13524
Szczegóły |
Tytuł |
13524 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
13524 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13524 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
13524 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Paul Hermann
Poka�cie mi testament Adama
Tytu� orygina�u niemieckiego
�ZEIGT MIR ADAMS TESTAMENT*
WAGNIS UND ABENTEUER DER ENTDECKUNGEN
Printed in Poland
Pa�stwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1968 r.
Wydanie drugie
SPIS TRE�CI
Wst�p
CZ�SC PIERWSZA
Pom� nam, Matko �wi�ta z Gwadelupy!
Ksi�ga kronik. - Pani Petrejus nie ma wielkiego mniemania o �czarnej sztuce" -
Anhtonius
Koberger i Hartmann Schedel. - Fotoreporterzy z atelier Albrechta Durer�a. -
Procesja p�tnicza
Kolumba. - S�u�ba wywiadowcza pracuje, a niebezpieczne nowiny szerz� si� po
krajach. - Porta
dell'Olivella w Genui. - Urz�dnik bankowy, �eglarz, rozbicie okr�tu i ocalenie w
Portugalii. - Syn
tkacza uczy si� �aciny i zaczyna bywa� w towarzystwie. - O fasoli morskiej i
bambusach. - Paolo
Toscanelli. - Kolumb mylnie szacuje obw�d ziemi. - Pasat p�nocno-wschodni
�tajemnic�
pa�stwow�" Portugalczyk�w. - Emigracja do Hiszpanii. - Kolumb fa�szuje dziennik
okr�towy. -
Pomiary d�ugo�ci i szeroko�ci geograficznej. - Niesamowite Morze Sargasowe. -
Stada ptactwa
wskazuj� drog�. - L�dowanie na wyspie San Salvador. - Mit o niewinno�ci dzikich.
- Gdzie jest
Wielki Chan Tatar�w? - W poszukiwaniu z�ota. - Rozbicie okr�tu i powr�t. -
Pielgrzymka. -
�winiopas Pizarro i m�ody Cortez stoj� przy drodze. - Dwaj kr�lowie dziel�
mi�dzy siebie ziemi�. -
Dalsze podr�e i �mier� Kolumba. - Znaczenie jego odkrycia.
CZ�SC DRUGA
Ziemia jest kul�
Przekle�stwo pieprzowi. - Waluta pieprzowa. - Ulryk von Hutten popiera wyroby
krajowe. - Brak
paszy i import korzeni. - L'extreme cherti i bajka o kr�lu Midasie. - �Czarny
pi�tek". - Papie�
og�asza wojn� �wi�t�. - Sk�d pochodzi nazwa Portugalii. - Vasco da Gama odkrywa
drog� morsk�
do Indii Wschodnich. - Czy szkorbut jest zara�liwy? - Ju� Wikingowie za�ywali
C6H8O6! - �Szyte"
okr�ty dalekomorskie. - Chrze�cija�scy Indowie. - Rad�a Kalikut udziela
audiencji. - �wi�ci o
d�ugich z�bach i wielu ramionach. - Powr�t do Portugalii. - Lodovico Varthema,
kr�l awanturnik�w.
- Sobresa-liente odnosi lekk� ran�. - 160 procent zysku na handlu korzeniami. -
Francisco Serrao
dezerteruje na Moluki, Fernao de Magalhaes emigruje do Hiszpanii. - Nowy �wiat
otrzymuje
nazw� �Ameryka". - Gdzie znajduje si� przej�cie do Indii? - Tajne mapy s�
nie�cis�e. - Admira�
prowokuje bunt. - Geniusz czy szaleniec? - Magellan odkrywa przej�cie. -
L�dowanie na Filipinach
i �mier� Magellana. - Arak na Borneo. - Ilhas das Especierias. - Powr�t do
Hiszpanii.
CZʌ� TBZECIA
Zdobycie Meksyku
Trwoga przed bogami-smokami - Quetzalcoatl, �bia�y Zbawiciel". - Chrzest dzieci,
spowied� i
komunia u Aztek�w. - Mowa tronowa Montezumy. -Kto nie chce si� �eni�, p�jdzie
pod klucz. -
Dofia Marina, ksi�niczka i �wi�ta, - Dogmat o konwergencji. - Ma�a dygresja
o wheeled toys i
staroindia�skich autostradach. - O chromosomach bawe�ny. - Z�oto i inne
marno�ci. � O
praktycznych korzy�ciach szkolnych podr�cznik�w �aciny przy paleniu floty. -
Kanibalskie b�stwo i
�woda-klejnot". - Pierwsze wyj�cie na Popocatepetl. - Wkroczenie do
Tenochtitlan. - Chocolatl,
tyto� i inne cuda wielkiego miasta. - Albrecht Durer o meksyka�skiej sztuce
stosowanej. - O
azteckich spisach podatkowych. - P�ywaj�ce ogrody w Iztapalapan. - Babilo�skie
zikurraty i
�wi�tynie-piramidy Meksyku. - Potajemne w�amanie do skarbca cesarza. - Cortez
bierze do niewoli
Montezum�. - Bunt w Tenochtitlan - �mier� cesarza. - Dziwne proroctwo
arkabuzjera Botello. �
Obl�enie i zdobycie Tenochtitlan. - Skarb znikn��. - Jazda do piekie�, Mexico
City i biologiczna
regeneracja Aztek�w. - Wyprawy na Ocean Spokojny. - �mier� Corteza.
CZʌ� CZWARTA
�Pa�stwo czterech stron �wiata"
Pasa�er na gap� dostaje si� na pok�ad i odkrywa morze po�udniowe. � Dlaczego
Wielki Chan
Tatar�w nie przyby� Indianom z pomoc�? � �winiopas Francisco Pizarro �egna si�
po hiszpa�sku.
- �Ferdynand Szalony", Pizarro Almagro zak�adaj� firm� odkrywcz�. - Pedro de
Candia l�duje w
Tumbezie - Huayna Capac otrzymuje pierwsze wiadomo�ci o bia�ych i sporz�dza
testament. -
Pizarro maszeruje na Cajamark�. - Straszliwe konie. - Uwi�zienie Athahualpy. -
Zagadki
Tiahuanaco. - Kim byli i sk�d przybyli Inkowie? - Wp�ywy chrze�cija�skie w
�pa�stwie czterech
stron �wiata". - Budowa dr�g, urz�dy finansowe i wojskowe komendy rejonowe. �
Inkowie jako
�eglarze. - Czy Indianie odkryli Polinezj�? - Z�oto w celi kr�lewskiego je�ca -
Wiadomo�ci o Cuzco.
- Zamordowanie Athahualpy. - �Dorado" w d�ungli Amazonas. - Kapitan Orellana
dezerteruje. -
Wie� Amazonek. - Przekle�stwo Inki. - Zamordowanie Almagra i Pizarra. -
Hiszpania upada z
nadmiaru bogactwa. - Bolivar ostatni� ofiar�.
CZʌ� PI�TA
Drzewo gwajakowe i francuska choroba
Edykt Maksymiliana I przeciwko blu�niercom. - �Z�a ospa". - Legenda historyczna
i
rzeczywisto��. - Sk�d przyby� syfilis? - Astrologiczna przepowiednia nowej
choroby. - Drzewo
gwajakowe jako �rodek leczniczy. - Przepis Ulryka von Huttena. - Podr�e przez
Ameryk�
Po�udniow�. - Jak Standard-Oil zabezpiecza swe pola naftowe. - Ulryk Schmiedel.
CZ�SC SZ�STA
Zmora szkorbutu
O warto�ci kiszonej kapusty dla nawigacji. - Admiralicja nakazuje diet�
witaminow�.- Ogrody
warzywne na oceanie. - Pasta bulionowa. - James Cook. - �zy kr�lowej Purei. W
Polinezji nie
p�acze si� z mi�o�ci. - Tahiti, ��wi�tynia Erosa". - Przej�cie Wenus przez
tarcz� s�oneczn� w r.
1769. - Gwo�dzie jako drobna moneta mi�o�ci. - Zasadzone gwo�dzie i pieczone
no�yce. - Gdzie
le�y terra australis? - Zupa z kangura. - L�dowanie w Batawii i powr�t do
Anglii. - Matangowie. -
Dlaczego nie ma w Polinezji grupy krwi B? - Ro�liny u�ytkowe i zwierz�ta domowe
z Indonezji. -
Kto przywi�z� bataty? - 26 chromosom�w bawe�ny. - Cook wybiera si� zn�w na Morza
Po�udniowe.
- Wypad do Antarktydy. - Tajemnica �rycz�cych czterdziestek". - O sztuce
je�d�enia na falach. -
Jak �egluje si� na �odziach z p�ywakiem r�wnowa�nikowym? - Pobyt na Wyspie
Wielkanocnej. -
Autodafe ojca Eyraud. - Pismo Wyspy Wielkanocnej odszyfrowane? - Cook opiera si�
wdzi�kom
niewie�cim. - Wyprawa na lodowate po�udnie. - Powr�t do Anglii i trzecia podr�.
- Pierwsze
chronometry na pok�adzie. - Odkrycie Wysp Hawajskich. - �Brytyjska choroba". -
Gdzie znajduje
si� droga morska na Atlantyk? - �Piwo" z p�d�w jod�y. - �mier� Cooka.
CZ�SC SI�DMA
Kuszenie pustyni
Co Olivier Dapper wie o rzece Niger. - Zagadka okapi. - O historycznym znaczeniu
kosmetyki. -
Kopalnie egipskie w Afryce po�udniowej? - Ahbe Breuil, odkrywca �White Lady". -
Tylko zamo�ni
ludzie maj� grube �ony. - Niger p�ynie na wsch�d! - Mungo Park autorem
bestsellera. - Teolog
zostaje badaczem Afryki. - Hornemann w Murzuku. - Rene Caillie i major Joffre,
zwyci�zcy
Timbuktu. - Podpu�kownik Havelock i moda haweloka. - Heinrich Barth, ch�opiec
wzorowy. - Nagi
minister spraw zagranicznych. - Obrazy skalne w Telissarhe. - Choroba morska na
siodle
wielb��dzim. - Czy mo�na si� na Saharze utopi�? - Kano, �Londyn" Czarnego L�du.
- Osobliwe
spotkanie w dziewiczym lesie. - Wegetarianie zostaj� zabici. - Lekarz wojskowy
arabskim
hakimem. - Nachtigal i Gerhard Rohlfs. - Kufra, �Rzym pustyni". - Wino daktylowe
szybko upija. -
Ginekologiczna dygresja o ��pi�cych" embrionach. - �mier� z pragnienia.
Niewolnice s� ta�sze od
�on. - Henryk Duveyrier, Parsifal Sahary. - Tuaregowie. - O luksusowych
autobusach, barach i
p�ywalniach Sahary. - Wicehrabia de Foucauld wydaje bal. - Ksi�niczka Dassine.
- Pere Foucauld
w Tamanrasset. - Sahara, przysz�y kraj turystyki. - Linia ahaggarska i szlak
przez �Kraj pragnienia".
- Kolej trans-saharyjska.
CZ�SC �SMA
Kraj las�w i w�d
�Mule-Jenny" i m�ody ch�opak ucz�cy si� �aciny. - Prz�dzalnik Dawid Livingstone
promuje si� na
doktora wszech nauk lekarskich i zostaje misjonarzem. - W�adca w pa�stwie w�d i
las�w. - �ywe
g�sienice na obiad. � Rozpaczliwa wa�ka z much� tse-tse. - G�odowy marsz do
oceanu. - Mosi oa
tunya -grzmi�cy dym. - Pierwsze przej�cie Afryki. - Dwaj centurioni rzymscy w
poszukiwaniu �r�de�
Nilu. - Tajemnica �G�r Ksi�ycowych". - Spi�trzenie jeziora Tana. - Trzykrotne
odkrycie �r�de�
Nilu. - O �G�rze Karawanowej" i z�ym duchu Nd�aro. - Livingstane nad jeziorem
Niasa. - K�opotliwe
zlecenie. - �Bula-Matari". � Zakochane kobiety w Bagamojo. � Porucznik Francqui
zostaje bogatym
cz�owiekiem. - Orze� czy reszka. - Tippu Tip ma do��. - �Nadp�ywa mi�so!" - Z
ksi��ki kucharskiej
ludo�erc�w. - Bitwa morska nad Aruwimi. - Ikutu ya Kongo. - Szekspir ratuje
�ycie Stanleyowi. -
Wawrzyn pachn�cy rumem. - Portugalczycy nad rzek� Kongo. - Czterej czarni
ksi���ta w Lizbonie.
- Jego eminencja monsignore Henrique, pierwszy murzy�ski biskup �wiata. -
Markizowie
przychodz� i odchodz�, kukurydza zostaje. - Cites indigenes. - Optymistyczne
horoskopy.
Pos�owie
Bibliografia
WST�P
Poka�cie mi testament Adama! - zawo�a� z oburzeniem Franciszek I, kr�l Francji,
gdy w lecie 1522 roku nadesz�a wiadomo��, �e kapitanowie jego okr�t�w kaperskich
zagarn�li
karawel� hiszpa�sk� ze szczeg�lnie bogatymi skarbami. Z papier�w okr�towych tej
karaweli
dowiedziano si�, �e niezmiernie cenne klejnoty, sztaby z�ota, szmaragd wielko�ci
d�oni, szlifowany
w kszta�cie piramidy, delikatne, kunsztowne wyroby z pi�r i inne osobliwo�ci
pochodz� z Meksyku,
od Corteza. By�a to przeznaczona dla kr�la Hiszpanii pi�ta cz�� �upu, kt�ry
konkwistadorzy
zdobyli w Tenochtitlan, cudownym mie�cie Aztek�w, i kt�ry obecnie pow�drowa� do
francuskiej
szkatu�y koronnej.
Poka�cie mi testament Adama - ten gniewny okrzyk Jego Arcychrze�cija�skiej
Mo�ci Kr�la Francji, kt�ry od czasu zawarcia uk�adu w Tordesilla musia�
przypatrywa� si�
bezczynnie, jak Portugalia i Hiszpania dzieli�y mi�dzy siebie ziemi�, odbi� si�
szerokim echem po
ca�ym �wiecie. Podj�li go najpierw Holendrzy i Anglicy, a potem Niemcy, W�osi i
Amerykanie;
narody te do�o�y�y wszelkich stara�, by uzyska� sw� cz�� przy podziale. A
dzisiaj gniewny protest
Franciszka I powtarzaj� ludy kolorowe.
Poka�cie mi testament Adama - zapewne, ani w Biblii, ani w �wi�tych
objawieniach Uru i Babilonu, Sumeru, Akkadu czy Teb egipskich nie ma wzmianki,
�e Adam
pozostawi� testament. Pot, krew i �zy s� jego jedyn� spu�cizn�. Ale dzieciom,
kt�re mu Ewa
zrodzi�a, wpoi� niew�tpliwie t�sknot� za rajem, owym rozkosznym ogrodem Boga, u
kt�rego wr�t
stoi anio� z mieczem p�omiennym. Wsz�dzie, od Oceanu Lodowatego po obszary
tropikalne,
olbrzymi l�d wdziera si� d�ugimi mackami w morza. Ale mocarnego nakazu: �Id�cie
tedy w �wiat
ca�y!", nie przyj�to nigdzie tak �arliwie i nie wcielono w �ycie z takim zapa�em
i entuzjazmem jak w
Europie. Ludzie ��ci, czarni ani czerwoni - cho� i oni daleko zaszli w swych
w�dr�wkach - nie
wyruszyli, aby zobaczy�, co jest za g�rami i za morzami i czy nie znajduje si�
tam raj - nie, zadanie
odkrycia i zbadanie naszej ziemi przypad�o w du�ej mierze Europejczykom.
Poka�cie mi testament Adama - jako jeden z pierwszych mieszkaniec Europy
wzi�� na siebie to brzemi�. Dla niego r�wnie� �wiat by� przez d�ugi czas zabity
deskami. Wyrusza�
na zwiady przez hucz�ce morza, w dzikie g�ry i �mierciono�ne pustynie - znaczy�o
wystawia�
Boga na pr�b�, by�o kuszeniem szatana. Jeszcze w czasach Kolumba trzeba by�o
ogromnej
odwagi, aby wybra� si� w nieznan� dal. G��d pieni�dza, ch�� przyg�d, ��dza
s�awy, a wreszcie
chrze�cija�ska gorliwo�� nawracania pogan to by�y bod�ce, kt�re sk�oni�y
cz�owieka do p�j�cia a
g�osem wrodzonej t�sknoty i nakazem niespokojnej krwi.
Poka�cie mi testament Adama - ksi��ka, kt�r� teraz przedk�adamy czytelnikom -
porusza ten sam temat, co jej poprzedniczka Si�dma min�a, �sma przemija. Ale
gdy tam
opisywali�my przygody najwcze�niejszych odkry�, pierwsze, po omacku czynione
pr�by
poruszania si� na naszej planecie, przedhistoryczne szlaki w�drowne i dawno
zapomniane �mia�e
czyny, to obecnie opowiadamy o ludziach, krajach zdarzeniach czas�w nowo�ytnych.
Tamta
ko�czy si� z chwil�, gdy mi�dzy noc� a porankiem nowa wachta obejmuje s�u�b� - u
progu roku
1492, w kt�rym Kolumb odkrywa Ameryk�. Z siedmiu szklanek przesypa� si� ju�
piasek, opr�nia
si� �sma! Ta ksi��ka rozpoczyna si� z b�yskiem owej sekundy. Prowadzi a� do
�witu naszej
epoki, w kt�rej ludzko�� gotuje si� do opuszczenia swej ziemskiej siedziby i do
wyruszenia w
niesko�czono�� czasu i przestrzeni.
Poka�cie mi testament Adama - to, co tu opisujemy, jest �klasycznym" okresem
wypraw odkrywczych. Handlarze, bohaterowie i �wi�ci us�yszeli mistyczne wo�anie
losu. Gromady
ich p�yn� przez oceany, przebywaj� puszcze i pustynie, zdobywaj� �wiat. Przy tym
nieraz nie
wiedz� wcale, co czyni�. Sun� jak somnambulicy, aby dokona� tego, do czego
zostali powo�ani,
ka�dy na sw�j spos�b. Ale w�a�nie fakt, �e nie przestali by� sob�, �e trzymaj�
si� uparcie w�asnej
drogi, u�ycza ka�demu z ich opis�w barwy i kszta�tu, czyni ich histori� po dzie�
dzisiejszy godn�
czytania i prze�ycia. Dlatego nie jest w�a�ciwie wa�ne, co badaj�, odkrywaj�,
odnajduj�, lecz jak
to czyni�. Wszyscy ci ludzie s� ekstatykami, fantastami, op�ta�cami - czy to
b�dzie Kolumb, czy
James Cook, Hornemann czy Vasco da Gama, Duveyrier czy Heinrich Barth, Stanley
czy pere
Foucauld, Livingstone czy Gerhard Rohlfs.
Ale ludzie ci wyst�puj� nie tylko jako jednostki rz�dz�ce si� w�asnym prawem. Z
istoty swej s�
dzie�mi czasu, w kt�rym �yj�. Dlatego te� dzieje odkry� geograficznych nie s�
same w sobie
celem tego opowiadania, lecz podobnie jak w ksi��ce Si�dma min�la, �sma przemija
potraktowane s� jako cz�� historii kultury. Opisuj�c zbadanie Oceanu Spokojnego
wi�cej uwagi
po�wi�camy kiszonej kapu�cie i pa�cie bulionowe! ni� dokonanemu w�a�nie w�wczas
wynalezieniu sekstansu i chronometru.
Welserowie po przybyciu do Wenezueli gorliwiej poszukuj� ��wi�tego drzewa" ni�
z�ota.
Francuzi s�dz�, �e na wy�nionych wyspach M�rz Po�udniowych odkryli �z�oty wiek
natury" Russa i
kr�lestwo Afrodyty wy�aniaj�cej si� z piany morskiej; Brytyjczycy stwierdzaj�
trze�wo, �e na
po�udniu nie ma �adnego nieznanego wielkiego kontynentu, �adnej terra australis,
kt�ra mog�aby
im zast�pi� wymykaj�ce si� kolonie ameryka�skie.
I ta ksi��ka nie jest dzie�em systematycznym, naukowym, aczkolwiek nieraz
przyjdzie nam
omawia� powa�ne problemy z rozmaitych dziedzin wiedzy. Wy��czyli�my z naszego
opowiadania
wielkie obszary kuli ziemskiej, jak Azja, Australia czy bieguny, ze wzgl�du na
zamierzone
p�niejsze przedstawienie podr�y odkrywczych podj�tych g��wnie w celach
naukowych. By�
mo�e, �e b�dzie to tej ksi��ce poczytane za wad�. Ale dzieje odkry�
geograficznych nie
przebiegaj� tak, jak by sobie tego �yczyli autorzy podr�cznik�w, odbywaj� si�
skokami, gdy� i one
z natury rzeczy podlegaj� tajemniczemu biegowi historii naszego �wiata.
Autor chcia�by podzi�kowa� wielu przyjacio�om na szerokim �wiecie za s�owa
zach�ty, za
wskaz�wki i informacje. Biblioteki i muzea, w�r�d nich zw�aszcza berli�skie
Museum fur
V�lkerkunde, kt�rego dyrektorem jest Hans-Dietrich Disselhoff, instytucje
naukowe i archiwa oraz
liczne osoby prywatne - nieraz mimo przeciwnych pogl�d�w na dane problemy -
okazywa�y
autorowi jak naj�yczliwsz� pomoc i poparcie. Wskaz�wkom ich ksi��ka w znacznym
stopniu
zawdzi�cza swe powstanie. Jest ona zatem w r�wnej mierze ich dzie�em jak prac�
jednostki.
Dr P. H.
Berlin, w lecie 1956
Cz�� pierwsza
POMӯ NAM, MATKO �WI�TA Z GWADELUPY!
Ksi�ga kronik. - Pani Petrejus nie ma wielkiego mniemania o �czarnej sztuce" -
Anhtonius
Koberger i Hartmann Schedel. - Fotoreporterzy z atelier Albrechta Durer,a. -
Procesja p�tnicza
Kolumba. - S�u�ba wywiadowcza pracuje, a niebezpieczne nowiny szerz� si� po
krajach. - Porta
dell'Olivella w Genui. - Urz�dnik bankowy, �eglarz, rozbicie okr�tu i ocalenie w
Portugalii. - Syn
tkacza uczy si� �aciny i zaczyna bywa� w towarzystwie. - O fasoli morskiej i
bambusach. - Paolo
Toscanelli. - Kolumb mylnie szacuje obw�d ziemi. - Pasat p�nocno-wschodni
�tajemnic�
pa�stwow�" Portugalczyk�w. - Emigracja do Hiszpanii. - Kolumb fa�szuje dziennik
okr�towy. -
Pomiary d�ugo�ci i szeroko�ci geograficznej. - Niesamowite Morze Sargasowe. -
Stada ptactwa
wskazuj� drog�. - L�dowanie na wyspie San Salvador. - Mit o niewinno�ci dzikich.
- Gdzie jest
Wielki Chan Tatar�w? - W poszukiwaniu z�ota. - Rozbicie okr�tu i powr�t. -
Pielgrzymka. -
�winiopas Pizarro i m�ody Cortez stoj� przy drodze. - Dwaj kr�lowie dziel�
mi�dzy siebie ziemi�. -
Dalsze podr�e i �mier� Kolumba. - Znaczenie jego odkrycia.
1
23 grudnia 1493.
Sroga zima zapanowa�a w tym roku, od tygodni puch �nie�ny przykrywa czcigodne
miasto
Rzeszy Norymberg�. Bardzo zabawny to widok; wielkim starym domom wyros�y ko�paki
ze �niegu,
domy wtulaj� si� w te ciep�e czepki nocne. A pod podbr�dkami, to jest wy�szymi
pi�trami,
wysuni�tymi g��boko w ulice, niesforne, rozczochrane, po�yskuj�ce brody z lodu -
g�szcz sopli ju�
to l�ni�cych jak srebrne nici, ju� to lekko przypr�szonych �nie�nymi
kryszta�kami naniesionymi
przez p�nocny wicher, kt�ry d�� wczoraj.
Dzi� powietrze jest spokojne. Cisza wisi nad miastem. Jutro b�dzie ono
obchodzi�o narodziny
Chrystusa. Zab�ysn� �wiate�ka, wo�ki i os�y, nieme stworzenia, kt�re by�y
�wiadkami narodzin
Pana, otrzymaj� obfit� pasz�, siano i koniczyn�. Jutro o tym czasie zabrzmi� u
�w. Wawrzy�ca i u
�w. Sebalda pienia dzi�kczynne kap�an�w, srebrny g�osik z dzwonnicy Naj�wi�tszej
Panny
zad�wi�czy nad miastem, zawt�ruje mu basem ko�ci� �w. Ducha, a potem w
mosi�nym
pog�osie wszystkich dzwon�w Bo�e Dzieci� wst�pi w podwoje swego miasta.
Niech b�dzie pochwalony Jezus Chrystus, amen!
Ch�opcu, kt�ry biegnie do domu Antoniego Kobergera trzymaj�c w zaci�ni�tej
dziecinnej
jeszcze r�ce olbrzymi kufel piwa z browaru Tuchera, z nabo�nego zachwycenia
dreszcz przebiega
po krzy�ach - jutro jest Bo�e Narodzenie.
W tej ��aci�skiej" dzielnicy miasta mieszkaj� tak�e z�otnik Durer� ojciec
wielkiego Albrechta,
artysta-kaligraf Neudorfer, malarz Wolgemut i Hartmann Schedel, lekarz i autor
Kroniki �wiata.
Ten ch�opak to jeszcze dziecko mimo swych dwunastu lat! Nie przeczuwa wcale, �e
za
dwadzie�cia kilka lat b�dzie jednym z wielkich w pa�stwie drukarzy-
czarnoksi�nik�w i �e w
naszych czasach ksi��ki, kt�re wysz�y z oficyny Jana Petrejusa w Norymberdze,
b�d� sz�y na
wag� z�ota.
Dzisiaj, w przededniu �wi�ta Bo�ego Narodzenia Roku Pa�skiego 1493, jest on
tylko ma�ym
ch�opcem, zmarzni�tym i przestraszonym, kt�rego pos�ano po piwo, Ale pobieg�
ch�tnie. Bo tam, w
wielkim domu Kobergera, ju� dzisiaj jest �wi�to.
I jakie �wi�to! Dzisiaj nareszcie uko�czy si� druk olbrzymiego dzie�a doctoris
medicinae
Hartmanna Schedla Register des buchs der Cronicken und Geschichten mit Figuren
und
pildnissen von anbegin der Welt bis auf dise unsere Zeit (�Rejestr ksi�gi Kronik
i Historii z
wizerunkami i obrazami od pocz�tku �wiata a� po nasze czasy"). Wczoraj uko�czyli
druk pierwszej
strony ostatniego arkusza: odbita tam by�a wyra�nie wielka mapa Niemiec z
morzami, rzekami,
g�rami i miastami. By�a tam Lundea w Anglii, kt�r� dzisiaj zowiemy Londynem,
Antwerf we
Flandrii, Hamburg, Lubick, Gda�sk, Melbing i Ryga ju� wysoko w g�rze, na
p�nocy. W �rodkowej
Europie Wroc�aw i Krak�w, na po�udniu zaznaczone Lyon, Genewa i Berno, Monachium
i Wiede�,
Buda, Belgrad, Wara�dyn, Siedmiogr�d i Konstantynopol - wszystkie wielkie miasta
�wiata.
Dzisiaj pod pras� le�y strona odwrotna: strona CCLXXXVI i ostatnia strona z
impressum - jak
by�my dzi� powiedzieli - zastrze�eniem praw autorskich.
Janowi Piotrowi, p�niejszemu wielce czcigodnemu mieszczaninowi wolnego miasta
Rzeszy
N�rymbergi, zwanemu Petrejusem, zezwolono przed po�udniem owego dnia sta� przy
kolumnie z
czcionkami i podawa�. Przypatrywa� si�, jak zecer sk�ada� poszczeg�lne litery
impressum, zna� na
pami�� tekst, kt�ry powsta� po kilkudniowych naradach mi�dzy autorem Hartmannem
Schedlem a
wydawc� Antonim Kobergerem, t�umaczem z �aciny Georgem Altenem, �czcigodnymi i
�wiat�ymi
obywatelami" Sebaldusem Schreyerem i Sebastianem Kammermaistrem, kt�rzy �o�yli
pieni�dze
na wydanie dzie�a, i wreszcie obydwoma malarzami i rysownikami Micha�em
Wolgemutem i
Wilhelmem Pleydenwurfiem:
�Tu jest wreszcie uko�czona ksi�ga kronik i godnych zapami�tania dziej�w od
pocz�tku �wiata
a� do czas�w dzisiejszych, przez wielce uczonego m�a po �acinie z wielk�
pilno�ci� i rozwag�
zebrana. I przez Georga Altena, obecnego pisarza w Norymberdze, z tej�e �aciny
czasami zdanie
po zdaniu, a czasami (nie bez przyczyny) w streszczeniu na niemiecki prze�o�ona.
I nast�pnie
przez czcigodnego i szanownego Antoniego Kobergera tam�e w Norymberdze
wydrukowana. Za
zach�t� i na ��danie czcigodnych i �wiat�ych obywateli Sebalda Schreyera i
Sebastiana
Kammermaistra, mieszczan tam�e. I przy wsp�pracy Micha�a Wolgemuta i Wilhelma
Pleydenwurffa, malarzy tam�e i wsp�mieszczan, kt�rzy dzie�o to wizerunkami
odr�cznie ozdobili.
Dokonano XXIII dnia miesi�ca grudnia, po narodzeniu Chrystusa, Zbawiciela
naszego,
MCCCCXCIII roku."
Johannes Petrejus pomaga� przy podk�adaniu papieru i tektury pod form�, tak
a�eby ka�da
litera pi�knie si� zarysowa�a i w pe�ni odbi�a. Trzyma� garnek z farb� mistrzowi
drukarskiemu, kt�ry
nasyca� ni� sk�ad, patrza�, jak preser eleganckim i prawie niedba�ym ruchem
uruchamia� d�wigni�,
wskutek czego olbrzymia drewniana �ruba przyciska�a ci�ki tygiel do formy
drukarskiej. Ca�a ta
wymy�lna technika wprawia�a go w zachwyt. Zdawa� sobie spraw�, �e stoi u progu
nowych
czas�w. Nie przeczuwa� jednak, jak niebezpieczna stanie si� kiedy� prasa
drukarska, kt�rej s�u�y�.
By�y, co prawda, dni - sam to przyznawa� - kiedy trwo�liwe ostrze�enia matki
przed t� sztuk�
czarnoksi�sk� nape�nia�y go niepokojem. Jak dot�d, matka zawsze mia�a racj�. Nie
przeczuwa�,
jak s�uszne by�y tym razem jej przestrogi. Stara� si� gorliwie pchn�� naprz�d
now� sztuk�.
Kilkadziesi�t lat p�niej ulepszy� j� wynalazkiem, zast�puj�c drewniane
wrzeciono tokowe
wrzecionem mosi�nym, dzia�aj�cym lekko i r�wnomiernie; nie wiedzia�, �e tymi
udoskonaleniami
technicznymi przyczynia si� tylko do intronizacji s�owa drukowanego jako
najwy�szego Boga, nie
wiedzia�, �e drukuj�cy, czytaj�cy, o�wiecony naukowo cz�owiek stanie si�
pokornym niewolnikiem
tego drukowanego s�owa, rodzajem homunkulusa, kt�ry zburzy organiczn� harmoni�
�wiata.
Wielki Bo�e, czy� m�g� to przeczu�! A c� to by� za wspania�y wiecz�r! Przyszed�
sam
pryncypa�, aby przypatrzy� si� drukowi ostatnich dw�ch stron: im� pan Antoni
Koberger, w�a�ciciel
najwi�kszej drukarni �wiata, zatrudniaj�cej dwudziestu kilku mistrz�w, samych
uczonych pan�w, i
ponad stu robotnik�w. We Frankfurcie, Wenecji, Hamburgu, Ulmie, Augsburgu,
Bazylei, Erfurcie,
Wiedniu, Lyonie i innych wielkich miastach Europy posiada� oficyny ksi�garskie,
w kt�rych
pracowali jego przedstawiciele jako ksi�garze, buchalterzy, spedytorzy. Skoro
przy uko�czeniu
druku obecny by� sam pan Antoni Koberger, cz�owiek zacny i powa�any, to matka
ma�ego Janka
na pewno nie mia�a racji. �aden Koberger nie wdawa� si� w nieuczciwe sprawy.
Ale oto dom Kobergera. Twardy klekot pras dolatywa� a� na ulic�. Potem s�ycha�
by�o ostry
d�wi�k przy odejmowaniu formy, kt�r� mistrz drukarski znowu nasyca� farb�. Klap
- klip - klap -
brzmia�o to jak uderzanie cep�w w tajemniczym rytmie.
Ch�opak wzdrygn�� si�. Potem ca�ym ci�arem cia�a pchn�� drzwi. Powoli uchyli�y
si� odrzwia,
owion�� go panuj�cy w drukarni dziwny zapach farby, oleju i o�owiu, kt�rego nie
zapomni nigdy, kto
kiedykolwiek w �yciu nim oddycha�.
Norymberska Kronika �wiata Hartmanna Sched�a, pot�ny foliant o wieluset
stronicach
obj�to�ci, oko�o czternastu funt�w wagi, jest najwi�kszym inkunabu�em �wiata.
Antoni Koberger
m�g� s�usznie by� dumny z tego, �e olbrzymie dzie�o, ozdobione dwoma tysi�cami
drzeworyt�w,
wysz�o jego nak�adem i by�o t�oczone w jego drukarni. Jest ono bowiem chyba
najlepszym
dowodem niezwykle szybkiego rozwoju, jaki w niespe�na pi��dziesi�t lat po jej
wynalezieniu
osi�gn�a czarnoksi�ska sztuka drukarska. W p�niejszych wiekach tylko radio i
telewizja, dwa
inne �rodki rozpowszechniania wiadomo�ci, dwie inne mo�liwo�ci techniczne
zapewniaj�ce
cz�owiekowi wszechobecno��, przesz�y r�wnie b�yskawiczny rozw�j. Jest to bardzo
znamienne.
Zjawiska tego rodzaju zachodz� bowiem tylko w�wczas, gdy spokojny nurt czasu i
pokole�
zaczyna si� burzy�, gdy wy�ania si� nowa epoka. I jak radio i telewizja s�
wyrazami nowego
rozdzia�u dziejowego, kt�ry zacz�� si� z wybuchem pierwszej wojny �wiatowej, tak
i Kronika �wiata
Kobergera jako osi�gni�cie techniczne nosi na sobie pi�tno nowego czasu.
Oczywista, mo�na
by twierdzi�, �e stare wino zosta�o tu tylko przelane w nowe naczynia. Olbrzymia
ksi�ga, kt�rej
druk Antoni Koberger uko�czy� 23 grudnia 1493 roku, nale�y z ducha w znacznej
mierze jeszcze
do �redniowiecza. Na jednej z ostatnich stron jest wezwanie do czytelnik�w,
�dostojnych w�odarzy,
pra�at�w, cesarzy i kr�l�w, ksi���t, pan�w i pacho�k�w", aby pami�tali, �e
koniec �wiata jest bliski.
�Otw�rzcie oczy, nastawcie uszy i pami�tajcie o przesz�ych i przysz�ych czasach
- a�eby was
�mierciono�ny sen nie zaskoczy� ani nag�y promie� zmiennego szcz�cia nie
zrani�!" Jest to
�a�obne proroctwo rozpowszechnione w ko�cu XV wieku i znane nam z niezliczonych
podobnych
wypowiedzi: Ostatni dzie� �wiata jest bliski, czy�cie pokut�, grzesznicy!
Zgodnie z tradycj�
umieszczony te� zosta� w Kronice Kobergera taniec �mierci. Pierwszym z tych
groz�
przejmuj�cych obraz�w by� fresk wymalowany w 1424 roku na murach cmentarza
Niewinnych
Dziatek w Pary�u. Od tego czasu nie sk�piono trudu, by ci�gle na nowo odtwarza�
w obrazach
dziki taniec, w kt�ry, wed�ug wyobra�e� �redniowiecza, wielki kosiarz puszcza
si� ze swymi
ofiarami.
Taniec �mierci, przedstawiony w norymberskiej Kronice �wiata, jest
najokropniejszym w swej
wymowie z wszystkich tego rodzaju dzie� sztuki. Obraz ten, stworzony przez
Albrechta Durer�a i w
jego pracowni wyryty w drzewie, nie jest ju� niewinnie naiwny, lecz
intelektualistyczny i przepojony
okrutn� ironi�. �mier� zesz�a tu na drugi plan. Opiera si� o lew� kraw�d�
obrazu, zdegradowana
do rz�du pogardzanego flecisty, kt�ry przygrywa ta�cz�cym. Pierwszy plan zajmuj�
dwa ta�cz�ce
szkielety, m�ski i �e�ski. Odrysowane zosta�y z najwy�szym realizmem, s�yszy si�
wprost klekot
ich ko�ci, czuje zmys�ow� rozkosz ich ta�ca. Jak gdyby podniecone westchnienia
ta�cz�cych nie
pozwala�y biednym duszom le�e� spokojnie w grobach, na wp� przegni�e trupy
podnosz� si� z
nich ku kusz�cym rytmom. Panieneczka w rogu obrazu we�mie zaraz udzia� w tej
zabawie. Z jej
cia�a, kt�re niegdy� by�o zapewne pi�kne, zwisaj� zgni�e piersi, a wok� ud,
kt�re niedawno
jeszcze pie�ci�y czu�e r�ce, wij� si� kiszki z p�kni�tego brzucha.
Straszny to widok. Jest w tym obrazie intencja. Bije z niego chorobliwa rozkosz
zgrozy -
lubie�na, przewrotna. Nie jest to tylko spekulacja nak�adcy. Tematyk� sw� obraz
Durer�a nale�y
oczywi�cie do �redniowiecza, bo kto za czas�w Kobergera chcia� wyda� ilustrowan�
histori�
�wiata, ten musia� pokaza� tak�e taniec umar�ych. Ale spos�b, w jaki go tutaj
ukazano, jest ju�
nowoczesny, tak �e przy u�yciu nieco tylko odmiennych �rodk�w technicznych
m�g�by �mia�o
pochodzi� z pogr��onej w rozterce sztuki naszych niepewnych czas�w.
Nowoczesny jest tak�e spos�b, w jaki Koberger ilustruje swoje dzie�o. Ju� przed
Kronik�
norymbersk� istnia�o oczywi�cie kilka dzie� drukowanych z ilustracjami. By� wi�c
s�ynny
Dergoldene Thron (�Z�oty tron"), wydrukowany w 1470 roku przez Alberta Pfistera
w Bamberdze.
Zawiera� dwadzie�cia pi�� ilustracji, ale by�y to w�a�ciwie dwa drzeworyty
ci�gle si� powtarzaj�ce i
opatrzone jedynie r�nymi napisami. Tak post�pi� Peter Sch�ffer z Moguncji, gdy
w 1492 r. wyda�
Kronik� sask�. Zam�wi� u malarza i kaza� wyci�� w drzewie cztery obrazy miast,
kilka rysunk�w
rycerzy, dam i biskup�w. I to mu wystarczy�o do zilustrowania dziej�w od
pocz�tku �wiata do jego
czas�w. Ani jemu, ani jego czytelnikom bynajmniej nie wadzi�o, �e Halberstadt
wygl�da tak samo
jak Rzym, Hamburg jak Salzwedel, a Munster jak Hildesheim. Trudno nam to dzisiaj
zrozumie� -
w�wczas ilustracja nie mia�a jeszcze warto�ci realnej, lecz tylko symboliczn�.
W swej Kronice Koberger nie zerwa� zreszt� zupe�nie z dawnym zwyczajem. W jego
arcydziele
drukarskim cesarze, kr�lowie i ojcowie Ko�cio�a najrozmaitszych czas�w i kraj�w
ukazani s�
nieraz identycznym rysunkiem, a czytelnik stwierdza ze zdziwieniem, �e
ilustracja oznaczona jako
Moguncja ukazuje si� w innych miejscach ksi��ki jako Neapol, Akwileja, Bolonia
czy Lyon. Ale s�
to wyj�tki i na tym polega nowoczesno�� i oryginalno�� dzie�a. Przez d�ugi czas
wysy�a� Koberger
Micha�a Wolgemuta i Wilhelma Pleydenwurffa, wielkich nauczycieli i koleg�w
Durer�a, do Europy
�rodkowej, aby otrzyma� od nich prawdziwe i zgodne z rzeczywisto�ci� obrazy
miast. Rysunki
miast, takich jak Norymberga, Augsburg, Monachium, Wiede�, Strasburg i
Magdeburg, s�
prawdziwe. Z ko�cem XV wieku wygl�da�y rzeczywi�cie tak, jak je przedstawia
Kronika �wiata.
Szczeg�lnie interesuj�ce jest to zw�aszcza, je�li chodzi o Magdeburg, gdy�
zosta� on w sto
pi��dziesi�t lat p�niej przez Tilly'ego tak doszcz�tnie zniszczony, �e tylko z
Kroniki Kobergera
mo�na si� dowiedzie�, jak przedtem wygl�da�.
W naszym �wiecie, zaopatrywanym tak hojnie w obrazy przez fotografi�, film i
telewizj�, nie
mo�emy sobie nawet wyobrazi�, jaki prze�om oznacza�a norymberska Kronika �wiata.
Do tej pory
bowiem rzeczywisto�� nie by�a przedmiotem zainteresowania. W Kronice ukazuje
si�, po raz
pierwszy chyba na Zachodzie, jako warto�� samoistna. I do chwili obecnej to, co
realne, tylko
dlatego, �e istnieje, warto�� t� na og� zachowa�o. W wielkim dziele drukarskim
Kobergera
przeplataj� si� cechy �redniowieczne i nowoczesne. Powsta�o ono w historycznej
chwili, gdy nad-
chodzi� ju� nowy czas. Albowiem wkr�tce po owym 23 grudnia 1493 roku dowiaduj�
si� ludzie
tak�e w Norymberdze, �e niejaki Crist�bal Colon, admira� Jego Arcykatolickiej
Mo�ci Kr�la
Hiszpanii, odkry� za oceanem nowe l�dy.
2
24 czerwca 1493.
Podczas gdy w Norymberdze, du�ym o�rodku wiedzy geograficznej w Europie, stukaj�
i hucz�
prasy drukarskie Kobergera, dziwna pielgrzymka wyrusza z dworu Ich Kr�lewskich
Hiszpa�skich
Mo�ci w Barcelonie.
Na przedzie kroczy s�u�ba kr�lewska ubrana w szaty czerwone, z�ote i bia�e,
nios�c dumnie
herby Aragonii i Kastylii. Za ni� post�puj� mnisi-pokutnicy w zgrzebnych
habitach, z go�ymi
g�owami w pal�cym s�o�cu po�udnia, z p�on�cymi �wiecami w r�ku. Krocz�c w tyle
za lekkonogimi i
strojnymi hajdukami kr�lewskimi mnisi wygl�daj� niepoka�nie i niezbyt
poci�gaj�co. Przez ca�y
czas pr�buj� prostowa� palcami gn�ce si� w upale �wiece woskowe, co dla t�umu
gapi�w jest
�r�d�em nieustaj�cej i gorsz�cej weso�o�ci.
Ale nagle t�um milknie. Ludzie wyci�gaj� g�owy, oczy im b�yszcz�. Oto nadchodz�!
Zbli�a si� w
pochodzie pi�ciu m�czyzn, ubranych r�wnie� w zgrzebne habity, jak mnisi, ale
bez �wiec.
W�skie, br�zowe twarze o orlich profilach. Krucze w�osy spadaj� im na ramiona.
Tu i �wdzie,
mimo nadzoru duchownych, barwna wst��ka spina potok w�os�w, z d�ugich czupryn
stercz�
wachlarze cudacznych pi�r.
Indianie - ludzie stamt�d! Poddani Wielkiego Chana Azji! Obco i gro�nie
wygl�daj� nawet w
habitach. Jeden z gapi�w �egna si� krzy�em �wi�tym i odmawia star� b�agaln�
modlitw� ludzi z
Estremadury: �Pom� nam, Matko �wi�ta z Gwadelupy!" A gdy z prawa i z lewa
przy��czaj� si� do
tej modlitwy s�siedzi, jednostajny szept niesie si� wzd�u� drogi. Szmer i
westchnienia id� za
Indianami. Czerwoni ludzie przys�uchuj� si� ze zdziwieniem. Wreszcie pytaj�, co
to oznacza. Gdy
dowiaduj� si�, �e Panna �wi�ta z Gwadelupy jest przede wszystkim or�downiczk�
wojownik�w,
wielkie zainteresowanie maluje si� na ich twarzach. Oni s� przecie� tak�e
wojownikami. Tam, za
wielkim morzem, w ich ojczy�nie, wszyscy m�czy�ni nosz� bro�.
Nied�ugo potem czerwoni rodacy w Meksyku i Peru wznios� wsz�dzie prymitywne
rze�by
wielkiej Or�downiczki, powstan� nowe Gwadelupy. Starzy bogowie okazali si�
bezsilni wobec
obcych przybysz�w, mo�e pomocna b�dzie bia�a Pani. Je�li lituje si� nad
zwyci�skimi bia�ymi
lud�mi - zmi�uje si� tym bardziej nad pobitymi i uci�nionymi!
Pi��set lat min�o od tego czasu. Ale w Po�udniowej Ameryce, wsz�dzie, gdzie
�yj� Indianie, w
szepcie i westchnieniu modlitwy b�agalnej, w g�uchej gro�bie i rozdzieraj�cym
krzyku rozpaczy dzi�
jeszcze s�ycha�: �Pom� nam, Matko �wi�ta z Gwadelupy!"
Pielgrzymka zd��a do Panny �wi�tej z Gwadelupy, do starego gotyckiego ko�cio�a
klasztornego w jednej z dolin poprzecznych Sierra de Guadalupe, do cudownej
figury Matki
Boskiej, kt�r� wed�ug legendy wyrze�bi� mia� ewangelista �ukasz. Ch�opi, �ebracy
i komedianci,
kaleki, ladacznice i panowie, stoj�cy przy drodze i gapi�cy si� na poch�d -
dobrze wiedz�, kto
teraz nadchodzi. To jeden z mo�nych tego �wiata b�aga o odpuszczenie mu
grzech�w. To admira�,
�zwyci�zca Oceanu", kt�ry po drugiej stronie niesko�czonych odm�t�w wodnych
odkry� nowy l�d.
Czy rzeczywi�cie wszystko to odby�o si� bez czar�w? Czy rzeczywi�cie
"Wszechmocny
roztoczy� sw� �ask� nad tym cudzoziemcem, o kt�rym tak wielu m�wi, �e jest
�ydem, p�-Maurem i
czarnoksi�nikiem? A mo�e by�o to tylko mamid�em piek�a i wszetecznym dzie�em
czarownic? Jak
m�g� cz�owiek ten zatrzyma� swe okr�ty, gdy nad okr�g�o�ci� kulistej ziemi
ze�lizgiwa�y si� w
bezdenn� przepa��? Jakich zakl�� u�y�, by moce podziemne pozwoli�y mu wbrew
wszelkim
prawom natury wspi�� si� w drodze powrotnej do Hiszpanii na sklepion� g�r� w�d
oceanu?
Podczas gdy uroczysta procesja pnie si� powoli i mozolnie przez g�ry
Estremadury, zakurzeni,
tajemniczy je�d�cy galopuj� po wszystkich drogach nad Morzem �r�dziemnym. Ju� w
po�owie
marca 1493 roku Don Luis de la Cerda, ksi��� Medinaceli, grand hiszpa�ski,
wielki kupiec i
armator, dowiedzia� si� przez sw� prywatn� s�u�b� wywiadowcz� w Lizbonie, �e
Kolumb wr�ci� i
znalaz� wszystko, czego szuka�. A zaledwie osiem dni p�niej, w ostatnim
tygodniu marca,
nadchodzi do szefa tajnej s�u�by wywiadowczej Signorii florenckiej doniesienie
agenta, �e z
polecenia kr�la Hiszpanii kilku m�odych ludzi na trzech karawelach odkry�o na
zachodnim oceanie
wielk� wysp� zamieszka�� przez ludzi. Nie znaj� tam �elaza, ale jest za to
obfito�� z�ota, bawe�ny i
korzeni.
Wiadomo�� ta spada na Florencj� jak grom. Bogate miasto nad Arnem nie jest
wprawdzie
bezpo�rednio zainteresowane w handlu morskim jak Genua lub Neapol, ale, podobnie
jak inne
miasta w�oskie, i ono �yje z importu z�ota afryka�skiego, korzeni wschodnich i
ze zwi�zanych z tym
interes�w bankowych i gie�dowych. Ta niezwykle lukratywna dzia�alno�� b�dzie
nara�ona na
szwank, je�li doniesienia agent�w hiszpa�skich oka�� si� prawdziwe. Handel z
Afryk� i
Wschodem jest utrudniony, a od chwili zdobycia Konstantynopola przez Turk�w
wielce ryzykowny,
trzeba wi�c si�� rzeczy zwr�ci� si� ku nowo odkrytym l�dom na zachodzie. We
W�oszech zdawano
sobie jasno spraw� z gro��cego z tej strony niebezpiecze�stwa. Ale nawet
najbardziej przebieg�y
bankier lub armator w�oski nie m�g� przewidzie� skutk�w nowych odkry�
hiszpa�skich. Nikt nie
przypuszcza� oczywi�cie, �e miasto zubo�eje, �e ju� nast�pne pokolenia nie b�d�
mog�y rozebra�
wal�cych si� dom�w, ko�cio��w i umocnie�, aby zast�pi� je nowoczesnymi
budowlami, �e
kwitn�ce miasta zamieni� si� w rodzaj zamieszka�ego muzeum. Je�eli dzi� w
Wenecji, Pawii,
Florencji, Rawennie lub Sienie, w Rothenburgu, Nordlingen, Augsburgu i
Norymberdze chodzimy
po tych samych ulicach, po kt�rych przed pi�ciuset laty chodzili nasi
przodkowie, je�eli w tych
samych domach, co w�wczas, ludzie kochaj� si� i cierpi�, rodz� si� i umieraj�,
je�eli w tych
samych ko�cio�ach zanosi si� mod�y do Boga i Jego �wi�tych, je�eli wygl�damy
przez stare
wykusze w murach obronnych i przez blanki wie�, przez kt�re dwadzie�cia pokole�
wcze�niej
ludzie w stalowych he�mach wypatrywali ponuro wroga, je�eli tutaj czas stan��,
podczas kiedy
gdzie indziej p�dzi� ku nieznanej przysz�o�ci - jest to jednym z wielu skutk�w,
kt�re sprawi� czyn
Kolumba. Jak Herkulanum i Pompea zosta�y niegdy� zasypane przez wybuch
Wezuwiusza, tak i
tutaj dokona�o si� jedyne w historii kultury �zasypanie". Albowiem z chwil�
odkrycia Ameryki handel
i komunikacja odwr�ci�y si� niejako w oka mgnieniu od Morza �r�dziemnego i miast
g�rno-
niemieckich, przenosz�c si� do Hiszpanii i Portugalii. Nabrze�a w�oskich miast
portowych
wyludniaj� ,si�, spichrze pustoszej�, czas staje.
Nie mogli tego oczywi�cie przewidzie� ludzie �yj�cy we W�oszech wsp�cze�nie z
Kolumbem.
Niemniej jednak s� oni poruszeni i zaniepokojeni. I podczas gdy u ich
kontrahent�w po drugiej
stronie Alp staro�wiecko wygodne �ycie toczy si� dalej starym trybem, jak gdyby
nic nie zasz�o,
W�osi zbieraj� skrz�tnie wszystkie wiadomo�ci, kt�re mo�na uzyska� z Hiszpanii.
Kupiec w�oski
Anniba�e Zenaro, osiad�y w Barcelonie, wysy�a 9 kwietnia 1493 roku do swego
brata w Mediolanie
obszern� relacj� o odkryciach Kolumba. W dwa tygodnie p�niej odpis tego listu
le�y na biurku
ksi�cia Ercole d'Este. R�wnocze�nie Rzym otrzymuje kopi� s�ynnego sprawozdania z
podr�y,
kt�re Kolumb sporz�dzi� dla hiszpa�skiej pary kr�lewskiej. Z ko�cem kwietnia
1493 roku pose�
ksi�cia mediola�skiego Lodovica Moro w Rzymie zawiadamia swego mocodawc� o
tre�ci tego
sprawozdania. A 25 kwietnia 1493 roku pisarz miejski w Sienie zapisuje, �e �z
kilku wiadomo�ci
listownych od swoich rodak�w w Hiszpanii i z ustnych relacji wielu innych m��w
zaufania"
dowiedzia� si�, �e niejaki Christoforo Colombo odkry� na zachodzie oceanu nowe
wyspy pe�ne
z�ota i korzeni. �A ludzie tamtejsi uwa�aj� naszych ludzi za bog�w" - dodaje. Z
pocz�tkiem maja
1493 roku sprawozdanie Kolumba wychodzi w Rzymie nawet jako �nadzwyczajne
wydanie",
praszczur naszych pism codziennych, kt�re dat� swego urodzenia mog� liczy� od
ukazania si� tej
ulotki, obliczonej na szerokie ko�a czytelnik�w, a w roku 1494 drukuje si� j�
r�wnie� w Antwerpii,
Bazylei i Pary�u.
Dziwne to i niezrozumia�e, �e rozgarni�ci kupcy z wielkich miast handlowych w
Niemczech
po�udniowych nic nie wiedzieli o podnieceniu swych w�oskich partner�w. A jednak
s�dz�c z
zachowanych dokument�w z owych czas�w tak istotnie by�o. 14 lipca 1493 roku dr
Hieronymus
Munzer z Norymbergi napisa� mianowicie d�ugi list do kr�la portugalskiego Jana
II, w kt�rym z
polecenia cesarza niemieckiego Maksymiliana wzywa usilnie obcego monarch� do
odkrycia
Ameryki. Munzer nie tylko dowodzi, �e ekspedycja taka nie jest trudna do
przeprowadzenia, ale
wskazuje r�wnie�, �e handel z krajami za oceanem by�by niezmiernie intratny:
�Bior�c pod uwag� te okoliczno�ci Maksymilian, kr�l niezwyci�ony, kt�ry przez
sw�
matk� sam jest pochodzenia portugalskiego, pragnie przez m�j skromny list wezwa�
Wasz�
Kr�lewsk� Mo��, by� raczy� odnale�� wschodni kraj bogatego Kataju. Jak na ko�cu
drugiej
ksi�gi o niebie i �wiecie przyznaje Arystoteles, jak w pi�tej ksi�dze swej
historii naturalnej
podaje Seneka i Petrus Alliacus, naj�wiatlejszy kardyna� swego czasu, i wielu
innych
o�wieconych m��w, tak i ja twierdz�, �e pocz�tek zamieszka�ego Wschodu ziemi
le�y
bardzo blisko ko�ca zamieszka�ego Zachodu. Dowodem na to s� s�onie, kt�rych w
obu tych
miejscach jest bardzo wiele, oraz trzcina z wybrze�y wschodnich, kt�r� burza
nanosi na
wybrze�a Azor�w. Niezliczone s� te� i, �miem twierdzi�, pewne do-wody, z kt�rych
wynika
jasno, �e owo morze w stron� wschodniego Kataju mo�na przep�yn�� w ci�gu
niewielu dni...
Masz Wasza Kr�lewska Mo�� �rodk�w i bogactw co niemiara, masz bardzo
do�wiadczonych �eglarzy, kt�rzy sami chcieliby posi��� nie�miertelno�� i s�aw�.
Jak� s�aw�
uzyskasz Wasza Kr�lewska Mo��, gdy sprawisz, �e zamieszka�y Wsch�d stanie si�
znany
Zachodowi, i jak�� korzy�� przyniesie Ci potem handel! Wyspy na Oceanie uczynisz
zyskownymi, a zdumieni kr�lowie poddadz� si� Twemu panowaniu!"
Listu tego Miinzer nie by�by oczywi�cie napisa�, gdyby odkrycia Kolumba znane
ju� by�y w lecie
1493 roku w Norymberdze albo gdyby ludzie byli tam przekonani, �e W�och dotar�
rzeczywi�cie do
nadmorskich kraj�w wschodniej Azji. Ale jeszcze w cztery lata p�niej, gdy
Bart�omiej Kistler ze
Strasburga oddaje do druku niemiecki przek�ad sprawozdania Kolumba z jego
pierwszej podr�y,
przeznaczonego dla hiszpa�skiej pary kr�lewskiej, wypisuje na stronie tytu�owej:
�Wielce przyjemne czytanie o kilku wyspach, kt�re przed niedawnym czasem zosta�y
przez kr�la Hiszpanii znalezione. I m�wi o wielkich dziwnych rzeczach, kt�re na
tych
wyspach si� znajduj�."
Czy�by przem�drzali uczeni niemieccy nie wierzyli synowi w�oskiego tkacza?
Twierdzi�
przecie�, �e by� w Kataju, owym wspania�ym pa�stwie, kt�re przed dwustu laty
opisywa� z takim
zachwytem wenecjanin Marko Polo. Zapewne, Kolumb odkry� wszelkie mo�liwe wyspy
daleko za
morzem. Ale czy nale�� one rzeczywi�cie do Kataju?
Poza niemieckimi uczonymi tak�e inni ludzie stawiaj� znak zapytania przy
wiadomo�ciach
odkrywcy. On sam m�wi, �e jest pewny swej sprawy. Czy jest istotnie tak pewny?
Oczywista, na dworze kr�lewskim w Barcelonie przyj�to go z wszelkimi honorami.
Nosi teraz
tytu� �admira�a Oceanu", wicekr�la i gubernatora wszystkich wysp indyjskich.
Podczas uroczystego
przyj�cia wydanego przez Ich Kr�lewskie Mo�cie zaj�� miejsce mi�dzy nimi, na
kr�lewskim krze�le
tronowym. Zosta� podniesiony do stanu szlacheckiego i posiada herb nadany mu
przez kr�la. Ma
tak�e oficjalny dokument nominacyjny, kt�ry jego i jego rodzin� zatwierdza �na
teraz i na zawsze"
w ich dostojnych urz�dach.
Kolumb przyj�� ch�tnie wszystkie te zaszczyty. Ale gryzie go sumienie. I podczas
mozolnego
marszu pokutniczego do wielkiej Or�downiczki z Gwadelupy dr�czy go bezustannie
pytanie, kt�re
b�dzie go nurtowa�o do �mierci: czy to, co odkry�, jest rzeczywi�cie Katajem?
Kataj oznacza z�oto,
z�oto i jeszcze raz z�oto. A na wyspie Cipangu, o kt�rej Marko Polo opowiada�,
�e le�y przed
pa�stwem Wielkiego Chana na morzu wschodnim, jest tak�e mn�stwo z�ota i
wspania�ych
szlachetnych kamieni. Przywi�z�, co prawda, ze swej podr�y troch� z�ota, tak �e
para monarsza
da�a si� przekona�. Ale w gruncie rzeczy by�o tego z�ota tak ma�o, �e nie mo�e
pozby� si�
n�kaj�cych go w�tpliwo�ci. I istotnie wszystkie p�niejsze podr�e Kolumba s�
jednym dr�cz�cym
poszukiwaniem namacalnego dowodu, �e s�uszne by�y jego nadzieje, twierdzenia,
jego upieranie
si�, i� by� rzeczywi�cie w Chinach lub Indiach.
Pom�, Matko �wi�ta z Gwadelupy!
Przy Talavera de la Reina, na zach�d od Madrytu, Kolumb i jego procesja
przekraczaj� rzek�
Tag. Droga, w tym miejscu ma�o co szersza od �cie�ki, pnie si� zakosami w g�r�
Sierra de
Estremadura. Z czerwcowego nieba pra�y niemi�osiernie s�o�ce. Szarobrunatne
stoki g�rskie
wydaj� si� w tym o�lepiaj�cym �wietle skrzep�ymi falami kamiennego morza.
Niemi�osierne,
nieub�agane, obce, z�e! Jak daleko jest B�g!
A przecie� B�g widomie wi�d� go i prowadzi�! Jego, Krzysztofa Kolumba, biednego
tkacza z
�Genova la Superba", bogatej, pot�nej Genui, kt�rej mieszka�cy uwa�ali si�
zawsze za lepszych
od reszty W�och�w.
I gdy admira� ci�ko dysz�c pnie si� powoli w g�r�, my�l jego wraca do mi�ej
ojczyzny w�oskiej,
do szcz�liwego dzieci�stwa i m�odo�ci, do owych pocz�tk�w sprzed wielu, wielu
lat...
Oto Genua i dom rodzicielski przy Porta Dell Olivella, wschodniej bramie miasta.
Oto jego
ojciec, Domenico Co�ombo, weso�y genue�czyk, z zawodu tkacz, a zarazem str�
bramy 01ivella.
Ale osiemdziesi�t cztery funty genue�skie, kt�re za to rocznie otrzymuje, nie
wystarczaj� na
utrzymanie rodziny, a i dochody z w�a�ciwego zawodu s� bardzo niskie. Nieraz
bieda zagl�da�a do
mieszkania Kolumb�w, a cho� Dominik by� powa�nym mieszczaninem, nigdy nie
op�ywa� w
dostatki. Obok swej tkalni otworzy� w p�niejszych latach sklepik z serem,
pr�bowa� tak�e handlu
winem, ale zawsze dawa� obietnice, kt�rych nie m�g� dotrzyma�, ci�gle zamawia�
towary, kt�rych
nie m�g� zap�aci�, d�ugi ros�y - s�owem, nic si� jako� ojcu nie wiod�o.
Tak dorasta urodzony w 1451 roku Krzysztof Kolumb, syn do�� szanowanych, ale
niew�tpliwie
ca�kiem prostych ludzi. P�no dopiero nauczy� si� czyta� i pisa�, zna� si�
troch� na tkactwie, a
dzi�ki urozmaiconej dzia�alno�ci zarobkowej ojca uda�o mu si� co� nieco�
pow�cha� z niejednej
ga��zi rzemios�a i handlu. Ale po �acinie nie umie, a wi�c zamkni�te s� przed
nim drzwi do
dalszego kszta�cenia i wy�szej wiedzy; ba, nawet po w�osku nie umie zbyt dobrze.
Jako m�ody
cz�owiek m�wi� widocznie tylko narzeczem genue�skim, kt�rego bynajmniej nie
rozumie si� w
ca�ych W�oszech. Nie daje mu to zbyt dobrego startu. Ale jako dziewi�tnastoletni
m�odzieniec r�czy
dnia 31 pa�dziernika 1470 roku za zaci�gni�ty przez ojca d�ug, kt�ry wynosi�
czterdzie�ci osiem
funt�w genue�skich. Zdaje si� wi�c, �e Krzysztof zna� si� troch� na interesach i
ju� jako m�ody
cz�owiek zarabia� pieni�dze.
Wkr�tce potem spotykamy go jako urz�dnika domu bankowego Centurionich w Genui -
musia�
widocznie wzbudza� zaufanie i co� umie�. Dzi�ki posadzie u Centurionich Kolumb
wychodzi na
morze. Jak ka�dy ch�opak, kt�rego lata up�ywaj� nad brzegiem morza, tak i on
p�ywa� zapewne
nieraz na �odziach rybackich. Mo�e nawet tu i �wdzie przypatrywa� si� rysownikom
map,
�l�cz�cym nad portolanami, modnymi mapami morskimi, kt�re si� w tym czasie
ukaza�y. Genua
by�a bowiem siedzib� s�ynnej szko�y kartograficznej, kt�ra dostarcza�a map
wszystkim miastom
nadmorskim Italii, z jej us�ug korzysta�a tak�e Portugalia, ilekro� jaka� nowa
wyprawa do Afryki
wraca�a z wynikami swych obserwacji. Mo�liwe te�, �e w latach 1470 do 1472
Kolumb da� si�
zwerbowa� na jeden z wielu �aglowc�w handlowych Genui. Ale dow�d odbycia przez
niego po-
dr�y morskiej posiadamy dopiero z roku 1475, gdy w s�u�bie Centurionich wybra�
si� na Chios.
Wczesnym latem 1476 wyp�ywa znowu z wielkim konwojem genue�skim, kt�ry ma
przywie��
�ywic� pistacjow� z Morza �r�dziemnego do Lizbony i Flandrii. Ale w po�owie
sierpnia u
po�udniowego wybrze�a Portugalii, niedaleko Przyl�dka �w. Wincentego i w pobli�u
Lagos, silna
flota portugalsko-francuska napada na konw�j i rozbija go.
I teraz nast�puje w �yciu Kolumba wielki, cudowny zwrot. Po zatoni�ciu okr�tu
morze wyrzuca
go, lekko rannego, uczepionego do szcz�tka kad�uba, na l�d w pobli�u Lagos.
Stamt�d wyje�d�a
kilka tygodni p�niej do Lizbony. Dla kupc�w i �eglarzy pi�kne miasto nad Tagiem
jest w owym
czasie najbardziej interesuj�cym miejscem �wiata. Rok w rok zawijaj� tutaj z
dalekiej Afryki
kr�lewskie okr�ty handlowe z �adowniami pe�nymi kosztowno�ci i najdziwniejszych
przedmiot�w:
ci�kich skrzy� ze z�otem, grubych work�w pe�nych ostrego pieprzu Malaguetta,
olbrzymich p�k�w
ko�ci s�oniowej i coraz to nowych grup boja�liwie u�miechni�tych, czarnych
niewolnik�w. Obok
smuk�ych portugalskich kaawel stoj� tam brzuchate kogi z Hamburga i Londynu, a
na Praca do
Commercio pi�trz� si� towary. Niesko�czony, g�sty t�um ludzi faluje w obie
strony i przelewa si�
przez w�skie uliczki miasta - ogni�ci Maurowie, Irlandczycy z w�osami jak len,
dumni, milcz�cy
Kastylijczycy, otyli Grecy, czarni jak heban ksi���ta murzy�scy ze Z�otego
Wybrze�a, zwinni W�osi,
opa�li flandryjscy sukiennicy, eleganccy Francuzi.
By�, zdaje si�, pocz�tek 1477 roku, gdy Krzysztof Kolumb przyby� do Lizbony.
Wysoki, rudawy,
niebieskooki genue�czyk nie rozumie ani s�owa po portugalsku. Mimo to niebawem
czuje si� w
obcym mie�cie jak u siebie w domu. Od dawna mieszka w Lizbonie znaczna kolonia
genue�ska -
bankierzy, kapitanowie okr�t�w, astronomowie i kartografowie. Kolumb ma w�r�d
nich niejednego
znajomego, z pewno�ci� pomog� mu stan�� na nogi.
Nie omyli� si�. Niebawem jest ju� przyzwoicie odziany i zarabia tyle, �e mo�e
uczy� si� po
portugalsku, hiszpa�sku i po �acinie. Przede wszystkim po �acinie! Kto nie w�ada
j�zykiem nauki,
j�zykiem wszystkich podr�cznik�w, ten nigdy nie b�dzie m�g� zajmowa� si� nautyk�
i astronomi�.
A tym nale�y si� tu zaj��. Nie trzeba szczeg�lnej przenikliwo�ci, by to
zrozumie�. Krzysztof
Kolumb nauczy� si� niejednego w szko�ach kartograficznych Genui. To mu si� teraz
przydaje. Z
zapa�em pogr��a si� w studiach, niebawem opanowuje sztuk� rysowania map tak
�wietnie, jak si�
tego ��da w Lizbonie.
Ale w �y�ach genue�skiego zapale�ca p�ynie zbyt niespokojna krew, by m�g�
zadowoli� si�
�l�czeniem nad mapami przez ca�e �ycie. Zdaje si�, �e po pewnym czasie nawi�za�
znowu
stosunki z firm� Centurionich, kt�rzy maj� fili� w Lizbonie. W roku 1478 wielka
stara firma wysy�a
swego dawnego pracownika na Mader�; ma tam zakupi�