62
Szczegóły |
Tytuł |
62 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
62 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 62 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
62 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Autor: Tove Jansson
Tytu�: O Paszczaku, kt�ry kocha� cisz� (ze zbioru: "W Dolinie
Mumink�w") T�umaczenie: Irena Szuch - Wyszomirska
Wklepane przez: Ma�gorzat� "Zuzank�" Opali�sk�
-----------------------------------------------------------------
------------------------------
By� sobie raz pewien Paszczak, kt�ry pracowa� w lunaparku, co
przecie� nie musi od razu znaczy�, �e by�o mu bardzo weso�o.
Dziurkowa� bilety odwiedzaj�cych lunapark, �eby nie mogli si�
przypadkiem zabawi� wi�cej ni� raz, a ju� tylko taka rzecz mo�e
przyp rawi� o smutek, je�li si� j� robi przez ca�e �ycie.
Paszczak dziurkowa� wci�� i dziurkowa�, i podczas tego zaj�cia
marzy� o tym, co b�dzie robi�, b��dy wreszcie p�jdzie na
emerytur�.
W razie gdyby kto� nie wiedzia�, co oznaczaj� s�owa: p�j�� na
emerytur� - wypada wyja�ni�, �e to jest taki okres czasu, kiedy
mo�na robi� w ca�kowitym spokoju wszystko, na co ma si� ochot�,
byleby si� by�o dostatecznie starym.
Przynajmniej krewni Paszczaka wyt�umaczyli mu to w ten spos�b.
Paszczak mia� ogromnie du�o krewnych, ca�� mas� olbrzymich,
ha�a�liwych i gadatliwych Paszczak�w, kt�rzy klepali si�
wzajemnie po plecach i wytaczali z siebie kolosalne kaskady
�miechu.
Lunapark by� ich wsp�ln� w�asno�ci�; poza tym grali na puzonie,
rzucali m�otem lub opowiadali weso�e historyjki, czyli, og�lnie
rzecz bior�c, zajmowali si� straszeniem wszystkich dooko�a.
Nie mieli jednak z�ych zamiar�w.
Paszczak za� nie posiada� nic, wywodzi� si� z bocznej linii, to
znaczy by� krewnym p� na p�, a poniewa� nigdy nie umia� nikomu
niczego odm�wi� i nie czyni� ha�asu swoj� osob�, zatrudniano go
jako nia�k� do dzieci, kr�ci� te� karuzel� oraz, jak powiedzi
eli�my, dziurkowa� bilety.
- Jeste� samotny i nie masz nic do roboty - m�wili �yczliwie jego
krewni. - Rozruszasz si� troch�, je�li nam co nieco pomo�esz, a
poza tym b�dziesz w towarzystwie!
- Ja nigdy nie jestem samotny - pr�bowa� im t�umaczy� Paszczak. -
Nie mam na to czasu. Tyle jest os�b, kt�re chc� mnie rozrusza�.
Przepraszam, ale ja bym tak ch�tnie...
- Dobrze - m�wili krewni, klepi�c go po ramieniu. - Tak by�
powinno. Nigdy sam, zawsze na pe�nych obrotach!
Paszczak dziurkowa� wi�c dalej i marzy� o wielkiej, cudownej,
cichej samotno�ci, w nadziei, �e postarzeje si� mo�liwie jak
najszybciej.
Karuzele kr�ci�y si�, tr�by grzmia�y, a Gapsy, Homki i Mimble
pokrzykiwa�y co wiecz�r w wagonikach torpedy.
Niejaki Edward wygra� pierwsz� nagrod� za t�uczenie porcelany i
wok� rozmarzonego, smutnego Paszczaka ta�czono i krzyczano,
�miano si� i k��cono, jedzono te� i pito, a� w ko�cu Paszczak
zacz�� si� po prostu ba� ha�a�liwego t�umu, kt�ry zabawia� si�
w lu naparku.
Sypia� za� w pokoju dziecinnym Paszczak�w, jasnym i mi�ym za
dnia, lecz nie najprzyjemniejszym w nocy, gdy� dzieciarnia
budzi�a si� co chwil�, a on musia� je ucisza� nastawiaj�c
pozytywk�, aby zasn�y.
Potem, w ci�gu dnia, zatrudniano go przy najr�niejszych
drobnostkach, wsz�dzie, gdzie tylko potrzebna by�a pomocna r�ka,
w domu pe�nym Paszczak�w, i mia� towarzystwo a� do nocy, a
wszyscy wok� byli w dobrych humorach i opowiadali, co my�l�, co
robi� i co b�d� robili. Ale nigdy nie dawali mu czasu na
odpowied�. - Czy ja b�d� ju� nied�ugo stary? - spyta� raz
Paszczak podczas obiadu. - Stary? Ty? - wykrzykn�� weso�o jego
stryjaszek. - Nie, jeszcze d�ugo nie. B�d� w weselszym nastroju
- ka�dy ma tyle lat, na ile si� czuje. - Ale ja czuj� si�
okropnie stary - powiedzia� Paszczak z nadziej�. - Tere-fere -
odrzek� stryjaszek. - Dzi� wiecz�r b�dziemy mieli fajerwerki,
�eby si� troch� rozrusza�, a orkiestra d�ta b�dzie przygrywa�a
a� do wschodu s�o�ca.
Ale fajerwerk�w nie by�o, natomiast spad� ogromny deszcz, kt�ry
pada� ca�� noc i nazajutrz, i nast�pnego dnia, i przez ca�y
tydzie�. Prawd� powiedziawszy deszcz pada� bez przerwy przez
osiem tygodni. Nikt nigdy w tych stronach nie s�ysza� o czym�
podobnym.
Lunapark straci� kolor i zwi�d� jak kwiat. Zblad�, zardzewia� i
skurczy� si� - a �e by� zbudowany na piasku, wszystko powoli
zacz�o si� rozpada�.
Torpeda osiad�a z westchnieniem, karuzele kr�ci�y si� w ko�o w
wielkich, szarych ka�u�ach i zje�d�a�y dzwoni�c cicho do nowych
rzek, kt�re wy��obi� deszcz. Ca�a dzieciarnia - ma�e Homki,
Mimble, Gapsy i jak si� tam jeszcze nazywa�y, przyk�adaj�c
pyszczki do szyb, patrzy�y, jak lipiec przemija w deszczu i
odp�ywa od nich wraz z muzyk� i barwami.
Zwierciad�a z Gabinetu Luster rozprys�y si� na miliony mokrych
od�amk�w, a namok�e papierowe r�e z Pawilonu Cud�w p�yn�y przez
pola. W ca�ej okolicy rozlega�o si� �a�osne zawodzenie
dzieciarni.
Doprowadza�a ona swoich tatusi�w i mamy do rozpaczy, dzieci
bowiem nie mia�y co robi� i tylko j�cza�y nad utraconym
lunaparkiem.
Z drzew zwisa�y oklap�e proporczyki i puste pow�oki balon�w.
Pawilon Cud�w pe�en by� b�ota, a s�ynny krokodyl z trzema g�owami
wyruszy� w kierunku morza, pozostawiaj�c po sobie dwie g�owy,
gdy�, jak si� okaza�o, by�y one przymocowane za pomoc� kleju biur
owego.
Paszczak�w to wszystko niezwykle bawi�o.
Stali w oknach i �miej�c si� klepali nawzajem po plecach,
pokazywali palcami i krzyczeli: - Patrzcie! P�ynie kurtyna z
Tajemnic Arabii! A tam pod�oga do ta�ca! - Sp�jrzcie, na dachu
Filifionki siedzi pi�� nietoperzy z Domku Strach�w! Czy to nie
wspania�e!
Postanowili, w znakomitych humorach, uruchomi� �lizgawk�, ma si�
rozumie�, w�wczas, gdy woda przemieni si� w l�d, i pocieszali
Paszczaka, �e znowu b�dzie m�g� dziurkowa� bilety. - Nie! - rzek�
nieoczekiwanie Paszczak. - Nie, nie, nie! Nie chc�! Chc�
natomiast i�� na emerytur�. I robi� to, na co mam ochot�. I by�
absolutnie sam, gdzie�, gdzie jest cicho. - Ale�, m�j kochany -
powiedzia� ze zdziwieniem jego bratanek. - Czy m�wisz powa�nie? -
Tak - odrzek� Paszczak. - Ka�dziutkie s�owo.
- Dlaczego wi�c nie powiedzia�e� nam tego wcze�niej? - zapytali
jego krewni zdumieni. - S�dzili�my, �e jest ci weso�o. - Nie
mia�em odwagi - wyzna� Paszczak.
Wtedy �mieli si� znowu, uwa�aj�c, �e to okropnie komiczne, �e
Paszczak przez ca�e �ycie robi� to, na co nie mia� ochoty, tylko
dlatego, �e nie potrafi� odm�wi�.
- No, wi�c na c� masz ochot�? - spyta�a jego ciotka tonem
zach�ty w g�osie.
- Chcia�bym wybudowa� dom dla lalek - wyszepta� Paszczak. -
Naj�adniejszy na �wiecie dom dla lalek, wielopi�trowy, z ogromn�
ilo�ci� pokoi, kt�re by�yby jednakowo puste i ciche.
W�wczas Paszczaki tak zacz�y si� �mia�, �e a� cz�� z nich
musia�a usi���. Kuksaj�c si� nawzajem w boki, krzycza�y: - Dom
dla lalek! S�yszeli�cie! Powiedzia�: dom dla lalek! - i �mia�y
si�, wycieraj�c �zy z oczu, i m�wi�y: - Ale�, kochany! R�b to,
na co masz ochot�! Damy ci stary park, ten babci. Powinno tam by�
teraz zupe�nie cicho. I mo�esz sobie robi�, co zechcesz, i bawi�
si�, jak ci si� podoba. �yczymy powodzenia i dobrej zabawy.
- Dzi�kuj� - powiedzia� Paszczak, czuj�c skurcz w do�ku. - Wiem,
�e zawsze mieli�cie wobec mnie dobre zamiary.
Marzenie o domu dla lalek z pi�knymi cichymi pokojami znik�o -
Paszczaki przep�dzi�y je swoim �miechem. W�a�ciwie nie by�o w tym
ich winy. Zmartwi�yby si� najpewniej, gdyby powiedziano im o tym.
Tak. Opowiada� przedwcze�nie o swoich najskrytszych tajemn icach
jest rzecz� bardzo niebezpieczn�.
Paszczak poszed� do starego parku, kt�ry teraz by� jego
w�asno�ci�. Klucz mia� z sob�.
Park by� zamkni�ty i pusty od czasu, gdy babcia puszczaj�c
fajerwerki zapr�szy�a kiedy� ogie� w domu, a potem wyprowadzi�a
si� wraz z ca�� rodzin�.
By�o to dawno temu i Paszczak z trudno�ci� odnajdywa� drog�.
Las rozr�s� si�, a �cie�ki zala�a woda. Gdy szed�, deszcz
przesta� pada� r�wnie nagle, jak zacz�� przed o�mioma tygodniami.
Ale Paszczak nie zauwa�y� tego. By� ca�kowicie poch�oni�ty �alem
z powodu utraconych marze� i ogromnie zmartwiony, �e nie mia� ju�
ochoty zbudowa� domu dla lalek.
Po jakim� czasie spostrzeg�, �e mi�dzy drzewami prze�wituje mur.
Tu i �wdzie by� wyszczerbiony, lecz nadal pozosta� jeszcze bardzo
wysoki. �elazna furtka zardzewia�a i Paszczak z trudno�ci�
otworzy� zamek.
Wreszcie wszed� i zamkn�� furtk� za sob�. I nagle zapomnia� o
domu lalek. Bowiem po raz pierwszy w �yciu otworzy� w�asne drzwi,
a tak�e zamkn�� je za sob�. By� u siebie. Nie mieszka� ju� u
kogo�.
Deszczowe chmury z wolna rozprasza�y si� i wyjrza�o s�o�ce. Mokry
ogr�d parowa� i skrzy� si� wok� niego zielony i beztroski. Nikt
nie przycina� tu ga��zi i nie sprz�ta� od bardzo dawna. Drzewa
si�ga�y ga��ziami a� do ziemi, krzewy wspina�y si� na drzewa ,
a w�r�d zieleni dzwoni�y strumyki, kt�re babcia zaprojektowa�a
w swoim czasie i kaza�a przekopa�. Teraz nie s�u�y�y ju�
nawadnianiu, istnia�y same dla siebie, pozosta�o jednak nad nimi
wiele mostk�w, chocia� �cie�ki znik�y od dawna.
Paszczak pogr��y� si� w zielonej przyjaznej ciszy, otula� si� w
ni�, nasi�ka� ni� i czu� si� m�ody jak nigdy przedtem.
"Och, jak to przyjemnie by� wreszcie starym i przej�� na
emerytur� - my�la�. - 0, jak�e kocham swoich krewnych! A
szczeg�lnie teraz, gdy nie potrzebuj� o nich my�le�".
Brodzi� w wysokiej b�yszcz�cej trawie, obejmowa� drzewa, a� w
ko�cu zasn�� na polance w samym �rodku ogrodu. Tam w�a�nie ongi�
by� dom babci. Czasy jej wielkich festyn�w z fajerwerkami dawno
ju� si� sko�czy�y. Ros�y tu m�ode drzewa, a na miejscu sypialni
wyr�s� olbrzymi krzew polnej r�y z tysi�cem czerwonych kwiat�w.
Nadesz�a noc pe�na wielkich gwiazd, a Paszczak w�drowa� zakochany
w swoim ogrodzie, tak rozleg�ym i tajemniczym, �e nawet mo�na
by�o w nim zab��dzi�. Ale nie mia�o to wi�kszego znaczenia,
bowiem przez ca�y czas by�o si� w domu.
W�drowa� i w�drowa�.
Odnalaz� stary sad owocowy, gdzie jab�ka i gruszki le�a�y
rozsiane po ziemi, i przez chwil� my�la�: "Jaka szkoda. Nie
zdo�am zje�� nawet po�owy. Trzeba by..." - ale potem zapomnia�
o tym, oczarowany samotno�ci� i cisz�. Jego w�asno�ci� by�o
�wiat�o ksi� yca mi�dzy pniami, zakocha� si� w najpi�kniejszych
drzewach, wi�za� wie�ce z li�ci i wk�ada� je sobie na szyj�, i
�al mu by�o przespa� t� pierwsz� noc.
Rano zad�wi�cza� stary dzwonek, kt�ry jeszcze wisia� przy furtce.
Paszczak zaniepokoi� si�. Kto� chcia� wej�� z zewn�trz, kto�
czego� chcia� od niego. Ostro�nie sun�� pod krzakami wzd�u� muru,
staraj�c si� czyni� to bez szelestu. Dzwonek odezwa� si� po r az
drugi. Paszczak wyci�gn�� szyj� i zobaczy� zupe�nie ma�ego Homka,
kt�ry sta� i czeka� przed furtk�. - Id� sobie! - krzykn��
Paszczak. - To jest teren prywatny. Ja tu mieszkam. - Wiem -
odpowiedzia� ma�y Homek. - Paszczaki przys�a�y mnie tu z obiadem
dla ciebie. - Ach, tak, to milo z ich strony - powiedzia�
pojednawczo Paszczak.
Otworzy� furtk�, wzi�� przez szpar� koszyk, po czym zamkn�� j�
na powr�t. Homek stal jeszcze i patrzy�. Przez chwil� panowa�a
cisza. - No, jak ci si� wiezie? - spyta� Paszczak niecierpliwie.
Sta�, przest�puj�c z nogi na nog�; pragn�� jak najszybciej wr�ci�
do ogrodu. - �le - odpowiedzia� Homek szczerze. - Wszystkim
wiedzie si� bardzo �le. Nam, kt�rzy jeste�my mali. Nie mamy ju�
lunaparku. Nic, tylko si� smucimy. - O - powiedzia� Paszczak
patrz�c w ziemi�. Nie chcia�, by zmuszano go do my�lenia o czym�
smutnym, ale by� tak przyzwyczajony, �eby s�ucha�, gdy kto� m�wi,
�e nie m�g� odej��. - I tobie, widz�, smutno - powiedzia� Homek
ze wsp�czuciem. - Dziurkowa�e� bilety. Ale je�li kto� by� bardzo
ma�y, obdarty i brudny, to dziurkowa�e� w powietrzu! I pozwala�e�
nam wchodzi� dwa albo trzy razy na ten sam bilet! - Tylko
dlatego, �e troch� niedowidz� - wyja�ni� Paszczak. - No, co? Nie
idziesz jeszcze do domu?
Homek kiwn�� g�ow�, ale sta� dalej. Podszed� do furtki i wsun��
pyszczek mi�dzy pr�ty. - Wujku - szepn��. - Mamy tajemnic�.
Paszczak przerazi� si�, poniewa� nie lubi� cudzych tajemnic i
zwierze�. Ale Homek, wyra�nie poruszony, m�wi� dalej: -
Uratowali�my prawie wszystko. Z�o�one jest w szopie Filifionki.
Nie masz poj�cia, jak�e�my tyrali - ratowali�my i ratowali.
Wymykali�my si� w nocy i wyci�gali�my wszystko z wody.
�ci�gali�my z drzew, suszyli�my i doprowadzali do porz�dku, jak
tylko si� da�o!
- O czym ty m�wisz? - zapyta� Paszczak.
- O lunaparku, jasne! - krzykn�� Homek. - Wszystko, co zdo�ali�my
znale��, wszystkie kawa�ki, kt�re pozosta�y! Czy to nie
wspaniale! Mo�e Paszczaki posk�adaj� cz�ci, a wtedy b�dziesz
m�g� znowu dziurkowa� bilety. - Oh! - wymamrota� Paszczak i
postawi� koszyk na ziemi.
- Pi�knie, co? Ale �e� si� zdziwi�! - powiedzia� Homek, po czym
roze�mia� si�, pomacha� �apk� i znik�.
Nazajutrz rano Paszczak, niespokojny, czeka� przy .furtce i gdy
tylko pojawi� si� Homek z obiadem w koszyku, zaraz zawo�a�: - No?
Jak posz�o?
- Nie chc� - odrzek� Homek; by� przygn�biony. - Maj� zamiar
zrobi� �lizgawk�. A wi�kszo�� z nas zasypia snem zimowym;
zreszt�, sk�d by�my wzi�li �y�wy... - To przykre - powiedzia�
Paszczak i kamie� spad� mu z serca.
Homek nie odpowiedzia�. By� zanadto rozczarowany. Postawi� tylko
koszyk na ziemi i poszed� z powrotem.
"Biedne dziecko" - pomy�la� Paszczak. Potem zaj�� si�
rozmy�laniami nad budow� sza�asu z ga��zi, kt�ry mia� zamiar
wznie�� na ruinach domu swojej babci.
Paszczak budowa� sza�as ca�y dzie� i cieszy�o go to okropnie;
budowa�, dop�ki nie zrobi�o si� zbyt ciemno, �eby cokolwiek
widzie�, i zasn�� szcz�liwy i zm�czony, i spa� bardzo d�ugo
nast�pnego ranka.
Kiedy przyszed� do furtki, �eby wzi�� obiad, okaza�o si�, �e
Homek ju� tam jest. Na wieku koszyka le�a� list podpisany przez
ca�� mas� dzieci.
Kochany wujku - czyta� Paszczak. - Oddajemy ci wszystko, poniewa�
jeste� dobry, i mo�e b�dziemy mogli wej�� do �rodka i pobawi� si�
z tob�, poniewa� lubimy ci�.
Paszczak nic nie m�g� zrozumie�, ale straszne przeczucie zacz�o
uciska� mu �o��dek.
Potem to zobaczy�. Przed furtk� dzieciaki poznosi�y wszystko, co
znalaz�y w lunaparku. Nie by�o tego ma�o. Wi�kszo�� rzeczy by�a
po�amana i zestawiona w niew�a�ciwy spos�b, a wszystko razem
wygl�da�o bardzo dziwnie i bezsensownie. Utracony, ale kolorowy
�wiat z drewna, jedwabiu, drutu, papieru i z zardzewia�ego
�elaza. �wiat ten patrzy� na Paszczaka z �a�osci� i oczekiwaniem,
a Paszczak odpowida� mu spojrzeniem pe�nym paniki.
W ko�cu wr�ci� do ogrodu i dalej budowa� sw�j sza�as pustelnika.
Budowa� i budowa�, ale nic mu si� nie udawa�o. Pracowa�
niecierpliwie, w zamy�leniu, a� nagle dach run��, a ca�y sza�as
po�o�y� si� p�asko na ziemi.
- Nie, nie - powiedzia� Paszczak. - Nie chc�. Akurat w�a�nie
nauczy�em si� odmawia�. Jestem na emeryturze. Robi� to, na co mam
ochot�. I nic poza tym. - M�wi� tak kilkakrotnie, za ka�dym razem
coraz gro�nej. Potem wsta�, przeszed� na prze�aj przez ogr�d,
aby otworzy� furtk�, i zacz�� wci�ga� wszystkie po�amane graty
do �rodka.
Dzieciarnia siedzia�a na wysokim, pobt�ukiwanym murze wok�
ogrodu Paszczaka; niby szare wr�ble, tyle �e zupe�nie cicho.
Czasem kt�ry� szepn��:
- Co on teraz robi?
- Ciicho - odpowiada� inny. - On nie chce rozmawia�.
Paszczak porozwiesza� na drzewach lampiony i papierowe r�e,
miejscami uszkodzonymi odwracaj�c je do pni. Potem zaj�� si� tym,
co kiedy� by�o karuzel�. Cz�ci jednak nie pasowa�y do siebie,
a polowy by�o brak.
- Nic z tego nie b�dzie! - krzykn�� ze z�o�ci�. - Sp�jrzcie
tylko! Wszystko to z�om i rupiecie! Nie! Nie wolno wam tu
wchodzi� i pomaga� mi!
Z muru rozleg� si� pomruk zach�ty i sympatii, ale nikt nic nie
powiedzia�. Tymczasem Paszczak pr�bowa� zrobi� dla siebie
mieszkanie z resztek karuzeli. Potem ustawi� konie w trawie i
�ab�dzie w strumyku, reszt� za� odwr�ci� do g�ry nogami i
pracowa� tak, �e pot zalewa� mu czo�o. "Dom dla lalek! - my�la�
z gorycz�. - Sza�as pust elnika! Wszystko to na nic, ca�a robota
do luftu, b�dzie tylko gwar i krzyki, tak jak by�o przez ca�e
�ycie..." Potem spojrza� w g�r� i krzykn��:
- Nie sied�cie tam i nie gapcie si�! Biegnijcie do Paszczak�w i
powiedzcie, �e jutro nie chc� obiadu. Natomiast niech mi przy�l�
gwo�dzie i m�otek, �wiec�, sznur i par� dwucalowych desek. I to
pr�dko!
Dzieciaki roze�mia�y si� zachwycone i pobieg�y.
- A nie m�wili�my - zawo�a�y Paszczaki klepi�c si� nawzajem m
plecach. - Smutno mu tam, biedakowi. T�skni biedaczek za swoim
lunaparkiem!
Pos�ali wi�c dwa razy tyle wszystkiego, o co prosi�, a poza tym
jedzenia na ca�y tydzie�, dziesi�� metr�w czerwonego aksamitu,
d�ugie arkusze z�otego i srebrnego papieru i na wszelki wypadek
pozytywk�. - Nie, nie - powiedzia� Paszczak - pud�a z muzyk� tu
nie wpuszcz�. I niczego, co ha�asuje! - Oczywi�cie, �e nie -
odrzek�y dzieci, pos�usznie stawiaj�c pozytywk� przed furtk�.
Paszczak budowa� i budowa�. A podczas gdy budowa�, stwierdza�
mimo woli, �e ta praca sprawia mu przyjemno��. Na drzewach
migota�y tysi�ce od�amk�w luster, ko�ysz�c si� na wietrze, a
wysoko na wierzcho�kach Paszczak wbudowa� ma�e �aweczki i mi�kkie
gniazd ka, gdzie mo�na by�o siedzie� i pi� sok, nie b�d�c przez
nikogo widzianym, lub te� spa�. A na mocnych konarach powiesi�
hu�tawki.
Umie�ci� torped� by�o bardzo trudno. Szyny musia�y by� trzy razy
kr�tsze ni� dawniej, bo tylko tyle z nich zosta�o. Paszczak
pociesza� si� jednak, �e teraz nikt ze zje�d�aj�cych nie b�dzie
mia� stracha. A na zako�czenie jazdy l�dowa�o si� w strumieniu,
z czego przecie� wi�kszo�� dzieci b�dzie zadowolona.
Paszczak sapa� i st�ka�. Ilekro� ustawi� jeden bok, drugi si�
wywraca�, w ko�cu wi�c krzykn�� ze z�o�ci�: - Chod�cie i pom�cie
mi, kt�ry tam! Nie mo�na przecie� robi� dziesi�ciu rzeczy naraz!
Dzieciarnia zeskoczy�a z muru i przybieg�a, �eby mu ten bok
przytrzyma�. Od tej pory wszystko budowali razem, a Paszczaki
przysy�a�y tyle jedzenia, �e dzieci mog�y przebywa� w ogrodzie
ca�y dzie�.
Wieczorem sz�y do domu, ale o wschodzie s�o�ca sta�y ju�
wszystkie przed furtk�. Kt�rego� ranka przyprowadzi�y na sznurku
krokodyla.
- Macie pewno��, �e b�dzie si� zachowywa� cicho? - spyta�
Paszczak podejrzliwie. - 0, tak - odpowiedzia� Homek. - On nie
m�wi ani s�owa. Taki jest zadowolony i spokojny teraz, kiedy si�
pozby� tych swoich dodatkowych dw�ch g��w.
Innego zn�w dnia syn Filifionki znalaz� w�a na w kaflowym piecu.
A �e by� grzeczny, zabrano go zaraz do ogrodu babci.
Wszyscy zbierali r�ne dziwne rzeczy do lunaparku Paszczaka lub
te� po prostu przysy�ali ciastka, rondle, firanki, cukierki i co
komu przysz�o na my�l. Przysy�anie przez dzieci prezent�w ka�dego
ranka sta�o si� swego rodzaju mani�, a Paszczak przyjmowa�
wszystko, co nie sprawia�o ha�asu.
Ale nikomu poza dzie�mi nie wolno by�o wej�� do ogrodu, kt�ry
stawa� si� coraz bardziej i bardziej fantastyczny. W samym jego
�rodku sta� zrobiony z karuzeli domek, w kt�rym mieszka�
Paszczak, pstry i krzywy, przypominaj�cy du�� kolorow� torb� od
cukierk �w, zmi�t� i rzucon� w traw�.
Wewn�trz domu r�s� krzak polnej r�y pe�en czerwonych kwiat�w.
A potem, w pewien pi�kny, �agodny wiecz�r, wszystko by�o gotowe.
By�o gotowe nieodwo�alnie i Paszczaka ogarn�� na chwil� �al, �e
si� ju� wszystko dope�ni�o.
Zapalili lampiony i stali przygl�daj�c si� swemu dzie�u.
Na wielkich ciemnych drzewach migota�y od�amki lustra, srebro i
z�oto, wszystko sta�o gotowe i czeka�o - sadzawki, lodzie,
tunele, torpeda, kiosk z sokiem, hu�tawki, strzelnice, drzewa
doskonale do w�a�enia, jab�onie... - Mo�ecie zaczyna� -
powiedzia� Paszczak - ale pami�tajcie, �e to nie jest lunapark,
a ogr�d ciszy.
Dzieci bezg�o�nie pogr��y�y si� w ogr�d i czary. Tylko Homek
odwr�ci� si� i zapyta�:
- Nie b�dzie ci smutno, �e nie mo�esz dziurkowa� bilet�w?
- Nie - odpowiedzia� Paszczak. - Ja bym przecie� i tak dziurkowa�
tylko w powietrzu.
Wszed� do karuzeli i zapali� ksi�yc z Pawilonu Cud�w. Potem
po�o�y� si� w hamaku Filifionki i przez dziur� w dachu patrzy�
na gwiazdy.
Na zewn�trz panowa�a cisza. S�ysza� tylko strumyki i nocny wiatr.
Nagle Paszczak zaniepokoi� si�. Usiad� i zacz�� nas�uchiwa�. Nie
dobieg� go �aden d�wi�k.
"Mo�e im nie jest weso�o - pomy�la� zatroskany. - Mo�e nie
potrafi� si� bawi�, je�li si� nie dr� wniebog�osy... Mo�e posz�y
do domu!"
Wskoczy� na komod� Gapsy i wytkn�� g�ow� przez dach. Nie, dzieci
s�. Ca�y ogr�d szele�ci� i roi� si� tajemniczym �yciem. Zewsz�d
rozlega�o si� chlupotanie, cichy �miech, pla�ni�cia, odg�osy
krok�w. Wi�c jednak by�o im weso�o.
"Jutro - pomy�la� Paszczak - jutro powiem im, �e wolno si� �mia�
i �e mog� ponuci� sobie troch�, je�li b�d� mia�y na to ochot�.
Ale nie wi�cej. Absolutnie nic wi�cej".
Zszed� z komody i zn�w po�o�y� si� w hamaku. Zasn�� szybko, nie
troszcz�c si� ju� o nic.
Przed zamkni�t� na klucz �elazn� furtk� sta� stryjaszek Paszczaka
usi�uj�c zajrze� do �rodka.
"Nie s�ycha�, �eby si� szczeg�lnie dobrze bawili - pomy�la�. -
Ale jak sobie kto po�ciele, tak si� wy�pi. A m�j biedny bratanek
zawsze by� troch� dziwny".
I odszed� zabieraj�c z sob� pozytywk�, poniewa� zawsze kocha�
muzyk�.