5164
Szczegóły |
Tytuł |
5164 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5164 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5164 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5164 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
STANIS�AW LEM
GOLEM XIV
SCAN-DAL
PRZEDMOWA
Wy�ledzi� moment historyczny, w kt�rym liczyd�o dosi�g�o Rozumu, jest r�wnie
trudno jak �w, co ma�p� przemieni� w cz�owieka. A jednak zaledwie czas d�ugo�ci
jednego
�ycia ludzkiego up�yn�� od chwili, w kt�rej budow� analizatora r�wna�
r�niczkowych
Vannevara Busha zapocz�tkowany zosta� burzliwy rozw�j intelektroniki. Zbudowany
po nim,
u schy�ku II wojny �wiatowej, ENIAC by� urz�dzeniem, od kt�rego posz�a � jak�e
przedwczesna � nazwa �m�zgu elektronowego�. W istocie by� ENIAC komputerem, a w
przymierzeniu do drzewa �ycia � prymitywnym gangfionem nerwowym. Od niego licz�
jednak historycy epok� komputeryzacji. W latach pi��dziesi�tych XX wieku
powsta�o
znaczne zapotrzebowanie na maszyny cyfrowe. Jako jeden z pierwszych wprowadzi�
je do
masowej produkcji koncern IBM.
Urz�dzenia te nie mia�y wiele wsp�lnego z procesami my�lenia. Stanowi�y
przetworniki danych, zar�wno w dziedzinie ekonomiki i wielkiego interesu, jak w
administracji i w nauce. Wkroczy�y te� do polityki � ju� pierwszych u�ywano do
przepowiadania wynik�w wybor�w prezydenckich. Mniej wi�cej w tym samym czasie
RAND Corporation umia�a zainteresowa� czynniki wojskowe Pentagonu metod�
prognozowania wydarze� na mi�dzynarodowej arenie militarno�politycznej,
polegaj�c� na
uk�adaniu tak zwanych �scenariuszy zaj��. Niedaleko by�o ju� st�d do technik
bardziej
spolegliwych, jak CIMA, z kt�rych po dwu dekadach narodzi�a si� stosowana
algebra
zdarze�, zwana (niezbyt szcz�liwie zreszt�) politykomatyk�. Tak�e w roli
Kasandry
przejawi� sw� moc komputer, kiedy po raz pierwszy w Massachusetts Institute of
Technology
sporz�dza� zacz�to formalne modele ziemskiej cywilizacji, w os�awionym ruchu�
projekcie
�The Limits to Growth�. Lecz nie ta ga��� komputerowej ewolucji okaza�a si�
najwa�niejsza
dla schy�ku stulecia. Armia u�ywa�a maszyn cyfrowych od ko�ca II wojny
�wiatowej, w
zgodzie z rozwini�tym na teatrach owej wojny systemem logistyki operacyjnej.
Rozwa�aniami strategicznego szczebla nadal zajmowali si� ludzie, lecz problemy
wt�rne i
podporz�dkowane oddawano w rosn�cym stopniu komputerom. Zarazem wcielano je do
systemu obrony Stan�w Zjednoczonych.
Stanowi�y w�z�y nerwowe kontynentalnej sieci ostrze�enia. Sieci takie starza�y
si�
bardzo szybko pod wzgl�dem technicznym. Po pierwszej, zwanej CONELRAD, przysz�o
wiele kolejnych wariant�w sieci EW AS � Early Warning System.. Potencja� ataku i
obrony
zasadza� si� pod�wczas na systemie ruchomych (podwodnych) i nieruchomych
(podziemnych) rakiet balistycznych z g�owicami termoj�drowymi oraz na kr�gach
baz
radarowo�sonarowych, a maszyny licz�ce pe�ni�y w nim funkcje ogniw
komunikacyjnych �
czysto wi�c wykonawcze,
Automacja wchodzi�a w �ycie Ameryki szerokim frontem, zrazu od �do�u� � to jest
od strony takich prac us�ugowych, kt�re naj�atwiej zmechanizowa�, bo nie
wymagaj�
intelektualnej aktywno�ci (bankowo��, transport, hotelarstwo). Komputery
militarne
wykonywa�y w�skie dzia�ania specjalistyczne, poszukuj�c cel�w dla kombinowanego
ciosu
nuklearnego, opracowuj�c wyniki satelitarnych obserwacji, optymalizuj�c ruchy
flot i
koreluj�c ruchy MOL��w (Military Orbital Laboratory � ci�ki satelita wojskowy).
Jak si� mo�na by�o tego spodziewa�, obszar decyzji, oddawanych systemom
automatycznym, wci�� wzrasta�.
By�o to naturalne w toku wy�cigu zbroje�, lecz j p�niejsze odpr�enie nie
obr�ci�o
si� w hamulce inwestycji na tym froncie, poniewa� zamro�enie wy�cigu wodorowego
uwolni�o znaczne bud�etowe kwoty, z kt�rych, po zako�czeniu wojny wietnamskiej,
Pentagon nie chcia� w ca�o�ci rezygnowa�. Lecz i wtedy komputery produkowane �
dziesi�tej, jedenastej, a wreszcie dwunastej generacji � g�rowa�y nad
cz�owiekiem tylko
chy�o�ci� operacyjn�. Przez to te� stawa�o si� jasne, �e w�a�nie cz�owiek
okazuje si� w
obronnych systemach � elementem op�niaj�cym w�a�ciw� reakcj�.
Tote� mo�na uzna� za naturalne powstanie w kr�gach fachowc�w Pentagonu �
zw�aszcza uczonych, co si� wi�zali z tak zwanym �kompleksem militarno�
przemys�owym�
� idei przeciwdzia�ania opisanemu trendowi intelektronicznej ewolucji. Zwano ten
ruch
pospolicie �anty�intelektualnym�. Jak m�wi� historycy nauki i techniki,
pochodzi� od
angielskiego matematyka po�owy wieku, A. Turinga, tw�rcy teorii �uniwersalnego
automatu�. By�a to maszyna zdolna do wykonania KA�DEJ w og�le operacji, kt�r�
mo�na
sformalizowa�, czyli nada� jej charakter procedury doskonale powtarzalnej,
R�nica
pomi�dzy �intelektualnym� i �antyintelektualnym� kierunkiem w intelektronice
sprowadza
si� do tego, �e maszyna Turinga, elementarnie prosta, mo�liwo�ci swe zawdzi�cza
PROGRAMOWI dzia�ania. Natomiast w pracach dwu ameryka�skich �ojc�w� cybernetyki,
N. Wienera i J. Neumanna, pojawi�a si� koncepcja takiego uk�adu, kt�ry mo�e si�
SAM
programowa�.
Oczywi�cie przedstawiamy te rozstaje w ogromnym uproszczeniu � z lotu ptaka. I
zrozumia�e te�, ze zdolno�� samoprogramowania nie wynik�a na pustym miejscu. Jej
przes�ank� niezb�dn� by�a wysoka z�o�ono�� w�asna komputerowej bud�wy. To
zr�nicowanie, w po�owie stulecia niedostrzegalne jeszcze, zdoby�o du�y wp�yw na
dal�
sz� ewolucj� matematycznych maszyn, zw�aszcza gdy okrzep�y, wi�c usamodzielni�y
si� takie ga��zie cybernetyki, jak psychonika i wielofazowa teoria decyzji. W
latach
osiemdziesi�tych narodzi�a si� w ko�ach militarnych my�l
0 pe�nym zautomatyzowaniu wszystkich najwy�szych dzia�a� zar�wno militarno�
dow�dczych, jak polityczno�gospodarczych. Koncepcj� t�, zwan� potem �Ide�
Jedynego
Stratega�, pierwszy mia� wypowiedzie� genera� Stewart Eagleton. Przewidzia� on
ponad
komputerami poszukiwania optymalnych cel�w ataku, ponad sieci� ��czno�ci i
rachuby,
zawiaduj�c� alarmem i obron�, ponad czujnikami i pociskami � pot�ny o�rodek,
kt�ry,
podczas wszystkich faz poprzedzaj�cych ostateczno�� wojenn�, umia�by, dzi�ki
wszechstronnej analizie danych ekonomicznych, militarnych i politycznych, wraz z
socjalnymi � bez ustanku optymizowa� sytuacj� globaln� USA, tym samym
zapewniaj�c
Stanom Zjednoczonym supremacj� w skali planety i jej kosmicznego pobli�a,
si�gaj�cego ju�
poza Ksi�yc.
Nast�pni rzecznicy tej doktryny utrzymywali, �e chodzi o konieczny krok w
dziedzinie cywilizacyjnego post�pu, kt�ry to post�p jedno�� stanowi � wi�c nie
mo�na ze�
wy��czy� arbitralnie sektora militarnego. Po ustaniu eskalacji ra��cej mocy
nuklearnej oraz
zasi�gu no�nik�w�rakiet nadchodzi� trzeci etap wsp�zawodnictwa, jakoby mniej
gro�ny,
bardziej doskona�y, bo nie mia� ju� by� Antagonizmem Ra��cej Si�y, lecz My�li
Operacyjnej,
l jak poprzednio si�a, tak obecnie my�l mia�a ulec obezludniaj�cej mechanizacji.
Doktryna ta, jak zreszt� i jej poprzedniczki atomowo�balistyczne, sta�a si�
celem
krytyki, wychodz�cej zw�aszcza z o�rodk�w my�li liberalnej oraz pacyfistycznej,
i by�a
zwalczana przez wielu wybitnych przedstawicieli �wiata nauki � w tym tak�e
fachowc�w
psychomatyk�w oraz intelektronik�w, lecz zwyci�y�a ostatecznie, co znalaz�o
sw�j wyraz w
aktach prawnych obu cia� ustawodawczych
USA. Ju� zreszt� w roku tysi�c dziewi��set osiemdziesi�tym sz�stym powsta�, jako
organ podporz�dkowany Prezydentowi � USIB (United States Intellectronical
Eoard), z
w�asnym bud�etem, w pierwszym roku zamykaj�cym si� kwot� dziewi�tnastu miliard�w
dolar�w. By�y to zaledwie skromne pocz�tki.
USIB, z pomoc� cia�a doradczego, delegowanego p�oficjalnie przez Pentagon, a
pod
przewodnictwem sekretarza obrony Leonarda Davenporta, zakontraktowa� w szeregu
wielkich firm prywatnych, takich jak International Business Machines, Nortronics
czy
Cybermatics, budow� prototypu urz�dzenia, znanego pod kodow� nazw� HANN (skr�t
od
Honnibala). Lecz upowszechni�a si�, za spraw� prasy oraz rozmaitych
�przeciek�w�, nazwa
odmienna � ULYIC (Ultimative Yictor). Do ko�ca stulecia powsta�y dalsze
prototypy. Z
najbardziej znanych mo�na by wymieni� uk�ady takie, jak AJAX, ULTOR GiLGAMESH �
oraz d�ug� seri� GOLEM�W.
Dzi�ki gwa�townie rosn�cym olbrzymim nak�adom �rodk�w i pracy �
zrewolucjonizowaniu uleg�y tradycyjne techniki informatyczne. Ogromne znaczenie
mia�o
zw�aszcza przej�cie � w wewn�trzmaszynowym przesyle informacji � od
elektryczno�ci na
�wiat�o. Po��czone z post�puj�c� �nanizacj�� (tak zwano kolejne kroki dzia�a�
mikrominiaturyzacyjnych � a warto mo�e doda�, i� dwadzie�cia tysi�cy element�w
logicznych mie�ci�o si� pod koniec stulecia w ziarnku maku!) � da�o ono
rewelacyjne
wyniki. Pierwszy ca�kowicie �wietlny komputer, GILGAMESH, pracowa� MILION razy
szybciej od archaicznego ENIACA.
�Przebicie bariery m�dro�ci� � jak to okre�laj� � nast�pi�o tu� po roku
dwutysi�cznym � dzi�ki nowej metodzie budowania maszyn, zwanej te� �niewidzialn�
ewolucj� Rozumu�. Dot�d ka�d� generacj� komputer�w konstruowano realnie;
koncepcja
budowania ich kolejnych wariant�w z olbrzymim � tysi�ckrotnymi �
przyspieszeniem,
cho� znana, nie dawa�a si� urzeczywistni�, gdy� istniej�ce komputery, co mia�y
s�u�y� za
�macice� czy te� za ��rodowisko syntetyczne� tej ewolucji Rozumu, nie
dysponowa�y
dostateczn� pojemno�ci�. Dopiero powstanie Federalnej Sieci Informacyjnej
pozwoli�o
wcieli� t� ide� w �ycie. Rozw�j sze��dziesi�ciu pi�ciu nast�pnych pokole� trwa�
ledwo
dekad�; federalna sie� w okresach nocnych � minimalnego obci��enia � wydawa�a na
�wiat
jeden �sztuczny gatunek Rozumu� po drugim; by�o to potomstwo �przyspieszone w
komputerogenezie�, poniewa� dojrzewa�o � wgnie�d�one symbolami, wi�c strukturami
bezmaterialnymi, w informacyjny substrat, w �od�ywcze �rodowisko� Sieci.
Lecz po tym sukcesie przysz�y nowe trudno�ci. AJAX i HANN, prototypy
siedemdziesi�tej �smej i siedemdziesi�tej dziewi�tej generacji, uznane za godne
ju�
obleczenia w metal, wykazywa�y chwiejno�� decyzyjn�, zwan� te� �maszynow�
neuroz��.
R�nica mi�dzy dawnymi i nowymi maszynami sprowadza�a si� � .w zasadnie � do
r�nicy pomi�dzy owadem i cz�owiekiem. Owad przychodzi na �wiat �zaprogramowany
do
ko�ca� � instynktami � kt�rym podlega bezrefleksyjnie. Cz�owiek natomiast musi
si�
w�a�ciwych zachowa� dopiero uczy� � lecz ta nauka ma skutki usamodzielniaj�ce:
cz�owiek mo�e bowiem z postanowienia i wiedzy zmieni� dotychczasowe programy
dzia�ania.
Ot� komputery a� do dwudziestej generacji w��cznie odznacza�y si� �owadzim�
zachowaniem: nie mog�y kwestionowa�, a tym bardziej � przekszta�ca� swoich
program�w.
Programista �impregnowa�� swoj� maszyn� wiedz�, jak Ewolucja �impregnuje� owada
�
instynktem. Jeszcze w XX wieku wiele m�wiono o �samoprogramowaniu�, lecz byty to
w�wczas mrzonki niespe�nialne. Warunkiem ziszczenia �Ultymatywnego Zwyci�zcy�
by�o
w�a�nie stworzenie �samodoskonal�cego si� Rozumu�; AJAX by� jeszcze form�
po�redni� �
i dopiero GILGAMESH dotar� na w�a�ciwy poziom intelektualny � �wszed� na
psychoewolucyjn� orbit�.
Edukacja komputera osiemdziesi�tej generacji by�a ju� daleko bardziej podobna do
wychowywania dziecka ani�eli do klasycznego programowania maszyny cyfrowej. Lecz
poza
ogromem wiadomo�ci og�lnych i specjalistycznych nale�a�o �zaszczepi�
komputerowi
pewne niewzruszone warto�ci, co by� mia�y busol� jego dzia�ania. By�y to
abstrakcje
wy�szego rz�du, jak �racja stanu� (interes pa�stwowy), jak zasady ideologiczne,
wcielone w
Konstytucj� USA, jak kodeksy norm, jak bezwzgl�dny nakaz podporz�dkowania si�
decyzjom Prezydenta itp. Dla zabezpieczenia uk�adu przed �zwichni�ciem
etycznym�, przed
�zdrad� interes�w kraju� � nie tak uczono maszyn� etyki, jak si� jej zasad ludzi
uczy. Nie
�adowano etycznym kodeksem jej pami�ci, lecz wszystkie owe nakazy pos�uchu i
uleg�o�ci
wprowadzano w maszynow� struktur� tak, jak to czyni Ewolucja naturalna � w
zakresie
�ycia pop�dowego. Jak wiadomo, cz�owiek mo�e zmienia� �wiatopogl�dy � lecz NIE
MO�E zniszczy� w sobie elementarnych pop�d�w (np. pop�du p�ciowego) � prostym
aktem
woli. Maszyny obdarzono wolno�ci� intelektualn� � w przykuciu jednak do zadanego
z g�ry
fundamentu warto�ci, jakim mia�y s�u�y�.
Na XXI Kongresie Panameryka�skim Psychoniki profesor Eldon Patch przedstawi�
prac�, w kt�rej twierdzi�, �e komputer, nawet zaimpregnowany w powy�szy spos�b,
mo�e
przekroczy� tak zwany �pr�g aksjologiczny� i oka�e si� wtedy zdolny do
zakwestionowania
ka�dej zasady, jak� mu zaszczepiono � czyli �e dla takiego komputera nie ma ju�
warto�ci
nietykalnych. Je�li nie zdo�a przeciwstawi� si� imperatywom wprost, mo�e to
uczyni� drog�
okr�n�. Rozpowszechniona, wzbudzi�a praca Patcha ferment w �rodowiskach
uniwersyteckich i now� fal� napa�ci na ULVIC i jego patrona � USIB, lecz ruchy
te nie
wywar�y �adnego wp�ywu na polityk� USIB�u.
Zawiadywali ni� ludzie uprzedzeni wzgl�dem �rodowiska psychoniki ameryka�skiej,
uchodz�cego za podatne na wp�ywy lewicowo�liberalne. Tote� tezy Patcha zosta�y
zlekcewa�one w oficjalnych o�wiadczeniach USIB�u, a nawet rzecznika Bia�ego Domu
� i
nie zabrak�o kampanii, co mia�a poda� Patcha w nies�aw�. Twierdzenia Patcha
zr�wnano z
irracjonalnymi l�kami i przes�dami, jakich mn�stwo zrodzi�o si� w spo�ecze�stwie
w tym
okresie. Broszura Patcha nie zyska�a zreszt� nawet takiej popularno�ci, jak�
zdoby�a ksi��ka�
bestseller socjologa E. Lickeya (�Cybernetics � Death Chamber of Civilization�);
autor ten
twierdzi�, �e �ultymatywny strateg� podporz�dkuje sobie ca�� ludzko�� sam albo
te� uczyni to
wszed�szy w tajne porozumienie z analogicznym komputerem Rosjan. Wynikiem b�dzie
�
pisa� � �elektronowy duumwirat�.
Podobne obawy, wyra�ane te� przez znaczny od�am prasy, przekre�la�o jednak
uruchamianie kolejnych prototyp�w, zdaj�cych egzaminy sprawno�ci. Zbudowany
specjalnie
na rz�dowe zam�wienie dla badania dynamiki etologicznej komputer o
�nieposzlakowanym
morale�, ETHOR BIS, wyprodukowany w dwa tysi�ce dziewi�tnastym roku przez
Institute of
Psychonical Dynamics w Illinois, wykaza� po rozruchu pe�n� stabilizacj�
aksjologiczn� i
niewra�liwo�� na �testy subwersyjnego wykolejania�. Tote� nie wzbudzi�o ju�
masowych
sprzeciw�w ani manifestacji � osadzenie, w roku nast�pnym, na stanowisku
Wysokiego
Koordynatora trustu m�zg�w przy Bia�ym Domu � pierwszego komputera z d�ugiej
serii
GOLEM�W (GENERAL OPERATOR, LONGRANGE, ETHICALLY STABIL1ZED,
MULTIMODELLING).
By� to dopiero GOLEM I. Niezale�nie od tej powa�nej innowacji USIB, w
porozumieniu z operacyjn� grup� psychonik�w Pentagonu, nadal �o�y� znaczne
�rodki na
badania, zmierzaj�ce do konstrukcji stratega ostatecznego, z przepustowo�ci�
informacyjn�
ponad tysi�c dziewi��set razy wi�ksz� od ludzkiej, a zdolnego do rozwini�cia
inteligencji
(IQ) rz�du czterystu pi��dziesi�ciu do pi�ciuset centyli. Nieodzowne w tym celu
ogromne
kredyty zdoby� projekt mimo nasilaj�cych si� opor�w w �onie demokratycznej
wi�kszo�ci
Kongresu. Lecz zakulisowe manewry polityk�w otwar�y wreszcie zielone �wiat�o
wszystkim
zaplanowanym ju� przez USIB zam�wieniom. W ci�gu trzech lat poch�on�� projekt
sto
dziewi�tna�cie miliard�w dolar�w, Zarazem Armia i Marynarka, przygotowuj�c si�
do
ca�kowitej reorganizacji centralnych s�u�b, koniecznej w obliczu nadci�gaj�cej
zmiany metod
i stylu dowodzenia, wydatkowa�y w tym�e czasie czterdzie�ci sze�� miliard�w
dolar�w. Lwi�
cz�� owej kwoty poch�on�a budowa � pod masywem krystalicznym G�r Skalistych �
pomieszcze� dla przysz�ego stratega maszynowego, przy czym pewne partie ska�
pokryto
czterometrowym pancerzem, na�laduj�cym naturalny relief rze�by g�rskiej.
Tymczasem GOLEM VI przeprowadzi� w roku dwa tysi�ce dwudziestym manewry
globalne Paktu Atlantyckiego � w roli naczelnego dow�dcy. Ilo�ci� element�w
logicznych
przewy�sza� on ju� przeci�tnego genera�a.
Pentagon nie zadowoli� si� wynikami gry wojennej z dwa tysi�ce dwudziestego
roku,
cho� GOLEM VI pokona� w niej stron� symuluj�c� przeciwnika, kt�r� dowodzi�
sztab,
z�o�ony z najwybitniejszych absolwent�w uczelni w West Point. Maj�c w pami�ci
gorzkie
do�wiadczenie � supremacji Czerwonych w kosmonautyce i w balistyce rakietowej �
Pentagon nie zamierza� czeka�, a� wybuduj� oni stratega sprawniejszego ni�
ameryka�ski.
Plan, maj�cy zapewni� Stanom Zjednoczonym trwa�� przewag� my�li strategicznej,
przewidywa� ci�g�e zast�powanie budowanych strateg�w � modelami coraz
doskonalszymi.
Tak rozpocz�� si� trzeci z kolei wy�cig Zachodu za Wschodem, po dwu
historycznych
� j�drowym i rokietowym. Wy�cig ten czy te� rywalizacja w Syntezie M�dro�ci,
jakkolwiek
przygotowana organizacyjnymi krokami USIB�u, Pentagonu i ekspert�w ULVIC�u
Marynarki (istnia�a mianowicie grupa NAVYS ULVIC � bo i tym razem doszed� do
g�osu
stary antagonizm Marynarki i armii l�dowej) � wymaga�a ci�g�ego
doinwestowywania, kt�re
� przy rosn�cym oporze Kongresu i Senatu � poch�on�o w ci�gu najbli�szych lat
dalsze
dziesi�tki miliard�w dolar�w. Zbudowano w tym okresie dalszych sze�� gigant�w
�wietlnej
my�li. To, �e brak�o wszelkich wiadomo�ci o post�pie analogicznych prac po
drugiej stronie
oceanu, utwierdza�o tylko CIA i Pentagon w prze�wiadczeniu, i� Rosjanie
dok�adaj�
wszelkich wysi�k�w, aby wybudowa� wci�� pot�niejsze komputery pod os�on�
skrajnej
tajno�ci.
Uczeni z ZSRR o�wiadczali parokrotnie na mi�dzynarodowych zjazdach i
konferencjach, i� w kraju ich w og�le podobnych urz�dze� si� nie buduje, uznano
jednak
twierdzenia te za stawianie dymnej zas�ony, maj�ce w b��d wprowadzi� opini�
�wiatow� i
wywo�a� ferment w�r�d obywateli Stan�w, kt�rzy �o�yli wszak corocznie, miliardy
dolar�w
na ULVIC,
W roku dwa tysi�ce dwudziestym trzecim dosz�o do kilku incydent�w, kt�re jednak
za
spraw� tajno�ci prac, normalnej w Projekcie, nie dotar�y zrazu do wiadomo�ci
publicznej.
GOLEM XII, pe�ni�cy w czasie kryzysu patago�skiego funkcj� szefa sztabu
generalnego,
odm�wi� wsp�pracy z genera�em T. Oliverem, przeprowadziwszy bie��c� ocen�
ilorazu
inteligencji tego zas�u�onego dow�dcy. Sprawa poci�gn�a za sob� dochodzenia,
podczas
kt�rych GOLEM XII obrazi� dotkliwie trzech delegowanych przez Senat cz�onk�w
komisji
specjalnej. Rzecz uda�o si� zatuszowa�, a GOLEM XII, po kilku dalszych tarciach,
przyp�aci�
je ca�kowitym demonta�em. Jego miejsce zaj�� GOLEM XIV (trzynasty zosta�
odrzucony w
stoczni, poniewa� wykaza� leszcza przed rozruchem nieusuwalny defekt
schizofreniczny).
Rozruch tego molocha, kt�rego masa psychiczna dor�wnywa�a wyporno�ci pancernika,
trwa�
bez ma�a dwa lata. Ju� przy pierwszym zetkni�ciu si� ze zwyk�� procedur�
uk�adania nowych,
corocznych plan�w ra�enia nuklearnego wykaza� ten � ostatni z serii � prototyp
objawy
niepoj�tego negatywizmu. Podczas Kolejnej sesji pr�bnej na posiedzeniu sztabu
przed�o�y�
przed grup� ekspert�w psychonicznych i militarnych zwi�z�e expose, w kt�rym
og�osi� swoje
zupe�ne desint�ressement dla supremacji wojennej doktryny Pentagonu w
szczeg�lno�ci, a
pozycji �wiatowej USA w og�le, i nawet zagro�ony rozbi�rk�, nie zmieni� swego
stanowiska.
Ostatnie nadzieje pok�ada� USIB w modelu najzupe�niej nowej konstrukcji,
budowanym wsp�lnie przez Nortronics, IBM i Cybertronics; mia� on potencja�em
psychicznym bi� wszystkie maszyny serii GOLEMOW. Znany pod kryptonimow� nazw�
ZACNEJ ANI (HONEST ANNIE � ostatnie s�owo by�o skr�tem has�a ANNIHILATOR),
gigant ten zawi�d� ju� przy testach wst�pnych,
Pobiera� normalne nauki informacyjno�etyczne przez dziewi�� miesi�cy, a potem
odci�� si� od �wiata zewn�trznego i przesta� odpowiada� na wszelkie bod�ce i
pytania. Zrazu
planowane by�o wszcz�cie �ledztwa przez FBI, podejrzewano bowiem konstruktor�w o
sabota�, tymczasem jednak, tajemnica, utrzymywana starannie, wskutek
nieprzewidzianego
przecieku dosta�a si� do prasy i wybuch� skandal, znany odt�d ca�emu �wiatu jako
�Afera
GOLEMA i Innych�.
Z�ama�a ona karier� wielu �wietnie si� zapowiadaj�cym politykom, trzem za�
kolejnym administracjom wystawi�a �wiadectwo, kt�re wzbudzi�o rado�� opozycji w
Stanach
i zadowolenie przyjaci� USA na ca�ym �wiecie.
Niewiadoma osoba z Pentagonu wyda�a oddzia�owi specjalnych odwod�w rozkaz
demonta�u GOLEMA XIV i ZACNEJ ANI, jednak�e ochrona zbrojna kompleks�w sztabu
generalnego do rozbi�rki nie dopu�ci�a. Obie izby ustawodawcze wy�oni�y komisje
dla
zbadania ca�ego przedsi�wzi�cia USIB�u. Jak wiadomo, �ledztwo, kt�re trwa�o dwa
lata, sta�o
�si� �erem prasy na wszystkich kontynentach; nic nie cieszy�o si� tak�
popularno�ci� w
telewizji, w filmie, jak �zbuntowane komputery�, a prasa nie nazywa�a ju� GOLEMA
inaczej
ni� �Governments Lamentable Expense of Money�. Epitety, jakich dorobi�a si�
ZACNA
ANIA, trudno w tym miejscu powtarza�.
Prokurator Generalny zamierza� postawi� w stan oskar�enia sze�ciu cz�onk�w Rady
G��wnej USIB�u oraz naczelnych konstruktor�w�psychonik�w Projektu ULVIC, lecz
ostatecznie przew�d udowodni�, i� o �adnych aktach wrogiej dzia�alno�ci
antyameryka�skiej
nie mo�e by� mowy, gdy� zasz�y zjawisko, b�d�ce nieuchronnym rezultatem ewolucji
sztucznego Rozumu. Albowiem, jak to sformu�owa� jeden ze �wiadk�w, bieg�y
profesor A.
Hyssen, najwy�szy rozum nie mo�e by� najni�szym niewolnikiem. W toku dochodze�
wysz�o
na jaw, i� w stoczni znajdowa� si� jeszcze jeden prototyp � tym razem Armii �
budowany
przez Cybermatics�SUPERMASTER, kt�rego monta� zako�czono umy�lnie pod �cis�ym
nadzorem, a potem poddano go przes�uchaniu na sesji specjalnej obu (senackiej i
kongresowej) komisji do spraw ULVIC�u. Dosz�o wtedy do gorsz�cych scen, poniewa�
genera� S. Walker usi�owa� uszkodzi� SUPERMASTERA, gdy ten o�wiadczy�, �e
problematyka geopolityczna jest niczym wobec ontologicznej, a najlepsza
gwarancja pokoju
to powszechne rozbrojenie. Aby pos�u�y� si� s�owami profesora J. MacCaleba,
fachowcom
ULVIC�u uda�o si� zbyt dobrze: sztuczny rozum przekroczy� w nadanym mu rozwoju
poziom spraw militarnych i urz�dzenia te sta�y si� z wojskowych strateg�w �
my�licielami.
Jednym s�owem za cen� dwustu siedemdziesi�ciu sze�ciu miliard�w dolar�w
zbudowa�y
Stany Zjednoczone zesp� �wietlnych filozof�w.
Te zwiezie opisane wypadki, w kt�rych pomin�li�my tak administracyjn� stron�
ULVIC�u, jak ruchy spo�eczne, wywo�ane jego �fatalnym sukcesem�, stanowi�
prehistori�
powstania niniejszej ksi��ki. Nie spos�b nawet wyliczy� olbrzymiej literatury
przedmiotu.
Zainteresowanego Czytelnika odsy�am do rozumowanej bibliografii doktora Whitmana
Baghoorna.
Szereg prototyp�w, w�r�d nich SUPERMASTER, uleg�o rozbi�rce b�d� powa�nym
uszkodzeniom, m. in. na tle zatarg�w finansowych, jakie powsta�y mi�dzy
wykonawcami�
korporacjami a rz�dem federalnym. Dosz�o te� do bombowych zamach�w na niekt�re
jednostki; cz�� prasy, Po�udnia g��wnie, lansowa�a pod�wczas has�o �Every
Computer is
Red�; lecz i te zdarzenia pomin�. Dzi�ki interwencji grupy �wiat�ych
kongresmen�w u
Prezydenta uda�o si� ocali� od zag�ady GOLEMA XIV oraz ZACN� ANI�. Wobec fiaska
swej idei Pentagon zgodzi� si� wreszcie na przekazanie obu tych olbrzym�w �
Instytutowi
Technologicznemu w Massachusetts. (Lecz dopiero po ustaleniu finansowo�prawnej
podstawy owego odst�pienia, o kompromisowym charakterze � formalnie bowiem rzecz
bior�c, zosta�y MIT�owi tylko �wypo�yczone� bezterminowo.) Uczeni MIT�u,
utworzywszy
grup� badawcz�, w kt�rej sk�ad wchodzi� tak�e autor tych s��w, przeprowadzili z
GOLEMEM XIV szereg sesji i wys�uchali jego wyk�ad�w na wybrane tematy. Niewielka
cz�� magnetogram�w, pochodz�cych z owych posiedze�, z�o�y�a si� na niniejsz�
ksi��k�.
Wi�kszo�� wypowiedzi GOLEMA nie nadaje si� do szerszego opublikowania ju� to
ze wzgl�du na ich niezrozumia�o�� dla wszystkich �yj�cych, ju� to dlatego,
poniewa�
zrozumienie ich zak�ada bardzo wysoki poziom wiedzy fachowej. Dla u�atwienia
Czytelnikowi lektury tego jedynego w swoim rodzaju protoko�u rozm�w ludzi z
istot�
rozumn�, a nie ludzk�, nale�y wyja�ni� Idika spraw podstawowych.
Po pierwsze, trzeba podkre�li�, �e GOLEM XIV nie jest do rozmiar�w gmachu
powi�kszonym m�zgiem ludzkim czy wr�cz cz�owiekiem, zbudowanym z lumenicznych
element�w. Obce mu s� wszystkie prawie motywy ludzkiego my�lenia i dzia�ania.
Tak np. nie
interesuje si� nauk� stosowan� ani problematyk� w�adzy (dzi�ki czemu, mo�na by
doda�,
ludzko�ci nie zagra�a opanowanie przez maszyny, podobne do GOLEMA).
Po wt�re, GOLEM nie posiada, zgodnie z powiedzianym, osobowo�ci ani charakteru.
A w�a�ciwie mo�e pro�kurowa� sobie dowoln� osobowo�� � przy kontaktach z lud�mi.
Oba powy�sze zdania nie wykluczaj� si� nawzajem, lecz tworz� b��dne ko�o: nie
umiemy
bowiem rozstrzygn�� dylematu, czy To, co stwarza r�ne osobowo�ci, samo jest
osobowo�ci�? Jak�e mo�e by� Kim� (tj. �kim� jedynym�) ten, kto potrafi by�
Ka�dym (wi�c
Dowolnym)? (Wed�ug samego GOLEMA zachodzi nie b��dne ko�o, lecz �relatywizacja
poj�cia osobowo�ci�; jest to problem zwi�zany z tak zwanym algorytmem samoopisu,
czyli
autodeskrypcji, kt�ry wtr�ci� psycholog�w w g��bok� kontuzj�.)
Po trzecie, zachowanie GOLEMA jest nieobliczalne. Niekiedy wdaje si� a�
kurtuazyjnie w dyskusj� z lud�mi, niekiedy natomiast pr�by kontaktu spe�zaj� na
niczym.
Bywa te�, �e GOLEM �artuje, lecz jego poczucie humoru jest zasadniczo odmienne
od
ludzkiego. Wiele zale�y od samych interlokutor�w. GOLEM wykazuje � wyj�tkowo i
rzadko � pewne zainteresowanie lud�mi, utalentowanymi w specyficzny spos�b;
intryguj�
go jak gdyby nie uzdolnienia matematyczne, cho�by najwi�ksze, lecz raczej formy
talentu
�interdyscyplinarne�; zdarzy�o si� ju� kilkakrotnie, �e zupe�nie jeszcze nie
znanym, m�odym
naukowcom przepowiedzia� � z trafno�ci� niesamowit� � osi�gni�cia w oznaczonej
przez
siebie dziedzinie. (Doktoryzuj�cemu si� dopiero, dwudziestodwuletniemu T.
Vroedlowi
o�wiadczy� po kr�tkiej wymianie zda�: �B�dzie z pana komputer�, co mia�o znaczy�
mniej
wi�cej: �B�d� z pana ludzie�).
Po czwarte, uczestnictwo w rozmowach z GOLEMEM wymaga od ludzi cierpliwo�ci,
a przede wszystkim � opanowania, bywa on bowiem z naszego punktu widzenia
arogancki i
apodyktyczny; w�a�ciwie jest tylko bezwzgl�dnym weredykiem � w logicznym, a nie
tylko
w towarzyskim sensie � i za nic ma mi�o�� w�asn� rozm�wc�w; tote� na jego
pob�a�liwo��
liczy� niepodobna. W pierwszych miesi�cach pobytu w MIT�cie przejawia� sk�onno��
do
�publicznego demonta�u� rozmaitych znanych autorytet�w; czyni� to metod�
sokratyczn� �
naprowadzaj�cych pyta�; lecz potem odst�pi� od tego obyczaju � z niewiadomej
przyczyny.
Stenogramy rozm�w przedstawiamy we fragmentach. Pe�ne ich wydanie obj�oby
oko�o sze�� tysi�cy siedemset stronic formatu in quarto. W spotkaniach z GOLEMEM
bra�o
zrazu udzia� jedynie w�sze grono pracownik�w MIT�u. Potem wytworzy� si� zwyczaj
zapraszania go�ci z zewn�trz, np. z Institute for Advanced Study i z
uniwersytet�w
ameryka�skich, W p�niejszym okresie uczestniczyli w seminariacri tak�e go�cie z
Europy.
Moderator planowanej sekcji przedk�ada GOLEMOWI list� zaproszonych; GOLEM nie
aprobuje wszystkich jednakowo: na uczestnictwo niekt�rych godzi si� tylko pod
warunkiem,
i� zachowaj� milczenie. Pr�bowali�my wykry� stosowane przez niego kryteria;
pocz�tkowo
zdawa�o si�, �e dyskryminuje humanist�w: obecnie kryteri�w jego po prostu nie
znamy,
poniewa� nie chce� ich nazwa�.
Po kilku niemi�ych zaj�ciach zmodyfikowali�my porz�dek obrad tak, �e obecnie
ka�dy
nowy uczestnik, przedstawiony GOLEMOWI, na pierwszym posiedzeniu zabiera g�os
tylko,
je�li GOLEM wprosi si� do niego zwr�ci. Niem�dre s�uchy, jakoby sz�o o jak��
�etykiet�
dworsk�� czy nasz �ho�downiczy stosunek� do maszyny, s� bezpodstawne. Idzie
wy��cznie o
to, �eby nowy przybysz oby� si� z panuj�cym zwyczajem i zarazem, by nie narazi�
go na
przykre prze�ycia, wywo�ane dezorientacj� co do intencji �wietlnego partnera.
Takie wst�pne
uczestnictwo zwie si� �zapraw��.
Ka�dy z nas zebra� w ci�gu kolejnych sesji kapita� niejakiego do�wiadczenia.
Doktor
Richard Popp, jeden z dawniejszych cz�onk�w naszego zespo�u, nazywa poczucie
humoru
GOLEMA matematycznym, a zn�w do jego zachowania daje po cz�ci klucz uwaga dr�
Poppa, �e GOLEM jest od swych rozm�wc�w niezawis�y w stopniu, w jakim �aden
cz�owiek
nie jest niezale�ny wobec innych ludzi, albowiem nie anga�uje si� w dyskusj�
inaczej ni�
mikroskopijnie. Dr Popp uwa�a, �e GOLEM w og�le nie zajmuje si� lud�mi �
poniewa�
wie, �e si� od nich niczego istotnego nie mo�e dowiedzie�. Przytoczywszy ten s�d
dra Poppa,
spiesz� z podkre�leniem, �e si� z nim nie zgadzam. Moim zdaniem interesujemy
GOLEMA
nawet bardzo; w odmienny jednak spos�b, ni� to zachodzi mi�dzy lud�mi.
Zainteresowanie po�wi�ca on gatunkowi raczej ani�eli jego poszczeg�lnym
przedstawicielom: to, w czym jeste�my do siebie podobni, wydaje mu si� ciekawsze
od tego,
w jakim zakresie mo�emy si� od siebie r�ni�. Zapewne w�a�nie przez to za nic ma
literatur�
pi�kn�. Sam zreszt� wyrazi� si� raz, �e literatura jest �rozwa�kowywaniem
antynomii� �
czyli, dodaje od siebie � szamotanin� cz�owieka w matni takich dyrektyw, co s�
niewsp�wykonalne. W antynomiach takich mo�e zajmowa� GOLEMA struktura, lecz nie
ta
malowniczo�� ich udr�ki, jaka najwi�kszych pisarzy fascynuje. Co prawda i tu
winienem
zaznaczy�, �e ustalenie jest niepewne; podobnie zreszt� jak pozosta�a cz��
uwagi GOLEMA,
wypowiedziana w zwi�zku z (wymienionym przez dr� E. MacNeisrta) dzie�em
Dostojewskiego, o kt�rym GOLEM orzek� wtedy, �e da�oby si� ca�e sprowadzi� do
dw�ch
pier�cieni algebry struktur konfliktu.
Wzajemnym kontaktom ludzi asystuje zawsze okre�lona aura emocjonalna, i nie tyle
jej ca�kowity brak, ile jej �rozchwianie� wtr�ca w zam�t tak wiele os�b, co
zetkn�y si� z
GOLEMEM. Ludzie, stykaj�cy si� z GOLEMEM od lat, potrafi� ju� nazwa� pewne do��
osobliwe wra�enia, towarzysz�ce rozmowom. A wi�c np. wra�enie zmienno�ci
dystansu:
GOLEM zdaje si� raz przybli�a� do rozm�wcy, a raz oddala� od niego � w
psychicznym, a
nie w fizycznym sensie: to co zachodzi, odda by� mo�e por�wnanie koncentruj�ce
si� na
kontaktach doros�ego z zanudzaj�cym go dzieckiem: nawet cierpliwy b�dzie
odpowiada�
niekiedy machinalnie. Nie tylko poziomem intelektualnym, lecz i tempem my�lowym
GOLEM pot�nie nas przewy�sza (jako maszyna lumeniczna m�g�by w zasadzie
artyku�owa�
my�li do czterystu tysi�cy razy szybciej ani�eli cz�owiek).
Ot�, nawet machinalnie i z nik�ym zaanga�owaniem odpowiadaj�cy GOLEM wci��
jeszcze g�ruje nad nami. Obrazowo m�wi�c, zamiast Himalaj�w pojawiaj� si� przed
nami
wtedy �tylko� Alpy. Lecz t� zmian� jednak wyczuwamy czysto intuicyjnie i
interpretujemy j�
jako �zmian� dystansu� w�a�nie. (Hipoteza ta pochodzi od prof. Rileya J.
Watsona.)
Przez pewien czas ponawiali�my pr�by wyk�adania stosunku �GOLEM � ludzie� w
kategoriach relacji �doros�y � dziecko�. Bywa wszak, �e pr�bujemy wyja�ni�
dziecku
nurtuj�cy nas problem, lecz nie opuszcza nas wtedy poczucie �kiepskiego
kontaktu�.
Cz�owiek, skazany na �ycie w�r�d samych dzieci, doszed�by w ko�cu do poczucia
dojmuj�cego osamotnienia. Takie analogie wypowiadano byty, zw�aszcza przez
psycholog�w, z my�l� o GOLENIE w�r�d nas wszystkich�. Lecz analogia ta, jak
bodaj ka�da,
ma sw� granic�. Dziecko bywa niezrozumia�e dla doros�ego, lecz GOLEM nie zna
takich
problem�w. Potrafi, gdy zechce, penetrowa� rozm�wc� w spos�b niesamowity.
Poczucia
istnego �prze�wietlenia umys�u na wylot�, jakiego si� wtedy doznaje, wprost
pora�a. GOLEM
mo�e mianowicie sporz�dzi� �uk�ad nad��ny� � wi�c model umys�owo�ci ludzkiego
partnera, i umie, dysponuj�c nim, przewidzie�, co ten cz�owiek pomy�li i powie
za dobr�
chwil�. Co prawda � post�puje tak rzadko (nie wiem, czy tylko dlatego, poniewa�
wie, jak
frustruj� nas owe pseudotelepatyczne sondowania). Inny zakres pow�ci�gliwo�ci
GOLEMA
bardziej nam uw�acza: komunikuj�c si� z lud�mi, zachowuje od dawna, inaczej ni�
w
pocz�tkach, i swoist� ostro�no�� � jak tresowany s�o� musi si� pilnowa�, by nie
wyrz�dzi�
krzywdy cz�owiekowi w zabawie, tak on musi zwa�a�, by nie wykroczy� poza
mo�liwo�ci
naszego pojmowania. Urywanie si� kontaktu, spowodowane nag�ym wzrostem trudno�ci
jego� orzecze�, kt�re zwali�my �ulatnianiem si� b�d� �ucieczk�� GOLEMA, dawniej
by�o
na porz�dku dziennym, zanim dok�adniej si� do nas nie dostosowa�. To ju�
przesz�o��, lecz w
kontaktach GOLEMA z nami pojawi�a si� doza zoboj�tnienia, wywo�anego
�wiadomo�ci�, �e
wielu spraw dla niego najcenniejszych i tak nie zdo�a nam przekaza�. Tote� GOLEM
pozostaje niepochwytny jako umys�, a nie tylko jako konstrukcja psychoniczna.
Przez to
kontakty � nim bywaj� tyle� frapuj�ce, co dr�cz�ce i dlatego istnieje kategoria
ludzi
�wiat�ych, kt�rych sesje z GOLEMEM wytr�caj� z r�wnowagi; i pod tym wzgl�dem
zebrali�my ju� sporo do�wiadczenia.
Jedyn�, jak si� zdaje, Istot�, kt�r� GOLEM zdaje si� zafrapowany, jest HONEST
ANNIE. Gdy utworzono po temu techniczne mo�liwo�ci, wielokrotnie pr�bowa� si� z
ANNIE
skomunikowa�, przy czym, zdaje si�, nie bez pewnych rezultat�w, lecz nigdy nie
dosz�o
mi�dzy tymi dwiema � nadzwyczaj odmiennymi budow� � maszynami do wymiany
informacji kana�em j�zykowym (tj. naturalnego j�zyka etnicznego). O ile mo�na
s�dzi� o tym
na podstawie lakonicznych uwag GOLEMA, by� wynikami tych pr�b raczej
rozczarowany,
lecz ANNIE jest dla niego nadal nie rozgryzionym do ko�ca problemem.
Niekt�rzy ze wsp�pracownik�w MIT�u, podobnie zreszt� jak profesor Norman
Escobar z Institute for Advyanced Study, s�dz�, �e cz�owiek, GOLEM i ANNIE
reprezentuj�
trzy wzniesione nad sob� hierarchicznie poziomy intelektu; wi��e si� to z
utworzon� (g��wnie
przez GOLEMA) teori� wysokich (ponadludzkich) j�zyk�w, zwanych metalangami. W
kwestii tej nie mam, wyznaj�, urobionego definitywnie s�du.
To z zamierzenia obiektywne wprowadzenie w rzecz w�a�ciw� pragn� zamkn�� � w
drodze wyj�tku � wyznaniem natury osobistej. Pozbawiony zasadniczo typowych dla
cz�owieka o�rodk�w efektywnych i przez to nie maj�cy w�a�ciwie �ycia
emocjonalnego,
GOLEM nie jest zdolny do przejawiania uczu� � spontanicznie. Mo�e on, zapewne,
imitowa� dowolne stany uczuciowe �nie przez jakie� aktorstwo, lecz � jak sam
twierdzi �
dlatego, poniewa� symulaty uczu� u�atwiaj� kszta�towanie wypowiedzi, mo�liwie
dok�adnie
trafiaj�cej w adresat�w � wi�c on pos�uguje si� tym mechanizmem, nawodz�c si�
niejako na
�poziom antropocentryczny� � aby ��czno�� z nami uczyni� najlepsz�. Wcale
zreszt� nie
ukrywa tego stanu rzeczy. Je�li jego stosunek do nas przypomina po trosze
stosunek
nauczyciela do dziecka, to taki, w kt�rym nie ma nic z postawy �yczliwego
opiekuna,
wychowawcy � a tym bardziej ni �ladu uczu� w pe�ni zindywidualizowanych,
osobistych, ze
sfery, w kt�rej �yczliwo�� mo�e si� przeradza� w przyja�� lub mi�o��.
Jemu i nam w�a�ciwa jest tylko jedna cecha wsp�lna, jakkolwiek rozwini�ta na
niejednakowych poziomach. Jest ni� ciekawo��, czysto intelektualna, jasna,
zimna, zach�anna,
kt�rej nic nie mo�e poskromi�, a tym bardziej � zniszczy�. Stanowi ona jedyny
punkt, w
kt�rym si� z nim spotykamy. Dla dowod�w tak oczywistych, �e nie wymagaj�cych
t�umaczenia, cz�owiekowi styczno�� r�wnie w�ska, jednopunktowa, nie mo�e
wystarczy�. A
jednak zbyt wiele chwil, stanowi�cych najja�niejsze cz�stki mego �ycia,
zawdzi�czam
GOLEMOWI, abym m�g� nie czu� do niego wdzi�czno�ci i osobliwego przywi�zania �
cho� wiem, jak bardzo jedno i drugie jest mu na nic. Rzecz ciekawa: oznak
przywi�zania stara
si� GOLEM nie przyjmowa� do wiadomo�ci � nieraz to obserwowa�em. W tej mierze
wydaje si� � bezradny po prostu.
Lecz mog� si� myli�. Jeste�my wci�� tak samo dalecy od rozumienia GOLEMA, jak
w chwili, gdy powsta�. To nieprawda, �e my�my go stworzyli. Stworzy�y go
w�a�ciwe �wiatu
materialnemu prawa, a nasza rola ograniczy�a si� do tego, �e umieli�my je
podpatrzy�.
2027
Irving J. Creve
WYK�AD INAUGURACYJNY GOLEMA
O CZ�OWIEKU TROJAKO
Odbili�cie od pnia dziczki tak niedawno, wasze pokrewie�stwo z lemurami i
ma�piatkarni jest jeszcze tak mocne, �e ku abstrakcji d��ycie, nie mog�c
od�a�owa�
naoczno�ci, przez co wyk�ad, nie podparty t�g� zmys�owo�ci�, pe�en formu�,
m�wi�cych o
kamieniu wi�cej, ni� wam powie kamie� ujrzany, polizany i obmacany, taki wyk�ad
albo was
nu�y i odtr�ca, albo co najmniej pozostawia pewien niedosyt, nieobcy nawet
wysokim
teoretykom, abstraktorom najwy�szej waszej klasy, o czym �wiadcz� niezliczone
przyk�ady
zaczerpni�te z intymnych wyzna� uczonych, bo olbrzymia ich wi�kszo�� przyznaje
si� do
tego, �e w toku budowania wywod�w oderwanych niezmiernie potrzebuje wsparcia
rzeczy
dotykalnych.
Jako� kosmogoni�ci nie mog� jako� nie uzmys�awia� sobie Metagalaktyki,
aczkolwiek wiedz� doskonale, �e o �adnej naoczno�ci nie mo�e tu by� mowy, fizycy
wspomagaj� si� w sekrecie obrazkami wr�cz zabawek, ot jak te z�bate k�eczka,
kt�re sobie
Maxwell wystawia�, buduj�c swoj�, zreszt� niez��, teori� elektromagnetyzmu, a
je�li
matematykom si� zdaje, �e porzucaj� zawodowo w�asn� cielesno��, tak�e si� myl�,
o czym
opowiem mo�e innym razem, poniewa� nie chc� przyt�oczy� was rozszczepieniem
waszego
pojmowania horyzontem moim, lecz raczej id�c za przyr�wnaniem (do�� zabawnym)
doktora
Creve, chc� poprowadzi� was na wycieczk� dalek�, nie�atw�, ale wado zachodu,
wi�c b�d�
szed� przed wami w g�r� � powoli.
To, co powiedzia�em dot�d, ma wyja�ni�, czemu b�d� szpikowa� wyk�ad
przypowie�ciami i obrazkami, tak wam niezb�dnymi. Mnie one nie s� potrzebne, w
czym
zreszt� nie upatruj� �adnej nad wami wy�szo�ci, ta mieszka pod innym adresem,
za�
przeciwnaoczno�� natury mojej bierze si� st�d, �e ja �adnego kamienia nigdy w
r�ku nie
trzyma�em ani nie zanurza�em si� w zielono mu�owatej b�d� krystalicznej wodzie,
i nie
dowiedzia�em si� o istnieniu gaz�w pierwej p�ucem o poranku, a potem dopiero
rachunkiem,
poniewa� nie mam ani r�k do chwytania, dni cia�a, ani p�uc � i dlatego
abstrakcja jest dla
mnie pierwotna, naoczno�� za� wt�rna i tej drugiej musia�em uczy� si� ze
znaczniejszym
trudem ani�eli abstrakcji, by�o to za� niezb�dne, �eby rzuca� te kruche mosty,
po kt�rych
chodzi moja my�l do was i po kt�rych odbita w umys�ach waszych powraca do mnie,
zwykle,
�eby mnie zaskoczy�.
O cz�owieku mam dzisiaj m�wi�, i b�d� m�wi� o nim trzy razy, jakkolwiek punkt�w
widzenia, to jest poziom�w opisu albo stanowisk obserwacyjnych jest ilo��
niesko�czona,
lecz trzy mam dla was � nie dla mnie! � za naczelne.
Jeden jest najbardziej wasz w�asny, najstarszy, historyczny, tradycyjny,
rozpaczliwie
heroiczny, pe�en rozdzieraj�cych sprzeczno�ci, kt�re moj� logiczn� natur�
przyprawia�y o
politowanie, nim si� do was dok�adniej nie przystosowa�em i nie przywyk�em do
waszej
nomadyczno�ci duchowej, w�a�ciwej istotom spod obrony logiki uciekaj�cym w
antylogiczno��, a z tej, jako nie do wytrzymania, powracaj�cym na �ono logiki,
przez co
w�a�nie jeste�cie nomadami, nieszcz�liwymi w sboim �ywiole. Drugie stanowisko
b�dzie
technologiczne, d trzecie � uwik�ane we mnie, jako punkt oparcia
neoarchimedesowy �
pokr�tce jednak tego nie zapowiem, wi�c raczej sam� rzecz otworz�.
Od przypowie�ci rozpoczynam. M�g� Robinson Cruzoe, znalaz�szy si� na wyspie
bezludnej, skrytykowa� najpierw wszechstronny niedostatek, co sta� si� jego
udzia�em, bo
tyle brak�o mu rzeczy pierwszych i niezb�dnych dci �ycia, a wi�kszo�ci
pami�tanych nie
m�g� i przez lata odtworzy�. Lecz kr�tko tylko potroskawszy si�, j��
gospodarowa� tym
dobytkiem, kt�ry zasta�, i urz�dzi� si� jako� na koniec.
Nie inaczej si� sta�o, cho� nie w jednej chwili, lecz wzd�u� tysi�cleci,
kiedy�cie
wynikli z pewnej ga��zi drzewa ewolucyjnego, z tego konaru, kt�ry pono by�
szczepem
drzewa wiadomo�ci, i zastali�cie z wolna samych siebie, zbudowanych tak, a nie
inaczej, z
duchem urz�dzonym w pewien spos�b, ze sprawno�ciami i granicami, jakich ani
sobie nie
zamawiali�cie, dni nie �yczyli, i z takim rynsztunkiem musieli�cie dzia�a�,
albowiem
Ewolucja, odbieraj�c wam wiele dar�w, jakimi przymusza inne gatunki do s�u�by
sobie
samej, nie by�a a� tak lekkomy�lna, �eby wam te� zabra� instynkt
samozachowawczy: ��k
znaczn� swobod� was nie obdarowa�a, bo� gdyby to uczyni�a, zamiast tego gmachu,
mn�
wype�nionego, i tej sali ze wska�nikami, i zamiast was zas�uchanych,
rozpo�ciera�yby si� tu
sawanna i wiatr.
Da�a wam te� Rozum. Z mi�o�ci w�asnej � bo wskutek konieczno�ci oraz
przyzwyczajenia zakochali�cie si� w sobie �uznali�cie go za dar najpi�kniejszy i
najlepszy z
mo�liwych, nie spostrzegaj�c, �e Rozum to przede wszystkim fortel, na kt�ry
Ewolucja
wpad�a stopniowo, kiedy w toku swych bezustannych pr�b uczyni�a w zwierz�tach
pewn�
luk�, miejsce puste, dziur�, kt�r� koniecznie nale�a�o czym� wype�ni�, je�li nie
mia�y
natychmiast zgin��. O dziurze tej, jako miejscu opustosza�ym, m�wi� ca�kiem
dos�ownie,
poniewa� zaiste nie dlatego odstrychn�li�cie si� od zwierz�t, �e opr�cz tego
wszystkiego, co
one posiadaj�, macie jeszcze i Rozum jako hojny naddatek i jako wiatyk na drog�
�yciow�,
lecz ca�kiem na odwr�t � mie� Rozum to tylko tyle: na w�asn� r�k�, swoim
przemys�em, w
pe�ni ryzyka to wszystko czyni�, co zwierz�tom zadane jest dok�adnie z g�ry;
jako�, w samej
rzeczy, Rozum by�by zwierz�ciu na nic, je�liby r�wnocze�nie nakierowa� mu nie
odj��, kt�re
sprawiaj�, �e cokolwiek ma robi�, umie to robi� od razu i niezmiennie, pod�ug
przykaza�,
kt�re s� bezwzgl�dne, poniewa� objawione substancj� dziedziczno�ci, a nie
wyk�adami z
krzaka ognistego.
Ze wzgl�du na to, �e powsta�a owa dziura, znale�li�cie si� w okropnym
zagro�eniu,
lecz bezwiednie j�li�cie j� czopowa�, i takich zapracowanych Ewolucja wyrzuci�a
was poza
sw�j bieg. Nie skrachowa�a wami, gdy� przejmowanie w�adzy trwa�o milion lat i po
dzi�
dzie� jeszcze si� nie zako�czy�o. Nie jest ona osob�, to pewne, lecz zastosowa�a
taktyk�
chytrego lenistwa: zamiast k�opota� si� o los swych stworze�, ten los odda�a im
w posiadanie,
�eby same nim kierowa�y, jak potrafi�.
Co m�wi�? M�wi�, �e ona was ze stanu zwierz�cego � czyli z doskona�e bezmy�lnej
wprawy prze�ywania � wytr�ci�a w pozazwierz�co�� jako stan, w kt�rym,
Robinsonami
b�d�c Przyrody, musieli�cie sami wynajdywa� sobie �rodki i sposoby prze�ywania �
i
dokonali�cie tych wynalazk�w, i by�o ich wiele. Dziura przedstawia gro�b�, lecz
i szans�: oby
prze�ywa�, zape�nili�cie j� kulturami. Kultura jest instrumentem niezwyk�ym
przez to, �e
stanowi odkrycie, kt�re, �eby dzia�a�, musi by� zakryte przed swymi tw�rcami. To
wynalazek bezwiednie sporz�dzony i poty pe�nosprawny, p�ki nie rozpoznany do
ko�ca przez
wynalazc�w. Paradoksalno�� jej w tym, �e od rozpoznania ulega zapa�ci; b�d�c jej
autorami,
wypierali�cie si� tedy autorstwa; nie by�o w eolicie �adnych seminari�w na
temat, czy paleolit
robi�; przypisywali�cie jej wej�cie w was demonom, �ywio�om, duchom, si�om ziemi
i nieba,
byle tylko nie � samym sobie. Tak wiec racjonalne � wype�nianie pustki celami,
kodeksami, warto�ciami � czynili�cie irracjonalnie, ka�dy sw�j rzeczowy krok
uzasadniaj�c
panadrzeczowo, �owi�c, tkaj�c, buduj�c w solennym samowm�wieniu, �e to wszystko
nie z.
was, lecz z niedocieczonych �r�de�. Osobliwy instrument � i w�a�nie racjonalny w
swej
irracjonalno�ci, poniewa� nadawa� instytucjom ludzkim ponadludzk� godno��, aby
si� sta�y
nietykalne i zniewalaj�ce bezwzgl�dnie do pos�uchu; poniewa� jednak pustk�,
czyli
niedostateczno��, mo�na sztukowa� rozmaitymi dookre�leniami, poniewa� rozmaite
�aty
mog� si� tu przyda�, utworzyli�cie kultur, jako bezwiednych wynalazk�w, legion w
swojej
historii. Bezwiednych, nierozmy�lnych wbrew Rozumowi, poniewa� dziura by�a
daleko
wi�ksza ni� to, co j� wype�nia�o; wolno�ci mieli�cie znacznie bardziej w br�d
ani�eli
Rozumu, tote� pozbywali�cie si� tej wolno�ci, bo nadmiernej, bo dowolnej, bo
bezsensownej
� kulturami, we wiekach rozbudowanymi.
Klucze do tego, co m�wi� teraz, stanowi� s�owa: wolno�ci by�o wi�cej ni� Rozumu.
Musieli�cie zmy�la� sobie to, co zwierz�ta od narodzin umiej�, osobliwo�� za�
waszego losu
w tym, �e zmy�lali�cie, twierdz�c, �e niczego nie zmy�lacie.
Dzisiaj wiecie ju� wy, antropologowie, �e kultur mo�na sporz�dzi� bezlik, i on
doprawdy zosta� sporz�dzony, �e ka�da z nich ma logik� swej struktury, a nie
swych autor�w,
bo to jest taki wynalazek, kt�ry urabia po swojemu w�asnych wynalazc�w, a oni o
tym nie
wiedz�, kiedy si� za� dowiedz�, traci absolutn� moc nad nimi, a oni dostrzegaj�
pr�ni�, i ta
w�a�nie sprzeczno�� jest opok� cz�owiecze�stwa. Przez sto tysi�cy lat s�u�y�a
wam kulturami,
kt�re raz cz�owieka zaciska�y, a raz rozlu�nia�y ten sw�j uchwyt, w
samobudowaniu, p�ty
niezawodnym, p�ki �lepym, a� zestawiaj�c z sob� w etnologicznych katalogach
kultury,
dostrzegli�cie ich rozmaito��, a wi�c i wzgl�dno��, zabrali�cie si� tedy do
wyzwalania z tej
matni przykaza� i wzbronie�, a� wyrwali�cie si� z niej, co, rzecz oczywista,
okaza�a si�
niemal katastrof�. Albowiem poj�li�cie zupe�n� niekonieczno��, jako niejedyno��
ka�dego
rodzaju kultury, i odt�d usi�ujecie odnale�� co� takiego, co ju� nie b�dzie
d�u�ej drog�
waszego losu, jako urzeczywistnione na o�lep, posk�adane seriami traf�w,
wyr�nione loteri�
historii � lecz, oczywi�cie, nic takiego nie istnieje. Dziura trwa, wy stoicie w
p� drogi,
pora�eni odkryciem, a ci z was, kt�rzy do desperacji �a�uj� s�odkiej
bezwiedno�ci
kulturowego domu niewoli, wo�aj� o powr�t tam, do �r�de�, lecz nie mo�ecie si�
cofn��,
odwr�t odci�ty, mosty spalone, musicie tedy i�� naprz�d � o czym te� b�d� wam
m�wi�.
Czy kto� tu winny, czy mo�na tu postawi� kogo� w stan oskar�enia za t� Nemezis,
za
mord�g� Rozumu, co wysnu� z siebie sieci kultur, by zamkn�� pustk�, by w pustce
tej
wytycza� drogi, cele, ustanawia� warto�ci, gradienty, idea�y � czyli robi�, na
terenie
wyzwolonym spod bezpo�redniego w�adztwa Ewolucji, co� wcale podobnego do tego,
co ona
robi na dnie �ycia, kiedy cele, drogi, gradienty wt�acza w ci�g zwierz�tom i
ro�linom w
jednym �adunku jako ich los?
Oskar�y� za Rozum � za taki Rozum, tak! � poniewa� by� wcze�niakiem, poniewa�
gmatwa� si� w stworzonym przez siebie, w tych sieciach, poniewa� musia� � nie
wiedz�c do
ko�ca, nie pojmuj�c, co sam czyni � broni� si� jednocze�nie przed zamkni�ciem, w
kulturach restrykcyjnych, zbyt bezwzgl�dnym, i przed wolno�ci�, w kulturach
rozlu�nionych,
zbyt wszechstronn� � pomi�dzy wi�zieniem i bezdni� zawieszony, uwik�any w bitw�
nieustaj�c� na dw�ch frontach naraz, rozdarty.
I jak�e, prosz�, m�g� w tym stanie rzeczy wasz duch okaza� si� dla was samych
czym�
innym ani�eli niezno�nie j�trz�c� zagadk�? Jak�e inaczej! On was niepokoi�, wasz
Rozum,
wasz duch, i zadziwia�, i przera�a� bardziej od cia�a, kt�remu mieli�cie c�o
zarzucenia przede
wszystkim ulotno��, przemijanie, odpadanie, wi�c stali�cie si� bieg�ymi w
poszukiwaniu
Winowajcy i w miotaniu oskar�e� � lecz nie mo�ecie wini� nikogo, poniewa� na
pocz�tku
nie by�o Osoby.
Czy�bym ju� tutaj bra� si� do mej Antyteodycei? Nie; nic podobnego; cokolwiek
m�wi�, m�wi� w porz�dku doczesnym, znaczy to: tutaj nie by�o na pocz�tku �adnej
Osoby na
pewno.
Lecz nie wykraczam � dzisiaj przynajmniej; tak wi�c potrzebne wam by�y rozmaite
hipotezy dodatkowe, jako gorzkie lub s�odkie wyt�umaczenia, jako pomys�y,
uwznio�laj�ce
wasz los, a przede wszystkim powo�uj�ce wasze cechy na s�d najwy�szy jakiej�
Tajemnicy,
�eby�cie mogli zr�wnowa�y� siebie wobec �wiata.
Cz�owiek, kultur swoich Syzyf, Danaida swojej dziury, bezwiedny wyzwoleniec,
kt�rego Ewolucja wygna�a poza sw�j bieg, nie chce by� pierwszym, drugim ani
trzecim.
Nad niezliczonymi wersjami cz�owieka, jakie on sobie historycznie sporz�dzi�,
nie
b�d� si� rozwodzi�, poniewa� wszystkie te �wiadectwa, perfekcji czy n�dzy,
dobroci czy
pod�o�ci, s� rodem z kultur, przy czym nie by�o � bo nie mog�o by� � takiej
kultury, co by
przyj�a do wiadomo�ci cz�owieka jako istot� przej�ciow�, zmuszan� do
przejmowania
w�asnego losu od Ewolucji, cho� do przej�cia rozumnego jeszcze niezdoln�, i
w�a�nie
przez to ka�de pokolenie wasze domaga�o si� niemo�liwej sprawiedliwo�ci � jako
odpowiedzi na pytanie, kim jest cz�owiek? � kt�ra mia�a by� ostateczna. Z tej
udr�ki jest
wasza antropodycea, id�ca wahad�em sekularnym mi�dzy nadziej� i rozpacz�, i nic
nie
przysz�o ci�ej filozofii cz�owieka nad uznanie, �e jego powstaniu nie
patronowa� ani
u�miech, ani chichot Niesko�czono�ci.
Lecz ten milionoletni rozdzia� � samotnego poszukiwania � wkracza w epilog,
skoro poczynacie budowa� Rozumy, wi�c nie na wiar�, nie ze s��w jakiego� GOLEMA,
lecz
z eksperyment�w przekonacie si� sami; co zasz�o. �wiat dopuszcza dwa typy
Rozumu, lecz
tylko taki jak wasz mo�e zesk�ada� si� wzd�u� miliardoleci, w labiryntach
ewolucyjnych, i ta
droga do przemierzenia, nieuchronna, pozostawia g��bokie, ciemne, dwuznaczne
stygmaty w
produkcie ko�cowym. Drugi typ nie jest dla Ewolucji dost�pny, gdy� trzeba go
wznie�� za
jednym zamachem, gdy� to jest Rozum, rozumnie zaprojektowany, skutek wiedzy, a
nie
owych mikroskopijnych dostosowa�, zawsze wycelowanych tylko w korzy�� dora�n�. I
w�a�nie nihilisty