawsze w ko�cu wygrywali�my, tak jak dzisiaj, gdy pos�gi Lenina wprowadzone: na sowieckich bagnetach przetapiany na druty telefoniczne czy dzwony ko�cielne. Czego si� wi�c wstydzi�? Jeste�my ostatnim prawie bastionem �wiata zachodniego na wschodzie Europy i zawsze wszystko, co ze Wschodu przychodzi�o, w nas uderza�o jako w pierwszych (np. Mongo�owie, Tatarzy, Turcy, Sowieci w 1920, komunizm w 1945). Wszystko to jednak zwykle pokonywali�my, zas�aniaj�c Europ�. W sumie wi�c historii nie mamy si� powodu wstydzi�. "Europejczycy" bez przerwy powtarzaj�, �e jeste�my wyj�tkowo nietolerancyjni, brudni, obskurni, zacofani. Wmawia si� nam takie bzdury, aby�my zaakceptowali rz�dy nad nami tych �wiat�ych i tolerancyjnych "Europejczyk�w". My musimy mie� swoj� godno��! Nie pozwalajmy plu� na nasz Kraj i na nas samych. Ludzi, kt�rzy nie maj� tej godno�ci, nale�y wyrzuci� poza nawias �ycia publicznego. Jak mo�na z tak� pokorn� czo�obitno�ci� odnosi� si� do bank�w, instytucji i polityk�w zachodnich? Przecie� ci, kt�rzy na forum mi�dzynarodowym reprezentuj� Polsk�, reprezentuj� wielki nar�d. Nasz nar�d znajduje si� w gronie narod�w, kt�re wnios�y najwi�cej do kultury �wiata, dlaczego wi�c mamy si� czu� gorsi? Nie jeste�my gorsi. Je�eli my nie b�dziemy siebie szanowa�, to inni nas z pewno�ci� nie uszanuj�. S� w�r�d nas ludzie �li i dobrzy, tak jak wsz�dzie, ale mamy prawo, a nawet obowi�zek, ka�dego, kto obra�a nas jako Polak�w, uderzy� w twarz. Nic nie upowa�nia do obra�ania narodu z tak� kultur�, histori� i tradycja, nic wreszcie nie upowa�nia do obra�ania NASZEGO domu, kt�rym jest Polska. Odpowiedzialno�� i praca "Czy si� stoi, czy si� le�y - si� nale�y!" Wszyscy dobrze znamy to has�o, kt�re stanowi�c istot� tzw. socjalistycznego systemu pracy, istnieje nadal i dobrze si� ma. Kt� z nas nie pr�bowa� za�atwi� jakiej� sprawy w urz�dzie i nie natkn�� si� przy tym na arogancj�, nieodpowiedzialno��, chamstwo czy na... przerw� �niadaniow�? Upokarzaj�cy system, w kt�rym petent jest skazany na dobr� lub z�� wol� Jego Urz�dniczej Mo�ci! O zmianach, jakie s� niezb�dne w ca�ym systemie administracji, b�d� pisa� p�niej, ale tym, czego naprawd� potrzeba w Polsce, jest zmiana podej�cia do pracy i odpowiedzialno�ci. Potrzeba zmiany �wiatopogl�dowej, kt�ra umo�liwi wydobycie si� Polski z kryzysu gospodarczego i duchowego, w jakim si� znajduje. Dzisiaj w Polsce nikt nie jest za nic odpowiedzialny. Je�eli jest jaka� afera gospodarcza, jaki� b��d, niedoci�gni�cie itd., nie ma cz�owieka, kt�ry by za to odpowiada�. Odpowiedzialno�� rozmywa si� na jak�� Rad� lub inne cia�o kolegialne, jak�� sp�k� itp. Nigdy nie ujawnia si� takiego a takiego cz�owieka, kt�ry ponosi tak� a tak� odpowiedzialno�� i kar�. Nasze pokolenie musi ��da� tego, o czym ju� wspomnia�em - prawdy. Je�eli by�a afera gospodarcza, oznacza to, �e kto� ukrad�. Nie ukrad�a Rada czy sp�ka, ale bardzo konkretnie - kto� zagarn�� pieni�dze. Musi by� wi�c wyja�nione, kto i ile. Skandale, kt�re robi� obecne elity polityczne, polegaj� nie tylko na tym, �e kto� kradnie, ale przede wszystkim na tym, �e ca�y uk�ad ukrywa z�odzieja. Musimy ��da� odpowiedzialno�ci za czyny! Musimy r�wnie� domaga� si� tej odpowiedzialno�ci od nas samych. Istotn� rzecz� jest r�wnie� odpowiedzialno�� za s�owo. Nale�y przywr�ci� znaczenie wypowiadanym s�owom, gdy� wszelkie k�amstwo i nadu�ycie w mowie zabija prawd� oraz powoduje spadek zaufania pomi�dzy lud�mi. K�amstwo i niedotrzymywanie obietnic niszcz� wi�zi spo�eczne. Odpowiedzialno�� za s�owo jest wi�c szczeg�lnie istotna w pracy spo�ecznej. W dzisiejszym �wiecie odpowiedzialny za siebie jest ten, kto pracuje i z tej pracy si� utrzymuje. Praca nie jest �adnym przekle�stwem, jest b�ogos�awie�stwem. Je�li wykonuje si� j� dobrze, nie partacz�c, to przynosi utrzymanie rodzinie oraz szacunek otoczenia. Je�eli chcemy zmieni� Polsk� w kraj normalny, nasza praca musi by� perfekcyjna. Wielu jest bowiem wrog�w normalizacji naszego pa�stwa, kt�rzy chc� �erowa� na jego chorym organizmie, dlatego musimy sta� si� fachowcami, je�eli chcemy paso�yt�w tych usun�� i ukara�. Musimy by� �wietnymi fachowcami, je�li chcemy we wszystkich ga��ziach �ycia dokona� "przewietrzenia" usuwaj�c kurz i brud. Ka�dego karalucha, wesz czy kleszcza trudno jest przep�dzi�, a w Polsce tych paso�yt�w s� tysi�ce! Je�eli jednak b�dziemy pracowa� spokojnie, trzymaj�c si� zasad, kt�re nam przy�wiecaj�, to paso�yty nie maj� szans. M�ody, pot�ny ruch, kt�ry stworzymy, to nie jest marzenie, to konieczno��. Je�eli tej konieczno�ci nie sprostamy, nasze dzieci b�d� niewolnikami Europy, a Polska zostanie ponownie, jak za rozbior�w, "s�u�ebnic� cudz�". Zastan�wmy si� wi�c, jakie to zasady, dotycz�ce nie tylko nas samych, ale ca�ego spo�ecze�stwa, winny obowi�zywa� wszystkich Polak�w. Pom�wmy o tym, jakimi pryncypiami operowa� b�dzie nasza kontrrewolucja. ZASADY POS�POWANIA W SPO�ECZE�STWIE: Prymat interesu Polski Rozpatruj�c zagadnienia dotycz�ce spo�ecze�stwa musimy wpierw wiedzie�, na czym opieramy nasze my�lenie i post�powanie. Trzeba zna� pewne kryteria og�lne, kt�rymi si� kierujemy zajmuj�c si� sprawami polityki, gospodarki czy innymi sprawami spo�ecznymi. Przy wyznaczaniu takich kryteri�w nale�y zn�w post�powa� wed�ug zasad zdroworozs�dkowych, czyli innymi s�owy oprze� si� na rozumie. Jest pewn� rzeczywisto�ci�, �e mieszkamy, czy to nam si� podoba czy nie, w Polsce. Tu urodzili�my si� i wychowali�my. Z Ojczyzn� jeste�my zwi�zani, gdy� �adne wyjazdy lub pr�by zapomnienia nie wrzuc� z nas polskiego ducha, pewnej mentalno�ci, specyficznego poczucia humoru, romantyzmu itp. Je�eli wi�c �yjemy w naszym Kraju, to jeste�my w jaki� spos�b za� odpowiedzialni. To tak samo jak z rodzin�. Mo�emy ponarzeka�, �e urodzili�my si� w rodzinie ubogiej, pok��conej lub niewykszta�conej, ale b�d�c przyzwoitymi lud�mi musimy dba� o rodzin� i chcemy czy nie, nale�ymy do niej. Im wy�szy kto� przedstawia typ cz�owieka, tym bardziej za rodzin� czuje si� odpowiedzialny i mniej na ni� narzeka. To samo jest z narodem czy Ojczyzn�. Jeste�my wi�c w Polsce i z ni� przyt�aczaj�ca wi�kszo�� z nas b�dzie zwi�zana do ko�ca �ycia, jak r�wnie� przyt�aczaj�ca wi�kszo�� naszych dzieci i wnuk�w. Wymogiem wi�c zdrowego rozs�dku jest dba�o�� o kondycj� naszego pa�stwa. Co jest tym drogowskazem, kt�ry powinien obowi�zywa� wszystkich dzia�aj�cych w spo�ecze�stwie? Odpowied� jest oczywista - interes tego spo�ecze�stwa, czyli tzw. dobro wsp�lne. W podstawowym interesie spo�ecze�stwa le�y posiadanie pa�stwa silnego i bogatego, kt�re zabezpiecza�oby jego interesy. Marksi�ci postulowali, a�eby baz�, na kt�rej opiera si� prowadzenie dzia�alno�ci dotycz�cej spo�ecze�stwa, by� interes tzw. proletariatu. W zwi�zku z tym robiono wszystko, a�eby doprowadzi� do ekonomicznej przewagi proletariatu nad reszt�, abstrahuj�c ju� od tego, �e by�a to przewaga biednego nad biedniejszym. System ten, kt�ry niestety nadal funkcjonuje, polega� przede wszystkim na tym, �e robotnicy mieli pensje wywalczone za pomoc� strajku, a np. naukowcy mieli pensje z �aski pa�stwa. Kt� w komunizmie obawia� si� strajku naukowc�w? Aparat pa�stwowy zabezpiecza� tzw. r�wno�� spo�eczn�, kt�ra powodowa�a schodzenie "wszystkich r�wno", do samego do�u. Marksizm zak�adaj�c, �e interes pa�stwa powinien by� podporz�dkowany interesowi klasy robotniczo - ch�opskiej odrzuca� tym samym inne warstwy spo�eczne, powoduj�c, �e pa�stwo nie s�u�y�o wszystkim obywatelom, ale proletariuszom. Ta doktryna dzieli�a nar�d, stwarzaj�c antagonizmy i izolacje. My wchodz�c w nowe czasy musimy jasno wiedzie�, �e pa�stwo musi zabezpiecza� prawa wszystkich obywateli i pod tym wzgl�dem nie mo�e by� �adnej dyskryminacji. Pa�stwo jest w�asno�ci� ca�ego narodu i nikt nie mo�e powiedzie�, �e nale�y np. bardziej opiekowa� si� krawcami ni� mleczarzami, albo �e �ysi nie mog� zajmowa� stanowisk pa�stwowych. Tego typu my�lenie jest absurdem z punktu widzenia rozumu i sprawiedliwo�ci. Dla wszystkich obywateli musz� by� r�wne prawa. Takie post�powanie, jak wprowadzone w czasach komunistycznych punkty preferencyjne przy egzaminach na wy�sze studia dla dzieci pochodzenia ch�opskiego i robotniczego, jest zaprzeczeniem sprawiedliwo�ci i rozs�dku. Pa�stwo powinno w spos�b sprawiedliwy chroni� interesy wszystkich obywateli. Z postulatu tego, z kt�rym wszyscy si� zgodz�, wynikaj� logicznie dwa dalsze fundamenty, na kt�rych winna bazowa� dzia�alno�� pa�stwa i ludzi prowadz�cych dzia�alno�� publiczn�: 1) traktowanie spo�ecze�stwa jako ca�o�ci, kt�rej interesy maj� by� reprezentowane (tj. nie mo�e pa�stwo reprezentowa� tylko interes�w jakiej� partii, klasy, grupy spo�ecznej itp.), 2) traktowanie przez w�adz� interesu ca�ego narodu, a w zakresie spraw politycznych interesu ca�ego pa�stwa, jako nadrz�dnego nad wszystkimi innymi interesami. Nie mo�e by� wi�c dla nikogo w Polsce w zakresie spraw politycznych interesu wi�kszego ni� interes Polski. Tak wi�c nie mo�e by� wa�niejszy interes partii czy warstwy spo�ecznej, ale r�wnie� od interesu Polski nie mo�e by� wa�niejszy interes np. mi�dzynarod�wki socjalistycznej czy jakiego� innego tworu mi�dzynarodowego. Nikomu o zdrowym rozs�dku nie przyjdzie na my�l, a�eby Polska podporz�dkowywa�a swoje interesy np. KBWE. Nie oznacza to braku wsp�pracy, ale w, sytuacji, gdyby Polsce op�aca�o si� nie stosowa� do zalece� KBWE, polscy politycy maj� obowi�zek wybra� interes Polski. To samo dotyczy stosunk�w z s�siadami: je�eli kto� jest politykiem polskim, a dzia�a na korzy�� np. Niemiec, powinien by� uj�ty i s�dzony za zdrad�. Ma on �wi�te prawo wyjecha� do Niemiec i tam dzia�a� w interesie Niemiec, ale w Polsce polityk polski MUSI dzia�a� na rzecz interes�w Polski. Nie oznacza to absolutnego prymatu interesu Polski nad wszelkimi zasadami. Etyka obowi�zuje zawsze i ka�dego. Nie wolno w stosunku do innych narod�w post�powa� niesprawiedliwie. Ka�dy ma prawo do obrony w�asnych interes�w, ale nie wolno mu krzywdzi� innych. Postawa, kt�ra nie liczy si� ze sprawiedliwo�ci�, by�a Polakom dobrze zaprezentowana przez nazistowskie Niemcy, gdzie w imi� interesu wielkich Niemiec mordowano ca�e narody. Interes Polski nigdy nie mo�e polega� na czynieniu z�a, po pierwsze z przyczyn moralnych, a po drugie z czystego interesu. Niesprawiedliwo�� bowiem, kt�rej tak wiele do�wiadczyli�my w historii, je�eli by�aby wyrz�dzana przez nas, musia�aby si� srogo zem�ci�, gdy� ci, kt�rzy zawsze nas krzywdzili, otrzymaliby doskona�y pretekst do ponawiania krzywd. Tak by�o w roku 1939, kiedy to propaganda niemiecka argumentowa�a, �e Polacy wcale nie s� takim pokojowym narodem, skoro zaatakowali razem z nimi Czechos�owacj�. Podsumowuj�c wi�c, interes Polski powinien by� najwy�szym dobrem dla polityk�w, ale ponad tym interesem istniej� odwieczne zasady sprawiedliwo�ci, kt�re obowi�zuj� ka�dego i w stosunku do ka�dego, bez wzgl�du na narodowo��, wiar�, kultur� czy pochodzenie spo�eczne. Sprawiedliwo�� spo�eczna Tak jak wspomnia�em, sprawiedliwo�� obowi�zuje ka�dego i w stosunku do ka�dego. Czym jednak jest sprawiedliwo�� w spo�ecze�stwie? Marksi�ci twierdzili, �e sprawiedliwo�� to r�wno��. �atwe to i proste twierdzenie, ale z gruntu fa�szywe. Wychodz�c bowiem z takiego twierdzenia o sprawiedliwo�ci, nale�a�oby wszystkim dawa� i zabiera� po r�wno. I tym co pracuj� i tym co nie pracuj� dawa� r�wn� zap�at�. To faktycznie w socjalizmie mia�o miejsce. S�awne powiedzenie "Wszyscy mamy r�wne �o��dki!" jest najlepszym uj�ciem tego bzdurnego pojmowania sprawiedliwo�ci. Sprawiedliwo�� tymczasem w cywilizowanym pa�stwie opiera si� na dw�ch filarach: na prawie i na jego przestrzeganiu. Regu�y prawa wywodz�ce si� ze staro�ytnego Rzymu, zak�adaj� pewne zasady, bez kt�rych prawo nie jest sprawiedliwe. Zasada r�wno�ci wszystkich obywateli wobec prawa jest podstaw� sprawiedliwego pojmowania prawa. Oczywi�cie r�wno�� ta ma swoje uwarunkowania (np. kobieta w ci��y powinna by� szczeg�lnie przez prawo chroniona), ale istota polega na tym, �e wszyscy obywatele s� r�wno traktowani przez prawo i s�dy. Obok r�wno�ci drug� zasad� sprawiedliwego prawa jest takie jego formu�owanie, aby prawo by�o zgodne z etyk�. Zasada ta jest fundamentalna dla ca�ej cywilizacji europejskiej (�aci�skiej). Prawo, kt�re jest sprzeczne z etyk�, jest prawem niesprawiedliwym. Np. prawo dopuszczaj�ce dla pewnej kategorii ludzi obozy koncentracyjne w Niemczech hitlerowskich, wprowadzane by�o w zupe�nej zgodzie z obowi�zuj�c� w Niemczech procedur�. Nie by�o to jednak prawo zgodne z etyk� i jako takie je pot�piamy. Dlatego te� w stanowieniu prawa rzecz� niezwykle istotn� jest, a�eby prawo wynika�o z etyki, a nie odwrotnie. Ka�de prawo, kt�re sprzeciwia si� etyce, jest niesprawiedliwe i krzywdz�ce dla jakiej� kategorii ludzi, czego najlepszym przyk�adem w Polsce jest dyskryminacja przez prawo ludzi w czasie od pocz�cia do urodzenia. Nie ma bowiem �adnej etycznej lub logicznej przyczyny, dla kt�rej prawo mia�oby chroni� cz�owieka tylko w pewnych fragmentach jego �ycia (nie mia�oby nic wsp�lnego ze sprawiedliwym prawem wprowadzenie zezwolenia na zabijanie ludzi powy�ej lat osiemdziesi�ciu). Prawo winno wi�c traktowa� r�wno wszystkich obywateli i wynika� z etyki, wtedy mo�emy m�wi� o sprawiedliwym prawie. �eby jednak mo�na by�o m�wi� o panuj�cej w spo�ecze�stwie sprawiedliwo�ci, musi by� zapewniony jeszcze jeden warunek: sprawiedliwe prawo musi by� przestrzegane. Konstytucja b. ZSRR by�a pono� jedn� z najbardziej demokratycznych konstytucji w Europie. C� z tego, kiedy ca�y system demokratyczny by� tam fikcj�, kt�ra s�u�y�a za parawan nieograniczonym rz�dom partii komunistycznej. A�eby prawo by�o przestrzegane, konieczne jest istnienie sprawnego i niezale�nego od w�adzy wykonawczej i ustawodawczej aparatu kontroluj�cego przestrzeganie prawa. Takim aparatem winny by� w Polsce s�dy i prokuratury. Niestety jednak aparat ten jest dzisiaj w du�ym stopniu zale�ny od w�adzy wykonawczej, a s�dziowie wywodz�cy si� z czas�w komunistycznych w du�ej mierze ulegaj� naciskom tej w�adzy. Niezb�dnym wi�c elementem reformy pa�stwa w duchu sprawiedliwo�ci spo�ecznej jest uniezale�nienie s�dzi�w od w�adzy wykonawczej, chocia�by poprzez ich demokratyczny wyb�r. Drugim problemem jest kwestia korupcji w aparacie sprawiedliwo�ci. Powinno funkcjonowa� surowe prawo, karz�ce nieuczciwych s�dzi�w. W staro�ytnym Rzymie za nieuczciwo�� s�dzia skazywany by� na �mier�. Mo�na wi�c m�wi� o sprawiedliwo�ci spo�ecznej, gdy sprawiedliwe prawo jest przestrzegane. Co jest jednak sprawiedliwe, a co nie, je�li chodzi o polityk� spo�eczn�? Trzeba sobie jasno powiedzie�, �e sprawiedliwo�� organ�w pa�stwa nie mo�e oznacza� jego s�abo�ci. Pa�stwo, �eby mog�o by� sprawiedliwe, musi by� silne. Potrzebne jest nam pa�stwo, kt�re z ca�� stanowczo�ci� �ciga� b�dzie przest�pc�w, a chroni� uczciwych. W tej mierze pa�stwo Polskie przedstawia bardzo, bardzo wiele do �yczenia. Struktura naszego pa�stwa, wyniesiona z czas�w komunistycznych, jest wr�cz nastawiona na premiowanie nieuczciwo�ci i sprzyjanie oszustom i innym �ajdakom. Ka�dy z nas mo�e si� o tym przekona� id�c do jakiej� instytucji. Ile� utrudnie� i k�opot�w biurokratycznych, aby uzyska� od urz�dnika to, co si� nam nale�y. Ludzie s� cz�sto zmuszani do p�acenia �ap�wek. To samo obserwujemy w makroskali. S�abo�� s�u�b celnych zach�ca do robienia wielkich afer celnych, kt�re mia�y miejsce w ostatnich latach. S�abo�� i brak dofinansowania policji zach�ca wr�cz do przekraczania prawa. Wszystko to wynika ze s�abo�ci pa�stwa. Nasze pokolenie powinno zrobi� wszystko, a�eby ukr�ci� zar�wno s�abo��, jak i korupcj� aparatu pa�stwowego. O sprawie tej b�d� m�wi� p�niej. W polityce spo�ecznej niezwykle istotne jest istnienie skutecznego ramienia zapewniaj�cego prawu jego nale�yte przestrzeganie, gdy� jak ju� wspomnia�em warunkiem sprawiedliwo�ci jest przestrzegane prawo. Pozostaje jednak pytanie, jakie s� sprawiedliwe zasady kszta�tuj�ce np. �ycie gospodarcze, co to jest sprawiedliwo�� w gospodarce? Marksi�ci twierdz�, �e szczytem sprawiedliwo�ci w ekonomii jest r�wno��. R�wno�� taka polega jednak na r�wnej biedzie i przynosi katastrof� gospodarcz�. Sprawiedliwo�ci wi�c nie mo�e polega� na tym, �e wszyscy "sprawiedliwie" nic nie maj�c umr� z g�odu. Do�wiadczenie historyczne m�wi nam, �e tylko nier�wno�� przynosi ze sob� powodzenie gospodarcze. Wyczucie etyki natomiast m�wi nam, �e nier�wno�� jest sprawiedliwo�ci�. Nier�wno�� Wybitny polski my�liciel i historyk prof. Feliks Koneczny napisa� o r�wno�ci w roku 1948: "Do r�wno�ci mo�na zmierza� tylko przymusem i gwa�tem, a to obni�aj�c poziom u wszystkich i we wszystkim, i pod ka�dym wzgl�dem. (...) R�wno�� by�aby najwi�ksz� niesprawiedliwo�ci�. Sprawiedliwo�� polega na sprawiedliwym rozdziale nier�wno�ci" (F. Koneczny, "O �ad w historii", str. 29). Profesor Koneczny przedstawi� te� przyk�ady z historii, w kt�rych pr�bowano wprowadzi� r�wno�� spo�eczn�. Wszystkie one zako�czy�y si� fiaskiem ekonomicznym, gdy� wprowadzenie r�wno�ci przez pa�stwo powodowa�o brak ludzi zainteresowanych w gromadzeniu d�br, a przez to upadek wszelkiej aktywno�ci gospodarczej i katastrof� ekonomiczn�. Ten schemat przedstawiony przez prof. Konecznego w latach 40. powt�rzy� si� na naszych oczach. Upadek zewn�trznego komunizmu, czyli otwarcie marksistowskiego modelu pa�stwa, by� spowodowany przede wszystkim przez bankructwo finansowe. Jaki wi�c powinien by� model stosunk�w spo�ecznych je�li chodzi o w�asno��? Przede wszystkim musimy si� trzyma� �elaznej rzymskiej zasady, �e w�asno�� jest rzecz� �wi�t�. Nie mo�e wi�c pa�stwo z przyczyn nieuzasadnionych (uzasadnionymi przyczynami s� np. kary za zbrodnie) ogranicza� prawa dysponowania w�asno�ci�, jej u�ytkowania oraz nie mo�e w�asno�ci zabiera�. Konkretnie rzecz bior�c, w Polsce istnieje ca�y szereg przepis�w, kt�re ograniczaj� prawo dysponowania maj�tkiem, np. narzucaj�c podatek od spadk�w. Tymczasem ze zdrowego rozs�dku wynika, �e w�asno�� musi by� zagwarantowana; w przeciwnym wypadku nikt o ni� si� nie b�dzie stara� i spo�ecze�stwo b�dzie ubo�e�. Kto� kiedy� napisa�, �e ludzie dziel� si� na dwie klasy spo�eczne: z�odziei i uczciwych. Ci uczciwi stworzyli pa�stwo i prawo w obronie przed z�odziejami, kt�rzy nie pracuj�c chc� mie� owoce czyjego� wysi�ku. By� mo�e to zbyt skrajny pogl�d, niemniej jednak faktem jest, �e im mniej jest pa�stwo praworz�dne, tym wi�cej jest z�odziei i oszust�w i vice versa. Naszym zadaniem jako ludzi prawych jest obrona w�asno�ci wszystkich ludzi uczciwych. Musimy skupi� si� i w obronie przed z�odziejami stworzy� taki system pa�stwa i prawa, a�eby okradanie nas by�o niemo�liwe albo przynajmniej bardzo utrudnione. Dodam jeszcze, �e za okradanie uwa�am tak�e nieuzasadnione podatki przeznaczane na rozbudowan� do niebotycznych rozmiar�w biurokracj�, a nie tylko wymuszanie przez urz�dnik�w �ap�wek. Okradaniem na wi�ksz� oczywi�cie skal� s� r�wnie� wszelkie afery gospodarcze, kt�re ka�dego z nas kosztuj�. Jedno jest pewne, jeste�my okradani z wielu stron i naszym celem winna by� zmiana takiego stanu rzeczy. Nie mo�emy z bierno�ci� typow� dla ludzi w krajach post komunistycznych zgadza� si� na to, �e w bezczelny spos�b si� nas okrada. W�asno�� jest rzecz� �wi�t� i nie mo�na tej �wi�to�ci negowa�, nawet w oparciu o prawa tych, kt�rzy �adnej w�asno�ci nie maj� i pomimo ch�ci do pracy pozostaj� na kraw�dzi n�dzy. Ludzka n�dza zawsze by�a i zawsze b�dzie, jest to pole do dzia�ania dla tych, kt�rzy posiadaj� w�asno��, by dawali innym zarobi�, a gdy trzeba, to si� bogactwem z innymi dzielili. Socjalizm znacjonalizowa� w�asno�� prywatn�, co r�wna�o si� zwyk�ej grabie�y. By�o to jawn� niesprawiedliwo�ci�. Niesprawiedliwo�ci� jest jednak r�wnie� korzystanie przez bogatych ze swoich d�br bez liczenia si� z ludzk� n�dz�. W dawnych czasach istnia�y instytucje charytatywne, kt�re zajmowa�y si� zbieraniem pieni�dzy na biednych i rozdzielaniem ich. Pa�stwo nie wtr�ca�o si� do tych instytucji i dobrze na tym wszyscy wychodzili. Powinno by� wsp�ln� trosk� pa�stwa i obywateli, aby ci, kt�rych los pokrzywdzi�, mogli �y� godnie. Staro�ytni m�wili, �e prawda le�y po�rodku. W tym wypadku jest w tym co� z racji, gdy� ani socjalizm, kt�ry wszystkich sprowadza do r�wnej n�dzy, ani drapie�ny kapitalizm, kt�ry troszczy si� jedynie o posiadaj�cych, nie s� odpowiednim ustrojem dla nowoczesnego i cywilizowanego pa�stwa. Jest rzecz� oczywist�, �e pa�stwo musi opiera� si� na warstwie ludzi posiadaj�cych (dobytek umys�owy lub materialny), nie by�oby jednak sprawiedliwe pozostawianie tych najubo�szych w�asnemu losowi. Nar�d jest w pewnym stopniu rodzin�, wielk� rodzin� rodzin i wszyscy s� zobowi�zani do dbania o nawet najs�abszych cz�onk�w tej rodziny. Nie mo�na rozszerza� tego opieku�stwa na tych, kt�rym nie chce si� pracowa�, ale trzeba zabezpieczy� przynajmniej minimalny byt tym, kt�rzy pracowa� nie mog�. Niekt�rzy domoro�li "libera�owie" twierdz�, �e je�eli kto� umiera w n�dzy, to jego sprawa. Postawa taka wynika z przyj�cia egoistycznej koncepcji indywidualizmu, w kt�rej cz�owiek nie jest odpowiedzialny za drugiego. W naszej cywilizacji taka koncepcja nie mo�e mie� racji bytu. Zapewnienie przez spo�ecze�stwo opieki najs�abszym jego cz�onkom jest jednym z nielicznych element�w odr�niaj�cych spo�eczno�� ludzi od zwierz�t. Podkre�lam, �e chodzi tu o zapewnienie opieki przez spo�ecze�stwo, a niekoniecznie przez pa�stwo. Pa�stwo powinno uczestniczy� w opiece nad najbiedniejszymi tylko w sytuacjach wyj�tkowych, gdy� ka�da pomoc pa�stwa zmusza do utrzymywania aparatu kieruj�cego t� pomoc�, kt�ry na tej pomocy �eruje. �le �wiadczy to o poziomie moralnym spo�ecze�stwa, gdy pa�stwo musi pomaga� najubo�szym. Nier�wno�� spo�ecze�stwa, zagwarantowanie prawa w�asno�ci oraz charytatywno�� organizowana przez spo�ecze�stwo, te pryncypia ustrojowe s� podstaw� nowoczesnego my�lenia o rozwoju gospodarczym i spo�ecznym. Zasady te s� fundamentem, na kt�rym mo�na oprze� szczeg�owy plan gospodarczy. Tolerancja Tolerancja jest to cecha, kt�ra Polak�w zawsze charakteryzowa�a. Twierdzenie to stoi w absolutnej sprzeczno�ci z niekt�rymi wypowiedziami "niezale�nych autorytet�w" dzisiejszej doby. Popatrzmy jednak na nasz� histori�. Nie by�o u nas stos�w, nie prze�ladowali�my mniejszo�ci narodowych tak jak to robi�y prawie wszystkie pa�stwa Europy, nie zabijali�my za odmienne pogl�dy polityczne itd. Og�lnie rzecz bior�c Polska od pocz�tku swego istnienia by�a tolerancyjna, czego dowodem by�y miliony innowierc�w i obcych lud�w, kt�re zasiedla�y nasz� Ojczyzn� uciekaj�c przed prze�ladowaniami w swoich krajach. Podczas ostatniej wojny, gdy Niemcy mordowali na naszych ziemiach �yd�w i Cygan�w, dziesi�tki tysi�cy Polak�w odda�y �ycie za pomoc prze�ladowanym. Nawet ci, kt�rzy przed wojn� z przyczyn ekonomicznych zwalczali mniejszo�� �ydowsk� i byli okre�lani przez pras� lewicow� jako antysemici oddawali �ycie za tych, kt�rzy przed wojn� byli ich politycznym przeciwnikami (najlepszym takim przyk�adem jest Jan Mosdorf przed wojn� okrzyczany jednym z najwi�kszych antysemit�w polskich, a kt�ry zosta� rozstrzelany za pomoc �ydom). Przyk�ad�w takich s� tysi�ce i �wiadcz� one dobitnie o tym, �e pomimo k�opot�w jakie mieli�my z przebywaj�cymi u nas go��mi, nigdy nie posuwali�my si� do eksces�w na skal� wyst�puj�c� w innych pa�stwach. Podobnie i dzisiaj pomimo tysi�cy przebywaj�cych u nas Cygan�w rumu�skich nikt im krzywdy nie robi. Nale�a�oby zapyta� sk�d wi�c tak du�o tych "niezale�nych autorytet�w" wmawia �wiatu, a przede wszystkim Polakom, �e s� nietolerancyjnymi ciemniakami, szowinistami, ksenofobami itp. Sprawa wydaje si� w tym wypadku bardzo prosta, jest to stary system wykorzystywany przez z�odziei - ukra�� i krzycze�: "�apa� z�odzieja!" Przypatrzmy si� dlaczego domagaj� si� tolerancji i jak j� rozumiej� nasze "niezale�ne elity". Najpierw jednak musimy sobie powiedzie� czym jest tolerancja. Tolerancja jest to "wyrozumia�o��", jak g�osi najkr�tsza definicja "S�ownika J�zyka Polskiego" (PWN W-wa 1981.). Wyrozumia�o�� wi�c w stosunku do ludzi i ich pogl�d�w, do ich post�powania. Nie zwa�anie na czyje� b��dy, pomy�ki, dziwactwa itd. Jako taka tolerancja jest rzecz� w spo�ecze�stwie niezb�dn� i do dobrego u�o�enia stosunk�w mi�dzyludzkich wr�cz konieczn�, gdy� ka�dy z nas pope�nia b��dy, pomy�ki oraz ma swoje dziwactwa. Tolerancja nie oznacza jednak, tak jak chc� dzisiejsi "szamani ethosu", przyj�cia czyjego� post�powania za swoje. I tu le�y pies pogrzebany. Ka�dy si� bowiem zgodzi, �e tolerancja nie polega na akceptacji post�powania czy pogl�du. Je�eli co� tolerujemy, to w�a�nie dlatego, �e nie mo�emy tego zaakceptowa�, a nie chcemy w spos�b ostry si� temu sprzeciwi�. Niestety niekiedy zapomina si�, �e niekt�re post�powania i niekt�re pogl�dy, je�eli by�yby tolerowane w znaczeniu wyrozumia�o�ci, to oznacza�oby to ich akceptacj�. Np. je�eli widzimy, �e kto� zabija, i przechodzimy oboj�tnie, to wsp�uczestniczymy w zbrodni. Je�eli widzimy, �e kto� kradnie, a nie poinformujemy z lenistwa czy ze �le poj�tej wyrozumia�o�ci w�a�ciciela, to wsp�uczestniczymy w kradzie�y itd. Widzimy wi�c, �e w stosunku do niekt�rych zachowa� tolerancja oznacza wsp�uczestnictwo. I to, �e nie chcemy by� a� tak "tolerancyjni", powoduje zarzut obskurantyzmu ze strony "�wiat�ych intelektualist�w". Dzisiejsze "post�powe" pr�dy umys�owe, rodz�ce si� na Zachodzie, nakazuj� tolerowa� wszystko, a wi�c nie maj� ju� charakteru wyrozumia�o�ci, ale cz�sto akceptacji, a nawet wsp�uczestnictwa. R�ni lewacy ��daj� od nas, normalnych ludzi, nie tolerancji, a w�a�nie akceptacji. Je�eli bowiem ja widz�c, �e anarchi�ci wo�aj� "Nie chcemy i�� do wojska!", mog� tak� postaw� ewentualnie tolerowa�, to ju� w sytuacji, gdy ci sami ludzie pal� flag� mojej Ojczyzny, nie mog� tego tolerowa� i powinienem wezwa� policj� lub sam czynnie przeciwstawi� si� takiemu post�powaniu. Nie b�dzie to przyk�ad nietolerancji, gdy� ja powinienem wobec pewnych rzeczy by� tolerancyjny (wyrozumia�y), a wobec innych nie musz� albo wr�cz nie mog�. Mog� z w�asnej woli tolerowa� cz�owieka, kt�ry bije mnie w twarz, i na to nie zareagowa�. Mog� r�wnie� mu odda� albo pozwa� go do s�du. Je�eli natomiast kto� uderzy moj� matk�, to tolerancja takiego czynu z mojej strony by�aby pod�o�ci� i ha�b�. Cz�owiekowi, kt�ry toleruje tak� rzecz, nie nale�y podawa� r�ki. Dzisiaj w �wiecie pr�buje si� stworzy� co� w rodzaju terroru tolerancji. Wszystko mamy tolerowa�. G�upota posun�a si� do tego stopnia, �e w niekt�rych elementarzach na Zachodzie, np. w Anglii, przedstawia si� rodzin� w trzech formach: tatu� i mamusia, tatu� i tatu�, mamusia i mamusia. Pod pozorem wi�c tolerowania inno�ci, akceptuje si� odchylenia od normy, czyli zboczenia. Te zboczenia przedstawia si� na r�wni z normalno�ci� i uczy si� tego dzieci. Kto natomiast powiedzia�by w Anglii publicznie, �e homoseksualizm to zboczenie, mo�e wyl�dowa� za kratkami. Dla takiego nie ma bowiem tolerancji, gdy� narusza "normy" wypracowane przez lewak�w. W Polsce do takich absurd�w jeszcze nie dochodzi, ale wszystko wskazuje na to, �e ku temu zmierzamy. Chcia�bym tutaj wr�ci� do tego, co powiedzia�em o charakterystycznej metodzie dzia�ania z�odziei, kt�rzy wo�aj� "�apaj z�odzieja". Ci, kt�rzy tak wiele krzycz� o tolerancji, s� najcz�ciej najmniej wyrozumiali w stosunku do innych pogl�d�w i postaw. Ludzi, kt�rzy si� z nimi nie zgadzaj�, nazywaj� ciemnymi, zacofanymi itp. Musimy sobie jasno powiedzie�, �e tolerancja jest to wyrozumia�o�� dla pogl�d�w, wierze�, pomy�ek i nieszkodliwych dziwactw. Nie ma jednak i nie mo�e by� tolerancji, kt�ra by�aby akceptacj� z�a. Akceptacja z�a jest bowiem z�em, z�o natomiast nale�y zwalcza�, a nie akceptowa�. Je�eli natomiast z�a nie b�dziemy zwalcza�, to si� rozpleni. Nie mo�emy folgowa� z�u. Musimy walczy� o prawdziw� tolerancj�, kt�ra jest wyrozumia�o�ci�. Problem tolerancji wi��e si� z drugim bardzo wa�nym problemem, z problemem wolno�ci. Wolno�� cz�owieka - wolno�� narodu Wolno�� jednego cz�owieka ko�czy si� tam, gdzie zaczyna si� wolno�� drugiego cz�owieka. Taka jest generalna zasada, kt�ra okre�la wolno��. Wydaje mi si�, �e zasada ta jest najprostszym oznaczeniem wolno�ci ka�dego z nas i nie znalaz�aby chyba wielu krytyk�w. �eby jednak zasada ta wyznacza�a w spos�b pozytywny relacje mi�dzyludzkie, niezb�dne jest poznanie, czym jest moja wolno�� i czym jest wolno�� drugiego cz�owieka. Niezb�dne jest r�wnie� poznanie uwarunkowa� tej wolno�ci. Cz�owiek, aby by� wolnym i a�eby m�g� szanowa� wolno�� innych, musi pozna� prawd�. Prawd� o sobie, o innych i o warunkach w jakich �yje. Prawda jest wi�c nieodzownym warunkiem wolno�ci. Nale�y zastanowi� si� nad kwesti� wolno�ci cz�owieka w narodzie i kwesti� wolno�ci narodu wzgl�dem innych nacji. Cz�owiek jest w obr�bie narodu (spo�ecze�stwa) wolny w ramach swojej wolno�ci osobistej i w ramach, kt�re nie przekraczaj� praw ca�ego narodu wzgl�dem jednostek. Dochodzimy tutaj do niezwykle wa�nej kwestii: czym jest nar�d, skoro prawo tego narodu ogranicza wolno�� jego cz�onk�w. Nar�d to wsp�lnota wykszta�cona podczas wielu lat historii, kt�ra posiada wsp�lne my�lenie i odczuwanie, wsp�ln� tradycj� i sposoby post�powania. Nar�d polski powsta� w �redniowieczu. W owym czasie ca�a Europa by�a w�a�ciwie monolitem, je�li chodzi o zagadnienia Wiary czy kodeksu post�powania, ale by�a r�wnie� prawdziw� mozaik�, je�li chodzi o kultury. Z tych kultur powsta�y odr�bne spo�eczno�ci, kt�re wykszta�ci�y si� jako narody. Spo�eczno�ci te r�ni�y si� mi�dzy sob� j�zykiem, sztuk�, poczuciem humoru, zwyczajami itp. ��czy�a je jednak wsp�lna Wiara i wsp�lne zasady post�powania, czyli innymi s�owy wsp�lna etyka. Proces przemiany spo�ecze�stw, kt�ry pod wp�ywem wsp�lnych zasad rzymsko - chrze�cija�skich rozpocz�� si� w Europie, zasta� mozaik� kultur w ramach okre�lonych pa�stw. Granice polityczne sta�y si� wi�c naturalnymi granicami rozwoju r�norodno�ci tych kultur. Pa�stwo poprzez swoje instytucje d��y�o do unifikacji spo�ecze�stwa je zamieszkuj�cego. Spo�eczno�� identyfikowa�a si� z pa�stwem, chocia�by poprzez udzia� w jego kampaniach wojennych. Tak czy inaczej pa�stwa sta�y si� naturalnymi granicami dla spo�ecze�stw, kt�re zmienia�y swoje dotychczasowe lu�ne zwi�zki na bli�sze duchowe pokrewie�stwo. Pokrewie�stwo to umacnia�o si� tworz�c coraz silniejsz� wi�, kt�ra trwa w krajach europejskich do dnia dzisiejszego. Mo�na postawi� pytanie, czy tylko w Europie powstawa�y narody. Wydaje si�, �e w znaczeniu wi�zi w rodzaju rodziny rodzin i wytworzenia poj�cia Ojczyzny, Europa jest jedynym miejscem na Ziemi, gdzie takie poj�cia w spo�ecze�stwach powsta�y. Jest to oczywi�cie w du�ym stopniu zwi�zane z dzia�alno�ci� Ko�cio�a i wp�ywami prawa rzymskiego. Zar�wno chrze�cija�stwo, jak i rzymskie zasady prawne, sta�y si� fundamentem, bez kt�rego nie by�oby mo�liwe uformowanie si� jakiegokolwiek narodu. W innych cz�ciach �wiata o narodach mo�emy m�wi� o tyle, o ile dotar�a tam kultura europejska. Np. Japo�czycy nie s� w naszym znaczeniu narodem, gdy� w stosunkach spo�ecznych dominuje tam lojalno�� wobec miejsca pracy, wywodz�ca si� ze starej tradycji Kodeksu Bushido. W szerszym natomiast znaczeniu Japo�czycy s� "pa�stwowcami", zwi�zanymi z atrybutami tego pa�stwa, tzn. cesarzem, religi� panuj�c� itp. W innych cz�ciach �wiata np. w Afryce czy p�d. Azji, pa�stwo I jest w�a�ciwie tworem mechanicznym, najwy�szym prawo dawc�, podporz�dkowuj�cym swoim celom wszystkich ludzi, pa�stwem nie licz�cym si� z etyk� i ludzkimi sumieniami, traktuj�cym ludzi jak element statystyczny. Spo�eczno�ci Europy �redniowiecznej zmieni�y charakter dotychczasowych organizm�w pa�stwowych. Pa�stwo przesta�o by� najwy�szym prawodawc� i suwerenem w stosunku do ludzi. Cz�owiek ju� niejako anonimowy poddany pa�stwa, ale jako pe�noprawny cz�onek narodu zacz�� mie� mo�liwo�� sprzeciwiania si� jego woli, je�eli by�a sprzeczna z jego sumieniem. Od tej wielkiej przemiany pa�stwo przestaje by� najwy�szym ziemskim organizmem. Powsta�o bowiem dobro wi�ksze - nar�d. Ludzie w Europie zacz�li stopniowo traktowa� pa�stwo jako s�u�ebne w stosunku do narodu, czyli s�u�ebne w stosunku do ludzi! By�a to chyba najwi�ksza i najcichsza rewolucja w stosunkach spo�ecznych w historii �wiata. Cz�owiek jako cz�onek narodu sta� si� podmiotem pa�stwa. Ludzie skupieni w narodach, posiadaj�c jedn� kultur�, tradycj�, cz�sto j�zyk oraz wsp�lne pa�stwo, kt�re by�o ju� ICH w�asno�ci�, zwi�zali si� jeszcze silniejszymi wi�zami. Nar�d i pa�stwo, czyli Ojczyzna sta�a si� przedmiotem mi�o�ci jej syn�w. W kategorii spo�ecznej powsta�a nowa jako�� - Ojczyzna. Nigdy w historii nie zdarza�o si�, a�eby np. ludzie bili si�, pracowali dla pa�stwa, z mi�o�ci do niego. Dopiero Ojczyzna jako przedmiot mi�o�ci sta�a si� czym�, co mog�o ludzi pobudza� do ofiarno�ci. Nar�d maj�c za przedmiot swej mi�o�ci jedn� Ojczyzn�, stal si� sobie tak bliski, �e okre�lono go jako rodzin� rodzin. Cz�owiek, jako cz�onek narodu, sta� si� cz�onkiem wielkiej rodziny. Mia� swoje obowi�zki, ale mia� i prawa. Chrze�cija�stwo wynios�o cz�owieka na piedesta� godno�ci i nada�o mu wolno��, jakiej nie mieli staro�ytni. Oczywi�cie proces, o kt�rym m�wi�em, nie zachodzi� wsz�dzie. Obejmowa� on tylko pa�stwa chrze�cija�skie. Proces ten z pocz�tku nie obejmowa� te� wszystkich warstw spo�ecznych. Stopniowo jednak dociera� wsz�dzie i obejmowa� wszystkie grupy spo�eczne, nawet najni�sze. W XIX i do pocz�tku XX w. unarodowienie spo�ecze�stw doprowadzi�o do powstania wielu nowych pa�stw narodowych. Wtedy te� w wielu krajach Europy nast�pi�a reakcja na pojmowane w chrze�cija�ski spos�b zasady �ycia zbiorowego oraz na chrze�cija�skie narody. Reakcj� t� by� socjalizm i nazizm. Oba te pr�dy zaprzecza�y najistotniejszym zasadom pa�stwa chrze�cija�skiego, tzn. wolno�ci jednostki i umi�owaniu Ojczyzny jako wsp�lnoty narodu - rodziny rodzin. Socjalizm przeciwstawia� poj�ciu narodu poj�cie klasy, natomiast nazizm (narodowy socjalizm) wprowadza� poj�cie rasy. Za pomoc� tych dw�ch poj�� oba te kierunki, w gruncie rzeczy zbli�one, wprowadzi�y element nienawi�ci wewn�trz narodowej oraz element nienawi�ci ponadnarodowej. Rasa dla nazist�w by�a tym, czym dla socjalist�w klasa, czynnikiem dziel�cym ludzi, kt�ry upowa�nia� do r�nego ich traktowania. W ostateczno�ci traktowanie to mia�o charakter eksterminacji wrog�w rasowych czy klasowych. Obydwa te pr�dy zaprzeczaj�c woli cz�owieka, wyznacza�y mu wed�ug za�o�e� teoretycznych miejsce w klasie czy rasie. Poj�cie narodu natomiast w swej istocie zak�ada dobrowolno�� uczestnictwa, uczestnictwo przez wsp�lnot� duchow�. Tzn. �eby by� Polakiem, trzeba czu� si� Polakiem i to wystarczy. Do rasy natomiast czy klasy jest si� przyporz�dkowanym w spos�b teoretyczny, odg�rny. Klasy i rasy, wymy�lane przez ideolog�w so