13524

Szczegóły
Tytuł 13524
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

13524 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 13524 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

13524 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Paul Hermann Poka�cie mi testament Adama Tytu� orygina�u niemieckiego �ZEIGT MIR ADAMS TESTAMENT* WAGNIS UND ABENTEUER DER ENTDECKUNGEN Printed in Poland Pa�stwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1968 r. Wydanie drugie SPIS TRE�CI Wst�p CZ�SC PIERWSZA Pom� nam, Matko �wi�ta z Gwadelupy! Ksi�ga kronik. - Pani Petrejus nie ma wielkiego mniemania o �czarnej sztuce" - Anhtonius Koberger i Hartmann Schedel. - Fotoreporterzy z atelier Albrechta Durer�a. - Procesja p�tnicza Kolumba. - S�u�ba wywiadowcza pracuje, a niebezpieczne nowiny szerz� si� po krajach. - Porta dell'Olivella w Genui. - Urz�dnik bankowy, �eglarz, rozbicie okr�tu i ocalenie w Portugalii. - Syn tkacza uczy si� �aciny i zaczyna bywa� w towarzystwie. - O fasoli morskiej i bambusach. - Paolo Toscanelli. - Kolumb mylnie szacuje obw�d ziemi. - Pasat p�nocno-wschodni �tajemnic� pa�stwow�" Portugalczyk�w. - Emigracja do Hiszpanii. - Kolumb fa�szuje dziennik okr�towy. - Pomiary d�ugo�ci i szeroko�ci geograficznej. - Niesamowite Morze Sargasowe. - Stada ptactwa wskazuj� drog�. - L�dowanie na wyspie San Salvador. - Mit o niewinno�ci dzikich. - Gdzie jest Wielki Chan Tatar�w? - W poszukiwaniu z�ota. - Rozbicie okr�tu i powr�t. - Pielgrzymka. - �winiopas Pizarro i m�ody Cortez stoj� przy drodze. - Dwaj kr�lowie dziel� mi�dzy siebie ziemi�. - Dalsze podr�e i �mier� Kolumba. - Znaczenie jego odkrycia. CZ�SC DRUGA Ziemia jest kul� Przekle�stwo pieprzowi. - Waluta pieprzowa. - Ulryk von Hutten popiera wyroby krajowe. - Brak paszy i import korzeni. - L'extreme cherti i bajka o kr�lu Midasie. - �Czarny pi�tek". - Papie� og�asza wojn� �wi�t�. - Sk�d pochodzi nazwa Portugalii. - Vasco da Gama odkrywa drog� morsk� do Indii Wschodnich. - Czy szkorbut jest zara�liwy? - Ju� Wikingowie za�ywali C6H8O6! - �Szyte" okr�ty dalekomorskie. - Chrze�cija�scy Indowie. - Rad�a Kalikut udziela audiencji. - �wi�ci o d�ugich z�bach i wielu ramionach. - Powr�t do Portugalii. - Lodovico Varthema, kr�l awanturnik�w. - Sobresa-liente odnosi lekk� ran�. - 160 procent zysku na handlu korzeniami. - Francisco Serrao dezerteruje na Moluki, Fernao de Magalhaes emigruje do Hiszpanii. - Nowy �wiat otrzymuje nazw� �Ameryka". - Gdzie znajduje si� przej�cie do Indii? - Tajne mapy s� nie�cis�e. - Admira� prowokuje bunt. - Geniusz czy szaleniec? - Magellan odkrywa przej�cie. - L�dowanie na Filipinach i �mier� Magellana. - Arak na Borneo. - Ilhas das Especierias. - Powr�t do Hiszpanii. CZʌ� TBZECIA Zdobycie Meksyku Trwoga przed bogami-smokami - Quetzalcoatl, �bia�y Zbawiciel". - Chrzest dzieci, spowied� i komunia u Aztek�w. - Mowa tronowa Montezumy. -Kto nie chce si� �eni�, p�jdzie pod klucz. - Dofia Marina, ksi�niczka i �wi�ta, - Dogmat o konwergencji. - Ma�a dygresja o wheeled toys i staroindia�skich autostradach. - O chromosomach bawe�ny. - Z�oto i inne marno�ci. � O praktycznych korzy�ciach szkolnych podr�cznik�w �aciny przy paleniu floty. - Kanibalskie b�stwo i �woda-klejnot". - Pierwsze wyj�cie na Popocatepetl. - Wkroczenie do Tenochtitlan. - Chocolatl, tyto� i inne cuda wielkiego miasta. - Albrecht Durer o meksyka�skiej sztuce stosowanej. - O azteckich spisach podatkowych. - P�ywaj�ce ogrody w Iztapalapan. - Babilo�skie zikurraty i �wi�tynie-piramidy Meksyku. - Potajemne w�amanie do skarbca cesarza. - Cortez bierze do niewoli Montezum�. - Bunt w Tenochtitlan - �mier� cesarza. - Dziwne proroctwo arkabuzjera Botello. � Obl�enie i zdobycie Tenochtitlan. - Skarb znikn��. - Jazda do piekie�, Mexico City i biologiczna regeneracja Aztek�w. - Wyprawy na Ocean Spokojny. - �mier� Corteza. CZʌ� CZWARTA �Pa�stwo czterech stron �wiata" Pasa�er na gap� dostaje si� na pok�ad i odkrywa morze po�udniowe. � Dlaczego Wielki Chan Tatar�w nie przyby� Indianom z pomoc�? � �winiopas Francisco Pizarro �egna si� po hiszpa�sku. - �Ferdynand Szalony", Pizarro Almagro zak�adaj� firm� odkrywcz�. - Pedro de Candia l�duje w Tumbezie - Huayna Capac otrzymuje pierwsze wiadomo�ci o bia�ych i sporz�dza testament. - Pizarro maszeruje na Cajamark�. - Straszliwe konie. - Uwi�zienie Athahualpy. - Zagadki Tiahuanaco. - Kim byli i sk�d przybyli Inkowie? - Wp�ywy chrze�cija�skie w �pa�stwie czterech stron �wiata". - Budowa dr�g, urz�dy finansowe i wojskowe komendy rejonowe. � Inkowie jako �eglarze. - Czy Indianie odkryli Polinezj�? - Z�oto w celi kr�lewskiego je�ca - Wiadomo�ci o Cuzco. - Zamordowanie Athahualpy. - �Dorado" w d�ungli Amazonas. - Kapitan Orellana dezerteruje. - Wie� Amazonek. - Przekle�stwo Inki. - Zamordowanie Almagra i Pizarra. - Hiszpania upada z nadmiaru bogactwa. - Bolivar ostatni� ofiar�. CZʌ� PI�TA Drzewo gwajakowe i francuska choroba Edykt Maksymiliana I przeciwko blu�niercom. - �Z�a ospa". - Legenda historyczna i rzeczywisto��. - Sk�d przyby� syfilis? - Astrologiczna przepowiednia nowej choroby. - Drzewo gwajakowe jako �rodek leczniczy. - Przepis Ulryka von Huttena. - Podr�e przez Ameryk� Po�udniow�. - Jak Standard-Oil zabezpiecza swe pola naftowe. - Ulryk Schmiedel. CZ�SC SZ�STA Zmora szkorbutu O warto�ci kiszonej kapusty dla nawigacji. - Admiralicja nakazuje diet� witaminow�.- Ogrody warzywne na oceanie. - Pasta bulionowa. - James Cook. - �zy kr�lowej Purei. W Polinezji nie p�acze si� z mi�o�ci. - Tahiti, ��wi�tynia Erosa". - Przej�cie Wenus przez tarcz� s�oneczn� w r. 1769. - Gwo�dzie jako drobna moneta mi�o�ci. - Zasadzone gwo�dzie i pieczone no�yce. - Gdzie le�y terra australis? - Zupa z kangura. - L�dowanie w Batawii i powr�t do Anglii. - Matangowie. - Dlaczego nie ma w Polinezji grupy krwi B? - Ro�liny u�ytkowe i zwierz�ta domowe z Indonezji. - Kto przywi�z� bataty? - 26 chromosom�w bawe�ny. - Cook wybiera si� zn�w na Morza Po�udniowe. - Wypad do Antarktydy. - Tajemnica �rycz�cych czterdziestek". - O sztuce je�d�enia na falach. - Jak �egluje si� na �odziach z p�ywakiem r�wnowa�nikowym? - Pobyt na Wyspie Wielkanocnej. - Autodafe ojca Eyraud. - Pismo Wyspy Wielkanocnej odszyfrowane? - Cook opiera si� wdzi�kom niewie�cim. - Wyprawa na lodowate po�udnie. - Powr�t do Anglii i trzecia podr�. - Pierwsze chronometry na pok�adzie. - Odkrycie Wysp Hawajskich. - �Brytyjska choroba". - Gdzie znajduje si� droga morska na Atlantyk? - �Piwo" z p�d�w jod�y. - �mier� Cooka. CZ�SC SI�DMA Kuszenie pustyni Co Olivier Dapper wie o rzece Niger. - Zagadka okapi. - O historycznym znaczeniu kosmetyki. - Kopalnie egipskie w Afryce po�udniowej? - Ahbe Breuil, odkrywca �White Lady". - Tylko zamo�ni ludzie maj� grube �ony. - Niger p�ynie na wsch�d! - Mungo Park autorem bestsellera. - Teolog zostaje badaczem Afryki. - Hornemann w Murzuku. - Rene Caillie i major Joffre, zwyci�zcy Timbuktu. - Podpu�kownik Havelock i moda haweloka. - Heinrich Barth, ch�opiec wzorowy. - Nagi minister spraw zagranicznych. - Obrazy skalne w Telissarhe. - Choroba morska na siodle wielb��dzim. - Czy mo�na si� na Saharze utopi�? - Kano, �Londyn" Czarnego L�du. - Osobliwe spotkanie w dziewiczym lesie. - Wegetarianie zostaj� zabici. - Lekarz wojskowy arabskim hakimem. - Nachtigal i Gerhard Rohlfs. - Kufra, �Rzym pustyni". - Wino daktylowe szybko upija. - Ginekologiczna dygresja o ��pi�cych" embrionach. - �mier� z pragnienia. Niewolnice s� ta�sze od �on. - Henryk Duveyrier, Parsifal Sahary. - Tuaregowie. - O luksusowych autobusach, barach i p�ywalniach Sahary. - Wicehrabia de Foucauld wydaje bal. - Ksi�niczka Dassine. - Pere Foucauld w Tamanrasset. - Sahara, przysz�y kraj turystyki. - Linia ahaggarska i szlak przez �Kraj pragnienia". - Kolej trans-saharyjska. CZ�SC �SMA Kraj las�w i w�d �Mule-Jenny" i m�ody ch�opak ucz�cy si� �aciny. - Prz�dzalnik Dawid Livingstone promuje si� na doktora wszech nauk lekarskich i zostaje misjonarzem. - W�adca w pa�stwie w�d i las�w. - �ywe g�sienice na obiad. � Rozpaczliwa wa�ka z much� tse-tse. - G�odowy marsz do oceanu. - Mosi oa tunya -grzmi�cy dym. - Pierwsze przej�cie Afryki. - Dwaj centurioni rzymscy w poszukiwaniu �r�de� Nilu. - Tajemnica �G�r Ksi�ycowych". - Spi�trzenie jeziora Tana. - Trzykrotne odkrycie �r�de� Nilu. - O �G�rze Karawanowej" i z�ym duchu Nd�aro. - Livingstane nad jeziorem Niasa. - K�opotliwe zlecenie. - �Bula-Matari". � Zakochane kobiety w Bagamojo. � Porucznik Francqui zostaje bogatym cz�owiekiem. - Orze� czy reszka. - Tippu Tip ma do��. - �Nadp�ywa mi�so!" - Z ksi��ki kucharskiej ludo�erc�w. - Bitwa morska nad Aruwimi. - Ikutu ya Kongo. - Szekspir ratuje �ycie Stanleyowi. - Wawrzyn pachn�cy rumem. - Portugalczycy nad rzek� Kongo. - Czterej czarni ksi���ta w Lizbonie. - Jego eminencja monsignore Henrique, pierwszy murzy�ski biskup �wiata. - Markizowie przychodz� i odchodz�, kukurydza zostaje. - Cites indigenes. - Optymistyczne horoskopy. Pos�owie Bibliografia WST�P Poka�cie mi testament Adama! - zawo�a� z oburzeniem Franciszek I, kr�l Francji, gdy w lecie 1522 roku nadesz�a wiadomo��, �e kapitanowie jego okr�t�w kaperskich zagarn�li karawel� hiszpa�sk� ze szczeg�lnie bogatymi skarbami. Z papier�w okr�towych tej karaweli dowiedziano si�, �e niezmiernie cenne klejnoty, sztaby z�ota, szmaragd wielko�ci d�oni, szlifowany w kszta�cie piramidy, delikatne, kunsztowne wyroby z pi�r i inne osobliwo�ci pochodz� z Meksyku, od Corteza. By�a to przeznaczona dla kr�la Hiszpanii pi�ta cz�� �upu, kt�ry konkwistadorzy zdobyli w Tenochtitlan, cudownym mie�cie Aztek�w, i kt�ry obecnie pow�drowa� do francuskiej szkatu�y koronnej. Poka�cie mi testament Adama - ten gniewny okrzyk Jego Arcychrze�cija�skiej Mo�ci Kr�la Francji, kt�ry od czasu zawarcia uk�adu w Tordesilla musia� przypatrywa� si� bezczynnie, jak Portugalia i Hiszpania dzieli�y mi�dzy siebie ziemi�, odbi� si� szerokim echem po ca�ym �wiecie. Podj�li go najpierw Holendrzy i Anglicy, a potem Niemcy, W�osi i Amerykanie; narody te do�o�y�y wszelkich stara�, by uzyska� sw� cz�� przy podziale. A dzisiaj gniewny protest Franciszka I powtarzaj� ludy kolorowe. Poka�cie mi testament Adama - zapewne, ani w Biblii, ani w �wi�tych objawieniach Uru i Babilonu, Sumeru, Akkadu czy Teb egipskich nie ma wzmianki, �e Adam pozostawi� testament. Pot, krew i �zy s� jego jedyn� spu�cizn�. Ale dzieciom, kt�re mu Ewa zrodzi�a, wpoi� niew�tpliwie t�sknot� za rajem, owym rozkosznym ogrodem Boga, u kt�rego wr�t stoi anio� z mieczem p�omiennym. Wsz�dzie, od Oceanu Lodowatego po obszary tropikalne, olbrzymi l�d wdziera si� d�ugimi mackami w morza. Ale mocarnego nakazu: �Id�cie tedy w �wiat ca�y!", nie przyj�to nigdzie tak �arliwie i nie wcielono w �ycie z takim zapa�em i entuzjazmem jak w Europie. Ludzie ��ci, czarni ani czerwoni - cho� i oni daleko zaszli w swych w�dr�wkach - nie wyruszyli, aby zobaczy�, co jest za g�rami i za morzami i czy nie znajduje si� tam raj - nie, zadanie odkrycia i zbadanie naszej ziemi przypad�o w du�ej mierze Europejczykom. Poka�cie mi testament Adama - jako jeden z pierwszych mieszkaniec Europy wzi�� na siebie to brzemi�. Dla niego r�wnie� �wiat by� przez d�ugi czas zabity deskami. Wyrusza� na zwiady przez hucz�ce morza, w dzikie g�ry i �mierciono�ne pustynie - znaczy�o wystawia� Boga na pr�b�, by�o kuszeniem szatana. Jeszcze w czasach Kolumba trzeba by�o ogromnej odwagi, aby wybra� si� w nieznan� dal. G��d pieni�dza, ch�� przyg�d, ��dza s�awy, a wreszcie chrze�cija�ska gorliwo�� nawracania pogan to by�y bod�ce, kt�re sk�oni�y cz�owieka do p�j�cia a g�osem wrodzonej t�sknoty i nakazem niespokojnej krwi. Poka�cie mi testament Adama - ksi��ka, kt�r� teraz przedk�adamy czytelnikom - porusza ten sam temat, co jej poprzedniczka Si�dma min�a, �sma przemija. Ale gdy tam opisywali�my przygody najwcze�niejszych odkry�, pierwsze, po omacku czynione pr�by poruszania si� na naszej planecie, przedhistoryczne szlaki w�drowne i dawno zapomniane �mia�e czyny, to obecnie opowiadamy o ludziach, krajach zdarzeniach czas�w nowo�ytnych. Tamta ko�czy si� z chwil�, gdy mi�dzy noc� a porankiem nowa wachta obejmuje s�u�b� - u progu roku 1492, w kt�rym Kolumb odkrywa Ameryk�. Z siedmiu szklanek przesypa� si� ju� piasek, opr�nia si� �sma! Ta ksi��ka rozpoczyna si� z b�yskiem owej sekundy. Prowadzi a� do �witu naszej epoki, w kt�rej ludzko�� gotuje si� do opuszczenia swej ziemskiej siedziby i do wyruszenia w niesko�czono�� czasu i przestrzeni. Poka�cie mi testament Adama - to, co tu opisujemy, jest �klasycznym" okresem wypraw odkrywczych. Handlarze, bohaterowie i �wi�ci us�yszeli mistyczne wo�anie losu. Gromady ich p�yn� przez oceany, przebywaj� puszcze i pustynie, zdobywaj� �wiat. Przy tym nieraz nie wiedz� wcale, co czyni�. Sun� jak somnambulicy, aby dokona� tego, do czego zostali powo�ani, ka�dy na sw�j spos�b. Ale w�a�nie fakt, �e nie przestali by� sob�, �e trzymaj� si� uparcie w�asnej drogi, u�ycza ka�demu z ich opis�w barwy i kszta�tu, czyni ich histori� po dzie� dzisiejszy godn� czytania i prze�ycia. Dlatego nie jest w�a�ciwie wa�ne, co badaj�, odkrywaj�, odnajduj�, lecz jak to czyni�. Wszyscy ci ludzie s� ekstatykami, fantastami, op�ta�cami - czy to b�dzie Kolumb, czy James Cook, Hornemann czy Vasco da Gama, Duveyrier czy Heinrich Barth, Stanley czy pere Foucauld, Livingstone czy Gerhard Rohlfs. Ale ludzie ci wyst�puj� nie tylko jako jednostki rz�dz�ce si� w�asnym prawem. Z istoty swej s� dzie�mi czasu, w kt�rym �yj�. Dlatego te� dzieje odkry� geograficznych nie s� same w sobie celem tego opowiadania, lecz podobnie jak w ksi��ce Si�dma min�la, �sma przemija potraktowane s� jako cz�� historii kultury. Opisuj�c zbadanie Oceanu Spokojnego wi�cej uwagi po�wi�camy kiszonej kapu�cie i pa�cie bulionowe! ni� dokonanemu w�a�nie w�wczas wynalezieniu sekstansu i chronometru. Welserowie po przybyciu do Wenezueli gorliwiej poszukuj� ��wi�tego drzewa" ni� z�ota. Francuzi s�dz�, �e na wy�nionych wyspach M�rz Po�udniowych odkryli �z�oty wiek natury" Russa i kr�lestwo Afrodyty wy�aniaj�cej si� z piany morskiej; Brytyjczycy stwierdzaj� trze�wo, �e na po�udniu nie ma �adnego nieznanego wielkiego kontynentu, �adnej terra australis, kt�ra mog�aby im zast�pi� wymykaj�ce si� kolonie ameryka�skie. I ta ksi��ka nie jest dzie�em systematycznym, naukowym, aczkolwiek nieraz przyjdzie nam omawia� powa�ne problemy z rozmaitych dziedzin wiedzy. Wy��czyli�my z naszego opowiadania wielkie obszary kuli ziemskiej, jak Azja, Australia czy bieguny, ze wzgl�du na zamierzone p�niejsze przedstawienie podr�y odkrywczych podj�tych g��wnie w celach naukowych. By� mo�e, �e b�dzie to tej ksi��ce poczytane za wad�. Ale dzieje odkry� geograficznych nie przebiegaj� tak, jak by sobie tego �yczyli autorzy podr�cznik�w, odbywaj� si� skokami, gdy� i one z natury rzeczy podlegaj� tajemniczemu biegowi historii naszego �wiata. Autor chcia�by podzi�kowa� wielu przyjacio�om na szerokim �wiecie za s�owa zach�ty, za wskaz�wki i informacje. Biblioteki i muzea, w�r�d nich zw�aszcza berli�skie Museum fur V�lkerkunde, kt�rego dyrektorem jest Hans-Dietrich Disselhoff, instytucje naukowe i archiwa oraz liczne osoby prywatne - nieraz mimo przeciwnych pogl�d�w na dane problemy - okazywa�y autorowi jak naj�yczliwsz� pomoc i poparcie. Wskaz�wkom ich ksi��ka w znacznym stopniu zawdzi�cza swe powstanie. Jest ona zatem w r�wnej mierze ich dzie�em jak prac� jednostki. Dr P. H. Berlin, w lecie 1956 Cz�� pierwsza POMӯ NAM, MATKO �WI�TA Z GWADELUPY! Ksi�ga kronik. - Pani Petrejus nie ma wielkiego mniemania o �czarnej sztuce" - Anhtonius Koberger i Hartmann Schedel. - Fotoreporterzy z atelier Albrechta Durer,a. - Procesja p�tnicza Kolumba. - S�u�ba wywiadowcza pracuje, a niebezpieczne nowiny szerz� si� po krajach. - Porta dell'Olivella w Genui. - Urz�dnik bankowy, �eglarz, rozbicie okr�tu i ocalenie w Portugalii. - Syn tkacza uczy si� �aciny i zaczyna bywa� w towarzystwie. - O fasoli morskiej i bambusach. - Paolo Toscanelli. - Kolumb mylnie szacuje obw�d ziemi. - Pasat p�nocno-wschodni �tajemnic� pa�stwow�" Portugalczyk�w. - Emigracja do Hiszpanii. - Kolumb fa�szuje dziennik okr�towy. - Pomiary d�ugo�ci i szeroko�ci geograficznej. - Niesamowite Morze Sargasowe. - Stada ptactwa wskazuj� drog�. - L�dowanie na wyspie San Salvador. - Mit o niewinno�ci dzikich. - Gdzie jest Wielki Chan Tatar�w? - W poszukiwaniu z�ota. - Rozbicie okr�tu i powr�t. - Pielgrzymka. - �winiopas Pizarro i m�ody Cortez stoj� przy drodze. - Dwaj kr�lowie dziel� mi�dzy siebie ziemi�. - Dalsze podr�e i �mier� Kolumba. - Znaczenie jego odkrycia. 1 23 grudnia 1493. Sroga zima zapanowa�a w tym roku, od tygodni puch �nie�ny przykrywa czcigodne miasto Rzeszy Norymberg�. Bardzo zabawny to widok; wielkim starym domom wyros�y ko�paki ze �niegu, domy wtulaj� si� w te ciep�e czepki nocne. A pod podbr�dkami, to jest wy�szymi pi�trami, wysuni�tymi g��boko w ulice, niesforne, rozczochrane, po�yskuj�ce brody z lodu - g�szcz sopli ju� to l�ni�cych jak srebrne nici, ju� to lekko przypr�szonych �nie�nymi kryszta�kami naniesionymi przez p�nocny wicher, kt�ry d�� wczoraj. Dzi� powietrze jest spokojne. Cisza wisi nad miastem. Jutro b�dzie ono obchodzi�o narodziny Chrystusa. Zab�ysn� �wiate�ka, wo�ki i os�y, nieme stworzenia, kt�re by�y �wiadkami narodzin Pana, otrzymaj� obfit� pasz�, siano i koniczyn�. Jutro o tym czasie zabrzmi� u �w. Wawrzy�ca i u �w. Sebalda pienia dzi�kczynne kap�an�w, srebrny g�osik z dzwonnicy Naj�wi�tszej Panny zad�wi�czy nad miastem, zawt�ruje mu basem ko�ci� �w. Ducha, a potem w mosi�nym pog�osie wszystkich dzwon�w Bo�e Dzieci� wst�pi w podwoje swego miasta. Niech b�dzie pochwalony Jezus Chrystus, amen! Ch�opcu, kt�ry biegnie do domu Antoniego Kobergera trzymaj�c w zaci�ni�tej dziecinnej jeszcze r�ce olbrzymi kufel piwa z browaru Tuchera, z nabo�nego zachwycenia dreszcz przebiega po krzy�ach - jutro jest Bo�e Narodzenie. W tej ��aci�skiej" dzielnicy miasta mieszkaj� tak�e z�otnik Durer� ojciec wielkiego Albrechta, artysta-kaligraf Neudorfer, malarz Wolgemut i Hartmann Schedel, lekarz i autor Kroniki �wiata. Ten ch�opak to jeszcze dziecko mimo swych dwunastu lat! Nie przeczuwa wcale, �e za dwadzie�cia kilka lat b�dzie jednym z wielkich w pa�stwie drukarzy- czarnoksi�nik�w i �e w naszych czasach ksi��ki, kt�re wysz�y z oficyny Jana Petrejusa w Norymberdze, b�d� sz�y na wag� z�ota. Dzisiaj, w przededniu �wi�ta Bo�ego Narodzenia Roku Pa�skiego 1493, jest on tylko ma�ym ch�opcem, zmarzni�tym i przestraszonym, kt�rego pos�ano po piwo, Ale pobieg� ch�tnie. Bo tam, w wielkim domu Kobergera, ju� dzisiaj jest �wi�to. I jakie �wi�to! Dzisiaj nareszcie uko�czy si� druk olbrzymiego dzie�a doctoris medicinae Hartmanna Schedla Register des buchs der Cronicken und Geschichten mit Figuren und pildnissen von anbegin der Welt bis auf dise unsere Zeit (�Rejestr ksi�gi Kronik i Historii z wizerunkami i obrazami od pocz�tku �wiata a� po nasze czasy"). Wczoraj uko�czyli druk pierwszej strony ostatniego arkusza: odbita tam by�a wyra�nie wielka mapa Niemiec z morzami, rzekami, g�rami i miastami. By�a tam Lundea w Anglii, kt�r� dzisiaj zowiemy Londynem, Antwerf we Flandrii, Hamburg, Lubick, Gda�sk, Melbing i Ryga ju� wysoko w g�rze, na p�nocy. W �rodkowej Europie Wroc�aw i Krak�w, na po�udniu zaznaczone Lyon, Genewa i Berno, Monachium i Wiede�, Buda, Belgrad, Wara�dyn, Siedmiogr�d i Konstantynopol - wszystkie wielkie miasta �wiata. Dzisiaj pod pras� le�y strona odwrotna: strona CCLXXXVI i ostatnia strona z impressum - jak by�my dzi� powiedzieli - zastrze�eniem praw autorskich. Janowi Piotrowi, p�niejszemu wielce czcigodnemu mieszczaninowi wolnego miasta Rzeszy N�rymbergi, zwanemu Petrejusem, zezwolono przed po�udniem owego dnia sta� przy kolumnie z czcionkami i podawa�. Przypatrywa� si�, jak zecer sk�ada� poszczeg�lne litery impressum, zna� na pami�� tekst, kt�ry powsta� po kilkudniowych naradach mi�dzy autorem Hartmannem Schedlem a wydawc� Antonim Kobergerem, t�umaczem z �aciny Georgem Altenem, �czcigodnymi i �wiat�ymi obywatelami" Sebaldusem Schreyerem i Sebastianem Kammermaistrem, kt�rzy �o�yli pieni�dze na wydanie dzie�a, i wreszcie obydwoma malarzami i rysownikami Micha�em Wolgemutem i Wilhelmem Pleydenwurfiem: �Tu jest wreszcie uko�czona ksi�ga kronik i godnych zapami�tania dziej�w od pocz�tku �wiata a� do czas�w dzisiejszych, przez wielce uczonego m�a po �acinie z wielk� pilno�ci� i rozwag� zebrana. I przez Georga Altena, obecnego pisarza w Norymberdze, z tej�e �aciny czasami zdanie po zdaniu, a czasami (nie bez przyczyny) w streszczeniu na niemiecki prze�o�ona. I nast�pnie przez czcigodnego i szanownego Antoniego Kobergera tam�e w Norymberdze wydrukowana. Za zach�t� i na ��danie czcigodnych i �wiat�ych obywateli Sebalda Schreyera i Sebastiana Kammermaistra, mieszczan tam�e. I przy wsp�pracy Micha�a Wolgemuta i Wilhelma Pleydenwurffa, malarzy tam�e i wsp�mieszczan, kt�rzy dzie�o to wizerunkami odr�cznie ozdobili. Dokonano XXIII dnia miesi�ca grudnia, po narodzeniu Chrystusa, Zbawiciela naszego, MCCCCXCIII roku." Johannes Petrejus pomaga� przy podk�adaniu papieru i tektury pod form�, tak a�eby ka�da litera pi�knie si� zarysowa�a i w pe�ni odbi�a. Trzyma� garnek z farb� mistrzowi drukarskiemu, kt�ry nasyca� ni� sk�ad, patrza�, jak preser eleganckim i prawie niedba�ym ruchem uruchamia� d�wigni�, wskutek czego olbrzymia drewniana �ruba przyciska�a ci�ki tygiel do formy drukarskiej. Ca�a ta wymy�lna technika wprawia�a go w zachwyt. Zdawa� sobie spraw�, �e stoi u progu nowych czas�w. Nie przeczuwa� jednak, jak niebezpieczna stanie si� kiedy� prasa drukarska, kt�rej s�u�y�. By�y, co prawda, dni - sam to przyznawa� - kiedy trwo�liwe ostrze�enia matki przed t� sztuk� czarnoksi�sk� nape�nia�y go niepokojem. Jak dot�d, matka zawsze mia�a racj�. Nie przeczuwa�, jak s�uszne by�y tym razem jej przestrogi. Stara� si� gorliwie pchn�� naprz�d now� sztuk�. Kilkadziesi�t lat p�niej ulepszy� j� wynalazkiem, zast�puj�c drewniane wrzeciono tokowe wrzecionem mosi�nym, dzia�aj�cym lekko i r�wnomiernie; nie wiedzia�, �e tymi udoskonaleniami technicznymi przyczynia si� tylko do intronizacji s�owa drukowanego jako najwy�szego Boga, nie wiedzia�, �e drukuj�cy, czytaj�cy, o�wiecony naukowo cz�owiek stanie si� pokornym niewolnikiem tego drukowanego s�owa, rodzajem homunkulusa, kt�ry zburzy organiczn� harmoni� �wiata. Wielki Bo�e, czy� m�g� to przeczu�! A c� to by� za wspania�y wiecz�r! Przyszed� sam pryncypa�, aby przypatrzy� si� drukowi ostatnich dw�ch stron: im� pan Antoni Koberger, w�a�ciciel najwi�kszej drukarni �wiata, zatrudniaj�cej dwudziestu kilku mistrz�w, samych uczonych pan�w, i ponad stu robotnik�w. We Frankfurcie, Wenecji, Hamburgu, Ulmie, Augsburgu, Bazylei, Erfurcie, Wiedniu, Lyonie i innych wielkich miastach Europy posiada� oficyny ksi�garskie, w kt�rych pracowali jego przedstawiciele jako ksi�garze, buchalterzy, spedytorzy. Skoro przy uko�czeniu druku obecny by� sam pan Antoni Koberger, cz�owiek zacny i powa�any, to matka ma�ego Janka na pewno nie mia�a racji. �aden Koberger nie wdawa� si� w nieuczciwe sprawy. Ale oto dom Kobergera. Twardy klekot pras dolatywa� a� na ulic�. Potem s�ycha� by�o ostry d�wi�k przy odejmowaniu formy, kt�r� mistrz drukarski znowu nasyca� farb�. Klap - klip - klap - brzmia�o to jak uderzanie cep�w w tajemniczym rytmie. Ch�opak wzdrygn�� si�. Potem ca�ym ci�arem cia�a pchn�� drzwi. Powoli uchyli�y si� odrzwia, owion�� go panuj�cy w drukarni dziwny zapach farby, oleju i o�owiu, kt�rego nie zapomni nigdy, kto kiedykolwiek w �yciu nim oddycha�. Norymberska Kronika �wiata Hartmanna Sched�a, pot�ny foliant o wieluset stronicach obj�to�ci, oko�o czternastu funt�w wagi, jest najwi�kszym inkunabu�em �wiata. Antoni Koberger m�g� s�usznie by� dumny z tego, �e olbrzymie dzie�o, ozdobione dwoma tysi�cami drzeworyt�w, wysz�o jego nak�adem i by�o t�oczone w jego drukarni. Jest ono bowiem chyba najlepszym dowodem niezwykle szybkiego rozwoju, jaki w niespe�na pi��dziesi�t lat po jej wynalezieniu osi�gn�a czarnoksi�ska sztuka drukarska. W p�niejszych wiekach tylko radio i telewizja, dwa inne �rodki rozpowszechniania wiadomo�ci, dwie inne mo�liwo�ci techniczne zapewniaj�ce cz�owiekowi wszechobecno��, przesz�y r�wnie b�yskawiczny rozw�j. Jest to bardzo znamienne. Zjawiska tego rodzaju zachodz� bowiem tylko w�wczas, gdy spokojny nurt czasu i pokole� zaczyna si� burzy�, gdy wy�ania si� nowa epoka. I jak radio i telewizja s� wyrazami nowego rozdzia�u dziejowego, kt�ry zacz�� si� z wybuchem pierwszej wojny �wiatowej, tak i Kronika �wiata Kobergera jako osi�gni�cie techniczne nosi na sobie pi�tno nowego czasu. Oczywista, mo�na by twierdzi�, �e stare wino zosta�o tu tylko przelane w nowe naczynia. Olbrzymia ksi�ga, kt�rej druk Antoni Koberger uko�czy� 23 grudnia 1493 roku, nale�y z ducha w znacznej mierze jeszcze do �redniowiecza. Na jednej z ostatnich stron jest wezwanie do czytelnik�w, �dostojnych w�odarzy, pra�at�w, cesarzy i kr�l�w, ksi���t, pan�w i pacho�k�w", aby pami�tali, �e koniec �wiata jest bliski. �Otw�rzcie oczy, nastawcie uszy i pami�tajcie o przesz�ych i przysz�ych czasach - a�eby was �mierciono�ny sen nie zaskoczy� ani nag�y promie� zmiennego szcz�cia nie zrani�!" Jest to �a�obne proroctwo rozpowszechnione w ko�cu XV wieku i znane nam z niezliczonych podobnych wypowiedzi: Ostatni dzie� �wiata jest bliski, czy�cie pokut�, grzesznicy! Zgodnie z tradycj� umieszczony te� zosta� w Kronice Kobergera taniec �mierci. Pierwszym z tych groz� przejmuj�cych obraz�w by� fresk wymalowany w 1424 roku na murach cmentarza Niewinnych Dziatek w Pary�u. Od tego czasu nie sk�piono trudu, by ci�gle na nowo odtwarza� w obrazach dziki taniec, w kt�ry, wed�ug wyobra�e� �redniowiecza, wielki kosiarz puszcza si� ze swymi ofiarami. Taniec �mierci, przedstawiony w norymberskiej Kronice �wiata, jest najokropniejszym w swej wymowie z wszystkich tego rodzaju dzie� sztuki. Obraz ten, stworzony przez Albrechta Durer�a i w jego pracowni wyryty w drzewie, nie jest ju� niewinnie naiwny, lecz intelektualistyczny i przepojony okrutn� ironi�. �mier� zesz�a tu na drugi plan. Opiera si� o lew� kraw�d� obrazu, zdegradowana do rz�du pogardzanego flecisty, kt�ry przygrywa ta�cz�cym. Pierwszy plan zajmuj� dwa ta�cz�ce szkielety, m�ski i �e�ski. Odrysowane zosta�y z najwy�szym realizmem, s�yszy si� wprost klekot ich ko�ci, czuje zmys�ow� rozkosz ich ta�ca. Jak gdyby podniecone westchnienia ta�cz�cych nie pozwala�y biednym duszom le�e� spokojnie w grobach, na wp� przegni�e trupy podnosz� si� z nich ku kusz�cym rytmom. Panieneczka w rogu obrazu we�mie zaraz udzia� w tej zabawie. Z jej cia�a, kt�re niegdy� by�o zapewne pi�kne, zwisaj� zgni�e piersi, a wok� ud, kt�re niedawno jeszcze pie�ci�y czu�e r�ce, wij� si� kiszki z p�kni�tego brzucha. Straszny to widok. Jest w tym obrazie intencja. Bije z niego chorobliwa rozkosz zgrozy - lubie�na, przewrotna. Nie jest to tylko spekulacja nak�adcy. Tematyk� sw� obraz Durer�a nale�y oczywi�cie do �redniowiecza, bo kto za czas�w Kobergera chcia� wyda� ilustrowan� histori� �wiata, ten musia� pokaza� tak�e taniec umar�ych. Ale spos�b, w jaki go tutaj ukazano, jest ju� nowoczesny, tak �e przy u�yciu nieco tylko odmiennych �rodk�w technicznych m�g�by �mia�o pochodzi� z pogr��onej w rozterce sztuki naszych niepewnych czas�w. Nowoczesny jest tak�e spos�b, w jaki Koberger ilustruje swoje dzie�o. Ju� przed Kronik� norymbersk� istnia�o oczywi�cie kilka dzie� drukowanych z ilustracjami. By� wi�c s�ynny Dergoldene Thron (�Z�oty tron"), wydrukowany w 1470 roku przez Alberta Pfistera w Bamberdze. Zawiera� dwadzie�cia pi�� ilustracji, ale by�y to w�a�ciwie dwa drzeworyty ci�gle si� powtarzaj�ce i opatrzone jedynie r�nymi napisami. Tak post�pi� Peter Sch�ffer z Moguncji, gdy w 1492 r. wyda� Kronik� sask�. Zam�wi� u malarza i kaza� wyci�� w drzewie cztery obrazy miast, kilka rysunk�w rycerzy, dam i biskup�w. I to mu wystarczy�o do zilustrowania dziej�w od pocz�tku �wiata do jego czas�w. Ani jemu, ani jego czytelnikom bynajmniej nie wadzi�o, �e Halberstadt wygl�da tak samo jak Rzym, Hamburg jak Salzwedel, a Munster jak Hildesheim. Trudno nam to dzisiaj zrozumie� - w�wczas ilustracja nie mia�a jeszcze warto�ci realnej, lecz tylko symboliczn�. W swej Kronice Koberger nie zerwa� zreszt� zupe�nie z dawnym zwyczajem. W jego arcydziele drukarskim cesarze, kr�lowie i ojcowie Ko�cio�a najrozmaitszych czas�w i kraj�w ukazani s� nieraz identycznym rysunkiem, a czytelnik stwierdza ze zdziwieniem, �e ilustracja oznaczona jako Moguncja ukazuje si� w innych miejscach ksi��ki jako Neapol, Akwileja, Bolonia czy Lyon. Ale s� to wyj�tki i na tym polega nowoczesno�� i oryginalno�� dzie�a. Przez d�ugi czas wysy�a� Koberger Micha�a Wolgemuta i Wilhelma Pleydenwurffa, wielkich nauczycieli i koleg�w Durer�a, do Europy �rodkowej, aby otrzyma� od nich prawdziwe i zgodne z rzeczywisto�ci� obrazy miast. Rysunki miast, takich jak Norymberga, Augsburg, Monachium, Wiede�, Strasburg i Magdeburg, s� prawdziwe. Z ko�cem XV wieku wygl�da�y rzeczywi�cie tak, jak je przedstawia Kronika �wiata. Szczeg�lnie interesuj�ce jest to zw�aszcza, je�li chodzi o Magdeburg, gdy� zosta� on w sto pi��dziesi�t lat p�niej przez Tilly'ego tak doszcz�tnie zniszczony, �e tylko z Kroniki Kobergera mo�na si� dowiedzie�, jak przedtem wygl�da�. W naszym �wiecie, zaopatrywanym tak hojnie w obrazy przez fotografi�, film i telewizj�, nie mo�emy sobie nawet wyobrazi�, jaki prze�om oznacza�a norymberska Kronika �wiata. Do tej pory bowiem rzeczywisto�� nie by�a przedmiotem zainteresowania. W Kronice ukazuje si�, po raz pierwszy chyba na Zachodzie, jako warto�� samoistna. I do chwili obecnej to, co realne, tylko dlatego, �e istnieje, warto�� t� na og� zachowa�o. W wielkim dziele drukarskim Kobergera przeplataj� si� cechy �redniowieczne i nowoczesne. Powsta�o ono w historycznej chwili, gdy nad- chodzi� ju� nowy czas. Albowiem wkr�tce po owym 23 grudnia 1493 roku dowiaduj� si� ludzie tak�e w Norymberdze, �e niejaki Crist�bal Colon, admira� Jego Arcykatolickiej Mo�ci Kr�la Hiszpanii, odkry� za oceanem nowe l�dy. 2 24 czerwca 1493. Podczas gdy w Norymberdze, du�ym o�rodku wiedzy geograficznej w Europie, stukaj� i hucz� prasy drukarskie Kobergera, dziwna pielgrzymka wyrusza z dworu Ich Kr�lewskich Hiszpa�skich Mo�ci w Barcelonie. Na przedzie kroczy s�u�ba kr�lewska ubrana w szaty czerwone, z�ote i bia�e, nios�c dumnie herby Aragonii i Kastylii. Za ni� post�puj� mnisi-pokutnicy w zgrzebnych habitach, z go�ymi g�owami w pal�cym s�o�cu po�udnia, z p�on�cymi �wiecami w r�ku. Krocz�c w tyle za lekkonogimi i strojnymi hajdukami kr�lewskimi mnisi wygl�daj� niepoka�nie i niezbyt poci�gaj�co. Przez ca�y czas pr�buj� prostowa� palcami gn�ce si� w upale �wiece woskowe, co dla t�umu gapi�w jest �r�d�em nieustaj�cej i gorsz�cej weso�o�ci. Ale nagle t�um milknie. Ludzie wyci�gaj� g�owy, oczy im b�yszcz�. Oto nadchodz�! Zbli�a si� w pochodzie pi�ciu m�czyzn, ubranych r�wnie� w zgrzebne habity, jak mnisi, ale bez �wiec. W�skie, br�zowe twarze o orlich profilach. Krucze w�osy spadaj� im na ramiona. Tu i �wdzie, mimo nadzoru duchownych, barwna wst��ka spina potok w�os�w, z d�ugich czupryn stercz� wachlarze cudacznych pi�r. Indianie - ludzie stamt�d! Poddani Wielkiego Chana Azji! Obco i gro�nie wygl�daj� nawet w habitach. Jeden z gapi�w �egna si� krzy�em �wi�tym i odmawia star� b�agaln� modlitw� ludzi z Estremadury: �Pom� nam, Matko �wi�ta z Gwadelupy!" A gdy z prawa i z lewa przy��czaj� si� do tej modlitwy s�siedzi, jednostajny szept niesie si� wzd�u� drogi. Szmer i westchnienia id� za Indianami. Czerwoni ludzie przys�uchuj� si� ze zdziwieniem. Wreszcie pytaj�, co to oznacza. Gdy dowiaduj� si�, �e Panna �wi�ta z Gwadelupy jest przede wszystkim or�downiczk� wojownik�w, wielkie zainteresowanie maluje si� na ich twarzach. Oni s� przecie� tak�e wojownikami. Tam, za wielkim morzem, w ich ojczy�nie, wszyscy m�czy�ni nosz� bro�. Nied�ugo potem czerwoni rodacy w Meksyku i Peru wznios� wsz�dzie prymitywne rze�by wielkiej Or�downiczki, powstan� nowe Gwadelupy. Starzy bogowie okazali si� bezsilni wobec obcych przybysz�w, mo�e pomocna b�dzie bia�a Pani. Je�li lituje si� nad zwyci�skimi bia�ymi lud�mi - zmi�uje si� tym bardziej nad pobitymi i uci�nionymi! Pi��set lat min�o od tego czasu. Ale w Po�udniowej Ameryce, wsz�dzie, gdzie �yj� Indianie, w szepcie i westchnieniu modlitwy b�agalnej, w g�uchej gro�bie i rozdzieraj�cym krzyku rozpaczy dzi� jeszcze s�ycha�: �Pom� nam, Matko �wi�ta z Gwadelupy!" Pielgrzymka zd��a do Panny �wi�tej z Gwadelupy, do starego gotyckiego ko�cio�a klasztornego w jednej z dolin poprzecznych Sierra de Guadalupe, do cudownej figury Matki Boskiej, kt�r� wed�ug legendy wyrze�bi� mia� ewangelista �ukasz. Ch�opi, �ebracy i komedianci, kaleki, ladacznice i panowie, stoj�cy przy drodze i gapi�cy si� na poch�d - dobrze wiedz�, kto teraz nadchodzi. To jeden z mo�nych tego �wiata b�aga o odpuszczenie mu grzech�w. To admira�, �zwyci�zca Oceanu", kt�ry po drugiej stronie niesko�czonych odm�t�w wodnych odkry� nowy l�d. Czy rzeczywi�cie wszystko to odby�o si� bez czar�w? Czy rzeczywi�cie "Wszechmocny roztoczy� sw� �ask� nad tym cudzoziemcem, o kt�rym tak wielu m�wi, �e jest �ydem, p�-Maurem i czarnoksi�nikiem? A mo�e by�o to tylko mamid�em piek�a i wszetecznym dzie�em czarownic? Jak m�g� cz�owiek ten zatrzyma� swe okr�ty, gdy nad okr�g�o�ci� kulistej ziemi ze�lizgiwa�y si� w bezdenn� przepa��? Jakich zakl�� u�y�, by moce podziemne pozwoli�y mu wbrew wszelkim prawom natury wspi�� si� w drodze powrotnej do Hiszpanii na sklepion� g�r� w�d oceanu? Podczas gdy uroczysta procesja pnie si� powoli i mozolnie przez g�ry Estremadury, zakurzeni, tajemniczy je�d�cy galopuj� po wszystkich drogach nad Morzem �r�dziemnym. Ju� w po�owie marca 1493 roku Don Luis de la Cerda, ksi��� Medinaceli, grand hiszpa�ski, wielki kupiec i armator, dowiedzia� si� przez sw� prywatn� s�u�b� wywiadowcz� w Lizbonie, �e Kolumb wr�ci� i znalaz� wszystko, czego szuka�. A zaledwie osiem dni p�niej, w ostatnim tygodniu marca, nadchodzi do szefa tajnej s�u�by wywiadowczej Signorii florenckiej doniesienie agenta, �e z polecenia kr�la Hiszpanii kilku m�odych ludzi na trzech karawelach odkry�o na zachodnim oceanie wielk� wysp� zamieszka�� przez ludzi. Nie znaj� tam �elaza, ale jest za to obfito�� z�ota, bawe�ny i korzeni. Wiadomo�� ta spada na Florencj� jak grom. Bogate miasto nad Arnem nie jest wprawdzie bezpo�rednio zainteresowane w handlu morskim jak Genua lub Neapol, ale, podobnie jak inne miasta w�oskie, i ono �yje z importu z�ota afryka�skiego, korzeni wschodnich i ze zwi�zanych z tym interes�w bankowych i gie�dowych. Ta niezwykle lukratywna dzia�alno�� b�dzie nara�ona na szwank, je�li doniesienia agent�w hiszpa�skich oka�� si� prawdziwe. Handel z Afryk� i Wschodem jest utrudniony, a od chwili zdobycia Konstantynopola przez Turk�w wielce ryzykowny, trzeba wi�c si�� rzeczy zwr�ci� si� ku nowo odkrytym l�dom na zachodzie. We W�oszech zdawano sobie jasno spraw� z gro��cego z tej strony niebezpiecze�stwa. Ale nawet najbardziej przebieg�y bankier lub armator w�oski nie m�g� przewidzie� skutk�w nowych odkry� hiszpa�skich. Nikt nie przypuszcza� oczywi�cie, �e miasto zubo�eje, �e ju� nast�pne pokolenia nie b�d� mog�y rozebra� wal�cych si� dom�w, ko�cio��w i umocnie�, aby zast�pi� je nowoczesnymi budowlami, �e kwitn�ce miasta zamieni� si� w rodzaj zamieszka�ego muzeum. Je�eli dzi� w Wenecji, Pawii, Florencji, Rawennie lub Sienie, w Rothenburgu, Nordlingen, Augsburgu i Norymberdze chodzimy po tych samych ulicach, po kt�rych przed pi�ciuset laty chodzili nasi przodkowie, je�eli w tych samych domach, co w�wczas, ludzie kochaj� si� i cierpi�, rodz� si� i umieraj�, je�eli w tych samych ko�cio�ach zanosi si� mod�y do Boga i Jego �wi�tych, je�eli wygl�damy przez stare wykusze w murach obronnych i przez blanki wie�, przez kt�re dwadzie�cia pokole� wcze�niej ludzie w stalowych he�mach wypatrywali ponuro wroga, je�eli tutaj czas stan��, podczas kiedy gdzie indziej p�dzi� ku nieznanej przysz�o�ci - jest to jednym z wielu skutk�w, kt�re sprawi� czyn Kolumba. Jak Herkulanum i Pompea zosta�y niegdy� zasypane przez wybuch Wezuwiusza, tak i tutaj dokona�o si� jedyne w historii kultury �zasypanie". Albowiem z chwil� odkrycia Ameryki handel i komunikacja odwr�ci�y si� niejako w oka mgnieniu od Morza �r�dziemnego i miast g�rno- niemieckich, przenosz�c si� do Hiszpanii i Portugalii. Nabrze�a w�oskich miast portowych wyludniaj� ,si�, spichrze pustoszej�, czas staje. Nie mogli tego oczywi�cie przewidzie� ludzie �yj�cy we W�oszech wsp�cze�nie z Kolumbem. Niemniej jednak s� oni poruszeni i zaniepokojeni. I podczas gdy u ich kontrahent�w po drugiej stronie Alp staro�wiecko wygodne �ycie toczy si� dalej starym trybem, jak gdyby nic nie zasz�o, W�osi zbieraj� skrz�tnie wszystkie wiadomo�ci, kt�re mo�na uzyska� z Hiszpanii. Kupiec w�oski Anniba�e Zenaro, osiad�y w Barcelonie, wysy�a 9 kwietnia 1493 roku do swego brata w Mediolanie obszern� relacj� o odkryciach Kolumba. W dwa tygodnie p�niej odpis tego listu le�y na biurku ksi�cia Ercole d'Este. R�wnocze�nie Rzym otrzymuje kopi� s�ynnego sprawozdania z podr�y, kt�re Kolumb sporz�dzi� dla hiszpa�skiej pary kr�lewskiej. Z ko�cem kwietnia 1493 roku pose� ksi�cia mediola�skiego Lodovica Moro w Rzymie zawiadamia swego mocodawc� o tre�ci tego sprawozdania. A 25 kwietnia 1493 roku pisarz miejski w Sienie zapisuje, �e �z kilku wiadomo�ci listownych od swoich rodak�w w Hiszpanii i z ustnych relacji wielu innych m��w zaufania" dowiedzia� si�, �e niejaki Christoforo Colombo odkry� na zachodzie oceanu nowe wyspy pe�ne z�ota i korzeni. �A ludzie tamtejsi uwa�aj� naszych ludzi za bog�w" - dodaje. Z pocz�tkiem maja 1493 roku sprawozdanie Kolumba wychodzi w Rzymie nawet jako �nadzwyczajne wydanie", praszczur naszych pism codziennych, kt�re dat� swego urodzenia mog� liczy� od ukazania si� tej ulotki, obliczonej na szerokie ko�a czytelnik�w, a w roku 1494 drukuje si� j� r�wnie� w Antwerpii, Bazylei i Pary�u. Dziwne to i niezrozumia�e, �e rozgarni�ci kupcy z wielkich miast handlowych w Niemczech po�udniowych nic nie wiedzieli o podnieceniu swych w�oskich partner�w. A jednak s�dz�c z zachowanych dokument�w z owych czas�w tak istotnie by�o. 14 lipca 1493 roku dr Hieronymus Munzer z Norymbergi napisa� mianowicie d�ugi list do kr�la portugalskiego Jana II, w kt�rym z polecenia cesarza niemieckiego Maksymiliana wzywa usilnie obcego monarch� do odkrycia Ameryki. Munzer nie tylko dowodzi, �e ekspedycja taka nie jest trudna do przeprowadzenia, ale wskazuje r�wnie�, �e handel z krajami za oceanem by�by niezmiernie intratny: �Bior�c pod uwag� te okoliczno�ci Maksymilian, kr�l niezwyci�ony, kt�ry przez sw� matk� sam jest pochodzenia portugalskiego, pragnie przez m�j skromny list wezwa� Wasz� Kr�lewsk� Mo��, by� raczy� odnale�� wschodni kraj bogatego Kataju. Jak na ko�cu drugiej ksi�gi o niebie i �wiecie przyznaje Arystoteles, jak w pi�tej ksi�dze swej historii naturalnej podaje Seneka i Petrus Alliacus, naj�wiatlejszy kardyna� swego czasu, i wielu innych o�wieconych m��w, tak i ja twierdz�, �e pocz�tek zamieszka�ego Wschodu ziemi le�y bardzo blisko ko�ca zamieszka�ego Zachodu. Dowodem na to s� s�onie, kt�rych w obu tych miejscach jest bardzo wiele, oraz trzcina z wybrze�y wschodnich, kt�r� burza nanosi na wybrze�a Azor�w. Niezliczone s� te� i, �miem twierdzi�, pewne do-wody, z kt�rych wynika jasno, �e owo morze w stron� wschodniego Kataju mo�na przep�yn�� w ci�gu niewielu dni... Masz Wasza Kr�lewska Mo�� �rodk�w i bogactw co niemiara, masz bardzo do�wiadczonych �eglarzy, kt�rzy sami chcieliby posi��� nie�miertelno�� i s�aw�. Jak� s�aw� uzyskasz Wasza Kr�lewska Mo��, gdy sprawisz, �e zamieszka�y Wsch�d stanie si� znany Zachodowi, i jak�� korzy�� przyniesie Ci potem handel! Wyspy na Oceanie uczynisz zyskownymi, a zdumieni kr�lowie poddadz� si� Twemu panowaniu!" Listu tego Miinzer nie by�by oczywi�cie napisa�, gdyby odkrycia Kolumba znane ju� by�y w lecie 1493 roku w Norymberdze albo gdyby ludzie byli tam przekonani, �e W�och dotar� rzeczywi�cie do nadmorskich kraj�w wschodniej Azji. Ale jeszcze w cztery lata p�niej, gdy Bart�omiej Kistler ze Strasburga oddaje do druku niemiecki przek�ad sprawozdania Kolumba z jego pierwszej podr�y, przeznaczonego dla hiszpa�skiej pary kr�lewskiej, wypisuje na stronie tytu�owej: �Wielce przyjemne czytanie o kilku wyspach, kt�re przed niedawnym czasem zosta�y przez kr�la Hiszpanii znalezione. I m�wi o wielkich dziwnych rzeczach, kt�re na tych wyspach si� znajduj�." Czy�by przem�drzali uczeni niemieccy nie wierzyli synowi w�oskiego tkacza? Twierdzi� przecie�, �e by� w Kataju, owym wspania�ym pa�stwie, kt�re przed dwustu laty opisywa� z takim zachwytem wenecjanin Marko Polo. Zapewne, Kolumb odkry� wszelkie mo�liwe wyspy daleko za morzem. Ale czy nale�� one rzeczywi�cie do Kataju? Poza niemieckimi uczonymi tak�e inni ludzie stawiaj� znak zapytania przy wiadomo�ciach odkrywcy. On sam m�wi, �e jest pewny swej sprawy. Czy jest istotnie tak pewny? Oczywista, na dworze kr�lewskim w Barcelonie przyj�to go z wszelkimi honorami. Nosi teraz tytu� �admira�a Oceanu", wicekr�la i gubernatora wszystkich wysp indyjskich. Podczas uroczystego przyj�cia wydanego przez Ich Kr�lewskie Mo�cie zaj�� miejsce mi�dzy nimi, na kr�lewskim krze�le tronowym. Zosta� podniesiony do stanu szlacheckiego i posiada herb nadany mu przez kr�la. Ma tak�e oficjalny dokument nominacyjny, kt�ry jego i jego rodzin� zatwierdza �na teraz i na zawsze" w ich dostojnych urz�dach. Kolumb przyj�� ch�tnie wszystkie te zaszczyty. Ale gryzie go sumienie. I podczas mozolnego marszu pokutniczego do wielkiej Or�downiczki z Gwadelupy dr�czy go bezustannie pytanie, kt�re b�dzie go nurtowa�o do �mierci: czy to, co odkry�, jest rzeczywi�cie Katajem? Kataj oznacza z�oto, z�oto i jeszcze raz z�oto. A na wyspie Cipangu, o kt�rej Marko Polo opowiada�, �e le�y przed pa�stwem Wielkiego Chana na morzu wschodnim, jest tak�e mn�stwo z�ota i wspania�ych szlachetnych kamieni. Przywi�z�, co prawda, ze swej podr�y troch� z�ota, tak �e para monarsza da�a si� przekona�. Ale w gruncie rzeczy by�o tego z�ota tak ma�o, �e nie mo�e pozby� si� n�kaj�cych go w�tpliwo�ci. I istotnie wszystkie p�niejsze podr�e Kolumba s� jednym dr�cz�cym poszukiwaniem namacalnego dowodu, �e s�uszne by�y jego nadzieje, twierdzenia, jego upieranie si�, i� by� rzeczywi�cie w Chinach lub Indiach. Pom�, Matko �wi�ta z Gwadelupy! Przy Talavera de la Reina, na zach�d od Madrytu, Kolumb i jego procesja przekraczaj� rzek� Tag. Droga, w tym miejscu ma�o co szersza od �cie�ki, pnie si� zakosami w g�r� Sierra de Estremadura. Z czerwcowego nieba pra�y niemi�osiernie s�o�ce. Szarobrunatne stoki g�rskie wydaj� si� w tym o�lepiaj�cym �wietle skrzep�ymi falami kamiennego morza. Niemi�osierne, nieub�agane, obce, z�e! Jak daleko jest B�g! A przecie� B�g widomie wi�d� go i prowadzi�! Jego, Krzysztofa Kolumba, biednego tkacza z �Genova la Superba", bogatej, pot�nej Genui, kt�rej mieszka�cy uwa�ali si� zawsze za lepszych od reszty W�och�w. I gdy admira� ci�ko dysz�c pnie si� powoli w g�r�, my�l jego wraca do mi�ej ojczyzny w�oskiej, do szcz�liwego dzieci�stwa i m�odo�ci, do owych pocz�tk�w sprzed wielu, wielu lat... Oto Genua i dom rodzicielski przy Porta Dell Olivella, wschodniej bramie miasta. Oto jego ojciec, Domenico Co�ombo, weso�y genue�czyk, z zawodu tkacz, a zarazem str� bramy 01ivella. Ale osiemdziesi�t cztery funty genue�skie, kt�re za to rocznie otrzymuje, nie wystarczaj� na utrzymanie rodziny, a i dochody z w�a�ciwego zawodu s� bardzo niskie. Nieraz bieda zagl�da�a do mieszkania Kolumb�w, a cho� Dominik by� powa�nym mieszczaninem, nigdy nie op�ywa� w dostatki. Obok swej tkalni otworzy� w p�niejszych latach sklepik z serem, pr�bowa� tak�e handlu winem, ale zawsze dawa� obietnice, kt�rych nie m�g� dotrzyma�, ci�gle zamawia� towary, kt�rych nie m�g� zap�aci�, d�ugi ros�y - s�owem, nic si� jako� ojcu nie wiod�o. Tak dorasta urodzony w 1451 roku Krzysztof Kolumb, syn do�� szanowanych, ale niew�tpliwie ca�kiem prostych ludzi. P�no dopiero nauczy� si� czyta� i pisa�, zna� si� troch� na tkactwie, a dzi�ki urozmaiconej dzia�alno�ci zarobkowej ojca uda�o mu si� co� nieco� pow�cha� z niejednej ga��zi rzemios�a i handlu. Ale po �acinie nie umie, a wi�c zamkni�te s� przed nim drzwi do dalszego kszta�cenia i wy�szej wiedzy; ba, nawet po w�osku nie umie zbyt dobrze. Jako m�ody cz�owiek m�wi� widocznie tylko narzeczem genue�skim, kt�rego bynajmniej nie rozumie si� w ca�ych W�oszech. Nie daje mu to zbyt dobrego startu. Ale jako dziewi�tnastoletni m�odzieniec r�czy dnia 31 pa�dziernika 1470 roku za zaci�gni�ty przez ojca d�ug, kt�ry wynosi� czterdzie�ci osiem funt�w genue�skich. Zdaje si� wi�c, �e Krzysztof zna� si� troch� na interesach i ju� jako m�ody cz�owiek zarabia� pieni�dze. Wkr�tce potem spotykamy go jako urz�dnika domu bankowego Centurionich w Genui - musia� widocznie wzbudza� zaufanie i co� umie�. Dzi�ki posadzie u Centurionich Kolumb wychodzi na morze. Jak ka�dy ch�opak, kt�rego lata up�ywaj� nad brzegiem morza, tak i on p�ywa� zapewne nieraz na �odziach rybackich. Mo�e nawet tu i �wdzie przypatrywa� si� rysownikom map, �l�cz�cym nad portolanami, modnymi mapami morskimi, kt�re si� w tym czasie ukaza�y. Genua by�a bowiem siedzib� s�ynnej szko�y kartograficznej, kt�ra dostarcza�a map wszystkim miastom nadmorskim Italii, z jej us�ug korzysta�a tak�e Portugalia, ilekro� jaka� nowa wyprawa do Afryki wraca�a z wynikami swych obserwacji. Mo�liwe te�, �e w latach 1470 do 1472 Kolumb da� si� zwerbowa� na jeden z wielu �aglowc�w handlowych Genui. Ale dow�d odbycia przez niego po- dr�y morskiej posiadamy dopiero z roku 1475, gdy w s�u�bie Centurionich wybra� si� na Chios. Wczesnym latem 1476 wyp�ywa znowu z wielkim konwojem genue�skim, kt�ry ma przywie�� �ywic� pistacjow� z Morza �r�dziemnego do Lizbony i Flandrii. Ale w po�owie sierpnia u po�udniowego wybrze�a Portugalii, niedaleko Przyl�dka �w. Wincentego i w pobli�u Lagos, silna flota portugalsko-francuska napada na konw�j i rozbija go. I teraz nast�puje w �yciu Kolumba wielki, cudowny zwrot. Po zatoni�ciu okr�tu morze wyrzuca go, lekko rannego, uczepionego do szcz�tka kad�uba, na l�d w pobli�u Lagos. Stamt�d wyje�d�a kilka tygodni p�niej do Lizbony. Dla kupc�w i �eglarzy pi�kne miasto nad Tagiem jest w owym czasie najbardziej interesuj�cym miejscem �wiata. Rok w rok zawijaj� tutaj z dalekiej Afryki kr�lewskie okr�ty handlowe z �adowniami pe�nymi kosztowno�ci i najdziwniejszych przedmiot�w: ci�kich skrzy� ze z�otem, grubych work�w pe�nych ostrego pieprzu Malaguetta, olbrzymich p�k�w ko�ci s�oniowej i coraz to nowych grup boja�liwie u�miechni�tych, czarnych niewolnik�w. Obok smuk�ych portugalskich kaawel stoj� tam brzuchate kogi z Hamburga i Londynu, a na Praca do Commercio pi�trz� si� towary. Niesko�czony, g�sty t�um ludzi faluje w obie strony i przelewa si� przez w�skie uliczki miasta - ogni�ci Maurowie, Irlandczycy z w�osami jak len, dumni, milcz�cy Kastylijczycy, otyli Grecy, czarni jak heban ksi���ta murzy�scy ze Z�otego Wybrze�a, zwinni W�osi, opa�li flandryjscy sukiennicy, eleganccy Francuzi. By�, zdaje si�, pocz�tek 1477 roku, gdy Krzysztof Kolumb przyby� do Lizbony. Wysoki, rudawy, niebieskooki genue�czyk nie rozumie ani s�owa po portugalsku. Mimo to niebawem czuje si� w obcym mie�cie jak u siebie w domu. Od dawna mieszka w Lizbonie znaczna kolonia genue�ska - bankierzy, kapitanowie okr�t�w, astronomowie i kartografowie. Kolumb ma w�r�d nich niejednego znajomego, z pewno�ci� pomog� mu stan�� na nogi. Nie omyli� si�. Niebawem jest ju� przyzwoicie odziany i zarabia tyle, �e mo�e uczy� si� po portugalsku, hiszpa�sku i po �acinie. Przede wszystkim po �acinie! Kto nie w�ada j�zykiem nauki, j�zykiem wszystkich podr�cznik�w, ten nigdy nie b�dzie m�g� zajmowa� si� nautyk� i astronomi�. A tym nale�y si� tu zaj��. Nie trzeba szczeg�lnej przenikliwo�ci, by to zrozumie�. Krzysztof Kolumb nauczy� si� niejednego w szko�ach kartograficznych Genui. To mu si� teraz przydaje. Z zapa�em pogr��a si� w studiach, niebawem opanowuje sztuk� rysowania map tak �wietnie, jak si� tego ��da w Lizbonie. Ale w �y�ach genue�skiego zapale�ca p�ynie zbyt niespokojna krew, by m�g� zadowoli� si� �l�czeniem nad mapami przez ca�e �ycie. Zdaje si�, �e po pewnym czasie nawi�za� znowu stosunki z firm� Centurionich, kt�rzy maj� fili� w Lizbonie. W roku 1478 wielka stara firma wysy�a swego dawnego pracownika na Mader�; ma tam zakupi�