6324

Szczegóły
Tytuł 6324
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6324 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6324 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6324 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ANTHONY HOLDEN PIOTR CZAJKOWSKI TRAGICZNY I ROMANTYCZNY prze�o�y�a Bogumi�a Nawrot Tytu� orygina�u Tchaikowsky Copyright m Anthony Holden Limited 1995 Projekt ok�adki Jacek Tofil Redaktor Barbara Walicka Redaktor techniczny Teresa J�dra For the Polish edition Copyright (C) 1999 by Wydawnictwo ALFA-WERO Sp. z o.o. ISBN 83-7179-171-2 WYDAWNICTWO ALFA-WERO Sp. z o.o. - WARSZAwA 1999 Wydanie pierwsze Drukarnia WN ALFA-WERO Sp. z o.o. Zam. 3358/99 Cena z� 45; Richardowi Holdenowi Lisie Harrison Becky Walsh Dominice Gibberdzie Matthew Johnsonowi Isabel Evans Spis tre�ci Podzi�kowania Prolog Najbardziej rosyjski z nas wszystkich Cz�� I 1840-1865 Narodziny muzyka I Szklane dziecko II Respice finem III Mog� by� kim� Cz�� II 1866-1876 Kompozytor IV Jeste� tu potrzebny V Jaki jest sens VI Wypisa�em si� Cz�� III 1877-1878 Kryzys VII Aby uciszy� plotki VIII M�j najlepszy przyjaciel IX Musz� si� ukry� na rok 7 Cz�� IV 1879-1884 W�drowiec X Cz�owiek wolny XI Ju� gorzej by� nie mo�e XII Nie znosz� siedzie� za granic� Cz�� V 1885-1891 Znakomito�� XIII W�asny dom XIV Banalna komedia XV Jestem wa�n� figur� Cz�� VI 1892-1893 Potw�r o zadartym nosie XVI Niech si� domy�laj� XVII Klasyczny przypadek cholery XVIII Mundur jest �wi�ty Epilog Naturalne, a jednak nienaturalne Dodatek A Spis dzie� i polecane nagrania Dodatek B �mier� Czajkowskiego: Materia�y �r�d�owe Dodatek C Bibliografia Dodatek D Uwagi o �r�d�ach Indeks Podzi�kowania Autor tej nowej monografii o Czajkowskim, b�d�cej wynikiem czteroletnich prac naukowo-badawczych w Rosji, Stanach Zjed- noczonych i Europie - jest biografem, nie muzykologiem. Uczeni i zawodowi muzycy ju� wiedz�, �e wzorcowym opracowaniem dzie� Czajkowskiego na d�ugo pozostanie monumentalne "stu- dium krytyczne i biograficzne" Davida Browna, pisane przez po- nad pi�tna�cie lat, a opublikowane w czterech tomach pomi�dzy rokiem 1978 a 1991. Profesor Brown odegra� r�wnie� wa�n� rol� w zmianie powszechnego odbioru pracy Aleksandry Or�owej, kt�- rej pionierskie badania doprowadzi�y do powstania, po�r�d wielu innych tom�w, bezcennego "autoportretu" kompozytora, w kt�- rym opowiada dzieje Czajkowskiego jego w�asnymi s�owami. W ostatnim okresie najbardziej znacz�cy przyczynek wyszed� spod pi�ra Aleksandra Poznanskiego, rosyjskiego stypendysty naukowego, obecnie przebywaj�cego na uniwersytecie Yale, kt�- rego poszukiwanie wewn�trznego ,~ja~~, opublikowane w 1991 ro- ku, daje �wie�y i �ywy portret psychologiczny kompozytora. W ostatnich latach byli�my �wiadkami za�artego sporu Or�o- wej i Poznanskiego na temat �ycia seksualnego Czajkowskiego, a przede wszystkim tajemniczych okoliczno�ci jego �mierci, w kt�- rym to David Brown wyst�pi� w roli pob�a�liwego arbitra. Wszys- cy troje okazali si� niezwykle �askawi, ka�de na sw�j spos�b, wobec parweniusza i uzurpatora, kt�ry nagle pojawi� si� po�r�d nich w 1991 roku, b�d�c na tyle zuchwa�y, by przy��czy� si� do dyskusji i wyst�pi� z odczytami podczas festiwalu w Edynburgu w 1992 roku i mi�dzynarodowej konferencji, po�wi�conej Czaj- kowskiemu, na uniwersytecie w Tubingen w Niemczech, jak r�w- nie� przeprowadzi� dla telewizji BBC dochodzenie, dotycz�ce �mierci kompozytora. Szczeg�lnie David Brown nie sk�pi� swego czasu i wiedzy, ra- czej z zadowoleniem ni� niech�ci� przyjmuj�c moj� nag�� decyzj� rozbicia swojego namiotu w jego ogr�dku; Aleksandra Or�owa r�wnie� okaza�a si� cennym sprzymierze�cem, dziel�c si� wyni- kami swych docieka�; Aleksander Poznanski nie zgodzi si� z nie- kt�rymi wnioskami, zawartymi w niniejszej ksi��ce, ale on te� za- anga�owa� si� w o�ywion� wymian� pogl�d�w. Jeszcze jeden s�awny znawca Czajkowskiego, Henry Zaj�cz- kowski, hojnie dzieli� si� sw� wiedz�, kiedy pracowa�em nad ni- niejsz� biografi�. On oraz David Brown byli na tyle uprzejmi, by przeczyta� r�kopis ksi��ki, i wysun�li szereg pomocnych sugestii, ale nie nale�y tego traktowa� jako aprobaty moich w�asnych opinii czy wniosk�w. Po�r�d innych cognoscenti, kt�rzy zas�u�yli na podzi�kowania za ich czas i wiedz�, s�: Boris Nikitin, Jurij Nagibin i Walerij Soko�ow (Moskwa); Arkadij Klimowicki i Gieorgij Abramowski (Petersburg); W�adimir Aszkenazi, Peter Donohoe, Leslie Howard, Nicholas Kenyon, Colin Nears, Ken Russel, Robert Tear i Stephen Walsh (Wielka Brytania). Podczas trzech wizyt w Archiwum Czajkowskiego w Klinie, na p�noc od Moskwy, by�em serdecznie przyjmowany przez dyrek- tork�, Galin� Bie�onowicz, i jej zast�pczyni�, Marin� Turczew�. Pozwolono mi zwiedzi� dom Czajkowskiego, potrzyma� jego ba- tut�, obejrze� jego mask� po�miertn�; nie uzyska�em jednak zgody na przy��czenie si� do rosyjskich uczonych, pracuj�cych w samym archiwum. Archiwistka z Klinu, Polina Wajdman, sama znako- mita badaczka �ycia Czajkowskiego, by�a wyj�tkowo cierpliwa i na tyle pomocna, na ile pozwala przyj�ta obecnie praktyka, od- powiadaj�c na moje liczne pytania, niekt�re cz�sto si� powtarza- j�ce. Jestem wdzi�czny za pomoc dyrektorowi W�adis�awowi Czer- nuszence z Konserwatorium w Petersburgu, gdzie w 1862 roku po�r�d pierwszego naboru student�w znalaz� si� dwudziestodwu- letni Piotr Iljicz Czajkowski, i jego zast�pcy, Aleksandrowi Bie�o- nience; Annie Abramowskiej, bibliotekarce; profesorom Ilji Mu- sinowi i Ludmile Kownackiej; Tatianie Bros�awskiej i Natalii Gri- goriewej. R�wnie� w Petersburgu otrzyma�em bezcenn� pomoc od Inny Wojtowej, wdowy po Aleksandrze Wojtowie, historyku i archi- wi�cie Szko�y Prawoznawstwa, oraz od Borysa Mezjasa, jednego z obecnych lokator�w mieszkania, w kt�rym zmar� Czajkowski. Po�r�d innych mieszka�c�w Petersburga, kt�rzy okazali pomoc, przyja�� i s�ynn� rosyjsk� go�cinno��, wyr�niaj� si�: aktorka Tamara Abrosimowa, rze�biarz Michai� Annikuszin i dziennikar- ka telewizyjna Irina Tajmanowa. Zdj�cia Petersburga, zamiesz- czone w tej ksi��ce, zosta�y zam�wione przez autora u Andrieja Usowa. Pisarka Catriona Bass, kt�ra akurat mieszka�a i pracowa�a w Petersburgu podczas prowadzonych tam przeze mnie prac na- ukowych, kierowa�a ekip� badaczy i t�umaczy, spe�niaj�cych moje pro�by; w�r�d nich szczeg�lnie wyr�niali si� Inessa �omachina, Aleksander Andriejew i Jekatierina Bojarska. Do instytucji aka- demickich, gdzie otrzymali�my pomoc, nale�� Archiwum Histo- ryczne Petersburga (dawniej, oczywi�cie, Leningradu), Biblioteka Publiczna Petersburga, Muzeum Muzyki i Sztuk oraz Muzeum Teatru. R�wnie� w Petersburgu Jelena Budiakowska okaza�a wyj�t- kow� uprzejmo�� udost�pniaj�c mi niekt�re prace swojego ojca, Andrieja Budiakowskiego, autora pi�ciotomowej monografii o Czajkowskim, kt�rej publikacji zabronili radzieccy cenzorzy w 1942 roku - niespe�na w rok po jego �mierci w wieku trzydzie- stu sze�ciu lat w obl�onym Leningradzie. Praca Budiakowskiego Czajkowski: muzyka symfoniczna" ukaza�a si� w Zwi�zku Ra- dzieckim w 1935 roku: prawie uko�czy� pisanie czterech dalszych tom�w, mi�dzy innymi biografii, wyj�tkowo obiektywnej, jak na �wczesne czasy, kiedy wybuch�a wojna. Mimo ponawianych wy- si�k�w jego �ony, a obecnie c�rki, pionierska praca Budiakow- skiego "Czajkowski: �ycie, dzia�alno�� muzyczna, dzie�a" nie zna- laz�a jeszcze wydawcy ani w Rosji, ani gdzie indziej. S�awa Zielenin by�a moj� pomocnic� i t�umaczk� w Moskwie, gdzie okazali mi r�wnie� pomoc i go�cinno�� Peter Pringle z "The Independent", Eleanor Randolph z "Washington Post", Marcus Warren z "Daily Telegraph" i David Chater ze Sky News (dawniej ITN). Musz� r�wnie� wspomnie� o powie�ciopisarzu i impresariu Eddym Shahu, z kt�rym uda�o mi si� wywo�a� niejak� sensacj� po powrocie do kraju nieopatrznym wyjawieniem tajemnicy dzienni- k�w Goebbelsa, kt�r� pozna�em podczas przypadkowego spotka- nia z Eddym na terenie Kremla. Moja niewystarczaj�ca znajomo�� rosyjskiego poci�gn�a za sob� konieczno�� korzystania podczas podr�y z pomocy Melanie Anstey, Iriny Misziny, Jany Gojczman i Jane Quigley, kt�re po powrocie do Londynu podj�y si� t�umaczenia rozmaitych doku- ment�w, podobnie jak Neil Stratton i Charles Earle z Babel Translations w Chiswick oraz Emily Matthews. Joe Holden dotar� do licznych, przydatnych materia��w w Centralnej Bibliotece Mu- zycznej w Victoria w Londynie. Ko�cow� odpowiedzialno�� za wszystkie t�umaczenia w ksi��ce ponosz� ja, chyba �e w przypi- sach zaznaczono inaczej. Jestem wdzi�czny dyrektorowi festiwalu w Edynburgu, Bria- nowi McMasterowi, za propozycj� wyg�oszenia odczytu, prze- wodniczenia seminarium i udzia�u w imprezach ku czci Czajkow- skiego podczas festiwalu w Edynburgu w 1992 roku, gdzie by�em go�ciem Marka i Colette Douglas-Home. Dzi�ki Neilowi Billeno- wi i z pomoc� Stephena Walsha opracowa�em dodatek festiwalo- wy po�wi�cony Czajkowskiemu dla "Scotland on Sunday". Jestem r�wnie� wdzi�czny profesorowi doktorowi Thomasowi Kohlhase'owi z uniwersytetu w Tubingen w Niemczech za zapro- szenie na odczyt o �mierci Czajkowskiego przed gremium znako- mitych uczonych z ca�ego �wiata na mi�dzynarodowej konfe- rencji, po�wi�conej kompozytorowi, zorganizowanej w 1993 roku. Moim t�umaczem by� John David Morley, kt�ry r�wnie� pom�g� mi dotrze� do kluczowego �wiadka w Niedernhausen w Niem- czech: pani Natalii Kuzniecowej-W�adimowej, wnuczki m�odszej siostry bratowej Czajkowskiego, kt�ra pocz�tkowo bardzo mi pomog�a, potem jednak odnios�a si� do mnie zdecydowanie nie- ch�tnie podczas kilku rozm�w telefonicznych. Fachow� ekspertyz�, dotycz�c� medycznych aspekt�w �mierci kompozytora, zawdzi�czam specjali�cie od cholery, Walentinowi Pokrowskiemu, przewodnicz�cemu Rosyjskiej Akademii Nauk Medycznych, oraz doktorowi Davidowi O'Connellowi z Londynu i doktorowi Tomowi Stuttafordowi z "The Times". Dzi�kuj� r�w- nie� za pomoc Jamesowi Burkittowi, ksi�dzu doktorowi Ianowi Bradleyowi, Davidowi Chestermanowi, George'owi Darby'emu, Raymondowi Gubbayowi, Ronowi Hallowi, Nicholasowi Mor- ganowi i Susann Smith z BBC Radio 3 oraz Annie Gregory z Clas- sic FM. Swoj� trzeci� i ostatni� podr� do Rosji odby�em z ramienia telewizji BBC, dla kt�rej w setn� rocznic� �mierci kompozytora nakr�ci�em film z serii "Omnibus", zatytu�owany "Kto zabi� Czaj- kowskiego?" Na najwi�ksze pochwa�y zas�u�y� sobie �wietny ze- sp�, z kt�rym pracowa�em przez dwa miesi�ce w Rosji i p� roku w Londynie: John Purdie, producent i re�yser, Nigel Williams, producent, Allen Charlton, redaktor, Fiodor Popow i Yusuf Baig, kierownicy produkcji, Anne Hampsey, sekretarka produkcji oraz ekipa MosFilmu - Boris Koczerow, Gieorgij Giegszidze i Alek- sander So�omot, okresowo wspierany przez Sama Holdena. Spo�r�d wielu przyjaci� w Bantam Press w Londynie jestem szczeg�lnie wdzi�czny za wsparcie Ursuli Mackenzie, Paulowi Schrererowi i Markowi Barty-Kingowi; Jennie Bull za umiej�t- no�ci redaktorskie; Celii Dearing za szukanie ilustracji; Davidowi Lee, kt�ry ze zr�czno�ci� prestidigitatora opracowa� indeks; i Pat- sy Irwin za znajomo�� zagadnie� reklamy. W Toronto Cynthia Good z Penguin (Canada) pozostaje niezast�pion� or�downiczk� ka�dego pomys�u, z jakim wyst�pi�. W Stanach Zjednoczonych Harold Evans, prezes i wydawca Random House, okazuje od po- nad dwudziestu lat niez�omne poparcie dla mojej pracy, mimo zmian, jakie zasz�y w nas obu. Moja sta�a agentka Gill Coleridge dzia�a�a z typow� dla siebie skuteczno�ci� i elegancj�, a jej po- mocnikami byli Clare Roberts, Penny Liechti i Ros Ramsey. Nies�ychan� tolerancj� i zrozumienie wykazali: moja �ona Cindy, synowie Sam, Joe i Ben oraz pasierbowie Benj i Siena, mieszkaj�cy przez cztery d�ugie lata w domu, wype�nionym mu- zyk� Czajkowskiego. Razem z nimi dedykuj� t� ksi��k�, z mi�o�- ci� i szacunkiem, moim chrze�niakom. Nota o transliteracji nazwisk rosyjskich Gdyby stosowa� si� do najnowszych mi�dzynarodowych zasad transliteracji nazwisk rosyjskich, nale�a�oby napisa� biografi� raczej Cajkowskiego ni� Czaj- kowskiego. A wi�c transliteracja nazwisk pisanych cyrylic�, jest wsz�dzie zgod- na z praktyk� Biblioteki Kongresu, z modyfikacjami tam, gdzie to u�atwia wy- mow�, np. Piotr w przypadku Petr, Andriejewna w przypadku Andreevna itp. Nazwiska nierosyjskie na og� pisane s� w j�zyku orygina�u, np. Laroche (nie Larosz). Zdrowy rozs�dek i d��enie do zachowania logiki podyktowa�y spora- dyczne odst�pstwa od tych regu�; na tej samej zasadzie, co na przyk�ad Maria, Julia i Lidia, cz�sto cytowany tom "Wspomnie�" wyst�puje raczej jako "Wos- pominanija", a nie "Vospominaniya". Nazwiska wsp�czesne pozostawiono w takiej postaci, na jak� si� natkni�to w ksi��kach lub na kopertach p�yt. Jestem wdzi�czny Catrionie Bass za jej fachow� pomoc na tym istnym polu mi- nowym. Nota dotycz�ca dat Za �ycia Czajkowskiego w Rosji nadal pos�ugiwano si� kalendarzem julia�- skim, r�ni�cym si� o dwana�cie dni w stosunku do kalendarza gregoria�skiego, obowi�zuj�cego na Zachodzie. Aby upro�ci� narracj� w ksi��ce podawane s� daty wed�ug kalendarza gregoria�skiego - na przyk�ad dzie� urodzin kompozy- tora to 7 maja a nie 25 kwietnia. To poci�gn�o za sob� konieczno�� dodania dwunastu dni do dat wszystkich list�w, dziennik�w i innych dokument�w, pow- sta�ych w Rosji w owym czasie. Jedyne wyj�tki uczyniono w notach �r�d�owych, gdzie uzna�em za wskazane odmienne potraktowanie artyku��w w rosyjskich ga- zetach i czasopismach z tamtego okresu i przyj�cie bardziej rozpowszechnionej zasady podawania obu dat, np. "Nowoje Wriemia" ("Nowe Czasy"), 14/26 sierpnia 1878. My�l, �e pewnego dnia ludzie spr�- buj� zag��bi� si� w osobisty �wiat moich my�li i uczu�, we wszystko, co tak pie- czo�owicie ukrywa�em przez ca�e swoje �ycie... jest bardzo przykra i deprymu- j�ca. Piotr Iljicz Czajkowski, 1880 Prolog Najbardziej rosyjski z nas wszystkich W niedziel� 29 pa�dziernika 1893 roku Modest Iljicz Czajkow- ski wsta� wcze�nie, by stwierdzi�, �e jego go�� ju� od kilku godzin jest na nogach. Ubogi dramaturg zasta� swego s�awnego starszego brata przy stole, nakrytym do �niadania, w swoim petersburskim mieszkaniu. Kompozytor �l�cza� nad partytur� nowej symfonii, kt�r� nazajutrz powinien wys�a� swemu wydawcy w Moskwie. W wieku pi��dziesi�ciu trzech lat Piotr Iljicz Czajkowski wy- gl�da� na siedemdziesi�tk�. Ale mimo zm�czenia, maluj�cego si� na twarzy, kompozytora rozpiera�a wewn�trzna energia, bo tam- ten niedzielny ranek pod koniec pa�dziernika znaczy� apogeum jego kariery artystycznej. Poprzedniego wieczoru Czajkowski dy- rygowa� prawykonaniem swojej VI Symfonii, Patetycznej, w Sali Zgromadzenia Szlacheckiego (obecnie Filharmonia Petersburska). Chocia� przyj�to j� raczej z szacunkiem, ni� entuzjazmem, kom- pozytor si� tym nie przej��. Wiedzia� z d�ugiego do�wiadczenia, �e jego oddana publiczno�� cz�sto musia�a wys�ucha� jego dzie� kil- kakrotnie, nim je polubi�a; wa�niejsze, �e sam by� zadowolony z pracy, kt�ra zdawa�a si� stanowi� punkt kulminacyjny jego ka- riery artystycznej. Z t� symfoni� dzieje si� co� dziwnego" - napisa� tamtego dnia w li�cie przewodnim do swego wydawcy w Moskwie, Piotra Jurgensona. "Nie mo�na powiedzie�, �eby si� nie podoba�a, ale wywo�a�a pewne zdumienie. Co si� tyczy mnie samego, jestem z niej bardziej dumny ni� z jakiegokolwiek innego mego utwo- ru." * By� to cz�sto stosowany chwyt - zestawienie obok siebie osobistego odczucia z reakcj� publiczno�ci - w odpowiedzi na kt�ry Czajkowski m�g� si� spodziewa� pe�nego zrozumienia odzewu ze strony swego starego przyjaciela Jurgensona. "Mniej- sza o to - ko�czy� kompozytor sw�j li�cik. - Wkr�tce b�dziemy mieli okazj� o tym ` rozmawia�, jako �e w sobot� spotkamy si� w Moskwie." W przeciwie�stwie do wi�kszo�ci artyst�w, kt�rych przezna- czeniem jest zosta� odkrytym przez potomnych, Czajkowski jesz- cze za �ycia m�g� by� pewny nie�miertelno�ci i si� tym rozkoszo- wa�. Mi�dzynarodowy rozg�os przyni�s� mu ostatnio tyle samo zaszczytnych wyr�nie� za granic�, co w ojczystej Rosji. W ko�- cu, dzi�ki stosunkowo niedawnemu zwr�ceniu si� ku dyrygentu- rze, by� finansowo zabezpieczony. Nadal pe�en si� fizycznych i muzycznej wyobra�ni, stwierdzi�, �e jego �ycie jest bardziej spe�- nione i obiecuj�ce, ni� m�g� marzy� cz�owiek o takiej melancho- lijnej naturze jak on. Zaledwie tydzie� wcze�niej Czajkowski powiedzia� swemu przyjacielowi Niko�ajowi Kaszkinowi, �e nigdy nie czu� si� lepiej, nigdy nie by� tak szcz�liwy. Pomijaj�c kilka kontrakt�w na dyry- gowanie w Europie, trwa�y przygotowania do ambitnego tournee koncertowego po Rosji - do tak odleg�ych rejon�w jak Krym, Kaukaz i miasta nadwo��a�skie. Nawet nast�pny dzie� zapowia- da� si� wielce obiecuj�co, kompozytor mia� zaplanowane spotka- nia z dyrektorami zespo��w operowych Kononowa i Teatru Ma- ryjskiego, by om�wi� wznowienia dw�ch swoich mniej udanych utwor�w, Oprycznika i Dziewicy Orlea�skiej. Oba zespo�y mia�y w swoim bie��cym repertuarze jedno z jego dw�ch arcydzie� ope- rowych, Eugeniusza Oniegina. A jednak Czajkowskiemu nie dane by�o odby� rozmowy z Jur- gensonem w Moskwie w nast�pn� sobot�. Tego dnia le�a� w tym samym pokoju z�o�ony �mierteln� chorob�. Ukochany przez Ros- j� kompozytor zmar� przed up�ywem tygodnia od tego ostatniego, radosnego wydarzenia. Je�li wierzy� jego bratu Modestowi, Czajkowski - jak wcze�- niej matka - pad� ofiar� cholery, kt�r� si� zarazi�, lekkomy�lnie wypijaj�c szklank� nie przegotowanej wody. Przez wi�ksz� cz�� nast�pnego stulecia potomni naturalnie utrzymywali, �e to praw- da. Ale w tym przypadku, podobnie jak w wielu innych, Mode- stowi nie nale�y wierzy�. Jego trzytomowa biografia Czajkow- skiego, opublikowana w niespe�na dziesi�� lat po �mierci brata, przez blisko sto lat uznawana by�a za podstawowe �r�d�o infor- macji o �yciu kompozytora. Ale po bli�szym zapoznaniu si� z re- lacj� Modesta wida�, �e roi si� ona od b��d�w i pe�na jest przeo- cze�. Podobnie jak cytaty z list�w i dziennik�w brata dobrane s� bardzo wybi�rczo, tak i fakty z prywatnego �ycia kompozytora poddano ostrej cenzurze - a wszystko to w jednym celu. Zgodnie z najgor�tszym pragnieniem Czajkowskiego, Modest zada� sobie wiele trudu, by ukry� przed potomnymi, �e jego s�awny brat by� homoseksualist�. Podobnie jak Modest. Ostatni� przys�ug�, jak� wy�wiadczy� bratu kieruj�c si� w jednakowym stopniu interesem w�asnym, co poczuciem lojalno�ci, by�o ukrycie przed �wiatem fakt�w doty- cz�cych �mierci wielkiego artysty. Do tego spisku przy��czy�y si� p�niej pokolenia radzieckich cenzor�w, pragn�cych zachowa� nieskazitelny wizerunek kompozytora tak bliskiego sercom wszystkich Rosjan. Przez sto lat t� fikcj� ugruntowywali lojalni pracownicy Archiwum Czajkowskiego w Klinie, sto kilometr�w na p�nocny zach�d od Moskwy, kontrolowanego od �mierci kompozytora do roku 1992 przez cz�onk�w jego rodziny i ich po- tomk�w. Archiwum nadal pozostaje w r�kach "aparatczyk�w", nie zamierzaj�cych dopu�ci� zachodnich uczonych do oryginal- nych dokument�w, tak jakby nigdy nie by�o Gorbaczowa i g�as- nosti, Jelcyna i upadku komunizmu. Dopiero po ucieczce na Zach�d jednego z badaczy, pracuj�ce- go w Klinie, �wiat pozna� prawd�, kt�r� - na ��danie kompozy- tora - Modest wsp�lnie z lekarzami, obecnymi przy �o�u �mierci artysty, obieca� zatai�: �e Czajkowski w rzeczywisto�ci zosta� zmuszony do pope�nienia samob�jstwa. "Mam bardzo silne prze�wiadczenie, �e ludzie umieraj� we w�a�ciwym momencie" - powiedzia� kiedy� swemu przyjacielowi, Imogenowi Holstowi, gor�cy wielbiciel Czajkowskiego Benjamin Britten. "Wielko�� cz�owieka obejmuje dat� jego urodzin i okres trwania jego �ycia." 3 �mier� Czajkowskiego, parafrazuj�c s�owa Brittena, jest nie- rozerwalnie zwi�zana ze szczeg�ami jego codziennej egzystencji. Jawi si� nie tylko jako kres, ale jako naturalna kulminacja �a�cu- cha zdarze� j� poprzedzaj�cych. W�a�nie �mier�, �e si� tak wyra- ��, zawiera w sobie logik�, kt�r� go�e fakty wcze�niejszej narracji zbyt cz�sto zniekszta�caj� lub wprost zdaj� si� jej zaprzecza�. W przypadku Czajkowskiego istniej� wszelkie przes�anki, by potraktowa� jego niezbyt d�ugie, ale bogate �ycie jako powolne, m�cz�ce zmierzanie do dziwacznego, lecz nieuchronnego ko�ca. Co wi�cej, kamieniami milowymi na tej drodze s� wielkie dzie�a muzyczne, pe�ne aluzji, kt�re przybra�y kszta�t mrocznych i wy- j�tkowo emocjonalnych introspekcji. Wi�zanie dzie� kompozyto- r�w z bie��cymi wydarzeniami z ich �ycia jest zazwyczaj �atwym chwytem "pod publiczk�"; jednak w wypadku Czajkowskiego cz�- sto r�wnie wielkim b��dem by�oby nie czynienie tego. "Czy� to nie okrutna ironia, �e tyle cierpienia i udr�ki obdarzy�o nas tak� cu- down� muzyk�" - by przytoczy� s�owa jednego z najwybitniej- szych wsp�czesnych wykonawc�w dzie� Czajkowskiego, W�adi- mira Aszkenaziego. Wsp�cze�ni Rosjanie nie chc� uzna� tej prawdy. Dzisiaj, jak zawsze, intelektuali�ci Moskwy i Petersburga s� przekonani, �e biografowie wielkich artyst�w powinni si� ogranicza� do analizy ich dzie�. Dla obecnej inteligencji rosyjskiej, �ywego symbolu s�o- wa, o kt�re jej kraj wzbogaci� j�zyk angielski, badanie prywatne- go, zakulisowego �ycia pozostaje dekadenckim, zachodnim zwy- czajem, obra�aj�cym rosyjsk� wra�liwo��, szczeg�lnie kiedy do- ciekania dotycz� �ycia wielkiego Rosjanina. Kogo obchodzi, jak umar�?" - spyta� jeden z historyk�w muzyki w antrakcie petersburskiej inscenizacji Jeziora �ab�dziego, wznosz�c w�dk� kolejny toast za Piotra Iljicza. - S�uchaj jego muzyki!" Ta postawa, jak wiele innych we wsp�czesnej Rosji, szybko ulega zmianie. Czy to prawda, �e Czajkowski by� go�uboj?" M�j petersburski taks�wkarz s�ysz�c, �e wymieni�em nazwisko kompozytora, zada� mi nurtuj�ce go pytanie, kiedy podskoczyli�my na kolejnym wy- boju, a ja bole�nie wyr�n��em g�ow� w dach jego rozklekotanej �ady. Go�uboj, dos�ownie "niebieski", w potocznym j�zyku rosyj- skim jest okre�leniem homoseksualisty. "To dla mnie szok. Ko- cham muzyk�. Czajkowski by� moim idolem. Jak Freddie Mercu- ry. Jeszcze jeden go�uboj." W pa�dzierniku 1992 roku, podczas mojego drugiego pobytu w Rosji, w�adze ostro�nie zacz�y informowa� spo�ecze�stwo o pewnych faktach historycznych, znanych reszcie �wiata od sie- demdziesi�ciu pi�ciu lat. Jednym z nich - po raz pierwszy poda- nym przez telewizj�, wed�ug informacji mojego taks�wkarza-me- lomana, w�a�nie tamtego tygodnia - by�a szokuj�ca wiadomo��, �e Czajkowski, nadal otaczany wielk� czci�, by� gejem. Wiedza o homoseksualizmie i zrozumienie dla tego zjawiska by�y w owym czasie - i nadal pozostaj� - bardzo ograniczone w dawnym Zwi�zku Radzieckim. Ale wsp�cze�ni Rosjanie powo- li si� budz� ze swojego d�ugiego, komunistycznego snu, nie tylko lepiej rozumiej�c homoseksualizm m�czyzn (kt�ry zosta� w ko�- cu zalegalizowany przez Borysa Jelcyna w czerwcu 1993 roku), ale r�wnie� jego dominuj�c� rol� w �yciu i tw�rczo�ci Czajkowskiego. W Petersburgu po�owy lat dziewi��dziesi�tych, teraz, jak za- wsze "gejowskiej stolicy" Rosji, trzeba zatrudnia� uzbrojonych ochroniarzy, by trzyma� ��dnych krwi i uprzedzonych mafios�w z dala od licznych przedstawie� w kabaretach dla transwestyt�w, co przywodzi na my�l Berlin Isherwooda z lat trzydziestych. W awangardzie reformy i walki o to, by nie trzeba si� by�o kry� ze swoj� odmienno�ci� i m�c si� cieszy� tak� swobod�, jak� si� ciesz� ich zachodni koledzy, znale�li si� cz�onkowie grupy, kt�ra przybra�a nazw� Towarzystwo Czajkowskiego dla Popierania Mniejszo�ci Seksualnych. Wiedz�c o tym kompozytor z pewno�ci� przewr�ci�by si� w swym prze�adowanym ozdobami grobie w "Alei Artyst�w", w pobli�u grobu Dostojewskiego na cmentarzu �awry Aleksand- ra Newskiego. W tych trudnych dla jego ojczyzny dniach utwory Czajkowskiego s� wykonywane tak jak zawsze, symbolizuj�c ro- syjski charakter i d��enia bardziej wymownie ni� kiedykolwiek od czas�w, gdy w latach dwudziestych pad�y ofiar� nie�aski w�adz. Ale sam Czajkowski, naturalnie, podziela� wstr�t swych rodak�w do niezdrowego zainteresowania �yciem osobistym wielkich ludzi. , Przykr� i nieprzyjemn�" cen� s�awy, jak si� skar�y� swej przyja- ci�ce i protektorce, Nadie�dzie von Meck, by�a my�l, �e "pewne- go dnia ludzie spr�buj� zag��bi� si� w osobisty �wiat moich my�li i uczu�, we wszystko, co tak pieczo�owicie ukrywa�em przez ca�e swoje �ycie." Posun�� si� do ostatecznych granic - tak w �yciu, jak i po �mierci - by ukry� prawdziw� natur� swych upodoba� seksualnych, ujawniaj�c j� tylko swym najbli�szym przyjacio�om. Chocia� wp�ywa�o to na kszta�t i tre�� jego muzyki, z uwagi na w�asne poczucie winy, wynikaj�ce z przekonania, �e to co� , sprzecznego z natur�", homoseksualizm stanowi� tajemnic� Czajkowskiego, kt�r� nale�a�o zabra� do grobu - przedwcze�nie, je�li zajdzie taka potrzeba. To klucz do zagadki stanowi�cej sedno tej ksi��ki i ironia w ka�dej retrospektywnej ocenie Czajkowskiego. Ale uwaga Brit- tena odnosi si� r�wnie� do okres�w historii, w kt�rych przysz�o �y� wielkim artystom. Oceniaj�c je z dzisiejszej perspektywy, cza- sy Czajkowskiego zosta�y ukszta�towane przez dwa wydarzenia, jakie mia�y miejsce nieco ponad dziesi�� lat przed jego narodzi- nami i dwie dekady po jego �mierci: stracenie uczestnik�w pow- stania dekabryst�w w 1825 roku i rewolucja pa�dziernikowa z 1917 roku, b�d�ca jego naturaln�, d�ugofalow� konsekwencj�. Lata, zawarte pomi�dzy tymi datami, stanowi�y w historii Rosji okres - zreszt� nie jedyny - kiedy kraj ten zamkn�� si� w sobie, traktuj�c bardzo podejrzliwie wszystko, co pochodzi�o z Zachodu czy z Europy. Dla socjalisty i my�liciela Aleksandra Hercena rosyjscy "s�o- wianofile" i "zwolennicy Zachodu" tego okresu byli jak carski orze�, "kt�rego dwie g�owy skierowane s� w przeciwne strony, ale w piersiach kt�rego bije jedno serce". W efekcie, przytaczaj�c s�owa pewnego muzykologa, "niewiele kwestii nurtowa�o Rosj� w ci�gu ostatnich dwustu lat r�wnie �ywo, jak problem jej sto- sunk�w z reszt� Europy... �aden z jej wybitnych pisarzy czy kompozytor�w nie omieszka� tego odzwierciedli�." Taki by� podtekst tw�rczo�ci Czajkowskiego: muzyczny sp�r pomi�dzy stylem "narodowym" i "zachodnim", toczony przez "radyka��w" i "tradycjonalist�w". Jego g��wn� zas�ug� by�o przeciwstawienie si� dominuj�cym ortodoksyjnym pogl�dom nie- zwykle siln� wizj� oraz to, �e zosta� pierwszym naprawd� zawo- dowym kompozytorem w historii swego kraju i jedynym w owym czasie, kt�ry spogl�da� (i podr�owa�) na Zach�d, wzbogacaj�c swoj� sztuk� o osi�gni�cia swych europejskich poprzednik�w i ko- leg�w-artyst�w. Nazwisko Czajkowskiego pochodz�ce od s�owa "czajka" - wyj�tkowo dobrze pasuje do tego niespokojnego w�d- rowca, wiecznie kr���cego pomi�dzy ukochanym przez siebie ro- syjskim krajobrazem a bardziej przyziemnymi atrakcjami Europy Zachodniej. Przed Czajkowskim nie istnia�a muzyka rosyjska, je�li nie li- czy� melodii ludowych i ch�ralnych �piew�w a capella podczas nabo�e�stw. W 1913 roku, zaledwie dwadzie�cia lat po jego �mierci, premiera �wi�ta wiosny Strawi�skiego oznacza�a wkro- czenie Rosji w sam� awangard� muzyki dwudziestego wieku. Czajkowski stanowi jedyny pomost mi�dzy tymi dwiema szcze- g�lnymi epokami. A jednak, mimo ca�ej zachodniej sofistyki, g�os Czajkowskiego - wed�ug Strawi�skiego "najbardziej rosyjskiego z nas wszyst- kich" - pozostaje kwintesencj� rosyjsko�ci ze swoim w�asnym charakterem, tak niesamowicie odzwierciedlaj�cym introspekcj�, mroczne rozmy�lania, emocjonalno�� - cechami, kt�re si� sta�y wyr�nikiem muzyki rosyjskiej, nieco chropawej dla uszu za- chodnich odbiorc�w. Przez d�ugie lata by�o w modzie na�miewa- nie si� z Czajkowskiego ze wzgl�du na popularno�� jego licznych dzie�, obecne odrodzenie jego znaczenia w ko�cu oddaje nale�n� sprawiedliwo�� jego talentowi nie tylko jako doskona�emu melo- dy�cie i mistrzowi instrumentacji, ale jako arty�cie niezwykle �mia�emu i oryginalnemu w sposobie my�lenia - "geniuszowi uczu�", jak to celnie uj�� Aleksander Poznanski. Ju� samo to, �e jego najwi�ksze dzie�a w tak wielkim stopniu s� wynikiem jego cierpie�, usprawiedliwia "zachodnie" podej�cie do jego �ycia, nie mniej ni� jego obrona wszystkiego, co europej- skie. To, �e �y� w czasach, kiedy czu� si� zobowi�zany ukrywa� swoje prawdziwe, "sprzeczne z natur�" sk�onno�ci, stanowi�o �r�d�o zar�wno jego tragedii osobistej, jak i sukcesu artystyczne- go. Nawet je�li w ostatecznym rozrachunku doprowadzi�o go to do samob�jstwa w wieku zaledwie pi��dziesi�ciu trzech lat, poz- bawiaj�c ludzko�� dalszych dzie� tego tw�rcy, trudno przewidzie�, ku czemu zmierza� w przysz�o�ci - ku czemu, prawd� powie- dziawszy, m�g�by zmierza� ka�dy kompozytor - po tych ostat- nich, cichn�cych akordach Patetycznej, kiedy pu�ci� w niepami�� siebie i swoj� udr�k�. CZ�� I 1840-1865 NARODZINY MUZYKA Zacz��em komponowa�, gdy tylko pozna�em, co to muzyka. ROZDZIA� I Szklane dziecko Pod koniec zimnej wojny le��ce w g��bi Rosji miasto Wot- ki�sk znalaz�o si� w centrum uwagi ameryka�skich i radzieckich negocjator�w, dyskutuj�cych o broni nuklearnej. Na pocz�tku lat siedemdziesi�tych~ radziecka machina militarna obra�a sobie to spokojne, osiemnastowieczne miasto nad jeziorem, nieopodal Uralu, tysi�c kilometr�w na wsch�d od Moskwy, na miejsce naj- bardziej os�awionych zak�ad�w przemys�owych. Po�r�d stuletnich komin�w fabrycznych - pozostawionych, jak si� wydaje, by zmy- li� zachodnie satelity szpiegowskie - wyr�s� nowy kombinat, znany po prostu jako Wotki�skie Zak�ady Budowy Maszyn, za- prz�gni�ty do budowy pocisk�w SS-20, najnowocze�niejszych ra- kiet �redniego zasi�gu, stanowi�cych podstaw� si� nuklearnych pa�stw Paktu Warszawskiego. SS-20, o wi�kszej sile ra�enia, dok�adniejsze i bardziej nieza- wodne ni� jakakolwiek bro� produkowana wcze�niej w Europie, z czasem sta�y si� symbolem ostatniej radzieckiej pr�by zdobycia przewagi w wy�cigu zbroje�. Zgodnie z warunkami uk�adu z 1987 roku o eliminacji rakiet �redniego i kr�tszego zasi�gu, pierwszym ameryka�sko-radzieckim porozumieniu o redukcji zbroje� j�dro- wych, Moskwa ostatecznie wyrazi�a zgod� na zniszczenie 650 po- cisk�w, zmontowanych w Wotki�sku, i zamkni�cie linii produk- cyjnych. Na pocz�tku lat dziewi��dziesi�tych inspektorzy Organi- zacji Narod�w Zjednoczonych sprawdzili na miejscu, czy w za- k�adach nie wytwarza si� nic gro�niejszego ni� w�zki dzieci�ce i pralki. Przez dwa dziesi�ciolecia Wotki�sk, jako miejsce narodzin SS- 20, mia�o statut miasta "zamkni�tego", podobnie jak wiele innych na terenie Zwi�zku Radzieckiego. W rezultacie niedost�pne sta�o si� miejsce urodzin postaci, wzbudzaj�cej znacznie mniejsze kon- trowersje, znajduj�ce si� w starej, po�udniowej cz�ci miasta, przywodz�cej na my�l dawne czasy. Tam w pomalowanym na jaskrawo��ty kolor domu wzniesionym nad jeziorem 7 maja 1840 roku przyszed� na �wiat Piotr Iljicz Czajkowski, drugi syn Ilji Pie- trowicza Czajkowskiego, naczelnika miejscowej huty. W okresie spo�ecznych niepokoj�w w Rosji, podczas dziesi�- cioleci stagnacji przed wprowadzeniem reformy i wielkim przew- rotem, Ilja Pietrowicz by� typowym przedstawicielem �redniej kla- sy ziemia�stwa, z kt�rej wywodzili si� urz�dnicy pa�stwowi, zaj- muj�cy pozycj� pomi�dzy arystokracj� rodow� a zniewolonymi masami. Zacny, pracowity, ale absolutnie niczym si� nie wyr�- niaj�cy m�czyzna, kt�rego twarz rzadko opuszcza� pe�en opty- mizmu u�miech, ojciec Czajkowskiego osi�gn�� swoj� wysok� po- zycj� raczej dzi�ki sumienno�ci ni� szczeg�lnym osi�gni�ciom. Wed�ug jego syna Modesta, g��wn� cech� tego "szczerego, po- godnego i uprzejmego cz�owieka" by�a "�yczliwo��, a nawet raczej mi�o�� do ka�dego, kogo napotka�." W m�odo�ci, wieku dojrza�ym i na staro�� kocha� swych s�siad�w, a jego wiara w ludzi pozosta�a nie- zachwiana. Jego ufno�� nie zna�a granic... do ko�ca swych dni uwa�a�, �e ka�dy, kogo pozna�, by� ~~wspania- �ym, prawym, dobrym cz�owiekiem~~... Mocno prze�ywa� wszystkie rozczarowania, ale nie zdo�a�y one zachwia� je- go wiary w szlachetno�� ludzkiej natury. Trudno by�oby znale�� drugiego cz�owieka, posiadaj�cego tylu oddanych przyjaci�. Podpu�kownik w Ministerstwie G�rnictwa, czterdziestodwu- letni Ilja Pietrowicz sam by� synem urz�dnika pa�stwowego, Pio- tra Fiodorowicza Czajkowskiego, kt�ry awansowa� do stanowiska komendanta policji w miastach S�obodskoj i G�azow; oba znaj- dowa�y si� w guberni wiackiej, na granicy kt�rej le�a� Wotki�sk. Naczelnik policji cieszy� si� r�wnie� s�aw� uzdrowiciela. Nim umar� w 1818 roku, jego �ona, Anastazja Stiepanowa Posochowa, urodzi�a co najmniej dwadzie�cioro dzieci, z kt�rych Ilja Pietro- wicz by� najm�odszy. W latach s�awy Czajkowskiego jego bardziej pretensjonalni krewni z dum� (cho� niejasno) wspominali o swych arystokratycz- nych polskich przodkach; jednak�e sam kompozytor wola� si� szczyci� tym, �e jego pradziadek-Kozak zmar� od ran odniesio- nych w bitwie pod Po�taw�, s�u��c Piotrowi Wielkiemu, a jego prapradziadek by� diakonem w petersburskiej cerkwi. "Mi�o�� do Rosji i wszystkiego, co rosyjskie, by�a w nim tak g��boko zako- rzeniona - pisa� Modest - �e chocia� nie przywi�zywa� wagi do proweniencji, ucieszy� si�, gdy znalaz� po�r�d najstarszych przod- k�w ze strony ojca jednego ortodoksyjnego Rosjanina z obwodu Kiermie�szczug." O sobie, w p�niejszych latach, Czajkowski mawia�: "Nigdy nie spotka�em nikogo bardziej ode mnie zakochanego w ~,matusz- ce Rosji~~, a szczeg�lnie w Wielkiej Rusi... Gor�co mi�uj� rosyjski lud, rosyjsk� mow�, rosyjski spos�b my�lenia, urod� rosyjskich lic, rosyjskie zwyczaje. Lermontow powiada, �e nie poruszaj� go ~~�wi�te legendy o mrocznej i odleg�ej przesz�o�ci~~, ale ja kocham nawet je.." Pod tym wzgl�dem pozosta� o wiele bardziej "ludow- cem" ni� protomarksist� podczas przysz�ych zmaga� ideologicz- nych, od kt�rych prawd� m�wi�c raczej wola� trzyma� si� z dale- ka. Ale ta g��boko zakorzeniona rosyjska wra�liwo�� ��czy�a si� z wyj�tkowym po�r�d artyst�w jego czas�w stosunkiem do kultu- ry zachodniej. Polityczne pogl�dy Czajkowskiego mog�y odzwier- ciedla� upadaj�c� przesz�o�� feudaln� jego kraju; natomiast mu- zyczne zwiastowa�y jedyn� licz�c� si� drog� w przysz�o�ci. Ten paradoks le�y u �r�de� jego na trwale zdobytego miejsca nie tylko w kulturze rosyjskiej, ale r�wnie� europejskiej; a korzenie tej po- stawy si�gaj� g��boko do lat dzieci�stwa, sp�dzonego na rosyjskiej prowincji; odcisn�a ona na nim niezatarte pi�tno, kt�rego nigdy nie zdo�a�y wymaza� p�niejsze lata, sp�dzone w wielkim mie�cie. Mieszkaj�c po�r�d ja�owych nieu�ytk�w na wschodniorosyj- skich stepach, pustyni zar�wno kulturalnej, jak i przemys�owej, jego dobrze urodzeni rodzice r�wnie� ukszta�towali artystyczne upodobania syna, i to w o wiele wi�kszym stopniu ni� si� dotych- czas przyjmowa�o. Po uko�czeniu Instytutu G�rniczego ojciec Czajkowskiego wst�pi� do s�u�by pa�stwowej, gdzie stopniowo awansowa� na coraz wy�sze stanowiska w Ministerstwie G�rnict- wa. Modest Czajkowski bardzo lekcewa��co wyra�a si� o zdol- no�ciach ojca - "nie mo�na nazwa� jego kariery b�yskotliw�, skoro zaj�o mu dwadzie�cia lat awansowanie na stopie� podpu�- kownika" - ale Ilja Pietrowicz by� niew�tpliwie uczciwym, nie- przekupnym cz�owiekiem, co w tamtych czasach rzadko si� spo- tyka�o po�r�d rosyjskich urz�dnik�w pa�stwowych. Co wi�cej, przed przyj�ciem na �wiat Piotra Iljicza piastowane przez Ilj� stanowisko w Wotki�sku uczyni�o z niego nieoficjalne- go w�odarza miasta, odpowiedzialnego za wielki maj�tek i ludzi w nim zatrudnionych, uprawnionego do wymierzania kar i spra- wowania patronatu, zasiadaj�cego we w�adzach magistrackich- a nawet maj�cego pod rozkazami sotni� kozak�w. W tej sk�din�d niezaprzeczalnie filisterskiej plac�wce - postrzeganej ze stolicy zgodnie z rzeczywisto�ci� jako zapomniane przez Boga odludzie w po�owie drogi na Syberi� - przestronny dom Czajkowskiego, gdzie zatrudniano liczn� s�u�b�, by� scen� cz�stych muzycznych wieczork�w i innych eleganckich spotka�, kt�rym przewodzili w�saty ojciec rodziny i jego urocza ma��onka, Aleksandra Andrie- jewna. Matka Czajkowskiego by�a drug� �on� Ilji Piotrowicza. W 1827 roku w wieku trzydziestu dw�ch lat po�lubi� Mari� Kar- �own� Keiser, Rosjank� niemieckiego pochodzenia, kt�ra urodzi�a mu c�rk� Zinajd�, a dwa lata p�niej zmar�a. Pragn�c zapewni� swej c�rce wychowanie w pe�nej rodzinie i zawsze lubi�cy kobiety Ilja w ci�gu dw�ch lat o�eni� si� powt�rnie - tym razem z Ros- jank� francuskiego pochodzenia, osiemna�cie lat od siebie m�od- sz�. Dwudziestoletnia Aleksandra by�a c�rk� markiza Andre d'Assiera, kt�rego rodzina wyemigrowa�a do Rosji w 1685 roku, po odwo�aniu edyktu nantejskiego. Jej matka zmar�a, kiedy dziew- czynka mia�a trzy latka. M�ody wdowiec, m�czyzna elegancki i na poziomie, zadba� o to, by muzyka odgrywa�a dominuj�c� rol� w wykszta�ceniu jego c�rek w petersburskiej szkole dla osieroco- nych dziewcz�t - do tego stopnia, �e siostra Aleksandry, Jekatie- rina, w p�niejszych latach cieszy�a si� pewn� s�aw� jako �pie- waczka operowa. Matka Czajkowskiego, chocia� nie obdarzona takim talentem, �piewa�a i gra�a na pianinie z ca�ym wyrafinowa- niem, jakiego oczekiwano od m�odej damy z towarzystwa. W sto- licy uwa�ano to za co� oczywistego; w dalekim Wotki�sku wywo- �a�o to pewn� sensacj�. Zupe�nie przypadkowo w wyniku awansu, otrzymanego w 1836 roku, Ilja Pietrowicz wr�ci� do guberni wiackiej, sceny najwi�kszego rozkwitu kariery urz�dniczej swego ojca. Zanim po- jawili si� w Wotki�sku w 1837 roku, Ilja i Aleksandra byli ma�- �e�stwem ju� od czterech lat i stracili jedno dziecko, dziewczynk�, zmar�� wkr�tce po urodzeniu; w ci�gu roku od przeprowadzki Aleksandra powi�a m�owi pierwszego syna, Niko�aja Iljicza, a dwa lata p�niej drugiego, Piotra. Wylewna pani domu, opisy- wana przez sobie wsp�czesnych jako "wysoka, do�� t�ga kobieta o cudownym spojrzeniu", matka Czajkowskiego uwa�ana by�a r�wnie� za "niezbyt urodziw�" - jak si� zdaje przez wszystkich opr�cz drugiego syna, kt�rego zdaniem by�a kobiet� niezwyk��. Szczeg�lnie utkwi�y mu w pami�ci du�e, lecz pi�kne d�onie matki. "Takich d�oni dzisiaj si� ju� nie spotyka i nigdy nie spotka"- mawia�. Te d�onie, graj�ce na pianinie, wywar�y wyra�ny wp�yw na p�- niejszy bieg �ycia Piotra Iljicza, jako �e nie odziedziczy� �adnych uzdolnie� muzycznych. Jego przodkowie z rodu Assier obdarzyli go jedynie �agodn� form� epilepsji, na kt�r� cierpia� dziadek jego matki. Zdaje si�, �e Piotr, dziecko nerwowe i bardzo wra�liwe w przeciwie�stwie do flegmatycznego, niczym si� nie wyr�niaj�- cego starszego brata, bardzo wcze�nie odkry�, �e droga do serca matki wiedzie przez klawisze fortepianu. Aleksandra Andriejewna, ch�odna i wynios�a, nieskora do manifestowania swych uczu�, by�a zazwyczaj zbyt poch�oni�ta w�asnymi sprawami i sw� pozycj� gwiazdy w ma�omiasteczkowej spo�eczno�ci, by po�wi�ca� uwag� dzieciom; rozkoszuj�c si� uznaniem, jakie zawdzi�cza�a w Wotki�sku swemu skromnemu talentowi, w g��bi serca chyba �ywi�a czechowowsk� t�sknot� za wielkim miastem. Te uczucia podziela�a jej pasierbica Zinajda. Mi�dzy ni� a Aleksandr�, kobiet�, kt�ra sama wzrasta�a bez mat- ki, zrodzi�a si� bliska wi�. Wychowywa�a swoje dzieci trwaj�c w niezachwianym przekonaniu, �e wcze�niej czy p�niej wszyscy przenios� si� do wyrafinowanego Petersburga; przy�wieca� jej je- den cel - by przygotowa� je do �ycia w spo�ecze�stwie daleko bardziej wytwornym i cywilizowanym ni� to, w kt�rym przysz�o im pojawi� si� na �wiecie. Freudy�ci niew�tpliwie sk�onni byliby wyci�gn�� wniosek, �e relacje kilkuletniego Czajkowskiego z matk� - mozolne prze- dzieranie si� jednokierunkow� uliczk�, by stwierdzi�, �e na jej ko�cu jest �lepy zau�ek - sta�y si� przyczyn� jego homoseksua- lizmu, kt�ry ostatecznie doprowadzi� go do zguby. Jednocze�nie Aleksandra, mimo wszystkich swoich wad, niechc�cy odcisn�a na psychice ch�opca inne pi�tno, kt�re odegra�o wielk� rol� w jego �yciu i tw�rczo�ci: pe�n� wsp�czucia fascynacj� nieszcz�liwymi, cierpi�cymi czy w inny spos�b pokrzywdzonymi przez los kobie- tami, co znajdzie muzyczny wyraz w jego utworach, od Romea i Julii po Francesc� da Rimini, od Jeziora �ab�dziego po Dam� pi- kow�. Kobiety, zar�wno te nieszcz�liwe, jak i najzupe�niej za- dowolone ze swego �ycia, wywr� decyduj�cy wp�yw na jego losy, nie tylko dlatego, �e jego zainteresowania seksualne le�a�y gdzie indziej. Kiedy Piotr Iljicz mia� zaledwie dwa latka, jego matka mimo woli przyczyni�a si� do tego, rodz�c w poci�gu Aleksandr� (Sasz�), kt�ra mia�a si� sta� jego podpor�. Trzeci syn, Ippolit, pojawi� si� na �wiecie rok p�niej, w 1843 roku, dostarczaj�c Aleksandrze-matce pretekstu do wyjazdu do stolicy Imperium, Petersburga, na poszukiwanie guwernantki dla jej coraz liczniejszego potomstwa (miejscowej szko�y w og�le nie brano pod uwag�). Z relacji wsp�czesnych wynika, �e m�od� kobiet� o odpowiednim wykszta�ceniu trzeba by�o d�ugo na- mawia�, by j� sk�oni� do porzucenia stolicy dla odleg�ego Wot- ki�ska, gdzie mia�a dotrze� po wyczerpuj�cej, trzytygodniowej podr�y. Ale zdaje si�, �e wsp�lna mi�o�� do wszystkiego, co francuskie, pomog�a matce Czajkowskiego przekona� Fanny Durbach, skromn� i serdeczn� dwudziestodwuletni� Francuzk�, protestantk� z Alzacji. Sta�a si� ona kolejn� kobiet�, kt�ra ode- gra znacz�c� rol� w kszta�towaniu charakteru m�odego Czajkow- skiego. Fanny, chocia� polubi�a Aleksandr� i Niko�aja podczas d�u- giej, wsp�lnej podr�y do Wotki�ska, w miar� zbli�ania si� do celu ogarnia� coraz wi�kszy l�k. "M�j niepok�j i zdenerwowanie ros�y" - wspomina�a; zastanawia�a si�, jakie j� czeka �ycie, z ja- kimi lud�mi przyjdzie jej dzieli� zes�anie na wsch�d. Wspomnienia guwernantki z przyjazdu do Wotki�ska, kt�rymi wiele lat p�niej podzieli�a si� z Modestem, niezwykle plastycznie odmalowuj� domostwo Czajkowskich i jowialnego ojca rodziny: "Kiedy w ko�cu dotarli�my na miejsce, wystarczy�a jedna chwi- la, by stwierdzi�, �e wszystkie moje obawy by�y bezpodstawne. T�um ludzi wybieg� nam na powitanie; by�y serdeczne u�ciski i poca�unki; w ca�ym tym zamieszaniu trudno by�o odr�ni� s�u�- b� od cz�onk�w rodziny. Wszystkich jednoczy�a powszechna, za- ra�liwa rado��. Ka�dy wita� powr�t pani domu z r�wn� wylew- no�ci� i mi�o�ci�. Monsieur Czajkowski podszed� do mnie i bez s�owa mnie obj�� i uca�owa� jak c�rk�. Bezpo�rednio�� tego pa- triarchalnego gestu oznacza�a pe�n� aprobat� dla mojej osoby i �wiadczy�a o tym, �e zosta�am uznana za cz�onka rodziny. Wcale nie wygl�da�o to tak, jakbym dopiero co przyby�a - a raczej jak- bym, podobnie jak Mme Czajkowska i jej syn, te� wr�ci�a do domu. Nazajutrz przyst�pi�am do wykonywania swoich obowi�z- k�w bez najmniejszej obawy czy l�ku o przysz�o��." Zjawiskiem powszednim w tym miejscu biografii kompozyto- r�w jest przedstawianie m�odego geniusza, siedz�cego przy piani- nie dzie� i noc, przedk�adaj�cego nad zabawy z r�wie�nikami s�u- chanie symfonii i grywaj�cego pierwsze w�asne nieporadne melo- die, zanim jeszcze zacz�� si�ga� nogami do peda��w. Je�li Czaj- kowski jest wyj�tkiem, to tylko o tyle, �e w tym czasie jeszcze nie przejawia� wybitnych zdolno�ci, a raczej rosn�ce zainteresowanie muzyk�, co by�o niezupe�nie naturalne u tak ma�ego dziecka. Sam si� przyczyni� do powstania tej legendy, o�wiadczaj�c w p�niejszym wieku: "Zacz��em komponowa�, gdy tylko pozna- �em, co to muzyka". Podobnie jak jego matka, czteroletni ch�o- piec zdradza� pewne uzdolnienia - na razie nie poparte wi�kszy- mi umiej�tno�ciami czy bieg�o�ci� - do hobby, kt�re wkr�tce stanie si� jego g��wnym zaj�ciem. A mia� zaledwie cztery lata, kiedy w kronice rodzinnej odnotowano, jak podczas nieobecno�ci Aleksandry, przebywaj�cej w stolicy, Piotr Iljicz stworzy� swoj� pierwsz� kompozycj�, wspania�omy�lnie przyznaj�c, �e ma�y wk�ad wnios�a te� jego dwuletnia siostrzyczka Sasza. By�a to pio- senka zatytu�owana "Nasza mama w Petersburgu"; obydwoje nie mogli si� ju� doczeka� - pisa� Ilja do �ony - kiedy b�d� j� mog- li wykona� na powitanie matki. Utw�r ten si� nie zachowa�, ale mo�na w�tpi�, by dor�wnywa� pierwszym kompozycjom innego cudownego dziecka - Mozarta. Fanny Durbach zosta�a przede wszystkim zatrudniona do opieki nad Niko�ajem, teraz blisko siedmioletnim, i siostrzenic� Czajkowskiego, Lidi� W�adimirown�, kt�r� Ilja niemal adopto- wa�. Sasz� i Piotra (do kt�rego najbli�si zwracali si� pieszczotliwie Pietia) uznano za zbyt ma�ych, by ich powierzy� pieczy guwer- nantki; ale ch�opiec mia� zbyt w�cibsk� natur�, nie m�g� znie��, by w domu co� tak fascynuj�cego dzia�o si� bez jego udzia�u. Stop- niowo, razem z Sasz�, obserwuj�c� wszystko szeroko otwartymi oczami, wkrad� si� w �aski Fanny Durbach, a tym samym wywal- czy� wst�p na lekcje - co, prawd� m�wi�c, guwernantka powita�a z zadowoleniem, jako �e Niko�aj by� troch� t�pym i leniwym uczniem, a Lidia "trudnym" dzieckiem. Fanny stwierdzi�a, �e Pie- tia, w przeciwie�stwie do nich, ma ch�onny umys�. Chocia� mart- wi�a j� wyj�tkowa wra�liwo�� ch�opca, na co jego matka pozo- stawa�a oboj�tna, natychmiast dostrzeg�a, �e ma do czynienia z wyj�tkowo utalentowanym dzieckiem. Kieruj�c si� najlepszymi intencjami stara�a si� nie odnosi� do Pietii protekcjonalnie, trak- towa� go na r�wni z jego starszym bratem, ale pr�by te by�y z g�- ry skazane na niepowodzenie. Kt�rego� dnia skrzycza�a obu za to, �e nie odrobili zadanej pracy domowej, posuwaj�c si� do oskar�e- nia ich o niewdzi�czno�� wobec ojca, kt�ry "tak ci�ko pracowa� i tak si� po�wi�ca�", by zapewni� im wykszta�cenie. "Niko�aj wys�ucha� mnie do ko�ca z ca�kowit� oboj�tno�ci�, a potem, jakby nigdy nic, wr�ci� do zabawy. Pietia do kolacji chodzi� sm�tny. Kiedy wieczorem szykowa� si� do snu, a ja ju� zupe�nie zd��y�am zapomnie� o porannym incydencie, nagle zala� si� �zami i szlochaj�c zacz�� zapewnia�, �e gor�co kocha swego ojca, �e �ywi wdzi�czno�� do obojga rodzic�w i �e by�am nie- sprawiedliwa strofuj�c go. Z wielkim trudem uda�o mi si� go us- pokoi�, bo jego wra�liwo�� pod ka�dym wzgl�dem przechodzi�a wszelkie wyobra�enia... Naprawd� by� un enfant de verre."~ Jedyn� dziedzin�, w kt�rej wszechstronna Fanny nie mog�a Pietii pom�c, by�a muzyka. Prawd� m�wi�c guwernantka robi�a, co w jej mocy, staraj�c si� nie dopu�ci�, by jej podopieczny natych- miast po lekcjach bieg� do fortepianu; wola�a, �eby zaj�� si� czy- taniem ksi��ki lub przy��czy� do s�uchania bajek. W jej oczach muzyka sta�a si� niemal niezdrow� obsesj� ch�opca, szczeg�lnie kiedy w domu pojawi� si� orkiestrion, specjalnie sprowadzony z Petersburga przez ojca. Wy�sza forma katarynki, z rejestrami, umo�liwiaj�cymi wzbogacenie linii melodycznej o efekty orkies- trowe, orkiestrion Czajkowskich potrafi� wygrywa� arie z oper Belliniego i Donizettiego, Webera, Rossiniego i Mozarta- a przede wszystkim ulubione przez Pieti� popisowe numery z Don Giovanniego, w�r�d nich ari� Zerliny Vedrai, carino. Jak p�niej kompozytor sam przyzna�, ten prymitywny in- strument muzyczny obudzi� w nim nieprzemijaj�cy podziw dla Mozarta, szczeg�lnie dla jego s�awnego dramma giocoso, i wielk� sympati� do szko�y w�oskiej. W wieku sze�ciu lat Piotr Iljicz mia� zwyczaj biec od orkiestronu do pianina i z coraz wi�ksz� bieg�o�- ci� wystukiwa� melodie. Wiecznie b�bni� palcami we wszystkie twarde powierzchnie w domu, ze skupion� min�, gdy melodie przybiera�y kszta�t w jego g�owie. Kiedy�, gdy wyprowadzona z r�wnowagi Fanny zwr�ci�a mu uwag�, �e ha�asuje, zacz�� b�b- ni� w szyb� okienn�; robi� to z takim zapami�taniem, �e w ko�cu j� zbi� i skaleczy� si� w r�k�. Wkr�tce potem rodzice Czajkowskiego go�cili polskiego pia- nist�, swego znajomego, kt�ry naturalnie da� wieczorny koncert dla niewielkiego kr�gu miejscowej inteligencji. Po zagraniu przez Polaka dw�ch mazurk�w Chopina sze�cioletni Piotr Iljicz zacz�� nalega�, by dopu�ci� go do pianina, po czym powt�rzy� utwory z pami�ci z wystarczaj�c� pewno�ci� siebie, by maestro pochwali� go jako "obiecuj�cego" muzyka. Podczas drugiego podobnego wieczoru ch�opiec uciek� z pokoju, ku zdumieniu Fanny i swych rodzic�w, kt�rzy spodziewali si�, �e b�dzie b�aga� o zgod� na pozo- stanie do p�na. Kiedy dwie godziny potem Fanny zajrza�a do sy- pialni Pietii, ch�opiec le�a� w ubraniu na ��ku, zanosz�c si� histe- rycznym p�aczem. "Och, ta muzyka, ta muzyka! - szlocha�.- Uwolnij mnie od niej, Fanny, uwolnij mnie! Jest tutaj... tutaj!- dotkn�� czo�a - i nie daje mi spokoju." Opr�cz fascynacji muzyk�, co Fanny uwa�a�a za bardzo nie- pokoj�ce, ma�y Piotr Iljicz wyr�nia� si� mi�kkim sercem i wspa- nia�omy�lno�ci�, co si� przerodzi�o w wyj�tkow� wra�liwo��. Raz, kiedy znikn�� z domu na tak d�ugo, �e wywo�a�o to niepok�j ro- dzic�w, okaza�o si�, �e puka do wszystkich drzwi w biedniejszej cz�ci miasta, pr�buj�c znale�� opiekun�w dla koci�t, kt�re przy- sz�y na �wiat w domu jednego z pracownik�w ojca. Kiedy indziej, wspomina�a Fanny, jego umi�owanie do wszystkiego, co rosyjskie, sk�oni�o go do ca�owania w atlasie stronic, przedstawiaj�cych oj- czyzn�, i plucia na wszystkie kraje, le��ce na zach�d od niej. Kie- dy Fanny upomnia�a Pieti�, zwracaj�c mu uwag�, �e w tamtych krajach te� �yj� dobrzy, wra�liwi ludzie, �e ona sama pochodzi z Francji, ch�opiec odpar�: "Ale� Fanny... nie widzia�a�, �e zas�o- ni�em Francj� r�k�?" Jak wida�, w wieku siedmiu lat by� ju� przebieg�ym dyploma- t�, a tak�e wielkim mi�o�nikiem przyrody, ale nadal najwa�niejsz� rol� w jego �yciu odgrywa�a muzyka. Po incydencie ze st�uczon� szyb� rodzice zacz�li na tyle powa�nie traktowa� jego fascynacj� muzyk�, by zatrudni� nauczycielk� gry na pianinie, wyzwolon� ch�opk� pa�szczy�nian� Mari� Markown� Palczikow�; ale ch�o- piec bardzo szybko j� prze�cign��. Dzi�ki Fanny pozna� ju� dob- rze poezj� francusk� i niemieck�; jednocze�ni