Roman Giertych KONTRREWOLUCJA MŁODYCH Książka "Kontrrewolucja Młodych" jest pasjonującą propozycją programową młodego pokolenia. Powoli w miarę czytania, przedstawia się nam obraz planu wygrania walki o Polskę. Przedstawiciel jednej z rodzin od lat służącej działalnością polityczną Ojczyźnie, nakreśla na łamach swej pierwszej książki zasady, cel i sposób realizacji gruntownej przebudowy naszego Kraju. Kierunek tej przebudowy to walka z wszelkiego rodzaju lewicą, w obronie Wiary, uczciwości, zdrowego rozsądku, tradycji, dobrobytu i porządku. Pod pozorem spokoju i intelektualnych rozważań przewija się na stronicach tej książki prawdziwa pasja i olbrzymia, młodzieńcza wola walki o zwycięstwo. Roman Giertych stoi na czele dynamicznego, ogólnopolskiego, młodzieżowego ruchu politycznego. "Kontrrewolucja Młodych" jest programem tego nowego pokolenia polityków. Jedno jest pewne, jeżeli im się uda - to Polska wygra! ROMAN GIERTYCH - absolwent Wydziału Historii i student prawa Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Syn znanego polityka Macieja i wnuk historyka, pisarza i polityka Jędrzeja. Założyciel i prezes odrodzonej Młodzieży Wszechpolskiej, największej dziś prawicowej organizacji młodzieżowej. Autor licznych artykułów m. in. w "Bastionie", "Ładzie", "Najwyższym Czasie", "Rycerzu Niepokalanej", "Wszechpolaku". Zamiast wstępu - List do Młodych Rewolucja jest to robienie wszystkiego na odwrót. Tymi słowami Karol Marks określił dzieło swojego życia. Te słowa i z nich wynikające konsekwencje stały u podstaw ruchów rewolucyjnych w XIX i XX wieku. To na bazie tego stwierdzenia budowano system socjalistyczny, komunistyczny. Robiono wszystko na odwrót. Pierwszym pytaniem ,które się nasuwa, na odwrót czego? Marks i jego współpracownicy mieli gotową odpowiedź. Na odwrót od porządku jaki panował na w świecie w owym czasie, a właściwie na odwrót do fundamentów tego porządku. Obalić więc Wiarę, władzę, własność prywatną, sprawiedliwość, miłosierdzie, prawo, rozum. Obalić wszystko, na czym opierało się zdrowe społeczeństwo. System, jaki powstał po wprowadzeniu tej zasady w życie nasze pokolenie miało okazję poznać na własnej skórze. Miliony zabitych, okradzionych, oszukanych, wyzyskanych, upokorzonych i ogłupionych. Komunizm, który przemocą wdarł się do naszej ojczyzny, zatruł ją swymi wyziewami. Wszystko na odwrót! Zniszczyć więc inteligencję, a na jej miejsce postawić socjalistycznego urzędnika. Zrównać nierobów z pracującymi. Wiarę zastąpić ateizmem. Własność prywatną zmienić na niczyją. Zdrową inicjatywę zdusić w okowach idiotycznych przepisów. Itd., itd. A na dodatek głosić wszystkim, że wprowadzone zmiany wynikają z rozumu, postępu, ba, nawet z patriotyzmu. Komunizm upadł. Tak ogłosili nam ci, którzy doszli do władzy w czerwcu 1989 roku. Sami wywodząc się z partii komunistycznej nie zauważyli, że nic bardziej błędnego. Komunizm trwa bowiem nadal, zarówno w organach państwa, jak i w świadomości społecznej. Bo na dobrą sprawę co się zmieniło? Jedynie to, że skończyła się dominacja sowiecka. Socjalizm jednak istnieje nadal, tylko zakamuflowany. Ci, którzy zaczęli rządzić Polską w 1989 roku, nie zmienili systemu, oni zmienili czapkę. Nikt z nich nie proponuje obalenia komunizmu u jego podstaw. Tam gdzie leży jego istota. To nasze pokolenie ludzi młodych musi wziąć na siebie tę wielką odpowiedzialność i przeprowadzić w Polsce kontrrewolucję, tzn. zmianę, która przywróciłaby to, co odwrócił komunizm. Nasze pokolenie jest pozbawione nadziei. Jesteśmy zmęczeni obłudą polityków, którzy ciągle mówią o reformach nie zmieniając niczego. System, w którym żyjemy, pozbawił nas w dużej mierze tak charakterystycznej młodości inicjatywy i męskiej, zdecydowanej woli walki o nasze prawa, o prawa naszej Ojczyzny. Trzeba otrząsnąć się z tego snu. Jeżeli będziemy działać razem, jeżeli będziemy potrafili się zjednoczyć w walce, a będzie to walka z tymi, którzy boją się przyszłości, boją się nowego myślenia, boją się nowej epoki dla naszej Polski, jeżeli będziemy potrafili walczyć, to zwyciężymy. Musimy zbudować taką Polskę, o jakiej marzymy! Wyjazdy na Zachód nie zastąpią nam i naszym dzieciom kraju, który będzie rzeczywiście nasz i niczyj inny. To jest nasze państwo, a nie skorumpowanych sługusów socjalizmu albo przemądrzałych urzędasów "Zjednoczonej Europy". Dlaczego niby nasze państwo nie miałoby być urządzone tak jak MY chcemy? Nasze pokolenie jest przecież Jego spadkobiercą i Ono jest naszą własnością. Dla jakiej przyczyny ogranicza się nam możliwość godnego i rozsądnego życia? Panowie i Panie, zakaszmy rękawy i weźmy się do pracy, do kontrrewolucji (obojętnie zresztą jak to nazwiemy) i zróbmy z naszego kraju państwo NORMALNE!!! Rządzone przez twardych, odpowiedzialnych i uczciwych mężczyzn, a nie przez skorumpowanych, ślamazarnych lizusów lub półinteligentnych chytrusów. Musimy uwierzyć, jeszcze raz uwierzyć, że Polska może być normalnym krajem, rządzonym przez normalnych ludzi. Na fundamencie tej wiary musimy rozpocząć marsz idąc powoli, ale konsekwentnie, przełamiemy wszystkie przeszkody, odsuniemy od wpływów ludzi skorumpowanych, ukarzemy złodziei, zlikwidujemy niesprawiedliwość i zbudujemy na woli i wierze dobrych ludzi dobry ustrój i dobry kraj. Tylko musimy uwierzyć! Dzisiaj te zamiary wyglądają jak marzenia science-fiction, ale one są realne, jeśli będziemy o nie walczyć. My musimy chcieć walczyć! Za nasze rodziny i dla naszych dzieci rozpoczynamy kontrrewolucję. ZASADY POSTĘPOWANIA Rozpoczynając każdą pracę należy zdać sobie sprawę z tego, co chcemy osiągnąć, jakie środki mamy do dyspozycji i wreszcie na końcu należy ułożyć sobie plan działania oraz go realizować. Książeczka ta ma na celu próbę naszkicowania pierwszych trzech etapów, tzn. celu, środków i planu działania. Samo działanie należy do nas wszystkich! Zanim zaczniemy omawiać cel, do jakiego pragniemy dążyć, musimy sobie parę słów powiedzieć o fundamentach, które charakteryzują nasze myślenie, o zasadach, których się chcemy trzymać i z których wynikają nasze poglądy i nasze działanie. Rozum Socjalizm jest to system, zaprzeczający rozumowi. Bo czy może być rozumne robienie wszystkiego na odwrót? Tak jak dziecko, które z przekory robi rzecz odwrotnie niż się je prosiło, tak i socjalizm wszystkie elementy życia społecznego stara się układać nienormalnie, a więc sprzecznie z rozumem (inną sprawą jest, że nie zawsze się to udawało). Najlepszą więc bronią, dzięki której możemy odwrócić skutki socjalizmu, jest rozum. Rozum powinien być podstawą, na której opieramy nasze działanie. W Polsce od wielu lat przyjęło się, że wiele rzeczy ocenia się uczuciami. Z ocen takich wynika bardzo często nasze działanie. Jeszcze nie tak dawno panowała powszechnie opinia, że "Ruskie są złe i dlatego ich nie lubimy". Na dobrą sprawę opinia taka nie byłaby wcale tak bardzo szkodliwa, gdybyśmy nie działali według niej. A co robi pierwszy nie komunistyczny rząd w Polsce? Zrywa wszelkie umowy i porozumienia z Z.S.R.R., co przynosi w rezultacie olbrzymie straty, ale za to nie handlujemy już z tymi "złymi Ruskami". Czysta głupota! Ludzie, którzy podejmują takie decyzję są albo dywersantami, albo reagują emocjonalnie jak dwunastoletnie dziewczynki, tylko że z emocji małych dzieci najczęściej nic nie wynika, a z decyzji politycznych podjętych wbrew rozumowi mogą wynikać, ,jak w powyższym przykładzie, olbrzymie straty dla całego społeczeństwa. Obowiązek rozumnego myślenia nie dotyczy tylko polityków podejmujących decyzje. Obowiązek ten dotyczy również całego społeczeństwa, nas wszystkich. Naszym największym obowiązkiem wobec Polski jest rozsądnie o Niej pomyśleć! Ludzie dzisiaj w Polsce nie rozumieją sytuacji politycznej dlatego, że nie chce im się myśleć. W wyborach więc nie biorą udziału, albo biorąc głosują na chybił trafił, bądź na przystojniejszego, kierując się stu innymi powodami, tylko nie najważniejszym - żeby wybrać ludzi odpowiedzialnych. Nie takich, którzy mówią, że są odpowiedzialni, ale takich, którzy nimi są. To jest niestety w polityce olbrzymia różnica. Najlepszym rozumnym sposobem, ażeby rozeznać się w tej politycznej grze, jest oceniać ludzi po owocach ich pracy. Nie po chęciach, nie po zapewnieniach, nie po obietnicach, ale właśnie po owocach. Po tym, co w życiu zdziałali w swojej pracy zawodowej i w rodzinie. Takiej oceny w dzisiejszej epoce demokratycznej, która przejdzie do historii pod nazwą "epoki kłamstw", trzeba się nauczyć. Wreszcie rozum jest nam niezbędnie potrzebny w planowaniu i wykonywaniu naszej pracy. Nie możemy sobie pozwolić na emocje. To jest dobre dla dzieci. My musimy naszą pracę, nasze oceny i kalkulacje oprzeć na chłodnej inteligencji, która znając cele i środki będzie nas prowadziła i doprowadzi do zwycięstwa. Prawda Rozum jest narzędziem, który nam pozwala wychodząc z pewnych założeń dochodzić do ocen i stwierdzeń, które stają się podstawą naszego działania. Rozum pozwala nam też weryfikować twierdzenia i założenia, tzn. określać, czy są one prawdziwe, czy też nie. Dochodzimy tutaj do niezwykle istotnego punktu w myśleniu człowieka - do prawdy. Istnieją w naszym świecie dwie, zasadniczo różne koncepcje prawdy. Z przyjęcia każdej z tych koncepcji wynikają konsekwencje w całym myśleniu człowieka. Upraszczając, można powiedzieć, że jedni ludzie twierdzą, iż prawda jest, a drudzy, że jej nie ma. Znaczy to tyle, iż jedni uważają, że w naszym świecie istnieje coś niepodważalnego, niezmiennego i rzeczywistego, a drudzy sądzą, że wszystko jest względne, nie istnieją rzeczy niepodważalne i rzeczywistość jawi im się jako ułuda. My myśląc logicznie musimy przychylić się do pierwszego stanowiska. Nie może być bowiem zmienna prawda, np. że 2+2=4. Nie może być podważony fakt, że życie ludzkie się kiedyś kończy itd. Widzenie więc świata w kategoriach względnej prawdy jest fałszywe. W Polsce jednak trwa inwazja światopoglądu wyznającego, że nie ma prawdy. Przy ofensywie tego światopoglądu pojawia się magiczne słowo - tolerancja. Przypomnę, że tolerancja to znaczy mniej więcej tyle co pobłażanie jako taka jest niezbędną cechą każdego człowieka i każdego narodu. Dziś jednak tolerancję zaczyna się traktować jako postawę akceptacji wszystkiego, nawet zła. Taka właśnie "tolerancja", akceptująca wszystko, wynika ze stanowiska o względności prawdy. Jak można bowiem akceptować jednocześnie dobro i zło, rzeczywistość i fikcję, kłamstwo i prawdę`? Jak można twierdzić, że nienormalne zboczenie, jakim jest np. homoseksualizm, zasługuje na pełną zrozumienia akceptację, gdyż jest to inna preferencja seksualna? Przecież tym samym stawia się na jednym poziomie rodzinę normalną ze zboczeniem, patologię ze zdrowiem. Twierdzenia o względności prawdy można spotkać w wypowiedziach wielu ludzi bezkrytycznie przyjmujących i powtarzających opinie, do których sami nie doszli. Nie tak dawno środki masowego przekazu rozpropagowały twierdzenie, że powrót religii do szkół stanowi jaskrawy akt nietolerancji. Abstrahując już od Wiary i ideologii, można powiedzieć tylko na gruncie rozumu, że stanowisko takie jest absurdalne. Nietolerancji wobec kogo? Czyż nie jest to właśnie aktem nietolerancji zabraniać rodzicom uczenia dzieci religii w szkołach, które przecież powinny służyć nauczaniu dziecka według życzeń rodziców? Kogo obejmuje ta rzekoma nietolerancja ze strony Kościoła? Przecież nikt nikogo do niczego nie przymusza, nikt nie narzuca swoich poglądów komukolwiek. Siła jednak mass mediów jest taka, że niektórzy ludzie powtarzają jak nakręcone katarynki, urągając wszelkiej logice, że religia w szkołach to nietolerancja wobec tych, co na nią nie chodzą. Znaczy to mniej więcej tyle, co zażądanie wycofania ze szkół lekcji wychowania fizycznego, bo są dyskryminacją tych, którzy na nie nie uczęszczają (porównanie to, jest o tyle nieadekwatne, że ilość dzieci nie chodzących na religię jest mniejsza niż nie chodzących na WF). Tego typu absurdy wynikają z przyjmowania twierdzenia, że prawda jest względna. Dla niektórych prawdą nie jest to co prawdziwe, ale to co powtarzane w TV. Ci, którzy decydują o mass mediach, wracają do koncepcji Goebbelsa, który twierdził, że kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się faktem. My musimy powiedzieć sobie jasno, że nasze działanie jest oparte na założeniach, których podstawą jest nienaruszalna prawda. Wiemy, że są rzeczy, o których nie da się powiedzieć, że są względne. Oceniamy rzeczywistość za pomocą zdrowego rozsądku. Wiemy, że kłamstwo to kłamstwo, zło to zło, zdrada to zdrada. Nie damy sobie powiedzieć, że są to rzeczy względne, zależące od okoliczności, nastroju, trudnego dzieciństwa itd. Wiemy również także, co to jest dobro. Nie zgadzamy się np. na twierdzenie, że wszyscy ludzie byli zamieszani w komunizm w Polsce. Jest to bowiem nieprawda, krzywdząca wielu, rozgłaszana przez tych, którzy mają konformizm na sumieniu. Nasze ideały, nasz honor jest bezkompromisowy, gdyż nic możemy zgodzić się na to, żeby zrezygnować z części tego, w co wierzymy i co stanowi o naszym charakterze. Pójście na kompromis w sprawach Wiary, ideałów, honoru oznaczałoby, że nie mamy Wiary, ideałów i honoru. Oznaczałoby, że nie wierzymy w prawdę. Jeżeli ktoś wic, że dwa plus dwa to cztery, to nie zgodzi się w tej sprawie na żaden kompromis. Jeśli stwierdzamy, że istnieje prawda, to za pomocą rozumu odkrywamy, jaka ona jest. Jeżeli to odkryjemy, musimy być o tym przekonani, gdyż w przeciwnym wypadku wykazalibyśmy się brakiem zaufania do własnego rozumu. Nie możemy więc iść w sprawie naszych przekonań na kompromis lub uznawać kompetencję innych (np. TV) do określania, co jest, a co nie jest prawdą. Musimy domagać się od wszystkich życia zgodnego z prawdą, gdyż tylko prawda wyzwala człowieka z niepewności i daje mu fundament pod prawdziwe życie. Godność Nasze państwo istnieje już tysiąc lat. W swojej historii było jednym z najbardziej pokojowo nastawionych państw Europy, pomimo tego, że ciągle musiało się bić w swojej obronie. Pomimo pozycji pomiędzy młotem Niemiec a kowadłem Rusi nic ulegliśmy i dzisiaj znowu stoimy na starych piastowskich ziemiach, które: wydawało się, że straciliśmy bezpowrotnie. Tysiąc lat walki z naporem Niemców jak na razie przynosi remis. Gdy nas nie zaczepiano, żyliśmy w pokoju, ale gdy ktoś chciał nam coś zabrać, biliśmy się jak lwy i zawsze w końcu wygrywaliśmy, tak jak dzisiaj, gdy posągi Lenina wprowadzone: na sowieckich bagnetach przetapiany na druty telefoniczne czy dzwony kościelne. Czego się więc wstydzić? Jesteśmy ostatnim prawie bastionem świata zachodniego na wschodzie Europy i zawsze wszystko, co ze Wschodu przychodziło, w nas uderzało jako w pierwszych (np. Mongołowie, Tatarzy, Turcy, Sowieci w 1920, komunizm w 1945). Wszystko to jednak zwykle pokonywaliśmy, zasłaniając Europę. W sumie więc historii nie mamy się powodu wstydzić. "Europejczycy" bez przerwy powtarzają, że jesteśmy wyjątkowo nietolerancyjni, brudni, obskurni, zacofani. Wmawia się nam takie bzdury, abyśmy zaakceptowali rządy nad nami tych światłych i tolerancyjnych "Europejczyków". My musimy mieć swoją godność! Nie pozwalajmy pluć na nasz Kraj i na nas samych. Ludzi, którzy nie mają tej godności, należy wyrzucić poza nawias życia publicznego. Jak można z taką pokorną czołobitnością odnosić się do banków, instytucji i polityków zachodnich? Przecież ci, którzy na forum międzynarodowym reprezentują Polskę, reprezentują wielki naród. Nasz naród znajduje się w gronie narodów, które wniosły najwięcej do kultury świata, dlaczego więc mamy się czuć gorsi? Nie jesteśmy gorsi. Jeżeli my nie będziemy siebie szanować, to inni nas z pewnością nie uszanują. Są wśród nas ludzie źli i dobrzy, tak jak wszędzie, ale mamy prawo, a nawet obowiązek, każdego, kto obraża nas jako Polaków, uderzyć w twarz. Nic nie upoważnia do obrażania narodu z taką kulturą, historią i tradycja, nic wreszcie nie upoważnia do obrażania NASZEGO domu, którym jest Polska. Odpowiedzialność i praca "Czy się stoi, czy się leży - się należy!" Wszyscy dobrze znamy to hasło, które stanowiąc istotę tzw. socjalistycznego systemu pracy, istnieje nadal i dobrze się ma. Któż z nas nie próbował załatwić jakiejś sprawy w urzędzie i nie natknął się przy tym na arogancję, nieodpowiedzialność, chamstwo czy na... przerwę śniadaniową? Upokarzający system, w którym petent jest skazany na dobrą lub złą wolę Jego Urzędniczej Mości! O zmianach, jakie są niezbędne w całym systemie administracji, będę pisał później, ale tym, czego naprawdę potrzeba w Polsce, jest zmiana podejścia do pracy i odpowiedzialności. Potrzeba zmiany światopoglądowej, która umożliwi wydobycie się Polski z kryzysu gospodarczego i duchowego, w jakim się znajduje. Dzisiaj w Polsce nikt nie jest za nic odpowiedzialny. Jeżeli jest jakaś afera gospodarcza, jakiś błąd, niedociągnięcie itd., nie ma człowieka, który by za to odpowiadał. Odpowiedzialność rozmywa się na jakąś Radę lub inne ciało kolegialne, jakąś spółkę itp. Nigdy nie ujawnia się takiego a takiego człowieka, który ponosi taką a taką odpowiedzialność i karę. Nasze pokolenie musi żądać tego, o czym już wspomniałem - prawdy. Jeżeli była afera gospodarcza, oznacza to, że ktoś ukradł. Nie ukradła Rada czy spółka, ale bardzo konkretnie - ktoś zagarnął pieniądze. Musi być więc wyjaśnione, kto i ile. Skandale, które robią obecne elity polityczne, polegają nie tylko na tym, że ktoś kradnie, ale przede wszystkim na tym, że cały układ ukrywa złodzieja. Musimy żądać odpowiedzialności za czyny! Musimy również domagać się tej odpowiedzialności od nas samych. Istotną rzeczą jest również odpowiedzialność za słowo. Należy przywrócić znaczenie wypowiadanym słowom, gdyż wszelkie kłamstwo i nadużycie w mowie zabija prawdę oraz powoduje spadek zaufania pomiędzy ludźmi. Kłamstwo i niedotrzymywanie obietnic niszczą więzi społeczne. Odpowiedzialność za słowo jest więc szczególnie istotna w pracy społecznej. W dzisiejszym świecie odpowiedzialny za siebie jest ten, kto pracuje i z tej pracy się utrzymuje. Praca nie jest żadnym przekleństwem, jest błogosławieństwem. Jeśli wykonuje się ją dobrze, nie partacząc, to przynosi utrzymanie rodzinie oraz szacunek otoczenia. Jeżeli chcemy zmienić Polskę w kraj normalny, nasza praca musi być perfekcyjna. Wielu jest bowiem wrogów normalizacji naszego państwa, którzy chcą żerować na jego chorym organizmie, dlatego musimy stać się fachowcami, jeżeli chcemy pasożytów tych usunąć i ukarać. Musimy być świetnymi fachowcami, jeśli chcemy we wszystkich gałęziach życia dokonać "przewietrzenia" usuwając kurz i brud. Każdego karalucha, wesz czy kleszcza trudno jest przepędzić, a w Polsce tych pasożytów są tysiące! Jeżeli jednak będziemy pracować spokojnie, trzymając się zasad, które nam przyświecają, to pasożyty nie mają szans. Młody, potężny ruch, który stworzymy, to nie jest marzenie, to konieczność. Jeżeli tej konieczności nie sprostamy, nasze dzieci będą niewolnikami Europy, a Polska zostanie ponownie, jak za rozbiorów, "służebnicą cudzą". Zastanówmy się więc, jakie to zasady, dotyczące nie tylko nas samych, ale całego społeczeństwa, winny obowiązywać wszystkich Polaków. Pomówmy o tym, jakimi pryncypiami operować będzie nasza kontrrewolucja. ZASADY POSĘPOWANIA W SPOŁECZEŃSTWIE: Prymat interesu Polski Rozpatrując zagadnienia dotyczące społeczeństwa musimy wpierw wiedzieć, na czym opieramy nasze myślenie i postępowanie. Trzeba znać pewne kryteria ogólne, którymi się kierujemy zajmując się sprawami polityki, gospodarki czy innymi sprawami społecznymi. Przy wyznaczaniu takich kryteriów należy znów postępować według zasad zdroworozsądkowych, czyli innymi słowy oprzeć się na rozumie. Jest pewną rzeczywistością, że mieszkamy, czy to nam się podoba czy nie, w Polsce. Tu urodziliśmy się i wychowaliśmy. Z Ojczyzną jesteśmy związani, gdyż żadne wyjazdy lub próby zapomnienia nie wrzucą z nas polskiego ducha, pewnej mentalności, specyficznego poczucia humoru, romantyzmu itp. Jeżeli więc żyjemy w naszym Kraju, to jesteśmy w jakiś sposób zań odpowiedzialni. To tak samo jak z rodziną. Możemy ponarzekać, że urodziliśmy się w rodzinie ubogiej, pokłóconej lub niewykształconej, ale będąc przyzwoitymi ludźmi musimy dbać o rodzinę i chcemy czy nie, należymy do niej. Im wyższy ktoś przedstawia typ człowieka, tym bardziej za rodzinę czuje się odpowiedzialny i mniej na nią narzeka. To samo jest z narodem czy Ojczyzną. Jesteśmy więc w Polsce i z nią przytłaczająca większość z nas będzie związana do końca życia, jak również przytłaczająca większość naszych dzieci i wnuków. Wymogiem więc zdrowego rozsądku jest dbałość o kondycję naszego państwa. Co jest tym drogowskazem, który powinien obowiązywać wszystkich działających w społeczeństwie? Odpowiedź jest oczywista - interes tego społeczeństwa, czyli tzw. dobro wspólne. W podstawowym interesie społeczeństwa leży posiadanie państwa silnego i bogatego, które zabezpieczałoby jego interesy. Marksiści postulowali, ażeby bazą, na której opiera się prowadzenie działalności dotyczącej społeczeństwa, był interes tzw. proletariatu. W związku z tym robiono wszystko, ażeby doprowadzić do ekonomicznej przewagi proletariatu nad resztą, abstrahując już od tego, że była to przewaga biednego nad biedniejszym. System ten, który niestety nadal funkcjonuje, polegał przede wszystkim na tym, że robotnicy mieli pensje wywalczone za pomocą strajku, a np. naukowcy mieli pensje z łaski państwa. Któż w komunizmie obawiał się strajku naukowców? Aparat państwowy zabezpieczał tzw. równość społeczną, która powodowała schodzenie "wszystkich równo", do samego dołu. Marksizm zakładając, że interes państwa powinien być podporządkowany interesowi klasy robotniczo - chłopskiej odrzucał tym samym inne warstwy społeczne, powodując, że państwo nie służyło wszystkim obywatelom, ale proletariuszom. Ta doktryna dzieliła naród, stwarzając antagonizmy i izolacje. My wchodząc w nowe czasy musimy jasno wiedzieć, że państwo musi zabezpieczać prawa wszystkich obywateli i pod tym względem nie może być żadnej dyskryminacji. Państwo jest własnością całego narodu i nikt nie może powiedzieć, że należy np. bardziej opiekować się krawcami niż mleczarzami, albo że łysi nie mogą zajmować stanowisk państwowych. Tego typu myślenie jest absurdem z punktu widzenia rozumu i sprawiedliwości. Dla wszystkich obywateli muszą być równe prawa. Takie postępowanie, jak wprowadzone w czasach komunistycznych punkty preferencyjne przy egzaminach na wyższe studia dla dzieci pochodzenia chłopskiego i robotniczego, jest zaprzeczeniem sprawiedliwości i rozsądku. Państwo powinno w sposób sprawiedliwy chronić interesy wszystkich obywateli. Z postulatu tego, z którym wszyscy się zgodzą, wynikają logicznie dwa dalsze fundamenty, na których winna bazować działalność państwa i ludzi prowadzących działalność publiczną: 1) traktowanie społeczeństwa jako całości, której interesy mają być reprezentowane (tj. nie może państwo reprezentować tylko interesów jakiejś partii, klasy, grupy społecznej itp.), 2) traktowanie przez władzę interesu całego narodu, a w zakresie spraw politycznych interesu całego państwa, jako nadrzędnego nad wszystkimi innymi interesami. Nie może być więc dla nikogo w Polsce w zakresie spraw politycznych interesu większego niż interes Polski. Tak więc nie może być ważniejszy interes partii czy warstwy społecznej, ale również od interesu Polski nie może być ważniejszy interes np. międzynarodówki socjalistycznej czy jakiegoś innego tworu międzynarodowego. Nikomu o zdrowym rozsądku nie przyjdzie na myśl, ażeby Polska podporządkowywała swoje interesy np. KBWE. Nie oznacza to braku współpracy, ale w, sytuacji, gdyby Polsce opłacało się nie stosować do zaleceń KBWE, polscy politycy mają obowiązek wybrać interes Polski. To samo dotyczy stosunków z sąsiadami: jeżeli ktoś jest politykiem polskim, a działa na korzyść np. Niemiec, powinien być ujęty i sądzony za zdradę. Ma on święte prawo wyjechać do Niemiec i tam działać w interesie Niemiec, ale w Polsce polityk polski MUSI działać na rzecz interesów Polski. Nie oznacza to absolutnego prymatu interesu Polski nad wszelkimi zasadami. Etyka obowiązuje zawsze i każdego. Nie wolno w stosunku do innych narodów postępować niesprawiedliwie. Każdy ma prawo do obrony własnych interesów, ale nie wolno mu krzywdzić innych. Postawa, która nie liczy się ze sprawiedliwością, była Polakom dobrze zaprezentowana przez nazistowskie Niemcy, gdzie w imię interesu wielkich Niemiec mordowano całe narody. Interes Polski nigdy nie może polegać na czynieniu zła, po pierwsze z przyczyn moralnych, a po drugie z czystego interesu. Niesprawiedliwość bowiem, której tak wiele doświadczyliśmy w historii, jeżeli byłaby wyrządzana przez nas, musiałaby się srogo zemścić, gdyż ci, którzy zawsze nas krzywdzili, otrzymaliby doskonały pretekst do ponawiania krzywd. Tak było w roku 1939, kiedy to propaganda niemiecka argumentowała, że Polacy wcale nie są takim pokojowym narodem, skoro zaatakowali razem z nimi Czechosłowację. Podsumowując więc, interes Polski powinien być najwyższym dobrem dla polityków, ale ponad tym interesem istnieją odwieczne zasady sprawiedliwości, które obowiązują każdego i w stosunku do każdego, bez względu na narodowość, wiarę, kulturę czy pochodzenie społeczne. Sprawiedliwość społeczna Tak jak wspomniałem, sprawiedliwość obowiązuje każdego i w stosunku do każdego. Czym jednak jest sprawiedliwość w społeczeństwie? Marksiści twierdzili, że sprawiedliwość to równość. Łatwe to i proste twierdzenie, ale z gruntu fałszywe. Wychodząc bowiem z takiego twierdzenia o sprawiedliwości, należałoby wszystkim dawać i zabierać po równo. I tym co pracują i tym co nie pracują dawać równą zapłatę. To faktycznie w socjalizmie miało miejsce. Sławne powiedzenie "Wszyscy mamy równe żołądki!" jest najlepszym ujęciem tego bzdurnego pojmowania sprawiedliwości. Sprawiedliwość tymczasem w cywilizowanym państwie opiera się na dwóch filarach: na prawie i na jego przestrzeganiu. Reguły prawa wywodzące się ze starożytnego Rzymu, zakładają pewne zasady, bez których prawo nie jest sprawiedliwe. Zasada równości wszystkich obywateli wobec prawa jest podstawą sprawiedliwego pojmowania prawa. Oczywiście równość ta ma swoje uwarunkowania (np. kobieta w ciąży powinna być szczególnie przez prawo chroniona), ale istota polega na tym, że wszyscy obywatele są równo traktowani przez prawo i sądy. Obok równości drugą zasadą sprawiedliwego prawa jest takie jego formułowanie, aby prawo było zgodne z etyką. Zasada ta jest fundamentalna dla całej cywilizacji europejskiej (łacińskiej). Prawo, które jest sprzeczne z etyką, jest prawem niesprawiedliwym. Np. prawo dopuszczające dla pewnej kategorii ludzi obozy koncentracyjne w Niemczech hitlerowskich, wprowadzane było w zupełnej zgodzie z obowiązującą w Niemczech procedurą. Nie było to jednak prawo zgodne z etyką i jako takie je potępiamy. Dlatego też w stanowieniu prawa rzeczą niezwykle istotną jest, ażeby prawo wynikało z etyki, a nie odwrotnie. Każde prawo, które sprzeciwia się etyce, jest niesprawiedliwe i krzywdzące dla jakiejś kategorii ludzi, czego najlepszym przykładem w Polsce jest dyskryminacja przez prawo ludzi w czasie od poczęcia do urodzenia. Nie ma bowiem żadnej etycznej lub logicznej przyczyny, dla której prawo miałoby chronić człowieka tylko w pewnych fragmentach jego życia (nie miałoby nic wspólnego ze sprawiedliwym prawem wprowadzenie zezwolenia na zabijanie ludzi powyżej lat osiemdziesięciu). Prawo winno więc traktować równo wszystkich obywateli i wynikać z etyki, wtedy możemy mówić o sprawiedliwym prawie. Żeby jednak można było mówić o panującej w społeczeństwie sprawiedliwości, musi być zapewniony jeszcze jeden warunek: sprawiedliwe prawo musi być przestrzegane. Konstytucja b. ZSRR była ponoć jedną z najbardziej demokratycznych konstytucji w Europie. Cóż z tego, kiedy cały system demokratyczny był tam fikcją, która służyła za parawan nieograniczonym rządom partii komunistycznej. Ażeby prawo było przestrzegane, konieczne jest istnienie sprawnego i niezależnego od władzy wykonawczej i ustawodawczej aparatu kontrolującego przestrzeganie prawa. Takim aparatem winny być w Polsce sądy i prokuratury. Niestety jednak aparat ten jest dzisiaj w dużym stopniu zależny od władzy wykonawczej, a sędziowie wywodzący się z czasów komunistycznych w dużej mierze ulegają naciskom tej władzy. Niezbędnym więc elementem reformy państwa w duchu sprawiedliwości społecznej jest uniezależnienie sędziów od władzy wykonawczej, chociażby poprzez ich demokratyczny wybór. Drugim problemem jest kwestia korupcji w aparacie sprawiedliwości. Powinno funkcjonować surowe prawo, karzące nieuczciwych sędziów. W starożytnym Rzymie za nieuczciwość sędzia skazywany był na śmierć. Można więc mówić o sprawiedliwości społecznej, gdy sprawiedliwe prawo jest przestrzegane. Co jest jednak sprawiedliwe, a co nie, jeśli chodzi o politykę społeczną? Trzeba sobie jasno powiedzieć, że sprawiedliwość organów państwa nie może oznaczać jego słabości. Państwo, żeby mogło być sprawiedliwe, musi być silne. Potrzebne jest nam państwo, które z całą stanowczością ścigać będzie przestępców, a chronić uczciwych. W tej mierze państwo Polskie przedstawia bardzo, bardzo wiele do życzenia. Struktura naszego państwa, wyniesiona z czasów komunistycznych, jest wręcz nastawiona na premiowanie nieuczciwości i sprzyjanie oszustom i innym łajdakom. Każdy z nas może się o tym przekonać idąc do jakiejś instytucji. Ileż utrudnień i kłopotów biurokratycznych, aby uzyskać od urzędnika to, co się nam należy. Ludzie są często zmuszani do płacenia łapówek. To samo obserwujemy w makroskali. Słabość służb celnych zachęca do robienia wielkich afer celnych, które miały miejsce w ostatnich latach. Słabość i brak dofinansowania policji zachęca wręcz do przekraczania prawa. Wszystko to wynika ze słabości państwa. Nasze pokolenie powinno zrobić wszystko, ażeby ukrócić zarówno słabość, jak i korupcję aparatu państwowego. O sprawie tej będę mówił później. W polityce społecznej niezwykle istotne jest istnienie skutecznego ramienia zapewniającego prawu jego należyte przestrzeganie, gdyż jak już wspomniałem warunkiem sprawiedliwości jest przestrzegane prawo. Pozostaje jednak pytanie, jakie są sprawiedliwe zasady kształtujące np. życie gospodarcze, co to jest sprawiedliwość w gospodarce? Marksiści twierdzą, że szczytem sprawiedliwości w ekonomii jest równość. Równość taka polega jednak na równej biedzie i przynosi katastrofę gospodarczą. Sprawiedliwości więc nie może polegać na tym, że wszyscy "sprawiedliwie" nic nie mając umrą z głodu. Doświadczenie historyczne mówi nam, że tylko nierówność przynosi ze sobą powodzenie gospodarcze. Wyczucie etyki natomiast mówi nam, że nierówność jest sprawiedliwością. Nierówność Wybitny polski myśliciel i historyk prof. Feliks Koneczny napisał o równości w roku 1948: "Do równości można zmierzać tylko przymusem i gwałtem, a to obniżając poziom u wszystkich i we wszystkim, i pod każdym względem. (...) Równość byłaby największą niesprawiedliwością. Sprawiedliwość polega na sprawiedliwym rozdziale nierówności" (F. Koneczny, "O ład w historii", str. 29). Profesor Koneczny przedstawił też przykłady z historii, w których próbowano wprowadzić równość społeczną. Wszystkie one zakończyły się fiaskiem ekonomicznym, gdyż wprowadzenie równości przez państwo powodowało brak ludzi zainteresowanych w gromadzeniu dóbr, a przez to upadek wszelkiej aktywności gospodarczej i katastrofę ekonomiczną. Ten schemat przedstawiony przez prof. Konecznego w latach 40. powtórzył się na naszych oczach. Upadek zewnętrznego komunizmu, czyli otwarcie marksistowskiego modelu państwa, był spowodowany przede wszystkim przez bankructwo finansowe. Jaki więc powinien być model stosunków społecznych jeśli chodzi o własność? Przede wszystkim musimy się trzymać żelaznej rzymskiej zasady, że własność jest rzeczą świętą. Nie może więc państwo z przyczyn nieuzasadnionych (uzasadnionymi przyczynami są np. kary za zbrodnie) ograniczać prawa dysponowania własnością, jej użytkowania oraz nie może własności zabierać. Konkretnie rzecz biorąc, w Polsce istnieje cały szereg przepisów, które ograniczają prawo dysponowania majątkiem, np. narzucając podatek od spadków. Tymczasem ze zdrowego rozsądku wynika, że własność musi być zagwarantowana; w przeciwnym wypadku nikt o nią się nie będzie starał i społeczeństwo będzie ubożeć. Ktoś kiedyś napisał, że ludzie dzielą się na dwie klasy społeczne: złodziei i uczciwych. Ci uczciwi stworzyli państwo i prawo w obronie przed złodziejami, którzy nie pracując chcą mieć owoce czyjegoś wysiłku. Być może to zbyt skrajny pogląd, niemniej jednak faktem jest, że im mniej jest państwo praworządne, tym więcej jest złodziei i oszustów i vice versa. Naszym zadaniem jako ludzi prawych jest obrona własności wszystkich ludzi uczciwych. Musimy skupić się i w obronie przed złodziejami stworzyć taki system państwa i prawa, ażeby okradanie nas było niemożliwe albo przynajmniej bardzo utrudnione. Dodam jeszcze, że za okradanie uważam także nieuzasadnione podatki przeznaczane na rozbudowaną do niebotycznych rozmiarów biurokrację, a nie tylko wymuszanie przez urzędników łapówek. Okradaniem na większą oczywiście skalę są również wszelkie afery gospodarcze, które każdego z nas kosztują. Jedno jest pewne, jesteśmy okradani z wielu stron i naszym celem winna być zmiana takiego stanu rzeczy. Nie możemy z biernością typową dla ludzi w krajach post komunistycznych zgadzać się na to, że w bezczelny sposób się nas okrada. Własność jest rzeczą świętą i nie można tej świętości negować, nawet w oparciu o prawa tych, którzy żadnej własności nie mają i pomimo chęci do pracy pozostają na krawędzi nędzy. Ludzka nędza zawsze była i zawsze będzie, jest to pole do działania dla tych, którzy posiadają własność, by dawali innym zarobić, a gdy trzeba, to się bogactwem z innymi dzielili. Socjalizm znacjonalizował własność prywatną, co równało się zwykłej grabieży. Było to jawną niesprawiedliwością. Niesprawiedliwością jest jednak również korzystanie przez bogatych ze swoich dóbr bez liczenia się z ludzką nędzą. W dawnych czasach istniały instytucje charytatywne, które zajmowały się zbieraniem pieniędzy na biednych i rozdzielaniem ich. Państwo nie wtrącało się do tych instytucji i dobrze na tym wszyscy wychodzili. Powinno być wspólną troską państwa i obywateli, aby ci, których los pokrzywdził, mogli żyć godnie. Starożytni mówili, że prawda leży pośrodku. W tym wypadku jest w tym coś z racji, gdyż ani socjalizm, który wszystkich sprowadza do równej nędzy, ani drapieżny kapitalizm, który troszczy się jedynie o posiadających, nie są odpowiednim ustrojem dla nowoczesnego i cywilizowanego państwa. Jest rzeczą oczywistą, że państwo musi opierać się na warstwie ludzi posiadających (dobytek umysłowy lub materialny), nie byłoby jednak sprawiedliwe pozostawianie tych najuboższych własnemu losowi. Naród jest w pewnym stopniu rodziną, wielką rodziną rodzin i wszyscy są zobowiązani do dbania o nawet najsłabszych członków tej rodziny. Nie można rozszerzać tego opiekuństwa na tych, którym nie chce się pracować, ale trzeba zabezpieczyć przynajmniej minimalny byt tym, którzy pracować nie mogą. Niektórzy domorośli "liberałowie" twierdzą, że jeżeli ktoś umiera w nędzy, to jego sprawa. Postawa taka wynika z przyjęcia egoistycznej koncepcji indywidualizmu, w której człowiek nie jest odpowiedzialny za drugiego. W naszej cywilizacji taka koncepcja nie może mieć racji bytu. Zapewnienie przez społeczeństwo opieki najsłabszym jego członkom jest jednym z nielicznych elementów odróżniających społeczność ludzi od zwierząt. Podkreślam, że chodzi tu o zapewnienie opieki przez społeczeństwo, a niekoniecznie przez państwo. Państwo powinno uczestniczyć w opiece nad najbiedniejszymi tylko w sytuacjach wyjątkowych, gdyż każda pomoc państwa zmusza do utrzymywania aparatu kierującego tą pomocą, który na tej pomocy żeruje. Źle świadczy to o poziomie moralnym społeczeństwa, gdy państwo musi pomagać najuboższym. Nierówność społeczeństwa, zagwarantowanie prawa własności oraz charytatywność organizowana przez społeczeństwo, te pryncypia ustrojowe są podstawą nowoczesnego myślenia o rozwoju gospodarczym i społecznym. Zasady te są fundamentem, na którym można oprzeć szczegółowy plan gospodarczy. Tolerancja Tolerancja jest to cecha, która Polaków zawsze charakteryzowała. Twierdzenie to stoi w absolutnej sprzeczności z niektórymi wypowiedziami "niezależnych autorytetów" dzisiejszej doby. Popatrzmy jednak na naszą historię. Nie było u nas stosów, nie prześladowaliśmy mniejszości narodowych tak jak to robiły prawie wszystkie państwa Europy, nie zabijaliśmy za odmienne poglądy polityczne itd. Ogólnie rzecz biorąc Polska od początku swego istnienia była tolerancyjna, czego dowodem były miliony innowierców i obcych ludów, które zasiedlały naszą Ojczyznę uciekając przed prześladowaniami w swoich krajach. Podczas ostatniej wojny, gdy Niemcy mordowali na naszych ziemiach Żydów i Cyganów, dziesiątki tysięcy Polaków oddały życie za pomoc prześladowanym. Nawet ci, którzy przed wojną z przyczyn ekonomicznych zwalczali mniejszość żydowską i byli określani przez prasę lewicową jako antysemici oddawali życie za tych, którzy przed wojną byli ich politycznym przeciwnikami (najlepszym takim przykładem jest Jan Mosdorf przed wojną okrzyczany jednym z największych antysemitów polskich, a który został rozstrzelany za pomoc Żydom). Przykładów takich są tysiące i świadczą one dobitnie o tym, że pomimo kłopotów jakie mieliśmy z przebywającymi u nas gośćmi, nigdy nie posuwaliśmy się do ekscesów na skalę występującą w innych państwach. Podobnie i dzisiaj pomimo tysięcy przebywających u nas Cyganów rumuńskich nikt im krzywdy nie robi. Należałoby zapytać skąd więc tak dużo tych "niezależnych autorytetów" wmawia światu, a przede wszystkim Polakom, że są nietolerancyjnymi ciemniakami, szowinistami, ksenofobami itp. Sprawa wydaje się w tym wypadku bardzo prosta, jest to stary system wykorzystywany przez złodziei - ukraść i krzyczeć: "Łapać złodzieja!" Przypatrzmy się dlaczego domagają się tolerancji i jak ją rozumieją nasze "niezależne elity". Najpierw jednak musimy sobie powiedzieć czym jest tolerancja. Tolerancja jest to "wyrozumiałość", jak głosi najkrótsza definicja "Słownika Języka Polskiego" (PWN W-wa 1981.). Wyrozumiałość więc w stosunku do ludzi i ich poglądów, do ich postępowania. Nie zważanie na czyjeś błędy, pomyłki, dziwactwa itd. Jako taka tolerancja jest rzeczą w społeczeństwie niezbędną i do dobrego ułożenia stosunków międzyludzkich wręcz konieczną, gdyż każdy z nas popełnia błędy, pomyłki oraz ma swoje dziwactwa. Tolerancja nie oznacza jednak, tak jak chcą dzisiejsi "szamani ethosu", przyjęcia czyjegoś postępowania za swoje. I tu leży pies pogrzebany. Każdy się bowiem zgodzi, że tolerancja nie polega na akceptacji postępowania czy poglądu. Jeżeli coś tolerujemy, to właśnie dlatego, że nie możemy tego zaakceptować, a nie chcemy w sposób ostry się temu sprzeciwić. Niestety niekiedy zapomina się, że niektóre postępowania i niektóre poglądy, jeżeli byłyby tolerowane w znaczeniu wyrozumiałości, to oznaczałoby to ich akceptację. Np. jeżeli widzimy, że ktoś zabija, i przechodzimy obojętnie, to współuczestniczymy w zbrodni. Jeżeli widzimy, że ktoś kradnie, a nie poinformujemy z lenistwa czy ze źle pojętej wyrozumiałości właściciela, to współuczestniczymy w kradzieży itd. Widzimy więc, że w stosunku do niektórych zachowań tolerancja oznacza współuczestnictwo. I to, że nie chcemy być aż tak "tolerancyjni", powoduje zarzut obskurantyzmu ze strony "światłych intelektualistów". Dzisiejsze "postępowe" prądy umysłowe, rodzące się na Zachodzie, nakazują tolerować wszystko, a więc nie mają już charakteru wyrozumiałości, ale często akceptacji, a nawet współuczestnictwa. Różni lewacy żądają od nas, normalnych ludzi, nie tolerancji, a właśnie akceptacji. Jeżeli bowiem ja widząc, że anarchiści wołają "Nie chcemy iść do wojska!", mogę taką postawę ewentualnie tolerować, to już w sytuacji, gdy ci sami ludzie palą flagę mojej Ojczyzny, nie mogę tego tolerować i powinienem wezwać policję lub sam czynnie przeciwstawić się takiemu postępowaniu. Nie będzie to przykład nietolerancji, gdyż ja powinienem wobec pewnych rzeczy być tolerancyjny (wyrozumiały), a wobec innych nie muszę albo wręcz nie mogę. Mogę z własnej woli tolerować człowieka, który bije mnie w twarz, i na to nie zareagować. Mogę również mu oddać albo pozwać go do sądu. Jeżeli natomiast ktoś uderzy moją matkę, to tolerancja takiego czynu z mojej strony byłaby podłością i hańbą. Człowiekowi, który toleruje taką rzecz, nie należy podawać ręki. Dzisiaj w świecie próbuje się stworzyć coś w rodzaju terroru tolerancji. Wszystko mamy tolerować. Głupota posunęła się do tego stopnia, że w niektórych elementarzach na Zachodzie, np. w Anglii, przedstawia się rodzinę w trzech formach: tatuś i mamusia, tatuś i tatuś, mamusia i mamusia. Pod pozorem więc tolerowania inności, akceptuje się odchylenia od normy, czyli zboczenia. Te zboczenia przedstawia się na równi z normalnością i uczy się tego dzieci. Kto natomiast powiedziałby w Anglii publicznie, że homoseksualizm to zboczenie, może wylądować za kratkami. Dla takiego nie ma bowiem tolerancji, gdyż narusza "normy" wypracowane przez lewaków. W Polsce do takich absurdów jeszcze nie dochodzi, ale wszystko wskazuje na to, że ku temu zmierzamy. Chciałbym tutaj wrócić do tego, co powiedziałem o charakterystycznej metodzie działania złodziei, którzy wołają "łapaj złodzieja". Ci, którzy tak wiele krzyczą o tolerancji, są najczęściej najmniej wyrozumiali w stosunku do innych poglądów i postaw. Ludzi, którzy się z nimi nie zgadzają, nazywają ciemnymi, zacofanymi itp. Musimy sobie jasno powiedzieć, że tolerancja jest to wyrozumiałość dla poglądów, wierzeń, pomyłek i nieszkodliwych dziwactw. Nie ma jednak i nie może być tolerancji, która byłaby akceptacją zła. Akceptacja zła jest bowiem złem, zło natomiast należy zwalczać, a nie akceptować. Jeżeli natomiast zła nie będziemy zwalczać, to się rozpleni. Nie możemy folgować złu. Musimy walczyć o prawdziwą tolerancję, która jest wyrozumiałością. Problem tolerancji wiąże się z drugim bardzo ważnym problemem, z problemem wolności. Wolność człowieka - wolność narodu Wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Taka jest generalna zasada, która określa wolność. Wydaje mi się, że zasada ta jest najprostszym oznaczeniem wolności każdego z nas i nie znalazłaby chyba wielu krytyków. Żeby jednak zasada ta wyznaczała w sposób pozytywny relacje międzyludzkie, niezbędne jest poznanie, czym jest moja wolność i czym jest wolność drugiego człowieka. Niezbędne jest również poznanie uwarunkowań tej wolności. Człowiek, aby być wolnym i ażeby mógł szanować wolność innych, musi poznać prawdę. Prawdę o sobie, o innych i o warunkach w jakich żyje. Prawda jest więc nieodzownym warunkiem wolności. Należy zastanowić się nad kwestią wolności człowieka w narodzie i kwestią wolności narodu względem innych nacji. Człowiek jest w obrębie narodu (społeczeństwa) wolny w ramach swojej wolności osobistej i w ramach, które nie przekraczają praw całego narodu względem jednostek. Dochodzimy tutaj do niezwykle ważnej kwestii: czym jest naród, skoro prawo tego narodu ogranicza wolność jego członków. Naród to wspólnota wykształcona podczas wielu lat historii, która posiada wspólne myślenie i odczuwanie, wspólną tradycję i sposoby postępowania. Naród polski powstał w średniowieczu. W owym czasie cała Europa była właściwie monolitem, jeśli chodzi o zagadnienia Wiary czy kodeksu postępowania, ale była również prawdziwą mozaiką, jeśli chodzi o kultury. Z tych kultur powstały odrębne społeczności, które wykształciły się jako narody. Społeczności te różniły się między sobą językiem, sztuką, poczuciem humoru, zwyczajami itp. Łączyła je jednak wspólna Wiara i wspólne zasady postępowania, czyli innymi słowy wspólna etyka. Proces przemiany społeczeństw, który pod wpływem wspólnych zasad rzymsko - chrześcijańskich rozpoczął się w Europie, zastał mozaikę kultur w ramach określonych państw. Granice polityczne stały się więc naturalnymi granicami rozwoju różnorodności tych kultur. Państwo poprzez swoje instytucje dążyło do unifikacji społeczeństwa je zamieszkującego. Społeczność identyfikowała się z państwem, chociażby poprzez udział w jego kampaniach wojennych. Tak czy inaczej państwa stały się naturalnymi granicami dla społeczeństw, które zmieniały swoje dotychczasowe luźne związki na bliższe duchowe pokrewieństwo. Pokrewieństwo to umacniało się tworząc coraz silniejszą więź, która trwa w krajach europejskich do dnia dzisiejszego. Można postawić pytanie, czy tylko w Europie powstawały narody. Wydaje się, że w znaczeniu więzi w rodzaju rodziny rodzin i wytworzenia pojęcia Ojczyzny, Europa jest jedynym miejscem na Ziemi, gdzie takie pojęcia w społeczeństwach powstały. Jest to oczywiście w dużym stopniu związane z działalnością Kościoła i wpływami prawa rzymskiego. Zarówno chrześcijaństwo, jak i rzymskie zasady prawne, stały się fundamentem, bez którego nie byłoby możliwe uformowanie się jakiegokolwiek narodu. W innych częściach świata o narodach możemy mówić o tyle, o ile dotarła tam kultura europejska. Np. Japończycy nie są w naszym znaczeniu narodem, gdyż w stosunkach społecznych dominuje tam lojalność wobec miejsca pracy, wywodząca się ze starej tradycji Kodeksu Bushido. W szerszym natomiast znaczeniu Japończycy są "państwowcami", związanymi z atrybutami tego państwa, tzn. cesarzem, religią panującą itp. W innych częściach świata np. w Afryce czy płd. Azji, państwo I jest właściwie tworem mechanicznym, najwyższym prawo dawcą, podporządkowującym swoim celom wszystkich ludzi, państwem nie liczącym się z etyką i ludzkimi sumieniami, traktującym ludzi jak element statystyczny. Społeczności Europy średniowiecznej zmieniły charakter dotychczasowych organizmów państwowych. Państwo przestało być najwyższym prawodawcą i suwerenem w stosunku do ludzi. Człowiek już niejako anonimowy poddany państwa, ale jako pełnoprawny członek narodu zaczął mieć możliwość sprzeciwiania się jego woli, jeżeli była sprzeczna z jego sumieniem. Od tej wielkiej przemiany państwo przestaje być najwyższym ziemskim organizmem. Powstało bowiem dobro większe - naród. Ludzie w Europie zaczęli stopniowo traktować państwo jako służebne w stosunku do narodu, czyli służebne w stosunku do ludzi! Była to chyba największa i najcichsza rewolucja w stosunkach społecznych w historii świata. Człowiek jako członek narodu stał się podmiotem państwa. Ludzie skupieni w narodach, posiadając jedną kulturę, tradycję, często język oraz wspólne państwo, które było już ICH własnością, związali się jeszcze silniejszymi więzami. Naród i państwo, czyli Ojczyzna stała się przedmiotem miłości jej synów. W kategorii społecznej powstała nowa jakość - Ojczyzna. Nigdy w historii nie zdarzało się, ażeby np. ludzie bili się, pracowali dla państwa, z miłości do niego. Dopiero Ojczyzna jako przedmiot miłości stała się czymś, co mogło ludzi pobudzać do ofiarności. Naród mając za przedmiot swej miłości jedną Ojczyznę, stal się sobie tak bliski, że określono go jako rodzinę rodzin. Człowiek, jako członek narodu, stał się członkiem wielkiej rodziny. Miał swoje obowiązki, ale miał i prawa. Chrześcijaństwo wyniosło człowieka na piedestał godności i nadało mu wolność, jakiej nie mieli starożytni. Oczywiście proces, o którym mówiłem, nie zachodził wszędzie. Obejmował on tylko państwa chrześcijańskie. Proces ten z początku nie obejmował też wszystkich warstw społecznych. Stopniowo jednak docierał wszędzie i obejmował wszystkie grupy społeczne, nawet najniższe. W XIX i do początku XX w. unarodowienie społeczeństw doprowadziło do powstania wielu nowych państw narodowych. Wtedy też w wielu krajach Europy nastąpiła reakcja na pojmowane w chrześcijański sposób zasady życia zbiorowego oraz na chrześcijańskie narody. Reakcją tą był socjalizm i nazizm. Oba te prądy zaprzeczały najistotniejszym zasadom państwa chrześcijańskiego, tzn. wolności jednostki i umiłowaniu Ojczyzny jako wspólnoty narodu - rodziny rodzin. Socjalizm przeciwstawiał pojęciu narodu pojęcie klasy, natomiast nazizm (narodowy socjalizm) wprowadzał pojęcie rasy. Za pomocą tych dwóch pojęć oba te kierunki, w gruncie rzeczy zbliżone, wprowadziły element nienawiści wewnątrz narodowej oraz element nienawiści ponadnarodowej. Rasa dla nazistów była tym, czym dla socjalistów klasa, czynnikiem dzielącym ludzi, który upoważniał do różnego ich traktowania. W ostateczności traktowanie to miało charakter eksterminacji wrogów rasowych czy klasowych. Obydwa te prądy zaprzeczając woli człowieka, wyznaczały mu według założeń teoretycznych miejsce w klasie czy rasie. Pojęcie narodu natomiast w swej istocie zakłada dobrowolność uczestnictwa, uczestnictwo przez wspólnotę duchową. Tzn. żeby być Polakiem, trzeba czuć się Polakiem i to wystarczy. Do rasy natomiast czy klasy jest się przyporządkowanym w sposób teoretyczny, odgórny. Klasy i rasy, wymyślane przez ideologów socjalistycznych i nazistowskich, były internacjonalistyczne i w jawny sposób kłóciły się z tożsamością narodową. Systemy stworzone przez socjalizm i nazizm były systemami totalitarnymi, tzn. takimi, w których człowiek był traktowany przez państwo jako przedmiot. Państwo stawiane było jako najwyższy podmiot, którego zanegowanie groziło fizyczną eliminacją (vide gułagi i obozy koncentracyjne). Było więc to zaprzeczeniem wolności, którą posiadł człowiek w wielkiej przemianie społeczeństwa w naród. Ponieważ rasizm i socjalizm negowały wolność człowieka, negowały również wolność narodu. Narody w tych koncepcjach nie miały prawa stanowić o sobie, co ewidentnie udowodnili Stalin i Hitler łamiąc prawa narodów do wolności. Postępowanie takie było absolutnie sprzeczne z koncepcją prowadzenia polityki wytworzoną przez chrześcijańską Europę narodów, gdzie prawo do wolności jednego narodu było ograniczone prawem do wolności innego narodu. Polska wyszła spod ucisku totalitaryzmu nazistowskiego i sowieckiego. Stoi przed nią pytanie: jeżeli nie klasa robotniczo - chłopska ma być podmiotem państwa, to kto? Jestem zdania, że jedyną drogą dla naszego Kraju jest powrót do koncepcji narodu jako suwerena w państwie. Powrót do koncepcji konieczności pracy nad rozwojem narodu, jego wzrostem, zarówno duchowym, jak i materialnym, powrót do koncepcji wolnego człowieka w swojej Ojczyźnie. Tylko bowiem rozwój narodu zabezpiecza wolność jednostki. A my chcemy wolności. Jak tę wolność osiągnąć? Czy wolność to demokracja? Musimy wypracować sobie własny model państwa. Należy tak zorganizować elity, by umiały dbać o rozwój narodowy. Wszystko to wymaga jednak olbrzymiej pracy i aktywności. Gdyż bierność, która ogarnęła dużą część naszego społeczeństwa, to powolna śmierć dla Polski. Ponieważ chcemy żyć w naszym Kraju, musimy odwrócić ten proces zamierania aktywności społecznej, jest to wręcz naszym obowiązkiem. Aktywność Niewątpliwą wadą naszego narodu jest łatwe uleganie zniechęceniu. Jeszcze pięć lat temu miliony ludzi aktywnie brały udział w życiu społecznym, a dzisiaj wszystkie organizacje społeczne nie liczą więcej niż parę tysięcy aktywnych członków. Oczywiście zrozumiałe są przyczyny takiego spadku aktywności: po prostu ludzie, którym społeczeństwo zawierzyło, zdradzili ideały, które głosili. Taka postawa ludzi wybranych przez naród jest zasmucająca, ale czy ma ona prowadzić do przyjmowania przez nas dziecinnej postawy, że na złość cioci odmrożę sobie uszy? Przecież odejście od zajmowania się sprawami publicznymi powoduje, że ci, którzy nas zdradzili, rządzą niepodzielnie. Natomiast ludzie uczciwi, jak dzieci obrażają się na świat i zaprzestają jakiejkolwiek aktywności społecznej. Postawa ta jest dzisiaj wręcz przytłaczająca, prezentują ją nawet ludzie inteligentni. Mówią: polityka to brud i oszustwo, ja się tym nie zamierzam zajmować. Tego typu postawa jest niestety, trzeba to powiedzieć brutalnie, skrajnym kretyństwem. Przecież nawet średnio rozwinięty pięciolatek, gdy mu się zrobi krzywdę zabierając zabawkę, walczy o to, by ją odzyskać. My natomiast załamujemy ręce, stwierdzając, że nic się nie da zrobić. Wszyscy narzekają zamiast wziąć się do pracy. Co to znaczy, że nic nie możemy zrobić? Przecież Polska jest nasza. Grupka lewicy laickiej, która wraz z socjalistami z byłej PZPR zdobyła władzę, nie może zaprzeczyć suwerenności narodu. Należy tylko chcieć! Musimy się obudzić i zacząć myśleć, jak zmienić Polskę, by pasowała do naszych wyobrażeń. Musimy wziąć nasze sprawy w nasze ręce. Przede wszystkim należy rozbudzić te olbrzymie siły drzemiące w naszym narodzie, obudzić i zmobilizować do walki o Ojczyznę, która jest sponiewierana przez komunistycznych pachołków, rozkradana przez "liberalnych" złodziei i sprzedawana za grosze w ręce tych, którzy dadzą większe łapówki. Wszelka aktywność z naszej strony musi być prowadzona zgodnie z planem, tzn. w ściśle określonym kierunku. Nie stać nas na marnowanie sił w pracy, która nie prowadzi do celu. Do walki naszej powołany jest KAŻDY, kto czuje się Polakiem i komu zależy na tym, by żyć lepiej i by jego dzieci żyły lepiej. Musimy być wszędzie. Pracować w każdej grupce społecznej. Należy ludziom uświadamiać, że idzie nowe. Naród musimy zmobilizować do wielkiej Kontrrewolucji. Kontrrewolucji prowadzonej spokojnie, bez nerwów. Mamy przecież za sobą olbrzymią siłę całego narodu. Nikt tej siły nie jest w stanie powstrzymać, naszym zadaniem jest tę silę obudzić i ukierunkować. Przeciwnicy wolności Narodu nie boją się wybuchów narodowego gniewu, oni boją się tylko ukierunkowanych wybuchów. Dla nas koniecznym jest, by wybuch ten nie przybrał rozmiarów bezmyślnej anarchistycznej rewolucji, ale raczej by był spokojnym uświadamianiem sobie przez społeczeństwo prawdy i skutecznym usuwaniem pasożytów, którzy nie byliby zastępowani tak jak teraz przez innych pasożytów, tylko przez uczciwych ludzi. Ktoś powie: a gdzie gwarancja, że się tacy znajdą? Otóż właśnie naszym zadaniem jest takich ludzi odnaleźć lub wychować, oraz naszym najświętszym obowiązkiem jest uczciwymi ludźmi BYĆ! Gdyż niczego nie zrobimy, gdy sami będziemy czynami przeczyli naszym słowom. Postępowanie takie równałoby się zdradzie. Musimy więc działać spokojnie, uczciwie i sprawnie, ażeby dotrzeć do całego narodu, do wszystkich jego warstw i grup. Musimy pracować wszędzie, pobudzając do działania innych. Musimy wreszcie pracować w jednym kierunku, który powinien być dla nas jasny. Kierunkiem tym ogólnie rzecz biorąc jest dobro Polski, ale należy również opracować cel szczegółowy oraz program realizacji. Książeczka ta jest pomyślana jako jedna z wielu, formułująca cel i plan działania. Kwestie te bowiem są oczywiście dyskusyjne i autor tej pracy może wysunąć parę koncepcji, nie może natomiast zaproponować właściwych rozwiązań dla tysiąca spraw, które muszą być rozwiązane. Zwracam się więc do wszystkich, ażeby mój szkic uzupełniali, poprawiali, ażeby wyszedł z tego całościowy program. Uważam, że moim obowiązkiem jest zacząć taką pracę, gdyż czas nagli, a Polska potrzebuje programu pozytywnego na nową epokę. NASZE CELE Omówiłem zasady, którymi powinniśmy się kierować jako pokolenie walczące o normalną Polskę. W tej części pracy przedstawię, jak widzę cel, który winien nam przyświecać. Cel ten chciałbym najpierw określić ogólnie, a później sprecyzować, rozbijając go na poszczególne działy, takie jak gospodarka, polityka wewnętrzna i zewnętrzna oraz zadania społeczne. Nie będę omawiał wszystkich elementów życia społecznego, raczej koncentrując się na tym, co według mnie wymaga przeorientowania i radykalnej zmiany w stosunku do istniejącej rzeczywistości. Nie będę poruszał również spraw kompleksowo, koncentrując się raczej na tych kwestiach, w których chciałbym coś nowego zaproponować. Uważam, że szczegółowych prac dotyczących naszych celów, czyli programu powinno być bardzo dużo, gdyż tylko wspólna praca wielu ludzi jest w stanie objąć olbrzymią różnorodność życia społecznego. Natomiast to, co ja bym chciał zaproponować, jest raczej ogólnym sformułowaniem celów, z pewnymi przykładowo podanymi pomysłami rozwiązań niektórych problemów. Zaczynając pisać tę część mojej pracy, pragnąłbym uczulić Czytelnika na jeszcze jedną niezwykle ważną sprawę. Z założeń, o których pisałem w poprzedniej części, wysnuwam wnioski praktyczne, które proponuję. Nie uzurpuję jednak sobie bynajmniej prawa do nieomylności, bądź też nie twierdzę, że poglądy praktyczne, które przedstawiam, są poglądami wszystkich, którzy uczestniczą lub chcą uczestniczyć w ruchu społecznym, potocznie zwanym kontrrewolucją. Myślę, że jeśli będziemy zgadzać się w sprawach praktycznych w 80%, to ruch nasz będzie niezwykle spójny programowo. Najważniejsza jest zawsze dobra wola, dzięki której można się porozumieć, oraz wspólny cel, do którego zmierzamy. Wtedy możemy się spierać o najskuteczniejsze drogi dojścia do celu, szukając tego co łączy, a nie tego co dzieli. Zanim przejdę do zajmowania się próbą szczegółowego wyznaczenia naszych celów, wydaje mi się, że należy określić cele generalne. Ogólnym celem, z którym każdy się zgodzi, jest zmiana na lepsze. Nic bardziej trywialnego! Należy jednak od razu powiedzieć, dla kogo lepsze? Dziś bowiem wielu będących w służbie społecznej, np. jako politycy, zapomina o tym, że ich rola jest służebna. Zmieniając się w panów, gardzą narodem, któremu powinni służyć. Celem ich działania politycznego jest ich własne dobro. Formułując odpowiedź na pytanie, dla kogo ma być lepiej, musimy odpowiedzieć jednoznacznie. Lepiej ma być Polsce, wszystkim jej uczciwym obywatelom. Gorzej natomiast wszystkim złodziejom, oszustom, łapownikom i aktywnym komunistom. Trzeba również zaznaczyć, że nasza praca musi być skierowana nie tylko do obecnych obywateli Polski ale musi być również nacechowana troską o rozwój i dobrobyt przyszłych pokoleń. W pojęciu "naród" mieszczą się zarówno przeszłe, jak i przyszłe pokolenia. Pracując więc dla Ojczyzny musimy pracować nie tylko dla naszego pokolenia, ale i dla przyszłych. Będąc Polakiem, jestem spadkobiercą wielu pokoleń ludzi, którzy trudzili się, walczyli i nieraz ginęli po to, abyśmy mogli żyć wolni i rozwijać dorobek, który oni nam w spadku zostawili. Otrzymaliśmy wielką spuściznę literatury, nauki, muzyki, architektury, malarstwa. Naszym obowiązkiem jest tę spuściznę zachować i wzbogacić. Musimy przyszłym pokoleniom zostawić więcej, niż sami otrzymaliśmy. Powinniśmy tę kwestię postawić sobie wręcz jako punkt honoru, ażeby nasi potomkowie nie nazywali nas pokoleniem pasożytów, które zmarnowało spuściznę, a zostawiło długi. Powie ktoś, że nic go nie obchodzi, co będzie po jego śmierci. Postawa taka wynika z egoizmu, a nie z miłości. Jeżeli ktoś kocha swoją rodzinę, to troszczy się o jej losy, nawet po swojej śmierci. To samo jest z Ojczyzną. Celem naszym jest więc dobro Polski i jej obywateli, zarówno obecnych, jak i przyszłych. Dobro to pojmuję jako możliwości rozwoju duchowego, intelektualnego, gospodarczego, społecznego oraz jako wzrost znaczenia Polski na arenie międzynarodowej. CELE DUCHOWE Prawdziwy postęp polega przede wszystkim na rozwoju ducha. Wszystkie osiągnięcia materialne muszą być poprzedzone osiągnięciami naukowymi, kulturalnymi czy etycznymi. O zasadach, jakie winny panować w naszym pokoleniu, wiele już pisałem. Takie zasady, jak uczciwość, honor, dobro, rozum, prawda i wiele innych, są czynnikami niezbędnymi dla wszelkiego rozwoju. Postępowanie według tych zasad winno być powszechne w naszym społeczeństwie. I to właśnie jest naszym najistotniejszym celem w kategoriach duchowych. Naszym zadaniem jest wprowadzenie tych zasad do reguł powszechnie przestrzeganych w Polsce. Musimy wytworzyć coś na kształt mody na postępowanie dobre i tę "modę" narzucić jak największej liczbie ludzi, ażeby postępowanie takie stało się zwykłą normą. Niezwykle istotną sprawą jest zmiana postaw wynikających z wpływów socjalizmu. Socjalizm likwidował bowiem to, co w człowieku jest najbardziej wartościowe. Niszczył jego inicjatywę, aktywność, poczucie obowiązku i odpowiedzialności. Ludzie zatruci wyziewami socjalizmu są bierni, nieodpowiedzialni, niesłowni, niepunktualni i czekają, ażeby wszystko za nich zrobiono. Naszym celem winno być wychowanie człowieka prężnego, aktywnego, o dużym poczuciu obowiązkowości, który ceni sobie swoje słowo. Tylko na takich ludziach można budować. Takie więc postawy u całego społeczeństwa winny być naszym zasadniczym celem. Ażeby cel ten osiągnąć, musimy rozpocząć od wychowania naszego i młodszych pokoleń. Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Wychowanie odbywa się w dwóch środowiskach: w rodzinie i w szkole. Rodzina oczywiście ma tu znaczenie zasadnicze. Dlatego powinniśmy zrobić wszystko, żeby rodziny byłe silne dobrymi wartościami, a nie ulegały rozkładowi i zmieniały się w przypadkową wspólnotę majątkową. Walka o rodzinę będzie miała charakter decydujący o losach naszego narodu. Naród jako rodzina rodzin jest silny wtedy, gdy rodzina jest silna. Siła rodziny jest wprost proporcjonalna do miłości w tej rodzinie. Jest to więc ściśle związane ze sprawami etycznymi, o czym będę jeszcze pisał. W każdym razie, w pracy dla Ojczyzny, elementem najistotniejszym jest posiadanie takiej rodziny, która opiera się na miłości. Miłość bowiem jest tym, co spaja rodzinę. Wszystkie występki przeciwko miłości powodują upadek rodziny i życie w nieszczęściu. Dzieci wychowane w rodzinach, w których nie ma miłości, są sfrustrowane, agresywne i skłonne do złego. Zdrowa, silna rodzina jest celem niezwykle istotnym. Jest to cel dalekosiężny. Musimy wpierw rozpocząć od samych siebie, a kiedyś w przyszłości da to, mam nadzieję, spodziewane efekty. Walka o rodzinę jest oczywiście dla nas również walką o własne i naszych dzieci szczęście. Kto ma niezdrową sytuację w rodzinie, prawdziwie szczęśliwy być nie może. Najlepszą drogą do szczęścia jest żyć w zgodzie z naturalnymi zasadami moralnymi. Potrzeba taka leży w każdym z nas, nawet w tych, którzy zasady te przekraczają. Który z chłopaków, wiodących lekkie życie w młodości, chce mieć za żonę kobietę lekkich obyczajów? Każdy mężczyzna chce mieć do swojej żony zaufanie. Potrzeba porządnej rodziny istnieje w każdym z nas, dlatego też nie możemy naszych szans na założenie takiej rodziny marnować przez niemoralne życie. Drugim środowiskiem wychowania jest, jak już wspomniałem, szkoła. W dzisiejszych szkołach uczy się bardzo wielu mądrych rzeczy, ale nie uczy się rzeczy najistotniejszej - mądrości. Jednym z naszych istotnych celów winna więc być zmiana programu nauczania w szkołach. Ktoś może powiedzieć, że zmiany programu nauczania dokonują się ciągle, ale tak naprawdę ten cały proceder zmian programów był ciągłym poprawianiem złego. Nie dotarto w zmianach do sedna systemu ułożonego w socjalizmie, który pomijał właśnie to, czego szkoła winna uczyć przede wszystkim - pomijał myślenie. Zadaniem np. liceum winno być przede wszystkim nauczyć licealistę wyciągania wniosków z faktów, które poznaje. Logiczne myślenie i poprawne formułowanie wypowiedzi słownej i na piśmie musi stać się podstawą nowoczesnego systemu nauczania. Nie może dochodzić do absurdów, w których licealista wie, ile segmentów ma dżdżownica albo jakie jest zalesienie Japonii, a nie ma pojęcia, co wynika np. z faktu odrzucenia istnienia prawdy. Szkoła winna również przygotowywać młodego człowieka do nowoczesnego życia, wykształcać w nim inicjatywę i aktywność. Tym czasem w większości szkół w Polsce uczą nauczyciele, którzy zostali ukształtowani przez socjalizm. Dla nich najważniejsze jest, ażeby w spokoju doczekać emerytury. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, ale jednak zdecydowanej większości. Byle dociągnąć do wakacji, jest dzisiaj nie tylko mottem ucznia, ale niestety również nauczyciela. Celem naszym jest więc zmienić system myślenia kadry nauczycielskiej. Nauczyciele muszą być ludźmi o nowoczesnym myśleniu, którzy będą potrafili zarówno swą postawą, jak i fachowością przekonać uczniów do nowego, aktywnego modelu życia, wolnego od wpływów socjalizmu. Szkoła dzisiejsza jest wylęgarnią chamstwa i demoralizacji. Tak jest zawsze, gdy ze szkół usuwa się wszelką dyscyplinę. Ażeby szkoła prawidłowo wychowywała, musi w niej panować odpowiednia dyscyplina. Oczywiście, w normalnym państwie mogą istnieć różne szkoły, jedne bardziej wymagające, a drugie mniej. Nie może być jednak takiej sytuacji, gdzie wszyscy muszą opłacać i wychowywać swe dzieci w szkołach pozbawionych wszelkiej dyscypliny. Generalnie mówiąc, w szkołach powinny być wprowadzone od zaraz dwie zmiany: wprowadzenie klas zróżnicowanych pod względem programu nauczania oraz znaczne zwiększenie wpływu rodziców na całokształt pracy w szkole. Pierwsza zmiana umożliwi szybszy postęp dzieciom zdolnym i zlikwiduje obecną sytuację, w której dzieci zdolne nudzą się na lekcjach, które nauczyciel zmuszony jest dostosowywać do przeciętnego poziomu. Druga zmiana doprowadziłaby do utworzenia sku-tecznego przedstawicielstwa rodziców, kontrolującego pracę w szkole. Rodzice są osobami najbardziej zainteresowanymi w tym, jakie treści i metody stosuje się w szkole. Oni też ponoszą odpowiedzialność (również materialną) za wychowanie swoich dzieci. Absolutnie nienormalna jest więc obecna sytuacja, w której rodzice nie mają wpływu na wychowanie swoich dzieci w szkole. Szczegółowy program nauczania musi być przygotowany przez specjalistów. Naszym zadaniem będzie w przyszłości wprowadzenie go do szkół. W rozwoju duchowym każdego narodu, niezwykle istotną funkcję spełnia kultura. Dzisiaj pojęcie to odbieramy często przez pryzmat kultury socjalistycznej. Widzimy "działacza" kulturalnego, którego naczelnym zadaniem jest podwyższać średnią spożywanego w Polsce alkoholu. Widzimy również imprezy "kulturalne", które albo raziły pozorną i na siłę wprowadzaną ludowością, albo prezentowały zwykłą szmirę podszytą "przesłaniem ideologicznym". Zeszmacenie się kultury jest zjawiskiem powszechnym na całym świecie. To, co u nas prezentowali "artyści", a co było odbierane jako kolejne kretyństwa socjalizmu, jest rzeczą powszednią "sztuki" również na zachodzie Europy i w USA. W każdym razie tak u nas, jak i w innych państwach, prawdziwa sztuka została w dużym stopniu zniszczona, pozostały niekiedy jej ślady, ale zasadniczo obrazowo mówiąc, sztuka zeszła na psy. Odbiorcami tzw. sztuki nowoczesnej są udające znawców snoby, które kupują bohomazy, dlatego, że środki masowego przekazu wylansowały ich twórcę. Głupota doszła do tego stopnia, iż wchodząc do galerii można natknąć się na całe białe płótno, o którym "autor" z uporem maniaka będzie twierdził, że przedstawia ono np. słonie. Nie byłoby właściwie w tym nic dziwnego, gdyż maniaków w świecie dostatek, zdumiewa jednak fakt kupowania tych "słoni" za horrendalne sumy przez ludzi, którzy twierdzą, że sztukę tę rozumieją, lub przez utrzymywane przez nas muzea. "Sztuka" taka dla przeciętnego (normalnego) odbiorcy nie ma żadnego znaczenia. Rzeczywisty problem pojawia się jednak, gdy tego rodzaju idiotyzmy propaguje się jako sztukę w programie szkolnym. Powoduje to, niestety, wypaczenie poczucia piękna wśród młodzieży lub ośmieszenie wszelkiej kultury. Tak mniej więcej wygląda sytuacja dzisiaj. Celem naszym jest powrócić do prawdziwej kultury. Kultury, której celem byłby człowiek - odbiorca, a nie klika wzajemnie adorujących się "artystów". Kultury, która wzruszałaby, smuciła, mobilizowała, poruszała, przypominała i przynosiła radość. Kultury, która byłaby przedstawieniem życia i pragnień narodu. Do tworzenia takiej, prawdziwej kultury, potrzeba jednak talentu, tak więc dzisiejsi "artyści" musieliby się przekwalifikować. (Np. malarz "słoni" byłby świetnym malarzem pokojowym; kogo obchodziłoby, co on chce na ścianie przedstawić, byleby była biała). Rozwój kultury powinien być naszą troską, gdyż naród, który nie rozwija prawdziwej kultury, ginie w powodzi szmiry i tandety. Trzeba również walczyć, aby kultura polska nie była bezsensownym naśladownictwem tego, co przychodzi do nas z Zachodu czy ze Wschodu. Trzeba umieć stworzyć naszą własną kulturę, która byłaby dostosowana do naszej mentalności. Kogo np. śmieszą żarty niemieckie? Albo kto leje łzy nad tragedią miłosną z poduralskiego kołchozu? Nasza kultura musi być specyficzna, taka jak specyficzny jest nasz naród. Nie oznacza to jakiegoś izolacjonizmu. Jesteśmy przecież kulturowo powiązani z całą Europą już od tysiąca lat. Musimy jednak kulturę zgodną z tradycją europejską odróżnić od szmiry, która z żadną kulturą nie ma nic wspólnego, oraz od takich propozycji kulturalnych, które są niezrozumiałe w kontekście naszych tradycji. Równie istotna jak kultura dla rozwoju duchowego i materialnego społeczeństwa jest nauka. Każdy postęp gospodarczy musi być poprzedzony postępem naukowym. W Polsce jest wielu wybitnych naukowców, którym należy zapewnić należyte warunki pracy. Praca ich w sposób wielokrotny się opłaci i doprowadzi do rozwoju gospodarczego i zwiększenia prestiżu Polski za granicą. Nie możemy korzystać tylko z dorobku intelektualnego innych państw, gdyż spadniemy do poziomu krajów trzeciego świata. Na naukę polską muszą być pieniądze, gdyż nie ma lepszego interesu. w nowoczesnej gospodarce niż inwestycja w naukę. Nie możemy dać sobie wmówić "ekspertom" z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, że Polska ma za dużo jednostek badawczych. Rozwijanie nauki jest również zadaniem naszego pokolenia. Wbrew temu, że praca naukowa jest słabo opłacana, musimy w pracy tej uczestniczyć. Nasze pokolenie winno przejąć zobowiązanie w stosunku do tych z naszego pokolenia, którzy mają predyspozycje do pracy naukowej. Zobowiązanie to polegałoby na tym, że za kilkanaście lat, gdy będziemy decydować o sprawach kraju, tym, którzy poświęcili się pracy naukowej, zapewnimy należny im dostatek. W bardzo wielu krajach świata polscy naukowcy, którzy wyjechali z naszej Ojczyzny, zajmują czołowe miejsca w wielu dziedzinach badań. Świadczy to o zdolnościach Polaków, którzy potrafią wiele osiągnąć, jeżeli im się zapewni właściwe warunki pracy. Jeżeli właściwie zainwestujemy w rozwój nauki, mamy szansę stać się pod tym względem liczącym się krajem i czerpać z tego materialne i duchowe zyski. Gospodarka - zasady ogólne Istnieją w życiu społecznym dziedziny, które podlegają pewnym nienaruszalnym zasadom. Nikt o zdrowych zmysłach nie zaneguje np. zasady karalności morderstwa. Istnieją jednak również dziedziny, nieraz niezwykle ważne, które są raczej przedmiotem praktyki niż teorii. Do takich dziedzin należy np. polityka międzynarodowa oraz oczywiście gospodarka. Do tych dziedzin życia nie można zaproponować żadnych zasad, które nie byłyby nienaruszalne oczywiście nie mówię tu o zasadach, które winny rządzić każdym działaniem człowieka jak np. uczciwość, honor itp. Chodzi mi raczej o zasady mające wyznaczać skuteczność w gospodarce. Nie ma i nie może być tzw. dogmatów gospodarczych. Dobitnym przykładem przyjmowania takich dogmatów były lata socjalizmu, które przyniosły klęskę gospodarczą. Wychodząc z założenia, że produkcja planowa i państwowa jest lepsza niż wolnorynkowa i prywatna, socjalizm zlikwidował tę "gorszą" i nastawił się cały na "lepszą". Skutki tej "lepszej" gospodarki poznaliśmy na własnej skórze. Właściwie, jeśli chodzi o kwestie gospodarczego dogmatu socjalizmu wszyscy się zgodzą, że był bzdurny. Dzisiaj jednak grozi nam niebezpieczeństwo innych dogmatów gospodarczych. Ludzie przyzwyczajeni do przyjmowania dogmatów w jakiejś dziedzinie, nie tak łatwo z tego rezygnują. Obecnie w Polsce funkcjonuje wiele gospodarczych dogmatów, których krytykowanie jest uważane za niedopuszczalne. Jedni twierdzą, że zniesienie wszystkich ceł wyzwoli gwałtowny rozwój gospodarczy i na wszystkich podających to w wątpliwość patrzą jak na socjalistów. Albo znowu uważają, że prywatyzacja jest antidotum na wszelkie zło. Jeden z ministrów powiedział nawet kiedyś, że prywatyzacja jest tak ważna, iż należy ją przeprowadzać nawet przy pomocy malwersantów, nikt bowiem inny nie jest prywatyzacją zainteresowany. Dogmatyczne absurdy mają niestety wielu zwolenników. Gospodarka jest więc dziedziną działań praktycznych. Wszystko, co leży w zakresie etyki, jest w gospodarce dobre, o ile niesie za sobą pożytek. Jeśli więc np. wprowadzenie ceł na jakieś produkty byłoby dla Polski opłacalne, to obowiązkiem tych, którzy o wprowadzaniu ceł decydują, jest cła takie zastosować. To obowiązuje wszystkie inne elementy życia gospodarczego. Omawiając sprawy gospodarcze nie sposób pominąć kwestii bardzo istotnej. Co znaczy opłacalna gospodarka? Albo innymi słowy: dla kogo ma być opłacalna? Jeżeli bowiem omawiamy gospodarkę Polski, to musimy powiedzieć, komu ona ma służyć. Sprawa ta wynika z omawianej uprzednio kwestii prymatu interesu Polski. Gospodarka winna służyć Polsce i wszystkim jej obywatelom. Nie można natomiast ustawiać czynników ekonomicznych pod kątem interesów jakiejś warstwy społecznej czy jakiejś wspólnoty ponadpaństwowej. Celem więc działalności państwa w zakresie ekonomii winno być dobro wspólne narodu. To dobro wspólne wymaga po pierwsze, ażeby państwo posiadało środki do wypełniania swoich zadań, tzn. zapewnienia obywatelom bezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego, funkcjonującej infrastruktury oraz ażeby państwo mogło reprezentować naród i jego tradycje w sposób godny. Po drugie, dobro wspólne wymaga stworzenia takich warunków działalności gospodarczej, które sprzyjają bogaceniu się wszystkich obywateli, a w szczególności tych najbardziej pomysłowych i przedsiębiorczych. Niezwykle istotne jest również to, ażeby warunki gospodarcze sprzyjały uczciwym, a nie złodziejom i oszustom. Ludzie muszą mieć możliwość uczciwego dorobienia się majątku. Po trzecie, dobro wspólne wymaga od wspólnoty narodowej (rodziny rodzin) zabezpieczenia bytu materialnego najsłabszym członkom tej rodziny. Zabezpieczenie to w sposób najlepszy jest organizowane przez różnego rodzaju prywatne instytucje charytatywne. Naród nie może dać zginąć tym, którzy w jakiś sposób zostali pokrzywdzeni przez los. Te trzy zadania określają, jaki jest cel działalności gospodarczej . Tym celom winna być podporządkowana polityka państwa w sprawach gospodarczych. Dodatkowym elementem jest tutaj wspomaganie przez naród innych ludów, np. głodujących. Jest w naszej tradycji okazywanie cierpiącym miłosierdzia. Powinno więc nas stać na dzielenie się, w miarę naszych skromnych możliwości, z potrzebującymi. Tak więc gospodarka ma umożliwiać państwu spełnianie jego funkcji, a ludziom dać warunki do godnego życia. Musi być jednak oparta na rozumie, czyli wolna od dogmatów, które w tej dziedzinie życia powodują katastrofalne skutki. Chciałbym również zaznaczyć, że zaprezentowanych poniżej pewnych pomysłów gospodarczych nie traktuję dogmatycznie i w każdej chwili jestem gotowy wycofać się z nich, o ile ktoś udowodni mi, że są nieopłacalne lub stoją w sprzeczności z celami gospodarki narodowej. W dzisiejszym świecie problemy gospodarki zdają się dominować nad wszystkimi innymi. W naszym myśleniu musimy jednak pamiętać, że nad kwestie gospodarcze przedkładamy nie tylko etykę, ale również politykę. Podam przykład wyższości zagadnień politycznych nad ekonomicznymi. Uważamy, że Polska powinna być samowystarczalna żywnościowo. Sądzimy tak nie dlatego, że z punktu widzenia ekonomicznego się to opłaca, ale że taka jest konieczność polityczna. Państwo samowystarczalne spożywczo może np. przetrzymać wszelkie sankcje gospodarcze. Samowystarczalność spożywcza jest ważnym atutem w rozgrywce politycznej i dlatego jest ważniejsza niż prosty rachunek ekonomiczny. Prymat polityki nad ekonomią ukazuje się zresztą w wielu, nieraz bardzo ważnych kwestiach. Stan aktualny Omawiając sprawy gospodarcze nie można pominąć stanu, od którego wychodzimy, tzn. aktualnych problemów gospodarczych. Przedstawiając stan aktualny chciałbym jednak poruszyć tylko najważniejsze kwestie. Wszyscy bowiem lepiej lub gorzej znamy stan naszego gospodarstwa narodowego i wiemy, w jak ciężkiej sytuacji się znaleźliśmy. Obecna rzeczywistość jest przede wszystkim wynikiem zabójczego eksperymentu socjalistycznego, który miał miejsce w Polsce w ostatnich kilkudziesięciu latach. Stan całej gospodarki państwowej jest fatalny. Najgorszą jednak pozostałością po okresie socjalizmu jest stan umysłów ludzi w zakładach pracy oraz długi zagraniczne. W bardzo wielu zakładach pracy ciągle panuje myślenie socjalistyczne, wedle którego "czy się stoi, czy się leży, się należy". Myślenie to powoduje zastraszająco niską wydajność pracy oraz ciągłe strajki. Jest to również związane z nieraz bardzo niekorzystną rolą związków zawodowych. Zagraniczne długi stanowią natomiast olbrzymi garb, który nasze państwo niesie i który jeszcze długo będzie musiało nieść. Niestety, nowe ekipy władzy nadal zaciągają pożyczki zagraniczne. Dzisiaj rządy zachodnie bardzo chętnie udzielają pożyczek, pod warunkiem, że za te pieniądze rząd polski zatrudni ekspertów zachodnich, którzy będą w Polsce doradzali. Ministrowie przyjeżdżają i ogłaszają z triumfem, że udało im się uzyskać np. 100 mln dolarów pożyczki. Następnie za te pieniądze przyjeżdżają do nas zachodni eksperci, którzy tyle znają się na gospodarce polskiej, co przeciętny Polak na literaturze chińskiej. Doradzają oni w pocie czoła, zamieszkując najdroższe hotele w Warszawie i otrzymując zachodnie pensje z pożyczonych nam pieniędzy. Według informacji podanych przez Tygodnik Solidarność (nr 51-52/93), pensje te wynoszą ok. 420 mln złotych na miesiąc, czyli więcej niż pensja prezydenta USA. Z chwilą, gdy pieniądze z pożyczki się kończą, doradcy wracają do swoich krajów. Polsce natomiast pozostaje 100 mln dolarów długu. Tysiące ludzi znajdują się na krawędzi nędzy, a za odebrane im pieniądze karmi się zachodnich darmozjadów, których jedyną zasługą jest to, że dali łapówki tym, którzy ich zatrudnili. Na problemy gospodarcze wyniesione z okresu socjalizmu nakładają się dodatkowo błędy i malwersacje popełnione od roku 1989. Nasza gospodarka przeżyła w tym czasie okres gwałtownego spadku produkcji. Stopniowo jednak, pomimo i wbrew polityce kolejnych rządów, spadek produkcji został zahamowany. Stopniowo również pod naciskiem społeczeństwa znosi się elementy polityki monetarnej duszącej gospodarkę. Wolny rynek wymusił zmienny kurs walut. Początkowy stały kurs umożliwiał różnym aferzystom pobieranie pożyczek na Zachodzie i wkładanie ich na wysokooprocentowane konta w bankach polskich, co dawało im gigantyczne zyski. Istnieją nadal kłopoty z właściwym wykonywaniem ustawy budżetowej, a rząd regularnie okrada kolejne warstwy społeczne chcąc zapełnić dziurę w budżecie przez drukowanie pustych pieniędzy. Na dodatek kapitał zagraniczny, który przychodzi do Polski, nie zawsze ma zamiar prowadzić uczciwe interesy, tylko np. wykupuje fabryki, ażeby je zamknąć i zlikwidować tym samym konkurencję dla swoich przedsiębiorstw. Można wymienić jeszcze wiele niekorzystnych zjawisk jak np. olbrzymie bezrobocie czy pauperyzację społeczeństwa, lepiej jednak zamiast jałowym krytykowaniem zająć się próbą odpowiedzenia na pytanie, jak z tego wszystkiego wyjść i w którą stronę należy iść. Musimy mieć jasny program przemian gospodarczych. Nie ma bowiem nadziei na to, aby rządy solidarnościowo - komunistyczne lub komunistyczno-solidarnościowe przyniosły poprawę sytuacji. Mniejsze podatki i mniej urzędników Celem działalności w gospodarce jest, jak już wspomniałem, dobro wspólne. Podstawowym warunkiem realizowania przez gospodarkę dobra wspólnego jest prawidłowo ustanowiony system gospodarczy. System ten w normalnym państwie funkcjonuje w oparciu o pewne zasady. Przekroczenie tych zasad kończy się rozregulowaniem życia gospodarczego oraz najczęściej kryzysem. Polski system funkcjonuje nadal w oparciu o "zdobycze" socjalizmu, dlatego też występuje u nas permanentny kryzys. Chcąc więc poprawić sytuację gospodarczą, musimy wiedzieć, jakie powinny być pryncypia w gospodarce. Pierwszą zasadą funkcjonowania państwa winno być zrównoważenie wydatków i wpływów. Państwo nie ma prawa wydawać więcej niż zarabia. Powszechnym zjawiskiem jest dzisiaj tzw. dziura budżetowa, którą określa się sumę, o którą w budżecie państwa wydatki przekraczają wpływy. Taka sytuacja jest absolutnie niedopuszczalna. Powoduje ona bowiem ciągłe kłopoty z zapewnieniem egzystencji podstawowym organom państwa oraz konieczność zapełniania tej dziury poprzez pożyczki u obywateli, pożyczki zagraniczne, wyprzedaż majątku państwowego lub druk pustych pieniędzy. Pierwszym zadaniem rządu jest tak skalkulować budżet państwa, żeby wydatki były mniejsze niż wpływy. Wydatki mniejsze niż wpływy zapobiegają drukowaniu pustego pieniądza oraz zapobiegają groźnemu zjawisku jakim jest inflacja. Inflacja jest to proces spadku wartości pieniądza. Gdy nie drukuje się pieniędzy ponad realną wartość produkcji (nie tylko oczywiście przemysłowej, ale również np. intelektualnej), nie ma powodu, ażeby inflacja występowała. Przy silnie rozwiniętej konkurencji możliwy jest nawet proces odwrotny - deflacja. Najlepiej jednak, gdy wartość pieniądza jest niezmienna, gdyż najłatwiej wtedy można planować rentowność podejmowanych operacji gospodarczych. Drugą kardynalną zasadą prawidłowego funkcjonowania gospodarki jest wprowadzenie takich przepisów, które miałyby umożliwić wzbogacenie się obywateli. Sformułowanie tych dwóch zasad nie jest żadnym odkryciem. Należy jednak zastanowić się, w jaki sposób wprowadzić je w życie, w sytuacji naszego zniszczonego systemu ekonomicznego. Filozofia zarówno rządów socjalistycznych, jak i rządów solidarnościowych, była sprzeczna z tymi zasadami. Przez cały czas rządów komunistów istniały niedobory w kasie państwowej, a społeczeństwo nie miało najmniejszych szans na uczciwe wzbogacenie się. Ta sama sytuacja występuje teraz. Obydwie ekipy władzy nie zechciały bądź nie potrafiły wpaść na to, że te dwie kardynalne zasady funkcjonowania gospodarki nie są ze sobą sprzeczne, że wręcz przeciwnie, spełnienie jednej z nich warunkuje spełnienie drugiej. Żeby państwo mogło nie mieć dziur w budżecie, społeczeństwo musi być bogate i płacić ze swojego bogactwa podatki, a żeby społeczeństwo mogło być bogate, państwo nie może mieć ciągłych niedoborów, gdyż będzie podwyższać podatki. Ta prosta zależność nigdy nie została pojęta przez komunistów i nic nie wskazuje na to, żeby objęli ją swym rozumem ich spadkobiercy, czyli ekipy lewicy laickiej i postkomunistów. Postaram się przedstawić, jakie powinny być moim zdaniem posunięcia rządu, gdyby zechciał realizować dobro wspólne z uwzględnieniem wyżej postawionych zasad. Pierwszym krokiem rządu winno być zlikwidowanie dziury budżetowej. Likwidacja dziury w budżecie wymaga radykalnego obniżenia wydatków państwowych, bądź też zwiększenia wpływów. Zwiększenie wpływów może mieć miejsce jedynie w dalszej perspektywie, związanej ze wzrostem bogactwa ludności. Przede wszystkim więc rząd winien się zająć cięciami w wydatkach. Oczywiście wszyscy wiemy, że kolejne rządy wprowadzały cięcia w wydatkach. Nie robiły jednak one żadnej kompleksowej reformy wydatków, starając się jedynie przeżyć, obcinając to tu, to tam w zależności od tego, komu łatwiej było odebrać. Nikt nie naruszył jednak zasadniczych zrębów struktury komunistycznego państwa, a mianowicie wszechpotężnej biurokracji. Sejm i rząd winny więc przede wszystkim zająć się ograniczeniem wydatków na biurokrację. Według prawa Parkinsona biurokracja ma to do siebie, że co jakiś czas podwaja się liczba urzędników. Każdy bowiem urzędnik po jakimś czasie pracy, lubi mieć do pomocy młodszego urzędnika, który wykonywałby za niego pracę. Zanim natomiast nastąpi przejście starszego urzędnika na emeryturę, młodszy dochodzi do wieku, w którym sam chętnie zatrudnia następnego i tak dalej. Przez 40 lat biurokracja w Polsce wspaniale się miała i była jedyną dziedziną rozwijającą się w naszym kraju naprawdę burzliwie. Ostatnie cztery lata wcale nie pogorszyły tej koniunktury. Można powiedzieć, że nawet wręcz przeciwnie, nowa władza zaczęła obsadzać urzędy swoimi ludźmi, zgodnie jednak z porozumieniem Okrągłego Stołu, komunistycznej nomenklaturze włos z głowy nie mógł spaść. Nowi więc urzędnicy zajęli miejsca obok starych i wszystko w atmosferze grubej kreski zostało zapomniane, a dzisiaj nowa nomenklatura w niczym nie różni się od starej. Rosną więc nam urzędy, a urzędników omijają szczęśliwie kolejne cięcia w sferze budżetowej. Rząd i Sejm, który chciałby naprawdę wyprowadzić Polskę z kryzysu, musi zacząć od wojny z biurokracją. Przede wszystkim w samym rządzie winny nastąpić radykalne ograniczenia. Po pierwsze ministerstw zamiast trzydziestu winno być najwyżej pięć: Ministerstwo Obrony Narodowej, Ministerstwo Skarbu, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i ewentualnie Ministerstwo Edukacji Narodowej. Pięciu ministrów to liczba absolutnie wystarczająca dla zarządzania państwem. Wraz z premierem tworzy to sześcioosobową grupę, która jest w stanie skutecznie współpracować. Trzydziestoosobowa grupa, którą tworzy obecny rząd, to prawie mały Sejm. Reforma taka wydatnie podwyższyłaby również godność urzędu ministra. Wszelkie obecne ministerstwa gospodarcze weszłyby w skład Ministerstwa Skarbu, ministerstwa w rodzaju Centralnego Urzędu Planowania czy Łączności weszłyby w skład MSW, Ministerstwo Kultury i Sztuki weszłoby w skład MEN. Niektóre natomiast obecne ministerstwa mogłyby przekształcić się w departamenty, np. Ministerstwo Współpracy Gospodarczej z Zagranicą byłoby departamentem MSZ. Zamiast Ministerstwa Sprawiedliwości należałoby stworzyć instytucję zależnego jedynie od Zgromadzenia Narodowego Prokuratora Generalnego, który łączyłby kompetencje obecnego ministerstwa i Prokuratury Generalnej. Taka reforma na samym początku przyniosłaby wielkie oszczędności, każdy bowiem obecny minister dysponuje funduszem reprezentacyjnym, samochodami i setkami urzędników. Wszystko to kosztuje razem miliardy miesięcznie. Reforma rządu musiałaby również dotyczyć funkcjonowania instytucji ministerstwa. Zamiast tysięcy urzędników powinno być grono kilkudziesięciu fachowców obsługujących ministra. Fachowcy ci wyselekcjonowani by zostali w trakcie silnej konkurencji towarzyszącej likwidacji ministerstw. Grupa kilkudziesięciu osób dysponujących nowoczesnym sprzętem i umiejących się tym sprzętem posługiwać, byłaby o wiele sprawniejsza od tysięcy nauczonych w socjalistycznej szkole nieróbstwa, aroganckich urzędników. Ministerstwa zamieniłyby się w sprawne aparaty państwowe, a nie w molochy zżerające pieniądze podatników. Nie ma również wątpliwości, że likwidacja ministerstw nie miałaby żadnego negatywnego skutku na funkcjonowanie państwa i ekonomii. Np. jaki skutek dla rolnictwa miałoby zamienienie olbrzymiego gmachu Ministerstwa Rolnictwa na lokale dla firm, chcących mieć siedzibę w centrum Warszawy? O ile spadłaby produkcja rolna w przypadku likwidacji tego ministerstwa? Każdy znający trochę polskie realia musi odpowiedzieć, że nie miałoby to najmniejszego wpływu na rolnictwo, a jeżeli miałoby, to jedynie pozytywny, gdyż państwo nie wtrącałoby się do produkcji rolnej. Dla państwa natomiast likwidacja tego ministerstwa to olbrzymie oszczędności w wydatkach i zarobek za wynajęcie gmachu. O ile radykalne redukcje w administracji państwowej na szczeblu centralnym przyniosłyby miliardowe oszczędności, to redukcja administracji w terenie przyniosłaby biliony zysku. W każdym z czterdziestu dziewięciu województw mieści się gmach Urzędu Wojewódzkiego. W gmachu tym pracują setki urzędników przekładających rozporządzenia państwowe na teren województwa. Należałoby tu przeprowadzić podobną reformę jak ta w ministerstwach, tzn. zatrudnić grupę kilku na stu fachowców, którzy będą ciężko pracować, natomiast przyzwyczajonych do ciepłych posad nierobów zwolnić. Może ktoś powiedzieć, że byłoby to niehumanitarne. To nie jest prawda. Niehumanitarnym był system, który na tych, co pracują, nakładał obowiązek utrzymywania nierobów. Urzędy oprócz tego, że zużywają olbrzymie pieniądze wyciągnięte przez państwo podatkami, to na dodatek utrudniają życie społeczne. Sprawy, które są przedmiotem decyzji urzędów, winny być oddane w ręce samorządów, których to system doskonale mógłby zastąpić urzędników na poziomie gmin i powiatów. Na poziomie gmin i powiatów (obecnie tzw. rejonów) nie powinno być żadnych urzędników państwowych, za wyjątkiem policji. Ograniczenie biurokracji jest jednym z elementów równoważenia wydatków i wpływów państwa. Przy proponowanej powyżej reformie, oszczędności byłyby kolosalne, wystarczyłyby prawdopodobnie nie tylko na odprawy dla zwalnianych urzędników, ale i na pokrycie obecnie istniejącego niedoboru budżetowego. Obecny budżet opiera się na niebotycznych podatkach, które dławią możliwość wzbogacenia się społeczeństwa. Trzeba więc radykalnie obniżyć podatki, ażeby społeczeństwo miało szansę się dorobić. Zmniejszenie podatków i liczby urzędników byłoby uderzeniem w podstawę systemu funkcjonującego w Polsce od roku 1945. Zmiany takie doprowadziłyby do tego, że państwo i jego obywatele mieliby więcej pieniędzy, a rak biurokracji, który żeruje od tak długiego czasu na pracy uczciwych ludzi, zostałby wreszcie poskromiony. Obniżenie podatków przyniesie długofalowo duże zyski dla budżetu, gdyż ogólny rozwój gospodarczy, nawet przy zmniejszonych podatkach, spowoduje większy wpływ pieniędzy do budżetu. W początkowym jednak okresie obniżenie podatków spowoduje obniżenie dochodów państwa. Dlatego też trzeba się zastanowić nad dalszymi reformami, które mogłyby odciążyć budżet. Wszelkie oszczędności mogą mijać się z celem, w przypadku ich roztrwonienia. Taką sytuację mieliśmy ostatnimi laty, gdy pieniądze wypracowane w pocie czoła przez społeczeństwo były rozkradane przez różnego rodzaju aferzystów. Pierwszoplanowym zadaniem rządu jest zabezpieczenie kasy państwowej. Najlepszym zabezpieczeniem jest oczywiście uczciwość tych, którym się kasę powierza. Uczciwości jednak nie zawsze można być pewnym, gdyż nie jest ona wypisana na czole. Należy więc wprowadzić odpowiednie przepisy prawne, które chroniłyby własność publiczną. Przepisy takie powinny zawierać bardzo surowe sankcje za naruszanie własności publicznej oraz za korupcję, czyli branie łapówek za określoną decyzję urzędową. Uważam, że sankcje za kradzież wielkich sum pieniężnych publicznych winny być podobne jak kara za morderstwo. Dlaczego bowiem ktoś, kto zabił w gniewie drugą osobę, ma ponosić większą karę niż perfidny złodziej, który z premedytacją skazał na zubożenie całe warstwy społeczne? Wydaje się, że jedynie surowe kary mogłyby odstraszyć łakomych na dobro społeczne. Kary jednak mogą jedynie być środkiem zapobiegającym złodziejstwu, nie przyniosą one jednak efektu w postaci dodatkowych wpływów. Należy więc reformę państwa nastawić na dalsze oszczędności. Szkolnictwo i lecznictwo Państwo komunistyczne było tzw. państwem opiekuńczym, czyli przejmowało za obywatela troskę o jego utrzymanie, wykształcenie, leczenie itd. "Bezpłatne" lecznictwo, szkolnictwo i wiele innych rzeczy, było jednak bardzo drogo przez społeczeństwo opłacane. Obywatele zarabiali grosze, a główne dochody z ich zarobków przejmowało państwo. Z przejętych dochodów państwo utrzymywało właśnie te "bezpłatne" zdobycze socjalne. Jednakże dochody, jakie państwo otrzymywało od okradanych systematycznie obywateli były co najmniej w połowie marnowane przez różnego rodzaju instytucje pośrednie. Jeżeli np. obywatelowi zabierano 100 tys. zł z przeznaczeniem na lecznictwo, to z tego 10 tys. zł zabierała administracja zakładu pracy, 20 tys. zł zabierała centrala warszawska, która kierowała zakładami z danej branży i 20 tys. zł zabierała administracja budżetu państwa, która łaskawie przekazywała pozostałe 50 tys. zł jako dotacje dla np. szpitali. Tak więc pośrednicy nie mający z lecznictwem nic wspólnego zabierali połowę przeznaczonych na szpitale pieniędzy. Podobna sytuacja ma miejsce w chwili obecnej. Czyż nie lepiej, ażeby obywatel sam płacił za swoje leczenie bądź wpłacał miesięcznie na ubezpieczalnię (najlepiej prywatną) nawet więcej niż państwo przekazywało na lecznictwo z jego miesięcznej pensji, np. 60 tys. zł? Pozostałe 40 tysięcy wstanie wtedy w jego kieszeni i będzie mógł nawet 10 tysięcy zapłacić na fundację. która zajmuje się dofinansowaniem leczenia tych najbiedniejszych, którzy nie mają pieniędzy na lekarzy. System taki z powodzeniem funkcjonuje od dawna np. w USA. Dlaczego więc nie wprowadzić go w Polsce? Obywatele mieliby więcej pieniędzy, lekarze mieliby więcej pieniędzy. Państwo nie miałoby kłopotu z kontrolowaniem urzędów zajmujących się przekazywaniem tych pieniędzy. Wszyscy byliby zadowoleni. Oczywiście z wyjątkiem administracji, która straciłaby rację bytu. Ta też administracja powstrzymuje dzisiaj państwo od takiego kroku. My jednak walcząc o prawdziwą, kontrrewolucyjną reformę, nie będziemy się przejmowali naciskami urzędników, gdyż naszym celem jest dobro wszystkich obywateli i całej Polski. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie może być tak, aby ktoś chory nie otrzymał podstawowej pomocy lekarskiej z powodu braku pieniędzy. Problem ten mógłby być rozwiązany przez instytucje charytatywne, a w ostateczności przez gminy, w których zamieszkuje chora osoba. Podobna sytuacja jak z lecznictwem występuje w szkolnictwie. Funkcjonował ten sam tryb finansowania szkolnictwa i w ten sam sposób należy to zmienić. Również tutaj, jak w wypadku lecznictwa, niezwykle istotne jest stworzenie sieci fundacji. które zapewniłyby możliwość nauki najbiedniejszym. Szkoły podstawowe mogłyby być finansowane przez gminę, w zależności od tego, czy obywatele wolą płacić podatki na rzecz gminy, czy też wolą sami finansować naukę swoich dzieci. Istnienie jednak obowiązku szkolnego skłania do przyjęcia pierwszej wersji, tzn. żeby obywatele byli opodatkowani przez gminę na rzecz swojej szkoły. Pieniądze te jednak musiałyby podlegać ścisłej kontroli, czemu służyłby system samorządowy. Szkolnictwo może być finansowane przez opodatkowanie obywateli gminy, gdyż wszystkie dzieci chodzą do szkoły. Odmienna sytuacja istnieje jednak w kwestii żłobków i przedszkoli. Dzisiaj większość przedszkoli jest utrzymywana przez państwo, bądź też przez gminę. Z pieniędzy podatników utrzymuje się zakłady, których celem Jest zapewnienie możliwości pracy kobietom. Taki jest sens (a raczej nonsens) tych zakładów, zgodnie bowiem z doktryną socjalizmu, kobiety na równi z mężczyznami winny pracować zawodowo (kobiety na traktory). Ponieważ jednak prawo naturalne obciąża kobietę obowiązkiem wychowania dzieci, to państwo socjalistyczne wymyśliło przedszkola. Kobiety zostały zmuszone sytuacją materialną do pójścia do pracy, a wychowaniem dzieci zajęty się przedszkola. Sytuacja ta niewiele się zmieniła, gdyż nadal wszyscy podatnicy utrzymują ze swych kieszeni wychowanie dzieci, których matki pracują zarobkowo. Przeczy to w sposób ewidentny elementarnej sprawiedliwości. Te rodziny bowiem, w których matka sama wychowuje dzieci, opłacają wychowanie dzieci rodzin, w których matka zarabia. Państwo i gminy winny więc absolutnie zaprzestać utrzymywania przedszkoli i pobierania na ten cel podatków, gdyż jest to sprzeczne z konstytucyjną zasadą równości wszystkich wobec prawa. Pieniądze zyskaliby w ten sposób wszyscy obywatele, również ci, którzy z różnych względów pragną wysyłać swoje dzieci odpłatnie do przedszkola. Przy zaniku przedszkoli państwowych, wytworzyłyby się przedszkola prywatne, które z powodu konkurencji obniżałyby ceny oraz zapewniałyby lepsze warunki dla dzieci. Nie potrzeba by również opłacać administracji, która zajmowała się przekazywaniem pieniędzy z budżetu gminy czy państwa na rzecz przedszkoli. Te wszystkie reformy stanowiłyby dla państwa znakomite odciążenie, gdyż przestałaby być potrzebną administracja koordynująca przekazywanie pieniędzy. Dla obywatela natomiast nastąpiłoby realne obniżenie jego obciążeń na rzecz państwa, czyli zwiększenie dochodu. Dochód ten stanowiłby element dodatkowo rozkręcający koniunkturę gospodarczą, gdyż zwiększyłby się popyt (zapotrzebowanie na towary), a więc również podaż (ilość towarów wprowadzanych na rynek) i co za tym idzie produkcja. Zwiększona produkcja zmniejszyłaby bezrobocie, co z kolei zwiększyłoby popyt itd. Przedsiębiorstwa państwowe Przyjęła się w naszym kraju opinia, że wszystkie przedsiębiorstwa państwowe są słabe, skorumpowane i przynoszące państwu same szkody. Opinia taka lansowana przez środki masowego przekazu stała się podstawą ideologiczną dla istnienia całych ministerstw, np. Ministerstwa Przekształceń Własnościowych. Opinia ta jest kolejnym przykładem szerzenia w Polsce dogmatycznego myślenia o gospodarce. "Nasi" ideolodzy wysnuli ideę, że co państwowe to złe. Zło trzeba zniszczyć, więc jako cel postawiono sobie sprywatyzowanie wszystkiego. Ideologia taka mija się w sposób ewidentny z prawdą. Jest bowiem niezaprzeczalnym faktem, że niektóre przedsiębiorstwa państwowe mogą być konkurencyjne i przynosić państwu konkretny zysk. Oczywiście jest również faktem, że w teorii przedsiębiorstwo prywatne jest lepszym niż państwowe. Tak jest zwykle w praktyce. "Pańskie oko konia tuczy". Właściciel prywatny zwykle lepiej zadba o swoje, niż przedstawiciel Skarbu Państwa będący na pensji. który nie pracuje na swoim. To jest fakt wynikający z psychiki człowieka i nikt nie może tego faktu negować. Jest jednak również faktem, że przedsiębiorstwo państwowe może być dochodowe. Cóż z tego, że takie samo przedsiębiorstwo prywatne byłoby może trochę bardziej dochodowe? Zysk jednak z każdego przedsiębiorstwa idzie dla właściciela. W przypadku. gdy państwo jest właścicielem, zyski z przedsiębiorstwa idą do budżetu państwa. Zyski takie mogłyby zaspokajać potrzeby państwa i tym samym przyczyniać się do obniżenia podatku dla ogółu obywateli. Przedsiębiorstwo państwowe w Polsce stanowiło w okresie komunizmu ideał przedsiębiorstwa w ogóle. Panowała ideologia odmienna od obecnie obowiązującej. Stwierdzono, że sprawnie funkcjonujące może być jedynie przedsiębiorstwo państwowe. Zdecydowaną większość produkcji przemysłowej wytwarzały więc zakłady państwowe. W rolnictwie wyglądało to trochę inaczej. Zakłady państwowe były jednak najczęściej niewydolne, gdyż były obciążone olbrzymią administracją i niesprawnym zarządem. Opierając myślenie na zasadniczym celu gospodarki, jakim jest dobro wspólne, trzeba jednoznacznie powiedzieć, że w interesie państwa i jego obywateli leży funkcjonowanie dochodowych przedsiębiorstw państwowych, gdyż przedsiębiorstwa te przysparzają Skarbowi pieniędzy, które mogą zastąpić zmniejszone wpływy z podatków. Muszą to być jednak przedsiębiorstwa sprawnie zarządzane i uwolnione od zbędnej administracji. Najważniejsze jest to, ażeby przedsiębiorstwa państwowe nie otrzymywały żadnych dotacji ze strony państwa. Społeczeństwo bowiem nie może płacić za nieudolność zarządu czy niepracowitość załogi jakiegoś zakładu. Ważnym jest również, ażeby majątek zakładów państwowych został wykorzystany w interesie całego społeczeństwa, ażeby państwo miało zysk, czy to z podatków od produkcji zakładów sprzedanych w ręce prywatne, czy też jako właściciel od zakładów dobrze prosperujących. Należałoby też pomyśleć o stworzeniu z akcji prywatyzowanych przedsiębiorstw funduszu, który przejąłby zobowiązania państwa w stosunku do emerytów i rencistów. Operacja taka przyniosłaby zdecydowaną poprawę sytuacji budżetu, który w chwili obecnej przeznacza olbrzymią część swoich wydatków na emerytury i renty. Sprawą niezwykle istotną jest, ażeby majątek, który został wypracowany przez pokolenie ludzi PRL, nie został przez nas zmarnowany. Ludzie ci bowiem otrzymywali groszowe pensje, ażeby państwo mogło budować przemysł. Byłoby zbrodnią, gdybyśmy ten olbrzymi majątek naszego państwa, z przyczyn ideologicznych, zniszczyli dlatego, że "państwowe to złe". Państwo nasze nie powinno tworzyć nowych przedsiębiorstw państwowych, nie jest to bowiem zadaniem państwa. Jeżeli jednak istnieje już ten wielki majątek, to winniśmy go zużytkować dla rozwoju naszej Ojczyzny. Jeżeli ludzie poprzedniej epoki pomimo życia w ogłupiającym systemie, w którym nie otrzymywali właściwej nagrody za swoją pracę, zostawili nam pewien spadek, to my z pobudek ideologicznych nie możemy niszczyć czegoś, co już istnieje. Niszczyć jest łatwo, a budować trudno. Rolnictwo i rynki zbytu Majątkiem państwowym jest w Polsce ponad 20% ziemi uprawnej. Jest to więc olbrzymie bogactwo potencjalne. Potencjalne, gdyż przytłaczająca większość PGR-ów jest niedochodowa. W okresie socjalizmu utrzymywały się one z dotacji państwa, których nie posiadały gospodarstwa prywatne. Ponieważ większość PGR-ów jest niedochodowa, państwo musi potraktować je podobnie jak inny przynoszący straty majątek państwowy. Trudno przypuszczać, ażeby restrukturyzacja większości PGR-ów była możliwa, ze względu na zatrważająco niski etos pracy wśród robotników rolnych, wywołany latami rozkradania i nieróbstwa. Jedynie prywatny właściciel byłby w stanie zatroszczyć się o właściwe wykonanie pracy przez najemnych rolników. Dochód z ziemi jest jak żaden inny zależny od ilości włożonej w ziemię pracy. Nie pomogą nowoczesne maszyny, jeżeli praca jest wykonywana w sposób niechlujny. Dotychczasowi pracownicy PGR-ów mogą zostać zatrudnieni przez właścicieli prywatnych, którym będzie zależeć na efektach pracy. Najlepszą drogą do rozwiązania problemu PGR-ów byłaby sprzedaż ziemi w ręce rolników indywidualnych. Rolnicy są w Polsce jedyną chyba warstwą społeczną, na której socjalizm nie wycisnął znaczącego piętna. Dlatego też w programie naszej kontrrewolucji traktujemy rolników Jako najbardziej przedsiębiorczą grupę społeczeństwa. Warstwa ta nauczona jest gospodarności i odpowiedzialności za swoje decyzje, czego tak bardzo brakuje reszcie społeczeństwa. Sprzedaż ziemi PGR-ów w ich ręce byłaby najlepszą drogą do odpowiedniego jej zagospodarowania. Państwo winno więc możliwie jak najszybciej sprzedać ziemię i inny majątek PGR-ów w ręce chłopów. W chwili obecnej, za wyjątkiem paru obszarów takich jak Wielkopolska - zainteresowanie kupnem ziemi nie jest duże. Sytuacja zmieniłaby się radykalnie, gdyby zmienione zostały warunki ekonomiczne. Ziemia zaczęłaby przynosić dochód, a więc byłoby wielu zainteresowanych jej nabyciem. Dochód ze sprzedanej ziemi winien pozostać na usługach rolnictwa. Powinny być z niego udostępnione bardzo nisko oprocentowane kredyty, które pomogłyby stworzyć nowoczesny przemysł spożywczo- przetwórczy. Przemysł taki jest niezbędny, jeżeli polskie rolnictwo ma mieć szansę wygrania konkurencji z rolnikami zachodnioeuropejskimi. Sprzedaż ziemi z PGR-ów powiększyłaby gospodarstwa chłopskie. zwiększyłaby produkcję rolną oraz umożliwiłaby rozwój przetwórstwa spożywczego, co przyniosłoby również dodatkowe dochody dla państwa. Najlepszą drogą rozwiązania problemu Państwowych Gospodarstw Rolnych jest sprzedaż ziemi chłopom. Pozostają jednak jeszcze inne możliwości. takie jak reprywatyzacja, rekompensata za zagrabiony w czasach PRL-u majątek, wreszcie dzierżawa. Państwo Polskie powinno poza tym oddać za darmo część tych nieużytków repatriantom z Kazachstanu. Obecne władze Polski mówią, że dla Polaków z Kazachstanu nie ma miejsca w Polsce. Tymczasem ta rolnicza ludność mogłaby z pożytkiem zagospodarować ugory po PGR-ach, zwiększając produkcję rolną i potencjał demograficzny Polski. Zresztą nawet, gdyby nie było to opłacalne z punktu widzenia gospodarczego, naszym obowiązkiem jest zaopiekować się rodakami, skrzywdzonymi przez Sowietów. W interesie państwa jest utrzymanie funkcjonowania tych przedsiębiorstw rolnych, które przynoszą dochód. Do przedsiębiorstw takich można dołączyć ziemię z przedsiębiorstw, które źle funkcjonują. Nie może być jednak żadnych dotacji ani przepisów ułatwiających gospodarowanie, oprócz tych, które dotyczą rolników indywidualnych. Istnieć musi bowiem konkurencja. Jeśli PGR będzie konkurencyjne, jego istnienie będzie również pożytkiem dla gospodarstw indywidualnych. gdyż umożliwi np. wypożyczanie drogich maszyn czy przejmowanie nowych rozwiązań rolniczych. Obecność dużych gospodarstw rolnych jest w tym wymiarze rolnikom indywidualnym bardzo potrzebna. U zarania PRL popełniono w Polsce masową kradzież polegającą na odebraniu prawowitym właścicielom ich ziemi. Dużą część z tej ziemi państwo dało chłopom i tego nie wolno zmieniać. Trzeba natomiast wynagrodzić. tam gdzie to jest możliwe. Własność jest rzeczą świętą. Nie możemy budować nowej Polski na krzywdzie ludzi, którym komunistyczne państwo ukradło ziemię. Jeżeli reprywatyzacja ze swej istoty jest prawie niemożliwa w przemyśle, gdzie każde przedsiębiorstwo szybko rozwija się i zmienia swoją postać, to w rolnictwie oddanie ziemi tym, którym ją ukradziono, jest możliwe i sprawiedliwe. Tym bardziej, że stworzenie dużych gospodarstw prywatnych byłoby pożyteczne dla wsi, nie tylko ze względów takich jak możliwość użyczania mniejszym gospodarstwom maszyn czy nowinek rolniczych, ale również ze względu na stworzenie warstwy wiejskiej inteligencji. Inteligencja wiejska myśląc z natury rzeczy spokojnie i rozważnie stanowić by mogła. wraz z indywidualnymi rolnikami, warstwę, na której oparłoby się nowoczesne państwo Polskie. Należy więc stworzyć fundusz reprywatyzacji ziemi, który proponowałby tym, który udokumentują fakt zagarnięcia ich ziemi przez władze komunistyczne, duże działki ziemskie do wyboru w różnych częściach kraju, gdzie trudno rozprzedać PGR. Należałoby również umożliwić tanie kredyty dla tych, którzy pragnęliby odbudować zaniedbane dworki szlacheckie i urządzenia gospodarcze oraz zainwestować w produkcję rolną. Stworzenie dużych prywatnych gospodarstw rolnych mogłoby również częściowo rozwiązać problem bezrobocia na wsi. Dawni pracownicy PGR mogliby pracować "na pańskim". To zmieniłoby ich podejście do pracy. Ogółem rzecz biorąc reforma w rolnictwie przyniosłaby państwu duże zyski w postaci: rozwoju przemysłu spożywczo-przetwórczego, zwiększenia produkcji (a więc i wpływów z podatków) oraz stworzenia warstwy inteligencji wiejskiej, która stanowić by mogła, tak jak przed wiekami, podporę państwa. Obywatelom natomiast reforma ta przyniosłaby obniżenie cen w rolnictwie z powodu zwiększonej produkcji oraz obniżenie podatków przeznaczanych na niedochodowe PGR-y. Wróciłyby również gdzieniegdzie do krajobrazu Polski stare dworki szlacheckie, które tak bardzo są związane z naszą historią i kulturą. Sprawiedliwy rozkład ciężarów podatkowych Celem zwiększenia wpływów państwowych (ku czemu zmierzają proponowane reformy) jest po pierwsze zniwelowanie dziury budżetowej, a po drugie obniżenie podatków. Tak jak już wspomniałem, obniżenie podatków jest elementem niezbędnym dla rozwoju gospodarczego państwa. Zmniejszenie podatków umożliwi bowiem ludziom osiąganie większych dochodów z prowadzonych firm. To pozwoli na rozwój tych przedsiębiorstw oraz w dalszej kolejności zwiększenie realnych przychodów państwa, nawet przy obniżonej stopie podatkowej. Podatek jest to w swej istocie obowiązkowa składka ludności jakiegoś państwa, mająca na celu utrzymanie niezbędnych dla tej ludności instytucji państwa. Podatek więc nie może utrzymywać organów zbędnych dla ludności, ani tym bardziej być przeznaczany na cele inne niż wspólne dobro obywateli państwa. Istnieją koncepcje, które zakładają, że podatek winien być rozłożony równo na wszystkich obywateli danego państwa. Chociaż z pozoru rozwiązanie takie mogłoby wydawać się najsprawiedliwsze, jednak w kontekście zadań państwa w stosunku do obywateli, rozwiązanie takie byłoby niesłuszne. Państwo winno obywatelowi zapewnić ochronę przed wszelkimi niebezpieczeństwami oraz umożliwić mu rozwój materialny i duchowy. Ta druga czynność państwa może być określana raczej jako nie przeszkadzanie w rozwoju duchowym i materialnym, tzn. nie okradanie obywatela, zapewnienie ochrony np. przed pornografią, czy też zapewnienie infrastruktury. W kontekście tych funkcji państwa oczywiste jest, że człowiek bogaty wymaga większej opieki państwa ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa swojego majątku. Jeżeli więc wymaga większej opieki, winien też płacić wyższe podatki. Przemawia za tym zarówno sprawiedliwość, jak i zdrowy rozsądek. Podatki jednak nie mogą być narzędziem wyrównywania dochodów społecznych. Nierówność bowiem jest jednym z fundamentów rozwoju społeczeństw. Tylko w przypadku nierówności można mówić o postępie. Nierówność więc musi istnieć również w dochodach społeczeństwa. Postęp, który ma miejsce w przypadku nierówności, wychodzi całemu społeczeństwu na dobre, gdyż zarówno bogaci. jak i biedni podnoszą swój poziom życia. Podatki winny więc być większe dla bogatszych, ale pozwalające im na osiąganie dużych dochodów. Przez cały okres budowania w naszym kraj u "socjalistycznego raju" funkcjonowała - i funkcjonuje nadal - antyrodzinna polityka podatkowa. Zabierano pracownikom podatki nie uwzględniając dochodu na członka rodziny. Podatki dochodowe winny być podatkami nie od zarabiającego, ale od całej rodziny zarabiającego. Rodzina jest podmiotem prawa i jako taka winna być też traktowana przez system podatkowy. Nie płaci podatków ten, co zarabia pieniądze, ale cała jego rodzina. Oznaczałoby to, że np. kawaler płaci od swojego dochodu 10% podatku, a każdy ojciec rodziny sumę dziesięciu procent dzieli najpierw przez liczbę osób, które ma na utrzymaniu, i potem dopiero płaci powstały tą drogą procent od swoich dochodów. Innym rozwiązaniem byłby dochód wolny od podatku dla każdej osoby w rodzinie. Może ktoś powiedzieć, że jest to system niesprawiedliwy, gdyż liczba dzieci oraz żona są prywatną sprawą człowieka. To nieprawda. Jest w interesie państwa, ażeby liczba dzieci była jak największa, gdyż każdy nowy obywatel to w przyszłości nowy podatnik i nowy obrońca. To tylko socjalizm tworzył problemy, ażeby chwalić się, iż je rozwiązuje. To tylko w socjalizmie nowi obywatele są obciążeniem dla państwa. W systemie normalnym każdy obywatel jest dla państwa zyskiem. Już w starożytnym Rzymie państwo było pro rodzinne i zwiększało podatki dla kawalerów. W interesie Polski jest jak największe zaludnienie. Jest bowiem faktem. że rozwój gospodarczy ma miejsce najczęściej tam, gdzie istnieje duży przyrost demograficzny. Najlepszym tego dowodem są tzw. "tygrysy Wschodu", czyli państwa Azji Południowo- Wschodniej (Indonezja, Japonia, Korea Płd., Malezja, Singapur, Tajwan), gdzie rozwój gospodarczy jest największy na świecie. (Wiele elementów naszego programu gospodarczego jest opartych na ekonomicznych koncepcjach "tygrysów Wschodu"). Duże zaludnienie to czynnik niewątpliwie sprzyjający (aczkolwiek nie wystarczający) dobrej koniunkturze gospodarczej. Duże zaludnienie mają nie tylko "tygrysy Wschodu", ale również prawie wszystkie inne kraje wysoko rozwinięte. Przykładem mogą tu być: Belgia, Dania, Francja, Holandia, Niemcy, Szwajcara, Wielka Brytania, Włochy. Państwo ma więc powody, ażeby wspierać rodziny wielodzietne i umożliwiać matkom pozostawanie w domu i opiekowanie się dziećmi. Wychowanie dzieci przez matkę pozostającą w domu jest również w interesie państwa, gdyż nic nie jest w stanie zastąpić takiego wychowania. Rodzina (o czym będzie jeszcze mowa) jest najlepszą szkołą patriotyzmu, uczciwości i innych cnót. Finansowanie opieki społecznej Jak już wspomniałem, dobro wspólne wymaga od wspólnoty narodowej, która jest swojego rodzaju rodziną rodzin, zabezpieczenia bytu materialnego najsłabszym członkom tej rodziny. Obowiązkiem więc narodu jest zadbać o starszych, ubogich, kalekich, sieroty. Naród powinien organizować wszelakiego rodzaju pomoc dla pokrzywdzonych przez los. Pomoc ta, ażeby była skuteczna, winna być czymś naturalnym, wynikającym z obowiązku każdego człowieka - troski o swego bliźniego. Pierwszym i podstawowym elementem takiej pomocy Jest walka o silną rodzinę. Jeżeli będą silne rodziny, to wszelkie nieszczęścia spadające na członków tej rodziny będą łagodzone miłością domowników. Gdyby rodzina była silna, to problem samotności ludzi starszych stałby się marginesem. a dzieci kalekich nie oddawano by do Domów Dziecka pod opiekę państwa. Wzmocnienie rodziny leży w podstawowym interesie narodu i państwa. Filarem opieki społecznej powinny być stowarzyszenia charytatywne. Stowarzyszenia takie prowadzone były kiedyś głównie przez kobiety, które swój wolny czas poświęcały dla biednych i chorych. Wszelkie organizacje charytatywne korzystały oczywiście z ochrony prawnej ze strony państwa polegającej na tym, iż darczyńcy na rzecz tych organizacji byli zwolnieni od podatków ze swego daru. Zwolnienia podatkowe są elementem opieki społecznej, w którym państwo ma swój udział. Dodatkową kwestią jest los ludzi, którzy przez swoje ciężkie kalectwo umysłowe lub fizyczne nie mogą być utrzymywani przez rodzinę ani przez organizacje charytatywne. W tych skrajnych sytuacjach państwo, czy lepiej gmina, musi zapewniać im utrzymanie. Cała inna pomoc winna być organizowana przez ludzi prywatnie i społecznie. Gdy państwo zabiera się za pomoc społeczną, to połowa z przeznaczanych na ten cel pieniędzy ginie, a druga zostaje rozdana najczęściej przypadkowo. Największą korzyść z opieki społecznej mają pijaczkowie, którzy cierpliwym żebraniem potrafią wyłudzić od znudzonych urzędników jakąś zapomogę. Nie można również zapominać o tym, że w zakresie opieki społecznej dużą rolę odgrywają i powinny odgrywać zgromadzenia zakonne. Niektórzy ludzie jako przyczynę konieczności pełnego zaangażowania się państwa w opiekę społeczną podają swoją niewiarę w skuteczną pomoc ze strony bogatych osób prywatnych. Wydaje mi się, że takie stanowisko wynika z pewnych urobionych przez socjalizm przekonań, że ludziom nie należy ufać. Dla socjalizmu człowiek był tym, kogo należało cenzurować, szpiegować, ale komu równocześnie wszystko należało podpowiedzieć, ułatwić oraz za niego wykonywać jak najwięcej obowiązków. Ludzie przyzwyczaili się, że państwo za nich myśli. Państwo dawało głodowe pensje, ale za to ludzie nie musieli o niczym decydować. Czas wreszcie skończyć z takim zdziecinnieniem społeczeństwa. Ludzie muszą sami decydować o sobie i o swoich pieniądzach. Powie ktoś, a skąd pewność, że dadzą wystarczająco dużo pieniędzy na utrzymanie biednych7 Można na to odpowiedzieć innym pytaniem: a jaką ma państwo pewność, że po ślubie mąż nie będzie bił żony. I co? Czy w związku z tym należy wprowadzić państwową instytucję stróża rodzin, który pilnowałby przez cały czas, czy mąż nie bije żony? Przecież są rzeczy, na które państwo nie może mieć wpływu. Opieka nad biednymi jest obowiązkiem wszystkich, to wynika z prawa naturalnego i jest zawarte w nauce chrześcijańskiej. Dopóki jednak państwo zajmuje się opieką nad biednymi, dopóty ludzie czują się z tego obowiązku zwolnieni. gdyż płacą na to podatki. Ludziom należy zaufać, gdyż w przypadku, gdy państwo nie ufa swym obywatelom, dochodzi się bardzo szybko do totalitaryzmu. Państwo może organizować dla biednych np. roboty publiczne, które zapewniałyby zawsze i każdemu przeżycie, a państwu przynosiłyby jeśli nie korzyści. to przynajmniej nie straty. Nie można jednak do obowiązków państwa dołączać zajmowania się wszystkimi. Ludzie muszą nauczyć się odpowiadać za siebie i za innych. Mit państwa opiekuńczego jest tylko złą ułudą. Ta opiekuńczość przejawia się tylko w ochronie urzędników i administracji, która zajmuje się pomocą społeczną. Zwykli biedni ludzie tracą z powodu uspokojenia sumień bogatych, wywołanego państwową opieką społeczną. Bezrobocie Ktoś kiedyś powiedział, że liczba bezrobotnych jest wprost proporcjonalna do zasiłku dla bezrobotnych. W stwierdzeniu tym leży dużo prawdy. Dzisiejsza sytuacja, gdy zasiłki dla bezrobotnych są tylko trochę mniejsze od pensji. jest absolutnie nienormalna. Ludziom nie opłaca się pracować, gdy np. mają dojeżdżać do pracy, gdyż po odjęciu z pensji kosztów dojazdu, będą mieli mniej niż biorący zasiłek dla bezrobotnych. Państwo wydaje biliony złotych, ażeby dopłacać do ludzi, którym najczęściej nie chce się pracować. Oczywiście są przypadki, szczególnie w miejscowościach, gdzie zamknięto duży zakład przemysłowy, że faktycznie nie można znaleźć pracy. Ale zamiast dawania bezrobotnym zasiłku, lepiej np. oddłużyć ten zakład i pozwolić mu funkcjonować, albo zorganizować kursy umożliwiające pracownikom tego zakładu uzyskanie innego zawodu. Zasiłki natomiast są najczęściej wyrzucaniem pieniędzy w błoto, a przy tym są czynnikiem niezwykle demoralizującym, gdyż przyzwyczajają ludzi do lenistwa i zabijają w nich wszelką energię i chęć działania. Ograniczenie zasiłków dla bezrobotnych wydaje się niezbędne po to, ażeby państwo zaoszczędziło pieniądze i żeby ludzie nie przyzwyczajali się do nieróbstwa. Najlepszym środkiem odróżniającym tych, którzy rzeczywiście potrzebują zasiłku, od naciągaczy, byłoby ogłoszenie robót publicznych dla wszystkich bezrobotnych. Wszyscy bumelanci nie będą mieli ochoty uczestniczyć w pracy, a więc tym samym stracą prawo do zasiłku. Rozwiązanie takie miałoby wiele pozytywnych skutków. Po pierwsze pozwalałoby zachować minimum ekonomiczne dla osób rzeczywiście potrzebujących. Po drugie ograniczyłoby radykalnie wydatki państwa na zasiłki. Sądzę, że 90% dzisiejszych bezrobotnych, gdyby miało pracować na robotach publicznych za pieniądze w wysokości płacy minimalnej, nie byłoby zainteresowane taką pracą. Po trzecie wreszcie, roboty publiczne pomogłyby w rozwoju gospodarczym kraju. Np. poprzez budowę dróg i autostrad. Może wreszcie udałoby się również zadbać o czystość naszych miast i miasteczek, które nieraz toną w brudzie i śmieciach. W Polsce jest tak wiele do zrobienia, że istnienie bezrobocia dowodzi nieudolności rządu. Polska potrzebuje pracy, dlatego też wszyscy obywatele powinni zostać włączeni w odbudowę naszego kraju. Infrastruktura Jednym z niezwykle istotnych elementów umożliwiających rozwój gospodarczy jest dobrze rozbudowana infrastruktura. Niektórzy zakładając. że państwo nie powinno absolutnie mieszać się w kwestie gospodarcze, propagują ideę prywatnej infrastruktury. Myśl ta jest o tyle godna podtrzymania. że faktycznie państwo nie powinno przeszkadzać w rozwoju prywatnych dróg, telekomunikacji tp. Jednakże sprawa infrastruktury jest dla państwa również sferą zainteresowania. Państwo jest bardziej zainteresowane w rozwoju gospodarczym całego kraju niż przedsiębiorstwa prywatne, których zainteresowania mogą ograniczać się tylko do mniejszych obszarów. Państwo inwestując w rozwój infrastruktury uzyskuje zwiększenie wpływów podatkowych, gdy tymczasem przedsiębiorstwa prywatne inwestując np. w rozwój dróg, mogą jedynie pobierać zyski z opłat za korzystanie z nich. Państwo więc jest daleko bardziej zainteresowane rozwojem infrastruktury niż poszczególne przedsiębiorstwa prywatne. Poza tym co najważniejsze, infrastruktura ma również znaczenie w sferze obronności państwa, gdyż szybka komunikacja zwiększa możliwości wykorzystania sił przy obronie kraju. Jest to kolejny przykład prymatu polityki nad ekonomią. Dlatego też państwo w miarę swoich możliwości ekonomicznych winno inwestować w rozwój dróg, regulowanie rzek, usprawnianie sieci kolejowej, budowę przejść granicznych itp. Rozwój infrastruktury zwiększy wpływy podatkowe, które pomogą pokryć koszty tych inwestycji. Wojsko Problem armii dotyczy zarówno polityki zagranicznej, polityki wewnętrznej, jak i tematyki społecznej. Włączyłem go w dział poświęcony gospodarce, gdyż problemy finansowe są dziś dla wojska najważniejsze. W poprzednich działach mówiłem wiele o radykalnym ogra-niczeniu wydatków budżetowych, w sprawie wojska Jednak o obniżeniu nań wydatków nie może być mowy. Wręcz prze- ciwnie, armia nasza potrzebuje zwiększenia na nią wydatków. Historia uczy nas, że w tym zakątku świata, w którym się znajdujemy, bezpiecznie nie jest. Nasi sąsiedzi są od nas wielokrotnie silniejsi. Armia nasza musi być więc na tyle silna, by nikomu zaatakować nas się nie opłacało. Sprzęt używany przez wojsko musi być nowoczesny i obsługiwany przez świet-nie wyszkolonych żołnierzy. Uzbrojenie obecne pozostawia wiele do życzenia. Wiele się ostatnio mówi o stworzeniu armii zawodowej. Jednakże utrzymanie takiej armii jest niezwykle kosztowne. Wydaje się więc, że utrzymanie dotychczasowej praktyki poboru do wojska jest jak najbardziej słuszne. Armia musi jednak posiadać liczną kadrę oraz jednostki specjalne, które będą służyły zawodowo. Pozwala to na lepsze wyszkolenie i większą sprawność w działaniu. Żołnierce po odbyciu krótkiej, ale bardzo intensywnej zasadniczej służby wojskowej powinni być co jakiś czas szkoleni na ćwiczeniach, ażeby umiejętności wojskowych nie zapomnieli. Polski przemysł zbrojeniowy winien być utrzymany i rozwi-jany, ażeby uzbrojenie wojska było głównie polskiej produkcji. Szczególnie istotne jest rozwijanie lotnictwa, które jest pod-stawową bronią na dzisiejszych arenach walk i w którym mamy dobre tradycje. Należy szukać również możliwości eks- portowych dla broni, ale jedynie do tych państw, które gwa-rantują sprawiedliwe jej wykorzystanie. Należałoby się zastanowić, czy nie byłoby właściwe, ażeby Polska posiadła broń atomową. Broń taką mają trzej nasi sąsiedzi - Rosja, Ukraina i Białoruś. Gdyby zakupić lub wyprodukować broń atomową. moglibyśmy się czuć rzeczywi-ście bezpiecznie, gdyż nikt nie odważy się zaatakować państwa dysponującego taką możliwością odwetu. Polska nigdy nie prowadziła wojen zaborczych, zawsze to nasi sąsiedzi usiłowali pozbawić nas wolności i ziemi. Nie ma z naszej strony zagro-żenia dla pokoju. Kto wie, czy broń atomowa nie mogłaby zabezpieczyć naszej niepodległości na długie lata. Dysponując tą bronią można by sobie pozwolić na redukcję wydatków na inne typy wojska. Ograniczenia takie przyniosłyby kolosalne oszczędności. Trzeba jednak zauważyć, że nabycie broni ato-mowej przez Polskę mogłoby spowodować reperkusje między-narodowe. Należałoby więc dobrze rozważyć wszystkie za i prze-ciw. Polska jest stroną umowy o nie rozprzestrzenianiu broni jądrowej. Umowa ta jednak została w moim rozumieniu złama-na, w sposób dla Polski przekreślający jej dalszą użyteczność. Zamiast jednego państwa dysponującego bronią atomową, sąsiadujemy w chwili obecnej aż z trzema państwami (albo nawet z czterema, gdyż na terenie Niemiec jest rozmieszczona amerykańska broń jądrowa). Taka zmiana sytuacji daje moim zdaniem podstawę do odwołania się do obowiązujących prze-pisów prawa międzynarodowego, które zakładają możliwość wypowiedzenia umowy w sytuacji istotnej zmiany warunków, powstałych bez winy strony wypowiadającej umowę. Ponieważ nastąpiła istotna zmiana warunków, przy których Polska zawierała umowę, jest tylko kwestią praktycznej decyzji, czy Polska z tej możliwości prawnej skorzysta, czy nie. W każdym razie dysponując bronią jądrową czulibyśmy się bezpieczniej. Na razie jednak, póki nie mamy broni jądrowej, trzeba zmierzać do rozwoju sił konwencjonalnych. W tym celu abso-lutnie konieczne jest zwiększenie wydatków na wojsko. Obec-nie na wojsko przeznaczamy ok. 2,5% dochodu narodowego. Na armię przeciętny Polak wydaje rocznie w ostatnich latach ok. 50$, gdy Czech ok. 150$, a Niemiec ok. 600$. Koniecznym jest zwiększenie budżetu armii co najmniej do ok. 10-15% docho-du narodowego. Trzeba skończyć z polityką pacyfistyczną. Już raz rozbrajaliśmy się w XVIII wieku i skończyło się to rozbio-rami. Dzisiaj Europa wcale nie jest bezpieczniejsza niż wtedy. Wojsko musi być silne i dowodzone przez fachowców. Wy-chowanie żołnierzy winno odbywać się w duchu patriotycz-nym i religijnym oraz apolitycznym. Wojsko jest od obrony Ojczyzny, a nie od zajmowania się polityką. Ma bronić obywa-teli przed zagrożeniem, a nie władzy przed obywatelem. Gdy wszystkie te warunki zostaną spełnione, będziemy mogli ufać, że żaden zamach stanu w Polsce się nigdy nie powtórzy. Pożyczki zagraniczne Po socjalizmie odziedziczyliśmy nie tylko zniszczoną gospodarkę, zdeptane społeczeństwo i zepsutą moralność, ale także olbrzymie długi zagraniczne. W latach rządów I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka w imieniu Polski pozaciągano olbrzymie pożyczki. Pożyczki te w dużej mierze przejedzono bądź rozkradziono, a były one zaciągane na bardzo wysokie procenty, nieraz na 20% w skali rocznej. Przy takiej stopie procentowej, pożyczki nie spłacane podwajały się w ciągu 3 czy 4 lat. Sposób, w jaki te pożyczki były zawierane, polegał najprawdopodobniej na przepłacaniu przez bankierów zachodnich polskich urzędników, którzy podpisywali w imieniu Polski wszystko, co im podsuwano. Nie jest możliwe, ażeby człowiek o zdrowym umyśle podpisał kontrakt na tak niekorzystnych warunkach, bez korzyści osobistych. W tym czasie na Zachodzie prowadzano specjalną politykę mającą na celu uzależnienie krajów Europy Wschodniej, ażeby później wykorzystać to do rozsadzania struktur bloku wschodniego. Dzisiaj nic nikt nie mówi na temat odpowiedzialności za pobieranie, bez żadnego sensu, pożyczek. Nikt dzisiaj nie ściga tych, którzy w latach 70 doprowadzili do tego olbrzymiego zadłużenia. Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje, można znaleźć chociażby w życiorysach osób zajmujących się gospodarką naszego kraju w ciągu ostatnich 3 lat. Prawie wszyscy oni, z autorem planu Balcerowicza na czele, należeli do PZPR i mają powiązania z ludźmi, którzy należeli do kierujących polską gospodarką w latach 70. Tak więc nikt nie wyjaśnia kulisów podpisywania przez Polskę umów pożyczkowych. Chcielibyśmy się przecież dowiedzieć, kto jest odpowiedzialny za to i czyje podpisy są pod dokumentami pożyczkowymi. Pierwszą rzeczą, od której należałoby rozpocząć uzdrowienie sytuacji w kwestii naszego zadłużenia, jest wyjaśnienie odpowiedzialności za podpisywanie pożyczek. Dotyczy to również odpowiedzialności karnej w przypadku brania pożyczek ewidentnie szkodliwych dla państwa. Należałoby w takich wypadkach wszcząć śledztwo w sprawie korupcji. Śledztwo to zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem winno dotyczyć zarówno tego, kto łapówki wziął, jak i tego, kto je dał. Według zasad prawa międzynarodowego umowa zawarta za pomocą przekupienia reprezentantów państwa jest od początku nieważna. W przypadku odkrycia afery korupcyjnej, w którą zamieszani byliby bankierzy zachodni. można by domagać się uznania długu za od początku nie istniejący i zwrotu wypłaconych odsetek. Oczywiście możliwości udowodnienia korupcji są bardzo ograniczone, dlatego też pozostaje przed naszym pokoleniem kwestia spłaty zadłużenia. Możliwości spłaty zadłużenia zależą od rozwoju gospodarczego. Można jednak zastanowić się nad sposobami rozwiązania tego problemu w inny sposób. Pierwszym najłatwiejszym sposobem w wypadku dobrej woli pożyczkodawcy jest zapłata towarami. W taki sposób Polska spłaciła Wielkiej Brytanii długi wojenne Rządu RP na emigracji (taki był warunek uznania przez Rząd Jej Królewskiej Mości rządów komunistów w Polsce). Rozkręciło to polski przemysł i rolnictwo i umożliwiło zdobycie rynków na Zachodzie dla polskich artykułów żywnościowych. Jeżeli wierzyciele będą mieli dobrą wolę, to zgodzą się na spłatę długów w tej formie. W ogóle z wierzycielami nie należy rozmawiać z pozycji uniżonej. Na Zachodzie ceni się tylko tych, którzy mają swoją godność. To nie myśmy te pożyczki wzięli, ale system narzucony Polsce w wyniku zdrady naszego kraju, która miała miejsce w Jałcie i Poczdamie. Wbrew układom sojuszniczym Zachód zostawił nas na pastwę komunizmu. Gdy mieliśmy rządy narzucone nam przez Sowietów, Zachód przepłacił rządzących, aby zaciągnęli pożyczki dla Polski ewidentnie szkodliwe. Teraz natomiast szantażuje się nas, wymuszając spłaty odsetek. Na marginesie można dodać, że sumy, które Polska już w odsetkach spłaciła, przekroczyły dawno to, cośmy pożyczyli. Wszystko to razem świadczy o tym, że dzieje się nam krzywda, że zrobiono Polsce wielkie świństwo. Jeżeli więc wierzyciele nie będą chcieli umożliwić nam korzystnej formy spłaty długów, to może należałoby się zastanowić nad powołaniem organizacji państw zadłużonych, która obejmowałaby całą Europę Wschodnią, południowo-wschodnią Azję, Amerykę Płd. i Afrykę. Organizacja taka mogłaby wymusić umorzenie wszelkich procentów od zaciągniętych długów. Z punktu widzenia moralnego lichwa jest czymś złym. Wobec państw takich jak Polska czy Rosja zastosowano lichwę. Jeżeli więc wierzyciele, którymi jest mała grupa bankierów na Zachodzie, nie będą skłonni pójść na ustępstwa, to kraje zadłużone mogą odmówić spłaty odsetek. Oznaczałoby to oczywiście upadek systemu finansowego zachodnich banków, ale dlaczego np. Polska. która już nominalnie (nawet włączając panującą na Zachodzie inflację) długi swe spłaciła, ma nadal pracować na bankierów? Drugim wariantem mogłoby być proponowane kiedyś przez Japończyków rozwiązanie polegające na tym, że nasze długi wykupiłaby np. Japonia, która korzystałaby za to z możliwości ekspansji na Polski rynek oraz z ułatwionych możliwości inwestycyjnych. Być może Japonii zależałoby na ekspansji gospodarczej w środkowej Europie, a problem wykupu naszego zadłużenia przy tak ogromnym potencjale byłby dla niej niezbyt dużym wydatkiem (nadwyżka eksportowa Japonii wynosi ok. 200 mld dolarów, a nasze długi na giełdach kosztują ok. 10 mld). Obecność w naszym kraju kapitału japońskiego nie przyniosłaby uzależnienia politycznego, w przeciwieństwie np. do kapitału niemieckiego. Problem pożyczek zagranicznych można rozwiązać, trzeba jednak podejść do niego nie ze służalczą uległością ale ze stanowczością wynikającą z przeświadczenia, że bankierzy, którzy nas zapożyczyli, oszukali naród, który pomimo tego honoruje swoje zobowiązania. Wyprzedaż Polski Świadomie starałem się w poprzednich rozdziałach nie zajmować się specjalnie krytykowaniem obecnego stanu rzeczy, ale próbowałem w miarę mojego skromnego rozeznania znaleźć metody wyjścia z naszej trudnej sytuacji. Nie mogę jednak milczeć w kwestii, która jest najbardziej przemilczaną i wyciszaną sprawą w Polsce. Chodzi mianowicie o sprzedaż polskiego majątku państwowego w ręce zagranicznych inwestorów. Sprzedaż ta prowadzona jest w sposób ewidentnie szkodliwy dla polskiego interesu narodowego. Jak już wspomniałem, często kupujący to konkurencyjne zakłady na Zachodzie, które bezpośrednio po zakupieniu zakładu zamykają go, ażeby zlikwidować sobie konkurenta. Oprócz takich wypadków świadomego działania na szkodę naszego Kraju przez obcych inwestorów, rząd polski sam sprzedaje najlepsze zakłady za cenę ich rocznego dochodu. Przypadki takie dowodzą jednego: albo wśród decydujących o sprzedaży urzędników mamy kretynów, albo łapówkarzy, albo agentów obcych służb wywiadowczych. Jeżeli państwo posiada jakieś przedsiębiorstwo, które sprzedaje za cenę, którą otrzymałoby w przypadku pracy tego przedsiębiorstwa przez rok, bez zbywania się jego własności, to ewidentnie widać w tym jakieś złodziejstwo. Jeżeli państwo sprzedaje cementownię za 65 mln DM, a później firma, która kupała tę cementownię, sprzedaje Ją za 670 mln $ (taki przypadek miał niedawno miejsce), to odpowiedzialnego za taką transakcję powinno się powiesić za zdradę. Złodziejstwo takie powoduje olbrzymie straty dla budżetu, gdyż gdy wyda się pieniądze uzyskane ze sprzedaży, nie ma już stałych dochodów z przedsiębiorstwa. Na dodatek nowi właściciele często likwidują zakład lub zmniejszają ilość miejsc pracy i zwiększa się w ten sposób bezrobocie. Środki masowego przekazu starają się wmówić społeczeństwu, że sprzedaż majątku państwowego w ręce zagranicznych inwestorów jest czymś powszechnie na świecie stosowanym i wręcz stanowi wzór, do którego powinniśmy dążyć. Nie jest to prawda. Na całym świecie państwo chroni własność państwową i prywatną przed wykupem obcego kapitału. Na przykład dopiero trzy lata temu Korea Płd. umożliwiła obcym kapitałom wykupywanie, nie więcej jednak niż 15% akcji koreańskich przedsiębiorstw. Przez cały okres koreańskiego boomu gospodarczego, inwestorzy zagraniczni nie mogli kupować akcji przedsiębiorstw koreańskich, gdyż rząd Korei im na to nie pozwalał. U nas tymczasem coraz to słyszymy o sprzedaży 80% jakiegoś przedsiębiorstwa inwestorowi zagranicznemu. Sprawa tej wyprzedaży będzie kiedyś musiała być rozliczona. Tak jak ci, którzy w imieniu Polski zaciągali w latach 70. zgubne pożyczki. tak i obecni decydenci, którzy sprzedają Polskę, zostaną kiedyś rozliczeni z każdej decyzji. Sprzeciw wobec wyprzedaży majątku Polski nie oznacza wcale sprzeciwiania się w ogóle inwestowaniu przez zagraniczne firmy. Jeżeli ktoś chce przyjechać do Polski i korzystając z taniej siły roboczej wybudować fabrykę i coś produkować, to powinien być najmilej widzianym gościem. Za jego bowiem pieniądze powstaną w Polsce nowe miejsca pracy, budżet otrzyma więcej wpływów podatkowych, a ludzie będą tanio kupować produkowany w fabryce towar. Są to same zyski. Jeżeli obcy inwestor będzie przestrzegać prawa. to jego obecność u nas jest jak najbardziej pożądana. Natomiast wykup za pół darmo fabryki i uzyskiwanie z niej dużych dochodów (często przy zwolnieniach podatkowych) to nie jest inwestycja, ale złodziejstwo. Dodatkową kwestią jeśli chodzi o kapitały zagraniczne jest ich pochodzenie. Obawiać się bowiem można kapitałów, które mają powiązania polityczne i mogą być używane jako narzędzia nacisku politycznego. Takim kapitałem, który może mieć w Polsce interesy polityczne, jest kapitał niemiecki. Inwestowanie przez Niemców na terenie naszych Ziem Odzyskanych może mieć charakter nie inwestycji gospodarczej, ale politycznej. Dlatego też Polska widma wprowadzić znaczne ograniczenia w inwestycjach kapitału pochodzącego od naszych sąsiadów. O wiele bezpieczniejsze są inwestycje amerykańskie, japońskie. angielskie, włoskie czy francuskie. Kraje te nie mają w Polsce wielkich interesów politycznych. Należałoby również ograniczyć możliwość inwestowania w Polsce kapitału międzynarodowego. Z doświadczenia wiemy, że kapitał międzynarodowy nie jest nam przychylny. To właśnie międzynarodowy kapitał zadłużył Polskę w latach 70. Chcemy u nas widzieć biznesmenów chcących uczciwie robić pieniądze, a nie oszustów, naciągaczy czy ludzi pragnących politycznie Polskę uzależnić. ŻYCIE SPOŁECZNE Zastanawiając się nad celami ogólnymi, do których powinniśmy dążyć w życiu społecznym, można właściwie powtórzyć cele ogólne jakie przyświecają nam w budowaniu ładu gospodarczego. Zadaniem państwa jest stworzyć warunki ku temu, ażeby społeczeństwo mogło się rozwijać, ażeby było szczęśliwe i bezpieczne. Państwo oczywiście nie może nikomu zapewniać szczęśliwości. Ono może jedynie stwarzać warunki, żeby ludzie mieli szansę budować swoje życie w spokoju i radości. Zastanawiając się, jakie kwestie dotyczące życia społecznego mogą być rozwiązywane czy wspomagane przez państwo i ludzi działających społecznie, należy wyznaczyć trzy rodzaje spraw: materialne, rodzinne i ogólnonarodowe. Rodzina Rodzina jest podstawową komórką społeczeństwa. Stanowi ona bazę, na której opiera się byt narodu i państwa. Rodzina jest miejscem, gdzie następuje formowanie się osobowości młodych ludzi, co ma decydujące znaczenie dla oblicza społeczeństwa. W rodzinie człowiek poznaje wartości, którymi najczęściej kieruje się w całym swoim życiu. W zależności od tych podstawowych wartości otrzymanych w rodzinie człowiek jest dobry lub zły, głupi lub mądry, kulturalny bądź chamski, sympatyczny bądź gburowaty, jest patriotą bądź kosmopolitą, wierzącym lub ateistą. Wychowanie otrzymane w rodzinie kształtuje najczęściej w sposób nieodwracalny człowieka i jego poglądy na świat. Z tego wszystkiego wynika prosty wniosek: jaka rodzina taki człowiek, jakie rodziny, taki naród. O dzisiejszej złej kondycji rodziny mówi się bardzo dużo. Zły stan rodzin wynika w dużej mierze z wpływu socjalizmu, który zatruł duszę młodego pokolenia. Jakże wiele jest dzisiaj rodzin rozbitych, pokłóconych, nie kochających się. Rodziny takie wydają najczęściej owoc w postaci nieszczęśliwych i nieprzystosowanych do życia dzieci. W interesie całego społeczeństwa jest zdrowa i szczęśliwa rodzina, gdyż z niej wywodzą się najczęściej ludzie zdrowi psychicznie i szczęśliwi. Podstawowym celem polityki społecznej jest właśnie Zdrowa rodzina. Jeżeli chcemy myśleć o zdrowej rodzinie i o zdrowym narodzie, należy odrzucić zatruty owoc, jakim jest socjalistyczny model rodziny. Państwo powinno dołożyć wszelkich starań, ażeby przywrócić zdrowy model rodziny oparty o dwa zasadnicze filary: kobietę w domu i większą niż dwoje liczbę dzieci. Ktoś pomyśli, że brzmi to staroświecko, ale to właśnie ten ktoś będzie zacofany i nie uznający najnowocześniejszych badań nad psychologią człowieka. Ten ktoś będzie właśnie bezmyślnie powtarzał slogany (kobiety na traktory), których wyuczyła go socjalistyczna szkoła z jego dzieciństwa i socjalistyczna prasa dziś. Kobieta w domu. Taki winien być cel polityki państwa i zabiegów działaczy społecznych. Zastanówmy się, jakie są przyczyny tego, że kobiety podejmują pracę zawodową. Pierwszą podstawową przyczyną jest kwestia materialna. Pensja męża po prostu nie wystarcza na utrzymanie rodziny. Drugą przyczyną jest tzw. potrzeba samorealizacji kobiety. Aczkolwiek osobiście uważam. że kobieta najlepiej samo realizuje się w domu. to jednak Jest oczywiste, że wolę samorealizacji u kobiet należy uszanować. Polityka państwa nie może w żaden sposób dyskryminować kobiet w pracy zawodowej czy w życiu społecznym, może jednak i powinna umożliwić tym kobietom. które pracują tylko ze względów materialnych, pozostanie w domu. W socjalizmie utrwalił się słowny podział na kobiety pracujące i nie pracujące. Podział ten jest z gruntu niesprawiedliwy. Kobietą pracującą nazwano tę, która np. siedzi osiem godzin w biurze czy urzędzie, przekładając papierki z jednego biurka na drugie, kobietą nie pracującą natomiast nazywa się matkę pięciorga dzieci, która cały dzień ciężko pracuje. Trzeba wreszcie z takimi określeniami skończyć i zastosować zwykłą sprawiedliwość. Tej kobiecie z biura, której praca w większości przypadków (są oczywiście wyjątki) składa się przede wszystkim z przerw na kawę, państwo daje pensję, daje emeryturę, opłaca przedszkole itd. Natomiast kobiecie, która wychowała piątkę dzieci w domu, państwo odbiera od pensji męża podatki, przeznaczając je na pensje dla administracji. Natomiast kto będzie pracował na emeryturę dla tej kobiety z biura? Oczywiście dzieci kobiety "nie pracującej", które swoimi podatkami opłacać będą wszystkich emerytów. Czy to jest sprawiedliwe. Z pewnością nie! Wychowanie nowych obywateli, którzy przynoszą całemu społeczeństwu zysk w postaci podatków od ich pracy, jest pracą o wiele ważniejszą niż praca w biurze. Chciałbym być dobrze zrozumiany. Nie potępiam kobiet pracujących, gdyż to warunki, jakie stworzył im socjalistyczny system społeczny, zmuszają je do zarabiania. System jest zły i należy go zmienić. Pisałem już o konieczności zlikwidowania państwowych przedszkoli, które są opłacane przez całe społeczeństwo, również przez rodziny, gdzie matka wychowuje dzieci. Pisałem już również o propozycjach dotyczących uzależnienia podatków od ilości osób w rodzinie, a nie od wysokości pensji. Państwo powinno skłaniać kobiety do pozostawania w domu. Dodatkowym elementem takiej polityki winna być zasada, że ulgi podatkowe, jakie otrzymuje mąż z racji będących na jego utrzymaniu osób, przepadają w przypadku pracy zarobkowej żony. Wszystko to razem musi być tak wyliczone, ażeby dla czteroosobowej rodziny straty z przepadających ulg podatkowych i koszty prywatnego przedszkola były wyższe od średniej pensji uzyskiwanej przez kobiety. Taka sytuacja doprowadzi do tego, że pracę zawodową podejmować będą tylko kobiety nie mające dzieci bądź o wysokich kwalifikacjach zawodowych i dużo zarabiające. Zwolnieniami podatkowymi mogłyby być objęte również pensje mężczyzn. których żony mają pracę chałupniczą, bo ta forma zarobkowania zapewnia to, co najważniejsze - matkę w domu. Takie ustawienie polityki państwa spowodowałoby trzy niezwykle istotne i korzystne rzeczy: wzrost ludności wywołany niepogarszaniem się sytuacji materialnej w wypadku narodzin nowych dzieci, spadek bezrobocia wywołany odejściem z pracy zawodowej kobiet, które tej pracy nie pragną, oraz ogromne podniesienie poziomu wychowania dzieci. Reforma taka przyniosłaby również wzrost trwałości rodzin, których wiele jest rozbitych poprzez brak ogniska domowego. Żona w domu może stworzyć prawdziwy dom dla mężczyzny. Wszyscy mężczyźni za takim domem tęsknią. Wracając z pracy zawodowej kobieta najczęściej jest zmęczona i rozdrażniona, nie zawsze jest więc w stanie stworzyć ciepło tak potrzebne dla prawdziwego życia rodzinnego. Mężczyzna wracając z pracy też o wiele lepiej będzie traktował rodzinę, która jest prawdziwym domowym ogniskiem. Lepsze stosunki w rodzinie, gdzie matka pracuje w domu wynikają z naturalnych predyspozycji, jakimi mężczyzna i kobieta zostali obdarzeni. Żadne gadanie o wyzwoleniu kobiet, postępie itd. nie może zaprzeczyć faktom. Rodzina nie jest dla kobiety niewolą, ale jej najszczytniejszym zadaniem i misją. To kobieta wychowując dzieci tworzy przyszłe społeczeństwo. Nie ma nic bardziej wzniosłego. O niewoli kobiet w rodzinie gada garstka frustratek, zrzeszonych w różnych ruchach feministycznych, które najczęściej wyładowują swoją agresję, wywołaną tym, że im życie rodzinne się nie powiodło. Takie godne litości osoby są niestety lansowane jako wzór przez środki masowego przekazu, które w tym przypadku ewidentnie stają przeciwko zasadom zdrowego rozsądku i przeciwko zdrowemu społeczeństwu. Szkoła a rodzina Ideologia socjalistyczna zakłada, że szkoła ma być miejscem wychowania "nowego człowieka" pełnego ducha "postępu" i uwielbienia dla władzy ludowej. Organizacja szkoły w państwie socjalistycznym przyjęła więc na siebie zadanie indoktrynacji młodych ludzi. W tej indoktrynacji szkoła stoczyła ciężką walkę z rodziną. Ludzie z mojego pokolenia przyzwyczaili się, że co innego mówi się w szkole, a co innego w domu. Rodzice przyzwyczaili się, że szkoła jest absolutnie od nich niezależna. Dzisiaj, gdy pozornie socjalizm minął, zarówno dzieci, jak i rodzice stracili dużą część swego krytycyzmu w stosunku do szkoły. Szkoła poza pozornymi zmianami niewiele się natomiast zmieniła. Nadal rodzice nie mają w niej nic do powiedzenia i ciągle dochodzi do sytuacji kolizyjnych pomiędzy wychowaniem w rodzinie a wychowaniem w szkole. Taka sytuacja jest nieprawidłowa. Rodzice muszą mieć możność wychowania dzieci a więc muszą mieć decydujący wpływ na charakter szkoły. Rodzice powinni decydować o profilu nauczania, o tym, czy nauczyciele pracujący w szkole nadają się do wychowania ich dzieci, czy nie. Powinni również decydować o programie nauczania w dziedzinach dotyczących wychowania dzieci. Żadna szkoła nie ma prawa zmuszać dziecka wbrew woli jego rodziców do przeczytania np. "Doliny Issy" Miłosza, która jest pełna opisów erotycznych. Jeżeli natomiast nauczyciel egzekwuje znajomość takiej książki, rodzice muszą mieć możliwość zwolnienia takiego nauczyciela. Szkoła ma mieć charakter pomocniczy w wychowaniu dziecka. Rodzice powinni być tymi, którzy decydują o całokształcie wychowania dziecka. To oni bowiem są odpowiedzialni przed światem i przed swoim sumieniem za swoje dzieci. Gdy małolat wyrządzi jakąś szkodę czy przestępstwo, odpowiedzialni są rodzice. Przy dzisiejszym stanie rzeczy, gdy rodzice nie mają wpływu na kierunek wychowania w szkole, odpowiedzialność taka może być zakwestionowana twierdzeniem, że to szkoła i jej środowisko popchnęło dziecko do zakazanego czynu. Dlatego też należy ostatecznie zlikwidować rozdźwięk pomiędzy wychowaniem w domu i w szkole. Jednym z fundamentów naszej cywilizacji było od wieków małżeństwo monogamiczne. W dzisiejszych czasach fundament ten uległ poważnemu zachwianiu. Jedną z poważnych przyczyn tego zachwiania jest niewłaściwe prawodawstwo. Dzisiejsze prawo nie zapewnia możliwości zawarcia nierozerwalnego małżeństwa. Każdy powinien mieć prawo zawrzeć nierozerwalny związek małżeński. Prawo dostosowując się do wielowiekowej tradycji powinno umożliwiać kobiecie i mężczyźnie prawne zawarcie związku nierozerwalnego, aż do śmierci. Śluby kościelne winny uzyskiwać z mocy prawa charakter nierozerwalności. Oczywiście, dla osób tego sobie życzących, powinna być również możliwość zawarcia nierozerwalnego małżeństwa bez ślubu kościelnego. Małżeństwo ze swej natury i z mocy złożonej przysięgi ma charakter nierozerwalny. Jeżeli ktoś pragnie założyć związek rozrywany, to po co nazywać go małżeństwem? Wysunięcie postulatu wprowadzenia możliwości zawierania związków nierozerwalnych wywołałoby zapewne głosy różnych przedstawicieli lewicy, że jest to ograniczenie ludzkiej wolności. Tymczasem to właśnie dzisiejsze prawo, które uniemożliwia zawarcie związku wieczystego, jest naruszeniem wolności ludzi, którzy taki związek chcą zawrzeć. Jakim prawem państwo uzurpuje sobie możliwość rozerwania więzi przysięgi? Nigdy państwo nie zwalnia żołnierza z raz złożonej przysięgi, nawet gdyby sam chciał się z niej wycofać. Dlaczego więc prawo dopuszcza możliwość rozerwania przysięgi małżeńskiej, jeżeli ona z natury rzeczy jest składana wobec Boga i ludzi na zawsze? Prawo dopuszczające rozwody jest na dodatek przyczyną olbrzymiej krzywdy dzieci z rozbitych rodzin. Nie potrafią one nieraz założyć własnych, trwałych rodzin, gdyż nie mają odpowiednich wzorców. Walka o zdrową rodzinę będzie jednym z najtrudniejszych zadań naszego ruchu społecznego. Nie można jednak przed zadaniem tym uchylać się, gdy i wynik tej walki zadecyduje o przyszłości całej naszej Ojczyzny. Patriotyzm - duma narodowa Społeczeństwo polskie tym różni się np. od społeczeństwa zamieszkującego Sudan, że stanowi wspólnotę narodową czyli jak już wspominałem, swojego rodzaju wielką rodzinę rodzin. Osoby będące innej narodowości niż polska, ale żyjące w państwie polskim i poczuwające się do obywatelstwa i odpowiedzialności za to państwo, uczestniczą, jeżeli są lojalne we wspólnocie Polaków. Socjalizm niszczył w sposób bardzo perfidny wszelki ślad patriotyzmu. Poprzez nachalne lansowanie haseł patriotycznych w zestawieniu z socjalizmem (np. "Budowanie socjalizmu patriotycznym obowiązkiem obywatela") doprowadzono do zszargania pojęcia patriotyzmu. Dzisiaj można obserwować tego skutki w postaci upadku dumy narodowej. Ludzie nieomal wstydzą się, że są Polakami. Panuje swojego rodzaju moda na wszystko, co zagraniczne. Wykupywane są błyszczące w ładnych opakowaniach buble zachodnie, a polskie towary, chociaż często zdrowsze, tańsze i lepsze, zostają na półkach, gdyż mają gorsze opakowanie lub nie są reklamowane w telewizji. Na szczęście obserwujemy już pierwsze symptomy odejścia od tego rodzaju postaw. Celem naszym jest doprowadzenie poczucia godności i dumy narodowej do tego stopnia, aby społeczeństwo było połączone głębokimi więzami emocjonalnymi. Ażeby każdy chwalił to co polskie i aby wszystko, co w Polsce jest złe, smuciło, a dobre cieszyło ludzi. Ażeby przed obcymi występowała solidarność w obronie naszego kraju itp. W przypadku rozbudzenia drzemiącego teraz patriotyzmu, kraj nasz mógłby pozwolić sobie np. na zniesienie większości ceł. Każdy Polak wiedziałby bowiem dobrze, że kupując polskie towary przyczynia się do rozwoju polskiego producenta, a więc do rozkwitu gospodarczego kraju i tym samym do własnej pomyślności. Do takiego stopnia musi zostać rozbudzony nasz patriotyzm. Patriotyzm i duma narodowa leżą w interesie Polski, nie tylko ze względów gospodarczych. Obce nacje patrzą na nas z pewnego rodzaju politowaniem, jako na tych, którzy nie posiadają własnej godności i proszą o jałmużnę w postaci pomocy zagranicznej. To leży w naszym dobrze pojętym interesie, ażeby ludzie, którzy reprezentują nasz Kraj, byli z niego dumni i zabiegali o wzrost prestiżu Polski za granicą. Jak już wspominałem, ostatnimi laty mieliśmy okazję oglądać wiele upokarzających relacji z wyjazdów polityków za granicę i ich spotkań z przywódcami innych państw. Relacje z takich spotkań sprowadzały się najczęściej do wyliczeń, ile otrzymaliśmy pieniędzy, ile kredytów i jakiego to życzliwego poparcia udzieliła nam np. Dania czy Belgia w naszych staraniach w wejściu do NATO. Obrzydzenie nieraz bierze na taki kompletny brak godności i dumy narodowej wśród polityków. Przecież oni reprezentują naród, który sam jeden, pomimo zdrady aliantów zachodnich, zdołał wyzwolić się z sowieckiego jarzma, który ta zdrada nam nałożyła. Naród ten liczy na całym świecie 60 milionów ludzi, ma olbrzymią tradycję, wspaniałą historię i wielkie perspektywy. Dlaczego więc mamy klęczeć przed tymi, którzy nas zdradzili i którzy swoją przewagę gospodarczą zawdzięczają m.in. narzuconym nam pożyczkom, podpisywanym w naszym imieniu przez tych, którzy do władzy doszli dzięki zdradzie państw zachodnich? Nie mamy żadnych powodów, aby się wobec tych państw czegokolwiek wstydzić. Dlatego też politycy w Polsce muszą być wreszcie ludźmi honoru i godności. W stosunkach z zagranicą trzeba dbać o swoje dobre imię. Ażeby inni nas szanowali, musimy najpierw sami się szanować. Duma narodowa, patriotyzm, poczucie godności, honor. Te cechy, z których kiedyś słynęliśmy, muszą znowu do Polski powrócić. Nie możemy zapominać o naszych wadach narodowych. które są wielkie i które musimy zwalczać, ale musimy też pamiętać, że zawsze mieliśmy także i wielkie zalety. Dzisiaj musimy wskrzesić nasze tradycyjne zalety. Dość już ślepego zapatrzenia w Zachód. Teraz czas na szukanie tego co dobre, bo polskie. POLITYKA ZAGRANICZNA Polityka zagraniczna zajmuje się pięcioma sprawami: 1. bezpieczeństwem państwa, a więc sojuszami obronnymi, 2. wpływaniem na politykę europejską lub światową w myśl naszych tradycyjnych wartości i interesu Polski, 3. wzmacnianiem prestiżu państwa, czyli działalnością międzynarodową, uczestnictwem w misjach pokojowych, planach itp., 4. wspomaganiem polskiej ekspansji gospodarczej, kulturalnej, 5. działaniami w interesie Polaków przebywających za granicą i wykorzystaniem ich ku pożytkowi wspólnej wszystkim Polakom Ojczyzny. Te sprawy są przedmiotem działania polityki zagranicznej. Tak jak każda działalność polityczna, również polityka zagraniczna jest sztuką osiągania rzeczy możliwych do osiągnięcia. Jest więc kwestią praktyki, w której nie ma żadnych dogmatów. Obowiązują wszystkie zasady etyczne, ale nie ma żadnych niepodważalnych zasad dotyczących sposobów działania. W związku z tym każdy polityk musi wyważyć praktycznie, co opłaca się robić, a co nie. Podstawowym celem polityki zagranicznej jest, tak jak w przypadku innych dziedzin polityki, realizowanie interesu Polski i Polaków. To jest podstawa wszelkiego działania. Tak więc polityka zagraniczna jest ramieniem polityki polskiej do realizowania interesów poza granicami kraju. Przez wiele lat modne było wysuwanie różnych szczytnych idei, którym podporządkowywać się miała polska racja stanu. Kiedyś taką ideą było wyzwolenie się ludów, walka za wolność naszą i waszą, potem politykę zagraniczną wykorzystywano do realizacji programu walki klasowej. Wszystkie te idee sprowadzały nieszczęścia na Polskę. Nie jesteśmy mocarstwem, ażebyśmy mieli obowiązek pomagać innym. Najpierw musimy pomóc sobie. W przyszłości, gdy będziemy państwem silnym i bogatym, będziemy mogli innym pomagać w walkach o słuszne sprawy. Na razie jednak walczmy o nasze słuszne sprawy. Nie oznacza to, że nie mamy pomagać np. biednym z Somalii czy Bośni, ale nie pomagajmy silniejszym. Zawsze byliśmy narodem wykorzystywanym, co ostatnia wojna nam dowiodła dobitnie. Biliśmy się za sojuszników na wszystkich frontach, a gdy przyszło do zwycięstwa. to o nas zapomniano. trzeba zacząć walczyć o swoje, a nie ginąć za "wolność waszą", gdy nasza jest ciągle zagrożona. Trzeba również wyzwolić się z pęt myślenia o polityce zagranicznej w kategoriach orientacji na któreś z państw. Politykę polską stać na prowadzenie polityki niezależnej, wolnej od wpływów obcych interesów. Już w czasach elekcji królów wpływy obcych interesów stały się dla nas zgubne. Oczywiście możemy i powinniśmy łączyć się w sojusze, ale zawsze w naszym interesie, a nie dlatego, że nasza orientacja jest prorosyjska, proniemiecka, czy proamerykańska. W Polsce może istnieć tylko jedna orientacja - pro polska! Wszystkie inne nie mają racji bytu. Musimy być samodzielni, gdyż nikt nie zadba o nasze interesy, jeżeli sami nie będziemy o nie dbali. Nasze działanie w sferze polityki międzynarodowej musi być wreszcie uwolnione od bagażu emocjonalnego. Polityka nie jest wykładnią uczuć. ale rozumu. Romantyzm tak bardzo obecny w naszej tradycji popycha nas ciągle do działań sprzecznych z wszelką logiką myślenia. Nasze powstania w XIX wieku owiane legendą bohaterstwa były przecież z logicznego punktu widzenia czymś absurdalnym, nie mającym najmniejszych szans powodzenia. Wytoczyły one z bohaterów krew, nie przynosząc żadnego pożytku Ojczyźnie. To samo dotyczy np. Powstania Warszawskiego, które było prawdziwie bohaterskie, ale skutki miało tylko tragiczne. Wyjątkiem wśród naszych powstań było jedynie Powstanie Wielkopolskie. Ideologia, która stanęła u podstaw tego powstania, nie miała jednak nic wspólnego z romantyzmem powstań XIX wieku. Podłożem dla zwycięstwa Powstania Wielkopolskiego była wieloletnia praca organiczna. Polacy w Wielkopolsce wywołali powstanie w chwili jak najbardziej odpowiedniej, kierując się rozumem, a nie romantycznymi marzeniami. Romantyzm funkcjonujący w świadomości Polaków prowadzi do irracjonalnych zachowań. Musimy wreszcie opanować emocje i prowadzić politykę zagraniczną według zasad rozumu i naszego interesu. Bezpieczeństwo i pozycja Polski w Europie Polska ma trudne położenie geopolityczne. Ze wschodu graniczą z nami państwa dawnego Związku Radzieckiego, które przeżywają ciągłe kłopoty gospodarcze, polityczne i społeczne wywołane długoletnim panowaniem socjalizmu. Wszystkie te państwa (za wyjątkiem Litwy) dysponują bronią atomową i silnymi armiami. Na południu graniczymy ze Słowacją i Czechami, które też przeżywają pewne kłopoty związane z rozbiciem federacji Czechosłowackiej i ogólnym zubożeniem postsocjalistycznym. Na Zachodzie natomiast graniczymy z potężnym państwem niemieckim, które jest podminowane ruchami faszystowskimi i kłopotami wynikającymi ze zjednoczenia. Jeszcze cztery lata temu Polska miała trzech sąsiadów. Dzisiaj ma ich siedmiu. Po upadku Układu Warszawskiego Polska znalazła się bez żadnych sojuszy militarnych, bez silnej armii, bez jakichkolwiek gwarancji swojego bezpieczeństwa. Polska polityka zagraniczna nie ma żadnych koncepcji wyjścia z tej sytuacji. Jedyną koncepcją, jaką zdołano się w ostatnich latach popisać, jest nachalne wpraszanie się do NATO, gdzie z uporem powtarza się. że nie mogą nas przyjąć, że nie mogą nam dać żadnych gwarancji bezpieczeństwa itp. Można uważać, że dla Polski wejście do NATO mogłoby być korzystne. Dawałoby bowiem gwarancje bezpieczeństwa ze strony Stanów Zjednoczonych i Anglii. Po pierwsze jednak nikt nam takich gwarancji dać nie chce. Po drugie natomiast istnieje pytanie. czy takie nawet już dane gwarancje gwarantowałyby cokolwiek w wypadku konieczności poniesienia wysiłku ze strony Zachodu w obronie Polski. Historia na tak postawione pytanie odpowiada jednoznacznie: Nie! Pamiętamy rok 1939, gdy wojska francuskie i angielskie nie dotrzymały sojuszu i zostawiły nas samotnie walczących z Niemcami. Pamiętamy również, że po wojnie Wielka Brytania i USA zostawiły nas na pastwę socjalizmu. Nic nie wskazuje na to, ażeby dzisiaj państwa zachodnie miały większy interes, ażeby bronić Polskę. Powie może ktoś, że dzisiejsza sytuacja jest przecież pokojowa. Wokół naszych granic leżą państwa, z którymi mamy dobre stosunki, wymianę handlową, że skończyła się już era konfliktów militarnych. Taką uspokajającą wizję lansują środki masowego przekazu. Oczywiście nie należy nikogo straszyć. Zadaniem jednak polityki zagranicznej jest przewidywać najgorsze. Zresztą od ponad trzech lat na świecie panuje straszliwe zamieszanie. W wielu miejscach istnieją ogniska zapalne: Angola, Haiti, Ingusja. Irak, Jemen, Jugosławia, Kambodża, Korea, Krym, Macedonia, Meksyk, Mołdawia. Palestyna, Salwador, Somalia, Uzbekistan, Zakaukazie itd. Nie tak dawno temu mogliśmy oglądać walki zbrojne na ulicach Moskwy. Wcale nie jest więc powiedziane, że konflikty zbrojne nie dojdą do naszych granic. Przecież do Chorwacji jest z Polski 500 kilometrów, a do Mołdawii jeszcze mniej. Prawdą jest, że w obecnej chwili nic nie wskazuje na jakąś zawieruchę wojenną, ale tak jak już wspomniałem, polityka zagraniczna musi przewidywać najgorszy bieg wypadków. Np. przypuśćmy, że za pięć lat Niemcy uporają się ze zjednoczeniem i zażądają wspólnej administracji na terenach Ziem Odzyskanych, a Ukraina stwierdzi, że Przemyśl to odwieczne miasto ukraińskie. Co w takim wypadku zrobi Polska? Armia nasza nie byłaby w stanie obronić się nawet przed jednym napastnikiem z osobna. Gdzie są więc nasi sojusznicy, którzy przyjdą nam z pomocą? Na Zachodzie ukazałoby się może parę artykułów w naszej obronie, ale poza tym nikt palcem w bucie by nie ruszył. Rosja nie mając z nami sojuszu byłaby neutralna, o ile nie chciałaby zagarnąć np. Elbląga. Litwa chętnie zajęłaby woj. suwalskie. które figuruje na mapach Sajudisu jako rdzennie litewskie. Jaka jest działalność Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ażeby takiej sytuacji przeciwdziałać? Żadna! W ogóle polska myśl polityczna nie nadążyła za zmianami zachodzącymi w naszym rejonie i nikt nie ma gotowej recepty na nadchodzące sytuacje. Postaram się przedstawić pewien zarys koncepcji polityki zagranicznej. Koncepcja, której jestem zwolennikiem, nie jest czymś nowym. Jest to raczej koncepcja tak stara, jak stara jest Polska. W różnych epokach w odmienny sposób ją realizowano, zawsze jednak biorąc za podstawę wyjściową interes Polski i Polaków. Dzisiaj wizja polskiej polityki zagranicznej musi być globalna, nie może obejmować spraw związanych tylko z bezpośrednimi naszymi sąsiadami. Świat relatywnie się zmniejsza wraz z postępem technicznym, polityka więc ażeby była skuteczna musi obejmować skalę globalną. Na przykładzie naszego kontynentu widać wyraźnie, jakie istnieją światowe trendy polityczno-ideologiczne. W dzisiejszej Europie widać już pierwsze symptomy zbliżającej się walki o oblicze naszego kontynentu. Istnieją dwie ścierające się koncepcje Europy. Jedna, której autorem jest Charles de Gaulle, nazwana przez niego Europą Ojczyzn. Europa Ojczyzn, to kontynent żyjący w pokoju opartym na wzajemnym szacunku narodów do siebie. Europa, która byłaby połączona wspólnymi więziami gospodarczymi, ale w której każde z państw zachowywałoby swoją suwerenność i swoją tradycję. Drugą koncepcją Europy jest idea Europy zjednoczonej we wszystkim. Europy zjednoczonej, która byłaby olbrzymim państwem, molochem, który uniformizowałby wszystkie tradycje. Europa bez tradycji, bez chrześcijaństwa, bez moralności, bez Ojczyzn. Stany Zjednoczone Europy. Ta druga koncepcja jest lansowana głównie przez środowiska kosmopolityczne, nie posiadające poczucia przynależności do jakiejkolwiek Ojczyzny. Środowiska te popierane przez polityków amerykańskich znalazły w samej Europie wielkiego sprzymierzeńca - państwo niemieckie, które w takich Stanach Zjednoczonych Europy stanowiłoby ze względu na swój potencjał gospodarczy element dominujący. Niemcy nie od dziś, ale od ponad tysiąca lat dążą do przewodnictwa nad Europą. Droga do tego przewodnictwa była dla nich rozmaita. Kiedyś służyła temu koncepcja uniwersalizmu cesarskiego, później idea nawracania pogan. wreszcie najczęściej drogą tą był podbój militarny. W XX wieku Niemcy dwukrotnie rozpętały piekło wojny na naszym kontynencie po to, by zapewnić sobie przywództwo w Europie. Na początku wieku w roku 1914 Niemcy wyznaczyły sobie następujące cele wojenne (Kanclerz Rzeszy Niemieckiej Bethmann Hollweg w szczytowym momencie bitwy nad Marną pisał do Delbrucka, wyznaczając warunki zawarcia ewentualnego pokoju z Francją): "Zabezpieczenie Rzeszy Niemieckiej od zachodu i od wschodu na tak długo, jak tylko da się pomyśleć. W tym celu Francja musi zostać osłabiona, by już nie mogła się na nowo podźwignąć jako wielkie mocarstwo, Rosja musi być o ile możności odepchnięta od niemieckich granic i jej panowanie nad rosyjskimi ludami wasalnymi musi zostać złamane". Najważniejszym punktem planu niemieckiego był "program związku celnego". "Należy osiągnąć ustanowienie środkowo-europejskiego związku gospodarczego drogą wspólnych układów celnych, obejmujących Francję, Belgię, Holandię, Danię, Austro-Węgry, Polskę (chodziło o Kongresówkę) oraz ewentualnie także Włochy, Szwecję i Norwegię. Związek ten, wprawdzie bez wspólnej konstytucyjnej nadbudowy i przy zachowaniu zewnętrznej równości swoich członków, ale faktycznie pod niemieckim kierownictwem, będzie musiał utrwalić panowanie gospodarcze Niemiec nad środkową Europą". [Cytat z książki Fritza Fischera "Deutsche Kriegsziele, Revolutionierung und Separatfńeden im Osten 1914-1918", "Historiche Zeitschrift", Monachium 1959, tom 188, str. 255. Cytat został odnaleziony i opublikowany przez Jędrzeja Giertycha w książce "Rola Dziejowa Dmowskiego", Chicago 1968, tom 1, str. 87-88], Zastanówmy się, czy przypadkiem cele te nie są dzisiaj realizowane za pomocą koncepcji zjednoczonej Europy. Powie ktoś, że przecież Niemcy są dzisiaj inne. że RFN jest państwem demokratycznym itp. Hitler w roku 1933 doszedł do władzy też w sposób demokratyczny. Dzisiaj nazistów popiera w Niemczech 10% ludzi. Ale nazizm jest to skrajnie imperialistyczna ideologia. Wielu jest jednak Niemców, którzy popierają lekki imperializm. Trudno uwierzyć, ażeby przez tysiąc lat jakieś państwo postępowało w jakimś kierunku, po czym nagle radykalnie się zmieniło. Obowiązkiem polityka w Polsce jest w to nie wierzyć. Przecież za stwierdzeniami, że Niemcy są już inne, stoją tylko własne słowa niemieckich polityków, którzy nawet jeżeli mówią uczciwie to, co myślą, to jednak mogą przegrać następne wybory. Obserwując wydarzenia polityczne po obaleniu muru berlińskiego trzeba jasno stwierdzić, że Niemcy całą parą idą w kierunku zdominowania Europy. Rozpad Jugosławii wywołany był w dużym stopniu polityką niemiecką. Zniknęło tradycyjne antyniemieckie państwo na południu Europy. Rozpad Czechosłowacji stanowi kolejne osłabienie potencjalnego systemu państw antyniemieckich. Powstanie Ukrainy stanowi reaktywizację tradycyjnego sojusznika niemieckiego na wschodzie Europy. Trudno przypuszczać, ażeby wszystkie te zmiany, tak korzystne dla ewentualnych planów zdominowania Europy przez Niemców, pojawiały się przypadkowo. Tym bardziej że np. w sprawie Jugosławii interwencja niemiecka jest ewidentna. Krytykowano ją nawet w Londynie. Państwo niemieckie ze swą potężną ekonomią, potencjałem demograficznym, silną armią i wpływami politycznymi jest obecnie najsilniejszym państwem w Europie. W przypadku zjednoczenia Europy stanowić będzie jej trzon i siłę decydującą. Już dzisiaj Europa Zachodnia drży w posadach, gdy np. Bundesbank zmniejszy lub zwiększy stopę procentową. Gospodarka państw Europy Zachodniej jest w dużym stopniu od Niemiec uzależniona. Jan Maria Jackowski w książce "Bitwa o Polskę" wydanej w 1993 nakładem "ad astry" słusznie napisał (str. 179): "Warto zauważyć. że Niemcy są praktycznie jedynym krajem, któremu zjednoczenie Europy jest potrzebne wyłącznie instrumentalnie by ją zdominować. Niemiecki ekonomiczny Drang nach Osten i koncepcja Mitteieuropy, z bezkresnym zapleczem surowców i rynkiem zbytu w Rosji, uniezależnia praktycznie to mocarstwo gospodarcze od Europy Zachodniej". Istnieją w Polsce opinie, że walczyć z Niemcami nie ma po co. Obojętnie kto będzie rządził, byleby we wspólnej Europie było lepiej gospodarczo. Opinia taka jest dość rozpowszechniona. Dowodzi ona jednak braku rozumu politycznego. Jednym z podstawowych celów państwa niemieckiego był zawsze rozwój terytorialny w kierunku wschodnim. Próbowano go prowadzić najpierw podbojem w X-XI w.. metodą kolonizacji w XII-XIII w., metodą nawracania mieczem XIII-XVI w. (epoka Krzyżaków), wreszcie przez dwieście lat panował spokój wynikający z rozbicia na dzielnice państwa niemieckiego (chociaż nawet w tym okresie elektor pruski wsparł akcję zmierzającą do rozbioru Polski w roku 1655 podczas potopu szwedzkiego). W XVIII wieku znów Niemcy (Prusy) stały się inicjatorem rozbiorów Polski i przez cały wiek XIX prowadziły ożywioną akcję germanizacyjną. W XX wieku nie tylko Polska, ale cały świat poznał "pokojową" politykę Niemiec. Trudno więc uwierzyć, że dysponując władzą we wspólnej Europie nie skorzystają z okazji, ażeby zrealizować swoje plany w stosunku do Polski, tym bardziej, że poniosły straty terytorialne w ostatniej wojnie cofające je do stanu wyjściowego w X wieku. Pamiętajmy. że trendy rewanżystowskie są w Niemczech coraz silniejsze. Niedawno jeden z parlamentarzystów RFN wniósł pod obrady Parlamentu Europejskiego projekt przyłączenia do Niemiec naszych Ziem Odzyskanych. Projekt ten poparł licznymi mapami i "dowodami". W Polsce środki masowego przekazu informacji tej nie nagłośniły. Chciałbym zaznaczyć tutaj, że to, co mówię o Niemczech dotyczy polityki Niemiec, a nie samych Niemców. Jest wśród nich bardzo wielu porządnych ludzi, którzy w żaden sposób nie myślą o jakimś rewanżu na Polsce. Niestety jak historia pokazała, nie potrafią oni uzyskać w decydujących momentach znaczącego wpływu na politykę swego kraju. Stanom Zjednoczonym Europy - nie! Polska musi opowiedzieć się po stronie koncepcji de Gaulle'a, zakładającej Europę suwerennych Ojczyzn. Europa w wydaniu proponowanym przez koncepcje polityków amerykańskich i niemieckich (tzw. New World Order) byłaby Europa bez tradycyjnych wartości, które są również polskimi wartościami. Nie chcemy przecież całej Europy poddanej pod jedną sztancę, w jednych strojach, zachowaniach, mowie, myśli, z jedną telewizją itp. Taka koncepcja to koszmar! Europejczycy lubią się różnić. Różnorodność nie jest czymś złym, ale dobrym. Wolę pojechać do Paryża i wypić dobre wino oraz zjeść potrawy wspaniałej, francuskiej kuchni, a nie spoglądając na łuk tryumfalny popijać hamburgera Coca-colą. Tradycja europejska przejawiająca się w tysiącach rzeczy ważnych i mniej ważnych Jest podstawowym elementem, na którym wyrosła potęga naszego kontynentu, który stworzył i rozszerzył na cały świat swoją cywilizację. Konkurencja wynikająca z przynależności do odmiennych narodów sprawiła, że nasz kontynent tak wspaniale się rozwijał. To właśnie od czasów, gdy Europa zaczyna dążyć do jedności, rola i znaczenie jej w świecie spada. Z powodów duchowych i politycznych Polska powinna optować za koncepcją Europy Ojczyzn. Podstawowym naszym celem jest więc kontynent państw trzymających się tradycji, współpracujących ze sobą w dziedzinach gospodarczych, a wspólnie zwalczających przeciwne cywilizacji europejskiej (łacińskiej) trendy kosmopolityczne. Przede wszystkim należy jednak troszczyć się o siebie. Musimy stworzyć sobie mocną pozycję wśród państw europejskich, żeby się z nami liczono. Uzdrowienie naszej gospodarki jest podstawowym zadaniem. Nie możemy jednak uzdrowienia tego budować na uzależnieniu od kogokolwiek. Polska musi być suwerenna. Obok spraw gospodarczych najistotniejsza jest kwestia kierunku prowadzenia polityki zagranicznej. Te kierunki moim zdaniem powinny być dwa: ścisły sojusz z Rosją i współorganizowanie europejskiej koalicji państw zmieniającej do przeciwstawienia się dominacji niemieckiej. Osobnym zagadnieniem, które jednak jest niezwykle istotne i które stanowi jakby istotę dzisiejszych konfliktów światowych, jest koncepcja realizowana przez światową finansjerę. Koncepcja ta, najczęściej nazywana New World Order, jest swojego rodzaju imperializmem prezentowanym przez kosmopolityczne koła gospodarcze w USA i w Europie Zachodniej. W Europie lansują one koncepcje Stanów Zjednoczonych Europy. Celem świadomej działalności tych kół jest stworzenie systemu przewodnictwa nad światem. System ten oparty miałby być o dwa elementy: pieniądze oraz ideologię liberalizmu moralnego. Widzimy dzisiaj wyraźnie, że cały Trzeci Świat tzn. Afryka (za wyjątkiem krajów arabskich i RPA), Ameryka Płd., część Azji oraz byłe kraje socjalistyczne są uzależnione w różnym stopniu od banków zachodnich, które udzieliły tym krajom kiedyś pożyczek o bardzo wysokiej stopie procentowej i teraz kwestie zadłużenia traktują jako element nacisku politycznego. Widać to wyraźnie na przykładzie Polski, gdzie wszystkie decyzje ekonomiczne podejmowane w ciągu ostatnich trzech lat musiały uzyskać zgodę zachodnich banków. Ta sama sytuacja występuje w innych krajach uzależnionych finansowo. Z kwestiami finansowymi związane jest również szerzenie ideologii zachodniej, którą charakteryzuje nienawiść do Kościoła katolickiego, liberalizm moralny, religijne spoganienie występujące w tzw. ruchu New Age oraz niechęć do wszelkiej tradycji, a w szczególności do tradycji narodowej. Taka ideologia w całej zachodniej Europie, w Ameryce i w krajach uzależnionych takich jak Polska jest lansowana przez środki masowego przekazu, które absolutnie wszędzie pozostają w rękach ludzi związanych z lewicą. W Polsce środki masowego przekazu są jedyną rzeczą, którą sprywatyzowano, oddając w ręce pracowników. czyli dziennikarzy okresu komunistycznego. Stąd też opcja tych ludzi, o giętkich karkach, przystosowała się do ideologii narzucanej przez lewicę laicką, która doszła do władzy w roku 1989. Zarówno ideologia liberalna, jak i koncepcja rządu światowego za pomocą banków jest niezgodna z Polską tradycją, kulturą i z naszym interesem narodowym. Rządy światowej finansjery są to rządy ludzi nieprzychylnych wszystkim krajom i politykom wyznającym tradycyjne wartości. Nie można oczywiście demonizować sytuacji. Władza banków nad światem nie ma jeszcze charakteru absolutnego. Istnieją potężne siły, które w imię uczciwości sprzeciwiają się wykorzystywaniu narodów do służby bankom. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z prób przejęcia przez kosmopolityczne elity finansowe kontroli nad światem i z konieczności przeciwdziałania tym siłom. Dobra polityka musi wyprzedzać pewne sytuacje, które w najbliższej przyszłości mogą mieć miejsce. My musimy już dzisiaj wiedzieć, że w nadchodzącym konflikcie pomiędzy koncepcją suwerenności państw, a koncepcją światowego rządu opartego o ideologię antychrześcijańską i amoralną oraz o pieniądze, Polska musi opowiedzieć się za suwerennością państw. Naród nasz z racji swego położenia geopolitycznego, Jeżeli chce w spokoju rozwijać się, musi doprowadzić do koalicji państw sprzeciwiających się rządom światowym. Polska polityka zagraniczna musi przekonać do tej idei najpierw Rosję i inne kraje Europy Środkowo- Wschodniej, a później doprowadzić do ogłoszenia walki z uzależnieniami finansowymi państw. Państwa Europy Środkowo-Wschodniej mogą stać się kręgosłupem walki, wokół którego skupią się wszystkie państwa wykorzystywane gospodarczo przez finansjerę zachodnią. Walkę taką poparłyby również kraje arabskie i bogate kraje Dalekiego Wschodu. Idea ONZ jest godna poparcia, należy jednak zdecydowanie zwalczać ten ruch ideologii libertyńskiej i materialistycznej, który w oparciu o kontrolę na całym świecie środków masowego przekazu oraz olbrzymie zasoby finansowe, kieruje świat w stronę otchłani zła, głupoty i nietolerancji pod hasłami dobra, postępu i tolerancji. Ażebyśmy mogli być naprawdę niepodlegli. nie wystarczy, żeśmy zrzucili jarzmo okupacji sowieckiej, trzeba również zdobyć się na politykę, która wyzwoli nas z uzależnienia od Zachodu. Ta walka o drugą niepodległość jest znacznie trudniejsza, bo wymaga zaangażowania globalnego. Polska jest jednak na tyle mocna w swej woli wolności, że damy sobie radę z tą kolejną próbą narzucenia nam obcej dominacji. W przeszłości wiele było prób zapanowania nad światem, czy nad jądrem tego świata jakim była Europa, zawsze jednak dziwnym trafem pierwszy opór zdobywcy napotykali w Polsce. Na naszych granicach załamało się uderzenie Mongołów, myśmy powstrzymali dążących do dominacji nad Europą Środkową, a więc w konsekwencji nad całą Europą, Niemców w XI w. na Psim Polu, w XV pod Grunwaldem. Myśmy złamali siłę ofensywną potężnego Cesarstwa Niemieckiego pod Chocimiem i Wiedniem. Myśmy uratowali Europę przed nawałą komunistyczną w roku 1920. Polska jako pierwsza powiedziała szaleńcom nazistowskim NIE! O Polskę wreszcie rozbił się gmach imperium sowieckiego, który runął w wyniku niemożności utrzymania go w Polsce. Los jednak chciał, że zawsze po zwycięstwie owoce naszej walki zbierali inni. Tak było po walkach z Turkami, kiedy rozwinęło się cesarstwo austriackie, tak było po walkach z Niemcami, kiedy za naszymi plecami rozwinęła się Rosja. Tak było po walkach z komunizmem, kiedyśmy w 1920 roku straszliwym wysiłkiem umożliwili rozwój Europy Zachodniej. Tak też było po II wojnie światowej, gdy spłynęliśmy hekatombą krwi, za którą zapłacono nam zdradą sojuszników i półwieczem komunizmu. Tak jest i dzisiaj, kiedy za zwycięstwo nad Sowietami płaci się nam uzależnieniem gospodarczym. Zawsze jednak mieliśmy z naszych zwycięstw jeden zysk - trwaliśmy pomimo wszystko, właśnie dlatego, że zwyciężaliśmy. Czasami nasze zwycięstwa dawały owoce po długich latach, ale zawsze w końcu powstawaliśmy i istnieliśmy nadal. Nasze ciągłe walki i wojny oduczyły nas żyć w pokoju, ale widocznie takie jest nasze zadanie i tylko tak potrafmy przetrwać. Musimy walczyć, ażeby nas nie zniszczono. Dzisiaj stawiając sobie przed oczyma ogrom zadania, jakie nas czeka, musimy sobie jasno powiedzieć: choćby cały świat znalazł się na usługach złotego cielca, choćby wszystkie kraje zostały uzależnione finansowo od nowych kandydatów do władzy światowej, choćby w samej naszej Ojczyźnie istnieli ludzie uzależnieni, na wysokich stanowiskach i kontrolujących środki masowego przekazu, to jednak my Polacy będziemy tymi, którzy powiedzą głośno, po raz kolejny w historii, NIE! NIE wyzyskowi finansowemu narodów! NIE materializmowi praktycznemu, który uczy kochać rzeczy! NIE światowemu rządowi! NIE wyzyskowi krajów Trzeciego Świata, których obywatele umierają z głodu, ażeby rządy mogły bankom światowym spłacać lichwiarskie procenty od wymuszonych pożyczek! NIE wojnom wzniecanym po to, ażeby przemysł zbrojeniowy krajów bogatych mógł sprzedawać swe produkty! NIE ubóstwianiu głupoty! NIE zepsuciu moralnemu! Chcemy być wolni! I uważamy, że wszyscy mają prawo do wolności. Nie pieniądz, ale uczciwość i sprawiedliwość mają rządzić światem. Być może, że korzyści z walki, która nas czeka, zgarną inni. My jednak musimy walczyć, ażeby przetrwać. Nie wierzmy w tezy głoszone przez środki masowego przekazu, że Polacy są durni, złośliwi, szowinistyczni, nietolerancyjni. Głosi się je nam specjalnie, ażeby nas psychicznie zniszczyć, ażebyśmy nie wierząc w siebie nie byli zdolni do walki. Musimy oczyścić się z naszych przywar i rozpocząć bój o najświętsze wartości, o wolność. Jeżeli sami sobie wolności nie wywalczymy, to nikt nam jej nie podaruje. Do tej walki musimy się zabrać systematycznie i inteligentnie. Najpierw należy poszukać sprzymierzeńców. Sojusz z Rosją Tak jak wspomniałem, sytuacja obecna nie świadczy w żaden sposób o suwerenności państwa polskiego. Istnieją dwa poglądy co do źródeł tego braku suwerenności. Jedni uważają, że źródłem tym są agenci powiązani z dawnym KGB, którzy realizują politykę rosyjską. Drudzy uważają (ja do nich się zaliczam), że prawdziwym ograniczeniem naszej wolności są agenci KGB sprzedani wywiadom zachodnim oraz ludzie (dysydenci z PZPR w roku 1968), którzy za pieniądze rządów zachodnich uprawiają od dwudziestu lat politykę w Polsce. Zakładając którykolwiek z tych przypadków zrozumiałe jest, że działalność nasza powinna prowadzić przede wszystkim do odzyskania rzeczywistej suwerenności, czyli do odsunięcia od wszelkich wpływów ludzi realizujących politykę niepolską. Otóż w tym aspekcie wydaje mi się oczywiste, że łatwiej uda się odzyskać suwerenność ruchowi politycznemu, który będzie reprezentował opcję polityki zagranicznej prowadzonej w oparciu o partnerski sojusz z Rosją. Pogląd ten daje się obronić przy obydwu założeniach źródeł polskiej niesuwerenności. W przypadku, gdy Polską rządzą agenci rosyjscy, to jest niepodważalnym faktem, że rząd Rosji trudniej przyjmie do wiadomości obalenie swoich agentów przez ruch antyrosyjski, niż przez ruch, który nie byłby antyrosyjski. Prawdopodobieństwo zbrojnej obrony pozycji agentów rosyjskich w Polsce byłoby większe w sytuacji przejęcia u nas władzy przez ruch antyrosyjski. W drugim natomiast przypadku, gdy Polską rządzą agenci pro zachodni, Rosja przyjmie z zadowoleniem fakt ich obalenia przez ruch zmierzający do rzeczywistego z nią sojuszu. Żaden rząd zachodni nie odważy się natomiast wszcząć poważnej interwencji politycznej, nie mówiąc o militarnej, która godziłaby nie tylko w interesy Polski, ale również w interes Rosji. Rosja znajduje się w bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej i politycznej. W chwili obecnej rządy nad Rosją sprawują ludzie powiązani z bankami zachodnimi. Koncepcja realizowanych przez nich przemian gospodarczych zmierza, tak jak w Polsce, do podporządkowania ekonomicznego Rosji państwom zachodnim. My dobrze znamy Rosjan i wiemy, że nie wytrzymają długo takiego poniżenia, w jakiej znalazła się dzisiaj ich ojczyzna. Przyjdzie moment. gdy zapanują tam rządy jakiegoś generała, który będzie starał się przywrócić Rosji mocarstwową rolę. Gdyby do tego czasu w Polsce nadal panowały rządy ulegle służące zachodnim panom, to najprawdopodobniej w takiej sytuacji grozi nam ponowne wejście w skład imperium rosyjskiego. Zachód za cenę pokoju gotowy będzie sprzedać Polskę, tak jak to już nieraz miało miejsce w historii. Niemcy też być może na tym skorzystają, zabierając nam ziemie zachodnie. Kontynuowanie więc polityki zagranicznej służalczej wobec Brukseli i Berlina może przynieść nam straszliwą katastrofę, Wyjście jest tylko jedno - musimy zmienić koncepcję polityczną. Nie pchajmy się na Zachód, gdzie nas nie chcą. Rozwijajmy z Zachodem korzystne kontakty gospodarcze, ale nie próbujmy stawiać granicy pomiędzy Europą Zachodnią a Wschodnią na Bugu. Nie ma dla nas nic groźniejszego niż taka sytuacja. De facto staniemy się wasalem Niemiec, które jedyne będą zdolne oprzeć się naciskowi państw post sowieckich. My musimy być suwerennym pomostem pomiędzy Wschodem a Zachodem, nie starajmy się jednak odcinać od państw byłego Związku Radzieckiego, gdyż będzie to nas kiedyś drogo kosztowało. Cena za pychę i głupotę jest zawsze wielka. Powie ktoś, że przyjęcie koncepcji sojuszu z Rosją godzi w suwerenność Polski i naszą odrębność cywilizacyjną. Uważam, że tak nie jest. Sojusz rosyjsko-polski ma tę ogromną zaletę, że byłby korzystny dla obydwu stron. Polska uzyskała by w ten sposób bezpieczeństwo militarne, łatwy dostęp do wszystkich surowców, olbrzymi rynek zbytu, możliwości ekspansji ekonomicznej w oparciu o Rosję na kraje azjatyckie. Rosja natomiast uzyskałaby tak bardzo jej potrzebnego sojusznika w Europie. Sojusznik taki jest Rosji bardzo potrzebny, gdyż ma ona gigantyczne problemy z muzułmanami oraz musi liczyć się z groźbą konfliktu z Chinami. Nam Rosja cywilizacyjnie nie zagraża. To raczej ona będzie od nas czerpać duchowo i kulturalnie, jak już to nieraz miało miejsce w historii. Sądzę, że wizję sojuszu polsko- rosyjskiego można porównać do sojuszu, w jakim były przez czterdzieści lat Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Dwa suwerenne państwa, o nierównym potencjale, które pomagały sobie wzajemnie. Stany Zjednoczone miały zawsze poparcie ze strony Wielkiej Brytanii w kwestiach dotyczących zagadnień europejskich, natomiast Wielka Brytania miała w swej działalności zaplecze w postaci Stanów Zjednoczonych nawet w kwestiach polityki globalnej. Np. w wojnie o Falklandy USA wsparły Wielką Brytanię, pomimo tego, że byty również w sojuszu z Argentyną. Graniczymy obecnie z siedmioma państwami. Spośród tej siódemki trzy są w stanie zagrozić nam militarnie: Rosja, Niemcy i Ukraina. Spośród tej trójki tylko Rosja nie ma do nas pretensji terytorialnych. Już sam ten fakt wskazuje na to. że o rzeczywistym i trwałym sojuszu, który gwarantowałby naszą integralność terytorialną, możemy rozmawiać tylko z Rosją. Wzajemne wsparcie polityczne pomiędzy Rosją ą Polską przyniosłoby obydwu krajom wiele dobrego. Zawsze dla Polski konflikty z Rosją okazywały się być tragicznymi w skutkach. To samo jest dzisiaj. Ponieważ istnieje napięcie w stosunkach polsko rosyjskich, wykorzystują to Niemcy załatwiając np. sprawę przesiedleń Niemców nadwołżańskich do regionu kaliningradzkiego. W chwili obecnej Niemcy wydają miliardy dolarów, ażeby pomóc w tym osadnictwie. Oczywiście ma to na celu odtworzenie Prus Wschodnich. Polska, żeby mogła czuć się prawdziwie suwerenna w stosunkach z Europą Zachodnią, musi posiadać sojusz z Rosją. Konsekwencją przyjaźni polsko-rosyjskiej są dla Polski możliwości polityczne w Europie Środkowej. Konsekwencją tej przyjaźni byłoby również coś znacznie większego. Zadany zostałby śmiertelny cios koncepcjom zjednoczonej Europy pod przewodnictwem Niemców, socdemoliberałów i biurokratów z Brukseli. Plan zjednoczenia świata wypracowany przez masonerię ległby w gruzach. To jest cel i taka jest stawka naszej kontrrewolucji. Współpraca w Europie Środkowej Jednym z najważniejszych postulatów polskiej racji stanu powinno być utworzenie w Europie Środkowej koalicji państw. której zadaniem byłoby przeciwstawianie się naporowi Niemiec oraz państw islamskich. Dzisiejszy świat znajduje się w przededniu wielkiego zróżnicowanego konfliktu. Z jednej strony podmiotem tego konfliktu będzie walka państw zachodnich z krajami arabskimi; ta sama walka toczy się pomiędzy Rosja a krajami islamskimi. Nieunikniony jest również konflikt pomiędzy Rosją a Zachodem. Zachodnia oligarchia finansowa nie zniesie bowiem istnienia wielkiego, nie kontrolowanego czynnika politycznego, jakim jest Rosja. W tym układzie zadaniem o konsekwencjach globalnych dla Polski byłoby utworzenie nowego czynnika politycznego - Europy Środkowej. Europy Środkowej. która nie byłaby jak chcą niektórzy z naszych polityków elementem układu antyrosyjskiego, ale wręcz przeciwnie. Jej pierwszoplanowym zadaniem byłaby obrona przed czynnikami w sposób nieunikniony wrogimi Rosji - tzn. krajami zachodnimi i muzułmańskimi. Europa Środkowa obejmująca takie kraje jak Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Serbia i Czarnogóra. Macedonia, Chorwacja, Słowenia, Litwa, Łotwa, Estonia i może Ukraina czy Białoruś (o ile utrzymają one swą suwerenną państwowość), musiałaby powstać jako czynnik polityczny skierowany na sojusz z Rosją. W przeciwnym wypadku, Rosja zrobiłaby wszystko, ażeby doprowadzić wraz z Niemcami do zniszczenia takiego tworu. Możliwe, że tworzenie systemu politycznego, który organizowałby Europę od Adriatyku i Morza Czarnego po Bałtyk nie podobałoby się niektórym imperialistom w Rosji. Niemniej jednak muszą oni liczyć się z faktami, jakimi są dla Rosji olbrzymie zagrożenia ze strony państw islamskich, ze strony państw zachodnich oraz ze strony Chin i Japonii. Rosja z tymi zagrożeniami nie jest w stanie poradzić sobie sama. Jej próba narzucenia nowej dominacji na kraje środkowoeuropejskiej skończyłaby się tylko jej osłabieniem, gdyż wymagałoby to ciągłego zaangażowania sił w utrzymanie dominacji w tym regionie. Przy obecnej sytuacji geopolitycznej nie jest ona w stanie poradzić sobie z tym na dalszą metę. Dlatego stratedzy rosyjscy zaakceptowaliby prawdopodobnie nowy układ sił na swej zachodniej granicy. W Europie Środkowej od upadku Monarchii Austro-Węgierskiej istnieje swojego rodzaju próżnia polityczna. Austro-Węgry istniały jako niezależny byt polityczny do chwili, gdy zostały pokonane przez Niemców w 1866 roku pod Sadową. Od tego czasu niemieckie korzenie Austriaków w połączeniu z emancypacją ludów słowiańskich powodowały, że Austria traciła swój niezależny charakter coraz bardziej opierając się na silnym Cesarstwie Niemieckim, aż wreszcie stała się w praktyce wasalem Niemiec. Polska jako największy czynnik w Europie Środkowej ma wielką szansę, przy zachowaniu życzliwości w stosunku do Rosji. zbudować system odpowiadający mniej więcej geograficznie Monarchii Austro-Węgierskiej. Mamy również szansę stać się w tym systemie czynnikiem najważniejszym, chociaż szanującym naszych przyjaciół i nie wtrącającym się w ich sprawy wewnętrzne. Rosja z powstania takiego układu miałaby taki pożytek, że w nasilających się zmaganiach z państwami islamskimi posiadałaby cennego i silnego sojusznika. Również w nieuniknionym konflikcie z rozpadającymi się powoli strukturami państw zachodnich Europa Środkowa mogłaby się stać cennym partnerem trzymającym w szachu nacjonalizm niemiecki. Koncepcję zorganizowania Europy Środkowej w sojusz nastawiony na obronę przed wspólnymi wrogami, przyjazny w stosunku do Rosji. można porównać do sposobu organizowania się Europy Zachodniej, która również była organizowana przeciwko wspólnemu wrogowi - ZSRR - oraz z poparciem przyjaznego mocarstwa - USA. Koncepcja ta nie stanowi alternatywy dla opisanej wyżej propozycji sojuszu Polski z Rosją, ale kontynuację. Żebyśmy mieli szansę zbudować Europę Środkową, musimy mieć poparcie Rosji. Tak samo jak Europy Zachodniej nie zbudowano by bez poparcia USA, tak samo Europy Środkowej nie zbuduje się bez poparcia Rosji. Dodatkowym elementem, który powinien być wpleciony w budowanie Europy Środkowej, jest czynnik religijny i ideologiczny. W sposób naturalny antagonizm z ateistycznym światem Zachodu i islamskim Wschodem wymagałby ustalenia fundamentu, którym mogłyby być jedynie chrześcijaństwo oraz prawdziwe zasady kultury i cywilizacji europejskiej, zagubione przez zachód. Sojusz oparty na takich założeniach miałby szansę stać się atrakcyjny również dla wielu sił politycznych na Zachodzie, które przeciwstawiają się nowemu pogaństwu i acywilizacyjności ogarniającej Zachód. Mielibyśmy naturalnych sojuszników pośród ugrupowań walczących z socdemoliberalizmem. To również stanowiłoby siłę nowej struktury politycznej. Powinniśmy w środku Europy zbudować Europę Ojczyzn, zbudowaną na państwach narodowych. Niezależni przyjaciele Wszystkie państwa niezależne są naszymi potencjalnymi przyjaciółmi. Dlatego też z sympatią powinniśmy patrzeć na wszelkie państwa, posiadające prawdziwą suwerenność. Jest bowiem bardzo prawdopodobne, że w wypadku, gdyby Polska zaczęła walczyć o swoją suwerenność, państwa będące niezależnymi poprą nas. Trzeba podkreślić, w kontekście tego, co powiedziałem o Europie Środkowej, że tak jak w systemie państw środkowoeuropejskich trudno wyobrazić sobie pełną zgodność interesów, tak samo i w Europie Zachodniej istnieją antagonizmy, które moglibyśmy wykorzystać. Szczególne znaczenie ma tutaj zawsze niezależna Wielka Brytania. Tradycją polityki angielskiej jest bowiem zwalczanie najsilniejszego na kontynencie. Takim najsilniejszym państwem są teraz Niemcy. Pierwsze symptomy zmiany kursu polityki angielskiej wyraźnie widać w wypowiedziach niektórych prominentnych konserwatystów brytyjskich. Musimy jednak pamiętać, że z chwilą, gdy Anglicy ocenią, że Rosja (albo Europa Środkowa) jest najsilniejszym organizmem politycznym Europy, natychmiast będą sojusznikami Niemiec. Będą nas więc z całej siły zwalczać, gdyż sam byt Polski jest czynnikiem osłabiającym Niemcy. Nieco inna sytuacja Jest z Francją. Francuzi mogą się zaangażować w sojusz z nami pod warunkiem, że w ich układach wewnętrznych przegrają ugrupowania lewicy komunistycznej i lewicy socdemoliberalnej, którą niesłusznie we Francji nazywa się prawicą. Czy do tego dojdzie, nie wiadomo. Faktem jest, że geopolityka i historia wskazują na możliwość sojuszu polsko - francuskiego. Polityka popierania Polaków Tak skrótowo ujmując, powinien wyglądać program Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Współpracy Gospodarczej z Zagranicą (które powinno wejść w skład MSZ). Oprócz normalnych funkcji dyplomatycznych MSZ i MWGZ, w sferze zainteresowań tych resortów pozostają jeszcze dwie bardzo ważne dziedziny, a mianowicie promocja (ekonomiczna, polityczna, kulturalna, językowa) Polski za granicą i utrzymywanie więzi z Polonią. W pierwszej z tych dziedzin (ekonomicznej) robi się wiele rzeczy. tylko najczęściej psują to różnego rodzaju nieuczciwości popełniane przez przedstawicieli Polski oraz brak pieniędzy na szeroką promocję. Problemom tym można zaradzić przez obsadzenie placówek dyplomatycznych i konsularnych kadrą uczciwych i rzetelnych ludzi, który już samą swoją postawą podnosiliby prestiż Polski. Przede wszystkim promocja Polski nie może odbywać się na zasadzie, zgodnie z którą odbywa się teraz, tzn. promowania nieudolnych polskich prób naśladowania we wszystkim Zachodu. Polska ma własną tradycję, własną kulturę i wcale nie musimy się wstydzić naszego dziedzictwa i osiągnięć. Polskie konsulaty zamiast np. promować polskie wynalazki, propagują to, co w Polsce można by jeszcze wykupić. Zamiast udostępniać prawdziwą Polską kulturę, promują modernistyczny kicz. Polskę stać na to, ażeby zaprezentowała światu coś innego od moderny zachodniej, coś oryginalnego. Nie mamy również powodów, by wstydzić się osiągnięć naukowych czy nawet technicznych. Trzeba jednak, ażeby polskie służby zagraniczne zaangażowały się w promowanie tego, co polskie. Polacy płacą na te służby, a więc one winny pełnić rolę służebną w stosunku do polskich zakładów, biznesmenów, artystów. Tylko wtedy Polska ma szansę uzyskać właściwy prestiż w świecie. Druga straszliwie zaniedbana dziedzina zadań MSZ to utrzymywanie więzi z Polonią. Polska nie wykorzystuje tego wielkiego atutu, jakim jest emigracja. Od zaraz potrzebne byłoby rozpoczęcie poniżej opisanych przedsięwzięć. 1. Należy powołać sztab ludzi przy MSZ, zbierających informacje o wszystkich przejawach życia polonijnego. Działanie to miałoby na celu zainicjowanie współpracy Polaków z kraju i z emigracji przy podejmowaniu różnych przedsięwzięć kulturalnych i gospodarczych. Takie centrum informacji o Polonii ułatwiałoby również kontakt emigrantów z różnych krajów ze sobą. Przybiłoby się to do rozwoju firm polonijnych. 2. Należałoby masowo rozpowszechnić instytucję konsula honorowego, występującą w prawie międzynarodowym . Jest to powołanie przez MSZ obywatela innego państwa po to, by dbał o interesy państwa, które go mianuje. Świetnymi kandydatami na taką funkcję byłby zasłużeni działacze polonijni. Funkcja ta stanowiłaby doskonały element łączący Polonię z macierzą, przyczyniając się jednocześnie za darmo do propagowania zadań wyznaczanych przez MSZ. Myśl ze rozpropagowanie tej instytucji byłoby możliwe w dziesiątkach tysięcy przypadków i stałoby się elementem zabiegów ze strony emigrantów. Emigracja w chwili obecnej gwałtownie szuka usprawiedliwienia dla swojej obecności na obczyźnie. Instytucja konsula honorowego dawałaby świetne powiązanie obecności za granicą z pomocą Polsce. Dałoby to MSZ olbrzymi, choć niesforny aparat ofiarnych ludzi, którzy za darmo promowaliby polski biznes, kulturę i sztukę. 3. Obok powołania konsulów honorowych należałoby koniecznie postarać się o stworzenie w tych krajach. w których jest to możliwe, polskiego lobby politycznego. W takich krajach jak USA, Wielka Brytania, Niemcy. RPA. Brazylia, Kanada byłoby możliwe stworzenie silnych pro polskich lobby. Należałoby jednak trochę o to zadbać. Sejm mógłby mianować pełnomocników do organizowania takich lobby. Musieliby to być oczywiście ludzie z emigracji. najlepiej z szefostwa organizacji polonijnych, ale niezbędny jest tu element mianowania (bądź zatwierdzania), gdyż przy tworzeniu lobby potrzebna jest zgoda polityczna. Dlatego też takie lobby miałoby na celu wpływanie na politykę państw zamieszkania w kierunkach zgodnych z polska racją stanu i polityką MSZ. Przedstawicieli emigracji, którzy zajmowaliby się organizowaniem lobby. Prezydent RP mógłby mianować senatorami honorowymi. Status taki wzmacniałby pozycję członka polskiego lobby. Lobby zajmowałyby się np. organizowaniem wyborów osób pochodzenia polskiego do parlamentów krajów zamieszkania. Wszystkie te operacje razem wzmocniłyby rolę Polski w świecie i doprowadziłyby do większego wzmocnienia więzi łączącej Polaków w kraju i za granicą. Polską polityka zagraniczna powinna podkreślać tę więź i głosić hasło ogólnonarodowej jedności. Omawiając problematykę Polonii. należy oczywiście powiedzieć też o obowiązkach, jakie ciąża na Polsce w stosunku do Polaków zamieszkujących byłe kraje radzieckie. 1. Potrzebna jest pomoc w odbudowywaniu wiary katolickiej na tamtych obszarach. Tylko katolicyzm jest w stanie zapełnić pustkę duchową, jaką pozostawił komunizm. Dlatego też powinniśmy wspomagać rozwój Kościoła katolickiego na tych obszarach. W polskim interesie jest przyjęcie przez państwa post sowieckie wiary katolickiej, gdyż umożliwi to zbliżenie naszych narodów i przyczyni się do lepszej współpracy w zwalczaniu materializmu. Katolicyzm jest również na terenie byłego ZSRR podstawowym elementem, dzięki któremu przetrwała tam polskość. 2. Należy organizować dla Polaków ze Wschodu masowe szkolenia w celu poznania mechanizmów funkcjonowania gospodarki rynkowej i możliwości zakładania w niej własnych przedsiębiorstw. Wbrew pozorom sprawa rozwoju gospodarczego naszych rodaków na Wschodzie jest najistotniejsza, gdyż tylko w przypadku, gdy Polacy powrócą do swojej dominującej roli gospodarczej na tych obszarach, będą w stanie odegrać tam jakąś rolę. 3. Wreszcie potrzebna jest ożywiona działalność kulturalna i oświatowa pozwalająca odrodzić inteligencję polską na tych obszarach, zlikwidowana masowymi mordami i zsyłkami. 4. Należałoby wreszcie zastanowić się nad zorganizowaniem repatriacji Polaków z Kazachstanu i Syberii. Zostali oni wywiezieni za czasów Stalina lub nawet wcześniej i do dnia dzisiejszego istnieją tam obszary wielkości województw, zamieszkane w większości przez Polaków. Ludzie ci mogliby zostać przywiezieni albo bezpośrednio do Polski, na nie zagospodarowane ziemie wschodnie po zlikwidowanych PGR-ach, albo do okręgu kaliningradzkiego, gdzie mieliby blisko do Polski. Wszystkie działania polskich władz w stosunkach zagranicznych winny się skupiać na popieraniu Polski i Polaków. Takie postawienie zadań wydaje się oczywiste, jednak już od pięćdziesięciu lat nie jest realizowane. Najpierw polska polityka zagraniczna wysługiwała się idei socjalizmu, a dzisiaj idei wspólnej Europy. Czas wreszcie, ażeby polskie służby dyplomatyczne realizowały polskie interesy! PLAN DZIAŁANIA Pragnąłbym na początku omawiania planu działania poinformować Czytelnika, że praca nad realizacją celów, które przedstawiłem, jest prowadzona od czterech lat przez Młodzież Wszechpolską i różne zaprzyjaźnione osoby i organizacje. Korzystanie z naszej dotychczasowej pracy powoduje, że przystępując do realizacji naszej kontrrewolucji wychodzimy już z pewnym zapleczem. Na razie jest to kilkuset aktywistów i kilka tysięcy sympatyków w całej Polsce. Nie jest to dużo, ale ożywia nas wspólny duch i wspólna wiara w lepszą przyszłość dla Polski. Zorganizowaliśmy już zaczątki sieci kolportażowej, która będzie jednym z naszych środków do realizacji celów oraz nawiązaliśmy kontakty z bardzo wieloma ludźmi, którzy tak jak my są zatroskani tym, co się w Polsce dzieje. Wydajemy dwa czasopisma, na razie przeznaczone dla młodzieży. Mówiąc więc o planie działania, będę omawiał go przy założeniu pewnego stanu organizacyjnego, który przedstawiłem. Nie jest to idealny stan wyjściowy, ale na pewno stanowić może dobry fundament pod przyszłą budowę. Książeczka, którą napisałem, jest pewnym podsumowaniem dyskusji i przemyśleń, które miały miejsce w ciągu ostatnich czterech lat w gronie kierownictwa Młodzieży Wszechpolskiej. Książeczka ta jest również naszą propozycją złożoną wszystkim ludziom dobrej woli w Polsce. Propozycja ta przedstawia pewną wizję Polski i pewną drogę do zrealizowania naszych marzeń o Polsce. Proponujemy wszystkim, którym wizja i droga ta odpowiada, ażeby pomogli nam i abyśmy wspólnie rozpoczęli naprawę Rzeczpospolitej. Potrzebujemy pomocy wszystkich uczciwych ludzi, starych i młodych. Nie pragniemy niczego osiągnąć dla nas samych, pragniemy jedynie przynieść Polakom - Nadzieję. Jesteśmy otwarci i nie stanowimy zamkniętego kręgu. Chcielibyśmy, ażeby każdy prawy Polak, który zgadza się (przynajmniej w większości) z nami, przyłączył się do nas. Ta część tej książki zostanie poświęcona w całości planowi realizacji naszych celów, z którymi Szanowny Czytelnik zetknął się w poprzednich częściach tej pracy. Plan ten jest w swej istocie koncepcją wielkiego zorganizowania społeczeństwa do walki o jego interesy i jego przyszłość. Cała ta koncepcja. poczynając od wyznaczenia środków działania, a kończąc na uzyskanych dzięki ruchowi społecznemu wpływach politycznych, jest pewną propozycją dla wszystkich uczciwych Polaków - zorganizujmy się! Gdy będziemy zorganizowani, nikt nam się nie oprze i będziemy mieli taką Polskę, o jakiej marzyliśmy. Wszystkie nieszczęścia naszego kraju polegają w głównej mierze na braku dobrze zorganizowanego społeczeństwa. Po upadku 9-milionowej Solidarności, której ideały zostały zdradzone przez jej przywódców. w Polsce nie ma żadnego liczącego się ruchu społecznego. Dlatego też rządzą nami degeneraci, frustraci, złodzieje i oszuści, których zaplecze społeczne jest minimalne. Wszystkie dzisiejsze partie w Polsce opierają się w sumie na kilkunastu tysiącach ludzi (najczęściej zresztą pracujących w partiach na etatach). Czymże to jest w porównaniu z milionami ludzi, które zamieszkują naszą Ojczyznę? Zorganizujmy się, a nikt się nam nie przeciwstawi. Podejmijmy jeszcze raz wielką walkę o to, aby Polska była Polską! Plan działania jest czymś łatwo podlegającym zmianom, wynikłym ze zmiany sytuacji i z doświadczenia. Na przykład, gdy (w co nie bardzo winę) znajdzie się rząd, który usprawni administrację państwową, to nie będzie powodu, dla którego mielibyśmy tę część planu realizować. Plan jest więc pewnym punktem wyjścia, który wyraźnie określa, jak chcemy nasze cele osiągnąć, jeżeli jednak znajdziemy kiedyś łatwiejszą drogę do ich realizacji, to na pewno nią pójdziemy. Myślę, że pragnąc, aby przyłączyło się do nas wielu uczciwych ludzi, musimy przedstawić konkretną propozycję działania. Jeżeli kiedyś znajdziemy lepsze (i oczywiście etyczne) sposoby realizacji celów, to z nich skorzystamy. Plan działania nie jest bowiem sferą dogmatu. nad którym się nie dyskutuje. To zasady postępowania stanowią bezdyskusyjne pryncypia. Plan działania jest sferą praktyki i jako taki może, a nawet musi podlegać praktycznym zmianom. Dyskusja nad nim jest rzeczą pożyteczną, byle była utrzymana w granicach dobrej woli. Plan, który tu przedstawię, jest zarysowany w pewnych ogólnikach, które tak czy inaczej będą się przewijać nawet przy późniejszych modyfikacjach. Mogą się zmienić okoliczności lub kolejność realizacji, możemy w jednym punkcie pójść dalej, gdy w innym będziemy wciąż daleko w tyle. Tym niemniej pewne rzeczy zasadnicze się nie zmieniają i dlatego sposób ich realizacji będzie generalnie przebiegał tak, jak tego wymagają dzisiejsze realia. Przy układaniu planu działania najważniejsze jest wyznaczenie sobie czasu Jego realizacji. Pierwszym czynnikiem, który kształtuje czas realizacji, jest potrzeba Polski. Otóż Polska potrzebuje szybkich zmian, gdyż w przeciwnym wypadku elita władzy tak dalece oddzieli się od społeczeństwa, że może dojść do czegoś na kształt rewolucji. Dlatego też musimy się spieszyć. Z drugiej jednak strony jesteśmy realistami i wiemy, Jak długa droga dzieli nas od naszych celów, dlatego też musimy postępować rozważnie, ażeby pośpiechem czegoś nie zepsuć. Trzeba iść krok po kroku, zdobywając jeden przyczółek za drugim. Nadmierna prędkość powoduje, że na zakrętach pojazd wypada z drogi. My musimy posuwać się stanowczo i ostrożnie. Tam, gdzie będzie to możliwe - przyspieszać, a tam, gdzie będą zastawiali na nas sidła - zwalniać i omijać niebezpieczne rafy. Mamy czas. Jesteśmy młodzi Mamy czas, ale nie oznacza to, że możemy się ociągać. Wręcz przeciwnie, to. że mamy czas, tym bardziej powinno nas zobowiązywać do właściwego wykorzystania go. To, kiedy zrealizujemy nasze cele, zależy tylko od nas. Jeżeli będziemy potrafili wykrzesać z siebie zapał do pracy, to być może ten czas skrócimy. Jeżeli natomiast będziemy się lenić, to albo cele nasze osiągniemy, gdy już zniszczenie Polski będzie nieodwracalne, albo w ogóle ich nie osiągniemy. A więc tylko praca, praca i Jeszcze raz praca, może doprowadzić nas do celu. ŚRODKI DZIAŁANIA Plan działania zakłada rozłożenie w czasie realizacja celów za pomocą właściwych środków. Aby właściwie ułożyć plan działania, trzeba wpierw wyznaczyć sobie środki, jakim będziemy się posługiwać. aby realizować nasze cele. Co najmniej od czasów Machiavellego toczy się spór, czy wolno w polityce używać środków niegodziwych. Innymi słowy czy cel uświęca środki. Spór ten był osią wielu konfliktów z zakresu polityki, socjologii oraz teorii państwa i prawa. Polska zawsze w sposób jednoznaczny opowiadała się za moralnością w polityce. Zawsze podkreślano konieczność używania godziwych środków. Oczywiście były okresy w naszej historii, kiedy nie zawsze się tej zasady trzymano, nigdy jednak przestępstw politycznych nie starano się usprawiedliwiać w sposób, ideologiczny. Zawsze przestępstwo było uważane za przestępstwo, bez względu na cel, jaki przyświecał przestępcy. Od czasów ostatniej wojny i doświadczeń zbrodniczego systemu komunistycznego w świadomości naszej wyryło się bardzo głęboko przekonanie o potrzebie moralności w polityce. Narodowy socjalizm i komunizm usprawiedliwiały ideologią olbrzymie zbrodnie. jakie były dokonywane na społeczeństwach. Te imperia zła wprowadziły jako zasadę tzw. politykę skuteczną, usprawiedliwiając najbardziej haniebne procedery i zbrodnie osiągnięciem politycznych celów. Nasze przekonania są inne. Działalność społeczna i polityczna nie może w najmniejszym stopniu krzywdzić człowieka. Jeżeli naszym celem jest działanie w interesie ludzi, to nie możemy tolerować posunięć, które przyczyniałyby się do choćby najmniejszej krzywdy ludzkiej. Nasza działalność musi być moralna i uczciwa. Nie wolno zapominać, że nie sobie służymy ani naszym ideom, ale ludziom, którzy już tyle razy zostali oszukani. My nie możemy ich oszukać. Naszym celem jest dobro ludzi. I dlatego środki i sposób, w jaki się nimi posługujemy, nie mogą być złe. Jednocześnie musimy pamiętać, że czas wreszcie skończyć z nieudolnością dobrych ludzi. Dobra wola może, a nawet musi być połączona z twardością, konsekwencją i zimną inteligencją. W przeciwnym wypadku nasze działania będą nieskuteczne i nie wykonamy swego zadania. Realizując nasz program będziemy się posługiwać dwoma środkami służącymi do realizacji celów politycznych i ideowych. Pierwszym z tych środków jest ruch społeczny, a drugim osiągnięta za pomocą tego ruchu władza lub wpływ na władzę. Ruch społeczny i władza Ruch społeczny jest niezbędnym środkiem do uzyskania realnego wpływu na naszych Rodaków. Tylko przy pomocy olbrzymiego ruchu społecznego mamy szansę przeprowadzić kontrrewolucję w świadomości i moralności Polaków. Dzisiaj ludzie już nikomu nie wierzą. Dlatego też nikt nie jest w stanie zdobyć ich zaufania przez telewizję, prasę czy działania polityczne. Jedyną realną możliwością dotarcia do społeczeństwa Jest stworzenie w całej Polsce sieci osób odpowiednio przygotowanych, które byłyby w stanie uzyskać zaufanie społeczności, wśród których żyją i stać się autorytetami lokalnymi w sprawach społecznych i politycznych. Kadra taka stanowiłaby kręgosłup olbrzymiego ruchu społecznego, który w oparciu o wszystkich uczciwych Polaków zmieniałby Polskę od dołu. Poprzez kadrę. a w konsekwencji poprzez cały ruch społeczny, moglibyśmy dokonywać w społeczeństwie, umysłowej i moralnej kontrrewolucji. Miałoby to na celu doprowadzić do wyrugowania ze świadomości wszystkich Polaków skutków socjalizmu i zastąpić wpływy tego zgubnego systemu, normalnym myśleniem. opartym o prawdę, sprawiedliwość i rozum. Dodatkową rolą, którą ruch taki musiałby spełniać. jest rola środka masowego przekazu. Rozpoczynając naszą kontrrewolucję musimy mieć świadomość ważności wpływu na mass media. Wpływ ten można uzyskać tylko środkami walki politycznej. Abyśmy jednak mieli szansę poważnego zaistnienia politycznego musimy wpierw stworzyć sobie substytut, jakiś środek zastępczy dla mass mediów. Tym środkiem zastępczym może być system sieci kolportażowej, który będzie omówiony w rozdziale dotyczącym sposobów działania. Drugim środkiem do realizacji naszych celów jest władza. Zdobycie władzy może nastąpić tylko na drodze olbrzymiego rozwoju naszego ruchu społecznego i przyjmowania przez niego stopniowo różnych gałęzi życia społecznego i politycznego. Od dołu musimy stopniowo przejmować życie publiczne, jednocześnie nie zaniedbując działalności na forum politycznym, ażeby osłonić rozwój ruchu społecznego. W chwili gdy uzyskamy tak duże poparcie społeczne, że będziemy mogli z mandatu Polaków, rządzić Polską, będziemy realizować interesy naszej Ojczyzny, o które już od ponad pięćdziesięciu lat nikt na serio nie dba. Będziemy się starali zrealizować nasze cele gospodarcze, społeczne, międzynarodowe. Za pomocą władzy ułatwimy również realizację celów duchowych, gdyż uniemożliwimy prowadzenie destrukcyjnej działalności przez środki masowego przekazu. Podstawową zasadą jaką musimy się kierować, jest traktowanie władzy jako środka, a nie jako celu. Nasze działanie musi być w służbie narodowi, a nie w służbie sobie. Jeżeli będziemy władzę (nawet tę na najniższym szczeblu) traktować jako narzędzie w służbie narodu, to unikniemy sporów personalnych i ambicjonalnych, które są zmorą dzisiejszego życia politycznego. Rządzenie musi być służbą, a nie panowaniem. Jeżeli nasz ruch społeczny osadzi przy sterze rządów ludzi służących społeczeństwu, to może wreszcie Polska będzie krajem uczciwym spokojnym, dostatnim, radosnym i sprawiedliwym. Przy budowie naszego ruchu musimy pamiętać o jeszcze innej, bardzo ważnej zasadzie. Praca w naszym ruchu musi odbywać się nie za pieniądze, ale społecznie. Za wyjątkiem specjalnych wypadków gdzie praca ta pochłania cały czas działającego, uniemożliwiając mu pracę zawodową, reszta działaczy winna działać społecznie. Nie jest dzisiaj modne mówić w Polsce o ofiarności, nie da się jednak uzdrowić naszej Ojczyzny bez ofiarności. Wszystkie partie zatrudniają pracowników etatowych w terenie, którzy tym samym stają się urzędnikami wyłączonymi z realnych potrzeb ludzi i zależnymi od woli mocodawców. Nasz ruch musi się opierać na zdrowych podstawach pracy społecznej. Tak funkcjonowały organizacje wielkopolskie w okresie tzw. pracy organicznej. Tak też musimy funkcjonować my. Nie chcemy, ażeby przychodzili do nas ludzie, którzy liczą na łatwe etaty, gdyż takie osoby łatwo przejdą na lepiej płatne etaty innych, albo ugną się pod naporem przeciwności, gdy przyjdzie naprawdę ciężko walczyć o nasze ideały. KADRA Tak jak już wspomniałem, rozpoczynając budować nasz ruch społeczny, nie jesteśmy w stadium początkowym, ale stanowimy już zwartą grupę osób. Najistotniejsze przy rozpoczynaniu budowania takiego wielkiego dzieła jakie zamierzmy jest odpowiednie przygotowanie kadry. Dlatego też pierwszym naszym zadaniem jest stworzenie systemu przygotowywania ludzi, którzy już są i którzy dopiero przyjdą. Celem tego systemu byłoby nauczenie młodego i aktywnego człowieka tego wszystkiego, co jest mu niezbędne do skutecznego działania. Po pierwsze system szkolenia kadry musi uczyć budowania struktur organizacyjnych, zdobywania nowych ludzi, tworzenia komórek kolportażowych, organizowania zebrań i dyskusji, dobrego rozeznania w opinii społecznej, podstaw dziennikarskich oraz wielu innych rzeczy z zakresu działania społecznego. Po drugie przygotowanie ludzi do pracy społecznej wymaga odpowiedniej formacji duchowej, gdyż w działaniach tak stresujących, jak np. polityka, konieczna jest duża odporność psychiczna oraz dobre rozpoznanie spraw, o które się walczy. Formacja taka może być uzyskiwana przez kadrę, zarówno za pomocą organizacji, jak i indywidualnie. Ważne jest, ażeby organizacja wybierała dla kadry odpowiednie i obowiązkowe lektury do przeczytania. Tworzy to bowiem wspólną płaszczyznę intelektualną dla wszystkich zaangażowanych członków i jednoczy duchowo całą organizację. Po trzecie, ażeby kadra była elementem trwałym, muszą być zapewnione warunki do rodzenia się przyjaźni pomiędzy jej członkami. Prawdziwe więzi przyjaźni likwidują spory personalne i pozwalają unikać przerostu ambicji. Należy zawsze pamiętać, że przygotowaniem ludzi do działania jest również samo działanie. Praktyka jest najlepszą nauczycielką, a zadaniem przygotowania teoretycznego jest tylko pozwolić unikać pewnych błędów oraz uformować fundament ideowy i religijny niezbędny do właściwego spełniania zadań. Tak więc pierwszym krokiem w budowie naszego ruchu społecznego, ruchu kontrrewolucji, jest powiększenie i przygotowanie do pracy kadry. Kadry to znaczy ludzi, którzy będą organizować i łączyć całą budowlę społeczną. Posiadanie przez ruch społeczny odpowiednio przygotowanej i ofiarnej kadry, Jest podstawą, bez której niemożliwe jest myślenie o sprawnej organizacji. Przy zagadnieniach dotyczących kadry, trzeba oczywiście wyraźnie zaznaczyć, że nie chodzi tu o tworzenie Jakiejś niedostępnej elity. Wręcz przeciwnie, kadra to są ci, którzy najlepiej i najwięcej pracują. Przedział pomiędzy kadrą i niekadrą musi być płynny. Określenie kadra dotyczy wszystkich ludzi, którzy w sposób szczególnie zaangażowany pracują nad urzeczywistnieniem naszych ideałów. Szkolenie Szkolenie, tak jak już wspomniałem, polega na uzyskaniu całego szeregu konkretnych wiadomości, które pozwalają na skuteczną pracę. Wiedza uzyskana w ten sposób ma jednak charakter teoretyczny i dlatego, co jeszcze raz z naciskiem podkreślam, może mieć znaczenie tylko pomocnicze, gdy znaczenie zasadnicze ma praktyka. Jest to oczywiste ze względu na olbrzymią różnorodność zadań, jakie stoją przed działającym społecznie, których w żaden sposób nie da się ująć w teoretyczny wykład. Wiedza teoretyczna może dać pożytek tylko tym, którzy wiedzą o czym się mówi, dotyczy to więc przede wszystkim już działaczy z praktyką. Omówię tu krótko parę najistotniejszych elementów szkolenia organizacyjnego. Podstawową umiejętnością działacza kadrowego winna być zdolność budowania struktur organizacji. Struktura organizacji jest to system zależności, jakie łączą jej członków. Sposób, w jaki jest rozwiązany problem tych związków, jest zasadniczy dla istnienia i sprawnego funkcjonowania organizacji. Budowanie struktur obejmuje nie tylko sam sposób podejmowania decyzji czy kwestię nawiązywania kontaktów, ale przede wszystkim oznacza umiejętność tworzenia związków przyjaźni. Przyjaźni, które poprzez wspólną pracę dla jednej idei, wspólne cotygodniowe spotkania, wspólną walkę, przekształcałyby się w nie- rozerwalną więź, która łączyłaby ludzi na całe życie. Budowanie struktur organizacyjnych w świetle naszych planów tworzenia masowego ruchu społecznego jest rzeczą niezwykle istotną. Z budowaniem struktur wiąże się problem zdobywania nowych ludzi. Problem ten dotyczy samej istoty działań organizacji, która ze swego założenia jest czymś dynamicznym. Organizacja, która się nie rozwija, umiera. Teoretyczne przygotowanie do zdobywania nowych ludzi jest bardzo szerokim zagadnieniem, gdyż dotyczy kolportażu, propagandy, kontaktów osobistych oraz działań, którymi można zainteresować ludzi aktywnych. Przygotowanie kadry do zdobywania nowych ludzi musi pociągać za sobą również przekazanie tej wiedzy dalej, do zwykłych członków, dla których zdobywanie nowych członków jest oprócz kolportażu, zadaniem podstawowym. Kolportaż jest jak już wspominałem, mówiąc o środkach działania, niezwykle istotnym elementem programu naszej kontrrewolucji. Ma on trzy zadania, po pierwsze spajać organizację, po drugie zastąpić jak największej liczbie osób środki masowego przekazu oraz po trzecie przynosić dochód organizacji. Kadra powinna być przeszkolona zarówno w budowaniu komórek kolportażowych, jak i w umiejętności przekazywania zwykłym członkom sposobów zdobywania czytelników i kupujących. Obok umiejętności budowania i rozwijania organizacji, niezbędne jest posiadanie podstawowej wiedzy o metodzie prowadzenia zebrań i dyskusji. Umiejętne prowadzenie spotkań jest elementem, na podstawie którego ludzie wyrabiają sobie opinie o organizacji. To właśnie na różnych zebraniach, w które powinno obfitować życie organizacji, zdobywa się nowych członków i uzyskuje się wpływ na opinię społeczną. Spotkania i dyskusje wyrabiają również umiejętności oratorskie, które są niezbędne dla działacza społecznego. Ruch nasz musi wytworzyć wielotysięczną kadrę ludzi, którzy będą potrafili mówić. Mówić z zapałem i przekonywać innych do naszych ideałów. Dzisiaj w Polsce mało kto potrafi mówić. Ludzie odwykli od porozumiewania się, podczas ciemnej nocy socjalizmu. Musimy wskrzesić trudną sztukę dyskusji i porozumiewania się, gdyż stanowią one podstawę zgody narodowej, która tak jest Polsce potrzebna. Kadra naszej kontrrewolucji musi być również nauczona wsłuchiwać się w słuszne głosy i opinie ludzi. W dzisiejszym życiu społecznym nikt nikogo nie pyta o zdanie. Wręcz przeciwnie, na każdy temat wszyscy wiedzą lepiej od innych. Tymczasem głos zwykłych ludzi jest częstokroć bardziej rozsądny niż wiedza o wszystkim próżnych mędrków. Oczywiście nie wszystko to, co jest opinią popularną. jest poglądem właściwym, wiele jednak głosów lokalnej opinii społecznej wymaga uwzględnienia w działalności terenowych struktur organizacji. Kadra musi nauczyć się również odróżniać opinię społeczną powstałą pod wpływem środków masowego przekazu od tego rzeczywistego rozeznania, które powstało przez samodzielne myślenie rozsądnych ludzi. Właśnie takie opinie winny być przekazywane do wyższych szczebli organizacji, ażeby działanie naszego ruchu zawsze uwzględniało zdanie i interesy społeczeństwa. Po to przecież powstajemy, żeby służyć naszemu narodowi i wyrażać jego interesy, a nie nasze. Członkowie kadry muszą ze względów oczywistych specjalizować się w działalności w pewnych dziedzinach. Jeden bowiem ma naturalne predyspozycje do tego, żeby pisać artykuły do gazet, inny jest wspaniały w załatwianiu spraw z urzędnikami, jeszcze inny ma dar zjednywania sobie ludzi. W każdym regionie działania winna więc być struktura, która pozwala współpracować ze sobą kadrze z danego terenu. Pozwala to wykorzystać naturalne predyspozycje kilkunastu osób, uzyskując w ten sposób specjalizację potrzebną do sprawnego wykonywania działań. Wspominam o tym w dziale poświęconym szkoleniu, gdyż takie współdziałanie kilkunastu wybijających się osób wymaga odpowiedniego uformowania duchowego, gdyż w przeciwnym wypadku dochodziłoby do zatargów i nieporozumień. Zarys programu szkoleniowego, który przedstawiłem, jest tylko sygnalizacją całościowego programu przygotowywania kadry do wypełniania zadań. Chodziło tu o przedstawienie Czytelnikowi sposobu formacji organizacyjnej, która umożliwi realizację naszych celów. Bez odpowiedniego szkolenia nie wykształcimy kadr. a tym samym nie będziemy mieli kim przeprowadzić zmian niezbędnych dla Polski. Stąd też szkolenie jest zadaniem niezwykle istotnym. Formacja duchowa i przyjaźń Ruch, który zakładamy ma za zadanie dokonać w naszym narodzie olbrzymiej przebudowy duchowej, popędowej i moralnej. Zmiany takie muszą być prowadzone w jednym kierunku, w przeciwnym wypadku przebudowa taka nie byłaby wszędzie jednakowa. Zapewnienie utrzymania jednego kierunku działania wymaga przede wszystkim zapewnienia jedności duchowej całej kadry. Temu celowi winna służyć wspólna dla członków kadry formacja, mająca umożliwić poznanie rzeczywistości takiej jaką ona jest, a więc dojście do Prawdy. Formacja taka musi polegać na ukształtowaniu wspólnych (co nie oznacza jednakowych) kategorii myślenia. Jest to niezbędne, jeżeli chcemy myśleć o rzeczywistej spójności naszego ruchu. Cechą Polaków jest ich indywidualizm. Nie jest to cecha zła, pod warunkiem. że utrzymana jest we właściwych granicach, tzn. że istnieją wartości fundamentalne i nie kwestionowane, które wszyscy członkowie organizacji akceptują. Wiąże się to z duchową zasadą naszego postępowania, którą jest przekonanie o istnieniu Prawdy. Podstawowe elementy tej Prawdy muszą być dla całej organizacji zrozumiałe i zaakceptowane. Rolą formacji duchowej jest zapewnienie tego zrozumienia i akceptacji wśród wszystkich członków, a przede wszystkim wśród kadry. Zasady postępowania w życiu indywidualnym i społecznym. którymi kieruje się nasz ruch muszą zostać przyswojone przez wszystkich aktywnych członków organizacji. W przeciwnym wypadku doszłoby do rozdźwięku pomiędzy naszymi zasadami a naszym postępowaniem. Członkowie organizacji mogą mieć różne zdanie w kwestiach praktycznych, nie mogą natomiast wyznawać różnych systemów wartości czy różnych etyk. Prowadziłoby to bowiem do rozbicia jedności. Nie muszę dodawać, że zasadami, na których będziemy opierać formację duchową, są zasady cywilizacji łacińskiej oraz wartości chrześcijańskie. Formacja duchowa ma niezwykle istotną rolę do spełnienia także w zakresie umacniania indywidualnych członków kadry. Działalność społeczna wywołuje zwykle duże stresy wynikające z niezrozumienia przez innych ludzi, z potwarzy od tych, którym nasz ruch społeczny odbierze możliwość manipulacji społeczeństwem oraz z drobnych porażek, których każde działanie jest pełne. Wszystko to wymaga odpornej psychiki i pełnego przekonania odnośnie do celów, o które się walczy. Formacja duchowa jest więc niezwykle potrzebna. Dotyczy to zwłaszcza tych, którzy przez jakiś okres czasu muszą działać sami, zanim nie rozwiną naszego ruchu i zdobędą pomocników. Z elementem psychicznym wiąże się również konieczność zawiązywania się, pomiędzy działającymi w tym samym celu, żywych przyjaźni. Przyjaźń łącząca działające osoby ma wiele pozytywnych skutków: po pierwsze, tak jak już wspomniałem, pozwala unikać sporów personalnych i nadmiernych ambicji. Po drugie przyjaźń powoduje, że osoby nią związane działają aktywniej i skuteczniej, gdyż więzi, które je łączą, nie stanowią dla nich tylko abstrakcyjnej idei, ale są wyrazem czegoś żywego. Poczucie przyjaźni z współdziałającymi zwiększa odpowiedzialność za podejmowane działanie. Zaprzyjaźnionym będzie bardziej zależało na organizacji i będą się bardziej poczuwać do współodpowiedzialności za nią niż ci, których łączą tylko idee. Są dwie metody łączenia organizacji - pieniądze i przyjaźń. Nasza organizacja musi być oparta o przyjaźń, gdyż cele nasze wynikają nie z naszych ambicji, ale z troski o Polskę. Toteż więzi nas łączące muszą opierać się o przyjaźń ludzi, którzy ofiarują swój czas w walce o lepsze jutro dla wszystkich Rodaków. Przyjaźń musi być również czymś, co przyciąga do nas innych ludzi i przekonuje ich do tego. że nasze intencje są czyste. To przyjaźń, a nie pieniądze musi zostać spójnią naszego ruchu. W strukturach naszego ruchu muszą więc być obecne elementy towarzyskie, gdyż one umożliwiają zawiązywanie się przyjaźni. Mówiąc o życiu towarzyskim nie sposób nie wspomnieć o konieczności powrotu do pewnych tradycyjnych metod spędzania czasu w towarzystwie. Dzisiaj niestety przez spotkania towarzyskie rozumie się najczęściej libacje itp. My natomiast musimy wskrzesić kulturalne życie towarzyskie, które było źródłem radości i łączyło ludzi. Tak więc formacja duchowa, przyjaźń i kulturalne życie towarzyskie winny być psychicznymi spójniami naszego ruchu. BUDOWA STRUKTUR RUCHU SPOŁECZNEGO Przygotowanie kadry ma na celu doprowadzić do powstania zwartej i licznej grupy aktywnych osób, które swą pracę poświęcą zorganizowaniu ruchu społecznego obejmującego prawie wszystkich Polaków. Liczba osób należących do kadry musi być doprowadzona do takiego stanu, że w każdej wiosce będzie co najmniej jedna osoba zajmująca się kolportażem i uświadamianiem politycznym. W każdym miasteczku będzie grupa kilkunastu osób, które kierować będą działalnością organizacji na swoim terenie. Zadania takiej regionalnej kadry omówię niżej, teraz chciałbym przedstawić wizję tworzenia się naszego ruchu. Przede wszystkim w tworzeniu tej olbrzymiej sieci ludzi liczymy na naturalność naszego myślenia. Nasze cele i zasady wynikają z dogłębnego zrozumienia istoty polskości. My po prostu wyrażamy interes wszystkich Polaków, stąd też liczymy na olbrzymi odzew społeczny, jaki wywoła nasza działalność. Liczymy na wszystkich ludzi dobrej woli, którzy z poczucia odpowiedzialności za naszą Ojczyznę przyłączą się do naszego ruchu. Liczymy również na Ciebie, Drogi Czytelniku, że zapoznawszy się z naszymi ideami, celami i zasadami, uznasz, że są to twoje idee, cele i zasady. Przyłączając się do nas bądź pewny, że pracujesz wspólnie z ludźmi, którzy Cię nie oszukają. jesteśmy młodzi i nie zamieszani w żadne układy i uzależnienia. Naszą jedyną bronią jest ta właśnie młodość. Drogi Czytelniku, starszy i młodszy, rozważ uczciwie nasze racje i jeżeli, chociażby po części, zgadzasz się z nami, to przyjdź i nam pomóż. Być może w tym, w czym się nie zgadzamy, to Ty masz rację, podyskutujemy. Ale przyjdź i pomóż nam budować nasz kraj, który nie jest, jak to często mówią politycy w telewizji, "tym krajem", ale jest naszym krajem i my o niego chcemy walczyć i dla niego pracować. Pragniemy więc, Drogi Czytelniku, gdziekolwiek mieszkasz, ażebyś się skontaktował z nami i rozpoczął na swoim terenie budowanie ruchu społecznego, który możemy nazwać kontrrewolucją, albo ruchem wszechpolskim. Włącz się w struktury naszej organizacji, którą dopiero budujemy. Rozpoczniemy od tego, że na terenie Twego działania powstanie adres kontaktowy, który będziemy podawali wszystkim zainteresowanym w prasie i ulotkach. Następnie przystąpisz do tworzenia (wraz z przyjaciółmi i znajomymi) struktury organizacyjnej. Powołacie jakiś zarząd i rozpoczniecie pracę propagandową. Postaracie się przekonać do naszego ruchu najpierw Wasze najbliższe środowisko, później coraz dalsze kręgi znajomych. Niezwykle ważnym elementem jest rozpoczęcie kolportażu, poprzez który można dotrzeć do szerszego kręgu odbiorców. Kolportaż taki powinien przede wszystkim polegać na zaangażowaniu jak największej liczby osób. Chodzi o to, aby każdy z Waszych znajomych, przyjaciół, sąsiadów, krewnych, zobowiązał się do rozkolportowania określonej liczby ulotek i czasopism. Materiały te otrzymacie poprzez struktury organizacyjne, których połączeniem zajmować się będą specjalnie powołane w tym celu osoby. Kolportaż oraz propaganda ustna ma przede wszystkim na celu przyciągnąć do naszego ruchu jak najwięcej osób. Jeżeli będzie możliwość, to należy dążyć do jak najszybszego powołania na Waszym terenie podzespołów organizacyjnych. Zarząd terenowy, który wyłoniony został w pierwszym etapie działania, obejmuje wtedy patronat nad nowo powstałymi komórkami naszej organizacji. Jeżeli istnieje grono zwolenników naszych idei w dużym mieście, to ich powinnością jest stworzenie komórek organizacji we wszystkich okolicznych miejscowościach, we wszystkich dzielnicach ich miasta. Zadaniem osób pracujących w organizacji jest również znajdować ludzi zainteresowanych naszym ruchem, nie tylko na terenie swego działania, ale we wszystkich możliwych miejscach Polski. Nasz ruch MUSI rosnąć bardzo szybko, wręcz w tempie geometrycznym. Oprócz spontanicznego zgłaszania się naszych sympatyków, będziemy również dokładnie planować i realizować akcje polegające na objeżdżaniu terenu przez specjalnie w tym celu wyznaczone "grupy uderzeniowe". Objazdy takie polegałyby na skupieniu akcji propagandowej - np. plakaty, zaproszenia na spotkanie, ulotki na terenie województwa czy gminy. Poprzez takie akcje można by dotrzeć do naszych naturalnych sympatyków i włączyć ich w pracę organizacyjną. Stopniowo poprzez tego typu działalność należałoby dotrzeć do wszystkich gmin Polski, w których nie znajdziemy wcześniej zdeklarowanych sympatyków. Dodać należy, że w naszej organizacji, tak jak zresztą w każdej, musi panować dyscyplina, polegająca na poszanowaniu przez jednostki wspólnych celów. Brak dyscypliny doprowadziłby do anarchii. Łatwo jednak przestrzegać takich reguł, które wynikają z naszych naturalnych skłonności i są wpisane głęboko w mentalność Polaków. Wyobraź sobie. Szanowny Czytelniku, że w każdym miasteczku Polski i w każdej dzielnicy dużego miasta znajduje się osoba, która rozpoczyna pracę. Po roku osoba ta, przy odpowiedniej akcji, ma już kilkunastu pomocników, po dwóch latach na terenie wiosek czy osiedli okalających miasteczko lub dzielnicę znajdują się już przedstawiciele i kolporterzy. Po trzech latach kolporterzy ci uzyskują już grono zainteresowanych. Pomyśl. Szanowny Czytelniku, jaka siła będzie nam mogła wtedy przeszkodzić w odrodzeniu Polski? Kto przeciwstawi się ruchowi, który obejmie cały kraj i zamkniętej i napuszonej "elicie polityków" powie jedno, wielkie "Dosyć!" Dosyć kłamstw i obłudy Dosyć malwersacji, złodziejstwa i łapówek! Dosyć kompromitowania Polski! Po prostu dosyć! Wtedy dopiero, gdy usuniemy od wpływu na sprawy publiczne wszelkiego rodzaju oszustów, przyjdzie czas budowania naszego państwa w zgodzie z interesem obywateli i tradycją. Tak w skrócie przedstawia się plan rozpoczęcia naszego ruchu. Może niektórym plan ten wydaje się zbyt śmiałym. Ktoś kiedyś jednak powiedział: marzcie i pracujcie z wiarą nad realizacją tych marzeń, a rzeczywistość przekroczy Wasze najśmielsze oczekiwania. Każdy naród jest kowalem swego losu. Trzeba skończyć z tym, że inni biją w polskie kowadło. Czas już, abyśmy my stali się kowalami! DZIAŁALNOŚĆ RUCHU SPOLECZNEGO Tworzenie ruchu społecznego i zdobywanie nowych ludzi jest fundamentem, na którym można oprzeć późniejsze działanie. Naszym największym i najważniejszym celem jest przemiana świadomości społecznej, a właściwie nie tyle przemiana, ile przypomnienie pewnych zasad postępowania, które charakteryzowały Polaków przez długie wieki. Musimy więc wskrzesić zaufanie społeczne. sprawiedliwość, uczciwość i wiele innych cech. Zadanie takie może być dokonane tylko przez osobisty przykład życia ludzi głoszących takie ideały. Dlatego też tak niezmiernie istotne jest, ażeby nie istniał rozdźwięk pomiędzy naszymi słowami a życiem. W przeciwnym wypadku, ludzie uznają nas słusznie za obłudników. Stąd więc nasze zmienianie świadomości społecznej winno rozpocząć się od nas samych, od przemiany naszego życia żeby było ono prostolinijne, nie budzące zastrzeżeń moralnych i nie powodujące zgorszenia ludzi. Działalność więc musimy rozpocząć od dawania dobrego przykładu. Gdy ludzie za nasze życie będą nas szanowali, wtedy łatwiej nam będzie zdobywać zwolenników. Istotą naszej kontrrewolucji musi być zaufanie, jakim darzą nas ludzie z naszego środowiska. Ludzie wiele razy w ciągu ostatnich lat zawiedli się. Nasz ruch tylko wtedy może zyskać zaufanie, gdy jego reprezentanci będą cieszyć się powszechnym szacunkiem, albo przynajmniej będą uznawani za porządnych. Dlatego też w naszym działaniu musimy się starać dotrzeć przede wszystkim do ludzi obdarzonych szacunkiem. Nie zależy nam jednak na szacunku fikcyjnym wywołanym tym, że np. ktoś był internowany. Taki szacunek, jeżeli nie ma potwierdzenia w wartości człowieka, jest niczym. Nam zależy na ludziach, którzy swoim autorytetem przyciągną do nas tych, którzy ich szanują. Pozyskiwanie szacunku i za pomocą nabytego autorytetu przemienianie społeczeństwa. jest naszym celem duchowym. Oprócz jednak tego celu, musimy zrealizować cele społeczne i polityczne. Osiągniemy to poprzez zorganizowanie społeczeństwa. Metody, jakimi zamierzamy rozpocząć tę ogromną pracę, zostały skrótowo omówione w poprzednim rozdziale. Należałoby teraz zająć się sposobami, jakimi nasza organizacja rozpocznie realizację celów społecznych i politycznych. Działalność gospodarcza Pole pracy społecznej jest bardzo szerokie. Mieszczą się na nim różnorakie inicjatywy. Jedną z bardzo ważnych dziedzin naszej działalności będzie działalność gospodarcza. Działalność gospodarcza jest po pierwsze elementem rozwijającym życie społeczne, a po drugie miejscem godziwego zarobku dla ludzi parających się działalnością społeczną. Zadaniem naszej propagandy jest zachęcanie ludzi, a w szczególności młodzieży do podejmowania działalności gospodarczej. Musimy mobilizować aktywne osoby, aby rozejrzały się w swoim otoczeniu i podjęły decyzję, jakiej działalności w danym środowisku brakuje, czym można wzbogacić życie społeczne, czy też innymi słowy, gdzie można zarobić. Ludzie związani z naszym środowiskiem powinni podejmować różnorakie inicjatywy. Jedni niech założą kawiarnie, inni jakiś punkt usługowy, jeszcze inni niech podejmą handel obwoźny. Mogą to być nie tylko inicjatywy wyłącznie gospodarcze, ale również np. działalność kulturalna przynosząca dochód, organizowanie różnego rodzaju imprez itp. Pomysłów na działalność mogą być tysiące. Najważniejszym jest jednak to, ażeby młodzi ludzie podejmując inicjatywy gospodarcze doszli do sytuacji. w której sami będą w stanie utrzymać siebie i swoje rodziny. Wtedy nigdy nie będą skazani na uzależnienie od innych pracodawców. Poza tym prowadząc działalność gospodarczą przyczynią się do rozwoju całego społeczeństwa. Bogacąc się, będą pomnażać bogactwo współobywateli. Działalność gospodarcza ludzi związanych z naszym środowiskiem wiąże się z koniecznością przełamania kolejnego stereotypu myślowego wywodzącego się z socjalizmu. Socjalizm utrzymywał, że bogacenie się jest czymś niemoralnym. Całe pokolenia w PRL-u zostały wychowane na wrogów "burżujów". W mentalności wielu ludzi w Polsce bogacić mogą się jedynie nieuczciwi okrutni "kapitaliści", uczciwy człowiek natomiast powinien klepać biedę. Rozumowanie takie było częściowo słuszne w odniesieniu do rzeczywistości państwa socjalistycznego, kiedy faktycznie bogacić się mogli jedynie ludzie współpracujący z władzą. Obecnie jednak czas skończyć z mitem złego - bogacza. Bogactwo jednostki jest korzystne dla całego społeczeństwa, wspominaniem już o tym przy omawianiu jednej z zasad naszego myślenia - nierówności. Nasz ruch musi rzucić młodym ludziom hasło: bogaćcie się! Zarabiajcie pieniądze, budujcie Waszą przyszłość. Zamiast czekać na to, co państwo Wam da, sami starajcie się stanąć na własnych nogach. Wtedy będziecie wolni. Człowiek w socjalizmie został zniewolony między innymi poprzez pozbawienie go własności. My natomiast budując naszą wymarzoną Polskę musimy być wolni. Gdy nasze środowisko będzie oparte o ludzi stojących ekonomicznie na własnych nogach, nietrudno będzie znaleźć wsparcie finansowe dla różnych przedsięwzięć społecznych i politycznych. Również działający przedsiębiorcy skupieni wokół naszych struktur, będą mogli uzyskać znaczące wsparcie poprzez kontakty nawiązywane pomiędzy sobą. Drobni przedsiębiorcy powinni korzystając z naszej sieci organizacyjnej potworzyć szerokie związki gospodarcze, których zadaniem byłoby wzajemne wspieranie się w interesach oraz walka z lewicową konkurencją. Przy odpowiednim zintensyfikowaniu pracy można by nawet pomyśleć o utworzeniu ogólnopolskich lub regionalnych Izb Gospodarczych, skupiających właśnie drobnych przedsiębiorców. Współpraca gospodarcza pomagałaby również normalnym przedsiębiorcom walczyć z wpływami różnych lewicowych układów gospodarczych. Nie jest tajemnicą że uwłaszczenia dostąpili w ostatnich czasach jedynie byli komuniści i nowa lewacka grupa. Przejęli oni, często w sposób nielegalny, dużą część dawnego majątku państwowego, tworząc wraz ze swoimi dawnymi przyjaciółmi politycznymi prawdziwe mafie. Mafie te starają się nawet na szczeblu lokalnym, w sposób jak najszerszy, kontrolować życie gospodarcze. Nasza organizacja i związani z nią przedsiębiorcy muszą przełamać tę kontrolę. Kto wie, czy zadanie to nie jest jednym z najważniejszych, jakie przed nami stoją. Gdy wygramy bitwę o gospodarkę, będziemy mieli środki, aby osiągnąć zwycięstwo polityczne. Praca w samorządach Rozkład partii politycznych doprowadził do tego, że na terenie działania samorządów lokalnych, tzn. w gminach, nie istnieją już prawie żadne komórki partyjne. Otwiera to przed naszym ruchem społecznym olbrzymie perspektywy, polegające na możliwości oparcia życia gmin o nasze zasady. W tym celu konieczna jest jednak intensywna akcja mająca na celu przejęcie życia samorządowego. Oczywiście do operacji takiej potrzebna jest organizacja ludzi dobrej woli na szczeblu gminnym. Struktury naszej organizacji na szczeblu lokalnym winny wyznaczyć osoby do zajmowania się sprawami związanymi z samorządem. tzn. wyszukiwaniem spośród zwolenników naszego ruchu kandydatów do Rady Gminnej i przeprowadzaniem do niej wyborów. Zajmowaliby się również przygotowywaniem programów działania dla władz gminy oraz pomocą ludziom w różnych lokalnych sprawach. Wszyscy chyba w Polsce wiedza, że tak naprawdę na poziomie gmin niewiele się zmieniło. Ciągłe o większości spraw decydują układy i układziki. Kumoterstwo, nepotyzm, łapówkarstwo jest na porządku dziennym. W wypadku przejęcia przez członków naszego ruchu władzy w gminie, należy natychmiast zmienić te hańbiące metody działania. Wbrew pozorom, praca w samorządzie jest dla działaczy naszego ruchu niezwykle istotna. Działalność taka może przyczynić się do zwiększenia popularności naszych idei. Warunkiem jest jednak wykonywanie pracy w samorządzie w zgodzie z naszymi zasadami, a więc dbanie nie o własne sprawy, tylko o interes społeczny. Lokalne komórki naszego ruchu winny poświęcić dużo energii w celu przejęcia kontroli nad gminą. Sprawiedliwie zarządzając wspólnymi sprawami można zdobyć zaufanie obywateli. Działalność samorządowa pozwala również na wyrobienie umiejętności działania społecznego, które może się przydać w pracy na wyższych szczeblach organizacji. Niezwykle istotną jest również możliwość wpływania na oblicze szkół na terenie gminy. Rady Gminne maja prawo wpływać na obsadę personalną nauczycieli w szkołach. Musimy więc w interesie przyszłych pokoleń przeprowadzić gruntowną reformę obsady personalnej w szkolnictwie. Jak już wspominałem, musimy spowodować, aby szkoły były miejscem nauczania dyscypliny i kultury. Należy powrócić do tradycji szkół surowych i wymagających. Wpływ na edukację może przynieść swoje owoce dopiero po dwudziestu latach, ale musimy trud ten podjąć, gdyż jak słusznie powiedział kilkaset lat temu kanclerz Zamoyski: "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie". Realizacja naszego programu, w skali gminy, powinna zwiększyć zaufanie do nas zwykłych ludzi, na których nam najbardziej zależy. Może to dać podstawę do zwiększenia bazy organizacyjnej i kolportażowej. Oczywiście wszystkie uwagi dotyczące gmin, mają swoje przełożenie również na ośrodki wielkomiejskie. Ośrodki te będąc centrami życia społecznego muszą się stać (a po części już są) centrami naszej organizacji. W wielkich miastach istnieją olbrzymie możliwości działania. Są tu przecież uniwersytety, licea i duże grupy ludzi aktywnych politycznie. Należy koniecznie do grup tych dotrzeć. Oprócz pracy organicznej. takiej jak wykonywana w gminach, większe znaczenie ma tutaj działalność polityczna i społeczna na dużą skalę. Ośrodki kierujące działalnością naszej organizacji w kilku województwach muszą wykorzystywać duże miasta, Jako miejsce wspólnych akcji wszystkich szczebli organizacji z danego terenu. Tutaj można organizować spotkania, szkolenia, narady, manifestacje itp. Stąd też niezwykle ważne zadania spoczywają na strukturach organizacyjnych w samych miastach. Potrzebna jest skuteczna akcja mająca za zadanie opanowanie bycia społecznego w dużych miastach. Trzeba jednak pamiętać, że w miastach spotkamy się z konkurencją w postaci działań różnych partii politycznych. Przy odpowiednim jednak zaangażowaniu jesteśmy w stanie konkurencję tę pokonać. Walka odbywać się będzie na dwóch płaszczyznach - wpływów na struktury młodzieżowe, np. samorządy studenckie, organizacje pomocy studenckiej itp., oraz na samorządy miejskie. związki cechowe, stowarzyszenia społeczne. Na obydwu tych płaszczyznach musimy skonsolidować nasze siły. Jeśli chodzi o życie młodzieżowe, to już od kilku lat Młodzież Wszechpolska prowadzi na uniwersytetach całej Polski rozległą działalność. Działalność tę należy jeszcze zintensyfikować, ażeby całość samorządowego życia studenckiego znalazła się pod naszym wpływem. Musimy organizować i wygrywać wybory do parlamentów studenckich i starać się przejąć kontrolę nad organizacjami pomocy studenckiej. Wpływ na uniwersytety może zaważyć na przyszłym obliczu inteligencji w Polsce. Praca w samorządowych strukturach miejskich ma wiele wspólnego z działalnością polityczną, gdyż wybory do samorządów miejskich mają charakter polityczny. Mimo tego. pod hasłami pracy organicznej i realizacji naszego programu, musimy stawać do walki z partiami politycznymi o wpływ na zarządzanie miastami. Zresztą po wyborach samorządowych z czerwca 1994 w wielu miastach mamy w Radach Miejskich przyczółki w postaci zwolenników naszych idei. Jeżeli nasza praca w miastach będzie dostatecznie dobrze rozwinięta ludzie będą już przed wyborami znali nasze idee i działanie, to nie wątpię, że nie pójdą na lep pustych haseł różnych partii politycznych, ale wybiorą ludzi czynu. Stąd też niezwykle istotne jest rozwijanie wszelkiego typu działań w dużych miastach. Działania te polegać winny przede wszystkim na rozpowszechnianiu naszych idei. Można to zorganizować w formie spotkań, referatów, audycji radiowych czy telewizyjnych. Trzeba również zadbać o powiększanie sieci kolportażu. Większe znaczenie niż przy pracy w gminach będzie miało tutaj organizowanie stałych punktów kolportażu. W każdym większym mieście punktów takich - np. w sklepach, księgarniach, sklepikach parafialnych, kioskach, itp. winny być setki. Tak rozbudowana sieć kolportażu, do której materiałów dostarczalibyśmy poprzez sieć organizacyjną, dawałaby całej ludności miasta szansę zapoznania się z naszym działaniem i ideami. Oprócz działań kolporterskich niezbędne jest również podejmowanie czynności społecznych w rodzaju akcji charytatywnych, budowy miejsc pamięci narodowej, organizowanie społeczeństwa w celu tworzenia przedmiotów użyteczności publicznej np. kanalizacji czy sieci gazowej itp. Tego typu działania w połączeniu ze sprawną propagandą winny spowodować, że ludzie będą nas znali i wszelkiego typu wybory będą tylko formalnością. Poprzez naszą działalność w strukturach reprezentujących ludność wielkich miast możemy jeszcze bardziej pogłębiać zaufanie społeczne. Zlikwidowanie nadmiernej biurokracji urzędów, ukrócenie buty urzędników, uczciwość finansowa, to są elementy, które na trwałe zwiążą ludność wielkich miast z naszymi działaczami. Te związki mogą być podstawą do utrwalania naszych wpływów politycznych na terenie dużych miast. Praca w samorządach wszelkiego typu winna być podstawą działalności społecznej ludzi związanych z naszą organizacją. Dlatego też działacze samorządowi powinni stanowić trzon organizacji. Na ich pracy organicznej oprzemy bowiem całą strukturę organizowania narodu w dało świadome swych interesów i wartości. Organizacje społeczne Oprócz samorządów, instytucjami, które umożliwiają zaprezentowanie naszych działań, są organizacje społeczne. Organizacje te w straszliwym tempie podupadają z powodu braku ofiarności ludzi. Problemem podstawowym staje się dzisiaj dla wszystkich organizacji społecznych znalezienie ludzi, którzy w sposób uczciwy wywiązywaliby się ze swoich obowiązków. Dla organizacji społecznej brak uczciwości w prowadzeniu jej spraw oznacza upadek działalności. Nikt bowiem nie zaufa ani nie wspomoże inicjatywy, która ma na celu bogacenie się jej inicjatorów. Zadaniem struktur naszego ruchu jest uzdrowienie działalności organizacji społecznych. Trzeba powrócić do zasad, jakimi kierowali się wielcy społecznicy, tacy jak ks. Wawrzyniak, Karol Marcinkowski. Hipolit Cegielski czy Dezydery Chłapowski. Uczciwość, rzetelność, ofiarność. To winny być cechy prawdziwych działaczy społecznych. Wielu ludzi takie cechy posiada, zagłuszani są jednak przez układy i układziki. Wyśmiewani są jako nieżyciowi i nieudaczni, bo działając społecznie nie potrafią "się urządzić". Do tych ludzi musimy trafić i stworzyć wraz z nimi zaplecze społeczne dla działających uczciwie. To właśnie tacy ludzie stanowią naturalne środowisko, które nas poprze i z którym razem wygramy Polskę. Powie ktoś, że takich ludzi jest garstka. To nieprawda! Takich ludzi Jest większość. Uczciwych, pracowitych, sumiennych, ofiarnych. Nie widać ich jednak, gdyż zło szerzące się już od pół wieku w naszej Ojczyźnie zagłusza dobro. To cwaniacy, oszuści, obłudnicy, złodzieje mają dzisiaj w Polsce wiele do powiedzenia. Ale ich kres zbliża się. Celem naszego ruchu jest właśnie skupienie wszystkich uczciwych do walki o sprawiedliwy kraj. Uczciwych ludzi znajdziemy wszędzie. W organizacjach społecznych wegetujących na niskich stanowiskach, w stowarzyszeniach kulturalnych, które jeszcze nie dały sobie narzucić "nowej kultury". Znajdziemy ich również we własnych domach, niezaangażowanych, obserwujących rzeczywistość z bezsilną wściekłością. My po prostu tworzymy organizację dla tych ludzi, albo raczej z takich ludzi. To, co tworzymy, nie będzie bezsilne, gdyż będzie pełne mocy tysięcy zrozpaczonych i uczciwych naszych Rodaków wierzących w Polskę. Organizacje społeczne są wspaniałym polem do rozwijania pracy organicznej, do podnoszenia poziomu społeczeństwa, do przekazywania podstawowych informacji o sytuacji kraju, do budowania więzi społecznych. Dlatego też należy położyć szczególny nacisk na pracę członków naszego ruchu we wszelkiego typu organizacjach społecznych. Organizacje społeczne mogą stanowić świetną platformę do zdobywania nowych członków. do rozwijania sieci kolportażowej. do pomagania ludziom w ich kłopotach. Musimy starać się uzyskać wpływ na wszystkie porządne organizacje społeczne w Polsce. Ludzie działający w tych organizacjach. jeżeli naprawdę działają dla dobra społecznego, to szybko zaakceptują naszą działalność i idee. Tych natomiast, którzy udają, że działają dla ludzi, a w rzeczywistości działają dla siebie, musimy odsunąć od spraw publicznych. Pomogą nam w tym wszyscy ludzie zainteresowani w porządnym funkcjonowaniu organów społecznych. To samo dotyczy organizacji kulturalnych. hobbystycznych i innych. Wszystkie one stanowią naturalne nasze zaplecze. pod warunkiem oczywiście, że propagują prawdziwą kulturę i zrzeszają prawdziwych entuzjastów. Nie możemy jedynie ograniczać się do współpracy z istniejącymi organizacjami. Bierność społeczna spowodowała bowiem, że na niektórych terenach w ogóle nie ma prawie żadnych organizacji społecznych. W takim przypadku zadaniem naszych członków jest tworzenie takich struktur. Nie każdy bowiem będzie chciał uczestniczyć w strukturach naszego ruchu. Natomiast uczestnictwo w kierowanych przez nas organizacjach społecznych może dla wielu stanowić pośrednią drogę realizowania naszych zamierzeń. Wielu ludzi jest zainteresowanych działaniem na wąskim odcinku pracy społecznej. Takich musimy również szanować, gdyż to właśnie oni dla organizacji społecznych i kulturalnych stanowią prawdziwy skarb. Kadra naszego ruchu na terenie lokalnym winna włączać się w wiele inicjatyw społecznych, przedsięwzięć gospodarczych, stowarzyszeń itp. Musimy być obecni wszędzie tam, gdzie tworzą się więzi społeczne. Musimy być bardzo wszechstronni, gdyż właśnie połączenie tysięcy inicjatyw w całej Polsce poprzez struktury naszego ruchu zapewni bazę pod kontrrewolucję, polegającą na zorganizowaniu narodu, w celu upomnienia się o jego prawa. Organizowanie struktur politycznych Podstawowe znaczenie dla naszej organizacji będzie miało stworzenie ruchu społecznego. Potężne morze społecznej aktywności zaleje wszystkie rachityczne partie polityczne i przywróci Polsce godność. Zanim to się jednak stanie, musimy dobrze przygotować nasze struktury do działalności politycznej. Sam plan działalności politycznej omówię pod koniec tego rozdziału. Tutaj jedynie warto wskazać na zadania dla struktur ruchu społecznego w budowaniu zaplecza politycznego. Pierwszy etap naszej działalności obejmuje dwa cele polityczne: ochronę ruchu społecznego przed politycznymi próbami rozbicia nas oraz przygotowanie kadry do przejęcia całości spraw naszej Ojczyzny. W drugim etapie działalność polityczna będzie już zmierzała bezpośrednio do uzyskania przeważających wpływów politycznych wśród narodu i tym samym do uzyskania decydującego wpływu na bieg spraw państwa. Trzecim etapem naszej działalności będzie prowadzenie spraw państwa zgodnie z naszymi ideami i w zgodzie z interesem narodowym. Ruch społeczny ma więc przed sobą również zadania polityczne. Zadania te sprowadzają się w początkowym okresie działania, do przygotowywania kadry i kształtowania nastrojów społecznych. Kształtowaniem nastrojów społecznych można nazwać właściwie całą naszą działalność, ale w tym wypadku chodzi o to, ażeby ludziom otwierać oczy na istniejącą rzeczywistość polityczną i na konsekwencje dalszych rządów w Polsce lewicy laickiej i komunistów. Działalność polityczna polegać więc winna na kolportowaniu czasopism politycznych, ulotek itp. Trzeba również budować nastroje społeczne w sposób bardziej bezpośredni. Zadaniem zwykłych członków winno być intensywne przekonywanie ludzi do idei i działań prowadzonych przez nasz ruch. Bezpośrednie przekonywanie znajomych, przyjaciół, sąsiadów jest najlepszą drogą do rozwoju wpływów organizacji. Ludzie nie wierzą już dzisiaj gazetom ani ulotkom. Jedynymi, którym mogą uwierzyć, są właśnie ci sąsiedzi. przyjaciele itd. Dlatego też ta działalność zarówno dla pracy politycznej, jak i pozostałych form aktywności, jest podstawową formą rozwoju. Poza tym należy również powoli tworzyć kadrę działaczy politycznych, którzy wyrabiając się w pracy samorządowej lub społecznej z czasem nabiorą doświadczenia organizacyjnego i politycznego. Działacze tacy. w przypadku posiadania żyłki politycznej, powinni aktywnie włączać się do działań stricte politycznych. Przy każdej strukturze terenowej (np. w małym miasteczku) winna powstać komórka polityczna, zajmująca się przekładaniem wskazań centralnych na warunki terenowe oraz realizacją celów całego ruchu. W dużych ośrodkach miejskich muszą istnieć kierownictwa regionalne. które będą koordynować działalność w całym regionie oraz wykorzystywać terenowe wpływy do uzyskania celów w skali regionu. Kierownictwa regionalne. usytuowane w dużych miastach, winny troszczyć się po pierwsze o zakładanie nowych kół w terenie, a po drugie o realizowanie celów politycznych. wyznaczonych przez ogólnopolskie władze organizacji. Kierownictwo ośrodka regionalnego winno się składać z najaktywniejszych ludzi z całego terenu. Spotkania kierownictwa muszą się odbywać co najmniej raz w tygodniu, a zarząd ścisły musi prowadzić aktywność bez przerwy. Jeżeli zapewni się odpowiednią kadrę i sprawny system organizowania się, żadna organizacja partyjna nie będzie w stanie wytrzymać konkurencji z naszym ruchem. Wtedy też regiony będą miejscem naszych stałych wpływów politycznych, które będzie można wykorzystać w wyborach czy przy innych okazjach. Działalność polityczna musi być również prowadzona na szczeblu ogólnopolskim. Tym zadaniem zostaną obarczone centralne władze naszej organizacji. Szczególnie istotne znaczenie ma tutaj koordynowanie działań politycznych w terenie. Polityka nie jest naszym najważniejszym zadaniem, jednakże bez niej trudno wyobrazić sobie realizacje naszych celów. KOLPORTAŻ Działalność struktur naszego ruchu ma na celu zorganizowanie społeczeństwa. Największym wrogiem zorganizowania narodu do walki o swoje prawa są środki masowego przekazu. W Polsce od pół wieku rządzą środkami masowego przekazu komuniści i lewacy. Po Okrągłym Stole sytuacja się nie zmieniła. Oprócz komunistów, wpływ na mass media otrzymała jedynie lewica laicka, czyli ludzie, którzy zostali wyrzuceni z PZPR najczęściej w roku 1968. Dawni towarzysze z PZPR podzielili się wpływami i wszystkie środki masowego przekazu znalazły się w ich rękach. Demokracja jest to system, w którym władzę ma ten, kto jest w stanie dotrzeć do ludzi. Ponieważ dotarcie do ludzi stanowi konieczny warunek prawdziwego sprawowania władzy, to rzeczywistych rządów w Polsce nie sprawują Sejm czy Rada Ministrów, ale ludzie decydujący o kształcie mass mediów. Przypomnę tutaj, że pierwszy po wojnie nie lewicowy gabinet Jana Olszewskiego został obalony w dwa tygodnie po zmianie szefa radiokomitetu. To nie jest przypadek. Dzisiaj faktyczni władcy telewizji zabezpieczyli się tak, że Rada Ministrów nie ma już wpływu na obsadę stanowisk w TV. Nie przypadkiem jest również to, że jedyną grupą społeczną uwłaszczoną po 1989 roku są komunistyczni dziennikarze, którzy mieli możliwość za bezcen wykupić gazety, w których pracowali. Tym samym przytłaczająca większość gazet znalazła się w rękach postkomunistów. Pozostałą część stworzył koncern Gazety Wyborczej z bożyszczem lewicy laickiej Adamem Michnikiem na czele. Tak więc całość mass mediów znajduje się w rękach jednej grupy, związanej porozumieniem zawartym w Magdalence podczas obrad Okrągłego Stołu pomiędzy komunistami a lewicą laicką. Poprzez telewizję i gazety można kontrolować nastroje społeczne, wywierać wpływ na głosowania wyborcze, kształtować postawy moralne lub niemoralne), lansować nazwiska i twarze, przemilczać przeciwników itd. Ta możliwość dotarcia do ludzi sprawia, że jedni są postrzegani jako źli, a drudzy jako dobrzy. Rozróżnienie takie nie ma często nic wspólnego z rzeczywistością, ale jest wynikiem sprawnego działania aparatu propagandowego, który wykształcili jeszcze komuniści. Nie jest możliwe uzyskanie jakiegokolwiek dostępu do tego aparatu dla ludzi z takim programem jak nasz. Nie jest również możliwe prawidłowe korzystanie z takich struktur jak kioski Ruchu, gdyż kierownictwo tej struktury jest opanowane przez te same środowiska, które posiadają mass media. Wszelka próba przebicia się z gazetą przez kolportaż Ruchu jest narażona na utonięcie głęboko pod stosem innych czasopism, albo nawet na odesłanie jako zwrot prosto z hurtowni, bez rozdzielenia na kioski. Dlatego też musimy zbudować inny sposób dotarcia do ludzi. Jedyną możliwością jest stworzenie na bazie kadrowej sieci organizacyjnej jeszcze liczniejszej sieci kolportażowej. Kolportaż taki umożliwiałby dotarcie do poszczególnych osób, w sposób budzący największe zaufanie, tzn. poprzez osobiste przekazywanie informacji od znajomego do znajomego. Nasza sieć kolportażowa musi być tak rozbudowana, żeby docierając do większości społeczeństwa, kolporterzy roznosili informację. ulotki. sprzedawali gazety, bezpośrednio do swoich znajomych. Ewentualnie, ażeby bezpośredni znajomi kolporterów podawali informację dalej do swoich znajomych. Wymóg tak rozbudowanej sieci kolportażowej jest niezbędny. jeżeli pragniemy osiągnąć właściwy efekt, tzn. zaufanie ludzi do informacji im przekazywanych. Taka sieć kolportażowa stanowiłaby również o możliwościach finansowych naszych struktur, gdyż umożliwiałaby zbieranie poparcia i sprzedaż gazet olbrzymiej liczbie ludzi. W przypadku rozpoczęcia na dużą skalę budowy takiej sieci. należy również liczyć się z bezwzględnymi atakami ze strony mass mediów. Inicjatywa taka jest bowiem śmiertelnym zagrożeniem dla obecnych decydentów w środkach masowego przekazu. Oni opierają całą swoja władzę właśnie na braku alternatywnych źródeł informacji dla tego, co jest przekazywane przez ich telewizję i gazety. Rozbudowanie alternatywnego środka masowego przekazu, jaka może być sieć zaufania w postaci olbrzymiej liczby kolporterów przekonanych do naszych idei, jest uderzeniem w samą istotę systemu rządzenia Polską przez lewicę. Dlatego też spotka się z różnymi przejawami dyskryminacji. Stopień tej dyskryminacji świadczyć będzie o obawach kosmopolitów, związanych z naszą działalnością. Stworzenie takiej sieci będzie miało najistotniejsze znaczenie dla rezultatów naszej walki. Bitwa o Polskę rozstrzygnie się właśnie w zmaganiach o środki masowego przekazu. Budowa struktur kolportażu Rozwój struktur kolportażu jest nierozdzielnie związany z rozwojem całej naszej organizacji. Stworzenie systemu sieci kolporterów jest podstawowym zadaniem wszystkich członków i wszystkich ogniw organizacji. Sieć kolporterów nie może składać się tylko z członków organizacji, ale winna obejmować wszystkich choćby minimalnie aktywnych ludzi dobrej woli. Po prostu każda osoba związana z naszym ruchem powinna stworzyć ze swoich znajomych sieć kolporterów, która docierałaby do nowych ludzi. Z czasem te dalsze osoby mogłyby rozpocząć kolportaż wśród swoich znajomych itd. System taki zakłada, że materiały, które będą kolportowane, przekonają ludzi otrzymujących je do włączania się w pracę propagującą. Oczywiście nie wszyscy się do tego przekonają, jednakie wystarczy, że tylko dwóch ze znajomych kolportera podejmie się propagowania dalej materiałów, to i tak rozwój sieci będzie się odbywał w tempie geometrycznym. Każdy z członków naszego ruchu powinien postawić sobie za punkt honoru stworzenie sieci kolporterów. Poprzez struktury organizacji będzie im wtedy dostarczał materiały, gazety i informacje do propagowania. System docierania do ludzi poprzez ich znajomych ma tę olbrzymią zaletę, że zwiększa wiarygodność przekazywanych informacji. Niezwykle ważnym jest stworzenie sprawnego systemu przekazywania informacji. materiałów i pism od wydawcy do kolportera. Cała struktura organizacyjna musi być tak skonstruowana, ażeby umożliwić błyskawiczne dotarcie informacji do społeczeństwa. Wymagać to będzie zorganizowania własnego systemu dystrybucji oraz własnych hurtowni gazet i materiałów. W ramach organizacji będą powołane osoby do zapewniania łączności pomiędzy wydawcami pism i materiałów, a regionalnymi ośrodkami naszego ruchu. Te z kolei zorganizują dalszy przekaz do ośrodków terenowych. O wiele łatwiejsze i szybsze są metody przekazywania informacji ustnej, o których będzie jeszcze mowa. Szczegółowe sposoby kolportowania i system przekazywania materiałów i informacji powinny być wyjaśniane na szkoleniach organizacyjnych. Ponieważ tworzenie sieci kolporterskiej jest jednym z najważniejszych zadań naszego ruchu, kadra musi być specjalnie przygotowana do sprostania zadaniu, jakim jest stworzenie zastępczego środka masowego przekazu. Działalność struktur kolportażu Jest rzeczą oczywistą. że sieć kolportażu może funkcjonować jedynie wtedy. gdy ma co kolportować. Wydawanie pism i materiałów propagandowych wymaga utworzenia fachowych redakcji. Ruch nasz musi posiadać liczną prasę. Prasa ta opierając się na organizacyjnej sieci kolportażu będzie niezależna od państwowych dystrybutorów. Będzie również posiadała niezależność finansową, zapewnianą przez stałą ilość sprzedawanych egzemplarzy. Musimy stworzyć różnorodne czasopisma. Oprócz więc tytułów omawiających zagadnienia polityczne i społeczne, musimy stworzyć całą gamę pism środowiskowych, tematycznych, specjalistycznych itp. Szczególnie istotna rola przypada pismom dla młodzieży. Niezwykle ważną sprawą jest również zapewnienie zróżnicowanego poziomu pism. Musimy bowiem docierać do wszystkich warstw społecznych. Częstotliwość ukazywania się pism zależy od naszej kondycji finansowej. Mam nadzieję, że po kilku latach działalności rozpoczniemy wydawanie dziennika społeczno - politycznego. Wymaga to już jednak zakrojonych na szeroką skalę przygotowań i sprawnego aparatu kolportażowego w całej Polsce. Tygodnik wymaga mniejszych nakładów, dlatego też podejmiemy wszelkie starania, by jak najszybciej go uruchomić. Rozprowadzanie miesięczników i dwumiesięczników nie powinno stanowić specjalnego problemu. Podobnie jest z różnymi materiałami propagandowymi w rodzaju ulotek czy krótkich komunikatów mających np. za cel potwierdzić wcześniej rozpropagowaną informację ustną. Ulotki mogą pomóc przy zapoznawaniu nowo zainteresowanych z celami i z zasadami naszego ruchu. W ten sposób można przekonać kogoś, aby został kolporterem lub włączył się w jakąś działalność społeczną. Przekazywanie informacji Społeczeństwo Polski jest od ponad pięćdziesięciu lat pozbawione rzetelnej informacji na tematy polityczne. W okresie panowania komunistów z PZPR monopol informacyjny był zagwarantowany ustawowo i wykonywany przez organy cenzury. Dzisiaj lewica laicka kontroluje rynek informacyjny. Posiadają oni wpływ na większość kiosków Ruchu, posiadają również prawie 90% gazet oraz całkowitą kontrolę nad telewizją. Ten faktyczny monopol na informacje, niszczący bezwzględnie wszystkich przeciwników. jest dla lewicy o wiele bardziej użyteczny niż cenzura, gdyż ludzie w mniejszym ,stopniu zdają sobie sprawę z jego istnienia. W kategoriach politycznych przełamanie blokady informacyjnej miałoby większe znaczenie niż wprowadzenie dwudziestu posłów do Sejmu. Umożliwiłoby bowiem stałe informowanie ludzi o sytuacji politycznej. Po raz pierwszy od pół wieku ludzie mieliby szansę dowiedzieć się o skrywanych faktach niewygodnych dla lewicy, mieliby szansę usłyszeć inną interpretację zdarzeń, niż ta proponowana przez towarzysza Michnika czy innego socjalistę. Olbrzymie znaczenie ma tu kwestia odpowiedniego przygotowania informacji politycznych przekazywanych przez prasę i materiały propagandowe. Informacje te muszą być łatwo przyswajalne i przystępne, ażeby prości ludzie mogli zrozumieć, o co chodzi w rozgrywkach politycznych. Ludzie muszą zrozumieć prawdziwy cel działalności lewicy, która rządzi Polską. Muszą pojąć, jaki kierunek wyznaczają Polsce zagraniczne ośrodki rozkazodawcze w rodzaju Międzynarodowego Funduszu Walutowego czy Banku Światowego. Ludzie powinni zostać poinformowani, że walka o Polskę jest walką o ich wolność, życie i mienie. Informacje polityczne umożliwią odkłamanie rzeczywistości i ujawnienie, że propaganda sukcesu, którą organizują środki masowego przekazu, jest kłamstwem, a Polska zmierza prostą drogą do katastrofy duchowej i materialnej. Ludziom wreszcie musimy powiedzieć prawdę, że obecna droga wiedzie do zguby państwa i narodu. Taka powinna być rola środków masowego przekazu, które stworzymy, i te rzeczy powinniśmy ludziom ujawnić. Wtedy poinformowane dobrze społeczeństwo poprą nas w walce o Polskę. Oprócz informacji o obecnej rzeczywistości, musimy poprzez sieć kolportażową i przekazywane przez nią informacje, wyjaśniać ludziom naszą wizję Polski. Nie wolno koncentrować się tylko na pokazywaniu źródeł zła w Polsce, ale musimy przede wszystkim zaproponować konkretny program pozytywny. Społeczeństwo powinno zapoznać się z naszą wizją Polski i porównać ją z tą wizją, która jest propagowana przez oficjalne mass media. Propozycja Polski jako kochanej Ojczyzny, suwerennego państwa, samodzielnej polityki, uczciwości i rzetelności w prowadzeniu spraw społecznych, powinna zostać skonfrontowana z propozycjami kosmopolityzmu, autonomii dla Polski w ramach Wspólnoty Europejskiej, polityki podporządkowanej silniejszym oraz skrajnej nierzetelności w zarządzaniu dobrem wspólnym. Nie wątpię, że w wypadku prawidłowego przedstawienia tych dwóch koncepcji polityki Polski, społeczeństwo opowie się za naszą wizją i nas poprze. Stworzenie opinii w zakresie spraw politycznych to oczywiście nie jedyne zadanie systemu sieci kolportażowej. Nie mniej ważnym zadaniem jest kształtowanie opinii społecznej w sprawach z polityką nie związanych. Takimi sprawami będą postawy moralne, obyczajowość, stosunek do trendów ideologicznych itp. Poprzez sieć kolportażową powinniśmy rugować ze świadomości społecznej wszystkie te elementy, które zostały naniesione latami propagandy komunistycznej i lewackiej. Powinniśmy również przeciwstawiać się nowym, płynącym z Zachodu prądom materializmu praktycznego, który wchodząc w pustkę wywołaną przez destrukcję socjalizmu, próbuje zawładnąć umysłami Polaków. Jako niezależny środek masowego przekazu, sieć kolportażową ma służyć ludziom w poznawaniu rzeczywistości społecznej i przypominać zasady uczciwego postępowania. Jedną z ważnych ról sieci kolportażowej jest propagowanie informacji ustnych. Informacjami tymi mogą być przemilczane przez mass media fakty, interpretacja zdarzeń, ujawnienie kulisów, a nawet anegdota i żart. Oczywiście wszystkie te informacje muszą mieć użyteczność społeczną lub polityczną. Informacje takie mogą być różnego typu, od wiadomości lokalnych po przekazane przez struktury organizacyjne informacje nadane centralnie. Faktem jest, że w Polsce informacja ustna ma nieraz większą moc oddziaływania niż wszelkiego typu informacje ze środków masowego przekazu. Niedawno był przypadek, że firma produkująca szampon, reklamowała go bardzo intensywnie, co spowodowało objęcie tym szamponem 25% rynku. Pojawiła się jednak plotka, że od szamponu tego wypadają włosy i powstaje łupież. Plotka ta przejawiała się również pod postacią kawału, że gdy ktoś umył tym szamponem samochód, to oponom starły się bieżniki. Tego typu brednia spowodowała. że z 25% popyt na szampon spadł do niecałego procenta. Oczywiście wykorzystując system informacji ustnej musimy kierować się uczciwością i kłamstw propagować nie będziemy. Można jednak za pomocą sieci kolporterów rozpowszechnić w całej Polsce znajomość jakiegoś faktu bądź naświetlić zjawiska. Może być to ubrane w formę żartobliwą albo poważną, bądź też jedną i drugą, co jest najskuteczniejsze. Charakterystycznym dla Polaków jest to, że bardziej wierzą informacji ustnej niż telewizji czy gazetom. Z czasów komunistycznych wywodzi się przekonanie, że oficjalne mass media często kłamią, stąd plotka, jako informacja niezależna, stanowi źródło bardziej wiarygodne. Powtarzam jednak, że system informacji ustnej nie może być systemem oszczerstw czy przekłamań. Może on za to świetnie służyć jako środek wyśmiewania kłamstw oficjalnych mass mediów. System informacji ustnej pomaga przekazywać informacje olbrzymiej liczbie osób w tempie błyskawicznym. Nie od dziś wiadomo, że plotka rozpowszechnia się jak pożar. Do tego potrzeba jednak odpowiedniej redakcji informacji. Musi powstać specjalna komórka organizacyjna, która każdą informację "ubierze" w taką formę, że ludzie będą chcieli ją powtarzać. Informacja taka może być przekazana za pomocą struktur regionalnych do ośrodków lokalnych i do sieci kolporterów. Szczególnym zadaniem informacji ustnej byłoby, tak jak już wspomniałem, zwalczanie kłamstw mass mediów, w tym przede wszystkim telewizji. System informacji ustnej może mieć kolosalne znaczenie w chwilach walki wyborczej. Oprócz zadań politycznych i ideologicznych, sieć kolportażowa powinna służyć przede wszystkim jako element rozwijający i dynamizujący organizację. Poprzez sieć kolportażową możemy docierać do nowych ludzi, nawiązywać kontakty w nowych regionach. Poza tym tych ludzi, do których już docieramy, możemy pobudzać do działalności. Sieć kolportażowa powinna być najszerszą strukturą naszej organizacji. Pomagać w kolportażu mogą bowiem wszyscy, nawet ci, którzy nie interesują się pracą społeczną ani nie są członkami naszego ruchu. Po prostu każdy, kto czuje, że nasza praca przyniesie dobro dla Polski, może w minimalnym zakresie pomóc poprzez kolportowanie wśród znajomych naszych czasopism czy ulotek. Jeżeli każdy członek przekona kilku swoich znajomych do takiej pracy. to w niedługim czasie nasza strefa wpływów będzie ogromna. Tym bardziej, że jak już wspomniałem, ktoś, kto kolportuje nasze pisma, zazwyczaj szybko włącza się w szeregi organizacji, gdyż utożsamia się z naszymi dążeniami i zasadami. Dodatkowym elementem działalności sieci kolportażowej może być utrwalanie więzi społecznych. W tym celu musimy umożliwić obieg informacji w ramach grup środowiskowych, w miasteczkach, uniwersytetach itp. Ażeby informacje lokalne czy środowiskowe mogły poprzez sieć kolportażową docierać, muszą. oprócz czasopism centralnych, powstawać pisma regionalne czy specjalistyczne. Rozprowadzanie ich poprzez sieć kolportażową rozwinie kolportaż również pism centralnych, gdyż łatwiej kogoś przekonać (na początek) do kolportowania np. gazetki lokalnej niż pisma politycznego. Gazety lokalne umożliwiałyby większe dostosowanie struktury informacji do potrzeb ludzi. Poza tym pismo lokalne jest ważnym elementem integrującym społeczności i wytwarzającym więzi społeczne. Zastosowanie znalazłyby również pisma lokalne w wypadku wyborów samorządowych, gdzie mogłyby się stać doskonałą pomocą w kampanii wyborczej. Zbieranie informacji System sieci kolportażowej, oprócz wyżej wspomnianych zadań, powinien również służyć jakby w drugą stronę, tzn. jako przekaźnik tego, czym ludzie żyją, do tych, którzy organizują życie społeczne. Nasz ruch musi wreszcie skończyć z zasadą wprowadzoną przez socjalizm, która najprościej ujęta brzmiała: "Partia wie, co naród chce". Nikt w socjalizmie o zdanie ludzi się nie pytał, wychodząc z założenia, że ci, którzy się opierają "przewodniej sile narodu", są albo ciemniakami, albo zaplutymi karłami reakcji. To samo występuje dzisiaj, kiedy z jednej strony wynosi się pod niebiosy demokrację, a z drugiej ludzi głosujących inaczej niż tego sobie życzy lewica, nazywa się oszołomami lub ksenofobami. Pogarda dla człowieka jest chyba najbardziej charakterystyczną cechą socjalizmu i rewolucji. Poczynając od najbardziej skrajnych koncepcji Stalina "Niet czieławieka, niet prabliema", po umiarkowaną pogardę i lekceważenie w wydaniu dzisiejszych, rodzimych "autorytetów moralnych". Nasz ruch musi postępować inaczej. Ponieważ naszym celem jest realizowanie interesu narodowego, niezbędnym jest dokładne wsłuchanie się w glos ludzi, jak wyobrażaj ą sobie ten interes. Oczywiście nie można popadać w skrajność populizmu (co, jak sądzę, z naszymi zasadami nam nie grozi), należy jednak dobrze znać opinię i poglądy ludzi, do których mamy dotrzeć. Temu celowi winien służyć system przekazywania informacji o nastrojach ludzi, od bezpośrednich kolporterów poprzez struktury organizacyjne, aż do centrali. Dobry system informacyjny jest rzeczą niezbędną przy redagowaniu materiałów i pism mających dotrzeć do ludzi. Wiedząc o tym, co ludzie myślą, będziemy mogli odpowiednio kształtować poziom i strukturę zamieszczanych artykułów i informacji. Finansowanie organizacji Nasza organizacja nie będzie miała żadnych dotacji budżetowych, nie będzie posiadania również zapasów nakradzionych przez organizacje prokomunistyczne w okresie kilkudziesięciu lat panowania socjalizmu. Musimy jednak mieć dochody zapewniające utrzymanie systemów informacyjnych organizacji oraz umożliwiające podejmowanie akcji politycznych i społecznych. Metoda uzyskiwania pieniędzy z kolportażu wydaje się w naszej sytuacji drogą najpewniejszą, gdyż połączoną jednocześnie z rozwijaniem organizacji. Sprzedaż gazet rozwinięta na dużą skalę może uczynić ich wydawanie bardzo opłacalnym. Dzięki sieci kolportażowej można dokładnie obliczyć, ile sztuk danego pisma zostanie rozkolportowane i tak też kształtować nakład oraz cenę. Gdyby udało się wprowadzić i utrzymać na rynku wielkonakładowy dziennik, to zyski osiągane z jego sprzedaży byłyby ogromne. Inną niż kolportowanie pism i materiałów propagandowych drogą uzyskiwania zysków z sieci kolportażowej, jest sprzedaż książek. Przy organizowaniu sprzedaży książek potrzeba niższych nakładów finansowych niż na czasopisma. Sprzedaż książek. tak samo jak pism, przynosi nie tylko dochód organizacji, ale kształtuje w pewnej mierze światopogląd kupujących. Dlatego ważny jest odpowiedni dobór wydawanych i sprzedawanych książek. Przy kolportowaniu książek jeszcze większe znaczenie niż przy kolportowaniu pism mają stałe miejsca sprzedaży. Mogą to być stoliki na ulicach, lokale organizacyjne bądź zwykłe księgarnie. Szczególnie te ostatnie mogą być bardzo użytecznymi punktami sprzedaży. Zadaniem kolporterów z danego terenu jest załatwić sprzedaż naszych książek przez tego typu stałe punkty. Poprzez stałe punkty mamy szansę dotrzeć do ludzi, którzy znajdują się poza kręgiem naszych znajomych. Można organizować jeszcze inne sposoby uzyskiwania dochodów przez sieć kolportażową. np. akwizycja reklam dla naszych pism czy sprzedaż cegiełek na rzecz organizacji. W każdym wypadku należy jednak pamiętać o konieczności uczciwych działań gospodarczych i wywiązywaniu się z płacenia należnych podatków. System sieci kolportażowej jest pomysłem nowym. Jego realizacja będzie wymagała wielu wysiłków, ale jest niezbędna. Jeżeli mamy odrodzić naszą Ojczyznę, to musimy dotrzeć do Rodaków. Metodą dotarcia są albo środki masowego przekazu, albo własna sieć kolportażowa. Ponieważ do mass mediów dostępu nie mamy, pozostaje nam tylko to drugie rozwiązanie. Oczywiście system sieci kolportażowej nie może powstać natychmiast. Pewne zaczątki są już poczynione, ale budowa całego systemu potrwa dobre kilka lat. Dopiero wtedy będziemy mogli używać sieci kolportażowej do poważnej walki politycznej. Już jednak niedługo sieć kolportażowa będzie mogła pełnić wielorakie funkcje, które umożliwią rozwój organizacji i pozyskiwanie przez nią wpływów. Głęboko wierzę, że uda się nam stworzyć taki substytut środka masowego przekazu i osiągnąć nim cel, jakim jest przekonanie ludzi do programu naszej kontrrewolucji i przełamanie monopolu w mass mediach, który socjaliści dzierżą od ponad pół wieku. DZIAŁALNOŚĆ POLITYCZNA Żeby program naszej kontrrewolucji przeprowadzić do końca, niezbędnym jest za pomocą środków politycznych osiągnąć kontrolę nad państwem. Tę kontrolę można uzyskać poprzez wykorzystanie ruchu społecznego, który tworzymy, jako bazy politycznej. W tym celu musimy wykształcić odpowiednią kadrę ludzi, która zajmie się profesjonalnie przejmowaniem z rąk komunistów i nowych lewaków kontroli nad administracją, strukturami państwa, urzędami itp. Nasi ludzie muszą być odpowiednio przygotowani do walki z lewicą, która za wszelką cenę będzie broniła swojego monopolu władzy, uzyskanego w roku 1945 z poparciem bagnetów sowieckich. Przygotowanie do tej ostatecznej rozprawy z lewicą wymaga, aby kadra, która mają przeprowadzić, była obeznana z działaniem. Stąd też niezbędnym jest, ażeby niektórzy członkowie naszego ruchu natychmiast zajęli się działalnością polityczną. Poza tym nasz ruch społeczny będzie w przyszłości zagrożeniem dla monopolu lewicy i dlatego może stanowić przedmiot politycznego ataku, przed którym musimy mieć środki politycznej obrony. Można więc działalność polityczną naszej kontrrewolucji podzielić na trzy wyraźne etapy: pierwszy to przygotowywanie kadr i współpraca z innymi formacjami politycznymi w celu ochrony nas przed zagrożeniami ze strony lewicowej władzy państwowej. Drugim etapem będzie działalność prowadząca bezpośrednio do przejęcia kontroli nad wykonywaniem władzy państwowej. (Oczywiście wszelką działalność będziemy prowadzili w zgodzie z etyką). Wreszcie trzecim etapem będzie odbudowa Polski po przejęciu kontroli nad aparatem państwowym i za pomocą dostępnych temu aparatowi środków. Przy omawianiu problemów politycznych zaznaczam dwie bardzo ważne rzeczy. Po pierwsze polityka, tak jak i inne dziedziny życia musi być etyczna. Amoralna polityka powoduje straszliwe spustoszenie w świadomości społeczeństwa, czego mamy obecnie świetne przykłady. Po drugie, polityka jest sztuką osiągania rzeczy możliwych do osiągnięcia. Stąd też odpowiednie prowadzenie polityki obfituje w różne zakręty, kompromisy i współpracę z różnymi organizacjami. Należy mieć zawsze jednak na względzie nadrzędny cel, czyli dobro Polski, i główny kierunek działalności politycznej, czyli w naszym przypadku przeprowadzenie kontrrewolucji. Nigdy nie można iść na kompromisy co do zasad ideowych. Do celu trzeba jednak czasami dążyć stopniowo, a osiąganie celu poprzez kompromisy może stanowić podstawę do dalszych osiągnięć. Polityka moralna i skuteczna Taka jest nasza wizja. Nieprawdą jest, że polityka moralna przegrywa ze skuteczną. Tak usprawiedliwiają się ci, którym nic nie wychodzi. Długofalowo rzecz biorąc, niezbędnym warunkiem skuteczności polityki jest jej moralność. Co wcale nie oznacza, że każda moralna polityka jest skuteczna. Smutnym jest, że w Polsce wielu ludzi związanych z polityką usprawiedliwia się, że im nie wychodzi, bo postępują etycznie. Taka gadanina dowodzi zniewieścienia klasy politycznej. My natomiast musimy do zagadnień politycznych podchodzić po męsku, z zaciętością, uporem, konsekwencją i SKUTECZNOŚCIĄ! A etyczność, będąc warunkiem skuteczności w prowadzeniu prawdziwej polityki, będzie naszym sprzymierzeńcem. Trzeba jednak koniecznie zaznaczyć, że nasi przeciwnicy nie posługują się etyką w polityce. Ze swego punku widzenia mają oni rację. Ponieważ prowadzą oni politykę skierowaną na siebie, etyka mogłaby im tylko przeszkadzać w skuteczności. Stąd możemy spodziewać się wszelkich świństw i oszustw, gdyż dla nich jedynie amoralność jest skuteczna. Podam przykład: jeżeli ktoś pragnie podporządkować Polskę innemu państwu lub instytucji finansowej, to nie będzie przecież uczciwie ogłaszał tego swego zamiaru, naraziłoby go to bowiem na nieskuteczność. My natomiast, ponieważ mamy czyste sumienie, czyste ręce i otwarte zamiary, będziemy mówili ludziom, do czego zmierzamy, gdyż to, do czego my zmierzamy, jest w interesie tych ludzi. (Mam nadzieję, że przykładem otwartości i szczerości jest niniejsza praca). Dopiero, gdy ludzie poznają nasze plany, będą mogli nas poprzeć. Tak więc dla nas postępowanie skuteczne musi być etyczne, a dla naszych przeciwników odwrotnie. Napoleon kiedyś powiedział, że dla prowadzenia polityki potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy. Dla nas jednak, tzn. dla działających w interesie narodu, do prowadzenia polityki potrzeba: ludzi, ludzi i jeszcze raz ludzi! My bowiem nie chcemy poprzez opłaconą kampanię omamić społeczeństwa i wykorzystać go do głosowania na nas, ale chcemy dotrzeć do wszystkich i przekonać ich, żeby współuczestniczyli w dziele zorganizowania narodu. Poza tym, gdy będą ludzie, znajdą się również pieniądze. Drogi Czytelniku! Po latach życia w naszym kraju, masz zapewne negatywne zdanie o polityce i politykach. Trudno jednak mieć dobre zdanie o ludziach walczących o żłoby, posługujących się brudnymi środkami i zabiegających jedynie o pieniądze. Nasza działalność będzie miała skrajnie odmienne oblicze. Zamiast poparcia finansowego szukamy poparcia ludzi, zamiast niemoralnej nieskuteczności wybieramy moralną skuteczność. zamiast zniewieściałego narzekania preferujemy twardą, męską i konsekwentną walkę. Takie jest oblicze naszej polityki. W najprostszych słowach ujmując, różnica pomiędzy naszymi przeciwnikami a nami jest taka, że oni kontynuują rewolucję (w różnych jej formach), my natomiast rozpoczynamy kontrrewolucję. Nasi przeciwnicy są spadkobiercami i potomkami tych, którzy w latach stalinowskich współtworzyli władzę ludową i skazywali na śmierć tysiące niewinnych ludzi. My jesteśmy spadkobiercami i następcami tych "zaplutych karłów reakcji': zabijanych, więzionych, torturowanych, deportowanych przez Niemców, bolszewików, a wreszcie przez komunistyczną ubecję. Po latach wojny, siedząc w ciemnych więzieniach i czekając na wyrok lub tęskniąc z wygnania za daleką Ojczyzną, Oni wierzyli i marzyli o tym, że sprawiedliwość kiedyś zwycięży. My Ich marzenia zrealizujemy. Przygotowania do bitwy Jak już wspomniałem, pierwszym etapem działalności politycznej jest odpowiednie do tej działalności przygotowanie. Przygotowanie to może polegać na omówionych wcześniej szkoleniach lub na praktycznej działalności społecznej, która zawsze jest najlepszym fundamentem do rozpoczęcia działalności politycznej. Przygotowywanie kampanii wyborczej do samorządu oraz sama działalność w samorządzie jest świetną nauką jak pracować w polityce. To samo dotyczy wszelkiego typu działalności w strukturach organizacyjnych. Przygotowanie się do pracy politycznej wymaga olbrzymiej pracy w zakresie charakteru, zachowania, wielorakich umiejętności (np. przemawiania czy pisania), odporności psychicznej oraz motywacji. Oprócz tego wszystkiego potrzebne są dla dobrych polityków talenty wrodzone. Grono ludzi, które podejmie w drugim etapie naszych działań pracę polityczną. musi powstać w sposób naturalny poprzez wykazywanie się aktywnością i umiejętnością w działaniach społecznych i organizacyjnych pierwszego etapu. Oprócz tworzenia kadry, potrzebnej do przyszłych działań, musimy również posiadać na tyle rozwinięte kontakty polityczne. żeby nie było możliwe rozbicie naszego ruchu środkami politycznymi. Musimy wchodząc w porozumienie z organizacjami politycznymi bliskimi nam ideowo i oferując ze swej strony współpracę, uzyskiwać szersze zaplecze polityczne. Współpracować możemy oczywiście tylko z tymi organizacjami, które choćby w części realizują nasz program. Możemy również poprzez wpływy w tych organizacjach realizować nasze cele w skali państwowej. Oczywiście z początku. ponieważ nasze wpływy nie są wielkie, wpływ na sprawy państwowe będzie prawie żaden. Kontakty z organizacjami politycznymi mogą również zaowocować różnymi doświadczeniami z działalności politycznej, np. z kampanii wyborczej. Pomaganie w kampanii wyborczej organizacjom, które chociaż w części realizują nasze cele, może być nie tylko źródłem doświadczeń, ale również stanowić o naszej wartości politycznej, a tym samym o wpływach i znaczeniu. Pierwszy etap działalności politycznej jest raczej etapem wstępnym. Musimy najpierw zbudować odpowiednie fundamenty, ażeby w przyszłości mieć umiejętność i siłę do przeprowadzenia decydującej rozgrywki. W pierwszym etapie. działania nasze będą przygotowywać etap drugi, który dla powodzenia naszej kontrrewolucji ma znaczenie zasadnicze. Walka o kontrolę nad państwem Omawianie tego etapu rozpocznę od analizy obecnej sytuacji politycznej Polski. Od kilku lat w wyniku porozumienia zawartego przy Okrągłym Stole rządzi w Polsce solidarnościowa lewica (czyli lewica laicka) i postkomuniści. Podział władzy pomiędzy te dwie zbliżone do siebie grupy jest bardzo prosty. Solidarnościowa lewica przejęła wierzchołki władzy, tzn. telewizję, zarządy banków, administrację. Postkomuniści natomiast utrwalają swoje panowanie w średniej warstwie urzędniczej, bankowej oraz w strefie własności prywatnej, którą posiedli kradnąc w ostatnim okresie władzy mienie państwowe. Władzą polityczną ugrupowania te zamierzają się podzielić, wymieniając się na przemian w rządzeniu, w ten sposób jak to się stało 19 IX 1993 roku. Ten podział władzy działa bardzo sprawnie. Solidarnościowa lewica już w pierwszym okresie rządów zapewniła sobie absolutny prymat ekonomiczny wśród innych ugrupowań politycznych. Korzystając z prywatyzacji, członkowie elit tej lewicy dorobili się olbrzymich fortun, co zapewnia im niezależność i pieniądze na prowadzenie polityki. Na dodatek, ponieważ solidarnościowa lewica miała przez długi czas władzę polityczną, dokonywała ona w Polsce przemian mających doprowadzić do uzależnienia Polski od ich mocodawców zachodnich. Mówię mocodawców, gdyż znane są już dzisiaj oficjalnie fakty sponsorowania finansowego przez rząd amerykański grup tzw. lewicy laickiej. Pod koniec lat osiemdziesiątych ludzie kierujący niegdyś KOR-em otrzymali pomoc w wysokości wielu milionów dolarów, która umożliwiła im zbudowanie partii politycznych i gazet oraz prowadzenie pierwszych kampanii wyborczych. Dzisiaj zgodnie z zasadą "kto płaci, ten wymaga", amerykańskie koła finansowe wymuszają na nich prowadzenie określonej polityki. Zniesiono więc podatki dla dużych firm zachodnich, zdewastowano system celny, co doprowadziło do upadku polskiego przemysłu i rolnictwa. Wprowadzono politykę podatkową, która wręcz zabija wszelką polską produkcję. Szansę uzyskali jedynie hochsztaplerzy i ludzie ekipy władzy. Ostateczny kilkuletni efekt takich rządów jest przerażający. Katastrofa przemysłu, upadek rolnictwa, olbrzymie zubożenie społeczeństwa, wyciek olbrzymich sum z budżetu państwa, co powoduje z kolei załamanie się sfery budżetowej, a więc wojska, policji, nauki. szkolnictwa, lecznictwa itd. Obecni decydenci zachowują się w myśl zasady "hulaj dusza, piekła nie ma". Jednocześnie pogłębia się ich kontrola nad wszystkimi czynnikami administracji państwa. Dodając do tego prawie absolutne panowanie nad środkami masowego przekazu, możemy powiedzieć, że lewica laicka i postkomuniści opanowali wszelką władzę w Polsce. Przystępując więc do drugiego etapu działalności politycznej mamy bardzo trudne zadanie. Musimy wyjąć naszą Ojczyznę spod kontroli zasiedziałych. niekiedy od kilkudziesięciu już lat, łotrów. Należy więc do tego zadania podejść z roztropnością i odwagą. Jednym z elementów tej roztropności jest nie zdradzanie sposobu, w jaki chcemy zadanie nasze wykonać. Dlatego też ograniczę się do wskazania pewnych ogólnych reguł naszego postępowania, o których sądzę, iż warto, ażeby były znane i uzyskały akceptację ludzi dobrej woli. Szczegółowy program działania zostanie rozpracowany przez kadrę naszego ruchu i będzie uzupełniany w miarę pojawiających się problemów. Generalna zasadą, którą cechować będzie drugi etap pracy politycznej, jest dwutorowość działania. Z jednej strony będziemy tworzyć masowy ruch społeczny, a z drugiej rozpoczniemy walkę o przejęcie kontroli nad państwem, a więc nad centralnymi organami władzy. Dwutorowość ta nie oznacza jednak dysharmonii. Wręcz przeciwnie. ażebyśmy mieli szansę osiągnąć wpływ na centralne organy władzy, praca polityczna opierać się musi na ruchu społecznym. I odwrotnie. Ażeby ruch społeczny nie został zniszczony, musi mieć odpowiednik polityczny. który go będzie chronił. Zadania w tak ustawionej dwutorowości są ściśle określone. Zorganizowanie narodu poprzez ruch społeczny ma na celu wyjmowanie władzy z rąk administracji państwowej, przejmowanie samorządów czy innych struktur terenowych. Jest to więc przejmowanie państwa od dołu. Jednocześnie ruch społeczny, poprzez dotarcie do ludzi, powinien spowodować masowe poparcie akcji politycznej, co umożliwi np. wygrywanie wyborów do Sejmu czy Senatu. Oczywiście nie wszystko pójdzie od razu gładko. Ludzie, którzy czerpią olbrzymie zyski z okradania naszej Ojczyzny, nie będą chcieli źródła tych zysków oddać. Naród jednak raz obudzony i zorganizowany, nie pozwoli dłużej wodzić się za nos. Wówczas przyjdzie czas ludzi, którzy będą realizowali interesy naszego narodu. Wówczas przyjdzie czas na prowadzenie trzeciego etapu działalności politycznej tzn. prowadzenia wreszcie po pół wieku polityki, nie prorosyjskiej, proamerykańskiej, proniemieckiej, czy pro europejskiej, ale polityki PROPOLSKIEJ! Polityka propolska Realizacja naszych właściwych celów politycznych nie wymaga już takiej dyskrecji, jak etap walki o kontrolę nad polityką państwa. Ponieważ jednak realizacja celów politycznych, gospodarczych, społecznych i duchowych została przedstawiona przy prezentowaniu samych tych celów, skupię się w tym rozdziale na metodzie wprowadzania w życie naszych zamierzeń. Drugi etap działalności powinien w swych skutkach doprowadzić do przejęcia przez ruch kontrrewolucyjny władzy w państwie w oparciu o zorganizowany naród. Takie oparcie daje możliwość przeprowadzenia gruntownych reform państwa. Poparcie społeczeństwa najlepiej da się przełożyć na wyniki wyborów parlamentarnych. W przypadku zwycięstwa wyborczego ludzi, związanych z naszym ruchem, bądź też będących sympatykami naszych idei, najważniejszym zadaniem jest przejęcie władzy wykonawczej, czyli rządu. W oparciu o kompetencje Rady Ministrów należy rozpocząć radykalny proces odrodzenia państwa. Przede wszystkim należałoby powstrzymać proces kształtowania przez organy państwa i środki społeczne postaw materialistycznych. Na pierwsze miejsce wysuwają się również kwestie gospodarcze. W stosunkach gospodarczych nie należy natychmiast robić jakiejś rewolucji. Najpierw należy za radą prawdziwych ekspertów (a nie tych narzuconych nam przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy), wprowadzić odpowiednie czynniki kształtowania gospodarki, które umożliwią rozwój produkcji, wzrost jakości i podniesienie stopy życiowej. Polscy ekonomiści od dawna domagają się obniżenia podatków, stworzenia niskooprocentowanego kredytu inwestycyjnego (szczególnie dla rolników), ustabilizowania budżetu państwa, podniesienia sztucznie zaniżanego kursu dolara (co zwiększy eksport). Wszystkie te kwestie omawiałem w rozdziałach poświęconych gospodarce. Następnym byłoby unormalnienie wydatków państwa, a więc radykalne cięcia w administracji, prywatyzacja (lub uspołecznianie np. na rzecz gmin lub uczelni) szkolnictwa i części lecznictwa. Następnie należałoby zająć się egzekwowaniem wpływów do budżetu poprzez zreorganizowanie służby celnej. Ostre sankcje dla firm nie płacących podatków itp. Wszystkie te posunięcia miałyby na celu ustabilizowanie budżetu tak, żeby wydatki równały się wpływom. Szybki rozwój gospodarczy przy obniżonych podatkach spowodowałby na dodatek wzrost wpływów do budżetu, zmniejszenie liczby bezrobotnych, a więc zwiększenie popytu, co z kolei zwiększyłoby podaż, produkcję i przyczyniłoby się do ponownego zwiększenia wpływów z podatków. Przy zwiększeniu wpływów do budżetu, zwiększyłaby się możliwość wydatków, które w pierwszej kolejności należałoby przeznaczyć na wojsko. Ustabilizowanie budżetu doprowadziłoby dodatkowo do obniżenia inflacji, a tym samym potanienia kredytu i wzrostu inwestycji. Wszystkie obecne posunięcia władz ekonomicznych Polski są prowadzone w stronę skrajnie przeciwną, tzn. powiększania podatków, wzrostu bezrobocia, obniżania produkcji, spadku inwestycji, powiększania dziury budżetowej, rozrostu administracji oraz faktycznego likwidowania wojska. Moim zdaniem taki zbieg "przypadków", które prowadzą do niszczenia ekonomii Polski, nie jest żadnym przypadkiem, ale świadoma działalnością dokonywaną na polecenie rządów zachodnich, które likwidują sobie w ten sposób groźnego konkurenta, dysponującego świetną kadrą techniczną i tanią siłą roboczą. Przy okazji tej świadomej działalności. ci, którzy ją wykonują, napychają sobie kieszenie. Równolegle do prowadzenia reform gospodarczych i administracyjnych, należy rozpocząć zmiany legislacyjne. Pierwszym etapem tych zmian powinno być dostosowanie prawa do etyki. Szczególną troską powinna zostać otoczona sfera spraw rodziny, tak bardzo zaniedbana przez komunistów i lewaków. Prawne dowartościowanie pozycji i godności kobiety powinno być ważnym elementem reformy prawa. Następnie należałoby się zająć polityką wewnętrzną, a więc usprawnieniem pracy urzędów i administracji oraz zwalczaniem przestępczości. Szczególnie kwestia bezpieczeństwa wewnętrznego powinna być przedmiotem troski rządu. Należy przywrócić surowe kary za przestępstwa oraz wygospodarować środki na policję. Dalszym etapem działalności reformatorskiej byłaby zmiana polityki zagranicznej z uległej i służalczej na suwerenną i kierująca się interesem Polski. Kierunkiem zasadniczym byłoby też zapewnienie bezpieczeństwa Polski poprzez sojusze i popieranie opcji politycznych, które opowiadają się za koncepcja państw - ojczyzn. W polityce zagranicznej ważnym byłoby również wspomaganie ekspansji ekonomicznej (szczególnie na wschód). Wreszcie następnymi działaniami byłaby reforma szkolnictwa, ustroju państwa oraz realizacja długofalowych celów, takich jak likwidacja zadłużenia czy wychowanie młodego pokolenia. Działalność polityczna władz państwa nie jest ostatecznym celem naszego działania. Ostatecznym celem jest pomyślność narodu. Dlatego też skupimy się przede wszystkim na służeniu tej pomyślności i na zapewnieniu jej trwałości. Ażeby zapewnić pomyślność Polsce, będziemy musieli rozwijać działalność ruchu społecznego, który będzie gwarantem naszej możliwości dokonywania reform. Szczególną troską powinniśmy otoczyć wychowanie i rozwój nowych pokoleń, które przyjdą po nas i które przejmą to, co im w spuściźnie zostawimy. Ufam, że gdy przyłożymy się do pracy i plany nasze zrealizujemy. to te przyszłe pokolenia wspominać nas będą z duma, jako tych, którzy zastali Polskę czerwona, a zostawili czystą, spokojna i dostatnia. KOŚCIÓŁ, NARÓD I PAŃSTWO Korzenie Polski tkwią w katolicyzmie. Naród nasz powstał w wyniku procesu. w którym wychowawczą rolę odegrał Kościół. Zrozumienie tej rzeczywistości prezentowali w przeszłości nawet ateusze. Wielu z nich, mimo że wątpiło w Boga bądź nie uznawało Kościoła katolickiego, zauważało, że polskość jest nierozerwalnie związana z katolicyzmem. Tę prawdę o naszym narodzie wyznawało i wyznaje mnóstwo uczciwych Polaków. Od pierwszych królów, poprzez wszystkich polskich świętych, po pisarzy, twórców i wieszczów narodowych. Adam Mickiewicz napisał: Mówisz: Niech sobie ludzie nie kochają Boga, Byle im była cnota i Ojczyzna droga, Głupiec mówi: Niech sobie źródło wyschnie w górach, Byleby mi płynęła woda w miejskich rurach. Czym jest Polska? Czy Polska to język, kraj, kultura, tradycja, więzy krwi? Tak, ale to nie wszystko. Polska to idea. Idea państwa i narodu katolickiego. Kraju opartego o Boży ład: sprawiedliwość, ofiarność, uczciwość, porządek, pokój, dobroć, miłość. Idea, która drzemie we wszystkich Polakach. Zwróćmy uwagę, że nawet dla niewierzących polskość kojarzy się z tradycją chrześcijańską, taka jak Pasterka, Wigilia. Rezurekcja, a nie np. śmigus-dyngus. Pomimo tego, że ta ostatnia tradycja jest specyficznie polska. Bez Boga, słowo Polska oznacza jedynie administracyjne wydzieloną powierzchnię globu, zamieszkałą przez ludzi mówiących językiem z grupy zachodniosłowiańskiej. Z Bogiem natomiast, Polska to Ojczyzna, Matka wszystkich Polaków, obdarzająca każdego niewyczerpanym darem cywilizacji, kultury i tradycji, ale za to wymagająca poświęceń, służby, miłości i pracy. Ci, którzy nienawidzą Boga i Kościoła, nienawidzą również Polski. Dobrym przykładem jest tutaj obecny i przeszły stosunek do nas środowisk demoliberalnych czy protestanckich. Ci, którzy nienawidzą Polski, zwalczającą uderzają przede wszystkim w Kościół. Tak robił Bismarck, Hitler i Stalin. Tak robi dzisiejsza lewica. Chrześcijaństwo jest spoiwem i najistotniejszą treścią narodu polskiego. Można być Polakiem nie wierząc w Boga, ale nie można być Polakiem zwalczając Kościół. Może właśnie tu leży odpowiedź, dlaczego w Polsce tak źle się dzieje. Ci, którzy nami rządzą, walczą z Kościołem i stopniowo przestają być Polakami. Rezultatem tej utraty świadomości narodowej jest łatwość, zjawą zaprzedają się oni na służbę obcym interesom lub zaczynają dbać jedynie o swoją kieszeń. Katolicyzm i wiara w prawdziwego Boga jest źródłem umiłowania Ojczyzny. Patriotyzm bez Boga czasami przeradza się w nacjonalizm, a potem w szowinizm. Jak już wspominałem, patriotyzm do nacjonalizmu ma się tak, jak miłość do szału miłosnego. Każdy szał natomiast jest nierozumny, niszczący oraz postępujący. Stąd też szowinizmy (wywodzące się z nacjonalizmu), które skojarzyły się z ateistycznym komunizmem, doprowadziły do największych zbrodni w dziejach ludzkości, jakimi były stalinizm i hitleryzm. Ruch kontrrewolucji negując całkowicie spuściznę marksizmu, odwoływać się musi do jedynej uniwersalnej idei, jaką jest katolicyzm. Jednocześnie ruch nasz powinien odwrócić się całkowicie od modnego ostatnimi laty wykorzystywania Kościoła do polityki. Przez ostatnie dziesięć lat coraz to nowe osoby próbują robić za pomocą Kościoła kariery polityczne. Sytuacja taka przynosi dwa poważne zagrożenia dla Kościoła. Jedno występuje w przypadku, gdy uzyskają poparcie Kościoła ludzie nieuczciwi, którzy wykorzystując ambony będą głosić swoją politykę, a później nie będą zważać na nauczanie Kościoła. Taka sytuacja miała niedawno miejsce, gdy Kościół poparł moralnie materialnie i politycznie osoby w rodzaju Geremka, Michnika, Kuronia czy Wielowleyskiego. Ludzie ci po dojściu do władzy nie przejmowali się nauką Kościoła i dochodziło do tego. że prowadzili oni politykę jawnie sprzeczną z fundamentalnymi założeniami chrześcijaństwa. Dzisiaj za rządy tych ludzi społeczeństwo obarcza odpowiedzialnością hierarchię Kościoła (co zresztą nie jest słuszne, przecież Kościół ich nie wybierał). Opinia taka podsycana umiejętnie przez mass media doprowadziła do podważenia zaufania, jakie ludzie przez okres komunizmu mieli do Kościoła. Drugim zagrożeniem dla Kościoła jest zaangażowanie się po stronie jakiegoś ugrupowania politycznego. Nawet jeżeli ugrupowanie to rzeczywiście stosuje się do nauki Kościoła, to wszelkie popełnione przez to ugrupowanie błędy spadają, w opinii społecznej (znów za przyczyną mass mediów, na Kościół. Ponieważ nikt nie jest nieomylny i każdemu ugrupowaniu błędy się zdarzają, Kościół w polityce nie powinien popierać nikogo. Katolicy świeccy nie powinni również zabiegać o polityczne poparcie Kościoła. Powinno być raczej odwrotnie, to katolicy zajmujący się polityką, swoim autorytetem uzyskanym w działalności społecznej, winni wspierać Kościół i jego naukę. Natomiast błędy, które w pracy społecznej katolicy świeccy popełniają, powinny spadać na nich, a nie na Kościół. Troską katolickich polityków musi być obecność Wiary w życiu publicznym. Naród o takich związkach z Kościołem jak naród Polski, nie może zostać zamknięty w okowach państwa ateistycznego. Nawet ci, którzy nie wierzą w Boga, powinni uznać wartości uniwersalne, które niesie ze sobą katolicyzm. Wartości te muszą stanowić oś ideową funkcjonowania państwa, w przeciwnym wypadku osią tą będzie materializm. A materializm jako ideę państwową Polacy mieli okazję poznać już dostatecznie dobrze przez pół wieku rządów czerwonych materialistów, którzy dzisiaj chętnie wyrzekliby się koloru, ale nie materializmu. Kościół ma prawo do oceny postępowania polityków. Kościół ma również prawo potępiać za niemoralne prowadzenie polityki, za szkodliwe dla społeczeństwa działanie i za sprzeczność działań organów państwa z prawem Bożym. Oczywiste jest również, że Kościół ma prawo, a nawet powinność roztaczać opiekę nad różnego rodzaju stowarzyszeniami katolików świeckich zajmującymi się konkretnymi sprawami. np. akcją charytatywną, obroną życia, ochroną przed zagrożeniami płynącymi z mass mediów itp. Głos Kościoła będzie jednak tym bardziej słuchany przez wiernych, im bar-dziej Kościół będzie nie zaangażowany w rozgrywki polityczne. Uważam, że pomimo iż książeczkę tę poświęcam całemu memu pokoleniu, zarówno tym wierzącym, jak i wahającym się, mam prawo wyrazić swój pogląd, że bez prawdziwej Wiary, Polska z obecnego kryzysu się nie wydobędzie. Pustkę, którą spowodował komunizm, musimy zapełnić Wiarą, Nadzieją i Miłością. Nienawiść marksizmu zetrzeć miłosierdziem. Zawiść, niezgodę, zmyć cierpliwością i łagodnością. Całe dzieło naszej kontrrewolucji oddajmy w najłaskawsze ręce Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, a możemy być pewni, że ONA poprowadzi nas do zwycięstwa. 1