5727
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 5727 |
Rozszerzenie: |
5727 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 5727 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 5727 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
5727 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Ian Watson
Rentgenowscy rozbitkowie
Na niebie po�yskiwa�y zorze: ta�cz�ce upiory przebrane w
r�owe, fioletowe i pomara�czowe ca�uny z trudem tylko
utrzymywane na dystans przez �wiat�o dzienne i powracaj�ce
co noc w pe�nej... jakby to powiedzie�... chwale? Czy by�a
to chwa�a, czy raczej gniew? Tak, to by�a demonstracja
gniewu. Co noc kurtyny szyderczego pseudop�omienia
zas�aniaj� prawie wszystkie gwiazdy, zapowiadaj�c ten nie
tak odleg�y dzie� mg�awicowo�ci, kiedy ca�y widzialny
Wszech�wiat mo�e zosta� sprowadzony do kilkudziesi�ciu lat
�wietlnych �rednicy i sztuka astronomii umrze, pozostawiaj�c
tylko przypadkowe zerkni�cia przez rozedrgane zas�ony
rozrzedzonych �wiec�cych gaz�w.
Jechali wojskow� ci�ar�wk�, kt�rej kierowc� by� �o�nierz
nazwiskiem Kruger, a dow�dc� wulgarny major Woltjer.
- To nie mo�e by� Syriusz! - Woltjer obejrza� si�
gniewnie przez rami� na czw�rk� pasa�er�w oskar�aj�c ich o
niekompetencj�, mimo �e nie byli astronomami ani fizykami. -
Doje�d�amy teraz do farmy Smitsdorpa. - Jego wzrok spocz��
na Andrei Diversley, przyci�ni�tej zbyt blisko do
hinduskiego genetyka obejmuj�cego j� w talii. C� za
bezwstydny afront wobec jego afrykanerskich zasad w
towarzystwie innych bia�ych! Jego spojrzenie ch�osta�o i
gwa�ci�o za to Angielk�. A przecie� apartheid by� teraz, jak
si� zastanowi�, czym� tak ma�o wa�nym!
- Niemo�liwe! Co pani s�dzi, panno Diversley?
- To prawda, majorze. Psia Gwiazda zrobi�a nam �wi�ski
kawa�.
- Co prawda, to prawda.
Farma Smitsdorpa odzyskiwa�a trawiast� pokryw� ca�kiem
dobrze w por�wnaniu z nagimi terenami, przez kt�re
przeje�d�ali. Tu i �wdzie mo�e nawet zbyt dobrze. Trzeba
b�dzie te kawa�ki przebada�: gleb�, p�draki, owady,
mikroorganizmy. Teraz ich trasa prowadzi�a ku niskim
wzg�rzom, gdzie cz�� napromieniowanych nasion przechowanych
pod go�ym niebem i zasianych na kontrolnych zagonach wyda�a
niezwykle wysokie plony, kt�re jednak mog� si� okaza�
genetycznie zdegenerowane i nieprzydatne do spo�ycia.
Woltjer robi� wszystko, co m�g�, �eby j� zawstydzi� i
zmusi� do odklejenia si� od Hindusa, ale ona tylko wzruszy�a
ramionami.
- To nie jest moja dziedzina, majorze.
Zm�czony odwracaniem g�owy zapatrzy� si� przed siebie na
faluj�ce przestrzenie spalonej ziemi, na kt�rej ju� nigdy
nie b�d� si� pas�y stada byd�a.
- Uczeni! - skomentowa�.
Ciekawe, co chcia� przez to powiedzie�, zastanawia� si�
Simeon Merrick, kt�ry siedzia� za Andre� i jej Hindusem obok
milcz�cego, szowinistycznie zamkni�tego Szweda Gunnara
Marholma. �e uczeni wszelkiej ma�ci ponosz� jak��
odpowiedzialno�� za wydarzenia we wn�trzu Psiej Gwiazdy?
Katastrofa. Niew�tpliwie. Ale, o dziwo, tym razem nie
by�a to wina cz�owieka. Po tylu latach straszenia wojn�
j�drow�, wyczerpywaniem si� zasob�w, przeludnieniem,
zatruciem �rodowiska i wszystkimi kl�skami zapowiadanymi w
latach osiemdziesi�tych, kiedy niejasno przeczuwana
katastrofa wreszcie si� zdarzy�a (co do tego, �e przyjdzie,
zgodni byli wszyscy), nadesz�a ca�kiem nieoczekiwanie ze
�r�d�a zupe�nie nie zwi�zanego z dzia�alno�ci� cz�owieka.
Czy jednak na pewno nie zwi�zanego? Czy s�dz�c, �e by�o
to niezale�ne od nas, nie ulegamy iluzji?
Co cz�owiek takiego zrobi�, �e B�g w swojej m�dro�ci
dopu�ci�... nie, zes�a�!... to kosmiczne zjawisko? �e a� tak
wstrz�sn�� porz�dkiem na niebie i porz�dkiem �ycia na Ziemi?
Co cz�owiek takiego zrobi� dziesi�� lat temu, co wreszcie
przewa�y�o szal� Bo�ej sprawiedliwo�ci? Simeon przeczesywa�
poprzednie dziesi�ciolecie w poszukiwaniu jakiego�
wstrz�saj�cego z�a, ale nie m�g� go znale��.
Jakie ziemskie wydarzenia mog�y spowodowa� przera�aj�cy
wybuch Psiej Gwiazdy, r�wnie absurdalny i szokuj�cy dla
astronom�w, jak i dla tego afrykanerskiego �o�nierza
Woltjera? Jakie pasmo grzech�w? Mo�e po prostu zbyt wielu
ludzi przesta�o wierzy� w Boga?
To �mieszne! �adne wydarzenie ani ci�g wydarze� nie mog�y
wp�yn�� na decyzj� Boga. (A jednak przypomnij sobie,
Simeonie, Sodom� i Gomor�! One przekroczy�y miar�, mas�
krytyczn� grzechu, posun�y si� za daleko!)
Chyba nowoczesny B�g nie by� tak ma�ostkowym dyktatorem,
brutalnie podpalaj�cym gwiazd�, �eby zg�adzi� swoich syn�w i
c�rki?
Winy dopatrywa� si� raczej nale�a�o w ca�ym przebiegu
ludzkiej historii, nagromadzeniu grzech�w. Sama Po�udniowa
Afryka grzeszy�a wyzyskiem i segregacj� rasow�. A jednak, a
jednak, zadr�cza� si� Simeon, dlaczego, o Panie, wybra�e� t�
w�a�nie chwil�? I dlaczego to nie biali zgin�li? Dlaczego to
nie pot�ni i bogaci wymarli? Dlaczego spad�o to na
czarnych, br�zowych i ��tych? Na ubogich i
wydziedziczonych? Dlaczego to oni znikli? Dlaczego prze�yli
majorowie Woltjerowie tego �wiata, zje�d�aj�c po raz
pierwszy w �yciu do przepastnych kopal�, z kt�rych
pochodzi�o ich bogactwo, i chroni�c si� tam, podczas gdy na
powierzchni czarni g�rnicy zostali napromieniowani potworn�
dawk� 8500 rentgen�w i zgin�li? Podobny wzorzec powt�rzy�
si� na ca�ej kuli ziemskiej. �enuj�ce skargi na zacofanie
ucich�y na zawsze. Tylko wysokorozwini�te narody
rozporz�dza�y �rodkami i technologi� zapewniaj�c� prze�ycie.
S�ysza�, jak w Johanesburgu ludzie typu Woltjera m�wi� o
wybuchu Supernowej jako o "akcji oczyszczaj�cej". Akcja
oczyszczaj�ca! Wszystkie polityczne i moralne �r�d�a
wyrzut�w sumienia usuni�to przez na�adowane cz�stki biegn�ce
w �lad za rozb�yskiem �wiat�a, kt�ry da� kilka kr�tkich
miesi�cy ostrze�enia.
Wielka czystka. Dlaczego?
A Woltjer nadal by� w�ciek�y na Andre� za jej czu�o�ci z
Hindusem, kt�ry mia� czelno�� prze�y� i kt�ry teraz
przyjmowa� te bia�oliberalne pieszczoty z tak zach�ann�
nonszalancj�.
- To nie powinna by� Psia Gwiazda!
- Rzeczywi�cie - powiedzia� szorstko Gunnar Malholm, �eby
go uciszy�. - Nie powinna. Czy wi�c my jeste�my w jaki�
spos�b winni? Albo nauka? Czy nie wie pan, �e to si� ju�
zdarzy�o kilkakrotnie w historii Ziemi? Niech pan sobie
zajrzy do podr�cznik�w geologii! Znajdzie pan tam masowe
wymieranie fauny. Prawdopodobnie ostre dawki oko�o 500
rentgen�w co 300 milion�w lat. I jedna dawka dochodz�ca do
25 000 rentgen�w od czas�w prekambryjskich. Zgoda, �e tym
razem wybuch�a bardzo niefortunna gwiazda. Tak blisko nas. I
z tak wysokim szczytowym promieniowaniem.
Simeon wyjrza� przez okno na odradzaj�c� si� ziemi�.
B�ogos�awiony widok odnawiaj�cego si� chlorofilu. Ale
wsz�dzie wok� le�a�y setki szkielet�w byd�a, ze strz�pami
sk�ry na bia�ych ko�ciach.
A mi�dzy nimi nie brakowa�o i szkielet�w ludzi. Kruger
jecha� p�ci�ar�wk� nie pr�buj�c nawet ich omija�.
- Wszech�wiat nie ma wobec nas �adnych zobowi�za�,
majorze - mrukn�� Szwed.
A swoj� drog�, jak B�g pom�g� tym, kt�rzy sami sobie
pomogli! Ci, kt�rzy przez ca�y czas zgarniali p�ody Ziemi,
mieli najwi�ksze zapasy do ukrycia przed Jego gniewem... i
ukryli je z powodzeniem! Szwecja te� wysz�a bez szwanku z
Wielkiej Czystki zachowuj�c prawie dziewi��dziesi�t procent
ludno�ci. Co nie znaczy, �e Szwecja mo�e by� oskar�ona o
zagarnianie p�od�w jak inne kraje rozwini�te. Jej kartoteka
by�a bez zarzutu. Czy to dlatego Gunnar Marholm zachowywa�
si� z tak� lodowat� wy�szo�ci�, zastanawia� si� Simeon. Bo
czu�, �e przetrwanie jego narodu nosi�o pi�tno prawdziwych
pirat�w planety, kt�rzy prze�yli burz� z nieco wi�kszymi
stratami ni� socjaldemokratyczna Szwecja, bez tej ich
sterylnej doskona�o�ci? A jednak o ca�e niebo lepiej ni�
takie Indie z po��wk� jednego procenta uratowanych. Albo
Nigeria, z jedn� dziesi�t� procenta! Wielka Brytania,
czo�owy ekskolonialista, uratowa�a 52 procent. Ameryka 54
procent, g��wnie bia�ych. A Po�udniowa Afryka, przez kt�r�
teraz jechali, zaliczy�a 80 procent: wy��cznie bia�ych, gdy�
inni nie byli uwa�ani za Po�udniowych Afryka�czyk�w z
definicji.
Szwedzi s� jednak biali. Zostali wybieleni tym samym
p�dzlem, co Brytania, Ameryka, Niemcy i Francja.
B�g pomaga tym, kt�rzy pomagaj� sobie sami. Cisi i ubodzy
p�on� jak plewy.
Czy zatem B�g jest nielogiczny? Niekonsekwentny? A
przecie� nie mog�o by� tak, �eby B�g nie mia� z tym nic
wsp�lnego. Simeon cofn�� si� przed t� my�l�. B�g nie m�g�
niczego przeoczy�, nie m�g� post�pi� nielogicznie ani �le.
Musia� mie� jaki� Cel.
P� procenta. Nie, Indie nie wysz�y na tym najlepiej.
St�d pieszczoty Angielki, poczucie winy, kt�re mo�e ukoi�
tylko ulegaj�c doktorowi Subbaiahowi Sharmie, staj�c si�
niewolnic� jego erotycznych apetyt�w...
- Dane geologiczne, Gunnar? - podj�� przygn�biony i
zdenerwowany Simeon, podczas gdy p�ci�ar�wka mia�d�y�a
ko�ci Zulus�w czy Xhosa. - Jedynym por�wnywalnym
wydarzeniem, o jakim naprawd� wiemy, jest Supernova z
Betlejem, gwiazda trzech kr�l�w, kt�r� B�g rozpali�, �eby
nam obwie�ci� nadej�cie Swojego Syna. To jest drugie takie
wydarzenie.
- Co drugie? Drugie Przyj�cie? Ha! Dzie�o przypadku.
Gdyby si� zdarzy�o pi��dziesi�t lat temu, prze�y�yby jakie�
szcz�tkowe grupki, a mo�e i to nie. A teraz...
- Tak? - zawo�a�a Andrea obejmuj�c doktora Sharm�,
wierc�c no�em w swoim sumieniu. - A teraz co?
- Teraz - Marholm wzruszy� ramionami, bo prowadzili ten
sp�r nie po raz pierwszy - prze�y�y setki milion�w. Mo�e
nawet p� miliarda.
- Tak, g��wnie ludno�ci kraj�w rozwini�tych.
- Nie mamy jeszcze pe�nych danych - przypomnia� jej
Marholm.
Sharma roze�mia� si�. �ywy trup, upi�r, chodz�ce
przypomnienie o tych wiecznie wydziedziczonych.
- Wygl�da na to, �e jednak cisi nie odziedziczyli Ziemi,
jak obiecywa�a wasza Biblia. Oni j� tylko pokryli ko��mi!
Andrea u�cisn�a go, kochaj�c za ca�e tak gwa�towne
zako�czenie cierpienia Trzeciego �wiata. Ona sama
przesiedzia�a t� kosmiczn� burz� w schronie "Jama Goblin�w"
ko�o Bath, jako obywatel klasy A w grupie specjalist�w
rolniczych.
- Ale, do licha - wyrzuci� z siebie Woltjer, kiedy
wydawa�o si�, �e sp�r wygasa - powiedzmy sobie szczerze, �e
mia�o to swoje dobre strony. Na przyk�ad znik�a kwestia
przeludnienia! Nie musimy si� ju� martwi� o to, �e kto� nas
zepchnie z powierzchni planety. Albo �e wyczerpiemy
wszystkie zasoby. Czy nie mam racji?
- Ale� tak! - wykrzykn�� Sharma. - Ma pan racj�, sir. Czy
to nie mi�e, �e trzy miliardy ludzi odesz�o, �eby zrobi�
panu miejsce?
Przedstawia si� jako nieboszczyk, my�la� Simeon, ale jego
conocne erotyczne poj�kiwania zadaj� temu k�am. Chyba �e
potraktowa� to jako nekrofili� na odwr�t.
- Och, Subby? Prosz� ci�!
Jak�e sama obecno�� tego hinduskiego uczonego narusza�a w
oczach majora Woltjera doskona�o�� i schludno��
zadekretowanego przez samego Boga programu oczyszczania!
- Opr�cz nas, kolorowych, wiele innych istot nie musi ju�
odczuwa� winy, �e zajmuj� miejsce na Ziemi. - Ale on
wykorzystywa� t� Andre�. - Takich jak wszystkie du�e ssaki.
Dobre, co, majorze? �egnajcie s�onie, �yrafy i wielb��dy.
Pa, pa, wieloryby, foki i delfiny. Pa, pa, kruki i or�y,
go��bie i soko�y. Pa, pa.
Panie Bo�e, kt�ry w �askawo�ci swojej zes�a�e� na Egipt
plagi, �eby ocali� sw�j lud, czy to Ty r�wnie� zes�a�e� t�
plag� z Psiej Gwiazdy, �eby ocali� swoich wybranych, �eby
ten rodzaj ludzki nieca�kowicie zniszczy� sam siebie, co
wydawa�o si� tak prawdopodobne, i w ten spos�b pozbawi�
Twoj� Ziemi� korony stworzenia? Za wcze�nie, o Panie, za
wcze�nie, �eby zako�czy� Tw�j plan.
- Drugie Przyj�cie? Drugie Betlejem? - Simeon
wypowiedzia� te s�owa na g�os i Subbaiah Sharma rzuci� si�
na nie �akomie.
- Ci, kt�rzy maj�, dostan� wi�cej. Oto jest nowa biblia,
Simeonie. Ci, kt�rzy maj� ma�o, nie b�d� mieli nic. Zostan�
pozbawieni nawet ceremonii pogrzebu.
P�ci�ar�wka zmia�d�y�a kolejny szkielet Afrykanina.
Wiele ich tu le�a�o, istny poch�d szkielet�w. Wznowienie
dawnych migracji lud�w Bantu.
Woltjer tylko si� u�miechn��.
- B�g pomaga tym, kt�rzy sami sobie pomagaj�.
Mijali stosy wyschni�tych ko�ci, przez kt�re przeciska�a
si� �wie�a trawa. Tysi�c szkielet�w byd�a, tysi�c szkielet�w
ludzi. Chocia�bym jecha� dolin� suchych ko�ci, z�a si� nie
ul�kn�, modli� si� Simeon do Boga, kt�ry wie.
Anonimowa m�czka kostna w �achmanach odrzuconych
europejskich ubra�.
- Nie powinno ich tutaj by�! - mrucza� Woltjer. - To by�a
strefa niedozwolona dla czarnych. Widocznie g�upie czarnuchy
my�la�y, �e mog� zaj�� nasze tereny, kiedy my si�
ewakuowali�my.
- Mo�e resztka ich godno�ci kaza�a im wej�� na te ziemie,
kt�re kiedy� by�y ich w�asno�ci� - powiedzia� spokojnie
Hindus. - Umrze� w obliczu rentgenowskiej burzy ze s�owami
na ustach: to jest nasza ziemia i nigdy wi�cej ju� jej nam
nie odbierzecie. Bo teraz nie ma ju� nikogo, kto m�g�by nam
j� odebra�!
- Wida� ju� nowe uprawy - wskaza� Kruger.
Podczas gdy pracowali w�r�d podejrzanie bujnej pszenicy,
kukurydzy i sorgo, Woltjer przechadza� si� kopi�c czasem
jak�� ko��. Kruger opu�ci� miejsce kierowcy i podszed� do
Andrei i Sharmy z chytrym wyrazem twarzy.
- Czy my�licie, �e wyst�pi� mutacje? W�r�d owad�w i
innych rzeczy? Czyta�em kiedy� o mutantach w jednej ksi��ce.
O tym, jakie potwory i mieszanki mog� powsta� po wojnie
atomowej.
Sharma spojrza� na niego z niesmakiem.
- Ale to nie by�a wojna j�drowa. Nie ma ska�enia
izotopami promieniotw�rczymi. Radioaktywno�� wywo�ana
promieniami kosmicznymi to sprawa drugorz�dna. Nie b�dzie
�adnych potwor�w kr���cych po ziemi.
- Naprawd�?
- Niestety, nic r�wnie interesuj�cego. Tylko
proces wymierania najbardziej napromieniowanej fauny. Odt�d
b�dzie to �wiat bardzo ma�ych stworze� i cz�owieka. Cz�owiek
stanie si� olbrzymi. Owady, mikroorganizmy i, rzecz jasna,
troch� ryb w oceanie. Ale przede wszystkim cz�owiek:
cz�owiek g�ruj�cy nad wszystkim. A �e nasiona s� bardzo
odporne na promieniowanie, cz�owiek wy�ywi si� zbo�em i
warzywami. Nareszcie b�dzie to �wiat wegetaria�ski! Jeszcze
kilka milion�w ludzi umrze, zanim dojdziemy do obfito�ci.
Nie trzeba dodawa�, �e w krajach ubo�szych.
- Naprawd�?
- W�wczas Cz�owiek Zachodni b�dzie mia� planet� wy��cznie
dla siebie. Cz�owiek Europejski. Cz�owiek Przysz�o�ci. Jak�e
rozwini�t� technicznie cywilizacj� b�dzie si� cieszy� za
kilka dziesi�cioleci, kiedy wszystkie te nieprzyjemne
zaj�cia zostan� zapomniane: raz na zawsze znikn� spo�eczne
problemy i aberracje zak��caj�ce porz�dek rzeczy!
- Daj spok�j, Subby. Nie poni�aj si� wdaj�c si� z nim w
dyskusj�. Jeste� wart dziesi�ciu Afrykaner�w.
Sharma szorstko strz�sn�� d�o� Andrei.
- Dziesi�ciu Hindus�w i pies! Wiedzia�a�, �e zachodni
pies zjada� tyle co dziesi�ciu Hindus�w? Ciekawe, ile ps�w i
kot�w uratowa�o si� w zachodnich schronach?
- Obowi�zywa�y w tej sprawie przepisy, Subby. Bardzo
surowe. Ale musia�a te� by� operacja Arka Noego.
- Ha, ha.
- Dla kur, �wi� i innych zwierz�t. �eby m�c odbudowa� ich
pog�owie. Musimy mie� bia�ko pochodzenia zwierz�cego.
- Ilu Hindus�w warta jest jedna angielska �winia? Albo
angielska kura?
- Przecie� my te� stracili�my ludzi, Subby!
- Tak, waszych Hindus�w i przybysz�w z Indii Zachodnich.
C� za nieostro�no�� z waszej strony.
- Stracili�my te� bia�ych.
Wzruszy� ramionami.
- Proletariat.
Andrea zaj�a si� swoj� botanik�. Chyba mia�a wilgotne
oczy, ale Simeon nie by� pewien, bo w�a�nie wtedy Kruger
wyda� okrzyk zdumienia i pu�ci� si� biegiem do samochodu.
Przyni�s� stamt�d dwie strzelby z lunetami i rzuci� jedn�
Woltjerowi.
Simeon przyjrza� si� wzg�rzom os�aniaj�c oczy przed
jaskrawym s�o�cem... i os�aniaj�c umys� przed tymi
ta�cz�cymi welonami na niebie, ponad ulotn� wat� chmur.
Zobaczy� poszarpan� kolumn� obdartych ludzi schodz�cych
po zboczu z kierunku Broederskop. Prowadzi� j� wysoki bia�y
m�czyzna z czerwono-bia�ym sztandarem powiewaj�cym ze
z�oconego �aci�skiego krzy�a.
Kiedy podeszli bli�ej, Simeon dostrzeg� rysunek na
sztandarze. By�a to bia�a czaszka na krwistoczerwonym tle.
Alpha Canis Majoris A. Syriusz, Psia Gwiazda - �r�d�o
energii odleg�e o niespe�na dziewi�� lat �wietlnych od
Ziemi, z mas� dwukrotnie wi�ksz� ni� S�o�ce i
dwudziestopi�ciokrotnie ja�niejsze, cho� tylko z jedn�
trzeci� jego g�sto�ci i wcale nie kandyduj�ce do roli
Supernowej, s�dz�c z jego miejsca w diagramie Hertzsprunga -
Russella - jednak wybuch�o, wyrzucaj�c od 10 49 do 10 50 erg�w
w postaci promieni kosmicznych, co wywo�a�o pot�ny ruch w
g�rnych warstwach atmosfery ziemskiej i og�lno�wiatowe
napromieniowanie na poziomie morza trwaj�ce trzy dni i
dochodz�ce do 8500 rentgen�w, podczas gdy normalnie t�o
promieniotw�rcze wynosi zaledwie 0,03 rentgena na rok...
W rezultacie zmar�y trzy miliardy istot ludzkich. Tych,
dla kt�rych zabrak�o miejsc w schronach.
Zgin�a te� wi�kszo�� ptak�w, zwierz�t l�dowych i ryb z
p�ytkich w�d.
Wi�kszo�� flory straci�a li�cie (ale mia�a szanse od�ycia
drog� bezp�ciow� lub przez nasiona i zarodniki).
Niebo rozogni�o si� czerwieni�, zieleni� i fioletem
na�adowanych cz�stek uwi�zionych w polu magnetycznym Ziemi.
Niebo nigdy nie by�o tak pi�kne.
Jednak niewielu tylko mog�o chwali� uroki tego widoku.
Za milion lat przyczyny tego b�d� zapisane w ksi�dze
ska�...
- My�la�em, �e nie wpu�cili�cie do schron�w �adnych
Afrykan�w - rzuci� niewinnie Sharma.
- Afrykan�w? Jakich Afrykan�w? To my jeste�my Afrykanami.
To w�a�nie znaczy Afrykaner! Chyba chodzi panu o Bantu.
- Terminologia spaczonych umys��w.
- Nie, to prawda. My tu byli�my pierwsi, przed Bantu.
- A teraz jeste�cie po Bantu.
- W�a�nie tak!
Woltjer uj�� mocniej strzelb� i przy�o�y� j� do ramienia.
- Nie b�dzie pan chyba strzela� bez powodu?
- Nie, panno Diversley. Na razie tylko na nich patrz�.
Ale ci Bantu wkraczaj� do strefy zakazanej.
- Co? - zawo�a� Sharma. - Pan chyba oszala�!
- Chyba �e s� s�u�b� lub najemnymi pracownikami i maj�
przepustki.
- Znakomicie, to obejmuje i mnie! Kwalifikuj� si� chyba
jako pracownik najemny? Dzi�kuj�, �e mnie pan uspokoi�,
majorze.
- Subby...!
- Dobrze, wszystko w porz�dku, Andrea.
Tak, dla Subby'ego wszystko b�dzie w porz�dku p�niej,
pomy�la� Simeon ze z�o�liwo�ci�, nad kt�r� nie potrafi�
zapanowa�. Subby odbije sobie swoje rasowe upokorzenia w
nocy. Zawstydzony swoj� my�l� uszczypn�� si� a� do b�lu.
- Znam tego faceta ze sztandarem. Nazywa si� Frensch, by�
pastorem. Nie spodziewa�em si�, �e prze�yje, widocznie
znalaz� jaki� schron. Ciekawe, gdzie si� podziewa� przez
ostatni rok.
- Mi�o�nik czarnuch�w - doda� major.
- Wygl�da, �e zamierzaj� przej�� przez te poletka, panie
majorze.
- Widz�, Marholm. Zmarnuj� zasiewy. Stratuj� nasz�
�ywno�� swoimi brudnymi nogami.
Woltjer odsun�� luf� strzelby od id�cych i strzeli�.
Rozleg� si� straszny huk zostawiaj�c po sobie og�uszaj�c�
cisz�. Andrea zakry�a uszy zamykaj�c huk wystrza�u w g�owie.
Marholm uspokajaj�cym gestem po�o�y� d�o� na r�ce
Woltjera.
- Nie martw si�, jestem dobrym strzelcem. Celowa�em, �eby
nie trafi�. Chc�, �eby omin�li zasiewy. Teraz tylko patrz�.
Kolumna rzeczywi�cie zmieni�a kierunek obchodz�c r�g
obsianego pola.
- Tak lepiej - mrukn�� Woltjer opuszczaj�c strzelb�. -
Poznaj� jednego z tych Bantu. Nazywa si� Stephen Ambola.
Mia�em z nim k�opoty, cho� nie jest to w�a�ciwie ekstremista
polityczny. Raczej agitator religijny, jak Alice Lenshina.
Pami�tacie jej Ludowy Ko�ci� Afryka�ski?
Z�ocony krzy� i sztandar z bia�� czaszk� obesz�y uprawne
pole i zn�w skierowa�y si� w stron� p�ci�ar�wki.
Pocz�tkowo poch�d skojarzy� si� Simeonowi z parodi�
dziewi�tnastowiecznych badaczy Afryki: na czele bia�y
cz�owiek nios�cy symbol imperium, za nim kolumna chudych
czarnych postaci. Potem nast�pi�o przesuni�cie i ujrza�...
zmaltretowan� �redniowieczn� krucjat�. Wypraw� nie rycerzy i
pan�w, ale ludzi g�oduj�cych i chorych, p�on�cych �lep�
wiar�. Jakby wysz�a z rogu jakiego� upiornego obrazu
Hieronima Boscha. Krucjata dzieci�ca. Krucjata niewinnych i
skrzywdzonych.
- Czego chcecie? - hukn�� Woltjer. - Znam ci�, Frensch.
Co tu robisz?
Brodacz przekaza� krzyz ze sztandarem id�cemu za nim
Afrykaninowi, kt�ry uchwyci� go i z determinacj� wbi� w
ziemi�. Wi�kszo�� w�drowc�w przykucn�a wyczerpana. Stephen
Ambola i Frensch podeszli.
- Od��cie te cholerne strzelby. Kogo chcecie zabi�? My
wam nic nie zrobimy.
- Bantu nie maj� prawa tu przebywa�. Tu jest Pa�stwowe
Gospodarstwo Do�wiadczalne. Nie mo�emy ryzykowa�, �e nam
stratuj� zbiory swoimi brudnymi nogami. Zabierz ich st�d,
Frensch.
- Jakie to ma znaczenie? - wykrzykn�� Ambola. - Stare
spory! Zapomnijcie o nich, mamy dla was Nowin�, prawda? -
zwr�ci� si� do Frenscha.
- Przecie� mamy j� stale przed oczami! - Frensch tr�ci�
butem ludzk� czaszk�, a potem niedba�ym ruchem wskaza�
szyderczo barwne kurtyny faluj�ce nad mkn�cymi chmurami.
- Nowina? Jaka nowina? - Simeon poczu� przemo�n�
ciekawo��. Got�w by� uwierzy� prawie we wszystko w tej
dolinie szkielet�w, w obliczu tego anachronicznego pochodu
obdartych ludzi. Fanatyk�w. Tak, niew�tpliwie. Ale czy
wymy�lili jakie� Lepsze wyja�nienie ni� on sam? Albo Papie�,
kt�ry wraz z Kolegium Kardyna��w i mas� wiernych schroni�
si� przed rentgenowsk� burz� pod grubymi murami Watykanu.
Og�oszona w trzy miesi�ce p�niej encyklika "In Hoc
Tempore Mortis" by�a dokumentem bardziej pojednawczym ni�
�a�obnym. Proponowa�a �rodki �agodz�ce w okrutnej sytuacji.
Pobo�ne �yczenia dla FAO i innych agencji mi�dzynarodowych.
By� to program na prze�ycie, a tymczasem ca�y dylemat
teologiczny pozostawa� nietkni�ty: dlaczego i sk�d
zezwolenie Boga, �eby tylko jedna dziesi�ta jego owczarni, w
zasadzie g�rne dziesi�� procent bogatych i bia�ych,
prze�y�a, podczas gdy dziewi�� dziesi�tych ubogich i cichych
zgin�o. Dlaczego i sk�d ta przer�bka ucha igielnego w taki
spos�b, �eby bogacze mogli przez nie przej�� z ca�ym
dobytkiem, zostawiaj�c g�oduj�ce hordy za murami miasta na
pewn� �mier�?
Ten wychudzony Afrykanin w podartej koszuli i zdartych
plastykowych klapkach wpatrywa� si� w Simeona p�on�cymi,
inteligentnymi oczami.
- Przynosz� nowiny tym, kt�rzy ciesz� si�, �e prze�yli! -
zaintonowa�. - Oni nie prze�yli. Oni zostali przekl�ci przez
Boga. Tak samo wy, jak i my. Wszyscy m�czy�ni, kobiety i
dzieci, kt�rzy dzi� chodz� po Ziemi, to dusze przekl�te. B�g
zabra� do siebie zbawionych i zostawi� wykl�tych. Jako B�g
Mi�osierny zabra� bardzo, bardzo wielu. Wszystkich, kt�rych
m�g� zbawi�. Ale jako B�g Sprawiedliwy nie m�g� zbawi�
wszystkich. Wszyscy, kt�rzy dzi� �yj�, to ludzie, kt�rych
zbawi� nie m�g�. W �aden spos�b.
- Zamknij si�, Ambola - warkn�� Woltjer, ale Ambola nie
mia� takiego zamiaru.
- Kim jeste�cie, dusze przekl�te?
- Jeste�my zespo�em z Organizacji do spraw Wy�ywienia i
Rolnictwa ONZ - odpowiedzia�a Andrea Diversley przymilnie.
- To Po�udniowa Afryka jest teraz cz�onkiem ONZ? Prosz�,
jakie cuda! Wszystkie cuda piek�a!
- Jeste�my botanikami, zajmujemy si� genetyk� ro�lin.
Napromieniowane nasiona...
- Ha! Uprawiacie piekielne ugory. Tracicie tylko sw�j
czas, pi�kna pani.
Woltjer wymierzy� Amboli cios kolb� karabinu, ale ten
zr�cznie uskoczy�.
- Uni�enie przepraszam, baas. Zapomnia�em, �e w piekle
jest jeszcze policja.
- S�uchajcie, pot�pie�cy, Nowiny, kt�rej si� dowiedzia�em
- przerwa� Frensch. - Sp�jrzcie na zbawionych w niebie,
wida� ich nawet w dzie�. - Tu d�gn�� palcem w niebo,
wskazuj�c przera�aj�ce ca�uny chwa�y nad barankami chmur.
- Tak - szepn�� z przestrachem Simeon. - Teraz widz�.
- Simeon! Co ty wygadujesz?
- Ja naprawd� widz�. Papie� si� myli. "In Hoc Tempore
Mortis" jest tak niezadowalaj�ce. Chocia� idziemy dolin�
�mierci...
- Czy nie widzisz, pot�pie�cze, �e idziemy dolin� �ycia?
�ycia tych dusz w g�rze. Ich b�ogos�awione �ycie rzuca cie�
swojej chwa�y na nas, tutaj w dole.
- Wi�c zjonizowane cz�stki to dusze, czy tak? - roze�mia�
si� z wy�szo�ci� Szwed. - Czego� takiego jeszcze nie
s�ysza�em. W takiej sytuacji mo�na si� spodziewa�, �e r�ne
kulty mesjanistyczne b�d� wyrasta� jak grzyby po deszczu,
ale my, przyjacielu, my mamy do wykonania swoj� prac�.
Frensch zmierzy� Szweda spojrzeniem.
- To nie jest kult mesjanistyczny, pot�pie�cze, bo nigdy
ju� nie b�dzie �adnego Mesjasza. Mesjasz przyszed�, zabra�
swoich i odszed�. Nas zostawi�. Ale autorytet Jego Ko�cio�a
trwa nadal, nie ma powodu, �eby kwestionowa� nasz� wiar�.
Tyle, �e teraz nie jest to wiara w zbawienie, lecz wiara w
pot�pienie. Ko�ci� Odrzuconych. Zbiela�a czaszka spadaj�ca
z krzy�a. Musimy wi�c i�� i budzi� ludzi tak zadowolonych,
�e prze�yli, podczas gdy w istocie zostali zwa�eni,
policzeni i odrzuceni.
- Ko�ci� Odrzuconych, tak, to ma sens - mrukn�� Simeon.
- W przeciwnym razie B�g post�powa�by nielogicznie. Okaza�by
niesprawiedliwo��. A to jest niemo�liwe.
Frensch podszed� i obj�� Simeona.
- Witaj w gronie pot�pionych, bracie. Pom� g�osi� S�owo.
Musimy teraz p�j�� do miast i innych kraj�w, �eby nie��
pot�pionym nowin� o ich pot�pieniu.
- Simeon! - wtr�ci� si� Szwed. - To jest jeszcze g�upsze
ni� demonstracje poczucia winy w wykonaniu Andrei.
Angielka rzuci�a mu mordercze spojrzenie i przywar�a do
hinduskiego genetyka.
- To by�a po prostu kl�ska naturalna, nie widzisz tego? -
ci�gn�� Szwed. - Taka, jakie zdarza�y si� ju� w przesz�o�ci.
Na przyk�ad dinozaurom. Tyle �e my, w odr�nieniu od
wielkich gad�w, potrafimy rozumie� i kszta�towa� w�asn�
przysz�o��! Na tym polega bycie cz�owiekiem.
Simeon potrz�saj�c g�ow� odmawia� zgody.
Te ich nowe zasiewy by�y tylko kropl� w oceanie og�lnej
dewastacji Ziemi... w dolinie suchych ko�ci, podczas gdy
cisi i pokornego serca zostali zabrani do Nieba, gdzie
przemienili si� w te rozta�czone, upiorne, pi�kne welony
wysoko nad chmurami. Ten symbol pot�pienia zatkni�ty w
sp�kan� ziemi�: z�ocony, drewniany krzy� z powiewaj�c�
chor�gwi�, ta bia�a czaszka na tle czerwieni piekielnych
ogni, kt�re pal�, lecz nie spalaj�... I ci obdarci, �arliwi
rozbitkowie-krzy�owcy!
Oto by�a ostatnia krucjata, krucjata absolutnej wiary i
absolutnej rozpaczy.
Og�upia�y Woltjer potrz�sn�� g�ow� jakby mia� uszy pe�ne
wody. Podni�s� strzelb�, ale nikt nie zwraca� na niego
uwagi.
Andrea zawis�a na szyi Hindusa i wpi�a mu si� w usta na
oczach Afrykan�w i Afrykaner�w.
Gunnar Marholm zamkn�� si� w zimnej p�nocnej twierdzy
swojego umys�u, patrz�c niewidz�cymi oczami na ko�ci
rozsypane po afryka�skiej ziemi.
Nad chmurami pl�sa�a t�cza radosnych barw.
W ciszy s�ycha� by�o tylko lekki poszum wiatru. Ani �ladu
ptaka lub zwierz�cia.
- To nie powinien by� Syriusz - wyst�ka� major Woltjer
rozgl�daj�c si� zmru�onymi oczami, ze strzelb� gotow� do
strza�u, cho� znik�d nie grozi�o �adne niebezpiecze�stwo.
Cisza po�kn�a jego s�owa jak krowa much�.
Ko�ci� Pot�pionych w milczeniu siedzia� w kucki jedz�c i
odpoczywaj�c.
Frensch i Ambola wr�cili na miejsca przy swojej chor�gwi.
Wia� wiatr.
Rozta�czone p�omienie na niebie, fiolet, ziele� i
czerwie�.
I pustka Ziemi.